To miejsce można nazwać centrum parku. Miejsce typowo rekreacyjne, do którego w ciepłe dni lgną tłumy ludzi. Najlepiej przyjść tu wieczorem, gdy między ławkami samoistnie rozpalają się Niebieskie Płomienie. Świetne miejsce do odpoczynku, swobodnej nauki czy wyjście na lody.
Autor
Wiadomość
Camelia Robbins
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172
C. szczególne : Gibki jak lunaballa (zręczność), Powab willi (zwierzaki),Mocno zmaterializowany, Dwie lewe różdżki (transmutacja)
Imię jackalope: Strzała Pole początkowe: 8 Pole następne: 14 Kość:Rzut Pozostałe przerzuty: 4/4
Ciesząc si e, że tak dobrze poszło jej króliczkowi dziewczyna nieco się zapatrzyła się na to jak dobrze mu poszło. Dopiero po chwili poczęła zachęcać go by skoczył dalej. A ten jak dała ślicznego susa, to aż Cam poczęła tańczyć.
- Kto tu jest najlepszym króliczkiem no kto.- zaśmiała się i poczęła go dopingować tym razem tańcząc uroczy by ten skakał dalej na kolejne pole. Była dumna z tego jak Strzała sobie radzi i chyba powoli zaczynał się rozkręcać.
Bazyl -> pole 15 Napierdzielacz -> pole 8 Flash -> pole 17 Hope -> pole 13 Cukier -> pole 10 Strzała -> pole 14 Immobilus -> pole 11
Kod:
<zg>Imię jackalope:</zg> <zg>Pole początkowe:</zg> wpisujesz na którym polu znajduje się Twój jackalope <zg>Pole następne:</zg> wpisz pole na które przechodzisz po rzucie kością <zg>Kość:</zg> podlinkuj rzut k6 oraz potencjalne przerzuty <zg>Pozostałe przerzuty:</zg> <zg>Efekt pola:</zg> np. pominięcie kolejki, cofnięcie się, przeskok na kolejne pole etc <zg>Zysk:</zg> jeśli otrzymałeś jakiś zysk z pola to wpisz go tutaj. Nie rozliczaj go w temacie, umieszczę Ci go w kuferku po ukończeniu wyścigu.
Pole 1 nic się nie dzieje Pole 2 Twój Jackalope wystraszył się donośnego kibicowania/głośnego zaklęcia dopingującego. Dostał magicznej czkawki, która przerzuciła go pięknym skokiem na pole z numerem 4! Pole 3 nic się nie dzieje Pole 4 nic się nie dzieje Pole 5 nic się nie dzieje Pole 6 nic się nie dzieje Pole 7 Jackalope obraził się na Ciebie. Musisz przekonać go do kontynuacji wyścigu, najlepiej zakupieniem wzmocnionej witaminami specjalnej karmy dla jackalope, które sprzedaje pewien czwartoklasista kręcący się wśród właścicieli jackalope. Musisz wybulić 30 galeonów inaczej jackalope zostaje na tym polu przez 2 kolejki. Pole 8 nic się nie dzieje Pole 9 jackalope wpadł w poślizg i zderzył się z Jackalope osoby biegnącej tuż po Tobie. Twój zawodnik na jednak słabe nerwy, spanikował i czmychnął na pole numer 6. Pole 10 nic się nie dzieje Pole 11 nic się nie dzieje Pole 12 Jackalope kichnął tak głośno i potężnie, aż odsunęło go na poprzednie pole. Na zdrowie? Pole 13 nic się nie dzieje Pole 14 nic się nie dzieje Pole 15 Jackalope zmotywował się Twoim dopingiem, zakręcił gwałtownie swoimi nóżkami i… w następnym rzucie masz +2 do liczby oczek na kości! Pole 16 nic się nie dzieje. Pole 17 Jackalope wpadł prosto w cierniste krzaki. Kto je tu postawił?! Tracisz 1 kolejkę, musisz przez ten czas podleczyć swojego Jackalope, głównie wyciągnąć ciernie z jego łapek. Przy okazji znajdujesz w krzakach pisankę-niespodziankę. Rzuć kością na