Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 16 z 39 Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17 ... 27 ... 39  Next
AutorWiadomość


Oriane L. Carstairs
Oriane L. Carstairs

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : szukająca
Galeony : 533
  Liczba postów : 1330
http://czarodzieje.org/t11413-oriane-l-carstairs
http://czarodzieje.org/t11416-shadow#306304
http://czarodzieje.org/t11415-oriane-leonie-carstairs#306303
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyNie Paź 18 2015, 13:08;

First topic message reminder :

Przypomnienie tematu:

Wielka Sala

Największe pomieszczenie w zamku, to tu odbywają się wszystkie uczty i bale. Oświetlone jest przez lewitujące w powietrzy tysiące świec. Wspaniałe, wysokie sklepienie zawsze odzwierciedla prawdziwe niebo, bez względu na to czy świeci Słońce, czy pada deszcz. Każdego ranka, przy śniadaniu zlatują się sowy przynosząc gazety i listy od rodziców oraz znajomych. Lądują przy stołach czterech domów - Slytherinu, Ravenclawu, Hufflepuffu i Gryffindoru, które zawsze zastawione są mnóstwem pysznego jedzenia. Na samym końcu sali ustawiony jest mniejszy stół, nauczycielski, gdzie na honorowym miejscu zasiada dyrektor.




Niepewnie spojrzała na niego swoimi dużymi, czekoladowymi oczami. Co jak co ale nie miała zamiaru eksperymentować z alkoholem. Czemu? Zawsze po większej jego dawce zaczynała się śmiać i mówić osobą w okół niej, że ich kocha. Niby nic takiego i niektórzy mogliby to uznać za słodkie, jednak ona sama nie uważała tego za takie. Było to dla niej za każdym razem krępujące przeżycie i nie chciała aby chłopak był tego świadkiem. Czuła jednak, że nie będzie w stanie go oderwać od amfor. Pokręciła głową w rozbawieniu.
Czuła, że nie chce o tym rozmawiać tak więc nic więcej nie powiedziała zatapiając się w swoich myślach. Zastanawiała się jak miewa się jej brat. Niby utrzymywali ze sobą kontakt listowy, wiedziała mniej więcej co dzieje się w domu jednak to nie było to samo co kontakt cielesny.
Odbierając kieliszek od Rasha uśmiechnęła się, niepewnie spoglądając na trzymany przez nią kieliszek. Czerwona ciecz wyglądała przepysznie, a je zapach aż ślinka sama ciekła do ust. Za wtórowała mu w toaście i uniosła naczynie do ust. Kompozycja smakowa wina uderzyła w jej kubki smakowe. Musiała przyznać, iż było przepyszne. Słodkie.
- Pyszne. - uwielbiała słodkie wina. Inne była dla niej gorzkie. Po spróbowaniu tego konkretnego nie miała najmniejszej ochoty przestawać na jednym czy dwóch kieliszkach. Wiedziała doskonale, iż może tego żałować na drugi dzień lecz teraz było jej to obojętne.
- Możemy zostać przy tym. Jest wyśmienite.
Nie dane jej było cieszyć się tym zbyt długo. Widząc spanikowanych ludzi i słysząc trzask rozbijanego szkła rozejrzała się w około siebie. Scena na której jeszcze chwilę temu grali muzycy była w ogniu przez co dym po woli wypełniał Wielką salę. Jednak na scenie ogień nie poprzestał. Jego zasięg zaczął się niebezpiecznie poszerzać schodząc ze sceny na parkiet na którym była trawa. Ludzie w panice próbowali wydostać się z Sali. Nie chcąc zgubić Rasheeda złapała go mocno za rękę. Nie sądziła, że coś może ją tak bardzo wystraszyć, a jednak. Wystraszona spojrzała na chłopaka. Od dziecka Oriane bała się ognia. Widok jego przywołał wspomnienia które za wszelką cenę chciała ukryć.
Chciała jak najszybciej wyjść z sali i uciec od tego miejsca jak najdalej jednak nie było jej to dane. jednak z fontann znajdująca się najbliżej nich eksplodowała. Może i dziewczyna by się tym nie przejęła gdyby nie fakt, iż odłamki tej felernej fontanny wbiły się w jej ramię. Krótki krzyk wydobył się z jej gardła. Szybko puściła rękę partnera i złapała się za zranioną rękę w duchu modląc się aby ten koszmar szybko się skończył.

kostka: 2
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Dreama Vin-Eurico
Dreama Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185 cm
C. szczególne : Wyjątkowo szczupła, posiada kilka drobnych tatuaży, kolczyk w nosie.
Galeony : 84
  Liczba postów : 665
https://www.czarodzieje.org/t13697-dreama-vin-eurico
https://www.czarodzieje.org/t14451-dramatyczne-listy
https://www.czarodzieje.org/t13852-dreama-vin-eurico
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyCzw Lis 02 2017, 19:29;

Podpierała ścianę całkowicie zajęta swoimi myślami. Alkohol, który zdążyła wdrożyć do organizmu, zaczynał działać, powodując przyjemne zaburzenia czasoprzestrzeni. Była wyluzowana, uśmiechała się do przypadkowych osób, które ja mijały i najzwyczajniej w świecie czerpała garściami z otaczającej ich wszystkich, pozytywnej aury, działającej zbawczo na poszargane nerwy.
Straszne i dziwaczne stroje nic nie zmieniały, byli bandą dzieciaków, nastoletnich lub prawie dorosłych szczyli, którym należy się chwila wyzwolenia spod mrocznych szponów ciemiężcy. Gnębicielem było życie, ostatnie wydarzenia nie napawały optymizmem nikogo z obecnych, jednak chwilę takie jak te były bardzo ważne i bardzo potrzebne. Pozwalały zapomnieć, na chwilę zignorować ból straty przyjaciół i uczucie czyhającego na nich niebezpieczeństwa, które od niedawna towarzyszyło im wszystkim, gdzieś tam, z tyłu głowy, ujawniając się w tych strasznych chwilach.
Znów posunęła się na przód, ciągle nie mogąc zlokalizować swojego partnera albo partnerki. Zamaszyście przepychała się przez tłum, wpadła nawet na jakiegoś chłopaka przebranego za Minotaura albo diabła. Trudno było ocenić, bez głowy — jedynie z kopytami i gołą klatą (którą jak jej się wydawało, już kiedyś widziała tylko w trochę większej wersji). Rzuciła w stronę niechcący potrąconego szybkie "Przepraszam" i ruszyła dalej, nie zdając sobie sprawy z tego, że tajemniczym diabłem/Minotaurem był jej starszy brat, Leo.
Kolejny łyk przyniósł ze sobą przyjemny dreszcz. Dla Vin-Eurico zaczął się ten etap, w którym miała ochotę robić rzeczy, które nie do końca przystają młodej damie. W przypadku ćwierć olbrzymki niepotrzebna była amortencja — wystarczyło trochę alkoholu i organizm wycieńczony przeżyciami ostatnich dni, by ta całkowicie głupiała.
I w jednej chwili stała sobie samotnie, coraz częściej wyjmując piersiówkę z ukrytej kieszeni, by zaraz zostać złapaną w objęcia i podniesioną do góry. Całkowicie nieświadoma tego, kto lub co ją unosi, zarzuciła szczupłe ręce na ramionach chłopaka (?) i odwzajemniła uścisk. Pachniał marihuaną, był ciepły i miły w dodatku, chociaż trochę za szczupły. I nie przypominał żadnego znajomego jej chłopca, z którym miała przyjemność się zadawać.
- Ciekawe czy bez ziółek byłbyś taki wylewny — zaszczebiotała wesoło, kiedy odłożył ją na ziemię i wreszcie mogła dostrzec jego twarz.
Wyglądał zdrowiej, o ile zdrowym można było nazwać kogoś, kogo głowa była owinięta folią z otworami na oczy i usta. Ślizgonka uśmiechnęła się pięknie na widok dość dobrze znajomej twarzy i wręcz westchnęła z ulgą. Mogła trafić na jakiegoś nudziarza, z którym nie miałaby o czym gadać albo przemądrzałego, ciągle przegadującego ją typa.
Z obydwoma przypadkami najprawdopodobniej rozstałaby się najszybciej jak tylko można — wiązanką nieprzyjemnych słów albo kłótnią, która rozgrzałaby serca wszystkich zgromadzonych na sali. A Arceneaux był w jej wieku i guście, i nawet nie przeszkadzało jej to, że wyglądał jak totalny obdartus z tym podartym swetrem i w średnio gustownych spodenkach wyrwanych prosto z Błękitnej Laguny.
- Jestem Beetlejuice z filmu Beetlejuice i więcej Ci nic nie powiem, bo zmuszę Cię do obejrzenia tego super filmu - oparła długi paznokieć na klatce piersiowej kolegi, dokładnie na napisie"Daddy" i delikatnie odepchnęła go od siebie. Zaraz jednak wesoły śmiech wydobył się z ust nastolatki.
- Ale dziękuje, jesteś pierwszą i najprawdopodobniej ostatnią osobą, która doceniła moje starania - znacząco spojrzała w stronę uczennicy przebranej za slutty pielęgniarkę i mocno zmarszczyła brwi - Chłopcy w naszym wieku wolą, gdy panna w Hallowen wywali cycki i nogi, niż jeśli miałaby wyglądać strasznie tudzież dziwnie, tudzież przerażająco. - jakby obojętna wzruszyła ramionami.
Używała słów, których nie powstydził się prawdziwy, domorosły filozof. Pierwszą oznaką lekkiego podchmielenia u siedemnastolatki było to, że chciała dyskutować z każdym i mogłaby rozmawiać o wszystkim i niczym. Na razie ograniczała się, nie wiedząc za bardzo, jak dalece może się posunąć, jednocześnie miała wielką nadzieję, że ona i Ari nie będą mieli problemu z rozmową i znalezieniem odpowiedniego tematu. Wyglądali podobnie, ale jak wiele ich łączyła? Nastolatka nie wiedziała.
Znów spojrzała na dziewczynę, którą przed chwilą obgadywała w najlepsze. Życiowym priorytetem Dreamy nigdy nie było pokazanie się nago przed całą szkołą, a już szczególnie w Noc Duchów. Bo jeśli rozumiała koncept chłopaka, na którego wcześniej wpadła (tego z gołą klatą), to teraz wymiękała całkowicie.
Co te wszystkie laski widziały w tych strojach, które chyba miały wzbudzać wśród facetów seksualną rządzę? Drama nie wiedziała i naprawdę, nigdy nie chciała się dowiedzieć.
Czuć się jak mięcho, być celem licytacji chłopców, który pierwszy poderwie, któremu najpierw uda się zaliczyć. Obrzydliwe i odrzucające. Najwyraźniej to wszystko wspomnianej koleżance nie przeszkadzało, bo wiła się przed swoim partnerem coraz śmielej, ocierając się o niego swym calutkim ciałem.
Ślizgonka skrzywiła się zniesmaczona i odwróciła wzrok w stronę chłopaka, który miał jej towarzyszyć tego wieczoru. Takiego obrzydzenia nie czuła już dawno. Nie chodziło już nawet o to, że najprawdopodobniej parka, którą wcześniej obserwowała, skończy dzisiejszego wieczora ze sobą w łózku, a o to, że to wszystko było takie obsceniczne, bezuczuciowe i wystawione na spojrzenie innych. Bliskość wydawała się brązowookiej bardzo intymną częścią jakiegokolwiek związku, ciągłe pocałunki i czułości w miejscach publicznych wydawały się całkowicie nie na miejscu. Nie chodziło nawet o bezpruderyjność, bo tej Dreamie naprawdę nie brakowało — a o zasady dobrego zachowania. Badanie migdałków przy pomocy języka przez pary czy połykanie sobie nawzajem ust, nosów, uszów i innych cześci ciała przy wszystkich było najzwyczajniej na świecie obrzydliwe i niesmaczne.
Ostatecznie, nie mogąc wytrzymać widoku dwójki, złapała Ariego pod rękę i bez słowa odeszła w drugi koniec sali, w nadziei, że tam nie spotka żadnych zakochanych, obscenicznych nastolatków.
- Tak, na takich balach się tańczy. A co, chcesz tańczyć, Daddy? - dopiero po chwili uświadomiła sobie jak słowa, które wypowiedziała musiały brzmieć. Zarumieniła się mocno, jednak dzięki grubej warstwie farby pokrywającej całą twarz Dreamy, nie było nic widać. Na szczęście. Alkohol powoli odbierał jej rozum, dlatego też postanowiła nie pić, a przynajmniej na razie — zresztą jak się domyślała, w piersióweczce zostało niewiele, a czekała ich jeszcze długa noc.
W końcu, jakby prowadzona przez samego diabła albo i Boga, chociaż w tego drugiego nie wierzyła, przejęła inicjatywę. Zarzuciła mu ręce na szyję i zaczęła bujać się w rytm piosenki, która głośno dudniła na sali.
Czuła się dziwnie i na początku milczała, ciągle uciekając wzrokiem przed orzechowymi oczyma chłopaka, znajdującymi się na wysokości jej własnych oczu. Serce dudniło jak szalone, a do nozdrzy ciągle dostawał się zapach ziela, którym chłopak pachniał. Dreama zastanawiała się nawet przez chwilę czy aby na pewno puchon nie natarł się nim przed wyjściem na bal, licząc na to, że konopie podziałają na innych jak afrodyzjak. Po chwili wyrzuciła z głowy niedorzeczny obraz Aristosa nacierającego się zielskiem po klacie i westchnęła cicho. Nawet jeśli nie zrobił tego specjalnie, to na Dramę to działało, nastolatka uwielbiała zapach zielska i no cóż, nie mogła nic na to poradzić.
- A co do tych par - wspomniała o pytaniu, które wysunął w jej stronę zaraz po tym, gdy pociągnęła go za sobą w drugi koniec sali - Na mnie nie patrz, na taką katorgę jak moje towarzystwo nie skazywałabym nawet biednych puszków - niewinnie wzruszyła ramionami i wreszcie spojrzała mu w oczy. - Nawet takich, których twarz ozdabia czerwona Anarchia. - uśmiechnęła się niewinnie i ręką przejechała po policzku chłopaka, miejscu, w którym tatuaż się znajdował. - Przeznaczenie i tyle. - dodała na koniec, zbliżając się do niego trochę bliżej. Już nie wiedziała, skąd bierze tę całą odwagę, normalnie nazwałaby takie zachowanie brawurowym, a jedynym chłopcem, w którego stosunku zachowywała się tak śmiało, był Max — chłopak, który zresztą znikną z życia nastolatki tak szybko, jak się w nim pojawił. To wszystko było takie inne, nieznane i na swój sposób urocze.
- Myślę, że mój krukon również by spieprzył. - Dłonie Dreamy znajdowały się na karku puchona, dlatego jakby rozochocona brakiem jakiegokolwiek sprzeciwu, zaczęła delikatnie miziać opuszkami i paznokciami po szyi chłopaka. - Takich jak my ludzie nie lubią, ale trzeba się przyzwyczaić.
Ślizgonka znalazła się w dość dziwnym momencie swego życia. Chociaż pozornie obojętna na innych ludzi i ich gadanie, starała się jak mogła by wypaść przy innych w miarę dobrze. Czasami dziewczynie wydawało się, że się udaje, że jest śmiała i otwarta i każdy człowiek ją polubi, jednak niejednokrotnie spotykała się z całkowicie inną reakcją. Dlatego ostatnio całkowicie zamknęła się w sobie, a on był pierwszą osobą od dawna, z którą złapała jakikolwiek kontakt.
Już nie próbowała, nie zależało jej na tym, by być tą lubianą i wydawało jej się, że wychodzi na tym dobrze, a nadmierne bycie pozytywnym nie zawsze jest wskazane. A już szczególnie pośród ludzi w jej wieku.
- Gdyby nie to, że wszędzie kręcą się oni - sugestywnym kiwnięciem głową wskazała na jednego z nauczycieli, który stał niedaleko ich pary - To poszłabym na papieroska, ale muszę cierpieć wewnętrzne katusze. Mój rak domaga się jedzonka - zrobiła dramatyczną minę, oparła rękę na czole, niechcący strącając z niego kawałek mchu i brudząc dłoń czerwoną, sztuczną krwią, która wydobywała się z pomechowych ran.
- Jebać, nie wytrzymam — zaciągnęła go w najbardziej odległy i wyludniony kąt sali, gdzie (żaden Mistrz Gry ani Nauczyciel ich niewidziXDDD) schowała się za kolumną, wyjęła jednego z mocno miętowych, mugolskich papierosów i zapalniczką odpaliła jego koniec. Pod pachą dalej trzymała czapkę znikającą głowę, tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś bardzo przyczepił się o to, że jej nie nosi.
- Ale ze mnie szalona nastolatka, pale fajki na imprezie, gdzie jest pełno nauczycieli — zaśmiała się sama do siebie, z niedorzeczności sytuacji, pociągnęła jeszcze dwa buchy i bezpardonowo wsadziła papierosa pomiędzy wargi Ariego. - Proszę, kończ. - całkowicie nawet nie zastanawiając się nad tym, że przecież chłopak może nie palić papierosów.



