Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Boisko Quidditcha

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 7 z 39 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 23 ... 39  Next
AutorWiadomość


Daisy Manese
Daisy Manese

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : pałkarz
Galeony : 1
  Liczba postów : 1800
http://czarodzieje.forumpolish.com/t11001-daisy
http://czarodzieje.forumpolish.com/t11249-listy-do-daisy#303189
http://czarodzieje.forumpolish.com/t11219-daisy-manese
Boisko Quidditcha - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 7 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 7 Empty Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 7 EmptySob 25 Mar - 10:59;

First topic message reminder :


Boisko Quidditcha

Jest to duża powierzchnia o owalnym kształcie, rozmiarów około 55 na 152 metry. Po dwóch przeciwnych końcach, na polach bramkowych umieszczone są trzy tyczki, każda z obręczą na czubku, do których to wrzuca się kafla. Po środku znajduje się koło środkowe, skąd na początku meczu wypuszcza się piłki.
Odbywają się tu wszystkie rozgrywki Quidditcha między domami, a także treningi drużyn. Czasem uczniowie przychodzą sami, bądź większymi grupami by polatać sobie dla przyjemności.



Wydawało się, że Daisy gra całkiem spokojnie, bo ani nikt w nią nie uderzał tłuczkami, ani ona sama nie próbowała tego robić. Nic dziwnego, że łapanie kamyków wychodziło jej tak świetnie i miała ich już dobry tuzin. Śmigała na swojej super miotle, nie dając się trafić żadnemu tłuczkowi, które chociaż nie odbijane w jej stronę, to wydawały się same za nią latać. I znowu jeden z nich był wyjątkowo uparty i Daisy już widziała śmierć w oczach i niemalże wyobraziła sobie jak ląduje na ziemi razem z koszem kamyków, które rozsypują się dookoła i może jeszcze połamaną miotłą. Przyśpieszyła jednak i przechytrzyła wszystkie te okropne piłki, w końcu miała z nimi niemałe doświadczenie. Złapała przy okazji jeszcze parę kamyków, szło jej naprawdę wyśmienicie.

Kamyczki: 2-> 6+6=12
Tłuczki: 2->1-> 4
Przerzuty: 14-> 11
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Eric Henley
Eric Henley

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 193
  Liczba postów : 122
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14586-eric-henley
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14598-fiolek-sowka-erica
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14599-eric-henley
Boisko Quidditcha - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 7 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 7 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 7 EmptyPon 26 Cze - 23:04;

Gdy Erin wyrwała dłoń z jego uścisku, chłopak poczuł się jakby ktoś uderzył go tłuczkiem w twarz. Nie powinien reagować aż tak emocjonalnie, przecież to Erin, był na nią zły i w ogóle, a jednak to zabolało.
-Szlamo? Tylko przyjaciele mogą tak do mnie mówić - powiedział po tym jak dziewczyna zdążyła go już przeprosić. Znów to robiła, i znów wyglądała uroczo. Chciał być na nią zły z powodu określenia, którego prawie użyła, ale to jak dziewczęco przygryzała wargę ubrana w niezwykle kobiecą, balową suknię, roztapiało cały lód jego serca. Gdy chwyciła go pod ramię, chłopak poczuł jak po całym jego ciele rozlewa się przyjemne ciepło. Mimo, że wciąż czuł żal do dziewczyny, wiedział, że tego wieczoru chce się nią opiekować, chronić przed całym światem. Zabawne, Val nie wspominała, że może wystąpić taka reakcja.
-Tak, bo Twoje koleżanki zdążyły mi wszystko opowiedzieć, ale skoro już zaczęliśmy, to możesz podzielić się swoją wersją historii - odezwał się gdy Erin odbiła piłeczkę dotyczącą ich nieprzyjemnej przeszłości. W gruncie rzeczy niespecjalnie chciał wracać myślami do tamtego dnia, ale do tej pory dziewczyna była z nim szczera, a to On zachowywał się jak kretyn, dlatego postanowił dać jej szansę na wyjaśnienie zajścia związanego z niedoszłą randką.  
Kilka chwil później, gdy dziewczyna zesztywniała wpatrując się w ogromny basen na środku boiska, Eric szturchnął ją lekko w bok w celu sprawdzenia jej funkcji życiowych.
-Hej, wszystko ok? Wiesz, pytam, bo normalnie to Ja się jąkam w takich sytuacjach, a nie odwrotnie - powiedział przekrzywiając głowę w zaciekawieniu– Rozumiem, że wyglądam dobrze, ale żeby aż do tego stopnia? - dodał z uśmiechem i poruszył porozumiewawczo brwiami - Myślisz, że można gdzieś tutaj się przebrać? - zapytał wracając do faktycznego tematu, bo ostatecznie ich stroje stanowiły problem, który wymagał rozwiązania.
Powrót do góry Go down


Shawn E. Reed
Shawn E. Reed

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : Tatuaże, magiczna metalowa proteza prawej ręki, Gwiazda Południa zawieszona na łańcuszku na szyi.
Dodatkowo : magia bezróżdżkowa
Galeony : 752
  Liczba postów : 1197
https://www.czarodzieje.org/t13596-shawn-e-reed?highlight=Shawn
https://www.czarodzieje.org/t13600-wrona-shawna
https://www.czarodzieje.org/t13601-shawn-e-reed?highlight=Shawn
https://www.czarodzieje.org/t19478-shawn-e-reed-dziennik
Boisko Quidditcha - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 7 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 7 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 7 EmptyPon 26 Cze - 23:21;

Tak jak się zobowiązał, Shawn miał zamiar przyjść na bal w Hogwarcie, gdzie zaprosili również absolwentów, co było doprawdy miłe ze strony Hampsona i reszty. Co prawda, Reed i tak by się pewnie pojawił, skoro jako asystent z Zaklęć i Obrony przed Czarną Magią przebywał w tej szkole i nawet jako pilnujący by się dobrze bawił, wyśmiewając się pod nosem z jego znajomych, których poznał w ciągu ostatnich miesięcy. Zastanawiał się co u Vivien, co u Blaithin, jak sobie radzą w życiu. Zresztą, podświadomość Shawna dopowiedziała "Oby jak najgorzej i przypałowo". I tu nie chodziło o złym życzeniu drugiej osobie, lecz raczej o zapewnienie rozrywki mężczyźnie.
Ubrał się na ten bal gustownie i elegancko, nie bawiąc się w ekscentryczność i jakieś wymysły. Nawet mu się nie chciało, pierwsze co by mu pewnie wpadło do głowy to zrobienie sztucznego tatuażu z wężem w czaszce, który był używany przez Śmierciożerców. Doprawdy, zabawne.
Lecz teraz nie miał na to czasu i będąc już gotowy, ubrany w czarny garnitur, białą koszulę (bez krawata!) i pasujące do tego spodnie wyruszył na bal, nie do końca spodziewając się jak to ma wyglądać. Bowiem nie interesował się tym wydarzeniem wcześniej, nawet jako asystent nie miał takich... wglądów, żeby mógł od razu wiedzieć co się święci. Był równie zaskoczony co przeciętny uczeń, który dzisiaj przyszedł się bawić wśród znajomych, żeby się pożegnać i niektórzy z uczniów się już nigdy więcej nie spotkają. Dlatego jest cała ta farsa.
Całe te baseny, woda, zabawa wodna... nie przyciągało go to zbytnio, więc stał w mało widocznym miejscu, bezpieczny od pomoczenia się. Oczywiście był świadom, że w końcu do tego dojdzie, ale nie będzie kusić losu. W tym momencie szukał znajomych twarzy, do których mógłby podejść, porozmawiać. Po to przecież była ta impreza, bal czy cokolwiek zabawowego.
Zauważył Vivien, rozmawiającą z jakimś chłopakiem, który po chwili wziął ją i wrzucił do wody. Shawn nawet nie rozważał kwestii podejścia do owej pary. Niech się bawią i sobie nie przeszkadzają.
Przez tłum śmignęła mu rudowłosa dziewczyna, nie był do końca pewien, czy była to Blaithin czy jakaś inna lisica. Gdyby spotkał tu rudą Dear, na pewno nie nudziłby się. Nawet zwykłe droczenie się z dziewczyną było ciekawe. A dzisiejszy nastrój Shawna można porównać do wulkanu - raz jest zabawnie, pięknie i spokojnie, żeby za sekundę znów stał się wybuchliwy, lecz na swój sposób - w takich momentach jest zimny jak lód i najczęściej nie kończy się to za dobrze...
Wziął do ręki kieliszek z Morskim Okiem i zatęsknił za alkoholem. Powinien o tym pomyśleć wcześniej...
Powrót do góry Go down


Erin Fox
Erin Fox

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 107
  Liczba postów : 77
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14603-erin-fox
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14606-erin-fox#389196
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14605-erin-fox#389150
Boisko Quidditcha - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 7 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 7 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 7 EmptyPon 26 Cze - 23:48;

Na Jego pytanie niestety nie odpowiedziała. Zbyt niewiele czasu dzieliło je od zobaczenia przez dziewczynę basenu. No naprawdę, kto wpadł na ten pomysł. I w dodatku chyba nikt nie został o tym poinformowany. Nie tylko ona wyglądała na zbitą z tropu, za to chyba tylko ona bledła na widok wody.
Otrząsnęła się dopiero gdy chłopak zaczął ją szturchać
- Ja... - Złapał go za rękę i pociągnęła za sobą. Chciała oddalić się jak najbardziej od basenu. Zaciągnęła go do jakiegoś stolika w tej "suchej" części i usiadła. Dopiero teraz mogła sobie to wszystko na spokojnie ogarnąć. Pierwsze przerażenie zniknęło i zaczęła myśleć bardziej trzeźwo. Przecież fakt, że jest tu basen, nie oznacza,  że ona koniecznie musi tam wejść.
- Przepraszam... Ten basen. Ja... Słabo pływam i boję się wody. - Czuła, że jest winna chłopakowi wyjaśnienia. Nie zachowywała się normalnie. Spuściła wzrok i oblała się rumieńcem, to na pewno nie była rzecz, którą miała ochotę się chwalić.
- Powiem Ci, że nawet wiem od kogo mogłeś usłyszeć te "prawde". - Ostatnie słowo było tak przesączone jadem, że można się było przestraszyć. Westchnęła i podjęła próbę wytłumaczenia się, skoro miała w końcu szanse to dlaczego tego nie wykorzystać.
- W lochach nie mamy czegoś takiego jak okna i żeby wydostać się z dormitorium trzeba skorzystać z drzwi. Tak się składa, że akurat tego dnia, moja kochana... - Znów jad. - ...współlokatorka postanowiła poćwiczyć zaklęcia i całkiem przypadkiem zmieniła nam drzwi w kamień. Wychodziłeś kiedyś przez kamienne drzwi? Szczególnie jeśli w momencie trafienia zaklęcia były zamknięte na klucz? - W końcu, co prawda, udało jej się wydostać, ale prawie godzinę męczyła się z usunięciem czaru. W jej słowach można było wyczuć trochę złośliwości, nadal była zła, że nie dał jej się wtedy wytłumaczyć.
Po chwili jednak postanowiła zmienić temat. Mieli się dobrze bawić, a nie wytykać sobie błędy. Jeszcze znów się na siebie poobrażają i tyle z tego będzie.
- Nie jestem wybitna z transmuracji, ale spodnie skrócić dam radę. O ile się nie boisz? - Trochę gorzej z przekształceniem sukni w strój kąpielowy. Znaczy, no może w dwuczęściowy nie chciała ryzykować, ale jednoczęściowy spróbuje.
- To jak? Boisz się? - Uniosła brew i żeby go przekonać wycelowala w siebie różdżkę. Po chwili jej piękna suknia zniknęła, a na jej miejscu pojawiły się jednoczęściowy strój i cienka narzuta z rękawami. Buty też zniknęły, w końcu nie będą jej potrzebne.
Powrót do góry Go down


