Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Jaskinia za lasem

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość


Mikkel Carlsson
Mikkel Carlsson

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 1076
  Liczba postów : 767
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12435-mikkel-carlsson
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12439-uggla-mikkela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12438-mikkel-axel-carlsson
Jaskinia za lasem - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Jaskinia za lasem - Page 2 Empty


PisanieJaskinia za lasem - Page 2 Empty Jaskinia za lasem  Jaskinia za lasem - Page 2 EmptyPią Lip 15 2016, 14:25;

First topic message reminder :


JASKINIA


Przemierzając zielone zarośla w lesie, na skraju miasteczka, docierasz do skalistej ściany. Idąc wzdłuż niej, odnajdujesz małe wejście do jaskini. Wchodzisz do środka. Wnętrze wygląda bardzo zjawiskowo. Grota oświetlona jest niebieskim światłem, jakby wychodzącym z jej ścian. W jaskini żywo płynie mały strumyk, który zdaje się nie mieć żadnego ujścia na zewnątrz. Żeby przejść do głównej, kamiennej sali musisz się trochę pomoczyć. Krąży legenda, że właśnie w tej jaskini słynny zielarz Marjoribanks odkrył działanie skrzeloziela, choć mówi się, że było ono już znane sto lat wcześniej.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Casper Angel Tease
Casper Angel Tease

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 30
Wzrost : 185cm
C. szczególne : "Puste" spojrzenie; lewa ręka w geometrycznych tatuażach ze słowem "PAST" na kłykciach; zapach
Galeony : 819
  Liczba postów : 373
http://czarodzieje.org/t13550-casper-angel-tease#360782
http://czarodzieje.org/t13562-anielska-poczta#361164
https://www.czarodzieje.org/t13561-casper-angel-tease#361163
Jaskinia za lasem - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Jaskinia za lasem - Page 2 Empty


PisanieJaskinia za lasem - Page 2 Empty Re: Jaskinia za lasem  Jaskinia za lasem - Page 2 EmptyCzw Lut 02 2017, 00:09;

Nie siedzieli jakoś bardzo blisko siebie, ale Casper bez problemu dostrzegał takie drobiazgi, jak kosmyk rudych włosów wypadających z idealnej fryzury Fire. Wyglądała trochę jak laleczka, w dodatku dalej miała na twarzy tę swoją karnawałową maskę. Nie miała typowej urody - ale z tymi płomiennymi włosami, błękitnymi oczami, delikatną cerą i zgrabną sylwetką, z całą pewnością zaliczała się do prawdziwych piękności. I Tease musiał to niestety przyznać (przed samym sobą, oczywiście. Nie zamierzał nagle robić jakiejś akcji charytatywnej typu "Jak dowartościować Gryfonkę"), a przychodziło mu to o wiele łatwiej gdy nie patrzył na nią już przez pryzmat właściciela klubu i nielegalnej pracownicy.
Zabawne, że tak szybko udało mu się zapomnieć o tym epizodzie.
- Próbujesz mnie urazić? Bo jeden właśnie siedzi obok ciebie - zauważył, kompletnie nie biorąc pod uwagi aspektu związanego z niechęcią Blaithin do zawierania kontaktu cielesnego. Wciąż o tym zapominał. Cóż, on unikał słońca i nie sypiał... Chyba nie powinien krytykować cudzych dziwactw. Robienie tatuaży jednak kompletnie mu się nie kojarzyło z czymś, co mogłoby przeszkadzać nawet najmniej dotykalskiej osobie. Choć skoncentrował się na Oasis i handlowaniu różnymi substancjami, raz na jakiś czas z wielką chęcią robił tatuaże. Najczęściej padało na "najbliższych" znajomych lub bardziej zaufanych klientów. To było hobby - był w tym niezły (może nawet bardzo?), zebrał doświadczenie między innymi na własnej skórze. Gdyby Fire wyraziła chęć, jej również bez problemu zrobiłby tatuaż.
- A może jeszcze sama nie wiesz czego chcesz? - Dodał, widząc jej zamyślenie. Nie dziwił się - takie sprawy dobrze było przemyśleć. Gdy tak patrzył na Gryfonkę, przez głowę przemknęło mu parę propozycji, postanowił je jednak zachować jak na razie dla siebie.
Jego brwi podjechały do góry, gdy usłyszał pytanie dziewczyny. No, takiej bezpośredności się po niej nie spodziewał. Chyba wypiła trochę za dużo Ognistej...
Ale on na imprezie nie zjawił się w pełni trzeźwy, a na tarasie też w gruncie rzeczy sobie nie szczędził.
- Uwierzysz mi na słowo? Myślę, że lepiej samemu się przekonać. - Wypalił, zanim zdążył w ogóle pomyśleć. A potem jakoś tak sam się przybliżył, zupełnie odruchowo.
Kiedy wcześniej siedzieli na tarasie i udawali przed Shawnem zakochanych, przemknęło mu przez myśl jakie uczucie towarzyszyłoby mu, gdyby tak po prostu pocałował Blaithin. Była ładna i chociaż jakoś tam próbował to zdusić, to nawet całkiem ją lubił. Najwyraźniej musiał ją lubić, skoro spędzał z nią tyle czasu bez wyraźnej przyczyny. Casper to osoba, która szczególnie wstrzemięźliwa nie jest. W dodatku jego relacje z wieloma osobami były zwyczajnie bez zobowiązań, tak więc... Czemu ten pocałunek nie miałby zaliczyć się do tej kategorii? Na Merlina, on jedynie odpowiadał na pytanie panny Dear!
Jednak gdy jego usta już zetknęły się z ustami Blassie, na chwilę o tym zapomniał. Bo to było po prostu przyjemne. Nie był to długi pocałunek - nie chciał dostać w twarz, nie chciał żeby za bardzo mu się spodobało. W końcu do niczego nie miało dojść, oprócz tego... Eksperymentu.
Odsunął się, przygryzając swoją dolną wargę i zerkając w oczy Blaithin.
- Nie, mi to kompletnie nie przeszkadza. - Uznał takim tonem, jakby przed chwilą wcale nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego.
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Jaskinia za lasem - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Jaskinia za lasem - Page 2 Empty


PisanieJaskinia za lasem - Page 2 Empty Re: Jaskinia za lasem  Jaskinia za lasem - Page 2 EmptyPią Lut 03 2017, 21:46;

Myśli Blaithin w tamtej chwili tworzyły dość pomieszaną plątaninę, którą z trudem składała w pełne, w miarę logiczne zdania. Najchętniej w ogóle wyłączyłaby rozum, ale nie mogła ryzykować. Po alkoholu język zazwyczaj bardzo się rozplątywał, a Szkotka zdawała sobie sprawę z tego, ile Cassie już wie i, że to zdecydowanie za dużo. A mimo wszystko uporczywie ignorowała myśl, że tak dziwaczną i skomplikowaną relację powinna już dawno zakończyć. Uciąć jednym listem, jednym słowem. Nie dopuszczała do siebie myśli, że w towarzystwie Caspra może czuć się po prostu tak dobrze.
- Cały czas próbuję kogoś urazić. - odparła, wzruszając obojętnie ramionami i opierając na chwilę brodę o swoje kolana. Po części była to prawda, bo Fire uwielbiała doprowadzać kogoś do szewskiej pasji. Za to odwrotnych sytuacji nie znosiła. Myśl, że to właśnie Tease zrobiłby dziewczynie ten tatuaż, nie wydawała się taka zła. Wiele razy już się ze sobą zetknęli, a ani razu nie dostał w twarz. To musiało coś znaczyć i wolałaby już ciemnowłosego niż zupełnie obcego mężczyznę. W końcu Caspra już odrobinkę znała. Wiedziała przynajmniej, co jest dla niego najważniejsze. - Ponownie zaczynam poważnie wątpić w to, że jest coś czego nie potrafisz. - dodała z przekąsem, bo Cassie miał zdolności do niemal wszystkiego, według Blaithin. Ale pamiętała, jak kiedyś już o tym rozmawiali. Do wszystkiego dochodzi się systematycznymi treningami, prawda?
Wpiła tylko wzrok w swoje kolana, kiedy zasugerował, że może nie wiedzieć czego chce. Co prawda, miał odrobinę racji. Fire nie była jeszcze świadoma tego, że wszystko czego pragnie to poczucie bezpieczeństwa, jakiego nigdy nie zaznała i miłości, której też nie zaznała. Wolała uważać, że ma wszystko czego potrzebuje. Tylko, że ktoś tak spostrzegawczy jak Tease szybko domyślał się, że Blaithin często zwyczajnie udaje. Gryfonka milczała.
Zmarszczyła brwi, nie orientując się zupełnie w tym, co znaczą słowa Caspra. Spoglądała na niego nierozumiejącym zbyt wiele wzrokiem, gdy się zbliżył. Znów ogarnął ją ten charakterystyczny zapach, połączenie papierosów z jakimiś ziołami, herbatą... Drażnił nozdrza dziewczyny, sprawiając że chciała wchłonąć go mocniej, więcej, zupełnie jak nowe uzależnienie. Blaithin nie poruszyła się jednak, zastygając w całkowitym bezruchu. W końcu dotarło do niej, dlaczego Cassie jest tak blisko i właśnie pochyla się w jej stronę... Zamknęła oczy, pozwalając mu musnąć swoje usta. Zareagowała na to o wiele spokojniej niż w momencie, kiedy dotknął jej policzek nosem na tarasie. Rzeczywiście, kolczyk nie przeszkadzał, a jego obecność w wargach Tease'a ciekawiła Fire. Fakt, że nawet gdy siedzieli musiała unieść podbródek, żeby Casprowi było wygodniej, nawet nie był taki zły.
Nie oddała jednak pocałunku, nadal tkwiąc w całkowitej bierności. Kiedy Cassie go zakończył, ogarnęło ją zupełnie nowe, dziwne uczucie. Jakiejś pustki, jakby ciemnowłosy zawsze był przy Blaithin, a dopiero teraz po raz pierwszy się odsunął.
- Jesteś cholernie bezczelny, Tease. - stwierdziła, zastanawiając się jakim cudem jest taka opanowana. Przynajmniej doskonale panowała nad emocjami, tak żeby Cassie nie mógł ich odczytać. Ten raz mógł się poczuć trochę zagubiony. Podobało jej się czy nie, była zła czy może chciała więcej, zamierzała uciec czy zostać dłużej? Fire niczego nie ułatwiała, spuszczając nawet z tonu. - Teraz muszę się znowu napić. - sięgnęła po butelkę Ognistej, żeby pociągnąć solidny łyk.
- Dlaczego w ogóle to zrobiłeś?
Powrót do góry Go down


Casper Angel Tease
Casper Angel Tease

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 30
Wzrost : 185cm
C. szczególne : "Puste" spojrzenie; lewa ręka w geometrycznych tatuażach ze słowem "PAST" na kłykciach; zapach
Galeony : 819
  Liczba postów : 373
http://czarodzieje.org/t13550-casper-angel-tease#360782
http://czarodzieje.org/t13562-anielska-poczta#361164
https://www.czarodzieje.org/t13561-casper-angel-tease#361163
Jaskinia za lasem - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Jaskinia za lasem - Page 2 Empty


PisanieJaskinia za lasem - Page 2 Empty Re: Jaskinia za lasem  Jaskinia za lasem - Page 2 EmptyPią Lut 03 2017, 22:13;

Przekonał się już parę razy na własnej skórze, jak perfekcyjnie Blaithin potrafiła wyprowadzać ludzi z równowagi. Lubił sobie wmawiać, że nieczęsto wybuchał prawdziwą furią, że jakoś dawał radę pozostać niewzruszonym, utrzymać emocje na wodzy. Niestety, było kilka rzeczy, nad którymi kompletnie nie panował. Chociażby jego fobie... Które Fire już znała. Jedne z jego największych tajemnic. Jeśli Casper czegoś się wstydził, to było to.
- Och, znowu to? - Przewrócił oczami. Coś w tej wypowiedzi go denerwowało i nie wiedział do końca co. W pewnym sensie działało to przecież jak komplement... Ale dla Tease'a brzmiało to jak zniżenie jego pracy do nikłego poziomu. Tak, jakby Blaithin sugerowała, że się przechwala, albo coś w tym stylu. Mężczyzna po prostu był ambitny i jak się na coś uparł... No cholera jasna, niektórych rzeczy uczył się bardziej i miał lepsze wyniki. Koniec.
- Nie mogę chociażby przyswoić języka francuskiego. Drinki i inne napoje wychodzą mi bez problemu, ale kompletnie nie nadaję się na kucharza, nie umiem zrobić żadnej zjadliwej potrawy trudniejszej od kanapki. W dodatku, nie wiem czy zauważyłaś, nie potrafię wyjść normalnie na światło słoneczne. - Wyrzucił z siebie, po czym zamilkł na dłuższą chwilę. No, takiej szczerości się po sobie nie spodziewał. Powiedział pierwsze "drobiazgi", jakie wpadły mu do głowy... Jednak składały się one w całą osobowość, którą posiadał. - No i wiesz, nie gram na skrzypcach. - Dodał jeszcze, przypominając sobie o hobby dziewczyny.
Nie był zawiedziony, gdy nie odwzajemniła pocałunku. Nie oczekiwał tego, choć pewnie gdzieś w głębi ducha na to liczył - w końcu byłoby o wiele przyjemniej, prawda?
Ale nie spodziewał się takiego spokoju, takiego opanowania, takiej dziwnej i niespotykanej reakcji.
- Jestem. - Przytaknął po prostu, bo usilnie próbował znaleźć jakiś punkt zaczepienia. Coś, co pozwoliłoby odczytać myśli Gryfonki. To nie tak, że jakoś zależało mu na tym, aby pocałunek jej się podobał. Zwyczajnie nie lubił bierności. Chciał konkretów, chciał wiedzieć co się dzieje w tej rudej łepetynie.
- Sam jestem ciekawską istotą, gdy ktoś zadaje mi pytanie staram się na nie odpowiedzieć tak porządnie, jak tylko mogę. - Odpowiedział spokojnie, chociaż w środku zaczynał się gotować. Dobrze, że potrafił nad sobą panować. Jego odpowiedź nie była jednak w stu procentach prawdziwa, ale czy to było teraz takie istotne?
- Więc? Przeszkadza, czy nie? - Zagaił w końcu, tracąc przy tym odrobinę swojej przykrywki. Cóż, dalej był opanowany. Po prostu... Po prostu dopytywał.
Wyjął z kieszeni zegarek i zaczął obracać go w palcach, ale ani na chwilę nie oderwał spojrzenia od Blaithin.
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Jaskinia za lasem - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Jaskinia za lasem - Page 2 Empty


PisanieJaskinia za lasem - Page 2 Empty Re: Jaskinia za lasem  Jaskinia za lasem - Page 2 EmptyNie Lut 05 2017, 07:59;

