Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Teren wilkołaków

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość


Emily Rowle
Emily Rowle

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,60
C. szczególne : Czerwone usta, zawsze!
Galeony : 126
  Liczba postów : 1844
https://www.czarodzieje.org/t15867-emily-rowle
https://www.czarodzieje.org/t15996-sowa-emily-felicja#436128
https://www.czarodzieje.org/t15872-emily-rowle
Teren wilkołaków - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Teren wilkołaków - Page 2 Empty


PisanieTeren wilkołaków - Page 2 Empty Teren wilkołaków  Teren wilkołaków - Page 2 EmptyCzw 2 Lip - 12:00;

First topic message reminder :


Teren wilkołaków

Lepiej się tu nie zapuszczać, chociaż trzeba przyznać, że naprawdę łatwo to zrobić przypadkiem. Co prawda od pensjonatu jest tutaj bardzo daleko, ale jeśli ktoś lubi zapuszczać się na długie spacery, to nigdzie nie ma oznaczeń w stylu "wstęp wzbroniony", chociaż powinny wystarczyć ostrzeżenia miejscowych. Co prawda ryzykownie jest głównie w pełnię, ale poza nią miejscowe wilkołaki czują się trochę, jakby żyły ponad prawem i poniekąd tak jest. Ich teren to ich teren - tutaj panują specyficzne zasady i lepiej, żebyś nikogo nie obraził, bo to bardzo zgrana społeczność. Śpią w małych domkach, z wyraźnym podziałek na grupy, ale często wspólnie przesiadają przy ognisku, przygotowują jedzenie, rozmawiają. Dzieci uczą się magii w ogromnych namiotach. Domki są zabezpieczone zaklęcie - żaden wilkołak tam nie wejdzie w czasie pełni. To głównie ze względu na dzieci, ewentualnie potencjalnych gości, na których się zgodzą.

Zwyczaje::
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Odeya Worthington
Odeya Worthington

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 163cm
C. szczególne : nietypowa izraelska uroda
Galeony : 960
  Liczba postów : 790
https://www.czarodzieje.org/t19111-odeya-worthington
https://www.czarodzieje.org/t19118-korespondencja-ode-prosto-ze-szponow-temidy#556410
https://www.czarodzieje.org/t19113-odeya-worthington#556145
https://www.czarodzieje.org/t19857-odeya-worthington-dziennik#60
Teren wilkołaków - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Teren wilkołaków - Page 2 Empty


PisanieTeren wilkołaków - Page 2 Empty Re: Teren wilkołaków  Teren wilkołaków - Page 2 EmptySob 1 Sie - 23:31;

Jak to jest, że kiedy Ode na coś się napali, to nie ma siły, która byłaby w stanie ją od tego odwieść? Tak było najpierw z nie do końca legalnym rytuałem dziękczynnym, który odbył się dla dzikiej magii i w którym wzięła udział, a także teraz, kiedy usłyszała o imprezie na terenie wilkołaków, zaproszona przez Noah, choćby się góry waliły, musiała tam dotrzeć. Śnieżna sowa, która przyniosła list od przyjaciela bardzo szybko odleciała z jej odpowiedzią, którą naskobała z ogromnym bananem na twarzy, wyobrażając sobie atrakcje, jakie mogły ich tam spotkać. Bo skoro impreza, to z pewnością nie zabraknie tak różnorakich rozrywek, które na długo zapamiętają.
Wychodząc z domku, poprawiła żółty plecak, znajdujący się na jej ramieniu, który zabrała tylko i wyłącznie ze względu na parę zeszytów z nowymi opowiadaniami, które zabrała dla Noah, bo wiedziała, że ucieszy się z kilku historii, które ostatnio przyszły jej na myśl. Zgodnie z tym co odpisał jej Gryfon założyła wygodne ubranie, które wydawało jej się pasować nawet do urokliwej imprezy na mokradłach. Dotarła na miejsce punktualnie i już z oddali zauważyła siedzącego na jakiejś skale Williamsa. Zmarszczyła brwi, na jego widok, kiedy dostrzegła dłoń, którą trzymał w powietrzu, nad swoimi kolanami.
- Coś Ci się stało w rękę? - spytała zamiast powitania, stając przed nim i lustrując go wzrokiem. Niestety nie była dobra w uzdrawianiu, więc w razie czego nie byłaby pomocna, ale jednak wolałaby gdyby coś było z nim nie tak. Bardzo chciała iść na tę imprezę, jednak gdyby się okazało, że z jego ręką jest coś nie tak, na pewno wróciliby do pensjonatu i spróbowali jakoś temu zaradzić. - Hmm, skoro się tak uśmiechasz, to chyba jednak Cię nie boli... - rzuciła, widząc wyraz twarzy chłopaka i mrużąc oczy, aby spróbować coś wyczytać z jego oczu. Co on kombinował?

@Noah P. Williams
Powrót do góry Go down


Fenrir Skarsgard
Fenrir Skarsgard

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.73 m
C. szczególne : Blady, szczupły, kruchy i delikatny. Blizny po ugryzieniu wilkołaka na brzuchu i plecach, wygląda tak jakby wilkołak chciał przegryźć go na pół; jedna, gruba blizna na przegubie nadgarstka, którą zakrywa bransoletką z łbem wilka. Tatuaż Runy Algiz (nie da się ukryć) widnieje na prawej dłoni między palcem wskazującym, a kciukiem.
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 268
  Liczba postów : 123
https://www.czarodzieje.org/t19332-fenrir-skarsgard
https://www.czarodzieje.org/t19365-odyn#572228
https://www.czarodzieje.org/t19333-fenrir-skarsgard
https://www.czarodzieje.org/t19437-fenrir-skarsgard-dziennik#574
Teren wilkołaków - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Teren wilkołaków - Page 2 Empty


PisanieTeren wilkołaków - Page 2 Empty Re: Teren wilkołaków  Teren wilkołaków - Page 2 EmptyNie 2 Sie - 13:53;

Nie miał pojęcia, że kiedyś ucieszy się z imprezy. Chyba dlatego, że była ona organizowana na terenie wilkołaków. W końcu będzie mógł się dowiedzieć czegoś o historii i zwyczajach nowoorleańskich wilkołaków, nie łamiąc przy tym milion zakazów, a najważniejsze będąc bezpiecznym. Chociaż z drugiej strony uważał, że jako wilkołak nie miał się czego obawiać. Może nie pochodził stąd, ale na pewno posiadał tę samą krew naznaczoną piętnem wilka.
Już z daleka widział kolorowe lampiony. Na środku znajdowało się wielkie ognisko, a niedaleko niego stoły mięsne, jak i wegetariańskie. Alkoholu też nie zabrakło, a miejsca na tańce było wszędzie. Pierwszy raz w życiu Fenrir chciał się bawić. Być jak oni — głośni i radośni.
Na wstępie można było poczęstować się miętowym naparem i przekąskami. Skarsgard nie zamierzał robić nikomu przykrości, a zwłaszcza na takim święcie. Coraz bardziej mu się tu podobało. Może kiedyś wyprowadzi się z Londynu i zamieszka tu? Chciał znaleźć w końcu swoje miejsce. Jednak teraz zamierzał świetnie się bawić. Jednym haustem wypił miętowy napar, a następnie sięgnął po ciasteczko karmelowe. Smakowało nawet nieźle. Coś było jednak nie tak, jakby u Fenrisa aktywował się jakiś gen gniewu. Nie wiedział za bardzo, co właśnie się stało, a tym bardziej jaką magie zawierały słodkie przekąski. Nadal jednak był sobą i nie zamierzał zagadywać do nikogo. Podszedł do mięsnego stołu, oglądając przysmaki.

Wilcze przekąski: 5
Gra: -
Ognisko: -
Interakcje z wilkołakami: -
Powrót do góry Go down


Noah P. Williams
Noah P. Williams

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : gęste, rozczochrane włosy; prawa ręka pokryta bliznami
Galeony : 69
  Liczba postów : 263
https://www.czarodzieje.org/t19311-noah-peter-williams
https://www.czarodzieje.org/t19317-odyseusz#570587
https://www.czarodzieje.org/t19312-noah-p-williams
https://www.czarodzieje.org/t19320-noah-p-williams-dziennik#5705
Teren wilkołaków - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Teren wilkołaków - Page 2 Empty


PisanieTeren wilkołaków - Page 2 Empty Re: Teren wilkołaków  Teren wilkołaków - Page 2 EmptyNie 2 Sie - 14:08;

Noah szybko zwrócił głowę w stronę osoby, która się do niego zwróciła, choć nie od razu ją poznał. Musiała minąć jakaś sekunda, zanim zdał sobie sprawę, że mówi do niego ta właśnie dziewczyna, na którą czekał.
- Och, nie strasz mnie tak! - zawołał do niej, podnosząc tę właśnie rękę do swojego serca, które na chwilę nieco mocniej zabiło. Ze strachu, albo po prostu dlatego, że jego oczy zobaczyły tę, na której widok serce w jego piersi zawsze przyspieszało... Roześmiał się jednak i wstał z kamienia, ledwo unikając poślizgnięcia się o tę grząską ziemię.
- Nie boli, nic się nie stało, po prostu... - wyjął swoją różdżkę z kieszeni i skierował ją właśnie w tamtym kierunku. - ...po prostu chciałem ci zrobić niespodziankę, a ukrycie tego było dość... problematyczne, musiałem więc użyć zaklęć... - z dość nerwową miną, bo ciągle nie wiedział, czy prezent się dziewczynie spodoba, uniósł różdżkę i powiedział Finite! Teraz już nie dało się nie zwrócić uwagi na maskotkę gryzonia spoczywającą na jego ręku, bo wobec narastającej ciemności sierść Nuti od razu zajarzyła się światłem.
- Mam nadzieję, że ci się podoba, bo wygrałem go na loterii i pomyślałem... - w pierwszej chwili chciał powiedzieć o tobie, ale ugryzł się w język, bo nie chciał, aby Ode pomyślała sobie, że kojarzy mu się z bagiennym szczurem. Musiał więc wymyślić coś innego. - ...pomyślałem, że może ci czasem rozświetlić życiową ciemność, niemoc twórczą przy pisaniu opowiadań czy co tam innego... - przywołał na twarz uśmiech, choć nadal nieco nerwowy. Oczy skierował ku jej oczom, bo jak do tej pory, choć starał się ukryć to najlepiej, jak może, jego uwagę przyciągał jej dość... luźny strój, potem zaś wyciągnął ku niej rękę ze świecącym Nuti.
- Mam nadzieję, że ci się podoba, ale lepiej nie pokazuj go Nancy, dobrze? - dopóki nie zobaczył zadowolenia na twarzy Gryfonki, nie śmiał nawet próbować się rozluźniać, ale to powiedział jednak z nieco większą swobodą.

@Odeya Worthington
Powrót do góry Go down


Caelestine Swansea
Caelestine Swansea

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 21
Wzrost : 163cm
C. szczególne : piegi
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 1418
  Liczba postów : 781
https://www.czarodzieje.org/t17494-caelestine-swansea#491230
https://www.czarodzieje.org/t17580-michael-angelo#493038
https://www.czarodzieje.org/t17526-caelestine-swansea#491698
https://www.czarodzieje.org/t18629-caelestine-swansea-dziennik#5
Teren wilkołaków - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Teren wilkołaków - Page 2 Empty


PisanieTeren wilkołaków - Page 2 Empty Re: Teren wilkołaków  Teren wilkołaków - Page 2 EmptyNie 2 Sie - 18:14;

Wilcze przekąski: 2 ;/
Gra: nie teraz, jak zdążę to później
Ognisko: nie teraz
Interakcje z wilkołakami: J
(losowanie)

Nie chciała tu przychodzić. Namówił ją jej duch. Ona sama lądując między ludźmi trzymała się na uboczu. Oddalona od ogniska czuła chłód wieczora wdzierający się pod cienki materiał siatkowanego swetra. Powinna nauczyć się ubierania cieplej. Jak w zimie, kiedy była gotowa na każdą temperaturę. Tymczasem teraz zamarzała. Widząc jej dygoczące ciało, jeden z wilkołaków, który zagrodził jej drogę, wcisnął jej – dosłownie, wepchał w usta – ciastko. Chociaż nie lubiła słodyczy. Wypluła je od razu, a mimo to, jedno przedramię porosło jej teraz gęstą, lśniącą na brązowo-rudo sierścią. Aż przyłożyła dłoń do ust, zastanawiając się ile nieszcześcia mogło ją czekać na jednej wycieczce po Nowym Orleanie. Przyszła tu z dużą wątpliwością. Wielkim zawahaniem. Nie była pewna, czy uda jej się z kimkolwiek porozumieć. Obrastając w sierść, jej szanse na rozmowę malały prawie do zera. Odeszła całkowicie poza grupę, siadając na mięsistej ziemi. Rękę wciskając sobie między uda, próbowała schować owłosienie, jednocześnie starając się sobie wmówić, że nic się nie stało. Ale stało się. Czuła się jeszcze gorzej niż kiedy tu przyszła. Dlatego wolną dłonią szukała w swojej torbie szkicownika. Wyciągając go, położyła go na kolanach obok drugiej ręki, niezdarnie próbując w ten sposób coś naszkicować. Zamknąć się w swoim świecie. Wtopić się w tłum i zapaść się pod ziemię.
Nie udało jej się. Dosiadł się do niej jeden z mieszkańców tego terenu. Opowiadał jej liczne historie o wilkołakach, a ona... ona wpatrywała się z jednoczesnym zahipnotyzowaniem w jego wyraziste oczy, ale jednak bardziej... biernie, obojętnie. Poddała się losowi. Nic nie mogło go zmienić. Żadne jej próby poprawienia społecznych relacji. Świat dawał jej do zrozumienia, że nie była do nich stworzona. Słuchała wilkołaka bez zaangażowania, nie wtrącając się żadnym słowem w to co mówił. Blokował jej możliwość zagadania do rówieśników. Uniosła zza jego ramienia wzrok na zebranych ludzi, zastanawiając się, czy ktoś w ogóle zapamięta, że Caelestine Swansea była na tej imprezie.


