Kiedy czas przeznaczony na pierwszą część sprawdzianu minęła, Ursulla głośno klasnęła w dłonie. Co prawda niektórzy delikatnie się spóźnili, ale miała nadzieję że te parę minut brakującego czasu nie stanowiło dla nikogo zbyt dużego problemu. W końcu starsi uczniowie powinni móc to zaklęcie rzucić z zawiązanymi oczami i zakneblowanymi ustami bez najmniejszego problemu. - Koniec czasu na pierwszą część zadania. Proszę opuścić różdżki! - Powiedziała głośno i zaczęła robić ponowny obchód po sali oceniając pracę każdego tak dokładnie jak się tylko dało. Zdecydowana część uczniów i studentów rzuciła zaklęcie rewelacyjnie co sprawiło jej nie lada przyjemność. Pozostało więc teraz ogłosić im kolejną i jednocześnie ostatnią część sprawdzianu. - Przechodzimy więc do drugiego etapu. Każdy z was przy regale posiada wyjątkowo mocno poplamioną chustę. Proszę ją odpowiednim zaklęciem wyczyścić. Macie czas do końca lekcji. Osoby które skończą wcześniej niech podniosą rękę, a podejdę i wystawię im ocenę na miejscu. - No i to by było na tyle. Z Chłoszczyścią sobie poradzili. Z tym zaklęciem też nie powinni mieć kłopotów.
Obowiązują was te same modyfikatory i zasady co w poprzednim etapie, za wyjątkiem modyfikatora spóźnienia, który już was nie obowiązuje. Z tą różnicą że tym razem musicie pozbyć się plam i brudu z chust za pomocą Tergeo. Czas macie do 27.03
Oceny:
W- 17 pkt - 20 pkt PO- 13 pkt - 16 pkt Z - 9 pkt - 12 pkt N - 5 pkt - 8 pkt O - 1 pkt - 4 pkt T - 0 pkt
k100:
WARTOŚĆ UJEMNA - Nie stało się zupełnie nic. Nie zniknęła nawet najmniejsza plamka. Nie dostajecie żadnych punktów za tę część sprawdzianu.
0-20 - Plamy stały się nieznacznie jaśniejsze, ale poza tym tak naprawdę nic się nie stało. Otrzymujesz 2 pkt za tę część zadania.
21-40 - Na pewno dało się to zrobić lepiej. Parę mniejszych plam zniknęło, ale te największe pozostały niewzruszone wobec zaklęcia. Urszula przyznaje Ci 4 pkt.
41-60 - Nie najgorzej. Większość plam zniknęła, a na chuście pozostały tylko te najciemniejsze i najcięższe do usunięcia. Profesorka wyglądała na nawet zadowoloną z efektów zaklęcia i przyznała Ci 6 pkt do oceny końcowej.
61-80 - Efekt zaklęcia z pewnością był znakomity i cieszył oko. Na chuście pozostały w losowych miejscach ciężkie do zauważenia, niemalże zlewające się z barwą chusty, malutkie plamki. Urszulka daje wam za ten etap 8 pkt.
81-100+ - RE-WE-LAC-JA. Nic dodać, nic ująć. Chusta została doszczętnie wyczyszczona do tego stopnia że zdezintegrowany został nawet kurz który został przez ten czas na niej wylądować, sam materiał wydawał się być jakby jaśniejszy. Dostajecie od Psorki 10 pkt za to zadanie.
Kodzik:
Wklejcie to na początku posta:
Kod:
<zgss>Ilość punktów w kuferku:</zgss> [url=LINK]ilość[/url] <zgss>Wynik Etapu II:</zgss> [url=LINK]k100[/url] + modyfikatory = <zgss>Punkty oceny:</zgss> zdobyte pkt za etap I + zdobyte pkt za etap II = <zgss>Zdobyta Ocena:</zgss> W/PO/Z/N/O/T
Przysłuchiwała się w milczeniu pani profesor i uśmiechnęła się lekko pod nosem, zgadnięcie zaklęć powinno być dla niej proste, zwłaszcza że czuła się w tej dziedzinie całkiem dobra. Następnie wzięła i wylosowała sobie kartę tarota, padło na cesarzową. Przeczytała opis karty i lekko obróciła głowę w bok w geście zadumy, po chwili uśmiechnęła się sama do siebie, a potem zapisała na kartce odpowiedź, by po chwili odwrócić ją do góry nogami, okej to było całkiem proste. Rozejrzała się niepewnie po reszcie uczniów, lecz pospiesznie wróciła do swojej kartki i spoglądała na jakiś punkt przed sobą.
Alison w milczeniu przysłuchiwała się pani profesor, unosząc brew ku górze, zgadywanie zaklęć? Pf, prościzna, co jak co, ale ona będzie znała odpowiedzi na takie banalne pytanie. Dlatego też gdy tylko wylosowała kartę księżyca, spoglądała na nią i przez chwilę zastanawiała się, o które zaklęcie chodzi, ale nie zajęło jej to zbyt wiele czasu, także nie tracąc czasu, zabrała się za zapisywanie zaklęcie na kartce powoli i sporymi literami co by się pani profesor mogła rozczytać, a gdy skończyła, obróciła kartkę na drugą stronę i uśmiechając się pod nosem, rozglądała się za jakimś ciekawym punktem, na którym mogłaby zawiesić oko. A gdy go znalazła po prostu się na nim skupiła.
Cleopatra I. Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Egipska uroda | tatuaże | krótkie włosy | złote oczy | biżuteria - naszyjnik ze złotym zniczem
Kiedyś musiało do tego dojść. Choćbym schowała się w najciemniejszym zakamarku schowku na miotły to prędzej czy później musiałam pójść na lekcję zaklęć. Ciężko ukryć, jak bardzo mnie to przerażało. Cały dzień się stresowałam, nie zjadłam śniadania i nawet w rozmowach z resztą rodziny niczego nie pisałam na kartce ani nie migałam Symphony. Byleby przeżyć tę godzinę i potem już wszystko zniosę, wszystko. Poprawiłam kruczoczarne włosy tak, aby niemalże zasłoniły mi twarz, kiedy już weszłam do sali. Oczywiście spóźniona. Nie orientowałam się, jak długo zajmuje przechodzenie korytarzami i po tych dziwacznych schodach. Zawsze źle wymierzyłam czas. Wsunęłam się do sali przez uchylone drzwi. Mój wzrok natknął się na @Veronica H. Seaver, ale nie byłam w stanie choćby powitać ją uniesieniem dłoni. Nie, chciałam od razu uciec do wolnej ławki na tyle. O, słodka Izydo, miej mnie w opiece. Wyglądałam zapewne, jakbym miała ducha wyzionąć i zostać kolejną Jęczącą Martą nawiedzającą łazienki (tak, już miałam z nią pierwsze spotkanie, gdy nie wiedziałam jeszcze do której łazienki NIE należy wchodzić). Jęcząca Kleopatra... Była zadana jakaś praca domowa. Dobrze wiedzieć. Okazuje się, że jestem cudownie uważna na zajęciach, skoro kompletnie wypadło mi to z głowy. Pozostało liczyć na to, że nauczycielka też o mnie zapomni, co wcale nie było takie nieprawdopodobne. Siedziałam wciśnięta w krzesło, ale i przede mną pojawiła się karteczka. Och, zagadka? Zagadki stanowiły moją wielką obsesję od kilku lat. Nagle moja postawa uległa znaczącej zmianie. Przestałam garbić plecy i z ciekawością odczytałam rymowankę. Dłuższą chwilę główkowałam, przeszukując pamięć i napotykając same białe plamy. Ze wstydem i rezygnacją zajrzałam więc do wypożyczonego z biblioteki podręcznika. Wertowałam stronice, a wszystkie nazwy zaklęć mieszały mi się już ze sobą. W końcu odnalazłam to jedno. Podniosłam drżącą dłoń, aby nauczycielka to zauważyła i podeszła do ławki. Palcem nieśmiało wskazałam na odpowiedni czar.
Emily Evans
Rok Nauki : V
Wiek : 16
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 150
C. szczególne : pełne usta, oczy zielone, włosy niemal czarne
Wpadła minimalnie spóźniona do sali, wygadując jeszcze ciche przepraszam i usiadła w najbliższej wolnym miejscu, co by nie zwracać na siebie uwagi więcej niż jest to potrzebne. Spojrzała na karty tarota, a potem opisy, o nie, zgadywanie zaklęć?! Ale jestem w czarnej dupie! W sumie nie powinna być zdziwiona w końcu to zajęcia z zaklęć, westchnęła cicho i wzięła kartę fortuny, którą wylosowała, patrzała na nią, jak na modlitwę, może ona jej podpowie co to za zaklęcie? Nie? A szkoda. Chwilę jej zajęło, zanim zorientowała się co to za zaklęcie, no na pewno zajęło jej to dłuższą chwilę, nim jej szare komórki zgadły, o co chodzi. A gdy w końcu na to wpadła, zaczęła zapisywać wszystko na kartce, dobra chyba jej się udało. Bo zaklęcia to nie jej mocna strona.
Wilkie Marrok
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 182.5
C. szczególne : Blizny po pełniach, tatuaże, gdy może i jest ciepło - chodzi boso, zapach mięty, lekko warczący sposób mówienia, śmiech podobny do szczeknięć
Starał się, naprawdę się starał, a jednak to wciąż było za mało. Tak samo jak nie miało znaczenia jak dużo CV porozsyłał, skoro w większości miejsc i tak odgórnie skreślano go za podejrzane informacje o wykształceniu, tak samo nie miało znaczenia jak wcześnie zacznie zbierać się na lekcje, bo finalnie i tak na którąś w ciągu dnia będzie musiał się spóźnić przez plączące się ze sobą absurdalnie korytarze zamku. Miał wrażenie, że ryknął z rozdrażnienia i bezsilności tak głośno, że i kamienna posadzka aż zadrżała pod nim w szoku, ale właśnie tej chwili słabości zawdzięczył nagłe pojawienie się ciekawskiego ducha, który zgodził się poprowadzić go do odpowiedniej sali. - Dzień dobry! - wyrzucił z siebie może nazbyt głośno jak na fakt, że wszyscy wydawali się już skupieni na powierzonym im zadaniu, a jednak przecież zakodował sobie w głowie, że wchodząc do sali zawsze należy się przywitać. Uśmiechnął się więc w najszczerszych intencjach do nauczycielki, nim nie usiadł na pierwszym rzucającym mu się w oczy wolnym miejscu. Pociągnął nosem, rozglądając się dookoła, później lustrując siedząca obok @Cleopatra I. Seaver, by spróbować domyślić się co właściwie sam ma teraz robić. Ledwo dostał do ręki własną kartkę, a już głośno podawał odpowiedź, nie widząc sensu w czekaniu czy podnoszeniu ręki, skoro i tak w danym momencie nikt inny nie wypowiadał się publicznie. - Okej, to było dosyć proste, mogę jeszcze jedną? - podpytał od razu nauczycielkę, zaraz pochylając się do Puchonki obok, by bezceremonialnie przysunąć sobie jej karteczkę. - Co się Tobie trafiło? - zagadnął, zaraz unosząc brwi w dezorientacji, nie za bardzo widząc w ogóle sens tak działającego zaklęcia. - Tego nie znam.
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Ucieszyła chłopaka taka śmiała decyzja w sprawie realizowania robienia jedzenia tu i teraz. No, może nie tak dosłownie teraz, ale w najbliższej przyszłości, w której mogą coś zrealizować. Wacka zawsze zaskakiwała taka spontaniczność, ale nader wielce go cieszyły takie zdarzenia. - Ostatnio słabo żyję z szynką, ale jedzenie lubię w formie każdej - uśmiechnął się do @Marcella Hudson tak łącząc ucho z uchem, ale bez zębów, gdyż te niekiedy mogły peszyć niektórych lubych. Mimo takiej miłej pogadanki przed lekcję, tę należało zacząć. Od razu od jakiejś zagadki, na którą Wacek z spojrzał z wielkim odrażeniem. Najgorzej się się rymowała. W bardzo dziecinny sposób. Jego dusza niespełnionego poety przy tym cierpiała. To moment, w którym Słowacki przewraca się w grobie. No, ale kiedy @Lockie I. Swansea zaczął machać tyłkiem, bełkocząc coś o nastawianiu to aż się obrócił i pojrzał w jego stronę z puchońską troską o to, że ktoś nie dba o swoje zdrowie. Zaś wszyscy znamy fraszkę O zdrowiu, więc tym bardziej całość została sprowokowana dobrym serduszkiem a nie chucią na dobrą dupę. - Zaprowadzić się na skrzydło szpitalne? - Zapytał Ślizgona całkiem poważnie, chociaż studentowi nie chciało się podnosić tyłka z krzesła.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
W końcu musieli nieco przerwać pogawędki i zająć się lekcją. Zadanie było proste, ale że Max był dzisiaj marudą, to musiał je skomentować. -Co oni wszyscy mają z tymi zagadkami i quizami? Co się stało z zajęciami praktycznymi w tej szkole? - Mruknął pod nosem, dość niezadowolony z takiego obrotu spraw. Gdyby wiedział, że Hogwart zmienił podejście i uczyło się tu tylko teorii, w życiu by nie wracał na studia. Cóż, mądry Solberg po szkodzie, czy coś takiego. Zerknął na swoje pytanie i stwierdził, że nawet nie musi wysilać się nad odpowiedzią. Znał to zaklęcie, bo było dość przydatne przy eliksirach. Odpowiedział więc, zastanawiając się, czy wszyscy dostali takie proste przypadki, czy jego Papamobile potraktowała jak idiotę ze względu na jawną niechęć chłopaka do magii, o czym musiała wiedzieć, skoro oddał jej zadanie domowe.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Elaine Morieu
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : fioletowe paznokcie, charakterystyczny zapach perfumy(mieszanka cytryny, mandarynki, konwalii, jaśminu i drzewa sandałowego)
Cieszyłam się, że zgadzaliśmy się też w sferze wykraczającej poza eliksiry. Była to miła odmiana, znalezienie kogoś, kto nie tylko podziela Twoje zainteresowania, ale też i opinie. Szkoda tylko, że raczej nie było szans na wspólne zajmowanie się roślinami. To dopiero byłby duet. Widziałam, że coś sobie przeżuwa i zapewne rozpoznałabym w tym liść mandragory, gdybym miała ku temu sposobność. Nie zamierzałam mu patrzyć między zęby ani kazać wypluć w celu podjęcia diagnozy, bo i dlaczego miałabym to robić? W ten sposób byłam nieświadoma, że siedzę obok przyszłego animaga. Zresztą, nawet jakbym rozpoznała liść to i tak bym nie połączyła jednego z drugim. - Oh? Słuchaj, zawsze możemy spróbować razem. Sama jakąś mistrzynią nie jestem, a wychodzą mi całkiem nieźle. - myślałam bardziej o zwykłej, mugolskiej kuchni, gdzie brakuje magicznych składników, ubogacających działanie jedzenia. Moja mama dobrze zadbała o moją wiedzę w tym zakresie, żebym nie chodziła głodna. Gdyby tylko wiedziała, że w Hogwarcie jedzenie pojawia się na stole samo z siebie. - Zawsze możesz sobie coś wymyślić. Jakieś określenie, z którym się utożsamiasz. Nawet i ten pies na fiolki, ale przecież nie będę się tak do Ciebie wydzierać przez cały korytarz. - schowałam pudełko czekoladowych żab do torby, z rumieńcem na twarzy o kolorze bordo. Tego się naprawdę nie spodziewałam. Muszę się następnym razem bardziej zastanowić, niż coś powiem. Ciężko się nie było zgodzić z Maxiorudą. Jak nie quiz czy pisanie eseju o budowlach z wakacji, to zgadywanki. Ja rozumiem luźniejsze tematy na początek roku, tylko gdzie tu ta nauka? Zerknęłam na kartkę, która pojawiła się pod moim nosem. Krótka rymowanka była łatwa do odgadnięcia, zatem zgłosiłam się do odpowiedzi zaraz za Maxem. - To już jest koniec, nie ma już nic. - zanuciłam pod nosem, nawiązując do swojego zadania.
