W tej średniej wielkości klasie znajdującej się na pierwszym piętrze, od lat odbywają się zajęcia z Obrony Przed Czarną Magią. Ze względu na średnie wymiary pomieszczenia, dwa rzędy ławek są stosunkowo blisko siebie ustawione. Nie jest to najlepiej oświetlona klasa. Jednak ściany zdobią różne lampy dające nieco jasności. W rogu pomieszczenia, nieopodal biurka nauczyciela, znajduje się gablota na której można znaleźć wiele nieco poniszczonych już książek dotyczących OPCM.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - OPCM
Wchodzisz do Klasy Obrony Przed Czarną Magią, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Obronę Przed Czarną Magią. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Marco Ramirez oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Aash Al Maleek. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z OPCM i zaklęć można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Jak działa zaklęcie Riddikulus? Na czym się go używa? 2 – Jak bronić się przed dementorem? Opisz działanie odpowiedniego zaklęcia. 3 – Podaj trzy odmiany zaklęcia Protego i opisz każdą z nich. 4 – Podaj trzy sposoby na wykrycie trucizn. 5 – Jak postępować w przypadku natknięcia się na podejrzane, magiczne artefakty? 6 – Wymień trzy zaklęcia niewybaczalne i opisz je.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Obroń się przed zaklęciem Drętwota trzema różnymi zaklęciami defensywnymi. 2 – Znajdź i zneutralizuj trzy pułapki magiczne. 3 – Zastaw dwie pułapki - na człowieka i dowolne stworzenie. 4 – Ukryj się przed członkiem komisji, używając nie więcej niż trzech zaklęć. 5 – Pokonaj trzy boginy. 6 – Używając tylko zaklęć defensywnych, przez dwie minuty nie daj przeciwnikowi do siebie podejść.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - OPCM:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia Sob Wrz 06 2014, 17:35, w całości zmieniany 1 raz
Spokojnie wkroczył na podium podpierając się laską, zignorował na razie zachowanie Dracona, udając że go nie widzi. Spokojnie zajął miejsce na środku pomostu, obrócił się do uczniów, w momencie gdy Ev zgłosiła się jako ochotniczka. -Dziękuje poproszę Cię do demonstracji wkrótce. -skłonił się jej.-Co do Ciebie i reszty tu zgromadzonych. Jesteście w tej komnacie by nauczyć się bronić, przy użyciu magii. Dokładniej jesteście tu z własnej woli i mam nadzieje że jesteście chętni do nauki, zaś jeśli przyszliście tu się obijać czy też myśląc że przesiedzicie to się mylicie, więc z góry uprzedzam by takie osoby opuściły klasę nim stanie się im krzywda. Wymagać będę od was 200 % normy, możecie mnie znienawidzić, przeklinać, planować zbić, lecz miejcie w pamięci że im trudniej macie tutaj na lekcji im mocniej oberwiecie tym skuteczniejsi będziecie.- spojrzał na zebranych, mówiąc spokojnym głosem.
Dracon smacznie sobie spał, aż nagle poczuł silne ukłucie między żebrami. Kto śmiał wybudzać go ze snu?! No dobra, nie pamiętał gdzie zasnął, ale widocznie komuś to bardzo przeszkadzało. Uchylił powieki spoglądając na ową osobę. Gdyby to był mężczyzna to nie byłoby za ciekawie. Może Draco znowu wylądowałby u dyrektora, byłoby zabawnie. Jednak nie. Pewna Krukonka, odważyła się wykonać owy ruch. Uderzyłby kobietę, bez problemu, ale ma lepszy pomysł. Położył się ponownie wygodnie na ławce oblizując usta. Jego wzrok zjechał ze ślicznej buzi Bell lądując na jej krągłościach. Totalnie zignorował jej słowa! Wpatrywał się i zanim zdążyła cokolwiek zrobić powiedział prosto z mostu co go tak zaciekawiło. - Masz śliczną buzię, ciało zapewne równie niezłe, byłabyś świetna w łóżku… ale jakoś nie widzi mi się to. No wiesz… nie wiedziałbym gdzie przód gdzie tył – nie zaśmiał się tylko znudzony rozciągnął się kierując wzrok na profesorka. - Nudy – wygłosił głośno swoje zdanie – gdybyś prowadził lekcje jakoś rozsądnie nie zasnąłbym, przyszedłem tutaj z nadzieją, że będzie się dziać coś ciekawego, ale widocznie przeliczyłem się – wzruszył ramionami – jakoś nie widzi mi się tutaj siedzieć, jednak nie mogę wyjść. Niech pan nie obraża sam siebie. To pierwszy stopień debilizmu. Pierwszy stopień jeszcze mogę zrozumieć, bo może się udzielić każdemu, jednak drugi stopień, który pan właśnie pokazał to szczyt. Jednak jeżeli pan wie, to pod chodzi pod idiotyzm, bo kretynizm to już jest inna choroba – rozejrzał się po klasie – jestem tylko skromnym Ślizgonem, który nie jest, aż tak cudowny, by wyjść przez zamknięte drzwi… profesorze – ostatnie słowo było wyraźnie podkreślone, z nutką ironii, cynizmu i rozbawienia.
Uch, to było obleśne, a Bell zwyczajnie brzydziła się takimi ludźmi. Dlatego, kiedy ślizgon uniósł głowę, zwyczajnie uderzyła go otwartą dłonią w policzek, a po sali rozniosło się donośne "plask". Gdyby jeszcze wyciągnął do niej swoje łapy to doprawdy, nie byłaby w stanie ręczyć za siebie. Odwróciła się napięcie i pomaszerowała do jakiejś wolnej ławki, ale jeszcze nim do niej dotarła, blondynek zaczął wygłaszać swoje mądrości. - Doprawdy! Że też masz czelność! - powiedziała tak samo głośno jak on. Wyciągnęła ukradkiem różdżkę. Roweno, do czego to dochodziło na tych lekcjach. - Drętwota! - posłała w jego stronę zaklęcie. Spojrzała na Aleksa z przepraszającym uśmiechem. - Wybacz, profesorze Aleks, ale jako prefekt pilnowanie porządku to mój obowiązek, tylko cię wyręczyłam... Znaczy pana wyręczyłam. Uśmiechnęła się jeszcze raz i wreszcie usiadła w ławce, czekając na lekcję.