Trochę oszukałam kostkę, mam nadzieję, że jest ok. Rzuciłam kostkami, bo myślałam, że obowiązkowe, a potem doczytałam, że nie muszę. Ces nawet nie lubi słodyczy. xD
Powrót do góry Go down


Wiktor Krawczyk
Wiktor Krawczyk

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Galeony : 1239
  Liczba postów : 826
https://www.czarodzieje.org/t18845-wiktor-iwan-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19010-irys-wik#547591
https://www.czarodzieje.org/t18897-wiktor-iwan-krawczyk#543748
Teren wilkołaków - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Teren wilkołaków - Page 2 Empty


PisanieTeren wilkołaków - Page 2 Empty Re: Teren wilkołaków  Teren wilkołaków - Page 2 EmptyNie 2 Sie - 18:33;

To był jeden jedyny dzień, w którym chłopak czuł się jak na chmurce.
Wiktor w pewnym momencie zaczął się zastanawiać nad poszukiwaniem nowych przygód czy wrażeń jakim była właśnie impreza. Co wcale nie byłoby takie złe. Bo czasem dobrze jest być szalonym. Od szalonego niczego się nie oczekuje, niczego się nie wymaga.
Mimo wszystko, czuł jak rozpiera chłopaka energia. Musiał coś zrobić i to w tej chwili!
Podszedł do stolika z przekąskami i jedną wziął. Jednak Wiktor dziwnie przyspiesza, co jest próbował pobiec, ale zaskoczyły go możliwości. Chłopak ciągle usiłuje normalnie chodzić, ale chyba robi to znacznie sprawniej, od innych.Mimo wszystko... to był dobry dzień. Jeden z tych, które chowasz w pudełku na dnie szuflady i wyciągasz, kiedy jest ci naprawdę źle i smutno a przecież tak nie było w przypadku Puchona.
Mógł tak całą imprezę szczerząc się do wszystkich. Z pewnością uznaliby, że zwariował.
Podszedł do krukona chyba ten sam rocznik i zagadał zwykłym:
-Cześć jak impreza

@Fenrir Skarsgard


Wilcze przekąski:[url=https://www.czarodzieje.org/t19457p728-kostki#577373]6 /[url]
Gra: odpada
Ognisko: może kiedyś
Interakcje z wilkołakami: bedzie
Powrót do góry Go down


Odeya Worthington
Odeya Worthington

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 163cm
C. szczególne : nietypowa izraelska uroda
Galeony : 960
  Liczba postów : 790
https://www.czarodzieje.org/t19111-odeya-worthington
https://www.czarodzieje.org/t19118-korespondencja-ode-prosto-ze-szponow-temidy#556410
https://www.czarodzieje.org/t19113-odeya-worthington#556145
https://www.czarodzieje.org/t19857-odeya-worthington-dziennik#60
Teren wilkołaków - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Teren wilkołaków - Page 2 Empty


PisanieTeren wilkołaków - Page 2 Empty Re: Teren wilkołaków  Teren wilkołaków - Page 2 EmptyNie 2 Sie - 21:37;

Nawet nie zauważyła, że przyjaciel w pierwszej chwili jej nie rozpoznał. Kiedy do niego podeszła musiała oczywiście skomentować jego niecodzienne ułożenie jego ręki, bo na pierwszy rzut oka było widać, że coś jest nie tak. Wyszczerzyła zęby w uśmiechu, kiedy ten zarzucił, że go przestraszyła, jednocześnie widząc, że z jego ręką chyba jest wszystko w porządku. Jej twarz wcale nie wykazywała skruszenia z powodu tego, że przyprawiła Gryfona o palpitacje, a wręcz przeciwnie.
- Oj tam, nie przesadzaj. Ciesz się, że to nie jakiś wilk, tylko ja - zażartowała, wodząc wzrokiem po jego stroju. - Uuu, jaka koszula. Idziemy na koncert Fallen Angels? - rzuciła lekko, śmiejąc się i sięgając demonstracyjnie jego kołnierzyka, żeby mu go poprawić.Celowo wspomniała swoją ulubioną rockową kapelę, żeby podkreślić fakt, jak wyjątkowo wyglądał w tej koszuli. Zdążyła posłać mu łobuzerski uśmiech, zanim brunet sięgnął po różdżkę. Wycelował nią gdzieś w powietrze, nad swoją ręką, gdzie chwilę później zmaterializował się świecący kształt, w którym dziewczyna od razu rozpoznała uroczego pluszaka gryzonia. Uniosła brwi, a jej oczy zaświeciły się niemal jak futro zwierzaka.
- Wow, jest świetny! - zaczęła rozradowana, klaszcząc entuzjastycznie w dłonie, nie odrywając wzroku od prezentu. Uśmiech na jej twarzy poszerzył się zdecydowanie, kiedy Noah wręczył jej świecącego szczurka. - Dziękuje! - rzuciła niemal piszcząc, nie ukrywając tego jak bardzo spodobała jej się niespodzianka chłopaka. Cmoknęła go w policzek, w przypływie radości, po czym zaczęła głaskać jarzący kłębek. Podrzuciła kilka razy emitującego białym światłem pluszaka, tylko po to aby z ekscytacją w oczach obserwować jak łuna światła wokół niego rozpromienia na moment półmrok panujący wokoło. Ostatecznie złapała Nuti oburącz i przycisnęła go do piersi, nadal z wielkim bananem na twarzy.
- A dlaczego Nans nie może wiedzieć? - spytała zaciekawiona. - Nie dajesz siostrze często takich prezentów, co? - dodała rozbawiona, oczywiście żartując, bo nie miała pojęcia czy i w jakim stopniu rodzeństwo Williams obdarza się prezentami.
- Tak w ogóle, co tutaj można robić? - odezwała się, stając na palcach, aby dostrzec teren w niedalekiej odległości od nich, gdzie zbierał się już mały tłum ludzi. - Będzie można potańczyć? - ożywiła się od razu, kiedy przyszła jej do głowy ta myśl, dlatego musiała o to zapytać przyjaciela.

@Noah P. Williams
Powrót do góry Go down


Keyira Shercliffe
Keyira Shercliffe

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : magiczny tatuaż w formie węża | blizn zbyt wiele, by można je było zliczyć | tęczówki w odcieniu sztormu | jakieś zwierzę jako częsty towarzysz
Dodatkowo : animagia
Galeony : 851
  Liczba postów : 693
https://www.czarodzieje.org/t17789-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t17819-meresin#501873
https://www.czarodzieje.org/t17805-keyira-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19447-keyira-shercliffe-dziennik#57
Teren wilkołaków - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Teren wilkołaków - Page 2 Empty


PisanieTeren wilkołaków - Page 2 Empty Re: Teren wilkołaków  Teren wilkołaków - Page 2 EmptyPon 3 Sie - 2:12;

Wilcze przekąski: 3
Duch: E- Dziś Twój duch naprawdę Ci pomógł i opowiedział sporo na temat historii Luizjany! W następnej samonauce jednopostowej wystarczy Ci 2000 znaków, by czegoś się nauczyć.
Gra: może później
Ognisko: może później
Interakcje z wilkołakami: B - Trafił ci się ktoś naprawdę natrętny. Kiedy tylko wyczuł, że jesteś zainteresowany faktami, zaczął opowiadać ci o tym, jak cudowna jest ta społeczność...

interakcja
Stała i wpatrywała się w mężczyznę od dobrych kilkunastu minut, próbując nie dać po sobie poznać, jak bardzo zaczynała irytować ją jego paplanina. Był wilkołakiem, miała tego pełną świadomość, a więc z czystego szacunku i może trochę z obawy przed jego reakcją, nie śmiała mu jeszcze przerwać. Nawet jeśli w obecnej chwili przypominał jej raczej jednego z obwoźnych sprzedawców, który zachwala swój towar pod niebiosa, próbując jej go opchnąć po okazyjnej cenie. Z początku była naprawdę zaintrygowana i cieszyła się, że sam ją zaczepił, ale z każdym kolejnym zdaniem utwierdzała się w przekonaniu, że nie mógł, nie potrafił albo po prostu nie chciał udzielić jej żadnej konkretnej odpowiedzi. Przez moment nawet szczerze żałowała, że wypiła napar i zjadła swoje karmelowe ciasteczko, na którego wspomnienie mdliło ją jeszcze odrobinę. A może to po prostu ten gaduła tak na nią działał? Ciężko było stwierdzić...
A może chciałabyś do nas dołączyć? — zaproponował w pewnym momencie, a ona zamrugała, wyrwana z własnych rozmyślań. Zmarszczyła brwi, gdy dotarł do niej sens tych słów i mało brakowało, a cofnęłaby się odruchowo. — No wiesz, dobrego towarzystwa nigdy za wiele. Co takiego możesz mieć do stracenia? Mogę się założyć, że nasza społeczność jest przynajmniej sto razy ciekawsza — powiedział, rozpierany wyraźną dumą.
A ja się mogę założyć... - zaczął Ellen przemądrzałym tonem tuż nad jej uchem, ale Keyira postanowiła mu przerwać, zanim podpowie jej coś głupiego, co przez swój humor postanowi jeszcze nieświadomie wykorzystać. Był tego dnia naprawdę pomocny i udzielił jej tylu użytecznych informacji o Luizjanie, że miała podstawy obawiać się, że wyczerpał już swój limit i teraz uraczy ją już tylko falą krytyki, nieprzyjemnych żartów i bezpodstawnych złośliwości.
Cieszę się, że o tym pomyślałeś, naprawdę — zapewniła wilkołaka, wchodząc swojemu duchowi w słowo. Odgarnęła włosy i przerzuciła je przez ramię, chcąc zyskać kilka cennych sekund. — I dziękuję, że podzieliłeś się ze mną tym wszystkim, to naprawdę miłe z twojej strony — dodała, rozglądając się w poszukiwaniu ratunku. — Ale... — urwała, nie wiedząc jaki powinna teraz wysunąć argument do odmowy, by go zbytnio nie urazić.
Szkoła, podpowiedział jej uczynnie Ellen, kiwając głową na zachętę.
Ale wciąż pozostał mi rok nauki. Wy macie wiele wspaniałych tradycji, a jedną z naszych jest ukończenie edukacji w Hogwarcie — oznajmiła z ulgą, bo to był faktycznie dobry pomysł. — Nie mogę tego tak po prostu porzucić, bez względu na to, jak bardzo bym chciała — zauważyła, uderzając w odpowiedni ton.
Och. Tak. Masz rację, oczywiście, tradycja jest bardzo ważna — przyznał jej rację, kiwając głową. — Może to nie tak ciekawa tradycja jak nasze, ale jednak.
Właśnie — powtórzyła, uśmiechając się do niego porozumiewawczo. — Więc sam widzisz, nie mogę się zgodzić. Jeszcze raz dziękuję za twój czas, życzę ci udanego wieczoru, a teraz przepraszam, ale muszę się czegoś napić i odnaleźć przyjaciół — wyznała i pomachawszy wilkołakowi na odchodne, obróciła się na pięcie, a potem wmieszała w tłum. To nie było zresztą do końca kłamstwo, gdyż naprawdę potrzebowała się napić; od kilku minut jej głowa zdawała się pulsować, a głosy z otoczenia narastać i teraz zdawała się przytłoczona hałasem.

reszta
Gładko poszło, pochwalił ją Ellen, ale zignorowała go, zgarniając ze stolika butelkę wody. Odkręciła ją i upiła solidny łyk. Co się z nią, do cholery działo?
Zauważyła jednak, że nie ona jedna zachowuje się podejrzanie. Kilka innych osób także miotało się wokół, jakby nie wiedziało co tutaj robili i co dokładnie jest nie tak. Wśród imprezowiczów mignął jej chyba także jakiś... Wookieech? Zamrugała z niedowierzaniem, a potem wychwyciła urywek rozmowy.
"Nie dajesz siostrze często takich prezentów, co?  Tak w ogóle, co tutaj można robić?"
Rozejrzała się w poszukiwaniu źródła głosu i zamarła na chwilę, gdy dostrzegła, że jego właścicielka stoi właściwie po drugiej stronie wyznaczonego na imprezę terenu. W normalnej sytuacji byłoby to niemożliwe, a więc co się zmieniło?
Shercliffe pociągnęła nosem i nachyliła się nad kubkiem po miętowym naparze. Może czegoś im do nich dosypali? Przy okazji odkryła, że ma też bardzo wyczulony węch.
To raczej te ciasteczka, mruknął Ellen, chociaż też bez szczególnego przekonania.
Cokolwiek to było, na pewno nie mogło być trwałe, prawda? Skoro już jednak otrzymała taki "dar", postanowiła sprawdzić czy ona jedna była taką szczęściarą, czy też może był ktoś jeszcze.
Czy ktoś mnie słyszy? — zapytała, obniżając głos niemal do szeptu i ignorując przekonanie, że brzmi jak idiotka. Jeśli ktoś jej odpowie, przynajmniej będzie ich dwoje. — Czy tylko ja mogłabym teraz robić za cholerne, gumowe ucho? — zaryzykowała, wciąż zachowując konspiracyjny ton. — Halo, halo... brzoza, odbiór — parsknęła cicho, obracając się plecami do większości towarzystwa.

@Eugenica Vintier , @Jahleel Sæite
Powrót do góry Go down


Noah P. Williams
Noah P. Williams

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : gęste, rozczochrane włosy; prawa ręka pokryta bliznami
Galeony : 69
  Liczba postów : 263
https://www.czarodzieje.org/t19311-noah-peter-williams
https://www.czarodzieje.org/t19317-odyseusz#570587
https://www.czarodzieje.org/t19312-noah-p-williams
https://www.czarodzieje.org/t19320-noah-p-williams-dziennik#5705
Teren wilkołaków - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Teren wilkołaków - Page 2 Empty


PisanieTeren wilkołaków - Page 2 Empty Re: Teren wilkołaków  Teren wilkołaków - Page 2 EmptyPon 3 Sie - 10:34;

