Przez podziemia ciągnie się długi korytarz oświetlony nielicznymi pochodniami. Podłoga jest wykonana z czarnego kamienia co wcale nie ułatwia utrzymywania ciepła w tym miejscu. Wyraźnie czuć wilgoć, jako że cześć drogi prowadzi pod jeziorem.
***
Usłyszala wołanie Lily. Postanowiła odpowiedzieć, co jej szkodziło. - Tak, Lily, idę do dormitorium. Chce mi się już spać - powiedziała i jak na zawołanie ziewnęła przeciągle. - Zresztą, sama widzisz - dodała.
(Juliette Joan Parker) Lubiła ten korytarz. Ciemno, mrocznie - takie klimaty jak najbardziej jej odpowiadały. Wsunęła ręce do kieszeni i brnęła do przodu, patrząc przed siebie.
Autor
Wiadomość
Eskil Clearwater
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Poranny hałas w dormitorium wypędził go z łóżka. Zerknął na kalendarz i z jękiem przeczytał, że dziś jakaś lekcja łączona, a więc ruszył swoje troki o tej nieludzkiej godzinie i ubrał się w mundurek. Krzywo zapięty, trochę pognieciony i powyciągany, ale i tak wyglądał w tym nieźle. Z półprzymkniętymi powiekami człapał korytarzem, szurając przy tym buciorami. Nie musiał iść na szczęście długo, a napotkał tłum ludzi. Westchnął, wrzucił sobie żelka do ust z pierścionka Andvarciego i potarł kłykciem powiekę. Pomachał Robin, Hunterowi, Irvette… widział wiele znajomych, ale swoje jestestwo przeniósł do kuzyna. - To nieludzka godzina. - jęknął, stając przy tym samym filarze, a dokładniej rzecz ujmując opierając czoło o kamień i usypiając na stojąco. Przerywał swój marazm na podjadanie żelków. - Dźgnij mnie jeśli zasnę nad kociołkiem.- mruknął i zamknął oczy, świecie przekonany, że Lucas obudzi go na czas. Nie myślał o treści zajęć. Każde poranne lekcje były dla Eskila wyzwaniem.
Skłamałby, jeśliby powiedział, że ot tak przechodził akurat tym korytarzem. Nie, on szedł stricte na lekcję. On. Świat się kończył, doprawdy. Miał jednak jakąś wewnętrzną motywację i chyba jako jeden z nielicznych nie spisał jeszcze na straty szansy Gryffindoru na przynajmniej-przedostatnie-miejsce w rankingu Domów. Czuł, że tli się jeszcze ogień i że można go rozniecić, wystarczy tylko trochę pozapieprzać na ostatniej prostej. A nawet jeśli nie, to chrzanić Puchar Domów i jakiekolwiek miejsce w nim. Byleby tylko pokazali godność i nie skończyli tak bardzo w tyle, nie z takim kretesem. Bruno Tarly nie potrafił przegrywać. Podszedł do zebranego tłumu na kilka kroków, by w ostateczności zatrzymać się gdzieś w ciemnym zakamarku korytarza i przytulić się ramieniem do chłodnej, lekko wilgotnej ściany. Nie odezwał się do nikogo. Milczał, jak nie on. Podziemia aż pachniały Slytherinem. W takich chwilach przypominał sobie o tym, jak zakradał się w te okolice dla Heaven. Brrr, stare, zamierzchłe czasy. Teraz zdecydowanie bardziej wolał tę puchońską część podziemi i okolice kuchni. Dlaczego w ogóle o niej pomyślał? Niech ta podwójna lekcja się wreszcie zacznie...
Jessica Smith
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : Biały znak Zorzy łączący wewnętrzne kąciki oczu | Złote okulary (tłumaczki) | Krwawa 'obrączka' na lewej dłoni | Rude włosy | Brisingamen, Ijda Sufiaan i druidzki amulet na szyi | Delikatny zapach frezji
Doskonale wiedziała, że @Cali Reagan na pewno chciałaby być na tych zajęciach - tak jak doskonale wiedziała, że Ślizgonka prędzej zeżre własny niewyparzony język, niż wstanie odpowiednio wcześnie, żeby zdążyć na poranne zajęcia. Smith nie miała ze wstawaniem problemów - przede wszystkim dlatego, że nie wstawała sama. Poza tym z rana - mimo pomocy Grzywki - lubiła sama oporządzić cały zwierzyniec w Exham Priory, nawet jeśli zakrawało to o szczególny rodzaj masochizmu. Także udało się dotrzeć do miejsca zbiórki na czas - Cali zwinięta pod ścianą w ślizgońskiej bluzie; Jess odziana we wzorowy mundurek Krukonów, nie wyłączając nawet spódnicy(!). Z niejakim pobłażaniem zerknęła na swoją przyjaciółkę, szczerząc się do niej jak głupia. Sama oparła się o ścianę obok, w wyraźnie doskonałym nastroju. — Po prostu bardzo dobrze sypiam — odpowiedziała ze wzruszeniem ramion - szarym spojrzeniem odnajdując pośród zebranych sylwetkę @Darren Shaw - do którego pomachała teatralnie nieśmiało, mrużąc roześmiane oczy.
William S. Fitzgerald
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Zdecydowanie nie mógł sobie odpuścić tych łączonych zajęć. Zarówno na eliksiry, jak i obronę przed czarną magią uczęszczał, a poza tym nie da się zaprzeczyć, że był zwyczajnie zaintrygowany takim połączeniem, tym bardziej nawet, że ich dokładny temat pozostawał tajemnicą. Zdawało się, że oprócz samych organizatorek w osobach Dear oraz Lanceley nikt nic nie wiedział, a jedyne co pozostawało to snucie domysłów w jaki sposób można było połączyć te dwie dziedziny magii. Eliksiry przydatne w obronie? Zaklęcia wzmacniające efekty mikstur? O cokolwiek by nie chodziło raczej nie zapowiadało się, żeby mieli narzekać na nudę. W lochach stawił się troszeczkę na styk, musząc się tutaj wcześniej przetransportować z mieszkania w Londynie, jako że już jedynie okazyjnie zdarzało mu się nocować w ślizgońskich dormitoriach. Na sobie miał szkolne umundurowanie, któremu daleko było jednak do stanu nienagannego, a eleganckie obuwie tradycyjnie zastąpił trampkami. Na miejscu zebrała się już całkiem spora grupa uczniów oraz studentów; po dołączeniu do niej krótkim salutem przywitał się z znajomymi, których wychwycił w tym małym tłumie, by następnie oprzeć się plecami o ścianę i z rękoma skrzyżowanymi na wysokości klatki piersiowej poczekać na to aż pojawi się nauczycielka wraz z asystentką.
Ruby Maguire
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Zajęcia o 8 rano powinny być zakazane. Z tą myślą biegła po Wielkich Schodach z wieży Gryffindoru, przeklinając wszystko i wszystkich po drodze. Zaspała – i chociaż nie była jeszcze spóźniona, to zbiegała po dwa stopnie, modląc się do Godryka, żeby schody współpracowały, a i żeby nie spadła na twarz. Co nieraz się już zdarzyło. Dziękowała za to Merlinowi, że kondycję miała jako taką, choć kiedy pokonywała ostatnie kilometry, czuła się jakby miała wypluć swoje płuca. Nawet nie była pewna czy wzięła różdżkę, kiedy dosłownie wyfrunęła z dormitorium, ledwo zapinając swoją koszulę. Szybko jednak się zorientowała, że o ile różdżka była schowana w szacie, tak o krawacie już nie pamiętała. Dobiegła w końcu w tym porannym joggingu na odpowiedni korytarz i dopadła @Hope U. Griffin w pierwszej kolejności, patrząc na nią oskarżycielsko i kładąc dłoń na jej ramieniu, by się podeprzeć. — Dlaszego… — musiała przerwać, by wziąć haust powietrza — mie nie… — kolejne dwa oddechy — obudziłaś? — zapytała w końcu, starając się uspokoić swój oddech, jakby właśnie przebiegła stukilometrowy maraton, choć była pewna, że właśnie tyle ta odległość wynosiła. Kiedy już udało jej się, w miarę, unormować własne tachypnoe, przeniosła wzrok na @Tristan Kerganton — Cześć Tristan. — zaczęła się też zastanawiać czy teraz ta dwójka będzie jakimś kompletem.
