Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Pub „Szatańska Pożoga”

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 7 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
AutorWiadomość


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Pub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 Empty


PisaniePub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 Empty Pub „Szatańska Pożoga”   Pub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 Empty9/7/2014, 18:28;

First topic message reminder :


„Szatańska Pożoga”

Wejście do pubu znajduje się w kamiennej ścianie, tuż przy wyjściu z alei. Każdy kto obok niej przejdzie, poczuje jakby coś ciągnęło go za prawą rękę i odczuje pokusę, aby dotknąć cegieł. Jeśli to zrobi, iluzja się rozpłynie i ujrzy się drzwi, prowadzące do pubu. W środku wygląda bardzo nieprzyjaźnie. Jest brudny i ciemny, spowity atmosferą ciągłego zagrożenia, co zresztą nie jest jedynie grą wyobraźni, gdyż „Szatańska Pożoga” ma bardzo złą sławę. Można napić się tutaj alkoholi, a także bez problemu dostać papierosy i narkotyki, jednak nigdy nie wiadomo, czy któryś ze stałych bywalców nie dosypie Ci trucizny do Ognistej Whisky, jednak jest to wymarzone miejsce dla kogoś, kto chce ubić jakiś interes. Nikt nie zwraca tutaj uwagi na legalność sprzedawanego produktu, więc kwitnie tutaj handel jajami smoków oraz przedmiotami, obłożonymi straszliwymi klątwami. Jeśli jednak się nie boisz to zajmij miejsce przy jednym z drewnianych stolików, przykrytych czarnym aksamitem i odkryj prawdziwe oblicze Nokturnu.

►Dowolny alkohol
►Dowolne papierosy
►Dowolne narkotyki - 30G

Spis alkoholi / papierosów / narkotyków, które możesz zakupić w tym miejscu znajdziesz tutaj.
Rozliczeń dokonuj w tym temacie.


Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Antonio Díaz
Antonio Díaz

Dorosły czarodziej
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : Wielka rana na plecach, rana po poparzeniu na ramieniu
Galeony : 1145
  Liczba postów : 498
https://www.czarodzieje.org/t22066-antonio-aaron-diaz#722743
https://www.czarodzieje.org/t22078-poczta-antonio#723310
https://www.czarodzieje.org/t22067-antonio-diaz#722751
https://www.czarodzieje.org/t22483-antonio-diaz-dziennik#746036
Pub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 Empty


PisaniePub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 Empty Re: Pub „Szatańska Pożoga”   Pub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 Empty24/9/2023, 19:18;

- Nie. Nie masz. Nie mam zamiaru widzieć w tobie mojego wroga - odpowiedział, bardzo zaintrygowany tym, co dokładnie miała na myśli. O jakich jego grzechach z przeszłości się dowiedziała, że zamierzała go teraz tak bezprecedensowo skreślić? Przegryzł wargę, widząc jak wypija haustem zawartość swojej szklanki. Była taka kusząca, gdy magiczny dym raz po raz osnuwał jej szczękę. Nawet nie przeszkadzało mu, że papierosy, które paliła, były czekoladowe.
Rozkoszował się przez chwilę ciszą, która nastała po jego bardzo mądrych słowach. Nie spuszczał z niej spojrzenia, machinalnie myśląc o kolejnym papierosie. Ale te brudne rączki miały być przecież zajęte czymś zupełnie innym. Puszczał więc wodze fantazji, wyobrażając sobie różne sceny. A przecież już teraz robili coś, co mogło być uznane za co najmniej coś nieprzyzwoitego.



Wziął szklankę do ręki i nie spuszczając z niej intensywnego spojrzenie ciemnobrązowych oczu wypił ją na raz. Rum palił jego gardło i zaburzał zdolność podejmowania logicznych decyzji, ale w sytuacji w jakiej się znalazł, za żadne skarby nie postąpiłby w inny sposób. Jego tęczówki nie zdradzały podniecenia - iskrzyło się w nich szczęście i poczucie wygranej. Wiedząc, że nierozsądnie byłoby tak od razu wstać, gestem przywołał kelnera. Bez zbędnych komentarzy uregulował należną płatność i dopiero po kilku minutach i paru głębszych wdechach wstał od stołu. Obszedł stolik nieznośnie powolnym krokiem i zanim odsunął krzesło, by mogła wstać, dotknął jej spiętych, jak przypuszczał, ramion. Nachylił się jej do ucha, znowu mogła poczuć feerię zapachów (tytoń, marihuanę, rum i dobrze już znaną wodę kolońską) i wyszeptał lubieżnie, jakby wypił na raz całą butelkę Bacio del prete.
- Prowadź, la llama - Nie omieszkał przy tym pocałować ją delikatnie za uchem, co miało stanowić zaledwie przedsmak tego, co dzisiaj ją czeka. Wyprostował się i odszedł krok w kierunku drzwi, wyciągając do niej swoją rękę.

