Izba Pamięci znana jest przede wszystkim z nudnych i długich szlabanów, polegających na polerowaniu medali, pucharów i odznak byłych uczniów Hogwartu. Jednak czasem, warto spojrzeć na to pomieszczenie z odrobinę innej perspektywy i zastanowić się nad wspomnieniami tu zachowanymi. Niektóre są niewiele młodsze od samego zamku! Na pewno każdy znajdzie coś, co go zainteresuje.
Autor
Wiadomość
Luke Gringott
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Spokojnie i dumnie wkroczył do Izby Pamięci. Z daleka słyszał krzyk Autumn, która darła się do jego siostry. Doprawdy urocze, pomyślał kpiąco. O, i Angie do zabawy! - ucieszył się. Szczęście mu dopisuje! Z resztą, Gringott zawsze był farciarzem. - Witam - wyłonił się zza ściany, na której wisiały dyplomy. Spojrzał triumfalnie na "osobistą pomoc". Po chwili zobaczył i Kathleen, która z wściekłym wyrazem twarzy patrzyła na swoją przyjaciółkę. Czyli już została powiadomiona.
Słysząc głos tego faceta, przymknęła na moment oczy ze złości. Czyli ten kretyn przez cały czas za nią szedł! Miała ochotę rzucić w niego najbliższą, grubą książką, w ten pusty, durny łeb. No i proszę, mimo wszystko zaprowadziła go do Kath! Co prawda nieświadomie, ale... To była jej wina. Mogła się tego domyślić. Odwróciła się, a w jej oczach widniał gniew. Gdyby wzrok mógł zabijać, w tej chwili pan Gringott, leżałby sobie na ziemi bez ducha. - Żegnam. Mam nadzieję, że długo nie będziesz nas... " zaszczycał " swoją obecnością? - powiedziała jadowitym tonem. Spojrzała szybko na Kath, która wyglądała, jakby zaraz miała stracić panowanie nad sobą. Lily bez zastanowienia podeszła bliżej niej. Nie miała zamiaru jej zatrzymywać i wmawiać, żeby się opanowała, o nie. W razie czego jej pomoże.
I nadszedł moment kiedy to miała poznać swojego brata. Luke Gringott. Mogła śmiało stwierdzić, że pierwsze wrażenie nie było dobre. Ucieczka Angie i złowieszczy wzrok Lily... Wzięła kilka głębokich oddechów i odwróciła się. Przeszła kawałek dalej, udając, że ogląda pamiątki. Olała go. Nie była gotowa na rozmowę. Odwdzięczy się kiedyś przyjaciółce, że ta nie zaczęła jej uspokajać. I tak by robiła to nadaremnie.
Luke Gringott
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Patrzył z politowaniem na Puchonkę i Gryfonkę, która stała obok Kathleen. Gdy zobaczył, że ta tylko się odwróciła wzrosła w nim irytacja. Nie zamierzał być spokojny, to nie jego natura. Porywczość to jedna z wad, choć on uważał ją za zaletę. "Chowając" emocję w sobie ruszył za nią. Nie zrezygnuje. - Chcę porozmawiać - wysilił się, aby głos zabrzmiał nieco inaczej. Bez tej nutki ironii i obojętności.
Lilyanne Wayland
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : fachowe robienie zdjęć lucjanowi pod prysznicem ♥
Patrzyła z podziwem na swoją przyjaciółkę. I ona mówiła, że ma wybuchowy temperament?! Przy niej Lil i Gringott, a zwłaszcza on, byli jak niespokojny wulkan, który mógł wybuchnąć w każdej chwili. Co, jak co, ale Kathleen wśród tej trójki była oazą spokoju i opanowania. No nic, dziewczyna poszła za jej przykładem i trochę się ociągając usiadła sobie na pobliskiej ławce, i zajęła się kartkowaniem jakiejś książki, która akurat przed nią leżała. Słysząc słowa Luke'a uniosła mimowolnie wzrok i spojrzała na niego ze zdumieniem i ironią. No nie, skąd u niego taki ton? Widać sporo go to kosztowało, bo minę miał niewyraźną. - Pewnie zaraz palniesz coś w deseń " Nie do ciebie mówię, Autumn", ale może Kathie nie chce z tobą rozmawiać? To, że ty czegoś chcesz, nic nie znaczy, chociaż wiem, że myślisz inaczej. Mogę się założyć, że w dzieciństwie niczego ci nie odmawiano. Pewnie się bali, że zaraz taki mały bachor zacznie wrzeszczeć, więc woleli mieć spokój. Miała ochotę się roześmiać, kiedy zobaczyła małego Luke'a, który siedział na kanapie i rzucał we wszystkich czym popadnie. Jednak to by było nie na miejscu. Spojrzała na przyjaciółkę, i spokojnie oczekiwała jej reakcji.
