W tej średniej wielkości klasie znajdującej się na pierwszym piętrze, od lat odbywają się zajęcia z Obrony Przed Czarną Magią. Ze względu na średnie wymiary pomieszczenia, dwa rzędy ławek są stosunkowo blisko siebie ustawione. Nie jest to najlepiej oświetlona klasa. Jednak ściany zdobią różne lampy dające nieco jasności. W rogu pomieszczenia, nieopodal biurka nauczyciela, znajduje się gablota na której można znaleźć wiele nieco poniszczonych już książek dotyczących OPCM.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - OPCM
Wchodzisz do Klasy Obrony Przed Czarną Magią, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Obronę Przed Czarną Magią. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Marco Ramirez oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Aash Al Maleek. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z OPCM i zaklęć można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Jak działa zaklęcie Riddikulus? Na czym się go używa? 2 – Jak bronić się przed dementorem? Opisz działanie odpowiedniego zaklęcia. 3 – Podaj trzy odmiany zaklęcia Protego i opisz każdą z nich. 4 – Podaj trzy sposoby na wykrycie trucizn. 5 – Jak postępować w przypadku natknięcia się na podejrzane, magiczne artefakty? 6 – Wymień trzy zaklęcia niewybaczalne i opisz je.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Obroń się przed zaklęciem Drętwota trzema różnymi zaklęciami defensywnymi. 2 – Znajdź i zneutralizuj trzy pułapki magiczne. 3 – Zastaw dwie pułapki - na człowieka i dowolne stworzenie. 4 – Ukryj się przed członkiem komisji, używając nie więcej niż trzech zaklęć. 5 – Pokonaj trzy boginy. 6 – Używając tylko zaklęć defensywnych, przez dwie minuty nie daj przeciwnikowi do siebie podejść.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - OPCM:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia Sob Wrz 06 2014, 17:35, w całości zmieniany 1 raz
OWUTemy z obrony przed czarną magią nie były czymś, o czym marzył Tanner. Wiedział, że może mieć z nimi lekkie problemy i że powinien bardziej przyłożyć się do nauki tego przedmiotu. Nie chciał ich zdawać, jednak profesor Archibald mówił zawsze tak przekonująco o ich przydatności w późniejszym życiu, że pan Chapman wreszcie zdecydował się posłuchać rad kogoś starszego, lepiej wykształconego i mądrzejszego od niego. Co prawda chwila po podjęciu decyzji o zdawaniu OWUTemów z OPCM żałował, że tak postąpił. Nie miało to jednak kompletnie żadnego znaczenia, ponieważ stał teraz, w klasie do obrony przed czarną magią, przed komisją i zdawał egzamin. - Dzień dobry, Tanner Chapman - rzucił z krzywym uśmiechem na twarzy, zastanawiając się po co on u licha tutaj przyszedł? Podszedł do czary z napisem "teoria" i włożył do niej rękę, chcąc wylosować jakieś pytanie. Oby tylko znał na nie odpowiedź, oby znał na nie odpowiedź. Niestety, jego modły nie zostały wysłuchane. Jak bronić się przed dementorem? Opisz działanie odpowiedniego zaklęcia. Pytanie było banalnie proste i Tanner doskonale wiedział, że chodzi o Expecto Patronum. Nie wiedział jedna jak opisać jego działanie, więc teatralnie zamilkł, czekając aż nauczyciele przejdą do dalszego etapu egzaminu. Dostał za to zadanie całe dwa punkty, cudownie. Część praktyczna była już odrobinę lepsza. Obroń się przed zaklęciem Drętwota trzema różnymi zaklęciami defensywnymi. Co prawda udało mu się obronić jednym zaklęciem, jedno znał, jednak nie potrafił go wyczarować i wylądował na zimnej posadzce, krzywiąc się przy tym lekko. Trzeciego nawet nie pamiętał, więc poprosił o zakończenie części praktycznej. Gdy okazało się, że dostał ocenę zadowalającą, uśmiechnął się szeroko i wyszedł z klasy, pędząc na następny egzamin. Zielarstwo. Ciekawe, jakie tam czekają go zadania.
Lindsey weszła do sali, stresując się mniej niż wcześniej, ale jednak. Z OPCM nie powtarzała za dużo, licząc, że i tak będzie wszystko pamiętać. Mogło jednak okazać się to niewystarczające, ale miała nadzieję, że ominie ją Troll. Przedstawiła się, starając się zachować spokojny ton głosu, po czym wylosowała pytanie z teorii. Może tym razem to ona przyniesie jej szczęście. "Jak działa zaklęcie Riddikulus? Na czym się go używa?" Białowłosa już jęknęła w duchu. Pamiętała, że jest takie zaklęcie, ale co ono robi? Coś zaczęło jej świtać w głowie, ale niewiele sobie przypomniała. Wspomniała kilka ogólników i trochę na temat zaklęcia, ale nie za wiele jej to dało. Z nietęgą miną sięgnęła po zadanie praktyczne. "Obroń się przed zaklęciem Drętwota trzema różnymi zaklęciami defensywnymi." O, nie. Starała przypomnieć sobie, jakie zaklęcia wymieniła na poprzednim OWUTemie właśnie z Zaklęć, ale oczywiście po raz kolejny pomyliła nazwy i praktyka w ogóle jej się nie udała. Oby starczyło jej punktów chociaż na Okropny. Oby. Eh.
