Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Czarodziejskie pola

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 19 z 19 Previous  1 ... 11 ... 17, 18, 19
AutorWiadomość


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Czarodziejskie pola - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 19 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 19 Empty Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 19 EmptyNie 28 Wrz - 19:11;

First topic message reminder :


Czarodziejskie pola

Objęte silnymi zaklęciami zwodzącymi mugoli, magiczne pola od wielu już stuleci stanowią największe skupisko wolnych terenów wybiegowych dla hipogryfów. Niejednokrotnie są także wykorzystywane jako miejsca uprawne bądź zagospodarowuje się je w razie potrzeby zorganizowania magicznych rywalizacji bądź festynów. Od kilkudziesięciu lat są głównym miejscem organizacji zabaw obchodzonych z okazji święta Barda Beedla.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Czarodziejskie pola - Page 19 QzgSDG8




Moderator




Czarodziejskie pola - Page 19 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 19 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 19 EmptySro 17 Kwi - 19:04;

ścieżki kariery - kucharz - kwiecień-czerwiec
widziadła A - tak
scenariusz wieża

Wybrali się poza Londyn, na jedne z czarodziejskich pól, skąd o wiele lepiej było widać nocą gwiazdy, więc powinno być łatwiej stworzyć mapę nieba, czy też ją sprawdzić. Wei nie do końca orientował się, co tak właściwie Max chciał z nią zrobić, ale nie miał nic przeciwko, żeby wspólnie wybrać się nocą na dwór. Zamierzał wykorzystać okazję i spróbować stworzyć jakieś danie, godne halucynacji, jakie nawiedzały innych czarodziejów, a do tego nie potrzebował kuchni. Był zdania, że jeśli spróbowałby, korzystając z zaklęć, stworzyć coś na łonie natury, pośród pyłu, miał większe szanse na osiągnięcie zniewalającego efektu, niż siedząc w odpowiednio wyczyszczonej kuchni w mieszkaniu. Było to również coś, co pozwalało na dobre odciąć się od problemów rodzinnych, żeby na chwilę zapomnieć o ojcu, który dochodził do siebie i wciąż chował urazę, o matce, która musiała teraz pełnić rolę mediatora, choć sama nie wszystko w pełni pochwalała.
- Tu chyba będzie dobrze, prawda? - podpytał, wskazując na pola, które nocą były całkowicie puste. Za dnia często wypuszczano tutaj hipogryfy, aby miały miejsce do biegania, latania, polowania na mniejsze stworzenia. Nocą nie działo się nic i choć powinno być ciemno, wszystko skąpane było w bladym świetle gwiazd i księżyca. Było tak po prostu pięknie, co Huang musiał w duchu przyznać. Ruszył głębiej w pole, oddalając się nieco od miejsca, w którym wylądowali po teleportacji, zaglądając do zabranej ze sobą torby. Miał ze sobą swój wielokierunkowy nóż, który okazywał się najlepszym narzędziem w kuchni, miał kilka misek, zabezpieczonych, aby nie zniszczyły się w trakcie drogi, kilka bazowch produktów spożywczych i fartuch, który tym razem chciał użyć jako maty, na której mógłby pracować.
- Będę potrzebował trochę światła, ale najwyżej usiądę za twoimi plecami, żeby ci nie przeszkadzać.... - powiedział jeszcze, uśmiechając się lekko i nagle poczuł to. Musiał śpiewać, tę jedną piosenkę... Nie znał jej, nie wiedział, gdzie miałby ją wcześniej słyszeć, ale musiał zacząć ją śpiewać już teraz, natychmiast... Tak też zrobił, śpiewając słowa, jakich nie znał, jakich nawet nie rozumiał, poruszając się do rytmu piosenki, tańcząc w kole. Nie był już świadom tego, że wszedł w krąg wróżek, że w tej chwili zdecydowanie potrzebował pomocy, jeśli nie zamierzał paść z wycieńczenia. Śpiewał i tańczył, wirując po okręgu, jakby był do tańca stworzony, choć było zupełnie odwrotnie, co każdy mógł przyznać, kto choć raz widział go na jakiejkolwiek imprezie.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7223
  Liczba postów : 2438
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Czarodziejskie pola - Page 19 QzgSDG8




Moderator




Czarodziejskie pola - Page 19 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 19 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 19 EmptySro 17 Kwi - 19:21;

Widziadła: D nie

Prawdę powiedziawszy, Max nie do końca wiedział, co chciał zrobić. Nie był najlepszym astronomem, ale wiedział, że gwiazdy również mogły do niego przemawiać, tylko musiał się na tym naprawdę mocno skoncentrować. Znaleźć wzór, coś, czego mógł się złapać, co okazałoby się dla niego dostatecznie bezpieczne. Nie sądził, żeby na niebie ukazał mu się jakiś wzór, skoro nie próbował nigdy wcześniej czegoś podobnego, ale to nie oznaczało, że nie był w stanie dostrzec pewnych wzorów i zależności. Ostatecznie zaćmienia zawsze były wiązane z różnymi przeciążeniami na ziemi, z problemami i wielką mocą, a to oznaczało, że mógł to zobaczyć, o ile oczywiście bardzo by się na tym skoncentrował. To była, jakby na to nie patrzeć, jego kolejna próba, coś, czego nie mógł pominąć, jeśli faktycznie chciał przestać siedzieć w kącie, nie robiąc niczego szczególnego. Przynajmniej w kwestii spoglądania w przyszłość. Poza tym, koncentrując się na czymś podobnym, nie musiał się nadmiernie irytować ojcem Weia, który wciąż budził w nim gniew, chociaż nie poświęcał mu właściwie żadnej myśli. Czuł jednak w jego stosunku głęboką irytację i gdyby go spotkał, zapewne nie skończyłoby się to dobrze.
- Przy założeniu, że cokolwiek z tego wyjdzie – przyznał prosto. – Nie próbowałem czytać z gwiazd chyba od czasu szóstej klasy, więc pewnie wyjdzie z tego jedno wielkie nic, ale Leana twierdziła, że przyszłość właściwie można wyczytać ze wszystkiego – dodał i wzruszył lekko ramionami, zauważając, że nie próbowałby tego pewnie z gaciami albo czymś podobnym, chociaż już na ten przykład niektórzy twierdzili, że wnętrzności ryby są świetnym przekaźnikiem przyszłości. Jego skromnym zdaniem były świetnym przekaźnikiem wymiocin, ale co kto lubił.
- Zakładając, że w ogóle będziesz miał mi w czym przeszkadzać – zauważył, nim uniósł brwi, starając się zrozumieć, co właściwie robił Wei. Uśmiechnął się kącikiem ust, zagryzając jednocześnie wargę, domyślając się, że ten padł ofiarą kolejnych halucynacji, ale obserwowanie go mimo wszystko było dość zabawne. Pewnie nie powinien tak do tego podchodzić, ale nie mógł nic na to poradzić, musząc przyznać, że ten wyglądał komicznie, podrygując na tej łące. Mogło to jednak pewnie trwać w nieskończoność, więc Max złapał go za rękę i pociągnął w swoją stronę, by złapać go bardzo mocno, przytrzymując przy sobie, zastanawiając się, czy ten zdołał się już wyrwać z halucynacji. – Może powinieneś wybrać się na ten bal do króla wróżek…

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Czarodziejskie pola - Page 19 QzgSDG8




Moderator




Czarodziejskie pola - Page 19 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 19 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 19 EmptyCzw 25 Kwi - 6:26;

