W tej średniej wielkości klasie znajdującej się na pierwszym piętrze, od lat odbywają się zajęcia z Obrony Przed Czarną Magią. Ze względu na średnie wymiary pomieszczenia, dwa rzędy ławek są stosunkowo blisko siebie ustawione. Nie jest to najlepiej oświetlona klasa. Jednak ściany zdobią różne lampy dające nieco jasności. W rogu pomieszczenia, nieopodal biurka nauczyciela, znajduje się gablota na której można znaleźć wiele nieco poniszczonych już książek dotyczących OPCM.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - OPCM
Wchodzisz do Klasy Obrony Przed Czarną Magią, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Obronę Przed Czarną Magią. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Marco Ramirez oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Aash Al Maleek. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z OPCM i zaklęć można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Jak działa zaklęcie Riddikulus? Na czym się go używa? 2 – Jak bronić się przed dementorem? Opisz działanie odpowiedniego zaklęcia. 3 – Podaj trzy odmiany zaklęcia Protego i opisz każdą z nich. 4 – Podaj trzy sposoby na wykrycie trucizn. 5 – Jak postępować w przypadku natknięcia się na podejrzane, magiczne artefakty? 6 – Wymień trzy zaklęcia niewybaczalne i opisz je.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Obroń się przed zaklęciem Drętwota trzema różnymi zaklęciami defensywnymi. 2 – Znajdź i zneutralizuj trzy pułapki magiczne. 3 – Zastaw dwie pułapki - na człowieka i dowolne stworzenie. 4 – Ukryj się przed członkiem komisji, używając nie więcej niż trzech zaklęć. 5 – Pokonaj trzy boginy. 6 – Używając tylko zaklęć defensywnych, przez dwie minuty nie daj przeciwnikowi do siebie podejść.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - OPCM:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia Sob 6 Wrz 2014 - 17:35, w całości zmieniany 1 raz
- A kto ma, no? Zastanówmy się… Może Selivian? – zaproponowała. Tak, on na pewno byłby chętny. Wstała niechętnie z ławki, zebrała książkę, którą wyjęła nie wiadomo po co i spojrzała na Aud. - Idę, idę. On? Szlaban? Mi? Coś ty. Prędzej odejmie punkty. W zeszłym roku straciłam przez niego pięćdziesiąt punktów – westchnęła. – No, jaki miałaś pomysł? – zapytała, idąc do drzwi. - Dobrze profesorze, pomyślę – powiedziała niczym regułkę i dodała: - Do widzenia. – Wyszła.
Skinął jej głową, choć odrobinę żałował, że Stuner nie postanowiła się odgryźć - już miał nadzieję, że do kompletnu również i puchonów ukarze. Poczekał aż wyjdzie, po czym sam opuścił klasę. Miał nadzieję, że następny tydzień trwał będzie wieczność. Nie uśmiechała mu się wizja kolejnej lekcji...
Tak jak zawsze spóźniony wszedł na lekcje skinął głową do Raia i Maryona. Nie wiedział co powiedzieć że co że spóźnił się bo spad ze schodów i zaprowadzono go do skrzydła szpitalnego. Szukał wymówki i nagle znalazł usiadł w ławce obok ławki Raia i Maryona których oby dwoje nie było i powiedział. - Siema. Przepraszam za spóźnienie. Był taki popłoch na schodach i się przewróciłem panie Profesorze. Klapa pierwsza lekcja a ja wpadam na jej koniec. Panie Selivian co mamy zadane? - zapytał prawie roześmiany bo kłamał w sprawie przewrócenia. Jeszcze raz się uśmiechnął.
(Nie był mnie bo net mi muli bo mam z Blueconnect.)
Wkurzona, a zarazem zestresowana uchyliła delikatnie drzwi do sali. Przełknęła ślinę. Znowu musiała się spóźnić. Jak zawsze. Chyba dobrym rozwiązaniem byłoby kupić sobie specjalny zegarek, który informowałby ją, że niedługo rozpoczyna się lekcja. Była pewna, że Salvatore da jej szlaban za DWUDZIESTOMINUTOWE spóźnienie. W klasie była cisza. Pewnie piszą..., pomyślała. Profesor zawsze zadawał mnóstwo prac pisemnych. Nawet na lekcjach. Niezmiernie się zdziwiła, kiedy w klasie było pusto. Dosłownie! A sala nie wyglądała nawet na używaną. Weszła do środka, stoją i czekając. Na co? Sama nie wiedziała. Może profesor specjalnie rzucił jakieś zaklęcie na klasę?
