Dość przestrzenna klasa, która ma posłużyć członkom klubu Laboratorium Medycznego jako miejsce spotkań. Zawiera cały asortyment potrzebny do szkolenia się w zakresie uzdrawiania, eliksirów i poniekąd także zielarstwa. Na ławkach przeważnie znajdują się magiczne fantomy lub szkolne kociołki, w komodach uczniowie znajdą potrzebne składniki, do których dostęp ma tylko przewodniczący klubu oraz opiekun, którzy są za nie bezpośrednio odpowiedzialni i służą tylko do użytku na zajęciach pozalekcyjnych. Wielkie regały przepełnione są tematyczną literaturą, potrzebnymi podręcznikami czy też specjalistycznymi czasopismami.
Wrześniowe spotkanie Laboratorium Medycznego
Dość poważnie zastanawiał się nad tym czy przejąć obowiązki Maxa w nowym roku szkolnym. Zajmowanie się organizacją spotkań lab-medu zdawało się być dla Solberga przyjemnością, jednak Lucas nie miał pojęcia czy uda mu się pogodzić obowiązki prefekta naczelnego z funkcją przewodniczącego kółka. Jednak postanowił spróbować, bo wiedział, że wiele osób bardzo lubiło te zajęcia pozalekcyjne i sam też chętnie na nie uczęszczał. Przygotował więc odpowiednio salę, sprawdzając kilka razy czy o niczym nie zapomniał oraz spisawszy sobie kilka zaklęć, na których chciałby się skupić podczas tego spotkania, czekał aż wszyscy chętni zbiorą się w sali. Ubolewał nad tym, że nie będzie na nim Maxa i nadal nie mógł przywyknąć do tego, że nie zobaczy go na szkolnym korytarzu, ale miał nadzieję, że kumpel cieszyłby się z tego, że spotkania kółka są kontynuowane. - Witam wszystkich. Jak się zapewne domyślacie, przejąłem funkcję przewodniczącego lab-medu i postaram się, aby spotkania odbywały się w miarę regularnie i były dla Was przydatne. - zaczął słowem wstępu, kiedy w klasie pojawiła się grupka członków laboratorium. - Dziś zajmiemy się kilkoma przydatnymi zaklęciami, które moim zdaniem powinien znać każdy, kto chciałby pomóc poszkodowanemu w razie potrzeby, a nie stać bezczynnie i czekać na pomoc magimedyczną - podszedł do jednego ze stolików, aby zdjąć ciemny materiał z fantoma, który na nim leżał. Jego kończyny, zarówno dolne jak i górne posiadały niewielkie ranki i otarcia. - Pierwsze, proste zaklęcie bardzo użyteczne, które naprawdę przydaje się w życiu codziennym to Vulnus Alere. Zasklepia małe ranki, skaleczenia i otarcia. - wycelował różdżką w jedną z małych szram, widniejących na skórze manekina i wypowiadając inkantację, zademonstrował odpowiedni ruch, a ranka zagoiła się w mgnieniu oka. - Kolejne - Dispareo Oedema, minimalizujące obrzęk na ciele, nawet ten wywołany w skutek reakcji alergicznej - odkrył kolejnego manekina, a po uważniejszym przyglądnięciu się, można było zauważyć, że miał on spuchnięte obydwa stawy skokowe - ewidentnie skręcone. Wycelował w jedną z kostek, aby po chwili pokazać wszystkim prawidłowe rzucenie czaru zmniejszającego obrzęk - I na koniec Sugervirus, nieco bardziej zaawansowane zaklęcie, które najczęściej wykorzystywane jest kiedy mamy do czynienia z raną po ukąszeniu jadowitego stworzenia. Czar dosłownie wysysa z ciała truciznę, nie pozwalając się jej rozprzestrzenić po ciele poszkodowanego. A więc trzeba działać szybko, jeśli jesteśmy świadkami takiej sytuacji. - machnął w kierunku kolejnego fantomu, a kiedy materiał opadł, podszedł do niego, aby zwrócić uwagę wszystkich na niewielką, charakterystyczną ranę po ukąszeniu jadowitej tentakuli. Podobnie jak przedtem poczekał, aż wszyscy zbiorą się wokół niego i kiedy miał pewność, że obserwują, wypowiedział formułę zaklęcia, wykonując odpowiedni ruch nadgarstka, aby snop magicznego światła wyssał na zewnątrz truciznę z ciała manekina. - Dobrze, myślę, że czas, abyście sami spróbowali. Dobierzcie się w pary, żeby Wam było raźniej. Każdy fantom ma odpowiednią ilość obrażeń dla dwóch osób. I próbujcie do skutku. Jeśli ktoś potrzebuje pomocy. Jestem do Waszej dyspozycji - oznajmił na koniec, aby zachęcić ich do ćwiczeń. Kiedy próbowali na swoich pacjentach przechodził się między nimi, obserwując jak im to idzie.
Dla osób mających poniżej 11 pkt z uzdrawiania:
Rzucacie kostką k100 i dodajecie swoje punkty z uzdrawiania aby zobaczyć jak Wam poszło zaklęcie Vulnus Alere: - od 1 do 35 - pierwsza próba rzucenia zaklęcia nie wyszła, nic się nie stało. Próbujesz więc jeszcze raz. Znowu bez zmian. Dopiero za trzecim razem otarcie, w które celowałeś zaczyna zanikać, aż za kolejnym wypowiedzeniem formuły czaru, jest całkowicie zagojone. - od 36 - 70 - wypowiadasz inkantację i ledwie widoczna ranka na łydce manekina jak lekko krwawiła, tak dalej sączy się z niej krew. Postanawiasz spróbować kolejny raz i tym razem zaklęcie było rzucone prawidłowo, a ranka zasklepia się na Twoich oczach. Jednak kiedy chcesz powtórzyć swój sukces i ponownie rzucasz Vulnare Alere, nie udaje Ci się zagoić kolejnego otarcia. Cóż, na pewno musisz jeszcze poćwiczyć. Nie poddawaj się! - od 71 do 100 - najwidoczniej nie pierwszy raz używasz tego czaru. Kiedy tylko mierzysz różdżką w małą ranę na ramieniu fantoma, udaje Ci się ją uleczyć za pierwszym podejściem! I każde kolejne wypowiedziane przez Ciebie zaklęcie, leczy kolejną rankę.
Dla osób mających między 11 a 20 pkt z uzdrawiania:
Rzucacie kostką k100 i dodajecie swoje punkty z uzdrawiania aby zobaczyć jak Wam poszło zaklęcie Dispareo Oedema: - od 1 do 25 - powoli zaczynasz myśleć, że te ćwiczenia to strata Twojego czasu. Kilka pierwszych prób zakończyło się kompletną porażką. Kostka jak była spuchnięta, tak dalej taka pozostaje. Musisz poprosić o pomoc Lucasa, albo kogoś, kto ma w kuferku więcej niż 20pkt z uzdrawiania, aby pokazał Ci jeszcze raz jak rzucić to zaklęcie. - od 26 - 50 - mimo, że pierwsze dwie próby rzucenia czaru Ci się nie udały, nie poddajesz się. Kolejny raz powtarzasz inkantację, ale znowu nic. Dopiero za czwartym podejściem, udaje Ci się w nieznacznym stopniu zmniejszyć opuchliznę stawu, a popchnięty tym małym sukcesem, próbujesz jeszcze raz by po chwili zaobserwować jak obrzęk widocznie ustępuje! - od 51 do 75 - niestety za pierwszym razem wypowiadasz źle formułę zaklęcia, na co zwraca Ci uwagę Lucas. Wysłuchawszy jego rady, aby kłaść nacisk nie na pierwszą sylabę, a na drugi człon zaklęcia, ponownie mierzysz różdżką w manekina, aby z zaobserwować wyraźne zmniejszenie się obrzęku kostki. Prefekt uśmiecha się do Ciebie z uznaniem. - od 76 do 100 - to zaklęcie nie jest dla Ciebie najmniejszym problemem. Od razu łapiesz wymowę i ćwicząc wcześniej "na sucho" ruch nadgarstka, jesteś w stanie odwzorować idealnie czar, który przed momentem zaprezentował Wam Ślizgon. Doskonale radzisz sobie ze spuchniętą kostką fantoma, lecząc ją za pierwszym razem!
Dla osób mających powyżej 21 pkt z uzdrawiania:
Rzucacie kostką k100 i dodajecie swoje punkty z uzdrawiania aby zobaczyć jak Wam poszło zaklęcie Sugervirus: - od 1 do 40 - zdajesz sobie sprawę, że masz do czynienia z dość trudnym zaklęciem, przez co nieco stresujesz się przed jego rzuceniem. Musiałeś niewystarczająco skupić się na tym co chciałeś zrobić, bo już pierwsza Twoja próba zamiast pomóc fantomowi, sprawiła, że skóra wokół rany po ukąszeniu zaczęła sinieć, co oznaczało, że trucizna rozprzestrzenia się dalej. Pewny, że aby uratować poszkodowanego musisz działać szybko, starasz się nieco nieporadnie ponowić zaklęcie, jednak jesteś zmuszony poprosić Lucasa o pomoc, bo żaden Twój czar nie jest skuteczny. - od 41 do 80 - powoli tracisz cierpliwość. Lucas wspominał, że to nie prosty czar, ale ile można próbować? Kilka dobrych minut zajmują Ci kolejne próby rzucenia zaklęcia, z marnym skutkiem. W końcu jeden z Twoich znajomych (wybierz osobę której zaklęcie się udaje, a jeśli nie ma nikogo takiego, uznaj, że to Lucas) pokazuje Ci w czym tkwi Twój problem i uczy Cię prawidłowego gestu różdżką. Po kilku próbach "na sucho", postanawiasz znowu spróbować i tym razem wiązka światła, skutecznie usuwa truciznę z ciała manekina. Choć nie do końca, bo przez ten czas, kiedy uczyłeś się zaklęcia, toksyna w ciele magicznego fantoma zdążyła się rozprzestrzenić... - od 81 do 100 - mimo iż zaklęcie wydaje się trudne, szybko uczysz się jak prawidłowo je rzucać. Nikt jednak nie powiedział, że musi udać się za pierwszym razem, prawda? Niezrażony, ćwiczysz przez pare minut i w końcu skupiasz się odpowiednio na ratowaniu swojego pacjenta by po kolejnej próbie płomień magicznego światła wyssał jad tentakuli z ciała fantoma.
