W jednej z wież mieści się sowiarnia. Zazwyczaj pełno tu szkolnych sów czekających na ucznia pragnącego skorzystać z ich usług, bądź odpoczywających po locie z przesyłką. Powietrze wypełnia charakterystyczny, niezbyt przyjemny zapach ptasich odchodów i mokrych piór. Z tego powodu uczniowie zapuszczają się tu tylko, gdy chcą coś wysłać.
Wybuchnęła śmiechem wraz z chłopakiem. - Propozycja łazienki jest niezwykle kusząca - szepnęła - jednak nie ma nic lepszego niż sala z naszego ukochanego przedmiotu. Nie uważasz ? Przechyliła się nieco w prawą stronę, żeby spojrzeć na błonia, a różdżka którą miała w kieszeni uporczywie wbiłała się jej w biodro. Jęknęła z bólu i wyciągnęła ją z kieszeni. - Jeszcze trochę i kupię sobie specjalnie plecak, żeby chować różdżkę - rzuciła do chłopaka łapiąc się za obolałe biodro.
- Chowaj w biust może będzie łatwiej- mruknął. Pociągnął ją za rękę, kierując się w stronę wyjścia. - A więc do klasy wróżbiarstwa!- dodał, gdy wychodzili.
Weszła ostrożnie do sowiarni. Gabrielle potrzebowała chwili spokoju, dlatego przyszła tu, mimo niezbyt przyjemnego zapachu. No, było jeszcze kilka sów, które pohukiwały. Gabrielle podeszła do okna i patrzyła przed siebie.
Wyszedł w zamku z nadzieją, że kogoś spotka. Miał dość ciągłego siedzenia w dormitorium i nie ukazywaniu się światu. Ruszył w stronę sowiarni, ze względu na to, że zawsze ktoś tam był. Zobaczył Gabrielle i odetchnął z ulgą wiedząc, że nie zanudzi się tego dnia. Bynajmniej taką miał nadzieję. - Cześć Gab - powiedział, był pewny, że ją zaskoczy, bo chodził niemal bezszelestnie.
Zamyśliła się, a tu nagle ktoś przychodzi. - Cześć Randy - powiedziała lekko zaskoczona. Nadal patrzyła bez celu przez okno. - Co u ciebie? - zapytała cicho.
Podszedł do dziewczyny zaglądając przez to same okno. - W porządku. Ostatnio nie wyszedł nam kawał - skwitował unosząc brwi do góry - od niedawna mam ochotę zrobić coś głupiego. Słyszałaś może za do Lily jest na mnie zła ? -zapytał wybuchając głośnym śmiechem. Cieszył się jednak, że narazie nie miał z tego powodu nieprzyjemności, oczywiście nie licząc stłuczonej kostki.
- Też mam ochotę zrobić coś głupiego - powiedziała nadal cichym głosem. - A Lily ostatnio nie widziałam - przyznała się przed Randym. Gabrielle najchętniej posłuchałaby muzyki ze swojego odtwarzacza, jednak w Hogwarcie było to niemożliwe, dlatego mogła sobie tylko w głowie nucić piosenkę. Teraz na myśl przyszedł jej dość smutny utwór, "The Story".
- Mam propozycję - odparł - można się wybrać do Hogsmeade do gadżetów Weasleyów. Wielu rzeczy jeszcze nie próbowałem - przyznał z zachęcającym uśmiechem. Przez moment zamyślił się jednocześnie czekając na odpowiedź. Zastanawiał się gdzie w Hogwarcie zbiera się najwięcej ludzi. Nie mógł się powstrzymać, żeby nie zrobić afery, która by trafiła do historii zamku.
- Była niedawno u Zonka i kupiłam kilka gadżetów - lekko zgasiła go. Zastanawiała się nad tym, jakie miejsce byłyby dobre do zrobienia kawału, gdzie najwięcej ludzi chodzi. - Wielka Sala! - wykrzyknęła.
Spojrzał na nią. Czyżby myśleli o tym samym ? - W takim razie chodźmy ! - powiedział szybko nie czekając na jej odpowiedź. Chwycił ją za dłoń i ruszył w stronę zamku. - Co takiego kupiłaś ? -zapytał zbiegając ze schodów, tym samym puszczając jej rękę, by się nie przewrócili.
Pobiegła razem z Randym, natomiast na schodach już zwolniła. - Proszek natychmiastowej ciemności, detonatory pozorujące, Uszy Dalekiego Zasięgu... - wyliczała - no i jedno gigantojęzyczne toffi i jakieś spreje, jeden chyba sprawia, że odpadają uszy... a drugi, gdy się go gdzieś pryśnie, po kilku minutach oblepia osobę stojącą najbliżej... To tyle - Gabrielle trochę bała się konsekwencji... Ale Ravenclaw miałe tyle punktów, że można było trochę odjąć. A szlaban? Odrobi.
Weszła powoli i ostrożnie do sowiarni. To pomieszczenie zdawało się być puste, a Gabrielle potrzebowała samotności. Potrzebowała przemyśleć trochę spraw, a obecność ludzi w tym nie pomagała. Było tylko kilka sów, dlatego Krukonka podeszła do okna. Gabrielle czuła, że wydarzy się coś złego. Coś bardzo złego. I to będzie bezpośrednio z nią związane.
Drugą osobą, która weszła do Swowiarni była Emma. przyszła tu by napisac list do jednej z nauczycielek. Z małym skrawkiem pergaminu podeszła do jednej z sów. - Cześć. - przywitała sie z nią. Kojarzyła ją ale juz dawno się nie widziały. Przywiązała list do nóżki sowy i spojrzała badawczo na Gabriellę. - Wszystko w porządku?
