Ciemna i brudna sala do run świeciła pustkami. Na oknie stał jeden zwykły kwiat, którego można często spotkać w domach mugoli. Światła w sali prawie nie było i sprawiała ona wrażenie bardzo ponurej i zimnej. Gdyby nie ławki, można by było pomyśleć, że robi ona za kostnicę.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - Starożytne runy
Wchodzisz do Klasy Starożytnych Run, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Starożytne Runy. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Howard Forester oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Tecquala. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoi czara, z której unosi się niebieski dym. Na niej świeci się napis „teoria. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować dwa pytania i odpowiedzieć na nie. Gdy sięgniesz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z historii magii i run można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
pytanie nr 1:
Pierwsza kostka:
1 – Wypisz i opisz symbole związane z runą Algiz (łoś, łapy łabędzia, człowiek stojący na ziemii z wyciągniętymi w górę ramionami). 2 – Wypisz runy znajdujące się w kręgu Ognia (Kenaz, Fehu, Thurisaz, Sowilo, Gebo). 3 – Wymień kręgi energetyczne, do których należą runy (wody, powietrza, ziemi, ducha). 4 – Jakie rośliny symbolizuje Thurisaz? (nasturcja, rojnik) 5 – Która z run jest związana z grecką Temidą? Wytłumacz, w jaki sposób jest powiązana (Ehwaz). 6 – Opisz znaczenie runy Mannaz oraz przyporządkuj, do jakiego kręgu energetycznego należy.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
pytanie nr 2:
Pierwsza kostka:
1 – Narysuj i nazwij runy, energetycznie należące do Ziemi (Uruz, Iwaz, Berkano, Ingwaz, Odala). 2 – Podaj znaczenie trójki run: Algiz, Ingwaz, Raido. 3 – Narysuj runę, której symbolem jest orzeł i rubin (sowelo). 4 – Opisz, jak Runa Perdo wpływa na zdrowie człowieka (wzmacnia witalność, pobudza do pracy układ immunologiczny, dodaje sił i energii życiowej, pomaga walczyć z nałogami). 5 – Przypisz poszczególnym surowcom (kamień księżycowy, koral, hematyt) runy, które symbolizują. 6 – Narysuj wszystkie runy, które są nieodwracalne (Gebo, Hagal, Naudiz, Isa, Jera, Ehwaz, Sowelo, Ingwaz, Dagaz.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - historia i runy:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - pytanie 1:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - pytanie 2:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za pytania oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Lena weszla dziś do klasy trochę wcześniej niż zazwyczaj. Chciała dowiedzieć się czy wszyscy uczniowie odrobili zadaną prace i czy wszystkie trafią dziś do jej rąk. Weszła spokojnie, nie śpieszyła się. No, bo niby po co? Usiadął jak zawsze przy swoim biurku. Może i było stare, ale prawdopodobnie miało jakąś ciekawą historię na swoim koncie. Kobieta zbarbiła się lekko, a jej długie wlosy opadły na twarz. Chwila skupienia i jedna myśl: co dzisiaj zaproponuje uczniom na zajęciach?
Wybitny? To jakiś żart? Profesor na pewno żartował. Przecież wydawało jej się, że było gorzej. Nie żeby płakała z powodu Wybitnego, ale nie mogła powiedzieć, żeby jej to nie zaskoczyło. Nie miała jednak zbyt dużo czasu na rozmyślanie nad oceną jej pracy, bo zaraz trzeba pisać kolejną. I tak była już daleko w tyle i musiała szybko nadrobić zaległości. Całe szczęście, pisząc wejściówkę, nie zapomniała o słuchaniu nauczyciela. Ogólnie wiedziała co miała robić, zadanie też nie należało do nadmiernie skomplikowanych. Głowa nadal doskwierała, ale najwidoczniej nie było aż tak źle by Fox zupełnie nie ogarniała co dzieje się wokół niej. Spojrzała na kartkę i na początek szybko zorientowała się co ma tłumaczyć. Nie kojarzyła wszystkiego, całe szczęście ma podręcznik. Otworzyła go i spojrzała na nauczyciela, a nuż znów będzie się przymierzał do zabrania jej pracy. Kolejne miłe zaskoczenie na dziś, może ten dzień nie będzie aż tak nieudany, nauczyciel wychodził z sali. Dodatkowych kilka minut na spokojne pisanie, bez zamartwiania się, czy Profesor nie straci cierpliwości nie zabierze w pół gotowej transliteracji. Nabazgrała co trzeba, poszło nawet szybko. Nim Profesor wrócił zdążyła jeszcze z dwa razy wszystko sprawdzić i zabrać się za przepisywanie. W trakcie sprawdzania wyłapała kilka błędów więc pergamin nie wyglądał idealnie, a właśnie idealny chciała oddać. Przeniosła wszystko, przy okazji dokonując jeszcze jednej kontroli i podała gotową pracę Profesorowi.
