Na samym skraju błoni, tuż gdzie już zaczyna się las znajduje się przestronna polana. Została ona przeznaczona do prowadzenia na niej zajęć z Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami. Nauczyciele często z zaczynającego się tuż niedaleko lasu, przyprowadzali przeróżne zwierzęta. Na polanie znajdują się także poukładane pnie, na których uczniowie zwykli siadać w razie długiej, teoretycznej lekcji.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - ONMS
Idziesz na polanę, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Opiekę Nad Magicznymi Stworzeniami. Dobrze. To jedyny egzamin prowadzony na świeżym powietrzu. Stajesz więc na środku polany, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znana Ci Mist Pober oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Drakensberg. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z ONMS można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Jak należy postępować z hipogryfem? 2 – Scharakteryzuj jednorożca i wyjaśnij, czym skutkuje zabicie tego stworzenia. 3 – Czym sidhe różni się od elfa? Jaki dar można spotkać u sidhe? 4 – Wymień trzy gatunki trolli i opisz je. 5 – Podaj dwie inne nazwy nereidów i opisz ich wygląd. 6 – Czym jest iglica i jak się przed nią bronić?
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Dosiądź hipogryfa. 2 – Wybaw niuchacza z kryjówki. 3 – Znajdź i zamroź jaja popiełka. 4 – Nakarm salamandrę i zapewnij jej bezpieczne miejsce (ogień). 5 – Odróżnij szpiczaka od jeża i zdobądź jego igły. 6 – Zajmij się młodym psidwakiem i usuń mu ogon specjalnym zaklęciem.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - ONMS:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Autor
Wiadomość
Mulan Huang
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Zwierze:łupkduk Wynik części praktycznej: 6 (20pkt), 17 (5pkt)94 (20pkt) Zadanie z gwiazdką: Łupduk! Czity: nie Ostateczna ocena: 20pkt+5pkt+20pkt+20pkt+3pkt stata = 68pkt (Wybitny)
Nie było wątpliwości, co do tego, że akurat w egzaminie z ONMS Mulan musiała wziąć udział. Nie tylko dlatego, że naprawdę pasjonowała się magiczną fauną, ale także ze względu na to, że jakby nie patrzeć to jednak pracowała w zawodzie związanym z opieką nad fantastycznymi stworzeniami. Niejako wymagało się od niej tego, że będzie miała cokolwiek, co mogłoby służyć za podkładkę zaświadczającą, że owszem odnajduje się w kontakcie z takowymi. Jakby na tym etapie nie wystarczyło im jej doświadczenie na stanowisku. Pierwszym etapem miało być odgadnięcie tego jakim właściwie zwierzęciem miała się zajmować. Nawet jeśli nie byłaby szczególnie obeznana w dziedzinie ONMS to po opisie, który otrzymała trudno byłoby nie dojść do wniosku, że miał to być łupduk. Dlatego też bez zbędnego zawahania podeszła do zwierzęcia, którym miała się zająć. Oporządzenie go nie powinno sprawić jej większych problemów. Widziała, że kurczak miał brudne i oblepione pióra, które powinna ostrożnie umyć oraz zaschnięty brud na dziobach, które musiały zawzięcie szukać pożywienia. Musiała jedynie uważać na to, aby żadna z głów nie zaszczyciła jej palców porcją porządnego dziobania. Okazało się jednak, że nie było to wcale takie trudne jak się spodziewała i już wkrótce łupduk, którego dumnie nazwała imieniem Mike mógł starać się o tytuł Mistera Universe w świecie ptaków. Szkoda tylko, że chęć jego współpracy wkrótce po tym wydarzeniu zaczęła maleć. Najwyraźniej Mike był nieco zdenerwowany tym, że ktoś kręcił się przy nim od dłuższego czasu, a wykończona trawiącą ją od jakiegoś czasu chorobą Huang miała drobne problemy ze sprawnym poruszaniem się przy zwierzęciu, które z każdą chwilą ją męczyło nieco bardziej. Czy pamiętała w ogóle o tym, aby wziąć poranną porcję eliksirów? Nie była tego teraz w ogóle pewna. Wiedziała tylko, że czuła się coraz gorzej, a praca przy ptaku szła jej z każdą chwilą coraz gorzej. Tyle dobrego, że chociaż pamiętała czym dokładnie powinno się nakarmić biednego łupduka i wybrana przez nią karma chociaż nieco uspokoiła dziobiącego zwierzaka i złagodziła jego zachowanie. Miała również szansę na to, aby wykazać się w międzyczasie swoimi nikłymi zdolnościami plastycznymi, aby móc opisać do szkolnych zasobów to konkretne zwierzę, którym się zajmowała. Przyjrzała się jeszcze uważnie Mike'owi, szukając jakiś charakterystycznych cech, które pomogłyby innym zidentyfikować kurczaka innym studentom. Dopiero później oddała swoją kartę informacyjną nauczycielowi, aby podał jej wreszcie finalną ocenę.
z|t
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Zwierze: 5 - psidwak Wynik części praktycznej:6, 99, 92 Zadanie z gwiazdką: Tak! Czity: - Ostateczna ocena: 20 + 20 + 20 + 20 = 80 (wybitny)
Harmony nie mogła się doczekać egzaminu z ONMS, nie dlatego że była jakimś wielce wybitnym uczniem z tego przedmiotu, a ponieważ była okazja to pogłaskania przeuroczych zwierzaków i może nawet zabawy z nimi! Już na początek los się do niej uśmiechnął, wylosowała psidwaka! Najpierw miała oporządzić zwierzaka – żaden problem. W jej rodowej rezydencji szalało całe stado Annubilisów i często z kuzynostwem je kąpali i się nimi opiekowali więc bardzo szybko sierść psiaka lśniła czystością. I to tak prędko, że zdążyła mu jeszcze umyć ząbki, przyciąć paznokcie, a nawet wyczyścić uszka w bezpieczny sposób. Następnie ocena stanu zdrowia i potrzeb. Dokładnie wiedziała, jak sprawdzać psowate, więc też wyśpiewała Atlasowi wszystkie fakty. A na koniec karma! Pamiętała z zajęć, że psidwaki pochłaniają w sumie wszystko i bardzo smakują im gnomy. Więc wybrała suszone gnomy i była to dobra decyzja! Na koniec zadanie z gwiazdką, bo w sumie szło jej szybko i sprawnie, więc miała na nie czas. Może i nie była mistrzynią rysunku, ale jak mogła odmówić sobie naszkicowanie takiego psiaka?
Na polanie w różnych zagrodach, na żerdziach i płotkach stało mnóstwo sów, w większości szkolnych, ale zauważyć można było też inne ptaki, niektóre bardziej, inne mniej znane, w barwnych kolorach, albo właśnie szare, trudne do wypatrzenia. Pomiędzy drzewami słychać było pohukiwanie i trele, kiedy Rosa przemieszczał się pomiędzy zwierzętami, podsypując im odrobinę karmy do karmidełek i głaszcząc ich puchate brzuszki. Każdego ucznia nauczyciel wita ciepłym uśmiechem i zachęca do podejścia bliżej, ptaki nie należały do tych skrajnie niebezpiecznych stworzeń, a Atlas wiedział, że niektórzy uczniowie mieli swoje lęki przed pierzastymi stworzeniami, inni się ich brzydzili, jeszcze inni uwielbiali. Chciał każdemu dać chwilę na oswojenie się z tematem dzisiejszych zajęć, nim się wszyscy zbiorą i lekcja się rozpocznie. - Może i słońce nie praży, ale pamiętajcie o tym, by się dobrze nawadniać. - dodał, obserwując kilkoro uczniów siadających na niskim murku okalającym polanę, po czym machnął różdżką w stronę kufra, z którego wyfrunął samonapełniający się dzbanek z lekką lemoniadą i szereg szklanek.
Zapraszam do dołączania, post rozpoczynający pojawi się 8.09 (piątek)
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Relacja Maxa z magicznymi zwierzętami nigdy nie była najlepsza, ale skoro był w szkole, to miał się uczyć. Może nie tego, co chciał, ale taki już był Hogwart, zmuszał chłopaka do robienia wielu rzeczy, które zdecydowanie mu nie leżały. Odkładając wszelkie przemyślenia na bok, pojawił się na polanie i ze zdziwieniem dostrzegł tam sowy. -Będziemy trenować posłańców? - Zapytał żartobliwie Atlasa, po tym jak oczywiście kulturalnie się z nim przywitał. Mało kto jeszcze był tutaj oprócz nich, więc Max rozsiadł się wygodnie na trawie i poczęstował lemoniadą, bo tego to rzadko ostatnio odmawiał.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Saskia Larson
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161cm
C. szczególne : Duże, piwne oczy oraz charakterystyczny pierścionek z lisem na lewej dłoni.
Uwielbiała latające stworzenia. Małe ptaszki, mieszczące się w dłoniach, jak i duże ptaki, które lepiej tylko obserwować z daleka, dla własnego bezpieczeństwa nie zbliżając się doń za blisko. W trakcie swojego krótkiego życia nie jednego ptaka już widziała i z niejednym miała kontakt - wielka z niej była fanka listownej korespondencji, stąd też poznawała wiele sów i innych stworzeń, które takowe dostarczają. Dlatego też, gdy dowiedziała się, że na zajęcia może przynieść Gaję, to jakoś jej ciekawość wystrzeliła pod niebiosa i z prawdziwą przyjemnością kierowała się na zajęcia z białą sówką w klatce. Ta klapała dziobem, chętna przyjąć wszelkie przekąski jako wynagrodzenie za przerywanie jej typowej pory drzemania - samo ptaszysko podekscytowało się jednak na widok innych sów i nawet podawane dżdżownice niezbyt ją interesowały, gdy razem z Sasanką spoczęły na niskim murku, oczekując na początek zajęć.
Anna Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 156
C. szczególne : Odznaka prefekta naczelnego na piersi i bransoleta Urqharta na ręce
Idąc na pierwszą w tym roku szkolnym lekcję opieki nad magicznymi stworzeniami panienka Anna Luna Brandon cała drżała z emocji. Przygotowywała się do wyjścia z najwyższą starannością i zadbała o każdy detal swojego stroju. Ubrana była w szkolny mundurek, włosy zaś miała spięte w fantazyjny kok utrzymujący jej włosy w praktycznej przy pracy ze zwierzętami formie. Kiedy tylko doszła na polanę, jej serce zabiło mocniej. To tutaj widziała go po raz ostatni, mdlejąc po egzaminie. I tutaj zobaczy go dziś ponownie. Czyż to nie było szalenie romantyczne?! - Dzień dobry, profesorze Rosa - przywitała się z uśmiechem, stając blisko niego, ale w stosownej odległości. Na jej piersi pyszniła się plakietka prefekt Hufflepuffu. Bardzo się starała, by jej głos nie drżał, kiedy mówiła do mężczyzny. - Czy dobrze pan spędził wakacje? Nie widziałam pana na karnawale w Venetii. A powinna widzieć. Powinna śpiewać w Dniu Zasłony tylko dla niego, patrząc wciąż w te jego magnetyzujące oczy i na olśniewający uśmiech. A jednak musiało się coś wydarzyć, bo zniknął na większość wyjazdu, a gdy wrócił, wyglądał mizernie. Tak przynajmniej słyszała, bo śledziła z uwagą wszystkie informacje dotyczące Atlasa.
Ubrała swój mundurek szkolny i nałożyła na nią plakietkę ślizgona, westchnęła cicho zrezygnowana, a czemu wakacje są i zawsze za krótkie?! Miała lenia jak nigdy i już gdzieś z tyłu głowy miała alarm własnego budzika w postaci sowy, który kilka razy podziobał ją w policzek, krew bardzo nie leciała, wystarczyło założyć plaster i pewnie za dwa, trzy dni się zagoi. Poszła na zajęcia i ustawiła się gdzieś z boczku, obserwując sówki i inne zwierzęta, niektórych z nich nie znała ani nie rozpoznawała, ciekawe czy będą je karmić, a może bardziej tresować?