Patrzyła na Lily z podziwem. Skąd u niej tyle jadu ? - Ona ma rację, nie chcę z tobą rozmawiać. Idź, może któraś z tych zaślepionych dziewczyn będzie chciała ? Założę się, że z pewnością. Czekają tylko aż na nie spojrzysz - rzekła z kpiną. Wtedy przypomniała sobie Lauren, która może była jedną z tych dziewczyn ? Nie, ona jest Krukonką! Piekielnie mądrą! - Odejdź - szepnęła. Siadła koło przyjaciółki, przyglądając się swoim trampkom. Zlustrowała Luke'a chłodnymi oczami. Zauważyła, że i on nosi to obuwie. W dodatku dziś też założył ciemnoczerwone! Wyraz jego twarzy wzbudził w niej... litość ? Zatrzymała się na szarych oczach. Trzeba przyznać, że były cudowne. Z błyskiem; podobne do stali. I ona była zimna. Im dłużej w nie spoglądała, tym bardziej traciła nad sobą panowanie. Odwróciła się. Serce biło jej jak oszalałe. Jednak opłacało się. Niewiele osób potrafi czytać z jego oczu, a Kathleen się udało! Zobaczyła w nich coś w rodzaju dzikiej satysfakcji, triumfu, pewności.
Luke Gringott
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Już nie zwracał uwagi na Autumn. Odwdzięczy się jej później, nie przy Kathleen. Tak! Poczuł ogromną satysfakcję, gdy nawiązał z nią kontakt wzrokowy. Teraz mógł zrobić wszystko. Jakże kochał swoje oczy! - Czy mogłabyś zostawić nas samych ? - spytał Autumn, która przyglądała się całej scenie. Irytowała go już tak mocno! Uczepiła się jak rzep psiego ogona i teraz ciągle lata z Kathleen. Był już pewny, że osiągnie swój cel. Wyraźnie zmiękła, a w środku toczyła walkę. - Czy nie umiesz normalnie mówić, tylko wykupiłaś sobie adwokata ? - wywrócił oczami.
Lilyanne Wayland
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : fachowe robienie zdjęć lucjanowi pod prysznicem ♥
Miała dość. W głębi duszy nie chciała zostawiać Kath, ale wiedziała, że ta sobie poradzi. Z jednej strony... nie wiedziała, co zrobić! Nie mogła się niczego dopatrzyć w oczach Kathie, gdyż ta patrzyła tępo w podłogę. Miała iść, czy nie? - Kathie, chcesz z nim porozmawiać? Z jednej strony będziesz to miała już za sobą... Chciała tutaj zostać, aby wspierać przyjaciółkę. Nie mogą sobie porozmawiać przy niej?! No, ale to nie jej decyzja. Wszystko zależało teraz od brązowookiej Gryfonki.
Ostatnio zmieniony przez Lily Autumn dnia Sro Gru 01 2010, 15:56, w całości zmieniany 1 raz
Targały nią silne emocje. Czy Lily naprawdę chce odejść ? - Chcę żebyś została - powiedziała cicho do przyjaciółki. Czy ten debil nie może choć na dziesięć minut powstrzymać tego jadu ? - Adwokata będę musiała sobie wynająć, jak ci obiję tę słodką mordę! - Kathleen była mocno zirytowana. Dupek. - Dobrze, porozmawiajmy. W obecności Lily, oczywiście - dodała stanowczo. Trzymając ręce na biodrach i patrząc na Luke'a morderczym wzrokiem rzekła: - Mów. Słucham.
Lilyanne Wayland
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : fachowe robienie zdjęć lucjanowi pod prysznicem ♥
Odwróciła się i spojrzała w jej oczy. W końcu się czegoś dopatrzyła! - W porządku, skoro tego chcesz, to oczywiście zostanę. - powiedziała pocieszająco. - Bez względu na to, co sobie myśli ten...człowiek. - dodała głośniej, po czym objęła dziewczynę o czekoladowych włosach i przeniosła wzrok na Gryfona (co to w ogóle miało być?!), który nadal stał w drzwiach i patrzył na nią groźnie. Uśmiechnęła się do siebie, nie ma co, interesujące to było. Nie, że się cieszyła z cierpienia innych! Była ciekawa, jak się to skończy.
