Rząd foteli i stolików, przy których można poczytać w ciszy i spokoju. Nie brakuje tu również ogromnych okien, przy których można się trochę zrelaksować po wielogodzinnym czytaniu.
Zmarszczył brwi, patrząc na niego dość chłodno i tym razem już bez uśmiechu, którym tak chętnie każdego obdarzał. - Co mam rozumieć przez tę sugestię "zaliczenia"? - mruknął niechętnie, w istocie będąc niezadowolonym z tego, co usłyszał. Wiedział, że jego sława nie do końca była chlubna, ale mimo to... Do diabła, te wszystkie plotki, które rozsiewają ludzie zawsze są tak szkodliwe!
- Sam nie wiem... - mruknął trochę niepewnie... Spuścił wzrok, przyglądając się swoim dłoniom, bawiąc się nimi i strzelając z kości. - Po prostu... To trochę dziwne, żeby taki chłopak jak Ty interesował się takim chłopakiem, jak ja... - przyznał szczerze... No, może nie do końca szczerze, ale jakoś tak dziwnie mu się zrobiło, kiedy chłopak był taki zimny...
Powastrzymał się od przepełnionego wyższością spojrzenia, choć byłaby to najabrdziej szczera reakcja, na którą byłoby go stać. - No proszę cię... - westchnął cierpiętniczo i z nieco umęczoną miną spojrzał na niego. - Nie wierzysz w romantyczne bajki o księciach?
Nami aż zachichotał cicho pod nosem i uniósł się. Rozejrzał się - nikt za bardzo nie zwracał na nich uwagi. Przybliżył się więc jeszcze nieco do chłopaka i spojrzał na niego i posłał mu jeden ze swoich czarujących uśmiechów - A Ty jesteś księciem z bajki?
Odpowiedział mu nieco wilczym uśmieszkiem. Samotni ludzie zawsze tak łatwo pozwalają sobą manipulować. Było to zarazem komiczne i smutne. Oraz irytujące, bo gdzie przyjemność ze zrywania zakazanego owocu, skoro owy owoc leży już podany na tacy? - Tak, jestem księciem... choć tym razem jednak sam będziesz musiał przekonać się, czy aby z bajki.
- Zobaczymy. - Nami wyprostował się i sięgnął po porzuconą wcześniej książkę. Otworzył ją, na byle jakiej stronie, i zaczął "czytać"... Właściwie jednak tylko przesuwał wzrokiem po teście, kompletnie nie przyswajając informacji. Namida był zdobywcą... ale skoro taka była sytuacja, postanowił zostawić to Narcissowi... Nami lubił być zdobywany. Pokazywało mu to, że jeszcze nie jest z nim tak źle.
Przez chwilę przyglądał się chłopakowi, po czym chwycił swój album z regału i wstał szybko, pochylając się nad Namidą. Mruknął cicho, a jego słowa brzmiały odrobinę niepokojąco. - A póki co pozwalam ci o mnie fantazjować... do zobaczenia w dormitorium. Odsunął się, rzucając mu ostatnie spojrzenie, po czym wyszedł z gracją z biblioteki.
Namida starał się zachować spokój, ale nie wyszło. Choć na początku jedynie odprowadził chłopaka wzrokiem, kiedy wyszedł opadł na stół i odetchnął, jakby przebiegł co najmniej kilometr. Kilka razy starał się wrócić do czytania, ale cały czas jego myśli odsuwały się do zupełnie innego tematu. W końcu, zrezygnowany, wstał i porzucając książkę na którejś z półek i wyszedł z biblioteki... Postanowił znaleźć sobie jakieś spokojne miejsce do przemyśleń...
Z książką w dłoni wszedł do czytelni... Może się wydawać, że czytanie to głupi sposób na odprężenie się, ale jemu czasami pomagało, a tego właśnie teraz potrzebował... Rozsiadł się przy jednym ze stołów i zaczął czytać... Książka była o magicznych stworzeniach żyjących w Azji... Może jak na święta pojedzie do dziadków, to jakiegoś takiego spotka... ?