Nadszedł kolejny egzamin, ale nie był on pierwszym, więc Nucleare czuł się już o wiele pewnej niż poprzednio. Nie czekał już z takim zdenerwowaniem na swoją kolej. Wszedł do sali pewnym krokiem i posłał delikatny uśmiech egzaminatorom, jakby miał nadzieję, że dzięki temu dostanie lepszy wynik i choć trochę się nad nim zlitują. Pewnie to i tak nic nie da, a przy tym mogą się jeszcze do niego zniechęcić. - Dzień dobry, Charlie Nucleare - przedstawił się, pochylając lekko głowę w swoim zwyczajnym geście przywitania. Podszedł do pierwszej czary - tej z teorią - i wyłowił dwie karteczki, więc musiał jedną upuścić. Miał nadzieję, że wziął tą lepszą. Teoria, słaba rzecz, ale miał wielką nadzieję, że da radę. Wylosował zaklęcia niewybaczalne. O kurczę, mieli jedną lekcję z niewybaczalnych, ale nie skupił się na nich aż tak, bo stwierdził, że raczej nie będą mu w życia potrzebne do żadnych niecnych celów. No tak, były 3. Chyba nie więcej, co? No trochę zidiociał od tego lenienia się ostatnimi czasy. Ale to wszystko przez te upały! - Więc... są 3 zaklęcia niewybaczalne - powiedział coś, co było oczywiste i nawet było napisane w pytaniu - Avada Kedavra, Cruciatus i... ee... nie pamiętam. I tam jedno z nich jest to, że... no zabija, nie? Tak, właśnie. Mniej więcej tak brzmiała jego wypowiedź, przez co zbłaźnił się przed całą komisją i nie był w stanie już dalej normalnie myśleć, bo trochę go ta sytuacja wyprowadziła z równowagi. Już miał całkowitą pewność, że zawalił. Ale nie było odwrotu. Sięgnął do czary po zadanie praktyczne. Wylosował karteczkę i przeczytał. Miał do pokonania 3 boginy. Ej, czy 3 to przypadkiem nie za dużo na raz? No w każdym razie, ważne, że pamiętał zaklęcie. Riddikulus. Gorzej było z jego wyobraźnią. I tak, efektem, udało mu się pokonać prawie dwa boginy. Z ostatnim nie miał szans. Nie miał większych nadziei. Miał tylko nadzieję, że to nie będzie Troll.
Pieprzony Hogwart. Coś musieli dodać jej do śniadania. Że jej dzisiaj tak opornie szło. Jak po grudzie, czy jakoś tak się mówi. A przecież powinna rozprawiać sie z tym wszystkim i wychodzić z Powyżej Oczekiwań. A tak! Nie potrafiła sobie przypomnieć jak się rozprawia z dementorem! To już normalnie śmiechu warte było. Oczywiście, zaraz po wyjściu z sali w nią uderzyło. Ale to już było za późo. Z Boginami też sobie nie poradziła. Znaczy poardziła z pierwszym. Potem była już tylko sadoma i gomora i ona jako wielki nieudacznik. Okropny! Okropny z OPCM, Preston nie da jej żyć. Była tego więcej niż pewna.
Wchodząc do sali nie była zbytnio zestresowana, jak była na Zaklęciach. Wiedziała, że to jej nie pomoże. Przed egzaminem spędziła kilka godzin nad nauką, ale uważa, że i tak jest to za mało na wybitny. Może zdoła na PO, ale wie, że najniżej może dostać Z. Przedstawiając się usiadła na swoim miejscu, wylosowała zadania i zaczęła je rozwiązywać. Poszło jej dobrze, 5 punktów za teorię, ale praktyka jej poszła gorzej. 3 punkty i dostała Zadowalający ... Cieszyła się.
Ostatnio zmieniony przez Lena Vaught dnia Wto Lip 01 2014, 20:32, w całości zmieniany 1 raz
Trzy sposoby na wykrycie trucizn? Czyżby pomylił sale? Przecież to miała być Obrona, nie eliksiry! Tak się zestresował, że z kolejnego przedmiotu, po zaklęciach, otrzymał zaledwie dwa punkty. Czyli, jednym słowem - coś powiedział, ale nie do końca. Jeden sposób podał... i miał nadzieję, że to wystarczy. Nie wyrzucili go z sali, a to dobrze. Z pułapkami też miał problem. Nie odnalazł wszystkich, i znów otrzymał dwa punkty. Niestety, szczęścia dzisiaj nie miał, zdecydowanie. A przecież miało być tak fajnie, tak łatwo...! Z ciężkim sercem pożegnał się z komisją i ruszył na egzamin z eliksirów. Wiedział, że będzie to najgorszy dzień w jego życiu. Z pewnością. Że niby on i eliksiry? Dobre!
