Te stare, rozłożyste drzewo rosnące w pobliżu jeziora zawsze przyciągało amatorów wspinaczki. Grube, nisko osadzone gałęzie to ułatwiają. Wejść nie jest tam trudno, a widok na jezioro i pobliskie tereny jest cudowny. Uczniowie lubią tu odpoczywać, plotkować lub się uczyć.
Avril również dość często miewała „humorki”. Czasem była miła, słodka i w ogóle, a zaraz po tym stawała się oschła, wredna i zarozumiała. Zdecydowanie była dziwna. Ale nigdy ją nie odchodziło, co sądzą o niej inni. Zresztą, ciężko by było inaczej, skoro tak odważnie broniła niedbałego stylu. Ale wracając do tematu. Ciężko określić, w jakim humorze była Avril gdy wychodziła z zamku. Chciała się zabawić ale w tym zamku nie było z kim. Ruszyła w stronę jeziora z papierosem w buzi. No cóż, każdy ma jakieś nałogi, czyż nie? Panna Williams zawędrowała pod jakieś drzewo. Nagle usłyszała śpiew. Tak, tak. Nie przesłyszała się. Ktoś śpiewał. Na górze. Mimowolnie spojrzała w gałęzie drzewa, na dziewczynę siedzącą tam. - Masz pomysły –mruknęła, ale na tyle głośno, by nieznajoma usłyszała. Po chwili doszła do wniosku, że to jest całkiem dobry pomysł, więc ona również zaczęła się wspinać. Usadowiła się na innej gałęzi, spoglądając na dziewczynę. Wyrzuciła papierosa, i uśmiechnęła się widząc, jak sunie w dół, by utonąć w śniegu.
Cudownie było tak siedzieć, śpiewać, machać nogami w rytm piosenki i delektować się pięknem krajobrazu. Jakoś dziwnie się czuła, mając świadomość, że wszystkie wypracowanie napisane, co było do nauczenia jest nauczone, nawet jako tako posprzątane jest w dormitorium. Gdy śpiewała swoja ulubioną piosenkę, ktoś śmiał jej przeszkodzić. Zerknęła tylko w dól i rejterując wzrokiem dziewczynę jej nieznaną nie przeszkadzała sobie i śpiewała dalej. Czyli to nie tylko moje ulubione miejsce, pomyślała, obserwując dziewczynę kątem oka, gdy ta się wspinała i sadowiła na odległej gałęzi. - Czekasz tu na kogoś? - spytała dość głośno Krukonka. Właściwie nie wiedziała co powiedzieć. Naomi tu była pierwsza i nie miała ochoty schodzić.
No tak, Avril miała talent do przeszkadzania ludziom. I co z tego? Mają problem. Ona się tym przejmować nie zamierza. Słuchała, jak dziewczyna nuci piosenkę. Panna Williams jej nie znała, ale to żadna nowość. Nie była jakąś znawczynią muzyki. - Nie, nie czekam. Za to dobrze mi się tu siedzi. A ty? –spytała, świdrując ją wzrokiem. Jej też nawet nie myślało się stąd schodzić. Szczególnie, że wiedziała, że może zrobić owej dziewczynie na złość. W końcu Avril to Ślizgonka. I jak przystało na przedstawicielkę tego domu, była wredna i złośliwa. Ale nie w stosunku do przyjaciół! Co to, to nie ! W towarzystwie przyjaciół „jakoś” się zachowywała. Była nawet całkiem miła. Jak na nią! Ale zbyt wielu przyjaciół to ona nie miała. Co poradzić? Przecież się nie zmieni, bo komuś nie odpowiada jej zachowanie.
-Co ona sobie wyobraza! Szedl szybkim krokiem gadajac do siebie i nie zwazajac uwagi na przygladajacych mu sie uczniow z zdziwieniem na twarzy. Ktos tam cos do niego powiedzial, ale Felix nawet nie zwracajac uwagi na owa osobe warknal ostrzegawczo i skrecil, schodzac ze schodow przy wyjsciu. Tam jak na zlosc bylo jeszcze wiecej ludu, a Jerome nie mial ochoty na towarzyskie udzielanie sie (swoja droga, kiedy wlasciwie ta ochote mial) Zwawym krokiem minal glowna brame, potracajac kogos ramieniem. Chwile pozniej uslyszal stek obelg, ale niezbyt sie nimi przejal. Schodzac szybko w dol bloni w strone jeziora o malo sie nie poslizgnal. -Nosz, Kurwa! Zatrzymal sie dopiero przy grubym drzewie o wielu rozzlozystych galeziach. Z wewnetrznej kieszeni skorzanek, czarnej kurtki, wyciagnal paczke papierosow- mocnych papierosow. Wyciagnal jednego burkajac pod nosem i wlozyl do ust, szukajac zapalniczki po kieszeniach. Juz mial sie wydrzec na caly glos, gdy w koncu natrafil na nia w tylnej kieszeni jeansow. Zapalil papierosa i mocno sie zaciagnal, wypuszczajac po chwili dym z ust. Felix palil tylko gdy ktos bardzo wyprowadzil go z rownowagi, a w dodatku bylo to dziewczyna, wiec przywalenie jej nie wchodzilo w gre. Znow sie zaciagnal by po sekundach wypuscic dym z ust. Gdy w koncu wypalil papierosa troche mu ulzylo. Rzucil niedopalek na ziemie, mowiac. -Co za swinstwo.
Krukonka, przychodząc tu, miała nadzieję w samotności spędzić trochę chwil na świeżym powietrzu. Proszę bardzo, już ktoś (miała dziwne przeczycie, że ta Ktosia jest Ślizgonką) jej tu przylazł, zadając głupie pytania. Jak zadręczała się samotnością łażąc bez celu po zamku, to jakoś nikogo nie było widać, a jak chce być sama, to jej się zwalają na głowę! Jak siedzi sama, i jak widać od dłuższego czasu, to oczywiste, że na nikogo nie czeka, no! Postanowiła jednaj być miła dla dziewczyny. W końcu nie wiedziała kim ona jest. Naomi Przełożyła jedną nogę na drugą stronę gałęzi, siadając okrakiem, aby lepiej widzieć dziewczynę. - Nie, nie, nie czekam. A tak w ogóle, to jestem Naomi Young, Ravenclaw, 7 klasa. A ty? - nie przejęła się zbytnio, że może dziewczyna chce posiedzieć w samotności i nie uśmiecha się jej konwersować z Naomką. Wtem, doszedł do nozdrzy Krukonki mocny, papierosowy dym. Inaczej pachnący, niż ten, który wydobywał się z papierosa przybyłej dziewczyny. Naomi zerknęła w dół. Była w zbyt dobrym humorze, by zwyczajowo pufnąć na widok Felixa. Nawet by z nim pogadała, ale na osobności. Przecież nie będzie burzyła maski nienawiści, która nałożona jest formalnie na ich relacje z Krukonem. Tego by jeszcze brakowało, aby ta dziewczyna zobaczyła, jak Naomi nie warczy na Felixa, tylko spokojnie z nim rozmawia! Tak więc skierowała wzrok na rozmówczynię i zmieniła nieco pozycję, aby Krukon jej nie zauważył.
No trudno, Naomka będzie musiała jakoś przeboleć towarzystwo Avril, bo Ślizgonce podobało się tu i nie uśmiechało jej się schodzić. Już miała wrażenie, że Krukonka zacznie się po niej drzeć, że chce siedzieć sama (powarzenie, wyglądała jakby miała za chwile wybuchnąć), ale dziewczyna była zaskakująco miła. Panna Williams spojrzała na nią podejrzliwie. Nie przywykła do tego, że ktoś jest dla niej miły. Tak to już było, że ludzie woleli się z nią kłócić niż zobaczyć jaka naprawdę jest. Może w przypadku tej dziewczyny, Naomi, będzie inaczej? - Avril Williams, Slytherin, VI klasa. Ładnie śpiewasz. Pozazdrościć talentu –powiedziała, zaskakująco miłym tonem. Odgarnęła swoje blond włosy za ucho i wtem usłyszała przekleństwo. Spojrzała pytająco na Krukonkę, ale po chwili zdała sobie sprawę, że to nie ona przeklęła. Avril zerknęła w dół na chłopaka. Stał odwrócony do niej plecami, więc nie była w stanie dowiedzieć się, czy go zna. Za to Naomi najwyraźniej znała go doskonale, bo usiadła tak, by jej nie zauważył. Tak, Avrilka była świetnym obserwatorem! - Znasz go? –spytała na tyle cicho, by tylko dziewczyna usłyszała. Nie chciała być wścibska, ale z natury była ciekawa. Poza tym, chciała się dowiedzieć, co to za chłopak, palący tak mocne papierosy.
Patrzyl jeszcze chwile na niedopalek w sniegu, po czym go zadeptal, przybierajac nienawistna mine. Eh, kiedys wykonczysz samego siebie, pomyslal, pocierajac rece, ktore az go swierzbily by komus przylozyc, ale trzeba bylo sie kontrolowac inaczej natlukl by juz temu kto sie otarl o jego ramie, albo tamten by go natlukl. Zacisnal zeby po czym wypuscil przez nie powietrze, nasycone wonia tytoniu. Juz mial sobie isc, gdy uslyszal jakies glosy. Rozejrzal sie wokol siebie, ale nikogo nie dostrzegl. Wzruszyl ramionami i ruszyl przed siebie, lecz znow uslyszal glos najwyrazniej kobiecy. Spojrzal sie za siebie na drzewo. Siedziala tam jakas blondyna i nikogo innego nie dostrzegl- Naomi dobrze sie skryla. Dziwne, moglby przysiac, ze slyszal wiecej glosow niz jeden. Mial po prostu zignorowac dziewczyne, ale ona mu sie przypatrywala, wiec chyba cos do niego mowila, ale nie byl pewny. -Mowilas cos do mnie?
Przeklęła w myślach swoją impulsywność. Po co ona się chowała? Nie dość, że nie wygodnie, to jeszcze nie widzi, kiedy on sobie pójdzie. Jaka ona była nierozważna! No cóż, zawsze taka była i raczej nic tego nie zmieni. Tymczasem Krukonka zupełnie zapomniała o istnieniu jak się okazuje Avril. Hmm... to imię z kimś jej się kojarzyło. Coś z tą dużo paplającą, mugolaczką z jej dormitorium....coś z jej idolkami (najpewniej to było imię tandetnej gwiazdeczki)...nie nie, nie przypomni sobie. Po chwili dotarło do niej, że została pochwalona. Co prawda przywykła do tego, ale zwyczajowo się zarumieniła. - Miło mi poznać i dziękuję – odpowiedziała grzecznie. Zaraz, zaraz, Ślizgonka?! Nie, to niemożliwe. Takie normalnie Ślizgonki nie chodzą po ziemi. Znajdowała się w tak niewygodnej równocześnie w zagrożonej upadkiem pozie, że oczywiście nie zważając na zagrożenie Naomi się przesunęła. I znając jej szczęście możecie zgadnąć, że się osunęła...i tak, spadła. Na jej szczęście, miała miękkie lądowanie w zaspie śniegu. Już miała wstać i obsztorcować śliską gałąź na czym świat stoi, ale wpadł jej do głowy genialny pomysł. Ma się czami przebłyski geniuszu, a co! Momentalnie sztywniejąc i nie pozwalając sobie całą siła woli ani drgnąć, wprowadzała swój plan w życie. Tylko, żeby jeszcze Felix zobaczył, jak Krukonka spada... Przelotnie pomyślała, że jakby nie zdarzyła zrobić, co miała zrobić, zostałaby zaniesiona do tej wstrętnej pielęgniarki. Szkoda, że Lexa już nie ma, oj szkoda.
No tak, normalni Ślizgoni nie chodzą po ziemi. Zabolało. Avril była chyba wyjątkiem. Dziwadłem. Zależy, jak na to spojrzeć. Ona też zadzierała nosa i często się kłóciła, ale można było z nią normalnie pogadać. Umiała też przyznać się do błędu, choć dużo ją to kosztuje. Spojrzała na chłopaka, i już miała powiedzieć, że się przesłyszał, gdy Naomi... zsunęła się gałęzi i spadła. Avril chwyciła jedną z gałęzi i zawisła na niej, by po chwili wylądować na ziemi. I wtem coś dostrzegła. Naomi udawała. Najwyraźniej chciała, by owy chłopak się przejął. Kucnęła przy niej, delikatnie się uśmiechając, ale tak, by chłopak tego nie zauważył. Niezły plan, ot co! Panna Williams co prawda nigdy się do czegoś takiego nie posuwała. On zwykle po prostu ZABIERAŁA sobie chłopaka, który wpadł jej w oko. A że mężczyźni zbytnio skomplikowani nie są, wiedziała, że żaden jej się nie oprze. Podniosła się z kucek, z przerażonym wyrazem twarzy spojrzała na chłopaka. Była dobrą aktorką. Cokolwiek Naomi próbowała zrobić, Avrilka nie będzie jej w tym przeszkadzać. Wredna nie była... Stop! Czemu? Przecież była wredna ! I to jak! Czyżby polubiła tę Krukonkę? Nie, nie możliwe. Mimo wszystko nie umiała zmusić się, by ją zdradzić. Byłoby jej głupio, tym bardziej, że dziewczyna niczym się Pannie Williams nie naraziła. Wręcz przeciwnie! Była podejrzanie miła!
Nie zdarzyl w zaden sposob zareagowac, bo ujrzal osuwajaca sie z galezi Naomi, ktora po chwili padla i znieruchomiala. No czemuz to jemu tak czesto sie zdarzalo? byl w skrzydle szpitalnym tyle razy, ze sam na palcach by nie zliczyl. Gdyby nie to, ze tego Lexa nie ma to by kazal Avril Naomke zaprowadzic do ss. -Moze bys sprawdzila puls. Powiedzial nieco oschle i z zazenowaniem. -Ale nie sadze, ze umarla. Podszedl w kilku krokach do Naomi i przykucnal obok niej. Nachylil sie uchem do jej ust. -Oddycha. Sprawdzil jej tetno, dotykajac jej szyi dwoma palcami. -Krew tez plynie. Nic takiego sie nie stalo. No, blondyna wstawaj. Klepnal ja lekko w policzek, a potem zaczal jeszcze lekko ja klepac. No zesz ty! Zaraz zobaczymy czy nie udaje. Usmiechnal sie zlosliwie. -Naomi. I zaczal ja kilac. Dlugo nue wytrzyma.
Ej, no! Robiło jej się już zimno w tym śniegu no! Co jak co, ale tylną cześć ciała, to Krukonka miała delikatną i nieprzystosowaną do odmrażania! Ile to może trwać akcja ratunkowa? Niech on się trochę pośpieszy, bo księżniczka stygnie, no! Gdy dziewczyna nieuważnie otworzyła oko, zobaczyła nad sobą Ślizgonke, która przejrzała jej niecny plan. Nie, nie nie do końca. Przecież Krukonka nie chciała uwieść Felixa, gdzieżby! Ona właśnie chciała przyprawić go o zawał serca! Mrugnęła szybko do Avril, żeby Felix nie zauważył. Ha ha, jednak podszedł. Nie opuścił biednej, Naomki w potrzebie. Ale zaraz, on jej nie wziął na ręce! Tym samym jej piękny plan zeskoczenia z ramion chłopaka z głośnym: A kuku! został bezpowrotnie zniszczony. Ten bezczelny gnojek ją klepał po twarzy! Nie, no tego już za wiele! Potem mu się Naomi odpłaci, o taaaak. Krukon już może żałować swego haniebnego czynu! Może by wytrzymała, jakoś by dała radę, ale poczuła znajome i jakże wnerwiające uczucie. Ktoś ją śmiał gilgotać! A przecież to straszna broń, która na Naomkę zawsze działała. Nie wytrzymała i zaczęła się szaleńczo wić, po czym skoczyła szybko na nogi stając w pozycji pionowej. W jej oczach panował szaleńczy obłęd i chęć mordu. - Zabiję. – wysyczała dziewczyna skradając się jak wściekła kocica do chłopka. Miała ręce ułożone tak, jakby miała go udusić, pokazując przy okazji swe śliczne, długie, ostre pazurki.
Avril zobaczyła, jak Naomi do niej mruga, więc nadal udawała przerażoną. Niestety, chłopak nie dał się zwieść. Już po chwili zaczął... klepać ją po twarzy! Ta zniewaga krwi wymaga, ot co! - Ej, mogła sobie coś złamać a ty ją policzkujesz – syknęła przez zęby, mrużąc gniewnie oczy. Wyobraziła sobie, że jest na miejscu Krukonki. Chybaby go zabiła. W tej właśnie chwili. Ale osobnik, reprezentujący jakże inteligentną płeć męską zaczął Naomi łaskotać. Avril wyszczerzyła na niego oczy i już miała go powstrzymać, gdy Naomi zerwała się na równe nogi. - Zabiję- usłyszała jej syknięcie. Zaśmiała się. Bóg wie czemu, cała ta sytuacja, strasznie ją rozbawiła. Tak że uśmiech, którego ujrzenie graniczyło z cudem, nie schodził jej z ust. - Pomogę Ci –odparła, przyglądając się, jak dziewczyna podchodzi do niego niczym polująca pantera. Wyglądała, jakby faktycznie miała go udusić. W sumie, Avril by ją zrozumiała.Ten chłopak zachował się wyjątkowo nie ładnie ot co! Żeby się wcale nie przejąć dziewczyną, tylko zacząć ją łaskotać! Teraz mu się dostanie, od tej Krukonki. Tego Panna Williams była całkowicie pewna.
Jak sie spodziewal, laskotanie przynioslo zamierzone efekty. Hah, dziewczyna wyskoczyla stajac na nogach, a on odruchowo takze z kuckow odbil sie obiema stopami od podloza w tyl wyladowujac na nieco ugietych nogach. No coz jesli sie znalo charakter Felixa nie dziwil nikogo fakt, iz pan Jerome reaguje jak i reaguje. Na nieszczescie innych byl trudnym charakterem. Udawal skupionego, krazac z Naomka po kregu z rekami defensywnie ulozonymi. No, panno Young zaczynaj. Czarne spojrzenie nie schodzilo ani na chwile z potencjalnej agresorki, ale Jerome smial sie w duchu na mysl o tej calej sytuacji. Niby co mu zrobi? podrapie? Nie raz dostal niezly lomot w klatce gdy walczyl z kims na arenie, a ona byla jakas taka dla niego slabiutka- no i jej podrapanie upusci mu troche krwi to wszystko. Czekal tylko na atak, by moc wziac ja unieruchomic w idealnie mistrzowskim stylu i bedzie spokoj. Troche sie poszarpie, az w koncu jej sie to znudzi. Plan idealny.
Była tak na niego wściekła, tak niesamowicie wściekła, że gotowa była zrobić wszystko. Zapytajcie panicza Moralieta, do czego zdolna jest Naomka, haha. Katem oka zauważyła Avril, gotową pomóc. Tym razem nie będzie ona potrzebna. Chodzili tak we dwójkę po obwodzie koła, a Krukonka już wiedziała co zrobi. Wiedziała, ale czekała na dobry moment. Nie było czasu na zastanawianie się, jakie konsekwencje przyniesie wcielenie jej planu z życie. Ona nigdy się nad tym nie zastanawiała. Po prostu działała. Szła na żywioł. Jednym susem skoczyła na Felixa, przewracając go. W efekcie czego dumna z siebie Naomka siedziała na Krukonie, który zszokowany leżał w śniegu. Wzięła jego ręce i położyła mu nad głową, ciągle trzymając. - I co teraz zrobisz? - spytała słodko z chochlikowatym uśmieszkiem na twarzy.
Avril dzielnie pilnowała się, by nie wybuchnąć śmiechem. Nie do końca jej to wychodziło. No cóż, liczą się chęci, czyż nie? Patrzyła, jak tygrysica (czyt. Naomi) skacze na bezbronne zwierze (czyt. Felix). Założyła mu ręce nad głowę i odezwała się słodkim głosikiem. Panna Williams przyglądała się temu z założonymi rękami. Była trochę zła, że ona nie była potrzebna, ale postanowiła uszanować to, że Naomi była wściekła. Ona sama gdy się wściekała nie ręczyła za siebie (muahahaha). Sama też nigdy nie zastanawiała się nad konsekwencjami. Robiła to, co uważała za słuszne. I zawsze wychodziła obronną ręką. Nie wiedziała, co Naomka planuje, ale wiedziała, że chyba poratuje ją w razie kłopotów. W końcu była jedyną dziewczyną która nie odskoczyła, nie skrzywiła się, ani nawet krzywo nie spojrzała na Avril. A takich ludzi nie spotyka się często. Szkoda, że ten oto młody osobnik przerwał im tak miłą konwersacje.
Skoczyla na niego, wywalajac go na zimny snieg no i przy okazji rabnal lokciem w ukryty w bialym puchu kamien, az mu cala reke objely ciarki jakby zdretwiala. Chwycila jego rece i polozyla nad glowe unieruchamiajac je w dodatku silnie mu ugniatala krocze co go doprowadzalo niemalze do szalenstwa. O nie, tak sie bawic nie bedziemy. Jak niby ona mialaby go pokonac w parterze gdy on kilka lat poswiecil sztuce "Mixed martial arts" w dodatku byla zbyt slaba. Podkulil nogi i prawym udem rozkraczyl nogi Naomce tak, ze po chwili wyciagnal jedna noge, zakladajac jej dzwignie na lewa noge czyli objal jej noge obiema swoimi. Mocno i z impetem wysunal tylek w bok silna dzwignia sprowadzajac krukonke na bok i wykrecajac swoje rece z jej uscisku. Przewrocil ja na plecy i usiadl na niej okrakiem. -Nie lubie takich zabaw. Powiedzial szczerzac sie tryumfalnie, po czym zszedl z panny Young podajac jej reke i pomagajac wstac.
Jejciu, jejciu, jejciu. Naomi tu już była gotowa do fajnej zabawy, a on wszystko zepsuł. Po raz drugi dzisiaj obszedł się zupełnie niedelikatnie z delikatną Naomką. Nie ładnie, oj nieładnie! To wcale nie było przyjemne, jak on robił te wszystkie dźwignie i inne wygibasy. Naomi będzie miała mnóstwo siniaków! I jak ona to przeżyje? Koniec z krótkimi spódniczkami i z krótkim rękawem (w zamku, ofc.) ! Będzie musiała w jakimś habicie chodzić, żeby to ukryć! Jak jakaś ofiara przemocy domowej! Nie dziwcie się proszę, że tak przeżywa to Krukonka. Ona tak ma. Przejdzie jej. A tymczasem stała już z założonymi rękoma, wielce obrażona po dokładnym otrzepaniu się ze śniegu. Patrzyła wilkiem na Felixa z miną obrażonego dziecka. - Nie lubię cię już - do tego tupnęła nóżką. Patrząc na cały ten obrazek, Avril pewnie pokłada się ze śmiechu. - I będę miała przez ciebie siniaki - dodała wskazując go żałośnie palcem.
Oj tak, Avril starała się nie roześmiać. I to jak starała. Jednak to wszystko poszło na marnę widząc obrażoną minę Naomi. Chciała jej powiedzieć, że to przecież ona zaczęła, ale w tedy pewnie usłyszałaby „ I ty Brutusie przeciwko mnie?” albo coś w tym stylu. Więc wolała się nie odzywać, szczególnie, że z tym dwojgiem można było zbić fortunę na komediach. Avril odchrząknęła, uśmiechając się jedynie. Muszę przyznać, że sprawić, by się uśmiechnęła, to nie lada wyzwanie. Ale uśmiech miała piękny. Olśniewający, zapierający dech w piersiach… bla, bla, bla. Wszyscy wiedzą o co chodzi. Spojrzała ukradkiem na chłopaka, który otrzepywał się ze śniegu. W sumie, ona nic mu nie zrobiła, więc czemu miałaby się nie przedstawić? - Avril –rzuciła szybko, po czym spojrzała na niedopalonego papierosa, tkwiącego w ziemi, którego niedawno wyrzuciła. Teraz było jej go szkoda. Nie miała więcej. Panna Williams zacmokała i przeniosła wzrok na Naomi. Dziewczyna nadal miała obrażoną minę, a Avril znów zachciało się śmiać. Do niej też się uśmiechnęła. Miała zadziwiająco dobry humor. Aż zaczynam się o biedną Avril martwić.
No co tam Felix? przeciez sama sie o to prosila. Pan Jerome w rywalizacji nie przepusci nikomu. To on zawsze musi byc gora tym najlepszym. A jak mu sie to nie udaje... no coz, wtedy jest wkurzony na caly swiat i powarkuje jak pies na ludzi. Jednak ta cala sytuacja nie tyle co go dziwila, sle tez smieszyla. Wlasciwie to racja... tak, Naomi zaczela i ma za swoje a Felix nie bedzie jej teraz padal do stopek i blagal o wybaczenie (Co to to nie!) -Dobra, przestan juz marudzic. Zrobilem to najbardziej lekko jak tylko umialem. Ciesz sie, ze ci kosci nie polamalem. Jak uslyszal co wyjakala krukonka to nie wiedzial czy ma sie smiac czy plakac zamiast tego wzryszyl ramionami. I co sie bedzie przejmowal, ze przy natloku negatywnych emocji wyznala mu, ze przestala go lubic. W koncu znow zacznie. Spojrzal na Avril, ktora sie przedstawila. -Ta, Felix, Felix Jerome. Odpowiedzial jej i zobaczyl jej usmiech. No na prawde szczery usmiech u slizgonki tak samo jak u Felka to rzadki widok. Doprawdy niezwykle.
