Najchętniej to zostałaby w swoim pokoju, zakopana pod grubym kocem, sama ze sobą i swoim nieszczęściem. Nie mogła jednak unikać lekcji w nieskończoność. Nie po to zapłaciła za powtarzanie klasy równowartość połowy nowego sprzętu do quidditcha, żeby kolejny raz zawalić rok. To był ten dzień, w którym musiała w końcu pojawić się na zajęciach, pierwszy raz od zeszłego semestru. Mało kto wiedział o tym, że nie zdała i czuła się z tym nieswojo. Idąc szkolnymi korytarzami, miała wrażenie, że wszyscy się na nią gapią i ją oceniają, choć tak naprawdę mało kto zwracał uwagę na niczym niewyróżniającą się Puchonkę w szkolnym mundurku. Tylko w jej własnej głowie odgrywał się mały dramat. Minęła chwila, zanim nacisnęła klamkę i weszła do sali. Stała tak pod drzwiami, walcząc sama ze sobą, aż ktoś z tyłu jej nie ponaglił. Nawet nie zwróciła uwagi, kto to był, po prostu wzięła głęboki wdech i weszła do środka, byle tylko zejść z drogi i nie rzucać się w oczy. Szybko przemknęła do ostatniej ławki i usiadła, nieco się garbiąc, jakby w ten sposób miało ją być mniej widać. Ukradkiem rozejrzała się po sali, aby sprawdzić, kto jeszcze przyszedł na transmutację. Nie wszystkich rozpoznała, dostrzegła jednak kilku znajomych Puchonów i mimowolnie się uśmiechnęła. Jak dobrze było ich widzieć! Miała ochotę podbiec do każdego z osobna, wyściskać, zapytać o to jak im minęły wakacje, przytulić, dowiedzieć się, czy aby na pewno wszystko w porządku i jeszcze raz wyściskać, z całą swoją borsuczą miłością. Pozostała jednak na miejscu, bo na razie nie chciała skupiać na sobie uwagi. Najpierw musiała pogodzić się ze swoją porażką i oswoić się z myślą, że powtarza rok i to wcale nie jest nic nadzwyczajnego, nie ona pierwsza i nie ona ostatnia! Poukładanie sobie tego w głowie wymagało jednak czasu...
/Zapraszam, można się przysiadać!
Autor
Wiadomość
Basil Kane
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Nie musiał czekać długo, bo i zaraz pojawił się @River A. Coon, a Bazyl sam nie wiedział, czy w związku z tym czuje większą ulgę czy niepokój. Stan zaalarmowania niejasnym zagrożeniem tym bardziej się wzmógł, że jakaś część wewnątrz niego pragnęła ochronić także i gryfona, za to druga, bardziej śliska strona mózgu (by nie powiedzieć gładka) zastanawiała się, czy to nie chłopak jest winowajcą potencjalnego niebezpieczeństwa. Ślizgon nachylił się do niego mrużąc oczy, kto wie, na pierwszy rzut oka wyglądał, jakby niemal oczekiwał pocałunku na przywitanie, ale zaraz natychmiast pochylił się w stronę termosu by i jemu się uważnie przyjrzeć. Niewiadomego pochodzenia paranoi nie pomagał fakt, jego słabego wzroku. - Mogłeś na zimę wrócić do zamku, nie nakurwiałbyś przez zaspy. - zauważył rezolutnie, jako, że wciąż bolała go dupa o współdzielenie przez Rivera kanapy z Jinxem, do czego, oczywiście nie zamierzał się przyznać. Wyciągnął rękę - tę w której nie ściskał różdżki - i dotknął czerwonego policzka, który chyba pierwszy raz był zimniejszy niż jego palce- Rzeczywiście. - nie ma to jak ocena empiryczna. Na pojawienie się Pattona podskoczył, no tak, to logiczne, że to pewnie on był tym nieznanym zagrożeniem. Nachylił się lekko w stronę Rivera i zmarszczył brwi. - Kojarzysz te... choroby? - powiedział z dziwnym bólem- Chyba mi odpierdala... - dodał cicho i obejrzał się przez ramię na ścianę.
Punkty z transmutacji: 5 Odbieram kulę od osoby:@Augustine Edgcumbe Finite:45 - 20 to całe 25 kiedyś wybierałam cechy eventowe ale już ich nie pamiętam, za to na fabule zawsze mówie ze Bazyl jest antytalentem w transme Zaklęcie transmutacyjne: - poziom wszesnoszkolny - wynik k6 - 1 -> 3
Kiedy Kula dotarła do ich ławki popatrzył na nią i tę iluzję ptaszkową i się wzdrygnął. Transmutacja. Jego pięta achillesowa. Nie chciał wyjść na debila przy Riverze, ale mierząc się z wyzwaniami Transmutacyjnymi nie miał nawet cienia nadziei na zachowanie twarzy. Stuknął więc w kulę różdżką, by pozbyć się zaklęcia avifors, jednak nic to nie dało, odchrząknął więc i walnął znacznie mocniej, mówiąc głośno AVIFORS. Co to dało? No ptaszków było jakby mniej, jednak kula wciąż migotała skrzydełkami. Powieka ślizgona zadrżała niebezpiecznie, zdradzając bliską graniczę jego cierpliwości. Wiedział, że i tak mu się nie uda cokolwiek by dalej nie próbował, więc mruknął, machając różdżką: - Sabuli.. - jako wybrane zaklęcie transmutacyjne. Bez większego zdziwienia dostrzegł, że jedynie kawałek kuli się rozsypał w piach, czyniąc ją jeszcze bardziej koszmarnym, ptasio-wyszczerbionym, leżącym w garstce piasku kawałkiem gówna. Przynajmniej w oczach Bazyla. - Po co ja tu właściwie jestem? - zapytał szeptem Rivera, bo sam nie rozumiał, dlaczego jeszcze podejmował się w życiu prób nauki transmutacji.
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Punkty z transmutacji: 31 p. Odbieram kulę od osoby:@Basil Kane Finite:81 Zaklęcie transmutacyjne: - poziom zaawansowany - Partis Temporus - wynik k6 - powodzenie
Z pewnym rozżaleniem Wacek spojrzał na Bazyliusza. Chłopakowi o wiele lepiej szła alko-magia, ale w gruncie rzeczy chyba każdemu ta dziedzina pasuje na tyle, aby jej słodki urok rozpieszczał każdego, młodocianego czarodzieja. Zresztą Puchon wzruszył marnie ramionami. Widok transmutowanej kuli wzbudzał w nim pewną przykrość. Czy ktoś robił sobie z niego nieprzyjemny żart? Jakaś śmieszna mieszanka dwóch zaklęć dotoczyła się doń, tworząc z wróżbiarskiego narzędzia coś... Coś dziwnego. Tylko momentami, jakoby szklana faktura miała połączyć się ze swoim stworzycielem - piaskiem - ale coś jej nie wychodziło. Trochę jak chęć pierwszej animagicznej przemiany, która więzi cie w niekoniecznie łatwej do zdefiniowania formie. - Finite - rzucił z obrzydzeniem, zasłaniając od razu swoją twarz. Nie stało się nic niepożądanego. Uczucie jeszcze gorsze niżeli wybuch szkła prosto w twarz. Po momencie konsternacji, Polak się ogarnął, powracając do zajęć ciałem i myślą. Przeczesał włosy różdżką, jęcząc coś do siebie pod nosem. - Partis Temporus - żachnął się po czym przedmiot miał momentalnie zniknąć w powietrzu. Skoro zna się dziwne sztuczki to trzeba się nimi bawić. Kula poleciała niechlubnie w stronę @Drake Lilac i w momencie, kiedy upadła obok jego stopy, pojawiła na moment, ukazując małą, niechlubną ryskę.
