Świetne miejsce na piknik, to wie każdy w okolicy. Pamiętaj tylko, żeby nie zostawiać swojego jedzenia samego, bo krążące po parku gołębie nie zostawią dla Ciebie ani okruszka! Picie alkoholu również nie jest wskazane ze względu na często pojawiające się patrole!
Noc Duchów:
This is Halloween!
Noc Duchów to jedno z najbardziej hucznie obchodzonych świąt w Hogsmeade. Wioska, znana z urokliwych uliczek, przytulnych sklepów i zapachu słodkości unoszącego się z Miodowego Królestwa, zamienia się w miejsce pełne tajemnic i mrocznych zakątków. Mieszkańcy przystrajają swoje domy i sklepy zaklętymi dyniami o pulsującym, pomarańczowym blasku, które unoszą się nad dachami, tworząc magiczną poświatę. Na brukowanych uliczkach widać lewitujące świece, których płomienie tańczą w rytm cichej, niepokojącej melodii. Latające nietoperze, duchy i zjawy pojawiają się znikąd, by nagle rozpłynąć się w powietrzu, gdy tylko ktoś się do nich zbliży. Na obrzeżach miasta przygotowano dla wszystkich masę atrakcji z nadzieją, że do obchodów Halloween dołączą wszyscy - od najmłodszych i uczniów Hogwartu, po mieszkańców innych magicznych wiosek.
Wykrawanie dyń
W tym roku możecie spróbować swoich sił w wykrawaniu wielkich, magicznych dyń, które przez ostatnie miesiące były starannie hodowane specjalnie na tę okazję. Każda z nich jest wyjątkowa i ma własny charakter, dlatego różdżki w dłoń i przekonajcie się sami, jak sobie poradzicie w tej z pozoru dziecinnie łatwej atrakcji. Władze Hogsmeade proszą jednak, by nie wyrzucać wycinków i miąższu, które posłużą jeszcze magicznym stworzeniom w rezerwacie Shercliffe’ów!
1 – to z pozoru łatwe zadanie okazuje się być znacznie trudniejsze, niż z początku mogłeś myśleć. Twoja dynia zdecydowanie nie chce współpracować, co więcej, jej największym marzeniem chyba jest zostanie sową, bowiem unosi się nad stołem kila cali, by oddalać się jeszcze bardziej za każdym razem, kiedy kierujesz w jej stronę różdżkę! Jeśli chcesz cokolwiek zdziałać, najpierw musisz ją sobie złapać.
2 – gadające przedmioty nie powinny nikogo dziwić, w końcu w Hogwarcie każdy pierwszoroczniak ma na głowę zakładaną gadającą tiarę, ale gadatliwe dynie? A ta twoja naprawdę ma wiele do powiedzenia i to już w momencie, kiedy kończysz wykrawać usta. Co więcej, uważa się za prawdziwego proroka, przepowiadając twoją przyszłość, choć są to same głupoty.
3 – nie jest łatwo, twoja dynia jest naprawdę uparta i co chwila zmienia wygląd wszystkiego co na niej próbujesz wykroić. To z uśmiechu, opuszcza kąciki ust w dół, to nos i oczy zmieniają kształt. Wygląda na to, że ma swoją własną wizję i na pewno jest ona inna niż twoja!
4 – trafiasz na dynię, która nieszczególnie zamierza się pozwolić kroić. Kiedy tylko robisz pierwsze ruchy różdżką – dynia wybucha obrzucając miąższem całego ciebie i nawet kilka osób w pobliżu. Rzuć kostką jeszcze raz.
5 – ta dynia płonie i to wcale nie jest płomień w środku. Roślinę pokrywają prawdziwe płomienie, tańczące po pomarańczowej skórce. Musisz uważać, by się nie poparzyć, a kiedy skończysz efekt na pewno będzie spektakularny!
6 – twoja dynia posiada umiejętność, którą nawet nie każdy czarodziej posiada – teleportacje. Z pewnością nie łatwo jest wykrawać dynię, która coraz zmienia swoje położenie. Przekonujesz się jednak, że kiedy ją dotykasz, ta działa jak świstoklik i przenosisz się kilka kroków dalej razem z nią. To chyba jedyna możliwość, by udało ci się ją wykroić do końca!
Mumifikacja
Popularna rozrywka, która wiedzie prym podczas Nocy Duchów. Cieszy się popularnością nie tylko wśród młodych, ale i dorosłych, którzy dają się ponieść halloweenowej magii! Do zadania należy podchodzić w parach, a jest ono bardzo proste - należy jak najszybciej owinąć swojego partnera bandażem i zrobić z niego prawdziwą mumię.
Rzuć k6 na perypetie, które wam towarzyszą podczas tej misji:
1 - Albo źle rzuciłeś zaklęcie albo los chce wam coś usilnie podpowiedzieć, bo zamiast bandażować swojego towarzysza od stóp do głów to bandaż owija się wokół waszych nadgarstków i łączy was prawie że na wieki wieków. Nie działa żadne diffindo ani inne zaklęcia czy noże, jesteście ze sobą złączeni przez najbliższe 3 posty.
2 - Coś wam mozolnie to wszystko idzie. Wymachujesz różdżką, ale owijanie wychodzi kiepsko. Podchodzisz więc do swojego partnera, żeby nanieść eleganckie poprawki dłonią. Stopa zaplątuje ci się w bandaż, upadasz jak długi na ziemię. Dorzuć k6: przy parzystej wykładasz się sam, przy nieparzystej ciągniesz za sobą swojego towarzysza.
3 - Bardzo pieczołowicie podchodzisz do zadania. Wywijasz tym bandażem na prawo i lewo, a w efekcie owijasz klatę tak ciasno, że przez chwilę twojemu ziomkowi brakuje powietrza. Z tego chwilowego niedotlenienia coś mu się przestawia w głowie i musi ci wyznać jakiś soczysty sekret. Fajnie by było jakbyś mu się odwdzięczył tym samym, bo prawie go udusiłeś!!
4 - Trafiacie na wyjątkowo zaczarowany egzemplarz bandaża, który podczas owijania zdaje się przekazywać energię osoby owijającej osobie owijanej. Ale heca - na 2 kolejne posty zamieniacie się osobowościami!
5 - Los wam nie sprzyja, bo ledwo kończycie skrupulatnie zawijać mumię, jakiś dowcipniś przebiega obok z okrzykiem "psikus albo psikus!" i obrzuca was łajnobombą. Okrutnie śmierdzicie łajnem przez 3 posty, ale podobno razem raźniej...
6 - Bandaż niezbyt chce z wami współpracować. Uparcie spada z potencjalnej mumii i cokolwiek nie robicie i jak się nie trudzicie - jesteście zmuszeni zrezygnować z tej wybitnej rozrywki. I już macie odchodzić, kiedy owija jednego was za kostkę i podnosi do góry. Lewitujesz jak po Levicorpusie, a twój partner musi coś poradzić, żeby cię ściągnąć. Oby osoba lewitująca miała dobrze przylegający kostium, inaczej wszyscy w okolicy będą podziwiać jego wdzięki.
Polowanie Bez Głów
Za uprzejmą prośbą organizatorów Hogsmeadzkiego halloween, Klub Bezgłowych wyraził zgodę, by w tym roku w Polowaniu Bez Głów, a raczej jego marnej imitacji – w końcu na prawdziwe Polowanie żywi nie mają wstępu, a też nie wszystkie duchy! – mogli wziąć udział czarodzieje. Każdy chętny może poczuć się jak członek tego szanowanego kluby i spróbować swoich sił w potyczce z duchami. Zanim jednak prawdziwe polowanie się rozpocznie, jesteście świadkami niesamowitych pokazów akrobacji, wykonanych przez delegację Klubu Bezgłowych, w których to duchy żonglują i wymieniają się swoimi głowami – osoby o słabych nerwach proszeni są o nie branie w tym udziału. Zaraz po akrobacjach i poczęstunku, który każdego żywego przyprawi o mdłości, możecie spróbować własnych sił w Polowaniu. Zasady są wybitnie proste, musicie odnaleźć w lesie głowę, ukrywającego się ducha. Niedozwolone jest jednak używanie revelio!
