Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematuShare
 

 Zniszczony pomost

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
AutorWiadomość


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Zniszczony pomost QzgSDG8




Moderator




Zniszczony pomost Empty


PisanieZniszczony pomost Empty Zniszczony pomost  Zniszczony pomost EmptySob 29 Cze - 23:19;


Zniszczony pomost


Miejsce, w którym natura wygrała z człowiekiem i stworzony niegdyś pomost, niemal całkowicie zapadł się w jeziorze. Jest to bardzo ciche i spokojne miejsce, właściwie idealne na schadzki, gdyby nie jeden szczegół - ryzyko napotkania utopca. Podobno lubi z tego miejsca zachęcać młodych czarodziejów do zabawy z nim, sugerując grę w zagadki.

Lokacja zabroniona dla uczniów! Wejście tutaj grozi większymi konsekwencjami

Walka z utopcem - można do niej podejść tylko raz w tej lokacji
Wydaje się, że masz szczęście i miejsce jest puste, spokojne. Jednak kiedy zbliżasz się do pomostu, słyszysz nawoływanie. Na zapadniętych do wody deskach siedzi smukły mężczyzna o sinozielonej skórze i ciemnych włosach - utopiec. Uśmiecha się do ciebie i zadaje pytanie: Co to znaczy, jak na drodze leżą cztery podkowy?. Jednak nie czeka, aż zastanowisz się nad odpowiedzią i zarzucając ci kłamstwo, rzuca się na ciebie.

Etap I - zaskoczyć potwora
Utopiec zaskoczył cię swoim atakiem, ale wciąż możesz próbować odpowiedzieć na jego zagadkę.
Jeśli decydujesz się podać odpowiedź - rzuć k6, gdzie:
parzysta oznacza, że zaskakujesz utopca i zdobywasz przewagę - masz +20 do k100
nieparzysta oznacza, że utopiec ignoruje twoje słowa i próbuje wciągnąć cię do wody - masz -10 do k100
Jeśli nie odpowiadasz masz -15 do k100

Etap II - pokonać utopca
Utopiec, oskarżając cię o próbę oszustwa, próbuje wciągnąć cię pod wodę. Sięga do ciebie swoimi oślizgłymi i lodowatozimnymi rękoma, szarpie i drapie. Lepiej działaj szybko, zanim staniesz się kolejnym demonem!
Rzuć k100 na atak, gdzie wynik:
1-50 - nie zdołałeś go pokonać, utopiec dopada do ciebie i zatapia zęby w twoim ciele. Czujesz gwałtowny spadek sił i potrzebujesz pomocy, żeby wyjść z opresji cało - jeśli jesteś tutaj z kimś, twój towarzysz może ci pomóc (rzuca wówczas k6, gdzie wynik 2-5 oznacza sukces), jeśli jesteś sam, albo towarzysz nie zdołał ci pomóc, mdlejesz, a po ocknięciu się w domu szeptuchy dowiadujesz się, że znaleźli cię mieszkańcy ledwie żywego. Jesteś zarażony wodnelicem- konieczna jest jednopostówka na 2k znaków opisująca proces leczenia.
51-70 - idzie ci całkiem dobrze, co prawda udaje ci się przegonić utopca, ale odkrywasz, że zdołał cię dotkliwie ranić — jeśli nie masz 20 pkt w uzdrawianiu konieczna jest jednopostówka u szeptuchy
71 i więcej - nic cię nie zaskoczy, pokonujesz utopca i jesteś pewien, że możesz ponownie przyjść w to miejsce, nie martwiąc się o żaden atak ze strony stworzenia, które ucieka ranne i przerażone przed tobą.

Modyfikatory
* Do wyniku k100 można dodać punkty z zaklęć i opcm, jednak nie więcej niż 40.
* Jeśli posiadasz cechę złotousty gilderoy, albo świetne zewnętrzne oko - możesz przerzucić k6, jeśli próbujesz odpowiedzieć na zagadkę utopca.


______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Lockie I. Swansea
Lockie I. Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Dodatkowo : prefekt gej
Galeony : 1558
  Liczba postów : 2546
https://www.czarodzieje.org/t22245-lachlan-innocent-swansea#731964
https://www.czarodzieje.org/t22255-jakko-sowa-locka#732448
https://www.czarodzieje.org/t22244-lockie-i-swansea-kuferek
Zniszczony pomost QzgSDG8




Gracz




Zniszczony pomost Empty


PisanieZniszczony pomost Empty Re: Zniszczony pomost  Zniszczony pomost EmptyWto 9 Lip - 21:11;

Etap I: parzysta +20 do k100
Etap II: 14 + 40 pkt z OPCM + 20 za k6 = 74

Odkąd wrócił z Kolumbii, z wielką przyjemnością poświęcał się sam sobie. Czas spędzony w pojedynkę nagle stawał mu się najmilszy, najlepiej się wyciszał, kiedy nie musiał zgrywać samego siebie przed nikim innym, więc kiedy tylko odespał przygody z kurczakami, wziął sobie tomik przywieziony jako lekkie czytadełko na wakacyjne leniuchowanie i wyruszył nad wodę się zrelaksować.
Odkąd doświadczył pięknej rzeki, szumiącej w Zielonym Gaju, ciągnęło go do tego żywiołu bardziej, niż sam się tego spodziewał. Nic więc dziwnego, że zawędrował nad zniszczony pomost, gdzie właśnie nieugięta woda zdominowała dzieło ludzkich rąk. Uśmiechnął się do siebie, wyciągając z tylnej kieszeni książkę, by sobie poczytać w spokoju, kiedy nagle z szuwar wyskoczył (no dobra, nie wyskoczył, siedział sobie) zgnilak jakiś o rzadkich włosach i zielonej skórze. Ślizgoński osiłek zmarszczył brwi z niezadowoleniem, a słysząc pytanie, palnął, jak na idiotę przystało:
- Że komuś koń biega na bosaka? - co wydawało mu się tym logiczne, co zabawne, a utopiec, który wyskoczył, chyba by go zaatakować, zatrzymał się zdziwiony tą właśnie odpowiedzią.
Swansea oburzył się wielce. Co będzie go tu jakiś topielec atakował? Nad jeziorkiem? Kiedy on tu sobie przyszedł na relaks książkę czytać? Nie ma takiego wuja, nie od parady nosi szlachetny tytuł pały slytherinu, żeby przed jakimś chuderlawym trupkiem pierzchać, gdzie pieprz rośnie.
Niewiele myśląc, zamachnął się i strzelił utopcowi prawy prosty prosto w utopcową twarz.
- O Ty psia jucho tak mnie w biały dzień?! - krzyknął na glonojada, który również rzucił się naprzód, wyzywając go od oszustów i kłamców, szarpiąc za jego lekki letni golfik i drapiąc wszystko, jak popadnie. Swansea nie zastanawiał się długo. Odrzucił swój cenny tomik gdzieś daleko od wilgoci, coby się nie uszkodził i teraz już walczył o honor. Co innego, gdyby go taki utopioec dla hecy zaatakował, ale nazywać go oszustem? To jak w twarz splunąć. Niech ginie.
Trudno powiedzieć, ile minęło czasu, kiedy zziajany zepchnął obitego utopca ze zmurszałego pomostu do wody i grożąc pięścią, wyzwał paskudnymi, holenderskimi obelgami. Smarknął zakrzepem gdzieś w trawę i wytarł krew z rozciętej wagi, którą w którymś momencie utopiec rozbił mu, sadząc cios z główki.
Nie będzie mu żaden utopiec bruździł. Rozejrzał się za swoją książką i całkiem stracił ochotę na czytanie, więc podniósłszy ją, poszedł coś zjeść.

zt
Powrót do góry Go down


Trevor Collins
Trevor Collins

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 246
  Liczba postów : 732
https://www.czarodzieje.org/t23177-trevor-collins
https://www.czarodzieje.org/t23187-poczta-t-c#787337
https://www.czarodzieje.org/t23179-trevor-collins-kuferek#787058
Zniszczony pomost QzgSDG8




Gracz




Zniszczony pomost Empty


PisanieZniszczony pomost Empty Re: Zniszczony pomost  Zniszczony pomost EmptyWto 16 Lip - 19:56;

| kostkami rzucimy w trakcie wątku, teraz mamy wstęp |

Ktokolwiek postanowił się zaprzyjaźnić z Trevorem to dosyć szybko odkrywał jego niezwykłe umiejętności w podtapianiu. Zawdzięczał to posiadaniu pięciu starszych braci, którzy nie omieszkali podtrzymywać go pod wodą na tyle długo aż nauczył się pływać, wymykać i mścić. Być może posiadanie w dormitorium i regularne użytkowanie worka bokserskiego mogłoby mieć na to również wpływ ale to już pozostaje kwestią domysłów. Najwyraźniej Holly nie potraktowała go poważnie skoro dobrowolnie weszła z nim na głębokie wody. Jeśli myślała, że kiedy jest ubrana w strój kąpielowy to będą beztrosko wylegiwać się na plaży to była w głębokim błędzie. Odkąd zerwał z dziewczyną to chcąc nie chcąc zaczął zwracać uwagę na niektóre detale jej aparycji i absolutnie nie podobało mu się w którą stronę idą jego myśli, gdy wpatruje się w nią dłużej niż kilkanaście sekund. Objął więc taktykę nieuleczalnego gadulstwa w jej towarzystwie bądź robienia czegokolwiek co zajmuje głowę. Szło mu całkiem nieźle i dzięki temu nie było między nimi żadnego kwasu. Nie może przecież poprosić jej o ubieranie się w worki po ziemniakach, choć nie był pewien czy by to oczyściło mózg z tego jej przyciągania.
Pomysł kąpania się w wodzie był jak najbardziej trafiony dopóty dopóki nie wyłaniała się ponad taflę wody bardziej niż do linii obojczyka. Musiał dbać o te wszystkie szczegóły więc nic dziwnego, że od kilkunastu minut ganiał ją w wodzie, chwytał, wciągał pod linię wody, przytrzymywał, blokował ucieczkę... oczywiście parę razy (nie)chcąco od niej oberwał i wymykała mu się tak, jak to potrafią te zgrabne i powabne półistoty ludzkie. Przez nią się zmęczył i dyszał jak parowóz.
- Może weź w końcu skapituluj i przyznaj, że nie wygrasz. - wydusił z siebie zziajany i odpłynął pół metra na bok, gdy ponownie mu się wymknęła. Zgarnął przemoczone włosy z czoła i niedbale zaczesał je do tyłu aby dostrzec potencjalnie nadchodzący z jej strony atak.
- Miałem trzynaście lat i już cię pokonywałem, to się nie zmieni nawet za dziesięć lat. - o tak, był bardzo pewny siebie. Nie miał zbyt wiele majestatycznych talentów jednak pływanie wychodziło mu całkiem nieźle.
Instynkt skierował jego wzrok w prawą stronę gdzie spostrzegł przemieszczającą się jednostkę zwaną jego przyjacielem. Uśmiech jaki zakwitł na ustach Trevora mówił jasno i wyraźnie, że w głowie urodził się pomysł. Uniósł rękę i pomachał do Puchona a potem zerknął kontrolnie na Holly czy aby przypadkiem nie planuje mu tutaj zemsty.
- Czy myślisz o tym samym o czym ja myślę? - zapytał wesoło a w jego brązowych oczach pojawił się pojedynczy błysk rozbawienia. To były ostatnie dni kiedy miał w sobie tyle dobrego humoru i pomysłów. Ledwie poczuje na skórze zbliżającą się pełnię a nie znajdą go ani nad wodami ani w gościńcu. Nic dziwnego, że do tego momentu będzie próbował czerpać z dni pełnymi garściami. Carpe diem, czy jakoś tak.
- Jak na moje oko to Ced jest zdecydowanie zbyt suchy. Przydałaby mu się solidna kąpiel. Jeśli go skutecznie zagadasz to schowam się w szuwarach i podpłynę pod wodą do pomostu. Nim się obejrzy to będzie w twoich rękach. - bardzo szybko wprowadził ją w swój genialny plan i miał nadzieję, że temu przyklaśnie. Weselsze od podtapiania Holly będzie szok wymalowany na twarzy Ceda, gdy jego głowa znajdzie się pod taflą wody.

@Holly Wood
@Ced Savage
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4959
  Liczba postów : 2714
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Zniszczony pomost QzgSDG8




Moderator




Zniszczony pomost Empty


PisanieZniszczony pomost Empty Re: Zniszczony pomost  Zniszczony pomost EmptyWto 16 Lip - 22:30;

Utopiec: 4, zaskakuję go, więc +20 do ataku
Atak: 87 + 20 = 107

Korciło ją sprawdzić, czy poradzi sobie z kolejnymi utopcami, czy pokona strach związany z wodą, czy zdoła się z nią oswoić na własnych zasadach. Bała się jej, oczywiście, ale nie mogła od niej uciekać każdego dnia, nie mogła bać się każdej rzeki, czy jeziora, nie mogła spoglądać podejrzliwie na najmniejszą nawet sadzawkę. Dokładnie tak to wyglądało, a Victoria zdała sobie sprawę z tego, że wyzwania faktycznie były czymś, co ją poruszało, wyzwania, które dawały jej poczucie zwycięstwa, wyzwania, jakich potrzebowała. Zwyciężyła w szkolnej lidze pojedynków, a teraz przyszła najwyższa pora, żeby sprawdzić się w czymś jeszcze. Musiała również przyznać, że zwycięstwo w rekonstrukcji bitwy o Hogwart wzbudziło w niej różnego rodzaju nadzieje i oczekiwania, od jakich nie była w stanie uciec. Nic zatem dziwnego, że teraz również znajdowała się w pobliżu wody. Słyszała, że tuż za grodem, tam, gdzie rozciągały się szuwary, kryły się różne utopce i biesy, nic zatem dziwnego, że właśnie tam wybrała się na spacer. Nie przejmowała się tym, że jej strój zupełnie tutaj nie pasował, nie martwiła się również tym, że kapelusz nieco ograniczał jej pole widzenia. To było wyzwanie i tego zamierzała się trzymać, czując podekscytowanie na samą myśl, że faktycznie kolejny wodny demon mógłby zechcieć ją zaatakować. Była szalona, wiedziała o tym, ale była tym również zafascynowana.
Zatrzymała się, gdy wiatr poruszył wyraźnie szuwarami, spoglądając ku nim, starając się zorientować, czy coś tam faktycznie ukrywało się przed ludzkimi spojrzeniami. Sięgnęła po różdżkę, odnosząc wrażenie, że nie była tutaj tak naprawdę sama, choć nie umiała powiedzieć, czy było to przeczucie, czy zwyczajna imaginacja. Była jednak jeszcze do nie tak dawna szukającą, więc przywykła do wypatrywania rzeczy, jakie dla innych ludzi nie miały żadnego znaczenia. Dostrzegała to, co wydawało im się niemożliwe do spostrzeżenia, więc teraz również nabierała przekonania, że poza nią, ktoś kręcił się w pobliżu szuwarów. Nie zamierzała w nie wchodzić, uznając to za coś skończenie głupiego, ale śledziła uważnie każdy ruch wysokiej trawy, spodziewając się niespodziewanego.

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Holly Wood
Holly Wood

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : piegi, kolczyki w lewym uchu
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 450
  Liczba postów : 461
https://www.czarodzieje.org/t23041-holly-eithlinn-wood
https://www.czarodzieje.org/t23051-poczta-hollywood
https://www.czarodzieje.org/t23042-holly-e-wood-kuferek#784344
https://www.czarodzieje.org/t23060-holly-e-wood-dziennik
Zniszczony pomost QzgSDG8




Gracz




Zniszczony pomost Empty


PisanieZniszczony pomost Empty Re: Zniszczony pomost  Zniszczony pomost EmptyWto 16 Lip - 22:50;

  Jeśli chciało się znaleźć Hollywood na Podlasiu, w pierwszej kolejności trzeba było kierować się właśnie nad jezioro. Była zachwycona jak dziecko, kiedy okazało się, że całkiem niedaleko stodoły, w której mieszkali, znajduje się rozległy zbiornik wodny, przy którym i w którym mogła spędzać całe długie godziny.
  — Trev, fajo, zaraz wyzwę cię na wyścig, przegrasz i będzie Ci wstyd.
  Oznajmiła mu to z takim przekonaniem, jakby informowała go o deszczu, trzymając już w ręku parasol. Spokojnie, niewątpliwie sarkastycznie. Z uśmiechem zawartym głównie w oczach, bo na twarzy jeszcze jako tako próbowała utrzymać powagę. Bezskutecznie i krótkotrwale, skoro zaraz wybuchła śmiechem.
  Nie musiała się z nim przekomarzać i siłować, ale wakacje nastrajały ją w taki właśnie sposób. Był zresztą jedną z niewielu osób, którym mogła pozwolić na podobną poufałość; gdyby na jego miejscu znajdował się jakiś inny facet, no, może z wyjątkiem Ceda, zdenerwowałaby się i przeszła do konkretów... a tym bardziej nie pomyślałaby o tym, żeby wejść z nim do wody. Trevor był bezpieczny, paradoksalnie. Była to w pewnym sensie kwestia tego, że znali się od dzieciaka, ale i tego, że kiedy jej światopogląd zrobił fikołka, on był już skupiony na kimś innym i ten ktoś pochłaniał jego świat. To pomagało, ta świadomość, że nawet nie patrzy w jej stronę. To dlatego zawsze łatwiej było jej skracać dystans właśnie w stosunku do niego.
  Zresztą jego i tak interesowało głównie żarcie.
  Chlusnęła wodą prosto w jego twarz w tym momencie, gdy odwrócił wzrok. Oczywiście, że planowała zemstę, przegrana nie leżała w jej naturze. Nie powinien był w ogóle spuszczać jej z oczu.
  — Jeśli myślisz o tym, żeby sobie nakopać, to pewnie. Nie chwaliłeś się masochizmem, człowiek zje ze sobą beczkę soli, a potem i tak wychodzą takie... — zerknęła w stronę, w którą machał — ...rzeczy — dodała pod nosem, również machając do Ceda, choć z opóźnieniem i trochę bez werwy. Miała wrażenie, jakby wszystko, co robiła w jego obecności, z jakiegoś powodu było bardzo niezręczne.
  Weselsze od podtapiania Holly i głową Ceda pod taflą wody było jej zdaniem odebranie tego, co się jej należało. Zemsty, znaczy się.
  — Trev, jak zamierzasz się schować, skoro właśnie mu pomachałeś? Krukoni... — pokręciła głową rozbawiona. Plan Trevora może i był niezły, ale nie bardzo chciała znęcać się nad Cedem. Nie chciała też, żeby tak po prostu sobie poszedł... z jakiegoś powodu. Odpłynęła kawałeczek w tył, za plecy Krukona i... cóż, wskoczyła mu na plecy, próbując wepchnąć pod powierzchnię wody.
  — Jeśli chcesz jeszcze kiedyś go zobaczyć, musisz ruszyć mu na pomoc — oznajmiła głośno Cedowi, bez względu na to, czy udawało jej się utrzymać Krukona pod wodą, czy też nie.

@Ced Savage @Trevor Collins
Powrót do góry Go down


Ced Savage
Ced Savage

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 187 cm
C. szczególne : spokój
Galeony : 263
  Liczba postów : 537
https://www.czarodzieje.org/t22745-ced-savage#767083
https://www.czarodzieje.org/t22757-szara#767227
https://www.czarodzieje.org/t22746-ced-savage#767086
https://www.czarodzieje.org/t22850-ced-savage-dziennik#768897
Zniszczony pomost QzgSDG8




Gracz




Zniszczony pomost Empty


PisanieZniszczony pomost Empty Re: Zniszczony pomost  Zniszczony pomost EmptyWto 16 Lip - 23:09;

   Obserwował ich od dłuższego czasu z drugiego brzegu jeziora. Nie sądził, żeby go widzieli, zajęci sobą. Zajęci sobą, pokręcił głową, dziwnie poruszony tą myślą, ale zapewne chodziło o to, że gdzie ich dwoje, tam zaraz szykowały się jakieś kłopoty. Wstrzymał się więc z dołączeniem, a po prostu przykucnął, w głowie stawiając zakłady, które z nich wygra tę walkę. Trwała jednak długo, za długo nawet jak dla cierpliwego Ceda, dlatego ostatecznie podźwignął się, podążając konkretną ścieżką, zbliżając się coraz bardziej w ich kierunku. Myśli raz czy dwa uciekły mu w inne rejony, ale ostatecznie machający do niego Trevor ściągnął go skutecznie na ziemię. Posłał mu łagodny uśmiech, nie dlatego, że mógł go dostrzec z tej odległości, a już z przyzwyczajenia, kiedy go widział, za chwilę zmuszając się także do uniesienia ręki w przelotnym przywitaniu. Holly wyglądała niemrawo, machając do niego – stąd założenie, że jednak przegrywała te wodne zawody.
   — Daj jej…
   Krzyknął do nich, ale nie dane mu było skończyć, bo zanim dowiedzieli się co Trevor powinien dać Holly, gryfonka zaatakowała. Przystanął przy zniszczonym pomoście. Jego zielone tęczówki oczu wydawały się mdło patrzeć jak głowa krukona zanurza się pod taflą, ale z tej odległości nie było to możliwe do zauważenia. Wyłączył się na chwilę. Wpatrzony przed siebie, na nich, zmąconą wodę, w końcu zerknął na siebie.
   — Trevor, powiedz jej, że nie zmusi mnie do rozebrania się, miała jedną okazję i zmarnowała ją na zawsze!
   Chciał przez to powiedzieć, że nie wziął ze sobą kąpielówek, a bielizna, którą miał na sobie niekoniecznie nadawała się do pływania. Równie dobrze mógłby nie mieć żadnej. Powiedzenie jednak tego samego, co rzucił do krukona, skierowane do Holly nie przeszłoby mu równie łatwo przez gardło. A miał być to przecież tylko niewinny żart. Kucnął, ponownie, czując monotonnię tego gestu, ale odnajdując w tej pozycji także spokój i komfort. Chwilę potem sprowadzając się do poziomu pomostu, podciągnął jedynie nogawki spodni i zanurzył nogi w wodzie.
   — Żyjesz? — mruknął sam do siebie, bo podekscytowana Holly zdolna byłaby kogoś utopić… przypadkiem. Jeśli się jej dobrze nie upilnuje.
   — Nie chciałbym być teraz w Twojej skórze, Holly…wood.
   Czy szykowała się zemsta? I Ced miał miejsca w pierwszym rzędzie?

@Trevor Collins
@Holly Wood
Powrót do góry Go down


Trevor Collins
Trevor Collins

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 246
  Liczba postów : 732
https://www.czarodzieje.org/t23177-trevor-collins
https://www.czarodzieje.org/t23187-poczta-t-c#787337
https://www.czarodzieje.org/t23179-trevor-collins-kuferek#787058
Zniszczony pomost QzgSDG8




Gracz




Zniszczony pomost Empty


PisanieZniszczony pomost Empty Re: Zniszczony pomost  Zniszczony pomost EmptySro 17 Lip - 6:55;

Zaskakuję utopca:
6 i na k100 7 xD
Odpowiedz parzysta+20
OPCM +10
Wynik: 37

- Ktoś tu nie umie przegrywa-ać!- zaintonował z rozbawieniem. Nie przyzna przecież, że jeśli chodzi o pływanie to Holly była w tym lepsza. Na dobrą sprawę mogłaby być najpiękniejszą syreną na świecie. Lepiej jednak aby nie wcielała się w tę rolę bo z tego co się orientował to syreny lubiły zjadać serca mężczyzn.
Setny raz w trakcie ich wieloletniej znajomości zapomniał, że ta dziewczyna siły ma więcej niż większość jej rówieśniczek. Nie docenił jej, zbyt dumny z faktu, że nie miała z nim szans. Na początku może i wygrywał lecz nie powinien spuszczać z niej oka nawet na sekundę.
-Normalnie, Holly. Wyszczerzysz się do niego, na chwilę się rozproszy a ja będę udawać, że za tobą podpływam. A potem cap…- zajęty gadaniem i omawianiem planu dał się zaskoczyć niczym pierwszoroczniak na miotle. Zaraz to pomknął pod wodę pokonany niespodziewanym ciężarem uwieszonym mu na plecach. Z racji, że nie zdążył złapać powietrza to zmuszony został napić się brudnej i słonej wody zanim zdołał na moment wyciągnąć głowę nad linię wody. Usłyszał w międzyczasie coś o ratowaniu go i rozbieraniu Ceda. To akurat wpadło mu w pamięć i zamierzał przepytać Puchona kiedy miała szansę go jeszcze rozebrać i dlaczego o tym nie wie? Czyżby ta dwójka nie śmiała mu czegoś mówić? Po tylu latach znajomości?!
Gryfonka najwyraźniej miała swój własny plan na zwabienie Ceda i chcąc nie chcąc przystał na to. Udało mu się złapać jeden duży wdech zanim Holly znów wcisnęła go pod wodę… ale tym razem pozwolił jej na to bo nie stawiał się tak jak dotychczas. Udawał, że faktycznie potrzebuje pomocy. Raz na jakiś czas wypuszczał powietrze z płuc aby na tafli wody pojawiało się mrowie bąbelków. Aktorsko szamotał się na prawo i lewo aby uzmysłowić Cedowi, że został pokonany przez półwilę. Tak naprawdę chwycił Holly w zgięciu kolan i próbował pójść na dno, aby i ona została nadprogramowo podtopiona. Skoro już miał się topić to nie przepuści okazji i ją za sobą jeszcze pociągnie. Przeszedł go zimny dreszcz, gwałtownie spiął mięśnie, co mogła bezproblemowo wyczuć, gdy coś zimnego i oślizgłego na moment chwyciło go za stopę i szarpnęło w dół. Z szoku wypuścił z siebie cały zapas powietrza i z lekką paniką próbował zrzucić z siebie Holly aby czym prędzej wyjść na brzeg. Gdy dziewczyna w końcu pojęła, że coś jest nie tak, wynurzył się i rozkaszlał niczym gruźlik. Oczy miał zaczerwienione i dłuższy czas nie mógł złapać spokojnego oddechu. Jeśli był tu Ced to gestykulacją pokazał mu aby go klępnął mocno między łopatkami bo jednak krztuszenie się nie sprzyjało mówieniu.
- Coś.. khe, tu jest. Coś mnie pod wodą złapało za nogę.- wydusił z siebie i zasłaniał usta gdy musiał jeszcze kilkukrotnie odkaszlnąć. Nie wiedział czy mu uwierzą, czy może uznają, że sobie żartuje skoro w pobliżu tafla była niezmącona.

@Holly Wood
@Ced Savage
Powrót do góry Go down


Holly Wood
Holly Wood

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : piegi, kolczyki w lewym uchu
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 450
  Liczba postów : 461
https://www.czarodzieje.org/t23041-holly-eithlinn-wood
https://www.czarodzieje.org/t23051-poczta-hollywood
https://www.czarodzieje.org/t23042-holly-e-wood-kuferek#784344
https://www.czarodzieje.org/t23060-holly-e-wood-dziennik
Zniszczony pomost QzgSDG8




Gracz




Zniszczony pomost Empty


PisanieZniszczony pomost Empty Re: Zniszczony pomost  Zniszczony pomost EmptySro 17 Lip - 11:01;

  Uśmiechanie się do Ceda ostatnio miewało różne skutki. Wszystko zależało od tego, jak prezentował się dany uśmiech, ale i tak stchórzyła. Podtopienie Trevora było więc jak ucieczka, bo łatwiej było zgnębić jednego przyjaciela, niż spróbować oczarować i skusić drugiego, tego, na którym nigdy więcej nie powinna tego próbować.
  — Trevor, przypomnij mu, że nie pytał mnie o zdanie, tylko zasłonił oczy. Ciebie też wita w stroju Adama? — wyparowała w odpowiedzi, patrząc wprost na Ceda. Przecież Collins i tak tkwił pod wodą i pewnie nawet nie słyszał, co miał przekazać.
  Swoją drogą, wczuł się w rolę, wyczarowując na jej twarzy triumfalny uśmiech. Rozbawiło ją to na tyle, że wypowiedziane przez Ceda „Hollywood” zabolało mniej niż by mogło, gdyby miała czas się nad tym zastanawiać.
Nie miała, bo Krukon wciągnął ją pod wodą, co przyjęła z piskiem zaskoczenia. I nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby nie szarpnął się pod wodą dziwacznie, jakby coś się nie spotkało. Jej pierwsza myśl to druzgotki, na pewno jakieś tutaj żyły, jak w każdym magicznym jeziorze. Szarpnęła się w wodzie i czym prędzej zeszła mu z drogi, samej też wypływając na powierzchnię. Przestraszyła się niemożebnie.
  — Trev, jasna drętwota, to nie jest śmieszne — ofuknęła go, pewna, że jednak sobie żartuje. Chciał się na niej zemścić, ale zemstą nie było samo wciągnięcie pod wodę, to by było za mało. Była przekonana, że chciał ją nastraszyć i zagrał to niewiarygodnie dobrze. Raz jeszcze chlusnęła wodą w jego twarz i dopiero wówczas zrozumiała, że coś naprawdę było nie w porządku. Bo skoro udawał, to czemu miałby się aż tak zakrztusić? Zmieszała się i zerknęła na Ceda, próbując wybadać, co on myśli na ten temat.
  — W porządku? — upewniła się w kierunku Krukona, przyglądając mu się badawczo. Atmosfera jakoś dziwnie się zmieniła, nagle nie czuła już letniej głupawki, tylko jakiś niepokój. Spojrzała na przyjaciela raz jeszcze i otworzyła szerzej oczy, widząc, że coś stało mu się w ramię — Trev...!
  „Trev, Twoja ręka”, chciała krzyknąć, ale nie zdążyła dokończyć. Pisnęła, bo coś otarło jej się o nogę; szarpnęła się w wodzie, odpływając na tyle, na ile mogła jednym ruchem i poczuła, że w coś… kopnęła.
  — Tu coś jest, Ced, tu coś jest. Wychodź na brzeg — to drugie niewątpliwie było skierowane do Trevora.

@Ced Savage
@Trevor Collins
Powrót do góry Go down


Ced Savage
Ced Savage

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 187 cm
C. szczególne : spokój
Galeony : 263
  Liczba postów : 537
https://www.czarodzieje.org/t22745-ced-savage#767083
https://www.czarodzieje.org/t22757-szara#767227
https://www.czarodzieje.org/t22746-ced-savage#767086
https://www.czarodzieje.org/t22850-ced-savage-dziennik#768897
Zniszczony pomost QzgSDG8




Gracz




Zniszczony pomost Empty


PisanieZniszczony pomost Empty Re: Zniszczony pomost  Zniszczony pomost EmptySro 17 Lip - 16:04;

   O ile w wodzie panował chaos, to atmosfera na pomoście towarzyszyła zupełnie inna. Ced nieświadomy dodatkowych atrakcji w postaci utopców, niezmiennie zajmował miejsce na deskach, a jego spokój mógłby dzielić między swoich przyjaciół, bo dla nich też by go starczyło. Pokręcił z niedowierzaniem głową, nie wierząc, jak dobrą scenę tu teraz przed nim odgrywali tylko po to, żeby zmusić go do wejścia do wody. Jemu nigdzie się nie śpieszyło. Podciągnął jedną nogę w górę, opierając na niej rękę i pokręcił głową na boki, dając znać, że nie nabierze się na te żarty.
   — Dlaczego nie dołączycie do klubu teatralnego? — spytał, zanim pomyślał, że gdyby oni do niego dołączyli, zapewne zaciągnęliby ze sobą także jego, dlatego pozwolił, żeby to pytanie rozpłynęło się w eterze. Holly i Trevor wydawali się tak zaangażowani w swój teatrzyk, że nie odpowiedzieli, dalej kontynuując farsę. Zmrużył lekko oczy, tylko po to żeby wytężyć spojrzenie, bo przez chwilę nawet dał im się na rosnący niepokój nabrać, ale zaraz przypomniał sobie, z kim tu siedzi i po prostu uniósł twarz ku górze, ciesząc się promieniami ogrzewającymi skórę, wyciszając głowę. Skupiając się na… piskach?
   Ten pisk nie brzmiał jak pisk zabawy, ten pisk brzmiał zbyt autententycznie, nawet jak na Holly. Opuścił głowę, przygotowany do cierpliwego wyjaśnienia, że to jest coraz mniej zabawne, bo jeśli coś naprawdę im się stanie, to im nie uwierzy, ale stalo się wtego coś, w co równie nie mógł uwierzyć.
   Coś wciągnęło Trevora pod wodę. I to nie była Holly, bo widział, jak patrzy na to w równym szoku, co on sam.
   — Trevor!
   O ile wcześniej jego ruchy były leniwe i harmonijne, teraz szarpnął się gwałtownie na pomoście, sięgając dłonią tylnej kieszeni spodni, w których chował różdżkę. Ledwie jednak dotknął szorstkiego trzonka, a już przypomniał sobie, że nie był to najlepszy pomysł. Gdzieś z tyłu głowy zabrzęczało mu głuche “wychodź na brzeg”, a choć nie do końca był pewien, czy to było do niego, czy do Trevora, potrafiłby zrozumieć, gdyby komentarz był rzucony w jego kierunku. Chciałby powiedzieć, że pognał do przyjaciół, jak bohater, ale przez chwilę to on wyglądał, jakby trzeba było go ratować. kiedy łupnął twardo w wodę, a pierwsze zderzenie z taflą po skoczeniu odebrało mu dech. Potem wszystko zadziało się bardzo szybko. Coś, czego nie potrafił nazwac, ale smutne, brzydkie, jak duża, humanoidalna ropucha, zagrodziła mu drogę, zadając jakieś głupie pytanie, na które odpowiedział instynktownie, nie mając pojęcia skąd zna odpowiedź:
   — Nie wiem. Koń bez butów! Zostaw mnie.
   Wierzgnął nogami w wodzie i rękoma i zamachnąwszy się nimi kilka razy, skopując (niespecjalnie) utopca, za swoimi plecami, podpłynął bliżej grupy, odnajdując jedyną biegłość w pływaniu w długości ramion i nóg, bo na pewno nie było w tym ani gracji i siły Trevora, ani naturalnego wilego uroku Holly.
   — Trevor, to nie jest śmieszne.
   Podpływając w miejscu, w którym zniknął, Ced zamachał rękoma we wszystkie strony, okręcił się doookoła, ale nie widział po chłopaku nic oprócz drobin piany, więc ostatecznie, rzucił tylko:
   — Holly, wezwij pomoc.
   Tym razem nie mając czasu się zastanawiać czy Holly, czy Hollywood.
   Zanurkował za Trevorem – głupio, żałośnie, bo przecież jeśli Trevor nie mógł sam się wynurzyć, to w jaki sposób Ced miałby mu pomóc, nie umiejąc pływać nawet w połowie tak dobrze, jak on?

Kostki – utopiec parzysta, 62 + 9 (opcm) + 20 (odpowiedź) = 91
Kostki – ratunek Trevora: 4

@Trevor Collins
@Holly Wood
Powrót do góry Go down


Trevor Collins
Trevor Collins

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 246
  Liczba postów : 732
https://www.czarodzieje.org/t23177-trevor-collins
https://www.czarodzieje.org/t23187-poczta-t-c#787337
https://www.czarodzieje.org/t23179-trevor-collins-kuferek#787058
Zniszczony pomost QzgSDG8




Gracz




Zniszczony pomost Empty


PisanieZniszczony pomost Empty Re: Zniszczony pomost  Zniszczony pomost EmptySro 17 Lip - 18:02;

"Trev, to nie jest śmieszne!"
Te słowa były ostatnimi, które usłyszał i to jeszcze w trakcie gdy coś z nieludzką siłą wciągnęło go prosto pod wodę. Chciałby powiedzieć, że się nie dał, że znikąd wyciągnął różdżkę i rzucił perfekcyjne czary ratunkowe. Oj nie, ten konkretny Collins nie należał do grona bohaterów. On przyciągał kłopoty i niejednokrotnie uzmysławiał sobie o tym jaki jest... ludzki i zwyczajny. Towarzyszyła mu jednak myśl, że dzięki tym swoim tarapatom, które nieumyślnie mu się przytrafiały, wyrabiał sobie odporność na ból. Marzyło mu się zostać aurorem, obrońcą uciśnionych a tu proszę, to on był uciśniony w łapskach czegoś, co być może było kiedyś człowiekiem a teraz jest krewniakiem inferiusa. Utopiec. Naprawdę nie mógł go zaatakować wściekły druzgotek? Musiał to być utopiec? Dlaczego nie mięciutka plumpka? Za jakie grzechy?
Został pociągnięty głęboko pod wodę z jednym zapasem płuc i potrzebą walki o przetrwanie. Lodowate ręce ściskały jego barki, zostawiając tam ślad swojego uścisku, próbowały go wepchnąć jeszcze niżej, gdzie wyzionie ducha i stanie się jednym z nich. Trevor nie był bierną ofiarą! Szamotał się, utrudniał i siłował, próbował wyłamywać trzymające go palce lecz gdy to nie przyniosło skutku, zamachnął się pod wodą i wraz z jej oporem walnął utopca prosto między oczy. Dzięki temu na moment się uwolnił i panicznie przebierał kończynami aby jak najszybciej popłynąć po tlen. Utopiec jednak szybko go dogonił i w odwecie wbił swe ostre zębiska prosto w jego bark. Ból wydusił z niego duży haust powietrza, który pojawił się przy przyjaciołach w postaci bąbelków... a zaraz potem woda w tym miejscu zabarwiła się na czerwono od jego krwi. Nie przestawał płynąć bo co miał innego zrobić? Ból nie był tak dotkliwy jak ten podczas wilkołaczej przemiany (a przynajmniej dzięki adrenalinie tego jeszcze tak nie czuł) więc nie stracił rezonu i wciąż uciekał. Gdy płuca ścisnęły się z piekącego bólu za powietrzem, gdy miał zaraz zacząć tu naprawdę tonąć, trafił krawędzią ręki o szukającego go Ceda. To dało mu motywację aby pozbyć się zbędnego bagażu, który go spowalniał i cały czas ranił. Chwycił utopca za włosy (a może wodorosty?) i z całej siły nimi szarpnął dzięki czemu Ced mógł wyciągnąć go ponad linię wody. Zrobił to w ostatniej chwili, naprawdę w ostatniej. Rozkaszlał się i łapczywie łapał oddech, a czerwona krew przemalowywała wodę w pobliżu. Ledwo widział na oczy, woda ściekała z włosów prosto na twarz, było głośno od głosów przyjaciół i od własnego serca, które pospiesznie dotleniało organizm. W końcu odzyskał wzrok i trochę głosu ale nie był pewien ile mają czasu zanim utopiec znów wróci. Oddychał w taki sposób jakby nie robił tego od lat.
- Ced. - wychrypiał i zacisnął mocno palce na jego ramieniu. Był zamazany od własnych mokrych oczu i twarzy. Nie sądził, że kiedykolwiek będzie tak cieszyć się na widok tej bladej twarzy.
- Depulso na mnie i wyciągaj Holly. - charczał niczym ten utopiec, z którym Puchon chwilę temu gawędził. Odchrząknął i popatrzył mu prosto w oczy, a z takiej odległości jeszcze nigdy nie widział zieleni jego tęczówek.
- Uda ci się. Szybko, bo on zaraz, do jasnej avady, wróci. - odwrócił się w kierunku Gryfonki i sam chciał jej pomóc lecz w ciągu kilku sekund dopadło go nagle tak silne zmęczenie, że nie był w stanie nawet ruszyć ręką. Momentalnie pobladł a jego usta zrobiły się sine. Utrzymanie otwartych oczu graniczyło z cudem a warto zauważyć, że wciąż był w wodzie i wciąż krwawił. Bolało i chyba dzięki temu nie stracił przytomności. Odepchnął się od Ceda (chyba, że on odsunął go czarem w kierunku brzegu) i położył plecami na wodzie aby nie tracić więcej sił. Pozostało mu się modlić o to aby utopiec nie wracał i aby Ced jak najszybciej uratował ich z opresji. Dlaczego tak zależało mu, aby go teraz pominąć? Czyż to nie było jasne jak dzisiejsze słońce? Holly była dziewczyną, okej, silną, charakterną, cwaną ale to wciąż dziewczyna i uważał, że jest zdecydowanie ważniejsza w kolejności ratowania. Przyzwyczajał się do tego, że co rusz coś go boli i wierzył, że wytrzyma jeszcze chwilę, tak długo póki nie straci przytomności. Nie był kruchy, potrafił wytrzymać całkiem sporo, a przynajmniej tak mówił mu Albert, jego napastnik i późniejszy wilkołaczy mentor.
- ŻYJĘ! - wycharczał, jeśli ktoś coś do niego mówił lecz nie robił już żadnych gestów. Pilnował jedynie dwóch rzeczy: aby nie stracić przytomności i utrzymywać się na wodzie. Nie mówił Cedowi, że z każdą mijającą chwilą czuje się gorzej... tego nie musi wiedzieć. Niech wierzy, że to tylko pogryziony bark.

@Holly Wood
@Ced Savage


Ostatnio zmieniony przez Trevor Collins dnia Sro 17 Lip - 21:17, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Holly Wood
Holly Wood

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : piegi, kolczyki w lewym uchu
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 450
  Liczba postów : 461
https://www.czarodzieje.org/t23041-holly-eithlinn-wood
https://www.czarodzieje.org/t23051-poczta-hollywood
https://www.czarodzieje.org/t23042-holly-e-wood-kuferek#784344
https://www.czarodzieje.org/t23060-holly-e-wood-dziennik
Zniszczony pomost QzgSDG8




Gracz




Zniszczony pomost Empty


PisanieZniszczony pomost Empty Re: Zniszczony pomost  Zniszczony pomost EmptySro 17 Lip - 20:48;

Utopiec: 2 i 48, wynik: 68

  Wolałaby móc poprzekomarzać się z nimi i ponamawiać ich na dołączenie do wspomnianego koła, co i tak zdążyła już rozważyć, ale odłożyła w czasie ze względu na owutemy. Porobić cokolwiek normalnego, zamiast pływać w krwi własnego przyjaciela. Dosłownie każde zajęcie i każdy temat byłyby od tego lepsze.
  Na raz wydarzyło się tak strasznie wiele. Coś ją dotknęło, coś sięgnęło po Trevorową rękę i coś, o zgrozo, wciągnęło go pod wodę jak w najstraszniejszych horrorach, które miała okazję czytać. Gorzej, bo to działo się naprawdę.
Zwykle mogła poszczycić się zachowaniem zimnej krwi, ale teraz kompletnie ją sparaliżowało. W gardle ugrzązł jej okrzyk, który miał być imieniem przyjaciela i była zdolna jedynie do samodzielnego utrzymania się na powierzchni. Jednocześnie głowa pracowała na najwyższych obrotach, co było dla niej tylko bardziej frustrujące. Do chuja pana, obok tonął Trevor, a ona nie potrafiła nic zrobić.
  — Nie! Nie skacz! Daj mi… — ale Ced już wskoczył, już był w wodzie i jedyne co mogła zrobić, to zasłonić się ręką przed rozbryzgiem wody — ...różdżkę — dodała ciszej, poirytowana. Bohaterzy. Jeden z drugim. Jak zwykle.
Nie kojarzyła, żeby Ced szczególnie kochał pływanie, ale z drugiej strony lepiej było, żeby dał nura, próbując jakoś pomóc Krukonowi, niż nie zrobił nic, podobnie jak i ona. A jeśli o niej mowa, to coś ponownie dotknęło ją, tym razem w udo i był to niemożliwy do zignorowania impuls do działania. Nie zamierzała dać się dotykać jakiemuś wodnemu obślizgusowi, nie mówiąc o tym, że ostatnim miejscem, w którym chciałaby zginąć, była woda. No i musiała w końcu coś zrobić.
  Dopłynęła do brzegu i jeśli kiedykolwiek myślała, że udało jej się popłynąć w dobrym tempie, to było to niczym w porównaniu z tym, co zrobiła dzisiaj. Motywacja była, jak widać, podstawą sukcesu. Chyba tylko cudem ominęła tego bełkoczącego stwora, drugi zajmował się chłopakami. Nie patrzyła w tamtą stronę, nie było na to czasu. Wyskoczyła na brzeg jak z procy, dopadła do porzuconej torby i zaczęła przeszukiwać ją w panice, klnąc pod nosem, że nabrała tyle rzeczy, które oczywiście wpadały jej w ręce zamiast różdżki. Miała wrażenie, że minęła godzina, zanim wyłuskała ją spośród nich, zwłaszcza że tak bardzo trzęsły jej się ręce.
  — KOŃ CHODZI BOSO — wydarła się pod wpływem impulsu, bo dopiero teraz zaczęły do niej docierać strzępki z tej chwili, kiedy stała i kompletnie nie umiała nic zrobić. Dotarł do niej Ced, mówiący o koniu w butach. Dotarły do niej słowa zagadki. Nie wiedziała, czy to jest właściwa odpowiedź, ale wydawała się sensowniejsza niż brak obuwia. Czy coś zmieniło to, że odpowiedziała? Chyba nie, ale na wszelki wypadek wolała to zrobić. Zresztą poczuła się jakoś pewniej, jakby całkiem wybudziła się z tego letargu. — IMMOBILUS — wydarła się w końcu, rzucając czar na tego utopca, który płynął w stronę Ceda. — Rictumsempra! Flipen…aa — więcej nie zrobiła, bo drugi jegomość szarpnął ją za kostkę, przewracając, w dodatku prosto na ostre, połamane deski pomostu, które poraniły jej plecy. Uderzyła się w głowę, a w dodatku została pociągnięta prosto do wody, której opuszczenie tak dzielnie wywalczyła.
Powrót do góry Go down


Ced Savage
Ced Savage

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 187 cm
C. szczególne : spokój
Galeony : 263
  Liczba postów : 537
https://www.czarodzieje.org/t22745-ced-savage#767083
https://www.czarodzieje.org/t22757-szara#767227
https://www.czarodzieje.org/t22746-ced-savage#767086
https://www.czarodzieje.org/t22850-ced-savage-dziennik#768897
Zniszczony pomost QzgSDG8




Gracz




Zniszczony pomost Empty


PisanieZniszczony pomost Empty Re: Zniszczony pomost  Zniszczony pomost EmptySro 17 Lip - 21:59;

   Działał na adrenalinie, nie rejestrował do końca podejmowanych decyzji, bo gdyby rozważył je ponownie, podjąłby pewnie inne działania – bardziej przemyślane, mądrzejsze, taktyczne, ale brakowało mu stalowych nerwów. Oczami wyobraźni widział już Trevora jako topielca, to podobno straszliwy widok, kiedy ciało zaczyna łapać wodę i przestaje przypominać siebie. Ten amok, szok i lęk, że i on skończy, jak jego ojciec – martwy i na świecie nie zostanie już żaden facet po jego stronie, trwał aż do momentu, w którym Ced nie skrzyżował spojrzenia z krukonem. Nie wiedział jak do tego doszło. W jednej chwili machał po omacku rękoma, zaślepiony strachem, nie widząc nawet wyraźnych kształtów w wodzie, w następnej wyciągał bezwładne – w jego odczuciu – ciało przyjaciela ponad taflę i szok jeszcze chwilę był wypisany w tych zwykle niezmąconych, spokojnych tęczówkach oczu, a za szokiem przyszła ulga, kiedy zdał sobie sprawę, że źrenice Trevora poruszają się, że wypowiada do niego słowa.
   Nie wierzył mu, kiedy Trevor mówił “uda Ci się”. Nie wierzył sobie. Ale ufał jemu i tylko dlatego, skinął nieporadnie głową, przełknąwszy brudną wodę i gorycz w ustach. Wyciągając przed siebie różdżkę wycelował nią prosto w pierś chłopaka, “uda Ci się”, “uda Ci się”, “uda Ci się”. Trevor nie mógł się mylić. BYŁ KRUKONEM. Zamknął oczy na chwilę zanim wychrypiał:
   — Depulso!
   Zaklęcie odrzuciło ciałem Trevora, poruszając nim na powierzchni wody, zbliżyło go do brzegu, Nie mogło to trwać więcej niż kilka sekund, w trakcie których Holly zniknęła. Jeszcze przed chwilą tu była. Odetchnął widząc jak odpływa od nich, jak powoli wspina się na pomost. W tej samej chwili poczuł jak utopiec wciąga go pod wodę. Był na to gotowy. Był na to gotowy od pół roku, przecież się na to przygotowywał. Patrzył na ciało przyjaciela, z nienaturalnym przyśpieszeniem dopływające do brzegu, na Holly – całą i bezpieczną na pomoście. Pomyślał, że nie byłoby nic złego, gdyby tylko jedno z nich przypłaciło to spotkanie życiem, że to całkiem zdrowy i uczciwy układ, że jeśli nie potrafi pomóc w żaden inny sposób, może chociaż pomóc w ten. Skupić uwagę utopca na sobie, poddać się mu. Tak też zrobił, godząc się na ten los.
   Poczucie ulgi i akceptacji nie trwało jednak długo. Zanim wodna toń całkiem go pochłonęła, na chwilę przed tym, jak jego głowa zniknęła pod powierzchnią wody, dostrzegł jeszcze ruch. Drugą maszkarę łapiącą gryfonkę za kostką, ciągnącą ją na siebie. Wrzasnął, a woda, wdarła się do jego płuc. Bolało, ale nie bardziej niż myśl o tym, że Trevor i Holly zostali na pomoście sami. Trevor żywy, ale zdecydowanie ranny – nie wiadomo czy zdolny do obrony. I Holly. Niewinna Holly, którą oboje z Trevorem powinni ochronic, a polegli też razem.
   Uda Ci się – odtwarzał jak mantrę słowa Trevora, które pomogły mu się otrząsnąć. Szarpnął się. Raz. Drugi. Trzeci. Szarpał się długo, zanim w końcu wyłonił się nad taflę. Pierś paliła go żywym ogniem, ale nie czuł tego.
   — Bom..barda! Bombarda!
   Nie liczyło się czy zaklęcia zadziałają. Jeśli chociaż połowa z nich będzie skuteczna, to by wystarczyło.
   — Expulso! Protego!
   Nie chronił siebie. Ciskał zaklęcia w kierunku brzegu. Jedno po drugim. Wszystkie, które przypominał sobie z historii akcji ojca. Nawet te, których jeszcze nie opanował.
   — Flipendo! Drętwota! Levicorpus! Orbis! Relashio!
   A ojciec za życia szczycił się bardzo pokaźną historią odbytych aurorskich akcji…
   Wokół latały zaklęcia, zapętlone, powtórzone, niektóre wybuchały przed nim, zamiast dotrzeć do przeciwnika, inne chybiały celu, niektóre nie doszły do skutku, ale te, które trafiały, rzucał z niepodobną do siebie furią. Paniką. Jakby mógł coś zmienić. Tym razem mógł coś zrobić, mógł kogoś uratować. Holly. Trevora. Ojca nie mógł, ale rzucał zaklęcia jak opętany, jakby te mogły uratować wszystkich, a nawet wrócić życie jemu.
   — Flippendo! Protego! Everte Statum! VOLATE ASCENDERE!
   Cały czas, drugą ręką zataczał koła na wodzie, aż wraz z którymś zaklęciem znalazł się na tyle blisko, żeby wciągnąć przyjaciela na brzeg. Spytany, jak przebiegała walka z utopcem, nie miałby najmniejszego pojęcia. Wpadł w nieład, chaos dyktował mu każdy nastepny ruch, niemoc, bezsilność, poczucie straty, tęsknoty, żałoby.
   Coś dotknęło jego stopy, a chociaż chrypiał już, nieprzyzwyczajony do tak wysokich tonów, wycelował różdżką we własną kostkę.
   — Immobilus.
   Nie był już pewien, którego utopca atakuje. Tego, który gonił jego, czy tego, który próbował wciągnąć Holly pod wodę. Widział tylko gęsto wzburzoną wodę, śledził pozycję Holly i Trevora. Zaklęcia leciały wszędzie, byle nie bezpośrednio w ich kierunku.
   Coś wydało z siebie straszliwy warkot, ale nie wiedział, czy był to utopiec, czy on sam. Był przerażony, że tego roku pogrzebie więcej niż tylko jedną bliską mu osobę.

@Holly Wood
@Trevor Collins
Powrót do góry Go down


Trevor Collins
Trevor Collins

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 246
  Liczba postów : 732
https://www.czarodzieje.org/t23177-trevor-collins
https://www.czarodzieje.org/t23187-poczta-t-c#787337
https://www.czarodzieje.org/t23179-trevor-collins-kuferek#787058
Zniszczony pomost QzgSDG8




Gracz




Zniszczony pomost Empty


PisanieZniszczony pomost Empty Re: Zniszczony pomost  Zniszczony pomost EmptySro 17 Lip - 22:47;

Sprowadził kłopoty.
Kolejny raz.
Zaczynał podejrzewać, że ugryzienie langustnika ladaco jest wciąż w nim aktywne pomimo upływu lat. To wszak niemożliwe, aby osiemnastolatek przyciągał problemy z taką częstotliwością jak w ciągu ostatnich czterech lat. To on był inicjatorem skorzystania z kąpieli. Nie sprawdził tych wód, nie zapytał nikogo o mieszkańców jeziora. Był Krukonem... więc do jasnej avady, czemu nie wykazał się mądrością i nie zadbał w pierwszej kolejności o bezpieczeństwo? Marzenie o byciu kimś równie potężnym niczym wuj Deven Savage oddaliło się od niego o eony lat świetlnych. Powinien pogodzić się z rzeczywistością i przestać mierzyć tak wysoko. Był najgorszym Krukonem na świecie.
Pojawiła się w nim silna fala poczucia winy. Nie bał się, że mógłby nie wyjść cało z tej sytuacji. Przyzwyczaił się już, że często dolega mu coś, co wymaga robienia dobrej miny do złej gry. Dzięki przyjacielowi wydostał się na powierzchnię i teraz mógł w końcu zacząć myśleć o tych, bez których byłoby mu ciężko zachować pogodę ducha i poczucie humoru. Skoro nie przydał im się w żaden dobry sposób to chociaż przypomni Cedowi, co sobie obiecali te dziesięć lat temu - Miejmy na nią oko, będziemy jej aurorami! Na szczęście nie musiał go w żaden sposób przekonywać bo ten wiedział co należy robić. Zdawał sobie sprawę z jego wewnętrznych blokad, których nie omówili tak jakby tego chciał. Żałował, że nie porozmawiał z nim o tym wcześniej bo teraz być może byłoby mu łatwiej dobrać słowa. Dał się nabrać na jego zapewnienia, że radzi sobie z żałobą a przecież wszystkie znaki na niebie i na ziemi mówiły, że tak nie jest. Dlaczego mu w to uwierzył? Teraz Ced miał na swoich barkach sporą odpowiedzialność i niestety nie potrafił mu przy tym pomóc z powodu własnej ułomności. Poczucie winy jeszcze raz chwyciło go za gardło, choć równie dobrze mógł być to kolejny atak kaszlu podrażnionej od brudnej wody tchawicy.
Spotkanie poświaty zaklęcia odpychającego z zziębniętą skórą poczuł z niezwykłą dokładnością. Siła jaka po tym eksplodowała udowodniła, że Cedowi uda się, tak jak mu przed chwilą powiedział. Przeszorował plecami po tafli wody, rozbijał przy tym tworzące się w okolicy karku fale i ostatecznie uderzył bokiem ciała o piaszczysty brzeg. Zakręciło mu się w głowie i na moment stracił rezon. Piach na którym leżał powoli, niespiesznie zabarwiał się na ciemny kolor. Z każdym impulsem bólu wypływała z niego kolejna porcja krwi. Zapewne dostał właśnie gorączki bo wydawało mu się, że Ced walczy z inferiusami. Pobłądził wzrokiem po słonecznym niebie, zastanawiając się jak ono śmie być takie piękne skoro przyjaciele są w opałach. Krzyk Holly wdarł się prosto do jego podświadomości przez co ocknął się i podniósł się na łokciu. Otworzył szerzej oczy gdy zorientował się, że jej krzyk dobiegał z wody. Ponownie w jego głowie zabrzmiała wypowiedziana w sekrecie obietnica "Miejmy na nią oko, będziemy jej aurorami! Ced miotał zaklęciami jak oszalały i z powodu tych wszystkich błysków, barw, świstów, całego tego chaosu nie potrafił stwierdzić czy Ced trafił w tę istotę, którą zamierzał, czy jednak w Holly. Miał nadzieję, że miała przy sobie różdżkę, na Merlina, była taka cwana, musiała ją mieć, prawda? Z całej siły - a nie miał jej teraz zbyt wiele - uderzył pięścią w piach w ryku bezsilności. Zamiast grzecznie leżeć i czekać na swoich wybawców zmusił się do wstania. To był bardzo zły pomysł lecz teraz miał to w nosie. Na tyle się sam w sobie zaparł, że udało mu się podnieść do pionu. Zrobił tylko cztery kroki zanim nogi się pod nim ugięły i upadł na kolano. Ten utopiec musiał być jakiś wyjątkowy bo przez ugryzienie stracił całą energię i chciał spać... zamknąć oczy, oddać się objęciom Morfeusza i uznać, że ten dzień nie miał miejsca.
Nie zauważył mknącego w jego stronę szalonego czaru, który, o losie, pomógł mu i odepchnął go bliżej miejsca, gdzie jeszcze niedawno kręciła się Holly. Wylądował na trawie obdzierając sobie przy tym kolana. Kłujące w policzek gałązki i kamienie przypominały mu, że leży w parterze a miał zrobić cokolwiek. Podniósł się znów na łokciu i z ulgą dostrzegł półwilę, która w jakiś sposób pozbyła się swojego napastnika.
- CED, STOP! MAM JĄ! - krzyknął ile sił w płucach i nie ruszał się z pozycji leżącej. Nie był w stanie usiąść, wyczerpał się dostatecznie mocno aby móc cokolwiek innego robić niż krzyczeć. Niepokoiła go ta fala czarów. Nie miał pojęcia, że zna ich aż tyle, nie ćwiczyli przynajmniej trzech z tych, które wykrzyczał.
- ONA TU JEST! WRACAJ DO NAS, SZYBKO! CED DO KURWY NĘDZY! - zdarł sobie gardło aż do krwi, rozkaszlał się ponownie. To by było na tyle jeśli chodzi o jego działania.

@Holly Wood
@Ced Savage
Powrót do góry Go down


Holly Wood
Holly Wood

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : piegi, kolczyki w lewym uchu
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 450
  Liczba postów : 461
https://www.czarodzieje.org/t23041-holly-eithlinn-wood
https://www.czarodzieje.org/t23051-poczta-hollywood
https://www.czarodzieje.org/t23042-holly-e-wood-kuferek#784344
https://www.czarodzieje.org/t23060-holly-e-wood-dziennik
Zniszczony pomost QzgSDG8




Gracz




Zniszczony pomost Empty


PisanieZniszczony pomost Empty Re: Zniszczony pomost  Zniszczony pomost EmptyCzw 18 Lip - 14:06;

  Gdyby wiedziała, co o niej mówili, co myśleli i czym się wobec niej kierowali, potrząsnęłaby każdym z osobna.
Nie była bezbronna, nie była też niewinna. Nie potrzebowała pomocy na każdym kroku, a jedynie w sytuacjach, gdy sprawy wymykały się spod kontroli. Teraz się wymknęły, teraz pomoc była mile widziana, ale nie dlatego, że była, do licha ciężkiego, kobietą i ich przyjaciółką, a istotą ludzką w bezpośrednim zagrożeniu życia.
  A może właśnie powinna o tym wiedzieć, bo gdyby wiedziała, postawiłaby cały świat na głowie, byle tylko poradzić sobie samodzielnie i przeżyć, żeby móc potem suszyć im głowy. Choćby natłuc do nich rozum, gdyby konwencjonalne metody jednak się nie sprawdzały. Gdyby miała świadomość, że kretyni próbowali się dla niej poświęcić, prowadzona nadludzką siłą wytargałaby ich z wody, trzymając za czupryny.
  Ale nie wiedziała, była więc bezwładnie ciągnięta przez szorstki piach, coraz bliższa wciągnięcia pod wodę. Dość mocno uderzyła się w głowę i na moment trochę ją zamroczyło, nie była więc w stanie zaprzeć się czy to o piach, czy o korzeń, czy choćby deskę zawalonego pomostu. Wszystko co dookoła też ledwo do niej docierało, nie była pewna, co działo się naprawdę, a co tylko w jej głowie. Ilekroć uchylała ociężałe powieki, świat wirował.
  I wtedy coś się zmieniło. To immobilus Ceda trafił w ciągnącego go utopca chyba w ostatnim możliwym momencie. Paskud nienaturalnie spowolnił swoje ruchy do tego stopnia, że nawet otumaniona Holly była w stanie zareagować.
  — Acusdolor — zabrzmiało to słabo, ale wystarczyło. Trafiła utopca prosto w oko, a ten, niesiony bólem, puścił ją i zniknął w wodnej otchłani.
Miała ochotę położyć się, zamknąć oczy i uspokoić oddech, ale nie mogła ryzykować, że coś ją tu zaskoczy. Niechętnie przekręciła się więc na brzuch i wyczołgała z wody, po drodze jako-tako podnosząc się na kolana. Drogę do leżącego nieopodal Trevora pokonała więc na czworaka.
  — CED — zawołała na tyle głośno, na ile dała radę, panicznie, trochę płaczliwie.   Miała ochotę pobiec do nich obu na jednocześnie, a musiała wybierać. Jak mogłaby wybrać? Padło na Krukona, bo leżał bliżej i był w znacznie gorszym stanie. Wyciągnęła jednak różdżkę w stronę Puchon i rzuciła niewerbalne depulso, tak na wszelki wypadek przyciągając go niemalże na sam brzeg. Dopiero wtedy w pełni dopadła do Trevora, bo i dopiero wtedy mogła poświęcić mu pełnię uwagi bez strachu, że Cedowi stanie się coś niedobrego. Przytuliła się do niego, bo choć z pewnością nie miało mu to teraz pomóc, nie wyobrażała sobie tego nie zrobić. Kiedy wola walki i adrenalina w niej opadły, na wierzch wyszły inne emocje. Z trudem hamowała łzy, które cisnęły jej się do oczu i nawet pociągnęła cicho nosem.
  — Przepraszam, Trevor, tak bardzo Cię przepraszam… — za to, że wzięła udział w tej głupiej przygodzie, że podtopiła go bez ostrzeżenia, że była dla niego taka zgryźliwa. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby coś mu się stało, a ona pożegnała go w taki sposób…
Podniosła się szybko, właściwie tuż po wypowiedzeniu tych słów i wzięła się do działania. Usiadła, choć zakręciło jej się w głowie i zaczęła wyczarowywać bandaż. Co więcej miała zrobić? Nie była w stanie zaleczyć poważnych ran, więc ich zabezpieczenie zdawało jej się mądrzejsze, niż próby używania zbyt słabych jak na tę sytuację czarów.
  — Ty siniejesz… — zauważyła z przerażeniem i przeniosła się za jego głowę — podnieś się troszkę — poprosiła go i sama również mu w tym pomogła, wsuwając pod niego własne pozdzierane kolana. Musiała mieć dostęp do ręki, żeby mocno owinąć ją bandażem i zatamować krwawienie. — Ced, musimy… — pociągnęła nosem. Nie patrzyła na żadnego z nich, jedynie bandażowała jak szalona. — musimy zabrać go do uzdrowicielki. Ja nie mogę, będzie jak ostatnio — tylko działanie trzymało ją we względnej kupie. Powtarzalna czynność dawała namiastkę spokoju i poczucie sprawczości, której potrzebowała jak powietrza. Gorzej, kiedy rana została opatrzona. Wtedy nic już nie powstrzymywało jej przed rozklejeniem się. Zatrząsła się więc i zagryzła wargę, nerwowo odgarniając z trevorowej twarzy mokre kosmyki włosów.

@Ced Savage
@Trevor Collins
Powrót do góry Go down


Ced Savage
Ced Savage

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 187 cm
C. szczególne : spokój
Galeony : 263
  Liczba postów : 537
https://www.czarodzieje.org/t22745-ced-savage#767083
https://www.czarodzieje.org/t22757-szara#767227
https://www.czarodzieje.org/t22746-ced-savage#767086
https://www.czarodzieje.org/t22850-ced-savage-dziennik#768897
Zniszczony pomost QzgSDG8




Gracz




Zniszczony pomost Empty


PisanieZniszczony pomost Empty Re: Zniszczony pomost  Zniszczony pomost EmptyCzw 18 Lip - 15:01;

   To jeszcze nie był koniec. Jeden utopiec zginął w otchłani wody, ale Ced jeszcze przez chwilę rzucał się w wodzie, bo gdzieś musiał być jeszcze drugi. Szukał go spojrzeniem, z wycelowaną przed siebie różdżką. Jeszcze był drugi, jeszcze im zagrażał. Nie słyszał wielokrotnego nawoływania swojego imienia, dopiero któryś kolejny raz, oprzytomnił go na tyle, żeby zdał sobie sprawę, że “Ced” to on. Że są już bezpieczni.
   Oboje są już na brzegu, a ślad po utopcach zniknął. Był roztrzęsiony, nawet wtedy, kiedy stanął obok nich, jego tęczówki tępo przesuwały się od Holly do Trevora. Dalej oczami wyobraźni widział, jak utopiec ciągnie ją po piasku, a na jej policzkach i plecach widział wyraźne zadrapania od szorstkich desek i piachu. Ale ten widok nie był nawet w połowie tak niepokojący jak widok Trevora, pół-żywego na ziemi, siniejącego w zbyt gwałtownym tempie, żeby uznać je za naturalne.
   A on po prostu stał. Nie mógł zapanować nad drżeniem palców, dalej zaciskał je na różdżce, drżące ze stresu i z bólu, nieprzyjemnego, magicznego mrowienia, w bezwarunkowym odruchu, bo część zaklęć, nad którymi nie miał kontroli, odbiła się przeciw niemu. Sam to sobie zrobił. Stał na brzegu, wpatrzony w jego przyjaciół i nie mógł nie zauważyć, że tylko on wyszedł z tego cało, z zaledwie kilkoma zadrapaniami i nieco zbolałymi od magii opuszkami palców. Nie potrafił się ruszyć. Widok dotkliwie poranionej Holly i Trevora, który nie wyglądał, jakby miał wyjść z tego cało, go sparaliżował. W oslupieniu obserwował zmagania gryfonki z bandażami.
   Dopiero jej głos go oprzytomnił.
   — Musimy…. – powtórzył za nią bezwiednie, patrząc, jak opatruje chłopaka, kiedy sama była ranna. A on sam stał obok i nie robił nic żeby jej pomóc. Czuł się biernym obserwatorem tej sytuacji. W końcu przełknął ślinę, przypominając sobie jak się oddycha, próbując desperacko utrzymać się poczucia obecności w tej chwili. Powrót nie był prosty. Oczy szkliły mu się i szczypały od brudnej wody, płuca paliły zachłyśniętą wodą, ale nawet ból nie mógł go ściągnąć z powrotem.
   Ale coś innego tak. Spojrzał na wszystkie zadrapania Holly, usłyszał ją – w końcu naprawdę uslyszał co mówi, a potem skrzyżował wzrok z Trevorem. Trevorem, który był prawie pewien, że zaraz powie im, że wszystko jest w porządku. Ale nic nie było w porządku. Przed chwilą Cedowi zwalił się świat na głowę. Znów. Przez chwilę myślał, że naprawdę ich traci. Patrząc na Trevora nie miał tej samej pewności, co on, że to się jeszcze nie stanie.
   — Najpierw musisz doprowadzić się do porządku — zaprzeczył słowom Holly, w końcu kucając przy nich, przy Trevorze – jesteś ranna – zauważył. Jego głos był obcy, nieobecny w tej chwili, bardzo oddalony od nich w tym momencie, tak jak nieobecne były też jego oczy, zielone tęczówki oczu, teraz tak bardzo pochmurne i puste, spoglądające na całego posiniałego krukona. Nie musiał nawet nic mówić, a Ced i tak wiedział, co będzie chciał powiedzieć. Nie godził się na to.
   — Nigdzie nie idziesz — zaprzeczył, zanim ten jeszcze wyraził chęć podźwignięcia się na nogi. Widział to w jego oczach. Widział to przez doświadczenie ilekroć odkąd skończył czternaście lat, wmawiał im, że wszystko jest w porządku, chociaż Ced wiedział, że nic nie jest ok. Nie interesował się opieką nad magicznymi zwierzętami, ale o linkantropii wiedział wszystko. Przeczytał każdą możliwą książkę i wszystkie z nich, co do jednego były bardzo zgodne. Przemiana bolała. Przemiana nie była w porządku, niezależnie od tego, jak bardzo Trevor próbował im wmówić, że to dzień jak każdy inny. Nie mogliby mu uwierzyć. Oboje widzieli, jak jeszcze kilka dni, czasem tygodni dochodzi do siebie. Tak samo chciał zrobić teraz.
   — To nie jest dyskusja, Trevor. Nie widzisz jak wyglądasz. Spójrz na Holly. Widzisz jak ją załatwił? Nie wyglądasz nawet w jednej czwartej tak dobrze jak ona. Pozwoliłbyś jej teraz iść o własnych siłach?
   To było pytanie retoryczne. Nikt by nie pozwolił, widząc, jak wyglądała. To mówiąc skierował spojrzenie na Holly.
   — Słyszysz mnie? Nigdzie sama nie idziesz. Razem przetransportujemy Treva, a ty oprzesz się na mnie i choćbyś poczuła najmniejszy opór, to mi o nim powiesz, a wtedy zawlokę Cię na plecach, choćby siłą. Nie jestem seksistą — dodał od razu, bo dokładnie wiedział co myślała na temat rycerskości — tylko przyjacielem. A wy jesteście odważnymi idiotami.
   Im dłużej mówił, tym bardziej wyraźne zdawało się to, że w chłodnym spokoju jego głosu nie było spokoju wcale. Cały drżał, kiedy pierwsze emocje minęły, z kucek opadł na kolana, jakby coś odebrało mu siły. Nie był stanowczy, dlatego, że chciał. Był stanowczy, bo był przerażony. Chrypiał i patrzył na nich z apatią, z jaką jeszcze nie patrzył na nich od pół roku.
   — Nawet nie myśl o tym, że pójdziesz sam. Rzucę na Ciebie dręwotę, jeśli będę musiał — zaznaczył przy Trevorze, bo znali się zbyt długo, żeby nie wiedział, co on teraz myśli — wiem, że to daje Ci komfort, ale mam gdzieś Twój komfort. Nie będziesz teraz zgrywał bohatera. Wiesz, jak kończą bohaterowie? Martwi.
   Jak jego ojciec. I było w tym dużo goryczy i żalu. Bo chociaż tęsknił za ojcem, każdego dnia zmagał się z nienawiścią do niego, bo wiedział, że Deven Savage nie musiał umierać tak młodo. Świadomość tego, że znów czuł się, jakby ktoś decydował się sam z własnej głupoty, na swoją śmierć, sprawiał, że twarz Ceda wydawała się teraz bardzo napięta, a jego ruchy bardzo nienaturalne, kiedy zacisnął palce na różdżce, w końcu powstrzymująć ich drżenie.

@Holly Wood
@Trevor Collins
Powrót do góry Go down


Trevor Collins
Trevor Collins

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 246
  Liczba postów : 732
https://www.czarodzieje.org/t23177-trevor-collins
https://www.czarodzieje.org/t23187-poczta-t-c#787337
https://www.czarodzieje.org/t23179-trevor-collins-kuferek#787058
Zniszczony pomost QzgSDG8




Gracz




Zniszczony pomost Empty


PisanieZniszczony pomost Empty Re: Zniszczony pomost  Zniszczony pomost EmptyCzw 18 Lip - 18:05;

Widząc, że utopce odpuszczają mógł... rozkaszleć się na dobre, bez przerw na krzyk i nawoływania. Metaliczny posmak na tylnej części języka sugerował, że chrypki nie pozbędzie się przez dobry tydzień. Dopiero gdy Holly go objęła swoim ciepłem to przestał tak trząść się od kaszlu i nieco uspokoił oddech. Oparł policzek o kawałek jej ramienia, pozwalając im aby tu, w tym drobnym miejscu między jej włosami a własną twarzą móc zacisnąć powieki z tłumionego wewnątrz bólu. Trwało to zdecydowanie zbyt krótko. Gdy odsunęła się to poczuł na twarzy powiew pustki, jakby zabrała z niego jakąś drobną część jestestwa. Przetarł knykciami oczy, pozbywając się spod powiek drobinek piachu.
- Nie zawiniłaś, Hollyś. - powiedział to cicho i niewyraźnie, a każdy wypowiadany ton osiadał bólem na tylnej ścianie gardła. Wyglądała tak bardzo... rozpaczliwie, potrzebująco. Mokra od wody, łez, z poklejonym na twarzy piachem, sinymi ustami, a nawet śladami krwi, które uniemożliwiały mu z obecnej perspektywy zlokalizować jej rany. Wpatrywał się w nią tymi ciemnymi oczami z wyrazem bezsilności. Nie jego rolą jest bycie bohaterem.
- Kapkę zimno jest, to i sinieję. - mruknął, nie zauważając zmiany koloru swojej skóry. Podniósł się z półprzymkniętymi oczami i ochoczo oparł kark i głowę o jej kolana. W żaden sposób nie utrudniał jej opatrywania, nie negował jej umiejętności ale też nie wiedział czy ma w tym pomagać. Ręka bolała na tyle intensywnie, iż odruchowo trzymał ją niemal spetryfikowaną - wilkołacze nawyki. Im więcej się ruszasz w trakcie bólu tym go wydłużasz i potęgujesz.
Przeniósł spojrzenie na Ceda i zachłysnął się powietrzem na widok jego miny. Nie widział w nim teraz starego dobrego Puchona a... surowe oblicze Devana, który łajał ich, gdy coś spsocili. Przeskoczył wzrokiem na trzymany przezeń wawrzyn. Palce miał tak pobielałe, że z krańca różdżki wyskakiwały skrzące iskry i gasły z cichym sykiem gdy opadły w piachu u jego stóp. Doskonale go rozumiał.
- Ludziska, ja nie umieram, nie będzie stypy choćbyście mieli już na to przygotowane wdzianko. - prychnął, krzywiąc się z bólu gardła i ostatecznie opatrzonego ramienia. Podniósł się na zdrowym łokciu i przymusił się aby usiąść. Kosztowało go tyle sił, że przez moment miał mroczki przed oczami. Taktownie udawał, że to nic wielkiego choć przecież musieli domyślać się, że odruchowo zgrywał się, że wszystko jest w porządku. Widział ich miny, wiedział co o tym sądzą ale nie chciał leżeć niczym kupa gnolla i znosić ich przerażenie. Dopiero usiadłszy dostrzegł kolor swojej skóry. Znieruchomiał na ten widok wszak wyglądał jakby spędził w brudnej zielonej wodzie co najmniej dobę. Co gorsza, nagle zapragnął tam wrócić. Drobinki piasku wydawały się teraz wgryzać w odsłonięte ciało, drażniły, przeszkadzały i z coraz większym przejęciem zdawał sobie sprawę, że ulgę przyniesie mu tylko i wyłącznie woda. Z krzywą miną podwinął nogę w kolanie ale zastygł w połowie ruchu słysząc ostry ton Ceda. Wywrócił oczyma ale nie sprzeczał się. Powinien powiedzieć mu, że chciał wstać po to, aby wrócić do wody? Popatrzył w toń jeziora z dziwnym wyrazem twarzy. Na granicy wzroku widział kawałek wyglądającego w ich stronę utopca. Patrzył na Trevora z wyczekiwaniem wymalowanym na trupiobladej paszczy. Z racji, że to Ced wpatrywał się weń tak intensywnie to mógł wyczuć, że jego sponiewierany kumpel celowo zataja coś istotnego... być może po to, aby nie wpędzić Holly w atak paniki.
- To zaprowadź ją do uzdrowicielki. Daleko ci przecież nie odpełznę. - warknął... zaskoczony tonem swojego głosu. Niepotrzebnie się zirytował na ten rozkazujący ton przyjaciela. No tak, pełnia już za rogiem, krew powoli zaczynała się w nim gotować, a do tego jezioro wydawało się go wabić swoim szumem. Z całych sił odrywał spojrzenie od niepokojąco cichej tafli. Wiedział, że ten utopiec tam jest i czeka. Pod skórą poczuł narastające zniecierpliwienie wywołane stresem i strachem.
- Kurwa, Ced, weź się w garść, co? - wychrypiał ostrym tonem i wbił weń intensywne spojrzenie. - Bohaterowie to legendy i przestań ich wszystkich uśmiercać bo ci to pasuje do wyobrażeń. Lepiej zaprowadź Holly gdzie trzeba i sprowadź tych polskich chłopaków aby mnie przenieśli w cywilizowany sposób. - ale oddać trzeba było Cedowi jedno - wybił mu z głowy wszelkie próby podniesienia się. Fakt, przez parę chwil widać było po nim butność i potrzebę uniesienia się dumą jednak posłuchał logicznych argumentów i zaniechał stawiania się. Wprowadził swoje własne poprawki do przedstawionego planu, choć domyślał się, że Holly dorzuci swoje trzy sykle.

@Holly Wood
@Ced Savage
Powrót do góry Go down


Holly Wood
Holly Wood

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : piegi, kolczyki w lewym uchu
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 450
  Liczba postów : 461
https://www.czarodzieje.org/t23041-holly-eithlinn-wood
https://www.czarodzieje.org/t23051-poczta-hollywood
https://www.czarodzieje.org/t23042-holly-e-wood-kuferek#784344
https://www.czarodzieje.org/t23060-holly-e-wood-dziennik
Zniszczony pomost QzgSDG8




Gracz




Zniszczony pomost Empty


PisanieZniszczony pomost Empty Re: Zniszczony pomost  Zniszczony pomost EmptyCzw 18 Lip - 23:07;

  Jesteś ranna.
  Rzeczywiście była. Gdyby jej o tym nie powiedział, zupełnie by o tym nie pamiętała. Jeszcze w wodzie czuła się wymięta przez życie, mocno poharatana i niezdolna do normalnego funkcjonowania, ale klęcząc przy Trevorze, przestała odczuwać jakiekolwiek skutki spotkania z utopcem. Miała przed oczami cel – utrzymanie Trevora przy życiu – i dążyła do niej z wytrwałością, która pomagała jej zapomnieć o własnym nie najlepszym stanie.
  Zignorowała go, nie przerywając opatrywania przyjaciela nawet na chwilę, pokiwała za to głową, gdy Ced oznajmił, że Trevor ma siedzieć spokojnie. Oczywiście, że tak, była gotowa osobiście go przytrzymać, skoro miała go najbliżej siebie.
  Oczywiście, że go słyszała. Milczała, ale za to podniosła na niego wzrok po raz pierwszy, odkąd wyszedł z wody. Przerażone, zapłakane oczy. Jak mogłaby go nie słyszeć? Był taki stanowczy taki chłodny i rzeczowy, tak bezpośredni i władczy, tak pewny swojego, jakim nie widziała go nigdy wcześniej. Przez chwilę wpatrywała się w jego twarz, obcą i znajomą jednocześnie, i bezgłośnie poruszyła ustami. Nie chciała z nim dyskutować, nie miała do tego powodu, zgadzała się z tym, co mówił. Nie chciała z jeszcze jednego powodu – bo było w tym coś więcej. W całej tej sytuacji, w każdym jego słowie, w każdym rzuconym dziś zaklęciu było coś więcej niż walka o życie. Nie wiedziała tylko, co dokładnie.
  — Trev... — próbowała jakoś zainterweniować, nim na domiar złego skoczą sobie do gardeł lub powiedzą sobie coś, przez co jeszcze długo nie będą w stanie spojrzeć sobie w oczy. Widziała, że Krukon się zdenerwował, widziała gromy, które ciskał spojrzeniem w stronę Ceda i rozumiała, że nie jest dobrze. Na tym nie poprzestała. Korzystając z tego, że Ced był w końcu blisko, wyciągnęła w jego stronę dłoń i złapała go za rękę.
  — Dajcie spokój.
  Głos miała słaby, zmęczony, zrezygnowany. Nie miała siły słuchać teraz ich przepychanek.
Pogładziła jej wierzch i splotła ze sobą ich palce, chcąc uspokoić go tak, jak on zrobił to wtedy w parku. Nie miała kojącej cedowej aury, nie umiała sprawić, że człowiek przestawał być nerwowy, ale za to pochwyciła jego wzrok i przytrzymała go na moment, delikatnie kręcąc głową. Niemo błagała, by tego nie ciągnął, by zignorował ostre słowa Krukona. Bez słów tłumaczyła, że to nie moment na gniew. Milcząc, prosiła, by pozwolił jej to załatwić.
  — Trevor, wyglądasz jak... — urwała; w czym miało pomóc, że powie mu, że wygląda jak gówno? W tej sytuacji pewnie tylko by się zjeżył, a ona miałaby wyrzuty sumienia, że znów nie powstrzymała się przed złośliwością, choć sytuacja była poważna. Rzuciła na Ceda jeszcze jedno krótkie spojrzenie, jakby informując o własnej niepewności i puściła jego dłoń. Westchnęła i otarła z twarzy piach, żeby prezentować się choć trochę lepiej.
  — Trevor — jego imię jeszcze nigdy nie zabrzmiało w jej ustach tak miękko, tak kusząco. Zmieniło się w nim – tym imieniu – absolutnie wszystko; począwszy od tego, jak długo przeciągała głoski, kończąc na głębokim, wibrującym tonie. Wysunęła się spod jego pleców i usiadła obok, tak, by mógł ją widzieć — Spójrz na mnie — poprosiła tym tonem, którego nie dało się tak po prostu zignorować. Wyciągnęła ku niemu dłoń, przesunęła palcem po linii żuchwy i w końcu zatrzymała go na brodzie, którą skierowała w swoją stronę, jeśli sam nie zdecydował się tego zrobić. Uśmiechnęła się, choć nie miała ochoty tego robić. Choć brzydziła się tym fałszywym uśmiechem. Uśmiechnęła się wbrew sobie, a jednak bez mała najpiękniej na świecie, tak, jak mogła to uczynić tylko czysta magia. Pozwoliła jej w sobie popłynąć, uwalniając ją na powierzchnię.
  — Chciałabym... — zaczęła ciut figlarnie, wpatrując się w niego głęboko. Oparłszy dłoń na jego piersi, nachyliła się nad nim z kiepsko skrywanym grymasem bólu, znajdując się teraz bliżej jego ucha. — Chciałabym, żebyś coś dla mnie zrobił. Co ty na to? Będziesz dobrym chłopcem i dasz unieść się zaklęciem, prawda? — zniżyła głos bez mała do szeptu, tak jakby była to wiadomość przeznaczona wyłącznie dla jego uszu. — Proszę — dodała tak słodko, tak błagalnie, jak tylko potrafiła.
  Korzystając z tego, że i tak nie widział jej twarzy, pozwoliła sobie na łzy. Brzydziła się sobą i tym, co mu zrobiła, zbierało się jej na mdłości, gdy słyszała własny głos i widziała jego mętniejący wzrok. Miała chęć potrząsnąć nim, wyrwać go z transu i błagać o przebaczenie, ale wtedy wszystko, co zrobiła, byłoby tylko bezsensowną krzywdą. Kiedy powiedziało się lumos, trzeba było powiedzieć i nox. Wolała, by nigdy więcej się do niej nie odezwał, ale przynajmniej żył. Wolała mieć na sumieniu jego godność, niż istnienie.
  Powoli podniosła się, jednak bez przerwy gładząc jego tors, by przypadkiem nie przerwać uroku. Przeniosła wzrok na Ceda, bezgłośnie wypowiadając „przepraszam”, choć to nie jego powinna teraz przepraszać. Spojrzała znacząco na wawrzynową różdżkę, którą trzymał w dłoniach, sugerując, że to ten moment, w którym warto zrobić z niej użytek.
  Zanim wszystko pójdzie na marne.

@Ced Savage
@Trevor Collins
Powrót do góry Go down


Ced Savage
Ced Savage

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 187 cm
C. szczególne : spokój
Galeony : 263
  Liczba postów : 537
https://www.czarodzieje.org/t22745-ced-savage#767083
https://www.czarodzieje.org/t22757-szara#767227
https://www.czarodzieje.org/t22746-ced-savage#767086
https://www.czarodzieje.org/t22850-ced-savage-dziennik#768897
Zniszczony pomost QzgSDG8




Gracz




Zniszczony pomost Empty


PisanieZniszczony pomost Empty Re: Zniszczony pomost  Zniszczony pomost EmptyCzw 18 Lip - 23:36;

   Nie chciał odpuszczać. Najtrudniejsze walki to te, w których trzeba było się poddać, i to była właśnie jedna z nich. Wpatrywał się w Trevora chłodno i bez wyrazu. Nie mogli się tu zgodzić ze sobą. Patrząc na niego, niezmiennie miał wrażenie, że w każdym momencie Trevor mógł stracić przytomność, albo mogło stać się coś jeszcze gorszego. Coś czego nie odegnałoby się żartem i głupią butą czy dumą. Na co komu duma, jak będzie martwy?
   Nie zgadzał się z nim. Nie chciał i nie zamierzał zostawiać go tutaj na brzegu samego. Co gorsza, nie zgadzał się także z Holly. Napiął mięśnie, kiedy dotknęła jego ręki i zjeżył się nerwowo. Pomiędzy wrażeniem, jakby grunt uciekał mu spod stóp i tracił poczucie rzeczywistości, czuł niewyobrażalną gorycz, złość. Biernie zniósł dotyk, za którym nie podążył, któremu nie zaufał, bo w tym momencie nie ufał już nikomu.
   Weź się w garść.
   Przestań wszystkich uśmiercać, bo pasuje Ci to do wyobrażeń.
   Dajcie spokój.
   To były głupie słowa do powiedzenia teraz w tym momencie. Wyłączyły go, absolutnie. Jego zrozumienie, empatię, obecność w chwili. Nawet uśmiech na jego ustach, zwykle łagodny, teraz był posępny i przygnębiający, kiedy zepchnął całe swoje jestestwo wgłąb siebie, tylko po to żeby nie powiedzieć czegoś, co mogło rzutować na wieloletnią przyjaźń z obojgiem z nich. Otworzył już nawet usta, miał coś na końcu języka, ale ostatecznie zagłuszył w sobie wszystko. Gniew. Lęk. Sympatię. Lęk. Bezsilność. Empatię. Czucie.
   — Trup — podpowiedział tylko, jak Hoilly powinna skończyć swoją wypowiedź, ale było to ostatnie słowo jakie można było od niego usłyszeć. Wycofał się. Wgłąb siebie. Od nich. Od wyciągniętej do niego ręki, od znalezienia rozwiązania sytuacji. Wycofał się na krawędź pomostu, całkowicie obojętny na to, że jeszcze przed chwilą tak desperacko od niej uciekali. Zapominając o utopcach, przebiegu tej rozmowy.
   Tylko o jednym nie mógł zapomnieć, o dogorywającym Trevorze, bo jakby widział siebie, tak jak teraz on I Holly go widzieli, zrozumiałby ich obawy. Zawziętość. I własną głupotę. Był już naprawdę bliski, żeby wyciągnąć rękę z różdżką i rzucić drętwotę. Był już w połowie ruchu, kiedy rozpoznał ten charakterystyczny ton Holly.
   Nieeee – jego podświadomość chciała ją zatrzymać. Wiedział, że będzie tego żałowała, wiedział, że będzie sam żałował, że jej nie powstrzymał, ale jedno spojrzenie na Trevora sprawiło, że milczał. Ale żal przyszedł znacznie szybciej niż się tego spodziewał. Wraz z pojedyńczą łzą Holly, bo wtedy zrozumiał co zrobiła. CO ONI ZROBILI, ale za co ona wzięła największą odpowiedzialność. Wiedział bardzo dobrze, że Trevor będzie wściekły.
   Ale wolał wściekłego przyjaciela niż martwego.
   W ciszy uniósł różdżkę, szeptając:
   — Mobilicorpus.
   Bo i tak nie było już odwrotu. Teraz szli wszyscy w jednym kierunku.
   Ku zgubie – jakby chciał być bardzo dramatyczny, ale tak naprawdę do szeptuchy, zanim jakieś sebki z Podlasia wytropią ich po samym środku cuchnącej rybą wody. Powietrze nie pachniało już tak pięknie, a tafla wody nie lśniła równie kusząco co wcześniej.
Powrót do góry Go down


Trevor Collins
Trevor Collins

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : czuć od niego zapach akonitu i mięty;
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 246
  Liczba postów : 732
https://www.czarodzieje.org/t23177-trevor-collins
https://www.czarodzieje.org/t23187-poczta-t-c#787337
https://www.czarodzieje.org/t23179-trevor-collins-kuferek#787058
Zniszczony pomost QzgSDG8




Gracz




Zniszczony pomost Empty


PisanieZniszczony pomost Empty Re: Zniszczony pomost  Zniszczony pomost EmptyPią 19 Lip - 12:03;

Cisza jaka nastała po słowach uzmysłowiły, mu że zachował się niczym wredny dupek skoro naskakiwał na osobę, która wyciągnęła go z wody i uratowała mu życie. Nie był w stanie teraz przeanalizować faktu jakim jest durniem bo nerwy wytrącały go z równowagi. Być może na co dzień zdenerwowanie się przychodziło mu z trudem lecz trzeba przyznać, że dzisiejsze wydarzenia mogłyby niejedną osobę solidnie rozstroić. Był zwykłym człowiekiem więc gdy coś było dlań trudne to nie przebierał w słowach - dlatego nie będzie ani dyplomatą ani bohaterem. Nie lubił gryźć się w język więc to, co powiedział nie zostanie nigdy odwołane. Być może wrócą do tej rozmowy gdy nie będą już tacy bladzi (lub sinozieloni) i zestresowani.
Odwrócił wzrok na przesiąkający krwią bandaż w chwili gdy Holly próbowała uspokoić Ceda. Nie musiał przyglądać się jego twarzy aby wiedzieć, że ten poszedł zamknąć się w sobie na cztery spusty aby pokazać, że słowa go nie zabolały. Nie rozumiał dlaczego uznali poprawki planu za błędne. Zostawienie go tutaj na te kilka minut nie sprawi, że wykituje. Być może nie zdawał sobie sprawy jak naprawdę kiepsko wyglądał i unosił się męską dumą aby choć trochę udowodnić im, że nie jest tylko ofiarą.
Usłyszał oddalające się kroki Ceda, co skomentował wymownym prychnięciem. Zamiast walczyć o swoje zdanie wycofał się i zostawił wszystko w rękach Holly. Nie pierwszy raz musiała mieć decydujący głos jeśli ci dwaj postanowili zinterpretować plan/pomysł/zdarzenie na dwa skrajne sposoby gdzie kompromis stanowił problem. Drgnął, gdy Holly odezwała się innym głosem. Podniósł głowę gdy zabierała mu oparcie lecz nie opadł miękko na trawę a butnie oparł się o zdrowy łokieć. Zanim o to poprosiła, podniósł na nią wzrok przyciągany niewypowiedzianą słodką obietnicą. Coś się w nim zmieniło gdy zobaczył jej wyraz twarzy. Zastygł w bezruchu, poddany całkowicie jej wilowej inwencji. Źrenice Trevora rozszerzyły się gdy nagle spłynęła na niego fala silnych pragnień aby być bliżej niej. Uśmiechała się a on miękł po tym pięknym układem ust. Miały taki wyrazisty kształt; nigdy nie sądził, że mogą być tak soczyście napełnione pokusą. Czuł na sobie jej intensywne spojrzenie, które wołało go całego, namawiając aby się jej oddał. Przestał myśleć o świecie bo liczyła się tylko Holly. Wciągnął powietrze do płuc gdy pochylała się ku niemu, obdarzając go swoim ciepłem i zapachem. Bezwiednie podniósł dłoń do jej policzka, pogładził je tak czule, jak nigdy nie mogła tego widzieć ani poczuć w jego wykonaniu. Nie uśmiechał się ale wpatrywał w nią jakby nie istniało na świecie nic bardziej ważnego niż ona, jej wola, jej pragnienie, które Trevor musi spełnić. Gotów był zrobić dla niej wszystko, byleby ten uśmiech wciąż trwał i wciąż był przeznaczony tylko dla niego.
- Co tylko zechcesz.- nie słyszał swoich słów. Nawet nie pamiętał dlaczego ma poddać się tym zaklęciom, na których jej tak zależało. Popatrzył nań mętnym, zamazanym spojrzeniem w którym było widać oddanie i uwielbienie. Miała w oczach i głosie łzy, jakby tylko poddanie się jej woli mogło polepszyć jej samopoczucie. Kimże był aby jej nie pomóc? Pochylała się i wyszeptywała swe pragnienia, wpędzając jego umęczone ciało w dreszcze ekscytacji. Przytulił ją ku sobie i sennie gładził jej kark.
- Wstrzymam choćby swoje serce jeśli tylko tego chcesz. Nie smuć się. Zrobię co pragniesz, tylko zostań tu ze mną.- mówił cicho i z chrypką jednak dało się zauważyć w jego głosie dziwny ton nieustępliwości i determinacji. Nic innego się już nie liczyło.
- Przyjmę każde zaklęcie, nawet najgorsze. Dobrze? Już dobrze?- dopytywał i poczuł się strasznie źle gdy odsunęła się i odwróciła wzrok w kierunku Ceda. Miał ochotę krzyknąć aby znów na niego patrzyła bo to on spełnia jej wolę, nie ten drętwiak. Podniosła się a on chwycił jej dłoń, aby mieć te przekonanie, że jest dla niej ważny. Nie patrzył na Ceda, nie reagował też w żaden sposób gdy zaklęcie poderwało go kilka metrów nad ziemię. Patrzył na Holly bo tylko jej wola miała tu sens. To jej piękno, jej powabny głos był całym jego wnętrzem.

@Holly Wood
@Ced Savage

+
Powrót do góry Go down


Holly Wood
Holly Wood

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : piegi, kolczyki w lewym uchu
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 450
  Liczba postów : 461
https://www.czarodzieje.org/t23041-holly-eithlinn-wood
https://www.czarodzieje.org/t23051-poczta-hollywood
https://www.czarodzieje.org/t23042-holly-e-wood-kuferek#784344
https://www.czarodzieje.org/t23060-holly-e-wood-dziennik
Zniszczony pomost QzgSDG8




Gracz




Zniszczony pomost Empty


PisanieZniszczony pomost Empty Re: Zniszczony pomost  Zniszczony pomost EmptyPią 19 Lip - 13:43;

Spotkanie utopców samo w sobie było nieprzyjemnym i niebezpiecznym doświadczenie, ale sami tylko dodatkowo to sobie utrudnili, pozwalając, żeby w sytuacji kryzysowej pojawiły się między nimi niesnaski. Czuła się zupełnie bezradna, gdy po tym, jak każde było gotowe poświęcić się dla innego, dając najbezpośredniejszy istniejący dowód przywiązania, tak głupio się pokłócili. Nie brała w tym udziału, ale czuła się winna, bo nie dała rady temu zaradzić. Co więcej, jej próby załagodzenia sytuacji jakimś cudem tylko dolały oliwy do ognia.
  Nie miała pojęcia, czego spodziewała się, oferując bliskość w ramach poprawy nastroju. Dlaczego miałby tego chcieć? Po tym, co wydarzyło się pod dębem i po tym, co stało się później w parku. Była pewna, że nie chciał, by kiedykolwiek więcej go dotknęła; gdyby było inaczej, porozmawialiby o tym, co się wydarzyło… prawda? Nie była nawet pewna, czy wtedy, pod wpływem alkoholu, to był on i jego pragnienia, czy jednak urok wili, który namieszał mu w głowie. Podejrzewała, że i on tego nie wiedział i dlatego trzymał taki dystans. Jak mogłaby się temu dziwić.
  Jego odejście było jak perfekcyjnie wymierzony policzek, ale nawet nie miała mu tego za złe, bo przecież sobie zasłużyła. Nie myślała w tej chwili, że był zbyt zraniony i potrzebował przestrzeni, zamiast szukać logicznego wyjaśnienia, pogodziła się z tym, że jest temu winna. Zresztą to nawet lepiej, że go tu teraz nie było, że nie czuła jego obecności tak blisko siebie. Czułaby się jeszcze gorzej, próbując oczarować Trevora nie tylko na jego oczach, ale i pod jego nosem – bez względu na to, czy miało to dla niego jakieś znaczenie.
  Bez względu na to, że nie miało.
  To nie było łatwe zadanie, zwłaszcza po tym, co nie tak dawno miało miejsce na błoniach. Nie chciała więcej omamiać swoich przyjaciół, choćby dla zabawy i za obopólną zgodą, nie zamierzała więcej do tego dopuścić. A jednak była tu i robiła dokładnie to samo, wiedząc, że nawet gdyby Ced spróbował ją powstrzymać, dopięłaby swego. Była zdeterminowana, zdecydowana, podjęła tę decyzję i choć była obrzydliwa, zgodziła się na konsekwencje. Gdyby Puchon zaprotestował… cóż, może potraktowałaby go dokładnie tak samo, ryzykując, że straci ich oboje. Nie chciała o tym nawet myśleć.
  — Jesteś taki dzielnyobdarzyła go pochwałą, bo w tym stanie, w tej konkretnej chwili, zakładała, że było to dla niego ważniejsze od powietrza.
Pozwoliła się przytulić, choć nie było na to czasu i wcale nie miała na to ochoty. Nie teraz, nie w tych okolicznościach. Wstrzymała wówczas oddech, napięta i gotowa by odskoczyć, gdyby coś głupiego przyszło mu do głowy. Bała się, oczywiście, że się bała. Miała w głowie słowa Ceda, kiedy próbował wyjaśnić jej uczucie towarzyszące urokowi, ale w jej głowie pozostawała przestrzeń na nieufność. Jak daleko mógł posunąć się zauroczony Trevor? Jak daleko chciałby?
  — Nie możemy tutaj zostać, musimy iść. Ale będę z Tobą cały czas, nie zostawię Cię — zapewniała słodko, kierując jego myśli we właściwą stronę. Musieli iść, nie było czasu. Z minuty na minuty wyglądał coraz gorzej, a i ona słabła.
   — Chodź, Trevor, pójdź ze mną — zaprezentowała mu ostatni uśmiech, gdy chwycił ją za rękę. Pogładziła jego dłoń prawie tak samo jak wcześniej Cedową. Na tę myśl przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz. Całe szczęście, że zaklęcie zostało już rzucone i mogła przestać o tym myśleć. Pozostawała ostatnia kwestia – ostatnim, czego teraz chciała, było uwieszenie się na Cedzie. Chciałaby móc zostawić go w spokoju, nie nękać dłużej swoją bliskością. Ale przecież obiecała, a nie chciała go znów denerwować. Przełknęła więc własny dyskomfort i dodała cicho i niechętnie:
  — Weź mnie na barana.

@Ced Savage @Trevor Collins
+
Powrót do góry Go down


Marcella Hudson
Marcella Hudson

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.67 m
C. szczególne : piegi na całej twarzy, gęste brwi, rumiane policzki i pomalowane usta
Dodatkowo : wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 506
https://www.czarodzieje.org/t22455-marcella-hudson
https://www.czarodzieje.org/t22458-poczta-panienki-hudson
https://www.czarodzieje.org/t22454-marcella-hudson
https://www.czarodzieje.org/t22684-marcella-hudson-dziennik#7597
Zniszczony pomost QzgSDG8




Gracz




Zniszczony pomost Empty


PisanieZniszczony pomost Empty Re: Zniszczony pomost  Zniszczony pomost EmptyPią 19 Lip - 16:51;

Utopiec: 3 (przerzucam za ceche złotousty gilderoy ) -> 6
Atak: 21 + 21 (zaklęcia i OPCM) + 20 = 62

Wodne akweny, jeziora czy rzeki są ulubionymi miejscami Marcelli, bo po prostu lubi pływać, paplać się w wodzie i nurkować, przyglądając się żyjątkom, istotą i rzeczą, które kryją się pod taflą. Tak jakby głębiny skrywały niejedną tajemnicę do odkrycia, a także ogrom skarbów do zbadania. Na Podlasiu jest wiele takich miejsc, ale większość z nich nie nadaje się do pływania, chociażby zniszczony pomost. Gdzieś tu kryje się jakiś utopiec. Hudson już z jednym miała do czynienia, dlatego wierzyła, że i z tym sobie poradzi, poza tym ten tu podobno lubi się bawić w zagadki! Topielec, który zadaje zagadki? Krukonka trochę nie może w to uwierzyć i chce zobaczyć to na własne oczy, bo ostatni potwór, którego spotkała jedynie, co robił, to brzydko syczał, wyglądając jak paskuda.
W takim miejscu nie można się nikogo spodziewać, a jednak kiedy tylko dziewczyna się zbliża, zauważa dziewczynę, którą zaraz to rozpoznaje. To przecież celebrytka Ravenclawu, szukająca! Marcella nie czekając chwili dłużej, szybko drepcze na spotkanie z Brandon.
- Cześć, Victoria! - Wypowiada jej imię z niemalże ekscytacją, z pewnością robiąc lekkie zamieszanie i rozpraszając uwagę starszej koleżanki, chociaż jako była zawodniczka quidditcha, która wygrała im puchar Q, odporna jest na takie niespodziewane niedogodności. - Chyba nas nie zaatakuje, podobno najpierw zadaje zagadkę, to go usłyszymy. - Patrzy na wodę tam, gdzie przed chwilą zerkała Brandon, a może nadal jej wzrok prześlizguje się czujnie po szuwarach?

Powrót do góry Go down


Ced Savage
Ced Savage

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 187 cm
C. szczególne : spokój
Galeony : 263
  Liczba postów : 537
https://www.czarodzieje.org/t22745-ced-savage#767083
https://www.czarodzieje.org/t22757-szara#767227
https://www.czarodzieje.org/t22746-ced-savage#767086
https://www.czarodzieje.org/t22850-ced-savage-dziennik#768897
Zniszczony pomost QzgSDG8




Gracz




Zniszczony pomost Empty


PisanieZniszczony pomost Empty Re: Zniszczony pomost  Zniszczony pomost EmptyPią 19 Lip - 19:37;

Działał mechanicznie, tak samo jak mechanicznie obserwował, co działo się wokół i między nimi, tylko to “między” nimi wszystkimi, zaczynało wywierać dziwny fizyczny wpływ na jego ciało, dlatego “między” zaczynało się liczyć coraz mniej. Skupił się tylko na Trevorze. Nie dlatego, że stan Holly go nie przejmował wcale, tylko dlatego, że stan Holly był pewien, że był odwracalny. Nie należał do przyjemnych i z pewnością czuł już teraz, jak dotyka go ciężkość własnej winy. Powinien starać się bardziej ich ochronić, bo jakim prawem on wychodził z tego starcia bez żadnego szawanku, kiedy oni wyglądali… tak?
   Miał nadzieję, że wili urok zdziała swoje cuda i na ciele Holly nie zostaną żadne blizny. Co do samego krukona… nadzieje te sięgały znacznie głębiej i wydawały się na tyle przerażające w swojej treści, że nie wyrażał ich głośno nawet przed samym sobą.
   Cisza towarzyszyła im także wtedy, kiedy podszedł do nich, kiedy spełniał prośbę Holly. Nie zastanawiał się nad tym, jak wiele ją kosztowały te słowa, tylko po prostu przygarnął ją na plecy, czując wewnętrzny spokój wywołanym samym poczuciem jej bliskości, ciepła, i świadomości, że gdyby uchodziły z niej siły, poczułby to. W napiętych mięśniach, bądź rozluźniających się. Po prostu, był bliski bodźców, które przekazywała światu. Od Trevora z kolei był zbyt odległy, dość odległy, żeby zerkać z zaniepokojeniem w jego kierunku. Co jakiś czas sięgać dłonią w jego stronę, układając jej wierzch nad jego ustami. Nawet nie ukrywał, że sprawdza w tym geście, czy chłopak dalej oddycha.
   Oddychał, kiedy po krótkiej wędrówce, trwającej w jego głowie całe wieki, dotarli do Szeptuchy. Chciał upewnić się, że przeżyją noc, że już jutro wrócą do swoich barw, zaleczeni – cali i zdrowi, ale nikt nie pozwolił mu zostać. Wygonili go.
   I zaczął się zastanawiać, że tak może jest lepiej.
   Potrzebował ochłonąć.

| ztx3

@Trevor Collins
@Holly Wood
+
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4959
  Liczba postów : 2714
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Zniszczony pomost QzgSDG8




Moderator




Zniszczony pomost Empty


PisanieZniszczony pomost Empty Re: Zniszczony pomost  Zniszczony pomost EmptySob 20 Lip - 20:45;

Była pewna, że coś było w okolicy, tylko nie umiała stwierdzić, co dokładnie, ani gdzie dokładnie i to w pewnym sensie ją denerwowało. Nie miała przekonania co do tego, co powinna zrobić, jak powinna się zachować, czy powinna się ruszyć, czy czegoś, więc po prostu rozglądała się, mając świadomość, że w tej chwili musi zachowywać się niemalże tak, jakby chciała złapać znicza. I jakby w całej okolicy było pełno tłuczków, nad którymi nie była w stanie panować. To nie było coś miłego, nie było to również coś wygodnego i zdawała sobie z tego sprawę, ale wiedziała również, że nie może od tego uciekać w nieskończoność. Tak więc zwyczajnie próbowała zorientować się, co się tutaj dzieje i czego powinna oczekiwać, kiedy usłyszała głos Marcelli. Nie spodziewała się, że ta się tutaj znajdzie, nie mówiąc o tym, że nie sądziła, by ta chciała z nią rozmawiać, ale oczywiście, przypadki chodziły po ludziach i powinna była się z tym już oswoić.
- To równie dobrze może być oszustwo. Nie spodziewałabym się po utopcach, żeby były tak inteligentne, jak sfinksy - zauważyła, kiedy już skinęła głową w formie powitania i spojrzała kątem oka w stronę Krukonki, jednocześnie jednak obserwując okolicę. Bo to, że faktycznie coś tutaj było, było oczywiste. Spodziewała się jednak, że utopiec się czaił, wiedząc, że one mają świadomość, że nie są tutaj same. Nie chciało jej się wierzyć w tę zagadkę, stworzenie, z jakim miały walczyć, było na nią za głupie, a przynajmniej jej zdaniem, ale mogło chodzić o różnego rodzaju pułapki, jakie mogły spowodować, że za chwilę znajdą się pod wodą.
- Spodziewam się, że jego zagadka brzmi: która z was pierwsza wpadnie do wody albo, którą kończynę urwać wam jako pierwszą - stwierdziła poważnie, odwracając się w lewo, w stronę, z której doszedł ją jakiś szmer, ale nie było to, na razie, nic wielkiego. Najwyraźniej były obserwowane i Victoria to czuła, ale nie zamierzała rzucać zaklęć na oślep, bo mogła jeszcze komuś zrobić krzywdę, gdyby coś nie poszło po jej myśli.

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Zniszczony pomost QzgSDG8




Gracz




Zniszczony pomost Empty


PisanieZniszczony pomost Empty Re: Zniszczony pomost  Zniszczony pomost EmptyNie 21 Lip - 21:52;

  — Bloodworth.
  Zawołał ją po nazwisku, próbując zwrócić na siebie jej uwagę. Dopalał właśnie papierosa w czasie porannego spaceru. W drugiej ręce miał kubek termiczny z ukradzioną ze stołówki kawą. Nathanielowa klasyka gatunku – czarna, z trzema łyżeczkami cukru. Bez mała gęsta od słodyczy.
Dostrzegł ją bez problemu, wszędzie rozpoznałby tę wyniosłą postawę, charakterystyczne spięcie pleców. Tak prezentowała się duża część jego rodziny – jeśli w ogóle można było o jego rodzinie powiedzieć, że była „duża”. Albo że była jego rodziną.
  — Masz szczęście, że na Ciebie wpadłem — podjął tuż po tym, jak przyspieszył kroku i zrównał się z nią, idąc teraz u jej boku.
  Przekrzywił głowę i przyjrzał jej się z uśmiechem. Dawno jej nie widział, nie mówiąc o rozmowie. Nie był pewien, czy ostatnim razem nie był to przypadkiem pogrzeb jego matki. A może niekoniecznie...
  — Nad jeziorem podobno grasują utopce. Kawy?
  Ton jego głosu sugerował, że jego towarzystwo miało ją uratować z opresji. Dołożył do tego szelmowski uśmiech, tak dla pełnego pakietu. Zaprezentował jej kubek pełen aromatycznego kofeinowego napoju. Mogła się z niego napić, pod warunkiem że się nie brzydziła.

@Isolde Bloodworth
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Zniszczony pomost QzgSDG8




Gracz




Zniszczony pomost Empty


PisanieZniszczony pomost Empty Re: Zniszczony pomost  Zniszczony pomost EmptyPon 22 Lip - 17:29;

Isolde snuła się samotnie po okolicy, pogrążona w myślach, ale dość spokojna. Pobyt tutaj zaskakująco dobrze na nią wpływał, pozwalając oderwać się od wszystkiego, co ją gryzło. Uparcie unikała Benjamina i jakoś nawet jej się to udawało - preferowała towarzystwo swoich koleżanek, Carly i Louise, bo to zapewniało jej komfort i spokój ducha. Prawdę mówiąc, nie szukała zbyt intensywnie towarzystwa Issy'ego, bo miała nie do końca czyste sumienie, poza tym jego wybuchowy charakter i tendencja do ładowania się w tarapaty rozstrajały jej nerwy, które i tak były mocno nadszarpnięte. Nie, Isolde potrzebowała ciszy i spokoju, z dala od dramatów, w które większość jej znajomych ładowała się na własne życzenie i w które próbowała ją wciągać wbrew jej woli.
Drgnęła i odwróciła się, jednak już w tym momencie wiedziała, kto ją woła i na jej ustach pojawił się lekki uśmiech.
- Cześć, Bloodworth - odparła, zwalniając kroku, by kuzyn mógł ją dogonić. Obrzuciła go uważnym spojrzeniem, jednak wyrażało ono troskę, a nie podejrzliwość. Uniosła z rozbawieniem brwi, słysząc jego uwagę.
- Ach, no tak. Na pewno zasłonisz mnie własną piersią i ocalisz przed niecnymi utopcami? - zapytała zaczepnie i już wyciągała rękę, by skorzystać z jego propozycji (bardziej przez uprzejmość niż z jakiegokolwiek innego powodu), kiedy coś sobie przypomniała.
- Nadal czarna i słodka jak grzech? Dzięki, ale chyba nie - uśmiechnęła się, przypominając sobie, jakiego szoku doznała kilka lat temu, pomyliwszy kubki i skosztowawszy kawy Nathaniela. Miała zdecydowanie odmienne upodobania - nadmiar słodyczy przyprawiał ją o mdłości.
- Nie sądziłam, że ten wyjazd cię skusi. Co cię przekonało? - zagadnęła, jak gdyby nigdy nic. Często rozmawiali w ten sposób - nieco nonszalancki, nie dotykając sedna problemu, nie zwracając uwagi na to, jak dawno się nie widzieli i od lat całkowitym milczeniem pomijając fakt braku rzeczywistego pokrewieństwa. Nathaniel był adoptowany, a nawet gdyby nie był, byliby bardzo daleką rodziną. Jednak z jakiegoś powodu nigdy nie miało to znaczenia i tych dwoje utrzymywało bardzo poprawne i dość przyjazne stosunki, jak przystało na dość odległych kuzynów. Szanowali się nawzajem, mieli do siebie jakiś sentyment, ale nigdy nie zbliżali się na tyle, by odkryć swoje słabe punkty albo ciemne strony. Tak było po prostu bezpieczniej - dla nich i dla ich idealnie wyważonej relacji.


@Nathaniel Bloodworth
Powrót do góry Go down


Marcella Hudson
Marcella Hudson

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.67 m
C. szczególne : piegi na całej twarzy, gęste brwi, rumiane policzki i pomalowane usta
Dodatkowo : wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 506
https://www.czarodzieje.org/t22455-marcella-hudson
https://www.czarodzieje.org/t22458-poczta-panienki-hudson
https://www.czarodzieje.org/t22454-marcella-hudson
https://www.czarodzieje.org/t22684-marcella-hudson-dziennik#7597
Zniszczony pomost QzgSDG8




Gracz




Zniszczony pomost Empty


PisanieZniszczony pomost Empty Re: Zniszczony pomost  Zniszczony pomost EmptyPon 22 Lip - 20:23;

Ukradkiem spogląda na Brandon. Każdy jej ruch wydaje się planowany, jakby rozgrywała partie jakieś gry znanej tylko sobie. Wyczuwało się w niej kontrole nad czymś, nad otoczeniem. Jak to zazwyczaj mają dorośli — Marcella tak to odbiera, może dlatego traci czujność; jakby dziewczyna stojąca obok panowała nad wszystkim, ale przecież to niemożliwe.
Hudson powoli wyciąga różdżkę, chowa ją jednak za plecami, splatając ręce. Nic sobie nie robi z tego, że czają się tu potwory, które tylko czekają na ich nierozwagę, tyci błąd, mogący kosztować przecież życie.
- Z pewnością masz racje, ale one wcale nie muszą być inteligentne jak sfinksy. Mogą być tylko odrobinę sprytne. Powiedzmy, powie coś, aby nas rozproszyć i nas zaatakuje? - Odpowiada, a jej wzrok ciągnie się po szuwarach za spojrzeniem Brandon, z pewnością, gdy potwór odważy się na ruch, to Victoria zauważy go pierwsza.
Na pewno to dziwne miejsce na spotkanie Marcelli, ale nie byłaby krukonką, gdyby się tu nie zjawiła. Ciekawość jest niczym narkotyczna substancja płynąca w krwi każdego krukona. Może i Brandon nie wygląda na taką, która ma masę przyjaciół, ale Hudson, jakim kto dziwakiem i szaleńcem nie był, ona zawsze potrafiła odezwać się pierwsza, przełamać barierę milczenia, która dla niej nie istniała.
- Ale to żadna zagadka. - Śmieje się cicho na słowa Brandon, jakby rzuciła właśnie jakimś śmiesznym żartem, mimo że w jej głosie słychać tylko powagę. - Jakbym miała wybierać, to wolałabym, żeby nic mi nie urywał. Zresztą jak powie coś takiego, to mnie nie zaskoczy, chociaż samo to, że mówi...- Przerywa na chwile, zastanawiając się, nad zdolnościami lingwistycznymi utopców. Ostatnio, kiedy spotkała je z Santo, żaden z nich nie mówił, raczej warczały jak groźne psy! - A one w ogóle mówią? Wydaje mi się, że raczej wolą gryźć i drapać? - Spogląda na dziewczynę, oczekując odpowiedzi, całkowicie zainteresowana tym, co ma do powiedzenia Brandon, ignorując całkowicie to, że są obserwowane.

Powrót do góry Go down


Sponsored content

Zniszczony pomost QzgSDG8








Zniszczony pomost Empty


PisanieZniszczony pomost Empty Re: Zniszczony pomost  Zniszczony pomost Empty;

Powrót do góry Go down
 

Zniszczony pomost

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 3Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Pozwolenia na tym forum:Możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Zniszczony pomost JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Podlasie
 :: 
Jezioro i pola
-
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu