Dość przestrzenna klasa, która ma posłużyć członkom klubu Laboratorium Medycznego jako miejsce spotkań. Zawiera cały asortyment potrzebny do szkolenia się w zakresie uzdrawiania, eliksirów i poniekąd także zielarstwa. Na ławkach przeważnie znajdują się magiczne fantomy lub szkolne kociołki, w komodach uczniowie znajdą potrzebne składniki, do których dostęp ma tylko przewodniczący klubu oraz opiekun, którzy są za nie bezpośrednio odpowiedzialni i służą tylko do użytku na zajęciach pozalekcyjnych. Wielkie regały przepełnione są tematyczną literaturą, potrzebnymi podręcznikami czy też specjalistycznymi czasopismami.
Wrześniowe spotkanie Laboratorium Medycznego
Dość poważnie zastanawiał się nad tym czy przejąć obowiązki Maxa w nowym roku szkolnym. Zajmowanie się organizacją spotkań lab-medu zdawało się być dla Solberga przyjemnością, jednak Lucas nie miał pojęcia czy uda mu się pogodzić obowiązki prefekta naczelnego z funkcją przewodniczącego kółka. Jednak postanowił spróbować, bo wiedział, że wiele osób bardzo lubiło te zajęcia pozalekcyjne i sam też chętnie na nie uczęszczał. Przygotował więc odpowiednio salę, sprawdzając kilka razy czy o niczym nie zapomniał oraz spisawszy sobie kilka zaklęć, na których chciałby się skupić podczas tego spotkania, czekał aż wszyscy chętni zbiorą się w sali. Ubolewał nad tym, że nie będzie na nim Maxa i nadal nie mógł przywyknąć do tego, że nie zobaczy go na szkolnym korytarzu, ale miał nadzieję, że kumpel cieszyłby się z tego, że spotkania kółka są kontynuowane. - Witam wszystkich. Jak się zapewne domyślacie, przejąłem funkcję przewodniczącego lab-medu i postaram się, aby spotkania odbywały się w miarę regularnie i były dla Was przydatne. - zaczął słowem wstępu, kiedy w klasie pojawiła się grupka członków laboratorium. - Dziś zajmiemy się kilkoma przydatnymi zaklęciami, które moim zdaniem powinien znać każdy, kto chciałby pomóc poszkodowanemu w razie potrzeby, a nie stać bezczynnie i czekać na pomoc magimedyczną - podszedł do jednego ze stolików, aby zdjąć ciemny materiał z fantoma, który na nim leżał. Jego kończyny, zarówno dolne jak i górne posiadały niewielkie ranki i otarcia. - Pierwsze, proste zaklęcie bardzo użyteczne, które naprawdę przydaje się w życiu codziennym to Vulnus Alere. Zasklepia małe ranki, skaleczenia i otarcia. - wycelował różdżką w jedną z małych szram, widniejących na skórze manekina i wypowiadając inkantację, zademonstrował odpowiedni ruch, a ranka zagoiła się w mgnieniu oka. - Kolejne - Dispareo Oedema, minimalizujące obrzęk na ciele, nawet ten wywołany w skutek reakcji alergicznej - odkrył kolejnego manekina, a po uważniejszym przyglądnięciu się, można było zauważyć, że miał on spuchnięte obydwa stawy skokowe - ewidentnie skręcone. Wycelował w jedną z kostek, aby po chwili pokazać wszystkim prawidłowe rzucenie czaru zmniejszającego obrzęk - I na koniec Sugervirus, nieco bardziej zaawansowane zaklęcie, które najczęściej wykorzystywane jest kiedy mamy do czynienia z raną po ukąszeniu jadowitego stworzenia. Czar dosłownie wysysa z ciała truciznę, nie pozwalając się jej rozprzestrzenić po ciele poszkodowanego. A więc trzeba działać szybko, jeśli jesteśmy świadkami takiej sytuacji. - machnął w kierunku kolejnego fantomu, a kiedy materiał opadł, podszedł do niego, aby zwrócić uwagę wszystkich na niewielką, charakterystyczną ranę po ukąszeniu jadowitej tentakuli. Podobnie jak przedtem poczekał, aż wszyscy zbiorą się wokół niego i kiedy miał pewność, że obserwują, wypowiedział formułę zaklęcia, wykonując odpowiedni ruch nadgarstka, aby snop magicznego światła wyssał na zewnątrz truciznę z ciała manekina. - Dobrze, myślę, że czas, abyście sami spróbowali. Dobierzcie się w pary, żeby Wam było raźniej. Każdy fantom ma odpowiednią ilość obrażeń dla dwóch osób. I próbujcie do skutku. Jeśli ktoś potrzebuje pomocy. Jestem do Waszej dyspozycji - oznajmił na koniec, aby zachęcić ich do ćwiczeń. Kiedy próbowali na swoich pacjentach przechodził się między nimi, obserwując jak im to idzie.