-Okej, moi drodzy! Jeszcze jedno ogromnie przydatne zaklęcie. Tylko skupcie się, bo od Waszych prób zależy dosłownie życie Waszego pacjenta - oznajmił, zwracając uwagę wszystkich na siebie, aby pokazać im kolejny czar, który powinien potrafić rzucić bezbłędnie dosłownie każdy. Stanął przy jednym z fantomów, wcześniej przygotowanym. - Pierwsza pomoc przy poszkodowanym który nie oddycha i który nie ma tętna. Sprawdzacie to bardzo prosto. Podchodzicie, pochylacie się nad poszkodowanym, przystawiając ucho do twarzy - dokładnie to zrobił - i obserwując ruchy klatki piersiowej i oddech, obijający się o Wasz policzek, jesteście w stanie ocenić pracę płuc. Tętno sprawdzamy, albo na tętnicy szyjnej - wyprostował się i przyłożył dwa palce do szyi manekina, w odpowiednim miejscu, tuż pod żuchwą - lub na tętnicy promieniowej - przeniósł dotyk na przegub ręki fantoma, aby wyczuć pulsowanie, a raczej jego brak u swojego pacjenta - Jeśli nie wyczuwacie ani jednego, ani drugiego, wzywacie pomoc, a potem przystępujecie do przywracania akcji serca, za pomocą zaklęcia An Duca Tuas - wymierzył końcówką różdżki w klatkę piersiową poszkodowanego, aby za moment zaprezentować poprawny ruch nadgarstka i inkantację czaru pierwszej pomocy, tym samym przywracając manekinowi oddech i puls. - I ustawiamy się w kolejce i każdy sobie próbuje. Najpierw sprawdzamy w jakim stanie jest nasz pacjent, a później rzucamy zaklęcie. - rzucił po chwili, wycofując się nieco, aby dać im miejsce na ćwiczenia. Jeśli ktoś miał problemy, pokazał jeszcze raz jak poprawnie użyć czaru.
Sprawdzanie oddechu i tętna:
Rzucacie k6: - parzysa - udało Ci się bez problemu dojść do tego czy Twój pacjent oddycha i czy ma puls - nieparzysta - nie potrafisz wyczuć pulsu poszkodowanego i sprawdzanie tego parametru życiowego zajmuje Ci dużo więcej czasu niż pozostałym
Zaklęcie:
Rzucacie literą: - A, B, C - przywracasz jedynie nikły puls poszkodowanemu - D, E, F - udaje Ci się sprawić, że na dosłownie chwilę Twój pacjent oddycha, jednak za moment znów tracisz jego parametry życiowe i musisz próbować jeszcze raz - G, H, I - rzucasz zaklęcie kilka razy i dopiero po czterech próbach Twój pacjent odzyskuje funkcje życiowe i możesz wyczuć jego bardzo wyraźne tętno - J - poszło Ci doskonale! Za pierwszym razem Twoje zaklęcie przywróciło na stałe oddech i puls poszkodowanego. Utrwalisz sobie kilka razy ten czar i będziesz w stanie uratować nie jedno życie w nagłej sytuacji.
Czas na napisanie: 19.09.2021r. UWAGA! Aby dostać punkt do kuferka musicie napisać min. 2 posty!
Autor
Wiadomość
Elaine Morieu
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : fioletowe paznokcie, charakterystyczny zapach perfumy(mieszanka cytryny, mandarynki, konwalii, jaśminu i drzewa sandałowego)
Sama nie wiem co mi się ubzdurało, że spotkanie kółka jest znowu w lochach. Spowodowało to mały chaos w mojej organizacji, kiedy to się skapnęłam, że raz, nikt nie przychodzi do pomieszczenia, a dwa, na tablicy jak byk było napisane o sali klubowej. Z językiem na brodzie pobiegłam do wymienionego miejsca, po drodze mijając kilku pierwszoroczniaków. W swojej szarży mało ich nie stratowałam - zdołałam uskoczyć w bok, zanim jednemu z nich nie sprzedałam kolana w nos. Takie pojawiające się znikąd karzełki nie były pomocne dla spóźnialskich. Wpadłam do sali jako jedna z ostatnich. Zanim podeszłam bliżej przodu, to musiałam odsapać ten opętańczy bieg. Gdyby nie moje treningi, to w życiu bym tu nie dobiegła, przynajmniej nie w tym tempie. Po ogarnięciu się, zostałam poinformowana, że mam wybrać jedną z dwóch grup. Popatrzyłam się na Maxa z uniesionymi brwiami. Że niby mam wybrać jedną dziedzinę? I to ze wszystkich możliwych, akurat pomiędzy moimi dwoma ulubionymi? Na mojej twarzy było widać ogromne rozdarcie, a nogi wodziło to w jedną stronę, to w drugą. Merlinie, dlaczego on mi to robi? Ostatecznie, zapewne popędzana Maxowym wzrokiem, wybrałam "drużynę" uzdrawiania. Burknęłam coś na przywitanie do obecnych, będąc zbyt zrozpaczona tą niesprawiedliwością, aby zdobyć się na coś więcej.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Cieszył go widok nowych mordek na spotkaniach. Wiedział, że rotacja może być spora, bo jego metody nie do każdego przemawiały, ale nie przejmował się za bardzo. Zamiast tego cieszyło go, że ktokolwiek się pojawia i niektórzy nawet wielokrotnie. -Nie ma problemu. - Uśmiechnął się do @Marcella Hudson, po czym poczekał, aż sala się zapełni i jak zwykle przemówił do większości. -Miło mi widzieć tyle nowych mordek. Mam nadzieję, że nie uciekniecie zbyt szybko. - Spojrzał na przestraszoną @Cleopatra I. Seaver. Kojarzył ją z lekcji i chyba coś mu śmigało, że miała problemy z mówieniem. Cóż, u Maxa nie potrzebna była rozmowa, chyba że krzyki, gdy kociołek miał wybuchnąć. -Ku waszemu i mojemu rozczarowaniu nie będzie dzisiaj zakładania opasek, wiązania czy innej perwersji. Co nie znaczy, że będzie nudno. - Nie mógł sobie odpuścić tego tekstu, tym razem wymownie zerkając na @Anna Brandon, która na pewno miała już swoje przemyślenia na temat jego braku kultury. -Zajmiemy się czymś bardziej życiowym. Czy wykorzystacie to w praktyce, czy nie, to już mnie nie interesuje, jak coś wszystkiego się wyprę. - Parsknął, jeszcze raz spoglądając na podział sił. -Cieszy mnie, że większość jednak stoi za eliksirami, choć siły widać w miarę wyrównane. Dobra, nie pierdolę dłużej, tylko bierzcie się do roboty. Każdy z was ma przed sobą kilka receptur, z których musi wybrać jedną do zrobienia. Jak ktoś umie w wielozadaniowość, to nawet można się pokusić o dwie, ale mierzcie siły na zamiary. - W końcu przeszedł do rzeczy, a każdy uczestnik spotkania dostał pergamin z recepturami, które mógł dopasować do swoich preferencji.
Mechanika:
Receptury:
Zgodnie ze słowami Maxa, każdy z was ma do wyboru jeden eliksir z wymienionych. Jeśli otrzymacie odpowiedni próg, możecie uwarzyć również drugi.
Rzucacie k6 na to, jakie składniki udało wam się dorwać.
1,2 - Nie masz szczęścia. To, co dostałeś jest albo niekompletne, albo w bardzo złej kondycji. Odejmij 30pkt. od końcowego wyniku. 3,4 - Nie ma szału, ale nie jest najgorzej. Większość składników się zgadza, poza paroma, które mogłyby być lepsze. Odejmij 10pkt. od końcowego wyniku. 5,6 - Wszystko jak należy. Dodaj sobie 10pkt. do końcowego wyniku.
Warzenie:
Po zdobyciu składników, czas przystąpić do pracy! Rzućcie k100, które będzie waszym bazowym wynikiem oraz literkę, by zobaczyć, jak wam idzie proces warzenia.
A,B - Świat nie jest kolorowy, ale Twój wywar już tak. I to nawet zbyt kolorowy! Pomieszałeś temperatury i przez to eliksir zaczął wariować. Jeśli wyrzuciłeś A, nie ma dla Ciebie nadziei, mikstura wybucha i mimo szczerych chęci kończysz z wynikiem 0. Jeśli natomiast wylosowałeś B, udaje Ci się opanować sytuację. C - Zdecydowanie nie jesteś pechowcem. Idzie Ci dość dobrze, a do tego udało Ci się podpatrzeć co nieco z notatek Maxa. Dodaj sobie 10pkt. do wyniku końcowego. D - Pech to chyba Twoje drugie imię. Nieoparzenie do Twojej mikstury dostaje się koci włos! Jeśli tego nie opanujesz, nie ma co liczyć na sukces. Odejmij sobie 10pkt. od wyniku końcowego. E - Coś idzie nie tak. Wywar wygląda, jakby ktoś do niego zwymiotował, a miał przecież posiadać piękny, jasny kolor. To nie jest jednak Twoje pierwsze rodeo. Sięgasz po książkę i odnajdujesz błąd, który popełniłeś. Z tą wiedzą jesteś w stanie go naprawić i ruszyć dalej! F - Właśnie miałeś dorzucić kolejny składnik, gdy zorientowałeś się, że coś z nim nie tak. W środku zauważyłeś larwy, które zdecydowanie zepsułyby Ci cały wywar. Na szczęście w porę byłeś w stanie podmienić ingrediencję na taką i lepszej jakości. Dodaj sobie +15 do wyniku końcowego. G - Skupienie to ważna cecha każdego eliksirowara. Niestety, Tobie tego zabrakło. Nieważne co, lub kto Cię rozproszył, spuszczenie z oczy kociołka sprawiło, że nagle pół sali pokryło się gęstymi, śmierdzącymi oparami. Odejmij sobie 25pkt. od wyniku końcowego. H - Nic wielkiego się nie dzieje. Postępujesz zgodnie z instrukcjami i choć Max może Ci zarzucić, że jesteś nudny, to poza tym wszystko jest tak, jak podręcznik przewiduje. I,J - W sztuce eliksirów wszystko jest płynne, jak wywar w kociołku. Ale czy na pewno? Twój eliksir bardziej przypomina konsystencją krówkę niż wodę, a to niezbyt dobrze. Jeśli wylosowałeś I, w porę znajdujesz błąd i ratujesz sytuację, a wywar jest lepszy niż poprzednio. Dodaj sobie 20pkt. do wyniku końcowego.Jeśli wylosowałeś J, nie ma ratunku dla Twojego dzieła. Wszystko zastyga i zasycha, a Ty kończysz z wynikiem 0.
