Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Polana przy cmentarzu

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość


Iridion Coma
Iridion Coma

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 35
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : animagia (jaguar)
Galeony : 282
  Liczba postów : 113
http://czarodzieje.org/t12496-iridion-coma#336839
http://czarodzieje.org/t12500-puszczyk-mszarny-iridiona#336861
http://czarodzieje.org/t12507-iridion-coma#337073
Polana przy cmentarzu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana przy cmentarzu - Page 3 Empty


PisaniePolana przy cmentarzu - Page 3 Empty Polana przy cmentarzu  Polana przy cmentarzu - Page 3 EmptySro 20 Kwi - 16:24;

First topic message reminder :


Polana przy cmentarzu

Miejsce przesycone magią i tajemnicami. Już od wieków o tym miejscu krążyły legendy jednak niewielu czarodziei w nie wierzyło. Owszem zawsze zdarzali się śmiałkowie, którzy o zmroku przychodzili na cmentarz by szukać szczęścia lecz niewielu z nich wróciło z owego miejsca bez szwanku. Na polanie czasem widywano stada jednorożców, a czasem ci, którzy zostali naznaczeni piętnem śmierci kogoś bliskiego widywali też testrale. Jednakże ci, którzy znali tajemnice owego miejsca mówili, że w tym miejscu Celtowie chowali swoje skarby i cenne artefakty. Dlatego młodzi i dorośli czarodzieje mieszkający w Dolinie zawsze szukali bogactwa i sławy. Jednak to miejsce owiane legendami zawsze będzie przyciągać rządnych przygód czarodziei.

Uwaga!
Wchodzisz tu na własną odpowiedzialność! Kostki, które tu wyrzucisz mogą ci dać bardzo duży potencjał magiczny, niesamowite przedmioty itp. Jednak możesz też zachorować na nieznaną chorobę, poważnie się poranić lub stracić dużo pieniędzy.
Zanim rzucisz kostką, upewnij się, że znasz zasady wynikające z rzutu.


1 - spacerując nocą po Dolinie zauważasz na polanie pięknego ogiera jednorożca. Zwierzę stoi spokojnie, obserwując każdy twój ruch. Jednakże możesz zauważyć, że koń jest podenerwowany. Co jakiś czas grzebie kopytem w ziemi, targa łbem lub też kładzie po sobie uszy. Jednak ty uważasz, że poradzisz sobie z ułaskawieniem tego stworzenia. Podchodzisz bliżej do jednorożca lecz zwierzę cały czas jest nieufne. Zaczyna stawać dęba i wierzgać przednimi nogami. Dopiero teraz zaczynasz się zastanawiać co zrobiłeś.
Kostki dla Mężczyzn:
Kostki dla Kobiet:
2 - obudziłeś się o północy słysząc na dworze jakiś cichy płacz. Zacząłeś szukać jego źródła jednak w pobliżu twojego domu nic nie znalazłeś. Ubrałeś się więc i wyszedłeś na zewnątrz. Kierując się dźwiękiem szedłeś przez Dolinę i w końcu stanąłeś na polanie. Na jej środku unosił się duch dziecka. -Proszę nieznajomy, pomóż mi, a nagroda cię nie minie. – powiedziała zjawa i zaczęła się do ciebie przybliżać. Lekko zdenerwowany patrzysz na ducha i myślisz co zrobisz.
- Proszę pomóż. To nie zajmie ci dużo czasu. – poprosiła po raz drugi zjawa. Jednak ty dalej nie jesteś pewny. Jednak po chwili ruszasz za duchem na cmentarz i stajesz przed nagrobkiem owego dziecka. Zjawa uśmiecha się i czeka na twoją reakcję.

Kostki:
3 - od polany bije dziwny blask. Mami twoje oczy i przyzywa cię do tego by na nią wejść. Poddajesz się tej sile i idziesz do miejsca, od którego bije owo tajemnicze światło. To co tam znajdujesz przechodzi twoje oczekiwania. Stoisz u wejścia do jaskini, której możesz przysiąc nigdy wcześniej tu nie było. Wchodzisz do niej i rozglądasz się dookoła. W końcu udaje ci się zobaczyć dwie skrytki. Podchodzisz do nich i zastanawiasz się co tak naprawdę powinieneś zrobić. W końcu podejmujesz decyzję i wybierasz jedną ze skrytek.

Kostki:
4, 6 - wchodzisz na polanę wiedziony ciekawością i chęcią wzbogacenia się jednak choć chodzisz po niej kilkanaście godzin nic się nie dzieje. Nie znajdujesz niczego czy też nie spotykasz żadnej magicznej istoty. Zmęczony wracasz do domu, a jedyne czego się nabawiłeś to odciski na obu dużych palcach u nogi gdyż założyłeś bardzo niewygodne, nowe buty.

5 - wczesnym rankiem, gdy przechodzisz koło polany słyszysz za sobą dyszenie i powarkiwania. Odwracasz się jednak nic nie dostrzegasz. Idziesz dalej i po chwili znów słyszysz jakieś dźwięki. Czujesz jak twoja skóra zaczyna się pocić i przyśpieszasz kroku. Już prawie widzisz przed sobą miasteczko gdy nagle tuż przed tobą pojawia się psidwak. Widzisz, że zwierzę jest ranne i dość nieufne. Podchodzisz jednak do niego i łapiąc go zanosisz do kliniki weterynaryjnej by tam pomogli zwierzakowi. Stworzenie liże cię po twarzy, a ty otrzymujesz 1 punkt do Opieki nad Magicznymi Stworzeniami.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3011
  Liczba postów : 3049
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Polana przy cmentarzu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana przy cmentarzu - Page 3 Empty


PisaniePolana przy cmentarzu - Page 3 Empty Re: Polana przy cmentarzu  Polana przy cmentarzu - Page 3 EmptySob 10 Kwi - 23:46;

  - Fuj - wzdrygnął się Krukon na słowa Fillina. Szybko jednak zorientował się jak to zabrzmiało - Chodzi mi o ghula, nie Victorię - zreflektował się prędko, dziękując w duchu że Adalbertowi jak na razie idealnie spało się między kaflowym piecem a szafką na przyprawy i nie postanawiał na razie dobijać się do sypialni Shawa. Zresztą, i tak nie było tam dla niego za wiele miejsca.
  Darren wzruszył ramionami w odpowiedzi na pytanie Ślizgona. Imię dla ghula samo wpadło mu do głowy - i choć ani trochę nie pasowało do przedstawiciela śliniącego się i niesfornego gatunku, to najważniejsze że spodobało się samemu zainteresowanemu, który częściej i rzadziej na nie reagował.
- Ueueue? - powtórzył bezgłośnie Shaw najwyraźniej drugie imię ghula Cealláchaina. Nie dało się ukryć, że jakieś pięćdziesiąt procentów dźwięków wydawanych przez te stworzenia dało się sprowadzić do właśnie takiej zbitki głosek, ale po Fillinie nie spodziewał się pokemonowej konwencji nazywania czegokolwiek po odgłosach tego czegoś.
  - Za dużo ode mnie wymagasz, jeśli chcesz żebym się orientował z kim w tym miesiącu chodzi Ó Cealláchain - wzruszył ramionami Krukon, korzystając z lekko uniesionych ramion i jedną dłoń - a raczej kubek z miodem w niej się znajdujący - przetransportował prosto do gardła.
- Ca-ali? - powtórzył na wydechu spowodowanym połknięciem nieco zbyt dużej porcji alkoholu na raz Darren - A tak, trzyma z Jess - dodał lakonicznie, choć "trzyma" było tutaj gigantycznym niedopowiedzeniem. Choć od powrotu z Norwegii minął ponad miesiąc, to Shaw wciąż Ślizgonce był wdzięczny za pomoc w zajęciu się oślepioną przez jakąś dziwaczną zorzę Smith - a zdawał też sobie sprawę, że również Jessice była ona bliska, gdyż właśnie mieszkanie Reagan jako pierwsze brała pod uwagę podczas niefortunnej (a raczej wręcz przeciwnie) eksmisji z jej lokum na początku marca.
- To może napijemy się w Dolinie Godryka, bez wiązania za nadgarstki - powiedział, unosząc lekko do góry swoją dłoń, wciąż połączoną z ręką Ślizgona.
Powrót do góry Go down


Fillin Ó Cealláchain
Fillin Ó Cealláchain

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175
C. szczególne : czarne, wąskie ubrania; mocny irlandzki akcent; prawie udany tatuaż na szyi, nad karkiem : all four boyd;
Galeony : 551
  Liczba postów : 1581
https://www.czarodzieje.org/t16446-fillin-o-ceallachain#452046
https://www.czarodzieje.org/t17983-fillin#510202
https://www.czarodzieje.org/t16445-fillin-o-ceallachain#452029
https://www.czarodzieje.org/t18350-fillin-o-ceallachain-dziennik
Polana przy cmentarzu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana przy cmentarzu - Page 3 Empty


PisaniePolana przy cmentarzu - Page 3 Empty Re: Polana przy cmentarzu  Polana przy cmentarzu - Page 3 EmptyCzw 15 Kwi - 1:49;

Śmieję się lekko na słowa Darka i wzruszam ramionami. - Na i jedno i drugie fuj się już nie obrażę - mówię zawadiacko, jakbym był lekkoduchem, który na nic nie zwraca uwagi, za jakiego chciałbym uchodzić.
Widocznie co do imienia jego ghula nie było żadnych znacznie większych historii i zwyczajnie nie wiem, że Darren ma tyle zwierząt, ze pewnie ledwo pamięta kto ma jakie imię. Kiwam jednak na to Ueueueue z lekko konsternacją na twarzy.
- Przecież nie nazwałbym ghula Fillin Junior, Boyd wymyślał imię - mówię, chociaż wcale nie jestem pewny czy to ja nie rzuciłem akurat Ueueue. Kto to teraz pamiętał? Aż odrobinę smutno mi się robi na myśl o moim ziomku nadal w dalekich krajach i upijam łyczka alkoholu darkowego. Parskam śmiechem na słowa przywiązanego do mnie kolegi, bo jego słowa zabrzmiały jakbym był tutaj największym alvaro Hogwartu. Co raczej nie było prawdą, na pewno był ktoś kto był bardziej aktywny w takich sprawach niż ja.
- No właśnie! - dodaję dumny z siebie, że pamiętam kto się buja z Cali. Chociaż wiem, że Sophie z którą faktycznie mieszkała, jest jedną z jej lepszych przyjaciółek, jednak udawało mi się ogarnąć coś więcej poza tymi najprostszymi kwestiami.
- Nic nie obiecuję. Może ja złapię twoją wstążkę - mówię machając zalotnie brwiami. Wracam spojrzeniem do naszych bujających się ghuli i z westchnieniem siedzę sobie razem z Darkiem. I szczerze mówiąc, mija sporo czasu. Po godzinie znowu próbuję jakichś zaklęć. A po kolejnych długich minutach, nadal nic nie puszcza. Zaczynam być naprawdę lekko zaniepokojony, że może to ma inne działanie niż wstążki z Celtyckiej. Albo jeszcze większe! Nawet ghule zdawały się jakoś uspokoić i po godzinie ganiania za sobą i próbach podrywu (FUJ), czy odpychania drugiej połówki (Adalbert) w końcu dość zgodnie siedzieli razem bawiąc się w coś... ghulowego.
- Zaraz tu zamarzniemy. Albo nigdy nie wrócimy do swojego normalnego życia... Na zawsze związani. Przynajmniej twoje życie seksualne będzie niesamowicie urozmaicone - mówię już odrobinkę podpity tym alko Shawa i bardzo znudzony brakiem możliwości rozłączenia się z Krukonem. W międzyczasie gadałem mu o trochę o Boydzie, tłumaczyłem, że z Cali jesteśmy fwb i gadaliśmy trochę o jakiś błahych, hogwardzkich sprawach. Naprawdę dużo można przegadać po ponad godzinie przymusu siedzenia z tą samą osobą. Okazało się też, że Darren był całkiem w porządku gościem.
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1557
  Liczba postów : 2884
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Polana przy cmentarzu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana przy cmentarzu - Page 3 Empty


PisaniePolana przy cmentarzu - Page 3 Empty Re: Polana przy cmentarzu  Polana przy cmentarzu - Page 3 EmptyCzw 15 Kwi - 23:49;

Inny czas

Kostka: 3 --> 2 +2pkt do transmy <3

Nie planowała znaleźć się na cmentarzu, ani w jego pobliżu. Zwyczajnie spacerowała sobie po Dolinie Godryka, gdy nagle z oddali dostrzegła jakiś tajemniczy blask. Zacisnęła palce na różdżce i postanowiła zbadać, co to może być, gotowa do ewentualnej ewakuacji. Ostrożnie stawiając kroki dotarła na polanę, a następnie skierowała się ku wejściu do jaskini. Zdziwiła się w duchu, bo była pewna, że nigdy wcześniej podobnej groty tu nie widziała. Miała nadzieję, że tym razem nie wejdzie w nią duch wikinga, czy innego starożytnego Szkota.
Na szczęście zamiast tego zauważyła dwie skrytki. Instynktownie skierowała się ku tej, umieszczonej bardziej na lewo i wyciągnęła w jej stronę rękę. Dłoń dziewczyny napotkała niewielką skrzyneczkę, na której się zacisnęła, a następnie ślizgonka opuściła grotę. Dopiero na otwartej przestrzeni odważyła się uchylić wieczko i zobaczyła na nim tajemniczy napis. Rozejrzała się wokół, nie widząc jakiejkolwiek nagrody, lecz poczuła opanowującą ją dziwną moc.
Nie miała jednak czasu głębiej się nad tym zastanowić, bo w oddali dostrzegła znajomą sylwetkę, na którą normalnie nie zwróciłaby uwagi, gdyby nie towarzysząca jej istotka.
-Czy to lunaballa? - Podeszła bez zbędnego pierdolenia do  @Cali Reagan , uśmiechając się ciepło, jak to miała w zwyczaju, gdy spotykała znajome twarze.

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Cali Reagan
Cali Reagan

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 158 cm
C. szczególne : bardzo krucha sylwetka, przenikliwe spojrzenie, ciężki zapach waniliowych perfum
Galeony : 1006
  Liczba postów : 745
https://www.czarodzieje.org/t18857-california-reagan#541882
https://www.czarodzieje.org/t18893-kalifornijska-poczta#543682
https://www.czarodzieje.org/t18878-cali-reagan#543255
https://www.czarodzieje.org/t18932-cali-reagan-dziennik#544825
Polana przy cmentarzu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana przy cmentarzu - Page 3 Empty


PisaniePolana przy cmentarzu - Page 3 Empty Re: Polana przy cmentarzu  Polana przy cmentarzu - Page 3 EmptySro 21 Kwi - 3:15;

kostka: 4 nic się nie dzieje latif

Spacery po Dolinie Godryka były dla Cali elementem codzienności, już na stałe wpisanymi w kalendarz. Odkąd przygarnęła lunaballę, a raczej ta postanowiła wprosić się do jej życia, prawie każdego dnia wybierała się z nią na dłuższą wyprawę, żeby stworzenie mogło pobyć na łonie natury, jednocześnie zmuszając Reagan do ruchu i opuszczenia łóżka (swojego albo Fillina). Dzisiaj nie było inaczej - po skończonych zajęciach ogarnęła się w mieszkaniu i wyszła na zewnątrz, trzymając lunkę na szelkach, podarowanych przez Jess. Dopiero w okolicach opustoszałej polanki przy cmentarzu puściła ją wolno, uważnie obserwując czy nie nadchodzi żadne niebezpieczeństwo. Po zlustrowaniu terenu doszła do wniosku, że wszystko jest w porządku, tak więc wyciągnęła z kieszeni kurtki paczkę papierosów i odpaliła jednego, wciąż czujnie wodząc wzrokiem po łące.
Lunaballa wesoło hasała dookoła Cali, wyraźnie ciesząc się czasem spędzanym poza mieszkaniem, na świeżym powietrzu. Ślizgonka, podobnie jak i zwierzę, czerpała przyjemność z tego wyjścia, wypuszczając dym nosem. Nie spodziewała się, że ktokolwiek przerwie im ten moment, słysząc więc pytanie dochodzące z oddali, wzdrygnęła się i automatycznie sprawdziła czy ma różdżkę przy sobie. Widząc Irvette, odwzajemniła jej uśmiech (z trudem wygięła usta), ponownie dławiąc płuca nikotyną. - Nie, to osobliwa mieszanka psidwaka z miniaturką trolla górskiego - odparła, może niezbyt uprzejmie, co było spowodowane wrodzoną nieufnością i niechęcią wobec small-talku. Odnalazła spojrzeniem lunaballę, chcąc mieć ją na oku, niepewna zamiarów Rudej. - Więc jeśli nie znasz podstawowych komend w języku trollańskim to uważaj - dodała, jednym ruchem dłoni (ćwiczonym tygodniami) przywołując lunę do siebie. - Nie rób gwałtownych ruchów, bo ją spłoszysz - zwróciła się w kierunku nowej slytherinowej pani prefekt, nie mając najmniejszego zamiaru spędzić wieczoru na poszukiwaniu podopiecznej, tak płochliwej w stosunku do nieznajomych.

@Irvette de Guise
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1557
  Liczba postów : 2884
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Polana przy cmentarzu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana przy cmentarzu - Page 3 Empty


PisaniePolana przy cmentarzu - Page 3 Empty Re: Polana przy cmentarzu  Polana przy cmentarzu - Page 3 EmptySob 1 Maj - 1:49;

Sama musiała przyznać, że jak na kogoś kto posiadał papier na niebezpieczne i ogólnie wszystkie magiczne zwierzęta, to pytanie było wyjątkowo durne. Nie potrafiła jednak nic poradzić na to, że te dziwne skrytki nieco wyrwały ją z tego świata, a widok hasającej po cmentarzu z sarenkooką lunaballą Cali dodatkowo sprawił, że Irvette wydawało jej się, że po prostu śni. W życiu nie wymyśliłaby sama, że taki oto scenariusz może mieć kiedyś miejsce.
-Niestety trollańskiego nie znam, ale mogę spróbować po rosyjsku. Niektórzy mówią, że brzmi podobnie. - Czy przejęła się tonem Reagan? Tak szczerze to niezbyt. Nie spodziewała się po dziewczynie kwiecistych przemów, czy najwyższego taktu. Ruda miała jednak swój cel, gdy już wiedziała, jakie stworzenie przed nią stoi i postanowiła spróbować go zrealizować.
-Spokojnie, nie będę się przecież rzucać na Twojego zwierzaka. - Powiedziała, powstrzymując przewrócenie oczami. Nie była pięciolatkiem, które podbiegało do wszystkiego co czworonożne i ciągnęło za ogon czy łapki. Była za to interesowną panią prefekt i właśnie ta cecha miała wyjść dziś na światło dzienne.
-Słyszałam, że pyłek lunaballi jest świetnym nawozem do roślin wschodnioazjatyckich i północnoeuropejskich. Myślisz, że mogłabym go trochę pobrać z tego słodziaka i przetestować tę teorię? - Zapytała dość uprzejmie, choć tak naprawdę wiedziała, że pyłek użyźni glebę jak nic innego i zdecydowanie będzie pachniał przyjemniej niż tradycyjne smocze łajno, którego używało większość zielarzy w swoich cieplarniach.

@Cali Reagan

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Cali Reagan
Cali Reagan

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 158 cm
C. szczególne : bardzo krucha sylwetka, przenikliwe spojrzenie, ciężki zapach waniliowych perfum
Galeony : 1006
  Liczba postów : 745
https://www.czarodzieje.org/t18857-california-reagan#541882
https://www.czarodzieje.org/t18893-kalifornijska-poczta#543682
https://www.czarodzieje.org/t18878-cali-reagan#543255
https://www.czarodzieje.org/t18932-cali-reagan-dziennik#544825
Polana przy cmentarzu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana przy cmentarzu - Page 3 Empty


PisaniePolana przy cmentarzu - Page 3 Empty Re: Polana przy cmentarzu  Polana przy cmentarzu - Page 3 EmptySob 1 Maj - 15:47;

- O, to może spróbuj z „przepraszam, że przeszkadzam, już pójdę”, będzie spokojniejsza – zaproponowała wspaniałomyślnie, już na starcie zmęczona bezsensowną konwersacją. Czy tak wiele wymagała od losu? Chciała po prostu w ciszy przespacerować się z lunką, bez konieczności odzywania się do kogokolwiek – zwłaszcza ludzi, z którymi niewiele ją łączyło. Nie zamierzała być niemiła dla Rudej, która miała to nieszczęście, że natrafiła na niekoniecznie dobry nastrój Reagan, ale z reguły nie była wdzięcznym rozmówcą. – To nie jest kwestia rzucania się, Malibu jest wyjątkowo płochliwa i jeszcze młoda, czuje się nieswojo przy obcychtak jak i ja, dodała w myślach.
Zmrużyła oczy, słysząc pytanie Irvette. Nie wiedziała czy się właśnie przesłyszała czy Ślizgonka naprawdę łudziła się, że pozwoli jej jakkolwiek wykorzystać lunaballę do swoich celów. Cali zerknęła na swojego słodziaka (przewróciła oczami na to określenie), który nieco wystraszony wyglądał zza jej nóg, jakby niepewny czy już powinien uciekać czy zaufać właścicielce, że sobie poradzi z zagrożeniem w postaci de Guise. Wzięła głęboki wdech, powstrzymując dobitne spierdalaj, żeby choć trochę zachować pozory uprzejmej konwersacji. – Nie – odpowiedziała. – Jak chcesz się bawić w ogrodnika to idź do zielarskiego albo szkolnej cieplarni – poradziła z uśmiechem, ponownie zaciągając się papierosem. Kucnęła przy Malibu, cały czas pilnując, żeby stała spokojnie tuż obok. Pogładziła ją po łebku, mając nadzieję, że jej dotyk nieco ukoi nerwy stworzenia.

@Irvette de Guise
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1557
  Liczba postów : 2884
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Polana przy cmentarzu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana przy cmentarzu - Page 3 Empty


PisaniePolana przy cmentarzu - Page 3 Empty Re: Polana przy cmentarzu  Polana przy cmentarzu - Page 3 EmptySob 22 Maj - 21:53;

Ona tu sympatycznie i miło podchodzi, a w zamian co otrzymuje? Bezczelną pyskówkę, która podniosła jej ciśnienie. No tak być nie mogło. Krew w żyłach Rudej zagotowała się, gdy usłyszała słowa Californi. Kulturalnie postanowiła nie odpowiedzieć na te słowa, a jedynie lekko uniosła jeden z kącików ust. Nie był to jednak w żadnej mierze sympatyczny gest.
-Młoda? Ile ma? - Zapytała ciekawa, bo miało to ogromne znaczenie dla jakości pyłku, jakie te zwierzaki produkują. Najcenniejszy był ten ze "świeżynek", ale i nacięższy i najdroższy do zdobycia. Irv nie liczyła na to, że los aż tak się mógł do niej dzisiaj uśmiechnąć, ale wiek Malibu zdecydowanie jeszcze bardziej podsycał jej chęć wykorzystania zwierzaka.
-Jakbym chciała się, ekhem, "bawić w ogrodnika", to bym o robiła. Tylko pytałam o jedną, drobną przysługę, ale skoro jest ona niemożliwa... - Urwała czując, że jest już gotowa zrobić to, co zamierzała. Może nie było to moralne ani właściwe, ale były tutaj same i raczej nie bała się, by cokolwiek mogło jej zaszkodzić.
Aura wokół Rudej zaczęła się zmieniać, a jej oczy przybrały nienaturalnie ciemną barwę podobną do czerni, gdy spojrzała w tęczówki Reagan. Rzadko kiedy wykorzystywała swoje zdolności do podobnych celów, ale raz na jakiś czas mogła opuścić gardę, a zdobycie czegoś tak cennego wydawało się być tego warte.
-Pozwolisz mi skorzystać z pyłku swojej lunaballi. - Powiedziała głosem, który choć naturalny, miał w sobie coś magicznego. Czuła, jak Malibu bacznie obserwuje to, co się działo, ale w tej chwili nie mogła na nią spojrzeć. Przerwanie hipnozy mogło być jej zdecydowanie nie na rękę.