Calum O. L. Dear
Calum O. L. Dear

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 192cm
C. szczególne : nie chcesz wiedzieć
Galeony : 830
  Liczba postów : 1282
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14113-calum-isaac-dear#372995
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14192-calum-isaac-dear#374288
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14139-calum-dear
Boisko Quidditcha - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 7 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 7 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 7 EmptyWto 27 Cze - 0:50;

Bardzo nie chciałem się tu zjawiać, szczególnie po tym jak dowiedziałem się, że obecny ma być Dorien. Nie miałem pojęcia, że absolwenci mogli się zjawić, bo gdybym wiedział, może szybciej zaproponowałbym Ruth, byśmy poszli razem (może uwierzyłaby w moje "zapewnienia", że głupio mi tak iść bez partnerki na bal). W ten sposób zostałem sam. No, niezupełnie, bo nie wiem jakim cudem udało mi się wybłagać @Isilia Smith, żeby pokazała się ze mną chociaż na początku imprezy. Musiałem ją mocno zapewnić, że będzie się dobrze ze mną bawiła, bo przecież jeśli przypomni sobie bal walentynkowy, całkiem nieźle nam szło i jeszcze nauczyliśmy się rzeźbić w lodzie, co nie?
Po dotarciu na miejsce okazało się, że chyba nie będę musiał obowiązkowo trwać przy niej przez cały bal, bowiem zabawa zaczynała się rozkręcać na całego. Boisko nagle było basenem, co wyglądało komicznie w połączeniu z wieloma laskami w balowych sukniach do ziemi. Cóż, jeśli ktoś chciałby dzisiaj robić jakieś głupie zdjęcia - miał duże pole do popisu.
- Co chciałabyś robić? - zapytałem Isilię. - Może chcesz wrócić się przebrać? - dodałem, bo zauważyłem, że spora część uczestników imprezy wraca się do zamku lub zaczarowuje swoje ubrania w kostiumy kąpielowe. O, czyżby moja siostra już świeciła dupskiem? A jakże, typowa @Vivien O. I. Dear... - Albo nie wiem, może Liam Ci przetransmutuje sukienkę? - zapytałem, ale to wszystko zaczynało brzmieć, jakbym bardzo szybko chciał się pozbyć jej ciuchów. - Oczywiście jak chcesz. Mi nic do tego, ja się nie rozbieram - dorzuciłem na koniec, wkładając ręce w kieszenie garniturowych spodni. Nie zamierzałem ściągać ubrań, nic nie przemawiało na korzyść tego pomysłu, toteż przeprowadziłem dziewczynę gdzieś na bok, rozglądając się w międzyczasie po obecnych przy basenie. Zobaczyłem Lottę z Walkerem, ale nie zamierzałem do nich podchodzić - niech się pobawią, Hudson mówiła coś, że Walker wyjeżdża na długo, to nie będę jej zawracał głowy (mnie samego dziwi moja wyrozumiałość...). Gdzieś tam Lysander darł japę, Fairwyn bawił się słomką i wyglądał, jakby właśnie przytrafiły mu się same największe nieszczęścia tego świata. Nie dostrzegłem jeszcze Ruth, wobec tego wróciłem wzrokiem do Isilii.
- Może chcesz wziąć udział w loterii? - zapytałem, wspaniałomyślnie gotowy postawić jej los.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Boisko Quidditcha - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 7 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 7 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 7 EmptyWto 27 Cze - 9:46;

Cóż, Ezra kilka razy słyszał, że jest bardziej nieznośny niż Felicity, więc na tę uwagę tylko wzruszył ramionami. Kto wie, co tam jego matka przekazała mu w genach. Może początkowo miał być dziewczyną i stąd jego uwielbienie do musicali i plotek czy humorki bez właściwego okresu?
- Zawsze wyglądam seksi - prychnął, przewracając oczami z oburzeniem, że Leonardo zauważył to dopiero teraz. Ależ on go dzisiaj drażnił. (Oczywiście pozytywnie! Ezra to uwiebiał)
- Po prostu wierzę, że któregoś dnia przestaniesz być bezużyteczny - odparł. Ezra miał w planach poinformować jeszcze Leo, że nie, nie zamierzał się mścić, bo musiałby wtedy zniżyć się do jego prymitywnego poziomu. Popełnił niestety ten błąd, że spojrzał w stronę pół siedzącego, a pół leżącego chłopaka, kiedy ten wygiął się w stronę słońca. Głos uwiązł mu w gardle i bardzo dobrze, że w tym momencie nadszedł ratunek. (W innym wypadku Ezra mógłby mieć dwa problemy...)
- Nie parz tak na mnie, to jego sprawka - natychmiast przerzucił winę na Gryfona, lekko go kopiąc. W tym czasie Ruth zajęła się ratowaniem jego całego dobytku i przetransmutowaniem jego spodni. Ta dziewczyna zasługiwała, żeby obsypać ją złotem. - Chyba mam własną wróżkę chrzestną - zażartował, nawiązując oczywiście do postaci Kopciuszka. Można było powiedzieć, że życie Ezry przy Leo stawało się doprawdy bajkowe. - Dzięki Ruth, jesteś najlepsza.
Leonardo powinien się uczyć od Wittenberg, która z takim poświęceniem przebiegła w tej swojej pięknej, obszernej sukni, (gdyby ktoś napatoczył jej się po drodze to pewnie by go dosłownie zmiotła z powierzchni. Poważnie. Ta. Suknia. ) żeby ratować go przed utopieniem się. A co w tym czasie robił Vin-Eurico? Prawdopodobnie dobrze się bawił.
- Ej, Ruth... - zawołał do niej jeszcze, kiedy zaczęła wracać do swojego partnera. - Wy za to nie przesadzajcie z zabawą dla dorosłych... - Poruszył brwiami, śmiejąc się i posyłając przyjaciółce w powietrzu słodkiego całusa. Ezra bardzo się cieszył, że Szwedka miała teraz Doriena - może go nie znał, może mężczyzna wyglądał trochę przerażająco, ale Ruth ewidentnie chodziła w ostatnim czasie szczęśliwsza i to chyba było najważniejsze.
- Chciałem zapytać, czy jeszcze okularów nie mogłaby mi wyczarować, ale pewnie znowu wylądowałbym w wodzie, więc... - szepnął do Leo, wracając do doskonałego humoru. Potem jakby sobie przypomniał, że na niego powinien się chwilę poobrażać. - Ciebie wciąż nie lubię, ale chodź, nie będziesz się teraz wylegiwał.
Złapał go za nadgarstek i ponownie zsunął się do basenu, tym razem powoli, zmuszając Leo, by zrobił to samo.
Powrót do góry Go down


Isilia Smith
Isilia Smith

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : Pieprzyk nad wargą
Galeony : 1079
  Liczba postów : 365
https://www.czarodzieje.org/t14191-isilia-smith
https://www.czarodzieje.org/t14253-isilia-smith#376344
https://www.czarodzieje.org/t14205-isilia-smith
Boisko Quidditcha - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 7 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 7 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 7 EmptyWto 27 Cze - 9:57;

Bal jak bal, dla Isilii nic specjalnego. Trochę się pogada, potańczy, coś przekąsi. Sama nie wiedziała, czemu chodziła na tego typu imprezy skoro za nimi nie przepadała. Jednak tym razem sytuacja była wyjątkowa. Przyszedł do niej @Calum O. L. Dear i prosił, wręcz błagał żeby poszła z nim na ten bal. Is zauważyła, że bardzo mu na tym zależało więc zgodziła się na propozycję.
Przyszła ubrana w czerwoną sukienkę i czarne balerinki. Jej makijaż był delikatny, a włosy opadały falami na ramiona. Radość z tego wyboru była ogromna, kiedy okazało się, że zamiast boiska do quidditcha był wielki basen wypełniony wodą. Dziewczyna aż zwolniła kroku i oniemiała wpatrywała w to, co miała przed sobą. No, niezły pomysł na temat balu. Tylko dlaczego nikt im o tym nie powiedział? Przyszłaby wtedy w stroju kąpielowym, a nie w sukience. Jednak patrząc na długie suknie innych dziewczyn pomyślała, że i tak ma lepiej i nie musi się martwić o zachlapaną kreację.
- Nie za dużo tych pytań? - spytała unosząc brwi. Spojrzała się w stronę zamku i zauważyła, że rzeczywiście sporo osób szło po kostiumy kąpielowe. Ona sama chciała już wskoczyć do basenu i rozważała powrót do zamku po stosowny strój. Gdy chłopak wspomniał o nauczycielu transmutacji, Isilia porzuciła plany ganiania do dormitorium. Przecież o wiele łatwiej było podejść do profesora i poprosić go o rzucenie zaklęcia.
- Podejdę do profesora, ale jeszcze nie teraz - odparła na pytanie Krukona. Postanowiła nie pytać, czemu on nie chce korzystać z basenu. Każdy ma swoje powody, a ona nie była na tyle wścibska żeby o nie wypytywać. Rozejrzała się w poszukiwaniu jakiejś znajomej twarzy. Owszem, kilka osób kojarzyła, ale nie na tyle żeby podejść i zacząć rozmawiać. Był nawet profesor Fairwyn, który siedział naburmuszony przy stoliku i bawił się słomką. Ciekawe czy przyszedł tu z własnej woli, czy ktoś go to tego zmusił. Obstawiała tą drugą opcją.
- Loteria? W sumie czemu nie - odparła i ruszyła w stronę miejsca, gdzie ona się odbywała.
Powrót do góry Go down


Eric Henley
Eric Henley

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 193
  Liczba postów : 122
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14586-eric-henley
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14598-fiolek-sowka-erica
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14599-eric-henley
Boisko Quidditcha - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 7 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 7 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 7 EmptyWto 27 Cze - 11:22;

