W sercu parku znajduje się plac z ogromną fontanną, przy której można ochłodzić się w upalne dni. Zazwyczaj pełno tu rodzin z dziećmi, choć nie brakuje też spacerującej młodzieży. Nocą woda zmienia swój kolor i nabiera większego światła dzięki czemu aura jest tu iście romantyczna.
Autor
Wiadomość
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
I dziewczyna swój czas poza szkołą spędzała głównie w sposób mugolski. Jej matka mieszkała w niemagicznej dzielnicy Londynu i również ona w przyszłości planowała tam zamieszkać – jeśli kiedykolwiek uda jej się odłożyć na własne lokum. Chociażby na kawalerkę. Potrzebowała tego dla zdrowia psychicznego, ponieważ po matce bardzo ceniła sobie niezależność i wolność. Wprawdzie dormitoria były przytulne, ale to nie to samo co posiadać coś swojego i móc zaszyć się przed telewizorem (których tu nie było ku jej rozpaczy) i odpocząć. Tęskniła też za komputerem, telefonem komórkowym – ogólnie za elektroniką. -Oczywiście, że tak. Ewentualnie „Panienko Vittorio”. Albo „Wasza wysokość” – Pożartować można, ale i ona miała świadomość jacy nadęci ludzie kręcą się po Hogwarcie. Ona teoretycznie również mogła uchodzić za tą „lepszą” mając czystokrwistego ojca, ale tak jak nie chciała z nim mieć nic wspólnego, tak nie uważała tego za powodu by czuć się lepszą niż choćby mugolaki. -No proszę, to ty już planujesz następny raz? Szybko poszło – Odpowiedziała mu zadziornie, po czym dodała jeszcze kilka słów – Dorzuć przegrzebki i mule, to się zastanowię – Nie, żeby ze wszystkich owoców morza jedyne co była w stanie tknąć do krewetki, ale nie było opcji by wpadł na głupi pomysł i faktycznie zorganizował coś takiego. Dlatego nie bała się, że któregoś dnia dostanie list i zobaczy w Wielkiej Sali gumiaste, obślizgłe paskudny. Choć będąc na jego miejscu? Na pewno by to zorganizowała i to w tej chwili. No, może trochę później, bo teraz miała okazję obserwować uroczego smoczka i jego naprawdę interesującego właściciela. Zdecydowanie nie tak wyobrażała sobie to spotkanie. Było znacznie lepsze niż przypuszczała. -Ciekawe w takim razie, czy jesteś w stanie skusić do złego aniołka... – Rzuciła pykając w jego stronę brewkami i w ten sposób rzucając mu pewnego rodzaju wyzwanie, choć nie dając konkretnej podpowiedzi w jaki sposób mógłby próbować sprowadzić ją na 'ciemną stronę mocy'. -Pożałuję jeśli spytam o historię noża w plecach? – Zadała pytanie w taki sposób, że mógł opowiedzieć jej wszystko na ten temat, a jednocześnie bez konsekwencji zostawić to dla siebie. Była ciekawska, ale uważała by nie być przy tym wścibska. Nie każdy lubił mówić o swojej przeszłości – doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Niezależnie jednak od jego odpowiedzi złapała go za dłonie i pociągnęła powoli za sobą pilnując, by jego oczy były cały czas zamknięte. Po szumie wody jednak nie trudno było się zorientować, że są coraz bliżej fontanny. Jeśli się nie opierał, tak udało jej się postawić go dokładnie tam gdzie chciała. -Teraz, nadal z zamkniętymi oczami, musisz zrobić trzy głębokie wdechy. I przy każdym wdechu zrobić jeden krok do tyłu – Zdecydowanie nie trzeba było być Sherlockiem, żeby się zorientować, że prawdopodobnie trzeci krok wpakuje go prosto w strumień wody. Pytanie, czy zrobi to sprawiając jej w ten sposób jakiegoś rodzaju radość? -Czyli powinnam też chcieć Twój autograf? - Chcąc odwrócić jego uwagę od zagrażającej mu wody kontynuowała rozmowę - I zostać Twoją piszczącą fanką, która rzuca w Twoją stronę stanikami ilekroć Cię widzi?
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Max miał jeszcze rok żeby zdecydować, gdzie będzie mieszkał, gdy stanie się pełnoprawnym członkiem magicznego społeczeństwa. Dużo zależało do tego, czy postanowi studiować w Hogwarcie, czy też nie. Nie przeszkadzało mu spędzić kolejne kilka lat w dormitorium, chociaż wizja własnego kąta była niezwykle kusząca. Jednak do tego potrzeba było pieniędzy... Mimo, że jego rodzinka nie należało do biednych, Solberg nie lubił prosić o dofinansowanie. Zdecydowanie bardziej wolał sam załatwić sobie potrzebną mu gotówkę. No i do tego, jemu również brakowało mugolskich udogodnień opierających się na elektronice. Nie rozumiał tego średniowiecznego podejścia, które zabraniało używać telefonów w zamku. Przecież to jest sto razy szybsze i pewniejsze niż sowy. -Ależ proszę wybaczyć moje naganne maniery Wasza Wysokość. - Teatralnie ukłonił się przed nią, po czym chwycił jej dłoń i delikatnie pocałował. Skoro grała damę, będzie jako taka traktowana. -Dobrze się składa, że mam znajomego hodowcę muli. Dostaniesz najświeższe owoce morza z możliwych. - Żarty żartami, ale Max był w stanie to zrobić. I prawdopodobnie kiedyś to uczyni. W końcu kobieta prosi, to się nie odmawia. Sam Felix uwielbiał wszelkiego rodzaju morskie jedzenie. Od ryb po ośmiornice i mule. Szczerze mówiąc, raczej nie było jedzenia, którego by nie lubił. Taki człowiek śmietnik, który zje wszystko, co zobaczy. -To, że jestem w stanie to na pewno. Pytanie tylko jak długo mi to zajmie. - Rzucił w jej stronę tajemniczy uśmiech. W sumie, chętnie by kiedyś spróbował wykombinować coś i sprawdzić, do czego Tori jest zdolna. -Jeżeli lubisz słuchać o krwi, to nie. Zdarzyło mi się raz oberwać od kumpla, który lekko się zdenerwował. Mam fajną pamiątkę. - Podniósł lekko koszulkę ukazując swoją bliznę pod lewym żebrem. Nie miał zamiaru wchodzić w szczegóły zdarzenia. Ostatnio już i tak zbyt wiele razy to przerabiał. Poza tym nie znał zbyt dobrze dziewczyny, żeby wyjawiać jej swoje mroczne sekrety. Grzecznie dał się jej poprowadzić. Słyszał zbliżający się szum wody i był prawie pewien, że wie, jaki dziewczyna ma plan. Czy to znaczyło, że się wycofa? Ani trochę. Ciekawiło go, co jeszcze wymyśli. Zgodnie z jej poleceniem zrobił trzy kroki w tył, każdy na głębokim wdechu. -Fanki zawsze mile widziane. Chociaż nigdy nie rozumiałem fenomenu rzucania stanikami. Do czego niby miałbym ich użyć? - Tak jak się spodziewał, stawiając ostatni krok wylądował w fontannie. Na dodatek niefortunnie postawił stopę i zamiast z gracją wejść pod strumień, najzwyczajniej w świecie upadł na tyłek. Otworzył oczy otrząsając twarz z nadmiaru wody. Obok niego wylądował Andrzej, któremu pluskanie się w wodzie sprawiało wyraźną przyjemność. -Czyli odpowiedzią na truciznę jest utopienie delikwenta? - Zaśmiał się wstając powoli. Ostatnio coś często kończył mokry podczas spotkań z dziewczynami.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Niestety aura Hogwartu sprawiała, że elektronika po prostu nie chciała tu działać. Na szczęście było tu masę atrakcji takich jak na przykład Pokój Gier. W sumie, to mogłaby wybrać się któregoś dnia zagrać w magiczne szachy. Choć nie robiła tego od czasu, gdy przegrała z planszą. To raczej wstyd przegrać z przeciwnikiem, którego nie ma... Ale jakby co, to ona się do tego nie przyzna! -Masz szczęście, że przeprosiłeś. Inaczej kazałabym moim ludziom ściąć Ci głowę - Stwierdziła oczywiście pozwalając mu się ucałować w wierzch dłoni, aczkolwiek w tamtej chwili przez dosłownie sekundę czy dwie jej policzki lekko się zaróżowiły. Szybko jednak wróciła do fasonu, bo nie wynikało to o tyle ze wstydliwości - której zdawało jej się czasem, że jest pozbawiona, a z tego, że dotknął jej niemal zawsze zimnej dłoni swoją ręką, która wydała jej się być dość ciepła. W każdym razie miała nadzieję, że tego nie zauważył. Mógłby to źle zinterpretować. -Cudownie, to jesteśmy umówieni - Ona nadal była przekonana, że żartują. Chociaż pewnie ośmiornice i inne tego rodzaju 'pyszności' jeszcze byłaby w stanie przeżyć. Może nawet skusiłaby się żeby spróbować czegoś nowego. Grunt to brak szczypiorku i rodzynek. Kto normalny lubi szczypiorek i rodzynki?! Te dwie pozycje zajmowały pierwsze 10 miejsc na liście jej wrogów, a miała ona może 12 albo 13 miejsc - ciężko powiedzieć. Raczej większość ludzi lubiła. Ale rodzynki i szczypiorek to nie są ludzie, z nimi nie musiała utrzymywać dobrych stosunków! -Ja jestem grzeczna, a moja dobroć jest niepodważalna, zatem powodzenia - Skoro więc wrobiła go w demoralizowanie samej siebie, to może lepiej nie informować jej o tym, że non stop pakuje się w kłopoty, lubi zakrapiane imprezy i zdarza jej się zbyt szczerze, a przez to wrednie, wyrażać swoje myśli. Mógłby to uznać za przejaw tego, że już jest zdemoralizowana. Tymczasem jak na razie oficjalnie pozostawała grzecznym aniołkiem, który nie potrafi knuć. Gdy podniósł koszulkę z zaciekawieniem zerknęła na pozostałość po ataku nożem. Lekko zdenerwowany kumpel? Musiał mieć świadomość jak głupio to brzmi, ale sposób w jaki to powiedział uznała za jednoznaczny ze słowami "nie pytaj", więc postanowiła odpowiedzieć na temat w trochę inny sposób. -Lubię blizny. Są seksowne - Stwierdziła lekko, w sposób który dla niej nie miał nic wspólnego z flirtem, ale dla osoby nie siedzącej w jej mózgu mógł zabrzmieć zupełnie inaczej. Tymczasem było to po prosty prawdziwe stwierdzenie. Blizny były dla dziewczyny jednym z hm... Fetyszy? Chyba tak to można nazwać. Zgodnie z tym co powiedziała uważała je za niesamowicie seksowne i pociągające. Gdy zwyczajowo faceci z bliznami choćby na twarzy odstraszali dziewczyny, tak ona leciała do nich jak mucha do świetlówki. -Staniki wiesza się na ścianie jako trofea. Tak jak niektórzy wieszają głowy zwierząt. Oj Max, czy ja Cię wszystkiego muszą uczyć? - Wyjaśniła mu wpatrując się w niego i obserwując jego podróż w stronę wody. I plusk! I to spory plusk, bo zdecydowanie nie spodziewała się, że ten zaliczy upadek. Po prostu nie mogła się opanować. Musiała zacząć się śmiać. Zatkała jednak przy tym usta. -Nieeee, skąd. To lecznicza woda. Daje zdrowie i wieczną młodość - Odpowiedziała tłumiąc śmiech i szczerząc się do niego zadowolona z tego, że plan się udał, a ona pozostała sucha. Najwyraźniej wszystkie kobiety chciały zobaczyć Maxa mokrego.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Max w szachy nie był najlepszy, ale z pokoju gier lubił korzystać dla bilarda. Co prawda nie było nic lepszego niż ta gra w barze, ale zawsze lepsze coś takiego niż nic. Do tego często udawało mu się tam przemycić jakąś flaszeczkę z napojem wyskokowym i zabawa toczyła się w najlepsze. -Tym mi jeszcze nie grożono. Jesteś pierwsza, Panienko Vittorio. - Wyobraził sobie gryfonkę w eleganckiej sukni, z drogą biżuterią, wydającą rozkazy swoim sługusom. Nie mógł się nie zaśmiać na to wyobrażenie. -Wykwintne menu raz! Odpalę kontakty i zrobię CI taką ucztę, że szczęka opadnie! - W sumie niby były to żarty, ale Max miał pewien pomysł, jakby to wszystko ładnie zorganizować. Nie wymagało to nawet od niego zbyt wiele kombinowania. Jeden telefon i trochę zaklęć. -Już nie takie aniołki upadały. Więc lepiej uważaj. - Puścił jej zalotnie oczko nie mogąc nie wspomnieć jednej ze swoich byłych "dziewczyn". Też uważała, że za nic w świecie nie zrobi pewnych rzeczy, a wystarczyło tylko odpowiednio do niej podejść i już aureolka spadła z głowy. Max uważał, że nie ma człowieka, którego nie da się sprowadzić na złą drogę, tak samo jak nie ma ludzi, którzy nie mogą wyjść na tę dobrą. Wszystko zależy od chęci i sposobu. -Myślisz, że dlaczego ją zakrywam? Nie chcę odganiać się od gromadki takich napalonych na blizny dziewczyn. - CO prawda, musiałby cały czas chodzić topless, żeby jej nie zakrywać, ale zażartować przecież można. Słyszał już o tym, że niektórych pociągają szramy, choć nigdy bezpośrednio mu tego nie powiedziano. Ponoć dodawały charakteru i męskości. Dla Felixa były raczej symbolem głupoty, a przynajmniej ta konkretna była. -Jak widać jestem jeszcze niedoświadczony i potrzebuję mistrzyni, która wprowadzi mnie w ten tajemniczy świat. - Nadal nie rozumiał sensu tego kolekcjonerstwa bielizny. Potrafił wymyślić co najmniej dziesięć lepszych rzeczy do zostawienia, jako pamiątki po byłych podbojach. Jedną z nich był niewątpliwie uraz psychiczny. To niesamowite, jak zwykły kontakt z kimś innym może zostawić trwały ślad i wpływać na dalsze życie. Nie zdziwiła go reakcja Tori na jego upadek. Sam nie mógł się z siebie nie śmiać. I tak dość długo udawało mu się nic nie wywinąć. -Yhym. W takim razie pewnie sama chętnie jej spróbujesz. - Wyjął z kieszeni różdżkę i posłał w stronę dziewczyny strumień wody z fontanny. Gdyby teraz miał łuski zapewne wyglądałby jak ryba w wodzie. Musiał kiedyś odnaleźć jeszcze to piwo i skorzystać z efektów, jakie wywoływało.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
A propos bilarda, zagrałaby w kręgle. Musi zebrać kiedyś ekipę na kręgle! Ciekawe czy w Hogsmeade mają kręgle, skoro nie mają tu nawet czegoś tak ważnego dla wszechświata jak kebab. To miasteczko zdecydowanie miało wiele braków. Dobrze, że w każdej chwili mogła teleportować się do Londynu. To zdecydowanie ułatwiało sprawę. Niestety, jak na razie brak jej było umiejętności teleportacji łącznej, więc zabieranie kogoś ze sobą nie wchodziło w grę. -Czym więc zazwyczaj Ci ludzie grożą? Wiesz, muszę zapisać to sobie, żeby móc cały czas być oryginalna – Stwierdziła macając się po kieszeniach i udając, że szuka notesu i czegoś do pisania. Niestety spodnie nie przewidziały miejsca na noszenie ze sobą takich rzeczy. Nawet różdżka jej się nie mieściła, przez co bez przerwy wystawała z buta. Dobrze, że tutaj nie było to dla nikogo dziwne. W Londynie kiedyś usłyszała, że wystaje jej z trampka patyk. Co do wykwintnego menu nie przejęła się tym, pozostawiła to w strefie żartu i przeszła z nim do następnego tematu nie spodziewając się nadchodzącej katastrofy. -Upadłe anioły są w sumie ładniejsze, bo mają czarne skrzydła. Pasowały by mi do włosów – Zaczęła się zastanawiać nad tym, czy nie warto byłoby ewentualnie upaść dla lepszego dopasowania kolorystycznego. Po chwili jednak uznała, że to zbyt mało istotny powód. Może gdyby była znacznie płytsza i zapatrzona w siebie. Jednak będąc taka jaka jest, trzeba było czegoś więcej żeby zdjąć jej z różek aureolkę. Znaczy z głowy, nie z różek! Z głowy! -To dlatego chodzisz w koszulce! No tak, teraz to ma sens! Całe życie byłam przekonana, że służą do czegoś innego. Tyle czasu w błędzie – Wyszczerzyła się pokazując przy tym białe ząbki. Ciężko jej było określić, czy w jej przypadku chodziło właśnie o większą męskość. Po prostu w jakiś sposób podobały jej się takie skazy na ciele. To jak wyczuwalne był pod palcami gdy się po nich przejeżdżało. Było w tym coś intrygującego. -Poproś mnie ładnie, to może postanowię Cię szkolić tak długo, aż uczeń przerośnie mistrza - Tylko w czym ona miałaby go konkretnie szkolić? On ją w knuciu, a ona co? W tym jak powinno się posiadać fanklub? Ta rozmowa była coraz dziwniejsza, ale bawiły ją te przekomarzanki na tyle, że zupełnie już zapomniała po co tu tak naprawdę przyszła. Tym bardziej, gdy nie zdążyła zareagować na jego ostrzeżenie i dosięgnąć do buta, a strumień wody zmienił kierunek trafiając prosto w nią. Mimowolnie wyrwał się z jej ust kobiecy pisk, gdy postanowił dokonać tej małej zemsty. -Nie muszę się już wieczorem kąpać – Zaśmiała się wyobrażając sobie, jak musi wyglądać z jego perspektywy z lekko rozmazanym makijażem i ubraniami przylegającymi jej do ciała oraz włosami okalającymi jej policzki, które z lekko kręconych zamieniły się w proste – I co? I teraz zmarznę, będę chora i będziesz mi musiał ogarniać ciepły rosołek – Nie żeby on też był mokry...
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Tak naprawdę teleportacja była jedynym powodem, dla którego Max nie mógł się doczekać swoich urodzin. W końcu używki mógł sobie kombinować na czarno i to bez problemu. Ucieczki poza teren szkoły też się zdarzały, ale musiał kombinować świstokliki czy inne transporty. Dlatego odliczał już dni do dnia, kiedy w końcu pójdzie na egzamin z teleportacji. Jak mocno ułatwiłoby mu to życie. -Oh, no wiesz zazwyczaj są to klasyki w stylu "Zabiję Cię Solberg!", "Podpalę Twoje truchło a później zatańczę na Twoim grobie", czy jedyne i oryginalne "Uważaj, bo zobaczysz". - Raczej nigdy nie przejmował się groźbami. Wiedział, że w większości przypadków są to tylko puste słowa mające na celu wystraszenie go. Oczywiście czasem zdarzało się, że oberwał naprawdę i wtedy nie ukrywał swojego zdziwienia. -W czarnym wszystkim do twarzy. Przemyśl to i w razie czego, wiesz do kogo pisać. - Nie spodziewał się, że to spotkanie przybierze taki obrót. Od kebaba, przez proszenie o autograf, do zwykłego zgrywania się, jakby byli znajomymi od lat. Mimo początkowych wątpliwości, nie żałował, że postanowił zaryzykować życiem i tu dzisiaj przyjść. -A widzisz! Nie każdy potrafi to zrozumieć. Przez lata wyrosły jakieś mity o noszeniu ubrań dla przyzwoitości.... Zupełna bzdura! - Dla Maxa ta blizna nie była czymś wyjątkowym. Ot, stara szrama na jego torsie. Często jednak wywoływała najróżniejsze reakcje u ludzi. Solberg ani się jej nie wstydził, ani nie był dumny, bo prawda była taka, że nie miał najmniejszego powodu. Nawet nie wiedział, czy cieszył się, że przeżył tamten incydent. -Ale tak tutaj, przy wszystkich? Chyba nie wypada. - Tym razem to on mignął jej swoimi białymi ząbkami, wyszczerzając je radośnie. Był ciekaw, co dziewczyna ma na myśli. Rozmowa robiła się coraz bardziej intrygująca. Z zadowoleniem zobaczył, że udało mu się zaskoczyć Tori i trafić ją wodą. Teraz obydwoje wyglądali jak zmokłe kury. -Będę musiał....? - Udał wielce obrażonego na tekst o rosołku. W końcu ledwo się znali, a tu już takie wymagania. - Myślę, że nie chciałabyś jeść czegokolwiek mojego. I co prawda nie przeszkadza mi, jak kobieta jest przy mnie mokra, ale pamiętaj, że mamy magiczne patyki, które mogą zmienić ten stan rzeczy. - Jakby na potwierdzenie swoich słów wyciągnął różdżkę i sprawnym ruchem się osuszył, rzucając Tori spojrzenie pod tytułem "Widzisz, proste?". Zaklęcie miał opanowane, bo ostatnio dość często lądował w wodzie i musiał suszyć towarzyszące mu osoby.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
No tak, takie tam klasyczne groźby o pozbawieniu kogoś życia. Nic specjalnego! -Jeżeli dochodzi do tego grożenie palcem, to ja bym uważała. Wtedy robi się naprawdę niebezpiecznie – To mówiąc wykonała wspomniany gest grożenia palcem niczym matka karcąca swoje dziecko za jakieś przewinienie. W sumie jej robiła to dość często za młodu. Jeśli dodatkowo mówiła do niej pełnym imieniem i nazwiskiem – wtedy naprawdę trzeba było uciekać gdzie pieprz rośnie! -Jeśli planujesz mnie demoralizować tylko wtedy, kiedy wyrażę ku temu chęć i napiszę, to zdecydowanie Ci się to nie uda. Będę twarda i zdecydowana niczym twarde i zdecydowane raczej nie- Co fakt, to fakt. Ich rozmowa toczyła się w taki sposób jakby znali się od wielu lat i było to ich setne spotkanie, a nie pierwsze. Tak, jakby między nimi nie było ani różnicy domów, ani różnicy wieku – choć te akurat był mało znaczące tak naprawdę. Zdecydowanie nabierała ochoty, żeby kiedyś to powtórzyć. -Precz z przyzwoitością! Wolność dla golasów! – Powiedziała z determinacją, jednak choć pasowało by to do sytuacji jak ulał, to pozostawiła ubrania na sobie. Jest gdzieś granica żartów, której na ten moment nie zamierzała przekraczać. Nawet jeśli uważała, że bielizna jest jak strój kąpielowy i nie ma się czego wstydzić, to jednak są w parku. Musieli być chociaż trochę grzeczni. Zresztą, nie będzie demoralizować nieletnich – to miało działać u nich w drugą stronę. -Jeżeli Ty tu widzisz jakichś „wszystkich”, to czas zgłosić się do św. Munga – To mówiąc rozejrzała się i wskazała rękami na to, że są tu zupełnie sami. W sumie to sama nie miała zielonego pojęcia co ma na myśli, ale pewnie prędzej czy później wpadnie na coś głupkowatego, zgodnego z jej obecnym humorem. Czyli z rosołku nici. To smutne. Jednak nim zdążyła to skomentować z jego ust padło takie zdanie, że nie mogła się opanować. Po prostu MUSIAŁA! Może jej mózg częściowo jeszcze pozostawał w latach nastoletnich, ale trudno. Nie odpuści sobie tego. -Lubisz jak kobieta jest przy Tobie mokra – To mówiąc przechyliła głowę i oblizała dolną wargę przyjmując, tym razem w pełni świadomie, jeden z najbardziej kokieteryjnych wyrazów twarzy jakie miała w repertuarze – Nie jestem pewna, czy zaradzenie temu magicznym patykiem to najlepsza z możliwych opcji – Dodała w ten sposób wskazując na wydźwięk tego jednego zdania, który zasłonił jej całą resztę. Przy okazji sprawdziła w tym momencie, jak łatwo jest ślizgona speszyć, pozostając jak na razie w mokrych ubraniach.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Bardzo dobrze jej wychodziło granie oburzonej, groźnej kobiety. Gdyby Max nie uczestniczył w tej rozmowie, pewnie na prawdę pomyślałby, że jest zła. -Chyba przytupnięcie nóżką bardziej mnie straszy, ale w palcu też jest coś... Mrocznego. - Dokończył z wielce poważną miną. W końcu rozmawiali o pogróżkach, to nie był temat do żartów. No chyba, że jednak troszkę. Ale jeżeli obydwoje to rozumieli, to nie było się czym przejmować. -Oj nie kochana, ja działam z zaskoczenia. Najpierw uśpię Twoją czujność, a dopiero później ruszę do akcji-demoralizacji. - Nie zauważył, jak zabrzmiała jego poprzednia wypowiedź. Był jednak pewien, że dziewczyna nie do końca jest takim aniołkiem, jakiego próbuje grać. Max nigdy nie udawał, że jest przyzwoitym człowiekiem, chociaż chciałby taki być. W swoim krótkim życiu zdecydowanie miał już wystarczająco atrakcji. Z drugiej strony nie wyobrażał sobie przeżyć resztę życia jako nudny, poważy dorosły. To zdecydowanie nie było dla niego. -Brzmi jak dobre hasło na demonstrację. - Zaśmiał się na apel o wolność dla golasów. Nie mógł sobie nie wyobrazić Tori z wielkim banerem, walczącej o prawa nagich ludzi. -Odważnie zakładasz jakąkolwiek przyzwoitość u mnie. - Posłał jej tajemniczy uśmiech. I tak już widziała jego gołą klatę, więc co mu szkodziło. Zerwał z siebie koszulkę i zaczął zataczać kółka wokół fontanny krzycząc "Wolność dla Golasów!", a tuż za nim latał Andrzej widocznie zaaferowany nagłym zerwaniem się swojego właściciela i co jakiś czas dmuchający małym ogniem w powietrze. Po kilku okrążeniach, Solberg wrócił do Tori. -Widzisz, nie warto oceniać ludzi, których nie znasz. - Wyszczerzył się do niej nawiązując do jego niby przyzwoitości. Mimo, że nie przeszkadzała mu jego częściowa nagość, wiał dość chłodny wiatr i Solberg postanowił znów zaprzyjaźnić się ze swoim ubraniem. Dopiero, gdy dziewczyna skomentowała jego słowa, zorientował się, że park zaczął pustoszeć. Gdy tu przychodził ludzie kręcili się wszędzie, a teraz żywej duszy w zasięgu nie widział. -No nie, wydało się. - Przybrał skruszoną i jednocześnie wystraszoną minę. -Nie mów nikomu, ale mam kilka znajomych, których nikt nie widzi. - Od razu wyraz twarzy zmienił mu się na bardziej szaleńczy. Naprawdę, ktoś kto przysłuchiwałby się im z boku, uznałby, że wymagają natychmiastowego leczenia psychiatrycznego. A przynajmniej Max. Chociaż to Tori mówiła wcześniej o jedzeniu ludzi. -A znasz faceta, który nie lubi? - Maxa chyba nie da się zawstydzić, a na pewno nie czymś takim. Co prawda nie zdał sobie sprawy, jak dwuznacznie zabrzmiała jego wypowiedź, ale nie miał zamiaru kłamać, że jest to coś, co nie sprawia mu przyjemności. Oblizanie przez Tori jej dolnej wargi trochę na niego podziałało, ale już następne jej zdanie wywołało kolejną falę śmiechu u Solberga. -Znasz lepsze sposoby? Chętnie posłucham. - Chciał zaproponować, że również ją wysuszy, ale skoro uznawała to za nie najlepszy pomysł w tej sytuacji, to zamieniał się w słuch.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Tupnięcie nóżką dla niej brzmiało bardzie jak objaw focha niż groźba, ale rozumiała, że i to mogło być naprawdę straszne. Nic tylko zamknąć się w sobie i schować przed całym światem w jakiejś bezpiecznej bańce. -Potrafię się potknąć na prostej drodze. Moja czujność jest uśpiona 24/7 – Wyjaśniła ze śmiechem, mówiąc jednocześnie coś rzeczywistego – ona naprawdę potrafiła zrobić sobie krzywdę w zwykłych, codziennych sprawach takich jak chodzenie i często nawet się nie zorientować. Albo pójść spać i obudzić się z siniakiem na pół łydki – do dziś nie ma pojęcia co się wydarzyło w nocy. Może prowadziła pojedynek magiczny z łóżkiem. -Miałam tu jutro organizować protest w sprawie braku budki z kebabem w Hogsmeade, ale mogę to przełożyć na pojutrze i zacząć od walki o wolność dla nagości i... Aaaaa golas!- Zaczęła już kombinować w związku z protestowymi planami, gdy nagle wariat zdjął z siebie koszulkę, a ona z okrzykiem przerwała swój wywód i zasłoniła oczy jakby naglę zapomniała o co walczą i zrobiła się wstydliwa. Biednemu Andrzejowi nikt nie zasłonił oczu, został zdemoralizowany jako pierwszy. Zresztą, ona już po sekundzie również zaczęła patrzeć, a widząc jak z gracją okrąża fontannę w artystycznym tańcu po prostu wybuchła śmiechem. Do tego stopnia, że w jej oczach pojawiły się łezki, które musiała otrzeć nie przestając się z niego śmiać. Jak tak dalej pójdzie, to ona się tu dzisiaj udusi albo posika ze śmiechu. -Wybacz mój karygodny błąd. Wynagrodzę Ci to, że myślałam, że jesteś przyzwoity – Jeszcze przez chwilę nie mogła się uspokoić, bo nadal miała przed oczami jego chodzącego wokół fontanny. Spędzili tu już trochę czasu. Nie miała zielonego pojęcia jak długo, ani która jest godzina. Pewnie za jakiś czas powinni wracać do zamku, ale jak na razie postanowiła to odwlekać. Przynajmniej póki spędzanie z nim czasu sprawia jej przyjemność. -Mogę powiedzieć chociaż moim niewidzialnym przyjaciołom? – Zawtórowała mu w wariactwie, żeby nie było że tylko on jest tutaj nienormalny. Jak zapiąć się w kaftan bezpieczeństwa i dać zamknąć w pomieszczeniu bez klamek – to razem! Za niewidzialnych przyjaciół, ludzinę, tańce topless w parku. Znalazłoby się trochę powodów. Następnym razem zdecydowanie nie powinni się widzieć w miejscu publicznym. -Znam. Homoseksualistów – Ha! Najprostsza odpowiedź jaka mogła przyjść do głowy, a najbardziej trafna. W szkole w końcu było sporo osób, wiele różnych orientacji. Nie trudno było znać kilku facetów zainteresowanych innymi facetami. Z jednym nawet się lubiła i na szczęście nie mieli nigdy okazji rywalizować o jednego chłopaka. -Jeszcze nie zostałam oficjalnie twoim mistrzem. Nie mogę rozmawiać o takich sprawach z byle kim, bo ktoś mi zarzuci deprawowanie przypadkowych nieletnich – Chciała czy nie chciała, temat i tak zszedł w te strony. Oj Vittoria. Wrobiłaś się w rozmowę pełną podtekstów z 2 lata młodszym chłopakiem. Jednak jesteś pedofilem i nic na to nie poradzisz.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Na wspomnienie o wiecznie uśpionej czujności, Max nie mógł nie pomyśleć, że mają więcej wspólnego niż im się wydaje. Ileż razy on sam robił coś głupiego tylko dlatego, że nie zwracał uwagi na własne otoczenie. To było prawie jak klątwa, która się go trzymała. -Przynajmniej nie będę miał tutaj problemu. Pierwszy etap zaliczył się sam. - Zazwyczaj bardziej lubił robić niespodzianki niż działać zgodnie z czyimiś przypuszczeniami. Dawało to lepsze efekty i urozmaicało trochę szarą, przewidywalną codzienność. -Demonstracja w sprawie kebaba? Gdzie mogę dołączyć? - To by dopiero była akcja. Czarodzieje walczący o mugolskie żarcie. Ciekawe, czy pomogłoby i faktycznie ktoś postawiłby budkę z kebabem. Jakby jeszcze obok sprzedawali frytki to Max chyba zrezygnowałby z uczt w zamku. Jej śmiech na jego nagłe rozebranie się i tańce wokół fontanny był zaraźliwy. Nawet Andrzej wyglądał jakby nie mógł powstrzymać się od wyśmiania swojego właściciela. Z pewnością ten dzień mógł zaskoczyć niektórych biednych mieszkańców Hogsmeade, którzy postanowili wybrać się do parku na zwyczajny, popołudniowy spacer. -O jejka, nie spodziewałem się, że moja nagość doprowadzi Cię do łez. - Zaśmiał się, dostrzegając błyszczące kropelki w jej oczach. -Nie mogłem jednak trzymać Cię w błędzie, rozumiesz? - Otarł z jej policzka samotnie spływającą łzę śmiechu. Żadne z nich nie spodziewało się dzisiaj takiego obrotu spraw. -A jesteś pewna, że możesz im zaufać? - Zapytał konspiracyjnym szeptem rozglądając się na boki. Nie ma to jak zgrywanie ludzi, którzy mają lekko coś nie tak pod kopułą. Nie spodziewał się, że tak szybko znajdzie odpowiedź na to w gruncie rzeczy retoryczne pytanie. Ale musiał przyznać, że miała rację. -No tak, głupi ja nie pomyślałem o tym. - Pokręcił głową, jakby był wielce z siebie niezadowolony. Czy ktoś przypomni Felixowi, jak w ogóle zeszli na takie tematy? Sam nie miał problemów z tym, jakiej ktoś jest orientacji. Można było powiedzieć, ze ocenianie kogoś przez ten pryzmat było dla Maxa tak samo niedorzeczne, jak patrzenie na kogoś tylko poprzez to, jaką ktoś ma krew. Debilstwo totalne. Zresztą, sam Solberg nie wpisywał się w żadnym z tych wypadków w przyjęte "normy". -A co musi się zdarzyć, abyś taki oficjalny tytuł otrzymała? - Ciekawie mu się z nią rozmawiało i był ciekaw, co jeszcze siedzi w głowie starszej koleżanki. -Deprawowanie nieletnich? Ty naprawdę nie zdajesz sobie sprawy z kim rozmawiasz. - Próbował, naprawdę próbował powstrzymać się od śmiechu, ale nie mógł. Sam nie wiedział czemu tak bardzo bawiło go, że dziewczyna myślała, że coś takiego może go zdeprawować.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Pewnie to właśnie dlatego dobrze im się rozmawiało. Im dłużej ze sobą spędzali czasu, tym więcej wspólnych cech wychodziło na światło dzienne. -A ile jest etapów w planach? Muszę się psychicznie przygotować na to, jak długo będziesz mnie maltretował – Zagadnęła zastanawiając się, co też może ją spotkać w bliskiej lub bardziej oddalonej przyszłości, kiedy najmniej się będzie tego spodziewać. Lubiła niespodzianki, ale nie koniecznie takie, które organizują osoby psychicznie niestabilnie. A Max zdecydowanie był taką osoba... Tak samo jak ona zresztą. Strach się bać. -Zapisy dla członków grupy protestującej skończyły się 10 minut temu, przykro mi – Oświadczyła ze sztuczną przykrością w głosie – Nie przyjmujemy wyjątków. Zresztą nasza grupa jest już i tak bardzo liczna. Jestem w niej ja... – Wypowiedź skończyła w taki sposób, jakby miała zaraz wyliczać imiona i nazwiska wielu innych osób, ale po słowie „ja” już nic nie padło, a ona po kilku sekundach ciszy jedynie się uśmiechnęła zabójczo. Liczna grupa składająca się z jednej gryfonki. -Rozumiem. Te łzy to rozpacz nad tym, że znowu ubrałeś koszulkę – Stwierdziła w stając na palcach i w odpowiedzi na dotknięcie jej policzka, pstrykając go w nos zaczepnie. Tak, zdecydowanie miał cieplutką rękę. Nie marudziłaby, gdyby ta pozostała na jej policzku na dłużej. Bo w końcu kto nie lubi się przytulić do miękkich, ciepłych rzeczy? Powinna wszędzie ze sobą nosić poduszkę w takim właśnie celu. -W sumie... Właśnie słyszę, że obrabiają nam tyłek, więc może jednak lepiej im nic nie mówić – Odpowiedziała równie konspiracyjnym szeptem, zerkając w stronę gdzie ów wspomniani przyjaciele mieli by stać. Akurat przechodziła tam jakaś kobieta, która będąc przekonana, że to intensywne spojrzenie Tori jest skierowane w jej stronę – natychmiast przyspieszyła kroku. Ups... Stoją przy fontannie i straszą ludzi. Zaraz ktoś na nich tu wezwie aurorów jak tak dalej pójdzie. Ona natomiast mimo swojego całego szaleństwa była jednak zainteresowana wyłącznie mężczyznami, choć w jej przypadku i tak działo się w tych tematach coś nie do końca normalnego – szybko wpadała w zauroczenie i jeszcze szybciej z niego wypadała. To mogły być tygodnie czy dni między jednym stanem a drugim, ale równie dobrze mogło chodzić o godziny. Rano wielka miłość, wieczorem już obojętność. Nie traktowała ewentualnych randek na poważnie, nie wchodziła w związki. Złapanie jej i zatrzymanie przy sobie graniczyło z cudem – tym bardziej, że jak na razie jedyna osoba, która miała na to szansę postanowiła ją zranić. Od czasu Lucasa tym bardziej nie interesowały ją głębsze relacje. -Musimy sporządzić umowę mistrza z uczniem. Wiesz, ustalić zasady. Na przykład najważniejszą – mistrz ma zawsze rację, nawet jeśli nie ma racji – Co najlepsze, gdyby miała w tej chwili przy sobie papier i długopis lub pióro, to naprawdę wzięła by się za tworzenie takiej umowy. Kurcze, może by rzucić jakieś Accio i ukraść komuś prosto z rąk te dwie rzeczy? Wtedy to już na pewno ktoś na nich aurorów pośle. -To uświadom mnie z kim rozmawiam? – Spytała pykając do niego brewkami bardzo sugestywnie.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Zamyślił się na chwilę patrząc na Andrzeja, który właśnie próbował osmolić jakiś krzaczek. -Wszystko zależy, jak będziesz współpracować. Zazwyczaj gdzieś od trzech do czternastu. - Chyba nigdy nie miał aż takiego problemu z namówieniem kogoś do czegoś głupiego. Prawda była też taka, że większości jego znajomych nie musiał wcale do niczego namawiać. Sami chętnie pchali się w ogień, a później wspólnie lizali rany. -No trudno, spróbuję za rok. Chyba, że jednak Wasza Wysokość da się czymś przekupić. - Zabawnie ruszył poruszył brwiami. W tak licznej grupie faktycznie nie było już miejsca dla Solberga. W końcu jedna osoba to czasem o dwie za dużo. -No nie! Tak być nie może. Żeby kobieta przeze mnie płakała! - Ponownie zdjął koszulkę z wyszczerzem na mordce. Jeżeli chciała grać w tę grę, proszę bardzo. Sam Max nie miał problemu z nagością żadnego rodzaju. Nie ważne, czy w grę wchodziło prywatne zacisze własnego domu, czy publiczny striptiz na środku parku. Zresztą, to tylko koszulka. -Myślisz, że moglibyśmy.... - Zrobił dramatyczną pauzę w celu zbudowania lekkiego, konspiracyjnego napięcia. -...Urządzić walki niewidzialnych przyjaciół? - Skończył tonem, jakby właśnie wpadł na trzynaste zastosowanie smoczej krwi. To już byłby chyba ogromny znak, że z tą dwójką coś nie gra. Nie dość, że mają niewidzialnych przyjaciół, to jeszcze chcą im robić galę MMA. Wyglądało to jak prosta droga na oddział magipsyhiatryczny u Munga. -Nie mam nic przeciwko, ale wiesz, że umowa podpisana przez nieletniego nie jest ważna? - Kruczek prawny, z którego czasem dość sprytnie korzystał wykorzystując bardzo częstą niewiedzę innych na temat jego wieku. Ostatnie pytanie dziewczyny sprawiło, że musiał na poważnie zastanowić się nad odpowiedzią. Atmosfera była zbyt wesoła, by psuć ją jego życiową historią. Postanowił więc ostatecznie pójść w klasyk. -Może kiedyś mnie poznasz, to się przekonasz. - Uśmiechnął się tajemniczo. Było też prawdopodobne, że usłyszy jakieś historie na jego temat od innych rezydentów Hogwartu. W końcu paru zalazł już za skórę.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Od trzech do czternastu tak? Taka tam mała rozpiętość. W takim razie Vittoria miała cel - zadbać o to, żeby tych etapów było co najmniej piętnaście. W ten sposób zamierzała stanowić dla niego wyzwanie, bo nie oszukujmy się - gdy wszystko dostaje się na tacy, to szybko się to nudzi. Chyba, że pizza. Pizzę mogłaby dostawać codziennie pod nosek i nigdy by nie miała dość. Fajnie byłoby zostać pizzą. Najlepiej z kilkoma rodzajami mięsa. W każdym razie w odpowiedzi posłała mu jedynie chytre spojrzenie mogące znaczyć dosłownie wszystko. -Jak śmiesz! Jestem nieprzekupna! Chyba, że masz gdzieś pluszowego dinozaura... - Powiedziała osiemnastoletnia czarownica, która nawet piżamę miała w dinozaury. I drugą w babeczki. I trzecią w kubki pełne kawusi. I gdzieś głęboko schowaną, seksowną koszulę nocną - ale na co to komu, skoro można mieć na piżamie T-rexa?! -Aaaa golas! - Na ponowne zdjęcie koszulki zareagowała drugi raz dokładnie tak samo. Krzykiem i zasłonięciem na chwilę sobie oczu. Takie tam małe, w pełni świadomie wywołane de ja vu. I tym razem odsłoniła po chwili oczy by zerknąć sobie na jego twarz. I w dół. I na jego twarz. I w dół, na bliznę, która była dla niej nadal szczególnie interesująca, ale wciąż nie czuła się na tyle pewnie w tej relacji by zapytać o więcej szczegółów. Z drugiej strony czuła się na tyle pewnie, by zrobić krok w jego stronę i po prostu ją dotknąć zimną łapką - a właściwie przejechać od jej początku do samego końca. Musiała być na prawdę głęboka. Jak chorym człowiekiem trzeba było być, żeby zrobić komuś taką krzywdę. A nagroda za najdziwniej rozstawione granice w naruszaniu czyjejś prywatności i przestrzeni osobistej ląduje do... Vittori! Spytać o coś? Nie. Pomacać bliznę? Czemu nie! Ponownie podniosła na niego wzrok gdy zaczął konspiracyjnym tonem proponować jej coś, a ona w tamtym momencie zdecydowanie nie wpadła, że może mu chodzić o walki niewidzialnych przyjaciół. -To jest najlepszy pomysł na jaki wpadłeś odkąd Cię poznałam. Tylko co jak się poleje niewidzialna krew? Mamy gdzieś niewidzialną apteczkę? Niewidzialne bandaże? - Czy ja już słyszę karetkę psychiatryka, czy to też dzieje się tylko w Tori głowie? - No i wiesz, takie brutalne walki nie mogą się odbywać w środku parku. To powinna być jakaś speluna, gdzie można by obstawiać zakłady, pić tanie niewidzialne piwo i robić sobie nielegalne, niewidzialne tatuaże - Dodała z rosnącym względem ów pomysłu entuzjazmem. Błagam. Niech ich ktoś rozdzieli, bo ta rozmowa idzie w coraz to bardziej chorym kierunku. Boże, gdyby oni poznali się lata temu, na początku szkoły... Myślę, że z Hogwartu zostało by tylko kilka cegiełek. -Będę miała autograf Twojej mamy, to podrobimy podpis rodzica - I proszę! Od razu udało się z tego wybrnąć. Inteligiętna osoba zawsze znajdzie jakieś rozwiązanie sytuacji. Z podpisem rodziców umowa będzie obowiązywać, więc można nam zapisać różne chore zasady, a on będzie do nich zobowiązany. Może zmusi go żeby codziennie przynosił jej na lekcję kawę? Kawa... Napiłaby się kawy. Kawowe zombie się odzywa i żąda pożywienia. -Ewentualnie mogę chodzić po innych ludziach i ich o Ciebie wypytywać. I to będzie Twoja wina, że będę ich nachodzić - Wcześniej nie zwracała na jego osobę uwagi, ani na jego imię jeśli kiedykolwiek pojawiło się w rozmowach toczonych obok niej. Teraz zapewne się to zmieni, więc szansa, że coś do niej dotrze była faktycznie spora.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Gdyby Tori faktycznie uparła się na stawianie mu oporu w przypadku głupich pomysłów, pewnie nie miałby problemu z wymyślaniem coraz to nowych metod, aby ją przekonać. Można było wiele o Solbergu powiedzieć, ale jego wyobraźnia działała zawsze na pełnych obrotach. Może nie zawsze na jego korzyść, ale to już nie było coś, czym by się przejmował. -Pluszowego dinozaura? Jeszcze nie posiadam, ale wszystko da się załatwić! - Zaśmiał się. Faktycznie nie wyobrażał sobie, żeby dziewczyna mogła mieć fioła na punkcie tych przerośniętych jaszczurek. Dopiero teraz, gdy jej włosy odsłoniły szyję, zobaczył tatuaż T-rexa na jej ciele. -Widzę, że ktoś tu mocno wciągnął się w Park Jurajski. - Sam nie był jakimś psychofanem tych gadów, ale trochę go za dzieciaka interesowały. Zresztą chyba jak każdego chłopca, którego znał. Park Jurajski był w Top 3 jego ulubionych filmów i kiedyś mówił wszystkim, że założy taki rezerwat. Z jego szczęściem nawet dnia by to miejsce w spokoju nie wytrwało. -A co z ruchem "Wolność dla Golasów"? Już zamknięty? - Reakcja dziewczyny niesamowicie go bawiła. -Ależ Ty masz lodowate łapska! - Syknął, gdy dotknęła jego blizny. Coś faktycznie musiało być w szramach, bo wiele dziewczyn nie mogło się powstrzymać przed takim zachowaniem, gdy ściągał koszulkę. Dla Felixa nie było to naruszaniem jego przestrzeni osobistej. Może ze względu na to, że już się przyzwyczaił, a może dlatego, że i tak nie za bardzo uznawał w życiu jakieś granice. -A widzisz! Jestem ukrytym geniuszem, tylko nie lubię się tym chwalić. - Przyłożył palec do ust, jakby Tori miała zachować tę wielką tajemnicę życia dla siebie i puścił jej oczko. Nie można było stwierdzić, że Max jest głupi, ale często chował gdzieś ten intelekt i raczej pokazywał tę beztroską i bezmyślną stronę siebie. -Myślę, że zaklęcia podziałają na niewidzialne byty też. Ale w razie czego, coś wymyślimy! Znam idealne miejsce na naszą galę niewidzialnego boksu. Tylko wolałbym jednak namacalne piwo. - Melin trochę znał i bez problemu mogliby tam się tak zabawić. Oczywiście o ile Tori chciałaby zwiedzić piękną, żulerską Szkocję. -Myślisz, że pasowałby mi niewidzialny węgorz na ramieniu? - Nawiązał do domowej roboty tatuaży proponowanych przez dziewczynę. Kiedyś chciał sobie sprawić jakiś rysunek na ciele, ale nie mógł podjąć decyzji, co miałby przedstawiać. -Moja mama nie... - Już chciał ją uświadomić, jak bardzo jest w błędzie, po czym zmienił zdanie. Postanowił poprowadzić tę dyskusję z winnym kierunku niż zamierzał wcześniej. -...nie podpisała Ci jeszcze nic i to ode mnie zależy czy to zrobi. Teraz, kiedy znam Twój plan muszę się chyba zastanowić. - Oczywiście nie miał teraz zamiaru złamać danej Tori obietnicy. Jeśli jednak chciałaby wykorzystać autograf Stacey w ten sposób, niestety mogło by jej to się udać. W końcu pisarka była prawnym opiekunem Maxa i jej zgoda miała ważność prawną. Kawę jednak to mógł on dziewczynie przynosić. Nie gwarantowałby, że napój dotrze na miejsce w tej ilości co powinien, ale chociaż łyka by jej zostawił na pewno! -To już na własne ryzyko! Nie gwarantuję, jakie historie usłyszysz. Niektóre mogą Cię zszokować. - Nie wątpił, że najwięcej dziewczyna usłyszy o jego wypadkach i wizytach w skrzydle szpitalnym. W końcu, jak nikt nie mógł go znaleźć, to najpierw pytał pielęgniarki, czy przypadkiem Felix znowu nie leży na sali.