Modyfikatory:
- Osoby ze specjalizacją z eliksirów, rzucają 2 kośćmi na warzenie i wybierają lepszy scenariusz - Osoby ze specjalizacją z zielarstwa, mogą dodać sobie jedno oczko do kości na składniki - Osoby z cechą połamany gumochłon rzucają 2 kośćmi na warzenie i wybierając gorszy scenariusz. - Przy uzyskaniu przynajmniej 70pkt. z eliksiru, można uwarzyć drugi! Wtedy jednak bazową kość dzielicie przez 2 i to jest wasz bazowy wynik pod drugą miksturę!
Interpretacja wyników:
0- Eliksir nie oddany/zepsuty tak, że nie nadaje się do użytku. 1-30 - Bardzo mierny wywar. Max podałby go tylko komuś, kogo chce wysłać do szpitala, a i wtedy szanse na przeżycie nie byłyby największe. 31-60 - Mikstura przeciętnej, lecz poprawnej jakości. Coś takiego na spokojnie można już pić i pewnie nawet zakupić w aptece. 61-90 - Produkt dobrej jakości o działaniu bardzo intensywnym. Skinienie głowy od Solberga w pakiecie. 91+ - Bardzo dobry eliksir! Max jest zachwycony tym, jak udało wam się zwiększyć poziom tego eliksiru. Coś takiego nawet sam by wypił!
Kod:
<zgs> Eliksir: </zgs> <zgs> Składniki: </zgs> <zgs> Kość bazowa (k100): </zgs> <zgs> Warzenie: </zgs> <zgs> Modyfikatory: </zgs> <zgs> Wynik końcowy: </zgs> Baza + wszelkie modyfikatory
Pierwszy etap zamykam 18 listopada!
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Jeśli Carly była wcześniej lekko rozbawiona, to teraz po prostu czuła się, jakby uczestniczyła w komedii pomyłek. Przyglądała się Marcelli, nie do końca wiedząc, co powinna o niej sądzić, poza tym, że była zdrowo rąbnięta. Uśmiechnęła się jednak do niej czarująco, w sposób, który nie pozostawiał wątpliwości, że była zachwycona jej obecnością, a następnie pogroziła jej palcem. Wyglądało na to, że była rozbawiona całą tą sytuacją, ale zaraz też pochyliła się lekko, jakby chciała zdradzić dziewczynie jakiś wielki sekret. - Och, zapewne, ale czy wiesz, że te żelki mają nadzienie z mosmorphis? - zapytała lekko, jakby właśnie nie oznajmiała jej, że tak naprawdę była jadowitą żmiją i lepiej było nie wchodzić jej w drogę. Cały jednak czas była czarująca i dokładnie tak zachowywała się, kiedy stawała na palcach, by wyszeptać bratu, żeby nauczył się mówić stanowcze nie, bo później to nigdy nic nie wiadomo. Sprawy te odeszły jednak na bok, gdy zabrali się do dzieła. - Somnium? O na gacie Merlina - mruknęła z przejęcia, bo przecież chciała zrobić ten eliksir i zabrała się do dzieła, ale niestety wszystkie składniki, jakie uzyskała, były naprawdę średniej jakości. By nie powiedzieć, że beznadziejnej. Darowanemu koniu nie zagląda się jednak w zęby, toteż nie próbowała tej sztuki i skupiła się na pracy. Od początku jednak nie wszystko szło tak, jak powinno i mozoliła się strasznie, próbując osiągnąć właściwy efekt, by skończyć z wielką, a jakże, krówką w kociołku. - Max, ja cię bardzo proszę, co to jest? Zdaje się, że muszę cię poprosić, żebyś dokładnie przestudiował ze mną przepis, bo coś mi w nim nie pasuje, chyba że ten eliksir je się łyżką! - zakomunikowała, zwracając się do przyjaciela, machając do niego, jakby chciała mu powiedzieć, że chyba sobie z niej żartował.
Eliksir: Menstruacyjny Składniki: 2 -30 Kość bazowa (k100): 8 Warzenie: J - mniej niż 0 Modyfikatory: Wynik końcowy: -30
Wziął do ręki podesłany mu pergamin i wybrał pierwszy z brzegu eliksir, który okazał się menstruacyjnym. Uśmiechnął się, gotów szczeknąć w stronę Solberga niewybredny żarcik o tym, że jak będzie miał humorki, to mu go podaruje, ale okazało się, że jak był pi*dą z eliksirów całe życie, to tu się niewiele zmieni, nawet, jeśli dostanie do zrobienia eliksir leczniczy a nie jakiś standardowy. Po pierwsze, nie wiedział jakich składników szukać. Wziął z półki co popadło, jak się miało okazać - był to najgorszy wybór z możliwych. Kiedy ustał przy kociołku i niczym kulinarny wirtuoz zaczął wrzucać do środka co podeszło mu pod rękę, włącznie z notatkami kolegi z lewej i smarkiem, który mu wypadł z nosa, kiedy kichnął z powodu piekącego dymu, wydobywającego się z jego kociołka. Próbował mieszać, nawet bardzo próbował, ale ostatecznie łyżka utknęła w zastygłej na kamień masie niczym miecz Ekskalibur czekający na swego króla Artura. - Typie, chyba kociołek jest do wyrzucenia. - zauważył przytomnie, spoglądając na prowadzącego zajęcia. Ucieszył się jednak, widząc, że @Scarlett Norwood poszło równie dobrze co jemu samemu więc uniósł w jej kierunku kciuka, szczerząc zęby jak mysz do sera. - Zakładamy jakiś klub? - nieudaczników chyba.
Marcella Hudson
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.67 m
C. szczególne : piegi na całej twarzy, gęste brwi, rumiane policzki i pomalowane usta
Eliksir: Regenerujący Składniki: 4 Kość bazowa (k100): 21 Warzenie: A Modyfikatory: Wynik końcowy: 0 wielkie bum
Blond włosa księżniczka (@Scarlett Norwood) jest cudowna, uprzejma, miła i czarująca jak to na panią z zamkiem, służbą i taką urodą przystało. Właściwie to marcelowe serce zostaje przepełnione słodyczą, a także radością, skoro Norwood nie zaprzeczyła, że być może zdarzy się okazja, aby spróbowanie wypieków, czy pyszności, jakie jej boskie rączki potrafią stworzyć. Nie muszą z Anną długo czekać na powiększenie swojej uzdrowicielskiej drużyny. Puchoni postanowili się zjednoczyć, a pośród tego żółtego tłumu stoi krukonka (a i jeszcze Loki). Marcella zaraz to uśmiecha się do @Elaine Morieu, tej drugiej egipskiej dziewczyny nie zna, ale też postanawia sprzedać jej za darmo delikatne przyjazne spojrzenie (@Cleopatra I. Seaver). Słucha Solberga z zainteresowaniem, ślizgon jest w porządku, taki miły i nie wyrzucił jej. Marcella jednak zauważa jego wymowne spojrzenie skierowane na Brandon. - Anno czemu on na Ciebie tak zerknął i o co chodzi z tą perwersją? Chyba się zapisze na te zajęcia. Opaski? To wy bawiliście się tu w chowanego? - Pyta Aneczki, kiedy przewodniczący kończy swoje przemówienie, a im zostaje zabrać się za przejrzenie receptury, zdobycie odpowiednich składników i warzeniu. - Siostra Jamiego mówiła, że ma jakieś żelki z mosmorphis, to chyba jakieś kwaśne nadzienie? - Na nowo zawraca głowę puchonce, zajmując niedaleko niej stanowisko, gdzie postanawia przyrządzić eliksir regenerujący. Jednym z głównych składników jest papryczka Red Savina Habanero. Może za mało udało jej się dorwać tej papryczki, bo eliksir jakoś dziwnie mieni się barwami. Przecież nie ma być neonowy! - Anno musimy uciekać, mój eliksir zaraz wybuchnie! Maximilianie! - Kieruje przestraszone spojrzenie w stronę przewodniczącego.- Czaruj!
