Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Klasa Eliksirów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 38 z 39 Previous  1 ... 20 ... 37, 38, 39  Next
AutorWiadomość


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Klasa Eliksirów - Page 39 QzgSDG8




Gracz




Klasa Eliksirów - Page 39 Empty


PisanieKlasa Eliksirów - Page 39 Empty Klasa Eliksirów  Klasa Eliksirów - Page 39 EmptySob 21 Cze 2014 - 14:08;

First topic message reminder :


Klasa eliksirów


W tej sporej klasie, będącej w lochach mieści się około dwudziestu kociołków, na specjalnych palnikach. Zwykle panuje tu dość niska temperatura, co jest szczególnie uciążliwe zimą. Przez brak okien jedyne światło dają tu lampy wiszące na ścianach. W rogu klasy znajduje się gargulec z którego uczniowie mogą czerpać wodę potrzebną do warzenia mikstur. Przy prawej ścianie natomiast mieszczą się gabloty po same brzegi wypchane różnymi składnikami.

Opis zadań z OWuTeMów:
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Heaven O. O. Dear
Heaven O. O. Dear

Student Slytherin
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,70
Dodatkowo : Dziecko - Milka O. O. Dear
Galeony : -86
  Liczba postów : 1318
https://www.czarodzieje.org/t16083-heaven-olive-octavia-dear
https://www.czarodzieje.org/t16087-margarita
https://www.czarodzieje.org/t16082-heaven-o-o-dear
Klasa Eliksirów - Page 39 QzgSDG8




Gracz




Klasa Eliksirów - Page 39 Empty


PisanieKlasa Eliksirów - Page 39 Empty Re: Klasa Eliksirów  Klasa Eliksirów - Page 39 EmptySro 1 Maj 2019 - 1:09;

Okazało się, że mój towarzysz też nie miał zbyt dobrego nastroju. Trzeba było przyznać, że to stanowiło niemałą mieszankę wybuchową. Ja nerwowa, ten marudny - duet idealny. Szczerze mówiąc, dużo lepszą decyzją byłoby dzisiaj pozostanie w łóżku z podręcznikiem do eliksirów. Też bym się pouczyła i miałabym przy tym przynajmniej święty spokój. Wychodziłam jednak z założenia, że czasami trzeba się wywlec z pościeli i zabrać za jakieś konstruktywne zajęcie. Dobrze, że zaczęłam dorabiać, bo gdybym nie miała mobilizacji jaką była praca, pewnie sporo dni przesiedziałabym w domu. Liczyłam, że jednak ruch i kontakt z ludźmi prędzej czy później wyjdzie mi na dobre. Okazało się, że w tej sali najbardziej drażniące były zapachy. Wszystko było takie intensywne i niemal mdlące. Nie miewałam raczej takich problemów, ale coś się zmieniło i teraz z trudem wytrzymywałam w tych warunkach. Przetarłam twarz zmęczona i spojrzałam na puchona, który miał chyba o coś do mnie pretensje. Tego mi jeszcze brakowało.
- Mogłam, ale życie jest okrutne - przewróciłam oczami i zaraz skupiłam wzrok na nauczycielce, która zdradziła temat dzisiejszej lekcji. Szczerze mówiąc nie wyobrażałam sobie, żeby jakikolwiek zapach miał dzisiaj wzbudzać we mnie pozytywne uczucia, ale warto było spróbować. Akurat tego nigdy nie miałam potrzeby warzyć, a i w tym wypadku warto było zacząć nabierać jakiejś wprawy.
Nasze zadanie było tak banalne, że w życiu bym nie pomyślała, że coś może pójść nie tak. Byłam pewna, że automatycznie wykonam swoją pracę i będę tylko czekać na dalsze, miejmy nadzieje bardziej skomplikowane polecenia nauczycielki. Kto by pomyślał, że sproszkowanie jakiegoś głupiego skrzydła naprawdę można było popsuć. Nie wiedziałam co mnie podkusiło, żeby kiwnąć jedynie głową na propozycję Viniego, który postanowił wybrać nam liście. No nie wiem, założyłam, że najzwyczajniej w świecie nie był ślepy i nie weźmie najgorszych odpadków. Nic bardziej mylnego. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem, kiedy pokazał mi swoją zdobycz. Nawet gdybym miała to teraz wymienić, nie było na to szans, bo wszystko było już przebrane. Pewnie tak musiały czuć się osoby, które były ze mną w grupie na jakimkolwiek innym przedmiocie, widząc, że nie można mi zostawić nawet najprostszej czynności do wykonania.
- Kupić ci okulary, Marlow? - zapytałam, przypominając sobie nazwisko puchona. - Naprawdę musiałeś się postarać, żeby wybrać tak okropne skrzydło, jestem niemal pod wrażeniem - praktycznie na niego syknęła, wyrywając mu je z ręki i wsadzając do moździerza. Wdech i wydech. Z całych sił zaczęłam je ugniatać, a właściwie wyżywać się na nich, używając absolutnie całej swojej siły do zajęcia, które wymagało lekkiego uciskania. Rozkojarzona aż walnęłam się w palec. Zaklęłam pod nosem i potrząsnęłam ręką. - Merlinie, tak to jest pracować z puchonem. Ty już lepiej niczego nie dotykaj, bo z tego eliksiru wyjdą nam jakieś kompletne pomyje. Jeszcze dziwisz się, że cię nie budziłam... trzeba było lepiej spać dalej - zacisnęła zęby, starając się przyzwyczaić do bólu. Dobrze, że w klasie nie było Fire, bo czułam że z tej amortencji to żadnego szału nie będzie, a ona z pewnością nie omieszkałaby tego skomentować. Człowiek naprawdę mógł się zdenerwować, kiedy psuł jedyną rzecz, do której faktycznie się przykładał. Okazało się, że innym osobom z naszej grupy nie poszło ani odrobinę lepiej. Zapowiadało się cudownie.

Kostka:2-->3 c:
Powrót do góry Go down


Fayette Richerlieu
Fayette Richerlieu

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 177
C. szczególne : tatuaż ćmy pod mostkiem, magiczna proteza prawej nogi
Galeony : 269
  Liczba postów : 215
https://www.czarodzieje.org/t17221-fayette-edelie-richerlieu-dubois-la-construction
https://www.czarodzieje.org/t17239-pommezerka
https://www.czarodzieje.org/t17234-kufer-fayette-edelie-richerlieu-dubois#481942
Klasa Eliksirów - Page 39 QzgSDG8




Gracz




Klasa Eliksirów - Page 39 Empty


PisanieKlasa Eliksirów - Page 39 Empty Re: Klasa Eliksirów  Klasa Eliksirów - Page 39 EmptySro 1 Maj 2019 - 20:52;

Wraz z lekkim trzaskiem drzwi, Fayette połknęła ostatni kęs smacznego ciastka od Fabiena, które na krótki czas odciągnęło jej myśli od nikotyny. Odwróciła się na krześle w stronę mównicy, niczym porządna uczennica i uważnie wysłuchiwała jej poleceń. Praca grupowa i ważenie eliksiru miłości brzmiała jak istna mieszanka wybuchowa w jej uszach. Zmrużyła oczy spoglądając na resztę uczniów. Chciała zauważyć ich reakcje na temat zajęć i równocześnie wyłapać wspólników dzisiejszej zbrodni.
Ich była cała czwórka. Usadzeni na przodzie blisko pani profesor jak pupilki, albo ofiary losu, które będą potrzebować pomocy. Na nieszczęście zapowiadało się na to drugie widząc zdenerwowaną Ślizgonkę i marudnego Puchona w drużynie. Postanowiła jednak nie spisywać wszystkiego na straty i pozostać pozytywnej myśli, bo w końcu sama, aż takiego talentu do eliksirów nie posiadała, więc pomoc kogokolwiek jest jak najbardziej mile widziana. Tak przynajmniej siebie przekonywała wychodząc ze składziku z kawałkiem kory w ręce.
Usiadła naprzeciw @Heaven O. O. Dear i @Vinícius Marlow, i zaczęła ścierać korę. Zaczęła nawet się cieszyć, że ma takie prościutkie zadanie jak ścieranie kawałka drewna. Nic tylko suwać w przód i w tył, przód i tył. Nie musiała nawet uważnie się przyglądać wiórom lecącym do miski, więc podniosła wzrok rozglądając się po sali jak radzą sobie inni.
Wtem jej uwagę przykuły ostre słowa Ślizgonki. Fay wzięła głębszy oddech sycząc cicho przez zęby. – Raaaany, naprawdę wszystkie Ślizgonki są kąśliwe jak żmije. Spokojnie, złość piękności szkodzi, . –  Skomentowała jej poczynania, po czym zaczęła czuć dziwnie stęchły zapach. Tak zdecydowanie nie pachniała róża, a tym bardziej drewno. Popatrzyła szybko w dół na misę, w której leżały spróchniałe skrawki zainfekowanej kory.
No nie! – Rzuciła wstając z krzesła. Popatrzyła na kociołek i widząc znikające w nim składniki wiedziała, że ma bardzo niewiele czasu, aby poprawić swój błąd. Dokuśtykała w pośpiechu do składziku, aby wyrzucić nieprzydatne śmieci i zdobyć świeższy kawałek różanego drzewa. Starała się być szybka jak tylko mogła, ale czas był niemiłosiernym przeciwnikiem. Z zaciśniętymi ustami wsypała wióry do kotła, o wiele za późno. Zasłoniła swoją twarz jedną dłonią w geście załamania. Ani Viní, ani Heaven, ani ona nie popisali się swoimi zdolnościami.


