Przez niewielkie drzwi można wyjść na marmurowe schody które prowadząc w dół ku sporego rozmiarów balkonowi. Otaczają go cztery wysokie kolumny, podtrzymując specjalnie zrobiony dach. Dzięki niemu, nawet kiedy pada można tam przesiadywać, bez obawy zmoczenia się. Posadzka jest wyłożona czarno-białymi płytkami. Te na samym środku robią wrażenie ogromnej szachownicy i rzeczywiście, jeśli tylko ktoś zdobędzie takiej wielkości figury, można tam grać. Z miejsca przy barierce (marmurowej, oczywiście) rozchodzi się widok na cały dziedziniec. Jest to świetne miejsce na obserwowanie innych, bowiem rzadko kiedy komuś przyjdzie na myśl by spojrzeć w górę. Po obu stronach znajdują się kamienne, niewielkie ławeczki.
Autor
Wiadomość
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Jego postawa od razu się zmieniła na bardziej pewną siebie i wyzywającą, gdy zadała mu to pytanie. -Wszystko zależy, co ktoś ma do zaoferowania. - Niebezpieczny błysk na chwilę zawładnął jego spojrzeniem. Owszem, wykorzystywał hazard w każdej postaci, dla osiągnięcia jakiś swoich celów i nie bał się nawet oszukiwać, by zapewnić sobie tę wygraną, ale prawdą było, że traktował to też po prostu jako dobrą zabawę -Pieniądze możesz zdobyć wszędzie. - Dodał już zdecydowanie bardziej neutralnie, szczerze wierząc we własne słowa, bo tak postrzegał świat, tak został go nauczony i do dziś tak właśnie myślał. Dobrze zdawał też sobie sprawę, że w tym wypadku jego krążenie wokół tematu tylko sprawiało, że wspomnienia stawały się żywsze. Adrenalina powoli pojawiała się w krwioobiegu chłopaka, a towarzyszące mu emocje bez wstydu odbijały się na jego twarzy. -Kot jest ostatnim, co bym wziął w obroty. - Wymsknęło mu się, a może i wcale nie, bo ani na chwilę nie spuszczał z gryfonki spojrzenia. Tak jak ona wspominała jego dotyk, tak on miał wrażenie, że znów czuje jej gładką skórę pod swoimi palcami, rozchodzące się od niej ciepło i tę nieodpartą chęć, by sięgnąć po jeszcze więcej... -Ryzykowne hobby. Nigdy nie wiesz, kogo tam spotkasz. - Sam poczuł, że przydałaby mu się jakaś woda, choć bardziej do picia niż obmycia swojej sylwetki. Poniekąd jednak prawdą było, że akurat prysznic w tej chwili to dobrze by zrobił im obu. Najlepiej taki lodowaty i zdecydowanie samotny. Gdy ona zmniejszała dzielący ich dystans, on mimowolnie zmieniał swoje położenie tak, by być do niej zwrócony coraz bardziej frontem niż bokiem, jak wtedy, gdy zaczynali tę rozmowę. Patrząc na jej nogi przypomniał sobie pijany wybryk, któremu podjęli się z Lockiem i uznał, że zdecydowanie miał rację. Szkolne spódniczki były o wiele za długie. Szkoda tylko, że nikt nie chciał ich w tym szczytnym celu wesprzeć. -Lubię mieć ręce pełne roboty. - Powiedział niby nonszalancko, a jednak w jego tonie można było wyczuć coś sugestywnego. Poczuł dreszcz, gdy jej palce musnęły wierzch jego dłoni i mimowolnie spojrzał w tamto miejsce, jednocześnie słuchając adresu, który był tak ważny, że aż musiała się z nim podzielić tą informacją. Początkowo nie widział w tym nic wyjątkowego, ale w końcu i on zrozumiał, pozwalając by jej śmiech zaraził i jego. -No to już wiemy, co będzie się tam działo. Nie możecie zawieźć, dziewczyny. - Odpowiedział między jednym śmiechem a drugim, rozluźniając gdzieś w międzyczasie krawat, bo z tego rozbawienia to był pewien, że zaraz się po prostu udusi i tyle będzie.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
- A co Ty oferujesz? - zapytała więc znów, widząc zmianę w jego postawie i ten niebezpieczny błysk w oku, który parę razy miała już okazję zobaczyć w samych wartych wspominania sytuacjach. Intrygowało ją, co dla Solberga było towarem wartym gry i co sam potrafił w takim wypadku poświęcić. Nie znała pojemności jego skrytki w banku, ale domyślać się mogła, skoro jego klub był popularnym miejscem, że dobrze mu się wiodło. Może z jego perspektywy galeon faktycznie tracił znaczenie, lecz co w takim razie było według niego lepszą walutą? Tak jak nie potrafiła jeszcze przewidywać jego niektórych reakcji, z malujących się na jego twarzy emocji w tamtym momencie czytała jak z książki dla dzieci, takiej z obrazkami. Nie wstydził się wyznać jej spojrzeniem, o czym teraz myślał i do czego wracał wspomnieniami, przez co jej własna głowa zaczęła wyświetlać jej w pamięci minione wydarzenia jak film w mugolskim kinie 7D. Delikatny dreszcz przebiegł wzdłuż jej kręgosłupa, gdy przypomniała sobie nie tylko jego dłonie na swojej nagiej skórze i to, jak przyciągnął ją ku sobie, ale także ciepło jego oddechu na policzku i miękkość jego warg przy płatku ucha. - Bez ryzyka nie ma zabawy - zażartowała, starając się utrzymać ton rozmowy takim, jaki był, choć coraz trudniej było jej wytrzymać nacisk, jakie jego spojrzenie kładło na jej ciało. - Czasem można się miło zaskoczyć - dodała, odgarniając włosy przez ramię, odsłaniając tym samym kawałek smukłej szyi, wzdłuż której niegdyś składał gorące pocałunki. Pomału dostrajali się do siebie nawzajem, a ich ciała zaczęły uczestniczyć w tej grze, zgodnie zbliżając się ku sobie. Dynamika zmieniła się nieco, gdy Max stał już niemal przed nią. Jeszcze pół kroku i znajdowaliby się tuż naprzeciwko siebie. Gdyby tylko chciał, wyciągając dłonie ku balustradzie, mógłby zamknąć ją w okowach własnych ramion, nie dając jej możliwości ucieczki. - Wyglądasz na takiego - odpowiedziała mu z podobną sugestią w głosie, bo choć nie zdołała zaznać pełni możliwości zbliżeń z Solbergiem, przedsmak, który jej dał, utwierdzał ją w tym przekonaniu, co wyłącznie podsycało jej apetyt. I wcale nie odnosiła się tu do tego, że po prostu był pracowity. Obserwowała, jak popuszczał krawat, wtórując mu śmiechem, a gdy pomału zaczęli się oboje uspokajać, wyciągnęła dłoń w jego kierunku, wsuwając dwa palce za węzeł, kładąc na nim lekki nacisk i niespiesznie przesuwając raz w prawo, raz w lewo, poluźniając go jeszcze odrobinę. - To działa nie tylko w takiej konfiguracji - rzuciła, spoglądając na niego z zaciekawieniem i błyskiem w oczach, w których próżno było już szukać wcześniejszego zakłopotania.
Ostatnio zmieniony przez Kate Milburn dnia Czw 24 Paź - 23:52, w całości zmieniany 1 raz
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
-Mam ten przywilej, że mogę zaoferować wszystko, nie posiadając zupełnie nic. - Odpowiedział zagadkowo, nie tracąc swojej pozy, choć w tym momencie ukrywał przed dziewczyną wiele. Powinien się tego pytania spodziewać, a jednocześnie uderzyło w niego niezwykle mocno, poruszając jedne z bardziej dotkliwych wspomnień. Na szczęście wcale nie był dużo gorszym aktorem niż Kate, gdy tego chciał lub potrzebował, więc gryfonka nie miała szansy by dostrzec, że cokolwiek było nie tak, jak być powinno. Obydwoje wracali wspomnieniami do przekraczanych wcześniej granic, nie kryjąc tęsknoty za tymi chwilami. Niesamowicie naturalnie wrócili do sposobu rozmowy, który ich do tej sytuacji doprowadził, a coraz śmielsze gesty powoli przestawały być możliwe do pominięcia. -Czytasz mi w myślach. - Głos już mu się lekko obniżył, przybierając znaną dziewczynie barwę i ton. Gdy przerzuciła włosy na ramię, od razu spojrzał w odsłoniętą szyję, przypominając sobie jej słodki smak na języku i obezwładniający zapach Kate, który wręcz chorowicie potrzebował poczuć raz jeszcze. Na szczęście te tortury zostały przerwane przez ich atak śmiechu, który na chwilę rozrzedził gęstą atmosferę. Przez te kilka cudownych sekund, jego jedynym zmartwieniem była ewentualność zgonu przez brak odpowiedniego dopływu powietrza, co wcale nie brzmiało dla niego aż tak tragicznie. Wręcz te kilka sekund orzeźwiająco wpłynęły na jego samopoczucie, choć niedługo później, atmosfera znów stała się bardziej napięta. -Tak? A w jakiej jeszcze? - Zapytał, jakby kompletnie nie wiedział o co chodzi, choć jego wzrok ponownie przeczył słowom. Nie wiedział nawet kiedy położył dłoń na jej dolnej partii pleców, jakby obawiał się, że te krótkie manipulacje krawatem mogą pozbawić ją równowagi.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Nie zaspokoił w pełni jej rosnącej ciekawości tym enigmatycznym zdaniem, którego do końca nie rozumiała, ale nie mogła wiedzieć, że swoim pytaniem trąciła fałszywie brzmiącą strunę, przez którą w umyśle chłopaka zrodziło się któreś z bardziej bolesnych wspomnień. Nie miała klucza do jego serca ani dostępu do archiwów pamięci, w pewnych kwestiach poruszała się wyłącznie po omacku licząc na łut szczęścia. Manewrowanie konwersacją z Maxem czasem przypominało pole minowe, na którym nigdy nie było wiadomo, czy któreś zdanie nie zepsuje wszystkiego. Nie dał jej odczuć, że uderzyła w czuły punkt, przez co brnęła w tym dalej: - I mam Ci uwierzyć w tej kwestii na słowo? - zadała kolejne pytanie, przekrzywiając nieco głowę, eksponując tym samym łuk szyi, by ponownie obrzucił ją równie łakomym spojrzeniem. Dostrzegała tę tęsknotę w jego oczach - tę samą, którą widziała w pubie, gdy przerwali tworzące się między nimi napięcie. I w swoich zawierała podobną emocję, nie kryjąc specjalnie faktu, że brakowało jej tych ekscytujących doznań z jego udziałem. Od niskiego tembru głosu chłopaka, motyle w jej brzuchu ponownie zbudziły się do życia wraz ze wspomnieniem, jak tym samym tonem szeptał jej w uszko, że będzie jego zgubą. - Nie pierwszy i nie ostatni raz - odparła zuchwale. Mimo pierwotnego rozdmuchania płomienia, wrócił on do nich z niemal zdwojoną siłą, gdy tak uporczywie, kroczek po kroczku zmierzali ku przekroczeniu kolejnej z granic. Bardzo niewinnie bawiła się jego krawatem, delikatnie szarpiąc węzeł, aż ustąpi o tych kilka dodatkowych milimetrów. Gdyby to od niej zależało, uwolniłaby go nie tylko z krawata, ale i całej reszty ciuchów. W całych tych subtelnych manipulacjach jego dłoń zawędrowała na lędźwie dziewczyny, a ona sama spojrzała na niego z dołu, w jakimś stopniu zaskoczona, że znajdował się teraz tak blisko, choć jeszcze przed momentem gotowa była pociągnąć za poły jego koszuli, by przyparł ją do tej cholernej, wbijającej się w jej plecy balustrady. - Pytasz, jakbyś sam nie umiał czytać w moich myślach - zauważyła, wysuwając palce zza węzła i niezwykle powoli sunąc nimi wzdłuż krawaciego języka, aż dotarła do samego końca, który od niechcenia złapała między palce, by pobawić się nieco podszewką materiału. - To jak? - ponagliła go, by przyznał się do tego, że też miał pełny wgląd w szumiące jej w głowie wyobrażenia. Niemal bezwiednie wsparła dłoń na oplatającej ją ręce, zaciskając ją lekko na jego przedramieniu.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Rozmowa z kimś takim jak on niestety zawsze niosła za sobą to ryzyko, że jedno słowo obróci nagle wszystko w pył. Na szczęście dobry humor pozwalał mu jakkolwiek kontrolować te natrętne myśli i wspomnienia, czego niestety nie można było powiedzieć o ich poprzednim spotkaniu. Wciąż nie do końca rozumiał, czemu nadal kręci się w jego otoczeniu, jednak w chwili obecnej nie było to coś, co dręczyłoby jego umysł, tak rozdarty między chęcią posiadania jej tu i teraz, a zachowaniem się tak, jak należy. -A kto Ci broni to sprawdzić? - Prowokował ją dalej, nie wychodząc ze skrzętnie wyuczonej roli. Zapewne gdyby w tej chwili poprosiła go o cokolwiek, zrobiłby to bez zastanowienia, tak mocno powrócił do dawnych nawyków. -Doprawdy fatalna supermoc. - Uniósł wyżej jeden z kącików ust, równie połowicznie żartując. Wiedział jednak, że w pewnych kwestia nadają niesamowicie na tych samych falach i to sprawiało, że powietrze tak szybko gęstniało wokół nich, a jeden dotyk, jedno spojrzenie wystarczyły, by temperatura ich ciał znacząco zaczęła się podnosić wraz z przyspieszeniem tętna ich serc. Jej dłoń na jego krawacie daleka była w jego myślach od niewinności, co mogło być powodem, dla którego sam objął jej ciało, nie zauważając jak i kiedy.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Obserwowała jego nie tak skrzętnie skrywaną walkę z samym sobą, gdy językami wpełzali na tematy, które pozwalały im zawinąć swoje faktyczne myśli w wyłącznie pozornie niewinnie brzmiące słowa. Udawanie porządnych ludzi szło im równie dobrze co ignorowanie wzajemnie wysyłanych znaków ostrzegawczych. Dobrze wiedzieli, do czego prowadzą te ich spojrzenia, uśmiechy i drobne gesty, a i tak brnęli w to uparcie, zahipnotyzowani gorejącym płomieniem jak ćmy. - Nikt? - odparła na poły twierdząco, na poły pytająco, bo w ich wspólnym równaniu to on dyktował warunki w kwestii tego, o czym mogła, a o czym nie była w stanie się przekonać. Próbowała nie pozwolić swoim myślom wybiec tak daleko, by wyobrazić sobie, że faktycznie dostawała go całego, ale w obliczu spoczywającego na niej wzroku miękła i słabła w takich postanowieniach.
- Czasem się przydaje - zaoponowała, bo głównie dzięki tej supermocy umiała doprowadzać do podobnych sytuacji. Nie sięgałaby po te proste acz wymowne gesty, gdyby nie miała choć odrobiny pewności, jak na niego zadziałają. Może jeszcze niewprawnie manewrowała werbalną konwersacją, za to jego język ciała w podobnych chwilach nie pozostawiał jej wielu wątpliwości co do tego, że umiał odczytywać jej własny. Reagowali na siebie szybko i jednoznacznie, że pozwalając sobie nawzajem na inne wnioski niż ten, że pragnęli zaznać wspólnego spełnienia.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
To prawda, był bardzo dobrze świadomy tego, na jaką ścieżkę ponownie wchodzili, ale nie potrafił zawrócić i wybrać innej. To wszystko działo się tak szybko między nimi, że pozornie zwykła rozmowa bywała na swój sposób niebezpieczna, co po raz kolejny udowadniali, stojąc tu i pozwalając, by ich myśli odbiegły zdecydowanie daleko od przeprosin, szachów, remontów, czy innych tematów. -Nikt. Jeśli wygrasz. - Potwierdził, samemu nie będąc już pewnym, o której grze tak naprawdę mówili, ale nie miało to znaczenia. Jego uwaga odleciała poza wypowiadane przez nich słowa, odpowiadał jej praktycznie automatycznie, bardziej skupiony na podążaniem wzrokiem za każdym kolejnym odkrytym przez nią skrawkiem skóry, który tak cholernie potrzebował przebadać wszystkimi swoimi zmysłami. Czuł, jak wariuje już od tej bliskości i nie był taki pewien, czy jest na to inne lekarstwo niż po prostu sięgnąć po te pragnienia. -Świata nią nie zbawisz, ale może jakieś korzyści uda się wyciągnąć. - Starał się mimo wszystko mówić, bo to jakkolwiek odwracało jego i tak już praktycznie nieistniejącą uwagę od całej reszty. Fakt, że byli tak ukryci na widoku tylko sprawiał, że jego wyobraźnia posuwała się jeszcze dalej. Był ciekaw, czy odważyłaby się tak, jak zrobiła to w pubie, gdzie mimo wszystko mieli o wiele większą publikę i o wiele mniej samokontroli, jeśli być zupełnie szczerym. Czuł się, jak dziecko biegające z zapaloną zapałką po polu benzyny. Wiedział, że wystarczy jedno potknięcie, jedna iskra i pożar pochłonie ich bez reszty, pozostawiając za sobą jedynie zgliszcza. A jednak było coś pociągającego w wizji tych płomieni i ciepła, jakie dawały.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Nawet już nie pamiętała, że ich dzisiejsza rozmowa rozpoczęła się od przeprosin. Nie mówiąc już o tym, że w obecnym klimacie panującym między nimi puściła w niepamięć również ich ostatnie spotkanie, na którym towarzyszyło im zgoła inne napięcie. Prawdę powiedziawszy trudno było jej się skupić na czymkolwiek innym niż to, co teraz i to, co mogło się jeszcze wydarzyć, zuchwale wybiegając wyobraźnią w przyszłość, realizując w niej najskrytsze z pragnień, które dla niego wcale tak skryte nie były. Wypowiadali do siebie wiele słów, ale każde z nich, choć było wyrazem prowadzonej przez nich gry, traciło na znaczeniu, bo obojgu te ich niepisane zasady zaczęły wymykać się z rąk o tyle szybciej, o ile szukali nimi wzajemnie swoich ciał. Każde z ich spojrzeń niosło w sobie silniejszy przekaz, niż śmieliby zwerbalizować, po raz kolejny udowadniając, że przemawiali do siebie celniej i czulej językiem ciał niż jakimkolwiek innym. W pubie nie widziała nikogo innego poza nim, pod prysznicami byli zupełnie sami. Tu też nie mieli widowni, a jednak posuwanie się z nim na tyle daleko w warunkach szkolnych, na otwartym terenie i widoku, który nie umknąłby wprawnemu oku, było znacznie bardziej ryzykowne niż poprzednie sytuację razem wzięte. Chciała myśleć o sobie, że miała wystarczająco samokontroli, by nie ulec pokusie w postaci jego silnych ramion i lekko rozchylonych, pełnych warg, o których smaku tak długo już fantazjowała. Chciała wierzyć, że w podobnej sytuacji odsunęłaby się, by nie dawać nikomu powodów do plotkowania na temat istoty ich przyciągania, którą to chowała w tajemnicy przed resztą świata. Ale nie zrobiła tego.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
On zawsze był o wiele lepszy w czynach niż słowach. Te można było łatwo sfałszować, a gesty zawsze niosły za sobą część prawdy skrywanej w umyśle. Jego spojrzenia, mimowolne zmiany pozycji, czy niemożliwe do powstrzymania iskierki w oczach mówiły za niego wszystko, co obecnie grzęzło w jego gardle. Wiedział, że nie potrzebowali słów, by odnaleźć tę niebezpieczną harmonię, a jednocześnie czuł, że było jedno wyrażenie, które powinien w podobnych wypadkach stosować. Niestety wiedzieć, a robić to dwie różne rzeczy i teraz, gdy stali w tym pozornie prywatnym, choć niesamowicie publicznym miejscu czuł, że wszelkie trzymające go liny puszczają jedna z drugą. Nie wiedział, co było gorsze fakt, że pragnął odkrywać zakamarki jej ciała, których jeszcze nie poznał, czy to, jak bardzo tęsknił za tymi, których smak na stałe już wrył się w jego umysł.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Mówili do siebie wiele słów, które bez kontekstu były wyłącznie zlepkiem nieistotnych fraz, bo ich rzeczywiste znaczenie nadawało wszystko to, co działo się wokół. W ich pełnych napięcia spojrzeniach, nerwowo zwilżanych wargach, urywanych oddechach, sugestywnych uśmiechach i gestach, którymi raz po raz zmniejszali dzielący ich dystans, ulegając wzajemnemu przyciąganiu i ciekawości, która ostatecznie mogła przynieść im tylko zgubę. Kate pomału dostrzegała, że Max nie zawsze mówił to, co faktycznie myślał i ta sytuacja utwierdziła ją wyłącznie w przekonaniu, by nie słuchać jego głosu, a jedynie czytać z ruchu warg.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
W ich położeniu takie podejście miało najwięcej sensu. Sprawy komplikowały się przy bliższych relacjach, gdy gesty wskazywały na fałsz, ale nie wyjaśniały niczego. Teraz, stojąc na tym cholernym balkonie, na szczęście nie szukali niczego głębszego, a przynajmniej on nie szukał. Chciał oczyścić powietrze między nimi i choć mu to wyszło bardzo dobrze, to w pewien sposób sprawy wciąż były skomplikowane.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Nie miała czasu nad zastanowieniem się, czy szukała czegoś głębszego w relacji z nim. Poznawanie go szło jej o tyle opornie, o ile wzbraniali się przed cielesną eksploracją, bo w ten sposób o dziwo znacznie lepiej do siebie docierali. Może marnowali czas na całe to czcze gadanie, zamiast zabrać się od razu do tego, co podsuwała im wyobraźnia? Jedno było pewne. Już zawsze chciała być przepraszana tylko w jeden sposób.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Nie powstrzymywał się dla zabawy, choć musiał przyznać, że te ich gierki nakręcały go bardziej niż gdyby od razu przeszli do sedna sprawy. Musiał przyznać, że zadziałała swoje i nie był w stanie tak po prostu nie myśleć o niej i o jej ciele, które tak chętnie wychodziło na przeciwko jego własnemu. Czuł się, jakby rzuciła na niego jakiś urok i choć spodziewał się, że ten pryśnie, gdy tylko pozwolą sobie na zaspokojenie tej żądzy, to nie widział innego rozwiązania tej sytuacji. Konsekwencje zdawały się być w tej chwili dość abstrakcyjnym problemem dla ślizgona.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Prawdopodobnie fakt, że od tak dawna to napięcie pojawiało się i znikało, a oni karmili się wzajemnie kuszącymi wizjami, sprawił, że w momencie realnego zetknięcia fantazji z rzeczywistością zachłysnęli się tak nagle i tak mocno, nie bacząc na okoliczności i to, że jeszcze kilka dni temu byli niemal o krok od poważnej kłótni. Jeśli rzuciła na niego urok, musiała być wyjątkowo wprawną czarownicą, by ściągać go ku sobie tylekroć tak skutecznie. Nie wymagało to od niej wielkiego wysiłku, bo dziwnym trafem ich uzupełniające się energie bardzo łatwo harmonizowały ze sobą, podobnie jak ciała.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
To był dzień jak każdy inny. Stéphane szedł akurat dziedzińcem z lupą w dłoni i aparatem na szyi. Miał pewną misję - jej koleżance, Hannah ktoś ukradł gargulka. Bardzo przykra sprawa i należało się ją się zająć, dlatego właśnie szedł dziedzińcem o tej porze dnia… wieczora? Nocy? Która w ogóle była pora? Szedł z lupą w ręce i szukał akurat tropu, na który wpadł i… nagle usłyszał coś innego. Jakiś dziwny zduszony jęk… Kurdebele. Czy ktoś był tutaj w tarapatach? Stéphane miał tylko dwanaście lat i fiu bździu w głowie, nie wiedział co to seks, nie wiedział co to za jęki rozkoszy, nie wiedział, że ból się wiążę z przyjemnością, nie znał życia krótko mówiąc. Dlatego właśnie doskoczył w pięciu susach na ten feralny balkon, gdzie działy się iście horrendalnie sceny, ale całe szczęście nic nie zrozumiał. Trzymał w dłoni apart, flesz już stygł i już krzyczał. - Gdzie oni są? Czemu tak dziwnie jęczysz? Ktoś robi ci krzywdę? - zapytał, szczerze zmartwiony, patrząc na parę, która zastygła w jakieś dziwnej pozie. Spojrzał na nich, przechylając z zaciekawieniem głowę i zapytał w całej swojej dziecięcej naiwności. - Co robicie? - Nie była to jego sprawa, ale naprawdę nie rozumiał, co się tu dzieje. Czuł jednak, że coś istotnego, bo przytulił do siebie aparat, zupełnie jakby trzymał w ręce coś bardzo wartościowego.
Uprawiacie seks w miejscu publicznym, co nie mogło się skończyć dobrze. Rzućcie (jedno albo dwoje, ale sumarycznie zawsze) 3k6. Jeśli wyrzucicie więcej niż 14 to udaje wam się obyć przez przypału, bo okazuje się, że aparat miał zasłonięty obiektyw. Każdy inny wynik sprawia, że zdjęcia z tego wątku mogą ujrzeć światło dzienne. Co dalej? To zależy w dużej mierze od was…
I wtedy stało się coś strasznego. W pierwszej sekundzie do jej podświadomości dotarło echo czyichś przyspieszonych kroków, coraz głośniejsze i głośniejsze. W drugiej zdała sobie sprawę, że ktoś zmierzał w to samo miejsce, w którym właśnie stali. W trzeciej dostrzegła dziecko, które miało na szyi a p a r a t. - Max! - rzuciła ostrzegawczo, gdy w czwartej sekundzie już gramoliła się szybko na ziemię tak, by dzieciak nie był w stanie zobaczyć nic, czego widzieć nie powinien. Miała to szczęście, że Solberg był wielki jak dąb i jego tors w zasadzie blokował widok na jakikolwiek za mocno odsłonięty kawałek jej skóry. - Co do chuja... - mruczała pod nosem, odwrócona tyłem, pospiesznie i niedbale zapinając guziki zmiętej koszuli. Przynajmniej dwa z nich wymagały poprawy, ale nie miała teraz do tego głowy, bo już sam fakt ich zapięcia był ogromnym osiągnięciem zważywszy na to, jak drżały jej dłonie. Kolana miała z waty i prawdopodobnie osunęłaby się na ziemię, gdyby nie ta cholerna kolumna. Była zdyszana, zmęczona, a teraz na dodatek wszystkiego na jej lico wpełzł szkarłatny rumieniec. Dzieciak coś mówił, ale ona nawet nie wiedziała co, bo szumiąca w uszach adrenalina skutecznie go zagłuszyła.
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Nim zorientował się, co się dzieje, Kate już stała na ziemi, obrócona przodem do kolumny, próbując doprowadzić się do ładu. Cienki głos dziecka wwiercał się nieprzyjemnie w umysł Maxa, który w jednej chwili zapomniał o przyjemności, przeprogramowując się w pełni na złość. Ślizgon naciągnął szybko na tyłek bieliznę i spodnie, które na szczęście nie leżały nawet na ziemi i obrócił się, by stanąć twarzą w twarz z nieszczęśnikiem z aparatem pilnując, by zrobić to na tyle taktycznie, żeby wciąż zasłaniać Milburn. -Nikt nikomu krzywdy nie robi. Ćwiczyliśmy sobie. - Odpowiedział spokojnie, choć w oczach Solberga kryła się cała złość, jaką w tej chwili odczuwał. Nie miał zamiaru zostawić tak tej sytuacji, więc nim skończył swoje zdanie już miał w ręku różdżkę, by wraz z ostatnim słowem machnąć nią i przy pomocy Accio przywołać do siebie ten zasrany aparat. Ślizgona niezbyt interesowało to, czy jego goła dupa się pojawi na Psidwaczku, czy w szkolnej gazetce, ale tu nie o samą gołą dupę też chodziło, a dzieciak powinien się nauczyć, by nie wtykać nosa w nie swoje sprawy.
W jednej chwili życie było dobre - był detektywem, bohaterem, najfajniejszym kolegą na świecie. Stéphane pochodził z mugolskiej rodziny i miał tylko jedno marzenie – zostać takim czarodziejski Sherlockiem Holmesem. I nawet przez chwilę mu się to chyba udało, miał d o w o d y na to, że pod pozorem tych nieszczęsnych gargulkowych zniknięć stało coś więcej. Czy to duch, który robi ludziom krzywdę? Czy udało mu się uchwycić zjawę na zdjęciu? Czy Hannnah spojrzy na niego przychylnym okiem, gdy powie jej, jaki był dzielny? Być może nigdy się tego nie dowiemy. Aparat został bowiem wrogo przejęty, a ten olschoolowy Kodak to nie byle retro gadżet. To był pierwszy prezent, jaki dostał w życiu od ojca. Dwunastolatkowe nie mają zbyt wielu cennych rzeczy, bo już na tym etapie dinozaury im zbrzydły, a dziewczyny nie były jeszcze takie fajne. Stéphane miał zdjęcia i to miał to element kluczowy, bo nagle i (w jego ocenie bez powodu) zostało mu to odebrane. Miał mętlik w głowie, nie wiedział co to ten „chuj” i co on ma tu do rzeczy. Nigdy też nie widział, żeby ktokolwiek ćwiczył ze spodniami opuszczonymi do połowy pupy i nie rozumiał, skąd w ty, chłopaku nagle taka wrogość. Przecież chciał pomóc. Wszystko to jednak straciło znaczenie w obliczu tego, że jakiś obcy dryblas odebrał mu aparat. Naturalnym więc, że stracił zainteresowanie rozmową i zaczął płakać. Głośno.
Każdy, kto mieszka w zamku wie, że ściany mają uszy. Ale przecież akurat w Hogwarcie mają również oczy i to w postaci duchów, które potrafią przez nie przechodzić. Usłyszeli donośny płacz i zrobili to, co mnisi i rycerze w przypadku cierpienia innych robić powinni zawsze. Pognali na pomoc Stephanowi, a fakt, że przenikają przez materię znacznie ukrócił ich drogę. Gruby Mnich i Prawie Bezgłowy Nick pojawili się więc znikąd. Wystarczył szybki ogląd sytuacji i raz dwa rozgryźli, co się tu dzieje. Bo zobaczyli - zarumienioną dziewczynę w koszuli z krzywo pozapinanymi guzikami. Wściekłego chłopaka z aparatem i różdżką w ręku. I chłopczyka, który wciąż jeszcze miał na szyi smyczkę od tegoż dziwnego urządzenia. Gruby Mnich może i miał dewizę „przebaczać i zapominać”, może i miał rubaszne poczucie humoru, może i był z tego niezły fircyk te tysiąc lat temu. Ale w życiu nie potraktowałby tak dziecka. Westchnął i powiedział. - Co się tu dzieje, moi kochani? Z kolei Nick zerkał za ramię Maxa, zastanawiając się, czy mu się coś nie przywidziało. Czy to była ta grzeczna dziewczyna z jego domu?
Gorączkowo zastanawiała się nad tym, co zrobić i jak z tego wybrnąć, szczególnie po tym, jak usłyszała Solbergowe "ćwiczyliśmy sobie", po którym zacisnęła na moment powieki w geście mówiącym tylko tyle i aż tyle, że bardzo żałowała, że nie mogła się tu i teraz teleportować na drugi koniec świata. Wciąż nie spojrzała na dzieciaka z aparatem, więc nawet nie była w stanie stwierdzić, w jakim prawdopodobnie wieku był, a tym samym jak duże prawdopodobieństwo było, że doskonale wiedział, co działo się przy kolumnie, zadając naiwne pytania wyłącznie dla zmyłki lub zgrywy. Aparat w jego rękach był rzeczą, która stresowała ją najbardziej, bo w ferworze poprawiania spódnicy, która na szczęście była na tyle długa, że w zupełności zakryła miejsce, do którego na ten moment pobiegło oczko w jej rajstopach po brutalnej zbrodni przeprowadzonej na nich przez rękę Maxa, nie zdążyła zwrócić uwagi na to, czy chłopiec zrobił jakieś zdjęcia. Pospiesznie przygładziła włosy, a także przejechała palcem pod dolną wargą, by skontrolować, czy jej zazwyczaj trwała pomadka przetrwała próbę namiętności, nim odwróciła się, by spojrzeć na sytuację zza szerokich pleców Ślizgona. I nagle na scenę wkroczyły jeszcze duchy. Widząc Prawie Bezgłowego Nicka poczuła rosnącą gulę w gardle, bo nie sądziła, by po szkole latała większa plotkara niż on (no, może Irytek). Pąs wciąż nie opuszczał jej twarzy i prawdopodobnie nieprędko miał odpuścić zdobienie jej lica, skoro nagle nawet duchy interesowały się tym, co działo się na balkonie. - Nic takiego. Nieporozumienie - rzuciła w pierwszej chwili, przenosząc spojrzenie na płaczącego chłopca, z którego szyi zniknął aparat. Zlokalizowała go prędko w dłoniach Solberga i w jakimś stopniu spłynęła na nią ulga, że odebrał mu tego cholernego Kodaka.