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Karta: Mag; przerzuciłam z cesarza, bo cesarz już był <3
Chyba jeszcze nie zdarzyło jej się nawet przypuszczać, że mogłaby z taką radością iść na zajęcia z zaklęć. A jednak! Chociaż coś czuła, że gdyby nie @Artie Gadd, który przyszedł na jej trening, by odebrać z nią i razem pójść do szkoły, wcale by jej się tak nie spieszyło. No dobra. I tak jej się nie spieszyło. Ale jak mogłoby jej się chcieć w ogóle przerywać taki spacer?! Wreszcie wróciła! I mieli tyle rzeczy do nadrobienia, że całą drogę paplała, gdy tak szła z nim za rękę co chwila zbaczając ze ścieżki coś zobaczyć, coś mu pokazać, czy po prostu zatrzymać się i cieszyć dobrą pogodą i swoją obecnością. Lekcja naprawdę mogła trochę poczekać. - Ups – zachichotała, gdy weszli do szkoły, a korytarze okazały się puste. – Chyba się leciutko spóźniliśmy, pretty boy – i wcale nie wyglądała na przejętą, gdy z roziskrzonymi z ekscytacji oczami i tym swoim uśmiechem ruszyła, nie puszczając go nawet na chwilę, prosto do klasy, zatrzymując się dopiero przed drzwiami. – Powodzenia – puściła mu oczko i cmoknęła go w policzek. I weszła z przytupem, szczerząc się jak debil i śmiejąc wesoło, witając wszystkich tą swoją promieniującą radością. - Dzień dobry! – wykrzyknęła z największym entuzjazmem na całą klasę, jakby tym swoim dzwoneczkowym głosikiem chciała tutaj wpuścić dodatkowe promienie światła. – Przepraszam za spóźnienie, trener mnie przetrzymał – chichrała się, mówiąc to, a w międzyczasie kiwnięciem głowy i pomachaniem głową przywitała się ze wszystkimi wypatrzonymi przyjaciółmi. Wśród nich zobaczyła @Anna Brandon, do której od razu podeszła z Artiem. - Chodź, siadamy – szepnęła mu na ucho. – Lunciu Misiaku, jak ja się stęskniłam – przywitała ją szybkim objęciem, nim zajęła miejsce, już nie przeszkadzając w zajęciach. – Dużo nas ominęło? – spytała cicho. W międzyczasie zdążyła już dostać swoją zagadkę, na którą szybko odpowiedziała. Szczęście stało po jej stronie, bo nie było to nic zaawansowanego.
Augustine Edgcumbe
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 188
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
Cóż moje wakacje zakończyły się w dość dramatyczny sposób. Na pocieszenie mojego kiepskiego życia miłosnego dostałem przynajmniej odznakę prefekta. No miło, fajnie że tak szybko. Idę sobie sam na zaklęcia, bo nawet nie chciało mi się szukać żadnych specjalnych kompanów. Zwykle sam wpadałem na jakiegoś Tomka czy Zochę którzy się automatycznie się do mnie przyłączali. A i tym razem zaczepił mnie Rysiek i Marlena, więc prawie tak jak się spodziewałem że będzie. Kiwam do nich głową na przywitanie i nieprzejęty ich zadowolonymi mordami oraz trajkotaniem, po prostu przyłączyłem się do nich naturalnie. Decyduję się ignorować Marlenę, zbyt przerażony że zacznie mi rzucać współczujące spojrzenia. Ja powoli godziłem się z nową rzeczywistością i panicznie bałem się prób wsparcia przyjaciół. Brat Marli oczywiście zaczął rozmowę od gadania o Julce. Przez chwilę słucham jak papla swoje i daję mu dokończyć spokojnie, dopóki nie postanawiam naprostować ten temat. - Nie jestem już z Julką - oznajmiam chłopakowi spokojnym tonem, po czym wchodzimy już do klasy, a ja zadowolony ze swojej elokwencji siadam sobie obok Marli. Ignoruję resztę ludzi, bo co za dużo asymilacji to niezdrowo. - Zawsze na niego narzekasz - zauważam do Marleny kiedy ta coś bełkocze na Alexa. W międzyczasie lekcja się zaczyna. Dostaję jakąś zagadkę i nawet nie starając się ukryć jej treści czy mojej odpowiedzi zapisuję ją bardzo szybko, po czym zerkam co mają Marla i Rysiek.
Początkowo nie zrozumiał czemu Marla nagle każe mu opowiadać znane przez nią już pewnie na pamięć anegdoty z warsztatu, ale August szybko go uświadomił jakie faux-pas popełnił. Na amen zapomniał, że krukońska para rozstała się pod koniec wakacji, a także że siostra tłukła mu do głowy by unikał tematu Julki przy ziomku. Zrobił niezręczną minę i, wspiąwszy na wyżyny taktu i kultury, bąknął tylko SORRY, klepnął Augusta w plecy i zakończył temat. Zarzucił im śmieszną historyjkę, jaka ostatnio przydarzyła mu się w pracy, kilka dowcipów i interesujących przemyśleń i cyk, profesorka rozpoczęła lekcję. - No, bo to nudziarz, jak każdy Krukon - pocisnął Augustowi, który nie uczestniczył w narzekaniu na nauczyciela zaklęć, a potem zachichotał pod nosem na widok rymowanki. Ale doskie zajęcia! Spojrzał kontrolnie co na swoich kartkach mają sąsiedzi z ławki, ale bardziej z ciekawości niż chęci ściągania, bo zadanie było banalnie proste. Podał odpowiedź i zaczął łaskotać Marlenę w rękę piórem, bo zdążył się znudzić bezczynnym siedzeniem.
Nie rozumie szeptanych słów Wacława, nawet gdyby mówił w języku węży, słuch Marcelli również jest w jak najlepszym stanie, tu chodzi o coś innego o to, że puchon słabo ostatnio żyje z szynką. Może mu się przejadła niby proste wytłumaczenie, często sprawdzające się; ma dopytać, ale profesor Papadakis rozpoczyna lekcje. Ruch różdżką nauczycielki sprawia, pojawienie się na ławkach pergaminów z zagadką, jeden z nich leży przed Hudson. Żadne wyzwanie dla krukoni, a jednak jaka zabawa, z uśmiechem na ustach czyta rymowankę — zadowolona; jakby właśnie przeglądała nagutkie zdjęcia grona pedagogicznego. Zapisuje odpowiedzi. Chociaż szybko jej uwaga skupia się na Lockiem, któremu coś strzykało przed chwilą, a także propozycji Wacława, który widocznie jest nadopiekuńczy w kwestii ślizgona. Co prawda po lekcjach u Walsha wszystkim chyba coś strzyka.
