Latanie na miotłach w szopie jest surowo zabronione. Gęsta sieć drewnianych beli tworzących więźbę dachową grozi zderzeniem, w dodatku trudno się oprzeć wrażeniu, że wszystkie te zastrzały, wiązary i słupy co chwilę się przemieszczają, utrudniając bezpieczny lot. Co prawda podłoga jest grubo zasłana miękkim, pachnącym sianem, ale nie wiecie co się w nim tak naprawdę kryje - w końcu nie raz widzieliście tam imprezujące grupki, a upojoną latem młodzież trzymają się rozmaite żarty. Mimo kategorycznych zakazów (a może właśnie ze względu na nie), co kilka dni odbywają się tu organizowane przez lokalną młodzież wyścigi, w trakcie których przyjmowane są zakłady. Pan Mieczysław, charłak, który jest odpowiedzialny za zachowanie porządku w stodole, dostaje regularnie solidne łapówki w postaci rozmaitych trunków i czarodziejskich przysług, dlatego przymyka oko na to, co się dzieje na poddaszu szopy.
W tej lokacji można wziąć udział w nielegalnych wyścigach! Odbywają się one fabularnie co kilka dni w tajemnicy, w pozostałym czasie jest to po prostu stara szopa, która grozi zawaleniem.
Nielegalne wyścigi
Zasady: 1. Informacje o terminach nielegalnych wyścigów przekazywane są pocztą pantoflową, więc każdy może wziąć w nich udział. 2. Aby wziąć udział w wyścigu należy wrzucić do czapki prowadzącego 25 galeonów lub przedmiot kuferkowy. Jeśli nie chcesz uiścić opłaty, prowadzący proponuje Ci układ - możesz lecieć za darmo, ale jeśli przegrasz, musisz się nocą przespacerować nago po pomoście (rzuć wtedy kością literową - samogłoska oznacza, że zostałeś przyłapany na zachowaniu nieobyczajnym i dostajesz mandat w wysokości 50g) 3. Dozwolone są wyścigi w gronie maksymalnie 4 osób, bo tyle jest dostępnych Chmurników - jedynych mioteł, na których wolno się tutaj ścigać.
Dostępne miotły:
1. Perun - zrywna miotła z błyskawicami wyrytymi na trzonku. Potrafi nieźle przyspieszyć, ale chyba kiedyś porządnie oberwała piorunem, a chociaż Chmurniki są gromoodporne, temu co jakiś czas zdarza się... porazić dosiadającego go czarodzieja prądem. 2. Weles - miotła, która ma tendencję do obniżania lotów, jakby powietrze nie było jej ulubionym środowiskiem. Ma tendencję do nurkowania w nieprzewidzianych momentach. Pomalowana na czarno, wygląda dużo lepiej, niż rzeczywiście lata. 3. Swarożyc - zwinna, bardzo zwrotna miotełka pomalowana na czerwono. Budzi respekt, ale ma tendencję do samozapłonów, o czym świadczą przysmolone końce witek. 4. Mokosz - miotła powolna, ale dużo stabilniejsza od innych. Pomalowana na zielono, ozdobiona roślinnymi wzorami i kwiatami, wiezie możliwie bezpiecznie jak na tak wiekowy sprzęt.
4. Każdy w swoim ruchu rzuca kością sześcienną. Liczba oczek kości sześciennej pokazuje o ile pól naprzód przemieszcza się postać. Jeśli w wyniku efektu pola musisz odjąć oczka od swojej kości pamiętaj, że ostateczny wynik ruchu nie może być niższy niż 1, czyli np jeśli masz karę -2 oczka, a wykulasz 2, to i tak przemieścisz się o jedno pole naprzód. 5. Mechanicznie wyścigi może rozgrywać kilka grup równocześnie, fabularnie zakładacie, że każda ekipa ściga się innego dnia. 6. Do wyścigów można podchodzić wielokrotnie, ale tylko raz można odebrać nagrody kuferkowe (pierwsze miejsce 100g plus 1 punkt GM, pozostali uczestnicy 1 punkt GM). Pozostałe wyścigi postać może rozgrywać jak zwykłe wątki i tak też je rozlicza. 7. Wyścig wygrywa postać, która jako pierwsza dotarła na pole 15. 8. Za punkty z gier miotlarskich przysługują następujące przerzuty:
od 10 - 1 przerzut od 25 - 2 przerzuty od 50 - 3 przerzuty od 100 - 4 przerzuty od 200 - 5 przerzutów
9. Uczestnicy mogą w ramach swojej drużyny zaostrzyć zasady, np rzucać w siebie zaklęciami, by zrzucić się z miotły, ale należy to ustalić we własnym gronie. 10. W każdym poście należy rzucić kością k100, która odpowiada za to, czy ścigająca się ekipa zostanie przyłapana na gorącym uczynku. Wynik powyżej 80 oznacza, że w danym poście uczestnik narobił wyjątkowego hałasu. Pięć takich wyników w ramach drużyny oznacza, że do szopy wparował lokalny auror i opiekun wycieczki. Dorośli dostają mandat w wysokości 50g, a uczniowie i studenci szlaban (post na minimum 1000 znaków w stołówce o tym jak postać zmywa niemagicznie i obiera pyry). 11. Obowiązkowo na początku każdego posta należy umieścić poniższy kod:
Kod:
<zgss>Drużyna:</zgss> (tu wpisz z jakimi osobami się ścigasz, na wypadek gdyby równocześnie chciało się ścigać więcej grup) <zgss>Wybrana miotła:</zgss> Perun/Weles/Swarożyc/Mokosz <zgss>Ruch:</zgss> (podlinkuj swoją kostkę k6) <zgss>Pole:</zgss> wpisz numer pola, na którym obecnie się znajdujesz <zgss>Pozostałe przerzuty:</zgss> X/Y (x- pozostałe, y - wszystkie) <zgss>Wynik k100 powyżej 80:</zgss> [url=LINK]tak/nie[/url] <zgss>Przyłapanie:</zgss>wpisz ile łącznie wyników powyżej 80 ma drużyna
Przygody na poszczególnych polach: 1. Może i nie masz perfekcyjnego startu, ale wolny lot umożliwia Ci oszacowanie bezpiecznej trasy. W następnym ruchu rzuć kością k6 dwa razy i wybierz lepszy wynik.
2. Lot przebiega bardzo spokojnie - nic się nie dzieje, ale jak to z Chmurnikami bywa, zaczął mocno podskakiwać, jakbyś leciał po wybojach. Czujesz, jak wytrząsa Ci mózg, ale póki co jesteś w dobrej formie i lecisz dalej!
3. Coś dzieje się z Twoją miotłą… coś bardzo dobrego! Przez chwilę masz wrażenie, jakby sama doskonale wiedziała, w którą stronę lecieć, żeby ominąć przeszkody. Dzięki temu zyskujesz na czasie. Jeśli Twoją miotłą nie jest powolna Mokosz, w następnym ruchu możesz dodać 3 oczka do kości k6.
4. Pięknie lawirujesz między belkami, kiedy nagle trafiasz na wyjątkowo gęsto rozmieszczone zastrzały. Musisz zwolnić i zmienić trajektorię lotu, aby uniknąć zderzenia. W następnym ruchu od wyniku k6 musisz odjąć dwa oczka.
5. Zmuszony do nagłego uniku belki, dałeś nura w dół i poleciałeś przy samej ziemi. Pech chciał, że tuż przed sobą masz stóg siana i jeśli Twoją miotłą nie jest Swarożyc, wiesz już, że go nie ominiesz. Wlatujesz prosto w środek stogu, gęsto wzbijając siano w powietrze. Masz je pod ubraniami i we włosach, a oczy zachodzą Ci łzami. W następnym ruchu odejmij od rzutu 2 oczka, a jeśli lecisz na Welesie, odejmij 4.
6. Dla większości zawodników to bardzo spokojny etap wyścigu, jednak nie dla tego, kto dosiada Peruna. Nagle Twoje ciało przeszywa elektryczny impuls i przez to ledwo utrzymujesz się na miotle. Potrzebujesz chwili, żeby dojść do siebie i odzyskać panowanie nad miotłą. Odejmij dwa oczka od następnego wyniku k6.
7. Kiedy pojawił się przed Tobą słup, życie przeleciało Ci przed oczami. Pewnie nie spodziewałeś się, że uda Ci się go ominąć, prawda? Zastrzyk adrenaliny i wzrost pewności siebie sprawia, że jesteś gotów lecieć bardziej ryzykownie, a dzięki temu szybciej. Dodaj 2 oczka do następnego wyniku kości k6.
8. Przed Tobą długa prosta, możesz wystrzelić naprzód! Robisz to ochoczo i dodajesz dwa oczka do następnego ruchu... Chyba że Twoja miotła to Swarożyc, którego witki nagle stają w płomieniach. Musisz zająć się gaszeniem i nie masz jak nadgonić.
9. O, a to co? Wśród źdźbeł siana dostrzegasz sakiewkę! Ktoś musiał ją zgubić na poprzednim wyścigu! Możesz poświęcić dwa oczka z następnego ruchu, żeby zgarnąć zdobycz i odnotować zysk 50g. Jeśli lecisz na Welesie lub Mokoszy, zamiast poświęcenia ruchu możesz rzucić kością literową - samogłoska oznacza, że leciałeś dostatecznie nisko lub wolno i złapałeś sakiewkę w locie.
10. Co to za zapach… czy to bimber? Wlatujesz w unoszące się w powietrzu opary gorzałki i czujesz, jak mąci Ci się w głowie. Polski bimberek to dopiero ma moc, nie trzeba wiele, żeby się nim upić. Jeśli masz cechę "metabolizm eliksirowara", nic się nie dzieje. W innym wypadku czujesz się pijany i o wiele trudniej jest Ci omijać przeszkody. Do końca wyścigu od każdego wyniku k6 musisz odjąć jedno oczko.
11. "Mój ci on!" krzyczy jedna z dziewcząt obserwujących wyścig i rzuca w powietrze białą chustę. Nie masz pojęcia, czy to było do Ciebie, ale chustka trafia na Twoją twarz, zasłaniając Ci pole widzenia. W następnym ruchu przemieszczasz się tylko o jedno pole naprzód, ale za to wyłapujesz spojrzenie zarumienionej z zachwytu, pyzatej dziewuszki. Jeśli się na to zdecydujesz, po wyścigu możesz do niej zagadać, a panienka Wisienka wyszepcze Ci na uszko gdzie znaleźć Kryjówkę Płanetnika.
12. Chmurnik to świetna miotła na zewnątrz, ale w miejscach takich jak to trochę nią telepie (chyba że lecisz na stabilnej Mokoszy). Podskakiwanie nie wpływa szczególnie na przebieg wyścigu, ale może być nieprzyjemne. Jeśli masz cechę eventową "wiecznie struty", robi Ci się naprawdę niedobrze i po wyścigu zbiera Ci się na wymioty.
13. Meta jest już blisko, więc nie dasz się pokonać! Czujesz wygraną nosem, ale jeszcze trochę Ci zostało. Jeśli ktoś będzie Cię chciał wyprzedzić, kiedy stoisz na tym polu, musi rzucić kością literową. Samogłoska oznacza, że zepchnąłeś go z miotły i wykluczyłeś tym sposobem z wyścigu.
14. Meta już tuż tuż! Lecisz rozpędzony, gdy wyrasta przed Tobą belka mniej więcej na wysokości brzucha. Zatrzymujesz się na niej, a miotła leci dalej. Nie jesteś w stanie się jej złapać i spadasz na samą ziemię… jakby tego było mało, to w dodatku na pustą butelkę po bimbrze. Będziesz żyć, ale wbite w ciało szkło niewiadomego pochodzenia i stłuczenia nie wyglądają dobrze. Musisz przerwać wyścig, ponieważ potrzebujesz pomocy kogoś, kto ma co najmniej 31 pkt uzdrawiania. Możesz również sam sobie poradzić, pod warunkiem, że masz 41 pkt z uzdrawiania, albo 31 pkt i ukończoną szkołę wyższą. Jeśli nie masz powyższych możliwości, musisz napisać post z leczeniem u Szeptuchy.
15. Gratulacje! Wygrałeś wyścig! Co prawda nie wszystkie głosy publiczności brzmiały na zadowolone, a gotówka zaczęła krążyć w dziwnie dużych ilościach, ale co Cię to obchodzi? Idź po swoją nagrodę!
