Wspaniale rozgałęzione drzewo rzucające przyjemny cień na znajdujące się pod nim osoby. Dzięki licznym gałęziom idealne do wspinania i przesiadywania na grubych konarach, rozmawiania z przyjaciółmi lub po prostu odpoczywania po mniej lub bardziej ciężkim dniu. Można znaleźć pod nimi duże żołędzie, idealne do prac plastycznych bądź rzucania w innych. Na jesień mieni się wspaniałą czerwienią i brązem, wiosną zaś można nacieszyć oko soczystą zielenią.
Cholera... nie poddawaj się Lauren! Tym razem nie pozwól mu wygrać! Nie, nie, nie! I jak zwykle przy nim zapomniała o całym świecie. To nie w porządku! Gdzie jest ta sarkastyczna dziewczyna? Co się z nią do cholery jasnej dzieje?! - Nic, nic... - wyszeptała i z powrotem ich usta połączyły się, grając tak dobrze znaną im melodię. Idealna współpraca, tak bym to nazwała, ot co, pomyślała i uśmiechnęła się w duchu. - No, tym razem ci się udało - dodała, nie wspominając o tym, że cały czas mu się udaje. - Wybaczam.
Luke Gringott
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Tak, Gringott znowu wygrał! Satysfakcja, mocna satysfakcja. Lubił Lau, o wiele mocniej niż inne dziewczyny. Czuł coś do niej ? Nie darzył jej miłością, za wcześnie na to. Po prostu zauroczenie, zakochanie, które trwa jakiś czas. Ale uwielbiał spędzać czas z dziewczyną. Była jego śliczną Krukonką. Tak, Jego. Bo Luke dzięki manipulacji mógł praktycznie wszystko. Miał wiele osób w garści. - Dziękuję, panienko Mallory - rzekł śmiesznym tonem, aby ją rozbawić. Jej śmiech był uroczy. Ponownie poczuł usta na swych lodowatych wargach. Patrzył na nią hipnotyzującym czarem, który działał na każdego.
Spojrzała mu prosto w oczy i odsunęła go delikatnie od siebie. Co to, to nie. Lauren nie da tak łatwo sobą manipulować! - No, to co teraz robimy, hm? - spytała i oparła głowę na jego ramieniu. Spojrzała na złote, spadające liście, które tańczyły wraz z wiatrem. Tak samo, jak jej włosy.
Luke Gringott
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Czy ona myśli, że nią manipuluje ? Bzdura! Poczuł ciepłą główkę na swoich ramionach. Czuł się nadzwyczaj dobrze, ale musiał wiedzieć na czym stoi. - Lauren, powiedz mi szczerze co do mnie czujesz ? Romans bez zobowiązań czy głębsze uczucie. Szczerze - poprosił. Objął ręką jej talię. - Sama wybierz co chcesz robić - szepnął dziewczynie do ucha.
Takiego pytania się nie spodziewała. Nigdy by nie pomyślała, że usłyszy coś takiego z jego ust! Co prawda, bała się tego, że ją zrani, i miała pewność, że prędzej czy później, tak właśnie się stanie. Tyle osób kręciło się koło niego... a on idealnie owijał sobie wszystkich wokół palca. Czemu miałby tak nie zrobić i z nią? Łzy cisnęły jej się do oczu, ale powstrzymała je. Była silna. - Lepiej ty mi to powiedz -mruknęła pod nosem. - Powiedz mi, Luke, jak ty mnie traktujesz? Co o mnie myślisz? Nie wiem co mam robić! - w pewnym momencie pisnęła histerycznie.
Luke Gringott
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
O cholera. Sytuacja się skomplikowała. Co ma jej powiedzieć ? Ma skłamać i powiedzieć, że kompletnie nic albo kocha ? Kurczę, kurczę, kurczę. Przydałaby się teraz..pomoc. Tak, pomoc! A gdzie ma jej szukać ? Wrr... Luke nienawidził takich sytuacji. - Lauren - powiedział, patrząc jej prosto w oczy. - Sam... sam nie wiem. Po prostu nie mam pojęcia. To nie jest "nic", ale też nie ta pieprzona miłość. Ale jesteś niesamowita - "i moja" dodał w myśli. Nie chciał jej zranić, o nie! Jak to zwykł robić ukrył wszystkie emocje pod grubym murem, którym się otoczył. Żelazne bramy zatrzasnęły się z hukiem. Chyba nikt wśród żywych nie miał klucza. A z martwych owszem. Abraxas...
- Rozumiem, Luke. Chyba nawet wiem, co czujesz -odparła krótko, patrząc mu w oczy, a potem przylgnęła do niego ustami i zaczęła go całować tak, jak jeszcze nigdy nikogo innego nie całowała, jak jeszcze nikt go nie całował. Włożyła w to całą siebie, chciała, żeby poczuł jej zapach, jej bliskość. Pragnęła, aby jej twarz pokazywała mu się w głowie zawsze, jak będzie całował inną. Napiętnowany, naznaczony przez nią. Nie poddam się tak łatwo, nie przegram walkoverem, mhm . Przylgnęła do niego jeszcze mocniej, głaszcząc jego jedwabiście gładkie włosy. - Słuchaj, Luke - szepnęła, nie przerywając - Którą ja jestem? - uśmiechnęła się ironicznie i obdarowała go kolejnym pocałunkiem. Inni nazwaliby ją nienormalną. Prawie każda inna kobieta zareagowałaby z płaczem na wieść o tym, że nie jest najważniejsza w życiu swojego mężczyzny. Jednak Lau była inna. Miała dystans do siebie, ostro pogrywała. Ktoś kiedyś powiedział, że nadawałaby się na Ślizgonkę. Może miał rację...?
Luke Gringott
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Już chciał coś odpowiedzieć, gdy poczuł na swoich lodowatych wargach jej usta. Przymknęła go długim, namiętnym pocałunkiem. Takim... innym. Ale mimo wszystko był cudowny i przepełniony uczuciem. - Wcześniej zadałem ci pewno pytanie. Jako odpowiedź otrzymałem takie same. Więc ? Teraz twoja kolej - mruknął, oddając się rozkoszy.
Odsunęła się odrobinę, tak, aby widzieć wyraz twarzy swojego Stróża-Który-Miał-Ją-Gdzieś. - Cóż, mówiąc krótko, nienawidzę ciebie nienawidzić, dupku - uśmiechnęła się łobuzersko i pocałowała go delikatnie w policzek, zastanawiając się, jak zareaguje na te słowa.
Wywrócił oczami, właściwie nie będąc pewnym, co ma czuć. Nie wspominając już o tym, co ma odpowiedzieć. To było jak igranie z ogniem, podsycaniem iskry, która może zapłonąć ogniem wraz z jednym nieodpowiednim słówkiem albo zgasnąć doszczętnie wraz z jednym, rozczulającym uśmiechem. Ale w tej chwili naprawdę jej nie ogarniał. Najpierw jakaś histeria, jakieś sceny, jakieś cholernie bolesne insynuacje. Wiedział, że to uraza dla jej kobiecości, ale wzbudziła w nim na tyle dużo irytacji, że na usta aż cisnęło się kilka słów, za które później przepraszałby na klęczkach i błagał o wybaczenie. Oczy zaokrągliły się, przybierając rozmiary niemal galeonów, a z ust Morpheusa mimowolnie wyrwało się ciche parsknięcie śmiechem. - Pocałuj mnie - powtórzył z niedowierzaniem, unosząc jedną brew. - Na Merlina, Cass, chyba za cholerę, chyba nigdy cię nie zrozumiem - rzekł, kręcąc nieco głową. Zmrużył powieki, przymglone wilgocią dnia i intensywnością mżawki, westchnął ciężko, spojrzał na swoje zabłocone buty, na jej zabłocone buty, na ulubiony jagodowy płaszcz i orzechowe tęczówki, powstrzymał kichnięcie i westchnął znów. - Mam dużo pracy - dodał zatem tylko, odsunął się o krok, obrócił na pięcie, dodając swym butom kolejną warstwę błota. I odszedł, gdzieś w stronę bramy Hogwartu.
Luke Gringott
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Och, ta Lauren. Nienawidzi mnie nienawidzić ? Chłopak nawet nie zdawał sobie sprawy z uczucia, jakim darzyła go Lau, i swojego też... - No tak, często słyszałem te słowa w Durmstrangu. Ale nikt jeszcze nigdy nie dodał tego "dupka" na końcu! - zaśmiał się. Poczuł ciepły pocałunek na policzku. Lekko potarmosił Lauren włosy. - To co dalej ?
- Nie? Czyli, że jestem pierwszą osobą, która tak ciebie nazwała? Niebywałe. - zdziwiła się, i strąciła liść z jego ramion. - Co masz na myśli mówiąc, co dalej? - zapytała, śmiejąc się i walcząc z ręką Luke'a, który tarmosił jej włosy. - Nie wiem co dalej, więc ci nie dam odpowiedzi na to pytanie, ale na razie jest idealnie. Luke, czemu nie możesz żyć teraźniejszością, mhm? Po co się martwić tak cały czas o przyszłość, która nie jest pewna. Osiwiejesz mi tutaj jeszcze - zaśmiała się, i poprawiła sobie włosy. - Idziemy gdzieś, czy siedzimy tutaj dalej?
Luke Gringott
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
- Czy ty wiesz coś w ogóle o moim pobycie w Durmstrangu ? Tam jest fantastycznie, a legendy o uczeniu tam czarnej magii to istna bzdura. Przynajmniej teraz, to znaczy wtedy, gdy tam uczęszczałem. Ja mam żyć teraźniejszością ? Po prostu nie umiem, przykro mi. - Chodziło mi o dalszą część spotkania, choć właśnie odpowiedziałaś na najbardziej nurtujące mnie w środku pytanie - stwierdził i... uśmiechnął się. Tak, Luke Gringott posłał uśmiech dziewczynie. Zapisujcie to w kalendarzach!
- Cóż, z bólem to przyznaję, ale nigdy mi o sobie nie opowiadałeś. Nie wspomniałeś mi o swojej przyrodniej siostrze, która chodzi do czwartej klasy i również jest w Gryffindorze, nie mówiłeś mi, jak było w szkole, nie opowiadałeś mi o swoich przyjaciołach i innych takich. Masz sporo zaległości. - powiedziała, po czym wskoczyła chłopakowi na barana z szelmowskim uśmiechem. - No, to zanieś mnie teraz do... właśnie, dokąd idziemy? Może ty byś coś zaproponował? Chociaż w sumie, to możemy już wracać do zamku, jak chcesz. Albo możemy też przejść się na dziedzińcu... chyba, że masz napięty grafik, i spotykasz się teraz z kimś innym. - powiedziała wesoło, co w ogóle nie pasowało do tych słów.
Luke Gringott
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
- Tak, czas na Kacze opowieści! Znasz tę bajkę ? Hit mugoli, w Durmstrangu ciągle się z tego naśmiewano - poczuł jej lekkie ciało na plecach. - Napięty grafik ? Dzisiaj mam wolne! - sapnął, udając, że jest niesamowicie ciężka. Wyczuł w jej wesołym tonie zazdrość i lekki ból. Wiedziała, że nie jest cichą, szarą myszką, a już znanym, pożądanym Gryfonem.
Uniosła rękę do góry i sięgnęła do pobliskiego drzewa. Złapała jeden z liści i mocno pociągnęła. Niestety, osiągnęła całkowicie przeciwny efekt, niż chciała, bo zamiast zerwać jeden listek, urwała się i zleciała na nią drobna, nieduża gałązka, na której trzymało się z 8 liści. Nagła siła spowodowała, że dziewczyna spadła na ziemię. - To tak właśnie silny, odważny, mężny i pożądany Gryfon trzyma i obejmuje opieką swoją niewiastę? - spytała, śmiejąc się do łez, i usiadła, otrzepując się z ziemi i liści. Kiedy się już trochę uspokoiła, spojrzała na niego i próbując się nie roześmiać, powiedziała trochę ironicznie, z wdziękiem i słowami, którego pozazdrościła by jej niejedna aktorka: - Ach, Luke! Tylko przy tobie czuję się taka bezpieczna! Sprawiasz, że moje lęki odchodzą w dal!- zakpiła sobie z chłopaka.
Ostatnio zmieniony przez Lauren Mallory dnia Czw Lis 25 2010, 20:53, w całości zmieniany 2 razy
Luke Gringott
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Kątem oka obserwował Lauren próbującą zerwać liść. Wszystko działo się tak szybko, że widział ją już leżącą na ziemi i śmiejącą się do rozpuku. Wyglądało to przekomicznie, toteż i on nie szczędził powietrza w płucach i głośno się śmiał. - Wybacz o pani i oszczędź mnie! - rzekł, klękając przed nią, niczym rycerz, błagając o przebaczenie. śmiał się jeszcze bardziej, słysząc ostatnie słowa. - Bo ja jestem Pan Idealny! Przy mnie nie masz się czego bać, oprócz mnie!
- No tak, bo ty jesteś taki groźny! Tak się boję, że zaraz złapiesz mnie, podniesiesz i zaczołgasz do swojej groty, a następnie zrobisz sobie ze mnie deser! - przymknęła oczy i uniosła dłoń do czoła, jak to robiły średniowieczne damy, kiedy wyrażały swój strach, zmartwienie i wrażenie omdlewających. - No, ale przynajmniej ci ulżyło, prawda? Jestem dla ciebie takim strasznym ciężarem! - zaśmiała się i poklepała miejsce koło siebie. Spojrzała w niebo, które robiło się coraz ciemniejsze. Była pewna, że niedługo na niebie pojawią się gwiazdy. Jesienią zawsze o takich godzinach robiło się już ciemno.
Luke Gringott
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
- Tak, jestem kanibalem! Strzeż się! - krzyknął, po czym usiadł obok niej. W spokoju obserwował otoczenie i głęboko oddychał. Było mu lekko, choć głęboko w środku czuł się pusty i bezuczuciowy. - Kocham noc - szepnął.
Tak jak Lauren przypuszczała, zrobiło się już ciemno. Niebo ubrało czarną szatę, na której widniały srebrne gwiazdy. Księżyca dzisiaj nie było widać. Dziewczyna poczuła się taka odprężona, zrelaksowana. Noc zawsze tak na nią działała. Uspokajająco. Kiedy usłyszała, że Jej Anioł powiedział, że kocha noc, spojrzała na niego z zainteresowaniem, oczami, które błyszczały od odbijających się w nich gwiazd. Nigdy nie słyszała, aby Pan Idealny powiedział coś o sobie. Nigdy nie wyjawił jej, co lubił, czym się interesował. Nawet kwestię Durmstrangu zamknął słowami o jakichś Kaczych Opowieściach. Był taki tajemniczy, nigdy się przed nikim nie otwierał, a tutaj proszę! Jakiś postęp, i to przed Lauren! - Ja również - powiedziała cichutko, lekko zaskoczona. Nie chciała przerwać tej pięknej ciszy i spokoju, który ich otaczał. Luke był taki zmienny. Wystarczył moment, jeden zły gest, a był gotowy wstać i powiedzieć coś w deseń - Zasiedzieliśmy się, muszę już niestety iść. Było świetnie, spotkamy się kiedyś jeszcze, obiecuję, że się odezwę , a później odejść i nie dawać znaku życia przez bardzo długi czas. Czyżby go przejrzała? Oparła delikatnie głowę na jego ramieniu, tak jak zrobiła to wcześniej i skierowała wzrok ponownie na gwiazdy. Każda z nich była tak naprawdę inna. Zaczęła szukać wzrokiem konstelacji położonej w obszarze równika niebieskiego. Dokładniej- Gwiazdozbioru Oriona.
Luke Gringott
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Uśmiechnął się do siebie. Lauren ma rację, nigdy nie mówił nic o sobie. Nie ufał ludziom. Delikatnie pogłaskał Lau po głowie i podążył wzrokiem za jej oczami. - Szukasz Gwiazdozbioru Oriona ? Jest tam - wskazał ręką na pewne skupisko gwiazd na niebie. - Mój ojciec pokazał mi już dawno. Nazywa się Orion - powiedział. - Zżera cię ciekawość, prawda ? Chcesz wiedzieć jaki jestem.
Widząc, że na usta Luke'a wpełza ! uśmiech, poczuła ciepło w sercu. Uwielbiała na niego patrzeć, mogłaby to robić latami. Był jak jej ulubiony obraz, który nigdy nie miał zatrzeć się w jej pamięci. - Hm, skąd wiesz? - spytała retorycznie, a na jej czole pojawiła się malutka zmarszczka zdziwienia. Mimo wszystko podążyła za jego dłonią i zobaczyła go. Piękny widok. Gwiazdy zawsze ją fascynowały. No i proszę, nawet poznała imię jego ojca! Coś jej mówiło, że nie utrzymywał z nim zbytnio dobrych kontaktów ( a może to nieprawda? ), ale mimo wszystko nie wyrażał się o nim z nienawiścią. - Ciekawość? Cóż, oczywiście, że interesuje mnie jaki jesteś, ale nie lubię mieć wszystkiego podanego na tacy. Nie musisz się przede mną całkowicie otwierać. Wolę dochodzić do niektórych rzeczy małymi kroczkami. - szepnęła. Tak, naprawdę tak myślała. Cieszyło ją to, że w końcu Pan Gringott coś mówi, ale nie miała zamiaru na niego naciskać. Nie chciała, mimo zżerającej jej od środka ciekawości. Tajemniczość jest bardzo ciekawą i pociągającą cechą. A ona ją uszanuje. Zresztą... jakby tak od razu jej wszystko powiedział, jeszcze by jej się znudził. Dobrze było tak, jak jest.
Luke Gringott
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Niezauważalnie ją obserwował. Widząc jej szczęście w oczach poczuł się lżej. Nie chciał jej zranić, co było wbrew jego naturze i sposobie bycia. Marzył, aby ta "bajka" zakończyła się szczęśliwie. I dla Niej i dla Niego. Ucieszył się, że nie musi jej opowiadać o sobie. Bo co powie ? Że jest zimnym, wrednym chłopakiem wychowanym w dobrym, aczkolwiek bezuczuciowym domu ? Bezsens. Im Lauren wie mniej, tym lepiej. Dla Mallory, oczywiście.
Zimno na dworze było ale i tak chodził koszulka z krótkim rękawkiem i czapka. Spodnie jak zawsze długie szerokie. W ręku papieros palił od tak dawna i nigdy nie mógł się opanować co do nałogu. Teraz tylko obić komuś mordę. Jak dawno tego nie robił, ale kogo tu zbić nie ma żadnej imprezy nic. Już niedługo święta trzeba pozakupywać różne rzeczy. Usiadł pod dębem zaciągając się. Wypuścił dym myśląc o tym i o tamtym widział tylko chłopaka który był z jakąś dziewczyna. Troche go interesowało kto to jest ale odpuścił sobie. Z kieszeni wyjął różdżkę mówiąc jakiś czar a sznurówka od buta automatycznie się zawiązała.
Spojrzała na niego i pocałowała go w usta. Siedzieli już tutaj cztery godziny, a zaczynało robić się zimno. Bardzo zimno. - Wracamy? - spytała Luke'a. Tak, cieszyła się, że w końcu się spotkali, że mimo wszystko spędzają ze sobą miło czas. Miała nadzieję, że jeszcze się zobaczą. O ile dopiszą, oczywiście, okoliczności. No i zależy, czy będą dysponowali wolnym czasem. Wstała i schyliła się, aby potarmosić Luke'owi włosy. A dokładniej, zniszczyć mu fryzurę, mhm. Zaśmiała się wesoło.
Luke Gringott
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
W oddali ujrzał jakiegoś żałosnego Puchona. Zirytowany, że ktoś im przeszkadza miał zamiar w bliskiej przyszłości pobawić się jego psychiką. Sadysta... To już cztery godziny ? Jak to szybko zleciało! - Tak, wracajmy - marzył teraz o widoku kominka. Wtedy tylko mógł spokojnie przemyśleć parę spraw. Może pobrzdąka na gitarze ? Jeśli będzie mało osób to elektrycznej. Mało osób lubiło te dźwięki. Z resztą, co go to obchodzi ? Gdy Lau zaczęła mu targać włosy, lekko się zdenerwował. Jednak było to niezauważalne dla dziewczyny, gdyż szybko się zreflektował. Ostatnim razem robił mu tak Abraxas... 10 lat temu. Po jaką cholerę umarł ?! Czego szukał w tej śmierdzącej, czarnej ziemi ? - Napisz, jak będziesz chciała się spotkać - rzekł cicho.