Eliksir i 1 porcja jest Twoja. Pole 18 nic się nie dzieje Pole 19 nic się nie dzieje Pole 20 za Twoją namową Jackalope wykonał swój popisowy numer. Skoczył na innego Jackalope/odbił się od wystającego głazu/wyskoczył naprzód i znalazł się na polu nr 22. Pole 21 Twój Jackalope niechcący wskoczył prosto w kępki laqueushiems. Musisz go uwolnić. Nie tracisz kolejki, ale do następnego rzutu kością masz -2 (jeśli wynik będzie zerowy lub ujemny, zostajesz na tym polu, ale efekt się nie ponawia) Pole 22 nic się nie dzieje Pole 23 nic się nie dzieje Pole 24 to pułapka! Na tym polu materializuje się przed Twoim jackalope widmowy wilk. Jackalope panikuje i ucieka na pole nr 14. Pole 25 o, Twój Jackalope ląduje prosto na pisance-niespodziance. Jackalope porusza uszami, spogląda na Ciebie wymownie abyś przyszedł i to zabrał. O, w środku jest smocza zapalniczka. Jest Twoja! Pole 26 nic się nie dzieje Pole 27 nic się nie dzieje Pole 28 Jackalope się zmęczył. Potrzebuje nawodnienia. Tracisz kolejkę, aby orzeźwić swojego Jackalope. Pole 29 Jackalope chciał skoczyć jednak upadł bardzo niefortunnie bowiem najwyraźniej się czegoś przestraszył.. albo zmęczył? Piszczy z bólu, chyba nadwyrężył sobie łapkę. Musisz zachęcić swojego zawodnika, aby spróbował przejść przez metę, która jest dosłownie o krok! Twój Jackalope ruszy się jedynie wtedy kiedy masz na kości albo 1 albo 6. Przy okazji znajdujesz na tym polu pisankę-niespodziankę z 30 galeonami. Są Twoje.
Pole 30 - META ZWYCIĘSTWO!
teraz Eskil.
______________________
Eskil Clearwater
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Imię jackalope: Bazyl Pole początkowe: pole 15 (mam +2 do rzutu kością) Pole następne: pole 21 Kość:4 Pozostałe przerzuty: 4/5 Efekt pola: -2 do następnego rzutu kością XD Zysk: -
Widział za zakrętem już metę. Jeszcze trochę wysiłku a w końcu zacznie się najgorętsza rywalizacja bo przecież zwycięstwo będzie na wyciągnięcie ręki... albo łapki? Zagrzewał Bazyla jak tylko potrafił i na Merlina, naprawdę mu się to udało bowiem jackalope wystrzelił jak z procy i przegonił nie tylko wszystkich pozostałych, ale i też Flasha, który jak dotąd był najgroźniejszym przeciwnikiem. - TAK, SUPER! - wrzeszczał za swoim zawodnikiem jednak ta passa musiała się skończyć bowiem jackalope wpadł prosto w jakąś roślinę. Czy to ironia losu, że ostatnio ta roślina była omawiana na zielarstwie? - KTO TO TU ZASIAŁ?! - ej, czy oni na zielarstwie nie przesadzali tej rośliny właśnie po to, aby ktoś je rozrzucił na wyścigu? Co za szok! Wkurzył się, szybko dobiegł do swojego jackalope, przeskakując świecące linie i kucnął przy piszczącym Bazylu. - Już koleś, już Cię uwalniam. Ściągałem ostatnio z Lucasa i Alise to wiem jak to się robi. - zaklęciem luzującym więzy uwolnił łapkę Bazyla, przytrzymał go na swoich udach i podrapał po pyszczku, a łapkę jeszcze dwukrotnie obejrzał. - Nie jest źle. Dobrze Ci idzie. Jesteś na prowadzeniu. Dam ci znać jak zobaczę jeszcze jakąś inną roślinę. Śmiało, Baz! - odstawił bielutkiego jackalope na miejsce i odsunął się poza pole wyścigowe, gotów dalej dopingować stworzenie. Szło mu naprawdę dobrze, był z niego dumny.