Zt x 2

+
Powrót do góry Go down


Antonio Díaz
Antonio Díaz

Dorosły czarodziej
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : Wielka rana na plecach, rana po poparzeniu na ramieniu
Galeony : 1145
  Liczba postów : 498
https://www.czarodzieje.org/t22066-antonio-aaron-diaz#722743
https://www.czarodzieje.org/t22078-poczta-antonio#723310
https://www.czarodzieje.org/t22067-antonio-diaz#722751
https://www.czarodzieje.org/t22483-antonio-diaz-dziennik#746036
Pub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 Empty


PisaniePub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 Empty Re: Pub „Szatańska Pożoga”   Pub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 Empty20/5/2024, 17:45;

Widziadła: ze ścieżki (2/3)
Scenariusz: kochankowie

Och, on nie był tutaj sam. Wszędzie podążało za nim jej wspomnienie.
Picie wróciło już do jego stałego repertuaru, jednak nie w takich ilościach, jak po powrocie z Islandii. Ale w wieczory takie jak te, gdy w powietrzu unosiła się wiosenna atmosfera, gdy wszystko budziło się do życia, a on z każdym dniem nieco umierał, upijał się dość poważnie. Tak było i tego dzisiaj, gdy powłóczyste kroki po raz kolejny przywiodły go do „Szatańskiej Pożogi”.
Nie powinien chodzić w miejsca, w których z nią bywał, ale tokiem tej logiki nie powinien przebywać w mieszkaniu. I w istocie rzadko kiedy w nim bywał, swoje własne lokum traktując jak sypialnię. Niezmuszony do tej nieprzyjemności, nie wychylał jednak nosa spoza Nokturnu, bo jak nigdy czuł, że to właśnie jego miejsce. Urodził się w rynsztoku i w nim właśnie umrze, sam, bo po prostu sowicie sobie na to zapracował.
Patrzył przekrwionymi oczyma na pustą szklankę, ignorując te cholerne szepty, które już od jakiegoś czasu zapraszały go na bal. Na bal, na bal, na jaki kurwa bal? Mimo chęci czuł niezmierną ekscytację, ale dobrze wiedział, że żaden dansing go nie czeka. Tylko zimno pustego, niezaścielonego łóżka. Samotność gorzka i okropna jak trunek, którym się raczył. Mimochodem spojrzał na stolik, przy którym siedział z nią tamtego dnia. To było po prostu żałosne.
Zerknął na barmana, zastanawiając się, jaki narkotyk u niego zamówić. Machinalnie wyjął z kieszeni kurtki paczkę hogsów i już po chwili siwy kłąb dymu unosił się koło niego w powietrzu. Díaz przymknął powieki, zaciągnął się papieroskiem i westchnął. Myśląc sobie, kiedy to wszystko się skończy?
Powrót do góry Go down


Benjamin O. Bazory
Benjamin O. Bazory

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 186
C. szczególne : wolisz nie wiedzieć
Galeony : 391
  Liczba postów : 843
https://www.czarodzieje.org/t23206-benjamin-o-bazory#788335
https://www.czarodzieje.org/t23208-b-o-b#788340
https://www.czarodzieje.org/t23207-benjamin-o-bazory#788293
Pub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 Empty


PisaniePub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 Empty Re: Pub „Szatańska Pożoga”   Pub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 Empty29/10/2024, 21:34;