Basil Kane
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Punkty z transmutacji: 5 Odbieram kulę od osoby: żadnej, zabieram ją z ziemi Finite:9 -30 to będzie jakieś -21 Zaklęcie transmutacyjne: - poziom wszesnoszkolny: Morfio - 5 powodzenie
Rozejrzał się za kulą, która z jakiegoś powodu zniknęła mu sprzed nosa, by zaraz zauważyć, że to nikt inny, jak złodziejskie nasienie Wacław Wodzirej mu ją podprowadził. - Czekaj no ..! - powiedział stanowczo zbyt głośno, więc patol pewnie ześle go do kołchozu na najbliższe pół roku za darcie się na lekcji, zaraz jednak machnął różdżką "accio: kula!" by przywołać do siebie kryształową kulę.- ...jeszcze nie skończyłem próbować... - burknął niepocieszony. Postawił kulę na ławce marszcząc brwi w bardzo oczywistym wkurwieniu. Zamachnął się różdżką i trzasnął nią w kulę - mimo, że ta co chwila migotała - z taką siłą, że prawie co złamał różdżkę: - Finite! - wydarł się, na darmo, bo kula nawet nie drgnęła. Co więcej, wydawało się, że znikała jakoś bardziej efektywnie nawet. Mruknął pod nosem cicho bardzo, ale to bardzo brzydkie przekleństwa, po czym przytknął różdżkę do kuli i dodał: - Morfio! - -imaginując sobie, że kula z kryształowej stanie się, no na przykład drewniana. Ku swojemu zdziwieniu, rzeczywiście zrobiła się drewniana, choć dalej znikała. Spojrzał zdziwiony na Rivera.
Punkty z transmutacji: 66 Odbieram kulę od osoby:@Basil Kane Finite:99 - 10 = 89 Zaklęcie transmutacyjne: - zaawansowany - wynik k6 - niepowodzenie (2) - wczesnoszkolne - powodzenie Choroba:nieaktywna
Cóż, nie mogła cały czas stać z boku i jedynie przyglądać się temu, co się działo. Dlatego też, kiedy Basil zaczarował kulę, odetchnęła głęboko, po czym całkiem spokojnie i bez większych problemów rzuciła finite, wypowiadając je cicho i dość starannie. Ponieważ jednak przedmiot znajdował się wciąż pod wpływem różnych zaklęć, nie była w stanie osiągnąć idealnej równowagi, idealnego stanu, w jakim znajdował się wcześniej. Dlatego też kula miała wciąż brązową barwę i sprawiała wrażenie, jakby przetykały ją delikatne sęki, wyglądało to jednak, jakby zostało narysowane. I zdecydowanie cała kula była doskonale widoczna. -Abcivio - wypowiedziała, starając się trafić w kulę, ta jednak najwyraźniej była dla niej za szybka, bo czar nie trafił w przedmiot, na co Victoria uniosła nieznacznie brwi i cicho westchnęła. Nie zamierzała jednak rozpaczać, robić z siebie ofiary albo czegoś podobnego, więc skupiła się ponownie, sięgając po prostsze zaklęcie. - Duro - wypowiedziała stanowczo, tym razem przemieniając kulę w kamień, w co musiała oczywiście włożyć nieco siły, bo kula nie była aż tak maleńka, by było to banalnie proste. Jednak to zaklęcie zakończyło się zdecydowanym sukcesem.
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Basil Kane
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Punkty z transmutacji: 5 Odbieram kulę od osoby:@Victoria Brandon Finite:25 -10 to 15, wiec już nie tak źle, ale dalej niezbyt idealnie... Zaklęcie transmutacyjne: - poziom wszesnoszkolny: Engorgio - 3 powodzenie
Nie był gotowy się jeszcze poddać. Ślizgońska ambicja, albo zwykła Bazylowa głupota, mimo, że wiedział, że transmutacja nie wyjdzie mu w życiu nigdy, choćby skały srały a niebiosa płakały. Wziął więc kamień od Victorii, raz jeszcze stawiając go na swoim biurku, żeby spróbować, no bo jak nie będzie próbować, to nigdy niczego nie transmutuje, a przecież chciał jeszcze kiedyś zrobić wodo wodo zmień się w rum. Dla odmiany stuknął w kamień lekutko, kiedy tym razem mówił "Finite!" nie sprawiło to jednak, że zaklęcie zakańczające rzeczywiście coś wskórało. Bazyl jednak nie planował się łatwo poddać. Zaraz stuknął w kamień jeszcze raz, bo może z finite nie szło mu dobrze, ale ostatnie zaklęcie przemieniające wyszło nie najgorzej: - Engorgio! - a choć włożył w odpowiednią wymowę pół serca, jako, że drugie pół trzymał w kieszeni River, do kamień rzeczywiście powiększył się, ale tylko troszke...
Punkty z transmutacji: 66 Odbieram kulę od osoby:@Basil Kane Finite:58 > 88 - 10 = 78 Zaklęcie transmutacyjne: - poziom zaawansowany - wynik k6 - 6 (powodzenie)
Znowu zerknęła w stronę krążącego po pomieszczeniu przedmiotu, by zaraz rzucić w jego stronę całkiem poprawnie zaklęcie zakańczające działanie czarów. Finite nie wyszło jej możliwie idealnie, ale nie było również tak tragicznie złe, by musiała schować się gdzieś pod najbliższym kamieniem i udawać, że nigdy nie istniała. Kula pomniejszyła się nieznacznie, choć Victorii wydawała się, że mimo wszystko była nadal większa, niż pierwotnie. Zapewne kiedyś zirytowałoby to ją bardziej, niż obecnie, więc nie zamierzała się tym jakoś szczególnie mocno przejmować. Miała ćwiczyć, to było teraz najważniejsze, nie coś innego. - Partis Temporus - wypowiedziała płynnie, koncentrując się w pełni na zaklęciu, jakie usiłowała rzucić, by po chwili uśmiechnąć się z zadowoleniem, odkrywając, że tym razem udało jej się trafić właściwie bezbłędnie. W kuli powstała dziura, dokładnie tak, jak sobie tego życzyła, i w ten właśnie sposób obiekt poszybował dalej, pozwalając jej na uznanie, że tym razem nie poszło jej w czasie tych zajęć aż tak potwornie źle. Oczywiście, mogło być lepiej, zawsze mogło być lepiej, ale ostatnie, czego potrzebowała, to zakładanie z góry, że każda porażka była dla niej w jakimś sensie śmiertelna.
