Wydawałoby się, że samochody to wyłącznie mugolskie wynalazki, a zakup takowego czarodziejskiego jest niemal niemożliwy. Jak jednak dobrze wiemy pozory lubią mylić! Właściciel placu targowego doskonale zna potrzeby czarodziei, więc gdy tylko zapytasz go o któryś z czarodziejskich modeli, na pewno nie spotkasz się ze zdziwieniem na jego twarzy. Miejsce to przez większość czasu skrywane jest pod czarem uniemożliwiającym dotarcie tutaj mugolom, a dodatkowo samochody można kupić w różnych wersjach - nowe bądź używane.
Uwaga: na modele trudne do zdobycia nowe należy złożyć stosowne zamówienie - poprzez napisanie posta. Dopiero po dwóch tygodniach możliwy jest odbiór pojazdu.
Dostępne modele:
► Solinex - 150g nowy / 75g używany ► Touro - 220g nowy / 110g używany ► Bravo - 300g nowy / 150g używany ► Turnov - 300g nowy / 150g używany
► Znikacz - 225g nowy / 115g używany ► Bzyczek - 300g nowy / 150g używany ► Siatkoskrzydeł - 300g nowy / 150g używany ► Globtroter 500 - 400g nowy / 200g używany ► Latający Weasley - 400g nowy / 200g używany ► Piorun - 500g nowy / 250g używany ► Ogniomiot - 600g nowy / 300g używany ► Tentakula - 600g nowy / 300g używany ► Sumsar - 750g nowy / 550g używany* ► Wesoły Gumochłon - 500g nowy / 250g używany
Kości na modele trudnodostępne - używane:
1 - patrzysz, przeglądasz najróżniejsze ogłoszenia, aż wreszcie zauważasz ten wymarzony model, przez który zerwałeś nie jedną, a parę nocek. Udając się od razu na targ samochodowy, udaje Ci się bez problemu zakupić wybrany pojazd.
2, 3 - popyt na pojazdy tego typu jest spory, aczkolwiek szkoda, że podaż nie pozostaje na równie zadowalającym poziomie. Po jakimś czasie udaje Ci się skontaktować z osobą sprzedającą, niemniej jednak, jak się okazuje, nie jesteś jedyny... Rzuć kostką k6. Parzysta - masz wyjątkowe szczęście, bo pojawiasz się na miejscu jako pierwszy i udaje Ci się zakupić model bez żadnej większej spiny. Nieparzysta - umawiasz się ze sprzedającym, ale okazuje się, że gdy przybywasz na targ, samochodu ani sprzedawcy po prostu… nie ma. Możesz rzucić ponownie kostką dopiero za trzy dni.
4, 5, 6 - szukasz ogłoszeń, przeglądasz najróżniejsze oferty, ale nikt nie wystawił tego, czego szukasz. Najwidoczniej nisza utrzymuje się całkiem nieźle, a sytuacja wymaga stabilizacji; możesz rzucić ponownie kostką dopiero za pięć dni.
Podczas zakupu należy jasno określić, czy kupowany pojazd jest nowy, czy jednak używany. W każdym z tych przypadków należy rzucić kostką k6 (motocykle / skutery) lub literką (samochody), by dowiedzieć się nieco więcej na temat kupowanego pojazdu. Obowiązkowo w rzucie należy określić model, ile drzwi ma samochód, czy skrzynia biegów jest manualna, czy jednak automatyczna (konieczna znajomość opisu) i kolor karoserii. Dodatkowo, w przypadku modeli używanych, może zaistnieć konieczność uiszczenia dopłaty wynikającej z wad, których nowe samochody są pozbawione.
Motocykle / skutery nowe:
1 - w Twoim pojeździe okazuje się, że jest powiększane fabrycznie siedzenie, co oznacza, że wzięcie pasażera na gapę nie sprawia najmniejszego problemu. Do tego nawet po wielogodzinnej jeździe jest komfortowe i nie musisz się martwić o bolące potencjalnie plecy.
2 - hamulce są wyjątkowo mocne. Bez problemu zatrzymują pojazd przy większych prędkościach z mniejszym opóźnieniem niż pozostałe modele, co wpływa na bezpieczeństwo jazdy. Co nie oznacza jednak, iż powinieneś bez większego opamiętania przekraczać dozwoloną prędkość! Brawura jest zgubna.
3 - Twój motocykl nie różni się niczym od innego, standardowego motocykla. Ot, jeździ, hamuje, patrzysz, myślisz: tak, to jest bardzo odpowiednie miejsce na silnik. Wszystko zgadza się z opisem, więc koniec końców… niespecjalnie znajdują się w nim jakieś niespodzianki? Mimo wszystko, wbrew pozorom - im mniej niuansów, tym mniejsza szansa, że coś się zepsuje…
4 - silnik w pojeździe jest ciut bardziej podrasowany; wychodzi na to, że zostały nałożone na niego specjalne zaklęcia, które to umożliwiły. Bez problemu jednoślad osiąga poszczególne prędkości w znacznie krótszym czasie, nie powodując jednocześnie nadmiernego przegrzewania się układu, a chłodzenie idealnie daje sobie rady - nawet pomimo innego opisu.
5 - kupiony przez Ciebie pojazd jest ciut łatwiejszy w jeździe, niż mogłeś się tego z początku spodziewać, nawet jeżeli waży dużo bądź jest trudniejszy - czysto teoretycznie - w utrzymaniu na drodze. Nie szarpie aż tak, prowadzi się gładko i płynnie, a układ kierowniczy to wręcz magia. Nigdy sterowanie motocyklem bądź skuterem nie było tak proste i przyjemne!
6 - blacha w motocyklu jest wyjątkowo wytrzymała na obicia, co widać od razu na pierwszy rzut oka. Pozostaje znacznie dłużej nowa, odpycha wszelkie zabrudzenia, choć nie chroni w pełni silnika (w zależności od modelu). Jedno jest pewne - na pewno przez znacznie dłuższy czas będziesz mógł cieszyć się wyglądająco nowo pojazdem, nawet jeżeli preferujesz bardziej dynamiczną jazdę!
Motocykle / skutery używane:
1 - moc silnika w Twoim motocyklu bądź skuterze nie jest adekwatna do tego, co pisało na papierku… jesteś tego świadom dopiero po tym, jak próbujesz przyspieszyć i idzie Ci to bardzo, ale to bardzo mozolnie. Na pewno tym jednośladem nie przekroczysz aż nadto (o ile w ogóle) prędkości na ulicy.
2 - układ stabilizacji jazdy w powietrzu szwankuje nadmiernie, w związku z czym poruszanie się w obłokach nie jest wskazane. Do tego, jak na złość, niewidzialność czasami nie chce w ogóle działać, w związku z czym odkrycie świata magicznego przez mugoli staje się całkiem możliwym scenariuszem. Jeżeli chcesz oddać pojazd do mechanika, to musisz zapłacić dodatkowe 20% ceny nowego pojazdu za przeprowadzenie stosownych napraw.
3 - poprzedni właściciel niezbyt chętnie lubił się z mieszaniem oleju i paliwa do baku… w związku z czym cały, dosłownie cały silnik wymaga gruntownego remontu, od podstaw. Mechanizmy są pościerane, części nadmiernie zużyte, a jazda czymś takim praktycznie nie jest możliwa, jeżeli nie chcesz uszkodzić dalej jednośladu. Musisz zapłacić dodatkowe 30% ceny nowego pojazdu za przeprowadzenie stosownych napraw.
4 - czasami zdarza się, że wkładasz kluczyk, przekręcasz go, a koniec końców nic się nie dzieje. Ponawiasz próby i dopiero za którąś z nich udaje Ci się odpalić zakupiony pojazd; możesz nawet dojść do wniosku, że odpalony przez dwadzieścia cztery godziny na dobę byłby optymalnym rozwiązaniem w stosunku do konieczności denerwowania się o ciągłe wyciąganie i wkładanie z powrotem klucza.
5 - niezależnie od podjętych czynności, blacha pojazdu będzie zawsze brudna. Zawsze. Jeżdżąc nawet w słoneczny dzień, pozbawiony kałuż i niepotrzebnego deszczu, z łatwością zauważysz gromadzące się na lakierze plamy. Próba wyczyszczenia ich będzie wiązała się z koniecznością spędzenia całkiem sporej ilości czasu, gdyż, jak się okazuje, są one wyjątkowo odporne i uparte na zaklęcia.
6 - ogólnie tego typu pojazdy są głośne, ale Twój… jest za głośny. Hałas, który wydobywa się ze silnika, może przyprawiać o ból głowy nawet osobę, która jest do czegoś takiego przyzwyczajona, a próba w miarę spokojnego wyjazdu kończy się zwróceniem na siebie uwagi wielu osób i zgromieniem wzrokiem od dołu do góry.
Samochody nowe:
A - ależ masz dobry humor, gdy postanawiasz usiąść za kierownicę - jak się okazuje, jest to wynik rozpylającego się w środku zapachu amortencji. Nie jest ona szkodliwa i nie wpływa na bezpieczeństwo jazdy, niemniej jednak za każdym razem, gdy prowadzisz samochód, łatwo się rozchmurzysz, a i staniesz się bardziej rozluźniony w towarzystwie innych ludzi.
B - brak większych udogodnień; samochód bezproblemowo daje się prowadzić, nie szarpie i nie gaśnie. Zgodnie z opisem w spisie, może bez problemu osiągać wymagane prędkości i nic w nim nie szwankuje. Może jest zwyczajny - aż nader - ale czy właśnie nie chciałeś mieć czegoś stabilnego i bez dodatkowych ceregieli? Przynajmniej nie musisz się martwić, że coś się zepsuje i nie będziesz wiedział, co z tym fantem zrobić.
C - chyba ktoś ukrył dodatkową funkcję, o której albo nie miałeś pojęcia, albo została wciśnięta w gratisie? Może ktoś postanowił poeksperymentować? Niezależnie od przyczyny, gdy wsiadasz w samochód, możesz za każdym razem dowolnie wybrać kolor karoserii, bo ten się zmienia zgodnie z tym, jak postanowisz się ubrać - nawet jeżeli model powszechnie nie występuje w danej barwie. Skąd o tym wiesz? Jakiś miły pan z obsługi pozostawił Ci karteczkę.
D - doskonale parkujesz za każdym razem, gdy prowadzisz samochód. Nie musisz się przy tym jakoś specjalnie stresować, bo pojazd automatycznie się dostosowuje do tego celu, więc koniec końców zaliczenie stłuczki na parkingu jest bardzo mało prawdopodobne. Jakby jakaś magia pozwalała Ci na bezstresowe skręcanie kierownicą i delikatnie korygowała błędy, których się dopuścisz. Co prawda nie uratuje Cię w sytuacji, gdy zareagujesz gwałtownie i dodasz sporą ilość gazu, ale na pewno przyjemniej Ci się ustawia pojazd zarówno prostopadle, jak i równolegle.
E - ewidentnie jesteś w stanie stwierdzić, że moc silnika tego samochodu jest ciut większa, niż na początku przypuszczałeś. Dociskając gazu, pojazd nie dusi się przy wyższych wartościach prędkości i bez problemu daje sobie rady z wjazdem nawet pod stromą górkę, nie powodując trzęsienia całej konstrukcji. Może to jakaś sportowa odmiana? Tego nie wiesz, aczkolwiek na pewno samochód prowadzi się w bardziej przyjemny sposób.
F - finalnie, wreszcie cichy i pozbawiony nadmiernego hałasu samochód, który nadaje się do bezproblemowej jazdy. Za każdym razem, gdy odpalasz pojazd, dźwięk jest cichy i nie budzi połowy osiedla na nogi. Dodatkowo podczas jazdy ledwo co słychać silnik znajdujący się na wyższych obrotach, w związku z czym podróże w nim - jako śpiący pasażer z tyłu - są komfortowe i pozbawione ciągłego wstawania.
G - głośniki w tym modelu są wyjątkowo… dopracowane. Nie wiesz, czy to wina jakiegoś ulepszenia, o którym nie miałeś bladego pojęcia aż do teraz, czy jednak są tak fabrycznie zamontowane, lecz nie masz na co narzekać. Słuchając czarodziejskiego radia, możesz być pewien, że nic Ci nie zagłuszy ulubionej audycji! Również z ostrymi brzmieniami nie będzie żadnego problemu.
H - horrendalna jazda w słońcu bądź wtedy, gdy śnieg bije po oczach i nie pozwala normalnie patrzeć na drogę, nie przyczynia się do łzawienia oczu. Jak się okazuje, przednia szyba przejęła funkcję fotochromu; nie jest straszne jej zatem światło, które może oślepić podczas jazdy na wyższych pułapach w powietrzu! W nocy również jeździ się znacznie przyjemniej, a oczy mogą odpocząć.
I - intuicyjnie wręcz zauważasz znajdujący się model psidwaka, który początkowo nie spełnia żadnej dodatkowej funkcji. Jeżeli jednak zauważy, że zbliżasz się zbyt mocno do jakiegoś obiektu, od razu zacznie szczekać! Częstotliwość i wysokość dźwięku zależna jest od odległości - im bliżej, tym jest on bardziej alarmujący. Pełni zatem funkcję czujników parkowania, których na pewno nie znajdziesz w innych modelach samochodu, o ile nie postanowisz go odmontować.
J - jest dobrze. Model Twojego samochodu jest wyjątkowo stabilny, nawet jeżeli opis wskazywał inaczej. Płynnie porusza się zarówno w powietrzu, jak i na drodze. Bardzo rzadko kiedy się coś w nim psuje, w związku z czym nadaje się do pokonywania dłuższych dystansów bez konieczności posiadania zasobnego portfela.