Oddała pracę, naiwnie sądząc, że to koniec jej mąk na tej pasjonującej jak grzybobranie lekcji i otworzyła podręcznik, który wprawdzie także traktował o runach, ale trochę starszej daty, czytając sobie w najlepsze kolejne zdania, co jakiś czas zaznaczając strategiczne kropki przy co ważniejszych zagadnieniach. Jej praca była co prawda ukończona i została już tylko recenzja i wybranie daty obrony, ale Ruth miała jeszcze na głowie egzaminy, których napisanie nieco gorzej mogłoby się poważnie odbić na jej karierze zawodowej, toteż już od maja uczyła się jak szalona, każdą wolną chwilę dzieląc między naukę, ćwiczenie (dotychczas z marnym skutkiem) magii bezróżdżkowej i Doriena. Miała świadomość, czym może się skończyć ich relacja dla jej starań o posadę i czuła, że prędzej czy później szef przedstawi jej propozycję nie do odrzucenia. Jej, albo Dearowi, toteż już od jakiegoś czasu rozważała alternatywy. Mogłaby pracować z więźniami przy „czarodziejskiej resocjalizacji” jako amnezjator, albo w biurze opracowującym nowe zaklęcia, choć tam nigdy nie było wolnych etatów, odkąd sięgała pamięcią. Dobry wynik z historii magii przydałby się jej, gdyby chciała ubiegać się o posadę w komitecie Ministra Magii (co świetnie jej szło biorąc pod uwagę stosunki z nauczycielem tego przedmiotu), ale na dobrą sprawę nic nie było dla Wittenberg tak dobre, jak Departament Katastrof. No i jak żyć? Z rozmyślań i z zaczytania wyrwał ją sam Fairwyn, który podsunął jej kartkę pod nos do poprawki. Końcówka jest źle? Ruth policzyła wiersze. Osiem, licząc ten ostatni, zawierający jedno słowo, zatem żeby się nie przemęczać, a także biorąc nauczyciela za osobę nadzwyczaj precyzyjną w artykułowaniu poleceń sprawdziła tylko te wiersze, które stały za połową tekstu. Każdy może mieć różne definicje końcówki, choć nie spodziewała się, żeby błędy były gdzieś wcześniej, niż w kilku ostatnich słowach. I faktycznie, chyba z rozpędu spowodowanego odkryciem sensu tekstu i względnego rozumienia znaczenia poszczególnych słów zgubiła dwie literki. Dopisała je do właściwej transliteracji i położyła z powrotem na nauczycielskie biurko. Co prawda zastanawiała się jeszcze nad jednym słowem w czwartej linijce od końca, bo dziś brzmiało ono po prostu „dem”, a przynajmniej tak to kojarzyła z dzieciństwa, a tutaj namachała jakiś dziwny twór zamiast tego, ale ostatecznie machnęła ręką uznając, że tłumaczenie go jest zgodne z tym, o co prosił nauczyciel i usiadła z powrotem do ławki, na powrót studiując rozdziały podręcznika. Tak mało czasu, tak dużo nauki…
Nie zdziwiłam się dostając wybitny. Czułam się całkiem pewnie w tym przedmiocie, więc nie liczyłam na jakąkolwiek inną ocenę. Słuchałam słów nauczyciela i od razu otworzyłam podręcznik na stronie 124 tak jak powiedział. Zerknęłam na runy i doszłam do wniosku, że podręcznik nie będzie mi potrzebny. Szybko zapełniłam pergamin transliteracją. Nie zajęło mi to dużo czasu. Oddałam jednak pracę później niż Lysander, ale również całkiem szybko mi to zeszło. Podeszłam do biurka i zostałam przy nim czekając na komentarz Fairwyna, chociaż w głębi serca miałam nadzieję, że błędów było naprawdę niewiele. Rozejrzałam się po klasie i po twarzach uczniów. Były dość różne, niektórzy jeszcze pisali, a inni lekko się krzywili. Cóż, byłam ciekawa co usłyszę do Edgara.
Lotta Hudson
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Właściwie mogłam się spodziewać tego jak mi pójdzie - nie czułam się z tym zbyt dobrze, ale skoro tyle osób w klasie zrąbało sprawę to znaczy, że nie byłam stuprocentowo winna - może podręcznik za mało jasno to opisywał? Nieważne. Z uwagą wysłuchałam poprawek Fairwyna, po czym podziękowałam mu za nie i wróciłam na swoje miejsce ponownie przeglądając tekst. Trudno było mi znaleźć poszczególnie błędy, ale z racji tego, że miałam jeszcze bardzo dużo czasu podjęłam się transliteracji od nowa. Skupiłam się na zadaniu dużo bardziej i dzięki temu powoli zaczęłam ogarniać całą sprawę. Tym razem zadanie zajęło mi zdecydowanie więcej czasu, byłam jednak pewna, że zrobiłam lepiej - nie jakoś super dobrze i perfekcyjnie, ale na pewno znośnie. Oddałam pracę nauczycielowi.
(elo, wiem, że jeszcze nie wysłałam poprawki, ale za każde dwie linijki transliteracji nagradzam się postem, żeby mieć minimum motywacji, więc niedługo będzie XD)
Było mi strasznie głupio, że większość błędów, które popełniłam było idiotycznych, głównie z nieuwagi! Jak mogłam porobić tyle literówek, a na dodatek zgubić słowo! Westchnęłam cicho wysłuchując kolejnych poprawek Edgara i zupełnie nie okazując, że w jakikolwiek sposób przejęłam się popełnionym przeze mnie błędami. Po jego uwagach wróciłam na miejsce i zabrałam się za poprawki. Najpierw odnalazłam zagubione przeze mnie słowo, potem ujednoliciłam q i k oraz v i u, następnie przejrzałam wszystko jeszcze raz pod względem literówek. Nauczyciel miał rację - było tego naprawdę sporo. Po wszystkim przepisałam całą transliterację na nowy pergamin i oddałam Fairwynowi z obojętnym wyrazem twarzy.