Miała iść poczytać swoją książkę do biblioteki, ale właśnie stamtąd była niezauważenie wzięta, więc musiała zrezygnować. Udała się do czytelni, by gdzieś usiąść i spokojnie zająć się lekturą ale zobaczyła w pomieszczeniu kogoś znajomego. Uśmiechnęła się w jego kierunku, nie pamiętała kiedy ostatnio gadała z Kieri'em. - Hey, Namida! - Ucieszyła się i przysiadła się do stołu. - Bardzo jesteś zajęty czytaniem, czy pogadamy? - Zapytała, opierając się o blat i patrząc na chłopaka.
Kiedy Angie się do niego przysiadła, odłożył książkę z uśmiechem. A może tego mu właśnie bardziej brakowało? - Nie, właściwie nie. - powiedział. Ostatnio nie gadał z nikim innym, jak z Connie, więc to mogła byś miła odmiana - Co tam?
Musiała przyznać przed sobą, że czuła, że się zgodzi. I tak było. Na szczęście, bo naprawdę żałowała, że go tak rzadko widuje. - Uff... już myślałam, że będę musiała szukać innego miejsca. - Zażartowała. - A było fajnie, ale ostatnio się wszystko psuje. Co zrobić? Nigdy nie może być dobrze bez przerwy. - Wypuściła powietrze. - A ty jak tam? Co robiłeś jak cię nie było? - Zaciekawiła się. - Albo może powinnam zapytać z kim balowałeś?
- W sumie, ostatnio nuda... Ogólnie nie ma na kim oka zawiesić... Przydałoby się zorganizować jakąś imprezkę w pokoju wspólnym... - zamyślił się na krótką chwilę... - Jak myślisz, czekamy do Halloween, czy robimy coś wcześniej? Tak, przy tej dziewczynie mógł czuć się swobodnie... Ładna, cwana, zupełnie w jego guście... Można by się było zakręcić...
Zastanowiła się nad słowami chłopaka. Impreza we wspólnym była dobrym pomysłem, i do tego w końcu spędziła by trochę czasu z Namidą. Ostatnio jakoś nie mieli okazji. - Do Halloween prawie miesiąc, ja bym się pokusiła o coś wcześniejszego. A ty? - Zmrużyła delikatnie oczy i zamrugała. - Na pewno też byś zabalował wcześniej niż trzydziestego pierwszego, co? Czy on zrobił coś z włosami czy się jej wydawało? Może nawet o tym nie wiedząc trochę mu się rozwaliły, co sprawiło, że pannie Davis bardzo przypadło to do gustu.
- Noo, oczywiście! Miesiąc to kawał czasu... Można by zorganizować coś nawet w przyszłym tygodniu! Ostatnio nawet sobie pomyślałem, że coś jest nie tak... Szkoła zaczęła się miesiąc temu, a żadnej konkretnej imprezy nie było... - dodał, krzywiąc się lekko. On sam co prawda był chory, więc średnio miał ochotę na balangi, ale teraz, kiedy wyzdrowiał, nie pogardziłby dobrą muzyką i świetnym alkoholem i wyborowym towarzystwem.
Nie wątpiła, że Kirei się zgodzi. Wręcz przeciwnie, czuła, że będzie na tak. Podparła głowę, tak, że patrzyła na jego osobę z dołu. - Ja wczoraj byłam na imprezie urodzinowej Cherry, tej z Gryffindoru, ale powiem ci, że było dosyć drętwo. Nie licząc jednej bójki, dosyć idiotycznej zresztą. - Westchnęła na wspomnienie tego. - Nasze imprezy zawsze są ciekawe i konkretne. Wiadomo, Ślizgoni wiedza co dobre. - Cmoknęła znacząco. - A przy okazji co czytasz? - Przeniosła wzrok na książkę, którą miał przy sobie.
