Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 8 z 39 Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 23 ... 39  Next
AutorWiadomość


Oriane L. Carstairs
Oriane L. Carstairs

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : szukająca
Galeony : 533
  Liczba postów : 1330
http://czarodzieje.org/t11413-oriane-l-carstairs
http://czarodzieje.org/t11416-shadow#306304
http://czarodzieje.org/t11415-oriane-leonie-carstairs#306303
Wielka Sala - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 8 Empty


PisanieWielka Sala - Page 8 Empty Wielka Sala  Wielka Sala - Page 8 EmptyNie Paź 18 2015, 13:08;

First topic message reminder :

Przypomnienie tematu:

Wielka Sala

Największe pomieszczenie w zamku, to tu odbywają się wszystkie uczty i bale. Oświetlone jest przez lewitujące w powietrzy tysiące świec. Wspaniałe, wysokie sklepienie zawsze odzwierciedla prawdziwe niebo, bez względu na to czy świeci Słońce, czy pada deszcz. Każdego ranka, przy śniadaniu zlatują się sowy przynosząc gazety i listy od rodziców oraz znajomych. Lądują przy stołach czterech domów - Slytherinu, Ravenclawu, Hufflepuffu i Gryffindoru, które zawsze zastawione są mnóstwem pysznego jedzenia. Na samym końcu sali ustawiony jest mniejszy stół, nauczycielski, gdzie na honorowym miejscu zasiada dyrektor.




Niepewnie spojrzała na niego swoimi dużymi, czekoladowymi oczami. Co jak co ale nie miała zamiaru eksperymentować z alkoholem. Czemu? Zawsze po większej jego dawce zaczynała się śmiać i mówić osobą w okół niej, że ich kocha. Niby nic takiego i niektórzy mogliby to uznać za słodkie, jednak ona sama nie uważała tego za takie. Było to dla niej za każdym razem krępujące przeżycie i nie chciała aby chłopak był tego świadkiem. Czuła jednak, że nie będzie w stanie go oderwać od amfor. Pokręciła głową w rozbawieniu.
Czuła, że nie chce o tym rozmawiać tak więc nic więcej nie powiedziała zatapiając się w swoich myślach. Zastanawiała się jak miewa się jej brat. Niby utrzymywali ze sobą kontakt listowy, wiedziała mniej więcej co dzieje się w domu jednak to nie było to samo co kontakt cielesny.
Odbierając kieliszek od Rasha uśmiechnęła się, niepewnie spoglądając na trzymany przez nią kieliszek. Czerwona ciecz wyglądała przepysznie, a je zapach aż ślinka sama ciekła do ust. Za wtórowała mu w toaście i uniosła naczynie do ust. Kompozycja smakowa wina uderzyła w jej kubki smakowe. Musiała przyznać, iż było przepyszne. Słodkie.
- Pyszne. - uwielbiała słodkie wina. Inne była dla niej gorzkie. Po spróbowaniu tego konkretnego nie miała najmniejszej ochoty przestawać na jednym czy dwóch kieliszkach. Wiedziała doskonale, iż może tego żałować na drugi dzień lecz teraz było jej to obojętne.
- Możemy zostać przy tym. Jest wyśmienite.
Nie dane jej było cieszyć się tym zbyt długo. Widząc spanikowanych ludzi i słysząc trzask rozbijanego szkła rozejrzała się w około siebie. Scena na której jeszcze chwilę temu grali muzycy była w ogniu przez co dym po woli wypełniał Wielką salę. Jednak na scenie ogień nie poprzestał. Jego zasięg zaczął się niebezpiecznie poszerzać schodząc ze sceny na parkiet na którym była trawa. Ludzie w panice próbowali wydostać się z Sali. Nie chcąc zgubić Rasheeda złapała go mocno za rękę. Nie sądziła, że coś może ją tak bardzo wystraszyć, a jednak. Wystraszona spojrzała na chłopaka. Od dziecka Oriane bała się ognia. Widok jego przywołał wspomnienia które za wszelką cenę chciała ukryć.
Chciała jak najszybciej wyjść z sali i uciec od tego miejsca jak najdalej jednak nie było jej to dane. jednak z fontann znajdująca się najbliżej nich eksplodowała. Może i dziewczyna by się tym nie przejęła gdyby nie fakt, iż odłamki tej felernej fontanny wbiły się w jej ramię. Krótki krzyk wydobył się z jej gardła. Szybko puściła rękę partnera i złapała się za zranioną rękę w duchu modląc się aby ten koszmar szybko się skończył.

kostka: 2
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Ben Rogers
Ben Rogers

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : prafdzify faset
Galeony : 309
  Liczba postów : 308
https://www.czarodzieje.org/t12923-benjamin-rogers#347675
https://www.czarodzieje.org/t12928-listy-benia#347689
https://www.czarodzieje.org/t12929-ben-rogers#347723
https://www.wattpad.com/user/redbull99
Wielka Sala - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 8 Empty


PisanieWielka Sala - Page 8 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 8 EmptySro Cze 29 2016, 02:55;

Chyba nikt, kto go zna nie powiedziałby, że jest cichym Rogersem. Przecież on przez większość czasu był wulkanem pozytywnej energii, w dodatku niewyczerpanej. Czasami było to jego przekleństwem, ale dosyć często się to przydawało, bo sprawiało, że nie był jednym z wielu zwykłych ludzi,a był jednym z mniejszej ilości tych niezwykłych, których radość z życia praktycznie nigdy się nie wyczerpuje. Tylko ostatnio, po tym pojedynku z Tori czuł się kompletnie wyczerpany. Pewnie byłoby inaczej, gdyby nie ten urok pół wili.
- Uważaj, bo zaraz ja się zacznę z tobą droczyć. -powiedział i dźgnął ją palcem wskazującym w lewe ramię, szeroko się przy tym uśmiechając. Pokręcił głową z niedowierzaniem słysząc ton w jej głosie po tym jak zaprzeczyła. - Nie myśl sobie, że coś do niej czuje. To przez urok wili. Po prostu chciałem jej pomóc wstać, bo się wywaliła na tyłek podczas naszego małego pojedynku i spojrzałem jej w oczy. Obiecałem jej to, że wyhoduję jej bazyliszka... - westchnął cicho. Na samo wspomnienie aż mu się dziwnie robiło. No bo hej, jej urok nie działał na niego przez tyle czasu, a tu nagle, całkiem przypadkiem zadziałał. - Naprawdę nie chodzi o nią. Nic, kompletnie nic do niej nie czuję. Do nikogo nic nie czuję. - powiedział, uśmiechając się szczerze, choć ściemniał jak z nut. No ale przecież wbrew jego logice i przekonaniom było powiedzenie jej proso w twarz, że naprawdę się cieszy, że ją wylosował i serce bije mu znacznie szybciej na sam jej widok. Zmroził ją wzrokiem, widząc to jej rozbawienie. Pokręcił głową i sam się cicho zaśmiał. Naprawdę nie potrafił się na nią złościć. Nigdy mu się to jakoś specjalnie nie udawało i raczej nigdy nie będzie, bo to wciąż on. Może i w samotności był cichy i spokojny, a do nauki potrzebował świętego spokoju, aby się skupić, ale przy znajomych stawał się całkowicie inną osobą.
- Kto normalny by psuł sobie okazję na zeswatanie przyjaciół, piątka! - uniósł dłoń w górę, czekając aż Ellie przybije mu słynną piątkę. Albo cokolwiek. Żółwikiem też by nie pogardził!
- N-nic się nie stało. Po prostu jestem... Zaskoczony. Bardzo. Głupie lasso. - odparł z wyraźnym zmieszaniem. Jemu też zaschło w gardle i czuł jak odejmuje mu mowę. Jeszcze słowo, a zacząłby się jąkać tak, jak jeszcze nigdy w życiu. A on się nie jąkał! Tylko w skrajnych sytuacjach... Czyli w sytuacji takiej jak ta, bo już biedak zaczął. Nerwowo przeczesał swoje brązowe włos, zaciskając palce na nich i lekko za nie ciągnąc. Jak wiele wstydu by się najadł, gdyby dodał te swoje trzy grosze, które przez chwilę krążyły mu po głowie.
Masz strasznie miękkie usta. Nowa szminka?
Jak dobrze, że nie czytała mu w myślach. Trochę się rozluźnił i nie był już tak bardzo poddenerwowany, gdy się w niego wtuliła. Cicho westchnął. Nawet nie zauważył, że Włodek prawie w nich wpadł podczas swojego pijanego lotu.
- Ale piratem wciąż chcesz być, prawda? Możemy być piratami razem! Będziemy pili rum! - powiedział, uśmiechając się nieznacznie. zmartwił się jej zachowaniem. Pewnie miała zwykły lek wysokości, ale ku jego uldze zauważył, że zaczęli się zniżać. W końcu bańka pękła i Ben poklepał ją po ramieniu. Trochę sztywno, ale nie zapominajmy, że teraz wszystko zrobiło się bardziej niezręczne niż wcześniej. Benny cicho odchrząknął i się słabo uśmiechnął.
- Przepraszam, Ellie. Powinienem się od razu odsunąć. Nie wiem... Nie wiem co we mnie wstąpiło. Pewnie element zaskoczenia. - przygryzł nieznacznie dolną wargę, patrząc na przyjaciółkę i wsuwając dłonie do kieszeni swoich spodni.
Powrót do góry Go down


Norbert O. Czarnkowski
Norbert O. Czarnkowski

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 350
  Liczba postów : 279
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12480-norbert-o-czarnkowski#336023
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12539-czarek?nid=1#338355
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12483-norbert-o-czarnkowski
http://www.internetradiouk.com/magic-london/
Wielka Sala - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 8 Empty


PisanieWielka Sala - Page 8 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 8 EmptySro Cze 29 2016, 03:56;