Nieszczególnie przejąłem się uwagi Edgara, aczkolwiek mogłem być trochę rozgoryczony - po raz pierwszy od niepamiętnych czasów na zajęciach z run poszło mi gorzej niż Powyżej Oczekiwań. Mimo to nie wyglądałem na szczególnie przejętego. Podziękowałem nauczycielowi za jego uwagi skinieniem głowy, po czym wróciłem na swoje miejsce i zająłem się poprawkami. Szczerze powiedziawszy miałem nadzieję, że nauczyciel da mi za tamtą pracę jakieś Z i da mi spokój, a on wymagał ode mnie poprawek. Westchnąłem wyszukując moje osiem błędów. Wydawało mi się, że większość znalazłem, aczkolwiek nie byłem stuprocentowo pewien czy na pewno poszło mi idealnie. Przeczytałem jeszcze raz pracę i dość mocno zniechęcony oddałem pracę z naniesionymi poprawkami nauczycielowi.
Ani nie była zachwycona, ani szczególnie zachwycona stopniem "powyżej oczekiwań" widniejącym na górze jej kartki. Powyżej oczekiwań u Fairwyna znaczyło tyle, że Tequila była lepsza z runów niż zdecydowana większość uczniów w szkole, ale wciąż czegoś brakowało jej do perfekcji. Ocenę skwitowała więc tylko skinieniem głowy, bo nie było co tego rozpatrywać, skoro profesor rozdawał kolejne zadanie. Choć Fairwyn uznał zadanie za "dość proste", Tequili wystarczyło rzucić okiem na tekst, by wiedzieć, że wcale takie nie będzie. Jakoś kompletnie nie miała do tego głowy - początkowo dużo czasu potrzebowała, by nie mylić run i każdą kilka razy sprawdzała. Potem straciła chęci, bo czas uciekał, a ona musiała to skończyć, więc zaczęła transliterować z pamięci. Kiedy skończyła, od razu oddała pracę Edgarowi, nie chcąc na nią patrzeć, bo inaczej zaraz naszłyby ją wątpliwości i skończyłoby się na ponownym sprawdzaniu. A jej już się od tych run mieniło w oczach.
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Bridget wysłuchała dokładnie słów nauczyciela i zrobiło jej się nieco głupio, że tak się wyrwała jako jedna z pierwszych, bo okazało się, że miała mnóstwo błędów w swojej pracy i wyszła na niestaranną. Przytaknęła profesorowi, po czym wróciła do ławki i pochyliła się nisko nad książką, ponownie przebiegając wzrokiem swoją transliterację i sprawdzając ją ze wszystkimi pomocami naukowymi, do których miała dostęp. Już w drugim słowie dostrzegła błąd i ledwo powstrzymała się przed głośnym pacnięciem się w czoło. No świetnie, już na wstępie zrobiła głupią literówkę - i ona to pokazała Fairwynowi? Niedoczekanie... Zabrała się do pracy i każdą literkę sprawdzała po trzy razy, a potem całe słowo. Nie wszystko "brzmiało" dobrze, ale tym razem znaczna większość powinna być już poprawiona. Nie rwała się jednak ze swoimi poprawkami, odczekała jeszcze chwilę, co jakiś czas lustrując wybrane słowa, czy aby na pewno dobrze to zrobiła. Prawdopodobnie Fairwyn i tak odnajdzie błędy w jej pracy, ale już trudno. Oddała mu swoją kartkę i wróciła do ławki, czekając na ocenę.
Nie spieszyłem się z transliteracją, w sumie wolałem siedzieć spokojnie w ławce i pomału analizować każdą literkę, niż wyrywać się po połowie czasu, który mieliśmy, żeby zostać odesłanym jak Hudson. W zasadzie nie robiłem transliteracji przez cały ten czas spędzony w ławce. Dużo sobie rozmyślałem o tym, co się ostatnio u mnie działo i jak wiele muszę opowiedzieć Lotcie i Wittenberg. Dziewczyny były dla mnie najbliższymi osobami ostatnio, ale niestety jeszcze nie zebrałem się na odwagę, żeby jednej i drugiej powiedzieć, czym się zajmuję. Wszystko to było jakieś takie skomplikowane. Zorientowałem się dopiero kilka minut przed końcem czasu, że jestem jednym z ostatnich osób, które jeszcze piszą, wobec tego prawie natychmiast podałem nauczycielowi swoją pracę.