- No, to jest oczywiste. Nikt nie pije tyle, co Ślizgońskie dziecie... - zaśmiał się cicho, rozsiadając się nieco wygodniej. Słyszał coś i imprezie tej całej Cherry, ale spodziewał się, że nie będzie zbyt ciekawie, więc nie poszedł, i jak widać słusznie. - Too? - ocknął się, kiedy dziewczyna zapytała o książkę - Aaaa, takie pierdoły. W przerwę świąteczną mam zamiar urządzić sobie polowanie na jakieś stworzonka, i tak szukałem czegoś, co mógłbym znaleźć w Japonii... niestety, znalazłem tylko jakieś wodne stworzonka, które żywią się ludzkim mięsem... Brzmi ciekawie, ale nie wiem, czy chcę ryzykować... może wezmę młodszą siostrę...? Jakby nas zaatakowały, to rzuciłbym ją im na pożarcie, a sam bym uciekł... a później wmówiłbym ojcu, jak to walczyłem za swoją kochaną siostrzyczkę, ale już nic nie dało się zrobić... - zakończył dramatycznie, łamiącym się głosem. Spuścił wzrok, zakrywając dłonią usta, kiedy jego ramiona zatrzęsły się w szlochu... a raczej od śmiechu, który tak się w nim dusił. W końcu zaśmiał się głośno, wyobrażając sobie całą tą scenę.
Trzeba było przyznać, że Kirei zrobił dobrze. Co jak co, ale impreza urodzinowa Cherry była po prostu nudna. Ludzie szybko się rozeszli, praktycznie tylko cztery osoby, w tym i ona, bawiły się do rana. Ale co można odwalić w tak małej grupce? Pokiwała głową, gdy mówił o piciu. Doskonale wiedział co miała na myśli, chyba, że tak po prostu trafił, ale stawiała na to pierwsze. - Uuu! To ciekawa książka. - Jej brwi poruszyły się znacząco. Niebezpieczne stworzenia jak dla niej, były ciekawym tematem. - Ja to się cieszę, że nie mam rodzeństwa, a twoją siostrę to naprawdę rzadko widuje, i jak już to tylko przelotnie, więc nie mogę powiedzieć, że bym się jakoś strasznie cieszyła... chociaż. - Uśmiechnęła się szerzej - Twoje szczęście jest moim szczęściem. - Przez chwilę śmiała się razem z nim. Takie wydarzenie w tej chwili było bardzo zabawne, chociaż gdyby doszło do skutku, to już nie byłoby zapewne takie świetne. Rozejrzała się. Przez okno padały delikatne promienie słońca, pogoda trochę się poprawiła. - Ja jednak wolę czytać o Zaklęciach niż o stworach. - Delikatnie stuknęła ręką o blat stolika. - Japonia, Japonia. Ja to tam jeszcze nie byłam. Tak w ogóle to lubisz to miejsce? - Nigdy go o to nie pytała, więc może akurat naszedł na to czas?
- Taaa, jestem okrutnym bratem... - zamyślił się... On sam ostatnio Negai jakoś nie widywał... czyżby widłowąż Connie był aż takim łakomczuchem...? - Ja w sumie też wolę zaklęcia, ale coś trzeba tam robić, a z czarami to bywa różnie, szczególnie, że dziadkowie i tamta rodzina to mugole... A Japonie... uh, kocham! - zaśmiał się na samo wspomnienie - Ludzie trochę dziwni, ale atmosfera zupełnie inna niż w europie... Jeżeli po skończeniu szkoły nic tu nie znajdę, to wyjadę tam i spróbuje coś urobić na tamtejszym rynku muzycznym... Ale do tego muszę pod szlifować jeszcze mój japoński, ale przy mojej mamie to nie będzie aż takie trudne... Chcąc mnie i siostrę nauczyć wszystkiego, cały czas do nas mówiła po japońsku, aż w końcu musieliśmy się nauczyć... Poza tym, inaczej nie porozumielibyśmy się z dziadkami, bo oni angielskiego znowu nie znają, a wyjeżdżamy tam co każde święta i wakacje... - rozgadał się, nawet nie zauważając, kiedy... Zawsze kiedy mówił o domu rodzinnym i matce jakoś tak od razu robiło mu się wesoło i mógłby godzinami o tym opowiadać... No, ale przecież nie będzie tu Angie zanudzać...