nie zwracajcie na mnie uwagi, nikogo nie zaczepiam 8D
Powrót do góry Go down


Thijs H. Corbijn
Thijs H. Corbijn

Nauczyciel
Wiek : 31
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 393
  Liczba postów : 282
http://czarodzieje.org/t14596-thc
http://czarodzieje.org/t14770-listy-do-thc
http://czarodzieje.org/t14608-thc
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyCzw Lis 02 2017, 20:58;

Jedna piosenka to było wystarczająco dla Holendra, by przywróci dziewczynie chęci do dalszej zabawy. Na więcej w sumie nie liczył, a nawet jeśli by dostał taką okazję, to ciężko powiedzieć czy by się zgodził. Mimo wszystko był tutaj, żeby pilnować uczniów. Mógł sobie pozwolić na nieco luzu i zatańczyć kilka razy ze studentkami, ale nie poświęcić im cały wieczór. Ucieszył się kiedy Arielle się zgodziła. W końcu zawsze mogła po prostu sobie odejść, prawda? Obudziła się w nim jakaś chora duma nauczyciela, ale i mężczyzny, która była strasznie przyjemna. Właśnie na tym mu najbardziej zależało – by uszczęśliwiać swoich podopiecznych. Teraz miał do tego idealną okazję.
-Od tego tu jestem – mruknął rozbawiony. Z początku bal się, że mogło to zabrzmieć dosyć dziwnie, ale ostatecznie ani trochę się tym nie przejął. W końcu tak właśnie było. Thijs był tutaj by zwracać uwagę na wszystkich uczniów, a Ślizgonka była jedna z nich. Zdecydowanie lepiej byłoby by gratulować mu odwagi, albo nawet samych chęci do poprawienia wieczoru Francuski. Większość nauczycieli  - w szczególności tych starszych – po prostu by to zignorowała i pozwoliła wrócić dziewczynie do dormitorium.
Taniec nie był mu obcy. W Trausnitz lubił bale i imprezy - chyba nawet za bardzo - ale dzięki temu zyskał kilka życiowych doświadczeń, którymi teraz mógł się pochwalić. Arielle zaskoczyła Thijsa, kiedy postanowiła ich prowadzić. Zazwyczaj spadało to na barki mężczyzny. Nie miał jednak zamiaru opierać się swojej partnerce. Zależało mu na tym, by pierwszy taniec dziewczyny wyszedł jak najlepiej. Zależało mu na tym, by dobrze się bawiła dzisiejszego wieczoru.
- Problemy z chłopakiem? – albo dziewczyną… Nie potrafił nie zapytać. Strasznie interesował go powód, dlaczego tak szybko chciała wyjść z balu, a nie wierzył, że przez jakaś pierdołę jak znikające głowy. Nauczycielska ciekawość była dosyć dziwna. Jedyna relacja jaka ich łączyła to godzina zajęć kilka razy w tygodniu, a mimo to zależało mu na uczniach i na tym by ich poznawać. Daleko im było do przyjaciół czy nawet znajomych. Z jednej strony byli dla siebie po prostu obcy, z drugiej, może trochę nieświadomie, ale bardzo bliscy.
-Nie powinnaś z czyjegoś powodu niszczyć sobie wieczoru. – Natura nauczyciela była silniejsza od człowieka. Nawet jeśli się starał to i tak brzmiał sztywno, z czego nie był ani trochę zadowolony. Nudne i oczywiste rady same pchały się mu na język, a może powinien po prostu nieco odpuścić i dobrze się bawić, tak jak zwykły student. Westchnął cichutko pod nosem i zakręcił swoją partnerką jakby chciał jej przez to powiedzieć wszystko czego nie potrafił wyrazić słowami.
Baw się i śmiej dziewczyno, tak jakby dzisiejszy wieczór miał być ostatni. Niczym się nie przejmuj. Tańcz i się ciesz – niech wszyscy patrzą!
Powrót do góry Go down


Cheong Jungkook
Cheong Jungkook

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 899
  Liczba postów : 196
https://www.czarodzieje.org/t13453-jeon-jungkook
https://www.czarodzieje.org/t15186-dollar-dollar#404823
https://www.czarodzieje.org/t15184-cheong-jungkook#404815
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyCzw Lis 02 2017, 21:14;

Jungkook był wniebowzięty, gdy Taehyung zafarbował swoją głowę na krwistoczerwony kolor. W tak ognistym kolorze prezentował się według Kuksona niczym milion dolarów, zwłaszcza gdy całość dopełnił tak cholernie niewinnymi ubrankami, jakby próbował się wtopić w zastęp jakiegoś wysokolotnego szeregu samych aniołków. Starając się, jednak nie patrzeć na niego tak nachalnie (niemal jak zaczarowany!) - sam próbował jakoś rozwiązać swój problem ze strojem. I postawił na czystą klasykę.
Otóż ubrał się na czarno, stawiając na to, iż przeciwieństwa lubią się przecież wzajemnie adorować. Z głębi szafy wygrzebał więc czarną skórę i jedną z tych swoich prostych i czarnych, tylko tym razem nieco bardziej prześwitujących koszul, która denerwowała Jungkooka tysiącem swoich maluteńkich guziczków. Z czystego lenistwa zapiął więc ich mniej niż połowę, fikuśnie zostawiając rozwiany materiał gdzieś przy biodrach, jak i przy samej szyi. Do tego wciągnął na tyłek najzwyklejsze dżinsy, przyozdobione dziurami na połowę kolan, jak i ud; w końcu miał wyglądać na rasowego emosa, aczkolwiek na emosa znającego się na modzie.
Uśmiechając się niepoprawnie wesoło, wsunął swoje kościste palce między paliczki pofarbowanego rudzielca i pokręcił radośnie głową na prawo i lewo, przy okazji uważając na to, aby kwiecisty wieniec nie zsunął mu się z łepetyny.
- Nadal nie mogę uwierzyć w to, że zachciało ci się być ładniejszą wersją miłości. Za mało jej ode mnie dostajesz, łobuzie? - burknął cwaniacko pod nosem i zerkając na jego czubek czerwonej głowy, prychnął rozbawiony. - Afrodyta ponoć preferowała nagie spacery, a ty, żeś się opatulił tymi jasnymi tkaninami niczym młody gniewny polujący na krwiożercze zombie. - zażartował ulotnie, aby się starszy przypadkiem nie obraził na niego i korzystając jeszcze z okazji, iż na chwilę przystanęli przed drzwiami do Wielkiej Sali, przyciągnął starszaka do siebie i nieznacznie się nad nim pochylając, dość nieśmiało ucałował jego taehyungowski policzek.
- Ale i tak bosko wyglądasz, Taetae. I gdybym mógł, to życzyłbym ci wszystkiego najlepszego, ale myślę, że już większość najlepszych rzeczy i tak masz, więc po prostu bądź szczęśliwy, dorosły dzieciaku. - wymruczał do niego z ciepłym uśmiechem i nieznacznie przymykając powieki, przycisnął swoje wargi do jego czółka.
Przemycił też zielony wianek ze swojego łba na jego łepetynę i zgrabnie układając kwiecie na jego ognistych kosmykach włosów, kojarzących mu się ze śmiesznymi językami ognia — mrugnął do niego filuternie i pociągnął do środka sali.
Odebrał od nauczycielki kapelusz i trzymając go w garści, jakoś nie śpieszno mu było do zakładania tej dziwacznej ozdoby na swoją głowę, która wraz z dotknięciem jej czubka miała spowodować jej zniknięcie. Zaciskając lekko wargi, starał się nie roześmiać na komentarz Taehyunga — który chociaż trochę spalony — mimo wszystko, nadal miał w sobie ten słodki wydźwięk. Już sama świadomość, że Taehyung starał się sypać takimi tekstami, była praktycznie milowym krokiem w ich relacjach.
- Twój kuzyn pewnie, by powiedział, że lepsza głowa niż cnota. - palnął głupkowato i zaraz wzruszył niewinnie ramionami. - Nie pytaj nawet! Zrobił mi umoralniającą pogadankę, przy okazji wypytując o dziwne szczegóły z naszej relacji. Przy nim będę się bał, aby cię złapać, chociaż za rękę. - burknął niczym zranione dziecko i ukradkiem zezując w stronę innych imprezowiczów, nieśmiało zaczepił się małym palcem o ten jego najmniejszy.
Pociągnął go do największego cienia, aby skryć się przed wścibskimi spojrzeniami innych osób i potworniaków — i jakimś cudem starając się uspokoić swoje walące serce, sam oparł się plecami o ścianę. Obdarzył starszego przeciągłym spojrzeniem i skanując go z góry na dół, po chwili wyciągnął w jego stronę ramiona, aby czerwonowłosy mógł w nie swobodnie wskoczyć.  
- Jak myślisz, zasłużyłeś na urodzinowy prezent, czy nie? Bo rok temu był fajny, racja? - wypowiadając te słowa, śmiesznie przekrzywił głowę wpierw na jedną stronę, a potem na drugą, jakby się drażniąc z Minem.
Powrót do góry Go down


Saskia Timney
Saskia Timney

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 25
  Liczba postów : 33
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15286-saskia-timney
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15353-beryl#411562
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15294-saskia-timny#408679
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyCzw Lis 02 2017, 22:34;