Ostatnio zmieniony przez Aoife Dear-Aasveig dnia Wto Lip 16 2024, 00:08, w całości zmieniany 1 raz
Autor
Wiadomość
Nicholas Seaver
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Drużyna:@Imogen Skylight & @Thomas Seaver Wybrana miotła: Weles Ruch:2 - 4, czyli 1 Pole: 6 Pozostałe przerzuty: - Wynik k100 powyżej 80:nie Przyłapanie:1/5
Nicholasa roznosiła szalona energia. Krzepa, którą zafundowały mu mięsne pierożki, pozwoliła mu utrzymać się na miotle, mimo że Weles w sposób szczególny upodobał sobie buszowanie w sianie. Mężczyzna popisał się siłą, odrzucając na boki równowartość połowy stogu, być może przypadkiem część suszonego zielska ciskając przeciwnikom, szczególnie kuzynowi. W końcu to nielegalne wyścigi. Nikt nie może mieć do niego pretensji, że nie gra tak do końca fair. A bawił się przednio. - A z ciebie wiewióra! - zawołał do Imogen i czając się na moment, kiedy przeleci nad jego stogiem siana wymierzył w nią różdżką. Jedno niewerbalne zaklęcie później gryfonka miała piękny, puszysty, wiewiórczy ogon. Następny odcinek przeleciał w ślimaczym tempie, ale za to bez żadnych niespodzianek. Musiał wytrzepać z siebie siano, którym sypał, pluł i kaszlał. Dobrze, że nie był alergikiem, bo po takiej inhalacji na pewno wymagałby pomocy uzdrowiciela. A tak? Trochę wiejskich atrakcji wyjdzie mu tylko na zdrowie.
Drużyna:@Imogen Skylight & @Nicholas Seaver Wybrana miotła: Mokosz Ruch:4 Pole: 5 Pozostałe przerzuty: - Wynik k100 powyżej 80:nie Przyłapanie:1/5
Duch rywalizacji unosił się w powietrzu razem z siennym pyłem, co było słychać po wymianie uprzejmości między jego konkurentami. Jemu samemu też się szybko udzieliło i chciał wykorzystać chwilowe problemy Nico, żeby dogonić Imogen, ale kiedy już się rozpędzał jego kuzyn, najwyraźniej w przypływie relebelskiego nastroju cisnął w dziewczynę zaklęciem, ale nie jakimś ofensywnym, tylko raczej rozpraszającym. A mianowicie doprawił jej wiewiórczą kitę, co rozbawiło Tima tak bardzo, że musiał się ratować gwałtownym zwrotem, żeby uniknąć belki, która pojawiła się tuż przed nim. No i władował się z impetem z ten sam stóg, z którego przed sekundą wydostał się Nicholas. W czasie przedzierania się przez latające dookoła siano miał nadzieje, że nie trafi na zagubione widły, bo o takich przypadkach już słyszał. Wyścig nadal trwał, dlatego gryfon nie zamierzał się poddać, nawet jeśli miał nikłe szanse z dużo bardziej doświadczonymi przeciwnikami.
Drużyna:@Nicholas Seaver & @Thomas Seaver Wybrana miotła: Swarożyc Ruch:5 ->6, +2 oczka do k6 w kolejnej rundzie Pole: 7 Pozostałe przerzuty: 0/0 Wynik k100 powyżej 80: 86 Przyłapanie: 2/5
Pomimo, że wystartowali spokojnie, to wyścigi stawały się coraz bardziej zażarte. W Imogen szybko obudziła się nutka rywalizacji, która tylko wzrastała z każdym pokonywanym przez nią na miotle metrem. Śmiała się jak głupia, kiedy Nico wpadł w stóg siania, a kiedy krzyknął, że jest z niej wiewióra, mimowolnie obróciła głowę, aby spojrzeć, o co mu chodziło. I dokładnie dostrzegła, co miał na myśli, bo z jej kupra wystawał właśnie wielki, wiewiórczy ogon! W momencie zaniosła się takim śmiechem, że zupełnie zapomniała o tym, że to były nielegalne wyścigi i powinna być cicho, a także o wszystkich przeszkodach, które mogła napotkać po drodze. Nic dziwnego więc, że w ostatniej chwili zauważyła wielki słup. Życie przeleciało jej przed oczami, kiedy nagle skręciła w prawo, jakimś cudem unikając bliskiego spotkania z drewnianą konstrukcją. Zawyła z uciechy, wyrzucając jedną rękę w powietrze i pochyliła się mocniej nad trzonkiem miotły. Adrenalina buzowała w jej żyłach i nie mogła się doczekać, aż pokona cały tor! Z tak zawrotną prędkością i wiewiórczym ogonem powiewającym za nią niczym sztandar na wietrze, nic nie mogło jej zatrzymać!
Nicholas Seaver
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Drużyna:@Imogen Skylight & @Thomas Seaver Wybrana miotła: Weles Ruch:4 (-1 do wszystkich rzutów do końca wyścigu) Pole: 10 Pozostałe przerzuty: - Wynik k100 powyżej 80:tak Przyłapanie:3/5
Siano, w które wparował, wlazło mu pod koszulkę i mimo że przeleciał już spory kawał szopy, wciąż gryzło go niemiłosiernie. Usiłował je jakoś wytrzepać spod koszuli, ale lecąc miał to wyjątkowo utrudnione. Z tego powodu nie zwrócił uwagi na podejrzane opary unoszące się nad kolejnymi stogami, a kiedy w nie wleciał, było już za późno na reakcję. Rozkaszlał się i zatoczył, prawie spadając z miotły, a potem zamrugał ze zdziwieniem. Dwoiło mu się i troiło w oczach. To był jeden słup czy dwa słupy? A tak w ogóle to świat był piękny! - Przyhhhodo nadchooosimy! - zawołał pijacko i z dzikim "wooohooo!" ominął kolejną przeszkodę. Zaczął lecieć jakoś tak bardziej zygzakiem, ale to wcale mu nie przeszkadzało. Był pijany w sztok i można było odnieść wrażenie, że potężny wiatr zawiewał na niego raz z jednej, raz z drugiej strony. Ale ścigał się dalej i jakimś cudem nie wpakował się w żadną belkę. Jeszcze.
Drużyna:@Imogen Skylight & @Nicholas Seaver Wybrana miotła: Mokosz Ruch:2, ale za poprzednie pole ruch o 1 Pole: 6 Pozostałe przerzuty: - Wynik k100 powyżej 80:nie Przyłapanie:3/5
Imogen wyrwała do przodu, jakby to nie było żadne wyzwanie, nawet mając wiewiórczy ogon. Za to Nicho najwyraźniej miał kłopoty, bo jak już Tim wydostał się ze stogu, w który się władował jak ostatnia sierota, to zobaczył dziwne zachowanie miotły z kuzynem na niej, ale dźwięki, jakie z siebie ów wydawał, wskazywały na stan nietrzeźwości, ale jakim cudem starszy Seaver dał radę się nawalić w czasie lotu, zupełnie przerastało wyobraźnie Gryfona. Wygrzebanie się z siana kosztowało go masę czasy, więc już pogodził się z przegraną, liczył jedynie, że jakoś wywalczy, chociaż drugie miejsce.
Drużyna:@Nicholas Seaver & @Thomas Seaver Wybrana miotła: Swarożyc Ruch:4->6, za poprzednią rundę +2 oczka Pole: 13 Pozostałe przerzuty: 0/0 Wynik k100 powyżej 86: 86 Przyłapanie: 4/5
Wyścig powoli chylił się ku końcowi. Imogen pędziła przed siebie z ogromną prędkością, bez najmniejszego problemu wymijając wszystkie przeszkody, jakie pojawiły się na jej drodze. Kompletnie nie wiedziała, czemu idzie jej to tak prosto, ale nie zamierzała z tego powodu płakać, co to, to nie! Bawiła się świetnie, wiatr rozwiewał jej włosy, ruda kita dorobiona przez Nico powiewała za nią, ale to nie miało kompletnie znaczenia. Imogen wyczuwała już zwycięstwo nosem i miała naprawdę nadzieję, że nie wydarzy się już nic, co mogłoby ją zatrzymać. Była bliżej niż dalej, już widziała linię mety, ostatnie zakręty, które należało pokonać w tym celu. Nie miała pojęcia, gdzie są jej konkurenci, ale nie zamierzała pozwolić sobie na to, aby oglądać się za siebie i to sprawdzać. Czuła po prostu, że z każdą sekundą jest coraz bliżej zwycięstwa.
Nicholas Seaver
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Drużyna:@Imogen Skylight & @Thomas Seaver Wybrana miotła: Weles Ruch:3-1=2 (-1 do wszystkich rzutów do końca wyścigu) Pole: 12 Pozostałe przerzuty: - Wynik k100 powyżej 80:nie Przyłapanie:4/5
Kwestia zwycięstwa stała się dla Nicholasa mało istotna. Tak naprawdę dla niego w tym momencie toczyła się walka o pozostanie na miotle - walka zaskakująco skuteczna jak na to, co fundował mu wyścig i stara szopa. Jak na złość, kiedy tylko ominął te wszystkie pojawiające się znikąd belki (również te, których tak naprawdę nie było, a były skutkiem widzenia podwójnie), Chmurnik, którym leciał, zaczął telepać się potężnie, pogarszając jego stan. Może i na ogół nie był szczególnie podatny na takie sensacje, ale pod wpływem bimbru poczuł, że robi mu się wybitnie niedobrze. Gdzieś tam latały mu przed oczami dwie rude kity, Tim zniknął już dawno z pola widzenia, a Nico myślał tylko o tym, czy puści pawia na miotle, czy może zdąży dolecieć w jakieś ustronne miejsce.
Drużyna:@Imogen Skylight & @Nicholas Seaver Wybrana miotła: Mokosz Ruch:6 Pole: 12 Pozostałe przerzuty: - Wynik k100 powyżej 80:nie Przyłapanie:4/5
Początek wyścigu nie wyglądał dla Tima korzystnie, ale wreszcie udało mu się pozbyć reszty siana. Mógł się skupić na tym, co robi i wysilić wszystkie surferskie zmysły, które na miotle okazały się równie przydatne. Wystrzelił do przodu i nagle okazało się, że może wycisnąć z Mokoszy większe tempo, niż mu się wcześniej wydawało. W mgnieniu oka dogonił Nicholasa i nawet zamierzał się na wyprzedzenie Imogen, ale zauważył, że z kuzynem dzieje się coś dziwnego. Wszystko w porządku, Staruszku? - spytał, kiedy Nico znów się zatoczył, jakby walczył z bocznym wiatrem. - To na pewno był tylko kompot? Tim nie posądzał starszego kuzyna o celowe upijanie się przed lotem na miotle, ale musiał uczciwie przyznać, że już na początku wydawał się dziwnie ożywiony, a teraz już całkiem dał się ponieść. Może polski napitek był już nieco przeleżany i sfermentował? Młodszy Seaver miał nadzieję, że w jego porcji obyło się bez procentów, choć miał wrażenie, że w tym kraju nawet mleko potrafiło nieźle kopać.
Drużyna:@Nicholas Seaver & @Thomas Seaver Wybrana miotła: Swarożyc Ruch:5, Pole: 15, wygrana Pozostałe przerzuty: 0/0 Wynik k100 powyżej 86: nie Przyłapanie: 4/5
Czuła, że po prostu nic ani nikt nie może jej już zatrzymać. Ostatnia prosta, sekundy dzielące ją od zwycięstwa. Niemalże odczuwała jego smak pod językiem i w końcu... tak! Wygrała! Jako pierwsza przekroczyła linię mety! Uradowana w cholerę wyrzuciła ręce w górę i zapiszczała dziko z uciechy. Zwolniła nieco, aby poczekać na swoich przeciwników, a kiedy ich zobaczyła, beztrosko zeskoczyła z miotły prosto w jeden ze stogów siana pod nimi. Wpadła w jego z impetem w akompaniamencie swoich głośnych wiwatów. Kompletnie się nie spodziewała, że pokona chłopaków tak samo, jak nie spodziewała się, że zupełnie zniknie pod stertą siana. Chwilę trwało, zanim się wygrzebała z niego aż w końcu kaszląc i gratulując samej sobie świetnego pomysłu skoczenia w siano, dokonała tego cudu. Niemniej, nie żałowała. Wyścig był naprawdę udany, a ona zadowolona. - Gratuluję! Następnym razem postaram się dać wam fory! - wyszczerzyła się w stronę Tima i Nico, kompletnie nie przejmując z faktu, że wypadałoby poudawać nieco skromniejszą osobę. Ale nie zamierzała w tym wypadku udawać. O nie, miała zamiar cieszyć się jak dziecko i właśnie to robiła.
Nicholas Seaver
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Nicholas chwiejnie wylądował obok Imogen chwilę później, lekko zielony na twarzy. Na szczęście udało mu się zapanować nad żołądkiem, choć upojenie towarzyszyło mu nieprzerwanie. Podniósł na towarzyszkę niezbyt przytomne spojrzenie i uśmiechnął się z rozmarzeniem. - Masz duszzzo piegów, Imoszin - powiedział, we własnym mniemaniu brzmiąc bardzo elegancko. - Szy jako metamorfomah umiesz je pohliszyś? Chyba jest ich fiencej nisz ostachnio... Podszedł o krok bliżej, ale zmarszczył brwi i wytężył wzrok w ewidentnym najwyższym skupieniu. Coś mu się nie zgadzało. A tak konkretnie to liczba zwycięskich gryfonek. Niespodziewanie dostrzegł, że Imogen są dwie. - Szy to mahia? Hhhtóra s fas jest prafffdziwa? - bąknął skołowany, nie wiedząc, co się dzieje. I nagle do niego dotarło. - Tim? Tim, jessseś tu? Brachu, ja chhhyba jessshem pijany... Klapnął na belę siana, zupełnie nie przejmując się chichotem gapiów, którzy w najlepsze komentowali wszystko, co się działo. Nico przetarł czoło i poprawił włosy. - Ta chmuhhha była chooolehnie mosna... - powiedział z zakłopotaniem, ale zaraz się wyprostował dumnie. - Zahem muszę szekać, aszz mi przehdzie.
Gdyby się nie zagapił za tę rudą kitę, to miałby szanse wygrać z Imogen, ale i tak zabawa była świetna. Uiwlebiał adrenalinę, a slalom między belkami dostarczył jej w odpowiedniej ilości. - Chyle czoła przed mistrzynią. - powiedział do Imogen wesoło, kłaniając się z teatralną przesadą. Nie miał do niej żalu, bo wygrała ucziciwie, a Gryfon umiał przegrywać. W końcu najbardziej liczył się dla niego emocje rywalizacji, a nie sama wygrana czy przegrana. Za to Nico bawił się chyba jeszcze lepiej, bo z tego co powiedział narąbał się oparami tutejsze gorzały, co jakoś Tima nie zaskakiwało, bo raz taką tylko powąchał i już miał dość. - No Staruszku, to żeś się zaprawił jak teść na weselu. Lepiej zagryź, może szybciej minie. - Młody, przyniósł to co zostało z wałówki, którą Nicholas ich obdzielił przed wyścigiem.
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Przyglądała się szopie z miną świadczącą o tym, że nie była do końca przekonana, czy było to właściwe miejsce. Umiała jednak nastawić ucha, wiedziała, co działo się w okolicy i kiedy tylko dowiedziała się o kolejnych nielegalnych wyścigach, sprowadziła tutaj swojego towarzysza psot wszelakich, przypatrując się teraz budowli z pewnej odległości, jakby zupełnie nie była pewna, czy powinna tam wchodzić. Zaraz jednak uśmiechnęła się kącikami ust i spojrzała na mężczyznę kątem oka, zachowując się niemalże jak lisek chytrusek, którym była częściej niż rzadziej. Brzmiało to zapewne dziwnie, nie było do końca właściwe, ale tak naprawdę Carly ani trochę się tym nie przejmowała. Wychodziła z założenia, że życie trzeba przeżyć pełną piersią, bo nigdy nie było wiadomo, kiedy nastąpi koniec, a wiedząc, że ten może nadejść o wiele szybciej, niż wszyscy zakładali, zamierzała skosztować miłości i bólu, zamierzała skosztować dumy i poniżenia, zamierzała po prostu przeć naprzód i nie marnować ani chwili oddechu, ani jednego mrugnięcia. To zaś oznaczało, że skoro już się tutaj znaleźli, to nie po to, żeby przyglądać się gdzieś z daleka i zastanawiać się, co właściwie robili. - Przegrasz – powiedziała z pewnością siebie, jakiej zapewne nie powstydziłby się sam Gilderoy Lockhart, po czym splotła włosy w niezgrabnego koczka i wsunęła w niego różdżkę, jakby była klamrą do włosów. Ruszyła pewnie przed siebie, uśmiechając się do czarodzieja, który potrząsnął czapką, jaką trzymał w dłoni, dając jej tym samym do zrozumienia, że musiała wkupić się na te zawody, co było dla niej oczywiste i wcale nie zamierzała od tego uciekać. Rzuciła więc galeonami, zupełnie jakby nie przejmowała się ceną tego szaleństwa, co skwitowane zostało śmiechem, a potem wślizgnęła się do budynku, żeby przekonać się, o co było tyle krzyku i czy naprawdę było na co zwracać uwagę, tylko po to, by zaraz parsknąć i założyć ręce na piersi, gdy zdała sobie sprawę z tego, że przyjdzie jej tutaj latać na jakichś szalonych miotłach. - Entliczek-pętliczek… – mruknęła pod nosem, potem zasłoniła oczy i iście dramatycznie wybrała na chybił trafił miotłę, na jakiej miała odbyć tę szaloną, podniebną podróż, przy okazji dochodząc do wniosku, że to było skończone wariactwo, a takie lubiła najbardziej. I wyglądało na to, że przyjdzie jej latać na czymś, co zwyczajnie mogło tak po prostu płonąć. Ciekawa była, czy wyjdzie stąd w jednym kawałku, czy jednak nie.
Stało się coś nieprawdopodobnego podczas tych wyścigów, bo nie dość, że Imogen wygrała, to jeszcze nie pojawił się żaden auror gotowy ścigać ich za to, że brali udział w tym nielegalnym przedsięwzięciu. Imogen wprost nie mogła w to uwierzyć i może właśnie dlatego tak ochoczo napawała się własnym zwycięstwem. W końcu coś podczas tych wakacji jej się udało i jednocześnie nie spowodowało tego, że miała ochotę spieprzać w podskokach, byle dalej od danego miejsca. - A dziękuję, dziękuję - odpowiedziała Timowi z tak szerokim uśmiechem na ustach, że prawdopodobnie będą ją potem bolały od tego policzki. Ale to potem, teraz zamierzała nacieszyć się wygraną a przede wszystkim dobrą zabawą w świetnym towarzystwie! Tyle że jak spojrzała na Nico, to okazało się, że niektórzy bawili się zbyt dobrze. Nic dziwnego, że Gryfonka parsknęła śmiechem na wzmiankę o tym, że widział ją podwójnie. - Niestety, nawet mimo metamorfomagii nie mogę ich zliczyć - oznajmiła z uśmiechem. Chciała złapać chłopaka pod łokieć i poprowadzić w stronę jakiejś ławki, aby usiadł zanim się przewróci, ale jak się okazało, niepotrzebnie, bo Nico sam klapnął na belkę siana czym nawet u Imogen wywołał chichot. - Słyszałam, że mocna kawa też może tutaj pomóc - zwróciła się bezpośrednio do Tima. Za żadne skarby nie miała pojęcia, w jaki sposób może znaleźć tutaj kawę, ale podzieliła się swoimi "mądrościami", bo może coś dadzą. Na szczęście chłopak był bardziej przygotowany od niej i miał chociaż jedzenie, którym mógł poczęstować swojego kuzyna. Może to pomoże.
Nicholas Seaver
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Nicholas bezwiednie chwycił mięsnego pierożka i zaczął go przeżuwać, nie czując ani jego smaku, ani jego właściwości. Wciąż go mdliło, a świat bujał się niebezpiecznie. Czy on siedział na słomie, czy jednak na falującym morzu? - Szhhhoda - westchnął na odpowiedź Imogen. - Ja bym chętnie poliszzył... Takie teksty raczej nie były w stylu Nicholasa, ale najwyraźniej polski bimber nawet w brytyjskim arystokracie odpalał humor rubasznego wujka. Przełknął jeszcze dwa pierożki i nagle poczuł taki przypływ energii, że nie mógł usiedzieć dalej w miejscu. To ewidentnie był dobry moment, żeby iść popływać w jeziorze. Nawet jeśli roiło się w nim od utopców i innych stworzeń, nawet jeśli był w sztok pijany, po prostu musiał działać. A wyścigi przecież już się skończyły. - PRZYHHODO NADHHHOSE! - zawołał nagle i zerwał się z miejsca, po czym bardzo chwiejnym zygzakiem pobiegł w stronę wyjścia. I jeśli jego towarzysze nie chcieli, żeby zrobił sobie krzywdę, musieli się mocno spieszyć, żeby go dogonić.
Drużyna:@Lily Blackwood Wybrana miotła: Weles Ruch:4 Pole: 4 Pozostałe przerzuty: 0/0 Wynik k100 powyżej 80:nie Przyłapanie:0/5
Coś zakazanego? To brzmiało jak miejsce, w którym Ike musiał się niezwłocznie znaleźć. Stał w cieniu drzewa, wsparty o nie plecami i długo obserwował szopę z zewnątrz, ale trudno było szukać w jego oczach rozsądnego chłodu i oznak rzeczowych oględzin. W jego oczach dało się dostrzec niebezpieczny błysk, który wskazywał na to, że już dawno oswoił się z wzięciem udziału w nielegalnych wyścigach. To nie była kwestia podjęcia tego kroku, a czegoś, czego nie przemyślał – wpisowego. Wydawał się jednak cierpliwy, ze splecionymi na piersi rękoma wodził spojrzeniem od szopy do widoku rozciągającego się za nią. Fragmentu lasu i polskiego krajobrazu. W końcu, pomiędzy tym widoczkiem, wyłonił się spośród natury ktoś. Przekrzywił z ciekawością głowę na bok, przyglądając się znajomej puchonce i gwizdnął. Pewnie i głośno, krótko przykładając palce do ust. — Sława, Lils. Chociaż dopiero co odepchnął się nogą od drzewa, w kilku dużych susach znalazł się obok, witając ją przywitaniem podłapanym wśród podlasiowych, przejezdnych rekonstruktorów. Wyrównał się z nią zręcznym i szybkim odruchem znajdując z nią równe tempo, a jasne tęczówki oczu przebiegły wyraźnie po jej ciele, zanim chwyciły jej spojrzenie. — Co powiesz na wyzwanie? Pchnął nogą drzwi, zanim weszli do szopy, on pierwszy podchodząc do organizatora. Goły i wesoły – bo lekki, sardoniczny uśmiech wstąpił mu na usta, kiedy charłak tłumaczył mu, że nie może go wpuścić do środka, a puchonka za jej plecami zaoferowała się, że może ten problem rozwiązać. Co miało być ceną? Drobna przysługa. Nic trudnego. Zgodził się, a ten niebezpieczny uśmiech na jego ustach tylko się poszerzył, chociaż znikł, jak tylko odwrócił się do dziewczyny i jego miejsce zastąpił ten sam, ale bardziej zadziorny grymas. — Dla Ciebie wszystko A przynajmniej obiecana przysługa. Zamierzał dotrzymać słownie rzuconej obietnicy. I na tym kończyła się taryfa ulgowa przed wyścigiem, bo jak tylko rozpoczął się sygnał do ścigania, wszedł w tryb rywalizacji, choć skłamałby, gdyby powiedzial, że kobiece wdzięki nie rozpraszały jego koncentracji na torze. Nawet kiedy odbił się od ziemi i zaczął lawirować między belkami.
Opłata:za siebie i Ike Drużyna:@Ike Skylight Wybrana miotła: Mokosz Ruch:1 Pole: 1 Pozostałe przerzuty: - Wynik k100 powyżej 80:nie Przyłapanie:0/5
Kiedy wyszła z lasu, nie nastawiała się na nic konkretnego. Cieszyła się klimatem tego miejsca i mnogością roślin, które tu znajdywała. Szukała kontaktu z wiłami, z którymi była spokrewniona poprzez matkę. Kultywowały razem niektóre słowiańskie tradycje, dlatego teraz młoda pani Blackwood chciała odnowić relacje z polskimi siostrami, których było tu przecież tak wiele. Niestety tym razem żadnej nie spotkała, za to natknęła się na kogoś równie interesującego, choć zgoła przeciwnej płci. - Ike! - ucieszyła się, a jej uwadze nie uszło spojrzenie, jakim zmierzył ją ślizgon. - Wyzwanie? Zawsze! I tak znaleźli się w szopie. Puchonka parsknęła w głos, słysząc propozycję prowadzącego, a potem podeszła do towarzysza, chwytając go pod rękę. Uśmiechnęła się do charłaka czarująco. - Zapłacę za tego pana - powiedziała, dworskim gestem wrzucając do kapelusza równowartość pięćdziesięciu galeonów. A potem spojrzała na ślizgona z nieco drapieżnym błyskiem w oku. - Ale będziesz mi winien małą, malutką przysługę. To chyba nic strasznego, prawda? Kiedy przeszli do mioteł, wybrała tę najładniejszą, w roślinne wzory, które najbardziej rezonowały z jej gustem. Wystartowała ostrożnie, nie spiesząc się. Szacowała ryzyko, rozglądała się za korzystniejszą trasą i obserwowała, czy Ike nie pakuje się w jakieś bagno, którego ona mogłaby dzięki temu uniknąć.
Drużyna:@Lily Blackwood Wybrana miotła: Weles Ruch:4 – 2 Pole: 6 Pozostałe przerzuty: 0/0 Wynik k100 powyżej 80:nie Przyłapanie:0/5
To był lekki gest, lekkie przekręcenie tylko głowy na bok i ledwie dostrzegalne wstrząśnięcie nią z rozbawieniem, kiedy obrócił się za siebie, obserwując jej poczyniania. Trzymała się tyłów, przynajmniej na początku trasy między belkami, żeby to on wytyczył dla nich obu tą bezpieczną trasę i początkowo nawet mu się to udawało, dopóki przed nim gęsto nie wyrosło kilka wiązarów dachowych, co zmusiło go do zmiany prędkości lotu. Zanurkował nieznacznie w dół, zwiększając opór powietrza i z mniejszym pędem wrócił do poprzedniej trajektori lotu, ale tym razem nie miał czasu obrócić się na nią. Pomimo, że męski instynkt chciał, była przecież pół-wilą, która naturalnie ściągała jego spojrzenie.
Drużyna:@Ike Skylight Wybrana miotła: Mokosz Ruch:5 Pole: 6 Pozostałe przerzuty: - Wynik k100 powyżej 80:nie Przyłapanie:0/5
Wcale nie musiał się odwracać, żeby na nią spojrzeć, bo mimo iż dosiadała wolniejszej, spokojniejszej miotły, rozważniejszy start przyniósł zamierzone efekty. Zrównała się ze ślizgonem, a kiedy szli już łeb w łeb, spojrzała mu prosto w oczy, częstując go bardzo subtelnie czarem wili. Nie zamierzała wpływać na wynik wyścigu, w końcu ten chciała wygrać jak najuczciwiej, nawet mimo tego, że całość była wybitnie nieuczciwa i z zasady nierówna. I nielegalna. Ale przecież nikt ich tu nie przyłapie, prawda? - A gdzie "panie przodem"? - rzuciła zaczepnie, po czym pochyliła się mocniej nad trzonkiem. - Może metamorfuj się w bardziej opływowe kształty, wtedy może uda ci się wygrać! I przyspieszyła, licząc na to, że za chwilę uda jej się go prześcignąć.
Drużyna:@Lily Blackwood Wybrana miotła: Weles Ruch:1 Pole: 7 Pozostałe przerzuty: 0/0 Wynik k100 powyżej 80:nie Przyłapanie: 0/5
Brak pokusy spojrzenia nie trwał długo, bo kiedy zrównała się z nim prędkością, odruchem przekręcił głowę w jej kierunku. Nie wiedział, jak długo wpatrywał się w jej tęczówki oczu, ale zdążył jedynie pozwolić, żeby na jego usta wstąpił niewyjaśniony, nieco szelmowski, ale jednak bardziej niejasny i niedookreślony uśmiech, zanim… wyrósł przed nim słup. Musiał zareagować od razu. Nie był to może Zwód Wrońskiego, ale był to Zwód Skylighta, kiedy z impetem skręcił trzon miotły i wrócił zgrabnym, spiralnym ruchem do poprzedniego kierunku, z możliwie nawet większą prędkością niż wcześniej, zbierając impet dobrze manewrowanej miotły i skracając sobie drogę. — Gdzie czysta gra, Lils? – zawtórował jej, ale przyjął jej wyzwanie. To była walka o dumę i honor.
Drużyna:@Ike Skylight Wybrana miotła: Mokosz Ruch:4 Pole: 10 Pozostałe przerzuty: - Wynik k100 powyżej 80:tak Przyłapanie:1/5
- Czysta gra? Tutaj?! - zaśmiała się pogodnie, udając niedowierzanie, a poweselała jeszcze bardziej, gdy słupek spowolnił jej przeciwnika. Sama wystrzeliła do przodu, wyprzedzając go o kilka długości miotły, kiedy... PUF! Wylądowała w gryzących oparach alkoholu, od których zaczęła kaszleć tak, jakby właśnie wychyliła kielich śliwowicy. - O JASNY PERUNIE! - krzyknęła bardziej z zaskoczenia, niż jakiejś złości. W końcu nie codziennie wpada się w chmurkę, której samo wdychanie potrafiłoby ululać najpostawniejszego bysiora, nie mówiąc o takich smukłych dziewczątkach jak Lily.
Drużyna:@Lily Blackwood Wybrana miotła: Weles Ruch:4 + 2 Pole: 13 Pozostałe przerzuty: 0/0 Wynik k100 powyżej 80:tak Przyłapanie: 2/5
Był prawie pewien, że okrzyk "O jasny Perunie", miał być tylko straszakiem, który go rozproszy, ale jednocześnie był straszakiem, który na niego zadziałał. Mimo pędu, prędkości i jasnego celu, obrócił się za nią, kontrolując sytuację, z syndromem bohatera szukając okazji do heroizmu. Kiedy jednak jego wzrok padł na nią, lądującą w chmurze bimbru, buchnął śmiechem, teraz jeszcze bardziej rozluźniony podczas lotu, już bardzo bliski mety. Nie dał jednak rozluźnieniu przygasić jego jasno zarysowanego finiszu przed nim. Relaks i zabawa szła w jego przypadku w parze z czynnikiem rywalizacji, bo był już bardzo bliski końca trasy. — Żyjesz? – zawołała tylko ta przyzwoita część jego osobowości, ta mniej przyzwoita już uniosła kąciki jego ust w enigmatycznym uśmiechu.
Drużyna:@Ike Skylight Wybrana miotła: Mokosz Ruch:1 Pole: 11 Pozostałe przerzuty: - Wynik k100 powyżej 80:nie Przyłapanie:2/5
Lily nie miała pojęcia co się dzieje. Spokojna Mokosz zaczęła lecieć jakby zygzakiem, cudem tylko omijając elementy ruchomej więźby. Puchonce wydawało się, że świat wiruje, ale w rzeczywistości to jej szumiało w głowie. Zaraz jeszcze świat przysłoniła biel i jakieś niewieście okrzyki, które już całkiem ją zdezorientowały. Ta chusta była dla niej czy dla Ike? A tak w ogóle gdzie był Ike? Czemu siano było na górze...? A nie, to ona się przegibnęła na miotle i leciała do góry nogami. Ślizgon coś wołał, ale ona nie potrafiła odpowiedzieć, tylko chichotała pod nosem, pijana zupełnie na wesoło.
Drużyna:@Lily Blackwood Wybrana miotła: Weles Ruch:5 Pole: 15 Pozostałe przerzuty: 0/0 Wynik k100 powyżej 80:nie Przyłapanie: 2/5
Zostało mu tylko kilka metrów do pokonania i miękko wylądował na drewnianej podłodze. Jednak zamiast pławić się poczuciem wygranej, jego wzrok czujnie wypatrzył zaraz Lily. Odrzucił miotłę na bok, nie licząc się z tym, że to cenny Weles, bo obecnie wzrokiem podążał za dziewczyną, obserwował jak unosi się nad ziemią w niepewnym i nierównym locie. — Mam Cię — trudno powiedzieć, czy mówił o niej, czy o białej chuście, którą zdejmował teraz z jej twarzy, ale trzymał ją teraz w ramionach, ściągając ją z miotły i uśmiechnął się do niej kątem ust, dziwnie zadowolony i z ich położenia i z własnej wygranej. — Należne za ratunek – zarządził – sama też wisisz mi przysługę. I nie było już odwrotu. 1:1, podobał mu się ten końcowy, równy rachunek.
ztx2
Nakir Whitelight
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Nakir obserwował szopę, odruchowo poszukując śladów świadczących o nielegalnych zawodach, jakie były tutaj urządzane. Zastanawiał się, dlaczego były nielegalne, ale poza hazardem nic nie przychodziło mu do głowy. Oczywiście o ile nie wiązało się z lokalnymi uprzedzeniami do miotlarstwa, czego nie zdążył sprawdzić. Teren wokół szopy wskazywał, że była często używana i w pewnym sensie nie było to nic dziwnego - każda szopa była często używana, więc to nie wzbudzało żadnych podejrzeń. Ciekawie zorganizowane zawody. Uśmiechnął się pod nosem, kiedy dziewczyna w tak prosty sposób próbowała już teraz przejąć przewagę. Jednak nic bardziej nie mogło go zachęcić do wejścia do środka i podjęcia się wyzwania. - Być może, ale czy na pewno? - odpowiedział jej z błyskiem w spojrzeniu, którym zaraz mimowolnie przesunął po jej szyi, kiedy splatała włosy. - Choć może powinienem zdjąć koszulkę, żeby było sprawiedliwie? - powiedział jeszcze jak gdyby nigdy nic, nim ruszyli w stronę czarodzieja pobierającego opłatę. Wrzucił do czapki galeony, kręcąc głową i z ciepłym uśmiechem, gdy widział postawę swojej towarzyszki. Była jak dziki, wolny duch, którego z pewnością nie można było pochwycić, ujarzmić, a który ciągnął pozostałych za sobą w paszczę lwa. Nie przeszkadzało mu to ani odrobinę, skoro dostawał dokładnie to, czego zawsze szukał - dreszczyk emocji, uderzenia adrenaliny, przygodę. Teraz też zaczynała się kolejna, która mogła skończyć się na wiele sposobów i był tego niezwykle ciekaw. Po wejściu do szopy zorientował się, że mieli do wyboru miotły, ale ten model nic mu nie mówił. Widział, że mają różne kolory, ale mogło chodzić tylko o odróżnienie zawodników. Pozwolił dziewczynie pierwszej wybrać miotłę, samemu podchodząc do nich dopiero po chwili z miną znawcy, nim zaśmiał się cicho i sięgnął po znajdującą się najbliżej niego miotłę. - Jak się boisz, możemy jeszcze się wycofać - powiedział śmiejąc się cicho, doskonale wiedząc, jaka będzie odpowiedź, ale nie potrafił powstrzymać tej drobnej złośliwości. - Ale dawno nie latałem… Ostatni raz na treningach, bo w meczach nie brałem udziału - zdradził jeszcze fragment swojej przeszłości, nim mieli zaczynać.
______________________
Like an oak, I must be stand firm
Like bamboo I'll bend in the wind
Nathaniel Bloodworth
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
— Uprasowałeś już mundurek, Freddie? Zobaczył go z daleka i rozpoznał od razu, a skoro był akurat sam, to postanowił przyspieszyć kroku tak żeby się z nim zrównać i objąć go ramieniem, kładąc mu rękę na barku. To właśnie wtedy wypowiedział te słowa, nie wyzbywając się prześmiewczej nuty. Zmierzwił mu włosy i choć ryzykował, że zarobi w ryj, to wyglądał na wielce rozbawionego. Miał wyborny humor. Nie mógł przejść obok fredowych decyzji obojętnie. Tak naprawdę nie miał na ten temat wyrobionego zdania. Z jednej strony uważał głód wiedzy i chęć zdobycia wykształcenia, choćby tylko na papierze, za coś dobrego, z drugiej nie potrafił wyobrazić sobie siebie w szkole w pozycji ucznia. A przecież mowa była o Fredzie, który swoim pozytywnym nastawieniem z pewnością miał szansę chwycić niejednego nauczyciela za serce. Oddałby wiele, żeby móc zobaczyć jego pierwsze zajęcia z O’Malleyem. — Trochę się za Tobą rozglądałem, tak właściwie, ale nie chciałem odciągać Cię od integracji z koleżankami. W tej szopie — tu wskazał ręką w stronę ewidentnie opustoszałego budynku — podobno ścigają się dzieciaki. Może powinieneś spróbować, jeśli chcesz potem nadążyć za klasą.
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Drużyna: Joshua Walsh Wybrana miotła: Weles Ruch:5 Pole: 5 (w kolejnym ruchu -4) Pozostałe przerzuty: 0/0 Wynik k100 powyżej 80:nie Przyłapanie: 0
Skoro dowiedział się, czym były pozostałe nielegalne aktywności, skoro wiedział, z czym to się je i jak do tego podejść, a Josh oczywiście chciał przekonać się, czym były te zawody w szopie, Chris skierował się w tamtą stronę, gdy tylko o nich usłyszał. Nie był z ich powodu niesamowicie podekscytowany, bo to zdecydowanie nie była jego bajka, choć jednocześnie chciało mu się śmiać. Pamiętał o wszystkich treningach Gryfonów, w jakich wziął udział, pamiętał o tym, że kiedyś sam również nie był aż tak układny, by podobne rzeczy omijać szerokim łukiem, więc kiedy tylko wraz z mężem trafili na mężczyznę, który przyjmował opłaty, rzucił mu odpowiednią ilość galeonów i zniknął w zacienionej szopie, przez chwilę mrugając, by przyzwyczaić się do panującego tutaj półmroku. Kurz i zapach siana roznosiły się po całej okolicy, mieszając się z ciepłem, jakie wypełniało budynek. Całe miejsce zdawało się emanować jakąś tajemnicą, a zakradający się powoli ludzie, którzy najpewniej przyszli pooglądać kolejne zmagania, jedynie dolewali oliwy do ognia. - To kompletne szaleństwo - orzekł, uśmiechając się lekko i nie było najmniejszych nawet wątpliwości, że zwyczajnie był zaciekawiony tym, co miało się tutaj wydarzyć, że widział w tym coś pociągającego. Zerknął na proponowane miotły, jakich w ogóle nie rozpoznawał i właściwie całkiem na chybił trafił wybrał jedną z nich. Nie miał pojęcia, jakie były i do czego były zdolne, ale też nie uważał, żeby słuchanie w tym momencie wykładu Josha było dobrym rozwiązaniem, to miało być szaleństwo, coś nieoczekiwanego, więc nie zamierzał nic planować. - Jeśli wygrasz, możesz zabrać do domu kilka krów - powiedział, jakby to miało jakieś znaczenie, wiedząc doskonale, że Josh z całą pewnością spakuje pod pachę dosłownie każde stworzenie, jakie tutaj spotka. A później wyścig się rozpoczął i musiał przyznać, że z przytupem, bo unikając belki zanurkował, by dotrzeć aż do samej ziemi i wpaść w sam środek stogu siana, mając wrażenie, że ta przejażdżka była dopiero początkiem czegoś, czego nawet dobrze nie dało się opisać.
______________________
After all these years you still don't know The things that make you