Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Punkt widokowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 31 z 32 Previous  1 ... 17 ... 30, 31, 32  Next
AutorWiadomość


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Punkt widokowy - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy - Page 31 Empty


PisaniePunkt widokowy - Page 31 Empty Punkt widokowy  Punkt widokowy - Page 31 EmptySob 12 Cze - 14:21;

First topic message reminder :



Miejsce, z którego rozciąga się piękny widok na jezioro i część Zakazanego Lasu. Uczniowie, często się tu zatrzymują, by porozmyślać i zrelaksować wzrok.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Percival d'Este
Percival d'Este

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 203cm
C. szczególne : Piegi, tatuaże na całym ciele, kolczyki. Chorobliwie biała cera. Krzyż Dilys na łańcuszku na szyi. Szmaragdowa blizna na dłoni, która jawi się zielonkawym świetle przy ludziach z genetyką, blizna na nodze po złamaniu.
Galeony : 107
  Liczba postów : 958
https://www.czarodzieje.org/t20115-budowa
https://www.czarodzieje.org/t20140-jackson
https://www.czarodzieje.org/t20137-percival-d-este
https://www.czarodzieje.org/t20139-percival-d-este-dziennik
Punkt widokowy - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy - Page 31 Empty


PisaniePunkt widokowy - Page 31 Empty Re: Punkt widokowy  Punkt widokowy - Page 31 EmptySro 17 Mar - 23:44;

  Obudziwszy się, nie spodziewałem się wiele po tym dniu. Nie miałem żadnych planów, żadnych zajęć, ani w sumie pomysłów na to by produktywnie spędzić ten dzień. Oczywiście mogłem pouczyć się jeszcze zaklęć, ale poczułem ostatnio pewne zmęczenie codziennym wstawaniem i łapaniem za różdżkę i nie chciałem by cała ta pasja, która we mnie nieoczekiwanie urosła do niebotycznych rozmiarów, wypaliła się i zastąpiona została tym samym uczuciem beznadziei, którym żyłem ostatnie lata. Nie łudziłem się, że to nigdy nie nastąpi, w moim przypadku zawsze prędzej czy później do tego dochodziło, acz wolałem o tym w ten sposób nie myśleć, pozostawiając ten temat magicznej niewiedzy i zrzędzeniu losu, który prędzej czy później przyjdzie i pozostawi po sobie jakiś ślad na mojej przyszłości.
  Jak się jednak okazało, poranek nie był tak pozbawiony nowych, nieoczekiwanych elementów jak się spodziewałem, ponieważ na mojej kołdrze leżał komiks, który szybko rozpoznałem. Byli to Młodzi Tytani z DC, jedne z pierwszych wydań, co nie było aż tak zaskakujące w porównaniu do samego faktu skąd on się tu wziął. Jako zapalony fan Watchmenów nie czytałem ostatnimi czasy żadnych innych komiksów, do Hogwartu też żadnych nie przyniosłem ze sobą, nie miałem więc pojęcia skąd on tutaj. Chwyciłem go i otworzyłem na pierwszej stronie i nie minęła sekunda, a krztusiłem się jakimś proszkiem czy kij wie czym.
- Na suty Bellatrix, kurwa! – Przekląłem, mając ograniczony widok przez ten pyłek, który wpadł mi za powieki i nie mogłem chwilowo patrzeć. Chwilę zajęło mi doprowadzenie się do porządku i wyrzuciłbym sobie całą tą sytuację z pamięci, gdyby nie to, że moja zwykle alabastrowa skóra zrobiła się… zielona. Do chuja pana co jest?! Szybko wstałem i pobiegłem do łazienki w dormitorium w celu zobaczenia się w lustrze i okazało się, że stałem się anorektyczną wersją Shreka po tygodniu na Nokturnie. Oczy świeciły złotym blaskiem, ja zaś w myślach przeklinałem tego kogoś, kto postanowił sobie zrobić na mnie tak ponury żart. Choć gdybym to ja go zrobił komuś, to na pewno wydałby mi się całkiem zabawny. Korzystając z okazji, wróciłem do sypialni wspólnej, chwyciłem komiks i zacząłem przeglądać strony z obrazkami.
  Na widok całej drużyny Młodych Tytanów dostałem olśnienia. Kurwa, to jest to! Wstałem jak piorun trzasnął, wziąłem swoją torbę i wybiegłem z dormitorium, chcąc coś sprawdzić. Bo jeśli moja teoria się sprawdzi, no to kurwa, kimkolwiek jesteś, kto mi podsunął ten dziwaczny proszek, jednak dziękuje, jesteś zajebisty, a żarcik niczego sobie!
  Na błonia pobiegłem stroną mostu wiszącego, uznając tą część błoni za lepszą do przetestowania swoich umiejętności. A Merlin wiedział ile będą one jeszcze trwać, także nie mogłem tracić czasu i stojąc przy wielkich schodach, zamknąłem oczy i pomyślałem o jastrzębiu. Nie miałem pojęcia jak Bestia zmieniał się w zwierzęta, ale intensywne myślenie o zwierzęciu wydało mi się najbardziej sensowne.
  I stało się! Otworzywszy ślepia, byłem zdecydowanie mniejszy, inny miałem też horyzont – tak jakoś dziwnie, ptasio. Zatrzepotałem szmaragdowymi skrzydłami i spróbowałem wzbić się w powietrze co jednak nie wydało się tak łatwe jak myślałem. Nawet nie uniosłem się na metr w powietrze, kiedy straciłem równowagę w locie i upadłem, czując ból w skrzydle. Przemieniłem się znowu w człowieka i uznawszy, że tutaj nie ma co się bawić w takie rzeczy, zszedłem szybkim krokiem w dół, wracając myślami do miejsca, w które pierwotnie chciałem się udać.
  Przebiegałem już przez most wiszący, patrząc w bok i nagle wpadłem na kogoś z całym swoim impetem, przewracając się.
  - O Merlinie, przepraszam, nie patrzyłem! – Podniosłem się błyskawicznie pod wpływem drążącej w moich żyłach adrenalinie i uniosłem wzrok na nieszczęśnika, który musiał niestety na mnie trafić. Nie do opisania było moje zaskoczenie, kiedy ujrzałem kto to był.
  - O cię pieron, ty jesteś zielony! Jak ja! – Wykrzyknąłem, nie mogąc wyjść z podziwu. O co chodzi, ktoś zrobił sobie własną wersję celebrowania święta patrona Irlandii?

Powrót do góry Go down


Alec Taylor
Alec Taylor

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : Kilka tatuaży na ciele, mała blizna na prawym policzku, szczególnie widoczna, kiedy się uśmiecha, wyraźny amerykański akcent
Galeony : 153
  Liczba postów : 228
https://www.czarodzieje.org/t20127-alec-dustin-taylor
https://www.czarodzieje.org/t20144-sowa-aleca#623436
https://www.czarodzieje.org/t20143-alec-taylor#623361
https://www.czarodzieje.org/t20651-alec-taylor
Punkt widokowy - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy - Page 31 Empty


PisaniePunkt widokowy - Page 31 Empty Re: Punkt widokowy  Punkt widokowy - Page 31 EmptyPią 19 Mar - 16:27;

Czas płynął nieubłaganie. Czy ktokolwiek tego pragnął, czy nie, nie miał na to najmniejszego wpływu. Tak więc, nim Alec miał okazję spojrzeć w tył, okazało się, że już upłynęło dosyć sporo dni od momentu, kiedy pojawił się w Hogwarcie i został przydzielony do szkolnego domu, gdzie przebywali jego koleżanki oraz koledzy Gryfoni. Wciąż jeszcze nie wiedział, co sądzić na ten temat. Hogwart był tak bardzo różny od jego poprzedniej szkoły, jak to tylko możliwe. Te różnice zauważał na każdym kroku, zarówno w kwestii mniejszych, bądź większych aspektów. Jak chociażby wszechobecnych żartów, które to stały się celem prawdopodobnie każdego ucznia w tej szkole. Alec tego nie rozumiał i zrozumieć nie chciał. A że niespecjalnie znał się na tym, co mieszkańcy Hogwartu mogą mu zaserwować, to niejednokrotnie padał ofiarą takich głupich sytuacji.
Tak jak i tego poranka, kiedy obudziwszy się, zauważył na swojej pościeli jakąś dziwną gazetę. Z konsternacją na twarzy odgarnął zbłąkane loki do tyłu i sięgnął po czasopismo ręką. W momencie, kiedy zaczął je otwierać, buchnęła w jego stronę chmura jakiegoś dziwnego pyłu. Zakaszlał, zaklął siarczyście i jeszcze mocniej nazwał w myślach tego, co to śmiał zachować się względem niego w podobny sposób. Nie, to zdecydowanie nie było na jego nerwy. Wkurzony wstał z łóżka, pragnąc czym prędzej się ogarnąć. Pech chciał, że przeszedł obok lustra i… mało by go nie stłukł jakimś zaklęciem, widząc zielone coś, co zbyt mocno przypominało jego samego.
– To jest kurwa jakiś żart… - jęknął pod nosem, próbując zetrzeć zielone coś z twarzy. Oczywiście nie dało się. Oczami wyobraźni już widział, jak wszyscy ludzie się z niego śmieją, bo nie dość, że jest nowym nabytkiem Hogwartu, to jeszcze wygląda jak błazen. Wtedy to zadecydował, że ma to wszystko w dupie. Wszelkie lekcje mogą się dla niego nie odbyć, a on miał zamiar spędzić czas na błoniach. Jak pomyślał, tak uczynił. Szybko narzucił na siebie jakieś spodnie, bluzę, kurtkę. Chwycił Rosalitę w dłoń i ruszył w kierunku drzwi. Nie miał zamiaru spędzić w tym zamku nawet minuty dłużej tego dnia. Musiał stąd wyjść, a błonia wydawały mu się jedynym rozsądnym kierunkiem.
Szedł przed siebie z narzuconym kapturem na głowę. Jedną rękę miał wciśniętą głęboko w kieszeń kurtki, a w drugiej trzymał gryf swojej ukochanej gitary. Kroczył po kolejnych stopniach, korytarzach, aż w końcu mocnym szarpnięciem niedawno ukrytej w kieszeni dłoni, otworzył drzwi i wyszedł na zewnątrz. Nogi same go niosły a zapach świeżego powietrza potwierdzał, że to był dobry pomysł. Oddalał się od tych piekielnych murów i to było w tym wszystkim najpiękniejsze. Cała reszta nie miała żadnego znaczenia.
Więc kiedy nagle wpadł na niego jakiś chłopak, to mocno się zdziwił. Rzadko kiedy spotykał kogoś równie wysokiego i nawykł do faktu, że zazwyczaj musiał zerkać w dół, nie do góry, aby zwrócić na kogoś uwagę. Tylko w porównaniu do tego chłopaka, Alec mógł uchodzić za jakiegoś grubasa, a wcale takim nie był!
– Luz, nic się nie stało – Amerykański akcent rozbrzmiał w jego słowach. Nie bardzo zwracał na chłopaka uwagę, gotowy od razu iść dalej w swoją stronę, ale wtedy to usłyszał kolejne jego słowa. Zmarszczył brew i spojrzał na niego, a na jego ustach pojawił się uśmiech.
– No, jak widać – rozłożył szeroko ręce, szczerząc zęby. Dziwne, bo od bardzo dawna nie uśmiechał się dosyć szczerze. A teraz robił to bez większego problemu. – A tobie, co się stało, że wyglądasz jak żaba? – nie omieszkał zapytać, cholernie zaintrygowany, czy aby jego własna historia nie pokryje się z historią tego gościa.
Powrót do góry Go down