Eliksir: Bełkoczący napój Składniki: 5 (+10) Kość bazowa (k100): 67 Warzenie: G (-25) Modyfikatory: - Wynik końcowy: 67+10-25 = 52
DeeDee odczuwała skrępowanie w zasadzie w obecności jakiegokolwiek człowieka obok, ale trzeba było przyznać, że przewodniczący kółka miał wyjątkową umiejętność potęgowania tego odczucia. Sprawiał wrażenie bezwzględnego i jednocześnie rezonował pewnością siebie. Generalnie zasada była prosta - im pewniejszy przeciwnik, tym bardziej wycofana DD. Z każdym kolejnym jego słowem oczy dziewczyny robiły się coraz okrąglejsze. Opaski? Wiązania? Perwersje? O Merlinie, cóż się działo na regularnych spotkaniach Labmedu, skoro dzisiejsze miało być inne niż zwykle? Na szczęście mieli pracować tego dnia w pojedynkę. Dobrze, DD lepiej myślało się w pojedynkę, a skoro miała zajmować się rzeczą, która nie należała do jej mocnych stron, potrzebowała podwójnego skupienia. Gdy ustawiła się przy odpowiednim stanowisku, spojrzała na receptury, z których miała wybrać eliksir do przygotowania. Nie wiedziała, czy miała względne szczęście, czy może Max stwierdził, że jako nowa twarz w kole najpewniej nie umiała zbyt wiele - praktycznie każdy z tych eliksirów został już przez nią kiedyś uwarzony. Świetnie, chociaż tyle, że nie musiała zabierać się za jakieś felix felicis... Wybrała Bełkoczący napój, bo do niego jednego pamiętała absolutnie wszystkie składniki. Przygotowała wszystko przy swoim stanowisku i zaczęła nagrzewać wodę w kociołku. Dodawała składniki po kolei, mieszając raz w tę, raz w inną stronę. Szło jej dobrze! Naprawdę nieźle! Jak na to, czego się spodziewała, spotkanie Labmedu nie wypadało najgorzej. Jej eliksir prezentował się w porządku, zostało jej tylko dodać muchy siatkoskrzydłe. Nie lubiła tego elementu, muchy miały dość przykry zapach, który sprawiał, że mimowolnie marszczyła nos. Podniosła na chwilę wzrok, by spojrzeć na resztę obecnych na spotkaniu. Jej wzrok spoczął na chwilę na @Cleopatra I. Seaver. Jeśli ich spojrzenia spotkały się, DD odważyła się na delikatny uśmiech i delikatnie zamachała ręką, w której w luźno zaciśniętej piąstce miała odliczone muchy siatkoskrzydłe. Podczas tego ruchu trzy muchy wysunęły się i wpadły do kociołka jednocześnie - szlag, powinna dodawać je po kolei! Eliksir zareagował na to niewielkie naruszenie i z kociołka zaczęły wydobywać się gęste kłęby śmierdzącego dymu. Z dwojga złego dobrze, że były gęste - skutecznie zasłoniły rozgrzewający jej policzki czerwony rumieniec. Ostatecznie mikstura wybaczyła to potknięcie i gdy sytuacja dymu została względnie opanowana, ostateczny wynik był... Przeciętny, ale skuteczny. Zielony wywar bulgotał na wolnym ogniu, a DD odetchnęła z ulgą. Mogło skończyć się znacznie gorzej - wciąż wspominała wybuch na eliksirach...
Gale O. Dear
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161 cm
C. szczególne : szkocki akcent | mała blizna przy dolnej wardze po prawej stronie
Sądzi, że zostanie tu na dłużej, nie ucieknie. Czemu miałby to robić? W końcu sam się zapisał na te zajęcia pozalekcyjne. Obiecał przyjść, a teraz w duchu dziękował, że jakieś perwersje go ominęły. Na Merlina co tu się działo, kiedy go nie było? Oczywiście sądził, że Max trochę koloryzował. Pewnie zabawa była przednia. Całkowicie tego nie rozumie. Po co się dzielili, skoro i tak wszystkim przyszło zająć się eliksirami. Chociaż w duchu się nawet cieszy, że nie będą robić tu reanimacji. Wymienianie płynów ustrojowych, wymuszone dotykanie, pocieszanie nie za bardzo marzy mu się kariera uzdrowicielska. Najlepsze zajęcie to takie, które wykonujesz sam w ciszy i skupieniu; tak zawsze widział sztukę warzenia mikstur. Tylko że wcale to tak nie wygląda. Nie na Laboratorum Medycznym, ktoś tam dyskutuje, jeszcze ktoś inny coś krzyczy lub żali się na trudności w warzeniu. Może składniki są przeterminowane? Prycha z rozbawienie sprawdzając swoje receptury i wybiera eliksir bujnego owłosienia. Nie zawraca głowy już Solbergowi, ale pewnie coś by powiedział na te jego przydzielenie receptury, że akurat mu przypadł ten przepis, tak więc i ją wybiera. Przygotowuje sobie składniki, całkiem dobre, chociaż musi skorzystać z zamiennika, jeśli chce, aby eliksir mu wyszedł. Pracuje sobie w spokoju, mieszając w kociołku, a tu nagle coś się dzieje, masa zamiast wodnista staje się gliniana wręcz i zastyga niczym kamień. Nici z eliksiru, chyba i kociołek nadaje się tylko do wywalenia. Teraz to mało ważne, bo zaraz to chowa się za swoim kotłem, kiedy słyszy, że zaraz coś komuś wybuchnie, chyba jakieś krukonce, albo puchonce, albo im obiema. Chaos. Max ma racje nie jest nudno. Eksplozja zabawy dla całej rodziny!
Elaine Morieu
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : fioletowe paznokcie, charakterystyczny zapach perfumy(mieszanka cytryny, mandarynki, konwalii, jaśminu i drzewa sandałowego)
Eliksir: Spokoju Składniki: 3 Kość bazowa (k100): 60 Warzenie: H Modyfikatory: - Wynik końcowy: 60 - 10(składniki) = 50
Odwzajemniłam Marcelkowy uśmiech, akurat tuż przed tym, jak Max zaczął wyjaśniać co dla nas przygotował. Znając jego, spodziewałam się warzenia eliksirów, no i praktyka pokazała, że się nie myliłam. Dano mi do wyboru trzy różne receptury, z których miałam wybrać jedną do pracy. Nie mogąc się zdecydować, zrobiłam szybką wyliczankę. Palec wystukujący odliczanie w rytm rymowanki zatrzymał się na opisie eliksiru spokoju. Skoro już miałam to z głowy, udałam się na poszukiwania składników. Te, jakie udało mi się znaleźć nie należały do zbytnio wyszukanych, a i tak nie były to wszystkie wymagane. Musiałam nieco pokombinować i zastąpić je czymś o podobnych właściwościach. Wróciłam do swojego stanowiska i rozpoczęłam pracę, stosując się krok po kroku do zamieszczonych instrukcji. Zacny prowadzący najpewniej nie pochwalał mojego zachowania, jednak wolałam już nie kombinować, skoro z samą bazą składnikową był problem. Mój wybór przyniósł owoce, bo kiedy innym destabilizowały się eliksiry, a kociołki wystrzeliwały w powietrze, mój grzecznie sobie bulkał. Był przeciętny, miałam tego świadomość, jednak w żadnym stopniu nie wpływało to na jego działanie. Zapewne i w aptece by coś takiego kupił na przecenie.
Eliksir: żywej śmierci Składniki: 4 Kość bazowa (k100): 94 Warzenie: C Modyfikatory: - Wynik końcowy: 94 -10 (za k6) + 10 (za literkę) = 94
Jamie sam nie wiedział, co miał sądzić o Krukonce która poza… oryginalnym sposobem bycia znała się na zwierzętach. Przynajmniej tyle. Spojrzał na Carly, mając problem z powstrzymaniem śmiechu, kiedy dziewczyna zwróciła się właśnie do Puchonki, a potem patrzył, jak wraca na stronę uzdrowicieli. Wszystko, żeby po chwili spojrzeć na Carly i wzruszyć ramionami. On nawet nie miał kiedy powiedzieć “nie” skoro Marcella po prostu… była jaka była i zakładał, że to w końcu minie. Na szczęście były inne sprawy, na których należało się skupić. Spojrzał na trzy możliwe do wybrania eliksiry i wziął recepturę pierwszego z nich - wywar żywej śmierci. Powinno pójść dobrze, ale widząc jakie składniki miała Carly do swojego, starał się nie nastawiać na nic porządnego. W końcu szkolny składzik nawet jeśli miał wszystko, niekoniecznie było to najlepszej jakości. Dokładnie tak było z walerianą, którą znalazł, a która zdecydowanie mogłaby być lepsza. Szalej jadowity i Fasolka Sopophorusa wyglądały o wiele lepiej, a skoro nie mógł bardziej wpłynąć na jakość składników, musiał brać się do roboty. Chciał nawet wspomnieć Maxowi o tym, że raczej powinni szybciej sprawdzać stan składzika, kiedy dostrzegł jego liczne notatki, a na nich sugestie co zrobić, kiedy zioła są marnej jakości. Choć mogło to być uznane za oszustwo, Norwood postanowił zastosować się do wskazówek, mając świadomość, że z tym eliksirem należało uważać. Błąd mógł naprawdę kogoś zabić, zamiast wprowadzić w stan śpiączki. - No dobra, gotowe - mruknął, kiedy w końcu skończył przygotowywać swój eliksir, który wyglądał należycie - był czarny o gorzkim midgałowym aromacie. Dopiero wtedy Jamie uniósł spojrzenie znad swojego kociołka, aby rozejrzeć się po sali i unieść brwi w geście zdziwienia. Nie sądził, żeby mogło pójść reszcie tak źle i nie wiedział nawet jak to skomentować. Poza tym, że jeszcze było trochę czasu i może mógłby przygotować jeszcze jeden eliksir…
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Mina Hawthorne
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : rozsiane po ciele tatuaże, kolczyk w nosie, na środkowym palcu prawej ręki zawsze nosi pierścień Atlantów, który przykrywa krwawy znak, praktycznie zawsze towarzyszy jej blady pyton królewski imieniem Faust
Eliksir: Grom Składniki: 6 Kość bazowa (k100): 76 Warzenie: G Modyfikatory: - Wynik końcowy: 76 +10 -25 = 61
Na dzień dobry trafiło im się od razu warzenie eliksirów. Przynajmniej Solberg był na tyle uprzejmy, że pozwolił im na wybranie jednego z całego pakietu. Chyba wielkim zaskoczeniem nie było, że zdecydowała się na grom. Być może dlatego, że to właśnie on z dostępnych opcji wydawał jej się być najprzydatniejszym eliksirem, który warto byłoby wykonać. Polowanie na składniki całe szczęście nie okazało się jakoś szczególnie problematyczne. Udało jej się dorwać dokładnie to czego potrzebowała w odpowiednich ilościach zatem mogła bez ociągania się przystąpić do działania. Zaczęła od przygotowania bazy pod eliksir, a następnie, gdy woda zaczęła się gotować przeszła do obróbki odpowiednich składników, które musiały być uprzednio przez nią odważone, aby uzyskać pewność, że na pewno wszystko przygotowuje zgodnie z przepisem. Starała się pilnować swojego stanowiska i na bieżąco dodawać do kociołka potrzebne ingrediencje, ale nie wszystko mogła mieć pod kontrolą. Właśnie rozgniotła w moździerzu jeden ze składników, gdy jej uwagę przykuło jakieś zamieszanie przy innym kociołku. Zapomniała przez to kompletnie o tym, że jej własny eliksir był w czasie warzenia. Coś przypaliło się do jednej ze ścianek naczynia postawionego na ogniu, a salę zaczął zasnuwać ciemny i gęsty dym o nieprzyjemnym i gryzącym w gardło zapachu. Całe szczęście udało jej się jakoś opanować sytuację, szkody nie były wielkie, a jej późniejsze próby okazały się być wystarczające, aby zdobyć uznanie Solberga, który kiwnął jej głową z czymś na kształt aprobaty. Przynajmniej osiągnęła jakiś sukces pomimo wcześniejszej wpadki.