Luke Gringott
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Nie był zadowolony z faktu, iż ma rozmawiać o rodzinnych sprawach przy obcej dziewczynie. Cóż, albo przy niej, albo wcale. Ja mam mówić ? To ona powinna mi wyjaśnić to durne uprzedzenie! - O co ci chodzi, Kathleen ? Patrzysz na mnie jakbym nie wiadomo co zrobił. To moja wina, że masz tfu! mamy niewierną matkę ? - prawa brew poszybowała w górę z niewiarygodną prędkością. Rozmawiaj tu z płcią przedziwną! W dodatku o wspólnej krwi i matce. Przyjrzał jej się uważnie. Chciał wypatrzyć jakiekolwiek podobieństwo. No tak, wysokością to ona nie grzeszy. Nic poza tym. Ciemne włosy, oczy, karnacja. Tak bardzo pragnął się dowiedzieć, co takiego naopowiadała jej matka.
Ta szkoła była... cóż, cudowna, porównując panujące tu warunki do Durmstrangu. Pojawił się tylko jeden problem. Układ korytarzy, przejść, klas, sypialni, a nawet schodów był tak zawiły, że nietrudno było o zabłądzenie na jakimkolwiek piętrze. Raisa po pewnym czasie zupełnie nie wiedziała, na którym poziomie przebywa, toteż zrezygnowała z usilnych poszukiwań biblioteki i weszła do pierwszego po drodze pomieszczenia, mając nadzieję, że znajdzie jakiegoś uczynnego Hogwarczyka, który wskaże jej drogę. Z dłonią zaciśniętą na szczęśliwym amulecie rozejrzała się po sali, która sprawiała wrażenie wielkiego zbioru pamiątek. Nie było tu co prawda nikogo, jednak zaintrygowana postanowiła się rozejrzeć. Szkoła miała dosyć duże osiągnięcia w quidditchu, którego osobiście nie lubiła. Jej uwagę bardziej przyciągnął fakt, iż miały tu miejsce ciekawe wydarzenia.
Nie wiedząc co robi w takim miejscu jak to, zaczęła zdezorientowana oglądać się dookoła. Czyżby zabłądziła ? Zamek zdecydowanie był za duży, a inni nie pofatygowali się nawet dać im czegoś w rodzaju mapki. Ashlee, jako osoba zrównoważona musiała mieć wszystko podane na tacy - nie lubiła chorych przygód, które nic i tak nie wnosiły do jej życia. Wolała kłócić się ze ślizgonami, nigdy nie dającymi sobie rady podczas swoich słownych potyczek... Tego dnia spięła długie włosy w wysoki kucyk, pozwalając im opadać na ramiona w lekko podkręcony sposób. Dobrze, że nie chodziła po błoniach, bo w innym wypadku wróciłaby z szopą na głowie. Poza tym pewnie zamarzłaby, biorąc pod uwagę, iż miała na sobie bluzkę z krótkim rękawkiem, na której mieścił się wymowny napis " I shake it better than Britney '. To może dziwne, ale zakładała ją gdy miała dobry humor, a dzisiaj raczej było do tego daleko. W oddali wysoka brunetka dostrzegła jeszcze jedną dziewczynę, obserwującą zbiory jakiś pamiątek pozamykanych w szklanych gablotkach. Nie odzywając się, ruszyła ku jednej z nich ze skupieniem malującym się na twarzy.
Lilyanne Wayland
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : fachowe robienie zdjęć lucjanowi pod prysznicem ♥
O, jednak Luke tak bardzo chciał z nią porozmawiać, że nie przeszkadzała mu obecność Lily. Tfu, oczywiście, że przeszkadzała, ale był w stanie to przetrwać. Gryfonka była ciekawa, o czym takim ważnym ma zamiar z nią porozmawiać. Co prawda sprawa ich matki była dość... kontrowersyjnym tematem, jak dla nich oczywiście, ale Lil miała wrażenie, że na tym się nie skończy. Szukała wzrokiem dłoń Kathie, a potem bez zastanowienia ujęła ją i mocno ścisnęła nic nie mówiąc. Chciała w ten sposób jej przekazać, że jest tutaj razem z nią i obie przebrną przez wszystkie problemy.
