Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Sala Koła Realizacji Twórczych

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 4 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
AutorWiadomość


Oberon Lancaster
Oberon Lancaster

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : donośny, zachrypnięty głos
Galeony : 133
  Liczba postów : 60
https://www.czarodzieje.org/t20664-oberon-lancaster
https://www.czarodzieje.org/t20670-oberon#655878
https://www.czarodzieje.org/t20665-oberon-lancaster
Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty


PisanieSala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty Sala Koła Realizacji Twórczych  Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 EmptySob 11 Wrz - 1:20;

First topic message reminder :


Sala Koła Realizacji Twórczych


Dosyć osobliwe, bardzo przestronne pomieszczenie znajdujące się niedaleko kuchni. Jest podzielone na pół: lewa strona posiada wyposażenie niezbędne do realizowania pasji kulinarnych i znajdziesz tu wszelakie przybory, sprzęty i niewielką spiżarnię, prawa z kolei służy do wykonywania najróżniejszych zajęć kreatywnych i w zależności od potrzeb może służyć za pracownię malarską, pokój muzyczny czy kameralną scenę dla aktorów.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Bee May Valentine
Bee May Valentine

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : Słodki zapach - miód, kwiaty i owoce;
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 210
  Liczba postów : 374
https://www.czarodzieje.org/t21751-to-bee-or-not-to-bee
https://www.czarodzieje.org/t21754-walentynki-bee#709960
https://www.czarodzieje.org/t21752-bee-may-valentine-kuferek#709882
Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty


PisanieSala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty Re: Sala Koła Realizacji Twórczych  Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 EmptySob 12 Lis - 16:12;

Prawda była taka, że ten pomysł chodził mu już od jakiegoś czasu - w końcu miał kilka rzeczy na swojej liście do zrobienia przed skończeniem osiemnastu lat, co mu nie wyszło, więc teraz próbował nadrobić przed dziewiętnastymi urodzinami. I może miał jeszcze całkiem sporo czasu, a jednak nie mógł pozbyć się wrażenia, że znowu będzie odwlekał do ostatniego momentu, by jednak dać szansę magicznej mocy wszechświata na poukładanie wszystkiego po jego myśli; nie chciał już czuć, że czegoś mu brakuje. Potrzebował więcej pewności siebie, zwłaszcza po spotkaniu z Vincentem, który zdawał się emanować jakąś wewnętrzną świadomością, jaką Beethovenowi było ciężko sobie wyobrazić.
Nie do końca wiedział jak to zrobić, więc i tak wiernie prokrastynował, by ożywić się nieco dopiero przy czyjejś wzmiance, że @River A. Coon znowu przesiaduje w Sali Koła Realizacji Twórczych, stanowiąc po prostu łatwą ofiarę, czemu Bee absolutnie nie był w stanie się oprzeć.
- River! - Zawołał entuzjastycznie, chyba jeszcze bardziej niż normalnie, wparowując przy tym do pomieszczenia. - Łatwo cię znaleźć, szanuję tę konsekwentność, co ciekawego robisz tym razem? Ja myślałem żeby posklejać jakieś kubeczki na świeczki, swoją drogą powinniśmy kiedyś nawiązać współpracę, o ile nie jesteś na mnie jednak dalej obrażony, a jesteś? - Wypalił na wydechu, gubiąc się we własnej wypowiedzi tym mocniej, im bliżej podchodził, uśmiechając się przepraszająco do Gryfona.
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty


PisanieSala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty Re: Sala Koła Realizacji Twórczych  Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 EmptySob 12 Lis - 17:26;

Zbliżał się okres świąteczny, więc i coraz częściej zapuszczał się ku prywatności sali koła realizacji twórczych, nauczony doświadczeniem wiedząc, że jeśli chce cokolwiek zarobić nie może zostawiać swoich własnych prezentów na grudzień. Standardowo wcisnął w uszy muzogram, by zagłuszyć panującą wokół samotność, i pogrążył się w pracy, nucąc cicho pod nosem, gdy mimowolnie dopasowywał rytm pociągnięć pędzla dla aktualnie wygrywającej w jego głowie piosenki. Kątem oka dostrzegł ruch przy drzwiach, więc i uniósł spojrzenie na wchodzącego do środka Bee, a jednak choć pozwolił sobie na uśmiech, to i tak muzogram z uszu wyciągnął dopiero wtedy, gdy skończył też długie pociągnięcie pędzla.
- Nigdy nie byłem obrażony - skłamał gładko, bo i od minionej sytuacji z wymianą nudesów minęło już wystarczająco dużo czasu, by zupełnie zapomniał jak dokładnie wyglądała ich rozmowa, więc i nic nie stało mu na przeszkodzie, by nogą zapraszająco odsunąć krzesło obok siebie. - Umiesz rysować? - podpytał wprost, nie poświęcając jeszcze Bee zbyt wiele uwagi, nie do końca potrafiąc oderwać ją od malowanego wzoru pełnego ekstazy oka, które próbował nałożyć na zrobioną przez siebie doniczkę. - Mógłbyś mi narysować jakiś wzór projektu na formę do świeczek. Chyba że wolisz, żebym sam coś wymyślił, a ty po prostu wykorzystasz to jako słoiczki na świeczki - dodał, w końcu unosząc spojrzenie na Puchona, by uśmiechnąć się do niego szerzej, nie do końca ukrywając ekscytację w oczach na myśl o współpracy - zakładając, że chłopak przyszedł do niego porozmawiać właśnie o niej. - Jestem chętny, jeśli Ty jesteś chętny.
Powrót do góry Go down


Bee May Valentine
Bee May Valentine

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : Słodki zapach - miód, kwiaty i owoce;
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 210
  Liczba postów : 374
https://www.czarodzieje.org/t21751-to-bee-or-not-to-bee
https://www.czarodzieje.org/t21754-walentynki-bee#709960
https://www.czarodzieje.org/t21752-bee-may-valentine-kuferek#709882
Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty


PisanieSala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty Re: Sala Koła Realizacji Twórczych  Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 EmptySob 12 Lis - 18:24;

- Znowu to mówisz - mruknął, opadając na krzesło obok z przymrużonymi w nieufności oczami. - A ja znowu ci uwierzę, a potem ty mi znowu nie odpiszesz albo nie odmachasz, więc znowu będę się zastanawiał o co chodzi - pociągnął dalej, szalenie optymistycznie, ale przynajmniej trzymając się tej drobnej fali szczerości, na którą udało mu się wspiąć. - Więc jakbyś jednak kiedyś się za coś obraził, albo w ogóle coś miał na sercu, to możesz mi powiedzieć - dodał jeszcze tylko, pochylając się już nieco nad wzorem oka, by dokładniej mu się przyjrzeć.
- Nooo nie umiem za dobrze rysować, nie umiem jakoś tak twórczo rysować, ale czasami robię jakieś bazgroły na naklejkach na świeczki - wyjaśnił z namysłem, rozpraszając się riverowym uśmiechem, bo naprawdę ciężko było mu teraz pamiętać o tym, że przecież coś między nimi ewidentnie musiało być nie tak. - Możesz po prostu coś wymyślić, a ja się tym zainspiruję i dobiorę dobrą świeczkę, więc- ej, ale to o co chodziło? Nie widziałeś mnie na festynie? - Dopytał, nie mogąc się powstrzymać; sam usłyszał jak żałośnie to zabrzmiało, więc zaśmiał się cicho pod nosem. - Sorki. Kumpel mi powiedział, że nie można wysyłać sobie nudesów tak po przyjacielsku, więc zacząłem się zastanawiać, czy po prostu dla ciebie to nie znaczyło czegoś innego niż dla mnie, no bo dla mnie to miało być po przyjacielsku, ale nie wiem po prostu jak ty to odbierasz, a potem mi nie odmachałeś i- powinienem zrobić sobie taką koszulkę z napisem "przerwij mi, bo nie umiem sam się zamknąć"...
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty


PisanieSala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty Re: Sala Koła Realizacji Twórczych  Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 EmptySob 12 Lis - 19:45;

Przytaknął mu z cichym śmiechem, dając rozczulić się temu puchońskiemu bełkotowi, niby nie zamierzając nigdy korzystać z propozycji zrzucania ze swojego serca jakiegokolwiek ciężaru, a jednak nie chcąc jej odrzucać, bo przecież nigdy nie mógł wiedzieć kiedy nagle zacznie rozumieć swoje uczucia na tyle, by umieć je ubrać w słowa.
- Hm? - mruknął w lekkiej dezorientacji, podsuwając chłopakowi niepomalowaną jeszcze miseczkę, chcąc zająć czymś jego dłonie, zakładając, że tak jak jemu samemu, jemu też pomoże to z nerwowym gadulstwem. - Widziałem... - przyznał szczerze, na tyle cicho, by nie przerwać Bee jego wywodu, na moment powracając nawet do malowania rzęs, zanim nie prychnął cicho w rozbawieniu. - Koszulkę to powinieneś sobie zrobić taką, żeby Ci przypomniała, że nie warto brać do siebie takich głupot. Co to w ogóle za problem, że ktoś Ci nie odmachał, ktoś się nie uśmiechnął, ktoś nie powiedział Ci cześć. Jest tysiąc potencjalnych powodów dlaczego ktoś tego nie zrobił i nie ma co gdybać - wyrzucił z siebie, nieco agresywniej nakreślając rzęsę za rzęsą, tracąc cierpliwość pod wspomnieniem siedzącego w Bazylowych objęciach Bee, by zaraz i tak pokręcić głową z mimowolnym śmiechem. - I to, że Twój kumpel nie ma kolegów do nudesów, to nie znaczy, że Ty nie możesz ich mieć. Nie masz się o co martwić, słodziaku, nie łamiesz mi serca, jeśli o to Ci chodzi. Ja to się w ogóle do związków nie nadaje i tak mi dobrze - wyrzucił z siebie, wykręcając głowę, by zerknąć w jasne tęczówki Puchona, chcąc sprawdzić czy ten na pewno mu w to wierzy. - Możesz zapytać Jinxa, że ze mną można robić wiele rzeczy po przyjacielsku - zasugerował z rozbawieniem drżącym w kącikach uśmiechu, gdy opierał już dłoń z pędzelkiem o oparcie krzesła Bee, by pochylić się bliżej złapanego w pułapkę spojrzenia chłopaka, chcąc sprawdzić jak ten radzi sobie z niezobowiązującą bliskością. - Po prostu lubię dobrze się bawić - dodał cichszym pomrukiem, zaczepnie mrużąc spojrzenie w niewypowiedzianej propozycji. - Jak mógłbym Cię przekonać, że wcale nie jestem na Ciebie obrażony?
Powrót do góry Go down


Bee May Valentine
Bee May Valentine

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : Słodki zapach - miód, kwiaty i owoce;
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 210
  Liczba postów : 374
https://www.czarodzieje.org/t21751-to-bee-or-not-to-bee
https://www.czarodzieje.org/t21754-walentynki-bee#709960
https://www.czarodzieje.org/t21752-bee-may-valentine-kuferek#709882
Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty


PisanieSala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty Re: Sala Koła Realizacji Twórczych  Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 EmptySob 12 Lis - 21:17;

- Nooo tak, ale jak cię lubię, to nie chcę żeby było między nami coś głupiego, przez co właśnie możesz nie chcieć mi odmachać - wyjaśnił ostrożnie, marszcząc lekko brwi w braku zrozumienia, bo wydawało mu się to oczywiste. Zaraz zamyślił się jeszcze mocniej, bo chociaż przed Basilem był w stanie bronić przyjacielskich nudesów, to później siedziało mu to w głowie za mocno i dopiero teraz do niego dotarło, pod wpływem słów Rivera, że w gruncie rzeczy nie wiedział jakie Ślizgon miał doświadczenie i czy naprawdę dobrze było opierać się tylko na jego opinii.
- Okej. To dobrze. Też mi nie łamiesz serca - parsknął z rozbawieniem, automatycznie przysuwając się nieco bliżej, jakby spodziewał się, że Coon zdradzi mu szeptem jakiś sekret; nie zdołał ukryć unoszącej się w zaciekawieniu brwi, ale nie dopytał co takiego mógł wiedzieć Jinx. - Mógłbyyyyś mnie pocałować - wypalił bezmyślnie, by od razu pod samym wybrzmieniem tych słów spiąć się i cicho odchrząknąć. - Po przyjacielsku. Muszę poćwiczyć- chcę poćwiczyć, nie wiem czy muszę poćwiczyć. Całowanie. Z kimś, z kim to nie będzie problematyczne. Więc możesz mi udowodnić, że nie będzie problematycznie - wyjaśnił, odkładając miseczkę, którą do tej pory nieświadomie cały czas obracał w dłoniach. - ...ale też nie musisz, jeśli nie chcesz. W sensie, nie musisz tego robić tylko po to, żeby mnie przekonać, jeśli tak ogólnie to nie brzmi dla ciebie jak... jak dobra zabawa?...
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty


PisanieSala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty Re: Sala Koła Realizacji Twórczych  Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 EmptyNie 13 Lis - 0:27;

Uśmiechnął się mimowolnie w rzuconej do niego propozycji, mentalnie przybijając sobie piątkę za swój magiczny urok osobisty, a jednak wbrew sobie wstrzymał się pół sekundy, znając już Bee na tyle, by wiedzieć, że ten rozpocznie zaraz swój kolejny z chaotycznych monologów. To właśnie tą gadatliwością i wiecznymi wątpliwościami Puchon sprawiał, że jednocześnie był tak cudownym celem zabawy i absolutnie nie interesującym go pod względem romantycznym obiektem. Nawet jeśli czuł przy blondynie przyjemne ciepło ekscytacji i nawet jeśli ten był ciekawy na tyle, by zagarnąć raz na jakiś czas jego uwagę, to przecież nie miał absolutnie szans na to, by ogarnąć chaos, który składał się na Coona.
Dreszcz ekscytacji przypomniał mu jak przyjemnie Bazyl potrafił radzić sobie z nim samym w takich momentach rozgadania, więc i nie czekał wcale na to, aż Bee skończy mówić - sięgając dłonią do jego policzka, by przesunąć ją nieco dalej, pozwalając palcom na zanurzenie się w jasnych włosach w pewniejszym chwycie - okradł go z kolejnych słów pocałunkiem. Rozbawienie wciąż drżało mu w kącikach ust, gdy rozchylał jego usta swoimi, chcąc przepchnąć chłopaka od razu do śmielszych od zwykłych całusów pieszczot.
- Uciekasz - wytknął mu cichym pomrukiem pomiędzy jednym pocałunkiem a drugim, dłonią z pędzlem sięgając dalej, na Beethovenowe plecy, by przyciągnąć go bliżej po krześle, subtelnym zwiększeniem naporu palców, chcąc zachęcić go do przejścia na kolana, gdy łagodniejszym muśnięciem zapraszał jego język też i do siebie, by ośmielić go do swobodniejszej eksploracji.
Powrót do góry Go down


Bee May Valentine
Bee May Valentine

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : Słodki zapach - miód, kwiaty i owoce;
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 210
  Liczba postów : 374
https://www.czarodzieje.org/t21751-to-bee-or-not-to-bee
https://www.czarodzieje.org/t21754-walentynki-bee#709960
https://www.czarodzieje.org/t21752-bee-may-valentine-kuferek#709882
Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty


PisanieSala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty Re: Sala Koła Realizacji Twórczych  Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 EmptyNie 13 Lis - 0:49;

Stracił głos, a przy tym też i oddech, dając się przyciągnąć tak szybko i tak pewnie, że nawet panika nie zdążyła się do niego zakraść, o wątpliwościach nie wspominając. Miał gdzieś tam z tyłu głowy myśl, że chciałby swój pierwszy pocałunek mieć prawdziwie wyjątkowy, ale nie chciał już czekać - nie chciał nadbudowywać oczekiwań, by później boleśnie zderzyć się z rzeczywistością i nie chciał zrzucać na innych swoich wymagań. Chciał się poczuć dobrze i zobaczyć, że to wykonalne, a on nie jest jakimś tragicznym przypadkiem, który by sobie miał z tym nie radzić. Chciał nie mieć tego zawieszonego nad sobą tak, jak dalej trzymał się reszty swoich rzeczy do zrobienia.
Miał wrażenie, że zaraz się udusi, a jednocześnie wciąż towarzyszyła mu lekkość dzielonych pocałunków, przez którą wcale nie chciał się odsuwać. Wziął do siebie uwagę Gryfona pewnie aż za mocno, jak zresztą miał w zwyczaju, więc pospiesznie przylgnął do niego ciaśniej, pakując mu się na kolana. Próbował przeprosić go bez użycia słów za każdą z chaotycznych pieszczot, napierając przy tym coraz bardziej, bo ulegając tej prostej przyjemności. Dłonie przemknęły mu po materiale riverowych ubrań, by na chwilę zawiesić się na jego karku, a jednak zaraz i tak przemykał już opuszkami palców po policzku swojego partnera, przytrzymując go sobie bliżej w cichych rozważaniach jak odmienne byłoby to uczuciu, gdyby zadrapywała go szorstkość zarostu.
- ...fuck - sapnął, odsuwając się gwałtownie. - Okej, dobra, tak, to chyba rozumiem fenomen, no - wymamrotał, przemykając spojrzeniem po loczkach Coona i zastanawiając się, czy ten cały czas miał czerwone pasemka, czy to jednak tylko okrutny żart magicznego daltonizmu. - ...pewnie powinienem już z ciebie zejść, co? - Zaśmiał się cicho.
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty


PisanieSala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty Re: Sala Koła Realizacji Twórczych  Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 EmptyPon 14 Lis - 15:12;

Za każdym razem, gdy całował kogoś nowego, czuł, że jest to czynność zupełnie inna niż poprzednio. Gdy całował go Salazar, nie zależało mu na przeciąganiu tego w czasie, bo i doskonale zdawał sobie sprawę, że jest to tylko krok prowadzący go do celu. Pocałunki Jinxa niosły za sobą ten bezpieczny spokój, który zapewniał go, że wszystko samo się ułoży, bo przecież przyjaciel jest tuż obok, tak blisko, jak tylko się da. Gdy pożerał go Bazyl choć przez chwilę czuł, że żyje.
Całowanie Bee było jak komplement.
- Siedź - mruknął więc na fali tej przyjemnej pewności siebie, chcąc odpowiednio nacieszyć się niespodziewaną przerwą w pracy. Przyciągnął go znów bliżej, dłonią hacząc za jego kark, by złapać dla siebie więcej kontroli, a jednak ledwo musnął puchońskie usta, a już zdawał sobie sprawę, że właściwie nie potrzebuje ich już więcej, bo te choć przyjemnie zmotywowane, nie były dla niego wciąż wystarczająco zachłanne. Uciekł więc oddechem dalej, szukając Beethovenowego ucha, bo choć szept nie był wcale potrzebny, to właśnie na jego granicy wymruczał propozycje: - Polecam się, jeśli potrzebowałbyś jeszcze poćwiczyć cokolwiek.
Asekuracją dłoni pomógł mu zsunąć się na krzesło obok i od razu wykręcił się w stronę blatu, obracając pędzel między palcami w próbie przywołania myśli do większej trzeźwości, by przypomnieć sobie po jaki kolor chciał właściwie sięgnąć.
- To jaki masz właściwie problem? - podpytał wprost, na paletce rozrabiając farbę z drobinkami brokatu, na krótki moment odrywając tylko spojrzenie, by zerknąć w jasne oczy chłopaka, zanim nie odgarnął niesfornych loczków wolną dłonią, zaraz zajmując ją ponownie doniczką. - Boisz się o reputację ale jednocześnie nie chcesz związki i dlatego tak Ci zależy, żeby wszystko było "po przyjacielsku"?
Powrót do góry Go down


Bee May Valentine
Bee May Valentine

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : Słodki zapach - miód, kwiaty i owoce;
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 210
  Liczba postów : 374
https://www.czarodzieje.org/t21751-to-bee-or-not-to-bee
https://www.czarodzieje.org/t21754-walentynki-bee#709960
https://www.czarodzieje.org/t21752-bee-may-valentine-kuferek#709882
Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty


PisanieSala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty Re: Sala Koła Realizacji Twórczych  Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 EmptyPon 14 Lis - 17:43;

Uśmiechnął się tylko pod nosem, faktycznie dalej grzecznie siedząc; nie mógł przestać sobie wyobrażać innych opcji, innych warunków, innych okoliczności. Chciał nacieszyć się tą chwilą, nawet jeśli głowę pełną miał najprzeróżniejszych wizji - przylgnął więc ciaśniej do Rivera, między pocałunkami dzieląc również oddechy. Pozwolił sobie na pewniejszą pieszczotę, przedłużając tym samym muśnięcie gryfońskich warg, ale i tak nie zdołał tej bezczelności utrzymać, zaraz odsuwając się do zerknięcia w brązowe tęczówki.
- Oooookej. To chyba mi wystarczy - zaśmiał się, znacznie lżej niż wcześniej, bo nie potrafił tak szybko wrócić do swoich zmartwień, gdy po ciele dalej krążyło mu ciepło zdobytej przyjemności. Zsunął się z powrotem na swoje krzesło i poprawił się od razu w drobnym zniecierpliwieniu, sięgając ponownie po miseczkę, z którą i tak nic nie robił, a jedynie "ugniatał" w dłoniach. - Problem? - Powtórzył zaskoczony. - Eeee... nie boję się o reputację, boję się o relacje - zaznaczył powoli, z namysłem, bo wcześniej nie do końca sobie musiał to tak rozkładać na czynniki. - W sensie... no nie za bardzo chcę związku, nie mam z nikim takiej związkowej chemii, a nie chcę tak wiesz, aktywnie szukać... ale jestem ciekawy jakichś doświadczeń i no na przykład nie chciałem już, eeee, mieć świadomości, że nigdy się nie całowałem, ale nie chcę kombinować do tego z randkami, więc jeśli mogę to zrobić po przyjacielsku, no to chcę, bo to komfortowe po prostu - wyjaśnił, przyspieszając tym bardziej, im mocniej zaczynało go łapać zakłopotanie. - No i to właśnie trochę takie ćwiczenie... żeby potem nie być takim zupełnie niedoświadczonym jak już kogoś znajdę, kto może... może być bardziej doświadczony, czy coś. - I absolutnie nie miał nikogo konkretnego na myśli.
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty


PisanieSala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty Re: Sala Koła Realizacji Twórczych  Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 EmptyPon 28 Lis - 21:05;

Ściągnął brwi, kiwając głową w zrozumieniu, będąc nawet gotowym wtrącić, że związki faktycznie nie mają większego sensu, tak samo jak ich aktywne szukanie, a jednak zupełnie dał wytrącić się z równowagi informacją, którą przetwarzał zdecydowanie zbyt długo z niezbyt bystrą przy tym miną.
- Chwila, chwila, chwila - zatrzymał go, wyciągając w jego stronę dłoń z pędzlem, by zaraz wycelować nim w puchonią pierś. - Co na włochate trzminorki masz na myśli mówiąc, że nigdy się nie całowałeś? - dopytał śmiertelnie poważnie, by wraz z dźgnięciem pędzla wyszczerzyć się w niezbyt udanie wstrzymanym rozbawieniu. - O Merlinie, gdzieś ty się uchował - parsknął cicho, kręcąc z niedowierzaniem głową nawet wtedy, gdy pochylał się znów nad malowaną doniczką, nie mogąc pozbyć się uśmiechu z twarzy. - Jesteś śmiertelnie uroczy, Bee. Prawdziwy jednorożec z Ciebie i nawet nie wiesz jak mi teraz głupio, że Cię tak sobą zbrukałem. Mam nadzieję, że nie ma za to żadnej klątwy - wyrzucił z siebie dramatycznie, nie mogąc powstrzymać się od parsknięcia śmiechem. - Nie kręci mnie rozdziewiczanie, więc się nie zgłoszę na ochotnika, ale radzę prędzej niż później zacząć o tym myśleć, bo pierwszy raz nie ma szans być różowy, miękki i przyjemny. Będzie Cię bolało i będziesz idiotycznie wątpił, że to w ogóle może być przyjemne, więc uwierz, chcesz mieć to za sobą, by przy pierwszym razie z kimś, na kim serio będzie Ci zależeć, nie odwalać prawiczkowego szajsu - wyrzucił z siebie tonem znawcy, za którego oczywiście się uważał jako samozwańczy bożek bottomów. - Całowanie to dość nikłe doświadczenie. Wybacz, że Ci to niszczę.
Powrót do góry Go down


Bee May Valentine
Bee May Valentine

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : Słodki zapach - miód, kwiaty i owoce;
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 210
  Liczba postów : 374
https://www.czarodzieje.org/t21751-to-bee-or-not-to-bee
https://www.czarodzieje.org/t21754-walentynki-bee#709960
https://www.czarodzieje.org/t21752-bee-may-valentine-kuferek#709882
Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty


PisanieSala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty Re: Sala Koła Realizacji Twórczych  Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 EmptyPon 28 Lis - 21:17;

- No... bo... ej - prychnął też, odtrącając od siebie lekko pędzel i niby śmiejąc się wraz z Riverem, ale coraz intensywniej płonąc od zakrywającego wszystko fioletem wstydu. - Powinieneeeeś powiedzieć, że to nic takiego i że każdy w swoim tempie i w ogóle, ale ty jesteś - wymamrotał, kręcąc głową z niedowierzaniem i jednak odstawiając miseczkę, by przypadkiem jej nie stłuc, bo już czuł jak niekontrolowane zaczyna mieć ruchy przez nerwowo spięte mięśnie. Wiedział, że prośbą o ten nieszczęsny pocałunek może się wkopać w rozmowę o doświadczeniach i relacjach międzyludzkich, ale wcale nie był na to szczególnie przygotowany.
- Nie powinno ci być głupio, sam chciałem - dodał, skubiąc z jednej strony dolną wargę. Zdecydowanie wolał, jak Gryfon koncentrował się przede wszystkim na tworzonym przez siebie arcydziele, bo przynajmniej nie musiał się wtedy aż tak zastanawiać nad swoimi reakcjami. - Nie niszczysz, dla mnie teraz nie jest nikłe... może potem będzie nikłe - wzruszył ramionami, próbując brzmieć bardzo spokojnie, chociaż serce rozbijało mu się niespokojnie po klatce piersiowej, gdy z opóźnieniem próbował przetrawić riverowe słowa. Niby wiedział, że nie może być idealnie, ale nie do końca brał pod uwagę, że może być tragicznie i że może aż wątpić w jakąkolwiek przyjemność. Przecież ludzie to robili. - I, ten. Mówisz o pierwszym razie. Booo potem już musi być... no wiesz, lepiej?
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty


PisanieSala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty Re: Sala Koła Realizacji Twórczych  Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 EmptyPon 28 Lis - 22:13;

Nie był pewien co takiego było w Bee, że nie potrafił do końca wziąć pod uwagę jego uczuć, jakby te były dla niego zbyt abstrakcyjne, by mogły być prawdziwe. Niby widział, że jest mu ciężko, niby potrafił postawić się w jego sytuacji, a jednak miał wrażenie, że chłopak zwyczajnie przesadza, bo był też całkiem pewien, że na jego miejscu poradziłby sobie znacznie lepiej. Nie urzekało go to jego wycofywanie się, a już na pewno nie za jego pokorę darzył go jakąkolwiek sympatią, więc też ten urok biednego króliczka nijak nie wzbudzał w nim poczucia winy.
Dla niego nikt nigdy nie był miły, gdy był tak miękki, więc i dla Bee on sam też nie powinien, by pomóc mu jakoś się zahartować. Inaczej nigdy nie przetrwa sam na tym świecie, a przecież to nie tak, że zawsze będzie obok niego ktoś, kto będzie mógł go niańczyć czy za rączkę przeprowadzać przez wszystkie nowości.
- Mhm - przytaknął jednak, bo i mógł zrobić to w pełni szczerze, nawet jeśli nie do końca był pewien na ile jest to kwestią przyzwyczajenia się czy może nawet polubienia pewnych niedogodności. - Lepiej, dobrze, fantastycznie, zależy od osoby, ale ogólnie, tak, tak, tak, taak - wymruczał ciszej, stukając drewienkiem pędzelka o blat dla teatralnego zaakcentowania swojego zadowolenia, które przynosiło - w co nie wątpił - doświadczenie. - Całowanie też zacznie lepiej Ci wychodzić, nie przejmuj się - rzucił, pozerkując na niego kątem oka, zanim nie zaśmiał się, szturchając go łokciem. - Żartuję. Nie spinaj się, słodziaku. Dobrze całujesz, inaczej sam bym wpadł na to, że nigdy wcześniej tego nie robiłeś, nie? - uspokoił go po rakuniemu, chcąc jakoś przejść do bardziej beztroskiej rozmowy, którą mogli kontynuować w czasie dalszego malowania.

|zt x2
Powrót do góry Go down


Basil Kane
Basil Kane

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 751
  Liczba postów : 702
https://www.czarodzieje.org/t21736-breasal-o-cathain-zanglizowane-basil-kane#709152
https://www.czarodzieje.org/t21738-bazyl#709234
https://www.czarodzieje.org/t21735-basil-kane#709151
Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty


PisanieSala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty Re: Sala Koła Realizacji Twórczych  Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 EmptyNie 11 Gru - 18:38;

choroba: nieaktywna
@River A. Coon

Pół podwieczorka siedział między śliskimi, ślizgońskimi kumplami, jednym uchem słuchając ich opowieści ostatnich podbojów, a drugim uchem gubiąc zupełnie kontekst ich intencji. Na swoją wymówkę trzymał koło talerza podręcznik, na który starał się nie nakruszyć przeżuwanym rogalem, uważny wzrok jednak wcale nie śledził tekstu. Obserwował plecy i twarze gryfonów, siedzących tych kilka ław dalej, wypatrując burzy karmelowych loków o nierówno tlenionych końcówkach, z coraz bardziej pochmurnym wzrokiem zauważając, że Rivera pomiędzy nimi nie było, co denerwowało go, bo omijał posiłek, a po drugie, co mniej świadomie, wiązało się z tym, że się Coon nie meldował, gdzie się przed nim ukrywa, a to Bazylowi odpowiadało jeszcze mniej.
Ostatecznie zamknął z trzaskiem podręcznik, marudząc coś ze skrzywioną miną, że go kumple wkurwiają, do czego owi kumple byli już przyzwyczajeni, obrażony Bazyl wieczorową porą, któremu zaczynało przeszkadzać wszystko, w związku z czym nie wyniuchali żadnego innego, potencjalnego powodu jego niezadowolenia. Zawinął jeszcze dwa rogale w serwetkę, pakując książkę do torby i wyszedł z Wielkiej Sali, zamyślając się nad tym, gdzie tego łobuza szukać. Niespiesznym spacerem minął korytarz przy przejściu do gryfońskiego pokoju wspólnego, wyszedł na ruchome schody i zmarszczył brwi, pozwalając, by te poniosły go gdziekolwiek. Zamek był tak ogromny, że równie dobrze mógł zaufać, że Hogwart sam go poprowadzi gdzieś, gdzie powinien był się skierować. Lądując na parterze, przy wyjściu do podziemi, uznał, że może wcale nie miał go szukać i czas iść do dormitorium na wieczorną drzemkę, która się nie odbędzie, bo przecież nie będzie mógł zasnąć taki podkurwiony.
Szczęście, los, Merlin tak chciał, że mijał po drodze salę artystyczną, z której dotarł jego uszu jakiś miarowy, dziwny dźwięk, na który w normalnym gwarze nie zwróciłby uwagi, ale było w tym momencie tak pusto, że się rozchodził po korytarzu jak szmer ocierających się o siebie młyńskich kół. Zmarszczył brwi zwalniając kroku i westchnął bezgłośnie.
Oto i jego zguba nieszczęsna, po łokcie uwalona w glinie, zgarbiona nad obracającym się garncarskim kołem, z muzogramem wetkniętym w uszy tak głęboko, że zapewne basy masowały mu ten jego gryfoński, gładki mózg. Wargi bezgłośnie powtarzały słowa jakiejś piosenki, kiedy River z pełną uwagą skupiał się na swoim dziele, czymkolwiek to dzieło było, a Bazyli oparł się ramieniem o framugę, obserwując go. Po prostu. Z rogalami w dłoni, splecionej z drugim ramieniem na piersi, twarzą jak zwykle pozbawioną jakiejkolwiek emocji. Jedynie drgania oczu, podążających za dłońmi chłopca zdradzały, że się tak na nim skupiał, a nie zamyślił, bezcelowo patrząc w przestrzeń. Nie chciał mu przeszkadzać, nie planował go rozpraszać, był jedynie ciekaw tego, co Coon robił, dlaczego się tu schował tak późno, sam, czy miał ochotę na rogala? Bo Bazyl miał ochotę na niego. Nie rogala. Na Rivera. Tu i teraz.
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty


PisanieSala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty Re: Sala Koła Realizacji Twórczych  Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 EmptyNie 11 Gru - 23:40;

Choroba: Nieaktywna

Odkąd przybył do tej szkoły miał wrażenie, że ciągle się stara. Starał się zapoznać z jak największą ilością Gryfonów, starał się nie pakować w nowe kłopoty, starał się szukać radości we wszystkim, w czym tylko mógł, a jednak i tak przytrafiały mu się dni takie jak ten, gdzie nie miał ochoty rozmawiać absolutnie z nikim, całkiem pewny, że zostanie po tym tylko z jeszcze większym ciężarem na sercu, który mógł wytłumaczyć jedynie tkwiącą w nim czarną dziurą. Gdy obudził się nad ranem, przez uporczywe poszczekiwanie małego psidwaka, nie sądził jeszcze, że ta mała czarna myśl "nie chce mi się" może rozrosnąć się do takich rozmiarów, a jednak sól w jego kawie przy śniadaniu zdążyła odebrać mu apetyt na resztę dnia, a spuszony loczek na środku czoła i spuchnięte od niewyspania oczy psuły mu humor ilekroć tylko mignęło mu gdzieś jego odbicie. Nie chciał rozmawiać z Jinxem, nie czując, by ten dobrze bawił się z nim w chwilach, gdy wcale nie potrafił żartować i szturchać się słownie czy to fizycznie; nie chciał dokładać zmartwień Marli, a i był całkiem pewien, że nikt inny z Gryfonów nie próbowałby nawet go zrozumieć, skoro i on sam nie rozumiał do końca w czym problem, więc po ostatniej lekcji przemaszerował wprost do lochów, by zaszyć się w nich z dala od swoich lwich znajomych.
Wcisnął w uszy muzogram, włączając go na tyle głośno, by nawet kręcące się gdzieniegdzie skrzaty miały wyraźny sygnał do tego, że nie chce być zaczepiany, po czym zanurzył nie tylko dłonie ale i całą swoją świadomość w glinie, właściwie nie tworząc nawet nic konkretnego, bo i ledwie zdążył pogonić masę do symetrycznych zagięć i pustek, a już gniótł ją z nową dawką wody, by zacząć wszystko od nowa. Byle wciąż rzeźbić, byle tworzyć, byle pracować i myśleć tylko o dodawanym wzorku czy doklejanym uchu. Bo nie liczył się efekt a sam proces tworzenia.
Stracił poczucie czasu, doskonale wiedząc, że gdy zacznie nadchodzić godzina ciszy nocnej, któryś ze skrzatów w końcu odważy się na szturchnięcie go w plecy, a jednak zanim to miało okazję się wydarzyć, wykręcał głowę w stronę dostrzeżonego kątem oka ruchu, niczym pies wypatrujący z której strony nadszedł tylko dla niego słyszalny gwizd.
- BAZYL - wydarł się idiotycznie wręcz głośno, zagłuszony przez dudniącą mu w uszach muzykę. - JAK DŁUGO SIĘ TAK GAPI- och… - przerwał sobie gwałtownie, wraz z wyszarpnięciem sznurków z uszu gwałtownie zdając sobie sprawę z tego jak głośno był. - O-och - powtórzył się, zaraz już klnąc na powrót głośno, bo uśmiech na widok ulubionego Ślizgona zniknął mu błyskawicznie, gdy jeden ze sznurków wylądował we wciąż kręcącej się na kole doniczce, nie tylko brudząc się wilgotną masą, ale też psując nieskończone jeszcze dzieło. - Nie mam ochoty rozmawiać - wyrzucił nie tylko wbrew sobie ale też i czysto odruchowo, w obronie tych uczuć, które zadrżały mu bródką. Agresywnie uderzył pięścią w podniszczoną doniczkę, impulsywnością próbując przykryć myśl, że dziś absolutnie nic nie wychodziło mu tak, jak to sobie zaplanował i nawet spuścił głowę niżej, gdy garbił się nad na powrót ugniataną gliną, nie chcąc by Bazyl widział go w tym stanie. - Chociaż Ty pewnie wolisz jak nie mówię…
Powrót do góry Go down


Basil Kane
Basil Kane

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 751
  Liczba postów : 702
https://www.czarodzieje.org/t21736-breasal-o-cathain-zanglizowane-basil-kane#709152
https://www.czarodzieje.org/t21738-bazyl#709234
https://www.czarodzieje.org/t21735-basil-kane#709151
Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty


PisanieSala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty Re: Sala Koła Realizacji Twórczych  Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 EmptyPon 12 Gru - 14:12;

Patrzył na niego, w całej swojej nieświadomości żując własną wargę, jak zawsze, nie miał nawet odczucia, że to robi, dopiero kiedy gryfon spojrzał w jego stronę łypka wyślizgnęła mu się spomiędzy zębów, a twarz znieruchomiała, przestając śledzić tę absolutną zemstę na glinie. Nic nie mówił. Patrzył na niego, jak ten darł mordę, jak się zaplątał we własne kabelki, jak wyżywał się na glinie za bycie na trasie lotu słuchawki i jak się naburmusza tym wszystkim. Brwi drgnęły mu lekko, na to pełne pretensji "Nie mam ochoty rozmawiać", bo jakby, chyba się wziął i zapomniał, że Bazyla jakoś niekoniecznie często interesuje, na co ludzie mają albo nie mają ochoty w jego towarzystwie. Oblizał zęby z zamkniętymi wargami, po czym cmoknął cicho, powstrzymując się jednak przed głośnym na ten temat komentarzem, bo dostrzegał, że jednak coś dziś w Riverze jest nie do końca tak zaczepne i roziskrzone, jak zawsze. Zmrużył powieki na tę agresję wobec uszkodzonej przez słuchawkę miseczki i oderwał ramię od framugi, bo najwyraźniej stracił cierpliwość.
- Nie jadłeś podwieczorka. - powiedział, wyciągając rękę z rogalikiem, widząc jednak, że Szop jest dalej naburmuszony i na dodatek ma przecież całe łapki w glinie, ukucnął obok, rozwijając rogala z serwetki i oderwał kawałek, by podetkać mu pod usta- Nie musimy rozmawiać, jeśli nie masz ochoty. - powiedział chłodno, jakby ten chłód miał pomóc Riverowi poradzić sobie z tym męczącym go w brzuszku nieszczęściem. Bazyli zimnem się leczył ze wszystkiego, łatwiej mu było wyłączyć wszystkie przewody i zamrozić płytę główną, by nie musieć borykać się z żadnymi uczuciami, niż pozwolić im kłębić się w sobie, mnożyć i mutować bez opamiętania. Mógł dodać, że rzeczywiście wolał, jak River gadał mniej, bo miał wrażenie, że potok słów wypadający mu z ust służył jedynie zamaskowaniu prawdziwej intencji jego wypowiedzi, ale uznał, że to nie najlepszy moment na tego typu lekcję komunikacji.
Położył resztę rogala na blacie koło garncarskiego koła, nad którym modlił się Coon i spojrzał na całą scenę z góry, zastanawiając się, jak prawidłowo podchodzi się do takiej sytuacji. To nie było dla niego łatwe, nie miał doświadczenia z pocieszaniem ludzi w normalny sposób - właściwie to nikogo nie pocieszał, poza Solbergiem, a Solberg rozmawiał tylko, jak był potężnie porobiony. Nie mógł Rivera upić tu i teraz, by wymusić z niego wyznanie co go boli, więc jak?
Rozpiął powoli guziki rękawów koszuli swojego mundurka i przerzucił nogę przez krzesło, na którym mościł dupę gryfon, przylegając do niego i wsuwając ramiona pod jego ramiona. Miał wprawdzie jeszcze jeden pomysł, ale może nie na tu i nie na teraz.
- Pokaż mi to, co robisz. - wydał cichy rozkaz. Nie prośbę, bo to w wydawanie prostych, krótkich komend był najlepszy i oparł dłonie o uda chłopaka, zakreślając lekkie półkola palcami. Nie miał pojęcia o garncarstwie, ale skoro gryfon w glinę uciekał od świata, to poniekąd poczuł się emocjonalnie zobowiązany wiedzieć, dokąd potencjalnie mógłby uciekać przed nim samym. Skąd zakładał, że River będzie uciekał? Cóż, oni wszyscy, zawsze, prędzej czy później jakoś uciekają.
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty


PisanieSala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty Re: Sala Koła Realizacji Twórczych  Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 EmptyCzw 15 Gru - 19:53;

Rakunia łapka drgnęła odruchowo, gotowa chwycić mokrymi od gliny dłońmi podaną mu ofiarę w postaci rogala, a jednak wrócił nimi na koło garncarskie, otwierając tylko usta, by przyjąć dokładnie taki kawałek, jaki zaoferował mu Bazyl. Żując naburmuszał się jednak coraz bardziej, nie wiedząc już czy faktycznie liczył na to, że Bazyl zostanie z nim mimo wszystko, oferując komfortową ciszę czy może jednak chciał, by ten zagadywał go uporczywie, nie przyjmując do wiadomości jakiejkolwiek formy odmowy.
Wiedział tylko tyle, że wcale nie chciał, by Bazyl odchodził, a co najwyżej nie podobała mu się myśl, że ten będzie widział jego opuchnięte oczy i spuszone loczki, których nijak nie dało się postrzegać w pozytywnych kategoriach, pochylił więc głowę niżej, udając, że koniecznie teraz musi skupić się na lepszym ugnieceniu gliny, nawet jeśli palce bezmyślnie zatopiły mu się w niej wraz ze zmniejszającym się między nimi dystansem.
- Nic nie robię… - mruknął szczerze, patrząc na bezkształtną zdewastowaną masę, a jednak odchylił się jakoś tak lekko w tył, by ciaśniej przylgnąć do przyniesionego przez Bazyla ciepła, które wydawało się wręcz abstrakcyjne w zestawieniu z zimnym tonem i skutą lodem mimiką. - Bawię się tylko - dodał ciszej, mimowolnie uśmiechając się lekko pod drobnymi dreszczami poprowadzonymi przez Bazylowe dłonie, ale pochylił głowę tylko mocniej, sam nie wiedząc czy próbuje się ukryć przed czujnością dwukolorowych tęczówek czy zwyczajnie chce nadstawić przed nie wyłaniający się spod koszulki kark. - Włożysz nam muzogram do uszu? Potrzebuję muzyki… - poprosił ciszej, mając wrażenie, że dziś słowa płyną mu nienaturalnie wolno, zatykając się co chwilę przed ucieczką, przez co nie miał jak korzystać z rozluźnienia oferowanego przez bezmyślny słowotok.  - Ale jak będziesz się śmiał z piosenek, to mogę skoczyć z wieży astronomicznej, ostrzegam - dodał, balansując na granicy drżącego rozbawienia, gdy z gąbki wyciskał więcej wody na przysychającą od ciepła masę, od razu też wprawiając w ruch koło, by zacząć formować bardziej symetryczny kształt. Przez chwilę zastanawiał się czy powinien podzielić się myślą, że cieszy się, że go znalazł; że nie chciałaby teraz tutaj siedzieć z kimkolwiek innym, a jednak zamiast tego wydusił z siebie ostrożnie: - Chcesz ze mną spróbować?
Powrót do góry Go down


Basil Kane
Basil Kane

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 751
  Liczba postów : 702
https://www.czarodzieje.org/t21736-breasal-o-cathain-zanglizowane-basil-kane#709152
https://www.czarodzieje.org/t21738-bazyl#709234
https://www.czarodzieje.org/t21735-basil-kane#709151
Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty


PisanieSala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty Re: Sala Koła Realizacji Twórczych  Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 EmptyCzw 15 Gru - 22:54;

Był zadowolony z tego, że River ochoczo drgnął po rogala nawet mimo brudnych łapek, zamiast marudzić i stawiać się, skoro ewidentnie Bazylową troską było, że ten łachudra, w swoim intensywnym, pełnym wrażeń życiu zapominał o takich podstawowych potrzebach jak jedzenie.
Usadowiwszy się za jego plecami przesunął jedną dłonią powoli na gryfońskie podbrzusze, by przesunąć jego biodra bliżej swoich własnych, odpowiadając tym gestem na to niemal nieśmiałe oparcie się o niego. Czy była w tym jakaś głębsza symbolika? To głupie, ale przez myśl mu przeszło, że nawet chciałby, żeby się River o niego oparł. Nie tylko fizycznie. Przecież Bazyl był skałą, nie tylko zimną i nieprzyjemną. Skały były też solidne i niewzruszone, zawsze takie, jakich się spodziewamy. Stabilne. Obecne. Drugą ręką sięgnął po muzogram, zanim jeszcze River zaanonsował, że taka musi być kolej rzeczy, jedną słuchawkę wtykając w ucho sobie, drugą w ucho swojego peta.
- Jak będzie strasznie czerstwa to wyłącze. - mruknął mu w ucho bez słuchawki, a skoro River potrzebował muzyki, to dodał jeszcze - Najwyżej sam Ci coś pośpiewam. - jego usta drgnęły w tym niesamowitym dowcipie. Oczywiście, że nie zamierzał śpiewać, choć według siebie samego miał wcale nie najgorszy głos i nieszczęśni ślizgoni mieli tę niewątpliwą przyjemność słuchać jego ballad pod prysznicem. Bazyl lubił śpiewać jako dzieciak, był bardzo umuzykalniony, nawet hasał i tańczył, to babka skaleczyła go w głowę, zmieniając kompletnie jego energię i zabijając w nim wszystko co było żywe, a bez czego mógł się najwyraźniej obejść.
W odpowiedzi na to niepewne pytanie chwilę gładził gryfoński obojczyk w zamyśleniu, być może zbyt długim, być może niemal niezręcznym. Zamyślenie brało się stąd, że chciał poznać jak najwięcej skrawków, pasji, tajemnic Rivera i chciał mu okazać wdzięczność, za zaproszenie do swojego świata, ale kompletnie nie wiedział, jak się taką wdzięczność okazuje. Nieświadomy tego, że jego pieszczotliwe gesty i oszczędnie dawkowana czułość, mogły takimi znamionami wdzięczności się okazywać. Westchnął bezgłośnie i pokiwał głową, ocierając się policzkiem o szyję chłopca, grzecznie noszącego treningową obróżkę, po czym oparł brodę o jego bark, zaglądając z zainteresowaniem na poczynania jego rąk. Dłońmi przemknął po wewnętrznej stronie jego przedramion, wślizgując się zimnymi palcami pomiędzy palce gryfona, a rozbebdzianą glinę, by zanurzyć je w tej brei z pewnym obrzydzeniem zauważając, że ma ona konsystencję smoczego gówna. Brwi drgnęły mu na tę myśl, bo przecież jako dzieciak nie widział nic fajniejszego od klepania zamków z mokrego piasku, a błotne bitwy z pieskami były najfajniejszą rozrywką. Skąd w nim nagle to uczucie niechęci i obrzydzenia do czegokolwiek, co nie było wyprasowane, sterylnie czyste i proste? Uśmiechnął się słabo, bo znów dotarło do niego, jak różny River jest od wszystkiego, czym się sam otaczał i z tą nagłą świadomością przyparł się o gryfońskie plecy bardziej, próbując dać mu namiastkę przytulenia.
- Zachwycasz mnie nawet, jak jesteś smutny. - szepnął cicho, zanurzając usta w jego uchu. Nie wiedział jak inaczej przekazać, że to nie za nieprzebraną żywiołowość czy niebywałą ekspresje Coona tak go miłował.
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty


PisanieSala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty Re: Sala Koła Realizacji Twórczych  Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 EmptyNie 18 Gru - 14:53;

Ledwo zdążył ucieszyć się na pewne przyciągnięcie go bliżej, które pociągnęło za sobą równie przyjemny co i znajomy dreszcz ekscytacji, a już naburmuszał się nieco w drobnym stresie przed pokazaniem Bazylowi lubianej przez siebie muzyki, dopiero pod jego komentarzem wpadając na myśl, że jego opinia mogłaby zachwiać uwielbienie do którejś z piosenek.
- Bo Ty niby nie jesteś czerstwy? - burknął niewyraźnie, mentalnie trzymając kciuki, by ze wszystkich możliwych do wylosowania piosenek nie trafiła się akurat któraś Amortentii West, by Bazyl zbyt szybko nie skreślił jego gustu. Zmartwienie o wylosowaną piosenkę, na której słowach nagle zaczął się skupiać jakoś tak bardziej, samo rozmyło się pod wrażeniem sunących po jego ramionach dłoni, gładko wślizgujących się pomiędzy jego palce a samą glinę. Koło garncarskie z wrażenia zakręciło się nieco szybciej, więc i Rakunie dłonie gwałtowniej poprowadziły palce Bazyla do pewniejszego otoczenia gliny, by ta nie wyślizgnęła im się ku destrukcyjnej wolności. Chciał móc mu coś wytłumaczyć, pokazać coś konkretnego, a jednak niekoniecznie potrafił znaleźć do tego słowa, zbyt rzadko planując poszczególne kroki, raczej poddając się rytmowi tworzenia, wydłużając wzwyż ich nieporadne dzieło.
- Zachwycam cię? - wypalił od razu przejętym szeptem, na krótki moment chcąc nawet odruchowo wykręcić głowę w stronę Ślizgona, by jednak w porę powrócić spojrzeniem do gliny, ratując ją przed przekrzywieniem, ale i siebie samego przed pokazaniem z bliska napuchniętych oczu, zdecydowanie lepiej czując się ze spojrzeniem Bazyla na swoim karku. Chciał dodać coś jeszcze, o coś zapytać, z czegoś cicho się zaśmiać, a jednak nie zrobił nic z tego, przytłoczony ilością napływających do niego myśli, w czym nawet łagodne przesuwanie dłońmi w górę i w dół po gładkiej masie nie miało dziś prawa mu pomóc. - Skąd pomysł, że jestem smutny? To, że nie chcę rozmawiać, nie musi znaczyć, że jestem smutny… - zaprotestował, wbrew sobie w nie swoim stylu, bo dość wolno, połowicznie skupiony na poprowadzeniu Bazylich palców do wnętrza gliny, rozciągając ją i otwierając coraz bardziej, by w końcu zacząć zanurzać w niej całą dłoń, a zaraz i przedramię aż po łokieć, do czego uniósł się nieco, odrywając tyłek od stołka. - Mogę nie być wesoły, ale wciąż nie być smutny. Mogę być gdzieś pomiędzy i nie czuć nic.
Powrót do góry Go down


Basil Kane
Basil Kane

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 751
  Liczba postów : 702
https://www.czarodzieje.org/t21736-breasal-o-cathain-zanglizowane-basil-kane#709152
https://www.czarodzieje.org/t21738-bazyl#709234
https://www.czarodzieje.org/t21735-basil-kane#709151
Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty


PisanieSala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty Re: Sala Koła Realizacji Twórczych  Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 EmptyNie 18 Gru - 16:29;

Skubnął lekko zębami szyję chłopaka na ten przytyk o własnej czerstwości. Wiadomo, że trochę był czerstwy, ale czy to ten etap znajomości, na którym sobie już można pozwolić odsłaniać cechy najbardziej nieporadne, czy jeszcze ta faza zauroczenia, kiedy chce się tylko uwydatniać swoje superlatywy. Piosenka była, jak zresztą spodziewał się ślizgon, czymś zupełnie mu nieznanym. Tekst opowiadał o czymś w obcym języku, którego Kane nie rozumiał i może dlatego nie mierziło go aż tak to, czego słuchał. Jego wyborem była zazwyczaj muzyka alternatywna, nierzadko cięższe brzmienia, magiczne syntezatory wprawiające nerwy w drżenie, melodie zlewające się z czerwienią ciemni, pozwalające się zgubić samemu w sobie. Praktycznie nigdy nie słuchał piosenek z wokalem, stąd też nie był nawet nauczony przysłuchiwać się treści.
Z miękkim uśmiechem pozwalał na to, by dłonie gryfona prześlizgiwały się po jego pacach, nadając rytm ich płynnym ruchom. Pewność, z jaką operował gliną, była wbrew pozorom zaskakująca, wydawała mu się inna od tego chaosu, w jakim River tańcował na co dzień. Choć pozornie niedbała i pozbawiona zasad, sztuka garncarska opierała się przecież, najwyraźniej, na umiejętnym panowaniu i formowaniu gliny, która wprawiana w ruch tylko czekała na moment nieuwagi ich splecionych rąk, by przechylić się śmiesznie i zapaść.
- Tak mi się wydawało. - zdążył nawet odpowiedzieć, zanim River podjął dalszą część swojego słowotoku, zauważając tym samym, że był on znacznie wolniejszy w tym swoim mówieniu niż zazwyczaj.
Kiedy uniósł się nad siedzenie, Bazyl odsunął dłonie od gliny.
- Możesz wszystko, co zechcesz. - westchnął, łapiąc się na tym, że naprawdę nie chciał, by nie czuć nic było wyborem Coona w jakimkolwiek wypadku- Tylko czy warto? - nie patrząc na to, że miał brudne ręce, ujął dłońmi gryfońskie biodra, przemykając wilgotną śliskością palców po odsłoniętej, jasnej skórze jego brzucha- Nic nie czuć? - dodał cicho, rysując opuszkami malutkie kółka wokół szczytów jego kości biodrowych, wypinających się przez bladość skóry- Nie lepiej jednak coś czuć? - przyciągnął go na powrót do siebie, do siadu, pomiędzy jego uda, którymi ścisnął go lekko, opierając brodę o jego ramię- Zachwycasz mnie, nawet jak nie jesteś ani wesoły, ani smutny. - poprawił więc swoją wypowiedź, by dopasować ją do tej drżącej na krawędzi pretensji linii obrony werbalnej Rivera - Jak nie chcesz rozmawiać, to też okej, tak, jak jest okej, jeśli chcesz popłakać. - mruknął mu w szyję- Ale jeśli ktoś zrobił Ci krzywdę, a Ty mi nie chcesz o tym powiedzieć... - zaczął coraz cichszym, drżącym na krawędzi groźny szeptem, ledwie przebijającym sie przez muzogram.
Udawanie, że się nic nie czuje, było dla niego już tak naturalnym stanem, że odznaczałby się wysoką hipokryzją, gdyby miał do Rivera o to pretensje. Z drugiej strony miał też świadomość, jak trudno było mu samemu radzić sobie ze swoimi uczuciami i ze swoją głową, nie mogąc, nie chcąc już niczego z siebie uwalniać, odkąd babka zrobiła z jego szczerych wyznań swoją własną, chorą zabawę, mającą na celu najpewniej uczynienie go silniejszym. Jak się okazało jedyne, czym go uczyniła, to bardziej emocjonalnie upośledzonym od gumochłona.
- Nawet, jeśli to ja. - dodał jeszcze, dla pewności, bo nie miał cienia wątpliwości, że na przestrzeni czasu będzie dokładnie tym, kto unieszczęśliwi Rivera jeszcze nie jeden raz.[/b]
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty


PisanieSala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty Re: Sala Koła Realizacji Twórczych  Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 EmptyNie 18 Gru - 23:22;

Prychnął cicho, doskonale wiedząc, że nie - nie może wszystkiego, bo na drodze stały mu przeszkody nie tylko tworzone przez niego samego, ale i przez innych; ludzki osąd, od którego próbował głośno się odcinać, a który i tak podążał za nim krytycznie, niezależnie od tego jak bardzo próbowałby go ignorować. Naburmuszenie jednak uciekło z niego gwałtownie wraz z drobnym drgnięciem zaskoczenia nagłą wilgocią gliny na swojej skórze, w pierwszej chwili, na krótki ułamek sekundy, myśląc, że przez nieostrożny ruch ochlapał brzuch gliną. Zsunął nogę z pedału i ściągnął usta w próbie powstrzymania uśmiechu, przegrywając tę drobną wewnętrzną walkę, gdy zaśmiał się cicho, ściągnięty znów w dół, czując przyjemnie łaskoczące ciepło wraz z ciaśniejszą bliskością.
- Zależy jakie czucie masz do zaoferowania - odpowiedział z drobnym pomrukiem wibrującym już na granicy jego głosu, ledwie dostając palec, a już mając ochotę na znacznie więcej. Dał nieco przygasić się słodkiemu wyznaniu, bardzo chcąc w ten zachwyt Bazyla wierzyć, więc i chętnie opierając się o to ciepło, zachęcony do tego przyjemnym uciskiem ud. Łatwo dziś było wpaść mu w narastające wzruszenie, więc i pod nieco bardziej emocjonalną myślą oczy zaszczypały go ostrzegawczo, przez co zapowietrzył się aż na moment z wrażenia pod sensem wymruczanym mu łaskocząco w szyję.
- Nie chcę - wydusił z siebie w końcu, na wpół oburzony, na wpół już przerażony myślą, że może Bazyl czyta mu w myślach, a on sam nawet nie czuje działania jego legilimencji. - Nie zrobił… - zaprzeczył stanowczo, nie potrafiąc winić za swoje samopoczucie nikogo poza sobą, więc i wbił spojrzenie w łagodnie kręcącą się jeszcze rzeźbę, która pod własnym ciężarem zaczęła nieco opadać w dół.
- A masz coś na sumieniu, co mogłoby mnie skrzywdzić? - podpytał z cieniem rozbawienia, bo on z kolei w Bazylu nie widział zbyt dużego zagrożenia dla swojego samopoczucia, może i czując się czasem przy nim źle, ale też czując się przy nim tak dobrze, jak nie potrafiłby się czuć przy nikim innym. Dlatego też bez żadnego lęku mógł chwycić jego dłonie, by ułożyć je z powrotem na stworzonym flaczejącym dziele, by to jego dłońmi stworzyć nacisk składający glinę do wyzwalającej ją bezformy. - Nikt mi nic nie zrobił, to po prostu taki jakiś dzień zjebany, że się nic nie układa i czuję się… - bezwartościowy - Brzydki - dokończył, dochodząc do wniosku, że absolutnie na jedno i to samo wychodzi. - Zrób ze mną coś konkretnego, tak na serio i już to tak zostawimy do wyschnięcia - poprosił błyskawicznie, poprawiając się na stołku nieco do przodu, by podejść do pracy poważniej, wyraźnie kończąc bezmyślną zabawę gliną, gdy dodawał do niej jeszcze odrobinę wody, ugniatając ją i ubijając w zwarty blok. - Może jakąś doniczkę, zasadzimy kwiatka i będziemy się nim opiekować na zmianę?
Powrót do góry Go down


Basil Kane
Basil Kane

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 751
  Liczba postów : 702
https://www.czarodzieje.org/t21736-breasal-o-cathain-zanglizowane-basil-kane#709152
https://www.czarodzieje.org/t21738-bazyl#709234
https://www.czarodzieje.org/t21735-basil-kane#709151
Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty


PisanieSala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty Re: Sala Koła Realizacji Twórczych  Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 EmptyPon 19 Gru - 10:29;

Odruchowo już, na to prychnięcie, zareagował cmoknięciem korygującym, jak podczas szkolenia psa, kiedy popełnia jakiś drobny, aż uporczywy błąd. Nie było przy Bazylu prychania, prychanie było niejasne, nie wiedział, co znaczy prychanie. Miał problemy z wyrażaniem swoich emocji, to nie było nowością dla nikogo, kto znał go dłużej niż dwie minuty, choć w towarzystwie gryfona powoli wydawało się, że robi w tej materii postępy, ale właśnie przez to, nie znosił, kiedy ktoś, kto mógł mu przedstawić swoje myśli i uczucia prostolinijnie - opierał się na prychnięciu. Albo na innym dźwięku, który równie dobrze mógł być pozytywny, jak i negatywny.
Z tego, co ogarniał Bazyl, prychały koty i to wtedy, kiedy były niezadowolone. Szopy, jak się okazywało, prychały w różnych momentach, prychały urażone, prychały smutne, prychały, kiedy chciały uwagi, prychały, kiedy były z siebie dumne. Zmarszczył brwi, wtulając się w jego plecy i dając znów operować swoimi ubabranymi dłońmi, a te opadły na niszczejącą, wilgotną konstrukcję jak całun śmierci, pozbawiając ją resztek formy.
- Takie, jakiego potrzebujesz. - mógł kontynuować tę serię gdybania i zależności, ale nie było na to miejsca ani czasu. Zagryzł zęby na skórze jego ramienia, lekko, ale wystarczająco dosadnie przez materiał chłopięcego mundurka, po czym cmoknął to miejsce głośnym "mwah!" i oparł o jego bark brodę- No to nie chcesz. - podsumował z prostotą. Nie będzie go zmuszać do płaczu, przynajmniej nie w takiej sytuacji, bo trudno powiedzieć, że nie fantazjował o rumianych z ekscytacji policzkach i zaczerwienionych nad nimi oczach, szklistych od łez zadławienia. Skinął głową bez komentarza, bo skoro nikt nic nie zrobił, to wszystko było w porządku. Jeśli się działo coś, czego nikt nie zrobił, to i rozwiązanie tego problemu było poza jego możliwościami - nikt go nie nauczył wystarczającej empatii, by zrozumieć, a co dopiero drążyć.
Parsknął cicho.
- A co jeśli mam? - mruknął w odpowiedzi, na ten wesoły ton pytania, zerkając na to, co dłonie Rivera robią z gliną, uklepując ją na powrót w coś o kształcie walca- A co jeśli nie mam sumienia? - kontynuował bzdurki tej rozmowy, która nie zmierzała donikąd, ale rozciągała się jak wata, zapełniając przestrzeń, jakby właśnie ta umiejętność wypełniania siebie, była najistotniejszym spoiwem teraz, pozwalając na uwicie bezpieczeństwa i swobody tam, gdzie ani wygodnie, ani bezpiecznie nie było.
- Są takie dni. - wzruszył ramionami, bo i takie dni były okej. Dzięki nim potrafiliśmy docenić te dni, które były dobre. Gdyby świat składał się z samych dobrych chwil, żadna z nich nie byłaby dobra. Wszystko stałoby się szare.
Chciał zachować pewną powagę, w szacunku do Riverowego samopoczucia, ale ukrył jedynie twarz w jego barku, by powstrzymać cisnące się w gardle chrumknięcie śmiechu, dopiero potem podnosząc wzrok.
- Okej. Doniczkę. - powiedział, kiedy już poniósł porażkę w próbie utrzymania kretyńskiego uśmiechu na ustach- Nie było to moim pierwszym pomysłem na coś konkretnego, co z Tobą zrobię, ale może być też i doniczka. - zamknął na chwilę oczy, przełykając wciąż gnieżdżący mu się w gardle śmiech i poprawił usadowienie, by skupić się na klejeniu gliny w doniczkę.
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty


PisanieSala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty Re: Sala Koła Realizacji Twórczych  Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 EmptyWto 20 Gru - 21:05;

Ściągnął brwi w niezadowoleniu, sam nie wiedząc, która z podanych opcji wydawała mu się teraz gorsza, a jednak jakoś tak czując wewnętrznie, że potrzebuje znaleźć w sobie odpowiedź, by głośno udzielić jej Bazylowi.
- Wolałbym już, byś nie miał sumienia zupełnie. Wtedy mógłbym tłumaczyć sobie, że nawet jeśli robisz coś, co mnie boli, to nie jest to Twoja wina, bo, no wiesz, nie możesz mieć przez to poczucia winy, więc czemu miałbyś tego nie robić… - rozgadywał się powoli, wyglądając wszelkie nierówności gliny, by pozbawić ją wspomnień poprzedniej formy. - Ale jeśli masz sumienie i zrobiłeś coś, co mogłoby mnie skrzywdzić, to wolę, byś mi o tym nie mówił. Wolę nie wiedzieć. To okej, nie przeszkadza mi to. Nie może, skoro o tym nie wiem, prawda? - wyrzucił z siebie, niemal gorączkowo, prawie w swoim stylu, szukając dla siebie pewności we własnych słowach, bo myśli zaczynały już krzyczeć mu w szaleńczej dezorientacji, dlaczego tak mocno pali go i ściska za mostkiem na tę przecież zupełnie normalną i możliwą wizję wydarzeń. - Zdradzanie prawdy ma na celu tylko jedno - oczyszczenie sobie sumienia. Jeśli zrobiło się coś źle, to trzeba to potem nosić. Jeśli nie jest się na to gotowym, to nie powinno się robić nic złego… - dodał, ugniatając glinę bardziej agresywnie, bo i mimowolnie zakładając, że Bazyl naprawdę zrobił coś i co gorsza, niekoniecznie poczuwał się do jakiejkolwiek skruchy, gdy on sam, jak ostatni frajer, tak bardzo się pilnował, by przypadkiem nie dać skusić się starym nawykom. Ułożył jego dłonie twardo, sztywno, by wyznaczały ramy dla ich doniczki, gdy sam zaczynał rozpychać się w glinie, szukając odpowiedniej grubości ścianek tworzonego naczynia. Zwolnił obroty koła, krytycznie przyglądając się powstałym kształtom, po czym łagodnie naparł na dłonie Bazyla, by te subtelnie pozostawiły po sobie ślad w wilgotnej glinie, przy okazji zniekształcając zbyt perfekcyjny, zbyt równy i symetryczny porządek wspólnego dzieła. Skubnął wargę w skupieniu, odciągając Bazylowe dłonie od gliny, pozwalając jego palcom zapleść się z jego własnymi, gdy czekał ten długi wdech i jeszcze spokojniejszy wydech, by ułożyć sobie w głowie stabilną opinię o tym, co właśnie spontanicznie zrobili.
- Myślisz, że często mam takie dni? - podpytał cicho, opierając się o niego mocniej, chcąc nieco roztopić się w jego ramionach, gdy oparł już głowę o jego bark odchyleniem jej w tył, by wygodniej zerknąć na niego z dołu. - Takie, w których wyglądam brzydko? - doprecyzował ciszej, bo przecież wcale w tej bliskości nie było też powodu do gubienia dźwięków większych od ciszy, a jednak wbrew temu jęknął zaraz cierpiętniczo, nie wiedząc jak znieść ma to wewnętrzne pozbawione sensu cierpienie, skoro nawet wygrywana do jego ucha melodia zasmęciła nagle mocniej. - Spróbuj wysuszyć ją zaklęciami. Zobaczymy czy pęknie.
Powrót do góry Go down


Basil Kane
Basil Kane

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 751
  Liczba postów : 702
https://www.czarodzieje.org/t21736-breasal-o-cathain-zanglizowane-basil-kane#709152
https://www.czarodzieje.org/t21738-bazyl#709234
https://www.czarodzieje.org/t21735-basil-kane#709151
Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty


PisanieSala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty Re: Sala Koła Realizacji Twórczych  Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 EmptyWto 20 Gru - 22:02;

To, co emanowało natychmiast z Rivera, było trochę innym, niż zwykle, ale jakże znajomym ciepłem. Jego słowotok, rozgorączkowane dłonie, którym była w stanie dogodzić jedynie ustępująca zgodnie z jego życzeniem glina, nawet mimo zupełnego oddania w ręce gryfona swoich własnych palców, wydawało się Bazylowi, że jego nadgarstki są jakieś zbyt sztywne, stawy zbyt zdrętwiałe, by nadążyć za tym niejasnym, niewyznaczonym rytmem. Uśmiechnął się lekko, bo było mu jakoś bardzo dobrze w tym słowotoku, słuchając tego, co wyrzucał z siebie River, mógł przez chwilę nie słuchać sam siebie. Niestety, był też tak daleko od bycia empatą, jak tylko można być daleko, stąd zupełnie nie łączył, dlaczego w Coonie nagle takie napięcie, skąd ta różnica, przed chwilą przecież nie chciał w ogóle rozmawiać, a teraz znów wyrzucał z siebie bezładne zdania, tłumaczące jakieś wątpliwości, które istniały tylko w tej rakuniej głowie.
- No to przykro mi - uśmiechnął się lekko, wciąż sądząc, że to jedynie brednie, głupia rozmowa o niczym- bo mam sumienie i pewnie, gdybym coś zrobił, to bym Ci powiedział. - gdybał właściwie, bo przecież w ogóle nie był honorowy. Nigdy mu nie zależało na szczerości, bo i sam jej dotychczas nie oczekiwał. Relacja i to, co zaczynało rosnąć między nim, a Riverem był bardzo obce i nie miał pojęcia jak się względem tego zachowywać. Czy by się przyznał? Czy by ukrywał swoje poczynania? Czy w ogóle wiedziałby, czym go krzywdzi, gdyby rzeczywiście go krzywdził? Poza krzywdą fizyczną, aż takim psychopatą nie był, żeby tej nie rozpoznawać.
Zamyślił się, przysłuchując jego słowom, próbując wyciągnąć z nich uśrednioną zasadę, zrozumieć coś, czego nigdy nie rozumiał. Zmarszczył brwi, zanurzając zgodnie ze wskazówkami palce w glinie, obserwując, jak ustępuje ona pod naciskiem.
- Czyli gdybyś Ty zrobił coś, co by bolało mnie, to byś się nie przyznał? - doprecyzował formującą się w głowie możliwość, nieświadomie rozgniatając formowaną grudę w odruchowym drgnięciu, kiedy palce zacisnęły się na niej gniewnie. Wysunął na chwilę palce z dłoni Rivera, wpatrując się w tego wilgotnego, brązowego klopsa i tym razem to on objął te drobne ręce, wplatając palce między jego palce i zaczął nieporadnie nadawać kształt temu arcydziełu.
- Nie podoba mi się taka opcja. - oznajmił chłodno, muskając wargami skórę na szyi chłopaka, skubiąc nimi zawiązany na niej sznur. Docierało do niego, powoli i z mozołem, jak bardzo nie rozumiał tego, co czuł, jak obce to było, ale jakie ważne. Chciał absolutnej szczerości, więc czy musiał się też takową dzielić? Wahadło wychyla się w obie strony, coś co wydawało się oczywistym prawem natury, teraz oświetlało tę pustą kopułkę jego czaszki, po której miotał się gadzi mózg nagłym promieniem objawienia.
Obrócił twarz w jego stronę, początkowo wciąż z dość nieobecnym wzrokiem porażonym tą niesamowitą, nagłą świadomością i cmoknął jego skroń.
- Jeszcze takiego nie widziałem. - powiedział, zerkając na niego dwubarwnym, zaczepnym spojrzeniem i przemykając brudnymi w śluzie dłońmi powoli po jego przedramionach- Ale jak taki zobaczę, to Ci powiem, nawet jak nie będziesz chciał. - uniósł brwi i przyjrzał się pokracznej donicy, którą jakimś cudem udało im się ukleić. Była tak nierówna i brzydka, jak wszystko, czego dotykali oboje, więc nawet mu się podobała.
- No dobra, ale jak wybuchnie, to robimy następną. - zarządził, wyciągając z ucha muzogram, bo smętne melodie nie były w jego spektrum preferencji i wyciągnął różdżkę, która ślizgała mu się w brudnych palcach.- Silverto. - machnął z zawijaskiem, bo to przynajmniej nie było zaklęcie transmutujące i dziabnął Coona w bark- To co, powiesz mi co Cię martwi, czy naprawiamy doniczkę? - zapytał luźnym tonem, nie kładąc presji ani na jednym, ani na drugim z zaproponowanych scenariuszy. Koszmarek, który ukleili, niestety trzasnął i zgubił kawałek z jednej strony, pękając również na denku.- Może chcesz, żebym ja coś powiedział… - bąknął dziwnym tonem, jakby rzeczywiście coś powiedzieć chciał.
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty


PisanieSala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty Re: Sala Koła Realizacji Twórczych  Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 EmptyCzw 22 Gru - 6:49;

Nie do końca rozumiał reakcje swojego ciała, ani tego dlaczego akurat te, a nie inne słowa uciekały z jego ust, ale przez krótką chwilę całym sobą czuł nadchodzącą panikę po tym prostym "No to przykro mi", by zaraz równie niezrozumiale uśmiechnąć się na Bazylowe zapewnienie, które przecież było sprzeczne z tym, czego niby od Ślizgona oczekiwał.
- Czyli chciałbyś, bym się przyznał? - podpytał, nieco zbyt przejęty, zdecydowanie zbytnio z tego zadowolony, gdy uśmiechał się pod zaczepiającymi jego szyję wargami. - Bolałoby Cię jakbym nie trzymał się wyznaczonych przez Ciebie zasad? - pociągnął dalej, instynktownie doszukując się Bazylowego zaangażowania, jeśli on sam nie potrafił przyznać się przed samym sobą do swojego. - Jestem grzeczny. Nie ma co Cię boleć. A jeśli chcesz bym Ci w razie czego powiedział, to powiem, ale no- jestem grzeczny przecież. Specjalnie niczego złego nie zrobię - zapewnił nieco ciszej, wpatrując się na bezczelnie poprawiające ich dzieło dłonie Bazyla, by i tak na koniec przepchnąć glinę to w jedną, to w drugą stronę, potrzebując mieć ostatnie słowo chociaż tutaj, w "swojej" pracowni.
Przeskoczył spojrzeniem od jasnej tęczówki do ciemnej, a zaraz i od ciemnej do jasnej, doszukując się szczerości w Bazylowym stwierdzeniu, niemal prowokacyjnie mrużąc własne oczy jakby tylko czekał aż Ślizgon doda jednak jakiś komentarz o jego dzisiejszej fryzurze czy napuchniętej od niewyspania twarzy. Zamiast tego parsknął jednak cicho z rozbawienia prostolinijnością Bazyla, która czasem pojawiała się zupełnie znikąd i tylko wtedy, gdy była wygodna dla samego Ślizgona. Skrył na moment uśmiech w zagłębieniu jego szyi, zaraz żegnając się z nią dużo łagodniejszym od tych Bazylowych ugryzieniem, po czym wyprostował się w niemym oczekiwaniu na to, jak chłopakowi uda się zaklęcie suszące.
- Nie możesz tego tak brutalnie robić - parsknął niby karcąco, a jednak z błąkającym się już na ustach uśmiechem rozbawienia, gdy zbierał rozsypane kawałki doniczki, bezdusznie wrzucając ją do kubła z wodą, gdzie trafiały wszystkie jego niewypały, by zreinkarnowały się znów do postaci bezkształtnej gliny pełnej nieokreślonego jeszcze potencjału. - Możemy zaliczyć wszystkie trzy opcje - zaproponował, sięgając po nową porcję materiału, by zaraz prowadzić Bazylowe dłonie do nauki ugniatającego glinę ruchu, tym razem chcąc pokazać mu absolutne podstawy zanim nie przejdą dalej. - Czujesz jak zmienia się konsystencja? - podpytał szybko, zapominając już nieco, że jeszcze przed chwilą miał zły humor, bo i sam nie do końca wiedział kiedy ten zaczął się zmieniać. - Nic mnie nie martwi - zapewnił więc całkiem szczerze, zwilżając dłonie, by nieco oblać wodą i palce Bazyla, gdy powolnie zaczynał już wprowadzać koło w ruch. - No może trochę to, że jakoś dawno mnie do niczego nie dociskałeś w agresywnych pocałunkach, ale może jakoś wytrzymam jeszcze troch- och, zróbmy dwie doniczki i złączmy je razem. I zasadźmy dwa kwiatki, które będą w jakiś sposób przeciwieństwami - zaproponował, rozpraszając się gwałtownie, gdy powolnym ruchem prowadził już glinę do bezbolesnego rozciągnięcia się dokładnie tak, jak to sobie rakuni móżdżek wymyślił i z ekscytacji zaczął mimowolnie wiercić się nieco na zajmowanym stołku, nie mogąc doczekać się rezultatów. Szybko odciął nicią pierwszą z doniczek, odstawiając ją na stolik obok, tuż przy napoczętym rogalu, po czym zabrał się za ugniatanie bliźniaczej partii gliny. - Czekaj, chciałeś coś powiedzieć - zauważył w nagłym olśnieniu, od razu marszcząc brwi w drobej dezrientacji, gdy wykręcał głowę w tył, by zerknąć w dwukolorowe tęczówki w przyjemnie krótkim dystansie. - Czy ja chciałem byś Ty coś powiedział? - poprawił się, gubiąc się jeszcze tylko mocniej, ewidentnie nie radząc sobie z tym ogromnie przyjemnym rozproszeniem jakim był Bazyl. - Możesz mi coś opowiedzieć. Coś o Bazylu sprzed mojego pobytu w Hogwarcie.
Powrót do góry Go down


Basil Kane
Basil Kane

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 751
  Liczba postów : 702
https://www.czarodzieje.org/t21736-breasal-o-cathain-zanglizowane-basil-kane#709152
https://www.czarodzieje.org/t21738-bazyl#709234
https://www.czarodzieje.org/t21735-basil-kane#709151
Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty


PisanieSala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty Re: Sala Koła Realizacji Twórczych  Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 EmptyCzw 22 Gru - 11:49;

Pokiwał powoli głową, minimalnie, tak jak zwykle, jednak już zdając sobie sprawę z tego, że taki minimalizm emocjonalno ekspresyjny nie zawsze docierał do Coon'a, dodał na głos, do tego kiwania, wyraźnie:
- Chciałbym, bo by mnie zabolało. - nie rozumiał, dlaczego trzymanie się zasad miało być dla Rivera trudne. Były one po to, żeby im obojgu było ze sobą łatwiej, Bazyl mający wytyczone ścieżki przestawał być aż tak nieprzewidywalny, a wiedząc, jakie są spektra zachowań Rivera, łatwiej mu było też komunikować się w sposób prostolinijny, gładki. Gdyby któryś z tych elementów zawiódł, Kane byłby nie tylko zawiedziony. Byłby... ranny. W duszę. Trud, jakiego podejmował się, tworząc w głowie te zasady, polegał na tym, że musiał sam siebie zrozumieć najpierw. Przeanalizować, dlaczego się poczuł tak, a nie inaczej, obserwować dlaczego River zareagował tak, a nie inaczej, przemyśleć wszystko w tym wężowym mózgu, a potem wysnuć wniosek, który nie byłby krzywdzący dla żadnego z nich i na podstawie takich wniosków układać ścieżki tych ich rozgrywek. Odsłaniał się, pokazywał te strony siebie, których obiecał sobie nikomu nie pokazywać, te swoje ciche pragnienia, słabości i czułości, których nie chciał już nawet mieć, a które powoli stawały się czymś bardzo cennym, czymś, co wydawało mu się, było jedynym, co zasługiwało na Riverowe ciepło.
- Jesteś bardzo grzeczny. - potwierdził- Zasługujesz nawet na jakąś nagrodę. Możesz wybrać jaką. - pochwalił z rozbawieniem, błąkającym się po buzi.
Cmoknął, rozkładając bezradnie ręce, jakby chciał powiedzieć, że inaczej niż brutalnie to on nie umie. Zresztą obchodził się z tą gliną tak bez czucia, że gdyby nie pilnujące jego dłoni palce Rakuna pewnie głównie by ją tylko rozgniatał. Jakież to symboliczne, na swój sposób.
- Dlaczego wrzuciłeś je do kubła, a nie do śmietnika. - zapytał, zainteresowany procesem, jako, że na pracy z tym materiałem nie znał się wcale. Diabelski uśmiech zamigotał mu na ustach wraz z kolejnym pytaniem, a uda zacisnęły się nieco mocniej, na gryfońskich biodrach- Czuję. A Ty? Czujesz jak się zmienia konsystencja..? - zawibrował gardłowym śmieszkiem rubasznego wujaszka, żartującego o dupeczkach na wiejskim weselu, napierając na Riverowe pośladki swoim krokiem, ale zaraz, choć wciąż uśmiechając się idiotycznie, oparł się torsem o jego plecy, zaglądając na powrót na garncarskie koło. Wbrew pozorom wydawało się, że naprawdę chciał się dziś czegoś nauczyć. Jego palce sunęły gładko po śliskiej od wody materii. Otworzył usta, by coś powiedzieć o tym dociskaniu i agresywnych pocałunkach, w końcu nie uważał siebie za specjalnie agresywnego, chciał więc zaznaczyć, że na jego standardy, to jeszcze był bardzo czuły, ale już walcem na tapetę wjechał temat doniczek i to z takim przekonaniem, że cóż on miał do powiedzenia. River chciał dwie z dwoma kwiatkami, to będą dwie z dwoma kwiatkami.
- ...jak się dalej będziesz tak wiercił, to naprawdę zmienię konsystencję. - ostrzegł, zaciskając wokół niego ramiona, jakby to mogło powstrzymać ten wulkan energii od podskakiwania w nadmiarze ekscytacji- Bardzo ładna. Druga moja? - dopytał się, wciskając palce nieporadnie w kręcącego się klopsa, starając się naśladować ruchy Rivera.- Hmm... - zamyślił się, skubiąc wargami ucho i dyndający na nim kolczyk. Coś o Bazylu sprzed jego pobytu w Hogwarcie?- Nie wiem, czy wiesz, ale Bazyl nie umie tańczyć. - zdradził tonem, jakby to był największy sekret- Nie tańczył na żadnym z balów zimowych. - dodał dla podkreślenia powagi swojego wyznania- Bazyl, którego nie poznałeś, miał najlepszego przyjaciela, z którym byli królami ślizgońskiej drużyny quidditcha. - uśmiechnął się jakoś nostalgicznie, na wspomnienie siebie i Solberga, którym się wydawało, że są największymi kozakami czwartej klasy.- Teraz już nie lubię latać na miotle.
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty


PisanieSala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty Re: Sala Koła Realizacji Twórczych  Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 EmptyPią 30 Gru - 18:48;

Myśli błąkały mu się nieco wokół złapanej dla siebie pochwały, więc i głupkowaty uśmiech błąkał mu się gdzieś w kącikach ust, gdy wyobraźnia podsyłała mu różne wizje nagrody, którą mógł sobie zażyczyć i zapewne w końcu zebrałby się nawet do tego, by zacząć domagać się swojej należnej przyjemności, a jednak dał rozproszyć się nagłą świadomością, że wiedział coś, o czy Bazyl nie miał pojęcia.
- Och, to recykling gliny. Tylko ją podsuszyłeś, bez wypalania i malowania, więc można to zrobić bez żadnego problemu. Najpierw musi się porządnie namoczyć i wtedy zaczyna się, em, błoto. Zaczyna się błoto. Dosłownie jakby się tak powoli topiła w wodzie i potem trzeba ją wyciągnąć, by się podsuszyła równomiernie, ale nie za bardzo, tylko żeby z błota zamieniła się w no- no glinę właściwie, taką zwartą bardziej, by móc ją ugnieść do odpowiedniej konsystencji. Nie brzmi to zbyt precyzyjnie, ale jak się ugniata, to się po prostu czuje, że to już to i wtedy trzeba ją odciąć od dopływu powietrza, by już bardziej nie schła i trochę ugnieść jeszcze raz przed użyciem - rozgadał się, niemal tryskając dumą z samego siebie, że faktycznie może i umie coś wytłumaczyć, niezależnie od tego jak banalne by to nie było, przez co zaczynał się wiercić tylko bardziej intensywnie, bo i na zmianę z drobnym łaszeniem się do siedzącego za nim Ślizgona.
- Może właśnie na to liczę? - mruknął zaczepnie, ale powstrzymał się od zerknięcia w dwukolorowe tęczówki, bo i z zadowolonym z siebie śmiechem skupiał się na utrzymaniu odpowiedniego kształtu ich dzieła, nieco bojąc się, że przywiąże się do niego tylko po to, by i tak zrzucić go w otchłań recyklingowego kubła.
- Nie, nie, nie, nie. Obie są nasze. Nasze - uparł się, jakoś tak aż się naburmuszając na moment ze ściągniętymi brwiami, dziwnie zirytowany tym, że Bazyl nie użył wcale tego kluczowego słowa, na którym z jakiegoś niezrozumiałego dla samego Rivera powodu, mu teraz piekielnie zależało. Szybko jednak zapomniał o swojej irytacji, dając rozproszyć się łaskoczacym skubaniem ucha, przy którym zachichotał mimowolnie jak jakaś zakochana czternastolatka na widok uśmiechającego się do nie crusha, a nie absurdalnie doświadczony na swój wiek osiemnastolatek.
- A lubisz tańczysz? Bo można lubić i to robić, nawet jak się nie umie, wiesz? - zagaił błyskawicznie, święcie przekonany, że odkrywa teraz przed Bazylem mądrości dostępne jedynie dla nielicznych, więc i wykręcił nieco głowę, by faktycznie choć przez chwilę zerknąć w ciemne oko, które udało mu się złapać na tę krótką chwilę, zanim nie powrócił do pilnowania tego, co właściwie wyrabiały z gliną Bazylowe dłonie. - I może po prostu potrzebujesz trochę polatać dla przyjemności, a nie tylko dla sportu, chociaż… - urwał na moment, by przepchnąć kciuki Bazyla w głąb doniczki, rozciągając jej wnętrze dla swojej przyjemności i swoich potrzeb. - ...Wyglądasz mi czasem na takiego, co lubi być najlepszy w tym, co robi, a w sporcie to tak się chyba nie da na dłuższą metę, nie? Wszyscy widzą, gdy popełnisz błąd. Z gliną jest inaczej, więc- och, ja na przykład zastanawiałem się ostatnio czy nie zacząć się uczyć grać na jakimś instrumencie - weź przeciągnij nitkę na samym spodzie - Kiedyś próbowałem grać na gitarze, ale to ma strasznie dużo strun, więc może taka… lira na przykład? - rozgadał się, podając mu w dłonie nitkę, gotowy przenieść i drugą z doniczek na blat, by połączyć ich dzieła w nierozłączną jedność, by wymusić później tę symbiozę przeciwieństw również na wybranych przez nich kwiatkach.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 QzgSDG8








Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty


PisanieSala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty Re: Sala Koła Realizacji Twórczych  Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Sala Koła Realizacji Twórczych

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 9Strona 4 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Sala Koła Realizacji Twórczych - Page 4 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Podziemia
-