No cóż, Davis nie znała tamtejszego języka, ani nigdy tam nie była, więc nie mogła powiedzieć by jakoś strasznie ją tam ciągnęło, ale zapewne gdyby tylko usłyszała, że są tam tanie puby z dobrym alkoholem, to miałaby większą ochotę na zaglądnięcie do Japonii. Zresztą lubiła swoje okolice i tutejsze budynki, w których organizowanie były imprezy. Starała się go słuchać, ale nie wszystkie szczegóły zapamiętała. - Znaczy chcesz grać w zespole, czy pracować w jakimś sklepie? - Aż dziwne, że nigdy go o to nie pytała. - Dwa języki zawsze są przydatne. A co do innych krajów strasznie mi się podobał Egipt. Gdy Namida opowiadał o rodzinie czuła, że jest z nią związany. Ona sama miała tylko wujka, więc nie miała co opowiadać.
- Niee, nie widzę siebie w żadnym zespole... Interesuje mnie raczej kariera solowa, szczególnie, że nie ma takich ludzi wielu na tamtejszym rynku... - na moment się rozmarzył... już widział, jak zdobywa te wszystkie nagrody, najpierw za największy debiut, później za najlepsze single, płyty platynowe... ahh... - No tak, języki obce... trochę się tam liznęło... - zaśmiał się, kiedy sam zorientował się, że jego uwaga zabrzmiała dosyć jednoznacznie...
- Ja tam na gitarce elektrycznej bym mogła pograć w jakimś zespole, czy jako wokalistka też pośpiewać... - Zaśmiała się. W sumie brzmiało to trochę tak, jakby uważała, że jest dosyć dobra... w sumie była! - Może pośpiewamy coś kiedyś razem w pokoju muzycznym? - Mrugnęła proponując. A nóż, wyszłoby im coś niezłego? Skrzyżowała nogi w kostkach i poprawiła swoje ustawienie na krześle. - Kiedyś będę do ciebie na korki chodzić. - Zaczęła stukać palcami po ławce, ale szybko przestała. To bywało denerwujące. - W sumie to rzadko bywam w czytelni, zajmuję się lekturkami już w bibliotece. Mniej chodzenia... a ty często?
- Jasne, czemu nie. - odparł od razu z uśmiechem. Nie wątpił w talent koleżanki, może się nawet okazać, że jest lepsza od niego... chociaż... nieee, chyba się nie da... - Cóż, nie bywam tu za często... ale przynajmniej jest nieco ciszej, niż w bibliotece. Tam to się tylko pierwszaki uczą i gadają... a tu można na spokojnie poczytać, albo po prostu odprężyć się...
- Super! - Stwierdziła bez zbędnych dodatków. Czasami jedno słowo znaczyło więcej, niż masa kolorowych epitetów. - Ogólnie męskie głosy są raczej fajniejsze niż damskie, więc jesteś bez konkurencji. - Wystawiła język, który już po chwili schowała. - Na pewno częściej niż ja, chociaż czytam trochę książek... - przez chwilę trwała cisza. - I raczej nie tych potrzebnych na lekcje. - Ale tego raczej się domyślał.
- Noo, oczywiście... - rozejrzał się po pomieszczeniu... było jeszcze kilka osób, ale w sumie nikogo szczególnie wyróżniającego się nie zauważył... - Są w ogóle jeszcze jakieś osoby w tej szkole, koło których można by się było zakręcić...? No, prócz nas, oczywiście, ludzi niesssamowicie pięknych... - dodał od razu... Ostatnio w sumie brakowało mi towarzystwa, więc może nawet zabawiłby się w związek... tygodniowy by wystarczył...
Wstała z miejsca i podeszła ku oknie. Przez chwilę wpatrywała się w stronę jeziora, ale nikogo tam nie widziała. Co się dziwić, w końcu lało, niezbyt przyjemna pora na spacerki po błoniach. Westchnęła. - Teraz dużo osób zaczęło przechadzać się po szkole nocą, wręcz jakby dopiero w tym roku zaczęli mieć ochotę na jakieś akcje. W poprzednich latach było dosyć mhm... cicho? - Wróciła ku stolikowi. - Nie wiem czy znajdziesz kogoś kto dosięga do naszego poziomu, ale w Hogwarcie dużo fajnych lasek. - Uniosła spojrzenie. Gdyby na niego popatrzyła pewnie by się roześmiała.