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
W takim razie dziewczyna chciała przetestować tą jego wyobraźnie na wszelkie możliwe sposoby i... Zaraz. To źle brzmi. To zdecydowanie źle brzmi. Dobrze, że zdanie to pozostało niewypowiedziane na głos. -W takim razie najpierw dinozaur, potem możemy rozmawiać o ewentualnych zapisach do mojego protestu. Masz czas do meczu, wtedy będę go organizować - I mówiła absolutnie poważnie. Ona już miała plan na stworzenie baneru i podniesieniu go do góry w trakcie meczu. Jedni będą kibicować Puchonom, drudzy Gryfonom. A ona będzie walczyć o prawa kebabów! Czy to nie brzmi genialnie? -Co? Aaa - Dopiero po chwili zorientowała się, że zwrócił uwagę na jej tatuaż - Cóż zrobić. Wszyscy zawsze chcieli mieć smoka, a ja że jestem oryginalna postanowiła mieć dinozaura - Wyjaśniła w skrócie pochodzenie tatuażu. Nie byłoby go pewnie, gdyby mogła dorwać taką miniaturkę T-rexa, jak jego smoczek Andrzejek. Jeśli jednak załatwi jej pluszaka, to i tak zapewne poziom jej szczęścia będzie nie do zmierzenia. -Wolność dla golasów ty prezentujesz najlepiej - Oświadczyła zwracając uwagę na to, że on nadal jest bez koszulki, a ona bezczelnie mu podmacała bliznę. Gdy więc zareagował na jej zimne dłonie puściła złowrogi uśmiech w jego stronę kładąc natychmiast obie na jego brzuch, co by miał okazję doświadczyć tego jeszcze bardziej. Potem jednak zabrała łapki i zrobiła krok do tyłu będąc znowu grzeczną, jak gdyby nigdy nic. -Przysięgam, że zostanie to między nami - Odpowiedziała mu konspiracyjnym szeptem. Nie, zdecydowanie nie był głupi. Nawet przez chwilę o tym nie pomyślała. Z głupimi ludźmi nie da się tak żartować, bo nie rozumieją nic co się do nich mówi. -Jestem za widzialną ognistą whisky, ewentualnie doprawioną jakimś szalonym eliksirem. Pytanie, czy miejsce które masz na myśli również jest namacane? - Spytała unosząc brew i wkręcając się w pomysł, tak jak we wszystkie inne które dzisiaj padły. Jak tak dalej pójdzie, to będą mieli zaplanowany cały rok, wypełniony datami różnych chorych strajków, gal i innych akcji. -Powinieneś wytatuować sobie coś ku czci Andrzeja - Stwierdziła rozglądając się za smoczkiem przez chwilę, a potem zerkając na jego ramię. Tak. Zdecydowanie portret Andrzejka nadawałby się na niewidzialny tatuaż. Na prawdziwy zresztą też. Sama w sumie planowała następny, ale na razie to była tylko strefa fantazji. Fundusze ją blokowały. - Kurcze, za dużo gadam - Że też jej plan się wydał! O nie, mogła w ten sposób stracić szansy na autograf jej mamy - Dobra no, wycofuję się z umowy pisemnej. Wystarczy ustna - Wtedy jest słowo przeciwko słowu i mama niepotrzebna. W razie czego zagra biedną, uroczą, delikatną kobietę i wyjdzie na to, że co złego to nie ona. Tym bardziej, że już planował kradzież kawy! - To może uprzedź plotki i powiedz mi jakąś, tą z tych bardziej szalonych? - Zaproponowała będąc ciekawą, co też urodzi się w jego głowie jako pierwsza i czy postanowi się z nią tym podzielić.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Tak, to zdecydowanie zabrzmiało by nie tak jak powinno, gdyby ta myśl opuściła głowę gryfonki. Z drugiej strony, 2 lata to nie była dla Maxa żadna różnica, biorąc pod uwagę kobietę, która odkryła przed nim cudowny, ale i niestosowny w tym wieku świat. Jednak nie przyszli tutaj żeby zagłębiać się w takie tematy. Dinozaury były teraz dużo ważniejsze. -Oho! Nie spodziewałem się, że jest jakiś deadline. W takim razie pędzę bo dinozaura! T-rex czy obojętnie jaki? - Nie mógł przecież dać dziewczynie gadziny, której ona by nie pokochała. To by dopiero był nietakt! Zawsze lepiej było się upewnić. Sam też miał już plany co do zbliżającego się meczu. Niewątpliwie wiedział już, że będzie kibicował borsukom, chociaż ślizgon wiwatujący na cześć gryfonów, to dopiero byłby widok. -Dinozaury są jak smoki dla mugoli, więc bardzo dobrze rozumiem Twoją fascynację. Chociaż ja to bym chciał testrala. Wiele nie brakowało, abym mógł je widzieć. - Wiele osób uważało go za wariata, ze względu na to, że aby zobaczyć testrala, trzeba być świadkiem czyjeś śmierci. Maxa to jednak nie ruszało. Bardziej fascynowały go te stworzenia. Poza tym, od dzieciaka widział ludzi, którzy praktycznie byli już martwi i tylko przez głupie (nie)szczęście nie widział jeszcze samego momentu śmierci. -Ktoś musi być przecież twarzą, a raczej klatą, tego postulatu. - Andrzej właśnie wydeptał sobie odłożoną przez Maxa na murek koszulkę i zrobił z niej swoje małe gniazdko. Przecież nie będzie biednemu zwierzakowi psuć posłania tylko dlatego, że przechodnie mogą nie chcieć oglądać jego torsu. Prawie, że podskoczył, gdy Tori nagle położyła obydwie dłonie na jego brzuchu. Były lodowate! -Następnym razem uprzedź, to poproszę Andrew żeby Ci trochę ugrzał te ręce, nim zaczniesz mnie dotykać. - Smoczek może nie byłby w stanie spalić jej skóry, ale na pewno przywróciłby jej trochę ciepła. W końcu dziewczyna uznała, że dość znęcania się nad młodym ślizgonem i odsunęła się lekko. Gdyby ktoś próbował zgadnąć o czym rozmawiają tylko na podstawie ich tonu głosu, zapewne stwierdziłby, że planują skok na bank, czy zamach na ministra magii. Oni jednak tylko planowali niewidzialne walki niewidzialnych znajomych. Przecież to całkowicie normalne, prawda? -No i teraz mówisz moim językiem. Wszystko da się załatwić! I Ognistą i eliksir, czego tylko zapragniesz. - Teraz nie miał już wątpliwości, że nadają na tych samych falach. -Oj to miejsce jest tak namacalne jak ja i Ty. - Niestety, dodał w myślach, na chwilę wracając do średnio przyjemnych wspomnień z dzieciństwa. Mimo przeszłości, zdarzało mu się wracać w miejsca, w których "mieszkał" z matką. W końcu, gdzie lepiej można oddawać się nielegalnym rozrywkom? -Ku czci Andrzeja, mówisz? Może jego piękne, złote rogi? - Taki tatuaż zdecydowanie łączyłby jego przywiązanie do smoka, jak i zamiłowanie do eliksirów. W końcu był to cenny składnik wielu wywarów, który nie tak łatwo jest zdobyć. Nie wyobrażał sobie jednak, żeby ktoś mógł skrzywdzić jego małego kompana. -Pierwsza lekcja knucia: Nigdy nie zdradzaj swojego planu! - Ustna umowa była już bardziej sensowna, mimo że prawnie bezwartościowa. Jenak gdyby przejmowali się formalnościami, raczej by ich tutaj już nie było. Nie spierali się w końcu w sądzie, a przyjacielsko przekomarzali. -Hmmm zależy jakiego rodzaju historie Cię interesują. Mam wiele historii od nielegalnego warzenia eliksirów, po podrywanie nauczycieli w skórze staruszki. - Sam chyba nie mógł zdecydować, która historyjka nada się tutaj bardziej. Co prawda nie miał zamiaru opowiadać od razu Tori, jak w głupi i dziecinny sposób złamał serce Livi, ale takich historyjek było zdecydowanie mniej niż tych, które kończyły się zabawnie.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Oj Tori po prostu nie chciałaby dostać opinii desperatki, która chwyta się nawet nieletnich. Wystarczyła jej opinia "kochliwej", którą niektórzy przerabiali na "puszczalską", choć było to zupełną bzdura. To jeszcze jednak tolerowała, ale desperatka? To zdecydowanie nie wchodziło w grę. Desperacko, to ona pragnęła dinozaura. -Velociraptor - Nie mogła sobie wybrać dinozaura o nazwie'obojętne'. Musiała trochę uszczegółowić, żeby sprawić mu tym większy problem. Sam chciał! Teraz niech się męczy. Wszystko na własne życzenie. -Oja! Nie widziałam nigdy testrala, ale podobno są prawie łyse. Łyse zwierzęta są super. Widziałeś kiedyś łysą świnkę morską?! - Chwilowy wybuch nadmiernego entuzjazmu Vittori był tak gwałtowny, że można było zawału dostać, gdy nagle podniosła głos, a jej oczy niemal się zaświeciły. Tego się można było po niej spodziewać. Jedni zachwycają się puchatymi psiakami, a ona łysą świnką morską. I jakoś też nie wpadła na to, że testral oznacza tak na prawdę coś okropnego. -Czyli Twoje zdjęcia to będzie nasza kampania reklamowa? Stop, nie. Nie możesz być ani twarzą ani klatą takich akcji, bo uwaga... Jesteś niepełnoletni! - BUJAH! Odwróciła jego własny argument przeciwko niemu! I co teraz?! Mógł mieć najlepszą klatę na świecie (w sumie, to do jej widoku już się przyzwyczaiła - zaraz zapomni jak chłopak wygląda w koszulce), ale bez podpisu rodziców nie będzie żadnej Maxokampanii! Moment... Kiedy to się zamieniło w casting modowy? -Masz świadomość, że własnie zaprosiłeś mnie do ponownego... Dotykania Cię, tak? - I to "następnym razem" nie odnosiło się do znęcania, skoro kazał jej ogrzać łapki. Mówiąc to pyknęła brewkami sugestywnie, żeby do końca rozjaśnić co ma na myśli. Dobrze, ustalmy że co się dzieje w parku zostaje w parku, bo ona na prawdę wychodzi na pedofila - nawet jeśli z jej strony są to cały czas żarty i wcale nie chodziło o faktyczną chęć macania go. Znaczy nie, żeby coś z nim było nie tak, ale... Eee... Znaczy się. O, jaka ładna pogoda! -W takim razie ja załatwiam alkohol, ty eliksiry i miejscówkę. Tylko ostrzegam, że mi po whisky puszczają hamulce - Nie wyczuła w jego głosie jakiejkolwiek niechęci do wspomnianego miejsca. Z eliksirów nie była mistrzem, więc naturalnie choć był to jej pomysł, to jemu musiała zostawić jego wykonanie. Na alkoholu natomiast się znała i tu jedna sprawa - już teraz wyglądała na osobę, która z niczym się nie powstrzymuje. Jeśli więc alkohol pozbawiał ją resztek hamulców... No właśnie, to nie mogło się dobrze skończyć w towarzystwie kogoś o podobnym stanie umysłu. Darren zamulał, więc przy nim jako tako była grzeczna gdy trochę wypiła, ale Max... Oj, aż się prosi o to namacalne spotkanie... Boże, jak to brzmi. -Pasowały by do Ciebie - Odpowiedziała tym razem całkiem poważnie wyobrażając sobie tego typu tatuaż, najlepiej jeszcze magiczny z charakterystycznym blaskiem, albo przemieszczający się pod skórą. Warto czcić Andrzeja, bo był najbardziej uroczym smokiem świata - tym bardziej teraz, gdy tak słodko siedział na jego bluzce. -Czekaj - Schyliła się do buta i wyjęła z niej różdżkę - Accio długopis - W ich stronę śmignął porwany komuś z parku długopis, który zgrabnie złapała. Miała nadzieję, że nie przybiegnie tu zaraz jego właściciel. Tym bardziej, że był jej bardziej potrzebny! Bowiem na ręce zaczęła sobie zapisywać "nigdy nie zdradzać planu". Po skończonym dziele pokazała to Maxowi z szerokim uśmiechem - Dawaj dalej, mam jeszcze miejsce na rękach, brzuchu, plecach. Sporządzimy całą instrukcję - W sumie nie wpadła na to, że tego może się nie dać potem zmyć ze względu na to, że długopis był niewiadomego pochodzenia. -...Kiedy podrywałeś nauczycieli w skórze staruszki? - Wytrzeszczyła oczy słysząc to i jednocześnie sugerując, że ta historia interesuje ją najbardziej. Chociaż nielegalne ważenie i eliksiru też było interesujące. Kurcze... Jeden dzień to zdecydowanie za mało, żeby omówić wszystko co chciała by o nim wiedzieć.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Miał szczęście, że wybrała jednego z bardziej popularnych dinozaurów. Przynajmniej Ma wiedział, czego miał szukać. -Dobry wybór! Ja chyba najbardziej kocham stegozaury. - Gust dziewczyna miała bardzo dobry jeżeli chodziło o gady. Velociraptory zawsze były wysoko na jego liście ulubionych dinozaurów. -Też jeszcze nie miałem okazji, ale zdecydowanie muszę kiedyś je ujrzeć. Sam fakt, że trzeba zobaczyć śmierć, aby się przed kimś objawiły jest fascynująca. - Gdy usłyszał z jaką fascynacją mówiła o łysych zwierzętach, nie czuł się już tak dziwnie ze swoim pragnienie bycia świadkiem śmierci, aby zobaczyć łysego konia. -Estetycznie za nimi nie przepadam, ale miałaś okazję kiedyś głaskać takie łyse zwierzę? To jest świetne! - Miał okazję kiedyś bawić się z jednym z takich kotów i miło się zaskoczył, jak przyjemne są w dotyku. W życiu by nie powiedział, że taki szczur może być akurat do tulasków. -Poczekaj miesiąc i Twoje obawy znikną. A wtedy mogę być jakąkolwiek częścią tej kampanii, jaką zachcesz. - Odliczał już dni do imprezy, którą planowali z Kath i Lucasem. To będzie dzień, którego prędko nie zapomną. Już myślał, jakie eliksiry przemycić dla lepszej zabawy. -Skoro tak to odebrałaś, nie będę zaprzeczał. Dopóki mnie nie zamrozisz na śmierć rób co chcesz. - Miał wrażenie, że coraz więcej zdań,jakie wypowiadał sugerowały jakieś niemoralne propozycje. Nie wychodziło to specjalnie (w większości). Po prostu nie miał nic przeciwko, żeby blond anioł macał go po klacie. -W takim razie w wakacje zapraszam do Szkocji. Zapewnię Ci weekend jakiego jeszcze nie miałaś. Alkohol, eliksiry, hazard i podejrzane towarzystwo! - Brzmiało jak wiele z jego dni, nie tylko tych pod koniec tygodnia, za każdym razem gdy wracał do domu. W zamku też często z tego korzystał, ale raczej nie zdarzało się wszystko naraz. -Spokojnie, zadbam o te Twoje hamulce. - Niekoniecznie miał na myśli pakowanie jej rozsądku do głowy, ale bardziej to, żeby nikt (oprócz niego) tego nie wykorzystał. Po takich miejscach kręcą się różni ludzie. -Mówisz? Ostatnio zostałem określony jako "ślizgoński bluszcz", może to lepsze dla mnie? - Wyobraził sobie magiczny tatuaż tej rośliny, który oplata jego ramię. Musiał przyznać, że nawet podobała mu się ta wizja. Naprawdę musiał zacząć myśleć na poważnie o dekoracji swojego ciała. -No wiesz Ty co! Tak bezczelnie kraść komuś długopis? - Nawet go rozbawiło to, że ktoś musiał mieć teraz niezłą zagadkę, dokąd wyfrunęło mu pisadełko z ręki. -Pergamin byłby lepszy. Wiesz, takie standardowe narzędzia do pisania. - Dziewczyna była bardzo spontaniczna i to mu się podobało. Otwarty umysł i zdolność myślenia abstrakcyjnego zdecydowanie była dla niego plusem. -Słuchaj uważnie, bo nie będę się powtarzał. - Nachylił się nad nią, jakby przekazywał jej tajemnicę wszechświata. -Zasada druga: Panuj nad mową ciała, Zasada trzecia: Nie pośpieszaj nauczyciela i cierpliwie czekaj! - Nie miał przecież zamiaru dawać jej lekcji knucia tu i teraz. Do tego trzeba było się poważnie przygotować. Chociaż... Rozejrzał się po nielicznych przechodniach. Byliby bardzo dobrym materiałem ćwiczeniowym. -A obudziłem się jednego dnia w ciele 80-cio letniej staruszki i spotkałem w restauracji Wespucciego. Nie mogłem się powstrzymać - Tamten dzień zdecydowanie należał do jednego z lepszych w jego życiu. Nie dość, że zjadł obiadek z Enrico, to jeszcze pograł z innymi boomerami w gargulki, a do tego Lucas dostał od Babci Felicji wpierdol tłuczkiem... Może starość nie była wcale taka zła?
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Wybrała popularnego, bo się kompletnie nie znała na dinozaurach. Znała tylko te, których nazwy pojawiały się w książkach czy filmach, ale to było na tyle. Nie pasjonowała się typowo gatunkiem, a ich nieziemsko uroczym wyglądem. Dlatego nie poprosiła o książkę o nich, choć jako zapalony czytelnik zazwyczaj prosiła właśnie o książki, tylko o maskotkę. Takie tam zachcianki dorosłej kobiety. Nie ma faceta, to będzie sypiać z dinozaurem O! -Teraz zawsze jak zobaczę stegozaura będę myśleć o Tobie. Może też Ci dorwę pluszowego - Stwierdziła zastanawiając się, czy jest gdzieś na świecie sklep "Pluszowe dinozaury i więcej dinozaurów". Trzeba będzie koniecznie poszukać, tylko jeśli dziewczyna raz by tam weszła mogłaby już nigdy nie wyjść. -Fascynująca i upiorna - Potwierdziła natychmiast - Z drugiej strony wyobrażasz sobie lecieć na czymś, czego nawet nie widzisz? - Zastanowiła się nad tym jakie to musi być uczucie. Mając pod sobie miotłę, choć jej nie zdarzało się to zbyt często, jednak istniało pewne poczucie stabilności. Wiesz gdzie jest jej początek, a gdzie koniec - musiały być to więc skrajne różne wrażenia. -Jeszcze nie, jedynie szczurzy ogonek - Stwierdziła zgodnie z prawdą. Raczej nie było łatwo dostać się do takich słodziaków bez odpowiednich znajomości, a choć potrafiła załatwić kebaba do Hogsmeade, tak łysego zwierzaka już nie. No cóż, punkt widniał na liście marzeń i czekał na odhaczenie. -Czyli za miesiąc jestem zaproszona na wielką urodzinową imprezę? - Oczywiście musiała się wprosić już na wstępie, żeby nie myślał, że może ją pominąć gdy będzie wysyłał sowy czy wiadomości na wizzerze. Ona i jej niewidzialna armia powinni być wręcz gośćmi honorowymi. -Ja tak to odebrałam? No oczywiście, jak przychodzi co do czego to ja jestem ta niedobra - Zaśmiała się wzdychając i patrząc w niebo z miną "co za życie". Powiedziałabym, że dziewczyna w końcu się przestanie odzywać, ale to ona więc... To jest raczej niemożliwe. No proszę, czyżby jej pierwsza podróż życia miała odbyć się własnie do Szkocji? Czemu by nie. W sumie może by się udało poznać jego mamę... Ale to już nie stanowiło priorytetu w tej ich dziwnej relacji. Mama odeszła na bok. Alkohol i eliksiry były dużo ciekawsze. -Nie jetem pewien, że jesteś do tego najlepszą osoba. Mam wrażenie, że jesteś gorszy niż ja - A nawet jeśli nie był gorszy, to prawdopodobnie mógł byś na tym samym poziomie. Tym bardziej, że w jej głowie nie pojawiła się myśl kręcąca się wokół ewentualnego 'wykorzystywania' kogoś. Niedobry ślizgon oj niedobry. -Wiesz co, masz dwa ramiona, Możesz być smokiem i bluszczem jednocześnie - Stwierdziła choć nie znała go na tyle by rozumieć skąd akurat to określenie. Ma miesiąc żeby sobie przemyśleć, potem może się legalnie wytatuować nawet od stóp do głów jeśli taką będzie miał ochotę. Tylko niech ominie bliznę! Jest ładna sama w sobie. -Cicho, bo nas znajdą - Tym razem to ona przyłożył palec do ust. Jeśli przyjdzie tu właściciel długopisu, to i tak dziewczyna zwali na Maxa słowami "O, to on go Panu zabrał!". O tym jednak ślizgon nie musiał wiedzieć. -Pergaminy są nieporęczne - Powiedziała tak, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie, po czym skupiła się uważnie zgodnie z jego prośba, by zacząć przyozdabiać swoją lewą rękę zasadą drugą, zasadą trzecią... Ej! Spojrzała na niego z wyrzutem gdy zorientowała się jak brzmiała zasada trzecia i co właśnie zapisała. W ramach zemsty sięgnęła po jego dłoń po to, by przyciągnąć ją do siebie i narysować mu na jej wierzchu śliczne serduszko. -O matko, on ma w ogóle pojęcie, że to byłeś Ty? - To musiało być po prostu komiczne! Dobrze jednak, że skończył na opowieści o restauracji, a nie poszedł dalej wchodząc na słowo "Lucas", bo atmosfera mogła by się natychmiast popsuć.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
No tak, nie pierwszy nie ostatni raz ktoś fascynował się czymś tylko dlatego, że było to urocze. Nawet, gdyby Tori przyznała się ślizgonowi co do swojego podejścia do gadzin, pewnie nie skomentował by tego jakoś szczególnie. -Jak zniszczyć komuś mózg podczas jednego spotkania. Poradnik Sorrento-Solberga. - Skomentował jej wypowiedź o tym, że teraz stegozaury będą się jej z nim kojarzyć. Tak to już czasem działało, że jedna osoba potrafiła zostać powiązana z czymś poprzez jedno głupie zdanie. -Nie uważasz, że nawet dobrze to brzmi? - Dopiero teraz zauważył, że ich nazwiska tak ładnie obok siebie brzmią. Może faktycznie powinni coś razem napisać. -Lekki mrok w życiu się przyda. Testrale są tego idealnym przykładem. Zresztą, wszystkie koniowate są mi bliskie. - Nie miał obsesji na punkcie zwierząt, ale było coś takiego w koniach i ich pochodnych, że Max nie mógł przejść obok obojętnie. Gdyby tylko była tu w pobliżu stadnina, zapewne co weekend wybierałby się na przejażdżki. -To by było na pewno ciekawe i przerażające przeżycie. - Faktycznie latanie na zwierzęciu, którego się nie widzi raczej było jedną z bardziej przerażających rzeczy. Szczególnie, jeżeli ktoś cierpiał na lęk wysokości. -No nie wiem, nie wiem. Muszę się naradzić z resztą komisji organizacyjnej. - Raczej nie miał wątpliwości co do tego, że zaprosi Tori na imprezę. Lucas i Kath raczej też nie powinni mieć problemu z przybyciem gryfonki. W każdym razie, Max nie słyszał nigdy, żeby mieli ze sobą coś do czynienia. -A, czy ja powiedziałem, że to coś złego? - Teatralnie pokręcił głową, jakby dziewczyna nie wiadomo jak go załamała. -Czy ja już przypadkiem Ci dzisiaj nie mówiłem, żeby nie oceniać ludzi po pozorach? - Max nawet na trzeźwo miał słabe hamulce, ale bardziej ze względu na potrzebę adrenaliny i przypałów niż na cokolwiek innego. Miał dość mocną głowę do używek i o dziwo, im bardziej był zrobiony tym lepiej się pilnował. Oczywiście wszystko zależało od tego z kim jest. No i często od rodzaju używek. Wiedział jednak, co zażywać, aby się przyzwoicie trzymać. -Smoczy bluszcz! Brzmi jak roślina, albo choroba... - No tak, jak opcji jest zbyt wiele, najlepiej połączyć je w jedno i problem wyboru znika. Że też on sam na to nie wpadł. Zapewne, gdyby zobaczył, komu ukradła długopis, podbiegłby do tej osoby i pół nagi zaczął krzyczeć, że Tori ukradła mu długopis. Na szczęście tego wstydu dzisiaj uniknęła. Wybuchnął śmiechem, gdy przejęta zapisywała jego słowa, a następnie zorientowała się, że Max ją podpuścił. -Lekcja czwarta: Popracuj nad czujnością. - Wyprostował się i oparł o murek. Dużo tych porad jak na jeden dzień przeznaczony na coś zupełnie innego. -Coś Ty! I mam nadzieję, że się nie dowie. Wyobrażasz sobie, co by mi zrobił? - Na samą myśl wzdrygnął się tak, że siedzący obok Andrzejek wystraszył się i wzleciał zatoczyć wokół Felixa kółeczko. Następnie przysiadł mu na ramieniu i ciekawym wzrokiem patrzył się na swojego właściciela.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Zaśmiała się z jego słów, po czym nagle nad jej głową zapaliła się żaróweczka... I to dokładnie ta sama co u niego, bo i ona miała zamiar stwierdzić, że nazwa poradnika świetnie brzmi. Tylko, że jej myśli nie podążyły w stronę "powinniśmy coś razem napisać". -Boże, masz racje! Nasze nazwiska zajebiście razem brzmią. Wyjdziesz za mnie? - TAK! Poziom głupoty w tej rozmowie osiągnął już tak wysokie stadium, że właśnie mu się oświadczyła. W końcu pasujące nazwiska to podstawowy powód do tego, żeby wyjść za kogoś za mąż. Nie trzeba niczego więcej. -Ze względu na to gdzie macie dormitoria, to myślę, że masz w życiu całkiem sporo mroku - Do ślizgonów fatalnie się schodziło, żeby choćby stanąć przy wejściu. Nawet sobie nie wyobrażała jak to jest tam wejść, a co dopiero spać w takich warunkach! Cieszyła się jak cholera, że jest gryfonką, po pierwsze zupełnie ciemne pomieszczenie w lochach i nawet latanie na niewidzialnym koniu nie wydawało by się takie straszne. Tak to jest, jak się panicznie boi ciemności. -A z kogo składa się reszta komisji organizacyjnej? Musze wiedzieć kogo należy przekupić - Pytanie pułapka padło jak grom z jasnego nieba i pozostaje liczyć, że Max tak podtrzyma ich wspólne żarty, że te dwa imiona nie padną. Jeszcze jedno z nich mało ją obchodziło, z Kath się tylko nie lubiły. Ale drugie... Oj, właśnie zaczęli stąpać po cienkim lodzie i oboje nie mieli jeszcze o tym pojęcia. - Czyli słynny Max lubi być molestowany w parkach przez starsze gryfonki. Muszę to sobie zapamiętać - Stwierdziła w odpowiedzi na jego załamanie, i dziobnęła go palcem w odkryty jeszcze boczek. W sumie, to on zaraz przemarznie i będzie miała jego zdrowie na sumieniu. Powinna mu zwrócić uwagę, że czas się ubrać? Powinna. Czy to zrobiła? No oczywiście, że nie. - Dobrze, to Ci zaufam. Tylko jeśli obudzę się na dachu jakiegoś budynku ubrana tylko w gumową kaczkę, to poważnie sobie z Tobą porozmawiam - Wprawdzie nigdy jej się film nie urywał, ale wizja siebie w takim stanie, która pojawiła się w jej głowie była na tyle rozbrajająca, że po prostu musiała ją wypowiedzieć na głos. - Smoczy bluszcz w medycynie. To będzie pierwszy rozdział naszego wspólnego poradnika - Zarządziła nie dając jednocześnie odpowiedzi na to, czy ów pomysł poszedł w stronę rośliny, czy w stronę choroby. Może to być też choroba wywołana zjedzeniem rośliny! - Ja i czujność się nie dogadujemy ze sobą. Tak samo jak ja i zdrowy rozsądek i uważanie na siebie - Stwierdziła dopisując lekcję czwartą, bo jak wszystko to wszystkie, aczkolwiek ta nie zmieściła się już na ręce - zatem podniosła koszulkę lekko w górę by zapisać sobie ją na brzuchu, pod pępkiem. Dobra, trochę jej jeszcze zostało skóry na kolejne zasady. -Chciałabym zobaczyć jego minę! - Już samo wyobrażenie tego sprawiało, że ledwo mogła opanować śmiech, a co dopiero widok mężczyzny, gdy otrzymałby taką informację. Gdy Andrzejek podleciał wykorzystała moment by zgarnąć z murku jego koszulkę i... Podać mu? Nie, skąd. Właściwie, to była wciąż lekko mokra i zaczynało jej się robić zimno, więc bez zastanowienia sama się w nią wpakowała pozwalając, by namiot zsunął jej się z ramienia i dosięgnął niemal połowy jej ud. Tak oto ona miała na sobie dwie warstwy ciuchów, a on nadal łaził półgoły. I w pełni tego świadoma nie mogła by mu nie posłać uśmiechu ukazującego ząbki.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Mózg dziewczyny pobiegł w zupełnie innym kierunku niż jego. Pewnie ze względu na to, że o zaręczynach myślał tylko w kontekście "O boże nigdy w życiu". Już sam poważny związek był dla ślizgona wielkim "NOPE". Na szczęście to nie była poważna oferta i w Solbergu nie włączył się jeszcze odruch ucieczki. Tym jednym pytaniem Tori mogła nieświadomie zmienić to spotkanie w coś dość niezręcznego. -Nie, nie, nie! To nie może tak wyglądać. - Pokiwał zniesmaczony głową jednocześnie rozglądając się wokoło. Skinął w stronę Andrzeja i dał mu znak, po czym, gdy smok poleciał we wskazanym kierunku, Max zerwał trochę rosnącego za nim zielska. Gdy zwierzak wrócił z kilkoma kwiatkami w pyszczku, Solberg wyjął różdżkę, mruknął zaklęcie i już po sekundzie miał przed sobą piękny pierścionek. Padł przed Tori na jedno kolano. -Vittorio Sorrento, czy wyjdziesz za mnie, aby nasze nazwiska mogło cieszyć ludzkie oczy swą estetyką? - Zapewne z boku wyglądało to szalenie romantycznie. Park, przepiękna młoda para obok fontanny i tu nagle pół nagi Felix pada na kolanko. -Widzisz. Tak to się robi! - Powiedział z wielkim uśmiechem samozadowolenia na twarzy. W życiu by nie powiedział, że w najbliższym czasie się komuś oświadczy. Nawet na żarty. -Zdziwiłabyś się, jak tam przytulnie! A do tego niedaleko kuchni, co też ma swoje plusy. - Nie wątpił, że wieże są dużo przyjemniejszym miejscem na dormitorium niż lochy, ale jemu nie przeszkadzało spanie pod jeziorem. Dzięki tej atmosferze, zazwyczaj było tam dość mało ludzi, co zapewniało Maxowi, tak potrzebny mu czasem spokój. -A tak się złożyło, że mam ten sam dzień urodzin co jedna ze ślizgonek, a do tego mój kumpel również ma urodziny niedaleko nas. Dlatego postanowiliśmy połączyć siły i zrobić jedną, wielką, ślizgońską imprezę! - Naprawdę nie mógł się już doczekać. Był ciekaw, jak uda im się to wszystko zorganizować. A do tego miał jeszcze przecież tajną misję. Nie mógł przegrać tak łatwo z Lucasem. -Nie wiedziałem, że jestem słynny. A co do molestowania, to mogę się nie znać, ale to słowo oznacza coś wbrew woli. - Uwielbiał się droczyć o pierdoły, a z Tori widział, że na razie nie było zbytnio granic. Nakręcili już taką karuzelę śmiechu, że ciężko było się teraz zatrzymać. -Ale można tak uznać, że gryfonkom wiele odpuszczam. - W jego oczach pojawiły się iskierki. Przypomniał sobie Oliv. Może i znał więcej puchonek, ale to gryfonki miały w sobie coś, co pozwalało mu na takie akcje. -Naprawdę myślisz, że gumowa kaczka na dachu to wszystko na co mnie stać? Chociaż muszę przyznać, że mógłby być to ciekawy widok. - Przyzwoite, czy nie, ale wyobraził sobie ten widok. Był nawet w stanie wymienić co najmniej 3 rzeczy, które mogły by ten efekt spowodować. Nie był jednak przestępcą, który by robił takie rzeczy. Zdecydowanie wolał bawić się w inny sposób. -Wyczuwam bestseller! Jedna książka i wypędzimy Stacey z rankingu najpopularniejszych pisarzy. - Wyobraził sobie trasę promocyjną tego szalonego duetu. To by się nie mogło skończyć zbyt dobrze. -No to mamy kolejną wspólną rzecz. - Odparł na tekst o zdrowym rozsądku. Maxa też raczej nie można było o niego posądzać. -Dlatego też trzeba nad tym popracować! - Żartem i serio, jeżeli chciało się coś uknuć, trzeba było mieć oczy dookoła głowy i uważać na swoje czyny. Bez tego wszystkie plany szybko kończyły się fiaskiem. -Była to jedna z lepszych decyzji mojego życia. - Szczerze mówiąc, nawet dobrze mu się rozmawiało z Enrico. Poznał staruszka od trochę innej strony i nawet poczuł do niego więcej sympatii. -Widzę, że kradzież długopisów już Ci nie wystarcza. - Żartobliwie uniósł jedną brew, gdy dziewczyna zabrała mu koszulkę. Maxowi to nie przeszkadzało, w końcu od czegoś miał różdżkę, ale Andrzej został pozbawiony swojego gniazdka.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Vittoria Sorrento
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Spokojnie - jeszcze przez przynajmniej miesiąc nie mógł liczyć na poważną ofertę z jej strony, bo musi walczyć z opinią, że bałamuci nieletnich. Ale po urodzinach... Kto wie, może Max dostąpi zaszczytu trafienia do jej wielkich dwudniowych miłości? Takich, co to pójdą z nią na jedną randkę i zupełnie tracą zainteresowanie ze strony Tori. Z jej strony raczej na nic więcej nie można było liczyć - tym bardziej od ponad roku. Zamrugała zaskoczona widząc jego wielkie oburzenie związane z jej oświadczynami. Ułożyła wargę w podkówkę będąc przekonana, że to potężne, powtórzone wielokrotnie "nie" jest odrzuceniem jej jakże intymnej propozycji. Ale nie! Max por az kolejny pokazał, że ma dokładnie tak samo chory umysł jak i ona, gdy to nie dość, że zorganizował jej w przeciągu minut pierścionek i jeszcze z tą swoją gołą klatą klęknął przed nią. -O boże! Tak długo czekałam aż to zrobisz kochanie! Nie spodziewałam się, że to będzie akurat dzisiaj. O boże! No oczywiście, że za Ciebie wyjdę! - To mówiąc zaczęła się wachlować i szybko mrugać niemal tak, jakby walczyła ze łzami. Z perspektywy trzeciej osoby mogło to na prawdę wyglądać jak oświadczyny... Znaczy, dziwne oświadczyny zważając na stan jego ubioru, ale jej emocjonalne reakcje były jak prawdziwe. Wystawiła w jego stronę dłoń oczekując, że ten wsunie pierścionek na jej palec i w ten sposób już zawsze będą razem. -A tak sie reaguje - Powiedziała po całym tym przedstawieniu jakie tu urządzili, w odwecie za to, że śmiał uznać, że jej oświadczyny były mało romantyczne. A jego reakcja na nie to co?! Też była fatalna! Nie będzie ją Max pouczał jak ma się oświadczać! -Nie uwierzę póki nie zobaczę, a nie zobaczę - Siła tego argumentu była raczej nie do przebicia, bo nie istniał raczej sposób na przemycenie tam gryfonki. Zresztą, zgodnie z poprzednimi myślami - to byłby fatalny pomysł, jeśli zamiast śmiechu skończyło by się to atakiem paniki. Wprawdzie nie wstydziła się tego, że ma fobię, ale raczej wolała by żeby nikt nie musiał się nią opiekować w momencie, w którym ta przejęła by nad nią pełną kontrolę wywołując płacz i nie pozwalając jej się ruszyć. -To ja się wpakowałam w aż trzy prezenty?! Kurcze. No nic, będzie trzeba zrobić bony na darmowe uściski - Gdyby wiedziała o kim rozmawiają, to prędzej były by to bony na darmowe oberwanie zaklęciem w plecy, ewentualnie na darmowe uszczypliwości. Całe szczęście, że idealnie wyprowadził ten temat na około. I zaskakujące zważając na to, że poznali się dopiero dzisiaj, a ten jakby jej czytał w myślach - uniknął nadchodzącej katastrofy. - Oczywiście, że jesteś słynny. Tak na prawdę przyszłam tutaj po Twój autograf, a nie twojej mamy. Ale wstydzę się poprosić. O, widzisz jak się wstydzę. Aż mam rumieńce - Wcale ich nie miała, ale poudawać zawsze można było. Whisky do końca życia dlatego, kto wywoła w niej reakcję zawstydzenia na tyle mocną, by jej głowa zmieniła się w uroczego pomidorka z blond włosami. - Szkoda, że mam zasadę mówiącą "Na trzeźwo nie obmacuje nieletnich nawet jeśli tego chcą", więc mnie już tak nie kuś - Odpowiedziała naciskając na pstryczek długopisu - To masz Zasadę Pierwszą dla Ciebie, "Nie kusić trzeźwej Vittorii, bo się tylko potencjał na obmacywanie marnuje" - I zamierzała mu to zapisać na ręce, po którą wystawiła dłoń czekając, czy ten na to pozwoli. Tym bardziej, że nadal nie mieli zielonego pojęcia czy ten długopis uda się tak po prostu domyć. -Błagam, tylko niech to nie będzie prawdziwa kaczka - Ubrała przy tych słowach swój ton w sztuczne przerażenie. Chyba już ma drugi rozdział. "Różne zastosowania kaczek". Coś czuję, że ta książka będzie hitem nad hitami. Zarobią na niej miliony! -Szczególnie, że razem nasze nazwisko jest potężniejsze niż Twojej mamy, mój prawie mężu - Potęga Sorrento-Solberg przewyższy wszystko! Czas zaszyć się w bibliotece i zacząć pisać! Albo u niej w pracy, kiedy akurat nikt nie będzie chciał niczego z księgarni Bagshot. Wbrew pozorom był tam całkiem niezły klimacik zarówno do czytania za ladą, jak i do dziwnych akcji. -Proponujesz wspólną kurację? Klub Anonimowych Ludzi Nie Dogadujących Się Ze Zdrowym Rozsądkiem i Czujnością, w skrócie ALNDSZZRiC - Zaraz po powiedzeniu tej nazwy i tego skrótu już zapomniała jak ona brzmiała. Dobrze, że na co dzień swoich ulubionych wariatów nazywała tylko jej aniołkami. No cóż, Max czy chciał tego czy nie - właśnie został takim Aniołkiem Tori. -W skali od 1 do 10, jak bardzo przystojną babcią byłeś? - Spytała będąc ciekawą jaka jest szansa, że Enrico mógł go podrywać, bo to by chyba było najbardziej chore zakończenie tej dziwnej, pojawiającej się znikąd przemiany. -Owszem. Bokserek też już nie masz. Dziwne, że jeszcze nie zauważyłeś - Mówiąc to zerknęła w dół i zastanowiła się przez chwilę. Jakby tak zdjąć spod tego resztę jej ubrań i zostawić tylko bieliznę... - Ej, mam już suknie ślubną. Szukamy księdza, mój prawie mężu? - Spytała wracając do niego spojrzeniem. Mówienie "mój prawie mąż" było na tyle uciążliwe, że dla wygody należało skrócić to do jednego słowa.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Jej reakcja nie pozostawiała nic do życzenia. Nałożył jej pierścionek na palec, wstał, podniósł ją z ziemi i obkręcił wokół. Scenka jak z najlepszego romansidła, nie ma co! -Muszę przyznać, że z aktorstwa jesteś lepsza niż z knucia. - Raczej nikt nie wątpiłby w prawdziwość ich zamiarów, jeżeli nie słyszał o czym rozmawiali. Obydwoje chyba trochę zbyt mocno dali się ponieść chwili, roli, wyobraźni? Cokolwiek to było, bawili się niesamowicie! -Nigdy nie mów nigdy. - Tam wcale nie było tak ciemno, a przecież musiała kiedyś zobaczyć Maxa w jego królestwie. Do tego nie wyobrażał sobie nie zaprosić jej na szklaneczkę ognistej. -Trzy butelki Whisky i masz prezenty z głowy. Nie jesteśmy wymagającym trio. - Całe szczęście, że Tori nie wiedziała o kim rozmawiają. Gdyby Max był świadomy jej relacji z pozostałą dwójką, pewnie inaczej by to spotkanie przebiegło. -Oh, głuptasie, trzeba było tak od razu! - Wziął od niej długopis, podwinął rękaw i na przedramieniu zamaszyście się podpisał. Jeżeli długopis jest niezmywalny, przynajmniej będzie miała nowy tatuaż. -Na trzeźwo widzę jest słowem kluczem tutaj! - Zazwyczaj stan upojenia wiązał się z tym, że ludzie tracili kontrolę i przestawali przestrzegać własnych zasad. Tori przynajmniej tego nie ukrywała. -A to się jeszcze okaże. - O prawdziwej kaczce nie pomyślał, ale pomysł był przedni. -Oj zdecydowanie. Obydwoje powinniśmy je na takowe zmienić, nie sądzisz? Równouprawnienie i wgl. - Jakby miał już za krótki podpis, musiał dowalić sobie kolejne nazwisko. Przynajmniej go z nikim nie pomylą, I to teraz na pewno! -Trochę średnio wymawialny ten skrót, nie uważasz? - Błagam niech ktoś ich rozdzieli, bo ta znajomość dość szybko (ZA szybko) się rozkręcała w dziwnym kierunku. -Myślę, że spokojne 14. - Felicja jak na babcię trzymała się wyjątkowo dobrze. W wieku Enrico, Max pewnie sam by do niej zagadał. No, ale na szczęście nie musiał porywać się na emerytki. Miał dużo lepsze dziewczyny dostępne. -Halo! Policja! Ktoś tu rozbiera nieletnich na ulicy! - Kilka osób obejrzało się na nich, ale Tori i Max po prostu toczyli się ze śmiechu. W dodatku skonfundowany Andrzej latał wokół nie wiedząc, co się dzieje. -Pewnie! Chyba znam idealne miejsce. Pozwolisz? - Zaoferował jej swoje ramię i ruszyli w stronę alejki, którą Max bardzo dobrze zapamiętał.
//zt x2
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Mefistofeles E. A. Nox
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
- Obscuro- szepnął prosto do puchoniego ucha, przytrzymując Sky'a przy sobie stanowczo, by pomimo zakończenia teleportacji nie odsunął się zbyt szybko, a już na pewno nie zaczął się rozglądać po nowej okolicy. I dopiero gdy muśnięciem palców upewnił się, że czarny materiał wyczarowanej opaski dokładnie zakrywa mu oczy, uśmiechnął się pod nosem, zadowolony ze swojego przekrętu. - Chcesz zgadywać, gdzie jesteśmy? - Zaproponował, prowadząc chłopaka za rękę bliżej fontanny, by w końcu weszli na lekko wilgotne płytki prowadzące do jego środka. Musiał rozejrzeć się dla pewności, że nikt niepożądany im się tu nie napatoczy; widział gdzieś w oddali przechodzące przez park sylwetki, a jednak nikogo nie interesował stary plac, po którym tego wieczora bezczelnie hulał chłodny październikowy wiatr. Mefisto wyczarował złotą kulę światła, zawieszając ją tuż nad tryskającą do góry wodą, wymuszając jej już i tak soczyste zabarwienie na jeszcze intensywniejsze, nakazując każdej kropli zabłysnąć. Dopiero potem ściągnął luźno oplatający szyję szalik, by magicznie powiększyć go i wykorzystać jako kocyk. - Nie chcę, żebyś myślał, że nie jesteśmy w stanie wytrzymać chwili w miejscu publicznym. Wiem, że... zachowuję się niekonsekwentnie, bo- bo cholernie mnie kusisz, ale... musimy się nauczyć, żeby sobie wzajemnie nie ulegać w każdej tego typu sytuacji, bo potem będziemy żałować - oznajmił, skubiąc niespokojnie wetknięty w wargę kolczyk, gdy ciągnął już Puchona do siadu. - Możesz mieć mnie zawsze, będę chciał ciebie zawsze. To nie musi być teraz- dodał już niemalże szeptem, zsuwając z twarzy Sky'a ciemny materiał, witając krystaliczne tęczówki widocznym dzięki złotej poświacie uśmiechem. Siedzieli na samym brzegu wąskiej dróżki prowadzącej do centrum sadzawki, niejednokrotnie zraszani wiernie pracującym mechanizmem fontanny. "Kocyk" w kilku miejscach przesiąkł już wodą, a nos Mefisto przybrał taką samą zaróżowioną barwę, jak i policzki, pozwalając zapomnieć o wypitej chwilę temu kawie czy herbacie. Ale gdy pochylał się w stronę ukochanego, ze złotem rozpływającym się falującą taflą, nie było widać u niego ani krztyny dyskomfortu.
Skyler Schuester
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Był prawie pewien, że trafią na ganek Wilczej Nory, a jednak nie potrzebował ani wzroku, ani słuchu, by wiedzieć, że teleportacja trwała tę znaczącą sekundę krócej, a jego stopy nie trafiły na dobrze już znane drewniane deski, wyczuwając to jeszcze zanim zdążył w ogóle pomyśleć o uniesieniu opuszczonych przy teleportacji powiek. - Mefu - wyrzucił z siebie bezwiednie, wczepiając się w niego mocniej zupełnie instynktownie, jakby ten mógłby mu zniknąć skradziony z taką łatwością, jak on sam jednym szeptem skradł mu nie tylko wzrok, ale i przemykający po kręgosłupie dreszcz. - Kinky - wymruczał cicho, faktycznie pozwalając sobie na swobodniejszy oddech, ale i na drobny uśmiech, który zaczynał błąkać mu się w kącikach ust, gdy po omacku szukał mefistofelesowej dłoni, w drugiej wciąż trzymając wspaniałomyślnie spakowane przez Wilka ciasto. - Ukarzesz mnie podtopieniem w jednej z parkowych fontann za odstawianie scen? - podpytał jeszcze, domyślając się, że wciąż znajdują się na terenie Hogsmeade, bez problemu rozpoznając sztuczny szum wody i subtelny zapach jesiennej roślinności, jednak dopiero gdy dał tak ufnie poprowadzić się swojemu chłopakowi, nieco ślizgając się po wilgotnych kafelkach, rozpoznał po nich ich dokładną lokalizację, nawet w kompletnych ciemnościach nocy znając przecież ten park jak własną kieszeń. Mięśnie mimowolnie zablokowały mu się na ułamek sekundy w proteście, zanim nie opadł posłusznie na pościelony dla nich koc, od razu przysuwając się bliżej swojego Wilka, wciąż czując rozpaloną w nim potrzebę bliskości, która tkwiła w nim jakby na przekór posłyszanych od Mefito słów. I rozchylił już nawet usta, gotów podzielić się jakąś myślą, a jednak ta uleciała mu zupełnie z głowy, gdy tylko poczuł jak ciemny materiał ucieka sprzed jego oczu, musząc wstrzymać na chwilę dech w piersiach, gdy tylko zobaczył przed sobą ukochaną twarz wyrzeźbioną jak z bursztynu. - Jesteś piękny - szepnął rozczulony, od razu sięgając dłonią do jego policzka, by objąć go i rozetrzeć po nim nieco ciepła swoim kciukiem, zanim nie uniósł się, przyklękując nad nim, by obsypać przytrzymywaną sobie twarz rozgrzewającymi w swojej drobności całusami. Zaraz jednak i tak wcisnął się między mefistofelesowe nogi, własnymi oplatając go w pasie, by wtulić się w niego ciasno, nie chcąc tkwić samotnie ani sekundy w smagającym go po plecach chłodzie, zapominając nawet o czekającym na jego uwagę cieście. Przymknął oczy, chowając twarz w cieple wytatuowanej szyi, by dopiero tam westchnąć cicho pod powracającym do niego wnioskiem po posłyszanych słowach, cichym "Kocham Cię", chcąc załagodzić nieco fakt, że w końcu jednak będzie musiał nieco się zbuntować. - Ale nie wiem czy jesteśmy w stanie - dodał w końcu powoli, przeczesując już wszelkie wspomnienia wszystkich spędzonych razem dni, uświadamiając sobie, że wykorzystali nawet te wieczory, gdy zdawało mu się, że zaśnie, gdy tylko pozwoli sobie usiąść choćby na chwilę. - Możliwe, że to nasz pierwszy raz i... no nie chwali się Wilkołaka przed końcem pełni.