Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Domek dorosłych nr 6

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość


Fillin Ó Cealláchain
Fillin Ó Cealláchain

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175
C. szczególne : czarne, wąskie ubrania; mocny irlandzki akcent; prawie udany tatuaż na szyi, nad karkiem : all four boyd;
Galeony : 551
  Liczba postów : 1581
https://www.czarodzieje.org/t16446-fillin-o-ceallachain#452046
https://www.czarodzieje.org/t17983-fillin#510202
https://www.czarodzieje.org/t16445-fillin-o-ceallachain#452029
https://www.czarodzieje.org/t18350-fillin-o-ceallachain-dziennik
Domek dorosłych nr 6 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty


PisanieDomek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty Domek dorosłych nr 6  Domek dorosłych nr 6 - Page 4 EmptyCzw Lip 09 2020, 23:09;

First topic message reminder :




Domek jest drewniany, jest to studio, więc znajdują się tu dwie oddzielne sypialnie oraz jedna wspólna toaleta. Pomiędzy bliźniaczymi pokojami znajduje się niewielki salon z kanapą i stolikiem do kawy. W samych sypialniach nie brakuje dwóch oddzielnych szaf, małego wspólnego biurka z dwoma krzesełkami, wazonika z kwiatkami i portretu z pierwszą nowoorleańską wiedźmą, która zawsze, ale to zawsze na Was patrzy.

Uwaga. Pokój jest pełen magii, a więc należy rzucić kością, aby dowiedzieć się z czym będziecie mieć "problem". Pierwszy rzut jest obowiązkowy i będzie Wam przeszkadzać przez cały czas pobytu na wakacjach. Dodatkowe efekty możecie sobie dobierać wedle uznania.

Spoiler:


Lokatorzy:

Pokój 1
1. Ezra T. Clarke
2. Leonardo O. Vin-Eurico

Pokój 2
1. Bianca Zakrzewski
2. Melusine O. Pennifold






Ostatnio zmieniony przez Fillin Ó Cealláchain dnia Pon Lip 13 2020, 23:35, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1847
  Liczba postów : 3465
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Domek dorosłych nr 6 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty


PisanieDomek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty Re: Domek dorosłych nr 6  Domek dorosłych nr 6 - Page 4 EmptyPią Lip 31 2020, 09:49;

No tak, alkohol powinien choć trochę pomóc w zdrowszym podejściu do całej imprezy i do wydarzeń, które się na niej działy, choćby chodziło o największe międzyszkolne afery, z jakimi można było mieć styczność.
- Trafiłam w dobre towarzystwo. - przyznała na pytanie o zabawę i uśmiechnęła się, być może nieco przymilnie. Czy zjadła ją presja poznawania kogoś z rodziny Swansea? A może przejmowała się jej nastrojem i chciała choć trochę przyczynić się do zbudowania go od nowa?
Ze strony aktorskiej zdołała poznać Ezrę z ostatnich czasów tylko w czasie szkolnych występów i rzeczywiście jego udział robił wrażenie. Na tyle, na ile była się temu w stanie oczywiście przyglądać, bo przed własnym wyjściem na scenę była dość mocno zjedzona tremą i stresem, a bardziej przejmowała się zapamiętaniem tekstu i uspokojeniem żołądka. Dopiero po wyjściu okazało się, że w towarzystwie Swansea nawet nie do końca musiała cokolwiek grać, a czary i magia odbywały się same. Wątpiła we własny talent aktorski. Jej dobra ocena po wszystkim wynikała przede wszystkim z tego, że wystarczyło jej... być sobą. No i może kwestia zakładu trochę ją wtedy niosła. Prychnęła w myślach. Dlaczego tak łatwo było odciąć się od świata, kiedy Krukon pojawiał się w jej wspomnieniach? Zrobiło jej się trochę głupio, bo chyba przez dłuższą chwilę sterczała bez słowa jak kołek.
- M-m. Jak wrzucisz komuś do kubka to piją inni. Jak wrzucą Tobie to pijesz Ty. Zero zabawy, jeżeli intensywnie pijesz sama z siebie. - wyjaśnienia na poziomie przedszkola, ale przecież właśnie tak prosta miała być ta rozgrywka.
Żeby uniknąć debilnych pytań pokroju 'jak długo znasz swojego brata', albo 'to ile lat ten oszołom Ezra kiblował', sama musiała zająć czymś usta, więc napiła się otrzymanego, kremowego piwa. A to było jakieś specyficznie pikantne, drażniące nos i drapiące gardło. Kichnęła, aż oczy chciały jej wyjść z orbit. Zamrugała, by upewnić się, że wciąż były na miejscu. Ah, gdyby jeszcze 'bezalkoholowe' oznaczało 'bezpieczne do picia'.
- Zagrasz jeszcze w te wakacje w jakiejś sztuce? - zapytała wreszcie, decydując się na porzucenie tematów rodzinnych, szkolnych i turystycznych, bo w sztuce odnalazła możliwość jakiegoś wspólnego wyjścia i poznania się w większym gronie. Być może czuła, że tak byłoby naturalniej, gdy między dwiema dziewczynami znajdowały się jakieś wspólne ogniwa?
Z jakiegoś powodu w jej dłonie wpadła piłeczka do beerponga, jednak tym razem nie było nawet mowy o jej udziale w zabawie. Chyba miała uraz po tym kichającym kremowym. Nadal kręciło ją w nosie. Zamiast więc do kubków, rzuciła piłeczką w Brewera. Z sugestią, żeby wzięli się z Borsukami za rozgrywkę? A może po prostu na powitanie?

@Éléonore E. Swansea @Maximilian Brewer
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Domek dorosłych nr 6 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty


PisanieDomek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty Re: Domek dorosłych nr 6  Domek dorosłych nr 6 - Page 4 EmptySro Sie 05 2020, 20:17;

...Miała chyba zbyt duże oczekiwania względem tej imprezy. Niepotrzebnie liczyła na to, że Alex zechce zostać i będzie miała pretekst, by wybadać na czym stoi. Czuła się źle i gryzły ją wyrzuty sumienia. Mogła od razu przyjść sama i po prostu oddać się zabawie. No ale nie było tego złego, przynajmniej miała okazję do pogawędki z Morgan. Tylko czy dziewczyna miała na to ochotę? Wydawała się dość... nieobecna. Chwilami. O czym myślała?
- No tak. To ja dzisiaj nie potrzebuję tej gry. - parsknęła śmiechem, ponownie przystawiając kubeczek do ust. Nie była już pewna, ile alkoholu w siebie wlała w tak krótkim czasie. Powinna się opanować, bo upijanie się nie było najlepszą drogą ku dobremu nastrojowi. Tak postępował Bloodworth, a nim przecież okrutnie gardziła. Czyżby zapomniała?
...Ona również przez chwilę milczała, tempo wpatrując się w tłum, a potem przenosząc swój wzrok na ściany drewnianego domku. Aż dziw, że tyle osób zmieściło się w tak ciasnej przestrzeni. I to bez pomocy magii! Wychwyciła melodię, która leciała gdzieś w tle (a może miała już halucynacje?) i zaczęła delikatnie bujać się w jej rytmie, pozwalając ciału na odprężenie. Alkohol chyba zaczynał działać.
- Zakończyliśmy już sezon, następne spektakle dopiero we wrześniu. - odpowiedziała, pomijając fakt, że do pracy będzie musiała wrócić odrobinę wcześniej, bo przecież próby są ważniejsze niż wszystko inne - Byłaś już kiedyś w New Magic Theatre? - niby nic nieznaczące, luźne pytanie, a jednak kryło się za nim coś więcej. Poniekąd rozumiała swojego brata i to, że tak ukrywał swój skarb przed wścibskimi łabędziami, ale przecież randki w teatrach są najpiękniejsze.
...Obserwowała lecącą piłeczkę i to, jak Morgan przerzuca ją w stronę jakiegoś chłopaka. Wielu młodych czarodziejów było na imprezie, że aż Éléonore czuła się staro. Znała tak niewiele twarzy, a nie zanosiło się na to, że będzie się jakoś wybitnie integrować ze wszystkimi. Nawet alko gry odmówiła.
- Połączyła Was pasja do Quidditch'a? - zapytała nagle, nalewając sobie kolejną porcję Ognistej. Alex ją zabije.
...Ale kto by teraz się tym martwił?
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1847
  Liczba postów : 3465
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Domek dorosłych nr 6 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty


PisanieDomek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty Re: Domek dorosłych nr 6  Domek dorosłych nr 6 - Page 4 EmptyCzw Sie 06 2020, 00:19;

Zmarszczyła brwi na wieści o zakończeniu sezonu, odganiając myśli o tym, że teatr mógłby mieć sporo wspólnego z miotlarstwem. Potem pokręciła głową w odpowiedzi na pytanie. Jej wyraz twarzy jasno jednak dawał do zrozumienia, że liczyła na to, że to miało się w najbliższym czasie zmienić. Być może właśnie to była część świata Eliego, którą chciałaby poznać dla lepszego zrozumienia wszystkich rządzących nim mechanizmem? Sztuka w teatrze miała przecież za zadanie być magicznym przeżyciem nawet w świecie pozbawionym czarodziejstwa. Na czym to zatem polegało w środowisku przepełnionym zaklęciami?
- Czasem mam wrażenie, że Quidditch jest głównie wymówką. - przyznała całkiem szczerze, choć te jej wszystkie treningowe inwazje powinny wskazywać na coś zgoła innego. Nie wchodziła w szczegóły, być może licząc na to, że same te słowa wystarczyły, by jakoś nakreślić w oczach Éléonore tę relację. A może chodziło o pobudzenie wyobraźni i ciekawości, skoro zastosowała tak oczywistą przecież sztuczkę? W znajomości dwojga kapitanów Quidditch nie mógł przecież nie mieć znaczenia. A jednak z czasem wychodziło na jaw, że sport w tej relacji pojawiał się raczej 'przy okazji', podobnie, jak problemy i wątpliwości z nim związane.
- Przejdziemy się? - zaproponowała po chwili, jednocześnie widząc nastrój Swansea na alkoholizację, oceniając ryzyko jej związanych z tym problemów, ale i dostrzegając w jej lekko już zachwianym stanie okazję do luźniejszych rozmów sam na sam, które być może nie powinny trafić do żadnych innych, gęsto przecież przebywających w domku, uszu. Czy to zapowiadało zawiązanie jakiejś więzi między dwiema dziewczynami? Nie miałaby nic przeciwko.
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Domek dorosłych nr 6 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty


PisanieDomek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty Re: Domek dorosłych nr 6  Domek dorosłych nr 6 - Page 4 EmptyCzw Sie 06 2020, 23:15;

...Morgan chciała poznać jeszcze lepiej Eliego, a Éléonore chciała poznać Gryfonkę choć trochę... Sama nie była lepsza, bo przecież nie zwierzała się swojemu bratu z postępów (a raczej z ich braku) w relacji z Opiekunem Ravenclawu, ale mimo to ciekawiło ją bardzo, kim jest wybranka serca młodego łabędzia. Pandory nie zdążyła poznać zbyt dobrze, a same okoliczności poznania były dość... niefortunne. Tutaj przynajmniej w nic nie mieszała się magia. Tylko czy alkohol był taki bezpieczny?
- Elijah ma momentami... ciężki charakter. - powiedziała zupełnie bez kontekstu, patrząc przyjaźnie na dziewczynę. W głowie jej już szumiało i może stąd to nagłe stwierdzenie. Bo czy Morgan nie zdążyła już dostrzec tego faktu? Byli parą od dłuższego czasu, a i zdążyli się poznać znacznie wcześniej.
...Zaintrygowała ją ta niejasna odpowiedź ze strony Davies, ale nie ciągnęła jej za język. Jedynie zmrużyła oczy, przekręciła lekko głowę i wpatrywała się przez chwilę w konsternacji. A potem upiła z kubeczka kolejny łyk bursztynowego trunku. Robiła to już machinalnie, trochę aby zająć czymś ręce. Zupełnie przestała zwracać uwagę na tłum, na Ezrę, na Josha... Równie dobrze mogłyby gawędzić ze sobą w jakimkolwiek innym miejscu.
...I... nagle Morgan zaproponowała coś, co przemknęło przez głowę Swansea. Czyżby czytała jej w myślach? Był wyjątkowo ciepły i spokojny wieczór - spacer brzmiał sensownie, kusząco. Zgodziła się więc bez wahania, dopijając na szybko zawartość kubeczka i... uzupełniając go jeszcze raz. Tak na drogę. I ku lepszej rozmowie. Choć o to, że będzie pomiędzy nimi swobodnie zbytnio się nie martwiła. Jakoś polubiła dziewczynę od razu i czuła, że Elijah trafił w końcu na kogoś, kto go nie zrani, a przy tym może... i ogarnie?
- Z przyjemnością. - uśmiechnęła się, kierując swe kroki do wyjścia.
...Zupełnie zapomniała, by pożegnać się z kimkolwiek. Ale czy ktoś w ogóle będzie miał jej to za złe?

|zt x2
Powrót do góry Go down


Nancy A. Williams
Nancy A. Williams

Absolwent Hufflepuffu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Galeony : 233
  Liczba postów : 1606
https://www.czarodzieje.org/t18035-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18049-nancy-ava-williams#512833
https://www.czarodzieje.org/t18036-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18312-nancy-a-williams-dziennik
Domek dorosłych nr 6 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty


PisanieDomek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty Re: Domek dorosłych nr 6  Domek dorosłych nr 6 - Page 4 EmptyPią Sie 07 2020, 15:17;

Na imprezie panował istny chaos. Malutki domek zdecydowanie nie był gotowy na przyjęcie takiej ilości gości, jaka ściągnęła na wakacyjne przyjęcie. Ludzie rozmawiali w jakiś dziwnych językach, piłeczki latały dookoła, co chwile trafiając kogoś w czoło, a alkohol lał się strumieniami. Nancy miała wrażenie, że już od samych oparów lekko kręciło jej się w głowie. A może to tylko bliskość Maxa? Mimo że duch na chwilę gdzieś zniknął, to Williams wcale nie potrzebowała słuchać o kolejnych superlatywach Gryfona, bo nagle sama zaczęła je dostrzegać. Nie widziała w tym nawet nic podejrzanego, w końcu nie czuła zapachu swojej amortencji, nikt więc nie mógł manipulować jej odczuciami. A przynajmniej tak sobie wmawiała, bo nie miała pojęcia, że to okres godowy giwali tak na nią zadziałał, wywracając do góry nogami jej uczucia. Nie będąc pod wpływem magii nigdy nie spojrzałaby na Brewera inaczej niż na przyjaciela, czy nawet brata. Nie żeby czegokolwiek mu brakowało, ale jakoś nie pasowali do siebie w ten sposób. A przynajmniej do dzisiaj...
Hormony buzowały w niej coraz bardziej, kiedy tak gapiła się z fascynacją na chłopaka, który był zajęty rozmową z Aleksandrą, a sama Williams zdawała się już nie dostrzegać nikogo innego. Mimo że już wcześniej chwyciła chłopaka za rękę, to wciąż było jej za mało tej bliskości. Odruchowo, niewiele myśląc, przysunęła się jeszcze bliżej, zapominając już zupełnie o beerpongu, w którego i tak była beznadziejna. Jej ręce bezwiednie wysunęły się do przodu, by objąć chłopaka w pasie i przytulić się do jego boku z głupkowatym uśmiechem. Czuła się trochę jakby ktoś odurzył ją jakimś eliksirem, ale przecież nawet nic nie zdążyła wypić!
Wtuliła się w Maxa jeszcze mocniej, wdychając jego przyjemny zapach i nie przejmując się kompletnie tym, że zachowuje się jakby ktoś ją potraktował imperiusem. Cieszyła się jedynie bliskością Brewera, starając się jednocześnie powstrzymać od jeszcze śmielszych gestów, bo chociaż jego obecność rozbudzała bardzo intensywne uczucia, to wciąż pozostawały w niej resztki rozsądku, które podpowiadały, że to chyba nie najlepszy moment na takie rzeczy. Choć w ich wypadku chyba żaden moment nie był na to odpowiedni.

/przepraszam, też się zupełnie pogubiłam xD
@Maximilian Brewer @Aleksandra Krawczyk
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7223
  Liczba postów : 2438
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Domek dorosłych nr 6 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Domek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty


PisanieDomek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty Re: Domek dorosłych nr 6  Domek dorosłych nr 6 - Page 4 EmptyPią Sie 07 2020, 18:39;

Co prawda zaczepienie piłeczką było raczej dość znaczące i może Max coś by z tym fantem zrobił, ale jakoś nie mógł się ruszyć. Nie wtedy, kiedy zdał sobie sprawę z faktu, iż w pobliżu znajdował się Skyler. Humor chłopaka właściwie z miejsca się popsuł i może jeszcze byłby w stanie to jakoś łyknąć, gdyby nie to, że Nancy nie tylko trzymała go za rękę, ale obecnie już obejmowała go i przytulała się, jakby potrzebowała jakiejś pomocy, czego Max nie do końca rozumiał. Stwierdził jeszcze, siląc się na dobry humor, że mogą z Olą za moment pośpiewać, ale zachowanie Williams było na tyle dziwne i niepewne, że wiedział doskonale, iż nie powinien tutaj z nią zostawać. Musiał się nią jakoś zająć, czy coś, bo naprawdę nie miał pojęcia, co jej odpierdalało. Zdążyła coś wypić, czy co, kurwa?
- Lepiej się nią zajmę - mruknął po polsku w stronę Oli, zerkając nieco niepewnie na Nancy i zastanawiając się, co w nią właściwie wstąpiło. Uznał jednak, że skoro i tak na tej imprezie jest Skyler, że skoro Puchonka nie czuje się zbyt dobrze, a dookoła jest pełno osób, które mogą dotrzymać towarzystwa Krawczyk, to spokojnie może odpuścić i po prostu zająć się Williams, by na pewno nic złego jej nie spotkało. Nie miał pojęcia, co jej się stało i czemu się do niego przykleiła, jak jakiś koala, ale wolał nie robić idiotyzmów na środku imprezy, która stała się na tyle tłoczna, że nie do końca wiedział, co się dzieje. Wolał nie ryzykować, tym bardziej że ostatnio dość jasno dali sobie do zrozumienia, że nic z tego, a Nancy wydawała się zawstydzona, kiedy rzucił w jej stronę komplement, pamiętał też o sprawie ze Strauss, więc nie miał pojęcia, co się tutaj odpierdala w tej chwili i nie był nawet pewien, czy naprawdę chce wiedzieć.
- To co, idziemy na spacer? Może znowu przypadkiem zmienimy płeć albo okaże się, że będziemy przeżywać noc pod postacią duchów - rzucił do Nancy i ostrożnie pociągnął ją po prostu do wyjścia, przy okazji machając pozostałym. Starał się też nie patrzeć na Skylera, bo jego obecność w tym miejscu zdecydowanie go irytowała. Nie umiał mu wybaczyć i zastanawiał się, czy ten złamas nie postanowi jednak urządzać kolejnych szopek na środku pokoju, więc wolał po prostu najnormalniej w świecie odpuścić. Nie zamierzał wdawać się w jakieś debilne pyskówki, chociaż czuł, że serce mocno mu wali, teraz jednak uważał, że powinien wziąć odpowiedzialność za Nancy, skoro ją tutaj przyprowadził, a ona z jakiegoś powodu przykleiła się do niego, jak koala. Max liczył na to, że kiedy tylko wyjdą na świeże, nocne powietrze, dziewczyna poczuje się lepiej, bo naprawdę zaczynał się czuć, kurwa, zagubiony.

@Aleksandra Krawczyk @Nancy A. Williams

______________________

Never love

a wild thing




Ostatnio zmieniony przez Maximilian Brewer dnia Nie Sie 09 2020, 12:32, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1442
  Liczba postów : 2527
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Domek dorosłych nr 6 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty


PisanieDomek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty Re: Domek dorosłych nr 6  Domek dorosłych nr 6 - Page 4 EmptyPią Sie 07 2020, 20:37;

Gdyby on sam miał układać ranking najbardziej rozsądnych osób z Puchońskiej Komuny, to z pewnością ustawiłby Yuuko na pierwszej pozycji listy. Problem w tym, że gdyby ustalił też taki ranking, jeśli chodzi o spontaniczność i frywolne zachowanie, to z kolei Japonka znalazłaby się na samym dole (jak na bottom kluskę przystało) i właśnie dlatego tak silnie niepokoiło go jej rozluźnienie alkoholowe, martwiąc się zwyczajnie o to, że potem będzie swojego zachowania żałować. Ale... może właśnie tego chciała? Może alkohol miał być tylko wymówką, dzięki której mogła zignorować przyjęte zasady i po prostu dobrze się bawić? Musiał przyznać, że w pewnym sensie dał się uspokoić słowom @Ignacy Mościcki, choć z pewnością rum też przy tym pomógł, przyjemnie rozgrzewając od środka w ten znajomy cukiernikowi sposób.
- Oh, ok, to cenna informacja - wymamrotał do współlokatora, mrugając kilkakrotnie, by przepędzić mgłę z oczu, gdy te zaszkliły się od pieczenia w gardle, po czym odchrząknął i spojrzał na Mościckiego. - Właściwie to dopiero dziś ją poznałem - przyznał, co mogłoby być nieco zaskakujące, skoro przyszli razem na tę imprezę, ale przestawało takie być, gdy wzięło się poprawkę na to, że mówił to Skyler. Puchoński król niezręczności i towarzystwa w jednym. I zapewne nawet nie pomyślałby, by podzielić się tą informacją, gdyby nie to, że chciał się nią trochę usprawiedliwić, jeśli zbyt silnie zainteresowałby się poznaniem nowej koleżanki, kierując pytania głównie do niej, bo już po chwili to w jej czekoladowe oczy wbijał swoje nieco przymglone już spojrzenie.
- ...do Walsha? - powtórzył, wykręcając już głowę z ciekawości, by spojrzeć na Josha i gdy tylko rozpoznał prawie-znajomego Rosjanina u jego boku, to od razu wyrwało mu się ciche "Uuuu" w komentarzu, gdy pod czupryną miodowych loków rozpętała się istna plotkarska wojna. Sam już nie wiedział czy ten widok bardziej go poruszył przez powiązanie barmana z Brunem czy raczej przejął się tym, że takimi akcjami Walsh nijak nie poprawi swojej relacji z Gajowym. - To Lazur. Znaczy... Lazar. Z wymiany z Schouvezdi, ale chyba... zostaje chyba na Wyspach i jest... - zaczął dzielić się informacjami niezbyt świadomie, nagle urywając pod dostrzeżeniem tego, że gotów był już wypaplać jego orientacje, profesję i sposób bycia, więc machnął tylko ręką na znak, że już milknie na temat Rosjanina, mając nadzieję, że to, co zdążył już powiedzieć, było odpowiednią dawką informacji.
- Oj, Loulou, dobre oko - przyznał jej z ciepłym pomrukiem uznania, zaraz puszczając jej oczko, gdy upijał już łyk trzymanego przez siebie drinka, chcąc tym ugasić nieco nerwową myśl o ty, jak wiele innych osób widziało ten jego niekoniecznie grzeczny pomimo bezkontaktowości popis. - Ale zanim fantazja Cię poniesie w tym temacie, to od razu wyjaśnię, że to był tylko niewinny zakład - dodał, uśmiechając się połowicznie, pozerkując przy tym też na Ignacego, by dać mu tym lekki sygnał, że może warto nie wspominać tego wybryku przy Noxie, jeżeli wpadliby na siebie w chociażby Puchońskiej Komunie.
- Hmm, wszyscy możemy się podzielić informacjami o sobie, bo jestem głodny nowości - zaczął, wspierając się już dłonią o pobliski stolik, by złapać więcej równowagi, gdy machnął już dłonią trzymającą szklankę, rozlewając raptem kilka kropel po swoich palcach, gdy jeden z nich odgiął się nieco od szkła, wskazując na zmianę na dwójkę skylerowych towarzyszy. - Proponuję stare i niezawodne metody. Prawda lub wyzwanie, co wy na to? - zaproponował, poruszając brwią w zaczepnym geście, który w jego mniemaniu idealnie zapraszał do tej zabawy. - Ignaś, jako dżentelem... dżentelmen, idziesz pierwszy do odstrzału - dodał od razu, nie czekając na żadną zgodę, by nie dać im zbyt dużo do namysłu, nie chcąc też by przypadkiem i do niego samego dotarło, że może wcale nie wyjść na tym za dobrze. - Powiedz nam, ee... Wyobraź sobie, że byś miał teraz śmiertelny wypadek i miałbyś wybór, że Twoja świadomość mogłaby przejąć czyjeś ciało, a więc i życie... Kogoś ze szkoły. Kogo być wybrał i dlaczego? - spytał, nie omieszkując przy tym gestykulować powoli, ale rozmaszyście, jakby faktycznie mogło to pomóc w poprawnym wytłumaczeniu nieco zaburzonej alkoholem myśli. - Aaalbo idź szepnij Walshowi, żeby nie tracił znicza z oczu, na rzecz jakiegoś tłuczka. Wybieraj - dodał już szybciej, machając ręką z rezygnacją nad tym, że nie jest za dobry w wymyślaniu wyzwań, więc przynajmniej wykorzystałby okazję do upomnienia nauczyciela bez bezpośredniego wychodzenia na natręta. Którym i tak był, ale na Merlina, nie ma wyboru.
Powrót do góry Go down


Ignacy Mościcki
Ignacy Mościcki

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Blizna na prawym policzku sięgająca do podbródka oraz oczy, które wyglądają jakby były lekko podbite
Galeony : 417
  Liczba postów : 692
https://www.czarodzieje.org/t19336-ignacy-moscicki
https://www.czarodzieje.org/t19357-ignacy
https://www.czarodzieje.org/t19338-ignacy-moscicki#571456
https://www.czarodzieje.org/t19360-ignacy-moscicki-dziennik#5719
Domek dorosłych nr 6 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty


PisanieDomek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty Re: Domek dorosłych nr 6  Domek dorosłych nr 6 - Page 4 EmptySob Sie 08 2020, 00:27;

Na wieść o tym, że @Skyler Schuester poznał uroczą Gryfonkę dopiero tego wieczora, Ignacy zmierzył go spojrzeniem pełnym zdziwienia, ale także odpowiednio wymierzonej dawki podziwu. Osobiście nie zdecydował się na coś takiego tuż po pierwszym spotkaniu, a właściwie to nawet jego trakcie. Była to prawdopodobnie wina takiego, a nie innego stylu bycia, co wiązało się między innymi z tym, że obdarzał ludzi pełnym zaufaniem dopiero po dłuższym czasie. Pewnie było to także przyczyną tego, z jakiego powodu część jego znajomości nigdy nie ewoluowała poza zwykłych kolegów i koleżanki z zajęć. Nie raz, nie dwa brakowało mu po prostu siły przebicia, aby przejść ten pierwszy etap znajomości.
Pod tym względem, był najprawdopodobniej totalnym przeciwieństwem Skya, dla którego chyba nie istniało coś takiego, jak etap początkowy. On potrafił przeskoczyć z pierwszego na dziesiąty w ciągu kilku minut luźnej rozmowy. A najlepsze w tym wszystkim było to, że był to proces całkowicie naturalny. Szczerze mówiąc, zazdrościł mu tego. Tacy ludzie mieli zdecydowanie prościej w życiu.
Twoja zdolność do zawierania przyjaźni w tak szybkim tempie nigdy nie przestanie mnie zadziwiać – skomentował, kręcąc głową z niedowierzaniem.
Kiedy wrócili do Lou, a temat ich dyskusji przeszedł z niezobowiązującej rozmowy na nikogo innego jak Josha, Puchon zerknął z nieukrywaną ciekawością w stronę trenera, zastanawiając, co też się takiego stało, że @Loulou Moreau zwróciła na niego uwagę. Pomimo wyjątkowo treściwych wyjaśnień dotyczących towarzyszącego mu młodego chłopaka, wzrok Ignacego powędrował na przemoczoną do suchej nitki koszulę nauczyciela. Cóż, taki widok był co najmniej... niecodzienny. Nie było więc chyba w tym nic dziwnego, że przyciągał wzrok obecnych w domku osób, prawda? W końcu metraż nie był tutaj zbyt duży.
Dopiero po dłuższej chwili zerknął na ucznia z Schouvezdi, próbując przywołać z pamięci, jakiejś wspomnienie z nim związane, jednak nie mógł go dopasować do żadnego miejsca, w którym zdarzało mu się bywać. Może kiedyś go widział w Wielkiej Sali? W sumie większość uczniów Hogwartu widywała się na co dzień właśnie tam, więc było to dosyć prawdopodobne. Nie miał jednak wątpliwości co do tego, że nie zamienił z obcokrajowcem nawet jednego słowa w ostatnim czasie.
Westchnął cicho, a następnie podniósł drinka na bazie kremowego drinka do ust i upił znaczną jego część.
To trochę smutne, że nauczyciel bawi się lepiej niż część studentów. Albo uczniów – dodał szybko, mając na względzie także sytuację Panny Moreau, która w końcu do grona tych pierwszych jeszcze nie należała.
Niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, Skyler postanowił dosłownie chwilę później wymyślić im rozrywkę. A mogłem nic nie mówić, pomyślał, przeklinając w myślach brak własnej domyślności, powstrzymując się jednocześnie od przewrócenia oczami. Doskonale wiedział, że nie było sensu się z nim spierać, więc po prostu zaakceptował swój los krótkim skinieniem głowy. Nawet nie podawał w wątpliwość ewentualnych powodów, ze względu na które miał być pierwszy w ich małej grze.
Na wyzwanie łączące się z Joshem, zareagował uniesieniem jednej brwi do góry. Sam był zdania, że nauczyciel raczej był w stanie poradzić sobie bez ich pomocy. A przynajmniej bez jego pomocy. Nie powiedział tego jednak na głos, a zamiast tego sączył dalej powoli drinka, próbując wymyślić jakiś lepszy tekst. Aż w końcu olśniło go.
Wies co przyjacielu? Oczekiwałem po tobie jakiegoś lepszego pomysłu – zaczął dźwięcznym tonem, starając się brzmieć tak, jakby naprawdę chciał zrobić coś szalonego. – Gdybyś poprosił mnie o zdarcie z niego koszuli lub poproszenie go o przyłączenie się do naszej wesołej gromadki na resztę nocy, to może nawet rozważyłbym tę propozycję. Jednak tego nie zrobiłeś, więc chyba będę musiał się zadowolić opcją numer jeden.
Chłopak zaczął analizować, to co powiedział wcześniej do niego Sky, starając się wziąć pod uwagę wszystkie możliwości. Byli teraz w domku, więc logiczne było to, że pod uwagę powinien brać tylko i wyłącznie osoby, które się znajdowało w jego wnętrzu lub w jego okolicy. Mógł więc wykreślić z listy całą szajkę ludzi, która ulotniła się z imprezy lub nawet na nią nie trafiła. Skrzywił się znacząco, mierząc wzrokiem kolejne osoby. Miał wrażenie, że z każdą chwilą liczba dostępnych opcji drastycznie się zmniejszała.
Wydaje mi się, że z czystej ciekawości przyjąłbym kontrolę nad tobą, chociażby po to, aby dowiedzieć się, co też wyprawia się na co dzień pod tą czupryną – zaczął powoli, w międzyczasie klepiąc parę razy Skylera po głowie. – Jednakże pewnie szybko zrobiłoby mi się żal, zarówno ciebie, jak i większości znajomych, których pozbyłbym się z tego świata, tylko po to, żeby jeszcze trochę pożyć, więc... Zostaje ten Lazar albo Ezra. Po dłuższym zastanowieniu Ezra.
Dokonał tego wyboru prostą drogą eliminacji. Nie mógłbym spędzić reszty życia w ciele kobiety, więc wszystkie dziewczyny odpadły już na samym początku. Mógłby wybrać kogoś z męskiej części grona pedagogicznego, jednak zdecydowanie dużo bardziej przypadłoby mu do gustu młodsze ciało. Kto wie, jak czułby się w ciele choćby Josha? To wcale nie musiałoby być takie miłe doświadczenie, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Jego ostatnim kryterium był wygląd, a ostatnia dwójka kandydatów była równie atrakcyjna, chociaż na swój własny, wyjątkowy sposób. Aparycja Clarke'a po prostu najbardziej mu odpowiadała.
A więc wygrałem coś czy nie? – rzucił w przestrzeń, aby w końcu skupić na Lou, aby wymyślić coś dla niej. – Hmm... Czy mogłabyś wymienić najdziwniejsze tudzież najniebezpieczniejsze zdarzenie, jakie miało miejsce w twoim życiu? Albo możesz podejść tego całego Lazara i spróbować go odciągnąć od naszego prefesorka. Pozwalam Ci wykorzystać przy tym tekst Skya.
Spojrzał na Puchona wymownie. Jeśli Lou zdecyduje się na pytanie, to istniała wysoka szansa, że podobnie wyzwanie przypadnie właśnie jemu. Był ciekawy, co Skyler wtedy zrobi.
Powrót do góry Go down


Loulou Moreau
Loulou Moreau

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Galeony : 835
  Liczba postów : 1048
https://www.czarodzieje.org/t18184-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18218-loulou-m#518183
https://www.czarodzieje.org/t18195-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18299-loulou-moreau-dziennik#520878
Domek dorosłych nr 6 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty


PisanieDomek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty Re: Domek dorosłych nr 6  Domek dorosłych nr 6 - Page 4 EmptyPon Sie 10 2020, 13:51;

Skinęła lekko głową na potwierdzenie, że nie kojarzyła tylko jednej osoby. Pozostałych albo znała, albo przynajmniej już raz widziała, a ten, cóż, całkiem przystojny ktoś, był jej zupełnie obcy. Zaraz jednak uniosła brew w geście zdumienia, gdy okazało się, że Skyler go zna i cóż, wie całkiem dużo. Pewnie powinna wziąć poprawkę na fakt, że to o Puchonie krążyły wzmianki, że jest plotkarzem, ale nie wierzyła, że naprawdę można znać wszystkich ze szkoły.
- Imponująca wiedza... Na każdego masz taką półkę z informacjami w głowie? - spytała, nieco zaczepnym tonem, jednocześnie starając się zapamiętać, żeby uważać na to, co robi w towarzystwie Puchona. Na słowa pewnie też powinna uważać. Szczęśliwie, póki co, raczej nie miała się czym martwić, a mogła za to zaspokoić własną ciekawość w kwestii dziwnego pokazu, jaki urządził Mistrz Cukiernictwa. Domek naprawdę nie był wielki, więc nie powinno go dziwić, że widziała. Zwłaszcza że to on ją tutaj zaciągnął, więc próbowała odnaleźć go między innymi.
- Och, bawię się całkiem dobrze obserwując innych - rzuciła z cichym śmiechem, uśmiechając się do Ignacego, a później patrząc na Skylera wyraźnie nie wierząc w jego słowa. - Taki pokaz dla zakładu? - zacmokała z uznaniem, a jej ciemne spojrzenie błyszczało figlarnie. Miała ochotę sprowokować go do czegoś więcej, ale jeszcze nie była pewna, do czego. Widziała, że jego pokaz nie spodobał się opiekunowi Gryfonów. Sądząc po tym jak objął Ezrę ramieniem, pewnie byli razem. Tym samym można było domyślić się, że chodziło o zazdrość, ale wciąż było jej mało. Ciekawe ile wygrał w zakładzie... Chciała nawet o to spytać, ale nagle zostali postawieni przed faktem dokonanym - prawda albo wyzwanie. Nie przepadała za tą grą, zwykle obawiając się pytań, ale początek wydawał się całkiem ciekawy. Nie rozumiała, dlaczego mieliby wtrącać się w zabawę profesora miotlarstwa, ale najwyraźniej Skyler miał inne plany, a skoro tak... Przyglądała się Ignacemu z uśmiechem wciąż błąkającym się w kącikach ust, zastanawiając się mimowolnie, jak z tego wybrnie.
- Och, zdarcie koszuli mogłoby być ciekawe - rzuciła ze śmiechem, zanim upiła kolejny łyk kremowego piwa, nie potrafiąc ugryźć się w język. Co prawda nie było na imprezie tego, którego najchętniej podziwiałaby bez górnej części garderoby, ale sam pomysł brzmiał ciekawie. Wróciła do rzeczywistości, słuchając odpowiedzi znajomego, a gdy przyszła jej kolej, nie mogła nie uśmiechać się z zadowoleniem. Proste pytanie i wyzwanie przeszło do niej. Śmiało mogła więc odbić wyzwanie dalej.
- Wybieram prawdę... Najniebezpieczniejsze... Topiłam się, walcząc z druzgotkiem, bo nie mogłam sięgnąć do różdżki... Jeśli zbyt nudne, to przepraszam - wyjawiła bez zawahania, wzruszając na koniec ramieniem. Podrzuciła lekko brwiami, aby przenieść spojrzenie ze swojego towarzysza w szlabanie na twórcę najlepszych łakoci. Co by tutaj... Przystawiła butelkę do ust, postukując nią lekko i zastanawiając się, jakie zadać pytanie, gdy znów postać byłego Krukona mignęła jej za plecami Skylera. - Jeśli wybierzesz prawdę... Powiedz, czy mając możliwość, chętnie powtórzyłbyś scenkę z zakładu, pociągając ją dalej? Albo wyzwanie i tu bez zmian, musiałbyś podejść do Walsha i wspomnieć mu o tym zniczu i tłuczku - rzuciła w końcu, przekrzywiając nieco głowę, a loczki podskoczyły wesoło wokół jej twarzy. Coś jej podpowiadało, że pytanie nie jest jakoś mocno skomplikowane, ale kto wie? Może jednak będzie wolał wybrać wyzwanie? Chciała się przekonać, dlaczego wymyślił takie dla Ignacego. Spojrzała przelotnie na drugiego z chłopaków, wzruszając lekko ramionami na znak, że naprawdę nie wiedziała, jakie pytanie zadać.

@Skyler Schuester @Ignacy Mościcki
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. O. Dear
Beatrice L. O. O. Dear

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek)
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1654
  Liczba postów : 1760
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Domek dorosłych nr 6 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty


PisanieDomek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty Re: Domek dorosłych nr 6  Domek dorosłych nr 6 - Page 4 EmptySro Sie 12 2020, 10:11;

BEATRICE JEST POD POSTACIĄ METAMORGOMAGICZNĄ I NIKT NIE MOŻE JEJ POZNAĆ

Zdaniem Beatrice, miło było obserwować Camaela takiego spokojnego, roześmianego i wyluzowanego. Jakby i on w tym momencie uwolnił się z więzów, które na co dzień ograniczały jego drugą naturę, tą mniej dostępną dla całego społeczeństwa. Patrząc na niego w tym wydaniu, Trice nie miała żadnego problemu, aby przypomnieć sobie, za co go te wieki temu pokochała tak żarliwą miłością. Te wspomnienia były piękne i choć odległe, jak to tylko możliwe, Dearówna nie miała zamiaru pozwolić, aby kiedykolwiek straciły dla niej na ważności. Gdyby tak się stało, mogłaby zapomnieć o tym, jak ważnym człowiekiem w jej życiu stał się Cam i jego obecność obok niej. Ile to mu zawdzięczała? Zdecydowanie zbyt wiele, kiedy w młodzieńczych latach pomagał jej ukoić swoje nerwy, by móc dojść do siebie, opanować to, kim się stała.
Zaśmiała się dźwięcznie, słysząc kolejne jego słowa, czując się tak wspaniale, luźno w swojej nowej postaci, nie obciążona żadnymi oczekiwaniami z żadnej strony. Mimowolnie delikatnie szturchnęła go palcem prosto w pierś, nawet nie bardzo wiedząc, czemu wykonała w tym momencie ten gest. - Daj spokój, zaszalej trochę! Mogę sprawić, że staniesz się tematem naprawdę gorących plotek - dodała jeszcze, jakby na przekór wszystkiemu, szczerząc zęby w jego stronę i mając nadzieję, że może jednak ulegnie temu, aby cała grupa wyjazdowa mówiła o nim w najbliższym czasie, nie do końca w samych superlatywach. Chociaż, może dla mężczyzn mógłby stać się niedoścignionym wzorem tego, w jaki sposób uwodzić kobietę, szczególnie wyglądającą w taki sposób.
Pojedyncze uniesienie brwi ku górze było jedyną jej reakcją na to, jak upiła jego trunku, nie przejmując się tym, co pomyśli. Prowokowała go? Bardzo prawdopodobne. Niemniej, nie odstępował jej w tej kwestii nawet na krok, doskonale miarkując wszystkie swoje działania. Zdecydowanie, Merlin powinien ich oboje trzymać w swojej opiece, bo w innym wypadku, wiele dziwnych zdarzeń mogłoby mieć miejsce podczas tego wyjazdu.
Całe powietrze wyrwało się bezpowrotnie z jej piersi, kiedy to tak bezpardonowo przyciągnął ją do siebie. Czarne oczy kobiety, z oznaką delikatnego przestrachu weń, wpatrywały się w jego własne, jasne tęczówki, próbując zrozumieć, co się dzieje. To ona z nim pogrywała i nie sądziła, że znajdzie w sobie na tyle odwagi, aby oddać jej z nawiązką! To nie był ten Camael, którego zawsze znała! Spokojny, zdystansowany, choć w ten seksowny sposób pewien siebie. Nie wiedziała, co go tak zmieniło, ale zmiana ta była bardzo wyraźna i... bardzo dla niej ciekawa. Jednak jego dłonie zniknęły równie szybko, jak się pojawiły, pozostawiając po sobie tylko pustkę wokół bioder kobiety. Zamrugała kilkukrotnie w odpowiedzi na te zdarzenia, próbując dojść do siebie. Jej serce mocno przyspieszyło swój rytm, choć nie potrafiła tego racjonalnie wytłumaczyć. Z drugiej strony, czy tutaj była konieczna jakakolwiek racjonalność?
- Na Merlina, Cam, co ty ze mną robisz? - mruknęła po chwili, ponownie przysuwając się w jego stronę. Nie chciała być w tym momencie daleko od niego. Niech sobie w buty wsadzi tą bezpieczną odległość. Powoli i rozmyślnie złożyła na jego gładkim policzku pojedynczy pocałunek, wspinając się przy tym na palce. - Miej trochę więcej silnej woli, bo mojej na dwojga nie starczy - dodała, przysuwając się do jego ucha, bez choćby cienia kłamstwa czy kpiny w głosie. Co się działo z tym powietrzem w Luizjanie, że ludzie mieli ochotę na takie głupstwa?

@Camael Whitelight
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3177
  Liczba postów : 1852
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Domek dorosłych nr 6 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty


PisanieDomek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty Re: Domek dorosłych nr 6  Domek dorosłych nr 6 - Page 4 EmptySro Sie 12 2020, 23:36;

Do śpiewania była gotowa tak naprawdę zawsze i wszędzie, a mimo to nie zgodziła się od razu, kiedy tylko Max zaproponował wcielenie ich pomysłu z maja w życie. Z jednej strony chciała, nawet bardzo, a z drugiej coś ją blokowało. Czyżby obecność nauczycieli? A może osób, które nie do końca znała i przez to czuła się speszona? W każdym razie właśnie to zamierzała zmienić, zamieść gdzieś pod dywan i przydeptać dla pewności, że nic nie przeszkodzi jej w tym nieco szalonym przedsięwzięciu. Okazja była wręcz idealna i znając Krawczyk później jedynie by żałowała, że zrezygnowała z pomysłu.
Odwróciła się do Maxa, chcąc zaproponować utwór, który po prostu musieli zaśpiewać i zadowolić wszystkich zgromadzonych w domku. Co jak co, ale duet to tworzyli naprawdę genialni, choć jeszcze nie dalej jak w kwietniu ledwo się znali. Przypomniała sobie Celtycką Noc i aż parsknęła ubawiona, ale równie szybko spoważniała, widząc niemal uwieszoną na Gryfonie Nancy. Czy ona coś przegapiła czy co się właśnie stało...? Takiego obrotu spraw to się nie spodziewała, dlatego pokiwała głową, zgadzając się z jego słowami. Zaproponowała nawet pomoc, ale odmówił twierdząc, że sam sobie poradzi. Nie wiedziała wprawdzie jak dokładnie wygląda jego relacja z Williams, więc nie naciskała i pożegnała się z nimi, odprowadzając ich następnie zatroskanym wzrokiem do drzwi. Jeśli dobrze kojarzyła, to dziewczyna nie zdążyła sięgnąć po żaden napój, alkoholowy czy nie, ale już w trakcie wcześniejszej rozmowy wydawała się być lekko nieobecna duchem. Krawczyk nie potrafiła tego rozgryźć. Pokręciła się jeszcze chwilę między ludźmi, ale koniec końców szybko podjęła decyzję o opuszczeniu imprezy. Nie znalazła nikogo, z kim wciągnęłaby się w jakąś dłuższą rozmowę; wszyscy nagle gdzieś się rozpłynęli i z początkowej gromadki została tylko ona.
Wyszła niezauważona i udała się na nocny spacer, bo nie chciało jej się jeszcze wracać do swojego domku.

| zt
Powrót do góry Go down


Lazar Grigoryev
Lazar Grigoryev

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 182cm
C. szczególne : Tatuaże, kolczyk w języku, przekłute uszy, silny rosyjski akcent
Galeony : 378
  Liczba postów : 541
https://www.czarodzieje.org/t17721-lazar-arseni-grigoryev
https://www.czarodzieje.org/t17739-lazar-grigoryev#499191
https://www.czarodzieje.org/t17722-lazar-grigoryev#498407
https://www.czarodzieje.org/t18307-lazar-grioryev-dziennik
Domek dorosłych nr 6 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty


PisanieDomek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty Re: Domek dorosłych nr 6  Domek dorosłych nr 6 - Page 4 EmptySob Sie 15 2020, 12:57;

Rozbawienie przestało się czaić, po prostu wybrzmiało niezbyt melodyjnym, ale za to szczerym, niskim i głośnym śmiechem, którym rozwiał wszelkie zbudowane napięcie. Czy Walsh też je czuł, czy to tylko jego przywidzenia? Może... może pobożne życzenie? Profesor miotlarstwa był łakomym kąskiem i w normalnych okolicznościach, a oblany wodą, pobudzał lazarową wyobraźnię.
Przez moment miał ochotę brnąć w to dalej, rzucać mu wyzwania nie do odparcia, wieść go na pokuszenia – wiedział, że potrafił to zrobić, był jak zwykle bardzo mocno przekonany o swoich możliwościach i umiejętnościach. Pewność siebie była ważnym elementem jego osoby. Odpuścił jednak, dochodząc do wniosku, że wie o nim jeszcze za mało. Zbyt niewiele dzieliło ich od niezręczności, a po doświadczeniach z Brunem wolałby tego uniknąć. No właśnie, Bruno... myśl o chłopaku też nie ułatwiała mu zarzucania sieci. Nic dziwnego, że wolał spasować, przynajmniej na ten moment.
W Twoim wypadku mogą być dwie kolejki — widząc jak ten się suszy, przewrócił wymownie oczyma, teatralnie obrazując ogrom swojego rozczarowania. Jednocześnie sięgnął do swojej torby (nagle przypomniał sobie, jak niewiele brakło, by w chwili słabości cenna butelka spadła na podłogę i być może się rozbiła) i wyciągnął z niej flaszeczkę obiecanej rosyjskiej wódki; miał nosa, biorąc ją dziś ze sobą. Wyciągnął różdżkę i schłodził butelkę zaklęciem na tyle mocno, by pokryła ją delikatna warstewka topniejącego szybko szronu.
Tłuszcz z niedźwiedzia, zmniejsza siłę tarcia — od kilku chwil wpatrywał się w butelkę, oceniając, jak na barmana przystało, czy jej zawartość jest już dobra do spożycia, ale teraz podniósł wzrok na Josha i poruszył znacząco brwiami. Miał już tak nie robić? Och, chyba jednak mu przeszło. — Ale u nas w Rosji jest też lekarstwem. Nie żeby w tym wypadku o to chodziło. — mrugnął do niego porozumiewawczo — Przynieś sobie sok do przepicia, dobrze Ci radzę. — Rozlał alkohol do dwóch znalezionych za sobą kieliszków, które przemył szybkim zaklęciem.

@Joshua Walsh
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Domek dorosłych nr 6 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Domek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty


PisanieDomek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty Re: Domek dorosłych nr 6  Domek dorosłych nr 6 - Page 4 EmptyPon Sie 17 2020, 01:31;

Czuł się wspaniale, nie wiedział co było tego przyczyną, ale miał wrażenie, że wszystkie pętające go na co dzień więzy zniknęły, zostawiając go samemu sobie, dzięki czemu nareszcie mógł prawdziwie oddychać. Ostatnim razem tak się czuł kiedy wyjechał, zostawiając za sobą wszystko co znał. Powrót na „stare śmieci” okazał się jednak dlań trudniejszy niż podejrzewał, a zalewające go na każdym kroku wspomnienia dawały się we znaki. Tutaj ich nie miał, czuł się wolny i tak jak Beatrice nie czuła tego wieczoru piętna zobowiązań i oczekiwań, tak i on pozwolił sobie, ten jeden cholerny raz, odpuścić wszelkie moralne zasady, które codziennie trzymały jego, bez wątpienia gorący, temperament.
Przewrócił oczami na jej słowa, tak uparcie nie dawała spokoju, co tylko utwierdzało go w przekonaniu, że mimo kompletnie innej aparycji, wciąż miał do czynienia z tak bardzo mu znajomą Beatrice. Wiedział więc, że może sobie na co nieco pozwolić, bo przecież nie byli dla siebie obcymi ludźmi, nawet jeśli z pozoru to tak wyglądało, a właściwie do obcych brakowało im naprawdę wiele.
Jeśli chcesz spędzić ze mną gorącą noc, możesz otwarcie powiedzieć, a nie zakrywać się jakimiś plotkami.drażnił się, spokojnie popijając bursztynowy napój, kołyszący się w granicach kryształowej szklanki, uważnie obserwując nawet najmniejsze zmiany w mimice jej twarzy, do której nie był przyzwyczajony, której nie znał. Ostatecznie puścił jej jednak perskie oczko i odwrócił wzrok, przebiegając nim po innych zebranych w pomieszczeniu, wyłapując kilkoro swoich uczniów i innych nauczycieli, z którymi miał lepszy, tudzież gorszy kontakt. Nie potrzebował plotek, nie potrzebował być wzorem dla innych, ale mógł – jak długo tylko mógł być po prostu sobą, nie musząc przed nią ukrywać niczego. Kawał historii ich łączący był wyzwalający, pozwalający grać w otwarte karty, bez żadnej potrzeby ukrywania czegokolwiek. Wrócił doń jednak swoimi niebieskimi tęczówkami, a widząc jak trunek opuszcza granice szklanki, lądując w jej ustach, w nieznacznym geście przełknął ślinę, uświadamiając sobie jak bardzo chciał wyjść dzisiaj poza własne granice, zostawić je w tyle niepamięci, porzucić wszystko co poprawne. Gdyby tylko wiedział, że to wpływ Nilla, przeklinałby go w najlepsze, ale – nie miał o tym pojęcia, a był zbyt zajęty droczeniem się z Beatrice, by dłużej się nad tym zastanawiać.
Położenie długich palców na jej talii, sprawiło, że nie tylko jej mocniej zabiło serce. Był pewien, że za kilka chwil sam będzie powodem powstania plotek na własny temat, ale było mu to bardzo wszystko jedno. Oblizał swoje wargi, by po chwili wypuścić gorący oddech z własnej piersi i przymknąć oczy, na ułamek sekundy czując się tak jak kiedyś. Ale to nie było kiedyś i chociaż mógł się z nią drażnić, to nie wiedział, czy kiedykolwiek mogłoby być jak dawniej. Czy nie byli już innymi ludźmi? Czy może właśnie tego wieczoru mieli o tym zapomnieć, oddając się chwili? Puścił jej talię i się odsunął, bo nawet w takim momencie, całkowita kontrola go nie opuściła, tak bardzo dlań charakterystyczna jak woń Lordków.
To mój ukryty talent. — odparł na jej pytanie. Powstała między nimi odległość jednak nie trwała długo, choć tym razem zniknęła za sprawą kobiety. Zacisnął więc palce na szkle i wziął głęboki oddech, gdy jej wargi spotkały się z jego policzkiem. Byli siebie warci, szczególnie tego dnia. Jej kolejne słowa sprawiły, że morskie tęczówki Camaela delikatnie pociemniały, choć nie na tyle, było to zauważalne dla osób trzecich. Nie wiedział co się z nim działo, ale miał wrażenie, że i jego silnej woli może nie starczyć. Nie miał jednak pojęcia co miało być dlań ostatecznym zielonym światłem. Niemniej jednak, jego jedna ciepła dłoń ponownie wylądowała na jej talii, bowiem druga wciąż trzymała szkło z trunkiem. Spojrzał jej w oczy z zadziornym uśmiechem, którego świat nie widział już dawno, a kiedyś gościł na jego twarzy niezwykle często. Był pewien, że pamiętała. — Ah tak? A co jeśli i mojej nie starczy?
@Beatrice L. O. O. Dear

______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1442
  Liczba postów : 2527
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Domek dorosłych nr 6 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty


PisanieDomek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty Re: Domek dorosłych nr 6  Domek dorosłych nr 6 - Page 4 EmptyPon Sie 17 2020, 10:44;

- Muszę mieć, żeby nie zapomnieć komu jakie słodkości podsyłać - odpowiedział Gryfonce, posyłając jej najbardziej niewinny ze swoich uśmiechów, bagatelizując zupełnie, że oprócz informacji o miłości do czekolady, wiedział już, że ma słabą głowę; przejmuje się, by nie podpaść swojemu opiekunowi; ma dobrego cela, którego z pewnością wykorzystuje też w quidditchu i ma tę naturalną dozę ciekawości, która pozwala jej uważnie obserwować, co dzieje się wokół.
Faktycznie jak patrzył na Josha, miał wrażenie, że ten często bawił się lepiej od innych, ale… to właściwie chyba urzekało go w nim najbardziej. Nie spinał się aż tak tym swoim statusem nauczyciela i nie patrzył z góry na uczniów czy studentów, dzięki czemu rozmowa z nim była swobodniejsza, niż z niejednym rówieśnikiem. Co do plotek o jego rzekomym ponadprzeciętnym zainteresowaniu młodszymi od siebie mężczyznami, to szczerze w nie wątpił, dość pewny tego, że swoim niewinnym flirtem z nim wybadał, że może i lekko się rozprasza, ale zdecydowanie nie zbacza z wyznaczonego sobie toru.
Prychnął cicho z rozbawienia, podpijając swój drink, gdy zerknął na Ignacego rozglądającego się czujnie wkoło, jakby faktycznie był drapieżnikiem szukającym swojej ofiary do kradzieży jej życia. Coś w spojrzeniu chłopaka podpowiadało mu, że zupełnie inaczej podeszli do sposobu poszukiwania odpowiedzi na to (z pozoru dość łatwe) pytanie. On sam, pierwszy raz w życiu, faktycznie czuł, że nie chce być nikim innym i uświadomił to sobie dopiero, gdy sam spojrzał na Leo, który przecież miał mieć to, czego kiedyś tak bardzo pragnął. Dobrze płatną pracę, wzrost, postawę, no… i Ezrę. A przynajmniej na tyle, na ile ktokolwiek może Ezrę posiadać. I wszystko to teraz wydawało mu się tak zbędne, bo przecież sam posiadał znacznie więcej, niż kiedykolwiek myślał, że zdobędzie.
- Uuu, Ezra to dobry wybór. Sława, pieniądze, inteligencja i wielki p-p… potencjał. Naprawdę wielki potencjał i talent - przyznał chłopakowi, uciekając nieco spojrzeniem w bok, gdy zdał sobie sprawę jak alkohol rozwiązał mu język i odkaszlnął znacząco po tej poprawce na żywo w trakcie swojej wypowiedzi, mając nadzieję, że jego nieletnia (!) towarzyszka na tej imprezie nie będzie miała o nim tragicznego zdania po tym jednym wieczorze. Od razu odnotował w pamięci, że musi ją złapać w jakichś korzystniejszych dla siebie warunkach, by pokazać się od lepszej strony. A przynajmniej od tej, gdzie nie pogrąża się co chwila zakładami, brakiem koncentracji i cóż, grą, którą przecież sam im narzucił.
- Z druzgotkiem? - powtórzył po niej z lekkim zdziwieniem, ale przede wszystkim z wyczuwalnym nawet w głosie dreszczem, który go przeszedł na myśl o tych wodnych demonach. - Małe agresory. Powinni w ogóle jakoś kontrolować ich populację, bo jest ich tak dużo, że podobno zaczepiają już nawet mugoli - przymarudził, ściągając brwi, nawet nie zastanawiając się w jakich warunkach Loulou wpadła na tę gnomowatą podróbę trytonów, a po prostu zakładając, że musiała natrafić na nią w warunkach prywatnych, a nie treningowych czy szkolnych. - Dobrze, że nic poważnego Ci się nie stało - dodał mimowolnie, zupełnie naturalnie pozwalając tej szczerej myśli uciec mu z głowy i zaraz ukrył uśmiech za łykiem swojego drinka, karcąc samego siebie w myślach, że musi się lepiej kontrolować, by nie brzmieć jak tani pochlebca. Zaraz zresztą zawiesił się ze szklanką w połowie drogi do ust, mrużąc lekko oczy, jakby faktycznie miało to pomóc mu lepiej usłyszeć zadane mu pytanie, po czym pokręcił głową z rozbawienia, że jego zadanie zatoczyło koło. Zadanie, którego zdecydowanie nie chciał wykonywać sam, bo w końcu właśnie dlatego w ogóle postawił je przed Ignacym.
- Miałem możliwość. Mógłbym zrobić znacznie więcej - poprawił ją od razu, bo może i Leo mógł sobie wmawiać, że jego reakcja była szybka i decydująca, ale przecież to on sam zdecydował się na krok w tył i zrezygnowanie z fizyczności tej prowokacji, a gdyby naprawdę chciał pociągnąć tę scenę dalej, to nie robiłby tego na oczach ćwierćolbrzyma. W końcu Ezra pokazał mu już, że z odpowiednim podkładem, można skraść mu pocałunek, pomimo związku z meksykańskim troglodytą, co ze strony samego Skylera było o tyle łatwe, że wtedy… zwyczajnie nie miał jeszcze o ponownej aktualności tej relacji pojęcia. - No ale zdrady mnie nie kręcą. W obie strony. Jestem w związku, który daje mi więcej, niż mógłbym kiedykolwiek sobie zażyczyć. Więc nie, nie pociągnąłbym tego dalej. Nie zaryzykowałbym tego, co mam - rozwinął myśl, spoglądając spokojnie na dziewczynę i mimowolnie ocieplając nieco głos na samo wspomnienie Mefisto, pewny tego, że nie chciałby go zamienić na kogokolwiek innego. - No ale zakładając, że obaj bylibyśmy wolni… - dodał powoli, przenosząc spojrzenie na aktora, by zmierzyć wzrokiem dobrze przecież znaną sylwetkę, domyślając się w końcu, że na tym mogła polegać ta “możliwość”. - Pół roku temu odpowiedziałbym bez wahania, że tak, ale teraz? Nie, raczej nie. Teraz potrzebuję znacznie więcej, niż Ezra kiedykolwiek chciałby lub mógłby mi dać - wyjaśnił, oszczędzając już sobie nakreślenia tego, że Clarke miał więcej niż jedną szansę na zdeptanie jego serca i nieszczególnie odmawiał sobie tańca na tym wielokrotnie naprawianym parkiecie. I nawet gdyby aktor tym razem byłby gotów potraktować go i jego uczucia poważnie, to było już za późno, bo sam Sky zwyczajnie… dał zbytnio rozpieścić się tym, jak wiele do zaoferowania ma dla niego Mefisto każdego dnia. Jak po czymś takim miałby znów świadomie wkroczyć w wyniszczającą go relację? A takich przecież miał w swojej przeszłości piękny wachlarz, w którym Clarke zajmował honorowe miejsce. Złapał spojrzenie czekoladowych tęczówek i z zakłopotanym uśmiechem wygładził dłonią materiał swojej koszuli na brzuchu, jak zwykle sięgając odruchowo do tego gestu, jakby faktycznie potrafił nim przepędzić od siebie niezręczność, która tym razem pojawiła się przez myśl, że chyba odpowiedział na to pytanie zbyt “serio”, zamiast obrócić je w żart.
- Too odwracamy kolejkę - zarządził, gdy odkaszlnął już cicho, robiąc zaraz dramatyczną pauzę na zastanowienie się i zwilżenie ust powoli wykańczanym już drinkiem. - Lou, powiedz mi, jaka jest najgorsza rzecz, jaką kiedykolwiek komukolwiek zrobiłaś - zaproponował ostrożnie, od razu ściągając lekko brwi pod myślą jak długo jemu zajęłaby odpowiedź na takie pytanie, nie będąc pewnym kogo ze swoich byłych wymienić. - Albo zaproś teraz na randkę kogokolwiek z obecnych tutaj osób - dokończył, rozglądając się po domku, by prychnąć cicho na widok, który zdał mu sprawę, że zbyt dużego przyzwoitego jako uczennica wyboru, to Gryfonka tutaj nie ma.

