Brzeg ciągnie się niemal bez końca. Im bliżej brzegu tym wilgotna trawa powoli ustępuje błotu i mokremu piachu. Fale szkolnego jeziora są niemal niewyczuwalne. W tym miejscu zazwyczaj uczniowie wylegują się na słońcu zaś w zimie niejednokrotnie miłośnicy sportu urządzają sobie jogging.
Autor
Wiadomość
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Atak:49 + @Gale O. Dear Modyfikatory: - Dodatkowe działanie: NIE Wydarzenie losowe: NIE
Nie ogarniał niczego w życiu, a już szczególnie, kiedy musiał brodzić w mieliźnie udając przerośniętego druzgotka. Z jakiegoś powodu zdawało mu się, że będą rzeczywiście pływać i mierzyć się ze zwierzętami, ale jak zwykle w perspektywie tej placówki edukacyjnej - przeliczył się. - No popatrz na niego - odpowiedział, nachylając się w stronę @Jamie Norwood- czy on Ci wygląda na coś niebezpiecznego? - uniósł brwi. Dear nawet gabarytowo nie prezentował się jako godny przeciwnik... w związku z czym, Lockie, jak ostatnia p*zda, biorąc przykład z @Maximilian felix Solberg, wycelował w niego różdżką - Acusdolor - rzucił w jego kierunku zaklęcie żądlące, korzystając z zamieszania w którym Cleo nieudolnie go broniła przed zaklęciem Maxa. - Jak dzikie psy, zdejmujemy ich wszystkich jeden po drugim? - zaproponował kolegom z domu, skoro już i tak zdecydowali się na grupowy atak jednej osoby, to mogli kontynuować z tą taktyką. Tylko czy druzgotki miały wystarczająco dużo mózgu, by działać drużynowo.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Atak:80 + 20(kuferek) = 100 -> atak bez możliwości obrony na @Gale O. Dear oraz atak z możliwością obrony na @Cleopatra I. Seaver Modyfikatory: +20 za kuferek +5pkt. dla Slythu Dodatkowe działanie: NIE Wydarzenie losowe: NIE
Zaklęcie zadziałało. Co prawda nie zabiło, ale przecież nie mogli tu uprawiać jawnego ludobójstwa. Max nie bez powodu nieco osłabił zaklęcie, żeby Gale mimo wszystko jakoś przeżył. -Jak najlepsze gończe suki. - Wyszczerzył się w stronę @Lockie I. Swansea, dodając typowe pa tera. Ponownie uniósł różdżkę, przez chwilę zastanawiając się, czym by tu zakończyć cierpienie młodego ślizgona. Pomysłów miał wiele, ale jeden szczególnie mu się spodobał. -Niuzaio! - Nawet nie próbował być dyskretny. Jak bawili się w zwierzęta, to wyczarował im prawdziwego, a raczej prawie, woła. Łeb przypuścił szarżę na Deara, nokautując go i tym samym eliminując z gry. W tym zamieszaniu, Max upatrzył szansę na kolejny atak. Wybrał niemą puchonkę na cel, stosując na niej niewerbalne Kueyatl i czekał, czy żabi jęzor zmiecie ją z planszy, czy jednak da radę się jakoś z tego wykaraskać.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Atak:6 + @Cleopatra I. Seaver Modyfikatory:+20 Dodatkowe działanie: NIE Wydarzenie losowe: NIE
Spojrzał na @Lockie I. Swansea i @Maximilian Felix Solberg, którzy głosili całkiem dobrą taktykę skupienia się na jednej osobie żeby wyautować ją jak najszybciej. Gale już został zmaltretowany przez ich nawałnicę ataków, a jako kolejna miała być niemowa puchonka. I w sumie już przez te dwa fakty skupił się na ataku nieco lżej i wybrał dość lekkie zaklęcie, które nie czyniło wiele szkód. W końcu nie jest tu po to żeby maltretować dziewczyny Merlin wie jakimi zaklęciami. Jego wybór padł na bardzo bezpieczne -Duhbuhbuh - Zaklęcie poza obrażeniami psychicznymi w postaci smrodu raczej nic innego zdziałać nie mogło. Ważne że pomknęło w jej kierunku i być może uda się jej odeprzeć czar. A jeśli to zrobi, to następny który rzuci będzie raczej nieco silniejszy. O ile do tej pory reszta jej nie zdejmie
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Spóźnienie się na tę lekcję zdecydowanie nie było dobrym pomysłem. Wpadli tutaj w środku akcji i połapanie się co się działo zajęło jej chwilę. Rzuciła jedno zaklęcie obronne, które nie dosięgnęło Cleo, a zaraz cztery kolejne ataki wyszły na ich grupę. Dwa na Gale’a, dwa na Cleo, z czego za połowę z nich odpowiadał Max! Niby eliksirowar i właściciel przepisu do pomocy innym, a jednak zmaltretować porządnie potrafił! A trzeba było nie dawać mu wiggeny, zaśmiała się w myślach i może nawet zażartowałaby tak na głos, gdyby nie drobny szczegół – nie było na to czasu. - Deorsinio! – rzuciła w kierunku Cleopatry, testując zaklęcie, o którym ostatnio miała okazję trochę poczytać. I znów pokonało ją skupienie, a dokładniej jego brak. Za bardzo się rozpraszała! Tym razem jednak nie samą prędkością, bo kiedy tylko udało jej się dostosować do rytmu walki i jej myśli zaczęły biec jak atakujące się grupy, zobaczyła coś, czego zobaczyć się nie spodziewała. Czy to syrena? Na kamieniu zdawała się siedzieć kobieta o zielonych włosach i z rybim ogonem, nawet… Nawet się uśmiechnęła?! I zaraz po prostu rozpłynęła się w powietrzu – podobnie jak zaklęcie Remy, które nie dosięgnęło kuzynki.
Gale O. Dear
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161 cm
C. szczególne : szkocki akcent | mała blizna przy dolnej wardze po prawej stronie
Obrona:99 - bronie się przed Lokim, ale już obrywam od Solberga w plecy i nie mogę się bronić; + 5 pkt dla Slytherinu za efektowne wyjście, a raczej zejście Modyfikatory: - Dodatkowe działanie: NIE Wydarzenie losowe: NIE
Zabawne atakują go ślizgoni, jednego z nich to nawet lubi, tego drugiego nie zna; zresztą, jakie to ma znaczenie, podjęli się bardzo dobrej strategii. Skupić się na jednym celu, aby go wyeliminować. Niemal widzi te ich litościwe spojrzenia, chociaż patrząc na te ich zakazane mordy, to lepiej byłoby oślepnąć. W tej chwili nikt nie może go zaskoczyć. Determinacja, jaka odbija się w jego ruchach, sprawia, że zaklęcie Lokiego nie jest żadnym wyzwaniem dla Deara. Ma jeszcze czas na pomoc komuś innemu, kto znajduje się na linii ataku stworzeń, ale niespodziewanie dostaje w plecy zdradzieckim czarem ze strony Solberga — widmem głowy czarnego wołu. Gale zostaje wyeliminowany z gry. Podnosi się z płycizny i odchodzi na bok, mogąc teraz razem z profesor przyglądać się toczącemu się pojedynku, ale nie za bardzo ma ochotę. Czuje złość, a nawet wściekłość, że tak się dał porobić. Głupio mu, że właściwie tak szybko został wyrzucony z gry. Jednak to koniec ma godność i z godnością zeszedł z wodnej areny. Rzucił na siebie kilka czarów odpowiadających za suszenie i rozgrzewanie, a następnie na opatrzenie nogi, ugryzionej wcześniej przez błotoryja. Dumnie niczym książę Slytherinu przysiada sobie na kamieniu, wyglądając całkiem dobrze. Tylko ta dziura w bucie, na to poradzi coś innym razem. Wzdycha, opierając łokcie o nogi, przytrzymując sobie głowę dłońmi, raczył się widowiskiem. Nie przeszkadza, nie krzyczy, tylko milczy, chcąc, aby ta lekcja szybko się skończyła, a on wtedy pójdzie do zamku i zaszyje się w jakieś dziurze na introwertyczny odpoczynek.
Marcella Hudson
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.67 m
C. szczególne : piegi na całej twarzy, gęste brwi, rumiane policzki i pomalowane usta
Atak:45 + 10 = 55 @Cleopatra I. Seaver Modyfikatory: + 10 pkt na stałe za kuferek Dodatkowe działanie: NIE Wydarzenie losowe: NIE
Rozchlapuje wodę, stojąc w miejscu. To świetna zabawa. Grupa stworzeń radzi sobie wyśmienicie. Marcellinowe zaklęcia też dają radę, są one na tyle dobre, aby bez problemu uderzać w cel. Magia w krwi Hudson nie jest dzisiaj kapryśna, tak też oko ma iście precyzyjne. - Jestem hipokampusem! Grrrr bójcie się ludzie. - Nie wychodzi z roli, bo szkoda byłoby pozbawić publiczność tak świetnego przedstawienia. Jakiś młody ślizgon w wieku Terrego już odpadł. Teraz ich grupa skupia się na Cleopatrze, a właściwe Marcella od początku chciała załatwić niemowę, osobiście nic do niej nie ma, jednakże trzeba przyznać, obstawę dziewczyna ma lepszą niż Minister Magii. Krukonka nie wiedziała, że DeeDee jest taka dobra w defensywie! - Everte Statum. - Inkantacja płynie wychodzi z jej ust i ona postanawia spróbować czegoś innego, jeśli chodzi o zaklęcia. Jeśli trafi, siła czaru wyrzuci w powietrze, tego kogo dosięgnie zaklęcie, czyli w Seaver. Właściwe to hipokampus mógłby uderzyć ogonem przeciwnika, zaklęcie wpasowuje się w bycie bestią.
Cleopatra I. Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Egipska uroda | tatuaże | krótkie włosy | złote oczy | biżuteria - naszyjnik ze złotym zniczem
Obrona:25 - Max - 30 = -5, 3 - Drake, 12 - Marcella <- wszystkie trzy nieudane Modyfikatory: - Dodatkowe działanie: - Wydarzenie losowe: -
Z przykrością widziałam, jak Gale pada ofiarą zmasowanego ataku swoich starszych kolegów z domu. Miałam tylko nadzieję, że żadna poważna krzywda mu się nie stała, zdecydowanie nie wyglądało to bezpiecznie, jak nim tak miotało po jeziorze. Nie wiedziałam jeszcze, że oberwę tym samym zaklęciem za parę chwil. Na razie serce ścisnął mi terror oraz troska o mojego znajomego. Moje morale z pewnością właśnie spadłyby do zera, gdyby nie Dee. Jakoś umiałam mimo wszystko stanąć na nogi, wypluwając trochę połkniętej przy upadku wody. Miejsca trafione jadem ciamarnic nadal mnie piekły, czułam zmęczenie, a zęby szczękały mi przez zimno. Ogólnie więc nadawałam się do dalszej walki tak bardzo, że aż wcale. Dlatego jak odwróciłam głowę i zobaczyłam trzy zaklęcia prawie w tym samym czasie mknące w moją stronę, wiedziałam, że to koniec gry. Niestety, starania mojej kochanej kuzynki (@Harmony Seaver) niczego nie zdołały zmienić. Podobnie z @DeeDee Carlton, która do ostatniego momentu walczyła o moje życia. Ale los postanowił, że to już koniec moich zmagań na OPCM. I chwała bogom, bo po takim łomocie czułam się naprawdę źle. Najpierw dostałam jakimś żabim językiem, który uczepił się mojej nogi miotnął mną kilkanaście metrów w bok. Miałam ochotę krzyczeć, miałam ochotę płakać. Przez chwilę zapomniałam, że to lekcja, a nauczycielka jest obok. Wpadłam głową pod wodę i zaczęłam mocno kaszleć, a zaraz potem otoczył mnie okropny smród, który dodatkowo utrudniał wzięcie oddechu. Zanim zdołałam chociaż zrobić krok, już kolejny czar złapał mnie i ponownie wyrzucił w powietrze. Bawili się mną jak marionetką. Rąbnęłam z powrotem do wody z głośnym pluskiem i cudem tylko uniknęłam rozbicia sobie głowy o wielkie kamienie. Przerażona i rozdygotana zaczęłam czołgać się do brzegu, mając ogromną nadzieję, że to koniec cierpień. Czułam, że teraz ta cała ofensywa przejdzie z kolei na Dee. Po długiej chwili wczepiłam palce w piach na brzegu i położyłam się na nim na plecach, usiłując wyrównać rozszalałe bicie serca. Huczało mi w głowie, czułam ochotę na wymioty i byłam na skraju ataku paniki. Dobiegła do mnie jednak pani profesor, widząc, że nie jest ze mną najlepiej. Pozwoliłam sobie pomóc, siadając obok @Gale O. Dear cała blada i bez sił, niezdolna do większych reakcji na cokolwiek.
UWAGA! Zaraz wkleję tu post Papadakis, więc na razie proszę nic nie pisać! Będą lekkie zmiany i info o aktualnym stanie drużyn!
Może trochę się pospieszyła z powiedzeniem, że zasłużyli na to wyjście. Zwłaszcza patrząc na niektórych uczniów i ich "zapał" związany z pokonywaniem kolegów Mila nabierała lekkich wątpliwości. Parę razy powstrzymywała się przed interwencją, myśląc o tym, że przecież muszą się nauczyć, jak wytrwać w walce. Ale widziała, że nie obędzie się bez wizyty w skrzydle szpitalnym po zajęciach. - Brutalnie ale ładnie, panie Solberg! - zawołała do chłopaka, który zdecydowanie najbardziej aktywnie atakował resztę. Należało tę aktywność właściwie docenić, cieszyła się, że się angażuje i wypróbowuje różne zaklęcia, zwłaszcza te bardziej zaawansowane. A takiego uwzięcia się na jednej osobie to mogła się spodziewać po Slytherinie, ale równie ostra okazała się jedna z Krukonek. Najpierw ukatrupili Gale'a Deara, który w jednym z ostatnich momentów pokazał prawdziwie profesjonalną obronę. - Świetna obrona, panie Dear. Proszę tu do mnie, proszę. - mówiła, gdy już podbiegła w stronę potarmoszonego chłopaka. Widziała ślad krwi, jaki pozostawiał za sobą w wodzie i zaalarmowana tym chciała dokładnie sprawdzić jego stan. Okazało się, że coś ugryzło go w wodzie w stopę. Profesorka wyczarowała bandaże, zabezpieczając ranę oraz uśmiechnęła się do Ślizgona pocieszająco. Naprawdę sądziła, że dobrze sobie poradził. Był tutaj najmłodszym uczestnikiem. - Posiedzi pan tutaj, a potem pójdziemy do skrzydła szpitalnego, dobrze? Lekko poklepała go po ramieniu i odeszła na bok, bo zaraz potem kolejna osoba odpadła z gry. Papadakis truchtem dobiegła do ledwo żywej Cleopatry, delikatnie sprawdzając czy okaże się to na tyle poważnie, aby całkowicie zawiesić zajęcia. Widziała jednak, że to głównie zmęczenie oraz szok z bycia targaną po wodzie, a także czerwone plamy... po ciamarnicach, bez wątpienia. Ten ból to i nauczycielka dobrze znała. - Już, już, panno Seaver, była pani dzielna. - od razu osuszyła i ogrzała dziewczynę zaklęciami, pomagając jej wstać. - Niech pani na spokojnie usiądzie obok pana Deara, napijcie się państwo i po lekcji pójdziemy razem do pielęgniarki. Widzę, że błotoryje i ciamarnice nie próżnują. - podała im butelki z wodą oraz przyniesione ze sobą koce. Nie mogła poświęcać tej dwójce całej uwagi, bo jednym okiem próbowała nadrabiać nadal toczącą się bitwę. Na razie wyglądało na to, że szala przechyla się na stronę Grupy Stworzeń. Mila podparła się pod boki, obserwując, jak doskonale dobrana taktyka przynosi owoce. Szkoda, że Uczniowie nie mieli równie dobrej.
Punkty dla Slytherinu za wysokie wyniki obron i ataku - Gale +5, Max +5.
CEL GRY Grupa Stworzeń musi pokonać TRZY OSOBY (aktualnie: pokonane dwie osoby) Grupa Uczniów musi skutecznie się obronić DZIESIĘĆ RAZY (aktualnie: pięć udanych obron)
Zmiana co do możliwości pisania postów, dlatego że za szybko się lekcja skończy i część osób nie będzie mieć okazji uczestniczyć (osoby, które jeszcze nie napisały żadnego posta - @Victoria Brandon, @Mulan Huang, @Gabriel A. Gaughan). Aby dostać punkty za lekcję trzeba napisać trzy posty (osoby, które już mają minimum trzy posty - @Cleopatra I. Seaver, @Gale O. Dear, @DeeDee Carlton, @Marcella Hudson, @Maximilian Felix Solberg). W razie skończenia zabawy szybko zrobimy prawdopodobnie drugą rundę, tylko z osobami, które pisały najmniej i będzie dobrowolne uczestnictwo. Zmiana: Swój post można napisać co dwa posty grupy Stworzeń i dwa posty grupy Uczniów (czyli w sumie minimum cztery innych osób)!
Termin lekcji zostaje zmieniony na 16.11, ale pozostaje elastyczny, z możliwością skończenia w pierwotnym (21.11.) w razie potrzeby. Jak ktoś nic nie napisze do 11.11. to dam przypomnienie na pw
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Atak:58 => atakuję @Mulan Huang Modyfikatory: nie używam Dodatkowe działanie: NIE Wydarzenie losowe: NIE
Wyszczerzył się na tę pochwałę. Oczywiście, że było brutalnie, ale tylko takie zaklęcia, w większości przypadków, mu wychodziły. Nie mógł przecież ryzykować porażką całej grupy, bo postanowił grać fair. O nie. Dzisiaj zamieszał uwolnić bestię, którą sama Papa go nazwała. -Jeszcze jeden! - Krzyknął do chłopaków, by tym samym ich zachęcić. Gale odpadł, tak samo Cleopatra, która zdecydowanie mniej godnie przyjęła swój los. Trudno, takie życie. Nie zawsze jest kolorowo. Rozejrzał się za potencjalną kolejną ofiarą i oczka mu się zaświciły. Huang. -A Ty co tak cicho siedzisz? Myślisz, że się wymigasz? - Wyszczerzył się do kumpeli od złodziejstwa, by zaraz potem machnąć w nią Acusdolor, tak na rozgrzewkę, a co.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Atak:63 atak na @Mulan Huang Modyfikatory: - Dodatkowe działanie: NIE Wydarzenie losowe: NIE
Uśmiechnął się jak na zwierze przystało do @Drake Lilac, który pięknie skosił puchonkę z planszy i pokazał mu kciuka don góry. Miał jednak nadzieję, że kiedy obiorą za swój cel koleżankę z domu gryfona, ten nie wymięknie i zostanie przy ich taktyce. - Huang? - obejrzał się za zaklęciem @Maximilian Felix Solberg, które wizgnęło w stronę Azjatki i zaraz poprawił swoim. - Premento! - wykrzyknął brodząc przez mieliznę i rozchlapując wodę. Już i tak miał zrujnowany dresik, ale może Maxio podzieli się pieprzowym i nie będzie katarku. Nie ma nic gorszego jak katarek na jesień, jak wiadomo, mężczyźni na katar umierają. - Dawaj, Drake! - zawołał do rosłego gryfona, jednocześnie oglądając się za @Jamie Norwood czy może nie chciałby dołączyć do stada, zamiast się migać.
Elaine Morieu
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : fioletowe paznokcie, charakterystyczny zapach perfumy(mieszanka cytryny, mandarynki, konwalii, jaśminu i drzewa sandałowego)
Obrona: - Modyfikatory: - Dodatkowe działanie: TAK, bronię, C jak cymbał - mam łącznie -60 do obrony Wydarzenie losowe: NIE
W żaden sposób nie ogarniałam co się dzieję na lekcji. Widziałam zaklęcia śmigające w stronę członków mojej drużyny, ukierowane szczególnie w stronę dwóch osób. Na jednej z nich niezbyt mi zależało, toteż zbytnio nie reagowałam. Natomiast w przypadku Cleo spróbowałam coś zrobić, niestety na próbie kończąc. Zanim zdążyłam cokolwiek rzucić, to dziewczyna już była wyeliminowana. Jeszcze do tego wpadłam w jakąś dziurę, bo się potknęłam i omal nie przewróciłam do wody. Byłam tak mocno odstawiona na atak, że fakt nie bycia atakowaną przez nikogo był wręcz komiczny. Zupełnie, jakby albo każdemu było mnie szkoda, albo mnie olewali. Jakoś zbytnio z tego powodu nie zamierzałam być smutna. Mniej obrażeń i nieprzyjemnych przeżyć to same dobre rzeczy. Jeszcze ktoś wpadnie na pomysł, aby mnie atakować pająkami czy coś.
Danielle Carlton
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 163
C. szczególne : cydrąż wyglądający z rękawa szaty, ciemne jak noc oczy, zapach jabłek
Sytuacja bardzo szybko wymknęła się spod kontroli, przynajmniej w oczach DeeDee. W jej mniemaniu zajęcia miały polegać na walczeniu grupa z grupą, nie agresywnym osaczaniu pojedynczych uczniów... Było to wyjątkowo ślizgońskie zachowanie i choć zdawała sobie z tego sprawę, była w ciężkim szoku jak daleko mogli się posunąć. Pierwszy wypadł młodszy Ślizgon, który przy tak zmasowanym ataku nie mógł się obronić. Focus Stworzeń przeniósł się jednak na kolejnego nieszczęśnika, a była nim... Cleopatra. DeeDee przez wypadek z błotoryjem była dość daleko, więc jej reakcja nie należała do najszybszych. Nieskutecznie rzuciła w kierunku Puchonki zaklęcie tarczy, zbyt roztrzęsiona perspektywą uderzenia, które miało ją spotkać. Trzy zaklęcia naraz... Poczuła rosnącą w środku bezradność. Uroki targały dziewczyną po całej mieliźnie, brakowało tylko chwili, by się podtopiła lub by została wyrzucona na głębszą wodę. - Hej! - słowo wyrwało się z jej gardła niekontrolowanie, brzmiało rozpaczliwie, a wtórowało mu ciężkie, głośne dudnienie w jej głowie. I tak nie była w stanie nic więcej zrobić, jej ciało było sztywne jak zdechła ryba, jej umysł wrzucony na wyższe obroty nie przetwarzał większej ilości bodźców. Jej wzrok zaczął płatać jej figle, zasnuwając wszystko wkoło ciemną mgłą. Drżała, zarówno z zimna, jak i ze strachu i koleżankę i siebie samą. Przewróciła się, lądując dłonią na jakimś ostrym kamieniu. Dość tego. Czym prędzej doskoczyła do Puchonki, której pomagała już nauczycielka. Spodziewała się, że oberwie na odchodne zaklęciem, ale chociaż do tego nie doszło. Przejęła Cleo, chwytając ją za ramię i oferując wsparcie w przejściu na nieco odleglejszy fragment brzegu. - Ja też wychodzę - zgłosiła pani Papadakis, która posłała w jej kierunku podobny zestaw zaklęć osuszających i ocieplających. Gdy się odwróciła, by doglądać reszty walczących w wodzie nieszczęśników, Dee szepnęła do Cleo - To było chore. Obrzydliwe i chore - wzdrygnęła się, mimo że po jej ciele rozchodziło się już przyjemne ciepło. Przy wzrastającej temperaturze oparzenia zadane przez ciamarnice doskwierało jej bardziej. Do tego, gdy już nieco opadła z niej adrenalina, przypomniała sobie o ugryzieniu błotoryja. Jej stopa wciąż krwawiła, kłapiąc w rozgryzionym bucie. - Cholera. Reparo- skierowała koniec różdżki na but, by spróbować go naprawić.
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Atak:56 + @Elaine Morieu mówisz, masz! Modyfikatory: - Dodatkowe działanie: NIE Wydarzenie losowe: NIE
Dużo zdążyło się wydarzyć w międzyczasie walki Kate o życie w wielkim jeziorze. Zanim się dostała z powrotem do mielizny (cudem przypomniała sobie, że nie powinna wychodzić od razu na brzeg, jej umysł pracował z automatu: wychodzenie z wody równało się dojściem do piachu), jej grupa zdążyła opracować strategię zmasowanego ataku na jednego przedstawiciela grupy uczniów. Z lekkim niepokojem oglądała wyprowadzanie pokonanych, wymęczonych zaklęciami i totalnie przecioranych uczniaków. Nie do końca pochwalała to podejście. Taktyka, choć skuteczna, była jednak bardzo agresywna. Gdy Ślizgoni obrali na cel jedną z Gryfonek, Kate postanowiła nie dokładać do jej upadku. Gdy złapała trochę oddechu, zwróciła uwagę na Puchonkę, która do tej pory chyba nie była ofiarą ataku. - Premento! Tym razem wyglądało na to, że zaklęcie szybowało pod odpowiednim kątem, by dosięgnąć Elaine.
Obrona: - Modyfikatory: +20 z kuferka Dodatkowe działanie: Tak; obrona @Mulan Huang, nieudana: J, więc -30 do obrony Wydarzenie losowe: NIE
Wejść do wody. Wejść do wody. Wejść do wody. Musiała przyznać, że na samą myśl o tym, było jej zwyczajnie niedobrze, choć wiedziała, że musi zanurzyć się jedynie po kostki. Był to jednak strach, który ją paraliżował, strach, który był na tyle wielki, że czuła, że najchętniej zostałaby gdzieś w tyle i właśnie z tego powodu początkowo nie brała zbyt aktywnego udziału w walce. Widać było, że ten pojedynek toczyła sama ze sobą, że walczyła z poczuciem, że umrze, kiedy się wywróci w wodzie. To było jej własne ograniczenie, a te były zwyczajnie najgorsze, jednak zaklęcie, które gdzieś obok niej pomknęło, w końcu wybudziło ją z letargu. Postanowiła spróbować obronić Mulan, rzucając proste, niewerbalne, protego, ale nic z tego nie wyszło. Źle stanęła, a serce podeszło jej do gardła, kiedy straciła równowagę, przypominając sobie, że była na płyciźnie. Mówienie o tym nie miało jednak zbyt wielkiego sensu i musiała, dokładnie, musiała odzyskać pewność siebie, spokój ducha, który niemalże ją obecnie dusił, przypominając, że nie była tutaj ani trochę bezpieczna.
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Atak:36 + @Victoria Brandon osoby atakowanej Modyfikatory: nie korzystam Dodatkowe działanie: NIE Wydarzenie losowe: NIE
Tamci zaczęli się atakować, a Max postanowił na chwilę zmienić taktykę. Puścił jeszcze Lockiemu oczko, żeby chłop nie pomyślał, że eliksirowar się na niego obraził, czy zamierza ich zdradzić. Co to, to nie. Postanowił jedynie sprawdzić, czy da radę zaskoczyć krukonkę, którą znał już jakiś czas i raczej spodziewał się, że jej uwaga będzie skupiona z każdej strony. Lubił jednak wyzwania i wyczekał, aż Victoria poświęci się obronie Mulan, by wtedy zaatakować dziewczynę ponownie korzystając z Niuziao, skoro już raz przyniosło efekt, czemu by nie spróbować powtórzyć tamtego sukcesu.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
ŻYCIA:★ ★ ★ Atak:34 +10 = 44 @Elaine Morieu Modyfikatory: +10 za ponad 10 z OPCM w kuferku Dodatkowe działanie: NIE Wydarzenie losowe: NIE
Nie rozumiał dramaturgii na lekcji, ani tego, jak reagowali niektórzy uczniowie. Gdyby role były odwrócone, a on nie mógł się obronić, to pomiatało by nim. Nie był w stanie zrozumieć logiki, w końcu p[o pierwsze nauczycielka wymagała takich a nie innych grup, po drugie, ciekawe czy przy spotkaniu z niebezpiecznymi stworzeniami, żyjącymi w stadzie, będą one czekać w kolejce, albo sprawiedliwie dobierać sobie kogo atakować. Po rzuceniu zaklęcia na Mulan, obejrzał się za następnym celem i widząc, jak kolejna groźna gryfoniica @Kate Milburn atakuje puchonkę, pomyślał, że to chyba przeznaczenie i dołączył ze swoim zaklęciem: - Acusdolor! - rzucił.
Atak:60 + @Elaine Morieu Modyfikatory: nie korzystam Dodatkowe działanie: NIE Wydarzenie losowe: NIE
Ta lekcja była dość ciekawa. Nie był pewien, która z grup miała lepsze warunki do rzucania zaklęć, ani nie był pewien, czy zdołałby się tylko bronić, gdyby był w drużynie Uczniów, ale odpowiadało mu rzucanie atakami. Co prawda nie robił tego raz za razem, czekając po prostu na odpowiedni moment, żeby cisnąć w kogoś zaklęciem. Mieli wyeliminować trzech uczniów, prawda? W takim razie wydawało się wręcz odpowiednie wspólne atakowanie jednego. Choć pewnie dla innych nie było to tak przyjemne, ale nie bardzo Jamie miał ochotę rozmyślać nad tym. W końcu grali zespołowo, zamiast ćwiczyć jeden na jednego. -Premento - rzucił werbalnie zaklęcie, celując w tą samą Puchonkę, co Lockie i jeszce jedna Gryfonka. Czuł, że powoli robiło mu się zimno przez wodę i marzył, żeby napić się czegoś gorącego.
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Atak:28 + @Elaine Morieu Modyfikatory:+20 Dodatkowe działanie: NIE Wydarzenie losowe: NIE
Taktyka była nieuczciwa, ale skuteczna. Między innymi dlatego ograniczał się do zaklęć, które nie były aż tak szkodliwe. No może poza tym żabim jęzorem wycelowanym w Gale'a, ale odpowiednio osłabił zaklęcie żeby go nie połamać przez przypadek. W Cleo uderzył jednynie smrodem... A teraz owczym pędem rzucił zaklęcie w kierunku Elaine. Oczywiście nieszkodliwe, a jedynie delikatnie uporczywe. Rzucił niewerbalne Immobilus. Nie zdziała za dużo, ale liczyło się trafienie, prawda? Poza tym dzięki temu może będzie jej nieco ciężej się obronić kiedy będzie spowolniona? O ile dobrze liczył to chyba zaraz powinni wygrać.
Obrona:58; czyli ostatecznie: 48, dodatkowo obrona: 6 Modyfikatory: +20 za kuferek, -30 z poprzedniego Dodatkowe działanie: NIE Wydarzenie losowe: NIE
Victoria nie czuła się tutaj dobrze i było to widać, chociaż walczyła sama ze sobą, żeby tego nie pokazać, nie miała również najlepszego nastroju, więc wszystko składało się w jedną wielką tragedię, która następowała krok po kroku. Odwaga, chęć wejścia do tej wody, to była jedna rzecz, ale istniało jeszcze wiele szczegółów, na jakie powinna zwracać uwagę. Nie wiedziała dlaczego, ale o wiele lepiej szło jej w czasie rekonstrukcji, która była zdecydowanie bardziej bolesna i zdecydowanie mniej przyjemna. Teraz? Teraz szło jej źle i nie zdążyła właściwie odpowiednio zareagować. Spostrzegła zaklęcie Maxa i zareagowała na nie, ale ponieważ rzuciła protego zdecydowanie za późno, albo też za słabo, bo w końcu wciąż brodziła w wodzie, mając wrażenie, że lęk trzyma ją z całą mocą za gardło, nic z tego nie wyszło i została trafiona. Uderzenie. I to zirytowało ją jeszcze bardziej.
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Gabriel A. Gaughan
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : silny szkocki akcent | czarny sygnet na małym palcu prawej dłoni
Atak:88 + @Victoria Brandon sorki Modyfikatory: + 10 pkt za kuferek = 98 +5 pkt dla Gryfonów? Dodatkowe działanie: NIE Wydarzenie losowe: NIE
Najpierw usłyszałem szelest trawy, a tuż po chwili poczułem, że ktoś łapie mnie za rękę. Nie zdążyłem się odwrócić, odskoczyć, zareagować jakkolwiek, bo już zostałem pochwycony. Gdyby był to ktoś inny, niż @Marcella Hudson - mógłbym być teraz w zupełnie innej sytuacji. A może jeszcze sekundę temu podświadomość podpowiadała mi, że to ona? Nie ruszyłem dłonią nawet na milimetr. — Przyszłość? Nie... Ale za to ta woda doskonale przypomina mi przeszłość i pewną lekcję w tym miejscu. — nie mogłem się powstrzymać, musiałem o tym wspomnieć. A gdy wspomniała o chmurze w kształcie jabłka, nie potrafiłem też powstrzymać szerokiego uśmiechu, który wręcz wciskał mi się na usta. Dwie minuty, a tak poprawiła mi humor. Nie miałem niestety czasu na jakąś kreatywną odpowiedź, bo ludzie zaczęli się zbierać, a do nas podeszła @Kate Milburn. — A dziękuję. Nie wiem tylko, czy to dla Was dobrze. Będę stosował okrutne kary na nocnych dyżurach. — zażartowałem. Albo nie. Lepiej się nie przekonujcie.
A potem przyszła szanowna Pani Profesor i wyjaśniła zadanie. Musiałem przyznać, że było ciekawe, odpowiadała mi praktyczna forma zajęć i to, do jakiej grupy zostałem przypisany. Zawsze wiedziałem, że drzemie we mnie zwierzę, czy coś. No ale nie było czasu na durne żarciki godne wujaszka na odpuście w Hogsmeade. Trzeba było działać. Wlazłem do wody po same kolana i to była chyba najbardziej nieprzyjemna część lekcji. Nie jestem fanem wilgoci i zimna, a teraz miałem to w pakiecie, powiększony zestaw. Ciężko było się poruszać, byłem jak pod wpływem zaklęcia spowalniającego, a do tego nie widziałem dokładnie dna, bo woda była mętna i pełna mułu. Najpierw skupiłem się na obserwowaniu tego, co się działo, a działo się sporo. Zaangażowanie niektórych było ogromne, czasami rzucane zaklęcia wykraczały poza standardowy poziom szkolny. No dobrze, coś trzeba było w końcu zrobić, kogoś zaatakować. Podbiegłem (w slow motion, bo przecież nie dało się inaczej z wiadomych przyczyn) nieco bliżej Krukonki @Victoria Brandon i wycelowałem w nią różdżkę. — Premento! — zaklęcie wyszło całkiem nieźle, nie zająkałem się mimo ogólnego przemarznięcia. Byłem z siebie dumny, a przynajmniej od tej technicznej strony, bo dziewczyna nie była najtrudniejszym celem, trochę już oberwała. Jeśli dostrzegła, kto do niej właśnie celował, to mogła zobaczyć, jak posyłam jej przepraszający uśmiech.
Pls, niech ktoś jeszcze napisze coś, bo przede mną 2 kolejne posty xD
Gale O. Dear
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161 cm
C. szczególne : szkocki akcent | mała blizna przy dolnej wardze po prawej stronie
Życie wiele go nauczyło. Może i ma tylko piętnaście lat, ale naoglądał się wiele cierpienia, bólu i to ze strony najbliższych. Nawet koledzy z dormitorium nie zamierzali go oszczędzać. Chociaż wcale się jakoś nie przyjaźnili. To Maxa jednak znał trochę bliżej i to on postanowił w imię nauki rzucić mu zaklęciem w plecy. Może dlatego byli tylko kociołkowymi kumplami. Te zajęcia są brutalne. Wspomnieniami wraca na chwile do ojca i jego sztuki wychowawczej, opcm to nic w porównaniu z rezydencją Dear'ów naznaczoną niepokojącymi krokami Juliusa, zapachem czarnej magii, który wgryza się w deski i nie chce puścić niczym wściekły pies. Opanowanie towarzyszy mu niczym tajemnicza kochanka. Może dlatego tu nie panikuje, nie krzyczy, a także nie płacze. Nic to nie da jak zwykle. Jest zmęczony, wykończony, ale z ulgą przyjmuje pomoc nauczycielki, która okazuje mu litość, bo czym niby są jej słowa w obliczu takiej bitwy? Miłosierdziem? Nie jest w stanie nic odpowiedzieć, ale potakuje. Milczy niczym wiecznie cicha, spokojna @Cleopatra I. Seaver, która zaraz to dołącza do niego. Na jej twarzy maluje się przeraźliwa bladość. Gale sięga po koce przyniesione przez Papadakis, okrywa jednym z nich Seaver, nie mówiąc nic. Nie potrzeba tu żadnych słów. Odkręca butelkę z wodą, podaje puchonce. - Napij się, poczujesz się lepiej. - Wypowiada te bezsensowne zdanie. Nie wie, dlaczego Cleo miałaby się poczuć lepiej po napiciu się wody, ale może jednak tak będzie, może w jego słowach oprócz przyjacielskiej troski kryje się również magia.
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Obrona: - Modyfikatory: niedługo kopną mnie w dupe Dodatkowe działanie: TAK! Bronię @Mulan Huang ale nie wchodzi Wydarzenie losowe: NIE
Co tu się, do cholery, działo…? Ależ zajebiście! Nie tak, żeby umiała coś dla siebie wyciągnąć z tej gry, bo jej umiejętności posługiwania, czy chociaż dogadania się z różdżką należały do tych znikomych i nie zmierzających ku poprawie. Zaklęcia przychodziły jej tak, jak Rozanow o czwartej nad ranem. Zimno. Boleśnie. Z nieuniknionym pierdolnięciem w lód. Że już lepiej skoczyć na Sybir. Mimo to bawiła się cudownie. Tak, każdy miał tu szkołę przetrwania i obrywał na prawo i lewo (jakby nie patrzeć mogłaby się zrobić z tego i dobra lekcja uzdrawiania), ale jak widać jej zwinność i mała postura zapewniały tyle, że zaklęcia w nią nie latały. No albo przed nimi umykała, stwierdzić nie mogła, bo wolała się za siebie na tym polu bitwy nie oglądać. Kolejne zaklęcia przecięły powietrze i oprócz Gale’a poległa chyba też Cleo. Nie udało jej się wycelować, a dziewczyna za chwilę wpadła do wody. Zerknęła w jej stronę, ale, jak za każdym razem w tej jatce, DeeDee była tuż przy niej. Dobrze, mogła skupić się na lekcji. Tylko na czym! Myśli biegały jej szybciej niż te zaklęcia i chyba jedyna większa prędkość to ta pomysłów u trójki ślizgonów, w, och ironio, harmonii wybijających grupę uczniów. Za cel obrali sobie Mulan. No nie no, bez przesady! Tym razem musiało się udać ją obronić! Ile zaklęć mogła schrzanić jedna różdżka? Otóż… Otóż wyzywanie na różdżkę, nawet w myślach, kiedy rzuca się nią zaklęcie najzwyczajniej w świecie nie jest dobrym pomysłem. Mogła sobie krzyczeć na cały głos Deorsinio ile chciała, jej badyl postanowił bardzo niewerbalnie powiedzieć zamknij się, partacząc to zaklęcie przewspaniałym łupnięciem go w wodę. - To ja może zostanę medykiem wojennym? – zaśmiała się, rozbawiona własną porażką w zakresie zaklęć, rozkładając ręce. Zdecydowanie byłaby tu bardziej przydatna jako uzdrowiciel.
Mulan Huang
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Obrona:75+20=95 || 49+20=69 Modyfikatory: z kuferka Dodatkowe działanie:bronię dodatkowo @Victoria Brandon, a atak w Lockiego nieudany Wydarzenie losowe: NIE
Naprawdę trudno było się połapać w tym, co się działo biorąc pod uwagę to jak ogromny chaos zapanował w trakcie lekcji. Najważniejsze jednak było to, że Huang pozostawała w miarę świadoma swojego otoczenia, gdy tak lawirowała pomiędzy innymi uczniami, miotającymi zaklęciami, zastanawiając się nad tym, co też powinna zrobić. Na odpowiedź nie musiała czekać długo, bo już zaraz ktoś inteligentny chciał ją dziobnąć jakimś czarem. Widziała, że wokół zrobił się jeszcze większy rozgardiasz, gdy tylko stłoczeni w pobliżu uczniowie chcieli pomóc jej w obronieniu się przed atakiem niezwykle groźnego magicznego stworzenia, ale nie było to konieczne. I dobrze, bo próby podjęte przez jej towarzyszy były raczej marne. Zdecydowała się na użycie niewerbalnego Protego, głównie ze względu na to, że było to pierwsze zaklęcie, które przyszło jej do głowy, a dodatkowo liczył się tu dla niej czas reakcji także nic dziwnego, że akurat postawiła na coś, co było jej znane i mogła wykonać je szybko bez potrzeby wymówienia inkantacji. Zresztą było to chyba odpowiednie posunięcie, bo przy okazji udało jej się swoim zaklęciem objąć także znajdującą się obok Victorię. Ledwo jednak umknęła przed jednym atakiem, a już pojawił się kolejny, który musiała w jakiś sposób zablokować. Tym razem pochodził on od jeszcze jednego Ślizgona. Zasłoniła się tym razem niewerbalnym Metusque, które bez trudu wchłonęło rzucony przez niego czar, niwelując przy okazji jego działanie. - O ty chuju parchaty! - krzyknęła w kierunku Lockiego, posyłając w jego kierunku niewerbalnego Expelliarmusa, ale przez to, że zdecydowanie zbytnio się pospieszyła nie potrafiła dosięgnąć swojego celu. A szkoda, bo przynajmniej może dzięki temu udałoby jej się unieszkodliwić jednego stwora.
Gabriel A. Gaughan
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : silny szkocki akcent | czarny sygnet na małym palcu prawej dłoni
Atak:66 + @Harmony Seaver Modyfikatory: - Dodatkowe działanie: NIE Wydarzenie losowe: NIE
Szybko się rozkręciło. W pewnym momencie przestałem nawet zwracać uwagę na zimną wodę dookoła. W moich żyłach odezwała się adrenalina, organizm zaczaił, że znów ma styczność z rywalizacją i... zaczynało mi się podobać to brodzenie w jeziorze. Zaczynałem coraz zwinniej i szybciej przemieszczać się pomiędzy śliskimi kamieniami, emocje rozgrzewały mnie od środka i zimny wiatr nie robił już na mnie takiego wrażenia. No dobrze, to kogo by tu zaatakować? Najpierw dostrzegłem na wprost siebie Huang, ona chyba była w przeciwnej drużynie, prawda? Tak by sugerował jej heroiczny czyn bronienia Brandon. Była w tym momencie prostym celem, ale trochę szkoda było mi przerywać jej ataku względem Ślizgona, więc w ostatniej chwili wycofałem się ze swojego ruchu. I wtedy zobaczyłem Seaver. Była trochę dalej, przybywała z odsieczą dla Huang. Aż się łezka w oku kręciła, jak te Lwiątka były pomocne! No ale kogoś zaatakować musiałem. Dzieliła nas pewna odległość, ale mimo to zaryzykowałem. — Acusdolor! — wychrypiałem, rzucając to paskudne zaklęcie. Gdzieś tam, w środku, chciałem, żeby się wybroniła, żeby je odbiła. Czyżbym miał resztki sumienia i empatii? — Wybacz! Zemścisz się później! — oby nie z nawiązką.
Cleopatra I. Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Egipska uroda | tatuaże | krótkie włosy | złote oczy | biżuteria - naszyjnik ze złotym zniczem
Byłam bardzo zmęczona. Dłuższą chwilę słyszałam w głowie tylko szum, jakby w uszach wezbrała mi woda z jeziora, ale uświadomiłam sobie w końcu, że słyszę własną krew pompowaną z dziką intensywnością przez serce. Takie przeżycie to zdecydowanie nie jest coś, co planowałam powtórzyć choćby miało mi grozić niezaliczenie OPCM. Pojedynkowanie się pozostawało bardzo daleko poza lubianymi przeze mnie sposobami spędzania czasu i pomimo, że wiedziałam, że to będzie lekcja praktyczna to chyba przeliczyłam się w kwestii własnych umiejętności i sił psychicznych. Następnym razem na tego typu zajęcia po prostu nie pójdę, będę wagarować i tyle. Albo udam złe samopoczucie. Coś wymyślę. Zależało mi na tym, aby trzymać się z daleka od niebezpieczeństw. Podniosłam wzrok na zatroskaną nauczycielkę, chociaż te słowa o byciu dzielną w ogóle do mnie nie dotarły. Powiedziała tak tylko, abym nie czuła się, jak ostatnia oferma, a na to za późno. I po co tak walecznie broniła mnie Dee, skoro to na nic się nie przydało? Miałam tylko nadzieję, że jej zanadto nie zawiodłam. Oddałam się w ręce Papadakis jak marionetka bez życia, pozwoliłam się otoczyć opiekuńczym ciepłem kilku zaklęć i wziąć pod stabilne ramię. Ale zaraz, to już nie ciemnowłosa kobieta prowadziła mnie po brzegu, a Dee. Polegałam na jej sile wtedy w wodzie, polegałam na niej i teraz, już na piachu... Kiedy Krukonka znalazła się poza grą? Odpadła? Zrezygnowała? Poddała się walkowerem? Z trudem ogarniałam rzeczywistość, reagując jedynie niemrawym kiwnięciem głowy na jej komentarz i delikatnym ściśnięciem jej ramienia. Tak, to było niemiłe. Ale też realistyczne. Powinnam oddzielić prywatne uczucia od zwykłych zajęć, bo takie było zadanie grupy stworzeń, aby zmuszać nas do obrony. A mimo to nie mogłam popatrzeć na to obiektywnie. Zrodziła się we mnie nie tyle niechęć lub złość, a strach, gdy myślałam o atakujących mnie osobach. Naprawdę nie chciałabym im zajść za skórę. Ale teraz już się na mnie nie skupiali, ich różdżki celowały w nowe ofiary. Teraz obok był tylko Gale i Dee. Poczułam się bezpieczniej i wreszcie nadeszła chwila wytchnienia. Przysiadłam na dużej skale obok Ślizgona, wyczuwając jak chłopak nakrywa mnie opiekuńczo kocem. Kącik ust drgnął mi w czymś na kształt słabego uśmiechu, gdy odwróciłam ku niemu twarz. Bogowie! Wszystko kręciło się dookoła mnie, bo prawie wyzionęłam ducha, ale ta dwójka też nie trzymała się najlepiej. Oboje mieli przegryzione buty przez jakieś wodne stworzenie, a Dee ślady po użądleniach ciamarnic, jak ja. Papadakis chyba mówiła o odwiedzeniu skrzydła szpitalnego. To mnie nieco uspokoiło, ale i tak ze szczerym zmartwieniem patrzyłam na krew Dee mieszającą się z ziemią. Okropne widoki. Czy mogłam coś zrobić, aby pomóc? Chyba nie, niczego oprócz różdżki aktualnie przy sobie nie miałam, a z niej wolałam nie korzystać. Wzięłam kilka łyków wody zgodnie z sugestią Gale'a i lekko westchnęłam, gapiąc się na suche już buty. Jako że chłopak siedział obok to po chwili podwinęłam kolana pod brodę i oparłam głowę o jego ramię, tak jak on podczas wycieczki oparł o moje. Wtuliłam się tak delikatnie w niższego Ślizgona, odnajdując wygodne miejsce pomiędzy jego szyją, a podbródkiem, jeśli mnie nie odepchnął. Zamknęłam całkowicie oczy na chwilę, bo w ogóle mnie nie interesowało obserwowanie zmagań reszty uczniów. Obojętne mi kto wygra. Po paru minutach odpoczynku doszłam do siebie na tyle, aby obojgu pokazać migowy znak na "dziękuję", co Gale na pewno pamiętał z moich urodzin. Liczyłam, że jeśli Dee nie zrozumie to może jej to powie, bo brakowało mi kartki do pisania.
Obrona:9 - 60 = -51 - obrona przed Kate, 1 na obrone przed Lockie, 16 - obrona przed Jamie, przed Drake się już nie bronie Modyfikatory: - Dodatkowe działanie: NIE Wydarzenie losowe: NIE
Byłam świetnym przypadkiem osoby, która powinna uważać na to, o czym myśli i czego oczekuje. Co z tego, że po moim spostrzeżeniu dodałam sobie, że wcale z takiego obrotu spraw nie jestem niezadowolona. Nie powstrzymało to zarówno jednego i drugiego zaklęcia, które wpadły we mnie bez najmniejszego problemu. Nawet nie zdążyłam podnieść jakiejkolwiek obrony. Najpierw wpadłam do wody pod wpływem niemożliwego do zniesienia szczypania, a gdy zdołałam się podnieść do pionu, ponownie zanurkowałam w "głębiny", piszcząc i machając rękami na wszystkie strony, jakby miało mi to pomóc na zaklęcie żądlące. Podniosłam się do klęczek i już miałam wstać, kiedy oberwałam kolejnym, ostatnim zaklęciem. Po tym to już miałam serdecznie dość, więc nawet nie próbowałam wstać z tej przeklętej wody. Czy ma ktoś pożyczyć białą flagę?