Terry Anderson
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173 cm
C. szczególne : mocny szkocki akcent, piegi na całym ciele, kilka pryszczy na twarzy, niedawno przeszedł mutacje
Opieka nad magicznymi stworzeniami może i nie była jego ulubionym przedmiotem, ale lekcje należały do ciekawych, a omawiane zwierzaki bywały naprawdę urocze. Przypominały mu trochę Artura - ukochanego rodzinnego psa, z którym uwielbiał się bawić, a którego widywał teraz zdecydowanie zbyt rzadko. Zdawał sobie sprawę, że ONMS to nauka nie tylko o magicznych pupilach, ale i niebezpiecznych drapieżnikach, a czasami i wysoce rozwiniętych stworzeniach, ale to właśnie te mniej groźne, towarzyskie zwierzaki podobały mu się najbardziej. Można powiedzieć, że chłopak miał nawet słabość do nieporadnych, mało inteligentnych stworzonek, które rozbudzały w nim naturalną chęć otoczenia ich opieką. Trochę jak gołębie - przecież te ptaki mają jedną komórkę w mózgu i same wchodzą pod samochód! Urocze. Szedł więc na pierwszą w tym roku lekcję ONMS z pozytywnym nastawieniem i sporą dozą ciekawości. Już z daleka dostrzegł porozstawiane na polanie ptasie klatki i żerdzie. Zatem rozpoczną od latających stworzonek. Super. Dotarłszy na miejsce przywitał się krótko ze wszystkimi i zajął miejsce przy jednym z pniaków ułożonych w półokrąg. Ciekawe, ile jeszcze osób zamierza się pojawić?
Zajęcia z opieki nad magicznymi stworzeniami były czymś, na co chciał teraz nieco bardziej uczęszczać. Wiedział już, że tak naprawdę nie miał ochoty zostawać aurorem i wiedział, że ojciec nie miał nic przeciwko. Jedynym problemem był profesor Rosa, czy raczej to, że także był w połowie wilą. Norwood mimo wszystko nie był pewien, czy panował na tyle dobrze nad sobą, żeby byle uwaga nie sprawiła, że nagle się zmieni i rzuci na profesora. Mimo to skierował się na polanę, mając na ramieniu swoją sowę. Torcik był ogromnym puchaczem zwyczajnym, który sprawiał wrażenie wiecznie niezadowolonego, choć w rzeczywistości był naprawdę miłą sową. Słodką, jak jego imię, ale tego Jamie nie miał zamiaru kiedykolwiek powiedzieć na głos. Przywitał się prosto z profesorem, zaraz spoglądając na pozostałych, którzy przybyli ze swoimi ptakami, a także na stworzenia, które przyniósł profesor. - Miały być w klatkach? Torcik nie przepada za zamknięciem - zapytał, siadając obok @Maximilian Felix Solberg, uznając, że lepiej trzymać się ludzi ze swojego domu. Torcik jak na potwierdzenie zaczął rozkładać skrzydła, przeciągając się, robiąc to jednak na tyle delikatnie, żeby nie uderzyć swojego właściciela.
______________________
Cleanse my soul free me of this anger that I hold and make me whole
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Bardzo. Bardzo. Bardzo. Ale to bardzo! Chłop chciał wziąć na zajęcia kurę. Nie dlatego, że uważał się za speca od ptaków, co mogłoby sugerować wiele rzeczy. Chociażby jego chlubna miłość do nielotów. Jednak równie bardzo, co chciał przynieść kurczaka na zajęcia tak równie bardzo czuł, że to nieodpowiedzialne. Głównie dla kury, która przecierpiałaby w tym miejscu wielkie katusze. W pewien sposób byłoby to znęcanie się nad zwierzętami. Więc bardzo dosłownie zachowanie obrzydliwe i godne wzgardzania nim. Stąd też Wacław zrezygnował z ośmieszania swoich pomysłów od razu na początku roku, dając sobie jeszcze na to czas. Tak może ze dwa tygodnie aż przestanie się mówić o początku roku, a zacznie się już wyczekiwać każdego kolejnego weekendu wraz z kolejną libacją, po której można długo leczyć kaca. No, na tyle długo, na ile nie idzie się do pracy. Puchon nawet nie krzyknął na powitanie: Kto chce mi pokazać swojego ptaka?, a jedynie ukłonił się grzecznie w stronę profesora, od zajęć którego uciekał przez uprzedni rok. Co wyłącznie było winą jegomościa, gdyż w takim - dajmy na to - barze. Wacek z szczerym strachem zapytałby się go o dowód.
Doglądał ptaków, które poćwierkiwały i pohukiwały na żerdziach, przyglądając się nadchodzącym uczniom, do których uśmiechał się i witał z każdym z imienia. - Bardziej trenować siebie. - uśmiechnął się, puszczając oko do @Maximilian Felix Solberg - Nic ciężkiego, to pierwsze zajęcia w tym roku, a Ty chyba dopiero co wróciłeś na listę uczniów. Nie chciałbym Cię przemęczyć. - odpowiedział żartem, na żart. Obserwował pozostałych uczniów, którzy chętnie przynieśli także i swoje sowy zgodnie z zapowiedzią zajęć. - Dzień dobry, panno Brandon. Spędziłem je bardzo dobrze, choć z daleka od karnawału, dziękuję. - odpowiedział @Anna Brandon z uśmiechem - A Ty, miałaś okazję się nim nacieszyć? - karnawał go ominął ze względów prywatnych, w które wolał nie wplątywać swoich uczniów. Odwrócił spojrzenie na dźwięk głosu @Jamie Norwood i pokręcił przecząco głową. - Nie, zupełnie nie. Mogą być luzem, a nawet zachęcam, by je wypuścić. - powiedział nieco głośniej, patrząc po ptakach towarzyszących innym uczniom, w tym @Saskia Larson- Nic im tu nie grozi, są praktycznie u siebie, a jeśli będą czuły dyskomfort - sowiarnia jest w zasięgu wzroku. - dodał, wskazując dłonią kierunek, gdzie między drzewami można było dostrzec szczyt sowiej wieży.
Elaine Morieu
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : fioletowe paznokcie, charakterystyczny zapach perfumy(mieszanka cytryny, mandarynki, konwalii, jaśminu i drzewa sandałowego)
Lekcja ONMS, na które mogę zabrać Krakersa? Nie trzeba mi było dwa razy powtarzać. Zabrałam mojego kochanego kruka ze sobą, niosąc go dzielnie na ręce, która była zabezpieczona odpowiednio gruba rękawica. Zgarnęłam po drodze kilka smakołyków, żeby zapobiec kruczym zapędom grzebania w mojej torbie, a później w rzeczach innych uczniów, lub, co gorsze, nauczyciela. Sam profesor był kolejnym powodem, dla którego lubiłam te zajęcia. Pomijając fakt, że roztaczał wokół siebie przyciągająca do niego aurę, to po prostu był uprzejmy i świetnie prowadził zajęcia. Po przybyciu na miejsce, przywitałam się z prowadzącym i znajomymi, po czym przystanęłam nieco na uboczu, drapiąc Krakersa za lewym skrzydłem. Kruczysko lubiło pieszczoty, czasami zachowując się niczym piec, prosząc o chwilę uwagi. Dobrze, że nie miał w zwyczaju przynoszenia mi "zabawek", bo widok martwych myszy nie byłby zbytnio przyjemny.