Odwróciła powoli głowę, ku osobie, która raczyła jej przeszkodzić. Jednak wysiliła się na lekki uśmiech. - Cześć - powiedziała. - Tak, wszystko jest w porządku - nie była co do tego przekonana, ale przecież nie musiał o tym wiedzieć cały świat.
Patrzyła przez chwilę na odlatującą sowę kiedy usłyszała głos dziewczyny. Jakoś jej słowa nie przekonywały Emmy. - Nie przeszkadzam Ci? - zapytała, mimo że doskonale znała odpowiedż. Każdy kto przychodzi do sowiarni albo chce wysłać list albo pomyśleć. Zapewne Gabrielle dotyczyła ta druga opcja czego Em chciała się za wszelką cenę dowiedzieć. Miała już dosyć chodzenia po zamku.
- Nie, nie przeszkadzasz - zełgała gładko. Oczywiście, że przeszkadzasz - pomyślała Gabrielle. Właśnie w takich momentach Krukonka tęskniła za swoim pokojem w Londynie. W nim mogła być sama, naprawdę sama. Tu... była ciągle na widoku. I to była wada Hogwartu.
- Dobra, obydwie wiemy, że chcesz zostać sama. Pytanie jest jedno - dlaczego? - tym razem Emma uparła się dowiedzieć co takiego się Gabrielle przytrafiło. I tak nie ma co robić więc pomęczy trochę innych uczniów. A może akurat jej pomoże?
- Dobra, przejrzałaś mnie. Niezbyt uśmiecha mi się teraz rozmawiać - powiedziała trochę oschle. Ostatnią rzeczą, którą Gabrielle chciała zrobić, było zwierzanie się z jej tajemnic. Nie tej Gryfonce, nie jej. Gabrielle dalej patrzyła w okno przed siebie. - Pozwól, że nie odpowiem na twoje pytanie - dodała.
- Jasne. W takim razie zostawię Cię tutaj sama żebyś mogła sobie pomyśleć. - oświadczyła i podniosła się. Podeszła jeszcze do jednej z sów by ją pogłaskać i wyszła z sowiarni mrucząc coś pod nosem. Po co tak właściwie wogóle rozmawiała z tą dziewczyną? Widać, że wolała zsotać sama a Berkley tylko jej w tym wszystkim przeszkadzała. Czasami nawet sami siebie nie rozumiemy.
Gabrielle nie odpowiedziała. Słyszała cichnące kroki Emmy. Krukonka wiedziała, że jej zachowanie nie było zbyt miłe. Ostatnio nic jej nie wychodziło. Czuła, że wszystko staje przeciwko niej. Do oczu napłynęły jej łzy. Usiadła w kącie, skuliła się i zaczęła cichutko płakać.
Siedziała tak dość długo. Jednak powiedziała sobie dość. Nie mogła się nad sobą użalać. Dlatego wstała powoli. Otarła rękawem szaty łzy z policzków i wyszła z sowiarni. Nie mogła przesiedzieć tam całego dnia.
Przyszła znowu do sowiarni; Gabrielle ostatnio dość często odwiedzała to miejsce. Polubiła je trochę, nawet mimo zapachu unoszącego się, mimo sów i ptasich odchodów na podłodze. Podeszła jak zwykle do okna i wpatrywała się w nieokreślony punkt. Zawsze, gdy przychodziła, swó było nadspodziewanie mało, jakby bały się Krukonki. Albo chciały zostawić ją samą. Co jej nie przeszkadzało.
Wszedł do sowiarni. Miał nos schowany w kołnierzyku koszuli, żeby nie musieć wdychać zapachu unoszącego się zawsze w tym miejscu. Niósł w ręku list, zaadresowany na matkę. Od dłuższego czasu nic nie pisał, a prawie co tydzień dostawał listy od którejś z jego sióstr. Przywołał do siebie jakąś opasłą brązową sowę i wetknął jej list w dziób. Podszedł do okna i wypuścił ją na zewnątrz. Dopiero wtedy zauważył krukonkę stojącą przy oknie obok. - Dzień dobry- powiedział stłumionym przez koszulę głosem.
- Witam - odpowiedziała, nie odwracając głowy. Jej już zapach nie przeszkadzał, jednak przybyszowi i owszem, co zauważyła Gabrielle. Jej wyczulony muzyczny słuch pozwalał dosłyszeć te często niezauważalne różnice. - Przeszkadza ci ten zapach? - zapytała, choć znała odpowiedź.
- Póki co tak, ale chyba da się przyzwyczaić- powiedziała podchodząc obok dziewczyny i opierając się również o okno, z radością wdychając trochę świeżego powietrza. Spojrzał na krukonkę. Była ładną, zgrabną, ciemnowłosą dziewczyną. Miała miłą twarz i przyjazne, choć trochę smutne oczy. Uśmiechnął się lekko do dziewczyny. Oceniając ją na bardzo ładną.
- Da się - odpowiedziała lakonicznie. Na chwilę odwróciła głowę, chcąc poznać swojego rozmówcę. Spojrzała na niego. Nie znała go osobiście, jednak widziała go już kiedyś. Był przystojny, miał ciekawą fryzurę. Wyglądał dosyć przyjaźnie, jednak Gabrielle wiedziała, że pozory często mylą. No ale nie chciała się zrażać przy pierwszym spotkaniu. Odwróciła znowu głowę w stronę okna. - No ale nie będziemy rozmawiać o sowach - zażartowała troszkę.