- O co mi chodzi ?! - krzyknęła zdenerwowana. Krew pulsowała w jej żyłach. Ucisk Lily nieco ją uspokoił, więc i głos momentalnie się ocieplił. - Twój pieprzony ojciec jest wszystkiemu winny! I nawet nie próbuj mi wmawiać, że jest inaczej. Myślisz, że nie czytam Proroka Codziennego ? O tak, tam sporo pisze na temat Gringotta, więc nie niszcz tego nazwiska, bo przy okazji rujnujesz życie mojej rodziny, gdyż czy tego chcę czy nie, jesteśmy ze sobą powiązani! - odważnie spojrzała mu w oczy. Widząc, że chce się odezwać szybko dodała: - Myślisz, że mi jest łatwo ? Z dnia na dzień dowiedziałam się, że mam brata. W dodatku przyrodniego. Więc łaskawie ucisz swą dumę i spróbuj wczuć się w moją sytuację, braciszku. Zakręciło jej się w głowie. Szybko usiadła i przymknęła oczy. Dłoń przyłożyła do gorącego czoła i prychnęła.
Ach, mapka była tu wręcz niezbędna! Raisie również by się takowa przydała, jej rozeznanie w zamku było wręcz fatalne. Nie mogła trafić nawet do sali wejściowej, a co dopiero mówić o powrocie do swojej sypialni. Każdy korytarz wyglądał tu tak samo, co spowodowało, że Rosjanka czuła się trochę przytłoczona, a już na pewno niepewna. Te mury były zupełnie inne niż w Durmstrangu. Odruchowo odwróciła głowę, kiedy usłyszała, że ktoś wchodzi do pomieszczenia. Ciężko było poznać, czy dziewczyna, która się tam znalazła, była z Hogwartu, czy może z wymiany, ale bez wątpienia była już studentką. Zielonooka podeszła do niej niepewnie. - Hogwart? - zapytała, z lekko słyszalnym akcentem. Angielskiego uczyła się od dzieciństwa, więc nie miała najmniejszego problemu z wymową, czy zrozumieniem innych. - Nie mam pojęcia, gdzie jestem - wyznała szczerze, z zakłopotanym uśmiechem.
Luke Gringott
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Luke osłupiał. Więc to jest ten powód. Chwila. Ja jestem winny ?! Chyba ją całkowicie zamroczyło! Cały spokój momentalnie wyparował. - Jak śmiesz mówić cokolwiek na temat mojego ojca ? - wycedził. Był mocno roztrzęsiony. Może i owszem, nie miał najlepszego kontaktu z Orionem, ale do licha, nie pozwoli obrażać swojej rodziny! - Próbowałem, Kathleen, próbowałem. Chciałem cię poznać, ale matka kategorycznie zabroniła! To dlatego wysłała cię do Hogwartu. Więc to ty się uspokój! - zakończył. Wspomnienia z tamtego okresu trzymał głęboko w pamięci.
Lilyanne Wayland
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : fachowe robienie zdjęć lucjanowi pod prysznicem ♥
Była przygotowana na taki wybuch, spodziewała się tego, ale mimo wszystko nie wiedziała, jak zareagować. Gringottowi trzeba przekazywać informacje krótko i zwięźle, wtedy coś do niego dociera, to Kath natomiast trzeba mówić spokojnie i z cierpliwością. Toż to dwie sprzeczności, co ona ma zrobić, rozdwoić się, czy jak?! - Kathie, spokojnie, nie denerwuj się tak z jego powodu. Nie jest tego wart, a poza złość urodzie szkodzi.. - szepnęła cicho i objęła przyjaciółkę ramieniem. Przeniosła wzrok na Luke'a, który przez krótką chwilę nie wiedział, co się dzieje, a za moment wyglądał jak agresywny kurczak nieudomowiony. - Zamknij się, albo nie mów do niej takim tonem. - rzuciła krótko i treściwie. Nie dopuści do tego, aby się wyżywał na Kath.
Connie spacerowała po całym Hogwarcie. Dokładnie starała się przemyśleć każde słowo, jakie kiedykolwiek dotarło do jej uszu i przypomnieć sobie te zdania, które już dawno odbiegły od jej wspomnień. Idąc, nuciła sobie pod nosem jedną z ulubionych piosenek, którą jej kiedyś śpiewała matka. Pochodziła z jakiejś mugolskiej bajki, może się więcej tego dowie podczas mugoloznastwa? Możliwe.