Mina Hawthorne
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : rozsiane po ciele tatuaże, kolczyk w nosie, na środkowym palcu prawej ręki zawsze nosi pierścień Atlantów, który przykrywa krwawy znak, praktycznie zawsze towarzyszy jej blady pyton królewski imieniem Faust
Może i ONMS nie znajdował się na liście jej wyjątkowo ulubionych lekcji, ale lubiła go. Na pewno było to coś dużo bardziej fascynującego od wkuwania tekstów z książek oraz stanowił pewną odskocznię od innych przedmiotów, które wykładano w Hogwarcie. Wyglądało również na to, że lekcja organizowana przez Atlasa miała należeć do tych ogólnie przyjaznych zwierzętom skoro mieli się na nich stawić ze swoim ptactwem. Chociaż w przypadku Miny zwierzęce towarzystwo nie ograniczyło się jedynie do malutkiego i przemiłego Owlberta, który przycupnął na jej ramieniu, bo z drugiej strony swój łepek na świat zewnętrzny wystawiała Faust, owinięta wokół drugiej ręki i schowana pod ciepłym rękawem szaty. Cóż, dla pytona była to również okazja do tego, aby móc obserwować inne gatunki zwierząt, z którymi normalnie nie miałby kontaktu, a już na pewno nie przebywając w zamkniętym dormitorium.
Marcella Hudson
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.67 m
C. szczególne : piegi na całej twarzy, gęste brwi, rumiane policzki i pomalowane usta
Wspomnieniami wraca, do ulicy pokątnej, jak pierwszy raz z tatą wybrali dla niej sowę. Płomykówkę zwyczajną, symbol komunikacji i nadziei, dla Marcelli, która oddalona od swoich bliskich, dzięki ptakowi mogła słać listy do rodziny. Ignacio tak zostało do dziś, spokojnie frunie przez polane, spoglądając na swoją panią. Lekcja ONMS ma odbyć się na polanie, krukonkna z plecaczkiem idzie w stronę miejsca, gdzie mają się odbyć zajęcia, co jakiś czas unosząc głowę do góry. Płomykówka ląduje delikatnie na jej ramieniu, z widoczną czułością. - Widzisz Ignacio, jesteś prawie głównym tematem zajęć. - Jej wzrok wędruje w stronę reszty ptaków, które się tu znajdują. Dziewczyna wita się z profesorem, aby następnie podejść do @Saskia Larson, opiera się na murku obok wychowanki Roweny Ravenclaw, zajmując się bardziej sową niż towarzyszką, do której na moment sunie jej spojrzenie jasnych oczu, aby przywitać ją niewinnym uśmiechem.
Artie Gadd
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : pierścienie i sygnet + blizny na palcach; bandaż na lewej ręce; sińce pod oczami; częste krwotoki z nosa; pieprzyki na twarzy; blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Nawet nie pofatygował się, żeby napisać na wizzengerowej grupie do swoich znajomych, czy zabierają swoje sowy na zajęcia. Ba, nawet nie zapytał, czy przychodzą na te zajęcia. Zamiast tego, złapał inną osobę. Nazwisko Seaver chyba dostatecznie mu się podobało, skoro na zajęcia przyszedł z kuzynką Harmony, @Symphony O. Seaver, z którą przecież był na jednym roku i w jednym domu. I chociaż jego własna sowa siedziała na jego ramieniu, a więc wyglądał zdecydowanie bardziej niczym pirat, to nie ona była jego głównym zainteresowaniem w tym momencie. O nie. Przypatrywał się raczej ptakowi, którego miała ze sobą nieco niższa dziewczyna, bo był to... Kruk.
- Louis - powtórzył imię, kiedy tylko tak szli na wyznaczone miejsce. - I... mówisz, że dostarcza listy? - normalnie z nikim by aż tak nie rozmawiał, ale... no, przecież znał się z Symphony. Jeden rok, jeden dom; czasem zdarzało się, że odrabiali razem prace domowe... - Inteligentne stworzenie. Dziobie? - dopytał jeszcze, zdecydowanie ciszej, chcąc pogłaskać istotę po głowie. Wyciągnął już dłoń, jednak ta powędrowała do główki jego własnego puszczyka, którego chciał uspokoić drobnym gestem. Wkrótce i tak zajęli swoje miejsca z Symphony.
Symphony O. Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : Piegi porozsypywane po całej twarzy
Jeszcze nigdy nie była tak podekscytowana idąc na zajęcia. W końcu szła na zajęcia do Atlasa, a dodatkowo mogła pochwalić się swoim kruczkiem! I przy okazji może pouczyć go socjalizacji i niekoniecznie tylko wygryzania sówkom piór... Albo włosów ludzi. Ku jej zdziwieniu na wspólne wybranie się na lekcje zaproponował jej @Artie Gadd . Teoretycznie nie znała go za dobrze, ale w praktyce ten bardzo lubił się z Harmony. Zwłaszcza w Pure lux, ten był blisko niej więc... Dobra, zajęcia nie były czasem na plotki i rozmyślania nad romansami.
Odwróciła głowę w stronę towarzysza gdy ten wypowiedział imię jej kruka, który to bacznie siedział na jej ręce. - Jakże by inaczej, czasami nie lubi osób do których owe listy wysyłam... Ale tak, dostarcza listy - odpowiedziała mu spokojnie, choć z uśmiechem na twarzy widocznie dumna ze swojego stworzenia. Zajęła swoje miejsce i Louis momentalnie przeskoczył z jej ręki na kamienny murek pomiędzy tamtą dwójką.