Wrócenie Tristana do UK potraktował jako miłą niespodziankę, co nie było specjalnie w jego stylu. Zrzucał to na barki tego, że znał realia wielkich powrotów z dalekich podróży, choć ten jego, wydawał mu się już bardzo odległy w świetle ilości zdarzeń jakie po tym się wydarzyły. Sądził jednak, że mężczyzna może nie mieć teraz zbyt wielu życzliwych mu znajomych, pomijając oczywiście powód powrotu, bo przecież nie wraca się z dnia na dzień, bez zapowiedzi, gdy wszystko jest w najlepszy porządku. Bazory sądził więc, że na tym spotkaniu była szansa usłyszeć wiele interesujących historii, choć... Nie spodziewał się tego. W zasadzie gdyby usiedli, wypili duszkiem po kuflu i dokonali odpowiednich zakupów u barmana, byłoby to bardziej w ich stylu niż jakieś wyszlochiwanie się w rękaw.
Szedł więc obok Tristana paląc, a dźwięk zmąconych krokiem kałuż grał im do wtóru. Od czasu do czasu zerkał po mijanych murach, doszukując się znajomych cegieł, które nie raz wcześniej zdążyły go skusić. Poza tym obserwował czy przypadkiem Collins nie pakuje się w jakieś kłopoty. W końcu nie bywał tu na tyle często by Bazory mógł podejrzewać, że potrafi poruszać się cicho ja mysz, nie wzbudzając niczyjej ciekawości. Przez budynki przebijało się jeszcze światło dnia co dawało złudne wrażenie, że podczas przejścia ulicą, wszystko powinno być w porządku, Benjamin jednak wiedział, że między sklepowymi szyldami i murami, kryją się miejsca i osoby, których lepiej nie poznawać bez różdżki w ręku. Z tego też powodu jedną rękę trzymał schowaną w kieszeni, gotową w każdej chwili stawić czoła ewentualnemu niebezpieczeństwu.
Dopiero niewidzialne, lecz znacząco odczuwalne przyciąganie lokalu, zatrzymało go. Dotknął cegieł, które w mgnieniu oka odsłoniły wcześniej ukryte drewniane drzwi.
- Stara sztuczka. - stwierdził Tristanowi, którego miał nadzieje mieć wciąż za sobą... Jakkolwiek by to nie brzmiało. Nacisk na klamkę i kilka kroków dalej, znajdowali się już w lokalu, który swoją tajemniczością mroził krew w żyłach.
Poszedł do jednego z drewnianych stolików, który wyglądał, jakby ostatnio został wytarty jakąś dekadę temu. Wśród licznych zagłębień w nielakierowanym drewnie można było odczytać emocje rozmów, które były przy nim toczone: wgłębienia po paznokciach nerwowo wdrapujących się w fakturę słoi, przetarte od arkuszy pergaminu linie jednoznacznie pokazujące ilość zawartych, niekoniecznie legalnych transakcji oraz brunatne smugi świadczące o licznych nieporozumieniach klienteli.
- Wezmę nam kremowe. - oznajmił, zostawiając w tamtym miejscy Tristana. Miał nadzieje, że chociaż usiąść będzie umiał tak by nie wpakować się tym w kłopoty. Skierował się do baru przy którym faktycznie zamówił tylko alkohol. Sądził, że przy kolejnej kolejce sytuacja mogłaby ulec zmianie, ale w pierwszym momencie, gdy jeszcze nie wiedział jakie nastroje panują w lokalu, wolał mieć umysł sprawny.
Kilka minut później wrócił z kuflami w rękach, mając wrażenie, że podczas tych kilku kroków nikt nie odprowadzał go spojrzeniem. To dobrze wróżyło ich spotkaniu.
- Co powiesz? - nie zadawał jasnego, sprecyzowanego pytania o wszystko o czym mogliby rozmawiać, dając tym szanse Collinsowi na mówienie dokładnie o tym, o czym chciał. Samemu nie lubił być ciągniętym za język i daleko mu było, by te wątpliwą przyjemność fundować komukolwiek innemu.
Powrót do góry Go down


Tristan Collins
Tristan Collins

Nieokreślony
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 188
C. szczególne : Mnóstwo tatuaży, rozmierzwione włosy, czarne ciuchy - raczej typ oldschoolowy, aniżeli ten "na czasie"; umówmy się, moda lat 90 jest niepowtarzalna
Galeony : 54
  Liczba postów : 112
https://www.czarodzieje.org/t23383-tristan-collins
https://www.czarodzieje.org/t23386-tristan-collins-kuferek#802259
Pub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 Empty


PisaniePub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 Empty Re: Pub „Szatańska Pożoga”   Pub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 Empty10/11/2024, 21:40;