Dziś szło mu tylko gorzej i gorzej. Nie wiedział co się dzieje, gdy szedł do klasy OPCM. Widząc egzaminatorów wstrzymał oddech... Wszystko zapomniał. Teorię jako tako zdał, ale praktyka poszła mu dupnie. Dostał okropny. A przecież nie miał prawie co robić. Miał takie łatwe zadanie... A poszło mu beznadziejnie. Nie wierzył, że to pisał on. Trzymając się za głowę i myśląc co będzie następne pożegnał się z nauczycielami, przeprosił za swoją niewiedzę i wyszedł z klasy. Co teraz miał? Zaklęcia. Może to mu pójdzie lepiej, to pamięta. Takie podobne, a od siebie się różni ...
Po OWUTemach z zaklęć Vacheron czuła się już trochę pewniej. Może nie idealnie, bo poziom stresu dalej był absurdalnie wysoki, ale wiadomo, że pierwszy egzamin jest zawsze najgorszy. Pojawiła się w miejscu OWUTemów z OPCM i przywitała grzecznie Archibalda, do którego chodziła ostatnio na lekcje i dwójkę członków komisji, którzy chyba przybyli z innej szkoły, by po chwili przystąpić do losowania pytania i polecenia. Na pierwszy ogień miała podać trzy odmiany Protego i opisać każdą z nich, a gdy już to zrobiła, otrzymała zadanie, by schować się przed członkiem komisji, używając maksymalnie trzech zaklęć. Schować się przed profesjonalistą? Trochę przestraszona, w pierwszym odruchu wyczarowała chmurę gęstego dymu, by w czasie, w którym była przez nią zakryta, rzucić na siebie zaklęcie maskujace i zaklęcie uniemożliwiające wykrycie jej położenia zaklęciami. Chyba poszło dobrze, bo nie została znaleziona przez komisję, a salę opuszczała z przeświadczeniem, że poszło jej świetnie. Nie takie OWUTemy straszne, jak je malują!
Wchodzisz do Klasy Obrony Przed Czarną Magią, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Obronę Przed Czarną Magią. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znana Ci Ursulla Bennett oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Aash Al Maleek. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z OPCM i zaklęć można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Jak działa zaklęcie Riddikulus? Na czym się go używa? 2 – Jak bronić się przed dementorem? Opisz działanie odpowiedniego zaklęcia. 3 – Podaj trzy odmiany zaklęcia Protego i opisz każdą z nich. 4 – Podaj trzy sposoby na wykrycie trucizn. 5 – Jak postępować w przypadku natknięcia się na podejrzane, magiczne artefakty? 6 – Wymień trzy zaklęcia niewybaczalne i opisz je.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Obroń się przed zaklęciem Drętwota trzema różnymi zaklęciami defensywnymi. 2 – Znajdź i zneutralizuj trzy pułapki magiczne. 3 – Zastaw dwie pułapki - na człowieka i dowolne stworzenie. 4 – Ukryj się przed członkiem komisji, używając nie więcej niż trzech zaklęć. 5 – Pokonaj trzy boginy. 6 – Używając tylko zaklęć defensywnych, przez dwie minuty nie daj przeciwnikowi do siebie podejść.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - OPCM:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Może dlatego, ze nie było jej do śmiechu, nie potrafiła opisać dobrze zaklęcia Riddikulus. W istocie, zrobiło się śmiesznie, kiedy podjęła taką próbę. D’Angelo wisząca nad kartką, poważnie zastanawiająca się nad bardzo zabawnym zaklęciem. Iście ironicznie. Nie pomagał wcale fakt, że im dłużej nad tym myślała, tym większa migrena ją dotykała. W końcu, nie zauważyła nawet kiedy, przysnęła na ławce, śniąc o tym, jak udzielić perfekcyjnej odpowiedzi na tak strasznie wredne pytanie. Znała odpowiedź, ale chciała udzielić jej jak najlepszej. Nie wychodziło. I nie wyszło tym bardziej kiedy obudziła się w krótkim czasie przed oddaniem testów komisji. Zaklęła pod nosem, dopiero wtedy na szybko wypisując dosłownie… cokolwiek, zanim wyrzucą ją z Sali. Mogła być winna tylko samej sobie, ż wkuwała po nocach, nie biorąc pod uwagę, że grypa i pozostałości po kacu dalej się jej trzymają. W normalnych okolicznościach może nie uległaby snu tak łatwo, ale dzisiaj… stres, zmęczenie, wycieńczony organizm, zrobiły swoje. Nic dziwnego, że po tak iście komicznym zagraniu, dla niej raczej stanowiącym powód do zażenowania, naprawdę bardzo brawurowo udało jej się ukryć. W istocie, chciała się schować, zakopać gdzieś pod ziemię i nie pokazywać nauczycielom na oczy. Bo jeśli wziąć pod uwagę to, jak poszedł jej test z Obrony Przed Czarną Magią, to wcale nie miała się czym chwalić. Ba, wstydem byłoby się jej przyznać, który pergamin należał do niej. I o ile częścią praktyczną nadrobiła teorię… wcale nie była zadowolona pod koniec dnia, konkretnie już wymęczona obecnie już zaliczonymi egzaminami. Nie dziwcie jej się. Gorączkę miała tak samo wysoką jak moment wcześniej. Ciężko było jej skupić myśli, a od bólu głowy, bolało ją też wszystko inne. Głównie świadomość, jak bardzo fatalnie przedstawiały się jej dotychczasowe osiągnięcia w dziedzinie nauk. Naprawdę była zdania, że Okropnie Wyczerpujące Testy Magiczne, rzeczywiście, są mocno wycieńczające. Nie sądziła jednak, że jej organizm postanowi się w pod tą plotkę tak konkretnie, konsekwentnie dostosować.