Fire lubiła trafiać w słabe punkty ludzi, a im więcej o kimś wiedziała tym było to łatwiejsze. Wiedziała, jak mogłaby łatwo urazić Caspra, ale mimo to nie chciała tego. Może dlatego, że jeszcze nie zdenerwował dziewczyny do tego stopnia. Wściekła się trochę tylko wtedy, gdy teleportował ją do jego mieszkania z Nokturnu, ale wtedy nawet Tease podniósł głos.
Blaithin uważała Caspra za zdecydowanie zbyt wielkiego szczęściarza, któremu los chyba nigdy nie podrzucał kłód pod nogi. Tylko, że dopiero później dowiedziała się paru rzeczy, dopiero później zrozumiała napis "PAST" na jego knykciach i to, jak wielką trudność sprawia mu to, co dla innego człowieka jest proste jak bułka z masłem. A mimo to dalej zazdrościła mu tego, do czego zdołał dojść. Więc bezsensownie drążyła temat, nie mogąc dać Tease'owi spokoju. Zmrużyła oczy, słuchając słów mężczyzny, a w głowie zostało jej to krótkie wtrącenie. Nie wiem czy zauważyłaś. Miała ochotę rzucić ironicznie, że nie miała okazji. W końcu tylko wisiałeś mi na szyi półprzytomny ze zmęczenia i niemal oszalały, kiedy wyprowadzałam cię z Oasis, ty palancie. Zacisnęła usta, powstrzymując się po raz pierwszy od dawna. Zamiast tego skupiła się na tych wszystkich drobnych faktach, jakie jej zdradził.
- Francuski jest łatwy, podobnie jak robienie naleśników. Robiłam takie mojemu bratu... kiedyś. Z dżemem. - powiedziała, zaskoczona tym jak nagle odkopała jedno ze starych wspomnień. Robiła je wtedy Lionelowi w dzień jego ósmych urodzin. Trochę je spaliła, bo jak zawsze za mocno bawiła się ogniem, ale chłopiec twierdził, że nigdy nie jadł w życiu nic lepszego. Uśmiechnęła się sama do siebie, przypominając sobie tę scenę w pamięci. Po zapadnięciu ciszy przypomniała sobie, że obok jest Cassie i pewnie dopiero co dowiedział się, że ma brata.
- Chodziło mi o to, że... wydajesz się po prostu taki... idealny. - wyrzuciła w końcu. Musiała brzmieć dziwnie, kiedy osobę taką jak Casper Angel Tease nazywała ideałem. Tu nawet nie chodziło o to, że miał dobrą pracę, szybko się uczył, panienki do niego lgnęły i posiadał mnóstwo świetnych kontaktów na Nokturnie. Ale sama nie umiała głębiej się nad tym zastanowić.
- Jasne. - odparła, w ogóle nieprzekonana tą odpowiedzią. Cassie kierował swoimi słowami tak, żeby zadowoliły rozmówcę i pozwoliły wydobyć więcej. Sama nie wiedziała, kiedy kłamał, a kiedy nie. Stawiała na intuicję. - To aluzja do tego, że ja odpowiadam tak, że właściwie nie udzielam odpowiedzi? - spytała, bo wcześniej ciągle mówiła wymijająco. Dopiero po ich pocałunku Blaithin pomyślała o tym, że może lepiej było jednak mocniej posmakować jego ust, tylko co by to ze sobą przyniosło? Mimowolnie przygryzła wargę, starając się na następne pytanie odpowiedzieć jak najprościej. Odnotowała też w myślach to, że jednak trochę zależało mu na poznaniu jej zdania. Zerknęła na jego zegarek, przez ułamek sekundy myśląc o tym, skąd w ogóle go ma. Zaraz potem utrzymała jednak spojrzenie Tease'a, uśmiechając się zaczepnie.
- Nie przeszkadza ani trochę. Ale jakbym miała taki drugi to one chyba mogłyby się jakoś o siebie zaczepić, no nie? Trochę ryzykowne.

Autorka o drugiej w nocy nie panowała nad Fajer i aluzjami przez nią rzucanymi, przepraszam.
Powrót do góry Go down


Casper Angel Tease
Casper Angel Tease

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 30
Wzrost : 185cm
C. szczególne : "Puste" spojrzenie; lewa ręka w geometrycznych tatuażach ze słowem "PAST" na kłykciach; zapach
Galeony : 819
  Liczba postów : 373
http://czarodzieje.org/t13550-casper-angel-tease#360782
http://czarodzieje.org/t13562-anielska-poczta#361164
https://www.czarodzieje.org/t13561-casper-angel-tease#361163
Jaskinia za lasem - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Jaskinia za lasem - Page 2 Empty


PisanieJaskinia za lasem - Page 2 Empty Re: Jaskinia za lasem  Jaskinia za lasem - Page 2 EmptyCzw Lut 09 2017, 23:54;

W krótkim czasie Blaithin poznała Caspra lepiej, niż inni ludzie przez całe lata. Mężczyzna nie wiedział czemu, ale coś ich tajemniczo pchało ku sobie i wpadali na siebie co drugi krok. Chyba już w pewnym sensie zaakceptował taką kolej rzeczy - Gryfonka widziała go w takich sytuacjach, że nawet nie miał się czego wstydzić. Na ogół starał się nie dostawać przy innych ataków paniki, nie lunatykować (a już w szczególności nie rozbierać się podczas lunatykowania), nie ryzykować swoich kontaktów dla innych, a lękiem związanym ze słońcem wcale się nie chwalił. Jednak rudowłosa uparcie dowiadywała się o nim coraz to nowszych informacji. Aż się dziwił, że to spotkanie przebiega tak spokojnie...
Pocieszał go trochę fakt, że on również dostrzegł u Fire to, czego starała się nie pokazywać. Cała przygoda na Nokturnie, drobiazgi dotyczące jej rodziny. Strach przed wodą, a teraz chyba przed wysokością. Widział jej niechęć do nawiązywania kontaktu cielesnego i udało mu się nawet dojść do wniosku, że dziewczyna całkiem nieźle sobie z tym radzi i daje się jakoś to obejść.
- Francuski to jeden wielki napad kaszlu. - Przewrócił oczami z lekkim rozbawieniem i wyjął z kieszeni piersiówkę, w której miał Łzy Morgany Le Fay. Wziął łyka słodkiego trunku i podsunął go swojej towarzyszce. Nie wspominał nawet, że jest tam trochę eliksiru czuwania. Dear mogła spodziewać się, że jego prywatne zapasy są doprawione...
- No już, bo się zarumienię - prychnął, zaskoczony odpowiedzią. Może chodziło jej o to "niedoskonałości są doskonałe"? Mógł pochwalić się silną wolą, ambicjami i cholernym uporem, ale ideałem by siebie w życiu nie nazwał. Zapewne w grę wchodziła kwestia gustu, ale Cas i tak nie sądził, że kiedykolwiek usłyszy coś takiego. Nic dziwnego, że jego odpowiedź była sztywna, nieco opryskliwa i po prostu niezręczna.
No proszę, w trakcie tego ich "spokojnego" spotkania Fire chyba obrała za cel wybicie go z równowagi.
- Ach, załapałaś. Ulżyło mi.
Doczekał się w końcu odpowiedzi, chociaż nie chodziło mu o tak proste podsumowanie. Po twarzy dziewczyny nie był w stanie wywnioskować, co siedziało jej w głowie. Nie oddała pocałunku, bo ją zaskoczył? Bo po prostu nie chciała? Fakt, że się nie odsunęła nieco go irytował - wtedy miałby jasność. Wiedziałby, że ją spłoszył, albo że nie życzy sobie takich akcji. Teraz był w kropce.
Ale nie zależało mu, oczywiście, na dokładniejszym zgłębieniu tego zagadnienia. Znaczy ciekawość go zżerała, ale to nie tak, że chciał, żeby ona chciała, powtórzyć pocałunek.
I w ogóle.
- Nie byłem nigdy w takiej sytuacji - przyznał, bo pogubił się we własnych myślach i musiał coś powiedzieć, żeby Blaithin się nie zorientowała. - Raczej nigdy nie przeszkadzał mi mój kolczyk w wardze, ani czyjś. Chyba kwestia gustu, bo takie zaczepienie się jest mało prawdopodobne... - Podsumował. - Niektórym bardzo podoba się piercing. - I nie chodziło mu tutaj o "jaki ładny kolczyk", tylko upodobania dotyczące drugiej osoby. Zbierał komplementy za sam swój styl i wiedział, że najczęściej furorę budzi kolczyk w języku. Wiedział też, że innym zupełnie to nie pasowało.
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Jaskinia za lasem - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Jaskinia za lasem - Page 2 Empty


PisanieJaskinia za lasem - Page 2 Empty Re: Jaskinia za lasem  Jaskinia za lasem - Page 2 EmptySob Kwi 29 2017, 17:29;

Sama często przyłapywała się na tym, że niebezpiecznie mocno się odkrywa, a nawet pozwala sobie na zachowania, jakich nigdy nie przejawiała. Tyle, że już się tym nie niepokoiła. Może po prostu zaczynała ufać Casprowi - albo mu ufała, tylko jeszcze się nie zorientowała - albo przestało jej tak zależeć na trzymaniu wszystkich na dystans. Wiedziała tylko, że nie chce go odtrącać. Do świadomości nie przyjmowała możliwości, że to on zechce się odsunąć.
- Je crois que les Français semble assez agréable.* - odparła, a kiedy mówiła w tym języku automatycznie głos jej łagodniał. Tracił to ciężko wyuczone, chłodne i opryskliwe brzmienie, sprawiające, że często wydawała się niezadowolona. I zdecydowanie nie brzmiał jak kaszel. Jedna z niewielu rzeczy, których naukę wmusili w nią rodzice, a których nie odrzuciła. Blaithin celowo nie przetłumaczyła swoich słów, bo chciała, żeby pozostały one drobną zagadką. Chociaż na tyle tajemniczości mogła sobie pozwolić przy Casprze.
- Już chyba za późno. - wtrąciła, a szeroki uśmiech zatuszowała podniesieniem piersiówki do ust. Od razu wyczuła smak eliksiru, jaki zawierał. Nic dziwnego, że Cassie pił eliksiry pobudzające, chociaż wcale tego nie pochwalała. Tak jakby ona faszerowała się ciągle Marmodem - wywarem, który pozwalał odciąć się całkowicie od strachu na jakiś czas. Wzięła kolejny łyk Łez Morgany, oblizując przy tym wargi i wpatrując się w sklepienie jaskini, ozdobione migocącymi światłami rzeki. Blaithin trochę szumiało w głowie od poprzedniej Ognistej, więc powinna raczej przystopować, ale jakoś tak nie obawiała się, że narobi głupot.
Zresztą, dziewczynę bawiło to, jak łatwo mogła trochę podrażnić Tease'a. Chciała się na nim odrobinkę odegrać za to, jak często pozwalał sobie ją samą wprawiać w zakłopotanie. Dzięki temu mogła nie myśleć o pocałunku i omijać wzrokiem jego kolczyk. Chociaż i tak przez alkohol coraz szybciej się rozpraszała.
- Prawda. Sama o takim myślałam, chociaż niekoniecznie w wardze. Podobnie jak o tatuażach. - przesunęła lekko wzrokiem po wytatuowanej ręce Caspra, aż dotarła do jego złotych oczu i uśmiechnęła się, pokazując białe, wampirze kiełki. To niesamowite, że wpadli jednocześnie na taki sam pomysł dotyczący ubioru. - Każdy ma jakieś niezwykłe znaczenie? Czy może niektóre zrobiłeś i sam nie wiesz dlaczego?
Ściągnęła w końcu maskę karnawałową, poprawiając przy tym włosy. Czasami miała wielką ochotę zadać mu tak dużo pytań, że zapewne sam pogubiłby się w odpowiedziach. Lubiła wiedzieć, lubiła słuchać i obserwować, chociaż niekiedy inni reagowali na to drażliwie. Chociażby sama Blaithin nie przepadała za jakimiś zwierzeniami i często wysługiwała się kłamstwami.
- Daj mi jednak jeszcze. - mruknęła, chcąc wypić jeszcze Morgany. Słodki smak pozwalał lepiej poradzić sobie z goryczą, jaka gnębiła Szkotkę. Największy plus upicia się.


* Ja uważam, że francuski brzmi bardzo ładnie.
Powrót do góry Go down


Casper Angel Tease
Casper Angel Tease

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 30
Wzrost : 185cm
C. szczególne : "Puste" spojrzenie; lewa ręka w geometrycznych tatuażach ze słowem "PAST" na kłykciach; zapach
Galeony : 819
  Liczba postów : 373
http://czarodzieje.org/t13550-casper-angel-tease#360782
http://czarodzieje.org/t13562-anielska-poczta#361164
https://www.czarodzieje.org/t13561-casper-angel-tease#361163
Jaskinia za lasem - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Jaskinia za lasem - Page 2 Empty


PisanieJaskinia za lasem - Page 2 Empty Re: Jaskinia za lasem  Jaskinia za lasem - Page 2 EmptySob Kwi 29 2017, 18:49;

Casper nie był najlepszy w zmienianiu swojego zdania. Naturalnie, gdy dostawał solidne argumenty, gotów był porzucić obecne stanowisko i przyjąć do świadomości swój błąd. W większości przypadków jednak bywał trochę zbyt zamknięty na uwagi innych. Odrobina zarozumiałości, ot co...
Tak czy inaczej, w kwestii francuskiego opinię miał nieźle wyrobioną. Nie uznawał tego języka wcale za język miłości, zdecydowanie bardziej podobał mu się, dajmy na to, hiszpański. Ale o gustach chyba nie powinno się zbyt zażarcie dyskutować...
- конечно* - przytaknął jedynie, uśmiechając się niewinnie. Fire nie kwapiła się wcale z wyjaśnianiem swojej sentencji, a Cas pomimo najszczerszych chęci nic z tego języka nie rozumiał. Nie zamierzał jednak dociekać, domyślając się, że rudowłosa wcale go w jakiś przebiegły sposób nie obraża. Bo po co? Kpienie sobie z innych miało większy urok, gdy bardziej im to doskwierało...
Jaskinia była doprawdy piękna, toteż Tease miał na czym zawiesić oko - nie chciał tak bezceremonialnie gapić się na swoją towarzyszkę. Już i tak "wampirzyca" mogła domyślić się, jak drażni go pozostawiona niemalże bez słowa kwestia pocałunku. Usilnie przejeżdżał wzrokiem po tafli wody, ścianach, świetle delikatnie odbijającym się od powierzchni...
- A o jakim myślałaś? - Uniósł z zaciekawieniem brew, zerkając na Blaithin. Nie był pewien, czy pasuje mu do niej kolczyk, ale kwestia tatuażu to co innego. Tak właściwie, to dziwił się, że rudowłosa jeszcze żadnego nie ma!
Podwinął nieco rękaw, przyglądając się swoim tatuażom. Tuszem pokrytą miał właściwie całą lewą rękę, poprzestając dopiero na knykciach z napisem PAST. Mężczyzna przechylił lekko głowę, muskając kciukiem jeden z celtyckich symboli.
- Niektóre są zrobione bardzo spontanicznie, ale inne mają dla mnie duże znaczenie. Nie powiedziałbym jednak, że któreś zrobiłem i "nie wiem dlaczego". Po prostu uznałem, że jestem w stanie poświęcić kawałek ciała na zwykły kaprys. I chyba żadnego tatuażu nie żałuję - przyznał otwarcie. W końcu nie zrobił sobie nigdzie po pijaku serduszka przebitego strzałą, ani jednorożca w nieprzyzwoitym miejscu. Wszystko miało swój ład i porządek. - Masz jakieś konkretniejsze plany?
Nie dał Szkotce Łez, dopóki sam nie upił porządnego łyka. Zaczynał odczuwać już zmęczenie, ale eliksir robił swoje i skutecznie odpychał go od jakiegokolwiek stanu znużenia.

*oczywiście.
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Jaskinia za lasem - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Jaskinia za lasem - Page 2 Empty


PisanieJaskinia za lasem - Page 2 Empty Re: Jaskinia za lasem  Jaskinia za lasem - Page 2 EmptySob Kwi 29 2017, 19:48;

Fire także potrafiła być bardzo uparta, przez co nieraz potrafiła kogoś nieźle zdenerwować swoją nieugiętością. Gdyby tylko zdobyła się czasem na ustąpienie komuś albo przyjęcie do siebie, że może się mylić, z pewnością oszczędziłaby sobie wielu kłótni. I dobrze myślała, sądząc, że Cassie ma podobnie. Rosyjski również znała na bardzo dobrym poziomie, aczkolwiek nie przepadała za tym językiem, bo za bardzo kojarzył jej się z Durmstrangiem. A z tą zimną szkołą wiązała więcej przykrych wspomnień.
- Ależ z nas poligloci. - parsknęła, wyciągając za siebie ręce i opierając się na nich. Dzięki temu mogła spojrzeć na sklepienie tuż nad nimi, kiedy zadarła wysoko podbródek. Widziała drobne żłobienia w skale, a także szczelinę, przez którą wdzierało się światło księżyca. W ogóle Szkotka nie podejrzewałaby siebie o siedzenie w jakiejś jaskini daleko od Doliny i kontemplowanie jej piękna. Raczej nie robiła takich rzeczy i podejrzewała, że Cassie też nie.
- Może brew... A tatuaż to nie wiem. A gdzie by mi pasował? - spytała, przekrzywiając nieco głowę w bok. Eliksir czuwania dodał jej sporo energii, chociaż i tak nie narzekała na niedobór. Wyprostowała się, żeby przyjrzeć dokładniej tatuażom Caspra. Musiała przyznać, że takie ozdabianie ciała bardzo jej się podobało. Miała ochotę dotknąć niektórych symboli, ale nie wyciągnęłaby dłoni, gdyby była w pełni trzeźwa. Cóż... Nieśmiałym gestem wyciągnęła drobną dłoń i musnęła palcami spiralne kręgi, przeplatane gęsto z zawiłymi liniami.
- Słyszałam kiedyś, że przeszłość jest jak tatuaż, bo bardzo ciężko jest się jej pozbyć. - szepnęła cicho, marszcząc brwi. Zatrzymała palce na literce P, jakby się nad czymś głęboko zastanawiała. Gdyby chciał zapomnieć o swojej przeszłości, nie robiłby sobie takiego tatuażu... Więc chciał pamiętać? Blaithin ie wiedziała, czy myśli jeszcze logicznie.
Westchnęła i objęła swoje kolana ramionami, wyglądając na jeszcze drobniejszą niż była w rzeczywistości.
- Nie. Wolę niczego nie planować, bo życie i tak robi na przekór. - stwierdziła, wzruszając ramionami z obojętnością. Swój wzrok wbiła w ścianę naprzeciwko nich i przygryzła wargę, zastanawiając się czy o czymś powiedzieć czy nie.
- Kiedy mówiłam o twoich oczach miałam na myśli, że są dość wyjątkowe. Patrzyłam kiedyś w oczy hipnotyzera i czułam się podobnie... To znaczy dziwnie. - machnęła dłonią, pomagając sobie gestykulacją w wyrażeniu tego, co czuje. - I z oczami ćwierćwila było podobnie. Jakiś specjalny urok czy tylko osobisty? - uśmiechnęła się, patrząc na Caspra zaczepnie. Może po prostu Tease był jakimś cholernym hipnotyzerem, a ona nie miała o tym pojęcia?
To by wszystko ułatwiło.
Powrót do góry Go down


Casper Angel Tease
Casper Angel Tease

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 30
Wzrost : 185cm
C. szczególne : "Puste" spojrzenie; lewa ręka w geometrycznych tatuażach ze słowem "PAST" na kłykciach; zapach
Galeony : 819
  Liczba postów : 373
http://czarodzieje.org/t13550-casper-angel-tease#360782
http://czarodzieje.org/t13562-anielska-poczta#361164
https://www.czarodzieje.org/t13561-casper-angel-tease#361163
Jaskinia za lasem - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Jaskinia za lasem - Page 2 Empty


PisanieJaskinia za lasem - Page 2 Empty Re: Jaskinia za lasem  Jaskinia za lasem - Page 2 EmptySob Kwi 29 2017, 20:07;

- Nic, tylko nas podziwiać - przytaknął, również z rozbawieniem w głosie. Lubił języki. Sprawiało mu przyjemność uczenie się ich, tak jakby dzięki temu mógł poznać trochę świata. Miał również wrażenie, że ukryta jest w nich mentalność poszczególnych narodów. Inna sprawa, że teraz miał o wiele mniej czasu - większość nauki ogarniał chodząc do Hogwartu. Czasem zastanawiał się, czy pójście na studia nie ułatwiłoby mu sprawy... Ale z całą pewnością nie otworzyłby własnego klubu i nie prowadziłby tak dobrze prosperującego biznesu w wieku 23 lat. Starał się wmówić sobie, że nie żałuje nawet odrobinkę.
Spojrzał nieco krytycznie na dziewczynę, szukając punktu zaczepienia. Nie uważał siebie za jakiegoś niesamowitego specjalistę, ale swoje wiedział. W końcu trochę się piercingiem i tatuażami interesował...
- Brew byłaby w porządku - przytaknął ostrożnie - błagam, tylko nie nos. - Dodał jeszcze, aby odwieść dziewczynę od przykładowego pomysłu, który jego zdaniem był zwyczajnie tragiczny. Zaraz jednak zaczął zastanawiać się nad tatuażem, co zdawało mu się bliższe o tyle, że zdarzyło mu się samemu zrobić komuś taki rysunek na ciele. - Ciężko stwierdzić. Pasuje mi do ciebie tatuaż na żebrach, albo na wewnętrznej stronie nadgarstka. - Uznał w końcu, bezkarnie jeżdżąc wzrokiem po całym ciele rudowłosej.
Kącik jest ust drgnął ku górze, gdy dziewczyna zaczęła muskać opuszkami palców jego skórę. Gdy zjechała do jego palców, łagodnie przechwycił jej dłoń i obrócił ją, aby móc postukać palcem wskazującym w zgięcie jej nadgarstka, od strony zewnętrznej.
- Tu. - Dodał jeszcze, w tamtym temacie. I wcale nie chodziło o to, że chciał przedłużyć kontakt cielesny... Po prostu chciał sprecyzować.
- Dobre porównanie - podsumował, wzruszając lekko ramionami. Widział po dziewczynie, że niemalże powstrzymuje się od zadania jakiegoś pytania. - Co ci chodzi po głowie? - Zapytał w końcu, bardzo bezpośrednio jak na samego siebie. Widział jednak, że Dearówna gapi się na jego tatuaże i głęboko nad czymś zastanawia, a jeśli mógł jej z tym pomóc... To czemu nie?
- Plany się przydają. Dają motywację, żeby trochę walczyć z tym przekornym losem i ugrać sobie chociaż część celu.
Zaśmiał się krótko, gdy dziewczyna porównała go do hipnotyzera i ćwierćwila. Czy doprawdy w ten sposób o nim myślała? Miał w sobie coś, co mieli ci, którzy potrafili oczarować innych? Tego nawet nie dało się przerobić tak, aby nie brzmiało na komplement.
- Osobisty. Nigdy nie znalazłem chwili na naukę hipnozy, chociaż to umiejętność, którą z chęcią bym posiadł. - Przyznał. Z całą pewnością przydałoby się to nie tylko w życiu osobistym, ale również w biznesach. Kto nie chciałby być hipnotyzerem?
Zaraz tknęła go kolejna myśl, przez którą spojrzał na Fire z zamyśleniem i pewnego rodzaju szokiem, którego nie udało mu się ukryć.
- Chociaż, kto wie? Nie znam mojej rodziny. Może ktoś z moich przodków był wilą? - Palnął, bo choć nie bardzo w to wierzył, nie mógł jednoznacznie wykluczyć takiej możliwości.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32737
  Liczba postów : 108777
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Jaskinia za lasem - Page 2 QzgSDG8




Specjalny




Jaskinia za lasem - Page 2 Empty


PisanieJaskinia za lasem - Page 2 Empty Re: Jaskinia za lasem  Jaskinia za lasem - Page 2 EmptyCzw Kwi 26 2018, 14:32;

Wbrew powszechnej opinii praca @Riley Fairwyn nie polegała tylko na staniu za ladą i prezentowaniu klientom poszczególnych modeli różdżek. Przynależność do rodziny Fairwynów i ich zakładu wiązała się bowiem z dużo bardziej niebezpieczną praca, o której mało kto miał jakiekolwiek pojęcie. Do obowiązków Rileya należało równie zdobywanie substancji potrzebnych do rdzenia różdżki - tego dnia zadanie było wyjątkowo trudne (nie tylko fizycznie, ale również moralnie), gdyż miał on zdobyć krew wili - w gruncie rzeczy istoty antropomorficznej, która samotnie błąkała się po obrzeżach Doliny Godryka.

Rzuć kostką, żeby przekonać się co było dalej!
1,2- docierasz do jaskini, gdzie natykasz się na śpiącą wilę. W takich warunkach zdobycie potrzebnego składnika wydaje się zdecydowanie łatwiejsze, ale czy aby na pewno? Rzuć kostką ponownie - jeśli wypadła parzysta to udało Ci się pobrać trochę krwi bez budzenia kobiety, jeśli wypadła nieparzysta to jej urok działa na Ciebie tak silnie, że nie jesteś w stanie jej skrzywdzić i odchodzisz z niczym.
3,4 - natykasz się na wilę tuż przy wejściu do jaskini. Jej zniewalające piękno rozkłada Cię na łopatki. Nie jesteś w stanie zapanować nad sobą i bez zająknięcia zdradzasz jej po co tutaj przyszedłeś. Na szczęście masz więcej szczęścia niż myślisz - wila jest Tobą zauroczona do tego stopnia, że godzi się oddać Tobie kilka kropel swojej krwi w zamian za wspólnie spędzoną noc. Mimo wpływu jej uroku wciąż panujesz nad sobą na tyle, żeby świadomie zgodzić się lub odmówić. Decyzja zależy od Ciebie i zależności od niej odchodzisz z krwią lub z niczym.
5,6 - napotkana wila od razu jest wobec Ciebie bardzo nieufna, a gdy tylko wyczuwa, że chcesz ją skrzywdzić zamienia się w harpię i przystępuje do walki. Rzuć kostką ponownie - jeśli wypadła parzysta udaje Ci się bez problemu wygrać walkę i zdobyć krew, zaś jeśli nieparzysta - wychodzisz z pojedynku z niczym na dodatek lekko poraniony.

Niezależnie od kostki - jeśli nie udało Ci zdobyć krwi odchodzisz z niczym, zaś jeśli ją zdobyłeś możesz upomnieć się o jeden punkt do kuferka (dowolna umiejętność) lub 30 galeonów.

______________________

Jaskinia za lasem - Page 2 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Riley Fairwyn
Riley Fairwyn

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : cała górna lewa strona mojego ciała jest poparzona - ukrywam to za pomocą metamorfomagii; liczne blizny na dłoniach; blizna po dziobie bystroducha przebiegająca przez całą szerokość pleców
Dodatkowo : metamorfomagia, prefekt naczelny
Galeony : 4204
  Liczba postów : 1697
https://www.czarodzieje.org/t15093-riley-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t15161-maverick
https://www.czarodzieje.org/t15098-riley-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t18289-riley-fairwyn-dziennik
Jaskinia za lasem - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Jaskinia za lasem - Page 2 Empty


PisanieJaskinia za lasem - Page 2 Empty Re: Jaskinia za lasem  Jaskinia za lasem - Page 2 EmptyPon Kwi 30 2018, 23:07;

Praca obligowała mnie do wykazywania inicjatywy. Każdego dnia starałem się uczyć czegoś nowego, przydatnego w moim zawodzie, aby wciąż stawać się lepszym. Być godnym zaufania Fairwynów, a przynajmniej tych, znających się na w większym stopniu na różdżkach od pozostałych - to znaczyło dla mnie więcej, niż mógłbym przypuszczać i przyznać przed samym sobą. Cóż miało mi z tego przyjść, jeżeli nie kolejne fale rozczarowania płynące z bezsilnego dążenia do przejęcia rodzinnej własności? Wszak nie byłem nawet synem Benedicta i Ellis, a ich wnukiem. Na co tak naprawdę mogłem liczyć? Mój ojciec zapewne lepiej znałby odpowiedź na taką wątpliwość, chociaż on nigdy nie dążył do pozyskania dla siebie sklepu z różdżkami. Nie chciał angażować się w bezcelowe sprzeczki, skoro jego zajęcie dawało mu wystarczająco dużą satysfakcję, a i grosz wpadający do sakiewki był równie przyzwoity co pozostałe profity. Garrett odnajdywał się w roli łowcy zdecydowanie lepiej niż ja. W moim sercu wciąż tlił się szacunek dla życia i pewna niepewność w podejmowaniu decyzji, jakie dla łowcy magicznych stworzeń powinny być banalnie proste. Jeżeli było zapotrzebowanie, powinienem zabijać bez wahania, nawet wile, tak silnie kojarzące mi się już z Zakrzewskimi i ciotką Selmą. Od pewnego czasu, widziałem w ich oszałamiających mnie twarzach jedynie ludzkie oblicza. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że jest to przecież jedynie jeden z niewielu wycinków z ich prawdziwego ja. Wile bywały na tyle kapryśne i nieobliczalne, że wystarczył jeden nieostrożny ruch, a cały plan wywracał się do góry nogami. Nie wiem co mnie zdradziło. Byłem nieostrożny czy może wila skorzystała z niezrozumiałej dla mnie intuicji? Nawet nie wiedziałem kiedy zarobiłem więcej zadrapań, niż mogła to znieść moja szata. Materiał sprawnie wypijał krew sączącą się z mych ran, aż wreszcie przestał ją przyjmować. Czułem się tak nieznośnie słaby i zmęczony, że musiałem się wycofać. Ciężko zniosłem porażkę, więc może właśnie dlatego zdecydowałem się na towarzyszenie Lottcie, gdy kilka dni później spotkaliśmy się w twarzą w twarz. Spojrzałem jej w oczy i już wiedziałem, że to właśnie jest ta chwila, w której możemy nadrobić stracone lata. W jaki sposób mógłbym jeszcze udowodnić, że nasza przyjaźń wcale nie rozpadła się wraz ze mną wówczas, gdy smok zrobił ze mnie grzankę? Lizałem rany, a chociaż stanowiłem dla Hudson zapewne ciężkostrawny głos rozsądku, nie żałowałem. Nie miałem jeszcze pojęcia za kim miałem zatęsknić najbardziej, nawet jeżeli już w tamtej chwili myślami byłem na rozgrzanej pustyni u boku pewnej Rosjanki.

6, 5

[zt]
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Jaskinia za lasem - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Jaskinia za lasem - Page 2 Empty


PisanieJaskinia za lasem - Page 2 Empty Re: Jaskinia za lasem  Jaskinia za lasem - Page 2 EmptyWto Kwi 28 2020, 22:11;

Nie spóźnił się. Ostatnio bardzo poprawił swoją punktualność (przynajmniej do czasu), ale gdyby znów pomylił godziny w spotkaniu z Lancasterówną, to sam osobiście ująłby sobie nogi przy samej dupie. W końcu po co mu one, skoro nie potrafił zrobić z nich pożytku i stawić się w odpowiednim miejscu i o odpowiedniej godzinie?
List dziewczyny... kobiety bardzo go zaskoczył. Bardzo. Jego życie ostatnio stanęło do góry nogami. Śmierć babki, ewidentna depresja Archibalda, jego własne wielkie poczucie straty i uczęszczanie na zajęcia po łebkach... A otwierając list od Odetty - ba! prowadząc z nią krótką wymianę korespondencji - czuł, jakby ktoś go wrzucił do mugolskiej pralki i włączył najwyższy poziom wirowania. Jakby dostał tłuczkiem w łeb. Fala wspomnień do niego wróciła... Fala emocji, obezwładniająca i zwyczajnie go przerastająca. Zbyt duża, żeby mógł z nią sobie poradzić siedząc w miejscu.
Wydarzenia sprzed roku spadły na niego jak grom. Poszedł więc pobiegać.
To była jego życiowa porażka. Nie, nie związek z Odettą - tylko to jak się zakończył. Za jakiego Lancaster go uważała - za sprzedawczyka, który własną kobietę zamieni na kilka galeonów! Czuł głębokie poczucie niesprawiedliwości, bo nigdy nie dał blondynce żadnego powodu, żeby tak go oceniała. Mało tego - nie przyjmowała do wiadomości jego wersji wydarzeń. Tego jak jej szukał, nie spał po nocach i obwiniał samego siebie. Jakby tego było jeszcze za mało - jego męskość została zdeptana i zmieszana z błotem - bo widział, że cierpiała (przez jego cholerne spóźnialstwo) i nie mógł nic na to poradzić. Odcięła się od niego, momentalnie, pogrzebała to, co było między nimi. On był gotów ich naprawiać - ją naprawiać. Zrobiłby wszystko, żeby poczuła się znów bezpieczna.
Nie miał okazji, a widok Odetty w ramionach innego był jak cios na odlew. A potem zniknęła.
Aż do teraz.
Nawet nie wiedział kiedy wpadł do jaskini pod Hogsmeade. Był nabuzowany jej ostatnim listem - a to, że nie potrafił się zmęczyć biegiem wcale nie pomagało. Frustracja zaczęła powoli gromadzić się w jego żyłach, nie znajdując żadnego ujścia. Przebiegł Hogwart przez błonia, całą drogę do Hosmeade i do samej jaskini, a oddech przyspieszył mu jedynie od emocji kotłujących mu się pod mostkiem.
Synchronicznie zaciskał i rozluźniał dłonie, a mięśnie tańczyły pod skórą na jego ramionach, kiedy zatrzymał się w miejscu, chcąc przyzwyczaić wzrok do półmroku panującego w tej... klitce. Czemu akurat jaskinia?
Odetta? — Głos miał wybitnie spokojny. Choć wprawne, znajome ucho wychwyciłoby rozedrganie w jego tembrze. Być może spowodowane delikatnym, wilgotnym chłodem, który owiał jego sylwetkę.
Zmrużył oczy, czekając na jakikolwiek znak, odgłos. Zapach. Nawet po roku rozpoznałby ją po samym zapachu, był tego pewien. I to było... smutne.
Paradoksalnie, czyżby właśnie przybył przed czasem...?

@Odetta Lancaster
Powrót do góry Go down


Odetta Lancaster
Odetta Lancaster

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : Długie, jasne blond włosy- nigdy nie nosi ich upiętych; przenikliwe spojrzenie; roztaczana aura wili
Dodatkowo : półwila
Galeony : 521
  Liczba postów : 272
https://www.czarodzieje.org/t16649-odetta-lancaster
https://www.czarodzieje.org/t16652-libra
https://www.czarodzieje.org/t16578-odetta-lancaster
Jaskinia za lasem - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Jaskinia za lasem - Page 2 Empty


PisanieJaskinia za lasem - Page 2 Empty Re: Jaskinia za lasem  Jaskinia za lasem - Page 2 EmptyCzw Kwi 30 2020, 14:57;

Postępowała naiwnie, kiedy to wysyłała listy do najbliższych osób.
Gubiła się jeszcze w tunelach prowadzących przez ludzką egzystencję, kiedy to coraz częściej mogła przyglądać się mijanym twarzą bez wstydu; nie znali jej, dlatego też nie oceniali przez pryzmat zamierzchłych błędów. Czy głupotą było zatem pisanie listów do Lary czy Thaddeusa? N i e potrafiła określić, błądząc po omacku w uczuciach, które skrupulatnie odżywały, dewastując meandry żył, jakoby miała być to jedyna-słuszna droga ku katharsis.
Głupia; cholernie głupia i egoistyczna.
Wyplewienie z siebie wszelkich instynktów i odruchów, szczególnie tych bardziej człowieczych, jawiło się jako nierealna mrzonka. Chciała być równie dzika, nieokreślona i wyplewiająca z siebie pozostałości po tęsknocie, ale Fabien odnalazł ją w momencie, w którym stała na rozdrożu - nie wiedzą, jaka ścieżka okaże się właściwa.
(Napisanie listu do ukochanego ważnego chłopaka, którym niewątpliwie był Edgcumbe - również przypominało batalię toczonych emocji.)
Odpisywał. Układał zdania w niewyraźne frazesy. Domyślała się, że żywi do niej ledwie resztkę sympatii, jakoby tamta rana była zbyt rozległa, by mogła zasklepić się z biegiem czasu. Nie ufała jednak słowom puchona, który zapewne gotów był powiedzieć wszystko, byle nie wątpiła. A może to ona w swej naiwności i szaleństwie gubiła rzeczywistość, która nieustannie wypadała spomiędzy smukłych palców?
Wiedziała, że nie zdołałby jej skrzywdzić, ale to oni zdewastowali przejrzystość relacji i znajomości, wystawiając je na próbę, gdy podważyli istotność Odetty w życiu każdego.
Usłyszała głos. Ten sam, którym zwykł ją budzić, gdy miękkość pościeli wciąż obejmowała drobne, kobiece ciało. Wahała się przez moment, czy aby na pewno należało opuścić swe ukrycie i ujawnić bladą twarz - wystawiając się w ten sposób na osąd swej bezmyślności i egoizmu. Owszem, nie było to kłamstwem, wszak wielokrotnie w sposób władczy, ukazywała nutę megalomanii, jaka przyćmiewała słodką, rozkoszną dziewczęcość. Lubiła bowiem zaskarbiać sobie jestestwo Thaddeusa w bezkresie, będąc zazdrosną, gdy którakolwiek z dziewcząt pojawiła się w jego pobliżu.
Wolnym krokiem ruszyła tuż za nim, poruszając się bezszelestnie, dokładnie tak jak zawsze. Serce po raz kolejny uderzyło gwałtownie w piersi, a uśmiech rozpromienił skąpane w karmazynie wargi. Przyglądała mu się z ciekawością, mając wrażenie, że wszystko łamie się pod wpływem niknącej bliskości, która przełamywała podchodząc ku niemu.
- Nie wierzyłam, że przyjdziesz - powiedziała w końcu, będąc w dostatecznej odległości, by mógł patrzeć w jasne tęczówki Lancaster - nie odnajdując krzty kłamstwa i fałszu. Czuła się zagubiona, odległa, a zarazem pragnęła na nowo rozkoszować się w oczywistości życia.
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Jaskinia za lasem - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Jaskinia za lasem - Page 2 Empty


PisanieJaskinia za lasem - Page 2 Empty Re: Jaskinia za lasem  Jaskinia za lasem - Page 2 EmptyCzw Kwi 30 2020, 17:01;

Nie usłyszał jej - dokładnie tak jak chciała być niesłyszana. Brakowało mu intuicji, żeby dostrzec ją tam, gdzie światło już nie docierało i oczy pozostawały ślepe - polegał na tym co było, co mógł namacalnie dotknąć i poczuć. Zawsze był nieco przyziemny, bardzo oczywisty i choć nie brakowało mu klepki jeśli chodzi o odczuwanie, to był wyjątkowo prostolinijnym chłopakiem. Twardo stąpał po ziemi i cenił sobie pragmatyzm. Przy Lancasterównie zawsze jednak zyskiwał jakiś dodatkowy zmysł - próbował się jakoś dostroić do jej enigmatyczności, głębi jej jestestwa. Jednocześnie sam sprowadzał ją na ziemię, do siebie - i nie widział w niej tylko niesamowicie pięknej twarzy półwili. Była jego słodką, eteryczną dziewczyną, kimś namacalnym i choć zagubionym - najcenniejszym co kiedykolwiek miał.
Właśnie: była.
Jej głos był jak młot, który stłukł całą tą fasadę dystansu do osoby blondynki, którą budował skrupulatnie od ich ostatniego spotkania. Dreszcz puścił mu się po kręgosłupie, wprawiając mięśnie w rozedrganie z emocji - zaraz jednak zastygł, wlepiając swoje ciemnozielone oczy w te jasne, niebieskie. Cała frustracja i złość, która się w nim tliła od jej ostatniego listu... Uleciała. On nie potrafił się na nią gniewać - nie, kiedy miał ją przed sobą. Uśmiechniętą.
Naprawdę między nimi była taka przepaść?
Napisałem, że będę. — Głos mu nagle schrypł, obniżając się o kilka tonów. Był chyba równie zagubiony w tym momencie jak sama Odetta - najwyższą siłą woli powstrzymał się od przygarnięcia do siebie drobnej dziewczyny w protekcjonalnym odruchu. Tyle czasu minęło... O ile dobrze jednak pamiętał - był zdradliwym dupkiem i nie wiedział, czy budowanie fizycznego mostu między ich przepaścią, nie będzie z jego strony impertynencją. Ostatnie, czego kiedykolwiek by chciał, to naruszanie granic i komfortu Odetty - nie wiedział jak w ogóle miał do niej podejść. Nie wiedział czego ona chciała - a tym bardziej czego on chciał. Jednak po coś zdradziła mu swoją kryjówkę i zgodziła się na spotkanie. A on po coś rzucił wszystko i przybiegł aż tutaj.
Ściągnął usta w wąską linię, sięgając delikatnie po podbródek dziewczyny, by ująć go w swoje dwa palce. Obchodził się z nią jak z duchem, który miałby się rozpłynąć przy najlżejszym dotyku. Nie wiedział, czy zaraz zwyczajnie go nie odepchnie - nie mógł się jednak powstrzymać, czując, że rzeczywiście, jest tutaj, przed nim.
Schudłaś — stwierdził, sam siebie zaskakując troską, która rozbrzmiała w jego głosie. Chciał tutaj przyjść - porozmawiać z nią i wyjaśnić to, co niewyjaśnione. Nawet wdać się z nią w kłótnię - jedną z wielu, którą mieli już na wspólnym koncie. Widząc ją jednak - i czując delikatną skórę pod palcami - nie potrafił się tak od razu przełamać. Żal ścisnął jego gardło, a poczucie winy i niesprawiedliwości zasiadły na jego ramionach, ściągając go ku ziemi.
Westchnął ciężko i żałośnie, kucając przy dziewczynie i choć zasłonił usta wielką dłonią - nie spuszczał wzroku z Odetty. Objął własną pierś ramieniem, sam sobie będąc przeszkodą, żeby blondynki zwyczajnie nie wziąć w ramiona i nie przytulić. Była taka krucha - i ciągle się kruszyła, czuł to nawet po tak długim czasie. Chęć złożenia jej w całość dalej była w nim przerażająco silna - samego Thaddeusa wyprowadzając tym z równowagi.
Nie miał jednak takiego prawa - sama mu to dosadnie przedstawiła przed rokiem. A on przecież ruszył do przodu, prawda?
Dlaczego napisałaś? — Proste, konkretne pytanie. Chyba najlepiej było zacząć od początku.
Powrót do góry Go down


Odetta Lancaster
Odetta Lancaster

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : Długie, jasne blond włosy- nigdy nie nosi ich upiętych; przenikliwe spojrzenie; roztaczana aura wili
Dodatkowo : półwila
Galeony : 521
  Liczba postów : 272
https://www.czarodzieje.org/t16649-odetta-lancaster
https://www.czarodzieje.org/t16652-libra
https://www.czarodzieje.org/t16578-odetta-lancaster
Jaskinia za lasem - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Jaskinia za lasem - Page 2 Empty


PisanieJaskinia za lasem - Page 2 Empty Re: Jaskinia za lasem  Jaskinia za lasem - Page 2 EmptyCzw Kwi 30 2020, 20:08;

Chciała pozostać niezauważona, odległa, poza jego zasięgiem.
Wydawać się nawet mogło, że zamierza otoczyć się kurtyną niewidzialności, byle przyglądać się Thaddeusowi z daleka, ale samej pozostać dla niego marną imitacją ułudy. Oczekiwała, że odwróci się, ucieknie, zniknie, tak jak i ona zniknęła, bo czy nie na to zasługiwała?
Serce kołowało w piersi, oddech spłycał się, a tęczówki nieustępliwie spoglądały na puchona z dozą jakiejś dziwnej, niezrozumiałej ufności. Wracały wspomnienia; wieczór, gdy kłócili się po jej nagłym powrocie. Nie wykrztusiła wtedy żadnego słowa, by pojął, co z nią uczyniono, lecz to łowcy wil zdewastowali wiarę, że jej przyjaciele gotowi byli sprzedać ją za kilka galeonów, które w obliczy krzywdy znaczyły więcej. Wątpiła także w niego - ukochanego chłopca, którym niewątpliwie był, bo czy oboje kategoryzowali się w roli dorosłych? Unikali wzniosłych stwierdzeń, choć dawne emocje jakie do siebie żywili pozostawało prawdziwe, skąpane w szczerości.
- Skąd miałeś pewność, że rzeczywiście tu będę? Mogłam cię oszukać - odparła na jego słowa, drżąc cały czas pod feerią napływających i gromadzących się w  jej ciele uczuć. Nie umiała doprecyzować czy żałowała popełnianego występku, gdy po raz pierwszy składała litery w pełne słowo, a zaraz potem kolejne i następne. Wymieniane pergaminy przypominały o ulotności dni, które mieli już za sobą, a mimo to tęsknota wciąż była żywa.
Uśmiech rozciągnął blade wargi, a przed oczami stanął obraz balu, kiedy to odmówiła mu towarzystwa, wciąż podważając wierność i lojalność wobec jej pochodzenia i odgrywając się za własne lęki. Ramion Riley'a stanowiły tamtej nocy spokojny azyl, w którym się skryła - celowo, kierując się zawistną premedytacją. Żałowała tego do dziś, wszak tamta noc zniszczyła kruchą znajomość z krukonem, podobnie jak z Edgcumbe.
(Nie byli zdolni przewidzieć ucieczki byłej pani prefekt, która kierowana tchórzostwem - zaszyła się na Niebiańskiej Polanie.)
Nagły dotyk sparaliżował sylwetkę Odetty. Obserwowała swojego przyjaciela, osobę jej przychylną?, obiekt pozornej miłości, który przekroczył umowne granice i bariery, gdy opuszkami zahaczył o podbródek. Zastygła w bezruchu, karmiona strachem przed następstwami tej poufałości. Wyczuła jednak troskę i to stłumiło nagły napad uroku, który nieświadomie wymierzała w Thaddeusa.
Odsunęła się - dla ich wspólnego bezpieczeństwa, by nie żałował spotkania, które być może okaże się ostatnim.
- Zawsze byłam chuda, pamiętasz? - próbowała odwrócić to w idiotyczny żart, będący faktem. Nerwowość nakazywała przygryzać wargi, a gdy kucnąl przed nią, nie była w stanie powstrzymać się przed znalezieniem się na kolanach tuż przy nim, mimo iż nie zdecydowała się otoczyć go objęciem kruchego ciała. Chęci były wielkie, ale samoświadomość ograniczała wszelkie ruchy. Błękitne tęczówki osiadły tuż za jego plecami, byle nie skrzyżowały się z jego spojrzeniem, jak gdyby to wydało na nich wyrok, którego konsekwencje ponosić będą przez kolejne miesiące.
(On z pewnością,
a ona? W czym była lepsza?)
- Wiem, że możesz nie wierzyć, ale... - zawiesiła głos, siadając bardziej bokiem, przyciągając kolana pod brodę. Objęła je ramionami, zamykając się w iluzorycznej skorupce bezpieczeństwa. - Wróciłam tylko po to, żeby przeprosić - a musiał wiedzieć, że nie wypowiadała tego słowa. Stroniła od niego, broniąc się na wszelkie sposoby, byle nie układać go na spierzchniętych wargach.
Tym razem łamała własne reguły, by zrozumiał, że jest to szczere i nieco naiwne.
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Jaskinia za lasem - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Jaskinia za lasem - Page 2 Empty


PisanieJaskinia za lasem - Page 2 Empty Re: Jaskinia za lasem  Jaskinia za lasem - Page 2 EmptyCzw Kwi 30 2020, 21:49;

Mogła go oszukać... Mogła, jak najbardziej. Tylko Thaddeus nawet o tym nie pomyślał, nawet nie wziął takiego przypadku pod uwagę - ślepo zawierzył w jej słowa kreślone na papierze. Ba! Potrafił nawet rzucić dosłownie wszystko w jednej chwili - i znaleźć się tutaj. Tu, gdzie wskazała, jak na zawołanie. Choć wyraźnie - sam naciskał, że się pojawi. A on dotrzymywał słowa, zawsze i do końca. Chyba że ktoś inny go z danej wcześniej obietnicy zwalniał.
Mogłaś — przyznał bez bicia, przyznając jej rację. Zaraz jednak musiał dodać coś od siebie, jak zwykle, nie owijając w bawełnę: — Jak widać dalej potrafię Ci ufać.
Słodko-gorzkie słowa, będące jednocześnie pochwałą jak i ciosem dla samego Edgcumbe'a i Odetty. Minęło tyle czasu, dzieliło ich tyle... Emocji, tych wykrzyczanych i nigdy niewypowiedzianych na głos. Paradoksalnie to one także ich łączyły. A choć Thad raczej przyjmował wszelkie porażki bez słowa skargi i po prostu dalej mierzył się z życiem... Tak z ich szczególnej sytuacji nigdy nie potrafił się do końca wyleczyć. I teraz, mając Lancaster tuż przy sobie - tak bliską a tak odległą - doskonale to widział.
Widział też jak reaguje nawet na tak delikatny - zupełnie niewinny - dotyk, i żelazna, lodowata dłoń sięgnęła po jego wielkie serce, żeby bezlitośnie wbić w nie swoje szpony. Prawie odebrało mu dech - jak bardzo dziewczyna była nieufna. Wyalienowana i zwyczajnie przestraszona. A on nic na to nie potrafił poradzić. Nic na to nie mógł poradzić.
Byli za daleko.
Zawsze byłaś szczupła — poprawił ją miękko, kompletnie nie chwytając jej żartu. Choćby nie chciał, to... Pamiętał ją, całą, jakby to było wczoraj. I było to kompletnie irytujące i smutne uczucie - mając tak związane myśli z kimś, na kogo powinno być się wściekłym. Kogo - przynajmniej w chłodnej teorii - powinien zwyczajnie ze swojego życia wykreślić. W końcu... On się tylko spóźnił. A potem robił dosłownie wszystko co w jego mocy, żeby ją odzyskać - Ją, a potem jej zaufanie. Ale Odetta... Odetta miała już inne zdanie. A on nie dostał żadnej szansy - nawet na wytłumaczenie.
Nie tylko ona uciekła wzrokiem ponad jego ramię - sam Thaddeus spoglądał wszędzie, tylko nie na jej twarz. Nie znowu w te oczy.
Powinnaś wiedzieć, że akurat ja wierzę — nie miało to brzmieć jak przytyk, choć jego głos uchwycił nieco stalowych nut. Trochę rozżalonych - acz słysząc jej kolejne słowa, sam przełamał swoje dopiero co postawione reguły. Wlepił intensywne spojrzenie zielonych, w tym świetle ciemno orzechowych, oczu wprost w jej idealną twarz. Starając się wyłapać jej zawieszone w próżni spojrzenie.
Za co przeprosić, Odetto? — To było bardzo ważne pytanie. Ważne dla Edgcumbe'a. Choć sam już znał swoją reakcję na jej słowa, obojętnie jakie by nie były - Lancaster nie przepraszała. Doskonale o tym wiedział.
I dlaczego tylko po to?
Nuta niepokoju wkradła się w jego głos, a sam student przesunął się nieco, tak, by blondynka siedziała do niego vis a vis. Nie sugerował, że między nimi... mogłoby cokolwiek być (choć i tak było, zepchnięte głęboko i czające się na ich dwójkę). Bardziej obawiał się tego, że ta eteryczna kobieta znów zniknie - a on znów nie będzie wiedział co się z nią dzieje. Nikt znów nie będzie wiedział.
Miał ochotę sięgnąć do jej dłoni - i prawie to zrobił - powstrzymując się jednak w połowie tego gestu i chwytając między palce jedynie chłodne, wilgotne powietrze z jaskini.
Powrót do góry Go down


Odetta Lancaster
Odetta Lancaster

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : Długie, jasne blond włosy- nigdy nie nosi ich upiętych; przenikliwe spojrzenie; roztaczana aura wili
Dodatkowo : półwila
Galeony : 521
  Liczba postów : 272
https://www.czarodzieje.org/t16649-odetta-lancaster
https://www.czarodzieje.org/t16652-libra
https://www.czarodzieje.org/t16578-odetta-lancaster
Jaskinia za lasem - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Jaskinia za lasem - Page 2 Empty


PisanieJaskinia za lasem - Page 2 Empty Re: Jaskinia za lasem  Jaskinia za lasem - Page 2 EmptyPią Maj 01 2020, 12:08;

Czy chciała to uczynić?
Serce uderzało donośnie, nieustępliwie wyrywając się z pierścieni żebrowych, kiedy przypominała sobie sens każdego listu, który zdołała wysłać do chłopaka. Robiła to z pozorną premedytacją, łaknąc chwili jego uwagi, zrozumienia – być może, pragnęła nawet usłyszeć słowa: wybaczam ci, jakoby te miały stać się wstępem do realnego katharsis.
- Czym jest zaufanie? – spytała, próbując zrozumieć uczucia, o których zapomniała przez ostatnie miesiące. Niebiańska Polana rządziła się swoimi prawami, a wile tam były okrutne w swej prostolinijnej, acz dla postronnych, skomplikowanej naturze. Mamiły pięknem, które było niedoścignione, a potem czyniły okrutne rzeczy. Wspomnienie, w którym Fabien pojawił się w iluzorycznym miejscu, gdzie to jej siostry postanowiły zabawić się kosztem młodzieńca, przyczyniało się do rozpadu na drobne fragmenty. Ona sama nigdy nie przekroczyła umownych barier, które na siebie narzucała, choć wielokrotnie pokusa była silniejsza.
Dziękowała Merlinowi, że Thaddeus nie odważył się udać do lasu, gdzie w świętym miejscu – czekać mogła na niego jedynie zguba.
- Nie podobam ci się już – stwierdziła nagle, gdy temat jej wyglądu stał się nieodłącznym elementem ich spotkania. Wypuściła powietrze ze świstem, czując wstręt do siebie, taki sam jak przed rokiem, gdy rozliczając się z grzechów, podjęła decyzję o ucieczce. Nie powinien jednak wiedzieć, jak bardzo żałowała krzywdy, którą mu zadała, oskarżeń wypowiadanych z dozą buty i pewności, że ma rację. To jednak dni, w których łowcy magicznych stworzeń przetrzymywali ją z dala od realnego świata, stały się początkiem dewastacji niewinnego umysłu. Słyszała słowa, że sprzedano ją za garść galeonów, a handlarzem jest jedna z najbliższych jej osób; kogo więc miała podejrzewać? W nerwowości przygryzała policzek od środka, dewastując delikatną tkankę faktury warg, kiedy to zęby wbijały się w nie z intensywnością. Metaliczny posmak krwi osiadł na języku, a Odetta powoli trzeźwiała z amoku, w który wpadała samoczynnie.
Ja wierzę.
Te słowa sprawiły , że wbiła w niego jasne tęczówki, taksując linię twarzy, ucząc się emocji, które skrywał pod fasadą obojętności?, dystansu?, chłodu?, ciekawości? – czym były uczucia, jakie mu obecnie towarzyszyły? Wystarczyło użyć uroku, by rozpoznać każdą z nich, lecz nigdy nie wcześniej nie musiała stosować ów praktyk, ufając iż ten sam otworzy się przed nią, niczym księga zaklęć.
Smukłe palce odnalazły dłoń Thaddeusa, na której zacisnęła swój lekki dotyk. Nikły uśmiech rozciągnął linię ust, a tafla łez przykryła przejrzystość spojrzenia.
- Za to co ci uczyniłam – odparła, nie umiejąc ułożyć odpowiednich frazesów. Bała się otwartości, do której ją zmuszał, dlatego też błądząc po omacku, starała się odnaleźć właściwe słowa, by uraczyć nimi chłopaka. - Popełniłam wtedy błąd, którego żałuję – wyszeptała, a Edgcumbe musiał mieć pewność, że jest to jedno ze szczerszych wyznań, wszakże Lancaster nie zwykła przyznawać się do winy. Unikała tego, a teraz oczyszczała swoją duszę, by móc w spokoju zaszyć się w głębinach lasu i stać się potworem o efemerycznej masce piękna.
- Nie jestem w stanie żyć w świecie, który do mnie nie należy – dzikość umysłu przewyższała ostatki człowieczeństwa. Podejmowana nauka normalności graniczyła z nierealnością, ale próbowała ofiarować wszystkim to, czego nie zdążyła oddać wcześniej.
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Jaskinia za lasem - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Jaskinia za lasem - Page 2 Empty


PisanieJaskinia za lasem - Page 2 Empty Re: Jaskinia za lasem  Jaskinia za lasem - Page 2 EmptySob Maj 02 2020, 17:12;

Zdziwiło go jej pytanie - a jeszcze bardziej, że nie wyczuł w nim ni krzty kpiny czy ironii. Nawet zlustrował ją czujnym spojrzeniem - choć w jej twarz odnalazł jedynie zagubienie. I to go dobijało - kiedy tak patrzył jak zawsze nieco nieobecna Odetta, teraz zdaje się kompletnie oderwana od rzeczywistości. Nie mógł znieść tej myśli, nie przyjmował jej do wiadomości - choć zdawał sobie sprawę, że tak długi pobyt wśród wił musiał odcisnąć swoje piętno na i tak delikatnej psychice dziewczyny.
Zaufanie... zaufanie to wiara, że inna osoba nas nie skrzywdzi — starał się najprościej jak umiał dobierać słowa, żeby przekazać tak skomplikowane uczucie choć w części trafnie. Przed chwilą przyznał, że dalej jej ufa - choć paradoksalnie, zdążyła go już skrzywdzić i to z premedytacją. I choć Edgcumbe rzeczywiście swoje przecierpiał - i nie zapomniał tego, jak siedząca przed nim blondynka go potraktowała... To teraz nie potrafił się na nią gniewać. Nie był nawet pewny, czy w tym momencie, kiedy miał ją przy sobie tak daleką i zagubioną - w ogóle odczuwał wobec niej jakikolwiek żal.
Ona zapłaciła za to o wiele większą cenę niźli on.
Ettie... — Zdrobnienie, którym zawsze zwykł ją określać wymsknęło mu się z ust, kiedy skierował na nią pełne zaskoczenia zielone oczy. Uderzyła go absurdalność stwierdzenia dziewczyny - jak ona mogła się nie podobać komukolwiek? Ale tu nie chodziło o innych, tylko o niego: przez moment spojrzał więc na nią inaczej. Przyziemniej. I omal nie przewrócił oczami: — Zawsze mi się podobałaś... i podobasz ... cała — wykrztusił, absolutnie pewny swoich słów, ale absolutnie niepewny tego, czy akurat w tej sytuacji były odpowiednie i na miejscu. Ale nie umiał kłamać.
Poza tym znał ją zbyt dobrze, żeby spoglądać na nią jedynie przez pryzmat fizyczności - on nie wpadał w jej labirynt pełen iluzji i mirażów, przebijał się przez niego, dostrzegając coś więcej niż tylko piękną twarz i ciało. Kochał ją. Kiedyś na pewno.
Wpadł w pułapkę jej jasnego spojrzenia, kiedy w końcu odważyła się skierować na niego wzrok. Aż wciągnął powietrze - czując jak pod mostkiem kotłują mu się emocje, żadnego z nich nie potrafił nazwać - a na kark wypłynął mu palący rumień, pomimo panującego w jaskini przyjemnego chłodu. Jednego był pewien - to na pewno nie był urok.
Zacisnął mocno szczęki, uwydatniając linię żuchwy - i duże dłonie, zamykając w ciepłych objęciach drobne ręce Lancaster. Chcąc ją sprowadzić na ziemię, do siebie.
On nie należy do Ciebie — przyznał, bardzo delikatnie i łagodnie starając ją przyciągnąć do siebie. Łzy tańczące w kącikach jej oczu... To było za dużo. — Ale Ty należysz do niego, Ettie.
Jeśli jeszcze przed chwilą miał jakiekolwiek wątpliwości - tak teraz już wiedział, zwłaszcza słysząc jej słowa. Wybaczył jej, na Merlina, wybaczył jej już w momencie, kiedy wszedł do tej jaskini i ją zobaczył. Jakimże gruboskórnym gnojem musiałby być, żeby chować urazę do tej dziewczyny.
Pomogę Ci, we wszystkim. — Pierwszy raz odkąd ją zobaczył, uśmiechnął się - ciepło, pokrzepiająco. — Tylko nie uciekaj już.
Był gotów zostać jej kotwicą w tym niewdzięcznym, niezrozumiałym dla niej świecie - kto jak kto, Thaddeus nie potrafił spisać jej na straty. Musiał złożyć ją w całość - o ile nie było już za późno.
Powrót do góry Go down


Odetta Lancaster
Odetta Lancaster

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : Długie, jasne blond włosy- nigdy nie nosi ich upiętych; przenikliwe spojrzenie; roztaczana aura wili
Dodatkowo : półwila
Galeony : 521
  Liczba postów : 272
https://www.czarodzieje.org/t16649-odetta-lancaster
https://www.czarodzieje.org/t16652-libra
https://www.czarodzieje.org/t16578-odetta-lancaster
Jaskinia za lasem - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Jaskinia za lasem - Page 2 Empty


PisanieJaskinia za lasem - Page 2 Empty Re: Jaskinia za lasem  Jaskinia za lasem - Page 2 EmptyWto Maj 05 2020, 11:39;

- Skrzywdziłam cię - odparła, a gwałtowność wypowiadanych słów przypominała ataki, których dopuszczała się w poprzednich miesiącach. Nie panowała nad siłą, która obejmowała jej drobne ciało. Skupiała się ledwie na pozorności imitującej człowieczeństwo, a przecież więcej w niej było z wili, aniżeli z nastolatki. Walczyła ze sobą przy Thaddeusu, chcąc to robić dla niego, by dostrzegał w niej coś więcej, poza piękną twarzą i obrzydliwym wnętrzem, które zdziera z niej maskę piękna w ferworze zatrważających emocji.
- I uwierz... Żałuję tego, bo nie  zasłużyłeś na to, co spotkało nas z egoizmu, jaki mną kierował - głos Lancaster przyobleczony był w nuty spokoju, a zarazem niezrozumiałej rozpaczy, która zaczęła przejmować nad nią kontrolę. Wspomnienie odbijające się echem minionego czasu sprawiało, że toczyła niewymowną walkę, by przetrwać to popołudnie, a przecież - wystarczyło użyć uroku, by go odzyskać, żyć w kłamstwie i nie baczyć na nic, co do tej pory zbrukało ich w meandrach związku.
Nie zmienił się.
Pozostawał wciąż nieodgadniony, ulotny, tak jak go zapamiętała.
Edgcumbe w odczuciu Odetty jawił się jako człowiek o złotym sercu. Był okraszony płaszczem empatii i wrażliwości, którą ona kierowała się jedynie względem magicznych stworzeń. To on zaskarbił sobie przed dwoma laty jej serce i pełnię uwagi, która wydawała się być niedościgniona dla rówieśników puchona. Każdy mógł spełnić jej zachciankę i sprawić fanatyczną przyjemność, lecz przy nim poszukiwała czegoś więcej, co utraciła z własnej, hedonistycznej natury, od której nikt nie potrafił odciągnąć jasnowłosej istoty.
Ettie.
Uśmiech rozciągnął zaróżowione wargi dziewczyny, a policzki zalały się subtelną czerwienią. Nikt nie zwracał się do niej w ten sposób, a krótkie słowo, którym skąpane były wargi Thaddeusa sprawiło, że chciała przekroczyć granicę, łącząc ich usta w pocałunku. Nawarstwiająca sie feeria uczuć rujnowała początkowe zamierzenia, dlatego też nie przestawała utrzymywać w swej drobnej dłoni palców chłopaka. Potrzebowała czuć go obok siebie, mając pewność, że nie uciekł jeszcze przed wizją, która wisiała nad ich głowami. Byli zależni od siebie, a szata iluzji coraz mocniej zaciskał się na ich ciałach; świat nie dostrzegał grzechu, przez co pozostawali bezpieczni, tak jak i ona, kiedy zaszyła się na Niebiańskiej Polanie. Serce uderzyło gwałtownie.
- Zawsze wierzyłeś we mnie, ale wiesz, że jest to zgubne, prawda? - spytała ledwie słyszalnie przysuwając się do niego, chcąc zamknąc się w pierścieniach ramion, które mogły zaskarbić sobie kruchą sylwetkę półwili.  Była w stanie mu ulec, porzucić samą siebie, byle zakosztował raz jeszcze fałszywej(?) bliskości, która byc może nigdy więcej się nie powtórzy.
- Chcesz mnie teraz pocałować? - pytanie uleciało w eter, a Odetta nawet nie była w stanie wyjaśnić - d l a c z e g o - to zrobiła. Dłonie zadrżały od emocji, które przelewały się przez nią, a wzrok powędrował w pośpiechu na rysujące się kamienne ściany. Wolała zapomnieć, że zdobyła się na odwagę, choć w innym przypadku mąciłaby spokój, dążyła do zaspokojenia siebie, a dzisiaj, tak jak i wcześniej, chciała zadbać także o komfort Thaddeusa, który wciąż odznaczał się silnie w jej egzystencji.
Zbyt silnie.
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Jaskinia za lasem - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Jaskinia za lasem - Page 2 Empty


PisanieJaskinia za lasem - Page 2 Empty Re: Jaskinia za lasem  Jaskinia za lasem - Page 2 EmptyCzw Maj 07 2020, 01:16;

Jej gwałtowność zawsze chwytała go w najmniej spodziewanych momentach - choć Thaddeus nie mógł powiedzieć, że go to zaskakiwało. Od zawsze wpajane mu było, że kobiety - acz nie tylko, bo to w końcu ludzka rzecz - bywały bardziej emocjonalne, zwłaszcza jeśli rozchodziło się o uczucia. Doskonale zdawał też sobie sprawę z natury Odetty - która była półwilą, czy tego chciała czy nie. Łączyła w sobie cechy zarówno ludzkie jak i odpowiadające tej dzikiej, niebezpiecznie pięknej istocie. Gwałtowność miała wpisaną w swoją osobę - i Edgcumbe to akceptował, od zawsze. Tak samo, jak nigdy nie uważał jej za potwora - i według niego dziewczyna miała więcej z człowieka, niż chciała sama przyznać. Niż chciała w ogóle dostrzec.
Skrzywdziłaś — przytaknął, bez cienia wątpliwości, acz w jego głosie nie było już ani śladu po żalu czy niemym wyrzucie. Po prostu stwierdzał fakt, który tyczył się przeszłości. Wtedy - wtedy, rok temu, to naprawdę bolało. Obserwowanie jak dziewczyna, z którą naprawdę wiązał swoją przyszłość po prostu... odrzuca go, oskarżając o coś co zwyczajnie nie mieściło się w zakresie jego osobowości. I odchodzi, z innym, tak po prostu - jakby oni nigdy się nie liczyli.
Ale teraz siedzieli tutaj, w jaskini, po całym roku bez żadnego kontaktu - i oboje czuli, że rzeczywiście, to co było między nimi się liczyło.
Wiem, że żałujesz, widzę to. I nie... — musiał przełknąć gulę, która narastała mu w gardle od kotłujących się w nim emocji. On sam naprawdę dojrzał przez ten rok - o ile już wtedy był uważany za ogarniętego nastolatka, tak teraz mógł spokojnie figurować jako młody dorosły. Który doskonale wiedział co to strata i jak sobie z nią radzić. — Nie powinnaś się tym tak przejmować. To już było. Teraz jest teraz.
Wszystko to prowadziło do jednego - do wybaczenia Lancaster, do rozgrzeszenia, żeby mogła pójść dalej. Tylko czy w ogóle mogła? Chciała? Czy Thaddeus chciał, skoro znowu miał ją tutaj, obok, tak blisko? Mogli po prostu znowu w to wejść, bez zastanowienia. Jej uśmiech i rumieniec na jasnych policzkach przywoływały wspomnienia - te najsłodsze i najbardziej intymne.
Wiedział jednak, że nie była jego. Na pewno nie teraz - wisiało nad nimi echo tego, co łączyło ich wcześniej. Nie chciał tego wykorzystywać.
Wiara w Ciebie nigdy mnie nie zgubiła — odparował, w przeciwieństwie do Odetty głośno i zdecydowanie. I nie kłamał - nigdy nie kłamał i Lancaster doskonale zdawała sobie z tego sprawę, bo miała rację - nie zmienił się. Na pewno nie na gorsze.
Niemalże niecierpliwym - acz dalej delikatnym - ruchem przyciągnął ją do siebie, kiedy jednak postanowiła mu zaufać. Usiadł na zimnym kamieniu, wciągając ją na swoje kolana i zamykając w ciasnym, bezpiecznym uścisku własnych ramion. Westchnął ciężko, chowając twarz w jasne włosy - słysząc jej pytanie. Zatopił się przez chwilę w ich zapachu, zupełnie takim samym jak niegdyś - walcząc samemu ze sobą, tuląc dziewczynę do swojego torsu, jakby miał jej już nie puścić. Na Merlina - chciał, chciał aż za bardzo i każda komórka jego ciała o to wręcz krzyczała.
Ale Thaddeus wolę miał zdecydowanie silniejszą.
Ettie... — mruknął gardłowo, ujmując podbródek kobiety w swoją dłoń, tak, żeby mógł złapać jej spojrzenie. Wpił się w jej oczy swym spojrzeniem - przejeżdżając kciukiem po idealnie pełnych wargach. Odetta Lancaster... Kobieta, która jako pierwsza złamała mu serce.
Kąciki jego ust powędrowały w górę w zapowiedzi łagodnego - może nieco smutnego uśmiechu. Potrzeba bliskości wcale nie słabła - ale postanowienie Edgcumbe'a też nie.
Chcę, ale tego nie zrobię — odpowiedział zgodnie z prawdą - składając jednak słodki, protekcjonalny pocałunek na czole dziewczyny. Raz. A potem drugi - dalej nie wypuszczając jej ze swoich objęć. — Chcę też, żebyś wiedziała, że... że nie mam Ci już niczego za złe.
Tylko nie uciekaj już.
Powrót do góry Go down


Odetta Lancaster
Odetta Lancaster

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : Długie, jasne blond włosy- nigdy nie nosi ich upiętych; przenikliwe spojrzenie; roztaczana aura wili
Dodatkowo : półwila
Galeony : 521
  Liczba postów : 272
https://www.czarodzieje.org/t16649-odetta-lancaster
https://www.czarodzieje.org/t16652-libra
https://www.czarodzieje.org/t16578-odetta-lancaster
Jaskinia za lasem - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Jaskinia za lasem - Page 2 Empty


PisanieJaskinia za lasem - Page 2 Empty Re: Jaskinia za lasem  Jaskinia za lasem - Page 2 EmptyPią Maj 08 2020, 19:31;

Nie potrafiła okiełznać własnego charakteru, który wielokrotnie przypominał o swej huraganowej strukturze. Przypominała nienaturalną istotę, a Thaddeus zdołał poznać ją w pełni, kiedy raz po raz odkrywał kolejne karty, dostrzegając fałsz i prawdę, która dla postronnych pozostawała odległa.
Serce uderzało donośnie, a rozbiegany wzrok osiadał na każdym elemencie, lecz nie na nim. Nie potrafiła patrzeć na swojego niegdyś ukochanego, jakby obawiając się, że mogłaby skrzywdzić ponownie. Wiedziała do czego jest zdolna, dlatego z każdą kolejną sekundą, zapadała się w sobie, mając wrażenie, że cały świat wiruje, a zatem zaczynali wirować także oni. Wspólnie.
- Wiesz, że to nigdy się nie skończy – odparła bez zastanowienia, a wspomnienia balu jesiennego sprawiły, że zastygła w bezruchu.
Egoizm paraliżował, podobnie jak potrzeba realizacji hedonistycznych zachcianek. Była otępiona tamtego wieczora, łamiąc własne zasady i reguły, którym poddała się z rozkoszą, ale nad ranem przyszła żałość rozlewająca się po meandrach żył. Skrzywdziła nie tylko Edgcumbe, ale także Fairwyna, a teraz powracała – zamierzając z premedytacją zrobić to znowu, nie panując nad naturą, która zaczynała powoli przejmować nad nią kontrolę.
Nierówna walka toczona w umyśle Odetty, przypominała absurd rozrywanych ją niegdyś emocji.
- Nie musisz wprawiać mnie w dodatkowe poczucie winy. Czuję dostatecznie dużo, by teraz na nowo to wszystko odżyło… – zaczęła swą tyradę szczerości, mimo iż wcale nie powinna. Mogła uciszyć swe wyrzuty sumienia, podobnie jak wystarczyło zapomnieć; oboje znali zaklęcie, czyż nie? - Tamtego wieczoru, nie byłam sobą… Próbowałam zapomnieć o tym, co wydarzyło się w wakacje przed dwoma laty, bo nawet ty nie jesteś w stanie sobie tego wyobrazić… Sądziłam, że bez trudu pozbyłeś się mnie, żeby wreszcie uwolnić się od szponów, którymi cię obejmowałam; mówili, że zrobił to człowiek mi blisko, więc któż był wtedy bliższy od ciebie? – spytała, chcąc uzyskać odrobinę zrozumienia. Nigdy nie podjęłaby się zadawania ciosów, gdyby nie została do tego zmuszona. Dzisiaj miała pewność, że się pomyliła, nie mogąc w odmętach pamięci odnaleźć twarzy człowieka, który zdecydowałby się na takie okrucieństwo.
Czy to było prawdą?
Zadrżała pod przyjemnym dotykiem ramion Thaddeusa, rozkoszując się taką samą bliskością, jaką niegdyś jej ofiarował. Opuszkami powodziła po jego ramionach, przesuwając się wreszcie na żebra, a zatrzymując na linii piersiowej. Donośnie bijące serce odbijało się od żeber, co odczuwała na fakturze wewnętrznej strony dłoni. Głos, a jednocześnie odmowa sprawiły, że uśmiechnęła się blado – bojąc zapytać, czy kogoś ma.
Zmusił ją jednak do kolejnego boju, który toczył się w jej wnętrzu, gdy to spojrzenia skrzyżowały się, a ona jako półwila musiała utrzymać na wodzy urok. Była uczłowieczona, lecz rok spędzony na Niebiańskiej Polanie sprawił, że wszystko wydawało się trudniejsze. Jasne tęczówki taksowały oblicze chłopaka, a irytujący głosik powtarzał, by złamała ich wspólne zasady. Z lekkością, ledwie zauważalnie zbliżyła się ku niemu, choć nie zdecydowała się złączyć ich warg w ulotnym pocałunku.
- Dlaczego? – wybrzmiał nagle głos, w którym roiło się od dwojakich uczuć. Rozczarowania i zrozumienia. Bólu i tęsknoty.
Musiał wiedzieć, że nie ma już Ettie, którą zwykł ją nazywać, wszakże ta przed miesiącami zdołała umrzeć i narodzić się na nowo; pod zupełnie inną formą.
Dla niego – jeszcze – nieznaną.
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Jaskinia za lasem - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Jaskinia za lasem - Page 2 Empty


PisanieJaskinia za lasem - Page 2 Empty Re: Jaskinia za lasem  Jaskinia za lasem - Page 2 EmptyPon Maj 11 2020, 01:41;

Wiesz, że to się nigdy nie skończy.
W pierwszej chwili Thaddeus nie wiedział do czego dziewczyna nawiązuje - prócz tego, że na pewno wypowiadała się o nich. I w pewnym sensie miała rację - oni nigdy się od siebie nie uwolnią. Nigdy nie zapomną - a na pewno nie zrobi tego Edgcumbe, bo Odetta Lancaster zajmowała szczególne miejsce w jego emocjonalnym panteonie. W jego wspomnieniach...
Jakby dostrajając się do niej i jej myśli - sam wrócił oczyma wyobraźni do balu jesiennego. Twarz delikatnie mu stężała, kiedy przez umysł przepływały kolejne odległe, acz jednocześnie tak bliskie wspomnienia. Wspomnienia z czasu, kiedy został zwyczajnie porzucony - w y m i e n i o n y na... kogoś innego. Nie musiał wiedzieć na kogo - nie chciał wiedzieć. Tamtego wieczoru nawet nie uczestniczył w zabawie, zaszywając się w dormitorium. To był jej wybór, być może jej sposób na ukaranie go - tylko... za co?
On wiedział, że nie zasłużył na taką karę. Ona - paradoksalnie, dopiero teraz dostrzegała prawdę. Bo dostrzegała, prawda?
Et... — głos uwiązł mu w gardle, słysząc jej monolog. Zdobyła się na szczerość, teraz, po takim czasie. Czuł jak przez szerokie plecy przebiega mu lodowata fala, kiedy wspominała tamten wieczór. Zdziwił się jednak - bo uderzył go tylko smutek, że właśnie taki był ich koniec. Kompletnie żadnego żalu, żadnej złości... Jedynie rozczarowanie.
Nie obejmowałaś mnie żadnymi szponami — nie byłby sobą, gdyby nie zaprzeczył, jeśli już prostują pewne rzeczy, to przynajmniej porządnie i do końca. — Kochałem Cię i to nie miało nic wspólnego z twoją krwią — wyznał, zupełnie szczerze i prosto, jakby mówił o najpewniejszej rzeczy na świecie. W czasie przeszłym.
Ściągnął nieco brwi i marszcząc czoło - tak jak to zawsze miał w zwyczaju - przetrawił te wszystkie słowa, którymi zasypała go Lancaster - wyraz jego twarzy złagodniał. Dopiero ta czasowa przepaść - i widok dziewczyny, zupełnie w rozsypce, pozwolił mu nagle na spojrzenie na wszystko z dystansem. Na... pogodzenie się z tym. Zrozumienie.
Skrzywdzili Cię wtedy — stwierdził, a jego mięśnie automatycznie spięły się, zacieśniając objęcia na kruchym ciele dziewczyny. Przyciągając do siebie w obronnym geście - jakby jeszcze nie zapomniały jak to było, pocieszać to ciało, które zawsze tak miękko i ufnie mu się oddawało.
Sam westchnął wprost w jej gęste włosy, czując jak dziewczyna błądzi dłońmi po jego ramionach i torsie. Nic nie mógł poradzić na drżące ciepło rozlewające się po skórze tuż pod jej palcami. Słodka tęsknota - impuls, który już rodził się pod jego mostkiem, był tłumiony już tylko i wyłącznie przez chłodny umysł Thaddeusa.
Miał jednak to do siebie, że zapominał, zwłaszcza przy Lancaster. Zwyczajnie zapominał, że kobieta człowiekiem była tylko (albo aż) w połowie. Sam na siebie niemal wydał wyrok zapomnienia, wbijając swoje spojrzenie w jej jasne, niegdyś kochane do szaleństwa tęczówki.
Powoli wpadał w tę miękką, słodką toń, którą oferowały mu jej oczy - dłoń, wcześniej niewinnie spoczywająca na plecach dziewczyny, przesunęła się w przywłaszczającym geście na jej talię, bez większego wysiłku, wsuwając ją głębiej na swoje biodra, jakby nie ważyła dosłownie nic. W jego oczach zawsze była tą najpiękniejszą i jedyną, teraz zdawał się dostrzegać to na nowo - drugą dłoń zatapiając w jej jasnych lokach, przyciągając ją łapczywie ku sobie...
Uratowało go tylko pytanie zadane przez Odettę - i to, że mrugając, zdążył przymknąć oczy na sekundę dłużej - chyba w ostatnim obronnym geście. Dzieląca ich przepaść czasu okazała się zbawienna - inaczej nie wyrwałby się z tej rozkosznej maligny.
Nie jesteś już moja, Ettie — głos ledwo wydobywał się z jego ust, kiedy odpowiadał na jej pytanie. Czuł się niemal sparaliżowany - przy każdym wypowiadanym słowie muskając wargami jej usta - jednak dalej nie przekraczając tej cienkiej jak membrana granicy między nimi. Zastygł bez ruchu, nie mogąc - nie chcąc - odsunąć się od Odetty, wypuścić ją ze swoim ramion... Jednocześnie tocząc heroiczną walkę, żeby nie wejść w miraż wspomnień, który wokół nich wirował, okraszony tak głęboką tęsknotą i... obietnicą.
To była iluzja, bo ich już nie było.
Powrót do góry Go down


Odetta Lancaster
Odetta Lancaster

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : Długie, jasne blond włosy- nigdy nie nosi ich upiętych; przenikliwe spojrzenie; roztaczana aura wili
Dodatkowo : półwila
Galeony : 521
  Liczba postów : 272
https://www.czarodzieje.org/t16649-odetta-lancaster
https://www.czarodzieje.org/t16652-libra
https://www.czarodzieje.org/t16578-odetta-lancaster
Jaskinia za lasem - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Jaskinia za lasem - Page 2 Empty


PisanieJaskinia za lasem - Page 2 Empty Re: Jaskinia za lasem  Jaskinia za lasem - Page 2 EmptyWto Maj 12 2020, 21:27;

Łaknęła jego obecności w swoim życiu, choć umysł sugerował zaprzestanie rujnowania ich obojga.
(Była destrukcyjna – nie tylko dla siebie, ale i dla niego.)
Serce uderzyło gwałtownie, a ból przeszył klatkę piersiową, od której żeber odbijał się życiodajny mięsień. Oddech wypuściła spomiędzy warg, kiedy walczyła z własną naturą, nie godząc się na haniebne występki. Wystarczył jeden, jakże celnie rzucony urok, by Thaddeus na zawsze pozostał jej, ale czy kochałby ją tak samo?
Wiedziała, że każde uczucie pod jej adresem jest jedynie ulotną fikcją. Nikt nie zdołał bowiem pokochać wili miłością szczerą, przez co ona powątpiewała w zespalające ich szaleństwo. Tak, było to szaleństwem; właśnie w to wierzyła od zbyt długich tygodni, miesięcy, a te przyozdobione były przez format lat.
- Zawsze byłeś dobry… – powiedziała, a usta rozciągnęły się w nikłym uśmiechu. Dokładnie tym samym, którym obdarzała go, gdy kryła pod fasadą dystansu smutek czy rozpacz. Nie mógł tego widzieć, kiedy wspierała się podbródkiem o męskie ramię, próbując zaniechać jakiegokolwiek kontaktu, który zniszczyłby ich u fundamentów, nadając zupełnie niepotrzebny kształt iluzji. Opuszki palców wbijały się w plecy Edgcumbe, a pojedyncza łza spłynęła po policzku, kiedy próbowała zapanować nad zalewającym ją oceanem emocjonalności.
- Kochałeś… – powtórzyła po nim, tym razem zbierając się na odwagę, by sparaliżować go spojrzeniem, otumanić zmysły i odczuwanie świata rzeczywistego. Robiła to z żałości, która zakpiła z niej – tym razem – po raz ostatni. Wargi miękko złączyły się w pocałunku, który trwał długo; dłużej niż należało, o jedną nieprzyzwoitą chwilę. Odczuwała pozorne spełnienie, które rozlało się w korytarzach żył, aż wreszcie oderwała się, by opuszkami palców dotknąć policzka Thaddeusa, przesuwając nimi na żuchwę, aż po brodę.
Chaos królował w ścianach czaszki.
Ból rozrywał fakturę zniszczonej duszy.
- To tylko złudne wrażenie, że cokolwiek było prawdziwe – dodała, gdy wreszcie wyrwała się z jego objęć, tak silnie zespalających ich postaci. Nie potrafiła zebrać myśli w całość, by ostatecznie opuścić jaskinię i zniknąć z jego życia, które w tym momencie wystawiało chłopaka na kpiącą próbę moralności. Musiał wiedzieć, że Odetta Lancaster to nie tylko półwila, ale także czarownica przesiąknięta manią odtrącenia, bo czy oniryczne piękno jest czymś, co można posiadać na stałe?
Pękła. Rozpadała się na kolejne cząstki, czując jak bardzo nienawidzi samej siebie. To samo uczucie towarzyszyło jej po balu, gdy Riley, z którego uleciała ułuda uroku, przepraszał za to – co się między nimi wydarzyło, a przecież tych słów winna użyć ona. Zbrudzona przez pigment blagierskiego genu roztaczała wokół siebie obłudne kłamstwo, którym karmieni śmiertelnicy – ulegali bez zająknięcia.
- Masz rację, dlatego  wierzę, że kiedyś mi wybaczysz – głos choć przyjemny dla ucha, zawierał w sobie nutę bólu. Niewytłumaczalnego smutku, jaki rozlewał się na jej bladym obliczu.
Zrobiła krok w tył, potem kolejny i jeszcze jeden, by ostatecznie skierować swe kroki ku wyjściu, pozostawiając go samego – bez cienie wyjaśnień i zapewnień, że znów powróci w najmniej odpowiednim momencie egzystencji.

/ EOT
Powrót do góry Go down


Aleksander Cortez
Aleksander Cortez

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Galeony : 148
  Liczba postów : 901
https://www.czarodzieje.org/t13688-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t13741-cortez-aleksander-korespondencja
https://www.czarodzieje.org/t13704-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t18718-aleksander-cortez-dziennik#53
Jaskinia za lasem - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Jaskinia za lasem - Page 2 Empty


PisanieJaskinia za lasem - Page 2 Empty Re: Jaskinia za lasem  Jaskinia za lasem - Page 2 EmptyNie Maj 24 2020, 21:06;

Brakowało mu stałego miejsca, gdzie mógłby praktykować swoją ulubioną dziedzinę magii. Musiał się ukrywać z tym po lasach, wśród opustoszałych ruin budynków, czy jak i w tym przypadku - w jaskiniach. Zachłannie pożądał większej mocy, pomimo, że już mógł się uznawać, za jednego z lepszych czarnoksiężników, żyjących jeszcze. Miał świadomość jednak, że jego wiedza i moc nie umywa się nawet do tej jaką posiadali jego poprzednicy. To tym bardziej motywowało go do dalszej pracy nad sobą, nad umiejętnościami. Potrafił już rzucić każde z zaklęć na które to natknął się do tej pory w księgach. Chciał jednak prześcignąć nawet Bartosza Igielnika w znajomości czarnej magii. I w każdym z zaklęć osiągać kolejne mistrzostwa. Dzisiaj na cel obrał zaklęcie którego nauczył się parę lat temu na terenach i od którego to zaczęła się jego obsesja na jej punkcie. Mowa tutaj o zaklęciu Ivokaris - znał je bardzo dobrze, wcześniej poświęcając ogrom czasu na studiowanie ksiąg, gdzie pojawiała się choćby najmniejsza wzmianka o czarnej mgle.
Wiedział jednak, że zaklęcie było strasznie ograniczone. I tutaj mu coś się bardzo nie zgadzało. Uważał iż zaklęcia nie miały swoich ograniczeń i stałych form. A jedynie brakowało im dalszych komponentów werbalnych jak i niewerbalnych. Wpływających na daną formę i pozwalających przybrać jej inny kształt. Znanych jest bowiem wiele takich zaklęć i ich różnych kombinacji. Choćby samo zaklęcie światła. Te zdają się być nad wyraz wielką oczywistością. On jednak wychodził ponad oczywiste rozumowanie. Łamał granice, szukał zatartych szlaków, czy nawet i tworzył zupełnie nowe ścieżki. Przedzierając się przez nieprzeniknioną do tej pory barierę. Eksperymentował. Jak wspomniał kiedyś w rozmowie (charakter w kp) potrzebni byli na tyle szaleni czarodzieje by wymyślać nowe zaklęcia. A on już od dłuższego czasu zaliczał się do tych bardziej szalonych, aniżeli jedynie odważnych osób.
Zainspirowany ostatnimi zajęciami z ONMS i bestią wykorzystującą iluzję gnicia - chciał znów poświęcić uwagę temu czarno magicznemu zaklęciu. W tym celu udał się do jedynej znanej mu biblioteki mającej najwięcej ksiąg o praktykach czarnej magii - w jego rodzinnej posiadłości. Tam wypytując obrazów z przodkami o księgi wcześniej wymienionego Bartosza, znalazł aż dwa woluminy spisane jego ręką. Potrzebował więc zaczarowanej torby, aby zabrać je ze sobą. Na twórczość tego czarnoksiężnika natknął się dopiero niedawno. Zastanawiając się jakim sposobem do tej pory nic o nim nie słyszał. On sam jednak nie należał do osób lubiących się chwalić swoimi zdolnościami, czy wiedzą. Największy znawca XX wieku jednak musiał zostawić swoje dziedzictwo i jakoś swój tytuł zdobyć.
Po tym jak przepłynął do jaskini i wysuszył się zaklęciem, zaczął rozkładać rzeczy potrzebne do nauki. Nie bez przyczyny praktykowanie czarnej magii od pradziejów wiązało się z pentagramami, ofiarami, czy innymi symbolami mającymi pomóc połączyć się czarującemu z naturą i siłami mogącymi wpływać na otoczenie. Zaklęciami żłobiącymi w kamieniu rozrysował pentagramy, wypisał w ich rogach odpowiednie symbole runiczne. Rozłożył świece zapalając lonty różdżką, po tym wyciągnął z torby dwie żaby. W które rzucił zaklęcia drętwoty i rozłożył w przeciwległych rogach pentagramu. Były to zwierzątka na tyle małe, że nawet takie zaklęcie powinno na dłuższy moment je unieruchomić. Do czasu aż przygotował wszystkie księgi w miejscu gdzie jaskinia była na tyle sucha, by nie musiał obawiać się tego, że kartki się zniszczą podczas dzisiejszych praktyk. Wszystko zdawało się być już gotowe i w zasadzie pozostały tylko dwie rzeczy do zrobienia. Odszedł od ksiąg i mijając krąg z niemalże namaszczeniem, nie chcąc naruszyć niczego i zakłócić mocy kręgu z pentagramem. Zatrzymał się przy wodzie, która była jedynym wejściem i wyjściem do tego miejsca. Przyłożył koniec różdżki do wody i wypowiedział zaklęcie zamrażające. Tworząc na wodzie bardzo grubą warstwę lodu. Wybił przy tym niewielki otwór przy miejscu odpływu wody, nie chcąc by poziom wody się podnosił w środku i cyrkulacja nie została przerwana. Stanął znów przed kręgiem i wkroczył na jego środek, nie stając na jakiejkolwiek wyżłobionej linii. Zajął centralne, puste miejsce zamykając krąg ruchem różdżki i sprawiając, że płomień w na lontach zajaśniał mocniej. Wyciągnął z kieszeni dwie żelazne szpile i szybkim ruchem przebił nimi żaby. Wpierw jedną, następnie drugą, aby nie uciekły, kiedy to pod wpływem bólu drętwota mogłaby zostać przerwana. Pozwalając im dogorywać znów stanął na środku i biorąc oddech wyciągnął różdżkę w stronę gdzie nie było żab, a jedynie wyrysowane symbole.
- Ivokaris - rzucił inkantacje i wykonał dokładny ruch różdżką. Obserwował jak z jego końca wylatuje czarna gęsta mgła, zaczynająca się kłębić coraz to mocniej jak utrzymywał zaklęcie. Avis - dodał w myślach będąc ciekawy, czy udałoby się nadać dymowi formy ptaków i w taki sposób nadać nowe właściwości zaklęciu. - Niestety z różdżki przestał wydobywać się dym, a wyleciały różnobarwne ptaszki, które od razu wpadły w chmurę rozkładu. Tylko jeden wyleciał, bo i mgła się przerzedziła, uderzył jednak szybko o podłogę i znieruchomiał. Ptak miał wyżartą zgnilizną ponad połowę głowy i większą część ciała.
- Ivokaris curvix - wypowiedział znów dodając jedno z łacińskich słów, które jako pierwsze przyszło mu na myśl. Efekt jednak nic się nie zmienił, przez co ponownie użył łacińskiego słowa w nieco innej formie w myślach.
Utrzymując więc zaklęcie spróbował więc czegoś innego. Szybciej wykonywał ruchy ręką, zataczając okrąg w lewą stronę. W końcu kiedy to zaklęcie było utrzymywane, to mgła nie traciła na swojej objętości. Tak różdżką dotarł do przebitego zwierzątka. Które to dość szybko objęte gęstą chmurą zaczęło się rozkładać. Woń słodkiego rozkładu poniosła się po jaskini. On nie zatrzymał jednak ruchu różdżką, chcąc zamknąć okrąg dookoła siebie. Ale zrezygnował z tego. Szło to zdecydowanie za długo. I w walce nie zdało by się to do niczego. A on miał zamiar stworzyć coś czym mógłby się bronić, albo atakować. Poczekał więc przez chwilę zastanawiając się nad znanymi mu zaklęciami, których kombinacje mógłby jeszcze dodać do Ivokarisu. Opuścił pentagram podchodząc do książek i wzdychając ciężko opadł obok nich i wbił wzrok w świecące ściany jaskini. Podniósł jedną z ksiąg i przeszukał spis treści. Nie miał tam niczego co by mu pomogło, odrzucił księgę i kiedy to patrzył jak leci i powietrze rozwiewa kartki, coś go natknęło.
Wstał więc i ruszył do kręgu, różdżka wyczuła jego zaangażowanie i determinację, przez co z jej końca zatańczyły żółte iskierki. W momencie gdy stanął na środku płomienie mocniej zadrgały. Krąg pochłaniał esencje życiową, pomimo iż ta zdawała się być tak mizerna.
- Ivokaris Aerudio - wypowiedział chcąc połączyć dwa zaklęcia i wykorzystać efekt wirującego powietrza by rozmieścić dookoła siebie smolisty dym. Efekt może i byłby ciekawszy gdyby to zaklęcie trwało dłużej, znacznie dłużej. A tak to pomimo, że przed oczami zawirowały ciemne obłoki które to bardziej poparzyłyby skórę niż spowodowały gnicie, tak i one szybko zostały rozwiane przez tnący wir powietrza. Niszcząc w zasadzie cały efekt czarno magicznego zaklęcia.
- Kurwa mać! - warknął rozgniewany i rozwiązał włosy pozwalając by te opadły naturalnie. Gumka do włosów jaka je związywała zaczęła go uwierać z tyłu głowy i jedynie rozpraszała. Schował ją do kieszeni i ruszył do lektury zebranej z posiadłości Cortezów.
Po przeczytaniu działów na temat opracowywanych zaklęć przez Bartosza, zastanawiał się jakich słów i inkantacji mógłby tutaj zastosować. Wyciągnął więc pióro i zaczął wypisywać różne kombinacje po łacinie. Szukał ich synonimów, starając się przypomnieć ich dokładne znaczenie i opracować coś na podobieństwo pomysłów Igielnika.
Nim rzuci się wir takiego eksperymentowania użył ponownie różdżki by roztopić utworzony wcześniej lód. Wolał mieć możliwość jakiejkolwiek ucieczki, nawet jeśli ta wymagałaby rzucenia się wprost do wody, bez wcześniejszego zaklęcia na bańkę z tlenem, czy wzięcia głębszego wdechu. Z tyłu głowy ciągle coś mu podpowiadało, że eksperymentuje z zaklęciem powodującym zgniliznę tkanek. Wolał siebie nim nie trafić i nie poparzyć rąk, a tym bardziej twarzy.
- Ivokaris Turbin Vasti - Nic, brak efektu
- Ivokaris Celer Turbinis - Znów nic, jedynie płomień świec mocniej zadrgał.
- Ivokaris Turbinis Vasti- Wypowiedział i smolista mgła wyleciała z różdżki i pomknęła szybciej do przodu, przyjmując niekontrolowany ruch i obroty. Zaczęło się jednak cofać w jego stronę, za szybko by dalej przetrzymywać zaklęcie i starać się opanować. Przerwał i odsunął się błyskawicznie w stronę wody. Nie wskakiwał tam jednak, poczekał w kącie, aż dym się rozrzedzi i zniknie. Po tym ruszył do ksiąg i tam zapisał wypowiedziane słowa i ruch różdżki jaki wykonał. Będzie musiał to jeszcze opracować dokładniej. A już tym bardziej w miejscu gdzie będzie miał na to o wiele więcej miejsca.
Zgarnął wszystkie książki do torby, po tym zgasił świece i też schował. Rzucił dwa razy zaklęciami by zniszczyć zgniłe resztki żab. Nie chciało mu się już niszczyć resztek pozostawionych na kamieniu w postaci pentagramów. Po czym opuścił to miejsce.

z/t
Powrót do góry Go down


Orla H. Williams
Orla H. Williams

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : Brokat, cekiny, frędzle i kolory. Hipiska, która jest królową parkietów wszelakich.
Galeony : 0
  Liczba postów : 318
https://www.czarodzieje.org/t19578-orla-holly-williams
https://www.czarodzieje.org/t19582-sowka-orli#581690
https://www.czarodzieje.org/t19576-orla-h-williams
https://www.czarodzieje.org/t19723-dziennik-orla-h-williams
Jaskinia za lasem - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Jaskinia za lasem - Page 2 Empty


PisanieJaskinia za lasem - Page 2 Empty Re: Jaskinia za lasem  Jaskinia za lasem - Page 2 EmptyPią Gru 25 2020, 01:48;

  Uśmiech nie znikał jej z twarzy.
  Tak, można było powiedzieć, że w przypadku Williams nie jest to nic szczególnego – w końcu był on jej cechą rozpoznawczą, najjaśniejszym punktem, który zdawał się nie blaknąć nawet w najciemniejszych momentach. Teraz był jednak nieco inny, sprawny obserwator dostrzegłby bowiem bardzo oczywisty fakt: ukrywał on sporą dozę podenerwowania i stresu. O tak, stres czuła aż w opuszkach palców, które przez cały poranek mrowiły ją nieustannie, czy to gdy dzierżyła w dłoniach ciężki kubek herbaty, czy gdy ostrożnie zapinała guziki spódniczki, czy gdy spomiędzy palców sypał się proszek Fiuu, którego użyła by przetransportować swoje orle ciałko do Doliny Godryka.
  R a n d k a.
  List był bardzo specyficznym żartem, który w momencie pisania wydawał się jej nawet zabawny. Pierdolca dostawała już po kilku tygodniach zamknięcia w domu – z dala od szkoły, znajomych twarzy i przyjemnej wolności, którą mogła naginać, wykorzystując tak, jak jej się akurat myśli ułożą. Czy to jednak tłumaczy fakt, iż Darren Shaw padł ofiarą jej randkowych machlojek? Szczerze mówiąc, myślała raczej, że odpowie jej listem w stylu „jak mocno uderzyłaś się w głowę, spadając ostatnio z miotły?” lub „żartowanie z prefekta grozi ujemnymi punktami dla domu, panno Williams”.
  Nie myślała, że się zgodzi. Ale czy mogła powiedzieć, że na to nie liczyła?
  Bo, skoro było inaczej, to czy czytałabym jego listy raz po raz, wracając do nich wielokrotnie w ciągu ostatnich dni? Czy ciągnęłaby teraz nerwowo za niesforną nitkę, która umknęła przed równym splotem w rękawie jej swetra? A może był to zwyczajnie nieświadomy efekt lustrzanego odbicia – zaczynała się spinać, by dopasować się do krukona, który wiecznie wydawał się, jakby jedną miotłę zawsze nosił ze sobą. Głęboko włożoną w dupę. Ta jego pozorna sztywność miała jednak sporo uroku, a przede wszystkim pewną pokraczność i niedopasowanie, które zawsze Orlę bawiło.
  Brodziła po kostki w miękkim puchu (dzięki wielkie Rowence, za ten dar w postaci idealnej, zimowej pogody), licząc, że nie zostanie wystawiona pośrodku lasu. Lokalizacja może nie była zbyt oczywista, ale nie chciała wrzucać spotkania w klasyczne ramy. Po maratonie ciągłego znużenia miała też ochotę na coś bardziej niekonwencjonalnego niż snucie się po miasteczku, czy nudne, uprzejme wymienianie się opiniami na temat zjawisk atmosferycznych w trakcie picia gorącej czekolady. Tutaj, jeśli rozmowa nie będzie się im kleić, to przynajmniej mogą się ukryć w zaspie albo upozorować własne porwanie, elegancko umykając z… randki, tak?
  A może oboje byli tu dla żartu? W końcu byli dobrymi znajomymi. A tacy zawsze mogą sobie pożartować.
Powrót do góry Go down


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3011
  Liczba postów : 3049
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Jaskinia za lasem - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Jaskinia za lasem - Page 2 Empty


PisanieJaskinia za lasem - Page 2 Empty Re: Jaskinia za lasem  Jaskinia za lasem - Page 2 EmptyPią Gru 25 2020, 02:27;

  Darren wyjął kawałek zwiniętej chusteczki z nosa i rzucił ją gdzieś w śniegową zaspę. Czerwień krwi wyjątkowo mocno odznaczała się w kontraście do wszechobecnej bieli, tak jak niedaleka zrujnowana kapliczka odznaczała się swoją czarnomagiczną aurą. Od czasu swojej pierwszej wizyty tam, jakieś pół miesiąca temu, Shaw zaglądał tam gdy pozwalał mu na to  napięty grafik. Jak do tej pory jednak, zawsze kończyło się to tak samo - krwotokiem z nosa, hamowanym chusteczkami oraz prostymi zaklęciami.
  Zaproszenie na "randkę" przez Orlę Krukon odebrał najlogiczniej jak tylko mógł - zrzucił to na karb specyficznego stylu dziewczyny, która by wyjść z zamku równie dobrze zaproponować by mogła przejażdżkę smokiem albo napad na bank Gringotta. Obie te okoliczności były równie prawdopodobne i fantastyczne co niejaki Darren Shaw na randce. No, może napad na Gringotta nieco mniej - jednak UDANA kradzież gobliniego złota zbliżała się już w tej hierarchii.
  Dlatego też ani strój Krukona nie prezentował sobą nic specjalnego - ot, zimowy płaszcz i grube, wyższe nieco buty, wszystko to okraszone niebieskoszarym szalikiem i zrobioną na drutach czapką z zaczarowanym pomponem, który czasem samemu podrygiwał w rytm niesłyszalnej kolędy - ani jego nastawienie. Spodziewał się on albowiem co najwyżej skręcenia kostki na jakiejś tafli lodu albo powolnej śmierci z głodu, pragnienia i zimna w jakiejś jaskini - więc czwartek.
- Serwus - obwieścił swe przybycie Shaw wchodząc na polanę i rozglądając się dookoła. Jego spojrzenie padło na skalną ścianę i znajdującą się w niej szczelinę.
A więc powolna śmierć - jęknął w duchu, przypominając sobie wszystkie sposoby na umilenie sobie czasu kiedy od ośmiu dni jedyne co miałeś w ustach to własny język. Ewentualnie język kogoś innego.
- Zapraszanie prefektów na randki grozi ujemnymi punktami dla domu, panno Willams - powiedział ostentacyjnie ziewając i podchodząc bliżej. Zignorował fakt, że pompon postanowił pobujać się z tyłu jego głowy w rytm 12 dni Świąt - Minus pięć tysięcy dla Ravenclawu - ogłosił poważnym tonem, jakby spodziewając się że niebieskie kryształki w hogwarckiej klepsydrze kilkaset kilometrów stąd nagle rozerwą wręcz posadzkę, pierzchając przed autorytetem krukońskiego studenta.
- Czyli jaskinia, tak? - spytał, wskazując podbródkiem na szczelinę. Po swoich ostatnich doświadczeniach w Dolinie Godryka razem z choćby Violą czy Felinusem, szczerze spodziewał się że Orla znalazła w grocie, na przykład, kopalnię gnomów i za chwilę Shaw miał mieć szansę na albo wzbogacenie się o kilkadziesiąt galeonów albo złapanie jakiejś zbyt-dziwnej-by-ją-nazwać choroby.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Jaskinia za lasem - Page 2 QzgSDG8








Jaskinia za lasem - Page 2 Empty


PisanieJaskinia za lasem - Page 2 Empty Re: Jaskinia za lasem  Jaskinia za lasem - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Jaskinia za lasem

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 5Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Jaskinia za lasem - Page 2 JHTDsR7 :: 
Dolina Godryka
 :: 
Okoliczne tereny
-