Edgar T. Fairwyn
Wiek : 48
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : kamienny, lekko znudzony i pogardliwy wyraz twarzy
Wrócił z papierosa i można by nawet zaryzykować stwierdzenie, że był trochę odprężony. Nadal patrzył tym samym co zwykle zmęczonym i pełnym pogardy wzrokiem, ale jak to powiedział jakiś parapsycholog – roztaczał mniej nieprzyjemną aurę. Przedrostek "para" nie stał tam jak widać bez przyczyny… Odstawił popielniczkę pod okno i wrócił do biurka. Po chwili miał już przed nosem kolejną „gotową” transliterację. Zmierzył najpierw pannę Fox wzrokiem mówiącym, że lepiej dla niej, żeby nie znalazł tam żadnych idiotycznych błędów, po czym przebiegł wzrokiem po pergaminie. Oddał jej kartkę. - Ma pani jedną literówkę. Proszę się też zastanowić nad tłumaczeniem i wtedy przemyśleć odstępy między wyrazami. Nie zdążył wrócić jeszcze do prac czwartoklasistów, kiedy przy jego biurku znów stała Wittenberg. Przeczytał jej transliterację i tylko kiwnął głową, odkładając ją na bok. - Moment – powiedział, zanim odeszła. Wyjął jakąś książkę z biurka i przeglądał ją przez chwilę. Zatrzymał się na jednej ze stron i podał ją Krukonce. Widniała na niej jakaś niezbyt długa inskrypcja w starszym futharku. - Translacja – oznajmił tylko, drugą ręką zabierając już pracę, którą przyniosła mu Bianca Zakrzewski. Ruch jak na tureckim bazarze… Znów miał ochotę wyjść na korytarz, nawet bez papierosa. Zaczął czytać transliterację Gryfonki. Mniej więcej w połowie opuścił ją na blat i kontynuował opierając czoło na dłoni z miną, która wyrażała wszystko. A może nic… Prawdę powiedziawszy nie różniła się zbytnio od tej standardowej-edgarowej. Kiedy jednak podniósł wzrok na dziewczynę, mogła wyzbyć się wszelkich wątpliwości. - Zakrzewski, na litość boską, to się prawie nie różni od szwedzkiego – wycedził, oddając jej pergamin – Może oszczędzi mi pani czytania tej beznadziei i najpierw zapozna się z tekstem, zamiast bezmyślnie przepisywać wzorki. Prawdę mówiąc, nie miała więcej błędów niż pozostali, ale miał chyba prawo wymagać trochę więcej od swojej byłej uczennicy. Szczególnie, że wiedział, że Zakrzewscy mówili po szwedzku, więc zadanie mieli właściwie banalne. Tekst, który dał im do przepisania był dość powszechnie znany. Jak zwykle mówił raczej cicho, więc jego słowa mogły nie dolecieć do części klasy. Na pewno jednak usłyszała je panna Henderson, która stała już przy biurku ze swoją pracą. Nawet gdyby chciała się wycofać, nie miała na to szans, bo Edgar zabrał jej kartkę z ręki. - Miała pani poprawić błędy, panno Henderson, a nie dopisać nowe – sarknął, nie doczytawszy nawet do końca pierwszego wersu i oddał jej kartkę. Nawet wolał nie patrzeć na resztę. Chciał coś jeszcze dodać, ale do jego biurka zmierzali już panna Evermore, starsza Hudson i drugi Zakrzewski. Edgar przyszpilił ich wzrokiem, zanim znaleźli się przy nim, dając tym samym szansę Henderson na ucieczkę. - Prosiłem żebyście się nie śpieszyli, prawda? – zapytał lodowato. Fairwyn posiadł niezwykłą umiejętność wypowiadania merytorycznie uprzejmych zdań w taki sposób, że brzmiały jak groźba – Jesteście pewni, że macie wszystko poprawnie? Hudson i Zakrzewski się zawahali, Evermore jednak uparcie brnęła do przodu. W porządku. Zobaczymy… Przeczytał translację dziewczyny bardzo uważnie i finalnie, tak jak w przypadku poprzedniej bezbłędnej pracy, skinął tylko głową. - Niech się pani dosiądzie do panny Wittenberg. To samo zadanie. W między czasie atmosfera w klasie trochę się rozluźniła i to jego biurka odważyła się podejść panna Hudson, z tym, że ta druga. - Nadal są błędy – oddał dziewczynie pergamin – Niech pani zastanowi się nad tłumaczeniem. Będzie je łatwiej znaleźć. Oparła się na krześle i w milczeniu przyglądał klasie. Doszedł do wniosku, że nie opłaca mu się wracać do wypracowań czwartoklasistów, bo zapewne zaraz znów ktoś mu przerwie.
------------------------------------------------------- @Ruth Wittenberg i @Tequila I. M. Evermore – tłumaczycie coś tam ze starszego futharku. Nie jestem aż tak okrutna, żeby faktycznie Wam coś dać (jestem, ale siebie mi szkoda), więc tylko piszecie posta, że to robicie. Zakładacie, że zajmuje Wam to czas do końca lekcji i pod koniec lekcji Edek Wam to zabierze i obczai jak poszło. Jeżeli nie napiszecie tego postu, to stwierdził, że tak o, a jeżeli napiszecie, to stwierdzi, że nie źle i jakimś bonusem w przypływie łaski rzuci.