Mia zwykle chodzi dość szybko, ale tym razem włokła się wolniej od ślimaka. Perspektywa tego, że zaraz usłyszy kąśliwe uwagi od "nauczyciela" chyba nikogo by nie podnosiły na duchu. Robiła jeden krok co parę sekund. Niestety w końcu dotarła do drzwi klasy. Oparła się o ścianę, zagryzła dolną wargę i wbiła wzrok w buty. Iść czy nie iść? Kiedyś i tak będzie musiała, o ile chcę zdać do następnej klasy... Wzięła głęboki oddech i położyła dłoń na klamce... Jeszcze chwila i wejdzie... Pchnęła drzwi... - Przepraszam za spóźnienie - mruknęła siląc się chociaż na te słowa. Podniosła głowę do góry i... zastała tylko Puchonkę. - Cześć Sturner - powiedziała ze dziwieniem. Mruknęła jeszcze parę razy. Naprawdę nie ma lekcji! Ależ jej ulżyło... Znów przybrała wizerunek "ostrej".
Dziewczyna jak zwykle niezadowolona, chociaż dzisiaj i trochę smutna, tak dla odmiany. Otworzyłą z hukiem drzwi sali do obrony przed czarną magią i rozejrzała się. Nie tylko ona najwyraźniej się spóźniła. Nauczyciela nie było widać. A szkoda! Liczyła na kolejną karę. W końcu spojrzała, czy są jacyś czekający uczniowie. Kilka osób, nic takiego. -Rose, Mia- Powiedziałą widząc dwie znajome, do żadnej nic własciwie nia miała. -Hey.
Mia skrzyżowała ręce na piersiach. Zaczęła się przechadzać po klasie jakby od zawsze tak robiła. Podziwiała okna, ściany... Jakaś ładna ta sala, kiedy nie ma tej pokraki Seliviana. Odwróciła się na dźwięk otwieranych drzwi. Była to Connie. - Witaj - odpowiedziała dziewczynie. Właściwie to się zdziwiła, gdyż ostatnio widziała ją tylko w towarzystwie Namidy. W zasadzie lepiej, że go nie ma... - To... Coś robimy? - zapytała dziewczyny.
- Cholera, cholera, cholera - mruczała do siebie, biegnąc truchtem w stronę sali od OPCM. Stukanie jej obcasów, niosło się echem przez kamienne ściany Hogwartu. Nie miała zamiaru opuścić kolejnej lekcji, więc na tą musiała przybiec, chociażby spóźniona. W biegu próbowała trafić ręką, w rękaw szaty, jednocześnie uważając, żeby jej czarna torba nie zsunęła się z ramienia. Z tego co słyszała, profesor nie był zbyt wyrozumiały. Zawsze pozostawała jej wymówka spóźnienia się przez to, że jest nowa, a korytarze Hogwartu zbyt zawiłe. Prawdą było jednak, że zbyt długo układała swoje niesforne włosy, żeby na koniec i tak spiąć je w uroczy kok. W końcu trafiła do klasy, wpadając do niej przez uchylone drzwi. Ku jej zaskoczeniu i szczęściu zarazem w sali były tylko trzy uczennice. - Hej wszystkim - powiedziała do dziewczyn, w których rozpoznała znaną jej Puchonkę- Rose i dwie Ślizgonki widziane w Pokoju Wspólnym. Uśmiechnęła się do nich, zajmując ławkę w środkowym rzędzie. - Już myślałam, że się spóźniłam - powiedziała, patrząc na swój srebrny zegarek. - Nie ma dziś lekcji? - spytała w przestrzeń, zaskoczona.