Dla osób mających poniżej 11 pkt z uzdrawiania:
Rzucacie kostką k100 i dodajecie swoje punkty z uzdrawiania aby zobaczyć jak Wam poszło zaklęcie Vulnus Alere: - od 1 do 35 - pierwsza próba rzucenia zaklęcia nie wyszła, nic się nie stało. Próbujesz więc jeszcze raz. Znowu bez zmian. Dopiero za trzecim razem otarcie, w które celowałeś zaczyna zanikać, aż za kolejnym wypowiedzeniem formuły czaru, jest całkowicie zagojone. - od 36 - 70 - wypowiadasz inkantację i ledwie widoczna ranka na łydce manekina jak lekko krwawiła, tak dalej sączy się z niej krew. Postanawiasz spróbować kolejny raz i tym razem zaklęcie było rzucone prawidłowo, a ranka zasklepia się na Twoich oczach. Jednak kiedy chcesz powtórzyć swój sukces i ponownie rzucasz Vulnare Alere, nie udaje Ci się zagoić kolejnego otarcia. Cóż, na pewno musisz jeszcze poćwiczyć. Nie poddawaj się! - od 71 do 100 - najwidoczniej nie pierwszy raz używasz tego czaru. Kiedy tylko mierzysz różdżką w małą ranę na ramieniu fantoma, udaje Ci się ją uleczyć za pierwszym podejściem! I każde kolejne wypowiedziane przez Ciebie zaklęcie, leczy kolejną rankę.
Dla osób mających między 11 a 20 pkt z uzdrawiania:
Rzucacie kostką k100 i dodajecie swoje punkty z uzdrawiania aby zobaczyć jak Wam poszło zaklęcie Dispareo Oedema: - od 1 do 25 - powoli zaczynasz myśleć, że te ćwiczenia to strata Twojego czasu. Kilka pierwszych prób zakończyło się kompletną porażką. Kostka jak była spuchnięta, tak dalej taka pozostaje. Musisz poprosić o pomoc Lucasa, albo kogoś, kto ma w kuferku więcej niż 20pkt z uzdrawiania, aby pokazał Ci jeszcze raz jak rzucić to zaklęcie. - od 26 - 50 - mimo, że pierwsze dwie próby rzucenia czaru Ci się nie udały, nie poddajesz się. Kolejny raz powtarzasz inkantację, ale znowu nic. Dopiero za czwartym podejściem, udaje Ci się w nieznacznym stopniu zmniejszyć opuchliznę stawu, a popchnięty tym małym sukcesem, próbujesz jeszcze raz by po chwili zaobserwować jak obrzęk widocznie ustępuje! - od 51 do 75 - niestety za pierwszym razem wypowiadasz źle formułę zaklęcia, na co zwraca Ci uwagę Lucas. Wysłuchawszy jego rady, aby kłaść nacisk nie na pierwszą sylabę, a na drugi człon zaklęcia, ponownie mierzysz różdżką w manekina, aby z zaobserwować wyraźne zmniejszenie się obrzęku kostki. Prefekt uśmiecha się do Ciebie z uznaniem. - od 76 do 100 - to zaklęcie nie jest dla Ciebie najmniejszym problemem. Od razu łapiesz wymowę i ćwicząc wcześniej "na sucho" ruch nadgarstka, jesteś w stanie odwzorować idealnie czar, który przed momentem zaprezentował Wam Ślizgon. Doskonale radzisz sobie ze spuchniętą kostką fantoma, lecząc ją za pierwszym razem!