1 – znajdujesz się niebezpiecznie blisko starego, masywnego drzewa, które oplatają diableskie sidła. Jeśli chcesz załapać jakąś głowę w pobliżu, musisz przypomnieć sobie lekcje zielarstwa (potrzebujesz w tym celu min. 5pkt z zielarstwa w kuferku), by sidła nie zrobiły ci krzywdy.
2 – wbiegasz na niewielką polanę w samym sercu lasu, którą przysłania gęsta mgła. Dostrzegasz w niej jednak kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt głów, które ledwie wyróżniają się w tej mgle, a jednak świecą eterycznym blaskiem. Szybko się jednak orientujesz, że tylko jedna głowa tutaj jest prawdziwa, a reszta jest iluzją magicznej mgły. Dorzuć kostkę k100, przy wyniku większym niż 65 udaje ci się znaleźć odpowiednią głowę nim Polowanie dobiegnie końca.
3 – podczas swoich poszukiwań słyszysz ciche szepty pochodzące za omszałej skały, być może słyszałeś kiedyś plotki o Czarnej Skale. Głosy wypełniają twoją głowę, namawiając do odwrotu, choć jesteś pewien, że gdzieś blisko znajdziesz głowę. Dorzuć kostkę k100, przy wyniku większym niż 70 udaje ci się pokonać wpływ podszeptów; jeśli posiadasz cechę eventową silna psycha lub posiadasz genetykę oklumencji nie musisz dorzucać kostki, udaje ci się zignorować głosy.
4 – znajdujesz się na brzegu bagnistego oczka wodnego, mgła gęstnieje, a wśród niej dostrzegasz niewielkie światełko, zupełnie jakby wskazywały ci drogę. Jeśli posiadasz min. 10pkt z ONMS lub OPCM orientujesz się, że to zwodniki, a głowa ducha nagle pojawia się przed twoją twarzą, wcześniej najwyraźniej przysłaniała ją mgła. W przeciwnym wypadku ktoś, również biorący udział w Polowaniu, musi ci pomóc, zanim na zawsze ugrzęźniesz w bagnie, zwabiony w nie przez zwodniki.
5 – zajmujesz się poszukiwaniami głowy, kiedy znikąd otacza cię trójka czerwonych kapturków! Ewidentnie działają w zmowie z duchem, którego głowy blisko się znajdujesz, uniemożliwiając ci przejście dalej. Musisz stoczyć krótką walkę, całe szczęście można odpędzić je prostymi czarami, ale pamiętaj, że ich jest więcej! Dorzuć kostkę k100, przy wyniku mniejszym niż 30, zdołały cię boleśnie potłuc swoimi pałkami.
6 – wchodzisz w gęstwinę, do której światło księżyca praktycznie nie dochodzi, w oddali wyją wilki, a wiatr złowrogo porusza gałęziami nad twoją głową. Próbujesz oświetlać sobie drogę, ale coraz potykasz się o wystające korzenie i zahaczasz o powykręcane gałęzie. Skupiasz się więc na drodze, a kiedy w końcu unosisz wzrok orientujesz się, że stoi przed tobą twój największy strach! Jeśli kiedyś na fabule (należy podlinkować) spotkałeś już bogina lub posiadasz min. 15pkt z OPCM, szybko się orientujesz z czym masz do czynienia!
Turniej pajęczych skoków
Burmistrz Hogsmeade nie oszczędzał na tegorocznych obchodach Nocy Duchów, znalazł czarodziejów wybitnie uzdolnionych w transmutacji, by pomogli mu zorganizować bezpieczne skoki przez płotki na akromantulach! Z początku próbował zorganizować prawdziwe olbrzymie pająki, ale byłoby to wybitnie trudne do zorganizowania i uzyskania zgody Ministerstwa Magii, dlatego akromantule, które widzicie w zagrodzie są w rzeczywistości przetransmutowanymi innymi stworzeniami, wyglądają jednak co do szczegółu jak prawdziwe akromantule!
By wziąć udział w wyścigu należy zapłacić 10 galeonów na rzecz pomocy zimą dzikim stworzeniom.
1. Rzucacie kostką k100 na prędkość z jaką pokonujecie trasę, jej wynik odpowiada części punktów, które zdobywacie.
2. Następnie rzucanie kostką literką, którą traktujecie jako k10 (A – 1, B – 2, C – 3 itd.) na ilość płotków, które udaje się przeskoczyć, za każdy płotek otrzymujecie dodatkowe 10pkt.
3. Na koniec rzucacie k6 na przeszkodę specjalną w trakcie wyścigu:
1 – to wysoka pajęcza bramka okazuje się być dla ciebie przeszkodą, która może zaważyć na wyniku! Próbujesz przecisnąć się przez pajęczyny rozpięte nad torem, tak, by ich oczywiście nie zerwać, nie idzie ci jednak wcale najlepiej, zaplątujesz się w sieć i tracisz czas na próbach zdjęcia z siebie lepkich nici – odejmij od sumy punktów 20.
2 – a co to? To zygzak kamiennych ścian, czyli ciasno rozmieszczone płotki z wielkimi kamieniami po bokach, które wymuszają zwinne ruchy, twoja akromantula musi balansować na pojedynczych odnóżach, by pokonać tę przeszkodę i prześlizgnąć się przez ciasne przejście – jeśli posiadasz cechę eventową połamany gumochłon, odejmij od sumy punktów 10.
3 – przed tobą wiszące płotki splecione z pajęczyn, wymagają sprytu i precyzji, żeby ich nie dotknąć, nikt przecież nie ma doświadczenia w skokach przez pajęcze płotki, ale możesz doskonale znać się na budowie tych wielkich pająków, co ułatwi nieco sterowanie – jeśli posiadasz co najmniej 15pkt z ONMS, możesz dodać 15 do sumy punktów.
4 – jeden z płotków okazuje się widoczny jedynie pod odpowiednim kątem i naprawdę łatwo go przeoczyć, dostrzegasz go jednak z łatwością jeśli posiadasz cechę eventową świetne zewnętrzne oko, możesz wtedy dodać do sumy punktów 20.
5 – przed tobą płotek obrotowy! Na pierwszy rzut oka wygląda jak całkiem zwykły, pajęczy płotek, ale okazuje się zamocowany na specjalnych magicznych uchwytach, które zaczynają się obracać gdy tylko ktoś się zbliża do przeszkody. Należy go przeskoczyć tak, by nie dotknąć stale obracających się pajęczyn, jeśli posiadasz co najmniej 20pkt z GM radzisz sobie znakomicie i możesz dodać 10 do wyniku.
6 – to nie jakiś płotek cię pokonał, co twoja akromantula. Nic dziwnego w końcu wcale nią nie jest, a wierzchowiec okazuje się nie mieć pojęcia jak poruszać się na ośmiu nogach, choć organizatorzy poręczali za wszystkie stworzenia. Potykacie się jednak co chwila i z tego względu musisz odjąć od wyniku 40!
Wszystkie zebrane punkty sumujecie i to one zadecydują o zwycięzcy! Ten otrzyma na swoje konto nagrodę wysokości 100 galeonów!
Kod:
<lg>Szybkość:</lg> (k100) <lg>Ilość płotków:</lg> (literka) <lg>Specjalna przeszkoda:</lg> (k6) <lg>SUMA PUNKTÓW:</lg> (zsumuj zebrane punkty włącznie z modyfikatorami zawartymi w specjalnej przeszkodzie)
Stragany
JEDZENIE:
CZEKOLADOWE NIMBUSY Idealne dla fanów gier miotlarskich lub fanów słodkości. To nic innego jak czekoladki w kształcie miniaturowych miotełek. Posiadają pozłacany jadalnym brokatem grawer z nazwą wybranego modelu Nimbusa.
MERLINIE CYNAMONKI Nikt do tej pory nie wie, skąd taka nazwa, a obecni uczniowie Hogwartu spekulują, że owe drożdżowe bułeczki powinno się ochrzcić imieniem nauczyciela Miotlarstwa. Tak czy owak - są przepyszne! Wypiekane na bieżąco, pachnące cynamonem i polane lukrem. Śpieszcie się, bo znikają jak świeże… cynamonki.
DYNIOWE BUŁECZKI Są nie tylko o smaku dyni, ale posiadają też jej kształt! Jeśli skusisz się na ten rarytas, to na kolejne trzy posty Twoje tęczówki zmienią kolor na pomarańczowy, a także wzrośnie Twoja pewność siebie i poczujesz, że niczego się nie boisz.
