Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Boisko Quidditcha

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 11 z 39 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 25 ... 39  Next
AutorWiadomość


Daisy Manese
Daisy Manese

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : pałkarz
Galeony : 1
  Liczba postów : 1800
http://czarodzieje.forumpolish.com/t11001-daisy
http://czarodzieje.forumpolish.com/t11249-listy-do-daisy#303189
http://czarodzieje.forumpolish.com/t11219-daisy-manese
Boisko Quidditcha - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 11 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 11 Empty Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 11 EmptySob Mar 25 2017, 11:59;

First topic message reminder :


Boisko Quidditcha

Jest to duża powierzchnia o owalnym kształcie, rozmiarów około 55 na 152 metry. Po dwóch przeciwnych końcach, na polach bramkowych umieszczone są trzy tyczki, każda z obręczą na czubku, do których to wrzuca się kafla. Po środku znajduje się koło środkowe, skąd na początku meczu wypuszcza się piłki.
Odbywają się tu wszystkie rozgrywki Quidditcha między domami, a także treningi drużyn. Czasem uczniowie przychodzą sami, bądź większymi grupami by polatać sobie dla przyjemności.



Wydawało się, że Daisy gra całkiem spokojnie, bo ani nikt w nią nie uderzał tłuczkami, ani ona sama nie próbowała tego robić. Nic dziwnego, że łapanie kamyków wychodziło jej tak świetnie i miała ich już dobry tuzin. Śmigała na swojej super miotle, nie dając się trafić żadnemu tłuczkowi, które chociaż nie odbijane w jej stronę, to wydawały się same za nią latać. I znowu jeden z nich był wyjątkowo uparty i Daisy już widziała śmierć w oczach i niemalże wyobraziła sobie jak ląduje na ziemi razem z koszem kamyków, które rozsypują się dookoła i może jeszcze połamaną miotłą. Przyśpieszyła jednak i przechytrzyła wszystkie te okropne piłki, w końcu miała z nimi niemałe doświadczenie. Złapała przy okazji jeszcze parę kamyków, szło jej naprawdę wyśmienicie.

Kamyczki: 2-> 6+6=12
Tłuczki: 2->1-> 4
Przerzuty: 14-> 11
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Alma Du Val
Alma Du Val

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 249
  Liczba postów : 18
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14671-alma-du-val
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14675-van-gogh
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14673-alma-du-val#391928
Boisko Quidditcha - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 11 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 11 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 11 EmptyNie Lip 02 2017, 14:54;

Dziewczyna w kremowej sukience rozglądała się z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Bez wątpienia wyróżniała się tym, że do nikogo nie zagadywała ani nie rzucała miłych uśmiechów w stronę mijanych ludzi. Do pewnego stopnia mogło to być podejrzane — oczywiście dla tych, którzy w ogóle zwrócili na nią uwagę — bo albo była zupełnym samotnikiem, albo nie była stąd. Żadna z tych opcji nie była do końca prawdziwa, nie były też one zupełnie fałszywe. Jej sytuacja była wytłumaczalna, na pewno, ale chcąc uniknąć skupiania na sobie uwagi, postanowiła wtopić się w tłum i w końcu skupić się na swoim „zadaniu”.
Bezwiednie poprawiła kosmyk włosów, który zdecydował się opaść jej na twarz i założyła go za lewe ucho. Jedną ręką zdjęła okulary, a drugą wyjęła fotografię wcześniej schowaną w jasnej torebeczce. Rzuciła jeszcze jedno spojrzenie dookoła siebie, taki odruch, po czym zlustrowała fotografię przedstawiającą uśmiechniętą kobietę. Alma nie była najlepsza w zapamiętywaniu twarzy, ale poszukiwania mogły się udać skoro miała zdjęcie przed sobą. Swoją drogą, zainteresowało ją to, że otrzymała podobiznę @Cándida Feliciana Miramon wykonaną mugolską technologią. Nie było w tym nic złego —  wręcz przeciwnie! — panna Du Val bardzo często preferowała takie metody i była dumna z takich niesamowitych wynalazków jak pióro kulkowe i laptopy, które w świecie magicznym były czarną magią. A jednak, jak się teraz zastanowiła, nikt jeszcze nie stworzył ruchomych fotografii na miarę tych czarodziejskich. I pewnie nikt nie stworzy. Pomyślała zaraz o magicznym obrazku, który posłała Candy. Przedstawiał dziwnie uśmiechniętą Almę na tle gór, otaczających małe miasteczko, w którym robiła zakupy podczas pobytu w Stavefjord. Można tam było spotkać zarówno mieszkańców zamku jak i czarodziejów turystów turystów. I właśnie takiego przyjezdnego poprosiła o zrobienie zdjęcia żeby nie posyłać tak zwanego selfie. Okazało się, że trafiła na jakiegoś amanta fotografii, który spędził ponad kwadrans ustawiając Almę, jakby to była co najmniej jakaś sesja. Tak powstał trochę ironiczny uśmiech, a także niewygodna pozycja, pokazująca uczennicę odwróconą lekko lewym bokiem do obiektywu. Miała nadzieję, że nie zraziła tym zdjęciem do siebie koleżanki...
Znów zapędziła się myślami. Czasami wydawało się, że żyje więcej w swojej głowie niż w czasie rzeczywistym. W sumie dzisiejsze planowane spotkanie tylko potwierdzało regułę. Dziewczyny pisały ze sobą już jakiś czas, a to był pierwszy raz kiedy się spotykają. Musiała przyznać sama przed sobą, iż była nieco poddenerwowana. Nie chodziło o to, że obawiała się Candy; po prostu Alma nie była najlepsza w tworzeniu dobrego wrażenia. W kontaktach międzyludzkich jej oceny plasowały się gdzieś między okropnymi, a nędznymi. Oczywiście, zmieniało się to przy bliższym poznaniu, ale tu w grę wchodził jeszcze ogólna trema brunetki... lęk przed rozczarowaniem innych. Wepchnęła jednak te obawy tam skąd przyszły i ruszyła w stronę największego zamieszania przy basenie. Co chwila zerkała na trzymane w dłoni zdjęcie i z lekko zmrużonymi powiekami lustrowała nieznajome twarze w poszukiwaniu Hiszpanki. Atutem było to, że gdzieś w listach zostało wspomniane, że Candy jest wysoka. Niestety podczas takich imprez wiele czarownic zakładało szpilki, przez co Alma wydawała się sobie jeszcze niższa... to nie będzie łatwe.
Na chwilę zatrzymała się przy basenie, ale po pierwsze nie zauważyła tam tego, czego szukała, a po drugie rozgrywała się tam scenka, w której nie chciała brać udziału. Niepostrzeżenie więc przemknęła obok aż przypadkowo wylądowała niedaleko baru. Oparła się o ladę, zastanawiając się czy nie pomóc czymś sobie zanim będzie kontynuować dalsze poszukiwania. Właśnie wtedy jej brązowe oczy zatrzymały się na długowłosej sylwetce. Widziała ją na razie od tyłu, więc trudno jej było stwierdzić czy to właśnie zaginiona Hiszpanka. Coś jej podpowiadało, że tak. Teraz pojawił się mały problem. Powinna do niej podejść, oczywiście, ale jeżeli się okaże, że to nie Candy to cała sytuacja będzie trochę niekomfortowa. Poza tym Alma nie lubiła zagadywać to obcych osób, to nie leżało w jej naturze. Skoro jednak przyszła na ten bal, to musiała podjąć decyzję. Szybko zamówiła cytrynowy raj przy barze i zdecydowanym krokiem przeszła kawałek żeby być na przeciwko swojej korespondencyjnej koleżanki. Wzięła głęboki oddech:
Mogę się dosiąść? — zapytała, a na jej usta wpłynął delikatny, acz przyjazny uśmiech. Zazwyczaj kiedy próbowała się wyszczerzyć, wyglądało to bardzo fałszywie, więc tym razem miała nadzieję, że tym razem wypadnie to lepiej.
Widziała teraz dokładniej twarz długowłosej dziewczyny. Nie byłoby w dobrym tonie wyciągać zdjęcie i ją porównać, ale o ile wzrok jej nie oszukiwał, trafiła w dziesiątkę. Postawiła przed sobą kubek z herbatą, a obok niego zdjęcie Candy. Jako baczny obserwator, zauważyła wcześniej podobny przedmiot w posiadaniu czarownicy, więc to musiało być to. Zanim zdążyła uzyskać odpowiedź, usiadła obok.
Encantada de conocerte. W końcu się spotykamy! — powiedziała, przywołując gdzieś z odmętów pamięci kilka hiszpańskich zwrotów, których się nauczyła. Ciekawiło ją to, czy z ust swojej pen pal usłyszy delikatny akcent czy te kilka lat dostatecznie go jej odebrało.
Torebkę umieściła gdzieś w bezpiecznym miejscu obok siebie, przykrytą dżinsową kurtką. Na wierzch położyła okrągłe okulary i skupiła uwagę na dziewczynie.

Pożegnała się i kiedyś tam jednak opuściła to miejsce.

/ zt


Ostatnio zmieniony przez Alma Du Val dnia Nie Sie 27 2017, 13:26, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 1028
  Liczba postów : 2513
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
Boisko Quidditcha - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 11 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 11 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 11 EmptyNie Lip 02 2017, 15:30;

Wszystko to zaszło zdecydowanie za daleko. Bridget nie potrafiła już pohamować silnych emocji i dała się im ponieść, czego wynikiem były wszystkie te ciosy, które spadły na Ezrę i które odbijały się echem w jej sercu. Nie mogła uwierzyć, że w ogóle doszło do takiej sytuacji. Przecież jeszcze dziesięć minut temu bawiła się w najlepsze z Theo, czuła się szczęśliwa i kochana, a teraz? Teraz najchętniej zapadłaby się pod ziemię w związku ze słowami byłego chłopaka. Nie sądziła, że siedziało w nim tyle złośliwości i tyle goryczy w związku z faktem, że Bridget po roku nieustannych niepowodzeń i leczenia swojego złamanego serca w końcu odnalazła nową osobę, dla której zabiło ono szybciej i z większą mocą. Czy aż tak mu to przeszkadzało?
Furia Puchonki nie trwała długo, ponieważ na pomoc pospieszył Theo, przyciągając ją do siebie i nakazując uspokojenie się. Z Bridget opadły wszystkie siły, już wcale nie chciała okładać Ezry pięściami, a od całego tego ataku bolały ją ręce. Ukryła twarz w klatce piersiowej chłopaka i zaniosła się płaczem, a każdy kolejny szloch powodował drganie jej ciała.
- Przepraszam, strasznie Cię przepraszam - szeptała, lecz swoje słowa kierowała wyłącznie do Theo. Czuła się źle z myślą, że przez nią spotkały go jakieś nieprzyjemności, a poza tym nigdy nie chciała, by chłopak oglądał ją w takim stanie. Zdecydowanie za bardzo zależało jej na jego opinii, a teraz nie dość że zobaczył jej histerię i furię, to jeszcze dowiedział się o jej problemach z byłym chłopakiem i o fakcie, że wcale nie była tak niewinnato, na jaką mogła wyglądać. Gdyby tylko miała okazję kontynuować tę znajomość, prawdopodobnie sama by mu o tym wszystkim powiedziała, w swoim czasie... a teraz? Nie wiedziała, jak długo Theo pozostanie taki wspierający i czy przypadkiem Ezra nie przekreślił jej szans na szczęśliwy związek z Włochem. - Chcę stąd iść - powiedziała cicho i wyplątała się z ramion Theo. Rzuciła jeszcze jedno oskarżycielskie spojrzenie w stronę Clarke. - Brzydzę się Tobą - rzekła na odchodnym i zaczęła oddalać się od zgromadzenia, po cichu licząc, że Theo wciąż będzie jej towarzyszył.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Boisko Quidditcha - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 11 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 11 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 11 EmptyNie Lip 02 2017, 15:49;

