Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Korytarz na IV piętrze

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 7 z 17 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 12 ... 17  Next
AutorWiadomość


Emerson Berkley
avatar

Student Ravenclaw
Wiek : 31
Galeony : -17
  Liczba postów : 398
Korytarz na IV piętrze - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty


PisanieKorytarz na IV piętrze - Page 7 Empty Korytarz na IV piętrze  Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty13/6/2010, 12:31;

First topic message reminder :



Korytarz na czwartym piętrze jest najciemniejszym z tych w wyższej części zamku. Okna znajdują się w dużych odstępach, do tego są bardzo niewielkich rozmiarów. Przechodzącym tędy, drogę jedynie rozjaśniają bezustannie palące się pochodnie. Na tym piętrze znajduję się największa liczba portretów zdobiących ściany.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Namida Kirei
Namida Kirei

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 146
  Liczba postów : 1320
Korytarz na IV piętrze - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty


PisanieKorytarz na IV piętrze - Page 7 Empty Re: Korytarz na IV piętrze  Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty16/9/2012, 16:52;

Namida starał się za wszystko nie zrywać kontaktu wzrokowego. Wiedział, że wielu ludzi to peszy, ale on naprawdę to lubił. To zawsze dawało jakąś tam dozę intymności w rozmowę, nawet, jeśli było się otoczonym tłumem. Teraz jednak na korytarzu nie było żywej duszy i Namida naprawdę się z tego cieszył. Zwłaszcza cieszył się, że nie ma tutaj, ani raczej nigdzie w pobliżu jego Krukona. Jeszcze kiedy Jiro o nim wspomniał, na samą myśl o tych jego ślicznych, szarych oczach aż się uśmiechnął. Teraz jednak wzrokiem przewiercał ciemne tęczówki Azjaty.
- Cóż, jego tutaj nie ma. A poza tym, przecież my tylko rozmawiamy. To chyba nie ma o czym go informować, co? - wrzucił, jakże sprytnie (lub nie) w rozmowę fakt, że lepiej o tej "rozmowie" byłoby Simona nie informować.
Palce gryfona były dla niego wręcz elektryzujące. Głównie dlatego, że dawno, oj naprawdę dawno, nikt, prócz narzeczonego, oczywiście, nie był tak blisko niego. Głównie dlatego, że Namida naprawdę starał się być wierny. Ale czasami pokusy były silniejsze.
Dłonią, którą dotychczas opierał się o ścianę, przesunął na kark chłopaka, delikatnie drażniąc go palcami i paznokciami. Pochylił się nieco bardziej do jego twarzy, ponownie wykonując ten natarczywy, nerwowy gest, jakim było szybkie oblizanie warg. Nie miał zamiaru iść za daleko, jednak oj, pokusa...
- Myślisz, że udałoby Ci się to zrobić? Cóż, ja jestem pojętnym uczniem, a jaki jest z Ciebie nauczyciel...? Możemy się zawsze przekonać. - obniżył nieco głos i zmienił go w szept, uśmiechając się subtelnie.
Powrót do góry Go down


Jiro Moore
Jiro Moore

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 326
  Liczba postów : 379
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3778-jiro-izo-moore
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5555-zla-sowa#160908
Korytarz na IV piętrze - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty


PisanieKorytarz na IV piętrze - Page 7 Empty Re: Korytarz na IV piętrze  Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty16/9/2012, 17:17;

Jiro nie był jednym z tych, co to plotkują na prawo i lewo i Namida mógł być spokojny; to co zdarzyło się na tym korytarzu, na tym korytarzu też zostanie. A gdyby a nuż zakolegował się z Simonem pewnie miałby niezłą frajdę, słuchając o Namidzie, jaki to fajny i sympatyczny chłopak, jaki czuły i wierny. Kiwałby głową i śmiałby się.
Zadrżał, czując jego dłoń na karku. To było naprawdę... podniecające. Zupełnie, jak wtedy, gdy umówiono ich na randkę w ciemno. Wprawdzie nawet się nie pocałowali, ale Jiro wystarczył sam dotyk i głos Ślizgona. Uwielbiał takie potyczki słowne, typu "i chciałbym i się wstydzę" lub "pokaż, na co cię stać". Namida należał do wąskiego grona tych osób, które bez trudu potrafiły go nieźle nakręcić, choć nigdy nie powie tego na głos. Ale wtedy, w Egipcie... ech, lepiej się nie przyznawać, na co nasz studencik miał ochotę.
-Oh- mruknął. -W końcu obiecałem Ci kilka lekcji, prawda? Miałem zadbać, byś w tym roku zdał- chwycił chłopaka w zgięciu łokcia i przyciągnął go siebie w mało delikatny sposób.
Rozejrzał się dookoła i powoli zsunął torbę ze swego ramienia, lekkim kopnięciem posyłając ją gdzieś dalej. Następnie łokieć oparł na ramieniu chłopaka, dłoń luźno zarzucając wokół jego szyi.
-Jestem świetnym nauczycielem- wyszczerzył zęby w uśmiechu. -Wątpisz w to?- dodał i zmarszczył brwi, niby to zły, że Ślizgon w ogóle może brać coś takiego pod uwagę.
Powrót do góry Go down


Namida Kirei
Namida Kirei

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 146
  Liczba postów : 1320
Korytarz na IV piętrze - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty


PisanieKorytarz na IV piętrze - Page 7 Empty Re: Korytarz na IV piętrze  Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty16/9/2012, 19:15;

Nikt nie znał go tak dobrze, jak Simon. Nikt. I Namida był naprawdę sympatycznym chłopakiem i czułym kochankiem. Ale nigdy nie można by było powiedzieć o nim, że jest wierny, i Simon doskonale zdawał sobie z tego sprawę wiążąc się z nim. I choć Japończyk zarzekał się, że kocha tylko jego i nie będzie go zdradzał, to ciężko było temu Ślizgonowi dotrzymać obietnicy. Zwłaszcza, kiedy był tak uroczo prowokowany przez Jiro. Naprawdę ten chłopak po prostu miał coś w sobie takiego, co przyciągało. Możliwe, że była to ta specyficzna uroda Koreańczyka, choć przecież Namida już sypiał z Azjatami. Lub może ten jego sposób bycia? "Chętnie bym Cię pocałował, miło mi się tu z Toba flirtuje, ale tak naprawdę wcale mi się nie podobasz i w ogóle mnie nie kręcisz". Tak, jasne.
Widząc takie zainteresowanie swoją osobą stwierdził, że nie będzie się więcej bawił w subtelności i podchody. To było bez sensu, zwłaszcza gdy tak blisko go przyciągnął. Namida przycisnął swoim smukłym ciałem gryfona do ściany, nie dając mu już żadnej drogi ucieczki. Jedna dłoń nadal spoczywała na jego karku, drugą natomiast chwycił go pewnie w biodrze, lekko na nie naciskając i przyciągając w swoją stronę.
- Nie wątpię. Nie śmiałbym. - odpowiedział, pochylając się nadal. Zmrużył lekko oczy, co z jego rysami twarzy wyglądało, jakby miał je praktycznie zamknięte. Teraz był tak blisko chłopaka, że ich nosy niemalże się stykały, a chłopak z pewnością mógł poczuć ciepły oddech Namidy na swych ustach, które były zaledwie drobne centymetry od jego własnych, zakolczykowanych.
- Zastanawiam się tylko, czy jest coś, czego możesz mnie jeszcze nauczysz. Już sporo przecież umiem.
Powrót do góry Go down


Jiro Moore
Jiro Moore

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 326
  Liczba postów : 379
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3778-jiro-izo-moore
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5555-zla-sowa#160908
Korytarz na IV piętrze - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty


PisanieKorytarz na IV piętrze - Page 7 Empty Re: Korytarz na IV piętrze  Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty16/9/2012, 19:53;

A co takiego było w Namidzie, że Jiro- mimo wszystko, lgnął do niego? Sam student nie był do końca pewny, ale musiał mieć to "coś". To magiczne coś, co sprawiało, że nawet jeśli mówił "spadaj" to tak naprawdę chciał by został. Nigdy by jednak nie zainteresował się kimś takim, jak Namida- muzyk, z burzliwą przeszłością, do tego skośnooki, homoś, w ogóle jakiś taki nijaki, ciut zniewieściały może nawet. Nie obejrzałby się za nim na korytarzu, ale gdy już się z nim spotkał- nie mógł oderwać od niego oczu. Może to "coś" tkwiło w sposobie mówienia? W sposobie jaki się uśmiechał, jak mrużył te swoje małe oczka lub jak szeptał mu do ucha, czy chce do niego wpaść, wtedy w Egipcie. Albo, gdy dotykał jego kolana czy pił drinka?
Rety, Jiro nie miał pojęcia. Pierwszy raz od dawna nie miał pojęcia, dlaczego? Wolał w to jednak nie wnikać.
Syknął cicho, gdy chłopak przyparł go do ściany. Teraz naprawdę nie miał żadnej możliwości ucieczki i... kurde, to nie-nie podobało mu się.
-A więc pokaż, na co cię stać, skoro jesteś taki pewny siebie- powiedział, spoglądając mu w oczy wyzywająco. Skoro Namida chciał się bawić- będą się bawić. -Przestań w końcu tyle gadać i zrób, co należy- uniósł brew do góry, uśmiechając się perfidnie. Czy Ślizgon się wystraszy i ucieknie, czy wręcz przeciwnie- przyprze go do muru i... no właśnie; co zrobi? Czy Jiro naprawdę tego chciał?
Powrót do góry Go down


Namida Kirei
Namida Kirei

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 146
  Liczba postów : 1320
Korytarz na IV piętrze - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty


PisanieKorytarz na IV piętrze - Page 7 Empty Re: Korytarz na IV piętrze  Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty16/9/2012, 20:17;

Prowokacja. To słowo najlepiej pasowało do tego, jak wyglądają ich relacje. Ciągłe prowokowanie siebie nawzajem i obserwowanie, do czego posunie się ten drugi. Taka gra. "Jak stanę tutaj, co zrobisz?" "Jak dotknę Cię tak, to jak Ty mnie dotkniesz?" "Jeśli Cię pocałuje, to mnie odepchniesz, czy przyprzesz do ściany?" Te pytania ciągle wisiały w powietrzu, niewypowiedziane, i nie były nawet potrzebne. To była tylko i wyłącznie ciągła gra i prowokacja. Ale Namidzie to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Nie chciał żadnych zobowiązań - miał już jedno, a dowód na to był na jego serdecznym palcu.
Pocałunek był czymś naprawdę intymnym. Przynajmniej tak myślał. Dlatego kiedy zdradzał narzeczonego, raczej unikał pocałunków. Usta były zarezerwowane tylko dla jednej osoby. Jednak kiedy tak intensywnie wpatrywał się w Jiro, i kiedy rzucił mu to wyzwanie, zakrawające nawet na obelgę... Że on się nie odważy? Też mi coś. Poza tym, kompletnie nie mógł ogarnąć swoich myśli i niesamowicie bardzo tego chciał. Dlatego właśnie wbił nieco mocniej paznokcie w kark gryfona i najzwyczajniej, najprościej w świecie wpił się mocno w jego usta własnymi, kompletnie nie zważając na to, czy robi dobrze, czy źle. Oczywiście pod względem moralnym - co do pocałunku nie miał wątpliwości, przecież świetnie całował. Wypuścił wstrzymane na kilka sekund powietrze nosem, nieco rozluźniając mięśnie i czekając. Albo na odwzajemnienie, abo na atak. Ani jedno, ani drugie by go teraz nie zdziwiło, był przygotowany na wszystko. W jedyne, co wątpił, to że pozwoli się Jiro zdominować. W końcu to do niego należał pierwszy krok i nie miał zamiaru odpuszczać. Nie teraz.
Powrót do góry Go down


Jiro Moore
Jiro Moore

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 326
  Liczba postów : 379
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3778-jiro-izo-moore
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5555-zla-sowa#160908
Korytarz na IV piętrze - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty


PisanieKorytarz na IV piętrze - Page 7 Empty Re: Korytarz na IV piętrze  Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty16/9/2012, 20:32;

On także nie chciał zobowiązań- nie lubił stałych związków, tak po prostu. Myślał, że są nudne, a on nudy nie lubił. Żadna dziewczyna (a tym bardziej chłopak) nie potrafiła utrzymać go przy sobie dłużej niż kilka tygodni. Szybko się nudził; kilka wspólnych nocy, kilka pocałunków, dwie randki, kilka czułych słówek i miał dość. Dusił się w takich związkach.
Oh, jak słodko- obrączka, czy co tam miał na palcu Namida- naprawdę go wzruszało. Nie, serio! Wzruszało go to! Taka prawdziwa miłość, do końca świata. Słodkie. A wiec ludzie potrafili tak naprawdę się kochać. Bez żadnego "ale", bezinteresownie. Też by tak chciał, ale jakoś... no, nie wychodziło mu. Ale- o dziwo, widział się w roli kochającego męża i ojca! Żona w kuchni, on z dziećmi (koniecznie dwóch synów) wraca z polowanie (bo to taaaaakie męskie), siada do stołu ze swoimi synami, żona podaje mu schabowego. Żyć, nie umierać.
Wcale się nie zdziwił, gdy Namida go pocałował. On tego nawet żądał i zdenerwowałby się, gdyby tego nie zrobił. Położył dłonie na piersi drugiego chłopaka, jakby chcąc go odepchnąć, ale zaraz potem zsunął się na dół, wsuwając palce w szlufki spodni Ślizgona. Uroczo.
Jedną dłoń przeniósł na jego głowę, trzymając go mocno za włosy i dociskając do siebie. Jeśli Namida myślał, że Jiro będzie stał, jak sierota i mdlał w jego ramionach to się grubo pomylił. Nie zamierzał też dać się zdominować. Ciekawe, komu się to uda, bo chyba żaden z nich nie miał ochoty oddać kontroli temu drugiemu.
Powoli, ostrożnie siadł na parapecie okiennym, zmuszając tym samym tamtego, by się pochylił.
-Szybko się uczysz- mruknął, uśmiechając się lekko.
Powrót do góry Go down


Namida Kirei
Namida Kirei

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 146
  Liczba postów : 1320
Korytarz na IV piętrze - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty


PisanieKorytarz na IV piętrze - Page 7 Empty Re: Korytarz na IV piętrze  Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty16/9/2012, 20:59;

- To dlatego, że mam dobrego nauczyciela. - przyznał, co oczywiście było tylko kolejnym, słodkim pochlebstwem. - Ale to nie znaczy, że sam nie znam kilku dobrych sztuczek.
Wsunął się między uda chłopaka, starając się w ogóle nie odsuwać. Czuł to, jakże znajome gorąco, które zawsze mu towarzyszyło w takich sytuacjach. A dawno takie rzeczy miejsca nie miały, więc to tylko potęgowało uczucia. A było ich sporo. Przede wszystkim oczywiście radość i podniecenie. Że Jiro, ten zatwardziały sukinkot, który przecież był takim heterykiem, dał się uwieść, ba, pocałować! Chociaż gryfon pewnie widział to odwrotnie. Ale to nie ważne. To była ich urocza, mało subtelna rozgrywka. Pewne było, że obaj będą walczyć. W końcu obaj uważali się za facetów z krwi i kości!
- Jesteś naprawdę niesamowity, wiesz? Przyciągasz mnie w taki dziwny sposób, że gdyby nawet przeszło tędy tornado w postaci Irytka, to i tak bym go olał. Ewentualnie strzelił w niego czymś, żeby spadał. I tym razem był to jak najszczerszy komplement. Może oczy Jiro nie były hyponotajzyn, ale z pewnością było w nich coś, co sprawiało, że Namida chciał sprawdzić jak wyglądają, gdy tym chłopakiem targną jakies głębsze emocje, o ile go na nie stać, a tego nie był pewnym.
Przesunął jedną dłoń dosyć nisko na plecy gryfona, masując je delikatnie, drugą natomiast kładąc na jego udzie, ściskając je lekko palcami. Nie mógł opanować tego lekkiego uśmiechu, jaki od razu wpływał na jego usta. Te same, które ponownie złożyły krótki, tym razem nieco bardzie soczysty, bo i przy pomocy języka, pocałunek na wargach chłopaka.
Powrót do góry Go down


Jiro Moore
Jiro Moore

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 326
  Liczba postów : 379
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3778-jiro-izo-moore
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5555-zla-sowa#160908
Korytarz na IV piętrze - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty


PisanieKorytarz na IV piętrze - Page 7 Empty Re: Korytarz na IV piętrze  Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty16/9/2012, 21:08;

Oczywiście, że to mile łechtało jego ego. Lubił, gdy ktoś prawił mu komplementy i wcale tego nie ukrywał. Teraz także. Pozwolił mu nawet usiąść sobie na kolana, a jak! Wprawdzie to sam go sobie na nich usadził, ale to tylko drobny szczegół.
Wiedział, że mu uległ i to go niezmiernie irytowało, dlatego teraz chciał przejąć kontrolę za wszelką cenę. Raz już pozwolił na to innemu facetowi i nie miał zamiaru tego powtarzać. Boże, niepotrzebnie sobie o tym przypomniał, bo na jego usta wypłynął dość brzydki grymas i spuścił głowę, opierając czoło na ramieniu chłopaka. Wszystko przez tego pieprzonego Lizarda. Gdyby nie on to dalej prowadziłby sobie spokojne życie heteroseksualnego faceta.
-Wolałbym jednak, by nie pojawił się tu Irytek- znów się lekko uśmiechnął, o dziwo całkiem szczerze i nawet sympatycznie, przez to w policzkach zrobiły mu się dołeczki. Naprawdę nie chciał by nikt ich nie nakrył i właśnie miał wstawać, gdy znów poczuł usta Namida na swoich.
To było przyjemne i prawie mruknął, niczym prawdziwy kot, ale powstrzymał się, odsuwając go od siebie nieznacznie i wstając z miejsca, ciągnąć go za sobą. Wziął z ziemi swoją torbę i poczekał aż chłopak sięgnie po swoją, po czym ruszył przed siebie, oglądając się przez ramię na Namidę.
-Chodź- powiedział tylko, uśmiechając się uroczo.

z/t x2
Powrót do góry Go down


Nero Crow
Nero Crow

Nauczyciel
Wiek : 41
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, leglimencja & oklumencja
Galeony : 402
  Liczba postów : 393
Korytarz na IV piętrze - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty


PisanieKorytarz na IV piętrze - Page 7 Empty Re: Korytarz na IV piętrze  Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty7/12/2012, 21:49;

Ach, kolejna długa przerwa w życiu szkolnym profesora Crow'a, pozwoliła odświeżyć mu się. Teraz z tym samym zapałam co dawniej ruszył na korytarze szkolne zagłębić się w otchłań murów zamku i ponownie zaklimatyzować się. Idąc tak po tym korytarzu poraz tysięczny, zauważył pewną mu znaną buźkę, które de facto nie była już mu tak znana jak dawniej. Ależ to pan Bein, siedzi i miota jakimiś diabelskimi rzeczami uprzykrzając życie innym. Nero ruszył więc prędko w jego stronę.
Powrót do góry Go down


Max James Bein
Max James Bein

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 289
  Liczba postów : 654
Korytarz na IV piętrze - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty


PisanieKorytarz na IV piętrze - Page 7 Empty Re: Korytarz na IV piętrze  Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty7/12/2012, 22:12;

A i owszem, ostatnio Maxiu, nasz kochany, mały, niewinny blondynek, znalazł sobie nowe hobby. Diabełki! Strzelające! I ten fajny efekt! Wybuchy ostatnio są zbyt fantastyczne. Ale widok ludzi, uczniów, którzy są zaskoczeni nagłym wybuchem... Ha ha ha...
Chodził sobie tu i tam, z góry na dół, aż znalazł sobie miejsce idealne. Czwarte piętro. Tu aż roiło się od ofiar! Heh, zbyt poważnie to brzmi. Maxiu po prostu brał kilka diabełków w dłoń, resztę do kieszeni i rzucał pod nogi przechodzącym obok niego, śmiejąc się na ich reakcję. Nie reagował nawet jak piorunowali go wzrokiem, niski Krukonek tylko śmiał się i nie patrzył na otoczenie.
Jego zabawa trwała trochę. Troszeczkę. Aż zauważył kogoś. Kogo? A Nera. Zbladł. Uśmiech zniknął mu z twarzy. Przygryzał wargę, denerwował się. Nerwowo tupał nogą w ziemię. Nauczyciel zbliżał się w jego stronę. Schował głowę pod bluzę, myśląc, że to coś da. Bo da! Dziesięć do niewidzialności!
Powrót do góry Go down


Nero Crow
Nero Crow

Nauczyciel
Wiek : 41
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, leglimencja & oklumencja
Galeony : 402
  Liczba postów : 393
Korytarz na IV piętrze - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty


PisanieKorytarz na IV piętrze - Page 7 Empty Re: Korytarz na IV piętrze  Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty7/12/2012, 22:55;

Widząc co robi ten biedny przerażony Krukonek, Nero uśmiechną się. Przyspieszył nieco kroku, podszedł do Maxa i powiedział:
- No popatrz... Zostawiam cię na chwilę, a Ty rozrabiać zaczynasz. Wredoto ty. Oddawaj mi te diabełki, w try mi ga!
Wysuną rękę w jego stronę i zawiesił na nim swój wzrok, taki... Ojcowski.. Po chwili jednak postanowił, że to sensu nie ma. Zwrócił rękę spowrotem ku ciału i rzekł:
- Chodź do mnie do gabinetu. Pogadamy sobie.
Po czym skierował kroki ku gabinetowi
zt x 2
Powrót do góry Go down


Raina Myers
Raina Myers

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 96
  Liczba postów : 251
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4435-raina-myers#131225
Korytarz na IV piętrze - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty


PisanieKorytarz na IV piętrze - Page 7 Empty Re: Korytarz na IV piętrze  Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty17/12/2012, 23:37;

Co ona sobie w ogóle myślała?! Jak on mogła zrobić coś takiego niedorzecznego, a zarazem fascynującego. Pocałowała Wilka. I to w dodatku ona zaczęła. Strach ją ogarnął. Co będzie jak ją po prostu wyśmieje? A może będzie i gorzej, rozpowie to wszystkim? Jaka to Raina Myers jest naiwna i łatwiutka. Tego najbardziej się obawia. Opinii innych. Chociaż nie powinna, bo któż jak nie ona zgrywa taką zluzowaną personę. Teraz będzie najgorzej to przeżywać. Co powie pan Twycross. Oby nie wyszedł tylko, oby nie. Jednak ciche modlitwy nie pomogły, bo z oddali słyszała jego kroki zbliżające się do niej. Masakra, co teraz będzie? Jej życie się właśnie niszczy. Niczym domek z kart. Odwróciła się na pięcie w stronę chłopaka nie patrząc mu w oczy. Co ma zrobić? Uciec, czy powiedzieć mu jak ona bardzo jest w nim cholernie zakochana? Prędzej wybrałaby tą pierwszą opcję, najzwyklejszą ucieczkę. Ale wtedy w oczach ślizgonach będzie pamiętana jako niedorobiony tchórz. Zaryzykowała, została i będzie czekać na wyrok. Straszny wyrok. Z tych nerwów aż zaczęły jej się ręce pocić, chociaż nigdy to jej się nie zdawało. Nerwy przejęły górę, oby ją oszczędził. Stała bezczynnie, wgapiając się w czubki swych czarnych trampek z nadzieją, że to się wszystko skończy dobrze.

wbijaj wilku c:
Powrót do góry Go down


Wilkie Twycross
Wilkie Twycross

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 771
  Liczba postów : 1040
http://czarodzieje.my-rpg.com/t389-wilkie-henry-twycross
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4791-wilczkowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7257-wilkie-henry-twycross#205239
Korytarz na IV piętrze - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty


PisanieKorytarz na IV piętrze - Page 7 Empty Re: Korytarz na IV piętrze  Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty19/12/2012, 15:51;

Wilk był wyjątkowo zadowolony z tego, co się wydarzyło. Nie spodziewał się takiego obrotu rzeczy. Nie miał pojęcia, że ta niepozorna Gryfonka, Raina Myers, zdobędzie się na to, by go pocałować. Myślał, że wyjdzie z czytelni obkuty na starożytne runy, nie spodziewał się... że będzie wynosił ze sobą kuszący zapach ust Rainy. Ponieważ... on by nie potrafił. Nie chciał niszczyć tego co było między nimi. Tylko teraz pozostaje pytanie, co właściwie pomiędzy nimi było? Z pewnością żadne jawne podkochiwanie, żadna bliska przyjaźń, to właściwie z logicznego punktu widzenia, nie było nic istotnego. A jednak. Wilk uwielbiał od czasu do czasu zobaczyć się z Rainą! Tak po prostu. Zobaczyć. Podroczyć. Uśmiechnąć. Tylko. To sprawiało, że później chodził z uśmiechem przez cały dzień. Wychodził z czytelni, dusząc śmiech. Gdy przekroczył framugę drzwi i znalazł się na korytarzu, oczekiwał, że tam będzie czekała na niego gryfonka. I czekała. Gdy jednak zobaczył jej minę, w jednym momencie zrzedł mu uśmiech. Nie miał najmniejszego pojęcia, co powiedzieć. Powinien przeprosić, podziękować, obiecać, życzyć smacznego? Rozśmieszyć, złapać za rękę i zaprowadzić na błonia? Dlaczego tak się stresowała? Czy on też powinien się stresować?
- Może... orzeszka? - Spytał, grzebiąc gorączkowo w kieszeniach swoich spodni, szukając panicznie jakichś słodyczy i zastanawiając się, jak wielkiego idiotę z siebie robi.
Powrót do góry Go down


Raina Myers
Raina Myers

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 96
  Liczba postów : 251
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4435-raina-myers#131225
Korytarz na IV piętrze - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty


PisanieKorytarz na IV piętrze - Page 7 Empty Re: Korytarz na IV piętrze  Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty19/12/2012, 22:06;

Były tylko dwie opcje. Oj, chyba się powtarzam, mam nadzieję, że nie będziesz zła. I znów zaczynam lać wodę, jak ja tego nie lubię. Powracając. Przecież miała takie idealne warunki, żeby pobiec gdzieś i skryć się na na najbliższe pół dnia. A tak wybrała to. Istna rzeź niewiniątek. Teraz będzie stała jak ta głupia i wpatrywała się w jego buty (i przy okazji swoje). Jaka ona jest głupia. Coś takiego zrobić. I to w bibliotece. Nigdy by do czegoś takiego nie zrobiła. Ma swoje zasady. Wielka łamaczka serce się znalazła. Lecz cóż na to poradzić, Willkie jest tak pociągający. Przecież nie przyzna się do tego, chociaż i tak pewnie z połowa Hoga wie o jej głupim zauroczeniu do tego właśnie ślizgona.
Przyszedł za nią. Jednak mu zależało. Oby, bo już taką nadzieję dziewczyna sobie ułożyła. Czy on też był poddenerwowany? Co jak co, ale on i orzeszki? Ona zna jego sposoby na dziewczyny, ale żeby szukać dla niej specjalnie orzeszków? Dziewczyna lekko się uśmiechnęła, ale nadal była zaniepokojona całą tą sytuacją.
-Wilkie - mruknęła, po czym odgarnęła swoje włosy z połowy twarzy, oczywiście cały czas wgapiała się w jego buty. - Ja...ja...naprawdę chcę Cię przeprosić za to co wydarzyło się w bibliotece, ja nawet nie wiem jak to się stało - cichutko wszystko chłopakowi wytłumaczyła stojąc lekko skulona z rękoma splecionymi na piersiach.
Powrót do góry Go down


Wilkie Twycross
Wilkie Twycross

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 771
  Liczba postów : 1040
http://czarodzieje.my-rpg.com/t389-wilkie-henry-twycross
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4791-wilczkowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7257-wilkie-henry-twycross#205239
Korytarz na IV piętrze - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty


PisanieKorytarz na IV piętrze - Page 7 Empty Re: Korytarz na IV piętrze  Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty20/12/2012, 00:23;

Dziewczyna wydawała się bardzo zakłopotana i poddenerwowana... Zawsze tylko do tego dążył - żeby ją zdenerwować, żeby ją wytrącić z równowagi. A jak przychodzi co do czego, to jednak chce to odplątać. Cóż za zabawny paradoks! Jednakże wróćmy do Wilka. Wilczek był zdumiony, że Raina nie chce jego orzeszków. Nie wiedział co teraz zrobić, nie widział żadnego punktu zaczepienia. Niewiele miał takich sytuacji... Żeby rozmawiać, dyskutować. Żeby po pocałunku, podkreślam, po pocałunku dalej coś biadolić. Przecież to była zawsze pierwsza baza, a w kolejne wkraczało się już mięciutko. Wilk lubił porównywać kolejne bazy do krojenia nożem masła. Jednakże z gryfonką było zupełnie inaczej, a Wilkie nie miał kompletnie pojęcia, co i jak teraz robić. Gdy dziewczyna zaczęła się tłumaczyć i usłyszał jej nieporadny głos, uśmiechnął się do niej łobuzersko kącikiem ust.
- Dobra, cicho już! - Przerwał jej, złapał za rękę i pociągnął w długą korytarzem, prosto na wielkie schody. Lubił dotyk jej ciepłych dłoni. Lubił, słyszeć jej delikatne kroki za sobą. Lubił jej obecność. Gdy zjechali na wielkich schodach i znaleźli się na dziedzińcu, momentalnie powitał ich zapach śniegu, mrozu i deszczu.

_______________
zmiana miejsca
Powrót do góry Go down


Clara Hepburn
Clara Hepburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : rezerwowa szukająca
Galeony : 648
  Liczba postów : 982
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3996-clara-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3998-listy-do-panny-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7180-clara-hepburn
Korytarz na IV piętrze - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty


PisanieKorytarz na IV piętrze - Page 7 Empty Re: Korytarz na IV piętrze  Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty24/1/2013, 16:02;

Droga z wieży gryfonów na korytarz na IV piętrze nagle wydała się Clarze najdłuższym odcinkiem, jaki kiedykolwiek dane było jej przejść. Co chwilę stawała, nasłuchując czy przypadkiem nikt nie idzie, bo jeśli ktoś, przykładowo nauczyciel złapałby ją już teraz... Ups, z góry wiadomo było, że z nocnej eskapady wyszłoby wielkie nic. Odcinki na których nie było za czym się schować, przebiegała szybko i robiła krótkie przerwy, podczas których nasłuchiwała kroków, bądź innych odgłosów - na szczęście nic nie usłyszała. Widocznie nawet najbardziej wytrwali nauczyciele, w domyśle strażnicy teksasu, uznali, że dzisiaj nikomu nie przyjdzie do głowy włóczyć się po korytarzu, bibliotece, a już tym bardziej po niektórych jej działach, hihihihi.
Clara przed wyjściem spakowała do małego plecaka jakieś podwędzone wcześniej z kuchni krakersy, fasolki wszystkich smaków kupione któregoś dnia w Hogsmeade i herbatę w termosie. Rozważała zabranie z kuchni jeszcze dwóch kubeczków do nalania tej herbaty, ale w końcu z ciężkim sercem odłożyła je, dochodząc do wniosku, że pewnie nie będą mieć czasu na zabawę w takie szczegóły.
Kiedy stanęła przed wejściem do biblioteki było już pewnie po dwunastej. Zaczęła nasłuchiwać kroków Solva - już nie mogła doczekać się momentu w którym jej przyjaciel wreszcie do niej dołączy i przekroczą granicę zakazanego działu - tak dawno tam nie była, a liczba zakazanych książek do przeczytania nie malała, wręcz przeciwnie!
Powrót do góry Go down


Solv Reynir
Solv Reynir

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 76
  Liczba postów : 154
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4782-solv-reynir#141129
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6071-suffka-solva#172142
Korytarz na IV piętrze - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty


PisanieKorytarz na IV piętrze - Page 7 Empty Re: Korytarz na IV piętrze  Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty19/2/2013, 21:54;

Cóż za wspaniała przygoda właśnie otwierała przed nim swoje pokrętne korytarze porośnięte wspaniałym jaskrawozielonym bluszczem! Cieszył się jak małe dziecko na tę podróż w dalekie krainy, bo aż do Królestwa Ksiąg Zakazanych na odległym kontynencie zwanym Biblioteką. Nigdy nie zapędzał się tak daleko… no dobra, zdarzyło mu się to parę razy, ale o dziwo jeszcze nigdy nie został złapany przez potwora strzegącego owego państwa. Dzięki czemu też uniknął szlabanów, których powinno być już z paręnaście. Zastanawiał się, co też do cholery robił Wielki Bibliotekarz albo Woźny, skoro żadne z nich w nocy nie pilnowało skarbca ze sztabkami zakazanej wiedzy. No bo przecież nie mógł grać mężnego rycerza, skoro nie miał przeciwnika, co nie?
Szedł raźnym krokiem naprzeciw wszelkim wyzwaniom, jakie czekały go podczas tejże wyprawy. Pod pachą trzymał torbę z kanapkami, w dłoni dzierżył termos z kakao, w drugiej natomiast spoczywała zacna różdżka, która oświecała mu drogę do celu i do jego jedynej, niepowtarzalnej przyjaciółki Clarci, czekającej już zapewne z niecierpliwością na jego cudowną osobę. Próbował iść cichutko niczym myszka, ale przypadkowo trącił termosem jakiegoś kolesia w zbroi i wyszeptawszy jakieś przeprosiny na odczep, rzucił się biegiem do drzwi biblioteki, zabierając po drodze zdezorientowaną zapewne Gryfonkę. Cicho zamknął te ogromne wrota i uśmiechnął się szeroko do Hepburn. Miał nadzieję, że nikt nie usłyszał tego delikatnego zamieszania, dobrze chociaż, że zbroja się nie przewróciła, a jedynie zachwiała.
- Także tego, pierwsze koty za płoty, co nie? Teraz może być już tylko lepiej i ciszej. – Mrugnął do niej, pewny, że już nic złego ich dzisiaj nie spotka. – Długo czekałaś?
Powrót do góry Go down


Oliver Watson
Oliver Watson

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 2728
  Liczba postów : 738
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5797-oliver-maximillian-watson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5804-interesy-i-inne-dziwne-rzeczy#167346
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7170-oliver-maximillian-watson#204318
Korytarz na IV piętrze - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty


PisanieKorytarz na IV piętrze - Page 7 Empty Re: Korytarz na IV piętrze  Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty18/6/2013, 20:04;

Nasz kochaś zawsze miał czas. Mógł posiedzieć w barze do pierwszej w nocy, mógł pójść na spacer przez Londyn, pomimo tego, że rano miał egzamin. Mógł napić się wina, które chyba nie było tylko winem, ale zawierało zbiór związków chemicznych, które w głowie robiły wściekłe zamieszanie. I to wszystko razem się mieszało. To deklarowało to kim właściwie jest. A oto nazywał się Oliver... Zabawne, że dokładnie wszyscy na dźwięk tego imienia gotowili byli krzyknąć nazwisko: Watson. Był mugolem i miał to w dupie. Nikt mu nie będzie dyktował swoich warunków, jeśli chodzi o porównywanie go z jakimś czubkiem z czarnej szacie, który krzyczy o swojej krwi. Jeśli mu tak zależy to niech ją spuści do słoika i zamknie w sejfie. Po krzyku. Watson był dumny z tego kim był i nie zamierzał się dostosowywać do głupich stereotypów. Ale niestety. Pośród tych buntowniczych postaw chowało się coś, co nazywamy lenistwem, olewczym stosunkiem do przedmiotów szkolnego. Pewnie przez to w tym roku nie zdaje. Jakiś problem? On był z siebie dumny. Wszakże w tym roku nieźle rozbudził rynek, przez co wszyscy mu gratulowali nowych klientów, których ku przerażeniu wielu uzyskał nawet w czwartych klasach. Trzecim nie sprzedawał. To jeszcze głupie bachy, które nie za bardzo rozumieją gdzie jest łazienka, ani tego jak z niej skorzystać. Dobrze, że on był nadzwyczaj dojrzały i rozgryzł to tylko po przekroczeniu murów zamku ileś tam lat temu. I uwierzcie, że po otrzymaniu wiadomości o tym, że nie dostanie promocji do następnej klasy, nie przejął się. Cieszył się, że ma jeszcze rok na ćpanie i połykanie powietrza przeznaczonego dla inteligentnej młodzieży. Właściwie to ma nawet dwa, jeśli zda w przyszłym roku. Jeśli nie, to trudno. Zawsze można wybudować dom na błoniach i tam zamieszkać z matką jego dzieci... Juno! Własnie. Kiedy ją widział? Dwa dni temu, miesiąc temu, czy może i rok? Albo nie przesadzajmy z tym rokiem, bo przecież jego nadgarstki jeszcze pachniały jej perfumami. Choć może się nie kąpał i temu, albo schizy miał. Oh, no dobra. Cokolwiek to znaczy. Odchrząknął ni mniej ni więcej stał tu jak kołek rozkminiając sens życia ludzkiego. Taki był zajebisty.
Powrót do góry Go down


Juno Primrose Kavanaugh
Juno Primrose Kavanaugh

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 182
  Liczba postów : 290
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5753-juno-kavanaugh
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5754-don-vito-poczta-juno
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7239-juno-primrose-kavanaugh
Korytarz na IV piętrze - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty


PisanieKorytarz na IV piętrze - Page 7 Empty Re: Korytarz na IV piętrze  Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty18/6/2013, 23:16;

Koniec roku oznaczał dla panny Kavanaugh powrót do innej rzeczywistości. Nie żeby ta rzeczywistość była jakaś znowu gorsza niż ta zaczynająca się we wrześniu, a kończąca w czerwcu. Po prostu była inna. Mimo, że w jej żyłach w połowie płynęła czarodziejska krew, jakoś tego nie czuła. Dla niej każde zaklęcie, które dopiero poznała, każde zwierzę które widziała pierwszy raz na oczy było totalną nowością. Możecie ją nazywać kujonką, ale wcale taka nie była. Mimo,że na jej świadectwie będzie widniała tylko jedna czwórka, będąca dodatkowo jej najgorszą w tym roku oceną, wcale nie zawdzięczała tego godzinom ślęczenia nad książkami. Te zazwyczaj czytała kiedy jej się nudziło albo kiedy siedziała na kiblu i musiała się skupić na czymś NIE od dupy strony. Kochała życie, a wszystkie nowości pochłaniała jak gąbka, co by tłumaczyło jej grę na pianinie, której przecież sama się nauczyła. Pomimo tych wszystkich superlatyw i wizji siebie w następnej klasie, jedyne o czym teraz myślała to żeby napić się jakiegoś dobrego, ciemnego piwa. Albo i kilku. [nie żeby ostatnio wszystkie moje postacie chciały pić, co to to nieeee] W końcu koniec roku i te inne sprawy potrafią nieźle człowieka wykończyć. Tymi innymi sprawami był między innymi jej wrzód na dupie, którego nie pozbyłaby się za żadne skarby świata. Chociaż potrafił doprowadzać ją do granic wytrzymałości, z których widziała już czeluści pierwszych oznak psychozy, nie potrafiła jakoś sobie wyobrazić tego żeby miał nagle zniknąć. Chociaż robił to nieustannie, a ona wtedy w myślach układała plan jego powolnej śmierci, z wykorzystaniem kilku, niewinnych narzędzi tortur. Dzisiaj była wręcz pewna, że któryś z tych planów się uiści. Nie widzieli się już dwa tygodnie, trzy godziny, pięć minut i trzydzieści sześć sekund. No dobra. Żartowałam. Nie widzieli się jednak na tyle długo, że Juno zaczęła zapominać jak w ogóle wygląda. Dobra. To też było kłamstwo, natomiast była pewna że już niedługo ten proces powoli się zacznie. O tak. Teraz każdy powinien w pełni zrozumieć jej dzisiejszy pociąg do alkoholu. Może nie zaczął się on tak dokładnie w tym momencie, bo trwał już od kilku dni, a chwilowe postanowienie abstynencji aż do rozdania świadectw zrobiło się tak kruche, ze wystarczył powiew powietrza żeby je zdmuchnąć, to Juno twardo kroczyła korytarzem żeby odgonić szatańskie myśli. Kurka zjadłaby coś. Z tego natłoku myśli zrobiła się okropnie głodna. A znajdź tu teraz człowieku jakieś jedzenie. Na korytarzu. NA CZWARTYM PIĘTRZE. No cholera jasna, co ona tu robiła?! Nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie. Z tego całego stresu zapomniała już w ogóle po co tu przyszła. Zmrużyła wściekle oczy i kopnęła w ścianę. Nie osiągnęła jednak skutku takiego jaki oczekiwała, więc kopnęła w nią mocniej, tak że teraz dało się słyszeć donośny łomot. No, tak dobrze. I wcale nie zauważyła żeby ktoś tu był. Ciemno, świece i w ogóle. Mugole przynajmniej inwestowali w jakieś fajne żyrandole, kandelabry albo chociaż  lampki nocne. Taa... Te to dawały przynajmniej światło.
Powrót do góry Go down


Oliver Watson
Oliver Watson

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 2728
  Liczba postów : 738
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5797-oliver-maximillian-watson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5804-interesy-i-inne-dziwne-rzeczy#167346
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7170-oliver-maximillian-watson#204318
Korytarz na IV piętrze - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty


PisanieKorytarz na IV piętrze - Page 7 Empty Re: Korytarz na IV piętrze  Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty18/6/2013, 23:47;

Dwa razy do niego nie musisz mówić... On w sumie właśnie próbował ułożyć w głowie plan na wakacje tak, aby zarobić jak najwięcej i pospłacać długi, których miał sporo, a przecież rodzice w jego przypadku, to nie było źródło bankowe bez końca, gdyż najzwyczajniej w świecie byli biedni. Koniec kropka. Nie wiedzieli, jak ich syn wspiął się na wyżyny posiadania własnego mieszkania i może niech lepiej żyją w nieświadomości, bo w sumie jego sposoby na szybkie zarobienie pieniędzy musiały trochę odbiegać o standardowych. O tak. Był trochę krętaczem jeśli chodziło o wymianę towaru z innymi ludźmi. Teraz do jego dłoni wpadło pudełko mugolskiego prozacu, którego łyknął całe dwie tableteczki, bo przecież nie ma co się dołować nie zdaniem. Na pewno nie tylko on został na rok dłużej i wszyscy go chętnie przygarną w swoje ramiona. A w przyszłym roku zdana na pewno, bo niby co mu stało na przeszkodzie poza jego nałogami? A zatem najpierw przydałoby się uzależnienia pożegnać, a potem witać ambitne cele dotyczące zdania do ostatniej klasy na hogwarkich studiach. Bums.
On może nie myślał o Juno tak często, jak ona o nim, ale nie wynikało to z żadnego zapomnienia czy nowej osoby w jego życiu. On po prostu jakby odłączony od rzeczywistości szybował gdzieś pomiędzy szczęściem, a nagłym upadkiem i balansując na krawędzi, zaplątany we własne sprawy, chyba nie do końca umiał odnaleźć się w tym, co zaczynało się dziać. Bo w sumie do tej pory żył na utrzymaniu zameczku i było dobrze, a weź się człowieku pozbieraj do dorosłego życia i jeszcze wybierz kobietę, która będzie twoją na zawsze. Lubił bajerować nie jedną, a co najmniej cztery na raz. Najlepiej z czterech różnych domów, coby mieć w łóżku różnorodność, ale znowu nie zaliczał też tych dziewczyn na potęgę... Ograniczał się, bo nie miał czasu na seks bez wyrazu. Koniec. Nie obawiał się o Juno. Była silną dziewczyną i jedną z niewielu, którym podarowałby nędzny swój los... Niestety... Był otwarty i chętnie wszystkich przytulał, ale gorzej już szło z tym bezgranicznym zaufaniem, bo zawsze stało gdzieś jakieś "ale"...
I wtedy do jego uszu dobiegł jakiś łoskot, jakby coś spadło, wypadło, poturlało się. Chciał pójść w tamtą stronę i zapytać czy wszystko w porządku, ale jego oczom ukazała się właśnie panienka Kavanaugh (swoją drogą trudne nazwisko) i był zmuszony (?) zatrzymać się na chwilę by teraz popatrzeć czy oby to nie jego wyobraźnia podsyła mu takie obrazki na wieczór. Nie mniej jednak długo się nad tym nie zastanawiał... Korzystając z tego, że stała do niego tyłem delikatnie położył dłoń na jej pośladku, aby powoli przejechać dłonią po linii jej kręgosłupa w górę i wreszcie wylądować na prawym biodrze... Potem delikatnie ucałował ją w szyję i cicho szepnął:
- Oj Juno... Kto by się spodziewał, że o tej porze będzie tu jeszcze się kręcić. - Jeszcze chciał coś wtrącić o karze, ale perwersyjny seksik na korytarzu to chyba zbyt duże zagrożenie!
Powrót do góry Go down


Juno Primrose Kavanaugh
Juno Primrose Kavanaugh

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 182
  Liczba postów : 290
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5753-juno-kavanaugh
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5754-don-vito-poczta-juno
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7239-juno-primrose-kavanaugh
Korytarz na IV piętrze - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty


PisanieKorytarz na IV piętrze - Page 7 Empty Re: Korytarz na IV piętrze  Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty20/6/2013, 01:27;

Może w tym momencie myślała bardzo egoistycznie, ale tak na dobrą sprawę to całkiem nieźle się składało. Ollie nie zdawał, ona otrzymała promocję, a to oznaczało, że za kilka miesięcy będą na tym samym roku. Mogła mieć w takim razie nadzieję, że i widywać cześciej się zaczną. Jeśli z tym zerwaniem nałogów to też prawda, to normalnie żyć nie umierać, bajka. Nie chwalmy jednak dnia przed zachodem słońca, bo Juno dość sceptycznie podchodziła do tego typu obietnic. Ile to razy słyszała podobne słowa. gdyby pobierała za coś takiego opłaty, z pewnością zostałaby teraz osobą całkiem zamożną. To jest pomysł. Może niech Watson otworzy biznes i zarabia na niespełnionych obietnicach? Każdego dnia przynajmniej raz ktos sobie albo komuś coś obiecuje, a przecież dziewięćdziesiąt procent tych osób kilka minut później zapomina o całej sprawie. A może niech po prostu jak każdy porządny obywatel znajdzie sobie pracę, o. To też był dobry pomysł, ale pewnie tak samo realny jak to, że któryś z jej ojców prześpi się kiedykolwiek z kobietą. Pomijając tego biologicznego oczywiście, ale i u niego nie zapowiadało się wcale na jakieś rozkwitające życie towarzyskie. Trzeba teraz tylko mieć nadzieję na to, że geny z rodziny tej zdziry, pani matki biednego Lipca nie będą na tyle silne żeby dac o sobie znać w trakcie jej barwnego życia. Bądź, co bądź była jak dzień i noc w zestawieniu ze swoją rodzicielką i wcale nie chciała nikomu psuć reszty życia, szargać psychiki ani nic z tych rzecy, co w zwyczaju miała rodzina Moretzów, czyli ta zła część, którą starała sobie wymazać z pamięci odkąd trafiła do psychiatryka. Pogratulować, bo szło jej całkiem nieźle, a i od czasu do czasu opłacało jej się bycie kobietą, bo od życia brała wiele. 
Niestety też wszystkie te wydarzenia, które miały miejsce w jej życiu, miały również wpływ na to co się działo w jej główce, a czasem znajdowało się tam aż nadto niepozbieranych, poplątanych myśli. Nie zawsze była w stanie udowodnić przed samą sobą co czuła, dlatego kiedy tylko się na coś wściekała, odreagowywała to na różne sposoby, czasami nawet nieświadomie robiąc komuś innemu na złość. Bywa. Nie zawsze udawało jej się też dobrze odczytać sygnały wysyłane z jej serca. Ile to razy się zdarzyło, że miłość swojego życia odprawiła z kwitkiem. Chory łeb tak ma, dlatego w duchu postanowiła sobie podchodzić do wszystkiego z jeszcze większym dystansem, chociaż na dłuższą metę sama nie wiem czy to takie mądre posunięcie. Na razie skutkowało,a ona nie została znowu z ręką w nocniku. Zdolna dziewczynka.
Z zamyślenia wyrwał ją dotyk czyjejś ręki na pośladku. Już miała się odwrócić i założyć dźwignię albo chociaż przyłożyć napastnikowi w łeb, ale dotarł do niej zapach mieszaniny męskiego potu i eee... Olivera. Tym razem miał szczęście, bo jak na zawołanie na jej ciele pojawiły się dreszcze, a ona kurczowo podniosła ramiona do góry. W jednej chwili zapomniała jak się wykonuje te śmiertelne kombinacje, które przed chwilą była w stanie wystosować. Klops. 
KTO BY SIĘ SPODZIEWAŁ? Wreszcie udało jej się przypomnieć czemu wcześniej była zła. I wcale nie chodziło tu o to, że była głodna! Chociaż gdyby jej nagle zaserwował coś na gorąco (nie żeby nie było tu mowy o jego ciele), to nie miałaby nic przeciwko. Nie mogła jednak pokazać mu jaka była zła. Nie leżało to w jej naturze, a z pewnością nie chciała wyjść teraz tu przed nim na pieska latającego z wywieszonym jęzorem. Chociaż czasem kiedy zapadał się pod ziemię, miała niemiłe wrażenie że taka własnie bywa. Fujka.
- No proszę, proszę kogo tu przywiało - przybrała na tyle tubalny ton, na jaki pozwalał jej aż za kobiecy głosik. Zmrużyła jedno oko przez co nie wiadomo było czy jest w tym momencie zła, czy tylko się droczy. Tak  trzymaj Kavanaugh!
- Dla mnie też to niemałe zaskoczenie - pokręciła głową z dezaprobatą. Co jak co, ale tego że spotka tu akurat jego w życiu by się nie spodziewała. Co innego jakby teraz właśnie była w drodze do jądra Ziemi i spotkała go gdzieś po drodze odpracowującego sen zimowy gdzieś między jedną warstwą , a drugą. Ale żeby spotkać go w tak oczywistym miejscu jak korytarz? Nie, to nie pasowało do układanki.
 - Czy nie powinieneś być teraz w MOIM łóżku? - co do kary, jeszcze jej nie wymyśliła, ale wiedziała że gdyby tam był na pewno by już dawno odpokutował. Uśmiechnęła się zadowolona z siebie, zwalczając w tym momencie ostatnie chęci żeby go zamordować.
Powrót do góry Go down


Oliver Watson
Oliver Watson

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 2728
  Liczba postów : 738
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5797-oliver-maximillian-watson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5804-interesy-i-inne-dziwne-rzeczy#167346
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7170-oliver-maximillian-watson#204318
Korytarz na IV piętrze - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty


PisanieKorytarz na IV piętrze - Page 7 Empty Re: Korytarz na IV piętrze  Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty20/6/2013, 20:29;

On jeszcze nie dostrzegał tych pozytwów... No tych z bycia z Juno w jednej klasie. W końcu w szkole był gościem, a goście mieli to do siebie, że pojawiali się nagle i znikali po maksymalnie dwóch godzinach. Czasem był natrętnym gościem. Na przykład wtedy, kiedy zmuszony był do? Do poprawiania egzaminów. Bo wierzcie lub nie, ale wszyscy nauczyciele chcieli, aby Oliverek w tym roku zdał. Naprawdę. Oni nawet zostawili odpowiedzi na biurku w nadziei, że chłopak choć na nie spojrzy. Nie spojrzał. W końcu zawsze był pod wpływem czegoś. I Juno miała rację.  Był tylko dobry w składaniu obietnic... W spełnianiu już nie za bardzo. On wolał realizować się w czymś zupełnie innym. Był egocentryczny? Może nie tak do końca. Po prostu doszedł do wniosku, że skoro Juno już raz mu zaufała, to zrobiła to jeden raz, a dobrze. Że nigdy nie będzie miała wątpliwości, co do tego, że jej łóżko gości odpowiedniego Olivera, a nie jakiegoś np. z Ravenclaw'u... I oczywiście był tak szalony, że wierzył w tą swoją teorię. Ponadto nigdy nie wyznał jej miłości, gdyż to był tylko niepotrzebny mankament, który skomplikowałby całe zajście i nie mogliby się już seksić z taką adrenaliną, jak zawsze. Niestety? A może stety? Kto wie, jakby to było, gdyby Watson miał w głowie mózg zamiast wody zalanej związkami chemicznymi wszelkiego rodzaju. No niestety. Z tego jednego przedmiotu w szkole, Oliver powinien mieć wybitny. Eliksiry... Był czuły. W każdym calu... Znał wszystkie receptury. Łączył, mieszał. W końcu wiele nauczył się przy Bedau i to wszystko mu się niezmiernie podobało, ale i tego sobie pożałował, bo przecież wszystko trzeba robić dla zmyłki. Jakby wytłumaczył ten wybitny? Przecież już dawno obiecał, że zerwie z nałogami i nie będzie się więcej bawił, ani w dilera, ani w ćpuna. A jednak trwał w tym wszystkim nie nazywając rzeczy po imieniu. Jeszcze sam by się przestraszył tego kim jest naprawdę i zacząłby płakać, jak czterolatek, któremu odbierze się zabawkę? Czy bezpośrednie zetknięcie się z problemem dałoby coś? A może wizyta u lekarza? "Umrzesz za dwa miesiące, jak nie skończysz katować swojego ciała". Oh... Gdyby to usłyszał, ryknąłby śmiechem na cały szpital. Jedno jest życie. Nie chciał się ograniczać. Chciał korzystać.
Pewnie dlatego przyciągnął do siebie Juno tak, aby poczuła, jak napiera na nią całym swoim ciałem... I nawet przygwoździł ją teraz do ściany delikatnie przekręcając ją w swoją stronę. Teraz obserwował jej twarz. Nie mogła być na niego zła. W końcu on był Watsonem, ona była Kavanaugh... Kochaną Juno, która uprawiając z nim seks potrafiła wyprawiać takie rzeczy, których nie powstydziłaby się żadna dama w zamku. Niestety, dzisiejsze realia nieco odbiegają od ogólnych norm, więc? Więc tyle. 
- Hm. Myślę Kavanaugh, że to Ty dziś powinnaś zaprowadzić mnie do swojego łóżka. I to teraz. - Powiedział cicho do jej ucha delikatnie przygryzając jego płatek, a prawą dłonią wspinając się nieco wyżej, aby teraz wylądować tuż pod stanikiem.
Powrót do góry Go down


Juno Primrose Kavanaugh
Juno Primrose Kavanaugh

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 182
  Liczba postów : 290
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5753-juno-kavanaugh
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5754-don-vito-poczta-juno
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7239-juno-primrose-kavanaugh
Korytarz na IV piętrze - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty


PisanieKorytarz na IV piętrze - Page 7 Empty Re: Korytarz na IV piętrze  Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty21/6/2013, 02:08;

Już dawno jej na wpół zwiędnięte serduszko zwątpiło w miłość. W życiu nauczyła się tego, że musi być twarda i nie może się poddać przy byle okazji. Walka szła jej całkiem dobrze i nie mówię tu o tej fizycznej, chociaż i ta również szła jej całkiem nieźle. Gdyby nagle usłyszała od kogoś słowo 'kocham', zapewne długo by się zastanawiała nad tym co ten człowiek w ogóle ma na myśli. Czy istnieje coś takiego jak miłość? Sama nie była tego pewna. Chowała w sobie burzę uczuć, których nawet nie potrafiła określić. Tak, to był jej największy problem. Gdyby z kolei usłyszała wyznanie miłości od Watsona... Najpierw przeszukałaby jego kieszenie w celu zidentyfikowania  substancji, która to wyznanie spowodowała, a potem? Pewnie by doszło do ostrego seksu, pełnego namiętnych uniesień spowodowanych owym odkryciem. Dzień po pewnie by o tym zapomniała, bo już dawno nauczyła się żeby jego słowa dzielić przez trzy. W przyszłości oczywiście mogłoby się to okazać niemałym problemem w określeniu wiarygodności jego słów, ale przecież najpierw musiałby się zmienić, a do tego czasu spłodzą pięcioro dzieci i szczeniaka. Z kolei jeśli chodziło o nią, w okazywaniu uczuć była mierna. Ciężko jej przechodziły przez gardło ckliwe słowa, mimo że w głębi duszy naprawdę była wrażliwa. Łatwo było ją zranić kiedy się znało jej słabe punkty. Poza tym była nie do zagięcia, dlatego nigdy nie dopuszczała zbyt blisko siebie nowo poznanych osób. Absolwentka szkoły zwanej gównianym życiem hehs. No nic. Los miewał naprawdę specyficzne kaprysy, że tych dwoje się w ekhm, jakiś sposób połączyło. Ona dawała mu to czego on potrzebował, a on znikał bez słowa, wracając z tym czego pragnęła od niego wziąć. Niczym diler narkotykowy. Niesłychane.
Ona też pragneła czerpać z życia garściami. Tym się od niego wiele nie różniła. Jednakowoż sposób w jaki to robiła odbiegał troszeczkę od tego, który uznawał Oliver. Bywa. Nie mówię jednak, że taka z niej znowu świętoszka była. Po prostu nie widziała w sensu w wymazywaniu kolejnych dni z życiorysu. Musiała wszystko przeżyć i czuć, że to się dzieje. Milton Keynes, w którym spedzila resztę dzieciństwa było spokojnym miasteczkiem, dlatego w domu bywała rzadko. Już w wieku dziesięciu lat próbowała sie wybrać na Woodstock jednak po drodze zgarnięto bachora z powrotem w cztery ściany. No bo jak to tak, taki małolat miał się błąkac po świecie. Tłumacząc się, nawinęła jakąś kolorową, hipisowską gadkę. ale lata sześćdziesiąte już dawno się skończyly więc skończ już dziecko te swoje głupoty opowiadac. I to by było na tyle, bo potem list z Hogwartu przecież dostała i bardziej jarało ją polecenie na imprezę na miotle. Czego nawiasem mówiąc też jej zabroniono i bidulce miotełkę skonfiskowali. Powiedzieli, że tera to tylko oborę będzie nią mogła zamiatać. Szajs.
Niespodzianka Juno, dzisiaj same wspaniałości! Niedane Ci będzie się trochę podąsać. No i nie udało się. Grymas złości już dawno zastąpił błąkający się na twarzy uśmieszek. Tak niewiele jej bylo potrzebne do szczęścia, eh. Niedobrze, będzie musiała nad tym popracować. Przygryzla lekko wargę, czując jak jego ciało ląduje na niej i przygniata jej piersi, a plecy zostały wgniecione w zimną ścianę. Wytrzymała jego spojrzenie, czując że na wardze pojawiła się już odrobina krwi, po za mocnym wbiciu ząbków. O żesz. Miała palącą ochotę wbić te kiełki mu w ramię albo szyję tu i teraz. Już przed oczami pojawiły się jej wariacje, dla których kochała swoją orientację. Tych błysków w jej oczach nie dało się przeoczyć. 
- Pfff, teraz to wiesz... - wywróciła oczami, udając obrażoną. Na chwilę wstrzymała oddech, kiedy jego ręka znalazła się już pod stanikiem i po chwili wypuściła powoli z siebie powietrze. Udała, że się zastanawia.
- Mam nadzieję, że wiesz co Cię w takim razie czeka - uśmiechnęła się przebiegle. Mówiąc to, przesunęła dłonią po jego torsie i złapała go mocno za brzeg koszulki. Gdyby było to możliwe nawet przyciągnęlaby go jeszcze bliżej, ale już samo wsadzenie jej ręki między nich graniczyło z cudem. Nachyliła się w sposób taki w jaki składa się pocałunki na ustach, jednak z ów giftem wolała jeszcze zaczekać. Niech teraz on sobie poczeka. Chociaż nie była taka znowu pewna czy w ogóle to zauważy.
Powrót do góry Go down


Oliver Watson
Oliver Watson

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 2728
  Liczba postów : 738
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5797-oliver-maximillian-watson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5804-interesy-i-inne-dziwne-rzeczy#167346
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7170-oliver-maximillian-watson#204318
Korytarz na IV piętrze - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty


PisanieKorytarz na IV piętrze - Page 7 Empty Re: Korytarz na IV piętrze  Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty22/6/2013, 14:57;

On jako mężczyzna na sto procent powinien być doceniany. Przecież on się stara i jest obok... No może czasem nie. Przecież każdy potrzebuje choć chwili czasu, aby oderwać się od ziemi, poszybować do nieznanej krainy, dotknąć szczęścia i jeszcze spróbować jakiegoś dobrego soku, który namiesza w głowie. To takie niewielkie życzenia. Przecież od życia dostał niewiele. Jego rodzice byli pewnie najszczęśliwsi, gdyby dobrowolnie poddał się egzorcyzmom i leżał plackiem przed krzyżem cały rok, albo i życie, aby przeprosić, że to czym jest ma prawo istnieć. A jeszcze lepiej gdyby pozwolił się spalić na stosie. Wtedy to już zdecydowanie może matka po raz pierwszy od iluś tam lat, powiedziałaby, że jest z niego dumna. Kiedy zniknął ostatnio wrócił do rodzinnego domu. Na jakiś czas... Rodzice na początku odnosili się do niego z dystansem mając wrażenie, że to nie on. Przyszedł przecież w wymiętej koszulce i podartych spodniach na kolanach. Trampki też pozostawały wiele do życzenia, ale z tego niedbalstwa przecież był znany. Był przemęczony. Ale martwił się, że pewnego dnia wszyscy jego bliscy znikną z powierzchni ziemi, a on zapomni jak brzmią ich głosy, jak poruszali się po domu, jakie mieli przyzwyczajenia. Odkąd wyjechał do zamku rozpoczął coś nowego. Wiedział, że państwo Watson wcale nie są najszczęśliwsi, że ich syn ich odwiedził. Chyba obawiali się, że będzie chciał pieniędzy. Jego wygląd przecież pozostawiał wiele do życzenia, a i wskazywał na to, że został żebrakiem. Oh tak, zawód 'panda' w wykonaniu Olivera mógłby być czymś zupełnie nowym. On handlował, a i nie zwracał uwagi na swój wygląd zewnętrzny. Miał to w dupie. Ale zdziwił się, kiedy rano na krzesełku zobaczył złożone spodnie z łatami na kolanach. To było nieco dziwne, gdyż specjalnie je rozdarł, ale nawet nic nie powiedział. Chyba zdawał sobie sprawę, że nie może liczyć na ten rodzaj miłości, które otrzymuje pozostała część jego mugolskiego rodzeństwa. On dostał zszyte spodnie i to chyba było takie: 'martwię się o ciebie, ale i boję'. No tak... Matka urodziła kilkoro nienormalnych dzieci... Rankiem wstał i znów nie zamierzał tam wracać przez bardzo długi czas. Zaraz się nałykał... On nie znał miłości jako takiej istniejącej jako troska o drugiego człowieka. Co innego fizyczność... Fizyczność wręcz błagała, aby w niej egzystował, przecież seks... przecież dotyk drugiego człowieka, brutalne krzyki doprowadzające do krawędzi... Czy to oby nie piękne? A jeśli nie piękne to jakie? Zajebiste drodzy państwo. Jeśli chodziło już o psychikę to niestety... Nie dla niego noszenie kwiatów i słuchanie muzyki przy zgaszonym świetle... No może czasem, kiedy byli sami w mieszkaniu razem z Juno... Pamiętał taką jedną rzecz, która sprawiała, że rzeczywiście zapamiętał jej imię... To było chyba kilka miesięcy temu. Dziewczyna w jego koszulce na środku salonu... Nie miała nic więcej na sobie, ale była piękna... Idealna. Może pochyliliby się w stronę kolejnego stosunku, ale on po prostu ją objął i ułożył ją na sobie bawiąc się kolejnymi puklami jej włosów... Cicho opowiadał jej jakąś mugolską bajkę uśmiechając się lekko pod nosem. Obok nich chyba leżało kilka wypitych butelek wina i Oliver miał wrażenie, że wypiliby jeszcze więcej. A tak? Tak to wszystko takie smutne jest... Ale pamiętał to... Że wtedy rzeczywiście chciał po prostu aby była przy nim, bo potrzebował tego... Tej obecności... Zdecydowanie to było piękne... Idealne. A pomimo to nie znał tej miłości. Nie chciał? Obawiał się chyba siebie w tej roli, ze swoimi nawykami... Boże to musiałoby być piekłem dla takiej kobiety, jak ona. Kolejne złożone obietnice... "Wrócę do domu"; "Zaprowadzę dzieciaki do przedszkola"; "Tak. Przywiozę zakupy"... Kłamstwa...
A teraz? Teraz dotykał jej ciała. I miała rację nie dałoby się między nich dłoni włożyć. Tak jakby istnieli oboje tylko dla siebie i przez siebie. Urodzeni, a nie stworzeni. Współistotni sobie. Zamknięci w kleszczach, które może i błagały o wyjście ewakuacyjne... Ciche szepty ludzi, które się buntowały przeciwko istnieniu tego związku. Popieprzonego związku. Ona nie chciała mu dał pocałunku, on przygryzł jej dolną wargę. Do niczego nie będzie jej zmuszał, sama sobie weźmie. Pozwoli jej. Ona i tak dzisiaj istniała tylko dla niego. Delikatnie podłożył dłonie pod jej pośladki tylko po to, aby ją unieść i posadzić na parapecie, aby teraz napierać na nią jeszcze bardziej i wedrzeć się swoim dotykiem pod koszulkę. Naprawdę go zawiodła, że jeszcze nie zaprowadziła go do swojego łóżka. No co to ma być? Ma z niej to zedrzeć na korytarzu? On może. On nie ma hamulców. Powinna o tym pamiętać w razie składania przysięgi małżeńskiej... Złożył pocałunek na jej piersi i uśmiechnął się zachęcająco. Może to znaczyło więcej niż 'kocham cię'.
- Wiem. I mam nadzieję, że wiem. - Teraz jak gentleman powziął jej dłoń i schylił się, aby musnąć ją... Jakby tego brutalnego dotykania wcześniej nie było, jakby teraz prosił ją do tańca... Do tańca, który nieco przekroczy normy.
Powrót do góry Go down


Juno Primrose Kavanaugh
Juno Primrose Kavanaugh

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 182
  Liczba postów : 290
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5753-juno-kavanaugh
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5754-don-vito-poczta-juno
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7239-juno-primrose-kavanaugh
Korytarz na IV piętrze - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty


PisanieKorytarz na IV piętrze - Page 7 Empty Re: Korytarz na IV piętrze  Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty25/6/2013, 00:03;

Jeśli nie chcesz mojej zguby, krokodyla daj mi luby. Ona jednak nie potrzebowała żadnego gada, ani nawet kanareczka. Bez gwiazdki z nieba też się obędzie. Naprawdę. Dużo nie chciała. Dla niej wystarczyłoby żeby po prostu był. Przez całe dzieciństwo nie dostała właśnie tej bliskości i za nią oddałaby wszystko. Często chodziła nadąsana i zła na cały świat  za to, że osoba, która teraz nawet nie tyle co stała przed nią, a była przed nią połączona z nią, znikała tak często bez żadnego wyjaśnienia. Nie przeszkadzało jej wcale, że miał jakieś inne zajęcia, czy innych znajomych. Mimo, że uważała siebie za osobę odważną i nie rozckliwiającą się nad własną osobą, to towarzyszył jej najgorszy rodzaj strachu. Strach przed samotnością, przed odrzuceniem. Nie zastanawiała się wcale co by było gdyby, ani nie prowadziła sama ze sobą rozmów na temat tego co ją czeka w przyszłości. Szczerze powiedziawszy miała to głęboko gdzieś, bo będzie co będzie, a ona w żaden sposób nie chciała w to ingerować. Carpe diem. Mądrze. Chwytała każdą chwilę każdego dnia, więc po co wybiegać myślami w przód? Jednak zawsze gdzieś w najczarniejszym zakątku jej duszy czaił się ten wszechogarniający lęk. Dzień, w którym Martinsowie stwierdzą, że wychowywanie tak odbiegającej od normy dziewczynki zabiera za dużo nerwów. Dzień, w którym Clive Kavanaugh ponownie zniknie, zostawiając ją znów z wyzierającą dziurą w sercu. Dzień, w którym Isolde w końcu stwierdzi, że z Juno jest marna przyjaciółka, która szlaja się po zamku w bliżej nieokreślonych celach. I na końcu ten dzień, w którym Oliver znów jej zniknie, ale go już nie znajdzie. Pach. Jak bańka mydlana, któryś dzień rozbije się jej na twarzy, zostawiając niewidzialne szramy na duszy. Nie daj Boże jeden nadejdzie po drugim i ta kumulacja ją zabije. To był jej największy lęk i chyba teraz każdy z was wie jakby wyglądał jej bogin. Wobec wszelkich innych nieszczęść była nieustraszona. To pewne, ale po prostu najbardziej na świecie przerażało  ją pozostanie na świecie samej. Nie dość, że była w jak największej mierze zwierzęciem stadnym, to i jeszcze potrzebowała od czasu do czasu tego ciepła, które się otrzymuje od bliskiej osoby. Zazwyczaj otrzymywała je w dosyć nietypowej postaci, a osoba z zewnątrz mogła uznać, że jest zdrowo popieprzona nazywając to w ten sposób. Jak już przecież mówiłam Juno Primrose była jak ten kwiatek, na którego cześć zostało nazwane jej imię. Z wierzchu przyciągała intensywnością, zaś w środku gdzieś, gdzieś mocno głęboko kryła pastelowe barwy, które potrafiły odnaleźć to ciepło, czułość i bliskość nawet w stosunkach nabrzmiałych od intensywnej namiętności.
Chociaż bywały i te chwile spokojniejsze, kiedy mogła się przytulić, poznać fakturę tkaniny w jaką był ubrany, zobaczyć w jego oczach swoje odbicie, połaskotać, pośmiać się, ziewnąć, zamruczeć, popatrzeć jak gotuje, bo przecież sama owych zdolności nie nabyła... Trochę tego by się jeszcze znalazło, a każdy najmniejszy drobiazg chowała sobie w pamięci, niczym w zdobionej szkatułce, którą potem starannie zamykała, zabezpieczając malusieńką kłódeczką. Nie chciała żadnego ze wspomnień tracić, a jej podświadomość wręcz błagała o zachowanie tych malutkich kotwic, które pozwalały jej dryfować po krawędzi, nie zatapiając się, ani też nie wznosząc za bardzo ponad nią.
Widziała to w jego oczach,chociaż sama za bardzo nie umiała tego nazwać co to było. Nie chciała stać już z nim tutaj na zimnym korytarzu, w towarzystwie szarych ścian. Wyobraźnia podpowiadała jej już dużo za dużo, a ona chętnie teleportowałaby ich do dormitorium. Klops. Z tym akurat nie szło jej zbyt dobrze, a zazwyczaj kończyło się pokaźnym, kolorowym bełtem, uśmiechającym się u jej stóp. To nie był dobry pomysł na dzisiejszy wieczór, zwłaszcza że sceny łózkowe za chwilę odbędą się falstartem na korytarzu. To też nie tak być powinno. Czy by protestowała? Cóż, nad tym musiałaby się chwilę zastanowić, a przecież nie było teraz chwili na zastanawianie się. Trzeba było działać, a jej ciało już znało odpowiedź. Gorąco rozlało jej się po ciele, a krew dudniła w uszach. Pragnęła go tu i teraz. Tam i wszędzie. Za chwilę, za rok, wczoraj i już. Spojrzała na niego oczami, które teraz błyszczały od nadmiaru emocji. Obadała wzrokiem całą jego twarz, zatrzymując się na ustach, które rozchyliły się w uśmiechu, który uwielbiała u niego najbardziej. Dłużej już tak trwać nie mogła. Musiała w końcu odebrać od niego ten pocałunek, który jej się należał, a potem skraść kolejny. Wykorzystała okazję i zawiesiła się na nim lekko i delikatnie niczym piórko. Jeżeli mieli tańczyć ona tak może do białego rana albo i dłużej, do końca świata. Żeby tylko przekroczyć wszelkie granice, wznieść się na wyżyny prawdy i kłamstwa, zgrać się w jedno tu i teraz. To ich popieprzone indywiduum i nic nikomu do tego. Teraz kiedy jej ruchy były nieco bardziej swobodne, wysunęła rękę do przodu, kreśląc palcem linię między jego łopatkami i przytrzymując go za szyję. Spojrzała mu ostatni raz głęboko w oczy, podejmując ryzyko zatracenia się jeszcze choć na chwilę.
- Chodź się dowiedzieć - wyszeptała tylko teraz i zatopiła twarz między jego szyję, a ramię, wdychając jego specyficzną woń. Drugą ręką złapała go za dłoń, lekką sugestią wiodąc go za sobą. Nie tu przecież powinni się znajdywać, tylko u niej, nie?

[zt]

[jutro zacznę, bo już mi się oczy zamykają albo jak masz ochotę to zacznij u niej w domku <3]
Powrót do góry Go down


Laila Howett
Laila Howett

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : animag (irbis), teleportacja
Galeony : 0
  Liczba postów : 1637
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5138-laila-howett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5141-laikowe-papierki
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7169-laila-howett#204311
Korytarz na IV piętrze - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty


PisanieKorytarz na IV piętrze - Page 7 Empty Re: Korytarz na IV piętrze  Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty4/10/2013, 23:32;

Czas zmienia wszystkich...
I tyle. Laila się zmieniła. Nawet bardzo. Grzecznie chodziła na zajęcia, nie chodziła na żadne imprezy oprócz tej urodzinowej, która chyba wcale nie była taka wybuchowa jak myślała. Jednocześnie ta impreza okazała się być pożegnaniem. Charles musiał wyjechać szukać ojca. Jak to się stało? Dlaczego nie miała z nim teraz kontaktu? Krótkie westchnienie przebiegło przez jej krtań, aby wydostać się na zewnątrz. Dopiero teraz widziała jak bardzo nic się jej nie chce. Powyciągany sweter przykrywał jej drobne ciało, które miało już dość czytania książki z Historii Magii. Laila naprawdę już dużo umiała, a zatem zrobienie sobie przerwy nie było bolesnym błędem. Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że mamy przed sobą piątkowy wieczór.
Po wyjściu z Puchońskiego dormitorium zawiązała niedbale włosy i upięła kilkoma wsuwkami, coś na podobieństwo prowizorycznego koku. Nawet nie sprawdziła czy ma ze sobą odznakę i różdżkę. Wszak wściekła Kanada nadal pamiętała zdarzenia z wakacji. Jak dla Laili oni już nie istnieli. Na zawody poszła jeden raz i już miała dość. To było nużące. Więcej adrenaliny było kiedy ona grała. A teraz jedynie się uczyła. Ostatnia klasa. Ostatni moment, żeby podjąć decyzję. Miała nadzieję porozmawiać z Cartwright'em, lecz nie mogła go zatrzymać na siłę i wmówić mu, żeby poświęcił jej swój czas na wieki wieków. To, że wyznali sobie miłość i postanowili spróbować... Nie znaczy, że im się udało. Ale była zbyt wstydliwa wobec siebie, żeby przyznać, że może im nie wyszło. Bo zdawała sobie sprawę, że gdyby pojawił się teraz przed nią po prostu by się do niego przytuliła bez żadnych wątpliwości. Tak bardzo tego chciała.
Nawet nie zauważyła, kiedy zaczęła wspinać się po kolejnych schodkach aż dotarła na czwarte piętro. Pomimo późnej pory nie czuła się przerażona. Nic nie mogło jej zaskoczyć. Tak rzadko miała teraz chwilę dla siebie. Umierała pod natłokiem obowiązków. Z Jude się mijała. Rany się zabliźniały. Tworzył się nowy świat, a ona była w nim obca. Nie chciana? Możliwe. Nikt jakoś nie wyciągał ostatnio ręki, żeby się z nią zobaczyć. Jej świat po prostu ewoluował w ten doroślejszy, spokojniejszy. Przeszła przez pusty korytarz i zbliżyła się do okna przez, które do zamku wpływał blask księżyca. Jak pięknie, jak spokojnie...
Spokojny oddech, lekkie przymrużenie oczu i już mogła pomyśleć, że rzeczywiście jest dziwnie. Nawet bardzo i po prostu musiała do tego przywyknąć.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Korytarz na IV piętrze - Page 7 QzgSDG8








Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty


PisanieKorytarz na IV piętrze - Page 7 Empty Re: Korytarz na IV piętrze  Korytarz na IV piętrze - Page 7 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Korytarz na IV piętrze

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 7 z 17Strona 7 z 17 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 12 ... 17  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Korytarz na IV piętrze - Page 7 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
czwarte pietro
-