(Co wyscie sie wszyscy uczepili tak mnie i Namisia? XD )
Usiadła na ławcę. Jak strasznie jej się zrobiło żal, że nie ma nauczyciela. Najchętniej by się z nim teraz i posprzeczała. Uśmiechnęła się lekko patrząc w stronę drzwi, czy ktoś wejdzie. Wyczekiwała przede wszystkim kilka osób. -Czekamy?- Spytała uśmiechajac sie ironicznie. No, bo przeciez jaki mialy inny wybór. Spojrzała na Brook i uniosła brew. -Najwyraźniej nie ma. Chyba, że któraś z was poprowadzi. Rzuciła torbę na krzesło i wyjęła z niej pergamin. Zaczęła powoli malować, no a raczej bazgrac jakieś bohomazy.
Odwróciła się ponownie, bo do klasy weszła Brooklyn. - Cześć - powiedziała. Usiadła na jeden z blatów ławki i patrzyła się to na jedną, to na drugą. - Taak... Już biegnę... - mruknęła do Connie odpowiadając na sugestię z próby poprowadzenia lekcji. Z nudy zaczęła pukać w drewno ławki, machać nogami, patrzeć w sufit i robić mnóstwo innych, niepotrzebnych rzeczy. - Jakoś cicho, mówcie coś... - zaproponowała nie wiedząc co innego mogłaby powiedzieć.
Odwróciła się, kiedy drzwi otworzyły się po raz kolejny i do środka wpadła Con. Czyli jednak nikt nie rzucił na salę zaklęcia? Nim zdążyła logicznie pomyśleć, drzwi huknęły, a w pomieszczeniu pojawiła się jakaś obca jej Ślizgonka, której nie kojarzyła nawet z korytarza. - Hej Con - przywitała znajomą. Ostatnio nie gadały zbyt długo. Wymienienie przywitania i rozejście się. - Stuner, nie Sturner - poprawiła nieznaną dziewczynę. Przysiadła na ławce. Wygladało na to, że nie było lekcji. Reszta uczniów pewnie przyszła do sali, a gdy zobaczyła, że jest pusto, wychodzili. A że ona, Con i jakaś roztrzepana Ślizgonka spóźniły się, to nie spotkały nikogo. - Może... - drzwi otworzyły się po raz kolejny, a do sali weszła Brook, znajoma Rose z dzieciństwa. Dziewczyna nawet nie wiedziała, że Toxic chodzi do Hogwartu. - Co ty tu robisz? - spytała zdziwiona. Kiedy się ostatnio widziały? Z dwa, jak nie trzy lata temu! Po chwili wróciła do odpowiadania na pytanie Ślizgonki. - Proponuję zrobić imprezę. Skoro Salvatore nie ma, to niech się dowie, że nie można opuszczać swoich lekcji, bez poinformowania o tym uczniów.
-Coś?- Mruknęła i zaśmiała się sarkastycznie. Widocznie musi spędzić jeszce kilka minut z nimi, a potem Astronomia. Szczerze mówiąć akurat ten przedmiot lubiła. Przypominał jej trochę wróżbiarstwo, ale to było coś więcej niż czytanie z gwiazd przepowiedni. Nocne niebo zawsze rozświetlała każde miejsce, a ona kochała na to patrzeć. Na przykład na kształtny księżyc odbijający się w tafli wody. Uśmiechnęła się na samą myśl o wodzie, jeziorze. Ostatnio jej życie nabrało wielu wspomnień. -Mało nas coś. Impreza na cztery osobu? - Spytała nie do końca przekonana tym pomysłem. Już prędzej trzeba by było zrobić dyskotekę na kilkanaście osób. Muzyka, romantyczny wolny z chłopakie i tym podobne głupoty.
Sturner, Stuner, nieważne, pomyślała Mia i wywróciła oczami. Spodobał jej się pomysł perfekta Hufflepuffu. - Impreza - powtórzyła wolno. Znów na jej twarzy pojawił się nieopisany grymas. Przydałaby się jakaś imprezka, ale Connie ma z drugiej strony racje - tylko one cztery? - Weźmiemy parę ludzi z łapanki - rzuciła, nie mając żadnego innego pomysłu. Wybiegła daleko wyobraźnią - wszyscy dobrze się bawią, żarełko przyniesione od skrzatów jak zwykle świetne... Przydałoby się coś takiego.
Wywróciła oczami widząc jak Tenebres sili się na ironię, która nawiasem mówiąc nie wychodziła jej ani trochę. - Przyszłam na OPCM? - odpowiedziała pytaniem, na pytanie Rose. Nie do końca była pewna o co jej chodzi. - Swoją drogą, długo się nie widziałyśmy - mruknęła, przypominając sobie ich ostatnie spotkanie. Około dwóch lat temu, przy okazji spotkania ich rodziców. - Ej, dobry pomysł z tą imprezą. Tylko skąd muzykę wytrzasnąć? - spytała, zastanawiając się. Z tego co się orientowała, to nie działało tu nic co miało styczność z elektrycznością. - Chyba, że same pośpiewamy - zaproponowała zadowolona, chcąc pochwalić się swym brakiem umiejętności wokalnych. Po raz kolejny wywróciła oczami, krzyżując ramiona na piersiach, jak to miała w zwyczaju. - Jak Ci się coś nie podoba, Tenebres, to wyjdź albo zamilcz - powiedziała ostrzej, kiedy uwagi młodszej ślizgonki zaczęły ją potwornie nudzić.
Założyła nogę na nogę. -To biegnij i wciągaj ludzi na siłę. Za ręcę za nogi- Powiedziała raczej nie do końca pewna pomysłem. Ciężko będzie wciągnąć tutaj więcej osób. Z jedzeniem będzie dużo łatwiej, skrzaty wręcz błagają, żeby coś od nich wziąść. A właśnie, ktoś jej ostatnio obiecał ciastka, a dzisiaj miała na nie wielką ochotę. -Brook, rozumiem, że ty potrafisz się bawić samej. Nie dziwie się, kto by chciał z tobą przebywać. No, ale najlepiej, żebyś szanowała zdanie innych, tak jest kulturalniej- Po tych słowach dodała jeszcze. -A co do śpiewania to, to nie jest zły pomysł.
- Tenebres, twój brak elokwencji i spostrzegawczości powala mnie na kolana - mruknęła ironicznie, ani trochę nie przejmując się jej słowami. - Jest nas c z t e r y, skarbie - powiedziała tonem, jakby tłumaczyła coś dziecku, czy osobie niezbyt rozwiniętej. - A na dodatek jeszcze kogoś się skombinuje - powiedziała tym razem weselej. - Dla Ciebie Brooklyn - dodała po zastanowieniu. - Ah, jeśli chodzi o moje towarzystwo, to się nie martw. I nie obrażaj z łaski swojej gustu Ślizgonów i przedstawicieli innych domów, którzy ten czas ze mną spędzają. - Rozumiem twe skołowanie wynikające z przebywania w mojej obecności, ale skończmy tę wymianę zdań, niektórzy się niecierpliwią - dodała, nie chcąc swoimi utarczkami psuć humoru, i nie mając zamiaru wdawać się w dalsze pyskówki z dziewczyną. - Pomysł jest dobry, bo jest mój - powiedziała z uśmiechem, udobruchana pochwaleniem jej jakże cudownej idei. - Zatem, od czego zaczynamy? - spytała, podnosząc się z krzesła.
Ostatnio zmieniony przez Brooklyn Toxic dnia Sob 11 Wrz 2010 - 20:26, w całości zmieniany 2 razy
Mia westchnęła. Zbierało się jej na sen. Powiedziała coś niezrozumiałego i znów zaczęła krążyć po sali. Chyba nic nie wyjdzie z tej imprezy... - Już skończyłyście? - wycedziła. Od jakiegoś czasu Mia woli unikać kłótni i osób kłócących się. - Popieram z tym śpiewaniem - poparła zmieniając temat. Podeszła do drzwi i otworzyła je. Wyjrzała na korytarz. Nikt się jednak po nim nie przechadzał, więc Mia z powrotem wsunęła głowę do klasy. - A więc róbmy coś chyba, że chcecie tu siedzieć do rana - odrzekła. - Albo tak albo nie.