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Punkty z transmutacji: 12pkt. Odbieram kulę od osoby:@Victoria Brandon Finite:89 - 30 = 59 Zaklęcie transmutacyjne: - poziom prosty (quartario) - wynik k6 - powodzenie
Postanowiła podejść do kuli jeszcze raz. Tym razem ustawiła się w kolejce za swoją znajomą prefekt, Victorią. Dziewczyna naprawdę dobrze sobie poradziła i Ruda miała problem, by odczarować to, co wykombinowała, ale ostatecznie wcale nie poszło tak tragicznie. Dużo gorzej jednak rudowłosa poradziła sobie, gdy sama miała znów coś wymyślić. Irvette uznała, że spróbuje zmniejszyć wagę kuli o jedną czwartą. Przypomniała sobie inkantację oraz ruch nadgarstkiem i rzuciła czar, ale niestety wcale nie wyszło jej to tak, jakby tego chciała. Co prawda przedmiot stracił na masie, ale ślizgonka wcale nie była pewna, czy aż tyle, ile powinien. Cóż, nie miała możliwości niczego więcej już z tym zrobić, więc po prostu przekazała pałeczkę kolejnej osobie.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
River A. Coon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Punkty z transmutacji: 12 Odbieram kulę od osoby:@Irvette de Guise Finite:91 - 10 = 81 = pełne powodzenie Zaklęcie transmutacyjne: - poziom prosty (ABDICO VISUS) - 3 - powodzenie za drugim razem
Kącik ust zadrżał mu w głupiej nadziei, że Bazyl w końcu załapał jak istotna jest dla niego fizyczność, przebijając wszelkie słowne zapewnienia, więc i zaczął pochylać się do doszukiwanego w ruchach Ślizgona pocałunku powitalnego, by jednak już zaraz zacząć udawać, że tylko osunął się nieco na swoim krześle. Mimowolnie prychnął cicho w rozczarowaniu, ale przecież nie zamierzał przyznawać się do tej oburzającej pomyłki, ryzykując, że inni będą jej świadomi. - Wolność jest tego warta. Muszę tylko w końcu zdać egzamin na teleportację - odpowiedział twardo, w bezgranicznej pewności tego, że nie ma nic gorszego od utknięcia w szkole na całą noc, gdzie byle kąpiel o północy karana może być szlabanem za łamanie ciszy nocnej. Przedzieranie się przez zaspy miało też przecież swoje plusy, jak chociażby podstępne ściągnięcie Bazylowych palców do swojej twarzy, co wywołało większe napięcie czerwonych policzków przez rozciągnięcie ich w uśmiechu. - No tak jakby, chyba - przytaknął niepewnie, bo sam nie za bardzo czuł działanie jakiejkolwiek tajemniczej siły wyższej, ale Bazyl wydawał mu się tym typem osoby, który lubił, gdy mu się przytakiwało. - Och, nie przejmuj się, już taki byłeś wcześniej - zapewnił beztrosko, nie dlatego, że chciał zlekceważyć Bazylowy problem, a dlatego, że zwyczajnie nie chciał go widzieć, nie będąc gotowy na ten poziom zmartwień i troski. Zaraz zresztą mógł podziwiać rzucane przez chłopaka zaklęcia, a więc i dać się zapewnić w tym, że z jego umysłem jest wszystko w porządku, a on sam może wiernie reagować jak nie gaspnięciami zaskoczenia to cichymi pomrukami aprobaty. Śledził trajektorię kuli niczym śledzący swoją ofiarę kociak, czekając aż ktoś rzuci zaklęcie, którego umiejętności zdjęcia będzie pewien. Gdy tylko usłyszał inkantację Quartario zachichotał cicho i zaklepał kulę dla siebie, wiedząc doskonale, że nikt po jego "Finite!" nie będzie mógł samym spojrzeniem stwierdzić czy zaklęcie faktycznie zostało zdjęte. Nie musząc się więc niczym stresować machnął ręką tak pewnie, że po zaklęciu Ślizgonki w kryształowej kuli nie zostało już nawet wspomnienie, w co sam wierzył całym swoim sercem. Wątpliwość w swoje umiejętności naszła go dopiero w momencie, w którym wyczuł na sobie wzrok Bazyla, bo przecież tyle razy trajkotał mu już o tym jak to chciałby dorównać w transmutacji Marli i opanować animagię, więc i głupio byłoby teraz pokazać mu, że nie potrafi poradzić sobie z jakimś prostym zaklęciem. Wziął głębszy wdech, chcąc mieć to za sobą zanim ktoś zdąży go ponaglić i rzucił szybko Abdico Visus, zaraz już jednak krzywiąc się mimowolnie, bo kula nie stała się nawet bardziej przezroczysta, a co dopiero niewidzialna. Zaśmiał się cicho, poprawiając niesforne loczki za ucho i wyprostował się nieco, zanim nie powtórzył zaklęcia nieco spokojniej, głośnie, dopiero wtedy mogąc odetchnąć z niejaką ulgą, przekazując kulę dalej zanim ktokolwiek skomentuje, że wciąż dość wyraźnie widać jej zarys, na co gotowy był odpowiedzieć, że był to zabieg celowy, by ułatwić kolejnej osobie odpowiednie wycelowanie zaklęcia.
Bocarter Wilton
Rok Nauki : VI
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 175
C. szczególne : bardzo jasne włosy i intensywnie niebieskie oczy
Punkty z transmutacji: 7 Odbieram kulę od osoby:@River A. Coon Finite: 36-10=26 Zaklęcie transmutacyjne: - poziom wszesnoszkolny - wynik k6 - 6 - powodzenie
Czekał cierpliwie na swoją kolej, zastanawiając się w myślach, jakiego zaklęcia użyć. Chciał, by było to coś efektownego, co zwróci uwagę wszystkich i da mu możliwość popisania się przed nimi i wymagającym profesorem. Po ostatniej porażce na zajęciach transmutacji z młodszym nauczycielem, chciał pokazać, że stać go na więcej, tym bardziej że zależało mu na poklasku oraz opinii starszego profesora, który był naprawdę doświadczonym nauczycielem i nieczęsto obdarzał uczniów pochwałami. Tym bardziej chciał być przez niego doceniony i zwrócić na siebie uwagę. Oczywiście wpierw musiał zdjąć zaklęcie z kuli, rzucone przez poprzednika, przejmując ją od siedzącego nieopodal Gryfona. Zaklęcie niewidzialności, jakie zostało na nią rzucone, nie było do końca poprawne, gdyż kula wciąż pozostawała widoczna. Sięgnął po swą elegancką, mahoniową różdżkę, którą następnie wycelował w kryształową kulę, by przywrócić jej poprzedni wygląd. - Finite - wypowiedział inkantację kończącą działanie większości zaklęć używanych na lekcjach. Niestety, nie udało mu się jej odczarować, ale nie przejął się tym, postanawiając rzucić na nią inne zaklęcie. - Papiliofors - wypowiedział zaklęcie, przekształcające wybrany przedmiot w iluzję motylów. Kula zmieniła się w chmarę kolorowych motyli, które zaczęły latać po sali. Zadowolony z siebie odłożył różdżkę na ławkę i rozejrzał się po sali w oczekiwaniu na pochwały, jakby co najmniej odkrył nowe zaklęcie.
Punkty z transmutacji: 0 lol Odbieram kulę od osoby:@Bocarter Wilton Finite:86 + 20 (mniej niż dwa miesiące) Zaklęcie transmutacyjne: - poziom wszesnoszkolny - wynik k6 - 2, niepowodzenie
Chyba zaczęło się od tego, że obudziła się dzisiaj kopnięta przez chorobę, przez co miała ochotę zostać w łóżku, zwłaszcza że była siódma, ale że wylosowała koło fortuny, to założyła się sama ze sobą, że co, ja nie wstanę? I przegrała. A później już było z górki, (ja się nie spóźnię? Ja nie pójdę dłuższą drogą? Ja nie zjem śniadania przed klasą?) więc koniec końców pojawiła się mocno spóźniona, kiedy każdy już czarował swoje czary i weszła, idąc na palcach jak złodziej z sims 1, jakby w ten sposób wcale jej nie było widać i myślała, że się jej upiecze przed belfrem... I to akurat tym. Chrząknęła, odbierając kulę, a właściwie łapiąc jedno z motyli i uparcie nie spoglądając w stronę nauczycielskiego biurka. - Finite. - Mruknęła i chyba w myśl zasady więcej szczęścia niż rozumu wyszło jej to doskonale. Hej, nawet bez modyfikatora świeżaka dałoby radę! Przynajmniej, nie musiała łapać każdego z latających po sali motyli i składać ich w jedną, wielką kulę. Skupiła się, brwi marszcząc i wycelowała różdżką w kulę, ale cały czas myślała o tym, że powinna się z kimś założyć o to, czy w ogóle jej wyjdzie. Tyle pieniędzy... - Engorgio. - Mruknęła chyba ze trzy razy różną intonacją, ale nie. Nic z tego.