UWAGA, UWAGA! PODPOWIEDŹ DO TRANSLACJI! Podpowiedzią jest cała wypowiedź Edka skierowana do Bianci. Od siebie dodam jeszcze, że jak wstawicie R zamiast Y, to zacznie to mieć ręce i nogi (w transliteracji mi tego nie róbcie, zostaje jak jest!). Jak już połapiecie się co to za tekst, to spacje też Wam się dobrze powstawiają c:
@Calum O. L. Dear, uznałam, że on jeszcze nie oddał, żeby nie pisać dwóm postaciom tego samego, ale oczywiście możesz poprawić ich ich oboje. Tylko mi napisz, które z nich ma jaką wersję ostatecznie ;p
Kryteria oceny wstawiam już teraz, żeby Was zmobilizować. Błędy na które nie zwracam uwagi: eth/th; f/v W – żadnego błędu; wszystkie spacje dobrze (+10pkt) PO – żadnego błędu (+5pkt) Z – 1-2 błędy (0pkt) N – 3-5 błędów (-5pkt) O – 7-10 błędów (-10pkt) T – ponad 10 błędów lub brak pracy (-15pkt)
Stanęła przy biurku nauczyciela i splotła dłonie za plecami. Miło by było jakby praca była bezbłędnie ale pewnie i tak gdzieś coś pomyliła. No proszę, znów się nie myliła. Powinna się chyba zacząć zastanawiać nad powrotem na zajęcia z wróżbiarstwa. I tak nie było najgorzej. Jedna literówka, z tym powinna szybko sobie poradzić. Ale odstępy, tu może być gorzej. Podziękowała profesorowi i wróciła do ławki z kartką. Nie zamierzała tego poprawiać na tym pergaminie. Wyjęła nowy i zaczęła sprawdzać każde słowo po kolei. Przepisywała je jeśli było dobrze, przy okazji sprawdzała odstępy. Szło powoli, ale szybciej niż na początku. W końcu trafiła na słowo, w którym była literówka. Głupia zapisała je tak jakby ostatnia runa była odwrócona. Musiała się bardziej skupić. Zapisała poprawione słowo, teraz tylko odstępy. Znalazła już słowo z literówka, ale do końca każde kolejne i tak sprawdzała. Skończyła pisać i wstała. Oby teraz było dobrze. Nie spiesząc się podeszła do profesora i położyła pracę na biurku.
Kiedy Fairwyn oddał mi transliteracje, byłam nieco zmieszana. Mimo uwagi jaką poświęciłam w wykonanie już w pierwszym słowie błąd... Nic to, siadłam do ławki, biorąc się ostro do pracy. Każda literę sprawdziłam chyba po kilka razy, aż zaczęły mi się dwoić i troić w oczach. W zaaferowaniu zadaniem nie zauważyłam, jak moja koleżanka z ławki gdzieś się ulotniła. Trudno, złapię ją po lekcji, jak tam moje eksperymentalne roladki... Uśmiechnęłam się pod nosem mając w pamięci twórczy szał, w jakim je tworzyłam. Ciekawe czy będą jej smakować, czy też niekoniecznie jej...się spodobają. Mój banan na twarzy wręcz oświetlał kartkę z poprawionym tłumaczeniem. Jezu, runy. Koniec głupawych uśmieszków, natychmiast poważna mina. Pełne skupienie. Zerknąłam na kartkę jeszcze raz, wszytsko wydawało się być dobrze. Nie zwlekając dłużej, oddałam poprawę nauczycielowi.
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Bridget powoli traciła cierpliwość do samej siebie. Czego ona nie dostrzegała? Co było powodem jej ciągłego niepowodzenia? Przecież wydawało jej się, że po wprowadzeniu poprawek będzie w porządku, a Fairwyn ponownie odsyła ją do ławki? Kończył jej się czas, a trzeba było przyznać, że na zadaniu bardzo jej zależało. W zasadzie odkąd profesor zjawił się w szkole, Bridget ponownie polubiła chodzenie na runy i stanęły one właśnie na liście jej priorytetów jeśli chodziło o owutemy. Usiadła w ławce i zaczęła się uparcie wpatrywać to w swoją kartkę, to w kartkę z podręcznika. Co było powodem jej błędów? I wtedy ją olśniło! Szybkim ruchem wyciągnęła kolejną kartkę z torby i zaczęła szybko kreślić nową transliterację, którą oddała kilka minut później i miała nadzieję, że nie zostanie odesłana po raz trzeci, bo chyba by się poddała.
Było mi tak piekielnie wstyd, że znowu muszę coś poprawiać - Fairwyn po raz pierwszy zwrócił na mnie swoją uwagę, a tego zdecydowanie wolałam unikać. Wzięłam pergamin od nauczyciela i ze zbolałą miną zaczęłam przeglądać zapiski. Po długich poszukiwaniach udało się odnaleźć trzy błędy, które pośpiesznie poprawiłam. Nie miałam pojęcia czy coś jeszcze zrobiłam źle zdecydowałam się jednak oddać pracę - nie mogłam już znaleźć więcej błędów, poza tym miałam za mało siły na to by kolejne sto razy czytać ten tekst. Podeszłam do biurka nauczyciela i oddałam kartkę, a moim śladem poszła @Lotta Hudson i @Lysander S. Zakrzewski. Miałam szczerą nadzieję, że udało mi się wyeliminować błędy i że na tle klasy wypadłam znośnie.
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Fire przesiadła się bez zbędnego gadania tylko dlatego, że tego dnia i tak była w podłym humorze, więc nawet na przekomarzanie się nie miała ochoty. Słuchała Fairwyna z umiarkowanym zainteresowaniem, dłubiąc przy okazji piórem w blacie ławki. Nie mógł zadać im czegoś łatwego, nie wymagającego myślenia? Westchnęła cicho, spoglądając na tekst, który miała przetransliterować. Wydawał się dość skomplikowany, ale pierwsze runy napisała całkiem szybko. Miała wrażenie, że im dalej brnie w tekst tym prostszy się staje, chociaż nadal nie mogła odgadnąć czego dotyczy. Fire zainteresował ostatni wers z pojedynczym słowem, a kiedy już je odszyfrowała, coś ją tknęło. W końcu domyśliła się co ma przed sobą i spokojnie dokończyła resztę. Nie spieszyła się, uważnie dobierając runy i jednocześnie zerkając na innych uczniów, których Fairwyn obrzucał tymi swoimi edgarowymi spojrzeniami, odsyłając do poprawek. Fire miała nadzieję, że ona żadnych nie będzie musiała nanosić, bo zwyczajnie nie chciało jej się przepisywać całego tekstu po raz kolejny. Skończyła jako jedna z ostatnich, sprawdzając jeszcze dwa razy runy i wyłapując przy okazji parę małych błędów. Kiedy stwierdziła, że więcej wymyślić nie zdoła, podniosła się i podeszła bez słowa do biurka Fairwyna, żeby oddać swoją pracę i wysłuchać komentarza, jeśli w ogóle zamierzał to komentować.
Harriette Wykeham
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
Zadanie nie było specjalnie trudne tylko, że runy po jakimś czasie dwoiły i troiły się w oczach. Ettie jakieś trzy razy zaczynała wszystko od początku, gubiąc miejsce, na którym skończyła. W końcu przyszło jej do głowy, że może spróbować to przetłumaczyć. Przepisywanie tekstu, którego się nie rozumiało, było przecież sto razy trudniejsze, a poza tym chyba trochę bez sensu. Obawiała się, że zajmie jej to za dużo czasu, ale pocieszał ją fakt, że sam Fairwyn co chwila odsyłał kogoś do ławki, mówiąc mu, żeby się nie śpieszył. Dodatkowo tekst wcale nie był skomplikowany ani zupełnie obcy, więc przy pomocy podręcznika szybko załapała co jak powinno mniej więcej wyglądać. Nie śpieszyła się jednak z oddaniem pracy, widząc jak profesor mniej lub bardziej uprzejmie odsyła wszystkich do ławek. Umarłaby, gdyby obstawił ją tak jak siostrę Lysa. Sprawdzała pracę milion razy, chociaż była już właściwie pewna, że ma wszystko dobrze. Siedziałaby tak może do końca lekcji, gdyby nie fakt, że Wittenberg dostała dodatkowe zadanie. Też chciała! Myślała, że nic poza transliteracją nie będą robić, a tu proszę! Uwielbiała tłumaczyć. Do tego Wittenberg… nie mogła być przecież gorsza od niej. Poderwała się z ławki i prawie podbiegła do nauczyciela, wciskając mu pracę pod nos. Próbowała dojść jak jej poszło z wyrazu twarzy Fairwyna, kiedy czytał, ale wyglądał jak pomnik. Do tego niezbyt zadowolony pomnik… Była już pewna, że coś ma źle i aż zbladła, kiedy w końcu na nią spojrzał.*
Nie no jasne. Dlaczego w swojej działalności skrajnie prewencyjnej na tym pięknym przedmiocie Ruth nie wpadła na pomysł, że Fairwyn nie naje się jedną pracą i wszystkich mędrków, którzy wyrwali się z oddaniem zadania trochę wcześniej nagrodzi kolejnym? Czy ona jego zdaniem miała za dużo czasu? Pewnie tak, w końcu runiarz zachowywał się jakby w jego opinii uczniowie nic innego poza gapieniem się bezmyślnie w sufit nie robili. Ależ oczywiście, że Ruth to przetłumaczy! Przecież na sto procent kolejny Sebek sprzed prawie dwóch tysięcy lat chciałby zostać zauważony (wraz ze swoim typowym sebkowym rytem: 'tu byłem'). Zabrała się za translację całkiem szybko, bo naiwnie wierzyła, że uda jej się skończyć przed końcem lekcji, ale z racji niepokoju duszy, który wywoływało niemiłe uczucie, jakoby ten czterdziestolatek z zaburzeniami psychicznymi miał recenzować jej pracę, wolała mu nie podpadać kolejnym marnym zadaniem. Ruth sprawdzała to chyba ze cztery razy i kiedy już zdecydowała się na oddanie, do końca zajęć nie zostało więcej niż trzy minuty. Bez słowa oddała mu zapiski, pozostawiając książkę wciąż w rękach swojej koleżanki w niedoli @Tequila I. M. Evermore.
Okazało się, że miałem jakieś tam błędy, ale kiedy siadłem do tego jeszcze raz, moje myśli podążyły w zupełnie innym kierunku i jakkolwiek chciałem się skupić, nie potrafiłem. Dwoiły mi się te znaczki przed oczami, jakoś tak nie chciało mi się, ogarnęła mnie zupełna stagnacja. Trudno. Wpatrywałem się w papier, potem w okno, potem na Ruth, potem znów w okno i jakoś tak minął mi czas. W chwili, gdy każdy musiał już oddać kartkę, nie wiedziałem nawet, czy moje pióro ponownie dotknęło pergaminu odkąd Fairwyn oddał mi pracę. Pewnie nie. Cóż, straciłem wiarę w poprawienie tego tekstu, oddałem to, co miałem wcześniej i przygotowałem się na jakiś nędzny czy okropny. Sumując z wybitnym z kartkówki wychodzę miernie, ale wciąż pozytywnie.
Edgar T. Fairwyn
Wiek : 48
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : kamienny, lekko znudzony i pogardliwy wyraz twarzy
Nie mylił się. Nie minęła minuta, kiedy do jego biurka wróciła panna Fox. Tym razem przynajmniej z porządnie poprawioną pracą. Odłożył na bok jej translację, pogrzebał chwilę w biurku i wyjął plik papierów i wybrał jeden z niedługą inskrypcją w starszym futharku. - Tłumaczenie – polecił krótko. Następna podeszła Pourbaix. Ona również poprawiła literówki, a Edgarowi powoli wracała nadzieja, że może nie naucza jednak kompletnych ameb. Mimo wszystko oddał dziewczynie pergamin. - Proszę się zastanowić nad tłumaczeniem tekstu – zakładał, że tego nie zrobiła, widząc kilka rozdzielonych w połowie wyrazów. Widząc zmierzającą w jego stronę Bridget Hudson, przejechał ręką po twarzy. Który to już raz? Miał wrażenie, że co najmniej piąty, ale może z tego wszystkiego zaczęły mu się plątać siostry. Wziął jej kartkę i przeczyta z nieskrywanym zniechęceniem. - No – odłożył pergamin na biurko – Można jak widać… Może pani dołączyć do panny Fox. Następnie dostał jeszcze trzy poprawne prace należące do Henderson, Zakrzewskiego i drugiej Hudson. To pozwalało przypuszczać, że jednak posiadali mózgi i trzeba ich tylko było zmusić do ich używania. Fairwyn wybrał dla każdego z nich inskrypcję z wyjętego wcześniej pliku i odesłał do ławek. Kolejna praca należała do panny Dear i na szczęście była już bezbłędna. - Proszę się dosiąść do kogoś kto ma translację i zająć tym samym. Ledwie skończył mówić, przy jego biurku wyhamowała panna Wykeham, niemal wpychając mu transliterację pod nos. Edgar obrzucił ją tylko poirytowanym spojrzeniem i przeczytał tekst. Jemu również nie miał nic do zarzucenia. Odesłał dziewczynę do pracy nad translacją. Spojrzał na zegarek. Zostało im jeszcze kilkanaście minut.
------------------------------- @Ruth Wittenberg i @Calum O. L. Dear, zakładam, że jeszcze mi tych prac nie oddaliście, ale spoko, pamiętam o Was i uwzględnię przy zamknięciu lekcji. @Erin Fox, FIRE i ja– tłumaczycie coś tam ze starszego futharku. Nie jestem aż tak okrutna, żeby faktycznie Wam coś dać (jestem, ale siebie mi szkoda), więc tylko piszecie posta, że to robicie. Zakładacie, że zajmuje Wam to czas do końca lekcji i pod koniec lekcji Edek Wam to zabierze i obczai jak poszło. Jeżeli nie napiszecie tego postu, to stwierdził, że tak o, a jeżeli napiszecie, to stwierdzi, że nie źle i jakimś bonusem w przypływie łaski rzuci. @Lucienne Pourbaix – Ty musisz poprawić odstępy, czyli obczaić co to za tekst, czyli masz wszystko w postach wyżej. @Lotta Hudson i ferajna – jedno z Was już ma zaliczone to zadanie dodatkowe jako że się narobiłaś dużo. Tylko napisz mi które. Pozostała dwójka, patrz Erin i Fire @Bridget Hudson – Ty mi już nic nie pisz xD Bri ma zaliczone dodatkowe. Caluma mogę Ci naciągnąć na W, tylko daj znać czy chcesz ;p @Evie Hemmer, @Bocarter Hamilton (zwłaszcza Ty, bo powiedziałeś, że chcesz egzaminy zdawać, więc będzie przyps), @Roksana Delamar, @Dreama Vin-Eurico, @Larissa I. Sharewood i druga ja – zostało Wam 27 godzin…
Przy pierwszym oddaniu tylko jedna literówka i kilka odstepów do poprawienia, za drugim razem wszystko dobrze i dodatkowe zadanie. Z pierwszym wyrobiła się na tyle szybko, że na dodatkowe zadanie miała wystarczająco. Wróciła do ławki i szybko wyjęła dwa pergaminy. Zaczęła tłumaczyć tekst, zapisując sobie przy poszczególnych słowach uwagi, jeśli nie była czegoś pewna. Całkowitą pewność uzyska zapewne dopiero po przetłumaczeniu tekstu. Kiedy ktoś dosiadł się do niej, przesunęła otrzymany od profesora tekst i bez słowa kontynuowała swoje zadanie. Nie napotkała na jakieś większe problemy w trakcie tłumaczenia, więc zostało jej jeszcze sporo czasu na sprawdzanie. Nie znalazła wielu błędów, ale te, które zauważyła poprawiła i jeszcze kilka razy sprawdziła tekst pod różnymi kątami. W końcu stwierdziła, że gotowe i zabrała się za przepisywanie na drugi pergamin. Skończyła kilka minut przed końcem lekcji i położyła kartkę na rogu ławki.
Ostatnio zmieniony przez Erin Fox dnia Czw Cze 22 2017, 19:01, w całości zmieniany 1 raz
Na ustach Evermore natychmiast pojawił się uśmiech pełen wyższości, kiedy Fairwyn odprawił @Bianca Zakrzewski z szyderstwem, natomiast jej własna praca okazała się być pozbawiona błędów. Na ogół Tea nie cieszyła się z niepowodzeń innych, jednak dzięki temu ona sama wypadła lepiej... A Bianca sama sobie była winna, skoro wykazywała się taką głupotą, by nie skorzystać z podręcznika. Nie tracąc czasu, dosiadła się do Ruth, bo kolejny tekst, który dał im Fairwyn nie nadawał się na końcówkę lekcji. Chociaż może była to dobra metoda, bo gdyby profesor dał im więcej czasu, bez wątpienia by go wykorzystała. A tak skrobała po pergaminie jak szalona, żeby tylko zdążyć (przez co niektóre literki trochę się przekoślawiły). Nawet to tłumaczenie nie było takie trudne, ale chodziło o to, że musiało wyjść idealnie, więc na sprawdzanie Tequila nie szczędziła czasu. Swoją pracę wcisnęła Fairwynowi dosłownie w ostatniej minutce lekcji, mając cichą nadzieję na wybitny (albo pochwałę? Ostatecznie brak krytyki też w sumie byłby na wysokim poziomie ważności.)