Ziewnęła. -Skończyłaś już wywód?- Przy jej pierwszych słowach zdąrzyła sie tak zapatrzyć, w niesamowicie interesującą ścianę, że nie miała pojęcia co przed chwilą do niej powiedziała. No, może pojedyncze słowa. A Brook, Brooklyn. Co za różnicza. -Kojarzysz mi się z burakiem- Powiedziała bardziej do siebie, całkowicie nie rozumiejąc co podkusiło ją do tego skojarzenia. Ziewnęła jeszcze raz. Chyba w końcu ruszy w stronę dormitorium i pójdzie spać. Na dodatek czuła się coraz gorzej, od czasu kąpiel i w jeziorze. Lada chwila się pewnie rozchoruje.
Obowiązki zastępcy dyrektora na pewno nie były szczytem jego marzeń. Jednakże aby tu zostać, a to było zbyt ważne, musiał je skrupulatnie wypełniać. Więc kiedy jeden z profesorów odwołał lekcję, musiał iść o tym powiadomić uczniów. Kiedy więc doszły do niego słuchy, iż uczniowie nie są na tyle bystrzy, aby w momencie, gdy zajęcia są odwołane, rozejść się w swoje strony, zszedł z wieży i ruszył wprost na pierwsze piętro. Przy drzwiach akurat stała jakaś rudowłosa dziewczyna, stanął więc jedynie w progu. Uderzył parę razy różdżką o framugę drzwi, z której to wypaliło parę iskier, żeby nie musieć używać podniesionego głosu, aby zwrócono na niego uwagę. Czy Carver w ogóle kiedykolwiek mówił coś głośniej? Podnoszenie głosu nie było zupełnie w jego stylu. - Nauczyciel musiał odwołać lekcję, a wy możecie się już rozejść - powiedział spokojnie, choć jego głos na pewno brzmiał nieco chłodno. Swym bardzo badawczym wzrokiem spoglądał na każdego z poszczególnych uczniów, czekając, aż Ci się rozejdą.
Nie wsłuchując się za bardzo w słowa Ślizgonek, gapiła się w drzwi w nadziei, że jednak ktoś przyjdzie. Bo niby czemu miał nie przyjść? - Con, przestań naskakiwać na Brook. Brook, ty również się opanuj - powiedziała. Nie miała zamiaru słuchać, jak się wykłócają. - Ej, imprezę można zrobić zawsze! Z kuchni zabrać trochę alkoholu, puścić muzykę z gramofonu i jest. Inni nie wiedzą, co tracą - wzruszyła ramionami. - A poza tym, można trochę zmienić wystrój klasy. Spojrzała sceptycznie na wchodzącego mężczyznę. A ten, to kto? Nowy nauczyciel? - Oj, nie ma lekcji? - spytała zmartwiona. - Jaka szkoda... a tak chciałyśmy oddać swoje wypracowania... No, nic, czas iść. Brook, idziesz? Chciałabym pogadać - poczekała na odpowiedź.
- Niech nikt się nie rusza! - do sali wpadła Daisy, prawie przewracając mężczyznę opartego o framugę. - Odbędzie się... kontrola sanitarna - powiedziała mrocznym tonem, nakładając na swe pulchne dłonie, białe, gumowe rękawiczki, które pękały mając styczność z jej żółtymi pazurami. - Teraz moje pyszczki, sprawdzimy, czy macie czyste uszy... pazurki... główki - wykrzyknęła zadowolona przypatrując się wszystkim. - I niech kawaler nie próbuje uciec! Kawalera też sprawdzimy - powiedziała Daisy, z iście szatańskim chichotem. - To zalecenia dyrektorstwa i MFZ* - powiedziała.
- Tak, Tenebres, skończyłam. Możesz spadać - powiedziała litościwie, machając na nią ręką. Gdy ta odezwała się znowu, Brook musiała odpowiedzieć. - Zawsze lepiej być burakiem, Tenebres, niż wyglądać jak Ty - powiedziała chłodno, i spokojnie, sugestywnie patrząc na oparzenia wystające spod grzywki Con. - Dobra, Rose. Już kończę. No chyba, że ona znów zacznie - mruknęła,opanowując się, i biorąc pod uwagę fakt, że Puchonka jest prefektem. Zagryzła wargę, jak to miała w zwyczaju denerwując się. - Oh, czyli jednak po imprezie - mruknęła niemrawo, podnosząc się z krzesła. - Jasne, możemy się przejść - powiedziała z uśmiechem. Na prawdę chciała pogadać z Rose, musiały sporo nadrobić. Już miała z gracją wyjść, gdy za plecami mężczyzny zobaczyła pokaźną kobietę, która nagle wpadła do klasy. Z przerażeniem cofnęła się na swoje miejsce, przy okazji potykając się o jakąś torbę. Usiadła w swojej ławce, szukając jakiejś bezpiecznej kryjówki czy drogi ucieczki.