Dla osób mających powyżej 21 pkt z uzdrawiania:
Rzucacie kostką k100 i dodajecie swoje punkty z uzdrawiania aby zobaczyć jak Wam poszło zaklęcie Sugervirus: - od 1 do 40 - zdajesz sobie sprawę, że masz do czynienia z dość trudnym zaklęciem, przez co nieco stresujesz się przed jego rzuceniem. Musiałeś niewystarczająco skupić się na tym co chciałeś zrobić, bo już pierwsza Twoja próba zamiast pomóc fantomowi, sprawiła, że skóra wokół rany po ukąszeniu zaczęła sinieć, co oznaczało, że trucizna rozprzestrzenia się dalej. Pewny, że aby uratować poszkodowanego musisz działać szybko, starasz się nieco nieporadnie ponowić zaklęcie, jednak jesteś zmuszony poprosić Lucasa o pomoc, bo żaden Twój czar nie jest skuteczny. - od 41 do 80 - powoli tracisz cierpliwość. Lucas wspominał, że to nie prosty czar, ale ile można próbować? Kilka dobrych minut zajmują Ci kolejne próby rzucenia zaklęcia, z marnym skutkiem. W końcu jeden z Twoich znajomych (wybierz osobę której zaklęcie się udaje, a jeśli nie ma nikogo takiego, uznaj, że to Lucas) pokazuje Ci w czym tkwi Twój problem i uczy Cię prawidłowego gestu różdżką. Po kilku próbach "na sucho", postanawiasz znowu spróbować i tym razem wiązka światła, skutecznie usuwa truciznę z ciała manekina. Choć nie do końca, bo przez ten czas, kiedy uczyłeś się zaklęcia, toksyna w ciele magicznego fantoma zdążyła się rozprzestrzenić... - od 81 do 100 - mimo iż zaklęcie wydaje się trudne, szybko uczysz się jak prawidłowo je rzucać. Nikt jednak nie powiedział, że musi udać się za pierwszym razem, prawda? Niezrażony, ćwiczysz przez pare minut i w końcu skupiasz się odpowiednio na ratowaniu swojego pacjenta by po kolejnej próbie płomień magicznego światła wyssał jad tentakuli z ciała fantoma.
-Okej, moi drodzy! Jeszcze jedno ogromnie przydatne zaklęcie. Tylko skupcie się, bo od Waszych prób zależy dosłownie życie Waszego pacjenta - oznajmił, zwracając uwagę wszystkich na siebie, aby pokazać im kolejny czar, który powinien potrafić rzucić bezbłędnie dosłownie każdy. Stanął przy jednym z fantomów, wcześniej przygotowanym. - Pierwsza pomoc przy poszkodowanym który nie oddycha i który nie ma tętna. Sprawdzacie to bardzo prosto. Podchodzicie, pochylacie się nad poszkodowanym, przystawiając ucho do twarzy - dokładnie to zrobił - i obserwując ruchy klatki piersiowej i oddech, obijający się o Wasz policzek, jesteście w stanie ocenić pracę płuc. Tętno sprawdzamy, albo na tętnicy szyjnej - wyprostował się i przyłożył dwa palce do szyi manekina, w odpowiednim miejscu, tuż pod żuchwą - lub na tętnicy promieniowej - przeniósł dotyk na przegub ręki fantoma, aby wyczuć pulsowanie, a raczej jego brak u swojego pacjenta - Jeśli nie wyczuwacie ani jednego, ani drugiego, wzywacie pomoc, a potem przystępujecie do przywracania akcji serca, za pomocą zaklęcia An Duca Tuas - wymierzył końcówką różdżki w klatkę piersiową poszkodowanego, aby za moment zaprezentować poprawny ruch nadgarstka i inkantację czaru pierwszej pomocy, tym samym przywracając manekinowi oddech i puls. - I ustawiamy się w kolejce i każdy sobie próbuje. Najpierw sprawdzamy w jakim stanie jest nasz pacjent, a później rzucamy zaklęcie. - rzucił po chwili, wycofując się nieco, aby dać im miejsce na ćwiczenia. Jeśli ktoś miał problemy, pokazał jeszcze raz jak poprawnie użyć czaru.
Sprawdzanie oddechu i tętna:
Rzucacie k6: - parzysa - udało Ci się bez problemu dojść do tego czy Twój pacjent oddycha i czy ma puls - nieparzysta - nie potrafisz wyczuć pulsu poszkodowanego i sprawdzanie tego parametru życiowego zajmuje Ci dużo więcej czasu niż pozostałym
Zaklęcie:
Rzucacie literą: - A, B, C - przywracasz jedynie nikły puls poszkodowanemu - D, E, F - udaje Ci się sprawić, że na dosłownie chwilę Twój pacjent oddycha, jednak za moment znów tracisz jego parametry życiowe i musisz próbować jeszcze raz - G, H, I - rzucasz zaklęcie kilka razy i dopiero po czterech próbach Twój pacjent odzyskuje funkcje życiowe i możesz wyczuć jego bardzo wyraźne tętno - J - poszło Ci doskonale! Za pierwszym razem Twoje zaklęcie przywróciło na stałe oddech i puls poszkodowanego. Utrwalisz sobie kilka razy ten czar i będziesz w stanie uratować nie jedno życie w nagłej sytuacji.