Wei spoglądał jedynie na Maxa w milczeniu, wiedząc, że w temacie wróżbiarstwa nie miał czego komentować, ale mimo wszystko wierzył, że jego partner sobie poradzi z zadaniem. Być może nie w idealny sposób, jednak nie sądził, aby Max był gotów porzucić coś w połowie tylko dlatego, że to nie do końca było coś, czym zajmował się na co dzień. Jednak nie zdążył nic powiedzieć, kiedy zaczął tańczyć, zapominając o całym świecie. Skupiał się tylko na tym, że ma do zaśpiewania konkretną piosenkę i że musi tańczyć tak, jakby jutra nie było. Może miał chwalić coś, albo kogoś swoim tańcem i śpiewem, a może miał w ten sposób wyrazić siebie, nie wiedział i nie chciał wiedzieć, nie potrzebował tego, aby być pewnym, że nie może się ani na chwilę zatrzymać. Nagle jednak poczuł szarpnięcie i nim zdołał zareagować, wszystko się skończyło.
Odruchowo oparł dłonie na piersi Maxa, którego jeszcze przez chwilę nie widział, choć być świadom, że trzyma go w ramionach. Wszystko jednak wróciło w pełni do normy, gdy Gryfon kończył swoje słowa i Wei zaśmiał się cicho, pochylając na moment, aby wesprzeć się czołem o czoło swojego partnera.
- Nie potrafię tańczyć i wolałbym nie wracać do tego, co się przed chwilą działo… Dziękuję - powiedział cicho, czując, jak serce wciąż uderza mu mocno w piersi, jakby chciało się wyrwać i sam nie wiedział już, czy chodziło o tempo tańca, czy o strach przed tym, co mogło się wydarzyć. Pamiętał, jak sam trafił na swoich współpracowników w podobny sposób tańczących na wzgórzach smoków. Wtedy nie chciał być na ich miejscu, a teraz… Gdyby nie był tutaj z Maxem… Odetchnął głębiej i wyprostował się, sięgając jedną dłonią do przyniesionej ze sobą torby, aby wyjąć z niej kawałek materiału, który transmutacją poprawił, tworząc dla nich przyjemny koc, na którym mogli bezpiecznie usiąść.
- Skoro już przestałem tańczyć, bierzmy się do pracy - zarządził, składając przelotny pocałunek na policzku Maxa i zaczął wyjmować potrzebne dla siebie przyrządy. Nie był wciąż pewien, co chciał przygotować, ale był pewien, że kiedy usiądzie na kocu, pomysł sam się pojawi. - Będziesz musiał kosztować to, co przygotuje, więc mam nadzieje, że masz trochę miejsca po kolacji - dodał jeszcze, uśmiechając się lekko, nim pociągnął Maxa na koc, siadając za jego plecami, aby oprzeć się nieznacznie o niego. Rozłożył swoje rzeczy, spojrzał na nóż, przyniesione warzywa, powiększył pomniejszone wcześniej przybory kuchenne i zastanawiał się, czy próbować zwyczajnie zrobić sałatkę, czy jednak przystawkę. Na pewno odpadały większe dania, ale jakby tak zrobić pierożki… Zastanawiając się nad tym, w jaki sposób miałby przygotować coś nowego, próbował delikatnie wzbić pył w powietrze, aby zebrać go do moździerza, zamierzając wmieszać pył w danie.
- Pamiętasz, jak mówiłem, że pomagałem w piekarni, gdy zaczęły się problemy z pyłem? Zauważyłem wtedy, że wszyscy, którzy jedli bułki, do których wmieszał się ten pył, przestawali się wściekać i chwalili ich smak… Spróbuję ponownie go wykorzystać - powiedział cicho do Maxa, spoglądając na niego przez ramię.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7223
  Liczba postów : 2438
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Czarodziejskie pola - Page 19 QzgSDG8




Moderator




Czarodziejskie pola - Page 19 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 19 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 19 EmptyCzw 25 Kwi - 17:43;

- Czuję się zwiedziony, myślałem, że pójdziemy na całonocną imprezę - stwierdził Max, uśmiechając się przy okazji kącikiem ust, a w jego ciemnych oczach pojawiła się ta zaczepna iskra, która ostatnimi czasy nie miała zbyt wielu okazji do tego, by znowu tam zagościć. Zrobiło się zdecydowanie zbyt poważnie i to wyraźnie go przytłaczało, nic zatem dziwnego, że próbował pewne sprawy odsunąć na bok, nie myśleć o nich, bo wiedział, że zaprowadzi go to jedynie w przykre i zdecydowanie niekorzystne miejsca. Nakręcając się coraz bardziej, mógł doprowadzić do kolejnych sporów, problemów i niezrozumienia, a z tego miejsca nie było już zbyt daleko do kolejnych, zdecydowanie mało przyjemnych kłótni. Dlatego też wolał to zaczepianie się, ten brak powagi, który pozwalał mu mimo wszystko znaleźć równowagę w tym, co się działo.
Dlatego też z przyjemnością siadł na kocu, dochodząc do wniosku, że wyraźnie porywali się z motyką na słońce, próbując zrobić coś, co nie do końca było dla nich najważniejsze w życiu. Chociaż jednocześnie trochę tak było, co można było spokojnie uznać za niezłe pierdolenie. Tylko, że Maxowi wcale to nie przeszkadzało. To akurat nie. Gorzej było z talią tarota i świadomością, że musiał spróbować odczytać coś w gwiazdach, że musiał spróbować przyjrzeć się niebu, by dostać odpowiedzi na pytania, jakie chciał postawić. Nie był do końca przekonany, że będzie w stanie w ten sposób rozmawiać z przyszłością i podejrzewał, że chodziło tutaj o coś innego, ale nie był w stanie wymyślić niczego, co miałoby okazać się lepszym rozwiązaniem. Podążał zatem za tym, co znał.
- Hm? A jutro nie wstanę, bo będzie mnie bolał całą noc brzuszek - powiedział, używając takiego tonu, jakby próbował upodobnić się do rodziców niektórych ze swoich pacjentów. Bardzo go to irytowało, bo mimo wszystko uważał, że dzieci również wiele rozumiały i czasami trzeba było być z nimi szczerymi, a nie tylko kręcić i próbować coś im wmówić. To jednak była zdecydowanie rozmowa na inny czas, więc teraz rozłożył przed sobą mapę nieba i sięgnął po karty, wiedząc, kiedy miała przyjść pełna i kiedy czekało ich zaćmienie.
- Zdaje się, że łamiesz właśnie wszystkie możliwe zasady i proponujesz, że sprowadzisz na ludzi dodatkowe halucynacje. Czy to nie będzie handel nielegalnym towarem, panie dyrektorze? - zapytał, kiedy parsknął z rozbawieniem, starając się jednocześnie upewnić, które dokładnie planety będą widoczne na niebie w tym miesiącu. Potrzebował tego wyznaczenia, by móc stwierdzić, jaki co miało na siebie wzajemnie wpływ, bo to niewątpliwie oddziaływało na los, tylko nie wiedział jeszcze do końca, w jaki sposób. Istniał jednak cień szansy, że karty będą w stanie mu to ujawnić.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Czarodziejskie pola - Page 19 QzgSDG8




Moderator




Czarodziejskie pola - Page 19 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 19 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 19 EmptySob 27 Kwi - 14:57;

- Możemy iść, chętnie popatrzę jak ty tańczysz, pilnując naszych napoi - odpowiedział od razu, uśmiechając się lekko do Maxa. Widok tej zaczepnej iskry w jego spojrzeniu był przyjemny, wywoływał cień zachwytu w spojrzeniu Huanga, teraz odrobinę przytłumiony przez panujący wokół nich półmrok. Domyślał się, że sytuacja rodzinna wpływała na samopoczucie Gryfona i starał się mimo wszystko nie dokładać mu zmartwień, samemu także odsuwając na inny termin konieczność rozmowy. Potrzebowali do tego naprawdę spokojnej chwili, gdy będą obaj czuli się pewnie i gotowi na poruszanie poważniejszych tematów. Miał jedynie nadzieję, że zdążą wszystko omówić, nim ojciec znów się odezwie, choć znając upór starszego Huanga, mieli na to naprawdę wiele tygodni. Teraz z kolei była pora na poświęcenie swojej uwagi na coś być może szalonego, może zwyczajnie nieodpowiedniego dla nich, czego jednak postanowili się chwycić.
Spojrzał na Maxa, po chwili śmiejąc się cicho, gdy dotarło do niego, że ten próbuje parodiować pacjentów, czy raczej ich rodziny. Był to jeden z powodów, dla których Wei cieszył się, że pracował ze smokami. Nie musiał mierzyć się z podobnymi osobami, które próbowałyby go pouczać co do opieki nad ich dziećmi, czy innymi członkami rodziny.
- Wtedy zostaniemy jutro cały dzień w domu, bo przecież będzie trzeba zająć się chorym - zapewnił łagodnie, powiększając jedną z misek, do której zaczął wsypywać mąkę, cukier i sól. Następnie uzupełnił drugą wodą, którą zaklęciem zaczął podgrzewać, aby gorącą wlać do przygotowanych wcześniej składników i zacząć mieszać. Postawił na pierożki, będąc pewnym, że poradzi sobie z ich przygotowaniem na dworze, przy pomocy samych zaklęć, choć z pewnością nie będzie to wygodne. Zaraz jednak znieruchomiał, spoglądając na zebrany do moździerza pył w sposób, w jaki przedstawił to Max. Nie o to chodziło…
- Pomyślałem, że skoro jest potrzeba stworzenia czegoś, co będzie dobrym wyjściem w przypadku tych halucynacji, gdzie nic ci później nie smakuje… Dodanie odrobiny tego pyłu nie wpływa na smak jako tako, a jedynie go wzmacnia, a przynajmniej tak mi się wydawało. Tamci ludzie w piekarni nie wyglądali jakby mieli problemy z widziadlami, a po prostu minęła ich złość - powiedział powoli, przesuwając dłonią po karku, aby zaraz pokręcić głową. - Spróbuję zrobić część pierożków z tym pyłem i część bez niego. Będę mógł sprawdzić na sobie, czy to sprowadza dodatkowe halucynacje - dodał, mając wrażenie, że to wciąż nie rozwiązywało problemu, ale przynajmniej nie byłby posądzony o handel nielegalnymi substancjami, prawda? Zaraz też uśmiechnął się lekko, aby spojrzeć znów przez ramię na Maxa. - Mimo wszystko, wolę dodać go świadomie, niż mierzyć się z problemami, gdyby przypadkiem dostał się do ciasta, jak wtedy - wyjaśnił jeszcze i skupił się na dalszym mieszaniu ciasta, a gdy te było gotowe, zaczął je stopniowo ochładzać zaklęciami, uważając, aby go nie zamrozić.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7223
  Liczba postów : 2438
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Czarodziejskie pola - Page 19 QzgSDG8




Moderator




Czarodziejskie pola - Page 19 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 19 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 19 EmptySob 27 Kwi - 17:49;

- Tss, nie wierzysz w moje umiejętności? Tańczenie ze szklankami jest o wiele łatwiejsze, niż pilnowanie, żeby jakiś dzieciak ze złamaną nogą nie wypił potajemnie eliksiru pieprzowego w nadmiarze – stwierdził Max, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie, a jego spojrzenie nieznacznie pociemniało, zupełnie, jakby w ten sposób chciał pokazać, że przyjmował to wyzwanie i zdecydowanie nie zamierzał się z niego wycofywać. Oczywiście, nie miało to się zdarzyć w tej chwili, bo jednak mieli inne, być może poważniejsze plany, o których zdecydowanie nie mogli zapomnieć. Dlatego też uzdrowiciel skoncentrował się na mapie nieba, wyznaczając sobie faktycznie punkty orientacyjne, które miały powiedzieć mu, na czym powinien się skoncentrować, dochodząc do wniosku, że w tym miesiącu największe znaczenie będą miały mimo wszystko księżyc i słońce, co wydawało się banalne, ale jednocześnie wcale takie nie było. Bo wzajemne oddziaływanie tych dwóch istnień mogło mieć spore znaczenie dla przyszłości, o czym powinni wiedzieć dosłownie wszyscy. Rozłożył więc trzy karty, nie spoglądając na nie, pozwalają na to, by same wskoczyły w jego dłonie i odpowiednio je rozłożył, by potem parsknąć cicho.
- Myślałem, że powiesz mi, że brzuszek to nie wymówka i mam iść do pracy, a nie marudzić – stwierdził rozbawiony, dodając, że w takim razie rozboli go brzuch tak mocno, że będą musieli zajmować się nim przez najbliższy tydzień, zanim wróci do siebie. Była to oczywista bzdura, ale Max wyraźnie dobrze bawił się tą myślą, zupełnie, jakby uważał, że ten jeden raz to on może być chory i może być pacjentem, a nie uzdrowicielem, który nawet na ostatnich nogach jest w stanie wszystko zrobić. W tej jednak chwili był wróżbitą, który odwrócił karty, unosząc jednocześnie brwi. Słońce, Głupiec i Gwiazda dawały w tym układzie niemałą ciekawostkę, nie mówiąc o tym, że samo słońce zdawało się czymś, na co warto było zwrócić uwagę. Bo, mimo wszystko, odnosiło się do ciała niebieskiego, na którym Max skoncentrował swoją uwagę, wiedząc o zapowiadanym zaćmieniu.
- Trudno powiedzieć, jakie ma działanie, ale mogę być twoim kozłem ofiarnym, w razie czego powiem kolegom, że to wszystko dla nauki – rzucił beztrosko, aczkolwiek wiedział, że takie próby mogą być nieco niebezpieczne, jednak bez tego również nigdzie by nie doszli, nigdy by się nie rozwijali i nigdy nie zrobiliby niczego nowego. Dlatego też nie zamierzał przeszkadzać Weiowi, rzucając tylko, żeby mimo wszystko uważał, co robi, bo potem będą mogli mieć problem.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Czarodziejskie pola - Page 19 QzgSDG8




Moderator




Czarodziejskie pola - Page 19 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 19 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 19 EmptySob 27 Kwi - 18:34;

Huang zaśmiał się cicho na słowa drugiego mężczyzny i pokręcił głową. Rozmowa była tak abstrakcyjna, jak tylko było to możliwe, ale nie przeszkadzało mu to. Wiedział, że w ten sposób obaj mogli odetchnąć trochę, oderwać się od różnych problemów i zwyczajnie skupić na sobie, na tym czego sami chcieli, co się w danej chwili działo. A skoro postanowili spróbować swoich sił w dziedzinach, które teoretycznie nie były dla nich wiodące, próbowali zająć się czymś, czego nie robili codziennie w takiej formie, powinni tylko na tym się skupić. Ostatecznie z pewnością wizje były czymś innym od odczytywania wskazówek z nieba, a gotowanie dla ich dwójki nie było tym samym, co wymyślanie nowej potrawy, czy też poprawianie już istniejących przepisów.
- Wtedy rezygnowałbym z możliwości spędzenia czasu z tobą i wymówki, aby nie iść do biura… - przyznał cicho, uśmiechając się nieznacznie pod nosem. Coraz częściej widział, że praca zastępcy nie była do końca tym, czego chciał i czasem zwyczajnie czuł się zmęczony biurokracją, analizą licznych dokumentów, ale przecież chodziło o dobro smoków, do których wciąż mógł zachodzić w wolnych chwilach. Jednak sprawiało to, że z przyjemnością witał te dni, gdy nie musiał jechać do Ministerstwa i mógł siedzieć z Maxem w mieszkaniu, gotując dla nich coś nowego.
Podobnie było teraz, gdy szykował ciasto pod pierożki, zamierzając zrobić po prostu warzywne nadzienie dla nich. Rozważał cały czas, jak dodać pył do jedzenia, próbował ocenić ilość pyłu, jaka dostała się do pieczywa w trakcie pomagania w piekarni, aby odpowiednią ilość wmieszać teraz w przygotowywane danie. Podejrzewał, że wmieszanie w ciasto da inny efekt, niż pozostawienie swobodnie na warzywach stanowiących nadzienie.
- Będziemy ryzykować obaj, gdy już skończę - zapewnił Maxa, na moment odwracając się, żeby spojrzeć na niego przez ramię, po czym wrócił do swoich pierożków. Podzielił ciasto na dwie części i jedną z nich oprószył delikatnie pyłem, nim wrócił do mieszania jej. Pozostałą część pyłu wraz z moździerzem odsunął od nich, nie chcąc, aby doszło do zanieczyszczenia przygotowywanych warzyw. Powiększył zabraną ze sobą deskę i umieścił na niej marchewki, które zaczął drobno siekać, korzystając z wielokierunkowego noża. Gotowe przełożył do wolnej miski i podobnie zajął się czosnkiem, imbirem, a także zabraną kolendrą, cebulką dymką i ostrą papryczką. Przygotowywanie jedzenia w takich warunkach było niesamowite, choć jednocześnie dość zwyczajne. Wszystko to sprawiało, że Wei uśmiechał się lekko pod nosem, nieświadomie nucąc cicho sobie znane piosenki.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7223
  Liczba postów : 2438
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Czarodziejskie pola - Page 19 QzgSDG8




Moderator




Czarodziejskie pola - Page 19 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 19 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 19 EmptySob 27 Kwi - 19:41;

Max zerknął na niego przez ramię, kiedy Wei ponownie się odezwał, odrywając się na chwilę od kart, które miał przed nosem. Nie czuł nic szczególnego, kiedy na nie spoglądał i zastanawiał się, czy zbyt mało się na nich koncentrował, czy może chodziło o coś innego, ale nie miał w sobie tego przeczucia, jakie istniało wcześniej, które gdzieś się tam czaiło, jakby chciało mu coś podpowiedzieć. Tej nocy przyszłość wydawała mu się wyjątkowo cicha i ukryta, jakby nie chciała się przed nim rozwinąć, jakby nie miała najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. I chyba powinien to uszanować, chociaż jednocześnie nie był pewien, czy tak to powinno wyglądać. Skoro wcześniej siłą zmuszał się do tego, żeby jej nie widzieć, czy teraz nie powinno być na odwrót? Jednocześnie jednak wiedział, że nadmierne naciski nie prowadziły do niczego dobrego, że takie coś mogło doprowadzić ich do ruiny, jego do skończonej głupoty, więc po prostu powinien podążać na wszystkim na spokojnie.
- Nie lubisz biura - stwierdził, a nie zapytał, odnosząc wrażenie, że Wei nieco się tam dusił, wciąż nie mogąc odnaleźć miejsca dla siebie, ale jednak nie umiał tego z siebie wydusić, więc znowu kręcili się w kółko i to wcale nie było dobre. Skoro o tym wspomniał, to jednak w nim siedziało i było niewątpliwie ważne, bo coś w nim poruszało. Może teraz kiedy przygotowywał potrawę, było mu łatwiej mówić i warto było się na tym skupić. Dlatego też Max skinął głową na znak, że zgadzał się na te kulinarne eksperymenty, a potem odwrócił się do kart, dając Weiowi przestrzeń na przemyślenie tego, co chce powiedzieć i sam spróbował odczytać coś z tego, co miał przed sobą.
Słońce. Leżało w pozycji prostej, a zatem symbolizowało radość, uzdrowienie, energię, bogactwo. Wszystko to, czego w tym czasie pragnęli, było jedną z najlepszych wróżb, jakie mógł wyciągnąć, choć tak naprawdę zdawało mu się, że mimo wszystko znajdowało się w opozycji do pozostałych kart i układu planet. Nie chciał tego jednak całkowicie odrzucać, nim odczyta całość układu, przypominając sobie również, że czasami w tej karcie kryła się zapowiedź podróży w miejsca, gdzie słońce ma władanie nad wszystkim, co możliwe. Zmarszczył lekko brwi, myśląc mimowolnie o rewelacjach z Proroka dotyczących Dworów Wróżek, a potem parsknął pod nosem. Czy to było możliwe? Na pewno nie było całkiem nieprawdopodobne, a układ karty słońca był korzystny, więc musiał jeszcze uważnie przyjrzeć się dwóm pozostałym, nim wyda wyrok w odniesieniu do gwiazd na niebie.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Czarodziejskie pola - Page 19 QzgSDG8




Moderator




Czarodziejskie pola - Page 19 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 19 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 19 EmptySob 27 Kwi - 20:04;

Stwierdzenie Maxa nieco zaskoczyło Weia, który na moment zawiesił się, nim wrócił do krojenia kolejnych składników na farsz. Nie chodziło o to, że nie podejrzewał, aby drugi mężczyzna cokolwiek takiego dostrzegał, aby interesował się tym, jak szło mu w pracy, ale o pewność w jego słowach. Czy naprawdę tak było? Nie do końca, ale nie potrafił również zaprzeczyć. Przymknął oczy, próbując pokonać chęć zignorowania tego stwierdzenia i ominięcie tematu.
- Tak… I nie - powiedział w końcu cicho, zabierając się do krojenia cebulki dymki. - Nie lubię części obowiązków, ale cieszę się z możliwości, jakie mam na obecnym stanowisku. Brakuje mi codziennego kontaktu ze smokami, ale teraz szukam sposobu na powiększenie rezerwatu, żeby łatwiej pilnować naszych osobników - powiedział w końcu, skupiając się w pełni na tym, żeby pokroić do końca składniki na farsz. Nie chodziło o to, że nie lubił biura, ale nie mógł lekceważyć tego, że nie czuł się tam dobrze. - Rozważam też opcję powiększenia budynku na wzgórzach, żeby zrobić tam terenowy oddział biura i wtedy samemu tam się przenieść - dodał, uśmiechając się lekko pod nosem. Brzmiało to jak marzenia, których być może nie było możliwości spełnić, ale miał świadomość, że dopiero teraz miał do tego wszystkie potrzebne narzędzia. Niestety, jako zwykły opiekun smoków nie miał siły przebicia, a obecnie mógł planować wiele zmian, wiele działań, bez konieczności konsultowania absolutnie każdej z Hawthornem.
Przysunął do siebie miski z ciastami, aby sprawdzić, czy nie były jeszcze zbyt ciepłe, po czym odstawił je na bok, aby zacząć mieszać składniki na farsz. Potrzebował połączyć je ze sobą, gdyż wciąż były za suche. Zastanawiał się chwilę, czego powinien użyć, aby ostatecznie dodać odrobinę wody - na tyle, żeby warzywa stały się bardziej wilgotne i chętniej łączyły się ze sobą. Skosztował farszu, po czym dodał jeszcze odrobinę imbiru oraz ostrej papryczki. Mógł zabierać się do przygotowywania kolejnych pierożków, po czym ugotować je na parze.
- Po prostu, jakkolwiek lubię garnitury i eleganckie stroje, wolę kiedy moim służbowym ubiorem są spodnie i kamizelka ze smoczej skóry pachnące siarką. Jednak dla dobra smoków… A kiedyś najwyżej wrócę do bycia zwykłym opiekunem - odezwał się po chwili ciszy, lepiąc wprawnie kolejne pierożki, na lewo odkładając te z pyłem, a na prawo te całkiem zwykłe. Nie przygotował wiele ciasta, więc i pierożków wyszło ledwie po dziesięć z każdej wersji ciasta, ale też dla ich dwójki nie było więcej potrzeba.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7223
  Liczba postów : 2438
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Czarodziejskie pola - Page 19 QzgSDG8




Moderator




Czarodziejskie pola - Page 19 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 19 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 19 EmptySob 27 Kwi - 22:12;

Znał go, obserwował, żył z nim nie tylko pod jednym dachem, więc wiedział o nim więcej, niż ten mógł podejrzewać. Ostatnie czasy pokazały jednak, że nie tylko powinien się temu przyglądać, ale również nakłaniać starszego mężczyznę do tego, żeby mówił, a nie chował się po kątach z własnymi myślami, bo później zwyczajnie wszystko się pierdoliło. To nie tak powinno wyglądać i zdawał sobie z tego w pełni sprawę, chociaż jednocześnie miał ochotę zachowywać się podobnie. Miał jednak dostatecznie wiele doświadczenia, żeby zacząć dostrzegać pewne rzeczy i zwyczajnie zacząć uczyć się na błędach, co było plusem, ale i minusem i nie dało się tego pominąć w żaden sposób. Teraz jednak słuchał, kiedy Wei mówił, pozwalając mu na to, jednocześnie szukając odpowiedzi na własne pytania.
Głupiec. Potencjał, początek, pustka i nieskończoność. Tym była ta karta, która otwierała Wielkie Arkana i ujawniała wszystko, co czekało człowieka w jego drodze w nieznane. Odwrócona, tak, jak była w tej chwili, oznaczała jednak słabości i kłamstwa, co nie dawało mu właściwie niczego jasnego, zapewne zaciemniając obraz, jaki próbował tutaj stworzyć, na jakim próbował się skupić, nie wiedząc, dokąd ostatecznie zmierzał i co się za tym tak właściwie kryło. Gwiazda z kolei znajdowała się w pozycji prostej, symbolizując to, co najlepsze, nadzieję na lepsze jutro, stanowiąc jedną z najważniejszych kart całej talii. Max nie do końca w to wierzył, ale jednocześnie w oczy niemalże bił go potencjał, jaki wynikał z tej właśnie karty. To była dobra droga, to było zmierzanie w stronę, jakiej oczekiwali, tylko coś się tutaj nie zgadzało. Mając jednak tak nakreślony obraz przyszłości, Max mógł raz jeszcze spojrzeć w niebo, zestawić wszystkie znane sobie gwiazdy i spróbować odpowiedzieć na pytanie, co ich czekało.
- Powinieneś po prostu zacząć robić to, co wydaje ci się słuszne. Omów wszystko z przełożonymi i pokaż im, z czego wynikają te proponowane zmiany. A jak możesz, spędzaj więcej czasu na inspekcji - stwierdził w końcu, dochodząc do wniosku, że tak jak jego wcześniej popychano do działa, tak teraz on mógł popchnąć Weia, tym bardziej kiedy spoglądał w taki, a nie inny układ tarota, odnoszący się do całej czarodziejskiej społeczności. Nie wiedział, co miał traktować jak kłamstwo, ale zamierzał to zaraz uchwycić, zwyczajnie pozwalając na to, żeby całość ułożyła się w jedno twierdzenie, w logiczną całość, która dałaby mu potrzebne wyjaśnienia, jakie mógłby przekazać do Ministerstwa. Ale byłyby to również wyjaśnienia dla niego samego, które mogłyby go popchnąć ku zmianą w postrzeganiu własnego daru.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Czarodziejskie pola - Page 19 QzgSDG8




Moderator




Czarodziejskie pola - Page 19 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 19 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 19 EmptySob 27 Kwi - 22:29;

Lepił spokojnie pierogi, zastanawiając się nad wieloma sprawami. Przygotowywanie jedzenia było cudownym czasem, gdy mógł przemyśleć wiele podjętych decyzji, zająć czymś ręce i umysł, a jednocześnie na koniec mieć jakikolwiek efekt swoich działań. Nie powiedziałby, że gotowanie w jakiś sposób pomagało mu odreagować, ale jednak ułatwiało spojrzenie na wybrane problemy z innej perspektywy. Teraz było podobnie, choć przecież nie zastanawiał się nad tym, czy powinien zmienić formę swojej pracy, czy powinien wrócić do tego, co robił wcześniej. Uśmiechnął się lekko, gdy Max znów się odezwał i gdyby nie siedzieli do siebie plecami, z pewnością domagałby się teraz pocałunku, dla przypieczętowania podjętych dalszych decyzji. Obecnie mógł jedynie odchylić się odrobinę, kładąc głowę na ramieniu Maxa z uśmiechem na twarzy.
Kiedy pierożki miał już ulepione, powiększył bambusowe naczynie do gotowania na parze, do którego włożył po dwa pierożki zwykłe i dwa z pyłem. Zamknął naczynie, do miski nalał wody, umieścił koszyk do gotowania na parze na górze miski, po czym zaczął podgrzewać wodę. Powoli doprowadził ją do wrzenia i pozostawało jedynie utrzymywać ten stan do czasu, aż pierożki będą gotowe. Musiał jednak przyznać, że z jakiegoś powodu czuł teraz jeszcze większą potrzebę wtulenia się w Maxa, od czego próbował się powstrzymać, wiedząc, że ten skupiał się na odczytaniu przyszłości dla wszystkich czarodziejów. Przekręcił się więc na bok i lekko objął go ramieniem, opierając się policzkiem o jego plecy, utrzymując zaklęcie podgrzewające wodę. Co jakąś chwilę sprawdzał stan pierożków, a gdy te były gotowe, pocałował delikatnie Maxa między łopatkami i transmutował zerwane źdźbła trawy w niewielkie talerzyki, na które nałożył po dwa pierożki dla każdego z nich.
- Pora degustacji… Czy cokolwiek pył zmienił, czy jednak bez większego wpływu - zarządził, podając talerzyk Maxowi i czekał na jego reakcję, samemu kosztując wpierw pierożka bez pyłu. Był dobry, zaskakująco dobry, jak na warunki, w jakich został przygotowany, ale jednocześnie całkowicie zwyczajny. Kiedy sięgnął po pierożka z pyłkiem, przez chwilę przyglądał mu się uważnie, nie dostrzegając żadnych zmian w wyglądzie, a po chwili skosztował go i… Miał wrażenie, że znów nic się nie zmieniało.
- Może miałem dać więcej pyłu… Albo ma opóźnione działanie - powiedział z namysłem, spoglądając zaraz na Maxa w oczekiwaniu na jego ocenę.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7223
  Liczba postów : 2438
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Czarodziejskie pola - Page 19 QzgSDG8




Moderator




Czarodziejskie pola - Page 19 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 19 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 19 EmptySob 27 Kwi - 22:36;

Max z chęcią coś by usłyszał, ustalił, na czymś by się skoncentrował i przedyskutował, ale mimo wszystko nie był w stanie naciskać na Weia, nie w tej chwili. Padło między nimi wcześniej wiele ostrych słów, wiele uwag dotyczących tego, jak powinni się do niektórych spraw odnosić i nie chciał tego teraz w żaden sposób zaprzepaścić, nie chciał wszczynać kolejnej awantury. Wiedział jednak, że najwyraźniej musiał nieco starszego mężczyznę docisnąć, żeby znowu nie uciekł od najważniejszych dla nich kwestii, jeśli chciał, żeby wszystko było takie, jak być powinno. I właściwie miał na to nawet odpowiedź w rozłożonych kartach, które z jakiegoś powodu najwyraźniej postanowiły odpowiedzieć na coś, o co nawet nie zapytał. Znalazł w nich wyjaśnienia na nadchodzące czasy, nie starając się ich nawet jakoś szczególnie mocno dostrzec i to było co najmniej oszałamiające.
Teraz kiedy im się przyglądał, porównując je z wykresem gwiazd, był w stanie powiedzieć, co dokładnie się za nimi kryło. Mapa nieba wskazywała jednoznacznie na komplikacje w czasie zaćmienia słońca, a w zestawieniu z tym, co właśnie Max wyczytał, był pewien, że to będzie kulminacyjny moment. Czy na podjęcie decyzji, czy na ich porzucenie, tego nie był w stanie powiedzieć, ale widział wyraźnie, że ten dzień stał się istotny z astrologicznego punktu widzenia. Jak doszedł do tych obliczeń, przesuwając się po mapie nieba, jak to wszystko ze sobą zestawił, do końca nie wiedział, ale to czuł. Spojrzał raz jeszcze na karty tarota, jakby chciał się upewnić, że to, co dostrzegł w nich za pierwszym razem, było tym, co faktycznie miało znaczenie, ale nie widział innego rozwiązania.
- Wygląda na to, że jednak chciały ze mną gadać, widać nie mają do kogo się odzywać - mruknął, kiedy Wei podał mu jedzenie i właściwie bez zastanowienia zjadł pierożki, nie pytając nawet o to, który był który, zaraz stwierdzając, że były bardzo dobre. Spojrzał w górę i w bok, czekając na to, czy coś się wydarzy, ale nie następował żaden efekt uboczny, zupełnie, jakby pył za bardzo się podgrzał i nie wykazywał żadnych właściwości, na co zwrócił uwagę drugiego mężczyzny, a później się przeciągnął. - Ale i tak zjem resztę, a potem możemy wracać do domu - stwierdził jeszcze.

z.t x2

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Danny Baxter
Danny Baxter

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 179
C. szczególne : Australijski akcent, banan na mordzie, czapki z daszkiem, tatuaże
Dodatkowo : najbrzydszy z Baxterów
Galeony : 497
  Liczba postów : 246
https://www.czarodzieje.org/t22148-danny-baxter#726545
https://www.czarodzieje.org/t22178-kefir
https://www.czarodzieje.org/t22153-danny-baxter#726592
Czarodziejskie pola - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 19 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 19 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 19 EmptyPią 13 Wrz - 16:10;

samonauka – GM 4/5

Magiczne pola na obrzeżach Londynu tętniły życiem. Objęte silnymi zaklęciami zwodzącymi mugoli, od stuleci służyły za wybieg dla hipogryfów, miejsce uprawne, a czasem i jako arenę dla magicznych rywalizacji czy festynów. Z ich ziemi wyrastały trawy o dziwnych odcieniach, które szumiały jakby mówiły własnym językiem, a drzewa, szepczące starożytne pieśni, kołysały się na wietrze w rytm niewidocznych melodii. Dziś były świadkiem czegoś o wiele mniej formalnego. Grupa dawnych znajomych z drużyny, z którymi Danny kiedyś grał w quidditcha, postanowiła zorganizować mały towarzyski mecz. Kiełbaski już skwierczały na grillu, a butelki piwa trzeszczały w skrzyni, czekając na ochotników. Zapach pieczonego mięsa mieszał się z wonią wilgotnej ziemi i magii, przypominając czasy beztroskich lat młodości.

– No, Danny, mówisz, że jeszcze coś tam potrafisz? – rzucił jeden z kumpli, gdy Danny podchodził do grupy z szerokim uśmiechem na twarzy, jego oczy błyszczały od ekscytacji, a na czole lśniły pierwsze krople potu.

– Czy potrafię? Mate, obracam miotłę równie sprawnie, co Twoją żonę! I nawet wiek podobny – zawołał, wskazując na wiekowy kawałek drewna w dłoni. – No dobra! Gotowi na trochę ścigania i trochę chlania? Niekoniecznie w tej kolejności?

Śmiech wypełnił polanę, kiedy wszyscy zaczęli się przygotowywać do gry, zajmując swoje pozycje. Danny, oczywiście, był ścigającym. Zawsze nim był – w końcu to jego żywioł. Miał te kocie ruchy, tę zdolność do wymykania się spod opieki przeciwników. Czuł się jak ryba w wodzie, kiedy tylko mógł złapać kafla i pędzić przez pole, jakby nie było jutra. W sercu czuł ten dobrze znany przypływ adrenaliny, kiedy serce biło szybciej, a każdy mięsień napięty był do granic możliwości, gotowy na kolejny ruch, na kolejny unik.

– No dobra, chłopaki, do roboty! – krzyknął, machając ręką do reszty. Czuł, jak jego głos rezonuje z magią tego miejsca, jak gdyby sama ziemia wibrowała w odpowiedzi.

Mecz rozpoczął się dynamicznie. Danny od razu złapał kafla, ślizgając się między kolegami jak wąż czy inny ślizgon, którym w gruncie rzeczy był. Przeciwnicy próbowali go wyprzedzić, ale najpiękniejszy z Baxterów manewrował jak szalony – raz w prawo, raz w lewo, jeden szybki unik, a potem gwałtowny zwrot. Zbliżał się do bramki przeciwnika, kiedy nagle usłyszał okrzyk zza pleców.

– Danny, jeśli trafisz, masz postawić rundę!

– To nie fair, ja zawsze trafiam! – zaśmiał się, rzucając kafla z pełną mocą prosto w obręcz.

Kafel wpadł oczywiście idealnie, co spotkało się z aprobatą ziomeczków. Danny poczuł przypływ radości, jakby znów stał na stadionie pełnym wiwatujących kibiców, choć dziś publiczność składała się tylko z kilku przyjaciół i starych, popękanych skrzyń służących za trybuny.

– No, Danny, nieźle ci idzie! Może znów powinieneś zacząć grać zawodowo? – ktoś krzyknął z trybun, gdzie kilka koców leżało rozwiniętych na miękkiej, wilgotnej trawie.

– Zawodowo, to ja teraz piję piwka i jem kiełbasę. To jest życie! – odkrzyknął Danny, lądując przy grillu, gdzie jego ulubiona, przypieczona kiełbaska czekała na swoją kolej. – A propos kiełbasy… kto mi poda musztardę?

Gra toczyła się dalej. Co jakiś czas ktoś przerywał, żeby napić się piwa lub złapać kawałek chleba, ale atmosfera była wyluzowana, pełna śmiechu i przyjacielskiej rywalizacji. Danny co chwilę pokazywał swoje umiejętności – kręcił się na miotle, ścigał z innymi, strzelał do bramek, a jego zaraźliwy śmiech odbijał się echem po magicznych polach, jak gdyby samo miejsce cieszyło się ich obecnością.

Gdy w końcu zakończyli mecz, wszyscy wylądowali obok siebie, ciężko dysząc, ale z uśmiechami na twarzach.

– Chyba dawno nie miałem tyle frajdy, chłopaki! – powiedział Danny, trzymając w jednej ręce piwo, a w drugiej resztki kiełbasy. – Zdecydowanie musimy to powtórzyć… i może następnym razem ktoś przyniesie coś więcej niż tylko piwo? Może jakąś ognistą.

– Baxter, Ty to masz łeb na karku – śmiał się jeden z przyjaciół.

Danny puścił mu oczko.

– Cóż, ktoś musi być mózgiem tej operacji, co nie?

Śmiech rozległ się ponownie, a najpiękniejszy z Baxterów poczuł się, jakby znów miał siedemnaście lat i grał dla Slytherinu. W sercu czuł przypływ tej samej beztroskiej wolności, która wypełniała jego młodość. Kto powiedział, że beztroskie czasy nie mogą powrócić? Wystarczy po prostu trzymać blisko siebie tych, którzy są dla nas ważni i znają nas od szczyla! Trzymać się tego, co daje radość, i cieszyć się chwilą, nie myśląc o jutrze - oto cały Baxter!

/zt
+
Powrót do góry Go down


Danny Baxter
Danny Baxter

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 179
C. szczególne : Australijski akcent, banan na mordzie, czapki z daszkiem, tatuaże
Dodatkowo : najbrzydszy z Baxterów
Galeony : 497
  Liczba postów : 246
https://www.czarodzieje.org/t22148-danny-baxter#726545
https://www.czarodzieje.org/t22178-kefir
https://www.czarodzieje.org/t22153-danny-baxter#726592
Czarodziejskie pola - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 19 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 19 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 19 EmptyPią 13 Wrz - 17:47;

samonauka – GM 5/5

Od kilku dni, tylko jedno w głowie miał – koksu pięć gram wakat na nauczyciela Gier Miotlarskich w Hogwarcie, zwolniony przez zasłużonego Avgusta. Gdy tylko dowiedział się pocztą pantoflową, że jest szansa na powrót do swojej starej szkoły, od razu wiedział, co robić. W Calpiatto miał całkiem niezłe wyniki jako asystent, ucząc młode dzieciaki podstaw latania, ale teraz chciał więcej. Hogwart, jak i same Wyspy Brytyjskie to była quidditchowa liga mistrzów, a on zamierzał pokazać, że nie tylko potrafi latać, ale może być też świetnym nauczycielem, który zachęci młodych czarodziejów do ruszenia swoich czterech liter. Zresztą, uczenie młodzieży to było coś, co dodawało mu energii i sprawiało, że chce się rano wstawać, ale żeby nauczać, trzeba było też dawać przykład. Czy nauczyciel z brzuszkiem piwnym mógł być wiarygodny? No nie, w końcu jak już sześciopak, to na brzuchu, a nie w puszkach!

Było jeszcze wcześnie, kiedy wskoczył w stare dresy i włożył sportowe buty. Słońce dopiero wschodziło, a trawa na magicznych polach na obrzeżach Londynu była mokra od porannej rosy. To miejsce, zazwyczaj służące jako wybieg dla hipogryfów czy miejsce festynów, teraz miało posłużyć mu do czegoś znacznie bardziej ambitnego – powrotu do formy, w jakiej nie był od zakończenia kariery.

Rozpoczął od biegu. Ruszył przez pola, oddychając głęboko, czuł, jak jego mięśnie zaczynają się rozgrzewać, a każdy krok staje się coraz bardziej sprężysty. Przyspieszył, zmieniając rytm, by wprowadzić różnorodność – sprint, potem wolniejsze tempo, znowu sprint. Biegł w zygzakach, starając się naśladować ruchy, jakie mógłby wykonywać na miotle, balansując ciałem przy każdym zakręcie. Czuł, jak jego płuca pracują na pełnych obrotach, a nogi niosą go dalej. Towarzyszyły mu magiczne zwierzęta, z którymi co jakiś czas się ścigał, śmiejąc się przy tym radośnie i niewinnie jak jakiś pięciolatek.

Gdy dobiegł do starego dębu, zatrzymał się na chwilę, łapiąc oddech. Nadszedł czas na kalistenikę. Zaczął od dynamicznych pompek – dłonie blisko, potem szeroko, z podskokiem i klaśnięciem. Czuł, jak mięśnie ramion i klatki piersiowej napinają się i rozluźniają przy każdym ruchu. Następnie przyszła kolej na przysiady – szybkie, głębokie, aż poczuł, jak jego uda zaczynają palić. Musisz być w formie, Baxter. Jesteś za młody na bycie dziadem, myślał, kontynuując trening.

Chwycił swoją miotłę i zawiesił ją w powietrzu obok starego dębu. Uśmiechnął się pod nosem. Podciąganie na miotle… klasyka. Chwycił trzonek i zaczął się podciągać. Ramiona pracowały mocno, plecy paliły, ale nie przestawał. Każde powtórzenie było wyzwaniem, ale też krokiem bliżej do celu. Jeszcze dziesięć, jeszcze pięć, jeszcze trzy… – dopingował się w myślach, czuł, jak mięśnie brzucha i pleców pracują na pełnych obrotach. Potem 3 minuty przerwy, kolejna seria – i tak z pięć razy.
Gdy skończył, zeskoczył lekko na ziemię i wsiadł na miotłę. Wzbił się w powietrze z gracją, jakby całe jego ciało było do tego stworzone. Najpierw kilka szybkich kółek nad polami, aby się rozgrzać, a potem przyszedł czas na prawdziwe ćwiczenia. Zwód Wrońskiego – jeden z jego ulubionych manewrów. Przeciwnicy nigdy nie wiedzieli, kiedy naprawdę pikował, a kiedy to była tylko zmyłka.

Wciągnął powietrze i zanurkował ostro w dół, pędząc w kierunku ziemi. Czuł, jak powietrze uderza mu w twarz, a miotła wibruje pod naciskiem, jakby miała zaraz się rozpaść. Teraz, Danny, teraz! – powiedział sobie w głowie i w ostatniej chwili wyciągnął miotłę do góry, wyrywając się z nurkowania tuż nad ziemią. Ziemia przesunęła się niebezpiecznie blisko, ale wzniósł się w górę, śmiejąc się w głos, gdy adrenalina szalała mu w żyłach.
– To było niezłe! – krzyknął sam do siebie, zmuszając miotłę do jeszcze szybszego obrotu.

Kilka kolejnych prób – każda bardziej precyzyjna, bardziej agresywna. Zwrot, nurkowanie, wyciągnięcie w ostatniej chwili. Czuł, jak jego ciało się rozgrzewa, a każdy manewr staje się bardziej naturalny, bardziej intuicyjny.

Ale nie zamierzał się zatrzymywać. Wciąż miał w głowie, że jeśli chce naprawdę dawać przykład, a nie tylko rzucać poleceniami, to musi nad sobą pracować. Zaczął ćwiczyć gwałtowne skręty, szybkie zmiany kierunku – tak, jakby unikał tłuczków. Wyobraził sobie, że cztery tłuczki są w powietrzu i ruszyły na niego. Pikowanie, gwałtowny wzlot, skręt przez lewe ramię, przelot między gałęziami drzew. Miotła skrzypiała pod jego naciskiem, ale śmiał się w głos.
Po kilkunastu minutach intensywnego treningu, serce biło jak oszalałe, ale na jego twarzy widniał szeroki uśmiech. Zmęczony, ale usatysfakcjonowany, wylądował na ziemi, łapiąc oddech.

– No dobra, Hogwacie! Szykuj się… Bo Baxter wraca do gry – mruknął, upijając wody z bidonu i sapiąc jak Hogwart Express.

/zt

+
Powrót do góry Go down


Jamie Norwood
Jamie Norwood

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191 cm
Dodatkowo : Półwil, prefekt
Galeony : 1863
  Liczba postów : 1398
https://www.czarodzieje.org/t21547-jamie-norwood#699534
https://www.czarodzieje.org/t21553-torcik#699779
https://www.czarodzieje.org/t21551-jamie-norwood
Czarodziejskie pola - Page 19 QzgSDG8




Moderator




Czarodziejskie pola - Page 19 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 19 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 19 EmptySro 30 Paź - 20:50;

Tak właściwie nie wiedział, dlaczego zaproponował kobiecie spotkanie. Nie chodziło o to, że nie chciał się z nią spotkać, bo najwyraźniej chciał, ale… Sam tego do końca nie rozumiał. Może po prostu brakowało mu tej dziwnej ciekawości, jaką się cechowała? Piknik był miłym wspomnieniem, ale nie chciał czekać do zimy, żeby się zobaczyć i porozmawiać… Nie była niedojrzałym dzieciakiem, więc spotkania z nią przynosiły mu więcej przyjemności, niż rozmowy z większością szkolnych znajomych.
Po prostu chciał się spotkać. Nie było co ukrywać.
Zwykle zabierał Roya na spacer w pobliżu domu, ale ponieważ William zabezpieczył dom tak, żeby nikt nie mógł go wykryć, a ani Jamie, ani Scarlett nie dzielili się adresem z innymi, nie mógł po prostu zaprosić Berthy w okolice. Dlatego wraz z Royem teleportował się w pobliże Londynu, wybierając na spacer okoliczne pola, na których często wypasano hipogryfy. Podejrzewał, że o tej porze nie spotkają tu żadnego dzikiego stworzenia, ani nawet hodowlanych, więc bez problemu spuścił szczeniaka ze smyczy, po czym wysłał wiadomość do Berthy z informacją, gdzie mogła ich szukać.
Wieczór, choć skąpany już mroku, nie był całkiem ciemny. Światło księżyca pozwalało na widzenie w ciemności, a i Jamie postanowił nieznacznie pomóc kobiecie w odnalezieniu go i zaklął lumos w kilku kamieniach, przy których stał, rzucając również świecącą piłkę fogsowi. Było chłodno, ale nie zimno, więc miał na sobie nieco wyciągnięty, robiony na drutach sweter i zwykłe jeansy. Po zielarstwie w szkole nie nosił już trampek, tylko solidniejsze buty z wysokimi cholewkami, nie mając ochoty znów czuć, jak przemakają mu buty przez przypadkową kałużę.
- Nie strasz jej, gdy przyjdzie - powiedział do Roya, gdy ten znów przyniósł mu piłkę, po czym rzucił daleko, uśmiechając się lekko, gdy tylko zaczął słyszeć coraz głośniejsze szczekanie. To wciąż było zaskakujące, że fogsy było słychać im dalej od czarodzieja się znajdowały.

@Bertha 'Birdy' Shercliffe

______________________


Cleanse my soul
free me of this anger that I hold and make me whole
Powrót do góry Go down


Bertha 'Birdy' Shercliffe
Bertha 'Birdy' Shercliffe

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173
Dodatkowo : Legilimencja
Galeony : 1033
  Liczba postów : 205
https://www.czarodzieje.org/t22157-bertha-ursula-shercliffe#727103
https://www.czarodzieje.org/t22158-birdie-shercliffe-kuferek#727104
Czarodziejskie pola - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 19 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 19 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 19 EmptyPią 1 Lis - 12:53;

@Jamie Norwood

I całe szczęście, że nie było hipogryfów na horyzoncie, bo przecież przeszła mikro zawał, kiedy wysłał jej wiadomość z lokacją ich potencjalnego spotkania. Spędziła kwadrans na patrzeniu się w wizzbooka, rozważając całkowicie szczerze, czy jednak nie odwołać tej schadzki, bo przecież między hipogryfami jest szalenie niebezpiecznie.
Ostatecznie jednak dotarła na miejsce, korzystając z uprzejmości błędnego rycerza, ubrana w jedną z tych wygodnych,, ale wciąż względnie eleganckich kreacji niebędących garsonką, które w wakacje stworzyła jej Vic Brandon. Przemierzała łączkę tylko trochę z duszą na ramieniu, pozostając jednak dość sztywną, zz enigmatycznym wyrazem twarzy.
Dostrzegła go z oddali, ale też trudno było go nie dostrzec. Zapewne nawet jakby chciał się ukryć - nie byłoby mu to dane, a choć miał na sobie jakiś prosty sweter, oświetlony żarzącymi się kamieniami, w mdłym półmroku, ni to ciemności ni szarym świetle księżyca na bezchmurnym niebie.
Nigdy nie rozumiała estetyki w konwencjonalny sposób. Nie lubiła muzeów ani galerii sztuki. Nie potrafiła się doszukiwać piękna w pospolitych rzeczach, jednocześnie dostrzegając satysfakcjonujący balans w estety ce geometrii, równowagi, kompleksowych forum, zbudowanych z kształtów prostych.
- Jamie. - przywitała się, kiedy w końcu ruszyła z półmroku, w którym czaiła się jak bury, bezdomny kot.
Jej uważne spojrzenie prześlizgnęło się po jego twarzy i postawie, odruch całkowicie związany z jej lekarskim wykształceniem, potrzeba wyciągnięcia wniosków jego kondycji, jakby sam fakt, że wyszedł w chłodny wieczór na dzikie pole, nie był wystarczającym sygnałem jego dobrego samopoczucia. Rozejrzała się w poszukiwaniu psa, całkowicie nieudolnie próbując zamaskować pewien przestrach w oczach. Powoli wyciągnęła rękę w stronę chłopaka, trochę jakby w obawie, że jak zrobi to za szybko, to bestia wyskoczy z krzaków w ramach obrony swego właściciela i dotknęła jego ramienia. Nie żyjąc w jej głowie, trudno powiedzieć, dlaczego i po co, jednocześnie był to dla niej bardzo ważny element budowania jakiejkolwiek reakcji z drugim człowiekiem, by się przełamać i dotknąć go po raz pierwszy.
Powrót do góry Go down


Jamie Norwood
Jamie Norwood

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191 cm
Dodatkowo : Półwil, prefekt
Galeony : 1863
  Liczba postów : 1398
https://www.czarodzieje.org/t21547-jamie-norwood#699534
https://www.czarodzieje.org/t21553-torcik#699779
https://www.czarodzieje.org/t21551-jamie-norwood
Czarodziejskie pola - Page 19 QzgSDG8




Moderator




Czarodziejskie pola - Page 19 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 19 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 19 EmptySob 2 Lis - 18:22;

Miał wrażenie, że był obserwowany i podejrzewał, że Bertha była blisko, jednak nie poruszył się z miejsca. Ostatecznie, gdyby jednak był to hipogryf, lepiej było go nie płoszyć, a kobieta... Być może trochę przypominała te zwierzęta, choć nie wiedział, czy była równie niebezpieczna. Zdecydowanie należało jednak podchodzić do niej ostrożnie, z szacunkiem traktując jej ograniczenia, jak mimo wszystko traktował problemy z dotykaniem różnych faktur. To musiało być męczące nie tylko dla niej, ale też dla jej bliskich. Obserwował Roya, będą pewnym, że i on wyczuł, że nie są sami. Widział, jak fogs zatrzymał się z piłką w zębach i wbił spojrzenie w jedno miejsce, dając Jamiemu potwierdzenie przypuszczeń, że nie byli już sami. Zaraz też uśmiechnął się lekko, odwracając w stronę kobiety, gdy tylko się odezwała.
Wyraźnie był swobodny, zadowolony wręcz z tego spaceru, z miejsca, w którym byli, a także z tego spotkania. Być może pora nie była odpowiednia, ale skoro przyszła, nie zamierzał tym się przejmować. Skoro miała wiele pytań, mógł próbować odpowiedzieć jej na nie bezpośrednio, zamiast tracić czas na pisanie.
- Bertha - przywitał się cicho, stojąc nieruchomo, gdy wyciągnęła rękę w jego kierunku. Był to nieco zaskakujący gest, który w jego odczuciu świadczył, o jej dobrym samopoczuciu w jego towarzystwie. Z tego powodu odpowiedział na jej gest całkiem odruchowo. Wyciągnął jedną rękę w jej stronę, kładąc dłoń na jej talii w ramach powitania, nachylając się, aby złożyć przelotny powitalny pocałunek na jej policzku, właściwie jedynie muskając go wargami.
- Roy biega za piłką, ma tu dostatecznie wiele przestrzeni. Trzymaj się blisko mnie, to nie skoczy na ciebie, prosząc o rzucenie zabawki - poinstruował ją, prostując się po powitaniu, które trwało ledwie ułamki sekundy.

______________________


Cleanse my soul
free me of this anger that I hold and make me whole
Powrót do góry Go down


Bertha 'Birdy' Shercliffe
Bertha 'Birdy' Shercliffe

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 32
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173
Dodatkowo : Legilimencja
Galeony : 1033
  Liczba postów : 205
https://www.czarodzieje.org/t22157-bertha-ursula-shercliffe#727103
https://www.czarodzieje.org/t22158-birdie-shercliffe-kuferek#727104
Czarodziejskie pola - Page 19 QzgSDG8




Gracz




Czarodziejskie pola - Page 19 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 19 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 19 EmptySro 6 Lis - 21:05;

@Jamie Norwood

Trudno powiedzieć czy była niebezpieczną czarownicą. Trudno to też było ocenić. Z pewnością ze wszystkimi swoimi werbalnymi, fizycznymi, a co gorsza mentalnymi ograniczeniami mogła wydawać się kaleka w wielu płaszczyznach życia. Jednocześnie pomimo tych wszystkich niewygód dotarła w miejsce, w którym była, samodzielnie, bez wsparcia rodziny zajmującej się czymś zupełnie innym. Miała upór i dokładność kogoś, gotowego upiec dwadzieścia blach bułek, by wyszły idealnie. Była precyzyjna, perfekcjonistyczna i pamiętała absolutnie wszystko. Wniosek zależał od skali, tego co można było uznawać za niebezpieczeństwo. Czy to fizyczna siła była w magicznym świecie wyznacznikiem zagrożenia, czy umiejętności magiczne, a może wiedza, może znajomości, może  umiejętność usytuowania się w świecie.
Stabilność osoby Jamiego była filarem, po którym nieśmiało wspinał się bluszczyk jej prób przekraczania pewnych barier. Doceniała w nim to, że nawet jeśli uważał za męczące czy niewygodne to, z czym borykała się mimo woli, to nie reagował na to, pozwalał tym rzeczom się dziać, pozwalał jej nad tym zapanować i funkcjonować dalej. Wydawało się jej, że robienie powolnych kroków na grząskim gruncie tego, co dla każdego czarodzieja było codziennością, było odrobinę łatwiejsze w towarzystwie Norwooda, choć nie umiała precyzyjnie określić czemu. Może to kwestia jego stoickiej osobowości, może to urok wili, może to coś zupełnie innego.
Dotknęła jego ramienia, prawie dumna z siebie, tyle, że ta duma nie zdążyła do końca wybrzmieć, kiedy jego dotyk rozlał się gorącem po jej plecach, a policzki musnęły się o siebie w tak pozornie naturalnym geście przywitania. Poczuła zapach  jego perfum, nutę zwietrzałego już aromatu szamponu do włosów, w tym samym momencie zarejestrowała miękkość skóry jego twarzy, chłód palców w porównaniu do tego, jakim ciepłem zalała się skóra jej lędźwi w tym niespodziewanym dotyku. Wzięła nieco gwałtowniejszy wdech, ale nic więcej.
Spojrzała na fogsa, wyraźnie się namyślając.
- Czy lubi głaskanie? - zapytała, nie spuszczając uważnego wzroku z psa - Czy jak się go głaszcze, to skacze? Czy woli bieganie za piłką? - pies był, cóż, niemały. Może nie wielkości hipogryfa, ale też nie zamierzała w żaden sposób udawać, że nie traktuje tego stworzenia bardzo poważnie.
Przeniosła spojrzenie na blondyna i przechyliła lekko głowę:
- Słyszałam, że ma być festiwal dyń w Halloween w miasteczku. - powiedziała, w nawiązaniu do ich rozmowy na wizzengerze.
Powrót do góry Go down


Jamie Norwood
Jamie Norwood

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191 cm
Dodatkowo : Półwil, prefekt
Galeony : 1863
  Liczba postów : 1398
https://www.czarodzieje.org/t21547-jamie-norwood#699534
https://www.czarodzieje.org/t21553-torcik#699779
https://www.czarodzieje.org/t21551-jamie-norwood
Czarodziejskie pola - Page 19 QzgSDG8




Moderator




Czarodziejskie pola - Page 19 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 19 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 19 EmptySro 13 Lis - 8:56;

Miał wrażenie, że wyczuł jej spięcie, że znieruchomiała pod wpływem jego gestu, ale nie wycofała się, ani nie uciekła. Jedynie wciągnęła powietrze, co słyszał, będąc tak blisko niej. Najwyraźniej nie był tak nieprzyjemny, jak mleczuchy. Ta myśl wywołała krzywy, wyraźnie rozbawiony uśmiech na jego twarzy, gdy tylko się prostował, nie odrywając od niej spojrzenia. Czy właśnie przekraczał granice, jakie mniej lub bardziej świadomie wyznaczała? Prawdopodobnie. Czy dobrze się przy tym bawił? Zdecydowanie. Z pewnością nie powinien, ale coś w tej jej postawie, w dystansie, jaki zachowywała, sprawiało, że miał ochotę zobaczyć, czy może nagiąć tę jej zbroję. Zaczynał rozumieć, co Carly musiała lubić w drażnieniu go, w popychaniu w niektóre strony, bo cóż, dobrze obserwowało się jej reakcje na jego obecność, niektóre słowa, czy zachowania. Było to interesujące.
Zupełnie tak, jak dla niej fogs, co Jamie przyjął z uniesieniem brwi. Nie spodziewał się, że będzie pytała o Roya, choć nie widział powodu, dla którego miałaby o psa nie pytać. Spojrzał w stronę fogsa i w końcu zagwizdał na niego, przywołując w ten sposób, a Roy przybiegł, trzymając piłkę w zębach.
- Lubi wszelkie zabawy. Zarówno aportowanie piłek, jak szukanie ukrytych skarbów w domu, czy zwykłe pieszczoty. Skacze tylko na moją siostrę, bo go do tego zachęca. Na ciebie nie powinien skakać, ale jeśli chcesz go pogłaskać, mogę go przytrzymać - zaproponował, pochylając się do psa, aby odebrać od niego piłkę i podrapać przelotnie za uchem.
- Tak, ma być. Zamierzasz wybrać się i zobaczyć, co jest planowane? A może sama chcesz się przebrać i wybrać do domów po cukierki? - zapytał, żartując sobie, choć podejrzewał, że za chwilę dostanie całkowicie poważną odpowiedź. Sam nie był przekonany, czy chce iść na to święto, czy wolał sobie odpuścić i spędzić czas w domu z ojcem, jeśli ten nie będzie mieć dyżuru, czy po prostu w pojedynkę. Czasem takie wieczory były tym, czego tak naprawdę potrzebował, ale był ciekaw, jakie plany miała Bertha, czy być może chciała przekonać się na własnej skórze o tym, o czym rozmawiali wcześniej przez wizzengera.

@Bertha 'Birdy' Shercliffe

______________________


Cleanse my soul
free me of this anger that I hold and make me whole
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Czarodziejskie pola - Page 19 QzgSDG8








Czarodziejskie pola - Page 19 Empty


PisanieCzarodziejskie pola - Page 19 Empty Re: Czarodziejskie pola  Czarodziejskie pola - Page 19 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Czarodziejskie pola

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 19 z 19Strona 19 z 19 Previous  1 ... 11 ... 17, 18, 19

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Czarodziejskie pola - Page 19 JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
za Londynem
-