W tej przestronnej klasie na trzecim piętrze odbywają się lekcje zaklęć. Dwa rzędy dwuosobowych ławek czekają na uczniów. Duże okna przepuszczają wiele światła, co nadaje klasie przestronny wygląd. Na regałach po prawej stronie znajdują się wszelakie przedmioty na których można ćwiczyć zaklęcia. Na ścianach wiszą natomiast tablice na których są wypisane podstawowe zasady pojedynkowania się.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - zaklecia
Wchodzisz do Klasy Zaklęć, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Zaklęcia. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Marco Ramirez oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Riverside. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z OPCM i zaklęć można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Podaj ogólną definicję zaklęcia i opisz, co wpływa na jakość czaru. 2 – Przedstaw szczegółowo zagadnienie zaklęć niewerbalnych. 3 – Podaj po dwa przykłady zaklęć z każdej z grup: zwykłe, ofensywne, defensywne. 4 – Podaj dwa rodzaje przysięgi wieczystej i opisz na czym polegają. 5 – Podaj trzy zaklęcia, do których można dobrać inne przeciwzaklęcia (podaj je) niż Finite. 6 – Podaj trzy zaklęcia ochronne (np. zabezpieczenie terenu przed ludźmi) oraz opisz działanie każdego z nich.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Odpowiednimi zaklęciami uruchom mały tor przeszkód, aby piłka mogła dotrzeć na jego koniec. (Piłka na początku toru - musi spłynąć rynną - wyczarować wodę; dociera do zbyt małej bramki - powiększyć; zbiorniczek z wodą - zamrozić zanim piłka wpadnie do wody; dźwignia - nacisnąć odpowiednim zaklęciem - wtedy piłka dociera na koniec toru). 2 – Zadziałaj na ciecze w wazonach - w pierwszym oczyść, w drugim doprowadź do wrzenia, w trzecim zamroź. 3 – Przejdź przez mały labirynt (musisz obronić się przed stworzeniem, zaatakować jedno oraz pokonać dwie pułapki). 4 – Powiel kamień, a następnie wyrzeźb węża, lwa, borsuka i kruka. Zaznacz ognistym znakiem te zwierzę, do którego domu przynależysz. 5 – Spowolnij trzech przeciwników odpowiednim zaklęciem, a następnie unieruchom każdego za pomocą trzech różnych czarów. 6 – Zadziałaj na cztery przedmioty zaklęciami z każdego żywiołu.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - Zaklęcia:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Ktoś wszedł. Cud. Chociaż wyglądała ta osoba na starszą od uczniów. -Dzień dobry.Możesz przyjść mało osób w ogóle tutaj przychodzi na te lekcje. Wstał i zapisał temat ,,Zaklęcia podstawowe najbardziej przydatne'' -Taki temat jest w moim planie nauczania, więc jeżeli się nie podoba możesz wyjść. I pewnie tak będzie pomyślał.
Wszedł spóźniony. -Siema Martin. Podszedł do nauczyciela wyciągając mu dłoń. -A no tak przepraszam ,,Panie Black'' Zawsze miał z tego ubaw. No ale cóż. -Jako że szybciej skończyłem naukę mogę tutaj przebywać. Dopiero teraz zauważył dziewczynę, przyjrzał się jej. -Siema. Usiadł w ławce z tyłu. Temacik, nie najgorszy.
-Ależ nie,podoba się. Przynajmniej sobie coś przypomnę- uśmiechnęła się do nauczyciela i siadła do pierwszej ławki. Wyjęła jakiś pergamin, który zawsze nosiła przy sobie- tak na wszelki wypadek, gdyby dostała jakiegoś nagłego olśnienia. Ale pióra nie miała. Może jej nie będzie potrzebne? Temat był dość łatwy, więc na pewno sobie z nim poradzi, ale jak pomyślała wcześniej- nie zaszkodzi odświeżyć pamięć.
Do klasy wszedł jakiś mężczyzna. ,,Siema"? Długo nie słyszała, żeby ktoś się tak do niej odezwał, więc uśmiechnęła sie i powiedziała : -Cześć.
-David ! marsz do ławki, albo won. Uśmiechnął się. -Dobra nie będzie punktów no bo jak? Nie jesteście w klasie. Tylko na studiach. A no tak David nie był na studiach. -David ty nie jesteś na studiach więc wiesz. Pomyślał ta lekcja była denna oni wszystko wiedzą. Miał nadzieje że coś będzie musiał tłumaczyć. -Czy zaklęcie Avis jest potrzebne w życiu czarodzieja? Jeżeli tak po co?
-Avis? Myślę, ze w niektórych przypadkach jest pomocne, by kogoś rozweselić- uśmiechnęła się na samą myśl o latających wokół niej ptaszkach. Nie wiedziała jaki stosunek nauczyciela panuje tu do uczniów. Czy jest bardziej wyluzowany, czy typowy profesor, dlatego na próbę zażartowała. Zobaczymy...
-No nie wiem, czy jest przydatne David a ty co o tym myślisz? Ptaki latające rozweselić może i tak. -Panno... Żeby kogoś rozweselić można użyć czaru ,,Arisionidum'' Otworzył szafkę w biurku. Zapalniczka. Hmm.. Ciekawe skąd się tutaj wzięła. No ale cóż.
-Nie wiem, ptaki mnie tam denerwują ciągle srają na ludzi. Taka prawda srają, białe auta mugole mają chociaż to jest zabawne. -Panie Black, porzucamy piłką jak ostatnio? To było coś.
Andżi wstała dzisiaj z łózka z dziwnym przeświadczeniem, że rozpoczyna właśnie dość kiepski dzień. Słońca nie widać, ciepła nie czuć, ptaszków nie słychać. Lipa. Po prostu Lipa, o. Niechętnie umyła się, ubrała i uczesała. Zawsze wychodziła, gdy dziewczyny z dormitorium jeszcze spały, lub dopiero się budziły. Tak, dziewczyna była rannym ptaszkiem. Do tego była punktualna, poukładana, sympatyczna... po prostu nudna. Ale nie o tym. Andżi żwawym dość krokiem zmierzała w stronę klasy Zaklęć. Wiedziała, że jest spóźniona, lecz wyjątkowo się tym nie przejmowała. Luz, blues, maniana. Jakby ktośtam powiedział. Puchonka znała tego ktosia, ale nie mogła sobie przypomnieć jak się nazywa. Cóż, trudno, nie będzie się wysilać. Gdy już dotarła do celu, pociągnęła za klamkę i z mrukliwym ,,Dzień dobry" zajęła bylektóre miejsce. Z niechęcią się wypakowała. Dziś było jej wszystko jedno. Miała tylko nadzieję, że nauczyciel nie będzie się czepiał i da jej spokój.
Ostatnio zmieniony przez Angie Fly dnia Sob Lut 26 2011, 20:04, w całości zmieniany 1 raz
-Oo, przepraszam, nie przedstawiłam się. Julia Goldfire, studentka pierwszego roku. Rozumie pan, Wydział Magii Kreowanej, więc potrzebna mi powtórka z zaklęć. A może pan coś powiedzieć o tym zaklęciu, które pan wymienił? Nie słyszałam o nim...
-Dobrze Julio, Zaklęcie te rozbawia ludzi jak i zwierzęta lecz nigdy tego nie doświadczałem bo jest to dla mnie głupota. Rozumiał dziewczynę w pełni. -Dzień dobry Angie. Chociaż jedna osoba z jakiegoś domu. -Powiesz nam co robi czar ,,Homenum Illuminati'' Jeżeli nie pamiętasz powiedz. -Julio czy od 1 klasy chodzisz do Hogwartu? Jeżeli była w innej szkole wiadomo czemu nie wie o tym czarze.
-Nie, wcześniej chodziłam przez kilka lat do Beauxbatons, dopiero w VI klasie się przeniosłam. Czy naprawdę szkoły tak bardzo różnią się od siebie nawzajem? No, akurat pod aspektem zaklęć, chyba tak. -Eeem, sądząc po łacińskim znaczeniu słów to chyba zaklęcie na jakiś błysk, oślepienie? Nie wiem, naprawdę o nim nie słyszałam. Bardzo sie cieszyła w tej chwili, że przyszła na lekcje.
-Widzę tam inaczej nauczają i wredny nauczyciel jest. Staruch taki. -To było pytanie dla panny Angie proszę się zgłaszać. Usiadł głębiej w fotelu. Wyjął piłkę. Rzucił ją do Davida. -Masz.
Uchyliła się szybko przed lecącą piłką. Lubiła takie lekcje- trochę nauki, trochę zabawy. -Przepraszam, myślałam, ze mówi pan do mnie- uśmiechnęła się z zażenowaniem.
-Nic się nie stało. Mało kto już się zgłaszał i udzielał w lekcji. -To chyba na koniec Ty Julio jeżeli masz chwilkę proszę zostać. Poczekał aż wszyscy wyszli.
-Oczywiście, mam dużo wolnego czasu- uśmiechnęła się promiennie w stronę profesora. Spakowała swoje rzeczy do torebki i musiała zapamiętać te dzisiejsze nowe zaklęcia. Jakim sposobem ich nie uczyli we Francji? Ależ miała szczęście, że akurat trafiła na tą lekcję. Miała pewien pomysł by nadrobić te zaległości, ale nie wiedziała co na to powie profesor.
-Mam dla Ciebie propozycje. Mało osób przychodzi na lekcje , więc mógłbym Cię pouczyć prywatnie. Pewnie odrzuci propozycje lecz cóż. -Ciągle uczy ten stary Bill? W tamtej szkole? Pamiętał go nieznośny stary pryk.
Spojrzała na profesora oniemiała. Czyżby on umiał legilimencję? Przecież o tym samym pomyślała dosłownie przed chwilką. Niezwykli nauczyciele są w tym Hogwarcie. -Naprawdę uczyłby mnie pan prywatnie? Bardzo dziękuje, to naprawdę... wielki zaszczyt i pomoc dla mnie. Na wzmiankę o starym Billu - w szkole wołali na niego Grzyb- Bill parsknęła śmiechem. -Tak, jeszcze uczył jak wyjeżdżałam ze szkoły. I pewnie jeszcze opluwa.... to znaczy, krzyczy na innych próbując czegoś nauczyć- teraz już śmiała się otwarcie. -A skąd pan wie o Billu? Dziwnie było mówić do niego per ,,panie profesorze". Wydawało się, ze jest niewiele starszy od Julii
//ja koncze// -Tak uczyłbym może w każda sobote? o 16? Pasuje. Wstał idąc do wyjścia. -Bill to mój a raczej mój stary nauczyciel z którym miałem lekcje przez dwa miesiące po czym zrezygnowałem i sam uczyłem się zaklęc. Do dzisiaj. Uśmiechnął się i odprowadził dziewczynę do drzwi.
-Tak, jak najbardziej pasuje. I nie dziwię się, że po dwóch miesiącach zrezygnowałeś, tez miałam ochotę. Uśmiechnęła sie wychodząc z nim. Nagle do niej dotarło co powiedziała i szybko dodała -....panie profesorze. Miała nadzieję, że nie będzie na nią zły na to. Pożegnała się i skierowała do swojego dormitorium.
Jak zwykle Quai była kilka minut przed rozpoczęciem lekcji. Trzymając w jednej ręce książkę, a w drugiej swój gruby zeszyt czytała swoje notatki. Była jak najbardziej usatysfakcjonowana. Nie obchodziło jej to, że każdy uczeń przezywa ją kujonem. Po prostu postawiła sobie pewien cel w życiu i chce go osiągnąć za wszelką cenę.
Gianna weszła do sali dosłownie chwilkę po czasie. Była lekko zmachana i widać było, że przez jakiś czas biegła po zamku. Wszystko dla tego, że szczerze mówiąc zaspała. Tak wiem, wiem. Nie da się zaspać na godzinę dziewiętnastą. Ale wczorajszego wieczora była na wypadzie w Londynie. Miło wspominała czas spędzonymi z przyjaciółmi w klubie. Wrócili stamtąd dopiero rankiem około godziny... Hmm. Dobra, wrócili dopiero po południu. Nic więc dziwnego, że pierwsze o czym pomyślała to sen. Spoglądając na zegarek uznała, że ma jeszcze trzy godziny. Dlatego też uznała, że nie zaszkodzi sobie nastawić budzika i troszkę się zdrzemnąć. Efekt był taki, że przez cztery godziny spała, ponieważ nieświadomie włączała sobie co chwile dziesięciominutowe drzemki. Kiedy w końcu się obudziła i dopadła zegarek było już sporo po osiemnastej. Dlatego jak najszybciej się dało zahaczyła o łazienkę. Umyła się razem z włosami, wysuszyła je. Następnie ubrała się w krótką, dżinsową spódniczkę i czarna bluzkę z długim rękawem. Na stópki jak zwykle włożyła czarne szpileczki. Na szyję ubrała sobie długi naszyjnik zakończony wisiorkiem z czerwonym irysem. I tak oto wypadła z pokoju. Była zdziwiona widząc, że nikt z uczniów nie pojawił się wcześniej bądź punktualnie. Ale najwyraźniej tak miało być zawsze. Bo przecież nie mogło nagle wszystkim coś wypaść, prawda? Miała nadzieję, że nic poważnego się nie stało i zaraz sala się zapełni. W końcu to jej pierwszy dzień i pierwsza lekcja w tym roku. Nie znała jeszcze wielu uczniów, nie miała zbyt wielu pupilków, czy tych, którzy swoją obecnością doprowadzali ją do szału. Ale to się miało w każdej chwili zmienić. Przynajmniej taką miała nadzieję. Otworzyła podręcznik do zaklęć podstawowych. Obok miała ten do złożonych. Słyszała, że ostatnio studentom przepadała ów lekcja więc postanowiła przeprowadzić takie wprowadzenie dla tych, którzy będą mieli ochotę się pojawić. Oglądając z nudów swoją różdżkę czekała na, miała nadzieję, tłum.
I oto moi państwo nadeszła jej ulubiona lekcja, zaklęcia! Dawno nie była na żadnych zajęciach, a trzeba było trochę się wykazać i zdobyć punkty dla domu, mieli ich niezwykle mało i nie można było pozwolić żeby wygrali jacyś, pffff, Puchoni. Także szybko się ogarnęła, chwyciła torbę, włożyła do niej podręcznik, rożdżkę i inne potrzebne rzeczy i wyszła z dormitorium kierując się ku piętrowi trzeciemu. Weszła do klasy chyba dość punktualnie, nie spojrzała na zegar. W klasie była jedynie nauczycielka. Tori jej nie znała, najwidoczniej jakaś nowa. Kiwnęła głową profesorce. -Dzień dobry. - i skierowała się ku trzeciej ławce od biurka nauczyciela i usiadła na jednym z krzeseł. Wypakowała się i czekała aż przyjdzie więcej osób i lekcja się rozpocznie. Miała nadzieję, że przyjdzie ktoś kogo zna i przysiadzie się do niej.
Desiree wcale a wcale nie miała zamiaru iść na żadną lekcję. Wolała siedzieć w dormitorium i się upijać. No dobra, może i minęły sobie te dwa tygodnie ale to i tak było za mało by zacząć normalnie żyć, przynajmniej dla niej. Ale usłyszała, że jest jakaś nowa nauczycielka, która ma uczyć zaklęć. Poza tym...Slytherin w rankingu punktów został wyprzedzony przez Pucholand a tak być nie może przecież! Pucholand...Tristan...Dobra, stop. Trzeba iść, nie można dopuścić do tego żeby wygrał jakiś głupi Hufflepuff. Szybko się ogarnęła, wzięła to co potrzebne i kląc wszystko na czym świat stoi skierowała się ku klasie. Nie było prawie nikogo z uczniów, tylko jakaś Ślizgonka, którą Desiree kojarzyła, ale nic ponadto. Studentka kiwnęła głową nauczycielce, która nawiasem mówiąc byla dość mloda i ładna i skierowała się ku jednej z ławek na tyłach sali, nigdy nie lubila siedzieć z przodu, to miejsce dla kujonów. Rzuciła torbę pod ławkę i usiadła rozwalając się wygodnie na krześle przyjmując dość wyluzowaną pozę. Ciekawe kto jeszcze przyjdzie i się do niej dosiądzie...
Ferie skończyły się nadzwyczaj szybko i wyjątkowo się z tego cieszyła. Przebywanie blisko Vanberga źle na nią działało, a mimo usilnych starań nie mogła się go pozbyć. Ta cholera siedziała jej w głowie i gapiła się na nią z wyrzutem. Taaak, Chiarę ogarniały wyrzuty sumienia. Spóźnione o dwa lata, ale przecież lepiej późno niż wcale, prawda? Oczywiście, to nic nie zmienia w ich relacjach i mu tego nie powie. Liczy się jednak sam fakt. ONA i WYRZUTY SUMIENIA. Dwa bieguny się ze sobą zderzyły. Koniec świata. I do tego właśnie szła na lekcję, a zaklęcia to nie do końca był jej świat, ale przecież trzeba było przećwiczyć nową nauczycielkę! Oby tylko znalazł się ktoś, kto jej potowarzyszy, bo samotne doświadczanie nauczycieli było nuuuudne. Z trudem zwlekła się z łóżka i ruszyła przez korytarze Hogwartu. Weszła szybko do klasy, badając obecnych obojętnym wzrokiem, po czym po chwili namysłu usiadła przed Des. Zmierzyła nauczycielkę od góry do dołu, po czym bez skrępowania i przede wszystkim w milczeniu odwróciła się do Śligonki. - Czeeeeść, co cię skłoniło, żeby tu przyjść, hm? - Uśmiechnęła się do niej szeroko. No cóż, Des była podobna do niej, a przynajmniej tak jej się wydawało. Nie przyszłaby sobie tu tylko dla samej wiedzy, prawda? Czy może się myliła?
Cornelia lubiła chodzić na lekcje. Wprost uwielbiała przyswajać sobie nową wiedzę. To była jedna z prawie niewidocznych w niej cech, które mogłyby ją kiedykolwiek zaprowadzić do domu Ravenclaw. No i może nie była nad przeciętnie mądra, ale jeśli trochę posłuchała i obserwowała to momentalnie potrafiła załapać o co chodzi. Dlatego szybko się uczyła i bardzo łatwo. Dzięki temu poprzednie lata w szkole skończyła z naprawdę dobrymi ocenami. Może troszkę gorzej poszła jej Historia Magii, ponieważ ten przedmiot jej zdaniem był po prostu nudny. Ale poza tym nie miała ani jednego stopnia poniżej takiej mugolskiej czwóreczki. Nie zaspała! Moi państwo nasza Cornelia nie zaspała! Bo nie położyła się do łóżka dzisiaj... ALE NIE ZASPAŁA! To jest naprawdę godne uznania. Powinniśmy wszyscy być dumni, prawić jej pokłony i w ogóle. Ale i tak się spóźniła. Nie sporo, ale jednak. Trudno. Przecież nowa nauczycielka chyba nie będzie im robiła o to wątów, prawda? Przyszła sobie do klasy olewając szatę. Za to miała na sobie trochę przydługie rurki, ciemny dżins. Do tego damską, zwykłą bluzkę z krótkim rękawkiem jednakże ze wzorkami moro. Na głowie czapkę, również moro. A na nosie przeciwsłoneczne okulary. Bowiem Cornelia była na tyle genialna, że dzisiejszego dnia pomyślała o tym iż jakiś czas temu poznała dwóch nowych kolegów. I z obojgiem się całowała. Dlatego wolała, żeby ani jeden ani drugi o sobie nie wiedzieli. Więc nie mogli do niej podejść. Więc musiała się ukrywać. A żołnierze właśnie tak się ukrywają! Niestety nie wpadła na to iż ściany w sali to nie jest trawa i błoto. No, ale to szczegóły szczegóły. Zajęła miejsce w kącie uśmiechając się zabójczo i jednocześnie przepraszająco do Gianny. Była ładna jak na nauczycielkę. Spodziewała się starej pietruchy. Poczęła się rozglądać za osobami, z którymi mogłaby pogadać, a z którymi nie za bardzo. No, pomyślmy. Ślizgonka, której nie zna. Ślizgonka, z którą opłakiwała niewdzięczników w sali końca i ślizgonka, której nie zna. A gdzie do jasnej cholery są Gryffoni?!
Giannka była wręcz wniebowzięta widząc, że powoli napływają uczniowie. Jednych kojarzyła z korytarzy innych widziała po raz pierwszy w życiu. W każdym bądź razie pojawili się zarówno uczniowie jak i studentka. Więc nie jest tak źle. Przynajmniej będzie łatwo uczyć mniejsze i nie bardzo zróżnicowane grupki. Wstała od stołu z ciekawością przyglądając się każdemu. Naprawdę wydawało jej się, że na lekcję przyszły same osoby, które naprawdę chcą się dzisiaj czegoś nauczyć. I miała nadzieję, że wszystko przebiegnie zgrabnie i w przyjaznej atmosferze. - Witam wszystkich. Nazywam się Gianna Vittoria Sorrentino – Przedstawiła się pełnym imieniem i nazwiskiem. Spojrzała niechętnie na spóźnialskich, ale nic nie powiedziała. Naprawdę nie chciała odejmować punktów za to, że ktoś przyszedł chwilkę po czasie. Przynajmniej nie osobą, których nie zna. Bo jeśli ktoś zajdzie jej za skórę to lada chwila zrobi się wredną suką. - Jak pewnie widać, jestem nowa. Dlatego nim zaczniemy lekcje chciałbym was troszkę poznać. Przedstawcie mi się proszę z imienia i nazwiska. Powiedzcie co lubicie i czego nie lubicie. Oraz podajcie mi wasze ulubione zaklęcie – Zaproponowała z nieukrywaną w głosie radością. Obeszła biurko i usiadła na nim szukając osoby, na której by mogła przez większą część lekcji zawiesić wzrok. Tak było łatwiej. Człowiek się uspokajał. Hmm, żadnych chłopaków? Żadnego rodzinka? Dziwnie.