Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Borgin i Burkes

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 6 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
AutorWiadomość


Rose Stuner
avatar

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Galeony : -16
  Liczba postów : 974
Borgin i Burkes - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Borgin i Burkes - Page 6 Empty


PisanieBorgin i Burkes - Page 6 Empty Borgin i Burkes  Borgin i Burkes - Page 6 Empty6/12/2010, 13:15;

First topic message reminder :


Borgin i Burkes

Sklep ten znajduję się na ulicy Śmiertelnego Nokturnu pod numerem 13B. Jest to spore i odnowione w surowym, eleganckim stylu pomieszczenie z dużym kominkiem. Spora część możliwych do zakupienia tu przedmiotów jest co najmniej niebezpieczna - wszystkie jednak są towarami deficytowymi, na które stać jedynie czarodziejów o najgłębszych kieszeniach lub najlepszych koneksjach.

Uwaga, wszystkie przedmioty poniżej są trudne do zdobycie i w celu ich kupienia należy rzucić kostką opisaną poniżej. Przedmiotów trudno dostępnych nie można kupować listownie!

Asortyment:

kostki na przedmioty trudne do zdobycia:

Rozliczeń dokonuj w tym temacie.


Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Borgin i Burkes - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Borgin i Burkes - Page 6 Empty


PisanieBorgin i Burkes - Page 6 Empty Re: Borgin i Burkes  Borgin i Burkes - Page 6 Empty1/24/2022, 20:09;

Dar jasnowidzenia zdawał się wpisywać wręcz idealnie w profil ich szemranej działalności, ale nawet jeżeli Paco postanowił niemieckiemu czarodziejowi zwrócić uwagę na ten osobliwy łańcuch powiązań, tak starał się uczynić to w subtelny sposób, bez wywierania na nim niepotrzebnej presji. Pewnych kwestii nie dało się po prostu zrozumieć, trzeba było ich doświadczyć na własnej skórze, a uciskane opuszkami palców przez Egona kąciki oczu wskazywały wyraźnie, że wrodzony talent, jakkolwiek przydatny, niekiedy może okazać się również wyniszczającym psychicznie i fizycznie przekleństwem. – Czasami nie ma tej jedynej, słusznej odpowiedzi, ale jeżeli miałbym powiedzieć, że cokolwiek w życiu warto, to dążyć do poznania prawdy. – Mruknął statecznym, refleksyjnym tonem, pozwalając sobie zarazem na odrobinę nostalgii, co wcale nie zdarzało mu się nader często. A jednak: na skutek rozmowy o dawnych wyprawach, podobnie do swojego kompana, przypomniał sobie ich pierwsze spotkanie i młodzieńczy, gwałtowny temperament nokturnowego sprzedawcy, który wówczas dopiero rozpoczynał swą przygodę w półświatku. Zrozumiałe; i jemu w szczenięcych latach nieraz noga się powinęła, nawet mimo tego, że los stosunkowo wcześnie odebrał mu dzieciństwo, a spokoju i rezolutnego podejścia do biznesu nauczył się przede wszystkim na błędach zmarłych przodków.
Przyjemny, intensywny smak hibiskusa rozlał się po jego podniebieniu, kiedy po raz kolejny przechylił otuloną dłonią czarkę. Postawił naczynie na stole, a kąciki jego ust na krótką chwilę uniosły się wyżej, bo i nie spodziewał, że jego amigo napomknie o niezwykłych kompozycjach ziół, z których to zasłynęła jego babulka. – Przekazałbym, ale obawiam się, że może być o to trudno, jeżeli nie masz namiaru na dobre medium. – Westchnął niemal bezgłośnie, w dość zawoalowanym stylu uświadamiając Franke’a, że ciało poczciwej kobieciny spoczęło w przepięknej, dębowej, ale jednak trumnie, kilka metrów pod powierzchnią ziemi. – Ale porozmawiam z Manuelem, potrafi uczynić cuda z pozostawionych przez nią receptur, niektóre z nich udoskonalił, a na meksykańskich ziołach zna się jak mało kto. – Poprzysiągł mu, że zgłębi temat i postara się odnaleźć lek skuteczny względem towarzyszących mu dolegliwości. – Nie. – Zaprzeczył za to stanowczo, gdy w uszach wybrzmiało mu słowo nowotwór. – To inny rodzaj trucizny, choć to bez znaczenia, skoro jak rak zabija od środka. Powoli i boleśnie. – Nie mówił jedynie o nachodzących mężczyznę wizjach, ale i czarnej magii, z którą obaj mieli nazbyt częstą styczność. Wbrew pozorom odciskała ona dotkliwe piętno, nawet jeżeli na co dzień zdawali się tego nie spostrzegać.
- Zadziwia mnie to jak wiele ludzie są w stanie zaryzykować dla jakiegoś kundla. – Podzielił się z Egonem swoimi przemyśleniami na temat obiecanego przez Rosjanina weksla, a właściwie jego chorobliwą determinacją, której nie potrafił w pełni zrozumieć. Snobistyczne zachcianki - owszem, ale nie chciał sobie nawet wyobrażać sytuacji, która zmusiłaby go do podjęcia tak desperackiego kroku. Dług w postaci przysługi nasuwał mu jednoznaczne, niebezpieczne skojarzenia; był jak spisanie na siebie wyroku śmierci. – Lubię nowości, a skoro już się z tymi wekslami zetknąłeś i twierdzisz, że warto… po prostu zrób to, co konieczne. – Znał jego możliwości, a przez wzgląd na długoletnią, niezakłóconą współpracę nie podejrzewał go również o zdradę, która zresztą nie opłaciłaby się obecnie żadnemu z nich. Zbyt wiele byli zdolni wspólnymi siłami zawojować.
Podążył wzrokiem za wskazywanym przez Franke’a kufrem, a chociaż nie miał pojęcia, jaka jest jego zawartość, domyślał się że sprzedawca u Borgina i Burkesa posiada wszelkie niezbędne narzędzia do zbadania przeszmuglowanych przez niego z Meksyku amuletów. – Eksperymentalna partia. Nie zamierzam szarżować. – Potwierdził wspólne ustalenia, ale potencjalna szkodliwość niesprawdzonej nijak biżuterii nie dawała mu spokoju. – Myślę, że jestem w stanie dostarczyć ją w przeciągu dwóch tygodni. A ty… dawaj znać, gdyby okazała się niezbędna pomoc ze strony łamacza klątw lub w grę weszły inne nieprzewidziane koszta. – Nie musieli na razie omawiać tak drobnych szczegółów, ale wolał nawiązać do nich zawczasu, jednocześnie dając swemu kompanowi do zrozumienia, by niezależnie od swych niekwestionowanych kompetencji, nie parał się czymś, co mogłoby mu realnie zaszkodzić.
- Najpierw zamieszanie z międzykontynentalnymi świstoklikami, teraz z otwarciem działalności… Prawo w tym kraju nie sprzyja przedsiębiorcom. – Rzucił zniechęcony, bo mnogość nowelizacji wprowadzała niepojęty wręcz chaos, a „stabilność prawa i obrotu” zdawała się pustym, niewiele znaczącym sloganem. W kolejnych regulacjach niezwykle łatwo było się pogubić, a kary finansowe rosły do horrendalnych sum. Ministerstwo Magii działało prężnie jedynie na tych polach, na których dostrzegało własne korzyści, utrudniając przy tym życie takim uczciwym biznesmenom jak on i Egon. – Na pewno, jeszcze za to wypijemy, więc trzymaj w zanadrzu ten tajemniczy napar z hibiskusa. – Obiecał ze szczerym uśmiechem, po czym dopił kilka ostatnich łyków herbaty i odstawił opróżnioną czarkę na bok.
Masz jakieś zestawienie transakcji z poprzedniego miesiąca? Porównałbym z oczekiwaną dostawą. Kontroli coraz więcej, możemy podnieść cenę przynajmniej na niektórych towarach. – Obracali wieloma rozmaitymi przedmiotami, toteż nie sposób było wszystkiego spamiętać. Sam starał się rejestrować każdego kontrahenta i każdą zawartą umowę, ale był przekonany, że Franke dysponuje aktualniejszymi danymi. – Tylko miej dla mnie litość, nie po niemiecku… – Zażartował też zaraz, bo kiedyś już zdarzyło mu się otrzymać Franke’a rozliczenie w tym szatańskim języku, prawdopodobnie na skutek pośpiechu, i gdyby nie pożyczone od znajomego tłumaczki, z rozkoszą zdzieliłby go wtedy po łbie.  

Powrót do góry Go down


Egon Franke
Egon Franke

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
C. szczególne : charakterystyczny, niemiecki akcent
Dodatkowo : Jasnowidz
Galeony : 751
  Liczba postów : 102
https://www.czarodzieje.org/t20409-egon-franke#645703
https://www.czarodzieje.org/t20411-krokiet#645809
https://www.czarodzieje.org/t20408-egon-franke#645699
Borgin i Burkes - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Borgin i Burkes - Page 6 Empty


PisanieBorgin i Burkes - Page 6 Empty Re: Borgin i Burkes  Borgin i Burkes - Page 6 Empty1/24/2022, 22:12;

Przyglądał mu się z uwagą, popijając ze swojej czarki herbatę. Nie był absolutnie zaskoczony filozoficznymi możliwościami i intelektem Moralesa. Zabrzmiałoby to butnie i egocentrycznie, gdyby otwarcie przyznawał, że nie wchodził w interesy z debilami, ale Franke przecież był egocentrykiem i widział bardzo niewiele poza czubkiem swojego nosa. Prawdą było, że nie ufał ludziom, których bystrość pozostawała wiele do życzenia, ale z drugiej strony w ich branży nierzadko przydawali się tego typu ludzie. Mięso armatnie. Siła robocza. Pracownicy... fizyczni. Zamyślił się nad słowami Meksykanina, nie był przekonany, czy się z nim całkiem zgadzał. Szczególnie ze względu na to, że pracowali w takiej, a nie innej branży. Upór pracowników Ministerstwa dążących do odkrycia prawdy za różnymi, niekoniecznie zgodnymi z prawem, sprawkami mógł im napsuć wiele krwi. Czy więc w takim układzie naprawdę warto dążyć do poznania prawdy? Czy może jednak ufać ciemności, zamieszkać w cieniu, pośród półprawd, kłamstw drobnych i zamykanych w odpowiednim momencie oczu.
Czuł się właśnie jak taki przypadek, kiedy myślał o swoim darze. Jakby odwracał wzrok, jakby pozostawał w półmroku, zamiast wstąpić w jasność wiedzy i poznania, którą oferowała umiejętność widzenia przyszłości.
Pozostawił jednak te myśli samemu sobie, bo choć rozmowy z Moralesem były zawsze interesujące i wciągające, to jednak z Franke był czasem bardzo słaby rozmówca i choć tematy były ciekawe, to rozprawiał nad nimi w swoim własnym czerepie.
- Och! Abuela... Przykro mi! - powiedział z niekłamanym rozżaleniem. Franke swoją własną babkę zepchnąłby ze schodów prosto do piekła, gdyby miał taką sposobność. Babunia Moralesa za to była w jego oczach najlepszą babunią na świecie. Nawet jeśli ogarniała voodoo i magię krwi, a na zapleczu jej pracowni czasem walały się jakieś trupy- Ileż bym dał, by, zamiast jasnowidzenia mieć moce medium... - pokręcił głową. Kto wie, może wtedy jego życie potoczyłoby się całkiem inaczej?- Będę bardzo wdzięczny, bardzo w kontekście kilku zer wdzięczności, gdyby mógł odszukać i popracować nad tym przepisem, którym raczyła mnie, kiedy byłem tam u was... - powiedział, patrząc wewnątrz swojej czarki. Nie musiał tłumaczyć, wiadomo o co chodzi. Przeniósł spojrzenie na Moralesa, przechylając lekko głowę.
- Widzisz - odchrząknął, poprawiając swoje usadowienie i namyślając się - Ten akurat Rosjanin, z tego co mi wiadomo, zajmuje się, poza swoją oficjalną, codzienną pracą w Ministerstwie, tworzeniem chimer. - zacisnął lekko usta, po czym dopił herbatę i sięgnął po imbryczek, by uzupełnić ich czarki. Nie mógł więcej powiedzieć, ale też nie potrzebował niczego sugerować. Sam podejrzewał, że na tym meksykańskim, demonicznym psie planowano wykonywać jakieś nieludzkie eksperymenty, a choć sam nie miałby pewnie serca tego robić, to kwestie interesów pozostawały kwestiami zawodowymi. A emocji z pracą nie warto mieszać.
Skinął głowę, partia eksperymentalna to taka ilość, którą mógł przeanalizować i w razie potrzeb przerobić tak, by zeszły im tu w sklepiku prędzej czy później. Westchnął potem, kiwając smutno głową, bo niestety odkąd Anglia zdecydowała się wystąpić z Unii Europejskiej, efekty dawało się odczuć nawet w świecie magicznym.
- Muszę znaleźć dobrego prawnika i jakoś się z tego wyślizgnę. Ale wiesz jak jest - westchnął- Znaleźć dobrego prawnika to jedno, ale znaleźć takiego, który zrobi dobrą robotę i potem się nie wysypie... - uniósł brwi i pokręcił głową, odstawiając imbryczek i pociągając kolejny łyk naparu.
Skinął głową, kiedy ten napomknął o zestawieniach sprzedaży i już zbierał się, by podnieść tyłek z krzesła, kiedy dodał, że absolutnie nie po niemiecku. Chrząknął.
- Mogę to zorganizować. Na... jutro? - -zaproponował - Podrzucę do tego Twojego hotelowego cuda, to mnie od razu oprowadzisz. - zasugerował, uśmiechając się kącikiem ust, bo wiedział, że rozliczenia owszem ma. Ale tylko po niemiecku!

@Salazar Morales
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Borgin i Burkes - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Borgin i Burkes - Page 6 Empty


PisanieBorgin i Burkes - Page 6 Empty Re: Borgin i Burkes  Borgin i Burkes - Page 6 Empty1/25/2022, 22:57;

Poruszając się po zakamarkach Śmiertelnego Nokturnu, ze świecą należałoby raczej poszukiwać takich, co egocentrykami nie byli; przynajmniej jeśli mowa o czarodziejach, którzy rzeczywiście w przemytniczym fachu osiągali namacalne sukcesy. Nastawieni na zysk, skoncentrowani na własnej przyjemności i korzyści, gotowi wykorzystać mniej bystre jednostki na drodze do zrealizowania upragnionych celów. Taka już była kolej rzeczy – niektórzy nadawali się na wspólników, inni pełnili jedynie rolę mięsa armatniego albo żywej tarczy odgradzającej od czających się zewsząd niebezpieczeństw. Niewątpliwie należał do nich upór niektórych z pracowników ministerstwa magii, ale powiedzmy sobie uczciwie, gdyby panowie z odznaką nie węszyli jak myśliwskie psy, można by z kolei popaść w marazm. Nie przepadał za nudą, lubował się w wodzeniu ich za nos, choć oczywiście nie do końca to miał na myśli, kiedy wspomniał Egonowi, że w życiu warto dążyć do odkrycia prawdy. Warto, ale przy poczynieniu pewnego założenia: prawda prawdą, sąd sądem, ale zarówno sprawiedliwość, jak i prawda musiały ostatecznie znaleźć się po ich stronie. Dar jasnowidzenia mógł natomiast przechylić na nią szalę.
- Nic nie trwa wiecznie. – Nie rozpamiętywał tej straty, pogodzony z odejściem poczciwej babulki, która poza pięknymi wspomnieniami pozostawiła po sobie również wartościowe receptury i kilka nietypowych rytualnych pamiątek, których członkowie rodziny chyba do tej pory bali się dotknąć choćby małym palcem u stopy. – Nie bądź wybredny, trawa jest zawsze zieleńsza tam, gdzie nas nie ma. – Mruknął zaraz kpiącym tonem, bo choć w świecie czarodziejów istniał ogrom umiejętności, które chciałby opanować, tak był zarazem realistą, wolącym nie skupiać swej uwagi na celach leżących daleko poza zasięgiem jego fizycznych możliwości. Nie myślał także o ograniczeniach własnego ciała, starając się raczej wykorzystać w pełni potencjał, jaki otrzymał w darze od losu. – Teraz to mnie obrażasz, Franke. – Tembr jego głosu przybrał na stanowczości, kiedy blondwłosy Niemiec napomknął o kilku zerach wdzięczności. Wydawać by się mogło, że jako zręczny biznesmen ochoczo przyjmie tę propozycję, wszak zwykle obracali z Egonem sporą ilością gotówki i uczestniczyli w swoistym przeciąganiu liny przy okazji negocjowania odpowiadającego ich wysiłkom podziału zysków. Smykałka do interesów nie przeciwstawiała się jednak jego zasadom i lojalności, nie niweczyła także przyjacielskiej więzi, a z tego względu stać go było na bezinteresowną przysługę. – Przywiozę ci wszystko, co niezbędne. Łącznie z ziołami od Manu, choć obawiam się, że niektóre z nich mogą nie przetrwać w londyńskich warunkach. – Nie znał się na zielarstwie, ale zamierzał zabrać ze sobą kilka sadzonek roślin ujętych w przepisie, by ułatwić sprzedawcy pracę nad jego modyfikacjami czy udoskonaleniem.
Kiedy tylko Franke sięgnął po imbryczek, podniósł dłoń, która zawisnęła nad opróżnioną przez niego czarką, wyraźnie wskazując że ma na dzisiaj dosyć herbaty, i to pomimo jej prozdrowotnych właściwości. Chwilę zaś później skrzywił usta zdegustowany, bo o ile trudno byłoby powiedzieć, że stroni od przemocy, tak nie był też potworem niewrażliwym na cudzą krzywdę, nawet zwierzęcą, a to całe „tworzenie chimer” od razu nasunęło mu na myśl potencjalnie obrzydliwe, bestialskie eksperymenty. – Lepiej nie wiedzieć. – Przyznał więc Egonowi rację, utwierdzając go zarazem w przekonaniu, że nie będzie zmuszony odpowiadać na żadne niewygodne pytania. Paco miał tylko dostarczyć psa, a cała reszta… pozostawała poza kręgiem ich zainteresowania.
Nie powracał już do tematu amuletów, zastanawiając się raczej czy zna jakiegoś skutecznego i zaufanego prawnika, ale przez jego hotelowe kasyno przewinęło się już tyle twarzy, że niełatwo było mu naprędce rzucić konkretnym nazwiskiem. – Wieczysta przysięga? – Zaproponował za to rozwiązanie najprostsze z możliwych, o którym to zresztą napomknęli przy okazji wyjaśniania sobie sposobu działania rosyjskich weksli. – Kto jak kto, ale prawnicy rozumieją zarówno wagę dyskrecji, jak i zawiązanego kontraktu. – Wolał nie dodawać, że ci najlepsi są do tego zazwyczaj cholernie sprytni i śliscy. Domyślał się, że właśnie dlatego Franke ma kłopot z odnalezieniem wpasowującego się w jego gusta jurysty, toteż nie zamierzał go demobilizować, czy co gorsza, podcinać mu skrzydeł. Zaśmiał się za to pod nosem i machnął ręką w kapitulacyjnym geście w odpowiedzi na zmieszane chrząknięcie niemieckiego sprzedawcy. Doskonale zdawał sobie sprawę z powodów, dla których na razie będzie musiał się pożegnać z rozliczeniami, ale skoro miał wybierać, wolał otrzymać je później, w zrozumiałym dla siebie języku. – Nie ma problemu. Nigdzie się nie śpieszy. – Zapewnił. – Przynajmniej, jeśli mowa o papierach, bo ja niestety muszę się zbierać. – Westchnął, podnosząc się leniwie, bo chociaż krzesło nie należało może do najwygodniejszych, to i tak zdążył się w nim zasiedzieć. – Zajrzyj wieczorem, bliżej dwudziestej. Wtedy będę miał więcej czasu, żeby cię oprowadzić i poczęstować kieliszkiem dobrego, wytrawnego wina. – Pożegnał się z nim jeszcze, umawiając godzinę spotkania, a zanim opuścił zaplecze i budynek Borgina i Burkesa, przestąpił o krok, by uścisnąć dłoń Egona i objąć go wolnym ramieniem, poklepując kumpelsko po plecach.

zt.

Powrót do góry Go down


Egon Franke
Egon Franke

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
C. szczególne : charakterystyczny, niemiecki akcent
Dodatkowo : Jasnowidz
Galeony : 751
  Liczba postów : 102
https://www.czarodzieje.org/t20409-egon-franke#645703
https://www.czarodzieje.org/t20411-krokiet#645809
https://www.czarodzieje.org/t20408-egon-franke#645699
Borgin i Burkes - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Borgin i Burkes - Page 6 Empty


PisanieBorgin i Burkes - Page 6 Empty Re: Borgin i Burkes  Borgin i Burkes - Page 6 Empty1/26/2022, 17:17;

Cmoknął i pokręcił głową, bo i tak był niepocieszony, mimo że wiedział, że Paco ma racje. Trawa jest zawsze bardziej zielona, a może on sam tak silnie odpychał myśl o jasnowidzeniu, że rzeczywiście powinien już o te 360 w końcu się obrócić i zacząć patrzeć na ten dar jak na zdolność i talent, a nie cholerne przekleństwo.
Nie mógł jednak nigdy, zamykając oczy z myślą o darze widzenia, zapomnieć rozżalonej twarzy swojej siostry, z którą przecież już praktycznie nie miał kontaktu. To ona miała być jasnowidzką, ona miała dziedziczyć ten talent. Nie on. On miał robić cukierki w fabryce ojca, mieć czwórkę dzieci i nie przejmować się niczym.
A gdzie był? Siedział na zapleczu obskurnego lokalu w najpodlejszym zakątku magicznego Londynu, z człowiekiem, którego sama renoma mogłaby niejednego pozbawić zdrowia.
- No już, już. Tak tylko mówię! - uniósł dłonie w poddańczym geście, bo i nie sugerował, że Morales pieniądze przyjmie, tylko że gotowy był zapłacić naprawdę solidnie za taką usługę, bo bardzo mu na tym zależało.
Pokiwał głową ukontentowany odpowiedzią mężczyzny i uśmiechnął się półgębkiem, popijając napar.
- Myślę, że znajdę kogoś, kto umiejętnie się tymi ziołami zaopiekuje. - na myśl przyszła mu oczywiście najpierw płomiennowłosa Lanceley i jej zdolności transmutacji, ale był pewien, że znała kogoś, kto potrafił obchodzić się z zielskiem.
Westchnął na myśl o związywaniu się wieczystą z prawnikiem. Z jednej strony byłoby to bezpieczne, ale z drugiej nigdy nie wiedział, czy nie zostanie to wykorzystane przeciwko niemu. Rozważał wejście we współpracę z jakimś Anglikiem, by ułatwić sobie papierkową robotę i jakoś wygładzić kwestie biznesowe, ale znalezienie wspólnika mogło być trudniejsze od znalezienia godnego zaufania prawnika. Wszyscy bowiem wiedzieli, że ludzie pijawki chcą pieniędzy, ale to prawnicy słudzy szatana wiedzieli najwięcej i byli najniebezpieczniejsi.
- Och, już? - podniósł się zaraz po nim, by odprowadzić go do drzwi, jak to serdecznego klienta i biznesowego partnera- Powinieneś odwiedzać mnie częściej, jesteś miłą odmianą od zwyczajowej klienteli, która tu zagląda. - mówiąc to zakręcił młynka palcem koło skroni, nie było bowiem tajemnicą, że Borgin & Burke's przyciągał szajbusów.- Nie wypada odmówić tak sympatycznemu zaproszeni. - -uśmiechnął się ściskając mu rękę i również obejmując go jednym ramieniem- Widzimy się wieczorem, więc się nie żegnam. Powodzenia! - uniósł jeszcze rękę, kiedy Morales opuszczał lokal, po czym wrócił do swoich codziennych zajęć.

zt
Powrót do góry Go down


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3011
  Liczba postów : 3049
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Borgin i Burkes - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Borgin i Burkes - Page 6 Empty


PisanieBorgin i Burkes - Page 6 Empty Re: Borgin i Burkes  Borgin i Burkes - Page 6 Empty7/31/2022, 21:27;

Post pracowniczy - lipiec 2022

  Co za rudera - westchnął w myślach Darren, ruchem różdżki ściągając parę pajęczyn z przedniej witryny. Stał jeszcze na chodniku - czuł na swoich plecach i ramionach wzrok, w dużej mierze nieprzyjemny, tutejszych stałych bywalców, a więc wiedźm sprzedających paznokcie trolli, podejrzanych typów oferujących na wpół zgniłe eliksiry po zaniżonej cenie czy mężczyznę, który pchał przed sobą wózek, w którym bulgotała jakaś ciemnobrązowa maź, wydobywając z siebie z cichym sykiem kłęby jadowicie zielonej pary. Najwyraźniej wszelkie działania, które miały na celu wprowadzenie tutaj jakiejkolwiek namiastki porządku - nawet jeśli miałoby to być zaledwie posprzątanie - spotykały się z co najmniej podejrzliwością albo, co bardziej prawdopodobne, z wrogością.
  Shaw wszedł do środka. Dzwonek nad drzwiami zabrzęczał cicho. Na głowę nowego właściciela spadło kilka drobinek kurzu - i tak wszechobecnego w Borginie. Oprócz cichego chrzęstu poruszającej się ręki Glorii, w środku panowała niezmącona cisza. Poprzedni pracownicy - dwóch typów spod ciemnej gwiazdy - zapewne byli albo bliscy właścicielowi sklepu, albo wręcz przeciwnie, gdyż zniknęli bez śladu. Jednego podobno wyłowiono z Tamizy, Darren skłaniał się więc ku tej drugiej opcji.
  Borgin i Burkes - emporium, które lata swojej świetności miało za sobą, o ile kiedykolwiek je osiągnęło. Shaw zamierzał je nieco odnowić, pozostając nadal w stylu gotycko-wiktoriańskim, może odrobinę późniejszym. Do tego nie chciał stracić AŻ tylu klientów - w ofercie więc nadal zamierzał zatrzymać rzeczy, które dla jednych były jedynie przedmiotami kolekcjonerskimi, dla niego zaś - głównym źródłem przychodu. Dlatego też nie wyrzucił od razu ręki Glorii - przedmiotu stricte czarnomagicznego, bo przecież nie dało się tego ująć inaczej. Zamiast tego zabrał ją po prostu z blatu, gdzie każdy mógł stać się ofiarą jej niezbyt przyjemnego dotyku, i umieścił w przygotowanych wcześniej już szklanych, podpisanych gablotach. Własnoręcznie wyrył na złotych blaszkach odpowiednie podpisy, które miały na celu przybliżenie gościom i klientom nazwy przedmiotów oraz ich krótkiej historii czy zastosowania. Dzięki pracy w Gringottcie Shaw miał dostęp do osób, od których mógł ściągać przedmioty o wiele bezpieczniej i - przede wszystkim - bardziej legalnie niż poprzednicy, którzy po prostu parali się domorosłym czarnoksięstwem, nie dało się tego nazwać inaczej, a często także rozbojem czy złodziejstwem.
  Po paru godzinach Borgin nie przypominał już nory, w której mieszkali zabukowani złoczyńcy, żywiący się krwią mugoli oraz strachem szlam. Zamiast tego przypominała bardziej mieszkanie, którego właściciele przygotowywali się do przeprowadzki - a więc część przedmiotów spakowana była w odpowiednio oznaczone pudła, inne włożone do drewnianych kufrów czy skrzyń, gotowa do wywiezienia, utylizacji albo zamknięcia gdzieś w exhamskiej piwnicy i jak najszybszego zapomnienia o ich istnieniu. Przede wszystkim były to oczywiście stosy papierów i rozliczeń poprzednich właścicieli - zupełnie niepotrzebne na miejscu, przydatne jednak w przypadku, gdyby Shaw rzeczywiście chciał nawiązać kontakt z jakimś poprzednim dostawcą.

z/t
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3789
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Borgin i Burkes - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Borgin i Burkes - Page 6 Empty


PisanieBorgin i Burkes - Page 6 Empty Re: Borgin i Burkes  Borgin i Burkes - Page 6 Empty11/21/2022, 13:19;

W wolny dzień wybrał się na wycieczkę do Londynu. Nie wiedział, po co właściwie, w końcu nie brakowało mu w szkole niczego, ani żadnych zakupów nie potrzebował ponad to, co oferowało Hogsmeade, czy Dolina Godryka. Mimo to podświadomie właściwie, zaplątał się między sklepami na ulicy Pokątnej, podążając trochę instynktownie, trochę pchany ciekawością, bardziej jako turysta, niż jako rzeczywisty klient z potrzebą. Trochę podsłuchiwał wymianę zdań mijanych czarodziejów, zaciekawiony polecanymi przez nich miejscami, zakupił herbatę w stoisku z napojami na rogu skrzyżowań uliczek, nawet zawitał do Gringotta, by założyć sobie konto na oszczędności, których nie planował mieć. Popijając resztę ziołowego naparu, dotarł aż na Śmiertelny Nokturn, który choć nie powinien, to zaintrygował go znacznie bardziej, niż Pokątna. Odstawał od reszty plączących się tu, podejrzanie wyglądających elementów jak źle wbity gwóźdź odstawał od deski. Przywykł już do tego, że nigdzie i nigdy nie mógł liczyć na anonimowość, po pierwsze ze względu na swoje gabaryty, po drugie, dlatego, że i tak zwracał na siebie uwagę. Więc jak ten ewenement, pomiędzy mrocznymi postaciami i szemranymi kreaturami z czarodziejskiego marginesu, maszerował swobodnie, przyglądając się okropnym sklepowym wystawom, choć trzymając rękę w kieszeni płaszcza, palcami obejmował swoją różdżkę. Pewnością siebie można było osiągnąć tylko tyle, ile było możliwe, podejrzewał jednak, że w tym zakamarku magicznej dzielnicy należało być bardziej niż ostrożnym.
Dopiero pod koniec jednej z uliczek dostrzegł przybytek, który wyglądem nie przypominał rudery z koszmaru starego dziada. Przebiegł jasnym spojrzeniem po szyldzie i wrzuciwszy papierowy kubeczek do kosza wiszącego przy krawężniku, rozpiął guzik płaszcza i wszedł do środka w towarzystwie brzęczącego dzwoneczka zawieszonego nad drzwiami.
- Bonjour. - uśmiechnął się ciepło, choć jego spojrzenie z zainteresowaniem, zamiast towarzyszyć temu sympatycznemu przywitaniu, wiodło po wyposażeniu sklepu. Wielką tajemnicą serca Atlasa Rosy, była ciekawość w stosunku do magii zakazanej, nurtowało go bowiem, co w niej zakazanego i dlaczego ktoś miałby mu czegoś w życiu zabraniać. Bezbrzeżny egocentryzm nie pozwalał mu łatwo akceptować zasad, z zaintrygowaniem więc ruszył między regały, szukając sam właściwie nie wiedział czego.
Powrót do góry Go down


