Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Czarodziejskie pola

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 4 z 19 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 11 ... 19  Next
AutorWiadomość


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Czarodziejskie pola - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 4 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 4 Empty Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 4 EmptyNie Wrz 28 2014, 19:11;

First topic message reminder :


Czarodziejskie pola

Objęte silnymi zaklęciami zwodzącymi mugoli, magiczne pola od wielu już stuleci stanowią największe skupisko wolnych terenów wybiegowych dla hipogryfów. Niejednokrotnie są także wykorzystywane jako miejsca uprawne bądź zagospodarowuje się je w razie potrzeby zorganizowania magicznych rywalizacji bądź festynów. Od kilkudziesięciu lat są głównym miejscem organizacji zabaw obchodzonych z okazji święta Barda Beedla.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 43
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
Czarodziejskie pola - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 4 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 4 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 4 EmptyPon Wrz 25 2017, 21:54;

Nie lubił tłumów. Nie przepadał za przebywaniem wśród fali kotłujących się, jedna tuż obok drugiej sylwetek, nie lubił słuchać donośnych rozmów, nie lubił zrywać tak zawsze korzystnego dystansu, nie lubił przesiąkającej przez twarze obojętności. A jednak pojawił się na festiwalu - który pomimo stłoczenia, zarazem oferował obcowanie ze sztuką - można wobec tego powiedzieć, że Bergmann przyszedł tylko i wyłącznie dla samej muzyki, którą nade wszystko doceniał, zarówno magicznych jak i mugolskich twórców. Poruszając się tak, lawirując - szukając choć odrobiny dogodnej lokacji, miejsca, gdzie będzie w stanie względnie spokojnie oddychać - ostatecznie pogrążył się w zamyśleniu. Nie zauważył nawet, kiedy tę sytuację wykorzystał bezwzględnie złodziej, odbierający mu część galeonów trzymanych na różne atrakcje. Dobrze, że jeszcze nie sprawdził stanu swojego konta.
Nie miał nawet okazji, bowiem z rozmyślań wyrwała go dopiero przeciskająca się wśród pozostałych postaci, nieznana kobieta (@Yvonne Nancy Horan), która przez wzgląd na stłoczenie, omal na niego nie wpadła. Jej widok poraził Bergmanna; prezentowała się bowiem okropnie, z krwią ściekającą obficie spomiędzy krawędzi warg, jak gdyby upadła - lub jakby ktoś ją celowo uderzył. Pomimo sporej ilości przywar nie wysycał się obojętnością na takie zdarzenia - do diaska, przecież nie będzie udawał, że jej nie zauważył.
- Na litość Merlina, co się pani stało? - zapytał. Nie był specjalnie przejęty, raczej zaskoczony napotkaniem tak prędko problemów - którym należało zadziałać. W takich sytuacjach nie popadał w panikę, był w końcu nauczycielem z kilkuletnią karierą pracy - niektóre wypadki, zwłaszcza wśród uczniów klas młodszych, stawały się niemal dlań chlebem powszednim. - Czy jest tutaj jakiś uzdrowiciel? - rzucił w eter, licząc na jakikolwiek odzew.
Ponieważ on magii leczniczej nie umiał. Kompletnie.

Kostka: 2
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Czarodziejskie pola - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 4 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 4 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 4 EmptyPon Wrz 25 2017, 22:00;

Fire była bardzo szybka i zwinna dzięki porannym ćwiczeniom i bieganiu. Musiała jakoś nadrabiać brak siły. Tym razem trafiła na kogoś, kto również nieraz musiał wykazywać się refleksem - na Nokturnie utrzymywały się tylko niektóre jednostki. Dawno nie widziała Reeda, ale nie mogła powiedzieć, że tęskniła. Lepiej, jakby wyniósł się z Hogwartu i zajął swoim sklepem.
- W takim razie idealnie pasowałoby do ciebie. - odparła szybko, nawet nie myśląc nad lepszą ripostą. Już pierwsze słowa mężczyzny były bezczelne, co nawet Fire nieco zaskoczyło. Szkotce ani trochę nie podobało się to, że nie zachowywał dystansu ani nie przejmował się jej złością. Mimo wszystko wolała już jak nazywał ją Dearem niż Blaithin.
Zaraz później jednak przesadził i fala gorącej wściekłości oblała jasnowłosą. Nie miał prawa mówić absolutnie niczego o matce Fire, a tym bardziej zachowywać się, jakby cokolwiek o niej wiedział. W dupie miała to, czy jest asystentem zaklęć czy kimkolwiek innym, w tamtej chwili miała ochotę wybić mu zęby. Krótkim ruchem wytrąciła mu papierosa z ust, po czym zacisnęła mocno drobne dłonie na przedzie jego bluzy, odruchowo przyciągając bardziej siebie do niego, niż jego do siebie. Była duuużo niższa, ale zdawała się wcale o tym nie myśleć.
- Taka blondyneczka jak ja? - zapytała, z trudem panując nad drżącym od gniewu głosem. Przekonywała się, że nie warto marnować nerwów. Tym bardziej nie powinna pokazywać, że tak łatwo mógł ją zdenerwować, a zwłaszcza wzmianką o rodzinie Blaithin. - A co powiesz, jeśli taka pieprzona blondyneczka skopie ci tyłek? - zapytała już nieco spokojniej i odepchnęła go od siebie. Nie rozumiała tego, po co właściwie ją zaczepiał. Chyba, że akurat mu się nudziło i nabrał ochoty na podręczenie kogoś. W sekundę Fire zapomniała o tym, że w ogóle kupiła wcześniej jakieś piwo. Mogła nie chować tej różdżki - chociaż wtedy zbyt ciężko byłoby powstrzymać się przed wbiciem jej w oko Shawna.
- Nie martw się, nadal wyglądasz tak samo zjebanie. - stwierdziła, obserwując tęczę na głowie chłopaka. - O, teraz mają kolor gówna. - dodała z kpiną, mimo że włosy Reeda delikatnie wahały się między złotem, a szarością. Obserwowała go nieufnie ze skrzyżowanymi na piersiach ramionami. Miała wrażenie, że naszyjnik od Dante pali jej skórę, a bijąca od niego intensywna czerwień wyłaniała się lekko zza połów płaszcza. Prychnęła, słysząc zaproszenie. Nie zamierzała pozwalać mu się tak traktować, a tym bardziej wysłuchiwać takich złośliwości. Nie dzisiaj.
- Jesteś cholernym dupkiem, Reed. - skwitowała z zamiarem odwrócenia się i zniknięcia w tłumie.
Powrót do góry Go down


Calum O. L. Dear
Calum O. L. Dear

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 192cm
C. szczególne : nie chcesz wiedzieć
Galeony : 830
  Liczba postów : 1282
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14113-calum-isaac-dear#372995
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14192-calum-isaac-dear#374288
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14139-calum-dear
Czarodziejskie pola - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 4 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 4 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 4 EmptyPon Wrz 25 2017, 22:15;

Prawdopodobnie była to jedna z głupszych rzeczy, ale spontanicznie postanowiłem się wybrać na festiwal muzyczny... No dobra, wcale nie było to spontaniczne zachowanie z mojej strony, bowiem rozważałem to w zasadzie od chwili, gdy pierwszy raz usłyszałem wzmianki o tym wydarzeniu, a stało się to już dosyć dawno temu. Ludzie w Hogwarcie nie kryli podekscytowania i nic dziwnego, w końcu po raz pierwszy zorganizowano tak masowe zgromadzenie dla fanów muzyki, a ta miała być przeróżna. Począwszy od uwielbianego przez nastolatki Dona Lockharto aż po DJ'a Mudblooda, o którym Zakrzewski pierdolił chyba dobry tydzień. Ja sam niespecjalnie przepadałem zarówno za muzyką jak i za tak wielkimi wydarzeniami, lecz nie potrafiłem sobie odpuścić uczestnictwa w nim. W końcu nie wiadomo, kiedy nadarzy się druga taka okazja, co nie?
Wykupiłem świstoklik w pobliże czarodziejskich pól, a gdy dotarłem na miejsce z trudem powstrzymałem opad szczęki. ILE LUDU. LUDZI JAK MRÓWEK! Westchnąłem ciężko i wyciągnąłem z plecaka mój ostatni nabytek - czapka niewidka. Liczyłem, że pozwoli mi ona zachować w tłumie jak największą anonimowość, bo, nie ukrywam, nie chciałem się zbytnio socjalizować. Ostatnio w moim życiu działo się zdecydowanie zbyt dużo przykrych rzeczy i nieszczególnie miałem ochotę iść z tym do ludzi.
O ironio, przybyłem na festiwal...
Przemierzałem czarodziejskie pola długimi krokami, rozglądając się na boki i uważając, by nie potrącać po drodze zbyt wielu ludzi. Mogliby się nieco wystraszyć ze względu na moją niezwykle rozmytą postać. Zdjąłem czapkę tylko przy stoisku ze słodyczami, gdzie kupiłem czekoladowego lizaka, a później ponownie rozmyłem się w tłumie. Na szczęście mało kto w ogóle zwrócił na mnie uwagę.
Za to moją uwagę przykuł niezwykle głupawy uśmiech wymalowany na tej wymuskanej mordzie Walkera. Szedł z Lottą i trzymał w gębie lizaka, zachowując się jak totalny palant. Nie wiem, co mnie podkusiło, ale idąc z naprzeciwka po prostu wystawiłem nogę na bok...
I STAŁO SIĘ.
W ogóle nie spodziewałem się, że Walker runie jak długi na trawę. Zatrzymałem się kilka kroków dalej i z nieskrywanym zachwytem przyglądałem się rozwojowi sytuacji. Kiedy Wanker stwierdził, że koniec tego wypasu, podniósł się z klęczek i... Pluł krwią? Kiedy zaczął mówić, dostrzegłem dziurę w rzędzie jego dotychczas prostych zębów i wprost nie mogłem powstrzymać narastającego we mnie zachwytu.
- Haaaaaa - wydałem z siebie przeciągły okrzyk, zanosząc się śmiechem. Wciąż pozostając niewidzialny, zacząłem iść w swoją stronę, zostawiając za sobą wyłącznie echo. Napawałem się myślą, że w końcu przyszła kryska na matyska i Walker dostał za swoje!
Powinienem jednak przewidzieć, że karma w moim wypadku działa wyjątkowo celnie. Nie odszedłem nawet na pięćdziesiąt metrów, kiedy niemal spod ziemi wyrósł przede mną korzeń. Miałem zaledwie sekundę na reakcję, a jako że to zajebiście mało czasu, nie zdążyłem zrobić niczego, co uchroniłoby mnie z bliskim spotkaniem z glebą. Lizak, który trzymałem w ustach boleśnie uderzył w moją prawą jedynkę... A ja boleśnie jęknąłem, gdy zdałem sobie sprawę, że uderzenie to wprost wybiło mi zęba z dziąsła. Poczułem w ustach napływającą, gorącą ciecz. Wyplułem szkarłatną krew na trawnik, rozglądając się szybko za zębem i modląc się, bym w przypływie tych wszystkich emocji przypadkiem go nie zjadł.
A na domiar wszystkiego czapka zleciała mi z głowy, ukazując moją rozpłaszczoną na ziemi postać wszystkim gapiom wkoło.

@William Walker @Lotta Hudson

kostka: 6 :')


Ostatnio zmieniony przez Calum O. L. Dear dnia Pon Wrz 25 2017, 22:17, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Yvonne Nancy Horan
Yvonne Nancy Horan

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 175
  Liczba postów : 595
https://www.czarodzieje.org/t12426-yvonne-nancy-horan
https://www.czarodzieje.org/t12443-pocztowy-paddy#333452
https://www.czarodzieje.org/t12442-yvonne-nancy-horan
Czarodziejskie pola - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 4 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 4 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 4 EmptyPon Wrz 25 2017, 22:16;

Yvonne szła po prostu przed siebie, licząc na to, że w końcu wydostanie się z tego tłumu i dostrzeże jakiś punkt leczniczy czy cokolwiek gdzie będzie mogła liczyć na czyjąś pomoc. Bo jak tak się przedzierała to mało kto zwrócił na nią uwagę, a jak już to czuła na sobie litościwe spojrzenie w stylu "Zasłużyła sobie" lub "Krew! Udam, że jej w ogóle nie widzę". Tacy niestety bywają ludzie, dlatego musiała liczyć na siebie. Jednak w ramach takiej rekompensaty za brak pomocy wobec rannej kobiety, to zostawiła na kilku kurtkach ślady krwi. Bo jednak trzeba było się troszkę przepychać.
Starała się oddychać przez nos, ale kiepsko jej to wychodziło. Czuła się tylko słabiej, a nie chciała wiedzieć czy ta krew jaką już straciła to dużo czy mało. Nie miała żadnej chusteczki, a z zaklęć leczniczych po prostu bała się skorzystać. Będzie miała nauczkę za to by jednak się w tym podszkolić, a jak widać wypadki chodzą po ludziach. Do tego tak głupie, nie sądziła, że kiedyś przytrafi się jej coś takiego. Wybity ząb, miała nadzieję, że zaklęcia coś na to poradzą. Nie wyobraża sobie tego by nie miała przedniego zęba.
Kiedy zaczęło jej się od tego wszystkiego kręcić w głowie, chciała ominąć kolejną osobę, ale musiała się zatrzymać i o kogoś podeprzeć. Nie znała mężczyzny, ale ten szybko zareagował widząc ją w takim stanie. Chociaż ten jeden człowiek okazał trochę współczucia. Odkaszlnęła i musiała ponownie wypluć krew z ust. Naprawdę, nie mogło to wyglądać piękne, wręcz ohydnie, ale inaczej nie mogła.
-Przepraszam bardzo, pobrudziłam pana - są rzeczy i ważniejsza, a ona akurat pomyślała o tym, że jej dłonie były całe w czerwonej posoce i jedną z nich poplamiła rękach mężczyzny
-Ktoś mi podstawił nogę... zresztą nie ma co mówić - chrząknęła ledwo co otwierając usta, które starała się zasłaniać dłonią. Gdyby miała spojrzeć w lustro pewnie miałaby taki sam wyraz twarzy co nieznajomy.
Powrót do góry Go down