@Ignacy Mościcki
| Wybaczcie mi to rządzenie się. Wychodzi na to, że dosłownie odwróciłam kolejkę i teraz czas na post @Loulou Moreau
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. O. Dear
Beatrice L. O. O. Dear

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek)
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1654
  Liczba postów : 1760
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Domek dorosłych nr 6 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty


PisanieDomek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty Re: Domek dorosłych nr 6  Domek dorosłych nr 6 - Page 4 EmptyWto Sie 18 2020, 23:00;

BEATRICE JEST POD POSTACIĄ METAMORGOMAGICZNĄ I NIKT NIE MOŻE JEJ POZNAĆ

Prawdopodobnie, gdyby tylko wiedziała, jakiego typu odczucia mu w tym momencie towarzyszą, uściskała by go radośnie, bo ktoś w końcu mógłby ją dokładnie zrozumieć. Tutaj, w Luizjanie, czuła się po prostu wspaniale. Jakby jutra miało nie być, jakby nie istniały żadne więzy, które ograniczały jej umysł i chęci do działania. I podobnie jak Camael, podobnie czuła się tylko wtedy, kiedy uciekła, byle dalej od Wielkiej Brytanii i wszystkiego tego, co w tamtym momencie mogło stanowić o jej własnej zagładzie. Było tego wiele i wbrew temu, co sama sobie mówiła, wiele z tych problemów wciąż podążało za nią, nie odpuszczając nawet na krok. Teraz czuła się po prostu wolna. W innym ciele, nie obciążona wszelakimi konsekwencjami tego, kim była naprawdę. Chyba więc mogła pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa i zatracenia się w tej niecodziennej ekstazie, która aktualnie buzowała w jej żyłach. A w tak doborowym towarzystwie, mogłoby być tylko i wyłącznie lepiej, niż choćby była w stanie sobie to wyobrazić.
- Z pewnością, byłaby ona gorącą - uśmiechnęła się, a jedna jej brew uniosła się nieco wyżej niż druga. -Bo wiesz, to ciało, potrafi naprawdę wiele - bezpardonowo ponownie wskazała samą siebie, doskonale wiedząc, że Cam na pewno wyłapie, co faktycznie miała w tym momencie na myśli. To zaskakujące, jak dokładnie potrafił ją zrozumieć, nawet jeśli nie chciał tego zrobić. Wciąż prawdopodobnie znał ją lepiej niż ona sama siebie, co wcale jej nie przeszkadzało. Wręcz cieszyła się, że pomimo wszystkiego, co się stało, łącząca ich więź była naprawdę silną. Mogła na niego liczyć w każdej sprawie i nigdy nie odesłałby jej z kwitkiem. Tylko czy to, co aktualnie kołatało się w jej głowie też byłby w stanie spełnić?
Nie było powrotu do tego, co łączyło ich dawniej, bo i oni sami nie przypominali siebie z przed tych kilku lat. Tak wiele przeszli, próbując doścignąć niedoścignione ideały, upatrzone przez kogoś innego. Beatrice nie przypominała siebie. Nie tylko z wizerunku tego wieczoru, ale i w życiu codziennym. Nie była już zaszczutą dziewczyną, pewną tego, że tylko jej rodzina ma racje. Nie bała się mówić głośno o tym, czego chciała i robić to, co jej się podobało. Tylko... strach przepełniał jej żyły, tak jak i krew, którą toczyło jej serce ze zdecydowanie większą prędkością, niż dotychczas. Widziała, jak całe jego ciało reagowało na chemię, która mimo wszystko, wciąż im towarzyszyła. Pomimo tego, jak wiele zmian się w nich dokonało wiedziała, że Camael zawsze pozostanie dla niej kimś wyjątkowym. Że jeśli tylko by naprawdę chciała, znów mógłby stać się tylko jej choćby i na jedną noc. Nie potrzebowała uroku wili, by dokonać ponownych rzeczy. Była pewna, że jej własny w tym momencie zdecydowanie by wystarczył. Gorący oddech wyrwał się z jej ust, kiedy obdarzył ją t y m spojrzeniem, którego nie widziała od lat i które zapewne również było powodem tak wielkiego uczucia, jakim go obdarzyła. Czuła mrowienie skóry w miejscu, gdzie spoczęła jego dłoń. Pragnęła więcej, ale czy mogła sobie na to pozwolić? Opuścić ostateczną gardę, której się tak kurczowo teraz trzymała. Czyż nie chciała dzisiaj zaszaleć?
- Może się to skończyć bardzo źle - wyszeptała, niezwykle blisko jego warg. W tym ciele, dzieląca ich różnica wzrostu, nie była tak wielka, jak zazwyczaj, ale wciąż musiała unosić podbródek, aby spojrzeć mu prosto w oczy. Jednak teraz jej wzrok uciekł w kierunku jego warg, które wydawały jej się znacznie bardziej miękkie, niż w dniu, kiedy całowała je ostatni raz. Znacznie bardziej kuszące. -Cam, ja... - zaczęła, nie znajdując odpowiednich słów, aby dokończyć to zdanie. Nie mogę. Nie chcę. Nie potrafię. Boję się Żadne z tych stwierdzeń nie było odpowiednimi. W każdym z nich by kłamała. Działaj Beatrice... I po prostu przysunęła się bliżej, nie zważając w tym momencie na konsekwencje, jakie to mogło przynieść. Po prostu zbliżyła swoje wargi do jego własnych, zatrzymując się o milimetr od nich. -Camael? - wyszeptała pytająco nie wiedząc, jak bardzo to, co zamierzała zrobić zniszczy to, co tak uparcie budowali. Zapomnienie o sobie nawzajem... Nie mogło istnieć, gdy jej wargi wylądowały na jego własnych.
Powrót do góry Go down


Nancy A. Williams
Nancy A. Williams

Absolwent Hufflepuffu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Galeony : 233
  Liczba postów : 1606
https://www.czarodzieje.org/t18035-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18049-nancy-ava-williams#512833
https://www.czarodzieje.org/t18036-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18312-nancy-a-williams-dziennik
Domek dorosłych nr 6 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty


PisanieDomek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty Re: Domek dorosłych nr 6  Domek dorosłych nr 6 - Page 4 EmptyCzw Sie 20 2020, 16:25;

Była tak zaaferowana swoimi nowymi uczuciami do Brewera, że zapomniała o całym merlinim świecie. Następnego dnia pewnie umrze ze wstydu, a na dodatek zeżrą ją wyrzuty sumienia, za to jak się zachowała względem reszty towarzyszy. Biedna Aleksandra i Ignacy, skazani na ten pokaz żenady i pozostawieni sami sobie... Przecież w życiu by się tak nie zachowała! Przeklęte giwale i ich gody… Wciąż jednak nie była świadoma wpływającej na nią magii, wisiała tak na ramieniu chłopaka, niczym wspomniana koala. Bez oporów dała się wyprowadzić z domku na świeże powietrze i Merlinowi dzięki za ten pomysł! Podmuch ciepłego wiatru nieco ją ocucił i chociaż wciąż jej serce rwało do Maxa, to dotarło do niej, jak absurdalnie się zachowuje.
- Co? Jak to zmienimy płeć? Aaa… No tak. - zaśmiała się nerwowo. Brawo, jednak dało się być jeszcze bardziej żenującym, gratulacje. Odchrząknęła i poprawiła włosy nerwowym ruchem, patrząc gdzieś w bok. Bała się, że jak znowu spojrzy w te głębokie, ciemne, błyszczące radośnie… Cholera. Ich oczy się spotkały, a ona znowu poczuła nieodpartą chęć zmniejszenia dystansu między ich ciałami. Chociaż zdawała się być trochę nieobecna, to wewnątrz kotłowały się w niej sprzeczne emocje. Czy to była miłość? Pożądanie? Trochę zażenowania? Wstyd? Mieszanka iście wybuchowa. Czy ktokolwiek poza Brewerem wzbudzał w niej tak silne uczucia? Owszem, była taka osoba, ale Nancy w tym momencie zupełnie zapomniała o Strauss. Urok Maxa przysłaniał jej wszystko inne i nic innego się nie liczyło.
Stała tak, kolejny raz gapiąc się na niego głupkowato, jakby patrzyła na samego Apolla, a jej dłoń bezwiednie uniosła się w górę, by oprzeć się na jego piersi.
- Max, ja… - zaczęła, nie wiedząc w zasadzie, co chce powiedzieć i przygryzła wargę. Serce chciało wyskoczyć z klatki piersiowej, obijając się o żebra jak oszalałe. Już nachylała się do jego twarzy, z jakąś nieodgadnioną miną, kiedy…
Czar prysł.
Podmuch wiatru przegnał dziwną magię, która mieszała jej w głowie od początku imprezy. Zamrugała kilkakrotnie, zamierając w tej dziwnej pozycji, tuż przy twarzy Gryfona, a kiedy dotarło do niej, co właśnie miała zrobić, odskoczyła do tyłu jak oparzona.
- Kurwa, co jest. - zaklęła, w zupełnie niepodobny do siebie sposób. - Max ja… Ktoś musiał… Ja… Przepraszam. - Zaplątała się w wyjaśnieniach, czując jak oblewa się intensywną czerwienią. Co tu się właśnie odmerliniło?!

@Maximilian Brewer
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Domek dorosłych nr 6 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Domek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty


PisanieDomek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty Re: Domek dorosłych nr 6  Domek dorosłych nr 6 - Page 4 EmptyCzw Sie 20 2020, 23:11;

Czy też nie zawsze się rozumieli? Oboje zamknięci w klatce rodziny, z której obojgu ostatecznie udało się wydostać i rozprostować skrzydła. Ich nastoletnie marzenie się spełniło. Miał wrażenie, że to właśnie była ta szczególna nić, która ich połączyła i zdaje się, że była silniejsza niż początkowo myślał. Był cholernie szczęśliwy, że mimo rozejścia się ich dróg, mogli znowu, prawie jak za dawnych lat pożartować i zwyczajnie spędzić ze sobą trochę czasu. Nie myślał teraz o problemach, nie myślał właściwie o niczym innym niż kobiecie, która stała przed nim, nieznajomo wyglądającej znajomej, która świetnie się bawiła, a i on nie mógł narzekać. Nie z takim towarzystwem. Nie miał pojęcia dokąd ten wieczór zmierza, ale postanowił porzuć swoją fortecę, która składała się z samych zasad, sztywno sobie nałożonych. Do tego też wciąż nakłaniał do Nill i nie sądził, że kiedykolwiek posłucha ducha, ale – to właśnie zrobił. Zrzucił z siebie wszystkie pętające go liny podświadomości i pozwolił na zwyczajny luz, wzięcie głębokiego oddechu, które już dawno pragnął.
Pokręcił głową na jej zaczepki i wywrócił oczami. Znał ją, znał ją lepiej niż podejrzewał, ale doskonale wiedział, że to była tylko gra. Byli w niej jednak sobie równi, szczególnie tego wieczoru i żaden z nich nie pozostawał dłużnym drugiej osobie. Camael czerpał z tego niewytłumaczalną przyjemność, która mrowiła go pod skórą i sprawiała, że chciał więcej. Ale czy na pewno mógł po to sięgnąć? Nie był w stanie odpowiedzieć na to pytanie, nie znał odpowiedzi i nie był głupcem, by udawać, że jest inaczej. Nie zwykł na nikogo naciskać i miał wrażenie, że sprawy między nimi są – cóż – skomplikowane, a mogły być jeszcze bardziej. Bo tak właściwie co ich łączyło? Bogata przeszłość to jedno, ale teraz? Przyjaźń? Nie był pewien czy w takim wypadku błyski wizji, pojawiające się w jego głowie były w ogóle moralne. Całe szczęście, a może nieszczęście, moralność postanowił porzucić jeszcze przed drzwiami.
Trzymał dłoń na jej talii, czując ciepło jej ciała, przebijające się przez materiał ubrania. Mogła sprawić, że będzie tylko jej i nawet jeśli pozbawiona była uroku wili, to na Whitelighta wystarczył jej własny urok, który roztaczała oszałamiającymi czarnymi tęczówkami, które kiedyś pochłaniały go swoją głębią i prawdę mówiąc – nigdy nie przestały. Wziął głęboki oddech, przymykając oczy i przełykając ślinę. Opierając się samemu sobie, choć szklanka whisky stała się czymś zbędnym. Odłożył więc ją na stolik, obok którego stali, i pozwolił, by druga dłoń także spoczęła na jej biodrach.
Bardzo źle? — powtórzył, przyciągając ją lekko do siebie, minimalizując odległość między nimi. Nie trzymał jej mocno, choć dawał do zrozumienia, że prędko jej już nie wypuści, więc o ucieczce mogła zapomnieć. O ton ciemniejsze tęczówki lustrowały jej twarz, pragnąć zapamiętać jak najwięcej szczegółów z jej nowego wcielenia, by ostatecznie połączyć je z jej czarnymi. Leniwy uśmiech, błądził w kącikach jego ust, kiedy doskonale wiedział, że jeszcze przed kilkoma. Słyszał jej słowa, jej zająknięcie i jedynie uniósł delikatnie swoją brew. Wyczekiwał. Wystarczyło jedno słowo, krótkie „nie” i nic więcej się nie wydarzy, a on przestanie naruszać jej przestrzeń osobistą. Nic takiego jednak nie wydostało się spomiędzy jej kształtnych warg. Nie potrzebował więcej.
Za dużo myślisz. — mruknął jedynie i ich wargi połączyły się w miękkim pocałunku. Dawał jej czas, gdyby jednak zamierzała się rozmyślić. Czuł żar dawnego uczucia, które jak głupie próbowało wydostać się na zewnątrz, zaistnieć na nowo. Przelał go w pocałunek, przenosząc jedną ze swoich dłoni między jej łopatki, przyciągając ją jeszcze bliżej siebie, jakby chciał, by nie istniał żaden milimetr dzielący ich ciała. Nie myślał o konsekwencjach, właściwie nie myślał o niczym. Jego umysł był zamroczony, kiedy oddawał się pieszczocie złączonych warg.
@Beatrice L. O. O. Dear

______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Loulou Moreau
Loulou Moreau

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Galeony : 835
  Liczba postów : 1048
https://www.czarodzieje.org/t18184-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18218-loulou-m#518183
https://www.czarodzieje.org/t18195-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18299-loulou-moreau-dziennik#520878
Domek dorosłych nr 6 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty


PisanieDomek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty Re: Domek dorosłych nr 6  Domek dorosłych nr 6 - Page 4 EmptyPią Sie 21 2020, 15:42;

Przyglądała się studentowi, gdy komentował wybór Ignacego i nie mogła nie parsknął śmiechem. Lewa brew zdawała się przyklejona wyżej niż prawa w ciągłym geście niedowierzania wymieszanego z prowokacją, ale nie mogła nic na to poradzić. Teraz też nie zdążyła ugryźć się w język.
- P-p-potencjał? - powtórzyła za nim, nie kryjąc rozbawienia. Całkiem ciekawie obserwowało się Puchona, gdy alkohol działał i ten wyraźnie nie panował nad tym ile mówi. Choć może tylko udawał? Ostatecznie już widziała jak dobrze potrafi grać, skoro wyszło, że wszystko było dla zakładu. Jednak miała wrażenie, może mylne, że z Ezrą łączyło go kiedyś coś więcej niż wspólne drażnienie i że niekoniecznie Skylerowi przeszło. Jednak nie była to jej sprawa i nie miała ochoty o to dopytywać. Wolała droczyć się z nim i podpuszczać dla ogólnej dobrej zabawy. Dlatego też zdecydowała się na takie, a nie inne pytanie. Liczyła, że będzie mieć problem z wyborem, czy woli wyzwanie czy szczerą odpowiedź. Wpierw jednak sama musiała udzielić odpowiedzi na pytanie, nie zamierzając podejmować wyzwania, które zmuszało ją do pakowania się w prywatne życie jednego z profesorów.
- Przy Riverside jest jezioro, a uwielbiam pływać. Przy jednym takim popołudniu trafiłam na samotnego druzgotka… Właściwie to zastanawiało mnie dlaczego był sam, ale nie miałam czasu pytać - dodała lekkim tonem. Właściwie po tamtym zdarzeniu, gdy topiła się, nie mogąc zaczerpnąć oddechu i mając problem rzucić niewerbalnie zaklęcia, powinna bać się wody i jej mieszkańców. Było jednak odwrotnie, a z każdym dniem coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że chce ponownie spotkać się z trytonem z Doliny, którego poznali w czasie kursu.
Słuchała odpowiedzi, jakiej udzielał Skyler, przyglądając mu się uważnie, mrużąc nieznacznie powieki. Wystarczyło proste "tak" albo "nie", a dostała w pełni rozwiniętą odpowiedź. Aż tak alkohol rozwiązywał mu język?
- Wiesz, że mogłeś odpowiedzieć jednym słowem? - zaśmiała się bez skrępowania, dając tym samym znak, że nieszczególnie obchodzi ją życie miłosne innych. Właściwie życie miłosne jako takie też jej nie interesowało. Przesłała mu buziaka w powietrzu na poprawę nastroju, widząc, że wyraźnie sam już załapał, że zbyt poważnie potraktował jej pytanie. Powoli dopijała swoje kremowe piwo, gdy nieomal się zakrztusiła słysząc, że zmieniają kolejkę. Nie kryjąc zaskoczenia spojrzała to na Ignacego, to na Mistrza Słodkości. Na tym ostatnim zawiesiła spojrzenie na dłużej, a słysząc pytanie nie zdołała w pełni nad sobą zapanować. W jednej chwili spięła się, mając ochotę warknąć na Puchona, żeby pilnował własnego nosa. Przymknęła oczy w chwili, gdy przedstawiał jej wyzwanie. Tak, to tylko gra, zabawa. Otwarła ponownie oczy, uśmiechając się lekko.
- Dość zwierzeń, biorę wyzwanie. To kogo tu mam… - zaczęła, po czym rozejrzała się po obecnych w domku osobach. - Raczej gej, profesor, zajęty gej, opiekun… Kolejny profesor… Same dziewczyny… Ty jesteś zajęty - komentowała każdego, na kim zawiesiła spojrzenie, aż dotarła do swoich towarzyszy. Zaczęła od Skylera, po chwili przenosząc spojrzenie na Ignacego. Właściwie, nie było mowy, że ma nie dostać kosza, a tym skończyłoby się zaproszenie kogokolwiek innego. A może po prostu kogokolwiek, bo nie była pewna towarzysza szlabanu. - Czy wybrałbyś się ze mną na randkę? - poprosiła w końcu Ignacego, starając się nie śmiać przy tym, choć zdradzało ją rozbawione spojrzenie. Odruchowo poprawiła włosy, odgarniając kilka zagubionych sprężynek z czoła.
-[b] A co do gry… To pytanie bez zmian - co najgorszego komukolwiek kiedykolwiek zrobiłeś? A wyzwanie… Użyj dowolnego eliksiru neonowego, żeby namalować na dowolnie wybranej osobie coś tak, aby tego nie zauważyła. Jak cię przyłapie to wyzwanie niezaliczone… Czas do końca imprezy?[b] - zaproponowała, przekrzywiając nieco głowę. Właściwie mógł też spróbować ich ozdobić, ale miał przez to utrudnione zadanie.

@Ignacy Mościcki @Skyler Schuester
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Domek dorosłych nr 6 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Domek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty


PisanieDomek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty Re: Domek dorosłych nr 6  Domek dorosłych nr 6 - Page 4 EmptyPią Sie 21 2020, 15:44;

Oczywiście, że czuł narastające napięcie, ale nie uciekał przed tym. To był ten element, który uwielbiał w lekkim flircie, ten stan, gdy rozmowa przebiegała swobodnie, w tonie dwuznaczności, jednocześnie otwierając znajomość na luźne rozmowy w przyszłości. Nie uciekał przed tym i nie czuł się źle. W końcu Lazar był dorosły, zakończył naukę. Czy to naprawdę byłoby coś złego? Jednak wraz ze śmiechem chłopaka, całe napięcie zeszło, a on sam uśmiechał się wciąż szeroko. Gdyby Lazar zaczął rzeczywiście zarzucać sieci i sypać wyzwaniami, brnąc w to dalej, z pewnością w najmniej oczekiwanym momencie to Josh wybuchnąłby podobnym śmiechem. W swoich oczach był za stary dla świeżo upieczonych absolwentów, choć z pewnością sprawdziłby jak daleko druga strona zamierza się posunąć.
- Aż dwie? Jak hojnie - zaśmiał się lekko, po czym wzruszył ramionami widząc reakcję na zaklęcie suszące. - Nie wszyscy są absolwentami - odparł w ramach wyjaśnienia. Nie podejrzewał, żeby mimo wszystko inni interesowali się tak bardzo tym, co robił, ale wolał nie ryzykować. Przyglądał się więc poczynaniom byłego studenta, jak schładza butelkę, jak ją ocenia. Miał wrażenie, że chłopak miał w tym wprawę, więc albo pracował jako barman, albo zwyczajnie często miał okazję kosztować różnych trunków. Nawet chciał o to spytać, ale nagle dostał odpowiedź na poprzednie pytanie i znów błysnął zębami w uśmiechu. Jeszcze chwila, a uzna, że chyba stęsknił się za taką formą rozmowy.
- Myślę, że i w tym przypadku można byłoby nazwać to lekarstwem… Na samotność, nudę… Zgaduję, że sprawdzone w praktyce - odparł cicho, z nieznacznym rozbawieniem w głosie, a ciemne spojrzenie błyszczało wesoło. Jeszcze chwilę temu powiedziałby, że napięcie minęło, a tu proszę. Zaraz też rozejrzał się za sokiem, który przywołał do siebie zaklęciem.
- Sok na popicie przygotowany. Z tego co pamiętam to zawsze mieliście bardzo mocne trunki… Choć nie miałem zbyt wielu okazji do sprawdzenia - rzucił, na moment pogrążając się we wspomnieniach z czasów, gdy podróżował po świecie, głównie skupiając się na Wschodzie. Wtedy interesował go tylko quidditch i pozostałe elementy kultur poznawał tylko przy wieczornych biesiadach czy przypadkowych imprezach. Wziął do ręki jeden z kieliszków i odruchowo powąchał alkohol. W jednej chwili jego przedramiona pokryły się gęsią skórką, gdy sam aromat sugerował moc trunku. Aż parsknął śmiechem na reakcję ciała, unosząc wzrok na Lazara, czekając na sygnał do picia.

@Lazar Grigoryev

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. O. Dear
Beatrice L. O. O. Dear

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek)
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1654
  Liczba postów : 1760
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Domek dorosłych nr 6 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty


PisanieDomek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty Re: Domek dorosłych nr 6  Domek dorosłych nr 6 - Page 4 EmptySob Sie 22 2020, 11:51;

BEATRICE JEST POD POSTACIĄ METAMORGOMAGICZNĄ I NIKT NIE MOŻE JEJ POZNAĆ

Ludzki organizm od zawsze był dla niej cholernie fascynujący i ona, mimo tylu lat na karku, wciąż potrafiła fascynować się jego niecodziennymi zachowaniami, które wciąż pozostawały nie do końca zbadane przez najlepszych uczonych tego świata. Mogło się ludziom wydawać, że poznało się go idealnie, do końca, a i tak zawsze znajdował się ten niewielki punkt, świadczący o tym, w jak wielkim będzie ktoś się znalazł. Ludzkie ciało potrafiło zaskakiwać nieskończonością możliwości! Dla kogoś takiego jak ona, czyli osoby, która musiała od najmłodszych lat kontrolować każdy swój odruch, było dosyć oczywistym, że swoje ciało poznała tak dobrze, jak tylko było to możliwe. Było to po prostu konieczne, aby w pełni kontrolować swoją metamorfomagiczną moc i nie pozwolić sobie na przypadkowe przemiany. Mogłaby podejrzewać, że już nic kompletnie jej nie zaskoczy. A tu niespodzianka! Jej własne ciało ją zdradzało! Działało instynktownie, kompletnie nie współegzystując z umysłem, który gorączkowo, jak zwykle, szukał punktów zaczepienia, które pozwoliłyby przerwać wszystko to, co aktualnie się działo. Ciało działało niesamowicie sprawnie, cholernie zaskakując kobietę.
Jej serce biło tak szybko, jakby przynajmniej próbowało wyrwać się z trzewi, byle tylko znaleźć się bliżej serca Camaela. Instynktownie przypomniało sobie wszystkie najprzyjemniejsze ustawienia, które pozwalały przed laty jeszcze lepiej czuć żar jego własnego ciała. Nie podejrzewała nawet siebie, że w pamięci pielęgnowała tego typu szczegóły, uznając je dawniej za kompletnie niepotrzebne i już zbędne. Tymczasem wciąż potrafiła idealnie współgrać z nim, łącząc ich wargi w pełnym uniesienia pocałunku. Czuła, jak ferie barw wybuchnęły pod jej zamkniętymi powiekami, radując kobietę swoją niesamowitą kolorystyką! Przylgnęła do niego mocniej, zachęcona jego zaborczym uściskiem czując się tak, jakby tylko ona była dla niego ważną. Emocje wezbrały na sile, a ona pragnęła tylko jego i więcej z tego, co mógłby jej ofiarować. Nikt i nic innego nie mogło się w tym momencie liczyć. Czuła wszystko to, co i on odczuwał, a może i więcej. Miał rację, za dużo myślała. Jednak była zawsze nauczona, aby postępować w taki właśnie sposób. Musiała myśleć, o wszystkim o czym inni nawet nie ośmieliliby się myśleć w podobnym momencie. Ona analizowała, rozpatrywała wszelakie możliwości próbując wybrać najodpowiedniejszą opcję. Jednak po jego słowach, coś w niej pękło. Pewna nić została bezpowrotnie przerwana i Beatrice wiedziała, że nie ma już powrotu do tego, co było. Nie chciała uciekać, czuła jak za rogiem czaiło się zło, od którego tylko ten pocałunek mógł ją uchronić. Dawno zapomniane uczucia próbowały wydostać się z murów więzienia, w którym to je uwięziła. Każda komórka jej ciała pragnęła go jeszcze bardziej, bliżej, mocniej a ona zamierzała sobie na to pozwolić. Bo zgodnie z niewypowiedzianą przez niego wolą, przestała myśleć i analizować.
Jej dłonie instynktownie odnalazły ścieżkę w kierunku jego karku. Smukłe palce owinęły się wokół, próbując przyciągnąć go jeszcze bliżej. Chciał, aby przestała myśleć i się kontrolować? Proszę bardzo. Napastliwie wdarła się swoim językiem do jego wnętrza, próbując przypomnieć sobie tak wspaniały rytm złączonych w tańcu języków.
Naprawdę, ludzkie ciało potrafiło zaskakiwać swoimi zachowaniami...
- Tak lepiej? - odsunęła się na milimetr, tylko po to, aby zadać mu to banalne pytanie, by jeszcze bardziej, jak sądziła, podjudzić do działania. Skoro ona zabrnęła w to tak daleko, to miała nadzieję, że Cam nie pozostanie jej dłużnym.
Powrót do góry Go down


Ignacy Mościcki
Ignacy Mościcki

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Blizna na prawym policzku sięgająca do podbródka oraz oczy, które wyglądają jakby były lekko podbite
Galeony : 417
  Liczba postów : 692
https://www.czarodzieje.org/t19336-ignacy-moscicki
https://www.czarodzieje.org/t19357-ignacy
https://www.czarodzieje.org/t19338-ignacy-moscicki#571456
https://www.czarodzieje.org/t19360-ignacy-moscicki-dziennik#5719
Domek dorosłych nr 6 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty


PisanieDomek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty Re: Domek dorosłych nr 6  Domek dorosłych nr 6 - Page 4 EmptyNie Sie 23 2020, 22:30;

Słysząc opinię Skylera na temat Ezry, przygryzł lekko dolną wargę, jednak trudno mu było ukryć uśmiech, więc wydał z siebie jedynie potakujące mruknięcie i szybko wrócił do picia swojego drinka.
Na opowieść o druzgotkach, skrzywił się nieco, jednak co było dużo ważniejsze, poczuł dosyć duży respekt przed Gryfonką. Nie każdy wyszedłby z takiego starcia cało. Zwłaszcza w młodym wieku.
Na Merlina, ależ ty jesteś bezpośrednia – skomentował teatralnym głosem, udając do głębi poruszonego takim obrotem spraw.
Wprawdzie nie miał zbyt dużej wiedzy na temat sytuacji dziewczyny i nie wiedział, czy jej serce biło już na czyjś widok nieco mocniej niż zazwyczaj, jednak widząc jej brak taktu w tej sytuacji, nie wróżył jej świetlanej przyszłości. Trochę delikatności i wyczucia! I może parę kropel perswazji i gry słownej... Eh, osobiste preferencje Ignacego chyba wychodziły na światło dzienne pod wpływem alkoholu.
Mimo wszystko chłopak stanął chwilę później u boku Gryfonki i zaczął powoli sączyć swojego drinka, wyraźnie zastanawiając się, czy powinien przystać na tę niecodzienną propozycję. Czy naprawdę był jej ostatnią deską ratunku? W sumie, biorąc pod uwagę listę osób, którą wymieniła, nie musiał się nawet specjalnie rozglądać, aby uzmysłowić sobie, jak bardzo ograniczony wybór miała.
W mig pojął jej tok rozumowania i szczerze mówiąc, był nawet bardzo skory do wyratowania jej z tej jakże niefortunnej sytuacji. Nie oznaczało to jednak, że nie miał zamiaru poznęcać się nad nią przez te kilka minut. W końcu nie było nic gorszego od oczekiwania na wynik, nie będąc jednocześnie pewnym, czy będzie on zadowalający, prawda?
Kiedy uznał, że minęło już wystarczająco dużo czasu, westchnął głęboko i zmierzył uważnym spojrzeniem zarówno Skylera, jak i Lou, przechylając głową raz w jedną raz w drugą stronę, jakby wciąż nie mógł się zdecydować, co powinien zrobić.
Powiedzmy, że dam się zaprosić – stwierdził, mówiąc stosunkowo powoli. – Jednakże potrzebuję jakiegoś zapewnienia, że coś dostanę. W końcu, jakby na to nie patrzeć, oddaję się w objęcia nieznanego i wpływam na zupełnie nowe wody. Chyba zasługuję na jakąś zapiekankę albo dobre ciacho w ramach... Wsparcia emocjonalnego?
Skoro już zgodził się na to niewinne wyjście na miasto, to równie dobrze mógł spróbować coś na tym ugrać, skoro pewnie i tak jego natura dżentelmena weźmie koniec końców górę i każe mu za wszystko płacić samemu. A tak przynajmniej zaklepie sobie jakiś smakołyk.
Jego rozmyślania na temat tego, jakiego pączka wybierze sobie w cukierni, zostały szybko obrócone w pył, gdy usłyszał pytanie zadane przez Gryfonkę. A więc znowu było jego kolej? Tak szybko? Szli jak burza w tej małej grze.
Odpłaciłem sprawcy pięknym za nadobne – odparł z lekkim ociąganiem, wskazując na swoją bliznę na policzku. – No i to chyba tyle. Nie zabiłem nikogo, żeby dostać się do szkolnej drużyny, ani nie torturowałem nikogo w podziemiach dla lepszych ocen. Wiem, dosyć nudne.
Puchon wrócił spojrzeniem do Skaja, zastanawiając się, co mógłby dla niego wymyślić. Chciał, aby było to coś prostego, niezbyt inwazyjnego, a przy tym chociaż trochę ciekawego, co mimo wszystko podtrzymałoby tempo i sens całej zabawy.
Zdradzisz nam najbardziej żenującą rzecz, jaka cię spotkała, odkąd zacząłeś się uczyć w Hogwarcie? – zapytał, unosząc brwi, lekko rozbawiony. – Oczywiście możesz także przyjąć wyzwanie, ale nie będzie ono łatwe. Musiałbyś uszeregować wszystkie zebrane tutaj osoby w zależności od tego, jak bardzo atrakcyjne ci się wydają.
Uśmiechnął się do siebie, wyraźne zadowolony z siebie. Chyba wpadł na całkiem niezłe pomysły.

@Loulou Moreau @Skyler Schuester
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Domek dorosłych nr 6 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Domek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty


PisanieDomek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty Re: Domek dorosłych nr 6  Domek dorosłych nr 6 - Page 4 EmptyPią Wrz 04 2020, 21:23;

Niesamowite było to jak bardzo pod pewnymi względami byli do siebie podobni. Był pewien, że to właśnie dlatego, te kilka lat temu, połączyła ich tak mocna nić porozumienia. Możliwości ludzkiego ciała, możliwości magii, która pozwalała zmienić jedną rzecz w drugą. Jego fascynacja transmutacją i jej zdolności były czymś co połączyło ich na kolejnych poziomach, pogrubiając nić, która mimo upływu długich dni miała nigdy nie stać się cieńsza, choć pozory mogły mylić, sprawiać złudne nadzieje. Czy jednak teraz, kiedy stali tak blisko siebie, chcąc porzuć wszelkie zasady moralne, mogli powiedzieć, że niegdyś łącząca ich nić – zelżała. Camael wiedział, że nie, a ta chwila tylko utrzymywała go w tym przekonaniu. Jego pociemniałe tęczówki niemalże pożerały ją wzrokiem, jednak ostatkami sił powstrzymywał się przed zbyt nieprzemyślanymi ruchami. Nawet teraz, zachowując się zupełnie nie jak on, prawie wracając do swoich nastoletnich lat, które porzucił dawno temu, gdzieś z tyłu własnego, zamroczonego niezidentyfikowanym uczuciem, umysłu słyszał cichy głos, który przypominał mu kim był i gdzie był. Całe szczęście, a może nieszczęście, bardzo szybko go uciszył, poddając się własnemu ciału i temu, cóż, pożądaniu, które chcąc niecąc się w nim wzbierało.
Nie interesowało go jak wyglądała, ważne jednak dlań było, że to była jego Beatrice, a wspomnienia były niebywale żywe w jego głowie. Nie starał się ich tłumić, nie starał się też więcej powstrzymywać, miał wszystko to, co powinien, a czego nie powinien, głęboko w nosie, bowiem liczyła się tylko ta jednak chwila, długie sekundy, zamieniające się w jeszcze dłuższe minuty, kiedy jego ciało było tuż przy jej, całkiem innym, ciele. Kiedy łączyła ich cienka, niemalże nieistniejąca granica, którą miał tak wielką ochotę kompletnie zatrzeć.
Nie wiedział czy jego serce biło aż tak szybko, czy może zupełnie bić przestało. Czuł się jakby czas się zatrzymał w miejscu, a w pomieszczeniu byli tylko oni. Słodki zapach Beatrice wypełniał jego nozdrza i mieszał się z wonią Lordków, która go otaczała, tworząc mieszankę drażniącą wszystkie jego zmysły. Nie chciał myśleć o niczym i chciał, by ona także wyzbyła się wszystkich zbędnych myśli, które kołatały się w jej głowie. To wszystko było nieważne. Mruknął zadowolony, kiedy wdarła się językiem do jego ust i przesunął obie dłonie na jej pośladki, delikatnie jej ściskając. Mógł się jeszcze sekundę wcześniej kontrolować, nawet resztkami swojej świadomości, teraz jednak obawiał się, że nie było to możliwe. W tamtej chwili, byli siebie warci, zatracając się w objęciach drugiej osoby, nie zważając absolutnie na nic. Kiedy odsunęła się o ten jeden, zasadniczy milimetr, zrobił niezadowoloną minę, niczym małe dziecko, któremu zabrano cukierka. Chwilę potem jednak uniósł jeden kącik swoich kształtnych warg.
Mn. — mruknął, by złożyć kilka pocałunków na linii jej żuchwy i ostatecznie przygryźć płatek jej ucha. —Chociaż jeszcze chwila i będziesz musiała mi z pewną rzeczą pomóc. — szepnął, a odsunąwszy się delikatnie, spojrzał jej wymownie w oczy.
@Beatrice L. O. O. Dear

______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. O. Dear
Beatrice L. O. O. Dear

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek)
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1654
  Liczba postów : 1760
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Domek dorosłych nr 6 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty


PisanieDomek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty Re: Domek dorosłych nr 6  Domek dorosłych nr 6 - Page 4 EmptyPon Wrz 07 2020, 15:48;

BEATRICE JEST POD POSTACIĄ METAMORGOMAGICZNĄ I NIKT NIE MOŻE JEJ POZNAĆ

Beatrice miała świadomość tego, że nić porozumienia, która połączyła ich tak wiele lat temu, nigdy nie straciła na sile. Robili różne rzeczy, poszli w przeróżnych kierunkach. A mimo to, wciąż wszystko sprowadzało się do jednego. Jak widać, teraz doskonale widocznego… Zapomnieć. Takie piękne i proste pozornie słowo, które pozwalało skupić się na życiu doczesnym oraz na tym, co przyniesie nowy, być może lepszy dzień. Czy ona kiedykolwiek zdołała zapomnieć? Sprawić, że wszystko to, co zbliżyło do siebie te dwie osobowości, potencjalnie tak różne, a jednak tak podobne, odejdzie w zapomnienie? Chyba nigdy nie zapomniała. Bo i jak miałaby to uczynić. Camael znał ją tak dobrze, że aż bała się sama przed sobą co do tego przyznać. Nie mogła od tak, po prostu odtrącić wszystkiego, co było dla niej wartościowym w życiu. Nigdy nie podejmowała się nawet podobnych prób. A przecież Whitelight stanowił część jej życia. Miała szczerą nadzieję, że w końcu uda jej się zepchnąć w głąb siebie wszystkie skrajne uczucia, które kołatały się w jej umyśle. Odbierając to, co w życiu piękne i konieczne; nutkę zapomnienia i oddania się nieznanemu szaleństwu. Widząc jak uporczywie wpatrywał się w nią, pragnęła znów wrócić do swojego własnego ja, nie tego wymyślonego na potrzeby sytuacji. Wyjść z ciała, w którym czuła się bezpiecznie, bo nie było obciążone żadnego rodzaju wymaganiami czy konwenansami. Teraz nie musiała o tym myśleć. Lecz kiedy jej usta składały na jego wargach kolejne zachłanne pocałunki, pragnęły, aby to jednak były jej własne wargi, nie zmienione przy pomocy magicznych wrodzonych zdolności. Chciała znów rozkoszować się tym uczuciem, gdzie jej własny Karmel mógł trzymać Beatrice Dear w ramionach. A nie tę nową, nieznaną nikomu kobietę, która nawet w niej samej wywoływała teraz obrzydzenie.
Oddawała się chwili, nie sądząc, że dosięgną ją jakiekolwiek konsekwencje z tego tytułu. Naiwne to było spojrzenie na świat, ale w tym momencie inaczej nie potrafiła. Granica została dawno temu pokonana przez nią, nawet już zapomniała, jak wygląda. Oddala się temu uczuciu, które ponownie ukazało się pod zamkniętymi powiekami. Wszystkie wspólne wspomnienia wybuchły, przywołując na świat nowe myśli. W zasadzie dlaczego ich los potoczył się w taki sposób. Co właściwie było powodem rozstania. Przecież to wszystko było tak wspaniałe. Całując go, mogła uwierzyć, że nie istniało nic, kompletnie n i c niewłaściwego w ich wcześniejszej relacji. Żadne zdarzenie, które poróżniło, rozdzieliło na lata. Tylko po to, aby teraz znów mogli się połączyć. Porzuciła wszystko czując tylko, jak gorejący od niego żar miesza się z jej własnym pożądaniem. Każdy dotykany przez jego smukłe palce fragment jej ciała stawał się jeszcze gorętszym. Czuła, jak przebiega przez nią dziwna tęsknota, podążająca bezwiednie za jego dotykiem. W każdym miejscu, które spotkał na swojej drodze do jej pośladków życie odradzało się na nowo. Miała tylko nadzieję, że te wszystkie uczucia nie są widoczne na zewnątrz. Że metamorfomagiczny czar wciąż dobrze ukrywa jej ciało. To jeszcze nie był ten moment, w którym wszyscy powinni wiedzieć, co zrobiła Dearówna.
Westchnienie wyrwało się z jej ust, kiedy przeszedł ze swoimi pocałunkami na linię jej szczęki. Miała problem, z tym aby skupić się na wypowiadanych przez niego słowach, bo skutecznie rozpraszał wszelakie jej myśli. Rozchylone wargi wciąż pragnęły, aby wrócił do nich, pozostając rozchylonymi, zaczerwienione od pieszczoty, której oboje się poddali. Pragnęła, aby być jeszcze bliżej niego. Znaczyła jakieś niewiadomego kształtu wzory na jego karku swoimi długimi paznokciami. Otworzyła oczy, sądząc, że pomoże jej ta czynność w przywróceniu logicznego myślenia, ale bardzo się myliła. Błękitne tęczówki mężczyzny wpatrywały się w nią z taką natarczywością, że szczerze ucieszyła się, jak mocno ją teraz obejmował, bo kolana pragnęły ugiąć się pod nią i kompletnie odmówić posłuszeństwa.
- Co mogę dla Ciebie zrobić? – zapytała, jak małe dziecko, dając się wplątać w grę, której reguł jeszcze nie znała, ale uważała, że przyniesie jej to same korzyści i nowe, intrygujące doznania. Przygryzła dolną wargę, szukając na jego twarzy czegoś co powie jej, co będzie dalej. Jej myśli podpowiadały jej wiele scenariuszy, a wszystkie były tak nierealistyczne, że aż bała się wspomnieć o nich głośno.
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1442
  Liczba postów : 2527
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Domek dorosłych nr 6 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Domek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty


PisanieDomek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty Re: Domek dorosłych nr 6  Domek dorosłych nr 6 - Page 4 EmptyPon Wrz 07 2020, 19:01;

Ściągnął brwi w konsternacji nad komentarzem Gryfonki, łapiąc jej czekoladowe spojrzenie, by wyłapać na ile złośliwe miały być jej słowa, bo przecież… na tym miała polegać ta gra, by dowiedzieć się o sobie jak najwięcej, a więc odpowiadanie na jakiekolwiek pytanie jednym słowem mijało się według niego z celem. Uśmiechnął się jednak łagodnie znad swojego drinka, banalnie obłaskawiony posłanym w jego stronę całusem, nie zamierzając czepiać się takich drobnych starć ich charakterów, bo przecież w gruncie rzeczy to on narzucił swoim towarzyszom taką grę i powinien uszanować, że nie do końca może im się podobać, doceniając, że mimo to postanowili nie protestować i w nią zagrać. Łatwo więc też było zbagatelizować mu to spięcie Lou, skupiajac się raczej na momencie rozluźniania i uśmiechnął się jednym kącikiem ust, gdy podążał kierunkiem jej wzroku, dopasowując rzucone luźno komentarze do poszczególnych sylwetek imprezowiczów. Jasne spojrzenie rozbudziło się ciekawsko, przyglądając się mimice równego mu wzrostem Puchona, chcąc wyłapać jak najwięcej z jego reakcji na to - cóż, może i przymuszone, ale wciąż zaproszenie! Prychnął z niedowierzaniem, kręcąc głową w rozbawieniu na to wyrachowanie współlokatora, nie wierząc, że naprawdę kazałby zapłacić za siebie młodszej dziewczynie, ale też wcale nie chcąc obciążać finansowo któregokolwiek z jego rozmówców przez bezmyślne rzucenie Gryfonce wyzwania.
- Koszt Waszej randki biorę na siebie. Zapraszam do cukierni Pani Chambers w Hogsmeade w czasie mojej zmiany, to mogę Wam nawet upiec coś specjalnie na zamówienie - zaproponował, już w głowie układając rozmowę z szefową, która z pewnością da przekonać się do dodatkowych wypieków, jeśli tylko opłaci jej zużyte składniki, jako napiwek dodając drobną plotkę zdobytą w czasie wakacji. - Och, Lou, jeśli byś miała ochotę, to mógłbym na Tobie przetestować przepis na potrójnie czekoladowy tort - ożywił się nieco, czując jak alkohol pogania go do wykorzystania każdej nadarzającej się okazji, dając zainspirować się do ulepszenia wspomnianego przepisu, gdy tylko zachwycony spojrzał w ciemne oczy Gryfonki, dostrzegając teraz, jak te zdawały się błyszczeć przypominając płynną, gorącą i niezwykle gęstą czekoladę, którą oprószono drobinkami soli dla wydobycia bogatszego smaku. - Do walentynek musi być per-fek-cyj-ny i dobrze zasięgnąć opinii czekoladowego eksperta, ale Ignaś, Tobie też zdążę wcisnąć je jakieś dziesięć razy do tego lutego, więc lepiej już zacznij ćwiczyć - zagadnął do chłopaka z uśmiechem, klepiąc go zaczepnie po brzuchu na znak, że zamierza go bezczelnie utuczyć, skoro już wprowadził się do ich Puchońskiej Komuny, przy okazji pomagając mu nieco z zachowaniem żeńsko-męskiej równowagi w ich małym stadku.
Zerknął na Ignacego, przemykając ciepłym spojrzeniem po jego policzku, by objąć kształty jego blizny całą swoją uwagą, nie potrafiąc spojrzeć na nią jak na coś, co miałoby go szpecić, bo przecież zawsze miał do tych wypukłości pewną słabość - do historii, którą sobą niosły; do tego, jaką siłę oddziaływania mają na ludzi, skoro gotowi są chować je zaklęciami; a przede wszystkim jednak imponowało mu to, jak naturalnie i korzystanie potrafiły wyglądać na twarzy kogoś, kto się ich nie wstydził. I tylko przez alkohol pozwolił spojrzeniu ulać nieco więcej czułości, gdy badał nim twarz kolegi, mając ochotę poznać jego przeszłość lepiej, by zrozumieć nie tylko pochodzenie tego powodu jego zemsty, ale też formę jaką przybrała, niemal czując w swoim puchońskim szpiku potrzebę, by przypomnieć chłopakowi, że zemsta nigdy nie jest rozwiązaniem. Zaraz jednak i tak pokręcił głową z rozbawionym niedowierzaniem dla wyboru, jaki postawił przed nim Puchon, próbując zahamować uśmiech, by upić kilka otrzeźwiających łyków swojego drinka, po czym zakręcił w zamyśleniu szklanką, pozwalając resztkom ciemnej zawartości obić się o ścianki.
- O nie, układanie toplisty zdecydowanie odpada - zaprotestował od razu, wiedząc jak nie tylko trudne byłoby to zadanie, ale też jak grząski byłby to grunt, bo obiektywna ocena atrakcyjności była daleko poza jego zasięgiem, więc prawdopodobnie ułożyłby ludzi według stopnia tego, jak atrakcyjny wydawał mu się jego charakter, a przez to i osoba sama w sobie. Problem w tym, że tego wieczora przez domek przewinęło się sporo ludzi, którzy byli dla niego w pewien sposób ważni czy bliscy, a więc nie potrafiłby uszeregować ich w żaden sposób, a zdecydowanie nie czułby się komfortowo z umieszczaniem Ezry na jakimkolwiek miejscu, jednocześnie… chcąc dać go dość wysoko przez wspólną przeszłość, ale też przez tę przeszłość musząc szczerze przed sobą przyznać, że gdyby nagle został sam, to stojący obok Ignaś byłby dla niego większą pokusą niż Clarke.
- Huuh, tak duży wybór, a ja miałbym wybrać jedno… - mruknął w zamyśleniu, opierając w zamyśleniu dolną wargę o szklankę, szybko przemykając przez wszystkie te zawstydzające historie, które zdążył już opowiedzieć swoim znajomym przez ostatnie lata. - Wiecie cooo, mógłbym Wam opowiedzieć po prostu jakąś wpadkę, że zasnąłem na lekcji i spadłem z krzesła, albo jak pomyliłem przyznać się, że ten Puchon, któremu podczas sławetnych, choć nieoficjalnych zawodów, polegających na ściąganiu spo- Okej, jak to teraz mówię, to brzmi o wiele gorzej, ale wtedy to była tylko niewinna zabawa, żeby ściągnąć komuś spodnie zaklęciem w najgorszym momencie i szlabany sypały się jak szalone, a cóż, we mnie trafiło trochę za silne zaklęcie i straciłem nie tylko spodnie, ALE… - urwał dramatycznie, unosząc palec do góry, choć rozgadał się już zupełnie, nie tylko przez wejście w towarzyski tryb funkcjonowania, ale też przez przekroczenie tej magicznej bariery, którą skruszył alkohol, nie przejmując się wcale tą poprzednią uwagą Loulou o zbytniej wylewności. - Ale gdybym miał wybrać sytuację, za którą mi najbardziej wstyd, to wybrałbym taką, za którą wciąż się wstydzę, mimo upływu lat, gdy Bennetowa przyłapała mnie na idiotycznym żarcie, który polegał na domalowywaniu różnych głupot eliksirem neonu do obrazów na korytarzach - przyznał, z nagłego skrępowania krzywiąc się nieco i wpadając w bardziej naturalne dla siebie wolne tempo mówienia, jakby zbyt szybkie przyznanie się do błędu nie było odpowiednie do pokuty przyznania się do niego. Jakkolwiek nie najadłby się wstydu przy różnych swoich wpadkach, to były one cieniem jego przeszłości, który wyblakł, zamieniając się raczej w śmieszną anegdotkę, niż prawdziwy powód do wstydu. Dużo silniej bolał go ten zawód w oczach ówczesnej opiekunki Hufflepuffu, nie wspominając już o tym, że współdomownikom musiał tłumaczyć się z tego spadku punktów, których braku przy nikłej ich puli na początku roku, nie dało się nie zauważyć. - Może z tego względu, że zdarzały mi się takie akcje, teraz trudniej jest mi być surowym i faktycznie karać ludzi szlabanami, bo… no większość ludzi z takich żartów wyrasta, więc czasem warto przymknąć oko - zastanawiał się na głos, przemykając spojrzeniami między swoimi towarzyszami, by wybadać jaki oni mieli pogląd na odstępstwa od regulaminu, który on sam musiał mieć już wykuty w swojej pamięci.
- To co? - zagadnął jeszcze, zaraz upijając ostatnie kilka łyków swojego drinka i unosząc pytająco brwi. -Pijemy dalej czy zbieramy się do domków? - dopytał, zerkając przy tym na dziewczynę, mając na uwadze, że część ludzi już zdążyła ulotnić się z miejsca imprezy, samemu czując się też nieco zmęczonym po podróży, a mimo to gotów był zostać dłużej, jeżeli tylko Lou wyraziłaby na to chęć, czując się w obowiązku, by odprowadzić Gryfonkę do jej kwatery, nie tylko jako młodszą koleżankę, ale też jego plus jeden tej imprezy. Zerknął jeszcze pytająco na Ignasia, kładąc mu dłoń na ramieniu, by poczuć na ile ten pewnie stoi o własnych nogach, mając w planach podłączyć go do ich powrotu, by upewnić się, że i on bezpiecznie trafi do swojego łóżka.

@Ignacy Mościcki @Loulou Moreau
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7223
  Liczba postów : 2438
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Domek dorosłych nr 6 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Domek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty


PisanieDomek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty Re: Domek dorosłych nr 6  Domek dorosłych nr 6 - Page 4 EmptyCzw Wrz 10 2020, 17:02;

Max zdecydowanie nie należał do osób wrażliwych, wstydliwych, czy niepewnych, nic z tego. Po prostu płynął sobie spokojnie, biorąc wszystko, co mu się trafiało, więc nawet, teraz kiedy Nancy naprawdę zachowywała się, jakby co najmniej porządnie się napruła, nie zamierzał się tym jakoś szczególnie przejmować, a nawet uśmiechał się lekko pod nosem, bo naprawdę była dość urocza. Nie chciał jednak, żeby coś jej się stało, ostatecznie w końcu nie traktował jej jak kogoś, kogo po prostu porzuca się, kiedy ma się go już dość i właśnie z tego powodu postanowił zabrać ją do domku i sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Podejrzewał, że dziewczynie wystarczy tylko trochę snu i wszystko będzie znowu dobrze, ale wolał też z miejsca nie wyrokować, bo jednak chuj wie, co jej się tym razem stało. Wywrócił jedynie oczami na jej słowa, bo nie miały żadnego sensu, ale dopiero później zbaraniał, kiedy Nancy nagle zaczęła się zachowywać, jakby zamierzała go pocałować albo wyznać jakieś niesamowicie głębokie uczucia, bo tego na pewno się nie spodziewał, a już zupełnie nie po ich rozmowie w czasie finałowego meczu w quidditcha, kiedy nieoczekiwanie odkrył coś całkiem ciekawego i nie zamierzał tego tak za sobą zostawiać.
- Nie martw się, też cię kocham, Nans - powiedział rozbawiony, a później objął ją ramieniem i zaśmiał się ciepło, przy okazji znowu wywracając oczami. - Wygląda na to, że wiecznie wpadamy w te same problemy, chyba powinniśmy sobie znaleźć trzeciego do pary, żeby nas z nich wyciągał, co ty na to? - rzucił jeszcze, całkiem wyluzowany, bo według niego nie było o czym tutaj dyskutować, ani czego się wstydzić. Chciał to po prostu zbyć, bo wydawało mu się, że dla dziewczyny tak będzie lepiej, sprawiała wrażenie naprawdę zażenowanej, a skoro nie wiązało się to z niczym prawdziwym, to nie było nawet sensu w tym jakoś szczególnie mocno grzebać. Znowu im się coś przydarzyło, no i chuj, trzeba było z tym po prostu żyć.
- Chodź, odprowadzę cię - dodał jeszcze całkiem spokojnie i przyjacielsko, bo nie chciał jej faktycznie puszczać samej, chuj wie, co mogło ją po drodze spotkać.

+
@Nancy A. Williams

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Domek dorosłych nr 6 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Domek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty


PisanieDomek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty Re: Domek dorosłych nr 6  Domek dorosłych nr 6 - Page 4 EmptySro Wrz 16 2020, 00:01;

To co robili było niemoralne, tak bardzo niemoralne, a jednocześnie przy tym tak bardzo pociągające. Nie przejmował się niczym, całe otoczenie zniknęło z jego pola widzenia, a niebieskie tęczówki, ciemniejsze niż zazwyczaj, zatrzymywały się na nieznajomo znajomych rysach twarzy, chłonąc każdy cal i chociaż nie wyglądała jak jego Beatrice, to doskonale wiedział kogo trzyma w ramionach i co ważniejsze – nie zamierzał jej wypuszczać. Cichy głos w głowie wyraźnie dawał mu do zrozumienia, że postępuje niepoprawnie, że zachowuje się jak szczeniak, a jednak miał to definitywnie i niezaprzeczalnie w nosie. Mogli o nim plotkować, mogli opowiadać niestworzone rzeczy, póki on mógł zaciskać swoje długie place na skórze Dear, czuć jej oddech na membranie własnej skóry zaróżowionych policzków. Pożądanie, właśnie to czuł i nie próbował dłużej tłumić. Emocje wybuchały w jego wnętrzu, a każda jedna powodowała reakcję łańcuchową, pociągając za sobą kolejne. Nie panował nad tym, nie chciał panować i chyba właśnie to było w tym wszystkim najgorsze. A może najlepsze? Nie wiedział i nie chciał wiedzieć. Jego myśli zajmowały tylko miękkie wargi kobiety, kiedy nakrywał je swoimi, poddając się chwili obecnej, nie myśląc wcale, zapominając.
Powoli uświadamiał sobie, że ognisko uczuć nigdy nie zostało dobrze zgaszone. Nie wiedział czy bardziej ta myśl o pobudza, czy też przeraża. Przekonanie, że nie darzy Beatrice niczym więcej niż czystą sympatią prysło niczym zaklęcie po krótkim finite. Czuł to tak bardzo intensywnie, że zapierało mu dech, a on jak ostatni idiota poddawał się każdemu, nawet blademu, uczuciu, które pojawiało się w nim. Moralność przestała istnieć i po raz kolejny poczuł się jak wiele lat temu, kiedy łamanie zasad przynosiło mu niewiarygodną ulgę. Było to znajome, tak samo jak nikotyna w płucach, zapach papierosowego dymu, czy woń Trice, która była tak bardzo blisko niego, a on uparcie twierdził, że to wciąż za daleko. Znów był nastolatkiem, szukającym samego siebie w ramionach czarnowłosej dziewczyny, a ona ponownie stała się zagubioną i walczącą z sobą nastolatką, chociaż oboje przeszli już zdecydowanie więcej niż w tamte dni. Nie wiedział czy żałował, że ich losy się potoczyły tak, a nie inaczej. Co by się stało, gdyby ich relacja się wtedy nie zakończyła? Nie. Nie był najmniejszego sensu gdybać nad przeszłością, skoro właśnie teraz jego ramiona otaczały jej sylwetkę, kiedy właśnie teraz była jego, a on nie zamierzał pozwolić jej zbyt szybko tego zmienić. Nie tego wieczoru. Następnego dnia mogli wrócić do bycia poważnymi nauczycielami, do czysto krwistych czarodziejów z poważanych rodzin, do normalności. Ale nie teraz.
Czuł jej delikatne drżenie pod wpływem jego dotyku, a może to on drżał? Nie był pewien, niczego nie był pewien, ale czy to naprawdę było ważne? Zacierał granice, które powstały między nimi przez lata braku kontaktu, miał wrażenie, że każda z nich nigdy nawet nie istniała. Żar ich ciał mieszał się ze sobą, podobnie jak oddech, a jedyne co pragnął Camael było – więcej. Nie był pewien jak on na nią działa, ale jej ruchy paznokci na karku sprawiły, że zadrżał i przymknął na ułamek sekundy oczy, by ponownie je otworzyć.
Znaleźć pokój. — odparł zachrypniętym od emocji głosem i zszedł pocałunkami na jej szyję i linię obojczyków. Dawał jej czas na decyzję, nie naciskał, nie nalegał, pozwalał, by sama zdecydowała jak daleko miało to zajść, a on składał niewypowiedzianą deklarację, że zgodzi się na wszystko.
@Beatrice L. O. O. Dear

______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Domek dorosłych nr 6 - Page 4 QzgSDG8








Domek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty


PisanieDomek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty Re: Domek dorosłych nr 6  Domek dorosłych nr 6 - Page 4 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Domek dorosłych nr 6

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 5Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Domek dorosłych nr 6 - Page 4 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
luizjana
 :: 
pensjonat
 :: 
Domki
-