Spore, trzypokojowe mieszkanie, z częścią ścian pokrytych cegłami i zawieszonym w powietrzu zapachem lawendy.
Korytarz:
Korytarz jest pierwszym, co widać po wejściu do mieszkania i nadaje jemu charakter. Jest dość wąski, znajduje się w nim kilka półek i wieszaki, a poza tym wiecznie coś stoi lekko w przejściu - nieważne, czy to klatka sówki Ciambelli, która czeka na sprzątanie, czy jakiś nowy stołek, czy karton z zimowymi butami.
Salon:
Duże pomieszczenie z jedną ścianą niemal w całości pokrytą oknami, dzięki czemu ma świetne oświetlenie. Wygląda przytulnie - na stoliku właściwie zawsze leży jakaś raffaellowa lektura, a duża zielona sofa i złote fotele zachęcają do chwili odpoczynku. Oprócz tego, ceglane ściany w dużej mierze zakryte są regałami uginającymi się pod ciężarem pokaźnego księgozbioru.
Aneks kuchenny:
Część salonu stanowi aneks kuchenny. Nie ma szczególnie dużej powierzchni blatu, a chłodzące półki i szafki często świecą pustkami, bo Raffaello najczęściej spożywa posiłki w Hogwarcie. Na stole właściwie zawsze znajduje się jakaś świeczka albo wazon ze świeżymi kwiatami.
Sypialnia Raffaello:
Większa z sypialni, w której znajduje się dwudrzwiowa szafa walk-in, przed którą stoi nieduża pufa. Jest tutaj też biurko Raffaello z jego maszyną piszącą, wygodny fotel z podnóżkiem, sporych rozmiarów łóżko z czarną ramą i drewniana drabinka, która służy za stolik na wieczorne lektury bądź nowe doniczki z kwiatkami. To tutaj najczęściej panuje największy bałagan w mieszkaniu, chociaż i tak raczej nigdy nie ma tragedii.
Łazienka:
Całkiem przestronne pomieszczenie z pokrytą czarno-białymi wzorkami podłogą i ogromnym oknem, tuż za którym znajduje się pierwsze drzewo spośród zieleni pobliskiego parku. Niepozorna wanna w rzeczywistości jest niesamowicie wygodna, a postawienie na parapecie czy stołku kilku świeczek potrafi zbudować prawdziwie magiczną atmosferę. W łazience znajdują się również dwie umywalki i drewniana toaletka, której blat ugina się od ciężaru autorskich bądź kupnych specyfików do włosów. Oprócz tego, w jednym kącie stoi toaleta, a w drugim przeszklony prysznic.
Pokój gościnny:
Mniejsza sypialnia, która zawsze stoi otworem dla potrzebujących tego łabędzi. Większość przestrzeni zajmuje łóżko w złotej ramie, ale znalazło się również miejsce na szafeczki nocne, szafę i mały stolik, nad którym wisi tablica kredowa do zapisywania ważnych informacji.
Autor
Wiadomość
Ashley S. A. Phoenix
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : często nosi żeński mundurek, rzadko pokazuje się bez makijażu; piegi; atencjusz
Wpierw parsknął cicho, by później już zaśmiać się pełnoprawnie, opadając zupełnie na swojego gospodarza, od razu ciągnąc go do kolejnego pocałunku. - Trzymaaaj mnie, bo spadaam - jęknął dramatycznie na granicy rozbawienia i faktycznego zsunięcia się z Raffaello na miejsce obok, ciągle tracąc równowagę, ilekroć tylko próbował się na nim położyć. - Wolne nam się kończy - zauważył, wtulając się w niego mocniej, jakby zaciągnięcie się zapachem włoskiej skóry mogło pomóc mu nie myśleć o nieprzyjemnym powrocie do szkolnej rzeczywistości. - Będę tęsknił za spaniem z Tobą - przyznał nieco ciszej, faktycznie przy Raffaello odkrył magię ukrytą w drzemkach, które zawsze wcześniej uważał za marnotrawstwo dnia. - Moglibyśmy znaleźć jakieś prywatne miejsce w Hogwarcie… Nie tylko na drzemki.
Raffaello Swansea
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
C. szczególne : Lawendowo-waniliowy zapach, zadbane loki, dużo biżuterii
- Mhmmm? - Zachęcił go, by zaraz zaśmiać się lekko i ułożyć dłonie na ashowych biodrach, nie do końca mogąc pojąć abstrakcyjność tej cudownie przyjemnej sytuacji. - To jest bardzo dobry sposób - zauważył z wyraźnym zadowoleniem, pozwalając swojej wyobraźni zaszaleć jeszcze odrobinę, skoro zaraz i tak do porządku miał go doprowadzić słodki pocałunek. Mruknął z oburzeniem, łapiąc chłopaka jak najmocniej, by przytrzymać go przy sobie i poczuć raz, a dobrze, że ten wcale mu nie ucieka. Ciche "trzymam cię" wybrzmiało dla niego aż zbyt znacząco i Raffaello musiał uciec spojrzeniem na chwilę do sufitu, by to tam zostawić wyrzut dla swojej żałosności. - Nie mów o tym - zaprotestował głupio, jakby w ten sposób mógł sprawić, że przerwa zimowa wcale się nie skończy. I chociaż nigdy nie interesowały go zabawy z czasem, tak teraz czuł, że oddałby naprawdę dużo, żeby tylko móc położyć ręce na jakimś zmieniaczu czasu i zdobyć dla siebie więcej - jak najwięcej - Asha. - Tygrysku - mruknął niemalże z wyrzutem, nie wiedząc jeszcze jak poradzić sobie ze świadomością nadchodzącej rozłąki. - Też będę tęsknił, ale... w Hogwarcie może być dość ciężko - przyznał, kręcąc sobie na palcach kosmyki gryfońskich włosów. - Chociaż jest takie pomieszczenie... Pokój Życzeń - wypalił, niby czując, że to błąd i wcale nie powinien dawać chłopakowi nadziei, a jednak prędko wpadając w swoją własną marną pułapkę. - Może się w nim pojawić prawie wszystko i jeśli ktoś już w nim jest, to nikt inny się do środka nie dostanie, jeśli nie wie o czym musi pomyśleć - wyjaśnił, delikatnym pociągnięciem za ciemne kosmyki odsuwając od siebie Asha, żeby móc musnąć jego usta czułym pocałunkiem. - Co byś sobie wymarzył, gdybyśmy mogli mieć randkę gdziekolwiek?