Zakładam, że @Lotta Hudson ma zaliczone, Lysem i Florką piszę.
Byłem zadowolony, że tym razem praca okazała się bezbłędna i z satysfakcją wziąłem od nauczyciela tekst ze starszego futharku - ku mojej radości okazało się, że przerabiałem ten tekst u Edgara w poprzednich latach, więc bez problemu przełożyłem go na angielski. Wiedziałem jednak, że nie ma co oddawać pracy Edgarowi - skoro powiedział, że zbierze je pod koniec lekcji lepiej było zaczekać - wiedziałem, że jeśli Fairwyn będzie nie w sosie to może się wkurzyć o to, że ktoś oddał wcześniej. Zostało mi jeszcze sporo czasu, więc sprawdziłem zadanie trzy albo cztery razy, a potem zająłem się przeglądaniem czegoś innego czekając aż Fairwyn przyjdzie odebrać moją pracę. Byłem niemalże pewien, że mam wszystko dobrze, ale nie chciałem pochopnie latać do biurka nauczyciela.
Spróbowała podsuniętych roladek i uśmiechnęła się lekko do Lucienne. - Jak następnym razem będę organizować imprezę, to zatrudnię cię jako katering - powiedziała, nie przejmując się faktem, że zabrzmiało to, jakby miała wykorzystywać Puchonkę jako swoją tanią siłę roboczą. Przecież Pourbaix powinna być zachwycona, że Larissa proponuje jej pracę u siebie. Nie każdy mógł sobie pozwolić na taki prestiż. Zadowalający z kartkówki w pełni ją usatysfakcjonował, bo nie spodziewała się niczego więcej, a wystarczyło, żeby nie wylecieć i nie narobić sobie wstydu. Idealnie! Utratą punktów się nie przejęła, w końcu niejeden raz je straciła. Poza tym nie zrobiła nic takiego, a to, że profesor był sztywny jak kij od miotły, to już jego sprawa. Odczytała karteczkę od Lucy, ale nie miała zamiaru na nią odpisywać, bo uznała to za dziecinne i niemodne. Otworzyła za to podręcznik na wskazanej stronie i zabrała się za transliterację, która swoją drogą była okropna. Te wszystkie znaczki strasznie się jej plątały i chciała jak najszybciej skończyć, więc nie sądziła, że poszło jej dobrze. Ważne, że zrobiła cokolwiek.
Wydawało mi się, że nigdy nie skończę transliteracji - Fairwyn odsyłał mnie odnajdując ciągle nowe błędy. Nie mogłam się skupić, zapewne gdybym była bardziej wylewna to rozpłakałabym się, ale nie należałam do tego typu ludzi, więc trzymałam emocje w sobie. W końcu udało mi się napisać transliterację dobrze i zabrałam się za tłumaczenie tekstu ze starszego futhraku. Mimo, że byłam niezła z run to szło mi bardzo powoli - zwyczajnie byłam tego dnia zbyt rozedrgana by szlo mi lepiej. Na szczęście udało mi się skupić na tyle, że zrobiłam całe tłumaczenie, aczkolwiek nie udało mi się go sprawdzić, gdyż zakończyłam zadanie akurat w momencie gdy Edgar zaczął zbierać nasze prace.
Edgar T. Fairwyn
Wiek : 48
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : kamienny, lekko znudzony i pogardliwy wyraz twarzy
Elo ziomy! Sprawa jest taka, że przedłużam lekcję do godz. 23.59 dnia dzisiejszego, bo przez mecz nie ogarnęłam. Nie patrzyłam co mi dziś powysyłaliście, więc możecie jeszcze przejrzeć i ewentualnie odesłać z poprawkami. To chyba tyle. Edgar out.
Egzamin ten był dla niej tak samo ważny jak Eliksiry. Uważała, że jest do niego przygotowana, ale na Eliksirach myślała to samo i o ile teoria poszła gładko, to na praktyce trafiła na coś, czego ani trochę się nie spodziewała. Tutaj może będzie lepiej i oba pytania jej wyjdą. Weszła do sali i się przywitała oraz przedstawiła. Pierwsze pytanie wykonała szybko i bez problemu, może wyszło delikatnie krzywo, ale nawet nie było tego widać. Z drugim pytaniem wyszło gorzej, stras ją zjadł i jedynie hasłowo wymieniła wpływ runy na zdrowie człowieka. Miała to opisać, ale totalnie wyleciało jej z głowy. Zaliczone ale tylko na dwa punkty. Prawie wszystkie OWTMy zdawała na zadowalający i tym razem nie było inaczej. Może Edgar jej nie zabije... oby.
//zt
Kuferek - historia i runy: 4 Wyrzucone kostki - pytanie 1: 3 i 4 Wyrzucone kostki - pytanie 2: 4 i 2 Suma: 4 + 2 = 6 Ocena: Zadowalający Strona - losowania: Tutaj