KOSTKI: 1 przerzucone na 1
PUNKTY: 1


Ostatnio zmieniony przez Fayette Richerlieu dnia Sro 1 Maj 2019 - 21:57, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 4622
  Liczba postów : 3303
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Klasa Eliksirów - Page 39 QzgSDG8




Gracz




Klasa Eliksirów - Page 39 Empty


PisanieKlasa Eliksirów - Page 39 Empty Re: Klasa Eliksirów  Klasa Eliksirów - Page 39 EmptySro 1 Maj 2019 - 21:46;

Ostatnio spędzał z Billie więcej czasu niż bywało to do tej pory i nawet nie próbował ukrywać jak bardzo mu to odpowiada. Dobrze czuli się w swoim towarzystwie, a jednocześnie zacieśniali rodzinne więzy, dlaczego więc miałby się nie cieszyć? Potrzebował takiej osoby... kogoś bliskiego, kto będzie przy nim w chwili, gdy Elaine było jakby mniej. Sytuacja z siostrą wracała już powoli do normy, rozmowa przy fontannie, choć nie należała do łatwych, otworzyła im obojgu oczy i zmotywowała ich do pełnego powrotu do życia. Śnieżnobiałe kocięta dodatkowo im w tym pomagały, właściwie nie spodziewałby się, że posiadanie zwierzęcia może sprawić mu tyle przyjemności. Nie, nie liczył Jęczybuły jako swojego pupila, tolerował ją, lecz nie przepadał za nią jak za każdym innym ptakiem i w gruncie rzeczy cieszył się, że zwierzę przez cały czas przebywa w sowiarni albo w trasie, gdzie nie musiał się nim zajmować.
Słysząc pytanie swojej kuzynki, przystanął.
Praca domowa? A niech to... wiedziałem, że o czymś zapomniałem. – Mruknął, wyraźnie niepocieszony. – Powinienem wpisywać wszystko do tego wrzeszczącego kalendarza, który na święta dostałem od Clarke'a. Przydatna rzecz, ale czasem boli mnie od niego głowa. – Przeczesał palcami kosmyki włosów w kolorze platyny. W końcu odzyskał władzę nad swoją metamorfomagią i jego ciało znów posłusznie poddawało się jego kaprysom – włączając w to możliwość ukrycia paskudnej blizny pod zgrabnie utkaną iluzją zdrowej skóry.
I wilgotno. – dołożył swoje do ogólnych narzekań, zupełnie zgadzając się z nią w tej kwestii. Wieża Ravenclawu była jasna i niezwykle przytulna, lochy zaś... no właśnie, pozostawały lochami. Jedynym minusem mieszkania tak wysoko była ilość schodów dzielących ich od kolacji, ale była to cena, którą był w stanie zapłacić bez mrugnięcia okiem. – W tamtym roku miałem dwie godziny eliksirów pod rząd i pod koniec semestru zdawało mi się, że zacząłem gnić. – dodał ciszej, tak by tylko Billie mogła go dosłyszeć. Zajął miejsce w ławce i rozłożył się, wyjmując z torby podręcznik, różdżkę i wieczne pióro, w razie jakby potrzebował coś zanotować.
Nie masz już dość moich treningów? – zaśmiał się cicho, a mimo rozbawienia spojrzał na nią przede wszystkim ciepło. Nie wiedział czy nie pytała go o to po to tylko, by zrobiło mu się miło, ale nawet jeśli tak było, był jej za to wdzięczny. Sam nie wiedział kiedy pozycja kapitana drużyny zaczęła sprawiać mu tyle frajdy... spełniał się w tym i cicho liczył, że pozostali dostrzegą jego zaangażowanie. – Skoro umyliśmy polanę to może czas teraz skosić trawę. – powiedział z udawanym zamyśleniem. Chciał jeszcze coś dodać, ale profesor Sanford w końcu przyszła i nie dała mu możliwości kontynuowania rozmowy. Wyprostował się na swoim miejscu, poświęcając nauczycielce całą uwagę – gdyby pozwolił sobie na rozkojarzenie, pewnie coś by mu umknęło, dziurawa pamięć i tak dostarczała mu wystarczająco dużo wrażeń.
Okazało się, że nie będzie w grupie razem ze swoją kuzynką, co skwitował raczej niepocieszoną miną.
Jakby znów odcinała sobie palce to krzycz, rzucę wszystko żeby Cię ratować. – uśmiechnął się do niej, wstając ze swojego miejsca. Miał na myśli, rzecz jasna, niefortunne wydarzenia z lekcji gotowania, na jakiej byli razem na Islandii. To prawda, że eliksiry i gotowanie były do siebie bardzo zbliżone, dlatego miał niejakie podstawy do tego, by się o nią martwić.
Podszedł do @Nessa M. Lanceley i @Aiden Nic'Illeathian, i ucałował dziewczynę w policzek, co ze względu na jej niski wzrost nie było wcale trudne.
Cześć, Potworku, hej, Alan. – uśmiechnął się do chłopaka, nie mając pojęcia, że właśnie przekręcił jego imię. Nie pierwszy i ostatni raz, nieprawdaż? Sama Nessa zdążyła paść ofiarą jego beznadziejnej pamięci i choć teraz łatwiej było mu pamiętać jak brzmiało jej imię, wolał używać trudniejszej do pomylenia, pieszczotliwej formy "Potworek". – Zajmę się kwiatami róży i bzu.
Oznajmił i właściwie zabrał się do pracy, uznał bowiem, że nie ma na co tracić czasu. Przyniósł potrzebne składniki i rozłożył je na ławce, nim jednak wybrał odpowiednią ilość, w oczy rzuciła mu się pleśń pokrywająca jedną z łodyg róży. Zmarszczył jasne brwi, przyjrzał się temu uważnie, aż w końcu z różą w ręce podszedł do profesor Sanford.
Na jednej z łodyg pojawiła się pleśń. – zakomunikował, pokazując nauczycielce kwiatek. Z boku wyglądało to chyba tak jakby chciał go jej podarować, co w duchu go rozbawiło. – Może zarazić resztę roślin, trzeba będzie na to uważać. – dodał, a kiedy dostał odpowiedź, wrócił do pracy. Wybrał gałązkę bzu i delikatnie oderwał płatki róży, jednak przez całe to zamieszanie nie zauważył, że wrzucił tylko cztery z nich.

Kostka: 5
Punkty: 2
Powrót do góry Go down


Fabien E. Arathe-Ricœur
Fabien E. Arathe-Ricœur

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Niewidomy. Cienkie, białe blizny na palcach.
Dodatkowo : Jasnowidz
Galeony : 854
  Liczba postów : 236
https://www.czarodzieje.org/t16060-budowa
https://www.czarodzieje.org/t16766-hootie#466049
https://www.czarodzieje.org/t16059-budowa
Klasa Eliksirów - Page 39 QzgSDG8




Gracz




Klasa Eliksirów - Page 39 Empty


PisanieKlasa Eliksirów - Page 39 Empty Re: Klasa Eliksirów  Klasa Eliksirów - Page 39 EmptyCzw 2 Maj 2019 - 19:20;

Słowa Jacka sprawiły, że uśmiechnął się nieco szerzej.
- Tak? - Ciastka leżały między nimi. W każdej chwili puchon mógł się owymi częstować, jeśli tylko chciał. Fabien mu na ręce nie patrzył, to na pewno.
- No proszę, a ja ciebie nigdy jeszcze nie widziałem - rzucił wesoło, chociaż wzmianka o meczu przypomniała mu też o połamanych żebrach. Uśmiech jednak nie przygasł. Szczególnie, kiedy minęła ich @Elizabeth L. Cortez, a jej perfumy owiały chłopaka.
- Hej - przywitał się miękko, proponując jej również słodycze. Zaraz po tym zwrócił uwagę na siedzącą przed nimi Fayette.
- Wrogiem?  Nie dojrzałem na nim kolorów innego domu - stwierdził politycznie, acz równie zabawnie. Wiedział, że kto jak kto, ale Richelieu nie jest przesadną nacjonalistką ni nie przejawia niezdrowych objawów ksenofobii. Jedynie lubi mu podokuczać.
- Jak dostaniesz drugie ciastko ty też przestaniesz je widzieć? - Spytał, wskazując ręką na woreczek (z którego miejmy nadzieję, że Jack nie zjadł wszystkiego) w komicznej formie lekkiego przekupstwa.
Trzaśnięcie drzwiami ukróciło zabawy. Chłopak zamilkł, skupiając się na słowach nauczycielki. Gdy skończyła mówić i zaczęła dzielić ich na grupy, odetchnął z lekką ulgą, iż nie musi nigdzie nikogo szukać. Jacka ma obok, a trzecia osoba dołączy do nich. Teraz tylko kwestia wypełnić zadanie.
- Więc ja zaczynam? - Niby ślepy ma dać innym przykład? Czy to po to, aby miał najwięcej czasu? Godzina na uwarzenie eliksiru... Wstał i ostrożnie przeszedł na zaplecze, cicho pytając znajdującą się tam @Nessa M. Lanceley, gdzie dokładnie stoi słoiczek ze skrzydełkami. Nie chciał tracić zbyt wiele czasu na szukanie pojemniczka. Z zakłopotanym uśmiechem podziękował dziewczynie za pomoc i zajął się wybieraniem najlepszych. Tutaj już się nie spieszył, ostrożnie opuszkami sprawdzając, które skrzydełka nie są podarte lub zniszczone przez chorobę. A gdy miał już odpowiednią ilość, wrócił do ławki.
Mielenie było już proste. Ostrożnie odnalazł palcami moździerz, wrzucił do wnętrza cienkie blaszki skrzydełek. Roztarł je na drobny proszek, zanim przysunął sobie kociołek i równie ostrożnie przesypał do srebrnego wnętrza pył.
- Gotowe - poinformował, odstawiając moździerz i mając nadzieję, że nie zajęło mu to za wiele czasu.
- Hej, wiecie, jak pachnie wasza amortencja? - Rzucił, aby nie było takiej nieprzyjemnej ciszy. Zawsze może wrócić do zdobywania przyjaciół poprzez karmienie ich ciastkami, ac nie był pewny, na ilu dokładnie przyjaciół mu słodyczy starczy. Są dość wymagający pod względem żywieniowym, przynajmniej Jack i Fayette.

Kostka: 1
Punkty: 3
Przerzuty: Nasza drużyna wciąż ma 3.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Klasa Eliksirów - Page 39 QzgSDG8




Gracz




Klasa Eliksirów - Page 39 Empty


PisanieKlasa Eliksirów - Page 39 Empty Re: Klasa Eliksirów  Klasa Eliksirów - Page 39 EmptyCzw 2 Maj 2019 - 21:45;

Przyglądała się chwilę Holdenowi w zamyśleniu, ostatecznie kiwając głową na jego spostrzeżenie dotyczące umiejętności alchemicznych Blaith. Kuzynka jednak nie czuła się najlepiej, ostatecznie rezygnując z zajęć i żegnając się z nimi, na co Nessa westchnęła cicho. Przypuszczała, że utrata oka wpływała nie tylko na samopoczucie psychiczne, ale również fizycznie. Pewnie nie doszła jeszcze do siebie po tym cholernym labiryncie, na którego punkcie wszystkim odbiło. Karmelowe ślepia odprowadzały gryfonkę, aż ta zniknęła za rogiem. Tym samym uwaga ślizgonki skupiła się na stojącym naprzeciw chłopaku, chociaż tkwienie z nim w samotności przed klasą mogło być zwiastunem kłopotów. Uśmiechnęła się jednak delikatnie wzruszając ramionami.
- Tylko nie wspominajmy o tym Sanford, bo może sobie z tym nie poradzić. No bo nie jest. Widzisz gdzieś złoto i czerwień? Szata? Krawat? Jejku, co ja z Tobą mam. - zaczęła z nutą udawanej rezygnacji w głosie, opierając jedną z dłoni na biodrze i zaciskając palce na materiale białej koszuli. Przez szczery i entuzjastyczny uśmiech studenta, sama parsknęła śmiechem, kręcąc jedynie głową. - Dobrze, dobrze Panie Borsuku, uznajmy, że nie mogę. Widać przecież, jak Ci na niej zależy.
Zakończyła z teatralnym, ostentacyjnym machnięciem dłoni, dając mu wygraną — przynajmniej na chwilę. Jak on poprzednio, teraz ona poprawiła tkwiącą na ramieniu torbę i ruchem głowy odgarnęła na plecy pukle rudych sprężynek, uniemożliwiając im łaskotanie wrażliwej skóry na szyi. Gdy zmniejszył między nimi dystans, pochylając się i szepcząc, poczuła łaskotanie w żołądku, na które mocniej wbiła palce we własny bok. Odchyliła nieco głowę do tyłu, patrząc na niego z dołu może nieco maślanym wzrokiem, kręcąc przecząco głową.
- Na Ciebie to nawet ja nie mam takiego wpływu. - odparła zgodnie z własnym myśleniem, posyłając mu delikatny uśmiech. Zaraz jednak spojrzała na zegarek, uznając, że najwyższy czas wejść do klasy i zająć miejsce. Bardzo nie chciała się spóźnić albo wpaść na nauczyciela, a kto wie, w jakiej sytuacji mógłby ich zastać, gdyby stali w tym półmroku i do tego sami.
W klasie panował zgiełk, frekwencja była naprawdę duża. Prefekt przywitała się z kilkoma znajomymi, lustrując wzrokiem dawno niewidziane twarze, kierując się grzecznie za Holdenem, który upatrzył sobie jakąś ławkę. Przypuszczała, że tematem zajęć będzie amortencja, a przez to miała naprawdę mieszane uczucia, w gruncie rzeczy samej nie mając pojęcia, czego się spodziewać. Nigdy nie zastanawiała się nad własną, była to przecież tylko błahostka. Odłożyła torbę na blat ławki, czując niepokój względem zapomnianego kociołka — takie rzeczy się jej nie zdarzały! Przesunęła dłonią przy policzku, odgarniając kosmyk włosów za ucho. Rozejrzała się dookoła, przyglądając się dostępnym kociołkom, jednak żaden jej nie przekonywał.

- A co jeśli nie wyjdzie eliksir, bo nie mam tego kociołka? Dobrze mi się na nim pracuje! Sama nie wiem, może zdążę... Nie, masz rację. Nie zdążę. - zaczęła z głośnym westchnięciem, przystępując z nogi na nogę i zerkając na zegarek. Tym razem musiała odpuścić, modląc się w duchu, aby to nie przez nią ewentualnie były problemy. Wierzyła w takie głupotki jak ochronne talizmany czy szczęśliwe przedmioty, miała nawet ulubione pióro. Dopiero teraz poczuła opierającego się jej ramię Holdena, przekręcając głowę nieco w bok, aby chociaż kątem oka móc na niego spojrzeć. Jak zwykle, emanował przyjemnym ciepłem, a jego oddech zaczepnie łaskotał chłodną, bladą skórę rudzielca. Całkowicie zbił ją z tropu nietypowym komplementem na oczach tych wszystkich ludzi tak, że autentycznie nie potrafiła znaleźć odpowiedzi, czując napływający na twarz rumieniec. Teraz zamierzał się nad nią znęcać? Była jednak wychowanką domu Salazara, musiała być, chociaż troszkę przebiegła, a po krótkiej burzy mózgu, znalazła idealny sposób na wykorzystanie zaistniałej sytuacji. Obróciła się więc dość zgrabnie, przez co przez chwilę tkwiła praktycznie przytulona do jego torsu, następnie wyciągając jedną z dłoni i opierając ją na jego ramieniu, zmusiła go, aby nieco się cofnął.
- Nie możesz tak być na lekcji! To wbrew regulaminowi, a moją koncentrację to zabije, jako prefekta. Muszę przywrócić Cię do porządku! - rzuciła dość głośno i wyraźnie, posyłając mu krótkie i dość wymowne spojrzenie. Na szczęście, była małym geniuszem z transmutacji. Szybkim ruchem wyjęła różdżkę z bocznej kieszeni torby, zaciskając palce na drewnianej rękojeści poprzez wykorzystanie chwytu alfa. Zamknęła na chwilę oczy, wyobrażając sobie koszulę, w którą miała zmienić się ta noszona przez niego. - Sumptuariae Leges!
Głośna i wyraźna inkantacja sprawiła, że wystrzelony w stronę materiału promyk światła otoczył materiał żółtej koszuli. W ciągu kilku sekund pojawiła się zamiast niej śnieżnobiała — na długi rękaw, mająca wyszyty na piersi emblemat domu, do którego należał — również koszula. Zmierzyła go wzrokiem zadowolona, gryząc się w język, aby nie powiedzieć mu czasem o dwa słowa za dużo. Zamiast tego kiwnęła głową, opuszczając swój magiczny patyk.
- Prawie idealnie.. Jeszcze tylko jeden drobiazg. - mruknęła cicho, wolną dłonią podtrzymując chwilę brodę. Przyglądała się mu niczym modelowi, ostatecznie wyciągając dłoń ku górze i łapiąc za fragment czarnej wstążki, za pomocą której miała zebrane włosy. Jednym pociągnięciem uwolniła przednie kaskady, pozwalając im opaść do przodu i kołysać się delikatnie. Odłożyła różdżkę, a następnie podeszła nieco bliżej i wyciągnęła ręce, wiążąc mu wstążkę pod szyją — nie zrobiła jednak kokardy, miało powstać coś na wzór krawatu. Nessa raz jeszcze zlustrowała wzrokiem swoje dzieło, przesuwając dłońmi po jego ramionach, w które ostatecznie klepnęła, zanim jej ręce opadły luźno wzdłuż ciała. - Teraz jest perfekcyjnie! Widzisz, Panie Thatcher? Tak powinieneś przychodzić na lekcję, teraz nie dostaniesz minusowych punktów, a moje obowiązki prefekta naczelnego zostały wykonane. Nie martw się, po zajęciach znów będzie kanarkowo-bananwo-żółta.
Zakończyła z delikatnym wzruszeniem ramion, widząc minę błękitnookiego chłopaka. Stanęła bokiem, cofając się nieco i już miała wypakowywać dalej rzeczy z torby, gdy do klasy weszła Sanfrod. Zamilkła, skupiając na kobiecie spojrzenie, starając się nie parsknąć śmiechem na słowa kierowane do stojącego obok gryfona. Czemu wcale jej to nie zdziwiło? I tak była dumna, że odrabiał pracę domową. Nie musiała mu nawet przypominać! Potem już wszystko zadziało się szybko, zostali podzieleni na grupy i złapała za swoje rzeczy, kierując się do ławki przed tą, gdzie Holden miał zostać. Posłała mu jeszcze krótkie spojrzenie, życząc tym samym powodzenia.
Tym razem zajęła środkowe krzesło, przewieszając torbę przez oparcie. Potrzebne przedmioty były rozstawione, a miejsca na blacie po umieszczeniu kociołka nie zostało wiele. A mógł to być jej kociołek! Przymknęła na chwilę oczy, ignorując zbliżające się kroki i dopiero dotyk miękkich, chłodnych warg na policzkach sprawił, że obróciła głowę, dostrzegając znajomą twarz. Uśmiechnęła się zadziornie, nieco może kokieteryjnie — szturchając go delikatnie łokciem w bok.

- Elijah, mój ulubiony elfie! Aż tak się stęskniłeś od naszego ostatniego spotkania? - rzuciła z nutką kokieterii w głosie, zaraz jednak puszczając mu oczko. Roześmiała się cicho, kręcąc głową i krzyżując ręce pod biustem, spojrzała na twarz towarzysza. Cholernie go lubiła i równie mocno była mu wdzięczna za to spotkanie na Islandii. - Proszę, proszę, ktoś tu aspiruję na głównodowodzącego. Oddam Ci ten zaszczyt Elfie, zajmij się nami.- przerwała jeszcze na chwilę, klepiąc go w ramię na szczęście i przekazując niewidzialny kapelusz kapitana. Zaraz jednak obróciła się w stronę drugiego krukona, posyłając mu pociągłe spojrzenie karmelowych oczu. - Ty mi buziaków nie dajesz, jak możesz! A tak poważnie, Aiden, co Ty o tym sądzisz? Wygląda na to, że Tobie przypadnie drewno, a mnie skrzydełka. W prządku dla Ciebie? Przygotujesz wodę i kociołek? Skoczę na zaplecze po składnik.
Poprosiła, czekając, aż przytaknie, zanim ruszyła się z miejsca. Żwawym krokiem ruszyła w stronę pomieszczenia pełnego skarbów dla maniaków eliksirów, szukając wzrokiem odpowiednich słoiczków. Każdy wiedział, jak wyglądają skrzydełka elfa, więc z tym problemu nie było. Trzeba przyznać, że Nessa miała jakieś dziwne wyrzuty sumienia względem tych uroczych, małych stworzonek i czuła się źle, jednak z zamyślenia wyrwał ją szept @Fabien E. Arathe-Ricœur, do którego natychmiast powędrowała wzrokiem. Było to stworzenie tak ujmujące i delikatne, że miała ochotę go przytulić, chociaż nawet się nie znali. Nie chodziło wcale o jego brak wzroku, a o aurę wróżki, którą emanował. Pokazała mu i wytłumaczyła, gdzie szukać słoiczków, upewniając się, że sobie poradzi. Zawiesiła jednak na nim wzrok, odprowadzając go aż do wyjścia z zaplecza — panował tu harmider, nie chciała, aby ktoś go popchnął. Miał takie długie włosy, idealne do zrobienia warkoczy! Przez to wszystko nawet nie zauważyła, że jeden uczniów trąca ją z ramienia, wychodząc, przez co zachwiała się i poleciała do przodu, prosto na plecy Holdena, którego zapach poznała od razu, jak wdarł się jej do nosa. Westchnęła cicho, stojąc chwilę w bezruchu i czekając, aż kolejne osoby wyjdą, trzymając jedną dłoń na wysokości jego łopatki.
- Wybacz, zagapiłam się. - wytłumaczyła tylko, zaraz prześlizgując się i stając przed nim, wpychając się nieco po skrzydełka. Odchyliła głowę do tyłu, patrząc na niego z dołu, jednocześnie wyjmując składnik. - Te sobie upatrzyłam, nie mogłam Ci ich dać.
Dodała zawadiacko, puszczając mu oczko i chwilowo opierając się o jego plecy nieco mocniej, wyprostowała głowę i zaraz uciekła z zaplecza, wracając do swojego blatu. Tam złapała za moździerz, tłukąc delikatne skrzydła z nazbyt dużym entuzjazmem i zaangażowaniem, widocznie wracając wspomnieniami do konkretnego wydarzenia. Nie zwróciła uwagi, gdy nieco pyłku uciekło, tłukąc dalej. Dopiero Aiden sprowadził ją na ziemie, na co wzruszyła niewinnie ramionami.
- To by się nie stało, gdybym miała swój kociołek. - powiedziała w swojej obronie, kolejno patrząc na twarze krukonów, z którymi współpracowała. Na szczęście wrzuciła pyłek na czas, chociaż było go nieco mniej. Nie omieszkała sprzątnąć po sobie miejsca pracy — najpierw pyłek zrzuciła do fiolki, wsuwając ją do bocznej kieszeni torby, a następnie zaklęciem czyszczącym uprzątnęła ciężki moździerz. Znów skrzyżowała ręce pod biustem, zaczepnie trącając łokciem elfa. Jakoś tak prowokował ją do złego. - Nie jesteś zły, że zniszczyłam skrzydełka Twojego kompana?
Posłała mu pełne ciekawości, zadziorne spojrzenie, następnie przyglądając się, jak obrabiał bez oraz róże. Poszło mu naprawdę dobrze, zważywszy, że wykrył na jednej z gałązek pleśń. Nie sądziła, że ma takie oko do roślin i zielarstwa. Ciekawe, jak Aidenowi pójdzie z korą, którą musiał przecież zetrzeć. Początkowy etap przygotowywania eliksiru miłości nie był trudny, rozumiała jednak potrzebę stworzenia grup - w razie czego, mogli wzajemnie sobie pomagać. Nie znała dokładnie umiejętności ani Elijah, ani tym bardziej Aidena w tej dziedzinie. Sama nie była uczniem wybitnym, jednak starała się nadrabiać zaległości praktyczne teorią i doszkalać się pod okiem Heaven czy Fire, gdy któraś z sióstr miała na to czas. Beatrice również była mistrzem alchemii, Vivien - zawsze było do kogo zwrócić się o korepetycje, jednak Lanceleyównie było jakoś głupio prosić o poświęcanie jej prywatnego czasu, gdy wszystkie cztery Dearówny miały go tak mało. Powróciła uwagą do rzeczywistości, przenosząc wzrok na tablicę, gdzie widniała lista składników. Zastanawiała się, jak skomplikowane będzie dalsze przygotowywanie -
a przede wszystkim, czy w ogóle coś im wyjdzie i co właściwie poczuje. Jaki był jej ulubiony zapach? Z pewnością zawierał cynamon, ale co poza tym? Aż wstyd, że nigdy się nad tym nie zastanawiała. Karmelowe ślepia znów przesunęły się po twarzach pracujących z nią krukonów.

- Zastanawialiście się kiedyś, jak pachnie wasza amortencja? Jaki jest wasz ulubiony zapach? Twój elfie, to pewnie bieguna północnego albo świątecznego lukru! Aiden za to kojarzy mi się z kwiatem paproci, nie wiem czemu. - zaczęła z ciekawością w głosie, oplatając dłońmi ramiona i zaciskając na nich palce. Czerwone paznokcie kontrastowały z białą koszulą, przykuwając wzrok odbijającym się od materiału kolorem.- A skoro już o to zapytałam, uważacie, że używanie tego typu środków w celu pozyskania uwagi swojego wybranka jest w porządku czy jest raczej całkiem sprzeczne z kodeksem moralnym?
Zakończyła już nieco ciszej, bo sama się nie zgadzała ze stosowaniem takich środków. Wolna wola była przecież wszystkim, co ludzie mieli. Nie mogła jednak się powstrzymać, rozmowy trudne i filozoficzne z Elfem wychodziły jej nadzwyczaj dobrze, sprawiały przyjemność. Może dlatego, że byli w pewien sposób podobni i ich sposób myślenia w ważnych kwestiach się pokrywał. Aiden też był inteligentnym, mającym coś do powiedzenia chłopakiem, który do nauki podchodził entuzjastycznie. Jego spostrzeżenia z pewnością mogły poszerzyć horyzontu. W końcu ruda zerknęła krótko przez ramię, bo zapomniała wcześniej sprawdzić jak idzie praca Holdenowi i jego drużynie. Na szczęście wszystko miał pod kontrolą, był dobry z tego przedmiotu, podobnie jak z zielarstwa. Nie chciała aż tak się gapić na błękitnookiego, ani tym bardziej mu przeszkadzać - chociaż to ostatnie nawet polubiła. Wyprostowała głowę, zawieszając spojrzenie gdzieś w przestrzeni. Ostatecznie sięgnęła po kawałek pergaminu, wciąż mając przed oczyma zirytowany wyraz twarzy gryfona i za pomocą różdżki - pod stołem, podrzuciła mu na kolana. Nikt nie mógł zauważyć.

Kostka: 2>6
Punkty: 2
Przerzuty 2/3
Punkty Drużyny: 4
Powrót do góry Go down


Jack Moment
Jack Moment

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : Ciemne, niemalże czarne tęczówki.
Galeony : 334
  Liczba postów : 636
https://www.czarodzieje.org/t15713-jack-moment
https://www.czarodzieje.org/t15733-moment#424167
https://www.czarodzieje.org/t15720-jack-moment#423917
Klasa Eliksirów - Page 39 QzgSDG8




Gracz




Klasa Eliksirów - Page 39 Empty


PisanieKlasa Eliksirów - Page 39 Empty Re: Klasa Eliksirów  Klasa Eliksirów - Page 39 EmptyPią 3 Maj 2019 - 0:08;

- No proszę... To pewnie dlatego na mnie wpadłeś. Zatem korzystaj, póki jestem blisko. - Zażartował, a potem przeniósł swoje spojrzenie na @Fayette Richerlieu, która bez zapowiedzi rozwaliła się z łokciami na ich blacie. Ładnie to tak? I co miało znaczyć to spojrzenie?
- Wrogiem? To chyba dobrze, nie? Takie mądrale powinny wiedzieć, że wrogów należy trzymać przy sobie, o wiele bliżej niż przyjaciół. - Zakpił z domu Ravenclawu, krusząc ciastkiem na blat. Tej dziewczyny nie kojarzył jeszcze bardziej, niż samego Fabiena. Powinien wiedzieć o niej coś więcej poza tym, że jest z niebieskiego domu? Chociaż swoim zachowaniem prezentowała się dość wyzywająco, to Jack zbyt przejęty był nowym kolegą oraz jego łakociami, by w ogóle myśleć o podjęciu jakiegoś bardziej wymagającego wyzwania aniżeli - zjeść więcej niż inni.
Niestety wszystko co dobre szybko się kończy i dłonie Jacka musiały za niedługo przestać sięgać do torby Fabiena. Głośne wejście nauczycielki, powstrzymało go również przed dalszą konwersacją. Trafił do grupy wraz z nowo poznanym Fabienem, oraz mniej znaną gryfonką. Nie jest tak źle. Może jak uwinie się ze swoim zadaniem szybciej, to da radę jeszcze skubnąć kolejne ciastko nim eliksir się uwarzy? Warto spróbować.
- Wygląda, że jesteśmy razem. - Zwrócił się do Fabiena oraz nowej koleżanki, wciąż nie dostrzegając w tym pierwszym ślepej kury. Za dobrze sobie radził, a Jack za bardzo miał gdzieś swoje otoczenie, by jakoś bardziej się tym przejąć. Nie spytawszy nawet czy chłopak lub koleżanka potrzebują pomocy, zajął się swoją częścią zadania. Podbierając ze składziku jeden z lepszych kawałków kory, który dość intensywnie pachniał, jął rozcierać go na drobne. - Leci świeżynka, prosto z dostawy -  oznajmił, przysuwając się bliżej kociołka i dosypując odpowiednią ilość składniku. Łatwizna.

Kostka: 1->2
Punkty: 3
Przerzuty: Teraz 2/3
Punkty Drużyny: 3+3 =6
Powrót do góry Go down


Holden A. Thatcher II
Holden A. Thatcher II

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175
C. szczególne : anorektycznie chudy, ma kilka tatuaży i kolczyków, naderwane ucho, blizny na twarzy, rękach i plecach, bardzo widoczne cienie pod oczami
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 296
  Liczba postów : 1006
https://www.czarodzieje.org/t15930-holden-a-thatcher-ii#430782
https://www.czarodzieje.org/t15933-pluszak#430790
https://www.czarodzieje.org/t15929-holden-a-thatcher#430780
Klasa Eliksirów - Page 39 QzgSDG8




Gracz




Klasa Eliksirów - Page 39 Empty


PisanieKlasa Eliksirów - Page 39 Empty Re: Klasa Eliksirów  Klasa Eliksirów - Page 39 EmptyPią 3 Maj 2019 - 18:01;

- Odprowadzić cię do skrzydła szpitalnego? – pytam Fire, kiedy stwierdza, że chyba się ulotni, ale ta zbywa mnie ręką, zaraz znikając za rogiem. Mam trochę wrażenie, że bardziej po prostu przestała mieć ochotę na towarzystwo, niż w rzeczywistości źle się czuła pod względem fizycznym. Wiem jednak, że sobie poradzi, dlatego za nią nie biegnę, sprawdzić, czy przypadkiem nie zemdlała na schodach. Nic jej nie będzie, a my – skoro już raczyliśmy się tu zjawić – powinniśmy się bez wątpienia udać na lekcję.
- Kiedy zrobiłaś się taka bezczelna? – pytam podchwytliwie, bo nie przypominam sobie, żeby Nessa kiedykolwiek obrażała w jakiś sposób nauczycieli. Ba, najczęściej przestrzegała i mnie, żebym tego przypadkiem nie robił, bo nigdy nie wiadomo, kiedy ta informacja do nich dojdzie. Tak jakbym się tym przejmował. Oczywistym jest chyba dla każdego, że jeśli mi ktoś nie odpowiada, to nie czuję oporów przed wypowiedzeniem na głos kilku uwag. A chociaż naprawdę lubię eliksiry, tak profesor Sanford powoli zaczyna doprowadzać mnie do szału. – A co ja jestem, pracownik ministerstwa? I po co mi biała koszula na eliksiry, skoro ją wybrudzę? Ness, to bez sensu.
Wywracam oczami z zażenowania, że w ogóle rozmawiamy o moim ubiorze. Gdybym miał więcej czasu, pewnie poszukałbym czegoś bardziej należytego, albo zajrzał do dormitorium i podwędził coś chłopakom. Przeczesuję palcami włosy, które nadal są nieco wilgotne po porannym prysznicu. No cóż, przynajmniej tyle udało mi się zrobić, bo w innym wypadku pewnie byłoby ode mnie czuć efekty nocnych spacerów po Dolinie Godryka. O, a gdybym w ogóle nie wychodził, to pewnie wcale bym nie zaspał – tak mówiłaby Nessa.
- Oczywiście, że mi zależy. Hufflepuff powinien dostać Puchar Domów, bo odkąd się tu uczymy, chyba ani razu go nie mieli – mówię całkiem poważnie. Nie wiem, co mnie wzięło na takie kibicowanie Puchonom. Może znajomość z Gabrielle? Nawet ostatnio poszedłem na trybuny w przebraniu borsuka, żeby jej kibicować, a skończyło się na obżeraniu popcornem z Finnem. I tyle z moich wrzasków, żeby dali z siebie wszystko.
Parskam śmiechem na jej odpowiedź na mój szept, chociaż nie wiem, czemu się tak wysilam, bo przecież nikogo obok nas nie ma.
- Ale ty chociaż nadal próbujesz – zauważam, nadal się śmiejąc, kiedy wchodzimy do klasy, w której jest już tyle ludzi, że ledwie znajduję nam miejsce. – Serio, daj spokój. Ja nigdy nie miałem swojego kociołka, a jestem od ciebie lepszy z eliksirów – dodaję, pokazując jej przy tym język, tak na przekór, bo fakt, że serio sobie z czymś radzę lepiej od niej sprawia, że odczuwam nagłą potrzebę, żeby się tym chełpić. No bo być w czymkolwiek lepszym od Nessy? To się praktycznie nie zdarza.
Dziewczyna zdaje się całkowicie ignorować moje słowa i wyciągniętą ręką odpycha mnie trochę od siebie, a ja już wyczuwam jakiś podstęp.
- Nessa, nie – mówię, cofając się jeszcze o krok, bo nie podoba mi się to, że celuje we mnie różdżką i narzeka na mój strój. Jest już jednak za późno, bo sekundę później moja ulubiona koszula zmienia się w tę ze szkolnego mundurka. No żesz kurwa. – Czy to wygląda na krawat? – pytam, przedrzeźniając ją z korytarza, kiedy pytała o barwy domu i pociągając za splecioną wstążkę, żeby ją trochę poluzować, bo pije mnie w szyję. – Chcę moją koszulę z powrotem – dodaję, narzekając jak baba, ale naprawdę nie przeszkadzałyby mi minusowe punkty za strój. Dlaczego dla niej wszystko musi być idealne? Krzywię się trochę, ale daję za wygraną, bo sam sobie z powrotem nie zmienię ubrania w pierwotne. A kiedy przypominam sobie, że to zaklęcie z tej pamiętnej lekcji, na której Bergmann wywalił nas za drzwi, żołądek niemal podchodzi mi do gardła i zaczynam się rozglądać, czy przypadkiem nie siedzi tu gdzieś Harriette i nie czyha na to, żeby podrzucić mi jakiś zły składnik do kotła, ażeby cała zawartość wybuchła mi prosto w twarz. Z ulgą jednak przyjmuję jej brak w momencie, kiedy pojawia się Sanford, na dzień dobry zwracając mi uwagę. Co te wszystkie baby dzisiaj ugryzło, do jasnego hipogryfa?
Nauczycielka rozdziela nas w grupy, chociaż nie rozumiem na jakich zasadach, więc Nessa przesiada się do rzędu przede mną, podczas gdy ja mam zostać na swoim miejscu.
- O, młody, znowu na siebie trafiamy – mówię do @Ignatius D. King, kiedy pojawia się przy mojej ławce, ale nie zwracam na niego już większej uwagi, bo mój wzrok przykuwa @Elijah J. Swansea, rzucający się na Nessę. Że co, przepraszam bardzo? Jej z kolei wydaje się to podobać, a nawet posyła mu to swoje przymilne spojrzenie. Nie mogę na to patrzeć, więc odwracam wzrok, dostrzegając obok siebie rudowłosą Ślizgonkę, której pojawienia się wcześniej nie poczułem.
- Hej – mówię, siadając w końcu na swoim miejscu. – My się chyba nie znamy. Holden – przedstawiam się @Sinisiew Marlow, wyciągając w jej stronę rękę i uśmiechając miło, chociaż nadal się we mnie gotuje przez to, co wyprawia się w ławce przed nami. Nawet jeśli chciałbym to zignorować, to jakoś nie potrafię, więc ostatecznie zaczynam się przysłuchiwać temu, co mówi nauczycielka.
- Skąd pomysł, że każdy? – burczę pod nosem, na tyle cicho, ze co najwyżej dosłyszy mnie Sini. Słucham jednak dalej, opierając się ręką o ławkę i umieszczając głowę na swojej dłoni, bo po usłyszeniu nazwy Amortencja entuzjazm opada ze mnie jeszcze bardziej. Nie lubię tego eliksiru, nawet jeżeli ładnie pachnie. Te zapachy można uzyskać w zupełnie inny sposób, a niekoniecznie trzeba używać eliksiru wywołującego miłość jako odświeżacza powietrza. W końcu nie wytrzymuję i odzywam się trochę głośniej, zwracając do @Alexa Sanford: - Jak niby uwarzenie Amortencji ma nam pomóc w wykrywaniu jej w napojach? Równie dobrze możemy powąchać już gotową. A zresztą, ona jest na tyle odurzająca, że czując jej zapach, nikt nie pomyśli o tym, że to eliksir, tylko że ma przed sobą wyjątkowo dobry napój.
Powinienem się ugryźć w język. Zdecydowanie nie wolno mi się wychylać, zważywszy na to, w jak trudnej już jestem sytuacji w tej szkole, ale nim zdołam w ogóle pomyśleć, słowa ulatują ze mnie, zwracając na mnie uwagę chyba całej klasy.
- Idę po skrzydełka. Zajmiesz się korą? – pytam Sini i podnoszę się z miejsca, żeby podążyć za innymi do składziku. – Młody, kwiatki zostają dla ciebie – dodaję, gdy mijam Ignatiusa, który siedzi najbardziej z brzegu i szczerzę się do niego, starając jakkolwiek poprawić sobie humor. Lepiej, gdyby w tym eliksirze były jednak jakieś grzyby, bo przynajmniej pasowałyby mu do skarpetek.
W składziku jest tłum, ale jakoś się przepycham, szukając słoików ze skrzydłami elfów. Byłem tu już setki razy, głównie po to, żeby podwędzić chitynowe pancerzyki, ale na chochliki wszelkiej maści nigdy nie zwracałem uwagi, a szkoda, bo jednak teraz by mi się przydała wiedza, gdzie się znajdują. Za bardzo się jednak zagapiam, bo ktoś na mnie wpada, wciąż trzymając rękę na moich plecach. Po głosie domyślam się jednak, że to Nessa.
- Uważaj – mówię do niej, ale wychodzi mi to bardziej ostro, niż zamierzałem. Nadal jestem wściekły za to jej kokieteryjne (znowu dziwne słowo, które nie wiem, skąd znam) spojrzenie do Elijaha i aż żałuję, że nie ma na lekcji Elaine, bo przynajmniej miałbym z kim to skomentować. Dziewczyna przechodzi mi pod wyciągniętym w stronę słoików ramieniem i zgarnia jeden dla siebie, chociaż ja go wcześniej nie zauważyłem. – Na górnej półce są lepsze – odpowiadam jej, trochę ironicznie i biorę jeden z tych wyższych i już chcę wyjść, kiedy ona opiera się o mnie jeszcze bardziej. Kusi mnie, żeby się odsunąć, ale pewnie by się wywróciła, ciągnąc za sobą większą część zawartości składziku, więc nie ryzykuję. Ślizgonka szybko jednak ucieka, więc i ja decyduję się wrócić do swojej ławki. Przez chwilę jest pusta, bo reszta mojej drużyny najwyraźniej też szuka składników. Wysypuję zawartość swojego słoika do moździerza, a w tym czasie pojawia się Sini. Posyłam jej trochę niemrawy uśmiech, bo nadal jestem trochę zdenerwowany i przyglądam się temu, co wybrała. W sumie i tak wszystko mi jedno, czy ta mikstura wyjdzie. Nie jest mi aż tak bardzo do szczęścia potrzebna.
Mielę skrzydełka trochę nazbyt intensywnie, przez co sporą część rozsypuję na ławce. Mógłbym to zebrać i wsypać z powrotem do kotła, ale zamiast tego sięgam po pustą fiolkę z plecaka i umieszczam w niej resztki. Pewnie przyda mi się później. Mam jednak wrażenie, że Sanford bacznie mnie obserwuje, więc ukradkiem wrzucam fiolkę do kieszeni Sinisiew, kodując sobie w głowie, żeby po wyjściu z klasy ją od niej odzyskać.
- Jak ci idzie? – pytam ją, by odwrócić jej uwagę od tego, że coś ląduje w kieszeni jej szaty. Jest na tyle luźna, że może akurat nie poczuje. Jednocześnie podsłuchuję, co dzieje się w ławce przed nami, bo do moich uszu dociera dość kontrowersyjny temat. Co ją naszło na filozoficzne rozkminy z Krukonami?
Wrzucam pyłek elfów do kotła i mieszam, uznając, że te niewielkie braki i tak pewnie nic nie zmienią, a potem przyglądam się, jak idzie Sinisiew i Ignatiusowi. Muszę przynajmniej sprawiać pozory, że ta lekcja mnie fascynuje, chociaż ciągle na niej obrywam. Aż w końcu na moich kolanach ląduje karteczka, po którą sięgam i odczytuję wiadomość z grymasem na twarzy. Wygrzebuję więc z plecaka mugolski długopis, bo robi dużo mniej zamieszania niż pióro z kałamarzem i szybko bazgrzę odpowiedź. Rozglądam się za nauczycielką, która zniknęła na chwilę na zapleczu, więc szturcham w ramię Nessę i podaję jej pod ławką ten sam kawałek pergaminu. Nie chce mi się babrać z zaklęciem lewitującym.

kostka: 3 > 6
przerzuty: wykorzystane 1/3
punkty drużyny: 2

sorki za długość ._.
Powrót do góry Go down


Madeleine Ford
Madeleine Ford

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : brunetka,migdałowo-orzechowe oczy,piegi które dodają uroku,specyficzny prawostronny uśmiech,mały niebieski kolczyk w wardze po lewej stronie.
Galeony : 425
  Liczba postów : 568
https://www.czarodzieje.org/t5316-madeleine-ford
https://www.czarodzieje.org/t5319-sowa-jarzebata-bestia
https://www.czarodzieje.org/t7200-madeleine-ford#204427
Klasa Eliksirów - Page 39 QzgSDG8




Gracz




Klasa Eliksirów - Page 39 Empty


PisanieKlasa Eliksirów - Page 39 Empty Re: Klasa Eliksirów  Klasa Eliksirów - Page 39 EmptySob 4 Maj 2019 - 9:27;

Kostka:5
Punkty: 2


Mad otworzyła szeroko oczy, nie minęło wiele czasu, a już coś próbowała robić przy kociołku a raczej przy składnikach.
-Spróbujmy-pomyślała słysząc zadanie i z kim ma być w grupie.
No tak jeżeli teraz spróbuje się udzielić w zajęciach, to może później będzie mogła się bardziej rozproszyć ale to nie możliwe zwłaszcza przy takim eliksirze wymagającym skupienia.Eliksiry były jej ulubionym przedmiotem, ale dzisiaj to był jej dzień. Szczególnie, że profesorka dała zajęcia praktyczne.A to mogło być przecież znacznie ciekawsze od suchej teorii! Mogłaby zaszpanować przy warzeniu eliksirów, ale nie w kujońskim wyścigu szczurów. Mad postanowiła jednak uważnie przejrzeć się potrzebnym kwiatom i wybrała te całkiem kompletne gałązki, zrobić przy kociołku a roże kilka płatków
Jednak Gryfonka zaniepokoiła się   stanem jednej rośliny, więc postanowiła zgłosić to że że jedna z łodyg była zapleśniała.
Zresztą jedna łodyszka mogła zarazić inne składniki, niszcząc szansę na utworzenie dobrej amortencji! Dziewczyna później już naprawdę skupiła się na tym, co działo się dzisiaj na zajęciach. No cóż zamiast pięciu płatków – wrzuciłeś tylko cztery, co zauważył Fabien.
Powrót do góry Go down


Elizabeth L. Cortez
Elizabeth L. Cortez

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Tatuaż przy prawej łopatce, będący anielskim skrzydłem. Blizna na wewnętrznej stronie prawej dłoni. Lekki akcent hiszpański.
Galeony : 44
  Liczba postów : 66
https://www.czarodzieje.org/t17214-elizabeth-l-cortez
https://www.czarodzieje.org/t17228-szkolna-sowa#481673
https://www.czarodzieje.org/t17206-elizabeth-l-cortez
Klasa Eliksirów - Page 39 QzgSDG8




Gracz




Klasa Eliksirów - Page 39 Empty


PisanieKlasa Eliksirów - Page 39 Empty Re: Klasa Eliksirów  Klasa Eliksirów - Page 39 EmptySob 4 Maj 2019 - 18:04;

@Fayette Richerlieu, trzymając ciastko, zapraszała ją tym uroczym gestem dłoni, aby razem z nią usiadła w ławce. Elizabeth naprawdę ucieszyła się z tego powodu i już miała zrobić te kilka kroków w stronę Richerlieu, ale przyszła profesor Sanford i rozdzieliła ich na zespoły. Wzruszyła ramionami do dziewczyny i udała się do swojej grupy. Jak na złość musiała pracować ze swoją siostrą, z którą ostatnio prawie w ogóle nie zamieniła zdania. Ciężko było nawet o zwykłe "cześć", łatwo było się unikać, jak się nie zostało przydzielonym do tego samego domu. Czuła się niekomfortowo, zmierzyła wzrokiem @Ryan Anderson i uśmiechnęła się do niego, jeśli złapał jej spojrzenie.
Dostała dość proste zadanie, czując się trochę niedoceniona przez @Alexa Sanford. Skierowała się po kwiat bzu i płatki róż. Dokładnie przyglądała się składnikom, starając się wybrać najlepsze. Odpowiedni kwiat bzu i najzdrowiej wyglądające płatki róż — nie był to żaden problem z wyborem dla Lizzy. Starała się wychwycić najdrobniejsze detale i tak zrobiła to perfekcyjnie. Jeszcze dokładniej, a także z wielką starannością doniosła składniki roślin do stanowiska pracy i zabrała się do oddzielenia pachnących kwiatów od gałązek i listków. Wszystko szło idealnie. Uwielbiała, kiedy świat grał, tak jak ona tego chciała. Wszystkie jej składniki trafiły w odpowiedniej kolejności i na czas. Pochwała od Sanford? Czego więcej trzeba do szczęścia?

Kostka: 6
Punkty: 3
Powrót do góry Go down


Ryan Anderson
Ryan Anderson

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170cm
Galeony : 174
  Liczba postów : 48
https://www.czarodzieje.org/t17182-ryan-anderson#480510
https://www.czarodzieje.org/t17187-maruda#480773
https://www.czarodzieje.org/t17181-ryan-anderson#480509
Klasa Eliksirów - Page 39 QzgSDG8




Gracz




Klasa Eliksirów - Page 39 Empty


PisanieKlasa Eliksirów - Page 39 Empty Re: Klasa Eliksirów  Klasa Eliksirów - Page 39 EmptyNie 5 Maj 2019 - 0:27;

Na ustach Ryana zagościł delikatny uśmiech, a jego wzrok uciekł gdzieś na bok, by odbiec jak najszybciej od wpełzającego na lico dziewczyny rumieńca, który dostrzegł, choć bardzo tego nie chciał. Może inaczej - wolałby nie zauważyć tej nieznacznej zmiany w wyglądzie Sini, ponieważ teraz jego myśli zajęły rozważania, dlaczego w ogóle był świadkiem tego, bądź co bądź, pięknego zjawiska. Położył na ławce torbę i zaczął z niej wyjmować podręcznik, pióro i inne potencjalnie potrzebne na początku przybory, a po skończeniu wykładania całego tego ekwipunku odłożył ją na miejsce tuż przy nodze stolika, przy którym miał nadzieję pracować. Gdy jego wzrok ponownie spotkał się ze spojrzeniem panny Marlow, usta po raz kolejny rozciągnął sympatyczny uśmiech, taki w stylu zabicia ciszy, która stawała się nie tylko dłuższa, ale również niezręczna. On sam może nie należał do osób wyjątkowo nieśmiałych, lecz miał wrażenie, iż jego obecność sprawiała Sini przynajmniej lekki dyskomfort. Tak wnioskował po tym, jak uciekała wzrokiem i udawała, że skupia się na analizowaniu okładki książki przed sobą... Aż w końcu zadała pytanie! I to takie, na które Ryan mógł udzielić odpowiedzi:
- Niestety nie - przyznał się i cmoknął z niezadowoleniem. Nie było to coś, czym mógłby się chwalić. - A Ty? - zapytał, w ostatniej chwili gryząc się w język, by przy okazji nie zaproponować wspólnej nauki, mimo że aż cisnęło mu się to na usta.
Nie zdołali jednak rozwinąć tematu i tego dnia Ryan nie zaproponował Sini spotkania sam na sam, czego później gorzko żałował. Profesor Sanford po wygłoszonym wstępie na temat zajęć tego dnia postanowiła podzielić ich na grupy i niestety nie znalazł się w tej samej, co Ślizgonka. Gdy przyszło mu zmienić miejsce, uśmiechnął się do niej z wyraźnym niezadowoleniem w napiętych wargach, po czym zebrał przybory i przeniósł się tam, gdzie przyszło mu pracować nad korą. Musiał podejść na zaplecze, by wygrzebać ze starego kosza jakiś kawałek odpowiedniej wielkości. Zanurzył rękę i chwycił pierwszy lepszy kawałek, który wpadł mu między palce - okazało się to jednak trudne, ponieważ wokół kory owinięty był sznurek jakiejś sakiewki. Ryan z ciekawością zajrzał do wnętrza wytartego woreczka i odnalazł w nim 30 galeonów! (Będzie miał na kawę, jak już zaprosi Sini na randkę).
Samo tarcie kory nie było zadaniem trudnym i udało mu się przygotować swój składnik na czas, nie opóźniając reszty grupy. Niestety nie zauważył, że część deski, na którą spadały kawałeczki drewna, była upstrzona kropelkami wody, przez co wiórki również nią przesiąkły. Miał nadzieję, że to nie zmieni za bardzo właściwości eliksiru.
Zmierzył spojrzeniem @Isabelle L. Cortez i @Elizabeth L. Cortez, dziewczyny, z którymi przyszło mu współpracować.
- Wrzuciłyście już różę i te skrzydła do kociołka? - zapytał, przyszykowawszy swoją korę. Wystarczyło strącić ją z tacki do kociołka, lecz musiał się upewnić, czy wszystkie inne składniki zostały już dodane.

4, za korę 2 punkty
Powrót do góry Go down


Aiden Nic'Illeathian
Aiden Nic'Illeathian

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : Tatuaż pod obojczykiem: "Envole-moi"
Galeony : 57
  Liczba postów : 65
https://www.czarodzieje.org/t17207-aiden-nic-illeathian
https://www.czarodzieje.org/t17212-aiden-nic-illeathian-rufus
https://www.czarodzieje.org/t17208-aiden-nic-illeathian#481299
Klasa Eliksirów - Page 39 QzgSDG8




Gracz




Klasa Eliksirów - Page 39 Empty


PisanieKlasa Eliksirów - Page 39 Empty Re: Klasa Eliksirów  Klasa Eliksirów - Page 39 EmptyNie 12 Maj 2019 - 16:27;

Aiden wydawał się trochę spięty... Ciężko było mu się dziwić w końcu ostatnim razem dość siermiężnie nadrabiał swoje braki w eliksirach. Oczekiwał dziś tego, że już udało mu się nadrobić to co wymagało poprawy. Oczywiście absolutnie w żadnym wypadku nie mogło się to pokrywać z prawdą. Wieloletnich braków nie nadrabia się w dwa czy trzy tygodnie i on sam dokładnie zdawał sobie z tego sprawę.  
Skinął głową w kierunku @’Madeline Ford’ i przytaknął na znak tak akceptacji jak i powitania. Nie kojarzył specjalnie dziewczyny nawet z widzenia, ale w sumie to nie był problem. Niedługo i tak pewnie zmieni miejsce ze względu na Profesor Sanford, która zazwyczaj dzieli ludzi podług ich umiejętności alchemicznych.  
Kiedy zobaczył machającą do niego @’Nessa M. Lanceley’ uśmiechnął się do niej i odwzajemnił się tym samym. W ostatnim czasie była niezastąpiona. To ona była tym kimś kto skutecznie motywował go i pomagał blondynowi odzyskać pewność na tym gruncie. Nigdy w życiu nie spodziewałby się, gdyby sięgnął pamięcią do lat młodości, że dziewczyna będzie dla niego aż takim oparciem i podporą. Teraz obowiązkową pozycją w większym bądź też mniejszym odstępie czasu było spotkanie z rudowłosą pięknością. Czy to na lekkie i koleżeńskie uszczypliwości, czy na plotki czy też na zwyczajne wyżalenie się.  
Chwilę po wejściu profesor Sanford do sali wszelkiej maści wątpliwości zostały rozwiane, a mimo tego, że zadanie wydawało się stosunkowo ciężkie, chłopak odetchnął z ulgą. Był w drużynie z Nessą i Elijah. Najgorzej nie trafił patrząc na uwagę, że chłopaka ostatnim czasem dość dobrze kojarzył ze względu tak na trening krukonów jak i na wspólne zajęcia z astronomii. W sumie był do niego dość przyjaźnie nastawiony. Cieszył się na fakt współpracy w takim gronie, bo choć może on niespecjalnie podbija statystyki grupy co do możliwości uzyskania jakichś zadowalających wyników, to przynajmniej będzie to lekcja spędzona w ciekawym gronie.  
- Aiden... - Wtrącił pod nosem lekko kaszląc i uśmiechnął się do Elijah. Generalnie ludzie mylili jego nazwisko, ale nie imię. - No to w sumie w porządku grupa nam się chyba trafiła na te eliksiry. - Puścił oko w kierunku Nessy, która ewidentnie nie była zadowolona z faktu, że blondyn nie całował jej na przywitanie.  
Wiedząc co w tym dziele stworzenia przypadło mu za zadanie, nie szczędząc czasu ruszył w kierunku składziku na składniki. Postanowił zlokalizować korę po zapachu – w końcu to drzewo różane. Nie wiedzieć czemu, chłopak nie tolerował za dobrze silnych zapachów róż. Pojawiał się u niego katar i kichał dość często. Tylko subtelny i delikatny był na tyle kuszący by nazywać go zapachem, w każdym innym wypadku dla Aidena był to smród róży. Przeszukując szafkę i finalnie znajdując pojemnik z korą udało mu się znaleźć coś jeszcze. Ni stąd ni zowąd natrafił na sakiewkę z galeonami. Nie wiedział do końca, ile znajduje się ich w środku, ale wiedział, że ma dziś szczęście, więc nie chcąc go zapeszać o swojej zdobyczy nie zamierzał powiedzieć nikomu. Schował ją do kieszeni i z kawałkiem kory wrócił do stolika.  
Czekało go jeszcze podgrzanie wody w kociołku do zaczęcia całego procesu. Z tym się uporał dość szybko i szepcząc pod nosem zaklęcie Incendio, pod cynowym garem pojawił się żar, który po kilku sekundach zagotował wodę.  
Nie chciał wydłużać działań drużyny. Toteż swoją część wykonał stosunkowo szybko. Pokręcił lekko nosem niezadowolony z faktu, że kora może nie była zła, ale nie była też idealna. Lekko zbyt wilgotna, ale mimo wszystko za późno było już na to by to poprawić.  
Pytania Nessy wywołały konsternację na twarzy chłopaka. Jak w sumie mogła pachnieć jego Amortencja? Co on tak bardzo lubił? Ciężko było zlokalizować jakiś mocniejszy punkt zaczepienia.  
- Ty mi się kojarzysz z... - Rzucił w kierunku rudowłosej piękności. - Marchewką. - Zażartował robiąc ewidentny przytyk do koloru włosów dziewczyny. Uśmiechnął się w jej kierunku. - A tak na serio to chyba ocean okalający Skye, taka... Bryza. - Popatrzył po chwili w kierunku Elihaj. - A Ty Elio... Definitywnie mokry las. - Puścił mu oczko. Doskonale powinien zdawać sobie sprawę z tego, dlaczego Aiden będzie go kojarzył z mokrym lasem, w końcu na treningu krukonów nawiązali ze sobą pierwszy jakiś poważniejszy kontakt.  
Postanowił przemilczeć fakt użycia amortencji na kimkolwiek. Generalnie chłopak byłby w sumie do tego skłonny, bo czemu właściwie nie. Oczywiście dbałby o to, żeby efekt nie był zbyt długi. Etycznie? Paskudne, ale od czegoś był ten eliksir, prawda?

Kostka za zadanie: 4
Punkty grupy wszystkie razem: 6
Powrót do góry Go down


Alexa Sanford
Alexa Sanford

Nauczyciel
Galeony : 38
  Liczba postów : 347
http://czarodzieje.forumpolish.com/t3264-nauczyciele-fabularni
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15197-poczta-profesor-sanford#405511
Klasa Eliksirów - Page 39 QzgSDG8




Gracz




Klasa Eliksirów - Page 39 Empty


PisanieKlasa Eliksirów - Page 39 Empty Re: Klasa Eliksirów  Klasa Eliksirów - Page 39 EmptyPią 17 Maj 2019 - 16:20;

Przyglądała się ich pracy, przechadzając pomiędzy ławkami i zerkając do kociołków. Trafiła się jej dość interesująca grupa — jedni mieli dobre oko do ziół, inni ledwo radzili sobie ze starciem drewna, a nieliczne jednostki przejawiały prawdziwy talent w sztuce warzenia eliksirów. Niestety, dwójka uczniów nie czuła się najlepiej i musiała opuścić zajęcia, za cichym przyzwoleniem Sanford, chociaż poza nimi wymknęło się jeszcze kilka osób. Kobieta westchnęła, kręcąc z politowaniem głową — nie każdemu pasował temat amortencji, jednak ucieczka w trakcie zajęć była niedopuszczalna. Podeszła więc do biurka, odnotowując nazwiska na pergaminie i przyglądając się zapisanym grupom, które niestety będzie trzeba zmodyfikować. Przetarła dłonią oczy, gdy jej uszu dobiegł głos kontrowersyjnego gryfona, a na jego pytanie odetchnęła tylko głębiej, stukając paznokciami o drewniany blat.
- Panie Thachter — sam fakt, że pozna Pan sposób przygotowania oraz właściwości napoju powinien sprawić, że gdy poczuje Pan najbardziej pożądane przez siebie zapachy — nie wiem, ze szklanki soku pomarańczowego, powinno to Pana zaniepokoić. Proszę jednak pamiętać, że nawet najlepsi z najlepszych w sztuce alchemii często padają ofiarą tego eliksiru miłości. Znacznie skuteczniej działa on dodany do czekoladek czy intensywnie pachnących deserów niż do picia. Wasze kociołki powinny być już pełne bazy pod amortencje, o czym świadczy bardzo delikatna para w kształcie spiralek, którą bystre oko zauważy. Zanim jednak przejdziemy dalej..- przerwała, przesuwając wzrokiem po grupie. Ruszyła do przodu, stając przy stoliku należącym do Elizabeth oraz Ryana, wskazując ręką na wolne miejsce. - Panie Thachter, proszę się tu przesiąść i pomóc kolegom. Panno Dear, mam nadzieję, że da sobie Pani radę i wspomoże Pannę Richerlieu.
Uśmiechnęła się w stronę ślizgonki, widoczne wierząc w jej talent oraz umiejętności, które powinna mieć wraz z noszonym przez siebie nazwiskiem. Zawsze widziała starania wszystkich członków tego rodu w dziedzinie eliksirów, więc była w stanie brunetce zaufać na tyle, że poprowadzi znacznie mniej doświadczoną krukonkę. Skrzyżowała ręce pod biustem, wracając do swojego biurka i wskazując głową na tablicę, gdzie widniał przepis, chrząknęła.
- Przejdźmy więc do drugiego etapu. Wszystko macie rozpisane, dodatkowo — znów pozwoliłam sobie na przydzielenie wam zadań do wykonania. Pamiętajcie, aby nie przesadzić ze sproszkowaną perłą i nie gotować kamienia księżycowego w esencji miętowej za długo! Chodzi tu o powstały wywar, a raczej esencję — nie gotujcie tego dłużej, jak określony czas, bo mięta całkiem straci moc.- poinstruowała jeszcze, zaznaczając ważniejsze fragmenty. Po dodaniu wszystkich skladników i zamieszaniu, musieli poczekać dwadzieścia minut na wygląd i efekty końcowe eliksiru.

Grupy:

Mechanika:

Zadanie 1:

Zadanie 2:

Zadanie 3:
Powrót do góry Go down


Elizabeth L. Cortez
Elizabeth L. Cortez

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Tatuaż przy prawej łopatce, będący anielskim skrzydłem. Blizna na wewnętrznej stronie prawej dłoni. Lekki akcent hiszpański.
Galeony : 44
  Liczba postów : 66
https://www.czarodzieje.org/t17214-elizabeth-l-cortez
https://www.czarodzieje.org/t17228-szkolna-sowa#481673
https://www.czarodzieje.org/t17206-elizabeth-l-cortez
Klasa Eliksirów - Page 39 QzgSDG8




Gracz




Klasa Eliksirów - Page 39 Empty


PisanieKlasa Eliksirów - Page 39 Empty Re: Klasa Eliksirów  Klasa Eliksirów - Page 39 EmptyPią 17 Maj 2019 - 21:58;

Nie wiedziała, jak ma zachować się wobec siostry, z którą dawno nie zamieniła, chociażby zdania. Postanowiła skoncentrować się na lekcji, ale też nie ignorowała całkowicie Isabelle. Przytaknęła @Ryan Anderson dając tym samym znać, że wszystkie składniki znajdują się już w kociołku, rzucone w odpowiedniej kolejności. Zerkała ukradkiem co chwile na swoją starszą siostrę. Nie spodziewała, że ślizgonka poczuje się źle i wyjdzie z zajęć. Czy to była jej wina? Może zrobiła coś źle? Powinna się odezwać. Miała nadzieje, że zamieni, chociaż kilka słów z Izzy po zajęciach, ale ta już zmyła się w trakcie. Krukonce zrobiło się przykro.
Uśmiechnęła się do @Holden A. Thatcher II, który zajął miejsce ślizgonki. Chyba nawet razem chodzili na to kółko kulinarne, ale Cortez nie miała okazji bliżej go poznać. Dała znać kolegą, że idzie po sproszkowaną perłę. Chyba ta cała sytuacja z Isabelle sprawiła, że Elizabeth nie mogła znaleźć właściwego proszku. Nie dość, że pomyliła się i wrzuciłaby sproszkowaną muszle; na szczęście pani Alexa Sanford szybko zareagowała, to ponownie wracając do składzika i szukając sproszkowanej perły, spadła schodząc z drabinki. Posiedziała jeszcze chwile, starając się oswoić z bólem tyłka, po czym wróciła do Holdena i Ryana nieco się krzywiąc. Miała ochotę się popłakać. Nie dlatego, że będzie miała wielkiego siniaka na prawym pośladku, a raczej z tego, że nie wiedziała, czy jej siostra wyszła z zajęć, bo nie mogła na nią patrzeć, czy może naprawdę źle się czuła. Martwiła się o Isabelle. Naprawdę się martwiła, a jeśli starszej siostrze coś dolegało? A ona nic o tym nie wiedziała, bo zajęła się bardziej swoim krukońskim życiem niż chociażby kilkuminutową rozmową z Izz. Naprawdę bardzo tego żałowała.

Kostka: 1
Powrót do góry Go down


Fayette Richerlieu
Fayette Richerlieu

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 177
C. szczególne : tatuaż ćmy pod mostkiem, magiczna proteza prawej nogi
Galeony : 269
  Liczba postów : 215
https://www.czarodzieje.org/t17221-fayette-edelie-richerlieu-dubois-la-construction
https://www.czarodzieje.org/t17239-pommezerka
https://www.czarodzieje.org/t17234-kufer-fayette-edelie-richerlieu-dubois#481942
Klasa Eliksirów - Page 39 QzgSDG8




Gracz




Klasa Eliksirów - Page 39 Empty


PisanieKlasa Eliksirów - Page 39 Empty Re: Klasa Eliksirów  Klasa Eliksirów - Page 39 EmptySro 22 Maj 2019 - 18:41;

Nie spostrzegła nawet kiedy Billie i Viní nagle zniknęli z lekcji. Czyżby po Hogwarcie roznosił się tajny handel niewitkami, o którym ona nie miała pojęcia? Było to tak szokujące, że rozglądnęła się po reszcie sali chcąc sprawdzić, czy też inni zauważyli coś dziwnego w tym, ale nawet i w innych ławkach brakowało uczniów! Kto by się spodziewał, że panna Sanford może niektórych, aż tak odstraszać. Fayette sama nie miała zdania na ten temat, bo na zajęcia uczęszczała rzadko o czym świadczyły jej niesamowite zdolności wołające o pomstę do naparowego nieba. No nic, zacisnęła zęby i spróbowała jakoś zaimprowizować zadania. Musiała czymś w końcu wypełnić luki w swojej, a cóżby było lepszego niż kreatywność sama w sobie.
Nawet i tu nie miała szczęścia, bo eliksiry to niewdzięczna dziedzina magii, która jak widać nie pała do francuski miłością taką jak do barmana. Pomimo bycia wysoką laską, ponadprogramowe centymetry nie pomogły jej w poszukiwaniach proszku perły na wysokich regałach zaplecza. Wpierw wzięła złą fiolkę, a potem jeszcze jej nieszczęsna noga, akurat na ostatnim szczeblu drabiny musiała się zaciąć rzucając ciało Richerlieu na ziemię i obijając sobie mocno biodro i ramię. Zdecydowanie musi ją już naoliwić, bo jeszcze przez własne lenistwo (i nogę) złamie sobie kark.
KOSTKA DO PERŁY: 2
Na tym jednak problemy z protezą się nie skończyły. Gdy wróciła po łuskę syreny jej sztuczna kończyna postanowiła w drodze powrotnej ponownie się zbuntować już bardziej efektownie dopuszczając się próby morderstwa na swojej właścicielce. Noga się zacięła, Fayette się potknęła, straciła grunt pod nogami i idealnie przywaliła głową w stojący na jej drodze taboret. Czy mogło być gorzej? Czy przeżyje tą lekcję cała? A może straci rękę pod koniec i będzie nie tylko kuternogą ale też jednoręką bandytką? W całym tym zamieszaniu nawet nie pomyślała, że łuska ma być wrzucona do wywaru w całości. Po prostu wsypała resztki do kociołka masując się po czole, na którym już czuła jak rośnie masywna gula. Popatrzyła niemrawo na @Heaven O. O. Dear z lekko zeszklonymi oczami. W końcu była w bólu, a Fay nie była tą co chowa swoje emocje. Mimo to, uśmiechnęła się przepraszająco przez łzy, gdy w podręczniku wyczytała, że popełniła błąd z syreną.
- Może... da radę jeszcze to naprawić? - Spytała ocierając kroplę z policzka i zaglądając do kociołka.
KOSTKA DO SYRENY: 4
Punkty jakie uzyskała Fay w tym zadaniu: 2 pkt
Powrót do góry Go down


Jack Moment
Jack Moment

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : Ciemne, niemalże czarne tęczówki.
Galeony : 334
  Liczba postów : 636
https://www.czarodzieje.org/t15713-jack-moment
https://www.czarodzieje.org/t15733-moment#424167
https://www.czarodzieje.org/t15720-jack-moment#423917
Klasa Eliksirów - Page 39 QzgSDG8




Gracz




Klasa Eliksirów - Page 39 Empty


PisanieKlasa Eliksirów - Page 39 Empty Re: Klasa Eliksirów  Klasa Eliksirów - Page 39 EmptySob 1 Cze 2019 - 1:45;

Męczy tego posta za całą trójcę...

Byli razem w drużynie, ale jakoś nie po drodze były im dłuższe pogawędki. Co chwila ktoś przeszkadzał - a nauczycielka najbardziej, rozdając każdemu nowe zadanie podczas omawiania eliksiru. Jack nim przystąpił do własnego zadania, jął przyglądać się dłuższą chwilę @Madeleine Ford. Zdaje się wiedziała co robić, bardzo się starała, wręcz nie zauważając przy tym swoich kolegów drużyny... dopiero pani profesor, uratowała ich wszystkich przed zbyt wielką pewnością siebie ze strony Mad, która o mały włos nie zepsuła całego wywaru, wsypując do ich kociołka zły proszek. Musiało to być na tyle stresujące, że w pośpiechu, dziewczyna spadła z drabinki i nabiła sobie nieco siniaków. Może gdyby Jack w porę ruszył się za nią, nie doszłoby do tego. Niestety chłopak zaabsorbowany zmaganiami rozbieganej dziewczyny, sam w ogóle nie zwracał uwagi na to co robi, przy okazji potykając się o swoje własne sznurowadła. Będąc już przy kociołku tak solidnie przywalił w stojące nieopodal krzesło, że siniaki Mad to zwykłe muśnięcia. Zamroczony po niespodziewanym ataku na krzesło, otworzył dłoń, aby spojrzeć na rozgniecioną łuskę syreny.
- Czy to się do czegoś nada? Chyba musi... - Wrzucił wszystko do kociołka, stwierdzając że nie będzie się wracał. Zresztą @Fabien E. Arathe-Ricœur sam wyglądał na pochłoniętego rozmową.  - Hej, mówię do Ciebie? Jak tam nasza zupa? - Zagaił. Prawdopodobnie przypominając ślepcowi o czymś ważnym. Bo za chwilę, parząc sobie łapy, jął majstrować przy kociołku, wywołując przy tym delikatny wybuch, który rozbryzgał część eliksiru po ławce.
- Ugh... to tak miało wyglądać? - Spiralki niby się zgadzają... ale przez ten bałagan nie było z czego się cieszyć. Przytknął sobie jakąś metalową łyżkę do czoła, albo nieco złagodzić ból. Chyba nie czuł się zbyt dobrze.
- Amortencje się wdycha czy pije? Bezpiecznie jest przy niej pracować bez maski na twarzy?
- Zapytał cicho niewidomego kolegę. Masując sobie obite miejsce chłodnym przedmiotem.

Kostki:
Jack: 5>2 (przerzut) -1pkt
Fabien: 6 - 1,5 pkt
Mad: 2 - 1 pkt

Wszystkie punkty: 8 + 3,5 = 11,5
Powrót do góry Go down


Heaven O. O. Dear
Heaven O. O. Dear

Student Slytherin
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,70
Dodatkowo : Dziecko - Milka O. O. Dear
Galeony : -86
  Liczba postów : 1318
https://www.czarodzieje.org/t16083-heaven-olive-octavia-dear
https://www.czarodzieje.org/t16087-margarita
https://www.czarodzieje.org/t16082-heaven-o-o-dear
Klasa Eliksirów - Page 39 QzgSDG8




Gracz




Klasa Eliksirów - Page 39 Empty


PisanieKlasa Eliksirów - Page 39 Empty Re: Klasa Eliksirów  Klasa Eliksirów - Page 39 EmptyCzw 6 Cze 2019 - 0:13;

Załamana obserwowałam działania Fay, ale milczałam, bo wiedziałam, że jak tylko otworze usta - przesadzę. Byłam tak wściekła, że z tego wszystkiego doszło do czegoś, do czego nigdy nie dochodziło. Zaniemówiłam. To musiał być jakiś wyższy poziom złości, taki, do którego nie docierałam w normalnych okolicznościach. Wiedziałam, że po dobrym wykonaniu zadania pozostało już tylko wspomnienie, wyglądało na to, że wszelki wysiłek nie miał sensu. Oczywiście chciałam wykonać swoje zadanie dobrze, ale co z tego, skoro z tego wszystkiego zapomniałam na śmierć o pokrywce, a dłoń zadrżała mi w momencie wlewania miętowej esencji. Te błędy były żałosne i nawet nie miałam siły tego komentować, ani zachowania towarzyszącej mi krukonki, ani swojego własnego. Miałam ochotę przewrócić kociołek i wyjść, trzaskając teatralnie drzwiami i dać upust swojej złości. Nie wiedziałam tylko jak miałam pozbyć się aż tylu emocji. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, to była tylko lekcja, ważna, ale lekcja, a ja czułam się, jakby ktoś się ze mną drażnił i testował moje granice. Wzięłam głębszy wdech i usiadłam przy ławce zrezygnowana, nawet nie zawracając sobie dalej głowy tym eliksirem. Jedyne czego chciałam, to opuszczenie tej sali, bo zaczęło mi się robić naprawdę słabo od otaczających zapachów.

Kostka: 5, 1pkt


Lekcja zostaje zamknięta przez moderatora w związku z przedłużającą się nieobecnością prowadzącego i rychłym schowaniem szkolnego subforum. Punkty pojawią się w kuferkach osób zaangażowanych w lekcje, a ich ilość zależy od zrobionych przez użytkownika etapów zajęć.

-------

https://www.czarodzieje.org/viewtopic.php?t=18695
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Klasa Eliksirów - Page 39 QzgSDG8








Klasa Eliksirów - Page 39 Empty


PisanieKlasa Eliksirów - Page 39 Empty Re: Klasa Eliksirów  Klasa Eliksirów - Page 39 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Klasa Eliksirów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 38 z 39Strona 38 z 39 Previous  1 ... 20 ... 37, 38, 39  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Klasa Eliksirów - Page 39 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Podziemia
 :: 
klasa eliksirów
-