Czas na napisanie: 19.09.2021r. UWAGA! Aby dostać punkt do kuferka musicie napisać min. 2 posty!
Wykorzystywany eliksir:dostaje po-zatruciowy, H - poprawne działanie (+15 do skuteczności) Skuteczność eliksiru:65 +15 = 80 Napar z mięty:40 Mieszanka wybuchowa: zobaczymy dalej Bulion warzywny: zobaczymy dalej Kleik i woda: zobaczymy dalej
Przyszedł na kolejne spotkanie labmedu niemal spóźniony. Wszedł do środka i zajął miejsce przy manekinie, który był, można tak powiedzieć, nieco oddalony. Odebrał od Carly eliksir po-zatruciowy, któremu przyglądał się chwilę, a później wyjął kawałek kartki, aby z takim zestawem wrócić do swojego pacjenta. Podanie samego eliksiru nie stanowiło wyzwania, widać miał fiolkę z tego lepszego kociołka. I jak można było się spodziewać, eliksir zadziałał niemal w stu procentach. Manekin był jeszcze nieco blady i z pewnością pacjentowi nie zaszkodziłoby zjedzenie czegoś lekkiego, ale po takim eliksirze doszedłby do siebie z pewnością. - To mięta i to mięta… Powinno działać podobnie? - mamrotał do siebie, kiedy manekin znów wyglądał na chorego i przyszła pora na leczenie zwykłymi metodami. Rozpoczęcie od naparu z mięty wydawało się dobrym pomysłem, biorąc pod uwagę działanie eliksiru oraz jego skład. A jednak, gdy tylko wlał napar do ust pacjenta, widział, że nie działa tak silnie. Cóż, pewnie tak miało być i nawet dobrze, że eliksir działał lepiej, ale czuł się w pewnym stopniu zawiedziony. - Dobra, mięta to za mało, ale z eliksirem wyleczy wszystko… - mruknął, zapisując swoje obserwacje, czując się jak dziecko bawiące się w lekarza.
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Skoro już napoił swojego manekina wszystkim możliwym, zaczął rozglądać się po kątach. Jego wzrok padł na mamroczącego do siebie @Jamie Norwood . -Modlitwy tu nie pomogą raczej. - Wyszczerzył się do ślizgona, zerkając mu przez ramię na manekina. Był ciekaw, jaki eliksir mu się trafił i co z tego będzie. Jako uczestnik nie miał okazji do takiej analizy podejmowanych przez innych działań, ale starał się mimo wszystko trochę rozglądać na boki i wynieść jeszcze więcej z tych zajęć. -Jak dla mnie, to im by się kawa przydała. Od razu odzyskaliby kolory. - Pierdolił dalej od rzeczy, nagle zdając sobie sprawę, że ten zbawienny napój idealnie by pasował swoją przydatnością do reszty domowych remedniów, które Carly przed nimi postawiła w ramach przetestowania ich skuteczności.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Wykorzystywany eliksir: moje dzieło Skuteczność eliksiru:79 - 35 = 44 Napar z mięty:73 Mieszanka wybuchowa:31 Bulion warzywny:95 Kleik i woda:29
Po zaobserwowaniu wszystkich efektów działania naparu z mięty, musiała przejść do dalszych eksperymentów, a te opiewały w podanie manekinowi mieszanki wybuchowej, bulionu warzywnego i kleiku z wodą. Musiała przyznać, że dobór "medykamentów" był zgoła dziwny, ale nie wtrącała się bardziej w przebieg kółka, bo w końcu była szarakiem-uczestnikiem, który wyłącznie wykonywał zadania. Nie była na żadnej pozycji uprawniającej ją do kwestionowania obranych przez prowadzących metod, a Solberga to w ogóle w tej materii nie zamierzała podważać. Podała więc mieszankę wybuchową i zaobserwowała dokładnie to, co podejrzewała w związku z samą nazwą eliksiru. Manekin pogorszył się znacznie, co musiała zanotować. - Czekaj, czekaj, zaraz dam Ci tego... bulionu? - mówiła bardziej do siebie niż do obiektu badawczego, sprawdzając, czy na pewno miała w ręce to, co trzeba było mu zaserwować. Wlała w usta cierpiącego manekina warzywny rosołek, a on zaraz poczuł się zdrów jak ryba. Niemal wszystko mu przeszło! - Teraz to ja się boję tego kleiku. Patrząc na niego sama czuję się gorzej - powiedziała, ciesząc oczy pełnym zdrowia manekinem i obrzucając sceptycznym wzrokiem papkę, którym miała go nakarmić na końcu.
