Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Salon Wspólny

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 10 z 17 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 13 ... 17  Next
AutorWiadomość


Jazz E. Chevalier
avatar

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 328
  Liczba postów : 357
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8779-jasper-h-beckett#247587
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8782-jasper-h-beckett#247598
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8780-jasper-h-beckett
Salon Wspólny - Page 10 QzgSDG8




Administrator




Salon Wspólny - Page 10 Empty


PisanieSalon Wspólny - Page 10 Empty Salon Wspólny  Salon Wspólny - Page 10 EmptySro Gru 31 2014, 12:12;

First topic message reminder :




By uczniowie z innych domów mogli się bardziej z integrować, równocześnie odpoczywając po ciężkim dniu nauki powstał Salon Wspólny. Jego wnętrze jest wypełnione barwami wszystkich czterech domów. W wielkim kominku naprzeciwko kanapy zawsze miga wesoło ogień. Wokół niego rozstawione są żółto- czerwone sofy. Oprócz tego można tu znaleźć niewielkie stoliki razem z pufami, by móc przy nich na odrobić lekcje. Są one rozstawione przy ścianie, naokoło kominka. Na co dzień z ogromnych okien padają promienie słoneczne, rażące w oczy siedzących blisko nich uczniów. Zaś sufit Salonu Wspólnego posiada malunki zwierząt czterech domów razem z przynależnymi do nich kolorami.


Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7141
  Liczba postów : 2415
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Salon Wspólny - Page 10 QzgSDG8




Moderator




Salon Wspólny - Page 10 Empty


PisanieSalon Wspólny - Page 10 Empty Re: Salon Wspólny  Salon Wspólny - Page 10 EmptySro Mar 18 2020, 22:37;

Owszem, dla Maxa większość osób, która brała się za wróżbiarstwo, nie miała o tym najmniejszego pojęcia. Nie mówiąc już w ogóle o tym, że właściwie nikt nie podchodził do niego na serio, a on spokojnie mógł powiedzieć, że wiele razy dostrzegał coś, co potem się faktycznie działo. Nie mówiąc już zupełnie o jego darze jasnowidzenia, który z każdym kolejnym rokiem zdawał się nasilać, a im więcej czasu poświęcał na edukację, tym miał większą pewność, że faktycznie coś z tego wszystkiego będzie. Nie można było ignorować daru, jaki się posiadało, a dobrze się składało, bo wróżby, iluzja, magia tego typu, która na pewno nie była zaliczana do niesamowicie poważnych, jak również astronomia, to było coś, co do niego przemawiało i niesamowicie mu się podobało, ale nie mówił o tym głośno, bo na chuj? Nie miał naprawdę bliskich znajomych, nie licząc oczywiście Alise, więc też nie miał za bardzo komu opowiadać o tym, na czym mu zależało, czego oczekiwał, czy inne takie popierdolone rzeczy, na które normalnie w ogóle nie zwracał uwagi.
Jeśli zaś chodzi o to, czy czuł się cool, to musiał ją zmartwić. Miał to całkowicie w dupie. Nie robił tego po to, żeby pokazać, jaki z niego pierdolony kozak, po prostu musiał jakoś bronić się przed własnym, pokurwionym rodzeństwem, przed złamasem, który go spłodził, musiał znaleźć coś, co nie pozwoliłoby go, o kurwa, jak dramatycznie, ranić. Ale oczywiście siedząca przed nim dziewczyna nie musiała sobie zdawać z tego sprawy, właściwie nawet go nie interesowało to, co dokładnie siedzi w jej głowie, ale uśmiechnął się do niej, kiedy tylko usłyszał jej słowa. Och, ten pieprzony anielski uśmieszek na pewno nie pasował do całej reszty, ale bywały sytuacje, w których działał cuda, ta jednak zapewne się do nich nie zaliczała, ale szczerze mówiąc, nie bardzo go to w tej chwili obchodziło.
- Szczerość jest w cenie, dziecino. Ale to wcale nie był idiotyczny komentarz, tylko stwierdzenie faktu. Jeśli uważnie przyjrzysz się tej chmurze, a nie będziesz tylko w niej bujać, to łatwo zauważysz, że to niewątpliwie pieprzony ponurak - stwierdził, zakładając nogę na nogę i usiadł sobie wygodniej, aczkolwiek trudno powiedzieć, żeby jakoś specjalnie się rozwalał. Biła od niego jednak na pewno nonszalancja i coś na kształt pewności, że się stąd nie rusza nawet na chwilę. Zabębnił palcami o blat stolika, jakby się nad czymś zastanawiał.
- Ale skoro nie chcesz mnie słuchać, to mogę ci zaproponować grę, dziecino. Może na to masz nastrój? - rzucił dość zaczepnie, jakby eksplodujący dureń albo coś podobnego, miało być niesamowitym wyzwaniem, którego na pewno się nie podejmie.
Powrót do góry Go down


Annabell Helyey
Annabell Helyey

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170,5
C. szczególne : intensywnie niebieskie oczy; tatuaż ciągnący się od uda do żeber; węgierski akcent
Galeony : 287
  Liczba postów : 391
https://www.czarodzieje.org/t18101-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18110-listy-do-ann#514950
https://www.czarodzieje.org/t18102-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18304-annabell-helyey-dziennik
Salon Wspólny - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Salon Wspólny - Page 10 Empty


PisanieSalon Wspólny - Page 10 Empty Re: Salon Wspólny  Salon Wspólny - Page 10 EmptyPią Mar 20 2020, 14:39;

Annabell miała swoje problemy na głowie, które z każdą kolejną chwilą zdawały się nasilać. Liczyła na to, że wyjeżdżając z Węgier i sprawiając, że przestanie czuć na karku gorącego oddechu matki i całej tej chorej rodziny, cóż, odpocznie. Tak się jednak nie stało, miała wrażenie, że przez te wszystkie lata zrobiła sobie jakąś krzywdę, pragnąć zadowolić wszystkich w swoim otoczeniu, bo przecież tak się nie dało, a ona nie potrafiła przestać. Być może zazdrościłaby chłopakowi tego olewczego stosunku do otoczenia, bowiem ona zdecydowanie zbyt dużo myślała i miała tego szczerze dość. Jednakże w tej konkretnej chwili jedyne co czuła, to irytacja. Była bezapelacyjnie sfrustrowana całym swoim życiem, tym co musiała i powinna, a i jeszcze jakiś dupek zawracał jej głowię, kiedy ona próbowała zmusić się do czegoś pożytecznego.
Helyey zdecydowanie nie była osobą, która nie podchodziła poważnie do astronomii i, chcąc nie chcąc, wróżbiarstwa. W poprzedniej szkole miała największą wieżę astronomiczną w Europie, toteż nie raz widziała zafascynowanych uczniów, tworzących mapy niebios, łącząc je z różnymi aspektami wróżbiarstwa. Ona sama niespecjalnie interesowała się tymi dziedzinami, chociaż kto wie… może gdyby rodzina od dziecka nie wpajała jej co ma robić ze swoim życiem, w jakim kierunku się kształcić, czy też kim zostać, zapragnęłaby posiąść wiedzę właśnie tych dziedzin. Nie było jej to do końca dane, chociaż dusiła się w tych swoim powinnościach coraz bardziej, wraz z nasilającą się ochotą krzyczenia do zdarcia gardła. Ale nie robiła tego.
Posłała chłopakowi przeciągłe spojrzenie, pozbawione czegokolwiek, ponieważ niespecjalnie ją ten nastolatek obchodził. Miała w nosie co sprawiło, że zachowywał się jak zachowywał i może była przez to złym człowiekiem, ale przecież nawet go nie znała. Gdyby miała się jeszcze przejmować nieznajomymi – Merlinie, tak się nie da żyć! Nie wiedziała o nim nic, chociaż opinie wyrabiała sobie niezwykle szybko. Ludzie doświadczali paskudnych rzeczy codziennie, a to jakimi byli, to był wybór. Zaprzeczanie tej teorii Ann uważała za zwykły bullshit.
Wzrok z powrotem opuściła na książkę, ostentacyjnie go ignorując, ten jednak postanowił się odezwać, co spowodowało, że Annabell przewróciła oczami. Podczas tej rozmowy chyba często będzie to robiła…
Ja pierdolę… – te dwa węgierskie słowa opuściły jej usta wraz z westchnieniem. – Mam to naprawdę w nosie, co widzisz w jakiejś cholernej chmurze. – powiedziała już po angielsku, czując denerwowanie tym, że do niej w ogóle mówił, a już na pewno jednym słowem – dziecino. Na jej oko mógł być niewiele starszy od niej samej.
Grę? Czy ona wyglądała na konesera idiotycznych magicznych gierek? Była jednak ciekawa jaką niby zamierza jej zaproponować, a i tomu użył jakby wyzywającego. Tu ją miał, bowiem Annabell nie odpuszczała wyzwań, a lata spędzone ze swoim bratem nauczyła ją, że zakłady i brudne gierki były absolutnie intrygujące.
Nie sądzę, żeby interesowało cię jaki mam nastrój, ale kontynuuj, jaką grę? – powiedziała zaciekawiona jego słowami, naprawdę nie miała ochoty na naukę, a głos wyrzutów sumienia szynko i skutecznie uciszyła.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7141
  Liczba postów : 2415
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Salon Wspólny - Page 10 QzgSDG8




Moderator




Salon Wspólny - Page 10 Empty


PisanieSalon Wspólny - Page 10 Empty Re: Salon Wspólny  Salon Wspólny - Page 10 EmptyWto Mar 24 2020, 22:50;

Powiedzmy sobie szczerze - właściwie każdy miał za sobą jakąś kurewsko chujową historię i gdyby tak zacząć w tym wszystkim, tym całym gównie, grzebać, to można by się dokopać do nieszczęśliwego dzieciństwa i innych syfów, które powinny zdechnąć, odejść i przepaść na zawsze, a przynajmniej takie było zdanie chłopaka. Bo jemu już naprawdę nie chciało się myśleć o swojej pierdolonej rodzinie, z której tylko jakaś garstka mogła za taką uchodzić, nie chciało mu się myśleć, w jakim obecnie siedzi szambie i jak bardzo trudno będzie z tego gówna się wywlec. Nie chciało mu się w to wszystko po prostu, kurwa, bawić, ale jednocześnie, to się za nim ciągnęło. Można by powiedzieć, że był klasycznym przykładem zbuntowanego nastolatka, który nie mając pojęcia, jak zwrócić na siebie uwagę, zachowywał się jak skończony zjeb, a to wcale nie było dobre, ale cóż innego mu pozostawało? Było, jak kurwa było i nic nie był w stanie na to poradzić, ba, nawet nie chciał, bo życie, jakie obecnie prowadził, właściwie nawet mu się podobało i czuł się z tym całkiem nieźle, nie przejmował się za bardzo tym, co będzie dalej. Przynajmniej nie w każdej chwili, bo inaczej by pewnie ocipiał i miał jednak serdecznie dość tego, co działo się dookoła, nic zatem dziwnego, że ostatecznie po prostu płynął sobie, mając wszystko w dupie, a jak to się później skończy? Chuj wie. Tyle mu w gruncie rzeczy na chwilę obecną wystarczyło, nie potrzebował niczego więcej i w nic więcej nie chciał się pchać.
- Ładne. Po jakiemu? - spytał, całkowicie niezbity z tropu, a później zaczął się głośno śmiać, bo jej słowa naprawdę przypadły mu do gustu. Oczy mu błyszczały rozbawieniem, najwyraźniej takie zachowanie do niego przemawiało i nie miał nic przeciwko niemu, nawet może bardzo mu odpowiadało, może go w jakiś kurewski sposób ciekawiło. Więc jeśli dziewczyna naprawdę chciała się go pozbyć, to dokładnie wszystko wskazywało na to, że nie tędy droga, bo chłopak będzie świetnie bawił się jej oburzeniem i niezadowoleniem. Ktoś mógłby uznać, że jest nie do końca normalny, czy po prostu pierdolnięty, ale chuja go to w gruncie rzeczy obchodziło i póki dobrze się bawił, póty dobrze się bawił i nie zamierzał tego zmieniać z żadnego jebniętego powodu, co to, to nie, inni mogli się po prostu pierdolić, jeśli im się to nie podobało.
- Nie, niespecjalnie - powiedział całkiem szczerze i posłał jej ten swój anielski uśmieszek. - Możemy urozmaicić sobie ten fascynujący dzień, chociażby grą w durnia, na zakłady. Co ty na to? - rzucił jeszcze i przekrzywił nieznacznie głowę. Nudziło mu się, musiał się czymś zająć, więc równie dobrze mogli zagrać, mógł jej też zaproponować, żeby się z nim napiła, ale chyba nie byli jeszcze na takim poziomie znajomości, prawda? Zawsze mogła go również spławić, ale jak na razie, to całkiem dobrze radził sobie z jej poirytowaniem, a jednocześnie sprawdzał, jak daleko może się posunąć i co może jeszcze zechcieć zrobić, żeby w końcu się go pozbyć. Bo to, że jego obecność wyraźnie na nią działała, w sposób, który większość ludzi po prostu doprowadziłby do szału albo załamania, to widział kurewsko dobrze i na dokładkę - nic sobie z tego gówna nie robił.
Powrót do góry Go down


Annabell Helyey
Annabell Helyey

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170,5
C. szczególne : intensywnie niebieskie oczy; tatuaż ciągnący się od uda do żeber; węgierski akcent
Galeony : 287
  Liczba postów : 391
https://www.czarodzieje.org/t18101-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18110-listy-do-ann#514950
https://www.czarodzieje.org/t18102-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18304-annabell-helyey-dziennik
Salon Wspólny - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Salon Wspólny - Page 10 Empty


PisanieSalon Wspólny - Page 10 Empty Re: Salon Wspólny  Salon Wspólny - Page 10 EmptyCzw Mar 26 2020, 23:13;

Tym się właśnie różnili, bowiem Annabell wciąż myślała. Myślała o swoim życiu, o swojej przeszłości, która z każdym nieprzyjemnym wspomnieniem wbijała jej nóż w plecy. Myślała o swojej rodzinie, do której czuła coraz większą niechęć, a wciąż próbowała ich wszystkich zadowolić, myślała o tym, że jej cholerne życie jest całe zaplanowane i było jeszcze zanim się w ogóle urodziła. Myślała też o tym, że ma ochotę wszystko rzucić w cholerę i wyjechać jak najdalej od wszystkich, których znała, zrywając wszelkie kontakty. Tyle, że nie potrafiła. Nie wiedziała jak ma się wyrwać spod ciężaru swoich myśli, który to przygniatał go z każdą sekundą coraz bardziej i bardziej, a ona stawała się już zwyczajnie zbyt zmęczona, żeby walczyć.
Czasem brakowało jej kogoś innego niż swojego brata, komu mogłaby cokolwiek powiedzieć, zwierzyć się, chociaż o sobie i swoich uczuciach mówić nie miała w zwyczaju. Szkopuł w tym, że Ann wszystkich odpychała, gdy tylko ktoś postanowił naruszyć jej strefę komfortu i zaczynała zadawać zbyt wiele pytań. Właśnie dlatego też podobało jej się w Hogwarcie, który mimo swoich wielu minusów, miał jeden ogromny plus – sprawiał, że w gruncie rzeczy była anonimowa i nikt nic o niej nie wiedział. Tak więc Ann nie musiała nikogo już odpychać, a potem wyrzucać sobie, że po jaką cholerę tak właściwie to zrobiła. Nienawidziła siebie za to, że kończyła znajomości z niezwykłą łatwością, a potem nagle się budziła z tego snu, że postąpiła źle, a odwrotu już nie było, bo przecież nie odezwie się po minionym czasie. Najgorsze w tym wszystkim było to, że ona średnio radziła sobie z przepływającymi przezeń emocjami, a tych było nieskończenie wiele. Nic z tym jednak nie mogła zrobić, bo przecież – ona o sobie zwyczajnie nie mówiła, dusząc wszystko w środku i udając, że jest jak najbardziej w porządku.
Przez jej głowę przemknęła myśl, żeby zwyczajnie mu nie odpowiadała, bo, na Merlina, po co? Z jakiegoś jednak względu (wszystko tylko nie nauka) postanowiła to zrobić, sprzedając sobie mentalnego liścia, za swoją głupotę.
Węgiersku. – jedno słowo opuściło jej usta. Nie uważała swojego języka za wybitnie ładnego, ale co ona mogła wiedzieć, nie miała przecież pojęcia jak brzmiał dla kogoś, kto nie zna ani jednego słowa. Cóż, jej opinia bynajmniej nie była obiektywna. Nie było tez tajemnicą, że jest z wymiany. Na dobrą sprawę można było to niezwykle szybko poznać. Poza tym, nawet wkładając w to wszystkie wysiłki, nie mogła pozbyć się swojego obcego akcentu.
Podniosła na niego wzrok i nic nie powiedziała, kiedy potwierdził jej słowa o braku zainteresowania. Właściwie zaczynała być coraz bardziej zaintrygowana, bowiem szczerość ceniła sobie jak nic innego na świecie. Po chwili jednak prychnęła. Czy on naprawdę chciał grać w durnia? Merlinie, za jakie grzechy. Pamiętała jak w pierwszych klasach grała w durnia ze swoim bratem nałogowo, później jednak im się to znudziło, Ann zajęła się swoimi sprawami, a Adrien zaczął preferować nieco inne gry karciane. Zakłady przy durniu, wydawały jej się… durne.
A już miałam nadzieję na krwawego barona. – powiedziała i spojrzała nań całkiem wyzywająco. Baron brzmiał bardziej zachęcająco, a jeśli dorzucić, by do tego galeony… Iście fascynująca rozgrywka. Adrien już dawno nauczył ją, że jeśli w coś grać – to na pieniądze. – Ale dureń też może być, wszystko tylko nie to. – powiedziała, wzruszając ramionami i kierując swój wzrok na leżące obok książki.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7141
  Liczba postów : 2415
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Salon Wspólny - Page 10 QzgSDG8




Moderator




Salon Wspólny - Page 10 Empty


PisanieSalon Wspólny - Page 10 Empty Re: Salon Wspólny  Salon Wspólny - Page 10 EmptyPią Mar 27 2020, 21:16;

Czasami Max uważał, że przejście przez życie bez większych namysłów, jest dokładnie tym, czego potrzebuje. Wiedział jednak doskonale, że chuja się tak da, a on ma całkiem sporo powodów do tego, by nad czymś wisieć, ślęczeć i rozmyślać, co ma z tym zrobić dalej. Nie bardzo chciał również poświęcać każdy dokładnie moment swojego życia na coś, co wcale mu się nie podobało, a takie zastanawianie się, co by było gdyby, nic by ostatecznie nie zmieniło, tak więc po prostu odsuwał te sprawy na bok, by w dużej mierze skupić się na tu i teraz, jak miało to miejsce dokładnie w tej chwili, gdy zaczął zaczepiać dziewczynę. Może był upierdliwy i nie do końca miły, ale znowu, nie przejmował się tym, bo nie był tego typu człowiekiem, który sto razy zastanowił się, zanim powiedział komuś, chociażby cześć. Jebało go zdanie innych.
- Węgierski? Nie spodziewałem się, że będzie brzmiał tak zajbiście - stwierdził kiwając lekko głową. I szczerze mówiąc, to miał w dupie to, co sobie o nim myśli, bo nie bardzo zastanawiał się nad tym, czy w ogóle chce, żeby go lubiła, czy coś podobnego. Nie był jakimś zjebem żebrzącym o uwagę, po prostu nudziło mu się, a skoro ona sprawiała wrażenie kogoś, komu nie chce się nic robić i tylko ślęczała nad tymi książkami, które wyglądały, jakby miały leżeć przed jej nosem do końca świata, to była idealną osobą do tego, żeby ją zaczepić. Nie chciało mu się jednak bawić w pieprzone gierki towarzyskie, czy coś podobnego, więc jebał prosto z mostu, łatwo stwierdzając, że ma w dupie jej samopoczucie, czy coś takiego. Jak mu każe ostatecznie wypierdalać, to pewnie sobie pójdzie, bo na chuj ma sobie psuć nastrój, ale na razie nie szło tak całkiem źle i istniał cień szansy, że jakoś sobie zajmą ten dzień. Na jej uwagę zaśmiał się, a jego oczy lekko błysnęły.
- Wszystko jedno w co, możesz wybierać. Po prostu nie mam zbyt wielkiego zapału do pisania jakichś wierszy dla Howarda. Co mam mu napisać? Ptaszki ćwierkają radośnie na wiosnę, jutro będzie przymrozek? Pierdolenie, jakich mało - powiedział na to i jedynie machnął ręką, po czym nawet wywrócił oczami. Dureń był pierwszym, co przyszło mu do głowy, kiedy czuł się taki znudzony, ale w gruncie rzeczy pograłby we wszystko, łącznie z całkowicie normalnymi szachami czy grą w wojnę, jaką uwielbiała Rose. Mógł właściwie nawet stać na środku pokoju wspólnego i klaskać uszami, byle nie musieć zastanawiać się dalej nad tym gównianym zadaniem, jakie musiał jakoś wykonać, aczkolwiek nie wiedział jak i na jakiego chuja, bo w gruncie rzeczy nie było to coś, co go interesowało. Z drugiej strony nie wiedział, jak będzie oceniany przez tajemniczą istotę, która będzie decydowała, czy przysługuje mu spadek po Rose, czy nie. Nie wiedział również, co się na niego składało, aczkolwiek był pewien, że na pewno nie jest to dom, bo jak sama przyznała, chyba by go pokurwiło, gdyby chciał mieszkać w tym samym miasteczku, co ten pojebany kutas. Pieniądze? Coś innego? Chuj wiedział, ale mimo wszystko Max musiał jakoś to sprawdzić. Wiedział na pewno, że Rose nie zmusiłaby go do chodzenia na lekcje latania, wiedziała, jakie ma obiekcje i powody do unikania miotły, więc z całą pewnością nie kazałaby mu robić jakichś ewolucji w powietrzu, co by pewnie i tak chuja dało, a jakże.
Powrót do góry Go down


Annabell Helyey
Annabell Helyey

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170,5
C. szczególne : intensywnie niebieskie oczy; tatuaż ciągnący się od uda do żeber; węgierski akcent
Galeony : 287
  Liczba postów : 391
https://www.czarodzieje.org/t18101-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18110-listy-do-ann#514950
https://www.czarodzieje.org/t18102-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18304-annabell-helyey-dziennik
Salon Wspólny - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Salon Wspólny - Page 10 Empty


PisanieSalon Wspólny - Page 10 Empty Re: Salon Wspólny  Salon Wspólny - Page 10 EmptyCzw Kwi 02 2020, 18:34;

Nie miała w zwyczaju dużo mówić, choć mogła. Po prostu nie wiedziała sensu w paplaninie bez składu, tylko po to, by mówić. Idiotyczne, a spotkała w swoim życiu już wiele osób, którym buzia się nie zamykała, chociaż nie mieli nic ciekawego do powiedzenia. Niespecjalnie też zastanawiała się nad tym co mówi, bowiem kierowała się jedną jedyną zasadą w swoim życiu – zawsze, ale to zawsze mówiła prawdę, choćby ta była najokrutniejszą rzeczą na świecie. Nie przejmowała się czyimiś uczuciami, a łgarstwa nienawidziła. Miała sekrety, o których nie mówiła, ale nigdy nie kłamała. Zatajenie czegoś, w gruncie rzeczy nie było kłamstwem, prawda?
Zmarszczyła brwi na jego słowa. Węgierski brzmiał zajebiście? Właściwie zaczęła się zastanawiać jak brzmiał on dla osoby, która nie rozumiała ani jednego słowa. Nie potrafiła sobie tego wyobrazić, tak jak nie potrafiła stwierdzić obiektywnie jak brzmiał czeski, którym również płynnie się posługiwała. Wzruszyła więc ramionami.
- Brzmi normalnie. – mruknęła.
Nic szczególnego o nim nie myślała. To co miała ocenić, już oceniła i uznała go za chłopca, który chyba nie ma nic ciekawego do roboty w życiu, więc zawraca cztery litery każdemu kogo spotka. Mogła się mylić, ale średnio ją to obchodziło. Bardzo szybko wyrabiała sobie o kimś opinię i nieszczególnie była skora do jej korygowania. Pierwsze wrażenie w jej oczach nabierało więcej znaczenia. Przez jej ciało przebiegł cień ekscytacji gdy pomyślała o grze, miała serdecznie dość wszystkiego co musiała i powinna, zamierzała więc zająć się czymś, co chciała.
Gdy się zaśmiał, jej wargi rozciągnęły się w delikatnym uśmiechu. Może jednak nie sprawi, że jej dzień będzie jeszcze gorszy. Zauważyła lekki błysk w jego oczach i hardo uniosła podbródek.
- Wierszy dla Howarda? – jej lewa brew powędrowała w górę. – Czego uczy? – nie chodziła na wszystkie przedmioty, choć znaczna część oferowanych przez Hogwart była jej potrzebna do przyszłego zawodu, który jej rodzina sobie wymarzyła. Aczkolwiek „wymarzyła” zadawało się być złym słowem. W każdym razie nie kojarzyła tego profesora, doszła więc do wniosku, że nie pojawiła się nigdy na jego zajęciach. Słysząc o wierszach, nawet jej ulżyło. Artystyczna strona Annabell praktycznie nie istniała, potrafi zagrać trzy łatwe piosenki na gitarze i to tyle. Rysować nie potrafiła, chyba, że wliczyć w to mapy myśli, które nawet jej wychodziły.
- Z pisaniem wierszy raczej nie pomogę. Zawsze możesz napisać coś w stylu „na górze róże, na dole czajnik, napój na dziś to rozpuszczalnik”. – zaśmiała się, przytaczając głupią rymowankę.
Podciągnęła kolana pod brodę, czując, że w poprzedniej pozycji już jej cierpną nogi. Właściwie ona rzadko siedziała „normalnie”, zazwyczaj miała całe swoje nogi na krześle, przybierając najróżniejsze i najdziwniejsze pozycje, byle tylko nie musieć trzymać stóp na ziemi.
- Zagrałabym w barona, ale nie mam kart. – powiedziała, a jej twarz wykrzywił grymas. Nie sądziła, że będzie teraz grała w cokolwiek, przecież przytaszczyła ze sobą trzy ogromne książki. Plany jednak się zmieniły, a ona bynajmniej nie była na to przygotowana.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7141
  Liczba postów : 2415
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Salon Wspólny - Page 10 QzgSDG8




Moderator




Salon Wspólny - Page 10 Empty


PisanieSalon Wspólny - Page 10 Empty Re: Salon Wspólny  Salon Wspólny - Page 10 EmptySob Kwi 04 2020, 22:43;

Mogła go sobie nawet oceniać, jak roszczeniowego dwurożca, nie miała dla niego najmniejszego znaczenia, nie przejmował się jej opinią i nie zamierzał tego robić, ale cóż, jakoś trzeba było spędzać czas, prawda? Ciągłe siedzenie na dupie i kontemplowanie książek też nie było dla niego, bo do chuja pana, ile można? Zaczepianie innych osób nie było zaś dla niego żadnym problemem, miał w tym całkiem spore doświadczenie i można było uznać go za prawdziwego ekstrawertyka. Inna sprawa, że u niego również co w sercu, to na języku, raczej nie miał problemów z tym, żeby powiedzieć komuś, że dla niego jest zjebem. Tak, jak nie miał problemu, by przyznać, że w ogóle nie interesuje go to, co myśli siedząca przed nim dziewczyna.
Na jej komentarz jedynie wzruszył ramionami, bo co niby miał jej powiedzieć? Że gówno prawda i węgierki jest zajebiście zajebisty? Mogliby tak napierdalać pewnie do rana, ale o chuj by w tym chodziło? Dlatego też po prostu porzucił ten wątek, całkowicie już jego zdaniem wyczerpany. Wiedział, skąd w takim razie pochodziła, a przynajmniej tak mu się wydawało, no i tyle mu wystarczyło, cała reszta go z lekka jebała, więc po prostu całkowicie płynnie przeszedł do jej kolejnego pytania, na które odpowiedź już posiadał i mógł jej udzielić, bez uznawania, że jest to w ogóle do niczego niepotrzebne.
- Profesor Forester zajmuje się szeroko pojętą działalnością artystyczną i nie dość, że wjebał nam jakieś wierszyki, jak dla przedszkolaka, to jeszcze wpierdolił nas w jakieś musicale - powiedział zaczynając z wysokiego "c" i starając się przy okazji zachować powagę, ale szło mu to co co najmniej chujowo i nie dość, że nie umiał zachowywać się, jakby to było niesamowicie ważne, to jeszcze skomentował to jakimś wywróceniem oczu i uznaniem, że w sumie koło chuja mu lata to, jak to całe gówno wyjdzie i jak się skończy. Nie bardzo przejmował się punktami, uwagami, szlabanami, czy tam chuj wie czym jeszcze, a zakres nauczania Forestera rozmijał się całkowicie z jakimiś jego preferencjami, nic zatem dziwnego, że nie traktował jego przedmiotu poważnie.
- Kurwa, dobra w to jesteś. Myślę, że wygrałabyś u niego w konkursie na najbardziej epicki wierszyk - stwierdził, wyraźnie rozbawiony, a jego oczy błyszczały z zadowolenia. Przekrzywił lekko głowę, na jej stwierdzenie i nawet uniósł nieznacznie brwi. - W ogóle, czy przy sobie? Bo wiesz, istnieje takie zaklęcie, jak accio - stwierdził na to, może nieco kąśliwie, ale nie bardzo przejmował się tym, jak dziewczyna do tego podejdzie. Wiedział, że nieznacznie ją drażni, nie musiała go lubić, nie o to w tym chodziło. Gdyby mu przypierdoliła albo, przykładowo, wylała na niego jakąś wodę, nie przejąłby się tym właściwie wcale.
Powrót do góry Go down


Annabell Helyey
Annabell Helyey

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170,5
C. szczególne : intensywnie niebieskie oczy; tatuaż ciągnący się od uda do żeber; węgierski akcent
Galeony : 287
  Liczba postów : 391
https://www.czarodzieje.org/t18101-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18110-listy-do-ann#514950
https://www.czarodzieje.org/t18102-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18304-annabell-helyey-dziennik
Salon Wspólny - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Salon Wspólny - Page 10 Empty


PisanieSalon Wspólny - Page 10 Empty Re: Salon Wspólny  Salon Wspólny - Page 10 EmptyWto Kwi 07 2020, 23:23;

Prawda była taka, że i jej zdanie chłopaka absolutnie, kolokwialnie rzecz ujmując, zwisało. Mogli więc się kłócić kogo czyje zdanie obchodzi mniej i nie skończyliby zapewne nigdy. Annabell było po prostu sobą, patrzyła na Gryfona nieco przenikliwym spojrzeniem, uparcie chcąc przełamać tę beznadziejną fasadę, w której to był roszczeniowym dupkiem. Nie udawało jej się jednak, a i niespecjalnie się tym przejmowała, póki jej nie obrażał – mógł sobie nawet udawać jednorożca. Czarodzieje mieli różny sposób bycia, co zauważyła już dawno. Czasem jednak zdarzało się, że pewne schematy już widziała, tak też było w tym przypadku. Maska „wszystko mam w nosie” nie była wcale taka oryginalna, choć przyczyny jej wkładania w istocie takie mogły być. Nie pytała, nie musiała wiedzieć, a kiedyś pewnie i tak się dowie. Bowiem Ann nie roznosiła plotek i innych ciekawych informacji, ale uważnie ich słuchała, mogąc wychwycić naprawdę niebanalne rzeczy. Problem jednak tkwił w tym, że każdą zasłyszaną informację należało traktować z przymrużeniem oka. Była pewna, że kiedyś usłyszy też o chłopaku siedzącym przed nią, a ona nie była głupia, żeby zadawać takie pytania.
Przysłuchała się jego słowom o nauczycielu, którego nigdy w życiu nie widziała na oczy i zaraz potem zrozumiała dlaczego tak się stało. Wszelki artystyczny talent jej nie dotyczył, tak jak z łatwością mogła naprawić złamaną rękę, tak jej śpiew ograniczał się do wycia w wannie hitów Fatalnych Jędz. Całe szczęście nikt tego nie słyszał, bo słuch straciłby bardzo szybko. Jedynie aktorką mogła być niezłą – perfekcyjnie udawała idealną Annabell, za którą ją miała cala rodzina i jeszcze potrafiła tak wszystkich wodzić za nos, że i jej brat miał święty spokój. Może jednak powinna spróbować swoich sił?
Totalnie współczuję, dobrze, że omijałam te zajęcia szerokim łukiem. – odparła. Nie sądziła też, że jej mama byłaby zadowolona z faktu, że jej córka zajmuje się takimi głupotami. O tak, dla Nei Helyey wszystko co nie sprowadzało się do sektora medycznego, było w istocie głupotą i czymś definitywnie niepotrzebnym. Sama Ann uważała, że lekcje z działalności artystycznej byłyby zwyczajnym marnowaniem cennego czasu. Zresztą, nie żałowała, pisanie wierszy? Musicale? To nie dla niej, ona była zbyt praktyczna, żeby odnaleźć się w tego typu rzeczach.
Dziękuję – przyłożyła swoją dłoń do klatki piersiowej w pobliżu serca, w geście pełnym wdzięczności. – Też tak sądzę, dlatego nie chodzę na te lekcje, nie chcę nikogo zawstydzić. – odparła i mrugnęła do Max jednym okiem, by zaraz potem zauważyć, że książki, które odłożyła stały nie równo. Zajęła się więc ich poprawianiem, kiedy do jej uszu dobiegł głos chłopaka. Spojrzała na niego niedowierzającym wzrokiem. Czy on miał ją za jakąś totalną idiotkę?
Wielki Merlinie, całe szczęście, że o tym wspominasz, bo inaczej nigdy bym nie poznała tego zaklęcia. – powiedziała absolutnie sarkastycznie i słodko się do niego uśmiechnęła. – Wydaje mi się jednak, że musiałabym mieć chociaż małe pojęcie, gdzie mój brat je trzyma. Takowego nie posiadam. – „słodki” uśmiech nie schodził z jej twarzy, nie zamierzała go uderzyć, ani nic w tym rodzaju, choć już kiedyś przywaliła swojemu koledze wielką książką w twarz. Wspaniałe wspomnienie i mniej wspaniały ogromny krwotok z nosa, którego jeszcze nie potrafiła tamować zaklęciem.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7141
  Liczba postów : 2415
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Salon Wspólny - Page 10 QzgSDG8




Moderator




Salon Wspólny - Page 10 Empty


PisanieSalon Wspólny - Page 10 Empty Re: Salon Wspólny  Salon Wspólny - Page 10 EmptySro Kwi 08 2020, 22:40;

Plotki, właśnie to mogła usłyszeć, plotki. Bo raczej nikt nie znał całej prawdy, poza Alise, a ona raczej nie biegała po okolicy i nie napierdalała każdemu, kogo spotkała, o tym dlaczego jest tak, a nie inaczej, dlaczego Max jest taki popierdolony i ma wszystko w dupie, a przynajmniej, dlaczego udaje, że tak właśnie jest. Opowiadanie o przeszłości nie było przyjemne, ale jeśli ktoś miał mózg i słyszał, że nauczyciele zwracają się do niego w dużej mierze per Orzechowski, a sam chce, by mówić do niego Brewer, to raczej coś jest, kurwa, na rzeczy. W każdym razie nie było sensu grzebać się w tym bagnie, a i Annabell raczej nie była na tyle zaciekawiona, żeby faktycznie sprawdzać to wszystko, mogli więc spokojnie odpuścić te kwestie i przejść do innych, nieco ciekawszych zagadnień, które by ich w tej chwili interesowały. Lepsze było obrabianie dupy nauczycielom, jak również granie w jakieś nie do końca odpowiednie gry, niż napierdalanie o lekcjach i chuj wie, czym jeszcze.
- I tak trzymaj, bo jeszcze zrobi z ciebie jakąś Roszpunkę, czy inną niewiastę w opałach - stwierdził na to, chociaż poruszył nieznacznie brwiami, a później stwierdził, że Forester byłby w stanie wpaść na podobne niedorzeczności, więc nawet lepiej mu tego nie proponować, bo Merlin jeden raczy wiedzieć, do czego to tak właściwie doprowadzi. Nigdy tak właściwie nie wiedział, co dokładnie profesor ma w głowie, a jego kolejne pomysły i zadania, stawały się coraz dziwaczniejsze, więc Max nie zdziwiłby się, gdyby na kolejnych zajęciach kazał im udawać pieprzone zwierzątka z zielonego lasu.
- Chylę czoła przed twoją wspaniałością i mądrością - powiedział na to, wykonując jednocześnie zabawny, dworki ukłon, czy raczej jakąś jego jebaną imitację, bo po prostu nie ruszył się z miejsca, ale trzeba przyznać, że bawił się znakomicie. Nie musiał udawać, że jest jakimś jebanym słodkim chłopcem, a to zawsze było w cenie, tak więc po prostu odpowiadał dokładnie to, co ślina mu na język przyniosła. Mrugnął do dziewczyny, bo jej zachowanie zdecydowanie mu się podobało, a potem parsknął nieznacznie, kiedy wypowiedziała kolejne słowa. Chciałaś zagrać mu, kurwa, na nosie, czy co? Chuj wie, ale oczywiście Max w ogóle się tym nie przejął i uznał to za całkowicie normalne, po czym sięgnął po różdżkę, którą przekręcił w palcach i zatrzymał ją nagle wpół ruchu.
- Spróbujmy - powiedział na to i rzucił po prostu zaklęcie, najwyraźniej porywając komuś w okolicy karty, ale miał to raczej w dupie, bo dobra zabawa nie oznaczała, że musi chodzić i prosić o pożyczenie talii, czy coś podobnego. Zresztą, chuj wie właściwie skąd wytrzasnął karty, pokój był dość duży, więc w sumie równie dobrze mogły sobie tutaj leżeć, chociaż nie wiadomo, czy były nazbyt, cóż, legalne. Z drugiej strony, kto zabroni mu grać na pieniądze, skoro i tak je dostawał do własnego użytku, prawda? - Panie zaczynają.
Powrót do góry Go down


Annabell Helyey
Annabell Helyey

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170,5
C. szczególne : intensywnie niebieskie oczy; tatuaż ciągnący się od uda do żeber; węgierski akcent
Galeony : 287
  Liczba postów : 391
https://www.czarodzieje.org/t18101-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18110-listy-do-ann#514950
https://www.czarodzieje.org/t18102-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18304-annabell-helyey-dziennik
Salon Wspólny - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Salon Wspólny - Page 10 Empty


PisanieSalon Wspólny - Page 10 Empty Re: Salon Wspólny  Salon Wspólny - Page 10 EmptyPią Kwi 10 2020, 19:33;

Plotki prawdziwe, czy też nie –lubiła je znać, po prostu. Nigdy nie podawała ich dalej, nigdy nawet nie przyznawała się, że tkwią w jej głowie, jednak lubiła zwyczajnie wiedzieć. Odnosiło się to nie tylko do innych ludzi, Helyey była absolutną mistrzynią w posiadaniu wiedzy na różne tematy, choć niektóre wcale jej nie interesowały. Nie wiedziała czy to kwestia wpajania przez matkę, że erudycja jest jedną z najbardziej cenionych rzeczy przez innych czarodziejów, czy po prostu taka była. Była skora bardziej uwierzyć w tę drugą rzecz, bowiem opinia innych niespecjalnie ją obchodziła, jednak musiała przyznać, że z naklejoną łatką życie stawało się w niektórych jego aspektach po prostu trudniejsze. To właśnie dlatego zdecydowała się na szkolną wymianę. Zbieranie nowych doświadczeń nie miało z tym nic wspólnego, mimo zapewniania wszystkich wokół, że właśnie to był jej powód. Annabell nie chciała już być „tą czysto krwistą z poważanego rodu, którą zostawił ojciec”. Powód ten mógł wydawać się głupi, nawet idiotyczny, ale prawda była taka, że dopiero w Hogwarcie odetchnęła, po dwóch, długich latach zmagania się ze skandalem na całe Węgry.
Nie zamierzała wnikać w przeszłość Maxa. Każdy siedział we własnym gównie, w którym musiał się babrać, a i ona miała swoje problemy na głowie, od których uciekła jak ostatni tchórz. Wiedziała, że to była dobra decyzja, jednak gdzieś z tyłu głowy ten upierdliwy głosił mówił jej, że nie jest godna noszenia nazwiska Helyey, skoro zamiast stawić czoła problemom – ucieka. Uciszała go za każdym razem, gdy się pojawiał, że miała to do siebie, że myślała nieco zbyt dużo niż powinna.
Parsknęła melodyjnym śmiechem na uwagi chłopaka. Nie znała nauczyciela i nie żałowała. Ann nie była specjalnie kreatywna, artystka z niej żadna i jedyne pomysły, które zakwitały w jej głowie, to jak po raz kolejny zataić pewne fakty przed wszechwiedzącą matką. Nie zawsze było to łatwe, ale wspólnymi siłami z Adrienem cudem im się udawało.
Ann nigdy nie wymagała od nikogo, by ten udawał. Każdy powinien być po prostu sobą, a to czy akurat przypadną sobie do gustu, tudzież niekoniecznie – trudno. Merlinie, nie ze wszystkimi musiała się lubić i była nawet skora stwierdzić, że za większością nie przepadała, albo oni za nią. Węgierka bowiem zawsze, beż żadnych wyjątków, mówiła prawdę, choćby ta była najokrutniejsza na świecie. Nie skąpiła też sarkastycznych uwag i wywracania oczami, co niektórym mogło przeszkadzać. Chłopak jednak nie zaszedł jej w żaden sposób za skórę, może lepiej dla niego. Ann nie potrafiła odpuszczać, a i czasem zwyczajnie żyła zemstą, nie potrafiąc wybaczyć i zapomnieć. Czasem zazdrościła innym tej umiejętności, ale chyba taki był jej urok. Nie była też nieśmiała, lub z drugiej strony – napuszona. Miała szczerze w nosie statusy krwi, one o niczym nie świadczyły, nie definiowały charakteru.
Niczego nie chciała, ot co, odpowiedziała tak jak jej się żywnie podobało, bo i nic do stracenia nie miała. Znajomość, która zrodziła się przed kilkoma minutami? Potrafiła zakończyć w pięć minut relacje ciągnące się zań latami, naprawdę nie obchodziło ją czy Max nagle wstanie od stołu, czy też zostanie i zacznie ją przedrzeźniać.
Jestem pod wrażeniem. – powiedziała. Ją też niespecjalnie obchodziło skąd wytrzasnął te karty. Uśmiechnęła się lekko, mogła zaczynać, przeszedł ją tylko dreszcz ekscytacji i nieco mieszanych uczuć. Nie miała przy sobie zbyt wiele pieniędzy, właściwie, to ogólnie miała ich zbyt wiele, ale po co grać, jak nie na galeony? Pociągnęła trzy pierwsze karty. – Stawiam pięć galeonów. – powiedziała. Zabawa się zaczyna.

kostki etc:
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7141
  Liczba postów : 2415
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Salon Wspólny - Page 10 QzgSDG8




Moderator




Salon Wspólny - Page 10 Empty


PisanieSalon Wspólny - Page 10 Empty Re: Salon Wspólny  Salon Wspólny - Page 10 EmptySob Kwi 11 2020, 15:31;

Przeszłość była przeszłością, a Maxowi już właściwie nie chciało się babrać w tym gównie, naprawdę nie chciał się w nim zapadać, nie chciał do tego wracać, miał tego serdecznie dość i nie brał nawet pod uwagę możliwości, żeby jakoś wracać do miejsca, w którym się wychował. Bo, tak szczerze mówiąc, to na chuj? Nic by mu nie dało pojawienie się w wiosce, raczej po prostu dostałby w łeb i skończyłoby się podskakiwanie i zachowywanie się, jakby był całkowicie bezkarny, a poza tym nie bardzo chciał się znowu szarpać z gnojem, tak więc, co było, to było i chuj. Problem polegał na tym, że mimo wszystko przejmował się tą sprawą nieco bardziej, niż jakimś krzywieniem nosa ze strony nowo poznanych osób, ostatecznie bowiem na nich mógł mieć całkowicie wyjebane, ale jeśli idzie o problemy z ojcem i rodziną, to mimo wszystko wlokły się za nim, przypominając mu, w jakim cudownym gównie pływał właściwie od urodzenia. Nie było jednak sensu się na tym skupiać, tym bardziej że dziewczyna, choć może niezbyt chętna do spędzania z nim czasu, przynajmniej przyjęła propozycję gry. Nie musieli się od razu lubić, żeby faktycznie sięgnąć po karty, w końcu pokerzyści również nie byli jakimiś najlepszymi przyjaciółmi, a często całkowicie obcymi sobie ludźmi i właśnie to pasowało Maxowi. Odłożył na bok różdżkę, kiedy już złapał karty, a później czekał na posunięcie Annabell, skoro to ona miała rozpocząć ich fascynujący pojedynek, który pewnie skończy z gołą dupą, ale w gruncie rzeczy - niewiele go to tak naprawdę obchodziło.
- Podbijam o pięć galeonów - stwierdził więc spokojnie, starając się zachować, jak to się pięknie mówiło, pokerową twarz. Nie miał pojęcia, o co będą grać, kiedy już skończy mu się niewielki stosik galeonów, ale w gruncie rzeczy nie przejmował się tym jakoś bardzo, w tej chwili liczyła się w końcu tylko zabawa, a ta zapowiadała się na coś całkiem przedniego. Przynajmniej nie musiał dalej myśleć o jakiś pieprzonych wierszykach dla Forestera, bo tego by chyba już, kurwa nie zniósł, a tak mógł bawić się kartami, całkowicie w dupie mając to, od kogo je właściwie wyciągnął i co do chuja pana miało się dalej wydarzyć. Znalazł, to znalazł, a teraz proszę bardzo, niech gra się toczy, a jakże.


Spoiler:
Powrót do góry Go down


Annabell Helyey
Annabell Helyey

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170,5
C. szczególne : intensywnie niebieskie oczy; tatuaż ciągnący się od uda do żeber; węgierski akcent
Galeony : 287
  Liczba postów : 391
https://www.czarodzieje.org/t18101-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18110-listy-do-ann#514950
https://www.czarodzieje.org/t18102-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18304-annabell-helyey-dziennik
Salon Wspólny - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Salon Wspólny - Page 10 Empty


PisanieSalon Wspólny - Page 10 Empty Re: Salon Wspólny  Salon Wspólny - Page 10 EmptySro Kwi 15 2020, 18:51;

Wszelkie myślenie i nie myślenie o problemach miało to do siebie, że ostatecznie i tak zaprzątały głowę. Ann bardzo wiele razy próbowała odgrodzić się od niepotrzebnych myśli, jednak te uparcie ją nawiedzały i nie przejawiały jakichkolwiek chęci, by jej umysł opuścić. Z tego względu mogła zazdrościć Gryfonowi jego olewczy stosunek do świata, bowiem ona mimo wielu prób – nie potrafiła. Nie wiele mówiła, prawda, nie oznaczało to jednak, że jej głowa była tak samo spokojna. Jej własne gówno, w którym tkwiła po czubek głowy od dwóch lat, mimo, że zdawało się nieco opaść w Hogwarcie, wciąż jej przeszkadzało w codziennym funkcjonowaniu i najprostszych relacjach z innymi. Nie miała problemu zawierać nowej znajomości, póki ta opierała się na, cóż, niczym. Nie lubiła zobowiązań i absolutnie nie potrafiła obdarzyć innych zaufaniem, więc póki tego od niej nie wymagano – mogła być naprawdę fantastyczną znajomą, bowiem i zagra hazardowo (jak w tym momencie) i wyjdzie do klubu w bliżej nieokreślonym celu. Niemniej jednak ludzie mieli to do siebie, że wymagali od niej zaangażowania, więc wszelki znajomości zazwyczaj kończyły się zdecydowanie zbyt szybko niż powinny i to za jej sprawą.
Mogła sprawiać wrażenie, że towarzystwo chłopaka jej nie odpowiada, ale w głębi siebie była mu nawet wdzięczna, że odciągnął ją od niechcianych myśli i okropnego kryzysu w nauce, który stał się jej najlepszym przyjacielem już od jakiegoś czasu. Nie musiała go nie wiadomo jak lubić, właściwie niewiele osób w swoim życiu darzyła prawdziwą sympatią, większość była jej zwyczajnie obojętna.
Nawet jeśli z pozoru wydawała się sztywna, w rzeczywistości było jej od tego daleko. Nauczyła się swojej roli „idealnej Annabell” dawno temu, by zadowolić rodzinę i mieć święty spokój z ich strony. Zastanawiała się jak długo jeszcze będzie w stanie to ciągnąć, bo paradoksalnie im mniej matkę widziała, tym było jej trudniej. Wiarygodność w listach zdawała się być nie tak fantastyczna jak pewne spojrzenie prosto w niebieskie tęczówki rodzicielki Ann. Niemniej jednak na razie jej się wszystko udawało i jedyne czego żałowała, to fakt, że nie potrafi jeszcze dobrze rozeznać się w sytuacji wyścigów w Anglii. Nie myślała o powrocie do Węgier i z nikim nie rozmawiała na temat swojego pobytu na Wyspach Brytyjskich.
Wyrzuciła z głowy absolutnie wszystko, gdy tylko zaczęli grać. Nie była baronowym mistrzem, na pewno nie mogła się równać z własnym bratem i zapewne połową Hogwartu. Nie oznaczało to jednak, że nie lubiła grać. Mogli grać o cokolwiek, ale czy byłoby tak samo zabawnie, gdyby stawką nie były pieniądze? Nie miała ich za wiele, ale nie myślała o tym, co zrobią gdy galeony się skończą. Może wybłaga matkę o przesłanie galeonów, wymyślając jakąś kryzysową sytuację? W wymówkach była dobra.
Obserwowała Maxa bardzo uważnie, starając się, by i jej twarz niczego nie pokazywała. Kiedyś usłyszała, że to nie karty w krwawym baronie są ważne, co najmniejsze ruchy przeciwnika. Prawdopodobnie powiedział jej to Adrien, ale nie mogła mieć pewności. Stosowała się jednak do tej rady. Kiedy podbił stawkę, zaczęła podejrzewać, że ma coś dobrego, z delikatnym niezadowoleniem patrząc w swoje karty.
Dobijam. – rzuciła i położyła na stół odpowiednia kwotę. Czy hazard w szkole był w ogóle legalny? Dobicie do jego stawki oznaczało wejście do gry, chwyciła w dłonie talię i rozdała im kolejne dwie karty w imię zasad tej gry, bo przecież układy rozgrywały się między pięcioma kartami. Spojrzała na to co dostała. Ten kto nie ma szczęście w kartach, ma w miłości, prawda? Mogła spasować, ale czym by była gra bez odrobiny blefu? – Dorzucam dwa.

kostki etc:
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7141
  Liczba postów : 2415
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Salon Wspólny - Page 10 QzgSDG8




Moderator




Salon Wspólny - Page 10 Empty


PisanieSalon Wspólny - Page 10 Empty Re: Salon Wspólny  Salon Wspólny - Page 10 EmptySro Kwi 15 2020, 23:26;

Odcięcie się, wyparcie, postawienie na swoim. Generalnie to było chyba najważniejsze i tego powoli Max się uczył, chociaż też nie było tak kurewsko cudowne i proste, jak mogłoby się wydawać. Nie dało się z dnia na dzień powiedzieć sobie, że wszystko się pierdoli, w końcu jego życie nie trwało pół roku, a znacznie dłużej, ale im mocniej to olewał, tym było lepiej. Może wkrótce zresztą karty się odwrócą i będzie dokładnie tak, jak powinno, kurwa, być. Nie zamierzał jednak udzielać żadnych złotych rad, bo na chuja by mu to było? Nie mówiąc już zupełnie o innych, nie chciał również pytać jej, co słychać, jak się ma i czy jej z czymś nie pomóc, bo nie był takim słodkim chłopaczkiem, który robi podobne gówna, więc po prostu postanowił sobie z nią pograć. Jeśli przy okazji sprawił jej przyjemność, to czy było w tym coś złego? Ano, kurwa, nie. Mieli nieco odpocząć, odsunąć od siebie smutną, szarą egzystencję, mieli po prostu zająć się czymś, co było dla nich fajniejsze, niż napierdalanie kolejnego zadania domowego, czy czegoś podobnego. Nic zatem dziwnego, że Max całkiem się w to wkręcił.
Nie był geniuszem, jeśli idzie o hazard, ale nie zamierzał robić z siebie jakiejś jebanej sieroty. Próbował zgadnąć, co ona tam miała, ale oczywiście, nie miał jak, mógł tylko starać się czytać z jej twarzy. Ponieważ sam był pierdolonym kozakiem, nie mógł się tak łatwo wycofać i chociaż istniało prawdopodobieństwo, że dziewczyna wygra, to postanowił, iż tym razem idzie po prostu na całość, bo chujowo byłoby się tak z miejsca wycofać i uchodzić za jakąś tchórzliwą cipę.
- Dobijam. Dorzucam trzy - powiedział, dorzucając brakujące galeony na stół, co pewnie było z jego strony niesamowicie ryzykowne, ale w tej chwili chuja go to obchodziło. Ciekaw był, co ona tam dokładnie ma, a biorąc pod uwagę, że szła w zaparte, nie mógł tak po prostu wziąć i spasować. Stawka była całkiem spora, a gra dopiero się zaczynała, był więc pewien, że dalsza zabawa może być przednia. Chuj go obchodziło, czy ten hazardu był w ogóle legalny, chciał po prostu, żeby miło spędzili to popołudnie i nic więcej, to mu wystarczyło, to mu pasowało i nie musiał z miejsca jej lubić, czy się zakochiwać. Skoro mogli się tak bawić, tak niepoważnie i zdecydowanie niezbyt elegancko, to czemu, kurwa, nie?

Spoiler:
Powrót do góry Go down


Annabell Helyey
Annabell Helyey

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170,5
C. szczególne : intensywnie niebieskie oczy; tatuaż ciągnący się od uda do żeber; węgierski akcent
Galeony : 287
  Liczba postów : 391
https://www.czarodzieje.org/t18101-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18110-listy-do-ann#514950
https://www.czarodzieje.org/t18102-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18304-annabell-helyey-dziennik
Salon Wspólny - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Salon Wspólny - Page 10 Empty


PisanieSalon Wspólny - Page 10 Empty Re: Salon Wspólny  Salon Wspólny - Page 10 EmptyCzw Kwi 16 2020, 20:30;

Ponoć jeśli nie wyczujesz kretyna przy kartach w pierwsze pół godziny – sam jesteś tym kretynem. Grać dopiero zaczęli, a ona była pewna, że to miano przypadnie właśnie jej. Patrząc na swoje doprawdy chujowe karty, zaczęła w ogóle żałować, że zaproponowała tę grę. Czy naprawdę aż tak bardzo potrzebowała rozrywki, że właśnie postanowiła przegrać w karty całe swoje kieszonkowe? Odpowiedź była prosta – tak. Jej brat chyba byłby z niej dumny, albo właściwie uznał za totalną idiotkę, doskonale wiedząc, że dużo lepiej radziła sobie z absolutnie wszystkim w życiu niż w kartach, a do miłości też nie miała szczęścia. To drugie jednak nie wynikało wcale z braku jakichkolwiek umiejętności, co jej charakteru, który sprawiał, że relacja trwała póki było zabawnie i nie musiała niczego deklarować. Winę za to zwalała za swojego ojca, który był głupim chujem i w tym chyba byli z Maxem podobni. Co prawda nie wiedziała o nim nic, ale jego sposób bycia, mimo, że z początku zdawał się być tragicznie irytujący (choć ją irytowali wszyscy), teraz działał na nią nieco kojąco. Nie zadawał pytań, nie prowadził rozmowy nachalnie, a i jeszcze miał chyba ją absolutnie w dumie. Vice versa, tak na dobrą sprawę. Ann nie zwykła przejmować się innymi ludźmi, chociaż nauczyła się tego dopiero po ogromnym skandalu z jej rodziną w roli głównej. Czasem trzeba było pozwolić, by coś po czarodzieju spłynęło, by jakkolwiek dalej żyć.
Teraz jednak uparcie wpatrywała się w swoje karty, udając, że ma w nich coś interesującego. Uniosła wzrok na chłopaka kiedy ten dorzucił kolejne galeony. Cholera jasna. Nie była głupia, za to była pewna, że Max miał w swoim układzie cokolwiek. Doszła też do wniosku, że z osobami, których się nie znało – gra była trudniejsza. Jej duma nie pozwalała na przegraną, Ann naprawdę przegrywać nie umiała. Niemniej jednak nie chciała go sprawdzać, to idiotyczne, szansa, że tak jak ona, nie będzie miał nic, była tak mała, że sprawdzanie nie miało najmniejszego sensu. Miała spasować? Przebić? Jaki był też sens w przebijaniu o jednego galeona, skoro wtedy najpewniej ją sprawdzi? Była pewna, że w końcu i tak to zrobi, a ona nie wymieni układu…
Pasuję. – powiedziała i rzuciła karty na stół. Przegrała dwanaście galeonów, ale właściwie czego się spodziewała? Teraz przynajmniej miała szansę na cokolwiek lepszego niż wisielec, może przy kolejnym rozdaniu dopisze jej szczęście i otrzyma zgoła lepszą rękę.

kostki etc:
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7141
  Liczba postów : 2415
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Salon Wspólny - Page 10 QzgSDG8




Moderator




Salon Wspólny - Page 10 Empty


PisanieSalon Wspólny - Page 10 Empty Re: Salon Wspólny  Salon Wspólny - Page 10 EmptyPią Kwi 17 2020, 22:42;

Przegrywanie swojego kieszonkowego w karty brzmiało dokładnie jak coś, co Max chciał robić. I w dupie miał to, jak to wyglądało z boku i do czego mogło to właściwie prowadzić, bo nie przejmował się takimi sprawami i robił dokładnie to, co robić chciał. Skoro już zerwał się ostatecznie z łańcuchów, skoro zrozumiał, że postępując jak grzeczny piesek nic nie zdobywa, to raczej spokojnie można było powiedzieć, że nie dało się go zatrzymać. Chciał, kurwa, skosztować życia, nawet jeśli to miało mieć smak papierosów i przegranych pieniędzy, to jednak z jakiegoś powodu mu się to podobało. Nie był poważny, do tego było mu zdecydowanie daleko, a skoro był jeszcze młody, to zdecydowanie mógł popełniać wszystkie te wykurwiste błędy, których potem będzie mógł żałować, jak będzie już starym, pieprzonym dziadem, oczywiście, o ile w ogóle dotrwa do tych czasów.
Nie gadał, nie próbował jej podrywać, nie bawił się w jakieś debilizmy, tylko skupiał się na grze, robiąc pewnie jakieś debilne miny do kart. Coś tam miał, ale teoretycznie dawało mu to raczej chuja, niż jakąś faktyczną wygraną, z drugiej strony, Anna grała dość ostro, więc mógł zakładać, że ma czym w niego rzucać. O ile, rzecz jasna, nie była to tylko jakaś pieprzona zasłona dymna, bo czegoś podobnego również mógł się spodziewać. Nie miał pojęcia, jaka jest i jakie są jej taktyki, więc z tym wszystkim po prostu nie miał co zrobić. Strzelał więc na oślep, uznając, że po prostu będzie szedł w zaparte, jakby miał co wygrać. No i, kurwa, wygrał. Rzucił karty na stół i okazało się, że to on zgarnie pieniądze, które postawili. Nie zamierzał się jednak wycofywać.
- Stawiam cztery galeony - zadecydował, kiedy brali się do kolejnej rundy tej jakże, kurwa, fascynującej gry. Jeśli ktoś by ich teraz przyłapał, może dostaliby jakiś wpierdol, sam nie wiedział, ale w gruncie rzeczy - chuja go to obchodziło, bo dość mocno wciągnął się w tę rozgrywkę. To była dobra zabawa i pozwalała całkowicie zapomnieć o tym, że miał pisać jakieś pierdolone wierszyki, czy inne gówna. Liczyło się tu i teraz, a to było zdecydowanie przyjemne i zabawne, nawet jeśli miał za chwilę przegrać wszystko, co do tej pory zdobył.


Spoiler:
Powrót do góry Go down


Annabell Helyey
Annabell Helyey

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170,5
C. szczególne : intensywnie niebieskie oczy; tatuaż ciągnący się od uda do żeber; węgierski akcent
Galeony : 287
  Liczba postów : 391
https://www.czarodzieje.org/t18101-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18110-listy-do-ann#514950
https://www.czarodzieje.org/t18102-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18304-annabell-helyey-dziennik
Salon Wspólny - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Salon Wspólny - Page 10 Empty


PisanieSalon Wspólny - Page 10 Empty Re: Salon Wspólny  Salon Wspólny - Page 10 EmptyPon Kwi 20 2020, 14:03;

Gra zdziałała dokładnie tak jak miała – Annabell bezapelacyjnie zapomniała po jaką cholerę siedziała w tym salonie, a znajdujące się obok grube książki, z których miała się uczyć, a tak naprawdę pozwalały jej jedynie zachować pozory, że faktycznie coś robi, poszły jeszcze bardziej na bok. Nie czuła żadnej władzy w rękach, kiedy trzymała karty. Właściwie czuła się jak jakiś ślepiec, który błądzi w labiryncie, bo nie była ani przesadnie dobra w tę grę, ani też nie zupełnie zielona. Znała zasady, kilka rozgrywek już za sobą miała i chociaż nie wzbudzało w niej to takiej ekscytacji jak wyścigi, to poniekąd rozumiała zafascynowanie tego typu rozrywką swojego brata. Różniło ich jednak to, że u niego karty były sposobem na pewny zarobek, a ona właśnie przewalała galeony,  które dostała od matki. Bądź co bądź czuła z tego powodu jakąś niewyjaśnioną satysfakcję i chociaż nie była rozrzutna, to nie miała w tej chwili żadnych wyrzutów sumienia. Nie chciałaby tylko dostać szlabanu, za głupią grę z kimś w rodzaju kolegi z roku, mimo że znała tylko jego imię.
Spasowanie uznała za swój najlepszy wybór. Nie miała pojęci jakie chłopak miał karty, ale ostatecznie nawet z głupią parą, by wygrał, a ona mogłaby wówczas stracić jeszcze więcej galeonów niż te dwanaście. Nie lubiła przegrywać, ale na dobrą sprawę wcale nie przegrała, bowiem gra się toczyła, a ona nie miała nic przeciwko temu. Czuła dreszcze lekkiej ekscytacji kiedy tym razem on zaczął rozdawać początkowe karty, może tym razem miała szansę na coś lepszego.
Ujęła je w dłonie i spojrzała na otrzymane figury. Nic specjalnego, chociaż jeszcze nic nie jest przesądzone. Wiedziała, że gra nieco agresywnie, ale też nie postawiła wszystkiego co posiadała. Nie była głupia, a i ta gra była czymś koleżeńskim, od czego nie zależało absolutnie nic, może lekki zarobek, ale nic poza tym. Nie wyrabiała sobie ani opinii, ani też niespecjalnie jej zależało no jakiejś wielkiej sympatii z jego strony.
Postukała palcami w swoje karty, czekając na jego ruch. Cztery galeony? Mniej niż ona rzuciła za pierwszym razem, ale może też zwyczajnie zamierzał grać ostrożnie. Ona lubiła iść na całość, popełniała w swoim życiu wiele błędów, choć na takie typowo młodzieńcze w jej rodzinie nie było miejsca. Zaczęła się nawet zastanawiać co by było, gdyby jej matka dowiedziała się, że jej idealna córka dostała szlaban na hazard… Wyjec? Czy może szybkie powrót do Węgier? Jeszcze raz rzuciła okiem na swoje karty.
Niech będą cztery. – powiedziała i rzuciła kwotę na stół. Nie chciała na razie nic przebijać, chciała tylko wejść o gry. Spojrzała delikatnie wyczekująco na Maxa, czekając aż rozda kolejne dwie karty.

Spoiler:
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7141
  Liczba postów : 2415
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Salon Wspólny - Page 10 QzgSDG8




Moderator




Salon Wspólny - Page 10 Empty


PisanieSalon Wspólny - Page 10 Empty Re: Salon Wspólny  Salon Wspólny - Page 10 EmptyWto Kwi 21 2020, 16:44;

Zapomnienie było zdecydowanie dobre, a przynajmniej z takiego dokładnie założenia wychodził Max, który lubił uciekać od wielu spraw, a jedną z nich na pewno była nauka, bo do chuja pana, ile właściwie można? Nie był jakimś orłem, a kiedy patrzył na te wszystkie jebane podręczniki, naprawdę miał dość. Gdyby się nad tym poważnie zastanowił, to już nawet nie bardzo miał dla kogo się starać, oczywiście, wciąż była jeszcze Rose, co prawda obecna jedynie duchem i obietnicą, jaką otrzymał, no ale tak poza tym, to, kurwa, co? Rodzice mieliby to w dupie. To znaczy, inaczej, jego macocha na pewno by się cieszyła, ale dla bezpieczeństwa postanowił się z nią nie kontaktować, nie chciał, żeby wpierdoliła się w jakieś bagno, a skoro nie miał nawet zwyczajnego telefonu, to nie bardzo miał jak jej dać znać, że jeszcze żyje. Chuj z tym zresztą, o wiele lepiej było faktycznie skupić się na kartach, a nie na jakimś pierdolonym chuj wie czym. Myślenie w tej chwili na pewno nie było dobre, a on zdecydowanie nie chciał schodzić głębiej i głębiej, bo gówno z tego wyjdzie.
Zagrał ostrożniej, trochę się z nią bawiąc i chcąc w ten sposób sprawdzić, na ile zaryzykuje. Jeśli sam przegra, to chuj z tym, ale może przy okazji pozna jej metody, ot tak, żeby wiedzieć, jeśli kiedyś mieliby jeszcze zagrać, a było to dość przyjemne, nie ma co się, kurwa, oszukiwać. Obserwował ją, jak lekko stuka w swoje karty, a sam zsunął w niewielką kupkę te, które otrzymał. Chuja w nich miał, tak naprawdę, ale sprawdzanie, teraz kiedy podbiła stawkę, było najbardziej zjebanym pomysłem, jaki mógłby odpierdolić.
- Dobijam, dorzucam cztery - powiedział zatem na pewniaka i poleciały kolejne karty. Starał się nie robić żadnych min i wyglądać dokładnie tak samo, jak przed chwilą. Co nawet nie było trudne, bo na początku wydawało mu się, że chuj był jeszcze większy, ale potem zaczął przyglądać się uważniej i nagle do jego zakutego łba dotarło, że przecież ma Grubego Mnicha i to już nie były, kurwa, jakieś tam przelewki. Trzeba było jednak czekać na to, co teraz zrobi dziewczyna, a był bardzo ciekaw, jak dokładnie to wszystko rozegra.

Spoiler:
Powrót do góry Go down


Annabell Helyey
Annabell Helyey

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170,5
C. szczególne : intensywnie niebieskie oczy; tatuaż ciągnący się od uda do żeber; węgierski akcent
Galeony : 287
  Liczba postów : 391
https://www.czarodzieje.org/t18101-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18110-listy-do-ann#514950
https://www.czarodzieje.org/t18102-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18304-annabell-helyey-dziennik
Salon Wspólny - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Salon Wspólny - Page 10 Empty


PisanieSalon Wspólny - Page 10 Empty Re: Salon Wspólny  Salon Wspólny - Page 10 EmptyNie Kwi 26 2020, 20:35;

Legalnie czy też nielegalnie – grali i nie sądziła, że mieli przestać grać w bardzo krótkim czasie. Sama nie miała przy sobie nie wiadomo ilu galeonów, ale zawsze mogą wymyślić coś innego. Nie zamierzała jednak grać o nic, bo to było zwyczajnie idiotyczne, zresztą gra o coś dodawała nieco adrenaliny, której ostatnio jej tak bardzo brakowało. Była pewna, że niedługo zacznie po prostu wariować, jeśli jeszcze to się nie stało, co było wysoce prawdopodobne, bowiem właśnie przegrywała swoje kieszonkowe, grając w karty z nieznajomym chłopakiem, którego znała jedynie imię. Adrenalina jednak zabuzowała w jej krwi, a Annabell przypomniała sobie dlaczego tak bardzo kocha ten hormon, był bowiem dlań uczuciem wytchnienia, uwięziona w jej sidłach paradoksalnie czuła się wolna i chciała więcej.
Wpatrywała się w swoje karty, wykorzystując grę pozorów, bowiem ukradkiem spoglądała na Gryfona, starając się z niego cokolwiek wyczytać. Myślała też o tym, czy tym razem nie zagrać ostro, chociaż jej karty niespecjalnie na to pozwalały. Poczekała spokojnie aż Max rozda kolejne dwie i zaczęła się głowić co powinna zrobić. Mogła przecież postawić i dziesięć galeonów, sprawiając, że chłopak będzie przekonany o jej mocnej ręce, nawet jeśli miała to być nieprawda. Gdzieś z tyłu głowy jednak miała na uwadze fakt, że zawsze mógł ją zwyczajnie sprawdzić. Jeśli jednak zamierzała blefować – albo nie – musiała go podpuścić, postawione przez niego cztery galeony, nie były wielką stawką, a i dorzucone kolejne cztery wielkiej różnicy jej nie robiło. Ann wiedziała, że w Baronie nie chodziło tylko o karty, to był gra strategiczna, zakrawająca o logikę i oparta na prawdopodobieństwie. Oh jak żałowała, że nie potrafi liczyć kart, podobnie do jej brata. Podniosła wzrok znad swoich kart na chłopaka. Zamierzała go przebić, musiała jednak zrobić to tak, żeby jej nie sprawdził. A może postawi wszystko co ma?
Cztery i kolejne cztery. – powiedziała, w efekcie wykładając osiem galeonów na stół. Jej twarz była doprawy beznamiętna, szczególnie dla osoby, która jej nie znała. Była pewna, że jej bliźniak doskonale wszystko by odczytał, miała o czynienia jednak z osobą, która znała jedynie jej imię, a to było jej przewagą.
Spoiler:


Ostatnio zmieniony przez Annabell Helyey dnia Wto Kwi 28 2020, 10:36, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7141
  Liczba postów : 2415
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Salon Wspólny - Page 10 QzgSDG8




Moderator




Salon Wspólny - Page 10 Empty


PisanieSalon Wspólny - Page 10 Empty Re: Salon Wspólny  Salon Wspólny - Page 10 EmptyPon Kwi 27 2020, 22:51;

Adrenalina? Może nie aż tak mocno, ale z całą pewnością nie nudził się i czuł, że robi w końcu coś innego, niż wieczne zakuwanie, zachowywanie się, jakby nie miał nic innego do roboty, tylko przejmowanie się nauką i swoją przyszłością. Traktował to wszystko jako coś, co może kiedyś do niego przyjdzie, a może niekoniecznie i nie czuł prawdziwej potrzeby troszczenia się o swoją wiedzę, czy coś podobnego. Przynajmniej na razie wolał nieco się opierdalać, a skoro już grał z dziewczyną, to mógł grać i na pieniądze, i na ubrania i na durne wyzwania, wszystko było mu jedno. Jeśli przypadkiem nieco galeonów postanowi wpaść do jego kieszeni, to tylko mu się to spodoba, bo komu, kurwa, by się nie podobało, ale znowu, nie zamierzał się nad tym jakoś niesamowicie rozwodzić, czy robić cokolwiek takiego.
- Sprawdzam - oznajmił dość lekko, po czym wyłożył na stole swego Grubego Mnicha, w ogóle nic sobie z tego nie robiąc. Wiedział, że musi udawać, wiedział doskonale, że musi pokazywać jej, że nic go nie obchodzi, ale trzeba przyznać, że w tym miał już całkiem niezłą wprawę, bo właściwie postępował tak przez większość życia, nie chcąc, żeby inni wiedzieli, co się z nim tak naprawdę dzieje. Aż nieco osunął się na krześle, na którym siedział, jakby w ten sposób chciał zademonstrować, że wszystko mu jedno, co właściwie się stanie. Trochę tak było, ale od razu nie musiał tego mówić na głos, prawda? Ciekaw był jednocześnie, co takiego dokładnie ma tam dziewczyna i które z nich tym razem zwycięży.


Spoiler:
Powrót do góry Go down


Annabell Helyey
Annabell Helyey

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170,5
C. szczególne : intensywnie niebieskie oczy; tatuaż ciągnący się od uda do żeber; węgierski akcent
Galeony : 287
  Liczba postów : 391
https://www.czarodzieje.org/t18101-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18110-listy-do-ann#514950
https://www.czarodzieje.org/t18102-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18304-annabell-helyey-dziennik
Salon Wspólny - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Salon Wspólny - Page 10 Empty


PisanieSalon Wspólny - Page 10 Empty Re: Salon Wspólny  Salon Wspólny - Page 10 EmptySro Kwi 29 2020, 18:01;

Czy już wcześniej zostało wspomniane, że Annabell nie znosiła przegrywać? Choć to źle powiedziane, bowiem prawdopodobnie nikt tego nie lubił – ona po prostu nie umiała przegrywać. Może to głupie, szczególnie w grze podobnej do tej, w którą grali, w której większość zależało od otrzymanych kart, a ona otrzymywała cholernie głupie karty, które jej nic nie dawały. Wzięła głęboki wdech, gdy chłopak wyrzucił na stół grubego mnicha i uśmiechnęła się tak, jakby chciała przywalić głową w ścianę. To było drugie rozdanie i to także przegrała.  Rzuciła swoje karty na stół, z marnymi dwiema parami i patrzyła jak wszystkie jej galeony szły do Maxa. Nie życzyła mu źle, nikomu nie życzyła źle, choć to nie znaczyło, że nie wyobrażała sobie właśnie jak wielka sowa wlatuje w jego twarz.
Zacisnęła zęby zirytowana, gdy pochwyciła w swoje dłonie całą talię kart i zaczęła je tasować. Nienawidziła przegrywać, tak jak można było nienawidzić czegoś najbardziej. Wiedziała, że prawdopodobnie miała zwyczajnego pecha. Kto nie ma szczęścia w kartach, ma w miłości, prawda? Odrzuciła jednak tę myśl, uznając ją za kompletną głupotę i wciąż zdenerwowana rozdała im po trzy karty.
Spojrzała na otrzymaną rękę i stwierdziła, że ma szansę na coś w porządku, chociaż średnio w to wierzyła. Była bliska pierdolnięcia wszystkie w cholerę, wstania i pójścia sobie bez słowa. Jednak tego nie zrobiła, tylko wyrzuciła na stół kolejne galeony. Matka ją zabije, jeśli za chwilę Helyey będzie pisać do niej list, że nie ma za co żyć, bo wszystko przegrała w Krwawego Barona. Oczywiście gdyby faktycznie tak napisała, byłoby to niczym definitywne samobójstwo. Będzie musiała wymyślić jakiś dobry powód, dla którego nie ma za co kupić głupiego lizaka z Miodowym Królestwie.
Cztery. – mruknęła beznamiętnie i taka też była jej twarz, bez wyrazu, z iskrami irytacji ciskającymi z jej intensywnie niebieskich tęczówek. Głupia gra, już jej się nie podobało. Zaczęła nawet podejrzewać, że Max liczy karty.

Spoiler:
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7141
  Liczba postów : 2415
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Salon Wspólny - Page 10 QzgSDG8




Moderator




Salon Wspólny - Page 10 Empty


PisanieSalon Wspólny - Page 10 Empty Re: Salon Wspólny  Salon Wspólny - Page 10 EmptySro Kwi 29 2020, 22:49;

Nie wiedział, czy dziewczyna się złości. Tak zakładał, tak mu się wydawało, w końcu nie mógł dokładnie określić tego, co się z nią działo, bo właściwie jej nie znał. Trudno również powiedzieć, jak on sam odnosił się do tej całej sprawy, do gry, jak się czuł ze świadomością, że może przegrać, czy coś podobnego. Właściwie nie ruszało go to jakoś szczególnie mocno, bawił się całkiem dobrze, żonglował tym, co się działo, a jeśli miał przegrać, to chuj z tym. I tak dwie rundy poszły mu całkiem nieźle i mógł spokojnie powiedzieć, że jest w to całkiem dobry, kurwa, więc pewnie w miłości będzie do dupy. Nie spodziewał się jednak niczego innego i nawet nie chciał się jakoś nad tym zastanawiać, bo właściwie to na jaką, kurwa, cholerę?
Przyglądał się jej, jak tasowała karty, nadal zastanawiając się, jak mocno jest wkurwiona, a później po prostu spojrzał na to, co miał i potarł lekko policzek, na którym pojawił się cień zarostu. Cóż, karty miał chwilowo do dupy, ale podobnie było poprzednim razem, więc właściwie nie robił nic. Ponieważ zaś Max był całkiem niezły w robieniu min w stylu: mam całkowicie wyjebane na to, co dzieje się dookoła mnie, to zakładał, że dziewczyna nie ma pojęcia, co mu się trafiło. Ziewnął, zerknął na nią i skinął głową.
- Pięć - powiedział zatem, bawiąc się w mały, całkiem ciekawy test. Zastanawiał się, czy tym razem Anna postanowi bawić się dalej i podbijać stawkę, czy uzna, że chuj z tym i nie będzie zbytnio szarżowała. Nie miał bladego pojęcia, jakie mogła mieć karty, ale srogo go to jebało, bo i tak na razie to on tutaj wygrywał. Ziewnął. Doszedł do wniosku, że powoli będzie trzeba kończyć tę rozrywkę, nim się zabiją.

Spoiler:
Powrót do góry Go down


Annabell Helyey
Annabell Helyey

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170,5
C. szczególne : intensywnie niebieskie oczy; tatuaż ciągnący się od uda do żeber; węgierski akcent
Galeony : 287
  Liczba postów : 391
https://www.czarodzieje.org/t18101-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18110-listy-do-ann#514950
https://www.czarodzieje.org/t18102-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18304-annabell-helyey-dziennik
Salon Wspólny - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Salon Wspólny - Page 10 Empty


PisanieSalon Wspólny - Page 10 Empty Re: Salon Wspólny  Salon Wspólny - Page 10 EmptyPią Maj 01 2020, 22:05;

Nic nie mogła poradzić na to, że szło jej okropnie i ten fakt ją koszmarnie irytował. Właściwie wyrzucała sobie, że się w ogóle zgodziła, bo przecież jest doskonale świadoma tego, że przegrywać zwyczajnie nie potrafi. Nie chodziło też wcale o grę w karty. Annabell musiała mieć zawsze wszystko pod kontrolą, najlepiej w ogóle dyktować wszystkim wokół co i kiedy mają robić, panując nad całą sytuacją. Tutaj tak nie było. Nie panowała ani nad kartami, ani nad głupimi emocjami, których w tej chwili nienawidziła i bała się, że zdradzą zbyt dużo. Zresztą, cholera z tym, i tak już przegrała dwa razy, straciła ponad dwadzieścia galeonów, to walić to czy przegra i trzeci raz, prawda? Szybko jednak odrzuciła od siebie tę myśl, stwierdzając, że wcale nieprawda i choć raz musi wygrać, spróbować się odkuć.
Gdy rozdała karty i krótko rzuciła okiem na chłopaka, zauważyła, że pociera swój policzek. Nawet jeśli był to zwykły odruch, był czymś. Wiele razy widziała jak Adrien gra w ten swój hazard i wiedziała, że zwraca uwagę nawet na najmniejsze ruchy swoich przeciwników. Ann stwierdziła więc, że chłopak albo ma już coś dobrego, albo nie ma nic. Determinacja jaką poczuła, sprawiła, że zamierzała bez względu na wszystko wygrać te rozdanie.
Jeden dobijając i jeszcze cztery. – powiedziała, rzucając kwotę na stół i obserwując chłopaka swoim bystrym wzrokiem. Wszelkie negatywne emocje nadal w niej tkwiły, ale zrzuciła je na dalszy plan swojej świadomości.

Spoiler:
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7141
  Liczba postów : 2415
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Salon Wspólny - Page 10 QzgSDG8




Moderator




Salon Wspólny - Page 10 Empty


PisanieSalon Wspólny - Page 10 Empty Re: Salon Wspólny  Salon Wspólny - Page 10 EmptyPią Maj 01 2020, 23:15;

- Pięć - stwierdził zatem, bawiąc się całą tą sytuacją. To było w gruncie rzeczy zabawne i rozluźniające, ale wiedział doskonale, że w końcu przyszła raczej pora kończyć, bo ile można też się tak pierdolić. Nie byli w końcu profesjonalnymi graczami, a chwila rozrywki to była właśnie chwila i nie musieli tak napierdalać w karty do samego rana. Ciekaw był tylko, co dziewczyna postanowi zrobić i co ostatecznie z tego wyjdzie, bo w końcu - różnie mogło, kurwa, być, ale w sumie wcale mu to nie przeszkadzało, wygrać czy przegrać, liczyła się tylko dobra zabawa, a ta była w sumie całkiem niezła, więc nie zamierzał z tego powodu, kurwa, narzekać. Nie traktował jednak tej gry śmiertelnie poważnie, nie była dla niego jakąś ekscytacją, jakiej nie umiał opisać, ot, była sobie i była miłym przerywnikiem w stosunku do tego, co się tutaj odpierdalało. Wydawało mu się, tak w ogóle, że dziewczyna stresuje się tym o wiele bardziej i w ogóle traktuje to mocno serio, podczas gdy on właściwie grał nieco na odpierdol. Nawet nie zastanawiał się jakoś szczególnie mocno nad tym, jak ona się zachowuje, co robi, czy jakoś liczy karty, czy odpierdala coś podobnego. Inna sprawa, że nie miałby nawet pojęcia, jak zorientować się w takiej akcji, więc miał to w sumie nieco w dupie.
Dla Maxa najważniejsze było to, że nie musiał przejmować się pierdolonym wierszykiem, że nie musiał w tym gównie siedzieć, w tym, ani w żadnym innym, bo był pewien, że kolejne lekcje i zadania to jedynie kwestia czasu, w końcu zapierdalali do jebanej szkoły, więc czego mogli oczekiwać? Wolał więc po prostu skupiać się na rozrywce, która w pewien sposób oczyszczała jego umysł i kto wie, czy nie kieszenie, ale w gruncie rzeczy chuj go to bolało, bo po prostu świetnie się bawił i to mu pasowało. Nie wnikał w to, jak czuje się Annabell i co dla niej znaczy ta gra, skoro się na nią zgodziła, to chyba nie zamierzała płakać, jeśli rozjebie ją we wszystkich trzech rundach?

Spoiler:
Powrót do góry Go down


Annabell Helyey
Annabell Helyey

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170,5
C. szczególne : intensywnie niebieskie oczy; tatuaż ciągnący się od uda do żeber; węgierski akcent
Galeony : 287
  Liczba postów : 391
https://www.czarodzieje.org/t18101-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18110-listy-do-ann#514950
https://www.czarodzieje.org/t18102-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18304-annabell-helyey-dziennik
Salon Wspólny - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Salon Wspólny - Page 10 Empty


PisanieSalon Wspólny - Page 10 Empty Re: Salon Wspólny  Salon Wspólny - Page 10 EmptySob Maj 02 2020, 19:41;

Wiedziała, że raczej niewiele galeonów zostało jej w torbie, tak więc jego przebicie jedną monetą ją lekko rozluźniło. Nie chciała już więcej szarżować, właściwie to już jej się nieco odechciało. Była przekonana, że w gruncie rzeczy to jedynie kwestia złej passy i gdyby wygrywała – sprawa miałby się zgoła inaczej. Jednakże nie wygrywała, a dostała po dupie już w dwóch rozdaniach i chociaż miała cichą nadzieję, że los się do niej teraz, w trzeciej, uśmiechnie, to jednak była bardzo cicha i ledwo słyszalna, a Ann tworzyła w swojej głowie plany jak zepchnąć Maxa ze schodów. Całe szczęście to tylko plany, prawda? Nie chodziło o to, że traktowała poważnie grę, ale traktowała poważnie pieniądze, które właśnie traciła i zapewne straci kolejne. Jasne, to był jej pomysł, chłopak proponował głupiego Durnia, a ona jak ostatnia idiotka zaproponowała Krwawego Barona. Nie wiedziała na co liczyła, że niby te same hazardowe geny, które miał Adrien odziedziczyła też ona? Dobre sobie, właśnie widziała jak fantastycznym graczem była.
Okej. – powiedziała i dorzuciła tego jednego galeona, żeby w końcu wejść do gry, po czym wzięła pozostałe karty i rozdała jeszcze dwie kolejne. Zerknęła na to co dostała i było już jej bardzo wszystko jedno. Miała ochotę spasować, znowu, ale zaraz potem zorientowała się, że ma wcale nienajgorszy układ, bowiem najmocniejszego bezgłowego nicka. Nie miała co prawda pojęcia co ma Max, ale w sumie, to mogła jeszcze grać. – Pięć. – była ciekawa, czy Gryfon spasuje, sprawdzi, czy może jednak przebije.

Spoiler:
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7141
  Liczba postów : 2415
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Salon Wspólny - Page 10 QzgSDG8




Moderator




Salon Wspólny - Page 10 Empty


PisanieSalon Wspólny - Page 10 Empty Re: Salon Wspólny  Salon Wspólny - Page 10 EmptySob Maj 02 2020, 19:55;

- Pięć. Sprawdzamy - powiedział więc, bo nie zamierzał się szarpać dalej o kolejne galeony i trzeba przyznać, że powoli również już zaczynał się nudzić. Nie bał się przegrać, czy coś podobnego, po prostu wydawało mu się, że już skończyli temat gry i tyle, nie było sensu dalej drążyć, czy zastanawiać się, czy może jeszcze jedna rundka. Tyle im, jego zdaniem, zdecydowanie wystarczyło, więc nie było sensu się użerać, czy coś takiego. Odsłonił zatem karty, nie licząc na wygraną i właściwie to mając w dupie to, co się teraz stanie. Po prostu miał zapewnioną chwilową rozrywkę, a tyle wystarczyło, żeby był zadowolony, cud nie musiał się wydarzyć, ani teraz, ani nigdy. Max był bowiem daleki od tego, by sikać sobie po nogach z powodu podobnych rzeczy i miał to głęboko w dupie.
- Fajnie się w sumie bawiłem, to była dobra chwila przerwy od tego pierdolenia, jakie nam fundują na codzień - stwierdził jeszcze całkiem spokojnie, zgodnie z prawdą, bo naprawdę był zadowolony. Przeczesał włosy palcami, a jego ciemne oczy nieznacznie błysnęły, kiedy spoglądał na dziewczynę. Może powinien siedzieć cicho, ale znowu, to było coś, na co po prostu miał wyjebane i wolał robić dokładnie to, na co sam miał ochotę. W tej chwili akurat zebrało mu się na pierdolenie o Szopenie, więc nie zamierzał w żaden sposób przestawać, a jeśli Annabell to przeszkadzało, to cóż, to nie był tak do końca jego problem. - Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zagramy - rzucił nieco zaczepnie, zastanawiając się, czy postanowi rozegrać ostatnią rundę, czy może nie i po prostu umówią się na kolejny raz.


Spoiler:

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Annabell Helyey
Annabell Helyey

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170,5
C. szczególne : intensywnie niebieskie oczy; tatuaż ciągnący się od uda do żeber; węgierski akcent
Galeony : 287
  Liczba postów : 391
https://www.czarodzieje.org/t18101-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18110-listy-do-ann#514950
https://www.czarodzieje.org/t18102-annabell-mia-helyey
https://www.czarodzieje.org/t18304-annabell-helyey-dziennik
Salon Wspólny - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Salon Wspólny - Page 10 Empty


PisanieSalon Wspólny - Page 10 Empty Re: Salon Wspólny  Salon Wspólny - Page 10 EmptyNie Maj 03 2020, 18:09;

Nieznaczne poekscytowanie zagrało w jej organizmie, gdy Max postanowił ją sprawdzić. Wyłożyła więc swoje karty na stół, ukazując wszem i wobec swojego bezgłowego nicka. Oczy jej błysnęły, gdy spostrzegła, że… wygrała! Wszystkie myśli o zrzucaniu chłopaka ze schodów i nasyłania na niego zezłoszczone sowy prysnęły niczym większość zaklęć po finite. Mimowolnie jej usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu i z radością błąkającą się w niebieskich tęczówkach spojrzała na chłopaka. Może ta gra nie była jednak taka zła? Właściwie to chyba nawet była mu trochę wdzięczna. Oczywiście nie zamierzała tego po sobie pokazać, bo zbyt wylewne emocje ukrywała głęboko w sobie, jednak wiedziała, że zapamięta chłopaka, jako tego, który ją w gruncie rzeczy nieco rozluźnił i pozwolił na delikatne odreagowanie od cholernej codzienności, której już miała serdecznie dość.
Zgadzam się, było w porządku, ale chyba muszę nauczyć się przegrywać. – parsknęła. Doskonale zdawała sobie sprawę, że tej umiejętności zwyczajnie nie posiadała. Ani w jakiejkolwiek grze, ani w życiu, w którym chciała wszystki kontrolować – Pewnie, muszę się jeszcze odegrać. – rzuciła.
Spojrzała w końcu na zegarek i jej oczy się rozszerzyły. Cholera jasna, była definitywnie spóźniona, a umówiła się ze swoim bratem w Hogsmeade. Szybko przeanalizowała sytuację, czy zdąży jeszcze udać się do dormitorium, po czym z prędkością światła zebrała swoje książki i wstała.
Przepraszam, muszę lecieć, umówiłam się z bratem i jeśli się spóźnię, to przerobi mnie na zupę. – wyjaśniła, patrząc na Gryfona przepraszająco, a następnie dodała: – Do następnego!

Spoiler:

z/t x2
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Salon Wspólny - Page 10 QzgSDG8








Salon Wspólny - Page 10 Empty


PisanieSalon Wspólny - Page 10 Empty Re: Salon Wspólny  Salon Wspólny - Page 10 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Salon Wspólny

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 10 z 17Strona 10 z 17 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 13 ... 17  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Salon Wspólny - Page 10 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
piate pietro
-