Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Balkon nad dziedzińcem

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 21 z 23 Previous  1 ... 12 ... 20, 21, 22, 23  Next
AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32737
  Liczba postów : 108777
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Balkon nad dziedzińcem - Page 21 QzgSDG8




Specjalny




Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty


PisanieBalkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty Balkon nad dziedzińcem  Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty17.10.10 20:06;

First topic message reminder :



Przez niewielkie drzwi można wyjść na marmurowe schody które prowadząc w dół ku sporego rozmiarów balkonowi. Otaczają go cztery wysokie kolumny, podtrzymując specjalnie zrobiony dach. Dzięki niemu, nawet kiedy pada można tam przesiadywać, bez obawy zmoczenia się.
Posadzka jest wyłożona czarno-białymi płytkami. Te na samym środku robią wrażenie ogromnej szachownicy i rzeczywiście, jeśli tylko ktoś zdobędzie takiej wielkości figury, można tam grać. Z miejsca przy barierce (marmurowej, oczywiście) rozchodzi się widok na cały dziedziniec. Jest to świetne miejsce na obserwowanie innych, bowiem rzadko kiedy komuś przyjdzie na myśl by spojrzeć w górę. Po obu stronach znajdują się kamienne, niewielkie ławeczki.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Balkon nad dziedzińcem - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty


PisanieBalkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty Re: Balkon nad dziedzińcem  Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty30.09.23 20:00;

Na wspomnienie o transfusion aż pobladła… Owszem. Owszem wiedziała. Przełknęła głośniej ślinę, bo jakoś tak nagle zrobiło jej się sucho w ustach.
- Nie tylko wiedziałam, wykonywałam… Val, to jest przerażające zaklęcie – pokręciła głową, głęboko wciągając powietrze, dopiero jak je wypuściła, na jej twarzy pojawił się leciutki uśmiech. Bo przecież… Przecież dała radę. – I jeszcze bardziej niesamowite – przeniosła na nią już znacznie spokojniejszy, trochę niedowierzający wzrok, jakby nadal nie mogła sobie uzmysłowić tego, że jej wyszło. – Ale nie sądzę, żebym w najbliższym czasie była w stanie je powtórzyć – prychnęła, bo wtedy naprawdę pchała nią adrenalina.
A poza tym teraz pojawił się znacznie ważniejszy temat do rozmowy!
- ŚCIGAJĄCA! – wypiszczała tuż za nią i przytuliła ją mocno. – GRATULACJE! VAL! ALE JAK?! W sensie naprawdę gratulacje, jestem cholernie dumna! Ale… Nie boisz się już latać? – śmiała się, trochę zdziwiona, ale przede wszystkim będąca niesamowicie pod wrażeniem przyjaciółki. Była taka odważna! – Jesteś niesamowita! Naprawdę! – a zaraz szturchnęła ją w ramię, szczerząc się lisio. – Pfff, możemy się przyjaźnić, ale wygrają Gryfoni – wystawiła jej język.
- Na wygnaniu… – westchnęła ciężko i aż złapała się za głowę. – Val, wciąż na nim jestem, Patol to jakiś maniak. Odbębniłam zawieszenie, mam szlabany, a dalej nie chce mi dać zgody na uczestniczenie w kółkach! I meczach! Pochlastam się! – poskarżyła się z niezadowoleniem, bardzo chciałaby zetrzeć się na boisku z przyjaciółką, ale jak miała to zrobić, jak nie pozwolili jej nawet zbliżyć się do miotły? – Za to zawieszenie było… Odświeżające – i jak to ona miała w zwyczaju, nie smuciła się długo, zaraz znajdując powód do radosnego śmiechu i tego błysku ogników pasji w oczach. – Jesteśmy z Seaverami na tropie tajemnicy! Mogłam poświęcić cały czas treningom! I nawet z Maxem byliśmy w Venetii świstoklikami! – opowiadała o wszystkim jak najęta, omal nie zapominając, że miała się uczyć.
Trudno jej się było po tym skupić na notatkach, ale wiedziała, że jeszcze trochę materiału miała przed sobą, a przecież uczyła się tego z własnej obietnicy sobie złożonej. I niewypowiedzianej w stosunku do innych, do pomocy którym chciała być gotowa. Więc, nie ważne jak bardzo nie chciałaby teraz się ekscytować, złapała te nieszczęsne notatki.
Narysowała kolejną strzałkę, pisząc przy niej o tym, jak działało krążenie. Zanotowała, że najpierw krwią doprowadzaną przez żyły wypełniają się oba przedsionki. Oczywiście każdy z tych faktów uzupełniła o małe rysunki, bardziej nawet diagramy niż pełnoprawne ilustracje. Od przedsionków poprowadziła strzałkę po krzywej, żeby zatoczyć pełen krąg tych notatek. Kolejnym punktem było wpychanie przez przedsionki krwi do komór. Jako trzeci etap zapisała skurcze komór, które tym ruchem wyrzucają krew do tętnic. Następnym etapem kręgu krążenia był krótki okres spoczynku serca, zaznaczyła wykrzyknikiem, że było to niezwykle ważne, bo dopiero gdy było rozluźnione, przedsionki wypełniały się na nowo krwią. Tu zatoczyła ostatni łuk ze strzałki, samykając krąg tego cyklu, który następnie powtórzyła sobie kilka razy, patrząc na ruszające się zdjęcia w podręczniku, żeby lepiej zobrazować sobie ten proces i go zrozumieć, całą mechanikę, a dzięki temu i lepiej używać w przyszłości zaklęć, które mogły być potrzebne do jego wznowienia.

Powrót do góry Go down


Valerie Lloyd
Valerie Lloyd

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : blizna na łuku brwiowym; nosi kolorowe soczewki, najczęściej brązowe
Galeony : 155
  Liczba postów : 618
https://www.czarodzieje.org/t22001-valerie-lloyd
https://www.czarodzieje.org/t22003-poczta-val
https://www.czarodzieje.org/t22002-valerie-lloyd
https://www.czarodzieje.org/t22007-valerie-llyod-dziennik
Balkon nad dziedzińcem - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty


PisanieBalkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty Re: Balkon nad dziedzińcem  Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty30.09.23 20:19;

- Co?! - jeśli przed chwilą była zdziwiona, to teraz była kurde w szoku. Jak, kiedy i gdzie? Co się działo podczas tych kilku tygodni! Nie była jednak ślepa, widziała jak na to wszystko zareagowała Rems. Przełknęła ślinę, nie po raz pierwszy podziwiając jej odwagę. A potem uświadomiła sobie, że być może to coś, o czym niekoniecznie chce teraz opowiadać jej przyjaciółka. - Wiesz co, lepiej nie mów. Czasami niewiedza jest błogosławieństwem.
Z ulgą zmieniła temat na lżejszy i powiem więcej, dała się przytulić. Brakowało jej tego ciepła i tych szczerych emocji. Ona sama swoje trzymała ostatnio na wodzy, co pozostawiało dosyć znaczne piętno na jej psychice.
-Wiesz co… tak szczerze to jeszcze do niedawna owszem, bałam się. Dalej trochę mnie tam na górze telepie, ale… to jest taka niesamowita wolność! Możesz polecieć w którą stronę chcesz i poczuć wiatr we włosach, to tak niesamowicie przyjemne. No cudowne - rozmarzyła się na myśl, pomimo niedawnych doświadczeń z tłuczkami na treningach i lekcji. - No mówi się, że do odważnych świat należy. To postanowiłam, że w końcu się odważę. - Wzruszyła ramionami, a komplement przyjęła wdzięcznym i melodyjnym “dżemkuję”. Potrzebowała słuchać, że jest w niej iskra, toteż tym razem wcale nie zaprzeczała.
- Możesz pomarzyć. Zobaczysz, w tym roku nasza zła passa się odmieni - rzuciła z przekonaniem.
Przysłuchiwała się temu, co ma do powiedzenia, zgadzając się ze stwierdzeniem, że owszem, Patton maniak. Według niej kara była zbyt dotkliwa i surowa, wprost nieracjonalna do popełnionego czynu. Ale co ona tam może wiedzieć, przecież to Aneczkę i Elę mianowali prefektami. Taki psotnik jak Val nie powinien się w ogóle wypowiadać.
- Nie przejmuj się, raz-dwa i wrócisz na kółka i mecze. A co do zawieszenia i tych wszystkich przygód - Lloydówna położyła jej sugestywnie palec na ustach, żeby przypadkiem się nie rozgadała. Będą miały jeszcze okazję. - Ściany mają uszy, Rems. Pogadajmy o tym później, z chęcią wszystkiego wysłucham, jeśli tylko będziesz chciała mi opowiedzieć.
Gdy Remy rzuciła frywolnie Max, Val nie skojarzyła, że chodzi o Solberga, w którym ostatnio przez działanie amo się totalnie przez chwilę zauroczyła. Nie połączyła kropek, ale fajnie, że dobrze bawiła się znowu we Włoszech. Na jej miejscu też pewnie złapały świstoklika, najlepiej w Bieszczady.
Gdy trochę już pogadały, wróciła do listy czarów, której jeszcze nie skończyła przecież czytać. W sumie to przypomniała sobie o tym, co Wodzirej zauważył o starych językach w nazwach inkantacji i zaczęła szukać… mocniejszych zaklęć z członem vulnus i jego odmianami. Podstawy znała - Vulnus Ferre wyczarowuje bandaż, przydatny przy krwawieniach i cięciach. Vulnus Alere leczy te najdrobniejsze rany. A reszta?
W zaklęciach zaawansowanych, których nie miała prawa jeszcze znać, znalazła inkantację Vulnera Arctuatum, które było w stanie zaklepić o wiele poważniejsze, głębsze i rozległe rany. Jak nietrudno się domyślić trzeba dać jednak poszkodowanemu czas, może nie powinien od razu po jego rzuceniu biec maratonu. No i wreszcie… Vulnera Sanentur. Jedyne zaklęcie, które jest w stanie skutecznie pomóc w przypadku czarnej magii. Jak wiadomo, po takiej zawsze zostawną blizny. Ale mimo wszystko Val wiedziała jedno - musi je kiedyś poznać.
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Balkon nad dziedzińcem - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty


PisanieBalkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty Re: Balkon nad dziedzińcem  Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty30.09.23 20:26;

- No nie?! NO NIE?! – ekscytowała się razem z nią. – Latanie daje takie uczucie wolności! Kocham miotły! – zaśmiała się szczerze, a zaraz miękkie, pełne ciepła spojrzenie przeniosła na Val. I choć była dla niej tak promienna, nie brakowało jej w tym wszystkim absolutnej pewności i szczerości, gdy powiedziała – w takim razie do ciebie należeć będzie cały i jeszcze z nawiązką!
Aż zasłoniła z przerażeniem buzię, i to z klaśnięciem (ała!), dłonią, gdy Val to powiedziała.
- O rany… Masz rację – rozejrzała się, z ulgą stwierdzając, że nie widziała nikogo podsłuchującego. – Widać, że to ty tu nadajesz się na aurora – puściła jej z rozbawieniem oczko i wróciła do notatek.
Ta cała anatomia układu krążenia i praca serca to był niezwykle obszerny temat i choć wszystko chciałaby przerobić jednego dnia, a najlepiej i tej samej godziny zapamiętać, wiedziała, że było to psychicznie i fizycznie niemożliwe. Chciała powoli kończyć, a widząc, że ten podtemat w podręczniku też zmierzał ku końcowi, postawiła uzupełnić mapkę myśli o jeszcze kilka punktów, żeby cały ten element przerobić.
Zrobiła kolejną strzałkę, tym razem idącą od samej anatomii serca i łączącą się ze strzałką od mechaniki pompowania krwi, kierując je do nowego podpunktu, w którym zapisała, że serce kurczy się ok. 60‑80 razy na minutę, wypychając każdorazowo do naczyń ok. 80 cm sześciennych krwi. Dopisała także, że ciśnienie wypływającej z serca krwi można wyczuć na tętnicach jako tętno (puls) i zmierzyć je za pomocą właściwym zaklęć jak i bardziej mugolskich metod odliczania (tutaj także uwzględniła późniejsze doczytanie o działaniu ciśnieniomierza). Z kolei przy kolejnej informacji dopisała kilka wykrzykników, gdyż ważnym było, że pomiary ciśnienia wykonuje się w spoczynku, ponieważ wzrasta ono podczas wysiłku – był to tak samo logiczny jak i łatwy do zapomnienia na teście fakt, więc przyłożyła dodatkową uwagę, by o tej dopisce nigdy nie zapomnieć w razie sprawdzianu. W końcu, odprowadzając od tego strzałkę wypisała, od czego zależne są wartości parametrów ciśnienia, które mogą się zmieniać w zależności od aktywności fizycznej, stanu emocjonalnego, temperatury i spożytych pokarmów. To ostatnie uznała za na tyle fascynującą ciekawostkę, że zaznaczyła ją sobie jako coś, do kolejnego researchowania.
- Wiesz co Val… Jak jeszcze trochę tu poczytam to mózg mi od tego wybuchnie, chcesz się gdzieś przejść? – zaproponowała, z przytupem zamykając książkę. – Czy jeszcze ciśniesz?

/zt

+
Powrót do góry Go down


Valerie Lloyd
Valerie Lloyd

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : blizna na łuku brwiowym; nosi kolorowe soczewki, najczęściej brązowe
Galeony : 155
  Liczba postów : 618
https://www.czarodzieje.org/t22001-valerie-lloyd
https://www.czarodzieje.org/t22003-poczta-val
https://www.czarodzieje.org/t22002-valerie-lloyd
https://www.czarodzieje.org/t22007-valerie-llyod-dziennik
Balkon nad dziedzińcem - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty


PisanieBalkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty Re: Balkon nad dziedzińcem  Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty30.09.23 20:50;

Kochały razem miotły, kochały tego samego chłopaka… o ironio, miały ze sobą tak wiele wspólnego. Uśmiechnęła się pomimo tej myśli, gdy Rems obiecała jej, że świat będzie należeć właśnie do niej. Ostatnio nie miała w sobie tej śmiałości, żeby marzyć. Ale dzisiaj coś drgnęło w jej sercu.
Gdy zobaczyła żywą reakcję Rems, po prostu się do niej uśmiechnęła. W sumie to, że niebezpieczeństwo może czyhać na nie na każdym kroku to myśl, która zawitała w jej głowie po wyprawie na Antarktydę. Czy nie po tym czuła, że wisi nad nią pech, żeby nie powiedzieć klątwa? Świat to niebezpieczne miejsce i zawsze trzeba być gotowym na każdą ewentualność.
- No cóż, staram się jak mogę - odpowiedziała, wzruszając ramionami. I wróciła do lektury podręcznika, poświęcając uwagę tym razem… chorobom.
Morbus Mortus to przecież nie jedyna groźna choroba, która czyha na nią w magicznym świecie. Była na przykład Klątwa Serketa, którą można nabawić w wyniku ukąszenia przez niezwykle wielkiego magicznego skorpiona. Z początku jest bezobjawowa, ale po około ośmiu godzinach na szyi pojawiają się odleżyny, które mogą prowadzić do martwicy albo nawet i śmierci. Urocze.
Dalej! Było jeszcze Obscero, choroba ściśle związana z ludzką psychiką. Ale to nie atakowało psychiki perse, a raczej w sumie właśnie uszkadzało fizycznie. Ciekawe. Co gorsze, choroba ta przenosiła się za pośrednictwem magicznych pasożytów bytujących na magicznych stworzeniach i roślinach. I kto mi wmówi, że szukanie blekotu w pełnię to samo zdrowie?
Z kolei Spiritu pestilenti to niebezpieczna choroba, która bierze się z trujących zarodników Chrobotników. W jej przypadku trzeba reagować szybko, toteż należy natychmiast zacząć zblijać gorączkę i podawać tlen. A w najgorszym wypadku wydychane powietrze ma brunatny odcień i…
- Wiesz co, Rems? Ja na dzisiaj też pasuję. W sumie jutro też jest dzień. Chodźmy na spacer, może do kuchni albo na błonia. Albo najlepiej najpierw tu, a potem tu - rzuciła z ciężkim westchnieniem, zamykając podręcznik. Brr. Niby musi wiedzieć, ale czasem lepiej żyć w tej nieświadomości.

Zt

+
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Balkon nad dziedzińcem - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty


PisanieBalkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty Re: Balkon nad dziedzińcem  Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty23.10.24 10:33;

Balkon nad dziedzińcem był jedną z jego kryjówek. Rzadko kiedy spotykał tu ludzi, więc mógł na spokojnie się tu zaszyć i odpocząć, albo pomyśleć i popracować, bo bezczynność nie była czymś, co potrafiłby praktykować.
Ruszył więc schodami, ale zatrzymał się na ich szczycie, widząc na platformie znajomą sylwetkę. Od spotkania w pubie minęło kilka dni i atmosfera wcale nie była specjalnie lepsza niż przed nim. Chciał zawrócić i dać sobie spokój, ale w ostatniej chwili zmienił zdanie. Wziął głęboki oddech i miętoląc w kieszeni paczkę szlugów, postąpił kilka kroków do przodu.
-Nie chciałem przeszkadzać. - Zaczął, by zwrócić na siebie uwagę Kate, po czym ciągnął dalej. -Muszę przeprosić Cię za ostatnio. Coś... Coś poszło nie tak. - Elokwentnie się wypowiedział, jak zwykle będąc bardzo jasnym w sprawie emocji i intencji. Oparł się o balustradę, uginając lekko kark pod ciężarem własnej głowy. Nie miał pojęcia, czy powinien tu stać, ale skoro już podjął się tego kroku to postanowił chociaż dać im szansę na wyjaśnienie paru kwestii. -Chciałaś mnie poznać, to poniekąd dostałaś to, o co prosiłaś, ale zachowałem się jak kretyn. - Dodał jeszcze, bo nie potrafił się powstrzymać. Liczył na wybaczenie? Oczyszczenie swojego sumienia? Sam nie wiedział, ale teraz nie było już odwrotu skoro otworzył tę swoją przechlaną mordę.

@Kate Milburn

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Kate Milburn
Kate Milburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Galeony : 543
  Liczba postów : 1594
https://www.czarodzieje.org/t22617-kate-milburn#754903
https://www.czarodzieje.org/t22619-poczta-kate#755024
https://www.czarodzieje.org/t22618-kate-milburn#754964
https://www.czarodzieje.org/t22650-kate-milburn-dziennik#757550
Balkon nad dziedzińcem - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty


PisanieBalkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty Re: Balkon nad dziedzińcem  Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty23.10.24 10:51;

Poniekąd w ten sposób potraktowała to miejsce dzisiejszego dnia - jak kryjówkę. Nie wiedziała tylko, przed kim albo przed czym się kryła. W ostatnim czasie udało jej się wszak naprostować relację z Imogen, kończąc ich bardzo dziwne, trwające bity miesiąc ciche dni, a wraz z Adelą dokonały czegoś, co uważały od startu za niemożliwe i zakwalifikowały się do finału szkolnych rozgrywek Bludgera. Może to przed widmem zbliżającego się spotkania tak uparcie uciekała? Perspektywa zmierzenia się z duetem śligońskich pałkarzy napawała ją lekkim strachem i chyba nawet nie przez wzgląd na ich siłę i wielkość, a przez to, jak rozchodziły się jej ścieżki z każdym z chłopaków z osobna.
Jak na zawołanie, gdy tylko jego postać pojawiła się w jej myślach, Max zmaterializował się u szczytu schodów, zaskakując ją zarówno swoją obecnością na balkonie, jak i słowami, które do niej skierował. Obróciła się w jego kierunku, omiatając sylwetkę chłopaka spojrzeniem, nim przeniosła wzrok na jego twarz i uśmiechnęła się doń, na chwilę zapominając o tym, że dopiero co wałkowała w głowie ich ostatnie, niespecjalnie udane spotkanie.
- Nie przeszkadzasz - powiedziała zgodnie z prawdą, niemal instynktownie przesuwając się o krok w bok, robiąc mu miejsce, choć miał go pod dostatkiem, zapraszając go tym gestem do towarzyszenia jej. Jego następne słowa zbiły ją nieco z tropu, bo choć rzeczywiście należały jej się te przeprosiny, nie spodziewała się, że dostanie je tak szybko i tak bezpośrednio. - O - rzuciła w pierwszej chwili, mrugając szybciej, ale zreflektowała się. - To prawda, coś poszło nie tak - przyznała, nawet nie siląc się na uśmiech, który pomału wpełzał na jej twarz. Domyślała się, że przyznanie się do błędu nie było dla niego najłatwiejszym zadaniem. - To też prawda - przytaknęła, kiwając głową, wcale nie ułatwiając mu tego pojednania. Przynajmniej w teorii, bo w praktyce coraz ciężej było jej zachować poważną mimikę.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Balkon nad dziedzińcem - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty


PisanieBalkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty Re: Balkon nad dziedzińcem  Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty23.10.24 13:15;

Kate wydawała się nie być na niego specjalnie zła, ale i tak uważał, że powinien przeprosić za swoje ostatnie zachowanie. W głębi duszy wiedział bardzo dobrze, że nie zrobiła nic, by zasłużyć na podobną reakcję. Nie zamierzał się jednak specjalnie tłumaczyć. Przyznawanie się do winy nie było dla niego aż takim problemem, gorzej było z rozmową o przyczynach, którymi w większości wypadków były jego poplątane emocje.
Uśmiechnął się kącikiem ust, gdy przyznała mu rację. Gdyby zaprzeczyła, na pewno by jej nie uwierzył, bo aż tak głupi nie był. Dobrze znał swoje wady, o wiele lepiej niż własne zalety, których istnienie było dla niego często wątpliwe.
-No... To chyba tyle, co chciałem. Nie wiem co więcej Ci powiedzieć. - Wzruszył ramionami, ale nie dlatego, że miał ją w dupie, ale by jakoś dać upust rosnącemu w nim napięciu. -Nie będę obiecał, że to się nie powtórzy, bo zapewne się powtórzy, nie będę Cię oszukiwał. - Dodał jeszcze, po części chcąc być szczerym, ale po części licząc też na to, że może w ten sposób jednak do siebie dziewczynę zniechęci. Ten mechanizm ucieczki był silniejszy od niego i nie potrafił z nim walczyć. Była to jego pierwsza droga rozwiązywania jakichkolwiek problemów, którą podejmował. Pozornie była najłatwiejsza, ale prawdą było, że te nierozwiązane konflikty męczyły go codziennie w głowie o wiele bardziej niż gdyby przez kilka chwil spiął się w sobie i szczerze spróbował coś z tym zrobić.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Kate Milburn
Kate Milburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Galeony : 543
  Liczba postów : 1594
https://www.czarodzieje.org/t22617-kate-milburn#754903
https://www.czarodzieje.org/t22619-poczta-kate#755024
https://www.czarodzieje.org/t22618-kate-milburn#754964
https://www.czarodzieje.org/t22650-kate-milburn-dziennik#757550
Balkon nad dziedzińcem - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty


PisanieBalkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty Re: Balkon nad dziedzińcem  Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty23.10.24 16:13;

W gruncie rzeczy była na niego zła. Od czasu ich ostatniego spotkania nawet nie otwierała wizbooka na ich wspólnej konwersacji, bo dość poważnie wzięła sobie do serca bardzo ironiczną sugestię, jakoby mu się narzucała. Wysłał jej tak dużo sprzecznych sygnałów, że aż kusiło powiedzenie, że więcej nie mógłby - ale podświadomość kazała jej sądzić, że to wyłącznie rozgrzewka. Widziała po nim, że walczył z czymś, co może finalnie miało okazać się większe od niego samego, ale nie jej rolą ani powinnością było docieranie do sedna tych kwestii. Zresztą i tak nie wpuściłby jej na tyle głęboko. Ledwo skłoniła go do wyjawienia jej swojego ulubionego koloru.
Parsknęła śmiechem, gdy zakończył te przeprosiny na bardzo wymownym stwierdzeniu, iż rzekł już wszystko, co miał rzec. Spojrzała na niego, a w jej oczach mógł dostrzec błyski rozbawienia i kierowanej ku niemu sympatii.
- Dobrze, że masz te eliksiry, bo mistrzem w przepraszaniu na pewno nie jesteś - skomentowała, uśmiechając się lekko, na moment przenosząc wzrok na to, co pod nimi, by zieleń jej oczu nie ciążyła mu przesadnie, gdy kierował ku niej te szczere słowa. - Nie musisz mi nic obiecywać i dobrze, że mnie nie oszukujesz - stwierdziła, kiwając głową. Może rzeczywiście powinna się zniechęcić i wystraszyć, ale coś w jego postawie kazało jej zatrzymać się na chwilę na tym balkonie i sprawdzić, czy miał jej do powiedzenia coś więcej, niż wyłącznie to, co zrzucił z siebie na wstępie. - Nic się nie stało - powiedziała finalnie, szturchając go lekko ramieniem. Jeśli jeszcze się nie zorientował, przyjacielska agresja była jednym z jej sposobów komunikacji. - Mam napoczętą butelkę wina do spożycia - dodała niezobowiązująco.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Balkon nad dziedzińcem - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty


PisanieBalkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty Re: Balkon nad dziedzińcem  Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty23.10.24 16:35;

Niestety miała rację. To, co widziała w pubie było zaledwie niewielkim ułamkiem tego, jak naprawdę potrafił wybuchnąć, ile gorzkich słów i myśli w nim siedziało, które wbrew wszelkiej logice kierował na rozmówców. Bliższa, niż tylko przelotne koleżeństwo, znajomość z Maxem niestety wiązała się z ciągłym byciu w ogniu podobnych wybuchów, które jemu samemu nie przynosiły nawet tak wiele ulgi, jak powinny, biorąc pod uwagę szkody, jakie mogły spowodować.
Śmiech Kate poniekąd był pocieszający. Miała rację, był strasznie chujowy w przeprosiny i też nieczęsto po nie sięgał, więc doświadczenie posiadał niewielkie. Sam aż prychnął lekko, tarmosząc sobie włosy, bo jakoś niezręcznie zaczynały go nagle irytować. Zdecydowanie przyszedł czas, by wybrać się do Emmy na podcięcie. -Nie widzę co bym zyskał, jakbym to zrobił. - Odpowiedział szczerze, w kwestii swojej szczerości. Owszem, uwielbiał mijać się z prawdą, ale zazwyczaj robił to, by coś osiągnąć. W tym wypadku to właśnie powiedzenie prawdy miało dać mu upragniony efekt, choć widać Kate, jak rasowa gryfonka, nie łapała jego pojebanych sztuczek.
-Czyli jednak chcesz mnie zabić. - Uśmiechnął się, bo stał na tyle niestabilnie, że to szturchnięcie wytrąciło go z równowagi i przechylił się nieco mocniej niż było to do przewidzenia. Na szczęście nie w stronę wychodzącej na dziedziniec przepaści, ale o kamienną balustradę też mógł sobie nieźle ten głupi ryj rozwalić. Mimo tej pozornej wesołości, nie zgadzał się z nią jednak w jednej kwestii, a mianowicie w tym, że ponoć nic się nie stało. W jego opinii było inaczej, to też przemilczał tę sprawę wiedząc, że tak będzie łatwiej. -Jestem zaskoczony, że cokolwiek z niej jeszcze zostało. - Przyznał szczerze, po chwili dopiero przypominając sobie, żeby nie mierzyć wszystkich swoją miarą. Kate prawdopodobnie poszła prosto do zamku, chowając butelkę na później, zamiast opróżniając ją tak, jak zrobiłby to on. Nie dawał jej jednak jednoznacznej odpowiedzi, samemu nie wiedząc jeszcze, czy powinien się zgodzić.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Kate Milburn
Kate Milburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Galeony : 543
  Liczba postów : 1594
https://www.czarodzieje.org/t22617-kate-milburn#754903
https://www.czarodzieje.org/t22619-poczta-kate#755024
https://www.czarodzieje.org/t22618-kate-milburn#754964
https://www.czarodzieje.org/t22650-kate-milburn-dziennik#757550
Balkon nad dziedzińcem - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty


PisanieBalkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty Re: Balkon nad dziedzińcem  Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty23.10.24 18:43;

Coś tam czuła, że to przepraszające wyznanie nie było częstą rzeczą pojawiającą się w jego repertuarze, toteż nie wybrzydzała bardziej, że były trochę na odwal, krótkie i za mało komplementujące jej osobę (bo kto nie lubił takiego łechtania ego?), a po prostu przyjęła do wiadomości, że miał refleksję na temat swojego zachowania. Nie zamierzał wchodzić w szczegóły i o dziwo Kate na tym etapie ich znajomości postanowiła odpuścić. Może faktycznie za mocno naciskała na niego, próbując go zmusić do rzeczy, na które nie miał ochoty. Starego psa trudno było nauczyć nowych sztuczek, więc byłaby idiotką spodziewając się innych rezultatów.
Wystarczającą nagrodą był dla niej uśmiech, który na moment rozpogodził jego marsowe, strudzone wewnętrzną walką oblicze.
Nie spodziewała się, że jej szturchnięcie wywoła taką lawinę wydarzeń i w pierwszej chwili instynktownie sięgnęła ku niemu tą samą ręką, którą wymierzała sprawiedliwość, by złapać go za fraki i dopilnować, żeby się nie wywrócił albo co gorsza nie gibnął przez balustradę na dziedziniec. Tylko tego jej jeszcze brakowało, być winną przypadkowego morderstwa.
- Broń Merlinie! Ja tak okazuję sympatię - zaśmiała się, nieco speszona swoją nagłą reakcją, pospiesznie prostując materiał jego ubrania, który zmięła, gdy zamknęła go w zaciśniętych palcach. - Zostało, zostało, nie miałam okazji, żeby ponownie po nią sięgnąć - przyznała, wzruszając ramionami. - Tulę ją do poduszki - dodała tonem, który poniekąd sugerował ironię, ale równie dobrze mógł być oznajmieniem mu zupełnie normalnej rzeczy. Bo może dla niektórych spanie z policzkiem przytulonym do alkoholu było normalne. - Ale niedługo będę miała okazję do świętowania, to pewnie pójdzie w ruch. Końcem tygodnia odbieramy klucze do mieszkania - pochwaliła się z szerokim uśmiechem i dumnie wypiętą piersią, zakładając, że "my" wybrzmi wystarczająco sugestywnie, żeby nie musiał pytać, czy chodziło o Adelę.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Balkon nad dziedzińcem - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty


PisanieBalkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty Re: Balkon nad dziedzińcem  Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty23.10.24 21:43;

Przypadkowe morderstwo Solberga raczej nie przeszłoby większym echem. Nie po Hogwarcie. Wang miałaby jedynie zagadkę, jak zamieść to pod dywan, żeby wizerunkowo wszystko wciąż się zgadzało, a plama krwi na dziedzińcu nie straszyła nowych pokoleń. Solberg nadal nie potrafił zrozumieć, jakim cudem ktoś jeszcze posyłał tu dzieciaki, ale teraz o tym nie myślał, skupiony na ponownym złapaniu równowagi.
-I niech ktoś mi powie, że kobiety nie są skomplikowane. - Odrzekł żartobliwie, gdy ta wyznała, że mordercze zapędy to jej język miłości. Trzeba było jednak przyznać, że poniekąd to rozumiał. Sam wielokrotnie strzelał Swansea po mordzie, a nienawiści nie było w tym za grosz. Przynajmniej nie do niego. Owszem, agresja w ich wykonaniu była realnie groźna, ale można było rzec, że jakieś podstawy w tych sytuacjach miały elementy wspólne. -A w to akurat nie uwierzę. Znalezienie okazji to nie jest problem. - Zauważył, nie śmiejąc się z niej ani trochę. Nie każdy musiał i powinien chlać tyle co on sam i było to w pewien sposób pocieszające, że istnieją jeszcze ludzie z większą godnością czy rozumem, na tym świecie.
-Własne mieszkanie? No nieźle Milburn. Moje gratulacje. - Zagwizdał z podziwu. Co jak co, ale Kate ciężko pracowała, by uzbierać na własny kąt i uważał, że naprawdę jej się to należało. Oczywiście założył, że "my" dotyczy Adeli, bo nie widział oznak, by coś mogło ten stan rzeczy zmienić. -Czyli koniec z zamkowymi ograniczeniami? - Wiele osób, które znał, mieszkało po połowie na swoim, a w połowie w Hogwarcie, bo jednak czasem wygodniej było być już na miejscu. Solberg nie był kimś, kto by to oceniał, czy wartościował. Wiedział tyle, że dla niego przebywanie na terenie zamku przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, było poniekąd tak samo przekleństwem jak i błogosławieństwem.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Kate Milburn
Kate Milburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Galeony : 543
  Liczba postów : 1594
https://www.czarodzieje.org/t22617-kate-milburn#754903
https://www.czarodzieje.org/t22619-poczta-kate#755024
https://www.czarodzieje.org/t22618-kate-milburn#754964
https://www.czarodzieje.org/t22650-kate-milburn-dziennik#757550
Balkon nad dziedzińcem - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty


PisanieBalkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty Re: Balkon nad dziedzińcem  Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty23.10.24 22:19;

Na szczęście nie musieli zastanawiać się o tym, co zrobiłby Hogwart, Li Wang, czy ktokolwiek inny, gdzie byłaby plama, jak duża i czy faktycznie straszyłaby inne dzieciaki, bo Kate, zamiast ściągnąć na siebie kłopoty i wyrok w Azkabanie, uratowała całą sytuację tym szybkim złapaniem go. Możemy wspólnie pominąć fakt, że wywołała cały ambaras i dalece posuniętą hiperbolę wydarzeń, którą tak ochoczo komentowali.
- Nie jest tak źle, kiedyś się połapiesz - zapewniła go żartobliwie, ponownie klepiąc go lekko otwartą dłonią w pierś, tym razem delikatniej i krócej, bo należało położyć kres wszystkim tym sympatycznym gestom w jej wykonaniu, o ile Solberg miał wrócić do swoich spraw bez nowych siniaków i przede wszystkim żywy. Odwróciła się tyłem od barierki, opierając się o nią plecami, bo patrzenie w dół na dziedziniec zaczynało ją nużyć. - Okazji może i nie brakowało, ale z towarzystwem kiepsko - przyznała. - Chyba spotkamy się w finale bludgera - zagadała jeszcze, by potwierdzić zasłyszane informacje, jakoby ślizgoński duet wygrał swoją półfinałową potyczkę. Istniała szansa, że do nich jeszcze nie dotarła wieść o przeciwniczkach na tym ostatnim etapie rozgrywek, więc kto wie, może go czymś właśnie zaskoczyła. - Aż kusi zostawić to na tę specjalną okazję. Będę świętować, jak przywalę Ci jakimś tłuczkiem. Z sympatii oczywiście - dodała, tym razem zaczepniej, ponownie szukając u niego guza. Albo prosząc się o kuksańca.
Na te jego pełne podziwu gratulacje rozpromieniła się, teatralnie kłaniając się i dygając dwukrotnie, bo musiała przeżyć tę swoją ekscytację własnym kątem po raz kolejny. Zasuwała w pracach dorywczych po to, by móc się kiedyś finalnie utrzymać i choć w normalnych okolicznościach zwlekałaby z tym jeszcze, zdarzenie z Morrisem uświadomiło ją, że była już na etapie życia, w którym pragnęła większej swobody i niezależności.
- Wiesz jakie to będzie dziwne po takim czasie spania w dormitorium mieć pokój tylko dla siebie? - zapytała go, gestem pokazując, jak jej mózg wybuchał na taką koncepcję. Niby w wakacje wracając do domu miała swoją sypialnię, ale po tak długim okresie spędzonym w zamku te dwa letnie miesiące nie były w stanie permanentnie zmienić trwałych połączeń w jej mózgu. - Boję się, że nie będę umiała spać bez słyszenia oddechów innych osób - dodała, śmiejąc się, bo nagle zdała sobie sprawę, jakie to będzie cholernie dziwne.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Balkon nad dziedzińcem - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty


PisanieBalkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty Re: Balkon nad dziedzińcem  Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty23.10.24 22:47;

Dla jednych na szczęście, dla innych niestety. Faktem jednak było, że pozostali żywi i w jednym kawałku, a nawet do tego w dość dobrych humorach. Jej dotyk nie był dla niego dziś tak krępujący jak ostatnim razem, co już wiele mówiło o tym, jaki posiadał nastrój.
-Nie mogę się doczekać. - Przewrócił oczami, ale nie było w tym geście nic gorzkiego. Po raz kolejny przypomniała mu się Olivia, co nieco ociepliło jeszcze wyraz jego twarzy. Coś w tych gryfonkach było, że nim się obejrzał, przekraczał z nimi ogromną strefę komfortu i choć u Callahan zadziało się to bardziej niespodziewanie, tak teraz świadomość tego podobieństwa między dziewczynami, tylko dodawała do strachu, jaki Max czuł, choć podobieństwa te były w większej części tylko fizyczne.
Temat bludgera całkiem odciągnął go od rozmyślań o winie. Jeśli było coś, co zastępowało godnie alkohol i nie było inną używką, to zdecydowanie był to wysiłek fizyczny. Max może fanem dziejących się obecnie rozgrywek nie był, bo uważał, że wspólnego z bludgerem to miały tyle co jego matka z czystością, ale skoro już dostał się do finału, to miał zamiar z nim zagrać. -No nie gadaj. Zieloni kontra czerwoni, baby kontra faceci, odwieczny konflikt. Kto zwycięży, a kto zejdzie przegrany. - Wyrecytował teatralnie, bo jednak coś było w tym ustawieniu. Hogwart nie widział chyba bardziej oklepanej rywalizacji niż ta między wężami a gryfonami i chyba nikogo nie dziwiło, że właśnie takie drużyny miały bić się o... -Ty. Właściwie o co my gramy? - Zapytał, bo dotarło do niego, że nawet nie wie czy szmaci się za coś wartościowego. Jak kociołek kochał, nigdy wcześniej się nie zastanawiał, bo też patrząc, jak im z Lockiem szło i jak zaangażowani byli, nie sądził, że tak daleko zajdzie. -Zapraszam. Tłuczkiem, pałką, czymkolwiek. - Nie straszne mu były te groźby. Wręcz przeciwnie, ciągnęło go do tego bólu jak muchę do gówna, ale z piłkami napełnionymi farbą, to średnio była szansa, że dostanie to, na co liczy.
Temat mieszkania zaskoczył go jednak o wiele bardziej niż fakt, że niedługo spotkają się w duetach na boisku. Potrafił sobie wyobrazić, a przynajmniej próbował, babskie wieczorki w wykonaniu Adeli i Kate i jakoś niesamowicie mu to pasowało. Dziewczyny były bardzo zżyte i nie miał wątpliwości, że dogadają się co do wspólnego mieszkania. -Poniekąd. - Choć wciąż się uśmiechał, nieco radości ubyło z jego twarzy, ale starał się tego nie pokazywać zbyt mocno. Jakby nie było, dziewczyna naprawdę miała co świętować. -Adela za cicho śpi? Możecie zawsze załatwić sobie jakiegoś zwierzaka. Na ciszę narzekać nie będziecie. - Podsunął jej pomysł, jednocześnie dobrze wiedząc, że jednak w ciszy to człowiek wyśpi się o wiele bardziej. Nie praktykował tego za często, ale wiedzę z doświadczenia nawet posiadał.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Kate Milburn
Kate Milburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Galeony : 543
  Liczba postów : 1594
https://www.czarodzieje.org/t22617-kate-milburn#754903
https://www.czarodzieje.org/t22619-poczta-kate#755024
https://www.czarodzieje.org/t22618-kate-milburn#754964
https://www.czarodzieje.org/t22650-kate-milburn-dziennik#757550
Balkon nad dziedzińcem - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty


PisanieBalkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty Re: Balkon nad dziedzińcem  Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty23.10.24 23:18;

Kate była całkiem dotykalską osobą, przynajmniej z osobami, z którymi czuła się swobodnie i czasem zapominała, że nie każdy miał tak, jak ona i niekoniecznie życzył sobie podobnej bliskości. Max na razie nie odrzucał prób jej szukania, a z racji tego, że wiedziała, co jakich kroków zdolny był się posunąć, pozwalała sobie na co nieco. Poza tym widziała, że był dziś w zdecydowanie lepszym humorze, niż ostatnim razem, a to też utwierdzało ją w przekonaniu, że jego grubiańskie zachowanie podczas ich ostatniego spotkania na dziewięćdziesiąt dziewięć procent nie miało nic wspólnego z nią samą, a z innymi, nękającymi go sprawami, pod którymi ugiął się, obierając ją na cel dla upustu własnych frustracji. Chciała skorzystać z tego nieco, bo nie wiadomo, kiedy zdarzy się następny słoneczny dzień w życiu Solberga.
Nie miała pojęcia o tym, że kojarzyła mu się z Olivią i pewnie gdyby o tym usłyszała, nie dostrzegłaby w ogóle podobieństwa pomiędzy sobą, a starszą koleżanką z Gryffindoru. Na szczęście nie mówił o tym na głos, więc nie mogła się jawnie obruszyć.
- No poważnie! - podchwyciła, nieco nazbyt entuzjastycznie, ale widząc jego reakcję nie umiała utemperować własnej. - Brzmi jak sztampowy nagłówek dla psidwaczka, co nie? - zawtórowała mu śmiechem, słysząc jego teatralnie wybrzmiewający, tubalny głos recytujący trafne podsumowanie tego, jak miał z boku wyglądać ich finał. Dwa znienawidzone domy, starcie męskich i damskich sił. I w tym wszystkim akurat ta czwórka. - Fuck, nie wiem - odparła, gdy spłynęło na nią objawienie, że w zasadzie nie wiedziała, o co grali. W ogóle nie pamiętała, jaka była motywacja jej i Adeli do zapisania się na te rozgrywki. Chyba po prostu ciekawość, bo po czasie Kate nie umiała znaleźć innego wytłumaczenia takiego biegu spraw. Zawiodło je to aż do finału, więc w zasadzie nawet się opłacało, ale czym była główna nagroda? - Jeśli to będzie coś w stylu uścisku dłoni Li Wang, to chyba wrócę tu skoczyć - stwierdziła, wywracając oczami. Jej "groźby" nie zrobiły na nim większego wrażenia, a wręcz zdawały się działać jak zachęta, bo tak chętnie zaprosił ją do sympatycznego bicia, że siłą woli musiała powstrzymać rękę od kolejnej wędrówki ku jego ciału. - Pałką Cię bić nie będę, ale jeśli "cokolwiek" wchodzi w grę, może znajdę alternatywę - stwierdziła, zadzierając nieco brodę ku górze, by spojrzeć na niego z czającymi się w oczach ognikami, które zdążył już dość dobrze poznać.
Dziewczyny dzieliły ze sobą dormitorium od ponad ośmiu lat, wobec czego perspektywa dzielenia większej przestrzeni mieszkalnej w ogóle ich nie przerażała, a wręcz napawała radością, bo przeniesienie się do lokum w Hogsmeade było upgradem, którego obie pragnęły.
- Czasem chrapie - machnęła ręką, nieświadomie ujawniając o przyjaciółce informację, której pewnie nie powinna, ale komu się nigdy nie zdarzyło chrapnąć, niech pierwszy rzuci kamieniem. - Mam już kota, myślę, że wystarczy - stwierdziła, bo Gizmo ze swoją energią pomarańczowego kota potrafił zrobić naprawdę duży hałas. Ciężko było jej ukrywać, że docelowo piła do czegoś innego, o czym Solberg też pewnie wiedział, ale czego nie chciał poruszyć. Wobec tego zaryzykowała. - Możesz kiedyś wpaść. Do mnie. Do nas, w sensie.
Ale dobrze wiedział, że nie chodziło "o nie".
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Balkon nad dziedzińcem - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty


PisanieBalkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty Re: Balkon nad dziedzińcem  Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty24.10.24 0:06;

Nie miał zazwyczaj nic przeciwko dotykowi. Z czasem i życiowymi turbulencjami pojawiały się jednak pewne ograniczenia, które raz po raz atakowały jego umysł i stawiały granice tam, gdzie wcześniej ich nie było. Dzisiaj na szczęście oberwała tylko koszula od jego mundurka, która lekko wygniotła się tam, gdzie Kate ją chwyciła.
Dla Maxa zaś porównanie z Olivią było komplementem. Wiedział, że w pewien sposób to przez nią jego życie dość mocno ucierpiało, ale też była pierwszą osobą, która poniekąd przebiła się przez tę jego uparcie budowane mury i dokopała do wrażliwości, która była tak naprawdę sednem charakteru chłopaka. Tak naprawdę, gdyby nie jej brat, wszystko mogłoby potoczyć się inaczej, ale nie zamierzał rozpaczać. Ostatecznie żył dalej i jakoś względnie sobie radził, a dzięki tamtym wydarzeniom zawiązał naprawdę wiele cennych relacji, których nie oddałby za nic na świecie.
-Tandeta w chuj. - Przyznał od razu. Nie był fanem Psidwaczka, ale nie był też jego hejterem. Zdarzało mu się czasami poczytać te bzdury i się pośmiać. Czy w nie wierzył? Mniej więcej tak jak w zapewnienia, że Wang zależy na jej podopiecznych, ale nie wszystko przecież trzeba było brać na poważnie. -No to cudnie. - Zaśmiał się, gdy wyszło na jaw, że żadne z nich nie wie, po co tak naprawdę całe to zamieszanie. Max poszedł dla adrenaliny, której ostatecznie i tak nie dostał, więc cokolwiek by się nie działo, czuł się po prostu przegrany. Pluł sobie w brodę, że bez sensu szedł w ten pojedynek, gdy miał na głowie naprawdę sporo, a czas niewyobrażalnie szybko spierdalał mu między palcami. -Ja wtedy rzucam te studia w pizdu. - Przyznał, bo śmierć uważał jednak za nagrodę, a od kiedy tylko rozpoczął się ten rok szkolny czuł, że nie jest on dla niego w żaden sposób łaskawy i miły. Był dopiero październik, a on już miał szczerze dość i poważnie zastanawiał się, czy to wszystko ma jeszcze sens. -Trochę się chyba boję, co wymyślisz. - Nie schodził z żartobliwego tonu, choć domyślał się, w jakie rejony pobiegła wyobraźnia Kate. Samemu na chwilę gdzieś tam odleciał, ale szybko powrócił na ziemię, gdy jego własny umysł wyrywał się poza kontrolę.
-Jak tylko czasem, to jest okej. - Z tej strony Adeli nie znał i wątpił, by kiedykolwiek miał okazję to zmienić. Ważne jednak, że laski się dogadywały, a wieloletni przymus mieszkania w dormitoriach faktycznie co nieco uczył zamknięte tu dzieciaki. -Na koty to ja akurat bym uważał. Wiem co mówię. - Nie miał pojęcia, że Kate też ma sierściucha. Groma to znało już pół zamku, bo jak nie chodził z Maxem na zajęcia wszelkiej maści, to sam na własną rękę truł ludziom i innym istotom życie. Mimo trudnego charakteru, ślizgon kochał tego futrzaka i wiedział, że bez niego zapewne by długo tu nie wytrwał. -Mogę. -Zgodził się bez zbędnego pierdolenia, co było dość zjawiskowe jak na niego. Nie było jednak co rozwlekać pewnych spraw. Nie dzisiaj, kiedy mimo kiepskiego stanu fizycznego, czuł się dość dobrze i zamierzał z tego skorzystać.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Kate Milburn
Kate Milburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Galeony : 543
  Liczba postów : 1594
https://www.czarodzieje.org/t22617-kate-milburn#754903
https://www.czarodzieje.org/t22619-poczta-kate#755024
https://www.czarodzieje.org/t22618-kate-milburn#754964
https://www.czarodzieje.org/t22650-kate-milburn-dziennik#757550
Balkon nad dziedzińcem - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty


PisanieBalkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty Re: Balkon nad dziedzińcem  Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty24.10.24 0:41;

Ona sama traktowała psidwaczka jako guilty pleasure, bo naprawdę było jej głupio z powodu tego, jak ogromną rozrywkę czerpała z czytania tych wypocin. Raz, że czasem ciężko było przez nie przebrnąć, bo połowa redakcji chyba toczyła całe swoje życie walkę z dysleksją, a dwa, że ładnie opakowany stek bzdur finalnie był jedynie stekiem bzdur i choć kochała plotki wszelakie (raczej ich słuchać, niż je rozpuszczać), a ponoć w każdej kryło się choć ziarnko prawdy, miała wrażenie, że te produkowane w psidwaczku były wyłącznie wytworem czyjejś podejrzanie i chyba już nawet patologicznie bujnej wyobraźni.
Śmiała się razem z nim, bo sam dźwięk jego śmiechu skłaniał ją do tego samego, nie dlatego, że śmiesznie się śmiał, ale po prostu udzielała jej się jego energia, która dziś była... Zaskakująco dobra. Nie pamiętała, by widziała go od początku roku w lepszym humorze niż teraz, choć gdzieś pomiędzy jednym a drugim zadowolonym wyrazem twarzy wciąż przebiegał po niej niezidentyfikowany cień, zbyt lichy, by stać się uchwytnym, lecz na tyle ewidentny, że była o nim świadoma. Ale nie pytała. Szkoda było jej niszczyć ten moment.
- To chyba kiepsko, że wystawiamy się na wzajemne tłuczkobicie z bardzo słabym przeświadczeniem o jakiejkolwiek nagrodzie - stwierdziła, bo ona sama w sumie chciałaby dostać coś fajnego od szkoły. Znając życie serio dostaną uścisk prezesa dyrektorki i może koncentrat do sporządzenia roztworu, którym będą w stanie wywabić całą farbę z ubrań, ciał i sprzętu miotlarskiego, który najwyraźniej skrzaty trzymały wyłącznie dla wybrańców (czyt. Maxa), bo Kate ilekroć go potrzebowała, odchodziła z kwitkiem, dopisując szkolne skrzaty do coraz dłuższej listy hogwartczyków, którzy jej nie lubili. I Merlin jeden wiedział, dlaczego tak było. - Nie byłoby Ci szkoda? - rzuciła, bo choć rozmawiali czysto teoretycznie i w drastycznie-żartobliwym klimacie, paradoksalnie wzmianka o rzuceniu przez niego studiów wydawała jej się bardziej martwiąca niż jej własne planowanie skoku z balkonu.
Ogniki błysnęły, gdy podchwycił temat, bo wkraczał on pomału na rewir, w którym poruszali się wyjątkowo swobodnie, przynajmniej do tej pory. Lubiła, gdy ulegał tym gierkom, nawet tylko na moment.
- Musisz mi tylko powiedzieć, czy wolisz takie... - W tym miejscu zrobiła przerwę, by wyprostować jedną dłoń, o którą uderzyła drugą płasko i twardo, ze złączonymi palcami. - Czy takie... - Rozczapierzyła te palce, dzięki czemu dźwięk ich uderzenia o wewnętrzną stronę dłoni był delikatniejszy. Uważnie obserwowała, czy podłapał, do czego zmierzała tymi demonstracjami, a jako że bystra z niego bestia, nie miała wątpliwości, że zrozumie aluzję.
Kot Kasi żył swoim życiem i chyba już pomału przestawał być jej kotem, bo dochodziły ją wieści o wyjątkowo często zapuszczającym się w rejon kuchni rudym kocurze, który chyba bardzo upodobał sobie skrzaty i pichcone przez nie przysmaki. Może gdyby się nad tym głębiej zastanowić, ich niechęć do niej była w jakiś sposób uzasadniona?
- Co Ty mówisz, Grom jest super - stwierdziła, bo jego kota kojarzyła dość dobrze wśród hogwarckich mruczków. Ale nim zdążyła dopowiedzieć coś więcej w kwestii kotów, odjęło jej na moment mowę. Patrzyła na niego przez kilka sekund z nieskrywanym zdziwieniem, zaskoczona, że tak łatwo poszło i nawet przez moment zastanawiała się, czy nie poprosić go o powtórzenie tej odpowiedzi, bo nie była pewna, czy dobrze usłyszała. - O. To super - stwierdziła, wciąż w szoku, dopiero po tej debilnej odpowiedzi wracając do właściwych funkcji myślowych. Otrząsnęła się, niemal fizycznie wzdrygając się z zażenowania samą sobą. - Sorry, chyba miałam jakiś udar - autoironizowała, żeby pozbyć się tego dziwnego uczucia w brzuchu, które może było stresem, a może... - Nie spodziewałam się, że się zgodzisz - przyznała w końcu.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Balkon nad dziedzińcem - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty


PisanieBalkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty Re: Balkon nad dziedzińcem  Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty24.10.24 11:07;

Dobry humor faktycznie bywał zaraźliwy. Zdecydowanie milej było spędzać czas w takiej atmosferze niż, gdy powietrze aż gęstniało z nieprzyjemnego napięcia między nimi. Kate wydawała mu się jednak nie być kimś, kto konflikty zamiatał pod dywan udając, że nie istnieją. W pewien sposób to szanował, ale z drugiej strony nie lubił gdy ktoś na niego naciskał. Wymagania z zewnątrz irytowały chłopaka i nic nie mógł na to poradzić. Widział w tym praktycznie zawsze pewien przejaw hipokryzji i jakiegoś durnego poczucia wyższości.
-Gdyby to były normalne tłuczki, to dla mnie byłaby to wystarczająca nagroda, ale tak to jednak mogliby to jakoś zrekompensować. - Nie bał się wyrażać na głos swoich opinii ani na ten, ani na żaden inny temat. Miał żal do organizatorów, że narobili mu po prostu nadziei, a ostatecznie zamiast dobrej bitwy na wpierdol, zhańbili nazwę "bludger".
Spojrzał na nią z niedowierzaniem, gdy zadała mu kolejne pytanie. Był przekonany, że dziewczyna sobie żartuje, ale gdy po kilku sekundach nic nie odpowiedziała, doszło do niego, że pytała poważnie. -Szkoda? Czego niby? Daj spokój, tu nie ma za czym tęsknić. - Gdyby miał być zupełnie szczery, to chyba jedynie właśnie quidditch trzymał go jeszcze w Hogwarcie. Był to jedyny element, którego prawdopodobnie byłby pozbawiony, gdy opuści już te mury. Owszem, mógł zawsze poćwiczyć z Joshem, czy Brooks, ale to nie było to samo co mecz w barwach ślizgonów. Poza tym na prawdę nic go tu nie trzymało. Laboratorium miał swoje, a pieniędzy wystarczało mu, by się godnie zaopatrzać, znajomości jakoś przez dwa lata, gdy skazany był na banicję, udawało mu się utrzymywać, a lekcje..... Na te to szkoda było mu strzępić nawet ryja.
Dobrze znał ten jej wyraz twarzy i spodziewał się, w którą stronę zmierzają. Patrzył na jej dłonie, które uderzały o siebie z charakterystycznym dźwiękiem i był pewien, że czuje siłę tego uderzenia na swojej skórze. Otworzył usta, by odpowiedzieć na jej pytanie, ale jakieś synapsy w jego mózgu w końcu się połączyły tworząc myśl nim wypuściły słowa, więc zdołał się powstrzymać. -Pierwsza opcja brzmi lepiej. - Odpowiedział w końcu, a jego oczy błyszczały w tej chwili nie mniej niż jej własne.
Kuchnia zdawała się być miejscem bardzo chętnie odwiedzanym nie tylko przez uczniów, ale i ich zwierzaki. Była opcja, że jeśli kot Kate zbyt mocno buszował po spiżarniach, skrzaty nie były tak przyjaźnie nastawione do jego właścicielki. A może powód był zupełnie inny, tego to już nie miał jak rozwiązać.
-Yhyhm... Spędzisz z nim jedną dobę to zmienisz zdanie. - Zaśmiał się, początkowo nie widząc nic dziwnego w jej milczeniu. Zaraz jednak uniósł brew ku górze, bo zdał sobie sprawę, że Milburn wyglądała jakoś tak dziwnie, a przecież nie powiedział nic głupiego. Chyba. Jeszcze większe zdziwienie pojawiło się na jego twarzy, gdy w końcu się odezwała, a ostatecznie roześmiał się, słysząc drugą wypowiedź dziewczyny. -No właśnie zauważyłem. - Nie zamierzał oszukiwać, bo tego po prostu nie dało się pominąć. -A czemu nie? - Zapytał, nie widząc w swojej odpowiedzi niczego dziwnego.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Kate Milburn
Kate Milburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Galeony : 543
  Liczba postów : 1594
https://www.czarodzieje.org/t22617-kate-milburn#754903
https://www.czarodzieje.org/t22619-poczta-kate#755024
https://www.czarodzieje.org/t22618-kate-milburn#754964
https://www.czarodzieje.org/t22650-kate-milburn-dziennik#757550
Balkon nad dziedzińcem - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty


PisanieBalkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty Re: Balkon nad dziedzińcem  Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty24.10.24 12:05;

W tej kwestii niestety mylił się co do niej. Kate kiepsko radziła sobie z rozwiązywaniem konfliktów, bo sam fakt posiadania z kimś napiętych stosunków mocno dystansował ją. Podjęcie trudnego tematu nie było dla niej łatwym zadaniem, szczególnie jeśli widziała w sprawie również swoją winę, bo choć umiała przyznać się do błędu, zawsze wpędzało ją to w wyjątkowy dyskomfort. Jej głównym mechanizmem ucieczki było po prostu udawanie, jakby nigdy nic się nie stało. O tyle, że często całkowicie zaniechiwała kontaktów z tą drugą stroną. I chyba dotychczas darła koty wyłącznie z ludźmi, którzy obierali podobną taktykę, bo zarówno Lockie, Veronica, jak i Imogen po prostu ignorowali ją, najczęściej z wzajemnością. Przynajmniej ze Skylight już sobie wszystko wyjaśniła, bo w kwestii pozostałej dwójki zdawało się to nieosiągalne.
- No tak, od razu chce się grać, gdy stawką są złamane żebra, nosy i wybite obojczyki - stwierdziła, wywracając lekko oczami, ale jednocześnie nie dziwiąc się kompletnie takim oświadczeniom z jego ust. Akurat do Solberga jej to pasowało, zwykła pasja napierdalania się wściekłymi piłkami. - Po ostatnich dwóch razach... W sumie trzech - Poprawiła się, gdy przypomniał jej się ten jeden wyjątkowy raz, kiedy do mycia miała bardzo uroczego kompana. - mozolnego zmywania i wywabiania farby chyba też wolałabym, żeby lała się krew. Szybciej, prościej, a pobolałoby pewnie podobnie - stwierdziła ze wzruszeniem ramionami, choć to właśnie wtedy w jej oczach ogniki rozbłysły po raz pierwszy, bo raz wzbudzone wspomnienie jego dłoni na jej ciele wystarczyło, by w jej brzuchu znów coś zawirowało.
Słysząc o tych studiach w sumie nie miała powodów się nie zgodzić. Odpowiedź w postaci "dyplomu" była teraz co najmniej nie na miejscu, bo gdyby się nad tym głębiej zastanowiła, on faktycznie nie potrzebował tej szkoły do niczego konkretnego. Miał już dobrze rozwinięty biznes, dzięki któremu mógł się utrzymać, co biorąc pod uwagę jego wiek i okoliczności zakładania klubu było godne podziwu. Może ukończenie studiów warunkowało część lepiej płatnych zawodów, ale nie było warunkiem do tego, by wieść godne życie i musiała mu tu oddać, co jego. Plus część prowadzonych w szkole zajęć jej również działała na nerwy.
- Masz rację - przyznała więc, kiwając głową ze zrozumieniem.
Po bardzo precyzyjnej prezentacji potencjalnych "narzędzi", zrobiła zamyśloną minę, jakby zastanawiała się nad jego wyborem, ostatecznie kiwając głową ze zrozumieniem, a jej usta rozciągnął dość sugestywny uśmiech.
- Mijamy się w tym preferencjach, ale jestem elastyczna - powiedziała, zmieniając ciężar z jednej nogi na drugą i lekko przechylając się w stronę balustrady, opierając się o nią łokciem, dłonią tej samej ręki podpierając brodę, gdy mierzyła go spojrzeniem lekko zmrużonych oczu. - Ciekawe - mruknęła jeszcze, chwilę brnąc w tę grę, podczas której subtelnie odkrywali swoje karty.
No, dopóki nie zbił ją z tropu swoją bezpośrednią, o dziwo twierdzącą odpowiedzią. Po prawdzie sądziła, że jej otwarcie odmówi albo będzie próbował wywinąć się paroma wymówkami, by zniechęcić ją do tego pomysłu, na co mentalnie się przygotowywała. W całej tej analizie scenariuszy we własnej głowie nie przewidziała, że tak łatwo otrzyma zgodę z jego ust, a to przepaliło jej styki.
- No... Myślałam, że nie będziesz chciał - przyznała, bo pytał tak, jakby naprawdę był ciekaw motywów jej odpowiedzi. - Albo że dasz mi dziesięć różnych wymówek, dlaczego to zły pomysł i będziemy się bawić w kotka i myszkę - dodała, tu już parskając cicho śmiechem. - Ale to dobrze. Że możesz. Mam nadzieję, że też chcesz - powiedziała w końcu, a na jej twarzy zawitał uśmiech nieco inny, niż dotychczas. Delikatniejszy i może mniej pewny, niż to, co serwowała mu do tej pory, jakby w jakiś sposób zawstydziła się lekko tego, jak ta odpowiedź na nią wpłynęła.
I co w niej rozbudziła.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Balkon nad dziedzińcem - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty


PisanieBalkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty Re: Balkon nad dziedzińcem  Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty24.10.24 16:23;

Mieli prawo się mylić obydwoje, jakby nie patrzeć, naprawdę się nie znali. Każdy z nich posiadał wyobrażenia na temat drugiego, choć były one oparte tylko na ich paru rozmowach i spotkaniach, przeczuciach, nie faktach.
-A po co innego się za to brać? Jak chcesz się bezpiecznie bawić, to nie wsiadasz na miotłę. - Oczywiście, że ten wpierdol był dla niego najważniejszym czynnikiem. Gdyby odbijali miękkie poduszeczki, byłby pozbawiony wyrzutu adrenaliny do krwi, a to było coś, co go napędzało. Świadomość niebezpieczeństwa, ryzyko, konkretna stawka.... Hazard własnym zdrowiem i życiem kręcił go bardziej niż wieczory przy astroruletce. Nie bez powodu to właśnie pozycję pałkarza wybrał. Zamiast uciekać od niebezpieczeństwa, wychodził mu na przeciw i to był dla niego cały smak quidditcha, bludgera i im podobnych gier.
-No i widzisz. Czeka Cię jeszcze tylko jeden raz i będziesz mieć spokój. - Wyszczerzył się, bo oczywiście, że nie powie, że sam przegra. -Poza tym, możecie z Adelą grać bez szat, jedno wywabianie plam będziecie miały z głowy, a i szanse na wygraną wam wzrosną. - Puścił jej oczko. Nie było potrzeby ukrywać tego, co obydwoje dobrze wiedzieli. -Może po meczu wszyscy spotkamy się pod prysznicami. - Dodał jeszcze, nie mogąc się powstrzymać. Byłoby to na pewno ciekawe doświadczenie, nie mógł powiedzieć, że nie. Z Lockiem podzieliłby się wszystkim, gdyby zaszła taka sytuacja, choć domyślał się, że w tym równaniu tylko on mógłby być ewentualnym chętnym.
Temat studiów skończył się tak szybko, jak zaczął. Max mógł wyglądać, jakby mu zależało, gdy pojawiał się na zajęciach, a jego świadectwo zawsze wyglądało dość przyzwoicie, ale prawdę mówiąc robił to tylko dla samego faktu bycia zajętym, a wiedza po prostu wpadała mu do głowy sama. Prawda wyglądała tak, że od zeszłego roku ciągle żałował, że postanowił wrócić i tylko duma oraz ambicje nie pozwalały mu zrezygnować z podjętej decyzji.
-Wszystko da się dogadać. - Zgodził się z nią, zaraz znów śmiejąc się na głos, gdy zaczęła mu się tak niby uważnie przyglądać. -Co Cię tak ciekawi? - Zapytał, bo dla niego nie było w tym nic zaskakującego. No dobrze, może jego grzeczna morda trochę kłóciła się z pewnymi aspektami charakteru chłopaka, ale na tyle to chyba już go znała.
-Czemu? - Zapytał szczerze zaskoczony, bo kompletnie nie rozumiał, czemu miałby nie chcieć odwiedzić jej mieszkania. Zgupiał chyba nie mniej niż ona. Widać było, że świetnie im idzie rozumienie najprostszych spraw, nie ma co. -Jakbym nie chciał, to bym powiedział, że nie mogę. - Stwierdził zwięźle, bo dla niego na prawdę było to oczywiste. Może jednak było coś, czego nie widział, że Kate tak bardzo zaskakiwała jego reakcja.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Kate Milburn
Kate Milburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Galeony : 543
  Liczba postów : 1594
https://www.czarodzieje.org/t22617-kate-milburn#754903
https://www.czarodzieje.org/t22619-poczta-kate#755024
https://www.czarodzieje.org/t22618-kate-milburn#754964
https://www.czarodzieje.org/t22650-kate-milburn-dziennik#757550
Balkon nad dziedzińcem - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty


PisanieBalkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty Re: Balkon nad dziedzińcem  Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty24.10.24 17:13;

Pokiwała głową, bo miał w tej kwestii rację. Magiczne sporty wiązały się z podejmowaniem dużego ryzyka i Kate również świadomie godziła się na nie będąc w szkolnej drużynie, raz po raz biorąc w rękę miotłę. Może nie wychodziła naprzeciw tłuczkom uzbrojona jedynie w drewnianą pałkę, ale obrona pętli również wiązała się z wystawianiem się na pastwę lecących w jej kierunku piłek, przy czym jedne musiała bezwzględnie łapać, a drugich jak ognia unikać. To była trochę jej zmora w obecnych rozgrywkach, w których musiała całkowicie porzucić długimi miesiącami wypracowywane instynkty, by nie uciekać od lecącej w jej kierunku piłki na rzecz robienia zwodów i uników, których w normalnym meczu nie musiała używać. Może dlatego była w tego bludgera taka kiepska?
- Dokładnie, jak chcesz na spokojnie, to można grać w szachy - odparła, inspirację czerpiąc z czarno-białej szachownicy płytek pod ich nogami. Świtało jej, że kiedyś ktoś podobno próbował powiększać figury i grać na tym balkonie w partię czarodziejskich szachów, ale gdy figury zaczęły się brutalnie ze sobą zderzać, kadra interweniowała i zakończyła rozgrywkę. A szkoda, bo obejrzałaby podobne wydarzenie.
Nie powstrzymała się przed kolejnym pacnięciem go w ramię, ale tym razem ważąc siły, by gest był wyłącznie karcący, a nie uśmiercający.
- Gra bez szat, mówisz? - zaśmiała się mimo wszystko, bo Max jak chciał, to był całkiem zabawny i nie rozśmieszał jej tylko dlatego, że jej się podobał, ale też dlatego, że po prostu uderzał w odpowiednie struny. - Niestety z doświadczenia wiem, że ze skóry też kiepsko schodziła - dodała, kierując rozmowę na dobrze znane im tory. - Nie wiem, czy ze wszystkimi bym chciała - odparła, oczywiście sugerując tym samym, że na powtórkę z nim miałaby ochotę, ale czy Swansea i Honeycott byli jej potrzebni w tym równaniu? No niekoniecznie.
Przestała mrużyć oczy, gdy zaczął się śmiać, samej na powrót uśmiechając się, łamiąc założenia poważnej, skupionej i pełnej zaciekawienia maski, którą przywdziała na tę specjalną okazję prowadzenia z nim kolejnej interesującej zabawy. Było coś w tym jego śmiechu, co rozbrajało ją całkowicie i nie był to wyłącznie rosnący samozachwyt, że go do niego sprowokowała.
- Ty, głuptasie - odpowiedziała mu, zamykając w tych słowach o tę odrobinę czułości za dużo, niż zamierzała, z czego natychmiast wycofała się, odchrząkując krótko i wracając do poprzedniej powagi. - Po prostu widziałam Cię bardziej z pejczem niż packą, ale człowiek ciągle się uczy, co nie? - popisała się znajomością akcesoriów erotycznych, których nie posiadała. Jeszcze.
Nie rozumiał i chyba nie do końca miał prawo zrozumieć jej punkt widzenia, bo nie był uwikłaną w zauroczenie nastolatką, która właśnie zapraszała chłopaka do własnego mieszkania. Kate wzruszyła ramionami, desperacko zmuszając się do ogrania tego na chłodno, by nie dać po sobie poznać, jak dużo to dla niej w tej chwili znaczyło.
- Okej, no to cool - powiedziała, drapiąc się przez sekundę po nosie, oglądając paznokcie i samą będąc tak cool, jak tylko potrafiła w tej chwili być. - Dam Ci znać, jak się urządzimy. Pewnie jeszcze trochę to zajmie - dodała.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Balkon nad dziedzińcem - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty


PisanieBalkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty Re: Balkon nad dziedzińcem  Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty24.10.24 17:33;

Faktycznie mieli nieco inne instynkty, wyrobione przez grę w szkolnych barwach, choć rozgrywki, w których mieli się spotkać, mogły być korzystne dla obydwu ze stron. Max wiedział, że w pewien sposób odkrywali przed przeciwnikami karty, ale jednocześnie dostawali w zamian to samo. Taka zabawa była idealną okazją do znalezienia słabych stron przeciwnika, które następnie można było wykorzystać podczas meczów szkolnej ligi.
-Albo zajmujesz się wróżbiarstwem. Dokładnie. - Skinął głową czując, jak brakuje mu już nikotyny. Wyjął z kieszeni paczkę, ale była już tak poniszczona przez wieczne miętolelnie w kieszeni, że na próżno było szukać choć jednego szluga nadającego się do użytku. Przeklął więc sobie pod nosem, chowając przedmiot do kieszeni. Musiał wytrzymać, trudno.
-Mówię. Tylko uważaj na drzazgi. - Nie schodził z tonu, wyobrażając sobie, jak by taki mecz wyglądał. Musiał podrzucić pomysł Lockiemu, na pewno chętnie by w to wszedł, a znalezienie chętnych przeciwniczek raczej nie powinno być wielkim wyzwaniem. -No skóry nie zdejmiesz, to prawda. - Zgodził się, a choć sam temat zaczął, to nie pozwalał sobie na tak jawne potwierdzenie, że wie, o czym dziewczyna mówiła. Ot, żeby się z nią lekko podroczyć. -No dobra, poradzę sobie sam. - Westchnął teatralnie, jakby myślał, że to jego miała za niepasujący jej element w tej układance. Jak miał być szczery, to chętnie zobaczyłby te dwie lwice razem, ale domyślał się, że ich przyjaźń nie zawierała takich elementów. A szkoda.
Zacisnął zęby, by nie powiedzieć niczego na to jej stwierdzenie. Nadal uważał to za durne i szkodliwe dla Kate, ale skoro chciała się sparzyć, co miał zrobić? Siłą trzymać ją z dala? Nie był przekonany, czy dałaby się tak po prostu odstawić, gdyby nie było jej to na rękę. Uśmiech nieco mu zbladł, ale twardo i kulturalnie nie skomentował tych słów.
-To, że preferuję jedno, nie znaczy, że nie uświadczysz mnie z drugim. - Podsumował krótko. Zrozumiałaby, co miał na myśli, gdyby pozwolił jej, albo bardziej sobie samemu, odkryć wszystkie swoje karty, ale trzymał je blisko przy sobie, nie mając zamiaru pozwolić, by jakakolwiek niewygodna dla niego informacja przedostała się do jej świadomości.
Płeć i sytuacja na pewno miały znaczenie w kwestii zrozumienia tego wszystkiego, ale też dla Maxa takie łażenie po domach było normalne i nie niosło za sobą nic wyjątkowego. Zresztą, wiele rzeczy tak postrzegał, znieczulony na pewne gesty przez to, co miał okazję obserwować jako dziecko. Było to przykre, ale i w pewien sposób fascynujące dla kogoś, kogo interesowała ludzka psychika.
-Jakbyście potrzebowały jakiejś pomocy, to dawajcie znać. Mistrzem nie jestem, ale coś tam ogarniam w kwestiach remontowych. - Zaproponował, mając dziwne wrażenie, że Kate czuje się bardziej nieswojo niż wyluzowanie. Coś w jej postawie sprawiało, że nieco uważniej zaczął jej się przyglądać.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Kate Milburn
Kate Milburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Galeony : 543
  Liczba postów : 1594
https://www.czarodzieje.org/t22617-kate-milburn#754903
https://www.czarodzieje.org/t22619-poczta-kate#755024
https://www.czarodzieje.org/t22618-kate-milburn#754964
https://www.czarodzieje.org/t22650-kate-milburn-dziennik#757550
Balkon nad dziedzińcem - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty


PisanieBalkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty Re: Balkon nad dziedzińcem  Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty24.10.24 17:58;

To był prawdopodobnie drugi powód, który skłonił ją do zgłoszenia się do tych rozgrywek z Adelą. Pierwszym było zwyczajowe, gryfońskie YOLO, z którego śmiały się razem wpisując swoje nazwiska na krążącą wśród studentów listę. Obserwacja tego, co potrafili inni gracze, mogła być na pewno pomocna w kontekście przyszłych rozgrywek szkolnej ligi. Trochę szkoda, że nie miała okazji grać przeciwko wszystkim zawodnikom, ale z drugiej strony dobrze, bo wtedy chyba do świąt nie zeszliby z mioteł, gdyby każdy miał grać z każdym. Nie zaznała gry przeciwko Krukonom, którzy wciąż pozostaną dla niej strategiczną zagadką, ale o Ślizgonach już się co nieco dowiedziała, zarówno ich pałkarzach, jak i ścigających.
- Ja tam widuję, jak się czasem na tym wróżbiarstwie ekscytujecie, chyba bardziej niż przy szachach - stwierdziła, wspominając jak często widziała siedzących na śmiesznie małych pufach chłopaków, którzy zakrywali sobie twarze i ocierali łzy, na wszelkie sposoby próbując ukryć targające nimi rozbawienie. Chociaż z drugiej strony nie miała okazji obserwować ich podczas gry w szachy. Kto wie, może tam działa się prawdziwa impreza?
Prychnęła na te drzazgi i ugryzła się w język, by nie powiedzieć nic o tym, że musiałby jej później pomóc je wyciągać. Dobrze się z nią droczył i zdecydowanie lepiej potrafił teraz zachować powagę i właściwą takim zabawom nonszalancję, w czym ona polegała i co przyjmowała do siebie z trudem, nie chcąc dopuścić do własnej podświadomości powodu, dla którego tak się działo.
- Świetnie, więc zostawisz mnie z nimi samą? - odbiła piłeczkę, teraz udając, że miałaby mu za złe takie porzucenie. Bo niestety szans na ciekawe, podprysznicowe przeżycia z tamtą dwójką nie miała. Swansea prędzej wyprułby sobie żyły, niż w ogóle przystał na podobny scenariusz, a z Adelą łączyła ją miłość tak platoniczna, jak tylko mogła istnieć. Z Solbergiem z kolei mieli szansę ogrzać wodę pod prysznicem samymi spojrzeniami.
Zauważyła to lekkie drgnięcie w kącikach jego ust i doskonale wiedziała, że głupio palnęła, ale nie posiadała zmieniacza czasu, by zaczaić się i rzucić na siebie samą jęzlep. Musiała wziąć głębszy oddech, by odgonić to nagłe uczucie zestresowania, które wstąpiło w jej umysł, mimo że Max ani nie opuścił tonu, ani nie odezwał się w żaden sposób karcąco.
- To rozumiem pod pojęciem elastyczności - odpowiedziała mu, puszczając figlarne oczko. Sama też nie odkrywała przed nim wszystkich swoich kart, choć ciężko było jej ukryć, że chciałaby. Miała naturalną właściwość każącą jej szybko zacieśniać więzy, dzięki czemu miała naprawdę wiele przyjaciółek i z łatwością nawiązywała znajomości. W pewnych kwestiach opłacało się jednak zachować nieco dla siebie i choć było to sprzeczne z jej naturą, zmuszała się, by grać według zasad, które wzajemnie na bieżąco pisali.
Domyśliła się z luźnego tonu i sposobu, w jaki podjął temat, że dla niego nie było to ani nic wielkiego, ani poważnego, co jej samej nakazało nieco ostudzić własne emocje, które wywindowały gdzieś hen daleko w górę, czyniąc ją podatną na to dziwne, wstępujące w nią onieśmielenie.
- Może pomożesz mi zawiesić lampki w pokoju - powiedziała, śmiejąc się krótko i czując, jak na jej szyję pomału wstępował rumieniec. Podrapała się szybko w tym miejscu, by ewentualny rumień tłumaczyły ślady po paznokciach, a nie fakt, że budzące się w jej brzuchu motyle miały niezłe używanie z tej wizji.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Balkon nad dziedzińcem - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty


PisanieBalkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty Re: Balkon nad dziedzińcem  Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty24.10.24 18:24;

-Jakby to jeszcze miało coś z tym wróżbiarstwem wspólnego. - Prychnął, bo faktycznie z nudów, to jemu i Swansea odpierdalało i często chichrali się gdzieś w kącie, wymyślając jakieś farmazony. -A szachy potrafią być ciekawe. Wszystko zależy, o co toczy się gra. - Coś błysnęło w jego oczach, gdy wyraźnie przypomniał sobie jedną, czy kilka rozgrywek, w jakich miał okazję brać udział. Mistrzem szachów nie był i raczej nie miało się to nigdy zmienić, ale raz na jakiś czas lubił sobie posiedzieć nad szachownicą i pomyśleć.
-Nie samą. Z nimi. - Przyjebał się do słówek, bo czemu nie. Lubił czasem pobawić się słowami, ale bardzo dobrze rozumiał, co Kate miała na myśli i po tym, co wiedział od kumpla domyślał się, że ten potencjalny scenariusz nie byłby dla żadnego z nich komfortowy.
Mimowolnie zmienił nieco postawę na bardziej jej znaną, gdy zaczęli sobie tak teoretyzować. Głowa podpowiadała mu obrazy, a ciało w pewien sposób potrafiło oddać mu niektóre bodźce, wynikające ze spekulowanych sytuacji. Uśmiech Maxa zmienił nieco swój charakter, a jego oczy błądziły bo jej sylwetce, jakby czegoś szukały, a może właśnie dokładnie wiedziały, gdzie w odpowiednim momencie się zatrzymać.
-Liczyłem na większe wyzwanie, ale skoro ze wszystkim innym sobie poradzisz, to nie będę wybrzydzał. - Wzruszył ramionami, wodząc wzrokiem za jej dłonią i zauważając tę wstępującą na jej szyję czerwień. Nie wiedział, że rozmowa o czymś tak błahym, z jego punktu widzenia, mogła wprawić ją w zakłopotanie. Pamiętał dobrze rumieniec na jej dekolcie, gdy rozmawiali w szatni i wtedy było to dla niego naturalne. W obecnej chwili kilka elementów po prostu nie składało mu się do kupy. Był też pewien, że akurat z tym zadaniem, jakim było wieszanie lampek, mogła poradzić sobie sama, albo z pomocą Adeli, ale po prostu uznał to za jakąś przenośnię, czy chuj wie co. -Gdzie w ogóle się wyprowadzacie? Hogs? Dolina? - Zapytał ciekaw, w której okolicy będzie miał kolejną metę. Skoro i tak już został tam w pewien sposób zaproszony, to wypadało się jednak kilku rzeczy dowiedzieć.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Kate Milburn
Kate Milburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Galeony : 543
  Liczba postów : 1594
https://www.czarodzieje.org/t22617-kate-milburn#754903
https://www.czarodzieje.org/t22619-poczta-kate#755024
https://www.czarodzieje.org/t22618-kate-milburn#754964
https://www.czarodzieje.org/t22650-kate-milburn-dziennik#757550
Balkon nad dziedzińcem - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty


PisanieBalkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty Re: Balkon nad dziedzińcem  Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty24.10.24 19:58;

Błysk w jego oku sprawił, że sama nieco zmrużyła swoje, przyglądając mu się znów przez moment ze zwiększoną uwagą, bo zaświtało jej w głowie, że Solbergowi zawsze "o coś" chodziło. Szukał korzyści w każdej podejmowanej aktywności, co już zaznaczył wielokrotnie w ich rozmowach, nawet jeśli o szachy chodziło, które do dnia dzisiejszego dla Kate były wyłącznie formą intelektualnego spędzania czasu, dla niej samej kompletnie nieatrakcyjną. Teraz jednak, gdy wspomniał o grze za jakąś stawkę, wyciągnęła swoje wnioski.
- Nie umiem grać w szachy - stwierdziła, luźno wzruszając ramionami. - Ale jakby mi zapłacili, to bym się nauczyła - dodała, bo akurat waluta zawsze była dobrą motywacją.
Spojrzała na niego wymownym wzrokiem, bo gadał zupełnie od rzeczy.
- To gorzej niż samą - parsknęła, na poły rozbawiona, na poły realnie przerażona myślą o podobnym scenariuszu wydarzeń. Skoro jednak pozostawali w tej grze, nie zmieniała zbytnio tonu, którym operowali. - Gdybyśmy podzielili tę grupę na pół, zdecydowanie lepiej bym się bawiła - rzuciła, kompletnie nieświadoma tego, jak dalece zaznajomiony mógł być ze specyfiką jej obecnych relacji z drugim Ślizgonem. Byłaby zupełnie naiwna podejrzewając, że nie rozmawiali ze sobą o tego typu sytuacjach, ale gdzieś głęboko w niej tkwiła nadzieja, że z jakichś względów Max wzbraniał się przed wspominaniem o tym do kumpla. Jak to się mówi - nadzieja matką głupich.
Widziała ten błądzący po jej ciele wzrok i poczuła, jak jej serce przyspiesza gwałtownie na myśl o tym, na których partiach zatrzymywał się na dłuższą chwilę. Jej umysł wrócił do chwil, w których czuła jego dłoń po wewnętrznej stronie uda i jakoś tak zrobiło jej się gorąco, jakby goszczący na jej skórze lekki rumieniec nie był wystarczającym sygnałem, że działał na nią. Potrzebowała oprzeć się o balustradę, więc oparła się o nią plecami, ruchem tym nieznacznie przybliżając się ku chłopakowi.
- Będę miała jeszcze parę mebli do skręcenia - poszerzyła ofertę z figlarnym uśmiechem, skoro pierwotna go nie zadowalała. Nie od dziś wiadomo, że zaproszenie do wieszania lampek w sypialni było tak naprawdę eufemizmem dla całkowitego przearażowania układu pościeli. - Hogsmeade - odparła, lecz zanim rozwinęła temat przyszła jej do głowy jeszcze jedna, bardzo istotna informacja, którą musiała się z nim podzielić. Ot, na zachętę. - Nie zgadniesz, jaki mamy adres - wypaliła, z trudem powstrzymując się od parsknięcia śmiechem, na moment tworząc atmosferę napięcia nie tylko wyczekującym wyrazem twarzy, ale też zaciśniętą na przegubie jego ręki dłonią, którą chwyciła instynktownie w tym nagłym wybuchu podekscytowania.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Balkon nad dziedzińcem - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty


PisanieBalkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty Re: Balkon nad dziedzińcem  Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty24.10.24 20:24;

Dla niego szachy miał większe znaczenie, niż mogło się wydawać. Poniekąd widział w tej grze wiele analogii, choć nie oznaczało to wcale, że pomagało mu to w rozgrywce. Wręcz przeciwnie, zarówno w życiu jak i na planszy często popełniał podobne błędy.
-Co wy wszyscy macie z tymi pieniędzmi. - Przewrócił znów oczami, ale widać było w tym geście coś żartobliwego. Owszem, nie widział do końca wartości pieniądza, ale zdawał sobie sprawę, co te kilka monet potrafiło oznaczać dla innych i korzystał z tego, gdy inne metody już zawodziły. Obecnie mógł brzmieć jak hipokryta, bo jego skrytka u Gringotta była dość sowicie zapełniona, ale prawdą było, że ten stan był nowością w jego życiu i chyba sam nie do końca rozumiał jeszcze, co to oznacza.
-Pomyślałby kto, że po tylu latach będziesz już miała dość pryszniców z Adelą, a tu proszę. - Brnął w to dalej, pierdoląc bez ładu i składu. Owszem, znał prawdę, ale Kate nie musiała o tym wiedzieć. Tak samo, jak o powodach, dla których musiał porozmawiać z Lockiem o tym, co się gdzieś w tej relacji zaczynało dziać. Może nie było to najbardziej dżentelmeńskie z jego strony, ale czasami bywały rzeczy ważniejsze niż dobre wychowanie.
Jego wzrok zmienił się, gdy ponownie spojrzał na jej twarz i zauważył, że ta znalazła się nieznacznie bliżej. Konwersacja nie była specjalnie mocno nacechowana, jak na nich, a jednak atmosfera mówiła sama za siebie. Zbyt szybko na siebie oddziaływali. Wystarczyła jedna, niewielka iskra, a reszta działa się sama tak, jak w szatni, czy na stole bilardowym. Było to niebezpieczne, a przez to niestety jeszcze bardziej dla Maxa kuszące.
-No dobra, powiedzmy, że to już będzie bardziej warte fatygi. - Może był głupi, a może zbyt mało podobnych osób w życiu spotkał, ale nie słyszał nigdy wcześniej o tym eufemizmie. Oczywiście się domyślił prawdy, ale nie powiedziałby że była to aż tak powszechna dla niego wiedza. Skinął głową, gdy odpowiedziała na jego pytanie, bo nie było co dodać. Ot, udzieliła mu informacji i tyle. Zdziwił się więc ogromnie, gdy Kate nagle odżyła, zaciskając dłoń na jego przykrytym koszulą nadgarstku. -Biorąc pod uwagę ile mam możliwości, to ni chuja nie zgadnę. - Parsknął, bo mógł tu stać cały dzień i wymieniać możliwe adresy, ale widać było, ż Milburn bardzo chciała się tą informacją z nim podzielić, więc zamiast ją męczyć od razu pozwolił jej sprzedać mu ten sekret.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Kate Milburn
Kate Milburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Galeony : 543
  Liczba postów : 1594
https://www.czarodzieje.org/t22617-kate-milburn#754903
https://www.czarodzieje.org/t22619-poczta-kate#755024
https://www.czarodzieje.org/t22618-kate-milburn#754964
https://www.czarodzieje.org/t22650-kate-milburn-dziennik#757550
Balkon nad dziedzińcem - Page 21 QzgSDG8




Gracz




Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty


PisanieBalkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty Re: Balkon nad dziedzińcem  Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty24.10.24 22:02;

- To o co lubisz grać? - zadała mu dość otwarte pytanie, ale szczerze zaciekawiła ją jego odpowiedź. Pieniądze były pierwszą myślą, która pojawiła się w jej głowie w kwestii hazardu, zakładów i grania "dla czegoś". Już dobrze wiedziała, że nie grał dla samej gry i dobrej zabawy, bo dość mocno dał jej to do zrozumienia podczas ich jedynej w życiu rozgrywki bilardowej, podczas której bardziej skupiali się na sobie niż kolorowych bilach, z których finalnie chyba z pięć wpadło do łuz, gdy zgubili czas w swoich oczach nawzajem. Z jej perspektywy galeonów nigdy nie było dość, co odczuła poważniej w chwili, w której własną skrytkę musiała opróżnić ze znacznej części oszczędności, by zapewnić sobie lokum w Hogsmeade i zaznać choć pierwiastka wolności i niezależności.
Gdy po raz kolejny odpowiedział tak wymijająco, Kate po prostu zaczęła się śmiać, bo korzystał z każdej okazji, by wygenerować scenariusz, który nie obejmował tego, co siedziało im obojgu w głowach. Celowość, z jaką unikał wytoczenia pewnych dział, tym bardziej świadczyła o tym, że nie była osamotniona w odżywających w pamięci wspomnieniach wspólnych chwil w szatniach.
- Bardzo sprawnie odwracasz kota ogonem, Solberg - skomentowała jedynie, kręcąc głową jednocześnie z uznaniem i z niedowierzaniem, bo wyjątkowo sprawnie czepiał się słówek. Podobne przekomarzania były dla niej wspaniałą rozrywką i odskocznią. - Prysznice w towarzystwie mogą być moim nowym hobby - podjęła więc, bo skoro tylko sobie teoretyzowali, mogła mu, czysto teoretycznie, dać o tym znać. Tak po prostu.
Naprawdę starała się trzymać w ryzach i wytyczonych przezeń granicach, ale ich wzajemnie uzupełniająca się energia robiła swoje i przez chwilę nieczynny magnes zaktywował się, rozpoczynając to wzajemne przyciąganie, któremu tak łatwo zdawali się ulegać. Fakt, że stał tuż obok i tak dużo śmiał się, a także zerkał na nią w ten sugestywny nieraz sposób sprawiał, że niemal bezwiednie zmniejszała dzielący ich dystans, od niechcenia przenosząc ciężar z jednej nogi na drugą, tym samym przesuwając się kilka centymetrów. Nic znaczącego.
- Znajdę Ci jeszcze kilka zajęć, jeśli wciąż jesteś nieusatysfakcjonowany - powiedziała, czując, jak pomału zasycha jej w gardle od tego wpatrywania się w zieleń jego tęczówek. Dobrze, że uświadomiła sobie, gdzie faktycznie go zapraszała. - Dobra, skup się - zaczęła, puszczając w międzyczasie jego nadgarstek, przy którym to ruchu jej palce nieznacznie musnęły wierzch jego dłoni. - Mieszkamy pod adresem: Aleja Amortencji... 23... przez... 69 - powiedziała, po czym zamilkła na moment nim zaczęła śmiać się w głos, bo do tej pory nie potrafiła przeżyć z Adelą tego faktu.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Balkon nad dziedzińcem - Page 21 QzgSDG8








Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty


PisanieBalkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty Re: Balkon nad dziedzińcem  Balkon nad dziedzińcem - Page 21 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Balkon nad dziedzińcem

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 21 z 23Strona 21 z 23 Previous  1 ... 12 ... 20, 21, 22, 23  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Balkon nad dziedzińcem - Page 21 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Skrzydlo zachodnie
 :: 
trzecie piętro
-