Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Mieszkanie nr 3

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 4622
  Liczba postów : 3303
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Mieszkanie nr 3 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 3 - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 3 - Page 2 Empty Mieszkanie nr 3  Mieszkanie nr 3 - Page 2 EmptyPon 4 Maj - 18:45;

First topic message reminder :


Mieszkanie nr 3



Kuchnia


Kompaktowa, mieści więcej, niż na to wygląda. Połączona z salonem, pełni również funkcję jadalni.



Salon


Połączony z kuchnią, bardzo jasny, wypełniony roślinami. Duża kanapa jest rozkładana i może w kilka chwil stać się wygodnym łóżkiem.



Łazienka


Bardzo zwyczajna, mała łazienka, w której na styk mieszczą się wszystkie potrzebne rzeczy

kostka:
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Theodore Kain
Theodore Kain

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : delikatne piegi na nosie i w okolicach oczu / wyraźne oznaki niewyspania - sińce pod oczami, podkrążone ślepia
Galeony : 2360
  Liczba postów : 886
https://www.czarodzieje.org/t20346-theodore-kain#642305
https://www.czarodzieje.org/t20350-theodore-kain#642529
https://www.czarodzieje.org/t20348-theodore-kain#642476
https://www.czarodzieje.org/t20351-theodore-kain-dziennik#642530
Mieszkanie nr 3 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 3 - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 3 - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 3  Mieszkanie nr 3 - Page 2 EmptySob 24 Lip - 22:01;

Nie wszystko można było tak dokładnie zaplanować, tak jak i nie wszystko było sposób przewidzieć. Sam prawdopodobnie parsknąłby śmiechem z niedowierzaniem, gdyby jeszcze kilka miesięcy, a może nawet i kilka tygodni temu ktoś próbował przekonywać go, że zapragnie wdać się w gorący romans ze starszym od siebie mężczyzną, co więcej takim, który na co dzień pełni rolę jego szefa. Życie pisało jednak różne skomplikowane scenariusze, i może to i lepiej, bo właśnie dzięki tym najbardziej zaskakującym i niebezpiecznym, nie popadało się w marazm. Wszak bez ryzyka nie ma zabawy. To właśnie dlatego Theo zresztą odpuścił. Początkowo, w obawie przed kolejnym zranieniem starał się zachować dystans, traktować George’a chłodno i oficjalnie, tak jak niegdyś i on zachował się względem niego. Im dłużej jednak przebywali w jednym, ciasnym pomieszczeniu, tym trudniej było mu zachować pozory… no bo przecież to były jedynie pozory. W rzeczywistości serce wyrywało mu się z piersi na samą myśl, że może rzucić się w jego ramiona. Nieważne jak usilnie by się nie starał wyrzucić go ze swojej pamięci, tak naprawdę nie potrafił z niego zrezygnować i był mu cholernie wdzięczny za to, że nie odwrócił się na pięcie w kierunku wyjścia, i tym razem, kiedy to on padł ofiarą własnego zwątpienia, przejął inicjatywę i sprawił, że znów odrzucił rozsądek na bok. – To znaczy, że nie chcesz, żebym składał przysięgę? – Zapytał jeszcze gwoli ścisłości, bo właściwie nigdy tego do końca sobie nie wyjaśnili, a wolał nie podejmować się samodzielnej interpretacji jego motywów. Pamiętał, jak bardzo zależało mu na dokonaniu tego rytuału, ale po spotkaniu w domu Lanceley’ów nie był pewien, czy nadal uważał podobne rozwiązanie za niezbędne. – Mogę ją po prostu złożyć teraz, bez związywania rąk i rzucania zaklęcia. George’u Walkerze uroczyście przysięgam, że nie zrobię nic, co mogłoby narazić Twoją reputację na szwank i zaszkodzić Twojej karierze. – Przerwał, by przyłożyć dłoń do klatki piersiowej. – Nie śmiałbym, bo nie znam lepszego rzeczoznawczy, który z taką pasją i dokładnością podchodziłby do swoich obowiązków. – Komplementował go szczerze, bo nie kojarzył, by pod czyimikolwiek skrzydłami tak wiele się nauczył. Nawet wykładowcy na kursach aurorskich, mimo przeogromnej wiedzy, mogliby przejąć od jego przełożonego choć odrobinę zapału i charyzmy.
Tak czy inaczej, stosunkowo szybko zdołał zapomnieć i o wieczystej przysiędze, i o pracy, pozwalając sobie zatonąć w ramionach George’a, w których po raz pierwszy od dawna odnalazł pełnię szczęścia. Przecież to właśnie on uzmysłowił mu, jak bardzo tęsknił za bliskością drugiego człowieka, nawet jeśli potem zranił go również swym mrożącym krew w żyłach spojrzeniem, czy podniesionym głosem. Nie było to teraz istotne, zresztą… gniew, nienawiść, jakkolwiek negatywne i destrukcyjne, nie towarzyszyły ludziom, którzy podchodzili do siebie obojętnie. Zamierzał więc te wybuchy złości potraktować wyłącznie jako dowód na to, że nie tylko jego serce doświadczało właśnie karuzeli gwałtownych, burzliwych emocji i że nie tylko jemu zależało na rozwinięciu tej znajomości. Ah… jak mu tego brakowało… Brakowało mu kogoś, kto zmąciłby jego wewnętrzny spokój i wprowadził w jego nudne życie chociaż trochę szaleństwa. – Nawet, jeśli je poznasz, pewnie nie będziesz mógł się ze mną z nimi podzielić… – Tym razem akurat westchnął ciężko, bo nie podobała mu się do końca ta wizja kontaktów jego szefa z Departamentem Tajemnic. Wiedział jednak, że nie może odwieść Walkera od tego pomysłu. Po pierwsze dlatego, że ten przesadnie przywiązywał się do swojej pracy, po drugie zaś wcale nie dziwił mu się, że podjął się tej roboty. Jego samego, mimo oczywistych obaw, intrygowałaby możliwość poznania choćby części sekretów niewymownych. – Po prostu na siebie uważaj, dobrze? – Mruknął więc po chwili wyjątkowo łagodnym i troskliwym tonem, dzięki któremu również sam wmawiał sobie, że nie powinien się zamartwiać na wyrost. Nie było wszak czasu na zmartwienia, skoro mieli tak wiele do nadrobienia.  
Nie pamiętał, by kiedykolwiek George tak swobodnie żądał jego pocałunków i uwagi, a to sprawiało, że uśmiech praktycznie nie schodził z jego twarzy. Sam pragnął dosięgnąć jego ust, ale nie mógł sobie darować. No po prostu nie mógł. Musiał mu się odwdzięczyć za to wodzenie za nos, za te wszystkie wzloty i upadki, dlatego droczył się z nim, kusił, by zaraz po tym przerwać ten czuły i miły gest, znów odsuwając od niego głowę. – Oho, ktoś tu chyba za mną zatęsknił… – Zażartował, szczerząc się jeszcze bardziej, chwilę zaś później udając już, że poważnie zastanawia się nad jego słowami. – Hmm, no nie wiem… Skoro taki dobry z Ciebie szef, to może powinieneś mnie tego nauczyć? – Dodał głosem niewinnym jak aniołek, ale nie trzeba było jakiejś niebywałej intuicji, by wiedzieć że się zgrywa. Akurat w tej kwestii nie potrzeba mu było żadnego szkolenia, co zdążył już dawniej udowodnić. Na razie jednak nie spełnił prośby swego przełożonego, wyczekując na odpowiedni moment. Z jeszcze większą niecierpliwością niż na pocałunek czekał zresztą na jego potwierdzenie, że zostanie tutaj na dłużej.
- Popracujemy nad tym razem, ok? Spokojnie, bez pośpiechu. Nigdzie Ci nie ucieknę. – Pozwolił sobie zauważyć, bo jakby nie patrzeć, znajdowali się właśnie w jego mieszkaniu. Musiał jednak przyznać, że to zniecierpliwienie George’a bawiło go aż nadto. Może dlatego, że zdawało się zupełnie do niego nie przystawać. Podobnie zresztą jak kolejna, słuszna, acz nietypowa dla niego uwaga. Wyglądało na to, że zapoznał się trochę z mugolską częścią świata. – Widzę, że się wyedukowałeś… Masz rację. To co zamawiamy? Pizzę? – Tak Merlinem a prawdą wystarczyłby mu sam Walker, ale był tutaj gospodarzem i czuł się zobowiązany do zorganizowania im wspaniałego wieczoru. I o ile nie odczytał jego słów jako brak zaufania do swojej kuchni, tak docenił to, że mężczyzna szybko się poprawił, racząc go subtelnym, zniewalającym wręcz dotykiem, o który tak usilnie się przecież prosił. – Wiem. Taki mam zamiar. – Kompletnie zbył rozmowę o hogwarckich wakacjach i swoich znajomych, jakby nie chciał marnować czasu. Zawsze może mu wysłać jakiś list z Arabii. – Chodź. – Szepnął mu też zaraz prosto w twarz, po czym wyrwał się z jego uścisku tylko po to, by złapać go za nadgarstek i poprowadzić na kanapę w salonie.
Poczekał aż usiądzie, a sam chwycił po telefon, żeby wpisać stronę swojej ulubionej włoskiej pizzerii. Szybko zdał sobie jednak sprawę, że nie ma głowy do wybierania odpowiedniej pozycji z menu. Schował więc komórkę do kieszeni i niewiele myśląc, wpakował się na kolana George’a, chwytając w dłonie jego policzki, a wreszcie wpił się agresywnie w jego usta, złączając ich języki we wspólnym, namiętnym tańcu i ani myślał się od niego odrywać. Zrobił to dopiero wtedy, kiedy w płucach zabrakło tchu, a to i tak z wielką niechęcią. – I jak oceniasz? Poprawiłem się chociaż trochę? – Zagaił z zawadiackim uśmiechem, ale nawet nie czekał na jego odpowiedź. – No, a teraz powiedz mi… szynka parmeńska, parmezan i rukola czy salami piccante, nduja i grillowane szparagi? – Nie ma to jak wyczucie, ale powiedzmy sobie szczerze, nie miał kiedy o to zapytać, a nie chciał zamówić czegoś, czego Walker nie lubi lub nie może zjeść. Ułożył dłonie na jego barkach i jeszcze raz musnął jego usta, delikatnie przygryzając jego dolną wargę. – Pójdę po wino… – Wyszeptał mu też zaraz na ucho, ale na tym poprzestał, bo jakoś szkoda było mu wstawać z jego kolan…
Powrót do góry Go down


George Walker
George Walker

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 177
C. szczególne : intensywny zapach cygara na ubraniu, dobrej jakości ubrania, spod kołnierza, przy szyi wystaje gruba warstwa bandażu.
Galeony : 167
  Liczba postów : 265
https://www.czarodzieje.org/t20293-george-walker#636736
https://www.czarodzieje.org/t20294-skrytka-pocztowa-g-w#636761
https://www.czarodzieje.org/t20292-george-walker#636733
Mieszkanie nr 3 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 3 - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 3 - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 3  Mieszkanie nr 3 - Page 2 EmptySob 24 Lip - 23:13;

Minęło parę tygodni, które przeznaczał na dogłębną analizę własnego postępowania. Nie wierzył, że ta relacja przetrwa tak dotkliwą zdradę. Okazywało się jednak, że jego dotyk był zbyt czuły, aby złość miała się zeń ulatniać na wieki. Nie chciał już podnosić na niego głosu bo czuł się wtedy źle. Skrucha chłopaka, jego postępowanie, a potem szeroki uśmiech… wierzył mu, choć tak trudno przyszło mu zaufać. Coraz chętniej rozważał odstawienie rozsądku na bok. Pokręcił przecząco głową na pytanie dotyczące przysięgi. Bardzo niechętnie poruszał ten temat wszak tamtego dnia pokazał się od złej strony. Odsłonił swój gniew, wyszedł w popłochu z rezydencji Lanceleyów po tym jak wygarnął Theo swoje uczucia. Wtem przypomniał sobie jego słowa, które zwieńczone były zaangażowaniem emocjonalnym. Tu nie chodziło o zwykle zadośćuczynienie krzywd. Theo coś czuł, a George nie potrafił przejść obok tego obojętnie. W oniemiałym milczeniu słuchał jego zwykłej przysięgi. Słowa były piękne, szczerość biła z niego na kilometr, komplement lekko osiadał na jego duszy. Przesunął kciuk po jego dolnej wardze, rozcierając ją lekko, od jednego kącika ust do drugiego. - Zostańmy więc przy tej przysiędze.- odparł trochę nieswoim głosem. Został poruszony tymi słowami i nie wiedział jak inaczej zareagować. Wierzył mu i pracował nad tym, aby mu zaufać tak, jak tylko to możliwe. W dokładnie tym momencie uzmysłowił sobie, że właśnie byli na idealnej drodze, aby ostatecznie się pogodzić, a on wysłał go do Arabii Saudyjskiej. Co tu dużo mówić, zwątpił w ten pomysł z pobudek czysto egoistycznych. Niestety nawet jeśli mógłby, to nie zmieniłby zdania. Obiecał Cassie, że spędzą ze sobą chociaż parę dni, a i wizyta w Departamencie Tajemnic stanowiła wyznanie. Mało kto miał zaszczyt tam schodzić, a i gwarantowane było niebezpieczeństwo. - Zawsze na siebie uważam, Theo. - zapewnił łagodniejszym tonem, sunąc wzrokiem po odcieniu jego policzków. - Statystyka szkód fizycznych jest tam zwiększona o…- zamilkł, zacisnął usta w bladą linię i uśmiechnął się przepraszająco. Łatwo przychodziło mu popadnięcie w pracowniczy tryb mowy. Nie chciał też go straszyć choć miał zamiar podać mu realne statystyki na ryzyko zawodowe w niebezpiecznych miejscach. Departament tajemnic też się tam wliczał. - Starość nie radość, muszę przypomnieć sobie ten twój pocałunek.- odparł na jego zaczepkę dotyczącą tęsknoty. Miał rację, jednak George nie był nastolatkiem, aby w odpowiedzi wpić się w jego usta. Czaił się na odpowiedni moment choć najwyraźniej było widać po nim objawy zniecierpliwienia. Za blisko stał, aby zachować rezerwę. Byli też tu sami, z dala od magii, od jego własnego życia, gdzie głównym składnikiem dnia była praca i rutyna. Idealne okoliczności zachęcające do zapomnienia się. - Pokażę co i jak.- uśmiech ozdobił na moment jego usta i gotów był się już nachylić ku niemu kiedy ten znowu zaczął coś opowiadać i mówić. George westchnął, tak niechcący, ale z uśmiechem, czekając aż Theo wygada, co trzeba. - Zdaję się na ciebie bo i tak nie umiem tu niczego zamawiać.- ani myślał się tego teraz uczyć. Ruszył spokojnie za nim i nim usiadł na kanapę to położył na stoliku swoją różdżkę, paczkę cygar, smoczą zapalniczkę i portfel. Usiadł, zerknął na prostokątny świecący przedmiot w jego dłoni i już otwierał usta, aby podpytać co to jest kiedy znienacka Theo znalazł się na jego kolanach. Dosyć szybko zatrzymał ręce na jego tułowiu, jakby asekurując przed upadkiem. Nie dane było mu nic powiedzieć bo żar tego pocałunku rozwalił go na łopatki. Intensywność jego ust wpędziła go a głęboki szok lecz nie zwlekał, chwycił jego język w objęcia własnego, naparł dłonią na jego kark, wpijając się w pocałunku z równym zaangażowaniem. Momentalnie organizm zapragnął więcej, jeszcze bliżej, intensywniej, goręcej. Ciemnozielone oczy George'a wydawały się teraz czarne od targającego nim pożądania. Dostał pytanie, nie zdołał odpowiedzieć, kiedy padło drugie. Zaśmiał się, chyba pierwszy raz w towarzystwie Theo, ale zaśmiał się. - Dosyć, gaduło. - zasłonił jego usta dłonią, a wolną ręką naparł na plecy Theo, tak w okolicy podstawy kręgosłupa, przysuwając go bliżej swojego brzucha. - Teraz będę wszystko komentować, nie przerywaj. - opadł z pocałunkiem do jego szyi, tam, gdzie już wcześniej chciał. Bardzo obficie i skrupulatnie całował gorącą skórę, grzejąc usta jej temperaturą, a zmysły ciesząc zapachem. Każdy pocałunek pozostawiał po sobie wilgotne muśnięcie koniuszkiem języka, przesuwał się coraz wyżej, do linii jego żuchwy i kącika ust. Jedzenie? Jakie jedzenie? - Siedzisz już na mnie więc wino będzie później.- pozwolił sobie porządzić się w kwestii wyskoku po obiecany trunek. - Poproszę kilka powtórek, muszę zastanowić się czy wszystko jest tak, jak być powinno.- odezwał się, napierając na jego usta swoimi, rozkoszując się przyspieszonym biciem serca. Czuł, że żyje, właśnie teraz, tu, w tej pozycji, tuż pod jego pocałunkami. Przyciągnął do siebie jego usta, scałowując je dokładnie i solidnie, choć to Theo pozostawiał kwestię dobrania ich tempa. Miał ochotę zatracić się w tej nieodpowiedzialności i nie myśleć co przyniesie następny dzień.
Powrót do góry Go down


Theodore Kain
Theodore Kain

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : delikatne piegi na nosie i w okolicach oczu / wyraźne oznaki niewyspania - sińce pod oczami, podkrążone ślepia
Galeony : 2360
  Liczba postów : 886
https://www.czarodzieje.org/t20346-theodore-kain#642305
https://www.czarodzieje.org/t20350-theodore-kain#642529
https://www.czarodzieje.org/t20348-theodore-kain#642476
https://www.czarodzieje.org/t20351-theodore-kain-dziennik#642530
Mieszkanie nr 3 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 3 - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 3 - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 3  Mieszkanie nr 3 - Page 2 EmptyNie 25 Lip - 0:32;

Zdrada czy nie… drugiemu człowiekowi można było wybaczyć chyba nawet największe paskudztwo, jeżeli tylko pamięć o pozytywnych emocjach przeważała nad grzechem skruszonego oprawcy, a uczucia nie zdążyły w tym czasie umrzeć śmiercią naturalną. Theo wiedział, że początek ich znajomości nie należał do najciekawszych i gotów był wziąć odpowiedzialność za swoje błędy. Tak samo gotów był jednak wybaczyć George’owi jego wściekłość i brak zdecydowania, a nawet to nieszczęsne spotkanie u Lanceley’ów, podczas którego co najmniej kilka razy miał wrażenie, że serce mu pękło. Ich relacja dopiero rozkwitała, a mimo wielu kłótni, i tak to właśnie te czułe, wylewne chwile najsilniej zarysowały się w jego pamięci. O tych złych najlepiej było po prostu zapomnieć, może nie tyle udając, że nigdy nie miały miejsca, ale zapomnieć, wyciągając z nich jedynie odpowiednie wnioski. Kilka takich samych mu się nasuwało: uważać na słowa rzucane w złości i rozmawiać szczerze na temat swoich własnych uczuć. Niewykluczone, że to właśnie z tego względu zdecydował się złożyć mu przysięgę, nawet jeśli George zdawał się nie wspominać o swoich wcześniejszych wymaganiach. Po prostu czuł, że musi wypowiedzieć te słowa, i chyba dobrze zrobił, zważywszy na reakcję swojego towarzysza, który może i nie otrzymał od niego tego, czego oczekiwał, ale… czy szczerość nie była nawet ważniejszą obietnicą niż kajdany wieczystej przysięgi, która pod przykrywką dobroczynnego zaklęcia, skrywały w sobie nic innego jak widmo czarnomagicznej klątwy? – Przestań. Nie chcesz, żebym chodził za Tobą w krok w krok w obawie, żeby nic Ci się nie stało. – Mruknął z wyrzutem, kiedy Walker przypomniał sobie jak to jest być Walkerem i zaczął mówić coś o statystykach wypadków w ministerstwie magii. Nie trzeba było ich znać, by wiedzieć, że praca w Departamencie Tajemnic wiąże się z ogromnym ryzykiem, dlatego też nie chciał słuchać czegoś, co wprawiłoby go w alarmujący nastrój. Na szczęście jego szef dość szybko się zreflektował, przywracając rozmowę na te znacznie milsze tory, w których nie było miejsca na niepokój.
Takiego go lubił. Właściwie… dopiero poznał tę jego stronę, ale już ją lubił. Czekał przecież tylko na to, aż mężczyzna otworzy się na nowe doświadczenia i przestanie spoglądać na niego jak na problem, który trzeba rozwiązać, a zacznie traktować raczej jak równorzędnego partnera, z którym warto dać się porwać zewowi wolności. George wreszcie przestał się przejmować i zadręczać własną przyzwoitością, a w konsekwencji wręcz rozbrajał go swoim dobrym humorem i poczuciem swobody, którego jeszcze jakiś czas temu na próżno było u niego szukać. Cóż, wyglądało na to, że nawet nudny urzędnik banku raz na jakiś czas potrafił zapomnieć o swym sztywniactwie, o co prawdopodobnie nie było tak trudno w obliczu przepełnionego ogniem i żarem pocałunku. Theo zachęcony jego prowokującym tonem naprawdę postarał się o to, by był on wyjątkowo intensywnym i niezapomnianym przeżyciem, a chociaż sam odrywając się od jego ust, musiał złapać głęboki oddech, to i tak czuł, że jest nienasycony i pragnie znacznie więcej. Niebezpieczne uczucie.
Nadal pochłonięty był myślą o jego miękkich ustach, przez co jego umiejętności organizacyjne całkiem legły w gruzach. Co gorsza, sam Walker przysuwał go bliżej, śmiał się z niego i go uciszał, nie pozwalając mu skoncentrować się na jego misji. Tak, zamówienie pizzy właśnie urastało do tej rangi, bo na skutek delikatnych, acz gorących pocałunków George’a nie był w stanie skupić się na niczym innym. Odsunął głowę w tył, dając mu dostęp do swojej szyi, a niespokojny, nierówny oddech towarzyszył mu przez cały czas, kiedy mężczyzna wędrował pocałunkami przez jego żuchwę, aż do kącika warg. – Zaczynasz się za bardzo rządzić. Chyba masz to we krwi. – Westchnął na pokaz, uśmiechając się jednak pod nosem, bo tak naprawdę nie miał nic przeciwko jego stanowczości. Szczególnie, gdy ta sama popychała go w jego objęcia. Mimo wszystko nie mógł pozostać obojętnym na jego gesty… Całował go z początku delikatnie, jedynie muskając jego usta, ale przyjemny dreszcz przemykający po jego ciele domagał się znacznie więcej. Nie wystarczała mu już ta subtelna pieszczota. Wsunął więc język między jego rozchylone wargi, w pełni poddając się tej zwierzęcej namiętności i zatracając się w tym pocałunku tak, jakby miało nie być jutra. Zamknął przy tym oczy, by cieszyć się zapachem jego perfum zmieszanym z aromatem cygar, ale w końcu odepchnął się od jego klatki piersiowej. – Jeśli chcesz coś zjeść, musisz chociaż na chwilę przestać mnie tak pociągać. – Rzucił żartobliwie, po czym zsunął się z jego kolan i usiadł obok, sięgając po ten prostokątny przedmiot z rozświetlonym ekranem, który Walker pewnie pierwszy raz w życiu widział na oczy. – No to nduja i salami piccante. Na ostro. Dobry wybór, George. – Dodał podobnie rozbawionym tonem, wytykając zarazem mężczyźnie, że nie był w tym zakresie nawet odrobinę pomocny. Wreszcie wklepał kilka przycisków na klawiaturze, składając zamówienie i odrzucił telefon na bok, powracając do swojego partnera. Tym razem jednak nie wdrapywał się na jego kolana. Złapał za to nagle za jego barki i popchnął go mocniej, zmuszając do położenia się na kanapie. Sam zawisł tuż nad nim, i opierając się ręką o materiał sofy na wysokości jego ramienia, wytoczył językiem i ustami wilgotną ścieżkę od jego podbródka, przez szyję, aż do kołnierzyka koszuli, którego guziki powoli rozpinał palcami drugiej, wolnej dłoni.
Powrót do góry Go down


George Walker
George Walker

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 177
C. szczególne : intensywny zapach cygara na ubraniu, dobrej jakości ubrania, spod kołnierza, przy szyi wystaje gruba warstwa bandażu.
Galeony : 167
  Liczba postów : 265
https://www.czarodzieje.org/t20293-george-walker#636736
https://www.czarodzieje.org/t20294-skrytka-pocztowa-g-w#636761
https://www.czarodzieje.org/t20292-george-walker#636733
Mieszkanie nr 3 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 3 - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 3 - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 3  Mieszkanie nr 3 - Page 2 EmptyNie 25 Lip - 14:51;

Gdyby mógł to rzuciłby na siebie zaklęcie zapomnienia i usunął z siebie wybiórcze wspomnienia. Wolałby być przekonany, że tamtego wieczoru wypił za dużo alkoholu i dlatego wylądował w objęciach Theo. Wolałby obwiniać siebie, być przekonanym, że prosty błąd sprowokował do bliskości. Dzięki temu łatwiej byłoby mu to sobie to poukładać i być może wcześniej przyszedłby do Theo, aby powiedzieć mu, że nie może zapomnieć o tym jaki czuł się wolny i szczęśliwy mogąc obejmować jego nagie ciało. Długa droga była przed nim, aby raz na zawsze oswoić się z myślą, że podoba mu się młody chłopak. Jaka to ulga, że on jemu też, choć niepokoiło go to emocjonalne zaangażowanie - ze strony Theo postępowało to dosyć szybko, ale póki co było stanowiło to pikantny dodatek do pocałunku. Obiecał sobie obsesyjnie nie analizować każdego ich zachowania. Niełatwo było trzymać się swego postanowienia, zasugerowanego w dodatku przez Theo.- Jeśli postarasz się i uda ci się zdobyć awans to jako Rzeczoznawca będziesz mieć większą sposobność chodzić za mną krok w krok. - pozwolił sobie odpowiedzieć to, zamiast sugestii, że w banku są jedynie pracownikami, a relacje prywatne nie mają prawa tam wyjść na światło dzienne. Solidnie oddzielał te dwa światy i nie planował tego zmieniać. Dzisiaj jednak nie byli w pracy, a więc mogli robić co chcieli. Tak się złożyło, że mieli już na koncie kilka pocałunków, które miały w sobie tyle potencjału, by przerodzić się w niezwykłą namiętność. -To nie pozwalaj mi się rządzić. - nie obiecywał, że przestanie bowiem faktycznie weszło mu to w krew. Wiele lat odpowiadał za innych, a więc przywykł do bycia szefem. Lubił tę posadę, a jednak czasami jej echo przekładało się na jego życie prywatne. W takiej sytuacji trzeba było przypominać mu, że szefem teraz nie jest, a jedynie George'm, który wycałowuje ścieżkę na szyi Theo. Kolejny raz ich usta się odnalazły, a delikatne pocałunki szybko ewoluowały w te mniej przyzwoite. Ze wstrzymanym oddechem przywarł do jego ust, aby ich języki miały swobodę do wzajemnego poznawania swych smaków. Wybił się ze swojego spokoju, wchłaniał coraz więcej bodźców, wyczuwał pod dłońmi jego dreszcz, a nim się obejrzał to zaciskał już palce na jego puchoniej bluzie, gotów za moment ją podwinąć. Theo oczywiście postanowił zniweczyć jego plany i zsunąć się z jego kolan. Choć mu na to pozwolił to nie zabierał ręki z jego pleców. - Zobaczę co się da zrobić.- mruknął bez zastanowienia i kiedy ten składał zamówienie w tym przedmiocie (który teraz nie wzbudzał jego zaciekawienia) to cały czas pochylał się przy twarzy Theo, odgarniając jego włosy i całując sobie jego skroń. Czekał aż skończy, a wolną rękę ułożył na jego udzie, gładząc je sobie powoli, bez pośpiechu. Wymamrotał coś na wzmiankę o zamówieniu, ale było to na tyle nieistotne, że nie warto się wsłuchiwać. Gotów był wyrwać mu z ręki ten telefon i odłożyć, ale Theo uwinął się dosyć szybko. Nim się obejrzał pojął co ten zamierza zrobić i szczerze mówiąc, jak tylko opadł plecami na kanapę to odkrył jakie to dziwne uczucie. Nieswojo czuł się leżąc, co też trochę utrudniało mu całowanie go tam, gdzie by sobie chciał. Pomógł mu zatem odpiąć guziki swojej koszuli, choć musiał przyznać, że Theo radził sobie całkiem nieźle i bez tego wsparcia. Chwilę później wpakował ręce pod bluzę i podciągnął ją wysoko, motywując Theo do rozebrania się z górnej warstwy jako pierwszy. Jego wilgotne usta na skórze wywoływały w nim gęsią skórkę, a ciężar ciała obiecywał więcej nagości. - Rozszalałeś się.- zauważył z niemym zachwytem, nakładając zaraz to jedną dłoń na jego pośladek. Jak tylko twarz Theo przybliżyła się choć na chwilę to od razu zatrzymywał przy sobie jego usta, wplatając między nie swój język, całując go z jeszcze większą pasją, i przykładając się do tego, by jego oddech szybko wybił się z rytmu. Nie musieli się spieszyć, ale ten gorąc bijący od Theo nie pozwalał wystarczająco dokładnie delektować się procesem rozbierania. Czuł w kościach, że zanim przybędzie jedzenie to nie będą mieli na sobie żadnej warstwy ubrań. Przekierowywał swoją koncentrację na każdy jego gest, aby nie zastanawiać się czy dobrze robią.
Powrót do góry Go down


Theodore Kain
Theodore Kain

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : delikatne piegi na nosie i w okolicach oczu / wyraźne oznaki niewyspania - sińce pod oczami, podkrążone ślepia
Galeony : 2360
  Liczba postów : 886
https://www.czarodzieje.org/t20346-theodore-kain#642305
https://www.czarodzieje.org/t20350-theodore-kain#642529
https://www.czarodzieje.org/t20348-theodore-kain#642476
https://www.czarodzieje.org/t20351-theodore-kain-dziennik#642530
Mieszkanie nr 3 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 3 - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 3 - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 3  Mieszkanie nr 3 - Page 2 EmptyNie 25 Lip - 20:08;

Sam z chęcią wymazałby ten niewygodny fakt z życiorysu, chociaż nie mógł oprzeć się jednocześnie wrażeniu, że wszystko w życiu miało swą przyczynę. Gdyby tego jednego, nieszczęsnego wieczoru nie dopełnił jego kieliszka tequili kilkoma kroplami afrodisii, niewykluczone że ich pragnienia nadal pozostałyby uśpione i nieodkryte… Nie był więc pewien jak potraktować tę noc spędzoną w mieszkaniu Walkera. Niewątpliwie popełnił wtedy niewybaczalny błąd, ale może właśnie taka była kolej rzeczy? Być może… Nie chciał jednak nawet przypominać sobie swych paskudnych pobudek, nie chciał również wracać do tego spotkania, skoro teraz przy George’u czuł się naprawdę nieziemsko. Nigdy nie był typem flirciarza i nieczęsto wdawał się w tak intymne relacje. Co więcej, był przeklęcie wybredny, jeśli chodzi o dobór partnerki lub partnera, ale jeśli już trafił na kogoś, kto potrafił zamącić mu w głowie, angażował się w tę relację w pełni, całym sobą. Niestety wiedział też, że jeśli już obierze sobie kogoś za cel, bywa momentami napastliwy i nieustępliwy, dlatego próbował trzymać swe emocje na wodzy, by nie przytłoczyć nimi swego partnera. Tak samo i teraz starał się przesadnie nie okazywać swoich uczuć, hamować swój entuzjazm, żeby przypadkiem nie spłoszyć Walkera, ale niestety nie zawsze potrafił się upilnować. Zresztą podobnie jak i on, obsesyjnie analizował każde ich zachowanie, nawet najmniejsze słowo czy gest swojego szefa, co wraz z jego emocjonalnym podejściem tworzyło mieszankę wręcz wybuchową; i to najprawdopodobniej ona niekiedy stawała się zarzewiem do niepotrzebnych i gwałtownych kłótni. – Kusząca propozycja, ale z bólem serca pozwolę Ci na odrobinę swobody. – Odpowiedział mu jednak spokojnie, z uśmiechem, udowadniając mu tym samym, że chociaż mu zależy, nie zamierza kontrolować jego życia czy wpływać na jego decyzje. Obaj byli dorośli, a poza tym na obecnym etapie ich znajomości nie miał do tego prawa, nawet jeżeli motywowała go wyłącznie troska o jego bezpieczeństwo.
- Myślisz, że to takie proste? – Rzucił rozbawiony, bo akurat jemu samemu, mimo wielkiego sprytu i ambicji, daleko było jednak do zdolności przywódczych. Zdarzało się nieraz, że naturalnie przejmował rolę lidera, ale chyba nie do końca wierzył w siebie, a już na pewno niełatwo było mu konkurować z kimś, kto rolę szefa pełnił od wielu lat, nie tylko na papierze, ale również dzięki swej niebywałej charyzmie. Poza tym, mimo że otwarcie tego nie przyznał, wcale nie przeszkadzał mu ten rządzący ton Walkera. Facet był od niego starszy, bardziej doświadczony, a czasami dobrze było się takiej osobie podporządkować i czegoś od niej nauczyć. Inna sprawa, że póki co George jedynie go dekoncentrował. Tak… przynajmniej kilka razy nacisnął nie ten przycisk i musiał wracać do poprzedniej strony, kiedy ten raczył czułymi pocałunkami jego skroń i gładził zachęcająco jego udo. Nie wyobrażał sobie, że zamówienie pizzy może okazać się tak wymagającą czynnością, ale chyba i tak poszło mu dość sprawnie, skoro zniecierpliwiony George nie wyrwał mu z dłoni telefonu.
Przejął kontrolę chyba wyłącznie po to, żeby się zemścić, pokazać że również i jego stać na wiele więcej, ale ostatecznie i tak poddawał się jego woli i jako pierwszy zrzucił z siebie borsuczą koszulkę, ukazując mój swój nagi tors. Nie tak umięśniony, jakby sobie wymarzył, a to sprawiało, że nie czuł się tak pewny własnego, jego zdaniem zbyt szczupłego i drobnego ciała. – Nie lubię, kiedy ktoś mnie nie docenia, a Ty skutecznie wchodzisz mi na ambicje. – Wyszeptał śmiało, wprost w jego usta, dalej odpinając guziki jego koszuli, by wreszcie pomóc mu zdjąć ubranie z ciała. Mało wygodny element garderoby… jednak nie tylko to okazało się problemem. Za pierwszym razem, w jego mieszkaniu, poszedł na żywioł, w ogóle nie zastanawiając się nad kolejnym krokiem i konsekwencjami. Możliwe, że również płynąca w żyłach Walkera afrodisia nie dawała mu szans na zupełnie zbędne przemyślenia. Teraz zaś, nawet mimo przepełnionych zachwytem słów Walkera, jego początkowo zdecydowana i zaczepna postawa powoli umykała gdzieś z każdą minutą, ustępując miejsca kompleksom i podenerwowaniu. Co prawda nadal uśmiechnął się wyzywająco, gdy mężczyzna ścisnął jego pośladek, a w kolejnym namiętnym pocałunku, pojedynku stoczonym między ich wygłodniałymi językami, stoczył niezwykle odważną i zaciętą walkę o dominację, ale czuć było, że jest cały spięty. Mimo że sam do tego dążył, miał wrażenie, że narzucili sobie zbyt duże tempo, a serce zbyt szybko pompowało krew do żył. Wziął więc głębszy oddech, mając świadomość, że nie powinien przerywać w takim momencie, ale musiał choć przez chwilę ochłonąć i uspokoić rozszalałe tętno. – Jednak wezmę to wino. – Nie potrzeba było wcale widoku zarumienionych policzków, żeby zdradził Walkerowi towarzyszący mu stres. Tak czy inaczej mieli sporo czasu, więc ruszył się z kanapy do kuchni, by po chwili przynieść butelkę białego, wytrawnego wina i dwa kieliszki. Polał, po czym sam od razu upił kilka łyków, chyba licząc na to, że alkohol pozwoli mu się rozluźnić i nie myśleć o niedoskonałościach własnego ciała czy o bólu, który towarzyszył mu przy ostatnim ich zbliżeniu. Wreszcie odłożył jednak kieliszek na stół i usiadł okrakiem na udach mężczyzny, znów zajadle wpijając się w jego usta. Jego dłonie delikatnie wodziły w tym czasie po jego odsłoniętej klatce piersiowej, a Theo kilkukrotnie zahaczył palcami o pasek jego spodni, póki co nie tykając jednak jego klamry.
Powrót do góry Go down


George Walker
George Walker

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 177
C. szczególne : intensywny zapach cygara na ubraniu, dobrej jakości ubrania, spod kołnierza, przy szyi wystaje gruba warstwa bandażu.
Galeony : 167
  Liczba postów : 265
https://www.czarodzieje.org/t20293-george-walker#636736
https://www.czarodzieje.org/t20294-skrytka-pocztowa-g-w#636761
https://www.czarodzieje.org/t20292-george-walker#636733
Mieszkanie nr 3 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 3 - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 3 - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 3  Mieszkanie nr 3 - Page 2 EmptyNie 25 Lip - 21:04;

Cóż, George przygotowywał się psychicznie na to, że jego życie towarzyskie już nie odżyje, a zwłaszcza prywatne. Skoro rozstał się z żoną to niemal pogodził się, że będzie samotny i nie ułoży już sobie życia. Zawiodł tych, których kochał. Nie myślał o tym, że nagle znajdzie się ktoś, kto uzmysłowi mu, że wcale nie jest taki stary i że ma jeszcze możliwości życia pełną piersią. Theo zaskakiwał go swoją energią i pasją, a jeszcze bardziej dziwiło go, że zarażał się tym od niego. Tak jak on chciał się teraz uśmiechać, oddychać tym samym ciepłym powietrzem, czuć na całym ciele miłe wibracje pochodzące z drugiej osoby. Kiedy on ostatnio tak się czuł? Chyba w trakcie nocy poślubnej, a ślub brał młodo, tak samo jak młodo został ojcem. Może pospieszył się z dorosłością i dlatego teraz uległ Theodore'owi, zazdroszcząc mu pełnej młodości? W głębi serca cieszył się, że jest w stanie dotrzymać mu kroku w pocałunkach i pieszczotach. Zaczynał wierzyć, że ma prawo jeszcze zaszaleć i przeżywać pełną piersią. - Czeka cię trudny miesiąc. Nie masz taryfy ulgowej.- odparł na końcowe wzmianki o jego szansie na awans. Choć właśnie teraz obejmował go i całował to nie szedł mu na rękę w zawodzie. To było zrozumiałe samo przez się, charakter Geoege'a jasno mówił, że nie przewiduje ustępstw. Chyba, że chodzi o aktualną sytuację… to cóż, nie było tak źle jak na zemstę Theo. Podobało mu się oglądanie go z tej pozycji, a i łatwiej było go rozebrać z górnej warstwy. Oparł dłonie o jego odsłonięty tułów, nie patrząc na niego pod kątem fizycznych niedoskonałości. W obecnej sytuacji nie miał ochoty myśleć o tym czego mogłoby mu brakować. Podobało mu się to, co widział, a jego wzrok nie miał prawa oceniać. Nie skomentował wjeżdżania na jego ambicję i braku poszanowania jego postawy. Pozwalał mu robić, co chce, choć przy okazji sięgał sobie do jego ust, a dłonie przesuwał po jego nagiej i bladej skórze. Zachodzące słońce wpadło przez okno wprost na Theo, rozświetlając go jeszcze bardziej. Zrzucił z siebie rozpiętą koszulę i najwyraźniej doszło do zauważenia widocznej różnicy między nimi - George nie posiadał kompleksów bowiem akceptował siebie takiego, jakim jest. Mógłby znaleźć w sobie parę wad, ale nie był nastolatkiem, który dręczył się swoimi niedoskonałościami. Gdzieś na jego ciele dało się znaleźć ze dwie blizny po kontaktach z artefaktami jednak nawet ich obecność akceptował. Nie wpadł na to, że Theo może być zakompleksiony. Uniósł się na łokciu, aby jeszcze gorliwiej smakować jego język jednak w pewnym momencie dotarło do niego, że coś się zmieniło. Wyczuł pod palcami gęsią skórę, a same pocałunki nieco inaczej rozbrzmiały. Przesunął ręce do jego barków. Ramiona miał spięte. Oho. Pomógł mu przerwać pocałunek i popatrzył nań uważnie. - … dobra.- nim miał zapytać o co chodzi, ten wyskoczył po butelkę wina, zostawiając George'a z nieprzyjemnym chłodem na skórze. Podniósł się do siadu, odprowadzając go wzrokiem. Przetarł twarz dłonią, aby się ostudzić, bo najwyraźniej gdzieś tu zakwitł problem. Powstrzymał swoją chęć pójścia za chłopakiem, czekając cierpliwie, aż ten sam wróci. Może potrzebował chwili spokoju… może George powiedział lub zrobił coś, co go zdenerwowało. Trudno odgadnąć nie patrząc mu w oczy.
Po jego powrocie przyjął kieliszek z winem i kiedy zdołał upić jeden łyk, Theo zrobił parę naraz czym go zaskoczył. - Theo, czy wszystko…- jak to jest, że gdy zaczyna coś mówić to Theo skutecznie wybija go z koncentracji. Nie zdążył odstawić kieliszka kiedy chłopak wpakował mu się znów na kolana i wpił w usta z taką intensywnością, aż zaparło mu dech w piersiach. Był nieco oszołomiony, nie zdołał nawet na to odpowiedzieć kiedy zmusił ich do przerwy. Położył rękę na wysokości jego mostka i odsunął go od swojej twarzy, przerywając ten agresywny pocałunek, po których jego usta mrowiły. - Hola, poczekaj chwilę.- objął dłonią jego tułów i wychylił się na boku, aby odstawić kieliszek na stolik. Trochę wina wylało się na kanapę, ale tego nie zauważył. Położył drugą dłoń na jego szyi i zlokalizował jego wzrok. Dopiero wtedy odczytał co jest na rzeczy - stres i nerwy. Oparł ich czoła o siebie. Walker też się denerwował, ale zanim tu przyszedł. Teraz był pewien tego, że go chce. - Możemy siedzieć i rozmawiać.- zapewnił, bo jeśli Theo zaatakowały wątpliwości to lepiej to omówić i nie spieszyć się, aby się nie zraził. To i tak cud, że nie nabył traumy po tamtej nocy. Ostatnim razem zbliżenie było dla niego dosyć bolesne więc cóż… - Co jest? Zdenerwowałeś się. - przesunął dłonią po całej długości jego tułowia. Aby nie pomyślał, że George'owi minęła ochota to subtelnie ucałował kącik jego ust, a potem kawałek czerwonego policzka. Teraz smakował białym winem.
Powrót do góry Go down


Theodore Kain
Theodore Kain

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : delikatne piegi na nosie i w okolicach oczu / wyraźne oznaki niewyspania - sińce pod oczami, podkrążone ślepia
Galeony : 2360
  Liczba postów : 886
https://www.czarodzieje.org/t20346-theodore-kain#642305
https://www.czarodzieje.org/t20350-theodore-kain#642529
https://www.czarodzieje.org/t20348-theodore-kain#642476
https://www.czarodzieje.org/t20351-theodore-kain-dziennik#642530
Mieszkanie nr 3 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 3 - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 3 - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 3  Mieszkanie nr 3 - Page 2 EmptyNie 25 Lip - 22:22;

Nie miał za sobą tak dużego bagażu doświadczeń, co George. Nigdy nie był żonaty, nie rozwodził się, nie miał dzieci, a jednak rozstanie z byłą już dziewczyną również wywarło na nim bolesne piętno. Nieczęsto przywiązywał się bowiem do ludzi, ale kiedy już się to stało, przeżywał każdą, nawet krótką rozłąkę, nie mówiąc już o sytuacji, kiedy musiał pożegnać kogoś na całą wieczność. Jego dawna partnerka Connie może i okazała się materialistyczną szmatą, ale niestety był zbyt zapatrzony w nią, by w porę dostrzec jej wady. Poznał ją przed ceremonią przydziału, a że jako mugolak w magicznym świecie czuł się wystarczająco zagubiony,z z biegiem szkolnych lat potraktował ją nie tylko jako obiekt westchnień, ale i latarnię wskazującą mu drogę pośród mgły. Poświęcił dla niej wiele lat swojego życia, a właściwie to zmarnował na nią wiele lat swojego życia, bo to właśnie ze względu na nią nie wdawał się w żadne inne romansowe relacje, którym przecież sprzyjały czasy młodości. Mimo że ostatecznie to ona potraktowała go brutalnie, z czasem zrozumiał, że sam wyrządził sobie krzywdę, gnając za związkiem, który nigdy nie był mu pisany. A chociaż nie mógł porównywać wszystkich innych potencjalnych partnerów do Connie, to i tak nieświadomie to czynił, nie pozwalając sobie na wyrwanie się z sideł teoretycznie zakończonej, acz nadal toksycznej relacji. Może więc wcale nie chodziło o to, że był marnym flirciarzem, czy że czegokolwiek mu brakowało. Ot, sam odbierał sobie tę możliwość, uciszając każdy, nawet najmniejszy poryw serca. Potrzebował czasu, by wyrzucić ją ze swej pamięci i dopiero teraz czuł, że odżywa na nowo, a że akurat zmartwychwstał w ramionach swego własnego szefa… no cóż, nie wszystko w życiu dało się zaplanować, czyż nie? Nic jednak dziwnego, że po tak długim czasie spędzonym w emocjonalnej klatce, z werwą, pasją i zapałem wkraczał w jego świat, czasami może nawet zbyt nachalnie.
- Wiesz, że dam z siebie wszystko. – Zapewnił go a propos swego awansowego wyjazdu, choć chyba wcale nie musiał. Nie potrzebował żadnej taryfy ulgowej. Walker wielokrotnie był przecież świadkiem jego ogromnego zapału, a mimo że dopiero zaczynał swoją przygodę z rzeczoznawstwem udało mu się kilka razy zabłysnąć swą wiedzą. Ciężko pracował, bo chciał być najlepszy, we wszystkim, czego się tylko podejmował. A co do kompleksów… teoretycznie nie uważał siebie za człowieka zakompleksionego - wręcz przeciwnie, zdawał się pewny swego - ale może próbował jedynie zakłamać rzeczywistość, bo jednak dość często łapał się na tym, że myśli o swoich brakach i niedoskonałościach. Prawda była taka, że nie miał powodów do zmartwień, wszak był szczupłym, naprawdę przystojnym chłopakiem, za którym przecież nieraz obejrzała się jakaś młoda panna. A jednak był perfekcjonistą, niepotrzebnie dążącym do ideału i wkurzało go to, że nieważne jak intensywnie by nie trenował, nie mógł zbudować tak umięśnionej sylwetki jak niektórzy jego znajomi. Po prostu był raczej drobnej postury, która zresztą do niego pasowała, a chociaż już dawno pogodził się z tym, że walka z naturą nie ma najmniejszego sensu, tak teraz przy Walkerze ponownie zaczęło mu to przeszkadzać. Pewnie dlatego, że tors George’a był znacznie lepiej wyrzeźbiony, a nieliczne blizny tylko dodawały mu uroku. Z drugiej strony na jego stres mogło złożyć się wiele różnych czynników, nie tylko fakt, że nie mógł poszczycić się ciałem greckiego herosa. Przede wszystkim zaś niepokoił go brak doświadczenia w kontakcie z drugim mężczyzną, którego przecież Walker też wcale nie miał, i stosunkowo długa przerwa od łóżkowych ekscesów… oczywiście nie licząc wspólnej nocy w mieszkaniu jego szefa, którą akurat teraz usilnie próbował przywołać w swej pamięci. Wtedy dał się ponieść feromonom, nie zastanawiając się nad niczym, i niewykluczone że to była najlepsza metoda. Prawdę mówiąc żałował, że tym razem nie dolał afrodisii do swojego kieliszka, bo wtedy łatwiej byłoby mu zapomnieć o tych wszystkich dekoncentrujących go czynnikach.
Wierzył, że musi wykrzesać z siebie więcej odwagi, porwać się na gwałtowniejszy ruch, żeby pozbyć się w pełni swych lęków, ale chyba George zdążył spostrzec jego podenerwowanie, skoro postanowił przerwać jego wyrywny, agresywny pocałunek i objąć go swoją dłonią. Kain nie zwrócił nawet uwagi na kapkę wina rozlaną na kanapę, bo zastanawiał się jedynie nad tym, czy zrobił coś nie tak. Pozwolił mu ułożyć dłoń na swojej szyi i patrzył prosto w jego oczy, próbując odczytać cokolwiek w jego spojrzeniu. No tak… nie zdołał ukryć przed nim swoich obaw. – Nie… w porządku. – Mruknął cicho, odsuwając głowę od jego czoła, po czym musnął delikatnie jego usta, jakby zdążył już za nimi zatęsknić. – Chcę tego. – Dodał też z pełną świadomością i odpowiedzialnością w głosie, bo chociaż rzeczywiście trochę się denerwował, tak pragnął jego bliskości i wiedział, że najbliższa okazja może nie nadarzyć się tak prędko. W końcu Walker miał zająć się współpracą z niewymownymi, a on wyjeżdżał na cały miesiąc niemalże na drugi koniec globu. – Po prostu… eh, zgoda, chyba złapał mnie lekki stres… a szczerze mówiąc, myślałem, że to Ty będziesz się bardziej denerwował. – Te słowa rzucił już z nieco większym luzem, pozwalając sobie nawet zażartować, ale uspokoił się nieco nie ze względu na wino, które nie mogło jeszcze odnieść oczekiwanego skutku, a czułą postawę mężczyzny, który podchodził do niego z należytym szacunkiem i delikatnością. Nie oznaczało to oczywiście, że stres całkiem go opuścił, ale Theo nie chciał traktować go jak przeszkodę nie do przejścia. Kiedyś musieli go przecież zwalczyć. Walker uzmysłowił mu również, że nie powinien przesadnie przejmować się tym, czy wszystko pójdzie im tak gładko i przyjemnie, a elektryzujący dotyk dłoni mężczyzny przesuwającej się po jego tułowiu zachęcał go, żeby spróbować go raz jeszcze. Przygryzł więc delikatnie wargę, wyczuwając wytrawny smak wina pozostały po jego pocałunku, i obdarzył go szczerym, znacznie śmielszym uśmiechem.
Powrót do góry Go down


George Walker
George Walker

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 177
C. szczególne : intensywny zapach cygara na ubraniu, dobrej jakości ubrania, spod kołnierza, przy szyi wystaje gruba warstwa bandażu.
Galeony : 167
  Liczba postów : 265
https://www.czarodzieje.org/t20293-george-walker#636736
https://www.czarodzieje.org/t20294-skrytka-pocztowa-g-w#636761
https://www.czarodzieje.org/t20292-george-walker#636733
Mieszkanie nr 3 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 3 - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 3 - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 3  Mieszkanie nr 3 - Page 2 EmptyPon 26 Lip - 21:30;

Może to kryzys wieku średniego? Nagłe zapragnienie bliskości z kimś o dwanaście lat młodszym (!), dziwne plany naprawiania relacji ze swoimi dziećmi, a nawet rozważał odwołanie jednego spotkania w pracy bowiem Cassie coś przebąkiwała o kupnie psa. A on? Przyszedł do Theo i chciał z nim zostać, oderwać się na moment ze świata bo przecież tyle lat dawał z siebie wszystko dla zawodu to teraz ma prawo na chwilę zapomnienia? Dłonie nie potrzebowały aż takiej kontroli, same mknęły po gładkiej skórze młodego chłopaka, a jego wygląd przypominał George'owi jak wiele lat ich różni. Theo był młody, jasny, nieskalany nawet jedną zmarszczką, taki ciepły, rozgrzewający się pod jego dłońmi… chciał tego samego, aby ponownie poczuć się jak kiedyś - pełen energii, którą może roztrwonić na wszystkie najmniejsze pieszczoty. Z tego też powodu ulegał sobie, jemu, tempa tego spotkania. Choć powoli jego umysł roztapiał się od gorących ust to zdołał ogarnąć sytuację na tyle, aby zauważyć nerwy chłopaka. Dopiero kiedy ten wspomniał o tym na głos to przeszedł go nieco zimniejszy dreszcz. Zacisnął palce na jego tułowiu. Cholera. Czemu musiał o tym mówić? - Staram się jak najmniej myśleć o nerwach.- szepnął w odpowiedzi jednak Theo siedział tak blisko, aby mógł być w stanie wyłapać w tym szepcie nutę spięcia. Ukrywał to, bowiem wystarczy, że Theo się zdenerwował. Nie sięgał jednak po wino, aby nie przyznać się, że teraz go ruszyło. Zamiast tego zakrył ustami jego wargi, próbując popaść w zapomnienie i pozwolić instynktów działać. Nie mógł się za bardzo posilać wspomnieniem, aby nie zepsuć sobie nastroju, bowiem tamta noc nie mogła zostać określona w stu procentach pozytywnie. Przymknął na moment oczy, gdy padła tak bezpośrednia sugestia rozebrania się. Coś ciężkiego ugrzęzło mu w gardle, ale wstał po to, aby chwilę później objąć go w pasie, zamiast iść w jego ślady. Oparł czoło o jego bark. - Mogłeś nie mówić o nerwach. Przypomniałem sobie dokładnie, że nie było ci łatwo. Obawiam się… teraz się obawiam. - wydusił zmienionym głosem, bo nie wiedział co robić. Chciał wrócić do tego momentu zapomnienia kiedy liczyły się tylko jego pocałunki. Zacisnął mocniej ramiona wokół niego, aby nie miał zbyt wielkich szans odsunąć się. Odnosił wrażenie, że jeśli teraz go wypuści to może się coś trwałe zepsuć. - Myślałem wtedy tak bardzo egoistycznie, Theo… nie wiem jak teraz się zachować. - nie pamiętał czy kiedykolwiek mówił do niego takim tonem, tonem człowieka, który raz wyrządził krzywdę i obawia się, że dojdzie do powtórki. Co miał robić? - Nie wiem w jakim sposób zatuszować tamtą noc innym wspomnieniem. - przesunął obie dłonie na jego plecy. Właśnie wyznawał, że tamto wydarzenie wciąż go prześladuje i wciąż miał mieszane uczucia, bo był tam jednocześnie szczęśliwy i niezbyt przyjemny. Co, jeśli historia zatoczy koło?
Powrót do góry Go down


Theodore Kain
Theodore Kain

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : delikatne piegi na nosie i w okolicach oczu / wyraźne oznaki niewyspania - sińce pod oczami, podkrążone ślepia
Galeony : 2360
  Liczba postów : 886
https://www.czarodzieje.org/t20346-theodore-kain#642305
https://www.czarodzieje.org/t20350-theodore-kain#642529
https://www.czarodzieje.org/t20348-theodore-kain#642476
https://www.czarodzieje.org/t20351-theodore-kain-dziennik#642530
Mieszkanie nr 3 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 3 - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 3 - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 3  Mieszkanie nr 3 - Page 2 EmptyPon 26 Lip - 23:12;

Każdy zasługiwał na chwilę zapomnienia, a Theo odnalazł swoją własną w ciepłych, męskich ramionach Walkera i jego wylewnych, czułych pocałunkach, które teraz wyjątkowo skutecznie łagodziły towarzyszący mu stres. I jakkolwiek egoistycznie by to nie zabrzmiało, owładnięty gorącą atmosferą i poczuciem bliskości nie zwrócił uwagi na tę nutę spięcia czającą się gdzieś pomiędzy wyszeptanymi przez niego słowami. Nawet jeśli ją usłyszał, był zbyt skupiony na samym sobie, żeby w porę zareagować i podobnie jak to zrobił George, chociaż spróbować ukoić jego nerwy. Ba, zamiast tego obdarzył go jeszcze bardziej bezpośrednią, nieprzyzwoitą propozycją, którą zaraz zaczął zresztą wcielać w życie, zdejmując z siebie znacznie już śmielej kolejne części garderoby. Przypomniał sobie bowiem krótką rozmowę ze Skylerem w barze, która to teraz dodała mu otuchy i uświadomiła, że niezależnie od okoliczności chciałby spróbować raz jeszcze. Przecież pomimo bólu nadal wspominał spędzoną wspólnie z szefem noc z wypiekami na twarzy, a chociaż wtedy momentami faktycznie było mu ciężko, to poza skrajnym wyczerpaniem zapamiętał również niebywałą przyjemność płynącą z każdym gwałtowniejszym ruchem partnera, która zjawiła się niedługo później, kiedy zdołał się rozluźnić i przyzwyczaić do nieznanego wcześniej uczucia. Jasne, odczuwał skutki uboczne ich zbliżenia jeszcze przez kolejne dwa dni, i tych najchętniej wolałby uniknąć, ale mimo tych niedogodności nadal uważał, że było warto i nigdy nie przestał go pożądać. Może więc nie powinien się tak stresować? Szczególnie teraz, kiedy w żyłach jego partnera na próżno było szukać domieszki magicznych mikstur, a kontakt z nim nie był w żaden sposób utrudniony… Zawsze mogli przecież ze sobą rozmawiać i zwolnić tempo lub przerwać w zależności od potrzeby.  
Zrzucił z siebie akurat dresowe spodnie, kiedy nagle Walker objął go wpół, opierając czoło o jego bark. Nietypowy gest, ale to dopiero jego zmieniony głos wprawił go w zakłopotanie, znacznie większe niż to wynikające z faktu, że paradował przed nim w samych bokserkach. – Hej, spokojnie… – Tym razem to on przybrał rolę tego opiekuńczego i troskliwego, próbując zrozumieć czego George tak bardzo się obawia i dlaczego zamknął go w tak mocnym uścisku, skoro wcale nie zamierzał mu nigdzie uciekać. Dopiero po chwili zrozumiał, co go gnębi i prawdę mówiąc, nie spodziewał się, że po tym wszystkim co mu wówczas uczynił, to właśnie nim będą targały wyrzuty sumienia. Naprawdę był zbyt dobrym człowiekiem. – George… – Wydusił z siebie, przez moment nie wiedząc, co ma powiedzieć. Musiał sobie to wszystko poukładać, żeby znów nie palnąć jakiejś bzdury. – Przede wszystkim nie powinieneś siebie o to obwiniać, bo to nie była Twoja wina. – Zaczął od stwierdzenia oczywistego faktu, ale szybko pokręcił ze zrezygnowaniem głową, zdając sobie sprawę z tego, że jeśli zamierza go pocieszać w ten sposób, to na pewno daleko nie zajdą. – Poza tym nie wyrządziłeś mi krzywdy. Spójrz na mnie. – Walczył z samym sobą, by nie przymknąć oczu, kiedy dłonie mężczyzny przesunęły się po jego nagich plecach. Musiał skupić się jednak teraz na znacznie ważniejszej rozmowie, a nie tym subtelnym dotyku, którego pragnął całym sobą, chociaż i tak, na tyle na ile mógł, sam objął go swymi ramionami. – Pewnie powinniśmy zacząć spokojniej, delikatniej, ale George… to nie był jedynie ból… Może na początku tak, ale z czasem chciałem tylko błagać o więcej... – Próbował przekazać mu jak najprecyzyjniej to, co wtedy czuł, ale nie było wcale tak łatwo ubrać tego wszystkiego w odpowiednie słowa, zwłaszcza kiedy sam nie był jeszcze przekonany co do swoich upodobań. – Czy gdybyś mnie skrzywdził, chciałbym to powtórzyć? – Cóż, rzucanie logicznymi argumentami wychodziło mu znacznie swobodniej niż rozmowa o emocjach. Nigdy nie potrafił mówić o nich tak kwieciście, mimo że odczuwał je niezwykle intensywnie. – Po prostu potrzebowałem chwili, żeby ochłonąć, ale teraz wiem, że nie chcę z Ciebie rezygnować. Chcę Ciebie całego. – Przyznał odważnie i szczerze, nadal patrząc mu prosto w oczy. – Wybacz, nie sądziłem, że myślisz o tym w ten sposób… gdybym wiedział, już wcześniej wyprowadziłbym Cię z błędu. – Westchnął dość wymownie, nadal nie mogąc uwierzyć w jego gołębie serce. Nawet będąc zdradzonym, nadal martwił się o innych. – Nie musisz tuszować tego wspomnienia, ale jeżeli tego potrzebujesz, wiem jak to zrobić. Najlepiej zastąpić je nowym. Lepszym. – Zabawne, że przez cały wieczór nie mogli się od siebie oderwać, a kiedy przyszło co do czego, zdawali się w ogóle ze sobą nie współgrać. Najpierw to on padł ofiarą własnego podenerwowania, a teraz to Walker wybudził ze snu własne wyrzuty sumienia, które – czego najwyraźniej nie był do tej pory świadomy – nie miały żadnej racji bytu. Theo nie był jednak pewien, co dzieje się obecnie w głowie George'a, a z tego względu nie chciał wywierać na nim niepotrzebnej presji. – Oczywiście, jeśli nadal tego chcesz… – Wyszeptał mu więc cichutko na ucho, nie będąc jednak w stanie uniknąć tego wibrującego tonu, w niecny sposób namawiającego do złego. Mimowolnie, kierowany instynktem przesunął też delikatnie ustami i językiem po wilgotnej, rozgrzanej skórze jego szyi, dając mu tę namiastkę przyjemności, której sam sobie życzył.
Powrót do góry Go down


George Walker
George Walker

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 177
C. szczególne : intensywny zapach cygara na ubraniu, dobrej jakości ubrania, spod kołnierza, przy szyi wystaje gruba warstwa bandażu.
Galeony : 167
  Liczba postów : 265
https://www.czarodzieje.org/t20293-george-walker#636736
https://www.czarodzieje.org/t20294-skrytka-pocztowa-g-w#636761
https://www.czarodzieje.org/t20292-george-walker#636733
Mieszkanie nr 3 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 3 - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 3 - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 3  Mieszkanie nr 3 - Page 2 EmptyWto 27 Lip - 16:14;

Kto powiedział, że szczęśliwe zakończenie będzie takie proste w wykonaniu? Wystarczyło podsunąć mu jedną specyficzną myśl, a uruchomiło to lawinę. Wolał być uczciwy względem Theo i powiedzieć o swoich odczuciach, aby nie wyszło szydło z worka w chwili kiedy nie będzie już dzielić ich nic. Wiedział też, że chłopak jest wrażliwy, a więc objął go, próbując załagodzić wydźwięk swoich słów. Zachowywał pełen spokój, ale coś w jego głosie się zmieniło kiedy pomyślał, że przecież to dla niego też coś nowego. Chciał, aby wszystko wyglądało tak jak należy. Mógłby zlekceważyć swoje obawy i iść na całość, ale nie potrafiłby spojrzeć we własne odbicie gdyby okazało się, że bliskość skończy się bardziej boleśnie niż tamtej nocy. Powieki George'a drgnęły kiedy podniósł głowę i popatrzył w oczy chłopaka. Nie miał pojęcia co ten zobaczy w jego spojrzeniu, ale cokolwiek by to nie było, stanowiło szczerość. - Pamiętam co innego.- mruknął niewyraźnie, wodząc dłonią po jego plecach bowiem nie mógł się temu oprzeć. W tej kwestii miał całkiem nieźle podzielną uwagę. Słuchał Theo, chłonąc w milczeniu to, co próbował mu przekazać. Skoro nie miał mu nic za złe… skoro pomimo tego, co się stało chciał więcej… to jawny powód, aby nie tamto zbliżenie nie rzucało cienia na obecną sytuację. Uśmiechnął się lekko kiedy zrozumiał, że Theo rozwiewa jego wątpliwości. - Jesteś bardzo skuteczny w swoich argumentach. - przyznał, podnosząc dłoń w kierunku jego łopatek. Mimo wszystko serce biło już nierówno, i to z ekscytacji i lekkiego niepokoju. Nie chciał jednak rezygnować, od wielu wielu dni czuł, że to się tak skończy. Będą znowu blisko, ale na odpowiednich warunkach. Zasługiwali na trochę ciepła skoro tyle czasu żaden z nich po to nie sięgał. Uderzyła go fala gorąca. "Nie chcę z ciebie rezygnować, chcę ciebie całego". To podburzyło tempo płynięcia krwi w jego żyłach. Te słowa rozwiewały wszystko. Tak dawno nie czuł się pożądany, a teraz… mógł zachłysnąć się tym uczuciem tak jak nigdy. Oparł dłoń o jego polik, nachylając się żeby raz ucałować usta, ciepło, ostrożnie. - Nie mam więcej pytań. - uśmiechnął się pewniej, przymykając oczy, gdy ten nachylił się ku jego szyi. - Zacznijmy od nowa. - podjął nieodwołalną decyzję i wpił się namiętnie w jego usta.
Powrót do góry Go down


Theodore Kain
Theodore Kain

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : delikatne piegi na nosie i w okolicach oczu / wyraźne oznaki niewyspania - sińce pod oczami, podkrążone ślepia
Galeony : 2360
  Liczba postów : 886
https://www.czarodzieje.org/t20346-theodore-kain#642305
https://www.czarodzieje.org/t20350-theodore-kain#642529
https://www.czarodzieje.org/t20348-theodore-kain#642476
https://www.czarodzieje.org/t20351-theodore-kain-dziennik#642530
Mieszkanie nr 3 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 3 - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 3 - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 3  Mieszkanie nr 3 - Page 2 EmptyWto 27 Lip - 18:46;

Niedopowiedzenia… to właśnie one stawały się zarzewiem większości ludzkich problemów, a często okazywało się, że najprostsze rozwiązania są zarazem tymi najskuteczniejszymi. Początkowo obaj wzbraniali się przed wyznaniem prawdy i nie potrafili się nijak ze sobą porozumieć. Karmili jedynie wewnętrzne poczucie zdrady i krzywdy, próbując stłamsić wszystkie targające nimi emocje już w zarodku, co niechybnie prowadziło do kłótni. Nieraz jednak potrzeba było coś głośniej wykrzyczeć, bo chociaż żaden z nich nie chciał zapewne i nie powinien podnosić na drugiego głosu, jak to wielokrotnie miało wcześniej miejsce, tak z drugiej strony szczere słowa rzucone w złości przybliżały ich również do zgłębienia tych negatywnych aspektów leżących u podłoża ich relacji, nad którymi należało jeszcze popracować. Nie było tego złego, co by na dobre nie wyszło. W końcu nauczyli się bowiem otwarcie rozmawiać o tym, co wyniszcza ich od środka, i można by rzec, że byli na dobrej drodze do pogrzebania dawnych niesnasek i zbudowania nici porozumienia na znacznie trwalszych i solidniejszych podwalinach.
Trudno było mu się skoncentrować, kiedy dłonie George’a wodziły po jego plecach, ale chciał raz na zawsze zakończyć ten temat i rozjaśnić jego wątpliwości. Powiedzieć, że nie ma mu niczego za złe i że wcale nie chce wymazać z pamięci tej pierwszej, wspólnie spędzonej nocy. Nie żałował tego, co się wydarzyło, żałował jedynie, że doszło do tego w tak odpychający sposób, ale nawet z tym łatwiej było mu się już chyba pogodzić. Wiedział przecież, że nie może do końca życia nosić na swych barkach ciężaru poczucia winy i że – szczęściem w nieszczęściu – ten straszliwy błąd został mu przebaczony. Czasami nawet największe zło mogło zrodzić coś pięknego… – Wiem. Prowadziłem debaty w klubie dyskusyjnym. – Odpowiedział mu z dumą i pewnością siebie, przywdziewając na twarz bezczelny, acz urokliwy zarazem uśmiech. Znów dostrzegł ten ognisty błysk w jego oczach, dzięki czemu wiedział, że może sobie pozwolić na nieco bardziej nonszalanckie zachowanie, które zresztą okazało się niezwykle przydatne w walce z topniejącym powoli uczuciem podenerwowania. Pozytywne nastawienie i bliskość kogoś, kogo pożądał ponad wszelką miarę potrafiły jednak zdziałać cuda. Kąciki jego ust uniosły się jeszcze wyżej po tym delikatnym, powściągliwym pocałunku Walkera, a przepełniony szczęściem uśmiech już całkiem rozpromienił jego twarz po słowach mężczyzny zwieńczonych namiętną, o wiele intensywniejszą pieszczotą. Nie odpowiedział mu już, może ledwie skinął głową, ale nie potrzeba było wcale jego riposty, skoro sam całował go żarliwie, bez opamiętania, nie mogąc się oderwać wpierw od jego cudownych ust, a potem od rozgrzanej szyi.
Powrót do góry Go down


George Walker
George Walker

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 177
C. szczególne : intensywny zapach cygara na ubraniu, dobrej jakości ubrania, spod kołnierza, przy szyi wystaje gruba warstwa bandażu.
Galeony : 167
  Liczba postów : 265
https://www.czarodzieje.org/t20293-george-walker#636736
https://www.czarodzieje.org/t20294-skrytka-pocztowa-g-w#636761
https://www.czarodzieje.org/t20292-george-walker#636733
Mieszkanie nr 3 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 3 - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 3 - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 3  Mieszkanie nr 3 - Page 2 EmptyWto 27 Lip - 19:34;

Skoro wątpliwości już nie istniały to czemu miałby zwlekać z pozbyciem się przeszkody jaką są ubrania? W końcu mógł pochłaniać go wzrokiem bez tej uporczywego wyrzutu sumienia. To wystarczyło, aby wszelkie opory zniknęły. Wodząc dłońmi po jego tułowiu, plecach i brzuchu uzmysławiał sobie, że pociąga go młody mężczyzna. Kiedy zaakceptował tę myśl, pożądanie wybuchło pełną mocą. Theo spoglądał na niego tak płonącymi oczyma aż ściskało go coś w trzewiach. Zdecydowanie było to coś radosnego, młodzieńczy entuzjazm, którego brakło mu we wcześniejszych latach życia. Poczuł jak jego usta rozchylają się w uśmiechu, usłyszał jak z jego gardła wydostał się cichy śmiech ulgi, a potem całował go już bez oporów. Żaden pocałunek nie był wystarczający, aby nasycić się smakiem jego ust, a tu przecież miał tyle ciała do rozcałowania i poznania smaków… tym razem na trzeźwo, a więc obiecał sobie zapamiętywać każdy detal, każdy nawet najmniejszy ruch Theo. Miał ku temu jak największą sposobność.
Powrót do góry Go down


Theodore Kain
Theodore Kain

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : delikatne piegi na nosie i w okolicach oczu / wyraźne oznaki niewyspania - sińce pod oczami, podkrążone ślepia
Galeony : 2360
  Liczba postów : 886
https://www.czarodzieje.org/t20346-theodore-kain#642305
https://www.czarodzieje.org/t20350-theodore-kain#642529
https://www.czarodzieje.org/t20348-theodore-kain#642476
https://www.czarodzieje.org/t20351-theodore-kain-dziennik#642530
Mieszkanie nr 3 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 3 - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 3 - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 3  Mieszkanie nr 3 - Page 2 EmptyWto 27 Lip - 20:53;

Młodzieńczy entuzjazm, zwierzęcy instynkt, buchające żywym ogniem pożądanie… nie wiedział, jakimi słowami mógłby określić to, co czuje na skutek atakujących go ze wszystkich stron, pobudzających rozszalałe serce bodźców. Mimo że niegdyś był zakochany po uszy w naprawdę przepięknej, ślizgońskiej dziewczynie, nie pamiętał, by kiedykolwiek w jej obecności ogarnęła go taka fala podniecenia. Czas pokazał, że nigdy nie byli zgranym duetem, ale niewykluczone, że już od początku obrał sobie nieodpowiedni do jego upodobań obiekt westchnień. Teraz wspomnienia o ich wzajemnych czułostkach zdawały mu się wręcz płaskie i miałkie, nawet nie zbliżały się one do tych intensywnych doznań, jakie zapewniało mu z pewnością większe doświadczenie George’a. Nie potrafił myśleć przy nim trzeźwo, a każda nawet najmniejsza jego pieszczota całkiem zaciemniała mu umysł, doprowadzając jednocześnie krew do wrzenia. Mimo że czerpał całymi garściami, nie był w stanie nasycić się nim w pełni i przerażało go to, jak w jak błyskawicznym tempie wzrastał jego apetyt. Nagle zapomniał o całym świecie, o pracy, białym wytrawnym winie w kieliszkach na stole, zamówionej pizzy… Liczył się tylko on, jego niespokojny oddech i głośne bicie serca.
Powrót do góry Go down


George Walker
George Walker

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 177
C. szczególne : intensywny zapach cygara na ubraniu, dobrej jakości ubrania, spod kołnierza, przy szyi wystaje gruba warstwa bandażu.
Galeony : 167
  Liczba postów : 265
https://www.czarodzieje.org/t20293-george-walker#636736
https://www.czarodzieje.org/t20294-skrytka-pocztowa-g-w#636761
https://www.czarodzieje.org/t20292-george-walker#636733
Mieszkanie nr 3 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 3 - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 3 - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 3  Mieszkanie nr 3 - Page 2 EmptyWto 27 Lip - 22:17;

Powrót do góry Go down


Theodore Kain
Theodore Kain

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : delikatne piegi na nosie i w okolicach oczu / wyraźne oznaki niewyspania - sińce pod oczami, podkrążone ślepia
Galeony : 2360
  Liczba postów : 886
https://www.czarodzieje.org/t20346-theodore-kain#642305
https://www.czarodzieje.org/t20350-theodore-kain#642529
https://www.czarodzieje.org/t20348-theodore-kain#642476
https://www.czarodzieje.org/t20351-theodore-kain-dziennik#642530
Mieszkanie nr 3 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 3 - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 3 - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 3  Mieszkanie nr 3 - Page 2 EmptySro 28 Lip - 1:50;

Powrót do góry Go down


George Walker
George Walker

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 177
C. szczególne : intensywny zapach cygara na ubraniu, dobrej jakości ubrania, spod kołnierza, przy szyi wystaje gruba warstwa bandażu.
Galeony : 167
  Liczba postów : 265
https://www.czarodzieje.org/t20293-george-walker#636736
https://www.czarodzieje.org/t20294-skrytka-pocztowa-g-w#636761
https://www.czarodzieje.org/t20292-george-walker#636733
Mieszkanie nr 3 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 3 - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 3 - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 3  Mieszkanie nr 3 - Page 2 EmptySro 28 Lip - 6:24;

Powrót do góry Go down


Theodore Kain
Theodore Kain

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : delikatne piegi na nosie i w okolicach oczu / wyraźne oznaki niewyspania - sińce pod oczami, podkrążone ślepia
Galeony : 2360
  Liczba postów : 886
https://www.czarodzieje.org/t20346-theodore-kain#642305
https://www.czarodzieje.org/t20350-theodore-kain#642529
https://www.czarodzieje.org/t20348-theodore-kain#642476
https://www.czarodzieje.org/t20351-theodore-kain-dziennik#642530
Mieszkanie nr 3 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 3 - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 3 - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 3  Mieszkanie nr 3 - Page 2 EmptySro 28 Lip - 15:58;

Powrót do góry Go down


George Walker
George Walker

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 177
C. szczególne : intensywny zapach cygara na ubraniu, dobrej jakości ubrania, spod kołnierza, przy szyi wystaje gruba warstwa bandażu.
Galeony : 167
  Liczba postów : 265
https://www.czarodzieje.org/t20293-george-walker#636736
https://www.czarodzieje.org/t20294-skrytka-pocztowa-g-w#636761
https://www.czarodzieje.org/t20292-george-walker#636733
Mieszkanie nr 3 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 3 - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 3 - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 3  Mieszkanie nr 3 - Page 2 EmptySro 28 Lip - 17:14;

Powrót do góry Go down


Theodore Kain
Theodore Kain

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : delikatne piegi na nosie i w okolicach oczu / wyraźne oznaki niewyspania - sińce pod oczami, podkrążone ślepia
Galeony : 2360
  Liczba postów : 886
https://www.czarodzieje.org/t20346-theodore-kain#642305
https://www.czarodzieje.org/t20350-theodore-kain#642529
https://www.czarodzieje.org/t20348-theodore-kain#642476
https://www.czarodzieje.org/t20351-theodore-kain-dziennik#642530
Mieszkanie nr 3 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 3 - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 3 - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 3  Mieszkanie nr 3 - Page 2 EmptyCzw 29 Lip - 13:38;

Powrót do góry Go down


George Walker
George Walker

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 177
C. szczególne : intensywny zapach cygara na ubraniu, dobrej jakości ubrania, spod kołnierza, przy szyi wystaje gruba warstwa bandażu.
Galeony : 167
  Liczba postów : 265
https://www.czarodzieje.org/t20293-george-walker#636736
https://www.czarodzieje.org/t20294-skrytka-pocztowa-g-w#636761
https://www.czarodzieje.org/t20292-george-walker#636733
Mieszkanie nr 3 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 3 - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 3 - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 3  Mieszkanie nr 3 - Page 2 EmptyCzw 29 Lip - 18:04;

Powrót do góry Go down


Theodore Kain
Theodore Kain

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : delikatne piegi na nosie i w okolicach oczu / wyraźne oznaki niewyspania - sińce pod oczami, podkrążone ślepia
Galeony : 2360
  Liczba postów : 886
https://www.czarodzieje.org/t20346-theodore-kain#642305
https://www.czarodzieje.org/t20350-theodore-kain#642529
https://www.czarodzieje.org/t20348-theodore-kain#642476
https://www.czarodzieje.org/t20351-theodore-kain-dziennik#642530
Mieszkanie nr 3 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 3 - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 3 - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 3  Mieszkanie nr 3 - Page 2 EmptyCzw 29 Lip - 20:31;


Podniósł się dopiero po dłuższej chwili, patrząc na niego nieprzytomnie. – To było… intensywne. – Podsumował wszystko to, co miało dzisiaj miejsce. Jeszcze raz ucałował wdzięcznie jego usta, po czym przytulił głowę do jego rozgrzanego torsu. – Zapalisz cygaro? Lubię ten zapach. – Oczywiste, że lubił, bo dobitnie kojarzył mu się on z George’em. Nie zamierzał jednak ukrywać, że mimo że nie palił nałogowo, to po takim seksie sam chciał wciągnąć trochę gryzącego dymu do płuc.


Ostatnio zmieniony przez Theodore Kain dnia Pią 30 Lip - 0:53, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down


George Walker
George Walker

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 177
C. szczególne : intensywny zapach cygara na ubraniu, dobrej jakości ubrania, spod kołnierza, przy szyi wystaje gruba warstwa bandażu.
Galeony : 167
  Liczba postów : 265
https://www.czarodzieje.org/t20293-george-walker#636736
https://www.czarodzieje.org/t20294-skrytka-pocztowa-g-w#636761
https://www.czarodzieje.org/t20292-george-walker#636733
Mieszkanie nr 3 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 3 - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 3 - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 3  Mieszkanie nr 3 - Page 2 EmptyCzw 29 Lip - 21:09;


Oparł policzek o kanapę i omiótł wzrokiem rozpaloną twarz Theo. Wyglądał bosko, zdecydowanie lepiej niż w hogwardzkiej dresach. - Perfekcyjnie.- rozmasował jego udo, ciesząc się z doznanej intensywności. Mrugał powiekami, aby nie odpłynąć w objęcia Morfeusza choć ciało bardzo tego pragnęło. Westchnął głośno na myśl o szukaniu różdżki ale kiedy Theo wspomniał o cygarach to obudził się w nim głód nikotynowy. Podniósł się na łokciu i popatrzył z góry na rozognioną twarz chłopaka. - Zgubiłem gdzieś asertywność. - mruknął wymownie i wyciągnął się nad jego sylwetką po to, aby podnieść różdżkę z podłogi. Korzystając z faktu, że mieszkanie było zasłonięte firanami, a i trwała noc, z pomocą magii przywołał do siebie paczkę cygar leżąca na stole. Uniosła się w powietrze i nieco koślawo opadła na jego uda. Usiadł zatem,  wsuwając stopy pod zgięcie kolan chłopaka i rozpakował cygaro, dwie minuty później rozpalając je niewerbalnym "Incendio". Był zmęczony, ale szczęśliwy i nie miał sił na nic więcej. Mimo wszystko wyciągnął ramię do Theo i przyciągnął go do siebie, aby usiadł tuż obok, najlepiej oparty o niego plecami. Otoczył go nagim ramieniem i ulokował swobodnie dłoń na jego podbrzuszu. - Następnym razem muszę zadbać, żebyś tyle nie dyskutował.- uśmiechał się, a nawet zaśmiał cicho pod nosem. Wtoczył do płuc dużą dawkę dławiącego tytoniu i chwilę później mieszkanie Theo nasiąkło intensywnym zapachem cygara. Oparł głowę o wezgłowie kanapy i delektował się chwilą. Tak można żyć. Oby ten moment trwał wiecznie...!
Powrót do góry Go down


Theodore Kain
Theodore Kain

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : delikatne piegi na nosie i w okolicach oczu / wyraźne oznaki niewyspania - sińce pod oczami, podkrążone ślepia
Galeony : 2360
  Liczba postów : 886
https://www.czarodzieje.org/t20346-theodore-kain#642305
https://www.czarodzieje.org/t20350-theodore-kain#642529
https://www.czarodzieje.org/t20348-theodore-kain#642476
https://www.czarodzieje.org/t20351-theodore-kain-dziennik#642530
Mieszkanie nr 3 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 3 - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 3 - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 3  Mieszkanie nr 3 - Page 2 EmptyPią 30 Lip - 2:05;

Powietrza. Chłodnego powietrza. To były pierwsze myśli, jakie go naszły, kiedy powoli odzyskiwał kontakt z rzeczywistością, a i tak długo dochodził do siebie, z wdzięcznością wspominając jedynie, jak George przejmuje inicjatywę w ich ostatnim, piekielnie namiętnym i nieprzyzwoitym pocałunku, przy którym to jemu samemu zabrakło już sił na podtrzymanie szaleńczego tempa. Miło było jednak wybudzić się z tego półprzytomnego stanu tuż obok niego, podobnie rozpalonego i zachwyconego wskutek niedawnej przyjemności. Theo omiótł wzrokiem jego nagie ciało, jeszcze raz przypominając sobie, jak bardzo jest przystojny, co przywołało zresztą na jego lica szeroki uśmiech buchający wręcz szczęściem i żywą satysfakcją. Nie mógłby sobie chyba nawet wymarzyć lepszego szefa. Zakrył grzbiet jego dłoni swoją, kiedy ten masował delikatnie jego udo, nie mając rzecz jasna zamiaru mu przerywać. Pomimo zmęczenia jego dotyk nadal intensywnie na niego działał, a jego ciałem wstrząsnął ten wspaniały dreszcz, na skutek którego chciało się żyć pełnią życia. – Wiem. Nie przejmuj się. Trudno mi odmówić. – Odpowiedział mu śmiało, bo po tym jak widział jego twarz ściągniętą w przepełniającej go ekstazie, czuł się wyjątkowo wręcz pewny siebie. Zapomniał o swoich kompleksach, o bezsensownym wstydzie, odnosząc nawet wrażenie, że dawno nie zaznał takiego luzu i swobody. Nie musiał i nie chciał przejmować się niczym więcej, by nie zmarnować nawet chwili spędzonej w towarzystwie mężczyzny, który z niebywałą skutecznością potrafił doprowadzić go do szaleństwa.
Korzystając z tego, że George szuka swojej różdżki, spił do dna swoje wino, kołyszące się lekko pomiędzy szkłem, po czym uzupełnił do połowy ich kieliszki. Nie wypili zbyt wiele, bo nie mieli nawet czasu delektować się smakiem wytrawnego trunku. Może to jednak i lepiej, bo płynący w żyłach alkohol nie zawsze okazywał się dobrym doradcą, a po takim wysiłku mógłby nazbyt szybko ułożyć ich do snu, a on wcale nie chciał jeszcze iść spać. Nie teraz, kiedy jego boski partner obejmował go ramieniem, przyciągając bliżej siebie. Oparł się o niego wygodnie plecami, racząc się aromatem odpalonego przez niego cygara, który teraz zmieszał się również z kuszącym zapachem jego nagiego, wilgotnego od potu, ciała. Nadal go pragnął, ale z oczywistych względów nie miał obecnie sił na nic więcej jak marne próby uspokojenia swojego oddechu, którym zapewne nie sprzyjała wcale zażyczona sobie przez niego dawka nikotyny. No cóż, człowiek nie zawsze kierował się zdrowym rozsądkiem. – Wolałbyś w ciszy? Nie lubisz mnie słuchać? – Rzucił z udawanym rozczarowaniem, ale zaraz po tym parsknął pod nosem, wyobrażając sobie jak Walker przez cały ten czas w swoich myślach próbował go uciszać. – W takim razie obawiam się, że następnym razem będziesz mnie musiał nie tylko związać, ale i zakneblować. – Pozwolił sobie zażartować, sięgając dłonią do jego kolana. – Kiedy mówisz o tym na głos, to nagle wszystko staje się jeszcze bardziej podniecające. No a kiedy słyszysz z ust drugiej strony, co zamierza z Tobą zrobić... – Nie musiał kończyć. Wytłumaczył mu przynajmniej pokrótce, dlaczego niekiedy nie potrafił się po prostu zamknąć, chociaż inną rzeczą było, że nigdy wcześniej tego nie robił. Dopiero to jedno prowokujące pytanie George’a zwolniło jego hamulce, a kiedy zdał sobie sprawę z tego, jakie to przyjemne i uwalniające uczucie, żałował że nigdy wcześniej nie wpadł na podobny pomysł. Nie namawiał go jednak na razie do zmian, nie próbował również na siłę zmienić jego podejścia, zamiast tego czekając, aż po raz kolejny zaciągnie się swoim cygarem. Wtedy odchylił głowę w tył, żeby ucałować go delikatnie i wciągnąć do płuc chmurę siwego dymu uwalniającą się z jego ust. Zanim wypuścił powietrze, wpierw wstrzymał oddech na dłużej, ciesząc się niemalże zapomnianym już gryzącym uczuciem rozchodzącym się po całym gardle.
Rozchylał właśnie usta, chcąc powrócić do rozmowy, kiedy nagle wybrzmiał dzwonek do drzwi przypominający mu o złożonym dużo wcześniej zamówieniu. – Cholera, na śmierć zapomniałem. – Mruknął niechętnie, bo apetyt jakoś mu minął, a zaraz po tym rozgorączkowany poszukiwał po podłodze kolejnych części swojej garderoby, wykrzykując tylko do stojącego za drzwiami dostawcę, żeby poczekał jeszcze chwilę. W pośpiechu nie mógł odnaleźć swoich bokserek, na szczęście trafił jednak po drodze na portfel. W końcu zdecydował się naciągnąć na siebie jedynie szare dresowe spodnie i podążył do drzwi, żeby zapłacić rachunek i odebrać świeżutkie, gorące jedzenie. Musiał wyglądać interesująco ze swą potarganą czupryną i zawilgotniałym od potu torsem, ale młody chłopak w koszulce z logo pizerii zdawał się nie zwracać na niego większej uwagi. Całe szczęście, bo i Theo miał nadzieję jak najszybciej powrócić do swojego gościa, a gdy znów na niego spojrzał, powitał go radosnym uśmiechem, układając pizzę na stole przed nimi i otwierając łapczywie tekturowe pudełko. Siadając, syknął jednak na skutek piekącego bólu i sięgnął palcami do rąk George’a, żeby jednocześnie wymownym wzrokiem poprosić go, żeby na moment przekazał mu cygaro. – Niepotrzebnie wziąłem ostrą… – Tak, zdecydowanie niepotrzebnie, bo i tak dość już miał intensywnych wrażeń. Westchnął więc ciężko, otulając zawinięty w rulon tytoń ustami, żeby mocno zaciągnąć się dymem. Chyba za mocno, bo musiał odchrząknąć głośno od duszącego, smolistego smaku. Dawno nie palił, szczególnie cygara, więc nie była to wcale zaskakująca reakcja nieprzywykłego do rytuału organizmu. - Smacznego. – Rzucił jeszcze, kompletnie zapominając o talerzach, które chyba nie były im wcale niezbędne. Sięgnął po jeden kawałek, od razu wgryzając się w idealnie wypieczone, chrupiące ciasto, ale nawet na chwilę nie chciał rezygnować z obejmujących go ramion Walkera. Poczekał aż ten się poczęstuje i ponownie wtulił się w niego plecami, rozchylając mimowolnie usta, żeby zaczerpnąć powietrza po doświadczeniu ostrego smaku salami, nduji i papryki jalapeno. – Zostaniesz tutaj do rana, prawda? – Zapytał go po chwili, z nieskrywaną nadzieją w głosie, bo dawno nie miał okazji zasypiać w czyichś objęciach. Odwrócił również głowę, spoglądając tak niewinnie prosto w jego ciemnozielone oczy. Potrzebował tego jak tlenu.
Powrót do góry Go down


George Walker
George Walker

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 177
C. szczególne : intensywny zapach cygara na ubraniu, dobrej jakości ubrania, spod kołnierza, przy szyi wystaje gruba warstwa bandażu.
Galeony : 167
  Liczba postów : 265
https://www.czarodzieje.org/t20293-george-walker#636736
https://www.czarodzieje.org/t20294-skrytka-pocztowa-g-w#636761
https://www.czarodzieje.org/t20292-george-walker#636733
Mieszkanie nr 3 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 3 - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 3 - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 3  Mieszkanie nr 3 - Page 2 EmptyNie 1 Sie - 20:18;

To, co się wydarzyło wzbudzało sensację w jego umyśle. Posłuchał młodszego od siebie chłopaka i przestał zastanawiać się co będzie dalej. Dzięki temu przeżył coś, co będzie rozmapiętywać miesiącami bądź latami. Choć ciało było słodko zmęczone to czuł się pełen życia, a szeroki uśmiech Theo tylko potęgował to odczucie. W półmroku jego oczy błyszczały wesoło, co było nie do ujrzenia w trybie zapracowanego szefa biura rzeczoznawców. Przygarnął go zatem do siebie, opierał się wygodnie o kanapę, a tytoń wypełniał jego płuca. - W trakcie tak prywatnych spotkań nie mam na tyle aby podzielnej uwagi, aby jeszcze prowadzić w międzyczasie konwersację.- odpowiedział mu ze śmiechem i przejął od niego kieliszek z winem, by upić łyk dokładnie w tym miejscu gdzie przed chwilą były jego usta. Mógłby sięgnąć po własny kieliszek stojący na stoliku jednakże wiązałoby się to z odsunięciem od nagich pleców chłopaka. Odwlekał ten moment. Przeniósł leniwy wzrok na jego profil kiedy ten wspominał o następnym razie. - Rozważę kneblowanie.- oczywiście szczerze żartował, gładząc przy tym kawałek jego nagiego brzucha. - Mam to potraktować jako zażalenie?- uniósł brwi, zerkając nań z zaciekawieniem wszak zasada główna to działać spontanicznie. Nic jednak nie mogło zepsuć teraz jego humoru. Ta błogość ciała zachęcała do zaśnięcia jednak obiecał sobie, że najpierw porozmawia z Theo skoro ten czuł potrzebę niezwykłego gadulstwa. To zostało jednak szybko przerwane przez dzwonek do drzwi. Pozostało zostać mu biernym obserwatorem. Zaśmiał się pod nosem kiedy ten nerwowo szukał bokserek. Nie wspominał, że też zapomniał o jakimkolwiek jedzeniu jednak burczenie w brzuchu przypomniało, że warto coś zjeść. Upewniwszy się, że dostawca go nie widzi, transmutował swój zegarek w popielniczkę, a której oparł swoje cygaro. Dwie poduszki też zostały transmutowane w bardzo cienkie koce, bo jednak jego zdolności magiczne miały swoje ograniczenia. Zakrył się w pasie chwilę przed tym jak Theo rozsiadł się przed nim z kwadratowym pudełkiem z wydrukowanym nieruchomym logo, które pozwolił sobie na próbę dźgnąć, jakby chcąc sprawdzić czy jednak się poruszy. Usłyszał syk, a więc błyskawicznie podniósł wzrok na chłopaka i od razu dodał sobie dwa do dwóch. - Nie powinieneś tak mnie zachęcać, bo chodzisz później obolały, a ja robię sobie wyrzuty, że cię posłuchałem.- powiedział rozbrająco wprost, bo skoro zaszli w relacji już tak daleko to nie było miejsca na niedopowiedzenia. Sięgnął po kawałek pizzy, próbując jej smaku ostrożnie. Drugą ręką objął Theo, kiedy tylko ten się nadstawił. Pizza okazała się piekielnie smaczna, miłe paliła gardło, niczym ognista whiskey. Nie wykrzywił się nawet na sekundę, co zdradzało, że był nieźle zaprawiony w ostrych smakach. Wymamrotał coś pod nosem, co mogło być "smakowite bądź niesamowite". Zjadł swoją porcję w trymiga. - Zostanę, jeśli masz tu coś takiego jak mugolski skuteczny budzik. Mam na siódmą do pracy, wezwałbym Błędnego Rycerza, żeby nie musieć wchodzić do tego przeklętego metra.- nie pomyślał, że mógłby wziąć sobie jeden dzień urlopu bądź przyjść później, a zostać dłużej. Miał wiele opcji rozwiązania swojej chwilowej nieobecności jednak potrzeba pracy nie pozwalał na choćby jedną podobną myśl.
Powrót do góry Go down


Theodore Kain
Theodore Kain

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : delikatne piegi na nosie i w okolicach oczu / wyraźne oznaki niewyspania - sińce pod oczami, podkrążone ślepia
Galeony : 2360
  Liczba postów : 886
https://www.czarodzieje.org/t20346-theodore-kain#642305
https://www.czarodzieje.org/t20350-theodore-kain#642529
https://www.czarodzieje.org/t20348-theodore-kain#642476
https://www.czarodzieje.org/t20351-theodore-kain-dziennik#642530
Mieszkanie nr 3 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 3 - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 3 - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 3  Mieszkanie nr 3 - Page 2 EmptyNie 1 Sie - 21:27;

W życiu nie spodziewałby się, że po tym wszystkim, co uczynił swemu szefowi w Lumosie, a następnie w czterech ścianach jego mieszkania, kiedykolwiek dojdą jeszcze do porozumienia, a na pewno trudno było mu już uwierzyć w to, że po raz kolejny – tym razem na trzeźwo – wylądowali ze sobą w łóżku. Niekiedy nadal uderzały go wyrzuty sumienia z powodu tego, że tak perfidnie go wykorzystał, ale teraz… nie potrafił o nich myśleć, bo nie pamiętał już kiedy czuł się tak szczęśliwy; otulony ciepłymi ramionami, które nawet na chwilę nie chciały wypuścić go ze swych objęć. Pomimo zmęczenia na jego twarzy cały czas gościł szeroki, błogi uśmiech, a wytrawny smak białego wina pomagał mu zrelaksować się po niedawnych, intensywnych wrażeniach. – Podzielna uwaga to dobra rzecz. Przydaje się również w pracy. – Podsumował go z rozbawieniem, bo chyba zaczynał rozumieć, gdzie tkwił cały problem, a skoro tak… to czy mógł mieć do niego jakiekolwiek pretensje? To, że nie potrafił się przy nim skupić na niczym innym, właściwie powinno mu tylko schlebiać.
Pozwolił mu przejąć swój kieliszek, a sam skorzystał z okazji, by ułożyć się nieco wygodniej, jeszcze mocniej wtulając się w niego swymi nagimi plecami. Wtedy usłyszał jego niewybredny komentarz, na skutek którego odchylił głowę w tył, mierząc go nienawistnym spojrzeniem. – Bardzo śmieszne. – Wycedził przez zęby, udając obrażonego, ale nie zdołał zbyt długo utrzymać tej pozy. Wystarczyło, że Walker pogładził go po brzuchu, by całkiem zburzyć jego koncentrację. Cóż, i tak nie był wcale a wcale wiarygodny. Wiedział przecież, że mężczyzna tylko się z nim droczy, a poza tym… i tak gotów byłby znieść nawet taką niedogodność, byleby tylko utrzymać go blisko siebie. – Hmm… niech pomyślę... – Mruknął zamyślony pod nosem, bo teraz i jemu zebrało się na przekomarzanki. – Nie. Bardziej jako sugestię. – Miał nadzieję, że go trochę uspokoił, ale nie zdążył dopowiedzieć nic więcej, kiedy został zmuszony do poszukiwania w panice porozrzucanych po podłodze ubrań. Słysząc śmiech George’a, znów obdarzył go spojrzeniem spod byka, ale wreszcie podążył do drzwi, dzięki czemu jego gość choć przez krotką chwilę mógł odpocząć od jego gadulstwa. Tak, zdawał sobie sprawę z tego, że pewnie momentami mówi zbyt wiele, ale… po prostu nie mógł się nacieszyć jego obecnością.
Patrzył zdziwiony jak Walker tyka wydrukowane na pudełku logo, ale nijak nie skomentował jego zachowania, podobnie zresztą jak i nagłego pojawienia się cienkiego koca pomiędzy jego nogami. Nie pozwolił mu na to piekący ból między lędźwiami, który na szczęście zniknął tak szybko jak się pojawił, po niewielkiej zmianie ułożenia ciała. Jego cichutkie syknięcie nie umknęło jednak uwadze towarzyszącego mu mężczyzny. Kain rozsiadł się przed nim tak jak wcześniej, po drodze zgarniając dla siebie jeden trójkąt pizzy, i dopiero wtedy odpowiedział mu zawadiackim uśmiechem. – Wyrzuty? Jakie wyrzuty? – Zapytał, nie kryjąc swojego zdziwienia. – Bardzo dobrze, że posłuchałeś. A ja z przyjemnością zrobiłbym to raz jeszcze. – Puścił mu oczko, ale zaraz znów oparł się o niego plecami, pozwalając mu się objąć. Przerwał na moment, żeby znów wcisnąć w siebie kęsa, tym razem trafiając na znacznie ostrzejszy kawałek, co sprawiło że nieco się skrzywił. Uwielbiał pikantną kuchnię, ale najwyraźniej tego wieczoru jego tolerancja na ostrość nie utrzymywała się na tak wysokim jak zazwyczaj poziomie, a palące uczucie w gardle zaczynało mu powoli doskwierać. – O. Jesteś jak ta pizza. Może i trochę poboli, ale jednak smaczna, no nie? – Zażartował jeszcze, ale po tym zamilknął już, oczekując odpowiedzi na najważniejsze dla niego pytanie.
Westchnął głośno, bo wcale nie miał ochoty wstawać z samiutkiego rana, ale wiedział, że roboty nikt za nich nie wykona. – Mam, mam. Nie przejmuj się, wstaniemy. – Zapewnił go, po czym dokończył kolejną porcję włoskiego przysmaku. Na więcej nie miał już chyba miejsca. Głód szybko mu zresztą minął, kiedy nagle przypomniał sobie o tym pieprzonym wyjeździe do Arabii. Wcześniejszy uśmiech nieco przygasł, a Theo wcisnął głowę między bark i szyję George’a, wymownie trącając nosem jego brodę. – Nie wytrzymam całego miesiąca bez tego uczucia. – Wyszeptał nie do końca to, co zamierzał. Zupełnie szczerze chciał powiedzieć, że nie wytrzyma tyle czasu bez niego, ale słowa te wybrzmiały w jego myślach nazbyt osobiście i intymnie. Nie wiedział zaś, jak Walker traktuje obecnie ich relację i czy w ogóle bierze pod uwagę to, że może połączyć ich coś więcej niż tylko niezobowiązujący seks. W duszy liczył, że to być może początek czegoś wielkiego, ale na razie nie chciał przypadkowo zniszczyć tej chwili, czy spłoszyć go swym zapałem i nazbyt emocjonalnym podejściem. Czasami trzeba było posilić się jednak na cierpliwość.
Powrót do góry Go down


George Walker
George Walker

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 177
C. szczególne : intensywny zapach cygara na ubraniu, dobrej jakości ubrania, spod kołnierza, przy szyi wystaje gruba warstwa bandażu.
Galeony : 167
  Liczba postów : 265
https://www.czarodzieje.org/t20293-george-walker#636736
https://www.czarodzieje.org/t20294-skrytka-pocztowa-g-w#636761
https://www.czarodzieje.org/t20292-george-walker#636733
Mieszkanie nr 3 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 3 - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 3 - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 3  Mieszkanie nr 3 - Page 2 EmptyNie 1 Sie - 22:03;

W pracy łatwiej jest wykrzesać z siebie podzielność uwagi z prostej przyczyny - do głosu nie dochodziły emocje, a wiedza oraz doświadczenie. Powinien wspominać o tym chłopakowi? Obiecał, że nie będzie prawić o swojej ukochanej pracy choć trzeba przyznać, że wielokrotnie cisnęło mu się to na usta. Posłał mu zatem ciepły uśmiech zamiast komentarza, bo nie przestaliby się w tej kwestii przekomarzać, a tu czeka na nich pizza. Zajadał ze smakiem, uzupełniał siły i podświadomie zwracał uwagę na ciepło bijące z jego nagich pleców. - Znajdziemy jakiś półśrodek. - ucałował jego skroń, obiecując, że poszukają kompromisu, aby pozbyć się wszelkich niedogodności. To też niejako sugestia, że ich prywatne spotkanie mogłoby się powtórzyć... Nie miałby nic przeciwko bowiem nawet teraz czuł, że zatęskni za nim na nowo. Nie chciał nazywać tej relacji inaczej niż romansem. Nie był gotowy na zastanawianie się nad poziomem zaangażowania emocjonalnego. Zawierzył tę kwestię przyszłości. Nie oczekiwał od Theo niczego poza szacunkiem, a skoro było im ze sobą tak dobrze (nadzwyczaj dobrze) to wystarczy posłuchać mądrych słów chłopaka i po prostu nie zastanawiać się, a po prostu przeżywać. Gładził go po brzuchu, wodząc wzrokiem po jego dłoni umieszczonej na jego kolanie. Ten widok nie był już dla niego szokujący. - Zaczynam podejrzewać cię o zapędy masochistyczne.- zanim ten wgryzł się w kolejny kawałek pizzy to pochylił się, aby ucałować jego usta, miękko, spokojnie, niemocno. - Też chcę to jeszcze przeżywać.- szepnął, zapewniając, że uczucie było na tyle niepowtarzalne, że należy je ponowić. Wrócił do poprzedniej pozycji, obejmując go ciaśniej kiedy ten ułożył się przy nim tak wygodnie. Wywrócił oczyma kiedy ten porównał go do pizzy. Wolałby porównania wyższych lotów. Oparł głowę o jego włosy, a więc nie widział, że jego uśmiech przygasł. Dopiero kiedy Theo wspomniał w czym rzecz i przytulił się weń tak wymownie to zrozumiał, że wysłał chłopaka na miesiąc za granicę. Przeklął szpetnie pod nosem, co Theo mógł doskonale usłyszeć. - Kiedy podsunąłem twoja kandydaturę na wyjazd to nie miałem pojęcia, że wylądujemy w łóżku.- przyznał się szczerze w ramach usprawiedliwienia. Nie padło jednak żadne słowo, które mogłoby sugerować, że odwoła swoją decyzję. Westchnął ciężko. - A wyjeżdżasz niebawem...- wykrzywił się, bo jednak miesiąc wydawał mu się teraz wiecznością. Ledwie poznał smak tego, co może ich łączyć, a okazuje się, że będą musieli czekać. - To tylko trzydzieści dni...- próbował pocieszyć i siebie i jego. - I tak nie mielibyśmy wiele możliwości spotkań. Amelia wysłała mnie na wakacje moje dzieci.- nigdy nie zdarzyło się, aby poruszył aż tak prywatny temat. Przeszedł go chłodny dreszcz związany ze stresem. Świadom, że Theo mógł to wyczuć na swoim ciele, przygarnął go mocniej do siebie i na moment ukrył twarz przy jego włosach. - Zamiast rozmawiać idźmy pod prysznic.- zasugerował, drugą dłonią gładząc jego szyję.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Mieszkanie nr 3 - Page 2 QzgSDG8








Mieszkanie nr 3 - Page 2 Empty


PisanieMieszkanie nr 3 - Page 2 Empty Re: Mieszkanie nr 3  Mieszkanie nr 3 - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Mieszkanie nr 3

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 5Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Mieszkanie nr 3 - Page 2 JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
Mugolskie miejsca
 :: 
londynskie mieszkania
-