Obserwując reakcję Erin można było dojść do wniosku, że nic nie wskazywało na to, by dziewczyna miała zacząć skakać ze szczęścia na widok basenu. Delikatnie rzecz ujmując oczywiście, bowiem Ślizgonka nie tylko się nie ucieszyła, a wręcz struchlała ze strachu. Nie każdy musi lubić pływać, jasne, ale reakcja dziewczyny trochę go zaskoczyła. Dumna i nieustraszona uczennica Slytherinu dygocąca na widok zbiornika z wodą, kto by pomyślał? Gdy już zaczęli wyglądać trochę głupio tak stercząc i wlepiając spojrzenia w balową niespodziankę, bez słowa wyjaśnienia dziewczyna pociągnęła go za sobą w kierunku niewielkich stolików.
- Wody? Myślałem, że Wy Ślizgoni boicie się tylko światła słonecznego - powiedział złośliwie - Nie no, a tak serio to już zacząłem myśleć, że przeżywasz zmarnowany potencjał swojej dzisiejszej kreacji - powiedział Eric gdy dziewczyna zaczęła się tłumaczyć - Znaczy się noo... nie jest całkiem zmarnowany, wiesz, bo robi wrażenie i w ogóle,  w sensie no, Ty robisz wrażenie, ubrana w nią, ale dziś to chyba nie zatańczymy walca, chociaż nie żebym nad tym ubolewał jakoś specjalnie czy coś - ciągnął odsuwając temat jej lęków na bok, a zamiast tego zaczął pleść co mu ślina na język przyniesie, wiedział, że to pomagało, czasem – Swoją drogą nie pamiętam, żeby jakaś dziewczyna się przy mnie rumieniła, to nawet całkiem urocze, odbiorę to jako komplement - dodał widząc jak Erin spuszcza wzrok ze wstydem. Miał nadzieję, że rozbudzi to w niej chęć ciętej riposty i przynajmniej na chwilę zapomni o dzisiejszej atrakcji wieczoru, która wyraźnie budziła w niej uczucie dyskomfortu.
-Słyszałem, że zaklęcie Mellon działa całkiem spoko na kamienne drzwi - rzucił z rozbawieniem przypominając sobie jak oglądał Władcę Pierścieni jako dziecko – To taki żart...w sensie z mugolskiego filmu, książki właściwie, filmu na podstawie książki...yyy...o gościach którzy chcieli wrzucić magiczny pierścień do wulkanu i generalnie walczyli ze złym władcą ciemno...- urwał zdawszy sobie sprawę, że czarownica czystej krwi zapewne nie obcowała zbyt często z dorobkami niemagicznej kultury. Zresztą, nawet gdyby była mugolką, to takie żarty chyba raczej średnio pasowały do okoliczności, miał być męski, a nie dziecinny – I wcale nie mówię tego tylko po to by skonfundować Cię zalewem mugolskiego bełkotu i uniknąć przeproszenia za bycie uprzedzonym kretynem - stwierdził z delikatnym uśmiechem by już dłużej nie ciągnąć tego tematu,  dzisiejszego wieczoru liczył się dobry nastrój Erin. I pyszne smakołyki rzecz jasna.
- Chyba jednak zaufam Twoim umiejętnościom, Ja tracę punkty u Craine'a co lekcję - powiedział przypominając sobie wszystkie obelgi tego starego starucha – Ciekawe czy gdzieś tutaj jest, z chęcią wrzuciłbym go do...do jakiegoś...yyy... zupełnie suchego miejsca! Do wulkanu! - zająknął się próbując ratować sytuację, ale oczywiście musiał wrócić do tego durnego żartu o twórczości Tolkiena. Z deszczu pod rynnę. Nie wspominać o basenie, nie wspominać o basenie- skarcił się w myślach.
-Tylko no, żeby się nie okazało, że pokolorujesz mnie na zielono jak ostatnim razem, dobra? Nie, serio, nawet nie próbuj, bo...bo już za każdym razem będę Ci przynosił parzyste kwiatki!- ostrzegł dziewczynę zupełnie poważnie, bowiem wystraszył się, że pierwszymi słowami mógł ją tylko bardziej zachęcić.
-Jestem Gryfonem, Słońce, nie boję się zaklęć wycelowanych we mnie przez Ślizgonów, dawaj - obruszył się na jej słowa i z uśmiechem na twarzy zamknął oczy, tak jak za każdym razem gdy czekał na zastrzyk, oczywiście nie żeby bał się bólu czy coś. Gdy zaś ponownie je otworzył, nie poświęcił swemu nowemu strojowi nawet ułamka sekundy. Gdyby tylko zamiast śliniącego się przez sen kumpla z dormitorium, mógł mieć taki widok za każdym razem gdy się budził.  
Jak ona to robiła, że wyglądała tak ponętnie i uroczo zarazem? Już wydawało się, że ich rozmowa obędzie się bez jąkania i bełkotu chłopaka, ale strój dziewczyny po prostu go onieśmielił. Eric zwyczajnie nie mógł oderwać od niej wzroku. I choć starał się skupić na patrzeniu jej w oczy, kilka razy jego spojrzenie powędrowało tam gdzie zapewne nie powinno, co z pewnością nie umknęło uwadze dziewczyny. Valentine go zabije.
-Za...zatańczymy na zgodę?- zapytał otrząsnąwszy się nieco z szoku i wstając podał jej dłoń.
Powrót do góry Go down


Leonardo O. Vin-Eurico
Leonardo O. Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Dodatkowo : animag (grizzly)
Galeony : 4467
  Liczba postów : 2204
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13793-leonardo-ovidio-vin-eurico#365517
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13807-love-letters#365644
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13804-leonardo-ovidio-vin-eurico#365640
https://www.czarodzieje.org/t18322-leonardo-o-vin-eurico-dzienni
Boisko Quidditcha - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 7 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 7 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 7 EmptyWto 27 Cze - 11:23;

Ezra był niczym zirytowany, prychający kotek, którego ktoś wrzucił do wody. Leo z taką wizją zupełnie nie był w stanie przestać się uśmiechać, toteż z pewnością wyglądał na całkiem radośnego leniwca. Nawet taki fan ruchu lubił czasem sobie przysiąść i ponapawać się słoneczkiem, choćby przez minutę.
- Racja. Po prostu wyjątkowo chciałem to zaznaczyć.
Kwestię swojej bezużyteczności skomentował ostrzegawczym spojrzeniem, które miało oznaczać "lepiej trochę przystopuj" - ale Vin-Eurico i tak nic by Ezrze nie zrobił, tak więc była to reakcja odruchowa i dość powierzchowna.
Zerknął z lekkim uśmiechem na @Ruth Wittenberg, która przybyła na ratunek. Pomachał jej nawet, gdy Krukon zrzucił na niego całą winę. Nie było po co kłamać i zaprzeczać, prawda? W końcu był z siebie całkiem dumny!
- Cieszę się, że nie zmieniła ci tych spodni w sukienkę. Chociaż... gdyby miała za parę godzin zniknąć... - Przekrzywił lekko głowę, chyba trochę zbyt bezczelnie podziwiając sylwetkę swojego rozmówcy. Nie był aż takim znawcą mugolskich bajek, aby wiedzieć, że sukienka nie zniknęła, tylko wróciła do pierwotnej formy - zgodnie z jego wyobrażeniami, powiedział wszystko dobrze. I tak Ezra powinien się cieszyć, że został zrozumiany!
Słysząc komentarz Krukona skierowany do Ruth, obejrzał się z zaciekawieniem, ale nie kojarzył jej partnera i błyskawicznie przestał się tym przejmować. Gdzieś z tyłu głowy obijała mu się myśl, że będzie musiał pomęczyć Fire...
- Jak długo będziesz jeszcze udawać, że mnie nie lubisz? - Zaśmiał się i pozwolił wciągnąć do wody.
- Dobra, będę już grzeczny. - Oznajmił, patrząc poważnie na swojego przyjaciela. Następnie położył dłoń na jego policzku, uśmiechnął się i zsunął ją na kark Ezry - a potem stanowczym ruchem wepchnął go pod wodę i przytrzymał tam na jakieś dwie, góra trzy sekundy.
- No, od teraz.
Powrót do góry Go down


Liam S. Dear
Liam S. Dear

Nauczyciel
Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Tatuaż na plecach (triskelion)
Dodatkowo : animag (nietoperz)
Galeony : 875
  Liczba postów : 401
http://czarodzieje.org/t13244-liam-simon-dear#353836
https://www.czarodzieje.org/t13247-poczta-liama
https://www.czarodzieje.org/t13248-liam-s-dear
Boisko Quidditcha - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 7 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 7 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 7 EmptyWto 27 Cze - 11:55;

Dobra, poratował przynajmniej parę osób - a zresztą, raczej wszyscy go znają i doskonale wiedzą, że w razie potrzeby mogą do niego podejść. Liama rozbawiły słowa @William Walker, ale powstrzymał się od jakiekolwiek komentarza, podobnie jak Thijs. Do @Lotta Hudson uśmiechnął się promiennie, gdy pochwaliła jego wybór. Nie był jakimś stylistą, ale cóż - zmienianie eleganckich sukni w stroje kąpielowe w gruncie rzeczy nie było takie trudne.
- Zaskakująco przyjemnie - uśmiechnął się do nauczyciela zielarstwa, biorąc łyka swojej kawy. Bazyliszkowe macchiato przynosiło przyjemne rozluźnienie i Liam musiał przyznać, że uwielbia ten napój. - Trochę się bałem, że będzie gorzej. Jasne, było ciężko i czasami można dostać szału... Ale to jest chyba serio praca dla mnie, skoro kompletnie mi to nie przeszkadza. Jakbym miał ocenić krótko uczniów, to są moim zdaniem świetni, poważnie. - Uśmiechnął się, obserwując swoich podopiecznych. Gdy tylko skończył tę wypowiedź, podbiegła do niego @Vivien O. I. Dear. Zupełnie nie speszył się tym buziakiem w policzek, co w sumie było jak na niego dość dziwne - posłał jej czuły uśmiech i zerknął z zaciekawieniem na jej partnera. Nie miał raczej złej opinii o @Rayener Arthas, więc powitał go po prostu skinieniem głowy.
- Pewnie - przytaknął, transmutując sukienkę siostry, a następnie ratując równieź Ślizgona. Odprowadzając ich wzrokiem napotkał @Ruth Wittenberg w zjawiskowej sukni, ale to nie dlatego zwrócił na nią większą uwagę - chodziło raczej o towarzyszącego jej @Dorien E. A. Dear. Liam odwrócił się szybko z powrotem do baru i zastukał w niego palcami. Bardzo nie chciał konfrontować się z bratem.
- A jak tobie się podoba, Thijs? Wiesz, pierwsze wrażenie i te sprawy. - Tak, rozmowa była bardzo potrzebna, aby odciągnąć swoją uwagę od mniej przyjemnych aspektów imprezy.
Powrót do góry Go down


Theo Romeo U. Evermore
Theo Romeo U. Evermore

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 670
  Liczba postów : 355
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14432-theo-romeo-u-evermore#382217
http://czarodzieje.org/t14442-false#382249
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14440-kuferek-theo#382245
Boisko Quidditcha - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 7 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 7 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 7 EmptyWto 27 Cze - 12:05;

Theo miał wielkie nadzieje, co do tego zakończenia roku szkolnego - liczył na to, że przeżyje takich w Hogwarcie jeszcze parę. Spodobała mu się ta szkoła i czuł się w niej o tyle dobrze, że żadne zmiany nie chodziły mu po głowie. Poznał naprawdę świetnych ludzi i teraz ekscytowała go myśl, że nie tylko spędzą przyjemnie czas na balu, ale dodatkowo pojadą razem na wakacje!
Przyszedł ubrany w czarne spodnie, błękitną koszulę i czarną kamizelkę - miał wrażenie, że nie ma po co stroić się w jakiś smoking czy inny frak, toteż postawił bardziej na wygodę. I tak wyglądał porządnie, prawda?
Kiedy na boisku quidditcha, na którym dopiero co walczył o zwycięstwo Ravenclaw, dostrzegł ogromny basen... cóż, szczęka opadła mu prawie do ziemi. Rozejrzał się z zaskoczeniem. Czy tylko on o tym nie wiedział? Dostrzegł jednak sporo osób, które również miały mało adekwatne do sytuacji stroje. Gdzieś kątem oka zarejestrował również nauczyciela transmutacji, które te biedne jełopki ratował. Miał już do niego iść i prosić dyskretnie o pomoc, gdy dostrzegł @Bridget Hudson. Puchonka miała na sobie śliczną sukienkę i Theo nie mógł się oprzeć, aby podejść i jej o tym powiedzieć. Dodatkowo dziewczyna rozmawiała z @William Walker i @Lotta Hudson, więc Evermore poczuł się o wiele bardziej komfortowo, niż kiedykolwiek.
- Bri, za każdym razem gdy cię widzę, wyglądasz coraz piękniej - oznajmił, podchodząc do tej trójki. Cmoknął Puchonkę w policzek na powitanie, a swojemu przyjacielowi i jej towarzyszce skinął głową z wesołym uśmiechem. - Ciekawy pomysł na imprezę, nie? Szkoda tylko, że wcześniej nie zostaliśmy o tym poinformowani... - Will i Lotta mieli już stroje bardziej pasujące do tematyki "balu" i Theo uznał, że najprawdopodobniej rozmawiali już z profesorem Dearem.
Chyba też będzie musiał się przejść...
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Boisko Quidditcha - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 7 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 7 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 7 EmptyWto 27 Cze - 12:45;

To było fajne, móc tak normalnie posiedzieć sobie z Leo, bez żadnego napięcia. Ezra już prawie zapomniał jak to jest tak niczym się nie przejmować. Pokiwał głową, zgadzając się, że sukienka to raczej nie byłby wybór podkreślający jego figurę...
- To ciekawe, bo nie znam wersji, w której sukienka znika. Po prostu wraca do pierwotnej formy - poprawił Leonarda ze śmiechem. Czasami zapominał, że chłopak wychowywał się na zupełnie innych opowieściach niż on. - Ale, że tak powiem, nic straconego. Zakończenia można modyfikować. Książę. - Puścił do niego oczko, mimo że wolałby jednak, żeby Leonardo już skończył z tym taksowaniem go wzrokiem. Był pewny siebie, ale też bez przesady.
Ucieczka do basenu wydawała się być odpowiednia z jeszcze jednego powodu - tam może nie dosięgną go żadne konsekwencje słów wypowiedzianych pod adresem Wittenberg. Dziewczyna była zbyt nieprzewidywalna, żeby nie podąć żadnych kroków.
- Dopóki mi tego nie wynagrodzisz, oczywiście.
Nie wierzył mu. Ani przez sekundę mu nie uwierzył, więc to naprawdę nie był taki szok, kiedy znowu znalazł się pod wodą. Nawet już się na chłopaka nie złościł, bo przecież strój przestał być przeszkodą, a poza tym Leo zaraz go wyciągnął, chcąc go tylko podtopić. Ezra pozbył się z ust kolejnej porcji wody (ach, pływanie w wodze ze śliną) i posłał Leo pseudo groźne spojrzenie.
- Próbujesz w ten sposób doprowadzić mnie do stanu, w którym będę potrzebował sztucznego oddychania? - Sięgnął do włosów Leo, pozbawiając go czapki. Chciał ją przełożyć na swoją głowę, ale okazało się, że najpierw musiał ją trochę pociaśnić, więc nie wyglądało to już tak fajnie. Uśmiechnął się do chłopaka, po czym prysnął mu wodą prosto w twarz, odskakując do tyłu. (co w wodzie wcale nie było takie proste. Opór i te sprawy) Cofając się, cały czas chlapał wodą, nie zwracając uwagi, czy przy tym masy wody nie uderzyły też w kogoś innego. Chciał utrzymać w ten sposób Leo jak najdalej od siebie, wiedząc, że to tylko kwestia czasu, aż ten go dogoni.
Powrót do góry Go down


Leonardo O. Vin-Eurico
Leonardo O. Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Dodatkowo : animag (grizzly)
Galeony : 4467
  Liczba postów : 2204
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13793-leonardo-ovidio-vin-eurico#365517
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13807-love-letters#365644
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13804-leonardo-ovidio-vin-eurico#365640
https://www.czarodzieje.org/t18322-leonardo-o-vin-eurico-dzienni
Boisko Quidditcha - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 7 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 7 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 7 EmptyWto 27 Cze - 12:58;

Jednak Ezra bardziej się znał i drobna ignorancja Leo wyszła na jaw. Zmarszczył brwi, próbując przypomnieć sobie coś więcej w temacie Kopciuszka, ale to nigdy nie była jego ulubiona bajka. Ogólnie, to wychowywał się zarówno na tych mugolskich, jak i czarodziejskich - w tym przypadku nie był pewien, co wolał.
- Ha, w sumie racja. Teoretycznie to jest dla dzieci. - Przytaknął z zamyśleniem, rozważając dokładnie, jak mogłoby wyglądać zakończenie bardziej w jego typie. W końcu machnął ręką, nie chcąc zawracać sobie tym głowy. Gdy Ezra nazwał go księciem, skinął głową jak prawdziwy arystokrata, tylko po to aby zaraz wybuchnąć gromkim śmiechem.
Dobrze, że Clarke już odrzucił swoje małe fochy na bok - w końcu mieli zakończenie roku, byli w basenie, a pogoda była niesamowita. Tutaj poważnie nie dałoby się mieć złego humoru! Leo szczerzył się jak dziecko, obserwując jak Krukon pluje wodą.
- Co mogę poradzić, że kocham metodę usta-usta? - Tym razem był pewien, że nic nie namieszał - bo chociaż w czarodziejskim świecie pierwsza pomoc była zupełnie inna, to w końcu Leo fascynowały sporty mugolskie. Przynajmniej na tym się znał!
Pozwolił odebrać sobie czapkę, a potem prychnął z rozbawieniem, gdy nie pasowała na Ezrę. Nie ma tak łatwo! Nie zdążył jednak nic powiedzieć, bo Krukon przeszedł do ofensywy, która polegała na przeraźliwym chlapaniu wodą. Leo odwrócił głowę, krzywiąc się przed chłodnymi falami, które go zalewały. Na nieszczęście Ezry, znajdowali się w otoczeniu żywiołu Vin-Eurico. Gryfon zwinnie zanurkował i przepłynął pod przyjacielem, żeby wynurzyć się za nim jak syrenka-ninja.
- Bu - szepnął mu prosto do ucha, dźgając go lekko pod żebra.
Powrót do góry Go down


Erin Fox
Erin Fox

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 107
  Liczba postów : 77
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14603-erin-fox
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14606-erin-fox#389196
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14605-erin-fox#389150
Boisko Quidditcha - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 7 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 7 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 7 EmptyWto 27 Cze - 13:05;

Może jej reakcja nie oddawała do końca tego co czuła. Ogólnie to do wody podejdzie, nawet dałaby radę usiąść przy tym basenie, ale jeśli po wejściu woda będzie sięgać jej wyżej niż do żeber, zapewne wyskoczy stamtąd szybciej niż się w niej znajdzie. Kiedy szok minął i został tylko strach przed wodą wyglądała już trochę lepiej, a jej twarz na powrót nabrała kolorów.
- Słońca? A skąd ten pomysł? - Nawet nie poczuła się urażona. Kiedy przywołała w pamięci obraz ludzi z jej domu, nawet doszła do wniosku, że niektórzy naprawdę mogą cierpieć na heliofobię. Ona sama miała skórę raczej barwą zbliżoną do mleka niż czekolady czy choćby jakiegoś głupiego wafla. Z tego też powodu, sama zwykle unikała dłuższego przebywania na słońcu. To po prostu zwykle kończyło się spaloną skórą i oparzeniami.
Słuchała go ze zmarszczonymi brwiami i starała się nie roześmiać. Chłopak bardzo umiejętnie odciągnął jej umysł od basenu. W końcu nie wytrzymała i po prostu wybuchła śmiechem.
- Ja natomiast kojarzę nie jednego faceta. O! Na przykład taki ostatnio na trybunach. - Uśmiechnęła się szeroko, ukazując rząd białych zębów. Co do jego kolejnych słów, rzeczywiście nie bardzo ogarniała. Jednak kiedy rzucił hasło "magiczny pierścień do wulkanu", coś w jej głowie zaskoczyło i uniosła brwi.
- Władca Pierścieni! - Wypaliła jakby właśnie odkryła lekarstwo na jakąś bardzo uciążliwą i przykrą chorobę. Zdała sobie sprawę, że wrzasnęła to tak głośno, że chyba połowa balu ją słyszała i rzeczywiście po rozejrzeniu się, wiele osób zwróciło głowy w ich stronę. Dziewczyna jednak wcale się tym nie przejęła i jedyne co zrobiła, to wybuchła śmiechem. Miła kontakt z filmami i książkami mugolskimi od długiego czasu, babcia zawsze jakieś przemycała. Erin zwykle bawiło to jak mugole postrzegają magię i jak przedstawiają ją w swoich dziełach, ale niektórzy twórcy (Tolkien), robili to w bardzo ciekawy sposób. Nawet jeśli od urodzenia miała styczność z magicznym światem i nie był on dla niej tak obcy jak dla niemagicznych, to ich książki, ze względu na nieznajomość magicznego świata przez mugoli, przedstawiały jeszcze inny magiczny świat niż znała, a to sprawiało, że czytając na przykład dzieła Tolkiena, tak samo dobrze się bawiła jak nieświadomi mugole.
- Nie jestem taka jak sobie wyobrażałeś co? I jesteś uprzedzonym kretynem. - Chciała udać obrażoną, ale biorąc pod uwagę fakt, że uśmiech nie chciał jej zejść z twarzy, zrobiła raczej komiczną minę, łączącą dziwnie wykrzywione usta i wściekła spojrzenie.
- Ej nie mam jakiejś fobii, po prostu nie umiem pływać i dlatego się boję. Nie ucieknę jak wspomnisz o basenie, pamiętaj, że cały czas i tak mam go przed oczami. Ale Craine w wulkanie... brzmi kusząco. -  Ciekawe czy był w szkole jakiś uczeń, który lubiłby tego nauczyciela. Ona chyba nikogo takiego nie znała i nie sądziła, że kiedyś pozna.
- Zielony mówisz? Już się robi. - Nie straszne jej były parzyste kwiatki. Ale nie zamierzała kolorować go na zielono. Jedynie trochę go nastraszyła, by po chwili rzucić zaklęcie na jego ubrania. Zamiast nich chłopak miał na sobie czerwone kąpielówki, niech ma. Tyle, że one chyba nie bardzo go obchodziły, ale czego ona mogła się spodziewać?
Za którymś razem, gdy Gryfon po raz kolejny unosił wzrok z jej piersi na oczy, spojrzała na niego wymownie i uniosła brwi. Jej wzrok mówił: "Widziałam... znowu", ale można było zobaczyć w nich też rozbawienie, a nie złość. Wcale nie spodziewała się innego zachowania po nim, w końcu to tylko facet.
Kiedy zapytał o taniec, jedynie skinęła głową i zdjęła z ramion narzutę. Przewiązała ją w pasie (tak będzie wygodniej) i chwyciła dłoń Erica. Daleko do parkietu nie mieli, już po chwili stali na jego deskach. Erin delikatnie kołysała się w rytm muzyki, ale jeszcze nie tańczyła, czekała na ruch partnera.
Powrót do góry Go down


Thijs H. Corbijn
Thijs H. Corbijn

Nauczyciel
Wiek : 31
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 393
  Liczba postów : 282
http://czarodzieje.org/t14596-thc
http://czarodzieje.org/t14770-listy-do-thc
http://czarodzieje.org/t14608-thc
Boisko Quidditcha - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 7 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 7 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 7 EmptyWto 27 Cze - 13:51;

-Nie masz nawet chwili wytchnienia. – stwierdził z delikatnym uśmiechem na twarzy. Nawet jeśli Liam nie stał już przy wejściu, uczniowie bez większych problemów odnajdywali go w tłumie i przychodzili po pomoc. Niesamowite, że nauczyciel transmutacji tak łatwo przyciągał sobie uwagę nastolatków. W pewnym sensie Thijs zazdrościł Liamowi. Miał taką łatwość w kontaktach z młodzieżą. Holender w głębi serca miał nadzieję, że i jemu uda się wytworzyć taką relację z młodzieżą. Może nawet znajdzie kilku fanów zielarstwa.  
-Czyli nie tylko mnie łapie lekki stresik, przed pierwszymi zajęciami? – spytał, chociaż odpowiedź na to pytanie była oczywista. Każdy pierwszy raz był ciężki, niezależnie czy chodziło tu o jazdę na rowerze, czy pierwszą lekcję w karierze.
-Nie mogę się doczekać, aż będę miał okazję poznać ich wszystkich. – samą myśl o tym, że już niedługo będzie znał większą cześć szkoły z imienia i nazwiska, sprawiała że czuł lekki dreszczyk ekscytacji. Dla wielu uczniów mógł stać się ważną postacią w ich życiu. Możliwości był naprawdę wiele. Między innymi dlatego postanowił zostać nauczycielem. Nawet jeśli nie był dużo starszy od najstarszych studentów, to miał nadzieję, że zyska nieco szacunku w ich oczach.
-Rodzeństwo w szkole? – spytał nie kryjąc zdziwienia, gdy Vivien wraz z kolegą oddalili się nad basen. –Na lekcjach też jesteś braciszkiem czy jednak zostajesz profesorem? – dodał nieco rozbawiony. Był bardzo zaciekawiony, jak Liam łączy te dwie skrajne rzeczywistości. Niby rodzina jest ważna, ale na lekcjach chyba wszyscy są równi, prawda? Nie miał czasem przed to jakiś problemów? Głupie sprzeczki między rodzeństwem potrafiły wynikać z bardzo błahych problemów.
-To zależy o co pytasz… - zaczął kosztując swojej kawy i zerkając na basen, gdzie uczniowie powoli rozkręcali swoją imprezę wskakując do wody. –Chodzi Ci o bal, zamek czy może uczniów? – jedną dłonią złapał się za kark i pomasował go delikatnie rozmyślając nad odpowiedzią. Bal był wyjątkowy, czym zdążył się już podzielić, zamek niesamowity chociaż gubił się jeszcze czasem idąc jego korytarzami. Dużo więcej czasu spędzał gdzieś na świeżym powietrzu, niż we własny gabinecie, przez co nie znał jeszcze całego, a uczniów jeszcze nie znał zbyt dobrze. Co miał o nich takiego powiedzieć, kiedy dopiero we wrześniu mieli mieć pierwszą lekcję.
-Lubisz wodę? – mruknął z delikatnym, podstępnym uśmieszkiem na twarzy, obserwując jak jeden z uczniów wrzuca dziewczyny - a właściwie to jedną - do wody.
Powrót do góry Go down


Liam S. Dear
Liam S. Dear

Nauczyciel
Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Tatuaż na plecach (triskelion)
Dodatkowo : animag (nietoperz)
Galeony : 875
  Liczba postów : 401
http://czarodzieje.org/t13244-liam-simon-dear#353836
https://www.czarodzieje.org/t13247-poczta-liama
https://www.czarodzieje.org/t13248-liam-s-dear
Boisko Quidditcha - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 7 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 7 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 7 EmptyWto 27 Cze - 14:10;

- Uwielbiam to - przyznał z rozbawieniem. Liamowi często zarzucano, że poświęca zbyt wiele czasu pracy i przez to omija różne przyjemności. Zawsze wtedy jednak odpowiadał, że to nie jest do końca prawda - praca, o dziwo, jest dla niego przyjemnością. Może i raz na jakiś czas ktoś zirytuje go na lekcji, a niekiedy roboty jest tyle, że nie ma czasu zmrużyć oka... Ale Dear odnajdywał się w tym wszystkim tak dobrze, że poważnie nie miał na co narzekać. Transmutacja była jego pasją i kochał mieć z nią stały kontakt. Dodatkowo lubił przekazywać innym wiedzę, lubił pobudzać w nich zainteresowanie. Jako profesor czuł na sobie przyjemną odpowiedzialność za tych wszystkich młodych ludzi. W końcu to jego zadaniem było wyciąganie z nich całego potencjału, nakierowywanie ich...
- Przed pierwszymi? Ja przed każdymi się trochę stresuję - wzruszył ramionami, nie widząc w tym nic wstydliwego. Zawsze była gdzieś z tyłu głowy myśl, że coś może pójść nie tak, a to on będzie musiał się potem tłumaczyć. Miał jednak wrażenie, że dobry kontakt z młodzieżą jest najważniejszy i widział, że Thijs nie będzie miał z tym problemu. Skoro Liam dał radę, to czemu Thijs miałby nie dać?
- Powiem ci, że ja nigdy nie rozumiałem nauczycieli, które pamiętają te wszystkie nazwiska... A teraz kompletnie nie mam z tym problemu. Mogę już nawet dopasowywać styl pisma do poszczególnych uczniów - zaśmiał się krótko, potrząsając lekko głową. Chyba zbyt dużo czasu spędzał nad wypracowaniami... - Wiesz, ja pracę jako nauczyciel rozpocząłem na wyjeździe wakacyjnym i większość z nich kompletnie nie spodziewała się, że będę ich uczył. Myślę, że to nawet fajnie wyszło, bo mimo wszystko daliśmy radę złapać trochę kontaktu przed tym, jak wylądowaliśmy razem w sali.
Widział zaskoczenie na twarzy Holendra, gdy podeszła Vivien. Na jego pytanie westchnął z rozbawieniem, obracając w palcach filiżankę kawy.
- Rodzeństwo, kuzynostwo... Da się przyzwyczaić. Staram się zostać profesorem, ale czasem są nieznośni. Wyobraź sobie, że mój młodszy brat uwielbia wchodzić do sali i witać się "cześć" - przewrócił oczami, przypominając sobie bezczelną postawę Caluma. - Znaczy się, niczego nie udajemy, ale nie chcę też robić dookoła naszych relacji jakiegoś zamieszania. Bądź co bądź, pokrewieństwo nie daje żadnych taryf ulgowych.
Nie lubił takiego obnoszenia się z tym, że jest czyimś bratem - wiedział jednak, że nie ma tak głupich krewnych, którzy próbowaliby to jakoś wykorzystać. Pewnie, czasem go to stresowało czy denerwowało, ale z drugiej strony... chyba nawet byli dzięki temu trochę bliżej.
- O zamek, o atmosferę Hogwartu... bo uczyłeś się w Trausnitz, prawda? - Upewnił się, spoglądając z zainteresowaniem na swojego rozmówcę. Sam jakoś nie zwrócił uwagi na wpychających się do wody uczniów, skoncentrował się jakoś bardziej na dekoracjach i kawie, która skończyła się zdecydowanie zbyt szybko.
- Nawet bardzo... chociaż muszę przyznać, że jakoś dawno nie miałem okazji sobie popływać - odparł, podając barmanowi pustą filiżankę i dziękując mu uprzejmym uśmiechem.
Powrót do góry Go down


Vivien O. I. Dear
Vivien O. I. Dear

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 171
C. szczególne : Bardzo chuda sylwetka
Dodatkowo : ścigająca Slytherinu
Galeony : 3533
  Liczba postów : 2669
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14309-vivien-o-i-dear
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14330-poczta-void
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14333-vivien-o-i-dear#378429
Boisko Quidditcha - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 7 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 7 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 7 EmptyWto 27 Cze - 19:24;

Trudno ukryć, że mimo iż kochaliśmy pływać to ten wodny bal odrobinę pokrzyżował nam plany – trudno ukryć, że w sukni i smokingu robiliśmy furorę prezentując się nad wyraz pięknie i gustownie. No cóż – trudno. Jedyne co mi zostało to cieszyć się towarzystwem Rayenera i jego przemiłymi komplementami.
Uwagę o druzgotach skwitowałam śmiechem i zaraz po tym jak Liam zmienił nasze stroje w zdatne do użytku poszłam za Rayem w stronę basenu, w którym niemalże od razu wylądowałam. Chwilę popływaliśmy, aczkolwiek nie na tyle długo bym mogła nacieszyć się wodą – na to mieliśmy jednak sporo czasu.
- No cóż – parsknęłam śmiechem i zażartowałam w podobnym stylu – Jesteś mistrzem w sprawianiu, ze robię się mokra.
Oczywiście tylko się przekomarzałam, bo w gruncie rzeczy nie miałam oczywiście na myśli nic zdrożnego (a szkoda), a jedynie to, że Ray był moim głównym kompanem w czasie pływania.
- Chętnie bym się napiła – rzuciłam do przyjaciela. Wyszliśmy z basenu, po czym z pomocą różdżki osuszyłam nas (głównie po to, żeby znowu mieć ładną fryzurę) i pociągnęłam Raya w stronę baru. W międzyczasie minęliśmy mojego brata (@Calum O. L. Dear) z jakąś uroczą Gryfonką – gdybym wiedziała jakie zdanie ma o mnie nasz Kopciuszek to najprawdopodobniej dałabym mu po pysku, na szczęście (dla niego) odzywał się do mnie tak rzadko, że nigdy nie powiedział mi wprost co o mnie sądzi. Mignął mi też gdzieś @Shawn E. Reed– szczerze powiedziawszy nieszczególnie wiedziałam jak się zachować. Od spotkania na Nokturnie nie widzieliśmy się ani razu (niezbyt pilnie chodziłam na zajęcia z zaklęć), co szczerze powiedziawszy nieszczególnie mnie dziwiło – nie zamierzałam jednak udawać, że go nie znam – niezależnie od tego co się zdarzyło to zdecydowanie nie było w moim stylu. Mimo lekkiego spedzenia skinęłam w stronę mężczyzny głową i delikatnie się uśmiechnęłam – ten gest był grzeczny, a przy okazji zupełnie nie wskazywał na to, że znamy się spoza szkoły.
Gdy już dochodziliśmy do baru ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam @Dorien E. A. Dear – dopiero po chwili dotarło do mnie, że pewnie przyszedł ze swoją tajemniczą wybranką. Z trudem opanowałam entuzjazm i zostawiając Raya lekko w tyle pobiegłam w stronę brata.
- Dorien! – krzyknęłam przytulając się do mężczyzny. Dzięki Bogu, że osuszyłam się wcześniej, bo gdybym go zmoczyła pewnie nie byłby szczególnie zadowolony.
Pocałowałam go w policzek i dodałam:
- Jak się cieszę, że tu jesteś!
Po chwili dołączył do nas @Rayener Arthas.
- Ray, to jest mój brat – Dorien. – powiedziałam wykonując odpowiednie gesty – Dori, to jest mój najlepszy przyjaciel Rayener. Pamiętasz, opowiadałam Ci o nim? To on uratował mi życie gdy  w piątej klasie zaatakowały mnie druzgotki.
Mężczyźni zdążyli się przywitać, a ja już dalej paplałam jak najęta.
- Gdzie Twoja wybranka? Chcę w końcu poznać, tę szczęściarę.
Nie mogłam się doczekać spotkania z tą istotą – musiała być naprawdę niesamowita skoro udało jej się usidlić mojego brata. Zupełnie nie spodziewałam się, że ta istota to @Ruth Wittenberg, o której słyszałam bardzo wiele.
Powrót do góry Go down


Thijs H. Corbijn
Thijs H. Corbijn

Nauczyciel
Wiek : 31
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 393
  Liczba postów : 282
http://czarodzieje.org/t14596-thc
http://czarodzieje.org/t14770-listy-do-thc
http://czarodzieje.org/t14608-thc
Boisko Quidditcha - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 7 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 7 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 7 EmptyWto 27 Cze - 19:33;

Stres miał być nieodłącznym elementem pracy nauczyciela? Brzmi jak świetna zabawa na każdy dzień. Jak to dobrze, że znał masę ziółek, która pomagała się odprężyć. Chyba niepotrzebnie się tyle przejmował na zapas. Wierzył, że prędzej czy później przyzwyczai się, a pasja sprawi, że do każdych zajęć będzie podchodził jak do porannej kawy – przyjemność, która miała uczynić resztę dnia lepszą. Cicho odetchnął z ulgą i uśmiechając się do bawiących się przy basenie uczniów, upił swojej waniliowej cappuccino.
-O to akurat się nie martwię. Zielarstwo niestety nie jest uwielbianym wśród uczniów przedmiotem. Nie mam zamiaru nikogo zmuszać do chodzenia na lekcje, ale jak już się zechcą pokazać, to z pewnością ich zapamiętam. – odparł krzywiąc się przy tym delikatnie. Niestety większość uczniów skupiała swoją uwagę na zaklęciach, wróżbiarstwie albo tak bliskim zielarstwu, lekcjom eliksirów. –Moja w tym rola, by obudzić w nich nową pasję. – dodał wyszczerzając szeroko ząbki. Nie chciał narzekać, wręcz przeciwnie. Chciał podejść do swojej pracy z bardzo pozytywnym nastawieniem. Z radosnym uśmiechem na twarzy, wyglądał trochę jak przesadny optymista.
-To w sumie prawie tak jak ja. – a właściwie to dosłownie. No może Thijs zaczynał nieco wcześniej, bo od balu na zakończenie roku, ale w gruncie rzeczy czy była to aż taka różnica? Westchnął cichutko pod nosem. –Myślisz, że w tym roku też powinienem pojechać? – spytał, chociaż nie wiedział, dlaczego miałby tego nie robić. Nie miał po czym odpoczywać, wiec wspólna wycieczka miała tylko same plusy. Zdecydowanie chciał mieć dobry, bliski kontakt z uczniami i chyba miał do tego możliwości.
-To dosyć zabawne. – odparł na komentarz o Calumie. Dla Holendra nie było to nic złego. Może dla niektórych uczniów mogła to być oznaka braku szacunku, ale przecież byli rodzeństwem. –Czuje się swobodnie na Twoich lekcjach. To w sumie dobrze, ale nie myślałem czasem, by z niego zażartować? Jeden dobry kawał i może zyskasz nieco więcej szacunku jako nauczyciel. – Thijs chyba nie powinien być tym, który powinien dawać rady Liamowi. Różnica w ich doświadczeniu nie była zbyt duża, ale znacząca.
-Wolę chyba stwierdzenie, że skończyłem Trausnitz. – zaśmiał się cicho pod nosem. Mimo wszystko stwierdzenie – uczyłem się – było lekką przesadą. Szczególnie, gdy chodziło o pierwsze siedem lat. Może trudno w to uwierzyć, ale nauczyciel zielarstwa wychowywał się na głupawych żartach i imprezach, na które często był za młody. –Ale tak. Nie chodziłem do Hogwartu. Mimo wszystko obie szkoły nie różnią się za bardzo. Nauka wygląda tak samo i występuje podział na domy. Nieco inny od tego tutaj, ale wystarczający by rywalizować między sobą. – w każdym razie nie miał problemu ze zrozumieniem ducha rywalizacji z Hogwartu.
Odkładając pustą filiżankę na blat, przy jednym ze stolików dostrzegł Fairwyna. Uśmiechnął się delikatnie pod nosem. Nie spodziewał się, że w takim miejscu zobaczy swojego profesora od run. To było do niego niepodobne, ale w końcu był nauczycielem. Skrzywił się delikatnie nieco zakłopotany. Dziwnie się czuł, ze świadomością, że teraz będą wspólnie pracować. Powinien się przywitać?
-Dlaczego nie skorzystasz z okazji teraz? Czy może potrzebujesz pomocy, tak jak tamta dziewczyna? – spytał z podstępnym uśmieszkiem na twarzy.
Powrót do góry Go down


Bastian K. Lenz
Bastian K. Lenz

Student Ravenclaw
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 256
  Liczba postów : 145
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14655-bastian-k-lenz#391428
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14659-kase#391570
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14656-bastian-kai-lenz#391454
Boisko Quidditcha - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 7 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 7 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 7 EmptyWto 27 Cze - 19:43;

Bas miał całkiem niezłe doświadczenie w śpiewaniu na imprezach, gdzie ludzie po północy w magiczny sposób zaczynają się chwiać na nogach, mimo że nie wolno było na nie wnosić swojego alkoholu. To doświadczenie zaowocowało wyciągnięciem słusznych wniosków, że smętne ballady gra się mniej więcej na początku i mniej więcej na końcu, czyli wtedy, gdy ludzie są pięknie poubierani i jeszcze im się chce ładnie poprzytulać na parkiecie oraz wtedy, gdy wieje taki halny na sali, że co drugiej pannie włącza się lampka "szukam księcia", a facetom "szukam cycków, jakichkolwiek". Oczywiście w rytmie bujania się od procentów.
Bastian znał samego siebie i dokładnie wiedział, że za wszystkie światy nie wypluje z siebie arii operowej po północy, bo gardło będzie go już tak piekło (no, po śpiewaniu, przecież nie po wódzie, nie?), że ledwie wykrzesa jakiś czarodziejski rocko-pop, jak to pięknie ujmował.
Tak czy tak, Lys, choć biegł w istocie jakby zespół rozwiesił transparenty "free tits here", był właściwie całkiem daleko a i ludzie na parkiecie zaczęli się zbierać raczej w parach, niż w dyskotekowych, szkolnych kółeczkach - to był ten czas, żeby dopomóc nieśmiałym towarzyszom! No, w końcu Bas był po tej samej stronie liny co oni, nie? Trzeba sobie pomagać!
Zespół zaczął roznosić dźwięk tylko w obrębie parkietu do tańczenia, pozwalając reszcie "magicznego nagłośnienia" dalej walić jakimś wesołym popem po uszach dla tych, którzy aktualnie jedli, kąpali się w basenie lub po prostu stali w miejscach, które parkietem nie było. Żeby tu zaraz nikt nie pomyślał, że Lenzowi całkiem coś siadło na banię i zaczął grać arie operowe do kotleta i do pływania. Do kotleta i do pływania to były czarodziejskie, wesołe piosenki, a nie poważny repertuar, si? No si.
Od piosenki do piosenki zwalniał z repertuarem, żeby w końcu zacząć uskuteczniać trochę pedalskie, ale przynajmniej czyste wycie* w sam raz do wolnego gibania się jak rezusy. No, panowie, więcej Basek nie pomoże, lepszej okazji do objęcia koleżanki nie będzie!



uwaga, na parkiecie wolne tańce! zapraszamy!
szczególnie piękne, rude aniołki
*"Gira Con Me"
Powrót do góry Go down


Lotta Hudson
Lotta Hudson

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Galeony : 1879
  Liczba postów : 1235
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13872-lotta-hudson?nid=5#367718
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13932-lotta-hudson
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13931-lotta-hudson
Boisko Quidditcha - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 7 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 7 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 7 EmptyWto 27 Cze - 20:43;

Cieszyłam się, że @Bridget Hudson odnosiła się do @William Walker w tak sympatyczny sposób - skoro nie mogłam liczyć, że mój najlepszy kumpel będzie w porządku wobec mojego chłopaka to byłam usatysfakcjonowana tym, że moja siostra próbuje chociażby przełamać niechęć, żeby sprawić mi przyjemność.
Przywitałam się z Bri, a potem przytuliłam do mojego chłopaka korzystając z ostatnich wspólnych chwil. Spojrzałam na niego zaczepnie i rzuciłam żartobliwie:
- W takim razie ani mi się patrzeć na jakąkolwiek dziewczynę poza mną, Walker.
Z trudem powstrzymywałam śmiech podczas wypowiadania tej groźby.
moment później był przy nas @Theo Romeo U. Evermore, który powitał się z moją siostrą w dość wylewny sposób - na dodatek wyraźnie ją komplementując. Byłam ciekawa czy coś z tego będzie - szczerze powiedziawszy byłabym bardzo zadowolona z takiego obrotu sprawy - Theo był przecudownym chłopakiem, a na dodatek najlepszym przyjacielem Willa. Przywitałam go szerokim uśmiechem.
Po chwili wybrzmiała wolna muzyka - spojrzałam na Willa pytająco.
- Ty umiesz w ogóle tańczysz? - zapytałam zaciekawiona.
Powrót do góry Go down


Eric Henley
Eric Henley

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 193
  Liczba postów : 122
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14586-eric-henley
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14598-fiolek-sowka-erica
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14599-eric-henley
Boisko Quidditcha - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 7 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 7 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 7 EmptyWto 27 Cze - 21:00;

Gryfon uwielbiał śmiech swojej partnerki. Uwielbiał słuchać jak dźwięcznie brzmi i przebijając się przez wszechobecny szum zgromadzonych uczniów napływa wprost do jego uszu. To było lepsze niż najlepsza potrawa świata, niż wszystkie najlepsze potrawy świata razem wzięte. Słuchając go, Eric sam nie potrafił przestać się uśmiechać.
- Z obserwacji wnioskuję - odparł wzruszywszy ramionami  - Zresztą mieszkacie w lochach, nie macie tam chyba za dużo światła - dodał powstrzymawszy się od komentarza o mrocznych osobowościach sporej części Ślizgonów, zwłaszcza  za czasów Voldemorta. Dziewczyna chyba nie przepadała za jego stereotypowym myśleniem, nawet jeśli w dużej mierze była to jedynie forma dowcipu.
Gdy zaczęła wspominać o innych chłopakach Eric nieco się obruszył i nim skończyła mówić wtrącił swoje pięć groszy:
- Powinienem być zazdrosny? Na jakich trybuna...- urwał zdawszy sobie sprawę, że dziewczyna mówiła o nim i przewrócił tylko oczami dając jej do zrozumienia, że "bardzo" rozbawił go żart.
-A tak, jak mogłem o tym zapomnieć? - rzekł z wielka ulgą, jakby właśnie przypomniał sobie coś ważnego - Wspominałaś ostatnio o tym szarmanckim przystojniaku dla którego straciłaś głowę...i w sumie grunt pod nogami też - powiedział uśmiechając się bardzo szeroko, karykaturalnie wręcz. Oczekiwał, że za chwilę dostanie po głowie, albo chociaż jakąś ciętą ripostą prosto w jego męskie ego. Nie spodziewał się natomiast takiej reakcji dziewczyny na jego przeciętnych lotów żart o Tolkienie. Gdy na cały głos - niczym pięcioletnia dziewczynka, która właśnie przypomniała sobie ile ma lat - Erin wyrzuciła z siebie tytuł powieści, Gryfon aż podskoczył na krześle, zaś jego następnym ruchem było nerwowe rozejrzenie się po okolicy. Nie mógł uwierzyć w to co właśnie usłyszał.
-Yyy...nie, faktycznie nie jesteś taka jak sobie wyobrażałem - odparł ze zdziwieniem malującym się na twarzy, po czym w myślach dodał: "Jesteś znacznie fajniejsza" - To znaczy, wiesz, nie wyobrażałem sobie Ciebie zbyt często, to by przecież było strasznie dziwne...yyy...w sensie no....miałem nadzieję, że jesteś fajna, inaczej bym Cię przecież nie zaprosił na bal....eee...serio czytałaś "Władcę Pierścieni"?  Czyli, że załapałaś mój żart, naprawdę? - mówił po prostu nie mogąc wyjść z podziwu. Nie przeszkadzało mu nawet nazwanie go kretynem, ostatecznie sam zapracował na ten tytuł.
-Wiesz, wolałem nie sprawdzać czy rzeczywiście masz fobię, nie chciałbym, żebyś uciekła - odparł patrząc jej głęboko w oczy. Miał wrażenie, że zachowuje się nieco zbyt otwarcie, jakby odkrywał wszystkie karty. Nic nie mógł jednak na to poradzić, zwłaszcza, że randkowanie z dziewczynami wymagało podobno  dużych umiejętności (tak przynajmniej twierdzili starsi Gryfoni), a jemu zupełnie brakowało praktyki. Zresztą dziewczyna i tak pewnie czytała z niego jak z otwartej księgi, więc po co się w ogóle starać zakamuflować swoje uczucia?  
- Nie obraziłabyś się gdybym wrzucił tego starucha do basenu? - dopytał z zainteresowaniem, a w jego umyśle pojawiła się cudowna wizja topiącego się Craine'a - Wiesz, pytam w myśl słów, że są rzeczy, których nie życzylibyśmy nawet najgorszemu wrogowi - wyjaśnił zerkając co jakiś czas na parkiet. Miał straszną ochotę zaprosić dziewczynę do tańca, ale zaczekał aż uda im się uporać z niedogodnościami ubraniowymi. A właściwie to jej się uda, bo On miał dwie lewe ręce do transmutacji.
Gdy zaś dziewczyna skarciła go  wzrokiem za spoglądanie w jej dekolt, zrobiło mu się potwornie głupio. Nie chciał, żeby pomyślała, że myślał o tym o czym myślą najczęściej nastolatkowie. I nie, nie chodziło o prace domowe. Naprawdę bardzo się starał, właściwie to nawet nie chciał patrzeć w tamtym kierunku, wolał jej szeroki uśmiech i wesołe oczy, ale to działo się zupełnie mimowolnie. Na moment odwrócił wzrok i podrapał się nerwowo po karku, ale uznał, że to głupie, bowiem Ona zdawała się być tym bardziej rozbawiona, niż zniesmaczona. Tak czy owak, kilka chwil później, gdy już stali na parkiecie, Eric uroczyście przysiągł przed sobą (na wszystkich huncwotów), że będzie patrzył dziewczynie tylko w oczy.
Zaczęli powoli, bo i muzyka była nieśpieszna. Gryfon nieśmiało objął Erin w talii, a drugą ręką chwycił jej dłoń i nieco uniósł.
-Uhmm...jest ok? Nie robię niczego nie tak?- zapytał z nerwowym uśmiechem na twarzy gdy nieśpiesznie kołysali się w rytm leniwej muzyki  - Swoją drogą, całkiem fajne te kąpielówki, dzięki - powiedział udając niepewność ruchów, ale w głębi serca wyczekiwał tylko na jakiś szybszy kawałek.
I szybki kawałek nadszedł. Eric rozejrzał się po parkiecie i zdawszy sobie sprawę z faktu, że oprócz nich są tutaj jeszcze tylko trzy inne pary uśmiechnął się chytrze.
-Jestem prawie Irlandczykiem, wiesz? U nas tańczy się nieco energiczniej - powiedział i porwał dziewczynę do dynamicznego tańca. Przy czym słowa "porwał" i "dynamicznego" nawet w najmniejszym stopniu nie odzwierciedlały narzuconego przez chłopaka, ogromnego tempa.
Mimo, że jąkał się przy dziewczynach na potęgę, na parkiecie wszystko obracało się o 180 stopni. Uczył się tańczyć od dziecka, a zadbała o to jego ciotka z Irlandii i jego kuzynki. Pewnego lata udało mu się nawet wygrać konkurs tańca na miejscowym festynie.
Prowadził dziewczynę stanowczo, doskonale wiedział co robi i nie zaszkodził nawet jej początkowy szok. Szybkie tempo, piruety i kilka innych podstawowych figur dla urozmaicenia sprawiły, że Eric poczuł się jak ryba w wodzie - chociaż może to było niezbyt odpowiednie porównanie biorąc pod uwagę jej lęk.
Gdy wybrzmiały ostatnie nuty utworu Gryfon przyciągnął do siebie dziewczynę tak blisko, że ich nosy dzielił zaledwie centymetr.
- Chyba trochę wyszedłem z wprawy - powiedział z cwaniackim uśmieszkiem i wzruszył ramionami.
Powrót do góry Go down


Oriane L. Carstairs
Oriane L. Carstairs

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : szukająca
Galeony : 533
  Liczba postów : 1330
http://czarodzieje.org/t11413-oriane-l-carstairs
http://czarodzieje.org/t11416-shadow#306304
http://czarodzieje.org/t11415-oriane-leonie-carstairs#306303
Boisko Quidditcha - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 7 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 7 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 7 EmptyWto 27 Cze - 21:04;

Wszyscy, a z pewnością większość, bawiła się znakomicie w wodzie. Pływanie i ochlapywanie innych było dla nich najwidoczniej świetną zabawą. Aż uśmiech sam cisnął się na jej usta na ten widok. Rozmarzona zastanawiała się jak by to było, gdyby ona weszła do twej wody. Nie wyglądała na zimną, a przynajmniej mogła to zaobserwować z reakcji osób wchodzących do niej.
Pewnie dalej siedziałaby i zastanawiała się jak bardzo ciepła, bądź i nie, jest woda, gdyby nie pojawienie się @Mikkel Carlsson. Nie widziała go od bardzo dawna i z tego co się dowiedziała to dlatego iż był chory i nie uczęszczał do Hogwartu. Troszkę była zła, że sam do niej nie napisał i nie poinformował o tym, jednak z drugiej strony, skoro już zauważyła jego zniknięcie, mogła sama naskrobać parę zdań. Uśmiechając się jak mała dziewczynka zasłoniła rękoma twarz przed kropelkami wody, które chłopak posłał w jej stronę.
- Mówisz. - uniosła brwi wpatrując się w niego z lekką ironią w oczach. Wiadomym jednak było iż z jej strony były to tylko żarty.
Chwilę później stała już nad krawędzią basenu wpatrując się w taflę wody. Kątem oka zauważyła jak nauczyciele zmienią ubrania uczniom na stroje do basenu. Przewróciła jedynie oczyma i tyle było ją widać na brzegu. Nie przejmowała się swoją sukienką czy uczesaniem włosów. Wskoczyła do wody tak jak stała. Po wynurzeniu odrzuciła swoje długie brązowe włosy do tyłu i wyszczerzyła w uśmiechu do chłopaka.
- Miałeś rację, tu jest o wiele lepiej. - posłała mu całusa w powietrzu i przejechała wierzchem dłoni o tafli. Tak jak się spodziewała, woda nie była ziemna. Zamierając dłoń i zanurzając z powrotem pod wodę spojrzała na chłopaka lekko zmartwionym wzrokiem. - Słyszałam czemu Cię nie było. Wszystko w porządku już? - to oczywiste, że martwiła się o niego. Jak tu nie martwić się o najlepszego kumpla.
Powrót do góry Go down


Liam S. Dear
Liam S. Dear

Nauczyciel
Wiek : 34
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Tatuaż na plecach (triskelion)
Dodatkowo : animag (nietoperz)
Galeony : 875
  Liczba postów : 401
http://czarodzieje.org/t13244-liam-simon-dear#353836
https://www.czarodzieje.org/t13247-poczta-liama
https://www.czarodzieje.org/t13248-liam-s-dear
Boisko Quidditcha - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 7 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 7 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 7 EmptyWto 27 Cze - 21:38;

Pokiwał grzecznie głową z miną wyrażającą wielkie zrozumienie... Postanawiając przy tym pominąć fakt, że sam nigdy nie lubił zielarstwa. Wolał już ten przedmiot od eliksirów, ale ogólnie to jakoś roślinki do niego nie przemawiały - i tak, Liam wiedział, że zielarstwo to więcej niż sadzenie kwiatków. Chyba był do tego po prostu zrażony, ponieważ jego matka wkręciła się w biznes sklepów z eliksirami.
- Dobre podejście - podsumował w końcu, bo Thijs całkiem nieźle patrzył na to rozbudzanie pasji w młodych ludziach. Sam starał się tak do tego podchodzić i miał wrażenie, że to porządny trop.
- No pewnie, jedź - przytaknął bez zastanowienia, po czym posłał mu wesoły uśmiech. Dobrze było wiedzieć, że nie wyląduje na wyjeździe tylko z uczniakami, albo starymi nauczycielami. Ktoś w zbliżonym wieku, znający ciężar wykonywanej profesji, jak najbardziej by się przydał. - Poznasz trochę uczniów, a poza tym, no wiesz, wyjazd to wyjazd.
Liam nie miał problemy z przyjmowaniem rad od kogokolwiek, więc teraz również wysłuchał swojego rozmówcy z zainteresowaniem, ciekaw co jego słowa mogą mu podsunąć. W gruncie rzeczy to chyba nie chciał robić nic z tymi chwilowymi brakami subordynacji brata, bo miały one swój urok - nie chciał wprowadzać jakiejś sztuczności w ich relacji. Podobnie zresztą z Fire, bo gryfońska kuzynka Liama miała tendencję do, chociażby, wpadania bez zapowiedzi do gabinetu (chociaż Calum pokazał ostatnio, że też tak potrafi!).
- Nie wiem, czy nie masz nawet lepiej. Ja się tutaj uczyłem, a teraz sam tutaj uczę. To trochę dziwne - przyznał z zamyśleniem. Nie, wciąż nie narzekał, bo dalej uwielbiał tę pracę - to była jedynie taka pojedyncza myśl, która mu wpadła do głowy. Nic poważnego.
Wyłapał spojrzeniem @Edgar T. Fairwyn chwilę przed tym, jak Thijs zaproponował udanie się w stronę basenu. Liam nie był pewien, czy wskakiwanie do uczniów jest dobrym pomysłem, ale za to uznał, że wypada w końcu odezwać się do swojego krewnego. Bądź co bądź, Edgar był jego wujkiem i może nie byli blisko, ale jakieś pozory trzeba sprawiać. Profesor transmutacji zawsze był zdystansowany od swoich rodziców, ale nie wiedział, jak powinien traktować Edgara.
- Może za chwilę? Jak uczniaki się zmęczą - zaśmiał się krótko, po czym wskazał na profesora starożytnych run. - Chodź, zapoznam cię. - Nie miał pojęcia, że Thijs i Edgar już się znają, toteż raźnym krokiem podążył do swojego wujka i posłał mu uprzejmy uśmiech, siadając obok niego.
- Dzień dobry... - i zawiesił się. Nagle zupełnie zabrakło mu słów, bo dotarło do niego, że nie ma bladego pojęcia, jak powinien rozmawiać z tym człowiekiem. Wujku? Edgarze? Profesorze? Proszę pana? Wszystko zdawało się brzmieć idiotycznie. - ...wujku. - Wyrzucił z siebie w końcu, ale było to tak niezręczne, że miał ochotę zapaść się pod ziemię.
Nie przemyślał tego.
- Nie wiem, czy się już mieliście okazję poznać? To jest Thijs Corbijn, nowy nauczyciel zielarstwa - a to Edgar Fairwyn, profesor starożytnych run. I, dodatkowo, mój wujek. - Mieli zakończenie roku i Liam oficjalnie nie zbeształ Vivien za traktowanie go tak "luzacko", więc chyba też mógł pozwolić sobie na mówienie w taki sposób o Edgarze. No, przynajmniej miał taką nadzieję - ale ogólnie, to bardzo pogubił się w tym wszystkim i zaczął żałować, że jednak nie wskoczył do basenu...
Powrót do góry Go down


William Walker
William Walker

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja, prefekt fabularny
Galeony : 398
  Liczba postów : 467
https://www.czarodzieje.org/t14149-william-walker?nid=12#373965
https://www.czarodzieje.org/t14185-william-walker
https://www.czarodzieje.org/t14184-william-walker
Boisko Quidditcha - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 7 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 7 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 7 EmptyWto 27 Cze - 21:48;

Starałem się nie myśleć o tym, że za chwilę miałem udać się na drugi koniec świata. Angażowałem się w chwilę obecna, jak to się mówi? Carpe diem!
Kiedy podszedł do nas @Theo Romeo U. Evermore przywitałem się z nim przyjaźnie. Chociaż ten był zainteresowany tylko młodszą siostrą Lotty. Cholera, nie tylko Lottę opuszczałem. To wszystko było dla mnie całkiem nowe. Zazwyczaj nie miałem do czego i do kogo wracać, a tu nagle pojawiły się w moim życiu osoby, które to zmieniały. Trochę jakby moje życie zupełnie się odmieniło, a przecież byłem wciąż tym samym, przeklętym chłopakiem. Ponad to byłem paskudnym egoistą, ale chyba nauczyłem się z tym żyć.
Spojrzałem na @Lotta Hudson oburzony kiedy ta zapytała mnie o moje umiejętności tańca. Nie chwaląc się – o ich brak nie można było mnie posądzać, Jules się o to postarał. Nie do końca rozumiałem na co mi to, ale w końcu doszedłem do wniosku, że dziewczyny na to lecą, więc byłem mu całkiem wdzięczny za te wszystkie lekcje. Jak Lotta mogła w to wątpić?
- Czyżbyś już zapomniała jak idealny jestem? – zapytałem, patrząc w jej oczy. – Sama się przekonaj.
Ująłem Lottę za dłoń i poprowadziłem nas w wolne miejsce, które miało robić za parkiet. Byłem wspaniałym tancerzem, to trzeba było przyznać. Mimo swojego nieprzyjemnego charakteru wiedziałem czym jest kultura i dobre maniery, to że rzadko je u mnie widywano było moją osobistą rozrywką. Ustawiłem idealną ramę i zrobiłem krok w tył prowadząc Hudson. Czyniłem to jakby od niechcenia, delikatnie, lecz w pełni świadomie.
- Zobaczymy co ty potrafisz. – rzuciłem w tańcu.
Kolejny krok w tył, jeden w bok i obrót. Nie myślał o tym co ma robić, ruchy miałem już we krwi, byłem ich całkiem pewny.
Powrót do góry Go down


Erin Fox
Erin Fox

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 107
  Liczba postów : 77
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14603-erin-fox
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14606-erin-fox#389196
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14605-erin-fox#389150
Boisko Quidditcha - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 7 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 7 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 7 EmptyWto 27 Cze - 22:01;

Na słowa o lochach i braku światła tylko przewróciła oczami. Tak jakby narzucenie otoczenia w jakim musiało się mieszkać, wpływało jakoś na osobiste preferencje. Ona lubiła słońce, szczególnie tuż przed zachodem słońca, wtedy cienie nadawały plastyczności krajobrazowi i wyglądał on po prostu cudownie. Uśmiechnęła się sama do siebie, na wspomnienie parku za domem babci, miała chyba z tuzin obrazów przedstawiających to piękne miejsce. Za każdy razem gdy tam była, nie potrafiła odmówić sobie wyjścia do parku z płótnem i farbami.
- Zazdrosny? Czyżbyś przyjęcie zaproszenia potraktował jak jakąś deklarację? - Podparła głowę na ręce i spojrzała na niego z uniesionymi brwiami. Dobrze wiedziała, że mu się podoba, no i może troszkę się z niego nabijała. W końcu mu się należało, przecież nie zachowywała się jakoś strasznie źle, a mogłaby.
- On prócz gruntu i głowy stracił jeszcze język. - Zaśmiała się cicho i przy ostatnim słowie wskazała na swoje usta.
- O, czyli mnie sobie wyobrażałeś? - Nachyliła się przez stolik w jego stronę i przekrzywiła głowę, patrząc mu prosto w oczy. Taka pozycja oczywiście miała nie tylko sprawić, że ich twarze były teraz bliżej siebie.
- A jak mnie sobie wyobrażałeś? - Dalej uparcie, z trochę diabolicznym błyskiem w oczach, wpatrywała się w niego. Ciekawa była co jej odpowie i czy jego wzrok zostanie zawieszony jedynie na jej oczach. Co powinno się wspomnieć było już samo w sobie trudne, bo jej wzrok prawie, że zmuszał do odwrócenia oczu.
- Załapałam, ale myślę, że na moje drzwi takie "przyjacielskie" zaklęcie by nie zadziałało. - Nawet całkiem nieźle pamiętała te książkę i film z resztą też. Co prawda jedynie u babci mogła oglądać takie rzeczy, ale kiedy stała się trochę starsza, ojciec i tak nie miał nic do gadania. Dlatego teraz spędzała tam dużo czasu, a w wakacje praktycznie mieszkała u staruszki. Właśnie, w wakacje to ona poznawała tyle mugolskich rzeczy, ile przez cały rok nawet na oczy nie widziała. Niby to nie jej pierwsze wakacje u babci, a ona dalej potrafiła zaskoczyć ją jakimiś nowymi wynalazkami. Ostatnio na przykład kazała jej zrobić ciasto po mugolsku. Kiedy dziewczyna dostała do ręki mikser, nawet nie wiedziała co ma z nim zrobić i po naciśnięciu przycisku, przerażona rzuciła urządzenie przed siebie. Całe szczęście trafiła na miskę i mikser pozostał w całości, a na nieszczęście, w misce były gotowe składniki do zmiksowania, które po tym wszystkim oblepiały całą kuchnię.
- Nie mam, później może podejdę do basenu ale może. I nawet nie próbuj wciągnąć mnie do wody bo uduszę. - Ostanie słowa wypowiedziała żartobliwym tonem. Brzmiało to trochę jakby tak naprawdę nie miała nic przeciwko wciągnięciu do basenu. W sumie chciała by to tak zabrzmiało, miało to pokazać chłopakowi, że wcale nie jest taka strachliwa, co to to nie. Wiedziała jednak, że nie zareagowałaby na takie coś za dobrze, ale nie zamierzała się z tym zdradzać.
- Pamiętaj, że jednak jestem Ślizgonką. Pewne stereotypy mają swoje podstawy. - Oj chętnie zobaczyłaby Craine 'a w basenie, wierzgającego nogami i próbującego wydostać się na brzeg. Może nie chciałaby go utopić (w końcu co by było jakby potem trafił im się jeszcze gorszy nauczyciel?), ale podtopić... czemu nie?
Erin widziała jak chłopak walczy ze sobą i to ją bawiło. Między innymi, dlatego wybrała taki, a nie inny strój. Inne powody to na przykład fakt, że jej się po prostu podobał, albo wygoda, ale czy musiał być jeden powód? Zdawała sobie sprawę, że jeszcze nie raz jego oczy skierują się na jej dekolt, a on pewnie wiedział, że jeszcze mu się za to oberwie.
Kiedy byli na parkiecie, pozwoliła ująć chłopakowi swoją dłoń i przyciągnąć się trochę bliżej. Do takich tańców była przyzwyczajona, uczyli ją ich, ale to co zaprezentował jej chłopak, było jej zupełnie obce. Na początku przeżyła po prostu szok, później trochę nieporadnie zaczęła stawiać kroki aż w końcu, dzięki niesamowitym zdolnością chłopaka do prowadzenia (i jej zdolnością tanecznym), zaczęło jej to iść nawet całkiem dobrze. Nigdy poruszanie się w tańcu nie sprawiało jej jakiś dużych problemów, szybko się uczyła. Musiała przyznać, że mimo początkowego zaskoczenia i zagubienia, taniec bardzo jej się spodobał. Chętnie by go powtórzyła ale najpierw musiała odzyskać oddech, bo jej płuca chyba postanowiły zrobić sobie wolne.
Spojrzała chłopakowi głęboko w oczy gdy taniec się zakończył. Wydawało jej się , że tańczyli dosłownie chwilę, ale jej oddech informował ją, że wcale nie trwało to tak krótko. Uśmiechnęła się delikatnie i oparła głowę o klatkę piersiową chłopaka.
- Gdzieś ty się tego nauczył? To było świetne. - Zapewne przyciągnęli ty tańcem dużą uwagę, ale dziewczyna teraz wcale nie interesowała się wlepionymi w nich oczami ludzi wokół.
- Powtórzmy to, ale najpierw muszę się czegoś napić. - Odkleiła swój policzek od jego torsu i zapała go za rękę. Pewnie podbiegłaby do stolika gdyby nie fakt, że jej nogi też pragnęły wakacji i postanowiły własnie teraz ją o tym poinformować. Całe szczęście zdążyli już zejść z parkietu, bo nogi Erin po prostu się pod nią ugięły i gdyby nie trzymający ją za rękę Eric, leżałaby już na ziemi. Przytrzymała się go drugą ręką dla pewności i powoli ruszyła w obranym kierunku. Na miejscu, chwyciła szklankę i nalała do niej pierwszego z brzegu soku, po czym pochłonęła na raz zawartość naczynia.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Boisko Quidditcha - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 7 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 7 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 7 EmptyWto 27 Cze - 23:02;

Rozejrzał się po pozostałych atrakcjach balu, zastanawiając się, co będą robić przez cały ten czas. Wyścigi niezbyt mu się podobały, bo Leo i tak by wygrał, a znając szczęście Ezry to zaraz by się wywalił, złamał nogę i po balu. Rzeźbienie w wodzie, choć bardziej w jego stylu, wymagało trzech osób, a on nie miał zamiaru nikogo wciągać do trójkąta, więc i z tego nici. A przy barze chyba siedziało dwóch nauczycieli... Basen musiał im jak na razie wystarczyć. Byle też nie cały czas, jeszcze się Ezrze skóra na rękach pomarszczy!
- Racja, w tym się mugole postarali - zaśmiał się. Nie miał pojęcia kto wpadł na pomysł, że wdmuchiwanie powietrza do cudzych ust może być pomocne, ale należało mu jak najbardziej dziękować. No i ci co faktycznie umierali też na pewno byli wdzięczni.
Ezra widział, że chłopak zanurkował, więc momentalnie przestał chlapać. Na jego ustach pojawił się lekki uśmieszek, kiedy oczekiwał, co zaraz zrobi Gryfon. Pewnie coś bardzo głupiego i pozbawionego poziomu, jak to on... Ezra nie spodziewał się jednak, że Leo po prostu wynurzy się za nim. Na szept przez jego kręgosłup przeszedł mały dreszcz, a jego uśmiech stopniowo się poszerzał. Cofnął się jeszcze pół kroku i praktycznie przylgnął plecami do klatki piersiowej Leonarda, łapiąc jego palce, by powstrzymać go od dźgania. (Może powinien zacząć się przejmować innymi ludźmi? Jego znajomymi?). Przekręcił głowę na tyle, ile w tej pozycji mógł, żeby chociaż trochę widzieć twarz Leo.
- Oszukiwałeś - oskarżył go miękko, zwracając przy okazji uwagę na zwolnienie muzyki. No jak klimatycznie się zrobiło. - I co teraz? Mam łapać długi oddech, bo znowu zostanę podtopiony? Stajesz się nudny...
Powrót do góry Go down


Leonardo O. Vin-Eurico
Leonardo O. Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Dodatkowo : animag (grizzly)
Galeony : 4467
  Liczba postów : 2204
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13793-leonardo-ovidio-vin-eurico#365517
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13807-love-letters#365644
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13804-leonardo-ovidio-vin-eurico#365640
https://www.czarodzieje.org/t18322-leonardo-o-vin-eurico-dzienni
Boisko Quidditcha - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Boisko Quidditcha - Page 7 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 7 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 7 EmptyWto 27 Cze - 23:12;

Nie było już co zagłębiać się w pierwszą pomoc, bo chociaż czysto teoretycznie w niektórych przypadkach idealnie nadawała się do flirtu, to w rzeczywistości była sprawą o wiele bardziej złożoną. Leo wolał nie wnikać w to już bardziej, niż i tak musiał.
Clarke, jak się okazało, był całkiem czujny i zauważył podstęp Gryfona. Mimo wszystko chyba nie spodziewał się zagrania tak banalnie prostego i oczywistego. Właściwie, Leo też się tego nie spodziewał po samym sobie - ogólnie raczej rzadko kiedy się nad czymś serio zastanawiał. Zazwyczaj robił to, co akurat było wygodne albo akurat wpadło mu do głowy. Nie był wielkim myślicielem...
Przygryzł dolną wargę, gdy Ezra przylgnął do niego i jakoś tak zgubił oddech, gdy chłopak dodatkowo złapał jego dłoń. Dobrze, że Krukon nie widział zaskoczenia wymalowanego na jego twarzy, bo tym razem to Leo dał się zszokować.
- Mój błąd. Przyzwyczaiłem się do zasady "wszystkie chwyty dozwolone" - odparł na wydechu, nie zauważając nawet, że sam jeszcze bardziej pochylił się do Krukona. Jego twarz od szyi Ezry dzieliły milimetry. Milimetry!
- Mam parę innych pomysłów, co by teraz z tobą zrobić... - Przymknął na chwilę powieki, próbując się opanować. Merlinie, co się z nim działo? - Ale ten długi oddech to dobry pomysł. Gotowy? - Dał mu jakąś sekundę lub dwie na wykonanie polecenia, a potem wepchnął go pod wodę, przy okazji odwracając do siebie przodem. Sam również zanurkował, ani na chwilę nie puszczając dłoni Clarke'a.
Leo chyba naprawdę robił się już znany ze swoich idiotycznych pomysłów, Teraz jednak wkroczył na zupełnie nowy poziom, przyciągając do siebie swojego przyjaciela i kładąc dłoń u góry jego karku, tak aby palcami mógł zahaczyć o jego włosy.
W tej jednej chwili, gdy patrzył na Ezrę w tym nieszczęsnym basenie, w jego mózgu zapaliły się wszystkie czerwone światełka. Leo był pewien, że małe ludziki biegają mu pod czupryną i drą się, żeby zaprzestać misji i ratować się, dopóki jeszcze można.
Ale i tak przysunął się jeszcze bliżej i pocałował Ezrę.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Boisko Quidditcha - Page 7 QzgSDG8








Boisko Quidditcha - Page 7 Empty


PisanieBoisko Quidditcha - Page 7 Empty Re: Boisko Quidditcha  Boisko Quidditcha - Page 7 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Boisko Quidditcha

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 7 z 39Strona 7 z 39 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 23 ... 39  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Boisko Quidditcha - Page 7 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
boisko quidditcha
-