Nie oglądała się na pozostałe rogate zające, bez końca pochłonięta doprowadzeniem Flasha do porządku. Właściwie to myślała nawet, żeby nie wpuszczać go z powrotem na tor wyścigowy - w końcu, hej, ostatnie o czym myślisz, kiedy poranisz sobie stopy to bieganie! Cóż, przynajmniej jeśli jesteś człowiekiem, bo choć Smith była gotowa zrezygnować z wyścigu, jej futrzasty przyjaciel miał inne plany. Z wyleczonymi łapkami wyrwał się z objęć dziewczyny i dołączył do reszty rogatych zająców. — Na Merlina, tylko ostrożnie! — Flash, jakby się jej posłuchał, pierwsze powrotne susy sadząc dość ostrożnie i niedaleko. Niemniej do uszu Krukonki nie doszły żadne bolesne piski - widocznie pozbyła się wszystkich cierni z łapek podopiecznego.
Christopher Walsh
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Wyścig nie był dla niego tak emocjonujący, jak mógł się tego spodziewać, ale nie narzekał z tego powodu, właściwie nawet za bardzo mu to nie przeszkadzało, ostatecznie chodziło o to, żeby dobrze bawić się z innymi i nie musieć zapadać się pod ziemię ze wstydu, że nie nawiązało się żadnej więzi ze swoim jackalope. Hope słuchał jego poleceń, wędrował za nim, być może kuszony wizją pysznych przysmaków, a może z jakichś innych, nieznanych mu powód, które nie miały zbyt wielkiego znaczenia w tej chwili. - Świetnie, Hope, zobacz, jak już jesteś daleko. Jeszcze trochę, chodź - zachęcił znowu stworzenie łagodnie, uśmiechając się przy okazji pod nosem i poprawiając okulary, które zsunęły mu się na czubek nosa, a później pokiwał z uznaniem głową, gdy okazało się, że jackalope pokonał całkiem sporą odległość, nie zatrzymując się nawet na chwilę i omijając wszystkie przeszkody, na które mógłby wpaść.
______________________
After all these years you still don't know The things that make you
Imię jackalope: Strzała Pole początkowe: 14 Pole następne: 18 Kość:Rzut Pozostałe przerzuty: 4/4
Wyścig dalej trwał w najlepsze a Strzała skoczyła na kolejne pole i na szczęście króliczkowi nic się nie stało. Ktoś kiedyś powiedziała, że te zwierzaczki są szczęśliwe i zdecydowanie miał rację, a przynajmniej w odniesieniu do tego puchatego uszatka. Kolejny kic i byliśmy coraz bliżej mety. Jeszcze trochę wysiłku i ten wyścig dobiegnie końca i będzie można razem świętować. Hmmm... ciekawe czy tort marchewkowy się nada... a racja przecież dziewczyna przygotowała odpowiednią niespodziankę z tej okazji dla zwierzaczka.
Imię jackalope: Bazyl Pole początkowe: 21 Pole następne: 22 -.- Kość:2 XD -> 5 (oł noł, nie chcę widmowego wilka) -> 3 -> 3 NO DOBRA. ogólnie mam -2 do liczby oczek, wcześniej: nie ruszę się/wpadam w wilka/ruszam się o 1/ruszam się o 1... Pozostałe przerzuty:1/5 Efekt pola: nic się nie dzieje Zysk: PFFF
Udało mu się ogarnąć Bazyla na tyle, aby mógł kontynuować wyścig. Nie stracił na to nawet dużo czasu, ale szczerze, to trochę się zmartwił bo jednak bieganie z obolałą łapką nie mogło należeć do najprzyjemniejszych doświadczeń. Dodatkowo, przecież zbliżała się meta, a on akurat prowadził. Postawił go delikatnie na ziemię, podrapał między rogami. - Dobra, kicaj dalej. Już niedługo, Baz. Biegnę w kierunku mety i tam będzie czekać na ciebie dużo marchewek. - obiecał, wstał, opuścił tor wyścigowy i ruszył naprzód. Jego jackalope niestety nie mógł się tak łatwo rozpędził. Zdołał przeskoczyć do następnego pola i tam musiał odpocząć, trochę zwolnić tempo. Obserwował go cholernie uważnie.