Egzamin z Obrony był tym, czego Emmet obawiał się w pierwszej kolejności. Mogli zapytać go praktycznie o wszystko i o nic jednocześnie. A na każdy pytanie musiał udzielić odpowiedzi. To nie tak, że nie lubił tego przedmiotu, ale zwykle stawiał najpierw na atak, stosując do ochrony podstawowe zaklęcia. Nie rozumiał do końca tych niuansów wynikających z rzucania przeciwzaklęć. Łatwiej było odbić atak i odpowiedź czymś, co zwali przeciwnika z nóg, zamiast krążyć wokół, żeby rozpoznać dziwną taktykę. Przystępując do pytań teoretycznych, jęknął w myślach, gdy przyszło mu opisywać odmiany zaklęcia Protego. Znał tę podstawową i na pewno odpowiedź została zaliczona, jednakże przy pozostałych dwóch kompletnie nie wiedział, o czym mówił, toteż nic dziwnego, że nie poradził sobie do końca z zadaniem tak, jak tego oczekiwał. Przynajmniej mógł nadrobić wynik praktycznym zadaniem, tylko dlaczego kazano mu ukrywać się przed komisją, kiedy nie lubił tego typu zaklęć. Dzierżąc różdżkę w dłoni, rzucił pierwsze zaklęcie, o którym pomyślał. Dym osiągnięty dzięki Fumos z pewnością dawał chwilową przewagę, jednak miał jeszcze dwa czary w zapasie i zamierzał z nich skorzystać, chcąc uzyskać lepszy efekt. Tylko jak? Ostatecznie doszedł do wniosku, iż ponownie pierwszego zaklęcia może pomóc, a z ostatnim wstrzymał się, wiedząc, że tak czy inaczej zadanie zostanie mu zaliczone. Nie w pełni, wszak został znaleziony po dłuższym czasie, ale mimo wszystko wykonał to, co mu kazano zrobić.
Drugi egzamin, nie mniej stresujący niż pierwszy, zapowiadał się tak samo źle. Zaklęcia zawalił i nadzieja pozostawała w obronie przed czarną magią. Krukon zerkał nerwowo na zegarek, czując jak serce skacze mu do gardła dopiero wtedy, gdy osoba przed nim wyszła z sali. Jej blada twarz nie podniosła go na duchu. Przedstawił się komisji, rozglądając wokół, jakby miało mu to pomów w jakiś magiczny sposób. Nie pomogło. Na szczęście teoria nie zabrzmiała źle. W miarę spokojnie opowiedział o tym, jak to nie wolno dotykać nieznanych artefaktów, jak sprawdzić miejsce wokół w poszukiwaniu podejrzanych rzeczy lub zjawisk, jakich zaklęć użyć i jak oceniać ryzyko. Nie wyczerpał tematu i był tego całkowicie świadomy, ale sądził, że odpowiedź była na tyle dobra, aby nie musiał stresować się aż tak, jak przy zaklęciach. Do praktyki podszedł więc w miarę spokojnie. Zadanie było nawet ciekawe. Zrezygnował z pomysłu użycia zaklęcia kameleona, uznając, że to zbyt bezpośrednie i częste. Wywołał najpierw trochę dymu, aby móc się przemieścić i dopiero wtedy zakamuflował się wcześniej wspomnianym czarem, co też nie było szczytem kreatywności, ale komisja wydawała się usatysfakcjonowana. Nie zadziwiona i specjalnie zadowolona, ale przynajmniej nie martwił się o to, że nie zda.
A owutemy Echo wciąz nie napisane... spadaj, napiszą się XD pamiętam o nich xdd
Drugi egzamin powinien być chyba mniej stresujący niż ten pierwszy, co? Przynajmniej w założeniu, bo w praktyce w ogóle się to nie sprawdzało. Nie w przypadku Ruby. Wciąż zestresowana, przystąpiła do testu z Obrony, starając się opanować delikatne drżenie rąk. Tym razem postanowiła zacząć od teorii. Jak bronić się przed de mentorem? Przecież to wiedziała. Umiała wyczarować Patronusa. I to nie byle jakiego, przyjmował on kształt dostojnej gazeli. Skupiając się na obrazie tego cudownego zwierzęcia, zaczęła odpowiadać na pytanie, co rusz jednak gubiąc się jakoś i zbaczając z właściwego toru, ględząc o barwie światła wychodzącego z różdżki i tym podobnych. Ogarnij się, Howell. Pierwsza część egzaminu minęła, a dziewczyna miała ochotę pacnąć się w głowę za tak bezsensowny wywód. Nerwy zrobiły swoje, ale przy praktyce nie może zawieść. Ukryć się? Mówicie, macie! To akurat było zadanie idealne dla niej. Lubość do chowania się pielęgnowana od dziecka miała teraz prawo wyjść na światło dzienne, a co więcej stać się przyczyną zdania egzaminu na co najmniej zadowalający! Machając swoim magicznym atrybutem, zaczęła znikać sprzed oczu komisji. Przy trzecim zaklęciu coś troszkę nie poszło, jednak nie było to jakiś wyjątkowo duży i rażący błąd. Wszystko do wybaczenia! Ostatecznie, wyszła z Sali z uśmiechem na ustach i oceną Powyżej Oczekiwań.
Obrona przed czarną magią... Chyba jakaś kpina, a nie obrona. Przez ostatni rok nie uczyli się niczego przydatnego w tej dziedzinie. Jakby Profesorowie uważali, że mogą sobie zrobić krzywdę. Chyba powariowali. I niby jak oni mają zacząć dorosłe życie z tak marną wiedzą? Pierwsze zadanie: zaklęcie Protego. Coś słyszała o nim. Nawet opisywanie go szło jej nieźle, jednak w pewnym momencie rozproszyła się. Pewnie to zasługa pogody na zewnątrz. No nic, może z praktyką pójdzie jej lepiej. I tutaj poległa. Dziecko siedziała tak niespokojnie w jej brzuchu, że co rusz przypominało o swojej obecności małymi kopniakami. No nic, zadawalający powinien jej wystarczyć.
Obrona przed czarną magią była jednym z nielicznych przedmiotów do których Naeris musiała się mocniej przykładać. Wymagała większego skupienia i zaangażowania. Czasami nawet miała z tym przedmiotem problemy, ale zawsze nadążała za materiałem. Przed egzaminem zjadł ją niesamowity stres. Wszyscy ciągle powtarzali, że OPCM jest takie ważne, że czuła na karku ciężar odpowiedzialności, gdy wkraczała do sali egzaminacyjnej. Od razu zwróciła uwagę na czary ustawione na biurku. Najpierw teoria czy praktyka, teoria czy praktyka. Niech będzie, że teoria, dopóki nie wyleciało jej wszystko z głowy. Wylosowała pytanie, na które znała odpowiedź. - Riddikulus to jedno z zaklęć defensywnych. Jego nazwa pochodzi z angielskiego, oznacza coś niedorzecznego, absurdalnego. Łączy się z to z działaniem tego czaru, którego używa się przeciwko boginom. Pozwala on zamienić te stworzenia w coś śmiesznego. A wszyscy wiedzą, że śmiech jest dla nich zabójczy. - miała nadzieję, że dobrze to wytłumaczyła. Jednak praktyka poszła jej dużo gorzej. Miała dwie minuty utrzymywać przeciwnika na dystans, używając jedynie magii obronnej. Ustawiła się naprzeciwko jednego z egzaminatorów, cała spięta. Choć próbował ją rozweselić, Naeris plątały się zaklęcia. O mały włos, a podpaliłaby firanki. Nie udało jej się i dobijała ją ta świadomość. Pocieszała się tym, że chociaż teoria poszła jej dobrze. Nie wiedziała, że może się aż tak zestresować.
James przepadał za obroną przed czarną magią. Ten przedmiot miał zdawać jako pierwszy. Klasycznie, był zestresowany, co chyba mocno wpłynęło na jego wyniki z egzaminu. Liczył, że dostanie przynajmniej "zadowalający". Spięty, wszedł do klasy i stanął przed biurkiem komisji. Stały tam dwie czarki ze świecącymi napisami "teoria" i "praktyka". Krukon sięgnął do tej z teorią i wylosował karteczkę. Pytanie brzmiało: "Do czego służy zaklęcie Riddikulus? Na czym się go używa?". I nagle chłopak stanął jak wryty. Nie znał odpowiedzi na to pytanie... Spróbował jednak swoich możliwości i odpowiedział: - Riddikulus przepędza... przepędza... czerwone kapturki. Nie, nie, co ja mówię... zwodniki? Nie, Riddikulus przecież działa na boginy! Był lekko zakłopotany swoją odpowiedzią, ale miał nadzieję, że egzaminatorzy jednak mu ją uznają. W końcu odpowiedział poprawnie, ale dopiero za trzecim razem. Wrzucił kartkę z powrotem do czarki i tym razem sięgnął do drugiej. Tym razem miał znaleźć i zneutralizować trzy pułapki magiczne. Jednak to zadanie kompletnie mu nie poszło, wszystkie zaklęcia mu się pomieszały. Wyszedł z klasy, wściekły na samego siebie i świadomy, że za pierwszy test dostał tylko "nędznego".
Courtney ochłonęła po egzaminie z zaklęć. Czekało ją jeszcze kilka innych, więc nie chcąc tracić głowy, załączyła w główce tryb pracy. Obiecała sobie, że swój dzisiejszy trud odbije po zakończeniu roku szkolnego, na balu, a później na wakacjach. Wkroczyła do sali obrony przed czarną magią, przywitała profesorów, przedstawiła się i pewnym siebie ruchem wylosowała pytanie. Sposoby na wykrycie trucizn? Jakąś wiedzę miała, więc poradziła sobie całkiem nieźle. Jej odpowiedź nie była perfekcyjna, ale zadowalająca. Następnie Kalifornijka wylosowała zadanie, które przypadło jej do gustu nieco bardziej. Miała bowiem zastawić dwie pułapki - na człowieka i dowolne stworzenie. Jako że lubowała się we wszelakich trikach, które mogłyby jej ułatwić życie, a jedną z nich na pewno było zastawianie pułapek na wredne stworzonka, to całkiem dobrze się na tym znała. Wykazała się swoimi umiejętnościami jak potrafiła, a w oczekiwaniu na werdykt niecierpliwie stukała wierzchem buta po posadzce. I jest! Powyżej Oczekiwań! Brawo Hill, jesteś zajebista, pomyślała sobie, ale opanowała się i nie pokazywała zanadto swojej radości na zewnątrz. Wyszczerzyła jedynie ząbki w radosnym uśmiechu i grzecznie wyszła z sali, nie chcąc zbytnio unosić się, gdyż czekały ją jeszcze inne egzaminy.
Weszła na egzamin pewnie. I gdy tylko usłyszała pytanie od komisji uniosła w lekkim niedowierzaniu brew. Zaklęcia niewybaczalne? Serio? Nie mogli zapytać o coś bardziej oczywistego. Odpowiedziała na pytanie idealnie, bez ani jednego potknięcia. A stres po egzaminie w cieplarni całkiem z niej zszedł. Część teoretyczna poszła jej tylko odrobinkę gorzej. Pokonać trzy boginy? Z boginami walczyła w czasie, gdy niektórzy uczyli się pierwszych zaklęć. Stanęła pewnie na dwóch nogach, przekonana, że bogin ujawni się w formie bezkresu oceanu, który ją przerażał. Ten jednak przybrał postać obrączki, która widniała od niedawna na jej palcu. To na chwilę zbiło ją z pantałyku. Zaraz jednak rzuciła zaklęcie, a obrączka zmieniła się w biżuterię dla dzieci zrobioną z cukierków. Wyszła z sali z głową pełną niezrozumienia i obaw.
Dziewczyna uznała to miejsce za najlepsze do ćwiczeń. Wielokrotnie przychodziła tu by podszlifować znajomość zaklęć i móc się potem wykazać na zajęciach. Najczęściej jej się to udawało ale to dlatego, że po prostu bardzo lubiła ten przedmiot. Najbardziej z wszystkich. Co roku zdobywała z niego wybitny i każdy kolejny uśmiech ze strony nauczyciela skierowany w jej stronę nie był zaskoczeniem. Od jakiegoś czasu jednak nie rozrabiała tutaj sama. Przyłapał ją młody krukon i jakoś tak wyszło, że jego namolność i radość urzekły dziewczynę. Bardzo chętnie ćwiczyła z nim w każdej wolnej chwili i tym razem również taki miała plan. Posłała więc do niego sowę, a w międzyczasie w oczekiwaniach wyjęła różdżkę z tylne kieszeni i ćwiczyła ruchy nadgarstkiem. Co chwilę zerkała w stronę drzwi nie chcąc zostać zaskoczona. Ten chłopak miał różne durne pomysły.
/pierwsza gra Fakt, Ben miał ciągle jakieś durne pomysły. Ale nie dzisiaj. Sam nie był pewien powodu jego spokoju, choć bardzo możliwe, że to przez nadchodzące wakacje i powrót do domu. Wiele osób stwierdziłoby, że to dziwne, ale Benjamin naprawdę zaczął tęsknić za Londynem. Wiele osób stwierdziłoby, że dziwne jest też to, że zamiast wyjść na dwór, chłopak siedział w dormitorium i czytał książkę. Można powiedzieć, że obudził się z transu, gdy przyleciała do niego sowa z listem od Tori. Od razu się ucieszył i rzucił wszystko. Praktycznie sprintem wybiegł z dormitorium, a następnie z pokoju wspólnego Krukonów. W połowie drogi zorientował się, że nie wziął różdżki i wracał tak szybko, jak wcześniej wybiegł. W końcu jednak dotarł pod klasę i opanował swój uśmiech, który sam cisnął mu się na usta. Chłopak otworzył drzwi i pewnym krokiem wszedł do sali w której była już Tori, rozgrzewając swój nadgarstek. A jednak tym razem niczego nie odwalił! Zwyczajnie wszedł. Nie użył Alohomory, nic z tych rzeczy. Po prostu spokojnie wszedł. - Hej, Tori. - przywitał się, patrząc na pół wilę. Pewnie powinien trochę uważać z wiadomych powodów, ale... Ale nie uważał. Nigdy nie był zbyt ostrożny, co mogło w przyszłości skończyć się dla niego tragicznie, ale kto by się przejmował, prawda? Na pewno nie on sam... - Co dzisiaj ćwiczymy? Wszystko? Czy coś określonego? - zapytał z zaciekawieniem, zaciskając palce na swojej trzynastocalowej różdżce z hebanu z rdzeniem z włosa demimoza.