Maximilian Blackburn
Maximilian Blackburn

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 151
  Liczba postów : 367
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15046-maximilian-blackburn#400967
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15050-max#401008
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15049-maximilian-blackburn#401005
Czarodziejskie pola - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 4 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 4 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 4 EmptyPon Wrz 25 2017, 22:46;

Max cieszył się z takiego obrotu spraw, bo miał ochotę pobyć tu z ludźmi. Na Caspara zawsze można liczyć w tym względzie. Przywitali się i Max nawet się nie obejrzał, a już drugie piwo było puste. Szybko mu dziś szło. Niby głowę miał mocną, nieprzyzwoicie mocną, ale przecież nie było nawet ciemno, chyba powinien przystopować, bo szkoda byłoby nie pamiętać tego wydarzenia.
Szczególnie, że na horyzoncie pojawiła się @Lúthien T. Lanceley. Dostrzegł ją myśląc, że wyrosła z podziemi, ale to pewnie dlatego, że w takim gąszczu trudno wyłapywać znajome twarze z daleka. Miłe słowa dziewczyny naprawdę sprawiły, że zrobiło mu się cieplej, bo w jej głosie brzmiała... ulga?
Przytulił ją mocno i przytrzymał troszkę dłużej, niż robił to normalnie. A tu jeszcze niespodzianka - buziak. Max był pewien, że nigdy wcześniej tego nie zrobiła. Niby nic wielkiego, pierdoła, pewnie nieznacząca, a jednak zanotował ją i zapadnie mu w pamięć. Dwa piwa dodały mu troszkę odwagi i odpowiedział - Cudownie Cię widzieć - obdarzając przyjaciółkę delikatnym uśmiechem.
Co za gafa! Dopiero teraz dostrzegł ślady krwi na jej ubraniu - Lúth, wszystko w porządku? - spytał przyglądając się jej badawczo, w poszukiwaniu źródła małych plam na swetrze. Nawet w zwyczajnym stroju wyglądała bardzo ładnie.
- Też trochę obawiałem się błądzenia, ale jak się okazuje ktoś tu ma wyjątkowo bystre oko - skomentował jej uwagę. Naprawdę cieszył się, że pojawiła się na festiwalu - Jak to zrobiłaś? To znaczy, no wiesz, obeszłaś zabezpieczenie - zapytał szczerze zaciekawiony. Pewnie jakiś eliksir, ale może znalazła inny sposób jak oszukać system pozwalający na udział pełnoletnim czarodziejom?
- Napijesz się czegoś? - zapytał nie chcąc narażać dziewczyny na przepychanie się przez tłum po alkohol.
Powrót do góry Go down


Riley Fairwyn
Riley Fairwyn

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : cała górna lewa strona mojego ciała jest poparzona - ukrywam to za pomocą metamorfomagii; liczne blizny na dłoniach; blizna po dziobie bystroducha przebiegająca przez całą szerokość pleców
Dodatkowo : metamorfomagia, prefekt naczelny
Galeony : 4204
  Liczba postów : 1697
https://www.czarodzieje.org/t15093-riley-t-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t15161-maverick
https://www.czarodzieje.org/t15098-riley-fairwyn
https://www.czarodzieje.org/t18289-riley-fairwyn-dziennik
Czarodziejskie pola - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 4 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 4 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 4 EmptyPon Wrz 25 2017, 23:09;

Wizyta na festiwalu nie wydawała mi się koniecznością. Byłem przekonany, że w dzień wolny mam o wiele lepsze zajęcia od szlajania się po skupiskach tysięcy czarodziejów, a jednak byłem właśnie tutaj. Może to kwestia tego, że znudziło mi się już nieustanne wgapianie się w lustro i próby manipulacji własnym wyglądem? W końcu, jak długo można ćwiczyć własną transmutację… kiedyś człowiek zaczyna się tym męczyć. Może niewielka przerwa miała dobrze mi zrobić? Przecież to tylko kilka godzin, w dodatku wieczorem, kiedy już nie potrafiłbym się skupić na sobie, gdy za oknami las tak kusił. Był o wiele bardziej tajemniczy i piękny, kiedy światła zaczynały gasnąć. Nieprzenikniony mrok kniei wabił mnie nieustanie zapachem zroszonych lekkim deszczem paproci i delikatnym dreszczem adrenaliny, przenikającym mnie na samą myśl, że w samym sercu lasu za rękę złapie mnie któryś Shercliffe. Pewnie wpakowałbym się prosto do rezerwatu, starając się odszukać jakieś mniej uczęszczane ścieżki i poobserwować zwierzynę w jej naturalnym środowisku, gdyby nie zwyczajny kaprys. Chociaż raz mogłem postąpić inaczej niż zazwyczaj, nieprawdaż? Zwłaszcza, że przed kilkoma dniami natrafiłem w lesie na pewną osobliwość i póki co wolałem się tam nie pokazywać. Kto wie, może spotkam tego kogoś (to coś?) właśnie tutaj, gdzie najmniej się spodziewałem?
Korzystając z chwili czasu przed rozpoczęciem koncertu, szlajałem się beztrosko w tłumie korzystając z anonimowości jaką zapewniał i rozglądałem się. Wydawało mi się przez moment, że widzę gdzieś znajome twarze i pewnie nawet dołączyłbym do nich, ale co rusz drogę przecinali mi inni magowie, a utraciwszy znajome gęby z oczu, nagle gubiłem je na nowo. Wreszcie sfrustrowawszy się wystarczająco silnie, aby się poddać, ustawiłem się w kolejce po kremowe piwo, czując że gorący napój z pewnością nieco rozwieje me troski i miałem rację. Chociaż sam nie byłem pewien czy nie była to raczej zasługa dwudziestu galeonów, jakie znalazłem w kolejce. Cóż, pensja w sklepie nie była jakaś oszałamiająca, więc z radością przyjąłem dodatkowe fundusze. Akurat w chwili, w której chowałem monety do sakiewki, w tłumie mignęła mi jasna czupryna. Wydała mi się dość znajoma, chociaż w pierwszym momencie sam nie potrafiłem skojarzyć o co mi chodzi. Postawiwszy parę kroków naprzód, nagle uświadomiłem sobie, że przebijam się przez tłum. @Julia Heikkonen stała tam, gdzie ujrzałem ją po raz pierwszy, pałaszując z zapałem dyniowe paszteciki. Żałowałem, że nie widzę jej w ruchu, wtedy byłbym pewien. Przepchnąwszy się do niej, stanąłem dość blisko, abyśmy mogli na siebie spojrzeć (co zresztą było arcytrudnym zadaniem przy obecnym tłumie ludzi) i pociągnąłem długi łyk z kufla.
- Długo każą na siebie czekać - zauważyłem dość głośno, aby Julia mogła mnie usłyszeć i włączyć się do tej gadki szmatki, w jakiej zawsze byłem mistrzem. Wskazałem palcem na scenę, sugerując że mam na myśli pierwszy zespół. Uśmiechałem się do niej lekko, zagajając rozmowę jak przypadkowy uczestnik festiwalu do drugiego takiego i oczywiście paląc głupa stulecia, niezmiernie ciekaw czy znalazłem dobrą blondynkę. Wtedy, w lesie, nie do końca wiedziałem co tak naprawdę zobaczyłem. Mignęły mi tylko jasne końce włosów, a w oczy rzucił się dość przeciętny, z zadatkami na wysoki, wzrost. To mógł być każdy, a jednak ja wybrałem ją. Dlaczego? Cóż, może mam po prostu szósty zmysł, a może zwyczajnie zgadywałem igrając z losem? No, a może po prostu była pierwszą blondynką, jaką dostrzegłem i po prostu chciałem pogadać? Wszystko było możliwe.

4
Powrót do góry Go down


Vivien O. I. Dear
Vivien O. I. Dear

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 171
C. szczególne : Bardzo chuda sylwetka
Dodatkowo : ścigająca Slytherinu
Galeony : 3533
  Liczba postów : 2669
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14309-vivien-o-i-dear
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14330-poczta-void
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14333-vivien-o-i-dear#378429
Czarodziejskie pola - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 4 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 4 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 4 EmptyPon Wrz 25 2017, 23:23;

Ignorowałam durne miny Raya, bo wiedziałam, że każdy z nas ma swoje priorytety. Dla niego najważniejsze było piwo, dla mnie wata. Skoro udało nam się dojść do kompromisu w tej sprawie to liczyłam, że w innej pójdzie tak samo gładko.
- A idź mi z tym bobrem – rzuciłam za wszelką cenę unikając pocałunku – Wyglądasz jak odtwórca głównej roli w Szesnastu Calach Pożądania
O nie, nie byłam takim perwem, żeby iść na ten spektakl! Widziałam jednak plakat wiszący w teatrze i jeśli mam być szczera to myśl o tym, że ten gruby koleś z wielkim wąsem posuwał w tym spektaklu młode, piękne laski, wywoływała we mnie mdłości.
- Nazwałeś swojego wąsa imieniem Ministra Magii – niemalże zakrztusiłam się piwem z trudem radząc sobie z nieprzejednaną głupotą mojego samca, po chwili mruknęłam totalnie zrezygnowana – Skoro to nasze dziecko to ja jednak jestem za aborcją.
Jego uwagę na temat moich włosów skomentowałam pogardliwym parsknięciem - że też śmiał porównywać moje włosy do tego czegoś. Autentycznie zrobiło mi się przykro, nie zamierzałam jednak tego okazywać, bo na nic by się to zdało w tej ciężkiej walce.
- Skarbie, moje włosy nie wyglądają jak łoniaki – rzuciłam mocno zirytowana sugerując, że tę kępki na jego twarzy przybrały dokładnie taki wygląd.
Moja czupryna z błękitu zaczęła zmieniać barwę na turkus, a technicy powoli rozkładali sprzęt na scenie, ale chwilowo występ mojego ukochanego Druzgotka stał się rzeczą drugoplanową. Muzyk miał się pojawić na scenie dopiero za kilkanaście minut, a ja zamierzałam ten czas wykorzystać na przekonywanie Raya, że spotkanie z maszynką do golenia to znakomity pomysł.
Postanowiłam sięgnąć po środki wysokiego kalibru: po odstawieniu piwa przesunęłam się na bok, zawiesiłam ręce na jego szyi i stanęłam na palcach po czym nachyliłam się nad jego uszkiem i wyszeptałam zalotnym tonem:
- Myślałam, że moglibyśmy w końcu… no wiesz…– westchnęłam cicho z nieskrywanym żalem w głosie – Ale jak mam się z Tobą kochać skoro nie możemy się nawet całować, nie mówiąc już o patrzeniu na siebie. Tęsknię za piękną buzią mojego wspaniałego chłopaka.
Takie postawienie sprawy wymagało ode mnie przełamania wstydu - wcześniej rozmowy o cielesności nie sprawiały mi wiele problemu, teraz sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Po pierwsze: w Rayu byłam totalnie, szalenie zakochana, więc wszystko przebiegało zupełnie inaczej niż w moich poprzednich relacjach, które miały na celu wymazanie z pamięci moich uczuć do tego chłopaka. Po drugie: przez ostatnie lata Arthas był moim przyjacielem i zupełnie nie poruszaliśmy tych tematów. Przez kilka(naście) ostatnich tygodni musiałam przyzwyczaić się do myśli, że jesteśmy już kimś więcej niż przyjaciółmi i jeśli nasz związek ma być dobry to musimy precyzować nasze oczekiwania.
Kolor moich włosów przeistoczył się w fiolet, ale byłam zbyt zajęta pouczaniem Raya by zwrócić na to uwagę. Postanowiłam przemówić mu do rozsądku jeszcze raz. Tym razem stanęłam naprzeciwko niego nie ściągając rąk z jego szyi, po czym zmusiłam się, żeby na niego spojrzeć. Poszło mi całkiem nieźle, nawet nie zwymiotowałam na widok bobra i piany od piwa, która na nim osiadła. Na mojej twarzy pojawiła się jednak smutna minka.
- Co mam zrobić, żebyś się zgodził? – zapytałam, by po chwili dodać bardzo szczerze – Jestem tak zdesperowana, że mogę zrobić bardzo wiele, żebyś mi ustąpił, ale muszę wiedzieć co…
Spojrzałam na niego ze szczerą nadzieją, że poprosi o coś możliwego do realizacji.
Powrót do góry Go down


Caspar Whitley
Caspar Whitley

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 149
  Liczba postów : 84
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15147-caspar-whitley#404082
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15163-poczta-kaparka
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15157-caspar-whitley
Czarodziejskie pola - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 4 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 4 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 4 EmptyWto Wrz 26 2017, 00:45;

Żadna impreza nie mogła się odbyć bez obecności Caspara – a raczej mogła, tylko wtedy nie wiedział po prostu o jej istnieniu. Początkowo nie chciał iść, ponieważ Brandy kategorycznie odmówiła udziału w tak prymitywnej imprezie jak koncert, na dodatek otwarcie śmiała się z planu imprezy. Wyśmiała Don Lockharto i Trolli, a następnie samego Whitley'a, twierdząc, że udaje się na koncert tylko z powodu przystojnego, młodego idola nastolatek. Jednak puścił te uwagi mimo uszu i za namową Maksa postanowił pojawić się na koncercie. Na miejsce przybył dzięki jednemu ze studentów, który zdał egzamin z teleportacji łącznej – Caspar z lenistwa nadal nie przystąpił do egzaminu z teleportacji indywidualnej, ale uznał, że gdy tylko nadarzy się okazja to uda się do Ministerstwa na zaliczenie. W końcu ile czasu można było polegać na umiejętnościach innych? Ostatecznie podziękował kumplowi, a gdy tamten zniknął w tłumie, Whitley zaczął rozglądać się za kimś znajomym. Niestety, nie widział nikogo znajomego. Mignęła mu w tłumie ów Gryfonka z ostatniej lekcji OPCM razem ze swoim towarzystwem, ale jakoś nie miał ochoty na zabawę w jej obecności. Dlatego przechadzał się pomiędzy stoiskami, szukając czegoś ciekawego. I wtedy naszła go niesamowita ochota na paszteciki dyniowe. Zaczął krążyć od jednego sprzedawcy do następnego, ale nigdzie nie mógł znaleźć tych przeklętych pasztecików. Znalazł za to coś innego. A raczej kogoś. – Max, kurczę, no, bo wiesz, pasztecików szukałem – odparł naprędce, ale za namową Ślizgona kupił sobie przyjemnie rozgrzewające kremowe. Jednocześnie zauważył, że tłum zaczął gromadzić się wokół sceny. Nie mieli już szans na stanięcie tuż przy niej; jednak może to i lepiej? Roiło się tutaj od nastolatek ubranych w koszulki Don Lockharto, a zdaje się, że to on miał występować jako pierwszy. – Czekam tylko na The Veels. Liczyłem na Fatalne Jędze, ale najwidoczniej nie można mieć wszystkiego – wzruszył jeszcze ramionami Caspar, zanim na horyzoncie pojawiła się Luthien. Uniósł brwi, widząc to czułe, słodkie przywitanie tej dwójki – czy oni się czerwienili? Caspar parsknął cicho, przyglądając się ich reakcjom. Oni jeszcze nie wiedzieli, ale Whitley już wiedział. – Luth, a mnie nie przywitasz w taki słodki sposób? – zaśmiał się, rozkładając jednocześnie ramiona, jakby oczekiwał, że Ślizgonka go przytuli. Troszeczkę zazdrościł kumplowi. Wszystkie śliczne Ślizgonki się do niego kleiły, a on miał problem z jedną. Jedną, której prawdopodobnie tutaj nie będzie, ponieważ nie ukończyła siedemnastu lat. A zdążył się już przyzwyczaić do tego, że Carmen zachowywała się jak święta. Niekoniecznie dziewica, gwoli ścisłości. – Nie przesadzaj, Max. Twoja koleżanka świetnie sobie poradziła, nie widzisz? W ogóle. EJ. DLACZEGO ty tu jesteś, a Carmen powiedziała, że nie może, bo nie może? Zbyła mnie? – jęknął nagle Caspar, spuszczając wzrok i upijając łyk piwa. Posłał Luthien dość smutne spojrzenie, troszeczkę obwiniające; czemu nie wzięła ze sobą Carmen, skoro wiedziała, że jest sprytna i uda jej się obejść aurorów?

Kostka: 1
Powrót do góry Go down


Rakel Halevi
Rakel Halevi

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 194
  Liczba postów : 107
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14858-rakel-halevi?nid=1#395666
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14871-poczta-rakel#395694
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14869-rakel-halevi#395687
Czarodziejskie pola - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 4 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 4 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 4 EmptyWto Wrz 26 2017, 12:28;

Na festiwal Rakel umówiła się z ekipą z pracy. Wszyscy się wyszykowali, nazbierali informacji o takowych zabawach (których głównym źródłem była sama Halevi, chyba jako jedyna posiadająca znajomych wśród mugoli i będąca już raz na podobnym wydarzeniu). Przyszli wcześniej, zajęli dobre miejsce pod sceną i wśród pogaduszek i śmiechuszek, kto zgłodniał? Oczywiście Rakel. Kiedy szli po drodze widziała mnóstwo stoisk, a że zaczął się już sezon na dynie szczególnie przyciągały ją do siebie dyniowe paszteciki. Rzuciła w stronę znajomych, że idzie coś zjeść, co w ferworze podekscytowania zostało zignorowane, po czym machnęła ręką i zaczęła wydostawać się z co raz to gęstszego tłumu.
Długo zajęło jej dotarcie do stoiska. Najpierw poszła w złą stronę, potem stwierdziła, że jeszcze ma czas na bardziej prywatną czynność, do której już (!) była kolejka. Szybko umyła ręce w specjalnych zlewach i ruszyła w stronę jedzenia. Kiedy w końcu dotarła do stoiska i w ręku trzymała wymarzone paszteciki, odwróciła się w stronę sceny, żeby z szczeną prawie do pasa dostrzec przed sobą ścianę ludzi.
No cóż... westchnęła lekko chciałaś babo placek... Jedyne co jej pozostało to zacisnąć szczęki i potem wymienić się ze znajomymi doświadczeniami - ich spod sceny, jej... z drugiego końca placu. Zajęła miejsce przy jednej z ławek ustawionych przy stoiska z jedzeniem, położyła, nadgryzione już przez nią wcześniej, paszteciki na stoliku, po czym wyjęła z torebki paczkę papierosów. Skoro nie będzie miała okazji zobaczyć koncertu z bliska, to chociaż sobie zapali, a co! Zaciągnęła się głęboko, żeby zaraz przeciągle wypuścić dym z płuc. Wolną ręką chwyciła pasztecika i odwróciła się w stronę sceny, w duchu stwierdzając, że widok stąd wcale nie jest taki najgorszy.

Kostka: 1
Powrót do góry Go down


Cheong Chanyeol
Cheong Chanyeol

Student Ravenclaw
Wiek : 26
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 29
  Liczba postów : 28
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15088-cheong-chanyeol
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15159-chanie
http://czarodzieje.my-rpg.com/t15160-cheong-chanyeol#404071
Czarodziejskie pola - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 4 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 4 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 4 EmptyWto Wrz 26 2017, 15:32;

Kochał koncerty i najwyraźniej było to rodzinne.

Tym razem jednak nie potrafił się dobrze bawić. Mimo, że byli przyjaciele. Była dobra muzyka, alkohol, no i Hawajska koszula też, ale Chanyeol czuł, że nad ich czwórką wisi burza.

Burza stulecia.

Nie chcąc jednak psuć atmosfery, zachowywał się naturalnie i czekał na rozwój wydarzeń. Jedynie baczny obserwator mógł wyczuć, że Cheong jest nie w nastroju. Był trochę bardziej wyciszony i nie tak rozmowny, jak zwykle. Najbardziej bał się, że zauważy to Jungkook, który przecież świetnie wyczuwał emocje.
- Bracie przypomnij mi, ty zawsze byłeś taki zaradny? – Uśmiechnął się do młodszego i chwycił wstążkę, a już po chwili był przywiązany zarówno do niego, jak i do Delilii. Kamień spadł mu z serca, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że relacje między nim, a Krukonką pozostały pozytywne. Że po ostatniej  rozmowie, podczas której pozwolił sobie na szczerość i przełamał utrzymywaną od dawna ciszę, wciąż go nie odrzuciła. A wręcz przeciwnie, wydawało się, że mimo wewnętrznej obawy przed kolejną porażką, rozważała możliwość powrotu. Powrotu do tego, co było kiedyś. – Nie spuszczę jej z oka. – Rzucił pół żartem pół serio. – I od dawna wiem, że zajumałeś mój kocyk, Jungkook, ale od czego są młodsi bracia? O, poczekaj, poczekaj! – Szturchnął go lekko i zanim ruszyli w stronę sceny, zrzucił plecak na jego ramiona. – Patrzcie, wata cukrowa, idziemy. – Nie czekając długo na odpowiedź grupy, pociągnął ich wszystkich za sobą, by już po chwili chwycić ogromną watę w dłoń i odgryźć kawałek. Chanyeol uwielbiał słodycze w każdej postaci, a wata cukrowa przywodziła mu na myśl dzieciństwo, kiedy to dzień w dzień zajadali się wszystkim, co wpadło im w ręce.
- O, a to co… - Mruknął, kiedy jego sięgające ramion włosy, zaczęły przybierać różowy kolor. – Hmm… - Przekrzywiając głowę to w jedną, to w drugą stronę, marszczył lekko brwi. – Ładnie mi w różu, nie, Del? – Puścił jej oczko, chcąc rozładować napiętą atmosferę. Na jej późniejsze słowa o komplikacjach, westchnął cicho i upewniając się, że chłopcy faktycznie ich nie słyszą, szepnął. – Wydarzy się to, co musi. A patrząc na to, jak ty i Taeh dogryzacie sobie, awantura jest nieunikniona. Prawda zawsze wyjdzie na jaw. – Wzruszył ramionami. – Kiedy powiedziałaś mu, że wiesz o wszystkim? – Kątem oka zerknął na Taehyunga, którego od początku spotkania trzymał na dystans, nie odzywając się do niego ani słowem. Mimo, że ta początkowa, największa złość, którą odczuwał, jak tylko usłyszał o całej sytuacji minęła, wciąż nie miał najmniejszej ochoty na rozmowę z Krukonem.
Mimo to wiedział, że jeśli jego związek z cudem Jungkookiem przetrwa, rany z czasem się zagoją. Nie można przecież do końca życia chować urazy. Równocześnie czuł, że zaufanie, którym obdarzył najmłodszego przyjaciela, zostało mocno naruszone i nie był pewny, czy jest sposób, by do końca je odbudować. Wszystko wydawało się takie kruche. Stąpali po bardzo cienkiej granicy, której przekroczenie będzie miało nieodwracalne skutki. Relacje czwórki przyjaciół wisiały na włosku i jedyne, co było teraz pewne, to to, że każdy z nich miał swoje racje, które uważał za słuszne, a prawda…

Prawda leżała gdzieś po środku.
Powrót do góry Go down


Cheong Jungkook
Cheong Jungkook

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 899
  Liczba postów : 196
https://www.czarodzieje.org/t13453-jeon-jungkook
https://www.czarodzieje.org/t15186-dollar-dollar#404823
https://www.czarodzieje.org/t15184-cheong-jungkook#404815
Czarodziejskie pola - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 4 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 4 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 4 EmptyWto Wrz 26 2017, 16:43;

Było dziwnie.
Dziwniej niż zawsze, a to już był pierwszy sygnał dla Jungkooka, aby przybrać nieco zmartwiony wyraz twarzy, gdy każdemu z przyjaciół po kolei zajrzał w oczy, jakby doszukując się w ich odbiciu, odpowiedzi na wiszące w powietrzu pytania. Na dłużej zatrzymał spojrzenie na oczach brata.
Od zawsze mieli ze sobą niesamowicie silną więź i mimo specyficznego charakteru Chanyeola i jego naturalnej skrytości wobec innych; młodszy Cheong potrafił czasami w jego spojrzeniu doczytać się czegoś więcej. Niczym najlepszej jakości mugolski skaner, próbował cokolwiek wychwycić z jego postawy i próbując zacząć analizę jego nietypowego zachowania; nawet otworzył usta, aby prosto z mostu go zapytać, czy przypadkiem czegoś przed nim ukrywa. Bo znał ten typ: a Channie zawsze podobnie się zachowywał, ilekroć próbował coś przed nim zataić. Lub zatuszować.
Przekrzywiając powoli głowę do boku, obdarzył go znaczącym spojrzeniem, sugerując mu bezgłośnie, że tym razem nie da się nabrać na jego pokerową minę. Oderwał jednak spojrzenie od bladej twarzy starszego.
I tak już był wystarczająco zaniepokojony.  
Całą czwórką znali się niemal od dziecka i Jungkook z powodzeniem umiał rozróżnić prawdziwe od fałszywych uśmiechów Taehyunga, którymi ten go teraz mamił; jak i w mig potrafił dostrzec nieco naburmuszoną buzię Deli. Bo Channiego znał na wylot.
Gdy brat wspomniał o zaradności, Jungkook mimochodem zaśmiał się cicho i próbując odwzajemnić jego uśmiech, poderwał zabawnie brew do góry:
- Uczyłem się na od najlepszych, Chanie - odpowiedział zgodnie z prawdą i po chwili jęknął cicho, gdy starszy i do siebie przywiązał jego chudy nadgarstek. Zupełnie tak, jakby Jungkook miał nagle wykazać niebywałą chęć do jakiejkolwiek ucieczki w tym tłumie. Wydąwszy lekko dolną wargę, wymruczał coś pod nosem, akurat dokładnie w tym samym momencie, gdy Taehyungie się do niego przytulił. I tutaj też wyczuł pewną zmianę.
Gdy rok temu zmienili swoją relację z Taetae - od pewnego czasu potrafił wyczuć różnicę z jaką siłą ten się do niego przytulał.

Bo Jungkook był wrażliwy na otaczające go bodźce.
Był wrażliwy na piękno, zapachy i emocje osób z którymi był najbliżej związany.
I chyba tylko Chanyeol miał tego świadomość.

- Co jest przylepo?
- zagaił z troską do swojego chłopca, gdy ten się do niego całkiem rozkosznie przykleił - Źle się czujesz? Bardzo blady jesteś, Taetae - odgarniając mu jasną grzywkę znad oczu od razu dotknął wierzchem dłoni jego czoła, aby sprawdzić, czy starszy nie miał przypadkiem podwyższonej temperatury. Widząc jak dzisiaj mizernie wyglądał, asekuracyjnie ułożył dłonie na jego biodrach, aby w razie najgorszego scenariusza jaki mu przeleciał przed oczami; chronić go przed nieprzyjemnym upadkiem na zadeptaną przez innych trawę.

Wesoły nastrój gdzieś się ulotnił i Jungkook mógłby przysiąc, że nawet niebo jakby trochę pociemniało, gdy mimowolnie z pewną dozą ciekawości przysłuchiwał się wymianie zdań między swoim chłopakiem, a Deli. W tym samym czasie znowu podniósł głowę, aby ponownie spojrzeć na reakcję swojego brata na te nietypowe zjawisko.
Wyszczerzył się lekko na otrzymane przez Elfa szturchnięcie i wywracając oczami, dał się pociągnąć przez starszego do stoiska z watą cukrową. A skoro jeden ruszył do przodu, to czy tego pozostali chcieli czy też nie; to i oni ruszyli do słodkiej puchatości.  
- Jestem najlepszym bratem, nie udawaj Chan, że chciałbyś innego - przygadał mu, usiłując zrobić aegyo i rzucając ukradkowe spojrzenia w stronę Taehyunga i Deli, przygryzł mocno wargę i zrównując krok z Chanyeolem, po cichu zapytał - błagając niebiosa, aby tylko on usłyszał jego niemal drżący z zaniepokojenia głos:
- Chanie, stało się coś poważnego?

Jasne, im również zdarzały się kłótnie większe, jak i te mniejsze, ale mimo wszystko byli zgraną paczką przyjaciół. A kąśliwe uwagi Deli i jeszcze nieco ostrzejsze odpyskowanie Taehyunga - znowu zaalarmowało umysł Jungkooka, zalewając jego ciało coraz bardziej mieszanymi uczuciami.
- Nie, noona. Wszystko jest w porządku. Nie ma potrzeby zagryzania się ani pobicia - skomentował niemal od razu i posłał jej delikatny półuśmiech, jakby się nawet teraz bojąc otwarcie ją obdarować jednym ze swoich typowych uśmieszków podczas których wesoło szczerzył zęby. Przez głowę mu przemknęło, że przyjaciółka może nadal trzymać urazę za jego głupi, bo niemal roczny wyskok - niefortunnie przez innych nazywany ucieczką. Poniekąd to właśnie dzisiaj się spotykają po tak długiej przerwie; wcześniej nawet jej nie poinformował listownie o swoim powrocie. Układając usta w nieco posępną minę, miał ochotę przywalić samemu sobie za tak głupią i nieumyślną ignorancję własnej przyjaciółki. To nie tak, że zapomniał bądź nie chciał.
Po prostu w jego głowie siedział Taehyung tak głęboko, że niemal przysłaniał mu cały świat. I mimo, że to Chanyeol mu pomógł w powrocie do domu i do Anglii; to i tak nie umiejąc usiedzieć w ich mieszkaniu, musiał jakimś cudem dostać się do Taehyunga.
I cud się stał, bo tamtego pamiętnego, deszczowego dnia w Londynie - odnalazł go.
Później wszystko potoczyło się błyskawicznie. Szalona, zupełnie nierealna noc spędzona w towarzystwie swojego chłopca w jego mieszkaniu, i najpiękniejszy tydzień podczas wspólnego zamieszkania. Kolejno: szybki powrót do Hogwartu i tam załatwianie od nowa formalności z przyjęciem na studia.
Ale Jungkook naprawdę chciał wytłumaczyć się ze wszystkiego przed dziewczyną. Była w końcu jedyną przedstawicielką płci pięknej, której pozwalał niemal na wszystko i czuł się wyjątkowo swobodnie w jej towarzystwie. Z kobiet, dziewczyn i dziewczynek - bo wszystkie te cechy w sobie łączyła; była tą najważniejszą.
Spoglądając na nią, westchnął uciążliwie i bezgłośnie ją przeprosił.
Za swoją ucieczkę, brak wiadomości.
I z pewnością, przeprosiłby ją raz jeszcze, gdyby nie komentarze Taehyunga, które coraz bardziej zaskakiwały Jungkooka. Bez słowa dał się pociągnąć starszemu nieco do przodu i bezwiednie splatając z nim palce; po chwili ich złączone dłonie schował przed innymi gapiami do przedniej kieszeni swojej obszernej bluzy.
I chociaż niepokój w nim narastał coraz bardziej, to nie mógł odpuścić, aby nie zadać mu tego jednego konkretnego pytania:
- Taehyungie, pokłóciłeś się może z Deli? - wolną rękę uniósł do jego jasnego policzka i kciukiem ściągnął zagubioną rzęsę po czym pokazując mu ją na swoim opuszku, postarał się o to, aby wykrzesać z siebie nieco łagodniejszą minę wskazując brodą na palec - Jak pomyślisz życzenie i zdmuchniesz, to kto wie? Może się spełni coś, czego najbardziej pragniesz, mały - doradził mu, aby na chwilę zapomniał o swoich troskach.
Nie musiał się nawet zbyt mocno pochylać, bo będąc z Taehyungiem praktycznie równy wzrostem - wystarczyło tylko przybliżyć się do niego o krok.

Czule ucałował jego czoło przysłonięte jasną, przydługą grzywką.
Gdzieś obok, jego brat zajadał się watą cukrową, by po chwili zaznać efektu różowych włosów. A Delia z całą pewnością każde swoje zdanie jakie kierowała w jego stronę; przyozdabiała niewinnymi aluzjami do jego rocznej nieobecności w ich paczce.

I po raz pierwszy od wielu lat, Jungkook odczuł coś nowego.
Czuł, że jest okłamywany przez ich wszystkich.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Czarodziejskie pola - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 4 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 4 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 4 EmptyWto Wrz 26 2017, 18:00;

Kompletnie nie chciał wywoływać na Leonardo presji - przecież Ezra był niewyobrażalnie wyrozumiały, bo sam non stop popełniał jakieś błędy. To raczej Leo jak na razie miał więcej powodów do tego, by się Ezry pozbyć niż na odwrót i podejrzewał, że tak może już zostać. Leonardo był o wiele bardziej ugodową osobą, co pewnie powinno Ezrę odrobinkę niepokoić. W końcu to nie on miał wrzącą, Gryfońską krew.
Tak swobodne zarzucanie monologami powinno być dla Leonardo bardzo pozytywnym sygnałem - Ezra nawet swoimi pasjami nie lubił się dzielić z każdym i nigdy nie wchodził w przesadne szczegóły. Zresztą, Ezra zdawał sobie sprawę, że w wielu przypadkach to po prostu nie miało sensu, gdyż pytanie stanowiło wyłącznie formę grzecznościową. Inaczej sprawa się miała, gdy Krukon wiedział, że może liczyć na bezwarunkowe zainteresowanie Gryfona. Od razu mówiło mu się lżej i przyjemniej, jak gdyby słowa same formowały się mu w ustach.
- Słuszna uwaga. Zostało mi... Dzielone na trzy, przecinek w pamięci - zaczął mruczeć pod nosem z miną jakby próbował dowieść, że twierdzenie Pitagorasa to całkowita bujda. - Dwieście siedem słów do końca tego dnia. Trochę się tym monologiem wyczerpałem.
Największa edukacja w zakresie kultury mugoli przypadała na okres wakacji po uczęszczaniu przez Ezrę pierwszego roku do Hogwartu. Chłopak tak naprawdę pierwszy raz miał wtedy styczność z własnym (w znaczeniu rodzinnym) telewizorem albo własnym laptopem. Jak dotąd widywał te urządzenia wyłącznie u mugolskich przyjaciół lub w mijanych sklepach, nie myśląc o tym, że kiedyś też takie będzie miał. Ale tak się stało, w Bristolu, gdy odkuli się od dna. To w tym mieszkaniu Ezra głównie poznawał bajki, które inne maluchy kojarzyły od dekady, potem proste seriale, filmy... Nigdy jednak nie przepadał za horrorami. Krwawa jatka kreowana na siłę daleko wykraczała poza jego odczucia estetyczne.
- W takim razie ja cię edukuję z musicali, ty mnie z horrorów - zdecydował, radośnie skubiąc watę i wyobrażając sobie chłopaka uspokajającego kuzyneczkę za każdym wyskoczeniem na ekran jakiegoś upiora. W sumie to Ezra się szczególnie temu nie dziwił - posiadanie przy sobie chłopaka wyglądającego jak chodzącą góra dwukrotnie zwiększało poczucie bezpieczeństwa.
- Słuchamy tego, co pasuje do naszych charakterów. Energiczne i nieskomplikowane, to całkiem nieźle cię opisuje - zauważył w małym przytyku. W pewien sposób był to jednak komplement - nikt nie lubił, gdy coś stawało się nazbyt pokrętne i pełne ślepych zaułków. Leonardo był zwyczajnym mężczyzną - istotną prostą w obsłudze. Ezra był... No cóż, chłopakiem wychowującym się w trudnych warunkach, a potem otoczonym przez bandę tych - podobno - inteligentnych. Miał trochę dalej do bycia prostym w obsłudze.
- Słyszałem i widziałem wystarczająco, żeby ci uwierzyć - skomentował, oblizując palce, które teraz kleiły mu się od waty. Niby taki porządny, ale teraz chusteczki nie miał!
Powrót do góry Go down


Rayener Arthas
Rayener Arthas

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 228
  Liczba postów : 162
http://czarodzieje.org/t12813-rayener-arthas
http://czarodzieje.org/t14402-raju#381403
http://czarodzieje.org/t12817-rayener-arthas
Czarodziejskie pola - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 4 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 4 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 4 EmptyWto Wrz 26 2017, 20:36;

Ignorował wszystkie jej teksty o bobrach, ministrach magii i łoniakach. Nie rozumiał o co jej chodziło, miał przecież lustro i uważał, że wygląda całkiem dobrze z tym wąsem. Myślał, że dziewczyna po prostu nie jest przyzwyczajona do tego widoku, nigdy w końcu nie nosił takiego zarostu, co było dla niej (dla niego w sumie też) lekkim szokiem. W końcu tak z dnia na dzień zgolił całą brodę, zostawiając jedynie ten nieszczęsny wąs. Na początku wydawało mu się to niezwykle zabawne, więc zostawił go i wyglądając tak, jak wygląda, chodził na zajęcia, kręcił się po szkole, po czasie się do tego przyzwyczaił i niezbyt miał ochotę na zgolenie tego wąsika, który okazał się być tak zawadiackim w związku ślizgona. Ray lubił się droczyć z Vivi i widząc, że ten wąs daje mu tak wielkie pole do popisu, po prostu nie chciał się go pozbywać. Jeszcze nie teraz. Może z tym krzakiem pod nosem nie czuł się tak atrakcyjny, jak wcześniej, ale dawał mu tyle frajdy, że musiał zostać.
Popijał piwo, co jakiś czas spoglądając na ślizgonkę. Nie spodziewał się jednak tego, co w tym momencie zrobiła. Zawiesiła mu ręce na szyi i zbliżyła usta do jego ucha. Była zdecydowanie za blisko, a Arthas miał słabość do pięknych dziewczyn, trudno było ukryć to, jak bardzo spodobała mu sie postawa Vivien (bardzo, bardzo). Odruchowo objął ją w pasie i uśmiechnął się- bardziej do siebie, niż do niej. Pochylił również głowę w dół, by nie musiała stać na palcach, tak będzie wygodniej dla niej i dla niego.
Był zaskoczony jej słowami, bo rzeczywiście takie tematy były dla nich tematami tabu. Inaczej- rozmawiali o seksie, ale nie o seksie między sobą. Lata przyjaźni zrobiły swoje- Ray i Vivi okazywali sobie czułość, ale ich związek (mimo ich pełnoletniego, teoretycznie dorosłego wieku) wciąż był niedojrzały i jeszcze nigdy się nie kochali. Czuł, że znalazł się w ślepej uliczce, która prowadzi do rozwoju ich związku (xd secks), ale z której wyjdzie jedynie goląc wąs, tym samym wyzbywając się całej frajdy, którą przyniósł mu wrzesień. To naprawdę żenujące.
Starał się ją zmylić i zamiast okazać to, jaki jest zaskoczony tym, co właśnie mu powiedziała- zaczął się śmiać. Cicho i pod nosem, jednak na tyle wyraźnie, by Vivi zrozumiała, że on domyśla się, w co pogrywa dziewczyna. Z uśmiechem na ustach obserwował zmianę koloru jej włosów, ale ona po chwili go od siebie odsunęła, jednak wciąż zaplatając swoje dłonie na jego karku, patrzyła mu prosto w oczy.
-Co masz zrobić? Jesteś zdesperowana?- Zapytał zdziwiony, jakby w ogóle nie zauważył tego, jak bardzo wąs jej przeszkadza. -Czy ty mi chcesz powiedzieć że się mnie wstydzisz? Albo jeszcze gorzej... Brzydzisz się mną? Naprawdę w to nie wierzę. Ranisz moje serduszko, kochanie.
Oczywiście udawał smutek- ledwo powstrzymywał się od uśmiechu. Takie gierki chyba weszły u nich w rutynę. On nakręcał ją, a ona jego i trudno było stwierdzić, czy była to dla nich rozrywka, czy wręcz obowiązek.
-Chcesz żebym się ogolił? To mnie pocałuj. Tu i teraz, ale w usta. I to nie ma być cmoknięcie, tylko pocałunek- w końcu pozwolił sobie na uniesienie kącików ust i z niemal śmiejącym się wyrazem twarzy nachylił się nad partnerką, czekając na jej reakcję.
Powrót do góry Go down


Vivien O. I. Dear
Vivien O. I. Dear

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 171
C. szczególne : Bardzo chuda sylwetka
Dodatkowo : ścigająca Slytherinu
Galeony : 3533
  Liczba postów : 2669
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14309-vivien-o-i-dear
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14330-poczta-void
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14333-vivien-o-i-dear#378429
Czarodziejskie pola - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 4 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 4 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 4 EmptyWto Wrz 26 2017, 21:51;

Najbardziej lubiłam gdy mój chłopak był gładko ogolony albo miał kilkudniowy zarost. Za brodą nie przepadałam, ale byłam ją w stanie znosić gdy była krótka. Problem zaczął się wtedy gdy Ray wprawdzie zgolił brodę, ale zostawił wąsa - na początku jedyną wadą był nieatrakcyjny wygląd, dopiero po kilku dniach gdy zarost zaczął się rozrastać żyjąc własnym życiem stało się jasne, że nasza sielanka się skończyła. Z miłości do niego byłam w stanie nawet znieść jego obleśny wygląd (chociaż jeśli mam być szczera to unikałam patrzenia na niego) i to, że ludzie się śmiali (no bo cholibka, cholernie atrakcyjny dwudziestolatek z takim oszpecającym CZYMŚ), ale bezpośrednie obcowanie z tym stworem przyprawiało mnie o mdłości.
Wiedziałam jak z nim obcować, jak skłonić go by chociaż na chwilę przestał sobie robić bekę i mnie wysłuchał. Uwielbiał piękne dziewczyny, ich dotyk i słodkie słówka, ale ze wszystkich pięknych dziewczyn najbardziej szalał na moim punkcie. Gdy pojawiałam się na horyzoncie to u mojego chłopaka nie miała szans nawet najpiękniejsza kobieta na ziemi. Moje działania przyniosły jakiś tam skutek biorąc pod uwagę, że objął mnie w pasie. Odnotowałam mały sukces - byłam wciąż daleka od przekonania go do swojej racji, ale przynajmniej wszedł ze mną w interakcję, istniała więc nadzieję, że wysłucha tego co mam do powiedzenia i chociaż troszkę się nad tym zastanowi.
Nie miałam piętnastu lat i po tych kilkunastu tygodniach związku (i latach potajemnego wzdychania) naprawdę chciałam pójść z Rayem na całość, bo czułam, że przez nasze wieloletnie podchody straciliśmy dużo czasu. Mimo wszystko ciężko było mi to sobie wyobrazić - na samą myśl o patrzeniu na TO COŚ podczas naszej pierwszej, namiętnej nocy chciało mi się płakać.
Sama nie byłam pewna jak odczytać jego reakcje - śmiech wydawał mi się troszkę sztuczny i bałam się, że przypadkiem go uraziłam. Chciałam delikatnie dać mu do zrozumienia o tym, że to dla mnie problem, ale widocznie w tak drażliwej kwestii delikatność nie była moją mocną stroną. Moje włosy na moment nabrały kremowej barwy zbliżonej do mojego naturalnego koloru, by po chwili zapłonąć czerwienią.
- Nie wstydzę - powiedziałam łamiącym głosem starając się zdobyć na szczerość - No może odrobinkę. Ludzie patrzą na mnie jakbym chodziła ze sponsorem albo miała niedoleczony kompleks Elektry. Ale nie o to chodzi, spojrzenia jakichś kretynów to najmniejszy problem.
Westchnęłam cichutko i pogładziłam palcem TO COŚ krzywiąc się przy tym lekko.
- Nie brzydzę się Tobą, tylko TYM CZYMŚ. Nie lubię nawet patrzeć na TO, a co dopiero gdy TO COŚ dotyka mojej twarzy.
Wygłupiał się. Widziałam, ze sprawia mu przyjemność drażnienie się ze mną i czułam się zła, bo ja uważałam tę rozmowę za poważną.
- Mówisz poważnie? - jęknęłam na moment się odsuwając i próbując przemyśleć za i przeciw, ale z racji mojej desperacji, minęło kilkanaście sekund, gdy w końcu zdobyłam się na heroiczny wyczyn - Wolę raz chwilę pocierpieć niż męczyć się sto lat zanim to durne COŚ Ci się nie znudzi.
Przyciągnęłam go w swoją stronę, żeby odrobinę się pochylił i zawiesiłam dłonie na jego szyi. Starając się odepchnąć z głowy obrzydzenie uniosłam wzrok tak, żeby widzieć tylko jego oczy. Odrobinę pomogło. Patrząc w jego oczy zaczęłam myśleć o motylkach i kwiatuszkach, żeby być w stanie to zrobić. W końcu wzięłam głęboki oddech, przymknęłam oczy i pokonałam dzielące nas centymetry wpijając się w jego usta z wielką namiętnością. Owszem, całowałam go już znacznie namiętniej, ale nie w miejscu publicznym, a tym razem moja desperacja wygrała nad poczuciem przyzwoitości. W porównaniu do większości glonojadzących się par wypadaliśmy bardzo przyzwoicie, nie zmienia to jednak faktu, że Ray po kilku dniach wyposzczenia na pewno czerpał z tego kontaktu więcej korzyści niż ja. Z trudem radziłam sobie z całowaniem krzaka, ale nie odpuszczałam. Gdzieś w tym burdelu czułam przecież wargi Raya, chociaż wydawało mi się, że obcuję z jakimś starym dziadem. Mimo wszystko myślałam, że będzie gorzej i jeśli mam być szczera to było PRAWIE przyjemnie. Do czasu... gdy w moich ustach znalazł się kawałek włosa. Odsunęłam się od niego szybko wypluwając to coś na ziemię - starałam się za wszelką cenę nie okazać obrzydzenia, ale pewnie nie szło mi za dobrze.
Powrót do góry Go down


Leonardo O. Vin-Eurico
Leonardo O. Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Dodatkowo : animag (grizzly)
Galeony : 4467
  Liczba postów : 2204
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13793-leonardo-ovidio-vin-eurico#365517
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13807-love-letters#365644
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13804-leonardo-ovidio-vin-eurico#365640
https://www.czarodzieje.org/t18322-leonardo-o-vin-eurico-dzienni
Czarodziejskie pola - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 4 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 4 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 4 EmptyWto Wrz 26 2017, 22:28;

Oczywiście, że Leonardo lubił słuchać ludzi! Jego przydługie wypowiedzi były jedynie zmyłką, serio. Chętnie dowiadywał się czegoś o innych, pozwalał im się wygadać i próbował zawsze jakoś pomóc. Sam należał do tych gadatliwych i dzięki temu doskonale rozumiał, że czasami najlepiej po prostu z siebie wszystko wyrzucić - a jak ktoś słucha, to już w ogóle cudownie. Ezra potrafił dużo mówić, niestety raczej nie o sobie. Ta sytuacja była zatem wyjątkowa i niesamowicie przyjemna. Nagle odłożyli wszystko na bok i mieli normalne wyjście, pełne niezobowiązujących lecz szczerych rozmów. Czy Leo mógł to już nazwać randką? Taką prawdziwą.
- Trochę mało. Musimy potem znaleźć sobie jakieś zajęcie, które nie będzie od ciebie wymagało układania pełnych zdań. Nie mówię, że będziesz cicho... Moje imię wlicza się do twojego limitu słownego? - Oblizał wargi i to był zupełny przypadek, że akurat patrzył Krukonowi w oczy - chodziło przecież tylko o to, że jadł słodką watę cukrową...
Skinął głową z uśmiechem na to podsumowanie. Z niejakim zainteresowaniem oczekiwał na poznanie ukochanych filmów Ezry. W końcu chłopak był z nim na zawodach, dał się zaciągnąć na trening... Cóż, trochę poznał środowisko Gryfona.
- Dobry plan. Teraz jeszcze trzeba wymyślić gdzie, bo coś czuję, że w naszym mieszkaniu telewizor odmówi współpracy... - Uroki mieszkania w czarodziejskich dzielnicach? Dostęp do mugolskich wynalazków jest znikomy. Zawsze źle...
- Co, że niby to takie podsumowanie mojej osoby w kilku słowach? Dodałbym jeszcze "nieziemsko przystojny" i "cudowny", to będzie idealnie. - Raczej nie odbierał tego przytyku w żaden negatywny sposób, uznając po prostu, że te dwie cechy nie są obraźliwe. W końcu faktycznie był energiczny i nieskomplikowany - choć z tym drugim to różnie bywało. Leo potrafił nieźle pogubić się we własnych myślach. W tym chłopaku zawsze było więcej, niż inni mogli dostrzec.
- W sumie, to zdarzało - uściślił, podkreślając czas przeszły. Przeciągnął się leniwie, spoglądając na scenę i obracając w palcach patyczek po wacie cukrowej. - To były czasy - dodał jeszcze żartobliwie, zupełnie nie biorąc pod uwagę tego, że może zostać źle zrozumiany. Jego imprezowanie skupiało się głównie na podrywaniu dziewczyn, a teraz przecież taka opcja nie wchodziła w grę. Chodziło mu jednak po prostu o to, że w końcu wziął się troszkę bardziej za naukę i nie zamierzał już na początku roku wszystkiego schrzanić. No i wiadomo, odrobinkę chyba dorósł...
- I po co my przyszliśmy tak wcześnie... - Mruknął, w gruncie rzeczy trochę sam do siebie.
Powrót do góry Go down


Dreama Vin-Eurico
Dreama Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185 cm
C. szczególne : Wyjątkowo szczupła, posiada kilka drobnych tatuaży, kolczyk w nosie.
Galeony : 84
  Liczba postów : 665
https://www.czarodzieje.org/t13697-dreama-vin-eurico
https://www.czarodzieje.org/t14451-dramatyczne-listy
https://www.czarodzieje.org/t13852-dreama-vin-eurico
Czarodziejskie pola - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 4 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 4 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 4 EmptyWto Wrz 26 2017, 23:12;

Dreama nie spodziewała się, że na tym festiwalu wyląduje w towarzystwie Gemmy. Ostatnimi czasu spędzała z nią zdecydowanie zbyt mało czasu, całkowicie poświęcając się gryfońskiemu Fairwynowi. Powyższy chyba nie miał zamiaru się pojawić co bardzo zdziwiło Śligonkę, bo wyglądał na takiego, co to chętnie brał udział w takich imprezach, jednak nie miała zamiaru go namawiać. To był dobry pomysł na spędzenie czasu z kimś innym, bo ile można łazić z jednym i tym samych chłopakiem, ciągle męcząc i dręcząc swoim towarzystwem.
Drama nie umiała w teleportację łączną, więc drugą opcją był świstoklik. Gemma coś gadała o autobusie, jednak nastolatka nie potrafiła wyobrazić sobie autobusu, który dotarłby na Czarodziejskie Pola. No może oprócz Błędnego Rycerza, chociaż ten też kojarzył się brunetce ze smrodem kloszarda.
Przeszły kontrolę, weszły na teren, a że było jeszcze sporo czasu do pierwszego koncertu (na którym Dramie przynajmniej niezbyt zależało) skierowały swoje kroki do miejsca z żarciem. Bo nic nie przyciągało typowych nastolatek, które uważały się za mega unikalne i inne niż reszta świata, lepiej, niż dobre żarełko.
Uwagę Vin - Eurico zwróciła na siebie najprawdziwsza wata cukrowa. To była miłość od pierwszego wejrzenia, słodycz nie chciała dać o sobie zapomnieć, a Dreama całkowicie wciągnęła się w proces produkcji, przez bite 10 minut wpatrując się we wkręcane na patyk cukrowe obłoczki. Nie było wyjścia, trzeba było kupić. Zadowolona podeszła do pana twórcy, zamówiła porządną porcję i już po chwili pochłaniała całość z wielkim smakiem.
Dopiero po chwili zobaczyła, że cholercia, coś jej się nie zgadza. Jak wstawała rano, miała włosy normalne, brązowe, przeciętne jak zawsze. Zmarszczyła mocno brwi i spojrzała na dół, bo włosy z gumo różowych, stały się mocno niebieskie.
- Ta wata to albo z narkotykami, albo mi całkiem szajba odwala - spojrzała na Gemmę, zastanawiając się, czy ona również to widzi. Wszystko wskazywało na to, że każdy, kto był wokół niej, również był świadkiem cudów na głowie.
Zawsze mogło być gorzej, mogła stracić zęba albo inne przykre wypadki, które przydarzały się uczniom Hogwartu.
- Gemma, dawaj na piwo miodowe - pociągnęła starszą puchonkę za łapkę, w stronę powyższego stoiska - bo ja bez picia to nie wytrzymam tego pierwszego wyjca co to ma dzisiaj grać. - pokręciła głową, nie słuchając żadnych sprzeciwów przyjaciółki. Włosy właściwie ciągle zmieniały kolor, a ona powoli dostawała oczopląsu. W tłumie zauważała innych nieszczęśników, którzy również dali się porwać urokowi łakoci. Nieszczęśnicy. A może to była hipnoza pana robiącego watę? Byle tylko klient kupił i zrobił z siebie odmieńca.

kostka: 3

@Gemma Twisleton


Ostatnio zmieniony przez Dreama Vin-Eurico dnia Sro Wrz 27 2017, 00:07, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Rayener Arthas
Rayener Arthas

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 228
  Liczba postów : 162
http://czarodzieje.org/t12813-rayener-arthas
http://czarodzieje.org/t14402-raju#381403
http://czarodzieje.org/t12817-rayener-arthas
Czarodziejskie pola - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 4 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 4 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 4 EmptyWto Wrz 26 2017, 23:35;

Widząc skwaszoną i niepewną minę swojej wybranki, jego uśmiech zrobił się jeszcze szerszy i powstrzymywał się przed śmiechem, by przypadkiem nie parsknąć jej w twarz. Zdawał sobie sprawę z tego, że jest ona śmiertelnie poważna, ale halo, chodziło o jego wąsa- nie potrafił w tej sytuacji zachować takiej powagi, jaką zachowywała Vivien. Czuł, że ten wieczór będzie specyficzny, w końcu kłócił się o wiele rzeczy, o pieniądze, o różne zdrady, o alkohol, o jakieś pierdoły, ale o wąsy jeszcze nie, więc sam fakt tego, że ich relacje mogą popsuć się o głupi zarost tak go bawił, że po prostu nie potrafił tego wytrzymać. Jego poczucie humoru było na tyle upośledzone, że potrafił się śmiać ze wszystkiego, wystarczy się do niego odezwać, by na jego twarzy pojawił się uśmiech. Uśmiechał się nawet do ludzi, których wcale nie lubił (a jeszcze częściej śmał im się prosto w twarz). Bywał też chamski i wredny, ale do tego z pewnością Vivien zdążyła się przyzwyczaić, więc nawet się nie ograniczał. Przez swoje zachowanie chciał jej dać do zrozumiena to, że nie powinna się teraz przejmować głupimi wąsami, nawet jeśli bardzo by chciała, Rayener nie jest w stanie zgolić ich w tej chwili. Nie wyciągnie maszynki do golenia z nikąd i nie zacznie się golić pod sceną. Dziewczya po prostu musiała znieść obecność bobra pod jego nosem do końca ich pobytu na festiwalu. A może nawet i dłużej? W końcu nic jej jeszcze nie obiecał.
W sumie sam zauważył, jak ludzie na niego patrzą- miał 20 lat, a z wąsem wyglądał milion razy starzej, co było niezwykle komiczne, ale też odrzucające. Ludzie zaczęli go obgadywać, a Rayenerowi raczej nie zależało na złej sławie. To było logiczne, że nie będzie miał tego wąsa do końca życia, ale żal mu było się z nim rozstawać tak szybko.
-Jak możesz brzydzić się naszego dziecka? Andrew zapamięta to sobie do końca życia.- Wyszczerzył do niej zęby, gdy wytłumaczyła się z tego całego obrzydzenia. -Jesteś okropną matką, Vivi.
W tej rozmowie była jedna rzecz, która w jakimś stopniu go zabolała i chociaż ślizgon należy do tej grupy ludzi, która najbardziej celi swoje zdanie, a dopiero później swoich najbliższych, zastanowił się nad tym, co powiedziała Void. "Wolę raz chwilę pocierpieć"- chodziło dokładnie o te słowa. Rozumiał, że wąsy mogły być dla niej czymś obleśnym, ale żeby całowanie się z nim było cierpieniem? Z nim? Przecież pocałunki z nim, nawet z wąsami, były samą przyjemnością!
Gdy już miała go pocałować, widział, jak unikała patrzenia na ten zarost. Już nawet nie chciał jej aż tak torturować, więc ustawił głowę tak, by wąsy przeszkadzały jej najmniej, jak tylko mogą. Dawno się nie całowali. a przynajmniej nie tak- ostatni raz mogli całować się normalnie pod koniec sierpnia, gdy Rayener wyglądał jeszcze jak człowiek. Brakowało mu tej czułości niesamowicie, co było kolejnym argumentem, by w końcu pożegnać się z Andrewem.
Po tym jakże namiętnym pocałunku, a raczej w trakcie niego, Vivien odsunęła się niemal gwałtownie, starając się dyskretnie splunąć na ziemię. Faktycznie- udawanie nieobrzydzonej nie szło jej za dobrze, ale Ray na to zareagował typowo- śmiechem. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, że jego dziewczyna właśnie wypluła fragment jego wąsów, co nawet jego samego zaczęło brzydzić.
Podszedł do niej i przytulił ją, wciąż się śmiejąc. Był z niej dumny, że dla niego się przemogła, ale jednocześnie czuł się głupio, że w ogóle zmusił ją do całowania się (z bobrem), gdy ta nie miała na to ochoty. Gdy uświadomił sobie, że zachowuje się jak świnia, uspokoił się w końcu, przestał się śmiać i wydawał się być nawet w miarę poważny.
-Ej, wszystko okej?- zapytał, wciąż ją obejmując. Przytulał ją specjalnie tak, by nie musiała oglądać jego twarzy, a w szczególności tego wąsa. -To było słabe, przepraszam. Andrew zniknie, obiecuję.- Teraz obejmował ją tylko jednym ramieniem, by była jeszcze w stanie oddychać. -Ale ten pocałunek to nie była TA rzecz, której najbardziej chciałem. Obiecaj mi, że jak zgolę tego wąsa, to spełnisz moje życzenie bez względu na to, co to będzie. Obiecuję, że to nie będzie nic obrzydliwego- uniósł kąciki ust, chociaż nie miał pewności, czy Vivi akurat na niego patrzy. -Co ty na to? Zrobisz coś dla mnie? I spokojnie, nie musisz się bać. Tak jak powiedziałem- wąs zniknie jeszcze dzisiaj, gdy tylko się zgodzisz coś dla mnie zrobić
Powrót do góry Go down


Kieran Percival Horan
Kieran Percival Horan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 431
  Liczba postów : 368
https://www.czarodzieje.org/t12434-kieran-percival-horan
https://www.czarodzieje.org/t15040-rout
https://www.czarodzieje.org/t12464-kieran-percival-horan#334541
Czarodziejskie pola - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 4 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 4 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 4 EmptySro Wrz 27 2017, 06:29;

Zapomnieć to na pewno nie zapomną tego co się teraz w ich życiu, związku działo. Dopiero co zaczęli być razem, a tutaj taka niespodzianka. Łudził się, że może jednak nic takiego się nie stało. Chociaż minęło już kilka dni i szczerze powiedziawszy Kieran przywykł do takiego myślenia. Nie spał nawet po nocach. I do jakiego wniosku doszedł? O dziwo chłopak zaczął się powoli z tego cieszyć. Może i Clary nie byłaby z tego faktu zadowolona, bo jednak była młoda i chciała się wyszaleć, a tutaj za niecały rok może tylko spędzać czas z dzieckiem i zmienianiem mu pieluch. Kieran dopiero co dorósł do związku, a tutaj wydawało się że dorósł także do ojcostwa. Może to chwilowa satysfakcja, ale miał nadzieję, że nie. Że mu to nie przejdzie. Nigdy by nie zaproponował dziewczynie, żeby robiła coś, ażeby pozbyć się niechcianego dziecka. W życiu by sobie tego nie wybaczył. Za błędy się płaci, nawet za takie które całkowicie przewróci ich życie do góry nogami. Ale wyobrażał już siebie siedzącego na kanapie z brzdącem na rękach. Bawił go taki widok samego siebie.
Posłuchał rad dziewczyny i postanowił zbadać tę niefortunną sytuacje. Z biegiem czasu znalazł odpowiednią osobę, która po kilku zaklęciach zajęła się twarzą, oraz uzębieniem chłopaka. No co jak co, ale bez zęba wyglądał strasznie, a poza tym ta zakrwawiona twarz. Rany zostały wyleczone, ale jednak krew na twarzy dalej została. Ale postanowił się tym nie przejmować. Może ktoś pomyśli, że to taka charakteryzacja do występów uczestników imprezy. No co, często imprezowicze malują sobie twarz, to dlaczego miałby sobie nie umalować ją własną krwią? Wyglądał jak wampir, ale jakoś nigdy nie zależało mu na swoim wyglądzie.
Oczywiście po wizycie musiał wrócić do Clary. Dość szybko o dziwo odnalazł ją w tym tłumie, największą pomocą była budka z piwem, bo inaczej nie byłoby możliwości się odnaleźć. Mając nadzieję, że dziewczyna nadal tam jest udał się w tym kierunku i co się dowiedział? Kieran potukł sobie twarz i stracił zęba, a Clary za to znalazła dwadzieścia galeonów. Uśmiechnął się do niej na szczęście z widocznym zębem. To co mu potem powiedziała o mało nie stracił równowagi. - Clary... Możliwe, że jesteś w ciąży, a Ty uczestniczysz w Therii? - spojrzał na nią przerażającym wzrokiem, oraz takim błagalnym, że jednak sobie żartowała. Ale widząc później jej wzrok zorientował się, że jednak nie żartowała. No cóż. Każdy robi jak uważa, ale to co teraz robi Clary powinno obchodzić Kierana.
Powrót do góry Go down


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 43
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
Czarodziejskie pola - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 4 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 4 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 4 EmptySro Wrz 27 2017, 10:15;

Nie obchodziła go plama, która odcisnęła się na koszuli po obdarzanym dotyku - zdolna w jednej chwili do usunięcia (cóż, może w kilku chwilach przez wzgląd na ostatnie nieposłuszeństwa różdżek). Można było wiele rzeczy na temat Bergmanna powiedzieć, lecz nie wysycał się w takim stopniu obojętnością, aby - zignorować osobę w nieciekawych okolicznościach.  
- Jeżeli nie znajdziemy nikogo, mogę przeteleportować panią do Munga - powiedział, kiedy (cholera jasna) nikt się nie zdołał odezwać. Zresztą, na co on ostatecznie liczył? Że w owym tłumie nagle wyłoni się jakiś medyk, zesłany przez wolę - jak zwykli mawiać mugole - Boga? - W moim przypadku magia lecznicza prędzej pogorszyłaby, niż polepszyła sprawę - przyznał szczerze. Nigdy nie fascynowała go, ba, wręcz tej dziedziny nie znosił. Był możliwie najgorszym, obrażonym na całą otoczkę świata pacjentem, jeśli tylko zaistniała konieczność kuracji. Nienawidził wszystkiego, wiążącego się z szeroko pojętą medycyną, a w szczególności nie znosił uzdrowicieli od spraw umysłu.
Ponieważ znajdowali się z tyłu, gdzie tłum nie był tak gęsty, dojrzał charakterystyczną postać @Rakel Halevi, która w jednym momencie złączyła rozpierzchnięte, bezsilne myśli w sensowną całość.
- Rakel… - szepnął, jak gdyby sam do siebie, a wyraz ten w owej chwili stawał się niemal synonimem eureki. Prędko pomógł nieznajomej się dostać, torując drogę wśród doskonale się bawiących sylwetek. Nareszcie mógł w jakiś sposób zaradzić (rękami drugiej osoby).  
- Ponownie muszę cię prosić o pomoc - odezwał się do aptekarki, niegdyś zatroskanej jego kłamliwym losem - coś podpowiadało mu, że będzie ona w stanie zaradzić skutkom niefortunnego podstawienia nogi, przez które kobieta - której nie znał ani imienia ani nazwiska - wyglądała niczym chodzące nieszczęście.
Powrót do góry Go down


Clary Fajfer
Clary Fajfer

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 493
  Liczba postów : 298
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14988-clary-fajfer#399015
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14997-poczta-fajfer#399173
http://czarodzieje.my-rpg.com/t14996-clary-fajfer#399172
Czarodziejskie pola - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 4 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 4 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 4 EmptySro Wrz 27 2017, 12:57;

Czy Clary się cieszyła z tego, że prawdopodobnie będzie miała dziecko? Sama nie wiedziała, nawet nie miała za dużo czasu w ciągu dnia żeby o tym myśleć. Chodziła na wszystkie możliwe zajęcia jakie tylko były, rysowała, spacerowała, spotykała się ze znajomymi tylko i wyłącznie po to żeby nie myśleć. Jednak przychodzi taki moment jakim jest noc. To jest najgorszy moment w życiu Clary, kładzie się do łóżka i nagle wszystkie myśli wracają. Co ze studiami? Jak Clary sobie da radę z wychowaniem dziecka? Co powiedzą na to inni? Jak zachowa się jej mama? Tak dużo pytań a tak mało odpowiedzi. Więc tak, Clary nie wiedziała czy ma się cieszyć czy skakać z mostu. Oczywiste jest to, że cieszy się, że to dziecko będzie Kierana a nie jakiegoś chłopaka spotkanego na imprezie. Dziecko z miłości to prawdziwy skarb w związkach. Jednak, nadal były te chwile zawahania. Dlatego Clary chciała o tym jak najmniej myśleć, bo może jednak nic się nie zdarzyło i tylko nie potrzebnie się zamartwiała. Chciała teraz po prostu żyć a to co się wydarzy będzie wkrótce wiadome. No i Clary nie wiedziała czy da sobie radę. Nie raz słyszała o matkach, które po porodzie dostawały jakieś depresji i w ogóle. A jeśli to spotka też dziewczyne? Nie, lepiej po prostu teraz o tym nie myśleć i cieszyć się tym jakże pięknym festiwalem.
Clary miała teraz przed oczami widok swojego chłopaka bez zęba. Strasznie ją to bawiło, jednak postanowiła się opanować bo karma wraca i nie powinno się śmiać z czyjegoś nieszczęścia. Tyle dobrego, że są na tym festiwalu uzdrowiciele, którzy szybko zajeli się problemem Kierana. Jednak widok Kierana całego we krwi był trochę straszny. Wyglądał jakby przed chwilą się z kimś brutalnie pobił albo jeszcze coś gorszego. No ale trudno, nie przeszkadzało jej to zupełnie w niczym.
- Zapisałam się tam przed tym co się stało. Nie mogłam zrezygnować. Poza tym co? Mam leżeć w domu jak jajko? Nie wyobrażam sobie tego - powiedziała lekko podniesionym tonem. Nie miała zamiaru leżeć na łóżku i nic nie robić. Co to za życie? Przecież ciąża to nie choroba, Clary nie będzie mogła robić wielu czynności ale no bez przesady. W tej chwili odechciało jej się piwa i odeszła z kolejki widząc ucziesone miny czarodziejów, że to zawsze o dwie osoby mniej do czekania.
Powrót do góry Go down


Vivien O. I. Dear
Vivien O. I. Dear

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 171
C. szczególne : Bardzo chuda sylwetka
Dodatkowo : ścigająca Slytherinu
Galeony : 3533
  Liczba postów : 2669
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14309-vivien-o-i-dear
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14330-poczta-void
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14333-vivien-o-i-dear#378429
Czarodziejskie pola - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 4 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 4 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 4 EmptySro Wrz 27 2017, 15:39;

Ja naprawdę kochałam jego poczucie humoru, a jego sarkazm i wredota nieszczególnie mi przeszkadzały. Chociaż na co dzień byłam słodką i milutką osóbką również potrafiłam pokazać pazurki, więc w tej kwestii się dogadywaliśmy. Mimo to uważałam, że hodowanie siedliska bakterii na twarzy nie jest przejawem poczucia humoru, a raczej głupotą. Jasne – mógł sobie to trzymać na twarzy dzień albo dwa, bo przez taki czas to było zabawne, ale miesiąc? To zakrawało o sadyzm – rzecz jasna wobec mnie. I naprawdę nie zamierzałam się z nim kłócić o TO COŚ. Po prostu ciężko mi to było znieść, więc liczyłam, że uda mi się przekonać go z pomocą perswazji.
- Zapamięta do końca życia? Mam nadzieję, że to życie nie potrwa już długo – mruknęłam lekko zirytowana, lecz zdecydowałam się na wejście w Rayową fazę żartów i utrzymując delikatny gniew w głosie  – Trudno być dobrą matkę dla nieswojego dziecka. Też byś nie chciał być ojcem mojego dziecka, które spłodziłam z kimś innym niż ty. Albo co gorsza sama ze sobą.
Co do pocałunku - naprawdę nie było tak źle jak się spodziewałam – mimo, że strasznie drapał to wciąż był moim najcudowniejszym chłopakiem i świetnie całował. Po pocałunku doszłam do wniosku, że od biedy wolałam całować się z nim i z jego bobrem niż z kimkolwiek innym na świecie, ale… No właśnie – chyba nikt nie byłby zadowolony kończąc pocałunek z kłakiem w ustach.
Na wieść o tym, że „Andrew zniknie” ogarnęło mnie uczucie triumfu, jednakże szybko minęło gdy okazało się, że Rayener zaczął stawiać kolejne warunki,
- Jesteś oszustem – powiedziałam przekomarzając się z nim, a przy próbując się od niego odsunąć. Bezskutecznie – przy starszym ślizgonie byłam bezsilną drobinką, która nie miała żadnych szans by wyrwać się z jego uścisku.
- Powiedziałeś, że wystarczy pocałunek – rzuciłam z lekkim wyrzutem, by po chwili przedrzeźniając głos chłopaka zacytować go - Chcesz żebym się ogolił? To mnie pocałuj.
Westchnęłam cicho. Nie miałam zbytniej ochoty na kolejne durne zadania, nawet jeśli nie miały być one obleśne. Mimo to wiedziałam, że muszę kontynuować dialog jeśli chcę osiągnąć mój cel. Ponownie podniosłam wzrok na Raya, a tym razem patrzenie na chłopaka i TO COŚ było jakoś mniej kłopotliwe. Poza tym naprawdę nie chciałam się z nim kłócić, więc uniosłam dłoń i pogłaskałam go po policzku zmuszając się nawet do delikatnego uśmiechu. W międzyczasie moje włosy wróciły do różu – tym razem nie był to taki oczojebny kolor, ale delikatny, jasny i uroczy róż wchodzący niemal w truskawkowy blond.
- Skarbie, nie uważasz, ze to trochę nieuczciwe? – powiedziałam starając się nie ukazywać irytacji – Musisz mi powiedzieć co to ma być. Nie może być tak, że ja się zgodzę, a potem okaże się, że mam biegać nago po Hogsmeade, skoczyć z klifu, przeprowadzić się do Kalifornii albo rzucić szkołę. – po chwili dodałam jeszcze - Czy coś innego równie absurdalnego.
Nie miałam pojęcia o co może mu chodzić, ale mimo wszystko bałam się. Znałam go jak nikt na świecie, bo od lat był najważniejszą osobą w moim życiu i wiedziałam, że bywa szalony. Pamiętajmy, że mówimy o kolesiu, który z okazji moich siedemnastych urodzin pisał do Ministerstwa wnioski o świstoklik. Kochałam jego szaleństwo, ale trudno ukryć, że jako osoba względnie stateczna wolałam nie ryzykować zaplątania się w jakieś niebezpieczne albo zbyt szalone zobowiązanie.
Powrót do góry Go down


Lysander S. Zakrzewski
Lysander S. Zakrzewski

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 197
C. szczególne : Atletyczna budowa, veela vibe
Dodatkowo : Ćwierć wil, bezróżdżkowość
Galeony : 2329
  Liczba postów : 1664
https://www.czarodzieje.org/t14380-lysander-s-zakrzewski#381382
https://www.czarodzieje.org/t14410-krysia#381611
https://www.czarodzieje.org/t14413-lysander-s-zakrzewski#381628
Czarodziejskie pola - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 4 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 4 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 4 EmptySro Wrz 27 2017, 16:54;

Nie wyobrażałem sobie pojawienia się na festiwalu bez @Harriette Wykeham dlatego jej pomogłem. Przez ostatnie pół roku bardzo się do siebie zbliżyliśmy – łączyła nas już nie tylko pałka (hehe) od Quidditcha, ale też mnóstwo innych zabawnych sytuacji. Zrujnować gabinet Craina? Tylko z Etką! Szlaban? Tak samo. Wspólne ćpanie? Jasne! Trudno w to uwierzyć, ale mimo różnicy wieku staliśmy się bardzo bliskimi przyjaciółmi i dlatego chciałem by ona również brała udział w tym jakże epokowym wydarzeniu. Byłem wcześniej na mugolskich festiwalach muzycznym i świetnie się bawiłem, miałem więc nadzieję, że tym razem będzie równie fajnie.
- Taaak, poprzedni gitarzysta był świetny. Podobno gra teraz z Lilou Smiley – powiedziałem z niedostrzegalnym z perspektywy Etki uśmiechem, który mogła „wyczytać” tylko z mojego głosu – Za to ostatni wokal tragiczny, koleś na 99% był kastratem. Raz nasłuchałem się ich hitów w radiu i poszedłem na koncert podjarany, a tutaj zamiast wokalu z radia ten piszczący dureń.
Spojrzałem w stronę w którą zwrócona była Etka, niestety (a może na szczęście) z racji tego, że ona miała lepszą perspektywę nie widziałem tego o czym mówiła.
- Mówisz Walker? – zapytałem tym razem parskając głośnym śmiechem – To już jasne dlaczego tak tu wali gównem.
Na temat Lotty nie zamierzałem się wypowiadać – byłem wprawdzie kiedyś u niej na parapetówce i raz spałem z jej siostrą i wydawała mi się całkiem miła, ale nie oszukujmy się ktoś kto był zakochany w Walkerze (i nie mówię tu o zauroczeniu tą paskudną mordą, tylko o realnym uczuciu) musiał mieć mocno nawalone w głowie. Zamierzałem przyznać Etce rację co do „przywitania się”, ale wtedy okazało się, że dziewczyna zgubiła kasę i wszędzie jej szukała. Zignorowałem tę sytuację i gdy ona zajmowała się odnajdowaniem galeonów podszedłem do stoiska i kupiłem dwie wielkie waty – po jednej dla każdego z nas.
- Oddasz mi jak zaczniesz zarabiać – powiedziałem podając jej watę. Jako dwudziestolatek kończący studia miałem stałe źródła dochodu, wsparcie ze strony rodziny i stypendium – w skrócie: na brak pieniędzy zdecydowanie nie narzekałem. Etce musiało wystarczyć kieszonkowe i stypendium, więc nie miałem ochoty zdzierać jej z kasy. Poza tym nie przywykłem do tego by dziewczyna w moim towarzystwie płaciła, nawet jeśli to była tylko przyjaciółka.
Niestety Walker z wybranką zniknęli nam z widoku, więc z racji tego, że powoli zbliżał się koncert zaproponowałem młodszej Gryfonce przeniesienie się w stronę sceny.

Powrót do góry Go down


Rayener Arthas
Rayener Arthas

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 228
  Liczba postów : 162
http://czarodzieje.org/t12813-rayener-arthas
http://czarodzieje.org/t14402-raju#381403
http://czarodzieje.org/t12817-rayener-arthas
Czarodziejskie pola - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 4 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 4 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 4 EmptySro Wrz 27 2017, 19:37;

Wbrew błędnemu twierdzeniu Vivien, wąsy Rayenera wcale nie były siedliskiem bakterii. Już milion razy powtarzał jej, że jeszcze nie przechowuje w nich kawałków jedzenia, czy innych rzeczy, których nie powinno tam wcale być. Co jak co, ale higiena była dla niego priorytetem, dlatego ślizgonka mogła mieć pewność, że jego zarost był po prostu czysty.
Z kolei dla Rayenera pocałunek był zwyczajnie przyjemny. Nie odczuwał dyskomfortu związanego z tym wąsem, więc nawet gdyby bardzo chciał, nie potrafił współczuć swojej ukochanej. No może cały czas czuł włosy pod swoim nosem, ale w żadnym wypadku mu to nie przeszkadzało. Zdążył się do tego przyzwyczaić. Vivien również całowała wspaniale, a pocałunki smakowały jeszcze lepiej ze świadomością, że ślizgonka jest dziewczyną jego marzeń. Całował się już miliony razy, ale inne dziewczyny nie mogły się z nią równać.
-Nie oszukałem cię- od razu zaprzeczył, patrząc na nią ze zdziwieniem. -Powiedziałaś, że możesz zrobić bardzo wiele, żebym ustąpił. Wcale nie powiedziałem, że wystarczy jeden pocałunek.
Powtórzyła jego słowa zgodnie z prawdą, ale Arthas, tak jak powiedział, wcale jej nie oszukał. Westchnął głośno, patrząc jej prosto w oczy. Przez chwilę wydawało mu się, że one też zmieniły kolor, ale po prostu odbijały się w nich światła reflektorów. Obejrzał się dookoła, stali w wielkim tłumie i nawet, jeśli bardzo by chcieli, nie dadzą rady przebić się spod sceny. A sama scena była już praktycznie gotowa na występ Druzgotka. Ray miał nadzieję, że przynajmniej to odwróci uwagę Vivien od jego wąsa i w końcu porozmawiają o czymś innym. Chłopak szybko się nudził i nie miał ochoty dalej ciągnąć tego tematu. Musiał wyłożyć w końcu karty na stół i postawić ją pod murem tak, jak ona zrobiła to wcześniej.
-Nieuczciwe mówisz? Sama powiedziałaś, że możesz zrobić bardzo wiele, żeby ten wąs zniknął- wzruszył ramionami, jakby jemu było to całkowicie obojętne. Czy będzie miał tego wąsa, czy nie- wszystko jedno, wybór należał do niej. -Jeśli nie chcesz mi zaufać i zrobić czegoś dla mnie, nie ma problemu, wąs może zostać. Obiecałem ci, że to nie będzie nic obrzydliwego, nic głupiego,
nic w tym stylu. Wybór należy do ciebie, ja czekam tylko na twoje "tak" lub "nie". Do niczego nie chcę cię zmuszać.

Nawet nie przyszły mu na myśl takie głupie zadania, jakie wymieniła, chociaż faktycznie trzeba było przyznać, że tego typu głupoty były bardzo w jego stylu. Tylko wyglądało to bardziej tak, że to on przynosił im wstyd, niż ona jemu. Nawet nie myślał o tym, żeby to zmienić, zadając jej jakieś głupie zadania.
Złapał za swój kubek z piwem i dopił je do końca, wycierając z wąsów pozostałą piankę. Piwo go rozgrzało i najchętniej zdjąłby teraz kurtkę, ale choroba to ostatnie, czego teraz potrzebował. Znów westchnął i oparł się o barierkę, oczekując tego Roya, za którym Vivien tak szalała. Wcześniej go nie słyszał, więc tym bardziej był ciekawy.
-Vivi?- spojrzał na nią a na jego twarzy pojawił się uśmiech. -Ślicznie wyglądasz.
Powrót do góry Go down


Neva Ruby Drayton
Neva Ruby Drayton

Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 25
  Liczba postów : 402
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6781-neva-r-drayton
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6785-nevowa-sowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7201-neva-ruby-drayton
Czarodziejskie pola - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 4 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 4 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 4 EmptySro Wrz 27 2017, 22:02;

Kiedy tylko Drayton usłyszała o planowanym czarodziejskim festiwalu muzycznym, pierwszym takim na świecie, od razu wiedziała, że musi się na to wydarzenie wybrać. Głównym motywatorem w tym względzie była oczywiście jej miłość do sztuki i wszelkich jej form; muzyka była bardzo bliska jej sercu, może nie do tego stopnia, co malarstwo, ale wciąż niezwykle istotna. Neva lubowała się w brzmieniach niebanalnych, alternatywnych, niekiedy ciężkich. Przemawiali do niej artyści kreatywni, którzy faktycznie mieli coś do przekazania, a ich teksty miały głębokie znaczenie, uderzały w prawdę i niosły za sobą życiową autentyczność. Nie zamykała się jednakże na wybrane gatunki; jeśli chodziło o sztukę, zawsze była otwarta i zdecydowanie potrafiła się nią bawić, zatem dawała szansę każdemu twórcy, ewentualnie później nie zostawiając na kimś suchej nitki, ale to już była inna kwestia.
Media huczały od informacji na temat festiwalu, co rusz podając nowe i oczywiście snując przedziwne domysły, jak to miały w zwyczaju, by ludzi nakręcić i zwiększyć skalę zainteresowania wśród społeczności czarodziejów. Harmonogram był naprawdę obiecujący, a organizacja zapowiadała się świetnie, zatem nie pozostało nic innego, jak przekonanie się o tym na własnych oczach. Zresztą, to był pierwszy taki event na świecie, więc wypadało przyjść tak czy siak. Przynajmniej według Drayton, nigdy nie uciekającej od nowości i kolejnych przygód, a już zwłaszcza od koncertów, które swego czasu były dla niej niemalże codziennością.
Pogoda była mocno średnia, zatem Neva, kompletując ubrania, postawiła na ciepły, dość długi sweter, czyniąc z niego sukienkę oraz kozaki sięgające za kolano, pozostawiając jedynie niewielki skrawek ciała między tymi rzeczami na łaskę chłodnego wiatru. Całość prezentowała się całkiem przyjemnie dla oka, co stwierdziwszy, czarownica ruszyła na miejsce festiwalu. Już z daleka niosły się głośne rozmowy, śmiechy, podekscytowane okrzyki. Neva miała dzisiaj nadzwyczaj dobry humor, więc ogólny nastrój panujący na polach również udzielał się jej osobie, dodając wesołych iskierek do dużych, czekoladowych oczu. Rozglądała się ciekawie wśród grupy ludzi również zmierzającej w tamtą stronę i wychwyciła w samym środku znajomą sylwetkę, czy może raczej znajomo wyglądające plecy. Przynajmniej tak jej się wydawało, że gdzieś je już widziała. Rozbawiona własnym spostrzeżeniem, przeciskała się nieco przez ludzi w kierunku mężczyzny, co by ustalić, jaką twarz nosi to ciało. A kiedy była już dostatecznie blisko, wyciągnęła rękę i delikatnie dotknęła ramienia chyba-znajomego, prowokując go w ten sposób, by odwrócił się w jej stronę. Spojrzały na nią brązowe tęczówki @Aiden Mograine.
- Och, to Ty. – zareagowała dość śmiesznie, jakby to on ją zaczepił, a nie ona jego. Zreflektowała się natychmiast uroczym uśmiechem, niespiesznie lustrując jego twarz. – Trochę zarosłeś, od kiedy ostatni raz mieliśmy okazję rozmawiać. Miło Cię widzieć, Aiden.
Mówiła to całkowicie szczerze. Może osobowościowo byli na przeciwnych biegunach, jednakże ich przypadkowe spotkania i pogawędki zawsze o dziwo należały do sympatycznych. Ceniła jego inteligencję i błyskotliwość, a także jego pełne szacunku gesty, zachowanie. Miła odmiana, biorąc pod uwagę, że w większości mężczyźni, których spotykała, okazywali się kompletnymi dupkami. Neva patrzyła ciekawie na zdecydowanie-znajomego, zastanawiając się, czy był z kimś już tutaj umówiony. Postanowiła jednak na razie nie pytać.


Ostatnio zmieniony przez Neva Ruby Drayton dnia Sro Wrz 27 2017, 22:07, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Lotta Hudson
Lotta Hudson

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Galeony : 1879
  Liczba postów : 1235
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13872-lotta-hudson?nid=5#367718
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13932-lotta-hudson
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13931-lotta-hudson
Czarodziejskie pola - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 4 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 4 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 4 EmptySro Wrz 27 2017, 22:06;

Gdy @William Walker się przewrócił wpadłam w panikę - nie wiedziałam jak się zachować. Mignęła mi tylko noga sprawcy i to, że mój chłopak pada jak długi na ziemię i przeklina. Na moment mnie sparaliżowało, zaraz potem rzuciłam się w jego stronę.
- Nic Ci nie jest skarbie? - zapytałam cichutko.
Chłopak pluł krwią i po chwili dostrzegłam, że stracił ząb. Westchnęłam cicho i powiedziałam:
- Musimy szybko iść do punktu medycznego.
William nie za bardzo mnie słuchał, bo był zajęty klnięciem i pluciem krwią. Rozejrzałam się wokół w poszukiwaniu uzdrowiciela i nagle parę metrów dalej zobaczyłam spodnie i nogi osoby, która podłożyła Willowi nogę. Uniosłam wzrok i zobaczyłam, że tą osobą jest... nie kto inny tylko mój najlepszy przyjaciel @Calum O. L. Dear. Żeby tego jeszcze było mało! Z jego twarzy również lała się krew - czyżby spotkało go to samo co mojego chłopaka? Karma wraca. Trochę byłam zła, trochę chciało mi się śmiać i trochę było mi żal obu chłopaków - miałam jednak w tym momencie inne zmartwienie. Na co dzień Will dzięki moim staraniom dość zmyślnie ignorował Deara, wiedziałam jednak, że w tym przypadku najprawdopodobniej poniosą go emocje i muszę zrobić wszystko, żeby uratować mojego przyjaciela. Nie żebym w niego wątpiła - problem tkwił w tym, że William był wprost mistrzem zaklęć, a w tym momencie był jeszcze wściekły. Korzystając z nieuwagi mojego chłopaka i tego, że akurat Calum na mnie patrzył bezgłośnie powiedziałam: Błagam, uciekaj. Pewnie nie usłyszał, ale dałam mu jeszcze migowy znak, żeby wiał, po czym zabrałam się za odwracanie uwagi Willa od miejsca zdarzenia.
- Chodź, skarbie - powiedziałam podając mu chusteczkę i ciągnąć go w przeciwną stronę niż stał Calum - Tam powinien być uzdrowiciel.
Miałam nadzieję, że mój przyjaciel miał tyle rozumu by dać nogę z miejsca zdarzenia. W międzyczasie ja dostrzegłam jedno ze stanowisk uzdrowicielskich i pociągnęłam Willa w tamtą stronę.
Powrót do góry Go down


Gemma Twisleton
Gemma Twisleton

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : vel ENEMA - one man band, prefekt fabularny
Galeony : 432
  Liczba postów : 790
https://www.czarodzieje.org/t13545-gemma-harper-twisleton
https://www.czarodzieje.org/t13552-najbardziej-poturbowana-sowa-w-hogu#360803
https://www.czarodzieje.org/t13553-gemma-harper-twisleton#360808
Czarodziejskie pola - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 4 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 4 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 4 EmptySro Wrz 27 2017, 22:09;

Gemma była naprawdę zaskoczona tym, że czarodzieje nigdy wcześniej żadnych festiwali. Takiego wiekopomnego wydarzenie nie można było odpuścić, już nawet nie ze względu na graną tam muzykę (ale głównie, nie oszukujmy się). Nie miała zbyt wielkiego porównania, ale na paru podobnych mugolskich imprezach już braćmi. O ile czarodzieje nie skrewią z braku doświadczenia, zapowiadało się wspaniale. W końcu festiwale były super same w sobie, a z magią wszystko było lepsze.
Wybrała się z Dramą, której dopiero co stuknęło siedemnaście. Nie ma co, ta to wiedziała kiedy się urodzić. Mogły przynajmniej popatrzeć razem na ludzi, których marzenia nie poszły się chędożyć.
Ponieważ przybyły na Czarodziejskie Pola sporo przed pierwszym koncertem, a jeszcze... sporzej przed naprawdę dobrymi koncertami, więc pierwsze kroki skierowały do jedzenia. Gemmie wciąż było trochę niedobrze po świstokliku (trzeba było jechać autobusem, no!), odpuściła sobie watę cukrową, czego natychmiast pożałowała, kiedy włosy Dramy zaczęły zmieniać kolor. Też tak chciała, ale w między czasie zrobiła się ogromna kolejka, a ona jakoś nie podzielała fascynacji Ślizgonki w oglądaniu procesu jej tworzenia.
Następnie skierowały się po piwo. Gemm nie miała nic przeciwko, bo chociaż sama nie piła, nie zabraniała innym. Jej abstynencja była... cóż, prywatną sprawą, a raczej zbyt skomplikowaną, żeby się w to zagłębiać bez powodu. Nie demonizowała alkoholu samego w sobie, ale siebie znała, więc powstrzymywała. Zresztą wcale jakoś nie odczuwała jego braku i wolała żeby tak to właśnie wyglądało.
- Naaah... w-wyjce to dopiero b-będą - oceniła, przyglądając się line-upowi i krzywiąc głównie na drugi koncert - D-druzgotek jest całkiem s-s-spoko. Mógłby zrobić cz- czołówkę do Jamesa Bonda - nie było to życzenie, tylko punkt w gemmowej skali muzycznych notowań. Była to bardzo luźna skala, za względu, że nie każdy twórca pasował do każdego punktu , co wcale nie znaczyło, że był zły. Tak czy owak - "mógłby zrobić czołówkę do James Bonda" było bardzo dobrą opinią.
- Dobra, jestem je-ednak g-głodna - stwierdziła, kiedy zawroty głowy po świstokliku już jej przeszły. Do tego czuła zapach pasztecików dyniowych i po prostu musiała je mieć. Węsząc w końcu znalazły konkretne stoisko i po odstaniu swojego w kolejce Gemma mogła się w końcu w coś wgryźć. W tym czasie zaczął się pierwszy koncert i dziewczyny poszły w stronę sceny, zobaczyć czym konkretnie jest "woda, uświetniająca koncerty Druzgotka". Dużo jednak nie zobaczyły, bo pod sceną zebrał się ogromny tłum.
- E tam - machnęła ręką, przestając podskakiwać, żeby lepiej zobaczyć syreny, które ponoć były na scenie - P-później dop-pogujemy się b-bliżej. Co robimy t-teraz?

Kostka: 1


Ostatnio zmieniony przez Gemma Twisleton dnia Wto Paź 03 2017, 17:56, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Czarodziejskie pola - Page 4 QzgSDG8








Czarodziejskie pola - Page 4 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 4 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 4 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Czarodziejskie pola

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 19Strona 4 z 19 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 11 ... 19  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Czarodziejskie pola - Page 4 JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
za Londynem
-