DYNIOWO-POMARAŃCZOWA MARMOLADA Pachnie wspaniale, a jeszcze lepiej smakuje. Możesz kupić kilka słoiczków i zostawić je jako zapasy na zimę, ale… możesz też zjeść marmoladę od razu! Na stoisku obok sprzedają pyszny chleb, tak tylko wspominamy…
PIECZONE JADALNE KASZTANY Hej, to Twój kasztan? Jeśli nie, to koniecznie musisz nadrobić ten błąd i spróbować tego specjału. Pieczone kasztany to smak jesieni zamknięty w małej skorupce. Te jednak są wyjątkowe.
Rzuć kością k6, by poznać efekt:
parzysta - to chyba jakieś objawienie! Ten drobny przysmak natchnął Cię do zrobienia figurek z tradycyjnych kasztanów. Być może nawet je ożywisz? Jeśli opiszesz proces tworzenia jesiennych figurek w swoim poście - otrzymasz 1 pkt z Działalności Artystycznej. Upomnij się o to w odpowiednim temacie.
nieparzysta - hmm, czyżby ktoś uprzednio zanurzył kasztany w Bełkoczącym Napoju? Najwyraźniej, bo przez cały post mówisz bez ładu i składu.
TOFFI PANI WEASLEY Słodkie batoniki, pakowane w fikuśny pomarańczowy papier. Wyjątkowo tego dnia do każdego zamówienia dołączany jest liścik z… miłymi słowami!
Rzuć kością litery, żeby dowiedzieć się, co Ci się trafiło:
A - Twoje włosy jeszcze nigdy nie były tak lśniące! B - Dobrze zaplanuj jutrzejszy dzień, bo będzie sprzyjało Ci szczęście! C - Uśmiechaj się dzisiaj jeszcze częściej! D - Masz w sobie wiele uroku! E - Uda Ci się sprostać wszelkim problemom! F - Jesteś wyjątkową osobą, pamiętaj o tym! G - Masz bardzo ładny uśmiech! H - Twoja osobowość jest wyjątkowa! I - Dziś jest dobry dzień na herbatkę z przyjacielem! J - Zasługujesz na to dodatkowe ciastko!
PIECZONE JABŁKA Oblane karmelem lub nie, za każdym razem przyrządzane na świeżo. Idealnie jesienna przekąska na mały głód!
KREM Z DYNI Z CZOSNKOWĄ GRZANKĄ Rozgrzewająca, kremowa zupa, której głównym składnikiem jest królowa wieczoru, czyli dynia. Podawana z grzanką posmarowaną czosnkowym masełkiem. Gdy skusisz się na jedną porcję, to czeka Cię mała niespodzianka.
Rzuć kością k6, by poznać efekt:
1, 6 - potrawa była tak pyszna, że wprowadziła Cię w prawdziwie radosny nastrój. Do końca wątku jesteś rozweselony/a, masz ochotę tańczyć, śpiewać i zarażasz innych pozytywną energią. 2, 4 - pani nalewająca zupę była tak miła, że w gratisie podarowała Ci garść Rymujących Dropsów. Jeśli zdecydujesz się je zjeść - przez jeden post będziesz mówić wierszem! 3, 5 - czy wiedziałeś/aś, że czosnek to afrodyzjak? Cóż, teraz masz okazję się przekonać, bo przez następne dwa posty odczuwasz większą chęć flirtowania.
CUKROWE CZASZKI Przeraźliwie słodkie cukierki uformowane w iście upiorne kształty. Po spróbowaniu do końca wątku masz ogromną ochotę dogryzać innym, a także kogoś przestraszyć.
NAPOJE:
Nalewka aroniowa Pierwszy łyk nalewki z aronii ujawnia bogaty, głęboki smak, który łączy słodycz z subtelną kwasowością, zachwyca bogactwem smaków i aromatów. UWAGA! Jedynie dla pełnoletnich czarodziejów (+17). Jeśli jesteś niepełnoletni/a i zdecydujesz się na zakup - rzuć kością k6:
skutki dla niepełnoletnich:
parzysta - porcja nie była zbyt duża i szczęśliwie nic Ci nie dolega. Uważaj jednak następnym razem, choć przecież takiego nie będzie!
nieparzysta - głowie szaleje zawrotny mętlik, chwiejnie stoisz, a żołądek podchodzi do gardła. Ktoś z opiekunów dostrzega Twoje nietypowe zachowanie. Wygląda na to, że dzisiaj trzeba zakończyć zabawę…
Wino grzane Dostępne w wersji z alkoholem jak i bez. Gorące, aromatyczne, dosładzane domowym sokiem dyniowym i bogate w korzenne przyprawy, takie jak laska cynamonu, goździki i anyżowe gwiazdki. Jeśli Ci się poszczęści, to dostaniesz nawet plasterek pomarańczy! Po wypiciu do końca wątku jest ci koszmarnie gorąco.
Dyniowy sok Jest słodki i przypomina świeżo upieczone dyniowe ciasto. W powietrzu unosi się lekka nutka przypraw, takich jak cynamon i gałka muszkatołowa, które często są dodawane, by wzbogacić smak. Po wypiciu do końca wątku masz wściekle pomarańczowe włosy.
Herbata rozgrzewająca Tak aromatyczna, że aż zachwyca! Ale nie martw się, filiżanka jest zaczarowana, więc nie poparzy Twoich rąk. W tym pysznym napoju znajdziesz nie tylko słodką gruszkę i korzenny cynamon ale też… odrobinę karmazynowego liścia, który nadaje mu głębi i intensywności. Dzięki temu napój doskonale rozgrzewa w chłodne jesienne wieczory. Przez kolejne dwa posty wszystkim prawisz komplementy.
Kakao Honeycott Kakao Honeycott to przyjemnie kremowy napój o intensywnym, czekoladowym kolorze, który kusi swoim wyglądem. Serwowane w pięknie zdobionych filiżankach, napój może być posypany bitą śmietaną lub posypką czekoladową, co sprawia, że prezentuje się niezwykle apetycznie.
Rzuć kością k6, by poznać jego efekt:
1, 2 - jakieś dziwne te słodycze! A może po prostu przesadziłeś z ilością cukru? Przez dwa kolejne posty jesteś niezwykle pobudzony! 3, 4 - Smak był tak niezwykle kremowy, że… aż na chwilę zatrzymałeś się w czasie. Czujesz, jak otula Cię przyjemne ciepło, a wszystkie troski wydają się odległe i nieistotne. Dodatkowo przez jeden post Twoje usta delikatnie błyszczą, a na skórze pozostaje subtelny, słodki zapach wanilii. 5, 6 - Dostajesz nagłe olśnienie kulinarne i odkrywasz sekret tego pysznego kakao. W magiczny sposób zapamiętujesz każdy detal! Od teraz Twoje zimowe wieczory zyskają zupełnie nowy wymiar… a Twoje podniebienie będzie Ci wdzięczne. Zyskujesz 1pkt z Magicznego Gotowania.
PAMIĄTKI:
Tiara spacerowicza (25g) Chroń się przed chłodem i wyglądaj stylowo! Ta superciepła tiara z podszyciem z futra fomisia polarnego zadba o to, byś nie czuł nawet najmniejszego chłodnego podmuchu. Prosty, ale elegancki krój sprawia z dodatkiem ekstrawagancji w postaci spiralnego czubka sprawia, że doskonale pasuje do każdej stylizacji. To absolutny must-have na sezon jesień/zima! Dostępna w każdym kolorze.
Energetyzujące skarpety (20g) Te skarpetki są jak kawałek słońca w zimowy dzień! Wykonane z wysokiej jakości, miękkiej wełny kuliga, nie tylko otulą Twoje stopy ciepłem, ale także... dodadzą Ci energii! Dzięki wyjątkowym wzorom, takim jak fioletowe jednorożce oraz szmaragdowe smoki w chmurach, każda para skarpet stanie się magicznym akcentem Twojej garderoby. Idealne na długie wieczory przy kominku!
Maskotka dynia (15g) To urocza, zaczarowana pluszowa dynia o wyjątkowym wyglądzie. Ma intensywny pomarańczowy kolor, choć wedle uznania czarodzieja potrafi imitować różne kolory światła, mogąc posłużyć za nietypową lampkę.