Kiedy Ben pojawi się w klasie uśmiechnęła się do niego szeroko. Jak zwykle spoglądała gdzieś za niego, unikając kontaktu wzrokowego. Niektórych to mogło denerwować, jednak ten krukon zdawał się kompletnie nie zwracać na to uwagi. Generalnie to on mało co ogarniał jej zdaniem i nie do końca rozumiała czemu trafił akurat do tego domu. To, co w nim zauważała to przede wszystkim urok. Był niesamowicie słodki i kochany. Traktowała go troszkę jak małego braciszka, którego nigdy nie miała. I trzeba przyznać, że czuła się w jego towarzystwie zdecydowanie swobodnie. Szczególnie, że oboje pochodzili spoza Anglii, więc mieli pewną ilość wspólnych tematów. - Benek, co tam? - Rzuciła wesoło zaprzestając swoich ćwiczeń i czekając, aż ten podejdzie bliżej. Gdy zapytał czy ma jakieś szczególne plany odpowiedziała bez wahania - Co powiesz na mały pojedynek? Oczywiście tylko z użyciem zaklęć na twoim poziomie, żeby było sprawiedliwie - Zaproponowała wiedząc, że to najlepszy sposób na ćwiczenie zaklęć. Szczególnie, że miała do niego pewnego rodzaju zaufanie i wiedziała, że nie zrobią sobie nawzajem krzywdy. No chyba, że go złapie wilowy urok. Ale uważała na to. Generalnie od spotkania z Casmirem starała się tego pilnować dużo bardziej niż zwykle.
Tiara przydziału pewnie miała wielki dylemat, przydzielając go do odpowiedniego domu. Z jednej strony pewnie Hufflepuff, z drugiej Ravenclaw. Było ciężko, to na pewno. Jednak... Kurczę, to nie tak, że nie był mądry. Był strasznie mądry. Był po prostu leniwy. Dlatego też jego oceny w tym roku pozostawiają naprawdę wiele do życzenia. Jak matka zobaczy ten okropny z mugoloznawstwa to się chyba załamie... On sam się załamał widząc listę swoich ocen. Czuł się tak beznadziejnie z tym zadowalającym z transmutacji i nędznym z eliksirów. Już teraz poprzysiągł sobie to, że w następnym roku się poprawi. Musi się poprawić... No ale tak to jest, gdy brat rozprasza cię, wysyłając ci sowy co piętnaście minut. I jak tu się skupić na nauce? - Okropnie. Czuję, że zawaliłem cały rok. Jestem pewien, że to wina Axela. To na pewno wina Axela. - powiedział, zaciskając lekko usta w cienka kreskę, też starając się uniknąć wzroku blondynki. Może nie był jakoś przesadnie ostrożny, ale nie chciał, aby dosięgnął go urok dziewczyny. Co nie oznaczało od razu tego, że się czuje dziwnie w jej towarzystwie. Czuł się tak swobodnie jak w towarzystwie swojego rodzeństwa. Poważnie. Słysząc jej propozycje pojedynku, praktycznie od razu się uśmiechnął wesoło. - Dobrze wiesz, że zawsze jestem chętny na pojedynek. - odparł z przekonaniem, nie potrafiąc przestać się uśmiechać.
O tak! Do Hufflepuff zdecydowanie pasował by jej bardziej. Ten dom kojarzyła nie tylko z pracowitością czy szczodrością, ale przede wszystkim z energią i byciem po prostu do schrupania. Wprawdzie wielu ślizgonów traktowało ich jak żałosne przybłędy, ale ona jakoś tak spędzała całkiem miło czas z niektórymi przedstawicielami tego domu. Życie potrafi być przewrotne i wywoływać dziwności. Ooo chwała bogu, że sama nie uczestniczyła w mugoloznastwie. Co nie zmienia faktu, że miała okropny z prawie każdego przedmiotu teoretycznego. Historii Magii, Run. Zapisała się na te zajęcia, a teraz uznała, że to był najgłupszy pomysł świata. Jakby zrobiła to po pijanemu. Nie dość, że męczyła się z ów dyrdymałami, to jeszcze mało brakowało do trolla. - To tylko oceny, nic nadzwyczajnego. Nie określają Cię, więc odpuść. Sam wiesz na co Cię stać - Nikt nie powiedział, że ślizgoni nie są inteligentni. Tori zdarzało się rzucić mądre słowa tak, jakby to było całkiem coś naturalnego. Szybko jednak wracała do bardziej przyziemnej części swojego charakteru, więc nie potrafiła prowadzić długich, górnolotnych rozmów. - Masz propozycję co do jakiś zasad? Mnie na razie wpadła do głowy jedna. Nie celujemy w twarz. Chcę ładnie wyglądać na balu - Wyszczerzyła się do niego. Nadal nie miała sukienki. Chciała ubrać się jak kowbojka czy indianka, żeby wpasować się w klimat. Ostatecznie jednak nie wybrała nic. Nie miała motywacji z prostej przyczyny. Brak partnera. Wizja stania cały wieczór pod ścianą była co najmniej męcząca.