Percival d'Este
Percival d'Este

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 203cm
C. szczególne : Piegi, tatuaże na całym ciele, kolczyki. Chorobliwie biała cera. Krzyż Dilys na łańcuszku na szyi. Szmaragdowa blizna na dłoni, która jawi się zielonkawym świetle przy ludziach z genetyką, blizna na nodze po złamaniu.
Galeony : 107
  Liczba postów : 958
https://www.czarodzieje.org/t20115-budowa
https://www.czarodzieje.org/t20140-jackson
https://www.czarodzieje.org/t20137-percival-d-este
https://www.czarodzieje.org/t20139-percival-d-este-dziennik
Punkt widokowy - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy - Page 31 Empty


PisaniePunkt widokowy - Page 31 Empty Re: Punkt widokowy  Punkt widokowy - Page 31 EmptySob 27 Mar - 12:46;

  Już nic dzisiejszego poranka nie mogło mnie zaskoczyć. Nie dość, że skończyłem jako Bestia z dosłownie komiksu dla Mugoli, to jeszcze się okazywało, że nie byłem jedyny, a po zamku całkiem prawdopodobnie biegały dzisiaj całe zloty najróżniejszych bohaterów z komiksów, a przynajmniej tak mi się wydawało widząc Aleca, czyli kolejną „Bestię”. Wpadłem na niego, całkowicie przypadkowo, lecz dzięki temu w ogóle zwróciliśmy uwagę na fakt, że oboje jesteśmy całkiem bagiennej barwy.
  Na szczęście chłop nie był jakimś bucem i normalnie zareagował na moją „wpadkę”, czego wcale nie mogłem traktować jako pewnik – po tych korytarzach chodzili również i tacy, co dzięki swoim osiągnięciom magicznym czuli się niczym reinkarnacje Merlina i Morgany i pokazywali to na każdym kroku swoim wyjebanym w kosmos ego. Na takich ludzi wpaść to jak podpisać na siebie może nie wyrok śmierci, ale na pewno wyrok znoszenia ich docinek przez najbliższy miesiąc.
  - Nie wiem czy ktoś mnie stalkował przez ostatnie miesiące i ogarnął, że jestem miłośnikiem komiksów, ale dzisiaj rano jak się obudziłem to jeden leżał na moim łóżku i jak go otworzyłem to mi strzelił pyłkiem w mordę – wzruszyłem ramionami, po krótce opisując to, jak wyglądał mój poranek i ta cała sytuacja związana z tymże incydentem.
  - Ogólnie nie wiem czy już to ogarnąłeś, ale pyłek miałem w komiksie Młodych Tytanów i nasz kolor nie jest bez przyczyny… to znaczy jedna z postaci w tym komiksie była tej barwy i była zmiennokształtna. – W połowie tego zdania mój entuzjazm nieco oklapł czując się nieco jak nerd przy chłopaku, ale machnąłem na to ręką w myślach, uznając, że wyjebane, niech sobie myśli co tam chce.
  - I próbowałem się zmienić w jakiegoś zwierzaka i faktycznie się udało! Możesz spróbować, mi się udało jak zamknąłem oczy i intensywnie myślałem o tym właśnie zwierzaku. – Opisałem mu jak to wyglądało z mojej strony i pomyślałem, że to dobry moment, żeby spróbować raz jeszcze. Dlatego zamknąłem oczy i skupiłem swoje myśli na zwierzaku, który jednocześnie jest moim patronusem – listem polarnym, który może i nie będzie miał pięknego, aksamitnego futerka o śnieżnej barwie, a o zielonej. Popatrzyłem na niego lisimi oczyma i pomerdałem instynktownie futrzastym ogonem, po czym spróbowałem powiedzieć, co faktycznie się udało.
  - Okej, test… o, chyba mogę mówić nawet w tej formie! No więc gitara, myślę, że będąc tak samo zielony jak ja, możesz również zmieniać się w jakieś goryle czy inne zwierzaki. – Wykrzyknąłem z lisiego pyszczka, po czym podskoczyłem raz czy dwa, sprawdzając zwinność tej formy.

Powrót do góry Go down


Alec Taylor
Alec Taylor

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : Kilka tatuaży na ciele, mała blizna na prawym policzku, szczególnie widoczna, kiedy się uśmiecha, wyraźny amerykański akcent
Galeony : 153
  Liczba postów : 228
https://www.czarodzieje.org/t20127-alec-dustin-taylor
https://www.czarodzieje.org/t20144-sowa-aleca#623436
https://www.czarodzieje.org/t20143-alec-taylor#623361
https://www.czarodzieje.org/t20651-alec-taylor
Punkt widokowy - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy - Page 31 Empty


PisaniePunkt widokowy - Page 31 Empty Re: Punkt widokowy  Punkt widokowy - Page 31 EmptyWto 6 Kwi - 21:39;

Naprawdę, ten dzień od samego poranka obfitował w takie dziwne wydarzenia, że Alec zastanawiał się, co jeszcze mogłoby mieć miejsce. Jego zielona skóra była chyba wystarczająca, ale jak widać nie. Los postanowił zadbać o to, aby Gryfon spotkał innego ucznia, którego tak jak i jego dopadła klątwa zielonego ciała. Może to dziwne i nie powinien tak myśleć, ale ucieszył się, że nie tylko jego spotkały takie problemy. Nawet się nieco uśmiechnął, kiedy już się upewnił, że zarówno jemu jak i Rosalicie nic nie grozi.
A potem nastąpił słowotok tego dziwnego ucznia, którego spotkał i im więcej słów opuszczało jego usta, tym większe stawały się oczy Aleca. Chociaż na szczęście, to co mówił, w dziwny sposób pokrywało się z tym, co stało się z nim samym. Więc te wszystkie słowa nie przerażały go aż tak strasznie.
– Czekaj, czekaj, stop! – zawyrokował w pewnym momencie, kiedy chłopak wziął przerwę na oddech. Wyciągnął przed siebie swoją zieloną rękę, po to, aby dodatkowo go zatrzymać i jakoś tak mimowolnie zerknął na swoje palce. Obrócił je pod różnym kątem, jakby widział je po raz pierwszy w życiu. Dopiero po dłuższej chwili podniósł wzrok na zielonego jegomościa.
– Czyli co, teraz potrafisz zmieniać się w zwierzę? – Z powątpiewaniem uniósł jedną brew do góry, ale… korciło go bardzo, żeby spróbować, czy może jednak nie miał racji. Choć kompletnie nie wiedział, w jaki sposób się za to zabrać. Dlatego po prostu obserwował, jak robi to chłopak i otworzył szeroko usta w naprawdę ogromnym wyrazie zaskoczenia, kiedy zamiast niego, pojawił się mały, zielony lis polarny!
-Ojacieżpierdolę! – zawołał nieskładnie i od razu odłożył (bardzo ostrożnie!) Rosalitę na trawę. Potarł dłonią o dłoń z ekscytacją wymalowaną na twarzy, jednocześnie zastanawiając się nad tym, jakim zwierzęciem chciałby się stać. A było tego wiele! Niemniej postawił na pierwsze, co pojawiło się w jego głowie. Zaczął wyobrażać sobie siebie, jako pięknego, bardzo dostojnego konia. Widział te czarną, lśniącą grzywę, te chude pęciny. Przymknął oczy z szerokim uśmiechem na ustach i kiedy ponownie je otworzył… perspektywa uległa kompletnej zmianie!
– O kurwa, jestem koniem! – zawołał i na próbę zarżał. Dźwięk był tak wspaniały, że aż stanął dęba i zamachał kopytami w powietrzu. A potem po prostu puścił się pędem galopem po polu, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie się działo. Chociaż zielony, to wciąż on był kurwa koniem!
Powrót do góry Go down


Percival d'Este
Percival d'Este

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 203cm
C. szczególne : Piegi, tatuaże na całym ciele, kolczyki. Chorobliwie biała cera. Krzyż Dilys na łańcuszku na szyi. Szmaragdowa blizna na dłoni, która jawi się zielonkawym świetle przy ludziach z genetyką, blizna na nodze po złamaniu.
Galeony : 107
  Liczba postów : 958
https://www.czarodzieje.org/t20115-budowa
https://www.czarodzieje.org/t20140-jackson
https://www.czarodzieje.org/t20137-percival-d-este
https://www.czarodzieje.org/t20139-percival-d-este-dziennik
Punkt widokowy - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy - Page 31 Empty


PisaniePunkt widokowy - Page 31 Empty Re: Punkt widokowy  Punkt widokowy - Page 31 EmptyWto 13 Kwi - 23:32;

  Chciał, to miał, zatrzymałem się w połowie słowa i z rozdziawioną buzią popatrzyłem na niego z niemym zapytaniem. Gdy pytanie padło popatrzyłem na niego z ukosa. No przecież o tym ciągle mówiłem!
  - Noo, tak – potwierdziłem, kiwając jeszcze głową, tak dla akcentu, żeby nie było wątpliwości. Może niewyraźnie mówiłem? Nie wiem, mógł to być przecież skutek uboczny bycia Bestią z Młodych Tytanów.
  - Noo, tak – odpowiedziałem w identyczny sposób co wcześniej, uśmiechając się nieznacznie przy tym, ale dobitnie zrozumiałem, że chłop mi nie uwierzy, póki tego nie zademonstruję. Zrobiłem to więc, patrząc zaraz na niego lisimi ślepiami, oblizując pyszczek. Jego wybuch emocji nie był dla mnie niczym zaskakującym, ja sam przecież podobnie zareagowałem – niecodziennie można było być zmasterowanym animagiem – bo nie dość, że się ma umiejętność zmiany kształtu w zwierzę to jeszcze można sobie wybrać jakiekolwiek i mówić ludzkim głosem. Wadą był jedynie istnie ślizgoński kolor, ale dało się przeżyć, balans zachowany.
  - No, dajesz, zmieniaj się – dodałem, nakręcając jeszcze bardziej nieznajomego mi chłopaka (choć chyba czasem widziałem go w dormitorium, ciężko stwierdzić), aż w końcu zaczął się zmieniać. Nie wybrał mniejszego zwierzęcia, jak ja, a wręcz przeciwnie. Stał się jebanym kuniem.
  - A no widzę, kozacko. Nie zabij się tylko przy okazji. – Rzuciłem żartobliwie i wróciłem do swojej ludzkiej formy, rozglądając się wokoło i szukając czegoś, co mogliby teraz zrobić i to szybko. Nie mogłem przecież przewidzieć ile jeszcze czasu nam zostało, a warto byłoby skorzystać z tej sytuacji.
  - Jak myślisz, bariera między błoniami, a Zakazanym Lasem jest wysoka? – Zapytałem, bardziej głośno myśląc, aniżeli proponując cokolwiek, zresztą szybko pomyślałem nad tym mocniej i doszedłem do jedynego słusznego wniosku – nie no, musi, ktoś mógłby przecież polecieć na własnej miotle. – Zwróciłem uwagę i rozchmurzając się z własnych przemyśleń, popatrzyłem nan nieznajomego, co patrzył na mnie końskimi oczyma.
  - Dobra stary, musimy zrobić coś kozackiego i fajnego, póki jeszcze mamy te umiejętności. Przyszedłem tu bo planowałem zmienić się w sokoła i zeskoczyć z tego mostu, ale może tobie przychodzi coś jeszcze ciekawego do głowy? – Zapytałem, nie spuszczając go z oka i podziwiając nietuzinkowe omaszczenie – mało który koń mógłby pochwalić się zieloną barwą.

Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1847
  Liczba postów : 3465
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Punkt widokowy - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy - Page 31 Empty


PisaniePunkt widokowy - Page 31 Empty Re: Punkt widokowy  Punkt widokowy - Page 31 EmptyWto 18 Maj - 8:44;

Odkładając na bok miotłę, usiadła na murku punktu widokowego i przez chwilę wpatrywała się w wymalowany poniżej krajobraz. Być może nacieszenie oczu widokami miało przynieść im na treningu nieco otuchy, albo chociaż wyciszyć nerwy związane z ostatnią grą. Ostatnim meczem, w którym rozstrzygnąć miały się losy całego sezonu obu uczestniczących w nim drużyn. Czy tylko ją tak bardzo to wszystko niepokoiło? Jakiś czas siedziała w ciszy, aby wreszcie zwrócić się do zebranych osób, witając ich ciepłym uśmiechem i spojrzeniem pełnym wiary w swoje i ich umiejętności.
- Z Krukonami będziemy potrzebować zgrania i podejmowania ryzyka. - i pewnie fury szczęścia, ale wolała o tym nie wspominać, zwłaszcza, że sama wolała myśleć, że to Gryfoni mieli przewagę i byli bliżej ostatecznego zapewnienia sobie miejsca w finale. W końcu czy bycie pod ścianą nie dawało solidnego kopa do motywacji i wiary we własne siły?
- I dokładnie tego będę od Was oczekiwać. Skoro nie mamy już nic do stracenia, po prostu zróbmy widowisko. - zaproponowała z żądnym adrenaliny uśmiechem, aby następnie chwycić Błyskawicę i wstać, rozprostowując plecy. Wyciągnęła w ich kierunku miotłę, jakby za jej pomocą miała zamiar ich wszystkich zaczarować, a potem zaczęła tłumaczyć zasady krótkiego treningu. Oczekiwała, że po przebieżce z zamku byli już dostatecznie rozgrzani i przygotowani do ćwiczeń. Gdy skończyła, wzruszyła ramionami i odchyliła się do tyłu na tyle, że runęła głową w dół w znajdującą się pod nimi przepaść. Jednak kilkanaście metrów niżej zdołała wcisnąć sobie miotłę pod tyłek i zawisnąć w powietrzu - w oczekiwaniu na to, co zobaczy z ich strony i przygotowując się na ewentualne interwencje. Bo przecież sytuacja w tabeli jeszcze nie była przecież aż tak zła, by podejmować próby zakończenia swoich cierpień...

Etap I - Podniebna akrobatyka

Uzbrojeni w miotłę oraz kafel/pałkę kierujecie się nad jezioro, gdzie Waszym zadaniem jest wykonanie dwóch wybranych manewrów znanych z profesjonalnych spotkań. Większość z nich rozpisana jest tutaj oraz tu. Przyjmijcie, że nad jeziorem zawieszone są trzy quidditchowe pętle (gdy Wasza pierwsza akrobacja wiąże się ze zdobywaniem goli), a przy drugiej kombinacji stajecie się celem dla kursującego tam tłuczka (wykorzystajcie kombinację do uniku lub odbicia piłki). Wybrany przez Was manewr może być również autorski, składający się tylko częściowo z kopiowanego zagrania, bądź w ogóle będący małym wycinkiem jakiejś taktyki. Macie również możliwość wykonywania ich w parach, czy korzystania z pomocy Morgan (przyjmijcie, że Wam pomogła, a ja uwzględnię to w swoich postach).

Przykłady:
A) Bazując na popularnych zagraniach reprezentacji Japonii (Tsunami), po otrzymaniu podania wkopujecie kafel do pętli przewrotką lub z półobrotu, a tłuczka omijacie za sprawą wykonania Rozgwiazdy.
B) Do zdobycia gola stosujecie okrojony Blitzen Ballet - Morgan podrzuca Wam kafel, Wy wyskakujecie z miotły i chwytacie piłkę, aby po wykonaniu salta rzucić na pętlę i znów wylądować na miotle. W odpowiedzi na nadlatujący kafel decydujecie się zastosować Zwis leniwca, dzięki któremu postać unika nabitych siniaków.

Litery sztuczek:

Na sztuczki związane z rzutem do pętli/odbijaniem tłuczka do celu rzucacie dodatkowo kością k6:
Celność:

Przerzuty: dla postaci utworzonych w tym roku kalendarzowym: 1 przerzut dowolnego rzutu za każde 5 pkt. z Mioteł. Pozostali - 1 przerzut za 12 pkt.

Etap trwa do piątku - 21.05, godz. 22:00, a w międzyczasie (w osobnym poście) pojawi się również drugi, zespołowy etap, w którym możliwie wszyscy wspólnie przeprowadzimy przepełnioną kombinacjami akcję. Jego również zamkniemy i rozliczymy w piątek.
Powrót do góry Go down


Mulan Huang
Mulan Huang

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Galeony : 1636
  Liczba postów : 1452
https://www.czarodzieje.org/t20227-mulan-huang#630198
https://www.czarodzieje.org/t20246-lacze-lan
https://www.czarodzieje.org/t20228-mulan-huang#630207
Punkt widokowy - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy - Page 31 Empty


PisaniePunkt widokowy - Page 31 Empty Re: Punkt widokowy  Punkt widokowy - Page 31 EmptyWto 18 Maj - 20:34;

Kostka: J aka zabijam się

Quidditch czy ogólnie latanie na miotle było jedną z niewielu aktywności fizycznych, które miały rację bytu w Hogwarcie, a akurat Huang miała problemy z wysiedzeniem na miejscu. Nic więc dziwnego, że w pewnym momencie stwierdziła, że chociaż należy do nielotów to jednak z pewnością spoko pomysłem byłoby wzięcie udziału w treningach organizowanych przez Morgan. I dlatego też znalazła się na miejscu ze szkolną miotłą, bo kto ją przed tym powstrzyma?
Wysłuchała uważnie słów Davies, która mówiła coś o ryzyku, co dla niej niejako było równoznaczne z tym, że mają grać jak samobójcy. Bo jakby nie patrzeć to do niej akurat rola takiego Kamikaze, boskiego wiatru, to pasowała jak ulał. Chociaż ci oryginalnie byli z takiego kraju jeszcze nieco bardziej na wschód. Ale samobójca i to dobrowolny do niej pasował. Jak znalazł.
Dlatego oczywiście sięgnęła po podarowany kafel, wzbiła się w powietrze na miotle i ruszyła w kierunku pętli. Miała w planie wykonanie jakiegoś naprawdę widowiskowego manewru, bo oczywiście, że dałaby radę. I może nawet udałoby jej się to osiągnąć, ale... no jednak nie. Brakowało jej zdecydowanie doświadczenia i to, co miało być widowiskowym wyskokiem z miotły zupełnie nie wyszło jej przez to, że najzwyczajniej w świecie nie znalazła solidnego oparcia dla stopy i nie potrafiła się odpowiednio wybić. Ot miotła pod zwiększonym ciężarem na jednej z podpórek pod stopy poszła nieco niżej i nie stanowiła dobrego miejsca do wykonywania podobnych akrobacji przez co Mulan z charakterystycznym 'oh shit' runęła w dół tuż obok swojej pożyczonej miotły. Miejcie ją w swojej opiece, Gryfoni.
Powrót do góry Go down


Hope U. Griffin
Hope U. Griffin

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : Piegi na twarzy i ciele. Kilka blizn po szponach na ramionach i jedna na skroni, skrupulatnie zakrywana włosami.
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 544
  Liczba postów : 1331
https://www.czarodzieje.org/t20055-hope-ursula-griffin#617982
https://www.czarodzieje.org/t20074-gobaith#618955
https://www.czarodzieje.org/t20059-hope-u-griffin#618372
https://www.czarodzieje.org/t20191-hope-u-griffin-dziennik
Punkt widokowy - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy - Page 31 Empty


PisaniePunkt widokowy - Page 31 Empty Re: Punkt widokowy  Punkt widokowy - Page 31 EmptyWto 18 Maj - 23:38;

Kostki: J, D, 6

Im bliżej meczu, tym bardziej się stresowała. Bała się nie tylko tego, jak pójdzie im jako całej drużynie oraz jej, jako jednej ze ścigających w głównym składzie... właściwie najbardziej stresowała się tym, co myśli o niej Morgan Davies. No bo jaką mogła mieć o niej opinię, skoro na każdym dotychczasowym treningu w bardziej (zazwyczaj) lub mniej (rzadziej) widowiskowy sposób robiła z siebie pośmiewisko? Poza entuzjazmem nie miała wiele do zaoferowania, a nikt jeszcze nie wygrał meczu z taktyką polegającą wyłącznie na oślepianiu przeciwników olśniewającym uśmiechem. Czy jeśli i dziś zawali, kapitan będzie na nią wściekła? Przez to, że zawsze była taka miła i opiekuńcza, Grifiin nigdy nie potrafiła odgadnąć, co naprawdę siedzi w jej głowie.
Zacisnęła wargi i jedynie ze skinięciem głową dosiadła miotły. Wyjątkowo nie miała dziś nastroju na pogaduszki i żarty, stres trzymał ją w ryzach. Zdeterminowana, pomknęła przed siebie i w odpowiednim momencie chcąc kopnąć piłkę prosto do bramki... straciła jednak równowagę, miotła zatrzęsła się niekontrolowanie, a ona minęła się z kaflem tak, że choć odbiła go jakimś cudem, ten poleciał z dala od bramki. Aby uniknąć nadlatującego tłuczka, postanowiła wykonać zwis leniwca, który z perspektywy kibica zawsze robił na niej spore wrażenie. I owszem, wystarczyło jej refleksu na to, żeby uniknąć piłki, ale źle złapała miotłę i zanim zdążyła naprawić swój błąd, trzonek wyślizgnął jej się z palców. Rozpędzony szkolny nimbus wyleciał jak strzała przed siebie, uciekając jej spomiędzy nóg.
Aaaa, nieee! — wrzasnęła, nieuchronnie spadając w dół. Zamachała rękoma, jakby liczyła na to, że jej, transmutacyjnej łamadze, znikąd wyrosną na nich skrzydła i pisnęła raz jeszcze, pewna, że zaraz zginie.
Zawsze czuła, że jej śmierć będzie godna pożałowania.
Powrót do góry Go down


Drake Lilac
Drake Lilac

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Dodatkowo : Wilkołak, prefekt
Galeony : 1194
  Liczba postów : 2093
https://www.czarodzieje.org/t20288-drake-lilac
https://www.czarodzieje.org/t20289-poczta-drake-a#636524
https://www.czarodzieje.org/t20286-drake-lilac#636463
https://www.czarodzieje.org/t20314-drake-lilac-dziennik#638560
Punkt widokowy - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy - Page 31 Empty


PisaniePunkt widokowy - Page 31 Empty Re: Punkt widokowy  Punkt widokowy - Page 31 EmptySro 19 Maj - 4:30;