Nawet nie zdążył podejść a już usłyszał wykrzyczane swoje imię, przez co uniósł głowę wyżej przyglądając się turkusowowłosej przyjaciółce. Na jego usta momentalnie wkradł się uśmiech, który to doskonale zamaskował całe wcześniejsze zmęczenie i jakąś taką lekką niechęć do uczestniczenia w zabawie.
No ale skoro już tutaj przyszedł to dlaczego by nie spróbować się trochę pobawić. Zwłaszcza, że to ostatnia impreza szkolna w tym roku. Chociaż może będzie jakiś szkolny wyjazd na wakacje, ale to chyba nie zalicza się już do tych szkolnych prawda? Swoją drogą ciekawe gdzie tym razem by ich wysłali. Gorące klimaty były, syberyjskie również, może teraz czas na jakąś dżunglę? No to wiedział, że on sobie odpuści tego typu rozrywkę. Był już za bardzo uzależniony od elektryczności i siedzenie w jakiejś dżungli nie było dla niego. O ile nie spędzi całych wakacji na robieniu sobie z mózgu jednej wielkiej sieczki przez ciągłe spędzanie czasu na imprezach, które to sam chciał bardzo poprowadzić, albo chociaż przez chwilkę tam zagrać.
Podszedł do większej grupy gdzie o dziwo wszystkie twarze były mu znane, być może też dlatego, że często widywał je w swoim domu, kiedy to Neptune sprowadzała ich na jakieś imprezki.
Uśmiechnął się szeroko, choć nieco złośliwie do @Neptune Leighton widząc jak walczy sama ze sobą by czegoś mu nie zrobić za ten komentarz marszcząc przy tym swój nosek.
- No ja jak zawsze nie chciałem zawieść organizatorów - odpowiedział Tuńczykowi i postąpił krok na przód w stronę grupy. Jako pierwszej poświęcił uwagę Daisy, która to też go widząc od razu się z nim przywitała, więc nie zamierzał pozostać jej dłużny.
- Dzięki, ale nie tak jak twój. Ile nad nim siedziałaś?- odrzekł zbliżając się na moment do @Daisy Manese by to z nieco bliższej odległości popodziwiać te wszystkie ozdoby na niej wiszące
- Bardziej to mógłbym na Ciebie zapolować tylko co teraz wybrać... Pistolet czy linę? - Rzekł do dziewczyny robiąc na moment poważniejszą minę jakby to na prawdę się nad tym zastanawiał i posłał jej szybkie oczko. Rozejrzał się po osobach nie do końca wiedząc o co chodziło z tą zamianą osób, więc witając się z @Axel Rogers, kumplem któremu to dość pokazowo podał otwartą dłoń na powitanie. Znali się przecież już tyle czasu. Później z jego bratem, co prawda coś tam już się widywał z @Ben Rogers ale nie mieli jeszcze okazji do lepszego poznania się tak jak z Axelem. No i w końcu z dziewczyną którą też kojarzył z swojego domu. Przywitał się z @Ellie Dunphy szybkim przytuleniem i niby to całuskiem w policzek. Oczywiście nie miał zamiaru jej tutaj całować, ani tak blisko nie byli, ani też nie zamierzał zezłościć tutaj w żaden sposób Bena.
Różnie faceci reagowali w takich sytuacjach i lepiej dmuchać na zimne niż po raz kolejny wychodzić na korytarz i tam rozmawiać. Zwłaszcza, że jak na razie to mieli chyba dobre relacje.
Kiedy to Neptune oznajmiła, że to on jest jej partnerem na dzisiaj i położyła mu dłoń na ramieniu jej puma się odezwała warcząc na niego.
Spojrzał się pytająco na dziewczynę obserwując jednocześnie co takiego robi i faktycznie za drugim razem stało się dokładnie to samo.
- No to puma ma jakiś problem, bo ja jej też raczej jej nie polubię - rzekł patrząc się na nią z obrzydzeniem. Jak on bardzo nie cierpiał takich tworów.
Przyłożył dłoń do pasa i szybkim ruchem wyciągnął dłoń w stronę dużego kota zginając je w piąstkę i zostawiając tylko jeden palec wyciągnięty jakby to miał strzelić z rewolweru.
Kto wie... duchowy zwierzak może padnie od duchowego pistoletu?
Powrót do góry Go down


James Waters
James Waters

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : prefekt fabularny, legilimencja i oklumencja
Galeony : 415
  Liczba postów : 343
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12628-james-waters
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12631-elmer#341248
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12629-james-waters#341244
Wielka Sala - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 8 Empty


PisanieWielka Sala - Page 8 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 8 EmptySro Cze 29 2016, 12:10;

Zawsze wyobrażał sobie swój pierwszy pocałunek jakoś kompletnie inaczej. Myślał, że będzie totalnie trzeźwy na umyśle, a jego wybranka będzie dokładnie przez niego wyselekcjonowana. Jego oczekiwania jednak były inne, niż rzeczywistość. Bo, niestety, czuł się jakby zdrowo trzepnęła go Amortencja lub zaklęcie miłosne i to jakaś wyjątkowo silne. Nie mógł się otrząsnąć. Nie dość, że nigdy nie pomyślał o Naeris pod takim kontekstem, to na dodatek jeszcze robił to nieświadomie. Był tak zaślepiony miłością... do swojej przyjaciółki? Kiedy zawsze zastanawiał się nad ich relacjami, stwierdzał, że raczej kocha ją, jak siostrę. Nigdy nie przyszło mu na myśl, że kiedykolwiek będą się całowali z Nae. No i masz, właśnie to robią.
- Mnie też się podoba. - stwierdził, uśmiechając się szeroko. Oddalił się trochę od dziewczyny i sięgnął po swoją butelkę z piwem kremowym. Była jeszcze do połowy pełna, więc Jem mógł jeszcze przez chwilę delektować się smakiem napoju.
- Jasne, że tak. - odpowiedział, nadal mając ten szeroki uśmiech na twarzy. Pozwolił, aby Nae wtulała się chwilę w jego ramię. Głaskał jej blond włosy, oglądając tańczących i wesołych uczniów. Widać było, że każdy z nich dobrze się bawił. Niektórzy z nich ewidentnie przesadzili z ponczem lub piwem kremowym, bo wywijali na parkiecie takie kroki, jakich świat nie widział. Inni jednak tańczyli już trochę spokojniej. Najwyraźniej byli jeszcze dość trzeźwi. James zaciągnął Naeris na parkiet, aby mogli potańczyć w rytm hałaśliwej muzyki. Nadal byli bardzo blisko siebie. Chłopak nie mógł odciągnąć oczu od dziewczyny, więc bardziej skupiał się na tym, aby być blisko niej przez cały czas, niż na tańcu. Co jakiś czas łapał ją zaczepnie za rękę albo dawał jej krótkie i delikatne buziaki. Jego myślenie było wtedy totalnie wyłączone, zapomniał o wszystkim co go przedtem martwiło. Teraz liczyła się dla niego jedynie Krukonka, był nią tak zaślepiony, że nawet nie zauważył, że ktoś przez przypadek oblał go ponczem. Ten rewolwer wprowadził ich oboje w jakiś amok. Powinni już dawno przestać tak się o siebie ocierać, wysyłać buziaczki i pocałunki. Przyszli na ten bal jako przyjaciele i zapewne oboje nie chcieli zmieniać swoich relacji. Ani na gorsze, ani nie chcieli nadawać im innego obrotu. Ktoś już dawno powinien ich rozdzielić, bo zanim sami się opamiętają mogą zrobić naprawdę coś głupiego.
- Nae, ja... - powiedział James, nieśmiało rozpoczynając rozmowę, gubiąc się w tłumie ludzi na parkiecie. Złapał ją za rękę i wyprowadził z pola przeznaczonego do tańców. - Wiesz, że bardzo cię lubię, prawda? - spytał, podchodząc bliżej do dziewczyny. Otulił ją, spuścił głowę i powiedział:
- Zostań ze mną już ma zawsze, dobrze?


Ostatnio zmieniony przez James Waters dnia Pią Lip 15 2016, 12:44, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Neptune Leighton
Neptune Leighton

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 331
  Liczba postów : 537
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9533-neptune-leighton
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9535-tryton#265610
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9537-neptune-leighton
Wielka Sala - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 8 Empty


PisanieWielka Sala - Page 8 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 8 EmptySro Cze 29 2016, 12:46;

Tuna roześmiała się, gdy @Axel Rogers stwierdził, że nie gryzie nikogo, by okazać sympatię. Bardzo rozbawiła ją ta wizja, biegającego Axela, który kąsa różnych ludzi.
-Jak nie sprawdzisz, to się nie dowiesz. - powiedziała mu Tuna, wskazując na niego palcem, jakby dla podkreślenia swoich słów.
Gdy @Daisy Manese zapytała czy powinni być razem, jakimś dziwnym trafem oboje zaczęli wskazywać na swoich partnerów, jakby tłumacząc się ze wszystkiego Ellie. Trochę dziwna sprawa, chociaż Tuńczyk nawet nie zwróciła na to uwagi.
Ben z Ellie ruszyli do innych atrakcji i choć to, że Ellie podoba się Benowi było tak oczywistym faktem Tuna nawet tego nie zauważyła. Co prawda tak jak oni sugerowali, że ona powinna być z Axelem, tak ona sugerowała im, że sami powinni się wziąć za siebie i odczepić od nich. Nigdy by nie przypuszczała, że w którymkolwiek z przypadków to coś więcej niż zwykłe żarty.
Tuna uniosła jedną brew patrząc, na to, co wyczynia palec, a potem uniosła obie dłonie do jego jednej wyciągniętej dłoni, złapała za palec środkowy, bo prawdziwy pistolet na niby robiło się przy użyciu dwóch palców. Choć zajęło to tylko chwilę, gdy jej dłonie dotknęły jego ręki jej puma warknęła i zrobiła krok w stronę Czarke. Neptune zerknęła na zwierzaka po czym kucnęła przed nim i wyciągnęła dłoń, ledwo to zrobiła puma zbliżyła głowę pod jej dłoń, a Tuna zaczęła drapać ją za uchem.
-Daj spokój, Neso jest super. - powiedziała spoglądając na niego z dołu. No bo był super i tak, nadała swojemu totemowi umiem, bo kto im zabroni. Podniosła się i klasnęła w dłonie. - Zróbmy eksperyment, może po prostu ogólnie nie lubi jak mnie ludzie dotykają, albo ja ich. - znów sięgnęła do wielkiego kota i powiedziała z uśmiechem – zaborczy kociak.
Tak więc Tuna przystąpiła do swojego eksperymentu. Najpierw ruszyła do Daisy, której położyła dłoń na ramieniu, ale puma po prostu patrzyła na nie spokojnie. Potem ruszyła do Alexa, którego objęła wspinając się lekko na palce. Odwróciła stojąc tak głowę i zerknęła na kota, który teraz w ogóle nie wydawał się zainteresowany i położył się i kompletnie zajął sobą. Ruszyła więc z powrotem w stronę Czarka, ale Neso jeszcze zanim zdążyła podejść był już na nogach, a gdy tylko jej dłonie dotknęły Czarka puma ponownie zawarczała. - Oh. - mruknęła Tuna zdziwiona faktem, że puma rzeczywiście w jakiś dziwny sposób uwzięła się na Czarka, podrapała się po głowie i wydęła usta, starając się zastanowić nad tym, co zrobić z tym faktem. - I co teraz? - zapytała zwracając spojrzenie na Norberta.
Powrót do góry Go down


Julia Heikkonen
Julia Heikkonen

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : animagia (tygrys)
Galeony : 2211
  Liczba postów : 968
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7262-julia-heikkonen
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7264-julia-heikkonen
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7265-julia-heikkonen
Wielka Sala - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 8 Empty


PisanieWielka Sala - Page 8 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 8 EmptySro Cze 29 2016, 15:01;

Miała nie przychodzić na ten bal, bo niby po co? Aby świętować swoje odejście ze szkoły? Też mi okazja, w ogóle nie była zadowolona z tego faktu. Co z tego, że zdała wszystko na szóstki, najpewniej stało się to w jakiś dziwny sposób, którego nie dało się wytłumaczyć. W końcu jak to możliwe, kiedy w ogóle się nie uczyła. Najgorsze w tym wszystkim było to, że zostawia swoją super posadę, w końcu była tym najlepszym obrońcą. Teraz pozostało jej tylko dołączenie do reprezentacji i robienie czegoś bliżej nieokreślonego w wolnym czasie. Dorosłość oto nadchodzi Jul, to pierwsze powinno się bać. No, ale najpierw ten przeklęty bal, a potem wakacje, oby w jakimś ciepłym miejscu z wodą.
Tuż przed tym super spędem nałożyła na siebie jakąś czarną sukienkę (wow co się dzieje), czy to ważne jaką konkretnie? To i tak święto jeśli ją założyła, najpewniej coś dziwnego zadziało się w jej głowie. Uznając, że jakoś wygląda ruszyła do zamku, sama. Wiedziała, że wszyscy jej znajomi raczej mają już parę, w zasadzie było jej to obojętne i tak mogła z nimi pogadać już na miejscu. W sumie to nawet jej się nie śpieszyło przez co trochę się spóźniła, trochę to niegrzecznie zważając na to, że zapisała się na losowanie pary (zdecydowanie działy się z nią złe rzeczy), ale cóż. Przy wejściu do sali zgarnęła swój indiański kołczan zagłady i od razu ruszyła w stronę ponczu, póki co nie rozglądając się za swoją parą.
Powrót do góry Go down


Naeris Sourwolf
Naeris Sourwolf

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 167 cm
C. szczególne : Tatuaż anielskich skrzydeł na plecach
Dodatkowo : Szukająca Ravenclawu
Galeony : 3337
  Liczba postów : 1205
https://www.czarodzieje.org/t12503-naeris-cynthia-sourwolf
https://www.czarodzieje.org/t12508-listy-do-cierpkiej-wilczycy
https://www.czarodzieje.org/t12511-naeris-sourwolf#337284
Wielka Sala - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 8 Empty


PisanieWielka Sala - Page 8 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 8 EmptySro Cze 29 2016, 17:54;

Na przemyślenia przyjdzie czas później, kiedy wreszcie jej oczy przestaną być takie zamglone i odzyska zdolność racjonalnego myślenia. Prawdopodobnie umrze ze wstydu. Ale teraz była najszczęśliwszą osobą na świecie i chciała się czuć tak już zawsze. Kiedyś słyszała, że nie warto żałować żadnej chwili, w której się było choć przez chwilę szczęśliwym. Nie miała pewności, czy ona się do tego zastosuje...
Znowu poszli tańczyć. Czuła, że jej sukienka wiruje jak szalona, a ona sama śmiała się głośno i swobodnie. Przestała pamiętać o tym, że miała uważać na każde słowo, by nie rozdrażnić Jamesa, zapomniała o tym, jaka atmosfera była sztywna między nimi. Krukon zachowywał się zupełnie, jak nie on. Musiało go zauroczyć naprawdę bardzo, bardzo mocno. Kiedy znaleźli się blisko w tańcu zarzuciła mu dłonie na szyję i przytuliła się do niego.
- Tęskniłam za twoim uśmiechem. - szepnęła, aby zaraz potem oderwać się od niego i znów mknąć w zwariowanej muzyce. Poczuła, że wyciąga ją gdzieś, ale w tej samej chwili zakręciło jej się w głowie i zamiast na jego słowach skupiła się na tym, by nie wyrżnąć orła. Niby miała płaskie podeszwy, ale dwie wypite butelki piwa kremowego i ta nieopuszczająca jej euforia mąciły jej już w głowie. Za dużo endorfin, za dużo... Naeris poczuła, że chłopak ją obejmuje i uspokoiła rozszalałe serce. Nie chciała, by usłyszał, jak głośno bije. Pogładziła jego włosy czułym gestem, uważając przy tym by nie popsuć jego misternej fryzury. To wszystko wydawało się takie głupie, nie tak miała wyglądać ich znajomość. Byli przyjaciółmi, a teraz przez to pójście na rewolwery zachowywali się dziwacznie. Jednak miłość, jaką teraz odczuwała różniła się kompletnie od tej, którą czuła do Jamesa, jako do bliskiego przyjaciela. Jakby trochę sztuczna, mocno przesadzona. Herbata smakowała zawsze dobrze, do czasu aż ktoś nie dodał parę łyżeczek cukru za dużo.
- Oczywiście. - przytaknęła szczęśliwa chłopakowi. Jej oczy lśniły, choć to był zapewne efekt czaru. - Nie chcę nigdy cię opuszczać, Jem... Ja cię ko...
Wtedy właśnie poczuła, że coś uderza w jej nogę i przechyliła się niebezpiecznie do tyłu. James musiał szybko ją złapać, by nie przewróciła się na podłogę. Okazało się, że to lis znowu przyplątał się do nich i rzucił się agresywnie na nogawki Jamesa. Naeris jednak nie przeszkadzała ta sytuacja - znalazła się w końcu w ramionach chłopaka. Dosłownie w tej samej chwili poczuła, jak jej żołądek robi niebezpieczne salto. Odwróciła się od chłopaka, by nie mógł zobaczyć jej twarzy. Podeszła chwiejnie do stołu i oparła się o niego, by chwilę odetchnąć.
- Niedobrze mi. - wydusiła tylko i na ten krótki moment, kiedy powstrzymywała się z całych sił od puszczenia pawia wystarczył, by odrobinę przeszło jej zaćmienie mózgu. - Co ja robię... - wyszeptała tak cicho, że chłopak pewnie tego nie usłyszał. Dlaczego to wszystko się działo? Nie umiała zebrać myśli - z jednej strony urok nadal silnie na nią oddziaływał, z drugiej chęć zwymiotowania trochę osłabiło jego wpływ. Po krótkiej chwili wyprostowała się i odgarnęła włosy z twarzy. Odetchnęła głębiej i spokojniej. - Już mi lepiej. - powiedziała szczerze, bo choć wydawała się trochę bledsza, to jednak ucisk w żołądku zniknął. Nie powinni latać od stolika z piwem do parkietu na przemian, bo to się mogło skończyć kiepsko. Naeris najchętniej usiadłaby na dłuższą chwilę. Złapała chłopaka za rękę i pociągnęła za sobą, by zajął krzesło przy niej na uboczu sali.
- Nie bądź więcej smutny, dobrze?
- uśmiechnęła się do niego ciepło. Nabrała pewności siebie i mogła decydować się na tak odważne słowa, bo wiedziała, że Jem jej teraz nie ofuknie ani na nią nie nakrzyczy.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Cole
Nathaniel Cole

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 753
  Liczba postów : 165
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12664-nathaniel-cole
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12677-nathaniel-cole
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12679-nathaniel-cole
Wielka Sala - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 8 Empty


PisanieWielka Sala - Page 8 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 8 EmptySro Cze 29 2016, 18:28;

Mia chyba miała po części rację z tym, że Nathaniel był zestresowany, chociaż z czasem czuł się coraz swobodniej. Początkowo na pewno odczuwał pewną obawę co do tego, czy będą się ze Skylerem dogadywali i czy spędzą ten bal na dobrej zabawie. Przecież nawet się nie znali. W końcu jednak stwierdził, że przecież oboje zaryzykowali, a kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Czy jakoś tak. Poza tym Puchonowi zdecydowanie poprawiło humor przypomnienie sobie o tym jak jego partner się z nim przywitał. Nie dość, że go przytulił, to jeszcze skomplementował jego wygląd! A to już był dla Cole'a bardzo duży plus.
Chłopak w każdym razie trochę żałował, że nie posłuchał Skylera, gdy ten niezbyt entuzjastycznie wypowiadał się o namiocie szamanki. Żałował, bo chyba towarzyszący mu do końca imprezy koń wcale nie był tak naprawdę szczytem jego marzeń. Właściwie dopiero komentarz Henggelera trochę podniósł go na duchu i sprawił, że Nathaniel wybuchnął gromkim śmiechem.
- Twoja interpretacja akurat mi się podoba. - Odpowiedział mu, kiedy wreszcie się opanował, a następnie bacznie obserwował jaki totemiczny zwierzak pojawi się obok ucznia z Salem. Prawdę mówiąc, Nate był trochę zdziwiony, kiedy zobaczył pawia. Nie dlatego, że pupil Skylera był nieładny, nic z tych rzeczy. Po prostu paw kojarzył się z kimś dumnym, wywyższającym się, a Henggeler wcale na taką osobę nie wyglądał.
- To Twój patronus? Przecież nie jest zły... - Mruknął tak, jakby chciał pocieszyć swojego towarzysza, ale chyba odezwał się zbyt późno, bo ten wdał się już w dyskusję z indiańską szamanką. W dodatku kobieta wydawała się urażona jego słowami i zaczęła machać rękami, jakby chciała go przekląć. Czyżby rzuciła na niego klątwę? Cole miał nadzieję, że nie. Poza tym jej ruchy wyglądały tak komicznie i nienaturalnie, że szczerze wątpił, by jakakolwiek klątwa z jej ust naprawdę działała.
Nie oponował, kiedy Sky pociągnął go za rękę, prowadząc w stronę wyjścia z namiotu. Wręcz był mu za to wdzięczny. Ta szamanka okazała się cholernie dziwną osobą. Puchoński student nie spodziewał się jednak tego, że na skraju namiotu jego partnerowi omsknie się noga. Bardziej odruchowo, niżeli przemyślanie, Nate złapał chłopaka, ratując go tym samym od widowiskowej wywrotki na parkiet Wielkiej Sali.
- Pewnie, że nie. Chociaż, gdyby ta dziwna baba jednak miała taką moc... to wiedz, że moje ramię stoi dla Ciebie otworem. - Odpowiedział rozbawiony, chociaż po chwili zaczął zastanawiać się, czy aby na pewno powinien wspominać Skylerowi o tym, że być może jednak stał się on ofiarą jakiejś niezbyt przyjemnej klątwy.
- Przepraszam, że Cię tam zaciągnąłem. To był chyba idiotyczny pomysł, a ja mogłem Cię jednak posłuchać. Może tym razem lepiej Ty nas pokieruj? - Dodał po chwili wyraźnie przybity tym, że zapewnił im, po pierwsze, potykający się wieczór, a po drugie, konia na dokładkę. Powinien się przecież domyślić, że nie powinno się ryzykować w takich zabawach. Już ostatnim razem padł ofiarą ślepego losu - kiedy to na festiwalu "zasmakował" w mordoklejce. Z drugiej strony... chyba nie było tak źle. Szczerze mówiąc, Nathaniel miał nawet nadzieję, że niedługo skierują swoje kroki w kierunku parkietu. W końcu, nawet jeśli Henggeler rzeczywiście miał się tam potykać, to czy to był taki wielki problem? Zawsze mógł się przecież oprzeć na swoim puchońskim partnerze, a i Cole nie widział przeszkód w łapaniu i ratowaniu swojego towarzysza, jeżeli mógł to zrobić, przytulając go do siebie.
Powrót do góry Go down


James Waters
James Waters

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : prefekt fabularny, legilimencja i oklumencja
Galeony : 415
  Liczba postów : 343
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12628-james-waters
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12631-elmer#341248
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12629-james-waters#341244
Wielka Sala - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 8 Empty


PisanieWielka Sala - Page 8 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 8 EmptySro Cze 29 2016, 18:48;

- Nie wiedziałem, że tak lubisz, gdy się uśmiecham. - stwierdził szczerze. Nae nigdy mu nie mówiła, że lubi widzieć wesołych i uśmiechających się ludzi. Właściwie, sam mógł się tego domyślić, ale jakoś nigdy o tym nie pomyślał. Może rzeczywiście warto jest się uśmiechać? Chociażby dla niej?
- To... dobrze. Ja, ja też cię nigdy nie opuszczę. - powiedział stanowczo. Amok w jakim się znajdował słabł, ale pomimo tego, Jem nadal pragnął jej całym sobą. Gdy go puściła i odchyliła się do tyłu, Krukon złapał ją pospiesznie, aby ta nie upadła na podłogę. To jego upierdliwy totem, klasycznie plątał się przy nich i ciągał za materiał spodni chłopaka, gryzając go delikatnie w nogi. Przerwał im w tak ważnej chwili. Co prawda, oboje byli zamroczeni strzałami z rewolweru, a niektóre z wypowiadanych przez nich słów jednak były szczere, w końcu się przyjaźnili. W jednej chwili James trzymał Naeris w ramionach, zaś chwilę później ta już pospiesznie zmierzała w stołu, kompletnie o nim zapominając. Szczerze mówiąc, wprowadziło go to w roztargnienie i lekki gniew. Dlaczego raptem od niego uciekła? Jeszcze z pół godziny temu obściskiwali się i całowali, nawet chwilę temu on trzymał ją w ramionach, a ona uciekła do stołu, zostawiając go samego. Chłopak jednak nie był w furii z tego powodu, więc spokojnym krokiem zmierzał ku Nae, która opierała się o stół. Gdy podszedł bliżej i stał bezpośrednio za nią, usłyszał coś w rodzaju wytłumaczenia. Krukon opiekuńczo poklepał ją po plecach, a kiedy ta zapewniła go, że już jest jej lepiej, złapał ją w talii i razem ruszyli w stronę ubocza sali, gdzie znajdowały się ławy i krzesła. Usiedli obok siebie, trzymając się dyskretnie za rękę.
- Nie ode mnie zależy, jaki mam humor. - powiedział cicho. W jego głosie dało się wyczuć przepraszający ton i niepewność. -  Gdybym mógł, cały czas byłbym szczęśliwy, tak jak teraz. - stwierdził, patrząc z miłością na dziewczynę. Chwilę pózniej jednak zbliżył się do niej i ponownie ją pocałował. Nadal czuł jej perfumy o zapachu bzu. Tkwili w pocałunku dość długi czas, gdy nagle poczuł, że tajemnicza aura miłości z niego ulatuje. Naeris chyba poczuła to samo, więc chcąc mu pokazać aby przestali się całować, położyła swoją malutką dłoń na jego klatkę piersiową, jakby chciała go odepchnąć. Instynktownie James oderwał się od dziewczyny, powiedział krótkie "przepraszam", wstał i chciał się wmieszać w tłum, a najlepiej w ogóle stamtąd zniknąć. Co za cholerny pistolet i zabawy. Był w furii i nie chciał, ani nakrzyczeć na Nae, ani po prostu z nią rozmawiać w tamtym momencie.
Jestem totalnym kretynem, co ja narobiłem?


Ostatnio zmieniony przez James Waters dnia Pią Lip 15 2016, 12:49, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Leila Cameron
Leila Cameron

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 26
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 128
  Liczba postów : 134
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12564-leila-cameron
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12565-huhu
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12566-leila-cameron
Wielka Sala - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 8 Empty


PisanieWielka Sala - Page 8 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 8 EmptySro Cze 29 2016, 18:53;

Leila szukała i szukała. Jednak nikt nie miał przy sobie indiańskiego kołczanu. Wysłała nawet Dove i Devila na przeszpiegi! Ci również wrócili z pustymi rękami. Robiło jej się coraz bardziej smutno. Wszyscy już dobrze bawili się w parach. Niektórzy w grupach. A ona? Zostały jej tylko magiczne duszki i ten uroczy lisek, który świetnie się bawił łapiąc ją co jakiś czas ostrymi ząbkami za kostkę i zostawiając na jej skórze czerwone ślady. Próbowała go kilka razy pogłaskać, jednak ten za każdym razem uciekał gdzieś w tłum.
W końcu jej stopki ruszyły w stronę ponczu. Nie można tak ciągle biegać bez wytchnienia, bo się można odwodnić! Dlatego też stanęła obok jakiejś dziewczyny o ślicznych blond włosach i dziecięcej twarzy i nalała sobie odrobinę do kubeczka.
- Cześć, ładny kołczan - Rzuciła do dziewczyny komplement, jak to miała w zwyczaju, gdy coś jej się podobało. Ruszyła wraz ze swoim ponczem w centrum sali i nagle... Stanęła. Kołczan! Odwróciła się natychmiast z powrotem w stronę @Julia Heikkonen.
- Cześć! Ja też taki mam! Jesteś moją parą! Ale super! - Entuzjazm Leili nie znał granic. Obejrzała jeszcze raz dokładnie całą dziewczynę. Będzie na pewno miło! Była śliczna, a śliczne dziewczyny są też miłe! Nie omieszkała się więc jej przedstawić - Nazywam się Leila Cameron, a to jest Dove i Devil - Oczywiście przedstawiła też swoje wyimaginowane duszki, które istniały tylko w jej głowie i obecnie widziała je po swojej prawej stronie. No tak. Warto wspomnieć, że Leila cierpi na schizofrenię. Idealna para, nie sądzisz Julio?
Powrót do góry Go down


Skyler Jamie Henggeler
Skyler Jamie Henggeler

Nauczyciel
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 54
  Liczba postów : 75
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12731-skyler-jamie-henggeler
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12732-nie-mam-wlasnej-sowy#343529
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12734-skyler-jamie-henggeler
Wielka Sala - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 8 Empty


PisanieWielka Sala - Page 8 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 8 EmptySro Cze 29 2016, 19:04;

Kojarzycie ten typ uśmiechu, że jednocześnie chcecie się uśmiechnąć i roześmiać, ale się powstrzymujecie i wychodzi z tego coś krzywego ale wbrew pozorom jednak ma w sobie wiele uroku? Nie kojarzycie? No dobrze, w takim razie wystarczy teraz spojrzeć na Sky'a. Nie do końca wiedział na ile poważnie a na ile jako zabawę ma traktować dzisiejszy wieczór, ale już wiedział, że wyjdzie mu to na dobre. Po tak długim czasie bycia singlem i nieco krótszym czasie bycia nieoficjalnym kochankiem, zdecydowanie oczyszczające było dla niego zachowanie Nejta.
- Od razu czuję się lepiej - odpowiedział, jednak to on otoczył chłopaka ramieniem. - W takim razie nie spuszczaj mnie z oka.
Już zdążył pogodzić się z klątwą. Może to być dość uciążliwe, ale w gruncie rzeczy będzie dobrą wymówką, by w razie czego poświęcić więcej czasu na pogaduszki, zamiast ciągle miotać się po parkiecie. Nie był złym tancerzem, ale wybitny też nie był. Po prostu taniec podobał mu się tylko na krótką metę i zdecydowanie preferował tak zwane przytulańce. Oby Colowi też odpowiadały.
- Daj spokój. Teraz w razie czego możemy majestatycznie odjechać na twym rączym rumaku. Lub gdy zacznę przynudzać, to ty możesz szybko się na nim ulotnić. - Mrugnął do niego i dopiero teraz rozejrzał się po sali. - Łał, przypomina trochę nasze mugolskie bale. Moje siostry pokazywały mi masę zdjęć z czegoś podobnego. Poczekaj, przyniosę Ci coś do picia - zaproponował, gdy zobaczył w oddali misę z ponczem. Zdecydowanie przyda mu się coś mocniejszego, żeby się rozluźnić. Z resztą, upicie partnera zawsze jest w cenie. Już po chwili wręczał chłopakowi kubek, zachęcając go gestem, by spróbował.
- To właściwie jak poznałeś Candy? - zarzucił, przypominając sobie, że jako jego towarzysz powinien dbać o small talk. Dajesz, Sky, pokaż jaki z ciebie przystojny facet. Zerwij z siebie koszulę, pokaż bicka, podnieś jakieś ciężary. Albo po prostu się uśmiechnij. Tak, to też powinno zadziałać.
Powrót do góry Go down


Cyrus Lynford
Cyrus Lynford

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 464
  Liczba postów : 439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11628-cyrus-milos-lynford
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11636-lisciki-i-inne-duperelki
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11638-cyrus-milos-lynford
Wielka Sala - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 8 Empty


PisanieWielka Sala - Page 8 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 8 EmptySro Cze 29 2016, 22:12;

- Powiedziałbym raczej, że zdarzają Ci się najwyżej przebłyski bycia dobrą żoną, ale nie będę tego rozpowiadać, co by Ci nie robić czarnego pijaru - postanawiając się z nią odrobinę podroczyć, uniosłem ręce na boki, jakbym poddawał się i iście wspaniałomyślnie, nie chciał mówić o niej publicznie, iż nie tak w stu procentach, jest wyśnioną żoną. Troskliwy wręcz byłem!
- Zawsze następnym razem możemy łaskawie nauczyć ich skrzatów lepszego sposobu na poncz, skoro to ma być teraz nasze miejsce - stwierdziłem, tuż po tym jak upiłem kolejny łyk tego, nie do końca doskonałego, napoju. Swoją drogą, to z czego ciężko byłoby żartować na naszą korzyść, to na pewno procenty w ich trunkach. Kiedy Anglicy mówili o alkoholu, na myśli mieli chociażby znacznie mocniejsze piwa, niż te nasze. Amerykańskie trunki, oczywiście poza whiskey, nie powalały na kolana.
Tak, zdecydowanie brakowało mi słodkich komentarzy Courtney. Uśmiechnąłem się przeczesując pewnie swe włosy - wszakże, jak dobrze zauważyła, ciuszki miałem porządne. Znaczy, dobrze wyglądałem. Nawet jeśli to wszystko zawoalowane było w jakiś złośliwy sposób!
- Wystarczy, jak po prostu powiesz, że dobrze wyglądam, naprawdę nie uznam tego za słabość - odparłem kładąc rękę na jej tali, nim ruszyliśmy nieco dalej, na podbój pierwszej z miejscówek, które na dziś tutaj przygotowano. - Ja nie muszę nikogo porywać, ludzie mnie uwielbiają, sami mi wciskają hajs - dodałem tylko, kiedy to przemierzaliśmy okropnie zatłoczoną wielką salę.
Gdzieś tam w niej mignęła mi przed oczami i Winona, o którą poniekąd później zapytała Courtney. Jak dostrzegłem, była tu z Mikkelem, co uznałem, za dobry obrót spraw (już się jej znudził Indiański chłopaczek?), ale przy okazji przypomniałem sobie o liście, który do mnie wcześniej napisała, a który ja schowałem głęboko do kufra, mając zamiar odpisać na niego kiedyś (albo i nigdy, najwyraźniej).
- No ale widzisz ile miałaś szczęścia, wolałem Ciebie! - Odparłem początkowo nie próbując wytłumaczyć jej w jakiej sytuacji właściwie się znajdowałem. Sięgnąłem po fajkę, którą to miałem właśnie zapalić, dość szybko zauważając, że nie odczuwam żadnego większego działania z nią związanego. Zaciągałem się, a efektów nie było widać. Przeniosłem więc wzrok na swoją uroczą partnerkę, wracając jednaj do jej pytania. Pewnie nie chciało mi się o tym gadać, ale z drugiej strony, odrobinę miałem ochotę wyjaśnić Hill jak dziwacznie rozsypuje się wszystko dookoła. Nie pierwszy raz. - Nie żyję teraz z nimi w najlepszych kontaktach - w końcu udzieliłem odpowiedzi na jej pytanie, a zaraz, gdy to zrobiłem, podniosłem się z miejsca przy fajkach. I poczułem efekt ich palenia. Zacząłem się bezwolnie unosić parę centymetrów nad ziemią, co swoją drogą było świetnym uczuciem. Tylko nie najlepiej potrafiłem się przemieszczać. To też złapałem Court za rękę, bym nie odleciał za daleko i w ogóle jakoś się przemieszczał.
- Teraz mnie możesz zaciągnąć gdzie tylko zechcesz - zauważyłem, bo naprawdę teraz to ona mogła mnie zaprowadzić gdzie tylko sama chciała, bo za sprawą lewitacji byłem dość mocno zdany na nią. Nie żebym narzekał!
Powrót do góry Go down


Casimir Spencer-Moon
Casimir Spencer-Moon

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 145
  Liczba postów : 133
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12912-casimir-spencer-moon#346975
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12915-poczta-casimira
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12914-casimir-spencer-moon#346981
Wielka Sala - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 8 Empty


PisanieWielka Sala - Page 8 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 8 EmptySro Cze 29 2016, 23:04;

- Nie pytaj - Wiedział, że pewnie zdziwiła ją ekstrawagancja Leili. Bo kto nie byłby zdziwiony? Casimir nie mógł wyjaśnić puchonce o co chodziło. Sam nie do końca rozumiał.
Mia przyjęła fajkę. Casimir był z tego powodu zadowolony, ale również bardzo ciekawy jak zadziała na młodą dziewczynę. Doświadczenia jego i Leili z tajemniczym dymem były różne, ale nie spodziewał się, by Mia odstawiła pod jego wpływem coś równie dziwnego jak szalone, niekontrolowane tańce Casimira.
- Jak się czujesz? - spytał dziewczynę z uśmiechem gdy dostrzegł, że odważyła się zapalić. Nie zauważył nic niezwykłego, żadnej niezwykłej zmiany. Co prawda zaszła zmiana w jej zachowaniu, ale kim był, by oceniać? On pod wpływem fajki nie mógł przestać się ruszać. Mia wydawała się bardziej odporna i jej reakcja na dym bardziej wyważona. Casimir niemal był rozczarowany.
Zabrał od niej fajkę i podał dalej, by inni uczniowie mogli skorzystać. Poczuł dotyk jej dłoni, ale uznał to za przypadek.
Powrót do góry Go down