Jednak to, że kochał naukę, był inteligentny (choć zdarzało mu się to celowo ukrywać, żeby nie zawsze wychodzić na zarozumialca) i nieraz aż nazbyt ambitny chyba przeważyło szalę i Tiara Przydziału wybrała Ravenclaw. Z czego Ben niesamowicie się cieszył, bo jego wewnętrzny kujon płakał ze szczęścia, gdy Tiara wykrzyczała "Ravenclaw" na całą Wielką Salę. Rogers na ogół miał złe relacje ze Ślizgonami. Większość z nich była niemiłosiernie arogancka, nie miała za grosz szacunku do osób, które nie są czystej krwi, mugolaków i samych mugoli. Ale Tori lubił. Naprawdę lubił Tori. Benny akurat mugoloznawstwo lubił. Pewnie przez to, że jego mama jest mugolką i od dziecka ciekawią go mugole. cały ten świat w którym nie uczestniczy nigdy (z wyjątkiem jakichś wakacji u dziadków od strony matki i tak dalej). Pewnie śmiesznie wyglądał, gdy babcia spytała go jak pisać na klawiaturze dotykowej. Szczególnie, że on sam... Jest typem osoby, która non stop pisałaby listy. Biedny Puszek Okruszek, musi ciągle latać w tę i z powrotem. - Wiem, wiem, ale... Sam fakt, że moje oceny są gorsze niż wyniki z SUMów mnie przeraża. Jedynie z Obrony Przed Czarną Magią mam to samo - wybitny. Rok w rok wybitny. - Nie używajmy zaklęć, które będą wymagały opieki medycznej. Nie uśmiecha mi się trafienie do Skrzydła Szpitalnego i stracenie kilku punktów - odparł, myśląc nad kolejnymi zasadami. Co jeszcze? Nagle jednak jego myśli zboczyły na inny tor. - Też idziesz na bal? - zapytał śmiało. Od początku wiedział, że pójdzie, ale był święcie przekonany, że weźmie ze sobą kogokolwiek. Pewnie impreza skończy się tak, że Ben będzie siedział sam przy jednym ze stołów. Ewentualnie będzie podpierał ściany przez cały czas. Ale strój kowboja już miał!
Hm. Tori nigdy nie zastanawiała się gdzie trafi, gdy zdecydowała wybrać się do Hogwartu na studia. Dostała Slythern, nic nadzwyczajnego. Dopiero potem zaczęły do niej docierać te wszystkie podziały między domami, stereotypy. Wiele się do niej odnosiło, więc ostatecznie zrozumiała, że akurat w jej wypadku Tiara się nie pomyliła. Jednak nadal nie wierzyła, że wielu jej znajomych jest tam, gdzie powinni. I mimo wszystko miała pewne wątpliwości co do Benka. Dziewczyna nie miała nigdy większej styczności z mugolami. Od jakiś czas temu widziała telewizor i nie mogła uwierzyć jak to jest zrobione bez magii. Ten świat jednak mimo wszystko wydawał jej się zdecydowanie nudniejszy w porównaniu do czarodziejskiemu. I współczuła wszystkim, którzy nie mieli mocy. Ah, a od tak zwanych "szlam" (tak to się nazywało w jej Ślizgońskich "rejonach") trzymała się na dystans ze względu na pewnego rodzaju niepewność, którą odczuwała będąc w ich obecności. Nie do końca wierzyła w to, że mogli w jakiś sposób zyskać magię. No, ale to kwestia sporna, której nie warto poruszać. - Chętnie bym się z tobą pouczyła, ale uwierz mi, że sama nie jestem jakimś orłem. Zostało nam tylko OPCM więc dajmy czadu - Spróbowała go w ten sposób pocieszyć, bo w końcu chwilę później mieli rozegrać tu wargę na śmierć i życie! Znaczy się nie aż tak groźną, ale można jej nadać trochę patetyczności, bo kto zabroni? - Zgoda. A te wpływające na psychikę? - Zagaiła chcąc wiedzieć co na to Benek powie. W końcu to były zaklęcia mało groźne, ale dość efektowne. Miała jednak nadzieję, że "Protego" będzie działało bez zarzutu przynajmniej przy większości prób. - W sumie to nie wiem - Jakby czytał jej w myślach i dlatego nie mogła się nie uśmiechnąć do niego w jeden ze swoich uroczych sposobów, nad którym nie do końca panowała - Będzie żarcie, pewnie ktoś przemyci alkohol. To mnie trochę przekonuje - Dodała w lekkim zastanowieniu. Dobrze, że krukon był zdecydowany. W razie czego mogłaby się z nim tam trochę przekomarzać. Wtedy wieczór na pewno stałby się ciekawszy.