Ashley S. A. Phoenix
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : często nosi żeński mundurek, rzadko pokazuje się bez makijażu; piegi; atencjusz
Ledwo zdążył mruknąć w leniwym zadowoleniu, czując bezpieczeństwo i stabilność trzymających go dłoni, więc i mogąc w pełni ucieszyć się z podarowanego mu uroczego przezwiska, a już cmokał karcąco, nie chcąc słuchać odmowy, a na pewno nie z tak błahego powodu, jakim było "ciężko". - Mhm - przytaknął, na znak, że słucha, podpierając się nieco dłońmi o materac po obu stronach Raffaello, by zerknąć ciekawsko w piwne tęczówki, chcąc zachęcić Bibliotekarza do zdradzenia mu większej ilości szczegółów. Uśmiechnął się tryumfująco, jakby naprawdę to jego zasługą było to, że mężczyzna wie o istnieniu takiego miejsca i zaraz już opadł znów w dół, zagryzając się zaczepnie na włoskim barku, układając już powoli w głowie listę pytań dotyczących bezpośrednio Pokoju Życzeń. Zanim jednak zdążył wyrzucić z siebie choćby jedno, już z cichym gaspnięciem unosił głowę wyżej, prowadzony dłonią w ciemnych loczkach, czując niedosyt w byle muśnięciach, więc i nie bacząc na podszarpywania włoskiej dłoni, wyciągnął się po prawowite więcej. - Plażę - wyrzucił z siebie bez namysłu, dopiero wtedy mogąc ściągnąć brwi w próbie lepszego przeanalizowania swojej odpowiedzi, nie będąc pewnym jakie dokładnie ograniczenia ma wspomniany pokój, odgórnie odrzucając takie pomysły jak festiwal, koncert czy wesołe miasteczko. - Emmm... - bąknął cicho po dłuższej chwili, nieco skołowany tym jak ogromną pustkę miał nagle w głowie. - Merlinie, co ze mną - jęknął na granicy śmiechu, zsuwając się z Raffaello, by ułożyć się obok niego na łóżku, coraz mocniej ściągając brwi w próbę wysilenia swojego mózgu.- Wszystko co przychodzi mi do głowy nie pasuje do takiego pokoju - zaczął wyjaśniać, przez chwilę błądząc spojrzeniem po suficie, by zaraz móc wykręcić się w bok i zerknąć w piwne oczy. - Bo chyba przez to, że nie możemy... To ja bym chciał coś bardziej publicznego. Pójść do jakiejś włoskiej knajpy, później pójść potańczyć i się napić... może jakiś spacer po parku i rzucanie knutów do fontanny - pociągnął dalej, sam sobie się dziwiąc, że ma aż tak dokładną wizję, której poddał się zupełnie, zapominając, że w ogóle brali pod uwagę możliwości samego Hogwartu. - Chciałbym z Tobą posurfować albo pożeglować, albo... nawet teraz, w zimę, pójść na łyżwy, albo... Są takie super kina alternatywne, że właśnie się ogląda na plaży albo w ogóle z samochodu - rozgadał się, mając zbyt mało miejsce między nimi, by gestykulować odpowiednio żywo, ciągle więc podnosił rękę w górę, to znów opadał nią w dół do włoskiego torsu, by zaraz tknąć palcem Raffaellowe policzki czy zaczepnie musnąć opuszkiem palca usta. - Ale to są prawdziwe randki - zauważył ostrożnie, próbując zestrofować samego siebie, by przypomnieć sobie, że nie byli w związku, więc i pokazywanie publicznie wcale nie powinno być na liście jego oczekiwań. - Więc może... chciałbym randkę w gorących źródłach.
Raffaello Swansea
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
C. szczególne : Lawendowo-waniliowy zapach, zadbane loki, dużo biżuterii
- Plażę? - Powtórzył po nim z zaskoczeniem, nie mając pojęcia na ile rzeczywiste mogłoby być takie przedstawienie Pokoju Życzeń - basen pewnie nie byłby problemem i może mogliby sobie zażyczyć też piasku pod leżakami, ale wątpił, by sztuczne fale jakkolwiek sprostały gryfońskim oczekiwaniom i by magiczne sklepienie dało radę przywołać prawdziwie słoneczny blask. - Mmm, zmęczyłeś się? - Podpowiedział mu, nie mogąc pozbyć się zaczepności w piwnym spojrzeniu, gdy przywoływał słowa samego Asha, układając się bardziej na boku i pewnie pozerkując na leżącego obok chłopaka. - Włoska knajpa to był mój pierwszy pomysł - przyznał cicho. - Mam pomysł na jedną w Londynie i jedną faktycznie włoską, w Florencji. Nieduży rodzinny biznes, ale mógłbym ich ciasto na pizzę jeść nawet suche i bez dodatków - zaśmiał się cicho, próbując jakoś się rozproszyć i tym samym nie ulec zbyt mocno rozczuleniu, jakie złapało go przez przemyślany pomysł Asha. Czuł przecież, że chce dokładnie tego samego, ale jeszcze więcej; czuł, że brak możliwości spełnienia tych wszystkich marzeń najprawdopodobniej go po prostu wykończy. - Moglibyśmy wybrać się kiedyś na prawdziwą randkę - wypalił, zanim zdążył to dobrze przemyśleć. - Znaczy... cóż, z tymi miejscami publicznymi może być różnie, ale nie wątpię, że dalibyśmy radę coś wymyślić - stwierdził już z namysłem, bo chociaż nie chciał oszukiwać eliksirami czy zaklęciami na weselu swojego przyjaciela, to już byle park czy lodowisko nie brzmiało tak problematycznie. - Może na wyjeździe feryjnym znajdziemy jakieś publicznie-prywatne miejsce - dodał cichym pomrukiem, uśmiechając się już przy kolejnym pocałunku, którym próbował zaszczepić w chłopaku świadomość szansy na więcej bliskości w przyszłości. - W porządku, to jesteśmy przy fontannie - zagaił. - Jesteśmy w parku, przy fontannie, a ty właśnie kończysz mi opowiadać jakąś swoją surfingową historyjkę... więc daję ci knuta - pociągnął dalej, łapiąc ashową dłoń, by stuknąć jej wnętrze, wyznaczając miejsce, w które położyłby monetę; zwinął zaraz palce swojego partnera, by zakryć ten nieistniejący prezent. - Możesz sobie zażyczyć czego tylko chcesz.