- Veronica - odpowiedziała niemalże automatycznie, kiedy tylko usłyszała dziewczynę, która się do niej zwróciła, spoglądając na nią z uwagą. Nie przepadały za sobą, to w ogóle nie ulegało wątpliwości, ale jednocześnie nie było to coś, co powodowałoby, że Victoria zamierzała się od niej odsunąć. Widziała w niej jakąś chęć rywalizacji, która była co najmniej ciekawa i jednocześnie nieco pociągająca, ale nie było to coś, na co zamierzała zwracać nadmierną uwagę. Było to coś ciekawego, coś pociągającego, choć jednocześnie była pewna, że nie na tyle, by całkowicie się temu poddała. - Cóż, niezbyt intensywnie, ale z całą pewnością interesująco - wyjaśniła, zdążywszy zadać to samo pytanie, nim lekcja się rozpoczęła, a ona z zaciekawieniem spojrzała na pergamin, zamrugawszy, jakby zastanawiała się, czy naprawdę widzi to, co widzi. To oczywiście nie było coś, czym powinna się jakoś mocno przejmować, tak więc spokojnie zgłosiła się, by wskazać, że ma przed sobą zagadkę dotyczącą zaklęcia Frigus, a przynajmniej dokładnie tak wynikało z tego, co znajdowało się na pergaminie. O ile, rzecz jasna, nie była to jakaś bardziej zawiła zagadka, co również brała pod uwagę i miała świadomość, że musiała się z tym potencjalnie zmierzyć.
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Kość:Koło fortuny (próbowałam inne, ale nie chciało mi dać)
Carly nie była do końca skupiona na tym, co się dzieje, bo jakoś nie miała do tego ochoty. Tak po prostu, tak z nią bywało, kiedy była zmęczona, więc jeśli inni do niej mówili, to mogli zobaczyć w niej umęczonego człowieka, który próbował zrozumieć cokolwiek z tego, co się dookoła niego działo. Spojrzała na pergamin, by zastanowić się nad tym, na co właściwie patrzy, zastanawiając się, czy naprawdę wszystko musiało być zagadkami, żeby westchnąć nad tym ciężko, starając się pojąć, o czym była mowa. Owoce? Chociaż tyle, bo może to jakimś cudem ją ratowało. Albo wcale nie, co również było możliwe i musiała brać to pod uwagę, bo wcale by się nie zdziwiła, gdyby udzieliwszy odpowiedzi ani trochę nie trafiła. W końcu zdarzało się jej ze wszystkim trafiać, jak kulą w płot i chociaż teoretycznie się z tym pogodziła, w praktyce było inaczej. Dzisiaj jednak, w ten zły dzień, było jej wszystko jedno, gdy niemalże pokładała się na ławce, jakby była obłożnie chora.
______________________
I come from where the wild
wild flowers grow
Mina Hawthorne
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : rozsiane po ciele tatuaże, kolczyk w nosie, na środkowym palcu prawej ręki zawsze nosi pierścień Atlantów, który przykrywa krwawy znak, praktycznie zawsze towarzyszy jej blady pyton królewski imieniem Faust
Może i zamysł na lekcje wydawał się niezwykle interesujący, ale Mina nie czuła się jakoś szczególnie dobrze z myślą o tym, że czekała ich zagadka. Nigdy nie była dobra w podobnych domysłach. Nikt nie obdarzył ją krukońską wiedzą i inteligencją także zakładała z góry, że jej odpowiedź okaże się ślepym strzałem. Przyjrzała się uważnie karcie tarota, którą wylosowała, starając się odszukać jakieś wskazówki, co do tego jakie też zaklęcie mogło być z nią związane. Widziała te wszystkie wyraźne elementy ilustracji, ale wydawało jej się, że było to zbyt proste, by stanowić rozwiązanie. Niby najciemniej pod latarnią, ale czuła gdzieś wewnętrznie, że to nie o to chodziło. Dlatego też postanowiła przede wszystkim skupić się na szczegółach, sądząc, że właśnie w nich zawierała się odpowiedź. Właściwie jeden z nich wyjątkowo przykuł jej uwagę. Dlatego też wybrała zaklęcie, które mogłoby mu odpowiadać i liczyła na to, że jej teoria jednak nie należała do tych z kategorii naiwnych i naciąganych.
Karta tarota: Gwiazda (rzuciłam 10, żeby nie dorzucać jak debil ale oczywiście ta pierwsza się nie powtarza ) Wykorzystane karty: Diabeł, Cesarz, Cesarzowa, Księżyc, Słońce, Koło fortuny, Śmierć, Pustelnik, Sąd ostateczny, Mag, Świat, Rydwan, Kapłanka, Głupiec, Gwiazda
- Nudno i nieciekawie. Stanie u Zonka za ladą to nie szczyt moich marzeń - Wywróciła teatralnie oczami, nie kryjąc poirytowania. Oczywiście, jak mogła się spodziewać, nie usłyszała od niej żadnych konkretów. Nie było w sumie co się dziwić, nie były przyjaciółkami. Pokrewieństwo wymuszało koleżeństwo, za którym niezgrabnie skrywała się chęć rywalizacji. Verka nie miała jednak czasu już poświęcać uwagi na jej relację z Brandon, ponieważ lekcja w końcu się zaczęła. Przysłuchiwała się z uwagą słowom profesor Papadakis, po czym bezmyślnie spełniła jej polecenie. Jej wewnętrzna anarchistka wyła z rozpaczy, ale to przecież tylko głupia lekcja a nie odrabianie idiotycznego szlabanu. To ją czeka jeszcze później… Odpowiedziała na rymowankę, po czym rozejrzała się obojętnie po klasie. Dostrzegła Cleo, której posłała promienny uśmiech. Choć prawie się nie znały, zapałała do niej niemałą sympatią. Pewnie mogło być inaczej, gdyby Verka wcześniej spostrzegła, że ta nie chciała jej nawet powitać.
- Przepraszam za spóźnienie, czy mogę dołączyć do zajęć? - powiedział, ledwie przekroczył próg sali, spoglądając wprost na profesor Papadakis, a kiedy tylko uzyskał zgodę, zajął pierwsze wolne miejsce, nie spoglądając za bardzo na to, obok kogo siadał. Skupiał się w pełni na zajęciach, zbyt zirytowany na siebie, że spóźnił się na jeden z niewielu przedmiotów, który lubił. Próbował odliczać do dziesięciu, ale urwał, gdy nagle pojawiła się przed nim kartka. Obserwował przez chwilę, co robią pozostali, z zaskoczeniem odkrywając, ze część odpisywała na kartce, część zgłaszała się do odpowiedzi. W końcu sam spojrzał raz jeszcze na kartkę jaką miał przed sobą, przeczytał uważnie zagadkę i po chwili zgłaszał się, aby podać odpowiedź.
Trochę ją zdziwiło, że profesorka nie zamknęła drzwi na cztery spusty, a zostawiła je otwarte, zapraszając wszystkich spóźnialskich do środka. A ona tak się spieszyła! Niemal wypluła płuca w trakcie tego szalonego biegu do klasy! Nadal czuła, że serce bije jej w przyspieszonym tempie. Z drugiej strony może to i lepiej, że się spięła, żeby być na czas, bo przynajmniej nie było możliwości, żeby przegapiła jakieś ważne instrukcje dotyczące tego, czym mieli zajmować się na tej lekcji. Nie miała innej opcji jak podnieść się z ławki i usiąść prosto, kiedy nauczycielka zaczęła przemawiać. Tego wymagała kultura osobista i w ogóle wszystkie inne zasady, pisane i niepisane. Już po chwili pojawił się przed nią kawałek pergaminu, na którym zgrabnym pismem była zapisana zagadka. A więc tak! Przez jej usta przemknął uśmiech, kiedy przeczytała króciutki tekst, a następnie przebiegła po nim wzrokiem jeszcze raz, wolniej i dokładniej, zastanawiając się nad odpowiedzią, co zresztą nie zajęło jej dużo czasu. Nie było to trudne zadanie, ale za to jakże przyjemne!
Marla O'Donnell
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Ryszardowi nie pomogły znaczące spojrzenia, poszturchiwanie i próba zmiany tematu. Dopiero gdy August oznajmił wprost o co chodzi, ten zreflektował się na tyle, aby zacząć opowiadać o różnych głupotach aż do czasu, kiedy Papadakis zarządziła rozpoczęcie lekcji. – No może nie każdy, ale większość, o – poprawiła wypowiedź Ryśka, bo Augusta za nudnego nie uważała, w przeciwieństwie do zajęć Voralberga, na którego i owszem, ciągle narzekała nie bez powodu. Zerknęła na kartkę z rymowanką i zmarszczyła brwi, bo nie przywykła do takiej formy lekcji zaklęć i musiała przyznać, że była pod wrażeniem tego jak nauczycielka potrafiła opisać proste zaklęcia w tak przyjemny sposób. Naskrobała odpowiedź na kartce i zachichotała, kiedy Riki połaskotał ją piórem po ręce. – Wiecie co, ten luz jest dziwnie podejrzany. Zaraz się okaże, że tymi prostymi zaklęciami będziemy musieli pokonać jakieś błotoryje albo czerwone kapturki – podzieliła się ze swoimi towarzyszami teorią spiskową, bo dotychczas na lekcjach były jak nie boginy to wielkie pojedynki.
Zaklęcie które miał odgadnąć okazało się być zaskakująco... Proste do odgadnięcia. A przynajmniej tak mu się zdawało. W końcu istniały podobne alternatywy, które można było zastosować. Postawił jednak na to najprostsze o które nauczycielce prawdopodobnie chodziło. Mimo wszystko jednak uniósł swoją masywną łapę w górę czekając na moment w którym będzie mógł udzielić prawidłowej - bądź nie - odpowiedzi na zadane mu pytanie. Niby miał pewność bo ten przedmiot był jego ulubionym i się do niego przykładał, a z drugiej strony od kilku dni jest nieco rostrzepany i ciężko mu się na niektórych rzeczach skupić.
Kiedy wszyscy udzielili już odpowiedzi, Mila pokiwała tylko głową. Wszystko tak, jak powinno być. Wraz z klaśnięciem dłoni wstała ze swojego miejsca; stanęła przed uczniami, a z ruchem jej różdżki pojawiły się ponownie kartki, na których były tym razem napisane nazwy zaklęć.
- Moi drodzy, waszym zadaniem będzie teraz opisanie mi zaklęcia, które wylosowaliście, a następnie zaprezentowanie go. Macie pięć minut na przygotowanie, a później zapraszam już do zgłaszania się. Kto będzie gotów, może się zgłaszać - skinęła głową po zebranych, a następnie znów zajęła miejsce za biurkiem.
ETAP II Prezentacja zaklęcia. Losujesz ponownie zaklęcie (karta tarota), następnie rzucasz 3k6.
WYKONUJĄC PRZERZUT, MOŻESZ ZACHOWAĆ LEPSZY WYNIK, CHYBA ŻE ZARZĄDZONO INACZEJ.
modyfikatory:
- Za wykonanie pracy domowej przysługuje ci 1 przerzut. - Będąc nową postacią (młodszą niż trzy miesiące) przysługuje ci 1 przerzut. - Za każde 10 punktów w zaklęciach przysługuje ci możliwość podniesienia wyniku wyrzuconej kostki o 1 (np. masz 24 punkty w zaklęciach – przysługują ci 2 dodatkowe punkty; a więc jeżeli wyrzuciłeś 4, możesz to podnieść do 6). - Jeżeli twoje punkty w zaklęciach są wyższe niż próg zaklęcia (np. próg zaklęcia to 0-10 punktów, a ty masz 11 punktów), możesz wybrać jedną kategorię, z której będziesz mieć maksymalne punkty. - Za trzy szóstki (maksymalny wynik) przysługuje +15 punktów dla domu.
LOSOWANE ZAKLĘCIA (mogą się powtarzać pośród uczniów!)
karty tarota:
0 GŁUPIEC – ACUERO I MAG – CHŁOCZYŚĆ II KAPŁANKA – SENMOMOCHA III CESARZOWA – AERIS FLUXUS IV CESARZ– COLLOPORTUS V ARCYKAPŁAN – ALOCHOMORA VI KOCHANKOWIE – COFMINUO VII RYDWAN – SCRIBO VIII SPRAWIEDLIWOŚĆ – DIFFINDO IX PUSTELNIK – FRIGUS X KOŁO FORTUNY – BACCIFERO XI MOC (SIŁA) – FOVERE XII WISIELEC – CALEFACTIO XIII ŚMIERĆ – REPARO XIV UMIARKOWANIE – ORCHIDEUS XV DIABEŁ – ZAKLĘCIE CZTERECH STRON ŚWIATA XVI WIEŻA – SONORUS XVII GWIAZDA – ACCIO XVIII KSIĘŻYC – COLLIGATUS XIX SŁOŃCE – CLAUDAR SCRIPTURA XX SĄD OSTATECZNY – FINITE XXI ŚWIAT – CENTO ONIS
Następnie rzucasz trzema kośćmi k6:
PIERWSZA K6 – OPIS ZAKLĘCIA:
1 – Niestety, nie udało opisać ci się zaklęcia w sposób zrozumiały. Do tego było to na tyle niefortunne bełkotanie, że profesor Papadakis postanowiła odjąć pięć punktów z punktacji domów. 2, 4 – To, co powiedziałeś, nie było szczególnie pewne, jednak profesor przymknęła na to oko i pozwoliła przystąpić ci do dalszej części. 3, 5 – Podałeś książkową, poprawną definicję. I nic dodatkowego. 6 – Wspaniale! Profesor aż przyklasnęła na twoją bezbłędną odpowiedź!
DRUGA K6 – WYKONANIE ZAKLĘCIA:
1 – Coś całkiem nie pykło... Dorzuć jeszcze jednym k6, żeby zobaczyć, co się stanie! Jeżeli posiadasz cechę eventową OPANOWANIE, nie musisz wykonywać drugiego rzutu – jest to tylko chwilowa dekoncentracja, którą udaje ci się przezwyciężyć. Możesz wykonać jeszcze jeden rzut. Jeżeli posiadasz cechę eventową: “DRZEMIE WE MNIE ZWIERZĘ (ZACHOWANIE)” lub “TYKAJĄCA ŁAJNOBOMBA”, rzut za zachowanie magii wykonujesz z kością karną. Tej karnej kości nie możesz przerzucić, musisz zachować gorszy wynik.
konsekwencje - dorzuć k6:
1, 4 – Z twojej różdżki błysły iskry, wprost na twoje odzienie. Całe szczęście, nie palisz się, jednak profesor tylko kręci głową. 2, 6 – Na całe szczęście, szybka reakcja profesor Papadakis zdążyła uchronić potencjalne niebezpieczeństwo. Nic się nie stało! 3, 5 – Jesteś na tyle zdekoncentrowany podczas rzucania zaklęcia, że rzucasz zupełnie inne – posyłasz Drętwotę w kierunku innego ucznia! Całe szczęście, profesor zareagowała w czas… Jednak tracisz dziesięć punktów domu.
2, 4 – Profesor poprawiła cię, zanim wypowiedziałeś inkantację i ponownie pokazała ci ruch różdżką. Możesz dorzucić jedną kość premiową na zachowanie magii. 3, 5 – Poprawnie wykonane zaklęcie. 6 – Podręcznikowy przykład! Idealnie rzucone zaklęcie!
TRZECIA K6 – ZACHOWANIE MAGII:
1 – Myślałeś, że wszystko pójdzie dobrze… nie tym razem, Zaklęcie wykonało swoje przeciwieństwo! (np. Zaklęcie Czterech Stron Świata wskazało Południe, Accio odepchnęło przedmiot, a po rzuceniu Claudar Scriptura cały pergamin zalał się atramentem). 2, 4 – Nie dzieje się nic szczególnego. Po prostu dobrze zadziałało. 3, 5 – Być może wcześniej nie poszło ci szczególnie dobrze, jednak tym razem zaklęcie działa lepiej niż kiedy rzucałbyś je normalnie. 6 – Wydaje się, że magia doskonale cię zrozumiała. Gratulacje!
W razie jakichkolwiek pytań zapraszam na PW. ETAP DO 6/10, GODZINY 20, po którym będzie masowe z/t i praca domowa.
Karta tarota:Kostki 18 księżyc Kostki 3k6: 6, 4, 6 Użyte modyfikatory: wykonanie zaklęcie na 6 co mi daje +15 pkt dla domu ślizgonów
Zabrała się w takim razie za losowanie swojego zaklęcia, w tym była dobra, więc sobie poradzi, taką miała właśnie nadzieje, spojrzała na kartę księżyca, którą powoli obracała w dłoni. To proste zaklęcie więc nie powinna mieć z nim żadnego problemu. Kiedy była gotowa, wstała do odpowiedzi. - Zaklęcie to Colligatus - Pozwala na szybkie zawiązanie sznurówek, muszki lub krawata. - A gdy skończyła wypowiadać słowa, wyciągnęła różdżkę, aby wykonać zaklęcie, machnęła zatem lekko różdżką, odpowiednio rzucając zaklęcie z lekkim uśmiechem na ustach. A na dodatek zaklęcie wykonała należycie także była z siebie zadowolona, usiadła na swoje miejsce, dając innym miejsce, aby się wykazali.
Karta tarota:Kostki 6 - kochankowie Kostki 3k6: 2, 3, 2 Użyte modyfikatory: wykonanie zaklęcia -10 pkt dla domu
Wstała pewna siebie, podnosząc rękę do góry, choć zaklęcia nie były jej konikiem, była niemal pewna, że sobie poradzi, co jak co, ale ona akurat przecież ma odpowiednią wiedzę do takich rzeczy. - To jest... zaklęcie rozdrabniające, używane przez kucharzy i... eliksirwarów - powiedziała choć z nutą niepewności w głosie. Wyglądało na to, że nauczycielka przymknęła na to lekko okiem i jakoś to przeszło, dobrze. Następnie gdy przeszło co do czego to, zamiast rzucić odpowiednie zaklęcie, rzuciła... drętwote na innego ucznia, na brodę Merlina zaraz się tu spali ze wstydu! Dobrze, że nauczycielka zareagowała na czas, bo w tym momencie twarz Alison zrobiła się czerwona ze wstydu. Gdy tylko skończyła, usiadła na swoje miejsce i zasłoniła swoją twarz dłońmi, po co ona tutaj przyszła?! Zrobiła z siebie totalne pośmiewisko. I chyba tak przesiedzi do końca lekcji, a gdy jej przejdzie, zapewne będzie patrzeć jak idzie innym, oby lepiej niż jej.
CO
Emily Evans
Rok Nauki : V
Wiek : 16
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 150
C. szczególne : pełne usta, oczy zielone, włosy niemal czarne
Karta tarota:Kostki 10 - koło fortuny Kostki 3k6: 1,1 Kostki przerzut na 5, 6 Użyte modyfikatory: Pierwsza k6 -5 dla puszków
Była zestresowana, chciała z jednej strony nauczyć się jak najwięcej o zaklęciach, a z drugiej strony bała się, że nie zapamięta tych wszystkich nazw, że wylecą jej drugim uchem, no wcale nie była fajna zabawa. Spojrzała na wylosowaną kartę, coś jej tam świtało, ale czy ona aby na pewno pamiętała, co robiło to zaklęcie? No niekoniecznie. - No pani profesor ja... no... nie... nie wiem... Znaczy, to chyba się na rośliny rzuca i pomaga im, ale... nie wiem co dokładnie. - mówiła cicho pod nosem, co raczej nie brzmiało za bardzo przekonująco. I nawet nie była pewna czy ona umie to zaklęcie wykonać! Złapała się za włosy ze stresu, a potem machnęła na różdżkę i okazało się, że nie tylko dobrze wykonała zaklęcie, ale i magią ją posłuchała! Ale miała szczęście! Kamień spadł jej z serca i zadowolona usiadła na swoje miejsce, jednak nie poszło jej tak źle jak zakładała, że mogłoby być.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Tarot: Orchideus Kostki: 3,2,6 Modyfikatory: +3 oczka do opisu zaklęcia za kuferek (65pkt.), maksymalny wynik na wykonanie zaklęcia (Orchideus ma poziom 11-20) Wynik: ostatecznie wszystko na Maxa (+15pkt. dla ślizgonów )
Początek nie był dla niego wymagający, bo zahaczał o to, co znał bardzo dobrze i w czym się praktycznie specjalizował. Nie wiedział jednak, co czeka go dalej na tej lekcji i jeśli miał być szczery, niekoniecznie pozytywnie do tego podchodził. Gdy jednak okazało się, że znów ma działać na opisie i demonstracji zaklęć, poczuł się nieco lepiej. Spojrzał na wylosowane zaklęcie i uśmiechnął się delikatnie - po raz kolejny trafił na swoją działkę. Nie zliczyłby chyba ile razy korzystał z Orchideusa, żeby poderwać nieświadome jego charakteru dziewczyny, albo - raz czy dwa - nawet facetów. -Orchideus wyczarowuje przepiękny bukiet kwiatów. Oczywiście im lepiej rzucone, tym lepszy efekt. - Wyjaśnił po krótce, nim podał jeszcze szczegóły na temat wymowy i chwytu, podczas rzucania inkantacji. W końcu musiał przejść do praktyki. Stanął więc przed Papadakis i z gracją i widoczną wprawą wypowiedział Orchideus, a w jego ręce pojawił się ogromny bukiet żonkili i bugenwilli, które to nawiązywały do grecko-walijskiego pochodzenia nauczycielki. Zaklęcie wyszło mu wręcz idealnie, a Max na odchodne podał kobiecie kwiaty z czarującym uśmiechem. Nadal nie miał humoru, ale pewne przyzwyczajenia jednak w nim zostały i budziły się w momentach takich, jak ten.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Mina Hawthorne
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : rozsiane po ciele tatuaże, kolczyk w nosie, na środkowym palcu prawej ręki zawsze nosi pierścień Atlantów, który przykrywa krwawy znak, praktycznie zawsze towarzyszy jej blady pyton królewski imieniem Faust
Kostki:wisielec, 3, 5, 3 Modyfikatory: nie używam Wynik: wszystko poprawnie
Wyglądało na to, że nie była najlepsza jeśli chodziło o zgadywanki albo dedukcję, ale chociaż się starała. Nie jej wina, że to wszystko było tak mylące i mało intuicyjne. W zasadzie nic nie mogło naprowadzić jej na dobrą odpowiedź. Całe szczęście dalsza część lekcji w jej odczuciu była już dużo prostsza, bo wcale nie musiała aż tak bardzo ruszać mózgownicą. Wystarczyło jedynie rzucić zaklęcie podgrzewające wodę. Jej zdaniem było to jedno z najnudniejszych zaklęć, na które mogła natrafić, bo w zasadzie czym mogła się popisać? Podała po prostu poprawną definicję i opis tego zaklęcia, a następnie wykonała je tak jak sobie tego życzyła nauczycielka. Oczywiście obyło się to bez większych fajerwerków, ale za to przebiegło poprawnie bez większych wpadek. Chyba właśnie taki był jej najlepszy scenariusz, biorąc pod uwagę, że nie należała do mistrzyń w dziedzinie zaklęć.