Saga Demantur
Saga Demantur

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 438
  Liczba postów : 404
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12513-saga-demantur?nid=4#337640
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12543-poczta-sagi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12535-saga-demantur
Wielka Sala - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 8 Empty


PisanieWielka Sala - Page 8 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 8 EmptySro Cze 29 2016, 23:14;

Pojawienie się na balu było dla Sagi sprawą oczywistą, bez względu na to czy miała na to ochotę, po prostu musiała przyjść. No i poza tym miała tutaj robotę, ale o tym później.
Wyglądała już znacznie lepiej, prawie nie było widać śladu po wypadku na Nokturnie. A nawet jeśli zostało kilka zadrapań i siniaków, zręcznie ukryła je pod makijażem. Nad swoim strojem myślała od dłuższego czasu. Odrzucała kolejne kreacje, które wydawały jej się zbyt wulgarne, brzydkie i nie na miejscu. Ostatecznie założyła sukienkę z ciemną gorsetową górą (przypominającą trochę te rodem z westernów) i długim do ziemi, ciemnozielonym dołem z lejącego materiału z rozcięciem z boku. Chodzenie w butach na obcasie sprawiało, że odzywały się jej niedawne kontuzje, ale stwierdziła, że musi dać sobie radę. Ewentualnie w trakcie balu zmieni sobie buty. W końcu liczy się pierwsze wrażenie, prawda? Włosy spięła w luźnego koka, pozwalając by poskręcane kosmyki okoliły jej twarz. Całość dopełniła ozdobą z czarnych i zielonych piór, którą umieściła nad kokiem. I gotowe!
Nieco poddenerwowana stała przed wejściem do Wielkiej Sali i czekała na swojego partnera. @Nathaniel Woods powinien się wkrótce pojawić. To nie jest taki zupełnie prawdziwy bal, więc spóźnienie nie jest jakimś koszmarnym faux pas. Jednak zaczynała się już lekko niepokoić widząc, że liczba wchodzących na bal osób się zmniejsza i słychać już pierwsze dźwięki muzyki. Kiedy w końcu go wypatrzyła, wyprostowała się jeszcze bardziej i szeroko uśmiechnęła.
- Cześć! - Wyciągnęła do niego rękę. Tak świetne powitanie, brawo Sago. - Wspaniale wyglądasz - powiedziała i natychmiast skarciła się w duchu, że zabrzmiało to zbyt sztywno. Trochę się denerwowała bo nie miała pojęcia jak powinna się zachować w tej pokręconej sytuacji. W końcu Nejt był chłopakiem, którego zazdrość miała wzbudzić, udając dziewczynę Skylera i... to dość skomplikowane. W każdym razie skierowała ramię w stronę chłopaka, by je ujął, musieli się w końcu elegancko prezentować wchodząc do sali.
Powrót do góry Go down


Tori Lacroix
Tori Lacroix

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : pół wila
Galeony : 482
  Liczba postów : 451
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12900-toralei-lacroix
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12904-fire
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12905-toralei-lacroix
Wielka Sala - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 8 Empty


PisanieWielka Sala - Page 8 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 8 EmptySro Cze 29 2016, 23:21;

Toralei nie jest mistrzem podrywania. Jednak zawsze rozpozna, kiedy kobieta ma właśnie taki zamiar. Wystarczyło jedno niekontrolowane spojrzenie w stronę Casmira. Wspominałam, że jest zazdrosna? Sposób, w jaki dotknęła dłoni jej... Ee... Kumpla, tylko to zagonił.
- Przepraszam na chwilę - Szepnęła do @Roy Harper podając mu swój kubek i z uśmiechem godnym diabełka przeszła kilka kroków w stronę poduszek obok Fajki pokoju. Wybacz @Mia K. Blackwell, ale Tori nie ma pojęcia, że fajka zadziałała na ciebie jak amortencja. Natomiast jej mózg jakby dzisiaj przestał myśleć trzeźwo. Wprawdzie dopiero zaczęła pić, ale dzisiaj działo się zbyt wiele dziwacznych rzeczy. I może dlatego zrobiła coś, co pewnie normalnie by się nie zdarzyło. Dyskretnie wyciągnęła różdżkę i mając nadzieję, że nikt tego nie zauważy wycelowała w plecy puchonki.
- Anteoculatia - Użyła go mając nadzieję, że poroże, które wyrośnie u dziewczyny będzie skutecznie przeszkadzać jej w zalotach do @Casimir Spencer-Moon. Następnie jak gdyby nigdy nic wróciła sobie do Harpera. Ten pewnie cały czas obserwował dziewczynę i widział, co odwaliła. Dlatego też wyszczerzyła się do niego po czym przyjęła minę grzecznego aniołka, który odebrał od niego swój kubek i dopił do końca jego zawartość. Grzeczną dziewczynką jest się tak długo, aż nikt Cię nie złapie na niegrzecznym uczynku. I zmierzała wciąż pozostać niepozorną panią szeryf.
Powrót do góry Go down


Daisy Manese
Daisy Manese

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : pałkarz
Galeony : 1
  Liczba postów : 1800
http://czarodzieje.forumpolish.com/t11001-daisy
http://czarodzieje.forumpolish.com/t11249-listy-do-daisy#303189
http://czarodzieje.forumpolish.com/t11219-daisy-manese
Wielka Sala - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 8 Empty


PisanieWielka Sala - Page 8 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 8 EmptyCzw Cze 30 2016, 01:04;

Daisy obiecała więc @Neptune Leighton, że jakoś później zrobi dla nie pióropusz, albo może nawet odda swój jak po balu już nie będzie go potrzebować. Nie miała w końcu w zwyczaju chodzi na co dzień w takich nakryciach głowy, a może krukonka właśnie taki miała zamiar?
- O, o jest! - krzyknęła nagle, aż podskakując. - Tuna, patrz, tam! - pokazywała dziewczynie delfina, który wynurzył się z podłogi ledwie na chwilę. - Był. Już nie ma...  - stwierdziła zaraz, nie pewna czy udało jej się go zauważyć.
- Bo nawet nie próbujesz - powiedziała do @Axel Rogers. - Na pewno go nie oswoisz, jeśli będziesz w ten sposób go nazywać. Lisku? - zawołała, kucając i pokazując zwierzakowi rękę, jakby miała w niej coś dobrego. Zacmokała potem, chociaż w zasadzie nie miała pojęcia w jaki sposób woła się lisy. Ten nawet podszedł... ale chyba tylko po to, żeby zapolować na nogi gryfona. - Chyba bardzo je lubi - zauważyła. - Może po prostu jest głodny?
Trochę się pogubiła chwilę później, kiedy wszyscy w tej małej grupce różnie zareagowali na jej pytanie. Ostatecznie, z min i słów wywnioskowała, że Axel i Neptune ciągnie do siebie, ale nie chcą się do tego przyznać.
- Jestem w siódmej klasie - powiedziała do Axela. - Nie dziwię się, ja też ciebie specjalnie nie kojarzę - odpowiedziała, nie mają właściwie nic specjalnego na myśli. Właściwie, nie zwracała zbyt dużej uwagi na większość hogwartczyków, poza tymi paroma, którzy chyba bardzo chcieli się wyróżniać... Nie podzieliła się też z gryfonem informacją, że w zasadzie to jest z Ameryki i w Hogwarcie przebywa od roku, więc to nie takie dziwne, że jej za bardzo nie zna.
- Poddaję się! - wykrzyknęła ze śmiechem, kiedy @Freya Tulle przystawiła jej pistolet. - Hej, kochana. Patrz ile ludzi poznałam. - Uśmiechnęła się do niej szeroko. - Słuchajcie, to jest moja przyjaciółka, Freya - powiedziała wszystkim.
- Oooch, chcesz na mnie polować? - Uśmiechnęła się zadziornie do @Norbert O. Czarnkowski. - Chyba wolałabym linę, pistolet jest taki brutalny...
Obserwowała potem eksperymenty Neptune z pumą. Jejku, tak żałowała, że nie ma takiego super kociaczka tylko delfina, który udawała, że wcale go nie ma.
Powrót do góry Go down


Harriette Wykeham
Harriette Wykeham

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
Dodatkowo : pałkarz Gryffu
Galeony : 1921
  Liczba postów : 2189
https://www.czarodzieje.org/t12489-harriette-morana-wykeham#336490
https://www.czarodzieje.org/t12491-poczta-ettie#336603
https://www.czarodzieje.org/t12492-harriette-wykeham#336605
Wielka Sala - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 8 Empty


PisanieWielka Sala - Page 8 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 8 EmptyCzw Cze 30 2016, 04:24;

Serducho Ettie się radowało, kiedy przebywała w takim dużym gronie. Im więcej się ich zbierało, tym bardziej wypełniało ją szczęście.
Spojrzała w kierunku, który wskazała jej Daisy i parsknęła śmiechem. To były jej kowbojki i wisiały sobie nad głowami innych, co wyglądało bardzo komicznie.
- Ciekawe czy też ich nie wkładał czy zdjął teraz i stoi tam w skarpetkach – zaśmiała się – Lecę do niego. Miłej zabawy, gdybyśmy na siebie już nie wpadli.
Pobiegła w stronę @Thomas Demone i gdy do niego dotarła zrozumiała jakim cudem buty były tak wysoko (swoją drogą, to nie wiem co sobie wcześniej myślała – że na krześle stanął?). Koleś miał z 7 stóp! Znaczy wzrostu, części ciała miał w normalnej liczbie. Stanęła przed nim i spojrzała w górę, bo inaczej się nie dało.
- Wooow… Drożdżami cię karmili? – Thomasie, poznaj Ettie-Dwa-Razy-Powie-Zanim-Pomyśli. Cała ona. Bezpośrednia do bólu. Szybka się zreflektowała, że palnęła coś głupiego – Sorki – zarumieniła się – Jestem Ettie. Wygląda na to, że jesteśmy parą – pokazała mu dyndające przy jej bokach kowbojki. Teraz naprawdę cieszyła się, że zdecydowała się jednak założyć obcasy. Dokąd ona by mu w tych kowbojkach sięgała? Do pasa?
Powrót do góry Go down


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Wielka Sala - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 8 Empty


PisanieWielka Sala - Page 8 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 8 EmptyCzw Cze 30 2016, 12:46;

Zabawa o Amerykańskim wydźwięku wcale nie zachęcała. No, a przynajmniej nie zachęcała tego tutaj kapryśnego Ślizgona, który przez całe przedpołudnie głowił się cóż takiego powinien na siebie włożyć. Szaty czarodziejów nie wchodziły w grę, skoro elementami rozpoznawczymi miały być kołczany i inne głupoty, a z drugiej strony możliwość wystąpienia w zwyczajnej koszuli w kratę trochę go odrzucała. Był nauczony, że każda okazja zasługuje na osobny przyodziewek, więc głowił się nad czymś odpowiednim zdecydowanie dłużej niżby wypadało mężczyźnie. Wreszcie, zdecydował się na jasnobrązowy strój z kamizelką i marynarką oraz dopasowanymi kolorystycznie spodniami, jasną, niebieską koszulę oraz pasek z dużą klamrą. Śmieszny, kowbojski kapelusz miał ten ciuch zespolić na tyle, aby mimo wszystko wpasowywał się jakoś w temat balu. Zresztą, Sharker wątpił w to, aby chociaż połowa gości poświęciła na przygotowania tyle czasu co on. Odpuścił sobie zbędne ozdobniki, pozostawiając jednak na palcu sygnet rodowy i ułożywszy włosy wybrał się do Hogwartu nastawiony na przeżycie tej kilkugodzinnej, wyrafinowanej tortury. Jedyną nadzieję stanowiła obecność Charisme, z którą zawsze mogli sobie przyjaźnie dogryzać (żeby tylko!), gdyby tylko bal stał się zbyt nudny. Wszedł do sali razem ze swoją parą, krzywiąc się nieco, gdy pod jego stopami zachrzęścił piach.
- Skrzaty nie zdążyły zamieść przed pojawieniem się gości? - mruknął, jak zwykle marudny, ale jakby dla odreagowania zaraz otoczył Carme w pasie ramieniem, prowadząc ją dzielnie w głąb sali. Zgarnął po drodze dwa kieliszki z ponczem widząc w nich dobrą ucieczkę od kiczowatego wystroju.
- Wypatrzyłaś coś ciekawego? - podpytał, samemu nie wiedząc gdzie się udać. Z jednej strony szamanka, a z drugiej zbiorowe palenie fajki...
Powrót do góry Go down


Zilya Fyodorova
Zilya Fyodorova

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 2714
  Liczba postów : 1932
https://www.czarodzieje.org/t8036-zilya-nikolaevna-fyodorova
https://www.czarodzieje.org/t8071-syberyjska-sowka#225017
https://www.czarodzieje.org/t8067-zilya-fyodorova
Wielka Sala - Page 8 QzgSDG8




Administrator




Wielka Sala - Page 8 Empty


PisanieWielka Sala - Page 8 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 8 EmptyCzw Cze 30 2016, 14:27;

Wielka Sala była dziś dla niej nieznanym miejscem. Fyodorova nigdy w życiu nie była na południu stanów, nigdy nie ujeżdżała byka, nie strzelała z rewolwerów ani nie łapała zwierząt na lasso. Doceniała jednak fakt, że szkoła odwołała się do stylu życia, w którym ludzie tak jak ona, polują. A przynajmniej tak jej się wydawało.
Palcami dotykała blatu stołu, wzdłuż którego szła drobnymi krokami. Materiał koronkowej sukienki podwijał się pod jej kolanami o kilka drobnych centymetrów, spowodowany każdym, wcale nie tak płynnym, ruchem. Potrafiła chodzić na obcasach, uwielbiała je wszakże. Po prostu nigdy nie potrafiła nabyć pewnej delikatnej gracji, jaką miały niektóre dziewczyny. W jej ruchach zawsze pozostawało coś swojsko prostego, co podpowiadało, że te ubrania zdobią ją tylko od święta. Zniszczone dłonie, sugerowały, że pierścionki, którymi je zdobi, nie leżą na niej naturalnie. Gdzieś w całym tym, niewątpliwie dzisiaj, imponującym wizerunku, rzucało się w oczy coś gwałtownego, co naturalnie od Fyodorovej biło. Była tylko zwykłą, Rosyjską babą z zapomnianych przez cywilizację, lasów.
Nie szczędziła sobie ponczu, który był tutaj jedynym alkoholem, gdy wypijając go spoglądała na bogato zdobione ręce jej rówieśniczek, a apetyt na poszerzenie kolekcji błyskotek rósł. Znużona oparła się o jedną ze ścian, niezbyt przychylnie obserwując innych. Była tu dwa lata, a nadal uparcie pozostawała odrębna. Już nawet nie chciało się jej udawać, że kiedyś się wpasuje.
Powrót do góry Go down


Rience Hargreaves
Rience Hargreaves

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : pół-wil, szukający
Galeony : 2879
  Liczba postów : 763
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9116-rience-hargreaves
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9130-sowa-rienca
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9128-rience-hargreaves
Wielka Sala - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 8 Empty


PisanieWielka Sala - Page 8 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 8 EmptyCzw Cze 30 2016, 14:41;

Bal kończący rok szkolny nadszedł naprawdę niespodziewanie. Czas prześlizgiwał się Hargreavesowi przez palce. Ledwie chwilę temu nauczyciele ostatecznie określili się z ocenami końcowymi, a tu już trzeba było znaleźć odpowiedni strój na zabawę i szykować się do skończenia szkoły. Rience nawet nie liczył na to, że uda mu się dostać tam gdzie to sobie wymarzył, więc uparcie ignorował nerwowe prądy przebiegające mu wzdłuż kręgosłupa, ilekroć tylko zaczynał się tym martwić. Udając, że zupełnie się tym nie przejmuje, szykował się do wyjścia, ale tutaj też nie do końca wiedział jak sobie poradzić, tym razem ze strojem. Ostatecznie zdecydował się na granatową koszulę w czerwono - szare pasy układające się w luźną kratę, eleganckie, czarne kowbojki i nietypowe spodnie z niezwykle ciemnego jeansu. Nietypowe ze względu na to, że w swojej garderobie raczej takich ubrań nie posiadał, preferując bardziej elegancki ubiór. Założył też czarny, skórzany pasek z dużą, srebrną klamrą, do którego przytroczył atrapę rewolweru oraz ciemny kapelusz, jaki z kolei zawadiacko przekrzywił na głowie. Nie czuł się specjalnie komfortowo, dlatego liczył na to, że atrakcje w Wielkiej Sali odciągną jego myśli w przyjemniejszym kierunku. Chciał oczekiwać na Zilyę w pobliżu schodów, niedaleko wejścia do sali, obserwując przy okazji mijanych uczniów, ale nie wytrwał tam długo. Ciekawość popchnęła go do wkroczenia na bal i zapoznania się z atrakcjami, jeszcze zanim przyjdzie mu spotkać się z Fyodorovą. Mógłby ją wtedy zaprosić do bawienia się przy tej najciekawszej, prawdę? Brnąc przez tłum zauważył, że nawet Heikkonen założyła sukienkę (!), więc przejmował się już trochę mniej swoim przyodziewkiem, ale za to niezmiernie zaczęło ciekawić go to, co włoży na siebie jego szalona w kwestii mody partnerka i wtedy jakby wywołana samą jego myślą, Zilya wyrosła niedaleko niego, podpierając ścianę. Poprawiając kapelusz, Hargreaves przebił się do niej, mierząc ją spojrzeniem od stóp do głów.
- Hej. - przywitał się prosto, chcąc zwrócić na siebie jej uwagę, a jednocześnie starał się nie zwracać uwagi na nieuprzejme spojrzenia, jakimi obrzucała inne dziewczęta. - Wyglądasz ślicznie.
Zauważył to z pewnym podziwem, uśmiechając się do niej nim wyciągnął w jej stronę ramię.
- Zechcesz sprawdzić ze mną ile są warte indiańskie wróżby? Podobno tamta staruszka wyczarowuje duchowych towarzyszy.
Powrót do góry Go down


Naeris Sourwolf
Naeris Sourwolf

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 167 cm
C. szczególne : Tatuaż anielskich skrzydeł na plecach
Dodatkowo : Szukająca Ravenclawu
Galeony : 3337
  Liczba postów : 1205
https://www.czarodzieje.org/t12503-naeris-cynthia-sourwolf
https://www.czarodzieje.org/t12508-listy-do-cierpkiej-wilczycy
https://www.czarodzieje.org/t12511-naeris-sourwolf#337284
Wielka Sala - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 8 Empty


PisanieWielka Sala - Page 8 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 8 EmptyCzw Cze 30 2016, 18:27;

Oczywiście, że lubiła, gdy się uśmiechał. Wcześniej wydawało jej się to słodkie i urocze, teraz to wrażenie tylko się pogłębiło. Miała ochotę wpatrywać się w niego cały czas, jak w obrazek. Ucieszyło ją to, co powiedział. Nie mogłaby mu tego wybaczyć, gdyby James też jej nie kochał. Przeszło jej złe samopoczucie i teraz miała ochotę po prostu znów zatapiać się w oczach chłopaka. Szukała w nich wytchnienia, bezpieczeństwa i tej szczerej sympatii, jaką zawsze ją obdarzał.
- Na pewno nigdy? Tak nigdy nigdy? - chciała się upewnić, w sumie to mógłby powiedzieć to samo jeszcze raz. Jego głos sprawiał, że czuła motylki w brzuchu i nawet nie zdawała sobie sprawy, że wszystko to wina czaru. Naprawdę mogło ich trafić wszystko... dosłownie wszystko, ale musiała to być miłość. Parę, która nigdy się nie zakochała, która pozostawała kompletnymi laikami w tej kwestii i akurat na nich padło. Wszystko się dosłownie posypało. James był chociaż szczęśliwy, sam to przyznał. Naeris to wystarczało, przecież zawsze chodziło jej o to, by inni odczuwali zadowolenie. Pozwoliła, by James zbliżył się do niej i pocałował ją powoli, z rozmysłem. Tutaj nawet niepotrzebne były jakieś słowa. Ale czar musiał kiedyś minąć (na szczęście, a może nie?). W jednej chwili pragnęła go całą swoją drobną osobą, w drugiej całe to otępienie zniknęło i czuła już tylko, że musi to natychmiast przerwać. Nim zdążyła jednak zrobić cokolwiek poza delikatnym odepchnięciem go przez położenie na jego klatce piersiowej dłoni, ten już się odsunął.
- James, poczekaj. - podniosła się, chcąc złapać go szybko za rękę, ale nim się zorientowała ten już znikał w tłumie. - Poczekaj! - krzyknęła, zwracając na siebie uwagę paru osób znajdujących się obok. Pobiegła za chłopakiem, ale tłum osób wcale nie ułatwiał sprawy. Przez chwilę potrącała łokciami innych i wołała Jamesa, ale ten jakby utonął. Cudownie. Wszystko zepsuła, jak zwykle. Powróciła do stolika przy którym byli i usiadła na swoim miejscu. Czuła się okropnie, nie dość, że zrobiła tyle głupot w tak krótkim czasie to jeszcze on od niej po prostu uciekł. Powinien się zatrzymać, porozmawiać z nią na spokojnie. Przecież nie panowali nad sobą oboje, wszystko było wynikiem nieporozumienia i czaru. Dlaczego zareagował tak gwałtownie, jakby sam jej dotyk go wręcz oparzył? Na pewno strasznie żałował tego co zrobił, zresztą dlaczego miałoby być inaczej... Z trudem powstrzymała łzy cisnące się do oczu, nienawidziła płakać przy ludziach. Zachowuję się jak jakaś załamana nastolatka... Miała ochotę przekląć pod nosem. Jak ona go niby teraz znajdzie? I czy warto go w ogóle szukać...? Może jest już w dormitorium. Może po prostu ma ją już gdzieś i nie będzie chciał jej więcej widzieć. Przez długą chwilę próbowała opanować swoje rozszalałe emocje, obwiniając przy tym ciągle i siebie i Jamesa. Ostatecznie udało jej się uspokoić choć na tyle, by móc wstać od stołu. Nie spędzi przecież przy nim całego wieczoru, wolała już od razu wrócić do dormitorium.
Nawet nie zauważyła, kiedy potarła oko. Dopiero zerknąwszy w jedno z lusterek zobaczyła, że ma rozmazany tusz. Pięknie, czy dzisiaj jest ten najgorszy dzień w jej życiu? Szkoda, że przegapiła go w kalendarzu. Naeris sięgnęła po swoją niewielką, białą torebkę i zaczęła znowu przeciskać się przez ludzi. Pałętało się tu tyle duchowych totemów, że nie powinna być zdziwiona faktem, że znowu coś jej się zaplątało pod nogami. Cofnęła się zbyt szybko i wpadła na kogoś niechcący.
- Przepraszam... - wydukała, ale kiedy spojrzała na daną osobę, dostrzegła, że to @Saga Demantur. Nie spodziewała się jej tutaj. Przy jej kreacji wydawało się, że Naeris ubrała się jak wieśniaczka. Teraz jednak w ogóle nie zwróciła na to uwagi. - Och, to ty. - brawo, świetne przywitanie. Spojrzała na jej towarzysza, którego nie znała. - Przepraszam, ale... nie widzieliście może takiego wysokiego chłopaka z brązowymi włosami? W garniturze, z muszką. - dodała, nie wiedząc co jeszcze szczególnego może być w Jamesie.
Swoją drogą, wspaniale, Sourwolf, zgubiłaś swojego własnego partnera na bal. Rzuciła Sadze spojrzenie, proszące by oszczędziła jej komentarza w stylu "Już od ciebie uciekł?". Teraz była lekko podłamana wszystkim, co się stało.
Powrót do góry Go down


Cándida Feliciana Miramon
Cándida Feliciana Miramon

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 1725
  Liczba postów : 912
http://czarodzieje.org/t12573-candida-feliciana-miramon#339796
http://czarodzieje.org/t12578-lluvia
http://czarodzieje.org/t12581-candida-feliciana-miramon
Wielka Sala - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 8 Empty


PisanieWielka Sala - Page 8 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 8 EmptyCzw Cze 30 2016, 18:32;

Na szczęście Candy i @Misha Destiel ominęli najgorszy tłum przed Wielką Salą. Dziewczyna chyba nie zniosłaby widoku rozentuzjazmowanego zbiorowiska i ciągłych przepychanek – każdy chciałby wejść jako pierwszy, zobaczyć salę w pełnej okazałości i skorzystać z najlepszych atrakcji bez kolejek. Z pewnością uniknęła komentarzy na temat stroju, który przyniósł jej Misha, twierdząc, że przecież musi do niego pasować, a żadna z jej sukienek nie wydawała mu się odpowiednia. Miał, cholera, rację – niestety Candy niczego w indiańskim stylu nie miała, nie potrafiła sobie nawet wyobrażać siebie w czymś takim. Jeszcze gdy zobaczyła, jak niewiele tej sukienki jest, zaparła się, że w ogóle nie pójdzie na bal. Tylko ile miała do gadania przy Mishy?
W ostateczności dała się wyciągnąć z dormitorium (chociaż zamknęła się w łazience i wcale nie chciała z niej wyjść) i z dobrą miną do złej gry ruszyła z chłopakiem do Wielkiej Sali. Tłum się przerzedził, korytarze właściwie świeciły pustkami i Candida mogła porozmawiać z krukonem na luźniejsze tematy. Przyzwyczaiła się też trochę do dziwnej kreacji i wysokich butów na obcasie. Jak dobrze, że chociaż umiała w nich chodzić i nie potykała się o własne nogi. Na głowie miała kapelusz z wywiniętym rondem.
Misha kulturalnie przepuścił ją w drzwiach, więc to ona pierwsza zobaczyła przyozdobioną na brązowo-niebiesko (Wygraliśmy!, uświadomiła sobie) salę i latające dookoła… zwierzęta. Najdziwniejsze było to, że powtarzały się – tym sposobem dostrzegła kilka koni, nawet jakiegoś agresywnego lisa, który bez przerwy atakował jakiegoś chłopaka. Podsłuchała jakąś parę, która mówiła coś o duchowych towarzyszach i chociaż nie była co do nich przekonana, skusiła ja możliwość trafienia takiego lisa. Nie musiałaby sama opędzać się od Mishy, jeżeli cokolwiek strzeli mu do głowy.
Podzieliła się swoim pomysłem z Mishą i tym razem to ona pociągnęła go za sobą. W prowizorycznym namiocie szamanki było dość tłoczno, ale okazało się, że niektórzy rezygnowali w połowie. Candida jednak uparcie czekała na swoją kolej i z ochotą podała szamance ręce. Krukonka czekała chwilę w ciszy, bo Indianka skupiała się na odszukiwaniu jej zwierzęcia, a potem zaczynała się niecierpliwić. Właśnie miała pytać, czy coś się stało, kiedy obok niej zaczął wyrastać wieloryb. Rósł, rósł i rósł aż wreszcie zajął pół wielkiej sali. Candy poderwała się z krzesła, ale jej duchowy towarzysz popchnął ją tak, że poleciała na ziemię, a gdy chciała się podnieść… urwała kawałek sukienki! Akurat ktoś musiał na nią stanąć w trakcie ucieczki!
Okazało się, że nie tylko ona ucierpiała z powodu wieloryba. Misha, który stał przez cały obok niej, nagle gdzieś zniknął i gdyby nie interwencja któregoś z dorosłych – nawet nie wiedziała, kogo dokładnie – do końca balu nie odnalazłaby partner.
Co to było… – fuknęła. – Żyjesz? Bałam się, że to zwierzę cię zmiażdży – przyznała.
Początkowo próbowała coś zrobić z porwaną sukienką, ale uznała, że Misha jest o wiele ważniejszy.

E, czyli wieloryb (wybacz, Misho!)
Powrót do góry Go down


Yngve Løsnedahl
Yngve Løsnedahl

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 442
  Liczba postów : 156
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12782-yngve-lsnedahl#344813
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12783-sowka-hanne#344823
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12785-yngve-magnus-lsnedahl#344826
Wielka Sala - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 8 Empty


PisanieWielka Sala - Page 8 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 8 EmptyCzw Cze 30 2016, 19:23;

@Atria Ashworth, proszę (:

Szkoła huczała od plotek o balu. Yngve usłyszał tyle różnych wersji, że wreszcie sam nie wiedział, w co powinien wierzyć. Wiedział jedynie na pewno, że wszystkiemu ma towarzyszyć indiańska otoczka. Tak spodobał mu się ten pomysł, że mimo braku chęci postanowił przejść się do Wielkiej Sali i przekonać się, jak bardzo dyrektor postanowił zaczerpnąć z indiańskiej kultury. Tak dawno nie był na żadnej uroczystości, że nie mógł znaleźć nic, co pasowałoby do tej okazji. Podejrzewał, że sala będzie z odcieniach brązu, dlatego zdecydował się na brązową koszulę (jedyną taką!) i granatowy komplet – spodnie i marynarka. Może i to do siebie za bardzo nie pasowało (a już na pewno nie do indiańskich klimatów), ale nigdy nie interesował się za bardzo modą. Wiele kompletów pogubił, niektóre ubrania chyba pożarła pralka, ale nikt nie chciał mu wierzyć. Dlatego wyszedł tak, a nie inaczej. Zabrał tylko różdżkę – jeżeli ktoś będzie chciał porozmawiać, będzie musiał się naprawdę postarać.
Przed wejściem do sali zatrzymał go skrzat domowy, który wręczył mu pas i kaburę do rewolweru. Ach tak, przecież zgłosił się do losowania, o czym całkowicie zapomniał. Zrobił to wprawdzie dla świętego spokoju – już nawet nie pamiętał, kto ciągle go nagabywał, aby wreszcie się zadeklarował – ale nie sądził, że naprawdę wezmą go pod uwagę. Czuł się zbyt wyobcowany.
Odebrał swój zestaw, ale gdy wszedł do pomieszczenia, nie rozglądał się za partnerką. Nie czuł potrzeby szukania towarzystwa. Przyszedł tu po to, aby zobaczyć atrakcje. Pierwszą, która rzuciła mu się w oczy, okazała się stara szamanka, która urzędowała w prowizorycznym szałasie. Ruszył tam, chociaż nie za bardzo wiedział, co się dzieje. Zainteresowało go to, że ludzie wychodzili stamtąd z zwierzęcymi towarzyszami. Wyglądały trochę jak duchy, chociaż barwami zdecydowanie różniły się od patronusów (a niektórzy pokazywali się właśnie z nimi). Bez słowa podszedł do kobiety i pozwolił złapać się za dłonie. Czuł wewnętrzną ekscytację, jakby magia wibrowała w jego żyłach. Nie trwało to długo, chociaż w takich chwilach wszystko wydawało się przedłużać. Obok pojawił się śnieżnobiały łabędź, który patrzył wprost na swojego właściciela. Krótko, ale Yngve poczuł jakąś nieokreśloną dumę. Te ptaki zawsze dobrze mu się kojarzyły. Szamanka była wręcz zachwycona. Zachowywała się tak, jakby właśnie była świadkiem małego cudu. Z tego wszystko aż się popłakała i wyciągnęła niewielki pakunek, układając go na dłoniach Norwega. Zaraz zamknęła jego ręce i gestem nakazała strzec przedmiotu.
Yngve – z małym uśmiechem! – schował paczuszkę do kieszeni, decydując się rozpakować ją w dormitorium. Spojrzał w górę na swojego towarzysza, który – jak zdążył wyczytać z ruchu warg – świadczył o wielkiej duchowości. Gdy wychodził z szałasu, aby zrobić miejsce innym, zastanawiał się, czy faktycznie powinno się tak o nim mówić.

B – łabędź
Powrót do góry Go down


Nathaniel Woods
Nathaniel Woods

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 339
  Liczba postów : 405
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10490-nathaniel-woods
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10493-sowa-natha
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10494-nathaniel-woods#288855
Wielka Sala - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 8 Empty


PisanieWielka Sala - Page 8 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 8 EmptyCzw Cze 30 2016, 19:48;

Nie to, że Nejt jakoś specjalnie chciał iść na ten bal. Przypomnę tylko, że jego chłopak poszedł z innym Nejtem, jego żona zwiała i w dodatku nawet nie rozmawiał z Marceline, która była jego przyjaciółką. Nieźle nie? Ale byłby idiotą gdyby zrezygnował. Przecież za niedługo miał opuścić Hogwart, więc na tym ostatnim balu w tej szkole wypadało się pojawić. W dodatku już udało mu się znaleźć partnerkę, co chyba nie było takie złe? Co prawda nie był świadom, że Saga to udawana dziewczyna, jego chłopaka, który jego chłopakiem nie był. Ale w tym momencie to nie jest takie ważne! Oczywiście Woods jak zwykle musiał się spóźnić, nie byłby sobą gdyby tego nie zrobił. W końcu musiał się ogarnąć i sprawić, żeby wyglądał wyjściowo. Wybrał jeden z lepszy garniturów, w kolorze ciemnej zieleni, bo halo, przecież z Sagą mieli idealnie reprezentować ślizgonów. Wychodząc z dormitorium był wręcz pewien, że się spóźnił. Nie pomagał w tym fakt, że na korytarzach było mnóstwo uczniów, którzy zmierzali w tę samą stronę. Na szczęście od razu zauważył Sagę, która czekała na niego przy wejściu do sali. Uśmiech automatycznie pojawił się na jego twarzy i podchodząc do niej, bardziej się wyszczerzył. Prawdopodobniej na widok wyciągniętej ręki. Chwycił dłoń panny Demantur i pocałował jej wierzch, jak na dżentelmena przystało, nie?
- Powiedziałbym, że z naszej dwójki, to ty prezentujesz się lepiej - nie ma to jak rzucać komplementami do dziewczyny, swojego chłopaka. Przeniósł wzrok na salę, do której wszyscy wchodzili. Wziął głęboki wdech i znów spojrzał na ślizgonkę - Osobiście uważam, że udanie się na bal w stanie trzeźwości jest co najmniej przereklamowane - oznajmił i mrugnął do Sagi. No halo, chyba lepiej było się nieco rozweselić i później świetnie się bawić. W dodatku ich przypadku, kiedy nie do końca się znali. A przy alkoholu rozmowa zawsze kleiła się o wiele lepiej i później było śmiesznie, o! Jeszcze raz spojrzał w stronę sali, jakby kogoś wypatrywał. Cóż, ciężko stwierdzić, czy chodziło o Sk'a, czy o Marceline. Ale naprawdę chciał ich dziś zobaczyć, do czego oczywiście nie miał zamiaru się przyznawać. Zresztą, chciał tylko dobrze bawić się z Saga, nie będąc świadomym, że ona tu jakieś plany z Salemczykiem za jego plecami ustala.
Miał odezwać się ponownie, ale właśnie wtedy zobaczył, że na ślizgonkę wpadła jakaś dziewczyna, która najwyraźniej ją znała. Usłyszawszy jej pytanie Nate pokręcił głową i wzruszył ramionami. Nie chciał przerywać im pogawędki, dlatego poczekał, aż Saga wszystko wyjaśni ze swoją znajomą, a następnie się do niej zwrócił:
- Więc mogę zaproponować ci szybkie urwanie się stąd na chwilę? - zapytał patrząc w oczy swojej towarzyszki i oczywiście posyłając firmowy uśmiech, bo to norma u niego - Jestem prawie pewien, że w kuchni jest jakiś alkohol - dodał jeszcze i wyciągnął do niej dłoń, która była tylko dodatkową zachętą.
Powrót do góry Go down


Atria Ashworth
Atria Ashworth

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 176
  Liczba postów : 314
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10512-atria-amelia-ashworth
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10529-lisner
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10537-atria-amelia-ashworth#289575
Wielka Sala - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 8 Empty


PisanieWielka Sala - Page 8 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 8 EmptyCzw Cze 30 2016, 20:59;

Atria długo siedziała w dormitorium, nawet przeczytała kolejny rozdział zaawansowanych transmutacji i wykonała ćwiczenia przygotowujące, które tam opisano. Znaczy próbowała się je wykonać, bo jak się okazało, niektóre z nich kompletnie przerosły jej umiejętności. Była prawie pewna, że była jedną z lepszych uczennic w transmutacji za równo w tej jak i poprzedniej szkole, a jednak, z pięciu zadań udało jej się wykonać tylko trzy. Musiała przyznać, że były cholernie skomplikowane i wymagały dużych zdolności magicznych. Przy jednym z nich zamiast transmutować swój palec w tulipan transmutowała go w jakiś badyl krzywiąc się przy tym mocno niezadowolona. Dlaczego nie mogła urodzić się z bonusem na start tak, jak jej bracia? Chyba po prostu miała takie szczęście. W końcu rzuciła książkę w kąt, zła na siebie i bogu winną książę. A potem przespacerowała się kilka razy po dormitorium. Nie miała ochoty dziś ponownie siadać do tej książki, bo mocno nie lubiła, jak coś jej nie wychodziło.
Ostatnio, to w ogóle cały życie jej nie wychodziło, ale o tym ssshhhh. W końcu spojrzała na siebie w lustrze. A może rzeczywiście powinna iść na bal. Może spotka tam Rienca? Na samą myśl jej poliki pokrył lekki rumieniec, odchrząknęła. Zrzuciła z bioder dżinsy i zastąpiła je krótkimi ziemistymi szortami, na górą narzuciła białą koszulkę, słyszała, że motywem miał być Dziki Zachód, ale już i tak było dawno po rozpoczęciu imprezy, więc tylko zaplotła kilka warkoczyków, wplotła w nie ozdoby a czoło ozdobiła złotymi deltoidami, nawet znalazła jakiś trochę indiański naszyjnik, który zapięła na szyi.  Zerknęła na siebie w lustrze oceniając efekt swojej pracy a potem zmarszczyła czoło. Westchnęła dochodząc do wniosku, że to może jednak strasznie głupi pomysł. A potem wzruszyła sama do siebie ramionami. Już po chwili była w Wielkiej Sali i gdy tylko przekroczyła jej próg zapragnęła wrócić do dormitorium. Zauważyła @Saga Demantur i @Naeris Sourwolf rozmawiające gdzieś dalej, ale postanowiła na razie do nich nie podchodzić, były jak dla niej trochę... za bardzo. Omiotła salę szybkim spojrzeniem i jej wzrok  trafił na @Rience Hargreaves i jakąś dziewczynę, z którą przyszedł, ostatkiem sił powstrzymała się, by się nie krzywić. Odwróciła wzrok jeszcze szybciej i wtedy go dojrzała, jedynego przyjaciela z Norwegi. Ruszyła w jego kierunku. Yangve jeszcze nie wiedział o tym, że została zaręczona, najwyższy czas go wtajemniczyć, nie? Zatrzmała się dopiero przy nim i położyła mu dłoń na ramieniu, gdy spojrzał na nią uśmiechnęła się lekko. Co dla innych było dość niecodziennym widokiem dla wszystkich, dla wszystkich poza @Yngve Løsnedahl, który tym uśmiechem był obdarowywany często i w sumie Atria sama nie wiedziała dlaczego. A potem stanęła przed nim i uniosła dłoń, na której świecił pierścionek, wzrokiem pokazując mu, by spojrzał na jej rękę.
Powrót do góry Go down


Mia K. Blackwell
Mia K. Blackwell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 47
  Liczba postów : 48
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12795-mia-kayle-blackwell
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12803-lady
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12805-mia-kayle-blackwell
Wielka Sala - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 8 Empty


PisanieWielka Sala - Page 8 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 8 EmptyPią Lip 01 2016, 00:55;

Skoro Casimir stwierdził, że lepiej nie pytać, nie spytałam. Chociaż muszę przyznać, że bardzo zainteresowała mnie Leila. Musiałam się o niej dowiedzieć czegoś więcej, może już po balu, a nie w jego trakcie. Chciałam ją zrozumieć, bo do tej pory spotykałam się z ludźmi, którzy raczej kręcili głowami i stwierdzali, że nie ma o czym gadać. A mnie to strasznie interesowało, bo w końcu chciałabym być magomedykiem. Nie byłam pewna, czy kondycja Leili jest jakąś chorobą i nie lubiłam tak nazywać osoby, które miały kłopoty psychniczne. Po prostu nie uważam ich za "chorych", tylko za osoby, którym można jakoś pomóc. Psychika ludzka jest strasznie skomplikowana i przez to tak fascynująca.
Po użyciu fajki pokoju świat zwyczajnie zawirował i postawił w centrum Casimira. Nie zdawałam sobie wtedy sprawy, że zadziałała na mnie jak amortencja. Po prostu wydawało mi się nagle, że Casimir jest moim ideałem! I jeszcze pytał, jak się czuje. To było takie kochane. Zamiast odpowiedzieć mu na pytanie, przysunęłam się jeszcze bliżej, co jeśli do tej pory nie wydawało mu się dziwne, teraz musiał zauważyć gwałtowną zmianę w moim zachowaniu. O mój Boże, dopiero sobie pomyślałam, że mam nadzieję, że @Michael Cole tego nie widział. W zasadzie nie wiem, czemu o tym pomyślałam. Ale nie chciałabym, żeby uważał mnie za taką dziewczynę, która przystawia się do nowo poznanego chłopaka. Gdy byłam już wystarczająco blisko, wyszeptałam mu na ucho:
- Znakomicie - o jejku jak mi teraz wstyd, ale wtedy starałam się, żeby to zabrzmiało jak najpiękniej jak potrafiłam. I wtedy, Merlinie jak mi wstyd, pocałowałam go prosto w usta! Pamiętam, że wtedy wydawało mi się to spełnieniem marzeń. No zauważyłam oczywiście, że on pocałunku nie odwzajemnił, więc prawie od razu się cofnęłam, widząc że coś jest nie tak. A wtedy, o zgrozo, wyrosły mi rogi! Nie miałam zielonego pojęcia, jak to się stało i skąd one się wzięły. Właściwie to nie rogi, tylko poroże. Oczywiście nie jakieś ogromne, tylko takie drobne, może dwudziesto-centymetrowe poroże. Nie widziałam tego oczywiście wtedy, dopiero później spojrzałam w lustro. Ale kiedy poczułam, że coś mi się pojawiło na głowie, bo było mi jakoś tak ciężej, od razu moja ręka pofrunęła w tamto miejsce i wiedziałam, co się musiało stać. Ktoś rzucił na mnie zaklęcie, ale nie miałam pojęcia kto! Obróciłam się, ale nie widziałam nikogo wokół. Spojrzałam na Casimira okropnie zażenowana, bo jak mój ukochany mógł mnie zobaczyć w takim stanie! Moje spojrzenie wyrażało ogromne zagubienie i lekką panikę.
- Zrób coś - wyszeptałam ze łzami w oczach, nie dlatego że było mi wstyd, że mam poroże, chociaż brzmi okropnie. Bo właściwie wyglądało to jak dodatek, który całkiem pasował do tematu balu. Ale zwyczajnie spanikowałam, bo kto mógłby mi coś takiego zrobić! Przecież byłam niegroźną Puchonką i raczej nie miałam wrogów. Kto byłby aż tak okropny!
Powrót do góry Go down


Courtney Hill
Courtney Hill

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 355
  Liczba postów : 272
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12620-courtney-hill#340983
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12622-murzyn#341014
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12623-courtney-hill
Wielka Sala - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 8 Empty


PisanieWielka Sala - Page 8 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 8 EmptyPią Lip 01 2016, 11:04;

Och, Courtney sobie do zarzucenia nie miała nic i skłonna byłaby stwierdzić raczej, że żoną to ona jest wymarzoną, żeby nie rozczulać się, że wręcz ze snu. Dlatego uśmiechnęła się pobłażliwie na słowa Cyrusa i powiedziała:
- Uroczy jesteś, kochanie. I do tego wielkoduszny, gdybyś w końcu rozpowiedział, jaka to nieznośna jestem, nikt by mnie nie zechciał. I co ja biedna bym wtedy zrobiła? Byłbyś skazany na mnie już do końca - położyła rękę na sercu, co by udać przejęcie. Na wzmiankę o nauczeniu skrzatów przygotowywania ponczu tylko pokiwała głową ochoczo. Oj, ona jeszcze wielu rzeczy ich nauczy! Produkcja nielegalnych eliksirów na wielką skalę - to by było coś. Jednak skrzaty domowe nie byłyby raczej skore do takich interesów. Natomiast jeśli chodzi o alkohole... Cóż, Hill nie była żadnym koneserem. Co prawda lubiła wypić kieliszek wina, najlepiej wytrawnego, na pełnej kulturce, ale generalnie najważniejsze, to żeby sponiewierało. I faktycznie w Anglii było o to znacznie łatwiej.
- Jeśli ktokolwiek ci wciska hajs, to chyba tylko w odruchu bezinteresownej dobroci, chłopcze - odgryzła się Kalifornijka, która jednak doskonale zdawała sobie sprawę z uroku osobistego Cyrusa, na który ona sama przestała się łapać wieki temu, na szczęście.
- I wcale ci się nie dziwię - odparła, co mogło nieumyślnie nieco źle zabrzmieć. W rzeczywistości bowiem nie miała nic złego na myśli, z obiema paniami była w dobrych stosunkach i tylko wrodzone uwielbienie do własnej osoby sprawiało, iż nie miała żadnych wątpliwości, że jest bezkonkurencyjną partią. Mimo wszystko z jej salemskimi kumpelkami nie chciała się mierzyć. Później, gdy chciała odpowiedzieć Lynfordowi, z jej gardła wydobyło się suche:
- To słabo - tylko tyle zdołała wychrypieć, bo po fajce najwyraźniej straciła głos. I jakoś super empatyczna nie była, by teraz Cyrusa pocieszać, zresztą sam jej się wygada, jeśli zechce.
- Wobec tego idziemy mierzyć się na rewolwery. Od teraz jesteś moim niewolnikiem - ta wizja niezmiernie jej się podobała. Skierowała się zatem w stronę tegoż stoiska i dodała tylko: - Postaram się nie zrobić ci krzywdy, bez obaw - zastanawiało ją, jak też lewitujący Cy sobie poradzi i wybrała się tam poniekąd z czystej ciekawości. Dodam jeszcze, źe wciąż miała zachrypnięty głos. Rewolwer nie był lekki, ale co to dla niej! Wystrzeliła z odpowiedniej odległości i wnet okazało się, że jej towarzysza trafiła strzała amora. No to pięknie.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Wielka Sala - Page 8 QzgSDG8








Wielka Sala - Page 8 Empty


PisanieWielka Sala - Page 8 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 8 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 8 z 39Strona 8 z 39 Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 23 ... 39  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Wielka Sala - Page 8 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Parter
 :: 
wielka sala
-