C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Co jakiś czas organizowane są tu wyścigi Dumbaderów na które może przyjść dosłownie każdy! Wystarczy odrobina chęci. Dumbadery muszą mknąć przez tor przeszkód na długiej pustyni, zrobić koło i wrócić na linię mety. Zasady są proste - kto pierwszy ten zgarnia całą sławę. Uwaga przebywać w tej lokalizacji mogą tylko uczestnicy trwającego wyścigu.
Mechanika: Jedna kolejka to jeden rzut kością, a ilość oczek to pole, do którego twoja postać dociera (z uwzględnieniem efektów rozpisanych poniżej). Pierwsza kolejka jest w dowolnej kolejności, natomiast kolejne muszą ją już zachować. Począwszy od drugiej tury, każdy pod swoim postem musi oznaczyć osobę następną w kolejce. Od tego czasu, dana osoba ma 24 godziny na odpis, można ten czas minimalnie przedłużyć po konsultacji z @Huxley Williams. W innym wypadku - spada z dumbadera i odpada z wyścigu. Ten, kto pierwszy dotrze do piętnastego pola, wygrywa. Zanim rozpoczniecie wyścig, zapoznajcie się z modyfykatorami, których możecie mieć maksymalnie 7 oraz rzućcie kostką na to jaki charakter ma was dumbederski towarzysz.
Modifikatory: ●jeden dodatkowy przerzut za cechę Powab wili (zwierzęta) ●jeden dodatkowy jeśli ONMS jest Twoją najwyższą statystyką w kuferku ●jeden dodatkowy jeśli: masz 25 lub więcej w kuferku z ONMS (jeśli twoja postać ma więcej niż 4 miesiące) lub 15 lub więcej w Kuferku z ONMS (jeśli twoja postać ma mniej niż 4 miesiące) ●dwa dodatkowe przerzuty jeśli już kiedyś jeździłeś na Dumaderach (podlinkuj wątek, bądź fragment gdzie o tym pisałeś) ●dwa dodatkowe przerzuty, jeśli byłeś w lokalizacji Wodopój Dumbaderów i udało Ci się nawiązać kontakt z jednym z nich w postach (wyrzucenie odpowiednich kostek) Każdy z uczestników jest zobowiązany do uzupełnienia kodu i wklejenia go pod postem:
Kod:
<zg>Kostka:</zg> [url=link]wynik[/url] <zg>Pole:</zg> suma wszystkich rzutów <zg>Przerzuty:</zg> w pierwszym poście wypisz swoje przerzuty, potem zostaw jedynie: tu wpisz ilość posiadanych, niewykorzystanych przerzutów/7 <zg>Dodatkowe efekty:</zg> modyfikatory i obrażenia <zg>Twój Dumbader:</zg> [url=link]wylosowany dumbader[/url]
Twój Dumbader - literka:
A - Dumbader nieustannie robi kupy! Podczas całego wyścigu! Nie wiesz jakim cudem tak szybko biega... Cokolwiek się nie stanie nie będzie to pachnące zwycięstwo.
B - Dostałeś niesamowicie śliniącego się Dumbadera, niestety jego ślina leci na Ciebie i po skończonym biegu serdecznie polecamy umycie twarzy.
C - Ty to masz szczęście! Nie dość, że Twój Dumbader jest bardzo spokojny, to jeszcze miły! Nawet śmiesznie mruczy, kiedy tylko do niego podchodzisz!
D - Twój nowy kolega upodobał sobie podgryzanie. Rzuć kostką k6, by dowiedzieć się ile razy udało mu się Cię ukąsić!
E - Straszny narwaniec z Twojego Dumbadera! Nie chce pozwolić Ci wejść na siebie i zanim udaje Ci się to zrobić, zrzuca Ciebie ze grzbietu... Rzuć kostką k6, by sprawdzić ile razy spadłeś z niego.
F - Twój znudzony Dumbader wcale nie chce wstawać. Musisz się nieźle natrudzić, by namówić go do wstania i przychodzicie na linię startu ostatni, gdzie wszyscy na was czekają... Nie zapowiada się za dobrze.
G - Magiczny Wielbłąd pała do Ciebie miłością! Nieustannie podchodzi do Ciebie, próbuje polizać, ociera się o Ciebie, niemalże zwalając z nóg i odwraca się co chwila, kiedy siedzisz na jego grzbiecie. To chyba miłość.
H - Twój Dumbader kompletnie Cię ignoruje, próbuje odejść od Ciebie, zaczepia innych, a Ciebie traktuje jak powietrze. Ledwo na niego wchodzisz, bo ten akurat wybiera się na przechadzkę i średnio Cię słucha, kiedy na nim jesteś. Może potem będzie lepiej.
I - Twój magiczny wielbłąd rwie się do walki! Jest bardzo szybki i trudno utrzymać Ci go na wodzy, tak się rwie do wyścigu. Przez niego też robisz falstart. Trochę wstyd.
J - Dumbader, którego wybrałeś jest strasznym łakomczuchem! Chodzi i próbuje coś wyżerać każdemu po drodze. Nawet zaczął jeść Twoje ubranie, urywając Ci łakomie skrawek koszulki.
Kostki:
1. Dźwięk zaklęcia oznajmiający rozpoczęcie wyścigu najwyraźniej wystraszył Twojego dumbadera. Niepojęte, prawda? Czy te zwierzęta są do tego w ogóle przygotowane? Nie czas się nad tym zastanawiać, musisz dogonić przeciwników, którzy wystartowali bez problemu i wyprzedzili Cię zanim doszedłeś ze swoim wierzchowcem do ładu (tracisz kolejkę). 2. Postanawiasz dać z siebie wszystko już na samym początku i mocno popędzasz swojego dumbadera. Zdecydowanie Ci się to opłaciło, bo szybko wychodzisz na chwilowe prowadzenie (przenosisz się na pole 4, ale jego opis Cię nie dotyczy). 3. Do celu po trupach? Najwyraźniej! Twój dumbader przejawia nie tylko ogromną wolę walki, ale i agresję – pędzi przed siebie i odsłania groźnie zęby kiedy wymija kolejne zwierzęta. W pewnym momencie ugryzł mijanego zawodnika w rękę, próbując ściągnąć go na zimię. Na szczęście nikt nie ucierpiał, ale ranę trzeba będzie wyleczyć (osoba, którą ugryzł dumbader to ta, która rzucała kostką przed Tobą; jeśli rzucałeś pierwszy, to osoba rzucająca po Tobie). 4. Coś zdecydowanie kiepsko usiadłeś! Zsuwasz się ze swojego towarzysza, nie możesz znaleźć pionu, a przecież jeśli spadniesz, koniec wyścigu. Musisz poświęcić chwilę na lepsze usadowienie się, wobec czego macie problem z wyprzedzeniem reszty (cofasz się na pole 2, ale jego opis cię nie dotyczy). 5. Pędzisz jak burza i zyskujesz dużą przewagę. Może jazda na dumbaderach to Twój ukryty talent? (zyskujesz dodatkowy przerzut) 6. Już prawie doganiałeś osobę przed Tobą, gdy nagle spod kopyt jej/jego dumbadera wyprysnął piach, który, poniesiony wiatrem, wpadł Ci prosto w oczy. Trudno powiedzieć czy było to celowe zagranie, czy może niefortunny wypadek. Jest kiepsko – Twoje oczy łzawią i widzisz niewyraźnie. Żeby z powodzeniem omijać innych zawodników, tracisz nieco na prędkości (zyskujesz modyfikator -1 do końca wyścigu. Osoba, która to zrobiła to ta, która rzucała kostką przed tobą; jeśli rzucałeś pierwszy, to osoba rzucająca po tobie). 7. Czy te ruchome piaski były tutaj zawsze, czy może ktoś złośliwy postanowił urozmaicić przebieg wyścigu? Nieświadom w co się pakujesz, poprowadziłeś swojego dumbadera prosto na grząski grunt i nim zdążył przez niego przebiec, zaczął zapadać się w piasku. Wystarczy zachować spokój i powoli wyprowadzić go na twardszy teren, ale kosztuje Cię to sporo czasu (tracisz kolejkę). 8. Czy tylko Twój dumbader zauważył sunącą z boku trasy kobrę tygrysią? Najwyraźniej! Zwierzę przeraziło się na widok gada i popędziło przed siebie jak oszalałe. Jest Ci trudno utrzymać się na jego grzbiecie, ale kilka chwil strachu jest niczym wobec postępu jaki poczyniłeś na trasie (przenosisz się na pole 11, ale jego opis cię nie dotyczy). 9. Z przerażeniem dostrzegasz przed tuż pędzące na Ciebie ifryty. Wydają się być wyjątkowo wrogo nastawione! Mimo najszczerszych chęci wiesz, że nie dasz rady wyhamować ani im uciec. Być może zdążyłeś pożegnać się z życiem – może nawet zacząłeś krzyczeć? Cóż, niepotrzebnie, zwierzęta okazały się być zwykłą iluzją, a Tobie nie stało się nic poza tym, że najadłeś się strachu. 10. Ty i Twój przeciwnik (osoba, która jest za tobą, oznacz ją w poście i dodaj, że również musi rzucić kostką na wywrotkę) idziecie łeb w łeb i doprowadzacie do zderzenia waszych dumbaderów. Obydwoje rzućcie kością jeszcze raz: Parzysta - przewracacie się, ale pomimo kilku siniaków i przerażenia dumbadera nic złego się nie dzieje. Nieparzysta - po przewrotce okazuje się, że macie w zależności od tego co wylosowaliście: 3 - wybity bark, 5 - złamaną nogę, 1 - poważny uraz głowy. Niestety nikt nie pozwala wam kontynuować wyścigu. 11. Trzymałeś się boku trasy i choć umożliwiało to łatwe wyprzedzanie pozostałych zawodników, w pewnym momencie okazało się, że nie był to najlepszy pomysł. Twój dumbader przestraszył się kobrę tygrysią, która zabłądziła w te tereny. Zwierzę mocno się spłoszyło i uspokojenie go zajęło Ci dłuższą chwilę (cofasz się na pole 8, ale jego opis Cię nie dotyczy). 12. Czujesz już ten smak zwycięstwa? Wydaje się, że jest tak niedaleko! A Twój Dumbader wręcz wydaje się frunąć, może również wyczuwa, że jesteście blisko! (przenosisz się na pole 13, ale jego opis cię nie dotyczy). 13. Jesteś już naprawdę blisko! Niestety, twój dumbader został zaatakowany przez chmarę gzów, które kąsają je bez litości, sprawiając, że nie możesz zapanować nad biednymi zwierzętami – zbaczasz z trasy i zwalniasz na dobre kilka chwil! (cofasz się na pole 10, ale jego opis cię nie dotyczy.) 14. Jesteś już tak blisko! Wręcz czujesz wygraną! Przebiegacie koło wodopoju wielbłądów i niczym w filmach mkniecie przez wodę (brudną i śmierdzącą), rozchlapujecie ją na siebie i przeciwników. (osoba, którą ochlapie dumbader to ta, która rzuca kostką po Tobie) 15. Gratulacje, udało Ci się dobrnąć do mety!
______________________
Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway
Autor
Wiadomość
Jessica Smith
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : Biały znak Zorzy łączący wewnętrzne kąciki oczu | Złote okulary (tłumaczki) | Krwawa 'obrączka' na lewej dłoni | Rude włosy | Brisingamen, Ijda Sufiaan i druidzki amulet na szyi | Delikatny zapach frezji
Kostka:5 Pole: 14 → 19 Przerzuty: 1/7 Dodatkowe efekty: Meta Twój Dumbader:Łakomczuch (J)
Zdecydowanie nie spodziewała się, że ten wyścig upłynie jej tak... diablo szybko. Nie licząc nagłego napadu iluzorycznych - na całe szczęście! - Ifrytów; to cała ta rywalizacja poszła jej jak... Cóż, jak bułka z masłem. Dojechanie do mety wśród tumanów piasku okupiła tylko i wyłącznie nadżartą koszuliną. Dumbader-łakomczuch okazał się wierzchowcem wręcz wymarzonym, do tego zaprawdę szalenie szybkim. Cóż, Smith będzie mogła w swojej to-do-list wykreślić jazdę na wielbłądzie. Ba, wyścig na pustyni!
Kostka:2 Pole: 9 Przerzuty: 0/7 Dodatkowe efekty: Atak Ifrytów Twój Dumbader:J
Szczerze byli już tak do tyłu, że dodatkowa chwila gramolenia się niezbyt mu przeszkadzała.-Mi może odrobinę, ale dumbaderowi już nie koniecznie.- A na to już nic nie poradzi. Na pomysł rudej przystał, bo nie był on głupi. Kiedy wspólnymi siłami już jakoś wygrzebali swoje wierzchowce, Drake wsiadł na swojego i ruszył dalej... Wprost na ifryty i jak na złość jego wielbłąd nie chciał zawrócić, tylko pędził w ich kierunku. Już chciał wyjąć różdżkę, kiedy okazało się że to nic innego jak iluzje. Miejscowi widocznie lubili sobie zakpić z przyjezdnych
Kostka:6 Pole: 7 --> 13 --> 10 Przerzuty:0/7 Dodatkowe efekty: spadam na pole 10 Twój Dumbader: B
Widać kooperacja się opłaciła, bo po jakimś czasie obydwoje wygrzebali się wspólnymi siłami z ruchomych piasków i mieli równą szansę na dalszy etap wyścigu. Ruda życzyła Drake`owi powodzenia i pospieszyła swojego dumbadera, który tradycyjnie zostawił za sobą gęstą stróżkę śliny. No czyścioszkiem to on na pewno nie był! Widziała już przed sobą linię mety i ze skupieniem próbowała jak najszybciej ją przekroczyć. Niestety, została zaatakowana przez gzy, czego jej zwierzak okropnie się wystraszył i zaczął uciekać w swoim kierunku. Znów minęła chwila nim dziewczynie udało się go opanować, ale niestety musiała nadrabiać drogi. Meta znów się oddaliła.
Kostka:6 Pole: 9 + 6 =15 Przerzuty: 0/7 Dodatkowe efekty: meta Twój Dumbader: J
Po tych długich chwilach uspokajania dumbadera, wygrzebywania go z piachu oraz w końcu zmierzeniem się z iluzją rozwścieczonych ifrytów, udało mu się zbliżać do mety. Westchnął ciężko, bo gdyby te niefortunne wydarzenia, to może udałoby mu się dojechać do mety jako pierwszy. Chyba... Po dojechaniu na miejsce zlazł więc z dumbadera i rozprostował kości. No dobra. Może i nie udało mu się wygrać wyścigu, ale pewnie jeszcze będzie miał okazję. W końcu te odbywały się w miarę często, prawda? @Irvette de Guise
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Kostka:2 Pole: 10--> 12 --> Przerzuty:0/7 Dodatkowe efekty: idę na pole 13 Twój Dumbader: B[/url]
Dzięki wspaniałym przygodom na torze i rozkapryszonemu zwierzakowi, Ruda znów została w tyle. Wciąż widziała przed sobą Drake`a i jego dumbadera, ale nie była w stanie przyspieszyć na tyle, by ich wyprzedzić. Próbowała jakoś zachęcić swojego towarzysza do szybszego biegu, ale wszystko było na marne. Jedyne co otrzymała to kolejna porcja śliny na jej szacie, czego nawet nie miała już sił jakkolwiek komentować. Irvette jako ostatnia została na trasie widząc tuż przed sobą całą resztę wyścigu, spokojnie odpoczywającą na linii mety. Cóż, widocznie nie był to jej dzień.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Wyścig drugi dobiegł końca @Úlfur Tunglbarnn został wielkim (dosłownie!) wygranym i otrzymuje Koronę Dumbaderów! Gratulacje! Nagrody dla całej reszty uczestników już macie w swoich kuferkach. @Stephanie Davies oraz @Maximilian Felix Solberg macie czas do połowy sierpnia, by rozegrać dowolny krótki wątek leczenia. Po wykonaniu go zapraszam na priv do @Huxley Williams. W innym wypadku mogą was czekać konsekwencje.
Przedmiot zwycięzcy: Korona Dumbaderów - czapka, która wygląda jak prawdziwy dumbader! Niezwykle stylowa i każdy kto ją nosi z pewnością wzbudza zainteresowanie ludzi wokół. I zwierząt! Ponieważ te stają się znacznie bardziej posłuszne, dużo łatwiej je trenować i zaczynają się słuchać osoby w czapce. (+1 do ONMS)
Ktoś mógłby powiedzieć, że to szaleństwo tak po prosty wsiadać na dumbadera i jechać! A jednak oto tu jesteście! Wielu tubylców odpowiadających za przebieg wyścigu, uwija się wokół jego uczestników, wskazując na odpowiednie dumbadery dla każdego, kierując na linię mety. Część ludzi rozstawia się wzdłuż toru, by obstawić zakłady i kibicować faworytom. Jesteście gotowi? Nawet jeśli nie, teraz już za późno! Ludzie mają nadzieję, że ten wyścig będzie jeszcze bardziej brutalny niż ostatnio. Nie zawiedźcie ich!
Wszelkie zasady wyścigów są rozpisane powyżej. Zanim zacznie zadawać pytania, upewnijcie się czy aby na pewno odpowiedzi na nie nie ma w opisie lokalizacji. Przypominam, że pierwszego posta możecie pisać w dowolnej kolejności, potem jednak musicie się jej trzymać i oznaczać osobę, która jest za wami. Macie czas do jutra do 1.00 na kolejnego posta. Jeśli ktoś pominie swoją kolejkę zastrzegam sobie prawo do wywalenia z dumbadera i lekkie poturbowanie.
W przypadku kiedy kilka osób kończy turę w tym samym momencie, wygrywa ten kto będzie na dalszym polu.
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Kostka:5 Pole: 5 Przerzuty: 1 (za cechę) + 2 (za jazdę na dumbach) + 1 (za kostkę) = 4/7 Dodatkowe efekty: Dostaję przerzut! Twój Dumbader:Śliniak
Chyba musiała się trochę przełamać po tych wszystkich pustynnych przygodach z Derwiszami. I to dosłownie. Nie chciała wracać do Oazy Cudów póki choć trochę tego nie przetrawi - a nie zwykła jednak uciekać od problemów. Toteż na przełamanie pierwszych lodów podjęła się uczestnictwa w wyścigu dumbaderów - zwierząt, do których jak się już wcześniej okazało... miała całkiem dobrą rękę. — Och! Dzień dobry skarby! — przywitała się prawdziwie promiennym uśmiechem, dostrzegając wśród przygotowujących się do startu dżokejów kilka znajomych twarzy. — Na Merlina, jak miło mi was widzieć...! — Nie byłaby sobą, gdyby nie podeszła po kolei do @Felinus Faolán Lowell, @Maximilian Felix Solberg i @Patricia D. Brandon, każdego z nich racząc uściskiem i serdecznym pocałunkiem w policzek. Jakoś od razu poczuła się lepiej - i raźniej - co też widocznie odbiło się na jej nagle jaśniejącej aurze. Szybko jednak zostali poprzydzielani przez arabskich organizatorów wyścigów do swoich wielbłądów. Złotowłosa cichym, śpiewnym świergotem przywitała się ze swoim rumakiem - nim nie zasiadła na jego grzbiecie i nie rozległ się sygnał do startu. Jej dumbader nie potrzebował większej zachęty, od razu wystrzelił w przód - poganiany jedynie jej radosnym śmiechem; tłumionym przez chustę, którą osłoniła twarz przed piaskiem... i śliną wielbłąda.
Theodore Kain
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : delikatne piegi na nosie i w okolicach oczu / wyraźne oznaki niewyspania - sińce pod oczami, podkrążone ślepia
Kostka:1 -> 1 Pole: 1 Przerzuty: 2/7 [jeźdźimy z Maxem po pustyni] -> 1/7 Dodatkowe efekty: tracę kolejkę Twój Dumbader:B [ślini się]
Po niedzielnych odwiedzinach w szpitalu św. Munga koncentrował się praktycznie wyłącznie na pracy, nie mając ochoty na branie udziału w rozrywkach, jakie zapewniało arabskie miasteczko. Na wyścigi dumbaderów zapisał się jedynie przez wzgląd na namowy Patricii, która – prawdopodobnie słusznie – stwierdziła, że przyda mu się jakaś odskocznia, cokolwiek co odciągnie jego myśli od ostatnich, przykrych wydarzeń z jego życia. Nie był do końca przekonany do propozycji przyjaciółki, szczególnie że magiczne stworzenia raczej nie pałały do niego sympatią, ale że miał do Brandon słabość… cóż, wyszło jak wyszło. Niestety jego złe przeczucia okazały się uzasadnione, a pech towarzyszył mu już od samego początku wielbłądzich rozgrywek. Wystarczyło, że usłyszał donośny sygnał do startu, kiedy okazało się, że jego wierzchowiec jest wyjątkowo wręcz płochliwy. Theo próbował popędzić jakoś wystraszonego na skutek najwyraźniej nazbyt głośnego odgłosu dumbadera, ale pozostali uczestnicy wyścigu zyskali już nad nim niemałą przewagę. Co gorsza, jego kompan ślinił się jeszcze niemiłosiernie. Pewnie to Kainowi aż tak bardzo by nie przeszkadzało, gdyby nie fakt, że wiatr niósł tę obrzydliwą wydzielinę na jego twarz i ubranie i już teraz jedyne o czym chłopak marzył, to zimny prysznic. - No co za durne zwierzę... - Warknął zezłoszczony pod nosem, po czym westchnął głośno. Powoli zaczynał także żałować, że dał się Pat namówić na te głupoty. Będzie musiał się z nią później policzyć.
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Wydarzenia z pustyni, jak wiadomo, były bolesne. Nic dziwnego, skoro przecież istniało zagrożenie życia i prawdopodobieństwo, że już nigdy nie wrócą w idealnym stanie. Na szczęście jakoś się udało, ale niesmak wśród naprawdę wielu uczestników, jak nie wszystkich w tym przypadku, pozostał na ustach i nie zamierzał tak łatwo odpuścić. Skupiwszy się w pełni na możliwości odetchnięcia pełną piersią, nic dziwnego, że Felinus zdecydował się na to, by wziąć udział w wyścigu. Chociaż równie dobrze go mogło trochę porąbać z tym pomysłem z wiadomych, oczywistych wręcz względów; jakby nie było, wszystko, co złe, trzymało się go w nagminnych ilościach. A niestety, mimo dość wczesnego zgłoszenia się do zawodów, efekty z próby trzymały się i powodowały ból. Przez patrzenie w słońce, przez dłonie, które dotykały uprząż; przez konieczność wejścia na perfidnie śliniącego się dumbadera. Mimo leczenia, które zastosował, wewnętrznie każda tkanka wysyłała mniej lub bardziej intensywny sygnał, którego nie potrafił tak łatwo zignorować. No ba, nawet na tę okazję postanowił ubrać nie okulary korekcyjne, tylko właśnie przeciwsłoneczne. - Hej, Perpa! - lekko się uśmiechnął na to powitanie, odwzajemniając uścisk półwili, by następnie jeszcze przez ten krótki moment oprzeć się o partnera. Różnie teraz z tym wszystkim bywało i przez wydarzenia na pustyni oraz wydarzenia ogółem, po prostu lgnął do ogromnej ilości kontaktu. - Okoliczności są bardziej sprzyjające... - no tak, nie chciał do tego powracać, a w międzyczasie mocniej ścisnął dłoń Maxa, którą oplótł własnymi palcami. I poczuł ból, starając się go jednak zignorować, gdy zacisnął zęby na krótki moment. Cholerna próba... - To co, gotowy? - powiedział do chłopaka, by na pożegnanie lekko musnąć wargami jego policzek i spojrzeć czule. By dosiąść na wyjątkowo śliniącego się dumbadera (czy to były jakieś wadliwe egzemplarze, że większość z nich tak działała?), by zostać oślepionym przez słońce - przynajmniej na razie przez słońce. - Hej, Theo! - machnął do niego w miarę radośnie, choć lekko przygaszony i zmęczony. Nim się nie obejrzał, a na samym starcie, mimo dobrego pędu do przodu, otrzymał wprost piaskiem w twarz. Na nic zdały się przeciwsłoneczne okulary, gdy ten jawnie zignorował ich istnienie, i tak dostając się do oczu Ponownie uległ oślepnięciu, na co warknął siarczyście, nie mogąc się przed tym powstrzymać. - Nosz kurwa! - miał już dość chodzenia na ślepo, więc nic dziwnego, że starał się usunąć piasek oraz ciągłą ślinę, którą obdarowywał go dumbader. Start miał wręcz tragiczny pod względem wrażeń, jakie to dostał. Nie dość, że i tak był wcześniej ślepy, to jeszcze zatrzymanie zwierzaka, by jakoś się ogarnąć, wiązało się z naprężeniem w obrębie wcześniej zmiażdżonych kości. Aż syknął.
Kostka:6 Pole: 6 Przerzuty: 3/7 z modów (jeżdżę w wątku, 30pkt z ONMS) Dodatkowe efekty: piachem w oczy , -1 na stałe Twój Dumbader:B (Śliniak Jr.)
Kostka:6 Pole:6 Przerzuty:2/7 ->Wodopój Dumbaderów Dodatkowe efekty:piachem w oczy jak Felek i - 1 do końca wyścigu. Twój Dumbader:C - Ty to masz szczęście! Nie dość, że Twój Dumbader jest bardzo spokojny, to jeszcze miły! Nawet śmiesznie mruczy, kiedy tylko do niego podchodzisz!
Nie pomyślałaby, że wyścigi dumbaderów mogą należeć do brutalnych sportów. Publiczność, która się tu zebrała, widocznie liczy na rzeź, gwizdy czy hałas to nie jedyne dopingowanie. Jibril nie uważa, że ktoś przyszedł tu życzyć jej zwycięstwa. Postanowiła wziąć udział w wyścigu dumbaderów ze zwykłej ciekawości, a poza tym dobrze się czuła w podróży po pustyni ze swoim Baszarem. Dobrze byłoby i tu na nim pojeździć, ale widzi, że dostają tu przydział losowy. Może spotka jednego z tych miłych dumbaderów z wodopoju? Rozgląda się, dostrzegając znajome i te mniej znajome twarze, nie szczególnie jednak zabiera tu powitalny głos, jej wzrok zatrzymuje się tylko przez sekundę dłużej na (@Felinus Faolán Lowell), z którym zamieniła kilka słów właśnie na Wodopoju Dumbaderów. Odważny jest albo głupi po tym, co te zwierzęta z nim robiły na wodopoju... Podchodzi do swojego towarzysza wyścigu. Trafia się jej bardzo spokojny wielbłąd, a nawet miły i mruczy! - O to ty. - Szepcze do niego, głaskając za uchem, po czym wsiada i wygodnie się na nim usadawia. Ruszają w pędzie kurzu i piachu. Zresztą bardzo ładny start wyszedł Jibril i gdy tylko dogania Lowella, piach niesiony wiatrem spod kopyt jego dumbadera wpada jej do oczu. Próbuje je przetrzeć, ale zaczynają łzawić. Chyba będzie musiała zwolnić.
Patricia D. Brandon
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170cm
C. szczególne : burza kręconych, jasnych włosów; runa protekcyjna za lewym uchem
Rzeczywiście pomysł wzięcia udziału w wyścigu, Theodor zawdzięczał jej. Wiedziała, że chłopak ma mnistwo stresu w ostatnim czasie, dlatego uznała, że powinien trochę się rozerwać, przy okazji jednej z atrakcji, jakie oferowali tutejsi czarodzieje. Co prawda, przekonanie go do tego nie było prostym zadaniem, ale udało się. Razem dotarli na pustynie, aby został im przydzielony dumbader. Prowadząc zwierzaka za uprząż i krocząc obok @Theodore Kain, humor jej dopisywał, czego niestety nie można było powiedziec o byłym Puchonie. Miała jednak nadzieje, że po emocjonujących zawodach na pustyni, to się zmieni. Dlatego, nawet jeśli nic Theo nic do niej nie mówił, postanowiła uprzedzić go. - Ani słowa, dobra? Masz się świetnie bawić, a nie narzekać. Jeszcze mi za to podziękujesz... Perpetua! - nagle zobaczywszy uzdrowicielkę (@Perpetua Whitehorn), rozpromieniła się w jednej chwili i dała się wyściskać, z uśmiechem na twarzy przyjmując do świadomości fakt, że kobieta również bierze udział w wyścigu. - Ciebie też, kochana, Ciebie też. Zainspirowana wyścigami dywanów, postanowiłaś sama wsiąść na dumbarera? A gdzie masz Huxley'a? - spytała, widocznie zdziwiona tym, że nie ma mężczyzny obok Whitehorn, skoro ostatnio byli niemalże nierozłączni. -Właśnie, poznaj mojego przyjaciela Theodora. Również był wychowankiem Helgi, więc myślę, że jesteście z tej samej gliny ulepieni - pozwoliła sobie przedstawić Kaina, jednocześnie szczerze sądząc, że ta dwojka jest do siebie niezwykle podobna. Przywitała się także szerokim uśmiechem z @Maximilian Felix Solberg, by po chwili usłyszeć jak tubylcy zwołują wszystkich na start, aby się przygotować. Wskoczyła więc na zwierzaka, aby ustawić się w odpowiednim miejscu, nie mogąc doczekać się tych emocji. Miała nadzieję jednak, że nie trafi ponownie na psującego jej krew Gryfona, co którego zabraknie jej cierpliwości. Zamyśliła się chyba za bardzo, bo zanim do jej uszu dotarł gwizdek ogłaszający rozpoczęcie wyścigu, jej dumbader wypruł na przód pierwszy. - NIE, STÓJ! - wrzasnęła na niego, na szczeście nie zdążył się rozpędzić. Nie zmieniało to jednak faktu, że wszyscy widzieli ten indycent i taki falstart niezbyt ładnie wyglądał względem innych uczestników. Mogli pomyśleć, że będzie grać nieczysto w tym zawodnictwie i w sumie mieli trochę racji... Bo jak tylko wystartowali już naprawdę i wyścig nabrał tempa, nawet nie wiedziała kiedy jej wierzchowiec począł spychać sąsiedniego kolege z innym uczestnikiem na grzbiecie. Zdążyła zaledwie zarejestrować, że właścicielem tamtego dumbadera jest Max Felix, kiedy jej zwierzak zaczął pogryzać go w rękę! No nie, znowu! Dlaczego jej zawsze trafiają się takie agresywne dumbadery... - Max, wybacz. Nic Ci nie jest? Trafił mi się kolejny kąśliwy kolega. Chyba takie mnie lubią - zwróciła się do chłopaka, mając nadzieje, że nie doznał większych szkód. Naprawdę nie miała cierpliwości do tego zwierzęcia - najpierw falstart, teraz gryzienie, co jeszcze?
Ktoś rozpoznał @Maximilian Felix Solberg z poprzedniego wyścigu. Kiedy ten tylko podszedł do wielbłąda, jeden z organizatorów zabronił mu udziału w związku z poprzednim wypadkiem. Również przez Maxa, od razu uznali, że @Hope U. Griffin to jego towarzyszka z którą narobił całego rabanu. Na nic jakiekolwiek tłumaczenia i prośby, żadne nie może nawet zbliżyć się do dumbaderów. Co najgorsze mężczyzna zażądał 30 galeonów odszkodowania. Obydwoje musicie zapłacić kwotę w odpowiednim temacie.
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Kostka:4 Pole: 9 Przerzuty: 4/7 Dodatkowe efekty: - Twój Dumbader:Śliniak
Cóż innego mogła zrobić jak nie po prostu rozpromienić się na takie powitanie ze strony Felinusa i Patricii? Choć gnębiło ją jeszcze widmo pustynnej przygody - jak to ona, cała jaśniała w pobliżu znanych sobie osób, nijak dając po sobie poznać jakiekolwiek troski. Nawet sama zdawała się o nich zapominać, kiedy tylko miała kogo obdarować ciepłym uśmiechem. Słysząc epitet 'kochana' z ust Brandonówny (@Patricia D. Brandon), aż napuszyła się rozkosznie, mrużąc roziskrzone oczy. — Zdecydowanie. Dywany nie są dla mnie, ale dumbadery są przeurocze — zaświergotała, błyskając bielą idealnych zębów. Przy pytaniu o jej ukochanego wykonała niezidentyfikowany ruch ręką - wskazując w kierunku unoszącego się w chmurach Jamal. — Huxy został z malutką, mama ma dzisiaj wychodne popołudnie — roześmiała się ze swojego wyboru - tym bardziej, że zamiast wybrać się do łaźni czy sauny tureckiej, postanowiła pojawić się na wyścigu wielbłądów. I to jako uczestniczka! Automatycznie przeniosła jasne spojrzenie na @Theodore Kain, gdy młodsza czarownica postanowiła im sobie przedstawić. Bez pardonu ucałowała i jego, odbijając czerwoną szminkę na bladych (jeszcze!) policzkach. — Miło mi poznać, skarbie. Puchoni górą, woah! — zakrzyknęła jeszcze, posyłając kolejną salwę perlistego śmiechu w powietrze - nie zdążyła jednak powiedzieć do młodego mężczyzny nic więcej; bo zostali porozganiani na swoje wielbłądy. A jej dumbader - jak chyba każdy, na którym zasiadła - okazał się wierzchowcem pierwszej klasy i gnał nie oglądając się na nic. Ani na swoich pobratymców, ani na innych uczestników wyścigu - Perpetua jedynie musiała próbować unikać cieknącej mu pienistej śliny z pyska. I choć ograniczyła sobie znacząco pole widzenia chustą - tak z autentycznym przestrachem dostrzegła jak prosto na nią lecą rozwścieczone Ifryty. W pierwszym momencie serce podeszło jej do gardła - jednak zaraz pod powiekami mignęło jej wspomnienie Ifryta, który 'przymusił' ją do śpiewu na pustyni; na co aż prychnęła z rozbawieniem. Byłaby gotowa podjąć się kolejnej próby i zaśpiewać - jednak stworzenia okazały się jedynie iluzją, a ona cichymi zachętami dopingowała dzielnie gnającego dumbadera.
/ja to w sumie tracę kolejkę, ale wrzucam posta „poza mechaniką wyścigu”
Humor rzeczywiście mu nie dopisywał, ale zgodził się jednak dosiąść dostojnie wyglądającego dumbadera i naprawdę starał się nie myśleć o dręczących go problemach. Nie była to może rozrywka w pełni wpisująca się w jego gusta, ale obiecał Pat, że przynajmniej spróbuje dobrze się bawić. Cóż, wtedy jeszcze nie wiedział, że przypadnie mu w przydziale śliniący się magiczny wielbłąd, który dodatkowo nie miał ochoty ruszyć się z miejsca. Zajebisty kompan do wyścigu, nie ma co. – Okej, okej… – Mimo przeciwności losu obdarzył Brandon skromnym uśmiechem, w międzyczasie skinieniem głowy witając się również z Felkiem, a zaraz po tym jego spojrzenie pomknęło ku kobiecie, którą Patricia przedstawiła mu jako Perpetuę. Gwoli uprzejmości chciał się jeszcze raz samodzielnie jej przedstawić, ale nie zdążył nawet, gdy nieznajoma bez zawahania ucałowała jego policzek, pozostawiając na nim czerwony ślad szminki, z którego istnienia Theo nie zdawał sobie nawet sprawy. Nie miał nic przeciwko otwartości Whitehorn, chociaż musiał przyznać, że sytuacja nieco go zaskoczyła, a przez to zareagował z niemałym opóźnieniem na jej słowa. – Mi również. – Odparł trochę cieplejszym tonem, powoli czerpiąc najwyraźniej z roztaczającej się wokoło przyjaznej atmosfery. – Ciekawe imię. – Dodał również, bo chyba słyszał je po raz pierwszy w życiu, a przez to powtarzał je sobie w myślach, zastanawiając się czy mu się podoba i czy mógłby tak nazwać swoją córkę. – No raczej! Puchoni najlepi! – Wykrzyknął również w końcu radośniej, a ktoś, kto obserwował jego mimikę twarzy od samego początku spotkania przy dumbaderach mógłby pomyśleć, że ma do czynienia z osobą o rozdwojonej jaźni. Początkowo posępna twarz promieniała bowiem coraz bardziej, a wspomnienie o Domu Borsuka zdecydowanie poprawiło mu nastrój i zagrzało do walki w wyścigu. Niestety… dobre chęci to nie wszystko. Potrzeba było jeszcze sprawnych kopyt magicznego stworzenia, które akurat dzisiaj postanowiło wypiąć się na niego tyłkiem, a co gorsza całe jego ubranie i włosy zabrudziło swoją lepką śliną.
Lowell nie wiedział, co się stało, ale gdy próbował jakkolwiek zejść z dumbadera przed wyścigiem, by obeznać się w sytuacji, która miała miejsce z Maximilianem, śliniący się wierzchowiec z łatwością wyruszył do przodu, latając niczym z wiatraczkiem w dupie. I z pozostawianiem naprawdę ogromnej ilości płynów na jego spodniach. No normalnie warunki idealne, nie ma na co narzekać, choć wiedział, że będzie cuchnął tym wierzchowcem niesamowicie. Nie miał okazji ani się zawrócić, bo wtedy staranowałby innych, w związku z czym chciał jak najszybciej ukończyć ten wyścig, by móc jakoś więcej dowiedzieć się na temat tego, co się stało z partnerem i znaną mu z rytuału w Norwegii Gryfonką. Po prostu się na tym skupiał, w związku z czym nic dziwnego, że dążył do bycia na mecie jako pierwszy, aczkolwiek słońce kuło mocno we wcześniej uszkodzony wzrok. Choć mu na zwycięstwie nie zależało, co było oczywiste, chciał jedynie zakończyć tę całą zabawę. - Do przodu! - powiedział do magicznego stworzenia, aczkolwiek to najwidoczniej, o ile odpaliło się na początku, wcale nie zamierzało tak szybko zapierniczać. Nawet jak chwytał tymi bolącymi po zmiażdżeniu palcami za lejce... Praktycznie to w ogóle... Po prostu stało w miejscu wielce zadowolone, oglądając się jak debil za siebie, by spojrzeć na śliniącego się zwierzaka Theo, jakby na niego czekając, na co zmrużył oczy, bo słońce kuło w nie niesamowicie. No normalnie zwierzaki dobrały się jak ulał w tym przypadku...
Kostka:1 -> 4 -> 2 -> 1 - 1 = 0 :)) Pole: 6 + 0 = 6 Przerzuty: 0/7, użyte wszystkie Dodatkowe efekty: -1 :) Twój Dumbader: Śliniak Jr.
Kostka:2 - 1 = 1 Pole: 6 + 1 = 7 Przerzuty: 2/7 -> Wodopój Dumbaderów Dodatkowe efekty: trace kolejke, - 1 do końca wyścigu. Twój Dumbader:C - Ty to masz szczęście! Nie dość, że Twój Dumbader jest bardzo spokojny, to jeszcze miły! Nawet śmiesznie mruczy, kiedy tylko do niego podchodzisz!
Jibril nadal łzawią oczy, ale nie może w tej chwili nic za bardzo na to poradzić. Przeciera je delikatnie jedną dłonią, uważając, żeby za bardzo sobie ich nie zatrzeć, tym samym nie pogarszając sytuacji. Nie ma pojęcia, czy dumbader Felka zrobił to specjalnie zmuszony przez swojego jeźdźca, a może był to zwyczajny przypadek. Nie rostrząsa tego, całkowicie skupiając się na wyścigu. W końcu liczy się zwycięzca, więc nic dziwnego, że może ta rywalizacja skończyć się niedogodnościami ze strony zawodników, biorących udział. Chociaż po odpadnięciu młodej gryffonki i Maxa, Jibril rywalizuje z samymi dorosłymi. Nie ma pojęcia czy któryś z nich posunąłby się do oszustwa dla wielkiej wygranej w wyścigu dumbaderów. Nie wyglądają na takich ludzi, ale jak to mówią, pozory mogą mylić. Montrose nie zauważa ruchomych piasków, a jej miły wielbłąd pakuje się wprost na grząski grunt, który zaczyna się zapadać. Opanowanie dziewczyny pozwala jej na spokojne wyprowadzenie zestresowanego dumbadera, ale zostaje w tyle. Trudno ważniejsze jest, aby ona i zwierzak wyszli z tego cało.
Kostka:2 przerzucone na - a jakże! - 2 Pole: 3 + 2 -> 5 Przerzuty: jednak należą mi się dwa, bo już jeździłam na dumbarze; jeden wykorzystałam teraz to zostało 1/2 Dodatkowe efekty: Twój Dumbader:rwie się i robi falstart
Pojawiła się na pustyni, pewna, że spotka wiele znajomych twarzy, ale nie pomyślałaby, że wśród nich może być @Perpetua Whitehorn. Nie oznaczało to w żadnym wypadku, że uważała, że ta rozrywka do niej nie pasuje, ale mimo wszystko wydawałoby się, że może mieć na głowie zajęcia większej wagi, jak na przykład zajmowanie się małą Florence. Ale najwidoczniej Patricia nadal macierzyństwo wyobrażała sobie tak, że rodzicielka musi być przy swojej pociesze dwadzieścia cztery godziny na dobę. I chyba dlatego właśnie nie widziała się w przyszłości w tej roli. Na szczęście po ostatnim spacerze z półwilą i jej córeczką, planowała częściej je odwiedzać, co z pewnością pomoże jej w uświadomieniu jak to wygląda w rzeczywistości. - O Wielka Morgano, ale masz cudownego faceta - doceniła na głos Huxley'a, oczywiście pełna podziwu, że mężczyzna wspaniałomyślnie zastąpił ją w całodobowym czuwaniu opiece nad małą. Ta trójka tworzyła taką piękną rodzinę. Po przedstawieniu Theodora kobiecie, zostali poproszeni o zajęcie odpowiednich miejsc, aby rozpocząć wyścig. Po przedwczesnym starcie, musiała nieco ochłonąć, bo czuła spojrzenia niektórych uczestników na sobie, jednak jak tylko usłyszała gwizdek, włączył się jej tryb rywalizacji. I mimo, że na początku jej dumbader ugryzł innego uczestnika i przepychał się niemiłosiernie, próbowała go uspokoić i udało jej się okiełznać jego porywczość. Po chwili już gnali naprzód bez żadnych przeszkód i komplikacji, w miarę szybkim tempem, przez moment nawet wysuwając się na prowadzenie. Jednak nie trwało to zbyt długo.
Perpetua Whitehorn
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Kostka:6 Pole: 15 Przerzuty: 4/7 Dodatkowe efekty: DOTARŁAM NA METĘ! Twój Dumbader:Śliniak
Jak mogłaby się nie zgodzić ze zdaniem Patricii na temat Huxleya? Słysząc jej pochlebstwa, napuszyła się wręcz dumnie, jaśniejąc jeszcze bardziej - o ile to było możliwe. — Oj tak, najlepszego na świecie — przyznała bez krzty zażenowania - kto jak kto, ale Perpetua jak nikt doceniała swoją zdecydowanie lepszą połówkę. Miała w końcu ku temu doskonałe powody, bynajmniej nie ograniczające się jedynie do pozostawania z ich córeczką, kiedy ona sama chciała wyściubić nos z pokoju. I poczuć wiatr i ślinę we włosach. Łagodność z którą podeszła do swojego zalanego śliną dumbadera widocznie opłaciła się. A może to ona miała po prostu rękę do tych stworzeń? W końcu Śliniak nie był pierwszym magicznym wielbłądem, który pod jej przewodnictwem pokazywał się od swojej najlepszej wielbłądziej strony. Wyścigowej zwłaszcza. Gnał jakby go sam Hafis gonił i złotowłosa była niemal w stu procentach pewna, że jej dumbader przegoniłby samą burzę piaskową. Dopingowała go melodyjnym głosem przeplatanym ze śmiechem - kiedy okazało się, że... Przekroczyli już linię mety.
Kostka:3 Pole: 4 -> 2 Przerzuty: 2/7 [jeźdźimy z Maxem po pustyni] -> 1/7 Dodatkowe efekty: tracę kolejkę Twój Dumbader:B [ślini się]
Nie mógł zbyt długo nacieszyć się pogawędkami z innymi zawodnikami wyścigu, bo ci pomknęli daleko, pozostawiając go samego w tyle. Theo jeszcze naiwnie wierzył, że uda mu się nadrobić zaległości i próbował przekonywać samego siebie, że zdołał już wyczerpać limit pecha na dzisiaj, ale niestety… Nijak nie był w stanie dogadać się ze swoim dumbaderem, który zamiast rozrywki, zapewnił mu jedynie irytujący, lepiący się ślinotok. Chłopak starał się jakoś przechylić na bok, żeby nie oberwać znowu klejącą się wydzieliną w twarz, co okazało się wcale nie najlepszym pomysłem. Nadal był przecież cały mokry i brudny, a pozycja jaką przyjął sprawiła jedynie, że o mało co nie zsunął się ze swojego magicznego wielbłąda. Kiedy ten wreszcie ruszył się więc z miejsca, tym razem to on spowolnił pościg, zmuszony poświęcić chwilę na wygodniejsze, a przede wszystkim bezpieczniejsze, usadowienie się pomiędzy garbami zwierzęcia. Mimo wszystko nie chciał odpaść z rywalizacji, a już tym bardziej wyrządzić sobie jakiejś krzywdy. Tak czy inaczej... szło mu po prostu tragicznie.
Jeżeli Theo miał pecha, to najwidoczniej Lowell wraz z nim. Zwierzak za cholerę nie chciał się ruszyć i gdy Whitehorn przekroczyła linię mety, co zostało wydobyte poprzez głośne hałasy, ogólnie oklaski mieszkańców, którzy wiwatowali półwili, tak oto nie potrafił nawet wykonać żadnego kroku do przodu. I to dosłownie. Wystarczyło spojrzeć na to, iż wielbłąd najwidoczniej nie zamierzał ruszyć do przodu, gdy tak na nim siedział. Momentalnie byłemu Puchonowi zaświeciła w głowie myśl, że już szybciej wziąłby wierzchowca na własne plecy i by z nim pobiegł siną w dal do tej pięknej mety. Mimo to nie mógł, jako że siła mięśni mu nie pozwalała i też, szanował własny kręgosłup, w związku z czym zwierzak sobie nic nie robił. W pewnym momencie otworzył wielką, oślinioną paszczę, wydobywając z siebie przeogromne ilości cieczy. - Do przodu, no! - podskoczył parę razy, by zachęcić go do działania, ale ten na obecną chwilę postanowił sobie usiąść, nie robiąc nic z tego, że to była rywalizacja. Równie dobrze samemu mógłby teraz chwycić za magiczne krzyżówki, spoglądając do tyłu w kierunku Kaina, z którym mógł teraz w pełni zsolidaryzować się w przegranej, którą osiągnęli. Oboje oślinieni, oboje zniesmaczeni, a przede wszystkim na tyle pechowi, że nie potrafili ruszyć dalej do przodu. Idealnie - nie zaśmiał się jednak, by latająca wokół wierzchowca ślina nie dostała mu się do ust. Tego obecnie potrzebował do szczęścia...
Kostka:1 - 1 = 0 XDDDDDD Pole: 6 + 0 = 6 XDDD Przerzuty: 0/7, użyte wszystkie Dodatkowe efekty: -1 XDDD Twój Dumbader: Śliniak Jr.
Kostka:2 przerzucone na 5 dorzut nieparzysta przerzut na nieparzysta Pole: 5 + 5 -> 10 Przerzuty: dwa wykorzystane, tak samo wykorzystany jeden dodatkowy, wynikający z pola 5 z poprzedniego posta Dodatkowe efekty: - Twój Dumbader:rwie sie i robi falstart
Szło jej zadziwiająco dobrze. Pędziła na grzbiecie swojego dumbadera z prędkością światła i wyprzedzała kolejnych rywali. Jednak w pewnym momencie coś ją podkusiło, aby wziąć gwałtowny zakręt, jednocześnie próbując wyprzedzić @Felinus Faolán Lowell. Kiedy to planowała, nie spodziewała się, że ten manewr może mieć aż takie konsekwencje. Najpierw poczuła, że jej zwierzak gwałtownie hamuje zajeżdżając drogę przeciwnikowi. Zanim jednak zdążyła zareagować, pociągając za lejce, dumbader zrobił to co chciał, w dodatku bardzo mocno wyciągając tylnie kopyta, przy każdym susie po piasku - czego nie mogła zauważyć, siedząc na nim. A potem wszystko działo się tak szybko... Kraksa która nastąpiła była tak niespodziewana, że kiedy jej tułów został przygnieciony przez potężne cielsko któregoś z dumbarerów, nie miała pojęcia w jakiej pozycji się aktualnie znajduje. Przeklinając siarczyście, spróbowała się podnieść, jednak to było złe posunięcie. Uderzyła głową prosto w dno ciężkiej, aczkolwiek niepozornej torby i aż pociemniało jej przed oczami. Najprawdopodobniej trafiła w ostry kant jakiegoś przedmiotu, znajdującego się w ekwipunku chłopaka, z którym się zderzyła. Poczuła ostry i przeszywający na wskroś ból w okolicy tylnej części kości skroniowej. Jednak nie wydała z siebie żadnego dźwięku, bo już owładnęło nią to charakterystycznie uczucie lekkości, które świadczyło o nieuniknionej utracie przytomności, która odcięła ją od wszystkich intensywnych bodźców. Ból to jedno, jednak bardziej niepokojący był fakt, że dość obficie krwawiła, ale tego już nie była w stanie sobie uświadomić, wciągnięta w ciemną otchłań.
Kostka: na obrażenia: 1!! Pole: nie ma już znaczenia Przerzuty: 0/7, użyte wszystkie Dodatkowe efekty: -1 Twój Dumbader: Śliniak Jr.
Wreszcie dumbader jakoś ruszył. Jakoś, ale wyjątkowo leniwie. Nadal pozostawał cholernie z tyłu, choć i tak czy siak musiał przyjąć do wiadomości to, że jak chciał się szybko dostać na metę, to jednak mu się nie uda. Wystarczyło spojrzeć na zwierzaka, który nie czuł się zbyt odpowiedzialny wobec tego, by jakkolwiek ruszył własny, tłusty zadek, aby jak najprędzej to ukończyć. Ślina wydobywała się z niego niesamowicie, a jak się okazało - wystarczył jeden gest. Jedno spojrzenie ze strony wyprzedzającego ich duetu @Patricia D. Brandon i jej wierzchowca, co wydobyło z wielbłąda niespotykaną wówczas chęć walki. Gdyby było zimno, para na pewno by buchnęła z jego nozdrzy; nagle zaczął przebierać kopytami jak szalony, co nie było ani prawidłowe, ani bezpieczne. Wystarczyło spojrzeć na to, iż jego ruchy stawały się wyjątkowo chaotyczne i niezorganizowane; chciał go jakoś przed tym powstrzymać. - Do cholery, nie! Stój...! - powiedział głośniej i pociągnął mocniej za lejce, czując cholerny ból w palcach, które wcześniej zostały połamane. Zdarzenia z próby ewidentnie na niego wpływały, czego nie potrafił uniknąć, gdy jeszcze na nosie miał okulary przeciwsłoneczne. Syknął, by tym samym zacisnąć zęby i warknąć pod nosem, aczkolwiek Śliniak Jr. nie zamierzał odpuścić. Poczuł nagły wyrzut adrenaliny do ciała, gdy dumbader należący do Brandon zahamował gwałtownie, a jego nie zamierzał wcale podejmować się taktyki gwałtownego szurania odnóżami o gorący piasek... Zderzenie nie było ani przyjemne, ani prawidłowe. Wyglądało wręcz tragicznie, nagle całe ciało go zabolało, jakby uderzył o beton klatką piersiową bez żadnej ochrony, bez żadnego zaklęcia rzuconego na bluzę. Chciał się podnieść; oszołomienie trwało przez krótki moment, gdy częściowo był przygnieciony przez zwierzę, które najwidoczniej zamierzało się jakoś z tego wydostać i... uciec. W ułamku sekundy całość wyścigu zamieniła się w coś niezwykle nieprzyjemnego, gdy plątanina kończyn stała się jednocześnie punktem zapalnym do otrzymania z kopyta. Tym razem jednak nie doszedł do niego gruchot łamanej kości bądź obitego nieprzyjemnie barku, krwi lecącej z danego miejsca na ciele. Na razie poza zadrapaniami od piasku, który opierał się łokciami o rozgrzane podłoże, niczego innego nie miał, co mogłoby wzbudzać wszelkie podejrzenia - przynajmniej na ten krótki ułamek sekundy, gdy chciał się podnieść. Mógłby powiedzieć, że ma szczęście, ale było zdecydowanie za wcześnie na takie pochopne wnioski. Kątem oka zauważył Brandon, która uderzyła o jakiś wyjątkowo twardy przedmiot znajdujący się w jego bezdennej torbie, na co chciał warknąć siarczyście. Chciał, bo spanikowane zwierzę nie działało racjonalnie. Próbując się wydostać z tej pułapki, którą to samo sobie zaserwowało, wymachując jeszcze bardziej kończynami, sprzedało byłemu studentowi piękne kopnięcie prosto w potylicę. To wystarczyło, by go skutecznie zdyskwalifikować z tego wyścigu. Już nie poczuł płynącej po skórze głowy krwi, która skutecznie barwiła każdy wolny zakamarek pod jego ciałem; już nie poczuł w sumie niczego, gdy padł częściowo twarzą w piasek, nieprzytomny i niereagujący na nic, barwiąc jego strukturę szkarłatem. Plama powiększała się i powiększała, co było wręcz naturalne przy takich urazach, jako że głowa pozostawała wysoce ukrwiona. W takim stanie jednak wyglądał co najmniej marnie. Raz po raz włosy ulegały zabarwieniu, nawilżeniu cieczą o odczuwalnym w takim upale, metalicznym zapachu; piasek wypełniał się posoką, co wskazywało na powagę zaserwowanego przez wierzchowca uderzenia. Kreśląc drogę jakby palcem, który wyśmiał go kilka sekund przed wydarzeniami; los nie był mu ostatnio przychylny. Nie widział niczego, nie wiedział niczego. Trwał przed nim tylko i wyłącznie mrok, gdy leżał i jedynie oddychał, nie reagując na żadne słowo. Najwidoczniej przez następny czas będzie miał dosyć jakichkolwiek prób bądź wyścigów - wystarczająco się już wycierpiał.
Kostka:5 -> 4 -> 2 - 1 = 1 Pole: 7 + 1 = 8 - > 11 Przerzuty: 0/7 -> Wodopój Dumbaderów Dodatkowe efekty: - 1 do końca wyścigu. Twój Dumbader:C - Ty to masz szczęście! Nie dość, że Twój Dumbader jest bardzo spokojny, to jeszcze miły! Nawet śmiesznie mruczy, kiedy tylko do niego podchodzisz!
Ciężko jest wyrwać dumbadera z ruchomych piasków, a nawet kiedy to się udaje, zwierzak jest zmęczony i przestraszony. Jibril musi zrobić postój. Nie zmuszać wielbłąda do morderczego wysiłku. Głaszcze zwierze po szyi, szepcze kilka słów, że wszystko będzie dobrze. Łagodnym, miłym głosem. Dumbader znowu zaczyna mruczeć, tak jak zrobił to na samym starcie, gdy tylko dziewczyna do niego podeszła. - Chyba już z tobą wszystko w porządku, prawda. - Mówi i chociaż głos ma łagodny, to nie uśmiecha się, ale zwierzak to właśnie za dźwiękiem podąża i odczytuje z nich emocje, nawet jeśli są one trochę zasłane iluzją ze strony Jibril. - Dobrze, to jedziemy. - Wsiada na dumba i ponownie dołącza do wyścigu na swoim wierzchowcu. Powolny bieg zmienia się w panikę zwierzęcia, które pędzi przed siebie niczym oszalałe. Widocznie to był wąż, Jibril wydaje się, że dostrzega niedaleko kobrę tygrysią? Nie ma pojęcia, że wyścig skończy się tak fatalnie i to dla @Felinus Faolán Lowell i @Patricia D. Brandon. Na zwycięstwo już tu chyba nie ma nikt szans, gdy Perpa zniknęła im na horyzoncie. Niektórzy są urodzeni pod dobrą gwiazdą. Nie Montrose. Umierający tu zawodnicy też nie. Perriculum. Zaklęcie czerwonego snopu iskier wystrzela z różdżki, aby powiadomić ludzi na mecie w tym @Perpetua Whitehorn, uzdrowicielkę i byłą panią profesor. Ktoś musi zaradzić temu nieszczęściu.
Kostka:2 -> 1 Pole: 2 -> 3 Przerzuty: 2/7 [jeźdźimy z Maxem po pustyni] -> 0/7 Dodatkowe efekty: mój dumbader gryzie Jibril Twój Dumbader:B [ślini się]
Nie dość że jego dumbader był powolny jak żółw i ślinił się niemiłosiernie, to jeszcze okazało się, że jest wyjątkowo agresywnym osobnikiem. Najwyraźniej jego wielbłądowi na swój sposób nadal zależało na zwycięstwie, a swoje ślimacze tempo zwierzę próbowało zrekompensować ostrymi zębami, które to zacisnęło na ręce ruszającej do przodu z kopyta Jibril. – Szlag by to. – Przeklął pod nosem. – Strasznie Cię przepraszam! – Wykrzyknął zaraz po tym do dziewczyny, ale chyba nie stała się jej większa krzywda, bo ta zaraz pomknęła do przodu, czego Theo mógł jej jedynie pozazdrościć. On sam nadal wlókł się na szarym końcu, ale z oddali zdołał dostrzec zderzenie Brandon i Lowella i teraz podskakiwał nerwowo między garbami swojego dumbadera, mając nadzieję że wreszcie uda mu się go jakoś pośpieszyć. Nie zależało mu na wyniku wyścigu, i tak było za późno, żeby nadrobić zaległości. Po prostu chciał się jak najszybciej dostać do poszkodowanych przyjaciół. – Pat! Feli! Nic Wam się nie stało?! – Na razie mógł jedynie krzyczeć w niebogłosy, bo niestety jego wierzchowiec nadal nie miał zamiaru się go słuchać, a z takiego dystansu nie był w stanie nijak udzielić pomocy znajomym. Co gorsza, jego puchoński kumpel coś długo nie podnosił się z piachu, a to sprawiało, że jeszcze bardziej się o nich martwił i wściekał się piekielnie na swego śliniącego się towarzysza, zastanawiając się czy nie zeskoczyć po prostu z jego grzbietu. Na piechotę pewnie dostałby się do nich szybciej, a i tak nie miał już żadnych szans na wygraną.
Kolejny raz, chciała wziąć udział w czymś, po to aby się rozerwać, żeby się zrelaksować, a wyszło zupełnie odwrotnie. Oczywiście, zawsze przy wyścigach, istnieje ryzyko wypadku i to normalne, że każdy chce wygrać i zwierzęta, również czują tę rywalizacje. A w dodatku są nieprzewidywalne. O czym Patricia przekonała się na własnej skórze, kiedy dumbader bez jej zgody zaczął wyprzedzać Felka i jego wierzchowca, gwałtownie przecinając im drogę. I dosłownie kilka chwil wystarczyło, aby polała się krew. Nie zdawała sobie sprawy z obrażeń, jakie poniósł Lowell, bo sama głupim trafem podniosła głowę w nieodpowiednim momencie i rozcięła sobie ją, porządnie uderzając czaszką o jakiś ostro zakończony przedmiot chłopaka. A potem zapadła ciemność i zdawała się nie czuć już nic. Przez chwilę po prostu dryfowała świadomością gdzieś w przestworzach, po to aby jakiś czas później - nie wiedziała dokładnie ile minęło, odkąd straciła przytomność - unieść powieki i zobaczyć szkarłatne iskry na niebie, wydobywające się w czyjejś różdżki. Niewiele myśląc, wspierając się na ramionach, znowu spróbowała wstać, jednak zakręciło jej się w głowie i musiała podeprzeć łokcie o kolana, a głowę o dłonie, pochylając głowę w dół i zamykając oczy. Czuła ciepłą krew we włosach, spływającą jej po karku, ale w tej chwili gorszy był ból, rozsadzający jej głowę...