(wiem, ze dlugo czekaliscie, ale na prawde nie mialem mozliwosci, a po drugie stracilem checi. No ale zebralem sie w sobie i jest. Najmocniej przepraszam)
Naomi miała nadzieje, ze chłopak włączy się do przedstawienia, i będzie fajnie. Ale, nie, to przecież nie Jared. Nie ze wszystkimi można się dobrze bawić. I jeszcze ... co?! Ten koleś jest nie do wytrzymania, no! Naomi tak bardzo zbulwersowała się oświadczeniem i w ogóle postawą Felixa, że podskoczyła i szybko, aczkolwiek mocno 'wyjechała mu z liścia' po czym szybko odskoczyła w obawie, że ten ją złapie coś zrobi. - Nie zadziera się z Naomi Young. Ty wstrętny, nieczuły czopku! - wykrzyknęła w oburzeniu. - Chodź, idziemy - powiedziała obrażonym tonem, ciągnąc za rękaw Avril - A teraz w nogi, bo ten psychopata coś nam zrobi - mruknęła cicho do ucha Ślizgonki. - No ruszaj się! - ponaglała jeszcze chichoczącą dziewczynę. Zostawiła ją w końcu i szybkim krokiem oddaliła się od miejsca całego zajścia. Gdy emocje opadły, Naomi z przestrachem uświadomiła sobie, że ten chłopak jest zdolny do wszystkiego. I niech nie myśli sobie, że dziewczyna będzie się ukrywała! Skądże, ona właśnie będzie przebywała między ludźmi, bo tam Krukon jej nic nie zrobi. Z drugiej strony była z siebie dumna, z mu się nie dała i jak postawiła na swoim. Co chwilę oglądała się za siebie i przyspieszała kroku powstrzymując się od biegu. Jednak nie wytrzymała i puściła się biegiem aż do drzwi zamku. Tam postanowiła poczekać na Ślizgonkę. Miło mi było poznać. Pomyślała Naomi z ironią, uświadamiając sobie, że zawiązała się właśnie ciekawa znajomość pomiędzy nią i Avril.
No cóż. To bardzo, ale to bardzo śmieszyło Avrilkę. Co dokładnie? Wszystko! Nie sądziła, że Krukoni potrafią być tak waleczni. Zawsze myślała, że to takie flamusy, co siedzą wiecznie z głową w książce, a tu się okazuję, że Naomka ma klasę. I to jaką! Aż opadła jej szczęka, jak uderzyła Felixa, no! To była ostatnia rzecz, której się po niej spodziewała. Po chwili pociągnęła ją za rękaw, a Ślizgonka nawet nie zdała sobie sprawy, kiedy zaczęła chichotać. Naomi odeszła, a raczej po chwili puściła się biegiem. - Miło było poznać –rzuciła do Felixa – Do nieszybkiego zobaczenia. I już jej nie było. Avril miała długie nogi, więc szybko biegała. Zrównała się z Naomi tuż przed wejściem do Hogwartu. - Uff... Nie ma co. Fajny koleś. Myślałam, że się za nami rzuci. Nie sądziłam, że jesteś taka bojowa –rzuciła, regulując oddech. Bądź co bądź, dawno nie biegała. I bynajmniej ta przerwa dała jej się w znaki.
Niewysoka, czarnowłosa postać pojawiła się nad jeziorem. Tak, to panna Gabrielle zawitała w te strony. Dziewczyna nie miała właściwie nic wielkiego do roboty poza pakowaniem się, ale na to jeszcze miała czas, a nie miała ochoty. A gdzie w ogóle wyjeżdżała? Miała zamiar pojechać do domu. Dostała niedawno w liście informację o tym, że stan zdrowia jej matki się pogorszył i, że nie zostało już jej zbyt wiele życia. Dlatego dziewczyna postanowiła być przy matce w ostatnich chwilach jej życia. Ona chciała wyjechać natychmiast, ale z powodów proceduralnych dostał od dyrektora pozwolenie na wyjazd dopiero za kilka dni. Przez ten czas miała uporządkować swoją sytuację ocenową i przemyśleć jeszcze, czy podjęła dobrą decyzję. Tak naprawdę to wszystko zdołała zrobić w jeden dzień. A teraz przyszła nad jezioro i usiadła pod rozłożystym drzewem, by zastanowić się nad tym, co ją czekało w najbliższym czasie. A to nie będą łatwe przeżycia. Mimo wszystko jednak starała się nie załamywać, bo jeszcze nie miała do tego powodu. Jeszcze.
W przeciwiwntwie do niej on nie miał szczególnych powodów, dla których się tu znalazł. Po prostu wędrował sobie po terenach przy zamku w nadziei na chwilę... spokoju. Ostatnio w głowie miał tylko charmider i sensację wywołaną wokół turnieju trójmagicznego. Ok, przyznajmy szczerze. Gdyby ktoś zorganizował konkurs na najgorszego ducha szkoły, on z pewnością zająłby pierwsze miejsce. Nie dość, że nigdy nie starał się śledzić wydarzeń z tunieju, to jeszcze modlił się o to aby konkretnie te zawody przegrał nie kto inny jak reprezentantka ich szkoły. Och, ta obsesyjna niechęć do Slytherinu. Pod tym względem był urodzonym Gryfonem, choć trzeba było przyznać, ze wielu cech mieszkańców tego domu nie posiadał. Przechodząc obok jeziora, psotanowił przystanąć przy jednym z drzew, właściwie podparł się o jego konar plecami patrząc w skupieniu na talfę wody. Dopiero po momencie zdał sobie sprawę, ze nie jest tu sam. - Cholera - mruknął pod nosem mierząc wzrokiem dziewczynę, która stała nieopodal. - Cześć, Papillon, nie masz czasem teraz jakiś zajęć? Idealnie imitował troskę o jej dobrą reputację wśród nauczycieli, choć w rzeczywistości najchętniej by sie pozbył dziewczyny z horyzontu widzenia. Bądź co bądź dość miał towarzystwa w przeciągu ostatnich dni, zwłaszcza towarzystwa płci przeciwnej.
Jej turniej nie interesował zbytnio. Uważała, że to zbędne narażanie ludzi na utratę zdrowia i życia, nawet, jeśli było to podyktowane tradycją i stawało się sporym widowiskiem, ku uciesze tłumu. Dlatego też ona akurat w tamtym momencie nie znajdowała się na trybunach i nie wiedziała nic o sytuacji, która spotkała Seana. Dobrze to, czy nie? Nie wiem. Dodam jeszcze, że Gabrielle nie obchodziło tak naprawdę, kto wygra, a kto nie. Miała na głowie inne sprawy, o których już wcześniej wspominałam. I sprawy szkolne były dla niej w tym momencie mało ważne. Dziewczyna tak zagłębiła się w swoje myśli, że nie zorientowałaby się w ogóle o obecności drugiej osoby, gdyby ta nie dała o sobie znać. Pokręciła lekko głową na te niezbyt ładne słowo (jakby sama takich nigdy nie używała, phi). - Nie, Sean - odezwała się w końcu po dłuższej chwili. - Ciebie mogłabym zapytać o to samo, ale nie zrobię tego. Właściwie nie rozumiała przez długi czas, dlaczego zawsze odnosił się do niej tak oschle, bo przecież ona mu nic nie zrobiła. Jednak w końcu przyjęła, że inaczej nie potrafił, dlatego też zaczęła stosować taktykę - nic na siłę.
Ej, starał się być miły! A nie? Odpuścił sobie nawet typowe dla niego szorstkie słowa. Pytanie zadał łagodnym głosem. Nałożył wszelkich starań aby pozbyć się dozy ironii w głosie, a jego gest nie został doceniony. Ok, nie był najprzyjemniejszym typem, ale na ogół w relacjach z osobami, z którymi był w neutralnych stosunkach, nie okazywał swojego zażenowania, czy niechęci do ludzi, co najwyżej ewidentnie dawał innym znać o swojej niezależności. Tak było i tym razem. Na szczęście dziewczyna na tym skończyła rozmowę. Widać sama miała na głowie więcej niż tylko jego przypadkowe towarzystwo. Westchnął więc odpychając się nogą od drzewa i ruszył w kierunku dziewczyny stając z nią ramię w ramię. - Wyglądasz jakbyś chciała pogadać - mruknął od tak w ramach rekompensaty za słowa jakimi ją przywitał. Ok, był arogantem, ale koniec końców zależało mu na dobrej reputacji. Miał gdzieś ilu miał wrogów, ale jeśli miał okazję unikać tworzenia sobie nowych to z tej okazji korzystał.