Mia pokiwała głową. - No to ustalone - powiedziała. Kiedy drzwi ponownie się otworzyły, Mia miała nadzieje, że to jakiś uczeń. Jednak się wyliła. Wybałuszyła oczy, kiedy zobaczyła jakiegoś dorosłego. Uniosła jedną brew, a na jej twarzy pojawił się mściwy uśmieszek. Co tu dużo mówić - koleś był dość przystojny. Nie bardzo wiedziała kim jest, ale nie chciała sobie znów naważyć piwa zwłaszcza u tak zwanego "ciacha". Spojrzała na pozostałe dziewczyny. Robiła małe kroczki w stronę drzwi, kiedy wleciała przez nie... No właśnie... Pielęgniarka szkolna - to chyba największe zło w tej szkole. Przerażona Mia nie była w stanie zamknąć ust, które mimowolnie się otworzyły.
-Ona zaczęła- Mruknęła do siebie, niczym dziesięcio latek i uśmiechnęła się ironicznie, poczym ruszyła w stronę drzwi, gdy nagle ktoś stanął na progu o prawie na niego wleciała. Nie miała pojęcia kim jest mężczyzna, więc tylko fuknęła. -No nie domyślilibyśmy się. Przecież minęły prawie dwie godziny - Po tym dodała jeszcze. -A tak się zapaliłam do lekcji- Ziewnęła i nie mówiąc nikomu nawet małego "Cześć" wymaszerowała dumnym krokiem,. A raczej zrobiołaby to gdycy nie wuizyta kolejnego dorosłego. Poznała tą kobiętę i odskoczyła do tyłu jak oparzona. Pielegniarek, lekarzy, medyków i uzdrawiaczy nienawidziła najbardziej na świecie. Napewno nie da się dorwać. Zaczęła szukac drogi ucieczki. Usłyszała jeszcze uwagę Brook, ale nic na to nie powiedziała. Chcąc czy nie chcąc był to jej najsłabrzy punkt. Szybko poprawiła grzywkę i fuknęła pod nosem. Posiliła się na kolejny, ironiczny uśmiech.
Spojrzał na dziewczynę która zaczęła mówić o pracy domowej, z jakimś sceptycznym wzrokiem. Przechylił więc jedynie nieco głowę, przyglądając się jej, bez żadnego wyrazu na twarzy. - Możesz zawsze wybrać się do gabinetu profesora i osobiście oddać mu zadanie - powiedział spoglądając, jak ta zbiera się do wyjścia. Z tego co słyszał po opiniach, był to jeden z tych nauczycieli jakże lubiących gdy uczniowie dodatkowo jeszcze nachodzili go w gabinecie. Zaraz do sali weszła jakaś ogromna kobieta, niemalże przewracając go na ziemię. Skierował więc prosto na nią różdżkę, którą stale trzymał w dłoni. - Impedimento - rzekł spokojnie, aby nieco ostudzić jej zapał, tym samym rzucając na nią bezbłędnie zaklęcie. - Jednakże w ostatnim czasie takimi sprawami to ja się tutaj zajmuję, a nie przypominam sobie, aby ktokolwiek poza pielęgniarką szkolną był upoważniony do badań na terenie szkoły. - Rzekł unosząc brwi i czekając na wyjaśnienie.
Widząc, jak mężczyzna "zaatakował" pielęgniarkę zaklęciem szybko, właściwie biegem opusciła salę i puściła się przez korytarz. Po drodze wywróciła jakiegoś pierwszaka z Hufflepuff. Błagała świat, żeby tylko nie dane jej było kolejne spotkanie ze złem szkoły.