Oj nie obrażaj się już tak o to słoneczko. I nie myśl, że jesteś taka ważna. Nie dotknął by cię nawet półmetrowym kijem, a to, co powiedział nie było jakąkolwiek propozycją czy zachętą, a raczej luźnym stwierdzeniem, któremu w każdej chwili mógł zaprzeczyć. Przewrócił oczami rozmasowując policzek, jednakże minę miał tak obojętną, jak gdyby nic nie poczuł. No, właściwie lekki ból był, ale ile to on razy nie dostał za takie „bezczelne i nieodpowiednie uwagi bla bla bla bla”. W każdym razie był pewien, że to słoneczko w tym momencie będzie szukało sposobności, żeby jakoś mu się jeszcze odwinąć za to, że... Właściwie w jakiś sposób ją skomplementował. Powinna być zaszczycona, ale cóż – niektóre kobiety są głupie, a inne to dziwki. Tylko nieliczne są warte jego zainteresowania na więcej niż godzinkę. Kiedy usłyszał „że też masz czelność” momentalnie zrozumiał, że musi uważać. Również dobył różdżki spodziewając się raczej, że dziewczyna rzuci w niego książką, a nie zaklęciem. W każdym wypadku wypowiedział szybko „Protego” odbijając je na szczęście, chociaż przez chwilę wątpił, że mu się to uda. W tym momencie laleczka przesadziła. Szczególnie, że ma ten swój zadowolony wyraz twarzy. W każdym razie sam wypowiedział „Petrificus Totalus”. - No, wreszcie coś się dzieje. Drogie dzieci, mamy lekcje OBRONY przed zaklęciami. Koleżanka zademonstruje – Spoglądał zastanawiając się, czy pani prefekt dostanie tak prostym w użyciu czarem, czy też nie. Mało go to obchodziło szczerze mówiąc. I tak wyleci z sali, już to czuł. A jak nie, to niech mu otworzą drzwi i sam wyjdzie. Może gdzieś po drodze złapie Corin? Albo weźmie tą całą Agv...Jakośtam ze sobą i pójdą do schowka na miotły. Żyć nie umierać...
Patrzył na działania młodzieńca, który najwyraźniej minął się z powołaniem i trafił na studia Bóg raczy wiedzieć jakim cudem. Czas zareagować. Gdy uwaga uczniów skupiła się na parce, uczniów spokojnie wycelował w prowodyra, różdżką, użył mało wyczuwalnego zaklęcia Duro zmieniając cały przyodziewek chłopaka w kamień unieruchamiając go zanim mógł zareagować. Między zaś Bell a Draco stanęły Manekiny, przejmując zaklęcie na siebie, zaś dwa inne podeszły szybko i bezgłośnie do Draco z tyłu, wyrywając mu różdżkę. Aleksander zszedł z podestu, i podszedł na przeciwko Dracona. -Pierwsza sprawa młodzieńcze, od mówienia, kto tu będzie walczył jestem ja, druga sprawa- silnie trzasnął chłopaka w twarz wierzchem prawej dłoni, po chwili chwyciwszy go za brodę.-Nigdy przenigdy nie podważaj mojego autorytetu, zaś po trzecie uważaj na swój jeżyk i zachowanie. Co do twojego języka nie mam więcej sił słuchać twojego bełkotu-Podtrzymując jego brodę w dłoni, spojrzał mu w oczy, po czym niewerbalnie uciszył go jęzolepem. .-Co do reszty niech to będzie dla was nauczka i wiadomość na przyszłość, wybaczam dużo, jednak nie teraz, Panno Bell zachowanie z pani strony również pozostawia wiele do życzenia, jednak działałaś w dobrej wierze w przeciwieństwie do tego-zabrakło mu słów na określenie tego chłopaka- który za starych czasów skończyłby jako ozdoba parkowa na jakiś czas, co zresztą stawia przede mną sporą pokusę.
Ikuto nie słuchał. W końcu nic się nie działo, więc dlaczego miałby być zainteresowany lekcją? Wprawdzie nauczyciel coś tam zaczął mówić, ale nic konkretnego. Czekał więc – tak jak wszyscy – na cokolwiek. Przyszli się tutaj uczyć, a nie słuchać, jak Dracon podrywa jakąś dziewczynę i dostaje za to w twarz. Odwrócił się w bok jednak spoglądając w ciszy i zastanawiając się ja kto wszystko się rozwinie. Sytuacja potoczył się zdecydowanie zbyt szybko. Jednak zdołał zrozumieć każde działanie, jakie zaszło w tej klasie. I był wręcz zszokowany. Tym, że Draco zachował się w chamski sposób i bez najmniejszego problemu zaatakował jakąś dziewczynę się nie dziwił. Ale to, że nauczyciel – a więc osoba mająca być wzorem do naśladowania przez uczniów – najzwyczajniej w świecie zaatakował Uchihę zaklęciami i jeszcze uderzył go w twarz? To już naprawdę jest przegięcie. Ikuto to mądra osoba i zazwyczaj obiektywnie patrzy na wszystko. Nawet, jeśli chodziło o ślizgona – bo w końcu sam nieraz odczuł jego charakter w negatywny sposób. Ale żeby aż tak przegiąć w stosunku do studenta? W głowie się nie mieści jak ktoś taki może zasiadać między resztą kadry pedagogicznej w Hogwarcie. Na to nie można patrzeć obojętnie. - Czy pan psor oszalał? Jak można zachować się tak niekompetentnie i agresywnie w stosunku do ucznia? Uważałem pana za kogoś z godnością i inteligencją przewyższającą mugolskiego dryblasa, który wszystkie swoje sprawy rozwiązuje za pomocą cielesnych ataków... - Skomentował całe zachowanie wstając i wyjmując swoją różdżkę. Wykierował w przyjaciela i użył zaklęć kończących mając gdzieś, czy będzie miał szlaban, czy i jemu się oberwie. Nie ma to najmniejszego znaczenia. Skoro tak ma wyglądać ta lekcja, to on ma zamiar jak najszybciej stąd wyjść. I jest pewien, że więcej nie pojawi się na OPCM akurat z tym nauczycielem. Szacunek, który zyskał w Ikuto ratując niegdyś Lilly prysł niczym bańka mydlana. - Nie jesteśmy w średniowieczu, żeby mógł pan zachowywać się w ten sposób. Jest pan nienormalny skoro nie potrafi najzwyczajniej w świeci wyprosić ucznia, który sprawia kłopoty. Uprzedzam tylko, że mam zamiar poinformować o tym dyrektora i mam nadzieję, że zostaną w stosunku do pana wyciągnięte poważne konsekwencje ...
Przez całą lekcję patrzyła się na Draco. Znaczy przez ten czas, który miał przypominać lekcje, a nie jakieś działania iście ze średniowiecza. Heloł dobrze mówisz Ikuto! Budzimy się. JESTEŚMY W 21 wieku! I za takie coś przynajmniej powinny grozić konsekwencje. Ale nie uprzedzajmy faktów. W każdym razie Agavaen była zdenerwowana w momencie, kiedy to Bell była jawnie „podrywana” przez Dracon w końcu to jej chłopak! No dobra, przyszły. Ale mimo wszystko która zauroczona dziewczyna nie zdenerwowałaby się? Jednakże nic nie powiedziała. Do momentu, kiedy to oczywiście nagle cała akcja nabrała jeszcze większych obrotów. Nie zdziwiła się, kiedy to między krukonką i Draco rozwiązała się niemiła atmosfera i poleciały zaklęcia. Jednakże to, co potem... Nie spodziewała się tego. Owszem, ślzigona należało uspokoić, zabrać mu różdżkę. Ale uderzenie go w twarz? Przez nauczyciela?! Jak można w tak prostacki sposób wykorzystać nadmiernie swoją władzę i kompetencje? Przecież nauczyciel nie ma prawa tknąć palcem ucznia, który nikomu nie zagraża. Jeśli już go pozbawił różdżki, to mógł kazać mu wyjść, a nie zachowywać się jak ktoś nie potrafiący zapanować nad nerwami i do tego jeszcze jak zwykły, prosty mugolak, który sieje postrach wśród szkoły. - Co pan robi?! - Krzyknęła od razu wstając tak gwałtownie, że aż krzesło poleciało do tyłu. Spoglądała na Aleksandra iście ziejąc ogniem w oczach i ściskając dłoń na różdżce. Nie zaatakowałaby, nie miałaby tyle odwagi. Ale mimo wszystko miała ochotę w tym momencie roztrzaskać mu czaszkę o ławkę. Tak ładnie lałaby się krew... - Za takie coś powinni pana momentalnie wydalić ze szkoły! To jest przekraczanie uprawnień! - Dodała wściekła.