KOSTKI: D, A, 3

Szczerze to w lataniu na miotłach i sportach na nich uprawianych nie był najlepszy, ale przecież właśnie po to były treningi, prawda? Jeśli pójdzie dobrze to może trochę polepszy swoje zdolności we władaniu nad miotłą podczas lotu, a jeśli nie to tłuczek nabije mu siniaka. No chyba że zleci z miotły i zacnie jebnie w wodę. Miotły swojej nie miał. Tak samo ochraniaczy. Dlatego musiał - znowu - skorzystać z tych szkolnych. Zanim jednak zabrał się do zrobienia jakiegokolwiek manewru zobaczył jak najpierw Mulan, a zaraz po niej Hope zlatują z mioteł. No pięknie... Hope była bliżej niego, więc to po nią zaczął lecieć z nadzieją że Huang pomoże inna osoba. Po przeleceniu kilku metrów złapał Griffin, zanim ta się rozbiła.-Żyjesz?- Po tym wszystkim pomógł jakoś wrócić na jej miotłę i sam ruszył wykonać swój manewr. Miał zamiar zrobić coś w rodzaju Kontry Rowentriego, co wyszło całkiem nieźle. Po wykonanym przez niego kopniaku kafel pięknie poleciał w środkową pętlę. Jednak kiedy wylądował z powrotem na miotle, zobaczył jak tłuczek wściekle mknie w jego kierunku. Jego mózg na chwilę złapał zawiechę, przez co przez parę sekund bezsensownie patrzył się na tłuczka, zanim dotarło do niego że powinien zareagować. Chciał uniknąć go za pomocą Zwisu Leniwca, ale nie zrobił tego w porę. Tłuczek uderzył go przez co zachwiał się i niemal spadł z miotły. Na szczęście zdążył się w porę chwycić, więc chyba było w porządku. Pomijając to że siniak zostanie. Ała?
Powrót do góry Go down
Online


Joyce A. Findlay
Joyce A. Findlay

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 167 cm
C. szczególne : Intensywny zapach Feniksowych, charakterystyczny szkocki akcent, ekscentryczne stroje
Galeony : 17
  Liczba postów : 21
https://www.czarodzieje.org/t20317-joyce-a-findlay#639366
https://www.czarodzieje.org/t20319-sowa-joyce#639422
https://www.czarodzieje.org/t20318-joyce-a-findlay#639367
Punkt widokowy - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy - Page 31 Empty


PisaniePunkt widokowy - Page 31 Empty Re: Punkt widokowy  Punkt widokowy - Page 31 EmptySro 19 Maj - 11:13;

Kostki: G, D, 1

"Quidditch" i "Joyce" wymienione w jednym zdaniu zazwyczaj oznaczały, że dziewczyna zdołała ośmieszyć się na zajęciach gier miotlarskich lub przyczyniła się do rozróby na trybunach podczas jakiegoś ważnego meczu. Jednak tym razem dziewczyna, mimo świadomości, iż nie jest może najlepsza w sportach drużynowych, lecz kierując się szczerą chęcią wspomożenia gryfońskiego zespołu, zasiliła szeregi formacji swojego domu. Uznała żartobliwie, że bycie obrońcą jest jej przeznaczeniem - nie dlatego, by szła na łatwiznę, lecz raczej ponieważ gnanie przez pół boiska z kaflem i lawirowanie przy tym z zawrotną prędkością między innymi graczami zapewniłoby jej dożywotni pobyt u Świętego Munga.
Na tym treningu korzystała z miotły szkolnej, która może niechętnie jej słuchała, ale teraz raczej nie miała innego wyjścia. Gryfonka obiecała sobie oszczędzenie kolejnych zarobionych pieniędzy na jakąś przyzwoitą zmiataczkę. Zanim jednak sama wsiadła na tę sponsorowaną przez Hogwart, przypatrzyła się uważnie poczynaniom kilku poprzedników. Miała wrażenie, iż jej samej nie pójdzie o wiele lepiej, no ale cóż, po to pojawiła się na treningu, by się wprawić w miotlarstwie przed kolejnym meczem.
- Immobilus - Joyce nie byłaby sobą, gdyby w sytuacji kryzysowej nie dosięgnęła własnej różdżki, nakierowując zaklęcie spowalniające na spadającą Mulan, by ta nie doznała brutalnego spotkania z podłożem. - W porządku? - zagadnęła ją, gdy udało jej się w ostatniej chwili spowodować, by dziewczyna zatrzymała się parędziesiąt centymetrów nad ziemią. Akurat gdy pomagała doprowadzić ją do pionu, nadeszła jej nieszczęsna kolej, więc zostawiła dziewczynę pod opieką reszty zawodników, zagryzła nerwowo wargę i dosiadła niesfornej miotły.
Na jednym z meczy dostrzegła kiedyś manewr, który nazywał się skokiem Dionizosa, o ile nie zmylił ją nadgorliwy fan, z którym wówczas gawędziła. Wprawdzie był on dość brawurowy jak na kogoś początkującego, ale co szkodziło jej spróbować? Nacierając na bramki, wyrzuciła kafel w górę, odbiła się całkiem zgrabnie od miotły i uderzyła w piłkę tak, że ta przeleciała przez lewą pętlę. Nie była to oczywiście perfekcyjna demonstracja tej taktyki, ale jak na nią prezentacja wypadła nader pomyślnie. Zmuszona w pewnej chwili do uniknięcia tłuczka, wykorzystała podpatrzoną w jakiejś książce Rozgwiazdę, czyli zagranie typowe dla obrońcy, którym w końcu miała być. Oczywiście wówczas miotła odmówiła jej posłuszeństwa i nie pozwalając Joyce na zwis, wykonała dziwaczny skręt, wystawiając dziewczynę na miłosierdzie tłuczka. Urazem okazał się jedynie dorodny siniak, więc jedyne, czego mogła się obawiać na dłuższą metę, to ośmieszenia przed resztą uczestników. Gryfonka przynajmniej zdołała utrzymać się na miotle, a to się liczy.
Powrót do góry Go down


Zephaniah van Wieren
Zephaniah van Wieren

Dorosły czarodziej
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : Tatuaż z łapą nundu na przedramieniu, Blizny i uszczerbki na zdrowiu: Dziennik
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 591
  Liczba postów : 590
https://www.czarodzieje.org/t19733-zephaniah-van-wieren
https://www.czarodzieje.org/t20064-sowa-zefka
https://www.czarodzieje.org/t19732-zephaniah-van-wiener
https://www.czarodzieje.org/t20207-zephaniah-van-wieren-dziennik
Punkt widokowy - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy - Page 31 Empty


PisaniePunkt widokowy - Page 31 Empty Re: Punkt widokowy  Punkt widokowy - Page 31 EmptySro 19 Maj - 22:10;

Pierwszy powrót do szkoły. Pierwsze widoki znajomych twarzy i jakiś taki... dziwny lęk narastający wewnątrz jego brzucha. Niby wszystkie ważne jednostki w szkole już wiedziały co się stało, ale czy tak naprawdę wszyscy inni też już wiedzieli. To chyba faktycznie była ta wewnętrzna obawa. Widział też ogłoszenie na temat treningu Gryfonów, ale... nie umiał jakoś wejść na miotłę... Zresztą mówił już w liście do pani kapitan, że nie będzie zamierzał być w drużynie. Ale co miał ze sobą zrobić? Co począć dalej? Tak właśnie myślał w szpitalu, kiedy w pewnym momencie faktycznie sięgnął po ulotkę z ministerstwa magii i zauważył, że otwierają się kursy i staże. Wtedy też wiedział gdzie pozwolić odpłynąć myślom - do nauki, której... dawniej tak bardzo nie brał pod uwagę. Robił po prostu swoje. A teraz? Nie mając zresztą jeszcze przy sobie różdżki, Zeph jedynie postanowił przyjść na punkt widokowy tylko po to, aby dzierżąc książkę ćwiczeniową w zdrowej dłoni pozwolić na to, by otworzyć ją na skończonej niedawno stronie i odezwać się do pani kapitan. — Jak nastroje przed meczem? — Niezdrowa, a raczej jej brak, dłoń schowana była blisko przy korpusie w kieszeni bluzy.

@Morgan A. Davies
Powrót do góry Go down


Ruby Maguire
Ruby Maguire

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Dodatkowo : kapitanka drużyny Gryfonów
Galeony : 1215
  Liczba postów : 1754
https://www.czarodzieje.org/t20263-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20265-poczta-ruby#632863
https://www.czarodzieje.org/t20264-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20266-ruby-maguire-dziennik#632872
Punkt widokowy - Page 31 QzgSDG8




Moderator




Punkt widokowy - Page 31 Empty


PisaniePunkt widokowy - Page 31 Empty Re: Punkt widokowy  Punkt widokowy - Page 31 EmptyCzw 20 Maj - 9:57;

Kostki: E A 8)

Wparowała na trening ze szkolną – jak na naczelnego biedaka Gryffindoru przystało – miotłą. Była w doskonałym humorze, z uśmiechem błądzącym w kącikach jej ust. Na treningach szło jej dobrze, w przeciwieństwie do eliksirów czy też zaklęć, tak więc nie miała żadnych powód do zamartwiania się. Mrugnęła okiem do Hope, która wyglądała na tragicznie zestresowaną. Chciała ją jakoś pocieszyć, rozśmieszyć, czy zrobić cokolwiek innego, ale Morgan zaczęła mówić, a Ruby nie zamierzała jej przerywać. Uśmiech na twarzy Maguire się powiększył i wbiła łokieć w bok Percy’ego, od razu uznając, że manewry wykonają wspólnie, bo przecież pałkarze musieli współpracować! Wsiadła na miotłę i wzbiła się w powietrze.
Kleszcze sobie odpuśćmy może, bo nie chcemy chyba nikogo z drużyny zrzucać z miotły! — zawołała do przyjaciela i podrzuciła pałkę, szczerząc się jak głupi do sera i ładnie ją łapiąc po jednym obrocie.
Szybko potem przeszła do działania. Chwyciła pałkę mocno i pewnie, czekając aż tłuczek poleci w jej stronę. Pełne skupienie, Maguire – pomyślała i uważnie śledząc drogę piłki zielonym spojrzeniem, przygotowała się do widowiskowego odbicia. Wiedziała, że to co chce zrobić nie było łatwe, ale nic nie mogło popsuć jej humoru, w końcu nie musiała siedzieć w tej durnej bibliotece. Kiedy tłuczek znalazł się w odpowiedniej odległości, odbiła go do tyłu, w stronę drugiego pałkarza, a cały manewr wykonała bezbłędnie. Spojrzała z lekkim niedowierzaniem na Pani Kapitan, była z siebie nieziemsko dumna.
Odnalazła wzrokiem d’Este i poprowadziła miotłę w jego stronę, w międzyczasie skinęła głową, na znak, że jest gotowa, by wykonać dubel. Zajęła odpowiednie miejsce i ramie w ramię poleciała w stronę tłuczka z Gryfonem, ostatecznie mocno uderzając piłkę w tym samym czasie co on, wzmacniając odbicie. Zrobiła daszek ze swojej dłoni, próbując zobaczyć jak daleko odbili latającą kulę, choć świecące słońce skutecznie jej to uniemożliwiało. Już miała krzyknąć triumfalnie, kiedy do jej uszu dobiegł krzyk @Hope U. Griffin. Spojrzała co się dzieje i przez ułamek sekundy – w szoku – patrzyła jak miotła Gryfonki oddala się w tylko sobie znanym kierunku.
owdupę — mruknęła i nie marnując więcej czasu, pognała na złamanie karku w stronę przyjaciółki, czując jak jej serce pędzi, bo nie do końca wiedziała co ma zrobić, a Hope spadała coraz niżej i szybciej. MYŚL RUBY, MYŚL. Wyciągnęła różdżkę, tłumiąc ten cichy głos, że to nie jest dobry pomysł. Nie miała czasu na dobre pomysły! Już chciała rzucić zaklęcie, kiedy odetchnęła z ulgą, widząc jak @Drake Lilac ją łapie. Podleciała do nich, wciąż z duszą na ramieniu. — Merlinie, Hope, mogłabyś się na przykład – NIE zabijać?
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1847
  Liczba postów : 3465
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Punkt widokowy - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy - Page 31 Empty


PisaniePunkt widokowy - Page 31 Empty Re: Punkt widokowy  Punkt widokowy - Page 31 EmptyPią 21 Maj - 12:31;

Kiedy wykonywali swoje popisy, Davies pozostawała w gotowości, choć jednocześnie w dużej mierze zdawała sobie sprawę z tego, że jej reakcje nie były do końca potrzebne. A przynajmniej nie te bezpośrednio ratunkowe. Choć w zespole byli nowi, większość z nich przecież dobrze się ze sobą znała i mogli na sobie polegać. Dlatego też nie zdziwiło jej, że Drake uratował Nadzieję, a Joyce pomogła Mei. Choć sama przed sobą musiała przyznać, że z jakiegoś powodu takie zachowania napawały ją entuzjazmem i dumą.
- Czepialstwo. Hope po prostu sobie wzięła do serca, że najlepiej uczyć się na błędach. Więc robi tylko błędy. - wyjaśniła z promiennym uśmiechem, zatrzymując się u boku Ruby. Przyjrzała się uważnie Griffin, oceniając, czy ta była w stanie kontynuować trening. Być może teraz niełatwo się latało ze skołatanym serduchem, ale w pewnym momencie, przynajmniej w szkolnych realiach, stawało się to całkiem normalne. Puściła zatem do prawie-upadłej rudowłosej oko, ale zanim postanowiła udać się do gryfońskiej Kamikaze, na barierkach pojawił się van Wieren.
- Grupowo skaczemy w przepaść. - lądując na murku, zwróciła się oficjalnie do przybyłego na trening Zepha, który przecież do niedawna w takich samych okolicznościach brałby czynny udział w zaproponowanych ćwiczeniach. Teraz natomiast powoli dochodził do zdrowia i w najbliższym czasie nie zapowiadało się na to, by był w stanie podjąć się jakiegokolwiek sportu i rywalizacji w jego ramach. Ale z drużyny nie wypadało się ot tak. Nawet, jeżeli wspólne granie miało już na dobre nie być jedną z opcji.
- Dobrze, że jesteś. Będziesz mógł ocenić następne zagrania. - zwróciła się do niego ponownie, po czym, podnosząc nieco głos, odezwała się już do wszystkich zebranych, tłumacząc, co takiego mieli jeszcze do zrobienia.

Gryfońskie Unga-Bunga!

Całym zespołem przeprowadzamy akcję ofensywną przy użyciu kafli i tłuczków. Po drodze próbują nas zaatakować i zatrzymać liczne modele smoków  imitujące wrogą drużynę. Każda osoba otrzymuje swoją rolę w taktyce, którą musi ukończyć, aby kolejne osoby były w stanie kontynuować zabawę. Tak to przynajmniej wygląda fabularnie. A mechanicznie:

Ścigający @Hope U. Griffin, @Drake Lilac, @Mulan Huang - odpisujecie w dowolnej kolejności, każde z Was wykonuje część taktyki składającej się z trzech zagrań: Woollongong Shimmy, Manewru Porskowej i wreszcie Fikoła Chelmondistona (wybieracie jedno z nich, Fikoł zarezerwowany jest dla osoby odpisującej jako ostatnia). Rzucacie literę na kombinację, a ostatnia osoba z trójki dorzuca K6 na celność.

Pałkarze @Ruby Maguire, @Percival d'Este - Ruby uderza tłuczek zagraniem, które roboczo zatytułuję Flexem Callahana, polegającym na wykonaniu odbicia słabszą ręką. Kieruje w tej sposób piłkę do Percy'ego, którego zadaniem jest zbicie jak największej liczby wrogo nastawionych smoków jednym ciosem. Ruby rzuca literę na kombinację, Percy k6 na celność.

Obrońca @Joyce A. Findlay - stosujesz Lagę Paraison, czyli defensywną wersję Łomotu Finbourgha, odbijając uniesioną miotłą tłuczek z taką siłą, że leci w kierunku pętli zawieszonych po przeciwnej stronie 'boiska'. Rzucasz K6 na celność.

Kostki

Litery kombinacji:

K6 na celność:

Uwagi co do kolejności:
A) @Joyce A. Findlay może pisać w dowolnym momencie, po prostu fabularnie uznając, że akcja ścigających jest już zakończona.
B) @Percival d'Este ma jeszcze czas na dołączenie i ukończenie pierwszego etapu, drugiego posta umieszcza po poście Ruby.

Przerzutów brak.

Całość zamykam i rozliczam jutro na godzinę przed meczem (18:00).
Powrót do góry Go down


Hope U. Griffin
Hope U. Griffin

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : Piegi na twarzy i ciele. Kilka blizn po szponach na ramionach i jedna na skroni, skrupulatnie zakrywana włosami.
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 544
  Liczba postów : 1331
https://www.czarodzieje.org/t20055-hope-ursula-griffin#617982
https://www.czarodzieje.org/t20074-gobaith#618955
https://www.czarodzieje.org/t20059-hope-u-griffin#618372
https://www.czarodzieje.org/t20191-hope-u-griffin-dziennik
Punkt widokowy - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy - Page 31 Empty


PisaniePunkt widokowy - Page 31 Empty Re: Punkt widokowy  Punkt widokowy - Page 31 EmptyPią 21 Maj - 23:19;

Kostki: C

Życie przeleciało jej przed oczami. Zawsze myślała, że to tylko takie powiedzenie o nieznanym źródle, a tymczasem przewinęły jej się przez głowę dziesiątki sytuacji, tych miłych i smutnych, pełnych rodziny i przyjaciół. Już-już miała zacisnąć powieki i pogodzić się ze swoim losem, kiedy znikąd, niczym superbohater, nadleciał Drake. Wpadła na niego z impetem i uczepiła się z całej możliwej siły, modląc się, by obciążona nadprogramowym, w dodatku tak rozpędzonym ciężarem miotła jakoś ich utrzymała. Chyba wyłącznie dzięki opanowaniu Gryfona udało im się na niej utrzymać. Nic nie powiedziała, objęła go mocno rękoma i w nagłej potrzebie przytuliła mokry od kilku łez policzek. Potem będzie się zastanawiać, jak bardzo jest zażenowana tą sytuacją, teraz musiała się uspokoić. Była roztrzęsiona. Kiedy stanęła na ziemi, puściła Drake'a i pobiegła prosto do przyjaciółki, którą też przytuliła z całych sił.
Próbuuujęęę —  jęknęła zapłakanym głosem prosto w jej włosy. Pozwoliła sobie na jeszcze kilka łez i dopiero po chwili była w stanie odgarnąć włosy, wziąć głęboki wdech, wyprostować się i przywołać dezerterską miotłę.
Tak, tylko błędy. To właśnie moja tajemna taktyka. —  Mruknęła i uśmiechnęła się kwaśno, próbując robić dobrą minę do złej gry, choć było widać, że jest nieco naburmuszona. Nie była zła na Morgan, broń Merlinie, jedynie na samą siebie... no bo to przecież w niej ewidentnie leżał problem. Pocieszał ją tylko - jeśli w ogóle wypadało tak powiedzieć - że nie wygłupiła się jako jedyna...
Zanim przystąpili do kolejnego ćwiczenia, zdążyła już całkiem wziąć się w garść. Dosiadła swojej miotły, złapała kafel jako pierwsza i ruszyła zygzakiem, z zamiarem podania piłki do Mulan. Ewidentnie nie dogadywała się dziś ze swoją miotłą, ruchy nie wychodziły jej płynnie, zygzak przypominał raczej slalom... zdecydowanie brakowało jej gracji. Nie była to dobra wróżba na zbliżający się mecz, ale uznała, że tym będzie się martwić, jeśli przez nią przegrają. Teraz musiała po prostu ćwiczyć.

@Mulan Huang, @Drake Lilac, @Ruby Maguire
Powrót do góry Go down


Ruby Maguire
Ruby Maguire

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Dodatkowo : kapitanka drużyny Gryfonów
Galeony : 1215
  Liczba postów : 1754
https://www.czarodzieje.org/t20263-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20265-poczta-ruby#632863
https://www.czarodzieje.org/t20264-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20266-ruby-maguire-dziennik#632872
Punkt widokowy - Page 31 QzgSDG8




Moderator




Punkt widokowy - Page 31 Empty


PisaniePunkt widokowy - Page 31 Empty Re: Punkt widokowy  Punkt widokowy - Page 31 EmptyPią 21 Maj - 23:43;

Kostka: D

Była trochę roztrzęsiona, tak, to dobre słowo. Zapomniała już jak dobrze jej wcześniej poszło, kiedy widziała jak jej przyjaciółka ociera się prawie o śmierć i co więcej – ostatnio robiła to zdecydowanie zbyt często. Objęła ją ramionami i mocno przytuliła, jakby nie będąc pewnym, czy wszystko skończyło się na pewno dobrze. Niemniej, czuła wyraźnie trochę zapłakaną Hope i wcale jej się nie dziwiła. Czasem miała ochotę owinąć Griffin w folię bąbelkową i kazać jej siedzieć w miejscu do końca życia. Ale nie mogła i dziękowała Merlinowi, że nic się nie stało.
Wypuściłą Hope z ramion i wysłuchała co jeszcze mają dzisiaj zrobić. Skinęła głową, ociągając się ze wskoczeniem na miotłę i patrząc na przyjaciółkę, jakby upewniając się, że była w stanie dalej lecieć. Zawsze jej to imponowało, że nieważne ile razy coś jej nie wyszło – nigdy się nie poddawała. Czasem jej tego zazdrościła, nawet częściej niż czasem.
W końcu jednak wsiadła na swoją miotłę i chwyciła pałkę w słabszej ręce, co wywołało grymas na jej twarzy. Nie lubiła jej używać, szczególnie kiedy miała odbijać tłuczki w jakieś małe smoki. Westchnęła cicho i zacisnęła palce, mus to mus. Nie poszło jej najlepiej, widocznie dobra passa minęła, albo ona rozkojarzona patrzyła czy Griffin nie spada z miotły. Pałka źle jej leżała w ręce, a miotła miała ze sobą jakiś problem. W efekcie zaatakowały ją smoki i zmusiły Morgan do interwencji.
Przepraszam… — rzuciła do Kapitan i Percy’ego i wzięła się w garść, ponownie się skupiając na tym co ma zrobić. Nienawidziła lewej ręki. W końcu jednak odbiła tego głupiego tłuczka całkiem nieźle, poleciał do drugiego pałkarza nieco koślawo, ale chyba nie mogła więcej wymagać od swojej gorszej ręki. Jedno wiedziała na pewno – musiała zdecydowanie więcej nią ćwiczyć.

______________________

without fear there cannot be courage
Powrót do góry Go down


Drake Lilac
Drake Lilac

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Dodatkowo : Wilkołak, prefekt
Galeony : 1194
  Liczba postów : 2093
https://www.czarodzieje.org/t20288-drake-lilac
https://www.czarodzieje.org/t20289-poczta-drake-a#636524
https://www.czarodzieje.org/t20286-drake-lilac#636463
https://www.czarodzieje.org/t20314-drake-lilac-dziennik#638560
Punkt widokowy - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy - Page 31 Empty


PisaniePunkt widokowy - Page 31 Empty Re: Punkt widokowy  Punkt widokowy - Page 31 EmptySob 22 Maj - 14:51;

kości: B

Hope miała jeszcze trochę odległości do Mulan, a Drake leciał obecnie gdzieś pomiędzy nimi. Mógł dzięki temu przyjąć podanie od Griffin i potem rzucić kafla do Huang, uprzednio pozorując szarżę na obręcz. A przynajmniej taki był plan. Lecąc już z kaflem poleciał dużo wyżej żeby móc podać kafla do lecącej pod nim gryfonki.
Niestety czekał z podaniem nieco za długo. Kiedy już wypuszczał kafla z rąk podając do kolejnej ścigającej, cudnie wrąbał się w modele smoków. Cóż, mogło być gorzej. Najpierw tłuczek, potem smoki... Z treningu na pewno wyjdzie z kilkoma siniakami. Na szczęście Morgan usunęła smoki zaklęciem w porę dzięki czemu pozostał na fruwającym patyku. Teraz mógł tylko obserwować jak jego koleżanka po złapaniu kafla będzie próbowała trafić do obręczy. No i liczyć na to że nie trafi go jakiś zbłąkany tłuczek, albo zaspana sowa. To byłaby dosyć niemiła niespodzianka. Już raz sowa w niego wleciała i nie chciałby ponownie się z jakąś zderzyć. Zwłaszcza będąc w powietrzu na miotle. Chociaż nie powinna zaboleć chyba bardziej niż tłuczek.
Powrót do góry Go down
Online


Percival d'Este
Percival d'Este

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 203cm
C. szczególne : Piegi, tatuaże na całym ciele, kolczyki. Chorobliwie biała cera. Krzyż Dilys na łańcuszku na szyi. Szmaragdowa blizna na dłoni, która jawi się zielonkawym świetle przy ludziach z genetyką, blizna na nodze po złamaniu.
Galeony : 107
  Liczba postów : 958
https://www.czarodzieje.org/t20115-budowa
https://www.czarodzieje.org/t20140-jackson
https://www.czarodzieje.org/t20137-percival-d-este
https://www.czarodzieje.org/t20139-percival-d-este-dziennik
Punkt widokowy - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy - Page 31 Empty


PisaniePunkt widokowy - Page 31 Empty Re: Punkt widokowy  Punkt widokowy - Page 31 EmptySob 22 Maj - 15:59;

Kostki: B>D, G




Ostatnie tygodnie nie należały do moich najwybitniejszych. Raczej przypominały to, czym się charakteryzowałem jeszcze przed feriami, które stały się takim przełomowym wyznacznikiem – ponieważ to po nich złapałem wielką ochotę do czegokolwiek, nauki z Felkiem, samotnego zdobywania wiedzy i ogólnie rzecz biorąc wszędzie było mnie więcej. Ostatnie miesiące poprzedzające egzamin spędzałem dość bezczynnie, jednak pierwszy mój mecz Quidditcha, treningi z nim związane oraz urodziny mojej ognistowłosej przyjaciółki były tym zapalnikiem, który obudził we mnie ostatnie pokłady motywacji na ten rok. Dlatego, gdy termin pierwszego treningu, na którym będę pełnoprawnym członkiem drużyny Gryffindoru pojawił się na tablicy, zapisałem sobie piórem na przedramieniu, by zapamiętać datę.
Choć i tak prawie zapomniałem, ale to tylko drobny szczegół. Szybko zjawiłem się w umówionym miejscu, czyli punkcie widokowym i szczerym uśmiechem przywitałem moje dwie przyjaciółki, szczególnie Ruby, z którą tworzyłem najwspanialsze duo pałkarzy na świecie.
- No tak kiepsko pokiereszować własną drużynę przed meczem! – odkrzyknąłem na jej słowa i uśmiechnąłem się jeszcze, czując nagły napływ endorfin do krwi. Ostatni miesiąc może przeleżałem, ale to dzisiaj czułem jakbym wracał do życia.
Podążyłem za Ruby i zacząłem robić te same akrobacje, zresztą druga miała być naszą łączoną. Pierwsza zaś polegała na odbiciu tłuczka do tyłu, którą moja partnerka zrobiła idealnie i ciężko było mi nadrobić poziomem i faktycznie, może i mi się udało, ale na pewno nie można było tego nazwać dobrze wykonaną techniką – kafel niemalże zatrzymał się na mojej pałce, przez co stracił całą swoją szybkość, a siła impetu zadrżała moją ręką. Przekląłem pod nosem, nie uznając tego za jakikolwiek sukces.
Drugi manewr wymagał już pełnego skupienia z mojej strony, jak i @Ruby Maguire jako że ustaliliśmy sobie wcześniej, że wykonamy dubel. Polecieliśmy stykając się rękawami i wykonaliśmy co do nas należało i naprawdę poszło mi nieźle, ale totalnie umywało się to do tego jak idealnie wykonała to moja partnerka w zbrodni. Już miałem jej pogratulować, kiedy to niemalże w tym samym momencie zobaczyliśmy, a raczej usłyszeliśmy @Hope U. Griffin, której chyba nie wyszło tak, jak to sobie w głowie wyobrażała. Oboje pomknęliśmy w jej kierunku i może i byłem zwinniejszy i szybszy na miotle, to jednak tym razem ubiegł mnie i Ruby @Drake Lilac, który bohatersko obronił naszą rudą gryfońską cnotę przed śmiercią.
- Jak to się dzieje, że Hope to taki magnez na facetów z wywaloną skalą testosteronu? – zażartowałem do Ruby, acz w tych słowach było nieco prawdy, patrząc najpierw na Tristana, z którym kręciła, a teraz na Drake’a.
Powrót do góry Go down


Mulan Huang
Mulan Huang

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Galeony : 1636
  Liczba postów : 1452
https://www.czarodzieje.org/t20227-mulan-huang#630198
https://www.czarodzieje.org/t20246-lacze-lan
https://www.czarodzieje.org/t20228-mulan-huang#630207
Punkt widokowy - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy - Page 31 Empty


PisaniePunkt widokowy - Page 31 Empty Re: Punkt widokowy  Punkt widokowy - Page 31 EmptySob 22 Maj - 17:08;

Kostki: A, 1

Czy kogoś zdziwił fakt, że spadła z miotły? Otóż nie. Całe szczęście, że Gryfonów cechowała stała czujność dzięki której uniknęła całkiem bolesnego upadku. Chyba jednak naprawdę sprzyjało jej szczęście, że jeszcze się nie zdążyła zabić. Jak nie teraz to na jakimś wcześniejszym etapie w swoim życiu.
- Żyję, jest dobrze. Dzięki - odpowiedziała, gdy tylko studentka zapytała ją czy na pewno wszystko w porządku.
Urazów nie stwierdzono, można grać dalej. Posłała jej jeszcze nieco łobuzerki uśmiech w ramach podziękowania i skupiła się na obserwowaniu innych śmigających na miotłach zawodników. Cóż radzili sobie różnie. Raczej nie miała, co przejmować się swoim upadkiem. Najlepszym się zdarzało.
Cierpliwie czekała na kolejne instrukcje Morgan, która postanowiła dobrać ich w swego rodzaju drużynę. I cóż, Huang skończyła na pozycji kaflowego. W zasadzie nie przeszkadzało jej to jakoś szczególnie, ale patrząc na jej poprzedni popis to mogło się różnie skończyć. No, ale jedziemy. Nie ma co się przejmować takimi rzeczami.
Oczywiście mogła liczyć na pozostałych ścigających, którzy całkiem dobrze sobie poradzili, podając jej piłkę. I tutaj pojawiło się prawdziwe zaskoczenie, bo najwyraźniej nauczona swoją poprzednią porażką Mulan wiedziała już nieco lepiej jak powinna stawać na miotle i wybijać się z niej, aby nie runąć po prostu w dół, a zamiast tego wykonać prawdziwy wyskok godny jakiegoś ukrytego tygrysa czy przyczajonego smoka, a do tego wykonać w powietrzu szybki obrót i wycelować kaflem w lewą pętle. Booyah! Tak to się robiło. Może jednak powinna pomyśleć nad zmianą swoich ambicji i planów życiowych? Może jednak było dla niej miejsce w Quidditchu? Kto to wie.

@Joyce A. Findlay
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1847
  Liczba postów : 3465
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Punkt widokowy - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy - Page 31 Empty


PisaniePunkt widokowy - Page 31 Empty Re: Punkt widokowy  Punkt widokowy - Page 31 EmptySob 22 Maj - 17:23;

@Mulan Huang @Joyce A. Findlay

- Cała zdrowa i cała nakręcona, co? - zaczepiła Mei zatrzymując się niedaleko za jej plecami, kiedy ta miała już za sobą udział w prowadzonej akcji. Upadek z miotły raczej nie należał do najprzyjemniejszych wydarzeń, zwłaszcza jeżeli ratunek przychodził w ostatnim momencie, kiedy już miało się pisane zderzenie z podłożem. Ale w swojej drugiej próbie błysnęła jak całkiem niezły miotlarski fachowiec. Dotąd drugi etap przebiegał zatem nieco bezpieczniej, choć niekoniecznie bardziej płynnie. Jak to miało wyglądać podczas spotkania?
- Z takim refleksem to może nie być dla Ciebie ostatnia uratowana przyszłość w tym tygodniu. - pochwaliła Joyce za reakcję na upadek Mulan, gdy miała nadejść jej kolej na obronę, choć zdawała sobie sprawę, że swoją zaczepką mogła ją trochę wybić ze skupienia i wyczucia tempa rozgrywanej akcji. Niemniej już teraz miała powody do zadowolenia z tego, co każda z osób przybyłych na trening sobą reprezentowała, więc dlaczego pojedyncze potknięcia miałyby cokolwiek zmienić?
- Liczę na taką dyspozycję podczas meczu. W sobotę nie przyjmuję nieprzygotowań. - ogłosiła pod koniec, przyglądając się im wszystkim i serwując im pełen wiary uśmiech. Trudno było jej uwierzyć, w jak innej sytuacji Gryffindor znalazł się w ciągu roku pod kątem personaliów. Ale w żaden sposób tego nie żałowała, skoro miała okazję obserwować narodziny nadchodzących gwiazd.

z.t dla wszystkich chętnych, rozliczam osoby, które ukończyły całość treningu
+ do 18:30 można dopisywać jeszcze swoje posty w drugim etapie to wpiszę 2 punkty
Pora na mecz! Witchy
Powrót do góry Go down


Percival d'Este
Percival d'Este

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 203cm
C. szczególne : Piegi, tatuaże na całym ciele, kolczyki. Chorobliwie biała cera. Krzyż Dilys na łańcuszku na szyi. Szmaragdowa blizna na dłoni, która jawi się zielonkawym świetle przy ludziach z genetyką, blizna na nodze po złamaniu.
Galeony : 107
  Liczba postów : 958
https://www.czarodzieje.org/t20115-budowa
https://www.czarodzieje.org/t20140-jackson
https://www.czarodzieje.org/t20137-percival-d-este
https://www.czarodzieje.org/t20139-percival-d-este-dziennik
Punkt widokowy - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Punkt widokowy - Page 31 Empty


PisaniePunkt widokowy - Page 31 Empty Re: Punkt widokowy  Punkt widokowy - Page 31 EmptySob 22 Maj - 18:38;

Kostki: 6




Cały wypadek Hope na szczęście skończył się szczęśliwie. To znaczy, szczęśliwie dla Hope, nie dla wypadku, który obył się bez jakichkolwiek ubytków na zdrowiu. Fizycznym, bo psychicznym to na pewno, raczej nikt na czillerce nie patrzy jak spada w otchłań czy skały i zastanawia się jak będzie się wyglądało jako taka rozmazana plama.
Gdy Ruby z Hope się przystuliły, ja patrzyłem z boku z uśmiechem pełnym sympatii, którą w całej swojej intensywności posyłałem w kierunku Griffin, nic nie powiedziałem jednak, bo coś czułem, że mógłbym uderzyć żartem w zbyt czarnych tonach.
Następny etap był również pracą wspólną z Ruby, co bardzo mnie cieszyło, nasz autorski zespół R musiał błyszczeć na najbliższym meczu! I przełamać wspólnie nieprzychylny stereotyp, że zespół R to ląduje tylko jako jedna z gwiazd na niebie – tym razem to my będziemy posyłać tłuczki tak, żeby to inni podziwiali nieboskłon.
Wzlecieliśmy w powietrze i wspólnymi siłami zaczęliśmy odgrywać manewr, który przedstawiła nam Moe. Ruby miała za zadanie podać do mnie tłuczka tą gorszą ręką, ja zaś również tą odbić go w smoki i im więcej smoków odbitych tym lepiej. Wspaniale, przynajmniej taki był tego plus, że byłem oburęczny, acz moja prawa była tą gorszą i to nią odbijałem. Moja partnerka pałkarska miała malutki problem z tym zadaniem, ale nie taki, żeby nie odbić tego tłuczka w moją stronę, mi również nie poszło najlepiej bo zbiłem tylko jednego smoka. A więc muszę popracować nad własną siłą, co absolutnie widać po mojej sylwetce. Choć celność zła nie była, mogłem przecież w ogóle żadnego nie zbić.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Punkt widokowy - Page 31 QzgSDG8




Moderator




Punkt widokowy - Page 31 Empty


PisaniePunkt widokowy - Page 31 Empty Re: Punkt widokowy  Punkt widokowy - Page 31 EmptySob 23 Kwi - 14:54;

Dziwnie było znaleźć się znowu w Hogwarcie. Minął co prawda niecały rok, od kiedy tutaj mieszkał, od kiedy tutaj pracował i spędzał właściwie całe dnie na błoniach, ale mimo to Christopher miał wrażenie, jakby znalazł się w jakiejś innej rzeczywistości. Przyzwyczaił się już do innej strefy czasowej, nie miał potrzeby spania w środku dnia, ale wciąż jeszcze odnosił wrażenie, jakby wędrował gdzieś pośród chmur, jakby pewne otaczające go rzeczy były jedynie bajką, do której trafił zupełnym przypadkiem. Było w tym coś szalonego, a jednocześnie śmiesznego, nic zatem dziwnego, że mężczyzna, zatrzymawszy się w okolicach punktu widokowego, uśmiechnął się lekko pod nosem.
Nie miał pojęcia, jak na jego powrót zareagują uczniowie i studenci, którzy wciąż jeszcze przebywali w murach Hogwartu, nie wiedział również, co z resztą kadry pedagogicznej, ale nie martwiło go to aż tak bardzo, jak wcześniej. Jedyne, co napawało go dziwnym smutkiem, był widok chatki, w której mieszkał przez długi czas. Przyglądając się jej, czuł niemądrą nostalgię, nad którą nie umiał do końca zapanować i cień lęku, czy jego decyzja o zostaniu nauczycielem, była aby na pewno słuszna.
Pamiętał aż za dobrze, jak wyglądał jego kurs i staż, i chociaż miał świadomość, że w tamtym czasie nie czuł się najlepiej, że miał wiele problemów, a później musiał borykać się ze śmiercią babki i jej konsekwencjami, nie uważał, by to tłumaczyło jego problemy. Wiedział, że jako nauczyciel musiał umieć zapanować nad tym, co robili nastolatkowie, musiał umieć zmusić ich do tego, by faktycznie brali udział w zajęciach, a nie bujali w obłokach. Niewątpliwie rozmawiało się z nimi inaczej w czasie dość luźnych zajęć kółka miłośników przyrody, a inaczej w czasie lekcji.
Chris zmarszczył lekko nos, dochodząc do wniosku, iż jego rozważania nie były zbyt mądre, wiedząc, że dopóki nie stawi się na pierwszych zajęciach, nie dowie się, jak to jest. Nie zamierzał również próbować porównywać się do Josha, bo mimo wszystko byli niczym ogień i woda, a i samych zajęć z miotlarstwa nie dało się nijak przyrównać do zielarstwa. Owszem, Christopher również mógł sięgnąć po zdecydowanie bardziej niebezpieczne rośliny, mógł urozmaicić swoje zajęcia, ale nie był przekonany, czy to był obecnie taki dobry pomysł.
Wsunął dłonie w kieszenie kurtki, zastanawiając się, ile z tego, o czym słyszał w Hogsmeade było prawdą. Widział na własne oczy, co działo się w pobliżu lasu, a zatem również w ich ogrodzie, wiedział, że działy się jakieś dziwne, bliżej niesprecyzowane rzeczy, ale wciąż nie miał pełnego obrazu sytuacji. To zaś niesamowicie go mierziło, bo mimo wszystko wolałby nie wpakować się w sam środek kłopotów zaraz po swoim powrocie, kończąc nie na zajęciach w szklarniach, ale w szpitalu.

@Camael Whitelight

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down
Online


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Punkt widokowy - Page 31 QzgSDG8




Moderator




Punkt widokowy - Page 31 Empty


PisaniePunkt widokowy - Page 31 Empty Re: Punkt widokowy  Punkt widokowy - Page 31 EmptyWto 3 Maj - 14:03;

Nie spodziewał się, że szybko zobaczy stare znajome twarze na powrót w Hogwarcie. Nie wiedział co planują i kiedy planują, ale nie dopytywał, nauczony, że zbyt duża ciekawość przekraczała granice wścibskości, a na to był zbyt dobrze wychowany wedle wzorców starych angielskich rodów. Nieważne ilu rzeczy chciał się pozbyć i ilu już się zdołał pozbyć, to pewne nawyki uważał za niezwykle cenne, by je stracić. Zapewne tak też było w tym przypadku, bowiem grzeczność przemawiała przez niego nad wyraz często, gdy uznał to za cechę, którą warto było posiadać. Spokojnym krokiem przemierzał szkolne korytarze, raz po raz pozdrawiając mijanych uczniów i posyłając im ciepły uśmiech, który był dlań tak charakterystyczny. Miał nadzieję nigdy nie wyzbyć się tego sposobu bycia, wierzył w to, że jeśli kogoś – nawet młodszego od siebie – obdarzysz szacunkiem, ten do ciebie wróci, może lekko odbity rykoszetem. Nigdy też nie czuł potrzeby specjalnego wywyższania się nad uczniami, to nie było miejsce na tego typu rzeczy, nie musiał tego robić i był jedynie wdzięczny Merlinowi, że jego metody miały odbicie w wynikach.
Niepokoiły go obecne zmiany, choć jego samego nie dotyczyły bezpośrednio. Nerwy miał jednak w strzępkach, bowiem przejmował się stanem niektórych uczniów, a przede wszystkim stale myślał o swojej żonie. Zniknięcie księżyca miało na nią okropny wpływ i choć wiedział co było tego powodem – marzył, by rzeczy wróciły do normy. Zawsze by się o nią martwił, ale tym razem jego niepokój zaczynał przekraczać granice zdrowego rozsądku, bowiem w obecnym stanie powinna jedynie odpoczywać. Już od początku były problemy, a w tej chwili jedynie wszystko potęgowało złe samopoczucie Trice i jego zmartwienie. Nie wiedział jak jej pomóc, choć była pod opieką najlepszych uzdrowicieli.
Całkiem szybko powiązał odbicie braku księżyca z czarną magią, co też tłumaczyło dlaczego on nie widział różnicy, gdy osobiście gardził tą dziedziną, odkąd tylko jego rodzina pokazała na co ją stać. Westchnął i przeczesał palcami swoje przydługie kosmyki blond włosów. Wspomniał też tragiczny stan Nathaniela, kiedy widział go ostatnim razem. Whitelight był zmęczony, kiepsko sypiał, choć nie miało to nic wspólnego z preludium końca – jak nazwali czarodzieje tę niepokojącą sytuację.
Christopher — powiedział, gdy dotarł do punku widokowego i odrobinę się zmusił do przyklejenia na swoją twarz uśmiechu, który nieco rozjaśnił jego oblicze — Dobrze cię widzieć, kiedy wróciliście? — zapytał i bez żadnych skrupułów uściskał przyjacielsko nowego nauczyciela zielarstwa.


______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Punkt widokowy - Page 31 QzgSDG8




Moderator




Punkt widokowy - Page 31 Empty


PisaniePunkt widokowy - Page 31 Empty Re: Punkt widokowy  Punkt widokowy - Page 31 EmptyWto 3 Maj - 21:56;

Christopher drgnął lekko na dźwięk swojego imienia, a później spojrzał na Camaela, uśmiechając się od razu lekko. Nie spodziewał się co prawda tak przyjacielskiego, ciepłego powitania, ale bez najmniejszego problemu je odwzajemnił, ciesząc się, że znowu widzi młodszego mężczyznę. Zawsze rozmawiało im się dobrze i nauczyciel zielarstwa liczył na to, że teraz będzie podobnie, że tak, jak dawniej, znajdą wspólny język. Miał również nadzieję, że przynajmniej tym razem nie wpakują się zupełnym przypadkiem w sam środek kłopotów. Byli jednak daleko od morza i nie wierzył w to, żeby wody jeziora próbowały ich tutaj dosięgnąć.
Daleki był oczywiście od twierdzenia, że na terenie Hogwartu byli absolutnie bezpieczni, że nic im tutaj nie zagrażało, bo mimo wszystko widział zbyt wiele w swym życiu, by wierzyć w takie uproszczenia. To nigdy nie prowadziło do niczego dobrego, toteż wolał nawet nie próbować pokładać złudnych nadziei w to, że te stare mury i otaczające je zaklęcia, zdołają w pełni obronić ich przed tym, co właśnie działo się w całej okolicy. Wciąż nie wiedział, skąd brały się te wszystkie problemy, nie rozumiał ich, ale jednak był pewien, że kryło się za tym coś więcej, niż drobne, przejściowe kłopoty.
-Camael - odparł w ramach powitania. - Parę dni temu, ale nie miałem okazji zjawić się wcześniej w zamku. Dopiero dzisiaj poszedłem zobaczyć swój gabinet. Muszę jednak przyznać, że o wiele bardziej od tego pokoju, ciekawi mnie, dlaczego nasz ogródek zamienił się w bagno, a księżyc… Cóż. Nie rozumiem, co się dzieje, a miasteczko aż huczy od najróżniejszych plotek. Wygląda na to, że nasz spokój właśnie się skończył - dodał, wzdychając cicho i przy okazji marszcząc nieznacznie brwi.
Nie traktował tego wszystkiego, jak niemądrego żartu, wręcz przeciwnie, i było to doskonale widać w jego zatroskanym, nieco ostrym wejrzeniu skrytym za szkłami okularów. Mógł oczywiście nadal żyć w swojej bezpiecznej bańce, mógł się z niej nie wychylać i trwać w błogiej nieświadomości, ale to zdecydowanie nie było coś, co Christopher by zrobił. Mimo wszystko drzemała w nim gryfońska dusza, a on był skłonny do brania udziału w każdym niebezpieczeństwie. Nie bał się tego, co mogło go czekać, co udowodnił już wielokrotnie i najwyraźniej również teraz był gotów do działania.
Gdyby zatem tylko Camael, albo ktoś inny, poprosił go o pomoc, był skłonny jej udzielić. Niezależnie od tego, czego to wsparcie miałoby dotyczyć, ostatecznie bowiem mężczyzna był ostatnią z osób, które schowałyby się gdzieś ze strachu albo odwróciły się od swoich przyjaciół. Był gotów wysłuchać wszystkiego, każdej, nawet najmniej przyjemnej nowiny i nie zamierzał uciekać od tego, co może go jeszcze czekać.

@Camael Whitelight

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down
Online


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Punkt widokowy - Page 31 QzgSDG8




Moderator




Punkt widokowy - Page 31 Empty


PisaniePunkt widokowy - Page 31 Empty Re: Punkt widokowy  Punkt widokowy - Page 31 EmptySro 11 Maj - 20:45;

Ostatnio cały świat walił się na głowę, choć trwało to już niepokojąco długo. Pomijając zniknięcie księżyca i wszelkie konsekwencje, które to za sobą pociągało – nie mógł zapomnieć o jesiennych klątwach, które spadły na Wielką Brytanię. Ten rok szkolny był niczym rollercoaster, jazda bez trzymanki, kiedy było się rozpędzonym do setek mil na godzinę. Każdy radził sobie jak mógł, chwytając te lepsze chwile, które napełniały serca i sprawiały, że dusza odżywała choćby i na moment. Starał się nie zamartwiać, a jednak troska stale w nim gościła, jakby nie znajdując w niczym ujścia. Czuł się tym zmęczony, bardziej niż chciał, niż to było zdrowe. Łatwym transmutacyjnym zaklęciem maskował cienie jawiące się pod jego oczami, głównie po to, by niepotrzebnie nie denerwować Beatrice. Teraz nie był na to czas, a on sam niekoniecznie był przyzwyczajony do zrzucania własnych problemów na barki innych, już w szczególności na swoją ciężarną żonę. Ale nie sypiał zbyt dobrze, nigdy, choć teraz jakby to się nasiliło. Desperacko szukał rozwiązania piętrzących się problemów, jednocześnie starając nie obawiać się ojcostwa, które pojawiło się na horyzoncie.
Spokoju tu nie ma od ładnych kilku miesięcy — prychnął i westchnął, opierając się o barierkę mostu wiszącego. Wyjął z kieszeni smoczą zapalniczkę i już sięgał po lordki, kiedy przypomniał sobie, że przecież jest na terenie zamku i nawet jego nie omijały pewne zasady, nie w miejscu takim jak to przynajmniej, nikt nie wspominał o jego gabinecie. Obrócił więc przedmiot jedynie w palcach, podnosząc wzrok na starszego mężczyznę.
Naprawdę, jakoś we wrześniu pojawił się facet z ogłoszeniem, że zaprasza na wspaniałą wyprawę. Odkryli ruiny Camelotu i ściągnęli na wszystkich klątwy. Wyobraź sobie jak fantastycznie było w tej szkole, kiedy część uczniów krwawiła z nosa w przypadkowych momentach, inni przyciągali do siebie wszystkie metalowe przedmioty, albo przechodzili czasową hipotermię i tym podobne. — pokręcił głową na wspomnienie tych ciężkich dla wszystkich miesięcy.
Trwało to jakiś czas, do momentu aż ten cały Jones nie ogarnął co takiego odkopali, co najwyraźniej powinno zostać ukryte, więc zorganizował kolejną wyprawę, żeby wszystko naprawić, ponoć średnio się tam porobiło, z tego co mi brat mówił, ale koniec końców nie musimy się już pieprzyć z klątwami. — sam nie brał udziału w tych wyprawach, zbyt pochłonięty osobistymi problemami i własnym ślubem — A teraz zniknął księżyc i nikt oczywiście nie wie dlaczego. Podejrzewam, że to wszystko jest ze sobą powiązane, ale nikt tego nie potwierdził. Ciągnie za to za sobą szereg konsekwencji, w przyrodzie i nie tylko, ma jakieś powiązanie z czarną magią, to wiem na pewno, dementory powyłaziły ze swoich dziur, Nathaniel wygląda jak chodzący trup. — wspomniał przyjaciela, z którym niedawno także bawił się w odkrywcę, szukając magicznego artefaktu, z nadzieją, że może to pozwoli im na powrót do normalności. Nadzieja jednak matką głupich, jak się okazało.


______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Punkt widokowy - Page 31 QzgSDG8




Moderator




Punkt widokowy - Page 31 Empty


PisaniePunkt widokowy - Page 31 Empty Re: Punkt widokowy  Punkt widokowy - Page 31 EmptyPią 13 Maj - 18:03;

Przyglądanie się Camaelowi było dziwnie bolesne. Zupełnie, jakby mężczyzna mimo wszystko całym sobą pokazywał, jak wiele się zmieniło, jak wiele trudności napotkano po drodze. Najmniejszego znaczenia nie miało to, że młody nauczyciel wyglądał całkiem dobrze, że na pierwszy rzut okna nie działo się z nim nic złego, że sprawiał wrażenie zadowolonego z życia i ze spotkania. Mimo wszystko Christopher nie chciał zakładać z góry, że Camael mógł się cieszył na jego powrót, ostatecznie bowiem nie byli w aż tak dobrych stosunkach, by mógł nazywać go swoim przyjacielem. Niemniej jednak wspólne przeżycia i spokojne rozmowy, jakie do tej pory prowadzili, na pewno ich do siebie zbliżyły. Christopher miał również poczucie, jakby była pomiędzy nimi jakaś nic porozumienia, może nieco podobne spojrzenie na świat, a może ten pozorny spokój, jakim obaj zdawali się cechować.
Trudno było powiedzieć, trudno było w tej kwestii tak naprawdę wyrokować i nauczyciel zielarstwa nie zamierzał tego robić. Do niczego by to nie prowadziło, nic by to nie dało i nic by to nie wyjaśniło, więc po prostu pozwalał na to, by wszystko działo się w taki sposób, w jaki chciało. By życie toczyło się swoim, nie do końca prostym torem. Musiał zresztą przyznać, że czarodziejski świat bardzo się starał, żeby wszystko im utrudnić. Tak było od kiedy Chris pamiętał, zupełnie jakby nie mieli mieć nawet chwili wytchnienia, jakby zawsze musieli się gdzieś spieszyć, czymś martwić, jakby nie mogli nawet na chwilę zwolnić. Czasami brało się to Merlin wie skąd, a czasami z nadmiernej ciekawości jednego człowieka, jak było chyba również w tym wypadku.
- Klątwy? Musiało być tutaj naprawdę przyjemnie. Brakowałoby do kompletu jedynie stada ponuraków. Chociaż teraz wcale nie jest lepiej. Myślałem, że było tutaj nieco spokojniej, ale widać bardzo się myliłem. Mieliście wiele trudności w szkole? - zapytał jeszcze dla pewności, marszcząc lekko nos gdy ten wyjął zapalniczkę.
Nadal nie lubił, kiedy ktoś palił w jego obecności, ale przestał zachowywać się z tego powodu jak skończony szaleniec. Ktoś chciał to robić, więc to robił, Camael był zaś zdecydowanie zbyt dorosły na to, żeby w jakikolwiek sposób go pouczać. Sam kierował swoim życiem, sam decydował o tym, co było dla niego dobre, a co było złe i nikt nie miał prawa się w to wtrącać. Poza Beatrice.
- Zdaje się, że wolałbym nie wiedzieć, jakie jeszcze klątwy powstały przy okazji tych... Wykopalisk. Skoro na każdym kroku można spotkać coś, co czyha na nasze życie, nie jest zbyt przyjemnie. Wystarczy spotkać langustnika i naprawdę można mieć kłopoty - mruknął, dopytując zaraz, kogo właściwie miał na myśli.

@Camael Whitelight

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down
Online


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Punkt widokowy - Page 31 QzgSDG8




Moderator




Punkt widokowy - Page 31 Empty


PisaniePunkt widokowy - Page 31 Empty Re: Punkt widokowy  Punkt widokowy - Page 31 EmptyNie 5 Cze - 20:17;

Zdawało się, że Camael nie zawierał zbyt wielu bliskich przyjaźni. Toteż nie robiło mu różnicy czy z Christopherem byli blisko, czy też nie do końca, by prowadzić zwykłą rozmowę, może nawet dyskusję. Nie zamierzał zwierzać mu się z osobistych problemów, ba, nie sądził, że w najbliższym czasie przeprowadzi tak szczerą rozmowę z kimkolwiek, nawet ze swoją żoną. Nie chodziło bynajmniej o to, że nie ufał, ale irracjonalnie sądził, że nie ma żadnej potrzeby, by kogokolwiek martwić. Obecnie wszyscy mieli na głowie zbyt wiele problemów, zbyt wiele własnych trosk, a przecież Whitelight był przyzwyczajony to tej pewnej dozy samotności, która jawiła się cieniem odkąd tylko pamiętał. Uśmiechnął się lekko do Christophera i pokręcił z rozbawieniem głową. Bo co więcej im pozostawało, jak przykrycie wszystkiego delikatnym żartem, by nie zwariować od natłoku wszystkiego.
Myślę, że jak się postarasz to i ponuraka spotkasz, ale nie wiem czy to dobry omen, szczególnie w tych czasach — powiedział i westchnąwszy schował zapalniczkę do kieszeni, dostrzegając lekkie zmarszczenie nosa swojego rozmówcy. I tak nie mógł tu palić, zasady były zasadami, a jako nauczyciel zdecydowanie nie powinien ich łamać. Nie łudził się, że jakkolwiek ukryje swój nałóg, nawet nie próbował nigdy tego zrobić, ale nie mógł być aż tak ostentacyjnym. Zawiesił spojrzenie na horyzoncie, choć zdawało się, że nie dostrzegał tam niczego, jedynie pusto się wpatrując w jeden punkt, zagłębiony w chwilowym zamyśleniu. Wspomnienia raz za razem wpadały do jego głowy, wszystkie lekcje z klątwami, obrażenia uczniów po kolejnej wyprawie, czy widoczne zmęczenie i osłabienie części uczniów. Drgnął lekko, słysząc głos Chrisa i przeniósł lazurowe tęczówki na jego osobę.
Muszę przyznać, że nowa dyrektorka szybko uporała się z częścią problemów, przez trzy dni transmutowałem wszystkie metalowe rzeczy w drewno, widziałeś kiedyś drewniane zbroje? — parsknął śmiechem, ponownie kręcąc głową i zaraz poważniejąc — Ponoć Lancaster planuje kolejną wyprawę — wzruszył ramionami — Chociaż po tym wszystkim ciężko mi uwierzyć w jego dobre chęci — planował tym razem wybrać się z archeologiem, czuł potrzebę zrobienia czegokolwiek, szczególnie kiedy widział osłabienie Beatrice spowodowane brakiem księżyca, a on załamywał ręce, nie mając pojęcia jak jej pomóc. Bezsilność, to właśnie czuł przez większość czasu i szczerze nienawidził tego uczucia. Uniósł jednak kącik ust, spoglądając na swojego towarzysza.
A co u ciebie? Mam nadzieję, że lepiej niż było tutaj — zapytał, przyglądając się Chrisowi ze szczerym zainteresowaniem. Liczył na to, że ma dobre wieści, które pozwolą chociaż na sekundę Camaelowi zapomnieć o zmartwieniach, które już chyba na stałe gościły w jego głowie.


______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Punkt widokowy - Page 31 QzgSDG8








Punkt widokowy - Page 31 Empty


PisaniePunkt widokowy - Page 31 Empty Re: Punkt widokowy  Punkt widokowy - Page 31 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Punkt widokowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 31 z 32Strona 31 z 32 Previous  1 ... 17 ... 30, 31, 32  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Punkt widokowy - Page 31 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
blonia
 :: 
most wiszący
-