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Imię jackalope: Hope Pole początkowe: 18 Pole następne: 23 Kość:5 Pozostałe przerzuty: 2/5 Efekt pola: nic się nie dzieje Zysk: n/d
Jackalope wciąż parły naprzód, czasem wpadając na przeszkody, czasem nie słuchając swoich opiekunów, robiąc dokładnie to, na co same miały ochotę - najczęściej pozostając w miejscu, może skubiąc trawę, a może rozglądając się dookoła. Hope wciąż jednak niespiesznie wędrował przed siebie, zmierzając w stronę Christophera, jakby liczył na to, że później faktycznie otrzyma jeden ze swoich ulubionych smakołyków. - Świetnie sobie radzisz, Hope, już naprawdę niedaleko - powiedział znowu łagodnie do jackalope, gdy ten zatrzymał się po kilku kolejnych długich susach i poruszył nerwowo nosem, jakby wietrzył jakieś kłopoty, których O'Connor jeszcze nie widział. Rozejrzał się, by przekonać się, czy wszystko w porządku, a później spojrzał znowu na swojego podopiecznego, zamierzając zaraz zachęcić go do dalszej walki w wyścigu.
Imię jackalope: Strzała Pole początkowe: 18 Pole następne: 22 Kość:Rzut Pozostałe przerzuty: 4/4
Byłą dumna z tego, jak Strzała dawał z siebie wszystko i tak bardzo się starałaby, jak najdalej skakać. Uśmiechała się do króliczka niczym dumna mam patrząca na rozwój swojego syna. Ten zaś wykonał kolejnego susa, a Cam zdawało się, że coraz bardziej mu się podoba ta zabawa.
- Strzała jesteś super! - zaśmiała się - Jeszcze trochę i dotrzesz do mety, wiesz? -pokazała mu palcem gdzie takowa się znajduje, a ten uroczo staną na dwóch, tylniych łapakach, wyciągając się by dojrzeć gdzie znajduje się meta. Wyglądało to super uroczo.
Jeden Jackalope dogonił Bazyla. Zerknął na Puchonkę, która musiała być jego właścicielką. A potem całą dwójkę wyprzedził kolejny zając, ale zatrzymując się na polu przed nimi. Robiło się coraz goręcej, meta jeszcze bliżej. - JUŻ BLISKO! DALEJ BAZYL. BA-ZYL, BA-ZYL, BA-ZYL!- skandował jego tymczasowe imię i najwyraźniej to zadziałało bo Jackalope odbił się tylnymi łapkami i wybił się jak strzała naprzód. Miał ogromną nadzieję, że to nie jest już ostatni zryw energii choć i tak poszło świetnie. Oczy Eskila zaświeciły radością kiedy Bazyl przybliżył się niemalże tuz przed metę. Jeszcze trochę... Jeszcze odrobinka i może zdobędą miejsce na podium!
Jessica Smith
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : Biały znak Zorzy łączący wewnętrzne kąciki oczu | Złote okulary (tłumaczki) | Krwawa 'obrączka' na lewej dłoni | Rude włosy | Brisingamen, Ijda Sufiaan i druidzki amulet na szyi | Delikatny zapach frezji
Imię jackalope: Flash Pole początkowe: Pole numer 19 Pole następne: Pole numer 20 → Pole numer 22 Kość:1 Pozostałe przerzuty: 2/4 Efekt pola: za Twoją namową Jackalope wykonał swój popisowy numer. Skoczył na innego Jackalope/odbił się od wystającego głazu/wyskoczył naprzód i znalazł się na polu nr 22 Zysk: -
Jackalope ruszyły z kopyta, niektóre wyskoczyły poza tor wyścigu - i już nie wróciły. Niemniej, smithowy Flash dalej pozostawał na torze, choć widocznie rozproszył się na krótką chwilę. Możliwe, że to właśnie dlatego, że inne króliki również nieco straciły na zainteresowaniu. — Dalej mały, dasz radę — dopingowała po cichu swojego rogacza, który tylko łypnął na nią czarnymi, paciorkowatymi ślepiami. Poruszył nosem, po czym zasadził kolejnego susa - godnego najlepszego skoczka. Smith uśmiechnęła się kącikowo na ten widok.