Proste zaklęcie czy trudne, jakie to miało znaczenie, skoro ślizgon rzucał je leżąc na ławce? Zdecydowanie zmniejsza to szanse na celność, natomiast zwiększa na unik ze strony Bell. Tak właśnie by było, gdyby nie to, że nagle pojawiły się manekiny, które Bell wcześniej widziała, jak schodziły ze schodów. Później jakoś przestała na niej zwracać uwagę. Najchętniej użyłaby teraz kolejnego zaklęcia, albo i kilku, co pozwoliłoby rozwalić stworzoną przez chłopaka tarczę, ale wyglądało na to, że jak na razie nie ma takie możliwości... jaka szkoda! Może następnym razem? Tymczasem (wreszcie) interweniował Aleks, a Bell ze swojego miejsca w ławce, patrzyła na to z wyrazem zadowolenia na twarzy. Dobrze mu tak. Dziwiła się tylko tym wszystkim ludziom, którzy zaczęli podobnie jak ślizgon wcześniej, podważać autorytet Aleksa. Ha, może zaraz na nich też się wkurzy ciekawie będzie. W sumie... bardziej szokujące było co zrobił Ikuto. Jakby od niechcenia, Bell uniosła swoją różdżkę i rzuciła na Draco niewerbalne Petrificus Totalus. Biedak, teraz nie wiedział, że miała taki zamiar, więc jak miał zareagować? Zresztą, poprawiła jedynie to, co wcześniej zrobił Aleks, a Ikuto śmiał odwrócić. Nie odzywała się, tylko cierpliwie czekała na rozwój wypadków. Podparła głowę ręką, a palce drugiej uderzały rytmicznie o blat ławki. (a taki jeszcze dodatek ekstra - RANY, jaki tępak był z tego Draco, skoro nie potrafił otworzyć drzwi, które były zwyczajnie zaryglowane od środka! toż nawet Bell nie użyła zaklęcia, żeby je zamknąć... doprawdy, zastanawiające, co mieści się w jego główce)
A kto powiedział, że on jej chciał zrobić jakąkolwiek krzywdę? Gdyby naprawdę miał zamiar zranić Bell, to przecież użyłby silniejszego zaklęcia i przede wszystkim podniósł by się z tej ławki w końcu. Niech się cieszy, bo to co chodzi i ma piersi ma u niego trochę większe względy niż cała reszta świata. Drzwi nie otworzył sobie sam, bo jest leniwy. Nie chciało mu się palcem kiwnąć szczerze mówiąc, a tym bardziej wstać, więc gadka o tym, że mógłby wstać i wyjść była co najmniej przesadzona. W każdym razie gdyby nie Aleks, to pewnie Bell ominęłaby zaklęcie, a on wróciłby wstać. Ale oczywiście nie, bo co to za różnica, że to nie on jako pierwszy zaatakował? Konsekwencje zostają zawsze wyciągnięte tylko w stosunku do ucznia, który zachował się wcześniej nie tak, jak po myśli profesora. Profesora, który chwilę później nagannie nadużył swojej władzy. Jeśli już chciał coś zrobić, to każdy NORMALNY człowiek użyły zaklęcia wybijającego różdżkę, po czym kazał wyjść, a gdyby uczeń nie posłuchał, to dopiero można byłoby zrobić coś takiego. Już nawet zignorował te zaklęcia, ale to, że jakiś pierdolony skurwysyn nie dość, że młodszy od niego to jeszcze zbyt napuszony śmiał go nie dość, że dotknąć, to jeszcze uderzyć w twarz? Powiedziałby coś, no, ale nie mógł. Nie mógł się też ruszyć, do czasu. Fajnie, że Ikuto choć raz jest po jego stronie, bo w końcu zazwyczaj Tsukiyomi był tam, gdzie logika, czyli przeciwko. Van miał gdzieś szczerze mówiąc. Kiedy zdjęto z niego zaklęcia momentalnie wstał. Zdecydowanie nad nim górował wzrostem – rzadko kto miał więcej niż Draconowe 192 cm. - Nigdy więcej mnie nie dotykaj mała kupo gówna – Draco ponad życie nienawidzi męskiego dotyku. Po prostu nie daje się dotykać facetom i sam też tego nigdy nie robi. Uśmiechnął się chytrze i bez najmniejszego problemu wyrwał Agavaen różdżkę z dłoni i wycelował w Aleksa używając zaklęcia „Lapifors„. Zważając na to, że stał niemal przy samym Aleksie i był skoncentrowany, a różdżka była odebrana dziewczynie siłą no i jest wiecznym studentem, który troche umie – są małe szanse na to, że nie trafi tym zaklęciem. Szczerze mówiąc nie dane mu było się dowiedzieć, co się stało, bo nagle poczuł, że całe jego ciało sztywnieje. Poleciał w dół niestety tak nie fortunnie, że jego głowa mocno przywaliła o oparcie krzesła, na którym wcześniej siedział. Świetnie prawda? Nie dość, że zmacał go jakiś dzieciak, który myśli, że jest ważny bo uczy w szkole, to jeszcze na dodatek puściło mu się trochę krwi. I znowu będzie w SS za bójkę. Ile można? A on chce się tylko raz WYSPAĆ! Czy to tak wiele?
Pomału się gotował zachowaniem uczniów, czyn Ikuto, tylko pogorszył . Spojrzał na Dracona który nagle się wywyższa choć szczerze to wysoki nie jest 4 cm i myśli że mnie przewyższa. Z uśmiechem patrzył jak Draco upada na ziemie,podczas gdy jego zaklęcie nie wyrządziło szkody, wessane przez tarczę którą Aleks był otoczony dzięki starej metodzie malunków ochronnych, ukrytych pod bandażami na jego prawej dłoni. Odwrócił się do Ikuto: - Wykazał się pan dwiema rzeczami w tym momencie, po pierwsze gdy wymierzam karę to tylko ja mam prawo ją skończyć- Szedł w kierunku Ikuto patrząc na niego szybko wymierzając w niego niewerbalne expeliarmus, z tak bliskiej odległości nie miał prawa się obronić:- Nie przypominam sobie oby Pan posiadał jakiekolwiek uprawnienia bądź przywileje które, panu pozwalają na podważanie moich decyzji.-Podchodził do Ikuto:- Więc następnym razem byłby Pan łaskaw powstrzymywać się od takich czynów i uwag. Jesteście tu by się uczyć i szanujcie to że poświęcam swój czas swoją energię a co najważniejsze swoją wiedzę na to żeby wbić ją do waszych łbów, mogę tolerować ciche rozmowy póki są na temat, mogę tolerować uwagi jeśli są zgłaszane ale nie będę tolerował zachowania które po pierwsze podważa mój autorytet, wykazuje znamiona buntu, więc zapamiętaj to sobie młodzieńcze, nim potraktuje cię z pełną surowością.- Powiedział stając nad nim.
On się gotował, a co mają powiedzieć uczniowie? Przepada im lekcja przez to, że Aleksander nie potrafi radzić sobie z jednym uczniem, który po prostu jest troszkę... No dobra, bardziej chamski niż powinien. Ikuto skrzywił się kiedy zauważył, że jego przyjaciel znowu ląduje na podłodze i najwyraźniej robi sobie przy tym większą krzywdę. Świetnie. Teraz jeszcze Vanna będzie rozpaczać nad losem jej ukochanego i rozpocznie się jedna wielka niezadowalająca scena jak z filmu. A to wszystko przez to, że Draco jak zwykle musiał przyjść i namieszać – co nie znaczy, że Bell no i przede wszystkim profesor Brendan nie są bez winy. Zastanawiał się jakim cudem zaklęcie wykonane przez blondyna nie zadziałało. Czyżby Aleksander był niezniszczalny? Bóg czy inne pieruństwo? No cóż, nie będzie pytał, bo w takim wypadku ma to w nosie, skoro tak czy siak musi do tego wszystkiego jeszcze siebie bronić, skoro Aleks zaczyna do niego podchodzić. I nie mów mi o bliskiej odległości, ponieważ każdy krok nauczyciela w jego stronę był równoznaczny z jego cofnięciem, także jeśli Aleks mimo wszystko rzucił zaklęcie, to Ikuto zgrabnie się obronił. No, może nie do końca zgrabnie. Z lekkim trudem, ale jednak to było bardzo proste zaklęcie do odepchnięcia nawet dla niedoświadczonego ucznia.. Ikuto nie przyszedł tutaj się kłócić, a został zaatakowany przez nauczyciela. Co to ma do cholery jasnej być? Tyran i jego słudzy, którzy obrywają za wyrażenie własnego zdania?! Gdyby był chamski – rozumiem. Ale był jak zwykle grzeczny, taktowny. Uh... - Pan nie wymierzał kary. Pan zaatakował ucznia. Może miało to podstawy ze względu na to, że Dracon rzucił zaklęciem w Bell, ale nie miał psor najmniejszego prawa do tego, by zachowując się w mugolski sposób spowodować uszczerbek na jego zdrowiu. Pańska przesadność w czynach i wychodzenie poza kompetencje objawiła się również przed chwilą, kiedy próbował mi profesor odebrać różdżkę mimo iż nie stwarzam zagrożenia dla nikogo, kto się tutaj znajduje. Do tego jest pan niesprawiedliwy, ponieważ w gruncie rzeczy panna Rodwick również weszła w ogień wymierzając zaklęcie jako pierwsza, kiedy to Draco w dość prymitywny muszę przyznać sposób chciał oznajmić, że lekcja go nudzi i ma zamiar stąd wyjść – Skomentował nadal odchodząc od nauczyciela dobrze rozumiejąc, że ten człowiek jest niebezpieczny. Zdawał się wręcz być pozbawiony skrupułów. Kiedy znów powiedział coś Ikuto nie mógł się nie uśmiechnąć cynicznie. - Żebym mógł podważać pański autorytet najpierw musiałby się pan stać autorytetem. A na razie daleko panu do tego, ponieważ jako tak wysoko postawiony człowiek winien być pan wzorem do naśladowania. Niestety pan jak wspomniałem popisał się tyranią i nadużyciem uprawnień atakując ucznia ręką w twarz i próbując również mi zaszkodzić bez przyczyny. Szczerze mówiąc, to w tym momencie wstydzę się ogromnie, że trafiłem do domu, którego opiekunem jest taka osoba, odnośnie której nikomu nigdy nie powinno się polecać, by brał z niej przykład w jakiejkolwiek dziedzinie życia. A teraz, jeśli pan pozwoli zabiorę kolegę z klasy nim dzięki pańskim działaniom stanie się komukolwiek tutaj większa krzywda... A i wymagam, by wobec Bell również wyciągnięto konsekwencje, ponieważ akurat jej uprawnienia również nie są na tyle duże, by mogła na lekcji zaatakować ucznia, który w jej kierunku skierował może troszkę mało pochlebny komplement. Jeśli pan tego nie zrobi to również będzie idealnie popierać moje stanowisko podczas rozmowy z dyrektorem – Skomentował po czym różdżką, którą na szczęście nadal posiadał wypowiedział zaklęcie „Aresto Momentum”, które umożliwiło mu na niewidzialnych noszach unieść ślizgona i dojść do drzwi, które dość sprawnie odryglował. Miał nadzieję, że pan Brendan wykaże choć tyle mądrości i dojrzałości jak przystało na dorosłego człowieka, że w tym momencie przestanie robić problemy.
Cornelia troszkę się spóźniła na lekcje. No, trochę. W każdym razie, kiedy dotarła do klasy nie mogła otworzyć drzwi. Nie pomogła nawet formułka „Alohomora”, dlatego też postanowiła nie stać tak bezsilnie tutaj i poszukać kogoś, kto ma klucze do ów sali i ją wspomoże. Woźnych jakby brak, więc pomyślała, czy by to czasem wsuwki nie włożyć w zamek. W końcu teraz musiała się uczyć – chciała zdać ten rok, a zrobiła sobie niewielkie zaległości podczas pobytu w ośrodku. Szczególnie z OPCM! Może dlatego, że przez Brendana nie lubiła tego przedmiotu już tak bardzo, jak kiedyś. Teraz raczej pasjonowała się Eliksirami oraz ONMS, na które to z chęcią chodziła. Ale jak mus, to mus. Już miała zacząć bawić się w mugolskie metody dla włamywaczy, kiedy to nagle drzwi się otworzyły. Odskoczyła jak oparzona spoglądając na to, co się dzieje w środku. Ta dziwna Gryffonka, którą znała z ośrodka wyglądała tak, jakby się miała zaraz popłakać. Bell gdzieś tam siedziała sobie zadowolona. Eveline od Ramiro, Tim od Finna. To nie było takie ciekawe jak to, że Ikuto stał wyraźnie niezadowolony z różdżką mocno zaciśniętą w dłoni, a Draco... DRACON! - Boże Ikuto co Pyszczek znowu zrobił? - Spytała spoglądając na twarz chłopaka w ciszy. Był taki sztywny, pewnie dostał zaklęciem. I zdawało się, że odrobinę krwawi. Pewnie przyrył o coś przy upadku. Odgarnęła mu kilka kosmyków z twarzy i spojrzała na profesora pytającymi oczami. Co oni robią na tych lekcjach? Atakują się nawzajem zaklęciami, czy jak?! Ona też chce. Spytała przyjaciela, czy mu pomóc z Draconkiem, ale była pewna, że Ikuto odmówi i każe jej zostać, żeby mu potem przekazała notatki. Dlatego spojrzała na nauczyciela. - Dobry psorze. Przepraszam za spóźnienie, ale czarny kot przeszedł mi drogę i musiałam iść na około. A właśnie, przy okazji chciałabym odzyskać swoją różdżkę – To mówiąc strzepała z bluzki na ramiączkach niewidzialne pyłki kurzu, a potem wyjęła z kieszeni szarych rurek jakiś lekko pomięty skrawek papieru. Podeszła do Aleksa i wystawiła to w jego stronę – Chciałbym odzyskać w końcu moją różdżkę – Na ów papierze śmiało można się było doczytać opinii pochodzącej od psychologa, która to głosiła, że Cornelia jest stabilna psychicznie i może bez większych przeszkód uczyć się w szkole. Pieczątka Norweskiego Ośrodka Dla Trudnych Młodych Czarodziei chyba była na tyle prawdziwa, żeby nie mieć wątpliwości, iż dokument nie jest podrobiony.