Ashley S. A. Phoenix
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : często nosi żeński mundurek, rzadko pokazuje się bez makijażu; piegi; atencjusz
- Chciałbyś - prychnął rozbawiony, kręcąc lekko głową ze zmarszczonym w teatralnym niezadowoleniu nosem, od razu też wychylając się do Raffaello - wpierw jedynie w chęci zaczepnego szturchnięcia nosem o jego nos, szybko jednak ulegając własnej zachciance krótkiego pocałunku. - Twoja też była dobra... - wtrącił, przeciągając Raffaellową dłoń po swoim boku do biodra, nie chcąc umniejszać ich wspomnieniom i randkom, nawet jeśli te nie były do końca prawdziwe, bo przecież był całkiem pewny tego, że dobrze bawił się w tej pokręconej relacji, nie chcąc wcale czuć, że mogłoby być lepiej, gdyby tylko nie był uczniem. - Moglibyśmy - przytaknął, uśmiechając się mimowolnie, zaraz już przy kolejnych słowach uciekając od piwnych oczu, by pozwolić wyobraźni nakreślić tę wizję w jego głowie. - Trochę jaaak niektóre ławeczki w naszym parku? - podpytał pomrukiem we włoskie usta, chętnie dzieląc się nawet i jeszcze jednym pocałunkiem, jakby naprawdę tym i zarzuceniem na niego swojej nogi naprawdę mógł przekonać go do wszystkiego. - Tylko szkoda, że opiekunowie nie dzielą pokoi z uczniami... To by wiele ułatwiło - dodał jeszcze, nieco ciszej, znów ciekawsko zerkając w piwne oczy, ciekaw czy Raffaello spróbuje zawalczyć o to, by jednak przydzielono ich do jednego miejsca, niezależnie od tego jak absurdalny powód ku temu podałby innym. Mruknął cicho na znak, że słucha, wyczuwając po subtelnym zmianie tonu, że Raffaello zmierza gdzieś ze swoją historią i zaraz już uśmiechał się szerzej, niemal czując jak wyobraźnia układa mu się w dłoni na kształt knuta. - Okej - przytaknął, przygryzając dolną wargę z nadmiaru ciepłego szczęścia, które w sobie poczuł, od razu z cichym pomrukiem zastanawiając się nad życzeniem. - Chciałbym... - zaczął, ale błyskawicznie ściągnął brwi pod dziwacznie ciężkim odczuciem na sercu, gdy wstrzymał się przed wypowiedzeniem myśli, że chciałby, by to co mają, trwało już zawsze, gwałtownie przypominając sobie, że w jego słowniku nie ma miejsca na takie stałe słowa jak zawsze czy wieczność. Wziął głębszy wdech i uśmiechnął się, szybko próbując doprowadzić się do porządku, nie do końca rozumiejąc jak mógł tak gwałtownie przeskoczyć ze skrajnych sobie emocji, czując już nawet zaciskające się z nadmiaru ciężkich myśli gardło. - Chciałbym być rok starszy - wypalił więc, krzywiąc się w niezadowoleniu nad tym, jak głos zadrżał mu żałośnie, zaskakując go swoją słabością. - Mógłbym wtedy już chodzić gdzie chcę i em... pracować, a nie się uczyć i... - pociągnął dalej, walcząc uparcie z każdym słowem, niby od dłuższego czasu czując na sobie ten ciężar tylko częściowej dorosłości, a jednak nie rozumiejąc dlaczego teraz uderzyło w niego to aż tak mocno. - Co ze mną... powtórzył więc, próbując zaśmiać się dla rozluźnienia, gdy ukradkowo przecierał wilgoć z oczu brzegiem dłoni, szybko chowając się w ciasnym przytuleniu do włoskiego torsu. - Przynajmniej wiem, że moje życzenie w końcu się spełni - zauważył, schowany w bezpiecznym miejscu mogąc pozwolić, by głos zadrżał mu przy cichym śmiechu. - Aaa gdybym oddał Ci knuta, żebyś Ty sobie coś zażyczył?
Raffaello Swansea
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
C. szczególne : Lawendowo-waniliowy zapach, zadbane loki, dużo biżuterii
Mruknął cicho z zadowoleniem, przesuwając dłonią po ashowym udzie, by pociągnąć jego nogę jeszcze mocniej na siebie, poza pocałunkami dalej doszukując się kolejnych okazji do większej bliskości, nawet jeśli leżeli już maksymalnie splątani. - Mogłoby być też bardzo dziwne - parsknął z rozbawieniem, odbijając spojrzenie czekoladowych tęczówek, acz nie kryjąc swojego zaskoczenia tym gryfońskim zaciekawieniem. - Wyobrażasz sobie biednych uczniów, którzy trafiliby do jednego pokoju z profesorem Craine'em? - Podsunął w ramach drobnych wyjaśnień. - Albo, nie wiem... jakąś uczennicę zamkniętą z samym profesorem Voralbergiem. To brzmi niesamowicie niezręcznie - zauważył, z każdym kolejnym słowem czując, że przesadnymi rozważaniami coraz bardziej psuje luźną wizję swojego partnera, który przecież starał się tylko zaznaczyć, że chciałby spędzić więcej czasu we dwójkę. - Aczkolwiek muszę przyznać, że definitywnie poświęciłbym wszystkie te osoby, żeby móc z tobą spać - dodał więc z rozbawieniem, by jakoś załagodzić szczery wydźwięk tej wypowiedzi. Wolał skoncentrować się na życzeniu, automatycznie zamierzając się doszukiwać opcji spełnienia go dla Asha, albo chociaż przybliżenia mu satysfakcjonującego rozwiązania; odruchowo mruknął ze zrozumieniem, nie dziwiąc się wcale, że na tej ostatniej prostej chłopakowi brakuje cierpliwości do niepełnej pełnoletności, jaką zapewniał ostatni rok w Hogwarcie. Serce zamarło mu na chwilę, gdy zorientował się z czym teraz Gryfon ma problem i przyciągnął go do siebie tylko mocniej, w pełni świadomy tego łomotania, które wzmogło się zaraz w jego klatce piersiowej. Nie miał jak z tym pomóc. - Ja bym sobie zażyczył... - zaczął ostrożnie, muskając wargami ashową skroń. - Mógłbym sobie zażyczyć, żebyśmy za rok też spotkali się przy tej fontannie - przyznał, decydując, że to brzmi bezpiecznie - sugerowało przecież jakiś kontakt i zapewniało, że dowie się jak dalej potoczy się życie Asha, nawet jeśli ten skieruje swoją uwagę na kogoś innego. - Albo zażyczyłbym sobie, żebyś był rok starszy.
/zt x2
Raffaello Swansea
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
C. szczególne : Lawendowo-waniliowy zapach, zadbane loki, dużo biżuterii
Absolutnie nie spodziewał się, że proste pukanie do drzwi tak bardzo go wytrąci z równowagi; poderwał się gwałtownie z kanapy, ale wcale nie wyrwał się wpuszczać swojego gościa, zamiast tego pozwalając sobie na chwilę maksymalnej bierności. Miał wrażenie, że cały czas jest w hogwarckiej bibliotece i cały czas, jak w zapętleniu, ogląda wychylającego się po obcy pocałunek Asha. Myślał o tym naprawdę cały dzień, więc też miał mnóstwo czasu na przetworzenie, że nie może być zły - a przynajmniej nie na Gryfona, który przecież w żaden sposób go nie zawiódł i nie zdradził. Mógł próbować złościć się na siebie, bo sam doprowadził do tej sytuacji i nikt inny nie był winny przemilczeniu tematu wyłączności; problem polegał na tym, że Raffaello absolutnie nie wystarczało chłodne spojrzenie, jakim witał się w lustrze, bo jego frustracja wcale nie znajdowała żadnego ujścia. W planach miał piekielnie poważną rozmowę, a jednak ulga, jaką odczuł na widok stojącego na progu siedemnastolatka, błyskawicznie pchnęła go w stronę skrupulatnie odsuwanej na bok desperacji. Złapał czerwony krawat, ciągnąc chłopaka do pocałunku, dopiero przy nim rzeczywiście zapraszając go do wnętrza mieszkania, by móc bezmyślnie trzasnąć drzwiami. - Jesteś na mnie zły? - Spytał cicho, na oślep chcąc poprowadzić go z powrotem do kanapy, bo to na stoliku przed nią leżało nieduże czarne pudełeczko.
Ashley S. A. Phoenix
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : często nosi żeński mundurek, rzadko pokazuje się bez makijażu; piegi; atencjusz
Czuł się żałosny przez to, jak bardzo go to ruszyło. Czuł się żałosny przez to, jak głupio uciekł z całego miejsca zdarzenia, zbyt szybko poddając się emocjom i nieudolnej próbie zachowania ich tylko dla siebie. Czuł się żałosny, że to było jedyne, o czym był w stanie myśleć przez resztę dnia, głupio nakręcając się, że naprawdę nie mógł wytrzymać jednego popołudnia bez Raffaellowej atencji, w efekcie tracąc ją już na stałe. Wiedział, że jest żałosny, gdy stawał już pod drzwiami, które zawsze tak pewnie pokonywał, mając nadzieję, że wystarczy się pojawić, przypomnieć Raffaello, jak może być im dobrze, by ten zmienił zdanie i szybko odwołał ostateczność ich "korepetycji". Miał w głowie posklejanych kilka słów wyjaśnień, nieszczególnie przejmując się tym, że te nie łączą się ze sobą zbyt zgrabnie, chcąc wierzyć, że popędzony spontanicznością odnajdzie odpowiedni budulec, a jednak unosząc spojrzenie na Raffaello zesztywniał gwałtownie, zapierając się w sobie w znieruchomieniu, rozluźniając się dopiero przy pierwszym kroku w głąb mieszkania, prowadzony pełnym nadziei pocałunkiem. Nawet nie dostrzegł momentu, w którym dłonie zacisnęły mu się na Raffaellowej koszuli, nie chcąc jej puścić nawet wtedy, gdy dawał prowadzić się tyłem w stronę salonu, nie odrywając spojrzenia od piwnych oczu w próbie odczytania skrytych przed nim myśli. - Tak - przytaknął szybko, czując w tym swoją szansę, by odwrócić jeszcze cała sytuację na swoją korzyść. - Nie miałeś dla mnie czasu. A potem wcale nie byłeś o mnie zazdrosny - wyrzucił z siebie, próbując uzbierać argumenty przeciw Bibliotekarzowi, ale to właśnie wtedy tym bardziej zdał sobie sprawę, że może wcale nie miał dobrego powodu do złości, nawet jeśli w centrum wydarzeń czuł, że jest zupełnie inaczej. Ściągnął brwi i zapowietrzył się nieco, zaciskając mocniej dłonie na trzymanej koszuli, by przystanąć gwałtownie, mając wrażenie, że to pomoże mu w bardziej dominującej postawie, nawet jeśli balansował znów na granicy pocałunku, pragnąc upewnić się nim, że wszystko może jeszcze wrócić do ich pokręconej, ale przyjemnej normy. - Zrezygnowałeś ze mnie przy pierwszej możliwej okazji - wytknął mu, chcąc zaakcentować ten najważniejszy dla siebie argument drobnym warknięciem złości, ale głos załamał mu się gdzieś w połowie, zupełnie pozbawiając go waleczności w smutnej nucie wyrzutu.
Raffaello Swansea
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
C. szczególne : Lawendowo-waniliowy zapach, zadbane loki, dużo biżuterii
Próbował sobie wmawiać, że odwzajemnienie pocałunku oznacza coś więcej, ale ledwo zadał tak nurtujące go pytanie a już do niego docierało, że najzwyczajniej w świecie się stresuje. Nie był dobry w podejmowaniu ostatecznych decyzji - nie, kiedy tak długie odkładał je w czasie, że ich przybranie na wadze niemal uniemożliwiało ruszenie ich. - Nieprawda - zaprotestował twardo, chociaż serce zabiło mu zdradziecko, gdy zrozumiał, że może właśnie rezygnował, tylko ubierał to w takie słowa, żeby móc postrzegać swoje sumienie jako czyste. - Ashu... byłem niemożliwie zazdrosny - przyznał, ciągnąc go dalej, by usiedli obok siebie na kanapie. - I nie mogę przestać o tym myśleć, po prostu dopiero jak was zobaczyłem to dotarło do mnie, że wcale nie mam prawa być zazdrosny - podjął ostrożnie, sięgając już do czarnego pudełeczka, by obracać je nerwowo w palcach. - I nie chcę, żeby- nie chcę, żebyś postrzegał to jako rezygnację, ale nie mogę tak dłużej - wydusił, unosząc spojrzenie do ashowych oczu, by podzielić się bólem zamkniętym w piwnych tęczówkach. - Nie dam rady tak drugi raz. Nie chcę wiedzieć, że możesz z nudy pójść do kogoś innego i nie chcę świadomości, że jak tylko zajmę się pracą, to będę miał szansę ciebie stracić. Chcę nowy układ - zadecydował, nie do końca potrafiąc nakreślić konsekwencje feniksowej odmowy, więc zamiast tego starając się swojego partnera przekonać do aprobaty. Otworzył pudełeczko, by pokazać chłopakowi kryjącą się w nim ozdobę. - Chcę, żebyś był tylko mój, Tygrysku.