ŚWIECA Z NUTĄ AMORTENCJI (35g) Klimatyczna świeca sojowa, która pachnie… No właśnie, to jej wyjątkowość! Niewielka ilość amortencji, każdy czuje coś zupełnie innego. Producent nie zaleca jednak palenia jej zbyt długo ze względu na pozostałe właściwości dodanego eliksiru.
MAGICZNY MOŹDZIERZ (65g) Duży i kamienny, ale za to sam rozdrabnia przyprawy bądź nasiona. Doskonale sprawdzi się podczas przygotowywania eliksirów, gdzie precyzyjne zmielenie składników ma kluczowe znaczenie, jak również w kuchni, gdzie każda przyprawa potrzebuje odpowiedniej tekstury. +1 pkt Magiczne Gotowanie/+ 1 pkt Eliksiry (dziedzinę należy wybrać przy zgłoszeniu w upomnieniach)
WIGGENOWE KORALE (100g) Z pozoru wyglądają jak zrobione z owoców zwykłej jarzębiny, ale wprawne czarodziejskie oko szybko wyłapie różnice. Choć to kora tego drzewa chroni przed atakami magicznych stworzeń, a nie owoce, to jednak te korale posiadają taką właściwość. A to za sprawą zanurzenia ich w eliksirze wiggenowym podczas wytwarzania. +1 pkt OPCM
Niewidzialna broszka (180g) Prawda jest taka, że ten przedmiot wcale nie znika, ale za to pozwala na to swojemu właścicielowi. Po naciśnięciu broszki, noszący przemienia się w półprzezroczystego ducha - może przenikać przez obiekty i unikać kontaktu fizycznego, pozostając jednak podatnym na wpływ magii.
Płaszcz nietoperza (150g) Nazwa wydaje się myląca, bowiem na pierwszy rzut oka przedmiot wygląda jak zwykły, czarny szalik. Wystarczy jednak pociągnąć za odpowiedni koniec, by rozwinął się i przybrał formę peleryny-płaszcza. Sam wygląd nie jest najważniejszy – ten zaczarowany materiał wpływa nie tylko na styl swojego właściciela! Nosząc go, można bez problemu widzieć w ciemności, a przy okazji wykonywane przez właściciela ruchy zostają magicznie wyciszone. Nikt nie usłyszy twoich kroków, jeśli z magicznie ulepszonym wzrokiem zakradniesz się gdzieś w środku nocy!
Dodatkowe informacje
● Fabularnie event rozgrywa się 31.10 w Hogsmeade i okolicach w godzinach popołudniowych/wieczornych, mechanicznie do końca listopada możecie rozpoczynać wątki.
● Niepełnoletni czarodzieje również śmiało mogą brać udział, natomiast uczniowie będący w klasie niższej niż czwarta, potrzebują listownej zgody Opiekuna Domu.
● Za wzięcie udziału w wybranych trzech atrakcjach, każda na minimum dwa posty (nie licząc straganów) otrzymacie specjalną odznakę, należy się jednak po nią zgłosić w upomnieniach!
Na samą myśl że może bezkarnie porzucać w innych śniegiem wręcz drżał z ekscytacji. Czasem musiał się wyszaleć, a mecze quidditcha były tylko co jakiś czas. Niestety. Całe szczęście że poniekąd co jakiś czas pojawiały się takie wydarzenia jak bitwa na śnieżki. Póki co nikt go żadną nie postrzelił, ale to dobrze. Im dłużej wytrwa tym większa szansa na to że uda im się wygrać. Złapał więc trochę śniegu, ulepił kulę i (przypadkowo) rzucił tak mocno jak mógł w stronę jednego z przeciwników. A osobą w którą celował okazał się być Joseph. Oczywiście starał się nie celować w głowę, bo ten mu niczym nie zawinił. Poza tym jeśli będzie celował w ciało, to będzie większa szansa na to że trafi.
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Wiele można było o Solbervu powiedzieć, ale na pewno nie to, że ominie zimową atrakcję w postaci napierdalania się na śnieżne piguły że znajomymi. Przyszedł do wioski i zapisał się do zabawy nie mając pojęcia, że spotka tu aż tyle znajomych twarzy. Szczególnie szeroko uśmiechnął się na widok Baby, która otwarcie nie pałacu do niego sympatią, a jak się okazało, miała dziś walczyć po przeciwnej stronie. Znak do rozpoczęcia walki się pojawił i już wszyscy zabrali się do zaciętej rywalizacji. Śnieżki latały we wszystkie strony i Max oberwał dość soczyście jedną z nich. Piguła była wyjątkowa i oślepia Solberga od stóp do głów śniegiem tak, że ten wyglądał jak rasowy bałwan. Nie przeszkodziło mu to jedna w oddaniu celnego rzutu w swojego rywala, który teraz sam musiał mierzyć się z magicznymi konsekwencjami tej rywalizacji.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
James Farris
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : mała blizna na czole, heterochromia centralna, zarysowane kości policzkowe, dziwne stroje i jeszcze dziwniejsza biżuteria
Nie spodziewałem się ataku ze strony jakiegoś wysokiego chujka, w którym rozpoznaję Solberga. Zrobił to tak niefortunnie, że upadam na kogoś z mojej drużyny, czując nieprzyjemny ból w lędźwiach. Mówię przelotne sorry i wstaję zdeterminowany. Jestem tak oburzony tym faktem, że od razu zanurzam ręce w śniegu, żeby uformować z niego kulkę i przez chwilę szukam mojej kolejnej ofiary. Potem jednak stwierdzam, że nie ma co się w tańcu pierdolić - również celuję w Maxa, niestety dla mnie - niecelnie. Czuję narastającą frustrację, ale robię wszystko, co mogę, żeby powstrzymać emocje. Biorę głęboki wdech, przypominając sobie, że to tylko głupia zabawa, a nie walka na śmierć i życie.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Co jak co, ale wzrok miał jeszcze w miarę dobry i cel też, więc nic dziwnego, że James od niego oberwał. Może trochę za mocno, ale przecież był to tylko śnieg, a nie armatnie kule. Ledwo miał czas nacieszyć się tym małym sukcesem, bo już zemsta ze strony Farrisa leciała w jego stronę. Solbergowi udało się uniknąć trafienia i tym samym eliminacji z gry dzięki czemu mógł ulepić nową śnieżkę i posłać w stronę kolejnego celu. Celu, którego zacięta minka była jedynym wyrazem twarzy, jaki Max u tej osóbki kojarzył i choć nie darzył Baby negatywnymi emocjami, tak jak działo się to w drugą stronę, tak to właśnie w stronę jej młodego ciała poleciała śnieżna piguła, trafiając bezbłędnie tam, gdzie Solberg sobie wymarzył.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Naprawdę była przekonana, że lepiej jej pójdzie. Kiedy trafiła ją kolejna śnieżka, była rozczarowana, a kiedy zobaczyła, kto w nią wycelował, nie była ani trochę zaskoczona. Co było z tym gościem? Zawsze musiał wchodzić jej w drogę. Swój ostatni rzut wykorzystała właśnie na to, żeby spróbować mu oddać, ale niestety - nie wyszło. Wyglądało na to, że musiałą się wycofać. Jedyny plus całej tej sytuacji był taki, że ta jego śnieżka o dziwo go rozgrzała, mimo, że była cała przemoczona po poprzedniej śnieżce, teraz było jej naprawdę ciepło i mogła w spokoju obserwować dalszy przebieg gry.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Widać dziś królowała zasada oko za oko. W kogokolwiek Max by nie wycelował swojej śnieżki, ta osoba postanawiała się odwdzięczyć tym samym. Dla Solberga jednak był to większy plus bo w przeciwieństwie do rywali on trafiał w swój cel. Baby próbowała wyeliminować go z gry, ale dziewczynce się to nie udało, więc Max ponownie zabrał się do ataku. Jego drużyna wciąż była w pełnym składzie podczas gdy przeciwnicy mieli dwóch członków już wyeliminowanych. Max rzucił śnieżką prosto w puchonkę i z satysfakcją patrzył, jak piguła trafia dokładnie tam, gdzie nastolatek sobie wymarzył. Widocznie był to jego dzień.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
To do niego nie pasowało - rzucanie się na szybko zlepionymi kulkami mokrego śniegu, ignorowanie mrozu szczypiącego policzki, cała ta podobno zabawna rywalizacja. Ewidentnie coś go jednak do tego ciągnęło, a i sam Emrys czuł w ustach smak zakazanego owocu, ponieważ rodzice nigdy nie popierali takich szalonych rozrywek, robiąc mu wymówki na temat możliwych chorób i urazów. I oczywiście trafił do przeciwnej drużyny niż Baby. Z początku jednak trzymał się ubocza, chcąc uniknąć śnieżek - a i zapewne widząc jego trochę nieporadną postawę, nikt w niego na pierwszy ogień nie celował. Okazało się szybko, że trafił do silnej drużyny, bo szybko wyeliminowane zostały aż cztery Bałwany. Chcąc się jakkolwiek przyłożyć do zwycięstwa, uformował na szybko kulkę śniegu i wycelował w nieznajomego chłopaka. Śnieżka jednak go nie trafiła - być może go minęła, być może rozpadła się już w samym locie, w każdym razie na nic się nie przydała.