Freja Nielsen
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 169cm
C. szczególne : śnieżnobiałe włosy; pojedyncze rzemyki na nadgarstkach
Zapieprzała na te wyjątkowe zajęcia szpagatami. Czuła na karku oddech przeraźliwego pecha, bo wszystko dziś zaczęło się nie tak: po otworzeniu oczu stwierdziła, że cholerajasnazaspała, dlatego szybko narzuciła wdzianko i zgarnęła rozczochrane włosy w kucyk, płacząc w duchu nad opuszczonym śniadaniem. Złapała w pośpiechu różdżkę i podręcznik od eliksirów (mini kompendium z opcm nie mogła odnaleźć w notatkowym barłogu) po czym wyfrunęła z komnaty jak rasowa gazela. Gnała przed siebie na oślep, przetrącając łokciem ryżego trzecioklasistę (przepraszam, spieszę się!) i marudząc na ślamazarność ruchomych schodów, które przesuwały się raczej w rytm muzyki klasycznej, a nie boskiego Gigi D’Agostino. Kiedy wbiła się już między zgromadzonych na korytarzu uczniów była nieźle zmachana, bo zapierdalanie z kruczej wieży do podziemnego świata nigdy nie należało do przyjemnych aktywności. Poprawiła podwiniętą szatę i oparła się o chłodne mury zamku, czekając na ustabilizowanie oddechu i olśniewające panie, które miały za chwilę zacząć ich wszystkich gnębić.
Freddie Moses
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : luźne ubrania | wzrost | miętówki | kolorowy tatuaż z mieniącymi się gwiazdami na całym przedramieniu
Nienawidzę wcześnie wstawać na lekcje, chciałabym żeby wszystkie odbywały się jutro po 12. Albo jeszcze później. W pośpiechu zakładam na siebie koszulę, wąski dresik i jakieś czarne bluziwko. Łapię po drodze przypinkę Huffu oraz swoją torbę. Podczas truchciku na lekcję próbuję równocześnie zawiązać na głowie koka, by mi nie przeszkadzał, przyczepić sobie znaczek oraz nie stracić torby po drodze. Co najlepsze od pokoju Huffu wcale nie jest daleko do korytarzu w podziemiach, więc tym bardziej głupio, że nie mogłam się wyrobić. Okazuje się jednak, że wszyscy już czekają, a zebrało się całkiem dużo osób. Nie chce mi się wyszukiwać z rana znajomych, bo za duży tu tłok. Dlatego zwyczajnie opieram się o ścianę, ignoruję swoją krzywą przypinkę i rozplątuję włosy, bo mój kok był tak tragiczny, że już się rozpadł, wobec tego splatam go żmudnie od nowa.
Fillin Ó Cealláchain
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175
C. szczególne : czarne, wąskie ubrania; mocny irlandzki akcent; prawie udany tatuaż na szyi, nad karkiem : all four boyd;
- Tak. Beatrice będzie w ciebie napierdalała fiolkami, a Nessa czarami i musisz się przed obydwiema obronić... To brzmi jak wstęp do świetnego filmu erotycznego - mówię bardzo zabawnie, poprawiając torbę zwisająca na ramieniu. Pomimo tego, że jest rano, wyglądam bardzo schludnie. Od kiedy wrócił mój przyjaciel, a ja omijam tematy niewygodne (qudditch) jak tylko mogę, moje życie wygląda na zdecydowanie bardziej poukładane. A przynajmniej z perspektywy kogoś innego. Po drodze mijamy opierającą się o ścianę Cali, więc mówię jakieś chwila, do Boyda i podbiegam do Ślizgonki; przyciągam do siebie dziewczynę, by pocałować ją prędko w usta i klepnąć w tyłek jak prawdziwy gentelman. - Hej Jessica - mówię uprzejmie do jej koleżanki z niewinnym uśmiechem. Poprawiam idealnie ułożone loki i prędko wracam do swojego ziomka. Od kiedy żuję ten obleśny liść mandragory spryskuję się jeszcze większą ilością perfum czy rzeczami na włosy, byleby zabić zapach tej paskudnej rośliny, której już mam serdecznie dość. Unoszę do góry brwi i uśmiecham się krzywo, kiedy mój brat z innej matki twierdzi, że może być dziwnie. No oczywiście, że tak, ale co ja na to poradzę. Po prostu nie traktuję jej przesadnie nauczycielsko. - Nie tam, jest tak samo jak zwykle, po prostu poucza mnie co mam robić, a ja staram się ogarnąć - mówię wzruszając ramionami. - Równie dziwnie jest, że Becia to moja opiekunka, chociaż jeszcze niedawno piliśmy piwko i dyskutowaliśmy o ruchaniu - dodaję beztrosko, rozkładając ręce.
Chyba powoli zaczynała lubić się z eliksirami. Dziwnie się z tym czuła, bo na palcach jednej ręki mogła policzyć udane mikstury, które wyszły spod jej ręki, ale z drugiej strony nie miała powodu do narzekania - przecież po to uczęszczała na lekcje, żeby w końcu zmienić stan rzeczy i się nawet minimalnie poprawić. Co, miała nadzieję, się udało. Musiała też przyznać, że zajęcia prowadzone przez profesor Dear jej się podobały, a teraz w dodatku miało to być collabo z nauczycielką opcm, więc tym bardziej nie chciała tego przegapić. Takie rzeczy nieczęsto miały miejsce. A jeszcze rok temu prawdopodobnie spojrzałaby na siebie jak na debila albo pomyślała, że chyba na głowę upadła skoro chce sama, z własnej nieprzymuszonej woli iść na eliksiry. Zjawiła się w wyznaczonym miejscu na korytarzu dosłownie w ostatniej chwili, mimo że przecież nie miała daleko - z puchońskiego pokoju wspólnego było to jedynie kilka metrów. Nie wdawała się już więc w żadne dyskusje, bo lada chwila mogły się zjawić prowadzące, a porzucenie jakiegoś niezwykle interesującego tematu na pewno nie byłoby proste.
Aslan Colton
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 189 cm
C. szczególne : rodowy sygnet na palcu, multum durnych tatuaży
O dziwo nie zaspał. Wstał elegancko ze sporym zapasem czasu, przywdział szkolną szatę, ogarnął włosy i ryj, a potem odpicowany jak na ceremonię przydziału, zszedł do Wielkiej Sali na śniadanie. Czy to, że nie zaspał uratowało go jednak przed szaleńczym biegiem na miejsce spotkania? Otóż nie. Siedział przy stole, pogrążony w lekturze Porad uzdrowiciela (akurat trafił na sekcję poświęconą chorobom wenerycznym, bardzo ciekawe i przydatne artykuły!), kiedy zorientował się, że ma dosłownie kilka minut, aby uniknąć spóźnienia. Zaklął cicho pod nosem, schował gazetę do torby, dopił kawusię, wziął tosta do ręki i pomknął do podziemi, modląc się, aby profesor Dear nie rozpoczęła jeszcze zajęć (o tym, że to lekcja łączona z OPCM kompletnie nie wiedział). Zziajany wpadł na korytarz, zatrzymując się tuż przy @Freja Nielsen. Jej zbolała i zaspana mina sugerowała, że leżała zawinięta w pościel do ostatniej sekundy, dlatego wspaniałomyślnie podał jej resztkę swojej grzanki. - Masz! Może wyświechtany tost to nie jest śniadanie bogów, jakie obiecywałem ci robić, ale przynajmniej nie będziesz nikogo rozpraszała wielorybim śpiewem, dobiegającym z twojego brzucha - wyszczerzył się wesoło, całując ją w blady policzek, na którym widniały jeszcze delikatne odbicia poduszki.
Ruda nie miała pojęcia, jak przyjmie się połączenie eliksirów razem z obroną przed czarną magią, ale sama nie mogła się doczekać. Zajęcia z @Beatrice L. O. O. Dear były czymś, co chciała zrobić od dawna. Uważała do tego, że łączenie przedmiotów lekcyjnych w szkole było czymś potrzebnym, aby rozwijać horyzonty uczniów i pokazywać im nowe możliwości. Korzystając z odpowiedzi listowych na jej ostatnią pracę domową - zależało jej, na zajęciach praktycznych, a nie suchej teorii. Dlatego z czarnowłosą nauczycielką skupiły się podczas tworzenia planu zajęć na tym, z czym łatwo mogli mieć styczność. Beatrice miała rację, że działanie pod presją dawało inwencji twórczej, musiały więc to wykorzystać. Zawsze były punktualne, więc i tym razem spotkały się kilka minut przed czasem, ramię w ramię kierując się w stronę wyznaczonego w lochach punktu zbiórki, dogadując kilka ostatnich szczegółów. Wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik. Chociaż twarz Lance pozostawała obojętna, omiotła spojrzeniem tłum uczniów i jakiś błysk pojawił się na chwilę w jej karmelowych tęczówkach, sugerując płynącego z tego zadowolenie. Im więcej, tym lepiej. Dostrzegła wśród nich swoich ulubieńców, osoby z potencjałem, ale też takie, które potrzebowały troszkę pomocy i była dumna z ich chęci nauki, nawet jeśli dzisiejsze zadanie może być odrobinę problematyczne. Przytaknęła przyjaciółce, ruszając za nią w głąb korytarza, a następnie skręciły w stronę jednych z tutejszych drzwi, prowadzących do nieużywanych klas. Wszystko przygotowały poprzedniego dnia, zamykając salę za pomocą zaklęć, aby nikt przed czasem nie dowiedział się o formie dzisiejszych zajęć. Gdy zegar wybił 8:00, uniosła różdżkę i zabezpieczyła drzwi zaklęciem, tak, aby żaden spóźnialski nie mógł do nich dołączyć. Ceniła sobie punktualność. Stanęła przed uczniami, czekając, aż Profesor Eliksirów do niej dołączy. Uśmiechnęła się pod nosem na jej ostrzeżenie o próbie przejścia przed swoją kolejką, krzyżując ręce na piersiach. Wciąż trzymała różdżkę z czarnego orzecha. - Pamiętajcie, że najważniejsza jest pierwsza reakcja oraz jej poprawność. Wybierajcie to, czego jesteście pewni i nie próbujcie znajdować bardziej... Popisowych rozwiązań na siłę, aby zaimponować. - dodała jeszcze od siebie, ruszając w stronę drzwi, podwijając rękawy. Nie była pewna, jak zareagują na formę zajęć, ale miała nadzieję, że przede wszystkim będą się dobrze bawić i wzmocnią podstawy lub zaklęcia, które były wiodącymi w ich umiejętnościach magii praktycznej. Zamieniły jeszcze kilka słów, zanim każda zajęła swoją pozycję i Nessa uniosła dłoń, uruchamiając mechanizm w oczekiwaniu, na pierwszego ucznia.
ZASADY OGÓLNE [*]Fabularnie zajęcia odbywają się we wtorek, 15 kwietnia o godzinie 8:30 rano, zaraz po śniadaniu. [*]Na każde pomieszczenie musicie napisać przynajmniej jeden post na minimum 1500 znaków (min. 2 - jeden OPCM, jeden Eliksiry lub jeden za prawymi drzwiami) [*]Pamiętajcie, że jeśli obrona was zawiedzie, musicie opisać efekty zaklęcia na sobie [*]Na tej lekcji nie istnieje coś takiego, jak przerzut, jeśli nie jest to wyraźnie zaznaczone- zdajecie się na los i szczęście [*]Możliwe jest zdobycie dodatkowych punktów domu, jeśli Beatrice lub Nessa uznają to za stosowne, działa to również w przypadku ewentualnej utraty punktów [*]Za obecność na lekcji w jednym etapie przysługuje wam 5 punktów domu, za obydwa - +10 punktów domu [*]Nie ma możliwości, aby postać wykonywała najpierw zadanie z eliksirów dopiero następnie z obrony przed czarną magią. [*]Macie czas na obydwa odpisy do 24 Kwietnia, godziny 21:00
Mechanika: [*]Fabularnie wchodzicie do pustego, okrągłego pokoju. Znajdują się w nim drzwi prowadzące na prawo lub drzwi prowadzące na lewo - nie macie drogi ucieczki. [*]Od razu po wejściu Nessa rzuca na was zaklęcie, którego uniknąć możecie jedynie poprzez skuteczną obronę. Rzuć kostką K100. Do wyniku dodaj punkty kuferkowe z zaklęć i OPCM - nie możesz dodać więcej, niż 30 punktów zaklęć do wyniku. Dla osób, które mają w kuferku mniej niż 10 punktów, próg skutecznej obrony wynosi 70, dla pozostałych jest to próg 80 punktów szczęścia. Jeśli suma oczek z kostki k100 oraz suma punktów kuferkowych jest większa, niż PRÓG - zaklęcie obronne skutkuje. Jeśli Twój próg szczęścia jest równy 70 lub 80, rzuć dodatkowo kostką k100 - parzysta, zaklęcie obronne działa, nieparzysta powoduje, że kończy się fiaskiem. Jeśli masz mniej, niż wymaganą ilość punktów - obrywasz zaklęciem od Nessy.
Rzuć kostką k6, aby sprawdzić, jakim zaklęciem zostałeś trafiony:
[*]Osoby, których obrona powiodła się - idą na PRAWO. [*]Osoby, których obrona zawiodła - idą na LEWO [*]Wszystko to trwa około 1,5 - 2 minut. Nessa rzuca zaklęcia niewerbalnie [*]Zakładamy, że każdy wchodzi pojedynczo
JEŚLI PRZESZEDŁEŚ DRZWIAMI PRAWYMI Znajdujesz się w identycznym pomieszczeniu, jak poprzednie - jedyną różnicą jest obraz wiszący na ścianie.. Na środku stoi drewniany stół z kilkoma kielichami. Gdy podchodzisz do blatu, chcąc przyjrzeć się zawartości szklanych naczyń, zaczynasz czuć niesamowite pragnienie… Tylko w jednym z nich znajduje się woda! Wszystkie wyglądają, jakby były w tym samym kolorze. Rozpoczynasz poszukiwania właściwego, gdy nagle słyszysz charakterystyczne skrzypienie przesuwającej się ramy obrazu po kamiennej ścianie, a do uszu dociera charakterystyczny dla skrzydeł, szum! O nie, to Chochliki Kornwalijskie!
Rzuć kostką k6
Kostki:
1, 4 - Reagujesz szybko, skupiając się na atakujących Cię stworzeniach. Dobywasz różdżki i wybierasz jedno z zaklęć OBRONNYCH, aby skupić się na znalezieniu odpowiedniego eliksiru. Po opróżnieniu jednego z kielichów - gasząc pragnienie lub radząc sobie z jego efektem, opuszczasz pomieszczenie bez szwanku. Zyskujesz 5 punktów domu. 2, 5 - Odkładasz na bok suszenie w gardle, najważniejsze jest pozbycie się intruzów! Wybierając zaklęcie ATAKUJĄCE, pozbywasz się problemu. Zyskujesz 10 punktów domu i możesz skupić się na wybraniu właściwego eliksiru. 3, 6 - Twoja reakcja jest zbyt wolna! Chochliki dorwały Cię, zanim złapałeś za różdżkę i uciekają z nią, dokuczają Ci jednocześnie. Wywracasz się, jesteś podrapany, na pewno będziesz miał siniaki! Tracisz 10 Galeonów, a do tego nie udaje Ci się ukończyć zadania, gdyż któraś z nauczycielek musi Ci pomóc.