Samochody używane:
A - akumulator w tym modelu bardzo często postanawia się przy nawet najmniejszej dziurze zwyczajnie… odpiąć - nawet jeżeli użyłbyś Zlepa. Co prawda tylko jeden styk, niemniej jednak ciągle musisz sprawdzać, czy wszystko jest podłączone. Momentami wystarczy, że zaparkujesz na sekundę i zgasisz samochód, by potem dziwić się, czemu nie odpala. Rozwiązanie jest proste, aczkolwiek może denerwować.
B - brud wyjątkowo łatwo przylepia się do Twojego samochodu. Nawet jazda po mieście powoduje, że karoseria ciągle posiada niezliczone ilości plam, a próby umycia pojazdu - ręcznie bądź magicznie - nic dobrego nie wnoszą. Nałożenie odpowiedniej pasty też nic nie daje. Ciągle się to wszystko rozmazuje, odciski pozostają w niezliczonych ilościach, a jedyne, co Ci pozostaje, to po prostu się z tym pogodzić.
C - co jest nie tak z tymi szybami? Niezależnie od tego, czy musisz je zamykać na korbkę, czy możesz to zrobić za pomocą przycisku, te niesamowicie piszczą, jakby pochodziły z jakiegoś horroru. Dodatkowo bardzo powoli się podnoszą i opadają. Bardzo. Bardzo. Powoli. Nie ma co liczyć na to, że zdążysz je zamknąć przed ulewą, więc lepiej, by były ciągle zamknięte, jeżeli chcesz w miarę szybko wyjść z samochodu po zaparkowaniu. Jeżeli chcesz oddać samochód do mechanika, to musisz zapłacić dodatkowe 10% ceny nowego pojazdu za przeprowadzenie stosownych napraw.
D - drzwi po stronie pasażera są jakieś dziwne. Chodzą nieśmiało, a gdy zostaną zamknięte, potrafią przyblokować się bez żadnego konkretnego powodu, jakby magia w nich była wyjątkowo krnąbrna. I zazwyczaj wtedy nie chcą się otworzyć przez kilkanaście minut, nawet używając odpowiednie ku temu zaklęcia na klamkę. Nie pozostaje nic innego, jak po prostu wychodzić drzwiami od strony kierowcy… albo oddać go do naprawy. Jeżeli chcesz oddać samochód do mechanika, to musisz zapłacić dodatkowe 20% ceny nowego pojazdu za przeprowadzenie stosownych napraw.
E - ewidentnie coś jest nie tak z silnikiem. O ile podczas jazdy próbnej wszystko było jak najbardziej w porządku, o tyle jednak występują z nim problemy głównie podczas ruszania. Jak się okazuje, na obrotomierzu występują absurdalne liczby, co wskazuje na prawdopodobnie uszkodzony mechanizm. Koniec końców taką maszyną nie da się jeździć, w związku z czym oddajesz ją do mechanika. Musisz zapłacić dodatkowe 30% ceny nowego pojazdu za przeprowadzenie stosownych napraw.
F - furczenie to jeden z tych problemów, którego kompletnie się nie spodziewałeś. Osiągając większe prędkości, samochód trzęsie się, jakby nie działały odpowiednie układy w samochodzie. Nie wpływa to aż tak na jazdę, niemniej jednak podróż tym samochodem dla osób z chorobą lokomocyjną może być dramatyczna i nie obędzie się bez krótkich postojów na zaczerpnięcie świeżego powietrza.
G - gorąco, chłodno, niewidzialność momentami szwankuje! Coś jest tutaj ewidentnie nie tak. Okazuje się, że wentylacja w tym samochodzie to jakaś masakra; w lecie niewątpliwie się grzeje od środka, maska przybiera niebotycznych temperatur, a na domiar złego klimatyzacja niewiele sobie z tym fantem robi. W zimie? Skrobanie szyb gwarantowane, marznięcie do kości - również. Jedyne, co można robić, to chyba poratować się tylko i wyłącznie odpowiednimi zaklęciami… Do tego radio bardzo często gubi sygnał, więc nie ma szans na spokojne słuchanie ulubionej audycji.
H - hamulec ręczny jest kompletnie niezdatny do użytku. Dźwignia chodzi wedle własnego uznania, jakby linka nie została odpowiednio uregulowana, a ciągnąc ją do góry, mógłbyś wyrwać ją nawet z podłogi, a i tak by to nic nie dało. Średnio z parkowaniem, bo o ile zostawisz samochód na biegu, o tyle jednak pod górkę może się niefortunnie stoczyć. Jeżeli chcesz oddać samochód do mechanika, to musisz zapłacić dodatkowe 10% ceny nowego pojazdu za przeprowadzenie stosownych napraw.
I - igła, nieśmigany? Otóż skrzynia biegów jest tak rozklekotana, że niby chodzi, ale nie do końca tak, jak powinna. W przypadku skrzyń manualnych: pierwsze biegi jest Ci bardzo trudno wbić, a na domiar złego wsteczny czasami nie wchodzi i trzeba wówczas wrzucić luz, by móc z powrotem wrzucić R-kę. Wszystko to wpływa na komfort jazdy. Jeżeli chcesz oddać samochód do mechanika, to musisz zapłacić dodatkowe 20% ceny nowego pojazdu za przeprowadzenie stosownych napraw. W przypadku skrzyń automatycznych: mechanizm nie działa odpowiednio i często zamiast odpowiedniego biegu, otrzymujesz przeciwstawny. Do tego, na domiar złego, samochód bardzo często gaśnie bez powodu, tracąc momentalnie obroty. Taką maszyną nie da się jeździć; musisz zapłacić 40% ceny nowego pojazdu za przeprowadzenie stosownych napraw.
J - jeżeli chciałeś budzić całe sąsiedztwo z hukiem, nie masz z tym najmniejszego problemu. Za każdym razem, gdy odpalasz samochód, niezależnie od mocy i pojemności silnika, ten warczy tak, że zwraca na siebie uwagę w mgnieniu oka. Co prawda idzie to jakoś stłumić zaklęciami, niemniej jednak należy je powtarzać, a do tego nie dają one zadowalających efektów.
Istnieje także możliwość skorzystania z kości do odgrywania sytuacji na drodze, które można wykorzystać uniwersalnie w zależności od przeznaczenia (miasto/teren). Mogą one przynieść zarówno profity, jak i spowodować konieczność zapłaty poszczególnej ilości galeonów. Odegranie ich można zrobić na początku wątku (jako coś, co się wydarzyło) lub jako motyw przewodni - zależnie od tego, co zostanie wyrzucone.
Rzuć k100, jeżeli poruszasz się w mieście:
1 - 20 - postanowiłeś zaparkować na jednym z wolnych miejsc parkingowych wzdłuż w miarę pustej uliczki - zakupy? Spotkanie? O ile proces nie sprawia Ci żadnych większych problemów, o tyle jednak okazuje się, że tam, gdzie zostawiłeś pojazd, nie można parkować… I co najgorsze, zauważasz to dopiero przy tym, jak wracasz z powrotem! Dorzuć kostką k6. Parzysta - na szczęście nikt nie zauważył tego niecnego procederu i jesteś w stanie normalnie wyjechać. Zero kartki, zero niczego, czujesz wewnętrznie ulgę. Chwała Merlinowi? Jeszcze się okazuje, że ktoś pozostawił ulotkę z pożyczką na kredyt hipoteczny... Nieparzysta - niestety - za wycieraczką bądź do kierownicy (w zależności od pojazdu) został doczepiony kwitek na kwotę 50g za zaparkowanie w niedozwolonym miejscu - prawdziwy, z pieczątką. Musisz odnotować stratę galeonów w odpowiednim temacie.
21 - 40 - podczas jazdy przez jeden z bardziej skomplikowanych przejazdów, zauważasz wypadek. Zgodnie z tym, czego się dowiedziałeś na kursie prawa jazdy i znając własne obowiązki, zaczynasz udzielać pierwszej pomocy, wzywasz odpowiednie służby. Zabezpieczasz miejsce kolizji, a okazuje się, że na miejscu znajdują się ranne osoby. Dorzuć kostką k6. Uwaga: jeżeli co najmniej 21pkt z Uzdrawiania, automatycznie dostosowujesz się do kostki nieparzystej. Jeżeli jednak nie masz tylu punktów, to, posiadając cechę słaba psycha, automatycznie dostosowujesz się do kostki parzystej, a jeżeli posiadasz cechę silna psycha - dostosowujesz się do kostki nieparzystej. Nie musisz wówczas rzucać kostką. Parzysta - starasz się im pomóc za wszelką cenę i nie sprawiałoby Ci to najmniejszego problemu, gdyby nie fakt, że kilka dni po zdarzeniu otrzymujesz list, że z kieszeni poszkodowanego zniknęły pieniądze. Nawet nie wiesz, o jakie pieniądze chodzi! Dla świętego spokoju postanawiasz jednak odesłać odpowiednią kwotę… Odnotuj stratę trzydziestu galeonów w odpowiednim temacie. Nieparzysta - robisz wszystko w swojej mocy i jak się okazuje - los postanowił się do Ciebie uśmiechnąć. Otrzymujesz sowę z listem z podziękowaniem oraz… mieszkiem przyczepionym do nóżki. Gdy go odpakowałeś, okazało się, że została Ci zostawiona pewna sumka i przedmiot. Odnotuj zysk pięćdziesięciu galeonów w odpowiednim temacie, a po fałszoskop zgłoś się w tym temacie.
41 - 60 - jedziesz normalnie przez jedną z uliczek, dostosowując się do przepisów ruchu drogowego. Jak się okazuje - nie wszyscy zamierzają się trzymać zasady lewej ręki na skrzyżowaniach równorzędnych… Czy jednak zdążysz odpowiednio wyhamować? Dorzuć kostką k6. Parzysta - zatrzymujesz się nagle, gwałtownie, pasażerowie (o ile ich miałeś) być może zostali zatrzęsieni, niemniej jednak unikasz zbędnej kolizji - i to się liczy, prawda? Szkoda by było załatwiać wszelkie formalności za szkody... Nieparzysta - niestety - mimo wszelkich starań, pojazd z prawej strony dość niemiło uderzył w bok i spowodował nieciekawie wyglądające wgniecenie. W przypadku samochodu: wszyscy są cali i bezpieczni, więc nie musisz się martwić o możliwe obrażenia. W sumie to jest najważniejsze, prawda? Profity z cięższej, zasłoniętej konstrukcji... W przypadku motocyklu / skutera: uderzenie jest odczuwalne, a Twój pojazd o mało co Cię nie przygniata. Na szczęście unikasz większych obrażeń, mając stłuczone kolano i łokieć. Sprawca świadomie ucieka z miejsca wypadku. Jeżeli masz co najmniej 11pkt z Uzdrawiania, możesz sam się uleczyć; w przeciwnym wypadku musisz poprosić kogoś o pomoc bądź udać się na oddział Szpitala św. Munga. Otrzymujesz odpowiednią rekompensatę za koszt naprawy i leczenie, niemniej jednak do momentu, dopóki nie udasz się do warsztatu samochodowego i nie napiszesz w nim posta, Twój pojazd będzie klepnięty.
61 - 80 - znowu to parkowanie, które jest nieodłącznym elementem prowadzenia pojazdu. Wzdychasz ciężko… niezależnie od tego, czy je lubisz, czy też i nie, musisz sobie poradzić z takim zadaniem - czy to przy mieszkaniu, czy to jednak podczas pobytu na mieście, okazuje się, że jedyne miejsce jest wyjątkowo ciasne i możesz mieć z nim spore problemy. A nawet jeżeli zaparkujesz - ledwo co otworzysz drzwi bądź zsiądziesz z własnego motocyklu / skutera. Dorzuć kostką k6. Parzysta - udaje Ci się uniknąć jakiegokolwiek zarysowania pojazdu znajdującego się tuż obok. Co prawda wydostanie się z tego wyjątkowo ciasnego miejsca nie jest przyjemne, niemniej jednak możesz odetchnąć z ulgą. Koniec końców nie chciałbyś płacić za szkody z własnej kieszeni, prawda? Dorzuć kostką k6. Nieparzysta - niestety - nawet jeżeli Twój samochód wyposażony jest w czujnik parkowania (szczekający psidwak), nie udaje Ci się uniknąć zarysowania pojazdu - i co najgorsze, jest to jeden z bardziej prestiżowych modeli. Zdecyduj, co chcesz zrobić. Jeżeli zechcesz rozpłynąć się w powietrzu, dorzuć kolejną kostkę k6. W przypadku 1, 5: udaje Ci się uniknąć konieczności zapłaty za wyrządzone szkody. W przypadku 2, 3, 4, 6: niestety, ktoś Cię nakrywa na tym niecnym procederze i musisz dokonać odpowiednią zapłatę wynoszącą sto dwadzieścia galeonów. Odnotuj stratę w odpowiednim temacie. W przypadku pozostawienia danych kontaktowych, na pocztę otrzymujesz list, gdzie musisz pokryć koszt nowego lakieru w wysokości dziewięćdziesięciu galeonów. Odnotuj stratę w odpowiednim temacie.
81 - 100 - chciałeś odpalić pojazd bez najmniejszych problemów. Jak się okazuje - nie było to do końca możliwe. Coś w nim zaczęło szwankować, a gdy spojrzałeś na kontrolki, okazało się, że dioda akumulatora podświetla się na czerwony kolor, co świadczy o jego uszkodzonym ładowaniu albo kompletnym rozładowaniu. Czy ktoś postanowi Ci jednak pomóc w tej trudnej sytuacji? Dorzuć kostką k6. Uwaga: jeżeli w Twoim samochodzie akumulator odpina się co chwilę, dostosowujesz się do kostki parzystej. W innym przypadku, jeżeli masz cechę powab wili, automatycznie dostosowujesz się do kostki nieparzystej; jeżeli masz cechę drzemie we mnie zwierzę - dostosowujesz się do kostki parzystej. Nie musisz wówczas rzucać kostką. Parzysta - machasz dłońmi, starasz się zwrócić na siebie uwagę, niemniej jednak nie przynosi to żadnych korzyści. Zostajesz bez możliwości poruszania się dalej pojazdem - co zrobisz w tej sytuacji? Będziesz pchał go… albo poprosisz kogoś o odholowanie? Nieparzysta - na szczęście ktoś zauważa, że coś jest nie tak. Co prawda kompletnie z tą osobą nie możesz się dogadać, niemniej jednak pomaga z problemem, który zaistniał, kompletnie go niwelując. I, jak się okazuje - pozostawia mniej lub bardziej świadomie drobny upominek. Uszkodzony Świetlik może nie jest przydatny, gdyż nie potrafi przetłumaczyć już żadnego tekstu, niemniej jednak jego światło jest wyjątkowo mocne. Zgłoś się po przedmiot w odpowiednim temacie.
Rzuć kostką k100, jeżeli poruszasz się w terenie:
1 - 20 - jedziesz spokojnie, jedziesz i jedziesz, ale gdy tak patrzysz, to okazuje się, że górka, pod którą chcesz wjechać, jest wyjątkowo… stroma. I to tak trochę za bardzo, na co musisz się przygotować. Tego się kompletnie nie spodziewałeś, a na pewno redukcja biegu bądź dodanie prędkości może pomóc, ale czy na pewno? Jeżeli posiadasz skuter Solinex: Twój pojazd (niezależnie od tego, czy ma wzmocniony silnik, czy jednak słabszy) kompletnie nie daje sobie rady z takim wyzwaniem! Musisz albo zawrócić, albo targać maszynę pod samą górkę. Jeżeli posiadasz Znikacza / Bzyczka (bez żadnych modyfikacji): jedziesz bardzo, bardzo powoli pod tę górkę, czasami silnik wskakuje na horrendalne obroty i wydaje z siebie głośny warkot. Nawet nie wiesz, ile czasu mija, niemniej jednak jeżeli ktoś znajduje się za Tobą, zwyczajnie… Cię wyprzedza. Jeżeli posiadasz wzmocniony silnik bądź inny model samochodu / motocykla: jazda nie sprawia Ci aż takiego problemu, jak się spodziewałeś. Po mniejszych lub większych trudach dostajesz się na sam szczyt!
21 - 40 - nic Cię nie zaskoczy, prawda? Jak się okazuje, niespecjalnie. Wcześniejsze opady deszczu postanowiły pozostać na tej drodze aż do dziś, a jazda po grząskim terenie nie sprawia aż nadto radości, gdy kolejne plamy pozostają na karoserii. Co chwilę trzęsie pojazdem, natrafiasz na mniej lub bardziej przyjazne kamienie… a do tego pojazd postanawia utknąć w błocie. Jeżeli jedziesz na jednośladzie: po dłuższej walce udaje Ci się wydobyć pojazd z grząskiego terenu, niemniej jednak jesteś cały brudny i zmęczony. Jak się okazuje, nie na darmo; zauważasz znajdujące się nieopodal składniki pochodzenia roślinnego do eliksiru. Zyskujesz dodatkowo jedną dowolną roślinę ze spisu - zgłoś się po nią w odpowiednim temacie. Jeżeli jedziesz samochodem: dorzuć literkę, by dowiedzieć się, jak poszły Ci próby wydostania pojazdu tej brei.
Literka:
Spółgłoska - cofasz, jedziesz do przodu, cofasz, jedziesz do przodu… Twój samochód wygląda tak, jakby przeszedł armageddon. I nic mylnego - oblepiony jest cały błotem, ale najważniejsze, że udało się go wydostać, prawda? Samogłoska - wreszcie! Po tylu próbach - mniej lub bardziej manualnych - udaje Ci się ruszyć do przodu, na co wzdychasz ze sporą ulgą, gdy sytuacja zdawała się robić bardziej gorąca. Jest jedno “ale”. Jak się okazuje, takie próby uszkodziły zawieszenie pojazdu - pewnie musiałeś trafić nie tylko na błoto. Szkoda nie jest spora, niemniej jednak jej naprawa pozostaje konieczna; musisz zapłacić 10% ceny nowego pojazdu za przeprowadzenie stosownych napraw. Odnotuj stratę w odpowiednim temacie.
41 - 60 - czy to są… hipogryfy? Przymrużyłeś oczy, by dokładniej się temu przyjrzeć, niemniej jednak noga od razu powędrowała na hamulec. Nie wiesz kompletnie, skąd się wzięły - może zwyczajna przeprowadzka? - niemniej jednak nie pozostaje Ci nic innego, jak próba wyhamowania, by przypadkiem nie uderzyć w nie! Szkoda zarówno zwierząt, jak i pojazdu. Dorzuć kostką k6. Parzysta - uff, całe szczęście, zatrzymujesz się wręcz parę centymetrów przed gromadą tychże istot! Co prawda musisz trochę odczekać, zanim te przeskoczą sobie przez drogę, niemniej jednak widok ten jest fascynujący i niesamowity. Nieparzysta - niestety, nie udaje Ci się odpowiednio zahamować i hipogryf radośnie wskakuje sobie na Twój pojazd! Aj, to nie tak powinno wyglądać... W przypadku samochodu: wszyscy są cali i bezpieczni, więc nie musisz się martwić o możliwe obrażenia. W sumie to jest najważniejsze, prawda? Profity z cięższej, zasłoniętej konstrukcji… O ile ktoś zapiął pasy. W przypadku motocyklu / skutera: niestety, nie masz szczęścia. Nie dość, że wpadasz na hipogryfy, to te jeszcze przez krótki moment przez Ciebie przebiegają. Na chwilę tracisz przytomność i masz obrażenia głowy, jak również połamane żebra. Musisz poprosić kogoś o pomoc i udać się na oddział Szpitala św. Munga, co wiąże się z koniecznością napisania posta na co najmniej 2000 znaków. Uwaga: jeżeli masz cechę silny jak buchorożec (wytrzymałość), nie musisz wzywać pomocy, nie tracisz przytomności i jesteś w stanie samemu dostać się na oddział Szpitala św. Munga. Mozolnie, ale jednak samemu. Nie otrzymujesz odpowiedniej rekompensaty za koszta naprawy. W przypadku motocyklu / skutera musisz uiścić opłatę wynoszącą 30% ceny nowego pojazdu w warsztacie samochodowym, by móc się nim poruszać, natomiast w przypadku samochodu - aby zgniecenia zniknęły, możesz uiścić opłatę wynoszącą 20% ceny nowego pojazdu. Odnotuj stratę w odpowiednim temacie.
61 - 80 - jakoś dziwnie Ci się jedzie, na początku wszystko jest niby w porządku, ale potem jakby coraz gorzej i gorzej… Kompletnie nie masz pojęcia, co się dzieje! Postanawiasz się zatrzymać na krótki moment na poboczu lub ścieżce, by tym samym przyjrzeć się, czy wszystko aby na pewno jest w porządku. I jak się okazało - złapałeś kapcia. Czy ten dzień może być jeszcze gorszy? Westchnąwszy ciężko, postanawiasz coś temu zaradzić, nie mając koła zapasowego. Dorzuć kostką k6. Uwaga: jeżeli wykonujesz zawód mechanika, automatycznie dostosowujesz się do kostki nieparzystej. Nie musisz wówczas rzucać kostką. Parzysta - niestety, żadne zaklęcia - mimo wszelkich starań - nie mogą naprawić tego na dłużej. Co chwilę musisz stawać i ponawiać rzucone uroki, modląc się w duchu, by dojechać na miejsce. Na szczęście naprawa u wulkanizatora to grosze, niemniej jednak niesmak pozostał. Nieparzysta - zażegnanie problemu nie sprawia Ci żadnego problemu. Jedno zaklęcie, może dwa i jedziesz dalej bez najmniejszego skrępowania! Najwidoczniej masz ogromne szczęście… albo doświadczenie?
81 - 100 - ta jazda jest wyjątkowo spokojna i, o dziwo, nic złego Cię nie spotyka! Jedziesz normalnie i nie spotkają Cię żadne nieprzyjemności na drodze podczas przemierzania przez kolejne kilometry. No dobrze, jedyna kwestia jest taka, że bardzo powoli Ci się kończy paliwo, ale może na oparach dojedziesz, prawda?
Uwaga! Ci, którzy pisali fabularnie, iż posiadają magiczny, latający pojazd, nim ten temat powstał na forum - płacą tylko połowę kosztów, za rejestrację posiadanego pojazdu.
Mimo, że zawodowo (oczekując na skończenie studiów i karierę aurorską) zajmowałem się jazdą nie miałem dotąd wystarczających oszczędności by zainwestować w motoryzację. Miałem prostego Solinexa*, ale nie mogłem zainwestować w nic większego. Gdy nadarzyła się taka okazja od razu popędziłem na targ samochodowy, żeby wydać wszystkie, tak pilnie oszczędzane pieniądze. Po dość długich poszukiwaniach wybrałem samochód o dość ciekawej nazwie (Piorun) i motocykl Bravo, który spodobał mi się bardzo, gdyż przypominał mugolskiego Harleya Davidsona. Do tego wszystkiego dołożyłem dziesięć baniaków paliwa, po czym uregulowałem zapłatę za dowiezienie motocyklu. Do domu wróciłem autem ciesząc się, że niedawno wynająłem przestronny garaż niedaleko mojej kamienicy - takie cudeńka nie mogły niszczeć na dworze.
/zt
*zakładam, że kupił wcześniej, płacę teraz
Ezra T. Clarke
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Długo zastanawiał się nad znalezieniem idealnego prezentu dla Leonardo - wydawać by się mogło, że obszedł już wszystkie sklepy zarówno w Hogsmeade, jak i w Londynie, a jednak nic nie wpadło mu w oko. Miał kilka pomysłów, drobiazgów w gruncie rzeczy mało znaczących, których nie można było nazwać pełnowartościowym prezentem. A przecież Ezra obdarowywał swojego chłopaka z powodu dwóch okazji! Targ samochodowy był opcją dosyć desperacką, Krukon przecież wiedział, że Leonardo żadnego prawa jazdy nie miał i jedyną przyjemnością z takiego podarka odnalazłby w samym jego posiadaniu i oglądaniu. Mimo to rozejrzał się po pojazdach, doceniając gustownego Ogniomiota, klasycznego Latającego Weasley'a czy przestronnego Wesołego Gumochłona. Miał już odchodzić, kiedy rzucił mu się w oczy motocykl wyjątkowo zapierający dech w piersiach; Ezra może nie był fanem motoryzacji, ale miał na tyle wysoko rozwiniętą intuicję, by od razu pojąć, że nie był to byle jaki model. Właściciel nie musiał go długo przekonywać, że włoski Bravo był tym, czego potrzebował. Dołożył do tego baniak paliwa. No cóż, Leonardo nie pozostawało nic innego, jak zdobyć prawo jazdy...
zt
Mefistofeles E. A. Nox
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
O ile wcześniej Mefisto nie był w pełni przekonany do pomysłu kupowania samochodu, tak teraz nic nie było w stanie zmienić jego zdania. Usłyszał od znajomego o fenomenalnym Ogniomiocie i po prostu wiedział, że ruszy w końcu tyłek na ten targ samochodowy i tam pozostawi fortunę. W ostatniej chwili miał się jeszcze wycofać ze względu na ojca, który nie czuł się na siłach na wychodzenie z mieszkania... Ale ostatecznie dostał jego błogosławieństwo i cholera, teraz to już w ogóle Nox nie potrafił się oprzeć wizji posiadania własnego autka. Trochę tęsknił za starym ojcowskim vanem, a trochę chciał mieć coś swojego. Nie uśmiechało mu się mimo wszystko samotne podróżowanie do Londynu, zatem postanowił porwać ze sobą @Nessa M. Lanceley. Co jak co, ale z tą rudą cholerą miał pewność, że będzie fajnie. W razie, gdyby dał się naciągnąć na jakieś głupoty... ktoś musiał go pilnować, prawda? - Wyobrażasz sobie, że od kilku lat mam mugolskie prawo jazdy, a na czarodziejskim wylądowałem na poprawce? - Pokręcił głową z rozbawieniem, kiedy już teleportował ich dwójkę w pobliże targu samochodowego, poleconego przez znajomego. Nie puścił Lanceley'ówny, którą podczas przenoszenia się trzymał za rękę; z bezczelnym uśmiechem pociągnął ją do przodu, rozglądając się pomiędzy rzędami najprzeróżniejszych pojazdów. Co gorsze, były tu też motory, a one kusiły go jak mało co... Chociaż przecież czuł, że jak tylko zobaczy Ogniomiota, to nic go od niego nie odciągnie.
Popołudnie zapowiadało się cudownie. Miała się uczyć, a następnie teleportować do domu i poćwiczyć trochę na perkusji, którą tam zostawiła. Zabierała właśnie torebkę z łóżka, wsuwała na ramiona swoją skórzaną (sztuczną oczywiście) kurtkę i trzymała w dłoniach swoje okulary przeciwsłoneczne. Przejechała dłonią po włosach, rozglądając się dookoła, czy aby na pewno wszystko wzięła i wyszła z dormitorium, tym samym znajdując się w pokoju wspólnym, gdzie stała się rzecz niespodziewana — mianowicie, nastąpiło porwanie. Nim się obejrzała, jej ukochana maskotka Slytherinu ciągnęła ją za sobą w stronę bram zamku, gadając coś pod nosem na temat samochodów. Była tak zaskoczona, że grzecznie truchtała za nim, dziękując wszelkim bogom, że wybrała obcasy na grubej podeszwie. Szkoda tylko, że nie zdążyła wysłać sowy do mamy. — Możesz mi powiedzieć skarbie, co Ty , a właściwie — co my, robimy? Nie mógł. Złapał ją mocniej za rękę i teleportowali się ze świstem, znajdując się w pobliżu targu z samochodami, który Nessa kojarzyła. Westchnęła, wolną dłoń opierając na biodrze i kręcąc z głową z niedowierzaniem. W brązowych ślepiach na próżno było jednak szukać złości, kryło się tam raczej rozbawienie i zaintrygowanie. — Ja też chcę mugolskie prawo jazdy, a nie wiem gdzie się zgłosić. I nie, nie wyobrażam sobie, bo ja zdałam obydwa etapy bezbłędnie. Jestem nowoczesnym Rycerzem, zamiast konia mam motor. Twórczo, co? Szukamy czegoś konkretnego, mój Drogi? — odparła spokojnie, rozglądając się dookoła i wsuwając okulary przeciwsłoneczne na noc, ponieważ bezchmurne niebo dawało słońcu pełne pole do popisu. Chłodniejszy wiatr sprawił jednak, że kurtki nie zdjęła. Znów grzecznie szła za nim, oglądając otaczające ich modele aut z podekscytowaniem na drobnej, bladej buzi. — Kupiłabym każde z tych maleństw.. Blaith kupiła mi najcudowniejszy egzemplarz, ale nadal.. Mogłabym mieć ich tyle, co butów, Dużo. —westchnęła z rozmarzeniem, stając przy nieco starszym modelu od Szui w intensywnie czerwonym kolorze. Razem z chromowanymi dodatkami, dwucylindrowym silnikiem i dodatkowym miejscem, pojazd prezentował się naprawdę pięknie. Właściwie, teraz gdy na chwilę się zatrzymali, to zauważyła, ile dookoła przewija się osób, zainteresowanych autami i motorami równie mocno, co ślizgoni. Jej wzrok powrócił jednak do klasycznego jednośladu, a ona sama zrobiła krok do przodu i wysunęła dłoń, przejeżdżając opuszkami palców po pokrywie silnika, a następnie po licznikach. Miały bardzo ciekawy wygląd, oryginalne wskazówki, pasujące do strzałek umieszczonych na felgach. Obróciła głowę w bok, patrząc na towarzyszącego jej Noxa — w butach na tak wielkim obcasie nie musiała aż tak zadzierać głowy, chociaż nadal był sporo wyższy. Kąciki ust drgnęły jej w górę, a kosmyk włosów spłynął jej na twarz. — To znacznie lepsza perspektywa popołudnia jak historia magii i moja matka. Jak zapyta, czemu nie przyszłam, to powiem, że zostałam porwana przez swojego partnera z wesela. Będzie na Ciebie, ja będę miała spokój i spędzimy cudowne popołudnie.
Dość już było tej wyuczonej ostrożności, która pchała ją w najbardziej zachowawcze rozwiązania podczas ostatniego roku zdecydowanie zbyt często. Ruth nigdy nie pytała nikogo o zdanie, zakładając, że trudno wymagać od innych aby znali ją lepiej niż ona sama. Nie uznawała półśrodków i kiedy czegoś bardzo chciała, w wielu przypadkach udawało jej się to uzyskać, choć ta konsekwencja w działaniu nie była zawsze największym sprzymierzeńcem kobiety. Nie wchodziła, a przynajmniej taką miała nadzieję, nikomu w drogę, jednocześnie małymi krokami dopinając cele, które sobie stawiała. I nie słuchała nikogo, o czym przez dziesięć lat najboleśniej przekonał się chyba Ezra, któremu za cierpliwość do przyjaciółki należał się chyba jakiś order.
Nie posłuchała także i teraz, odrzucając wszystkie ministerialne ostrzeżenia jej pracodawców, aby w miarę możliwości poruszała się najbezpieczniejszymi środkami transportu. Czy ktoś tu sugerował, że Ruth nie potrafiła bezpiecznie jeździć motocyklem? Bardzo słusznie, nie potrafiła.
Mając tak wypaczone pojęcie strachu, nie potrafiła jeździć tak spokojnie, jak wymagaliby tego od niej inni uczestnicy ruchu drogowego, ale i kobieta wcale nie chciała się z nimi utożsamiać. Bravo marzył się jej już od studiów, tylko albo nie miała na niego galeonów, albo nie miała magicznego prawa jazdy, albo była zajęta Mikkelem, Ezrą, Norbertem, znowu Ezrą, Calumem, Dorienem... I w końcu, oczywiście, pracą. Dlatego na londyński targ samochodowy wybrała się dopiero przed samym wyjazdem z Anglii, jak myślała – na stałe. Kiedy usiadła na motocyku z miejsca poczuła, że nie ma ochoty z niego schodzić – już nigdy. Nie było to jednak uczucie porównywalne do tego, kiedy spi się w nowych butach z niemocy ich zdjęcia, Ruth traktowała to bardziej jak spełnienie wieloletniego marzenia, zupełnie nie odbierając zakupu jak fanaberii powodowanej zamieszaniem w życiu. Może jednak potrzebowała czegoś takiego, by choć przez chwilę zapomnieć o ranach, jakie wydrapał w jej sercu Dorien. I cóż, nawet genewskie Biuro Bezpieczeństwa nie było w stanie wybić jej z głowy weekendowych wyjazdów do Francji w ciężkich, motocyklowych butach, skórzanej kurtce na pojeździe prawie ośmiokrotnie cięższym, niż ona sama. Warto było wydać wszystkie pieniądze.
Zt
Mefistofeles E. A. Nox
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
- Lance, najsłodsza moja, to targ samochodowy. Mogłabyś się domyślić, co tutaj robimy - poinformował przyjaciółkę, połyskując białymi ząbkami w bezczelnym uśmiechu. Prowadził dziewczynę ze sobą, może trochę za sobą - przejęty gnał do przodu. Ciężko stwierdzić, czy chciał mieć ją przy sobie i dlatego nie puszczał jej drobnej dłoni, czy może dbał o jej nóżki, zakotwiczone solidnymi obcaskami. Wiedział, że Nessa i w gorszym obuwiu sobie radziła, ale jakoś tak lubił wspierać i pomagać, w szczególności na tak durnej i nierównej powierzchni, na którą wpadali pomiędzy niektórymi alejkami samochodów. Trochę zdziwił się na wzmiankę o mugolskim prawie jazdy - nie wiedział, że Ślizgonka ma takie plany. Zmarszczył lekko brwi, acz pozwolił jej skończyć wypowiedź. Zaśmiał się nawet na tego nowoczesnego rycerza, nijak rudowłosej nie umniejszając. Miał dobry humor. - To trzeba było się odzywać, no dziewczyno. Pół życia mieszkałem w vanie - mruknął z niedowierzaniem, zwalniając nieco przy pięknym samochodzie, który chyba był przerobionym Piorunem w zjawiskowym zielonym odcieniu. Mefisto zajrzał z zaciekawieniem do środka, zachwycając się jasnym, skórzanym obiciem. Nie tego szukał... - Chętnie pomogę z tym mugolskim prawem jazdy. I tak, skarbie, szukamy konkretu. Znajomy wspomniał mi o zjawiskowym Ogniomiocie i... no, chyba najwyższy czas go nabyć, nie? - Wystarczyło trochę więcej czasu poświęconego na branżę tatuażu, by sakiewka zaczęła przeciążać. Nox raczej nie miał zbyt często okazji na rozpieszczanie się wielkimi zakupami... i chyba po prostu chciał skorzystać z okazji, czując, że jeśli będzie czekał, to coś może ulec zmianie. - Weź... nawet nic mi nie mów o motorach... kuszą - westchnął z niedowierzaniem, spoglądając na Lanceley'ównę. Chwilę zapatrzył się na maszyny przez nią podziwiane, wyrywając z zamyślenia dopiero wtedy, kiedy ponownie się odezwała. Uśmiechnął się trochę szerzej. - Och, skarbie, polecam się... ale nie wiem czy twoja rodzinka mnie polubi, jak tak dalej pójdzie... - Nie, żeby szczególnie mu na tym zależało. Sam wyjął okulary przeciwsłoneczne, by wetknąć je na nos; w ten sposób słońce nie raziło go i nie powodowało mylących grymasów. Przyciągnął Neskę do siebie i cmoknął ją w wierzch dłoni. - Dzięki za towarzystwo - wymuszone, ale jednak! - A potem zobaczył idealnego czerwonego Ogniomiota, puścił Ślizgonkę i wyskoczył do przodu z jękiem zachwytu. Idealny.
No przecież doskonale wiedziała, gdzie są i właściwie po co, tylko zdziwienie wciąż nie opuszczało jej głowy. Mef nie wspominał jej, że tak szybko planuje kupić auto! Oczywiście, snuła domysły, bo był podobnym fanem motoryzacji co ona, dzięki temu mieli kolejny, wspólny temat. O pojazdach można było z rudą godzinami, a skłaniać jej do wyścigów po miejskich ulicach nie trzeba było wcale. Wystarczyło podać datę i godzinę, a ona stawiłaby się na miejscu razem ze swoim ukochanym jednośladem. Zdecydowanie będzie kochała Fire do końca świata i o jeden dzień dłużej, za tak niesamowity prezent na urodziny. — No tak, bo jestem mało bystra skarbie. —odparła z westchnięciem, wzruszając ramionami i parskając cicho pod nosem. Wolną dłonią poprawiła tkwiące na nosie okulary, wciąż drepcząc za nim i korzystać z silnej ręki, którą z łatwością mógł ją powstrzymać przed ewentualnym upadkiem. Chociaż nie oszukujmy się, ślizgoński karzeł był mistrzem chodzenia na obcasach od trzeciego roku w szkole, żadne podłoże nie było jej straszne. Zwłaszcza, przy tak wygodnych butach, jak koturny. Cieszyła się jednak, że miała go obok. Bo co to za problem dla tak wysportowanego wilkołaka złapać lecące niczym worek kartofli czterdzieści parę kilo? — Wiesz, to był intensywny rok. Dopiero co zrobiłam dwie kategorie w magicznym, nie wystarczyłoby mi czasu na mugolskie. Jednak cudownie byłoby zacząć to realizować po szkolnych wakacjach, na początku roku — gdy jeszcze nie ma tyle nauki i prac domowych. —zaczęła zgodnie ze swoim planem, przenosząc na niego spojrzenie brązowych oczu. Wiedziała, że zawsze by jej pomógł i mogła na niego liczyć, więc przestała się już całkiem martwić o kwestie formalne i papierkowe, związane z posiadaniem pozwolenia na prowadzenie pojazdów w świecie osób niemagicznych. Sama powędrowała wzrokiem do auta, przy którym zwolnił chłopak.— Wyglądałabym doskonale w tej zieleni. Kuszący. Mruknęła cicho, bardziej do siebie niż do niego. Prawdą było to, że rude osoby doskonale wyglądały we wszystkich odcieniach żółci i zieleni. I do tego do jasne, przyjemne dla oka wnętrze. Czy to nie auto stworzone z myślą o ślizgonach? Milczała chwilę, przejeżdżając opuszkami palców po masce imponującego pojazdu. Wydała z siebie zaczepne "uuuu", gdy wspomniał nazwę samochodu, którego szukał. Okulary nie tkwiły już na nosie, więc mógł dostrzec podekscytowane spojrzenie Nessy. — Uderzasz w wyższą półkę. Chociaż tego tutaj też bym przemyślała, wyglądałbyś w nim zabójczo słońce. Nawet mały Borsuk by się skusił. Wiesz, że zaproponowałam mu pomoc z transmutacji? Tak wiem, kochasz mnie. Ness westchnęła, teatralnie wywracając oczyma i odgarniając na plecy kosmyk miedzianych włosów. Cieszyła się, że Nox ustabilizował się finansowo i odnalazł w wolnym zawodzie tatuażysty. Sama zamierzała się do niego wybrać, chcąc przyozdobić nieco swoje ciało. Oczywiście nie w tak widocznych miejscach, jak Mefisto i nie tak intensywnie, ale nadal. Uwielbiała tatuaże. Jego też, zawsze je oglądała i podziwiała na nowo, gdy byli razem. — Motory są cudowne. I nie stoisz w tych mugolskich korkach, możesz przejechać obok. Na niebie też się wszędzie przeciśniesz. I nie oszukujmy się, stroje na motor są niebywale atrakcyjne. — powiedziała pewnym głosem, idąc wolno koło niego i wciąć rozglądając się dookoła. Jej uwaga była rozpraszana przez ogromną ilość przepięknych, drogich maszyn. Na jego słowa odwzajemniła uśmiech, trącając go łokciem.— Wiesz, że zawsze jesteś moją słabością i moja rodzina nie ma nic do rzeczy. Wyglądaliśmy zjawiskowo na tym weselu. Moja matka stwierdziła, że jesteś całkiem uroczy. Gdy ją przyciągnął, pokręciła głową rozbawiona i dała mu bawić się w gentlemana. Cały targ pewnie myślą, że są młodym małżeństwem lub coś w tym stylu, a już z pewnością byli najbardziej stylowym duetem. — Swoją drogą, te Twoje komentarze na tym wizbooku... —zaczęła, unosząc nieco brwi i posyłając mu krótkie, intensywne spojrzenie. Nie dane było jednak jej skończyć, bo chłopak niczym małe dziecko, rzucił się do przodu, w stronę czerwonego ogniomiota, którego lakier błyszczał w promieniach słońca. Westchnęła ciężko, opierając dłonie na biodrach i śledząc go wzrokiem z rozbawieniem na twarzy. I tak nie potrafiła się na niego gniewać. Ruszyła więc wolno za nim.
Mefistofeles E. A. Nox
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Nie nazwałby jej mało bystrą, ale tylko zmienił swój bezczelny uśmiech na bardziej współczujący, jak gdyby się z nią zgadzał. Biedne rude maleństwo nie było w stanie połączyć kropek - znaleźli się na targu samochodowym, więc może Mefistofeles miał w planach naukę Zaklęć? Z pewnością nie chodziło o zakup jakiegoś pojazdu; nie, to byłoby za proste. - Rozsądnie... jak zawsze. Żeby wszyscy potrafili tak planować, jak ty - pokręcił głową z niedowierzaniem, nieco zazdrośnie podchodząc do zdolności organizatorskich Ślizgonki. Fakt faktem była niezłym wzorem do naśladowania - śmiał się, że z niej kujonka, ale pozytywne efekty nigdy jej nie opuszczały. Wolał nie dopytywać jakie szykują się dla niej oceny; wolał w ogóle trzymać się na dystans w tej kwestii, żeby sobie humoru nie psuć. Wiedział, że zakup auta tuż przed wakacjami nie jest najlepszym pomysłem - bo po co? Żeby samochód stał i się kurzył, podczas gdy Nox wyjedzie z hogwarcką dzieciarnią na jakieś egzotyczne wyspy? Z drugiej strony, dostał cynk od zaufanego znajomego, a na Ogniomioty chętnie zerkał od dawna. Ten konkretny egzemplarz miał być wymarzonym gratem, w którym można byłoby grzebać do woli... a Mefistofelesowi marzyło się takie czerwone cudo, w którym pozbyłby się stałego dachu, na rzecz mugolskich otwieranych. Wprost już zacierał łapki na myśl o tym ile czasu poświęci pochylony nad nowym skarbem. - Cudny - przytaknął, - ale nie. - Piorun wyglądał elegancko, ale jakoś tak sztucznie; nieodpowiednio. Przypominał melodię, którą bardzo się lubiło, ale która po prostu nie była tą, na którą miało się teraz ochotę. Wizja Ogniomiota z kolei przypominała tę jedną piosenkę, która jeszcze nigdy się nie znudziła; której można słuchać zawsze, bo równie przyjemnie poruszała serce. Mefisto był pewien decyzji, a jednak na kolejne słowa przyjaciółki drgnął z zaskoczeniem, odrobinę zwalniając. Poświęcił Piorunowi jeszcze jedno spojrzenie, dłuższe niż planował. - Nie wiem, czy to droga do jego serca - mruknął z niezadowoleniem i lekkim oburzeniem, jak gdyby Nessa nie powinna poruszać tego tematu. Sprawy sercowe wydawały się Noxowi durne i niegodne uwagi - niemalże uwłaczające, bo jak to tak? On miał tracić dla kogoś głowę? Wiedział, że robił to wyjątkowo żałośnie i psuł sobie reputację po każdym spotkaniu z Puchonem, ale... cóż, udawać potrafił jedynie wtedy, gdy nie było go w pobliżu. - ...to już z kolei tak. Potrzebna mu pomoc z transmutacji? - Szczerze żałował, że sam się nigdy nie przykładał do dziedziny męczonej przez Craine'a. Nie było mu dane nawet wesprzeć chłopaka, bo zapewne wiedział mniej niż sam siódmoklasista. Czy Rivai nie mógłby zainteresować się Opieką Nad Magicznymi Stworzeniami, albo chociaż Obroną Przed Czarną Magią? Zielarstwem, Zaklęciami... Merlinie, przecież już nawet w Grach Miotlarskich Ślizgon czuł się lepiej, niż na Transmutacji. Zaśmiał się krótko na wieść o odczuciach pani Lanceley. Przyjął to jako komplement, niezbyt wnikając już w strukturę rodu i to, czyje zdanie liczyło się najbardziej. W jego mniemaniu istotna była jedynie Nessa, zatem to na jej opinii się koncentrował; skoro mówiła, że jej rodzina nie ma wiele do gadania, to tak też zamierzał sam uważać. Wzmianka o wizbooku przemknęła mu koło ucha, bo już pochylał się nad czerwoną maską, przykładając do niej delikatnie dłonie. Wyobraźnia ruszyła do przodu, drobne zmianki zwizualizowały się przed oczami chłopaka, ryk silnika załaskotał w uszy... - Jeśli młody nie skusi się na ten skarb, to chyba poważnie muszę sobie odpuścić - westchnął cicho, niezbyt pewny czy do siebie, czy do Nessy; tak czy inaczej, jego zdaniem Ogniomiot prezentował się lepiej od Pioruna i powinien trafić w gusta Liama, Asmoday'a, Nessy, Neirina, Fire, Ezry, Emily, czy sprzedawczyni w sklepie spożywczym przy Pokątnej. Przed takim pojazdem zwyczajnie każdy powinien się ugiąć i Nox nie potrafił uwierzyć, że reakcja mogłaby być inna. - Powiedz mi, że nie jest idealny - dla mnie - perfekcyjny. Student obejrzał się w stronę towarzyszki, nie odrywając dłoni od powierzchni samochodu, jak gdyby bał się, że ten zniknie lub zostanie zabrany. W zielonych tęczówkach połyskiwał entuzjazm i pewność. Nessa musiałaby okrutnie go nienawidzić, by teraz próbować zgasić ten zapał niechęcią.
Mógł chcieć pooglądać! Szukał może prezentu dla ojca? Było tyle możliwości wbrew pozorom! No i każdy wiedział, że na takim targu, serwowano najlepszą kukurydzę! Widząc jego minę, wywróciła jedynie oczyma, prychając cicho pod nosem. Mefisto miał jednak to do siebie, że rudzielec nie potrafił się na niego gniewać. Ich relacja była zbyt ciepła, zawsze postrzegała go jako starszego brata i maskotkę, mógł liczyć na specjalne podejście. Na jego słowa machnęła ostentacyjnie wolną ręką. Była jak zwykle pełna pokory i dystansu do samej siebie, a czysta krew wcale nie sprawiała, że wywyższała się ponad innych. — To jedna z niewielu moich zalet, a jakieś przecież muszę mieć, nie słońce? Kwestia wprawy. Dam Ci wskazówkę — weź na siebie tyle, żeby doba była zbyt krótka. Z początku będzie koszmarnie, ale z czasem nabierzesz wprawy i się nauczysz. — odparła bezceremonialnie, uśmiechając się do niego zachęcająco i wzruszając ramionami. Nie było tak, że od razu szło jej dobrze i potrafiła właściwie wykorzystać czas. Narastające obowiązki jednak zmuszały ją coraz częściej do tworzenia planu dnia czy nawet miesiąca, w efekcie czego weszło jej to w nawyk. Błysk w oczach starszego ślizgona sprawił, że bezgłośnie wypuściła powietrze spomiędzy warg. Widać było ekscytację, oczekiwanie. I faktycznie, tematu ocen i egzaminów nie miała serca poruszać, bo doskonale wiedziała, że nie wszyscy żyli podręcznikami i mogli mieć takie stopnie jak ona. Nie winiła ich, nie oceniała. Najważniejsze jednak, aby Mefisto był, chociaż troszkę zadowolony z przodujących dla siebie przedmiotów. Omiotła spojrzeniem otaczające ich pojazdy, a jej drobna buzia nabrała nieco rozmarzonego wyrazu. Czemu pojazdy były takie cudowne? Też chciałaby samochód, jednak inwestycja ta musiała poczekać na lepsze czasy. Skrzyżowała ręce pod biustem, skupiając w końcu orzechowe ślepia na Noxie. Był uparty i zdecydowany, to dobrze. Kiwnęła głową, robiąc pół kroku w przód. — Masz rację. Czegoś mu brakuje, żeby pasował Ci. —rzuciła cicho, wsuwając mu rękę pod ramię. Oparła głowę o jego przedramię, wzdychając cicho. Tak, Liam to był trudny temat, a ona nie była osobą, która mogła jakoś szczególnie mu pomóc. Była beznadziejna w tych sprawach, nie potrafiła patrzeć na ludzi w sposób, w który Mef spoglądał na Liama przy każdej możliwej okazji. Mocno go wzięło na tego uroczego dzieciaka, a Nessa kibicowała im z całego serca, zastanawiając się gdzieś w środku, co więcej mogłaby dla brata zrobić. — Nie, nie sądzę. Nie wygląda na takiego płytkiego. Oj, już nie rób takiej miny. Przecież wiemy o sobie wszystko, nie? Trąciła go łokciem, starając się wywołać, chociaż cień uśmiechu na jego buzi. Uwielbiała tą jego dumę i dominację, a gdy przychodziło co do czego, a borsuk znajdował się obok.. Cóż, nawet komuś tak mało lotnemu w sprawach sercowych, jak Nessa, bardzo łatwo było zauważyć te krótkie spojrzenia i delikatne uśmiechy, które miały być tylko drgnięciem kącików ust ku górze. Teoretycznie nic nieznaczące. Na jego pytanie, kiwnęła głową tak, aby kaskady miedzianych włosów odrzucić na plecy. —Coś mi się obiło o uszy, że chciałby się poprawić. Nawet napisałam mu list. Chętnie mu pomogę. Może chcesz wspólne korepetycje? Mój konik nie jest Twoją mocną stroną. —rzuciła zaczepnie, puszczając mu oczko i sugerując kolejną sposobność, aby ślizgon mógł spędzić czas z puchonem. Jakoś tak wierzyła w teorię, że im więcej czasu z kimś spędzamy, tym bardziej naturalnie wychodzą skrywane sympatie. Po chwili jednak jęknęła cicho, przymykając oczy. Uświadomiła sobie, jak bardzo takie lekcje byłyby bezcelowe.— Co ja mówię, Ty byś w ogóle mnie nie słuchał i się nie uczył.. Ahh, Mef. Może zaproponuj mu pomoc z czymś, w czym Ty się specjalizujesz? Wygląda na ambitnego dzieciaka. Przyglądała mu się, stojąc kilka kroków za nim. Wędrując wzrokiem pomiędzy profilem Noxa a maską samochodu, który tak czule dotykał. Niemalże jak kochankę, która należeć ostatecznie miała tylko do niego. Miał radość wymalowaną na twarzy i błyszczące spojrzenie, zupełnie jakby spoglądał na największy na świecie skarb, układając sobie w głowie jakieś związane z nim scenariusze. Zaśmiała się na jego stwierdzenie, podchodząc bliżej i przesuwając palcami po samochodzie. Faktycznie, im dłużej na niego patrzyła, tym większe wrażenie na niej robił. — Ty masz robić na nim wrażenie, a samochód ma Cię tylko upiększać. A gwarantuję Ci, będziesz w nim zabójczy. — powiedziała tonem, który wskazywał na najbardziej oczywistą rzecz na świecie. Kiwnęła głową, wyciągając dłoń w jego stronę i mierzwiąc mu włosy, co nie było takie trudne zważywszy na połączenie obcasów, jak i fakt, że Nox się nachylał. — Zapiera dech w piersiach. Myślisz, że dostaniemy kluczyki na jazdę próbną? Musisz sprawdzić silnik, zawory, upewnić się, że wnętrze jest zadbane. Sprawdź też, kiedy wymieniano w nim płyny, bo jak zbyt długo tkwiły jedne, to niezbyt dobrze. —dodała jeszcze, wyliczając mu na palcach rzeczy, które przychodziły jej do głowy i które przy zakupie pojazdu wydawały się najbardziej istotne. Bo wygląd już go raczej całkiem kupił, pozostawała kwestia techniczna i ewentualne negocjacje. Nie był to tani samochód, więc Mef musiał zweryfikować papiery.
Mefistofeles E. A. Nox
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
- Niewielu - powtórzył ze śmiechem, aż niedowierzając w to, że Nessa mówiła poważnie. Mimo wszystko nie kłócił się z nią, po prostu kręcąc głową i uznając, że od nadmiaru nauki wszystko jej się w tej rudej łepetynie poprzewracało. Lanceley, w jego Mefistofelesowym mniemaniu, miała całkiem sporo zalet. Gdyby tak nie było, to nie nazywałby jej swoją przyjaciółką i nie ciągałby jej w wolnym czasie po targu samochodowym. Nawet w swoim masochizmie nie porywał się zbyt często na spędzanie czasu w towarzystwie ludzi, z którymi się zupełnie nie dogadywał; jeszcze tak o, bezinteresownie? W kwestii organizacji, to się już nie odezwał. Zawsze twierdził, że każdy musi wypracować sobie własny system. Dla niego propozycja Nessy brzmiała zbyt męcząco, zbyt sztywno - potrzebował luk w planie, coby mieć w życiu trochę czasu na spontaniczne decyzje i głupoty. Bywały dni, gdy doba stawała się za krótka, a Mefisto już nie czuł żadnego bólu związanego z notorycznym wykrzywianiem dłoni podczas robienia tatuaży. Jeśli chciał, to potrafił nieźle się zajechać pracą, podobnie jak ślęczeniem nad tymi przedmiotami, które lubił. Gorzej sprawa wyglądała z - no cóż, co tu wiele mówić - wszystkim innym. Wcale nie chciał rozmawiać o Liamie, chociaż doskonale rozumiał zainteresowanie Nessy tym konkretnym tematem. Bądź co bądź, Nox wcześniej nie był w podobnej sytuacji i jego przyjaciółka doskonale o tym wiedziała. To był miłosny debiut i aktualnie wychodził beznadziejnie, a czy było coś bardziej demotywującego od złamanego serduszka podarowanego komuś, kto nie chciał i nie mógł go wyleczyć? Uśmiechnął się delikatnie, gdy Ślizgonka zaoferowała mu korki z transmutacji. To nie był jego przedmiot, co do tego nie było żadnych wątpliwości. Nawet nie mógł gniewać się o to, że tak go oceniała. Zamiast tego tylko otworzył usta, by grzecznie podziękować i zapewnić rudowłosą o tym jak bardzo beznadziejnie by to szło, jednak ta sama dostrzegła kluczowy błąd własnego rozumowania. Z koncentracją w tego typu sytuacji mogłoby być ciężko. - Poruszanie z nim tematu Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami to jak dodatkowy strzał w kolano - uznał, machając lekceważąco ręką, żeby porzucić temat. Nie czuł się geniuszem z Zaklęć czy Obrony Przed Czarną Magią, ale niby zaoferować pomoc mógł - kwestia doświadczenia i praktyki zawsze się przydawała, a tu Nox znacznie bardziej się wykazywał. Zresztą, OPCM musiał wiernie powtarzać, skoro zerkał na samą w sobie Czarną Magię... Ale to nie było teraz istotne. Wierzył, że jeszcze się z Liamem dogada - głównie dlatego, że zwyczajnie nie zamierzał odpuszczać. Puchon stał się takim symbolem dobra, który miał w jakiś sposób zapewnić Mefisto o tym, że sam nie jest aż tak beznadziejny zły. Wykazywanie czegoś takiego brzmiało sensownie. Cieszył się, że wziął ze sobą Nessę. Znał się na samochodach i raczej nie zamierzał kupować tak w ciemno, ale i tak miło było jak ktoś podsumował za niego wszystkie rzeczy do zrobienia. Skinął po prostu głową, jeszcze lekko uśmiechnięty po tym, jak dziewczyna zmierzwiła mu palcami włosy. Puścił jej oczko i zaczepił stojącego nieopodal pracownika targu, właśnie po to, żeby dostał pozwolenie na sprawdzenie wszystkiego, co interesowało go w Ogniomiocie.
— No tak, niewielu. —przytaknęła na jego stwierdzenie raz jeszcze, wzruszając przy tym delikatnie ramionami. Zdawała sobie sprawę, jak wiele wad miała i jak nieznośna była. Właściwie zawsze zaskakiwała ją chęć ludzi do spędzania z nią czasu. Ona sama by ze sobą na pewno nie wytrzymała. Mefisto był znacznie przyjemniejszym towarzystwem! Był idealnym przykładem tego, aby nie oceniać książki po okładce. Mięśnie i tatuaże, mocne rysy twarzy — wcale nie świadczyły o jego braku wrażliwości. Był maskotką, była święcie przekonana, że zawsze stanąłby w obronie drugiej osoby, niezależnie od wszystkiego. Miał w sobie ogromne pokłady opiekuńczości, niczym samiec alfa z wilczego stada, którym się opiekował. Uśmiechnęła się pod nosem, lustrując sylwetkę ślizgona wzrokiem. Uwielbiała go, nawet jeśli miał swoje mroczne strony i sekrety, bo kto ich nie miał? Nie było ludzi idealnych, nieskazitelnych. Każdy był inny i tu Nox miał rację, każdy potrzebował swojego systemu. Jedni byli bardziej energiczni, inni mniej, każdy też miał odrębne priorytety i indywidualne pomysły na siebie. Bycie sztywną i ambitną to były kolejne z ogromnego wachlarza jej wad. Nie potrafiła odpuścić, potrzeba zdobywania nowej wiedzy była zbyt silna. Nie sądziła, że umiałaby zachowywać się na dłuższą metę głupkowato i spontanicznie. Oczywiście, ludzie ją mylnie za taką odbierali, myląc ze sobą cechy, bo była zwyczajnie bezpośrednia i szczera, a to, co dla innych było dziwne, dla niej było gestem czy słowem naturalnym. Zdążyła się już jednak przyzwyczaić i właściwie ani się nie przejmowała, ani też nie słuchała opinii innych. Sztuką w życiu było odnalezienie równowagi. Widziała jego minę, gdy poruszyła temat borsuczego malucha, więc jedynie wywróciła oczyma, zagryzając dolną wargę i robiąc niewinną minę. Nie poruszy więcej tego tematu, skoro nie był on na rękę wilkołakowi. Sądziła jednak, że to niezbyt dobrze, że nie potrafił swobodnie o Liamie rozmawiać i o uczuciach, które w nim rosły. Dla Mefa musiało być to coś nowego i dziwnego, tak, że pewnie sam nie wiedział, jak dokładniej się za to zabrać. Ona sama by nie miała pojęcia, jednak na całe szczęście, nie widziała dla siebie innej przyszłości jak samotnej z hodowlą żmijoptaków czy coś. Może zakocha się w tworzeniu instrumentów i przyniesie nazwisku powód do dumy, tworząc jakiś ciekawy instrument? Niemniej jednak nie powinien się poddawać i krok po kroczku poznawać świat miłości i uczuć. Złapanie drugiej osoby przecież wcale nie było proste, czasem potrzeba było wielu lat walki i prób zdobycia jej zaufania. — Metodą prób i błędów, znajdziesz odpowiednią drogę. Zobaczysz! Dobrze, już dobrze. Milknę. — odparła z delikatnym wzruszeniem ramion, przykładając sobie palec do ust na znak ciszy, odkładając temat żółtego na bok. Westchnęła cicho, przymykając nieco oczy, czując pod palcami chłodną stal maski samochodowej. Z samochodami było tak prosto, nie to, co z ludźmi. — Bierz tego ogniomiota. —westchnęła w końcu, rozkładając ręce na boki, przyglądając się jeszcze pojazdowi. I ją kupił, urzekając swoimi kształtami i pięknym wnętrzem. To było jego marzenie, co było najważniejsze! Wydawał się idealnie pasować do Noxa, chociaż z jego aparycją i na rowerze wyglądałby zabójczo. Zawsze miała go za przystojniaka, nawet jeśli nie postrzegała go w sposób, w który kobiety patrzyły na mężczyzn. Z pożądaniem czy coś. To nie była bajka Nessy, cały ten skomplikowany świat relacji i intymności. Gdyby czytała w myślach, walnęłaby go w głowę. Bo zło w nim to chyba tylko on sam dostrzegał. W ogóle nie mogła go sobie wyobrazić w negatywnej sytuacji, gdyby posuwał się do rzeczy niewybaczalnych i uznanych przez społeczeństwo za tabu. Lustrowała wzrokiem auto, nie chcąc gapić się na przyjaciela. Podeszła do drzwi pasażera i pociągnęła za klamkę, bezceremonialnie wsiadając do środka. Orzechowe ślepia od razu rozejrzały się wnętrzu, sprawdzając detale — takie jak szycie na fotelach, deskę, wskaźniki czy stan kierownicy, a także gałkę od biegów. Wyglądało na zadbane i czyste, a do tego wewnątrz samochodu bardzo ładnie pachniało. Przyglądała się przez szybę przyjacielowi, który konwersował z właścicielem, zapinając pas i zakładając nogę na nogę. Wsunęła też okulary na nos, układając się wygodnie w fotelu. Cholera, nawet spać można było tu. — Im dłużej w nim jestem, tym bardziej mi się podoba. Ma w sobie cos dzikiego, jak Ty. Pytanie tylko, jak sprawdzi się silnik. Dał Ci kluczyki czy chciał licencję? — zapytała, gdy tylko drzwi od strony kierowcy drgnęły, a ona dostrzegła ciemną czuprynę Mefisto.
Mefistofeles E. A. Nox
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Nie wątpił, że każdy ma wady - cóż, u siebie potrafił wytknąć ich tragicznie wiele, a przy okazji i na innych niekiedy spoglądał bardzo krytycznie. Z tym swoim dobrym serduszkiem niekiedy czepiał się o najmniejsze drobiazgi, niezbyt wiedząc jak zapanować nad własnymi emocjami. Nie chciał się w to teraz zagłębiać, zatem tylko przewrócił oczami. Gdzieś tam zarejestrował ciepły uśmiech, którym obdarzyła go przyjaciółka; szkoda, że w całej swojej ignorancji niezbyt pozwalał sobie na dostrzeżenie tego, pod jak dobrym kątem na niego patrzyła. Zupełnie nie potrafił mówić o swoich uczuciach i nawet tego nie próbował ukryć. Otwarcie pokazywał Lanceley, jak niezręcznie było mu wspominać o Liamie - nie wiedział, co w ogóle o tym wszystkim myśleć. Najchętniej wyparłby się każdej swojej słabości; nienawidził poczucia bezsilności, a w tych sprawach nękało go ono zbyt często. Mefistofeles doskonale widział, kiedy sam rzucał sobie kłody pod nogi (zajebiście często, prawdę powiedziawszy) i wcale się nie dziwił, że romansowanie szło mu tak beznadziejnie. Nie miał tylko pojęcia czemu... ani co z tym zrobić. Ogólny zalążek pomysłu brzmiał "nie spieprzyć nic dalej" i ciężko stwierdzić, czy miało to jakoś Ślizgonowi pomóc. - Wezmę - zaśmiał się cicho, urzeczony tym, jak bardzo dziewczyna popierała jego decyzję. Cóż, niewiele miała do powiedzenia, bo jego entuzjazm był widoczny gołym okiem i raczej nie zapowiadało się na to, że nagle z ogniomiota zrezygnuje. Ustalił wszystkie szczegóły, pokręcił się przy samochodzie. Właściciel pozwolił mu zajrzeć pod maskę i wypytać o każdy najmniejszy drobiazg - później sam zaczął zadawać pytania, sprawdzając czy Mefistofeles nie był jakimś idiotą, który nigdy za kółkiem nie siedział, a teraz rwał się na piękne auto. - Chciał licencję i dał kluczyki - uściślił, pobrzękując zdobyczą w dłoni. Wsiadł do swojego wymarzonego samochodu i aż westchnął z zachwytem; ta jazda próbna to była tylko formalnością. - Dobra, nie mamy za dużego pola do popisu, bo wszystko jest obłożone zaklęciami... ale sprawdźmy to maleństwo - mruknął pieszczotliwie, szturchając łokciem towarzyszkę.
Nie był w tym sam. Nessa również uważała, że wad ma znacznie więcej od zalet, chociaż cały czas starała się nad sobą pracować i się doskonalić, aby te najgorsze wytępić albo zmniejszyć częstotliwość ich występowania. Człowiek miał pewne schematy w postępowaniu, a konkretne bodźce były w stanie obudzić zachowania czy emocje, na które na dobrą sprawę nie miało się wpływu. Nic dziwnego, że Nox i Lanceley się przyjaźnili, byli do siebie bardzo podobni. Obydwoje nie potrafili dopuścić do głowy myśli, że ktoś może dobrze ich postrzegać i zawsze patrzyli najpierw na innych, a potem na siebie. Ruda sądziła jednak, że miała nieco silniejszy i bardziej męski charakter od czarnowłosego. O własnych uczuciach też mówić nie lubiła i nie potrafiła, chociaż zawsze zachowywała się w taki sposób, że ktoś z łatwością mógł stwierdzić, czy ślizgonka go lubi, czy też wcale. Była stworzeniem prostym w obsłudze, nieszczędzącym gestów czy słów drugiej osobie, jeśli było na nie miejsce. Nessie wydawało się to urocze, że nie potrafił wprost rozmawiać o Liamie, który aż tak zawrócił mu w głowie. Miała szczerą nadzieję, że im się uda, a ona będzie miała okazję lepiej go poznać i w jakiś sposób zrobić wężowi reklamę, na którą zasługiwał. Nikt nie lubił być bezsilnym, a jednak i takie sytuacje były w życiu potrzebne. Rozwijały, potrafiły zmusić na spojrzenie na problem z innej perspektywy, której nie dostrzegaliśmy wcześniej. Zresztą, akurat Lance była koszmarnym towarzyszem do takich rozmów, wcale nie odnajdowała się w takich sytuacjach i często ich nawet nie widziała, traktując siebie w sposób taki, a nie inny. W przeciwieństwie do Noxa, ona zwykle nie komplikowała sobie życia, sięgając po najbardziej brutalne i dosadne metody. I nadal dziw ją brał, że pomimo tego, tak wielu ludzi lubiło spędzać z nią czas! Zdecydowanie powinien bardziej uwierzyć w siebie i w swój potencjał, którego miał naprawdę pokaźne zapasy. — To dobrze. Bo byś żałował, gdybyś nie kupił. Twoje oczy mówią wszystko, Mef. —odparła automatycznie na jego stwierdzenie, wzruszając odruchowo ramionami. Najważniejsze, żeby dzięki temu był szczęśliwy, a reszta się jakoś ułoży. Kto wie, może jazda nocą w tym cacku sprawi, że pojawią się w głowie rozwiązania jego wątpliwości i problemów, a także wskazówki odnośnie do dalszego postępowania w tak delikatnej sprawie, jakim było zakochanie się? Uśmiechnęła się do własnych myśli, przesuwając spojrzeniem po samochodzie. Korzystając z okazji, że Mefisto dyskutował ze sprzedawcą, rozsadowiła się wygodnie w miękkim fotelu. Zaraz po dokładnym przyjrzeniu się wnętrzu (Nessa była perfekcjonistką, zauważyłaby absolutnie wszystko), westchnęła cicho i ułożyła plecak na kolanach. Poprawiła lusterko, przeglądając się i przeczesując palcami włosy, a następnie sięgając po szminkę i poprawiając nieco makijaż. I chociaż jej blada buźka zakryta była tylko delikatnym rumieńcem podekscytowania, strasznie cieszyła się zbliżającą się przejażdżką. Gdy chłopak wszedł do środka, obróciła głowę w jego stronę, posyłając mu zadziorny uśmieszek. — Masz oko. Jest cudowny! Wnętrze jest zadbane i do Ciebie pasuje. To co, dokąd jedziemy, Panie kierowco?— zaczęła z entuzjazmem, odwzajemniając szturchnięcie i puszczając mu oczko. Zapięła pas, odkładając torbę na ziemię. Założyła nogę na nogę, oparła się wygodnie i skorzystała z podłokietnika.— Sama się zastanawiam, czy nie odłożyć też na auto.. Motor jest bezbłędny, daje poczucie wolności i niezależności, a jednak nie nadaje się na każdą okazję. Kontynuowała z cichym westchnięciem, przesuwając obuszkiem palca po skórzanym wykończeniu, aby następnie posłać Noxowi krótkie i intensywne spojrzenie, sugerujące mu, aby udzielił jej jakieś rady. Był starszy i mądrzejszy, teoretycznie. Lubiła go pytać o zdanie. Nie tylko dlatego, że był inteligenty, ale przede wszystkim dlatego, że działał sercem, co w tych czasach się rzadko zdarzało.
Mefistofeles E. A. Nox
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Człowiek miał pewne schematy w postępowaniu - to prawda, a u Mefisto bardzo łatwo można było to zauważyć. Niegdyś nieprzewidywalny, teraz coraz mniej przykładał wagę do ukrywania swoich niedoskonałości. Nie potrafił już ślepo gonić za perfekcją i chociaż nie przestał nad sobą pracować, to nauczył się, w końcu, swoje wady akceptować. Istniały, nie miał jak tego zmienić. Zajął się zatem tymi swoimi schematami. - Zatoczymy kółko - odparł krótko, nie planując dokładnie gdzie pojadą. Czuł, że jak tylko rozpędzą się na jednej drodze, albo wzbiją w powietrze zgodnie z założeniami czarodziejskich pojazdów, to go poniesie i pewnie jeszcze zbiorą ochrzan, że pojechali za daleko; to było nieuniknione, bo Mefistofeles już czuł, że się w tym samochodzie zakochuje. Zawsze lubił jeździć, czy to starym vanem ojca, czy pojazdem jakiegoś znajomego... Siedzenie za kółkiem sprawiało mu niesamowitą przyjemność, pomagało odciągnąć myśli - trochę tak, jak aktywności fizyczne, które tak bardzo ułatwiały mu życie. - Na twoim miejscu bym zaczekał - oznajmił, kiedy już ruszyli. Miał podzielną uwagę, do jego jazdy nie można było się przyczepić; fakt faktem, prowadził auto jeszcze zanim zdobył jakiekolwiek (mugolskie czy czarodziejskie) prawo jazdy... O czym niekoniecznie wszyscy powinni wiedzieć. Widać było, że czuje się jak ryba w wodzie, że jego ruchy pozbawione są poddenerwowania. Był wyluzowany, spokojny, zadowolony; na jego ustach tańczył subtelny uśmieszek, w oczach czaiło się odrobinę ekscytacji. - Potrzebny ci teraz samochód? Jesteś jeszcze na studiach, o kwestii mieszkaniowej nie wspominam... I ja kocham samochody, poważnie, ale dwa pojazdy? Wydaje mi się, że to trochę szybko. - Wzbili się w powietrze idealnie, delikatnie. - Znaczy wiesz. Odłożyć trochę pieniędzy nie zaszkodzi. - To była jej decyzja. Dla Mefisto uzbieranie pieniędzy na samochód było czymś niesamowitym; tak samo wielkie było mieszkanie, które inni traktowali jak kolejną zwykłą rzecz do odhaczenia na liście. Ciężko wyjaśnić komuś wagę takich rzeczy. Skoro Nessa rozpatrywała zakup kolejnego pojazdu to najważniejszym pytaniem, na które musiała sobie odpowiedzieć, było to, czy jej to w ogóle potrzebne. Jazda nie trwała długo, Mefisto był już przekonany co do kupna Ogniomiota. Zatoczyli, faktycznie, kółko, a następnie wrócili na targ i tam też trzeba było załatwić wszystkie formalności. Tym razem nie musieli bawić się w teleportację, aby wrócić do Hogwartu!
To się nazywało dojrzewaniem i wkroczeniem już drugą stopą w dorosłość, a przynajmniej tak nazwałaby to Nessa. Z czasem przecież wszystko się zmieniało, zwłaszcza sposób postrzegania nas samych. Za dzieciaka wady były czymś złym, a w nastoletnim wieku? Każdy starał się je ukrywać i maskować, najlepiej jak potrafił. Teraz, jednak gdy miało się te dwadzieścia prawie lat lub ponad dwadzieścia.. Wszystko się zmieniało. — Kółko mówisz? Może być. — odparła z delikatnym wzruszeniem ramion, posyłając mu krótkie spojrzenie i delikatny uśmiech. Z Mefisto czas strasznie szybko jej leciał, w ogóle nie można było się nudzić. Starszy ślizgon często dawał jej wiele do myślenia, ponieważ tak bardzo nie wpasowywał się w schematy. W kwestii pojazdów byli dokładnie tacy sami. Ruda nigdzie nie czuła się lepiej, jak na swoim ukochanym motorze — zmorze ojca i matki, którą dostała od Blaith na urodziny. Poczucie wolności i braku ograniczeń sprawiał, że godzinami mogła jeździć lub też latać, zapominając o bożym świecie. To była też jej metoda na odnalezienie wewnętrznego spokoju. Gdy zaczął mówić, oparła się wygodniej i przekręciła głowę w jego stronę, wędrując karmelowymi ślepiami po sylwetce chłopaka, śledząc jego pewne i spokojne ruchy. Dogadywał się z ogniomiotem doskonale! Westchnęła cicho, bo gdy wszystkie jej ciche myśli wypowiedział na głos, przypominał prawdziwy głos rozsądku. — Pewnie masz rację. Mieszkanie samemu jednak bardzo mnie korci. Moi rodzice bywają.. Cóż, męczący. To znaczy, są bardzo towarzyscy i energiczni, ale sam wiesz.. Odparła w końcu, wywracając oczyma na wyobrażenie swoich rodziców w drzwiach, którzy wciąż traktowali ją jak małe dziecko. Nox zawsze wiedział, o co jej chodziło, więc nie było potrzeby, aby mówiła o tym na głos. Cóż, pewne było, że samochód na pewno zmieni właściciela. Po twarzy ślizgona widać było, że każda minuta spędzona w jego wnętrzu sprawiała, że zakochiwał się w pojeździe na nowo, coraz mocniej. Całe szczęście, właściciel był na tyle przyzwoity, że oszczędził Mefisto jakichkolwiek problemów i wszystkie papierkowe sprawy załatwili w okamgnieniu, a dokumenty własności tkwiły w samochodowym schowku. Cieszyła się, że przyjaciel mógł spełnić swoje marzenie! Rozmawali całą drogę powrotną do zamku, snując plany kolejnych wycieczek i omawiając kryjący się pod maską silnik. Było to znacznie przyjemniejsze niż teleportacja!
/zt
Cassius Swansea
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
piszę w sprawie motocyklu Bravo, o którym rozmawialiśmy w zeszłym tygodniu. Zgodnie z ustaleniami przesyłam zaliczkę wraz z tą sową. Resztę zapłaty uiszczę, gdy motocykl zostanie dostarczony pod wskazany wcześniej adres w Dolinie Godryka. Przypominam również o umówionym zapasie paliwa.
Pojęcie o motocyklach miała żadne, ale Dominik w tej kwestii nie był chyba wiele lepszy, poza tym to ona akurat miała czas przejść się na targ. Dowiedziała się wcześniej, o co powinna dopytać, a na miejscu zdała się już na sprzedawce. Nie była pewna jaki dokładnie powinna wybrać i z czego ucieszyłby się Charlie najbardziej, ale podejrzewała, że niezależnie od jej wyboru będzie zadowolony. W końcu zdecydowała się na bravo, który wyglądał naprawdę dobrze i z tego co mówił sprzedawca, był całkiem w porządku. W końcu więc zapłaciła sprzedawcy i poprosiła go o dostawę konkretnego dnia, bo sama nie miała jeszcze prawa jazdy,więc nie bardzo wiedziała jak mogłaby się z nim zabrać. Dostarczyć go miał pod dom Rowlów w dzień urodzin chłopaka, do których zostało jeszcze trochę czasu. Miała nadzieje, że wszystko uda się punktualnie.
Była zachwycona tym prezentem. Od dłuższego czasu marzyła o samochodzie, w dodatku o takim klasyku, który był przecież mocno inspirowany mugolskim światem. Co prawda wolałaby kupić go sobie sama, niż dostać w prezencie, ale mimo wszystko, trudno było się nie cieszyć z czegoś tak trafionego. Z drugiej strony, miała wrażenie, że jej ojciec chce jej w ten sposób wynagrodzić te nieszczęsne zaręczyny, a to jej się wcale nie podobało. Mimo wszystko przyjęła kluczyki z wdzięcznością, uznając, że święta to nie dobry czas na tego typu dyskusje. Samochód nie stał przed ich domem, bo mieli go jeszcze trochę dopracować, więc dopiero po świętach odebrała go z miejsca w którym go kupuli. Nie miała jeszcze prawa jazdy, więc teleportowała się tu z jednym z braci i to on zawiózł ich pod mieszkanie Emily. Zamierzała jak najszybciej zrobić wszelkie potrzebne papiery, żeby móc jeździć nim do redakcji. Nie była pewna, czy będzie dobrym kierowcą, zawsze wydawało jej się to dość abstrakcyjne, ale kto wie, może miała się zaskoczyć.
Thaddeus H. Edgcumbe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Zbierał skrzętnie galeony praktycznie od dwóch lat, od kiedy tylko stał się pełnoletni. Właściwie spełniłby swoje marzenie już dawno - gdyby nie śmierć babki i choroba Archiego, na co rozeszły się jego tak sumiennie odkładane oszczędności. Ostatnio jednak udało mu się dostać kilka napiwków w pracy - co było szalenie dziwne, w końcu kto zostawia taxy w Zakładzie Miotlarskim? - a i na Celtyckiej Nocy udało mu się nieco ugrać, choćby skokiem przez ognisko. Knut do knuta a będzie motocykl. Czy jakoś tak. Na Targ samochodowy w Londynie dostał się z pomocą Sieci Fiuu i Błędnego Rycerza. Od kilku tygodni prowadził listowną korespondencję z właścicielem targu, czekając na odzew kiedy w końcu będzie mógł się stawić po odbiór swojego motocykla. Zażyczył sobie model "Bravo", sprowadzany z Włoch, a jakby tego było mało, podkreślił, że chce, żeby elementy motoru zostały polakierowane na biało. Ileż to lata po niebie czarnych, czerwonych i srebrnych pojazdów... Nie chciał szaleć z kolorem - więc stwierdził, że właśnie biały będzie idealny. A dzisiaj - dzisiaj właśnie będzie mógł wrócić do Hamilton na własnym motocyklu. Staruszek będzie zbierał szczękę z podłogi, kiedy go zobaczy - i na pewno zostanie pierwszym, którego Thaddeus weźmie na podniebną przejażdżkę. — Jak leci? — przywitał się mocnym uściskiem dłoni z jednym z dilerów (aut!) - wdając się w jakąś niezobowiązującą pogadankę o najnowszych modelach dwukołowców. Znał się trochę na rzeczy, ale nie można było nazwać go specjalistą - przynajmniej do właśnie takich small-talków jego wiedza w zupełności wystarczyła. Tak, tak się podekscytował motorem, że po drodze zakupił już sobie odpowiednią kurtkę z ochraniaczami wszytymi w strategiczne miejsca. W końcu jednak został podprowadzony do swojego zakupu - na który galeony ciążyły mu w kieszeniach kurtki. — Stary... Jest idealny! — Dokładnie o taki dwukołowiec mu chodziło! Ba! Wyglądał nawet lepiej niż na zdjęciach - dlaczego? Bo był do cholery rzeczywisty. I cały jego! Z namaszczeniem podszedł do błyszczącego i pachnącego nowością motocykla, oglądając go ze wszystkich stron. W końcu, zasiadł na skórzanym siodle Davidsona, przymierzając się do kierownicy. Odpalił - ciesząc ucho przyjemnie mruczącym silnikiem; zagazował - aż motor ryknął, wywołując szeroki uśmiech na twarzy Thaddeusa. — Dobra, bierz te galeony i daj mi już odjechać — zaśmiał się, rzucając sakiewkę sprzedawcy. Jeszcze tylko umowa spisana na kolanie i... W końcu miał swój motocykl.
z/t Thaddeus
Caine Shercliffe
Wiek : 47
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : drogie garnitury, burzowe spojrzenie
Pojawił się na targu samochodowym zupełnym przypadkiem, ale jak wszystko, co ostatnio robił pod wpływem impulsu, decyzji o zakupie motocykla nie przemyślał nawet w najmniejszym stopniu. Po prostu stanął przed chromowaną maszyną. Objął spojrzeniem skrupulatne skórzane wykończenia, dobry stan używanego modelu, który jednak wyglądał na całkiem nowy i... przypomniał sobie, że za młodu, kiedy marzył o przejażdżce motocyklem te były jeszcze mało znane, rzadko spotykane i nieadekwatne do wielkości jego portfela. Ten argument zadecydował. Wydał galeony – kolejne w tym miesiącu. Tym razem przynajmniej być może na rzecz, którą będzie miał okazję użyć, chociaż raz, na przetestowanie możliwości maszyny. Okazja ta miała się nadarzyć szybciej niż się jej spodziewał.
Kupuję Turnov
zt
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
chciałabym dokonać u Państwa zakupu motocyklu Bravo oraz zapasu paliwa. Chciałabym aby został on dostarczony pod wskazany na kopercie adres. W sakiewce u nogi sowy znajduje się odpowiednia suma galeonów.
Z poważaniem, Violetta Strauss
Perpetua Whitehorn
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Nawiązując do poprzedniej korespondencji, przesyłam odpowiednią zaliczkę na poczet zamówionego samochodu. Rozmawialiśmy również, że możliwy będzie transport auta do wskazanej miejscowości. Bardzo proszę w takim wypadku o dostarczenie ogniomiota (proszę wybaczyć, dalej śmieszy mnie ta nazwa modelu) na adres: Hogsmeade, Aleja Amortencji 21 - uiszczę także wtedy pozostałą do rozliczenia kwotę.
Z wyrazami szacunku,
Perpetua Whitehorn
Jeremy Dunbar
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
Nie spotkali się tego samego dnia, a tydzień później w piątek po zajęciach. Uzzy wymagał interwencji weterynaryjnej co też wyjaśnił Larze i dlatego padł na dzisiejszy piątek. Przez ten tydzień jakoś się ostudził, zajął własnymi sprawami choć na terenie zamku co się mijali to posyłał jej wyszczerz, czasami porozumiewawczy jakby łączyła ich jakaś niesamowita tajemnica. Tknęła go myśl, że w taki dzień powinien zabrać ją gdzieś na randkę ale z drugiej strony już wcześniej umówili się, że wyjdą na ten targ samochodowy, gdzie ma za cel znaleźć Tunova. Uznał, że jeśli będzie chciała to zrealizują drugi punkt planu i pojadą na nim do Hogsemade na jakiś obiad czy co będzie chciała. Wyprowadził ją w okolicę z pomocą sieci Fiuu i resztę trasy mogli dreptać na pieszo. Dziś było zdecydowanie zimniej niż przy ich ostatnim wspólnym wyjściu więc kurtkę miał zapiętą aż pod samą szyję, a na gęstwinie włosów tkwiła czarna czapka z małym znaczkiem Gryffindoru na przedzie. - Ogólnie wiem jaki model i co kupić więc nie będziemy kluczyć w nieskończoność. Od razu muszę go przetestować, najlepiej z pasażerem, dlatego jesteś mi potrzebna. Czaję się na niego od sześciu miesięcy a zbierałem kasę jeszcze dłużej. - zagadywał ją po drodze i przy tym gestykulował, raz po raz zerkając na jej profil aby sprawdzić jak leży jej samopoczucie. Mimo wszystko minął tydzień i przez ten czas chodził wymęczony pracą i studiami, więc nie miał jak do niej zagadać na dłużej. Gościła w jego myślach w ciągu dnia, nie mógł tego ukryć. Polubił ją choć znali się krótko, a jednak potrafiłby już powiedzieć o niej coś więcej. - Turnov, kaski, paliwo i może coś jeszcze. Nie mogę się doczekać. Dwa razy rozszczepiłem się przy teleprotacjach, ile razy wylądowałem na meblu… muszę mieć Turnova. - oznajmił kiedy już weszli w uliczkę i kierowali się w teren sprzedaży nowiutkich i używanych motocykli. Kierował się do tych pierwszych, bowiem zbierał galeony naprawdę długo właśnie po to - by zyskać nowy egzemplarz.
Lara Burke
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Kolczyk w nosie, oraz obok dolnej wargi, bardzo jasne włosy często ma przy sobie swojego nieśmiałka. Powoli wraca na właściwe tory
Wiele się działo w czasie tego tygodnia. Miała momenty lepsze, gdzie samodzielnie, bez niczyjej pomocy uśmiechała się, przypominając dawną siebie. Bywały też momenty gorsze, gdy zwijała się w kulkę i nie próbowała nawet opuszczać łóżka przerażona tym, że świat dalej idzie do przodu, a ona jakby zatrzymała się w miejscu. Jednak mimo tego, kiedy gdzieś tam, pomiędzy kamiennymi murami zamku, widziała przemykającego Dunbara i tak zmuszała się do tego, żeby posłać mu uśmiech. Niewątpliwie osiągnął sukces, bo w ogóle zaczęła się uśmiechać, a nie chciała sprawiać mu przykrości, że jak na ten moment, efekt ten nie był długotrwały i czasami zdarzały się spadki, którym nie mogła podołać. Gdzieś tam w głowie majaczyło jej, że teoretycznie mieli się zobaczyć w piątek, ale nie brała tego jakoś super serio przekonana, że zapomni. Tymczasem, nie zapomniał. Od razu jej humor polepszył się, kiedy zrozumiała, że faktycznie się spotkają. Pogoda była znacznie bardziej kapryśna, niż jeszcze kilka dni temu, więc musiała założyć na siebie jakąś kurtkę. Niestety, jak mus to mus. Szła obok niego, rozglądając się z ciekawością, po nieznanej okolicy. Jedną dłoń miała głęboko wciśniętą w kieszeń skórzanej kurtki, a w drugiej dzielnie dzierżyła entego tego dnia papierosa. Raz po raz zaciągała się nikotynom wsłuchując w to, co miał powiedzieć. A jak zwykle podczas ich spotkań, usta mu się nie zamykały. -Merlinie, Jerry, czy ty czasami przestajesz mówić? - zapytała w końcu, zerkając na niego przelotnie i uśmiechając przy tym. Bo w sumie nie przeszkadzało jej to kompletnie, ale doczepić się przecież do tego mogła, prawda? Dopiero po chwili dotarło do niej, że miała z nim jeździć na tym motocyklu... Zmarszczyła brwi i zmierzyła go od stóp do aż po czubek głowy wzrokiem. No nie, wyglądał całkiem normalnie, nie było widać, żeby stracił jakąś kończynę i cierpiał z tego powodu na problemy psychiczne. -Żartujesz chyba, że będę jeździć z tobą na motorze - zawyrokowała, choć miała dziwne przeczucie, że jednak nie, nie żartował. Jej serce przyspieszyło od razu swój rytm, a w głowie zrodziły się najczarniejsze z czarnych scenariuszy. Dosłownie widziała, jak wpadają na najbliższe drzewo, bak przedziurawia się, motocykl staje w płomieniach i giną w męczarniach. Lub, co gorsze, wznoszą się w powietrze... Wzdrygnęła się wyraźnie na samą myśl. -A nie prościej nauczyć się lepszej teleportacji? Czy po prostu zamierzasz wyrywać niezłe dupki na ten motocykl i po to ten cały cyrk! - skwitowała, bo w końcu kilka myśli skrystalizowało się w jej głowie. No fakt, na dobry motocykl mógł poderwać więcej dziewczyn niż na dobrą teleportację...
Jeremy Dunbar
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
Musiał przyznać, że prezentują się fajnie. Oboje mają na sobie kurtki z tego samego materiału, młodzi, urodziwi, idą żwawo z podniesioną głową w wiadomym celu. Buzia nie zamykała się z prostego powodu - miał co powiedzieć, a i nie chciał tej drętwej ciszy, która nawiedziła ich zeszłego tygodnia kiedy to uzmysłowił sobie, że będzie mu trudniej przy jakimkolwiek kontakcie fizycznym z Larą. Nawet teraz miał ochotę zarzucić rękę na jej ramię i mając ją tak przygarniętą iść po motocykl. Zamiast tego gestykulował i zdradzał swój plan na dziś. - Jasne, że tak. Jak śpię to nie gadam albo jak rzucam bardziej skomplikowane zaklęcia. - wzruszył ramionami (ranki na plecach zagoiły się swoim tempem, nie zdołał ich uleczyć bo nie sięgał do nich różdżką, a i leczenie na oślep mogło się wiązać z przykrymi konsekwencjami) i przeskoczył na krawężnik idąc po nim całkiem prosto i mało chwiejnie. - Nie żartuję. Niby czemu cię tu ściągnąłem? Musisz być moją dzielną pasażerką. - błysnął zębami w uśmiechu. - Nie miej takiej miny, nie jeżdżę jak szaleniec. - jeśli chciał aby wsiadła z nim na motocykl to musiał niestety zachować dla siebie informację, że będzie za kierownicą pierwszy raz odkąd zdał prawo jazdy - a było to bodajże na początku roku. Mimo wszystko miał pewność siebie, informacje, wiedzę, wiedział na co uważać i jak to poiwinno wyglądać. - Lara, mam dwadzieścia lat i przez te trzy lata moja teleportacja jest jak dzika. Do egzaminu na łączoną nie chcą już mnie nawet dopuszczać po tym jak urzędniczka cztery razy się przy mnie rozszczepiła. Daruję sobie teleportowanie na rzecz Turnova. - wyjaśnił z wysoko uniesionymi brwiami, zaznaczając też że to nie jest zachcianka a solidny plan. Prychnął kiedy napomknęła o wyrywaniu dziewczyn. - Przystopowałem z podrywaniem. - wzruszył ramionami chcąc to zbagatelizować, a przyspieszył kroku aby nie było widać jakie to dla niego… delikatne. Nie zliczy ile razy dostał "kosza" . Po zbyt szybkim wymarciu uczucia do Nessy i cholernie przykrych perpetiach z Emily uznał, że dosyć latania za dziewczynami z wywalonym jęzorem. Uspokoił się. Dojrzał. Przyjmował to, co przynosił dzień i dlatego też nie wyciągał Lary na randki, nie rzucał się do niej z milionem komplementów i adoracji. Po prostu rozmawiał, ignorował reakcje swojego ciała, próbował zawrzeć z nią przyjaźń. A potem… wszystko się okaże. - O, tu są nówki sztuki. - wskazał ręką okolicę i pomknął tam, cały czas próbując ogarnąć swój wyraz twarzy, aby nie było po nim widać, że coś go tak mocno poruszyło. Od razu wdał się rozmowę ze sprzedawcą, zostali zaprowadzeni do kilku modeli i po jakichś dwudziestu minutach wypytywania stali już przy wybranym przez Dunbara Turnovie. Kucał przed nim i przeglądał się w czarnym nabłyszczonym odbiciu. - Co sądzisz? Wybrałem model nielotny. Potrzebny głównie do przemieszczania się po mieście: praca, dom, studia. - popatrzył na nią z dołu i oczekiwał istotnie jakiejś oceny. Turnov nie był wielkim motocyklem, dosyć lekki, elegancki i napędzany ciekłym azotem. Szybki, ale delikatny więc zdawał sobie sprawę, że szalone jazdy nie wchodzą w grę.
Lara Burke
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Kolczyk w nosie, oraz obok dolnej wargi, bardzo jasne włosy często ma przy sobie swojego nieśmiałka. Powoli wraca na właściwe tory
Nie myślała nad tym wszystkim w takim kontekście. Aspekty fizyczne nader często stawały się dla niej tymi, na których w ostatniej kolejności się skupiała. Gdyby było inaczej, zapewne po pierwsze, znacznie bardziej dbałaby o swój wygląd i przykładała większą wagę do wizerunku, a po drugie, byłaby spragniona każdorazowego przytulania, całowania i wszystkiego, co tylko możliwe. Dla niej kontakt fizyczny był czymś naturalnym, choć, gdyby ktoś zapytał, to musiała by przyznać przed samą sobą, że ten z Jerrym był przyjemniejszy, niż jakieś tam inne. Prychnęła pod nosem, słysząc jego słowa, które notabene jakby prawie przeczyły temu, co właśnie mówił. - Założę się, że nawet przez sen gadasz - stwierdziła dosyć luźno, w sumie zaintrygowana tym faktem. Wykonała młynka oczami, kiedy chodzenie po chodniku stało się dla niego zbyt standardową procedurą przemieszczania się. Normalnie jak z małym dzieckiem... I normalnie jak z dzieckiem musiała wyjaśniać sprawę baaardzo dokładnie, bacząc czy aby nie powie za dużo. Bo przecież nie przyzna się wprost, że po części trochę się obawiała tego, co mógł jej... zafundować. Co prawda znała się na magii leczniczej, ale składanie się samemu, nie było prostym zadaniem i na pewno wymagało bardziej specjalnych umiejętności, niż te, które obecnie posiadała. A przecież należało jeszcze brać pod uwagę ewentualność składania do kupy i jego, bo nie wiedziała, czy on sam by to potrafił. Wizja ta zdecydowanie była nieciekawa i czym prędzej zepchnęła ją w odmęty swojej wyobraźni, która w tym akurat momencie pracowała nader mocno. - Z tego co zdążyłam zauważyć, to większość rzeczy robisz jak szaleniec - mruknęła pod nosem, nawet nie pewna, czy te słowa miały możliwość dolecieć do jego uszu. A nawet gdyby nie doleciały, to może to i lepiej by świadczyło na przyszłość... Patrzyła na niego kompletnie nieufnym wzrokiem, nie kryjąc w żaden sposób powątpiewania względem jego jakże fascynującego planu. Zaciągnęła się jeszcze jeden raz i bez większego zastanowienia wyrzuciła niedopałek w bliżej nieokreślonym kierunku. -Przysięgam, że jam nie zabijesz, to cię zamorduję - zagroziła mu palcem, przybierając groźniejszy wyraz twarzy, a po chwili znów uniosła jedną brew do góry. - Nie podrywasz dziewczyn? Z tego co zdążyłam zrobić reserch na twój temat, to wcale tak nie jest. Przynajmniej wczoraj jedna piątoklasistka chwaliła się zaliczeniem z tobą drugiej bazy - oczywiście łgała. Przynajmniej pod pewnymi względami. Bo kiedy w końcu poznała imię swojego wybawcy to próbowała się dowiedzieć więcej na jego temat. Normalna procedura, skoro byli już na etapie wzajemnych porwań i zmuszania do robienia nie do końca normalnych rzeczy. Westchnęła i zmusiła się do przybrania bardziej odpowiedniego wyrazu twarzy, kiedy zaczęli w końcu oglądać motocykle. Nie znała się na tym kompletnie i nie umiała mu pod żadnym względem odpowiednio doradzić. Mogła tylko powiedzieć, czy w jej opinii, ten kolo będzie lepszy, czy nie. Jednak patrząc na czarny motocykl, coś tam w jej głowie drgnęło, kiedy wyobraziła sobie chłopaka mknącego na takiej maszynie. Może jednak przejażdżka z nim nie byłaby takim złym pomysłem... Zaplotła ramiona na wysokości piersi, przenosząc ciężar ciała z jednej na drugą nogę. -Jak nie lata, to jestem za kupieniem go. Będziesz zadowolony z wyboru? - zapytała, bo nie zamierzała pozwolić, aby wydawał ciężko zarobione pieniądze na coś, co nie będzie dla niego chociaż po części satysfakcjonującym wyborem.