Nie sądził, że ktokolwiek może żywić względem niego urazę za nagły powrót czy też zniknięcie, bo to zdawało się być dla Collinsa czymś niezwykle naturalnym. Był włóczykijem, kochającym spontaniczność życia i jego zalety, wszak nie oczekiwał niczego od kogokolwiek, dając im czas i przestrzeń, coraz mocniej utwierdzając się w tym, że to Ricky i Benjamin cieszyli się z jego pojawienia bardziej niż ktokolwiek inny.
Trevor miał prawo być wściekły, tak jak i Veronica, ale krukon nałożył na siebie niepisane prawo wypełnione po brzegi niuansami, jakie lawirowały pośród niedopowiedzeń. Nikt nie wiedział, co się stało tamtego popołudnia, tak jakby sam nie  dowierzał, zakładając scenariusz, że Elsie po prostu odeszła. Zniknęła na dobre, bo nie lubiła jego nieodpowiedzialności, ale to było kłamstwo
piękne i dorodne, ale wciąż kłamstwo, które nie stałą się rzeczywistością, nawet jeśli przez ostatnie pół roku, powtórzył je co najmniej tysiąc razy.
Uśmiechnął się na widok Bazorego. W jego krwioobiegu szumiało od peruwiańskiego zioła. Nie miał z tego powodu też żadnych wyrzutów sumienia, wszak przyjaciel doskonale musiał się liczyć z tym, że Tristanowi nie było po drodze z trzeźwością. Uciekał w ten sposób od świata, na który nie był gotowy, bowiem nikt nie nauczył go przez cały ten czas, jak radzić sobie ze stratą. Nawet wracając we wspomnieniach do bycia ledwie dzieckiem - nie pamiętał śmierci matki. Nie tak jak można było zakładać, więc i emocje temu towarzyszące były czymś zupełnie nowym.
- Rozumiem, że powinna zrobić na mnie wrażenie? - spytał nieco podejrzliwie, zaraz potem wypuszczając powietrze ze świstem. - Robi, ponieważ nie znałem tego przejścia - stwierdził przytomnie, zaraz potem zgadzając się to, by pozostać nieco w tyle. Skinął głową nawet na propozycję zamówienia przez towarzysza alkoholu, który tak naprawdę był smakowo bardziej podobny do lury. Nie mógł jednak wybrzydzać - to nie on płacił, a darowanemu gumochłonowi w paszczę się nie zagląda.
Usiadł przy stoliku, krzywiąc się nieznacznie na lepkość drewna, po czym wywrócił teatralnie oczami, jakby to miało jakiekolwiek dla niego znaczenie. Pragnął przez kilka chwil o niczym nie myśleć, dając sobie szansę na to, by poczuć pozory ulgi. Rozmowy unoszące się w tym ponurym miejscu również mu nie przeszkadzały, bo nagle nie pozwalano mu pozostać z własnymi myślami, przez co odczuwał dziwnego rodzaju ulgę, a im dłużej on trwała, tym świat szybciej wirował, nie zadając mu niepotrzebnego bólu.
- Niemcy mają niebywały kunszt do piwa, wiesz? Powinieneś się tam kiedyś wybrać - odpowiedział, uciekając od szczerości. Tak było znacznie prościej. - Holendrzy natomiast bywają kurewsko irytujący, a Francuzi to takie paniczyska z dobrych domów, co to myślą, że kiedyś zasiądą na brytyjskim tronie - opowiadał swoją mugolską historię z ostatnich tygodni, po czym uśmiechnął się rozbrajająco szczerze. - A ty? Hogwart jeszcze stoi? - i upił łyk napoju czarodziejów, chcąc posłuchać Benjamina.
Powrót do góry Go down


Benjamin O. Bazory
Benjamin O. Bazory

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 186
C. szczególne : wolisz nie wiedzieć
Galeony : 391
  Liczba postów : 843
https://www.czarodzieje.org/t23206-benjamin-o-bazory#788335
https://www.czarodzieje.org/t23208-b-o-b#788340
https://www.czarodzieje.org/t23207-benjamin-o-bazory#788293
Pub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 Empty


PisaniePub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 Empty Re: Pub „Szatańska Pożoga”   Pub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 Empty12/11/2024, 16:26;