Ezra nie mógł się zgodzić z Bri. Skoro uważał ją za pierwszą miłość to po zerwaniu wciąż nią była. Mógł mieć drugą, trzecią i ostatnią, ale ona i tak zarezerwowała sobie termin "pierwsza".
- Pierwsza, Bridget. Nie jedyna. To nie jest żadne wyznanie uczuć tylko stwierdzenie faktu. - Niektórych osób po prostu nie można było wyrzucić z serca i Ezra takie uczucia żywił do Bri. Co nie znaczyło, że wciąż ją kochał. Zacisnął zęby, kiedy dziewczyna poddała do wątpliwości jego słowa. Że niby co? Przez cały ten czas kiedy ze sobą byli, nie kochał jej? Jak ona w ogóle mogła coś takiego pomyśleć? Rozumiał, że teraz było inaczej, ale przeszłość pozostawała niezmienna. A ich akurat była bardzo dobra. - Świetnie, nie musimy nimi być. Może tak trzeba było od początku.
Ezra nie mógł nic na to poradzić, że akurat teraz miał z tym wszystkim problem. Po prostu pierwszy raz widział Bridget z jakimś innym chłopakiem i po raz pierwszy aż tak go to ruszyło. Świadomość to było jedno, a zobaczenie tego na własne oczy, drugie. Przeniósł wzrok na Theo - akurat on powinien rozumieć! Ezra w Komnacie Wspomnień przecież widział jego byłego chłopaka i widział minę Theo na przypomnienie o tym wydarzeniu. A Ezra Bridget miał tuż obok, na wyciągnięcie ręki. Zmarszczył brwi. Czy tak trudno było zrozumieć, dlaczego to zrobił? Podejrzewał, że Evermore mógł wiedzieć o czym myślał, dla pozostałych jednak musiała być to tajemnica. I Ezra nie zamierzał jej zdradzać, już i tak sporo tu namieszał.
Już w momencie, kiedy wspomniał o Lysandrze, wiedział że posunął się zbyt daleko. To było nie w porządku, rozmawiać z nią o tym przy Theo, a tym bardziej Leo. Bo uważał, że miał prawo jej to wypomnieć któregoś dnia. Nie dziś.
Bardzo zdumiała go gwałtowna reakcja Bridget, która dosłownie rzuciła się na niego z pięściami. Dzięki temu elementowi zaskoczenia mogła nabić Ezrze porządnego siniaka i naruszyć jego godność, mimo że wcale jej rączki nie miały aż tak wiele siły. Potem szybko złapał ją za nadgarstki, żeby powstrzymać ją od kolejnych ciosów. Bo jednak dziewczyny by nie uderzył, choćby nie wiem co.
Na szczęście zaraz do akcji wkroczył Theo i dosłownie wystarczyło mu jedno zdanie, żeby odciągnąć Bridget. Jak ktokolwiek mógł mieć taki wpływ na drugą osobę? Zmarszczył podejrzliwie brwi, ale tego nie skomentował. Zignorował też upomnienie Leonardo.
- Och, no jasne. Płakanie. To co Bridget Hudson potrafi robić najlepiej - zaszydził z mocno bijącym sercem, patrząc jak Puchonka wtula się w Theo. (I był gotowy na odebranie jeszcze jednego ciosu, tym razem od Evermore'a) Był tak okropną osobą... Nie drgnął nawet, kiedy dziewczyna przeszła obok niego z tymi bolesnymi słowami, nawet jeśli na końcu jego języka znalazło się ciche "ja też". Dopiero kiedy zniknęła mu z pola widzenia, opuścił głowę i ramiona, wyglądając na przybitego. Zupełnie zapomniał, że cały czas przy nim znajdował się Leo.
Powrót do góry Go down


Theo Romeo U. Evermore
Theo Romeo U. Evermore

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 670
  Liczba postów : 355
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14432-theo-romeo-u-evermore#382217
http://czarodzieje.org/t14442-false#382249
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14440-kuferek-theo#382245
Boisko Quidditcha - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 11 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 11 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 11 EmptyNie Lip 02 2017, 16:39;

Theo nie potrafił zdenerwować się na Ezrę. Bardzo chciał, starał się coś z siebie wydusić, ale... ale było mu tylko go szkoda. Bridget była niesamowitą osobą i jeśli łączyła ją z Ezrą dawna miłość, to Evermore w pełni rozumiał, że nie mogli zostawić tego za sobą. Wiedział również, że do swojej pierwszej miłości miał ogromny sentyment. Nie miał pojęcia, co by zrobił, gdyby teraz wpadł na Niego.
Ulżyło mu, gdy jego słowa zadziałały i Bridget wtuliła się w niego. Przytulił ją mocno, żeby czuła się stabilnie. Gładził przy tym dłonią jej plecy w kojącym geście.
- Już, już. Spokojnie.
Szkoda, że hipnoza nie działała również na niego samego. Pod wpływem kolejnych słów Ezry aż w nim zawrzało ze złości. Nie potrafił zorientować się, kiedy trzeba przestać? Aż tak chciał jej dopiec? Znał ją, do cholery! Tak oto problem Theo pod tytułem "jak zdenerwować się na Ezrę" został rozwiązany. Wystarczyło jeszcze parę idiotycznych słów Krukona.
Miał ochotę puścić Bridget i wygarnąć chłopakowi trochę solidniej, ale udało mu się powstrzymać. Nigdy nie był szczególnie porywczy, a do rękoczynów to w ogóle go nie ciągnęło. Cały jego szok odszedł w zapomnienie i Theo nawet nie zauważył, że wyprostował się i patrzył na Ezrę z pogardą.
- Wiesz, że postąpiłeś idiotycznie. - Evermore sam zaskoczony był łatwością, z jaką wychodziła mu teraz hipnoza. Coś w tej chłodnej złości i szalejących w nim emocjach go napędzało. - Mam nadzieję, że trochę się pozadręczasz.
To był definitywny koniec rozmowy, więc Theo ruszył szybko za Bri, pozwalając sobie na łagodne objęcie jej ramieniem.
- Chodź - pociągnął ją do jakiegoś stolika ustawionego niedaleko baru.
Chyba nie sądziła, że ją teraz zostawi samą?
Powrót do góry Go down


Leonardo O. Vin-Eurico
Leonardo O. Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Dodatkowo : animag (grizzly)
Galeony : 4467
  Liczba postów : 2204
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13793-leonardo-ovidio-vin-eurico#365517
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13807-love-letters#365644
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13804-leonardo-ovidio-vin-eurico#365640
https://www.czarodzieje.org/t18322-leonardo-o-vin-eurico-dzienni
Boisko Quidditcha - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 11 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 11 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 11 EmptyNie Lip 02 2017, 17:02;

Ale się odjebało.
Leo ostatkiem sił powstrzymywał się od wydawania rozemocjonowanym głosem "och" i "ach", przy każdym kolejnym zdaniu tej dwójki zażarcie kłócących się kociaków. Zatkało go kompletnie, gdy ten Krukon kazał Bri przestać bić Ezrę - w tej jednej sekundzie zupełnie przestał rozumieć idęę przemocy, a to było bardzo dziwne. Otrząsnął się w sam raz, aby usłyszeć jak jego przyjaciel robi z siebie coraz większego dupka.
Zamrugał zaskoczony, spoglądając na Ezrę. Chyba jednak dobrze, że się pogodzili po tamtym festynie. Leo nie chciał znać tej jego "złej" wersji. A jego bolało, jak Krukon rzucał jakieś drobne złośliwości...
- Dobra, starczy - burknął na partnera Bri, który chyba był jakimś wielkim dyplomatą. Vin-Eurico miał wrażenie, że dobierał on słowa jakoś tak zbyt dokładnie. I ogólnie dziwnie gadał.
Kiedy tylko ta dwójka zaczęła się oddalać, Leo stanął przed Clarke'iem i przyjrzał mu się uważnie. Sam nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć - Ezra z pewnością przegiął i zachował się nieodpowiednio... ale miał całkiem solidny motyw. Leo doszedł do wniosku, że mu współczuje i będzie stał za nim murem, nawet jeśli oznacza to solidny opieprz od Lotty (chociaż hej, niby uratował jej siostrę, nie?).
- Zaproponowałbym ci wyjście do jakiegoś prawdziwego baru, ale to chyba z tobą nie przejdzie - westchnął, wysilając mózgownicę, aby znaleźć jakiś sposób na pocieszenie Krukona. - Dobra, stary, serio. Zwijamy się stąd.
Miał wrażenie, że na tym balu to już się za dobrze nie pobawią... a jeśli nie bar, to znajdzie coś innego. O to się akurat nie martwił.
Wiedział już dokładnie, gdzie pójdą - teraz trzeba było dostarczyć tam Ezrę, zanim zabiją go wyrzuty sumienia. Leo odnalazł (z trudem) swoją koszulkę i ją założył, po drodze podając przyjacielowi jego rzeczy.
- No, migusiem - pogonił go jeszcze, kierując się w stronę ścieżki prowadzącej do Hogsmeade.
Powrót do góry Go down


Dorien E. A. Dear
Dorien E. A. Dear

Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183
C. szczególne : Złota obrączka
Galeony : 2586
  Liczba postów : 1285
https://www.czarodzieje.org/t14237-d-e-a-dear
https://www.czarodzieje.org/t14509-lumiere
https://www.czarodzieje.org/t14386-skrzynia-umarlaka#380806
Boisko Quidditcha - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 11 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 11 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 11 EmptyNie Lip 02 2017, 17:30;

– Ale Słonko, to bardzo proste. Należą ci się dwie wycieczki. Pojedziesz sobie ze znajomymi, wybawisz się bez mojej przytłaczającej obecności, a potem wybierzemy się gdzieś razem, w jakieś spokojne, ciche miejsce, gdzie nikt nie będzie nam przeszkadzał – uśmiechnął się szeroko na myśl o tygodniu na dzikiej plaży – Nie mam obiekcji, to twoi przyjaciele.
Rozwiązanie nasunęło się samo, ani przez chwilę się nie zawahał, mówiąc, by dziewczyna pojechała z innymi uczniami i studentami. Ufał jej. To była prawdopodobnie ostatnia okazja na beztroskie wakacje ze znajomymi, zanim przygniecie ją dorosłe życie. Kiwnął głową, kiedy zakomunikowała, że chciałaby się na chwilę oddalić.
Jeśli Dorien odziedziczył część urody po Fairwynach, to było to wysokie czoło i bardzo jasne, niebieskie oczy. Rozpoznał @Edgar T. Fairwyn, oczywiście nie sugerując się jedynie tymi wskazówkami. Był bliskim kuzynem matki Doriena, która wywodziła się właśnie z tego znanego, znakomitego rodu. Mężczyzna widniał na bardzo niewielu zdjęciach, a z relacji Victorii wynikało, że Edgar był indywidualistą, samotnikiem, który odciął się od rodziny tak szybko, jak to było możliwe. Dear znał też publikacje Edgara, i o ile pierwszą z nich wetknęła mu w ręce matka, tak po następne sięgał już sam. Tylko co Fairwyn robił na balu w Hogwarcie? Siedział sam, nie wyglądał na czyjąś osobę towarzyszącą. Jeśli zdecydował się być nauczycielem ze swoim charakterem i usposobieniem (które to Dorien znał tylko z opowieści matki), to współczuł tym dzieciakom.
Być może przyglądał się Edgarowi nieco za długo. Starszy mężczyzna chyba to zauważył. Co robić, co robić? Dorien mógł odwrócić wzrok i udawać, że nic się nie stało. Mógł też podejść i przedstawić się jako wcale nie taki daleki krewny, albo tylko wspomnieć, że zna jego publikacje i śledził kolejne podróże.
– Pan Fairwyn, prawda? – spytał, kiedy zdecydował się jednak podejść do Edgara – Wybaczy pan najście, ale nieczęsto nadarza się okazja spotkania kogoś tak niesamowitego. Jako młody chłopak byłem wręcz zafascynowany pańskimi książkami, podróżami i opisami badań. Te dzieciaki pewnie nawet nie mają pojęcia, z kim mają do czynienia.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Boisko Quidditcha - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 11 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 11 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 11 EmptyNie Lip 02 2017, 21:16;

To wszystko to był jakiś cholernie nieśmieszny żart. Czy wszystkie bale musiały kończyć się jakimś dramatem? Jeszcze tylko brakowało, żeby któryś z nauczycieli zauważył całą zaistniałą sytuację i narobił Ezrze w związku z tym problemów.
Nawet jeśli całkowicie zgadzał się z Theo i generalnie uważał, że powinien umrzeć w wielkich męczarniach, był bardzo, bardzo wdzięczny za wsparcie, którego udzielił mu Leo. Chłopak nie opieprzył go i nawet jego wzrok był bardziej współczujący niż oceniający. Niby nic wielkiego  a jednak dla Ezry znaczyło wiele. Vin-Eurico miał do niego doprawdy anielską cierpliwość.
- Nie mam ochoty nigdzie wychodzić, Leonardo. Daj mi spokój. Postąpiłem tak idiotycznie... - Z każdą sekundą czuł coraz większą irytację. Na siebie samego, oczywiście. Jak w ogóle przez gardło mogły mu przejść takie słowa? Jak mógł potraktować w ten sposób kogokolwiek? Już nie liczyło się nawet, że Bridget była jego byłą dziewczyną. Spowodował, że płakała. Mścił się za to, że co, wyglądała na szczęśliwą? A kto mówił jej, że chciałby, aby oboje ruszyli do przodu? Spojrzał na Leo, który wcisnął mu ubrania w ręce. - Nie możesz mnie teraz zostawić? Nie będę dla ciebie dobrym kompanem, serio. A nie chcę ciebie też w jakiś sposób obrazić. Jestem dobry w pieprzeniu znajomości - Ezra sam słyszał, jak żałośnie brzmi. Te uczucia były dziwne silne, znacznie mocniejsze niż kiedykolwiek. Każda jego myśl przepełniona była wyrzutami sumienia, które szczelnie wypełniły jego umysł.
Zarzucił jednak na siebie niedbale ubrania i podążył za Vin-Eurico. Co by Gryfon zrobił, gdyby Ezra po prostu poszedł w swoim kierunku? Zaciągnąłby go gdzieś na siłę? Obraził się? Zirytował?
- Leonardo, proszę. Zamek, nie Hogsmeade - jęknął. Naprawdę nie miał nastroju na jakiekolwiek wypady, nawet z nim.


Ostatnio zmieniony przez Ezra T. Clarke dnia Nie Lip 02 2017, 21:35, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 1028
  Liczba postów : 2513
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
Boisko Quidditcha - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 11 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 11 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 11 EmptyNie Lip 02 2017, 21:28;

Bridget dała się poprowadzić Theo, starając się ignorować gapiów, którzy niewątpliwie komentowali całe to zajście. Cudownie, tylko tego brakowało, żeby cała szkoła teraz huczała o jej nieszczęsnych podbojach! Mogła się założyć, że najbliższy obserwator poświęci jej cały artykuł... Było jej okropnie przykro z powodu Ezry - jak on w ogóle mógł ją tak potraktować? Dziewczyna zastanawiała się, czy to wciąż był ten sam Ezra, z którym kiedyś ją coś łączyło i doszła do wniosku, że nie, nie był to ten sam chłopak. I zdała sobie sprawę, że może ich rozstanie było jednak dobrą decyzją... Chyba lepiej, że przekonała się o istnieniu tej mrocznej części Clarke teraz, niż gdyby nadal chodzili ze sobą, prawda? W tym drugim wypadku prawdopodobnie cierpiałaby jeszcze bardziej.
Obecność Theo bardzo jej pomogła. Była wdzięczna, że stanął po jej stronie i przede wszystkim że nie odwrócił się po usłyszeniu całej tej kłótni. Usiedli przy jakimś stoliku, a Puchonka schowała twarz w dłoniach, przecierając oczy i oddychając głęboko, by uspokoić drżenie ciała. W niepamięć odeszło już całe zajście z basenem, najgorsze było to ujawnienie sprawy z Lysandrem. Co prawda nie podał nazwisk, lecz i bez tego Bridget czuła się podle.
- Theo, przepraszam, że musiałeś to widzieć... I słyszeć - powiedziała do niego słabym głosem. - Czuję się z tym okropnie. I jeszcze padłeś ofiarą zaklęcia, to w ogóle nie powinno się zdarzyć - dodała, zerkając na niego zaczerwienionymi oczami. - Chcę wracać do zamku - oznajmiła po chwili, lecz dostrzegła, że Clarke i Leonardo również obrali ten kierunek. - Ale za chwilę. Nie chcę go już widzieć na oczy.
Dlaczego takie okropne rzeczy przytrafiały się akurat jej?
Powrót do góry Go down


Leonardo O. Vin-Eurico
Leonardo O. Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Dodatkowo : animag (grizzly)
Galeony : 4467
  Liczba postów : 2204
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13793-leonardo-ovidio-vin-eurico#365517
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13807-love-letters#365644
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13804-leonardo-ovidio-vin-eurico#365640
https://www.czarodzieje.org/t18322-leonardo-o-vin-eurico-dzienni
Boisko Quidditcha - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 11 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 11 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 11 EmptyNie Lip 02 2017, 21:36;

Leo był ogólnie dobrym słuchaczem, choć wysoko cenił dźwięk własnego głosu. Raczej nie można mu było zarzucić jakiejś wielkiej ignorancji, czy samolubności. Skoro postanowił, że pomoże Ezrze, to to zrobi - chociaż chyba powinien trochę zwrócić uwagę na to, że ten bezczelnie się zapiera.
- Ty wciąż gadasz? - Rzucił lekceważąco, szturchając go lekko. Japonki nie były za dobrymi butami na spacerki, ale Leo nie spodziewał się dalszych wypadów. Dobrze, że było ciepło, bo zaczął już schnąć i nie łaził taki ociekający wodą.
Westchnął poddenerwowany i stanął przed Ezrą, zaplatając ręce na klatce piersiowej.
- Tak, postąpiłeś idiotycznie. Nie, nie mogę ciebie teraz zostawić. Wszystko jasne, czy chcesz sobie trochę popłakać? - Gryfon był piekielnie współczującą osobą, ale w tym przypadku był pewien, że takie jęki nie mają sensu. Teraz trzeba było się spiąć, dotrzeć w jakieś mniej zaludnione miejsce, tam się pożalić i tyle. Leo wiedział, że czasem trzeba pocierpieć w samotności, ale ostatnio się na tym przejechał i jego okres "powrotu do zdrowia" solidnie się wydłużył. Nie zamierzał pozwolić przyjacielowi na popełnianie tych samych błędów.
- Ezra no, nie ufasz mi? Chodź, nie jęcz. Zaczekaj z tym zadręczaniem się, dobra? - Dopiero teraz pozwolił sobie na posłanie Krukonowi zaniepokojonego spojrzenia. Jego niechęć i ta fala rozpaczy, która go ogarnęła, łamała Leośkowi serce. Zarzucił mu rękę na ramiona, trochę aby mu nie uciekł, a trochę w geście pocieszenia.
Nie miał pojęcia, jakim cudem był w stanie gadać coś o pieprzeniu znajomości. Gryfon może i był lekkomyślny i porywczy, ale jego lojalność biła wszystko. Ezra musiałby się teraz solidnie natrudzić, aby odsunąć od siebie Leo.
Szli do Hogsmeade i koniec kropka.

/zt x2, porywam Ezrę
Powrót do góry Go down


Oriane L. Carstairs
Oriane L. Carstairs

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : szukająca
Galeony : 533
  Liczba postów : 1330
http://czarodzieje.org/t11413-oriane-l-carstairs
http://czarodzieje.org/t11416-shadow#306304
http://czarodzieje.org/t11415-oriane-leonie-carstairs#306303
Boisko Quidditcha - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 11 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 11 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 11 EmptyNie Lip 02 2017, 22:29;

Słuchała go z powagą stojąc w miejscu. Gołym okiem można było zauważyć gęsią skórkę na jej ramionach, które to nie znajdowały się pod wodą, a przynajmniej ta część która się nie znajdowała. Zapomniała... Miał całkowitą rację. Zapomniała co do niego czuła ale w między czasie, w swoim mieszkaniu, znalazła wiele listów od Titi, Maxa, Des. Każde z nich miało taki sam stosunek do Lucasa - nie lubili go. Pewnie Olii też go nie lubił. Tak samo jak Mikkel. Równie dobrze mogła się mylić... Ale chwila, bo po woli zaczynamy odbiegać od tematu. Uczucia do Lucasa były jej nieznane. Widząc go nie czuła motylków, nie czuła mrowienia, ani chęci znalezienia się bliżej niego. Był dla niej jak kolega. Ktoś kto pozostawał neutralny. Jak Mikkel. Chociaż nie do końca. Kochała Carlsson ale jak brata.
- Sama nie wiem. Nie pamiętam momentu w którym to się stało ale wraz z Lucasem i Maxem doszliśmy do wniosku, że nie był to nikt ze szkoły. A przynajmniej tak się nam wydaje. - wzruszyła ramionami wprawiając w ruch wodę dookoła niej. - Dla mnie oczywistym typem była Katherine. Jednak jej tam nie było. A z tego co mi mówili, to musiało stać się właśnie podczas wyjazdu. - westchnęła jedynie. Nie wiedziała co miałaby więcej powiedzieć.
- Właśnie. Oboje musielibyśmy tego chcieć. Ja wiem, że Lucas tego chce ale nie jestem pewna czy ja... Czy chcę tego samego. Czy nie zacząć od nowa. Z czystym kontem. - spojrzała na chłopaka poprawiając przy okazji sukienkę, która niebezpiecznie podniosłą się jej do góry ukazując przez chwilę koronkową bieliznę. - Mimo to zdecydowałam się na plan Lu. - widząc jednak, że chłopak nie do końca rozumie co ma na myśli uśmiechnęła się blado - Chce przypomnieć mi każdą naszą randkę, bal, potajemne spotkania. Urocze to i z pewnością dla mnie będzie to nowość. Jednak obawiam się iż mogę go rozczarować. On już widział jak zareagowałam na to za pierwszym razem. Za drugim może być inaczej. - wraz z ostatnim słowem rozejrzała się po zebranych. Nigdzie jednak nie było go widać. Najwidoczniej wystawił ją. A może sam uznał, że nie ma to większego sensu. - I chyba sam doszedł do tego, że może się rozczarować. Mieliśmy zacząć od dzisiejszego balu, jednak nie pojawił się do tej pory. - pokręciła głową przez co jej włosy delikatnie poruszyły wodę. - A ty mój drogi? Z jaką miłą panną się umówiłeś na dzisiejszy wieczór? - z uśmiechem od ucha do ucha spojrzała na Mikkela.
Powrót do góry Go down


Dreama Vin-Eurico
Dreama Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185 cm
C. szczególne : Wyjątkowo szczupła, posiada kilka drobnych tatuaży, kolczyk w nosie.
Galeony : 84
  Liczba postów : 665
https://www.czarodzieje.org/t13697-dreama-vin-eurico
https://www.czarodzieje.org/t14451-dramatyczne-listy
https://www.czarodzieje.org/t13852-dreama-vin-eurico
Boisko Quidditcha - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 11 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 11 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 11 EmptyNie Lip 02 2017, 22:31;

Czuła chęć odjebania się. Chociaż samo to, że pojawiła się na tym balu z jej zdaniem najprzystojniejszym chłopakiem z całej szkoły musiało robić wrażenie na tych wszystkich szlaufach, które na co dzień śmiały się z tego, że z jej wzrostem nikogo sobie do towarzystwa nie znajdzie. A tutaj zaskoczenie! Szła i to z kimś, kto był ładniusi. @Elias Sætre może i był od niej trochę niższy, ale jej nigdy nie zależało na wielkoludzie. Ważniejsze było to, że wyjątkowo dobrze się dogadywali. Dreama musiała przyznać przed sobą, że chyba z żadnym innym facetem nie miała aż tak dobrych kontaktów. Jej brat nie miał dla niej zbyt dużo czasu, a sam Lope — był, ale tak jakby go nie było. A ona potrzebowała kogoś do ciągłych rozmów i chyba właśnie za to najbardziej go lubiła, dużo paplał tak jak ona i nigdy nie czuła, że w jakiś sposób go przegaduje, bo właściwie nadawali, tak samo.
Szła z nim pod rękę. Ubrana w luźną, czarną sukienkę i mocno zielone futro, które delikatnie opadało jej na ramiona. Chciała, musiała być widoczna, dlatego też uśmiechała się do wszystkich z wyższością. Bawiła ją atmosfera panująca na imprezie, widziała kolejną dramę, którą rozgrywała się przed jej oczami i chociaż obojętne jej było, kto z kim, gdzie i jak, czuła wielkie, podniecenie widząc, jak prawie wszyscy wokół niej się kłócą.
- Eli, spójrz, jakieś spięte mamy towarzystwo — szepnęła konspiracyjnie w stronę swojego towarzysza — widzisz, nie potrzeba im alkoholu do tego, żeby zacząć jakąś jatkę. - Zaśmiała się cicho i poczuła ukucie w sercu. Ukuło ją, bo nie mogła się napić, a właśnie na to miała nadzieje. Nie sądziła, że będzie jej z tego powodu aż tak źle. Ostatecznie stwierdziła, że jest koniec roku i w sumie i tak pewnie skończy z nim w Hogsmeade na kielichu. No, ale w końcu nieważne gdzie, ważne z kim.

/mam nadzieje, że to jeszcze nie koniec xDDDD
Powrót do góry Go down


Theo Romeo U. Evermore
Theo Romeo U. Evermore

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 670
  Liczba postów : 355
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14432-theo-romeo-u-evermore#382217
http://czarodzieje.org/t14442-false#382249
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14440-kuferek-theo#382245
Boisko Quidditcha - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 11 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 11 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 11 EmptyNie Lip 02 2017, 22:40;

Theo w ogóle nie wyobrażał sobie, że mógłby zostawić Bridget samą. Gdyby wiedział, że dodatkowo tym się martwiła, to pewnie by się w ogóle zaśmiał - no bo bez przesady, zachowajmy trochę realizmu! Nie należał do tych, którzy całują dziewczyny ot tak, a potem się nimi nie przejmują. Nie, Theo w ten sposób wyraźnie pokazał Puchonce, że mu na niej zależy.
- Nie przepraszaj, przecież tego nie planowałaś - uśmiechnął się pokrzepiająco. Nic tutaj nie było winą Bridget. Krukonowi faktycznie było trochę głupio, bo usłyszał więcej, niż powinien... ale nie mieli już co z tym zrobić, także nie było czym się zamartwiać. Liczył na parę słów wyjaśnienia, lecz w gruncie rzeczy nie potrzebował ich tak od razu. Teraz zależało mu na tym, aby Bri się uspokoiła.
Skinął głową, na jej postanowienie co do powrotu do zamku. Chyba nie musiał jej zapewniać, że odprowadzi ją i będzie z nią siedział, aż definitywnie nie powie mu, żeby się odczepił?
Ujął delikatnie jej dłonie w swoje i cmoknął wierzch jednej, a potem drugiej. Przechwycił spojrzenie ciemnowłosej i uśmiechnął się do niej łagodnie. Jakim cudem nawet taka zapłakana wyglądała pięknie?
- Bridget, spokojnie. Postaraj się nim nie przejmować... Nie znam dokładnie waszej sytuacji, ale też bym wariował, gdybym stracił taką dziewczynę. Po prostu go poniosło. - Nie chciał, aby wyszło to tak, że broni drugiego Krukona. Dalej uważał, że Clarke zachował się jak ostatni idiota. - Przesadził, nawet bardzo. Nie miał prawa się tak do ciebie zwracać i nie dziwię ci się, że tak cię to dotknęło. Proszę jedynie, żebyś nie pozwoliła, żeby znowu cię dręczyły jakieś sprawy związane z Ezrą. Przecież jesteś ponad tym... Pocieszy cię, jak powiem, że będą go z pewnością męczyły wyrzuty sumienia?
Zerknął w stronę wyjścia z boiska. Po Ezrze i jego gryfońskim towarzyszu nie było już śladu, więc chyba mogli spokojnie się zbierać. Theo podniósł się i przyciągnął delikatnie do siebie swoją towarzyszkę, ale zamiast od razu ruszyć w drogę, przytulił ją jeszcze mocno.
Powrót do góry Go down


Calum O. L. Dear
Calum O. L. Dear

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 192cm
C. szczególne : nie chcesz wiedzieć
Galeony : 830
  Liczba postów : 1282
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14113-calum-isaac-dear#372995
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14192-calum-isaac-dear#374288
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14139-calum-dear
Boisko Quidditcha - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 11 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 11 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 11 EmptyNie Lip 02 2017, 23:08;

Nie wiedziałem, gdzie zmierzałem, więc po prostu szedłem powoli przed siebie, przeciskając się między wszystkimi tymi uczniami i uczennicami w kostiumach kąpielowych. Wyglądałem przy nich jak idiota z przylizanymi włosami, w białej koszuli i garniturowych spodniach, ale olewałem zupełnie temat. Pomyślałem, że może wypadałoby znaleźć Isilię, bo, jakby nie było, zaprosiłem ją tutaj i porzuciłem przy loterii, by wyśpiewać odę do chujowości Walkerowi. Kiedy już prawie podjąłem decyzję, czy szukać Gryfonki, czy pieprzyć to wszystko i zmyć się z boiska, poczułem czyjąś dłoń na ramieniu, a zaraz potem znajomy głos wymówił moje imię. Zatrzymałem się i zamknąłem oczy na sekundę, wzdychając ciężko, po czym odwróciłem się twarzą do @Ruth Wittenberg. Nie uśmiechałem się - serio nie było mi do śmiechu w ostatnim czasie. Nieustannie się sprzeczaliśmy, a fakt, że Wittenberg przywlokła tu Doriena dodatkowo podsycał tę napiętą atmosferę. Naprawdę nie chciałem widzieć jego ryja na balu końcowym, szczególnie po wydarzeniach spod sklepu dawno temu, jeszcze po imprezie, którą organizowała Lotta.
- Ruth? - powiedziałem pytającym tonem, unosząc jedną brew i doprawdy zachodząc w głowę, co też mogła ode mnie chcieć. - Jeśli chodzi o przyjacielskie buziaczki z moim bratem to nie, nie zamierzam się z nim witać - dodałem od razu, gdyby zamierzała zapytać o dołączenie przy barze lub o cokolwiek podobnie głupiego.
Powrót do góry Go down


Ruth Wittenberg
Ruth Wittenberg

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : magia bezróżdżkowa
Galeony : 1431
  Liczba postów : 966
https://www.czarodzieje.org/t13356-ruth-wittenberg
https://www.czarodzieje.org/t13357-soho
https://www.czarodzieje.org/t13358-ruth-wittenberg
Boisko Quidditcha - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 11 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 11 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 11 EmptyNie Lip 02 2017, 23:27;

Ostatnimi czasy Ruth nie miała dokąd uciekać, nawet gdyby bardzo chciała wyłączyć swoje zmartwienia i zatopić się na przykład w pracy. Otóż sprawa z pracą wyglądała tak, że kilka tygodni temu przekreśliła cały swój plan na przyszłość i zaczęła romans z Wizengamotem, gdzie zastała ją poprzednia, wielka miłość, to znaczy Mikkel, który uwielbiał o sobie przypominać właśnie w momencie, w którym myślała, ze już o nim zapomniała ostatecznie. Poza tym pozostawał jeszcze problem zatargów z matką, robienia kursów na szybko, wymyślania wyjazdów do Stavefjord na egzaminy z asystentury OPCM i sto pięćdziesiąt innych spraw, z których każda wydawała się być gorsza od drugiej. Calum i ich ostatnie kłótnie miały w rankingu zmartwień Ruth jedną z najwyższych pozycji, ale dziewczyna miała trochę problem z odczytywaniem intencji innych osób, więc nie miała bladego pojęcia, dlaczego aż tak to wszystko wyszło.
Choćby jednak nie wiem jak pijana była, miała olej w głowie i dobrze zrozumiała przekaz, który uskutecznił Calum podczas ich ostatniego spotkania z Dorienem, tylko na dobrą sprawę nie wiedziała co o tym myśleć. Nie wiedziała, jak powinna się zachować i czego Calum od niej oczekuje i słowo, dostosowałaby się do wszystkiego, ale o rezygnacji ze związku nie było mowy. Całe jej życie było pasmem nieszczęść i niepowodzeń, nawet Czarek, człowiek o gołębim sercu, zerwał z nią przez jej charakter, a teraz czuła się najzwyczajniej szczęśliwa przy boku Doriena. Tylko serce kroiło jej się na pół, kiedy miała świadomość tych "cichych dni" z Calumem.
-Nie musisz się z nim witać - powiedziała spokojnie, choć o wiele ciszej niż zazwyczaj - Co się dzieje? Jesteś zły, że z nim przyszłam? Ostatnio mało rozmawiamy, Calum. Martwię się i czuję, że to moja wina, ale nie wiem, co mam robić, żeby jakoś zmienić ten stan - głos zaczynał jej się łamać, ale jedyne co zrobiła, to splecenie dłoni przed sobą i ponowne spojrzenie na mężczyznę zmartwionym wzrokiem. Nie chciała, żeby był na nią zły, ale nie wiedziała, dlaczego w ogóle tak bardzo ma jej za złe i przede wszystkim - czym to było.
Powrót do góry Go down


Calum O. L. Dear
Calum O. L. Dear

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 192cm
C. szczególne : nie chcesz wiedzieć
Galeony : 830
  Liczba postów : 1282
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14113-calum-isaac-dear#372995
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14192-calum-isaac-dear#374288
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14139-calum-dear
Boisko Quidditcha - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 11 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 11 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 11 EmptyNie Lip 02 2017, 23:44;

Nieszczególnie lubiłem przypominać sobie ten wieczór, kiedy odprowadzałem nieco pijaną Ruth, jak się okazało, prosto w ramiona Doriena. Jego obecność tam nie dość, że zbiła mnie z pantałyku, to jeszcze przyczyniła się do niezwykle nieprzyjemnej sytuacji, o którą właśnie zadała pytanie. No, może nie do końca właśnie o nią pytała, lecz chciała znać powód mojego niezbyt dobrego humoru i braku chęci do rozmowy z nią - a wszystko zaczęło się tam, w nocy na ulicy. Patrzyłem na nią kilka sekund i nie wiedziałem co powiedzieć. Wyznać jej to wszystko? Prawdopodobnie uzna mnie za zupełnego idiotę, jeśli powiem jej, o co tak dokładnie mi w gruncie rzeczy chodziło. Może powinienem po prostu olać sprawę, przybić jej grabę i uznać, że wszystko jest już okej, żeby tylko zakończyć te dziwne ciche dni między nami? Biłem się z myślami dobrą minutę, aż w końcu stwierdziłem, że pierdolę całe to udawanie i walę z grubej rury.
- Chcesz wiedzieć, o co mi chodzi? - zapytałem, niby dla upewnienia, ale wcale nie czekałem na odpowiedź, tylko pozwoliłem całej tej goryczy wylewać się ze mnie. - No to ja Ci powiem, co się dzieje. Doskonale wiesz, że między mną i Dorienem nigdy nie było kolorowo i że przez całe życie byłem uznawany za tego gorszego, za tego mniej wartościowego, z gorszymi perspektywami, nie tak idealnego jak Dorien. Jestem w stanie przełknąć naprawdę wiele, ale podkurwiłaś mnie wtedy po imprezie. Nawet nie powiedziałaś mi, że masz się z nim widzieć i ruszyłem na spotkanie z nim pijany i wyglądający jak jełop. Pamiętasz ten tekst o szwagrze? - spojrzałem na nią, pytająco unosząc brwi. - W życiu nie słyszałem zgodniej narzuconego friendzone'a. I nie zrozum mnie źle, raczej nie interesujesz mnie w ten sposób i nigdy tak nie było, ale wszystko to mnie zabolało, skoro nawet Ty umniejszasz moją pozycję przed Dorienem do jakiegoś pierdolonego szwagra - zakończyłem. Nie podniosłem głosu ani razu, by rozmowa ta została między nami i by nikt nie był w stanie podsłuchać. Nie chciałem rozgłosu, w ogóle nie prosiłem się o atencję w tej sprawie, lecz skoro już wykazała inicjatywę, by o tym ze mną pogadać, nie zamierzałem bawić się w kotka i myszkę.
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 1028
  Liczba postów : 2513
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
Boisko Quidditcha - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 11 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 11 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 11 EmptyPon Lip 03 2017, 00:05;

To prawda, Bridget w ogóle niczego nie planowała. Miała wyłącznie nadzieję, że ten bal okaże się być fajny i że będzie się na nim dobrze bawiła. Nie spodziewała się, że sprawy z Theo przybiorą taki obrót i już na pewno nie mogła się spodziewać zachowania Ezry. Pokręciła głową i odjęła ręce od twarzy, które zaraz zostały przechwycone przez Theo. Chłopak złożył na każdej delikatny pocałunek i Bridget jakoś tak od razu zrobiło się lepiej. Nawet się uśmiechnęła. Wysłuchała jego słów uważnie i pokiwała głową. Ogólnie miał rację, nie powinna pozwolić sobie wejść na głowę, a już na pewno nie Clarke. Tyle czasu spędziła na leczeniu ran po związku z nim, by teraz się tak załamać i dać ponieść emocjom? Przecież wszystko dokładnie przemyślała, ich związek był definitywnie skończony i jeśli on miał teraz problem z tym, że Bridget próbuje ułożyć sobie na nowo życie, był to już jego problem.
- Niespecjalnie chce mi się wierzyć, żeby dręczyły go wyrzuty sumienia. Nie wiem, czy ten człowiek posiada jeszcze sumienie, skoro jest zdolny do takich akcji - skomentowała. Zaraz później wstali i Theo ponownie przygarnął ją do siebie, przytulając mocno, a Bridget poczuła się spełniona. Znalazła go. Znalazła mężczyznę idealnego.
Udali się wolnym krokiem do zamku.

/zt x2
Powrót do góry Go down


Thijs H. Corbijn
Thijs H. Corbijn

Nauczyciel
Wiek : 31
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 393
  Liczba postów : 282
http://czarodzieje.org/t14596-thc
http://czarodzieje.org/t14770-listy-do-thc
http://czarodzieje.org/t14608-thc
Boisko Quidditcha - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 11 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 11 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 11 EmptyPon Lip 03 2017, 00:31;

-Nie boicie się śpiewać na kolegę, a przejmujecie się zakazem wnoszenia używek? – parsknął na odchodne. Czyli jednak istniały zasady, które chłopcy respektowali. Szczerze mówiąc to miło go zaskoczyli. Nie miał wobec nich złych intencji. Miał nadzieję, że nieco go poratują, bo po rozmowie z Fairwynem czul potworną potrzebę zapalenia. Czuł jak dłonie w kieszeni telepały mu się. Na szczęście z odsieczą wyszedł profesor transmutacji. Nie pytał go o to wcześniej, bo szczerze mówiąc, nie spodziewał się tego po nim. Dear nie wyglądał na fana puszczania dymu.
-Palisz? – spytał, chociaż odpowiedź na to pytanie była oczywista. Zresztą co z tego, skoro zostawił papierosy w gabinecie. Tam Holender miał też i swoją paczkę, a jakby się postarać, to może i udałoby się załatwić coś mocniejszego. Bycie zielarzem miało swój urok, ale nie powinien się tym chwalić nawet Liamowi. Głupio by było stracić pracę, zanim ją zaczął.
-Trudno, jak dla mnie możemy nawet na chwilę wyjść. – w każdym razie musiał sobie zapalić i wyrzucić z siebie wszystko, co leżało mu na sercu.
-Na razie chłopaki. – pożegnał się z gwiazdami dzisiejszej sceny z nadzieją, że nie będzie już z nimi więcej problemu. Nerwowo podgryzając dolną wargę poszedł powoli za Liamem, który o dziwo nie prowadził ich do wyjścia, a gdzieś na bok. Rozejrzał się na wszystkie strony, chyba nie rzucali się zbytnio w oczy, chociaż po drodze tutaj Liam wymienił się spojrzeniami z kilkoma osobami.
-Sprytne, że też sam na to nie wpadłem. – odparł, chociaż nieco kłamał. Niestety nie był zbyt dobrym czarodziejem, dużo lepiej radził sobie z roślinami.
Szybko poczęstował się jednym Wizz-Wizzem i podziękował skinieniem głowy, bo usta miał zajęte od odpalania. Czerwona kropeczka zapaliła się w cieniu, a chłopak odetchnął z ulgą wypuszczając dym z płuc.
-Kurwa, nie rozumiem tego człowieka… - zaczął robiąc nerwowe kółeczko w miejscu i dyskretnie zerkając na bawiących się uczniów. Nie chciał by ktoś zobaczył go za papierosem, wiec trzymał go schowanego w dłoni.
-Jak można być tak mało towarzyską osobą? – dodał, chociaż szybko ugryzł się w język bo w końcu mówił o wujku Deara i jednocześnie innym nauczycielu. Szybko ściągnął kilka głębszych buchów i nie miał już połowy papierosa. Kurwa czemu one są tak krótkie…
-Przepraszam nie powinienem. – zaciągnął się.
-No ale kurwa, on jest jakiś aspołeczny. Człowiek przychodzi z dobrymi intencjami, chce się przywitać, jakoś podtrzymać luźny klimat zabawy przy basenie, ale się kurwa nie da. Po chuj tu przychodzi z tak drętwym nastawieniem. Tą słomką równie dobrze mógł się bawić przy kominku. Ja pierdole… Dziwię się, że nie przyszedł tutaj z krzyżem i czosnkiem na szyi, przynajmniej miałby pewność, że wszystkich odstraszy. W ogóle czy on wie co to mimika twarzy, emocje? Ten człowiek coś czuje? Wszystko mu jedno czy chcesz go zabić czy kurwa zabawić i tak jedyne na co można liczyć to chłodne, przelotne spojrzenie. Kurwa nie zdziwiłbym się, gdy nawet ucieszył się z tego pierwszego. Jemu na czymś w ogóle zależy? W ogóle się nie zmienił... – zakaszlnął, bo z tego wszystkiego skończył mu się papieros i zaciągnął się okropnym filtrem. Ehh, mógł mu wyrzucić jeszcze dużo więcej ale chyba nie było warto…
Czuł się głupio. Niby wyrzucił to z siebie, ale nie podobało mu się, że Liam to wszystko słyszał. Zbyt wulgarny, nie miał żadnego powodu do dumy, a wręcz przeciwnie, wstydził się. Teraz to już kompletnie stracił ochotę do zabawy. Zrezygnowany usiadł na ziemi i oparł się o jakiś murek.
Powrót do góry Go down


Ambroge Friday
Ambroge Friday

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 166
  Liczba postów : 1394
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6204-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6383-ambroge-friday
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7523-a-friday
Boisko Quidditcha - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 11 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 11 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 11 EmptyPon Lip 03 2017, 04:07;

ALE ŻE JAK TO TU NIE BYŁO ALKOHOLU?!

Ludzie, przecież to impreza Zamkowa. Hogwarcka. Zakończenie roku. Że jak to nie ma alkoholu? Przecież… To nigdy nie był problem. Nie w tym Zamku, gdzie niekiedy łatwiej było o %, niż dobrą różdżkę u Olivandera. A to Ci dopiero… Wychodzili na ludzi, ci ludzie tutaj. W sensie, uczniowie, studenci i tak dalej. Choć może zawsze wychodzili, może nawet byli dobrymi ludźmi, a jedynie Friday popadał w to złe towarzystwo, może podświadomie poszukiwał w tej szkole jakiegoś gorszego sortu ucznia, sprawiającego problemy wychowawcze, niesfornego, wiecznie zarabiającego ujemne punkty dla swojego domu, niepotrafiącego z dumą reprezentować wartości Roweny, Godryka, Salazara, czy tej pani z Huffu? Kto wie, kto wie.
Tymczasem. Pool party. Cool party? No, nie zapowiadało się, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Bo tak: ludzi dużo, o co akurat w tej szkole nigdy trudno nie było. Poza tym, nie było alkoholu, ale nie uprzedzajmy faktów, ach no i chyba sprawa najważniejsza, wszyscy byli jacyś dziwnie spięci, jakoś dziwnie nadęci, szukali zwady, etc. Zresztą, nie szukając daleko - ledwo Friday pojawił się na terenie boiska kłidiczowego, a już zmuszony - przez własny kodeks rycerski - został do interwencji. Jakiś idiota postanowił bez słowa zapowiedzi wrzucić jakąś zwiewne, lekkie i w ogóle śliczne dziewczę do basenu, z czym ona chyba nie poradziła sobie najlepiej. Ambroge od razu ruszył dziewczęciu na ratunek, jednakże sprawca całego zamieszania uprzedził go o jedną długość. No, dobra. Dwie. NAJLEPSZE JEDNAK BYŁO TO, ŻE NIC SOBIE NIE ROBIŁ Z WŁASNEJ WINY! Po wszystkim zwyczajnie odwrócił się na pięcie, w dodatku wielce urażony. Ech, ludzie... - Wszystko w porządku? - spytał jeszcze dla pewności, próbując w jakiś sposób wysuszyć swój garnitur.
Szybko jednak się poddał, uznając, że to chyba nie miało większego sensu, bo przecież to pool party, co nie? I tak, postanowił pozbyć się kolejnych części garderoby, aż w końcu pozostał w nieco bardziej pasującym do klimatu stroju. Jak dobrze było znać zaklęcia i w ogóle. - Przepraszam za ten negliż.. - rzucił jeszcze z uśmiechem do dziewczęcia, po czym ruszył w stronę baru, który to wypatrzył znacznie wcześniej. Po drodze podziwiał jeszcze przez moment rzeźby wodne, przywitał znajomych, zbił kilka piątek, z kimś zamienił kilka słów, wiecie small talk ważna rzecz, by wreszcie znaleźć się przy barze. Był o dziwo pusty, to znaczy niezbyt oblężony, co niezbyt mu się w pierwszym momencie spodobało, no ale że nie ocenia się i tak dalej... Zasiadł w spokoju na hokerze, cierpliwie czekając na swoją kolej. Jak wielkie było zdziwienie byłego już Krukona, kiedy się dowiedział, że nie uraczą go tu finest Irish Whiskey, albo choć finest Irish Whiskey, dobitnie starałem się zobrazować te kilka linijek wyżej, rozpoczynając swojego posta. Jak cudownie. Jak cudownie.
Zapowiadał się świetny wieczór.



@Jeanette Austin, bo Ciebie w końcu ratowałem.
@Alma du Val, bo dla Ciebie założyłem gajer 8)

Powrót do góry Go down


Liam S. Dear
Liam S. Dear

Nauczyciel
Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Tatuaż na plecach (triskelion)
Dodatkowo : animag (nietoperz)
Galeony : 875
  Liczba postów : 401
http://czarodzieje.org/t13244-liam-simon-dear#353836
https://www.czarodzieje.org/t13247-poczta-liama
https://www.czarodzieje.org/t13248-liam-s-dear
Boisko Quidditcha - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 11 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 11 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 11 EmptyPon Lip 03 2017, 11:18;

- Bardzo okazjonalnie - odparł na pytanie Thijsa.
Nie zauważył @Ruth Wittenberg do chwili, w której się z nim przywitała. Podniósł na nią wzrok, usilnie powtarzając sobie, aby nie szukać spojrzeniem jej partnera, a swojego brata.
- Panno Wittenberg - skinął lekko głową, uśmiechając się łagodnie, ale o dziwo szczerze. Domyślał się, jak zestresowana może być tym wszystkim Krukonka. Nie zatrzymał się na rozmowę ani nic z tych rzeczy (zresztą, Ruth chyba niczego takiego nie planowała), tylko poszedł dalej z Thijsem.
Z wielkim zaskoczeniem uznał, że nawet sam nie ma ochoty zapalić. Chętnie by z kolei trochę polatał... cóż, przyzwyczajenie animaga i te sprawy. Cieszył się za to, że mógł pomóc koledze - skoncentrował się więc na tym, aby jakoś go zasłonić dodatkowo samym sobą. Na wszelki wypadek również lekkimi podmuchami wiatru z różdżki pozbywał się obłoków dymu. Miał wrażenie, że wyszło im to szokująco sprawnie i dyskretnie.
- Transmutacja to wyjątkowo wdzięczna nauka - wzruszył łagodnie ramionami, zmieniając paczkę papierosów tym razem w zegarek, który zaraz zapiął sobie na nadgarstku.
Nie spodziewał się takiego wybuchu ze strony Thijsa, ale w gruncie rzeczy mu to nie przeszkadzało. Sam był zszokowany Edgarem i jego postępowaniem... a należał do dobrych słuchaczy.
- Nie przepraszaj - machnął lekceważąco ręką. Niezbyt nawet wiedział, po co Corbijn miałby mówić coś takiego. Bo co, Liam nie wie, że ludzie przeklinają? Na luziku. Fairwyna ciężko mu było uznawać za rodzinę, jakieś tam durne pokrewieństwo nieszczególnie go obchodziło. Potrzebował tylko króciutkiej rozmowy, aby się co do tego przekonać.
Dostrzegł, że profesor zielarstwa po wyrzuceniu z siebie tego wszystkiego stracił humor, co się kompletnie mijało z celem. W końcu byli na imprezie z basenem, a nawet nie zbliżyli się jeszcze do wody!
- Wiesz, Fairwyn całkiem pasuje do mojej rodziny - uznał, potrząsając głową z niedowierzaniem. Był równie nadęty i dziwny, co rodzice Liama. Jedynie okazywali to wszystko w inny sposób, bo Dearowie próbowali być najlepszymi z najlepszych i zależało im na wizerunku... a Edgar był po prostu aspołeczny. - Szczerze, toleruję tylko moje rodzeństwo i kuzynostwo, ale to też nie wszystkich. A Fairwyn... no cóż, pracuje tu już od jakiejś chwili, a ja zagadałem do niego dopiero teraz. Ostatni raz widziałem go, jak byłem dzieckiem. Mogło tak pozostać...
Na chwilę się zamyślił. Najwyraźniej jemu też zebrało się na zwierzenia... tak czy inaczej, wypadało to już zakończyć.
Zerknął na Thijsa, który usiadł na ziemi.
- Nie no, nie załamuj się przez jakiegoś profesora zrzędę - uśmiechnął się, bo zabrzmiało to dość uroczo. Tak, jakby byli wciąż uczniami...
Powrót do góry Go down


Ruth Wittenberg
Ruth Wittenberg

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : magia bezróżdżkowa
Galeony : 1431
  Liczba postów : 966
https://www.czarodzieje.org/t13356-ruth-wittenberg
https://www.czarodzieje.org/t13357-soho
https://www.czarodzieje.org/t13358-ruth-wittenberg
Boisko Quidditcha - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 11 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 11 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 11 EmptyPon Lip 03 2017, 20:22;

Nie spodziewała się, że usłyszy te słowa. Nie była przygotowana na taki czynny żal (pozdro dla kumatych), który wylał z siebie Calum. Jeszcze chwilę temu myślała, że jakoś to będzie, że wyjaśnią sobie wszystko w pokojowy sposób, ale po jego słowach jej postrzeganie sytuacji zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Przede wszystkim chwilę jej zajęło przetworzenie tych wszystkich informacji, już nie wspominając o tym, że młody chłopak kazał jej czekać na nie prawie minutę, przez co umierała z niepokoju i z każdą sekundą oczy otwierały się jej coraz szerzej, przy tym obróciła się kontrolnie, żeby sprawdzić, co z Dorienem i o mało nie dostała zawału. Co on na Merlina robił przy stoliku Fairwyna?! Życie mu niemiłe?
-Calum – zaczęła, choć przez chwilę i tak nie wiedziała, co powiedzieć, żeby go jeszcze mocniej nie rozjuszyć – Przez kogo byłeś uznawany za gorszego? Przez rodziców, przez resztę rodzeństwa? Powiedz mi, kto wyznacza wartość czarodzieja? Zapewniam cię, że jeśli ktokolwiek mógłby zajmować takie stanowisko, siedziałaby na nim moja matka – Chyba niepotrzebnie to powiedziała, ale była uczulona na ocenianie ludzi miarą swoich własnych wyobrażeń prawie tak bardzo, jak na pokrzywę.
Chciała powiedzieć coś jeszcze, ale słowa o umniejszaniu jego roli do szwagra i narzucaniu friendzone’a były dla niej tak oczywiste, że miała ochotę parsknąć śmiechem, kiedy przyznał, że „nigdy nie interesowała go w ten sposób”. Panie Dear, woli pan ksywkę ‘pies ogrodnika’ czy ‘oszust’, bo Ruth się nie może zdecydować?
Oczywiście, mimo tych myśli w głowie przyznała swoją winę. To ona nie powinna dopuścić do takiej sytuacji i to jej powinno zależeć na tym, żeby nie ranić swoim zachowaniem przyjaciół, w rzeczywistości robiła to jednak na okrągło.
-Kim chcesz więc dla mnie być? Skoro nie mogę mówić przy Dorienie o tobie jako o swoim przyjacielu, to jak mam się do ciebie zwracać? Powiedz mi, co robić, dostosuję się, naprawdę, ale… - urwała, bo choć czuła, że jedynym rozwiązaniem jest jasne przedstawienie swojego stanowiska było jej bardzo źle z tym, że musiała to powiedzieć Calumowi w twarz. W końcu była trzeźwa i niegłupia, zrozumiała, co chciał jej przekazać. – Nie odkocham się. Calum, zależy mi na tobie, ale nie zrezygnuję z niego. To, że uważasz się za gorszego od Doriena jest niedorzeczne. Jesteście zupełnie innymi ludźmi, macie inne aspiracje życiowe i inne charaktery, szanuję cię tak samo jak jego, ale kiedy wściekasz się o nazywanie cię swoim przyjacielem przestaję czuć grunt pod nogami – powiedziała, przełykając ślinę. Musiała mu to powiedzieć, nawet jeśli nie uważał jej za aż tak zimną osobę – Dobrze wiesz, że to by nie wyszło – spojrzała mu w oczy, choć w jej głowie znów zaczęły kołatać myśli, które przekazała Dorienowi podczas ich spotkania w archiwum. Każdy w końcu od niej odchodził.
Powrót do góry Go down


Eric Henley
Eric Henley

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 193
  Liczba postów : 122
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14586-eric-henley
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14598-fiolek-sowka-erica
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14599-eric-henley
Boisko Quidditcha - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 11 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 11 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 11 EmptyPon Lip 03 2017, 20:37;

Henley zarumienił się jak jakaś nastolatka na widok swojego ulubionego piosenkarza. I to bynajmniej nie dlatego, że było ciepło, ani już tym bardziej nie z powodu muzycznych gwiazd wieczoru - chociaż musiał przyznać, że grali całkiem w porządku. Nie, Eric spalił buraka gdy tylko Ślizgonka zapytała o wyobrażenia na jej temat. Ogarnęła go totalna panika, bo co niby miał jej powiedzieć? Był chłopakiem, siedemnastoletnim chłopakiem. Wiedział, że powinien coś powiedzieć, ale zamiast tego przez dobrych kilkanaście sekund milczał i uśmiechał się nerwowo próbując ze wszystkich sił nie zerkać w jej dekolt.
-Yyyy...pozytywnie, oczywiście pozytywnie, w sensie nawet bardzo dobrze, super - wydukał drapiąc się nerwowo po głowie - Głównie torturowałaś niewinne szlamy z innymi ślizgonami  - dodał w chwili wątpliwego olśnienia, bowiem może i względnie wybrnął z sytuacji, ale kolejny żart ze Slytherinu mógł stać się zwyczajnie nużący dla jego partnerki, pomijając nawet fakt, że był po prostu niezbyt wysokich lotów. Na szczęście kilka chwil później temat zszedł na Tolkiena i Władcę Pierścieni.
-Szczerze mówiąc nawet niektórzy mugole nie załapaliby tego żartu, serio - powiedział i uśmiechnął się szeroko - Chociaż w sumie nie wiem czy powinnaś to potraktować jako komplement. Ostatecznie zrozumiałaś mój  żart, niektórzy uznaliby, że stąd już tylko jeden krok do oddziału zamkniętego w świętym Mungu - stwierdził z rozbawieniem w głosie. Czego jak czego, ale dystansu do siebie to Henley'owi akurat nie brakowało.
-Ależ nawet nie będę próbował!- rzekł i uniósł ręce delikatnie nad głowę jakby dając dziewczynie do zrozumienia, że jest niewinny – I wrzucę do basenu każdego kto będzie próbował wrzucić Ciebie, obiecuję! - powiedział wypiąwszy dumnie pierś i ułożył dłoń na sercu – Ze szczególnym naciskiem na nauczycieli - dodał i poruszył porozumiewawczo brwiami. Oczywiście prawdopodobieństwo, że czegoś takiego miałby dopuścić się Craine którego nawet nie było na balu, było zgoła znikome. Niemal tak jak wystawienie Henley'owi oceny wyższej niż zadowalający czy też nie obrzucenie go jakąś obelgą.  
Gdy tańczyli Eric zupełnie zapomniał o swojej nieśmiałości wobec dziewczyn, zwłaszcza tych, które mu się podobały. Niemal cały czas patrzył Ślizgonce prosto w oczy i oprócz zaskoczenia oraz podziwu dla jego umiejętności, dostrzegł wielką euforię i najzwyczajniejszą w świecie radość. Mając świadomość, że to On jest jej powodem, chłopak nie mógł przestać się uśmiechać, nawet gdy muzyka się skończyła. Dotyk jej miękkiej skóry gdy oparła głowę o jego klatkę piersiową wywołał u Gryfona dreszcz, który sprawił, że miał ochotę objąć dziewczynę. Co zresztą niemal zrobił, ale zdążył się opamiętać i jedynie niezręcznie poklepał ją po plecach. Na myśl o swojej głupocie przewrócił jedynie oczami i szybko podchwycił temat tańca, by nie zepsuć dobrego wrażenia.
-Ciocia mnie uczyła, wiesz, taka najprawdziwsza Irlandka, która wierzy w leprekauny i takie tam, długa historia - wyjaśnił pogodnie - I nie, nie powiedziałem jej, że te złośliwe karzełki naprawdę istnieją - dodał i kiwnął głową na propozycję dziewczyny. On wprawdzie był przyzwyczajony do takiego tempa, ale wyglądało na to, że Ślizgonka faktycznie potrzebowała chwili oddechu. I mimo, że jeszcze przed chwilą ich dłonie były złączone w tańcu, ponowne splecenie palców i moment w którym dziewczyna przytrzymała się jego przedramienia by nie upaść, sprawiły, że po ciele Erica rozlało się przyjemne ciepło. Nie chciał puszczać jej dłoni.  
-Woow, eee...to było dziwne, nie wiedziałem, że ktoś wniósł alkohol na imprezę - powiedział skonsternowany gdy jakiś Gryfon na spółkę z Krukonem w słowach swojej piosenki życzyli  smacznego wszystkim zgromadzonym – Eee...a skąd właściwie wytrzasnęłaś Władcę? Czystokrwiste rodziny chyba nie trzymają mugolskiej literatury w osobistych bibliotekach - zapytał wracając do znanego i pewnego tematu by jakoś zagaić dyskusję - Chcesz się przejść? Oczywiście z dala od basenu!  - zaproponował zdając sobie sprawę z faktu, że o wiele lepiej idzie mu prowadzenie rozmowy podczas marszu.
Powrót do góry Go down


Elias Sætre
Elias Sætre

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 0
  Liczba postów : 78
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14661-elias-mikael-saetre#391805
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14670-poczta-do-eliasa#391877
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14663-elias-mikael-saetre#391818
Boisko Quidditcha - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 11 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 11 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 11 EmptyWto Lip 04 2017, 14:24;

Właściwie, to początkowo nawet nie przeszło mu przez myśl, by pojawić się na tym całym balu. Zwłaszcza, że był on organizowany przez szkołę, a co za tym idzie - zero alkoholu, niezależnie od tego, ile miało się lat. To nie tak, że nie potrafił się bez niego dobrze bawić, ale na takiej imprezie jak ta, trudno byłoby mu przebrnąć bez niego, zwłaszcza samotnie. Jego myślenie znacznie się zmieniło, kiedy ostatecznie okazało się, że jego parą będzie @Dreama Vin-Eurico. Już nawet pominął fakt, że jest od niego wyższa. Liczyło się to, że naprawdę dobrze się dogadywali. A z racji, że Ślizgonka należy do osób towarzyskich i rozmownych, to siedząc obok niej, był w stanie zapomnieć o wszystkich minusach tego wieczoru, i również o tym, dlaczego nie powinien tutaj przychodzić.
Ubrał się w niebieską koszulę, czarną marynarkę i czarne spodnie z szelkami. Wyglądał dobrze, ale wciąż nie nadto elegancko. Może i jest to szkolna impreza, na którą wypada przyjść w garniturze, ale Elias, jak to Elias, nie trzymał się tych powszechnie przyjętych zasad. Poza tym, później i tak okazało się, że to żaden bal, a impreza nas basenem. Jednak, to na widok dziewczyny odjęło mu mowę. Nie pamiętał, kiedy ostatnio widział ją w sukience, zdawało mu się nawet, że nigdy nie miał takiej okazji. Musiał przyznać, że prezentowała się dobrze.
W momencie, kiedy pojawili się na miejscu i wyczuł atmosferę, jaka tam panowała, był wyjątkowo rozbawiony. Tak, dla Dreamy i dla ujrzenia tej kłótni warto było się tutaj pojawić.
Ach, jak ja kocham spięcia — skomentował, uśmiechając się szeroko i patrząc na pozostałych uczniów i studentów. — A mnie nie potrzeba alkoholu, żebym był aż nadto rozbawiony — szepnął do towarzyszki, nawiązując do tego, jak zareagował na widok dramy. Domyślał się, że dla dziewczyny brak alkoholu na tej "imprezie", to niezbyt dobra wiadomość, dlatego po chwili przedstawił jej swój niecny plan:
Nie martw się. Mam nadzieję porwać cię do jakiegoś pubu po tym super balu i tam się czegoś napijemy.


Ostatnio zmieniony przez Elias Sætre dnia Wto Lip 11 2017, 08:02, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Erin Fox
Erin Fox

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 107
  Liczba postów : 77
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14603-erin-fox
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14606-erin-fox#389196
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14605-erin-fox#389150
Boisko Quidditcha - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 11 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 11 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 11 EmptyWto Lip 04 2017, 23:39;

- Pozytywnie Cię torturowałam szlamo? - Zapytała przyciszonym głosem, delikatnie mrucząc. Nachyliła się i uniosła jego głowę, łapiąc go dwoma palcami za podbródek.
- Ale to przecież ty wolisz być "na gorze". - Uniosła brwi i teraz już wyraźnie zamruczała. Jej ton był dość sugestywny, tak samo jak zachowanie. Świetnie się bawiła, obserwując jego reakcje. Jej zdaniem był uroczy, tym bardziej kiedy się rumienił.
- Do Munga? To jasne, że komplement! Zawsze chciałam poznać innych wariatów. - Pokazała mu język i dźgnęła Erica w pierś. Może i to było dziwne, ale na prawdę zrozumiała. Może miał na to wpływ fakt, że bardzo ciekawiły ją dzieła mugoli. Znała świat magiczny od dziecka, a oni i tak potrafili wymyślić inny magiczny świat, który dla niej był tak samo obcy jak dla nich. Mugole nie mając żadnego kontaktu z magią, potrafili w swoje dzieła włożyć więcej magii niż czarodzieje.
Podczas tańca, Erin nawet nie miała czasu na myślenie o czymś poza nadążaniem za partnerem. Tańczyła dobrze ale jeszcze nigdy w takim tempie.
- To teraz ty mnie musisz nauczyć. To było świetne... tylko szybkie, bardzo. - Udało jej się to wypowiedzieć zaraz po zatrzymaniu się, co było sukcesem. Obecnie potrzebowała przede wszytkim powietrza. Nieźle się zmęczyła.
- Moja babka, po śmierci dziadka, przeprowadziła się między mugoli. Kiedyś nie mogłam za bardzo do niej chodzić, ale teraz już ojciec nie ma nic do gadania. Nadrabiam powoli braki w mugolskiej kulturze. Niektórzy autorzy są świetni! - Widać było jak bardzo entuzjastycznie do tego podchodzi. Najwyraźniej te nowości, jakie poznawała u mugoli, bardzo jej się podobały.
Na kolejne pytanie tylko fuknęła. Niech on przestanie się zachowywać jakby ona się bała. Ona się nie boi niczego. Niby powiedziała wcześniej, że tak, ale to... No to nie tak! Zrobiła minę jak małe dziecko, które jest traktowane właśnie jak dziecko i wcale mu się to nie podoba. Mocno zacisnęła palce na jego dłoni i pociągnęła go w stronę basenu. Ona mu już pokaże, że...  No właśnie, że co? A to, że już dwa metry od basenu zaczęła sobie wyobrażać, jak tam jest pewnie głęboko i jak to łatwo się utopić. Przytuliła się do jego ramienia i nieświadomie zerkała ze strachem w stronę wody. Mimo wszystko dalej brnęła naprzód, choć jej nogi coraz bardziej drżały, a ona zaczęła wbijać chłopakowi paznokcie w rękę.
Powrót do góry Go down


Cándida Feliciana Miramon
Cándida Feliciana Miramon

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 1725
  Liczba postów : 912
http://czarodzieje.org/t12573-candida-feliciana-miramon#339796
http://czarodzieje.org/t12578-lluvia
http://czarodzieje.org/t12581-candida-feliciana-miramon
Boisko Quidditcha - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 11 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 11 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 11 EmptySro Lip 05 2017, 00:04;

Wsparła łokieć o blat i na złożonej w pięć dłoni oparła policzek. Odsunęła od siebie szklankę z wiśniowym gryfem i wyciągnęła z torebki zdjęcie uśmiechniętej dziewczyny na tle gór. Próbowała przypomnieć sobie obraz wysokich, charakterystycznych szczytów, które mogła podziwiać na zdjęciu, jednak nie potrafiła przypisać do nich żadnej nazwy. Wynikało z tego, że jeszcze nigdy tam nie była i będzie miała o co wypytać Almę. O ile w ogóle się znajdą.
Obróciła się na hokerze, żeby jeszcze raz rzucić okiem na zgromadzonych, ale gdy zobaczyła, że jest ich o wiele więcej, znowu spojrzała w stronę baru. Sama sobie nie wierzyła, że zaraz wstanie i wróci do poszukiwań. Sączyła powoli swój napój, ignorując fotografię. Mogłaby patrzeć na nią przez kilak godzin, a i tak niczego by nie zapamiętała. Jeszcze przed chwilą miejsce po jej prawej stronie było zajęte, jednak para zdążyła dopić zamówione smocze espresso i wróciła do zabawy. Candy nie chciała zwracać niczyjej uwagi, więc zaraz odwróciła się i ponownie skupiła na wiśniowym gryfie, więc nawet nie zwróciła uwagi na zbliżającą się postać. Jednych uchem tylko usłyszała, co zamawia, i uśmiechnęła się lekko. Musiała przyznać, że dziewczyna miała niezły gust. Zapewne zaraz odpłynęłaby myślami gdzieś daleko, jednak usłyszała, że ta sama osoba, która zamówiła cytrynowy raj, właśnie o coś ją pyta. Obejrzała się za siebie z nieco zakłopotana tym, że nie dosłyszała, ale gdy tylko zobaczyła twarz dziewczyny, uświadomiła sobie, że to chyba Alma. Chciała dyskretnie spojrzeć na zdjęcie, jednak gdy sięgała do tyłu ręką, rozlała resztę napoju, a zdjęcie, które próbowała pochwycić w palce, spadło na ziemię. Westchnęła.
Jasne – Widziała, jak dziewczyna stara się wywrzeć dobre pierwsze wrażenie, więc również uśmiechnęła się, chociaż był to uśmiech dość nieporadny. Wciąż nie wiedziała, czy to na pewno Alma. Wskazała na miejsce obok, a potem schyliła się po swoją własność. Gdy ponownie podniosła wzrok na blat, nie było śladów po przewróconej szklance, a obok herbaty Almy stała kolejna porcja wiśniowego gryfa.
Otrzepała zdjęcie, chociaż nic mu nie dolegało, i zaraz położyła obok fotografii, którą przyniosła jej rozmówczyni. Candy od razu rozpoznała siebie sprzed roku.
Por ultimo*! – wyrwało jej się. Wciąż nie potrafiła zapanować nad językiem, kiedy ktoś rozpoczynał konwersację w języku hiszpańskim, a przy tym nie sądziła, że aż tak się ucieszy na widok swojej listowej koleżanki. – Myślałam, że nigdy cię nie znajdę – przyznała. Siedziała bokiem do baru i mogła zobaczyć, jak @Ambroge Friday zbliża się do nich. Ostatnio prawie nie pisali, Piątek jakby nie miał dla niej czasu, więc miała nadzieję, że teraz chociaż się uśmiechnie i zagada, ale nie mogła się bardziej mylić. Mężczyzna rzeczywiście do niech podszedł, nawet spojrzał na Almę, ale Hiszpankę całkowicie zignorował. Nie wierzyła, że jej nie poznał. Nabrała powietrza, mrugnęła kilkukrotnie oczami i przygryzła wargę, po czym zwróciła się do koleżanki: – Qué te mola hoy?** To znaczy… co byś chciała dzisiaj robić? Widziałam stoisko z loterią, może spróbujemy coś wygrać? – Nie chciała zmuszać dziewczyny do zostawienia herbat, chociaż miała ochotę swój napój wylać wprost na garnitur Piątka. Może wtedy mężczyzna zwróciłby na nią uwagę.

* Wreszcie/nareszcie.
** Na co masz dzisiaj ochotę?
Powrót do góry Go down


Calum O. L. Dear
Calum O. L. Dear

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 192cm
C. szczególne : nie chcesz wiedzieć
Galeony : 830
  Liczba postów : 1282
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14113-calum-isaac-dear#372995
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14192-calum-isaac-dear#374288
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14139-calum-dear
Boisko Quidditcha - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 11 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 11 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 11 EmptySro Lip 05 2017, 02:12;

Ja również nie sądziłem, że w końcu to z siebie wyrzucę. Nie przywykłem do otwartego i szczerego mówienia o swoich uczuciach, u mnie to zawsze było maksymalnie zagmatwane, że aż sam powoli gubiłem się we wszystkich emocjach i myślach, co też nie było takie złe – mogłem z góry założyć, że to nie ma znaczenia i mieć wyjebane, nie wracając do problemu. TO jednak bardzo długo nie dawało mi spokoju, cały ten związek Ruth i Doriena działał mi na nerwy i do tej pory nie potrafiłem sobie odpowiedzieć na pytanie „dlaczego?”.
Akurat do tej chwili, gdy zdałem sobie sprawę, że może... Może pragnąłem spełnienia tamtej przepowiedni?
Skrzywiłem się, gdy zaczęła mówić o wyznaczaniu wartości czarodzieja. Nie był to temat, który chciałem teraz poruszać i na pewno nie było to miejsce na tego typu rozmowy – bal końcowy, serio?  Nie mogłem sobie wyobrazić gorszej sytuacji do opowiadania historii mojego życia o byciu wieczną zakałą rodziny niespełniającą żadnych rodzicielskich wymagań. Rozejrzałem się, czy nikt na nas nie patrzy i czy przypadkiem nie podsłuchuje (podobno byliśmy jakimś gorącym tematem tej szkoły, sam obserwator pofatygował się, aby umieścić w swoich plotkach nasze nudne dupska), po czym spojrzałem na Ruth.
- Tylko tego mi brakuje, moralizatorska gadka Wittenberg o wierze w samego siebie. Błagam Cię, nie teraz i nie tutaj – rzuciłem szybko, by uciąć temat, czego później pożałowałem, bowiem okazałby się być milion razy lepszy niż to, co nadeszło. Czy ona pytała mnie o to, kim chcę dla niej być? Prawdopodobnie nie miała pojęcia, że było to pytanie, które zadawałem sobie nieustannie od dobrych dwóch miesięcy, bezskutecznie. – Sam chciałbym wiedzieć – odparłem, nie przejmując się tym, jak idiotycznie to brzmi.
Bum! To był cios… Nie spodziewałem się go, naprawdę i w pierwszej chwili nie wiedziałem nawet, jak miałbym na to zareagować. Czułem się zaskoczony, jak bardzo byłem nieobojętny wobec kosza, którego właśnie dostałem od Wittenberg. Wolę nie myśleć, jaką miałem minę, gdy mówiła mi, że nie zrezygnuje z Doriena, ponieważ darzy go miłością. Gonitwa myśli w głowie zagłuszała jej dalszą wypowiedź, a jedyne, co huczało mi w uszach, to „nie zrezygnuję z niego”.  Zaniemówiłem do tego stopnia, że prawdopodobnie znów pozostawiłem ją w niekomfortowej ciszy na nieco dłuższy moment, niż sam bym chciał. Kilka sekund gorączkowego myślenia zostało wyparte przez narastający biały szum w moich uszach.
Nie czułem już nic.
- Ruth – zacząłem w końcu, lecz to byłoby na tyle. Nie wiedziałem, co chciałem jej powiedzieć – na dobrą sprawę nie miałem nic mądrego do przekazania. Jedynie tyle, że ten ciężki do opisania ból w klatce piersiowej może mieć minimalny związek z jej odrzuceniem. – Nigdy nie wściekłem się o nazwanie mnie przyjacielem. Przecież to zaszczyt – powiedziałem i byłem tu zupełnie szczery. Szczyciłem się możliwością przebywania w jej towarzystwie, przez tak wielu była postrzegana jako nieosiągalna, a zwróciła uwagę na mnie, równocześnie postanawiając powierzyć mi swoje tajemnice. Ostatnie zdanie jednak dotknęło mnie do żywego. – Skąd wiesz? – rzuciłem wyzywająco, automatycznie tracąc opanowanie. Z miejsca wróżyła temu porażkę, mimo że jeszcze nigdy nawet nie zostało zaproponowane. Ba, ledwo zostało… wymyślone przeze mnie. Wspomniane w moich myślach, w tej samej rozmowie, a już dostało przeczącą odpowiedź. Nie wściekłem się, lecz na pewno nie byłem już zupełnie spokojny. Spojrzałem na nią z uniesionymi brwiami. – Nieważne, nie było tematu. Spadam stąd, chujowa ta impreza – zakończyłem i odwróciłem się na pięcie, by udać się w stronę zamku. Już nawet nie przejmowałem się Isilią, znajdzie sobie laska zajęcie.  Dla mnie już nic nie miało większego znaczenia.

/zt
Powrót do góry Go down


Thijs H. Corbijn
Thijs H. Corbijn

Nauczyciel
Wiek : 31
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 393
  Liczba postów : 282
http://czarodzieje.org/t14596-thc
http://czarodzieje.org/t14770-listy-do-thc
http://czarodzieje.org/t14608-thc
Boisko Quidditcha - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 11 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 11 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 11 EmptySro Lip 05 2017, 20:57;

-Nie powinienem był się tak unosić, w końcu to też nauczyciel. Ma prawo przebywać na balu nawet jeśli jedyne co planuje robić to niszczyć humor przypadkowym imprezowiczom, którzy zaryzykują wejść z nim w relacje. – odparł wzdychając cichutko pod nosem. Teraz już widział, że był to błąd, którego w przyszłości nie miał zamiaru powtarzać. Eh…
Pokręcił głową delikatnie na boki, zmierzwił lekko włosy i podniósł się powoli z ziemi. Jak mógł się, aż tak przejąć jakimś nauczycielem. Chyba zbyt mocno zirytował się jego postawą. Oczekiwał od niego nieco beztroski, ale chyba zbyt długo nie miał z nim zajęć, bo zapomniał jakimś człowiekiem jest Fairwyn.
-Edgar też śpiewa piosenki na kolegów z pracy? Mam się spodziewać zaraz jakiegoś disa? – zaśmiał się pod nosem i spojrzał na profesora run, który przy stoliku miał już kolejną ofiarę. Biedaczek jeszcze nie wiedział, w co się wpakował. –Powinniśmy go ratować? – spytał Liama unosząc jedna brew do góry. Corbijn nie miał w zwyczaju złorzeczyć przypadkowym ludziom, więc nieco współczuł chłopakowi, który zaryzykował rozmowę z Edgarem. Wątpił by tak młody człowiek był jakimś jego przyjacielem. Mało tego, nie wierzył, że mogliby być w dobry relacjach, więc instynkt nauczyciela podpowiadał mu by ratować biedaka, tylko nie miał ochoty tak szybko zbliżać się do Fairwyna bez wsparcia.
-Smutne by było, gdyby się okazało, że jest jakimś Twoim chrzestnym. – albo po prostu kogokolwiek. Ciekawe czy kochałby w ogóle swoje dzieci. Pewnie on też jedyne na co mogłyby liczyć, to chłodne, przelotne spojrzenie przy odmowie wszystkiego.
-Tak, chyba masz rację. Po prostu nie rozumiem, co w tym zrzędzie jest takiego, że uczy na całym świecie.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Boisko Quidditcha - Page 11 QzgSDG8








Boisko Quidditcha - Page 11 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 11 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 11 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Boisko Quidditcha

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 11 z 39Strona 11 z 39 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 25 ... 39  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Boisko Quidditcha - Page 11 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
boisko quidditcha
-