Ministerstwo Magii znajduje się wiele metrów pod ziemią, można się do niego dostać siecią Fiuu, bądź poprzez starą i zniszczoną, londyńską budkę telefoniczną. Wejście dla pracowników znajduje się w publicznych toaletach w mugolskiej części Londynu. W holu głównym Ministerstwa znajduje się imponująca, Fontanna Magicznego Braterstwa, która przedstawia parę czarodziejów, centaura, skrzata i goblina. Można ją uznać za dowód ludzkiej pychy i niesprawiedliwości, jednak jej umiejscowienie w Ministerstwie ma szczytny cel - pieniądze wrzucone do fontanny przeznaczane są na rzecz Kliniki Magicznych Chorób i Urazów Szpitala Świętego Munga. Na kilku piętrach, na które można się dostać po uprzednim przejściu kontroli bezpieczeństwa i pokazania odpowiednich papierów, kursującymi, złotymi windami, znajdują się różne wydziały i departamenty.
Autor
Wiadomość
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Carly wiedziała, że napadła na niego całkiem nieoczekiwanie, że wpadła na niego tak po prostu, bo nagle stwierdziła, że może zmienić zdanie i zająć się czymś innym, nie musiała w końcu męczyć tylko swoich najbliższych, jeśli chodziło o ten konkurs. Właściwie, musiała przyznać, że będzie nawet lepiej, jeśli pozna opinię większej liczby osób, najlepiej takich, które nie wiedziały, do czego się zabierała albo takich, jakie na co dzień nie jadły tego, co przyrządzała. Ostatecznie bowiem ci mogli mieć już wyrobiony smak, a nie o to chodziło w całej tej zabawie. Będąc dokładnym, to chodziło w niej o coś całkowicie innego, o coś, co było nieco nieuchwytne i właśnie z tego powodu postanowiła zaatakować Huanga, pamiętając go jako całkiem miłego człowieka, który raczej nie odmawiał prośbom, a na dokładkę znał się również na gotowaniu, co udowodnił w Himalajach, kiedy wspólnie przygotowywali pierożki. - O, doskonale, bo trochę mi tego wyszło, ale muszę koniecznie wiedzieć, czy w ogóle to jest dobre, czy to nie do końca jest to, o co chodzi – zakomunikowała, właściwie w jednej chwili skacząc w stronę, w którą ją prowadził, trzymając mocno pudełka, zupełnie, jakby uważała, że miała w nich najcenniejsze na świecie skarby. I trochę tak było, nie było co ukrywać, że swoje dzieła sztuki traktowała jako coś niesamowitego i nie miało znaczenia, czy to było coś związanego z eliksirami, czy jedzeniem. Wyglądało jednak na to, że będzie musiała poświęcić nieco więcej uwagi rozmowie, bo Longwei wyglądał, przynajmniej chwilowo, jakby wyrwała go z jakiegoś środka snu. Zapewne miał swoje własne sprawy, co nie powinno jej dziwić, skoro był właśnie w pracy, na dokładkę w Ministerstwie, ale nie zamierzała się tym jakoś szczególnie przejmować. Skoro zgodził się jej pomóc, to nie miał teraz wyjścia i musiał z nią zwyczajnie posiedzieć. - W szkole mamy kulinarny konkurs i jednym z zadań jest przygotowanie dań inspirowanych kuchniami świata. Więc, słuchaj, przygotowałam czarnioskę w ostrzejszym sosie, ale dałam do niej batatów i klusek ryżowych, a poza tym białą kapustę. Nie mam bladego pojęcia, czy to w ogóle smakuje, jak coś, co wywodzi się z okolic twojego kręgu kulturowego, więc będę wdzięczna, jak spróbujesz i mi powiesz, czy może być? A może trzeba by dodać czegoś więcej albo czegoś odjąć? – powiedziała, podsuwając mu jedno z pudelek, wyraźnie oczekując na jego opinię, nie mając czasu na to, żeby się zastanawiać, co się dookoła nich dzieje, a poza tym w ogóle się tym nie martwiła.
______________________
I come from where the wild
wild flowers grow
Longwei Huang
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Po tym jak urządził scenę w Mungu z uwagi na dokarmianie jego partnera, z pewnością powinien uważać na to, co w tej chwili robił, ale nie postrzegał spotkania ze Scarlett w takich samych kategoriach. Poznał ją jako jedną z posiadaczek smoczego jaja przez krótką chwilę co prawda, ale jednak. Ostatecznie młode, które się z niego wykluło zostało przeniesione do Rumunii, gdzie mieli większe stado z jego gatunku, a brakowało im młodych. Liczyli, że to zachęci smoki do składania jaj i nie wymrze kolejny gatunek. Niemniej właśnie to w jego odczuciu było wystarczającym powodem, żeby nie uważać jej za zagrożenia. Plus nie próbowała go karmić, a uznać za królika doświadczalnego. Wszystko to sprawiło, że z zaciekawieniem spojrzał na pudełko, które mu podsuwała, nie przejmując się tym, że inni mogą ich zobaczyć, że wciąż byli na widoku i można było inaczej odebrać to spotkanie. Bardziej interesowało go połączenie smakowe, o którym opowiadała. - Podlasie… Korea.. To może być naprawdę ciekawe połączenie. Mięso czarniosek ma rzeczywiście nieco dymny posmak, czy tyczy się to tylko ich jaj? – dopytał, biorąc pudełko w swoje ręce i przez chwilę po prostu przyglądał się daniu. Jak zawsze tego typu potrawy uważał, że nie prezentowały się tak, aby podawać je w niezwykle nowoczesnych restauracjach, ale zapewniały, że człowiek wyjdzie najedzony. W przypadku tego, co miał przed sobą było podobnie. Bez zastanowienia wziął sztućce i na pierwszy rzut zdecydował się wybrać kawałek kluski ryżowej. Włożył ją do ust, zaczał powoli przeżuwać i po chwili jego oczy zaszły łzami, a twarz z każdą sekundą robiła się bardziej czerwona. To nie było ostre, to było diabelnie pikantne jak na jego smaki i choć wiedział, że większość azjatyckich dań jest tak ostra, nie potrafił i tak ukryć zaskoczenia. Krztusząc się wyjął różdżkę, aby niewerbalnie transmutować noszony ze sobą długopis kubek i pospiesznie napełnić go wodą, którą zamienił po chwili w mleko. Wypił zawartość duszkiem, ocierając po chwili oczy z łez, które wciąż jeszcze zbierały się w jego oczach. - Nie jadam tak ostrych rzeczy… – powiedział cicho, ochrypłym głosem, uśmiechając się lekko. – Ale pierwsze wrażenia smakowe były pozytywne… Jednak po tym nie czułem już nic… – tłumaczył, co się działo z jego smakami, chcąc mimo wszystko jakkolwiek jej pomóc. Spojrzał raz jeszcze na zawartość pudełka. – Wizualnie jest świetne, ale to sama wiesz. Kluski mają odpowiednią konsystencję, co warto pochwalić, bo niewielu potrafi je przygotować, ale pikantność… – dodał, kręcąc zaraz głową. Za ostre, dla niego było zdecydowanie za ostre.
______________________
I won't let it go down in flames
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Jedzenie było w tym wypadku jedzeniem, niczym więcej, dokładnie tak samo, jak wtedy kiedy zanosiła je kolegom ojca w biurze, Puchonom, czy innym uczniom w szkole, ba, nawet jak wtedy, kiedy przekazywała je na ręce profesora Walsha, z niewinną miną zapewniając go, że nie dodała do niego żadnych eliksirów. Nie sądziła, żeby jej wierzył, bo przecież doskonale ją już znał, wiedział, że nie tylko płatała różnego rodzaju figle, ale trudno było uznać, żeby była choć w najmniejszym stopniu poważna. Przynajmniej tak właśnie się prezentowała, więc podejrzewała, że również teraz niewiele osób brało na poważnie jej zamiar startowania w kulinarnych zmaganiach. To nie było coś, co byłoby dalekie od jej zainteresowań, ale wymagało skupienia i samozaparcia, a jak łatwo było się domyślić, tego jej jednak odmawiano. - Odpowiednio przyrządzone, ale to również wymaga cierpliwości, na pewno nie smakuje tak, jak zwykły kurczak hodowlany, jest w nim jednak coś innego. To trochę jak różnice między kurczakiem a indykiem, oba to drób, a jednak nie są identyczne, prawda? - odpowiedziała, uśmiechając się lekko, bo owszem, próbowała połączyć dwa tematy, zainspirować się dwoma kawałkami świata, wychodząc z założenia, że to było coś nowego i coś, po co jednak inni ludzie nie sięgną. A przynajmniej dokładnie taką miała nadzieję, chcąc być kimś bardziej oryginalnym, niż Adela. Była co prawda Honeycottem, ale to zdaniem Carly jeszcze nic nie oznaczało. Na pewno jednak coś oznaczały łzy w oczach i konieczność wypicia mleka, co spowodowało, że Norwood dość mocno zmarszczyła brwi i sięgnęła po notes, by natychmiast zabrać się za spisywanie uwag, starając się coś z tego wyciągnąć, nie do końca wiedząc, jak miałaby do tego podejść. Musiała jednak to dokładnie omówić, a wiedząc, że Longwei również gotował, była przekonana, że dowie się od niego czegoś więcej, niż tylko tego, że powinna dodać zdecydowanie mniej przypraw. To była zdecydowanie istotna kwestia, a skoro tak, to zamierzała doprowadzić ją do końca. - Dodałam cztery płaskie łyżki pasty z ostrej papryki, bo tak podaje większość koreańskich przepisów, do jakich udało mi się dotrzeć. Pierwotnie zakładałam, że mogłabym dodać tutaj również chili, ale teraz jestem prawie pewna, że to byłoby już całkowicie nie do zjedzenia. Kapusta ma łagodzić smak, tak samo bataty, nadać mu nawet lekkiego słodkiego posmaku. Może powinnam spróbować z sosem sojowym? Chociaż wtedy nie będzie łagodniej, a nieco bardziej słono - stwierdziła, wydając z siebie serię bliżej i dalej niezrozumiałych pomruków, kiedy tworzyła w głowie coś, co powinno być zwyczajnie idealne.
______________________
I come from where the wild
wild flowers grow
Longwei Huang
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Uśmiechnął się lekko, słuchając, jak tłumaczyła różnice między czarnioską, a kurczakiem. Podejrzewał, że nie było to łatwe, ale ostatecznie udało jej się, a on miał jakieś rozpoznanie co do tego, co może za chwilę poczuć. Pokiwał lekko głową, rozumiejąc, o czym mówiła. - Przez wiele lat używałem mięsa naprawdę rzadko, przez co wydaje mi się, że rozpoznaję różnicę w smaku między kolejnymi trochę bardziej niż inni, którzy jedzą je niemal cały czas, ale i tak nie wiem, czy odróżniłbym kurczaka od indyka - powiedział, zdradzając nieco o sobie, jednocześnie przymierzając się do skosztowania jej dania. Nie spodziewał się, że za moment będzie mieć wrażenie, jakby miało mu przepalić kubki smakowe. Kiedy krztusząc się, przepił mlekiem skosztowane przed momentem danie, nie wiedział, co powiedzieć, a jednocześnie nie chciał w tej jednej chwili rezygnować z udzielenia szerszej odpowiedzi w zakresie kuchni azjatyckiej. Wiedział, bardzo dobrze wiedział, że bywała niezwykle pikantna, zbyt pikantna dla niego. - Odpowiedz sobie na pytanie, czy danie ma trafić do wszystkich, czy pasjonatów ostrej kuchni. Są dania, które uważam za ostrzejsze od kuchni meksykańskiej, a niekoniecznie używamy chili. Dzięki temu mleko wystarcza, a jeśli dodasz chili… Będzie to problemem dla niektórych - zauważył, po czym odchrząknął i przysunął do siebie pudełko, grzebiąc w nim, aby wybrać w końcu więcej kapusty i batata, a także kawałek czarnioski. - Spróbuj użyć ananasa. Jest słodki, jak batat, a jednocześnie łagodzi ostrość. Sos sojowy nie jest dobrym pomysłem, a przynajmniej ja bym go unikał… I spróbuj dać trzy łyżki pasty, może? - powiedział, po czym odetchnął głębiej i włożył do ust kolejny kawałek jej dania. Rzeczywiście batat i kapusta łagodziły smak, ale nie na tyle, żeby twarz Huanga nie stała się znów czerwona.
______________________
I won't let it go down in flames
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
- Myślę, że większość osób mimo wszystko wyczułaby różnicę, indyk jest nieco bardziej mdły, powiedziałabym nawet, że momentami wodnisty, a mięso kurczaka jest nieco, hm, wyrazistsze, a poza tym łatwiej przyjmuje przyprawy. Czarnioska jest gdzieś pomiędzy tym wszystkim, ale ma w sobie coś, co zdecydowanie pasuje do różnych kuchni świata - stwierdziła ostatecznie, z zapałem przykładając się do tej rozmowy, ponieważ zwyczajnie lubiła jedzenie, lubiła jeść, lubiła wszystko, co się z tym wiązało, odnajdując w tym niesamowicie wiele przyjemności, jakiej nawet nie była w stanie dokładnie opisać. Zwyczajnie wszystko, co się z tym wiązało, dawało jej szczęście i była przekonana, że jedzenie, kiedy było się smutnym, było dokładnie tym, co było najlepszym rozwiązaniem wielu problemów. W ogóle pożywienie miało w sobie wielkie znaczenie, również z tego powodu chodziło się na randki do restauracji i podsuwało się je pod nos wielu ważnym osobom, licząc na to, że to coś zmieni albo doprowadzi do pożądanych skutków. To było dość zabawne, a jednocześnie niesamowicie istotne w tańcu, jakim było życie, a ona zdecydowanie nie zamierzała nikogo zabić nazbyt ostrą potrawą, wiedząc, jak źle mogłoby się to skończyć. Poza tym musiała zgodzić się w tej chwili z Longweiem, że nie chciała trafić do bardzo wąskiego grona smakoszy, a pokazać wszystkim kuchnię azjatycką. - Nie wiem, czy nie spróbować z jedną łyżką? To będzie duży przeskok, ale jeśli będzie odpowiednio duża, na pewno będzie dało się wyczuć ostrość dania, a jednocześnie to, że jest delikatnie słodkie. Nie jestem pewna ananasa, bo nie do końca pasuje do tej kapusty i batata, stawiałam wcześniej na coś związane z algami, ale to chyba byłoby już zbyt wiele kombinowania. A gdyby do tego wszystkiego dołożyć sezam? Albo tę sałatkę z ogórków, tę, do której dodaje się tylko octu ryżowego? Na pewno to jadłeś, może to by przełamywało ostrość? - rzuciła zaraz, marszcząc lekko nos na wspomnienie słodkiego, ale bardzo wyrazistego owocu, który lubiła i często stosowała w kuchni, ale tutaj pasował jej niestety jak pięść do oka.
______________________
I come from where the wild
wild flowers grow
Longwei Huang
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Chwilę spoglądał na Carly zastanawiając się nad jej słowami, po czym uśmiechnął się i lekko pokiwał głowa. - Trochę jak z wołowiną, wieprzowiną i dziczyzną, która jest jakby pomiędzy jednym i drugim, a przynajmniej dla mnie. Jeszcze mięso hipogryfa jest dość wyraźne w smaku… Ale teraz mam ochotę sprawdzić twoją teorię na swoim partnerze. Je cały czas mięso, więc ciekaw jestem, czy w ogóle je odróżnia podświadomie… Choć jest też fanem takich zupek, które możesz zalać wrzątkiem i masz gotowe danie, więc może nie być dobrym testerem - powiedział z cichym śmiechem, zastanawiając się na ile Max potrafił odróżniać smaki. Z jednej strony wątpił, aby naprawdę przejmował się tym, co miał na talerzu, ale być może się mylił? Rozważania na ten temat odsunął jednak na bok, gdy podjął się prób kosztowania nowego dania Scarlett. Zabawne, że nie wiedział, jakie miała zdanie o jedzeniu, bo mógłby rozmawiać długo o podobnych założeniach - ostatecznie jedzenie nie rozwiązywało problemów, ale z pełnym brzuchem miało się ich mniej. Słuchał jej słów, kiwając lekko głową, walcząc ze łzami, które mimowolnie znów napłynęły mu do oczu. Uśmiechał się przy tym przepraszająco, czując się źle, że nie był w stanie zjeść jej dania bez skutków ubocznych, choć wiedział, że te dopiero miały nadejść później. Wiedział, że będzie musiał wysłać wiadomość do Maxa, prosząc o pomoc z bólem żołądka, jaki zawsze mu później towarzyszył, ale taka odrobina poświęcenia nie była dla niego niczym wielkim. Niczym, co zakrawałoby o konieczność odmowy udzielenia pomocy, choć wiedział, że nie przełknie już nic więcej. - Sezam doda odrobinę orzechowego smaku, ale myślę, że będzie pasował… A jeśli nie sezam to sam olej… A sałatka z ogórków… Możesz spróbować - dodał, kiwając głową i znów naszykował sobie mleka, żeby przepić pozostały w ustach smak.