Nie tęsknił do podróżowania, pomimo tego, że dni w szkole do najciekawszych często nie należały. Pamiętał jeszcze jak smakuje życie na własny rachunek, w podróży, z tysiącem zmartwień na głowie. Można było uważać, że podróżowanie jest pięknym przeżyciem, rozwijającym światopogląd i sprawiającym, że czarodziej stawał się "obywatelem świata", jednak nie oddawało to wielu trudnych aspektów otaczającej wtedy człowieka rzeczywistości. Benjamin słuchając wyliczanki państw centralnej Europy, jaką zafundował mu Tristan, był pewny, że mówił pod publikę. W jego słowach było wiele prawdy, w końcu Niemcy mieli niezłe piwo, a Francuzi podnosili ręce do góry na pierwszy dźwięk jego angielskiego akcentu, jednak wysłuchana recenzja daleka była od tematów, które w rzeczywistości mogły interesować jakkolwiek Bazorego.
Skoro Collins planował pogawędkę o niczym, jakim kumplem by był, gdyby nie przyłączył się do niej, jak gdyby nigdy nic? Upił łuk piwa, które koło chmielu to jedynie leżało, po czym z lekko niezadowoloną i zniesmaczoną miną, ponownie skierował swoje tęczówki na kumpla.
- Nie wracam do Europy, przynajmniej na razie. - stwierdził, w zasadzie nie pamiętając czy przed skończeniem Hogwartu choćby raz rozmawiali o jego planowanej podróży. Bazory umiał trzymać język za zębami, przez co niedoinformowanie mężczyzny, uznałby za normalną kolej rzeczy.
- Niemcy to gbury, Holendrzy są sztuczni w obyciu, a Francuzi... - dodawał te mniej lubiane, a powszechnie zauważalne cechy mieszkańców miejsc, o których wspomniał Tristan. Oczywiście były to ogólniki, w każdym z państw dało się spotkać ludzi lepszych lub gorszych, jednak pewne odczucia były nierozerwalne z tym co zastał podczas swoich dwuletnich poszukiwań Oliviera.
Ostatnie państwo poznał najlepiej, od każdej strony. Jej ciemne zakamarki były kuszące, a wspomnienia z nimi związane wywołały szeroki, ironiczny uśmiech na jego twarzy. Wśród czterech ścian speluny, widok tam nieszczerego uśmiechu nikogo nie dziwił, będąc jedynie szyldem powitalnym każdego stałego klienta.
- Rozwięźli, ale to akurat polubiłem. - nie musiał więcej dodawać by wiadomym było, co porabiał we Francji. Nie był to główny powód jego dłuższego pobytu w tamtym miejscu, ale sądził, że rodzinnie perypetie są ostatnim czego Collins ma ochotę wysłuchiwać.
Wyciągnął opakowanie hogsów na środek stołu, zamierzając kiepski smak alkoholu zamaskować dymem. Specyficzny papieros, miał również rozwiązać mu język i złagodzić niepokój, który w takich lokalach jak ten, samoistnie pojawiał się z tyłu głowy. Kilka ruchów ręką później, trzymał rozpaloną fajkę przy ustach, zaciągając się nieśpiesznie i przeciągle. Dym, powoli opuszczający jego organizm, nie przeszkadzał mu w odpowiedzeniu na zadane pytanie.
- Stoi, nie ma chyba siły, która zburzy te ruinę. Nie było mnie tam dwa lata i nawet minuty nie tęskniłem, a mimo to zapisałem się na studia. Rozumiesz coś z tego? - opisywał swoją sytuacje, jakby to mogło interesować Tristana. Nie wiedział. Ich wcześniejsza znajomość nie polegała na pogaduszkach. Z drugiej strony... Choć Tristan tego nie wiedział, obecnie mieli więcej wspólnego i znalezienie w nim kumpla było Bazoremu bardziej na rękę niż utrzymanie wcześniejszej dynamiki znajomości.
Powrót do góry Go down


Tristan Collins
Tristan Collins

Nieokreślony
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 188
C. szczególne : Mnóstwo tatuaży, rozmierzwione włosy, czarne ciuchy - raczej typ oldschoolowy, aniżeli ten "na czasie"; umówmy się, moda lat 90 jest niepowtarzalna
Galeony : 54
  Liczba postów : 112
https://www.czarodzieje.org/t23383-tristan-collins
https://www.czarodzieje.org/t23386-tristan-collins-kuferek#802259
Pub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 Empty


PisaniePub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 Empty Re: Pub „Szatańska Pożoga”   Pub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 Empty14/11/2024, 15:33;

Tułaczy tryb życia nie pasował każdemu, choć Tristan odnalazł w tym swoistego rodzaju katharsis. Lubił wszak czuć wzrok innych na sobie i biegnące spojrzenia wzdłuż jego palców, gdy smagał struny gitary.
Pamiętał te wszystkie dziewczęta; blondynki, brunetki i rude, bo to one stały zazwyczaj blisko sceny i czekały na jego uwagę, a on był zbyt otumaniony prochami, by wykonać ten ostatni krok w kierunku destrukcji, bowiem... Wielu uciekało w narkotyczny trans, inni w wirujący taniec zmysłów, a on po prostu lawirował nad piekielną przepaścią własnej rozpaczy. Pozwolił się ponieść tylko dwa razy, może cztery, ewentualnie więcej, ale tych kolejnych kompletnie nie pamiętał.
- I dobrze, to strata czasu, o ile nie myślimy o Skandynawii, ale szczerze? Następnym razem wybiorę Stany, choć najpierw zakładam, że skończę ten cholerny, drugi rok, bo jeśli nie to tyle byłoby z mojego studiowania - stwierdził bez namysłu, analizując podświadomie swoje szanse na dotrwanie do czerwca. Były znikome, to fakt, bowiem Hogwart drażnił go w całej swojej rozciągłości, a wpływ na to miało wiele czynników. O większości zapominał kolejnego dnia, jakby nic się nie stało, wszak nigdy nie był zwolennikiem rozpamiętywania przeszłości, nawet jeśli ta tyczyła się ostatnich trzech godzin.
Uśmiechnął się półgębkiem, kiedy przyjaciel zgodził się z nim, lecz zmarszczył nos na kwestię Francuzów. Oczekiwał odpowiedzi, bo był po prostu ciekawy jego przemyśleń, a te wydawać się mogło, że coraz bardziej oddalały się od Collinsa.
Na szczęście - odpowiedź przyszła niedługo po jego obawach, gasząc je w zalążku.
- Lubiłeś ich rozwiązłość? - zdziwił się niemało, łapiąc teatralnie za pierś. - To chyba ze mną jest coś nie tak, bo przy mnie to byli pierdoleni świetoszkowie - roześmiał się na własny żart. Oczywiście należał on do tych z rodzaju niskich lotów, jednocześnie pozwalając stwierdzić, że Tristan poza granicami Wielkiej Brytanii zachowywał się jak niezbyt wzorowy przedstawiciel angielskiej społeczności. Byli oni niebotycznie głośni, wulgarni, uchlewali się na umór, a Collins w tym krótkim momencie przedstawiał się jako anioł z rozjaśnianymi piórami.
Upił wreszcie łyk piwa, krzywiąc się niemało. Zapomniał już jak parszywym smakiem charakteryzował się kremowy napój. Przyzwyczajony przez ostatnie tygodnie do wysokoprocentowych trunków - unikał lur magicznego pochodzenia. Noc była jednak młoda, a oni mieli sporo czasu, stąd kto wie - czy nie skończą swej przygody na jabolowych jagodach?
Pokręcił głową na znak, że nie rozumie.
Nie spodziewał się w końcu, że Bazory mógłby z własnej-nieprzymuszonej woli wrócić do Hogwartu. Przez moment nawet rozmyślał, czemu tak się stało, potem przypominając sobie, że przecież sam był po rozmowie z Wang, co wiązało się z podobną konsekwencją do tej, którą ponosił młodszy z przedstawicieli domu Roweny.
- Szansa na zdobycie nowych traum wzrasta z wiekiem, niekoniecznie doświadczeniem - odpowiedział nieco bezczelnie, po czym przygryzł znacznie mocniej niż zamierzał, policzek. - Ja też wróciłem... Co prawda - mam problem z zebraniem się na zajęcia, ale w końcu tam dotrę, a wtedy będę musiał się modlić, żeby nikt przypadkiem nie eksplodował - wzruszył ramionami, wiedząc że czasami nie umiał utrzymać skupienia dłużej niż przez kilka minut, toteż wizja zderzenia się z własnymi lękami, zaczęła być przytłaczająca. - Masz kontakt z Trevorem?
Powrót do góry Go down


Benjamin O. Bazory
Benjamin O. Bazory

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 186
C. szczególne : wolisz nie wiedzieć
Galeony : 391
  Liczba postów : 843
https://www.czarodzieje.org/t23206-benjamin-o-bazory#788335
https://www.czarodzieje.org/t23208-b-o-b#788340
https://www.czarodzieje.org/t23207-benjamin-o-bazory#788293
Pub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Pub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 Empty


PisaniePub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 Empty Re: Pub „Szatańska Pożoga”   Pub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 Empty19/11/2024, 18:05;

Może Tristan miał jakieś bardziej sprecyzowane plany zawodowe w których studia były niezbędne by się odnaleźć. Ben nie miał, już od dłuższego czasu po prostu pracując w rzemiośle w którym był dobry. Podejrzewał jednak, że skoro "cholerny, drugi rok" był jakoś dla mężczyzny ważny, musiało kryć się za tym coś więcej niż chęć otrzymania kawałka pergaminu z nazwiskiem i pieczątką szkoły.
- Czemu tego nie połączyć? Kojarzę przynajmniej jedną szkołę magii w Stanach. - przecież nikt nie mówił, że ma tam zostawać do końca życia, a jedynie spędzić kilka miesięcy na jakiejś wymianie studenckiej. Nie możliwe bym tam takich nie mieli. Skoro do Hogwartu raz za razem zjeżdżali się uczniowie z całego świata, można było z sporo dozą pewności podejrzewam, że i w innych krajach takie wydarzenia się odbywały.
Benjaminowi daleko było do wyszukanego humoru. Szybciej nie miał go wcale niż silił się na żarty rodem z najlepszych scen magikomików. Przez to całkiem nieźle podeszły mu słowa Tristana, które, choć teoretycznie wskazywały różnice ich doświadczeń, w praktyce były tylko ironią. Lubił ją, tak samo mocno jak smak papierosa leniwie trzymanego między palcami.
- Celowałeś nie tam gdzie powinieneś. - odpowiedział równie ironicznie, wciąż szelmowsko się uśmiechając. Nie trudno było skojarzyć, że mieli inną grupę docelową, którą w tym aspekcie oceniali. Może francuzeczki na prawdę były tak niewinne jak to komedie romantyczne próbowały przedstawić? Szczerze w to wątpił, przypominając sobie kilka wieczorów, ale przecież - "Raz nie zawsze, dwa razy nie często.".
Mądrość, którą usłyszał jako kolejną, jawiła mu się jako tylko nieco mądrzejszy opis opływu czasu. Do takich przemyśleń daleko było Bazoremu. Choć na co dzień miał w sobie wiele obaw, ta wydawała mu się najmniej istotna. W głębi siebie był pewny, że zależnie od tego ile czasu minie i tak jakaś trauma się do niego przyklei, jak zawsze, gdy życie zaczynało stawać na nogi. Spojrzał pełnym zrozumienia spojrzeniem na Tristana, upijając kolejny łyk piwa z kufla. Tak jak sądził - smak papierosa skutecznie maskował to jak podły był to napój. Końcowo słysząc o eksplodowaniu nie znajdował w sobie cienia współczucia dla potencjalnej ofiary. Takie było ryzyko czarodziejowe.
- Zapale świeczkę w podobnej intencji. - stwierdził, choć w rzeczywistości miała być ona całkowicie odwrotna. Co było w pewnej opozycji z nim. Nie wierzył w ten całą ściemę z modlitwami i wierzeniami, choć oczywiście szanował tak samo osoby wierzące, jak i ateistów. O ile jego to nie dyskryminowało, niech każdy sobie wierzy w to, co mu w duszy gra.
Słysząc pytanie o Trevora, nie mógł oprzeć się wrażeniu, że już o nim tego dnia na wizzengerze pisali. Nie zamierzał spraw dać, uznając, że to był najmniejszy powód do dyskusji. Miał również z tyłu głowy, że starszemu Collinsowi może nie chodzić specjalnie o kontakty szkolne, które wcześniej były wspominane.
- Mam, od wakacji. - powiedział nieco ciszej, uznając, że to była informacja której nie powinni usłyszeć inni klienci lokalu, nawet mimochodem. - Jest mały i głośny. Jak ty z nim wytrzymujesz? - mówił, na chwilę odcinając się od relacji jaka ich łączyła. Sądził, że Tristan z czasem na pewno dowie się, że widują się częściej niż na zajęciach, ale do tego czasu mógł rozmawiać z nim zwyczajnie, jak kumpel z kumplem.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Pub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 QzgSDG8








Pub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 Empty


PisaniePub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 Empty Re: Pub „Szatańska Pożoga”   Pub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Pub „Szatańska Pożoga”

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 7 z 7Strona 7 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Pub „Szatańska Pożoga”  - Page 7 JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
smiertelny nokturn
-