Trololololo. Spokojnie sobie stałam oparta o ławkę, kiedy to wszystko stało się tak nagle. Zaklęcia, tarcze, manekiny, kamienie, plaski, trzaski... Praktycznie całą awanturę przetrwałam chowając się za podestem. Nie chciałam być wmieszana w jakiś szlaban. Gdy niby wszystko się uspokoiło wyjrzałam zza rogu. Ślizgon i Krukon się ulotnili, w zamian za to do klasy przybyła... - CORIN TY KEBABIE TURECKI! - wrzasnęłam po cichu podchodząc do niej - przez ciebie prawie się spóźniłam na lekcję! Czekałam z pół godziny przed portretem!
/daaaa, jaka Eveline od Ramiro?! przecie one podobno są przyjaciółkami! :D i wgl... wena poszła won :/ /
Oceńmy sytuacje. Dominic znajduje się w wieży zaś lekcja jest na drugim piętrze. Super! Chłopak wstał specjalnie wcześniej, by zdążyć na lekcje. Schodził schodek po schodku jak jakiś staruszek. Po drodze mijało go wiele uczniów i jakoś nikt nie wpadł na pomysł, żeby mu pomóc. Nie ważne. Każdy stopień w dół, to męka i katusza dla chłopaka. Ból, który zdawał się rozrywać mu nogę na strzępy. Ale naprawdę chciał dotrzeć na lekcje. I, to na czas! Inaczej, by się tak nie męczył prawda? Inaczej usiadłby sobie odpoczął wziął proszki i po jakimś czasie szedł dalej. Jednak on bezustannie schodził i schodził. A tych schodów było od groma! I był jeszcze jeden kłopot. On nie przeskoczy dwóch schodków. Więc zawsze trafiał na ten nieszczęsny schodek, który blokuję nogę. Co za koszmar! Zapytacie, dlaczego tak mu zależy? Była, to lekcja Aleksa. (Tak pamięta jego imię) Człowieka, do którego Dominic ma rezerwy szacunku. Ten człowiek go zadziwia i zasługuję na, to by go szanować. Jeżeli jest w stanie, to pomoże. Jeżeli trzeba, to ukaże. Po za tym jest inteligentny i ma ciekawe pomysły na lekcje. Nie jest jak reszta nauczycieli. Chociaż może, gdyby Dominic trochę z bastował, to i nauczyciele okazali się być inni? No, ale..! W końcu po jakimś czasie doszedł na drugie piętro. Teraz naprawdę musiał odpocząć. Przystanął na chwilę i wziął proszki przeciwbólowe. Wolał tego nie robić przy nauczycielu. Jeszcze, by odkryli jego uzależnienie i to, że jest lekomanem. Lepiej nie ryzykować! Po krótkiej chwili zaczął iść, a raczej kuleć wsparty na swej lasce do przodu. Minął Cornelie z Ikuto bez słowa. Nie znał dziewczyny, ale widział ją na zdjęciach dołączonych do akt i to mu wystarczyło. Dalej idąc zauważył same ciekawe rzeczy! Podszedł dostatecznie blisko, by Aleks mógł go zauważyć. Uniósł laskę do góry i spojrzał się wymownie na nauczyciela. - Jeszcze nikt nie wpadł na genialny pomysł, by wybudować tu windę. – Powiedział w miarę normalnym tonem. W porę ugryzł się w język, by uznać, że to średniowiecze, czy coś. Nie ważne! Rozejrzał się po sali z zaciekawieniem. - Czyżby mnie coś ominęło? – Zapytał wcale nie oczekując odpowiedzi. Stanął obok osoby, którą bardzo dawno nie widział. Tak obok Gryffonki z bardzo skomplikowanym imieniem. Jednak, kiedy trzeba, to sobie owe imię przypomina od tak, by ją wkurzyć. Ich ostatnie spotkanie? Ach, tak! To było w Japonii, kiedy to ją pocałował i zniknął bez słowa. Naprawdę nie wiedział, że jest w szkolę. Będzie interesująco, jednak nie na tej lekcji. Kiedy Aleks prowadzi zajęcia można zobaczyć naprawdę innego Dominica. Takiego, który stara się utrzymać swe ostre docinki na wodzy. Stara się , jak może, by być niewyróżniającym się uczniem. Problem tkwił w tym że on nie umiał się wyróżnić w pozytywny sposób! - Japonia ci się znudziła? – Zapytał prosto do ucha. Dziewczyna trzęsła się… Z nerwów? Co tu się działo!? I jego nie było… Rany. Dlaczego akurat jak coś się dzieje ciekawego, to jego nie ma? Jego kalectwo jest istnym… Kalectwem!
Siedział sobie spokojnie w ławce i czekał na rozpoczęcie lekcji aż tu nagle rozpętało się piekło! Ślizgon zasnął, co było niezwykle impertynenckie. No bo to są w końcu zajęcia! Nic więc dziwnego, że Bell zareagowała. Nie dość, że mądra dziewczyna to jeszcze prefekt naczelny. Zadziwiające było zachowanie Dracona. To obrażanie Bell, zaklęcia. Timotheus kojarzył go na tyle by wiedzieć, że ten jest dorosły, ba!, ma dwadzieścia siedem lat. Dlaczego więc zachował się jak zwykły, niewyżyty szczeniak? I jeszcze obraził Krukonkę! I za co? Za to, że zwróciła mu uwagę jak należy zachowywać się na lekcji? Śmieszne. Tim nie chciał się wtrącać. Obserwował tylko to co się działo dalej. Profesor Aleksander przytrzymał chłopaka i trochę go otrzeźwił...okej, nie było to może i zbyt pedagogiczne, na przykład uderzenie, mógł go na przykład nim potrząsnąc czy coś. Ale najwazniejsze że zadziałało! Dopiero wtedy rozpętało się piekło, które można określić dwoma słowami: Ja pierdole. Gryfonka zaczęła wjeżdżać na profesora i podważać jego autorytet, tak samo Ikuto. A Krukon myślał, że ludzie z jego domu wykazują się większą rozwagą i zrozumieniem. No ale cóż. Najwidoczniej nie każdy (od autorki: to zależy jeszcze kto taką postać prowadzi...). Rany, co za ludzie. Na szczęście po chwili jakoś wszystko ucichło, a weszła...Cornelia? Ugh, no co ona tu robi? Nie dość, że zespuła im ostatnio spotkanie i Tim nie mógł się nawet skupić na herbacie obserwując ją rozmawiającą z jego Finnem to jeszcze teraz. Jak on jej nie lubił, no. W sumie powodu nie miał, jak się spotykali była całkiem miła, ale...zabierała mu ukochaną osobę, oczywiście nieświadomie, ale zawsze. Ale nieważne. Nie ma po co się nią w tym momencie przejmować, może w końcu lekcja będzie toczyła się swoim rytmem. Tim siedział sobie spokojnie i czekał. Ikuto z Draconem w końcu wyszli, więc była szansa, że teraz lekcja będzie normalna. W czasie gdy wychodzili przyszły jeszcze dwie osoby, Eveline, którą kojarzył z imienia, ale nic poza tymi Dominic, z którym zamienił kiedyś parę słów w Pokoju Wspólnym. No to co z tą lekcją?
Masakra. Nie chce mi się długiego posta pisać, więc nie będę się rozwlekać. Oczywiście dała Draconowi zabrać swoją różdżkę. Cieszyła się, że Ikuto zadziałał i wyprowadzi ich stąd. A ona? Oczywiście miała zamiar za nimi polecieć. Dlatego też wstała i miała zamiar wyjść, ale w tym momencie poczuła mocny uścisk na ramieniu. Obejrzała się w bok mrugając zaskoczona. Była lekko przestraszona napotykając karcący wzrok Corin, który wyraźnie mówił jedno „Siad”. Cofnęła się chcąc się od niej jak najbardizej odsunąć. Za dużo stresu, zdecydowanie. A jeszcze więcej się pojawiło, kiedy nagle usłyszała głos koło ucha. Podskoczyła jak oparzona ze stłumionym piskiem i spojrzała któż to ją zaczepił. Zamrugała zaskoczona widząc, że to... Ten chłopak. Jak on się nazywał? A tak, Dominic. Co on tu robił? Przecież... Czyżby on tutaj chodził do szkoły? Mimowolnie położyła dłoń na wargi co oznaczało, że doskonale pamięta tamten czas. Zarumieniona lekko odwróciła twarz w bok. - Baka... - Odpowiedziała krótko lekko się burmusząc i odwracając twarz. Spoglądała jednak kątem oka na niego. Potem znowu na pioruny pojawiające się w jej głowie między Aleksem i Ikuto. Jak w anime oczywiście! W każdym razie widząc, że nieźle się ze sobą spinają cofnęła się mimowolnie wpadając w Dominika. Nie chciała dostać jakimś zaklęciem, czy czymś. Zerkała też na leżącego nieruchomo Draco. Dlaczego Cornelia tak strasznie nie chciała, żeby za nim poszła?! Idiotka! Pewnie się w nim buja, to dlatego. Ale co się dziwić? Jest śliczny.
/Oj Ewcia, po prostu nie mamy wątków i nie wiedziałam co o tobie napisać XD/
CO TO SIĘ TU DZIAŁO, RANY BOSKIE. Pomińmy już fakt, że niejako to Bell wywołała całą sytuację, sama wcale tak nie uważała, przecież to zawsze inni byli winni - nie ona. I tak było... bardzo dziwnie. Jak można w taki sposób odzywać się do nauczyciela? Ech, masakra, świat, a przede wszystkim Hogwart, schodzi na psy. Nie podobało jej się to, szczególnie Ikuto, który po tym, jak Draco w końcu zamilkł (pomińmy konsekwencje, toż to tylko uderzenie się w łeb), gadał najwięcej. I wcale nie zmieniał tonu. I jeszcze oskarżał ją, Bell, że niby coś niedobre zrobiła i powinna dostać SZLABAN(!). Czy coś. Różdżka znowu poszła w ruch. Aleks może i nie zareagował, ale Bell, owszem. Uniosła dłoń z magicznym patykiem. - Somnium. - Trafiła Ikuto zaklęciem, które sprawiło, że usnął natychmiast i osunął się na ziemię. Jaka szkoda, że krukon nie mógł być mądrzejszy. Hm. Odwróciła się do gryfonki, która wcześniej również strasznie gadała na to, jak Aleks potraktował ślizgona i rzuciła na nią to samo zaklęcie. Ot tak, na wszelki wypadek. - Myślę, Aleks... znaczy, profesorze Aleks, że powinni dostać jakąś nagrodę. Prawda? - uśmiechnęła się uroczo. Heheheh.
Kiedy już przestała interesować się Aleksander spojrzała po reszcie obecnych tutaj ludzi. Takie sobie tępaki siedzą nie spóźnieni i chcą się uczyć, a pan profesor się puszy i przez niego nie ma lekcji. Zaraz się skończy czas, będą musieli iść na inne zajęcia, a on nawet nie zaczął. Szkoda gadać. Z Brendanem jest coraz gorzej. Starzeje się fajtłapa, ale co się na to poradzi. Może w końcu przejdzie na emeryturę. Jednak oczywiście kiedy to Ikuto chciał w końcu przerwać zamieszanie i wyjść nagle usnął, przez co Draco wylądował ponownie na ziemi – pewnie gdyby mógł, to by tutaj wszystkich pozabijał. Chciała coś powiedzieć, ale w tym momencie dostała też ta idiotka, która gapi się cielęco na Dracona. Dobrze, że wpadła w ramiona jakiegoś krukonka a nie blondyna. No, teraz to było trochę niemożliwe. - Brawo Bell! Ale następnym razem wyślijmy ją nad jezioro i niech sobie pływa – Powiedziała tonem ukazującym wyższość nad Agavaen, a chwilę później zaśmiała się jeszcze złowrogo, jakby w tym momencie grała na mugolskim telefonie w grę, gdzie rekin pożera ludzi a oni krzyczą, a on mówi „Mmm smaczne”. Wtedy też się tak śmiała, troszkę jak psychopatka. W każdym jednak razie Ikuto nic nie zrobił, a Dracona powinno się gdzieś zabrać i odpetryfikować. - Zostawilibyście ich już z łaski swojej. Teraz to już przesadzacie, przecież Ikutuś nic nie zrobił. Choć sama bym go czasem uśpiła, jak zaczyna mówić zbyt mądre rzeczy – Mruknęła wciskając ręce głęboko do kieszeni i ziewając przeciągle. Spojrzała na jakże wkurzającego i przekraczającego swoje uprawnienia nauczyciela. Sytuacji nie zna, to więcej na ten temat nie powie. Potem Ikuto ją pewnie zaciągnie do dyrektora w tej sprawie. - To co? Mamy ich odnieść do dormitoriów ne? - Mruknęła, chociaż średnio jej było to wszystko na rękę. A w ogóle jakim cudem pani prefekt używająca po raz kolejny zaklęcia na uczniach nie dostała jeszcze szlabanu? Cornelia już dawno siedziałaby w toaletach i myła je szczoteczką do zębów. Ah, na świecie nie ma sprawiedliwości.
Dominic chyba nie miał zbyt wiele do powiedzenia a tym bardziej nie miał możliwości żeby zareagować. Zresztą, po co? Było fajnie. Już chciał odpowiedzieć tej Gryffonce o imieniu tak skomplikowanym jak japońskie sudoku, ale niestety nie zdążył. Nim pomyślał by, chociaż otworzyć usta i skrytykować to, że dziewczyna się do niego przysuwa ta została uśpiona. W sumie to zaklęcia się posypały jak cukierki na dzień Św. Mikołaja czy innego świętego. Na szczęście dziewczyna sama wpadła mu w ramiona i swoją drogą prawie oboje się nie wywalili. Trudno jest trzymać i dziewczynę i laskę. Położył dziewczynę na podłodze. - Upadek na podłogę po uśpieniu może wywołać późniejszy niedowład nóg. – Mruknął na tyle głośno by to usłyszała Bell. Nie, nie zarzucał jej nic. Jemu to odpowiadało. Działo się coś naprawdę ciekawego! No, ale chyba fajniej jest wiedzieć, że po obudzeniu któryś z tamtych może mieć problemy z chodzenia na kilka godzin lub dni. Dominic by się tam z tego cieszył. Chociaż może dla tego, że sam ma problem z chodzeniem lub że jak to ktoś powiedział ma sadystyczne metody postępowania? Nie ważne! Na szczęście tamta dziewczyna uniknie takowych problemów. A może na nieszczęście? Później już tylko było mądrowanie się ze strony Corneli. Przyszła tuż przed nim i raczej wątpliwe jest by cokolwiek wiedziała, co tu się stało. Dominic już miał kilka ciętych uwag na języku jednak w porę się powstrzymał. Nie chciał wpadać w beztroską kłótnie psując tym samym lekcje i jak przypuszczał i tak zszargane nerwy Aleksa. No i oczywiście, że był stanowczo za przyznaniem ich domowi punktów za wspaniałe zachowanie pani prefekt. W końcu uśpiła trzy osoby w bardzo krótkim czasie. Nie lada wyczyn! Niech on przestanie brać te psychotropy… Błagam… Dominic już chciał powiedzieć, że tamci mogą sobie pospać do końca zajęć a potem mogą ich zostawić, spalić ciała czy utopić. Jednak znowu się powstrzymał. On ma więcej samokontroli niż przypuszczałem! Aż jestem z niego dumny!
-Spokój i cisza, nie mam ochoty o nich słyszeć ani chwili dłużej, nie i nie zaniesiecie ich do dormitoriów. podszedł do obu śpiących niedaleko postaci.- odeśle ich samodzielnie. I wole byście nie mówili o tym incydencie, nie popełniajcie tego samego błędu co ta trójka, jestem człowiekiem pamiętliwym, ale nie zamierzam karać ich zanadto. A teraz Panno Corin i Panie Dominiku proszę zająć miejsca, ja zajmę się naszym duetem i zaraz będę kontynuował lekcje.-Przykucnął nad Ag umieścił jej różdżkę w jej miejscu usunął wszystkie ślady które mogłyby wskazywać jej obecność w sali, następnie wymazał wspomnienie i pamięć o lekcji, niewerbalnym Oblivate, zastępując je wersją że nie zdążyła na lekcje, więc poszła do biblioteki, i zaczęła czytać bardzo nudną książkę, czułą coraz większą senność i senność aż w końcu..- Berth- zawołał skrzatkę- Racz odtransportować ją do stosownego miejsca-Skrzatka z Agvan zniknęły aportująć się do biblioteki. /AGVAN piszesz w bibliotece/ Przyklękł przy Ikuto i postąpił z nim podobnie jednak zmieniając w ogóle wersje że od razu siedział w bibliotece po śniadaniu, kiedy dopadła go senność przy senniku.-Lugh- feniks zjawił się na wezwanie, swego towarzysza- Byłbyś tak łaskaw- Ikuto znikł z Lughem w kłębie dymu i małym skrawkiem pergaminu w dziobie. /ikuto i Agvan nie pamiętacie tego zajścia więc nie możecie już nic zrobić, w tej sprawie, miejcie na uwadze że pamieć o tym wydarzeniu może przywrócić wam tylko osoba która je wam wymazała i nie możecie czuć się dziwnie z tego powodu/ -Bell racz umieścić Draco w tamtym rogu twarzą do ściany, po lekcji się nim zajmę.- Wstał i wrócił na podium.-Na czym to skończyłem.
Uniosła brew zaskoczona postawą Brendana. A ten jak zwykle marudzi i pokazuje jaki to on nie jest wspaniały, boski, niesamowity. Bla bla bla. Debil i tyle, ale niestety nauczyciel. W końcu i tak go wywalą, bo mu się należy. I dobrze, bo gdyby nie ten skur... to by w tym momencie Elena nie żyła, a nie szwendała się gdzieś po szkole, bo on nie umie jej przypilnować. Łapie tyle srok za ogon i nic nie potrafi zrobić porządnie. Spoglądała na biednego Dracona, który drugi raz wylądował już dzisiaj na ziemi. Pewnie go bolała rana, którą sobie zrobił. To pewnie było tylko rozcięcie, ale mimo wszystko leciała mu krew. Miała nadzieję, że Aleks wykaże tyle rozumu, że się tym zainteresuje i... Hahaha! Dobre! Przecież Brendan nie ma rozumu! Jak stara się myśleć, to nagle coś mu wieje po uszach z powodu przeciągu. Ale oczywiście nie powiedziała tego głośno, bo miała troszkę ważniejsze rzeczy na głowie. Mianowicie zobaczeni co robi Brendan. Obserwowała dokładnie głaszcząc szczurka po ramieniu. Co on pozorował? Oddawał im różdżki i w ogóle? Czyżby miał zamiar zatuszować sytuację która się tutaj... „Wolałbym, żebyście nie mówili o tym incydencie”. Czy on im wykasował pamięć? Ciekawe, ciekawe. Dobrze o tym wiedzieć – zawsze ma jakiś argument przeciwko temu debilowi. Ale do tego czasu niech w końcu zacznie lekcje. A jednak nie mogła puścić obojętnie tego, że Draco nadal musi tutaj siedzieć. Bawiła się swoją nową różdżką w palcach, by w końcu kiedy nikt nie patrzał postarać się rzucić wiele razy niewerbalne „Episkey”, aż w końcu jej się to udało. Poza tym chciała go odczarować, no ale znowu się zacznie. Co nie znaczy, że będzie patrzeć obojętnie, jeśli Aleks będzie próbował cokolwiek mu zrobić. Oczywiście siedziała w ławce patrząc na drewniany blat z zainteresowaniem. - Nawet się nic nie zaczęło z tego, co widzę – Skomentowała pod nosem bardziej do siebie niż do niego.
Właściwie to specjalnie nie zwróciła uwagi na komentarz Cornelii. Nie znała dziewczyny, bo o ile różnica wieku może i nie była większym problemem, to dom już owszem. Zresztą, przez długą nieobecność nie dane jej było słyszeć o wszelkich wyczynach dziewczyny, dlatego nawet nie specjalnie ją kojarzyła. Spojrzała więc tylko na nią w milczeniu, zastanawiając się o co chodzi. Ha! Do dormitorium. Dobre sobie, mieliby tak sobie stąd odejść, bez szlabanu ani nic? Nie protestowała, kiedy Aleks kazał skrzatom gdzieś ich zanieść. Wierzyła, że zrobił to, co trzeba. Spojrzała na Draco, a jej uwadze nie uszło, że rana na głowie, bodajże, już się zasklepiła. Cóż, nie było wątpliwości, że to ktoś z tu obecnych... ale nawet nie było po co się domyślać kim była ta osoba. Przecież rozcięcie nie było tak poważne, żeby zaraz lecieć z nim do Skrzydła Szpitalnego. Chłopak, gdyby zostało z niego zdjęte zaklęcie, z pewnością sam by sobie z nim poradził. - A... hm, nie lepiej go stąd odesłać? Chyba już wystarczająco sprawił kłopotów i nie wydaje mi się, żeby wciąż był tu potrzebny - powiedziała, patrząc wyzywająco na Aleksa. Powiedziałaby mu, żeby się nie wygłupiał i wysłał go gdzieś na szlaban tak, jak to zrobił z poprzednią dwójką, ale zaraz by to zostało posądzone o brak szacunku i tak dalej, a sama wcale szlabanu dostać nie chciała.
W jego głowie zaczęła gościć migrena, przetarł twarz, wyjął i spojrzał na zegarek. - Dobra nie mam teraz sił by wykonać plan na dziś, więc zobaczymy co potraficie po kolei. Panno Bell raczy Panna zacząć- wskazał na schody, sam zszedł z podestu. na przeciwko schodów znalazł się manekin. -Proszę opisać jedno zaklęcie obezwładniające podać jego zalety wady i to pronto.- Sam podszedł do unieruchomionego Draco i zmodyfikował mu pamięć niewerbalnym oblivate. /Coni dostaniesz opis zmian na PW/ Po czym przekazał go skrzatowi który się pojawił, po czym zabrał Draco znikając za drzwiami, zanosząc go do Mopa.
No, wreszcie cała ta niefajna sytuacja miała się skończyć, ale wcale nie podobało jej się, że pierwszą osobą, którą Aleks spytał była właśnie ona. Wolała, hmm... raczej czytać książki niż opowiadać o zaklęciach, chyba, że była to taka transmutacja. Wtedy co innego, te wszystkie wzory których się tam uczyło, były cudownie wręcz logiczne i zawsze jedno wynikało z drugiego. Zerknęła podejrzliwie na manekina. Czyżby potem miała coś na nim zademonstrować? - To... powiedzmy taki Pertificus Totalus. Działa tak, że po prostu pertyfikuje osobę, na którą zaklęcie jest rzucane i chociaż ta nie może się wcale ruszać, to jest w stanie słyszeć, myśleć, a nawet widzieć, jeśli tylko kiedy została obezwładniona zaklęciem, miała otwarte oczy. I zdaje się, że chyba zaklęcie nie obejmuje gałek ocznych, więc jak tak na to spojrzeć, to jest możliwa komunikacja z inną osobą, nawet bez zakończenia czaru. Jeśli chodzi i wady i zalety... dla zaatakowanego z pewnością będzie to, że nie traci przytomności, ma ciągle kontakt ze światem zewnętrznym i tak dalej. Ale z drugiej strony, takie unieruchomienie pozostawione na dłuższy czas może spowodować takie... nie pamiętam jak to się nazywa, ale w każdy razie chodzi o to, że człowiek nie powinien długo się nie ruszać bo wtedy coś tam się z krwią dzieje - zamilkła i spojrzała na Aleksa. Nie wiedziała czy tyle wystarczy.
Dominic stał tak nie udzielając się nawet jakimś gestem. W sumie to był bierny na całe te wydarzenie, co miały na owej lekcji swe miejsce. Dominic stał przyglądając się wszystkiemu ze stoickim spojone. Nie spotykane! A może to nie spokój, lecz znudzenie? Nie lekcją, bo ta przecież się jeszcze nie zaczęła. Raczej tym wszystkim, co wyprawiali inni uczniowie. Dominic sam lubił się kłócić z nauczycielami i doprowadzać ich do białej gorączki. Każdy wie, że, gdyby nie Dominic to na pewno, by wygrali puchar domu po raz kolejny. Chyba już trzeci z rzędu. Nie ważne. Jednak teraz widać gołym okiem, że to już jest przereklamowane. Chyba, co drugi uczeń stawia się nauczycielowi. Zaś Dominic nie lubił przereklamowanych spraw lub sytuacji. I, na co liczyła Cornelia? Że nikt nie zauważy, iż Draco przestaje krwawić? Lub, że się nie domyślą, że to ona go uleczyła? A niby, kto inny miałby to zrobić? Tim jest równie znudzony i obojętny, co Dominic. Bell, by tego nie zrobiła, bo wystarczyło na nią popatrzeć, by wiedzieć, że jest wściekła na ślizgona swoją drogą ciekawe, co jej takiego zrobił? Cicho sza! Lekcja się zaczęła! I co nie będzie praktyki? Sama teoria? To nie podobne do Aleksa! Ale chyba lepsze to niż nic. A może odwrotnie? Lepsze nic niż to? Tak czy inaczej, Bell zaczęła odpowiadać na pytanie. Z początku mówiła z sensem, ale późniejsza jej wypowiedź to istna katastrofa. No i, po co mówić coś, o czym nie ma się pojęcia? Na szczęście nie jemu to oceniać i dobrze, bo, by jeszcze punkty odjął! Taaa… Nie ma to, jak odejmować punkty własnemu domowi! Dobrze że nie ma takich praw!
Marco Ramirez
Wiek : 37
Dodatkowo : Opiekun Ravenclawu, Animag (Pantera), Zaklęcia bezróżdżkowe
Ach, kolejny cudowny dzień, aby zacząć lekcję! Tak, profesor Ramirez zdecydowanie był pogodnym człowiekiem. Nie jakmiś szczerzącym się jak głupi do sera, ale po prostu pozytywnie nastawionym do życia mężczyzną. No, ale to tyle dobrego jeżeli chodzi o rozwodzenie się nad humorem nauczyciela. Chociaż nie lubię pisać posta zaczynającego, albowiem nie wiem co w nim pisać, dlatego leję wodę. Żeby zdawał się być dłuższy. Hej ho! Marco wszedł do klasy, starym zwyczajem otwierając okna, aby się nieco przewietrzyło. Następnie zmniejszył ławki zaklęciem pomniejszającym, dlatego uczniowie nie bardzo mogli w nich teraz zasiadać. Pomieszczenie było dosyć małe, a mieli ustawiać się w rządku, dlatego nie chciał zajmować zbytniej przestrzeni. Zostały jedynie krzesła ustawione pod ścianą. Oprócz tego wypakował z torby niezbędne rzeczy, takie jak dziennik i inne duperele, by ostatecznie wyjąć specjalną szafę, również zmniejszoną zaklęciem. Tym razem oczywiście przywrócił jej oryginalne wymiary i postawił na środku klasy. I to wszystko zrobił bez różdżki, fenomenalnie! Z kolei szafa nie była jakaś tajemnicza, raczej każdy przeciętny czarodziej ją kojarzył. Ale to tak, tym chciał się zająć na dzisiejszych zajęciach - wrócić do podstaw. Kiedy wszystko było już gotowe, Ramirez usiadł na biurku i zaczął przeglądać wspomniany wcześniej dziennik.