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Eliksir: Veritaserum Składniki: 6 (+10) Kość bazowa (k100): 31 Warzenie: B Modyfikatory: Osoby ze specjalizacją z eliksirów, rzucają 2 kośćmi na warzenie i wybierają lepszy scenariusz Wynik końcowy: 31+10+>41
Jakiś taki może zbyt trudny eliksir trafił się Wacławowi? Bo mimo szczerych chęci tak jakoś nie umiał się skupić na warzeniu Veritaserum. Zapewne dlatego, że w myślach przeklinał go @Lockie I. Swansea i tym samym Puchon nie mógł dobrze nic uwarzyć. Tak z pewnością było, bo ta teoria nie jest w żaden sposób naciągana. Polak z ciekawości aż spojrzał jak wspominanemu typiarzowi idzie i z racji, że tamtemu też wychodziło średnio na jeża... dobry z dupy, ale paskudny z charakteru. Wręcz odwrotnie niż Gryfoni w tym sezonie matrymonialnym. Nie było to pocieszające na tym spotkaniu klubu. I chyba przez tę ponętną obserwacje Wacław niemal zagotował swój eliksir na mówienie prawdy i gdyby nie dobry refleks i jakaś tam względnie niemała wiedza z dziedziny eliksirów to zapewne całość stałaby się jakimś żrącym glutem, który zaatakowałby pierwsza lepsza osobę. Zapewne właśnie Wacława.
Cleopatra I. Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Egipska uroda | tatuaże | krótkie włosy | złote oczy | biżuteria - naszyjnik ze złotym zniczem
Eliksir: Menstruacyjny Składniki: 4 Kość bazowa (k100): 76 Warzenie: B Modyfikatory: -10 za składniki Wynik końcowy: 66
Trochę niepewnie się poczułam, gdy przewodniczący powiedział o uciekaniu i na mnie spojrzał. Nie potrafiłam zrozumieć, co miał na myśli. Może serio miałam taką minę, jakbym się bała? Albo już jakieś ploty o mnie krążyły po szkole. Zaraz potem mówił o poprzednich... perwersjach? Wiązaniu? Trochę zbaraniałam. I znowu to dziwne spojrzenie, tym razem na Anię! Dużo mnie ominęło, czułam się jakby to były inside joke'i, a ja zdecydowanie bardziej out niż in w tych żartach. Cieszyło go, że większość wybrała eliksiry... ups. Starałam się nie okazywać zagubienia. Z nieśmiałością odebrałam kartę z recepturami, zerkając co mi wybrał i mając szczerą nadzieję, że to jakies proste rzeczy, a nie, dajmy na to Veritaserum. O, menstruacyjny! Jak perfekcyjnie dopasowany z racji tego, że właśnie miałam okres, zabawne. Zaczęłam szukać odpowiednich składników: rumianek, szałwia i krawnik (znowu się zgadzało). Trochę roślin znalazłam, ale zabrakło mi szałwi. Zaniepokoiłam się, że jak ja zrobię bez części składników eliksir? Dlaczego w ogóle był aż tak słaby wybór, wszystkiego brakowało, a jakość niektórych to po prostu tragedia. Przecież tak się nie da pracować. Jakieś eksperymenty to zupełnie nie w moim guście. Przygryzłam wargę, przystępując do pracy nad kociołkiem z miną, jakbym była Syzyfem, a ten eliksir moim głazem. W pewnym momencie mój wzrok przykuły kolory wywaru. Definitywnie zbyt przypominające eliksir neonu warzony u pani Grey. Faktycznie, odruchowo pomyliłam te dwa przepisy i źle podgrzałam wodę. Nerwowo zaczęłam ratować sytuację, łagodnie zmniejszając ogień i odwzajemniając spojrzenie @DeeDee Carlton z krzywym uśmiechem, cała zaaferowana i wcale nie radząca sobie lepiej od Krukonki. Mieszałam tak długo, aż miałam pewność, że problem zniknął. A przede mną był... udany eliksir! Jak na moje umiejętności to wręcz idealny, zaskoczyło mnie to, że nie dołączyłam do tej części uczniów, którzy albo wysadzili swoje mikstury albo zrobili gluty. Pewnie przez słabe składniki. Dostałam od przewodniczącego skinienie głową, na co zareagowałam awkward spuszczeniem wzroku. Nie nawykłam do komplementów, a już na pewno nie od starszych chłopaków. Opadłam na krzesło zmęczona tym pojedynkiem z eliksirem, licząc na to, że moje szczęście się utrzyma dłużej.
Eliksir: Mdłości czyli Młodości Składniki: 5 Kość bazowa (k100): 1 Warzenie: H Modyfikatory: - Wynik końcowy: 0,5 + 10 (za k6) = 10,5
No to próbował przygotować jeszcze jeden eliksir, choć czasu nie mieli już zbyt wiele. Tym razem zdołał znaleźć lepsze składniki, którym nie można było niczego zarzucić. Jednak działał zdecydowanie szybciej, niż przy eliksirach należało. W końcu pośpiech nikomu jeszcze nie pomógł, ale w tej chwili Jamie zdawał się o tym nie pamiętać. Zajmował się składnikami szybciej, niż należało, a także podgrzewał wywar mocniej, chcąc przyspieszyć łączenie się składników. W efekcie jakość eliksiru pozostawała wiele do życzenia, co sam Norwood skomentował skrzywieniem. Coś było nie tak. Spojrzał raz jeszcze na recepturę, która na górze miała napisane “eliksir mdłości”. Jednak składniki, co dopiero w tej chwili dotarło do Jamiego, były na eliksir młodości. Ot, subtelna różnica. - Max… Sądzę, że powinieneś uznać to za mistrzostwo, skoro ze składników na eliksir młodości zrobiłem zdecydowanie eliksir wywołujący mdłości, jak chciałeś zgodnie z nazwą receptury - powiedział, próbując śmiechem zakryć irytację, że mimo wszystko nie zorientował się od razu i nie podszedł odpowiednio do przygotowania wywaru. Cóż, najwyraźniej miał po prostu pozostać przy zrobieniu jednego eliksiru. Teraz przynajmniej porażkę mógł obrócić w żart, a to jakiś postęp, prawda?
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Jenna Hastings
Rok Nauki : III
Wiek : 14
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 155
C. szczególne : Piegi; jasne, przenikliwe oczy; spojrzenie zbyt poważne jak na jej wiek.
Eliksir: Wzrostu Składniki: 2 Kość bazowa (k100): 87 Warzenie: B Modyfikatory: -30 Wynik końcowy: 87 - 30 = 57
Jenny chyba nikt nie zauważył, więc poczuła się jeszcze mniejsza i jeszcze bardziej niewidzialna. Dostała swój przydział eliksirów i postanowiła wybrać eliksir wzrostu, myśląc sobie tym, czy to jej przypadkiem nie doda odwagi i pewności siebie. Wydawało jej się, że jako pierwszoklasistka była bardziej bojowa, a wychodziło na to, że im była starsza, tym więcej kompleksów w niej narastało. Warzenia eliksirów się bała. Póki co nie mogła się pochwalić naprawdę żadnym sukcesem, a przecież próbowała. Chodziła na zajęcia, uczyła się dodatkowo. Dołączyła do koła labmedu. Wszystko to było wbrew temu, co podpowiadało jej skłonne do ucieczki serduszko. Ale jednak w Jenn drzemało silne poczucie obowiązku, a ambicja nie pozwalała tak po prostu odpuścić. A poza tym, chciała wiedzieć. Chciała umieć. Z początku jej się zdawało, że idzie jej całkiem nieźle. Niestety kolory w kociołku zaczęły się zmieniać tak intensywnie, że sama zwątpiła, czy nie zarządzić szybkiej ewakuacji sali. Na szczęście jednak udało jej się opanować sytuację, a mikstura, choć nieszczególnie wysokich lotów, nadawała się do użytku.
Anna Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 156
C. szczególne : Odznaka prefekta naczelnego na piersi i bransoleta Urqharta na ręce
Eliksir: Spokoju Składniki: 5 Kość bazowa (k100): 44 Warzenie: A Modyfikatory: - Wynik końcowy: 0 i bum
Aneczce w Solbergu nie odpowiadało bardzo wiele rzeczy, począwszy od słownictwa, poprzez brak kultury, na wątpliwych metodach dydaktycznych kończąc. Fryzurę też miał średnią. Był jednak przewodniczącym labmedu, a Aneczka wiedziała, czym jest hierarchia i była dobra w wypełnianiu swoich obowiązków. Mając wybór tego, co chciała uwarzyć, naturalnie zdecydowała się na eliksir spokoju. Wszystko szło jej doskonale i mogła być z siebie naprawdę dumna, gdyby nie jeden maleńki szkopuł. Mikstura w jej kociołku zaczęła migotać, mienić się i robić różne inne rzeczy, których robić nie powinna. Aneczkę zamurowało. Zaczęła się wpatrywać w bulgoczącą coraz gwałtowniej powierzchnię, niezdolna, by sie poruszyć. A potem... Bum! Nawet nie słyszała co mówi do niej Marcelka, po prostu widziała, że zaraz nastąpi katastrofa i że wybuchający przez nią kociołek chyba już się przyjmie jako stały element spotkań labmedu z jej udziałem.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Przepisy porozdawał według tego co wiedział na ich temat przez to, że znał uczestników lub obserwował ich na lekcji eliksirów. Miał wrażenie, że dobrze dobrał wywar do ich umiejętności, ale jak się miało okazać - grubo się pomylił. Pierwsza zjebała @Scarlett Norwood, choć ona akurat nie miała wcale łatwego zadania i porwała się na autorski eliksir Maxa, co szczerze mu schlebiło. Od początku musiała jednak pracować ze słabymi składnikami, co wcale nie poprawiało jej szans na sukces. -Zdecydowanie nie planowałem, by był jedzony łyżką. - Uśmiechnął się, by podejść i przestudiować z puchonką recepturę dokładnie tak, jak poprosiła. -Po pierwsze łuski musiały być zanieczyszczone i tego nie skorygowałaś. Widzisz ten kolor? Po tym poznasz, że zawiódł Cię składnik. Po drugie, przy trzecim etapie utrzymałaś zbyt niską temperaturę i wszystko się zaczęło ze sobą za bardzo wiązać. Następnym razem, jak zobaczysz, że wychodzi Ci budyń, spróbuj dodać kilka kropel zajęczej krwi. Powinna ładnie wszystko rozrzedzić. - Wyjaśnił, dobrze wiedząc jak i gdzie popełniła błędy, bo sam musiał popełnić ich milion nim opracował ostatecznie recepturę. -Nie chyba, tylko na pewno. Zresztą, te szkolne to z definicji tylko do wyjebania się nadają. - Podszedł do @Lockie I. Swansea, by zobaczyć co tam się wydarzyło. -Poproś może koleżanki o pomoc, one powinny wiedzieć, jak to ma wyglądać. Nie karz biednym kobietom wpychać w siebie tej glajdy. - Zażartował ponownie, a następnie jednak wyjaśnił ślizgonowi co i gdzie poszło nie tak. Dwie na dwie porażki, to spotkanie zapowiadało się jak spektakularny sukces, nie ma co. Chciał jeszcze coś dodać, ale usłyszał krzyk ze strony @Marcella Hudson i jak tylko tam zerknął to wiedział, co się wydarzy. W ostatniej chwili rzucił barierę wokół jej kociołka. -Może i nie regeneruje, ale zdecydowanie budzi. - Rzucił w jej stronę z uśmiechem, gdy wybuch się skończył i wszyscy mogli odetchnąć. -Jesteś pewna, że dodałaś papryczki po stabilizatorze? Przestudiuj sobie raz jeszcze przepis, bo jak dla mnie to albo zawiniła kolejność, albo dawka. - Zasugerował pierwsze wytłumaczenie sytuacji, które przyszło mu do głowy. Wybuchu, wbrew pozorom, często miały bardzo oczywiste źródła. -Nieźle. W końcu mamy sukces. - Spojrzał na pracę @DeeDee Carlton, która jako pierwsza przedstawiła produkt jakkolwiek zdatny do użytku. Nie miał do czego się tutaj przyjebać, choć sam raczej optowałby za czymś lepszej jakości. Miał nadzieję, że to zwiastun kolejnych sukcesów, ale niestety, to tylko mały kwiatek w morzu rozlanego po kociołkach gnoju. -Serio, stary? - Spojrzał z niedowierzeniem na @Gale O. Dear, po którym to akurat spodziewał się zdecydowanie więcej. -Nie powiesz mi, że tego nie potrafisz. Dawaj, przyznaj, co zjebałeś? - Założył ręce na piersi i choć wszystko było w żartobliwym tonie to czekał na autorefleksję, bo był pewien, że Dear doskonale wie, w którym miejscu popełnił błąd. Musiał wiedzieć, w końcu był pierdolonym Dearem! Podszedł do @Elaine Morieu i odetchnął, gdy zobaczył, że i ona wyprodukowała coś poprawnego. -Dobra robota. Jeszcze jedno takie spotkanie i na pewno przyda mi się zapas, więc dobrze zakorkuj. - Poklepał ją po ramieniu, przechodząc do @Jamie Norwood, a widząc jego kociołek rozpromienił się od ucha do ucha. -No i brawo! Tak to się robi! Zajebista robota, mordo! Ten pan, może was wszystkich ululać praktycznie samymi oparami. Już wiecie, do kogo iść na korki, jak boicie się, że ja was zamęczę. - Wskazał wszystkim ślizgona, bo jego wywar żywej śmierci był wręcz perfekcyjny. Max nabrała na paluszek trochę mikstury, rozkoszując się jej perfekcyjnym wykonaniem. Tak to on mógł pracować. Nie wiedział, że Jamie posłużył się jego notatkami, ale nie miało to znaczenia, skoro efekt był tak piorunujący. Gdy skończył chwalić Norwooda, podszedł do @Mina Hawthorne. Nieco się obawiał, bo widział wcześniej, jak jej kociołek dymi nieprzyjemnie. Całe szczęście magiczna wentylacja uporała się z tym problemem tak, jak Mina uporała się z miksturą. -No, no. Zajebiście to ograłaś. - Kiwnął jej głową z uznaniem, nie mając za bardzo nic więcej do powiedzenia, bo mikstura była serio dobra. -Ale Ty, to się mogłeś bardziej przyłożyć, zamiast myśleć, komu go podasz. - Rzucił już do @Wacław Wodzirej, po którym też spodziewał się o wiele więcej. Nawet jeśli Veritaserum było niezwykle skomplikowane do upichcenia. Spojrzał szybko na @Cleopatra I. Seaver i ponownie musiał kiwnąć głową z uznaniem, bo dziewczyna poradziła sobie bardzo dobrze i miał nadzieję, że jeszcze pojawi się na zajęciach. Ponownie usłyszał swoje imię i zwrócił się do @Jamie Norwood, który postanowił uwarzyć kolejną miksturę. Początkowo Max nie wiedział, o chuj mu chodzi, ale gdy spojrzał na pergamin i swoje krzywe pismo, wszystko stało się jasne. -Dobra, masz mnie, muszę nauczyć się w końcu pisać jak człowiek, bo sprowadzę na was kiedyś bolesną śmierć. - Przyznał się do własnego błędu, ani trochę nie dziwiąc się, że ślizgonowi eliksir nie wyszedł, skoro wszystko było nabazgrane, jakby pisał to paralityk. -Nieźle, młoda. - Podszedł do @Jenna Hastings, która dość dobrze poradziła sobie ze swoim zadaniem. Eliksir nie był wielce skomplikowany, ale i dziewczyna dopiero zaczynała swoją edukację. Miała jeszcze długą drogę przed sobą, ale była dla niej nadzieja. W przeciwieństwie do @Anna Brandon, która spowodowała wybuch, jaki rozległ się w całej sali i jeszcze pewnie na korytarzu. -No, Pani Prefekt, coś tu nie zagrało. Posiedziałbym nieco więcej nad eliksirami, zielarstwem i ONMS, bo widocznie tu są jakieś braki. Ostatnio też coś chyba nie poszło, jak dobrze pamiętam. - Poklepał ją po ramieniu, oczyszczając środowisko ze skutków jej porażki. Skłamałby mówiąc, że nie był przy tym nieco ironiczny, ze względu na to, jak puchonka się nosiła, ale ogólnie intencje miał dobre. -Mogę podrzucić Ci kilka tytułów z biblioteki, powinny pomóc. - Dodał zdecydowanie cieplej, odchodząc do swojego biurka i odwracając się do nich przodem. -Nie będę ukrywał, że jestem rozczarowany i zaskoczony. Wiem, że wiele z was stać na zdecydowanie więcej. Co się tu działo przez ostatnie dwa lata? Kto was uczył? Czy ktokolwiek w ogóle uczył w tej szkole? Musicie się skupić, bo przejebiecie elki w tym roku, jak nic. Jak potrzebujecie pomocy, walcie śmiało, popracujemy nad tym wspólnie na zajęciach, albo prywatnie coś na to zaradzimy. - Musiał zwrócić się do nich wszystkich z tą gorzką prawdą, bo jedynie Jamie zrobił dzisiaj na nim wrażenie, wspinając się na wyżyny. Reszta, albo poradziła sobie przeciętnie, albo poniżej jakichkolwiek oczekiwań, a to było nieco martwiące. -Dobra, nie ma co płakać, lecimy dalej. - Klasnął w końcu w dłonie i w końcu odkrył, co mieściło się pod pudełkami leżącymi na stole. -Kociołkowe pieguski są pycha. Ale nie jesteśmy tu od gotowania. Każdy, kto zrobił cokolwiek zdatnego do spożycia, bierze dwa pieguski i w jeden z nich wstrzykuje swój eliksir. Brzmi creepy, ja wiem, ale uwierzcie mi, w tej szkole lepiej uważać na to, co się je. Kto nigdy nie natknął się na jakąś magię w dyniowym, czy innych ciasteczkach, niech pierwszy rzuci kociołkiem. - Uśmiechnął się do własnych wspomnień, które w dużej mierze związane były z jedzeniem pierników ze szkolnej podłogi. -Ci, którzy nie dostarczyli nic, będą mieli za zadanie wybrać z talerza jeden piegusek, który według was jest bezpieczny i go skosztować. Ze względu na to, że nie chcę, żeby mnie wyjebali przed ucztą świąteczną, wszystkie mikstury są bezpieczne, nie macie się więc czym przejmować. Lecimy z tym koksem. - Wyjaśnił zasady dalszej części spotkania i odsunął się, by uczestnicy mogli wziąć się do pracy.
Mechanika
Każdy z was, w zależności od etapu pierwszego, został przydzielony do jednej z czterech grup. Znajdźcie swój nick i zobaczcie, co was czeka!
Grupa 1:
@Jamie Norwood Twój wywar żywej śmierci jest perfekcyjny i ciężko temu zaprzeczyć. Rzucasz k6, by zobaczyć, jak zareaguje z pieguskami:
2-5 Absolutnie nie widać, że cokolwiek dodano do pieguska. 1,6 Piegusek nieco się rozmiękł, co dla konsumenta może być po prostu wadą wypieku.
Grupa 2:
@Mina Hawthorne, @Cleopatra I. Seaver Wasze eliksiry były serio dobre i szansa na ich niewykrywalność jest dość duża. Niestety nie zerowa. Rzućcie k6, by zobaczyć, jak mikstura reaguje z jedzeniem.
1,6 - Ciastko wygląda bardzo podejrzanie. Oklapło trochę i na dodatek lekko się przebarwiło na zielono. 2,4 - Ciastko trochę zbladło, ale można to spokojnie zrzucić na niedopieczenie ze strony kucharza. 3,5 - Absolutnie nie widać, które ciastko jest zmodyfikowane.
1,3,5 - Tu nie ma opcji, że ktoś się pomyli. Ciastko zrobiło się różowo-zielone i pachnie jagodami. Kariera skrytobójcy nie jest dla was. 2,4 - Piegusek wygląda bardzo marnie, jakby upiekł go Max, który nie widział na oczy przepisu. Jest zakalcowaty i jednocześnie zrobił się brązowawy, jakby był przypalony. Jeśli ktoś ma wiele wiary w ludzi, może zwalić do na błąd piekarski. 6 - Nieźle, w ogóle nie widać, że coś z jedzeniem jest nie tak.
Grupa 4:
@Marcella Hudson, @Lockie I. Swansea, @Anna Brandon, @Gale O. Dear, @Scarlett Norwood Jako że nie zrobiliście eliksiru zdatnego do spożycia, robicie za grupę testową. Każdy z was wybiera eliksir jednej osoby z grup 1-3 i próbuje wybrać ten przysmak, który nie ma w sobie eliksiru. UWAGA! Ciastko od jednej osoby może mieć tylko jednego testera. Jeśli więc ktoś wybrał już np. ciastko Elaine, druga osoba musi wybrać posiłek od kogoś innego!
1. Jeśli wybraliście ciastko Jamiego:
Rzucacie k6: 1-4 - Niestety jecie ciastko z eliksirem 5,6 - Udaje wam się wybrać dobre ciastko.
2.Jeśli wybraliście ciastko Miny lub Cleo:
a) Jeśli Mina/Cleo wylosowały 3 lub 5 rzucacie k6:
1-4 - Niestety jecie ciastko z eliksirem 5,6 - Udaje wam się wybrać dobre ciastko.
b) Jeśli Mina/Cleo wylosowały 2 lub 4, rzucacie k6:
parzysta - Wybieracie dobre ciastko nieparzysta - Wybieracie ciastko z eliksirem
c) Jeśli Mina/Cleo wylosowały 1 lub 6, nie musicie nic rzucać. Na pierwszy rzut oka widać, które ciastko ma eliksir i z pewnością wybieracie to dobre.
3. Jeśli wybieracie ciastko Jenny, DeeDee, Elaine lub Wacława:
a) Jeśli Jenna/DeeDee/Elaine/Wacek wylosowali 1,3 lub 5, nie musicie nic rzucać. Na pierwszy rzut oka widać, które ciastko ma eliksir i z pewnością wybieracie to dobre.
b) Jeśli Jenna/DeeDee/Elaine/Wacek wylosowali 2 lub 4 rzucacie k6:
parzysta - Wybieracie dobre ciastko nieparzysta - Wybieracie ciastko z eliksirem
c) Jeśli Jenna/DeeDee/Elaine/Wacek wylosowali 6 rzucacie k6:
parzysta - Wybieracie dobre ciastko nieparzysta - Wybieracie ciastko z eliksirem
Modyfikatory:
Modyfikator przysługuje tylko grupie 4. Jeśli posiadacie specjalizację z Magicznego gotowania, otrzymujecie jeden przerzut i wybieracie korzystniejszy wynik.
Dodatkowo, Ci z grupy 4, którzy natrafili na ciastko nadziane eliksirem, mogą rozegrać sobie efekt tego eliksiru w następnym wątku!
Czas na odpis macie do północy 29.11!
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia Pon Lis 20 2023, 15:01, w całości zmieniany 1 raz
Anna Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 156
C. szczególne : Odznaka prefekta naczelnego na piersi i bransoleta Urqharta na ręce
Pani Prefekt odfiltrowała ironię z głosu Solberga, zadowolona z tego, że pamiętał, jaką pełniła funkcję. Wzięła sobie za to do serca uwagi, jakie poczynił w temacie popracowania nad eliksirami. Komu jak komu, ale Puchonom nie trzeba było dwa razy powtarzać, żeby się wzięli do pracy. Niestety przy następnym etapie pojawił się pewien problem, dość znaczący, który uniemożliwiał Aneczce wypełnienie zadania, które przydzielił jej grupie Max. - Pozwolę sobie nie rzucać kociołkiem, Panie Przewodniczący, chociaż spełniam kryteria. - powiedziała bez cienia ironii, bardzo zadowolona z tego, że mogą się oficjalnie tytułować, tym bardziej, że nie spodziewała się wcześniej po tym ślizgonie tak dostojnych manier. Manier, które oczywiście były przejściowe i bardzo krótkotrwałe. No ale po niektórych nie należało oczekiwać więcej. - Nie wolno mi jeść ciastek. Choruję. Mam zwolnienie lekarskie z miotlarstwa, jeśli będzie trzeba poproszę również o oficjalną notatkę z zakazem jedzenia słodyczy. Spojrzała na Maxa wyczekująco, spodziewając się, że przydzieli jej jakieś inne zadanie, albo każe czekać, aż ten etap dobiegnie końca.
Kostka:3 - widać czarno na białym, które ciastko ma eliksir
Uśmiechnęłam się uroczo w odpowiedzi na pochwałę ze strony Maxa. Posłusznie odlałam zawartość eliksiru do butelek i porządnie zabezpieczyłam każdą z osobna. Po raz kolejny zadziwił mnie fakt, że byłam jedną z osób, którym w ogóle coś się udało. Połowa grupy nie zdołała utrzymać swojego eliksiru w ryzach, a były tam osoby powszechnie znane ze swoich zdolności eliksirowarskich. No, niektóre przynajmniej z nazwiska. Wstrzykiwanie eliksiru w pieguska? Faktycznie brzmiało to dość mrocznie, jakbyśmy nie byli na kółko laboratorium medycznego a tajnym spotkaniu szkoły zabójców. Uniosłam pytająco brew, wpatrzona w prowadzącego. Co on znowu kombinował? Czy to jakiś nowy etap eksperymentowania? Podawanie eliksiru w formie ciastka, aby każdy, nawet małe dziecko, było w stanie je przyjąć z przyjemnością? Jakby się tak dłużej nad tym zastanowić, to miało to swoje ręce i nogi. Oczywiście, jeśli ludzie myśleli podobnie do mnie, a w tym przypadku mogło to być dość płonne marzenie. Sięgnęłam po pieguska, którego napełniłam miłością eliksirem spokoju. Potrzebowałam jedynie kilku sekund, aby zorientować się, że przesadziłam z dawką. Ciasteczko zmieniło kolor i pachniało jak dorodna jagodzianka. No, przynajmniej mogłam mieć czyste sumienie, że moja próba otrucia tu obecnych się nie powiedzie.
Jenna Hastings
Rok Nauki : III
Wiek : 14
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 155
C. szczególne : Piegi; jasne, przenikliwe oczy; spojrzenie zbyt poważne jak na jej wiek.
Pochwalił ją! Zauważył! Jennie zabłysnęły oczka z zachwytu. Może i brak znajomych podkopywał jej pewność siebie, ale za to potrafiła się cieszyć na takie drobnostki jak przychylny komentarz prowadzącego. I to samego Maxa, tego, który jako pierwszy pokazał jej jak rzucać zaklęcia! Krukonka aż się zarumieniła ze szczęścia i zabrała się z werwą do faszerowania ciasteczka swoim eliksirem wzrostu. No, ciasteczko nie wyglądało najlepiej, bo sprawiało wrażenie ciut przypieczonego, ale to nic nie szkodzi. Wciąż w przypływie dobrej woli można było się pomylić. Chociaż... Nie, właściwie to nie mogła zrozumieć dlaczego Max ich uczył faszerowania ciastek tak, żeby nikt się nie zorientował, co jest w środku.
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
- Ja chyba muszę posiedzieć z tobą nad tym przepisem na spokojnie, bo widzę, o co ci chodzi, ale mój kucharski umysł musi to odpowiednio zgłębić, rozumiesz. Ile razy zamieszać i czy aby na pewno nie mogłabym dokonać tutaj jakiejś magii. Mam nadzieję, że znajdziesz dla mnie czas - zwróciła się do @Maximilian Felix Solberg kiedy udzielił jej wyjaśnień, a później uśmiechnęła się do niego na znak, że przyjmowała wszystko i nie czuła się z tym źle. Prawdę mówiąc, była wręcz zaciekawiona tym, co naprawdę miała zrobić i jak miało to wyjść, ale rzuciła uśmieszek w stronę @Lockie I. Swansea, dopytując go przy tej okazji, o jaki właściwie chodziło klub. A później musiała zamilknąć, bo przyszła pora na... ciastka! Oczy wręcz jej zaświeciły, jak dwie lampy, i widać było, że właśnie znalazła się w swoim żywiole, nastawiając uszu i zachowując się, jak ryba w wodzie. Sprawnie podeszła do swojego brata, kiedy tylko Jamie zrobił, co do niego należało, by obejrzawszy wszystkie ciastka, mruknąć z namysłem i wybrać to, które jej zdaniem było zjadliwe. I dokładnie takie się okazało, co musiała uznać za sukces i pochwalić, cóż, własną spostrzegawczość. Na całe szczęście!
______________________
I come from where the wild
wild flowers grow
Danielle Carlton
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 163
C. szczególne : cydrąż wyglądający z rękawa szaty, ciemne jak noc oczy, zapach jabłek
ciastko: 5 - zmienia kolor i barwę, więc widać, które ma dodatek eliksiru
Milcząca aprobata byłaby wystarczająca dla DeeDee, której serce biło teraz czystą adrenaliną. Fakt, że jej eliksir wyglądał jakoś był już swojego rodzaju sukcesem, a słysząc komentarze, których udzielał Max co poniektórym, dziękowała samej sobie, że nie zbłaźniła się w krytycznym stopniu. Wiadomo, że byli od niej lepsi, ale same fakt, że nie znajdowała się na końcu peletonu żenady był już wystarczająco satysfakcjonujący. Kto wie jaki będzie kolejny bełkoczący napój, który uwarzy? Nie wiedziała jednak, czy będzie jej dane przyrządzać miksturę na zajęciach z Labmedu, bo nad dołączeniem do koła będzie musiała się dłuuuuugo zastanowić. Skinęła głową w odpowiedzi i szybko spuściła wzrok, wbijając ją w kociołek i jego zawartość. Słysząc polecenia dotyczące następnego etapu, trochę zdębiała. Miała nadziewać ciastka swoim eliksirem? Z jej wywarem przynajmniej nie będzie problemu, jak ktoś go zje to po prostu będzie chwilę bełkotał, ale czy jeden ze Ślizgonów nie miał przypadkiem w swoim kotle wywaru żywej śmierci? To już zakrawało o mocne kłopoty... Z lekkim niepokojem obserwowała rozwój wydarzeń, prawie zapominając, że należała do jednej z grup, które miały nadziewać ciastka. Wprowadziła trochę eliksiru do pieguska i z zaskoczeniem zobaczyła, że zmienił on kolor oraz zapach. Cóż, przynajmniej nie będzie wątpliwości, który był "doprawiony". Może to i lepiej? Jeśli ktoś chciałby spróbować bełkoczącego napoju to przynajmniej zrobi to z pełną świadomością.
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Prychnął rozbawiony, bo przecież nie widział nic dziwnego w tym, że nie wiedział, jak podejść do jeża o nazwie eliksir menstruacyjny. Fakt faktem, że jakby to był jakikolwiek inny eliksir, to prawdopodobnie kwestie miałyby się całkowicie tak samo, ale dobrze, że przynajmniej Solberg umiał znaleźć wytłumaczenie z każdej porażki. - Jak to jaki, klub eliksirowego nieudacznika. - uśmiechnął się do @Scarlett Norwood, jako, że im obojgu w kociołkach wyszła magma zamiast tego, co zadyrygował im Max, ale nie będzie przecież Złotowłosej namawiać do zniżania się do poziomu chłopów pańszczyźnianych i zakładania partii pracy "Niezależni Eliksirowi Cierpiętnicy" w skrócie NEC. Rozejrzał się zaraz za tym, od kogo by tu podebrać ciastka, a że zadanie nie należało do skomplikowanych, to znaczy, nie było obwarowane wieloma zasadami, zaraz podszedł do @DeeDee Carlton, palcem celując w jej wypiek. - Wybieram ten, sory. - zakomunikował, jako że reszta pozmieniała kolory, więc tylko głupi by wybrał źle. No, dobra, wiemy jaki Loki jest, nie za mądry, ale nawet on nie mógł tego schrzanić. Wziął ciacho do ręki, usadził dupę na blacie koło kociołka Carltonówny i zaczął pałaszować. LabMed o jedzeniu to jest coś o co nic nie robił.
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Wypiek Wacława prędko zmienił kolor chociaż z dziwnych modyfikacji to jeszcze nie wszystko. Kolor również zaczął się zmieniać, co nawet napawało Puchona radością. Samo zjawisko było zniewalające, chociaż po czasie kiedy róż zmienił się bardziej w zieleń to szczęście jakoś przestało imać się Wacława. Mimo wszystko się nie poddawał i chciał obronić swoje ciastko, mogło udawać te śmieszne, francuskie i absurdalnie drogie ciastka. Później zmieniło również zapach, co już było niepokojącym znakiem. Może nie rozpadało się w rękach, ale Wacław bał się dalej tego dotykać. Odłożył je na bok spoglądając od czasu do czasu z niepokojem, bo co jak zaraz ciastko zmutuje i zacznie przeżerać stolik aż do wnętrza ziemi?
Marcella Hudson
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.67 m
C. szczególne : piegi na całej twarzy, gęste brwi, rumiane policzki i pomalowane usta
Ciastko: Jem ciastko @Elaine Morieu i nie musze rzucać, ale zjem je z eliksirem
Na szczęście na Solberga można liczyć. Wybuchowy kociołek Marcelli pozostaje opanowany w ryzach zaklęć ślizgona, biegłego jak widać nie tylko w eliksirach, ale też czarach. Na OPCM dawał czadu! - No budzi, mocny bardzo! - Przytakuje @Maximilian Felix Solberg, słuchając jego wskazówek, co mogło pójść nie tak. Właściwie to wszystko. Krukonka może i lubi się uczyć, ale każdy przecież popełnia błędy z wiedzą czy bez niej, chociaż z odpowiednią wiedzą powinno się mniej to robić.- Pewnie dawka, wlałam za dużo, bo myślałam o tych malinach, co babcia zalewa spirytusem na malinową naleweczkę.- Wzrusza ramionami, stwierdzając ten oczywisty fakt i że Maxio ma całkowitą rację. - Lubie ciastka. - Komentuje słodkim głosikiem, solbergową propozycje testowania tego, co inni dla nich przygotowali tylko, że w pieguskach. Od razu cała w skowronkach podbiega do @Elaine Morieu. - Chce Twoje ciastko. Ej to drugie wygląda inaczej, ciekawiej. Jeśli miało nie widać eliksiru w nim, to tak wiesz, nie wyszło Ci. - Szepcze do koleżanki. - Ale zamknę oczy i wezmę na ślepo. - Mruga do niej porozumiewawczo, przymykając powieki i sięgając po pieguska, aby następnie włożyć sobie go do ust. - Uuuu pycha. Jagodziankowy. - Jednak ciastko z eliksirem spokoju jest lepszym wyborem niż ciastko Jamiego z wywarem żywej śmierci. Chyba że chłopak chciał ją zbudzić pocałunkiem. To wtedy to byłby lepszy wybór!
Mina Hawthorne
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : rozsiane po ciele tatuaże, kolczyk w nosie, na środkowym palcu prawej ręki zawsze nosi pierścień Atlantów, który przykrywa krwawy znak, praktycznie zawsze towarzyszy jej blady pyton królewski imieniem Faust
Nie spodziewała się tego, że nawet pomimo drobnego potknięcia uda jej się zarobić kiwnięcie uznania od Maxa, ale na pewno potrafiło to człowieka napełnić czymś w rodzaju dumy. Do kompletu brakowało jeszcze jedynie uścisku dłoni prezesa, ale jakoś mogła przeżyć i bez tego. Zresztą miała przed sobą zadanie do wykonania. Ulżyło jej, że nie była tą, która miała testować działanie ciastek, w których mogły się znaleźć eliksiry. W końcu nie miała pewności jak one do końca wyszły innym, a ze swoim wyczuleniem na różnego rodzaju specyfiki mogłoby się to skończyć różnie. Jakby nie patrzeć Śligonka musiała uważać ze wszystkimi eliksirami, które przyjmowała w zmniejszonych i ściśle kontrolowanych dawkach, gdy już naprawdę nie było innego wyjścia. Wzięła swój eliksir i wstrzyknęła go w jedno z wybranych ciastek. Dostrzegła, że zaszły w nim niewielkie zmiany i zrobiło się bledsze niż wcześniej, ale równie dobrze mogło po prostu być tym jednym pieguskiem, który z jakiegoś powodu nie dopiekł się tak jak powinien. Według niej nie było to nic oczywistego, ale zapewne jeśli tylko ktoś obdarzony był wyjątkową spostrzegawczością to mógł dojść do tego, że ktoś wcześniej majstrował przy wypieku. Na razie jednak czekała na śmiałka, który miał wybrać ciastko, bo była niezwykle ciekawa jego reakcji.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Spodziewał się krytyki ze strony @Anna Brandon, ale zdecydowanie nie czegoś takiego. Gdy usłyszał jej słowa, wryło go i przez chwilę stał tam tylko, mrugając na nią oczami. Co miały ciastka do latania na miotle? Nie miał pojęcia i wyraził to nawet na głos. -Co ma ciastko do miotły? - Gębę miał niewyparzoną, ale zreflektował się dość szybko. -Nie jestem klawiszem, nie potrzeba mi żadnych świstków. - Machnął ręką, zdając sobie sprawę, jak się do niego zwróciła i że najwyraźniej nie rozumiała co to ironia. No cóż, on nie miał zamiaru jej tego tłumaczyć, nie od tego tu był. -W takim razie wybierz ciastko bez jedzenia go. Okej? - Szybko znalazł rozwiązanie niepotrzebnego problemu, co było dla niego oczywiste. Przecież nie zmuszał tu nikogo do niczego i zdecydowanie nie wpychał im ciastek do gardła. A mógłby. W sumie, musiał to głęboko przemyśleć, bo co niektórym to by się przydało. Rozejrzał się po sali i zauważył, że większość eliksirów raczej miała problem z maskowaniem się w jedzeniu, a co za tym szło, wybór był dość oczywisty. -Nie jestem wcale zdziwiony, że to wybrałaś. Bardziej, że ufasz bratu. - Rzucił tylko do @Scarlett Norwood, gdy postanowiła spałaszować ciastko od Jamiego, ale jako że nic się nie wydarzyło, musiał pochwalić ją za dobrą intuicję.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees