Największe pomieszczenie w zamku, to tu odbywają się wszystkie uczty i bale. Oświetlone jest przez lewitujące w powietrzy tysiące świec. Wspaniałe, wysokie sklepienie zawsze odzwierciedla prawdziwe niebo, bez względu na to czy świeci Słońce, czy pada deszcz. Każdego ranka, przy śniadaniu zlatują się sowy przynosząc gazety i listy od rodziców oraz znajomych. Lądują przy stołach czterech domów - Slytherinu, Ravenclawu, Hufflepuffu i Gryffindoru, które zawsze zastawione są mnóstwem pysznego jedzenia. Na samym końcu sali ustawiony jest mniejszy stół, nauczycielski, gdzie na honorowym miejscu zasiada dyrektor.
Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia 6/9/2014, 18:00, w całości zmieniany 4 razy
Angela przebiegła spojrzeniem po obu Krukonkach, które teraz siedziały zaraz koło niej i Andrey. Postanowiła na razie nic nie mówić w ich kierunku, może po prostu przyszły do kogoś znajomego? A może znały pannę Amore? - Pfff... nie muszę, ale widocznie chcę. Zawsze robię co chcę, ale spoko, mogę się powstrzymać... wiesz, jakoś nie lubię kujonów, szczególnie gdy tuż przy poznaniu mam z nimi zatarcia. - oznajmiła i wyczyściła sobie spodnie mrucząc zaklęcie "chłoszczyść".
- Nie pomyliłam stołów, tylko zobaczyłam blok czekoladowy. Wybacz, ale on mnie do siebie chyba przyciąga - ugryzła kawałek. Mmm... - A ty... blondi - spojrzała Ślizgonce w oczy. - bez przekleństw. Tak się składa, że jestem prefektem i jak się nie uspokoisz, polecą punkty - postukała w swoją odznakę. Nigdy się nią nie chwaliła, ale jak trzeba, to trzeba. - Hej, Viv. Właśnie szłam do ciebie, ale jak już wyjaśniałam naszej... koleżance, ten blok czekoladowy mnie do siebie przyciągnął.
- Blok czekoladowy? - spytała zdezorientowana. - Zwykłe ciasto... Andrea jestem - przedstawiła się dziewczyną. Prefekt? Dlaczego tylko jeden? Gdzie inni? Wzruszyła bezradnie ramionami. - Na którym roku jesteś? - zagadnęła ślizgonkę.
- Rozumiem Bell- powiedziała Vivien biorąc jabłko leżące tuż przed blondynką. Spojrzała na nią napastliwym wzrokiem słysząc wzmiankę o kujonach. Szukała zaczepki czy co? - Ależ Bell czemu nie przywitałyśmy się z nowymi koleżankami!- wykrzyknęła Viv, zakrywając usta ręką i udając, że wcześniej ich nie zauważyła. - Vivien Davila- powiedziała słodko do dziewczyn, po czym zwróciła się do, rudowłosej, ignorując dziewczyny- Nigdy nie przyjaźnię się z egoistkami, szczególnie kiedy przy poznaniu są dla mnie niemiłe. - dodała, robiąc smutną minkę.
- O jeju... poważnie? - zamrugała przymilnie oczami - jak to jest być prefektem? Wiesz, zaaaaawsze o tym marzyłam... - stwierdziła ironicznie, jak dla niej jedyny plus w byciu nim, to właśnie odejmowanie punktów uczniom innych domów. Zdecydowanie ta posada wiązała się z za dużą ilością obowiązków - ale muszę ci przyznać, że też bardzo lubię blok czekoladowy - dodała nie mogąc się powstrzymać. Podniosła z blatu stołu szklankę z sokiem dyniowym i upiła go trochę. Po chwili usłyszała wzmiankę o przedstawieniu się, dziewczyny o podobnym kolorze włosów, do tych jej. - Ja jestem Angie Davis. - stwierdziła sucho, odpowiedzieć mogła, ale po co silić się na uprzejmości.
- Owszem, najzwyklejszy blok czekoladowy. Chyba nigdy go nie jadłaś, jeśli tak twierdzisz - oblizała palce, drugą ręką biorąc nóż i odkrawając cieniutki kawałek. - Masz. Jest pyszny! - Bell Rodwick - poszła za przykładem Viv. - Ależ, nie zobacz. Przecież Andrea się przywitała - uśmiechnęła się słodko do ciemnowłosej Ślizgonki. - Jak najpoważniej! - pokiwała głową, jakby na potwierdzenie własnych słów. - A dzięki tobie Slytherin traci... ach, aż pięć punktów.
- Przepraszam bardzo, ale nic Ci nie zrobiłam - powiedziała krukonce. - Mów do mnie jak chcesz, ale nie mów, że jestem nie miła lub egoistyczna! - warknęła w stronę jednej z krukonek. - Smacznego - dodała, kiedy Bell jadła blok, sama smętnie wpatrywała sie w stół, a łyżeczką bezmyślnie mieszała herbatę. Dlaczego jestem ślizgonką? Nie mogłam trafić gdzie indziej? Może tam uważaliby mnie za kogoś innego... - Jadłam. Nie chodzi mi o to, ze go nie lubię, ale rzucać się, to moim zdaniem lekka przesada.
- Obrażała prefekta- zauważyła Vivien celując jabłkiem w ślizgonkę - i przeklinala - dodała, po czym położyła drugą rękę na sercu. - Och, moja droga, wybacz, zapomniałam że ślizgoni są też ideałami odkrgryzła kawałek jabłka i odwrociła sie w stronę blondynki. - Twoim marzeniem było zostanie prefektem? Na szczęście wybierają na podstawie inteligencji, a nie ilości czasu zmarnowanego przed lustrem- powiedziała wciąż z uroczym uśmiechem i patrząc znacząco na jej spodnie, które zostały oblane, a ona się wyjątkowo wzburzyła.
Super, już pięć punktów mniej. Spokojnie, tylko spokojnie. Dasz radę... - A przy waszym stole blok się skończył? Wiem, że to jeden z największych przysmaków no ale... - zaczęła - a wszystko jedno. - spojrzała na swoje, pomalowane na delikatny róż, paznokcie, sprawdzając czy z nimi wszystko w porządku. - No cóż... taka już moja osoba, że wolę liczyć na wygląd niż na inteligencję, chociaż nawet na nią nie mogę narzekać - przygryzła dolną wargę zwracając się do Vivien - wiesz, jakbyś potrzebowała pomocy w doborze ubrań to możesz na mnie liczyć... - dodała oglądając ją wzrokiem, i uśmiechając się słodko.
Nie chce, to nie, nie będę jej wypchała na siłę, pomyślała i sama zjadła kawałek bloku który ukroiła dla Andrei. - Wybacz, już po raz drugi! Po prostu nie umiałam się powstrzymać. A poza tym na stole Krukonów już nie ma... wszyscy tak kochają ten przysmak, że strasznie szybko schodzi - westchnęła. Odpowiedziała tym samym również na pytanie blondynki. Jak jej było? A, Angie. I tak będzie ją nazwała Blondi.
Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia 18/6/2010, 02:09, w całości zmieniany 1 raz
- Nie uważam się za ideał, bo nie ma świecie ideałów. Jeśli jednak Ty widziałaś, to mi pokaż. Ciekawe doświadczenie - odparła Viv. - Możesz jeść, przecież Ci nie bronię - wywróciła oczami. - Jednak następnym razem mogłabyś uważać. Ten Ci wybaczam - dodała. Szybko zrobiła sobie kanapkę. Zaczęła ją jeść. - Możecie przestać na siebie naskakiwać? - zwróciła się do dziewczyn. - Chciałabym w spokoju zjeść kolację - powiedziała.
- Nie no, spoko. Rozumiem twoje łakomstwo, w końcu to blok czekoladowy - uśmiechnęła się, ale tym razem życzliwie, stwierdzając, że tak chociaż nie będzie musiała słuchać ich mądrych stwierdzeń. A zresztą każdy miał jakiś fetysz. - Dobra, dobra Andy! Mogę tak do ciebie mówić co? - zaśmiała się - wiesz co, a ja się już najadłam... a może po prostu straciłam apetyt... - spojrzała ukradkiem na Viv - aaa, obojętne, jakby co to w nocy skoczę do kuchni - dodała ciszej w kierunku ślizgonki.
- Dziękuję ci, o łaskawco - ukłoniła się na tyle, ile pozwalała jej aktualna pozycja i trzymane jedzenie. Przewróciła oczami, słysząc słowa Blondi. Już jej się znudziło powtarzanie w kółko tego samego. Rozumiała, że Ślizgoni są po prostu głupsi od Kruknów, ale żeby aż tak? - Ach, czuję taka się zrozumiana - znowu się uśmiechnęła.
Ostatnio zmieniony przez Bell Rodwick dnia 18/6/2010, 02:11, w całości zmieniany 1 raz
- To bardzo niegrzeczne wymykać się w nocy do kuchni, na miarę ślizgonów- powiedziała Vivien kiwając głową, udając zachwyt- Jak będę chciała pokazać to co ty- powiedziała pokazując okolice dekoltu blondynki- To nie będę szukać takich skąpych ubrań, po prostu przyjdę nago. Viv ugryzła kolejny kawałek jabłka. - Widać, że dla ciebie nie liczy się inteligencja- powiedziała uśmiechając się sztucznie, kiedy patrzyła na jej zachowanie. Zwróciła się w kierunku Andy. - Nie mówię, że ideały istnieją, tylko, że niektórzy- powiedziała patrząc na blondynkę- Za takich się uważają- dodała, wywracając oczami- Już rozumiesz?- zapytała udając troskę.
- Oj nie, wybacz, ale tylko krukoni są na tyle mądrzy, aby Cię zrozumieć. Ja niestety należę do grupy ślizgonów, tych tępych ludzi uczących się w Hogwarcie - powiedziała z sarkazmem. - Dobrze, że niektórzy krukoni zachowują się normalnie, a nie wywyższają tym, że należą do Ravenclawu i musza być mądrzy - odpowiedziała. - Zaraz... jest takie mądre powiedzenie. Nigdy nie oceniaj po opakowaniu, czyż nie tak? Ale najwyraźniej do takich mądrali jak Ty to nie dociera - prychnęła.
- Wyobrażam sobie... no cóż, może i nie mogę się dogadać z niektórymi osobami, ale są takie, z którymi mam wspólny język. - dopiła swój sok - Interesująco było was poznać, ale musicie mi wybaczyć to, że już was opuszczę. - podniosła się z ławki, poprawiając kosmyki włosów, które zasłaniały jej za bardzo twarz. - Miejmy nadzieję, że nasze kolejne spotkanie będzie owocniejsze niż dzisiejsze. Na razie, laski. Do zobaczenia we wspólnym Andy - ruszyła w kierunku drzwi wyjściowych z Wielkiej Sali, w myślach śmiejąc się z dnia, który powoli już się jej kończył.
Vivien patrzyła na dziewczynę, która odchodziła od stołu śmiejąc się po drodze, mając wątpliwości co do jej stanu psychicznego. - Kto się nie wywyższa?- zapytała Viv, łapiąc Andy za słówka- Kto wie, może i mnie naprawdę nie rozumiesz- powiedziała wzruszając ramionami. Rzuciła ogryzek na talerz. - Nie lubię takich powiedzeń jak to twoje, są nieprawdziwe, każdy człowiek patrzy na wygląd.
- Możesz nie lubić, ale to prawda. Nie powiedziałam, że nikt nie patrzy na wygląd. Sama ta robię. Tak, przyznaję sie, ale przez to, ze ktoś mi sie z wyglądu nie podoba nie oznacza, że uważam go za głupszego. Skoro jednak Ty osądzasz mnie na podstawie moje wyglądu, to nie mam co tracić dla Ciebie czasu - wytłumaczy, dobierając słowa tak, aby krukonka zrozumiała co nieco. - Mogłabyś być bardziej przyzwoita - powiedziała, patrząc sugestywnie na rzucony ogryzek. - Co Cię obchodzi o kim mówię? Poznałam go i wiem jaki jest. Twoja duma niestety nie pozwala na zobaczenie tego, ze czegoś nie wiesz, nie jesteś najlepsza.
- Nie jestem najlepsza? Och, dziękuję, że mi to uświadomiłaś, ach, ta moja duma- powiedziała Vivien, biorąc kawałek bloku czekoladowego od Bell- A poza tym nie osądzam Ciebie po wyglądzie, tylko twoją koleżankę. Ciebie oceniłam po tym w jakim jesteś domu, do czego miałam pełne prawo, bo trafia się tu dzięki cechom charakteru- tłumaczyła jej znudzonym tonem. Vivien spojrzała na ogryzek na talerzyku. - Coś Ci przeszkadza?- zapytała, już nie rozumiała o co znowu chodzi dziewczynie-
Pokiwała z politowaniem głową. Czemu krukonom trzeba było wszystko wbijac do tych głów siłą? - Och tak, dom i charakter. Doprawdy odkrycie - podsumowała. - Oświeć mnie, bo nie rozumiem Cię. Skoro jestm ślizgonką, to jaka jestem z charakteru? - miała jej stanowczo dość. Ta dziewczyna była wkurzająca.
- Do zobaczenia, Blondie! - wykrzyknęła, głośno, ta by tak usłyszała ją z pod drzwi Wielkiej Sali i pomachała jej. - Nie wiem o czym dokładnie rozmawiacie... Ale Ślizgoni podobno są wredni, egoistyczni i... no, więcej chyba mówić nie trzeba, te dwa słowa określając wszystko. Rozłożyła się na ławce, plecami opierając się o Viv, a nogi kładąc przed sobą.
Vivien nie chciała pokazywać, że bawi się wyśmienicie. Ślizgonka była coraz bardziej zdenerwowana, a Viv zadowolona z jej narzekania. Chociaż zaczęły już ją nudzić jej słabe argumenty. Prychnęła na słowa dziewczyny. - Każdy chyba wie, jaka jest znaczna większość ślizgonów- powiedziała wzruszając ramionami- Chyba że ty nie jesteś nieprzyjemną chamską, egoistką, myślącą tylko o sobie i idącą za ideami rodziców?
- A żebyś wiedziała, że nie. Większość to nie znaczy wszyscy. Tu jest taka subtelna różnica, niedostrzegalna przez wszystkich, a tylko i wyłącznie przez tych, którzy chcą. Teraz zwróciła wzrok na Bell, która przez dłuższą chwile siedziała cicho. - Podobno? Czyli kierujecie sie jak widzę stareotypami, których nie nawidzę. Gdyby osądzała Was po stareotypach, to powiedziałabym głośno i wyraźnie, że zaczytany kujon wpadł na nie swój stół - prychnęła. - Ale nie powiedziałam tak, starając się nie osądzać Was ani po domach, ani po wyglądzie czy czymś podobnym.
Ziewnęła, zasłaniając buzię dłonią, po czym zjadła następny kawałek bloku czekoladowego. - Gdybym tylko czytała książkę, to owszem, mogłabyś. Jednak dobrze wiesz, jak wyglądała cala sytuacja - wyszczerzyła się do Andrei. - Cóż, tak to już jest ze stereotypami. Niby wszyscy jest potępiają... ale z drugie strony... się ich trzymają. Inaczej w Hogwarcie w ogóle nie byłoby domów, prawda?
- Nie jesteś taka?- zapytała Vivien robiąc wielkie oczy- Angie powiedziała to głośno i wyraźnie do Bell, jak przystało na ślizgonkę. Oceniła po stereotypach jak większość z was. Więc co ty tutaj robisz Andreo? Kim jesteś? Wybrakowaną ślizgonką?- zapytała si przysuwając twarz w stronę dziewczyny.
- Gdyby nie było stareotypów, nie byłoby również kłótni między domami - odpowiedziała. Wybyła całą herbatę i dolała sobie jeszcze trochę. Dlaczego Angie poszła? Nie byłaby tu teraz sama. - Każdego cechuje coś innego. A ślizgonów nie cechuje egoizm czy sarkazm. Pominęłaś jeszcze spryt i ambicja. Najwyraźniej posiadam obie te cechy. A to, że inni są aroganccy i ironiczni, to nie moja wina. Trudno jest zachowywać się inaczej, kiedy wszyscy są do Ciebie nastawieni wrogo przez to, że należy do jego domu.