Tak naprawdę, Noah nie przestraszył się jej aż tak bardzo, zwyczajnie wyrwała go z rozmyślań o... sobie samej! Taki człowiek zawsze jest lekko wstrząśnięty, chyba nie da się tego uniknąć. Ostatecznie, taki stan rzeczy, w którym Ode jest fizycznie koło niego, a nie tylko w jego własnych myślach, odpowiadał mu o wiele bardziej.
- Na wilki mam to - wskazał na jeszcze wtedy spoczywającą w jego kieszeni różdżkę. Na zwykłego wilka zadziałałoby kilka zaklęć, z wilkołakiem pewnie byłoby gorzej, ale ostatecznie pełni jeszcze nie było. Wtedy mógłby liczyć już tylko na własne nogi... - A na ciebie nie ma odpowiedniego środka! Zostaje tylko się poddać...
Gryfon ucieszył się w duchu, kiedy usłyszał komplement na temat swojego stroju, choć nie wiedział, czy ma to odebrać jako żart, czy dziewczyna faktycznie powiedziała mu, co myśli... Swoje myśli zamaskował bladym uśmiechem, który, wobec ciągle jeszcze nieodczarowanego Nuti i bladego światła, pozostałby niewidoczny, gdyby Ode się na niego nie przyglądała.
- Kto ich tam wie, może zagrają... - ciągnął Noah, próbując domyślić się, czy Gryfonka faktycznie lubi ten zespół, bo jeśli tak, był to na pewno szczegół warty odnotowania. - Właściwie to nie wiem, czy wilkołaki puszczają muzykę na swoich imprezach, a jeśli tak, to jaką. W sumie... siłą rzeczy, nigdy nie byłem na czymś takim! - prawda. I może właśnie dlatego czuł narastającą ciekawość, podniecenie, które wzbierało w nim za każdym razem, kiedy miał wetknąć swój nos w nieznane. A jeśli jest koło niego dziewczyna, na którą patrzy zawsze odrobinę (albo nieco więcej...) dłużej, niż na wszystkie inne - bosko. Kiedy zaś Ode dotknęła jego kołnierza, spłonął ledwo widocznym rumieńcem i dodał:
- Cóż, ty... ty też cudnie wyglądasz... - jej strój nie miał pojęcia, jak skomentować. To ona była od pisania opowiadań i ona musiała znać się na wyrażaniu myśli językiem, nie on! Zaczął się zastanawiać, ile jej w tej chwili powiedzieć, ale... a co tam! Chyba jest w dobrym humorze... - Tak, jak ci pisałem, we wszystkim byś cudnie wyglądała... - te słowa wypowiedział trochę przez zęby, a rumieniec na jego twarzy nieco się powiększył. Żołądek jednak podskoczył mu do gardła i modlił się tylko w duchu, żeby Gryfonka nie kazała mu tego powtarzać...
Narastające w nim od kilku godzin napięcie ulotniło się dopiero wtedy, kiedy zobaczył reakcję Ode na jego podarek. To trochę tak, jakby ta maskotka Nuti była ciężarem, którego właśnie się pozbył. Kiedy zaś dziewczyna go pocałowała, obecny na jego kościach policzkowych już od jakiegoś czasu rumieniec rozlał się na całą twarz, która stała się tak purpurowa, jak narzuta na jego łóżko w dormitorium. Miejsce zderzenia się ust Ode z jego skórą zapiekło go, a po całym jego ciele przeszedł euforyczny dreszcz. Sam nie mógł wydusić z siebie słowa, ale na szczęście nie musiał. Gryfonka tak się skupiła na wylewaniu z siebie radości, że Noah mógł sobie stać, patrzeć na nią i czuć, że ten wieczór na pewno będzie udany.
- Nieee, ale ona na widok takich zwierzątek dostaje szału, i nic ją to nie będzie obchodzić, że ten nie jest żywy - wydusił z siebie wreszcie jakieś słowa słysząc jej pytanie. To, co się działo dookoła, trochę do niego nie docierało, wzrok miał jakby lekko nieobecny, pozostawał w stanie euforii. - Jak dostałem Odyseusza, w sensie... moją sowę, to trzeba było zamykać przed nią drzwi mojego pokoju, żeby Nancy nie zamęczyła go na śmierć i nie wsypała mu tyle karmy, że żołądek by mu pękł! - opowiadając to, zaczął się zastanawiać czy jego siostra pojawi się na imprezie. Miał wszelkie powody, aby przypuszczać, że tak, bo Nancy takich okazji nie zwykła przepuszczać, choć prawdę mówiąc bardzo rzadko ją widywał, a ostatnią dłuższą rozmowę przeprowadził z nią owego feralnego dnia, w którym miał przygodę z lokalnymi kanapkami we francuskiej dzielnicy... Może to właśnie dlatego, że chodziła od imprezy do imprezy, a Noah skupiał się na zwiedzaniu i poznawaniu lokalnej kultury?
- Nie mam pojęcia! - odpowiedział ze śmiechem. - Mam nadzieję, że będą i tańce, w końcu... Co to za impreza bez tańca? Nawet duchy przyprowadzają na swoje przyjęcia upiorne orkiestry grające na piłach, a co dopiero wilkołaki, które są bardziej... żywe - sam parsknął śmiechem, zdając sobie sprawę z dwuznaczności jego słów. - A nie dowiemy się, jeśli nie pójdziemy! Proszę, panie przodem! - przybrał znów ten doskonale znajomy jej z ich wcześniejszych spotkań ton arystokraty. Ustąpił z drogi, stając obok niej i kłaniając się w kierunku Ode, jednocześnie dając jej znak ręką, aby ruszyła ścieżką. Sam poszedł za nią, nie omieszkując wykorzystać powodu, dla którego faceci zwykle puszczają dziewczyny przodem, czyli żeby móc im popatrzeć na tyłki. Musiał przyznać, że na widok narzekać nie mógł...
- A co trzymasz w tym plecaku? - spytał ją, kiedy ruszyła dróżką wiodącą do kolonii wilkołaków, a Noah tuż za nią. - Może się spodziewałaś, że dostaniesz maskotkę i musiałaś zrobić dla niej miejsce, co? W sumie... trzeba ją jakoś nazwać, nie?

@Odeya Worthington
Powrót do góry Go down


Cassian H. Beaumont
Cassian H. Beaumont

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170
C. szczególne : Średniej wielkości znamię w kształcie krzyża pod okiem; Silny, szkocki akcent
Galeony : 445
  Liczba postów : 415
https://www.czarodzieje.org/t19364-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19441-poczta-cassiana#574233
https://www.czarodzieje.org/t19421-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19442-cassian-hector-beaumont-dzien
Teren wilkołaków - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Teren wilkołaków - Page 2 Empty


PisanieTeren wilkołaków - Page 2 Empty Re: Teren wilkołaków  Teren wilkołaków - Page 2 EmptyPon 3 Sie - 16:22;

Wilcze przekąski: 3
Gra: -
Ognisko: -
Interakcja z wilkołakami: E


Powodów, dla których Cassian mógłby chcieć się tutaj pojawić było więcej niźli sama ciekawość chłopaka. Ogromne zainteresowanie wilkołakami wzbudzała w nim przede wszystkim Sally, która nieustającymi wręcz historiami o wilkołakach umilała mu każdą wolna chwilę. I nie mógł odmówić jej tego, że rozbudziła w nim płomień zainteresowania. Wiedza, którą posiadał teraz zdecydowanie wzbogaciła jego rozeznanie wokół... No właśnie, nadal nie umiał rozwiązać dylematu moralnego względem likantropii. Czy powinien ją określać mianem klątwy? Wewnętrznie czuł sprzeciw słuchając o ich waśniach z wampirami.  

Już na samym wstępie przywitał go zwyczaj, z którym nie był obeznany. Dopiero teraz czuł, jaki ich kultura stanowi potencjał do zgłębienia, jeśli faktycznie chciałoby się wsiąknąć i prześledzić, zaobserwować każdy najdrobniejszy detal. Jego usta, wraz z dziękczynnym uśmiechem wypełnił karmelowy smak ciasteczka. Zdecydowani zbyt słodkiego jak na preferencje smakowe Cassiego. Niemniej jednak dodał ciche i skromne ”dziękuję” i zapijając wszystko naparem z mięty i ruszył w głąb widowiska.  

Dało się tutaj zauważyć ogromne poruszenie, radość z powodu brania udziału w obrzędzie. Najwidoczniej, dla obecnej tutaj społeczności, był to ważny dzień, którego, tak jak gryfon przypuszczał nie należało odpuścić. Dopiero po chwili poczuł, że to jak bardzo zaaferował się w całe to święto jest wynikiem tego, jak wiele spraw był w stanie dostrzec. Widział... Zdecydowanie lepiej. Nie żeby kiedykolwiek narzekał na swój słaby wzrok. Niemniej... Wszystko wydawało się zdecydowanie bardziej wyraźne, był w stanie posunąć się nawet do stwierdzenia, że jaskrawe. Słuch zdecydowanie też się wyostrzył. Był w stanie wyizolować poszczególne dźwięki dochodzące z oddali. I nawet, mimo tego, że stał w dość sporej odległości od ogniska, słyszał każdy, pojedynczy dźwięk wyrywający się z gardła dziewczyny, która aktualnie zaczęła snuć swoja melodyjną opowieść.  

Cassian, jak to on stwierdził, że zdecydowanie – to miejsce sobie odpuści. Raz, że ni krzty nie potrafił śpiewać, a dwa... Bycie w centrum uwagi, to naprawdę nie jego bajka. Usiadłszy z boku przyglądając się wszystkim zauważył pociągłą, acz dość krępą sylwetkę zmierzającą w jego kierunku. Wilkołak, który się nim zainteresował okazał się przyjaznym mężczyzną, w młodym wieku, który za swój punkt honoru jako gospodarza, powziął sobie zaopiekowanie się nim. Wiązało się to zdecydowanie z zastąpieniem w swojej roli Sally, ducha, który towarzyszył mu w pensjonacie, bowiem tym razem to on przejął pałeczkę opowiadania o wilkołaczych tradycjach. Opowiadał wszystko, nawet te najdrastyczniejsze rzeczy, o których akurat brunet naprawdę nie musiał wiedzieć. Słyszał, jak wygląda ceremonia przemiany, co wydawało się niesamowicie bolesnym procesem w swojej istocie, a także to jak przemienia się dzieci co wzbudziło w nim lekki szok. Nie zdobył się jednak na to by zadać jakiekolwiek pytanie. Raz po raz zerkał w jego zielone ślepiska, które swoją wielkością wręcz go onieśmielały.  

Chcąc odwrócić swoją uwagę od tematu dość drastycznego, zbyt newralgicznego by teraz zajmować się nim i psuć sobie humor przeróżnymi wyobrażeniami przeskakiwał swoim wzrokiem z persony na personę starając się zlokalizować kogokolwiek, kto teraz mógłby być jego wybawcą z opresji. Okazało się jednak, że być może to on pojawi się w tej roli dla kogoś innego. Caelestine Swansea, którą głownie kojarzył ze szkolnych korytarzy siedziała na ławce nieopodal z mizernym wyrazem twarzy. Dzięki swojemu słuchowi Cassian był w stanie stwierdzić, że po trosze przeżywa to samo co on – snucie przeróżnych historii, które choć ciekawe i wypełniające łakoma na wiedzę paszczę umysłu niekoniecznie nadawały się do zgłębiania w samotności, bądź będąc przygnębionym. A właśnie tak wyglądała dla niego puchonka.  

Serdecznie przepraszając swojego dotychczasowego towarzysza poprawił swój golf i ruszył w kierunku dziewczyny chcąc przynajmniej uratować ją od tego, na co sama nie mogła się ewidentnie zdobyć, bądź też wydawać by się mogło, sprawiało jej duży dyskomfort. Pamiętał jej imię, a w jego głowie już powoli klarował się plan, jak powinien to zrobić.  
- Szczęśliwych obchodów! - Rzucił z uśmiechem na twarzy w stronę towarzysza panny Swansea kłaniając mu się delikatnie. Nie był typem imprezowicza, ale fakt tego, że wiedział o czym rozmawiali zdecydowanie pomagał w nagłym przerwaniu tej katorgi.  
- Mam nadzieję, że mi wybaczysz, ale chciałem porwać Caelestine na stronę. - Puścił jej delikatne oczko. - Wydawało mi się, że chciałaś ze mną porozmawiać?  

Kłamał. Oczywiście, że nic takiego nie planowali, ale wiedział, że nawet jeśli wilkołak połapie się w tym małym przedstawieniu teatralnym, to poczuje ciężar wynikający z tego, że to właśnie Cass chciałby sobie uciąć z dziewczyną pogawędkę, a nie na odwrót. Przyjrzał jej się dokładniej i posłał delikatny uśmiech dodający otuchy. Liczył, że zrobił dokładnie to co powinien.  


@Caelestine Swansea
Powrót do góry Go down


Yuuko Kanoe
Yuuko Kanoe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Galeony : 4778
  Liczba postów : 1942
https://www.czarodzieje.org/t17924-yuuko-kanoe#507792
https://www.czarodzieje.org/t17975-yuuko
https://www.czarodzieje.org/t17925-yuuko#507797
https://www.czarodzieje.org/t19163-yuuko-kanoe-dziennik#561975
Teren wilkołaków - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Teren wilkołaków - Page 2 Empty


PisanieTeren wilkołaków - Page 2 Empty Re: Teren wilkołaków  Teren wilkołaków - Page 2 EmptyPon 3 Sie - 18:10;

|trochę nagięta czasoprzestrzeń

Tak jak wcześniej uzgodniła to z dziewczyną spotkaną na Jackson Square: na miejscu imprezy pojawiła się na jakiś czas przed jej rozpoczęciem, by omówić z nią pewne kwestie, których jeszcze nie poruszyły w czasie ostatniego spotkania.
Przez pewien czas krążyła po mokradłach. Nigdy wcześniej się na nie nie zapuszczała dlatego nie bardzo wiedziała czy na pewno podąża w odpowiednim kierunku, ale gdy tylko ujrzała w oddali wilkołaki przygotowujące atrakcje na nadchodzącą imprezę, wiedziała, że trafiła w odpowiednie miejsce. Niemal od razu podeszła do jednego z nich i spytała o Ayati, której nie mogła chwilowo nigdzie dojrzeć. Dopiero po uzyskaniu odpowiedzi od wilkołaka, udała się we wskazanym przez niego kierunku, by spotkać się z dziewczyną. Po drodze natknęła się jeszcze na dziewczynę, która stała obok kuli, z której każdemu miałoby zostać przydzielone wyzwanie. Nie widząc większych przeszkód postanowiła wrzucić swoje własne i przyjęła białą bransoletkę, która miała oznaczać jej udział w grze.

Gra: biała bransoletka, wyzwanie - Powiedz każdemu swojemu rozmówcy co najmniej jeden szczery komplement. (opłata)


Ostatnio zmieniony przez Yuuko Kanoe dnia Sob 8 Sie - 21:49, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Odeya Worthington
Odeya Worthington

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 163cm
C. szczególne : nietypowa izraelska uroda
Galeony : 960
  Liczba postów : 790
https://www.czarodzieje.org/t19111-odeya-worthington
https://www.czarodzieje.org/t19118-korespondencja-ode-prosto-ze-szponow-temidy#556410
https://www.czarodzieje.org/t19113-odeya-worthington#556145
https://www.czarodzieje.org/t19857-odeya-worthington-dziennik#60
Teren wilkołaków - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Teren wilkołaków - Page 2 Empty


PisanieTeren wilkołaków - Page 2 Empty Re: Teren wilkołaków  Teren wilkołaków - Page 2 EmptyPon 3 Sie - 23:34;

Zaśmiała się, najpierw słysząc jak Gryfon ochoczo chciałby potraktować wilka zaklęciem, a później parsknęła śmiechem jeszcze raz, kiedy usłyszała, że przy niej jedynym rozwiązaniem jest kapitulacja.
- I prawidłowo! - rzuciła tylko w odpowiedzi, aby chwilę później przejść do oceny jego ubioru, który naturalnie przypadł jej do gustu. - Ja też nigdy nie byłam. To oboje przekonamy się dzisiaj jak się bawią wilkołaki - ostatnie zdanie niemal zaśpiewała, próbując zbyt entuzjastycznie je przekazać.
Zobaczywszy jak chłopak poczerwieniał na twarzy, kiedy poprawiła mu koszulę, posłała mu wymowny uśmiech, odsuwając się od niego, rozbawiona.
- Williams, chyba masz gorączkę. Powinieneś leżeć w łóżku! - zażartowała, choć zdawała sobie sprawę, że przyjaciel jest nieco zawstydzony jej śmiałymi gestami, ale ona już taka była. Zwłaszcza dla osób, które bardzo dobrze znała. Nie miała oporów, żeby przekraczać ich przestrzeń osobistą. Wyszczerzyła zęby w uśmiechu, słysząc jego kolejne słowa. - Miły jak zawsze. - odparła, rozpromieniona, po czym skupiła się na tym co chłopak wyprawia z różdżką i w następnej chwili na ekscytacji związanej z błyszczącym gryzoniem.
- Aaa, rozumiem. Ale czemu ich nie lubi? Przecież szczurki są takie kochane i milutkie w dotyku. - oznajmiła, najpierw z widocznym niedowierzaniem, które przerodziło się momentalnie w rozczulający ton, kiedy pogłaskała świecące futerko pluszaka. Jednocześnie słysząc opowiadanie na temat sowy Noah, zaśmiała się pod nosem, nadal nie przerywając głaskania Nuti, wtulonego do jej klatki piersiowej. - Zdecydowanie wilkołaki "są bardziej żywe", dlatego się dziwię, że jeszcze nie słyszę muzyki. Ale mam dobre przeczucia. - powiedziała entuzjastycznie, a następnie kiedy do jej uszu dotarły kolejne słowa Gryfona i ten ukłonił się pokazowo, uśmiechnęła się i skinęła głową w geście wdzięczności i ruszyła alejką, w stronę zbierającego się już tłumu. Automatycznie obróciła głowę za siebie, aby sprawdzić, czy idzie za nią i miała nieodparte wrażenie, że brunet patrzy jej na tyłek, jednak zignorowała to kompletnie; bo przecież to był Noah, znała go bardzo dobrze, był jej przyjacielem, nie patrzył na nią w TEN sposób. Musiało jej się wydawać.
- Aaa, widzisz! Byłabym zapomniała. - zaczęła, szybko zrzucając z ramion plecak, aby chwilę później wyciągnąć z niego dwa notatniki. - Mam dla Ciebie opowiadania. Ostatnio wspominałam Ci o tym jednym, dość drastycznym, który kończy się dość smutno... A drugie to typowy obyczaj. Akcja dzieje się w Norwegii. W sumie nawet nie wiem dlaczego wybrałam ten kraj... Po prostu mnie poniosło, po ostatniej powieści kryminalne, gdzie fabuła właśnie tam się rozgrywała, więc... W sumie sam się przekonasz. - nakręciła się chyba zbytnio, próbując opowiedzieć mu o treści, która znajdowała się w zeszytach, jednak tak właśnie kończyła się u niej rozmowa o literaturze. - A co do imienia... To może nazwijmy go Henryk, co Ty na to? Henio brzmi przesłodko. - stwierdziła, kiedy zbliżali się już do obszaru, gdzie organizowana była impreza. Zauważyła stolik z przekąskami i kubeczki z jakimś napojem. Od razu sięgnęła po napar, który po chwili, kiedy upiła odrobinę, okazał się być miętowy w smaku.
- Jakie dobre! Spróbuj. - zwróciła się do Gryfona.

@Noah P. Williams
Powrót do góry Go down


Heaven O. O. Dear
Heaven O. O. Dear

Student Slytherin
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,70
Dodatkowo : Dziecko - Milka O. O. Dear
Galeony : -87
  Liczba postów : 1317
https://www.czarodzieje.org/t16083-heaven-olive-octavia-dear
https://www.czarodzieje.org/t16087-margarita
https://www.czarodzieje.org/t16082-heaven-o-o-dear
Teren wilkołaków - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Teren wilkołaków - Page 2 Empty


PisanieTeren wilkołaków - Page 2 Empty Re: Teren wilkołaków  Teren wilkołaków - Page 2 EmptyWto 4 Sie - 1:20;

Z zasady nie przegapiała imprez, na które dostawała wyraźne zaproszenie. Zresztą, tych, na których zaproszenia wprost nie dostawała, też raczej nie omijała. Kiedy usłyszała, że Yuuko ma grać na jakiejś wilkołaczej imprezie, nie wahała się za długo i wybrała wygodny strój, który nadawał się na imprezę przy ognisku. Nie za bardzo uśmiechał jej się samotny spacer przez mokradła, więc ze sobą postanowiła zabrać Ezrę. Nie była tylko czy specjalnie entuzjastycznie podejdzie do rodzaju imprezy, zdecydowała więc, że powie tylko o ognisku i siedzeniu w lesie - nic więcej tak naprawdę nie musiał wiedzieć. Zgarnęła go sprzed domku z lekkim opóźnieniem i uśmiechnęła się.
- Gotowy? - dopytała i ruszyli razem w kierunku terenu wilkołaków, chociaż zaprowadziła ich dość okrężną drogą, nie znała jej zbyt dobrze. - Zapomniałam wspomnieć, że to jakieś święto powstania wilkołaków, na wszelki wypadek o tym pamiętaj - podsunęła, kiedy już doszli na miejsce i rozejrzeli się po całkiem sporej grupie osób. Chętnie sięgnęła po dziwny napar, który wypiła dość szybko, żeby sięgnąć po wybraną nalewkę. - Pośpiewamy potem? - zaproponowała, widząc, że przy ognisku impreza kręciła się najprężniej, zwłaszcza w przerwach między grą puchonki. Póki co była zajęta, więc Heaven nie zamierzała jej przeszkadzać. Zwłaszcza, że kątem oka dostrzegła grę i zaciągnęła chłopaka i tam, żeby dziewczyna mogła wytłumaczyć im szczegóły. Bez wahania wzięła karteczkę i zawahała się przez chwilę, a potem wpisała swoje wyzwanie. - Wchodzisz? - pokusiła go, machając przed nim inną czystą kartką. - Zobaczymy, kto lepiej sobie poradzi.

Wilcze przekąski: -
Gra: opłata, wyzwanie - "Oddaj trzy jakiekolwiek części swojej garderoby trzem różnym osobom. Maksymalnie jeden to może być biżuteria.", biała
Ognisko: -
Interakcje z wilkołakami: -

UWAGA. Przedłużam możliwość zapisania się do gry do 8 sierpnia!
Powrót do góry Go down


Noah P. Williams
Noah P. Williams

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : gęste, rozczochrane włosy; prawa ręka pokryta bliznami
Galeony : 69
  Liczba postów : 263
https://www.czarodzieje.org/t19311-noah-peter-williams
https://www.czarodzieje.org/t19317-odyseusz#570587
https://www.czarodzieje.org/t19312-noah-p-williams
https://www.czarodzieje.org/t19320-noah-p-williams-dziennik#5705
Teren wilkołaków - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Teren wilkołaków - Page 2 Empty


PisanieTeren wilkołaków - Page 2 Empty Re: Teren wilkołaków  Teren wilkołaków - Page 2 EmptyWto 4 Sie - 13:48;

- Zapewne na wesoło... I dziko! - odpowiedział na pytanie o metody zabawy wilkołaków. - Chociaż... lepiej nie wywoływać wilka z lasu... - i sam się roześmiał. Uwagę, jaką Ode zrobiła na temat jego rumieńców, wolał w tym momencie zbyć milczeniem, co najwyżej uśmiechając się jeszcze szerzej i jeszcze bardziej nerwowo.
- Spokojnie, nie zarazisz się, jestem zdrowy... - ...to tylko ty tak na mnie działasz... - pomyślał sobie, choć w porę zdążył ugryźć się w język. Prawdę mówiąc, już od jakiegoś czasu myślał sobie, że pół roku gapienia się na nią ze ślinotokiem, przytulania swojej poduszki wyobrażając sobie, że to Odey i przypominania sobie ich spotkań podczas prób wyczarowania patronusa (całkiem udanych! będzie musiał się tym pochwalić...) to już stanowczo za długo i, jeśli jest mężczyzną, to powinien coś z tym zrobić zanim ktoś sprzątnie mu ją sprzed nosa, ale z drugiej strony... Merlinie drogi, przecież ona jest taka piękna, taka zdolna i radosna, utalentowana pisarka, graczka w Quidditcha, musi być rozchwytywana ze wszystkich stron! Ciekawe, z iloma chłopakami się już spotykała... A on? Co on ma jej do zaoferowania w porównaniu z innymi? To prawda, że próbował kombinować nad różnymi grami, ale przecież to taka totalna głupota, to dla niej nic nie może znaczyć... To nic w porównaniu z elektryzującym wszystkich Quidditchem, nic w porównaniu z tworzoną przez nią prawdziwą sztuką! A on? On sam najczęściej spadał z miotły, kiedy już ją dosiadał, a jego największym latającym sukcesem było nie zlecenie z dużej wysokości. Raz tylko zrobił kilka pełnych kółek na starym Nimbusie jak był w trzeciej klasie, ale robił to pod asekuracją Nancy. Nie był wybitnie uzdolnionym czarodziejem ani człowiekiem, którym można by się zainteresować. Nie był zbyt przystojny, w ogóle... Jak on by wyglądał przy niej? Gdyby siedzieli obok siebie spleceni w pokoju wspólnym, w bibliotece, w Wielkiej Sali czy gdziekolwiek indziej, wszyscy patrzyliby na nich z politowaniem, a Odey nie miałaby spokoju od uwag w stylu możesz mieć każdego a wybrałaś tego tutaj? Tak, musiał stać się nieco bardziej... fajny, żeby miał u niej jakieś szanse.
Nieco się rozchmurzył dopiero wtedy, kiedy Gryfonka ucieszyła się z jego prezentu i zaczęli rozmawiać o Nancy.
- Nie lubi? NIE LUBI? - zapytał z wytrzeszczem oczu i coraz szerszym uśmiechem Noah. - Ona za nimi szaleje! Jakby zobaczyła tę maskotkę w twoich rękach, straciłaby głowę! Nic innego już by dla niej nie istniało! - zaczął się rozglądać po schodzących się tu ludziach, ale nigdzie nie mógł dostrzec swojej najstarszej siostry. Czyżby opuściła taką okazję jak impreza u wilkołaków? Wypatrywał też w tłumie dziewczyny o włosach w kolorze olśniewającego blondu, który rozpoznałby wszędzie, nawet z daleka, ale Gabrielle też nigdzie tu nie było, a one zazwyczaj trzymały się razem. Aż strach pomyśleć, co one teraz wyprawiają... Kiedy tylko wróci, będzie musiał wysłać Odyseusza do siostry, bo tak dawno jej nie widział, że zaczynał się o nią trochę niepokoić.
- Będzie i muzyka, spokojnie! W końcu jesteśmy tak blisko Nowego Orleanu... - powiedział, kiedy wreszcie ruszyli i przypomniał sobie taniec z Loulou w ten ciepły wieczór w rytm muzyki wygrywanej przez duchy na trąbkach i perkusjach, podczas którego oboje śmiali się do łez z umiejętności językowych Noah'ego.
- Super! - ucieszył się i aż podskoczył rozradowany, kiedy Odey wspomniała, że chce mu pokazać swoje opowiadania. Kiedyś obiecał jej, że z całą pewnością wykorzysta jej pomysły do swoich produkcji. Może to jest jakiś pomysł... - Z chęcią przeczytam! Norwegia, tak? Ciekawe, nigdy tam jeszcze nie byłem... Wiesz coś o tamtych stronach? Ja słyszałem tylko tyle, że mieszkają tam ci goście z ogonami, nawet nie pamiętam jak się nazywają... - Gryfonka poruszyła właśnie czułą strunę u Noah'ego jaką była jego ciekawość świata i tego, co się na nim dzieje. On zawsze chciał wiedzieć wszystko o wszystkim, co go interesowało, a obce kultury były jego drugą, obok czarodziejskich zabaw, największą pasją.
- Henio? - zaśmiał się cicho. - Niech będzie! Szczurek Henio! - i nie przestając się śmiać, dotarli wreszcie na teren polany, gdzie miała miejsce zabawa.
- Pewnie! - odpowiedział z ochotą i sam sobie wziął kubek. - A co to? - wskazał na ciasteczka, z których też wziął sobie jedno i tym razem to on jako pierwszy spróbował. Kiedy tylko ugryzł i przełknął, coś uruchomiło się w jego klatce piersiowej. Coś, co początkowo go przeraziło, ale chwilę później zdał sobie sprawę, że jednak nic złego się nie dzieje, co najwyżej coś go drapie w gardle i... tak jakby... miał więcej energii, aż go nosiło, żeby coś zrobić! - Dobre, spróbuj! - podsunął je Ode. - Widzisz tam? Palą ognisko! Może tam chodźmy, wokół ogniska zawsze dzieją się ciekawe rzeczy! I... spójrz! Chciałaś muzykę, to ją masz! - wskazał na dwóch obszarpańców pokrytych bliznami (zapewne wilkołaków), którzy zaczęli stroić instrumenty.