Ashley S. A. Phoenix
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : często nosi żeński mundurek, rzadko pokazuje się bez makijażu; piegi; atencjusz
- Prawda - zaprzeczył głupio, a więc i cicho, zdając sobie sprawę z dziecinności przerzucania się w tę i z powrotem, a jednak nieszczególnie potrafiąc opanować ten odruch, gdy mimowolnie naburmuszał się, gdy przyszło mu puścić do tej pory uparcie trzymaną koszulę, by usiąść na kanapie, za którą zdążył się już stęsknić, nie chcąc myśleć, że jest na niej ostatni raz. - Masz - zaprzeczył znów, ściągając brwi, bo przecież właśnie tej zazdrości chciał i oczekiwał, nawet jeśli zaprzeczało to jego poglądom i naturalnej chęci korzystania z flirtu, gdy tylko wyczuwał ku niemu okazję. I gotów był dalej prowadzić tę jedno-słowną przepychankę, a jednak nagle zamarł zupełnie, gdy Raffaello kilkoma prosto dobranymi słowami uświadomił mu, że naprawdę miał go dość i to było ich ostatnie prywatne spotkanie. Zacisnął dłonie w pięści, nie czując jednak ulgi, bo i miał wrażenie, że jak nie one, to drżał on cały, próbując zdusić w sobie wszelkie reakcje i emocje, musząc zacisnąć mocno zęby, by nie wyrzucić z siebie desperackich przeprosin i obietnic poprawy, które przecież nijak do niego nie pasowały. I właściwie krew szumiła mu w uszach donośnie, skutecznie zagłuszając sens Raffaellowych słów, aż nie dał ocknąć się znajomym sobie zwierzęcym przezwiskiem. - Co? - zapytał tępo, unosząc spojrzenie znów do piwnych oczu, zaraz już opadając nim do trzymanego pudełka, a więc i naszyjnika, tylko po to, by zaraz znów powrócić do Bibliotekarza. - Co to znaczy? - podpytał, niby jeszcze podejrzliwie po przeżytym zawodzie, a jednak nie potrafiąc ukryć uśmiechu, w którym mimowolnie się wyszczerzył, nie tylko niczym przerośnięty niuchacz przechwytując w dłonie pokazywany mu prezent, ale też pakując się już na włoskie kolana, nie mogąc dłużej znieść tego dystansu. - Nie wiem czy to jeszcze układ... już bardziej jak pakt - zaśmiał się, łagodnie muskając naszyjnik opuszkami palców, zaraz już chwytając go pewniej, więc i pozwalając czarnemu pudełku opaść na ziemię. - Tooo... - zaczął, obracając jeszcze nie swoją biżuterię w dłoni, gdy przyjemnie rozluźniony świadomością, że Raffaello wciąż go chce, uśmiechał się znów zaczepnie, wiecznie prowokując piwne spojrzenie. - ...co właściwie się zmieni, gdy to nałożę? Będziesz mi mówił, co mi wolno, a czego mi nie wolno?
Raffaello Swansea
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
C. szczególne : Lawendowo-waniliowy zapach, zadbane loki, dużo biżuterii
- Może być i pakt - przytaknął, nie mogąc oderwać od Asha spojrzenia, bo co i rusz doszukując się jakiegoś drobnego sygnału, że jednak nie jest w porządku. - W mojej głowie to bardziej związek - wyznał, przesuwając tęsknie dłońmi po gryfońskich udach, bo ciągle mając wrażenie, że dystans pomiędzy nimi był za duży. I nie mógł powstrzymać uśmiechu przy świadomości, że pierwszym pomysłem Asha były właśnie zakazy i nakazy. - Też, skoro tak bardzo tego chcesz - zgodził się, unosząc jedną brew w prowokująco-pytającym wyrazie. - Chcę, żeby zmieniło się dla nas obu. Żebyś noszeniem pokazywał, że jesteś mój, a co za tym idzie - ja jestem twój. I tylko tyle - wzruszył łagodnie ramionami. - Chcę móc oczekiwać od ciebie wierności i wierzyć, że nie polecisz do kogoś innego. Chcę widzieć, że mnie chcesz, nawet kiedy nie mogę do ciebie podejść i się upewnić. Chcę, żebyś zawsze miał przy sobie coś, co będzie ci przypominało, że jesteś mój i żebyś nigdy tego nie zdejmował, dopóki mnie chcesz - doprecyzował, unosząc dłoń do gryfońskiej szyi, by najpierw zakryć ją tak dobrze sobie znanym już uchwytem, a później tylko czule ją pogłaskać; definitywnie wybrał dobre miejsce, niby wcześniej zastanawiając się nad jakimś innym rodzajem ozdoby, a jednak prędko powracając do kuszącego go pierwowzoru. - I chcę, żebyś pamiętał, że dałem ci to, bo chcę ciebie cały czas. Żebyś miał element tej stałości, którą chcę ci zapewnić i żebyś wierzył, że nawet jeśli nie mogę teraz na ciebie spojrzeć, to zrobię to przy pierwszej możliwej okazji, bo jestem twój i dałem ci tego dowód - dodał, chcąc wyraźnie zaznaczyć, że ten układ będzie obustronny i nie skończy się na łabędzich oczekiwaniach. I jeśli jeszcze chwilę temu stresował się, że Ash odmówi, tak teraz nawet nie był w stanie dopuścić do siebie rozdzierającej myśli o utracie perfekcji, którą miał przecież tuż przed sobą. - Starałem się, żeby było wystarczająco neutralne, ale dalej chociaż trochę przypominało obrożę - zaśmiał się lekko, nie widząc sensu w ukrywaniu tego pociągu do klasyki, skoro i tak już nakreślał pożądaną symbolikę. - Ale jeśli ci się nie podoba, to możemy razem poszukać czegoś innego, po prostu… nie chcę już tej niepewności.
Ashley S. A. Phoenix
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : często nosi żeński mundurek, rzadko pokazuje się bez makijażu; piegi; atencjusz
Ściągnął lekko brwi, przy wspomnieniu związku, czując lekką dezorientację, bo i nie rozumiejąc czemu mimowolnie uśmiechnął się przy przyjemnym poczuciu ciepła, skoro właśnie związek był tym, czego nigdy dla siebie nie chciał, widząc w tym tylko uwiązanie, które z czasem zepsuje najlepsze wspomnienia. Zaraz jednak i tak mruknął cicho, na znak, że słucha, bo i dał przydusić się głupio wzruszeniem nad Raffaellowymi słowami, nie do końca potrafiąc przekonać samego siebie, czemu miałby nie chcieć tego wszystkiego, skoro nigdy w życiu nie zależało mu na kimś tak bardzo, jak zależało mu na tym przeklętym Bibliotekarzu, który na stałe zadomowił się w jego myślach. - Okej czyli… wyłączność - podsumował, pochylając głowę, by ukryć nieco uśmiech, gdy rozpinał już zapięcie naszyjnika, niekoniecznie potrafiąc wstrzymać się z nałożeniem go aż do oficjalnego zaakceptowania umowy, bo i zbyt nakręcając się przyrównaniem go do obroży, nawet jeśli nie przyznał się do tego głośno. - Już jestem Twój, to mogę być tylko Twój - stwierdził, bardzo próbując brzmieć tak, jakby robił Raffaello łaskę, jednak drżące z przejęcia dłonie zdradzały zbyt wyraźnie jego ekscytację, gdy dłuższą chwilę, w której dodał cichsze "Podoba mi się ta myśl", zapinał zapięcie na swoim karku. - To jeszcze jakieś bonusy z tego dostanę oprócz biżuterii? - podpytał, pozwalając już sobie na wyraźniejsze zadowolenie, gdy mógł przykryć je rozbawieniem. - Stały dostęp do Twojej skrytki? Albo może będę mógł komuś powiedzieć o tym, że mam chłopa- och, to jakoś do Ciebie nie pasuje - zauważył, ściągając brwi w drobnej dezorientacji, by z cichym pomrukiem zastanowienia zerknąć w piwne oczy. - Proszę Pana, to brzmi naturalniej - wymruczał, nie chcą rezygnować z tego, co już mieli, na rzecz czegoś nowego, dużo bezpieczniej czując się w sprawdzonej formule. Pochylił się więc do drobnego pocałunku, zahaczając palcem o dekolt Raffaellowej koszuli, dopiero w przymknięciu oczu zdobywając się na dodanie: - Teraz jest Pan moim Panem.
Raffaello Swansea
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
C. szczególne : Lawendowo-waniliowy zapach, zadbane loki, dużo biżuterii
Nie mógł powstrzymać się od natychmiastowego uniesienia dłoni do ashowej szyi, muskając opuszkami palców czarny łańcuszek po całej jego długości, zatrzymując się dopiero na zapięciu; wyciągnął drugą ręką różdżkę, cicho zapewniając, że tylko coś poprawi. Dla lepszej koncentracji musiał rzeczywiście szepnąć “Priopriari”, pieczołowicie przesuwając końcówką różdżki po zapięciu, by to zmieniło się w kolejne ogniwa łańcuszka, wreszcie tworząc nienaruszalną całość. - Brakuje ci dostępu do mojej skrytki? - Zaśmiał się z subtelnym niedowierzaniem, bo dalej nie potrafiąc w pełni przetworzyć wiadomości, że Ash się zgodził - nie protestował, nie kombinował, nie uciekał. Dalej tu był, na jego kolanach, czarując go z każdą chwilą tylko mocniej. - Ashu… - zamruczał z uwielbieniem, ciągnąc go na siebie mocniej, by zgubić się w żarliwie rozpoczynanych i kończonych pocałunkach, nie potrafiąc przerwać nawet wtedy, kiedy zaczęło kompletnie brakować mu tchu; zaalarmować mógł się tylko reakcjami swojego partnera, więc zsunął się na jego szyję, to ją całując. I naprawdę nie wiedział, czy cały świat zaczął się wywracać, czy to on popchnął Asha na kanapę, samą zmianę pozycji rejestrując dopiero po chwili. - Bonus - sapnął, unosząc się na przedramieniu, by zerknąć na rozłożonego pod sobą chłopaka. - Dla mnie bonusem jest to, że musisz mi wyjaśnić… o co chodziło w bibliotece - poprosił wreszcie, dalej mając gdzieś z tyłu głowy jakąś czerwoną lampkę, nawet jeśli ta ginęła przy migoczących światełkach ekscytacji. - O co chodziło z amuletem?
Ashley S. A. Phoenix
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : często nosi żeński mundurek, rzadko pokazuje się bez makijażu; piegi; atencjusz
Nieszczególnie przejął się zapowiedzianymi poprawkami na jego nowej biżuterii, bo i wciąż był zbyt przejęty nowością tej sytuacji i właśnie tworzonej umowy, która sprawiała, że on, Ashley Seraphine Atticus Phoenix, wbrew temu co powtarzał przez całe lata, naprawdę stawał się czyimś partnerem. W związku. Wyraźnie romantyczno-erotycznym. Nawet gdy w końcu dostrzeże brak zapięcia na łańcuszku, to wciąż wszystko inne będzie na tyle abstrakcyjne, że nie zdoła w pełni się temu brakowi nadziwić. - Potrzebuję samodzielnego dostępu, by kupić Ci prezent-niespodziankę na walentynki. Pary tak robią, prawda? - zauważył, niby z rozbawieniem i beztroską, a jednak czujnością brunatnego spojrzenia kontrolował Raffaellowe okazję, dokładnie badając gdzie tym wspólnym krokiem udało im się przesunąć granicę dopuszczalnej bezczelności. Uśmiechnął się mimowolnie, czując ten przyjemny magnetyzm w połączeniu ich spojrzeń i zaraz już w pocałunkach zapominał o wątpliwościach, prowokacjach i testach, chętnie gubiąc nie tylko sam oddech, ale i wszelkie myśli, coraz mocniej wczepiając się w Raffaello, bo i z każdą sekundą zdając sobie sprawę, jak bardzo nie chciałby go stracić. Zachłannie złapał pierwszy haust powietrza, od razu wyciągając szyję, by ułatwić dostęp do niej Bibliotekarzowi, samemu sobie pozwalając na bezmyślne przyjmowanie oferowanej mu przyjemności ze spojrzeniem półobecnie błądzącym po którejś ze ścian, aż wywrócony nie przeniósł go na sufit, a zaraz i na same piwne tęczówki. - Przecież mi go oddał - zauważył, chcąc szybko zbyć temat, by wrócić do tego coraz silniej rozpalanego w nim gorąca i przyjemnych dreszczy, które potrafiły przebiec po jego ciele już przy pierwszym zassaniu na jego szyi. - No a dałem mu go nieświadomie… - dodał powoli, gwałtownie zmieniając strategię, bo i nagle zauważając w tym okazję do odbicia sobie całej tej nieotrzymanej przez zabiegany okres przedferyjny atencji. - Bo użył na mnie uroku wili… Wila? Uroku wila? Tak się mówi? - rozwinął, marszcząc nos w drobnej dezorientacji, bo i przypominając sobie oburzenie Eskila, gdy użył w stosunku do niego określenia żeńskiego. - No i dlatego też go pocałowałem. Znaczy… miałem ochotę na to już wcześniej i podczas naszego pierwszego spotkania sugerowałem, że chętnie bym zobaczył jego… smoka - dodał, mrużąc oczy w złośliwej zaczepności, uważnie badając reakcję Raffaello, bo i czuł się dość bezkarny, mówiąc o swoim zachowaniu sprzed ich dzisiejszej umowy. - Tak czy inaczej dzisiaj dość wyraźnie dał mi do zrozumienia, że raczej zatrzymamy się tylko na słownym flircie, więc nie zamierzałem nic robić… No ale jak zgadzałem się na wilowanie, to nie do końca byłem gotowy na aż taki efekt. Następnym razem będę lepiej przygotowany - wyrzucił z siebie dalej, niby próbując przyciągnąć go już do dalszych pocałunków, a jednak jeszcze czujnie wypatrując czy w prywatności bezpiecznego mieszkania Raffaello pokaże mu więcej emocji od tego spokoju, który dał mu w bibliotece.
Raffaello Swansea
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
C. szczególne : Lawendowo-waniliowy zapach, zadbane loki, dużo biżuterii
- Mmm, nice try, Tygrysku - parsknął z rozbawieniem, nie potrafiąc wziąć słów Asha na poważnie, bo za bardzo ciesząc się z samego nazywania ich parą. Dlatego też ciężko było mu wrócić do tych kłujących wspomnień, które nie chciały do końca odejść - prawda była taka, że ciężko było mu się przestać martwić i zrozumieć, że aktualna deklaracja Gryfona jest szczera, skoro jeszcze chwilę temu chłopak szukał sobie uwagi u kogoś innego… i zdecydowanie też ją dostawał. - Wili, bo wile są tylko żeńskie. Może być urok półwila - podpowiedział cicho, potrząsając lekko głową, bo nieszczególnie obchodził go teraz taki drobiazg. Zaczął sobie powoli składać w całość nie do końca rozumiany do tej pory obrazek - teraz ta dziwna atmosfera w bibliotece miała sens, zmęczenie Clearwatera zresztą też, bo przecież niewątpliwie wymagało od niego dużo skupienia zarówno nakłanianie do czegoś swojego towarzysza, jak i późniejsze przerywanie wypuszczonego na wolność uroku. - Subtelnie - mruknął, marszcząc lekko brwi, bo przez chwilę nie wiedząc, czy Ash sobie z niego nie żartuje. I naprawdę bardzo chciał móc po prostu pokiwać głową ze zrozumieniem i uznać, że to nie było nic takiego, skoro pocałunek nie był zaplanowany, skoro sam Raffaello nie miał prawa się złościć i skoro w grę wchodziła magia… ale ani myślał poddawać się pocałunkom, czując chłodny dreszcz wywołanej tak niefortunnym zakończeniem złości, który przemknął mu wzdłuż kręgosłupa. - Nie żartuj sobie - zabronił mu natychmiast, podrywając się bardziej do siadu, z dłonią wspartą na ashowej szyi, by zakryć tę nieszczęsną obrożę - symbol ledwo uzyskanego, a już tak błyskawicznie zachwianego szczęścia. - Nie w taki sposób, nie o jakimś “następnym razie” - zaznaczył, ostrzejszym spojrzeniem próbując dostrzec w czekoladowych tęczówkach skruchę, byle tylko upewnić się, że Ash zaraz wycofa palniętą głupotę i przypomni sobie, że żadna ciekawość i żadne wilowanie nie mogły równać się z zawartym przez nich dzisiaj paktem.
Ashley S. A. Phoenix
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : często nosi żeński mundurek, rzadko pokazuje się bez makijażu; piegi; atencjusz
Uśmiech triumfu szybko zagościł na jego ustach, gdy i w spojrzeniu rozpaliły się błyski zafascynowania, zadowolone z żywszej reakcji ze strony Raffaello, korzystając z jego oburzenia do zmierzenia skali tego, jak bardzo mu właściwie zależy. - Zawsze już będziesz taki zaborczy? - wymruczał, odruchowo łapiąc dłonią włoskie przedramię, chcąc dać sobie minimum poczucia kontroli, by móc cieszyć się z zacisku na swojej szyi. - Jak będziesz mnie ignorował, to nigdy nie będę grzeczniejszy… - podpowiedział nieco ciszej, chcąc wytłumaczyć się z dzisiejszej reakcji w bibliotece, gdzie z każdą chwilą denerwował się tylko bardziej, mając wrażenie, że cały rozpadnie się na drobne kawałki, jeśli Raffaello nie poświęci mu choćby jednego dłuższego spojrzenia. - A wiesz, że potrafię być naprawdę grze… - urwał, przerywając też mało subtelny ruch dłonią na jego przedramieniu, bo i wzdrygnął się mimowolnie przy nagłym stuknięciu w najbliższe od nich okno. - To sowa? Ma ze sobą paczkę? - dopytał ciekawsko, próbując wyciągnąć szyję, by bez zmiany pozycji spróbować zerknąć za szybę, mimowolnie zakładając, że może być to przesyłka któregoś z jego drobnych, ale licznych zamówień. Pozwolił głowie opaść znów na miękkie siedzenie sofy i uśmiechnął się mimowolnie, jak zawsze gdy tylko mógł spojrzeć z dołu na swojego Bibliotekarza, tym razem jednak wkładając dodatkowe starania do tego, by zrobić jak najniewinniejszą minę. - To chyba dobry moment na wspomnienie, że pożyczyłem kilka Twoich galeonów…
Raffaello Swansea
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
C. szczególne : Lawendowo-waniliowy zapach, zadbane loki, dużo biżuterii
- Jak będę ci dawał dużo uwagi za bycie niegrzecznym, to na pewno się zmienisz w aniołka - parsknął z niedowierzaniem, potrząsając lekko głową, by odgonić od siebie kuszącą myśl o tym, by to właśnie na nagrodach poprzestać, skoro Ash potrafi przyjmować je z taką wdzięcznością. - Potrafisz być też naprawdę niegrzeczny - doprecyzował, nie przejmując się sową aż tak bardzo, więc unosząc na nią spojrzenie dopiero po chwili, gdy zagarnęła uwagę Gryfona i gdy dalej namiętnie próbowała dostać się do mieszkania. Mruknął cicho na znak, że nie wie, bo żadna paczka mu się z tej perspektywy nie rzucała w oczy; wreszcie zaśmiał się cicho i pochylił do drobnego pocałunku, by przy ustach swojego partnera zostawić ciche “wiem”. Podniósł się niespiesznie z kanapy, by znaleźć różdżkę, która spadła gdzieś obok i to przy jej pomocy uchylił okno, wpuszczając do środka zniecierpliwione ptaszysko, rzeczywiście obierające sobie za cel nie gospodarza, a jego gościa. - Chcesz kakao? - Zaproponował, automatycznie decydując się na zostawienie chłopakowi jakiejś prywatności, a jednak ledwo zadawał to pytanie, a już oglądał się w jego stronę z butelką kremowego likieru na bazie śmietanki i dymnicy w ręku. I chociaż rzeczywiście zabrał się za przygotowywanie napojów, postrzegając je bardziej w kategorii drinków niż słodkości, to i tak musiał znaleźć chwilę na zapalenie papierosa, wykorzystując otwarte dla sowy okno i to tam różdżką kierując zbierający się przy nim dym. - Coś ważnego? - Zagadnął, wracając do Asha z dwoma przystrojonymi kubkami - wcześniejsza subtelność dość szybko wyparowała, bo teraz uznał, że niezakryte przez chłopaka listy muszą być dla niego dostępne i niemal automatycznie przemknął spojrzeniem po zapisanych na pergaminach słowach. Zacisnął wargi w wąską kreskę, nie pozwalając sobie na komentarz, więc po prostu przysiadając na kanapie i bawiąc się obracaniem w palcach guzika, w jaki przemienił swój niedopałek. - Czyli naprawdę chcesz kolejny raz? Chcesz go uwielbiać, pragnąć i stracić nad sobą- nie, oddać mu nad sobą kontrolę? - Dopytał, czekając tylko aż sowa przestanie im przeszkadzać, by przyciągnąć sobie Asha bliżej za koszulę, którą zaraz zaczął zresztą rozpinać. - Myślisz, że unieruchomienie wystarczy, skoro poprzednim razem byłeś gotów oddać mu amulet? - Pociągnął jeszcze, nie potrafiąc ukryć narastającej w jego głosie frustracji, bo absolutnie nie rozumiejąc jakim cudem chłopakowi podoba się tak pokręcony plan. - Mam ci przypomnieć kogo powinieneś pragnąć?
Ashley S. A. Phoenix
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : często nosi żeński mundurek, rzadko pokazuje się bez makijażu; piegi; atencjusz
Uśmiechnął się, łapiąc piwne tęczówki do zauroczonego spojrzenia, bo i poczuł to ciepło mieszanki drobnego zawstydzenia z rozczuleniem, gdy zdał sobie sprawę, że jego pożyczanie Raffaellowych galeonów, czy nawet i poszczególnych ubrań lub biżuterii, wcale nie idzie mu tak zaskakująco dobrze i niezauważalnie, jak mogło mu się do tej pory wydawać. Przytrzymał włoskie przedramiona i wychylił się po jeszcze jeden, krótki pocałunek, zawsze mając wrażenie, że te pojedyncze są zbyt szybkie, by mógł skupić się na nich odpowiednio. Dopiero wtedy mógł usiąść i z nieco rozczarowanym "Och" odebrać list, który wcale nie był oczekiwaną przez niego przesyłką. Szybko dał jednak rozproszyć się ciekawości, bezmyślnie przytakując Raffaello pomrukiem, bo już myślami będąc przy pierwszych słowach Eskilowej wiadomości. Zaraz już ściągał brwi w zastanowieniu, czy faktycznie w bibliotece uniósł się aż tak, w swoim mniemaniu reagując dość normalnie i zrozumiale, nawet jeśli jego irytacja była przy tym wyraźnie widoczna. Zaklęciami przywołał sobie kawałek pergaminu i cokolwiek nadającego się do napisania, szybko nakreślając słowa za słowem, by nie tracić cennego czasu, który wolał spędzić z Raffaello, mając przecież aż nadmiar czasu bez niego, podczas którego może zająć się korespondencją. - Najwidoczniej nie jesteś jedynym, który oczekuje ode mnie wyjaśnień po dzisiejszej akcji w bibliotece - wyjaśnił, nie ukrywając niczego, a nawet przesuwając nieco listy w stronę swojego Swansea, by sam miał okazję szybko sprawdzić jaka jest sytuacja. Ciekawko musnął spojrzeniem zaciskające się w emocjach wargi, niekoniecznie potrafiąc ukryć drobny uśmieszek triumfu, gdy przywiązywał już list zwrotny do nóżki sówki, zaraz jeszcze przyjaźnie łaskocząc ją palcem po główce, zanim nie wypuścił jej z powrotem za okno. Od razu wcisnął się bokiem na włoskie kolana, zarzucając mężczyźnie rękę za szyję, gotów ciekawsko eksplorować Raffaellową zaborczość, wcześniej nie mając okazji jej doświadczać, a więc i nie dowiadując się, gdzie leżą jej granice. - To było ciekawe przeżycie… - przyznał szczerze, pierwszy raz spotykając się z tym rodzajem magii i będąc jej naprawdę ciekawym, a może nawet i nieco zazdrosnym o jej ekskluzywność, doskonale wiedząc, że może doświadczyć jej jedynie z jednej strony. I miał zamiar jeszcze kontynuować swoją myśl, chcąc przybliżyć swoje poglądy Raffaello, a jednak dał rozproszyć się włoskiej dłoni przemykającej po guzikach jego koszuli, łagodniejąc mimowolnie w oczekiwaniu na więcej, bo i nie będąc pewnym czy przepchnięcie dalej włoskiej irytacji nie będzie już przesadą, która odbierze mu nawet tę zapowiedź przyjemności. - To dla niego tylko trening. Niczego tak naprawdę ode mnie nie chce… Nie na stałe - spróbował się usprawiedliwić, muskając opuszkami palców Raffaellowe usta i pozerkując pokorniej w piwne oczy, aż nie zmrużył ich zaczepnie z zalążkiem uśmiechu, wychylając się, by pocałunkiem przegonić wspomnienie dotyku swoich palców, cichym pomrukiem dodając już tylko: - To Pana pragnę i Panu chcę oddać kontrolę.
Raffaello Swansea
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
C. szczególne : Lawendowo-waniliowy zapach, zadbane loki, dużo biżuterii