Marla O'Donnell
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Punkty z transmutacji: 63 Odbieram kulę od osoby:@sophie oh Finite:62 Zaklęcie transmutacyjne: - poziom złożony: 4 (nieudane); -> poziom wczesnoszkolny: najpierw 2, potem 5
Od razu wyczuła ukryty przekaz pytania zadanego przez przyjaciela i przecież nie mogła winić go za ciekawość. – Z Jinxem i Riverem, bardzo szybko wprowadzili się na miejsce Murpha. Udawali, że to tylko z czystej wygody, ale tak naprawdę chcieli mieć mnie na oku, bo byłam w fatalnym stanie – przyznała szczerze, nie krępując się z przyznaniem do tego jak ciężko zniosła rozstanie. – Pewnie, że możemy chodzić razem! Ale super, O MÓJ MERLINIE, nauczymy ich wstawać o tej samej porze, zawsze to raźniej popierdalać po okolicy o świcie we dwójkę – uśmiechnęła się rozradowana, że Edgcumbe wyszedł z tak wspaniałą propozycją. – Marzyłeś o psie od dawna, fajnie, że w końcu się na niego zdecydowałeś – stwierdziła rozpromieniona, ciesząc się faktem, że ziomek doczekał się upragnionego towarzysza. – Jak się wabi? Co najbardziej lubi? Koniecznie muszę go przekupić milionem zabawek i smaczków… Po pierwszej części transmutacyjnej nocy kabaretowej, nadeszła pora na preludium, a mianowicie – ponowne upokarzanie się w dziedzinie, z której rzekomo powinna błyszczeć. Udawała, że nie widzi jak szło innym, których nawet by nie podejrzewała o umiejętność przeliterowania słowa transmutacja, a co dopiero popisania się na zajęciach u Pattona. Przez moment z wielkim wstydem spuszczała głowę i uparcie wpatrywała się w ławkę, opierając się niemrawo o ramię Augusta, swojego towarzysza w tej okrutnej niedoli, ale w końcu poczuła przypływ siły i energii, aby kontynuować zadanie. Przechwyciła kulę od Sophie i rzuciła na nią (kulę, nie Zofię) finite, aby mieć do dyspozycji w miarę prosty przedmiot. Poszło jej zajebiście jak zawsze. Czyli chujowo. Zacisnęła dłoń na różdżce z nerwów, w sekundę zapominając o podstawowych zasadach rzucania zaklęć i wkurwiona do granic możliwości, że jak zwykle jest frajerem stulecia, wypowiedziała inkantację spinale, szczerze licząc na to, że kolejna osoba poczuje jej złość i pokłuje się boleśnie o kolce, których, do kurwy nędzy, nie wyczarowała. Craine, będący pedagogiem roku, zamiast dać jej drugą szansę, zaś coś wymruczał pod nosem, że powinna cofnąć się do czarów dla pierwszorocznych, na co straciła cały zapał. – Zabierz mnie stąd. Zzieleniej na mordzie i udawaj chorego, a ja cię zaprowadzę do skrzydła szpitalnego, bo nie zniosę dłużej tej żenady – poprosiła cicho Augusta, błagalnie wpatrując się w jego poirytowaną twarz. Zanim jednak zdążyła dalej dawać upust swej frustracji, wyczuła na sobie nachalne spojrzenie nauczyciela, nakazującego jej bezmyślne rzucanie zaklęć z zakresu tych najłatwiejszych. Dopiero druga próba zredukowania rozmiaru kuli zakończyła się sukcesem i aż nie miała sił komentować swoich marnych wysiłków. – Błagam, spierdalajmy – złapała go za dłoń, nerwowo szepcząc Krukonowi na ucho, aby się z tego kurwidołka ewakuowali.
______________________
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Punkty z transmutacji: wpisz Odbieram kulę od osoby:@Marla O'Donnell Finite:Po licznych przerzutach, 13 - ale Drake i tak używa zamiast tego Disclore kiedy Patus nie patrzy. Zaklęcie transmutacyjne: - poziom złożony, złożony, wczesnoszkolny, wczesnoszkolny - 1,1,2,5
Zdecydowanie nie miał w sobie zbyt dużo energii. Za dużo pełni, za mało spania. Oczywiście nie miał zamiaru mówić Wackowi o tym że popierdalał dziko po lecie z jęzorem na wierzchu, więc poszedł najbardziej wiarygodną drogą. - Nie mogłem spać, więc się uczyłem. - Odpowiedział Cicho do Wacława. Lekcja którą urządził im Patus o tak nierealnie chorej godzinie wydawała się być ciekawa, jednak nie ma pojęcia jak wyjdzie mu transmutowanie czegokolwiek, gdy jego łeb nie pozwala mu się odpowiednio skupić na czymkolwiek. Dopiero gdy po którymś razie obserwacji ćwiczenia kula odpowiednio dotarła do niego... Zauważył jedną rzecz która nieco go wewnętrznie rozsierdziła. Czemu do cholery używają Finite do zdejmowania transmutacji?! Craine nabawił się demencji starczej i zaklęcia mu się pomieszały? Nie kurwa, to musi być haczyk ze strony tego starucha. Nawet prosto w twarz im powiedział że mają używać zaklęć transmutacyjnych. I tak też Drake zrobił posyłając do @Marla O'Donnell lekko sfrustrowane spojrzenie związane z ćwiczeniem. Kiedy tylko więc Craine nie był w pełni skupiony na Gryfonie, ten zamiast użyć Finite, skorzystał z Disclore, które było przeznaczone do wycofywania transmutacji. Gdyby miał użyć Finite, to prędzej by się zesrał będąc tak zaspanym niż poprawnie wycofał zaklęcie rzucone przez Marlenę. Jeśli chodziło o samą zmianę przedmiotu, to już łatwo nie miał. Spinale które chciał rzucić nie wyszło mu dwukrotnie przez to że oczy same mu się zamykały, więc poszedł na łatwiznę i rzucił na kulę Lapifors. Kiedy królik poszedł dalej, postanowł jeszcze szepnąć do Marlenki pytanko. - Czemu właściwie każe nam używać do tego Finite? - Bo tego to już kurwa w ogóle nie rozumiał.