Wilcze przekąski: 5

@Odeya Worthington
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1533
  Liczba postów : 4959
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Teren wilkołaków - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Teren wilkołaków - Page 2 Empty


PisanieTeren wilkołaków - Page 2 Empty Re: Teren wilkołaków  Teren wilkołaków - Page 2 EmptyWto 4 Sie - 14:45;

Wilcze przekąski: 6
Gra: -
Ognisko: tak
Interakcje z wilkołakami: i


Dotychczasowe tygodnie wyjazdu do Luizjany upłynęły Julii pod znakiem treningów, nauki i samotnego zwiedzania okolicznych atrakcji. Jeżeli już nawiązywała z kimś jakieś kontakty, to raczej krótkie i powierzchowne. Ale dziewczyna miała również swoją drugą, nieco bardziej ekstrawertyczną stronę. Nie pokazywała jej często, ale niekiedy po prostu czuła, że musi wyjść i coś porobić z innymi, bo inaczej oszaleje. Obchody powstania wilkołaków wydawały się do tego idealnym miejscem. Wokół pełno było uczniów Hogwartu, młodych dorosłych i przede wszystkim — wilkołaków. A te były zupełnie inne, niż je sobie wyobrażała. W starych księgach, z których się uczyli mowa była raczej o ich fizjonomii oraz o słabościach. Tymczasem wilkołaki były czymś znacznie więcej niż ryciną na pergaminie. Miały swoje charaktery, które chętnie manifestowały.
Wchodząc na teren imprezy, Julia została poczęstowana ciasteczkiem oraz miętowym naparem. Skosztowała ich z chęcią. Napar miał niezwykle intensywny smak. Bardziej niż miętową herbatę przypominał płyn do płukania ust, do którego ktoś wcisnął całą tubkę pasty do zębów. Na szczęście ciasteczko było znacznie lepsze – miało słodki karmelowy smak, było kruche i zostawiało w ustach cudowny posmak na długo po tym, jak wylądowało w brytyjskim żołądku. Nie było to jednak zwykłe ciasteczko, o czym dziewczyna przekonała się w miarę szybko. Była właśnie w trakcie rozmowy z jednym z wilkołaków. Siedzieli obok siebie na pniakach, popijali mugolski dżin z tonikiem rozrobiony w plastikowej butelce i rozmawiali. Wilkołak opowiadał właśnie dziewczynie o swojej pracy, a opowiadał to z taką pasją, że dziewczyna w normalnych warunkach byłaby pod wrażeniem, lubiła bowiem ludzi (i nie tylko), którzy potrafią z przejęciem opowiadać i swoich zainteresowaniach. A wilkołak zdecydowanie był pasjonatem, nie było co do tego wątpliwości. Niestety, tak się jakoś złożyło, że wyrośnięty wilczek był… grabarzem. Nowy towarzysz był właśnie w trakcie naświetlania jej różnić między pogrzebami ludzkimi i tymi u wilkołaków, kiedy Julia odczuła na własnej skórze działanie ciasteczka. Sięgała właśnie po butelkę, która stała między nimi, kiedy czas zamarł w miejscu. Szybko jednak zdała sobie sprawę, że to nie czas stanął, a po prostu ona przyspieszyła. Każdy jej ruch był tak ostry i błyskawicznie, że z wrażenia aż rozdziawiła szeroko usta.
– Gdybym tak mogła na co dzień – rozmarzyła się.
Julia chwyciła pełną do połowy butelkę, pożegnała się z sympatycznym wilkołakiem-grabarzem, po czym odpaliła papierosa i ruszyła w kierunku ogniska. Stawiając kroki, śmiała się do siebie – po części dlatego, że była już na delikatnym rauszu, ale przede wszystkim przez to, że chodzenie było surrealistyczne. Jej ruchy były tak szybkie, że jej chodzenie przypominało trucht w miejscu. W końcu, po kilku perypetiach dotarła do ogniska, przy którym siedział jakiś muzyk z gitarą. Dziewczyna nachyliła się nad nim i szepnęła mu coś do ucha. Chłopak pokiwał wtedy twierdząco głową, uśmiechnął się i zaczął grać na gitarze melodię, o którą go poprosiła, a Julia stanęła teatralnie na pieńku obok.
– To dla ciebie, Baptiste – powiedziała Julia do swojego ducha, który chował się przed wilkołakami za drzewem, po czym upiła solidnie z butelki i zaczęła śpiewać:

I thought I heard the Old Man say:
"Leave her, Johnny, leave her."
Tomorrow you will get your pay,
And it's time for us to leave her.
Leave her, Johnny, leave her!
Oh, leave her, Johnny, leave her!
For the voyage is long and the winds don't blow
And it's time for us to leave her.


Gdy skończyła, zasalutowała niedbale swojemu duchowi-marynarzowi, po czym zeskoczyła z pieńka i zaczęła się zastanawiać, co dalej. W dużej butelce wciąż miała ponad litr dżinu z tonikiem, a w kieszeni prawie całą paczkę „Merlinowych Strzał”. Brakowało jej tylko towarzystwa. Może potem do kogoś podejdzie i zaproponuje mu drinka, na razie jednak siedziała, paliła papierosa i z szerokim uśmiechem na twarzy słuchała muzyka, który zaczął grać następną piosenkę.
Powrót do góry Go down


Ignacy Mościcki
Ignacy Mościcki

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Blizna na prawym policzku sięgająca do podbródka oraz oczy, które wyglądają jakby były lekko podbite
Galeony : 417
  Liczba postów : 692
https://www.czarodzieje.org/t19336-ignacy-moscicki
https://www.czarodzieje.org/t19357-ignacy
https://www.czarodzieje.org/t19338-ignacy-moscicki#571456
https://www.czarodzieje.org/t19360-ignacy-moscicki-dziennik#5719
Teren wilkołaków - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Teren wilkołaków - Page 2 Empty


PisanieTeren wilkołaków - Page 2 Empty Re: Teren wilkołaków  Teren wilkołaków - Page 2 EmptyWto 4 Sie - 15:15;

Wilcze przekąski: 3
Interakcje z wilkołakami:  A

Długo się zastanawiał nad tym, czy powinien wybrać się na imprezę organizowaną przez tutejszą społeczność wilkołaków. Z jednej strony świadomość tego, że byłby na samym środku mokradeł, otoczony przez całe stado lykantropów, nie wydawała mu się jakoś szczególnie zachęcająca, jednak nie mógł zaprzeczyć, iż czuł wewnętrzny przymus, aby tam pójść. Było to trudne do wytłumaczenia, ale pomimo swojej niechęci do lokalnych bagien, od samego początku wyjazdu czuł swojego rodzaju więź z nimi. Nie miał pojęcia, czy była to wina ducha-opiekuna, próbującego cały czas zaciągnąć na te tereny, czy też efekty dzikiej magii zdającej się panoszyć po całym Nowym Orleanie, jakby to było jej królestwo. Wiedział jednak, że walka z tym, może być dla niego zgubna, więc po niemalże dwóch godzinach dyskusji z Panią Babcią, zdecydował się udać za małą grupką studentów na to całe przyjęcie.
Gdy tylko przybył na miejsce, jego uwagę przykuła misa, wypełniona po brzegi czymś, co przypominało małe ciasteczka karmelowe. Ignacy nie musiał się długo zastanawiać nad tym, czy powinien ich spróbować, czy też nie. Jego słabość do słodyczy, która odżyła odkąd zamieszkał w Hogsmeade, nie pozwoliłaby mu na przepuszczenie takiej okazji. Trochę mało słodkie, pomyślał, chociaż doskonale wiedział, że jego osąd może nie być prawidłowy. Biorąc pod uwagę to, jak duże ilości słodyczy był w stanie pochłonąć, jeśli bardzo się wciągnął w jedzenie, to musiało u niego wystąpić, chociaż minimalne wypaczenie kubków smakowych. A może po prostu inaczej odbierał smak, przez to, że było to dla niego coś nowego, egzotycznego?
Puchon zaczął krążyć wśród stołów, próbując wypatrzeć w tłumie kogoś znajomego, aż w pewnym momencie zaczął czuć się dziwnie. Z minuty na minutę, wszystko stało się dużo głośniejsze i bardziej intensywne. Tak nim to wstrząsnęło, że musiał na chwilę usiąść przy ognisku, żeby dojść do siebie. Co to było? Efekt słodyczy, które z taką radością pochłonął, czy też jakaś wilcza magia? A może i to, i to?
Był w takim szoku, że nawet nie zauważył, kiedy dosiadła się do niego grupka wilkołaków. Pod wpływem chwili, próbował nawet do nich zagadać i porozmawiać o sprawach, o których wspominała mu Pani Babka, jednak wilki zdawały się niezbyt skore do rozmowy. Nie chcąc ryzykować jakiegoś incydentu między gośćmi a gospodarzami, po prostu odszedł od nich. Na bójkę to on akurat nie miał zbytniej ochoty.
Próbowałaś tych ciastek? Mam wrażenie, że coś do nich dodali – zagaił z krzywym uśmiechem, dosiadając się do jakiejś siedzącej samotnie dziewczyny.
Zmierzył ją lekko zaciekawionym wzrokiem, próbując sobie przypomnieć, czy skądś kojarzy tę drobną osóbkę.

@Eugenica Vintier
Powrót do góry Go down


Shawn A. McKellen II
Shawn A. McKellen II

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 186cm
C. szczególne : hipnotyzujący wzrok, naszyjnik i sygnet z emblematem rodu.
Dodatkowo : Wężoustość
Galeony : 62
  Liczba postów : 599
https://www.czarodzieje.org/t18432-shawn-a-mckellen-ii
https://www.czarodzieje.org/t18733-poczta-shawna
https://www.czarodzieje.org/t18448-shawn-i-mckellen
https://www.czarodzieje.org/t18840-shawn-a-mckellen-ii-dziennik
Teren wilkołaków - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Teren wilkołaków - Page 2 Empty


PisanieTeren wilkołaków - Page 2 Empty Re: Teren wilkołaków  Teren wilkołaków - Page 2 EmptyWto 4 Sie - 16:40;

Wilcze przekąski: 3 - postać czuje podwójnie zapachy i dźwięki
Gra:
Interakcje z wilkołakami:

Z zasady nie pojawiałem się na imprezach, jeśli nie byłem pod wpływem „swoich zabawek”, których mi jednak zabrakło w Nowym Orleanie – zwyczajnie zapomniałem ich spakować na wyjazd, będąc w pośpiechu, a Proxima chyba zamierzenie nie wspominał o tym szczególe. W ten sposób zamierzałem całe dwa miesiące pozostać trzeźwym, pomijając lekkie wirowanie w głowie każdego ranka przy pierwszym papierosie. To wydarzenie jednak wyróżniało się na tle innych i nie mogłem się na nim nie pojawić – mało kiedy można uczestniczyć w imprezie organizowanej przez wilkołaków, zapraszając każdego, kto skory był do poznawania nowoorleańskich legend z nimi w roli głównej.
Dzień spędziłem dość „zwyczajnie”. Przeczytałem parę rozdziałów o wpływie bitwy o Hogwart na teatr współczesny i awangardowy, a następnie wybrałem się na spacer, na którym debatowałem razem z Proximą i o dziwo z Chloé, która dzisiejszego dnia nie wydawała się tak histeryczna jak zazwyczaj. Dało się rozmawiać przede wszystkim i starałem się być odrobinę ostrożny, by nie przekroczyć granicy. Nie miałem ochoty wysłuchiwać krzyków i pisków, na które reagowałem dość ekscentrycznie, co wcale nie wpływało pozytywnie na mój wizerunek, zważywszy na fakt, że tylko ja tego ducha widziałem i słyszałem.
Zbliżał się wieczór, a co za tym szło – impreza. Długo się zastanawiałem jak się ubrać, jak będą ubrani inni i czy jakiś typ stroju był w ogóle wymagany. Szczerze mówiąc nie miałem pojęcia, ubrałem się więc dość wakacyjnie. Moją dzisiejszą poranną stylizacją specjalnie pod ten dzień było nie golenie się, przez co widoczny był krótki, blond wchodzący w lekki rudy, zarost. Nie żebym starał się cosplayować wilkołaków, ale może w ten sposób nie będę wyglądać aż tak „obco”. Choć z wężem owiniętym wokół szyi z pewnością będzie ciężko nie tworzyć takiego właśnie wrażenia. Whatever.
Rzadko pojawiałem się na mokradłach, choć pewna nuta grozy, jaka tu panowała była nieco przyciągająca. Nie na tyle jednak, bym spacerował w te rejony częściej niż musiałem. Potrafiłem rozmawiać z wężami, lecz nie z aligatorami i gdybym trafił na któregoś, nie wiem czy zdołałbym przed nim uciec bez szwanku. Nie potrafiłem się teleportować, ba! Nienawidziłem wszelkiej maści teleportacji, świstoklików i innych tego typu wrażeń, po których miałem gwarantowany pobyt w toalecie. Jeśli chodzi o zawroty żołądka to od małego byłem niezwykle czuły pod tym względem, tak samo wystarczy odrobinę mocniejszego alkoholu i jestem trupem.
Będąc już blisko, podziękowałem w duchu za bezpieczeństwo na kładce i rozejrzałem się z ciekawością. Same mokradła zmieniały się w zależności od rejonu, o tym zaś wiedziałem niewiele, choć o tym z wampirami jeszcze mniej.
- Czekasz na kogoś? Czy mam rozumieć, że znów będziesz wyrywać panienki przez wzgląd na mnie?
- Na ciebie? Nie bądź śmieszny
– Odpowiedziałem, prychając oburzony i poniekąd zażenowany słowami w jakie ułożył sytuacje (nieprawdziwą, dodam), o których mówił.
- A jak było na nocy celtyckiej czy na polanie? Lucia? – Proxima zasyczał, co nawet dla kogoś kto nie znał mowy wężów mógłby się domyślić, że był to śmiech, o ile gady te potrafiły się śmiać. Nie odpowiedziałem, nie miałem ku temu okazji. Przez to jak zaangażowałem się w obserwację otoczenia, nie zauważyłem innego człowieka na swojej drodze i wpadłem na jego plecy, dając o sobie poznać.
- Uh, przepraszam. To było… – nie dokończyłem, gdyż osoba ta właśnie się odwróciła i zobaczyłem twarz, której nie spodziewałem się tutaj ujrzeć, będąc poniekąd pewien, że jest ona na zupełnie innym kontynencie.
- O, Annabell – zwróciłem uwagę, zaraz karcąc się w myślach, że z pewnością doskonale wiedziała jak ma na imię. Uśmiechnąłem się lekko zakłopotany i dopowiedziałem – Cześć. Nie wiedziałem, że jesteś na wyjeździe z Hogwartu – było to niezwykle zaskakująca dla mnie wiadomość, choć też przyjemna. Ostatnio gdy się widzieli to umówili się na kolejne spotkania, które nigdy się nie odbyły przez wszelkiej masy egzaminy i inne sprawy – pozapominali o sobie, a teraz mogliśmy na nowo „odświeżyć” znajomość.
- Ej hola! Obudź się! Ja też się witam! – Proxima wyrwał mnie z przemyśleń. Ściągnąłem okulary, który zawiesiłem na ostatnim zapiętym guziku koszuli.
- Em tak, Proxima też się wita. – Powiedziałem, nieustanny ponaglany przez węża, który za wszelką cenę chciał zwrócić na siebie uwagę.
Jakoś tak bezsłownie się złożyło, że razem poszliśmy razem na imprezę, co mnie niezmiernie cieszyło – nie tylko z powodu, braku osamotnienia, ale z możliwości pociągnięcia tej relacji dalej. Trudno mi było stawiać pierwszy krok, był on dla mnie niczym przeskoczenie czterometrowego muru. W tej jednak sytuacji został on postawiony w drodze przypadku, czułem się więc dużo swobodniej w kontakcie.
- Czyli ostatecznie udało ci się zostać u „nas” jeszcze na studia? – Zapytałem trochę retorycznie, gdyż sama jej obecność tutaj potwierdzała to pytanie.
Idąc już razem, w końcu trafiliśmy do wyznaczonego miejsca, które przywitało nas gromkimi rozmowami, śmiechami, wybuchami ognisk z oddali… i powitalną przekąską, która wyglądała odrobinę podejrzanie, lecz nie zamierzałem odmawiać. Spróbowałem, popijając miętowym napojem, patrząc to na wszystkich wokoło, to na Annabell, skazując ją na swoje towarzystwo.
Nie spodziewałem się, że nawet w czymś tak prostym znajdzie się odrobinę magii. Gdy przeszliśmy dalej i ten mały poczęstunek miał odejść w zapomnienie, poczułem jak wszystko nabierało wzmocnionych zapachów i dźwięków.
- Uh, ale głośno. Te jedzenie nie wydaje się być „normalnym”. – Rzuciłem swoją jakże oczywistą obserwacją, podążając wzrokiem za każdym „mocniejszym” dźwiękiem, mając wrażenie, jakby co chwile coś wybuchało – w rzeczywistości to był zwyczajnie skwer ogniska wokół którego zebrało się już grono tańczących. Już prawie zapomniałem, że nie tylko Proxima jest moim odwiecznym towarzyszem, ale i Chloé, która pojawiła się jakby spod ziemi i zaczęła wrzeszczeć jak bardzo tutejszy zespół kaleczy sztukę muzyczną. Na skutek nagłego pisku zatkałem sobie uszy i widząc pytający wzrok Annabell, powiedziałem tylko:
- Duch – to jedno hasło było zmorą wielu uczestników wyjazdu, w tym mnie. Gdy Chloé już się uspokoiła, pozwoliłem sobie odetkać uszy i rozejrzałem się i wskazałem palcem na jakąś dziewczynę, do której podchodzili uczestnicy tej imprezy i odbierali białe opaski, wrzucając wcześniej jakieś karteczki do szklanej kuli.
- Sprawdzimy co to jest? – Zapytałem, nie chcąc jednocześnie się narzucać za bardzo – nie przyszliśmy przecież razem, a raczej po prostu wykorzystaliśmy fakt, że oboje pozostawaliśmy bez partnera czy partnerki.