Christopher Walsh
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Christoper widział doskonale, że powierzony w jego pieczę Hope zaczynał się męczyć. Nie zamierzał zatem zachęcać go, by biegł dalej i kiedy tylko stworzonko zatrzymało się po zdecydowanie wyczerpującym biegu, postanowił podać mu wodę, by nieco go orzeźwić. Przemawiał do niego spokojnie, zdecydowanie łagodnie, zapewniając, że nic się nie stanie, jeśli nie pobiegnie dalej, będąc i tak zadowolony z tego, jak daleko posunęli się we wspólnej pracy, we wspólnym wyścigu. Uważał, że to był ich wspólny sukces i zamierzał być z niego dumny. - Świetnie ci idzie, Hope - zapewnił jeszcze jackalope, który z wielką przyjemnością pił wodę, nie przejmując się tym, czy inni ich wymijają, czy też nie.
______________________
After all these years you still don't know The things that make you
beautiful
Camelia Robbins
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172
C. szczególne : Gibki jak lunaballa (zręczność), Powab willi (zwierzaki),Mocno zmaterializowany, Dwie lewe różdżki (transmutacja)
Imię jackalope: Strzała Pole początkowe: 22 Pole następne: 26 Kość:Rzut Pozostałe przerzuty: 4/4
Naprawdę już niedużo zostało do mety i już było ją widać. Dosłownie kawałek jeszcze jeden, dwa susy i po wyścigu. - Strzała jeszcze trochę.- zachęcała króliczka by skoczył dalej. Kolejny sus był przepiękny. Puchonka zaklaskała w dłonie i aż wykonała piruet. -Super Strzała! Jesteś super! Mój śliczny królik!- zaśmiała się. Cieszyła się, że tak dobrze mu idzie. Była dumna ze zwierzaczka. Stanął zaraz to za męta. - Strzała, teraz kicnij tutaj i kończymy i będzie wielka nagroda.- stwierdziła, klaskając w dłonie i zachęcając zwierzaka by dał dużego susa.
Eskil Clearwater
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
| już pominę post MG skoro zostało nas tak mało. Śmiało, dogrywajmy! |
Imię jackalope: Bazyl Pole początkowe: 27 Pole następne: 32!!! Kość:5! Pozostałe przerzuty: 1/4 Efekt pola: META Zysk: I miejsce
Niemal skakał przy mecie, głośno dopingował śnieżnobiałego Bazyla, który był już tak blisko mety! Zerknął na gajowego, którego Hope zrównała się z Bazylem jednak wpadła w tarapaty... którą to sytuację Jackalope wykorzystał bo po prostu przeskoczył nad zawodnikiem i wparował z impetem na metę. - TAAAK! SUPER! BRAWO! BAZYL WYGRAŁEŚ!!! WYGRAŁEŚ!!!- dobiegł do swojego Jackalope, który padł plackiem na trawie i oddychał szybko, zmęczony długą trasą. Wziął go na ręce, pełnoprawnie przytulił, otrzepał z ziemi, trawy, podsunął skradzione komuś marchewki i siedział z Bazylem tuż na mecie. - Jesteś zajebisty. Widzisz, wygrałeś! Zuch jackalope, zuch! Dam ci tysiąc marchewek. Powiemy Biszkoptowi. Prawda? Ciekawe jak mu poszło. Może stratował przeciwników? Wiszę ci dużo marchewek, wiem, kupię ci cały wór.- trajkotał, dumny jak paw. Podał mu wodę, cieszył się jak dzieciak bo udało się mu zająć pierwsze miejsce. Dostaną nagrody i szarfę zwycięscy. Zadbał o to, aby Bazyl wyglądał przyzwoicie i zerknął na resztę zawodników. - STRZAŁA, DAWAJ NA METĘ! DAWAJ NA DRUGIE MIEJSCE!- wrzasnął do Jackalope @Camelia Robbins.
Imię jackalope: Flash Pole początkowe: Pole numer 22 Pole następne: Pole numer 25 Kość:3 Pozostałe przerzuty: 2/4 Efekt pola: o, Twój Jackalope ląduje prosto na pisance-niespodziance. Jackalope porusza uszami, spogląda na Ciebie wymownie abyś przyszedł i to zabrał. O, w środku jest smocza zapalniczka. Jest Twoja! Zysk: smocza zapalniczka + porcja veritaserum
Uważnie obserwowała swojego jackalope, dalej wyraźnie zmartwiona czy aby na pewno poranione łapki nie dają mu się we znaki. Już wtedy była gotowa zrezygnować z wyścigu - toteż właściwie nic nie robiła sobie z tego, który obecnie był Flash w zestawieniu z innymi zającami. Jeśli teraz rogacz zatrzymałby się, albo zeskoczył z toru wyścigowego - Jess po prostu zgarnęłaby go do siebie i poczęstowała selerem naciowym, który trzymała przygotowany w kieszeni płaszcza. — Co tam masz? — Spojrzała pytająco na Flasha, który zatrzymał się w miejscu, trącając coś nosem. Ponownie weszła na tor wyścigowy - i ponownie znalazła jedną z pisanek. Prychnęła śmiechem, kiedy po jej otworzeniu na dłoń wypadła jej smocza zapalniczka. Jackalope poszukiwacz skarbów - wyraźnie usatysfakcjonowany, kicnął dalej, a Smith wróciła na swoje miejsce, z kolejnym fantem w kieszeni.
Camelia Robbins
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172
C. szczególne : Gibki jak lunaballa (zręczność), Powab willi (zwierzaki),Mocno zmaterializowany, Dwie lewe różdżki (transmutacja)
Imię jackalope: Strzała Pole początkowe: 26 Pole następne: 31 Meta Kość:Rzut Pozostałe przerzuty: 4/4
Stanęła przed metą, zachęcając króliczka by dał dużego susa.
- Strzała! Strzała! Strzała! - dopingowała, a po chwili dołączy się do nie kolega. Nie trzeba było więc długo czekać by zmotywowany zwierzak skoczył i to jeszcze jak. Dziewczyna podeszła do niego i poczęła go przytulać i zachwalać, o chwili wieszając mu na szyi medal z talarka marchewki z wyrzeźbioną gwiazdką. Ten począł zachwycony go wcinać i przyszła pora do zachęcania kolejnych zwierzaków by dokicały do mety. Kiedy to się stało uśmiechnęła się do wszystkich. - To był super wyścig. Co powiecie, by zapoznać nasze zwierzaki ze sobą po tym, jak odpoczną. - zaproponowała.
Imię jackalope: Flash Pole początkowe: Pole numer 25 Pole następne: Pole numer 31 Kość:6 Pozostałe przerzuty: 2/4 Efekt pola: Meta Zysk: smocza zapalniczka + porcja veritaserum
Przeszła na metę, obserwując jak zające przekraczają ostatnie pole i jednocześnie kończą swoje królicze zmagania. Wyścig jackalope wyobrażała sobie raczej bardziej na wzór rajdu między chartami - tymczasem okazał się on całkiem... Spokojny. — Gratulacje! — zwróciła się z uśmiechem w kierunku @Eskil Clearwater, który na swoją wygraną cieszył się dosłownie jak dziecko. Smith nie mogła się choć trochę nie rozczulić na ten widok - entuzjazm Ślizgona przypominał jej o młodszej siostrze Anne, która identycznie celebrowała wszelkie swoje zwycięstwa. Sama prawie przegapiła moment, kiedy to Flash jako trzeci przekroczył metę. Rogacz jak to miał w zwyczaju - od razu podleciał do niej, upraszając się o pieszczoty. Leniwy jackalope wrócił - Jess właściwie dziwiła się, że zając przekicał cały ten tor wyścigowy. — Brawo Flash — przykucnęła obok swego podopiecznego, gładząc jego grzbiet i wręczając mu kawałek selera naciowego, którym bezzwłocznie się zajął chrupiąc głośno. Krukonka skierowała swoje szare oczy na @Camelia Robbins, uśmiechając się lekko. — Nie wiem czy Swann nie zbierze od razu wszystkich jackalope po wyścigu — stwierdziła z nikłym grymasem - najchętniej wcieliłaby Flasha do swojej domowej menażerii, gdyby tylko miała taką możliwość. Wiedziała jednak, że nie mogła. — Ale skoro jesteśmy już w Hogs, to szkoda nie pójść na kremowe — dorzuciła, nieco drżącym tonem - żadna z niej inicjatorka spotkań.
I miejsce: Eskil i jego jackalope Bazyl II miejsce: Camelia i jej jackalope Strzała III miejsce: Jessica i jej jackalope Flash
Dziękuję tym, którzy wytrwali do końca. Nagrody zaraz znajdą się w kuferkach. Wyścig zostaje zakończony. Jackalope można "mieć" przez maksymalnie kolejny wątek (np. świętujący), następnie wszystkie wracają do profesora Swanna.
______________________
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Ostatnie dni były naprawdę... dziwne. Trudno było inaczej je określić, skoro nie dość, że egzaminy raz po raz wykańczały uczniów, to jeszcze przy okazji dowalił sobie samemu dodatkowe czynniki stresowe. Nie dość, że zgłosił się do wspólnej, końcowej gry Quidditcha, która miała być jego ostatnią w ogóle w karierze szkolnej, to jeszcze przy okazji, jak gdyby nigdy nic, postanowił podjąć się sklejenia spotkania Laboratorium Medycznego w ciągu paru dni, korzystając tylko i wyłącznie z zapisek, które to posiadał we własnym dzienniku. Czasami zastanawiał się, skąd tak naprawdę bierze na to wszystko siłę, aczkolwiek koniec końców życie pokazywało mu, że momentami jest jakoś łatwiej. Pewne rzeczy w jego kwestii zostały uspokojone i tym zamierzał się kierować, kiedy to wreszcie odnalazł więcej siły i w miejsce niepewności wkroczyła śmiałość względem życia, której mu ostatnio tak bardzo brakowało. Zauważał to w samym sobie i z czasem trudniej znajdował argumenty przeciwko własnemu działaniu. Przed godziną spotkania mimo wszystko musiał skorzystać z pomocy profesora Williamsa. Pozostawianie ziutków w zatrważającej ilości po parku niosło ze sobą konieczność sprytnego obmyślenia, gdzie najlepiej byłoby je dać, a w sumie to nie chciał zrzucać się jakoś perfidnie z takim zadaniem komuś z rówieśników. Pogoda na szczęście dopisywała i było naprawdę w porządku - promienie słońca lekko oświetlały otoczenie i nie przyczyniały się do potencjalnej burzy, za którą ostatnio nie przepadał. - Chce się panu? Nie sądzę, by rozrzucanie zakrwawionych manekinów było pracą marzeń... - zapytał i lekko zażartował, być może chcąc wyrzucić do kosza na śmieci ciszę, która między nimi momentami nastała. Zresztą, chyba nawet nie miał okazji z nim rozmawiać od momentu odzyskania jąder, a wszystko potoczyło się w dość nieprzyjemnym kierunku. I tak, bardzo nie chciał zdawać relacji z ich użytkowania. Kolejny ziomal wylądował do zimnej, chłodnawej wody; najwidoczniej sposobów na ukrycie ich było wiele, czemu towarzyszyły momentami trzaski gałęzi lub dźwięk uderzania kropel w danej sadzawce. W ten sposób Lowell pozbył się ostatniego fantomu, na co otrzepał o siebie ręce i wziął głębszy wdech. Aktywność fizyczna była czymś, z czego ostatnio korzystał. - No i ostatni pożegnany. - nie było mu z tego powodu jakoś specjalnie smutno. - Czas zawitać chyba na miejsce zbiórki i sprawdzić, kto się pojawił... Co pan o tym sądzi?