Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Bar i stoliki w Dziurawym Kotle

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 15 z 29 Previous  1 ... 9 ... 14, 15, 16 ... 22 ... 29  Next
AutorWiadomość


Rose Stuner
avatar

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Galeony : -16
  Liczba postów : 974
Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty


PisanieBar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty Bar i stoliki w Dziurawym Kotle  Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 EmptySob Cze 12 2010, 13:02;

First topic message reminder :


Bar i stoliki w Dziurawym Kotle

Dziurawy Kocioł mieszczący się przy ulicy Charing Cross Road jest jednym z najpopularniejszych czarodziejskich barów, wszystko za sprawą znajdującego się na jego zapleczu przejścia na ulicę Pokątną. Jest to spory bar mieszczący wiele stolików. Zawsze można tu spotkać dużo osób, a wśród nich zapewne trafi się ktoś znajomy. Na piętrze można wynająć tu niedrogo pokój. Natomiast znajdujące się na półkach różnorakie trunki od rumu po whisky, kuszą klientów.

Jagodowy jabol
Smocza Krew
Stokrotkowy Haust
Różowy Druzgotek
Ognista Whisky
Sherry
Malinowy Znikacz
Rum porzeczkowy
Papa Vodka
Tuică
Uścisk Merlina
Piwo kremowe
Dymiące Piwo Simisona
Boddingtons Pub Ale
Wino z czarnego bzu
Rdestowy Miód
Łzy Morgany le Fay

Boginy - 10g
Volde-Morty - 12g
Feniksowe – 13g
Lordki – 13g
Magia 69 – 14g
Pocałunek Dementora – 13g
Wynajęcie pokoju na dobę – 15g
Danie dnia (zapytaj obsługę)

Rozliczeń dokonuj w tym temacie.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Castiel Davis
Castiel Davis

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 384
  Liczba postów : 154
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11043-castiel-davis
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11178-davis-castiel
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11197-castiel-davis
Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty


PisanieBar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty Re: Bar i stoliki w Dziurawym Kotle  Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 EmptyWto Lip 21 2015, 13:42;

Wszyscy mówią że pieniądze szczęścia nie dają. No cóż chyba się mylą, bez pieniędzy nie ma niczego. Ha! Ujarzmić Blackwood, dobre sobie. Ciekawe kto by się tego podjął. Mimo proste ujarzmić dziewczynę, zwykłą dziewczynę. Ale Blackwood nie była zwykłą dziewczyną, byłą jedną z tych które żyją chwilą i dość często mają wszystkich w szanownych czterech literach. Aż strach zabronić takiej kobiecie czegoś. Nie jeden facet pewnie miałby złamane kości w paru miejscach. A Davis? Davis pewnie przepuścił by swoje pieniądze razem z nią. Chciał się ustatkować i tak dalej, ale jak odmówić takiej kobiecie?. Chociaż patrząc na to z inne perspektywy zawsze mógłby ją pilnować, aby nie balowała za swoje pieniądze ale kogoś. To też jest jakiś pomysł na życie. Jego mugolska koleżanka zawsze szła z paroma funtami na imprezę i wracała z tą samą ilością. Pięknym kobietą łatwiej w życiu.
-No tak, do mnie pasują tylko imprezy i piękne kobiety-Parsknął śmiechem i położył splecione dłonie na swój kark. -Ależ nie ma za co, zawsze staram się być oryginalny- Puścił do niej oko. Ariana chyba jedyna ofiara podrywów Davis, która nie chciała wydłubać mu oczów za to że na innej imprezie bawił się już z inną. No cóż Castiel to rozrywkowy facet przecież jest, nie mogły być na niego złe za to że, chciał aby inne dziewczyny też poużywały sobie trochę z życia. Nigdy nie widział w tym nic złego. Ale z biegiem czasu zrozumiał parę błędów, nie powinien aż tak bawić się dziewczynami, no cóż życie tego już nie zmieni, i pewnie gdyby mógł cofnąć czas wszystko wyglądałoby tak samo. Niczego nie żałuję i nawet nie ma zamiaru żałować.
- Dobre jest to że przez siedem lat nie musiałaś się martwić co dalej i poznało się trochę ludzi. Ostre imprezy, parę szlabanów. Przynajmniej mamy co wspominać. -Pokiwał głową aby bardziej potwierdzić swoje zdania. -Gratów ? Pewnie kupiłaś za dużo butów lub ubrań i nie masz teraz gdzie tego trzymać. Ahh Kobiety. Mam wrażenie że najlepsza praca dla mnie to barman. Co jak co ale o alkoholu to wiem dużo .Spokojnie po woli do przodu i Castiel również coś znajdzie dla siebie. Żaden problem, na razie nie narzeka aż tak bardzo na hotelowe warunki, nie są wcale takie złe. Ale wiadomo co swoje to swoje.
Powrót do góry Go down


Ariana Blackwood
Ariana Blackwood

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 57
  Liczba postów : 54
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11026-ariana-blackwood
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11029-skrzynka-pocztowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11028-ariana-blackwood
Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty


PisanieBar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty Re: Bar i stoliki w Dziurawym Kotle  Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 EmptyWto Lip 21 2015, 15:33;

Tutaj może się zgodzić całkowicie i dodać od siebie. Pieniądze w końcu szczęściu pomagają. No bo jak tak wyjechać w miejsce marzeń bez grosza przy duszy? No, nie da się. Przykro nam bardzo, chyba, ze ktoś już umie się teleportować. Tego jeszcze Ariana nie potrafi, a przydałaby się taka umiejętność i to nawet bardzo. Od razu więcej galeonów w kieszeni. Same plusy z bycia czarodziejem. Zabronić jej czegoś? Oh... no z tej strony Castiel już ją chyba poznał. Na szczęście obyło się bez łamania kości kogokolwiek jak do tej pory, ale z małym zaklęciem zmieniającym w robala czy szczura. Nadawałaby się do gry w quidditcha, tam to by się nie obawiała złamać komuś nosa. Skoro i tak wszystko uchodzi płazem w tym sporcie, ale nigdy się nie interesowała nim na tyle by chociaż pomyśleć o grze. Wspólne wydawanie pieniędzy? haha, całkiem dobry pomysł, a jeszcze ciekawszym by w ogóle ktoś mógł Ari przypilnować od czasu do czasu.
-I możesz jeszcze powinieneś dodać, że jesteś skromny hm? To już w ogóle by wszystkie za Tobą ganiały - uśmiechnęła się kręcą kółko paznokciem po stoliku drugą ręką. Noo i tutaj wyjdzie na jaw, że Blackwood jest jedną z tych dziewczyn. Tylko.. czy ona by pasowała do opisu? Siebie raczej uważa za przeciętną. - I to jest Twoją mocną stroną. Nie wydawałoby się, ale takie teksty działają lepiej niż "Masz ładne oczy" i takie tam. Zanudzić się można - westchnęła. Nie. Takie zagadywanie do niej nigdy nie działało. Jeśli facet się nie wysili nie ma szans na to, by Ari dała coś od siebie. Skoro niczego fajnego jej nie zagwarantuje?
-No nie? O tyle studia dają więcej swobody, bo możesz mieszkać samemu nawet w Londynie z dala od Hogwartu i pojawiać się tam od czasu do czasu. Wygodna opcja. - odpowiedziała. Wyprostowała się i położyła obie dłonie na stoliku.
-Trochę tak, trochę i nie. Nie wiem czy pamiętasz, ale w wolnym czasie trochę zajmuję się sztuką. No i przybyło trochę nowych obrazów, teczek ze szkicami. Walają się wszędzie, a ubrania to swoją drogą. - zaśmiała się przy tym. Przypomniało jej się jak pewnego poranka po burzliwej nocy znalazła pewien rysunek w lodówce. Na pewno nie ona go tam wpakowała bo by pamiętała, czyli musiała oskarżyć swoje towarzysza za zamrażanie jej rysunków - Barman? No, to na pewno się znajdzie. Tylko trzeba ruszyć te cztery litery. Rzucę Ci taką luźną propozycję, nie wiem co o niej sobie pomyślisz. Jakbym zaczęła szukać czegoś nowego wziąć pod uwagę drugi pokój? - chyba nie musiała tłumaczyć o co jej chodziło w tej chwili. W razie czego miałaby miejsce by kogoś przenocować od czasu do czasu, oczywiście nie tak całkiem za darmo gdyby to było na dłuższą chwilę. Dodatkowy pokój, dodatkowa cena.
Powrót do góry Go down


Castiel Davis
Castiel Davis

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 384
  Liczba postów : 154
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11043-castiel-davis
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11178-davis-castiel
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11197-castiel-davis
Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty


PisanieBar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty Re: Bar i stoliki w Dziurawym Kotle  Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 EmptyWto Lip 21 2015, 18:11;

Wyjechać w miejsce marzeń bez gorsza ? Toż to katorga. Być tak blisko marzeń a jednak tak daleko.. Teleportacja, niby Davis ją potrafił ale nie korzysta. Co jak co on nie potrafi skupić się na jeden rzeczy. Wolałby się nie rozczepić. Jednak dobrze mu w całości. Ale są również inne, nie tak wygodne środki przenoszenia się, na przykład latanie na miotle, czego również nie pochwala. Ale jednak zawsze to szybciej niż mugolskimi środkami transportu. Gdyby Ari na prawdę chciała być pilnowana, oczywiście Castiel może się poświęcić. A co mu w sumie szkodzi ?
-Ależ oczywiście że jestem skromny, nawet bez tego czasem ganiały-Po raz kolejny parsknął śmiechem. Cóż to za szok, jeszcze nigdy tak często się nie uśmiechał. Ariana jest naprawdę dobrą towarzyszką do rozmowy, w sumie dobrze tak pogadać z kimś kogo się zna. Jest tak swobodnie. Oczywiście jego uwadze nie umknęły te paznokcie rysujące kółeczka. Widząc to uśmiechnął się mimowolnie. -Więc moje teksty na Ciebie działają ?-Uniósł jedną brew ku górze z uśmiechem. Przybliżył swoją twarz ku niej.Chciał coś sprawdzić oczywiście, a co ? Jej reakcję. -A i tak uważam że masz ładne oczy i ten twój uśmiech. W tym momencie zaczął obserwować jej reakcję. Chciał po prostu zobaczyć czy to na nią zadziała, oczywiście mówił to dość uwodzicielskim głosem. Do tego nawet pogłaskał ją po dłoni, którą tak kręciła.
-Bardzo wygodna opcja. . Potwierdził jej zdanie.
-W sumie to nawet mamy coś wspólnego. Ty sztuka a ja, od czasu do czasu zajmuje się muzyką. A Narysowałaś ostatnio coś godnego mej uwagi ?. Panna Blackwood chciała o coś oskarżyć swojego towarzysza? Oczywiście pytać może, ale czy pan Davis się do tego przyzna ? Zagadka.
-Wydaje mi się to jak najbardziej wygodne, ale jest leniwy. Drugi pokój ? Widzimy się dopiero po raz pierwszy od dwóch lat a ty już chcesz ze mną zamieszkać. Najwyraźniej nadal mam to coś w sobie.. Zaśmiał się szczerze, oczywiście nie chciał jej tym urazić, ależ skąd. Po prostu jak to Davis zawsze musiał coś palnąć. -A tak na serio panno Blackwood, bardzo chętnie. Oczywiście tylko pod jednym względem że rachunki dzielimy na pół. . Przecież on też szuka mieszkania, czy tam pokoju, a jeśli już ma zamieszkać z kimś, to z kimś znajomym.
Powrót do góry Go down


Ariana Blackwood
Ariana Blackwood

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 57
  Liczba postów : 54
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11026-ariana-blackwood
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11029-skrzynka-pocztowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11028-ariana-blackwood
Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty


PisanieBar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty Re: Bar i stoliki w Dziurawym Kotle  Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 EmptySro Lip 22 2015, 15:47;

Słyszała o tej możliwości rozszczepienia. Nie przyjemna sprawa, nie chciałaby tego przeżyć nawet w najmniejszym stopniu. Musiałaby długo ćwiczyć nad tym by móc skupić tylko i wyłącznie na jednej rzeczy. Hm... no to nie byłoby takie trudne. Trochę czasu poświęconego na tworzeniu sprawiła, że jest wstanie się skupić na jednej czynności i nic jej od tego nie oderwie. Pewnie weźmie pod uwagę by w najbliższej przyszłości się tego nauczyć. Bo raczej nie widzi siebie gdyby miała korzystać z mugolskiego środka transportu. Pociągi jeszcze jakoś, w końcu jakoś musiała dotrzeć do Hogwartu i z powrotem. Nie jest wcale taki zły, za to miotła... po dłuższym czasie staje się dość niewygodna. Co prawda jej nie idzie tak źle latanie, ale nie przepada.
Poświęcić? No to będzie musiał liczyć się z tym, że to nie taka prosta rola. Skoro do tej pory nikt się nie odważył...chyba to o czymś świadczy czyż nie? Zresztą już był chyba świadkiem akcji w Hogwarcie gdy pewnego razu Ari na szkolnym korytarzu zaczęła się wykłucać z pewną panią profesor na tyle by nawet wyciągnąć w jej kierunku różdżkę.
-No i może trochę uroku osobistego - mruknęła cicho pod nosem. Samo jej się to od tak wymsknęło. Co się dzieje z tą biedną Ari? Ostatnio zbyt często jest w dobrym humorze, ten świat oszalał czy ona się przypadkiem uderzyła w głowę? Ewentualnie nagle wokół niej kręcą się ludzie, z którymi jest wstanie pogadać dość w przyjaznych warunkach.
Nagle zaczęła się śmiać, kiedy usłyszała to pytanie. Tak jakby go wyśmiała.. no i znowu była taka jak zawsze. Wstrzymała się na chwilę - Chyba wiesz, że jestem dość wymagająca - odparła. Na krótki podryw może i jest to możliwe, faktycznie oryginalne teksty mają coś w sobie bo dziewczyna nie lubi rutyny i głupich ckliwych tekstów, a zdecydowania oraz twardej ręki. Lekko się zająknęła kiedy jednak usłyszała coś takiego z ust Davis'a. Co? Ona ma coś z uszami, czy teraz jemu coś strzeliło i jeszcze nie pilnował swojej ręki. Zamrugała kilka razy bardzo szybko i odsunęła dłonie.
Powiedzieć coś czy może zignorować? Gdyby to był ktoś inny pewnie rzuciła by mu tekstem "Jeśli myślisz, że z czymś takim mnie zaciągniesz do łóżka to daj sobie spokój" Nie kryłaby obawy co do tego. Tym razem wyjątkowo przemilczała ten moment.
-Godnego uwagi? Ostatnio bardzo mnie wciągnęły mandale, te indyjskie wzory są naprawdę piękne, ale trzeba im poświęcić dużo czasu by były idealnie symetryczne. Może jeszcze jakiś nowy smok się pojawił w kolekcji - jak zawsze jej miłość do tych majestatycznych stworzeń prędko nie minie i zawsze będzie wracała do nich.
-Nie schlebiaj sobie - rzuciła krótkim żarcikiem. Co jak co, ale z nim raczej nie miałaby jako takich problemów współlokatorskich. Byle by tylko sprzątał za sobą w łazience i kuchni - Niech będzie - uśmiechnęła się delikatnie.
Powrót do góry Go down


Castiel Davis
Castiel Davis

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 384
  Liczba postów : 154
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11043-castiel-davis
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11178-davis-castiel
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11197-castiel-davis
Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty


PisanieBar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty Re: Bar i stoliki w Dziurawym Kotle  Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 EmptySro Lip 22 2015, 18:54;

Zawsze może spróbować się "poświecić". Przecież mówią że do odważnych świat należy. A Ariana była niemal ze wyzwaniem, może dlatego tak ją lubił. Bo te wszystkie inne dziewczyny są dość proste w obsłudze. Wystarczy parę nudnych komplementów, uśmiechów i już jest twoja. To nawet nie jest zabawne, przebrzydły mu takie dziewczyny. Na każdą był ten sam sposób. A panna Blackwood nigdy aż tak nie pokazała mu że w ogóle robi on jakieś wrażenie na niej. To dlatego go zainteresowała i jeszcze nigdy za nim nie latała.
"Może trochę uroku osobistego" nie odpowiedział nic na to po prostu uśmiechnął się szeroko, świecąc przy tym białym uzębieniem.
Czy ona go czasem w tym momencie nie wyśmiała ? Parsknął tylko cicho pod nosem. -Wiem Ariano że jesteś wymagająca i w sumie to mi się nawet podoba. Nie jesteś jak inne dziewczyny. Ty jesteś niemal wyzwaniem.- Oczywiście nie mam zamiaru jej w tym momencie komplementować. Powiedział o prostu szczerą prawdę, to co o niej myślał. A jak dziewczyna wie Davis zawsze był szczerzy, jeszcze nigdy nie okłamał nikogo i nie mam zamiaru. Widząc jej reakcje na te nudny komplementy uśmiechnął się i odsuną ręce w geście obronnym -Tylko sprawdzałem-. Szepnął i usiadł w wygodnej pozycji. Czyli nic się nie zmieniło Blackwood, jest taka jaka byłą. Ucieszył go ten fakt, że nie zmieniła się, i nie jest tak jak reszta dziewcząt. Może gdzieś głęboko czekał na ostrą wymianę słów, ale się nie doczekał to nic. Przeżyje to jakoś. Może jeszcze kiedyś będzie miał okazję się z nią posprzeczać. Pewnie będzie miał i to nie jedną i to nie raz.
-Mandale? Jeszcze nigdy żadnych nie widziałem. A może i widziałem i nawet nie wiem.-Wzruszył delikatnie ramionami. Jego sztuka kończyła się na ulicznym wandalizmie i wydrapywaniu inicjałów na ławkach szkolnych. To jest właśnie sztuka według Davis'a. Ale panna Blackwood pewnie tworzy coś bardziej godnego uwagi niż jego inicjały.- Smoki, piękne magiczne stworzenia, choć niebezpieczne.
-Czyli jak coś umowa stoi.-Puścił do niej oko. Co jak co ale Davis brudasem nie jest, zawsze sprząta po sobie, więc Ariana z tym problemu mieć nie będzie. O brudne "naczynia" kłócić się nie będą.
-To co będziemy tutaj siedzie czy pójdziemy do mojego pokoju ?Nic nadzwyczajnego tam nie mam ale jest wygodnie. I jeśli masz ochotę znajdę również alkohol.- Oczywiście nie miał zamiaru zaciągnąć jej do łóżka. A broń ci Merlinie. Po prostu jego zdaniem tam będzie wygodniej, trochę więcej prywatności do rozmów, oczywiście. I tak na marginesie miał ochotę się napić a że u niego w pokoju chłodzi się trunek to zawsze można skorzystać. -I nie myśl sobie że chce zaciągnąć Ciebie do łóżka. Jeśli nie będziesz tego chciała nawet cie nie dotknę.-Zapewnił ją z ręką na sercu i poważną miną. Naprawdę nie żartował.
Powrót do góry Go down


Ariana Blackwood
Ariana Blackwood

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 57
  Liczba postów : 54
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11026-ariana-blackwood
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11029-skrzynka-pocztowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11028-ariana-blackwood
Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty


PisanieBar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty Re: Bar i stoliki w Dziurawym Kotle  Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 EmptySro Lip 22 2015, 20:54;

Wyzwaniem? Być może, dla kogoś kto nie lubi prosty i iść po najcieńszej linii oporu owszem. Już od pierwszej klasy trzymała się na dystans od znacznej części uczniów, a dopuszczała do siebie tylko tych, którzy się nie poddawali lub byli równie zadziorni jak ona. Do tego jeszcze bycie odważnym, na to, że ten świat jest po prostu okrutny i niektóre rzeczy należy brać na klatę oraz zapominać o tym co było, ponieważ się nie da tego zmienić. Ariana miała ten nawyk, że od samego początku uświadamiała to innym w najmniej spodziewanym momencie albo raczej najmniej odpowiednim. A to, że niektóre reguły tego świata są takie, a nie inne to odbierano to w sposób negatywny.
Hah, tak wyśmiała, ale może to sobie spokojnie zignorować i nie zawracać sobie tym głowy. Może tak sobie mówić, ale właśnie do innych dziewczyn. Jak stwierdził, ona do nich nie należała.
-Nie chcę tego powiedzieć w tak prosty sposób, ale zawsze widziałam tę różnicę porównując się do innych..Powiedziały wszystkie inne. Nie w moim guście leży ocenianie - ponownie oparła łokieć na stoliku i policzek położyła tym razem na wewnętrznej stronie dłoni. Gdy się tak lekko nachyliła do przodu spojrzała mu prosto w oczy - Chcesz podjąć to wyzwanie? - wypowiedziała to szeptem unosząc kącik ust do góry. Ciekawa była, co w tym momencie mógłby o tym pomyśleć. Znała go dość dobrze, ale mógł się zmienić na tyle by jednak nie spróbować? Wątpiła w to, w końcu chłopak należy do tej grupki odważnych i to wzbudzało w Ari zainteresowanie.
-To całkiem możliwe. Często te wzory można gdzieś dostrzec, jak będzie okazja to Ci kiedyś pokażę. Dlatego je lubię, oczywiście są stworzenia groźniejsze od nich, ale one akurat wzbudzają we mnie...zaintrygowanie do tego są piękne. Chyba mam trochę dziwny gust - parsknęła śmiechem. Pewnie zaraz usłysz odpowiedź w stylu "Za to inne dziewczyny by uznały jednorożce za piękne" Nie zdziwiłaby się. Większość dziewczynek w dzieciństwie marzyło o księciu na białym koniu, ona na smoku lub hipogryfie.
-W sumie. Uprzedziłeś mnie, bo chciałam sobie coś zamówić, ale skoro już coś masz - odparła i wstała, wzięła torbę do ręki. Kiedy usłyszała kolejne zdanie odwróciła się do Castiela machając palcem wskazującym i łobuzierskim uśmiechem na twarzy - Wiesz, że właśnie się wkopałeś? Jeśli nie będę chciała? Oczywiście może chciałeś to powiedzieć dla obrony, nic nie mówię. Idziemy? - Ari potrafi szybko zwrócić uwagę na takie szczegóły. Słowa ułożył w ten sposób, że mogą brzmieć jednoznacznie lub nieświadomie tak to wypowiedział. Wszystko jedno. Z myślą, że Castiel pójdzie przodem opuszczą bar.

z/t 2x
Powrót do góry Go down


Percival M. Follett
Percival M. Follett

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4912
  Liczba postów : 980
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5587-percival-magnus-follett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5589-plomykowka-percivala#161774
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7256-percival-m-follett#205227
Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty


PisanieBar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty Re: Bar i stoliki w Dziurawym Kotle  Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 EmptySob Paź 24 2015, 18:23;

Zwykle nie błaznował aż tak bardzo, ale tym razem wstąpiło w niego coś dziwnego i po prostu nie mógł się powstrzymać. Na jej jakże uroczy komplement uśmiechnął się tylko słodko i rozłożył ręce w geście bezradności. Jeśli jest walnięty, to nie jest to jego wina. Tak wyszło. Zresztą uwielbiał uśmiech Christine i był gotów na wiele, byleby tylko go wywołać. Była cholerne seksowną kobietą, której sam widok nieodmiennie poprawiał mu nastrój. Dlaczego więc nie miałby zrewanżować się tym samym? Naprawdę go pociągała i nie broniłby się tak bardzo przed pogłębieniem ich znajomości, ale skoro upierała się, że nie, to nie miał zamiaru naciskać.
Z uśmiechem na ustach pozwolił się porwać do starego dobrego Dziurawego Kotła. Kiedy już w nim się znaleźli, wyszukał jakiś w miarę zaciszny stolik i pomógł Christine zdjąć płaszcz, który powiesił razem ze swoim na jakimś wieszaku w kształcie smoczej łapy. Bardzo zabawne, naprawdę.
- Więc powiedz mi, Christine, co porabiasz? Oprócz tego, że pracujesz nad przyszłymi rozczarowaniami kolejnego pokolenia młodych czarownic - powiedział żartobliwie, kiedy usiedli już przy stoliku i czekali na kelnera, czy kogoś w tym guście.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty


PisanieBar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty Re: Bar i stoliki w Dziurawym Kotle  Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 EmptyNie Sty 31 2016, 13:43;

Tak naprawdę stan Isolde był wypadkową wszystkiego, co ją spotkało w ciągu tego roku. Straciła siłę i chęć do życia, bycia młodą, korzystania z uroków świata. Nie wierzyła, by komukolwiek mogło na niej zależeć, a uczucia traktowała stanowczo zbyt poważnie. Miała dosyć bycia pomijaną, odrzucaną, opuszczaną. Znalazła się na takim etapie życia, że każdego mężczyznę uważała za potencjalne zagrożenie. Oczywiście, było kilka wyjątków, ale jakiekolwiek próby flirtu budziły w niej sprzeciw, strach i niemalże agresję, mimo że z tym ostatnim dobrze się kryła. Fakt, nie miała pojęcia o paleniu oprylaka, a przy Archibaldzie była słodkim i niewinnym dzieckiem. Paradoksalnie był jednym z niewielu mężczyzn, którym ufała, mimo że ich relacje zawsze ograniczały się do tych ściśle związanych z jej edukacją. Byli podobnie introwertyczni, podobnie opanowani i można by się nawet pokusić o stwierdzenie, że mieli podobne, sarkastyczne poczucie humoru, mimo że u Isolde było to mniej widoczne.
Uśmiechnęła się lekko, kiedy postawił sprawę w ten sposób. Od dawna nie jadła solidnego obiadu - mimo że zawsze dbała o dobre posiłku i lubiła gotować. Ostatnio straciła chęć do życia i jedzenie też się w to wliczało. W gruncie rzeczy bardzo jej odpowiadało, że ktoś podejmuje za nią decyzję i w jakiś sposób o nią dba. Momentami zastanawiała się, czy nie wrócić do rodzinnego domu w Kornwalii, ale tam byłoby bardzo trudno ukryć przed rodzicami jej złą kondycję psychiczną, dlatego nadal mieszkała w Hogsmeade. Pokiwała więc głową i z uśmiechem przyjęła jego propozycję, która w gruncie rzeczy wcale propozycją nie była.
Wybrali "Dziurawy Kocioł", chyba bardziej z braku innych pomysłów niż ze względu na jakiekolwiek walory tego miejsca. Usiedli przy stoliku pod oknem i zamówili danie dnia, mając nadzieję, że dzięki temu będzie świeże. W gruncie rzeczy Isolde było doskonale wszystko jedno, co zje, bo sam zapach gotowanego jedzenia przypomniał jej, że poza suchą i niedobrą kanapką od kilku godzin nie miała nic w ustach. Wnętrze prezentowało się tak mało zachęcająco, jak Isolde pamiętała, jednak w momencie kiedy otuliło ją przyjemne ciepło, jej wątpliwości się rozwiały.
Usiadła na krześle, które okazało się zdumiewająco wygodne, zwłaszcza dla kogoś, kto ostatnie kilka godzin bez przerwy biegał i spojrzała na swojego byłego profesora. Zastanawiała się, jak czuje się w roli męża, ale oczywiście nie miała zamiaru go o to pytać. Zawsze lubiła Irinę Magyar, mimo że jej przedmioty nieszczególnie ją pasjonowały, ale nigdy nie przypuszczała, że tych dwoje się pobierze. Nagle uderzyła ją myśl, która była tak zaskakująca, że Is po prostu nie mogła pojąć, jak to możliwe, że wpadła na nią dopiero teraz.
- Przepraszam, czy Laszlo Magyar jest krewnym pańskiej żony? - spytała ostrożnie, myśląc sobie, że nie, to chyba niemożliwe, żeby pogodna i roztrzepana Irina była spokrewniona z jej szefem, który niewątpliwie był dobrym aurorem, ale nie miał za grosz uroku i z tego co zauważyła był raczej mrukliwy i nieprzyjemny w obyciu. Nawet jeśli w stosunku do Isolde był uprzejmy i nawet dość miły.
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty


PisanieBar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty Re: Bar i stoliki w Dziurawym Kotle  Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 EmptyNie Sty 31 2016, 22:56;

Przede wszystkim oboje byli inteligentni, a Archibald do takich ludzi starał się docierać. I nie było to wcale łatwe zadanie, bo głupota w tym świecie była wszechobecna. Na domiar złego, kryła się sprawnie pod różnymi postaciami, nie zawsze dając się wytropić natychmiastowo. Może w takich wypadkach była to głupota, którą w jakiś sposób dało się jeszcze uratować - wtedy również starał się robić, co mógł. Jeśli jednak nie musiał, tym lepiej.
Na szczęście, a może nieszczęście, tu problemem było coś zupełnie innego. Spodziewał się, że po opuszczeniu gmachu Ministerstwa i dotarciu do mieszkania, Isolde nie tylko nie odzyskuje motywacji ani chęci, ale ma ich paradoksalnie coraz mniej. Potrafił sobie wyobrazić, jak się czuła oraz jak wyglądały jej powroty do domu, który równie dobrze wcale domem być nie musiał, nie w znaczeniu komfortu psychicznego. Sam przechodził podobny okres i zbyt dobrze pamiętał ten czas, aby móc w tym momencie zakończyć na drobnej wymianie uprzejmości i wrócić do swoich spraw. Zresztą, obecnie nie miał ich aż tak wiele, aby martwić się czasem - o wiele bardziej zmartwił się panienką Bloodworth.
Dziurawy kocioł niekoniecznie wpisywał się w klimaty Blythe, ale nie mógł też powiedzieć, że swego czasu nie zwiedzał bardziej prymitywnych i obskurnych miejsc. W gruncie rzeczy ten bar spisywał się całkiem nieźle i prezentował zupełnie przyzwoicie. Choć nawet przez myśl mu nie przeszło, że miałby kiedykolwiek zabrać Irinę na randkę właśnie tutaj, zwykły obiad raczej nie malował się tragicznie. Zamówił też herbatę i coś ciepłego dla Is (komfortowo mogła sobie wybrać, na co miała ochotę!), a gdy zajęli miejsca, mimowolnie zamyślił się na chwilę, przypatrując bez ruchu nieistotnemu punktowi za oknem. Do ciepłego pomieszczenia wrócił dopiero usłyszawszy pytanie. Zawisło między nimi, na bardzo krótki moment wyrywając z Archibalda pierwiastek zaskoczenia i niezbyt przyjemnej refleksji. Nie objawiło się jednak ani w spojrzeniu, ani w geście, ani nawet w żadnym dźwięku, którym mogłoby być niekontrolowane "uhm". Spiął lekko mięśnie, mrugając chwilę i przenosząc wzrok na Isolde, już pogodzony z tym, że pytanie padło. Właściwie sam nie wiedział, jaki mieć do niego stosunek, ale jedyna rozmowa z Irą, w której Laszlo się pojawił, umiejscowiła się w jednym z gorszych momentów. Nie wiedział o nim wiele, ale wystarczająco, aby przeczuwać, że ich domniemana znajomość wcale nie musi zakończyć się dobrze. Sama Węgierka miała problem z opisaniem brata, ale zapamiętał, że nie dogadują się zbyt dobrze. O ile można było to opisać w tak prosty sposób - prawdopodobnie wiedział zbyt mało, aby jakkolwiek móc to oceniać. Bazował na przeczuciu. Posłał Gryfonce (niby byłej, ale chyba jednak wciąż Gryfonce), wnikliwe spojrzenie.
- Tak. Z tego co mi wiadomo, są rodzeństwem. Dlaczego pytasz? - całość wyszła mu niepokojąco neutralnie. Prawdopodobnie na tyle neutralnie, że można było się martwić, gdzie podziała się jakakolwiek reakcja na znajome nazwisko, ale było to zdecydowanie lepsze, niż gdyby swoje trzy grosze miała wetknąć nuta naciskająca na zaprzestanie poruszania tej kwestii. Był dosyć ciekawy tego człowieka, ale za nic nie dałby po sobie tego poznać. A w ukrywaniu takich rzeczy był bardzo uzdolniony. Póki co, nie chcąc burzyć poruszonego tematu, nie zadawał innych pytań i zignorował zwrot "pański", który z łatwością mogli zamienić na "twój". Uznał, że cały obiad, to wystarczająco dużo czasu na takie przemianowania.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty


PisanieBar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty Re: Bar i stoliki w Dziurawym Kotle  Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 EmptyPon Lut 01 2016, 11:30;

Archibald był niezłym psychologiem, a przynajmniej na tyle dobrym, by być również dobrym nauczycielem. Isolde wiele mu zawdzięczała i zdawała sobie sprawę, że nawet teraz, kiedy opuściła Hogwart, ta więź nie została zerwana. Może więź to za duże słowo, ale z braku lepszego możemy się nim zadowolić. Świąteczny prezent od Blythe'a był nie tylko dowodem pamięci o jej istnieniu, ale również symbolem wiary w jej możliwości, a w okresie kompletnego zwątpienia we własne siły okazał się naprawdę nieoceniony. Świadomość, że ktoś tak wymagający jak Archibald uważa ją za dobrze rokującą czarownicę, była naprawdę pokrzepiająca. Nigdy się z nim nadmiernie nie spoufalała, ale zdawała sobie sprawę, że w każdej chwili może poprosić go o radę i wsparcie, choć jej krótkotrwały, ale poważny związek z Zachariaszem trochę wszystko skomplikował. Teraz nie miało to większego znaczenia - Smirnov zniknął, a ona ukończyła Hogwart. Jedyną dobrą stroną tego wszystkiego był fakt, że nie musiała się już przejmować swoim romansem z najlepszym przyjacielem opiekuna jej domu.
Przez ostatnie tygodnie Isolde dzieliła swoją dobę między pracę i sen. Nie widywała się ze znajomymi, zresztą jej znajomi zazwyczaj pojawiali się na horyzoncie, kiedy to ich życie się sypało, niekoniecznie zaś wtedy, kiedy to Isolde ich potrzebowała. Oczywiście, były wyjątki takie jak Seth Lyons, tyle tylko że on mimo najlepszych chęci po prostu nie był w stanie jej pomóc. Madness pojawiał się i znikał, ale nie miała mu tego za złe, znając trudną sytuację rodzinną ślizgona, zaś Eiv... Eiv coraz bardziej gmatwała sobie życie. Sobie i przy okazji swojemu dziecku. Byli jeszcze rodzice, którym Is chciała oszczędzić zmartwień, zresztą nigdy nie przyznała się do swojego romansu z Berberysem Fairleyem, dwadzieścia lat starszym uzdrowicielem, który od dawien dawna darł koty z jej matką. Wszystko to było skomplikowane, a ona po prostu przestawała sobie radzić.
Oczywiście nie miała pojęcia o drażliwej kwestii układów rodzinnych Archibalda, którego reakcja, a raczej wystudiowany brak reakcji, zwróciła uwagę Isolde. Nie potrafiła powiedzieć, o co chodzi, Blythe był zdecydowanie za dobry w ukrywaniu swoich uczuć, by dziewczyna była w stanie rzeczywiście "zauważyć" coś podejrzanego. Po prostu "wyczuła", że coś nie do końca gra, podpowiadał jej to siódmy zmysł, który jako bystry i wrażliwy obserwator zawsze miała, a który dzięki aurorskim treningom zdecydowanie się wyostrzył. Było to jak połaskotanie jakiejś części jej umysłu i natychmiastowe schowanie piórka, które do tego posłużyło, dlatego Bloodworth szybko doszła do wniosku, że jest przewrażliwiona i doszukuje się nie wiadomo czego. Wychwytywała jakiś dysonans, ale wcale nie była go pewna.
- Jest szefem biura aurorów. A co za tym idzie, moim przełożonym i mentorem. Szkoli mnie. Uznałam, że nie może być zbyt wielu węgierskich czarodziejów o tym nazwisku, stąd moje pytanie - wyjaśniła gładko, obserwując Archibalda z dość dobrze skrywaną ciekawością.
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty


PisanieBar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty Re: Bar i stoliki w Dziurawym Kotle  Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 EmptyPon Lut 01 2016, 18:34;

Na psychologa się nie porywał i chwała Merlinowi, bo ciężko przewidzieć, jakie byłyby efekty jego niedoszłych terapii. Wystarczyło, że jego przyjaciel z niewiadomych przyczyn postanowił zapisać się na jakieś śmieszne kursy, do czego Archibald podchodził sceptycznie i z wielkim dystansem. Wierzył, że odmiana i zajęcie inne niż przeglądanie stert papierów na zmianę z leczeniem upierdliwych pacjentów, będzie dla niego dobrym wyjściem, ale na myśl, że James mógłby stać się psychologiem miał ochotę kłaść się ze śmiechu. Na szczęście do takich reakcji doprowadzić było bardzo ciężko. On sam zaś bazował na tym, co udało mu się dostrzec oraz na własnych doświadczeniach, a że miał ich trochę za sobą, musiał znać przynajmniej część problemu. Inaczej - wiedzę mógł posiadać sporą, ale wyłącznie dla siebie. W praktyce wykorzystywał ją rzadko i tylko wtedy, kiedy sam uznawał to za słuszne. Już bez afiszowania się swoją pojętnością zbieranie wrogów przychodziło mu dziwnie łatwo.
Nie był pewien, czy stan Isolde jest w dalszym ciągu powiązany ze Smirnovem, nie orientując się w wydarzeniach, które nastąpiły po ich rozstaniu. Nie chciał wyciągać z niej informacji na siłę, absolutnie nie miał zamiaru zmuszać jej do zwierzeń. Nie był nawet w stanie określić, czy zwykłe wygadanie się mogłoby jej w jakiś sposób pomóc. Z tego co pamiętał - jemu nie pomogło. Część rzeczy, które człowiek wyrzucał z siebie w takich momentach brzmiała idiotycznie, co samo w sobie było dosyć deprymujące. Reszta była dotkliwa i niekiedy wylewność tylko pogarszała sprawę. Miał to szczęście, że Shepard, uczestniczący w jego najsłabszych momentach, kierował się raczej w stronę konkretnego opierdolu i paru nieprzyjemnych słów, niż pustych zapewnień, że hej, wszystko będzie dobrze. Przecież się ułoży. Fakt, ułożyło się, ale nie było nic gorszego niż automatyczne pocieszajki w chwili absolutnej utraty wiary. Jedynym wyjściem, jakie widział, była przerwa od tego, co tak bardzo ją męczyło. Sobie, niestety, nie pomógł, grzęznąc po czubek głowy w przeświadczeniu, że nie ma siły, która zmusi go do ponownego wejścia w coś, co nazywano związkiem. Ale oprylak rządził się innymi prawami niż Archibald i najwyraźniej był wystarczającą mocą, aby pozwolić mu o postanowieniu zapomnieć. I teraz tkwił w związku. Teoretycznie szczęśliwym, praktycznie - również. Tylko jego uparte ego nie chciało dopuścić do siebie myśli, że coś wymknęło mu się spod kontroli. W takim wypadku, w kwestii pomocy Bloodworth, mógł tylko improwizować.
Uśmiechnął się mętnie, wypuszczając powietrze w ni to śmiechu, ni to westchnieniu, którego bazą było krótkie "hm".
- Wiedziałem tyle, że jest aurorem. Od dawna ma tak wysokie stanowisko? - dopytał, niespecjalnie ciesząc się z nowych wiadomości. Akurat tak się składało, że ktoś bardzo pragnął wysłać go do szefa biura aurorów na bezsensowne, zdaniem Archibalda, negocjacje. Nie potrzebował dodatkowej roboty, a już tym bardziej w Ministerstwie Magii, tym bardziej w Departamencie Przestrzegania Prawa, TYM BARDZIEJ, kiedy miał pracować dla brata swojej żony. Zganił się krótko za pochopne oceny, zupełnie bezpodstawne, ale w kościach czuł, że nie wyniknie z tego nic dobrego.
- Fakt, to dosyć niemagiczne nazwisko - przyznał, mając pojęcie o czystości krwi swojej żony. - Wypadałoby go kiedyś poznać - rzucił obojętnie, starając się wpleść to choć okruch entuzjazmu, ale... nie wyszło. Trudno. - I jak się sprawuje? Podejrzewam, że nie jest tak źle, skoro widząc twoje zmęczenie, odsyła cię do domu - ocenił, chwilę później upijając łyk herbaty ze swojej filiżanki. Z niemałym zaskoczeniem stwierdził, że irkowej herbacie równać się nie mogła. Nie miał pojęcia, od czego to zależało.
- Opowiedz mi, jak ci idzie. Nie dziwi mnie, że udało ci się wkręcić w tę posadę tak szybko, ale bądź co bądź, to dosyć spore osiągnięcie - pochwalił ją, bo jeszcze nie miał okazji tego zrobić. Zupełnie szczerze, bo po studiach nie każdy miał tyle uporu, zapału i przede wszystkim zdolności, aby wkręcić się w środowisko aurorów.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty


PisanieBar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty Re: Bar i stoliki w Dziurawym Kotle  Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 EmptyPon Lut 01 2016, 19:25;

Nie była pewna, czy chce mu się zwierzać, nie na tym etapie, kiedy wciąż jeszcze do pewnego stopnia widziała w nim swojego nauczyciela i opiekuna domu. Z drugiej strony, poza murami Hogwartu różnica wieku nie była tak porażająca, a Isolde czuła się znacznie doroślej, od kiedy pracowała jako młodszy auror. Co w sumie nie było niczym zaskakującym.
Dobrze, że Archibald nie należał do ludzi, którzy z marszu zaczynają wypytywać i oczekiwać zwierzeń. Isolde nie lubiła się przyznawać do porażek ani głębszych uczuć, uważając je za coś niezwykle intymnego. Jasne, czasem coś w niej pękało i wtedy po prostu musiała z siebie wyrzucić te złe emocje, które zbierały się przez dłuższy czas, ale nie zdarzało się to zbyt często. Bycie porzuconą przez dwadzieścia lat starszego mężczyznę, poprzedzone porzuceniem przez mężczyznę starszego o lat dziesięć nie było ani przyjemne, ani chwalebne, dlatego Isolde nie miała najmniejszej ochoty o tym mówić, nawet jeśli gniotło ją to i dręczyło. Jej głupia duma nie pozwalała głośno przyznać, że tak, została odepchnięta, skrzywdzona i odrzucona. I że zupełnie nie rozumiała powodów, dla których tak się stało.
Zaczęła żałować, że w ogóle poruszyła temat Laszlo, ale teraz było już za późno. Cóż, nie mogła wiedzieć, że relacje Archibalda ze szwagrem są... dziwne albo wręcz nie istnieją, wnosząc z kolejnych słów Blythe'a. Nie dała po sobie poznać, że cała ta sytuacja jest dla niej dość tajemnicza, więc tylko upiła łyk herbaty, która okazała się za gorąca. Syknęła i odstawiła filiżankę z powrotem na spodek, po czym spojrzała na Archibalda z namysłem.
- Wydaje mi się, że około roku. Od lat Ministerstwo próbuje namówić mojego ojca, by został szefem biura aurorów, a on uparcie się wzbrania, nie chcąc utonąć w papierach - tu pozwoliła sobie na ciepły uśmiech, który pojawiał się na jej twarzy zaskakująco często, gdy mówiła o ojcu. - Ostatnio dręczyli go tą kwestią gdzieś w okolicach poprzedniego Bożego Narodzenia, więc myślę, że tak, rok.
Nie skomentowała w żaden sposób stopnia zażyłości obu panów, notując tylko w głowie, żeby na przyszłość nie zadawać tego typu pytań.
- Cieszy się dużym szacunkiem jako auror, mimo że... czasem bywa dość ekscentryczny. To znaczy pod pewnymi względami - dodała po chwili namysłu, nadal nie mogąc pojąć, skąd jego awersja do magii. Jak można być aurorem i podchodzić do czarodziejskich udogodnień z taką nieufnością? Była to zagadka, której do tej pory nie zdołała rozwiązać. - Jest na pewno bardzo doświadczony, a ja osobiście bardzo się cieszę, że trafiłam pod jego skrzydła. Szkoli mnie, zabiera ze sobą w teren, oczywiście jeśli jest to w miarę bezpieczne dla takiego żółtodzioba jak ja... Poza tym jest uprzejmy i sympatyczny, choć nie sądzę, by wiele osób tak uważało. Nie jest mistrzem, jeśli chodzi o nawiązywanie stosunków międzyludzkich. Trudno go rozgryźć. - Taka charakterystyka Laszlo wydawała się względnie trafna, choć z pewnością czegoś jej brakowało i Isolde zdawała sobie z tego sprawę. Czuła, że Blythe jest ciekaw, ale nie przyzna się do tego otwarcie, dlatego pozwoliła sobie na tak rozbudowany opis swojego szefa. Nieufnie sięgnęła po swoją filiżankę i ostrożnie upiła łyczek, tym razem nie parząc sobie języka.
Uśmiechnęła się do Archibalda, zadowolona z pochwały, ale też nieco nią zakłopotana.
- Wydaje mi się, że raczej dobrze. Laszlo... to znaczy... pan Magyar mnie chwali, a nie mogę powiedzieć, żeby należał do osób, które szafują pochwałami. W gruncie rzeczy na każdym kroku jestem testowana, co jest dosyć męczące, ale jakoś daję sobie radę. Póki co jestem tylko młodszym aurorem, ale to i tak cud, że mnie przyjęli. Nie chcę się zastanawiać, do jakiego stopnia miało na to wpływ moje nazwisko... Tak czy inaczej, robię wszystko, żeby udowodnić, że nie potrzebuję protekcji i znajomości. I chyba nawet mi się to udaje - powiedziała z wahaniem, unosząc wzrok na Archibalda. Widać było, że mimo że jest z siebie zadowolona, nie triumfuje i zdaje sobie sprawę, że przed nią jeszcze daleka droga.
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty


PisanieBar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty Re: Bar i stoliki w Dziurawym Kotle  Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 EmptyWto Lut 02 2016, 01:55;

Blythe zaś coraz bardziej przyjmował temat, gdy zaczęli go drążyć. Nie żeby skończyć na ożywionej dyskusji, zwyczajnie przywykł do tego, że zaistniał i nie spierał się z tym, pozwalając układać mu się w naturalny sposób. Z rozmowami już tak było, że na początku były najbardziej ogólnikowe, a dopiero później stawały się zupełnie normalne, żeby nie powiedzieć, że poprawne. Wstępy był najtrudniejsze, a zwłaszcza, kiedy zaczynało się od zaskoczenia.
Gdyby znał sytuację dziewczyny, również nie byłby w stanie zrozumieć, dlaczego świat tak postanowił się na nią uwziąć i zesłać szereg nieszczęśliwych miłości. Akurat w sprawie Isolde miał dosyć jasne założenie, nie wynikające z żadnego konkretnego powodu, zwyczajnie tak mu pasowało - była osobą, która potrzebowała miłości i zasługiwała na nią. Nie trąbiła o tym na prawo i lewo, jak spora część dziwnie otwartych ludzi, którzy na siłę szukali sobie partnerów, bo, właśnie, potrzebowali miłości. Czasem miał wrażenie, że w jakiś sposób zamknięte, prywatne jednostki o wiele bardziej wymagały tego uczucia - nawet przez to, że o tym nie mówiły. Jeśli koniecznie posłużyć się odniesieniem, miał problem z wiarą w miłość, chociażby, Avalon i Utopii, nie będąc do końca przekonanym od samego początku. Nie miał prawa w nią ingerować i nie robił tego, nawet nie zamierzając, ale jego powątpiewanie, jak się okazało, a o czym nie wiedział, było słuszne. Nie rozmawiał na ten temat ani z siostrą, ani z półwilą, ale samopoczucie Utopii, odczuwalne na świętach mimo jej dobrego nastroju, podpowiadało mu, że wcale nie jest różowo. O rzuconym Obliviate i krótkim epizodzie z powrotem Quietusa nie miał pojęcia.
Wracając jednak do rozmowy. Archibald pozwolił dziewczynie skończyć, wysłuchując całego opisu i krótkim uniesieniem kącika ust reagując na informację o stażu Laszlo w Ministerstwie. Kiwnął głową, odstawiając filiżankę, którą przez dobrą chwilę trzymał w dłoni, popijając herbatę. Zerknął na Isolde krytycznie, gdy wspomniała o nazwisku - z całego serca nienawidził takich powiązań i była to jedna z rzeczy, która w jego byłej pracy męczyła go bardzo mocno. Nie doznawał żadnych przykrości z tego tytułu, był raczej chwalony, ale wiele razy spotkał się z sytuacjami, w których na różne posady trafiali różni, zupełnie nienadający się do nich, ludzie. Z Bloodworth sprawa miała się nieco inaczej i był zadowolony, że ona sama jest świadoma, jak wygląda rzeczywistość. Krytyczne spojrzenie było raczej znakiem, że w swoim przypadku nie powinna się tym przejmować, bo zupełnie zasługiwała na to wyróżnienie. Nie dopowiadał nic tylko dlatego, że sam również nie szastał pochwałami. Było to nie tylko krępujące, ale i sztuczne. Blythe nie lubił się powtarzać. Uśmiechnął się tylko.
- Jesteś wystarczająco zawzięta, aby móc to udowodnić. A opis twojego szefa, brzmi, cóż, dosyć znajomo - stwierdził, niekoniecznie zaskoczony. Ira dała mu odczuć, że mogą być podobni na pewnych płaszczyznach. Zaśmiał się szczerze, uświadamiając sobie pewną sprawę. - Ja z kolei jestem w ciężkim szoku, że tak dobrze udało mi się odciąć. Naprawdę. Skoro przez rok nie dotarła do mnie informacja o nowym szefie, który nosi nazwisko mojej żony, chyba powinienem sam sobie przyklasnąć. Chociaż jeszcze ciekawsze wydaje mi się to, że na żadnym piśmie nikt o nim nie wspomniał. Wiem, że to nie on próbuje mnie skłonić do współpracy, a to tym bardziej pogłębia niechęć. Wciąż popełniają te same błędy. Są pewne sprawy, które można załatwić bez wiedzy szefa, ale ta wskazuje na ewidentny brak rozumu.
- Pamiętaj, żeby nie przemęczać się przesadnie. Przyjęli kogoś jeszcze? - dopytał.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty


PisanieBar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty Re: Bar i stoliki w Dziurawym Kotle  Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 EmptyWto Lut 02 2016, 17:08;

Założenie Archibalda było jak najbardziej słuszne - Isolde rozpaczliwie potrzebowała miłości. Potrafiła wiele z siebie dać, pokłady jej czułości i troski wydawały się wręcz niewyczerpane, ale potrzebowała też czegoś w zamian. Była zmęczona rozczarowaniami, zmęczona tym wszystkim i każdego wieczora obiecywała sobie, że przestanie szukać uczuć. Na dobrą sprawę, na zdrowie wyszła jej tylko chwila zapomnienia z Vanbergiem - żadnych obietnic, rozczarowań i łez. Czysta namiętność i nasycenie zmysłów, którego nie doznała nigdy wcześniej. Sęk w tym, że idealizm Isolde wzdrygał się przed tego rodzaju układami - to, że z Dexterem się udało, wcale nie znaczyło, że Bloodworth nagle stała się kobietą wyzwoloną. Ale patrząc na swoje doświadczenia z mężczyznami, nie mogła się oprzeć wrażeniu, że wszystkie relacje, w które angażowała się uczuciowo, były przepisem na emocjonalną rzeźnię.
Wygląda na to, że Isolde wcześniej czy później się do tego przyzna przed Archibaldem, ale na pewno nie w tej chwili. W gruncie rzeczy była zadowolona, że rozmawiają o Ministerstwie, jej pracy i jego szwagrze. Był to z pewnością względnie bezpieczny temat, nie wymagający od niej powiedzenia głośno, że owszem, jest załamana i głęboko nieszczęśliwa. Choć podejrzewała, że Blythe, znając ją tyle lat, miał już wyrobioną opinię na temat jej obecnego stanu ducha.
Odpowiedziała na jego uśmiech, a w błękitnych oczach błysnęła determinacja i upór.
- Mam nadzieję. Podczas rozmowy wstępnej mój szef poinformował mnie, że dostał odgórne polecenie, że ma mnie przyjąć ze względu na mojego ojca - tu skrzywiła się lekko, jakby przełykała wyjątkowo gorzkie lekarstwo. - Nie muszę mówić, jak mnie to rozdrażniło. Potem okazało się, że blefował, żeby mnie sprawdzić, przekonać się, jaką jestem osobą. Teraz go rozumiem, ale wtedy byłam wściekła i przez chwilę chciałam zabrać swoje papiery i wyjść - mruknęła z kpiarskim uśmiechem. Całe szczęście, że potrafiła trzymać swoją dumę w ryzach, przynajmniej do tego stopnia, by nie zaprzepaścić szans, które dostawała.
Pokiwała głową, doskonale rozumiejąc, co Archibald ma na myśli.
- Czasem mam wrażenie, że Ministerstwo próbuje rozgrywać różne rzeczy po swojemu, manipulować, ale nie ma bladego pojęcia, jak to się robi. Gdyby nie było to żałosne i przerażające, byłoby nawet zabawne.- Na wzmiankę o przemęczaniu się, roześmiała się cicho i tak smutno, że ją samą to zaskoczyło. - Przyjęli jeszcze jednego chłopaka, ale wyleciał. A ja... ja dzięki intensywnej pracy dobrze śpię. W ogóle śpię. I nie myślę o niczym, oprócz zadań na kolejny dzień. To... pomaga - powiedziała powoli, nie patrząc na swojego byłego profesora. To miłe, że się o nią martwił, ale zdawała sobie sprawę, że na tym etapie życia po prostu nie była w stanie funkcjonować inaczej. Może kiedy przestanie tak bardzo cierpieć, kiedy pogodzi się z tym wszystkim, może wtedy... trochę zwolni. Póki co, nie było to możliwe, jeśli miała pozostać przy zdrowych zmysłach. Ze znużeniem oparła głowę na dłoni i wbiła spojrzenie w fusy widoczne na dnie filiżanki. Po chwili przywołała się do porządku i spojrzała na Archibalda z przepraszającym uśmiechem. - Nie do końca radzę sobie z czymkolwiek... poza pracą - wyznała ze smutkiem, odgarniając z czoła niesforny kosmyk włosów.
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty


PisanieBar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty Re: Bar i stoliki w Dziurawym Kotle  Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 EmptyWto Lut 02 2016, 22:25;

Zabawne było to, jak potrafił wydawać trafne osądy na temat miłości u innych ludzi, a u siebie w tym temacie stawał się całkiem bezradny. Zupełnie jak dziecko. Błądził ślepo i szukał odpowiedzi, która siedziała mu na czubku głowy, a ten przecież nosił wysoko, więc nie sposób było się zorientować. Najwyraźniej czekał na jakieś niższe sklepienie, które ową odpowiedź pomocnie zrzuciłoby w dół, wprost w ręce. Ale tak prosto nie było nigdy, i świadomy tego, szukał dalej. Innym nie dawał do siebie podchodzić wystarczająco blisko, by ktoś mógł udowodnić swoją praktyczność strąceniem owej prawdy z wysokości, na jaką ją wynosił.
Podobnie jak Isolde oddała się chwili z Vanbergiem, Archibald działał przez dosyć długi czas, ale powody miał nieco inne. Nie szukał sobie drugiej połówki, odcinając się od potrzeby prawdziwej miłości grubym murem. Teraz ów mur został dosyć poważnie staranowany, ale i tak próbował go podtrzymać swoim chuderlawym ciałem, i, o ironio, mógł sobie wmawiać, że nie wie dlaczego. Bezsensownie i bezpodstawnie bał się odrzucenia. Co więcej, wcale nie miał ochoty zmieniać swojego położenia i szukać szczęścia gdzie indziej, bo przy swojej Węgierce zupełnie się spełniał.
Zaśmiał się znów, jakby spodziewając się tego zakończenia. Duma była czymś, z czym niezwykle ciężko się walczyło, a Isolde nie można było jej odmówić. Nie w ten negatywny sposób, który zakładał unoszenie się, bo to zdarzało się nadzwyczaj rzadko, o ile w ogóle, ale w ten zwykły, osobisty i wewnętrzny, pomagający stale dążyć naprzód i nie dać się zmieść porażkom, ba, czasem nawet zyskując z nich więcej motywacji, niż sukcesu. Aż za dobrze znał potrzebę udowodnienia sobie czegoś. Innym niekoniecznie, wszystko miało większe znaczenie w nim samym.
- Ale wybrnęłaś. Bez pustego deklarowania swoich umiejętności.
- Ministerstwo ogólnie ma dosyć... specyficzny system działania i wartości. Nie wydaje ci się czasem zastałe? Wprowadzanie zmian, choć logicznych, często jest dla nich zbyt wielkim odstępem od przyjętej reguły. Skoro wszystko działa, po co wprowadzać zmiany? Gorzej, kiedy działa, ale niezbyt dobrze - wygłosił, wciąż dosyć powściągliwie.
Zlustrował Isolde spojrzeniem, równie przenikliwym, co zawsze. Bez żadnego współczucia, wyrazów przesadnego smutku, czy błyszczących oczu, pytających "czy mogę ci jakoś pomóc?". Po prostu badawczo. Nie próbował wyciągnąć z jej słów konkretnych problemów. Każdy miał swój czas na wywlekanie ich.
- Rozumiem - stwierdził tylko i mogła być pewna, że rzeczywiście tak jest. - Skoro potrzebujesz pracy, pracuj. Tylko dobrze byłoby znać moment, w którym jesteś wystarczająco zmęczona, żeby spać. Nie przekraczaj go, bo potem możesz zyskać za dużo czasu na bezsensowne i przymusowe urlopy. Dbanie o siebie to też forma zajęcia - podrzucił.
- Szczerze mówiąc, wybierasz lepszą drogę - przyznał, bo przecież mogła skończyć zakopana w pościeli, za towarzyszy mając sterty przesiąkniętych łzami chusteczek i tony czekolady - o ile byłaby w stanie ruszyć się po nie do sklepu. - Spotykasz się z kimś czasem? - zapytał, a chwilę później pojawiły się przed nimi talerze z daniem dnia. Podziękował i dał kelnerowi znać, że aktualnie nic więcej im nie potrzeba.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty


PisanieBar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty Re: Bar i stoliki w Dziurawym Kotle  Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 EmptySro Lut 03 2016, 20:20;

W gruncie rzeczy Isolde miała podobny problem. Była doskonałym teoretykiem życia, ale praktyka... cóż, nie wychodziła jej najlepiej. Miała wrażenie, że wszystko, czego dotknie, obraca się w pył. Dlatego doszła do wniosku, że resztę życia spędzi z zaplecionymi na piersi ramionami, nie wyciągając ich w stronę drugiej osoby, bo wszelkie związki uczuciowe i tak były skazane na porażkę.
Isolde uśmiechnęła się kątem ust i westchnęła.
- Tym razem tak, bo chyba za bardzo mi zależało. Ale to mnie kiedyś zgubi - stwierdziła, zdając sobie sprawę, że to nie są czasy dla dumnych ludzi, którzy unoszą się honorem, ambicją i innymi takimi. Isolde brakowało pragmatyzmu, choć powoli zaczynał się w niej wykształcać. Bardzo ułomny i w śladowej ilości, ale jednak.
- Czasem mi się wydaje, że Ministerstwo to taki mikrokosmos, który nie do końca uwzględnia faktu, że nie istnieje sam dla siebie, ale dla makrokosmosu. Więc powinien działać sprawnie. Ergo być otwartym na udoskonalenia. Ale chyba tak było zawsze. Możliwość utrudniania innym życia to też rodzaj władzy - wzruszyła lekko ramionami. Miała wyrobione zdanie na temat Ministerstwa i gdyby nie fakt, że od zawsze chciała być aurorem, jej noga z całą pewnością nigdy by tam nie postała. Bezsensowne przekładanie papierków i komplikowanie rzeczy prostych. Prawdopodobnie rzuciłaby się do fontanny już po tygodniu, choć bardziej prawdopodobne, że po prostu zebrałaby manatki i wymyśliła sobie jakieś inne zajęcie.
Fakt, patrząc na niego miała pewność, że naprawdę rozumie. To było budujące, bo nie musiała wykładać swoich racji od początku, tłumaczyć, dlaczego jest tak, a nie inaczej. Nie. Archibald rozumiał i Isolde nagle poczuła, że z jej serca spada przynajmniej część ciężaru, który ciągnął ją w dół od kilku miesięcy. Odetchnęła głębiej i powoli pokiwała głową, uznając słuszność słów swojego dawnego profesora.
- Pewnie ma pan rację. Postaram się zachować umiar - zgodziła się zaskakująco potulnie jak na siebie, po czym uśmiechnęła się niewesoło, kiedy stwierdził, że wybiera lepszą drogę. No cóż, gdyby się całkowicie poddała, zamknęła w domu i zalewała łzami, prawdopodobnie w końcu by się otruła jakimś niewprawnie uwarzonym eliksirem albo naprawdę targnęła się na swoje życie. To nie były przejściowe problemy sercowe rozchwianej emocjonalnie nastolatki. To był prawdziwy kryzys, prawdziwe załamanie, z którego nie miała siły się wygrzebać. Dlatego robiła wszystko, by nie myśleć, by nie analizować. Dzieliła swój czas wyłącznie między pracę i sen, próbując zagłuszyć ból i pewność, że już nigdy nikomu nie zaufa, z nikim nie będzie szczęśliwa, bo nikomu na niej nie zależy.
Jego pytanie trochę ją zbiło z tropu. Nie była pewna, czy ma na myśli spotkania czysto towarzyskie, czy coś na kształt randek... nie, raczej nie pytałby o to drugie, zresztą, czy ona wyglądała na dziewczynę, która biega na randki, skoro ledwo jest w stanie wygiąć wargi w nędznej parodii uśmiechu?
- Raczej nie. Widziałam się z Sethem Lyonsem... kilka tygodni temu. Większość moich znajomych jest zbyt zajęta swoim życiem, a ja nie mam siły zajmować się dodatkowo ich problemami. Które z rozkoszą zrzucą na moje barki, jeśli tylko dam znak życia - rzuciła z niezwykłą dla siebie goryczą, nie patrząc na Archibalda i zabierając się do jedzenia. Nie zdawała sobie sprawy, że była do tego stopnia głodna. Słodki Merlinie, nie była pewna, co właściwie je, ale smakowało naprawdę dobrze.
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty


PisanieBar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty Re: Bar i stoliki w Dziurawym Kotle  Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 EmptySob Lut 06 2016, 17:59;

Archibald także w jakimś stopniu zrezygnował z podejmowania niektórych prób i sam zablokował sobie drogę do głębszych uczuć. Porażki i błędy, których nigdy nie zrozumiał, utrzymywały się w jego sercu na przekór wszystkiemu. Próbował dochodzić do tego, co zrobił źle, ale nigdy mu to nie wyszło. Prawdopodobnie dlatego, że wina nie leżała po jego stronie. On także z góry założył, że związek nie miał racji bytu, a teraz próbował leczyć się z tego... z marnym skutkiem.
- Było - potwierdził krótko, kiwając głową. - I będzie - dlatego wypisał się w miarę możliwości z tej zabawy, unikając powiązań z zastałym i zamkniętym gronem elit. Nie zależało mu na wysokim stanowisku - zarówno jeśli chodziło o posadę, jak i stanowisko społeczne. Nie lubił wpływać na czyjeś życie, co dopiero mówić o życiu wielu ludzi.
Nie mógł mieć pojęcia, że mówiąc o lepszych drogach, sam niedługo zejdzie na gorszą. Było w tym sporo ironii, ale on widział jej chyba najmniej, nie podejrzewając, że ktokolwiek, nawet Ira, jest jeszcze w stanie sprowadzić go do stanu zupełnej bezużyteczności. Czy był naiwny, czy nieprzygotowany, w tym momencie mógł wiedzieć tyle, że rozumie.
- Archibald - rzekł luźno, mając nadzieję, że rzeczywiście umiar zachowa, jednak formułka grzecznościowa zaczynała go nieco drażnić. Nie lubił jej obecności w prywatnych rozmowach. - Sądzę, że hogwarckie formalności możemy mieć za sobą - dorzucił dla pewności i zaakcentowania, że wolałby stać się jednak zwykłym Archibaldem, nie żadnym panem.
Pytanie, które jej zadał, powiązane z reakcją na nie, dało mu pewien obraz sytuacji. Pewien, bo bardzo mętny i rozmyty, ogólny. Odważył się bowiem myśleć, że w rzeczywistości sprawa dotyczy nie czego innego, a miłości. Isolde wyglądała i brzmiała na samotną, a skoro zachowywała się podobnie, jak on w swoim czasie, wniosek nasuwał się jednoznacznie. Nie życzył tego nikomu, a myśl, że ludziom tak wartościowym, jak Bloodworth, pogłębiała wątpliwości w istnienie jakiejkolwiek sprawiedliwości na tym świecie. Choć warto zadać sobie pytanie, czy kiedykolwiek w nią wierzył. Osobiście nie spotykał się z nią zbyt często, o ile w ogóle.
- Smacznego - rzucił uprzejmie, z delikatnym uśmiechem przyglądając się, jak zaczyna jeść. Pomyślał wtedy, że nie jest tak źle, ale zaraz złapał się na tym, przypomniawszy sobie o schemacie działania załamań. To tylko nie wyglądało tak źle, a jak rzeczywiście było, wiedzieć mogła tylko Isolde. Zabrał się powoli do jedzenia.
- Zawsze polegałem na jednej osobie i nie pamiętam, żeby kiedykolwiek mnie zawiodła - wyznał, bez większego zaskoczenia przyjmując fakt, że jego, jak się okazało, jedyny i najlepszy przyjaciel, wcale nie odmawiał mu pomocy. Był świadomy, że Blythe nie umie o nią prosić, a Archibald w odwecie starał się być w tym równy - pojawiać się, kiedy był potrzebny. Shepard, o ironio, był chyba jedynym stałym elementem w jego życiu, do którego nie miał żadnych zastrzeżeń. - Ale możliwe, że to problemy chwytają nas na zmianę - uznał.
- W każdym razie, chyba nie powinnaś stronić od ludzi - przyznał, nie widząc w tym rozwiązania dla siebie, ale dla Isolde, owszem. Mógł jej tylko sugerować, ewentualnie gdybać na ten temat, ale Blythe nigdy nie rezygnował ze swojej śmiałości. Jeżeli już decydował się na coś, decydował się konkretnie. Chyba, że w grę wchodziła Ira, wtedy wszelkie reguły i założenia przestawały obowiązywać. Co, swoją drogą, właśnie sobie uświadomił, przez co aż zawiesił się na chwilę, trzymając widelec w powietrzu, ale zaraz skorygował małą przerwę i pochłonął kawałek, który na sztućcu zalegał.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty


PisanieBar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty Re: Bar i stoliki w Dziurawym Kotle  Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 EmptyNie Lut 07 2016, 10:59;

Z jednej strony Isolde poczuła ulgę, gdy zasugerował, że powinni przejść na "ty", a z drugiej poczuła się dziwnie. W końcu przez pewien czas był jej nauczycielem i opiekunem domu - przeskoczenie nagle na stopę czysto towarzyską i prywatną nie było dla niej takie proste. Mimo to pokiwała głową i uśmiechnęła się lekko.
- Postaram się przestawić - obiecała, myśląc sobie, że chyba prawdziwa dorosłość dopada człowieka właśnie wtedy, gdy przechodzi na "ty" ze swoimi nauczycielami.
Zapytana, czy powodem jej smutku, niebezpiecznie balansującego na granicy depresji, jest miłość, Isolde roześmiałaby się gorzko i powiedziała, że raczej jej brak. Czy kochała Berysa? Nie była pewna. Prawdopodobnie była w nim po prostu zakochana, a cały czar ich relacji prysnąłby po kilku miesiącach, kiedy nasyciliby się sobą i odkryli, że są zbyt różni, by wytrwać w tym związku. Cierpiała, bo kolejny mężczyzna, któremu zaufała, któremu była skłonna oddać swoje serce, mimo wszystkich przeciwności i głosów rozsądku, po prostu ją zostawił. Zniknął z jej życia bez słowa, jakby nie zasługiwała nawet na pożegnanie albo wyjaśnienie, dlaczego odchodzi. Nie rozumiała, dlaczego tak się działo, dlaczego Zachariasz, a potem Berberys zostawili ją tak łatwo, zacierając za sobą wszystkie ślady i nie siląc się nawet na poinformowanie jej, że to już koniec. Nie należała do kobiet, które koją ból serca w ramionach kolejnych mężczyzn. Nie chciała już miłości. Nie chciała już niczego, poza świętym spokojem.
- Dziękuję i wzajemnie. - Jadła szybko, ale elegancko, trzymając łokcie przy sobie i operując sztućcami z takim wdziękiem, jak zwykle robiła to z różdżką. Na słowa Archibalda uśmiechnęła się smutno i pokiwała głową.
- W takim razie zazdroszczę przyjaciela. Moi... cóż, albo nie potrafią mi pomóc, albo wcale nie wiedzą, że coś jest nie tak, bo są zbyt zajęci własnymi problemami. Zresztą pewnych problemów po prostu nie da się rozwiązać - powiedziała cicho, nie patrząc na Archibalda i nagle jakby tracąc apetyt. Bezskutecznie próbowała nabić na widelec jakiegoś grzybka czy marynowaną cebulkę, która ślizgała się po talerzu.
Miała ogromną ochotę wzruszyć ramionami i wywrócić oczami, ale to byłoby okropnie dziecinne, więc jakoś się powstrzymała. Zamiast tego w końcu przyszpiliła widelcem to coś, co okazało się być grzybkiem i odezwała się dopiero po chwili.
- Nie chcę. Nie chcę się z nikim spotykać, nikogo widzieć. Chcę pracować i może dzięki temu zrobić coś dobrego, ale nie mam ochoty angażować się w tak zwane "prawdziwe życie", te wszystkie damsko-męskie podchody i inne głupstwa, które tylko... które tylko mogą mnie zranić.
Pierwsze kilka zdań wyrzuciła z siebie z takim wzburzeniem i zaciętością, mimo że nie podniosła głosu, że Archibald musiał być zaskoczony, widząc zwykle opanowaną Isolde w takim wydaniu. Jednak ostatnie słowa powiedziała cicho, niemal szeptem, nagle zapadając się w sobie, spuszczając oczy i odkładając sztućce, jakby nagle poczuła, że nie przełknie ani kęsa więcej.
Wszystkie wspomnienia i myśli wróciły do niej z taką intensywnością, że musiała przymknąć oczy, żeby choć trochę się opanować i nie urządzać scen. Chciała mu wszystko powiedzieć, ale brakowało jej siły, żeby zwerbalizować swoje przemyślenia, żeby przyznać otwarcie, że chyba już nie może, że zraniono ją zbyt głęboko, by była w stanie się pozbierać i udawać, że wszystko jest w porządku, kiedy każda minuta, nieprzeznaczona na sen lub pracę była minutą cierpienia.
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty


PisanieBar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty Re: Bar i stoliki w Dziurawym Kotle  Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 EmptySob Lut 13 2016, 14:52;

Gdyby tylko święty spokój był tak łatwy do uzyskania... Archibald też pragnął świętego spokoju i swego czasu posunął się do naprawdę skrajnych rozwiązań, aby go osiągnąć. Coś mu z tego zostało - odosobnienie i uchylanie się przed głębszymi relacjami, uparte wybijanie w drugą stronę, do samotności, pustki i pewności, że nikt nie będzie go w owej pustce krzywdził ani zostawiał. Ze świętym spokojem wiązały się jednak dwa zasadnicze problemy, pomijając już cały szereg innych. Pierwszym był fakt, że zachowywał się jak magnes. Dla dobra przykładu, ze świętego spokoju można by zrobić dom. Na progu domu po jakimś czasie i tak pojawiłoby się coś, przywiane przez wiatr, zabłąkane, czy celowe - podrzucone. Niezidentyfikowana kulka. I nieważne, czy był to mały i uroczy szczeniaczek, czy łajnobomba, owy kłębek spokój burzył i nie pozwalał mu istnieć. Zaś drugi problem był bardzo oczywisty. Jeśli ktoś nie wiercił w życiu, życie zaczynało wiercić się samoistnie, bo nie przywykło do stania w miejscu i wegetacji. A najgorzej było, kiedy to człowiek wiercił w swoim życiu sam, oszukując się i próbując wierzyć w rzeczy, które tylko w teorii były dla niego dobre. I właśnie w tym najgorszym położeniu znalazł się Blythe, dlatego gdyby był tego bardziej świadomy, zapewne nie życzyłby nikomu, zwłaszcza Isolde, świętego spokoju. Do tego spokój wydawał się być niesamowicie nudny.
Jadł powoli, przysłuchując się dziewczynie i z niezadowoleniem przyjmując obrót rozmowy. Wiedział, że było to nieuniknione, a tak przynajmniej mu się zdawało. Pewne rzeczy czuło się jeszcze przed ich przyjściem, a walka z nimi nie zawsze była wskazana. Nie czuł potrzeby, aby coś dodać. Tkwił za to w tym samym smutku i nostalgii, które z bezwzględnością godną najlepszych morderców, uświadamiały mu, że ludzie są naprawdę bardzo samotni i żyjąc obok siebie, mając problemy prowadzące do podobnych odczuć - do samotności właśnie - nie potrafią sobie pomóc i wyciągnąć wniosków. A co gorsza był świadomy, że sam również ma z tym problem. Niejako pogłębiał tą zawiłość świata. Nie czuł się zbyt silny, aby próbować ją jakoś odkręcić. I wcale taki nie był, bo zdziałać coś mógł tylko w swoim życiu, wpłynąć i nakierować w życiu innych, ale w żadnym wypadku wyeliminować.
Poczuł się nawet trochę bezradny. Nie zauważył, kiedy zatrzymał widelec przy talerzu, rękę opierając o kant stołu. Najmniejszej wątpliwości nie ulegało, że dziewczyna została zraniona dogłębnie i wcale nie zapowiadało się na to, aby powodem w dalszym ciągu był Zachariasz. A raczej - Archibald nie sądził, że tak było. Mimo wszystko minęło sporo czasu, w którym Bloodworth trzymała się trochę lepiej niż teraz.
- Zmęczysz się, a potem tym trudniej będzie ci do tego wrócić. Przerabiałem to, Isolde, wierz mi - zapewnił spokojnie, nie odwracając spojrzenia. Nie chciał nastawać i narzucać jej swojego zdania, ale ostatnie miesiące, czy chciał, czy nie, uświadomiły mu, w jakie bagno sam się wpędził. Stronił od ludzi tak bardzo, że zaczął być na nich uczulony. Spędzanie czasu samotnie było dobre wtedy, gdy stanowiło przerwę od spędzania go z ludźmi - dłuższą, krótszą, ale jednak przerwę. Coś buntowało się w nim, kiedy miał wrażenie, że ktoś chce powtarzać jego błędy.
- Jakkolwiek ciężko ci nie jest, torujesz sobie drogę do tortur - dodał, a to była uwaga na tyle osobista, że tym razem przeniósł wzrok na szybę, zastanawiając się, czy trzeba tu jeszcze coś dodawać. Nie miał na myśli natychmiastowego powrotu do ludzi i usilnych prób wbicia się w ich świat. Zdawało mu się tylko, że zagłuszanie wszystkiego pracą nie było sposobem na wyciszenie, a podbudowanie wspomnień i pielęgnowanie ich, chowając urazę do innych. Co dziwne, łatwiej było mu to dostrzec u kogoś niż u siebie. Nie uzupełniał zdania głównie ze względu na jej stan. Wbrew wszystkiemu, nie chciał jej zadręczać.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty


PisanieBar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty Re: Bar i stoliki w Dziurawym Kotle  Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 EmptySob Lut 13 2016, 21:25;

Isolde przez swój niemądry idealizm popadała ze skrajności w skrajność, działając na zasadzie "albo miłość, albo nic". Nie potrafiła korzystać z życia, po prostu spędzając miło czas, rozkwitając w cieple męskiej uwagi i uznania. Nie. Isolde prędzej czy później zaczynała czuć coś więcej, traktować całą sprawę zbyt serio i ulegać złudzeniu, że sama czuje coś więcej. Jeśli już zdecydowała się na jakąkolwiek bliższą relację, pewnym było, że chcąc nie chcąc wpadnie w nią po uszy, zakocha się, choćby nawet początkowo nie czuła nic prócz zainteresowania i sympatii. Nie miewała "słabości do kogoś". Jej główny problem polegał na tym idiotycznym rzucaniu się na łeb na szyję, uleganiu urokowi drugiej osoby i gotowości do podjęcia ryzyka. A kiedy Isolde decydowała się na emocjonalny ekshibicjonizm, była zupełnie bezbronna.
Marzyła o świętym spokoju, bo nie zrozumiała, że alternatywą nie jest wyłącznie uczuciowe rozedrganie, które nigdy nie kończyło się dobrze. Gdyby była typem kokietki i nie traktowała życia i ludzi tak poważnie, byłoby jej o wiele łatwiej. Może pewnego dnia spotka kogoś, kto jej to uświadomi, kto ją nauczy, jak po prostu cieszyć się życiem i faktem, że jest młodą, ładną kobietą. Bo nie wygląda na to, by sama do tego doszła. Isolde jakoś nie miała szczęścia do mężczyzn, nie mogła się na nich oprzeć, nie mogła im w pełni zaufać, bo byli albo zbyt słabi, albo zbyt egoistyczni, albo przeświadczeni o jej kruchości do tego stopnia, że nie widzieli w niej partnerki, tylko kogoś, kogo musieli osłaniać przed wszystkimi zmartwieniami. Problem w tym, że Bloodworth była zbyt inteligentna i bystra, by nie zauważyć, że coś nie gra. Tak niestety było z Zachariaszem, który właściwie o niczym jej nie mówił, nie traktował poważnie.
Pokiwała głową, nie mając ochoty dyskutować z Archibaldem na ten temat. Możliwe, że miał rację, ale ona naprawdę nie miała siły na kontakty z ludźmi, a już zwłaszcza z mężczyznami. Męczyli ją. Męczyły ją miałkie rozmowy, współczujące spojrzenia i pytania, których nie zadawano z troski, ale z ciekawości. Możliwe że była przewrażliwiona, ale nie mogła znieść towarzyskiego magla. Już nie.
Milczała przez dłuższą chwilę, nie mogąc znaleźć właściwych słów, czując, że coś w niej nabrzmiewa. Potrzebowała powietrza. Była zdenerwowana i zmęczona, nerwowym ruchem ucisnęła palcami kąciki oczu, czując, że wzbierają w nich łzy. Spojrzała na Archibalda, po czym wplotła palce we włosy i uśmiechnęła się smutno. Po policzku dziewczyny stoczyła się łza, ale jej twarz pozostała blada i opanowana, jeśli nie liczyć wyrazu oczu.
- Dlaczego oni mi to robią? Dlaczego... tak po prostu odchodzą, z dnia na dzień, bez słowa...? Nie jestem w stanie tego znieść, Archibaldzie. Co z tego, że udało mi się dostać do biura aurorów, co z tego, że dobrze sobie radzę, skoro... skoro nie mogę być szczęśliwa? Tak zwyczajnie, przyziemnie, po ludzku...? - spytała cicho, patrząc na niego błyszczącymi oczami i próbując opanować drżenie głosu. Nie chciała się rozklejać, ale chyba zabrakło jej siły, żeby dalej udawać, że jest w stanie udźwignąć własną samotność i zranienie. - Dlaczego Zachariasz odszedł? Miałeś od niego jakieś wiadomości? Nie, to nie tylko przez niego. Chociaż on to wszystko zaczął - powiedziała szybko, odpowiadając na pytanie, którego Archibald wcale nie zadał, ale które musiało go nurtować. Czuła się dziwnie, wypowiadając imię Smirnova, czuła się dziwnie, pytając o niego, bo przecież do tej pory razem z Archibaldem udawali, że ten temat w ogóle nie istniał. Otarła serwetką oczy, mając nadzieję, że nie rozmazała sobie makijażu. Dyskretne ronienie łez to kolejna umiejętność niezwykle ważna dla młodych arystokratek.
Powrót do góry Go down


Frederick Bonmer
Frederick Bonmer

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 187
C. szczególne : Blizny na ciele po przemianach w wilkołaka
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 845
  Liczba postów : 206
http://czarodzieje.org/t12295-frederick-alexander-bonmer#327931
http://czarodzieje.org/t12306-yournightmare
https://www.czarodzieje.org/t12307-frederick-alexander-bonmer?highlight=Frederick
http://frederickbonmer.tumblr.com/
Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty


PisanieBar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty Re: Bar i stoliki w Dziurawym Kotle  Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 EmptyNie Lut 28 2016, 20:28;

Nauczyciel eliksirów przetarł swoje zmęczone od sprawdzania prac oczy. Spojrzał na stosik pergaminów leżący przed jego nosem i ciężko westchnął. Czytanie tych marnych wypocin uczniów, było dla niego prawdziwą udręką. Czy dzisiejsza młodzież jest aż tak leniwa i głupia, że nie potrafi nauczyć się i porządnie napisać pracy. Wypisują co im przyjdzie do głowy, a mózg sprawdzającego zamienia się w brązową papkę. Czy oni chcieli go zabić tak szybko? Czym sobie zasłużył? No, może znalazłoby się kilka powodów. Ale był nauczycielem, oczekiwał szacunku do siebie i swojej pracy. Codziennie wstawał i przekazywał informacje tym bezmózgim istotom. Mężczyzna wstał, przeciągnął się i poczuł jak świeża blizna na lewej łydce zaczyna pulsować. Cholerstwo nie chciało się tak szybko goić. Wyraz twarzy czarodzieja na ułamek sekundy zmienił się pod wpływem bólu, jednak szybko powrócił do swojej dawnej chłodnej formy. Jego samokontrola bardzo pomagała w utrzymywaniu emocji na wodzy. Nie chciał aby ktokolwiek wiedział o jego przypadłości. To znaczy, kto musiał wiedzieć, wiedział. Pogoda za oknem nie zachęcała żeby wychodzić z Zamku, ale teraz tego było mu trzeba. Poskładał wypracowania, uprzątnął biurko i wyszedł z Sali chwytając swój czarny płaszcz. Jego ciało domagało się czegoś znacznie mocniejszego niż herbata. Szybkim krokiem opuścił zamek i udał się do Dziurawego Kotła. Temperatura na zewnątrz wprawiła Bonmera w jeszcze bardziej ponury nastrój. Taa, jakby to było możliwe. Po chwili znalazł się w miejscu którego tak bardzo potrzebował. W środku jak zawsze było kilka osób, jedni rozmawiali ze sobą a inni po prostu chcieli spokoju. Wszedł do pomieszczenia i zdjął z siebie wierzchnią część ubrania bo było tu wyjątkowo ciepło. Zresztą nie będzie pił w ubraniu, jeszcze miał trochę zdrowego rozsądku. Podszedł do barmana i zamówił Ognistą Whisky. Tak, ten bursztynowy płyn był zdecydowanie jego ulubionym rodzajem alkoholu. Gdy szklanka z trunkiem znalazła się w jego dłoni usiadł przy pierwszym lepszym stoliku i mógł się nareszcie odprężyć. Z dala od uczniów zawracających mu co chwilę głowę. Raj dla wilczka. Wziął łyk Ognistej, oparł się wygodnie i swoimi szmaragdowymi oczami wodził co jakiś czas po pomieszczeniu.
Powrót do góry Go down


Javier Jesús Hawkes
Javier Jesús Hawkes

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 44
Czystość Krwi : 100%
Galeony : -308
  Liczba postów : 60
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12302-javier-jesus-hawkes
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12350-korespondencja-javiera
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12358-javier-jesus-hawkes
Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty


PisanieBar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty Re: Bar i stoliki w Dziurawym Kotle  Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 EmptyNie Lut 28 2016, 21:20;

Lekki ruch karkiem zaowocował paskudnym wrażeniem wrażeniem skrzypienia o siebie kręgów. Jak zbyt długo nieużywana maszyna, Javier musiał rozruszać się i przez chwilę przyzwyczajać ciało do normalnego funkcjonowania. Lodowata temperatura panująca w jednym z zamkniętych pomieszczeń Departamentu Tajemnic sprawiła, że jego ciało zapomniało jakby, że Hawkes nadal należy do żywych. Drzwi zamknęły się za nim i nieco oślepiony światłami na korytarzu ministerstwa, zmrużył powieki. Musiał to przyznać, był lekko przemęczony. Czuł, że wszystkie jego mięśnie były nieprzyjemnie spięte.
Potrzebował chwili odpoczynku. Może czegoś do picia. Nie był fanem używek, pił głównie w towarzystwie, ale dziś nogi bezwiednie już niosły go w stronę dziurawego kotła. Gdy opuścił teren ministerstwa, uprzejmym uśmiechem żegnając wszelkich pracowników, których kojarzył i którzy lekko kiwali mu głowami na pożegnanie, a potem pojawił się w przybytku, który o dziwo nadal działał o tej godzinie. Ba, nie tylko był czynny, ale i miał klientów. Hawkes na wejściu zsunął sobie z ramion płaszcz, który ułożył na blacie, gdy siadał przy jednym ze stolików. Przy jednym z tych, które były już zajęte.
- Mogę? - Zawiesił spojrzenie na mężczyźnie, usta rozciągając w niemalże dobrodusznym uśmiechu. Delikatnym ruchem brwi nadał twarzy wyczekujący wyraz, jednak ostatecznie zajął miejsce. Opadł ciężko na krzesło i zamówił sobie drinka. Niezbyt smacznego, ale mocnego, dzięki czemu mógł trochę sobie... odsapnąć po całym dniu. Wyciągnął lekko nogi pod stołem, krzyżując je w kostkach czując, jak kolana wydają z siebie charakterystyczny dźwięk świadczący o tym, że niektóre chrząstki nieszkodliwie zmieniły swoje położenie.
- Nie wypada pić samemu. Pozwoli Pan, że uratuję od... niezaprzeczalnie wielkiej skazy na honorze. Zdrowie. - Uniósł lekko swoją szklankę, pozwalając sobie na lekkie drgnięcie kącików ust, zanim pociągnął niewielki łyk.
Powrót do góry Go down


Frederick Bonmer
Frederick Bonmer

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 187
C. szczególne : Blizny na ciele po przemianach w wilkołaka
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 845
  Liczba postów : 206
http://czarodzieje.org/t12295-frederick-alexander-bonmer#327931
http://czarodzieje.org/t12306-yournightmare
https://www.czarodzieje.org/t12307-frederick-alexander-bonmer?highlight=Frederick
http://frederickbonmer.tumblr.com/
Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty


PisanieBar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty Re: Bar i stoliki w Dziurawym Kotle  Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 EmptyNie Lut 28 2016, 21:47;

Cholerna blizna. Z minuty na minutę bolała coraz bardziej.*Będziesz musiał zaopatrzyć się w jakieś mugolskie maści, dopóki nie wyprodukujesz eliksiru wzmacniającego Bonmer* pomyślał mężczyzna, i starając się nie myśleć o pulsującej łydce wziął łyk Ognistej. Zimny płyn podrażnił jego gardło, jednak było to uczucie jedno z przyjemniejszych. Jedyne jakie prawdopodobnie znał Frederick. Był odprężony i zadowolony że nie musi z nikim rozmawiać. Nikt nie zawracał mu dupy. Jego szczęście nie miało trwać długo, tylko nie był tego świadom. Uwagę Bonmera przykuł mężczyzna, wchodzący właśnie do baru. Wysoki, przystojny, nie wyglądał na ucznia i z pewnością nim nie był. Nieznajomy zamówił sobie drinka i odwrócił się w stronę nauczyciela.* No tylko nie waż się tu siadać. Chociaż chwila spokoju, proszę* toczył wewnętrzny monolog. Nieznajomy podszedł do niego i padło pytanie którego najbardziej nie chciał usłyszeć. Zanim zdążył odpowiedzieć, facet zajął miejsce. Jakby nigdy nic.* Po co pytasz baranie skoro i tak usiadłeś* Bonmer spoważniał i spojrzał błagalnie w górę. Następnie spojrzał na mężczyznę i wysilił się na lekki uśmiech. Z grzeczności oczywiście.
- Nie widzę nic złego w samotnym piciu. A o mój honor nie musisz się martwić. I ja, i on mamy się bardzo dobrze.- powiedział ze spokojem i mimowolnie uniósł szklankę, aby napełnić swoje usta Ognistą. Co to w ogóle jest za osobnik? Bonmer nigdy wcześniej go tu nie spotkał. Cóż, nic nie stoi na przeszkodzie żeby się dowiedzieć. Oby to nie był kolejny świr. Nauczyciel wbił swój wzrok w nieznajomego i wyprostował się
- Skoro już zaszczycił mnie Pan swoją obecnością- powiedział z lekką nutką ironii
- To czy mogę poznać Pańską godność?- postawił szklankę z trunkiem na stoliku i nie odrywając wzroku od mężczyzny, czekał na odpowiedź.
Powrót do góry Go down


Javier Jesús Hawkes
Javier Jesús Hawkes

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 44
Czystość Krwi : 100%
Galeony : -308
  Liczba postów : 60
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12302-javier-jesus-hawkes
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12350-korespondencja-javiera
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12358-javier-jesus-hawkes
Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty


PisanieBar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty Re: Bar i stoliki w Dziurawym Kotle  Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 EmptyNie Lut 28 2016, 22:00;

Świr? Skądże. Javier wcale za świra się nie uważał. Był lekko przytępiony emocjonalnie i to, co rzekomo w nim siedziało miało nawet ponoć swoją nazwę. Jego zachowania i odruchy różniły się od tych, którymi odznaczali się inni ludzie... ale tylko na korzyść Hawkesa. Akurat opinia na jego temat innych ludzi zwyczajnie spływała po nim jak po kaczce, bo i tak nie zwykł otaczać się ludźmi. A przynajmniej nie tak, jak to ogólnie jest przyjęte w społeczeństwie.
Obrzucił raczej niezadowolonego mężczyznę uważnym spojrzeniem. Biedny, umęczony życiem facet. Widząc, że przez jego twarz przebiega ledwie widoczny skurcz bólu, przyjrzał mu się z nieco wyraźniejszym zainteresowaniem.
-Nie? A może powinieneś? Ktoś zauważy i na nic się zdadzą lata budowania nieskazitelnego wizerunku... - Bo na typową łachudrę rodem z meliny wcale mu nie wyglądał. Hawkes nie posądzał go o żadne podejrzane występki, a przynajmniej na tę chwilę. Mógłby oczywiście pomyśleć, że to jeden z uśmiechniętych diabłów, ale coś podpowiadało mu, że to nie był ten typ człowieka. I że jego intuicja wcale go nie myli. Bo zazwyczaj nie zawodziła. Lekko oblizał usta po wzięciu łyku drinka i przymknął powieki, leniwie wodząc palcem po krawędzi szklanki.
- Javier. - Nazwiska chyba nie potrzebował, więc je sobie oszczędził. Uniósł na niego wyczekujące spojrzenie, spodziewając się tego samego z jego strony i utkwił wzrok w jego zielonych oczach. Dość niespotykane. Oczywiście, całkiem sporo ludzi miało zielone oczy, ale kolor nigdy nie był tak wyraźny i soczysty jak miało to miejsce w jego przypadku.
Sam nie mógł się tak urokliwymi ślepiami pochwalić, a już szczególnie ze względu na drobny defekt w postaci rozszerzonej źrenicy. Wypadek, zbyt mocne uderzenie w głowę zaowocowało pewnymi komplikacjami i dzięki nim Javier zyskał sobie dość osobliwy wygląd. Ale bo to on pierwszy na tym świecie?
Powrót do góry Go down


Frederick Bonmer
Frederick Bonmer

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 187
C. szczególne : Blizny na ciele po przemianach w wilkołaka
Dodatkowo : wilkołak
Galeony : 845
  Liczba postów : 206
http://czarodzieje.org/t12295-frederick-alexander-bonmer#327931
http://czarodzieje.org/t12306-yournightmare
https://www.czarodzieje.org/t12307-frederick-alexander-bonmer?highlight=Frederick
http://frederickbonmer.tumblr.com/
Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty


PisanieBar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty Re: Bar i stoliki w Dziurawym Kotle  Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 EmptyNie Lut 28 2016, 22:29;

Oj do nieskazitelnego wizerunku było mu daleko. Po pierwsze jego charakter, z pewnością do najłagodniejszych nie należał. Nieliczni którzy znają go bardzo dobrze mogliby to potwierdzić. Eric nigdy nie uważał się za choćby w najmniejszym stopniu idealnego. Wręcz przeciwnie, dostrzegał jedynie swoje wady, choć jego postawa i stosunek do innych mogły temu przeczyć. Skrzywdził wielu niewinnych ludzi, ale zamiast umartwiać się nad sobą stał się jeszcze gorszy. Obojętność na ludzkie cierpienie chyba sięgnęła zenitu. W każdym bądź razie cała ta otoczka, nauczyciela idealnego była kłamstwem. Stwierdzenie mężczyzny zastanowiło go, jednak szybko odrzucił myśl o roztrząsaniu tego tematu. Eric po prostu był sobą.
- Skąd myśl o moim nieskazitelnym wizerunku? Czyżbym na takiego wyglądał?- Chwycił szklankę, upił łyk bursztynowego płynu,delikatnie unosząc przy tym brew. Zmierzył wzrokiem ów postać. Chciał mu się przyjrzeć, wyczytać coś z jego oczu. Szczególnie zainteresowało go oko w którym jedna z źrenic była dość mocno rozszerzona. Druga zdawała się być normalnych rozmiarów. Ciekawe co było przyczyną takiego defektu? Pod tą jego maską sympatycznego człowieka musiało kryć się coś więcej. Bonmer wyczuł że wokół niego roztacza się jakaś dziwna aura, jednak nie była na tyle niepokojąca żeby w tej chwili wstał i bez słowa wyszedł.
- Frederick.- Javier nie zdradził swojego nazwiska więc Bonmer postanowił że tym bardziej nie będzie zdradzał swojego. Był w końcu nauczycielem w Hogwarcie. Nie mógł zdradzać swoich danych byle komu, a w szczególności nowo poznanym osobom.  Był tylko ciekaw do czego doprowadzi go ta nowa znajomość. Znów poczuł że blizna domaga się jego uwagi. Ze spokojem oparł jedną nogę o drugą i położył dłoń na kostce. Tak teraz było mu o wiele wygodniej.
Powrót do góry Go down


Javier Jesús Hawkes
Javier Jesús Hawkes

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 44
Czystość Krwi : 100%
Galeony : -308
  Liczba postów : 60
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12302-javier-jesus-hawkes
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12350-korespondencja-javiera
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12358-javier-jesus-hawkes
Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 QzgSDG8




Gracz




Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty


PisanieBar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty Re: Bar i stoliki w Dziurawym Kotle  Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 EmptyPon Lut 29 2016, 20:08;

- Och... - Wyrwało mu się dziwnie rozbawione westchnięcie. No tak. Człowiek z mroczną tajemnicą. Dlaczegóż by nie. - Sprawiasz pozytywne wrażenie. Nic w tym złego. - I obdarzył go zadziwiająco miłym uśmiechem.
Żaden jego uśmiech jeszcze nigdy nie sięgnął jego oczu. Jego mimika wskazywała na to, że się uśmiechał, oczywiście. Ba, że uśmiechał się z pewnym uczuciem, było to niezwykle wiarygodnie. Jego wzrok jednak pozostawał całkowicie nieruchomy. Patrząc na niego, praktycznie nie mrugał, jakby w obawie, że umknie mu chociaż jeden szczegół, jakby obserwowało go wyraźnie zaciekawione zwierzę, które najpierw analizuje i dopiero potem na tej podstawie podejmuje jakiekolwiek działania.
Kiedy szklanka po drinku była pusta, nagle z pewnym znudzeniem obrócił ją w palcach. Alkohol nieco rozluźnił jego mięśnie, ale niezbyt wystarczająco. Cicho odetchnął, tym razem spojrzenie skupiając na jego dłoniach. Bez konkretnego powodu.
- Boli Cię, hm? - Mruknął. Co jakiś czas dotykał nogi, albo zmieniał pozycję na krześle, widocznie nie mogąc usadowić się wygodnie. Javier po raz kolejny uniósł na niego spojrzenie i kąciki jego ust ponownie drgnęły. - Alkohol raczej nie zabije bólu. Prędzej wpadniesz w tryb "nieśmiertelnego" i rozrąbiesz sobie drugą nogę, nie będąc tego do końca świadom. Wyglądasz na rozumnego, powinieneś to wiedzieć.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 QzgSDG8








Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty


PisanieBar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty Re: Bar i stoliki w Dziurawym Kotle  Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Bar i stoliki w Dziurawym Kotle

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 15 z 29Strona 15 z 29 Previous  1 ... 9 ... 14, 15, 16 ... 22 ... 29  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Bar i stoliki w Dziurawym Kotle - Page 15 JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
dziurawy kociol
-