Rozejrzał się po zebranych, ucieszony serdecznie, że tak licznie przyszli na zajęcia, pomimo, że to dopiero początek roku i nie każdy jeszcze wytrząsnął z pamięci długą, wakacyjną labę. Podsunął rękę pod jedną z żerdzi, a piękne ptaszysko w kolorze wrzosu wskoczyło na jego dłoń, prezentując się dumnie ze swojego nowego stanowiska. - Dzisiejsza lekcja będzie raczej luźna. - zaczął łagodnym tonem, uśmiechając się urokliwie do uczcniów i studentów- Jak wiecie, szkolne sowy mają w wakacje mnóstwo ciężkiej pracy, wczoraj wróciły z najdalszych zakamarków kraju, gdzie roznosiły listy zapraszające nowych, pierwszoroczcnych studentów oraz spisy potrzebnych książek i przedmiotów na ten rok. Niektóre z nich mają się świetnie, inne trochę gorzej. Dziś mieliśmy się zająć doprowadzeniem ich do najlepszej możliwej kondycji, ale jak widzicie, różni ptasi przyjaciele z Zakazanego Lasu postanowili do nas dołączyć. - wskazał na inne ptaki, ochoczo goszczące pośród szkolnych puchaczy i płomykówek. - Cieszę się, że przynieśliście swoje ptaki, myślę, że mogą wam pomóc w pracy z co bardziej krnąbrnymi egzemplarzami. - zaśmiał się wesoło.
Po chwili otworzył kufer, w którym możecie znaleźć pipety do pojenia, oliwki na skórę, różne drobne przysmaki i rozdrobnione gryzonie, preparaty do czyszczenia, gąbki i inne narzędzia, które będą wam potrzebne podczas tego zadania.
Etap I
Zajmujemy się dziś szkolnymi sowami - waszym zadaniem jest rozpoznać, co można zrobić, by poprawić dobrostan ptaka, który zostanie wam przydzielony przez nauczyciela. Atlas będzie w trakcie lekcji zadawać pytania, pierwsza osoba, która odpowie na nie poprawnie otrzyma +5 pkt ekstra dla swojego domu.
Rzuć kością litery na to, czy podczas pracy z sową, Twojej uwagi domaga się dziki ptak z zakazanego lasu. Samogłoska oznacza, że tak. Dorzuć k6 by dowiedzieć się, jak ten ptak się prezentuje i jak wygląda. Twoim zadaniem jest rozpoznać jego gatunek.
Spoiler:
1 - Ptak, który chce Twojej uwagi wygląda jak mały, chudy i smutny sęp, podchodzi bliżej, ale bardzo nieśmiało. 2 - Podchodzi do Ciebie taki niby kurczak, ale coś ma za dużo głów... 3 - A co to za cudo, piękna, złocista kuleczka piór przyfrunęła i przycupnęła koło Twojej sowy, patrząc na Ciebie migoczącymi jak szlachetne kamienie oczkami. 4 - Ten ptak nie fruwa, podchodzi bliżej na krępych nóżkach, cały jest taki krąglutki, ma duży dziób i piękne, błękitne ubarwienie. 5 - Obok Twojej sowy ląduje ptak o jaskrawych kolorach, różowo-pomarańczowy, z pięknym pióropuszem na czubku głowy. Kiedy otwiera dziobek, słyszysz piękny trel, jednak im dłużej śpiewa, tym bardziej zaczyna Ci się kręcić w głowie. 6 - Jest to malutki, niebieski ptaszek o charakterystycznych piórkach w jasne plamki. Obraca główkę przyglądając Ci się, ale nie wydaje żadnego dźwięku.
Rzuć k6 na to, w jakim stanie znajduje się sowa, którą przydzielił Ci Atlas.
Spoiler:
1 - Sowa ma pozlepiane błotem piórka, które usilnie próbuje oczyścić dziobem, ale idzie jej to słabo, przez co niemal je sobie wyrywa. 2 - Ptak jest osłabiony, nie ma siły nawet podlecieć na żerdź z innymi ptakami, tylko siedzi w piasku na ziemi. 3 - Sowa podskakuje na żerdzi dość jurnie, jednak kiedy próbuje zahukać, wydobywa się z jej gardła suchy skrzek. 4 - Nóżki sowy mają łyse placki i łuszczą się suchą skórą. 5 - Jedno ze skrzydełek sówki zwisa smętnie wzdłuż jej ciałka. 6 - Ptak otwiera dziób, stroszy pióra i wystawia język, lekko wachlując się skrzydłami. Wydaje się, że dość ciężko oddycha.
Rzuć k100 na to, jak dobrze idzie Ci ocena jej potrzeb oraz zaopiekowanie się nią.
Modyfikatory:
Jeśli przyniosłeś swojego ptaka, możesz do k100 dodać +10 pkt, jeśli opiszesz jak Twoja sowa wchodzi w interakcje z zajmowanym się ptaszkiem, dodaj jeszcze +5
Jeśli masz w kuferku minimum 10 pkt z ONMS, możesz do k100 dodać soobie +10 pkt
Za cechę Powab wili - ręka do zwierząt, można przerzucić k100 z wyborem lepszego wyniku,
Postacie młodsze niż 3 miesiące mogą przerzucić k100,
Etap drugi pojawi się w czwartek 14.09 Wciąż można dołączać, ale jeśli dołączysz teraz, nie możesz skorzystać z modyfikatora za przyniesienie swojej sowy!
Kod:
<zgss>Kość na ptaka:</zgss> [url=link]samogłoska?[/url] - jaki to ptak? <zgss>K6:</zgss> [url=link]wartość[/url] <zgss>K100:</zgss> [url=link]wartość[/url] <zgss>Modyfikatory:</zgss> wypisz
Kość na ptaka:B K6:6 K100:83 Modyfikatory: +10 za obecność Krakersa, +5 bo Krakers wchodzi w interakcje z ptakiem
Widok tych wszystkich biedactw, którymi musieliśmy się zająć, aż ściskał za serce. Zerknęłam na mojego dzielnego Krakersa, zastanawiając się, czy on kiedykolwiek tak bardzo się zmęczył. Starałam się dbać o kruczysko najlepiej jak potrafiłam, chociaż byłam pewna, że w niektórych kwestiach wciąż pozostaje mocno zielona. Ptaszek, którym miałam się zając, wyglądał jakby miał zaraz paść z pragnienia. Pierwszym moim odruchem było sięgnięcie po pipetę z wodą, starając się zrobić to tak, by nie przestraszyć zwierzątka. Krakers w tym czasie opuścił miejsce na mojej rękawicy i przycupnął obok "pacjenta". Zaczął coś pokrakiwać, na co ptak odpowiedział po swojemu. Nie wiem ile jedno rozumiała drugie, ale przynajmniej siedziały grzecznie i nie wariowały. Byłam też wdzięczna, że kruk znalazł sobie obiekt zainteresowania, bo na widok tych wszystkich smaczków, jakie znajdowały się w skrzyni, to by pewno padł z zachwytu. Starałam się złagodzić objawy, które wyglądały na przegrzanie. Biorąc pod uwagę moją wiedzę na temat opieki nad zwierzętami, nie zdziwiłabym się, jakby moja diagnoza okazała się błędna. Krakers pomagał mi w moich zmaganiach, robiąc to w swój krakersi sposób, co jakiś czas mnie tym rozbawiając. To co mnie nieco bolało to fakt, że byliśmy omijani przez te bardziej dzikie zwierzaczki. Bardzo chętnie zajęłabym się również nimi. Na swój własny nieudaczny sposób, ale z wielkim sercem i dużą dawką miłości.
Terry Anderson
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173 cm
C. szczególne : mocny szkocki akcent, piegi na całym ciele, kilka pryszczy na twarzy, niedawno przeszedł mutacje
Kość na ptaka:E (4) - czy to psingwin? K6:4 K100:24 -> 54 (postać młodsza niż 3 mc) Modyfikatory: -
Uwielbiał zwierzaki, te magiczne i te niemagiczne, dlatego widok wycieńczonych sów przyprawiał go o łzy w oczach. Cierpienie bezbronnych stworzonek napawało go takim smutkiem i poczuciem niesprawiedliwości, że gdyby tylko mógł, wszystkie pieniądze przekazałby na rzecz schronisk i azylów. Krzywda ludzka też go oczywiście bolała, ale było coś do krzty złego w przykrościach spotykających niewinne, bezradne zwierzaki. Terry z trudem wziął się w garść, płaczem przecież nie pomoże przydzielonej mu sówce. Musiał przyznać, że ptak prezentował się wspaniale - był większy niż przeciętny przedstawiciel swojego gatunku, o pięknym, brązowym upierzeniu i świdrującym, inteligentnym spojrzeniu. Puchon czuł się odrobinę onieśmielony przenikliwością tego wejrzenia, sowa sprawiała bowiem wrażenie wyniosłej, oceniającej każdy jego ruch. -Cześć sówko, jestem Terry. - zaczął nieśmiało, ostrożnie wyciągając w stronę ptaka rękę z przysmakiem - A ty masz jakieś imię? Uważnie przyjrzał się nóżkom zwierzaka, w poszukiwaniu obrączki z informacjami dotyczącymi danego osobnika, jakie czasem zakładało się ptakom - coś jak chip u psów i kotów. Nic podobnego nie znalazł, za to zauważył łyse plamki i łuszczącą się skórę na sowich łapkach. – Oh biedactwo, co Ci się stało? – sówka oczywiście nie odpowiedziała, za to wzrok miała taki, że gdyby mogła przewrócić oczami, z pewnością by to zrobiła. – Okej, poczekaj tu chwilę, pójdę po jakąś maść i oliwkę, zaraz wracam. – Na odchodne poczęstował zwierzaka kolejnym przysmakiem, nie mogąc się powstrzymać przed rozpieszczeniem poranionego stworzonka. Niedługo później wrócił, niosąc ze sobą małą puszkę z maścią na podrażnienia, oliwkę i…więcej smakołyków. Jeśli nie uda mu się wyleczyć zwierzaka, to przynajmniej rozpieści go przekąskami. Jakież było jego zdziwienie, kiedy zastał sówkę w towarzystwie małej, puchatej kulki o niebieskim upierzeniu i nieproporcjonalnie dużym dziobie. Stworzonko skakało dookoła pieńka, na którym przysiadła sówka, ewidentnie próbując zbliżyć się do bardzo zdegustowanego całą sytuacją ptaka. –O proszę, znalazłaś przyjaciela pod moją nieobecność. – uśmiechnął się, a sowa posłała mu w odpowiedzi mordercze spojrzenie. – No chodź tu, ona teraz potrzebuje spokoju. – usiadł na trawie, niedaleko pieńka, na którym usadowiła się sowa i zaprosił nieznane stworzonko do siebie, oferując trochę ptasich przysmaków. Nie wiedział, czym dokładnie jest niespodziewany towarzysz, ale wyglądem przypominał trochę ptaka, chłopak liczył więc, że smakołyki mu posmakują. Stworzonko wydawało się niezbyt inteligentne, za to bardzo ufne, bez zastanowienia podeszło bowiem do Puchona i usadowiwszy się na jego kolanach poczęło dziobać oferowane pożywienie. - Och, ale z siebie słodziak – Terry zapewne spędziłby całą lekcję rozpływając się nad krągłym stworzonkiem, gdyby o swojej obecności nie przypomniała przydzielona chłopakowi sowa. -Ach tak, przepraszam, już do ciebie idę. – przesunął się bliżej pieńka i wyciągnął rękę w stronę ptaka. – Obejrzę teraz twoje nóżki, dobrze? Proszę, nie podrap mnie, chcę Ci tylko pomóc. – wytłumaczył uspokajającym głosem, licząc, że sowa nie postanowi rzucić się na niego z pazurami. Jedną ręką rozpraszał sowę, oferując jej kolejne i kolejne przysmaki, druga natomiast rozprowadzał delikatnie maść w miejscach, gdzie skóra łuszczyła się i brakowało piór. Nadal nie wiedział, co mogło spowodować takie obrażenia, a nie chciał ryzykować zaszkodzenia zwierzakowi, postawił więc na standardową maść na podrażnienia skóry i oliwkę. Obie wmasował delikatnie w chropowatą skórę ptaka, nagradzając pupila pod koniec za dobre sprawowanie. – I po strachu. Skończywszy zwrócił się do nauczyciela -Chyba skończyłem, posmarowałem jej łapki maścią i oliwką, ale bałem się używać mocniejszych preparatów, żeby nie zrobić jej krzywdy. – wskazał na nóżki przydzielonej mu sówki, a następnie na stworzonko, które przyłączyło się do nich podczas ćwiczenia. -A to maleństwo przypałętało się do nas, to chyba psingwin, prawda? Ale co on by tutaj robił? – nie brał udziału w szkolnym wyjeździe na Antarktydę, nie miał więc pewności, czy dobrze rozpoznał stworzenie, ale wyglądem pasował do opisu, który przedstawiali mi znajomi po powrocie z wycieczki.
Uśmiechnął się, kiedy uczniowie zabrali się za pracę. Postępy puchonów były czarujące, a Atlas cieszył się, że pomimo leniwej atmosfery tego dnia podchodzili do swoich zadań rzetelnie. Podszedł do @Elaine Morieu i pogładził palcem głowę jej pupila: - Kto jest takim dzielnym krukiem? - zagaił ptaka, uśmiechając się - bardzo dobra ocena stanu sowy, widzisz, ptaki podobnie do psów chłodzą się poprzez ziajanie. Nie pocą się tak jak my, choć strosząc pióra w pewien sposób pozwalają wodzie parować z powierzchni ich skóry. - zachęcił sowę, by wstąpiła mu na dłoń, by mógł się jej bliżej przyjrzeć - osobliwą ciekawostką jest sposób chłodzenia się sępów, czy ktoś wie, jak to się dzieje? - spojrzał na pozostałych uczniów, nim oddał jej sowę- Myślę, że obaj Twoi podopieczni zasłużyli na ekstra smakołyka. - puścił jej oko, po czym ruszył dalej między uczniów. Zbliżając się do @Terry Anderson przyglądał się, jak ten smaruje sówce nóżki, które były w opłakanym stanie. - Bardzo ładnie. - pochwalił jego pracę- Musiała odpoczywać podczas podróży na jakimś okropnym gruncie, od którego dostała zapalenia skóry. - westchnął, przyglądając się bliżej ptasim nóżkom. Kiedy chłopiec zwrócił uwagę na dzikiego ptaszka, który dołączył do niego i teraz chodził koło jego nóg jak mały piesek, pokręcił głową. - Nie jest to psingwin, ale nie poddawaj się. Mogę Ci podpowiedzieć, że ten gatunek naturalnie pochodzi z wyspy Mauritius, a jeśli go wystraszysz, to zniknie. - zaśmiał się, choć rzucił mu spojrzenie, sugerujące, by tego nie robił.
Ruby Maguire
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Kość na ptaka:I - Memortek K6:6 K100:47 → 82 + 10 = 92 Modyfikatory: przerzut za cechę, +10 punkty w kuferku
Wpadła na polanę spóźniona i zdyszana, ale nic nie mogła poradzić na ostrą biegunkę, której dostał jej pies. Przesiedziała z nim większość nocy, a rano zawiozła do lecznicy, żeby go przebadali i podali potrzebne leki i porządnie nawodnili. Była wyczerpana, ale liczyło się tylko to, że kiedy zostawiała już Ducha w domu, stwierdzając, że chyba się wyrobi na lekcję, to było z nim już znacznie lepiej. — Przepraszam za spóźnienie! Miałam dramatyczny kod brązowy u psa, ale będzie dobrze — powiedziała do nauczyciela i machnęła ręką, kiedy już złapała oddech i niemal od razu przeszła do zajęć. Nie była specjalistką od ptaków, ale nie była też kompletnym laikiem, a na pewno daleko jej było do ignorantki. Pochwyciła więc szkolną sówkę, która miała oczywisty problem z dusznościami, na co Maguire zmarszczyła brwi. Już miała rzucać odpowiednie zaklęcia, kiedy z lasu podleciał do niej niebieski, malutki ptaszek o tym swoim charakterystycznym ubarwieniu. Nie do końca wiedziała czy też ma coś z nim zrobić, więc przyglądała mu się przez chwilę i zwróciła do nauczyciela. — Memortek też jest częścią zajęć? — zapytała, chcąc się zorientować w sytuacji, choć niebieski maluch nie wyglądał jakby potrzebował pomocy. Zajęła się więc szkolną sówką, pomagając jej na wszystkie możliwe sposoby, od zaklęć i podstawowych rzeczy, jak udrożnienie dróg oddechowych. Jeszcze nie zdecydowała o swojej przyszłej specjalizacji i choć uważała, że ma na to dużo czasu, to czasem nachodziły ją takie myśli, że może to było to. Nie sądziła jednak, by miała zajmować się ptakami. Poszło jej jednak świetnie, a sówka niemal od razu poczuła się lepiej, na co Ruby szeroko się uśmiechnęła. A może jednak ptaki? Prędzej umrze niż się zdecyduje, a przecież już niedługo miała zacząć praktyki.
______________________
without fear there cannot be courage
Marcella Hudson
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.67 m
C. szczególne : piegi na całej twarzy, gęste brwi, rumiane policzki i pomalowane usta
Kość na ptaka:F K6:6 K100:52 + 25 = 77 Modyfikatory: Jeśli przyniosłeś swojego ptaka, możesz do k100 dodać +10 pkt, jeśli opiszesz jak Twoja sowa wchodzi w interakcje z zajmowanym się ptaszkiem, dodaj jeszcze +5; Jeśli masz w kuferku minimum 10 pkt z ONMS, możesz do k100 dodać soobie +10 pkt; Za cechę Powab wili - ręka do zwierząt, można przerzucić k100 z wyborem lepszego wyniku (wylosowałam gorszy więc zostawiam)
Wyciąga dłoń, głaszcząc Ignacio pod dziobem. Sowa płomykówka przymyka na chwile ślepia, rozkoszując się dotykiem Marcelinki. Dziewczyna za to słucha profesora, który oznajmia, że dzisiaj trzeba zająć się szkolnymi sowami, umęczonymi przez nowo rozpoczęty rok szkolny. Trafia jej się ptak, wyglądający na zmęczonego, przegrzanego i potrzebujący nawodnienia. Taka jest pierwsza diagnoza krukonki. Sięga po pipetę, aby następnie zaczerpnąć wody. Nawadnianie to ważna rzecz. Ignacio przygląda się ciekawsko, rozkładając skrzydła i robiąc cień nad pacjentem. - Bardzo dobrze Ignacio, mądry z ciebie ptak. - Sięga do łepka sowy, aby go trochę dopieścić. Sama zaś wyciąga z plecaka zeszyt i wachluje puchacza przydzielonego jej przez nauczyciela. - Profesorze, czy jak ptak mi ostygnie, mogę go spryskać wodą? Wiem, że nie można, ale jak ostygnie będzie można? Nie chce żeby dostał szoku to najpierw wachlowanie i cień. - Współpraca z Ignacio, jej sową płomykówką idzie jej nader dobrze. - A co do pańskiego pytania to oddają mocz na gołe nogi.- Odpowiada spoglądając na chwile w stronę Pana Rosa, aby następnie na nowo skupić się na swoich towarzyszach.