Płynie czas, liczę dni Co minęły daremnie Nie wiem skąd znana mi Ta melodia gra we mnie
I to by było na tyle z tego, co pamiętała. To też nuciła te, zaledwie dwa, zdania w kółko i w kółko. Bardzo inteligentne zajęcie. Jest piątek wieczorem, a ona siedzi sama w... Właściwie to gdzie ona jest? Rozejrzała się. Zobaczyła wokół siebie tyle medali, pucharów i już wszystko było jasne. Izba pamięci. Ileż to tu szlabanów odsiedziała. A właśnie, przecież ma szlaban u Amelie... Czy jak jej tam było? Ciekawostką tylko było pytanie, kiedy? Nie miała na ten temat jeszcze żadnych wiadomości. Powinna się też dopytać kiedy w jej ręce wróci różdżka. Zaraz? Zerknęła do tylnej kieszeni. - Ups... To nie moje - Chyba po raz kolejny wzięła magiczny patyk Briana. Jakież to ona ma szczęście. Założyła na głowę kaptur, gdyż zrobiło jej się odrobinę zimniej w uszy. Ten przysłonił jej twarz cieniem, zostawiając w świetle tylko usta. Gdyby jeszcze miała czerwone oczy, zapewne ciekawie by to wyglądało. Oparła się o ścianę, pogrążając się w swoich upartych i rozwiązłych myślach.
Wszedł do Sali pamięci, gdyż nie pamiętał kiedy tu ostatnio zaglądał i chciał odświeżyć sobie obraz tego miejsca. Kiedy wszedł jego wzrok padł na Connie. Podszedł do niej i oparł się o ścianę obok niej. - No hej. Jak tam leci? Spytał i uśmiechnął się do niej lekko.
Oczywiście kiedy usłyszała stukot stóp odwróciła się ze swoją klasyczną miną w stylu "Kto śmie zakłócać mój spokój?". Rozczarowała się osobą, którą ujrzała obok siebie. Może i nie każdy Gryffon wzbudzał w niej nie smak, ale ten szczególnie. Szkoda, że nie miała swojej różdżki. Od razu by go zaatakowała. - O! To już nie ma żadnych innych dziewczynek do atakowania w plecy z zaskoczenia, że wróciłeś do mnie? - Używając aluzji przypomniała mu ich ostatnie, bardzo dawne spotkanie. Uniosła brew i uśmiechnęła się kpiąco.
Uśmiechnął się pod nosem na wspomnienie dawnego spotkania. Po chwili jednak jego twarz z poważniała. - Słuchaj nie przyszedłem się tu z tobą kłócić, tylko ewentualnie pogodzić. A tak z innej beczki to dawno cię nie widziałem powiedz co tam u ciebie słychać. Patrzył na nią, ale też wyciągną różdżkę z kieszeni dżinsów i mruknął. - Orchideus! Na końcu jego różdżki pojawił się bukiet różnokolorowych kwiatów i wręczyl go Connie. - Na zgodę.
Wzięła kwiaty, miała słabość do wspaniałych roślin o pięknych pąkach i pachnących płatkach. Wcześniej ledwo się trzymała, żeby nie odskoczyć od różdżki, nie wyjąć tej od Briana i nie zaatakować. Ale nie oberwała, więc na razie może być spokojna. - Po co chcesz się godzić ze mną? - Ostrożnie badała teren na jakim się znajdowała. Czy to twarda gleba, czy kruchy lód? Włożyła nos w jeden z kwiatów i powąchała kilka razy. Ładne jak na wyczarowane. - A u mnie... Właściwie nic o czym powinnam ci mówić. Może po za tym, że mi odebrano różdżkę za zaklęcia niewybaczalne.
Trochę zdziwiła go odpowiedź koni dotycząca jej różdżki. Postanowił odpowiedzieć na jej pytanie. - Otóż nie lubię mieć wrogów, szczególnie wśród dziewczyn. Kiedy spostrzegł, że kwiaty podobają się Connie uśmiechnął się. - Opowiedz mi o tej sytuacji z zaklęciami niewybaczalnymi. Poprosił ją, gdyż był bardzo tego ciekawy.
- Wśród dziewczyn? Rozumiem, że jesteś podrywaczem z niedosytem lasek na koncie - Wystarczyło kilka słów, jedna sytuacja, a można było sobie wyrobić zdanie na całe życie, które w żaden sposób nie można było zmienić. - Poszłam do lasu z kilkoma osobami, chciałam użyć Imperio na pająku i tak jakoś wyszło, że trafiliśmy do dyrektora, on się dowiedział od ministerstwa co zrobiłam i zabrali mi patyk. Nic takiego - Uśmiechnęła się w jakiejś części ironiczne, w jakiejś wesoło, tworząc nieokreślony wyraz twarzy.