@Annabell Helyey
Powrót do góry Go down


Aiden Jenkins
Aiden Jenkins

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 182
C. szczególne : rozcięty nos, długie nogi
Galeony : 84
  Liczba postów : 228
https://www.czarodzieje.org/t17444-aiden-jenkins
https://www.czarodzieje.org/t17485-aiden-jenkins
https://www.czarodzieje.org/t17449-aiden-jenkins
https://www.czarodzieje.org/t19429-aiden-jenkins-dzienni
Teren wilkołaków - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Teren wilkołaków - Page 2 Empty


PisanieTeren wilkołaków - Page 2 Empty Re: Teren wilkołaków  Teren wilkołaków - Page 2 EmptyWto 4 Sie - 19:01;

/jeszcze przez imprezą, w połowie drogi między pensjonatem a terenami wilkołaków/

To nie był najlepszy moment na takie spotkania. Aiden nie był w dobrym humorze, choć, swoim zwyczajem, nikomu nie dawał tego odczuć. Powodem takiego stanu rzeczy było narastające w nim stale zdenerwowanie i stres - uczucia, które niegdyś były mu całkowicie obce. Zawsze uważał, że potrafi być opanowany - z ilu to sytuacji, czy to w Hogwarcie, czy to w tej czy innej pracy, wybrnął z zimną krwią, podczas gdy niejeden pewnie twardszy i bardziej pewny siebie od niego pękłby jak przedmuchany balon. Raz mu się nawet zdarzyło, że pracując w Hibiskusie został tam całkowicie sam, kompletnie nie umiejąc gotować, a o baristyce wiedząc mniej więcej tyle, co o numerologii, na którą nigdy nie chodził, a mimo to wybrnął. Zachował zimną krew i trzeźwy umysł, ogarniając całą kawiarnię dosłownie samemu. Ale wtedy... Wtedy to wszystko było jakieś takie... inne, łatwiejsze. Jeszcze nigdy nie musiał dźwigać ciężaru odpowiedzialności - tam, co najwyżej, ktoś by się na nim zawiódł, ale nie stałoby się nic poważniejszego. A teraz... Teraz zaczynała się dorosłość. Co więcej - postawił sobie bardzo ambitne cele, które wkładały na jego barki odpowiedzialność za zdrowie czy nawet życie ludzi. Perspektywa tak nagle przerwanej młodości przerażała go. Chciał tu odpocząć, chciał się wyciszyć, wyzerować... Trochę mu się udało, ale im bardziej zbliżał się dzień jego wyjazdu, tym gorzej się czuł.
O przyjęciu z okazji rocznicy powstania wilkołaków dowiedział się przez przypadek. No, o ile przypadkiem można nazwać Talię, która w ostatnich dniach ciągle mu o tym powstaniu nawijała... Dziwnie to brzmi, ale chociaż duch wilkołaczki strasznie go irytował, ona jedna jedyna okazywała mu jakieś większe zainteresowanie. Nie rozumieli się najlepiej, ale dzięki temu, że była ona, przynajmniej miał do kogo gębę otworzyć i na kim się wyżyć. Wszyscy inni... Zupełnie, jakby kompletnie go olali. Nie spodziewał się niczego innego, w ostatnich latach nie miał zbyt wielu przyjaciół. Więcej - nawet on sam nie wiedział, czy na pewno umie się przyjaźnić... Była jednak Olivia. Młoda i urocza prefekt Gryffindoru, którą poznał przed egzaminami półtora miesiąca temu. Chociaż nie rozmawiali ze sobą zbyt wiele, była w niej jedna rzecz (no, właściwie to więcej, ale jedna przede wszystkim), która sprawiła, że w jego sercu miała swoje stałe miejsce i nie mogła ot tak po prostu przepaść, jak wszyscy inni - okazała zainteresowanie nim i tym, co mówił. A na Aidena nie było lepszego sposobu! Niewiele osób o tym wiedziało (bo kogo by to obchodziło?), ale jeśli udało się komuś w ten czuły punkt utrafić, chłopak był dla tej osoby gotowy na wiele. Nawet na wspólne wyjście na imprezę u wilkołaków, na którą kompletnie nie miał ochoty... Bał się, że wyciągając tam Oli, tylko ją zawiedzie, kiedy ta dowie się, że nie jest w nastroju do dobrej zabawy, że będzie się przy nim strasznie nudzić, a nawet, jeśli będzie się bawić jak szalona, to nie z nim. I będzie mu to pamiętać, że nie okazywał jej większego zainteresowania. A jednak, nie chciał iść tam sam. I jego wiedział na pewno - prędzej pójdzie tam sam, niż z Talią... Jakkolwiek mógł nie przepadać za duchem wilkołaczki, tak rozbudziła ona w nim ciekawość ich świata! Cóż, może nauczy się ważyć eliksir tojadowy i będzie w Mungu specjalistą od likantropii?
Padło więc na biedną Olivię, co do której trzeba było mieć nadzieję, że jednak się nim nie znudzi. Kiedy więc zbliżał się zachód słońca 1 sierpnia, założył najlepszy strój, jaki tylko ze sobą zabrał (przeczuwał, że na coś mu się jednak przyda!) i wyszedł na tyły pensjonatu, w pobliże ściany, pod którą kiedyś przyprowadziła go Talia.
- Orchideus! - powiedział do swojej różdżki, którą ściskał w spoconej dłoni, a z tej wystrzelił bukiet pięknych i pachnących kwiatów. Nie był to pierwszy raz, kiedy użył tego zaklęcia, dobrze więc wiedział, jak uzyskać jak najlepszy efekt, rzucając je. Trzeba było tylko mieć nadzieje, że panna Callahan takie lubi... Kręcił się więc z tymi kwiatami dookoła, czekając aż jego gość się pojawi.

@Olivia Callahan
Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Teren wilkołaków - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Teren wilkołaków - Page 2 Empty


PisanieTeren wilkołaków - Page 2 Empty Re: Teren wilkołaków  Teren wilkołaków - Page 2 EmptyWto 4 Sie - 20:55;

Wilcze przekąski: mam dwa razy więcej siły
Gra: opłata biała bransoletka, wyzwanie - Do końca imprezy do każdego swojego rozmówcy zwracaj się mommy/daddy. Dopuszczalne są też obcojęzyczne formy jak (wszelkie papi, mamacita itd). Nie możesz przy tym podać powodu dla którego nazywasz ich w ten sposób.
Ognisko: potem
Interakcje z wilkołakami: J

Czuła się naprawdę dobrze w otoczeniu wilkołaków. Być może dlatego, że spędziła wystarczająco dużo czasu z Mefem, by wiedzieć, że nie taki wilk zły jak go malują. W końcu nie każdy z nich musiał być krwiożerczą maszyną do zabijania choć całe wieki uprzedzeń lub też po prostu strach ciężko było wyplenić i wciąż niektórzy starali się unikać wilkołaków jak ognia.
Jak widać Strauss nie należała do takich osób. wystroiwszy się tradycyjnie w sportowe buty, szorty i pierwszy lepszy t-shirt mogła ruszyć w kierunku imprezy zgarnąwszy jeszcze po drodze okulary przeciwsłoneczne, by osłonić oczy przed nowoorleańskim słońcem oraz jeansową kurtkę, by narzucić ją na ramiona, gdyby zrobiło się nieco chłodniej.
Już na samym wstępie zobaczyła wilkołaki witające każdego przybyłego tradycyjnym poczęstunkiem złożonym z miętowego naparu i słodkiej przekąski. Z pewnością nie mogła ominąć tego punktu imprezy. Napój był niezwykle aromatyczny i w zasadzie sam zachęcał do tego, by wypić go w całości. Był naprawdę orzeźwiający i przyjemny w smaku. Podobnie jak słodkie ciasteczka, które jej zaproponowano. Ochoczo przyjęła jedno z nich i już po chwili pochwaliła te drobne smakołyki, zagadując do jednego z wilkołaków. Wyglądało na to, że ten ją dosyć polubił lub po prostu nie miał większych oporów przed nawiązaniem z nią rozmowy na temat kultury wilkołaków z mokradeł. Spytała nawet czy istniałaby możliwość, by wzięła część tych pyszności dla swojego znajomego wilka, którego nigdzie nie mogła wypatrzyć. Chyba Nox jednak nie mógł pojawić się na imprezie.
W każdym razie, gdy już wyczerpała swoją pulę pytań, a całkiem entuzjastyczny wilkołak opowiedział jej już praktycznie wszystko o swoich zwyczajach, mogła przejść dalej. A dokładniej do szklanej misy, przy której znajdowały się puste karteczki. Zabawa w wyzwania? Totalnie brzmiało jak coś dla niej. Dlatego bez większego namysłu nabazgrała jakieś wyzwanie i wrzuciła 20 galeonów do ogólnej puli nagród. Dopiero wtedy zapięła na nadgarstku białą bransoletkę świadczącą o jej udziale w grze.
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1787
  Liczba postów : 3465
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Teren wilkołaków - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Teren wilkołaków - Page 2 Empty


PisanieTeren wilkołaków - Page 2 Empty Re: Teren wilkołaków  Teren wilkołaków - Page 2 EmptyWto 4 Sie - 22:34;

Wilcze przekąski: 6 - ZASUWAMMMMMM
Gra: biała bransoletka, opłata, zadanie: 'Pocałuj co najmniej jednego ze swoich imprezowych rozmówców. Interpretacja dowolna.'
Ognisko: -
Interakcje z wilkołakami: -

Mięta całkiem nieźle jej się kojarzyła, zwłaszcza po lekcjach zielarstwa odbywających się pod koniec roku, gdzie należała do prawdziwych mistrzów tego przedmiotu pomimo stosowania najprostszych roślin oraz metod ich przygotowywania. W rzeczywistości przecież jej znajomość flory i jej cech była znikoma, a posiłkowanie się miętą, pokrzywą, rumiankiem i babką szerokolistną musiało kiedyś zawieść. Ale, cóż, póki co nie zawodziło.
Po zjedzeniu wilkołackiego poczęstunku poczuła się dziwnie. Bardzo. Dziwnie. Wzrokiem nie do końca nadążała za własnymi ruchami, a przecież była szukającą i osobą generalnie przyzwyczajoną do wysokiego tempa, szybkiego działania i znała wagę spostrzegawczości, czy dokładnego śledzenia posunięć. A teraz? Poruszała się zwinniej, szybciej, ruchy głowy przyprawiały ją o utratę orientacji, bo reszta zmysłów stawała się nieco zagubiona. Czy miała do tego w najbliższym czasie przywyknąć?
Jedyną atrakcją, która zainteresowała ją tuż po pojawieniu się była specyficzna 'Gra'. Nie zastanawiała się długo przed wrzuceniem do misy swojego zadania, czy założeniem białej opaski. I nawet nie potrzebowała ku temu podszeptów Kotny, która najwyraźniej obraziła się za jej decyzję o pojawieniu się tutaj. Serio? Może miała uraz do wilkołaków? Może któryś ją... zjadł?

______________________

But I ain't worried 'bout it
Teren wilkołaków - Page 2 UEEDvST
dancing on the clouds below
Powrót do góry Go down


Odeya Worthington
Odeya Worthington

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 163cm
C. szczególne : nietypowa izraelska uroda
Galeony : 960
  Liczba postów : 790
https://www.czarodzieje.org/t19111-odeya-worthington
https://www.czarodzieje.org/t19118-korespondencja-ode-prosto-ze-szponow-temidy#556410
https://www.czarodzieje.org/t19113-odeya-worthington#556145
https://www.czarodzieje.org/t19857-odeya-worthington-dziennik#60
Teren wilkołaków - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Teren wilkołaków - Page 2 Empty


PisanieTeren wilkołaków - Page 2 Empty Re: Teren wilkołaków  Teren wilkołaków - Page 2 EmptyWto 4 Sie - 23:25;

