Słyszałeś?

A kto nie miał ochoty, no powiedz mi XD.

Max jest specyficzny, niemniej jednak to dobry chłop. Błędy popełnia, jak każdy inny.

WIEM, ŻE JESTEM.

Chodź no tutaj, będziesz ziemniaczkiem do końca świata. *Prowadzi go na wędce, a następnie pata po głowie, dając kakałko o smaku słonego karmelu*

Okok, nie ruszam się w takim razie.

Wewe mnie zostaw czy coś, nie chcę tych wyrzutów.

No już, ŻARTOWAŁEM tylko P: (chyba)

Ziom.

Widziałeś Maxa?

Nie widziałem go od kilku dni

Ale skoro pytasz, biorę to za złą wróżbe...

Kiedy ostatnio go z nim gadałeś?

Bierz to za jebane fatum.

Ostatni raz z nim gadałem bodajże... w piątek? Był najebany w cztery dupy, miałem go odeskortować w jakieś bezpieczne miejsce, ale dałem się skusić na Ognistą.

I koniec końców to ja zezgonowałem, a on ruszył gdzieś chuj dalej.

Stary...

To prawda?

Jeśli pytasz czy to prawda, że rozpierdala mi łeb przez tych nieznośnych pierwszaków - tak, to prawda.

Jak się wkurze, to zrezygnuje w pizdu z tego prefektowania...

A tak serio, o co pytasz?

Mam migrenowe na stanie, gdybyś potrzebował. Ale szczerze to odnoszę wrażenie, że pierwszaki trochę się uspokoiły. Na rzecz problemów ze starszymi, oczywiście.

Aż tak źle? Wiesz, jeżeli nie czujesz się na siłach, to nie widzę żadnych przeciwwskazań, żebyś z tego zrezygnował. Nie ma co się zmuszać, a zdrowie też jest ważne, hej!

O zaręczyny; doszły mnie jakieś słuchy, ale wolę mieć pewność u sprawdzonego źródła.

Nie no, zgrywam się. Nie jest tak źle

Ale dzięki, stary

Aaa, zaręczyny. Tak, to prawda

Bałem się, że mi w końcu Alina ucieknie, to musiałem się choć troche zabezpieczyć XD

A tak serio, to mieszkamy razem już od jakiegoś czasu i to wyszło nam obojgu w sumie tak naturalnie. Czułem, że oboje tego chcemy

Na pewno nie jest aż tak źle?

Zgrywałes się tak dobrze, że się nabrałem.

Oooo.gratki stary. To kiedy dzieciaki do przypieczętowania tego związku?

Zgodziła się, a Ty zadowolony możesz odetchnąć z ulgą, że Ci nie ucieknie? Nieźle! Teraz tylko milion innych formalności. Ofc żartuję.

No i elegancko, najlepiej! Jak oboje tego chcecie, to czemu nie, chociaż zazdroszczę odwagi.

Nie no, wiadomo ludzie wkurzają czasami, ale podobno mam anielską cierpliwość. Tak słyszałem

O, czyli aktorem też byłbym niezłym

Na razie, zapieczętowane pierścionkiem. Na dzieciaki przyjdzie czas

Dokładnie tak. Powiedziała, że za mnie wyjdzie, więc trzymam ją za słowo i wierze jej, bo to słowna dziewczyna

No, ale powiem Ci, że stresik był. Normalnie kilka pierwszych dni, jak przyjechaliśmy do Arabii, myślałem, że osiwieje z nerwów

Kurcze, nawet jeśli jest się tak pewnym uczuć, które ta druga osoba do Ciebie czuje, to i tak człowiek się stresuje

Cicha woda brzegi rwie, czy jakoś tak to było...

Ewidentnie lepszym niż Clarke, możesz z nim walczyć o jakąś statuetkę czy co tam rozdają w tych teatrach.

Jaja sobie robię, jeszcze będę komuś mówić, co ma robić...

Gratki raz jeszcze! Dobrze jest widzieć, że się Wam układa, tym bardziej, że rozmawiałem z Alise podczas wyścigu jackalope i naprawdę, pasujecie do siebie.

No kto by się nie stresował? Kupujesz pierścionek, w głowie rodzi się wiele myśli, w jaki sposób to zrobić, stresujesz się potencjalną reakcją... sam bym osiwiał na Twoim miejscu. Ale, jak widzisz, poszło dobrze!

Stresuje się także, bo to również ważny krok. Wiadomo, nie każdy tego potrzebuje, ale człowiek przekracza pewną granicę i wchodzi poniekąd w nowy etap życia. I mimo że jesteście pewni, to macie prawo do stresu - zarówno Ty, jak i Alise.

Ale, jak domniemam, stres nieco zelżał, co?

I jakie teraz masz pany, młody panie zaręczony?

Uuu, takiego komplementu się nie spodziewałem Dzięki, stary!

Zwłaszcza, mówić, że ma robić dzieci

Dzięki. Naprawdę miło słyszeć, że nawet z boku wyglądamy na dobraną parę.

To znacie się z wyścigu, tak? Kto tam wtedy wygrał? Kogo jackalope był szybszy?

Tak jak mówie, niby jesteśmy siebie pewni i jesteśmy oboje świadomi swoich uczuć, ale jednak gdzieś tam zawsze istnieje niepokój. Choć Alise już wcześniej podczas jednej poważniejszej rozmowy zapewniła mnie, że jest gotowa za mnie wyjść, ale to było w momencie kiedy mój kuzyn Eskil został bez opieki po śmierci babci i wspomniałem, że mógłbym się nim zająć, ale nie dadzą mi praw bo studiuje...

Merlinie, jak Ty tak o tym mówisz, to wydaje się tak złożona rzecz... Ja po prostu nie wyobrażam sobie życia bez niej. Chce, żeby zawsze przy mnie była, a wiem, że obietnica jaką jej złożyłem pozwala na to, żebyśmy mogli snuć wspólne plany.

Tak, teraz kiedy już jest po wszystkim i nawet już w chwili kiedy mi odpowiedziała, była ulga i niesamowita radość. Cudowne uczucie, stary. Nie do opisania.

Polecam spóbować I przeżyć na własnej skórze.

Na razie, oboje mamy ambitne plany skończyć studia i żyć razem. Tylko tyle i aż tyle.

Ale nie martw się - pierwsi z Maxem będziecie poinformowani, jeśli będziemy planować wesele

Polecam się na przyszłość czy coś.

No dokładnie, robotę zostawmy profesjonalistom!

Po prostu mówię prawdę i tyle.

Kompletnie nie pamiętam, serio...

Na pewno nie mówiła tego pod wpływem chwili ani przymusu, więc... Nie negocjowałbym tego słowem "ale", dziewczyna Cię kocha i jest z Tobą szczera.

Czy nie zawsze tak jest? Jak komuś się mówi, to jest proste, jak się słucha kogoś innego, to jest złożone?

To tak, jak sobie nie potrafię obecnie życia wyobrazić bez Maxa. Tyle lat wcześniej w pizdu, czemu ja go wcześniej nie poznałem.

W to nie wątpię, że takie jest! Ale, na litość merlinowską, spróbować na własnej skórze? Ja? Jestem za młody, podziękuję, pasuje mi obecny stan związku.

Plany wystarczające, po co Wam więcej obecnie.

No ja mam nadzieję, że będziemy pierwsi! Inaczej by to była zdrada narodu... A tak naprawdę to się cieszę, że na początku o nas pomyślałeś. No ale się nie dziwię w sumie, tyle zajebistych wspomnień z Durnia i Łazienki Prefektów...

A w ogóle to kiedy ten wyścig był? Bo nawet nie pamiętam.

Co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości.

Dokładnie tak jest! Ja nie wiem jak to działa

Właśnie, czemu się tak dziadoliliście to nie mam pojęcia. Ale widocznie teraz była Wasza pora i tak miało być. Najważniejsze, że się znaleźliście w końcu.

Taki żarcik. Sam wiesz czego chcesz od życia najlepiej.

Obecnie, nic nam więcej nie trzeba.

O kurwa, te partyjki durnia... Teraz mam nostalgiczne przemyślenia.

A tak serio, to faktycznie sporo razem przeżyliśmy. Więc jak mogłoby Was zabraknąć podczas świętowania mojej utraty wolności?

Eeee, chyba gdzieś początkiem kwietnia? Na pewno powiązane to było z Wielkanocą.

Ja również nie wiem!

JAKIE DZIADOLILIŚCIE, nie od razu człowiek się zakochuje, co nie? :///

Akurat tak nam wyszło i co ja na to mogę poradzić, ale, tak jak mówisz - najważniejsze, że w końcu się znaleźliśmy.

Nie, czasami niestety sam nie wiem.

Te partyjki durnia były tak pojebane, gdy nagle i niespodziewanie posypała się Cesarzowa, że za każdym razem mam banana na ryju!

Eee, jakby podczas drogi hipogryf nas potrącił? Samolot w nas pierdolnął? Atomówka jebła? Wiesz, wszystko jest możliwe.

W sumie fakt. Hipokryta ze mnie, że Wam to wypominam, skoro nam z Alise chyba prawie tyle samo czasu zajęło zrozumienie swoich uczuć do siebie

Ale wracając do Was - naprawdę, cieszę się, że jesteście szczęśliwi. Nawet nie wiesz jak bardzo. Obaj na to zasługujecie

Osiemdziesiąt procent ludzi na świecie nie wie, także nie przejmuj się

Weź mi nie przypominaj. Ta Cesarzowa się wtedy uwzięła. Z perspektywy czasu mnie to śmieszy, ale jak sobie pomyśle tak dłużej, co my tam wyprawialiśmy, to troche mnie to przeraża (wiesz z perspektywy heteryka )

Nawet jakby sam Voldemort zmartwychwstał i Was zaatakował, to nie byłaby żadna wymówka. Po prostu musicie tam być ze mną.

Oj tam, zaraz hipokryta...

Dobrze jest w sumie od kogoś o tym słyszeć. Jeszcze długa droga przed nami, ale wreszcie rozumiem, dlaczego ludzie chcą się wiązać na całe życie.

Czasami myślę, że zamiast skupiać się na tym, co chce się mieć w życiu, należy docenić to, co się ma. Skoro osiemdziesiąt procent osób na świecie nie wie...

Ojtam, zabawnie było przecież! Poza tym, wtedy jeszcze uważałem, ze jestem aseksualny, więc... No, dopiero na początku tego roku byłem w stanie przed sobą przyznać, że jednak kurwa nie.

Ej, może kiedyś pogramy sobie ponownie w partyjkę Durnia? Wiesz, jak za starych, dobrych czasów. Obiecuję, że nie będę Cię macał.

DOBRZE, DOBRZE, będziemy. Może w częściach, może w całości, jeszcze zobaczymy.