Kość na ptaka:Kostki F K6: 3 - Sowa podskakuje na żerdzi dość jurnie, jednak kiedy próbuje zahukać, wydobywa się z jej gardła suchy skrzek. K100: 59 Modyfikatory: -
Stanęła dość niepewnie przy sowie, którą przydzielił jej nauczyciel, po czym lekko obróciła w głowę, wyglądała na niespokojną, raczej umiała się zająć sową, skoro jej miała się całkiem dobrze. Z tego co widziała na pierwszy rzut oka, to ta sztuka za bardzo nie potrafiła wydać z siebie sowich dźwięków. Westchnęła cicho pod noskiem, no dobra Bell poradzisz sobie. - Postaram ci się pomóc - rzekła chyba bardziej do siebie niż do sowy starając sobie dodać odwagi, że jednocześnie nie zawali tego zadania. Także ze wszystkich dostępnych rzeczy wybrała jakąś wąską pipetkę, którą mogłaby użyć do napojenia sówki z preparatem w środku, który pomógłby jej nawilżyć gardło. Starała się to robić w miarę delikatnie tak i by sówka z nią współpracowała na tyle ile się dało na tą chwilę. No i miała nadzieję, że to jej pomoże.
Anna Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 156
C. szczególne : Odznaka prefekta naczelnego na piersi i bransoleta Urqharta na ręce
Kość na ptaka:B K6:5 K100:20 przerzucone na 95 Modyfikatory: przerzut k100 za powab wili zwierzęta
- O tak! Byłam na wszystkich dniach karnawału! Jaka szkoda, że pan nie przyszedł chociaż na ostatni z nich, były zajęcia z delfinami! To takie rozkoszne stworzenia. - Aneczka się zachwyciła, choć samo przebywanie w świątyni trytonów w okolicznościach pełnych wody było dla niej niezbyt pozytywne. Ale zwierzęta lubiła. Później zaczęła się lekcja i rozmowy nie dało się kontynuować, w dodatku jako prefekt Ania musiała stanowić dla innych wzór godny naśladowania. Nie miała swojej sowy, bo Duszka poleciała akurat po jej prenumeratę żąglera, ale to nic nie szkodzi. Dzięki temu panienka Brandon mogła się skupić na tym, co chciała robić najlepiej, czyli na pomaganiu swoim braciom mniejszym. Przydzielona sówka miała smętnie zwisające skrzydełko, co zostało przez puchonkę zakwalifikowane jako złamanie lub zwichnięcie. Zajęła się zwierzęciem niemal perfekcyjnie, a kiedy skończyła, rozejrzała się za Atlasem, chcąc zakomunikować, że zadanie zostało wykonane.
Wacław Wodzirej
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Kość na ptaka:E - Łupduk? K6:3 K100:67 Modyfikatory: nie dotyczą
Z pewną nieśmiałością Puchon podszedł do opierzonego brata mniejszego, aby zbadać jego powakacyjne dolegliwości. Poniekąd zdawał się zdziwiony tym zadaniem: najpierw uzdrawianie zwierząt na wiedzy o mugolach, a teraz wolontariat w szkolnym schronisku. Jednak! to drugie przynajmniej miało sens: łączyło przyjemne z pożytecznym. Rozwój poprzez pomoc najbardziej pokrzywdzonym. Poniekąd Wackowi zrobiło się aż cieplutko w serduszku. A potem sowa mu zaskrzeczała wielce niemiłosiernie i na twarzy studenta pojawił się łobuzerski uśmieszek. - Mordeczko, przecież ty masz kaca - powiedział ptakowi z podziwem i współczuciem jednocześnie. Z podziwem ile wódki musiał przelać ten mały dziubek, a współczuciem, gdyż chłop doskonale wiedział jak to jest tak cierpieć. - Damy ci trochę wody, która nie jest zimna. Musisz się dużo nawadniać teraz. - Obrócił się, aby napoić swojego nowego przyjaciela w cierpieniu, ale na jego drodze pojawił się inny ptaszor. Wielogłowy. Ciemnawy. Przerażający. - Czy przez niego miałaś wczoraj jakiś walk of shame? - Podpytał, widząc narastające zainteresowanie dzikiego stworzenia. Profesor niby coś o tym mówił, ale Wacław nie był gotowy na taką konfrontację.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Kość na ptaka:SPÓŁGŁOSKA K6:3 - Jurna sowa o skrzeczącym głosie K100:88 Modyfikatory: +10 za kuferek Wynik po modach: = 98
Uśmiechnął się na odpowiedź profesora, by po chwili przywitać się z @Jamie Norwood. -Torcik? Niech zgadnę, nie Twoja inicjatywa? - Uśmiechnął się do ślizgona, spoglądając na sowę. Dałby sobie rękę uciąć, że to pomysł Carly. Może i nie miałby ręki, ale przynajmniej by się pośmiał, gdyby to faktycznie była kreatywność chłopaka. -No dobra, Ty się zajmij torcikiem, ja lecę do szkolnych ofiar. - Wskazał głową na ptaka, który mu przypadł, po czym podjął się diagnozy. Max na zwierzętach znał się praktycznie wcale, ale od razu widać było, że z tą sową jest coś nie tak. Z pozoru zachowywała się jak naćpana, co akurat łatwo było chłopakowi powiedzieć, ale gdy tylko spróbowała wydać z siebie dźwięk, skrzeczała jak stara rura. Solberg rozejrzał się zdziwiony wokół, ale w końcu do chyba była jego robota, żeby to ogarnąć, więc wziął się do pracy. Długo oglądał ptaszysko i kartkował podręcznik, aż w końcu rozpisał plan i przygotował wszystko, co jego zdaniem było najlepsze na to dziwne zachowanie.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees