Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Mieszkanie nr 8

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 4622
  Liczba postów : 3303
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Mieszkanie nr 8 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 8 - Page 4 Empty


PisanieMieszkanie nr 8 - Page 4 Empty Mieszkanie nr 8  Mieszkanie nr 8 - Page 4 EmptyPon 4 Maj - 18:19;

First topic message reminder :


Mieszkanie nr 8



Kuchnia


Duża i mocno nasłoneczniona, pełni jednocześnie funkcję jadalni.



Salon


Jest jednocześnie biblioteczką, bo jedna ze ścian w całości pokryta jest regałami z książkami. Kanapa jest rozkładana i bardzo, bardzo wygodna.



Łazienka


Choć wygląda niepozornie, ta wanna jest naprawdę wygodna.



Pokój 1


Bardzo stonowane wnętrze wypełnione prostymi meblami. Idealne do nauki i pracy ze względu na małe biurko usytuowane pod oknem.



Pokój 2


Choć pokrywająca ściany tapeta ma gęsty wzór, całość w magiczny sposób nie jest ani trochę przytłaczająca. To typowo sypialniany pokój, poza łóżkiem znajduje się w nim tylko szafa.

Wylosowana kostka: 1
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Mieszkanie nr 8 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Mieszkanie nr 8 - Page 4 Empty


PisanieMieszkanie nr 8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie nr 8  Mieszkanie nr 8 - Page 4 EmptyNie 9 Lip - 12:51;

Max był zmęczony. I niezbyt zadowolony, bo wiedział, że egzamin, na którym naprawdę mu zależało, nie poszedłby mu zbyt dobrze. Mogło być, rzecz jasna, gorzej, ale mimo wszystko zakładał, że było go stać na coś więcej, że nie był w stanie wspiąć się na jakieś własne wyżyny i coś zmienić, coś zrobić, dokładnie tak, jak należy. Wyglądało jednak na to, że poprzednie egzaminy i pisanie pracy dyplomowej, pochłonęły całą jego uwagę i siły, jakich teraz miał tak mało, jak na, nomen omen, lekarstwo. Nic zatem dziwnego, że zmarszczył lekko brwi, kiedy wszedł do mieszkania, orientując się, że wypełniał je zdecydowanie przyjemny zapach. Nie pamiętał, czy zanim wyszedł na egzamin, w ogóle coś zjadł, nie pamiętał, czy wcześniej odpowiednio dużo pił, zbyt zajęty tym, żeby faktycznie sobie poradzić, żeby przejść przez to, co przed nim pozostało. Niemniej jednak skrzywił się teraz nieco i wzruszył lekko ramionami.
- Jeśli chcesz świętować to, że już nigdy więcej nie przekroczę progów Hogwartu to możemy - stwierdził, wyraźnie nie do końca zadowolony, ale zaraz później przeszedł do łazienki, żeby ochlapać twarz zimną wodą i złapać nieco głębszy oddech. Płakanie nad rozlanym mlekiem byłoby z jego strony w chuj niepoważne, więc też nie chciał jakoś bardzo się nad sobą rozczulać, mając świadomość, że to nic nie zmieni. Klamka zapadła, oceny miały zostać wkrótce wystawione, a on faktycznie mógł szykować się do tego, żeby zacząć myśleć o stażu i przyszłości, jaka go czekała. Wybierając się tym razem na wakacje, brał pod uwagę, że zostanie opiekunem tych wstrętnych gówniarzy, z którymi do tej pory rozbijał się po korytarzach zamku, łamiąc razem z nimi zasady, tworząc własne reguły i nie pamiętając o tym, że życie powinno być nieco bardziej poważne.
Właśnie takie zaczynało być, ale chwilowo Max mógł myśleć tylko o tym, że jest padnięty i przerażająco wręcz głodny, więc kiedy wrócił do salonu, położył się na chwilę na kanapie, zasłaniając oczy przedramieniem, czując doskonale, że gdziekon urządza sobie po nim bezczelne wędrówki, jakby szukał jakichś smakołyków albo czegoś podobnego. Max zerknął na niego, unosząc nieznacznie rękę, a później parsknął z rozbawieniem, dostrzegając, jak stworzenie układa się bezczelnie na jego piersi, dokładnie tak, jakby zamierzało tutaj odpocząć, pójść spać albo zrobić coś podobnego.
- Wiedziałeś, że manekiny umieją udawać, że boli je coś innego, niż naprawdę je boli? Wygląda na to, że są w stanie ukrywać zatrucie i chyba powinienem był wsadzić mu łapę do żołądka, żeby zorientować się, co ten delikwent przede mną ukrywa - rzucił w stronę kuchni, zamykając znowu oczy, starając się ignorować burczenie w brzuchu. Jednocześnie czuł, jak jego mięśnie zaczynają się rozluźniać, jak w końcu częściowo opuszcza go napięcie, które towarzyszyło mu od momentu, kiedy przystąpił do egzaminów.
Tak naprawdę od dawna. Bo trzymała go cały czas sprawa Mulan i Solberga, ale teraz miał przynajmniej tyle, że wiedział, że z tą dwójką nie jest aż tak tragicznie. Liczył na to, że ostatecznie wygrzebią się ze wszystkiego, z całego gówna, w jakie wpadli, ale tak naprawdę nie wiedział, czy mógł na to liczyć. Mógł im pomóc, ale żeby to zrobić, najpierw musiał się wyspać i ogarnąć, bo prawdę mówiąc, w obecnym stanie, mógłby faktycznie nie rozpoznać jakiejś ewidentnej reakcji ich ciała na to, co się z nimi działo. Tak, jak nie rozpoznawał własnych, a wyglądało na to, że powinien coś zjeść i porządnie się wyspać.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Mieszkanie nr 8 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Mieszkanie nr 8 - Page 4 Empty


PisanieMieszkanie nr 8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie nr 8  Mieszkanie nr 8 - Page 4 EmptyNie 9 Lip - 12:59;

Nie takiej odpowiedzi Longwei spodziewał się od Maxa, przez co zmarszczył brwi, zapominając, że miał skupiać się w pełni na gotowanych potrawach. Szybko musiał ratować przygotowywane danie, gdy łyżka zaczęła zbyt energicznie obracać się w środku, niemal rozrzucając warzywa na podłogę. Świnks nie był z tego powodu zadowolony, chrumknął coś niezbyt wyraźnie i odfrunął z kuchni, obijając się o ściany. Domyślał się, że coś musiało się stać, ostatni egzamin musiał pójść nie po jego myśli, co było zarówno zaskakujące, skoro było to uzdrawianie, jak i zrozumiałe. Gryfon od kilku tygodni nie robił nic innego, jedynie się uczył. Trzeba było pilnować, aby na pewno jadł i kładł się spać, bo mógł zwyczajnie zatracić się w tym. Huang uważał, że jeśli rzeczywiście poszło mu źle, to tylko z powodu zmęczenia. Skupił się więc na dokończeniu dania, które zaklęciem posłał do salonu, aby ułożyło się we właściwych naczyniach. Słuchał przy tym Maxa, jak opowiadał o swoim egzaminie i aż pokręcił głową, gdy tylko młodszy mężczyzna wyraził swoje zdanie, co do tego, co powinien zrobić.
- Wiesz, te manekiny mają udawać czarodziejów i pewnie nie jeden będzie ukrywał przed tobą swoją chorobę wstydząc się jej, albo uważając, że powinieneś to wiedzieć - powiedział prosto, upewniając się jednocześnie, że wszystko, co było konieczne znalazło się na stole, a świnks był na podłodze, nie zaś na krześle, próbując sięgnąć do jedzenia. Longwei wytarł ręce, schował różdżkę do kieszeni i teleportował się do salonu, kucając obok kanapy, aby spojrzeć z bliska na przyjaciela. Trącił palcem jego ramię, którym zakrywał oczy, chcąc, żeby na niego spojrzał. Przez cały ten czas nie tracił lekkiego uśmiechu z twarzy, podpierając głowę na drugiej ręce, ignorując jedynie własne niepewności związane z tym, jak blisko Maxa był w tej chwili. Skoro jednak mieli zachowywać się, jak do tej pory, nie powstrzymując się przed niczym na siłę z powodu ogólnych ram, nie zamierzał się wycofywać.
- To był tylko egzamin, nie poważny zabieg. Jeśli nie zaważa jego wynik na tym, czy możesz podjąć staż w Mungu, czy nawet pracę, nie musisz nim się przejmować - powiedział spokojnie, zaraz głaszcząc lekko gdziekona, który podszedł po torsie Maxa do niego, domagając się pieszczot. Częściowo zabawne było, jak od samego początku jaszczurka przepadała za Gryfonem i z radością witała go, gdy tylko wracał do domu. Bywały chwile, gdy Longwei zastanawiał się, czy stworzenie nie wolałoby jednak być z Gryfonem, ale zwykle wtedy przypominał sobie, że właściwie, póki co, nie miało konieczności wybierania między nimi. Tak długo, jak długo wspólnie mieszkali, a Max nie wydawał się zirytowany zachowaniem gdziekona, wszystko było w porządku.
- Chodź zjeść i zdradź więcej o egzaminie. Co z pracą dyplomową? - zagadał jeszcze, wracając spojrzeniem do przyjaciela, licząc na to, że ten wstanie i bez narzekania zacznie jeść.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Mieszkanie nr 8 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Mieszkanie nr 8 - Page 4 Empty


PisanieMieszkanie nr 8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie nr 8  Mieszkanie nr 8 - Page 4 EmptyNie 9 Lip - 12:59;

Max nie był zadowolony i było to po nim widać, miał do siebie żal, był zirytowany i zdecydowanie nie był w sosie. Wszystko również wskazywało na to, że tę złość w sobie kumulował, starając się jednocześnie robić dobrą minę do złej gry, a co za tym szło, zachowywać się w miarę beztrosko. To prawda, że był wykończony i nieco marudny, ale mimo wszystko starał się nie pokazać, jak bardzo było źle. Wyglądało jednak na to, że pomimo szczerych chęci, nie był w stanie ukryć niektórych rzeczy przed Longweiem. Nie powinno go to oczywiście dziwić, bo jego przyjaciel naprawdę dobrze go znał, ale najzwyczajniej w świecie nie chciał wciągać go w swoją własną porażkę.
- Ale powinienem go traktować, jak taki zabieg. O wiele lepiej poszło mi, kiedy robiłem kurs, może po prostu muszę pracować z żywym człowiekiem - stwierdził, wzruszając lekko ramionami, ale widać było, że tak naprawdę nie bardzo ma ochotę na podobne rozmowy. Westchnął bezgłośnie, czując doskonale, jak gdziekon po nim chodził, a później usiadł na kanapie, zerkając w stronę stołu, mając problem z tym, żeby powiedzieć, czy w ogóle był głodny. Podrapał się po policzku, żeby znowu wzruszyć ramionami. - Bo ja wiem? Wyszła strasznie długa, a dalej wydaje mi się, że mogłem zawrzeć w niej jeszcze mnóstwo innych informacji, ale wygląda na to, że się spodobała - przyznał.
Wstał ostatecznie, żeby usiąść po turecku na krześle, jak miał w zwyczaju, a potem spojrzał na świnska, który kręcił się nieustannie w pobliżu. Przez chwilę się z nim droczył, przypominając mu, że nie powinien się obżerać, bo to zdecydowanie nie jest zdrowe, po czym zerknął na Longweia nie do końca przytomnie. Zapytał go, czy miał tego dnia wolne, jak toczyły się sprawy w Ministerstwie i czy nie potrzebował jakiejś pomocy. Po Maxie widać było wyraźnie, że jedyną osobą, jaka obecnie potrzebowała pomocy, był on sam. Zagubiony we własnej niechęci, chociaż przecież powinien cieszyć się tym, że skończył studia, że udało mu się dobrnąć do brzegu, że nic go już nie ograniczało. Ta świadomość chyba jednak jeszcze do niego nie dotarła, mieszając się gdzieś ze wspomnieniami o Solbergu, o Mushu, o wszystkim, co jednak obecnie składało się na jego życie i na pewien sposób go męczyło.
- Mam wrażenie, że jak pójdę spać, to wstanę za trzy dni - przyznał, patrząc dość tępo w talerz, który się przed nim znajdował, jednocześnie kręcąc się na krześle, wyraźnie szukając dla siebie jakiejś wygodnej pozycji. Ta jednak, zdaniem Maxa, nie istniała. Czy może raczej, zdaniem jego ciała, które nagle zaczęło dawać mu znać, że jest zmęczone. Całe połamane, nierozciągnięte i przemęczone. I głodne, jak doszedł do wniosku, wpatrując się nadal w zastawę, jakby ta była w stanie zdradzić mu jakieś tajemnice wszechświata.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Mieszkanie nr 8 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Mieszkanie nr 8 - Page 4 Empty


PisanieMieszkanie nr 8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie nr 8  Mieszkanie nr 8 - Page 4 EmptyNie 9 Lip - 13:02;

Wspólne mieszkanie od blisko roku miało swoje pozytywne strony, czy raczej nie miało żadnych negatywów. Ostatecznie za coś takiego nie należało uznawać zdolności rozpoznania stanu swojego współlokatora, a już tym bardziej kogoś bliskiego.
- Albo musisz z żywym człowiekiem, albo podświadomie wiesz, że to tylko egzamin w Hogwarcie. Prawdziwie do zawodu przygotowujecie kurs, a skoro tam poszło ci lepiej, to nie widzę powodu, dla którego miałbyś przejmować się egzaminem przygotowanym przez nauczyciela, nie uzdrowiciela - stwierdził prosto Huang, a widząc, że Max ostatecznie wstaje i kieruje się do stołu, sam zrobił to samo. Nie próbował ciągnąć tematu, a jedynie wyraził jeszcze swoje zdanie, zaraz też pokazuje, że nie będzie już mówił nic więcej na ten temat.
Przez cały ten czas obserwował przyjaciela, zastanawiając się, w jaki sposób mógłby mu pomóc. Widział, że nie był sobą, że jednak to, jak poszło mu na egzaminie, wpływało na jego nastrój, a problemy, z którymi mierzył się od dłuższego czasu, zdecydowanie nie pomagały. Tak jak fakt, że częściowo mierzył się z nimi sam i to oddziaływało na Longweia, który nie wiedział, co miał zrobić i w jaki sposób wesprzeć przyjaciela poza byciem obok, choć to zdawało się za mało. Dlatego też pokręciło głową, słysząc słowa Brewera, zaraz zapewniając, że nie potrzebował pomocy. Przez chwilę opowiadał o tym, co działo się u niego w pracy, samemu także nie wchodząc w szczegóły. Było trudno, bywały dni, gdy nie widział przyszłości w jasnych barwach, ale też były dni, gdy ze spokojem obserwował te smocze osobniki, które zdołano wyciszyć, choć do całkowitego sukcesu jeszcze wiele brakowało.
- Jeśli tego potrzebujesz, to śpij trzy dni. Będę pilnował, żebyś miał picie, gdy się wybudzisz - zapewnił ciepło Huang, nakładając Maxowi jedzenie, które po chwili nabrał pałeczkami, podsuwając przyjacielowi pod nos. - Mogę też cię nakarmić, a po jedzeniu zawinąć w koc i dopilnować, żebyś odpoczął, ale chyba musiałbyś też przestać myśleć o wszystkich problemach, mam rację?
Mówił łagodnym tonem, nie przestając wpatrywać się w orzechowe oczy z lekkim, ale ciepłym uśmiechem. Przekrzywił nieznacznie głowę, przyglądając się uważnie Maxowi, nim zapytał go, jak może mu pomóc. Dostrzegał jego napięcie i nie chodziło tylko o problem z ułożeniem się na krześle. Widział, że jego spojrzenie nie miało takiego blasku, jak powinno, że zdawał się przygarbiony, choć pozornie zachowywał się tak, jak zawsze. To jednak, z jakiegoś powodu, nie odpowiadało Huangowi, który zdecydowanie wolał, żeby przyjaciel nie udawał przy nim niczego.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Mieszkanie nr 8 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Mieszkanie nr 8 - Page 4 Empty


PisanieMieszkanie nr 8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie nr 8  Mieszkanie nr 8 - Page 4 EmptyNie 9 Lip - 13:03;

Nie był sobą. Był znowu zirytowany, znowu się kręcił, znowu zmieniał miejsce, jak zwierzę, które wyczuwało niebezpieczeństwo, jak ktoś, kto trafił do kąta i nie umiał się z niego wydostać. Było to co najmniej wkurwiające i Max naprawdę chciał pozbyć się tego idiotycznego uczucia, które go męczyło, które powodowało, że nie wiedział do końca, jak powinien się zachować, odnosząc wrażenie, że z jakiegoś powodu kręcił się jedynie w kółko. To zaś powodowało, że miał ochotę przywalić głową w ścianę, więc zerknął na Longweia z wdzięcznością, gdy ten wspomniał o spaniu, a później zrobił zeza, spoglądając na podawane mu jedzenie. Tego na pewno się nie spodziewał, ale posłusznie, sięgnął po to, co miał pod nosem, przymykając powieki, gdy zaburczało mu w brzuchu. Do tej pory nie zdawał sobie do końca sprawy z tego, jak bardzo był głodny, osłabiony i po prostu zmęczony tym wszystkim, co się działo. Teraz zaczynało to z niego wypełzać, gnając do przodu, gnając na złamanie karku, nie zatrzymując się i pochłaniając go całego.
- To chyba jest nie do końca wykonalne - stwierdził, kiedy już przełknął, a później wzruszył lekko ramionami. - Wiem, że przed nami wakacje, jeśli wszystko się uda, że skończyłem studia, ale chuj z tym wszystkim. Solberg jest w Mungu, widać, że siadła mu psychika i nie wiadomo, co jeszcze go czeka. A Mushu… Czuje się lepiej, to prawda, ale to dalej nic nie rozwiązuje. Ludziom odpieprzyło, bo ganiają smoki i większość z nich kończy, jak zmielone mięso. Trochę dużo, znowu, ale właściwie to srał to pies. Jestem głodny - uznał ostatecznie, wzruszając ramionami, żeby sięgnąć po sztućce, bo mimo wszystko nie nauczył się do tej pory jeść pałeczkami. Kiedy próbował, wyglądał jak skończony idiota, który naprawdę robił z siebie niezłego błazna. Ale właściwie mu to nie przeszkadzało i gdyby nie to, że odnosił wrażenie, że za chwilę zje zastawę, spróbowałby po nie sięgnąć.
- W sumie mam nadzieję, że nie powiesz mi teraz, że nie jedziesz na wakacje, bo musisz pilnować smoków? Założę się, że tam, dokąd znowu nas wyślą, też będzie ich pełno. Nas. Nie wiem, kiedy się przyzwyczaję, że nie mogę już tak po prostu wejść sobie do Hogwartu. To jakieś dziwaczne, bo chociaż ostatnio byłem tam raczej gościem, to i tak było normalne, że ciągle tam siedziałem. Nawet nie do końca wiem, co o tym myśleć, jakieś to wszystko pochrzanione - wyrzucił, kręcąc się na krześle i jedząc zdecydowanie zbyt szybko, ale był tak głodny, że nie zwracał na to uwagi, jednocześnie czując, że stres trochę odpuszczał, że nie siedział już tak sztywno na jego barkach, że jednak egzaminy zostawały za nim i nie musiał się nimi w żaden sposób przejmować. Bo teraz już i tak nic nie mógł zmienić i w sumie zostawało mu po prostu żyć swoim życiem i te wszystkie inne rzeczy, które kiedyś brzmiały jak brednie, ale teraz wydawały mu się jakoś dziwnie właściwe.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Mieszkanie nr 8 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Mieszkanie nr 8 - Page 4 Empty


PisanieMieszkanie nr 8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie nr 8  Mieszkanie nr 8 - Page 4 EmptySro 19 Lip - 21:34;

Huang uśmiechnął się nieco szerzej, kiedy Max zaczął jeść, wychodząc z założenia, że to pozwoli mu wskoczyć na właściwe tory. Widział, że ten zakręcił się między własnymi problemami, a tym z czym borykali się inni, a do tego dochodziła trudna sytuacja ze smokami. Nikomu nie było łatwo, taka była prawda, ale nie należało brać na siebie wszystkich problemów, a już na pewno mając pusty żołądek.
Słuchał go uważnie, nie wiedząc, co tak naprawdę mógłby powiedzieć w sprawie Solberga czy chociażby Mulan. Tego pierwszego właściwie nie znał, ale zdawał się dobrym znajomym, jeśli nie przyjacielem, Maxa. Nic więc dziwnego, że martwił się jego problemami, że szukał sposobu, aby mu pomóc, ale tu Huang sam nie wiedział, co można byłoby doradzić. Częste rozmowy i wspólne przegadanie tego, co było ciężkie. Jednak o tym Max dobrze wiedział i Longwei podejrzewał, że już tego próbowali. Co się tyczyło Mulan - wciąż zastanawiał się, czy śmierć Lodowego Okrutnego mogłaby mieć pozytywne działanie na jego siostrę. Nie był pewny, czy tak naprawdę potrafiłby zabić smoka, ale mimo to zastanawiał się w milczeniu nad możliwościami, których nigdy do tej pory nie brał pod uwagę.
- Gdy głód nie doskwiera, myśli spokojniej płyną - powiedział cicho, podając Maxowi te półmiski, do których nie sięgał, aby mógł sobie nałożyć. Zaraz też miał ochotę się zaśmiać, kiedy zorientował się, że Max naprawdę upewniał się, czy będzie jechać na wakacje. Było to miłe, wywołujące delikatne ciepło w jego piersi, nad którym nie miał jednak czasu się zastanawiać.
- To dziwne uczucie nie minie, póki w Hogwarcie będą inni twoi bliscy. Będziesz chcieć się z nimi zobaczyć i zawsze przypominać sobie, że nie możesz umówić się na błoniach, tylko co najwyżej w okolicy Hogsmeade - skomentował ostatnie słowa Maxa, żeby oprzeć na moment policzek o zwiniętą w pięść dłoń i przyglądać się Gryfonowi. -⁣ Prawdę mówiąc, wahałem się, czy mam pytać o wyprawę na pozbycie się Lodowego Okrutnego, czy jednak trzymać się własnych przekonań, zamiast słuchać niezbyt przyjemnych podszeptów… Pojadę na wakacje, nie powinno być z tym problemu, odkąd przybyło kilku nowych pracowników, a tam, gdzie będziemy jechać może rzeczywiście być potrzebna pomoc… Swoją drogą, teraz i ty będziesz musiał dawać dobry przykład i niekoniecznie grać w pokoju w Therie.
Mówił spokojnie, na końcu uśmiechając się szeroko na wspomnienie pierwszych wspólnych wakacji. Miał wrażenie, że te mogą być ciekawsze, choć nie wiedział, skąd brało się to uczucie. Tak jak to ciepło, które nie odpuszczało, a wręcz przybierało na sile z każdą kolejną chwilą, jakby chciało mu coś uświadomić.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Mieszkanie nr 8 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Mieszkanie nr 8 - Page 4 Empty


PisanieMieszkanie nr 8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie nr 8  Mieszkanie nr 8 - Page 4 EmptySro 19 Lip - 22:23;

- Skąd ty bierzesz te wszystkie mądrości – parsknął w odpowiedzi, patrząc na drugiego mężczyznę, jednocześnie kręcąc głową i zastanawiając się, dokąd właściwie zmierzali. Zaraz potem wzruszył lekko ramionami, bo musiał przyznać, że był nieco spokojniejszy, a może po prostu mniej zirytowany tym wszystkim, co się działo. Złość powoli go opuszczała, zamieniając się w coś na kształt zmęczenia i poczucia, że już nie mógł nic więcej zrobić. Klamki po prostu zapadły, a jego czekało tylko i wyłącznie dorosłe życie, nic więcej. Miał świadomość, że brzmiało to nieco dziwacznie i właściwie na swój sposób było nawet jebnięte, ale tak naprawdę nie do końca mu przeszkadzało. Poza takimi drobiazgami, o których wspomniał w tej chwili Wei, a on do tej pory nie brał ich właściwie pod uwagę.
- Dziwaczne – mruknął, rozwalając się jeszcze bardziej na krześle, przyjmując przy tej okazji jakieś skończenie idiotyczne pozy, a potem prze chwilę jadł w milczeniu, nie zastanawiając się nawet nad tym, ile jedzenia w siebie wpychał. Dopiero później wzruszył lekko ramionami, a jego twarz przybrała bliżej nieokreślony wyraz, który łączył się z całą masą emocji, jakich po prostu nie był w stanie opisać. – Spędziłem tam właściwie całe swoje życie, więc teraz jest jakoś nienormalnie. Część tych ludzi, chociaż nawet jakoś z nimi nie gadałem, była dla mnie o wiele ważniejsza i bliższa niż… A teraz wszystko psu pod ogon, bo po prostu pstryk i nie ma tego, co było. Wygląda na to, że jednak nie znoszę zmian – stwierdził, pozornie beztrosko, zdając sobie jednak sprawę z tego, że nie wszystko było tak, jak być powinno. Być może zrobiło mu się mimo wszystko smutno, może czuł się źle z myślą, że pewien etap życia był za nim, chociaż jednocześnie nie narzekał na to, odnosił wrażenie, że tak miało być, a co więcej, chciał tego. I nie chciał. Podrapał się po czole, bo to wszystko okazało się nagle niesamowicie wręcz skomplikowane, a on nie miał pojęcia, jak miałby do tego podejść, odnosząc wrażenie, że po prostu zakręcił się w swoich myślach.
- Dobry przykład? Chyba dobry przykład tego, jak wpakować się w sam środek kłopotów – mruknął, marszcząc w rozbawieniu nos, mając świadomość, że Huang próbował na swój sposób żartować, czy nawet się droczyć. Było to zawsze zabawne, bo mężczyzna sprawiał wtedy wrażenie, jakby był śmiertelnie poważny, jakby wszystko co mówił, było niesamowicie istotne. Max nie wiedział również, jak miałby skomentować jego uwagi dotyczące smoka, więc jedynie kiwał na nie wszystko głową, mając wrażenie, że wszystko jest takie, jak być powinno. Po prostu. Chociaż jednocześnie nadal nie umiał wyjaśnić tego, skąd właściwie brało mu się takie poczucie, taka świadomość, że obraz, jaki przed sobą miał, nagle złożył się w całość. Bezpieczną, idealną całość.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Mieszkanie nr 8 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Mieszkanie nr 8 - Page 4 Empty


PisanieMieszkanie nr 8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie nr 8  Mieszkanie nr 8 - Page 4 EmptySro 19 Lip - 22:24;

Longwei jedynie uśmiechnął się szerzej, mrużąc nieznacznie oczy, gdy usłyszał parsknięcie Maxa. Prawdę mówiąc, tę mądrość wymyślił na poczekaniu, ale nie zamierzał się do tego przyznawać. Jeszcze drugi mężczyzna zacząłby uważać, że wszystkie aforyzmy i powiedzenia są wymyślane, a niektóre służyły ludziom przez setki lat i należał im się szacunek. Z drugiej strony nie był pewien, czy to miało jakiekolwiek znaczenie dla Brewera. Najważniejsze było, że czasem te mądrości nakłaniały mężczyznę do przemyśleń, choć te nie zawsze były przyjemne.
Słuchał jego słów, mając wrażenie, że Max był tak naprawdę samotny w ten szczególny sposób. Otaczał się ludźmi, dopuszczał część do siebie, zachowując jednak dystans, nie pozwalając im poznać siebie w pełni, ale zachowywał pozory bycia otoczonym innymi. Teraz jednak to miało zniknąć i z pewnością pozostaną tylko te relacje, które miały większe dla niego znaczenie, a to przynosiło widmo pustki, samotności... Choć może tak jedynie wybrzmiewały słowa Brewera.
Zaśmiał się cicho, kiedy tylko Max podchwycił jego niezbyt udany żart. To było całkiem interesujące, że niektórzy nie potrafili zrozumieć, kiedy nie mówił poważnie, a Gryfon wychwytywał każde zmiany. Jedynie rozmawiając o poważniejszych rzeczach potrafili brnąć w nieporozumieniu, choć jednocześnie wyglądało na to, że wyszli już na prostą, z czego Huang się cieszył. Znów czuł się swobodnie w otoczeniu Maxa, bez wrażenia, że powinien zachowywać dystans, że powinien trzymać się w ryzach. Dzięki temu nie obawiał się wyjazdu na wakacje i tego, co jeszcze miało ich spotkać.
- Najważniejsze, żebyś nie robił tego na oczach najmłodszych i w pojedynkę - odpowiedział, spoglądając dość znacząco na Maxa, wierząc, że naprawdę nie wpadłby na pomysł, aby zniknąć gdzieś bez słowa w zupełnie obcym miejscu. Zaraz też Longwei zamyślił się na moment, skupiając znów na jedzeniu, rozważając wcześniejsze słowa przyjaciela.
- Wiesz, że koniec szkoły tak naprawdę nie kończy wszystkiego, prawda? Te ważniejsze relacje zostają i podejrzewam, że oni będą tak samo zadowoleni, jak i ty, gdy będziecie dalej się spotykać, choć już nie na korytarzach zamku. To, choć wydają się duże zmiany, mogą wcale takie nie być, a nawet jeśli... To zawsze chętnie wysłucham narzekań i pomogę oswoić się z nową sytuacją, choć podejrzewam, że w dalszym ciągu będziesz więcej czasu spędzać poza mieszkaniem, ale teraz w Mungu. Tak samo wiele pięter i komnat i tak samo wiele dziwnych osób - dodał, uśmiechając się nieco niepewnie, chcąc jakoś poprawić humor Maxa, kończąc jeść.
Widział też, że wciąż nie potrafił znaleźć sobie właściwego miejsca, że nie potrafił usiedzieć na krześle. Huang sięgnął więc po różdżkę i zaklęciem przywołał do siebie koc, który ujął w dwie ręce i rozłożył, spoglądając ponad nim na Brewera.
- Jeśli zjadłeś, to pora się zawinąć i spać trzy dni dla regeneracji... A może w łóżku znajdziesz sobie wygodniejszą pozycję niż na krześle - zaproponował całkowicie poważnie, dopiero pod koniec zdając sobie sprawę, jak jego słowa mogłyby zostać odebrane, czego próbował po sobie nie pokazać, choć czuł jednocześnie, jak płoną mu uszy.[/b][/b]

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Mieszkanie nr 8 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Mieszkanie nr 8 - Page 4 Empty


PisanieMieszkanie nr 8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie nr 8  Mieszkanie nr 8 - Page 4 EmptySro 19 Lip - 22:25;

Zawsze zachowywał pozory. To był jego główny problem i nie dało się temu zaprzeczyć. Po prostu starał się dopasować, jednocześnie ukrywając starannie to, co czuł, nie chcąc, żeby inni wiedzieli, co się z nim dzieje. Unikał tak naprawdę nadmiernego angażowania się, pokazując wszystkim tylko tę radość i skończoną głupotę, jakie w pełni się go trzymały, nie pozwalając mu nigdzie uciec. To wcale nie było mądre i Max zdawał sobie z tego sprawę, ale nie był w stanie tego w żaden sposób zmienić. Lata, jakie spędził w rodzinnym domu, nauczyły go kłamstwa, nauczyły go, że o pewnych sprawach się nie mówi, tak więc ostatecznie znajdował się w takim, a nie innym miejscu, nie mając świadomości, że naprawdę bliscy mu ludzie, byli w stanie dostrzec, co się z nim dzieje. Nie wszystko, rzecz jasna, nie tak dokładnie, jak mogłoby się wydawać, ale jednak mogli go rozgryźć.
Tak samo, jak on był w stanie czytać zachowania Weia dokładnie tak, jakby znał go na wylot. Nie każde, rzecz jasna, bo jego myśli i sposób rozumowania były dla niego dziwne, właściwie niepojęte, kryło się w nich coś, czego nie był w stanie uchwycić. Jednak rozumiał jego żarty, rozumiał to, jakie opowiadał bzdury i ani trochę mu to nie przeszkadzało. Tym bardziej w sytuacjach, takich, jak ta, kiedy miał problem z tym, żeby nie skręcić się ze śmiechu. Właściwie był bliski tego, żeby parsknąć mu prosto w twarz, nie zdając sobie sprawy z tego, że w jego oczach pojawiły się ogniki zwiastujące, że był skłonny do ciągnięcia tego idiotycznego tematu.
- A co, chcesz mi pomóc? – zapytał zaczepnie, ciekaw, czy Huang zarumieni się jeszcze mocniej. Widział, jak płonęły jego uszy, mając wrażenie, że jego współlokator nigdy nie przyzwyczai się do podobnych rzeczy, że takie zaczepki zawsze będą wychodziły mu naturalnie, a on będzie się ich wstydził w nieskończoność, jakby było w nich coś naprawdę żenującego. Było w tym coś uroczego, a jednocześnie powodującego, że Max miał niesamowitą ochotę dalej się z nim drażnić, że chciał go jeszcze bardziej zaczepiać, że chciał się przekonać, co się w nim kryje i w którym momencie Wei po prostu pęknie, nie będąc w stanie wytrzymać jego nacisków. Oczywiście wiedział, że w którymś momencie powinien się wycofać, ale jednocześnie miał ochotę spróbować jeszcze bardziej, zrobić jeszcze jeden krok, zrobić jeszcze jedną głupotę, żeby przekonać się, jak daleko może się posunąć.
- To na razie skupmy się na tym, że pójdę spać, a dziwne osoby i dziwne pokoje w Mungu zostawię sobie na następny raz. Chyba że to znaczyło, że chcesz mnie tam odwiedzić – stwierdził, wyraźnie go podpuszczając, a jego ciemne oczy błyszczały, wskazując na to, że doskonale bawił się w tej chwili, mając świadomość, że jego przyjaciel nie będzie do końca wiedział, jak powinien odbić tę piłeczkę, którą mu przekazał. Liczył na jakieś zabawne mądrości, na jakieś pouczenie, czy innego rodzaju uwagę, mając świadomość, że Huang bardzo często się do tego uciekał, kiedy nie miał pojęcia, jak powinien się w danej chwili zachować.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Mieszkanie nr 8 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Mieszkanie nr 8 - Page 4 Empty


PisanieMieszkanie nr 8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie nr 8  Mieszkanie nr 8 - Page 4 EmptySro 19 Lip - 22:27;

Longwei uśmiechnął się nieco szerzej, próbując w ten sposób zakryć własne zmieszanie, gdy tylko usłyszał pytanie Maxa. Wiedział, że Gryfon uwielbiał podobne zabawy słowne, podobne zaczepianie, które Huang czasem ucinał. Jednak tym razem, widząc te wesołe ogniki w jego spojrzeniu, nie zamierzał uciekać od tematu, tylko dlatego, że czuł się nieco speszony.
- Jeśli nie będziesz w stanie sam sobie poradzić to chętnie pomogę - odpowiedział, tym razem całkowicie zdając sobie sprawę z brzmienia własnych słów. Mimo to spoglądał pewnie w oczy Gryfona, czując, że zaczyna palić go szyja, a więc rumieniec musiał pokrywać już nie tylko jego uszy. Nie było to jednak nieprzyjemne, a wręcz przeciwnie. Z biegiem kolejnych miesięcy Longwei odkrył, że właściwie lubił te zaczepki, choć czasem nie zdawał sobie z nich sprawy, biorąc wszystko zbyt poważnie. Mimo to cieszyły go, stanowiły ten element codzienności, który był dla niego wyznacznikiem stanu Maxa, jego humoru i w tym momencie cieszył się, że przyjaciel zaczyna wracać do siebie. Owszem, miał świadomość, że potrzebował jeszcze trochę czasu, aby naprawdę odetchnąć po ciężkich tygodniach i liczył na to, że wyjazd na wakacje będzie wystarczający.
- Powiedz słowo, a będę codziennie zaglądać do Munga, choć postaram się nie być tak często z obrażeniami - odpowiedział, śmiejąc się cicho. - W końcu ktoś będzie musiał pilnować, żebyś na pewno jadł, a nie wiem, czy kuchnia w Mungu jest równie dobra co ta w Hogwarcie, żeby ufać, że nie będziesz chodzić głodny - dodał całkowicie szczerze, mrużąc oczy w uśmiechu pełnym szczerości. Zamierzał dopilnować posiłków przyjaciela tak, jak robił to do tej pory, nawet jeśli oznaczałoby to pakowanie mu dań na wynos. Nie wiedział jeszcze, w jaki sposób miałby tego dokonać, ale wierzył, że Max coś wymyśli.
- Właściwie obserwowanie ciebie w trakcie pracy byłoby całkiem interesujące… Ostatnio takie było - dodał jeszcze, na moment zamyślając się, wracając wspomnieniami do dnia pożaru. Pamiętał pewność siebie bijącą od Maxa, to jak sprawnie zajmował się potrzebującymi, zanim przybyły właściwe służby. Zdecydowanie odwiedzanie go w Mungu mogłoby być ciekawym doświadczeniem, choć jednocześnie Huang miał wrażenie, że nie o to chodziło w słowach Maxa. Miał jednak problem skupić się na tym, wpatrując się w przyjaciela, jednocześnie odtwarzając w myślach wspomnienia, czując jak mocniej uderza mu serce.
+

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Mieszkanie nr 8 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Mieszkanie nr 8 - Page 4 Empty


PisanieMieszkanie nr 8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie nr 8  Mieszkanie nr 8 - Page 4 EmptySro 19 Lip - 22:27;

Prawdę mówiąc, Max nie spodziewał się, że jego przyjaciel będzie w stanie odpowiedzieć na tę zaczepkę, że zrobi coś podobnego i pozwoli na to, żeby cała sprawa nieznacznie się przeciągnęła. To było dla niego coś nowego, coś zaskakującego, a jednocześnie coś pociągającego. To ostatnie jednak nieznacznie zdusił, po prostu śmiejąc się ciepło, kiedy widział, jak bardzo Huang się rumienił, jak wiele sił musiało go mimo wszystko kosztować zrobienie czegoś, czego nie był do końca pewien. Nie chciał tak naprawdę na niego naciskać, nie chciał robić mu krzywdy, jeśli tak mógł to nazwać, nie chciał niczego od niego wymagać, więc po prostu pokiwał głową na znak, że przyjmował jego, jeśli mógł tak powiedzieć, ofertę. Ponieważ jednak ciągnięcie tematu, który był dla opiekuna smoków nieco skomplikowany, dobre nie było, Max usiadł nieco wygodniej, skupiając się na jego kolejnych słowach.
- Nie jest taka zła, ale na pewno nie taka dobra, jak to, co ty robisz - przyznał prosto, bez zająknięcia, uważając, że faktycznie Wei znał się na sztuce przyrządzania jedzenia. Niewątpliwie był w tym o wiele lepszy od Maxa, który w dużej mierze nie miał pojęcia, co się, z czym łączyło. Powinien być w tym lepszy, skoro znał się nie tylko na uzdrawianiu, ale i na zielarstwie, ale widać gotowanie zupy było dla niego sztuką przerastającą jego wszelkie możliwości.
- Ale wolałbym, żebyś wpadał do Munga na lunch, a nie ze spalonym tyłkiem. Może umówimy się, że będziesz podrzucał mi swoich nieostrożnych kolegów, co? - zapytał jeszcze nieco zaczepnie, ale nie chciał za bardzo wchodzić w ten temat, nie mając tak naprawdę pojęcia, do czego to wszystko by doprowadziło. Tym bardziej że odnosił wrażenie, że wiedział, dlaczego Huang wspomniał coś na temat obserwowania go w czasie pracy. I to powodowało, że Max miał ochotę uśmiechnąć się nieco triumfalnie, wiedząc, jakiego słowa użył tamtej nocy Wei. Wiedząc, że nigdy nie skierowałby go do kogoś, kto nie miałby dla niego jakiegoś, chociaż najmniejszego znaczenia. Przynajmniej wszystko na to wskazywało.
- No, ale teraz to poproszę o ten koc i idę spać na kolejne dni. Skoro jestem najedzony jak misiek przed zimowaniem, pewnie dam radę się nie obudzić - stwierdził zaczepnie, żeby faktycznie wyciągnąć ręce po koc, a gdy ostatecznie miał możliwość pójść do pokoju, zrobił to z przyjemnością, będąc o wiele spokojniejszym, niż kiedy wrócił do mieszkania. Mógł paść na twarz i tak zostać, śpiąc jeszcze długo. Bardzo długo.

z.t x2

+

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Mieszkanie nr 8 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Mieszkanie nr 8 - Page 4 Empty


PisanieMieszkanie nr 8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie nr 8  Mieszkanie nr 8 - Page 4 EmptyPon 28 Sie - 16:53;

Max oparł się o blat kuchenny, wzdychając cicho, nim ostatecznie wsunął dłonie w kieszenie spodni i spojrzał na ulicę, widoczną za oknami. Słońce właśnie zachodziło, kryjąc się za sąsiednimi zabudowaniami, zabierając ze sobą ten ostatni dzień wakacji, zabierając ze sobą wspomnienia wyjazdu, słonej wody z laguny, przyjemnego kołysania gondol, zabierając ze sobą wszystko to, do czego zdołał przyzwyczaić się przez minione tygodnie. W mieszkaniu panowała cisza, zdawało się dziwnie puste, ale jednocześnie miało w sobie spokój, jakiego nieoczekiwanie zaczęło mu brakować, spokój, który pozwalał mu nabrać sił za każdym razem, gdy wracał z długiego dyżuru. Zmrużył oczy, przyglądając się ulicy, przyglądając się dzieciakom, które wracały do domu, nie mogąc zapewne doczekać się powrotu do Hogwartu, przyglądał się temu, co go otaczało, mając poczucie, że wrócił do domu. Uśmiechnął się lekko pod nosem na tę myśl, nim odchylił głowę, zamykając przy tej okazji oczy. Miał wrażenie, że trzask drewnianej podłogi był dziwnie znajomy, że ten zapadający w mieszkaniu półmrok był czymś, do czego był całkowicie przyzwyczajony, że wiedział, w którym dokładnie momencie wszystkie pomieszczenia zatoną w ciemności. Wszystko, co go otaczało, było tak normalne, a jednocześnie wiedział, że wraz z nastaniem kolejnego poranka wszystko się zmieni. Przestanie być jedynie praktykantem, a zostanie stażystą, sięgnie po dyplom, na który tak długo pracował, sięgnie po coś, co było dla niego kiedyś jedynie sennym marzeniem. Nie będzie miał również tyle czasu dla bliskich sobie osób, ale prawdę mówiąc, nie czuł się z tego powodu źle.
- Nie skradaj się tak – powiedział cicho, poruszając się i unosząc powieki, by spojrzeć na Longweia, do którego uśmiechnął się kącikiem ust.
Przyglądał mu się uważnie, zupełnie, jakby widział go pierwszy raz w życiu, zastanawiając się mimowolnie, kiedy wszystko aż tak bardzo się zmieniło, kiedy pozwolił, żeby coś, co miało się nigdy nie wydarzyć, stało się jego codziennością. Max miał świadomość, że popełniał błędy, że ciągle, nieustannie, potykał się, że nie wiedział, dokąd właściwie idzie, a jednak tym razem nie chciał uciekać. W tej dokładnie chwili miał wrażenie, że jest tam, gdzie być powinien, że ten dom, o którym myślał, nie składał się jedynie z tych ścian, ale składał się z czegoś więcej, z kogoś więcej i nawet nie umiał powiedzieć, jak do tego doszło, w którym dokładnie momencie to stało się dla niego tak naturalne, kiedy doszedł do wniosku, że ma dokładnie to, czego chciał. To było niesamowicie niebezpieczne uczucie, twierdzenie, które mogło z czasem go przerosnąć, a jednocześnie tak niesamowicie naturalne, że nie umiał mu odmówić. Sam twierdził, że życie układało się samo, że płynęło tak jak chciało, a jednocześnie się przed tym bronił, nie chcąc, żeby ktokolwiek znowu musiał mierzyć się z jego beznadziejną osobą.
- Odbierz je jutro po pracy – mruknął, odrywając się od blatu, o który się do tej pory opierał, spodziewając się tego, co chciał powiedzieć Huang, podchodząc do niego. Obserwował go wciąż uważnie, w tym blasku zachodzącego słońca, mając wrażenie, że cisza przeplatająca się ze śmiechem dobiegającym do niego z ulicy przez otwarte okno, dźwięczała mu w uszach, mieszając się z szumem krwi, która niespodziewanie zdawała się przyspieszać, zupełnie, jakby chciała zawrzeć. To wszystko było tak głupie, tak niemądre, tak nierealne, że nie do końca wiedział, co miał zrobić, jakby chciał powstrzymać się przed tym, czego tak naprawdę chciał. Czuł opór i doskonale wiedział, z czego wynikał, wiedział, że tak naprawdę musiał po prostu złamać samego siebie i swoje ograniczenia, zgadzając się z Joshem, że popełniał te same błędy, że faktycznie mylił się i kręcił w kółko. Pewnie dlatego wyciągnął przed siebie rękę, by dotknąć czubkami palców brzucha Weia i powoli, jak dziecko, które się w coś bawiło, zaczął wędrować nimi w górę jego ciała.
- Dzisiaj jeszcze trwają wakacje – dodał cicho.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Mieszkanie nr 8 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Mieszkanie nr 8 - Page 4 Empty


PisanieMieszkanie nr 8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie nr 8  Mieszkanie nr 8 - Page 4 EmptyPon 28 Sie - 18:40;

Powrót z wakacji był niezwykle gorzki w smaku i bynajmniej nie chodziło o fakt, że ledwie wylądowali w Anglii, Huang udał się do Munga. Nie chodziło o leczenie z venetiańskiej choroby, co o nagłe zakończenie czegoś. Koniec, którego Longwei nie chciał, który pragnął przedłużyć, jak tylko było to możliwe, jednocześnie wiedząc, że nie powinien. Powrót do mieszkania niósł ze sobą więcej emocji, niż mężczyzna chciał przyznać, a wszystkie kręciły się wokół Gryfona. Wciąż istniały między nimi pytania, na które nie było odpowiedzi, niewypowiedziane obietnice i przemilczane nadzieje, których Longwei nie chciał ruszać, bojąc się, że to, co mieli, nagle rozpadnie się jak zamek z piasku. Obserwował Maxa w ciszy, przesuwając spojrzeniem po jego profilu, po sylwetce, czując mocniej, że miał przed sobą tę osobę, z którą naprawdę chciał już zostać. Coś, czego nie spodziewał się nigdy czuć, rozpalało się w jego piersi, sprawiając, że chciał wypowiedzieć słowa, jakich nigdy nie spodziewał się powiedzieć. Teraz także nie był pewien, czy mógł, czy były w jakiś sposób oczekiwane.
Cicho, nie chcąc przeszkadzać Maxowi w rozmyślaniu, skierował się do kuchni, aby zatrzymać się w połowie drogi, kiedy mężczyzna się odezwał. Wystarczyło jedno zdanie, aby Longwei poczuł, jak drży w dziwnym oczekiwaniu, które jedynie się nasiliło, gdy Gryfon skierował się w jego stronę, jakby czytając w jego myślach. Chciał wybrać się do rodziców po świnksa i gdziekona, żeby wszyscy byli w komplecie w mieszkaniu, ale wystarczyło jedno zdanie, żeby z tego zrezygnował. Kilka słów i gest, który wywołał gęsią skórkę na jego przedramionach widocznych spod podwiniętych mankietów koszuli. Longwei wciągnął drżąco powietrze, wpatrując się spod przymkniętych powiek w dłoń Maxa wędrującą w górę jego ciała. Dzisiaj jeszcze trwają wakacje. Nie chciał, żeby trwały tylko tego dnia, ale to mógł powiedzieć później, o to mógł zapytać później.
- To w takim razie wciąż mogę dać ci prezent… a nie pamiątkę… - powiedział cicho, próbując ignorować niższe tony własnego głosu, zdradzające, jak bardzo działał na niego ten delikatny dotyk, zaczepka, która zdawała się palić go żarem przy każdym kolejnym dotyku. Sięgnął do kieszeni spodni, aby wyjąć z niej bransoletkę z turmalinami, drugą dłonią sięgając do biodra Maxa, robiąc krok w jego stronę. Nie chciał odsuwać się od niego, a wręcz przeciwnie, pragnął zmniejszyć dystans między nimi do minimum. Zmniejszyć do odległości, która nie będzie już mieć znaczenia. - Kupiłem ją na Dniu Fali… Podobno ma wspomagać wizje i pomyślałem o tobie… Ale jeśli nie zechcesz jej nosić… - dodał, próbując skupić się na tym, co chciał powiedzieć, kładąc ją delikatnie na nadgarstku Maxa, nie zapinając jej jednak, czekając. Nie potrafił także opanować szybkiego bicia serca, które z pewnością czuł drugi mężczyzna, trzymając wciąż palce przy jego ciele. Bicia, które zdradzało jego własne zdenerwowanie wywołane niepewnością, czy prezent był trafiony, ale i pragnieniem zatracenia się w chwili tak, jak chciał tego nie raz w Venetii.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Mieszkanie nr 8 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Mieszkanie nr 8 - Page 4 Empty


PisanieMieszkanie nr 8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie nr 8  Mieszkanie nr 8 - Page 4 EmptyPon 28 Sie - 21:32;

Max przyglądał mu się uważnie, mając wrażenie, że dostrzega u niego jakiś cień niepewności, ale równie dobrze mógł uznać, że tak naprawdę przekładał na Weia własne myśli, własne uczucia, własny lęk, którego nie umiał opanować, choćby bardzo chciał. Rozumiał, że to było coś, co czaiło się gdzieś głębiej, co kryło się gdzieś dalej, niż na powierzchni jego myśli i ocierało się o wszystkie jego wspomnienia i przeżycia, jakie smakowały niesamowicie wręcz gorzko. Nie znosił ich, chociaż jednocześnie miał świadomość, że to właśnie one go budowały, kształtowały i tworzyły to, kim tak naprawdę był w tej chwili. Max miał świadomość, że musiał przyznać jednak rację Joshowi, że nie mógł tak po prostu uważać, że zawsze będzie taki sam, nie mógł również nie dostrzegać zmian, jakie w nim zachodziły, w tym, jak stopniowo stawał się spokojniejszy i faktycznie nie wpadał w takie irracjonalne furie, jak dawniej. Jakby odcięcie się od pewnych rzeczy, od pewnych spraw i ludzi, dało mu wyzwolenie, jakiego do tej pory mu brakowało. Jednocześnie jednak wciąż kręcił się w kółko i zdawał sobie z tego sprawę, nie do końca wiedząc, jak powinien się z tego wyrwać.
Rozchylił lekko wargi, kiedy Wei wspomniał o prezencie, mając ochotę zapytać go, o co dokładnie chodziło. Mimo wszystko Max nie przywykł do tego, żeby inni faktycznie coś dla niego robili, niezmiennie dziwiły go prezenty świąteczne, czuł się z nimi dziwnie, dość mocno zagubiony, w pewnym sensie powielając tradycję, robiąc to, co inni. Chociaż nie chodziło o to, że tego nie lubił, nie umiał tego jednak w żaden sposób wyrazić. Ugryzł się zatem w język, nie chcąc palnąć czegoś całkowicie idiotycznego, a już na pewno nie chcąc pytać Weia, czy jakimś cudem dowiedział się o jego urodzinach, uciekając od tego tematu, jak od ognia. Nie miał z nim najlepszych wspomnień i doświadczeń, i właśnie dlatego chciał pozostawić to daleko za sobą, nie wracać do tego i skupić się na czymś innym. Co nie było takiego trudne, kiedy jego ruch nie został pozostawiony bez odpowiedzi. Próbował więc skoncentrować się właśnie na tym, właśnie na tej bliskości, przynajmniej tak długo, jak długo Wei nie postanowił przewiesić przez jego nadgarstek bransoletki.
Poczuł, jak przeszedł go dreszcz, jak serce zabiło mu jeszcze mocniej i wspomnienia ponownie zawirowały gdzieś w jego głowie, powodując, że zmarszczył mocno brwi. To nie jest to samo. To nie było to samo, to nie była powtórka z rozrywki, ta sama historia, ta sama opowieść, która mogła go przygnieść, to było coś zupełnie innego i starał się w to właśnie wierzyć. Obiecał coś, ale żeby to osiągnąć, sam również musiał się starać. Tylko nie do końca potrafił, bo po prostu zwyczajne rzeczy znajdowały się poza granicami jego pojmowania.
Pewnie właśnie dlatego, zamiast coś powiedzieć, zamiast podziękować albo jakoś inaczej to skomentować, położył dłoń na policzku Weia, pociągając go do siebie, żeby po prostu go pocałować, nie poruszając jednak ręką, na której ten położył bransoletkę. Max miał co prawda wrażenie, że ten prezent go palił, że czuł niemalże, jak piecze go skóra od dotyku tego przedmiotu, ale miał świadomość, że było to tylko i wyłącznie coś, co kryło się w jego głowie. Zacisnął lekko palce, niewątpliwie zaczynają wbijać paznokcie w skórę opiekuna smoków, trzymając go blisko siebie, nie zamierzając go puszczać, zupełnie, jakby od tego jednego ruchu zależało wszystko to, co miało nadejść później, jakby to określało dosłownie wszystko, każdy kolejny ruch, każdy kolejny oddech, każdą kolejną możliwość.
Właściwie, być może, pomiędzy zwykłym pragnieniem, kryło się w tym również rozpaczliwie podziękowanie, którego faktycznie nie był w stanie wyrazić w żaden logiczny sposób. Nie nauczono go tego i w tej chwili odczuwał skutki tych niedociągnięć, tych dziur we własnej przeszłości, tego, że coś, co było dla innych normalne, dla niego było czymś więcej. Czymś, na swój sposób, niezwykłym i niepokojącym. Jakby coś czaiło się w tej zwyczajności, choć nie wiedział, co.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Mieszkanie nr 8 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Mieszkanie nr 8 - Page 4 Empty


PisanieMieszkanie nr 8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie nr 8  Mieszkanie nr 8 - Page 4 EmptyPon 28 Sie - 22:20;

Longwei znał częściowo historię Maxa, ale miał świadomość, że jeszcze wiele spraw było dla niego tajemnicą. Jedną z nich były urodziny Gryfona, ale tak naprawdę nigdy o nich nie rozmawiali, a i Huang nie obchodził swoich urodzin na tyle hucznie, żeby drugi mężczyzna o nich wiedział. Nie potrzebował takich okazji, aby dawać prezenty, kiedy uważał, że coś mogłoby się komuś przydać, jak to było z bransoletką z turmalinami. Jednak nie był pewien, czy coś podobnego naprawdę mogło przypaść do gustu Maxa, czy nosiłby element biżuterii, nie mówiąc już o tym, że ten prezent związany był z wizjami. Huang pamiętał ich próby rozmów na ten temat, to jak Gryfon wzbraniał się, jak nie chciał o tym rozmawiać, jak i pamiętał swoje własne słowa. Temat jasnowidztwa nie był łatwy, ale Longwei miał świadomość, że Max zmagał się z nim o wiele bardziej, niż to pokazywał i chciał mu jakoś pomóc, a skoro bransoletka miała pomagać w otrzymywaniu wyraźnych wizji. Bal się, że mimo wszystko zrobił coś niewłaściwego, tym bardziej że Max nic nie powiedział, ani nie poruszył ręką, nie wziął bransoletki.
Jednocześnie nie został odepchnięty a wręcz przeciwnie. Huang odwzajemnił pocałunek, czując przyjemny dreszcz przebiegający po ciele i aż mruknął z zadowoleniem, zaciskając palce na biodrze Maxa. Drugą dłonią wycofał bransoletkę, chowając ją do kieszeni tylko po to, żeby móc swobodnie położyć dłoń na karku uzdrowiciela, pozwalając samemu sobie całkowicie zapomnieć o wszystkim wokół nich. Nie liczyło się w tej chwili nic, poza dzielonym wspólnie pragnieniem i faktem, że nic nie mogło im teraz przeszkodzić. Nie chciał myśleć o powodzie, dla którego ten pocałunek zdawał się przesycony tak wieloma emocjami, nie wiedząc już, czy to było tylko jego wrażenie, czy obaj przelewali w to więcej, niż chcieli.
Czuł, jak powoli zaczyna kręcić mu się w głowie, kiedy zdał sobie sprawę, że niemal zapomniał o oddychaniu, ale zamiast odsunąć się od Maxa, jedynie mocniej zacisnął palce na jego ciele, przyciągając mocniej do siebie. Pragnął więcej i nie próbował tego ukrywać, udawać, że jest inaczej. Chciał w ten sposób przekazać wszystko to, czego bał się powiedzieć, czego wiedział, że nie powinien mówić, a co i tak zdawało się wisieć w powietrzu. Przekazać, że naprawdę chciał być z Maxem i od rozmowy sprzed ferii nic się nie zmieniło, a przynajmniej nie na gorsze.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Mieszkanie nr 8 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Mieszkanie nr 8 - Page 4 Empty


PisanieMieszkanie nr 8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie nr 8  Mieszkanie nr 8 - Page 4 EmptyWto 29 Sie - 17:28;

Rozmawianie nigdy nie było mocną stroną Maxa, a już na pewno nie w chwilach takich, jak ta. Kiedy zbyt wiele emocji kłębiło się w jego sercu, kiedy zbyt wiele myśli próbowało wygrać pierwszeństwo i przejąć nad nim kontrolę. Szamotał się w nich, jak zawsze wściekle, jak zawsze bez większego pomyślunku, wiedząc doskonale, że nie mógł tak naprawdę zgodzić się na to, żeby wspomnienia, bolesna przeszłość albo cokolwiek podobnego, dyktowały mu warunki. Jednocześnie jednak miał świadomość, że do tej pory robił to nieustannie, poddawał się im, pozwalał na to, by zapaść się całkowicie w tym ciemnym zapomnieniu, jakiego każdy inny człowiek zapewne by się obawiał. Pławił się w nim, nie próbując z niego umykać. Być może dlatego, że po prostu mu nie zależało. Teraz jednak było zupełnie inaczej i to powodowało, że wszystko, co się działo, na pewien sposób go oszałamiało i zdecydowanie odbierało zdolność mowy.
Był na swój sposób dziki, a przynajmniej tak uważał, wiedząc, że w dużej mierze komunikował się właśnie przez gesty i przelewane w nie emocje, przez to wszystko, co dla niektórych wydawało się niesamowicie pierwotne. Tak jednak bywało mu łatwiej, kiedy tracił grunt pod nogami, kiedy nie radził sobie sam ze sobą, kiedy nie wiedział, jak powinien się zachować, żeby przypadkiem nie urazić drugiej osoby. W tym zaś wypadku rozumiał, że prezent miał większe znaczenie, niż prostą chęć opanowania go. To było coś innego, to miała być pomoc, chociaż jednocześnie Max wzbraniał się przed tą myślą.
I może dlatego jego pocałunek stawał się nie tylko coraz bardziej chaotyczny, ale również coraz bardziej natarczywy. Ostry, niepohamowany, jakby właśnie uzdrowiciel stracił całkowitą kontrolę nad własnymi pragnieniami, jakby ostatecznie pozwolił im biec luźno, pokazując wszystko to, co od dawna trzymał na łańcuchach. Pewnie właśnie dlatego, bez zbędnego gadania, bo słowa w takich chwilach były najmniej potrzebne, zsunął ręce tak, żeby podnieść Weia, żeby chwycić go pewnie, trzymając go przed sobą i spojrzeć na niego spod przymkniętych powiek, czując doskonale pulsowanie pogryzionych warg. W uszach wciąż mu szumiało, a krew wrzała w jego żyłach, co nie pozostawiało mu zbyt wielkiego pola do manewru. Gdyby, jak zazwyczaj do tej pory, Wei próbował jednak trzymać się swoich ram, gdyby próbował to jakoś zmienić, zapewne Max zdołałby nad sobą zapanować, zdołałby ponownie wtłoczyć się w ryzy, ale teraz było zupełnie inaczej.
Teraz, bez zastanawiania się nad tym, co dalej, przytrzymał mocno opiekuna smoków, by bez cienia skrępowania przejść z nim do swojej sypialni, gdzie przyklęknąwszy na skraju łóżka, puścił go, jedynie po to, by przygwoździć go do materaca. Jego ciemne spojrzenie zdawało się teraz jeszcze głębsze, jeszcze bardziej przepełnione zwyczajnym pragnieniem, które niewątpliwie wskazywało na to, że pozwalał sobie teraz na utratę wszystkich myśli, na to, by nie analizować, nie szukać powiązań ze swoją przeszłością. I, zapewne, tak właśnie było zdecydowanie lepiej. Zapaść się w tym półmroku, jaki ich otaczał, w tej ciszy, jaka zdawała się całkowicie naturalna, zapaść się w tym, czego chcieli, nieskrępowani w żaden sposób. Tak po prostu, tak zwyczajnie, tak normalnie, jakby jutra miało nie być. I może faktycznie miało go nie być, może to faktycznie miał być ostatni dzień wakacji, ale nawet jeśli, to Maxa nic to w tej chwili nie obchodziło.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Mieszkanie nr 8 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Mieszkanie nr 8 - Page 4 Empty


PisanieMieszkanie nr 8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie nr 8  Mieszkanie nr 8 - Page 4 EmptyWto 29 Sie - 18:59;

Nagła utrata gruntu pod nogami była czymś nowym, nieznanym i być może w innej sytuacji czymś niepożądanym, ale nie w tej chwili. Nie wtedy, gdy przez ten prosty ruch czuł właściwą siłę drugiego mężczyzny, która w połączeniu z chaotycznymi pocałunkami sprzed momentu tworzyła odurzającą mieszankę. Ilekroć Wei spoglądał na Maxa, widział w nim smoka, właśnie jakby został kiedyś zaklęty przez czarnoksiężnika, jak kiedyś żartowali. Dostrzegał smoka, który dopiero teraz pokazywał swoją prawdziwą siłę, a która uderzała do głowy Huanga mocniej, niż mógłby to zrobić alkohol. Uśmiechnął się lekko, przygryzając dolną wargę i nie odrywał spojrzenia od ciemnych oczu Maxa, dając się nieść do sypialni, nie dbając o to, w której ostatecznie się znajdą. Nic nie miało tak naprawdę znaczenia, poza tym, czego obaj tak naprawdę chcieli, czego nie bali się w końcu ruszyć, po co sięgnąć.
Zupełnie, jakby tak naprawdę od Celtyckiej Nocy miotali się, nie wiedząc, w jaką stronę mieli ruszyć. Być może nawet wcześniej, od ferii, od rozjaśnienia tego, co wówczas między nimi było. Słowa, jakie wówczas padły, wciąż tkwiły w głowie Weia, determinując część jego zachowań, sprawiając, że trzymał się stale w ryzach, nie pozwalając sobie na zbyt wiele. Jednak teraz wszystko puściło, od dnia, w którym przekroczyli mur i kryli się w polu pięciotrzciny. Od pierwszego gwałtownego pocałunku wszystko płonęło, kierowało ich w jedną stroną, ciągnąc za sobą konsekwencje tej jednej decyzji. Jeśli to, co się działo, nie miało być również traktowane poważnie, Wei nie był opiekunem smoków. Pamiętał słowa Maxa z Celtyckiej Nocy, pamiętał spojrzenie, jakie mu wówczas posłał, pamiętał dość, aby wiedzieć, że sam nie miał czego się obawiać, że tym razem obaj widzieli tak samo to, co ich łączyło, choć z pewnością żaden nie wiedział tak naprawdę od kiedy. Jednak to nie miało znaczenia, a już na pewno nie w tej chwili, gdy jedyne, o czym Huang był w stanie myśleć, to o tej sile, jaka pozwalała Maxowi go nieść wprost do łóżka.
Przygwożdżony do materaca spróbował poruszyć się tylko na tyle, żeby przyciągnąć uzdrowiciela do siebie, pocałować znów gwałtownie, raz jeszcze chwytając zębami za jego wargę. Nie bał się zapadać w tym pragnieniu, nie bał się tego, co miało się wydarzyć później, ewentualnej rozmowy, jeśli miałaby być. Bał się, że Max się wycofa, że z jakiegoś powodu zdecyduje się znów chwycić granic, jakie jeszcze nie tak dawno tkwiły między nimi na jego życzenie. Granic narzuconych przez nazewnictwo, choć tak naprawdę niezmieniających nic. Wei za nic nie chciał go puszczać, nie chciał, żeby odsuwał się od niego. Nie wiedział nawet kiedy owinął go nogą, przyciągając mocno do siebie, wydając z siebie mimowolnie cichy jęk, próbując szarpnąć też za jego koszulkę. Nie potrzebowali żadnych barier, żadnych granic oddzielających ich od siebie.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Mieszkanie nr 8 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Mieszkanie nr 8 - Page 4 Empty


PisanieMieszkanie nr 8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie nr 8  Mieszkanie nr 8 - Page 4 EmptyWto 29 Sie - 22:19;

Prawdę mówiąc, Max nie spodziewał się, że Wei może tak reagować, że może się tak zachowywać, skoro wiedział, jak daleki od takich spraw był. A jednak nie sprawiał wrażenia kogoś, kto autentycznie nie miał pojęcia, co się dzieje, który nie był w stanie podążać za własnym instynktem, za własnymi pragnieniami. I może to powodowało, że Max również nie zamierzał się zatrzymywać, że po prostu parł naprzód, wiedząc doskonale, czego chcieli, wiedząc, jak bardzo tego chcieli i jak bardzo nie było sensu w udawaniu, że jest inaczej. To nic nie zmieniało, to do niczego by nie prowadziło, nie w tej dokładnie chwili, kiedy miał ochotę niemalże warczeć z niecierpliwości. Znał ten głód, znał to pragnienie, wiedział, jak gwałtowne było i jak trudno było nad nim w ogóle panować, nie mając najmniejszej ochoty tego robić.
Nic zatem dziwnego, że guziki koszuli gwałtownie puściły, gdy szarpnął materiałem, zapadając się coraz bardziej w tym, czego chciał, jednocześnie prowadzony tym, czego dokładnie chciał opiekun smoków. Czymkolwiek to było, Max nie zamierzał mu tego odmawiać, poddając mu się, chociaż jednocześnie nie pozwalając mu na to, by całkowicie przejmował nad nimi kontrolę. To była w istocie ekscytująca gra, w którą mógł i chciał grać, o ile to było możliwe, w nieskończoność. Oszałamiała, upijała, było w niej coś, co było lepsze od wszystkich używek, od wszystkiego, w co można było się tak naprawdę zapaść.
Ciemność stopniowo obejmowała cały pokój, ukrywając ich przed własnymi spojrzeniami, pozostawiając ich jedynie pośród dotyku i domysłów, pośród skołtunionej pościeli i przyspieszonych oddechów, które z każdą mijającą chwilą coraz bardziej się rwały. Zapadali się w tym tak mocno, że nie zdawali sobie w ogóle sprawy z tego, co się dookoła nich działo, skoncentrowani w pełni na sobie, skoncentrowani na tym, co ich łączyło. Na drżących mięśniach, na gorącu, jaki przetaczał się przez ich ciała i na tym zmęczeniu, które ostatecznie pozostawiło ich w ciemności chłodnego, angielskiego wieczoru.
Max doskonale czuł chłodne podmuchy na rozgrzanym ciele, ale nic sobie z tego nie robił, leżąc po prostu na plecach pośród zwiniętych koców. Zamknął oczy, oddychając coraz bardziej miarowo, czując senność, która zdawała mu się w tej chwili o wiele przyjemniejsza, niż zazwyczaj. Nie miał najmniejszej ochoty, żeby się stąd ruszać, żeby cokolwiek zmieniać, trwając po prostu w tym miejscu, nie skupiając się na niczym i absolutnie o niczym nie myśląc. Zupełnie nieświadomie kreślił wzory na biodrze Weia, nie zamierzając go stąd wyrzucać, ani nie zamierzając mu pozwalać na to, żeby wrócił do swojego pokoju. Nie sądził, co prawda, żeby ten miał podobne pomysły, ale oczywiście nie mógł tego tak naprawdę wykluczyć. Nie kiedy wszystko, co się działo, było tak szalone i nieposkładane w żadną całość, zupełnie, jakby nieustannie próbowali faktycznie ułożyć układankę, nie mając jednak dla niej żadnego wzoru.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Mieszkanie nr 8 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Mieszkanie nr 8 - Page 4 Empty


PisanieMieszkanie nr 8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie nr 8  Mieszkanie nr 8 - Page 4 EmptyWto 29 Sie - 22:21;

Jednak Huang miał wrażenie, że tak naprawdę jest we właściwym miejscu i widział powodu do ruszania się z miejsca. Nie chciał tego robić, a każde przesunięcie palców Maxa po jego biodrze jedynie zachęcało go w tym, żeby po prostu wtulił się mocniej, w jego bok, szukając ciepła, nagle zaczynając marznąć. Wciąż jeszcze czuł każdy pocałunek, każdy dotyk, zupełnie jakby jego podświadomość chciała przedłużyć odczuwaną przyjemność, nawet jeśli jedynie wspomnieniem. Wei poprawił głowę, kładąc ją na piersi drugiego mężczyzny tak, że był w stanie słyszeć jego bicie serca, częściowo ukrywając się przed jego spojrzeniem. Wsłuchiwał się w stopniowo uspokajające się serce, które uderzało mocno, a które jeszcze przed momentem zdawało się chcieć wyrwać z piersi Gryfona. Dokładnie tak, jak serce Huanga, co wywoływało jego niewielki, nieświadomy uśmiech.
Przesuwając opuszkami palców po śladach, jakie pozostawił na ramionach Gryfona, nie potrafił pozbyć się wrażenia, że tak naprawdę kolejny raz śni. Zupełnie, jakby tym razem sen próbował być bardziej realistyczny niż zwykle, a który zawsze kończył się, nim tak naprawdę dobiegł końca, albo przemieniał się w koszmar, kiedy nagle wszystko się rozpadało. A jednak teraz wszystko, choć wciąż było pogrążone w chaosie, zdawało się jednocześnie poukładane, jakby w końcu poszczególne elementy zaczynały wskakiwać we właściwe miejsca. Niestety, jakkolwiek chciałby, żeby wszystko po prostu takie pozostało, wiedział, że nie mógł pozwolić, aby rozmowa ich ominęła, aby znów próbowali po prostu płynąć z prądem. Z drugiej strony nie sądził, aby tak naprawdę mógł powiedzieć wszystko, co chciał. Część z tego, co cisnęło się na jego usta, powiązana była tak bardzo z ramami, których Max unikał, że nie było możliwości powiedzieć tego inaczej. W końcu zatrzymał swoją dłoń, aby nie rozpraszać samego siebie, zbierając swoje myśli w jedno.
- Co gdybym powiedział, że chciałbym, aby takie wakacje trwały dłużej? Aby… To nie było zależne od wakacji, czy innych wyjazdów i nie skończyło się z nadejściem poranka? - zapytał cicho, szeptem, czując, że serce znów zaczyna uderzać mocniej w jego piersi, kiedy nie był pewien, czy właśnie nie psuje wszystkiego. Nie wiedział, co miał powiedzieć, nie chcąc powiedzieć za wiele. Nie chciał powiedzieć też za mało. Nie chciał więcej nieporozumień, ale nie chciał też na nic naciskać. Chciał być przy Maxie i wiedzieć, że to nie skończy się z nadejściem poranka i nie wrócą do udawania, że nie mają dla siebie czasu. Chciał wiedzieć, czy prezenty związane z jego darem jasnowidzenia były mile widziane, czy nie powinien robić niczego podobnego. Chciał wiedzieć, gdzie popełnia błąd, jeśli taki już zrobił, aby nie powtarzać ich w przyszłości. Jednak nic z tego nie chciało przejść przez jego usta.
Westchnął lekko, przekręcając się tak, żeby oprzeć się czołem o bark Maxa, nim ostatecznie uniósł się na łokciu, spoglądając na Gryfona. Nie mówił o uczuciach, będąc pewnym, że wtedy wszystko zakończyłoby się w tej jednej chwili. Nie mówił o nich, ale nie był pewien, czy potrafił je ukrywać. Nie wiedział, czy powinien je ukrywać, czy mógł okazywać w inne sposoby, niż przy pomocy słów. Nie wiedział, co jeszcze mogło odstraszyć Maxa, co było w pewnym sensie zabronione. Czekał na odpowiedź, zastanawiając się, czy był sposób, aby zapytać o powagę tego, co zmienili w ich relacji, bez wywierania presji na drugim mężczyźnie, ale wiedział, że tak naprawdę nie było. Musiał czytać między wierszami, próbować zrozumieć zachowanie, aby poznać odpowiedzi, na wszystkie pytania, jakich nie potrafił zadać.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Mieszkanie nr 8 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Mieszkanie nr 8 - Page 4 Empty


PisanieMieszkanie nr 8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie nr 8  Mieszkanie nr 8 - Page 4 EmptyWto 29 Sie - 22:22;

Max uniósł lekko powieki, by spojrzeć na Weia, mając wrażenie, że tak naprawdę najchętniej zapadłby w sen, zapominając o wszystkim, o każdej wątpliwości, o każdej niewiadomej, jaka mimo wszystko mogła i zapewne zamierzała się za nim ciągnąć. To jednak było uciekanie od tego, co się działo, uciekanie od tego, czego chciał, od tego, o czym myślał, od tego, czego tak naprawdę potrzebował. Tak było łatwiej i doskonale zdawał sobie z tego sprawę, zapomnieć, nie myśleć, nie zastanawiać się, nie próbować niczego zmieniać. Tylko, tak naprawdę, to było nie tylko kręcenie się w kółko, ale również popełnianie dokładnie tych samych błędów, co powoli stawało się coraz bardziej męczące. Obiecał, że postara się być szczęśliwy i właściwie wiedział, co mogło mu to dać, co mogło spowodować, że dostanie dokładnie to, czego chciał, na co czekał, czego potrzebował. Tylko to wymagało rozmowy, wymagało wyrażenia własnych myśli, tych splątanych uczuć, jakich nie dało się tak naprawdę opisać, a przynajmniej on nie potrafił tego zrobić. Obawiał się, że kiedy już spróbuje, wszystko okaże się o wiele większym bagnem, niż było do tej pory. Łatwiej było mu tak naprawdę mówić o ramach, o jakichś określeniach, których nie znosił, ale też nie mówił do końca prawdy w tym temacie. Podejrzewał jednak, że Wei domyślał się, że tak naprawdę się bał. Bał się tego, co to mogło ze sobą przynieść, bał się tego, co to oznaczało, nie mając żadnego dobrego przykładu na to, czym były niektóre relacje. Miał świadomość, że część z nich nie była wieczna, wiedział, że się kończyły i rozchodziły, ale jedyne, co tak naprawę znał, to problemy. Coś, co zdawało się a nim wędrować, jakby nie umiało się nigdy zatrzymać i nawet nie zamierzało tego robić.
Patrzył teraz uważnie na Weia, dostrzegając jedynie jego zarysy w otaczającej ich ciemności, wiedząc dokładnie, co kryło się za jego pytaniem. Nie był tak głupi, żeby tego nie rozumieć, nie był tak naiwny, by wierzyć w to, że nic się nie zmieniło. Zdołał skoczyć na głęboką wodę, zrobił krok, z którego nie było już odwrotu i teoretycznie o tym wiedział, jednocześnie mając świadomość, że tak naprawdę pozwalał na to, żeby kierowały nim jedynie pragnienia. Mieszały się z tym, co czuł, z tym poczuciem spokoju, z tym poczuciem, że nie musi niczego zmieniać w swoim życiu, że dosłownie wszystko postanowiło wskoczyć na swoje miejsce, że nastąpiło właściwe kliknięcie, od którego nie było nawet sensu uciekać. Dokładnie tak, jakby każdy z elementów, jakie trzymał w rękach, był w końcu tam, gdzie być powinien, chociaż nawet nie wiedział, co próbował stworzyć. Mozaikę, która w końcu pokazałaby mu, kim był, która w końcu okazałaby się właściwą całością. Był w stanie wyjść na prostą, był w stanie pójść przed siebie, zmienić się, stać się innym człowiekiem, był w stanie poradzić sobie z tym, co dawniej go ograniczało, a jednak szarpał się nadal wściekle, nie do końca będąc w stanie faktycznie przyznać, że on również potrzebował szczęścia, nie mówiąc w ogóle o tym, czy na nie zasługiwał.
- Powiedziałbym, że jutro i każdego kolejnego dnia też będą wakacje – stwierdził, doskonale wiedząc, co chciał przez to przekazać, mając jednocześnie nadzieję, że Wei zrozumie, co próbował mu przekazać, jednocześnie nie chcąc składać obietnic, których zapewne nie umiałby dotrzymać. Nie wierzył sobie w tym względzie, mając świadomość, że naprawdę nie umiał do końca nad sobą panować, że bał się tego, co mógł zrobić, jednocześnie wcale nie mając ochoty łamać danego słowa. Nie wtedy, gdy dosłownie wszystko było tym, czego naprawdę chciał.
Nie poruszył się, nie próbował się zrywać, ani uciekać, pozwalając na to, żeby w tej chwili to Wei stawiał pytania, żeby to on decydował, czy chce tutaj zostać, czy jednak chce wyjść, czy chce wszystko to zerwać. Może znowu pozwalał na to, żeby ktoś za niego decydował, ale nie chciał naciskać, nie chciał nic wymuszać, nie chciał do niczego przyciskać, wiedząc, jak zgubne i jak niewłaściwe by to było. Jednocześnie wiedział, że ten oczekiwał tak jasnej odpowiedzi, jak to było możliwe i zrobił wszystko, by mu ją dać, wierząc, że coś podobnego faktycznie mu wystarczy.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Mieszkanie nr 8 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Mieszkanie nr 8 - Page 4 Empty


PisanieMieszkanie nr 8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie nr 8  Mieszkanie nr 8 - Page 4 EmptyWto 29 Sie - 22:23;

Wiedział i nie był pewien w tym samym momencie. Znał już Maxa na tyle, żeby wiedzieć, że nie szukał jedynie zabawy, że był na to zbyt poważny w tej chwili, a na pewno zbyt skrzywdzony w przeszłości, aby teraz po prostu szukać uciechy. Był również pewien, że nie zabawiłby się jego kosztem, gdyby chciał tylko jednorazowej przygody. Te przypuszczenia potwierdzały słowa Maxa, ale nie dawały zapewnienia, że Wei mógł traktować to tak poważnie, jak naprawdę chciał. Tak poważnie, jak traktował ich relację jeszcze przed feriami, nim został ustawiony do pionu. Nie chciał popełnić tego samego błędu drugi raz, a jednocześnie… Był pewien, że nie popełniał, choć żaden z nich nie mówił o uczuciach. Wciąż pamiętał poradę Solberga, żeby po prostu powiedział wszystko, przedstawił sprawę ze swojego punktu widzenia i nie oczekiwał odpowiedzi. Może to był właściwy moment?
Podciągnął się na tyle, żeby pocałować Maxa, jednocześnie przerzucając nogę przez niego, aby po chwili wyprostować się, siedząc na nim bez cienia skrępowania. W ciemności widział jedynie zarys jego ciała, które czuł pod palcami, wspartymi o tors Gryfona. W ten sposób wiedział, że Max nie ucieknie mu nigdzie, a jednocześnie w łatwy sposób mógłby odwrócić jego uwagę od zbyt trudnych słów. Zacisnął na moment palce na jego skórze, aby po chwili puścić z cichym westchnieniem, wbijając spojrzenie w ciemność w miejscu, gdzie dostrzegał zarys twarzy uzdrowiciela.
- Nie mów nic, tylko wysłuchaj… Nie potrafię nie traktować poważnie czegoś, czemu poświęcam nie tylko swoje myśli, ale i uczucia. Nie nazwę ich, ponieważ nie chciałbym błędnie nazwać tego wszystkiego, co się ze mną dzieje, ale wiem, że nie zmieniło się nic we względzie pewności co do tego, z kim chcę być. Nie ma dla mnie znaczenia, że mierzysz się z wieloma problemami, że wciąż jeszcze skrywasz w sobie wiele rzeczy, o których nie mówisz. Akceptuję to i szanuję twoje decyzje, twoją niechęć do określeń, do dzielenia się absolutnie każdą myślą i problemem. Sam miewam wiele wątpliwości i wiele spraw, które próbuję rozwiązać w pojedynkę. Jednak chciałbym… Chciałbym pomagać ci, poprawiać twój humor, być obok niezależnie od twojego humoru, być kimś kto jest po prostu ważny, tak jak ty stałeś się ważny dla mnie… I nie, nie mógłbym trwać w otwartym… Nie mówię tego, żebyś odpowiedział, żebyś jakoś się odniósł, ale chciałem przekazać jak… Co czuję, jak czuję - powiedział wszystko najspokojniej, jak potrafił, choć miał wrażenie, że serce za moment wyrwie się z jego piersi i sam nie wiedział, czy było to z lęku, czy z nerwów związanych z monologiem, z wyznaniem, które mogło coś dodatkowo zmienić, a jednocześnie nie musiało. Odetchnął głębiej, ponownie przesuwając palcami po skórze Maxa, przypominając sobie jeszcze jeden temat, który powinien poruszyć.
- Ta bransoletka… Mam nadzieję, że nie popełniłem błędu ją kupując. Pamiętałem, że z wizjami wciąż miewasz problemy i chciałem jakoś wesprzeć… Nawet jeśli moje podejście do wizji nie jest najlepsze, to wciąż jest część ciebie i chciałem jakoś pomóc. Nie musisz jej nosić, jeśli nie chcesz, a w razie potrzeby po prostu będziesz mieć - powiedział prosto, uśmiechnął się lekko, nawet jeśli Max nie mógł tego widzieć. - Nie chciałbym nawet przypadkiem cię zranić swoim nieumyślnym gestem, czy słowem. Mam nadzieję, że do tej pory nie zrobiłem niczego podobnego… - dokończył swój monolog, pochylając się, żeby pocałować ponownie Gryfona, nie chcąc, żeby miał wrażenie, że musi odpowiedzieć. Nie chciał również rozmawiać o swoim spotkaniu z Harmony, choć jednocześnie czuł, że powinien go przeprosić, jeśli rzeczywiście zdołał go zranić i to dziewczyna widziała w jego myślach.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Mieszkanie nr 8 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Mieszkanie nr 8 - Page 4 Empty


PisanieMieszkanie nr 8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie nr 8  Mieszkanie nr 8 - Page 4 EmptyWto 29 Sie - 22:25;

Prawdę mówiąc, Max nie miał pojęcia, czego powinien się spodziewać, ani na czym powinien się w tej chwili skupić, nie wiedział, czy to, co powiedział, miało sens, czy w ogóle przynosiło odpowiedzi na zadane pytania. Miał świadomość, że serce w jego piersi zaczęło ponownie rozbijać się, jak wściekłe, nie zamierzając nawet na chwilę zwolnić, choć przez krótką chwilę miał wrażenie, że za chwilę w ogóle się zatrzyma. Przyglądał się Huangowi, nie mając pojęcia, do czego ten zmierzał, czego ten oczekiwał, ale wciągnął głęboko powietrze, gdy ten niemalże go pod sobą uwięził, wyraźnie dając mu do zrozumienia, że nie zamierzał go nigdzie puszczać. I chociaż Max nie chciał o niczym myśleć, chociaż chciał tak zwyczajnie się tym po prostu cieszyć, był pewien, że Wei zmierzał w zupełnie inną stronę, niż kilka chwil wcześniej. Nie spodziewał się jednak, że drugi mężczyzna postanowi zacząć mówić, że zechce wyrzucić z siebie niezliczoną liczbę myśli, w których być może się plątał, a przynajmniej takie wrażenie odnosił Max.
Nie ruszał się, nie chcąc, żeby przypadkiem Wei nie odniósł mylnego wrażenia, co do tego, co się działo. Owszem, bał się, chciał się uwolnić, chciał uciec, ale miał świadomość, że nie był dzieckiem, że nie był tym samym głupkiem, co kilka lat wcześniej. Musiał również być szczery z samym sobą, tym bardziej że miał wrażenie, że gdyby tylko zaprzeczył, gdyby tylko spróbował uciekać, wszystko by się posypało. To i tak nie było proste, a Wei z całą pewnością czuł, jak mocno biło w tej chwili jego serce, jak poruszało jego piersią, dudniąc mu niemalże w gardle. Spiął się lekko, gdy zdał sobie sprawę, co kryło się mimo wszystko na końcu niewypowiedzianych słów, chcąc zapewnić, że nie zamierzał byś skończonym dupkiem, ale zamiast tego zacisnął zęby, powstrzymując się ponownie przed składaniem obietnic, przed zapewnieniami, jakie tak naprawdę mogły stać się prawdą jedynie wtedy, gdy zacznie pracować sam nad sobą, gdy zastanowi się nad tym, co robił ze swoim życiem. Gdy nauczy się tego, co dla innych ludzi było normalne i tak zwyczajne, jak oddychanie. Dla niego było obce.
W końcu chwycił Weia za nadgarstki, przytrzymując go mocno przy sobie, mając ochotę wrzeszczeć, tak po prostu, jak na tym moście w Venetii, przez który biegł nieprzytomnie, starając się uciec od ognia, starając się umknąć płomieniom i cierpieniu, jakie się z nimi wiązało. Huk i ryk w jego głowie jedynie narastał, a on czuł przerażający ucisk w piersi, ciężki, potworny, jakiego nie umiał opisać, ból tak wielki, że miał wrażenie, że go nie zniesie. Z całą pewnością właśnie dlatego ta rozmowa tak go bolała, bo tonął we wspomnieniach, które w końcu zmusiły go do ruchu, do tego, żeby przekręcił się z Weiem, żeby ponownie przygniótł go do łóżka, tylko po to, żeby w końcu wyrzucić z siebie ten zwierzęcy ból, jaki w nim tkwił.
- Finn dał mi specjalne kadzidła na urodziny, żebym zapanował nad swoim darem – powiedział cicho, nie do końca zdając sobie sprawę z tego, jak mocno zaciskał palce na nadgarstkach drugiego mężczyzny, wspierając się czołem o koc tuż przy jego głowie. – Tak naprawdę nie znoszę… Bo zawsze to we mnie tępiono, ale wiesz, że noszę ze sobą talię tarota. Coraz rzadziej, bo nie potrzebuję już takiego wsparcia. I… Ja… Wiesz, że przed wakacjami pracowałem… To eliksir, który ma mi pomóc. I innym jak ja. Więc… Mogę, właściwie to chcę ją nosić – wymamrotał w końcu, chociaż jego głos był przepełniony cieniem złości i furii, jakiegoś zranienia, jakiego nie umiał opisać. Dłonie mu zadrżały, zacisnął mocno powieki, zdając sobie w końcu sprawę z tego, co tak naprawdę robił i puścił Weia, łapiąc przy tej okazji głębszy oddech. Wyjaśnienie tego wszystkiego było o wiele bardziej skomplikowane, niż tych kilka słów, które tak naprawdę nie składały się w logiczną całość, ale jednocześnie pokazywały, jak mocno był zgubiony w tym, co się dookoła niego działo. Jak bardzo nie umiał poradzić sobie z tak prostymi sprawami, bo tkwiły w nim zadry przeszłości, które nie pozwalały mu tak naprawdę zrobić kroku naprzód, który ocaliłby go od tego bagna, w jakim taplał się na własne życzenie.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Mieszkanie nr 8 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Mieszkanie nr 8 - Page 4 Empty


PisanieMieszkanie nr 8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie nr 8  Mieszkanie nr 8 - Page 4 EmptyWto 29 Sie - 22:26;

Ból w nadgarstkach był niczym w porównaniu z tym, co musiał czuć Max i tego Wei był świadom. Czując, jak palce drugiego mężczyzny zaciskają się na jego skórze, jak nieświadomie zadają mu ból, bał się, że jednak zrobił o jeden krok za daleko. Bał się, że powiedział za wiele, że pozwolił sobie na zbyt wiele, choć wiedział, że może w ten sposób wszystko pogorszyć. A później ciemność zawirowała, kiedy nagle został znów odwrócony, znów przygwożdżony do materaca, samemu tym razem nie mając możliwości uciec. Musiał zacisnąć zęby, aby nie wydać z siebie żadnego dźwięku, który świadczyłby o odczuwanym bólu w nadgarstkach. To nie miało teraz znaczenia, nie liczyło się, skoro pomagało Maxowi wyrzucić z siebie wszystkie myśli, chaotyczną odpowiedź na wątpliwości dotyczące bransoletki. Wystarczyło jednak wypowiedzenie jednego imienia, aby Huang miał pewność, że znów poruszył coś niezwykle bolesnego. Kiedy więc poczuł, że jego dłonie zostały uwolnione, ignorując pieczenie skóry, objął Maxa ramionami, wplatając palce jednej dłoni w jego włosy.
- Nie jestem nim i chodzi mi tylko o ciebie, żeby tobie było łatwiej… Jeśli chcesz ją nosić, to się cieszę, ale nie jest to moja próba wywierania jakiegoś nacisku na ciebie - powiedział cicho, przesuwając drugą dłonią po jego plecach, aż do bioder i znów w górę. Zdecydowanie nie wybrał właściwego momentu na rozmowę, wiedział o tym, a jednocześnie był przekonany, że nie było innej możliwości, żeby naprawdę wyrzucili z siebie wszystko, z czym się borykali od dłuższego czasu. - Poza tym… Nawet nie wiem, kiedy masz urodziny, tak jak ty chyba nie wiesz o moich… Liczysz się naprawdę po prostu ty, taki jaki jesteś - dodał ciszej, wprost do jego ucha, które musnął lekko ustami, ostatecznie chwytając łagodnie zębami.
Nie chciał odpowiedzi na monolog, jaki z siebie wyrzucił, a jednak otrzymał ją, mając świadomość, że to chaotyczne wyznanie Maxa było o wiele ważniejsze, niż mogło się wydawać. Tłumaczyło jego reakcję z momentu, w którym próbował dać mu biżuterię, ten gwałtowny pocałunek, którego obaj chcieli, a który jednocześnie zagłuszył pytanie, jakie wówczas między nimi zawisło. Teraz też, chciał powiedzieć wiele, chciał zapewnić, że mogą razem spróbować przezwyciężyć wspomnienie Finna, zbudować coś nowego, co sprawi, że nie będzie spinał się z niepewności i obaw przez wspomnienie swojego byłego. Jednak to były obietnice, jakich Max nie chciał i Longwei to szanował. Przez to jedynie pociągnął lekko za jego włosy, aby zaraz samemu pocałować go zachłannie, jakby chciał przywołać świadomość Maxa do siebie, aby nie uciekał do przeszłości, a został przy nim.
+

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Mieszkanie nr 8 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Mieszkanie nr 8 - Page 4 Empty


PisanieMieszkanie nr 8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie nr 8  Mieszkanie nr 8 - Page 4 EmptyWto 29 Sie - 22:28;

Prawdę mówiąc, Max nie do końca panował w tej chwili nad tym, co robił. Ponosiło go, mieszało się w nim wiele emocji, jakich nie był w stanie pojąć, chociaż jednocześnie miał pełną świadomość tego, skąd się brały i z jakiego powodu go prześladowały. To było coś, czego nie umiał się wyzbyć, ale w tej jednej chwili wiedział, w pełni rozumiał, że Wei zasługiwał na wyjaśnienie, że zasługiwał na to, żeby pojąć, dlaczego tak trudno było mu zrobić coś, co było tak naprawdę proste, co dla innych nie stanowiłoby niczego wielkiego. Trzymając go z całej siły, wracał do tego, co znał, bo znowu było to coś, na czym się opierał, na czym się wychował, co towarzyszyło mu i w idiotyczny sposób pozwalało na wyładowanie złości, jaka się w nim kłębiła. Rzecz jasna, mógł zrobić to inaczej, ale nie panował nad tym tak do końca, nie panował nad tym gniewem, jaki wędrował po jego ciele i dało się go wyczuć w naprężonych do granic możliwości mięśniach, w tej postawie sugerującej, że był gotowy do tego, żeby w każdej chwili zaatakować. Trudno jednak było powiedzieć, kogo właściwie, czy myślał o sobie samym, czy może jednak chodziło w tej chwili o Weia.
Wydał z siebie ostatecznie jedynie jakiś pomruk, bo nie był w stanie w żaden logiczny sposób odpowiedzieć na uwagi opiekuna smoków, jednocześnie wiedząc, że miał rację. Wiedział to, ale nie był w stanie w pełni wygasić tych pomieszanych emocji, jakie nim teraz targały, z jednej strony każąc mu uciekać, z drugiej prosząc, żeby został. Nic zatem dziwnego, że jednak się nie wyrwał, że nie próbował zrywać tego, co teraz miał, nie chcąc pozwolić na to, żeby myśli o tym, że nie powinien, że to nie było dla niego, że nie mógł, doszły do głosu. I może w innych okolicznościach poddałby się temu pocałunkowi, może w pełni by mu uległ i pozwolił, żeby pociągnął go dalej, ale teraz jedynie objął mocniej Weia i położył się obok niego, opierając się brodą o jego głowę, chcąc po prostu tak zostać. Nie potrzebując niczego więcej, z czego zdał sobie dość niespodziewanie sprawę, chcąc jedynie, żeby te wzburzone fale wspomnień minęły. Może robił to również dlatego, że nie chciał powielać pewnych schematów, może dlatego, że miał ich serdecznie dość.
Owszem, gdzieś tam w przeszłości również miał dobre chwile, ale większość z nich łączyła się jedynie z tym, co złe, więc naprawdę wolał do tego nie wracać. Wolał tego nie mieszać, wolał tego w żaden sposób nie łączyć, nie chcąc, żeby to, co było, rzutowało na to, co jest. Choć ciągle tak właśnie się działo i to go męczyło. Nie umiał jednak rozwiązać tego w jeden dzień, w jedną noc, wolał więc po prostu tak leżeć, pozwalając, by noc powoli pochłaniała ich całych.

z.t x2
+

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Mieszkanie nr 8 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie nr 8 - Page 4 Empty


PisanieMieszkanie nr 8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie nr 8  Mieszkanie nr 8 - Page 4 EmptySro 31 Sty - 21:42;

Nie pamiętał już ile czasu minęło of kiedy ostatnio poruszali temat autorskich eliksirów. Solberg sam porzucił swoje projektu w natłoku pracy, raczej skupiając się na doskonaleniu tego, co sprzedawał w lokalu, lub kombinowaniu z nowymi składnikami. Kiedy akurat nie siedział nad kociołkiem, szukał rozwiązania swojego czarnomagicznego problemu, ale jak do tej pory wszelki próby nie przynosiły żadnych rezultatów. Pogłębiał jedynie swoją wiedzę na temat klątw i przeciwzaklęć, ale nigdzie nie znalazł wzmianki o tym, co działo się z psychiką i jak można było temu zaradzić.
Z takimi myślami zadzwonił do drzwi mieszkania Brewera, wyrzucając peta gdzieś na chodnik i poprawiając na ramieniu torbę, którą ze sobą przytargał.
-No dzień dobry. - Z wyszczerzem powitał imiennika, pakując mu się na kwadrat. -Zanim przejdziemy do rzeczy, weź mi machnij jakąś porządną kawę, nie spałem dzisiaj najlepiej. - Nie czekając na pozwolenie, od razu poczuł się jak u siebie. Ekscytowała go wizja pracy, ale też wiedział, że jeśli ma dać z siebie wszystko, potrzebuje świeżego zastrzyku kofeiny. No dobra, potrzebował zdecydowanie więcej niż tego, ale kawa wygrywała nad innymi metodami.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Mieszkanie nr 8 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Mieszkanie nr 8 - Page 4 Empty


PisanieMieszkanie nr 8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie nr 8  Mieszkanie nr 8 - Page 4 EmptySro 31 Sty - 22:14;

Czas leciał i Max zdawał sobie z tego sprawę, ale nie był w stanie nic na to poradzić. Praca go pochłaniała, zmiany, jakie zaszły w jego życiu z uwagi na kursy i staż, jaki przeszedł, były naprawdę spore i dopiero niedawno doszedł do wniosku, że właściwie powinien wziąć się poważniej do roboty, a nie ograniczać się do jakichś niewielkich prób i testów. To zaś oznaczało, że potrzebował wsparcia, kogoś o wiele mądrzejszego, kto byłby w stanie go ukierunkować i ostatecznie kopnąć go w dupę, żeby faktycznie zabrał się do roboty, a nie opierdalał po kątach, mówiąc nieustannie, że był potrzebny tu albo tam. Był również potrzebny samemu sobie, wiec wraz z imiennikiem zamierzał skończyć zaplanowany eliksir, ostatecznie zamykając ten początkowy rozdział związany z własnym darem. Może to całe zjebane wydarzenie z psem również zachęciło go do działania, trudno powiedzieć.
- Śniadanie też chcesz? - rzucił, kiedy się przywitali i przeszli do kuchni, żeby faktycznie coś przygotować, bo skoro mieli pracować, to faktycznie mieli myśleć. Max nie musiał narzekać na braki w jedzeniu, nie musiał również narzekać, że nic nie może znaleźć, bo Wei w życiu nie pozwoliłby na to, żeby ich mieszkanie pozbawione było czegoś zjadliwego. Kawa również była, więc bez problemu ją przygotował, wręczając kubek imiennikowi, mniej więcej wtedy kiedy do kuchni wpadł świnks ścigający piłkę z ukrytym w środku żołędziem. Max zerknął na niego, wywrócił oczami i uznał, że zwierzę samo wiedziało, co powinno robić.
- Czyżbyś nakurwiał eliksiry po nocy? Jakaś nielegalna sprzedaż w zamku? Teraz to zapłacę ci górę galeonów za eliksir spokoju, bo chyba zwariuję od tych wszystkich chichoczących ludzi. W Mungu mamy ich zatrzęsienie - stwierdził, nim skinął głową w stronę swojego pokoju, gdzie wszystko miał przygotowane i gdzie mogli faktycznie zabierać się do pracy. Jak zjedzą, o ile oczywiście ostatecznie w ruch poszło również coś smakowitego.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Sponsored content

Mieszkanie nr 8 - Page 4 QzgSDG8








Mieszkanie nr 8 - Page 4 Empty


PisanieMieszkanie nr 8 - Page 4 Empty Re: Mieszkanie nr 8  Mieszkanie nr 8 - Page 4 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Mieszkanie nr 8

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 5Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Mieszkanie nr 8 - Page 4 JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
Ulica Tojadowa
 :: 
Kamienica nr 52
-