Patton sączył wolno kawę. Oczywiście, czarna bez mleka i cukru. Niczym jego dusza. Nie byłby sobą, gdyby cały czas siedział cicho, więc praktycznie bez przerwy komentował różne umiejętności uczniów. Również spóźnionych zamierzał przywitać pewnymi słowami. Swoimi ulubionymi. - Minus pięć punktów dla Slytherinu i Gryffindoru. - zagrzmiał, gdy wchodzący pospiesznie do klasy ludzie zaburzali płynność lekcji. Nienawidził spóźnień, ale był naprawdę łaskawym nauczycielem, bo pozwolił im mimo to zostać na zajęciach. Chyba widok ich przemęczonych z rana twarzy oraz wściekłych min poprawiał Pattonowi humor. - Wilton przynajmniej przeprosił, a panny Oh jak rozumiem, nikt odpowiednio nie wychował. Zgromił dziewczynę pogardliwym spojrzeniem. W podchody to się mogła bawić ze swoimi rówieśnikami w piaskownicy. - O'Donnell, radzę całą świąteczną przerwę poświęcić na naukę, bo nie dopuszczę panny do egzaminów. - oczywiście, rzucił to tylko w ramach wystraszenia dziewczyny. Radziła sobie po prostu naprawdę źle, a nie pamiętał, by na innych zajęciach z transmutacji dawała równie żałosne popisy umiejętności. Dlatego ten oschły komentarz miał zmobilizować Marlę, żeby poćwiczyła więcej. Craine wolał, aby choć jedna osoba nie była beznadziejnym przypadkiem w tej klasie, więc w gruncie rzeczy robił to z dobroci serca. Innych już z góry skreślił jako przypadki nie do odratowania. - Jeszcze raz pan rzuci kulą to ja panem rzucę prosto za drzwi. - powiedział spokojnie do Wodzireja, sprawdzając czy nie uszkodził kuli zanadto. - Pomyliło się panu z kaflem na boisku? Ponosi pana, bo ostatnio wygraliście mecz? - parsknął cicho, nawiązując do zwycięstwa Hufflepuffu. To nie świadczyło o ich umiejętnościach, a o tym, w jak słabej kondycji musieli być wtedy Ślizgoni. - A pan wie, że wrzeszczenie zaklęć wcale nie poprawia ich jakości? - uniósł wysoko krzaczaste, siwe brwi, spoglądając na młodego Kane'a. - Proszę jeszcze raz walnąć różdżką, tak dla pewności. - dodał sarkastycznie, kręcąc głową, bo czegoś takiego jeszcze nie widział, a trochę żył na tym świecie. - Panno Oh, kto powiedział, że po nieudanych próbach ma się panna poddać? Proszę powtórzyć, spróbować innych zaklęć, cokolwiek byleby nie zrezygnować tak po prostu. - wyraził swoją wielką niechęć do osób, które wolały stwierdzić, że "nie umiem no to nie umiem" i przestać próbować poprawić sytuację. Zwłaszcza, że to były zaklęcia najprostsze z możliwych. Jeśli z nimi sobie nie radziła to Craine nie sądził, by chciał ją widzieć na kolejnych zajęciach. Na razie jednak dzięki poprawionemu humorowi nie wyrzucił dziewczyny. Zapewne odpowiedziałby Drake'owi, gdyby ten zadał pytanie wprost i głośno. Ale Patton nie słyszał jego szeptów do koleżanki, a na rzucenie zaklęcia innego niż Finite w ogóle nie zareagował. Nie powiedział im, żeby ograniczali się tylko do niego, więc nie widział problemu. - Szybciej, co z wami? - zawołał, dopijając resztkę kawy.
1. Wypełniajcie odpowiednio kod (Drake) 2. Modyfikatory są do każdego rzutu Finite (Basil) 3. Piszcie dokładnie poziom zaklęcia (Marla) 4. Rzucajcie wczesnoszkolne aż się powiedzie (Sophie)
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Punkty z transmutacji: 31 p. Odbieram kulę od osoby:@Drake Lilac Finite: 29 przerzucone na 99 => 99 Zaklęcie transmutacyjne: - złożone (4) - geminio scatteri
Skąd chłop miał wiedzieć, że Ślizgon jeszcze usiłuje coś osiągnąć swoimi próbami? Gdyby przedmiotem zajęć były kulki analne a nie jakieś wróżbiarskie gadżety to Wacław miałby więcej szacunku do sposobu zabawy reszty tu zgromadzonych. A tak po protu walczył o to, żeby Patol nie stwierdził, że się opierdala. Ano i przyznajmy - niekiedy udawanie, że się coś robi na zajęciach, kiedy się nic nie robi bywa bardziej wymagające niżeli serio robienie czegoś. - Nie no, sorry mordo, próbuj dalej - żachnął się do @Basil Kane, aby później nie było, że ktoś nie zda u Patola, bo ktoś inny nie pozwolił mu się uczyć na zajęciach. Nawet tak uniósł ręce do góry w poddańczym geście. Niemniej Wacław uważał, że sam ma jeszcze sporo czasu na wszystko. Otarł zaspane oczka, dziwiąc się, że nikt od rana mu nie powiedział o śpiochu jasno się tam odbijającym. Z pokrzepiania serc na tych zajęciach to chyba już było jedynie tyle, bo kiedy profesor podszedł do Puchona ze swoją drogocenną uwagą, ten wbił w niego przerażone spojrzenie. Może to wczesna godzina, a może pustka niewiedzy odbijała się w środku Wodzireja, ale do profesora Craine'a miał jedynie jedno zdanie. - To był ostatnio jakiś mecz? - Like: sport? Don't know her. Z początku królika Drejka złapał w dłonie, uśmiechając się do niego niemało, mając w głowie, że to pierwsze zaklęcie, które Gryfon rzucił Wacławowi kiedykolwiek. Po dłuższej sekundzie i z dozą nieśmiałych oporów Polak cofnął zaklęcie. Westchnął chyba nad swoją dolą albo faktem, że marzy mu się jedynie łóżku w tym momencie. - Geminio scatteri - wyszło nędznie, ale wyszło! Sobowtór kuli zdawał się być jak nieposkromiona bestią z niechlubną ryską, która okalała całą wyczarowaną kopię. Wacuś trochę się zesrał, ale tylko trochę, bo przecież to tylko zaklęcie. - Jeśli masz jakiś problem i chcesz pogadać to jestem - pociesznie odbił się od ramienia swojego Gryfona, chcąc dać mu wsparcie pokroju: nie jesteś tu sam. Nawet myślał, że jest. No i dobra - jeśli jesteśmy pesymistami to stwierdźmy, że ludzie umierają samotnie. Ino Drejczi jeszcze nie umierał, więc sam ze sobą pozostawać nie musiał.
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Punkty z transmutacji: 12pkt. Odbieram kulę od osoby:@Wacław Wodzirej Finite:82 - 20 = 62 Zaklęcie transmutacyjne: - poziom wczesnoszkolny (Engorgio) - wynik k6 - powodzenie
Musiała przyznać, że szło jej wybitnie przeciętnie. Na szczęście, Finite miała chociaż opanowane i tutaj raczej nie miewała problemów. Gorzej szło jej już z samą transmutacją, ale postanowiła podjąć jeszcze jedną próbę. Gdy Wacław skończył swoje popisy, przejęła od niego kulę. Tym razem postawiła na zaklęcie prostsze, banalne wręcz. Chwyciła pewniej swoją różdżkę i zaintonowała Engorgio. Szklany przedmiot od razu uległ znacznemu zwiększeniu swojej powierzchni, a na twarzy Irvette w końcu pojawiło się cokolwiek na kształt zadowolenia. I z takim właśnie nastawieniem po raz kolejny zwolniła miejsca, by ktoś innym mógł jeszcze spróbować swoich sił w rzucaniu zaklęć.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Bocarter Wilton
Rok Nauki : VI
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 175
C. szczególne : bardzo jasne włosy i intensywnie niebieskie oczy
Punkty z transmutacji: 8 Odbieram kulę od osoby: @"Irvette de Guis" Finite: 46 Zaklęcie transmutacyjne: - poziom wszesnoszkolny - wynik k6 - 1 - niepowodzenie
Przejął kulę od prefektki, by raz jeszcze spróbować swoich umiejętności. Tym razem kula okazała się nieco cięższa, ponieważ Irvette rzuciła na nią zaklęcie powiększające. Wziął ją ostrożnie, kładąc na ławce przed sobą. Tym razem postanowił przemienić kulę w kamień, gdyż nic innego nie przyszło mu do głowy. Wpierw jednak musiał ją odczarować, by powróciła do poprzedniego rozmiaru. - Finite - machnął krótko różdżką. Kula zmniejszyła się nieco, jednak wciąż pozostała nieco większa. Wzruszył ramionami, skupiając się na zaklęciu transmutacyjnym. - Duro - rzucił zaklęcie, czekając na efekty, jednak nic się nie zmieniło. - Duro! - powtórzył głośniej i dalej nic. - DURO! - niemal krzyknął, machając różdżką z coraz większą frustracją. No co jest? Czemu kula nie chciała przeobrazić się w kamień? Może źle posługiwał się różdżką? Zajrzał pospiesznie do podręcznika i usiłował jeszcze raz rucić zaklęcie, ale dalej nic. Popatrzył pytająco na profesora, wzruszając ramionami, po czym przekazał kulę dalej.
Augustine Edgcumbe
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 188
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
Punkty z transmutacji: 41 Odbieram kulę od osoby:@Bocarter Wilton Finite: 71 Zaklęcie transmutacyjne: zaawansowany nie wychodzi, wczesnoszkolny tez nie, wiec musze z tego wybrnąć skoro mam tyle pkt z transmy xd
O mało nie mdleję z nadmiaru informacji. Zapominam, że @Marla O'Donnell jest niemal tak bezpośrednia jak Zocha. Tylko że Brandonówna to moja BFF, a mimo wszystko O'Donnell to moja ex. Już sam fakt, że potrafię z nią normalnie rozmawiać - zasługuję na jakiś medal z ziemniaka. Ale słuchać jak źle radziła sobie z rozstaniem to nie na moje nerwy. - Rozumiem - mruczę tylko na jej słowa o wprowadzeniu się przyjaciół. W końcu doskonale rozumiałem. Trudno mi tylko było znaleźć w sobie głębsze współczucie, bo ja czułem się podobnie jak ona kiedy to Marla ze mną zerwała. Tylko ja nie potrafiłem obnosić się z jakimikolwiek emocjami, nawet prostymi stwierdzeniami. Też mi głupio, że z tym psem wyskoczyłem, bo Marla chyba naprawdę się zajarała wspólnymi spacerami. - To prawda - mruczę dość zaskoczony, że pamiętała o tym, że chciałem psa. - Whisky się nazywa. A twój? - pytam jeszcze z zaciekawieniem. Mógłbym resztę lekcji przegadać z Marlą na temat psów, bo okazuje się, że transmutacja u Pattona nie daje mi nic nowego. Z Camaelem mogłem wypróbować zaklęcia z najwyższej półki. I tym razem spróbowałem zaczarować kulę w coś innego, czarem bardzo zaawansowanym. I tym razem nauczyciel kazał mi przejść do jakiegoś wczesnoszkolnego zaklęcia. Nie mogę uwierzyć, że tak to ma wyglądać, po co mam rzucać jakieś Duro, które umiałem w pierwszej klasie. Dlatego po odczarowaniu kuli, podaję po prostu ją dalej, ignorując rzucanie najprostszych zaklęć. - Bo robi wszystko, żeby lekcje z nim były bez sensu - mówię do @Drake Lilac, który akurat zagadywał do Marlenki obok mnie. Prefekt Gryffindoru był bardzo dobry z transmutacji, w końcu to z nim się ostatnio pojedynkowałem. Ja jestem gotowy przełknąć tą żenadę i zostać do końca lekcji. Ale Marla łapie mnie za ręce, szepcze do ucha, aż sam nie wiem czy naprawdę chce żebym z nią wyszedł już z lekcji. - Mam zzielenieć? - pytam tym razem na poważnie, bo nie ma co tu zostawać skoro aż tak źle się tu czuje.
______________________
I'm almost never serious, and I'm always too serious.
Mulan Huang
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Choroba:cesarz Punkty z transmutacji: 24 Odbieram kulę od osoby:@Augustine Edgcumbe Finite: - bo Augustek nie wyczarował nic Zaklęcie transmutacyjne: Abcivio - poziom złożony - wynik k6 - 3
Przez jakiś czas obserwowała jak kolega z Krukolandu próbuje cokolwiek wyczarować z kulą, ale w końcu daje sobie spokój i przekazuje ją dalej. Przynajmniej nie musiała się bawić w odczarowywanie jej. Przez jakiś czas zastanawiała się jeszcze nad tym, co mogłaby takiego zrobić z przekazanym jej przedmiotem. W końcu zdecydowała się na to, aby przemienić trzymaną kulę w kufel. Może i nie było to jakoś wielce odkrywcze, ale przynajmniej jakiś pomysł był. Problem w tym, że jednak z Craine'em, który ciągle jakby łypał na ich porażki, zadanie to okazało się trudniejsze niż przypuszczała. Owszem. Może i kula nieznacznie się skurczyła i zrobiła się pusta w środku na tyle, że można byłoby coś tam wlać, a także zaopatrzyła się w ucho jak na porządny kufel przystało, ale oprócz tego pozostało w nim dosyć grube dno, a materiał nie uległ w pełni przekształceniu przez co w metalowym kuflu o pękatym kształcie widniała kryształowa wstawka. No, ale przynajmniej prezentował się oryginalnie! Niewiele myśląc, podała go dalej, mając nadzieję, że jej następca wymyśli coś ciekawego.
Ostatnio zmieniony przez Mulan Huang dnia Czw 22 Gru 2022 - 23:44, w całości zmieniany 1 raz
Andrew Park
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 182cm
C. szczególne : włosy zwykle znajdujące się w lekkim nieładzie, promienny uśmiech, zawsze ma przy sobie talię kart tarota
ChorobaPatton ma moje płomienne uczucie Punkty z transmutacji: 0 Odbieram kulę od osoby: Mulan Finite:32-20=12 Zaklęcie transmutacyjne: Duro - poziom wszesnoszkolny - 5 - powodzenie
Andrew nie był mistrzem sztuki transmutacyjnym. Tyle można było wiedzieć jeśli się go znało. Niemniej nic nie mogło go powstrzymać przed staraniami w obliczu czarodzieja, do którego pałał ogromnym uczuciem. Może i Patton nie mógł go w pełni pokochać, dzieliła ich ogromna różnica wieku i hierarchia szkolna, ale i tak chciał się pokazać z dobrej strony. Przejął od dziewczyny przed sobą kulę przemienioną w kufel i już miał ją odczarować do poprzedniej formy, ale... Nie wyszło. Totalnie. Nic się nie stało. No, ale nie szkodzi. Jak to mawiają: psy szczekają, ale karawan jedzie dalej. Machnął ponownie różdżką. Tym razem chcąc dołożyć od siebie jakąś zmianę w przedmiocie. I udało mu się tym razem! Materiał w jego ręku zamienił się w najprawdziwszy kamień, obwieszczając poprawne rzucenie zaklęcia. Cud! Przynajmniej z tego mógł się cieszyć.
Mina Hawthorne
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : rozsiane po ciele tatuaże, kolczyk w nosie, na środkowym palcu prawej ręki zawsze nosi pierścień Atlantów, który przykrywa krwawy znak, praktycznie zawsze towarzyszy jej blady pyton królewski imieniem Faust
Choróbsko:nieaktywne Punkty z transmutacji: 0 Odbieram kulę od osoby: Andrew Finite:1 Zaklęcie transmutacyjne: Morfio - poziom wszesnoszkolny - 4 - powodzenie
Nie przepadała zbytnio za transmutacją i to można było wyczuć. No i nie kochała jakoś szczególnie Pattona, który te zajęcia prowadził. Nawet jeśli nie przejmowała się zbytnio jego ciętymi komentarzami to i tak sama jego obecność była wystarczająco stresująca i sprawiała, że człowiek potrafił się pomylić nawet w prostym zaklęciu. I tak też było, bo nie potrafiła rzucić poprawnie nawet cholernego Finite. Przeklęła cicho pod nosem w wężomowie po czym stwierdziła, że trudno. Może i nie wyszło, ale musiała działać dalej. Postanowiła iść mniej więcej śladami swojego poprzednika jeśli chodziło o transmutację przedmiotu. Rzucone przez nią Morfio rzeczywiście się powiodło i sprawiło, że kamienny kufel zmienił się w drewniany. Przynajmniej jakiś sukces.
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Punkty z transmutacji: 31 p. Odbieram kulę od osoby:@Mina Hawthorne Finite:5 przerzut => 83 Zaklęcie transmutacyjne: - złożone (6) - geminio scatteri
Patol w sumie to nic nie wspominał, że mają próbować nowych zaklęć czy cokolwiek. Wacuś też nie zamierzał się starać, bo po co? Żeby zadowolić jakiegoś typa, który swoją młodość przeżywał z dinożaurami a kryzys wieku średniego miał jakoś w czasie wojny i piękną Helenę Trojańską czy jak tam tej typiarze było. No, więc polegając na starej, znajomej sztuczce barowej, Puchon dalej usiłował z geminio scatteri. W końcu nie po to tyle razu okradał ludzi z piwa w barach, żeby nie umieć w tak banalne zaklęcie. Nie był zaskoczony, że za drugim razem się udało. Pewne rzeczy studenci mają już opanowane. Szczególnie, jeśli zwykła magia zakrawa o alko magię, a to przecież ulubiona dyscyplina większości młodzieńców na tej połaci bólu i cierpienia. Przez moment nawet sam Polak nie wiedział, która zabawka Patola jest którą. Ale niech się staruszek cieszy, może od dziś mówić, że stado studentów bawiło się jego kulkami.
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Punkty z transmutacji: 44 Odbieram kulę od osoby:@Wacław Wodzirej Finite:95 Zaklęcie transmutacyjne: złożony, złożony, wczesnoszkolny - 3,1,3
Wacek miał rację. Drejka coś dręczyło i nie za bardzo chciał się tym dzielić. Zwłaszcza u Patusa w klasie w otoczeniu nie małej ilości innych uczniów. Uśmiechnął się do Wacka i cicho odpowiedział - Zapamiętam. W razie czego się odezwę. - I jeśli miałby być szczery to o swoim wilkołactwie woli nie mówić tak długo jak jest to możliwe, a może i nawet jeszcze dłużej. August odpowiedział na jego pytanie zamiast Marli, ale nie zmieniało to faktu że jego odpowiedź była do bólu szczera. - Trudno się nie zgodzić. - Jak dobrze pamięta to rok temu Patton pomylił wymowę jednej inkantacji i się przysrał do Marleny że - słusznie - go poprawiła. Może już dostawał powoli demencji starczej i go wykopią na emeryturę? Raczej nikt narzekać nie będzie i za nim nie tęsknił. Zwłaszcza że lekcje z Whitelightem były o niebo lepsze niż męczenie się z tym staruchem. Drake po raz kolejny zdjął zaklęcie z kuli i podszedł do prób pokrycia kuli drobnymi kolcami, ale praktyczny brak snu skutecznie mu to uniemożliwił. Znowu był więc zmuszony rzucić dziecinne zaklęcie na kulę, zmieniając ją w większej połowie w kamulec.
Widać od razu, jak bardzo uczniowie poświęcają uwagę słuchaniu nauczycieli, skoro dopiero co Patton coś mówił, a zaraz potem ktoś to ignorował. Takiego bezczelnego zachowania nie zamierzał tolerować. - Nie chce się rzucać najprostszych zaklęć, panowie? Minus dziesięć punktów dla każdego z was, bo tracę powoli cierpliwość. Jeśli nie zamierzacie pracować to dawajcie mi znać już na początku zajęć, abym mógł was od razu wyrzucić. - warknął, wzrok wbijając wyraźnie w Wiltona i Edgcumbe'a. Miał dość ignorowania poleceń, a dosłownie przed chwilą zwracał na to samo głośną uwagę pannie Oh. Mógłby udzielić im dużo dłuższego wykładu, co sądzi na temat ludzi, którzy nawet banalnych zaklęć transmutacyjnych nie potrafią wyczarować, ale czas lekcji szybko dobiegł końca. No i całe szczęście. Nie spodziewał się aż tylu porażek. - Na następne zajęcia przygotujcie esej na dwie rolki pergaminu, w którym opiszecie swoje zmagania na dzisiejszej lekcji. Jakie błędy popełnialiście, co sprawiało wam trudność, nad czym musicie bardziej popracować oraz aby nauczyć was szacunku do prostych transmutacyjnych zaklęć, bo widzę, że niektórzy kręcą nosem, jakby nie były one godne ich umiejętności - niemalże zabił spojrzeniem Augusta. - wybierzcie jedno i podajcie tyle jego zastosowań w praktyce, ile jesteście w stanie wymyślić. Nie pożegnał się żadnym do widzenia, zwyczajnie sięgając po swoje rzeczy oraz opuszczając salę z tą samą skwaszoną miną, z jaką do niej wszedł godzinę temu.
Patton Craine miał wspaniały humor, czego nie można było powiedzieć o uczniach, stojących przed klasą transmutacji. Nauczyciel jednak uważał, że to był zdecydowanie jego ulubiony dzień w roku, kiedy bez mrugnięcia okiem mógł oblać tych, którzy uważali się za nie wiadomo kogo. Szedł więc korytarzem z krzywym uśmiechem, który wyglądał dokładnie tak jakby mężczyzna nie robił tego zbyt często i właściwie zapomniał już jak to jest się uśmiechać. Pogardliwym spojrzeniem omiótł uczniów i otworzył drzwi, zapraszając ich do środka. — Jeśli zobaczę, że któreś z was ściąga, wylatuje z klasy w ciągu kolejnej sekundy. Arkusz składa się z dwudziestu pytań, powinien wam zająć piętnaście minut, ale nie liczę, że ktokolwiek tutaj ma jakąś wiedzę, więc macie na to pół godziny. Zaliczam od 31%, chociaż troll potrafiłby strzelić na 50%, zdaje się, że to wasz poziom. Po teście każdy wylosuje i rzuci zaklęcie, które ocenię ja. — powiedział, nawet nie witając się z nimi porządnie i machnął różdżką. Na stołach przed uczniami pojawiły się pergaminy i wyczarowany w powietrzu zegar zaczął odliczać czas. Patton Craine przechadzał się pomiędzy ławkami, czerpiąc niezdrową satysfakcję, gdy przyłapał kogoś na oszustwie, racząc delikwenta niezbyt przychylnymi słowami.
TEORIA
Przed Wami znajduje się test, składający się z 20 pytań jednokrotnej odpowiedzi. Patton Craine wyraźnie dał do zrozumienia, że nie chce mu się sprawdzać Waszych bazgrołów, a jednokrotna odpowiedź to ukłon w Waszą stronę, którą macie na długo zapamiętać. Żeby wiedzieć jak Wam poszło rzucacie 20x kostką literką, każda literka odpowiada jednemu pytaniu. Samogłoska oznacza, że nie znacie odpowiedzi.
Ściągnie: Patton Craine budzi postrach wśród uczniów, a i tak znajdą się śmiałkowie, którzy postanowią spróbować swojego szczęścia – a może nieszczęścia? Pytań w teście jest 20, rzut na ściąganie dotyczy pojedynczego pytania, jeśli więc chcecie ściągnąć odpowiedź na 5 pytań – rzucacie 5x k100, jeśli na jedno: 1x k100. Wynik powyżej 85 oznacza, że Wam się udało. Jeśli wynik będzie poniżej 85 Patton wyrzuca Was z sali, mówiąc jakimi zakałami tego świata jesteście. Możecie podejść ponownie do egzaminu po upływie 24h. Przy drugim podejściu nie możecie już rzucać na ściąganie, Patton mocno Was pilnuje.
Wynik teorii: Zakładamy, że wyrzucona spółgłoska to poprawna odpowiedź. By poznać wynik teorii musicie podzielić ilość poprawnych odpowiedzi przez ilość pytań i pomnożyć przez 100 → wyciągamy procenty.
PRAKTYKA
Patton nie będzie się nad Wami rozczulał. Losujecie zaklęcie do rzucenia i albo Wam pójdzie dobrze, albo nie. Zaklęcia znajdziecie w tym temacie.
Osoby z 0-10pkt w kufrze:
Rzucacie kostką literką: A – Avifors B – Sebuli C – Colovaria … D – Duro E – Engorgio F – Fungos Verto G – Geminio H – Herbifors I – Invertebra Verto J – Morfio
Osoby z 11-20pkt w kufrze:
Rzucacie kostką literką: A – Abdico visus B – Renevo C – Convigo D – Glisso E – Evanesco F – Fungoanimatum G – Glacium H – Quartario I – Invertebranimatum J – Miscere vires
Osoby z powyżej 21pkt w kufrze:
Rzucacie kostką literką: A – Abcivio B – Vincula C – Occidere D – Draconifors E – Enutitatum F – Frigidum Ignio G – Glacium maxime H – Oppleo I – Invento J – Vera verto
Po wylosowaniu zaklęcia rzucacie kostką k100 na wynik i ocenę Pattona. Jeśli przyłapał Was na ściąganiu musicie odjąć -15 od tej kostki, ponieważ Was nie lubi.
WYNIK KOŃCOWY
Wyciągacie średnią z wyniku teorii i praktyki. Dla zapominalskich: (wynik teorii + wynik praktyki)/2
● Kostek na ściąganie nie wolno przerzucać. ● Maksymalnie można podejść do egzaminu 3 razy w odstępach czasu min. 24h. Po trzech razach Patton Was wyśmiewa i nie wpuszcza do sali. ● Za każde 10pkt z transmutacji przysługuje Wam przerzut dowolnej kostki w części praktycznej. ● W tym temacie w spoilerach znajdziecie prace domowe i lekcje z transmutacji w roku szkolnym. Za każdą wykonaną pracę domową możecie dodać +5 do oceny końcowej; za każdą lekcję, w której braliście udział możecie dodać +10 do oceny końcowej. ● Postaci młodsze niż 3 miesiące mogą dodać +10 do oceny końcowej. ● Kostkami rzucamy w tym temacie. ● Kod:
Kod:
<zg>Teoria</zg> <zgss>Kostki literki:</zgss> [url=link]wypisz wyniki kostek[/url] <zgss>Ściąganie:</zgss> [url=link]wynik kostek na ściąganie[/url] / NIE DOTYCZY <zg>Praktyka</zg> <zgss>Zaklęcie:</zgss> [url=link]wynik kostki literki[/url] – nazwa zaklęcia <zgss>Wynik:</zgss> [url=link]kostka k100[/url] <zg>Wynik końcowy:</zg> (wynik teorii + wynik praktyki)/2 = [b]wynik[/b] <zg>Użyte modyfikatory:</zg> wypisz wszystkie użyte modyfikatory, w przypadku prac domowych i lekcji podlinkuj swój udział w nich
Teoria Kostki literki:12 znam, 8 nie znam(60%) Ściąganie: NIE DOTYCZY Praktyka Zaklęcie:Literka I jak Iza – Invertebra Verto Wynik:87 Wynik końcowy: (60 + 87+10)/2 = 83,5 (Powyżej oczekiwań) Użyte modyfikatory: nowa postać [młodsza niż 3 miesiące] +10
Weszła do sali i usiadła na swoim miejscu z lekko zawieszoną głową, rozglądając się na resztę uczniów, a potem na swoje kartki. Pan Patton jak zwykle był miły i przeszedł od razu do rzeczy. Ana w milczeniu zaczęła wypełniać teoretyczne pytania z wewnętrznym zadowoleniem, znała odpowiedzi na bardzo wiele pytań i szła niemal jak burza. Także była szczęśliwa, że los jej sprzyja. W miarę szybko również oddała swoją kartkę, także mogła być z siebie zadowolona. Następny etap był etapem praktycznym, na co się nawet cieszyła. Nie był jej to ulubiony przedmiot, ale czarować lubiła, a to zawsze jakiś plus. Wylosowała akurat zaklęcie zmieniającego jednego bezkręgowca w drugiego. Spojrzała na nauczyciela, a potem na przedmiot przed nią, a raczej bezkręgowca, zamachnęła się różdżką i zmieniła go w innego. W sumie jedyne, na co oczekiwała to jakieś słowa od profesora, może jej nie wyrzuci z sali? Może.
Teoria Kostki literki:13 spółgłosek, 7 samogłosek Ściąganie: NIE DOTYCZY Praktyka Zaklęcie:B – Vincula Wynik:90 Wynik końcowy: (65 + 90)/2 = 77,5 + 25 = 102,5 (Wybitny) Użyte modyfikatory:praca domowa, lekcja, lekcja; 5 + 10 + 10
To, że egzamin z transmutacji będzie trudny, było całkowicie i absolutnie pewne, tak jak to, że zdanie powinno kończyć się znakiem przestankowym. Dlatego też Victoria czuła się nieco, jakby szła na ścięcie. Nie zamierzała się jednak potknąć, nie zamierzała tracić równowagi, a już na pewno nie zamierzała się poddawać, gdy mowa była o zaliczeniu z transmutacji. To był jeden z najważniejszych dla niej przedmiotów, jeden z tych, których nie mogła zawalić, bo nieustannie na nim pracowała. Bez słowa skupiła się zatem na podsuniętym teście, widząc, że faktycznie czasu nie było dużo, ale nie mogła się za nic w świecie zdekoncentrować. Starała się ze wszystkich sił, robiąc wszystko, jak należy, a przynajmniej starając się odpowiadać właściwie na stawiane pytania. Nim się spostrzegła, przyszła pora na rzucanie zaklęć. Kiedy wylosowała zaklęcie Vincula, uśmiechnęła się lekko pod nosem, ciesząc się, że trafiła właśnie na to. Transmutowanie rękawów przeciwników tak, by związywały ich niczym w kaftanie, jakimś ciasnym kokonie, było jednym z jej ulubionych ataków. I musiałóa przyznać, że radziła sobie z tym naprawdę dobrze. Teraz więc również poszło jej to całkiem gładko, choć oczywiście miała pewność, że profesor będzie miał co do tego zastrzeżenia. Jak zawsze. W końcu inaczej być nie mogło. Ale i tak Victoria była ostatecznie zadowolona, czego starała się nie okazać profesorowi, obawiając się, że tym może mu zdecydowanie podpaść. Wolała tego zaś nie robić w czasie egzaminu.