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3011
  Liczba postów : 3049
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Borgin i Burkes - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Borgin i Burkes - Page 6 Empty


PisanieBorgin i Burkes - Page 6 Empty Re: Borgin i Burkes  Borgin i Burkes - Page 6 Empty11/21/2022, 21:54;

  Początek lipca - czyli czas, kiedy Darren nabył nadobny przybytek, jakim był oczywiście Borgin i Burkes - był końcówką okresu, kiedy Wielką Brytanią trzęsła gorączka poszukiwania arturiańskich artefaktów, od rycerskich mieczy-różdżek po spinki do szat zamkowych skrzatów z Camelotu. Taka nowomoda, w połączeniu z żywą reklamą w postaci nowego właściciela, mistrza ligi pojedynków i świeżo upieczonego kawalera Orderu Merlina, była zaś przyczyną tego, że przez wakacje klienci odwiedzali Borgina dość tłumnie, nawet pomimo lokalizacji w okolicy co najmniej nieprzystępnej. Od września jednak ruch znacząco zmalał - znacznym pozytywem było jednak to, że Shawowi udało się zaszczepić w klientach obraz lokalu, który zajmuje się nieco bardziej rzadkimi rzeczami niż pospolite królicze łapki czy pętle wisielców. Transakcje były więc rzadsze, ale za to bardziej dochodowe.
  Kiedy nieznajomy - ale za to jak olbrzymi - blondyn wszedł do sklepu, Darren uniósł głowę znad zakupionego niedawno oryginalnego tłumaczenia Młotu na Inkwizytorów. Miał zamiar wystawić go otwarty gdzieś pod zaklętym szkłem, szukał jednak stronic na tyle niegroźnych, ale jednak wciąż interesujących, by potencjalny kupiec nie dowiedział się z nich zbyt wiele, ale nadal rozbudziły one jego ciekawość.
Bonjour — odpowiedział również po francusku, brzmiącym teraz o wiele lepiej niż łamana i prostacka francuszczyzna, którą mówił jeszcze w lutym. Mężczyzny nie znał - nie wyglądał jednak jak typowa persona odwiedzająca ulicę Śmiertelnego Nokturnu. Nie mógł wskazać co konkretnie zdradzało tą prawdę - czy może brak przetłuszczonych włosów, wielkiej brodawy na nosie, a może pętli z włosów szyszymory na szyi — W czym mogę pomóc?
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3789
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Borgin i Burkes - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Borgin i Burkes - Page 6 Empty


PisanieBorgin i Burkes - Page 6 Empty Re: Borgin i Burkes  Borgin i Burkes - Page 6 Empty11/22/2022, 11:01;

Lokal wewnątrz wydawał się jeszcze bardziej intrygujący, niż mógł zakładać, oceniając jego fasadę. Jasne spojrzenie prześlizgiwało się po wcale skromnym, ale jakże wysublimowanym wyposażeniu, prezentowanym w gablotach, a skupiał się na tym z taką uwagą, że choć sam przecież się przywitał, to niemal podskoczył, słysząc odpowiedź. Uśmiechnął się miękko, spoglądając na młodego właściciela.
- Nie jestem pewien, czy sam wiem w czym. - przyznał, bo przecież był tu zupełnym przypadkiem. Nie, żeby to było jakieś wyjątkowe, odkąd przyjechał, szukał rozrywek gdziekolwiek, byle nie nurzać się we własnym nieszczęściu, ale też nie czuł się często wewnętrznie zobowiązany, do posiadania "powodów" i wymówek, by robić różne rzeczy, które i tak robił.
- Można powiedzieć, że jestem niemal turystą. - przyznał. Wciąż intrygowało go to, co powodziło angielskimi czarodziejami, nie wszystko było absolutnie takie samo, jak w Austrii czy Francji, mimo podobieństw kulturowych, a jego ciekawość człowieczej natury była wiecznie silna.- Rozumiem, że... w tym lokalu mogę się zaopatrzyć, a pewnie nawet i zamówić, produkty unikatowe? - zagaił z ciekawością, kierując kroki w stronę właściciela- Jedyne w swoim rodzaju? - nie przepadał za określeniem "czarnomagiczne", przypinanie metek do czegokolwiek było silnie na przekór jego własnej naturze. Ludzka ciekawość nie pozwalała mu na to, by sobie tego czy owego zakazywać, skoro magiczny świat tak obfitował w fascynujące jego elementy. Zatrzymał się przy chłopaku, spoglądając z ciekawością na trzymaną przez niego książkę, choć do góry nogami nie był w stanie prędko rozszyfrować cóż to za zagadkowy ton.
- Gdybym poszukiwał przedmiotu, mogącego z lekkością złamać ludzką duszę. - podniósł spojrzenie na jego twarz, uśmiechając się ciepło- Jaki przedmiot mógłby mi Pan zaproponować? - mówił o tym z okropną łagodnością, mówił o tym, tym samym miękkim tonem, jakim opowiadał swoim studentom o pigmejskich puszkach i nieśmiałkach.
Powrót do góry Go down


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3011
  Liczba postów : 3049
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Borgin i Burkes - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Borgin i Burkes - Page 6 Empty


PisanieBorgin i Burkes - Page 6 Empty Re: Borgin i Burkes  Borgin i Burkes - Page 6 Empty11/28/2022, 00:06;

  Tacy klienci, którzy "do końca nie wiedzieli czego chcą" zdarzali się dość często. Od niepełnoletnich czarodziejów, którzy wślizgnęli się na Nokturn i chcieli zaopatrzyć się w Borginie w coś "niegrzecznego", ale do końca nie wiedzieli w co i byli, kiedy przyszło co do czego, przytłoczeni ostatecznie bardzo niebezpiecznymi przedmiotami które znajdowały się w środku, po właśnie takie persony jak ta, która stała właśnie przed Shawem. Czarodzieje dorośli, ale chcący kupić coś stylowego, może lekko tajemniczego - a właśnie takie artefakty oferował jego sklep. Część osób od razu uciekała, zniechęcona dość wysokimi cenami. Inni zastanawiali się przez pół godziny tylko po to, by kupić jakąś pierdołę. Takich Shaw jeszcze tolerował - mógł zaproponować im i opisać jakieś produkty, dobrze wiedząc że nie powinien wyciągać z zaplecza tiar Albusa, tylko na przykład zaklęte kompasy, które zawsze wskazują najbliższy czarnomagiczny krąg sabatowy. Proste, ładnie zdobione i niegroźne.
  — Zgadza się — odpowiedział Darren, kiwając lekko głową i nie spuszczając wzroku z klienta. Zamknął powoli księgę i odsunął ją na bok, wyciągając z lewego oka monokl, który ujawniał niewidzialny tekst. Pomrugał parę razy, by oko przyzwyczaiło się do powrotu do normalnej wizji — Wykonujemy część przedmiotów na zamówienie lub przesyłamy wytyczne do dostawców — powiedział powoli. Co prawda dostawcy często znajdowali się gdzieś na Bałkanach, Kamczatce, Patagonii czy w Mikronezji - przez co transport przedmiotów do Brytanii czasem wymagał metod niekoniecznie przyzwoitych.
Pierwsze pytania wzbudziły w Darrenie nieco ciekawości - w końcu mężczyzna wydawał się wiedzieć o co mu chodzi. Kolejne "sprecyzowanie" jednak sprawiło, że porzucił całą nadzieję. Wyglądało na to, że trafił mu się sort klienta typu poetyckiego - takiego, który nie wiedział w ogóle czego chce, ale nasłuchał się romantycznych historii o przeklętych przedmiotach, zaklętych księżniczkach i starożytnych klątwach, których zdjęcie pozwalało mu zdobyć pół królestwa, wieczną młodość i niezmierzone bogactwo. W tym przypadku blondyn chciał "złamać duszę" - gdyby taki czyn był tak prosty, że dałoby się go dokonać za pomocą pierwszego lepszego gwizdka za pięćdziesiąt galeonów zapewne wszyscy czarodzieje w Brytanii chodziliby z duszami w strzępach.
  — Przed poleceniem muszę spytać o nieco dokładniejszy opis pańskich oczekiwań — powiedział Shaw mrużąc oczy, powstrzymując się przed chęcią odesłania go do księgarni i polecenia jakiegoś wyciskacza łez, który "złamać duszę" mógł równie skutecznie — Jakich dokładnie efektów pan poszukuje oprócz możliwości zwandalizowania czyjejś duszy?
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3789
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Borgin i Burkes - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Borgin i Burkes - Page 6 Empty


PisanieBorgin i Burkes - Page 6 Empty Re: Borgin i Burkes  Borgin i Burkes - Page 6 Empty11/28/2022, 11:18;

Sprzedawca przyglądał mu się z uwagą, niemal taką, z jaką Atlas wpatrywał się w niego samego. Problemem w komunikacji z Austriakiem było to, że choć kwieciste słowa pasowały to jego aparycji i budowanej przez niego persony, mówił dziwacznie, bo angielski zwyczajnie nie był jego pierwszym, ani nawet drugim językiem. Znał piękne słowa z książek i słowników, używał konstrukcji zdań takiej, jaka weszła mu w nawyk z anglojęzycznych lektur, którymi się raczył. Daleko było mu do słownictwa luzackiego, podwórkowego, czy zwyczajnie potocznego.
Pokiwał głową, uśmiechając się ciepło i przenosząc spojrzenie na wystawione w gablotach przedmioty, splatając słonie za plecami, jakby rzeczywiście był turystą w muzeum, oglądającym eksponaty.
- Rozumiem. Oczywiście. - skinął głową, przypatrując się wystawionemu towarowi, jednak wyraźnie tracąc entuzjazm. Wyglądał, jakby szukał czegoś konkretnego, mimo że przyszedł tu przecież przypadkiem. Słysząc wypowiedź chłopaka, rozkleił usta w czarującym uśmiechu, spoglądając przez ramię na sprzedawcę z tak radosną iskrą w oczach, jak dziecko na widok pierwszego śniegu zimową porą- Zwandalizowanie czyjejś duszy! - pokręcił głową, uznając taki zwrot za warty zapamiętania. Zamyślił się raz jeszcze, wiodąc wzrokiem po krawędzi sufitu, łączącego się z przeciwległą ścianą.- Chodzi o strach. - powiedział w końcu, decydując się na doprecyzowanie swoich myśli, tonem łagodnym, niemal ciepłym - Nie kojarzę oferowanych przez Pana towarów. - przyznał, zastanawiając się, czy spowodowane jest to egzotyką tych przedmiotów, czy egzotyką jego samego, nieobeznanego w tym, co można dostać na brytyjskim czarnym rynku. Jeszcze całkiem niedawno nie podejrzewałby siebie o ciągoty do czarnej magii, odkąd jednak zniknęła z jego życia ta jasna gwiazda, którą była ukochana jego serca Anna, w ciemności zaczynał czuć się znacznie lepiej.
- Poszukuję przedmiotu, znanego mi z moich rodzinnych stron. - dodał cicho, bo jednak wszystko, na co patrzył w tym sklepie, choć niezwykle interesujące, nie było tym, co zarysowywało się w jego pamięci.- Przypomina liturgiczne utensylium. - wrócił powolnym krokiem do lady, rozplatając dłonie i próbując smukłymi palcami przedstawić niejasną formę, w pamięci szukając słowa- Taki... mosiężny trybularz. Encensoir.
Powrót do góry Go down


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3011
  Liczba postów : 3049
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Borgin i Burkes - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Borgin i Burkes - Page 6 Empty


PisanieBorgin i Burkes - Page 6 Empty Re: Borgin i Burkes  Borgin i Burkes - Page 6 Empty12/11/2022, 01:15;

  Właściciel sklepu pokiwał głową - dość powoli, starając się wyczytać ze wskazówek czy też strzępków informacji, o co klientowi w ogóle chodziło. Wyglądało jednak na to, że miał on jakąś - gdzie "jakąś" to było określenie trafniejsze niż opisy mężczyzny - preferencję, jednak do końca nie potrafił się wysłowić na temat tego, czego potrzebował.
To dobrze o panu świadczy — odpowiedział ostrożnie Darren na prostą informację dotyczącą tego, że z częścią przedmiotów w środku sklepu nieznajomy zaznajomiony nie był — Oczywiście jednak zachęcam do bliższego zapoznania się z choćby częścią — dodał z oczywistym cieniem chichotu w głosie. W końcu potencjalne eksperymenty mężczyzny dla Shawa oznaczałyby jedno - zarobek. Cóż, przynajmniej jednokrotny, gdyby okazało się że przypadkiem któryś ze sprzedanych przedmiotów zamieniłby mu głowę w krwisty befsztyk. Tego jednak Darren przewidzieć nie mógł - Borgin i Burkes nie oferował żadnych umów ubezpieczeniowych, zabezpieczeń ani gwarancji na wypadek wypadku. Takimi rzeczami głowę zajmowały sobie tylko sklepy, które tylko udawały zajmowanie się czarną magią, a najgorszą rzeczą jaka tam mogła się przytrafić była urwana kurzajka, nie urwana głowa.
  — Hmmmuh... — na wpół mruknął, na wpół westchnął Shaw i podniósł się ze swojego miejsca, po czym minął kolekcję zasuszonych palców serdecznych, rzucił przez chwilę okiem na pudełko mirry z Jordanii, po czym stanął przed oszkloną szafką stojącą nieco z boku, w której spoczywał szeroki asortyment wąskich i pękatych, czarnych, srebrnych, złotych, białych i szkarłatnych, błyszczących i matowych kadzideł trwogi — Coś takiego? Jeśli to nie to, to albo będę potrzebował jeszcze paru słów opisu, albo najwyżej przekieruję pana do sklepu z dewocjonaliami. Mugolskiego, oczywiście — dodał Darren, stukając palcem wskazującym w górę szafki, powodując tym samym nieco nieprzyjemny dla ucha, ale też dość cichy brzęk powodowany przez drżące szkło gabloty.
Powrót do góry Go down


Atlas Rosa
Atlas Rosa

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 3789
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Borgin i Burkes - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Borgin i Burkes - Page 6 Empty


PisanieBorgin i Burkes - Page 6 Empty Re: Borgin i Burkes  Borgin i Burkes - Page 6 Empty12/11/2022, 18:34;

Obrzucił sprzedawcę jednym ze swoich bardziej urokliwych uśmiechów, z zestawu tych, które jedynie podkreślały to, jaki był niewinny, jaki niedoświadczony, jak ograniczoną wiedzę posiadał. Igranie z losem i cudzym strachem nie było czymś, co ktoś przypisałby mu na pierwszy rzut oka. Wydawał się zbyt miękki, za subtelny, oczy miał zbyt niebieskie, rysy zbyt łagodne. Skinął głową, bo to przecież komplement, że taki jest niewinny, że to dobrze o nim świadczy.
- Po to tu wszedłem, prawda? - odpowiedział spokojnie, wdzięcząc się na ten chichot. Och jak on lubił rozbawionych ludzi. Byle weselsi, byle mniej skupieni, im bardziej rozluźnieni tym ich towarzystwo zdawało się wygodniejsze. Tym Atlas więcej mógł w nich zaobserwować. Sprzedawca nie był łatwym obiektem, co jedynie sprawiało, że zapragnął tu przychodzić regularnie, a samo to mogło już sprawić, że jego kolekcja cudowności w gabinecie, mogłaby się niechybnie rozszerzyć o przedmioty, do których posiadania nie powinien byłby się przyznawać.
Podążył grzecznie, miękkim krokiem za Darrenem, brakowałoby tylko, by miał dłonie splecione za plecami, by dopełnić tego obrazu turysty zwiedzającego muzeum. Oczy rozbłysły mu nieco, otwierając się szerzej. Powoli pochylił się nad gablotą, ale nie za blisko, nieco rozproszony podskakującą szybką. Zmarszczył brwi, no ale każdy miał swoje dziwactwa, może sprzedawca czuł się w obowiązku zniechęcać klientów nie tylko do zakupów, ale i w ogóle pobytu w tym sklepie?
- Tak. - -skinął głową, przemykając wzrokiem po oferowanych kadzidłach- Wygląda bardzo podobnie. Jak się nazywa po angielsku? - zerknął na niego- Chcę takie kupić. W mojej preferencji byłoby mosiężne, prostsze, te wydają się dość... fikuśne. - przechylił głowę.- Można je zamówić, czy... jak to się tu odbywa?
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Borgin i Burkes - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Borgin i Burkes - Page 6 Empty


PisanieBorgin i Burkes - Page 6 Empty Re: Borgin i Burkes  Borgin i Burkes - Page 6 Empty8/21/2023, 15:32;

Fire wywiesiła na drzwiach kartkę z napisem "Zamknięte". Nie zamierzała jej przez ten weekend zdejmować.
Przejęcie sklepu okazało się tak poważnym przedsięwzięciem, jak zakładała. Nie dość, że musiała wypełnić naprawdę dużo papierów oraz zrobić staż to jeszcze uszczupliła portfel o znaczną sumę. No ale miała nadzieję, że zyski błyskawicznie się zwrócą, a do tego zazna odrobiny... spokoju? Ciężko mówić o spokoju w kwestii pracy na Śmiertelnym Nokturnie, ale dla Fire to była zmiana na lepsze. Dotychczas latami poświęcała czas na szukanie czarnomagicznych artefaktów oraz ksiąg, podróżując w najbardziej niebezpieczne zakątki świata. Nie raz i nie dwa zdołała wpaść w tarapaty, a ostatnie porachunki z grupką, w której był również legilimenta, mocno się na dziewczynie odcisnęły. Musiała robić wiele rzeczy, na które nie miała wpływu, niekiedy bardzo brutalnych i okrutnych. Wyrwała się dopiero po dwóch latach. Teraz postanowiła odpuścić sobie bycie przemytnikiem... Istniał bardzo ważny powód, pomijając po prostu nieprzyjemne doświadczenia. Fleur. Jej mała dziewczynka, która jakimś cudem postanowiła, że zamieszka z Fire. Do tej pory nie rozumiała dlaczego dziecko tak się do niej przywiązało, że nawet pamiętało ją po długim czasie.
Rozpoczęła od sprzątania w sklepie. Wszystko chciała odrestaurować i odnowić, a trzeba przyznać, że lokal stał nieco zapuszczony. Dear zastanawiała się, jak się odnajdzie na nowo w jednym miejscu, w Londynie. Odzwyczaiła się od Wielkiej Brytanii. Odzwyczaiła się od posiadania znajomych, a tutaj z pewnością się na nich natknie. Usłyszy "ale czemu nie pisałaś do mnie listów przez tyle czasu?", co skutecznie ją zirytuje. Pokręciła głową, chcąc skupić się na rzucaniu Chłoszczyść i układaniu różnych przedmiotów. Musiała dokonać szczegółowej inwentaryzacji, spisać wszystko, co tu znajdzie, wycenić na nowo, dopasowując do wymagań rynkowych... Fire była przedsiębiorcza i ambitna. Od razu wpadło jej do głowy wiele pomysłów na usprawnienie działalności legendarnego Borgina i Burkesa. Chciała włożyć w to swoje serce, w końcu miało to być jej miejsce, jej własność. Czy właśnie tak czuł się Casper w klubie Oasis? Pewnie tak.
Przysiadła na blacie, uprzednio go oczywiście odkurzając. Chwyciła w dłonie swój plecak i przejrzała własne przedmioty. Część z nich mogłaby wystawić tutaj w gablotach na sprzedaż. Bez wątpienia znaleźliby się chętni na te skarby trzymane przez Szkotkę. Zobaczyła również potencjał w swojej kolekcji eliksirów - zwłaszcza tych zabójczych. Oj, te sprzedawałyby się niczym ciepłe bułeczki. Była pełna dobrych myśli, co do tego biznesu. A aurorami się nie przejmowała - co też zrobią? Umiała kłamać niczym z nut, a przy tym zachowywała ostrożność. Może się polubią. Uśmiechnęła się szyderczo na tę myśl. Za bardzo pogardzała Ministerstwem, aby faktycznie szanować jakiegokolwiek gryzipiórka stamtąd.
Cały weekend spędziła na robieniu w sklepie porządków i w poniedziałek zrobiła huczne ponowne otwarcie lokalu, tym razem pod patronatem jednego z bardziej znanych Dearów. Stanęła za ladą ubrana w elegancką, czarną szatę, nosząc na głowie smukły kapelusz. Pierwszym klientom dała kilka atrakcyjnych zniżek, wiedząc, że dzięki temu chętniej wypowiedzą się o Borginie i Burkesie. Pojawiło się kilku znajomych przemytników, z którymi ubiła lukratywne interesy, chcąc, aby dostarczali jej najciekawsze znaleziska. Doskonale znała ich sposoby działań, bo sama przecież należała do tego grona tak długo.
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Borgin i Burkes - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Borgin i Burkes - Page 6 Empty


PisanieBorgin i Burkes - Page 6 Empty Re: Borgin i Burkes  Borgin i Burkes - Page 6 Empty8/25/2023, 00:09;

Wieści po śmiertelnym nokturnie rozchodziły się wyjątkowo szybko, i o ile obecność rudowłosej dziewczyny na organizowanych przez Maximiliana warsztatach wprawiła Meksykanina w niemałe osłupienie, tak dochodzące do niego zewsząd słuchy o nowej właścicielce słynnego w czarodziejskim półświatku sklepu, nie pozostawiały już wielu wątpliwości. Przemytniczka o pseudonimie ognistym jak jej bujna czupryna, powróciła do Londynu, i jak na prawdziwą żmiją – przepraszam, kobietę – przystało, uczyniła to z przytupem czy jak kto woli, stukotem obcasa. Niektórzy złośliwsi mogliby stwierdzić, że obecny układ sił nie jest Moralesowi na rękę, ale wbrew pozorom Paco nie podchodził do zmiany na stanowisko z pesymizmem. Nie analizował również potencjalnych scenariuszy relacji, która miała go z niejaką Dear łączyć bądź dzielić; wolał wziąć sprawy w swoje ręce.
Przywdział elegancką, bawełnianą koszulę w bordowej barwie, z błękitnym, kwietnym motywem, aportując się obok jednej z ledwie oświetlających ulicę latarenek, zwisającej tuż obok szyldu meliny, przy barze której prawdopodobnie zamiast drinka, można było otrzymać kielich po brzegi wypełniony wywarem żywej śmierci. Nikt o zdrowych zmysłach nie zostawiłby tam złamanego knuta, acz miejsce przypuszczalnie służyło nielegalnym wymianom, nie rozrywce do białego świtu. Salazar nie był nią zresztą dzisiaj zainteresowany. Powędrował dalej, wsuwając papierosa, którego odpalił po drodze. Przed budynkiem Borgina i Burkesa po raz ostatni zaciągnął się siwą chmurą dymu, a po wyrzuceniu peta na bruk, spokojnie pchnął nienaoliwione, skrzypiące drzwi.
Wsunął ręce kieszeni, niby to rozglądając się po szklanych gablotach za poszukiwanym towarem, ale gdy tylko kątem oka zauważył rude kosmyki włosów, zbliżył się do masywnej, drewnianej lady. Przez moment wpatrywał się tylko w jasne, błękitne oczy kobiety, zanim powoli wyciągnął w jej kierunku dłoń. – Salazar Morales. Nie mieliśmy jeszcze oficjalnie okazji się poznać, choć wydaje się, że mamy wielu wspólnych znajomych... – Przedstawił się z pozoru kulturalnie, jednak z charakterystyczną dla niego, butną postawą oraz nutą bezczelności, wyraźnie słyszalną w niskim, przyjemnie mrukliwym tembrze głosu. – …na przykład Deana Cassidy’ego. – Napomknął zupełnym przypadkiem, unosząc lekko kącik ust i krzaczaste brwi. Nie zliczyłby ile razy mówiono mu, że ta arogancja kiedyś wpędzi go do grobu… a jednak nadal stąpał po ziemi i nie śpieszyło mu się układać do wiecznego snu.
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Borgin i Burkes - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Borgin i Burkes - Page 6 Empty


PisanieBorgin i Burkes - Page 6 Empty Re: Borgin i Burkes  Borgin i Burkes - Page 6 Empty8/25/2023, 01:27;

Przed wyjazdem z Anglii potężne gówno uderzyło w wiatrak i Dear musiała brać nogi za pas, aby umknąć przed karzącą ręką prawa. Wplątała się przez swoje wygórowane ambicje w zbyt wiele nielegalnych interesów naraz, co niosło ze sobą tragiczne skutki. Mówiąc kolokwialnie, nawarzyła za duże piwo, aby je spokojnie wypić i wszystko się porozlewało, a ona na kałuży po piwie poślizgnęła się i głupi ryj rozwaliła. Może zbyt szybko pięła się na drabinie w przestępczym półświatku? Zaledwie ponad dwadzieścia lat, a już umiejętnościami przewyższała wielu drobniejszych kryminalistów, którzy mogli pozazdrościć zdolnej czarownicy. Ktoś mógł poczuć się zagrożony.
Najpewniej to kierowało tym skurwysynem, który w końcu dał cynk na Blaithin samemu szefowi aurorów. Wpadła po same uszy i po prostu niesamowity fart towarzyszył rudowłosej, gdy w ostatniej chwili umknęła sprawiedliwości. Wiązało się to z koniecznością zniknięcia z radaru brytyjskiego Ministerstwa Magii, najlepiej na zawsze. Dla Fire to nie zmieniało wiele. Przemytnikiem mogła być na każdym kawałku świata, co więcej, często najlepsze artefakty znajdowało się na dalekich wyprawach w głąb starożytnych miejsc zapomnianych przez ludzkość. Nepal, Cypr, Singapur, Morze Karaibskie... To tylko kilka z przystanków, jakie odwiedziła na tym "wygnaniu", którego za wygnanie nie postrzegała. Bardziej jak rok poświęcony na podróżowanie i naukę wielu przydatnych rzeczy, a przy tym potężne wzbogacenie się. Jak swego rodzaju wakacje.
W końcu jednak wróciła niczym bumerang na stare śmieci. W Wielkiej Brytanii wrzało od dziwnych wydarzeń, a na domiar złego akurat pojawiła się z powrotem Fire. Na Nokturnie zaistniały znaczące zmiany. Nowa właścicielka Borgina i Burkesa miała już jakąś wyrobioną opinię w tym kręgu. Nie do końca złą, ale nie do końca dobrą. Każdy ją indywidualnie mógł ocenić; jako wkurzającą małolatę czy też jako sprytną obiecującą czarnoksiężniczkę (xD). Dear nie zwracała na to większej uwagi. Miała w sobie niezachwianą pewność, że odnajdzie się na rynku, rozkręci biznes i zostanie zapamięta na bardzo długo. Nikogo się nie obawiała. Z najstarszymi bywalcami Nokturnu w jakiś sposób zdoła się dogadać - potrafiła być uparta. Warto pozostać tym razem trochę bardziej ostrożnym, ale to średnio korelowało z wybuchowym i dzikim charakterem Ognia. Za długo się w tym postanowieniu nie utrzyma. Kto wie czy wytrzyma dłużej niż jeden dzień. Krycie się w cieniu i dbanie o zatarcie każdego śladu ostatecznie mało ją interesowało.
Usłyszała skrzypnięcie drzwi. Powinna je naoliwić i za pomocą magii założyć zaklęcie informujące ją o tym, że ktoś wchodzi do środka. Fire uniosła głowę znad czytanej księgi traktującej o hipnozie. Akurat miała chwilę to nad nią siadła, ale skoro zjawił się klient to od razu wyprostowała się za tą ladą. Rozpoznała, że to mężczyzna, jakiego widziała na warsztatach u Maxa - przystojny, niezwykle elegancko ubrany, z jakąś czarującą aurą mu towarzyszącą przy każdym subtelnym kroku. Ewidentnie partner chłopaka. Dear zebrała się w sobie, aby zaszczycić go jakimś miłym powitaniem, co bardzo bardzo rzadko robiła. Teraz był ten wyjątkowy moment, kiedy mogła chcieć być uprzejmą. Ale wyciągnięta dłoń i słowa spływające z warg Salazara sprawiły, że Fire zamarła niczym rażona Drętwotą.
Salazar Morales. Dean Cassidy.
Dwa nazwiska przypominające o zeszłorocznej wpadce. Dwa nazwiska, które powodowały u Dear zgrzytanie zębami. Dwa nazwiska, jakie zmiotłaby z powierzchni planety.
I jeden osobnik ośmielił się stanąć tuż przed nią.
- To Ty, zdradziecki gnoju? - wysyczała niczym wąż; cicho, ale groźnie. Zorientowała się, że w dłoni trzyma już różdżkę, wyciągniętą z rękawa szaty nie wiedzieć w którym konkretnie momencie. - Jakieś ostatnie słowo zanim Cię zamorduję?
Wbiła w mężczyznę wzrok, który mógłby spalić go na miejscu. Aż kipiała nienawiścią i gniewem, bo nagle wszystkie emocje, jakie przeżywała, powróciły. A odpuściła sobie plany związane z zemstą i odnalezieniem szpica, jaki wbił jej sztylet w plecy. Miała nadzieję, że pozostawi to w przeszłości. Teraz przeszłość wlazła jej prosto w twarz.
Z delikatnym uśmiechem.
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Borgin i Burkes - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Borgin i Burkes - Page 6 Empty


PisanieBorgin i Burkes - Page 6 Empty Re: Borgin i Burkes  Borgin i Burkes - Page 6 Empty8/25/2023, 02:21;

Pomimo aroganckiej postawy i niemniej zawadiackiego uśmiechu, Meksykanin przywiązywał szczególną wagę do środków bezpieczeństwa, a każdy kto znał go trochę dłużej, zwłaszcza Maximilian, wiedział również, że mężczyzna cierpi z powodu manii kontroli. Paco po prostu uwielbiał trzymać wszystko w ryzach, a chociaż młodszego partnera potrafił doprowadzać tym do szewskiej pasji, tak podobny upór doskonale sprawdzał się w relacjach biznesowych, co zdawało się zresztą dość eufemistycznym określeniem na zawiązywane w czarodziejskim półświatku układy. Przede wszystkim natomiast nie deprecjonował ceny informacji, które wartością częstokroć przewyższały brzęczące dźwięcznie w sakwie galeony. Nie zawierzał każdej zasłyszanej plotce, ale jednak notował w pamięci to, co uznawał za słuszne, a akurat wieści o młodej, uzdolnionej rudowłosej siłą rzeczy krążyły po okolicznych sklepach, norach i melinach. Pozostawiony przy barze napiwek potrafił zdziałać cuda, ale wbrew pozorom panna Dear niewłaściwie oceniała kierujące Moralesem motywy.
Jasne, Salazar skłamałby mówiąc, że pozbycie się utalentowanej wówczas konkurentki nie było dla niego korzystnym rozwiązaniem, ale prawdopodobnie sprawy załatwiłby inaczej, gdyby nie łączący go z najwyżej postawionym przedstawicielem biura układ oraz inny, wspólny dla nich obu przeciwnik. Poza tym Paco potrzebował eskorty Deana, który w odpowiednim dla niego momencie zwrócił oczy w zupełnie innym kierunku, pozwalając Meksykaninowi działać bez obaw o węszące wokół El Paraíso psy. Blaithin niewątpliwie stanowiła zagrożenie, a nawet pełniła istotną rolę w planie aurorskiego szefa, ale dla Moralesa była po prostu jednym z trybików w machinie, które należało wyeliminować, żeby osiągnąć oczekiwany rezultat i bynajmniej nie chodziło o to, że jej nie doceniał. Po prostu nie traktował zaprzedania Cassidy’emu jej wolności personalnie.
Przyglądał się czujnie mimice twarzy ognistej kobiety, zastanawiając się czy dokładnie takiej reakcji się po niej spodziewał. Początkowo milczał, dając jej unieść się gniewem, acz na wycelowaną w jego klatkę piersiową różdżkę zareagował nonszalancko, nie wyciągając nawet dłoni z kieszeni spodni. Skoro nie zaatakowała go w pierwszej możliwej chwili, nie powinna tego zrobić teraz. Nadto wiedział, że jeżeli tylko zaciśnie palce na kawałku spoczywającej za paskiem tarniny, spotkanie nie będzie obfitowało w negocjacje, a bezsensowny rozlew krwi. Znaleźli się w zgoła innej sytuacji niżeli rok temu. Przemoc jawiła się jako zbędna. Zanim jednak zdecydował się otworzyć usta, westchnął ciężko, spoglądając w sufit, jakby tym gestem chciał jedynie sprowokować Fire, odsłaniając szyję i inne witalne punkty na ciele, w które można byłoby uderzyć.
Przemawia przez ciebie pragnienie zemsty, co rozumiem, choć morderstwo w biały dzień u Borgina i Burkesa brzmi jak wyjątkowo słaby zaczątek kariery. Niepotrzebnie ściągnęłabyś na siebie uwagę nie tylko ministerstwa, ale i mojego partnera. Moja śmierć przyniosłaby ci więcej szkód niż korzyści. – Powrócił spojrzeniem do błękitnych oczu, które zatraciły swój niewinny urok wraz z płonącą w nich obecnie nienawiścią… a może nabrały po prostu innego wdzięku? – Poza tym… – Przysunął dłoń do twarzy, marszcząc palcami brodę w nieco głębszym zastanowieniu. – …jeżeli pozwolisz, zwrócę uwagę na pewien drobny szczegół. Gdybym cię zdradził, wpierw musiałoby nas cokolwiek łączyć. – Głowa drgnęła mu lekko, kiedy uniósł sugestywnie brew. – Nie zdradziłem cię, za to zdradziłem ci kim jestem. Pomyślałem, że dobrze będzie rozpocząć to spotkanie i znajomość uczciwie. – Podkreślił przyświecające mu zamiary, które więcej wspólnego miały ze spokojną, poukładaną dyplomacją niż wzajemnym rzucaniem się sobie do gardeł.
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Borgin i Burkes - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Borgin i Burkes - Page 6 Empty


PisanieBorgin i Burkes - Page 6 Empty Re: Borgin i Burkes  Borgin i Burkes - Page 6 Empty8/25/2023, 02:51;

W tej sytuacji nie potrafiła w pełni opanować własnej mimiki i reakcji organizmu. Mógł z niej wyczytać jak z otwartej księgi, że chętnie by go rozszarpała. Nonszalancja i swoboda mężczyzny dodatkowo podjudzały rudowłosą. Zachował się, jakby poszli razem na piknik, a nie, jakby miała go właśnie na muszce i groziła mu śmiercią. Powiodła wzrokiem po odsłoniętej szyi, marząc o tym, aby potraktować ją Bombardą. Sprzątanie sklepu zajęłoby sporo czasu, ale cóż.
- Jak dla mnie brzmi jak wybitny początek kariery. - odburknęła. - Ukatrupię psa Cassidy'ego, ludzie tutaj będą mi gratulować. A aurorów mogę wykiwać, już mi się to raz udało. Cały wasz plan szlag trafił, bo jak widać, mam się dobrze. I zrobiłam sobie wakacje na Malediwach. Polecam w chuj.
Mówiła dużo, jak na siebie. Zazwyczaj wyrażała się dosyć lakonicznie bądź pomijała sporo wątków w rozmowie, nie chcąc zdradzać za wiele towarzyszowi. Teraz emocje wzięły górę i nie filtrowała tak bardzo swoich rozgniewanych myśli, wyrzucając z siebie nagromadzony jad. Zadziwiające, że powstrzymała się od wrzasku.
- Przyniosłaby jedną ważną korzyść. - warknęła, bo bardzo chciała wierzyć, że zabicie go jest tego warte. Nigdy nikogo nie pozbawiła życia, co można zobaczyć po lekkim zawahaniu, jakie przez krótką chwilę pojawiło się w bladej twarzy Szkotki.
Nie była pewna czy umiałaby wystosować to najgorsze z zaklęć. Inne niewybaczalne rzucała, ba, żadnego do tej pory nie żałowała, ale Avada Kedavra wydawała się... jak granica, której Dear nie umie przekroczyć. Po niej już nie byłoby żadnego powrotu, a chyba nie była gotowa na spalenie kolejnego mostu. Niemniej, próbowała nie zwracać uwagi na słuszność w słowach Moralesa, jej nowego arcywroga, dotyczących problemów ze świeżym trupem na start biznesu. Nie chciała utracić tego miejsca dwie minuty po tym, jak je przejęła. Na Merlina, zdążyła już mieć wiele ciekawych planów, a teraz wszystko to rzuciłaby dla zachcianki w postaci pozbawienia głowy jednego chama? Nie, Salazar nie mógł być tego wart. Ale nie opuszczała różdżki, na wszelki wypadek, gdyby jej się miało nagle odwidzieć.
Nie umiała poprawnie zinterpretować słów o partnerze. Mógł mówić o Maxie, bo jakimś kurwa cudem to właśnie on był jego chłopakiem (nie miała czasu, aby przeżywać oburzenie i niesmak, spychając milion myśli na ten temat gdzieś na bok), mógł mówić o Deanie, któremu lizał buciory (czym pogardzała i miała ochotę na niego napluć za sam fakt bycia szpicem aurorów), a mógł wypowiadać się o... Antonio! Byli razem na warsztatach. Pewnie współpracownicy. Kurwa mać, a więc to tak... I co, to w Venetii też było ustawione?! Co, może miał przelecieć Fire i się dowiedzieć wszystkich ważnych informacji? Wykrzywiła twarz.
- Po prostu mnie nie doceniasz. Wtedy mnie nie doceniłeś i teraz tak samo, Morales. Myślisz, że nie zmielę Cię na proch. - znowu zawarczała do Moralesa, próbując jakoś poukładać wszystkie fakty w głowie, ale odczuwała wyraźne zagubienie. Za nic w świecie nie mogła tego jednak pokazać przed Salazarem. - Nie układam się z dziwkami aurorów, parszywy sprzedawczyku. O uczciwości to nie masz pojęcia. Chociaż coś dobrego za mnie dostałeś?
Ostatnie słowa wybrzmiały gorzko. Jakby powoli do Fire docierało, jak bardzo w konia została zrobiona. Niby wiadomo, że na Nokturnie każdy każdego może wpuścić w maliny, ale i tak żałowała, że na nią musiało trafić. Dear od zawsze miała poważne problemy z zaufaniem, a w tym momencie jej paranoja urośnie do niebotycznych rozmiarów. Popatrzyła na Salazara z większym zastanowieniem, jak pierwsza fala gniewu przeszła, nie wyrządzając większych szkód. Dlaczego tu przyszedł? Naprawdę liczył na pojednanie? A może, że kupi ją uśmiechem? Zdecydowanie nikt go do tej pory nie sprowadził brutalnie na ziemię, skoro miał tyle pewności siebie.
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Borgin i Burkes - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Borgin i Burkes - Page 6 Empty


PisanieBorgin i Burkes - Page 6 Empty Re: Borgin i Burkes  Borgin i Burkes - Page 6 Empty8/25/2023, 13:34;

Blaithin z pewnością nie była pierwszą, którą sprowokował impertynenckim zachowaniem, a jednak musiał przyznać, że obserwowanie delikatnych, acz marszczących się obecnie we wściekłości rysów kobiecej twarzy przynosiło Meksykaninowi nienaturalne wręcz poczucie satysfakcji. Bynajmniej nie dlatego, że pasjonowało go granie ludziom na nerwach. Można by rzec, że ją sprawdzał, a błyskawicznie wycelowana różdżka i płonące w błękitnych ślepiach pragnienie mordu, sprawiały że świeżo upieczona właścicielka sklepu zyskiwała w jego oczach. Poza tym panna Dear miała rację. Nie przyszedł tutaj na piknik, ale rozeznanie. Chciał dowiedzieć się, czy natrafił na podatny grunt, czy może powinien zacząć szukać innego rynku zbytu.
- Cały nasz plan…Oj, Fire, Fire… Powtórzył po niej refleksyjnym tonem. – Nie pamiętam, by cokolwiek poszło niezgodnie z jego założeniami. Nie wiem jak w przypadku Deana, ale pewnie cię to nie zdziwi, jeśli powiem, że nie dbam o ministerialne statystyki. – Wzruszył lekko ramionami, wszak swoją rolę w przedsięwzięciu odegrał bez zarzutu, a sam pościg Cassidy’ego odbywał się już bez jego udziału i pozostawał zarazem poza kręgiem jego zainteresowań. – Masz się dobrze, wypoczęłaś... cieszy mnie to. Nigdy nie zależało mi na twojej krzywdzie. – Przyznał, w jej mniemaniu prawdopodobnie mało wiarygodnie, ale tak naprawdę w tamtejszym okresie priorytetowo traktował protekcję Deana oraz wyeliminowanie nie jej, a przemytniczej szajki Szkotów deregulującej rynek nokturnu nadprogramowymi dostawami jadu bazyliszka. To czy ostatecznie Blaithin zostanie przyskrzyniona było mu obojętne, ważne że aurorska łapanka wykurzyła z nor jej kolegów w kraciastych spódnicach.
Nie dało się ukryć, że bawiło go to spotkanie, choć jeżeli miałby ponarzekać, nadal doświadczał w nim zbyt wielu emocji, a za mało konkretów. Niewykluczone, że to właśnie dlatego nie przepadał za współpracą z kobietami; inna rzecz, że akurat w okolicznościach, w jakich nieopatrznie się znaleźli, potrafił zachowanie rudowłosej zrozumieć. Na jej miejscu zapewne sam obiłby sobie ryj, dlatego postanowił po prostu przeczekać pierwszy napad gniewu. – Niektórzy prawdopodobnie by ci pogratulowali, inni szybko zapukaliby do twoich drzwi. Niekoniecznie z przyjaznymi zamiarami. – Postanowił również powrócić do konsekwencji, jakie mogłaby przynieść jego śmierć, a z dobroci serca przemilczał nawet rzuconą przez właścicielkę obelgę. Nie był niczyim psem, ale zręcznym biznesmenem; w końcu gdy w grę wchodziły ogromne pieniądze, otwierało się wiele możliwości, a mimo że pojęcie lojalności nie było mu obce, uważał że najpierw należało na nie zasłużyć. – Czym jest jedna korzyść w porównaniu z tysiącem innych… – Mruknął z rozmarzonym uśmiechem, kątem oka zerkając jednak na zaciskającą się na rękojeści różdżki dłoń Blaitihin. Wydawało mu się, że zadrżała, ale nie miał co do tego pewności.
Nie zdawał sobie również sprawy z tego, że Antonio zdążył już poznać nową właścicielkę Borgina i Burkesa, chociaż gdyby poznał kulisy tego spotkania, zastanowiłby się które okryte było większą dozą intymności i namiętności. Cóż, życie zaskakiwało dziwnymi zbiegami okoliczności, ale Morales wolał skupiać się na tym, co działo się tu i teraz, a że rozmowa się przeciągała, zaczął instynktownie sięgać ręką do kieszeni. Zatrzymał ją dopiero w pół drogi, przypominając sobie o wycelowanej w niego różdżce. Nie chciał wykonywać żadnego podejrzanego ruchu, wiec najpierw uniósł dłonie w bezbronnym geście, wyraźnie świadczącym o tym, że nie zamierza podejmować pojedynkowej rękawicy i dopiero po tym wyciągnął paczkę papierosów, częstując nawet jednym rozzłoszczoną towarzyszkę. – Niesłusznie mnie oceniasz, Fire. Gdybym cię nie doceniał, nie wiedziałbym, że lepiej na ciebie uważać przy stole do krwawego barona… Czasami zastanawiam się też, gdzie zaszył się Dagon, po tym jak został upokorzony przez pewną rudowłosą małolatę… – Zaciągnął się chmurą siwego, gryzącego dymu, wymieniając te opowieści, które zdążył o niej usłyszeć. Zważywszy na młodziutki wiek, notowała na swym koncie wiele osiągnięć, a co jak co, te wzbudzały w Meksykaninie szacunek. – …ale masz rację. Myślę, że tego nie zrobisz, bo nie opłaca się to ani mi ani tobie. Pomyśl tylko, że dzięki mnie osiągnąć możesz znacznie więcej. – Zasygnalizował wreszcie rzeczywisty powód złożonej pannie Dear wizyty, nie czyniąc sobie nic z jej nerwowego powarkiwania. Czuł się swobodnie, niemal jak u siebie, głównie dlatego że każdy, kto obracał się w szemranym towarzystwie na nokturnie, wiedział że ma wiele do zaoferowania… najwyraźniej poza skrzywdzoną, urażoną kobietą, która w zemście wolała wyzwać go od dziwki. – Pytasz z ciekawości czy próbujesz wynegocjować udział w zyskach? – Podpuszczał, prowokował, nawet jeżeli niekiedy spojrzenie czekoladowych tęczówek opadało na koniuszek skierowanej w jego klatkę piersiową różdżki.
Możesz nazywać mnie jak chcesz, z aurorami mam własne zatargi. Kiedyś możliwe, że sam uznałbym zresztą, że to niehonorowe i niemoralne, ale nie mam już dwudziestu lat i jestem pragmatyczny. Przejęłaś kopalnię złota, więc z czasem sama zrozumiesz, że trudno tutaj o lojalnych przyjaciół.Dean nie zawiódł mojego zaufania, a ty nie byłaś dla mnie nikim ważnym. Czego oczekiwałaś, Fire? Przyćmił po raz kolejny szluga, zanim zdecydował się przejść do konkretów. – Przeżyłem już paru właścicieli tego sklepu i z każdym łączyła mnie mniej lub bardziej, ale owocna współpraca. Nie jestem przeciwny zmianom, a towary przemycane z Meksyku nie tracą na nokturnie swej popularności. – Kontynuował wywód spokojnie, bacznie lustrując wpatrzone w niego, błękitne ślepia.
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Borgin i Burkes - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Borgin i Burkes - Page 6 Empty


PisanieBorgin i Burkes - Page 6 Empty Re: Borgin i Burkes  Borgin i Burkes - Page 6 Empty8/25/2023, 15:23;

Mogła zgadnąć, że prędzej czy później w jej nowym sklepie postawi stopę osobistość pokroju Salazara, ale na innych potencjalnych partnerów biznesowych czekała w gruncie rzeczy z ciekawością. Planowała rozwinąć swoją sieć wpływów w Londynie oraz ustabilizować pozycję, która do tej pory cechowała się silnym chaosem. Nieodzownie wiązało się to z zawieraniem znajomości, mniej lub bardziej miłych. Fire najchętniej trzymałaby wszystkich na dystans, nie dopuszczając żadnej relacji do zyskania miana "prywatnej".
Tyle że Morales po przestąpieniu progu odświeżonego Borgina i Burkesa obrócił plany Dear w perzynę. Nie była aż tak głupia, aby nie domyślić się, że też liczył na ubicie jakiegoś interesu. Albo próbował ponownie ją podejść. Skąd miałaby wiedzieć, że Dean nie otrzymał ponownego cynku z informacją, że pewna rudowłosa dziewczyna znów przypałętała się na wyspy? Paranoja Blaithin nakazała jej wierzyć, że istniała szansa, że właśnie w tym momencie aurorzy szykują obławę. I chociaż wiedziała, że mogłaby się obronić to wolała nie testować swojego szczęścia w taki bezmyślny sposób.
- Nie rozśmieszaj mnie. - parsknęła na zapewnienie mężczyzny, każde słowo poddając pod wielką wątpliwość. Pokręciła głową, na moment lub dwa spuszczając intensywne spojrzenie z sylwetki gościa. - Mogłabym przez Ciebie zgnić w Azkabanie. Naprawdę liczysz na to, że puszczę to w niepamięć? Że uścisnę Ci rękę, mówiąc, że co było to było, teraz czeka nas wspólna świetlana przyszłość na Nokturnie? Że nazwę Cię partnerem?
Nie dopytywała czy miał jakiekolwiek wyrzuty sumienia, że prawie zniszczył życie młodej dziewczynie, bo to nie miało najmniejszego sensu. Wyglądał na twardego przyjemniaczka skrywającego swój brak litości pod płaszczykiem nienagannych manier. O tak, Dear doskonale znała ten typ ludzi. Miała ochotę wysmarować Moralesem ściany i wytrzeć nim podłogę. Aż ją coś skręcało od potrzeby wyładowania tej gwałtownej energii, a ta burza emocji kontrastowała z opanowaniem, jakim wykazywał się przemytnik. Dopiero po tym spotkaniu pójdzie miotać zaklęciami w cokolwiek, co wpadnie w jej ręce.
- Niech pukają. Chętnie ich zaproszę na herbatkę z Morsmorthis. - uniosła wyżej podbródek, całkowicie pewna, że owi znajomi Moralesa nie stanowili tak istotnego zagrożenia. Ciekawe czy faktycznie istnieli jacyś ludzie, którzy go lubili i gotowi byli wspierać. Zapewne jakieś zmanipulowane osobniki.
Fire miała nadzieję go sprowokować. Irytowało ją, że wychodziła na choleryczkę i nerwuskę, podczas gdy on odpowiadał jej jak w normalnej rozmowie. To nie była normalna rozmowa! Chciała zajść mu za skórę, ale posiadała bardzo małe pole do manewru, bo o Salazarze nie wiedziała niemal nic. Musiałaby strzelać zupełnie na ślepo, co pewnie tylko bardziej rozbawiłoby bruneta. Ale niebawem wszystkiego się dowie. Poruszy niebo i ziemię, aby wyciągnąć każdy brudny sekret, odkryć każdą słabość.
Przestąpiła z nogi na nogę, słuchając tonu mężczyzny i widząc rozmarzony uśmiech. Na litość Merlina, jakiś nieprzyjemny dreszcz przemknął po kręgosłupie dziewczyny, bo odnalazła w słowach aluzję. Odchrząknęła tylko. Czuła się, jakby do Borgina nie wszedł człowiek tylko wpełzł jakiś oślizgły, wielki wąż. Albo kojot szukający ofiary.
Odruchowo znów napięła ramię trzymające różdżkę, kiedy dostrzegła ruch. Nieufnie przypatrywała się wyciągnięciu z kieszeni paczki papierosów, ale ostatecznie różdżkę opuściła. Nie schowała jej, aczkolwiek wycelowała raczej w podłogę niż w mężczyznę. Nie fatygowałby się tak bardzo, gdyby chciał ją po prostu zabić i dokończyć robotę za Deana. Na oferowanego papierosa tylko prychnęła, odsuwając się od lady. Przeszła na drugą stronę powoli, ostatecznie stając twarzą w twarz z wyższym mężczyzną. Jego stalowe kości policzkowe skrywał nieco nikotynowy dym, dodając mu aury tajemnicy. To tylko podkreślało, jaką niesamowitą bezczelnością się wykazywał, gdy tak po prostu palił w sklepie. Nie to żeby Dear miała cokolwiek przeciwko papierosom, bo sama chętnie by takiego odpaliła, ale niemniej godził po prostu w jakiekolwiek zasady, które mogła ustalić. Skoro zachowywał się tak na jej terenie to ciekawe, jaki był u siebie.
- Och, zaimponowałam Ci? - zapytała sarkastycznie po tym, jak wymieniał te wszystkie zdarzenia, w jakich brała udział. Dla Fire to był niebezpieczny sygnał - Salazar odrobił pracę domową i wygrzebał wiele informacji o rudowłosej. Kto wie co jeszcze wiedział? Być może znał jej prawdziwą tożsamość? Wiedział, że stoi przed nim Blaithin Dear? Zasiał w niej niepokój. Prawdopodobnie taki też był zamiar. Nie mogła dać się zbić z tropu. - Nie chcę udziału, nawet jakbyś miał urządzić mi kąpiel z galeonów. Poradzę sobie sama. Jesteś mi zbędny.
Zaperzyła się, zirytowana wzmianką o cennych artefaktach z Meksyku. Salazar miał mocną kartę przetargową i asa w rękawie. Z drugiej strony on też musiał mieć gdzie lokować przemycane kosztowności, a dotychczas najwięcej ich pewni opychał właśnie w Borginie i Burkesie. To przypominało Fire, że mu także bardzo zależy na tej znajomości. Na tyle, że testował teraz swoją cierpliwość. Złączyła ramiona na piersiach, w prawej dłoni nadal obracając delikatnie ciemne drewno różdżki z czarnego bzu.
- Niepotrzebnie tyle się nagadałeś, bo nie wierzę w ani jedno słowo. Mam przy sobie Veritaserum, jeśli chcesz mnie przekonywać.
Byłaby szczerze zdziwiona, gdyby zgodził się na taką propozycję. To oznaczałoby, że istotnie nie ma nic do ukrycia i nie knuje kolejnego przekrętu, który miałby wpędzić Blaithin do grobu. Dlatego Dear spodziewała się odmowy i tyle.
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Borgin i Burkes - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Borgin i Burkes - Page 6 Empty


PisanieBorgin i Burkes - Page 6 Empty Re: Borgin i Burkes  Borgin i Burkes - Page 6 Empty8/27/2023, 23:13;

Gdyby Meksykanin posłuchał towarzyszących obecnie rudowłosej myśli oraz wątpliwości, stwierdziłby że jej paranoja posunęła się zdecydowanie za daleko. Jakkolwiek nie łączyła ich przyjazna przeszłość, przyszedł tutaj sam, nie sięgał po różdżkę, a wręcz odsłonił się przed mściwym obliczem dziewczęcia, niejako dla podkreślenia że znaleźli się w zgoła innych okolicznościach, w których – jak na razie – nie miał żadnych powodów, żeby kopać pod nią doły. Przeciwnie, w przypadku zawiązania owocnej współpracy, gotów był nawet wesprzeć ją w umocnieniu piastowanej na nokturnie pozycji, rzecz jasna, dla obopólnych korzyści. Emocjonalna postawa Blaithin utwierdzała go jednak w przekonaniu, że realizacja podobnych planów będzie kosztowała go znacznie więcej wysiłku, niż początkowo mu się wydawało.
- Dramatyzujesz. – Wtrącił stanowczo, nadal z tak samo spokojnym, niewzruszonym wyrazem twarzy. – Od kiedy zakazano stosowania tortur i veritaserum, przykleiliby ci ze dwa, w porywach trzy zarzuty. Niewykluczone, że wyszłabyś na wolność szybciej niż z przymusowego urlopu na Malediwach. – Wzruszył nonszalancko ramionami, na wszelki wypadek ani na sekundę nie spuszczając wzroku z mierzącej do niego właścicielki. - Partnerem…? – Zaakcentował za to wyraźnie określenie, którym posłużyła się panna Dear, nie będąc w stanie w pełni ukryć malującego się na twarzy zdziwienia. – Na razie to nic więcej jak tylko przelotny romans. – Mruknął, nie tracąc nawet odrobiny arogancji i butności, i to mimo konsekwentnie stawianego przez młodziutką rozmówczynię oporu.
Zaśmiał się natomiast, kiedy tylko Fire napomknęła o truciźnie, prowokująco unosząc przy tym podbródek. Bynajmniej nie dlatego, że z niej szydził, właściwie z każdą kolejną minutą, każdą kolejną groźbą czy też inwektywą, nabierał do niej coraz więcej sympatii. – Zapamiętam, żeby nigdy nie prosić cię o herbatę. – Pozwolił sobie zresztą nawet zażartować, nieco wygodniej opierając się plecami o ścianę, przedtem upewniając się że to rzeczywiście ściana, a nie zastawiona na takich dupków jak on pułapka. – Zanim otrujesz wszystkich, pomyśl od kogo będziesz kupowała towar. – Ponownie zwrócił jej uwagę, świadomie przypominając o tym, że w pojedynkę jeszcze nikt na nokturnie nie osiągnął spektakularnych sukcesów, a jeśli nawet, słuch szybko o nim ginął. Potrzeba było sojuszników, dostawców, kupców, a przy zawiązywaniu relacji należało kierować się rozsądkiem, czasami wbrew palącemu poczuciu mordu błyszczącym w oczach albo pojedynczym oku.
Zaciągnął się siwą chmurą dymu, wzrokiem wiodąc po zbliżającej się do niego sylwetce, ale mimo że blisko było mu do kojota, nie szukał ofiary, dzisiejszego popołudnia przyjmując rolę chłodno kalkulującego dyplomaty. Tak, odrobił pracę domową i wiedział, gdzie uderzyć, nie tylko po to, żeby zabolało. Pomiędzy żarliwymi spojrzeniami i kąśliwymi przytykami Fire przemycał informacje istotne z perspektywy podejmowanej przez nich działalności, zasiewając ziarenko wątpliwości w umyśle świeżo upieczonej właścicielki sklepu. Pokazywał jej, że nie jest przypadkowym gościem w tym miejscu. – Musisz się bardziej postarać, niełatwo mi zaimponować. – Nie przestawał natomiast prowokować, testować jej cierpliwości, teraz dodatkowo jeszcze zerkając na nią z góry. Zauważył jednak, że rudowłosa przestała warczeć, zyskała na opanowaniu, a z tego względu napomknął o relacjach, jakie łączyły go z Meksykiem, upatrując momentu kulminacyjnego dyskusji.
- Znamy się zbyt krótko na takie przyjemności. Proponowałbym zacząć od dobrego, wytrawnego wina, dlatego zapraszam do El Paraíso. – Podniósł wymownie brwi, darząc kobietę jednym z kolejnych zawadiacko-uwodzicielskich uśmiechów, zanim przeszedł do konkretów. – Nie musisz mi wierzyć. Pod koniec tygodnia tu wrócę i pokażę ci co mam do zaoferowania. Wtedy sama zadecydujesz czy wolisz kukły voodoo sprzedawać czy przerobić jedną z nich na moją podobiznę. – Sugestywnym poruszeniem głowy wskazał na ściskaną nadal przez kobietę różdżkę. Nadal uważasz, że to potrzebne, Fire?
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Borgin i Burkes - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Borgin i Burkes - Page 6 Empty


PisanieBorgin i Burkes - Page 6 Empty Re: Borgin i Burkes  Borgin i Burkes - Page 6 Empty8/28/2023, 01:54;

- Oczywiście, po co w ogóle się przejmuję paroma zarzutami i tym, że sam szef biura aurorów chciał mnie przyszpilić. - nie szczędziła sarkazmu przy tej wypowiedzi. Kompletna bagatelizacja całej sprawy działała Fire na nerwy.
- Romans? W Twoich marzeniach. - obruszyła się, nerwowo zaciskając palce silniej na różdżce. Wygięła wąskie wargi w cienką linię, próbując zignorować dyskomfort, w jaki ją bardzo perfidnie wprowadzał. Mimo to z każdą mijającą sekundą Salazar wykazywał się uporem oraz wytrwałością. Przeczekał początkowy gniew, naprowadził rozmowę na temat interesów, skłonił Dear do opuszczenia broni. I słuchała go. Faktycznie go słuchała zamiast wypędzić ze sklepu i nie pozwolić nigdy tu wracać.
Złość topniała, jak topnieć będą kostki lodu w drinkach, które razem wypiją za ich świetlaną wspólną przyszłość... ale nie wybiegajmy w niedaleką przyszłość, która nadal wydawała się Blaithin zupełnie absurdalna i odklejona. Teraźniejszość również prezentowała się ciekawe, gdy dwie intensywne siły starły się ze sobą. Na całe szczęście to tylko przenośnia, a nie prawdziwe zetknięcie ciał czarnoksiężników.
Złość topniała, ale Fire nie zamierzała przypisywać tego umiejętnej perswazji Salazara. Nie, on ją irytował w każdym calu; począwszy od arogancji bijącej z każdego słowa, a kończąc na figlarnym uśmiechu rozjaśniającym twarz, jaka mogła złamać upór najbardziej niedostępnej kobiety. Zmrużyła oko, unosząc delikatnie brew. Nie pozwalała sobie na większą mimikę, kontrolując teraz w pełni spięcia mięśni twarzy. Czas, kiedy mógł spokojnie odczytywać każdą emocję niczym z księgi, bezpowrotnie minął.
- Nie wiem, co musiałbyś mi pokazać, abym Ci uległa. - odparła z niechęcią, wzrokiem uciekając na moment od przeszywających oczu swojego gościa. Z lekkim westchnieniem pożegnała słodkie myśli o ukatrupieniu Paco, a tym samym wsunęła różdżkę do rękawa szaty, ostentacyjnie pokazując mężczyźnie ten gest. Topór zakopany. Tylko na ten moment.
Gdyby nie fakt, że na początku tego spotkania doprowadził ją do szewskiej pasji, może poczułaby nawet odrobinę rozbawienia, słysząc ten żart o laleczkach voodoo. Ach, kilka ich miała w swoim dobytku. Jak tylko wspomniał o stworzeniu jednej na jego podobieństwo, natychmiast uznała, że to doskonały pomysł. Może Morales zostawi coś po sobie w sklepie? Jakiś zagubiony włos? Właścicielka Borgina i Burkesa przyjrzy się temu z wielką uwagą.
- Wolę whisky od wina. - rzuciła mu wyraźną sugestię, co do lepszego dobrania repertuaru alkoholi, jakimi chciał ją częstować.
Należało myśleć jak biznesmen, a nie urażona dziewczynka. Dlatego z wielkim bólem musiała rozważyć przybycie do El Paraíso. Słyszała o tym miejscu i to praktycznie same dobre rzeczy. Jeden z najsłynniejszych hoteli, gdzie przebywała cała czarodziejska śmietanka. Skoro Salazar Morales zapraszał Fire akurat tam to nie były żadne przelewki. Dla rudowłosej to stanowiło mocny przeskok ze spotykania się w obskurnych pubach z jeszcze bardziej obskurnymi typami. Przyzwyczaiła się do przemykania przez stęchłe korytarze po nocy. Dlatego w El Paraíso na pewno poczuje się obco, co w konsekwencji tylko doda przewagi Salazarowi. Przynajmniej była na tyle inteligentna, aby zdawać sobie z takich mechanizmów sprawę, więc będzie mogła się psychicznie przygotować.
Pomyślała o zachowaniu pozorów i zaproponowaniu Salazarowi, aby rozejrzał się po asortymencie sklepu. W końcu była tu sprzedawcą, on zaś klientem, a do tej pory ani przez moment nie zaoferowała mu swojej pomocy w doborze najciekawszych przedmiotów. Ale nie wyobrażała sobie teraz przechodzić do tak prozaicznej czynności zaraz po tym, jak niemalże przysmażyła mu tę przystojną twarz jakimś ognistym zaklęciem. Wbrew pozorom, Fire nie odnajdywała się aż tak dobrze w odgrywaniu sztucznych scen. Teraz to już w ogóle poczuła napływ zmęczenia, bo rozmowa nie należała do najlżejszych. Spięte cały czas ciało prosiło o chociaż chwilę rozluźnienia i zapalenia papierosa. Dym, jaki wydmuchiwał z płuc Salazar, tym mocniej korcił dziewczynę.
- Odprowadzić Cię do wyjścia czy chcesz spędzić ze mną więcej czasu? - na tej przemiłej pogawędce.
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Borgin i Burkes - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Borgin i Burkes - Page 6 Empty


PisanieBorgin i Burkes - Page 6 Empty Re: Borgin i Burkes  Borgin i Burkes - Page 6 Empty8/28/2023, 02:47;

- Skoro tak obawiasz się odsiadki za kratami Azkabanu, może już teraz powinnaś zastanowić się nad zmianą zawodowej ścieżki... – Zasugerował niezwykle bezpośrednio, bez owijania w bawełnę, jak to miał w zwyczaju. – …wiesz, jeżeli nie odpuścisz sobie zabawy w odpowiednim momencie, czekać będą na ciebie tylko dwa scenariusze. Na końcu każdy ginie albo zostaje złapany… jesteś na to gotowa? – Nie potrafiłby zliczyć, który to już raz krzaczasta brew uniosła się znacznie wyżej, a twarz Meksykanina przyozdobił ten złośliwie kuszący, a jednocześnie niepokojący uśmiech. Wbrew pozorom jednak, Paco nie próbował wcale młodziutkiej dziewczyny nastraszyć, przede wszystkim dlatego, że wierzył własnym słowom i wiele razy obiecywał sobie, że usunie się w cień, kiedy atmosfera stanie się zbyt gorąca. Trudno powiedzieć tylko, czy tak samo wierzył tym obietnicom, skoro naturalnie łaknął adrenaliny i nie wyobrażał sobie innego, spokojnego życia. Czasami po prostu potrzebował spojrzeć śmierci w oczy, żeby poczuć, że żyje naprawdę.
- Gdybym o nim marzył, dawno byłabyś już moja. Nie snuję marzeń, tylko plany. – Kontynuował, potwierdzając jedynie towarzyszące rudowłosej przemyślenia. Pomimo prezentowanej arogancji, był niesamowicie konkretny i uparty w dążeniu do realizacji wyznaczonych celów, a dostrzegając topniejącą złość właścicielki szanowanego w czarodziejskim półświatku sklepu, gotów był również przejść do negocjacji, wszak upór nie oznaczał, że nie stać go na żadne ustępstwa. Doceniał również wartość przejętego przez pannę Dear budynku, a raczej zwisającego nad witryną szyldu, który kojarzył każdy, kto miał do czynienia z towarami z przemytu. Nic dziwnego, że postanowił zaatakować jako pierwszy, zainicjować całe to spotkanie i zagrać Fire na nerwach, żeby sprawdzić na jak wiele może sobie pozwolić. I była to dosłownie gra, czy lepiej stwierdzić, pojedynek na spojrzenia; w końcu nie każdy wymagał użycia różdżki. A propos różdżki… Paco poczekał aż dziewczyna schowa ją w rękawie szaty i dopiero wtedy, po pociągnięciu ostatniego bucha papierosa, nachylił się do jej ucha. – Kiedyś ulegniesz. Nie takie jak ty mi ulegały. – Szepnął kokieteryjnie, subtelnie pieszcząc skórę jej szyi swym gorącym oddechem, mimo że dwuznaczny wydźwięk słów oraz nagłe skrócenie dystansu niewiele wspólnego miały z fizycznym pożądaniem.
- Niech więc będzie whisky. Nie śmiałbym odmówić damie. – Zaklasnął w dłonie tuż po tym jak odsunął się na bezpieczną odległość, przywdziewając na usta nie do końca szczery, prędzej kurtuazyjny uśmiech. Nie dało się jednak ukryć, że powoli, zamiast rozwydrzonej, skrzywdzonej dziewczynki, zaczynał takową damę w Blaithin dostrzegać. Nadal niewygodna zdawała mu się współpraca z kobietą, do tego o wiele od niego młodszą, ale kto wie, może ta opaska osłaniająca oko czy wspomnienie o otrutej herbacie dodawały jej swoistego uroku? Na razie trudno było mu ją ocenić, za to spodobało mu się testowanie granic jej cierpliwości, dlatego wbrew początkowym założeniom i jakże uprzejmej propozycji właścicielki, nie uczynił choćby kroku w kierunku wyjścia. Przeciwnie, poczuł się swobodnie, i znów chowając ręce do kieszeni, zaczął przechadzać się pomiędzy zastawionymi rozmaitymi artefaktami i fiolkami gablotami. – Właściwie chciałem sprawdzić jeden przedmiot przed zakupem, a domyślam się, że taka zręczna, ambitna czarownica na pewno ma go na stanie. – Zerknął na nią przelotnie, przez ułamek sekundy, wystarczający jednak do zaczepnego puszczenia oczka. Wydawało się, że poczuł się nawet zbyt pewnie, całkowicie opuszczając gardę. – Ogniste kastety. – Dodał gwoli wyjaśnienia, pochylając głowę, by dokładniej przypatrzeć się schowanej za szkłem czaszce, wokół której unosił się dziwny, niebieskawy dym.
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Borgin i Burkes - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Borgin i Burkes - Page 6 Empty


PisanieBorgin i Burkes - Page 6 Empty Re: Borgin i Burkes  Borgin i Burkes - Page 6 Empty9/1/2023, 00:36;

- Każda rozsądna osoba obawia się Azkabanu. Ty na pewno również. - stwierdziła z niezachwianą pewnością siebie, lustrując Moralesa przenikliwym wzrokiem. - Poza tym, jestem kowalem własnego losu i będę kuć żelazo tak długo, aż jego kształt nie będzie mi w pełni odpowiadać. To ja wybiorę, jak skończę.
Swoje słowa skwitowała lekkim wzruszeniem ramion. Z wyraźną niechęcią reagowała na wszelkie próby udzielania rad czy pouczeń. Fire zawsze miewała silne skłonności do buntu, także tego najgłupszego rodzaju, czyli stawiania okoniem dla samego faktu sprzeciwienia się komuś. Salazar wychodził według niej w tym momencie na hipokrytę, bo mówił o tej samej ścieżce zawodowej, jakiej i on się podjął. Wyczuwała w nim swego rodzaju uzależnienie; od niebezpieczeństw, ryzyka, czarnej magii. Dokładnie w takie same sidła wpadła Fire. Wolała nie myśleć na razie o tym, co ich łączyło.
- Nie chcę być w Twoich planach uwzględniona. - odparła, choć jakie to miało znaczenie, skoro tak czy siak tu przyszedł i aktualnie rozmawiali? Obecność Salazara w Borginie i Burkesie świadczyła o tym, że przypisał już Fire jakąś rolę i teraz ciężko, aby odpuścił tak po prostu. Mimo to, rudowłosa wolała mieć poczucie, że to ona jest tutaj w pełni kontroli, ale zaraz po chwili, to poczucie zostało bardzo mocno zszargane.
Spięła się niczym struna naciągnięta w jej ukochanych skrzypcach, kiedy oddech mężczyzny igrał z jej szyją. W innych okolicznościach byłaby to pieszczota, ale w tych to nic innego, jak tortura. Bliskość twarzy Salazara wywołała w Fire specyficzne emocje, które zdołała z łatwością ukryć dzięki narastającej na nowo złości. Miała ochotę unieść dłoń i uderzyć w policzek przemytnika. Zobaczyć, jak odchyla głowę na bok po ciosie, w jaki włożyłaby całą siłę skrywaną w wątłych ramionach. Jak część ciemnych włosów przysłania mu czoło, a czarne rzęsy opadają niżej, gdy przymyka powieki. Jak skóra powoli nabiera żywej barwy czerwieni. Ciekawe, co by wtedy zrobił?
- Nigdy. Nie. Ulegnę. - wycedziła wojowniczo, gotowa zapierać się rękami i nogami zanim mogłaby poddać się hipnotyzującemu urokowi meksykańskiego biznesmena. Fire chciała dać mu w końcu do zrozumienia, że takie sztuczki może do woli stosować na innych osobach, ale nie na niej.
Dear powoli wypuściła nosem powietrze, rozmyślając o tym, jak niesamowicie ciężko będzie jej się pracowało z tym człowiekiem, jeśli faktycznie podejmie taką szaloną decyzję. Nie dość, że kompletnie mu nie ufała, choćby ze względu na rzucenie jej na pożarcie psom, to emanował taką energią, która po prostu doprowadzała Szkotkę do szewskiej pasji. Drażnił, prowadził grę i manipulował. Jak długo to zniesie bez wybuchnięcia i rzucenia się na szyję Salazara Moralesa?
Tylko po to, aby go udusić oczywiście.
Niestety, sugestia, aby przestał zaszczycać Fire swoją obecnością, przeleciała mężczyźnie koło uszu. Z uwagą obserwowała jego przechadzkę po sklepie, czujnie notując w głowie, którym przedmiotom poświęcał uwagę. W Borginie i Burkesie roiło się od dziwactw. Nawet Dear nie wiedziała do końca, o co z niektórymi rzeczami chodzi. Uznała, że przynajmniej plusem tej sytuacji jest uszczuplenie portfela Moralesa.
- Interesujący wybór. - mruknęła pod nosem sarkastycznie, zauważając każdą subtelną manipulację ze strony swojego towarzysza. Rzucone niby przypadkiem komplementy o zręcznej, ambitnej czarownicy, puszczone szelmowsko oczko, wybranie OGNISTYCH kastetów - Salazar bawił się najwyraźniej doskonale, czując się zupełnie bezkarnie. Na ten moment należało zacisnąć zęby i przełknąć dumę. Im mniej się po Blaithin spodziewał, im mniej wierzył w jej skłonność do mszczenia się, im mniej poważnie traktował młodą dziewczynę... tym bardziej kiedyś pożałuje. Należało wykorzystać butę i arogancję mężczyzny przeciwko niemu. Taką właśnie radę dałby teraz Dear ojciec.
- Te są świetnej jakości i tylko za sto trzydzieści galeonów. Zaledwie grosze dla tak majętnego biznesmena. - odpłaciła mu się tą samą zagrywką, kiedy mówiła beznamiętnym tonem. Po otworzeniu kluczem jednego z pudełek rudowłosa wyciągnęła kastety wykonane z czerwonej stali. Nie obniżała ceny, nie dla akurat tego gościa. - Nagrzewają się dopiero przy uderzeniu. Może zaprezentować? Na pańskiej twarzy?
Uśmiechnęła się do Salazara jadowicie, ale jak poważny sprzedawca podeszła bliżej i wyciągnęła ku niemu czarnomagiczny przedmiot. Pełen profesjonalizm. Uważała jednakże, aby ich dłonie się nie zetknęły przy tej krótkiej interakcji.
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Borgin i Burkes - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Borgin i Burkes - Page 6 Empty


PisanieBorgin i Burkes - Page 6 Empty Re: Borgin i Burkes  Borgin i Burkes - Page 6 Empty9/4/2023, 23:51;

- Nie wiesz, czego się obawiam, ale cieszy mnie to, że zaczynasz mówić o rozsądku. – Popatrzył na kobietę z nieskrywaną wyższością, podkreślając dominującą pozycję, którą zdążył zawczasu wywalczyć. Jakkolwiek bowiem łączyły ich wspólne cele i interesy, tak to Meksykanin odrobił pracę domową i na chwilę obecną miał nad właścicielką sklepu wyraźną przewagę. Poznał popełnione przez rudowłosą grzechy i drzemiące w sercu lęki, a takowe informacje okazywały się częstokroć skuteczniejszą kartą przetargową niż oręż. Nie to, żeby Paco stronił od brutalnych metod. Przede wszystkim jednak starał się grać mądrze. – Podobasz mi się. Pamiętaj tylko, że przy kowadle zawsze jest gorąco. – Mimo to pozwolił sobie na nieco mniej kurtuazyjny, szerszy uśmiech, przywołany słowami panny Dear, które wyjątkowo przypadły mu do gustu. Twierdziła, że jest kowalem własnego losu? Miał taką nadzieję i zamierzał uważnie obserwować, czy wykuwany przez z nią z uporem kształt przyniesie chlubę czy raczej splugawi zwisający nad budynkiem szyld. Nie przepadał za współpracą z kobietami, o czym wielokrotnie zresztą wspominał. Nazbyt często kierowały się w jego ocenie emocjami, zazwyczaj nie potrafiły uciągnąć presji, inne z kolei kąsały jak żmije. Przewidywał, że w przypadku Fire ma do czynienia z drugą z opcji, dlatego gotów był zaufać jej umiejętnościom i życzyć jej sukcesów, przynajmniej dopóki stawali po jednej stronie barykady.
- Zostałaś częścią planu w chwili, w której stanęłaś mi na drodze… – Przyznał uczciwie, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że tyle kobieta zdążyła wywnioskować sama. Miejsce, w którym obydwoje się znaleźli stanowiło rentowny rynek zbytu i silny argument w negocjacjach po stronie jednookiej czarownicy, ale sytuacja zawsze mogła ulec zmianie. Blaithin dla umocnienia władzy potrzebowała wszak sojuszników i towaru, a on za sprawą doświadczenia i kontaktów gotów był zapewnić jej doskonałe zaplecze. Powinniśmy zakopać wojenny topór, nie sądzisz, Fire? Zamyślił się, łaskocząc jej szyję gorącym oddechem, delektując się przy okazji subtelnym zapachem nikotyny i czekolady, który na dłużej utkwił mu w nozdrzach. Wycedzone wojowniczo słowa nie zrobiły na nim ogromnego wrażenia, przeciwnie prychnął na nie pod nosem, przez moment spuszczając wzrok w podłogę, zanim znów podniósł zaczepnie głowę. Nigdy?Widzę jak na mnie patrzysz i znam to spojrzenie. Zastanawiasz się właśnie czy chciałabyś mnie uderzyć czy wolałabyś, żebym cię zerżnął... – Mruknął, poniekąd dając się sprowokować równie butnej towarzyszce. Nie planował tego, ale atmosfera wydawała się niesamowicie napięta, i to pomimo tego, że ostatecznie odsunął się na bezpieczny dystans, dłonie kulturalnie chowając do kieszeni spodni. Nie miał zamiaru jej dotykać. – …spokojnie, nie zrobię niczego niestosownego. Nie tutaj. Szanuję Borgina i Burkesa, a aktualnie to ty tu rządzisz. – Załagodził własne słowa, wręczając rudowłosej panience lejce od ciągniętego zaprzęgu, pozwalając jej przejąć inicjatywę, kiedy sam zaczął przechadzać się po sklepie jak po wybiegu. Nie musiała przecież wiedzieć, że stwarza tylko pozory, jednocześnie nie chcąc ani przez chwilę stracić ubóstwianego poczucia kontroli.
- Jeszcze nie wybrałem. – Odparł spokojnie, acz wyglądało na to, że nie udało mu się zamaskować usatysfakcjonowanego błysku w czekoladowych tęczówkach. Blaithin miała rację, bawił się dość dobrze, jej kosztem, sprawdzając tym samym na jak wiele może sobie pozwolić i jak daleko może się posunąć. – Słyszałaś o tym, że nie zagląda się innym do portfela? – Znowu zażartował, z uśmiechem przyglądając się zawartości zakluczonego pudełka. Czerwona stal prezentowała się majestatycznie, i w sumie to właśnie wygląd najprędzej skłaniał Moralesa do zakupu. Nie potrzebował przecież tych pieprzonych kastetów, wystarczyłyby mu gołe pięści. Przymierzył jednak przedmiot, badając czy wygodnie leży w dłoni. – Wiem, że bardzo tego chcesz, więc pozwól, że pomogę ci spełnić pragnienia. – Zaprosił do ognistego tańca, chociaż niebezpieczną zabawkę na razie odłożył na swoje miejsce. – Prezentację i zakupmy oddalmy w czasie. Zabawmy się, podgrzejmy atmosferę… a ten kto przegra, dostanie cios w żebra. – Skinieniem głowy wskazał na kastety, a kąciki ust mimowolnie powędrowały wyżej, bo i intuicja podpowiadała mu, że Fire podłapie tę grę. Tak, co do tego również się nie myliła; obydwoje byli uzależnieni od ryzyka i adrenaliny. – Pojedynek na różdżki albo przy stole do krwawego barona… jako dżentelmen pozwolę ci zadecydować. – Kiwnął głową z zaciekawieniem, w międzyczasie zerkając na zawieszony na nadgarstku zegarek. Zasiedział się tu dłużej niż przewidywał, dlatego postanowił poczekać na odpowiedź, a potem powrócić do swoich spraw.
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Borgin i Burkes - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Borgin i Burkes - Page 6 Empty


PisanieBorgin i Burkes - Page 6 Empty Re: Borgin i Burkes  Borgin i Burkes - Page 6 Empty9/5/2023, 15:21;

Nie znosiła faktu, że jest od niej wyższy i musi zadzierać podbródek, aby spotkali się wzrokiem, który u obu stron był równie hardy oraz wyzywający. Najchętniej sprowadziłaby Moralesa dużo niżej, aż opadłby na kolana i właśnie z takiej pozycji mogliby kontynuować pertraktacje. Rozkosznie patrzyłoby się na uniżonego przemytnika, który mógłby swoim ciepłym oddechem co najwyżej sięgnąć do bioder dziewczyny, a nie jej szyi. Pomarzyć zawsze można.
Fire liczyła na to, że nie pożałuje opuszczenia własnej różdżki i z tej rozmowy wyniknie jakiś wniosek. Najlepiej taki, który przysłużyłby się Borginowi i Burkesowi. Na razie wymieniali się ciętymi uwagami oraz niebezpiecznym flirtem, od którego aż ją coś mrowiło w podbrzuszu. Nie żadne motylki, a prędzej nudności. Zwłaszcza kiedy powiedział coś tak bezczelnego, że cała aż zapłonęła rumieńcem.
- Jesteś niepoczytalny. - wymamrotała, nie dowierzając, że faktycznie te aroganckie słowa opuściły jego perfidnie dobrze skrojone usta. Mylił pożądanie z nienawiścią, choć w innej sytuacji Fire sama stwierdziłaby, że nie tylko jednemu jest całkiem blisko do drugiego, ale często zdają się łączyć w tę samą emocję. Bardzo ciekawą emocję. Speszona pokręciła głową, pozwalając aby kilka rudych kosmyków opadło na jej pokryte czerwienią policzki. Nie mam pojęcia o czym mówisz, Morales! Zgubiła gdzieś na parę sekund nieugiętą pewność siebie, bo tym szelmowskim ruchem wytrącił ją z równowagi. Skóra Blaithin metaforycznie stała w ogniu tam, gdzie przed chwilą muskał ją ciepłym oddechem.
- Tak. Ja tu rządzę, więc się opanuj. - niezgrabnie spróbowała wrócić na znane sobie tory bycia wredną oraz stanowczą, ale wyszło to koślawo. Przynajmniej Salazar się odsunął, co minimalnie pomogło uspokoić zaalarmowane myśli.
Wdech. Wydech. Przecież tylko i wyłącznie próbował ją prowokować. Nie dopatrzył się absolutnie niczego w jej wzroku. Czym prędzej pospieszyła po kastety, wypatrując w zmianie tematu jedynego ratunku. Grunt to zachować trzeźwość umysłu i nie dać się wszelkim brudnym zagrywkom przemytnika. To tylko rozmowa. Tylko słowa.
- Zaglądać? Nie muszę, Twój jest na tyle wielki, że sam się odznacza w spodniach. - odpyskowała, starając się naśladować beznamiętny, swobodny ton Salazara pomimo maksymalnego napięcia, jakie odczuwała. Ta atmosfera zaczynała Fire dusić. Spojrzeniem przesunęła po jego sylwetce, ale powróciła uwagą do prezentowanego przedmiotu.
Ogniste kastety spoczywały na męskich dłoniach praktycznie idealnie. Smukłe palce Salazara zdobiły eleganckie sygnety, a dodatek w postaci szkarłatnej stali tylko podsycał ten przyjemny dla oka obraz. Dolna warga Fire drgnęła nieco, kiedy zaoferował spełnianie jej pragnień i już po chwili wiedziała, jakim typem człowieka jest Morales. Wysłuchała szalenie interesującej propozycji. Dała sobie dłuższą chwilę na udawanie zastanowienia, podczas gdy spokojnie pakowała czarnomagiczny przedmiot z powrotem do pudełka zamykanego na klucz. Tak, przeciągała ten moment. Zauważyła zerknięcie na zegarek, a chociaż przed momentem aż paliła się do tego, aby go ze sklepu przepłoszyć, w chwili, kiedy wiedziała, że i on ma na głowie różne inne naglące sprawy, nabrała ochoty na drażnienie się. Była bezczelną, małą zołzą. I czuła się z tym bezkarna.
Przeciągała chwilę w nieskończoność, ostatecznie kiwając głową na "tak".
- Dżentelmen. - niemalże wypluła to słowo, marszcząc brwi. - Pokonałabym Cię bez trudu w obu tych aspektach. Twoja reputacja legnie w gruzach, jak z Tobą skończę. Będziesz wtedy u moich stóp, aby błagać o litość.
Błysk w oku Fire sugerował, że nie będzie się patyczkować ani przysłowiowo pierdolić w tańcu. Oby mogła liczyć na takie same podejście ze strony Salazara. Już i tak ucieszyła się, że nie traktował jej jak delikatnej kobiety, której nie mógłby tknąć. Jeśli zdobyłby się na sprzedanie jej ciosu z ognistego kastetu to tym lepiej. Chciała być na równi.
- Przygotuj się na każdą opcję. Może się jeszcze zobaczymy. - powiedziała tajemniczo, nie chcąc dawać wprost do zrozumienia, co zdecydowała. Na początku tego spotkania chciała go po prostu zamordować i nie uległo to większym zmianom, ale jednocześnie odrobinę Dear zaintrygował swoją osobą. Odprowadziła mężczyznę do drzwi i ostatni raz powiodła spojrzeniem po jego sylwetce, aby później wziąć głęboki wdech oraz wydech.

/zt x2

+
Powrót do góry Go down


Antonio Díaz
Antonio Díaz

Dorosły czarodziej
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : Wielka rana na plecach, rana po poparzeniu na ramieniu
Galeony : 1145
  Liczba postów : 498
https://www.czarodzieje.org/t22066-antonio-aaron-diaz#722743
https://www.czarodzieje.org/t22078-poczta-antonio#723310
https://www.czarodzieje.org/t22067-antonio-diaz#722751
https://www.czarodzieje.org/t22483-antonio-diaz-dziennik#746036
Borgin i Burkes - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Borgin i Burkes - Page 6 Empty


PisanieBorgin i Burkes - Page 6 Empty Re: Borgin i Burkes  Borgin i Burkes - Page 6 Empty9/10/2023, 15:24;

Díaz kroczył ulicą, a paczka którą miał w kieszeni nowiutkiej kurtki szczególnie mu ciążyła. Niby byle kolia, a taka cenna - myślał mimowolnie rozpływając się w środku na wspomnienie tego, jaka była piękna. Musiał jednak się skupić, bo miał do ubicia targ. Po raz pierwszy od tygodni ruszył się z domu, aby zamknąć transakcję bo wcześniej nie pozwalała mu na to trytonia klątwa. Jedno to nieprzyjemne łuski, ale drugie to przemożny smród, który zwracał uwagę wszystkich. No cóż, co było a nie jest…
Katalończyk przekroczył próg Borgina i Burkesa i rozejrzał się po wnętrzu. Choć pozornie niewiele się tu zmieniło od jego ostatniej wizyty, Tony wiedział, że to tylko pierwsze wrażenia. Słyszał plotki o nowej właścicielce i zżerała go ciekawość, z kim czeka go niekłamana przyjemność robienia interesów.
Oparł się o blat sklepu, za którym nikogo aktualnie nie było. Czekał może tak z trzy sekundy, nawet nie zdążył chrząknąć ni nacisnąć dzwoneczka, gdy nagle z zaplecza wyłoniła się ona.
Carajo! Co ty tutaj robisz, Fire?
Zmierzył ją niezbyt przychylnym spojrzeniem, ale zmusił się do krzywego uśmiechu. Obserwował ją przez chwilę w ciszy, próbując dobrać odpowiednie słowa myśląc mimowolnie, że wygląda jeszcze lepiej niż na tym bzdurnym karnawale w Venetii.
- O ile bardzo chętnie bym się tu z tobą posprzeczał, nie mam dzisiaj zbyt wiele czasu. Czy byłabyś tak łaskawa i zawołała szefową? Mam dla niej niecierpiąca zwłoki przesyłeczkę - Díaz nie spuścił spojrzenia z oczu Fire, z której próbował wyczytać co tak właściwie o niej myślała. O ironio, cała sprawa tajemniczej nowej właścicielki wcale nie wydawała mu się już tak pilna i ciekawa. O wiele bardziej interesujące było to, jak rudowłosa dostała tę pracę i fakt, że w związku z tym będą się o wiele częściej widywać.
W Diazie walczyły ze sobą dwie przeciwstawne emocje. Niechęć i pożądanie. Nie był w stanie ubrać w słowa tego, co takiego miała w sobie ta kobieta, co sprawiało że najchętniej rzuciłby ją na ścianę i obsypał pocałunkami. Oczywiście nie dopuszczał do siebie tej myśli na poziomie świadomym, choć tak ochoczo już teraz rozbierał ją w myślach. Uśmiech nie znikał z jego twarzy, gdy czekał na odpowiedź rozmówczyni.

Powrót do góry Go down


Sponsored content

Borgin i Burkes - Page 6 QzgSDG8








Borgin i Burkes - Page 6 Empty


PisanieBorgin i Burkes - Page 6 Empty Re: Borgin i Burkes  Borgin i Burkes - Page 6 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Borgin i Burkes

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 6 z 7Strona 6 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Borgin i Burkes - Page 6 JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
smiertelny nokturn
-