[*]Należy opisać wybrać zaklęcie w waszym PROGU kuferkowym i opisać w drugim poście jego działanie [*]DLA UCZNIA - Za każde 15 punktów OPCM w kuferku upoważnia Cię do przerzutu kostki na Chochliki [*]DLA STUDENTA - Za każde 20 punktów OPCM w kuferku upoważnia Cię do przerzutu kostki na Chochliki [*]Jeśli Twoja Karta Postaci została zaakceptowana nie dalej, niż miesiąc temu i masz w kuferku 5 punktów, przysługuje Ci jeden przerzut
Beatrice L. O. O. Dear
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek)
Wspólnie prowadzona lekcja z Nessą, była czymś, czego Beatrice naprawdę nie mogła się doczekać. To, co dla nich zaplanowały zapowiadało się bardzo ciekawie i miała nadzieję, że uczniowie odpowiednio docenią ich zaangażowanie. Nie zamierzała robić prostych zajęć, nigdy nie działała w taki sposób. Zawsze chciała, żeby ich uczniowie coś z tego wynieśli, niekiedy posługując się przeświadczeniem, że działając pod presją, mogli osiągnąć najlepsze rezultaty. Stąd takie a nie inny pomysł, który narodził się w czarnej oraz rudej głowie. Zostały one skompilowane w jeden, bardzo atrakcyjny. Uśmiech błąkał się na jej ustach, kiedy kroczyła szkolnym korytarzem obok swojej przyjaciółki, po drodze wymieniając się ostatnimi szczegółami na temat tego, co uczniowie mieli dzisiaj robić. Na przyjacielskie plotki przyjdzie czas później, kiedy obie wywiążą się już z obowiązków nauczycielskich. Niemniej cieszyła się, że to właśnie z Lanceley będzie dzisiaj prowadzić zajęcia. Na pewno, sporo odbiegały one od szablonu, do jakiego uczniowie i studenci przywykli dotychczas, jednak czy to nie dodawało tylko pewnego rodzaju smaczku? Zatrzymały się przed naprawdę sporą grupą ludzi w przeróżnym wieku i w przeróżnym stopniu przygotowania do dzisiejszych zajęć. Uśmiech na ustach Beatrice się poszerzył, kiedy odruchowo wygładziła nieistniejące zmarszczki na marynarce. – Dzisiejsza lekcja nie będzie standardowym uczeniem się kolejnych zaklęć i warzeniem kolejnych porcji eliksirów. Proszę za mną i profesor Lanceley. Zaraz się wszystkiego dowiecie – oznajmiła po czym nie oglądając się za siebie, razem z Nessą ruszyły w stronę, gdzie zaplanowane były dzisiejsze zajęcia. Nie musiały wcale iść daleko. Wcześniej razem z Rudą odpowiednio przygotowały klasę względem tego, co dziś wymagały od uczniów. Beatrice otworzyła drzwi i poczekała, aż wszyscy uczniowie wejdą do środka. Dopiero na końcu sama weszła do pomieszczenia, które okazało się być niewielką, nieużywaną przez nikogo pracownią, gdzie po drugiej stronie znajdowały się jedne tylko drzwi. Stanęła obok Nessy przed grupą uczniów, przyglądając się każdemu po kolei. – Dalej będą wam potrzebne tylko różdżki. Wszystkie swoje rzeczy osobiste możecie zostawić tutaj i odebrać je po skończonych zajęciach. – wskazała na drzwi, które obecnie znajdowały się za jej plecami, a przez które uczniowie jeszcze nie przeszli. – Każdy z was będzie przechodził przez te drzwi pojedynczo. Magiczna klepsydra będzie wydawać odpowiedni dźwięk, kiedy będzie wasza kolej na wejście do kolejnego pomieszczenia. Nie próbujcie nawet wchodzić wcześniej, bo drzwi i tak was nie przepuszczą. – oczywiście musiała też ten aspekt wyjaśnić, świadoma faktu, że na pewno znalazłby się ktoś, kto spróbowałby sprawdzić „a co gdyby tak…” – Dzisiaj chcemy sprawdzić już posiadaną przez was wiedzę, oraz jak potraficie ją spożytkować w stresujących warunkach. Do kolejnego pomieszczenia proszę wchodzić w kolejności alfabetycznej. Nie pozostaje nam nic innego, jak życzyć wam powodzenia i do zobaczenia za jakiś czas – uśmiechnęła się do nich w dosyć tajemniczy sposób, po czym razem z Nessą ruszyła w stronę wspomnianych wcześniej drzwi. Obie przez nie przeszły, pozostawiając wszystkich uczniów w niemal pustej klasie. Kilka chwil później magiczna klepsydra wydała dźwięk obwieszczający, że przyszedł czas na pierwszego śmiałka, po czym przekręciła się o sto osiemdziesiąt stopni i zaczęła odliczać jego czas.
Mechanika:
- Jeśli w poprzednim etapie nie udało ci się obronić przed zaklęciem rzuconym przez Nessę: Przed sobą widzisz kociołek, w którym to znajduje się prawie przygotowany eliksir, który jest antidotum na zaklęcie, które cię trafiło. Wyrzucona w poprzedniej części wartość kostki k6 odpowiada następującym eliksirom: 1 – Eliksir łagodzący 2 – Eliksir bujnego owłosienia 3 – Eliksir czyszczący rany 4 – Eliksir pieprzowy 5 – Eliksir spokoju 6 – Eliksir łysienia
Twoim zadaniem jest dokończenie eliksiru w odpowiednim czasie i zastosowanie na sobie. W przeciwnym wypadku z konsekwencjami nieudanej obrony będziesz zmuszony pomęczyć się nieco dłużej. Beatrice znajduje się w pomieszczeniu i nadzoruje twoją pracę. Nie wtrąca się i nie przeszkadza, ale pilnuje, aby nie wysadzić wszystkiego w powietrze. Dla twojej postaci dostępne są wszelakie ingerencjie niezbędne do dokończenia eliksirów (w tym celu proszę sprawdzić w spisie, co odpowiada jakiemu eliksirowi) oraz oprzyrządowanie. Beatrice dała ci 7 minut na dokończenie rozpoczętego eliksiru, więc tutaj chodzi przede wszystkim o szybkie myślenie, precyzyjne działanie oraz znajomość składowych odpowiednich eliskirów.
Rzuć kostkę “litera”
ABCD oznaczają, że postać nie wyrobiła się w czasie, zestresowała, pomyliła składniki - eliksir okazuje się być kompletną klapą. Rzuć dodatkową kość k6, aby przekonać się, co cię spotkało:
1, 3: czarna, maziowa substancja zabulgotała wściekle na dnie kociołka a potem zastygła. Szczęście, że nie spotkało cię nic przykrego.
2, 6: niestety, ale ten eliksir kompletnie nie chciał cię słuchać! W pewnym momencie składniki zaczęły ze sobą reagować, co doprowadziło do wybuchu. Eliksir zalewa twoją szatę. Szczęście, że nie twarz.
4, 5: smród jaki wydobywa się z kociołka jest tak dotkliwy, że przyprawia cię o łzy. Niestety, ale ten zapach towarzyszy ci w kolejnym wątku, jaki napiszesz!
EFG - Eliksir był już prawie ukończony! Ostatnie szlify. Becia pozwoliła ci dokończyć. rzuć k6:
nieparzysta - eliksir się udał, ocalałeś.
parzysta - eliksir się nie udał, stres cię zjadł, ale nie masz obrażeń fizycznych.
HIJ - Brawo, wyrobiłeś się w czasie, 5pkt dla domu!
- Za każde 10pkt w Kuferku z dziedziny eliksirów istnieje możliwość podniesienia wylosowanej literki o 1 do góry (tj. Jeśli wylosowałeś literkę B, a posiadasz 21 punktów kuferkowych z dziedziny eliksirów, to ostatecznie masz literkę D). Maksymalnie można podnieść wylosowaną literkę o 3 - Jeśli Twoja Karta Postaci została zaakceptowana nie dalej, niż miesiąc temu przysługuje ci dodatkowe podwyższenie wylosowanej kostki
Wzór kodu, który należy używać w pierwszej części lekcji (wejście do okrągłego pokoju)
I post:
Kod:
<zg>Etap: </zg> OPCM <zgss>Wyrzucona kość k6 określająca zaklęcie: </zgss> [url=TUTAJLINKDOKOSCI] Wpisz nazwę zaklęcia które użyła Nessa[/url] - opisz jego efekt <zgss>Wyrzucona kość k100 na obronę:</zgss> [url=TUTAJLINKDOKOSCI] Wpisz wartość kości k100[/url] + Tutaj wpisz wartość punktów kuferkowych, które możesz dodać zgodnie z wytycznymi = Tutaj wpisz ostateczny wynik - [b]Suma większa/mniejsza od progu[/b] <zgss>Obrona:</zgss> Udana/Nieudana
Jeśli Twoja obrona była udana:
Prawe drzwi:
Kod:
<zg>Etap: </zg> OPCM – Prawe drzwi <zgss>Wyrzucona kość k6: </zgss> [url=TUTAJLINKDOKOSCI] liczba oczek[/url] - opisz efekt <zgss>Uzyskane punkty dla domu:</zgss> Wpisz, jeśli Twoja postać jakieś zdobyła. W przeciwnym wypadku, usuń ten punkt.