James Farris
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : mała blizna na czole, heterochromia centralna, zarysowane kości policzkowe, dziwne stroje i jeszcze dziwniejsza biżuteria
Bitwa podobała mi się coraz mniej, bo moja drużyna praktycznie cała odpadła - zostałem tylko ja i Mer. Spojrzałem na nią ze zbolałą miną i tak naprawdę marzyłem tylko o jednym - pójściu do knajpy, wypiciu grzanego wina i objadaniu się ciastkami, a nie staniu w tym mrozie i babraniu się w śniegu. Musiałem jednak zachować resztki honoru, więc kiedy jakiś mały gówniarz podjął się próby rzucenia we mnie śnieżką, prędko ukulałem śnieżkę i wycelowałem ją w Brooks, z satysfakcją obserwując, że strzał był celny. Jednocześnie też czujnie obserwowałem drużynę przeciwną, bo wiedziałem, że będę na celowniku.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Pojedynki, w jakiej by nie były formy, były tym, co rozpalało wyobraźnię młodej Krukonki. I tak było i tym razem. Doskonale się bawiła, robiąc uniki i obserwując, jak kolejne osoby wokół obrywają śnieżnymi kulami. Przez dłuższy czas, zwinna jak gepard i zdolna jak Geppert unikała podobnego losu, ale zimna dłoń przeznaczenia dotknęła również i ją. Śniegowa piguła rzucona przez łysego Sebę trafiła ją w czapkę, a zimny biały puch wdarł się za koszulkę, przeszywając ją dojmującym chłodem. Na domiar złego zaczęła kichać jak głupia, a do tego wszystkiego chybiła w Gryfonkę, którą to obrała na swój cel.
Życia:❆ ❆ Celuję w:@James Farris (tylko on został u przeciwnika więc nie rzucam) Trafiam?:TAK Efekt: poprzednik nie oddał rzutu
Zanim się zorientowałam większość drużyny przeciwnika stała się bałwanami nie tylko z nazwy ale również z wyglądu - obsypani od stóp do głów śniegiem nie byli w stanie podjąć dalszej walki. I bardzo im tak dobrze. U mnie natomiast cała drużyna stała na nogach. Rozejrzałam się dokładnie i dostrzegłam, że u przeciwnika jedna osoba stoi na nogach. Był to mój oprawca, który trafił mnie śnieżką na samym początku. Stał sobie jak gdyby nigdy nic - do tej pory nietknięty śniegiem. Ani jedna piguła w niego nie trafiła! Ulepiłam nieśpiesznie pigułę i ugniotłam ją najmocniej jak mogłam, a następnie z całej siły rzuciłam nią w przeciwnika zadając mu pierwszy celny cios. Moja zemsta została osiągnięta!
Gra zakończona, wygrała drużyna Przędziorków! Gratulujemy zwycięstwa! Nagrody za udział w mini-evencie zostaną rozdane w ciągu najbliższych dni.
z/t dla wszystkich, którzy tego chcą
______________________
Helena D. Swansea
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 173 cm
C. szczególne : piegi, brokat na powiekach (i wszystkim co posiada), zawsze umazana grafitem, węglem albo farbami, tatuaż ważki latającej po lewej nodze
Lekcje dobiegły końca, egzaminy napisałam, i nawet księżyc wrócił na swoje miejsce. Czuję się wolna, gotowa na korzystanie z lata i absolutnie zmotywowana do tworzenia. Przez ostatni maraton nauki i nadrabianie wszystkich swoich zaległości przed końcem semestru, swoje przybory artystyczne schowałam do szafki, w której nie kusiły do porzucenia notatek i podręczników, ale teraz wyciągam je z ulgą. I aż się nie mogę zdecydować, co chcę robić, więc pakuję do torby wszystko jak leci – tubki akwareli mieszają się z olejami, wciskam tam trzy różne bloki papieru i szkicownik, całą kolekcję ołówków i kolorowych tuszy, terpentynę, dwa słoiki i drewniane pudełko pełne węgli, a pod pachę chwytam jeszcze blejtram i sztalugę plenerową. Uginam się pod tym ciężarem, a gdy z daleka widzę Irvette, nie mam wolnej ręki, żeby jej pomachać, więc wykonuję niezręczny gest, próbując zrobić to łokciem, zamiast dłonią. — Cześć!!! — wołam już z daleka. — Dobrze wyglądasz! Jak egzaminy? Jak życie? Ja to ledwo wierzę w to, że mi się udało skończyć szkołę. Jakieś to abstrakcyjne. Wiadomo, jeszcze studia, ale kurczę, jakiś etap się kończy, jakieś to takie... Jedziesz na wakacje? — zarzucam od razu ślizgnokę pytaniami i półmonologiem, bezceremonialnie wypuszczając wszystkie swoje toboły na trawę. Ocieram czoło ramieniem, przyglądając się swojej torbie. Ciągle nie wiem, czy chcę zacząć olejny pejzaż, czy może akwarelowy portret?
Sama Irv bo egzaminach chętnie wybrała się na odpoczynek w tutejszym parku. Wzięła swoje graty do malowania na czele z ukochanymi, francuskimi pędzlami i rozłożyła się w miejscu, skąd miała naprawę piękną okazję na jakiś fajny krajobraz. Wczuła się na tyle w swoją pracę, że przestało ją powoli obchodzić to, co działo się wokół. Ludzie pzechodzili, ptaki i inne zwierzęta mijały jej drogę, a ona po prostu uwieczniała na płótnie to, co akurat uważała za najlepsze. Jedynie Amie jak zwykle leżała u jej stóp słodko chrapiąc. -Helena! - Przywitała się z dziewczyną, której głos sprowadził rudowłosą na ziemię. -Praca obroniona? Gratulacje! - Uśmiechnęła się szczerze, obejmując dziewczynę, by następnie przetworzyć kaskadę pytań, jaka poleciała w jej własną stronę. -Udało mi się zdać egzaminy, ale zdecydowanie nie tak, jak sobie planowałam. Jestem strasznie zmęczona tym semestrem i nie mogę się doczekać wakacji. Jadę razem ze szkołą, a Ty? Jestem ciekawa, gdzie nas wywiozą. - Chwyciła ponownie porzucony wcześniej pędzel i odwróciła się w stronę płótna. -Widzę, że mamy podobne plany na to popołudnie. W co dzisiaj celujesz? Sama trochę zardzewiałam, ale w końcu mam czas znów usiąść do farb. - Przechyliła głowę patrząc na to, co już udało jej się stworzyć. Mina Irv jasno wskazywała na to, że nie wszystko jej się tam podoba.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Po całej Venetii wiedziała, że chce przysiąść do nauki uzdrawiania, którą zresztą już tam rozpoczęła, pochylając się nad wieloma zwojami i zapiskami z badań uzdrowicieli z czasów zarazy. Z kolei powrót do Anglii utwierdził ją w przekonaniu, że nie tylko miała na to ochotę, ale ze swoimi przyjaciółmi i ich umiejętnością do pakowania się w kłopoty nawet potrzebę, żeby to zrobić. To, co wydarzyło się w rezydencji z Nico i Solbergiem i to, co do tego doprowadziło… Wiedziała, że gdyby to ona była na miejscu zdarzenia, a nie Felix, skończyłoby się to inaczej. I zdecydowanie nie lepiej. W tak wielkiej sytuacji kryzysowej co umiałaby zrobić? Owszem, wezwać pogotowie magiczne, ale wcześniej? Zanim by się pojawiło? Czy umiałaby ustabilizować stan Nicholasa po ataku? No i co z Solbergiem! Może, gdyby umiała i rozumiała znacznie więcej, byłaby i w stanie więcej zaradzić, niż tylko rzucać przeciwbólowe zaklęcia, te ocucające czy podać eliksir. Może też, gdyby umiała ich lepiej używać, z większym zrozumieniem dla samego zaklęcia, dałaby radę pomóc bardziej. Tak naprawdę z tym co robiła, z jakiego rodu pochodziła i do czego dążyła w przyszłości, brak takiej wiedzy był nie tylko zaniedbaniem, ale i jawnym proszeniem się o kłopoty. Usunięcie bólu głowy, zwalczenie gorączki, zabandażowanie drobnej rany były przydatne, ale nigdzie by jej nie doprowadziły w sytuacji zagrożenia. Jasne, mogła sprawdzić zaklęciem rozległe obrażenia, ale czy umiałaby je wyleczyć? Ustabilizować, nim pojawiłaby się pomoc? Co jeżeli ta by się nie zjawiła? Dlatego właśnie zapytała się Maxa, czy miałby czas w tym całym nawale pracy na poduczenie jej. Oczywiście zaznaczyła, że jeżeli ma to go kosztować sen, to niech się nawet nie pojawia i idzie na zasłużony odpoczynek, jednak jakby nie był to problem, to naprawdę mogłaby skorzystać z pomocy. Udała się więc z książkami i różdżką na umówione miejsce spotkania wcześniej, czekając, czy chłopak się pojawi, czy da znać, że nie da rady.
Ostatnio zmieniony przez Harmony Seaver dnia Wto Paź 31 2023, 10:16, w całości zmieniany 1 raz
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
To, że miał dużo pracy, nie było tajemnicą. To, że znajdował czas dla swoich przyjaciół, również nie było tajemnicą. Dlatego też kiedy Harmony poprosiła go, by pomógł jej z nauką uzdrawiania, nie uznał tego za idiotyczne, czy za coś, na co nie miałby ochoty albo chociaż chwili, którą mógłby jej poświęcić. Owszem, może wolałby jakąś niebezpieczną przygodę, jakieś szaleństwo, czy coś podobnego, ale też nie zamierzał tak po prostu rezygnować ze wspólnego spędzenia czasu. Tym bardziej że doskonale pamiętał, jak dziewczyna skończyła, wpadając w pięciotrzcinę, jak bardzo potrzebowała pomocy, nie mogąc samej nic z tym zrobić. Dlatego też jej decyzja o tym, żeby pogłębić swoją wiedzę, wydawała mu się jak najbardziej właściwa, a na dokładkę powodowała, że on sam również miał coś, czym mógłby się nieźle bawić. Bo prawda była taka, że uwielbiał po prostu przekazywać swoją wiedzę, że dzielił się nią z prawdziwą przyjemnością, mając nadzieję, że ktoś, kto go słuchał, coś z tego wyniesie. Nic zatem dziwnego, że pojawił się na miejscu spotkania, od razu zajmując sobie wygodne miejsce i podciągając nogi na ławkę. - Pomyślałaś o świeżym powietrzu, po zatęchłych murach Munga to naprawdę przyjemna odmiana, mówię ci. W każdym razie, czego dokładnie chcesz się uczyć? Jakieś plany, zamierzenia, nadzieje, czy cokolwiek podobnego? - zapytał, spoglądając na Remy, tym samym dając jej znać, że to ona decydowała, czego chciała, czego potrzebowała, czego dokładnie chciała się uczyć. On mógł przekazać jej wiedzę o każdej z działek uzdrawiania, chociaż oczywiście, w niektórych z nich nawet jego wiedza była ograniczona i był pewien, że potrzebował jeszcze czasu na to, by się w nich podszkolić. Wszystko jednak było przed nim, miał w końcu jeszcze masę czasu, a jakże, na dalsze studiowanie, chociaż teraz już we własnym zakresie.
______________________
Never love
a wild thing
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Gdy tylko zobaczyła Maxa, uśmiechnęła się szeroko i od razu podbiegła do niego tanecznym krokiem, znajdując się tuż obok w kilku potężnych susach. Miała ogromną nadzieję, że się zjawi, ale przecież zakładała scenariusz, w którym nie miał ani czasu, ani siły, więc to, że tu był przyniosło jej szczerą radość. Ona sama pewnie wolałaby się teraz znaleźć na jakiejś dzikiej przygodzie, goniąc za nieznanym, lub też będąc gonioną przez nieznane, jednak po tym, w jakim stanie skończyli Nico i Solberg właśnie w taki sposób, wiedziała, że miała jeszcze dużo nauki przed sobą, nim mogła się puścić w wir doświadczeń. To oczywiście też nie tak, że chciała od razu porzucić wszystkie swoje podróżnicze zapędy i w ogóle zamknąć się nad książkami, aż tak szaloną to nawet ona nie była, żeby to sobie zrobić. Po prostu chciała mieć pewność, że w każdej sytuacji mogłaby sobie poradzić. Lepiej czy gorzej, ale samodzielnie i bez paniki. - No a jak! Trzeba cię trochę przewietrzyć! - zażartowała, witając się z Maxem szybkim przytulasem. - Czego? Wszystkiego! - prychnęła, szczerząc się głupkowato, jednak już po chwili ten uśmiech delikatnie jej osłabł, kiedy wzięła głębszy oddech i usiadła obok. - No bo widzisz… Ostatnio zdarzyła się jedna sytuacja - nie wiedziała, ile mogła sobie pozwolić powiedzieć. Gdyby to chodziło tylko o nią, wyśpiewała by wszystko bez zająknięcia, ale tamto przedpołudnie dotyczyło nie tylko jej i nie chciała sprzedać czyiś potencjalnych sekretów. - Gdyby nie to, że Max był obok i mógł mi wytłumaczyć jedno zaklęcie, zupełnie nie umiałabym nic zrobić… - westchnęła i spojrzała na chłopaka z pełną determinacją. - Chcę umieć znacznie więcej niż potrafię! Chcę umieć pomóc, jeżeli zadzieje się coś niebezpiecznego! Co, jeżeli będę gdzieś w podróży z rodziną i coś się stanie? I nikt nie będzie umiał pomóc? - mówiąc to, wyjęła swój notatnik i otworzyła na wszystkich swoich rozpracowywanych zaklęciach. - Na dzisiaj pierwsza pomoc. Wszystko co mi się przyda i co mogę umieć lepiej! Mógłbyś mi pomóc? - poprosiła ze szczenięcymi oczkami.
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Objął Remy, kiedy postanowiła się z nim przywitać i uśmiechnął się do niej lekko, przy okazji wywracając oczami, zapewniając ją, że nie siedział w Mungu przez cały czas. Owszem, miał zdecydowanie napięty czas, nie mógł się za bardzo zatrzymywać, bo jako stażysta musiał robić o wiele więcej, ale nie zapomniał jeszcze, jak się żyje. Prawie. Był pewien, że kiedy skończy staż, jego grafik zacznie wyglądać inaczej i stanie się bardziej regularny, bo zostanie ułożony pod innych członków oddziału, na którym ostatecznie wyląduje. Nie sądził jednak, by przenosił się gdzieś dalej, mając świadomość, że niezależnie od wszystkiego, mógł rozwijać się w niemalże wszystkich dziedzinach uzdrawiania. A jak było widać, jeśli Remy chciała się uczyć, to miał ku temu całkiem dobre powody i okazje. - Może trochę to zawęzimy, co? – spytał, śmiejąc się, a potem pokręcił głową, by uważnie jej wysłuchać, przy okazji unosząc brwi, gdy tylko zdradziła mu, co się wydarzyło. Mniej więcej, bo najwyraźniej nie chciała zbyt dużo powiedzieć i szanował to, nie chcąc się wtrącać tam, gdzie nie powinien. Zamiast tego pokiwał lekko głową, a potem westchnął ciężko, śmiejąc się po chwili pod nosem. – Pierwsza pomoc to ciągle bardzo obszerny temat, ale dobrze, zacznijmy od podstaw. Nie wiem, czy mówiąc o pierwszej pomocy masz na myśli [i]An Duca Tuas? Przywrócenie bicia serca, czy jednak bardziej chodzi ci o nastawianie kości, leczenie poparzeń i temu podobne zaklęcia. I rozumiem, że dzisiaj koncentrujemy się tylko na zaklęciach? Musisz to trochę zawęzić, bo możemy siedzieć tutaj do jutra rana[/b] – wyjaśnił, patrząc uważnie na Remy, dodając, że jak mu powie, na jakim mniej więcej jest poziomie, to dobierze do niej odpowiednie ćwiczenia, bo tak naprawdę teraz to trochę pływali w bagnie i nie wiedział, za co miałby się tak właściwie brać.
______________________
Never love
a wild thing
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Zmrużyła na niego podejrzliwie oczy, jakby sprawdzała, czy aby na pewno jego zapewnienia były stuprocentowo prawdziwe i zaraz zaśmiała się razem z nim na ten komentarz o życiu. Oczywiście od razu obiecała, że wyciągnie go na coś ciekawszego, jak już będzie wiedziała co robić, gdyby przypadkiem jakiś troll odrabał mu rękę. Bo w końcu jak szaleć, to na przypale albo wcale, prawda? Żarty jednak żartami, a faktycznie chciała skupić się na zaklęciach. - Im więcej, tym lepiej - stwierdziła, otwierając swoje notatki na temat zaklęć leczących rany, składających kości i wszystkich innych, które w jakiś sposób sklejały w całość poszkodowanego. - Ale możemy zacząć od leczenia urazów. Chociaż… - zamyśliła się, przekartkowując jednak notatnik na inną stronę. - Może jednak od Rennervate? Ostatnio jak go używałam, cóż, niby działał, ale nie do końca, jakbym… No nie wiem, nie była w stanie użyć go w pełni? Optymalnie? - próbowała wyjaśnić. I w końcu stwierdziła, że najlepszym chyba na to sposobem byłoby po prostu faktyczne odwzorowanie tego, jak je rzuciła. Na początku streściła pokrótce sytuację, bez podawania imion, nazwisk ani szczegółów, jak to przyszło jej się zmierzyć z półprzytomnymi poszkodowanymi. - Wiem, pogotowie, wiem… Wtedy logicznym wydawało mi się działanie - zaśmiała się, łapiąc się za głowę i kręcąc nią z niedowierzaniem. Naprawdę cała trójka wyszłaby wtedy lepiej na zwykłym zawiezieniu do szpitala. Streściła, jak pan X stracił krew, jak część udało mu się przywrócić transfuzją, ale wciąż był mało przytomny i jak próbowała użyć tego zaklęcia, ocucając go z małą dokładnością. Oraz o tym, jak na Y, który był bezsilny po potężnych zaklęciach też chciała tego użyć i przyniosło to jeszcze mniej skutków. - I zrobiłam wtedy tam - powiedziała, odtwarzając, w jaki sposób trzymała różdżkę, jaki ruch ręką wykonała, aż rzuciła to zaklęcie w eter, prezentując całokształt swojej formy. - No, ale działało słabo - podsumowała. - Nie wiem, co mogłabym zrobić inaczej, coś było w tym nie tak?
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Max uśmiechnął się do niej kącikiem ust, jakby chciał jej powiedzieć, że mogła na niego liczyć i jeśli chciała się gdzieś szlajać, to on chętnie wybrałby się tam razem z nią. Nie było to jednak coś, o czym powinni teraz rozmawiać, nad czym powinni się pochylać, skupiać, czy robić cokolwiek podobnego, bo nic by to po prostu nie zmieniło. Zaśmiał się głośno, gdy udzieliła mu odpowiedzi, zaraz też kręcąc głową, a później wysłuchał jej uważnie, obserwując, jak dokładnie rzucała to zaklęcie, dostrzegając kilka drobnych, aczkolwiek znaczących błędów, ale prawda była taka, że musieli zacząć gdzie indziej. - Uzdrowiciel zawsze musi być pewien tego, co robi, Remy. Nie mamy czasu na wahanie, na zastanawianie się nad tym, czy to, co robimy, jest słuszne, jest właściwe, czy zaklęcie, które rzucamy, coś zmieni. Musisz działać, do tego zostałaś powołana, jaka uzdrowiciel, po prostu. To pierwsza z zasad, nawet jeśli się boisz, musisz ukryć ten strach przed samą sobą - wyjaśnił, chyba pierwszy raz w życiu brzmiąc w ich rozmowie tak poważnie. Wiedział, że ten koncept nie pasował do końca wszystkim ludziom, że niektórzy go odrzucali, uważając za głupi, całkowicie niepotrzebny albo cokolwiek podobnego, ale on bardzo się go trzymał, wierząc, że była w tym słuszność. To był jednak początek i Max sięgnął po różdżkę, nieco inaczej układając dłoń, jakby luźniej. - Za bardzo podkręcasz to zaklęcie na nadgarstku. Jest bliskie tego, co chcesz zrobić i wychodzi, ale nie wkładasz w nie tyle siły, jakbyś chciała kogoś walnąć mokrą szmatą w twarz. Wierz mi, takie cucenie nie działa najlepiej. Musisz rozluźnić nieco rękę, by nie była aż taka sztywna - powiedział, pokazując jej właściwy ruch ręki, nie wypowiadając jednak zaklęcia na głos, pozwalając, by wybrzmiało niewerbalnie i całkiem swobodnie popłynęło przed siebie, dokładnie tam, gdzie je posłał, nie patrząc nawet w tamtą stronę. - Zaklęcia uzdrawiające są mocne, ale nie możesz ich traktować, jak ataku.
______________________
Never love
a wild thing
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Chociaż wywody na temat następnych przygód były czymś przyjemnym i mogłaby już teraz wyjąć swój Dziennik, pokazując przynajmniej kilkanaście pomysłów na podróże bliższe, dalsze, spokojniejsze i te zdecydowanie wymagające zimnej krwi i właściwego wyposażenia sprzętowego. To jednak nie był fokus dzisiejszego spotkania, a skoro poprosiła Maxa o pomoc, zajmując mu wolny czas między całym tym grajdołkiem obowiązków uzdrowiciela, to musiała wykorzystać go jak najlepiej, jak najrozsądniej, nie marnować go dla niego. - Byłam pewna, że nie chcę pozwolić tym debilom zdechnąć - prychnęła, kręcąc głową i uśmiechnęła się do chłopaka lekko, bo to wtedy było jedyną pewnością, jaką miała, cała reszta potoczyła się szybko. - A co do strachu, nie ma jakiejś jego zdrowej dawki? - spytała, układając sobie rzeczy w głowie. - To nie jest przydatne, no wiesz, jak boisz się o czyjeś życie? Żeby je uratować? - nie oceniała i nie próbowała go do niczego przekonać, doskonale zdawała sobie sprawę, że to Max miał zdecydowanie większe doświadczenie i prawdziwy ogrom wiedzy, więc zwyczajnie zupełnie szczerze go pytała, jak powinna na to patrzeć, kiedy taka sytuacja zdarzyłaby się znowu. Wykonała zaklęcie, starając się jak najlepiej odtworzyć w głowie tamtą sytuację, doskonale zdawała sobie sprawę, że emocje po czasie były zdecydowanie inne i wtedy towarzyszyło jej ich wiele, ale to co mogła zrobić, to starać się je po prostu wykonać jak najlepiej. Jakby nie patrzeć, to samo miała w głowie wtedy. - Mokrą szmatą?! - prychnęła śmiechem na cały głos, bo tak ją to wyrwało z zaskoczenia ze skupienia, że teraz to się czuła, jakby chłopak ją tą mokrą szmatą uderzył. Cóż, jedno było pewne, to jej na pewno pomogło w rozluźnieniu się, bo nie mogła się przestać brechtać. - O rany przepraszam, ale to jest tak adekwatne, gdyby nie sytuacja to bym ich obu zdzieliła przez łeb - wyszczerzyła się do niego wesoło, powoli jednak się skupiając. Oglądała chłopaka uważnie, przyglądała się temu, co robił, starając się jednocześnie odtworzyć ruchy, chwyt. Luz w nadgarstku wychodził nie tylko z samego przedramienia, ale i ramion, które swobodnie u niego przepuszczały energię. Zaklęcia uzdrawiające nie są atakami, są wystarczająco silne - układała to sobie w głowie, pozwalając na coraz więcej rozluźnienia w ruchach, gdy je kopiowała. Raz, drugi, trzeci, póki co nie rzucała czaro, a przyswajała tę lekkość. - Rennervate - rzuciła, znacznie płynniej i pewniej, z dużo spokojniejszym głosem. A sama energia, jaką poczuła, także była inna, dużo bardziej - jeżeli można tak to było ująć - pozytywna. - Okej, musisz przyznać, że tym razem była to przynajmniej sucha szmata - zaśmiała się, całkiem z siebie zadowolona, czekała jednak na dalsze instrukcje, nie zamierzała po pojedynczym sukcesie osiąść na laurach.
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
- Być może dla kogoś, kto nie działa profesjonalnie. Kiedy jesteś uzdrowicielem, wiesz, że ktoś może umrzeć na twoich rękach i musisz mieć na tyle sił, żeby wziąć za to odpowiedzialność. Strach niewiele ci tutaj pomoże, może pompować adrenalinę, ale nie jestem pewien, czy zdoła pomóc ci na tyle, żebyś była w stanie faktycznie kogoś wyleczyć - odpowiedział szczerze, doskonale wiedząc, że Harmony mogła i zapewne inaczej do tego podchodziła. Jednak on, po czasie spędzonym w Mungu, po tym, co już widział, co słyszał, co wiedział, spoglądał na leczenie innych ludzi mimo wszystko inaczej. Nie widział w tym czegoś, co mogło być w jakiś sposób napędzające, w dużej mierze chłodno kalkulował i właściwie dokładnie tak samo było teraz, kiedy starał się przekazać dziewczynie swoją wiedzę. - Dokładnie tak. Mokra szmata, nie inaczej - powiedział, wzdychając ciężko, jakby to była jakaś straszna tragedia, a później pokazał jej, o co chodziło i obserwował uważnie, jak postępowała z zaklęciem, jak inaczej układała rękę, rozluźniając ją i tym samym osiągając pewien sukces. - No cóż, muszę się zgodzić. Ale ciągle podchodzisz do tego, jakbyś zamierzała kogoś zdzielić i może trochę jest w tym racji, skoro chcesz go ocucić, ale nie do końca. Wiesz, sztuka rzucania zaklęć uzdrawiających to trochę taka sztuka, jak twoje jeżdżenie na łyżwach. Jest ostre, ale płynne, nie takie, jakbyś chciała kogoś zabić, ale, no, oczarować - stwierdził, ujmując jej rękę, żeby pokazać jej, jak powinna ją właściwe unieść, pilnując tego, żeby przypadkiem niepotrzebnie się nie usztywniała, bo to nie przyniosłoby niczego dobrego. Tutaj było bowiem trzeba płynności, a nie strachu, czy czegoś podobnego.
______________________
Never love
a wild thing
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
- To co robisz? - zapytała ze szczerą ciekawością w oczach i notatnikiem gotowym, by zapisać w nim jego przemyślenia. Każda wiedza pozwalająca lepiej zrozumieć kwestie uzdrawiania była wiedzą dobrą i nie zamierzała odpuszczać sobie żadnej informacji. - No wiesz, jak powstrzymujesz strach? Adrenalina jest naturalną reakcją, jak sobie z nią radzisz? Jakoś… No nie wiem, przekierowujesz myśli? - dopytała, już rozrysowując mapkę pod nową wiedzę. Może nie wydawało się to z pozoru tak rozwijające, jak nauka zaklęć sama w sobie, ale mogła przynieść znacznie lepsze rezultaty, niż zwykłe dopracowanie techniki. Bo kiedy wiedziała co myśleć, jak myśleć lub kiedy myśli te powstrzymać, mogła znacznie płynniej kierować zaklęciem. - Cóż, mokra szmata jest dobra do cucenia, wiedziałbyś, jakbyś został taką zdzielony - zażartowała, jednak zaraz przybrała na nowo poważny wyraz. - A tak serio, słucham co poprawić - no i słuchała, przyglądała się, a w końcu i odwołała się do tego, po raz kolejny próbując rzucić zaklęcie. - Jeżdżenie na łyżwach… - powtórzyła z zastanowieniem, próbując jakoś do odnieść do swojego ruchu, ułożenia nadgarstka, energii w machnięciu różdżką, eksplozyjności tego działania. Ostra, ale płynna. Zdecydowanie obrazowało jej to więcej, miała zachowywać się tak, jakby cięła przez lód. Całe szczęście zbyt długo nie musiała się sama zastanawiać, bo Max postanowił naprawić jej tę przemoc mokrą szmatą w coś znacznie bardziej pomocnego.Rozluźniła rękę i dała się poprowadzić, zapamiętując sobie ten ruch dobrze. Gdy tylko puścił jej nadgarstek, przeprosiła go na chwilę, by zapisać sobie uwagi dotyczące działania dłoni, by później mogła do tego wrócić, przecież Maxa nie byłoby przy każdym jej ćwiczeniu. - No dobra, płynnie i ostro - powtórzyła z uśmiechem, gdy odłożyła notatnik i ustawiła się do rzucania, na razie bez magii, jedynie powtarzając jego ruch. - Ten ruch… - wykonała machnięcie ręką, pamiętając o tej ostrości, miękkości i rozluźnieniu. Jakby precyzyjnie wprowadzała ciało w piruet, ale już w nim samym musiała pozostać giętka i mobilna, by utrzymać obrót. - Lepiej, żeby wychodził bardziej z ramienia, łokcia czy nadgarstka? Czy to zależy od rzucającego?
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Max wzruszył lekko ramionami, zastanawiając się nad jej pytaniem, nie mając tak naprawdę pojęcia, jak powinien do niego podejść, jak powinien to ugryźć, odnosząc wrażenie, że to było coś, co po prostu się w nim znajdowało, co czuł, co było jego częścią i nic nie mogło tego zmienić. Przekrzywił lekko głową, by w końcu przyznać, że po prostu nie mógł przejmować się każdym, kto stawał na jego drodze, a później westchnął. - Właśnie dlatego nie powinno leczyć się kogoś bliskiego. Emocje mogą jednak wygrać z raną, mogą okazać się silniejsze, nawet jeśli jesteś przyzwyczajony do chorób, do problemów, do wszystkiego, co może spotkać cię w szpitalu. Cała zabawa polega na tym, że tak naprawdę nie możesz emocjonalnie podchodzić do każdego pacjenta, masz być profesjonalny, a zapewniam cię, że panikujący uzdrowiciel nikogo nie wyleczy – powiedział w końcu, nie do końca będąc w stanie przełożyć na słowa to, co wiedział, gdzieś tam w głębi siebie, mając świadomość, jak wszystko powinno wyglądać. Zaraz jednak spróbował skoncentrować się na czymś innym, bo nauka zaklęcia zdecydowanie nie dobiegła końca. - Wbrew pozorom, to nie jest wcale taki dobry sposób na to, żeby kogoś ocucić. Wiesz, szok, te sprawy? – skomentował, unosząc lekko brwi, jakby chciał ją zapytać, czy naprawdę sądziła, że nigdy nie oberwał szmatą po głowie. Faktem było, że Remy nie znała jego przeszłości, ale biorąc pod uwagę ślady na jego ciele, łatwo można było się domyślić, że życie jakoś wcale go nie rozpieszczało i miał okazję nie raz i nie dwa spotkać się z czymś, z czym spotkać się na pewno nie chciał. Jednak nie to było tutaj najważniejsze, liczyły się bardziej pozostałe pytania. - Z nadgarstka. Nie możesz machać przy tej okazji całą ręką, bo w uzdrawianiu nie ma czasu i miejsca na przesadną ekspresję. Chodzi o to, że musisz wykonywać sprawne ruchy, bo czasami nawet sekundy się liczą. To nie jest sztuka, jakiś popis, czy coś podobnego, to po prostu coś, co ma uratować życie – powiedział, odnosząc się do większości zaklęć uzdrawiających i tego, jak wyglądały, analizując je pospiesznie w głowie.