Wilcze przekąski: 6

Zaśmiała się radośnie, kręcąc głową z niedowierzaniem, kiedy brunet zaczął opowiadać o miłości siostry do zwierząt, podobnych do pluszaka, trzymanego w jej rękach.
- To aż tak źle ze mną jeszcze nie ma - zażartowała, śmiejąc się pod nosem, kiedy ten rozglądał się prawdopodobnie w poszukiwaniu siostry. - Oby, bo bez muzyki, tu będzie nudnawo - mruknęła po chwili, pełna nadziei w swoje słowa. W sumie to nawet nie widziała z jakiej okazji wyprawiana jest ta impreza. Może dowie się w trakcie?
Wyciągając z plecaka dwa zeszyty, w których znajdowały się jej teksty, liczyła na to, że przyjaciel przyjmie je z entuzjazmem. I właśnie tak się stało, kiedy zaczęła opowiadać pokrótce o treści opowiadań. Zdawała sobie sprawę z tego, że właśnie ta druga historia może bardziej zainteresować Gryfona, dlatego uśmiechnęła się szeroko, kiedy ten zaczął dopytywać właśnie o tą fabułę.
- Coo? Jacy goście z ogonami? - zainteresowała się, marszcząc lekko brwi, po czym zaśmiała się nieco zbyt głośno. - Chyba niezbyt dużo wiem o tym kraju... Oprócz tego, że jest zimno, dość pochmurno, a ludzie przez to dużo rzadziej się uśmiechają, bo wiadomo, że niedobór słońca szkodzi samopoczuciu. I nie wiem dlaczego, ale na tym się skupiłam. Na drodze jaką musi przejść tamta rodzina, aby doznać wreszcie szczęścia, pomimo kolejnej prognozowanej burzy - podsumowała, dumna z siebie w duchu, że tak ładnie zdołała przekazać sens swojego opowiadania jednocześnie zachęcając jego do przeczytania, ale nie zdradzając wielu informacji.
- Nie wiem, to pierwsze imię jakie przyszło mi do głosy i wydaje mi się, że pasuje. I ładnie brzmi! - zawołała radośnie, wtulając się w pluszaka, przez co przez chwilę jej twarz i włosy ogarnęła łuna białego światła. Dotarcie do właściwego miejsca imprezy zajęło im kilka chwil, a kiedy weszli w tłum ludzi. Chwyciwszy kubek z naparem, spróbowała po czym z wyraźnym entuzjazmem, zaproponowała także Noah, aby skosztował.
- Jakieś wilcze wypieki? - spytała, widząc jak chłopak nadgryza ciastko, a następnie sama sięgnęła po jedno z nich i zrobiła to samo. Wydała z siebie odgłos zadowolenia. - Mniam! Karmelowe! - rzuciła radośnie, zanim wzięła kolejnego gryza ciastka. Podążyła wzrokiem za ręką Gryfona, kiedy ten wskazał na ognisko, palące nie się nieopodal. Wyszczerzyła zęby w uśmiechu, zaczynając dziwnie pośpiesznie klaskać w dłonie z ekscytacji. Nieco zbyt energicznie.
- Chodźmy tam, chodźmy! - zapiszczała niemal, chwytając chłopaka za ramię i z uśmiechem przyklejonym do twarzy, zaczęła go ciągnąć w kierunku paleniska. Jej ruchy były na tyle szybkie, że po chwili zorientowała się, że Gryfon ledwie za nią nadąża, więc nieco zwolniła. Od kiedy była taka szybka?
- Umiesz grać na gitarze? - wypaliła nagle, widząc młodego mężczyznę, siedzącego na ławeczce, przy ognisku, który brzdękał na instrumencie. - Bo ja nie... Ale bardzo bym chciała. - oznajmiła, nieco zasmucona, jednak chwilę później na powrót na jej twarzy pojawił się rozpromieniony uśmiech. - A może coś zaśpiewamy razem? Co Ty na to? - zaproponowała po chwili, kiedy znaleźli się już całkiem blisko ludzi, ogrzewających się przy płomieniach paleniska. Skoro nikt nie tańczył na razie, to nie chciała się zbytnio wychylać, ale czemu by nie spróbować czegoś zaśpiewać? W końcu zabawa przy ognisku, z tym właśnie się kojarzyła.

@Noah P. Williams
Powrót do góry Go down


Noah P. Williams
Noah P. Williams

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : gęste, rozczochrane włosy; prawa ręka pokryta bliznami
Galeony : 69
  Liczba postów : 263
https://www.czarodzieje.org/t19311-noah-peter-williams
https://www.czarodzieje.org/t19317-odyseusz#570587
https://www.czarodzieje.org/t19312-noah-p-williams
https://www.czarodzieje.org/t19320-noah-p-williams-dziennik#5705
Teren wilkołaków - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Teren wilkołaków - Page 2 Empty


PisanieTeren wilkołaków - Page 2 Empty Re: Teren wilkołaków  Teren wilkołaków - Page 2 EmptySro 5 Sie - 0:27;

Ognisko: Noah zaczyna śpiewać

Z każdą chwilą Noah promieniał coraz bardziej widząc, że Ode zaczyna czuć się przy nim coraz swobodniej. Zresztą, kiedy niby ona nie czuła się przy nim swobodnie? Jeśli z nich dwojga którekolwiek się spinało, to był to właśnie on! To jemu odbierało mowę, kiedy Gryfonka się przy nim pojawiała! To jemu wtedy od razu szybciej waliło serce! To jemu pociły się ręce! A ona? Ona zawsze jest taka wyluzowana, taka zwiewna, unosi się w bańce swojej własnej radości jak delikatne piórko na wietrze, jak listek pragnący oderwać się od gałęzi wielkiego drzewa, bo jest ciekawe jak to jest leżeć na ziemi... Jednakże, jakkolwiek Noah cieszył się widząc Odey radosną, a jego radość była podwajana faktem, że to on był jej sprawcą, w jego sercu i umyśle cały czas był obecny pewien niepokój. Bo jeśli ona jest taka swobodna, jeśli traktuje go tylko jak kumpla... Jest spalony. Wolał jednak trzymać się tej złudnej nadziei, że tak nie jest. Pamiętał, że Alice powiedziała mu kiedyś, że jeśli podoba mu się jakaś dziewczyna i dobrze się przy niej czuje, to jeśli o coś powinien się martwić, to tylko o to, czy ona kogoś nie ma. Pocieszał się tym, że chyba gdyby Odey kogoś miała, to kto jak kto, ale akurat on by się o tym dowiedział! A jeśli okazałoby się, że jest inaczej... Wolał nie przywoływać teraz takich myśli. Teraz mieli się bawić, a on, tradycyjnie, strasznie się spina! Wyluzuj, Noah! - powtarzał sobie w myślach, ale... tia, łatwo ci mówić...
Idąc wzdłuż ścieżki rozmawiali o jej nowych opowiadaniach. W związku z nimi Noah szykował w swojej głowie pewien plan, który w najbliższym czasie zamierzał wprowadzić w życie, a w każdym razie musi zdążyć z jego realizacją jeszcze przed końcem wakacji... Jakaś część jego świadomości zajęła się planowaniem tego w jaki sposób wyciągnąć Ode do wesołego miasteczka. Po prostu ją tam zaproś, głąbie...
Kiedy doszli na miejsce i spróbowali napoju miętowego i wilczych przekąsek, Odey pociągnęła go w stronę ogniska z taką siłą, o jaką nigdy by jej nie podejrzewał. Poruszała się tak niesamowicie szybko, jakby ten napój był jakimś czarodziejskim energetykiem, a Gryfonka postanowiła zabawić się w lekkoatletkę. Kiedy więc dotarli, musiał złapać oddech zanim odpowiedział na pytania, które dziewczyna mu postawiła.
- Niestety nie umiem... - tak, naprawdę było mu przykro. Pół tego czasu spędzonego na oczekiwaniu na Odey na pobliskim kamieniu spędził na rozmyślaniu nad tym, w jaki sposób może jej zaimponować, dochodząc do smutnego wniosku, że... w żaden. Tę drugą połowę spędził, oczywiście, na rozmyślaniu o tym, czy maskotka szczura ze świecącą sierścią będzie dla niej atrakcyjnym podarkiem! - Ale Alice chyba gra! Jak chcesz, to możesz przyjść do nas do domu jakoś pod koniec sierpnia, jak już stąd wrócimy, ładnie ją poproszę, żeby cię... nas czegoś nauczyła! - dopiero po chwili dotarło do niego to, co właśnie zrobił - dopiero co zaprosił Odey do siebie! Co prawda w bardzo konkretnym celu, ale to i tak oznaczało sposobność spędzenia z nią większej ilości czasu i może... No i o co ci jeszcze chodzi, półgłówku? Naucz się grać jakąś romantyczną balladę czy coś, a nie tylko biedzisz się nad sobą!
- Zaśpie... zaśpiewamy? - podpytał nieco zdenerwowany, bo przecież on kompletnie nie umiał śpiewać, ale... weź się w garść, bęcwale mały, teraz możesz jej pokazać, jaki jesteś fajny! - Chętnie! Rozruszajmy to towarzystwo! - może i nie umiał grać, ale przecież był czarodziejem do cholery!
- Cantus Musica! - wyciągnął różdżkę i skierował ją w powietrze wypowiadając to zaklęcie. Sam nie pamiętał dokładnie, skąd je znał, zapewne z którejś z imprez Nancy albo Alice, chyba jeszcze nigdy go nie rzucał i może właśnie dlatego efekt był nieco mniej imponujący niż ten, który wynikał z czaru rzuconego przez jego siostrę, ale i tak było słychać wystarczająco.
- Znasz tę balladę? - zapytał Odey, kiedy muzyka jedynej znanej mu tak dobrze melodii zaczęła grać. - Tam, skąd pochodzę, jest bardzo popularna! - i zainkantował balladę O szalonym Tomie z Bedlam:

For to see Mad Tom of Bedlam
Ten thousand years I traveled
Mad Maudlin goes on dirty toes
To save her shoes from gravel.


Po wyśpiewaniu zwrotki, podał Odey i dwóm wyjątkowo paskudnym wilkołakom siedzącym z nimi przy ogniu słowa refrenu, które były dość proste, i zachęcił ich do śpiewania wraz z nim. Sam aż się dziwił swojej śmiałości. Cóż, muzyki i ludzi (i wilkołaków) śpiewających tu różne mniej lub bardziej sprośne ballady było tu tyle, że jego fałszów i tak nikt nie usłyszy... W każdym razie, z czasem zaczęli śpiewać naprawdę głośno i coraz więcej ludzi przyłączało się do nich z każdym refrenem, wyśpiewując wesoło:

Still I sing bonny boys, bonny mad boys
Bedlam boys are bonny
For they all go bare and they live by the air
And they want no drink nor money.


@Odeya Worthington


Ostatnio zmieniony przez Noah P. Williams dnia Czw 6 Sie - 15:11, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Ebony Cassowary
Ebony Cassowary

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 165
C. szczególne : Blizna, którą sama sobie wyryła, na środkowym palcu lewej dłoni. Przedstawiała węża. | Długie szpiczaste paznokcie.
Dodatkowo : Wężoustość
Galeony : 48
  Liczba postów : 21
https://www.czarodzieje.org/t19502-ebony-cassowary
https://www.czarodzieje.org/t19506-aria#577709
https://www.czarodzieje.org/t19500-ebony-cassowary
https://www.czarodzieje.org/t19509-ebony-cassowary-dziennik
Teren wilkołaków - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Teren wilkołaków - Page 2 Empty


PisanieTeren wilkołaków - Page 2 Empty Re: Teren wilkołaków  Teren wilkołaków - Page 2 EmptySro 5 Sie - 6:08;

W zasadzie Panna Cassowary sama do końca nie wiedziała co przyciągnęło ją w tego typu miejsce. Może była to zwykła ciekawość, a może skryta fascynacja wilkołakami oraz ich kulturą, o której zdarzyło jej się czytać. Mimo to nie potrzebowała odpowiedzi. Kierowała się w stronę rozmaitych krzyków oraz śpiewów, które dobiegały od strony ogniska. Wilkołaki zdecydowanie odznaczały się na tle zwyczajnych czarodziejów, nie tylko wielkością, ale również gościnnością. Wszak dziewczyna od razu po przekroczeniu "progu imprezy" (o ile takowy istniał) została obdarowana szklanką naparu. Delikatnie uniosła kąciki ust biorąc w dłoń miętowy trunek. Przekręciła delikatnie szklankę czując na sobie wyczekujący wzrok otaczających ją wilkołaków, a intensywność naparu zaszkliła jej oczy. Mimo to był pyszny, dziewczyna uwielbiała miętę, a ta tu smakowała jakby pochodziła z najbardziej doglądanych, francuskich ogrodów.
- Dziękuję. - Wyszeptała w stronę częstującej ją kobiety, gdy ta zza pleców wyjęła tacę z ciastkami. Nie przepadała, za tego typu osobami. Wolała sama dać sobie czas na rozgoszczenie się w danym miejscu, a dopiero potem kosztować pyszności czy wdawać się w jakiekolwiek rozmowy. Jednak była tu pierwszy raz i mimo swej chłodnej natury nie chciała sprawiać złego wrażenia, czy tworzyć sobie nowych wrogów. Szczególnie tych drugich miała już za wiele. W ten oto sposób skończyła z naparem w jednej, oraz ciastkiem w drugiej dłoni, niepewnie biorąc jego pierwszy kęs. Nie minęła chwila, gdy ciastko, którego końcówka została w palcach dziewczyny, wydała się mdła i niesmaczna, a zamiast tego wolałaby trzymać w nich ogromny, ociekający tłuszczem, stek. Albo boczek. Albo jeszcze lepiej - szynkę! Jednak nie marzyła jej się zwykła szynka pokrojona w plasterki, a taka jak z filmów czy bajek. Myślała o dużej, ogromnej wręcz szynie z której nadal by wystawała lśniąca, biała kość. O czym ty myślisz. Próbowała sobie przerwać, ocierając cieknącą ślinę z warg. Przecież nie jadała mięsa praktycznie wcale, a nawet jeśli to zwykle było to mięso drobiowe, nie wspominając już o tłustych częściach, które wywoływały w niej wstręt, a o których teraz marzyła. Próbowała się powstrzymywać, przypominając samej sobie o swojej silnej woli, czy obrzydzeniu jakie niedawno jej doskwierało na myśl o boczku, jednak w tym momencie pragnienie było zbyt silne, a ona doskonale zdawała sobie sprawę, że była to sprawka jednego z dwóch - aromatycznego miętowego wywaru, bądź przeklętych ciastek. Dlatego też na nie zrzuciła całą winę, jakby informacjia o tym, że przekąski były czymś doprawione miała sprawić, że dziewczyna poczuje się lepiej, z tym co zamierzała zrobić. Wszak po chwili znalazła się przy stole z jedzeniem, gdzie wpijała swe kły w najbardziej mięsisty kawał cielska, a po brodzie ściekały jego soki. Z pozoru mogło wydawać się to obrzydliwe, ba! Było obrzydliwe! Jej sposób jedzenia, w którym nie było mowy o sztućcach, czy chociażby o krzcie savoir vivru. Jednak jeśli ktoś by odważył jej się wtedy przerwać, mógłby się spotkać z naprawdę dziką reakcją. Ponieważ tak też się czuła, równie dziko i nieposkromienie jak zwierzę, które dopadło swoją ofiarę. Po chwili jednak się powstrzymała. Jakby odzyskując panowanie nad swoim ciałem odrzuciła kawał mięsa na stół. Nie dlatego, że go nie chciała. Pragnienie o nim wciąż jej towarzyszyło i zdawało się, jakby nie zamierzało jej w najbliższym czasie opuścić, jednak zaczęło doskwierać jej również obrzydzenie i zawód samą sobą. Wszak najbardziej wymagająca i surowa była wobec samej siebie, dlatego nie rozumiała, jak mogła dać ponieść się tak jakiemuś instynktowi. Ponieważ to nie była potrzeba fizjologiczna. Przed przyjściem tu zaspokoiła głód oraz nawodnienie w razie, gdyby na miejscu jedzenie okazało się okropne, a mimo to dała się ponieść.
- Głupie ciastka.. albo głupi sok. - Warknęła pod nosem udając się jak najdalej od przeklętego stołu, gdy poczuła napierający ciężar drugiej osoby w jednej chwili przypominając sobie, dlaczego nienawidzi imprez i dlaczego od tak dawna na żadnej nie była. Dziewczyna odgarnęła włosy, rzucając złośliwe spojrzenie w stronę mężczyzny na którego wpadła. Ten był od niej dużo starszy, wyższy oraz bardziej tęgi i jakby całkowicie ignorując spojrzenie dziewczyny, rzucił w jej kierunku uśmiech.
- Musisz uważać jak chodzisz! Wiesz, gdyby to nie było dzisiaj, a wpadłabyś na jednego z nas to mogłabyś źle skończyć! - Rzucił przeczesując włosy. - Na przykład w dole, a mówiąc o pogrzebach. Jestem Remus Grey i zajmuję się pochówkami wśród wilkołaków!
Gościnność tych stworzeń była dla Ebony niepojęta, w końcu sama z siebie nigdy by się na taką nie zebrała i zastanawiała się, czy zawsze tacy są, czy to może przez ten wyjątkowy dzień, który darzyli tak wielkim szacunkiem. Po słowach mężczyzny, dało się jednak domyślić, że chodzi o to drugie. Dziewczyna jeszcze przez chwile wgapiała swoje błękitne oczy w niewzruszoną twarz mężczyzny, po czym zdecydowała się wysłuchać.
- Ebony. Ebony Cassowary. - Mruknęła, przystając na propozycję mężczyzny. Szczerze wcale ją to nie obchodziło, śmierć była dla niej śmiercią, a nigdy nawet nie zastanawiała się nad tym co by chciała zrobić ze swoim ciałem po tym jak już umrze. Jednak informacje o tym co powinno było się wykonać po śmierci takowego, uznała za przydatną w momencie, gdyby potrzebowała jednego zabić. Po chwili dowiedziała się o różnicach, jakie dotyczą pochówku ludzkiego oraz wilczego ciała, jednak przewróciła na nie tylko oczami. Oczekiwała czegoś ciekawszego, bardziej złożonego, albo chociaż bardziej magicznego niż zwyczajne palenie ludzkiej formy oraz zakopywanie zwierzęcej. Dużo ciekawsze za to okazały się dla niej czynności wykonywane po spaleniu, bądź zakopaniu zwłok. Dowiedziała się o ilości przebytych pełni wypisywanych na nagrobku, czy jedzeniu ulubionych potraw na ognisku po pogrzebowym. Nie było to dla niej nic przydatnego, zwykłe ciekawoski, które nijak jej nie dotyczyły. Mimo to wciąż zadziwiała ją bliskość tych stworzeń oraz waga jaką przywiązują do szczegółów, w końcu nigdy wcześniej nie spotkała się z jedzeniem ulubionych potraw osoby z jakiejkolwiek okazji, a co dopiero po śmierci, kiedy tą osobę - w jej mniemaniu - już wtedy najmniej to obchodziło. Jednak uświadomiło jej to również, z jaką łatwością jest urazić te stworzenia. Dlatego z większą, mimo że wymuszoną wdzięcznością uśmiechnęła się do mężczyzny, dziękując za poświęcony czas. Następnie oboje poszli w swoją stronę, ona zmęczona opowieścią, a on zawiedziony jej reakcją. W międzyczasie noc robiła się chłodniejsza, a letni wiatr muskał skórę dziewczyny, wywołując ciarki na ciele, dlatego postanowiła usiąść niedaleko ogniska, grzejąc się w jego cieple, a zarazem na tyle daleko, aby zakrył ją mrok, tym samym ratując od wszelkich pytań czy zaczepek. Pozwalało jej to również na spokojne oglądanie zmagań innych osób w nawiązaniu kontaktu, z domownikami tego miejsca, czy śpiewach w blasku płomieni.


Ogólnie jeżeli ktoś by chciał zagadać Pannę Cassowary, to śmiało! Raczej to ognisko nie jest miejscem, w którym będzie chciała was zagryźć, a przez panującą atmosferę.. kto wie. Może nawet powstrzyma się od niepotrzebnych uwag! PS. TYLKO NIE ZAPOMNIJCIE MNIE OZNACZYĆ!

Wilcze przekąski: 4
Gra: -
Ognisko: -
Interakcje z wilkołakami: I
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Teren wilkołaków - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Teren wilkołaków - Page 2 Empty


PisanieTeren wilkołaków - Page 2 Empty Re: Teren wilkołaków  Teren wilkołaków - Page 2 EmptySro 5 Sie - 9:34;

OUTLOOK


Olivia była jeszcze zbyt młoda, poniekąd również niedojrzała by ulegać podobnym przemyśleniom. Jej życie skupiało się aktualnie na nauce, zabawie oraz rozterkami miłosnych, które w czasie wakacji odgrywały największą rolę w jej rzeczywistości. List otrzymany od Aidena wywołał u niej zaskoczenie, niemniej było to te z rodzaju bardzo pozytywnych. Sądziła, że chłopak zdążył już o niej zapomnieć; nie ciężko było wysnuć taki wniosek skoro nie odzywał się przez kolejne półtorej miesiąca.
O przyjęciu z okazji rocznicy powstania wilkołaków nie miała pojęcia, niemniej jednak sama inicjatywa brzmiała ciekawie, a w dodatku zaproszenie Jenkinsa dawało jej niejako pretekst do tego, by odmówić Mii i Maxowi spędzenia czasu z nimi. Czuła się przy nich niczym piąte koło u wozu, a widok całującej się pary doprowadzał ją jednocześnie do złości i mdłości. Do tej pory nie mogła pojąć, jak to się stało, że chłopakiem o którym mówiła jej przyjaciółka był Solberg. Jak? Kiedy? Gdzie? Gryfonka nie potrafiła objąć tego swoim rozumem, dla niej było to wręcz irracjonalne. Mimo wszystko starała się nie wypowiadać na ten temat, ubijając ich kiedy było to tylko możliwe.
Zdając sobie sprawę, że spotkanie z Krukonem należy odbierać jako zwyczajne włożyła na siebie jeansowe spodenki, bluzkę odkrywającą ramiona, starając się wyglądać mimo wszystko ładnie. Lubiła dobrze się prezentować w oczach innych, a przede wszystkim chłopców. Włosy związała w niskiego kuca, puszczając kilka luźnych, brązowych kosmyków, tak by opadały jej na twarz.
W umówionym miejscu pojawiała się chwilę po czasie, bo oczywiście musiała trochę zboczyć z drogi zauroczona widokiem. Rzadko kiedy się spóźniała, dlatego kiedy zobaczyła Aidena ubranego w garnituru i z kwiatami w dłoniach zatrzymała się gwałtownie czując się naprawdę głupio. Mimo wszystko podeszła do niego z uśmiechem na ustach.
- Cześć! - rzuciła wesoło na powitanie, maskując tym samym swoje zaskoczenie. Nie dało się ukryć, że brunet jest naprawdę przystojny, a jego strój jedynie to podkreślał. - Nie czekasz chyba zbyt długo co? - zapytała.
Powrót do góry Go down


Aiden Jenkins
Aiden Jenkins

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 182
C. szczególne : rozcięty nos, długie nogi
Galeony : 84
  Liczba postów : 228
https://www.czarodzieje.org/t17444-aiden-jenkins
https://www.czarodzieje.org/t17485-aiden-jenkins
https://www.czarodzieje.org/t17449-aiden-jenkins
https://www.czarodzieje.org/t19429-aiden-jenkins-dzienni
Teren wilkołaków - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Teren wilkołaków - Page 2 Empty


PisanieTeren wilkołaków - Page 2 Empty Re: Teren wilkołaków  Teren wilkołaków - Page 2 EmptySro 5 Sie - 10:55;

Aiden przyglądał się wyczarowanym przez siebie kwiatom. Jego ambicje robienia wszystkiego jak najlepiej, wręcz doskonale, kazały mu patrzeć na swoje dzieło dość krytycznie, z charakterystycznym dla niego podejściem w stylu zawsze wszystko można zrobić lepiej! Oczywiście, takie widzenie każdej sprawy dotyczyło tylko i wyłącznie tych w jego wykonaniu, raczej nigdy nie wymagał perfekcji od innych. Inna sprawa, że innym rzadko kiedy pozwalał zrobić w swojej obecności coś, co sam zrobić potrafił... Z życiowych rozmyślań przeszedł na zastanawianie się nad tym, czy jest w stanie jeszcze jakkolwiek zaskoczyć Oliv. Lubił to uczucie. Lubił sprawiać, że innym ludziom na jego widok miękły kolana. Lubił czuć się kimś ważnym, docenianym... Z tych myśli wyrwało go nagłe pojawienie się jego koleżanki, której głos sprowadził go na ziemię. Odwrócił się do niej i lekko uśmiechnął.
- Cześć, Olivia! - powitał ją zbliżając się do niej powoli z rozradowaną twarzą. - Nie, niedługo, prawdę mówiąc... sam nie wiem ile - roześmiał się cicho, ale była to cała prawda. Nie można było powiedzieć, że nudził się będąc w swoim świecie, kiedy tu na nią czekał. Zbliżał się do niej cały czas bardzo powoli. - Ale nie szkodzi. Muszę cię przeprosić za to, że nie kontaktowałem się z tobą tyle czasu, byłem dość zajęty, nawet będąc tutaj głowę miałem zupełnie gdzie indziej. Proszę, mam nadzieję, że to jakoś zrekompensuje ci te wszystkie tygodnie i będziesz gotowa mi to zapomnieć! - i wręczył jej drżącą lekko ręką wyczarowane wcześniej kolorowe kwiaty o wyglądzie krokusów, pachnące wonią świeżo skoszonej trawy. - No to... Jak spędziłaś wakacje? A przynajmniej tę ich część, która już minęła...

@Olivia Callahan
Powrót do góry Go down


Fenrir Skarsgard
Fenrir Skarsgard

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.73 m
C. szczególne : Blady, szczupły, kruchy i delikatny. Blizny po ugryzieniu wilkołaka na brzuchu i plecach, wygląda tak jakby wilkołak chciał przegryźć go na pół; jedna, gruba blizna na przegubie nadgarstka, którą zakrywa bransoletką z łbem wilka. Tatuaż Runy Algiz (nie da się ukryć) widnieje na prawej dłoni między palcem wskazującym, a kciukiem.
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 268
  Liczba postów : 123
https://www.czarodzieje.org/t19332-fenrir-skarsgard
https://www.czarodzieje.org/t19365-odyn#572228
https://www.czarodzieje.org/t19333-fenrir-skarsgard
https://www.czarodzieje.org/t19437-fenrir-skarsgard-dziennik#574
Teren wilkołaków - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Teren wilkołaków - Page 2 Empty


PisanieTeren wilkołaków - Page 2 Empty Re: Teren wilkołaków  Teren wilkołaków - Page 2 EmptySro 5 Sie - 16:56;

Czuł się dziwnie zły. Nie to, że nie cieszyło go to święto. Właściwie było tu nawet przyjemnie, ale miał ochotę nie być spokojny. On obojętny emocjonalnie i uczuciowo posąg. Milczący chłopak, niezwracający na siebie niczyjej uwagi — teraz chodził jakiś rozbudzony, zdenerwowany, zły. Jeszcze nie wiedział dlaczego. Pierwsza myśl to to, że wybuchnie. Nawet spoglądając na te mięsne przekąski, wydawały mu się one jakieś irytujące. Wziął jedną w dłoń, po czym ją odrzucił, jakby nigdy nic. Nie mógł usiedzieć w miejscu, wydawało mu się to takie nieprzyjemne.
Impreza powoli się rozkręcała. Niektórzy pili czy jedli. Najgorsi byli ci, co śpiewali. Nie wiedział, dlaczego go to bardziej irytowało niż zwykle. To nie tak, że nie lubił, kiedy inni śpiewali. Po prostu dzisiaj było coś z nim nie tak.
Odwrócił się do chłopaka, nieco zbyt gwałtownie niż zamierzał. Jego entuzjazm też był jakiś denerwujący.
- Czego?! - Wyrwało mu się. - To znaczy... Cześć. - Poprawił się, niemal powstrzymując się, aby nie warknąć. - Wkurza mnie to wszystko. - Odpowiedział zgodnie z prawdą, nie wiedząc, dlaczego tak jest.

@Wiktor Krawczyk

Wilcze przekąski: 5
Gra: -
Ognisko: -
Interakcje z wilkołakami: -
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Teren wilkołaków - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Teren wilkołaków - Page 2 Empty


PisanieTeren wilkołaków - Page 2 Empty Re: Teren wilkołaków  Teren wilkołaków - Page 2 EmptySro 5 Sie - 17:08;

Olivia była osobą, która nie przepadała za niespodziankami, dla niej wiązały się one z nerwami, niepewnością i tym dziwnym uczuciem w żołądku, które nakazywało zwrócić jej każdy zjedzony tego dnia posiłek. Nie potrafiła zrozumieć ludzi, którzy kiedy usłyszeli, że czeka ich niespodzianka podskakiwali z radości i zniecierpliwienia; Callahan zdecydowanie różniła się od typowych dziewczyn, co poniekąd czyniło ją wyjątkową.
Idąc na spotkanie z Aidenem również towarzyszyło jej to dziwne uczucie niepewności, choć nie do końca pewna była co je wywoływało. Fakt, że nie widzieli się tyle czasu? Bardzo możliwe.
Każdy krok przybliżający ją do chłopaka wywoływał coraz większe napięcie, jednocześnie przynosząc ulgę, kiedy ten znalazł się w zasięgu jej niebieskich oczu. Oczywiście od razu odpowiedziała na uśmiech bruneta, unosząc kąciki ust znacznie wyżej. W tęczówkach dziewczyny zamigotały wesołe ogniki, które zaraz ustąpiły miejsca zaskoczeniu, gdy zobaczyła w jego dłoniach krokusy.
- Są śliczne - powiedziała, biorąc od niego bukiet - Uwielbiam kwiaty, więc skora jestem ci wybaczyć Twoje milczenie - zaśmiała się, wtykając nos w pąki, które zamiast typowej kwiatowej woni, pachniały świeżo skoszoną trawą.
Skrzywiła się słysząc pytanie padające z ust Krukona, jednak kiedy na niego spojrzała, starała się utrzymać uśmiech, jakim wcześniej go obdarzyła.
- Chyba bywało lepiej, chociaż też nie mogę do końca narzekać - odpowiedziała zdawkowo, nie chcąc zamęczać go rozterkami miłosnymi głupich nastolatków.
- A tobie? I czym byłeś tak zajęty, że nie miałeś czasu dla swojej ulubienicy? - zapytała z wyraźnym rozbawieniem, udając wyrzut skierowany w jego stronę.



Powrót do góry Go down


Sponsored content

Teren wilkołaków - Page 2 QzgSDG8








Teren wilkołaków - Page 2 Empty


PisanieTeren wilkołaków - Page 2 Empty Re: Teren wilkołaków  Teren wilkołaków - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Teren wilkołaków

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 5Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Teren wilkołaków - Page 2 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
luizjana
 :: 
mokradla
-