Jeśli Twoja obrona była nieudana
Lewe drzwi:
Kod:
<zg>Etap: </zg> Eliksiry – Lewe drzwi <zgss>Wyrzucona literka: </zgss> [url=TUTAJLINKDOKOSCI] literka[/url] - opisz efekt <zgss>Dorzuty: <zgss>[url=TUTAJLINKDOKOSCI] Liczba oczek[/url] - jeśli nie musisz dorzucać, usuń ten punkt <zgss>Uzyskane punkty dla domu:</zgss> Wpisz, jeśli Twoja postać jakieś zdobyła. W przeciwnym wypadku, usuń ten punkt.
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Etap: OPCM Wyrzucona kość k6 określająca zaklęcie: Obrona udana więc whatever Wyrzucona kość k100 na obronę: 77 + 21 = 98 Suma większa o progu Obrona: Udana
W końcu kobiety pojawiły się na korytarzu tłumacząc ich dzisiejsze zadanie. Irv nieznacznie uniosła do góry brew szczerze zaintrygowana formą zajęć. -No cóż, powodzenia. Nie daj się im! - Powiedziała do @Olivia Callahan , gdyż ta wcześniej miała wejść do pomieszczenia zgodnie z alfabetyczną kolejnością. Ruda cierpliwie czekała na swoją kolej, a gdy ta nadeszła z zaciekawieniem, ale i skupieniem i rozwagą weszła do okrągłego pokoju. Nie miała czasu zbytnio rozejrzeć się wokół, choć i tak sala była pusta i wydawało się, że dziewczyna jest w niej sama. Wydawało, bo gdy tylko drzwi się za nią zamknęły zauważyła mknące w jej stronę zaklęcie. Zareagowała instynktownie. Magiczna różdżka podniosła się, a nadgarstek wykonał dobrze znany mu gest, gdy usta wypowiadały krótką, acz ważną w tej chwili inkantację. -Metusque! - Piaskowa skorupa szczelnie ją otuliła, blokując mknący w jej kierunku atak, dzięki czemu wyszła z pierwszego etapu bez szwanku. Nie do końca interesowało ją, jakie zaklęcie próbowało wyrządzić jej krzywdę. Instynkt obronny wziął górę, a refleks pozwolił na skuteczną obronę, nieco zwiększając pewność siebie Irvette, która wciąż jeszcze pamiętała problemy jakie miała z ognistym kręgiem podczas poprzedniej lekcji Obrony Przed Czarną Magią. Gdy już zaklęcie zostało wypowiedziane, a bariera opadła, ślizgonka została skierowana do pomieszczenia po prawej stronie, w kierunku których ruszyła, nie tracąc ani chwili skupienia. Skoro tutaj została zaatakowana z zaskoczenia, wolała nie opuszczać gardy przed następnym etapem lekcji.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Blaine Jagvarsson
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 182
C. szczególne : Tatuaż z runą "Jera" na lewym pośladku
Etap: OPCM Wyrzucona kość k6 określająca zaklęcie: -- Wyrzucona kość k100 na obronę:74 + 10 = 84 - Suma większa od progu Obrona: Udana
Na twarzy Blaine'a nie było widać za bardzo żadnej głębszej emocji, a nawet tego czy faktycznie lubił tę lekcję, jednak jeśli ktoś faktycznie znałby go na tyle długo to wiedziałby, że jego zainteresowanie tym jak wygląda ta lekcja objawiało się tym jak układały się zarówno jego powieki czy lekkie drgnięcie kości policzkowych. Wychodziło, że faktycznie obie byłe Ślizgonki planowały to długo i Blaine nie zamierzał zawieść oczekiwań. Swoich własnych i ich. Dlatego kiedy nastała jego kolej, postanowił czym prędzej ruszyć się z gotową w dłoni różdżką. Ile musiałoby to wszystko trwać... Cóż, dla niego wszystko zaczęło nabierać dynamiki już w momencie, gdy wszedł do jamy Rudej Wężycy, której urok był równy zdolnościom w zaklęciach. Było w tym jakieś niebezpieczeństwo, które działało na Jagvarssona i chciał z całą pewnością przyznać się, że zamierzał skontrować siebie z nią. Zobaczyć na ile był dobry teraz i na ile mógłby liczyć w przyszłości. Może jakieś korepetycje? Ale nie miał jak widać czasu na dłuższe zastanowienei, bo zaraz poleciało zaklęcie. — Protego! — Błękitna powłoka zaraz pojawiła się, kiedy Blaine był gotowy na natychmiastowe odbicie zaklęcia. Pełne skupienie, wzrok trochę dzikiego łowcy gotowego do kolejnego ataku. Ale nic nie nastąpiło. Wszystko skończyło się już w tym momencie. Ślizgon jedynie kiwnął głową do profesor Lanceley i zamierzał już iść rzucając krótkie... — Dziękuję. — Bo to było bardzo przyjemne zmierzyć się z nauczycielem. Nawet w takim prostym, zaklęciowym etapie. Zaraz został pokierowany do odpowiedniego pomieszczenia po prawej stronie i... czekał na to co tam zastanie... Czyżby był to etap już z profesor Dear? Możliwe.
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Etap: OPCM – Prawe drzwi Wyrzucona kość k6: 2 - JEST ZARĄBIŚCIE - Odkładasz na bok suszenie w gardle, najważniejsze jest pozbycie się intruzów! Wybierając zaklęcie ATAKUJĄCE, pozbywasz się problemu. Zyskujesz 10 punktów domu i możesz skupić się na wybraniu właściwego eliksiru. Uzyskane punkty dla domu: +10 dla Slythu
Otworzyła drzwi, do których ją skierowano. Pomieszczenie, jakie za nimi znalazła wyglądało praktycznie identycznie jak to, gdzie zaatakowała ją Lanceley. Tym razem jednak na środku stał stół z tajemniczymi kielichami. Ruda podeszła bliżej niego, by przyjrzeć się, co dokładnie się w nich znajduje i zrozumieć istotę działania tego etapu lekcji. Gdy tylko to zrobiła, poczuła niesamowitą suchość w ustach. Domyśliła się, że w jednym z naczyń znajduje się lek na tę przypadłość, ale nie miała okazji zastanowić się mocniej nad tym problemem, bo jej uszu dobiegło skrzypienie. W tym pustym i cichym pokoju był to dość niepokojący dźwięki i Ruda od razu uniosła różdżkę, by przygotować się na odparcie kolejnego ataku. Tym razem jednak nie musiała zmierzyć się z człowiekiem, a z chochlikami, które wyleciały zza odsuniętej ramy obrazu. -Orbis! - Wycelowała świetlisty promień w stronę chochlików, by spętać je razem w piękną kornwalijską kupkę. Następnie rzuciła na niebieski tłumek Fallo, by uniemożliwić i tak już mało inteligentnym istotkom współpracę w celu zaatakowania jej. Liczyła, że nim te zorientują się, że wszystkie ich działania mają przeciwny skutek, ona już dawno znajdzie się poza pomieszczeniem. Do tego nie chciała ich zbyt brutalnie krzywdzić, więc postawiła na bardziej neutralne zaklęcia ofensywne. Gdy problem chochlików miała już z głowy odwróciła się ponownie do kielichów. Suchota w gardle nie ustępowała, więc miała naprawdę mało czasu na decyzję. Wszystkie płyny wyglądały tak samo, dlatego magiczny patyczek Irvette ponownie został wprawiony w ruch podczas, gdy dziewczyna rzucała Liquidus Revelio aż do momentu znalezienia upragnionej wody. Przechyliła odpowiedni kielich, wlewając sobie jego zawartość do ust, zachłannie łapiąc każdą kroplę płynu i licząc, że teraz bezpiecznie będzie mogła opuścić pomieszczenie.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Blaine Jagvarsson
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 182
C. szczególne : Tatuaż z runą "Jera" na lewym pośladku
Etap: OPCM – Prawe drzwi Wyrzucona kość k6: 5 - Odkładasz na bok suszenie w gardle, najważniejsze jest pozbycie się intruzów! Wybierając zaklęcie ATAKUJĄCE, pozbywasz się problemu. Zyskujesz 10 punktów domu i możesz skupić się na wybraniu właściwego eliksiru. Uzyskane punkty dla domu: +10 dla Slytherinu!
Jagvarsson zamierzał czynić wszystko to co najlepsze, żeby uczynić zarówno siebie dumnym jak i zresztą obie nauczycielki, które wywodziły się z jego domu. Zapewnienie o poprawnym przejściu pierwszego etapu z dość... śpiewającym wynikiem sprawiło, że Blaine postanowił pchać się dalej i czekać na to co ma dziać się dalej. Obrał prawe drzwi, które zaprowadziły go do miejsca, które posiadało parę kielichów i któreś z nich miało posiadać wodę. Wszystko jednak miało się ku związku z tym, że Ślizgon odczuwał suchoty w gardle i potrzebował się czegoś napić. Pragnienie zaczęło rozpierać jego ciało, a on jedyne co teraz myślał to które z kielichów było tak naprawdę tym właściwym. Już zamierzał sięgać po ten, który był zapewne poprawny, a tak naprawdę usłyszał tylko zgrzyt ramy, która nagle zaczęła... posiadać dłoń. Zaraz następną i następną... Aż wyszły z niej chochliki. Wyśmienity pomysł na to, aby te go zaatakowały. Ale dobrze, Blaine miał na to rozwiązanie i sądził, że czasem jest lepiej odpowiedzieć atakiem na atak. Nie zamierzał jednak ich atakować i poturbować. Bądź co bądź nie wiadome było czy taki był cel zadania. Nie uszkodzić, a zarazem i unieszkodliwić chochliki... Na to też posiadał jakieś konkretne rozwiązanie. — Locomotor Wibbly. — Powiedział, a paręnaście razy jeszcze powtórzył. I tę paręnaście razy bogate było w spowodowanie, że chochlikowe nóżki nagle stały się zwiotczałe. Tym samym unieszkodliwił, tak? Unieszkodliwił. Ostatnie co zrobił to napełnił odpowiedni kielich z pomocą Aquamenti i ostatecznie z niego wypił. Zaraz czekał na to czy wyjdzie.
Etap: OPCM Wyrzucona kość k6 określająca zaklęcie: 1 - ACUSDOLOR - żądlące Wyrzucona kość k100 na obronę:52 + 30 = 82 - Suma większa od progu Obrona: Udana
Zdążył tylko zachichotać rubasznie, kiedy Fillin przypomniał mu o swoim piwkowaniu z Becią, kiedy obie panie nauczycielki zjawiły się przed nimi, zaprowadziły do klasy i zaczęły tłumaczyć, co dziś ich czeka. Szczerze mówiąc, sprawdzenie wiedzy w stresujących warunkach brzmiało dla niego średnio atrakcyjnie, zwłaszcza ze świadomością że jego zaklęcia nie są najwyższej jakości; nie pozostało mu jednak nic innego niż poczekanie na swoją kolej i zmierzenie się z tym zadaniem, jednocześnie mentalnie przygotowując się na ewentualny wpierdol, który czeka go za drzwiami. Ledwo przekroczył próg okrągłego pomieszczenia, w jego stronę pomknęło zaklęcie, rzucone znienacka i niewerbalnie przez czającą się tam Nessę; chwała Merlinowi, że refleksu miał więcej niż rozumu i zdążył zareagować w porę. Mając w pamięci jej słowa o stosowaniu sprawdzonych rozwiązań, nawet nie zastanawiał się nad innym czarem niż banalne Protego - może mało ambitne, ale z pewnością skuteczne. Magiczna bariera zatrzymała atakujące go zaklęcie, on zaś wyszedł z tego ekspresowego pojedynku bez szwanku. Wyszczerzył się na odchodne do Nessy, zdecydowanie bardziej dumny z tego sukcesu niż powinien być ze zwykłego Protego, ale był tak nastawiony na sromotną porażkę, że naprawdę go to ucieszyło. Następnie, nie tracąc czasu, nieco podniesiony na duchu, skierował się do drzwi po prawej stronie, za którymi miała go czekać kolejna niespodzianka.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Etap: OPCM Wyrzucona kość k6 określająca zaklęcie: FURNUNCULUS – ropne pryszcze na twarzy Wyrzucona kość k100 na obronę:46 + 30 = 76 - Suma mniejsza od progu Obrona: Nieudana
Skrzywiła się w duchu, widząc, że na lekcji pojawiło się irlandzkie duo w postaci Ocelota i Callahana. Odruchowo zacisnęła szczęki i wzięła kilka głębszych oddechów. I choć na widok tego jednorękiego bandyty, wciąż otwierała jej się różdzka w kieszeni, to dopełniła wszelkich starań, aby nie dać po sobie nic poznać. Zamiast więc spoglądać w tamtym kierunku, postanowiła się czymś zająć. Stanęło na wygrzebaniu z plecaka termosu z kawą. I właśnie z kubkiem parującego dyptamowego smakosza w dłoni, przyszło jej przywitać młode nauczycielki. Czym prędzej opróżniła jego zawartość, schowała termos na miejsce i z rękami założonymi na piersi, w skupieniu wysłuchała instrukcji. Kiedy przyszła jej pora, gwałtownie otworzyła drzwi do Sali, gotowa na przyjęcie zaklęcia od Nessy. Pierwsze z nich chybiło ją o centymetry, i to tylko dlatego, że Krukonka zdążyła wykonać karkołomny wygibas, będący unikiem. Za drugim razem nie miała tyle szczęścia. Co prawda zamachnęła się różdżką, aby wyczarować protego, ale była minimalnie za wolna i już po chwili jej nieskazitelnie bladą, angielską twarz, pokryły szpetne ropne wypryski.
- Merde – syknęła do siebie pod nosem i czym prędzej ruszyła w kierunku lewych drzwi.
Etap: OPCM – Prawe drzwi Wyrzucona kość k6: 5 - Odkładasz na bok suszenie w gardle, najważniejsze jest pozbycie się intruzów! Wybierając zaklęcie ATAKUJĄCE, pozbywasz się problemu. Zyskujesz 10 punktów domu i możesz skupić się na wybraniu właściwego eliksiru. Uzyskane punkty dla domu: 10
Drugie pomieszczenie wyglądało prawie identycznie jak poprzednie, z tą różnicą, że zamiast Nessy znajdował się w nim obraz. Łypnął podejrzliwie na ozdobioną nim ścianę, w pierwszym odruchu myśląc, że zza ramy wyleci na niego kolejne zaklęcie; nic takiego jednak się nie wydarzyło, więc podszedł do blatu, na którym stały jakieś kielichy, wszystkie wypełnione na pierwszy rzut oka tym samym. Ledwo na nie spojrzał, poczuł straszliwe pragnienie, po prostu okropne, gorsze niż w poranek po balowaniu z Fillinem i szemraną wódą z bazaru - domyślił się, że musi rozpoznać, w którym naczyniu znajduje się woda, zanim jednak wymyślił jak mógłby to zrobić, żeby przy okazji na przykład się nie otruć albo nie sponiewierać jakimś dziwnym eliksirem, jego uwagę zwrócił podejrzany dźwięk i wyłaniające się zza obrazu chochliki kornwalijskie, które najwyraźniej zamierzały mu przeszkodzić w uśmierzeniu pragnienia. A to małe skurwysyny, pomyślał, zaciskając palce na różdżce i na moment puszczając w niepamięć fakt, że cierpi straszliwe katusze związane z niedoborem wody; wiedział, że musi zareagować, zanim te durne chochliki zrobią mu jakiś dowcip w stylu zawieszenie na żyrandolu za gumkę od gaci albo coś równie zabawnego, bo raczej wolałby żeby Nessa nie musiała go zaraz ratować z podobnej opresji. Uniósł różdżkę w stronę nadlatujących już do niego chochlików i nie zastanawiając się zbyt długo rzucił zaklęcie, zamaszyście machnął różdżką i spacyfikował je wszystkie na raz szybkim Petrificus Totalus; gdy stworzenia leżały już bezwładnie na posadzce, wrócił do stołu z płynami. Nie widział innej możliwości niż ponowne posiłkowanie się zaklęciem, chociaż jego wiedza z eliksirów nie była na najwyższym poziomie i nie był pewny, czy w ogóle zadziała. Potraktował każdy puchar po kolei zaklęciem Liquidus Revelio, ostatecznie bez problemu identyfikując w jednym z nich wodę - wszystko poszło aż zaskakująco gładko.
Etap: OPCM Wyrzucona kość k6 określająca zaklęcie: acusdolor - zaklęcie żądlące Wyrzucona kość k100 na obronę:95 + 30 = 125 - Suma większa od progu Obrona: Udana
Victoria w spokoju wysłuchała tego, co do powiedzenia miały kobiety, nie komentując tego w żaden sposób. Nie zamierzała się popisywać, domyślała się jednak najważniejsza będzie po prostu jak najszybsza reakcja, a zatem potrzebowała błyskawicznego myślenia, błyskawicznej reakcji i ręki szybszej od oka, podobnie jak umysłu ostrzejszego od tego, co ją czekało. Nie zamierzała wyskakiwać przed szereg, bo to z reguły kończyło się po prostu fatalnie, więc jedynie poprawiła swój strój, odłożyła rzeczy na bok i pewnie ujęła różdżkę. - Powodzenia wszystkim - powiedziała, by przejść wejść do pomieszczenia. Musiała być szybsza od ataku, zdawała sobie z tego sprawę, niemniej jednak wiedziała również, że wciąż była jedynie uczniem, co mocno ją ograniczało. Zaklęcie pomknęło w jej stronę, nim nawet zdążyła pomyśleć, co się dzieje, nim zdołała ocenić to, co się dookoła niej znajduje, ale była mimo wszystko gotowa na tę rewelację. Musiała reagować szybko, musiała działać jak najpoprawniej i nie zatrzymywać się choćby na chwilę, musiała zrobić wszystko, by być szybszą od tego, co ją otaczało, to w tej chwili było najważniejsze. Tak więc jej ruch był natychmiastowy. Protego rzucone niewerbalnie osłoniło ją przed czarem, bariera przyjęła na siebie żądlące zaklęcie, w pełni je neutralizując i pozwalając, by Victoria jedynie lekko otrzepała swój mundurek. Tutaj nie było nic więcej do dodania, zadanie zostało wykonane poprawnie, a ona mogła pogratulować sobie dobrego oka i niezłego refleksu, który w czasie magicznych pojedynków mógł ratować życie i zdawała sobie z tego w pełni sprawę. Pozostawało jej zatem ruszyć na prawo, do kolejnych drzwi. Zacisnęła nieco mocniej palce na trzymanej różdżce, bo zdawała sobie sprawę z tego, że za chwilę może zostać ponownie zaatakowana. Jej reakcja musiała być natychmiastowa, nic zatem dziwnego, że nawet drzwi obserwowała podejrzliwie, starając się ocenić, czy przypadkiem za chwilę nie postanowią jej ugryźć. Spodziewała się w tym momencie dosłownie wszystkiego, nic zatem dziwnego, że sprawiała wrażenie ofiary, która już teraz woli poszukiwać czającego się na nią drapieżnika.
Etap: OPCM Wyrzucona kość k6 określająca zaklęcie: SUBITOPELO - powoduje owłosienie ofiary (a rzuciłam sobie, tak dla beki) Wyrzucona kość k100 na obronę:79 + 29 = 108 - Suma większa od progu Obrona: Udana
Sam również nie przepadał za tak wczesnymi zajęciami, ale już przyzwyczaił się do tego, że wiele zajęć, aby zmieścić je w harmonogramie, zwyczajnie musiały odbywać się o tej porze. Jednak nawet gdyby miał wstać o piątej, nie był w stanie opuścić lekcji Beatrice i Nessy, bo coś czuł, że będą niezwykle ciekawe, a wiedza zdobyta na nich, przydatna. Zobaczywszy na wpół przytomnego kuzyna, idącego korytarzem, nie mógł powstrzymać uśmiechu, który cisnął mu się na twarz. Ale też nie mógł uwierzyć, że Eskil zwlekł się z łóżka o tej godzinie. Jeszcze na eliksiry! To nieprawdopodobne. - Jak będziesz przysypiał to Dear wciągnie Cię za uszy do środek sali - zażartował do kuzyna, próbując jakoś go rozśmieszyć. Jednak rozmowę przerwało im pojawienie się nauczycielek. Po krótkim wstępie, okazało się, że to taki sprawdzian praktyczny, który miał być w formie testu i mieli przechodzić do konkretnych pomieszczeń, gdzie czekały ich zadania (?). Lucas nie mógł się już doczekać, aż przyjdzie jego kolejka, gdy pierwsza osoba weszła do pokoju. Patrzył tylko na magiczną klepsydrę, kiedy pokaże mu, że teraz jego kolej. W końcu miał zielone światło i ruszył do środka. Znalazł się w okrągłym pomieszczeniu, w którym zauważył tylko dwoje drzwi, a potem napotkał wzrok Lanceley, która wymierzyła w niego różdżką. Jego reakcja była natychmiastowa. Uniósł swoją i za pomocą standardowego Protego odbił zaklęcie. Z ulgą zobaczył jak płomień odskakuje od niewidzialnej bariery, co pozwoliło mu na przejście do kolejnego pomieszczenia.
Etap: OPCM – Prawe drzwi Wyrzucona kość k6: 2 - Odkładasz na bok suszenie w gardle, najważniejsze jest pozbycie się intruzów! Wybierając zaklęcie ATAKUJĄCE, pozbywasz się problemu. Uzyskane punkty dla domu: 10
Przeszła przez drzwi, z pewną dozą zdziwienia odkrywając, że te nie postanowiły jej jednak zjeść na miejscu i pozbyć się jej w sposób co najmniej apetyczny. Rozejrzała się prędko po pomieszczeniu, właściwie identycznym z poprzednim, aczkolwiek tutaj znajdował się obraz oraz stół z kielichami. Brandon uniosła lekko brew, zastanawiając się nad tym fenomenem, po czym ściskając w dłoni różdżkę, ruszyła przed siebie, pewna tego, że za chwilę coś się wydarzy. Im bliżej była pucharów, tym większe czuła pragnienie, a w szklanych naczyniach kołysały się płyny tak jasne, że właściwie wszystkie mogły być wodą. Victoria zmarszczyła lekko brwi w zamyśleniu, przypatrując się naczyniom, poszukując w głowie właściwego zaklęcia, które mogłoby pomóc jej w tej sytuacji, gdy wtem usłyszała szczęk przesuwanej się ramy obrazu i z momencie skoczyła w tył, unosząc różdżkę. Chochliki Kornwalijskie! Brandon nie czekała zbyt długo, wiedziała doskonale, że musi w tym momencie zareagować błyskawicznie, bo jeśli tylko pozwoli im się rozpełznąć po okolicy, nic z tego nie wyjdzie, nic zatem dziwnego, że w momencie podjęła decyzję o rzucaniu drętwoty, która posłała jej przeciwników na ziemię, oszałamiając ich i pozwalając jej powrócić do stołu z pucharami. Suszenie w gardle ostatecznie nie było tak uciążliwe, jak zgraja chochlików i mogła sobie z nim poradzić, koncentrując się ponownie nad naczyniami. Przez chwilę rozważała, jak mogłaby podejść do tego zadania, aż ostatecznie skinęła sama do siebie głową i wykorzystała calefactio, które grzało wodę. Doszła do wniosku, że jedynie ta ciecz zagotuje się aż do wrzenia, a ponieważ tylko jeden z napojów umieszczonych w kielichach wykazywał tendencję do podgrzewania się, doszła do wniosku, że oto ma właśnie do czynienia z wodą i z tegoż kielicha upiła łyk, jak się okazało, w istocie wody. Wyglądało na to, że jednak jakoś nienajgorzej sobie poradziła, prawda?
Etap: OPCM Wyrzucona kość k6 określająca zaklęcie: CLAMOR - zmusza drugiego czarodzieja do silnego niekontrolowanego ataku płaczu Wyrzucona kość k100 na obronę:64 + 21 = 85 - Suma większa od progu Obrona: Udana
Gdyby mógł przewidzieć co takiego jego kuzynka wraz z Lanceley wymyśliły na te zajęcia, z pewnością byłby spokojniejszy. O ile lubił obronę przed czarną magią i oczywiście eliksiry, tak niepewnie czuł się z faktem, że nie wie jaki jest temat zajęć i co dwie młode nauczycielki stworzyły dla nich. Może będzie to coś ciekawego i niezapomnianego - jak lekcja Beatrice w eliksiroponga - jednak wolałby wiedzieć wcześniej, na co ma się przygotować. Opierając się o jedną ze ścian i rozglądając po zebranych, z miną pokazującą, że raczej nie jej w sosie tego dnia, zauważył machającego do niego @Eskil Clearwater. Posłał mu tylko niewyraźny, blady uśmiech i zobaczył jak wilowaty zmierza w stronę kuzyna, prefekta. Sam Hunter żałował, że przylazł tu tak wcześnie, mógł jeszcze pospać te kilka minut dłużej. Ale o dziwo nie był niewyspany, tylko zwyczajnie marudny. Każdy ma taki okres, kiedy brakuje mu energii i entuzjazmu do życia, prawda? A potem, wraz z pojawieniem się na miejscu obydwóch kobiet lekcja się rozpoczęła. Trice pokrótce opowiedziała co będzie się dziać i wtedy już Hunt wiedział niejako na czym stoi. Sprawdzanie wiedzy zawsze brzmiało stresująco i aż przypomniał mu się sprawdzian u profesor Bennett. Ale wtedy zaskakująco dobrze mu poszło. Może i tym razem tak będzie. Poczekał wiec cierpliwie na swoją kolejkę, aby po kilku minutach wejść do pierwszego pomieszczenia. Było duże i miało kształt owalny. W środku znajdowało się dwoje drzwi - jedne na prawo, drugie na lewo. I ledwo zauważył znajdującą się w środku postać Nessy, dostrzegł, że celuje w niego różdżką. Od razu, machinalnie uniósł swoją by szybko rzucić zaklęcie tarczy. Płomień światła odbił się od bariery, po czym Lanceley oznajmiła, że może przejść dalej i wskazała na prawo. Dlatego tam też się udał.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Etap: Eliksiry – Lewe drzwi Wyrzucona literka: G+ 1 literka do przodu za punkty z elków = H - Brawo, wyrobiłeś się w czasie, 5pkt dla domu! Uzyskane punkty dla domu: + 5 pkt dla Kruczków
Pryszczata Julka, naburmuszona i niepocieszona własną zaklęciową nieudolnością, ruszyła burzowo w kierunku lewych drzwi. Gdy je przekroczyła, okazało się, że pomieszczenie, do którego weszła, nie różniło się specjalnie od poprzedniego. Tym razem zadanie było związane z eliksirami, co nieco ją uspokoiło, bo przy kociołku czuła się znacznie pewniej, niż podczas machania magicznym kijaszkiem. Zgodnie z przypuszczeniami, miała przygotować antidotum na zaklęcie, którym potraktowała ją Lanceley. Różdzka wylądowała w połach szaty, a Krukonka podwinęła rękawy, nasunęła na głowę kaptur i wzięła się za robotę. Eliksir czyszczący rany nie był specjalnie skomplikowany i wykonywała go już tyle razy, że bez większych problemów poradziła sobie z tym zadaniem. Dodała składniki w odpowiedniej kolejności, dokładnie zamieszała, zmniejszyła płomień pod kociołkiem i ostatecznie przygotowała prawidłowo uwarzony eliksir na swoją niezbyt piękną przypadłość.
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Etap: OPCM Wyrzucona kość k6 określająca zaklęcie: clamor - Zmusza drugiego czarodzieja do silnego niekontrolowanego ataku płaczu. Wyrzucona kość k100 na obronę: 33 + 16 = 49 - Suma mniejsza od progu Obrona: Nieudana
Max tak naprawdę w chuj nie nadawał się do obrony przed czarną magią, to nie była jego bajka, nie należał do tego świata, ale musiał próbować, jeśli nie chciał wychodzić na skończonego debila, który nie potrafi zrobić niczego sensownego. Dlatego też teraz jedynie wzruszył lekko ramionami, ruszając przed siebie, żeby wejść do pomieszczenia, chociaż nie nastawiał się na to, że zdoła cokolwiek zrobić, ostatecznie z zaklęć obronnych znał chyba tylko protego i na pewno nie potrafił rzucać go kurewsko poprawnie. Nic zatem dziwnego, że czar Nessy trafił go od razu, bo jego własna ochrona była tak w chuj do dupy, że aż szkoda gadać, ledwo udało mu się cokolwiek zrobić, właściwie ledwie co uniósł różdżkę, a już zanosił się zjebanym, zupełnie niekontrolowanym płaczem, który wpierdalał go nieprawdopodobnie mocno, ostatecznie bowiem nie było to coś, co by mu pasowało i zapewne nie pasowało większości ludzi na świecie. Kurwa, to była dopiero żałosna porażka, czyż nie? Pozostawało mu jedynie otrzeć mordę rękawem koszuli, nie robić z siebie dalej pośmiewiska i skierować się do drzwi po lewej, których prawie nie widział przez te wszystkie pieprzone łzy. Nie miał pojęcia, co go tam czekało, ale nie zdziwiłby się za mocno, gdyby Dear postanowiła oblać go żrącym eliksirem, żeby przekonać się, czy jest w stanie sobie z tym w jakikolwiek sposób poradzić. Rzecz jasna - nie był, ale na chuj sobie język strzępić. Nie zastanawiał się nawet nad tym, czy przejście do drugiego pomieszczenia było aby na pewno bezpieczne, inna sprawa, że nic nawet nie byłby w stanie teraz zrobić, bo zawrócić się nie dało, a łzy chyba nie zamierzały przestać wypływać z jego oczu, co jedynie go mocniej wkurwiało.
______________________
Never love
a wild thing
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Etap: OPCM Wyrzucona kość k6 określająca zaklęcie: FURNUNCULUS - sprawia, że na twarzy ofiary pojawiają się białe krosty i pękające bąble. Wyrzucona kość k100 na obronę:83+30=113 - Suma większa Obrona: Udana
Ze swoim doświadczeniem w zdobywaniu wpierdolu chyba dobrze wiedziała na co się pisze i jak powinna reagować, aby nie oberwać. Biorąc dodatkowo pod uwagę, że to jednak była lekcja to co takiego mogło się stać, prawda? Tym bardziej, że w stresujących warunkach pracowała chyba najlepiej, bo miała jakiś bodziec napędzający do działania. Trzymając już gotową do użycia, weszła do pomieszczenia, które znajdowało się przed nią. Przed przekroczeniem progu omiotła je szybko spojrzeniem, nie stwierdzając, aby znajdowało się w nim cokolwiek, co mogłoby przykuć uwagę. Ot pusty pokój. Nie zamierzała jednak pozwolić na to, aby ją to zwiodło. I słusznie, bo zaraz dostrzegła kątem oka nadlatujące zaklęcie, które musiała rzucić Nessa. Szybki ruch nadgarstka sprawił, że wyczarowała sprawnie Protego, o które rozbił się promień rzuconego przez kobietę czaru, a Strauss mogła przynajmniej na chwilę odetchnąć, a następnie skierować się do wskazanych jej przez Lanceley drzwi.