- zaproponował, patrząc na zegarek, który towarzyszył mu pod materiałem koszuli, gdy rozluźnił puchoński krawat, jaki to i tak już mu zwisał dość niechlujnie z szyi. Gdy natomiast dotarli na miejsce zbiórki, Lowell dość zgrabnie przejął inicjatywę - jak to robił podczas prowadzonych przez siebie zajęć - spoglądając po zgromadzonych twarzach. - Witam...y? - zatrzymał się na początku. - Witamy was na ostatnim spotkaniu Laboratorium Medycznego w tym roku szkolnym. - i ostatnim w karierze, w związku z czym trochę go wewnętrznie zabolało, ale nie pokazał tego po sobie, poprawiając naprędce okulary. - Dzisiaj będziemy zajmować się ponownym poszukiwaniem połamanych fantomów po całym parku i zaprowadzeniem ich do miejsca zbiórki z odpowiednim leczeniem, wedle waszych zdolności. Każdy indywidualnie. Ogólnie, no dobrze, może w tym miejscu ich tutaj nie ma, ale w pozostałych, dość specyficznych i kluczowych miejscach, znajduje się ich mnóstwo. - spojrzał po uczestnikach, mając nadzieję, że zasady nie będą sprawiały żadnych problemów. Nie stresował się przedmową, więc kontynuował. - Standardowo wprowadzamy pewne zasady - nie korzystamy z teleportacji, poruszamy się o własnych nogach, możemy korzystać z zaklęć tropiących, nie oddalamy się poza teren parku, no i w przypadku konieczności skorzystania z pomocy będziemy wam towarzyszyć - to znaczy się, ja i profesor Williams. Jeżeli z czymś pojawi się problem, można śmiało nas wołać, zaczepiać. - patronusami lub czymkolwiek innym, byleby było to skuteczne, choć i tak czy siak stacjonowanie po parku nie stanowiło żadnego większego problemu. - No i nie rzucamy manekinami jak workami na ziemniaki, podchodząc do nich tak samo, jak do prawdziwego pacjenta. - musiał to zaznaczyć, bo czasami zdarzało się, że ktoś rzucał fantomem z wysokości kilku metrów i szedł zadowolony po następną zdobycz. - Punkty za manekina będą podliczane każdy indywidualnie i z tego zostanie obliczony końcowy wynik dla każdego uczestnika spotkania. - musiał wspomnieć o tej kwestii, spoglądając czekoladowymi oczami w stronę profesora, by się upewnić. - Jeżeli nie ma pytań, to można rozpocząć poszukiwania. Miłej zabawy. - lekko się uśmiechnął, by tym samym wyciągnąć butelkę wody i nawilżyć własne gardło, stając na krótki moment z boku. Interesowało go to, czy pojawi się jedna osoba, aczkolwiek na razie nie zdradzał się z własnymi myślami, kiedy to poprawił torbę na przedramieniu i podrzucił białą kulką, by ponownie schować ją do kieszeni. Puszek pigmejski nieustannie mu towarzyszył i nie dawał spokoju.
Ogólnie zasady zostały wytłumaczone na miejscu, przerzuty nie resetują się; żeby otrzymać punkt, trzeba napisać tutaj posta z pojawieniem się i następnie dwa posty w dowolnych z lokacji (obowiązkowo dwie różne, czyli po jednym poście w jednej), bez konieczności zgłaszania się z powrotem (choć byłoby to całkiem niezłe z fabularnego punktu widzenia). Osoby, które chcą się wybić, mogą odwiedzić wszystkie lokacje.
Można się ze sobą komunikować i rozmawiać ze sobą, nawet pomagać! Pamiętajcie jednak, że pracujecie na własny wynik.
Punkty będą zliczane przeze mnie automatycznie i na ich podstawie zostanie określony zwycięzca. Po napisaniu dwóch postów z poszukiwaniami postaram się najszybciej wrzucić punkty do kuferka.
W przypadku wylosowania nieciekawej kostki na leczenie (1-30 w k100) bądź zdarzenia losowego, można zawołać o pomoc @Huxley Williams lub @Felinus Faolán Lowell (polecam nauczyciela, jest supi).
Czas do 30.06, godziny 22:00.
Ostatnio zmieniony przez Felinus Faolán Lowell dnia 23.06.21 23:01, w całości zmieniany 2 razy