Fern A. Young
Rok Nauki : V
Wiek : 16
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.71 m
C. szczególne : długie kręcone włosy, pieprzyki po lewej stronie twarzy
Wykorzystywany eliksir: po-zatruciowy (moje perefkcyje wykonanie z poprzednich zajęć) Skuteczność eliksiru:47 + 15 = 62 Napar z mięty:27 Mieszanka wybuchowa:38 Bulion warzywny:59 Kleik i woda:15
Nie rozumiała jak jej dzieło, które stworzyła wcześniej na Labolatorium Medycznym, które organizował Max, tak źle działało. Już miała jasność, że to przez te modyfikacje. Dałaby sobie rękę urwać, że jej po-zatruciowy był wybitnym eliksirem, ale widocznie w połączeniu z naparem miętowym czy mieszanką wybuchową, nie sprawdzał się najlepiej. Może trzeba było go spożyć bez dodatków? Fern jednak postanowiła szybko nie wyciągać pochopnych wniosków i dodała kilka kropel do bulionu z warzywami. Podała je manekinowi, gotowa robić notatki. Na szczęście jej pacjent przyjął dobrze danie z eliksirem po-zatruciowym. Gorączka spadła, nabrał kolorów, a nawet apetytu. Young była zadowolona. Czyli nie wszystko stracone. Odnotowała pozytywne zachowanie wywaru i zaczęła przygotowywać kleik z wodą. Miała nadzieje, że i tu jej po-zatruciowy sprawdzi się dobrze, a manekin wyzdrowieje. Kątem oka zobaczyła, że @Maximilian Felix Solberg przechodzi obok niej, dlatego podążyła za nim spojrzeniem. Szturchnęła go w bok i pokazała wiadomość. Pamiętasz ten mój uwarzony wybitny po-zatruciowy, przez te modyfikacje z niczym nie działa. Tylko bulion z warzywami wydaje się być dobrym połączeniem. Reszta zabija. Myślę, że kleik z wodą go wykończy. Wskazała na swojego manekina, który wyglądał całkiem dobrze po zjedzeniu bulionu z warzywami.
Wykorzystywany eliksir: własny, cudownie zniszczony Skuteczność eliksiru:84 - 35 = 49 Napar z mięty:96 Mieszanka wybuchowa:82 Bulion warzywny:8 Kleik i woda:19
Frederick naprawdę nie przepadał za zajęciami, nie umiał się w nich odnaleźć, zupełnie, jakby nie przynależał do tego miejsca i zapewne coś było na rzeczy. Powinien był zdecydować się zdecydowanie wcześniej wrócić na studia, ale było wiele powodów, dla których tego nie zrobił, wiele powodów, dla których zwyczajnie uciekał do rezerwatu, zakładając, że tam istniało jego bezpieczne miejsce, ale wszystko wskazywało na to, że teraz musiał wywrócić to do góry nogami i wyrzucić na śmietnik historii. To jednak nie oznaczało, że potrafił bez problemu odnaleźć się w świecie, do którego teraz przynależał i gdy patrzył na pozostałych uczniów oraz studentów, było to boleśnie widoczne. Nawet teraz kiedy pojawił się na spotkaniu koła naukowego, uniósł lekko brwi, jakby chciał zapytać, czy oni wszyscy byli tutaj poważni, a potem zacisnąwszy na chwilę zęby, odebrał od wiceprzewodniczącej fiolkę z wykonanym przez siebie wcześniej eliksirem, na który spojrzał z niesmakiem. Wiedział, że poniósł spektakularną porażkę, że stworzył coś, co nie miało prawa istnieć i musiał przyznać, że nieco go to irytowało. Było jednak, jak sądził, o wiele poważniejsze od tych pozostałych specyfików, jakimi mieli leczyć chore manekiny. Nie sądził, by napar z mięty albo warzywny bulion miały cokolwiek zmienić w ich kondycji, ale skoro wszyscy tak radośnie próbowali swoich sił, on również nie zamierzał zostawać daleko w tyle. Tak po prostu. Stanął przy jednym z odleglejszych manekinów, w pobliżu Norwooda, by następnie odkorkować fiolkę, będąc przekonanym, że ma tak naprawdę w ręce truciznę, że ma przy sobie coś, co może okazać się wręcz zabójcze i bez drgnięcia ręki podał manekinowi miksturę, spodziewając się natychmiastowej śmierci, ale prawda była taka, że jego pacjent właściwie w ogóle nie zareagował, zupełnie, jakby nic się nie wydarzyło, jakby przez jego przełyk nie przelało się coś złowieszczego. - Chyba ze strychniną – skomentował cicho słowa Solberga, spoglądając w stronę pozostałych specyfików, dochodząc do wniosku, że ich efekt zapewne będzie dokładnie tak samo beznadziejny.
______________________
I'm real and the pretender
I have my flaws I make mistakes But I'm myself
I'm not ashamed
Fern A. Young
Rok Nauki : V
Wiek : 16
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.71 m
C. szczególne : długie kręcone włosy, pieprzyki po lewej stronie twarzy
Wykorzystywany eliksir: po-zatruciowy (moje perefkcyje wykonanie z poprzednich zajęć) Skuteczność eliksiru:47 + 15 = 62 Napar z mięty:27 Mieszanka wybuchowa:38 Bulion warzywny:59 Kleik i woda:15
Skuteczność eliksiru wydawała się pół na pół, łączenie go z przeróżnymi substancjami przynosiło niezbyt dobre efekty. Modyfikacje, jakie poczyniła przy tworzeniu eliksiru, działały różnie, było ich zdecydowanie za dużo. Eliksiru już nie mogła poprawić, zostało tylko testowanie na manekinie. Dobrze, że nie na ludziach. Zdecydowanie Fern niezbyt przejęła się tym, że zaraz doda po-zatruciowy do kleiku, który zje jej pacjent. Coś czuła, że mu się pogorszy. Nie była jasnowidzką, ale nie trzeba być, żeby wywnioskować po wszystkich obserwacjach, że jej eliksir nie zbyt dobrze działa. Nie sprawdzał się z miętą, z mieszanką, dopiero przy bulionie z warzywami można było zauważyć poprawę. Ślizgonka jednak nie była z tego powodu zadowolona. Podała kleik z wodą, czekając na to jak szybko stan manekina się zmieni. Nie zdążyła nawet zareagować, kiedy ten zwymiotował podany wcześniej bulion na jej buty. Skrzywiła się, wyjęła różdżkę i machnęła chłoszczyć, a następnie zapisała wnioski. Manekin niestety dostał jakichś drgawek, po czym znieruchomiał i ledwo oddychał, to znaczy Young tego nie słyszała, ale widziała, jak reaguje jego ciało. Nie wyglądało to najlepiej. Całe jej zadowolenie ze stworzonego eliksiru na poprzednim lambmedzie wyparowało, jak życie z jej pacjenta, chociaż on tak na nią patrzył, jakby miał jeszcze nadzieje, że dziewczyna go ocali.
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Wykorzystywany eliksir: moje dzieło Skuteczność eliksiru:79 - 35 = 44 Napar z mięty:73 Mieszanka wybuchowa:31 Bulion warzywny:95 Kleik i woda:29
Manekin tak się ożywił po tym bulionie, że Kate zaczęła się poważniej zastanawiać nad samodzielnym wypiciem rosołku, bo skoro tak mocno stawiał na nogi, może i ją postawi? Niby nie czuła się źle, a efekt mógł być po prostu wypadkową połączenia wszystkich dotychczas użytych specyfików, w wyniku czego wylądowała z obiektem badawczym dokładnie w tym punkcie. Skrupulatnie zanotowała wszystkie reakcje sztucznego organizmu, niczym wprawna uzdrowicielka, po czym z niechęcią obrzuciła wzrokiem kleik. Serce jej się krajało, gdy karmiła nim swojego pacjenta, którego stan gwałtownie się pogorszył. I to tak na poważnie. Kate prawie upuściła miskę z kleikiem, gdy jej manekin zaczął omdlewać i sprawiać wrażenie, jakby się dusił. - Aha, co teraz? - rzuciła w przestrzeń, bo nie miała pojęcia, co zrobić. Przez sekundę rozważyła sięgnięcie ręką do jego ust i manualne wygrzebanie resztek kleiku ze sztucznej jamy ustnej. Ostatecznie to tylko manekin prawda? Nie zdobyła się na to jednak, bo musiała wszak zanotować obserwacje. Według przeprowadzonych przez nią doświadczeń napar z mięty i rosół działały cuda. I nawet ta jej totalnie skiepszczona zupa z liści nie była tak tragiczna jak ten cholerny kleik.
Wykorzystywany eliksir:dostaje po-zatruciowy, H - poprawne działanie (+15 do skuteczności) Skuteczność eliksiru:65 +15 = 80 Napar z mięty:40 Mieszanka wybuchowa:84 Bulion warzywny: - Kleik i woda: -
Domowej roboty elektrolit był kolejny do sprawdzenia. Teoretycznie Jamie wiedział, co znajdowało się w środku i nawet on wiedział, że była to dość silna mieszanka zwykłych substancji, która mogła pomóc należycie nawodnić każdego, ale żeby miała pomóc w przypadku zatrucia? Nie był pewien, ale kto wie? Uniósł spojrzenie, kiedy podszedł do niego Solberg, zastanawiając się, czy był ostatnią osobą, która jeszcze zajmowała się manekinem. Szczęśliwie nie. Nie zauważył kiedy Shercliffe zajął się manekinem obok niego, będąc zbyt zajętym sprawdzaniem działania eliksiru i naparu z mięty. - Kawa może tak, ale za strychninę podziękuję. Mój pacjent ma się nawet dobrze - stwierdził, klepiąc na powrót zieleniejącego manekina. - Zaraz dostanie mieszankę wybuchową i będzie zdrów - powiedział z wyraźnym sarkazmem, po czym rzeczywiście sięgnął po odpowiednią porcję płynu i podał manekinowi. Spodziewał się, że manekin zacznie wymiotować, albo wyrazie się przekręci, a tymczasem ta kupa niczego zaczęła pokazywać oznaki zdrowienia. Jakim cudem?! Jamie stał i patrzył na swojego manekina, który doszedł do takiego samego, jak nie lepszego stanu, niż po otrzymaniu eliksiru. - Solberg, Carly dodała coś do tych zwykłych sposobów? To nie jest możliwe, żeby to coś działało lepiej niż eliksir - mruknął, nim spojrzał na Shercliffe’a i jego manekina. - W twoich to może faktycznie jest jakaś trucizna.
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Fern A. Young
Rok Nauki : V
Wiek : 16
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.71 m
C. szczególne : długie kręcone włosy, pieprzyki po lewej stronie twarzy
Wykorzystywany eliksir: po-zatruciowy (moje perefkcyje wykonanie z poprzednich zajęć) Skuteczność eliksiru:47 + 15 = 62 Napar z mięty:27 Mieszanka wybuchowa:38 Bulion warzywny:59 Kleik i woda:15
Jedyne co Fern przyszło do głowy, wpatrując się w puste oczy manekina, to to, że musi coś zrobić. Przejrzała swoje notatki, z których jasno wynikało, że po-zatruciowy najgorzej działa z kleikiem i wodą. Najlepiej sprawdzał się z bulionem z warzywami, co było interesujące. Lepiej komponował się z mieszanką wybuchową niż z miętą, ale nadal nie poprawiało to samopoczucia pacjenta. Zaczęła stukać długopisem w notes, podrapała się też nim przy okazji po głowie, wróciła do swoich pierwszych wniosków skuteczności eliksiru, który działał tak dobrze, ale mógł zdecydowanie lepiej. Jego siła nie była najlepsza z pewnością na skutek modyfikacji, które były niestabilne. Wzruszyła ramionami i podała swojemu pacjentowi eliksir w czystej postaci bez dodatków. Nie chciała zostawić swojego manekina w tak opłakanym stanie. Zdecydowanie od razu mu się poprawiło po tym kleiku. Young obserwowała przez chwile uważnie zachodzące zmiany, a kiedy jej pacjentowi nie zagrażało nagłe zejście, usiadła na krześle, jakby ją to wszystko strasznie zmęczyło. Nadal była zwiedziona tym, jak jej eliksir kiepsko działał.
Frederick jedynie zerknął kątem oka na Norwooda, dochodząc do wniosku, że ten był dokładnie taki, jak mówiono i sprawiał wrażenie, jakby łyknął kij od szczotki. O nim zapewne mówiono dokładnie to samo, choć wcale się tym nie przejmował, grając dalej swoją rolę nieprzystępnego gbura, skłonnego do tego, by na wszystkich spoglądać z góry. To akurat nie powinno nikogo dziwić, bo nie traktował ludzi zbyt przyjaźnie, widząc w nich z reguły przeszkody w jego samotności, jaką tak cenił. Skoro więc nikt sobie strychniny nie zażyczył, a on miał do przetestowania kolejne specyfiki, w jakich siłę w ogóle nie wierzył, zabrał się do pracy, by ze zdziwieniem odkryć, że jednak to jego eliksir okazał się jedną z gorszych opcji. Poza bulionem, jaki najwyraźniej był przygotowany z zepsutych warzyw, bo manekin zachorował jeszcze bardziej, niemalże przemieniając się w kupkę nieszczęścia. Istniało nawet prawdopodobieństwo, że to właśnie tutaj znajdowała się strychnina. - Starannie wyselekcjonowana - zauważył, a kącik jego ust drgnął w rozbawieniu. - Nie spodziewałem się, że będziemy tutaj truć ludzi, ale zdaje się, że to całkiem ciekawa lekcja - dodał, spokojnie przyglądając się cierpieniom manekina, który dopiero po dłużej chwili powrócił do zdrowia, tym samym mogąc przyjąć ostatni ze specyfików, jaki miał go postawić na nogi albo zabić, ale jak się okazało, nie był tak tragiczny, jak wspaniały bulion z kości nieboszczyka.
Wykorzystywany eliksir: po-zatruciowy Skuteczność eliksiru:53 - 5 = 48 Napar z mięty:3 Mieszanka wybuchowa:42 Bulion warzywny:77 Kleik i woda:39
W momencie, kiedy dowiedział się że przypadnie im praca z przyrządzonymi poprzednio eliksirami, nie wierzył w najmniejszy sukces. Sukces wymagał pracy, a on - bez wątpienia - nie zapracował sobie w ostatnim czasie na żadne jego odniesienie. Popełnił błąd, a popełnił go przy zabiegach jeszcze na fundamentach, jeszcze w rdzeniu konstrukcji. Nie wiązał podobnego myślenia z nadmiernym pesymizmem, wręcz przeciwnie, uważał że patrzy trzeźwo na sytuację że trzeźwoocenia swój wachlarz umiejętności nadal wymagających sumiennych pokładów ćwiczeń. Nie wczoraj, nie dziś i nie jutro, nie wiedział ile dni jutrzejszych ma przed nim jeszcze upłynąć, na pewno więcej niż kilka. Bez zbędnych, przeżuwanych za zamkniętymi ustami sentymentów zabrał się do czynności którą powierzono im przy dzisiejszym spotkaniu. Ku jego zaskoczeniu mikstura nie odniosła porażki w wydaniu absolutnym, oczywiście porażka była, jednak spodziewał się bardziej spektakularnej, bardziej efektownej, przykuwającej wzrok. Manekin drgnął w kilku mdłościach, jednak poza tym nie wydarzyło się nic szczególnego. Niemagiczne sposoby wypadły podobnie gorzej niż początkowo przewidywał, jedynie bulion warzywny okazał się skuteczniejszy w działaniu. Sam przenigdy nie podałby, nawet wcześniej, nikomu uwarzonego przy ostatnim spotkaniu eliksiru, co więcej, z własnej inicjatywy nie starałby się go również przetestować na żadnym manekinie. Liczył, że przy następnym spotkaniu pójdzie mu nieco lepiej, liczył, że zdąży dostrzec powolny jednak obecny rozwój umiejętności, ten który powodował od zawsze największy spośród przypływów satysfakcji. Uznał, że ostatecznie rozliczył się z tą wcześniejszą porażką. Powinien teraz iść dalej.
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Carly kręciła się między nimi wszystkimi, starając się zorientować, co się tutaj właściwie działo, z ciekawością sprawdzając, jakie dokładnie osiągnęli wyniki, odnosząc wrażenie, że były one co najmniej szalone i nie miały właściwie żadnego związku z tym, co zakładała. Nic zatem dziwnego, że spróbowała skupić na sobie uwagę zebranych, co wcale nie było takie trudne, kiedy było się nią i zabrała się do omawiania tego, co wychodziło im z tych szalonych badań, jakie nie prowadziły właściwie w żadne konkretne miejsce. Ale szukać, sprawdzać, uczyć się, mogli oczywiście w każdej chwili. Nikt im tego nie bronił i dokładnie to robili dzisiejszego dnia, wędrując po całkowicie nieznanych wodach. - Lepiej nie zgubcie tych wyników, kto wie, może się kiedyś okaże, że to właśnie bulion ocali was przed zagładą - powiedziała, śmiejąc się głośno, kiedy nie mieli już nic więcej do dodania albo zrobienia i zwyczajnie puściła ich wolno.