Zabawne połączenie – Cleopatra i Dracula. Kto wie, może gdyby Vlad urodził się kilka tysięcy lat wcześniej i miałby szansę żyć na Bliskim Wschód, mógłby wpaść w oko ostatniej królowej Egiptu, a ta z kolei uprzedziłaby średniowieczne piękności z opatentowaniem ludzkiej krwi jako oficjalnego specyfiku wydłużającego młodość. Zbieżność temperamentów zapewne również nie była przypadkowa i gdyby nie całkowita losowość ustalania par (podobno) oraz fakt, że stroje do samego końca miały pozostać niespodzianką, pomyślałabym, że połączenie tej (naszej?) dwójki to naprawdę dobrypomysł.
Albo zły, zależy jak na to patrzeć.
Męski głos, który jako jedyny mógłby posłużyć mi w próbach zidentyfikowania właściciela bezgłowego tułowia, pozostawał nieznany, a przynajmniej (pozornie) nie należał do nikogo, kogo na tym miejscu widzieć nie chciałam. Można powiedzieć, że nieco odetchnęłam z ulgą, pozwalając, aby niewidzialny uśmiech wygiął i moje niewidzialne wargi. – Sprytnie – odparłam powoli, jeszcze raz przyglądając się mu uważnie, a przynajmniej na tyle, na ile mogłam. – Zaczekałabym jednak z osądami odnośnie tego, kto jest drapieżnikiem, a kto ofiarą. Chociaż na razie – stwierdziłam dość enigmatycznie, ale wesoło, nie chcąc niczego nie sugerować. Zabawa to zabawa, szkoda tylko, że nie mógł zobaczyć w tamtej chwili mojej miny, a przynajmniej tego zuchwałego spojrzenia, które umknęło pod woalką zaklęcia kapelusza. Mimowolnie dalej bawiłam się mimiką, kompletnie nie przejmując się faktem, że nikt nie mógł jej dostrzec.
W odpowiedzi na ukłon, odruchowo dygnęłam, tym razem naprawdę czując się jak królowa (na pewno nie egipska, jestem pewna, że wtedy kobiety nie dygały) lub przynajmniej dama na tym śmiesznym i mało eleganckim balu, czym nieznajomy zdecydowanie sobie zapunktował, jak i kolejnym pytaniem - odruchowo zaśmiałam się na głos, mając przed oczami wizję posiadania sługi i to jeszcze w kontekście partnera balowego. W tamtym momencie przypomniały mi się te wszystkie śmieszne, książkowe historie, prawdziwe lub nie, które kupuje się na małych straganach na wyprzedaży – opowieści, jakich nikt już nie chce czytać, zbyt banalne oraz oczywiste, ale gdy już się po nie sięga, mają w sobie ten specyficzny urok, któremu mimo wszystko nie da się oprzeć.
Czy właśnie nie odkrywałam kolejnej, popadając w płytkie rozrzewnienie? Ten jeden raz mogłam chyba sobie pozwolić, tym bardziej, że na razie zabawa zapowiadała się ciekawie.
- Będziemy rządzić razem – od stolików z przekąskami po amatorski głowogon, nad wszelkimi strasznymi stworzeniami i ich opiekunami – kontynuowałam więc z udawaną mocą, teatralnie rozglądając się po sali, a przynajmniej mój tułów na moment okręcił się niemalże we wszystkie strony, mając ilustrować zakres owych rządów.  – Mam nadzieję, że moje towarzystwo będzie ci miłe – dodałam jeszcze, choć przez myśl przemknęło mi, że zapewne ciężko będzie to stwierdzić. - Tymczasem warto by ustalić, od czego właściwie zaczniemy. Jesteś spragniony? – Czy był tutaj poncz albo cokolwiek w tym rodzaju? Oby chociaż sok jagodowy, kompot czy inne specyfiki, bo chyba na alkohol nie było co liczyć, a z nim najlepiej zaczyna się nowe znajomości.
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 43
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyPią Lis 03 2017, 09:22;

Chociaż spojrzenie mężczyzny tonęło w tłumie, w skotłowaniu bezgłowych postaci, w morzu o wielu kolorach i niezliczonych szumiących głosach - chociaż stał, wytwarzając iluzję przypadkowego przybysza, inicjującego krótką wymianę zdań, w rzeczywistości emocje wiły się obłąkańczo po jego głowie, rezonowały po całym ciele nieodzownym wrażeniem, które
zostało potwierdzone razem z kolejnym zadrżeniem cząstek powietrza, bodźcem rażącym swą niepozorną siłą. Ile dałby! aby móc swobodnie gdzieś zniknąć, poza zasięgiem wzroku innych studentów, uczniów, nauczycieli - stać się anonimowym uczestnikiem imprezy, który będzie w stanie w pełni odegrać swą rolę, nie zważać na słowa uchodzące przez cenzurę tego, co moralne, co przecież właściwe, przestrzegania regulaminu, zachowywanych pozorów, że nie łączyło ich i nie łączy nic więcej. Chciałby zapomnieć o wszystkim innym, o zabieranym ciężarze przeszkadzającym na barkach, chciałby wtopić się i pominąć - tak jak pomijał niegdyś, tylko obdarzając w momencie osobliwego spotkania uwagą. Nie pojmował poniekąd, jak mogła nie poznać jego po głosie - czy z winy panującego hałasu, czy przez to, że sama nie chciała wierzyć, wciąż zagubiona w zawiłych ścieżkach własnego życia.
- Zdołałem już to uczynić - odpowiedział wyłącznie zdawkowo - zbyt bezpośrednia wypowiedź, że ich r e l a c j a rozciągała się dalej niż rozpoczęcie roku, zaszkodziłaby, wychwycona oraz poddana obróbce interpretacji przypadkiem przez nieproszone osoby trzecie - ciągle obecne, wciąż nieprzyjemnie bliskie. Z drugiej strony chciał jej niebezpośrednio zaznaczyć, lękał się na swój sposób, że zdoła przestraszyć ją tym nadejściem, zmuszając do ponownego zaszycia się, jeszcze głębiej, gdzieś, gdzie ponownie zdoła ukoić ją względna, rozchwiana pewność.
Nie mógł być dla niej wyłącznie profesorem Bergmannem - uświadomił to sobie razem z uchodzącymi słowami, zanurzonymi w doskonale kojarzonym spokoju, przez który nie zwykły przebijać się gwałtowniejsze uczucia. Nie mógł, lecz teraz musiał - igrał więc z losem, usiłując wywinąć się tuż przed czujnym spojrzeniem zasad. Nosił obecnie dwie maski.
Która z nich - według niej - pozostawała prawdziwa?
- Dobrze, że postanowiłaś przyjść - odezwał się nagle, głośno, wyraźnie, niczym pochwalający zachowanie nauczyciel; w związku z oczywistym niepojawianiem się, ostatnim nieuczestniczeniem w zajęciach oraz w studenckim życiu; to jednak było zbyt mało, stanowczo zbyt mało - że zostałaś - dodał ciszej, powoli, ponownie rozchylając krawędzie warg - lecz dostatecznie głośno, aby pozostawała zdolną usłyszeć.
Nie kłamał.

@Marceline Holmes @Selma Fairwyn
Powrót do góry Go down


Aristos Arceneaux
Aristos Arceneaux

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VI
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : fire poka dupe
Galeony : 60
  Liczba postów : 63
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15328-aristos-arceneaux
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15370-sowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15330-aristos-arceneaux
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyPią Lis 03 2017, 10:43;

Idąc w stronę Dramy nie zastanawiał się, jak zareaguje, kiedy jakiś chłop ją przytuli nagle i podniesie, ale gdy już to się stało, Aristo pomyślał dopiero, że może tak nie lubi, ale jej reakcja odbiegła go od tej myśli. Wyszczerzył się do niej szeroko, swoimi srebrzystymi zębami, które zwykle straszyły innych. Jej słowa na temat ziółek utwierdziły go w przekonaniu, że czuć było od niego, ale nie przejmował się tym faktem w żadnym stopniu. Dla niego to nawet fajne było, mógłby zawsze wytłumaczyć się, że to jeden z detali stroju.
Tak jak i on wydał się lepiej wyglądający dla Dramy, tak też Ari zauważył wielką zmianę w zachowaniu Ślizgonki i nie uważał tej zmiany za złą. Cieszyła się i sam jej uśmiech sprawiał, że sam się uśmiechał i sprawione było to bardziej jego nietrzeźwym stanem, bo zwykł nie śmiać się bez powodu, bo ludzie się go bali – miał nieraz takie momenty, że zaczynał się śmiać bez konkretnego powodu, zaś reszta była śmiertelnie poważna.
Tak jak i ona, cieszył się również z faktu, że są razem dobrani, a nie dostał jakąś panią z jego domu, która by nie potrafiła zrobić cokolwiek, widząc jego. Było już wiele takich przypadków i zaczynały go już nudzić.
- Bez ziółek? Na takim balu? Nie wiem, zawsze jestem z ziółkami. – Rzekł uśmiechnięty.
Cóż, ich stroje nie można było w ogóle porównywać. Jej strój był doskonale wykonany, detale były jego bardzo mocną stroną. Zaś strój Puchona był zrobiony prosto, ale spełniał swoją rolę – miał być straszny, z nutką humoru, jakim były spodenki w hawajskie kwiatuszki.
Słysząc o tym filmie, był z pewnością przekonany, że nie jest to żadna produkcja magiczna, jeśli w ogóle takie są, więc się cieszył, że nie trafił na Ślizgonkę, która ma narzucony cel życiowy, polegający na gnębieniu czarodziei poniżej 100%. Byłoby mu trochę smutno, bo mimo że minęło dość mało czasu, odkąd się poznali, to już uważał, że z nią będzie się dobrze bawić no i – polubił ją.
Gdy Dreama zwróciła uwagę na pielęgniarkę, bawiącą się obok nas, Ari zmarszczył brwi. No, jemu jako biernemu obserwatorowi nie przeszkadzał taki widok, ale z drugiej strony też na pewno nie podszedłby do takiej osoby, bo wiedziałby, że na jakąkolwiek sensowną relację nie miał co liczyć. No chyba, że bolałoby go tam, poniżej pasa od braku aktywności, to wtedy byłby jedyny przypadek, w którym porozmawiałby z tamtą panią.
Cóż, Aristos wychodził z założenia, że jeśli już chciał, żeby jakaś pani się rozbierała i pokazywała swoje piękne walory, to fajnie by było, gdyby pokazywała to jednemu facetowi, w ustronnym miejscu, a nie na środku parkietu, podczas balu Halloween, gdzie każdy znudzony życiem Puszek (Ari znudzony życiem nie jest i się do tego kanonu nie zalicza) widząc ją, ucieka, nigdy wcześniej nie widząc kobiecych wypukłości.
- Hm… Z drugiej strony… Czemu miałaby ukrywać swoje aspiracje do bycia kurwom? – Wzruszył ramionami z uśmiechem, spoglądając w oczy dziewczyny. Co do całowania, Aristos czuł się w swoim „poglądzie” sam, bo on nigdy nie pocałowałby nikogo publicznie. Po prostu to było dla niego dziwne i nienaturalne (wyjątkiem były nietrzeźwe imprezy, na których sam już czasami nie wiedział co robi). Ale wiedział, że inni ludzie lubią pokazać, jacy to oni są dobrzy w wkładaniu sobie języka do gardła, dlatego widok czegoś takiego już go nie denerwował, tak jak kiedyś. Zwykł odwracać wzrok i skupiać się na rzeczach ważniejszym.
Dając się prowadzić Dramie, Aristos w jednej chwili zapomniał, o czym w ogóle wcześniej myślał. Widział już tylko panią w białoczarnym stroju, która doprowadziła ich do bardziej ustronnego miejsca, w którym było po pierwsze mniej ludzi, a po drugie – nie było tej kochanej parki, której co prawda już w umyśle Aristosa nie było, ale na pewno tutaj będą się dużo lepiej bawić.
Gdy potwierdziła jego myśl o tańczeniu, ale w tak piękny sposób, nie sposób było się nie zaśmiać. Uśmiechnął się do niej słodko i przegryzając wargę, odpowiedział:
- Myślę, że Daddy baaardzo chce tańczyć. – Jego słowa zabrzmiały bardzo dwuznacznie i w sumie o to właśnie chodziło. Nietrzeźwość dawała mu odwagę i sprawiała, że czuł się jak jeden z najszczęśliwszych ludzi na świecie. Najszczęśliwszy bo zjarany, nie dlatego, że tańczy z bardzo ładną panią, którą w tak krótkim czasie bardzo polubił.
Gdy jej ręce oplotły się wokół jego szyi, ponownie się uśmiechnął i sam swoje dłonie położył na jej talii i także zaczął się bujać, dostosowując się do rytmu piosenki, tak jak i Ślizgonka. Przez jego dość mroczny okres, rzadko zdarzało mu się tańczyć, a co dopiero być w tak pozytywnym nastroju jak teraz. Nawet wizja Nebraski nie zrujnowałaby mu tego dobrego samopoczucia.
Aristo w sumie na początku był trochę zdezorientowany, bo nie wiedział gdzie patrzeć. Lecz po chwili przyłapał się na tym, że od zaczęcia tańca, patrzył prosto w jej oczy, jakby były to najwspanialsze kamienie szlachetne, od których wręcz nie dało się odwrócić wzroku. Zwalił to zachowanie na zioło i otrząsnął się, próbując myśleć o czymś innym niż nad jej brunatnymi oczkami.
Byłoby to dość zabawne, gdyby się obtarł ziołem, ale przy okazji byłoby to marnowanie dobrej marihuany. A czemu miałby ją marnować, zamiast spożytkować? No właśnie.
- Przeznaczenie to jednak ziomuś, kocham go. – Uśmiechnął się szeroko i również się zbliżył do niej, widząc jak ona to robi.
Aristos z reguły był dość odważny, jeśli chodzi o tego typu sprawy i wychodził z założenia, że nie ma co myśleć, bo jak ktoś za dużo będzie myślał to nigdy nic nie zrobi. Puchon czasami wolał wyłączyć myślenie i ponieść się fantazji.
- Cóż, jeśli o to chodzi, to ja bym się bał, że nawet pielęgniarka-kurwa, by uciekła przede mną. – Rzucił tylko, przypominając sobie o kochanej parze.
To prawda, takich ludzi jak Aristos mało kto lubił i byli to chyba tylko tacy ludzie, jak on. Miał szczęście, że trafił na Ślizgonkę, która nie ma żadnych problemów z jego wyglądem, czy to charakterem.
Czując jej paluszki, dość sprawnie pracujące na jego szyi, uznał, że sam nie będzie dłużny i zaczął muskać ją lekko palcami po talii, czasem przejeżdżając palcami do góry, po plecach i zjeżdżając. Lubił się tak bawić, a tym bardziej się cieszył, że jest z osobą, która sobie pozwalała, na takie „zabawy”.
Gdy usłyszał o papierosku, faktycznie przypomniał sobie, że również powinien nakarmić raka. Zrobił smutną minę, chociaż już miał powiedzieć, że przecież mogą sobie albo na chwilę wyjść, albo pójść gdzieś, gdzie ludzi nie ma, ale Drama go wyprzedziła i pociągnęła go w miejsce, z którego nie było ich widać, ani słychać, ani czuć.
- Ulala, na następnej imprezie trzeba będzie podnieść poziom i zioło zapalić. A nie jakiś tytoń jebany. – Parsknął śmiechem i przyjął papierosa z wdzięcznością, lecz po zaciągnięciu się prawie zakrztusił się dymem. Popatrzył na nią, będąc w lekkim szoku.
-Mentol? O kurwa, jak ja dawno tego nie paliłem. – Pociągnął jeszcze raz, gustując się w dawno zapomnianym smaku i oddał jej papieroska, żeby mogła go już skończyć.
Gdy już został sam filterek, leżący zgnieciony obcasem na podłodze, Aristos wziął Ślizgonkę za rękę i pociągnął lekko w miejsce, w którym wcześniej tańczyli i obrócił ręką tak, że dziewczyna zrobiła obrót o 360 stopni, tak jak to zwykle robili PROFESJONALNI TANCERZE. Uśmiechnął się do niej i wrócił do swojej dawnej pozycji, kładąc dłonie ponownie na talii, a jedyne co się zmieniło, że jeszcze bardziej się zbliżył, lecz sam nie był chyba tego do końca świadomy.
- Dziwne, że taka otwarta osóbka jak ty nie miała partnera na taki bal. Czyżby w Hogwarcie było za mało dżentelmenów? – Spojrzał na nią, badając każdy cal jej stronu, po raz kolejny, jakby widział w nim coś specjalnego, magicznego.
Cóż, Ari nie do końca wierzył, że Drama od zawsze była sama i dopiero ostatnio poznała jego, czyli kogoś z kim mogłaby porozmawiać. Była na tyle otwarta i nie mająca żadnych problemów z dogadaniem się, że to byłoby dziwne, gdyby okazała się być samotna.
No ale wolał teraz nad tym nie myśleć. Teraz w Hogwarcie był dość trudny okres, który dyrekcja chce jak najbardziej zamaskować, ale Aristosowi się wydawało, że takie osoby jak Drama najbardziej ucierpiały. Oczywiście był w tym też on, ale on miał swoją walkę z własnym sobą.
Muzyka trochę się zmieniła na szybszą, tak też ich kroki były szybsze, zaś nie można było powiedzieć, że Puchon się nie męczył. Takie nieustanne tańczenie zabierało siły, a teraz najbardziej co by chciał, to się napić. Nie zwykłej wody, takiej specjalnej, z procentami.
- Ach, dużo bym oddał za kilka łyczków takich dobrych procentów… Minus każdego balu organizowanego przez szkołę, kurwa jego mać.
Powrót do góry Go down


Selma Fairwyn
Selma Fairwyn

Wiek : 47
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 269
  Liczba postów : 146
https://www.czarodzieje.org/t15103-selma-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t15110-markiz
https://www.czarodzieje.org/t15105-selma-budowa#402351
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyPią Lis 03 2017, 11:02;

Choć Selma nie należała do miłośników przebieranek w szkolnej, budżetowej wersji, w gruncie rzeczy uwielbiała bale, nawet maskowe. Możliwość znalezienia się w licznym zgromadzeniu ludzkim, przyciągania kolejnych, zachwyconych zarówno dopracowanym strojem, jak i urodą, spojrzeń, było niczym Felix Felicis dla wilowych genów spragnionych ciągłej uwagi i podziwu. Nic dziwnego, że nie podzielała Danielowej niechęci i zjawiłaby się na balu nawet gdyby nie zaproponował wspólnego wyjścia.
Wspólnego. Czy nie powinna zacząć się przyzwyczajać?
Oczywiście uczniowie nie stanowili tak pożądanego towarzystwa jak dojrzała szlachta, Fairwyn nie zamierzała jednak specjalnie narzekać na te niedogodności (na bezelfiu i skrzat elfem), z wyjątkowo podejrzanym optymizmem podchodząc do zdobycia nowego doświadczenia. Poza tym, i tak należało sprawować tu funkcje pedagogiczne, co przychodziło zdecydowanie łatwiej po wtopieniu w tłum. Nie zamierzała wprawdzie rzucać szlabanami na prawo i lewo jak Śmierciożercy Avadami, jednakże we wszystkim należał się umiar, którego niektórzy nieletni po prostu nie znali, a późniejsze konsekwencje mogły być opłakane.
Ciosem w samo serce było dla nauczycielki wręczenie obowiązkowego (!) kapelusza, który - jak wynikało z obserwacji - pozbawiał właścicieli głowy. Gdyby nie była półwilą, pewnie oburzyłaby się ilością godzin zmarnowaną na przygotowywanie perfekcyjnego makijażu, jednak w tym wypadku nie było to aż tak istotne. Odbierano jej zjawiskową twarz, czuła się niemal n a g a (w tym złym sensie, rzecz jasna), wyobrażając tylko wspaniały strój łączący Złą Królową, Diabolinę i Morganę Le Fay w jej skromną postać pozbawiony uwieńczenia jej twarzą.
Daniel nie miał zatem możliwości (całe szczęście) zobaczyć wyrazu wdzięczności, gdy starannie umieszczał koronę na niewidocznym czubku głowy. Musiał to być zabawny widok, ale za nic w świecie nie zrezygnowałaby z tego symbolu władzy, skoro był on nierozerwalną częścią przebrania.
Z trudem oswajała się z tym dziwacznym poczuciem braku, skupiając na wyliczaniu zewnętrznych zalet widocznych przy zasłoniętej twarzy (wewnętrznych miała bez liku); sylwetka, gracja, nieodparty urok, strój... Chwilę jednak zajęło jej opanowanie emocji i właśnie ta chwila zdecydowała na rozłączeniu z osobą, która jej towarzyszyła - ktoś wyciągał Daniela do głowogona, a Selma zupełnie mylnie stwierdziła, że nauczyciel ma na to ochotę. Nie miała zamiaru zabronić mu zabawy - nie miała zamiaru zabraniać mu czegokolwiek, świadoma bezsensowności takich działań - więc pozostała w tłumie na moment samotna, korzystając przy okazji z możliwości nalania sobie ponczu.
Bergmanna - a raczej jego znajomą sylwetkę - dostrzegła moment później, w zupełnie niespodziewanym miejscu, co nie odwiodło jej bynajmniej od ruszenia w jego stronę. Byli tu przecież razem, a ona czuła się nieco oszołomiona ilością nieznajomych twarzy jeszcze uczniów. Nie wiedziała nawet, czy zarejestrował fakt jej przybycia nim dotknęła delikatnie jego ramienia, dopiero wtedy orientując się właściwie, że przeszkodziła w rozmowie z drobną dziewczyną.
Wiesz, że nie ma przypadków.
Brak głowy mógł być niekiedy zaletą - choć twarz układała się wciąż w maski obojętności, emocje pozostawały c a ł k o w i t ą niewiadomą; w tym wypadku trudno byłoby ocenić, czy działało to na Selmy korzyść czy niekorzyść, gdy nie mogła wywnioskować, czego mogła też dotyczyć przerwana wymiana zdań. Zresztą - czyż miałoby to jakiekolwiek znaczenie? Czy mogła łudzić się, że ma jakikolwiek wpływ na ciąg zdarzeń?
Ostatecznie, zawsze byli jedynie obok siebie.
- Profesorze - zwróciła się do niego odruchowo, nawyk miała wyrobiony latami praktyk - myślałam, że grasz w głowogon. Coś się stało? - Może dziewczyna po prostu kogoś zgubiła albo szukała ponczu?
Z pewnością.
Powrót do góry Go down


Arielle C. Tender
Arielle C. Tender

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 289
  Liczba postów : 226
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14696-arielle-catrin-tender#392224
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14700-sowa-arielki#392236
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14698-arielle-c-tender#392234
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyPią Lis 03 2017, 13:29;

Arielle nie miała pojęcia, że to nauczyciel. Jakkolwiek banalnie to brzmiało, w innym wypadku byłaby bardziej sceptycznie nastawiona do tej propozycji tańca. Uznałaby ją za wymuszoną albo nawet nieodpowiednią - pewnie zapytał tylko dlatego, że chciał poprawić tej "dziewczynce" humor, że czuł się w obowiązku o nią zadbać. O wiele lepiej było Ślizgonce z poczuciem, że ktoś po prostu zwrócił na nią uwagę, miał tyle przyzwoitości i odwagi aby zaryzykować. Czuła się doceniona, zauważona, chciana.
Tańczyło się świetnie, mężczyzna wyraźnie wiedział co robi, a ponad wszystko nie kombinował i pozwalał Arielle pokazać się z jak najlepszej strony. Nieznajomy nawet nie wiedział jak bardzo Francuzka potrzebowała w tej chwili czegoś takiego, takiej niezobowiązującej relacji, w której poczuje się po prostu dobrze. Przystopowała z obrotami i skończyła w jego ramionach, z wyraźną ulgą lekko się o niego opierając. Zaśmiała się cicho na to subtelne pytanie, mimowolnie próbując dopasować głos do kogoś z Hogwartu. Nie powinno być tak ciężko, miał specyficzny akcent!
- Hm, to chyba on ma problem ze mną. Albo raczej nie ma problemu beze mnie. - Spoglądała na inne tańczące pary i zastanawiała się, kto wpadł na pomysł ukrywania głów. Wyglądali dziwnie, chociaż może faktycznie było w tym trochę uroku. Bezgłowa bogini przytulona do zdekapitowanego dinozaura...  - Wiem. Chyba trochę za bardzo upieram się przy tym, że każdy bal musi być idealny. Co poradzę, że liczyłam na czekającego na mnie księcia, a nie bawiącego się z inną wampira? Dobrze, że w tej bajce jest dinozaur... - Przesunęła dłoń z ramienia mężczyzny na jego szyję, z wyraźnym wahaniem chcąc przenieść ją jeszcze wyżej. Wpatrywała się z zafascynowaniem w przestrzeń, gdzie powinna znajdować się jego twarz - w końcu uniosła rękę i chwyciła delikatnie materiał czapki, budującej atmosferę. - Mogę? - Spytała, co jednoznacznie musiało zapewnić nieznajomego, że Arielle nie ma pojęcia z kim tak wiruje na parkiecie.
Nie była pewna, czy chce wiedzieć. Lubiła tego typu zagadki, tę aurę niczym właśnie z baśni. Nie chciała zawodu, a podstawową sprawą było to, że nie wiedziała ile o niej wie ten przeuroczy dinozaur.
Powrót do góry Go down


Min Taehyung
Min Taehyung

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 136
  Liczba postów : 215
https://www.czarodzieje.org/t13409-taehyung-min#357496
https://www.czarodzieje.org/t13469-sowka-poli#358777
https://www.czarodzieje.org/t15210-min-taehyung
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyPią Lis 03 2017, 14:22;

Jungkook wyglądał fantastycznie. Co z tego, że według Taehyunga on zawsze wyglądał niesamowicie, czego niejednokrotnie szczerze mu zazdrościł; teraz był jeszcze bardziej wspaniały niż na co dzień. I choć (już) osiemnastolatek nie raz chciał włożyć na niego jakieś kolorowe ciuchy - jak na przykład czerwony sweter czy musztardową bluzę - to nie wyobrażał sobie Jungkooka w innej odsłonie. Nie wiedział jak człowiek może wyglądać we wszystkim tak dobrze jak on i to było naprawdę, ale to naprawdę niefair.
Przyciągając go bliżej siebie, posłał mu delikatny, ale całkiem pewny siebie uśmiech - nie wstydził się, ani nie bał, że ludzie coś sobie o nim pomyślą. Poza tym tylko trzymali się za rękę i nie robili nic niestosownego; Taehyung zawsze się wstydził w jakikolwiek sposób okazywać sobie uczucia, ale od kiedy Jungkook wrócił, przestało mieć to dla niego znaczenia. Robił to, co uważał za słuszne.
- Dostaje jej tak dużo, że muszę w końcu się w ten sposób wyżyć artystycznie - rzucił z rozbawieniem, łapiąc między palce materiał swojej zwiewnej koszuli i gładząc lekko jej materiał, uśmiechnął się w stronę Jungkooka. Omal nie zakrztusił się własną śliną, słysząc słowa o Afrodycie i o jej upodobaniach na spacerach. - Więc uważasz, że powinienem się rozebrać? - zapytał retorycznie, unosząc brwi jakby naprawdę zastanawiał się nad tą opcją. Choć wszyscy doskonale wiedzieli, że Taehyung dygotał na samą myśl o zdjęciu koszulki, a co dopiero większym obnażeniu się.
Bez żadnych wahań pozwolił pociągnąć się na bok; a jego twarz rozpromieniła się jak słońce nad rankiem, gdy dopiero wschodziło, kiedy Jungkook musnął jego policzek. I rzeczywiście miał wszystko, co najlepsze i szczerze to doceniał, szczególnie przez ostatnie wydarzenia, które uświadomiły go, ile dla niego znaczą jego ukochane osoby oraz to, co robi.
- Wyglądasz dziś tak dobrze - westchnął.- Dziękuję, Kookie - powiedział po chwili i uśmiechnął się szeroko. Cieszył się, że mógł spędzić z nim swoje urodziny i to na balu. I jego wianek pasował zdecydowanie lepiej niż kapelusz, który krótko po wejściu do sali zdjął z łepetyny, na której widniał wianuszek; zaraz go poprawił, aby nie wyglądał tak niechlujnie. Rozejrzał się mimowolnie po sali, napotykając wzrokiem znane postacie z książek czy z opowieści; niektóre przebrania pojawiają się każdego roku bez przerwy.
- Mój kuzyn jest głupi - mruknął Taehyung, krzywiąc się nieznacznie. - Nie wierzę w tego człowieka, poważnie, nie ma za grosz wyczucia - parsknął, wywracając oczami i nagle rozglądając się ze zmartwieniem, że Hoseok Wang nagle zmaterializuje się za jego plecami; i wcale nie byłby aż tak zaskoczony. - Aż tak cię męczył? Och, oszalał chyba - jęknął, zakrywając twarz dłonią, czując jak jego policzki palą go ze wstydu. Niech on go tylko spotka, a tak mu gada, że Hoseok zapomni o tym, że kiedykolwiek mieli jakąkolwiek dobrą relację! Co więcej, Tae się go wyprze, o! Mimo że Wang był jedną z bliższych mu osób to w tym momencie naprawdę chciał mu nakopać. Czerwonowłosy westchnął cichutko. - Wybacz, moja rodzina ma nieźle na bani - burknął, zagryzając wewnętrzną stronę policzka. - Jak Hoseok będzie cię niepokoił od razu daj mi znać. Poskarżę się mamie - parsknął, dźgając go palcem wskazującym między żebra.
Taehyung bez wahania przytulił się do niego, uśmiechając się do siebie jak głupiec. Samo wspomnienie ostatnich urodzin napawało go chorym optymizmem, a co dopiero myśl o tym, co czekało go dzisiejszego wieczora.
- Był najlepszy - powiedział zgodnie z prawdą, opierając podbródek na ramieniu młodszego chłopaka. - Ja bym nie zasłużył? - zapytał, odsuwając od niego twarz, aby spojrzeć w jego ciemne tęczówki. - Ale wiesz, że niczego oprócz swojej obecności nie musisz mi dawać, prawda? Hej, nie kręć tak głową! - parsknął, łapiąc jego buzię w dłonie; cmoknął go szybko w nos i uśmiechnął się lekko. - Ale starałem się jak mogłem, okej? Starałem się być dobry - powiedział.
Powrót do góry Go down


Thijs H. Corbijn
Thijs H. Corbijn

Nauczyciel
Wiek : 31
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 393
  Liczba postów : 282
http://czarodzieje.org/t14596-thc
http://czarodzieje.org/t14770-listy-do-thc
http://czarodzieje.org/t14608-thc
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyPią Lis 03 2017, 16:13;

Podczas tańca nie przeszkadzała mu bliskość z uczennicą. Wręcz przeciwnie – czuł się swobodnie, a w zmysłowych ruchach bezgłowych postaci, odczuwał przyjemność. Zabawa, którą oferował bal oraz możliwość uratowania greckiej bogini sprawiały mu radość, podobną do tej kiedy sam był studentem. Jako nauczyciel, za szybko zapomniał jak to jest się dobrze bawić. Zbyt mocno zależało mu na jakimś szacunku i autorytecie przez co swoim myśleniem czasem przesadzał. Jako dinozaur, mógł zwyczajnie odpuścić.
Był wdzięczny Ślizgonce za ten jeden taniec. Z początku tylko próbował uratować dziewczynie wieczór i nie spodziewał się, że sam odnajdzie w tym tak wiele dobrego. Delikatnie objął Francuzkę rękoma i przytulił do siebie, zwalniając do rytmu melodii.
-Olej… - Wyraźnie zawahał się na moment. Chciał nazwać jej partnera „frajerem”, ale natura nauczyciela ponownie się w nim odezwała. Co było dosyć dziwne, bo często potrafił żartować z uczniów w prześmiewczy sposób. Nie potrafił jednak obrazić chłopaka za jego plecami. Momentami tego nie znosił, bo przecież niektóre rzeczy trzeba nazywać po imieniu, a w tym momencie Calum był po prostu chujem. –Go. Nie wie co traci – kąciku ust Holendra uniosły się delikatnie do góry na niewidzialnej twarzy. Nie potrafił zrozumieć co siedziało w głowie jej partnera, że postanowił ją tak po prostu wystawić. To on powinien uciekać z sali balowej przeświadczony o tym, jak wielkim głupcem był zostawiając śliczną bogini i idealną tancerkę.  
Nie potrafił się nie rozejrzeć po Wielkiej Sali, kiedy Ślizgonka wspomniała o wampirze. Nawet bez głowy, starał się zrobić to jak najbardziej dyskretnie. Niestety nie znał uczniów na tyle dobrze, by wiedzieć kto się z kim spotyka. Oczywiście, niektóre pary były głośniejsze, a o inny ciężko było w ogóle usłyszeć czy spotkać na korytarzu. Wysoki Krukon dosyć dobrze rzucał się w oczy… Oh, Dear...
-To tylko i wyłącznie od Ciebie zależy czy tak będzie – bo to jej bal i żaden książę z bajki nie miał tutaj nic do gadania. Oczywiście to miłe, kiedy może stanąć u czyjegoś boku i wszystko od samego początku układa się jak najlepiej. Niestety życie czasem jest pełne zawodów jak na przykład twarz nauczyciela pod czapką niewidką. Tylko czy to od razu powód do rezygnacji z marzeń i przyjemności? Nie. Wiec zamiast uciekać zaraz po zobaczeniu twarzy jakiegoś wampira, może po prostu powinna spróbować bawić się lepiej od niego i może to on będzie żałował…
Szkoda tylko, że Grecka Bogini i Dinozaur pochodzą z dwóch różnych bajek. Ta nieprzyjemna myśl cały czas towarzyszyła Thijsowi gdzieś z tyłu głowy. Chyba trochę bal się przekroczenia tej niewidzialnej granicy.
-Nie chcesz tego. – mruknął bardzo cicho, może nawet wyszeptał by tylko ona usłyszała. Złapał jej dłoń na moment i zadał sobie serię pytań odnośnie tego co stanie się później. Zniechęcona twarzą nauczyciela zielarstwa ucieknie czy może to Holender odpuści i pozwoli bawić się Francuzce samej. Może po prostu nic się nie zmieni… Odpowiedzi było zbyt wiele i nie sposób było przewidzieć przyszłości. Po prostu puścił dłoń Ślizgonki pozwalając jej zrobić co będzie chciała. Rozwieję tajemnicę czy po prostu zostaną przy beztroskim tańcu.
Powrót do góry Go down


Marceline Holmes
Marceline Holmes

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 1207
  Liczba postów : 1162
https://www.czarodzieje.org/t15095-marceline-holmes
https://www.czarodzieje.org/t15273-sow
https://www.czarodzieje.org/t15094-marceline-holmes
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyPią Lis 03 2017, 17:56;

Jego bliskość sprawiała, że traciła poczucie rzeczywistości, jakby ktoś za dotknięciem różdżki odbierał zdolność do realistycznego postrzegania świata. Czuła przepływające prądy wzdłuż kręgosłupa i tylko dlatego trzymała się dzielnie, mając wrażenie, że ktoś podtrzymuje jej wątłą sylwetkę i nie pozwala rozpaść się na miliony cząstek. Oddech gwałtownie się spłycił, a serce zakołowało w piersi. Wspomnienia uderzyły w nią z impetem i w głowie pojawiła się jedyna perspektywa iluzorycznych zdarzeń.
Pamiętasz ostatnie Halloween?
Na pewno
Bezwiednie nałożyła raz jeszcze kapelusz, by nikt nie dostrzegł tego zmieszania wymalowanego na jej twarzy i uśmiechu tak rozkosznego, słodkiego, dającego pozorną pewność, że wszystko jest dobrze. Czy było? Tylko on mógł odgadnąć ów zagadkę, ale to nie było teraz na tyle istotne, by się nad tym zastanawiać. Ulegała całej aurze tajemniczości i eskalowała ją jak najświętszy artefakt, choć podświadomie pragnęła odnaleźć w tłumie kogokolwiek kogo znała i uciec przed Bergmannem, by nie rozniecił w niej dawnych, zapomnianych wręcz potrzeb przełamania i nagięcia zasad.
- Powinien profesor uprzedzić, nie odważyłabym się wtedy na taką zuchwałość - szepnęła cicho i przygryzła nerwowo wargę, bo nawet jeżeli ich dzieje sięgały długo przed Trausnitz i Hogwartem - nie miała prawa. Zachodziła w głowę - jak to się stało, że nie poznała jego głosu? Czy zaginął on w ferworze i wesołości tego wieczora czy jednak wręcz przeciwnie? Jej umysł celowo wyplewił z podświadomości, że może być to on, wszak jakaś cząstka niej chciała normalności i tej urzekającej naturalności, gdy to nic nie sprawowało nad nią kontroli, ograniczeń i braku swobody.
- Byłam już na zajęciach z ONMS - pochwaliła się, by wiedział, że stara się walczyć ze swoimi obawami i za sprawą tych kilku osób, idzie jej naprawę dobrze. Próbowała uczestniczyć w lekcjach, choć do tej pory przejawiała skupienie tylko na tej, sądząc że żądlibąki naprawdę mogą być ciekawe. Cóż za bzdura!, to transmutacja była tym ukochanym przedmiotem, którego łaknęła jak żadnego innego.
Wzrok Marceline spoczął jednak na smukłej dłoni obcej kobiety, która wchodziła na ten zakazany teren. I Merlinowi dzięki, że nie widać było jej gromiącego spojrzenia pełnego złości, że ona ma prawo do tego, co w ich przypadku było bezwzględnie niedozwolone. Serce ponownie przyspieszyło rytmu, gdy pojęła, że ów dotyk nie pojawił się bez powodu; byli razem? Holmes tak bardzo chciała wierzyć, że nie jest to ta konkretna nauczycielka, z którą Daniel rzekomo był.
- To moja wina - powiedziała ze stoickim spokojem, choć tak naprawdę było to wierutnym kłamstwem. - Nie znam jeszcze wszystkich zasad panujących w szkole i poprosiłam... Profesora Bergmanna, by wytłumaczył mi, dlaczego studenci z własnej woli próbują się utopić - ostatnimi czasy tak łatwo przychodziło jej minięcie się z prawdą. Musiała łgać i żywiła głęboką nadzieję, że Daniel zacznie grać w tę grę, bo ich rozmowa w żaden sposób nie miała prawa budzić podejrzeń. - Nie chciałam nikogo niepokoić.
Nie igraj ze mną.
Powrót do góry Go down


Arielle C. Tender
Arielle C. Tender

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 289
  Liczba postów : 226
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14696-arielle-catrin-tender#392224
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14700-sowa-arielki#392236
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14698-arielle-c-tender#392234
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyPią Lis 03 2017, 18:05;

Chyba można to było nazwać szczęściem w nieszczęściu. Arielle wpadła na swojego narzeczonego w dość niespotykanej sytuacji (dalej nie chciała nic insynuować, ale wyglądali jakby mieli się pocałować; zresztą to nieistotne, bo Calum powinien po prostu na nią zaczekać te głupie pięć minut), ale za to odnalazł ją jakiś szalenie sympatyczny mężczyzna. Dość łatwo było wkupić się w łaski Tenderówny, lubiła intrygujących ludzi, przy których dobrze się czuła. Dinozaur doskonale wiedział co powiedzieć i jak się zachować, z niczym nie przesadzał. Był delikatny, ostrożny, czuły - tego właśnie potrzebowała Ślizgonka, którą właśnie wystawiono.
- A żeby to było takie proste - skrzywiła się łagodnie. Caluma dalej lubiła i w gruncie rzeczy mu się nie dziwiła, bo chłopak miał prawo zadurzyć się w innej dziewczynie. Rzecz w tym, że nieźle sobie radzili w tym wymuszonym związku i nie sądziła, że Krukon będzie gotów tak szybko to zaprzepaścić. Może wiedział coś, o czym ona nie wiedziała? Jakieś zmiany w umowie?
Zdziwiła ją ta pewność u nieznajomego, ukryta w subtelnym szepcie. Znajdowała się tak blisko, że dźwięk nijak nie uciekł, a za to wywołał u niej przyjemny dreszcz. Przygryzła lekko dolną wargę, czując wzrost ciekawości - chciała wiedzieć kim jest i czemu chce to ukryć. Ona, znana z bycia narzeczoną Caluma, gotowa była zrzucić tę czapkę i cisnąć nią przez pół sali, jeśli miało to obiecać jej udany wieczór u boku kogoś, kto traktuje ją normalnie. Dała mu tę chwilę do namysłu, odruchowo puszczając czapkę i przechwytując jego dłoń. W końcu ją zabrał i zostawił Arielce do podjęcia zaskakująco trudną decyzję. Niby nic, ale chciała potrwać w tej bajkowej otoczce, dodatkowo zapewnienie mężczyzny sprawiło, że obawiała się jej utraty.
- Hm. Interesujące. - Piosenka się skończyła, ale Arielle ani myślała wracać do dormitorium, czy też zostawiać swojego tajemniczego partnera. Calum nie znał jej przebrania i nawet jeśli ocknął się i sobie o niej przypomniał, to nie miał szans jej poznać. Ona zaś nie zamierzała na niego czekać. Złapała Dinozaura za rękę, uśmiechając się szeroko (jaka szkoda, że nie mógł tego zobaczyć...). - Jest tu chyba jakiś poncz, nie? - Zagadnęła, prowadząc go w stronę stołu, gdzie powinno się coś znaleźć. - Dobra, to teraz mi zdradź, czemu nie masz żadnej partnerki. Chyba, że masz, ale czemu wtedy uganiałbyś się za jakimiś boginiami? - Przystanęła przy stole, biorąc sobie szklankę i spoglądając na mężczyznę.
Powrót do góry Go down


Thijs H. Corbijn
Thijs H. Corbijn

Nauczyciel
Wiek : 31
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 393
  Liczba postów : 282
http://czarodzieje.org/t14596-thc
http://czarodzieje.org/t14770-listy-do-thc
http://czarodzieje.org/t14608-thc
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyPią Lis 03 2017, 20:10;

Westchnął cichutko pod nosem. Niby rozumiał to, że zachowanie partnera Ślizgonki mogło być dla niej bolesnej i trudne do zaakceptowania. W końcu łączyła ich jakaś bliższa wieź na mocy, której byli ze sobą. Chłopak ewidentnie się tą więzią nie przejmował i zwyczajnie zarywał do innej dziewczyny. Mówiąc szczerze to Thijs był za to potwornie zły. Jak można było wykazać się takim chamstwem względem biednej dziewczyny. Trochę żałował, że nie mógł za to ukarać Krukona. Byłoby to lekkim nadużyciem władzy, ale może nauczyłby się czegoś. To trochę lepszy powód do szlabanu i odejmowania punktów, niż głupie fajki.
Natomiast nie potrafił zrozumieć tej takiej dziewczęcej naiwności i wiary. Nie było tutaj nic trudnego, nie było tu miejsca na płacz i smutek, a jedynie złość, którą zdaniem Holendra powinna wylać na Deara przy następnym spotkaniu. Nie żeby jej to podpowiadał, bo jako nauczyciel nie mógł, ale szczerze tak uważał. Na razie po prostu powinna zignorować obecność Caluma, znaleźć inny obiekt zainteresowania i dobrze bawić się dzisiejszego wieczoru.
Odetchnął nieco z ulgą, kiedy ciekawość Francuski odpuściła. Nie chciał jeszcze zdradzać swojej tożsamości. Czuł się dobrze i swobodnie pod maską tajemnicy. Może i nie był przez to zbyt szczery, ale miał swoje powody. Właściwie to jeden i bardzo błahy, ale wystarczający nie tylko do ponownego zniszczenia wieczoru Ślizgonki, ale i nieprzyjemnego skandalu.
Nie do końca tak sobie to wszystko zaplanował, więc dalszy rozwój wydarzeń nieco go zaskoczył. Był nastawiony na kilka przyjemnych momentów przy tańcu i nic więcej. Później miał cichą nadzieję, że Bogini ucieknie do swoich przyjaciół, a Dinozaur zostanie odległą przeszłością i będzie mógł się zając obowiązkami nauczyciela. Jak widać nie tym razem.
-Chyba tak – odparł, a z jego ust wydobył się cichy śmiech, który skutecznie zagłuszył ostatni głos rozsądku Holendra. Jeśli miał być czegoś pewien, to tylko tego, że ten wieczór będzie ciekawy. Nie był jednym nauczycielem na balu. Poza Thijsem było ich jeszcze wielu, więc nic złego się nie stanie, jeśli zielarz skupi swoje spojrzenie tylko na jednej osobie. Chciała księcia z bajki? Wiec może Corbijn zostanie księciem dinozaurów…
-A widzisz tu inne dinozaury? – spytał żartobliwie, chociaż nie miał pewności, że ktoś nie wpadł na podobny pomysł do niego. Ewidentnie uciekał od prawdziwiej odpowiedzi. Za bardzo bal się, że swoim szczerym wyzwaniem mógłby zniszczyć wieczór Ślizgonki, a przecież tak się starał i zależało mu, by był jak najlepszy. By w przyszłości mogła z uśmiechem na twarzy wspominać bezgłowego dinozaura.
Powrót do góry Go down


Alice Wildfire
Alice Wildfire

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 390
  Liczba postów : 252
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14784-alice-wildfire
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14797-alice#394118
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14795-alice-wildfire
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyPią Lis 03 2017, 21:31;

Przygotowanie do balu zajęło jej naprawdę sporo czasu. Wymyślenie kostiumu (no może to akurat aż tak wiele czasu nie zajęło) oraz jego wykonanie (tu już się parę dni namęczyła) skutecznie oderwały ją od wszelkich innych zajęć, jednak musiała przyznać, że było warto. Miała na sobie zieloną, zwiewną suknię na ramiączka z delikatnym trenem, do której zostały przyszyte pnącza bluszczu i parę zwykłych listków. Włosy rozpuściła, wplotła w nie trochę zielska, a na nie położyła zrobiony przez siebie wianek z gałązek i kwiatów. Na nogi założyła za to jasnobrązowe rzymianki, ozdobione kolejną porcją liści. Według niej jej strój Pani Lasu prezentował się całkiem nieźle, ale ilu ludzi, tyle opinii. Modliła się jedynie, by cała ta roślinność nie odpadła od jej ubrań w środku imprezy, a przez jej brak umiejętności krawieckich, taka możliwość naprawdę istniała.
Wyszła w końcu z dormitorium i skierowała się w stronę Wielkiej Sali. Przed wejściem miał na nią czekać jej partner dzisiejszej zabawy. Tak. Ona też nie wiedziała jakim cudem ktoś ją zaprosił, ale nie narzekała. Zawsze lepiej pobawić się w towarzystwie kogoś znajomego, a nie liczyć na szczęśliwy traw i system losowego parowania. Naprawdę nie wiedziała, z kim mogłaby skończyć. A Edmunda zdążyła polubić, więc spodziewała się raczej przyjemnego wieczoru.
Wiedziała, za co miał być przebrany jej towarzysz, szybko więc znalazła jeźdźca bez głowy... Który naprawdę nie miał głowy. Zamrugała oczami i przyśpieszyła kroku, podchodząc do chłopaka. Uśmiechnęła się na powitanie.
- Hej, widzę, że masz naprawdę dość makabryczny dodatek do kostiumu - zaśmiała się lekko, jednak po chwili zmarszczyła brwi, patrząc na tłum w sali. - Tylko dlaczego wszyscy inni też nie mają głów? - zapytała, patrząc na chłopaka. Naprawdę, nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Rozpoznanie jakiejkolwiek konkretnej osoby w tym tłoku, nie widząc jeszcze jej twarzy, było niewykonalne. Wiedziała więc jedno. Zapowiada się ciekawy wieczór. Już wyczuwała te wszystkie dramy, wynikające z nie możności znalezienia swoich znajomych, a także ze znalezienia okazji by inni nie znaleźli innych.
Obok nich pojawiła się nauczycielka, która trzymała naręcze dziwnych czapek. Jedna z nich wylądowała w rękach Alice. Założyła ją więc ciekawa, po co one były. Nagle jej głowa zniknęła, pozostawiając resztę ciała, jak u innych uczniów. Rudowłosa westchnęła smutno, dowiadując się, że będzie musiała ją nosić.
- A tak się napracowałam nad tym wiankiem i nie będzie go widać - mruknęła i spojrzała na Edmunda. - Chociaż, skoro ty na kapelusz założyłeś dynię... - uśmiechnęła się i nałożyła na czapkę wianek.
Musiała wyglądać osobliwie, bez głowy, jedynie z unoszącą się nad torsem wiązanką gałęzi i kwiatów, jednak dodawało to jej kostiumowi trochę więcej upiorności. Przynajmniej ten niespodziewany element stroju wyszedł jej na dobre.
Postanowiła, że czas wejść w końcu do Sali i zacząć zabawę.
- To od czego zaczynamy? - zapytała, wchodząc już do środka i dostrzegając wszystkie atrakcje. Miała ochotę odwiedzić każdą z nich, ale obojętna jej był kolejność, dlatego chciała zastawić Edmundowi wybór co do tego, w czym mieli sprawdzić się najpierw.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyPią Lis 03 2017, 21:51;

Cóż, Leonardo chyba wiedział, w kim się zakochiwał, więc liczenie, że współczucie przyćmi wrodzoną złośliwość Ezry, było odrobinę naiwne. Jeszcze nikt nie umarł od odrobiny chłodu - chociaż nie, były przypadki zamarznięcia na śmierć. Ale Leo to nie czekało!
- Chętnie jeszcze omówię z tobą te "drobiazgi", wchodzące w skład moich obowiązków - zaśmiał się, puszczając mu oczko, zanim go pocałował. Mógł się śmiać, ale w żadnej rzeczywistości tej feralnej koszuli nie uznałby za zły pomysł. Nie, nie, ten strój miał duży potencjał.
- Chętnie. Ale dziwnie będzie opuścić świat liliputów, nawet chwilowo - Przed oczami Clarke'a natychmiast stawały te wszystkie bajkowe wyobrażenia, przez które bohaterowie w jednym momencie zaczynali dotykać głową chmur. A przecież chodziło wyłącznie o jakieś trzydzieści centymetrów!
- Gdzie szczęściarz? To wszystko było precyzyjnie wyliczone - obronił się z udawanym oburzeniem po wyjściu z magicznej bańki. Trochę żałował, że Leonardo ma na głowie tę czapkę, przez co Clarke opierać się mógł tylko na tonie jego głosu. Jednak mimika sporo mówiła. Poza tym, odbieranie komukolwiek patrzenia na twarz Vin-Eurico powinno być już nazywane zbrodnią. Mruknął z zadowoleniem na to czułe muśnięcie policzka, a na jego ustach pojawił się mały uśmiech.
- Wiem, ale miło to słyszeć. - Wsunął niewidkę ponownie na głowę, obserwując jak Leonardo podchodzi do polowania w słodyczowej bańce. Wiadomo, że sporo w tej atrakcji zależało od przypadku, ale Ezra spodziewał się, że Gryfon ze swoim refleksem osiągnie wynik podobny do niego. Chłopak skończył jednak całkowicie pokonany w tej potyczce z cukierkami. Dla osłody czekało go krótkie cmoknięcie od Ezry.
- Jak wytrzymuję? Kochanie, przy tobie wypadam jeszcze lepiej niż normalnie - zaśmiał się bez złośliwości. Leonardo chyba zdążył się już na Ezrze poznać i wiedział, że Krukon wcale nie ma o nim takiego zdania. A jeśli potrzebował się w tym jeszcze upewnić, wystarczyło ściągnąć z Ezry czapkę - był przekonany, że jego oczy niezmiennie lśniły czerwienią tak ognistą, jak jego uczucia do Leo. - Nie, nie lubię twojego pecha. Bywa zabawny, ale całe moje szczęście należałoby do ciebie, gdyby można było coś z tym zrobić - odparł szczerze, łapiąc go swobodnie za obie ręce i zaczynając powoli się cofać w bliżej nieokreślonym kierunku, uważając by na nikogo nie wejść. - Ale skoro nie można, pozwól mi cię chociaż trochę uszczęśliwiać i daj się zaprosić do tańca.
No bo przecież nie mogło być tak, że jeszcze ani razu nie był ze swoim chłopakiem na parkiecie!
Powrót do góry Go down


Cheong Jungkook
Cheong Jungkook

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 899
  Liczba postów : 196
https://www.czarodzieje.org/t13453-jeon-jungkook
https://www.czarodzieje.org/t15186-dollar-dollar#404823
https://www.czarodzieje.org/t15184-cheong-jungkook#404815
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyPią Lis 03 2017, 22:43;

Odruchowo zmarszczył nos, gdy jego czubek spotkał się z przyjemnie ciepłymi ustami ognistowłosego i wyszczerzył się zabawnie do starszego.
- Nawet gdybym zechciał podarować ci gwiazdkę z nieba, to byś jej nie przyjął, bo wystarczy ci wyłącznie moja obecność? - spytał się go z jednocześnie słodkim półuśmiechem, skierowanym prosto w jego błyszczące ślepia. Korzystając z dobrodziejstwa cienia, w którym się nieśmiało skryli; powoli objął swojego chłopaka w pasie i splatając palce zza jego plecami, westchnął nieco chrapliwie. Perfumy, jakimi wypsikała się reszta szkoły była dla Jungkooka zbyt dusząca, zwłaszcza gdy prawie wszyscy uczniowie i studenci zgromadzili się w jednej sali, gdzie mocne aromaty piżmowych zapachów, zdołały już wymieszać się z potem adeptów magii i mdląco słodkimi psikadłami ich szkolnych koleżanek.
Jungkook jako uwrażliwiony na takie rzeczy, jęknął tylko pod nosem słabo i starając się, bardziej wtopić w ścianę za sobą z premedytacją zaraz wetknął nos w czuprynę swojego farbowańca, starając się zaciągnąć wyłącznie jego specyficznym, kwiatowym zapachem.
- Dla mnie zawsze jesteś dobry, więc przymknę oko na twoje nastoletnie wyskoki, skoro żeś taki dorosły dzisiaj. - parsknął w jego czerwone pióra i zaciskając wargi na pojedynczym, wiśniowym kosmyku włosa, lekko pociągnął go za niego; że niby w ramach kary. Wbrew pozorom, przytulił go jednak jeszcze mocniej do siebie i zsuwając nieco wargi z jego łepetyny, ponownie tego wieczoru ulokował swoje równie, co jego, ciepłe usta na jego czole.
- Mam tylko nadzieję, że nie obrazisz się na mnie za ten urodzinowy prezent, wiesz? - wymruczał jakby z nutą niepewności w swoim głosie i z niechęcią się od niego odsuwając, sięgnął jedną ręką do kieszeni swojej skórzanej kurtki. Sprawnie rozchylił jej poły i wyciągając płaskie pudełeczko w liliowym kolorze, przez chwilę obrócił je w swojej dłoni, gryząc nerwowo dolną wargę.
- Nie wiem, jak wyglądają gwiazdy. Znam ich kształt tylko z dziecięcych opowiadań oraz z tego, jak one wyglądają na wierzchołkach świątecznych choinek. Ale mimo wszystko, pomyślałem sobie, że gwiazda będzie lepszą symboliką od znędzniałego serca, które swoją drogą jest bardzo oklepane.  - wymruczał cicho pod nosem, jakby próbując samego siebie przekonać do tego, że mimo wszystko prezent, jaki mu zgotował, nie może być aż takim złym wyborem. Otwierając powoli wieczko do góry, ujawnił przed Taehyungiem trzy cienkie łańcuszki z białego złota z doczepionymi do nich przywieszkami. Dwa z nich posiadały połówki jednej gwiazdy; która w domyśle Jungkooka miała oznaczać tę jedną, najważniejszą na całym niebie.

Gwiazdę polarną oznaczającą powrót do domu.

Trzeci wisiorek był bliźniaczą kopią dwóch poprzednich z tą różnicą, iż na jego przywieszce były dwie połówki gwiazdy, a każda z nich idealnie pasowała do połówek tamtych.
Wtykając pudełeczko w ręce starszego chłopaka, sam się głupio zaczerwienił, gdy wbijając uporczywie swoje spojrzenie w jego wianek na głowie, na jednym wydechu powiedział to, co, od dłuższego czasu chodziło mu po głowie.
- Wiem, że nadal masz kiepskie relacje z Delką i wiem również, że mając ją przy sobie, dopiero wtedy jesteś w stu procentach szczęśliwy niż bez niej i ja to rozumiem. Dlatego chciałbym, abyś ten wisiorek z podwójną gwiazdą podarował Deli, w ramach zaczęcia wszystkiego od nowa. Jedna z jej połówek pasowałaby do twojej połówki gwiazdy i tworzyłoby to niepowtarzalną całość, czyli coś kim dla siebie jesteście. To logiczne, prawda? - spytał dziwnie cicho i samemu sobie kiwając głową, mimowolnie wskazał brodą na ostatni z trzech wisiorków. - Kupując ten ostatni naszyjnik, powiem szczerze, że myślałem o sobie, chociaż to trochę egoistyczne, nieprawdaż? Nie mogę ci kazać, aby mi go podarował, ponieważ chcę, abyś sam zdecydował, komu go podarujesz. Mamie, kuzynowi czy innej bliskiej osobie, wiesz? Ta ostatnia połówka gwiazdy pasuje do twojej połówki oraz do tej drugiej, którą będzie miała również Delka. Taki trochę trójkąt z tych gwiazd, chociaż z drugiej strony z ich połączenia stworzyłyby się dwie identyczne gwiazdy. Boże to szalone, ale mam nadzieję, że brzmi, trochę mądrzej, niż ja ci to tłumaczę. Może to dla ciebie nie mieć sensu czy coś, ale sam mówiłeś ostatnio, że kosmos to fajna sprawa, więc dlatego wpadłem na ten pomysł z gwiazdami. Ale jak ci się nie podoba, to mogę dokupić koleżkę Taekookowi, który może by mnie tak nie gryzł, jak ten pierwszy i ah, powiedz coś Tae, bo się chyba denerwuję. - wyjąkał praktycznie zdesperowany swoją głupotą i zaczynając śmiesznie wykrzywiać swoje długie palce, zerknął w tłum innych imprezowiczów; dziwnym trafem natrafiając spojrzeniem na postać przeuroczej pandy, która okazała się być ich wspólną przyjaciółką. Poznał ją nie mniej, nie więcej niż po tym, że panda właśnie uchyliła rondo swojego magicznego kapelusza i na krótką chwilę, Delka ujawniła swoją buźkę, okolicznym studentom i innym uczniom.
Wskazując palcem w stronę ich przyjaciółki, uśmiechnął się delikatnie do Taehyunga.
- Idźże się wreszcie z nią pogodzić, okej? Albo ja się na ciebie obrażę, zobaczysz!
Powrót do góry Go down


Simon Cave
Simon Cave

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : wężoustość
Galeony : 19
  Liczba postów : 15
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15305-simon-jeremiah-cave
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15289-szymon-sie-buduje
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyPią Lis 03 2017, 22:52;

Nie wiedział, czy chciał się tu znaleźć.
Mieniące się przed jego oczami postacie zlewały się w nieprzyjemną całość; nie lubił być zakleszczonym wśród tłumu, skąd lada moment mogła wyłonić się nieprzychylna sylwetka - czuł się osaczany, ścigany, tonął wraz z każdym ruchem, powolnym - jakby z odgórnie opracowanym planem.
Błąd.
Nie istniał żaden scenariusz.
Nawet z odebranym kapeluszem-niewidką odznaczał się swoim wzrostem (poniekąd przyjął go z ulgą, chociaż anonimowość tyczyła się niemal wszystkich - jedynie część osób zrezygnowała z dodatku, ledwie po samym przywdzianiu prędko zdejmując go z głowy). Na eleganckiej marynarce gościła przypinka z czaszką; cóż, dodatkowy element zrujnował plany Simona w staniu się doktorem Jekyllem w trakcie zachodzącej przemiany - o błyszczących niepokojąco oczach. Nie zdołał nawet rozważyć, który z możliwych wyborów pozostał najbardziej korzystny, kiedy natrafił na grę w amatorski głowogon - to nie jest dobry pomysł, nienienienie, powtarzał w myślach niczym błagalną, wznoszoną przed potępieniem modlitwę, niemniej wszycie się w zainteresowaną grupę (czystym przypadkiem) dostrzegło w nim uczestnika. Wiedział, że się z pewnością ośmieszy - nie przepadał za takimi konkurencjami - pewnie, znając swoje niepodważalne szczęście tuż przed spojrzeniem Saskii, która z pewnością wychwyci tę druzgocącą klęskę nieporadności, jaką zazwyczaj w takich kwestiach przejawiał. Całe szczęście - mimo, że podejrzenia poniekąd okazały się adekwatne (szło mu nadzwyczaj kiepsko), nie zdołał się zdradzić ze swoją twarzą, chwilę później ponownie zaszywając się, jak najdalej od różnych wyzwań (wystarczy, n i g d y więcej, żadnej kolejnej próby).
Postanowił odnaleźć kogoś, kto również nosił identyczną przypinkę.

2 i 5
Powrót do góry Go down


Maevis Harper
Maevis Harper

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 28
  Liczba postów : 66
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15225-maevis-bella-harper#406534
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15233-agencja-towarzyska-mae
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15230-maevis-bella-harper
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptyPią Lis 03 2017, 23:47;

Zupełnie mi to do głowy nie przyszło, ale rzeczywiście wyglądało na to, że jeśli by wybierać króla i królową nagości to nasza dynia z pewnością by wygrała! Wciąż nie mogłam przestać chichotać - rozmawianie z człowiekiem bez głowy i do tego posągiem było tak niecodzienne i absurdalne, że nie dało się tego uniknąć. Organizatorzy balu chyba nie przewidzieli, ile zamieszania nam tym sprawią i ile trudności w porozumieniu się. A może było to właśnie zamierzony zabieg? Rzeczywiście miałam niemały problem w poznaniu, kto tak naprawdę był moim partnerem. Głos nie brzmiał na bardzo znajomy, więc zakładałam, że do tej pory niewiele z nim miałam kontaktu w cztery oczy, jak nie w ogóle. Za wcześnie było jednak bawić się w zgadywanki. Sam dał mi już następną wskazówkę - nie znał mugolskiej kultury, skoro nie wiedział, za co się przebrałam.
- Och, nie - zaśmiałam się w głos, rzeczywiście mogło to wyglądać, jakbym przegrała zakład, skoro paradowałam właściwie w niewielu więcej niż w szlafroku po szkolnym balu - Mojej też się nie da odczepić - uspokoiłam go - Chyba zaczarowali je tak, żeby uprzykrzyć życie tym, którzy woleliby pozostać aspołeczni - mój towarzysz trafił na godnego rywala, bo należałam do osób bardzo rozmownych i niezbyt trzymających język za zębami, szczególnie jak już się rozgadam.
- To jest kostium boksera, a właściwie bokserki - nie mogąc wyczytać z jego twarzy (jak normalnie bym to zrobiła), czy to słowo w ogóle mu coś mówi, musiałam jednak dokładnie wyjaśnić, kim jest bokser - To taka osoba, która w mugolskim świecie bije się z drugą na pięści. I te rękawice właśnie - zamachałam nimi przed swoją niewidoczną twarzą - służą do uderzania drugiej osoby - wyrzuciłam rękę przed siebie, imitując cios - Łapiesz? - spytałam, bo znów nie mogłam niczego domyśleć się po wyrazie twarzy towarzysza. O zgrozo, chyba zacznę sobie uświadamiać, jak istotna jest mimika twarzy. O wszystko będę musiała pytać, bo nawet kiwnięcie głową na tak będzie niezauważalne. Chętnie bym tę komedię nagrała. Co za niefart, że elektronika w Hogwarcie wysiada.
Powrót do góry Go down


Daisy Manese
Daisy Manese

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : pałkarz
Galeony : 1
  Liczba postów : 1800
http://czarodzieje.forumpolish.com/t11001-daisy
http://czarodzieje.forumpolish.com/t11249-listy-do-daisy#303189
http://czarodzieje.forumpolish.com/t11219-daisy-manese
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptySob Lis 04 2017, 02:05;

Leżenie przez ostatni tydzień w skrzydle szpitalnym nie jest wcale takie złe, szczególnie, kiedy pomyślę, że jak mnie wypuszczą, to wszyscy zaczną się interesować co to ze mnie wyleciało na ostatnim meczu quidditcha. Nie wiem i nie chcę wiedzieć, chociaż przeraża mnie, kiedy ktoś mówi, że ta dziwna czarna mgła kiedy już narobiła mnóstwo zamieszania, to znowu we mnie zniknęła. Czy to ma coś wspólnego z czarną magią? Boję się, że nagle wszyscy będą wiedzieć co robię w wolnym czasie, dlatego chowam swój super czarnomagiczny artefakt gdzieś w siedzibie bractwa, żeby nie dało się go przy mnie znaleźć. Potem spędzam mnóstwo czasu na szykowaniu się na Noc Duchów, chociaż co chwila nachodzi mnie myśl, że wcale nie chcę tam iść. Inspiruję się imprezą dwa lata temu i ubieram się w tamtych klimatach: tiulowa spódnica niby jest biała, ale tak naprawdę mieni się milionem kolorów. Podobnie włosy są we wszystkich barwach i niemal nie przypominam siebie, jeszcze tylko przykleiłabym róg do czoła i wyglądałabym jak tęczowy jednorożec. Nie robię tego jednak, bo nie mam ochoty chodzić z kijkiem na środku głowy, nawet mimo że jest Noc Duchów. Zresztą na wejściu i tak dostaję czapkę, która znika moją głowę, więc może to i dobrze. Spod niewidki wystaje połowa kolorowych włosów, no i mam jeszcze przyczepioną przypinkę z czaszką. Podobno para, którą mi wylosowano na dzisiejszy wieczór ma mieć taką samą, ale chociaż spóźniłam się mnóstwo czasu, to nigdzie kogoś takiego nie widzę. Zapewne ten chłopak (bo to chyba musi być chłopak?) mnie wystawił i nawet się nie pojawi - wcale bym się nie zdziwiła. Dostrzegam za to @Courtney Hill, która stoi sama jak palec, zupełnie tak jak ja. Poznaję ją nawet jeśli ma na głowie tę śmieszną czapkę, no bo halo, trochę ją jednak już znam, do rozpoznania wcale nie potrzebuję twarzy.
- Gdzie twój facet? - pytam, pojawiając się obok i witając ją uściskiem, chociaż nawet nie wiem czy jakiegoś ma. Albo może też bawi się w pary? Przyglądam się jej, jednak nie dostrzegam podobnej przypinki jak u mnie.


Ostatnio zmieniony przez Daisy Manese dnia Sob Lis 04 2017, 02:26, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Calum O. L. Dear
Calum O. L. Dear

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 192cm
C. szczególne : nie chcesz wiedzieć
Galeony : 830
  Liczba postów : 1282
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14113-calum-isaac-dear#372995
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14192-calum-isaac-dear#374288
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14139-calum-dear
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptySob Lis 04 2017, 02:10;

Mrugałem tak gwałtownie, że gdyby ktoś podstawił mi orzechy włoskie pod powieki, z pewnością byłbym w stanie złamać ich skorupę. Niedowierzanie wzrastało we mnie z sekundy na sekundę, a twarz poziomem czerwieni osiągnęła poziom Hogwart Expressu. Nie wiedziałem, czy w odczytywaniu sygnałów dawanych przez dziewczynę byłem aż tak ułomny, że musiała mnie nimi bić w twarz, czy może cała ta sytuacja jest jedynie jakąś moją chorą senną fantazją? Z przyjemnością uwierzyłbym w opcję numer dwa, ale splecione palce były zbyt realne, zupełnie jak jej szept przy moim uchu i delikatne (urojone?) muśnięcia jej ust o płatek mojego ucha...
- Omrln... - wymamrotałem, na przemian czerwieniąc się i blednąc, rozglądając się nerwowo po sali i licząc, że nikt a nikt nie zwrócił na nas do tej pory uwagi. Spojrzałem na Ullę z miną, jakbym miał się za chwilę popłakać. Chciałem błagać ją, by powiedziała, że to tylko żart, że ona się tylko nabija, że nie wiem, założyła się, COKOLWIEK... Jej spojrzenie sprawiło, że ślina stanęła mi w gardle kołkiem i prawie się zakrztusiłem. Przy okazji zorientowałem się, że wciąż trzymam jej rękę - natychmiast wypuściłem jej dłoń z uścisku moich palców i bezwiednie otarłem je o tylną część spodni. Na dźwięk jej propozycji poważnie zastanawiałem się, czy powinienem zaśmiać się, czy zapłakać, ale wspomnienie o lizaku (nie wspominając o wizualizacji...) zwróciło moją uwagę. Zmarszczyłem brwi spoglądając na jeszcze wtedy znajdujący się na patyku lizak i dopiero po chwili skojarzyłem, że był to dość znany słodycz sprzedawany w Miodowym Królestwie. Zachowanie dziewczyny na pewno nie było... Normalne, przynajmniej jak na nią. Nie znałem jej zbyt dobrze, wszak naszą pierwszą rozmowę odbyliśmy ledwie miesiąc temu, lecz do tej pory zdążyłem się zorientować, że nie należała do lasek, które podchodzą do chłopaków i proponują wspólne lizanie... lizaka... No. To nie była Ulla. Podejrzewałem więc, że sam lizak posiadał jakieś ukryte właściwości, które sprawiły, że zachowywała się tak, a nie inaczej. - Nie przepadam za wiśniami - powiedziałem, ale już znacznie luźniej. Kiedy wiedziałem, co może być przyczyną, od razu zrobiło mi się lepiej na duszy. - Stamtąd go masz? - zapytałem jeszcze, wskazując ruchem głowy bańkę z latającymi słodyczami. Gdybym poszedł, będę wiedział, czego unikać. - Ulla, bardzo doceniam... Twoje propozycje, ale niestety na ten moment nie są one możliwe do wykonania - dodałem jeszcze.
Powrót do góry Go down


Freya Tulle
Freya Tulle

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 601
  Liczba postów : 276
https://www.czarodzieje.org/t11832-freya-tulle
https://www.czarodzieje.org/t11870-bird-s
https://www.czarodzieje.org/t11869-kuferek-frey-i
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptySob Lis 04 2017, 10:07;

Prosto po powrocie z domu nie wiedziała czy się pokazywać jednak ludziom na oczy. W końcu wszyscy myśleli że zapadła pod ziemie bądź, nie żyje. Sprawy z magicznym artefaktem skłoniły ją by schować gdzieś, w zapomnianym pokoju bractwa. Zaś na sobie miała zupełnie inny naszyjnik. Potem zaczęła się szykować na Noc Duchów, trochę jej zabrało wymyślenie stroju ale w końcu jej przyszło do głowy. Przebrana za zombie weszła do Wielkiej Sali, uprzednio zrzucając z siebie czapkę niewidkę gdzieś na bok. Miała na sobie przypinkę z pajęczyną. W sumie nie liczyła na drugą parę, zeszły rok też przetańcowała bez pary z swoimi znajomymi. Rozglądając się dostrzega @Daisy Manese, z osobą której nie rozpoznała. Daisy rozpoznała bo już trochę się znają, pomimo chwilowej rozłąki. Pewnym krokiem podeszła do nich mówiąc krótko. - Cześć.
Powrót do góry Go down


Honey A. L. Ford
Honey A. L. Ford

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.72 m
C. szczególne : włosy blond, bardzo jasne, wychudzona sylwetka, blada cera, kilka widocznych pieprzyków na lewym policzku
Galeony : 154
  Liczba postów : 74
https://www.czarodzieje.org/t15340-honey-ford
https://www.czarodzieje.org/t15341-sowa-honey
https://www.czarodzieje.org/t15339-honey-ford
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptySob Lis 04 2017, 12:01;

Gorzej nie mogła trafić, a właściwie gorzej nie mógł trafić @Kevin Envej. Przydałaby mu się jakaś pewniejsza dziewczyna do towarzystwa, a Honey A. L. Ford czuła się jak ostatnia sierota. Tego słowa używała nagminnie często. Sierota. W końcu znała się na rzeczy i przyległo to do niej w czasach dzieciństwa.
- Aż tak widać?- Nawet jak nie miała głowy to widać było, że stoi jak ostatni kołek na wampiry. Przypadek? Nie sądzę. Patrzyła na chłopaka i nawet jej ulżyło, że dał jej prawo wyboru. Nie musiała tańczyć. Nawet zbytnio nie umiała. - Pewnie wolałbyś zatańczyć. - Powiedziała na głos, przypominając sobie jak chłopak krzyczał dobrze bawiąc się w Głowogona. Wolałaby jednak to pomyśleć.
- Możemy porozmawiać... - Chociaż rozmawianie z nieznajomym mało jej się uśmiechało, tym bardziej tańczyć. Po co ona tu przychodziła. Ciekawe czy mamy jakiekolwiek tematy do rozmowy. Szczerze wątpię. Jej spokojne myślenie, zaczęło przybierać formę paniki.
- Poznam twoje imię i twarz...? Skoro moje imię już znasz.- Odniosła się do słowa "Złotko", które użył na początku Kevin. Może był to zwyczajny przypadek. Chciała po prostu trochę pomieszać mu w głowie. Sama miała bałagan, ale wcale też nie czuła się tak bardzo skrępowana, kiedy większość ludzi nie zwracała na nią uwagi. Wszyscy byli zajęci swoimi połówkami czy zabawami, a bezgłowy @Kevin Envej patrzył na bezgłową Honey A. L. Ford. Zapowiadało się naprawdę... Aż brakuje słów, żeby tą imprezę jakkolwiek normalnie nazwać.
Powrót do góry Go down


Courtney Hill
Courtney Hill

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 355
  Liczba postów : 272
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12620-courtney-hill#340983
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12622-murzyn#341014
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12623-courtney-hill
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptySob Lis 04 2017, 12:07;

Kalifornijka straciła poczucie czasu, przyglądając się ludziom dookoła, nie mogąc oddać się swojemu ulubionemu zajęciu - obserwowaniu ludzi. Cała zabawa straciła sens, bo przez czapki, które kazano im założyć, nie było widać twarzy. Mogła jedynie poprzestać na odgadywaniu kto jest kim, kto nerwowo tupie nóżką w oczekiwaniu na swoją parę i na bezkarnym gapieniu się na kreacje (czy aby przypadkiem ktoś nie ma takiej samej, bo to by dopiero było straszne!), co w sumie jej się podobało, bo żadna dziewczyna nie zauważy jej wścibskiego wzroku.
Jednak nie wydawało się to najlepszą opcją na spędzenie całej nocy, dlatego szczerze ucieszyła się, gdy na horyzoncie pojawiła się @Daisy Manese, którą to poznała po głosie. Odwzajemniła uścisk, nawet uśmiechnęła się, zapominając, że ślizgonka przecież tego nie dostrzeże.
- Też się zastanawiam! Zniknął szybciej niż zdążyłam zgodzić się pójść z nim na bal - odparła, zupełnie nie zdając sobie sprawy, że mogło zabrzmieć to jakby miała chłopaka. W rzeczywistości była samotna jak palec, a partner, z którym miała przyjść na to wydarzenie, ulotnił się nagle z Hogwartu, bo miał rzekomo do załatwienia kilka ważnych spraw. - Ciekawe za to, kogo przydzielili tobie - dodała, zakładając od razu, że Daisy brała udział w losowaniu. I to bynajmniej nie ze względu na przypinkę z czaszką, która przecież mogła być integralną częścią jej stroju, choć zdawało jej się, że już taką u kogoś dziś widziała. O mecz nie miała zamiaru pytać, bo podejrzewała, że Daisy i tak jej nie powie wszystkiego - przynajmniej jeszcze nie teraz, bo po kilku drinkach z pewnością będzie to łatwiejsze. O bractwie Courtney zresztą wiedziała, więc mogła się niektórych rzeczy domyślić. - Przynajmniej jak będzie brzydki, to nie będziesz musiała patrzeć na jego twarz. Albo jej - wydawał się to dość spory plus balu, w razie gdyby komuś naprawdę nie przypadła do gustu przydzielona osoba. Dziewczyny nie zastanawiały się jednak długo, bo podeszła do nich @Freya Tulle.
- Hej - odpowiedziała krótko Kalifornijka, również nie poznając dziewczyny. Może gdyby nie mieli na głowach tych całych czapek, skojarzyłaby ją z widzenia razem z faktem, że przecież i ona chodziła do Salem.


Ostatnio zmieniony przez Courtney Hill dnia Sob Lis 04 2017, 14:16, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 43
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptySob Lis 04 2017, 13:32;

Wcześniej rozkołatane emocje wyparowały wraz z krótkim bodźcem, wyrzucającym ich z własnej sfery - która prysnęła niczym mydlana bańka. Gdyby nie posiadany kapelusz, zapewne walczyłby razem z chcącym ujawnić się zaskoczeniem, jak doskonale zagrała - nigdy nie widział jej w roli spontanicznego kłamstwa, n i e, kiedy znajdowali się razem, odrzucając wszystkie ukazywane osobom postronnym oblicza. Pozwolił sobie na wpełzający, leniwy uśmieszek; widok Selmy zarazem porażał go, wprowadzał w dyskomfort i przypominał irracjonalność działań - brud niemoralnych występków, jakich okowy pozostawały wciąż nieskruszone, przytrzymując go - on czerpał zaś z tego trudną w zdefiniowaniu przyjemność.
Wiedział - prędzej czy później zgubią go te występki.
Oby jak najpóźniej.
Automatycznie podchwycił podane przez Holmes wyjaśnienie - nie trzeba było stosować rzucania wymownych, dyskretnych spojrzeń; od razu mógł wcielić się w drugą, zresztą właściwą rolę dobrego nauczyciela, który zatrzymał się, aby móc rozwiać nękającą wątpliwość.
- Nic się nie stało - zapewnił głosem okraszonym serdecznością; czysta uprzejmość, wyuczona pośród codziennych schematów, pośród codziennych praktyk obracania się w społeczeństwie. - W razie problemów zawsze możesz się zwrócić - zapewnił; zawsze możesz przyjść do mnie, mógłby dodać, pozostawał aczkolwiek świadomy - rozdarty, niemożliwy w spełnieniu jednej jak drugiej racji. Prędzej czy później.
Cóż.
Owym razem nie targał znacznego bagażu grzechów - bynajmniej zgrzeszenia czynem; był, o zgrozo, niewinny - mógłby tak utrzymywać i nie skalać się żadnym kłamstwem (nie licząc, że to o n zaczął niezobowiązującą rozmowę). Oddalił się, dalej już w towarzystwie Selmy - w zupełności wystarczającym do przyjemnego spędzenia balu a nawet będącym jego jedynym warunkiem. Przeszłość uwiązała go z obu stron - nigdzie nie było kłamstwa. Może to dobrze? Może powinien pozostać przy jednym miejscu, nauczyć się? - w końcu sam o nią od początku zabiegał. Część Daniela Bergmanna naprawdę wzburzała się, naprawdę chciała pozostać razem, w wyzbyciu się oficjalnego, szkolnego tonu specjalnych zwrotów niepotrzebnie sugerujących obecny pomiędzy nimi dystans - jaki on pragnął systematycznie ukracać. Ale zarazem druga natura miała pozostać zawsze w niezgodzie, nadając kształt prawdziwemu usposobieniu.
Dosyć.
- Przepadłaś w tłumie - stwierdził szczerze, choć bez specjalnych akcentów; jakby wypowiadał coś, co w jego mniemaniu nie jest najbardziej istotne, wręcz oczywiste. Wątpisz? - Sądziłaś, że wezmę w tym udział? - spytał, zręcznie udając granicę pomiędzy ciekawością, rozbawieniem a niby-oburzeniem wcześniejszym pytaniem. Według niektórych Daniel Bergmann nie umiał się dobrze bawić; jednakże - jego opinia cechowała się zgoła odmienną treścią. Wystarczające już było ostatnie zniszczenie rzeźby.
Powrót do góry Go down


Clary Fajfer
Clary Fajfer

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 493
  Liczba postów : 298
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14988-clary-fajfer#399015
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14997-poczta-fajfer#399173
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14996-clary-fajfer#399172
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptySob Lis 04 2017, 13:52;

Noc Duchów zawsze była ulubioną imprezą w Hogwarcie według Clary. Wiadomo jest bal itp, jednak noc duchów miała w sobie to coś. Więc pomimo złych doświadczeń dziewczyna postanowiła wziąć udział w balu. Może to pomoże jej przezwyciężyć pecha jakiego ostatnio doświadcza. Na tą okazję kupiła specjalny strój, zrobiła sobie makijaż i udała się w stronę wielkiej sali. Nie wiedziała tak naprawdę czy długo tutaj zabawi, w końcu przegapiła zapisy. Pewnie każdy będzie zajęty swoją parą a ona będzie sobie sama siedzieć. Szlak by trafił Kierana, który jak zawsze w takich sytuacjach ginie bez śladu. Gdyby to się przydarzyło Clary pewnie już by miała milion listów i w ogóle wszyscy by wiedzieli, że zaginęła. No ale on przecież może się nie odzywać przez nie wiadomo ile. Ehh.. Clary pewnym krokiem weszłam do sali i tak jak myślała każdy stał ze sobą i rozmawiał. Ustawiła się z boku przyglądając się ludziom i mając nadzieję, że ktoś do niej podejdzie i zagada Albo znajdzie kogoś znajomego i sama podejdzie. Naprawdę nie chciałaby całej imprezy spędzić sama. Po chwili samotności Clary postanowiła spróbować złapać cukierka bez rąk. I wow o dziwo jej się to udało, jednak nie był to taki cukierek jakiego by chciała. Jej język nagle stał się wielki i długi. Jak najszybciej się dało znalazła nauczyciela, który pomógł jej z problemem po czym wróciła do samotnego podpierania ściany.

Kostka:5


Ostatnio zmieniony przez Clary Fajfer dnia Pon Lis 06 2017, 20:30, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Kevin Envej
Kevin Envej

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 79
  Liczba postów : 55
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15334-kevin-envej
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15350-poczta-kevina#411405
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15335-kevin-envej
Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 EmptySob Lis 04 2017, 14:56;

- No wiesz, nic dziwnego. Smutno tak bez partnera. Wybacz, że nie znalazłem Cię szybciej.
A tak, oto i mój altruizm w całej okazałości. Jestem po prostu za dobry. Nie mogę znieść widoku kogoś cierpiącego i smutnego. Zaraz staram się choćby pocieszyć, tak jak mogę. Jedynym, co równa się mojej chęci czy nawet potrzebie pomagania, jest moja ciekawość.
- Nie, nie, rozruszałem się już grając w głowogona. Chętnie usiądę i się czegoś napiję. - Lekkie kłamstwo, ale, jak sądzę, słabo wyczuwalne, bo w dobrej wierze. Lubię tańczyć, jak już idę na imprezę, to bez tańca obyć się nie może. Ale tańczyć z dziewczyną, która nie ma na to ochoty, to już nie taka przyjemność, zresztą skoro byłem jej parą, choćby tylko na dzisiejszy wieczór, to chciałem sprawić, żeby poczuła się dobrze. Taki to ze mnie, heh, dżentelmen.
- Więc masz na imię Honey? Przyznam, że się tego nie spodziewałem - mówiłem, prowadząc ją do nieco oddalonego stolika, przy którym mogliśmy usiąść i porozmawiać na spokojnie. Nie wziąłem jej za rękę ani nie objąłem, co pewnie zrobiłbym z inną dziewczyną, ale widząc, jaka Honey jest niepewna, nie chciałem zbyt nagle skracać dystansu. Jej zaufania na pewno bym w ten sposób nie zdobył. - Ja jestem Kevin. - przedstawiłem się unosząc kapelusz i prezentując w całej okazałości najlepszy element mojego kostiumu, czyli twarz, która poddana make upowi wyglądała naprawdę jak twarz Drakuli. Blada cera, czerwone oczy, włosy czarne jak noc i długie kły. Naprawdę byłem zadowolony z tego efektu. - Siódmy rok Ravenclawu. A ty? Chyba cię jeszcze nie widziałem. Może też uchylisz rąbka tajemnicy? - Pytanie to tyczyło zarówno ujawnienia jej twarzy, jak i na którym roku i z jakiego domu jest. Nie kojarzyłem jej, więc pewnie nie była w 7 klasie ani z Ravenclawu. W międzyczasie doszliśmy do stolika.
- Napijesz się czegoś? - kulturalnie zapytałem @Honey A. L. FORD
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Wielka Sala - Page 16 QzgSDG8








Wielka Sala - Page 16 Empty


PisanieWielka Sala - Page 16 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 16 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 16 z 39Strona 16 z 39 Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17 ... 27 ... 39  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Wielka Sala - Page 16 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Parter
 :: 
wielka sala
-