@Cali Reagan

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Cali Reagan
Cali Reagan

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 158 cm
C. szczególne : bardzo krucha sylwetka, przenikliwe spojrzenie, ciężki zapach waniliowych perfum
Galeony : 1006
  Liczba postów : 745
https://www.czarodzieje.org/t18857-california-reagan#541882
https://www.czarodzieje.org/t18893-kalifornijska-poczta#543682
https://www.czarodzieje.org/t18878-cali-reagan#543255
https://www.czarodzieje.org/t18932-cali-reagan-dziennik#544825
Polana przy cmentarzu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana przy cmentarzu - Page 3 Empty


PisaniePolana przy cmentarzu - Page 3 Empty Re: Polana przy cmentarzu  Polana przy cmentarzu - Page 3 EmptyWto 25 Maj - 2:53;

Nie zaprzątała sobie głowy w jaki sposób Irvette odebrała jej słowa. Zawsze była bezpośrednia i szczera, mówiąc dokładnie to, co myśli. Zignorowała więc grymas, który pojawił się na twarzy Rudej, traktując go raczej jako znak, iż dotarło do niej, że niekoniecznie odnajdzie w Cali wdzięcznego rozmówcę.
- Urodziłam ją kilka miesięcy temu - przewróciła oczami, coraz bardziej zirytowana tą konwersacją. Zdobycie lunaballi było niełatwym zadaniem; zresztą, posiadanie tylko jednego osobnika nie wpływało zbyt dobrze na jego rozwój, o czym wiedział każdy, kto miał jakiekolwiek pojęcie na temat tych stworzeń (szczerze wątpiła czy Ślizgonka takowe ma, skoro pytała czy to w ogóle jest lunaballa) - było więc dosyć jasne, że Malibu musiała się do niej przybłąkać. - Nie wiem, ale już po wzroście można się zorientować, że to młoda luna. W klinice ocenili, że ma maksymalnie pół roku - odpowiedziała, mając nadzieję, iż zaspokoi ciekawość Irvette, a co za tym idzie - uzyska upragniony spokój.
Jakże się myliła. Nie spodziewała się ani pretensji, na które nie zdążyła odpyskować, ani tym bardziej tego dziwnego uczucia uległości wobec de Guise. Gdy tylko skrzyżowała spojrzenie z dziewczyną, poczuła wręcz przerażającą potrzebę wykonania tej przysługi. Machinalnie kiwnęła głową - a raczej pomogła jej w tym niewidzialna dłoń - wyrażając tym samym zgodę na prośbę Irv. - Oczywiście - odparła z wymuszonym uśmiechem, jakby ktoś nią sterował. Nie rozumiała nagłej zmiany zdania ani tego, że w jednej sekundzie zaczęła uważać to za świetny pomysł.

@Irvette de Guise
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1557
  Liczba postów : 2884
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Polana przy cmentarzu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana przy cmentarzu - Page 3 Empty


PisaniePolana przy cmentarzu - Page 3 Empty Re: Polana przy cmentarzu  Polana przy cmentarzu - Page 3 EmptyWto 25 Maj - 22:19;

Ta dziewczyna zdecydowanie zbyt mocno działała jej na nerwy. A zapowiadał się taki cudowny dzień wśród nagrobków i truposzy. Irv wiedziała, że chce wyperswadować swoje i jak najszybciej się stąd zmywać, gdyż towarzystwo Reagan nie sprawiało jej w tej chwili ani trochę przyjemności.
Ponownie nie skomentowała ironicznych słów dziewczyny. Zamiast tego lepiej przyjrzała się zwierzakowi. To, że był młody było oczywiste, ale Ruda nie potrafiła tak po prostu ocenić wieku istoty. Wiedzę na ich temat miała raczej podstawową, ale nie mogła powiedzieć, że kompletnie nic o nich nie wiedziała.
Cali bardzo mocno myliła się myśląc, że uda jej się tak łatwo zbyć Irvette. Jak to niektórzy mawiali "cel uświęca środki" i Ruda miała zamiar kierować się dzisiaj tą zasadą. Wykorzystała więc swoje umiejętności, a gdy usłyszała pokorną, choć niesamowicie sztywną zgodę z ust Cali, na jej twarzy pojawił się ironiczny uśmieszek.
-Widzisz, to nie było takie trudne. - Powiedziała, powoli zdejmując z dziewczyny urok. Wiedziała, że gwałtowne przerwanie hipnozy może nieść ze sobą dość różne skutki, a tego na pewno nie chciała.
-W okolicach pełni wyślę Ci sowę i umówimy się na miejsce. Potancujesz sobie trochę z Malibu. Jestem pewna, że młoda się ucieszy. - Dodała, nie mogąc powstrzymać się od komentarza. Temat był załatwiony, więc pozostawało Rudej teraz tylko na spokojnie wrócić do zamku. Chyba, że jej rozmówczyni miała akurat inne plany.

@Cali Reagan

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Cali Reagan
Cali Reagan

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 158 cm
C. szczególne : bardzo krucha sylwetka, przenikliwe spojrzenie, ciężki zapach waniliowych perfum
Galeony : 1006
  Liczba postów : 745
https://www.czarodzieje.org/t18857-california-reagan#541882
https://www.czarodzieje.org/t18893-kalifornijska-poczta#543682
https://www.czarodzieje.org/t18878-cali-reagan#543255
https://www.czarodzieje.org/t18932-cali-reagan-dziennik#544825
Polana przy cmentarzu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana przy cmentarzu - Page 3 Empty


PisaniePolana przy cmentarzu - Page 3 Empty Re: Polana przy cmentarzu  Polana przy cmentarzu - Page 3 EmptyCzw 3 Cze - 4:22;

Obie popełniły dziś wiele błędów - tym kalifornijskim była szczeniacka bezczelność i arogancja wobec de Guise oraz uśpiona czujność i niedocenienie swojego przeciwnika. Błędem Irvette było użycie hipnozy na kimś, kto od około roku zaczytywał się w specyfikacji tejże umiejętności i miał pojęcie jak to wygląda.
Charakterystyczny ból głowy, towarzyszący jeszcze niewprawnemu zdejmowaniu uroku, stał się zapalnikiem, uruchamiającym szereg myśli i analiz Reagan. Jeszcze nie dotarło do niej co się właściwie stało, ale podświadomie wiedziała, że to nic dobrego - prędko zgarnęła Malibu do siebie, owijając szelki wokół lewego nadgarstka. Prawą rękę skierowała ku kieszeni płaszcza po różdżkę.
Ślizgonka dopięłaby swego, gdyby nie kolejna uwaga, dotycząca tańca Cali z lunaballą. - A może w rytmie kankana czmychniemy razem do zamku w poszukiwaniu kogoś, kto szybko zweryfikuje moją tajemniczą zmianę zdania? Jestem pewna, że Dear się ucieszy, że jej pani prefekt stosuje zakazane metody na innej studentce - uśmiechnęła się kąśliwie, parafrazując słowa Rudej. 
Przez krótką chwilę była wściekła, że dziewczyna ośmieliła się użyć hipnozy w tak marnym celu jak zdobycie pyłku luny. Że użyła jej na niej. Kilka głębokich wdechów jednak wystarczyło, aby dostrzegła w tej sytuacji korzyści i możliwość włączenia Irv do swych planów. 
- Zanim zrobisz to znowu, zastanów się trzy razy - machnęła dłonią, w której pewnie dzierżyła tarninowy patyk, jedyną broń, jakiej nigdy nie bała się używać, świadoma wiedzy i umiejętności, które skrupulatnie pogłębiała. - Skoro jesteś taka chętna na umawianie się ze mną to wygospodaruj więcej wieczorów, nie tylko w czasie pełni - liczyła, że de Guise zrozumie tę zgrabnie ujętą aluzję.

@Irvette de Guise
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1557
  Liczba postów : 2884
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Polana przy cmentarzu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana przy cmentarzu - Page 3 Empty


PisaniePolana przy cmentarzu - Page 3 Empty Re: Polana przy cmentarzu  Polana przy cmentarzu - Page 3 EmptyCzw 3 Cze - 20:55;

Gdyby tylko widziała, że Reagan wie co nieco o hipnozie zapewne nieco inaczej podeszłaby do tej sytuacji. Była jednak tylko człowiekiem i choć niektórym ciężko było w to uwierzyć, też popełniała błędy. A ostatnimi czasy popełniała ich zaskakująco więcej niż zazwyczaj. Sama nie wiedziała, z czego do końca to wynikało, ale niezmiernie ją ten fakt irytował.
Zauważyła rękę znikającą w kieszeni, odczytując bezbłędnie ten gest. Sama zacisnęła palce na własnej różdżce, by być w stanie odpowiednio szybko zareagować, lecz żadne zaklęcie nie poleciało. Za to z ust ślizgonki wypłynęły słowa, które jeszcze bardziej Rudą wkurwiły. Zamiast jednak grymasu złości, na twarzy prefekt pojawił się uśmiech, a dziewczyna wyglądała na szczerze rozbawioną tym, co właśnie usłyszała.
-No już widzę, jak udowadniasz jej cokolwiek. Mam posłać jej patronusa, by grzała wodę na herbatę, czy jednak przestaniesz mi grozić czymś, co sama dobrze wiesz, że nie stanowi dla mnie najmniejszego zagrożenia? - Choć była nieuważna i Cali zorientowała się w sytuacji jakimś cudem, Irvette wiedziała, że nie ma sposobu, by udowodnić, że coś takiego miało miejsce. nawet myślodsiewnia tutaj by nie pomogła. Jedynym sposobem byłoby wlanie Rudej do gardła Veristaserum, a na to na pewno by bez walki nie przystała. Dear musiała być tego równie świadoma co Reagan. Dochodził jeszcze fakt, że to wszystko działo się poza szkolnymi terenami i teoretycznie opiekunka ślizgonów nie mogła wyciągać z tego konsekwencji. Teoretycznie...
-Powiesz wprost, czego chcesz, czy będziemy się bawić w zagadki? -Nie podobało jej się, że ślizgonka rzuca jakimiś aluzjami. Chciała tylko przejść się na miły spacer po cmentarzu, a wjebała się w coś, czego powoli zaczynała żałować. Choć pyłek lunaballi był naprawdę cenny i była skłonna rozważyć propozycję Californi, jeśli ta wyda jej się rozsądna.

@Cali Reagan

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Cali Reagan
Cali Reagan

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 158 cm
C. szczególne : bardzo krucha sylwetka, przenikliwe spojrzenie, ciężki zapach waniliowych perfum
Galeony : 1006
  Liczba postów : 745
https://www.czarodzieje.org/t18857-california-reagan#541882
https://www.czarodzieje.org/t18893-kalifornijska-poczta#543682
https://www.czarodzieje.org/t18878-cali-reagan#543255
https://www.czarodzieje.org/t18932-cali-reagan-dziennik#544825
Polana przy cmentarzu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana przy cmentarzu - Page 3 Empty


PisaniePolana przy cmentarzu - Page 3 Empty Re: Polana przy cmentarzu  Polana przy cmentarzu - Page 3 EmptyPią 11 Cze - 2:33;

Widząc rozbawioną twarz Irvette miała ochotę jej po ludzku przypierdolić - pięścią albo zaklęciem. Z trudem powstrzymała się przed tym czynem, biorąc głęboki wdech. 
- Jeśli masz ochotę na herbatę to owszem - wzruszyła ramionami, udając, że w ogóle nie przejmuje się tą ironią. - Zawsze jesteś tak bezczelnie odważna i pewna swojej nietykalności czy to tylko pozory, pod którymi kryje się ryża zakompleksiona dziewczyna? - spytała z ciekawości, przechodząc na tryb ataku werbalnego. Rzadko kiedy darowała sobie takie szydercze uwagi, zwłaszcza w takiej sytuacji jak teraz - gdy obecność Rudej wkurwiała ją do granic możliwości. Jej zarozumiała gadka, ryj, wymuszanie pewnych czynności i przede wszystkim chęć wykorzystania Malibu do swoich celów. 
Westchnęła cicho, kiwając głową z niedowierzania. Wydawało jej się, że ma przed sobą w miarę inteligentną (chociaż to pytanie o lunaballę nieszczególnie na to wskazywało) czarownicę, której nie będzie musiała tłumaczyć wprost jaki ma plan. Widocznie się myliła.
- Sądziłam, że jesteś bystra i od razu załapiesz, ale skoro nie to będę to miała na uwadze w przyszłości - uśmiechnęła się kąśliwie. - Otóż, chcesz pyłek lunaballi? Dostaniesz go. Ale nie za darmo albo - przerwała na chwilę, żeby nie dodać niezbyt umiejętnie - używając hipnozy. Pomóż mi jej się nauczyć i wtedy dobijemy targu - na razie nie zdradzała Irvette, że już co nieco na temat wiedziała. Zresztą, Ślizgonka mogła się tego domyślić, skoro Cali wykazała się pewną bystrością i ogarnęła, że została zahipnotyzowana. Na wszelki wypadek, wolała poczekać na jej reakcję, wciąż zaciskając chude palce na różdżce.

@Irvette de Guise
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1557
  Liczba postów : 2884
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Polana przy cmentarzu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana przy cmentarzu - Page 3 Empty


PisaniePolana przy cmentarzu - Page 3 Empty Re: Polana przy cmentarzu  Polana przy cmentarzu - Page 3 EmptyPią 11 Cze - 13:20;

Jakoś specjalnie nie bała się stojącej naprzeciwko niej Californi. Musiała przyznać, że choć dziewczyna niemiłosiernie ją wkurwiała, w pewien sposób też bawiła ją ta sytuacja. Już widziała jak ta leci do Dear by opowiedzieć o całym tym zdarzeniu.
-Nie muszę niczego udawać, żeby udowadniać swoją wartość, a na pewno nie przy Tobie. - Odparła krótko, bo choć czasem sposób, w jaki dziewczynę wychowywano siał w jej umyśle wątpliwości co do własnej osoby, nie mogła nazwać się zakompleksioną czy niepewną. Wręcz przeciwnie. Ruda wiedziała czego chce i kim jest, a to sprawiało, że nie bała się sięgać po to, czego pragnęła. Takie słowa praktycznie odbijały się od niej jak gumowa piłeczka od ściany.
Bezpośrednią prośbę Reagan skwitowała lekkim podniesieniem brwi i założeniem rąk na piersi. W prawej dłoni wciąż widniała różdżka, ale widocznie nie zamierzała atakować dziewczyny. Zielone tęczówki bacznie przyglądały się twarzy rywalki w czasie, gdy dziewczyna jakby w myślach oceniała, czy ta jest warta takiej pomocy z jej strony.
-No więc tak. Nielimitowany dostęp do pyłku w zamian za naukę. Bez głupich pytań i kwestionowania moich metod. Zakładam, że co nieco już w temacie wiesz, więc nie powinno być aż tak tragicznie. - Powiedziała w końcu uznając, że skoro z Robin jakoś współpracowała, to może i z Cali da radę. Co prawda nastrój między nimi mógł trochę cały proces utrudniać, ale Ruda liczyła, że nie będzie to aż taką wielką przeszkodą. Zawsze przecież mogła uznać, że dalsza nauka nie ma sensu i porzucić uczennicę, choć zwykle nie miała w zwyczaju się tak po prostu poddawać.

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Cali Reagan
Cali Reagan

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 158 cm
C. szczególne : bardzo krucha sylwetka, przenikliwe spojrzenie, ciężki zapach waniliowych perfum
Galeony : 1006
  Liczba postów : 745
https://www.czarodzieje.org/t18857-california-reagan#541882
https://www.czarodzieje.org/t18893-kalifornijska-poczta#543682
https://www.czarodzieje.org/t18878-cali-reagan#543255
https://www.czarodzieje.org/t18932-cali-reagan-dziennik#544825
Polana przy cmentarzu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana przy cmentarzu - Page 3 Empty


PisaniePolana przy cmentarzu - Page 3 Empty Re: Polana przy cmentarzu  Polana przy cmentarzu - Page 3 EmptyPią 25 Cze - 21:23;

Nigdy nie dążyła do tego, aby przeciwnik się jej bał – lekceważenie było spełnieniem jej marzeń. Dzięki temu mogła zaatakować bez obaw, że napastnik się tego spodziewa. Dlatego w udawanej pokorze opuściła różdżkę, pozwalając Irvette myśleć, że odpuszcza. Naciągnęła na twarz maskę obojętności, chcąc zakryć poczucie wygranej. – Mhm, z pewnością – uśmiechnęła się fałszywie, nie wierząc w słowa Rudej. Gdyby w siebie nie wątpiła, udawałaby, że nie wie o co chodzi, a potem użyła swoich umiejętności, aby pozbyć się jakichkolwiek śladów aktywności w ścieżkach pamięci Cali.
- Za to twoja znajomość magicznych stworzeń jest tragiczna, więc zastrzegam sobie prawo do decydowania kiedy Malibu może, a kiedy nie, oddać ci pyłek – wlepiła uparte ślepia w Ślizgonkę. Dziewczyna nie mogła się z nią nie zgodzić i Reagan miała prawo myśleć, że prefekt Slytherinu ma niewielkie pojęcie na temat zwierząt. W związku z tym California powinna móc decydować o komforcie swojego zwierzaka, jako że znała go najlepiej. – Poza tym jestem skłonna zgodzić się na wszystko – to zdanie było swoistego rodzaju wyrazem niebywałego zaufania. Przenigdy nie zgadzała się na coś w ciemno, ale teraz chciała zaryzykować, aby w przyszłości nie musieć się przejmować takimi sytuacjami. – Zależy mi na szybkiej i owocnej współpracy. Więc jak masz cokolwiek, co może mi pomóc, poślij ma patronusa albo skontaktuj się osobiście. Nie wysyłaj sowy – wymamrotała, skupiona na wyciąganiu z kieszeni pomiętego pergaminu, na którym prędko nabazgrała swój adres. – Tu mnie znajdziesz. Będę czekała jutro po zajęciach.
Złapała szelki lunaballi i kurczowo chwyciła je w dłonie. – Przygotuję kawior, homara i złote pantofelki – nie mogła się powstrzymać od tej złośliwości. A potem pociągnęła Malibu w stronę domu, z zamiarem powtórzenia głównych informacji o hipnozie.

/zt x2
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32737
  Liczba postów : 108777
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Polana przy cmentarzu - Page 3 QzgSDG8




Specjalny




Polana przy cmentarzu - Page 3 Empty


PisaniePolana przy cmentarzu - Page 3 Empty Re: Polana przy cmentarzu  Polana przy cmentarzu - Page 3 EmptyNie 29 Sie - 22:37;




Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta



Być może dosłyszałeś coś w jakiejś cuchnącej szczurami księgarni na Nokturnie, być może wyciągnąłeś tą informację od jakiegoś biednego goblina w ciemnym zaułku, a być może otrzymałeś po prostu takie zlecenie - tak czy siak, dostałeś informację, że z pewnej szkockiej rezydencji skradziono trójgraniasty kapelusz czarodzieja-admirała z XVII wieku, który ma moc dęcia w żagle. Co prawda w tej epoce jest już prawie bezużyteczny, jednak pewien kolekcjoner jest zapłacić za niego całkiem sporą sumkę... ty zaś musisz się dowiedzieć, gdzie jest teraz owe nakrycie głowy, które widziano po raz ostatni właśnie w Dolinie Godryka.


Danse Macabre i inne zjawiska pogrzebowe


Koniec końców, znalazłaś się na cmentarzu w Dolinie Godryka. Z jakiegoś źródła - wyczytałaś to komuś w myślach? Informację przekazał ci jakiś dawny współpracownik Alexandra? Dosłyszałaś, podsłuchując rozmowę zakończoną błyskiem zielonego światła - dowiedziałaś się o pewnym francuskim mistrzu złodziejstwa, którego spotkał właśnie tutaj dość marny koniec. Czas zarobić na chleb i poszperać nieco po okolicy.



KOSTKI DLA OBOJGA, K100

    1-33 - cmentarz nie wydaje się zbyt ruchliwy - przynajmniej do czasu, kiedy nie wypada na ciebie ghul, toczący z pyska żółtą pianę. Jest bardzo agresywny - broń się!
    Rzuć k6:
    34-66 - kiedy mijasz jakieś mauzoleum, które kiedyś musiało oberwać jakąś Sectumsemprą - przynajmniej tak wygląda - wypada nagle na ciebie... no właśnie, co? Jest to bowiem bogin, niegroźny, acz na pewno uciążliwy.
    67-100 - postanawiasz obejść cmentarz, szukając wskazówek na zewnętrznej polanie. Tam trafiasz na stadko tarandów. Możesz się wycofać... lub zaryzykować rozgniewanie przywódcy stada.
    Rzuć literką... jeśli chcesz:

Przed napisaniem posta (chyba, że chcecie pisać wątek) rzucajcie tyle razy kością k100 i rozpatrujcie ich wyniki, dopóki nie traficie na ten sam przedział w tym samym rzucie. Wtedy nie sprawdzajcie wyniku kostki, przejdźcie za to niżej.


Gdzie o, gdzie o, gdzie jest zjawa?


Przechadzając się powoli po cmentarzu, każde z was ma nieodparte wrażenie, że ktoś do cholery jest tutaj oprócz was... i nie są to tylko szkielety trzy metry pod ziemią. Na wasze nieszczęście nie możecie się znaleźć tak szybko, tutejszy cmentarz w końcu ma wielowiekową tradycję chowania czarodziejów - obyście do nich nie dołączyli.
W końcu następuje jednak moment, kiedy na siebie trafiacie. Blais na końcu jednej alejki, Bloodworth na skrzyżowaniu drugiej i trzeciej - stoicie naprzeciw siebie, pomiędzy wami zaś jakiś czarnoksiężnik wyciąga z zawalonego grobowca nie tylko jakieś zmasakrowane i zmiażdżone ciało jakiegoś mężczyzny w stylowym, choć teraz zakrwawionym ubraniu, ale też zakurzony kapelusz ozdobiony złotymi galeonami z XVII wieku. Różdżki w dłoń - nie zamierza tak łatwo oddać swojej zdobyczy!

Rzucajcie kostką k6, dopóki suma wyrzuconych oczek nie wyniesie łącznie 20. Każda rzucona kostka (łącznie z tą, dzięki której przekraczacie granicę 20 oczek) oznacza zaklęcie, którym obrywacie - od siebie nawzajem lub od czarodzieja, wedle uznania. Oczywiście, możecie opisywać obronę przed jakimiś innymi urokami i klątwami, te jednak was trafiają.

    1 - Corrogo
    2 - Rumpo
    3 - Poena Inflicta
    4 - Relashio
    5 - Levicorpus
    6 - Locomotor Wibbly


Kiedy każde z was uzyska 20 oczek, czarodziej pada na ziemię ogłuszony. Co z nim zrobicie - i ze sobą nawzajem - zależy już od was.
Jeśli zdecydujecie się ze sobą walczyć (polecam przetestowanie tych zasad pojedynkowych) zwycięzca otrzymuje 50 galeonów wypłaty więcej, przegrany zaś figę. Jeżeli wolicie podzielić się łupem - każde z was czeka oczywiście dodatkowe 25 galeonów.
Co do obrażeń, ran i chorób spowodowanych zaklęciami i niebezpieczeństwami na tym dziwnie żywym cmentarzu, ufam w waszą barwność opisów, uczciwość oraz chęć poturbowania własnych postaci (hihi). Jeśli jednak zobaczę, że któreś z was, mimo potrójnego wylosowania Rumpo, złamało sobie tylko paluszki u stóp, to przy najbliższej okazji osobiście połamię mu lub usunę jakieś kończyny.
Miłej zabawy C:



Wszelkie pytania, zażalenia i prośby należy kierować do @Darren Shaw



______________________

Polana przy cmentarzu - Page 3 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Polana przy cmentarzu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana przy cmentarzu - Page 3 Empty


PisaniePolana przy cmentarzu - Page 3 Empty Re: Polana przy cmentarzu  Polana przy cmentarzu - Page 3 EmptyWto 31 Sie - 1:18;

Kostki k100: 42, 52, 22 → spotkanie

Na sprawę taką jak ta czyhał, odkąd tylko wrócił do pełni sił i co za tym idzie – do pracy. Sam przedmiot kompletnie go nie interesował, jego uwagę przyciągał mężczyzna, który chciał wejść w jego posiadanie. Takie i podobne zachcianki nie brały się znikąd, wychodziły z głęboko zakorzenionej potrzeby zaspokojenia ciekawości, zdobycia wiedzy i poszerzenia kolekcji. Tacy ludzie nie zbierali byle czego i zwykle mieli w głowie zapisany cały ogrom informacji – nie tylko o przedmiotach, które już mieli, ale również (a może i przede wszystkim) o tych, które do tej pory były poza ich zasięgiem. Jeśli ktoś miał mu wskazać źródło, z którego mógłby pożyczyć zmieniacz czasu, a w najlepszym wypadku być w posiadaniu chociaż jednego egzemplarza, to
była to właśnie osoba tego typu. Zależało mu – zależało cholernie.
O kradzieży kapelusza pierwszy raz usłyszał w pracy, przeprawiając się przez biuro rzeczoznawców, o kupcu wiedział zaś od dłuższego czasu. Zgłębił temat, dyskretnie sprawdził informacje o magicznej czapce w kilku nieprzyjemnych miejscach, przesłuchał, kogo należało, aby dowiedzieć się czegokolwiek o samej kradzieży. Zainteresował się, podpytał, wybadał, czy mężczyzna wie cokolwiek o przedmiocie, a kiedy okazało się, że owszem, zaproponował swoje usługi. Nie było łatwo dotrzeć do miejsca, w którym znajdował się kapelusz, wszelki tropy często się urywały, a jemu brak było rozległych znajomości, swobodnego dostępu do informacji i rzecz jasna detektywistycznych zdolności. To, że koniec końców udało mu się dotrzeć do Doliny, było łutem ślepego szczęścia.
Nawet nie zamierzał rozmyślać o tym, czy okolica była przyjemna, przyzwyczaił się już, że przemyt rzadko kiedy wiąże się z podziwianiem pięknych widoków. Znał jako tako tę okolicę, nie był mieszkańcem Doliny Godryka, ale świadom kryjących się w niej skarbów, bywał tutaj od czasu do czasu. Spotkało go tutaj co najmniej kilka nieszczęść, na przykład agresywna kocica, która siedziała teraz w jego mieszkaniu... skup się, to nie plac zabaw. Skoro kapelusz skradziono, to ktoś musiał tego dokonać i miał albo ogromne szczęście, albo przerośnięte ego, albo umiejętności, które pozwoliły mu zrobić to bez większego problemu. Różdżkę miał więc w pogotowiu.
Jednak ostatnim przeciwnikiem, którego się spodziewał, był bogin.
Powrót do góry Go down


Veronica Blais
Veronica Blais

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1.77m
C. szczególne : Wyraźne, ciemne blizny na lewej ręce, biegnące wzdłuż żył po całej dłoni i przedramieniu - przeważnie zakryte czarnymi rękawiczkami. Mówi z amerykańskim akcentem.
Dodatkowo : Legilimencja
Galeony : 186
  Liczba postów : 83
https://www.czarodzieje.org/t20671-veronica-emerie-blais#656021
https://www.czarodzieje.org/t21061-poczta-blais#677045
https://www.czarodzieje.org/t20672-veronica-emerie-blais#656023
Polana przy cmentarzu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana przy cmentarzu - Page 3 Empty


PisaniePolana przy cmentarzu - Page 3 Empty Re: Polana przy cmentarzu  Polana przy cmentarzu - Page 3 EmptyWto 31 Sie - 1:47;

k100: 192 | 193 | 22!

Nie potrzebowałam wiele czasu, żeby wyciągnąć z ludzi informacje. Z lekkim uśmiechem, błądzącym w kącikach ust wypowiadałam to jedno zaklęcie, by móc przeszukać umysł mniej odpornych, najlepiej rozluźnionych alkoholem, który tak ochoczo podsuwam im pod nos, są łatwiejsi, a lata praktyki nauczyły mnie szybko znajdować w ich głowach to, czego szukałam. Czułam ukłucie tęsknoty, gdy wpatrywałam się twardym wzrokiem w jednego z moich stałych kontaktów, który zwykle podpowiadał mi gdzie szukać odpowiednich zleceń, który tak jak ja tęsknił za Alexandrem. Zdusiłam je jednak w sobie, skupiając się tylko i wyłącznie na tej głupiej czapce. Prychnęłam pod nosem myśląc o tych idiotach, którzy za grube galeony byli w stanie kupić wszystko, a wybierali takie durnoty. Ale nie mi było oceniać, nie kiedy to była moja szansa na uczciwy zarobek, a ja desperacko potrzebowałam pieniędzy, doskonale wiedząc jak szybko wyszczuplał się mój budżet, jak niewiele mi zostało do wylądowania za bruku. Nie mogłam wiecznie szukać ludzkich sekretów, by płacić mniej, w końcu się orientowali, nawet ci mniej inteligentni.
Naciągnęłam rękawiczki na dłonie, by to samo uczynić z rękawami ciemnej koszuli, dokładnie zakrywając ciemne blizny, które zdobiły moją rękę. Miałam niewiele informacji, cudem wyciągając tę, że powinnam udać się do Doliny Godryka. Nie bywałam często w tym miejscu, właściwie odwiedziłam je jedynie dwa razy, z nim. Zacisnęłam palce prawej dłoni na różdżce i wkroczyłam na cmentarz, wytężając swój słuch. Nie pierwszy raz lądowałam w takim miejscu. Doskonale wiedziałam, że te najlepiej płatne zlecenia były najmniej przyjemne, a jednak po siedmiu latach nie sądziłam, że coś jeszcze mogło mnie zaskoczyć, nie kiedy już poczułam smak czarnomagicznej klątwy, już musnęłam palcami śmierć, ocierając się o nią tak blisko, że mogłyśmy mówić sobie na Ty.
Było pusto. Przynajmniej tam, gdzie sięgał mój wzrok. Z lekko zmarszczonymi brwiami stawiałam kolejne, ciche kroki między nagrobkami, nie do końca wiedząc, w którą stronę powinnam się kierować. Byłoby mi znacznie łatwiej, gdybym kogoś spotkała, może przyparła do muru, jak to miałam w zwyczaju. Niemoralnie wyciągając z niego informacje do cna, jakby był nic nie wartą gąbką. Zdążyłam wyjąć paczkę papierosów, uznając, że zlecenie będzie banalnie łatwe, podczas gdy jedyną moją przeszkodą było znalezienie przedmiotu, kiedy kompletnie znikąd wypadł na mnie ghul. A ja zajęta odpalaniem papierosa nie zdążyłam zareagować, kiedy zatopił pazury w mojej łydce, pozostawiając w niej głębokie rany. Syknęłam, choć nie byłam pewna czy z bólu, czy zdenerwowania, kiedy cisnęłam nim zaklęciem o ścianę najbliższego grobowca, używając przy tym całej swojej siły. Zignorowałam sączący się szkarłat z mojej nogi, gdy krew wsiąkała w materiał spodni, a ja usłyszałam zawodzenie kolejnego ghula.
No chodź, przygłupie. — mruknęłam, ktoś musiał rzucić na nie urok, nie byłam głupia, wiedziałam, że ghule nie są aż tak groźne, ktoś zdecydowanie mnie tu nie chciał, a to sprawiło, że jedynie uśmiechnęłam się w duchu. Zaczynało się robić ciekawie.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Polana przy cmentarzu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana przy cmentarzu - Page 3 Empty


PisaniePolana przy cmentarzu - Page 3 Empty Re: Polana przy cmentarzu  Polana przy cmentarzu - Page 3 EmptySro 1 Wrz - 18:40;

Krok za krokiem – każdy stawiany z wyjątkową, ktoś mógłby powiedzieć, że zbędną ostrożnością. Nie zamierzał dać złapać się w głupią pułapkę, zepsuć własny plan tylko przez to, że nie chciało mu się uważać. Kroczył powoli, ale zapewniało mu to pewność, że jest bezpieczny. Wyszukiwał na ziemi jakichkolwiek przedmiotów, run, ledwo dostrzegalnego czy wyczuwalnego załamania magii. Jeśli złodziej rzeczywiście znajdował się w tym miejscu, było więcej niż prawdopodobne, że spróbował je jakoś zabezpieczyć. Nawet najlepiej skonstruowane bariery i pułapki dało się wypatrzyć, jeśli było się wystarczająco uważnym.
Zrujnowane mauzoleum wydawało się być odpowiednim tropem. Nazbyt zepsute, by mogło kogokolwiek zainteresować, jednocześnie wciąż mogło pełnić funkcję prymitywnej kryjówki. Zbliżył się do budynku, wyciągając po drodze różdżkę. Wymamrotał pod nosem homenum revelio – bez skutku. Zawahał się. Jeśli nikogo tam nie było, to czy warto się tam pakować? Czy ktokolwiek porzuciłby tam kapelusz bez żadnego nadzoru? A może zabezpieczył miejsce klątwą?
Nie zdążył wyciągnąć żadnego wniosku, opracować naprędce planu działania... ktoś zrobił to za niego.
— Emily? — odezwał się cicho i z niedowierzaniem, kiedy ujrzał wyłaniającą się z mroku mauzoleum narzeczoną. Ale coś było nie tak... na nagim przedramieniu wypalony miała ślad, łańcuch oplatający je swoją ciasną siatką. Była blada, jedną dłonią trzymała się ściany, drugą złożyła na sercu, jakby pilnowała, aby nie wyskoczyło jej z piersi. Mamrotała coś pod nosem, jakieś przeprosiny. Był święcie przekonany, że jego własne zatrzymało mu się na czas trwania kilku sekund. Choć rozsądek stanowczo oponował, zignorował jego niewyraźny głos i dopadł do niej w kilku susach, dokładnie w momencie, w którym byłaby osunęła się na ziemię.
Jakie to uczucie, kiedy po raz drugi w życiu kobieta, która jest dla ciebie całym światem, umiera ci na rękach?
Żadne. W takich chwilach nic się już nie czuje. Jest tylko pustka.
Może to właśnie ona, ta pusta przestrzeń w sercu i umyśle, pozwoliła mu na kilka logicznych wniosków? Co, do licha ciężkiego, Emily miałaby robić w Dolinie Godryka, zwłaszcza w miejscu tak podłym jak ta polna? Oblizał wyschnięte wargi, odwrócił wzrok w drugą stronę; ze wszelkich sił starał się nie patrzeć na rozpościerający się przed nim widok.
Riddikulus — powiedział wyraźnie, kiedy udało mu się otrząsnąć z zafundowanego mu przez bogina szoku. Fałszywa Emka otworzyła oczy, oznajmiła mu, że ma już prawie osiemnaście lat i zaczęła pląsać z demonicznym ogonkiem przyczepionym do zgrabnego tyłka, zupełnie jak podczas jednego z ich pierwszych spotkań i zniknęła w czeluściach mauzoleum. Parsknął, kręcąc przy tym głową i poczekał jeszcze chwilę, zanim podniósł się z kolan. A więc tak wyglądał teraz jego bogin? Czy wolałby tu zobaczyć wrzeszczącą, rzucającą oskarżeniami Alicię – coś, co siłą rzeczy nie mogło się nigdy sprawdzić?
Stanął na nogi i otrzepał się z trawy i ziemi. Zmieniacz – po to tutaj był, pośrednio. Jeśli nie chciał, żeby zafundowane mu przez bogina widowisko miało kiedykolwiek miejsce, musiał przyłożyć się do tego, by jakimś cudem go zdobyć. Bez ociągania ruszył w dalszą drogę, na wszelki wypadek już nie chowając różdżki. Dręczyło wrażenie, że nie jest jedyną osobą na tej przeklętej polanie, że ktoś – świadomie lub też nie – towarzyszy mu w jego poszukiwaniach. Szczerze wątpił, by miał być to bogin.
I nie był, zdecydowanie nie był. Zwolnił kroku, kiedy usłyszał bliżej nieokreślone dźwięki, zupełnie jakby ktoś próbował grzebać w którymś z grobów. Czy było to zwierzę, czy może cmentarna hiena? Przycisnął różdżkę do uda, tak, by nie było jej od razu widać i postąpił naprzód, dochodząc do wniosku, że musi się przekonać, co to takiego.
Więc jednak hiena.
Sprawa byłaby może prosta, gdyby nie ruch z naprzeciwka, który zaburzył jego koncentrację. Jakaś kobieta wyłoniła się spomiędzy gęstych krzewów, a on nie miał pojęcia co zrobić. Co, jeśli była tylko zwykłym przechodniem, entuzjastką spacerów, która wybrała złe miejsce i czas? Jeśli wejdzie w jakąkolwiek interakcję z ograbiającym grób szaleńcem, będzie to wyglądało podejrzanie, nawet gdyby udało się załatwić sprawę pokojowo. Z drugiej strony wycofanie się kiedy doszedł już tak daleko, absolutnie nie wchodziło w grę. Miał swój cel i nie byłby sobą, gdyby nie zrobił wszystkiego, aby go osiągnąć.
Zresztą i tak było już za późno, mężczyzna dostrzegł go w czasie chwili zawahania.
I zdecydowanie nie był pokojowo nastawiony.
Powrót do góry Go down


Veronica Blais
Veronica Blais

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1.77m
C. szczególne : Wyraźne, ciemne blizny na lewej ręce, biegnące wzdłuż żył po całej dłoni i przedramieniu - przeważnie zakryte czarnymi rękawiczkami. Mówi z amerykańskim akcentem.
Dodatkowo : Legilimencja
Galeony : 186
  Liczba postów : 83
https://www.czarodzieje.org/t20671-veronica-emerie-blais#656021
https://www.czarodzieje.org/t21061-poczta-blais#677045
https://www.czarodzieje.org/t20672-veronica-emerie-blais#656023
Polana przy cmentarzu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana przy cmentarzu - Page 3 Empty


PisaniePolana przy cmentarzu - Page 3 Empty Re: Polana przy cmentarzu  Polana przy cmentarzu - Page 3 EmptyPon 6 Wrz - 22:52;

kostki: 3 (Poena Inflicta – ból łba), 5 (Levicorpus – wiszę jak debil), 2 (Rumpo – ŁAMANKO), 4 (Relashio – poparzenie) + 4 (Relashio), 3 (Poena Inflicta) = 21 → rzuciłam już sobie wszystkie, ale odegram w kolejnych postach też!

Nie spodziewałam się niczego wielkiego, traktowałam to jak rutynowe zlecenie, jedno z wielu, które nie wnosiło nic konkretnego do mojego życia. Zajmowałam się tym od lat i chociaż od zawsze – a raczej od tej jednej, bardzo konkretnej nocy – byłam w pełni świadoma ryzyka, niebezpieczeństwa, które mogło kryć się w każdym zaułku, do którego trafię, to nie potrafiłam sobie wyobrazić innego życia. A może po prostu nie chciałam? Nie kiedy to wszystko było już jedyną rzeczą, łączącą mnie i Alexandra, któremu zawdzięczałam wszystko, a nie miałam go już nigdy zobaczyć. Wciąż przeklinałam samą siebie za to, że pozwoliłam sobie na przywiązanie. Unikałam tego jak ognia w obawie przed tym co właśnie przecież następowało, a jednak była hipokrytką i może w innych okolicznościach już kręciłabym głową na własną głupotę i prychała pod nosem, ale teraz, kiedy rzucałam kolejne zaklęcie, by pozbyć się uporczywego ghula, który tak samo jak poprzednik wbijał swoje pazury w moją nogę – nie pozwalałam sobie na rozproszenie, skupiając całą swoją uwagę na otoczeniu. Syknęłam ponownie, gdy lekkie światło sączyło się z mojej różdżki, a ja oglądałam dokładnie swoją ranę w cieniu tego cmentarza. Głupie magiczne stworzenia.
Vulnerra Ferre — wyszeptałam, by niedbale owinąć bandażem swoją nogę, zachowując chociaż pozory zajęciem się rany. Nie miałam czasu na nic więcej, liczyła się ta durna czapka, dzięki której mogłam wiele zyskać. Zbyt wiele, by to stracić. Machinalnie poprawiłam swoje rękawiczki, w moim największym nawyku, by zakryć blizny przed niechcianymi oczami, choć przecież nie widziałam w pobliżu żywej duszy, nie licząc tych paskudnych zwierząt. A jednak wciąż miałam wrażenie, że nie jestem tu sama. Może to kwestia dziwnego zachowania ghuli, a może przeczucie własnej intuicji, wyrobionej latami podobnych zleceń, nie pozwalającej mi na stracenie czujności. Zabrudzonymi własną krwią placami – odpaliłam jednak papierosa, próbując przyćmić swoje zmysły, skupiając się na nikotynie, na tyle, by przestać myśleć o piekielnym bólu, który nie pozwalał mi na wykonanie choćby jednego kroku bez zaciśnięcia zębów. Miałam wysoki próg bólu, zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że był to już gustownie urządzony przedsionek, a jednak komfort został mi odebrany z chwilą zatopienia brudnych pazurów w moim mięśniu. Byłam poirytowana, choć ból zadawał się trzymać mnie na ziemi, bym bacznie obserwowała kolejne alejki, w których się znajdowałam. Pilnowałam, by moje kroki były niemalże niesłyszalne dla niewprawionego ucha, by odgłosy cmentarza skutecznie je zagłuszały, w szczególności wtedy, gdy wrażenie braku samotności mnie nie opuszczało, a stawało się coraz bardziej intensywne.
Potem coś usłyszałam. Choć nie miałam pewności, czy jedynie mi się zdawało. Zwolniłam własny oddech, jakby w obawie przed tym, że ktoś go usłyszy. Pozwoliłam za to, by moje serce zabiła kilka razy nieco mocniej, by i je z całych sił spróbował wyciszyć, spowolnić, nie pozwalając adrenalinie na zbyt wiele. Bez nawet sekundowej zwłoki skierowałam różdżkę tam, skąd słyszałam bliżej nieokreślone odgłosy, mając już pewność, że nie byłam w tym miejscu sama. Ale czego ja się spodziewałam? Nie mogłam być jedyną przemytniczką, która słyszała o czapce, nawet jeśli miałam swoje specjalne zdolności. Krok po kroku, każdy stawiany już z najwyższą uwagą, zbliżałam się do dźwięków, by ostatecznie wyjść zza zakrętu i stanąć na końcu alejki. Odruchowo uniosłam różdżkę wyżej, będąc gotową do rzucenia zaklęcia w każdej chwili, mrużąc oczy, gdy moje zielone tęczówki odnalazły źródło niepokojących odgłosów. Nie uszło mi uwadze, że prócz wyciąganego trupa i jegomościa, który się tym zajmował – widziałam też inną sylwetkę, choć rysy twarzy wciąż pozostawały poza moim zasięgiem. Nie atakowałam pierwsza, czekając jak zwierzę gotowe do skoku na to, co się wydarzy. I nie zareagowałam zbyt szybko, gdy dopadło mnie zaklęcie typa, który miał w posiadaniu mój łup. Ból głowy rozdzierał moją czaszkę, przeszywając ją na wskroś, gdy wściekła – na niego? na siebie? – połączyłam na ułamek sekundy swój wzrok ze złodziejem.
Ty kurwo — mruknęłam i bez większej już zwłoki rzuciłam: — Aquasudo — i miałam nadzieję, że duszenie i dławienie się wodą sprawi, że skutecznie odwrócę jego uwagę.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Polana przy cmentarzu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana przy cmentarzu - Page 3 Empty


PisaniePolana przy cmentarzu - Page 3 Empty Re: Polana przy cmentarzu  Polana przy cmentarzu - Page 3 EmptyWto 7 Wrz - 19:55;

Kostki: 5 – levicorpus | 1 – corrogo (rany jak po ugryzieniu zwierzęcia) | 6, 6 – locomotor wibbly (galaretowate nogi) | 1 – corrogo | 4 – relashio (a przypala mnie trochie) = 23

— Spierdalaj! — wrzasnął do kobiety, by dać jej tę ostatnią szansę. Nie mógł założyć, że miała jakiś interes w tym, żeby tutaj przychodzić, więc sumienie – jakieś jego resztki w każdym razie – nakazywało mu ją ostrzec. Swoje wykonał, dał jej czas na ucieczkę, samemu przypłacając to przyjętym na siebie zaklęciem. Parsknął niekontrolowanym śmiechem, bo levicorpus brzmiał jak szkolny psikus, a nie prawdziwa walka. W międzyczasie okazało się, że niepotrzebnie próbował jej pomóc, bo nie tylko i ona została czymś trafiona, ale też odpłaciła mu się pięknym za nadobne, używając zaklęcia, którego nie znały grzeczne dziewczynki.
Cisnął w niego collardo jeszcze z pozycji wiszącej, a następnie użył liberacorpus, żeby zejść na ziemię. Nie był to szczególnie dobry pomysł – gdyby wciąż wisiał, być może udałoby mu się podciągnąć do góry na tyle, by uniknąć rzuconego w niego czaru, a tak, opadając, dosłownie wpadł na wiązkę magii, która ze szkolnymi żartami nie miała wiele wspólnego. Czarna koszulka trzasnęła, rozrywana niewidzialnymi szczękami, a ze zranionego barku w towarzystwie zduszonego jęku bólu zaczęła obficie wylewać się krew. Nie dał sobie czasu na podziwianie tego widoku, zamiast tego skupił się na sylwetce czarodzieja.
Sectumsempra — warknął porządnie wkurwiony, zwłaszcza tym, że poprzednie jego zaklęcie ewidentnie chybiło. Chciał naprędce przyjrzeć się ramieniu i był to błąd, bo w jego stronę mknęło już nie jedno, a dwa zaklęcia. Czy ów czarodziej zdążył cisnąć oba zanim oberwał klątwą, czy może dziewczyna postanowiła, że upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu? Nogi zaczęły go mrowić już po pierwszym locomotor wibbly a drugie sprawiło, że jak długi wyłożył się pośród trawy i mchu.
Powrót do góry Go down


Veronica Blais
Veronica Blais

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1.77m
C. szczególne : Wyraźne, ciemne blizny na lewej ręce, biegnące wzdłuż żył po całej dłoni i przedramieniu - przeważnie zakryte czarnymi rękawiczkami. Mówi z amerykańskim akcentem.
Dodatkowo : Legilimencja
Galeony : 186
  Liczba postów : 83
https://www.czarodzieje.org/t20671-veronica-emerie-blais#656021
https://www.czarodzieje.org/t21061-poczta-blais#677045
https://www.czarodzieje.org/t20672-veronica-emerie-blais#656023
Polana przy cmentarzu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana przy cmentarzu - Page 3 Empty


PisaniePolana przy cmentarzu - Page 3 Empty Re: Polana przy cmentarzu  Polana przy cmentarzu - Page 3 EmptyCzw 9 Wrz - 0:15;

Nie łudziłam się, że pozostanę niezauważona. Zaśmiałam się więc bez żadnych skrupułów całkiem dźwięcznym śmiechem, gdy spierdalaj dotarło do moich uszu, a potem jedynie grzecznie pokazałam mu środkowy palec, by chwilę potem cała moja uwaga została odwrócona mieszaniną zaklęć, bardziej adekwatnych do sytuacji i tych mniej, gdy kogoś najwyraźniej poniosła fantazja. Bez mrugnięcia okiem patrzyłam jak złodziej dławi się wodą. Nie mogłam jednak skupić się na tyle, by utrzymywać zaklęcie do samego końca, gdy ból w łydce nie przechodził, a ja czułam jak pot zlepia kosmki moich kasztanowych włosów. Odetchnęłam więc, pozwalając na przerwanie zaklęcia, chwilę nieuwagi, a gdy dopadło mnie levicorpus, nie wiedziałam czy mam do czynienia z jakimś kiepskim żartem, czy też ten człowiek był zupełnie poważny. Niewiele myśląc rzuciłam praciwzaklęcie, krzywiąc się gdy z łoskotem upadłam na ziemię. Czułam jak wzbiera we mnie gniew. Nie tak miał potoczyć się ten wieczór, irytacja przybierała na sile z każdym niepowodzeniem obrony, choć i tak zaklęcia latały w powietrzu w zatrważającym tempie. Podnosiłam się z ziemi, z nadzieją, że złodziej skupi się na drugim niepożądanym przeze mnie czarodzieju, gdy poczułam ostry ból lewej ręki. Stłumiony okrzyk wyrwał się z mojej piersi, gdy usłyszałam łamanie własnej kości, a łzy wezbrały się – wbrew mojej woli – w kącikach moich zielonych oczu. Byłam wściekła.
Collardo! — nie myślałam jakie zaklęcia rzucam, mając w głowie jedynie chęć wyrządzenia krzywdy, przeświadczenie, że zasługiwał na wszystko co najgorsze. Syknęłam gdy dopadły mnie kolejne uroki, gdy koszmarne pieczenie rozległo się po moich dłoniach, jedynie z pewnego rodzaju przerażeniem orientując się, że moje rękawiczki na niewiele już się zdadzą. Mogłam mieć tylko nadzieję, że chłoptaś będzie zbyt zajęty, by przyglądać się bliznom po czarno magicznej klątwie, a jeśli nie – może nawet lepiej? Nie byłam pierwszą lepszą dziewczyną, która zapragnęła spacerować wśród trupów, może właśnie powinien wiedzieć, że doświadczyłam zbyt wiele, by jakieś idiotyczne spierdalaj zrobiło na mnie wrażenie. Zdjęłam szybkim ruchem rękawiczki, odrzucając je gdzieś na bok i ze zmrużonymi oczami patrząc na poparzone dłonie, choć stale ignorując ból mojego ciała, przez który – nie czułam już nic innego. Ponownie moją czaszkę rozdarło zaklęcie, a ja z warknięciem uniosłam różdżkę w czarodzieja i rzuciłam: — Artus Versavi. — powiedziałam, zapewne mrożącym głosem, przyćmionym bólem i wściekłością, gdy nie pozwalałam sobie czuć cokolwiek innego, kiedy tylko obserwowałam jak jego kości są wyginane, a mięśnie naciągane w tylko mi znanym rytmie, gdy stałam się głucha na jego wycie, być może błaganie o pomoc, choć już dawno postanowiłam nie cofać zaklęcia, nie mrugając nawet jeśli drugi przemytnik postanowił go dobić. Byłam złym człowiekiem.
Nie opuściłam różdżki, jedynie przenosząc ją na zdecydowanie młodszego mężczyznę. Czułam drżenie przypalonych dłoni, wiedziałam, że bandaż na nodze już dawno przestał mi cokolwiek dawać i wciąż ignorowałam niemoc w sprawnym poruszaniu złamaną ręką, a jednak z całych sił zacisnęłam palce na różdżce, kierując ją na drugiego czarodzieja. Tego, który widział co przed chwilą zrobiłam, a mimo to nie uciekł. Nie byłam głupia, tylko to mi starczyło, bym się na nim poznała. Nie tylko ja tutaj nie byłam święta.
Ciebie też nie oszczędzę! — rzuciłam i zanim zdążył odpowiedzieć już wykonywałam ruch nadgarstkiem — Rumpo! — z jakiegoś powodu nie chciałam go wykończyć aż tak, nie od razu w każdym razie, może trochę naiwnie się łudząc, że jednak odpuści. Choć gdybym wiedziała, że płynie w nas ta sama krew, nie pozwoliłabym sobie na podobną myśl.

pojedynkujemy się – zasady te tu
średnia naszych punktów: 31
próg 1 – umiarkowanie: 51
próg 2 – dobrze: 81
próg 3 – idealnie: 121
k100: 81 + 21pkt z kufra = 102 → DOBRZE
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32737
  Liczba postów : 108777
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Polana przy cmentarzu - Page 3 QzgSDG8




Specjalny




Polana przy cmentarzu - Page 3 Empty


PisaniePolana przy cmentarzu - Page 3 Empty Re: Polana przy cmentarzu  Polana przy cmentarzu - Page 3 EmptyPią 10 Wrz - 19:14;




Księżyc w nowiu



Walka, otrzymane rany, złamane kości, płynąca krew i zadany ból - to wszystko sprawiało, że w waszych żyłach buzowała adrenalina, uszy wypełniało bicie rozszalałych przez silne emocje serc. Znajdujący się między wami mężczyzna żył - jeszcze. Był w krytycznym stanie i jedynie natychmiastowa interwencja zawodowego uzdrowiciela być może byłaby w stanie mu pomóc - pan Bloodworth oraz panna Blais jednak nie wydawali się być zainteresowani odgrywaniem dobrych Samarytan dzisiejszego dnia, gdyż rzucili się od razu sobie nawzajem do gardeł.
Słońce tymczasem rzuciło ostatnie promienie słońca na cmentarz w Dolinie Godryka, pogrążając go w półmroku wypełnianym jedynie błyskami promieni zaklęć oraz klątw. Czy byli na tyle pochłonięci walką, że nie zauważyli, że zmasakrowany przez nich czarodziej gdzieś zniknął - a może ich uwagę zwrócił dopiero głośny wrzask, przerwany trzaskiem łamania kości i plumpnięciem wyrywanej kończyny. Oba te dźwięki docierały z otwartego admiralskiego grobowca... który stał się najwyraźniej także mieszkaniem innej istoty.


Ciemność mą domeną, grobowiec mym tronem


Z chrzęstem wysysanego szpiku i pluskiem spijanej posoki, ze środka mogiły wyłonił się wąpierz. Jednak nie taki, który bywał na uczcie z okazji Polowania bez Głów lub Nocy Duchów - blady, przybrany w ciemny płaszcz i dość 'cywilizowany', ograniczający się do picia zwierzęcej krwi. Ten osobnik był prawdziwą bestią, zezwierzęconą przez dekady mieszkania w dziczy i spożywania ludzkiego mięsa. Szara jak popiół skóra, szalone oczy dzikiego zwierza i pazury zdolne przełamać nawet kamienną, mogilną płytę, węzły muskułów oraz łysa głowa, uzbrojona w wygięte do przodu, długie kły - kłębowisko tych wszystkich cech tworzyło bestię gotową na kolejny posiłek.
A raczej... kolejne dwa posiłki.



W RAMACH KOSTEK, NIECH KAŻDE Z WAS RZUCI K6. TYLE ZAKLĘĆ MOŻECIE RZUCIĆ W JEDNYM POŚCIE. NA KAŻDE ZAKLĘCIE PRZYPADA KOSTKA K100 - IM WYŻSZY WYNIK, TYM LEPIEJ. DO WYNIKÓW MOŻECIE DODAWAĆ PUNKTY Z PULI RÓWNEJ SUMIE WASZYM KUFERKOWYM PUNKTACJOM Z CZARNEJ MAGII ORAZ ZAKLĘĆ - ROZDZIELACIE JE DO WOLI MIĘDZY WSZYSTKIMI RZUCONYMI ZAKLĘCIAMI.
KOSTKĘ K6 MOŻECIE PRZERZUCIĆ, JEDNAK OD SWOJEJ PULI BONUSOWEJ (ZAKLĘCIA + CM) ODEJMUJECIE WTEDY 20 PUNKTÓW.


Wszelkie pytania, zażalenia i prośby należy kierować do @Darren Shaw. Kiedy dacie po poście - dajcie znać.



______________________

Polana przy cmentarzu - Page 3 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Polana przy cmentarzu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana przy cmentarzu - Page 3 Empty


PisaniePolana przy cmentarzu - Page 3 Empty Re: Polana przy cmentarzu  Polana przy cmentarzu - Page 3 EmptySob 18 Wrz - 14:34;

Punkty: 41 + 43 = 84; po 3 przerzutach zostaje 24
Ilość zaklęć: 2 → 1 → 1 → 5
Moc zaklęć: 84, 51, 91, 16 (dodaję 24 z punktów, czyli 40), 64

Galaretowate nogi okazały się być najmniejszym problemem w momencie, w którym po raz kolejny umysł rozerwał mu ból, tym razem umiejscowiony w boku. Jęknął, kiedy poczuł zaciskające się na ciele niewidzialne szczęki; doskonale wiedział, że znów oberwał tym samym zaklęciem, bardzo dobrze pamiętał uczucie rozrywania w ramieniu. Chwilowo nie miał sił się bronić, próbował rzucić protego, ale zrobił to za późno – relashio zdążyło go sięgnąć, przypalając zranione ramię i upalając nieco przydługich włosów. Zabolało jak sam skurwysyn, zacisnął oczy i zęby, starając się przetrzymać pierwszą falę bólu; smród był niemalże nie do zniesienia. Dopiero kiedy minęła, zdał sobie sprawę, że pomimo cierpienia szedł za tym również pożytek w postaci zatamowanego krwawienia. Jego głównym zmartwieniem stał się więc zraniony, krwawiący bok, a ramię, choć obolałe, osłabione i wymagające leczenia, mogło zejść na dalszy plan.
Czarodziej przestał napieprzać w nich zaklęciami, ale szczerze mówiąc nic go nie obchodziło, jaka była tego przyczyna. A żeby tak zdechł, złamany skurwysyn. Poczuł się bezpiecznie – nie powinien był, nie przy tej kobiecie. Chciał w końcu opatrzeć ranę, która najbardziej tego wymagała, kiedy się odezwała.
— Jasna avada — warknął gniewnie i podniósł rękę z różdżką, rzucając protego maxima; okazało się zbyt chwiejne, żeby wytrzymać silny atak. Kość w przedramieniu trzasnęła w towarzystwie gniewnego, zbolałego warknięcia. — Ty szmato!
Kompletnie nie nadawał się już do walki na poziomie, ale wzbierająca w nim na nowo adrenalina pozwoliła zapomnieć o bólu i pogrzebać rozsądek. Podniósł się na nogi, gotów choćby zabić ją, jeśli będzie taka potrzeba i byłby rzucił zaklęcie, gdyby nie nagły krzyk i inne nieprzyjemne odgłosy dobiegające z grobowca.
— Co zrobiłaś? — rzucił do dziewczyny, pewien, że rzuciła jakąś klątwę, czy, cholera wie, przyszła tutaj na przykład z inferiusem. Aktualnie podejrzewał ją o wszystko, co najgorsze... ale nie na długo, bo brzydka prawda szybko wyszła na jaw i na powierzchnię. Był gotów przysiąc, że nie widział w swoim życiu bardziej odrażającego i obrzydliwego stworzenia. Z kurwą na ustach bez namysłu posłał w niego incarcerous, a zaraz potem kolejne zaklęcia, wszystkie jakie tylko przychodziły mu na myśl. Znalazło się tam i corrogo, i rumpo, i nawet pokraczna sectumsempra. Wszystko, byle tylko nie pozwolić stworzeniu choćby się do niego zbliżyć. Krwawił, a więc niewątpliwie był pierwszym na jego liście celem.

pojedynek:
Powrót do góry Go down


Veronica Blais
Veronica Blais

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1.77m
C. szczególne : Wyraźne, ciemne blizny na lewej ręce, biegnące wzdłuż żył po całej dłoni i przedramieniu - przeważnie zakryte czarnymi rękawiczkami. Mówi z amerykańskim akcentem.
Dodatkowo : Legilimencja
Galeony : 186
  Liczba postów : 83
https://www.czarodzieje.org/t20671-veronica-emerie-blais#656021
https://www.czarodzieje.org/t21061-poczta-blais#677045
https://www.czarodzieje.org/t20672-veronica-emerie-blais#656023
Polana przy cmentarzu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana przy cmentarzu - Page 3 Empty


PisaniePolana przy cmentarzu - Page 3 Empty Re: Polana przy cmentarzu  Polana przy cmentarzu - Page 3 EmptyPon 20 Wrz - 22:50;

ilość punktów z zaklęć i cm: 37
ilość zaklęć: 3
k100: 95; 88; 28 + 37 z punktów = 65

Niczym drapieżnik gotowy do zadania śmiertelnego ciosu swojej ofierze, stałam z uniesioną różdżką, z niemałym zadowoleniem rozlewającym się w moim wnętrzu, gdy mój towarzysz nie zdołał się przede mną obronić. Już dawno zapomniałam o tamtym złodzieju, już dawno przestałam zwracać uwagę na jego jęki, błagania i każde inne dźwięki, skutecznie zagłuszane szumem krwi w uszach, krwi przepełnionej adrenaliną, dzięki której jeszcze w ogóle stałam na nogach. Ból stale mi przypominał gdzie byłam, wciąż dawał o sobie znać, gdy poparzonymi palcami ściskałam różdżkę tak mocno, by ukryć drżenie dłoni, napinając swoje mięśnie, jakbym była gotowa do skoku. Ale on nie rzucał od razu we mnie zaklęciami, co jedynie sprawiało, że miałam ochotę prychnąć pod nosem. Co z niego za czarodziej. Walczyłam o przetrwanie tyle razy, że nie pozwalałam sobie na stracenie czujności nawet na ułamek sekundy. Głęboko w nosie miałam fakt, że złodziej gdzieś zniknął, kiedy kątek oka zobaczyłam, że nie było go w miejscu, w którym wił się w agonii. Co za różnica, w stanie, do którego go doprowadziłam nie mógł daleko zajść, w ogóle niewiele mógł zrobić. Ale potem usłyszałam rozdzierający wrzask.
Mimowolnie cofnęłam się krok w tył i przeniosłam spojrzenie zielonych tęczówek na przestrzeń między mną, a tym mężczyzną od siedmiu boleści, który nie rzucił we mnie od razu zaklęciem. Zmarszczyłam brwi, kompletnie nie rozumiejąc co się dzieje, tracąc kontrolę nad sytuacją, a przecież byłam już na tak dobrej drodze. Odgłosy dobiegające z grobowca przerwał głos drugiego przemytnika, a ja nawet nie uniosłam na niego spojrzenia, wciąż nie odrywając wzroku od grobu.
To nie ja! — odparłam, kręcąc głową i cofając się jeszcze jeden krok, gdy uświadomiłam sobie jak źle sytuacja zaczynała wyglądać. Nie byłam tchórzem, nie mogłam na to sobie pozwolić, a jednak nie miałam pojęcia z czym teraz mam do czynienia, nie potrafiłam przewidzieć co się stanie kolejne, wszystko wychodziło poza granice, w których utrzymywałam względną kontrolę, zupełnie mnie jej pozbawiając. To co zobaczyłam, sprawiło, że moją zwykle kamienną twarz wykrzywił grymas obrzydzenia, znacznie większy niż ten przy ghulach. Jak ja nie cierpiałam magicznych stworzeń. W jednej chwili pomyślałam, że czas się zmywać, gdy mimowolnie spojrzałam na swoją krwawiącą łydkę i z przekleństwem na ustach skierowałam różdżkę na bestię, rzucając strappatto i obserwując jak potwór zapada się pod ziemię, mając nadzieję, że to powstrzyma go przed rzuceniem się na mnie. Rzecz jasna nie myśląc o tym co się stanie z drugim czarodziejem. Potem jednak pozwoliłam sobie na dwa kolejne zaklęcia, nie bawiąc się w półśrodki, rzuciłam collardo i ostatecznie oubilette, pilnując by stworzenie nie mogło oddychać.
Zdychaj skurwielu — mruknęłam i wycofywałam się powoli, nie zwracając uwagi na tego drugiego, nie opuszczając różdżki, aż nie byłam w odpowiednim miejscu, aż nie znalazłam się na zakręcie, z którego przyszłam, by w końcu przerwać zaklęcie i mimo bólu rozdzierającego moje ciało – puściłam się biegiem przez cmentarz, nieświadomie zostawiając własnego brata na pastwę losu tego stworzenia. Sęk w tym, że bez wiedzy o naszych więzach krwi, był dla mnie kompletnie nikim, kimś kogo byłam gotowa poświęcić bez zajęknięcia się, byle tylko uratować siebie. A może po prostu sobie wmawiałam, że ta wiedza jakkolwiek by mnie zmieniła? Nie miałam pewności, liczyło się tylko to, żebym teraz przeżyła.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32737
  Liczba postów : 108777
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Polana przy cmentarzu - Page 3 QzgSDG8




Specjalny




Polana przy cmentarzu - Page 3 Empty


PisaniePolana przy cmentarzu - Page 3 Empty Re: Polana przy cmentarzu  Polana przy cmentarzu - Page 3 EmptyNie 26 Wrz - 23:15;




Przed świtem



Głównym problemem podczas walki z wampirami jest to, że istoty te są w gruncie rzeczy nieumarłe, co ma parę minusów - jak choćby dość śmiertelna alergia na słońce czy brzydki zapach z ust - w tej sytuacji jednak zdecydowanie przeważały benefity takiego stanu. Brak bólu (choć ten na zdziczałego wąpierza i tak wydawał się działać pobudzająco), niezwracanie uwagi na urwaną rękę - a może przednią kończynę? - która oderwała się od reszty ciała pod wpływem ciskanych weń klątw... no i przede wszystkim niezwracanie uwagi na wylewającą się z gardzieli zaklętą wodę, która innych zapewne przyprawiłaby o omdlenie z powodu podtopienia, dla niepotrzebującej powietrza istoty była zaś pierwszym od być może dekady myciem szczęki.


Siła złego na jednego - też złego


Ciężko jednak wyobrazić sobie wiele stworzeń, które ustałyby na nogach po takiej salwie. Nie były to do tego jakieś zwykłe zaklęcia, jak Drętwota czy inne Locomotor Wibbly - o nie, ta dwójka czarodziejów znała się na czarach sprawiających ból, rozrywających ciało i gniotących kości jak mało kto.
Kilka błysków mrocznej energii później, wampir wił się na ziemi, próbując pazurami pozostałej ręki dokopać się do jakiegoś grobu, by móc tam się pożywić - nawet jeśli nie świeżą krwią, to chociaż smacznym szpikiem - i zregenerować poważne rany. Teraz tylko od was - a raczej tylko od panicza Bloodwortha - zależało, czy bestia ujrzy jeszcze światło księżyca.



Osoba, która sięgnie do grobowca zdobędzie kapelusz - oraz premię do galeonów wymienioną wcześniej. Dodatkowo, za ten wyjątkowo obrzydliwy pokaz czarnej magii, oboje dostajecie po jednym punkcie z tejże dziedziny.
Jednak żeby nie było tak kolorowo, waszą dwójkę będą dręczyć dość niemiłe skutki klątw i zaklęć, które was dzisiaj trafiły. Nathaniel przez kolejne 2 tygodnie nie będzie w 'szczytowej formie', Veronica zaś przez kolejny tydzień.


Wszelkie pytania, zażalenia i prośby należy kierować do @Darren Shaw.



______________________

Polana przy cmentarzu - Page 3 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Polana przy cmentarzu - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Polana przy cmentarzu - Page 3 Empty


PisaniePolana przy cmentarzu - Page 3 Empty Re: Polana przy cmentarzu  Polana przy cmentarzu - Page 3 EmptySro 29 Wrz - 18:34;

Nie wierzył w ani jedno jej słowo, nie dawał wiary niewinności. Takie podstępne żmije jak ona nigdy nie postępowały w uczciwy sposób. Oczywiście nie był tym ani zaskoczony, ani tym bardziej zmartwiony, zachwiana moralność była wpisana w ten zawód, bez niej nikt nie dałby sobie w nim rady. Był po prostu wkurwiony, bo z początku dał się zwieść jej niepozornemu wyglądowi, jak jakiś nieopierzony młokos na pierwszej w życiu akcji. Ostatecznie miał jednak dojść do wniosku, że nie ma tego złego i że jest to ostatni tego typu błąd, na który sobie pozwolił. Przynajmniej czegoś się dziś nauczył – szkoda tylko, że w tak kurewsko bolesny sposób.
— Jeśli Cię kiedyś dorwę – zabiję. — Warknął za nią, choć pewnie zbyt cicho, aby była w stanie to jeszcze słyszeć, zwłaszcza biorąc pod uwagę tempo, w którym stąd spierdalała. Był to akurat jasny punkt poszukiwań kapelusza, bo choć miał przed sobą o wiele większe niż jakaś baba zagrożenie, to przynajmniej to drugie, mniejsze, dobrowolnie usunęło mu się z drogi.
Miał o tyle szczęścia, że choć poważnie go dziś poturbowano, to obrażenia przypadły na górną część ciała, mógł więc stać o własnych siłach. Gdyby złamała mu nogę, jego sytuacja byłaby na tyle beznadziejna, że jedynym co by mu pozostało to teleportacja w okolicznościach, które zdecydowanie groziły rozszczepieniem. Dzięki szczęściu mógł jeszcze spróbować dostać się do tej cholernej czapki.
Wykorzystał moment, w którym zranione stworzenie wycofało się, szukając schronienia lub pożywienia i ruszył naprzód. Kiedy zbliżył się do wampira, rzucił niewerbalne „lumos solar”, by popieścić go ciepłem słonecznego światła. To była chwila, w której musiał zacisnąć zęby i jak najprędzej dopaść do miejsca, w którym zastali czarodzieja, rzucić się tam w poszukiwaniu kapelusza. Trudno było nazwać to pędem, nie był w najlepszej formie, ale udało mu się dostać na miejsce; nasłuchując, przeszukiwał grób. Czy to źle, że robiąc to, nie czuł do siebie obrzydzenia?
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Polana przy cmentarzu - Page 3 QzgSDG8








Polana przy cmentarzu - Page 3 Empty


PisaniePolana przy cmentarzu - Page 3 Empty Re: Polana przy cmentarzu  Polana przy cmentarzu - Page 3 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Polana przy cmentarzu

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 5Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Polana przy cmentarzu - Page 3 JHTDsR7 :: 
Dolina Godryka
 :: 
Okoliczne tereny
-